Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Hubble bada bliźniacze egzoplanety
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 06/06/2017
W ramach unikalnego eksperymentu naukowcy korzystający z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a przyjrzeli się dwóm gorącym jowiszom. Ponieważ obie planety charakteryzuje ten sam rozmiar i ta sama temperatura, a krążą one wokół niemal identycznych gwiazd i to w tej samej odległości, zespół założył, że atmosfery obu planet powinny być takie same. Wyniki badań jednak ich zaskoczyły.
Główny badacz Giovanni Bruno z Space Telescope Science Institute w Baltimore w stanie Maryland tłumaczy: Przyglądając się obu tym planetom widzimy, że ich atmosfery w ogóle się nie przypominają. Jedna z planet ? WASP-67b jest dużo bardziej zachmurzona niż druga ? HAT-P-38b. Widzimy coś, czego nie oczekiwaliśmy, i musimy spróbować zrozumieć skąd się wzięły te różnice.
Do swoich badań badacze wykorzystali kamerę WFC3, która badała widmo obu planet. Wpływ chmur na widmową sygnaturę wody pozwala nam zmierzyć ilość chmur w atmosferze. Więcej chmur oznacza mniejszy sygnał wody. Badacze odkryli, że w atmosferze WASP-67P na badanych wysokościach występuje znacznie więcej chmur.
To mówi nam, że w przeszłości coś musiało wpłynąć na to jak te planety wyglądają obecnie ? mówi Bruno.
Aktualnie obie planety okrążają swoje żółte karły raz na 4,5 dnia po ciasnej orbicie znacznie bliższej niż orbita Merkurego wokół Słońca. W przeszłości obie planety prawdopodobnie powstały w różnych miejscach i z czasem migrowały na swoje bliższe gwieździe orbity. To właśnie historia ich powstawania może odpowiadać za różnice, które także teraz są widoczne mimo, że obie planety wydają się mieć identyczne parametry fizyczne.
Chmury na gorących olbrzymach zupełnie nie przypominają chmur jakie znamy z Ziemi. Zamiast tego są to prawdopodobnie chmury alkaliczne, składające się z cząsteczek takich jak siarczek sodu czy chlorek potasu. Średnia temperatura na każdej z tych planet wynosi ok. 1000 stopni Celsjusza.
Obie badane planety są pływowo związane ze swoimi gwiazdami, przez co jedna strona planety jest cały czas skierowana w stronę gwiazdy. Oznacza to, że na obu planetach występuje bardzo gorąca strona dzienna i chłodniejsza strona nocna. Zamiast charakterystycznych pasów chmur, które znamy z Jowisza, każda z tych planet najprawdopodobniej posiada jedno, szerokie pasmo równikowe, które powoli przesuwa ciepłe powietrze z dziennej na nocną stronę planety.
Naukowcy dopiero zaczynają poznawać czynniki, które odpowiadają za to czy planeta będzie pokryta dużą czy małą ilością chmur. Aby lepiej zrozumieć przeszłość obu planet naukowcy będą potrzebowali dalszych obserwacji tak za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a jak i za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.
Wyniki badań zespołu zostały przedstawione wczoraj podczas 230. spotkania American Astronomical Society w Austin w Teksasie.
Źródło: NASA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/06/hubble-bada-blizniacze-egzoplanety/

Hubble bada bliźniacze egzoplanety.jpg

Hubble bada bliźniacze egzoplanety2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Galaktyczne promienie kosmiczne a załogowe misje marsjańskie
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 06/06/2017
Ryzyko zachorowania na nowotwór podczas załogowej misji na Marsa okazało się dwukrotnie wyższe niż sądzono ? wskazują najnowsze badania przeprowadzone przez naukowców z UNLV. Tak dramatyczny wzrost zachorowań dotyczy astronautów, którzy wypuszczą się w stronę czerwonej planety lub w inną długo-terminową misję poza ochronne pole magnetyczne Ziemi.
Wyniki badań opublikowano w majowym wydaniu periodyku Scientific Reports. Autorem artykułu jest Francis Cucinotta, wiodący badacz promieniowania i fizyki przestrzeni kosmicznej.
Wcześniejsze badania wskazywały, że wystawienie organizmu na działanie galaktycznych promieni kosmicznych powoduje wzrost ryzyka zachorowania na nowotwory, choroby ośrodkowego układu nerwowego, katarakty, choroby układu krążenia oraz ostrą chorobę popromienną. Promienie kosmiczne takie jak atomy żelaza czy tytanu z uwagi na wysoki stopień jonizacji powodują uszkodzenia komórek, przez które przelatują.
Konwencjonalne modele służące do oceny ryzyka, a wykorzystywane m.in. przez NASA zakładają, że uszkodzenia i mutacje DNA są powodem nowotworów popromiennych.  Opierają się one na badaniach przeprowadzonych przy użyciu wysokich dawek, gdzie wszystkie komórki przenikane są przez ciężkie jony co najmniej jeden raz w dużo krótszym okresie czasu niż będzie to miało miejsce podczas misji kosmicznych.
Wyprawa na Marsa to kwestia co najmniej 900 dni, w co wchodzi co najmniej rok w przestrzeni kosmicznej, gdzie praktycznie nie ma ucieczki przed galaktycznymi promieniami kosmicznymi o różnych energiach ? mówi Cucinotta. Obecnie dostępne osłony przed promieniowaniem w najlepszym przypadku nieznacznie obniżą poziom promieniowania.
W najnowszych badaniach, w których ryzyko rozwinięcia nowotworu powstaje także w komórkach sąsiadujących z bardzo uszkodzonymi komórkami wykazano dwukrotnie  wyższe ryzyko zachorowania na nowotwór w porównaniu do konwencjonalnego modelu ryzyka wykorzystywanego przy rozważaniu misji marsjańskich.
Ekspozycja na galaktyczne promienie kosmiczne może niszczyć jądra komórkowe i prowadzić do powstania mutacji, które prowadzą do rozwinięcia się nowotworów ? tłumaczy Cucinotta. Zauważyliśmy, że uszkodzone komórki wysyłają sygnały do otaczających je nieuszkodzonych komórek i prawdopodobnie modyfikują mikrośrodowisko tkanek. Takie sygnały wydają się prowokować powstawanie mutacji także w zdrowych komórkach, co z kolei prowadzi do zwiększenia ryzyka powstania nowotworów.
Cucinotta podkreśla, że wyniki badań wskazują na palącą potrzebę dodatkowych badań nad wpływem promieniowania kosmicznego na tkanki, w których najczęściej rozwijają się nowotwory. Tego typu badania powinny być przeprowadzone zanim rozważymy planowanie misji załogowych sięgających poza otoczenie geomagnetyczne Ziemi.
Źródło: University of Nevada
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.1038/s41598-017-02087-3
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/06/galaktyczne-promienie-kosmiczne-a-zalogowe-misje-marsjanskie/

Galaktyczne promienie kosmiczne a załogowe misje marsjańskie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mini-rozbłyski mogą sterylizować planety krążące wokół czerwonych karłów
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 06/06/2017
Chłodne karły cieszą się szczególnym zainteresowaniem wśród poszukiwaczy planet pozasłonecznych. Odkrycie planet w ekosferze wokół gwiazd takich jak TRAPPIST-1 oraz LHS 1140 wskazuje, że planety o rozmiarach Ziemi mogą krążyć wokół miliardów czerwonych karłów, najpowszechniej występującego typu gwiazd w naszej galaktyce. Jednak, podobnie do naszego Słońca, na wielu z tych karłów dochodzi do intensywnych rozbłysków promieniowania. Czy zatem czerwone karły są przyjazne dla życia na planetach wokół nich krążących, czy też owe rozbłyski sprawiają, że powierzchnie planet nie nadają się dla życia?
Aby odpowiedzieć na to pytanie zespół naukowców przeanalizował 10 lat obserwacji prowadzonych w ultrafiolecie przez sondę GALEX (Galaxy Evolution Explorer) poszukującą gwałtownych wzrostów jasności gwiazd spowodowanych przez rozbłyski. Rozbłyski emitują promieniowanie w szerokim zakresie promieniowania, a znaczna część ich całkowitej energii uwalniana jest w zakresie ultrafioletowym obserwowanym przez sondę GALEX. Jednocześnie, czerwone karły emitujące te rozbłyski są stosunkowo ciemne w ultrafiolecie. Ten kontrast, w połączeniu z rozdzielczością czasową detektorów GALEX pozwolił naukowcom zmierzyć rozbłyski o mniejszej całkowitej energii niż wcześniej wykrywane. To istotne, bowiem owe rozbłyski choć pojedynczo mniej energetyczne, a zatem mniej groźne dla życia, mogą występować dużo częściej i z czasem prowadzić do powstania nieprzyjaznego dla życia otoczenia.
Co jeżeli okaże się, że owe planety bezustannie atakowane są takimi mniejszymi lecz wciąż istotnymi rozbłyskami? ?  pyta Scott Fleming z Space Telescope Science Institute w Baltimore w stanie Maryland.
Aby wykryć i dokładnie zmierzyć owe rozbłyski, zespół naukowców musiał podzielić dane z GALEX na bardzo krótkie okresy czasu. Ze zdjęć o czasie ekspozycji rzędu 30 minut badacze byli w stanie wyizolować zmienność trwającą zaledwie po kilka sekund.
Chase Million, pierwszy autor opracowania z firmy Million Concepts zrealizował projekt gPhoton, w ramach którego przeanalizował ponad 100 terabajtów danych GALEX przechowywanych w Mikulski Archive for Space Telescopes (MAST) w STScI. Następnie zespół wykorzystał specjalistyczne oprogramowanie stworzone przez Milliona i Clarę Brassur (STScI) do zbadania kilkuset czerwonych karłów i wykrycia kilkudziesięciu rozbłysków.
Odkryliśmy rozbłyski w całym zakresie, w którym obserwował GALEX ? od niewielkich rozbłysków trwających po kilka sekund do potężnych, które sprawiały że gwiazdy jaśniały kilkusetkrotnie przez kilka minut ? mówi Million.
Rozbłyski odkryte w danych z sondy GALEX mają podobną moc do rozbłysków emitowanych przez Słońce. Niemniej jednak, ponieważ planety muszą krążyć znacznie bliżej chłodnych, czerwonych karłów, aby znajdować się w ich ekosferach, będą wystawione na znacznie większą część energii rozbłysku niż Ziemia.
Silne rozbłyski są w stanie wywiać całą atmosferę z pobliskiej planety. Silne promieniowanie ultrafioletowe z takiego rozbłysku docierając do samej powierzchni planety może uszkadzać żyjące na niej organizmy i uniemożliwiać powstawanie życia.
Aktualnie członkowie zespołu: Rachen Osten (STScI) oraz Brasseur badają gwiazdy obserwowane zarówno przez sondę GALEX jak i teleskop Kepler w poszukiwaniu podobnych rozbłysków. Badacze podejrzewają, że uda im się z czasem znaleźć setki tysięcy rozbłysków ukrytych w danych z sondy GALEX.
Nasze wyniki potwierdzają wartość przeglądów takich jak GALEX, którego głównym założeniem było badanie ewolucji galaktyk na przestrzeni historii Wszechświata, a teraz ma wpływ na badanie pobliskich planet pozasłonecznych ? mówi Don Neill, badacz z Caltech w Pasaenie. Podczas projektowania misji GALEX nie zakładaliśmy, że posłuży do badania planet pozasłonecznych.
Nowe, silne instrumenty takie jak Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, którego start zaplanowano na 2018 rok, będą niezbędne do badania atmosfer planet krążących wokół pobliskich czerwonych karłów jak i poszukiwania życia na ich powierzchni.
Wyniki badań zaprezentowano na konferencji prasowej podczas spotkania AAS w Austin w Teksasie.
Źródło: ESA/Hubble Info Centre
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/06/mini-rozblyski-moga-sterylizowac-planety-krazace-wokol-czerwonych-karlow/

Mini-rozbłyski mogą sterylizować planety krążące wokół czerwonych karłów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy po raz trzeci zarejestrowali fale grawitacyjne
6 czerwca 2017 Redakcja AstroNETu
Obserwatorium LIGO dokonało po raz trzeci detekcji fal grawitacyjnych ? zmarszczek w czasoprzestrzeni przewidywanych przez ogólną teorię względności Alberta Einsteina.
O odkryciu poinformowały amerykańskie instytuty Caltech i MIT, informację znajdziemy też na stronach kilku polskich instytutów i grupy POLGRAW.
Eksperyment o nazwie Laser Interferometer Gravitational-wave Observatory (LIGO) dokonał po raz trzeci detekcji fal grawitacyjnych. Można zatem powiedzieć, że nowe okno obserwacyjne astronomii jest już na dobre otwarte. Przypomnijmy, iż pierwsze, historyczne wykrycie fal grawitacyjnych nastąpiło we wrześniu 2015 r. (co ogłoszono w lutym 2016 r.), a drugie ? w grudniu 2015 r.
Podobnie jak w dwóch poprzednich przypadkach, również tym razem fale grawitacyjne zostały wygenerowane, gdy dwie czarne dziury połączyły się w jedną. Powstały w ten sposób obiekt ? nowa, masywniejsza czarna dziura ? ma masę 49 razy większą niż masa Słońca. Plasuje to ją w przedziale pomiędzy masami czarnych dziur z dwóch pierwszych detekcji, które wynosiły odpowiednio 62 masy Słońca i 21 mas Słońca.
Bieżąca runda obserwacyjna LIGO rozpoczęła się 30 listopada 2016 r. i potrwa do lata b.r. To właśnie w jej trakcie nastąpiła najnowsza detekcja fal grawitacyjnych, a dokładniej zjawisko zarejestrowano 4 stycznia 2017 r. Otrzymało oznaczenie GW170104.
We wszystkich trzech przypadkach fale grawitacyjne pochodziły od złączenia się (zlania się) dwóch czarnych dziur, co zwane jest przez astronomów ?mergerem? (czyt.: ?merdżerem?). Energia w falach grawitacyjnych wyzwolona w trakcie złączenia się czarnych dziur przewyższała całe promieniowanie elektromagnetyczne od wszystkich gwiazd i galaktyk emitowane w tym ułamku sekundy.
Naukowcy oceniają, że zjawisko mergera nastąpiło w odległości 3 miliardów lat świetlnych od nas. To dalej niż w dwóch poprzednich przypadkach, kiedy to dystanse wynosiły 1,3 miliarda i 1,4 miliarda lat świetlnych.
Na podstawie obserwacji badacze wnioskują także nt. kierunku obrotu jednej z czarnych dziur. Oprócz krążenia wokół wspólnego środka masy układu dwóch czarnych, każda z nich obraca się także dookoła własnej osi. Taki obrót może być w kierunku zgodnym z ruchem orbitalnym ? albo w przeciwnym, oś obrotu może być też w różny sposób nachylona względem płaszczyzny orbity. Wydaje się, że co najmniej jedna z czarnych dziur w przypadku GW170104 nie obracała się zgodnie z ruchem orbitalnym.
Istnieją dwa główne modele opisujące powstawanie par czarnych dziur. Według pierwszego powstają one razem, gdy każda z gwiazd układu podwójnego wybucha i potem zapada się do czarnej dziury. Takie czarne dziury odziedziczą sposób obrotu po swoich gwiazdowych poprzedniczkach, czyli będą obracać się dookoła osi zgodnie z ruchem orbitalnym. Z kolei według drugiego modelu czarne dziury łączą się w pary na późniejszym etapie, jeśli przebywają w gęstej gromadzie gwiazd i na skutek oddziaływań grawitacyjnych przemieszczają się w kierunku centrum gromady. W przypadku powstania takiej pary kierunki obrotu mogą być dowolne względem ruchu orbitalnego. Dane z LIGO są zgodne z tą drugą hipotezą.
Fale grawitacyjne, nazywane popularnie zmarszczkami czasoprzestrzeni, to jedno z przewidywań ogólnej teorii względności Einsteina, chociaż w różny sposób zastanawiano się nad nimi także nieco wcześniej. Fale grawitacyjne unoszą energię i mogą być emitowane przez obiekty, które poruszają się z przyspieszeniem. Aby dało się je wykryć, ciało musi mieć bardzo duże przyspieszenie i bardzo dużą masę, np. mogą to być układy podwójne zawierające gwiazdy neutronowe lub czarne dziury. Dlatego nic dziwnego, że pierwsze detekcje fal grawitacyjnych dotyczą zderzeń (łączenia się) się czarnych dziur.
?Istotną rzeczą jest, że ten nowy układ jest w dużej odległości, około dwa razy większej niż w przypadku poprzednich detekcji. Dzięki temu można zweryfikować innego typu przewidywania ogólnej teorii względności. Będziemy mogli sprawdzić, czy światło ulega dyspersji, czy fale grawitacyjne rzeczywiście podróżują z prędkością światła. Jest to istotne jako fundamentalny test ogólnej teorii względności? wyjaśnia dr hab. prof. UZ Dorota Rosińska z Instytutu Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego, współautorka publikacji przedstawiającej wyniki badań.
Rosińska dodaje także, iż dzięki trzeciemu zjawisku astronomowie mogą narzucić ograniczenia na modele populacji gwiazd, które prowadzą do powstawania czarnych dziur. Im mamy więcej takich zdarzeń, tym możemy zrobić lepsze ograniczenia na częstotliwość takich zdarzeń, które powinny nastąpić we Wszechświecie i również na to, jakiego typu modele prowadzą do powstawania dwóch czarnych dziur.
Projekt LIGO zaczął obserwacje w 2002 roku i potrwały one do 2010 r. Nie wykryto wtedy fal grawitacyjnych. W kolejnych latach dokonano modernizacji w celu zwiększenia możliwości detekcyjnych obserwatorium i ulepszone detektory zaczęły obserwacje w 2015 r. W Stanach Zjednoczonych powstały dwa obserwatoria LIGO, w Hanford i Livingston. Europejskim odpowiednikiem dla LIGO jest obserwatorium Virgo zbudowane we Włoszech niedaleko Pizy.
Naukowcy z Europy i Stanów Zjednoczonych ściśle ze sobą współpracują. Zespół LIGO-Virgo kontynuuje badania i analizę najnowszych danych z LIGO. Trwają także prace nad technicznymi usprawnieniami podczas kolejnej serii obserwacyjnej, która rozpocznie się pod koniec 2018 r. Wtedy zostanie poprawiona czułość detektorów.
W ramach liczącego ponad tysiąc naukowców z całego świata projektu badawczego LIGO-Virgo współpracuje także kilkunastu polskich naukowców z różnych instytutów (w ramach grupy o nazwie Virgo-POLGRAW). Kierownikiem polskiego projektu jest prof. Andrzej Królak z Instytutu Matematycznego PAN. Udział Polski w projekcie Virgo znajduje się na Polskiej Mapie Drogowej Infrastruktury Badawczej i jest finansowany z grantów od Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Narodowego Centrum Nauki i Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
Polskie instytuty biorące udział w badaniach to Instytut Matematyczny PAN, Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Warszawskiego, Instytut Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego, Narodowe Centrum Badań Jądrowych, Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PA, Uniwersytet w Białymstoku, Centrum Astronomii UMK, Instytut Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Wrocławskiego, Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Wśród autorów publikacji dotyczącej trzeciej detekcji fal grawitacyjnych znajdziemy dziewięć polskich nazwisk: Michał Bejger (CAMK PAN), Tomasz Bulik (OA UW), Andrzej Królak (IM PAN), Izabela Kowalska-Leszczyńska (OA UW), Adam Kutynia (NCBJ), Dorota Rosińska (IA UZ), Piotr Jaranowski (Uniwersytet w Białymstoku), Magdalena Sieniawska (CAMK PAN), Adam Zadrożny (NCBJ).
Z projektem LIGO związany jest także program do obliczeń rozproszonych Einstein@Home, dzięki niemu każdy chętny może użyczyć nieco mocy obliczeniowej swojego komputera lub smartfona do analizy danych z LIGO w poszukiwaniu sygnałów od obracających się gwiazd neutronowych. Einstein@Home analizuje także dane z innych obserwatoriów, np. z radioteleskopu w Obserwatorium Arecibo. Pod koniec 2016 r. było 440 tys. aktywnych użytkowników Einstein@Home.
Publikacja opisująca wyniki trzeciej detekcji fal grawitacyjnych ukazała się w czasopiśmie naukowym ?Physical Review Letters?.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/06/06/naukowcy-po-raz-trzeci-zarejestrowali-fale-grawitacyjne/

Naukowcy po raz trzeci zarejestrowali fale grawitacyjne.jpg

Naukowcy po raz trzeci zarejestrowali fale grawitacyjne2.jpg

Naukowcy po raz trzeci zarejestrowali fale grawitacyjne3.jpg

Naukowcy po raz trzeci zarejestrowali fale grawitacyjne4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W piątek pełnia Truskawkowego Księżyca
6 czerwca 2017, Redakcja AstroNETu
Wypadająca w piątek czerwcowa pełnia Księżyca bywa nazywana Truskawkowym Księżycem. Nazwa wywodzi się z kultury indiańskich plemion Algonkinów. Nie odnosi się jednak do koloru Księżyca, ale do faktu, że w tym okresie zbierano owoce truskawek.
W Europie czerwcową pełnię nazywano Różanym albo Miodowym Księżycem.
Tak czy owak warto w piątek spojrzeć w niebo. Pełnia wypadnie 9 czerwca o godz. 15.10. W tym dniu nasz naturalny satelita wzejdzie około godziny 21. Pełnia zbiegnie się z przejściem Księżyca przez apogeum, czyli punkt orbity znajdujący się najdalej od Ziemi, co nastąpi o godz. 0.21. Odległość Ziemia-Księżyc wyniesie wtedy 406407,8 km. Tarcza Księżyca widoczna na niebie będzie więc nieco mniejsza niż zwykle.
Co prawda Księżyc nie przybierze truskawkowej barwy, ale może mieć nieco zmieniony kolor, ponieważ będzie widoczny nisko nad horyzontem. Taka sytuacja może zachodzić nie tylko w trakcie pełni, ale przy każdym wschodzie lub zachodzie Księżyca. Później, gdy obiekt wznosi się coraz wyżej na niebie, wraca do swojego normalnego blasku, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Są jednak sytuacje, w których barwa Księżyca zmienia się w czerwoną nawet gdy jest wysoko na niebie ? taka sytuacja występuje podczas zaćmień Księżyca.
Choć blask Księżyca w pełni przeszkadza w obserwacjach innych obiektów astronomicznych ma niebie, ale tym razem można wykorzystać Księżyc do zidentyfikowania na niebie planety Saturn. Będzie bowiem wtedy wieczorem widoczna dość blisko tarczy Księżyca (poniżej). Najmniejsza odległość między Księżycem a Saturnem nastąpi 10 czerwca o godz. 3.18. Oba obiekty będzie wtedy dzielić na niebie 3,1 stopnia.
Saturn świeci na tyle jasno, że widać go dobrze gołym okiem. Dodatkowo w tym okresie zbliży się do maksimum swojego blasku. Właściciele teleskopów mogą dostrzec pierścienie tej planety.
W amerykańskim folklorze istnieją różne określenia dla kolejnych pełni Księżyca. Plemiona Algonkinów nadały nazwy pełni dla każdego miesiąca: w styczniu mamy Wilczy Księżyc, w lutym Śnieżny Księżyc, w marcu Robaczy Księżyc, w kwietniu Różowy Księżyc, w maju Kwiatowy Księżyc, w czerwcu Truskawkowy Księżyc, w lipcu Księżyc Poroża, w sierpniu Jesiotrowy Księżyc, we wrześniu Kukurydziany Księżyc, w październiku Księżyc Myśliwych, w listopadzie Bobrowy Księżyc, w grudniu Zimny Księżyc.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/06/06/w-piatek-pelnia-truskawkowego-ksiezyca/

W piątek pełnia Truskawkowego Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia mogła niegdyś wyglądać jak? pączek!
Wysłane przez kuligowska w 2017-06-06
 
Teoria dwójki amerykańskich naukowców głosi, że może istnieć całkiem nowy rodzaj obiektu planetarnego! Co więcej - wyjaśnia też być może, w jak formował się ziemski Księżyc.
 
Naukowcy doszli do wniosku, że we Wszechświecie może występować nowy typ obiektu planetarnego. To tak zwany obiekt synestialny. Powstaje po tym, jak jakieś ciało niebieskie gwałtownie zderza się z innym. Na skutek nagłego kataklizmu tworzy się wówczas gruby dysk przypominający nieco klasyczny donut (płaski pączek z dziurką), składający się głównie ze stopionych pod wpływem wydzielającego się ciepła skał. Po pewnym czasie jednak obiekt ten schładza się na tyle, że cała planeta powraca do swego zbliżonego do kuli kształtu i stałej formy.
 
Sarah Stewart, fizyk planetarny z Uniwersytetu Kalifornijskiego Davis, i Simon Lock, student z Harvardu, są autorami opublikowanej właśnie pracy na ten temat. Ukazała się ona w Journal of Geophysical Research: Planets. Sam nowatorski pomysł jest po części rezultatem rozważań nad zachowaniem momentu pędu. Wiemy, że gdy łyżwiarz wirujący na lodzie rozkłada szeroko ręce, jego ruch obrotowy zwalnia, lecz gdy składa je ponownie - przyspiesza. Naukowcy byli ciekawi, jak ten sam mechanizm może zadziałać w przypadku szybko obracającej się wokół swej osi planety - ale po jej hipotetycznym zderzeniu z innym masywnym ciałem. Jak kolizja wpływa wówczas na całkowity moment pędu?
 
Autorzy wspomnianej pracy sądzą, że zderzenie Ziemi z innym skalistym ciałem wywołało synestię. Ziemia mogła wówczas przybrać bardzo spłaszczony kształt, ale po pewnym czasie nasza planeta ochłodziła się znacznie i przekształciła się w nadal nieco spłaszczony na biegunach, ale w przybliżeniu kulisty już, zbudowany z twardego materiału obiekt. Wszystko to mogło trwać dosyć krótko - nie więcej niż przez sto lat. Naukowcy sugerują dodatkowo, że w podobny sposób wyglądał niegdyś i formował się nasz jedyny satelita - Księżyc, gdyż pod pewnymi względami jest on bardzo podobny do Ziemi.

 
Czytaj więcej:
 
?    Cały artykuł
?    Oficjalne materiały prasowe na temat synestii (American Geophysical Unnion)

 
Źródło: astronomy.cm, AGU
 
Zdjęcie: Ilustracja procesu synastialnego.
Źródło: Sarah Stewart, Simon Lock, Harvard University
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ziemia-mogla-niegdys-wygladac-jak-paczek-3362.html

Ziemia mogła niegdyś wyglądać jak pączek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany debiut rakiety GSLV Mk.III
Wysłane przez grabianski w 2017-06-06
Z kosmodromu Satish Dhawan na wschodnim wybrzeżu Indii odbył się debiut najnowszej wersji indyjskiej rakiety GSLV nazwanej GSLV Mk.III. Rakieta wykonała w pełni udany lot wynosząc na orbitę transferową do geostacjonarnej (GTO) satelitę telekomunikacyjnego. Jest to najcięższa rakieta kiedykolwiek wysłana przez to państwo i może ona całkowicie zakończyć zależność Indii od operatorów zagranicznych.
Nowa rakieta wzniosła się w niebo w poniedziałek o 13:58 polskiego czasu. Pierwszą fazę lotu przebyła używając dwóch potężnych bocznych rakiet pomocniczych na paliwo stałe. Następnie do przyspieszania rakiety włączył się główny stopień. Potem po odłączeniu stopni pomocniczych tylko on rozpędzał rakietę. Po odrzuceniu dolnego członu nastąpił debiut najnowszego i największego dotychczas stworzonego silnika kriogenicznego Indii. CE-20 działał przez około 10 minut bez żadnych anomalii, ustawiając ostatecznie rakietę z ładunkiem na docelowej orbicie transferowej.
Po ponad 10 latach opóźnień, Indie doczekały się wreszcie rakiety, która jest w stanie wynieść ciężki ładunek na wysoką orbitę GTO. Flagowa rakieta Indii PSLV nie miała dostatecznie dużej nośności i mogła zapewnić jedynie wysłanie lżejszych satelitów telekomunikacyjnych na orbitę o nieco mniejszej energii niż typowa orbita GTO. Przez to najcięższe ładunki państwowe musiały być wysyłane przy użyciu zagranicznych firm, najczęściej Arianespace i jej rakiety Ariane 5.
GSLV Mk. 3 ma długość 43 metrów. Podczas startu rakieta waży z paliwem 630 ton. Dolny stopień L-110 używa dimetylohydrazyny niesymetrycznej i tetratlenku azotu jako utleniacza. Górny stopień otwiera nowy rozdział w technologiach rakietowych Indii. Jest to nowoczesny silnik kriogeniczny na ciekły wodór i tlen o impulsie właściwym 443 s (im wyższy tym wydajniejszy silnik). Rakieta będzie mogła wynosić 4 tony na orbitę GTO i do 8 ton na niską orbitę (400 km wysokości). Są to dolne granice osiągów takich rakiet jak Falcon 9 czy Atlas V.
Chociaż najwięcej uwagi poświęcono rakiecie, to warto wspomnieć krótko o wyniesionym ładunku. Jest to satelita GSAT-19. Ważący ponad 3 t satelita telekomunikacyjny stał się najcięższym ładunkiem jaki trafił na orbitę z indyjskiej ziemi. Satelita ma operować przez 10 lat dostarczając usług przekazu telewizyjnego, wysyłania danych za pomocą transponderów pasm Ku i Ka. Łączna przepustowość satelity ma  wynieść 4Gb/s. Oprócz tego satelitę wyposażono w sensory promieniowania.
Następny start z terytorium Indii ma mieć miejsce 23 czerwca. Rakieta PSLV wyniesie wtedy indyjskiego satelitę obrazującego Cartosat 2E i 20 minisatelitów. Do pełnej operacyjności nowej rakiety GSLV Mk.III poczekamy zapewne jeszcze kilka lat. W tym czasie Indie będą chciały konkurować z dużymi graczami zachodnimi na pozyskiwanie kontraktów w klasie wagowej rakiety. Jak twierdzą przedstawiciele Indyjskiej Agencji Kosmicznej, rakieta zaoferuje konkurencyjną cenę w stosunku do obecnych rozwiązań.
Źródło: SF101/SFN
Więcej informacji:
?    relacja filmowa ze startu rakiety GSLV Mk.III
?    informacje nt. rakiety ze strony Indyjskiej Agencji Kosmicznej
?    techniczny opis satelity GSAT-19
?    techniczny opis rakiety GSLV Mk.III
Na zdjęciu: Startująca rakieta GSLV Mk.III w swoim debiutanckim locie 5 czerwca 2017 roku.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/udany-debiut-rakiety-gslv-mk-iii-3364.html

Udany debiut rakiety GSLV Mk.III.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bieszczady ? dlaczego tu się najlepiej obserwuje gwiazdy?
Aleksandra Stanisławska06/06/2017
Widok Drogi Mlecznej w Bieszczadach zawsze nas szokuje, kiedy świeżo przyjeżdżamy tu z miasta. Można tu zobaczyć nawet 7000 gwiazd! Radzimy, z jakim sprzętem zacząć obserwacje, by w pełni wykorzystać potencjał takich miejsc.
Z Polski coraz trudniej zobaczyć Drogę Mleczną, zwłaszcza jeśli ktoś mieszka w wielkim mieście lub jego zanieczyszczonej światłem okolicy. Oglądanie ciemnego nieba wciąż jest możliwe m.in. na Mazurach, Podlasiu i gdzieniegdzie w górach. Właśnie dlatego jeździmy na zloty miłośników astronomii w Bieszczady, gdzie noce są czarniejsze, a gwiazdy jaśniejsze i widać ich znacznie więcej niż w naszym mieście. Utworzono tu Park Gwiezdnego Nieba ?Bieszczady?, gdzie ciemności nocne uznano za bogactwo naturalne. Obserwowanie stąd nieba to niemal mistyczne doznanie.
7000 gwiazd
Łaaał! ? westchnął z podziwem Adam, kiedy wyszedł przed nasz domek i spojrzał w górę.
Dla nas to już trzeci Wiosenny Bieszczadzki Zlot Miłośników Astronomii w Stężnicy, ale dla siedmioletniego Adama pierwszy w pełni świadomy. Jest nów, a ciemności stają się niemal namacalne. Biała smuga Drogi Mlecznej dopiero pojawia się nad horyzontem, ale trudno przeoczyć bijący od niej blask. Myślę, że gdyby nie nasze wiosenne wypady w Bieszczady i letnie na Mazury, Lena i Adam nie wiedzieliby, jak wygląda pas wyznaczający centrum naszej galaktyki. Mieszkamy tak blisko rozjarzonej światłem Warszawy, że z reguły widujemy tylko najjaśniejsze gwiazdy i planety.
A ile gwiazd widać w Bieszczadach? Dr Tomasz Ściężor z Politechniki Krakowskiej obliczył, że bez teleskopu podczas bezchmurnej, bezksiężycowej nocy można zobaczyć tu ponad 7000 gwiazd! Dla porównania, na wsi, gdzie świeci zaledwie kilka lamp ulicznych, można dostrzec 2500 gwiazd. W Krakowie widać ich zaledwie? 200.
 
W ciemności widać więcej
Bieszczadzkie nocne niebo wygląda wręcz nierealnie. Ośrodek w Stężnicy powygaszał wszystkie zewnętrzne światła, żeby uczestnikom zlotu lepiej się oglądało gwiazdy. W ciemnościach krążymy między różnymi specjalistycznymi teleskopami przywiezionymi tu przez ludzi z całej Polski i dzięki ich uprzejmości podziwiamy gromady kuliste czy Wielką Czerwoną Plamę na Jowiszu. Po jakimś czasie jednak nawet zapomniana lampa w barze czy żarówka w domku zaczynają nieprzyjemnie kłuć w oczy, więc postanawiamy przenieść się całkiem poza zasięg świateł.
Pakujemy się do samochodu i odjeżdżamy od ośrodka, na jedno z niezalesionych wzgórz. Poprzedniego dnia dobrze sprawdziliśmy to miejsce ? otwarta przestrzeń, światła tylko gdzieś na horyzoncie, a niebo widać jak na dłoni.
Włączamy tryb off-road w naszej Skodzie Kodiaq i auto bez wysiłku wspina się w ciemnościach po stromej, wyboistej drodze gruntowej.
Fajnie łagodzi podskakiwanie na wybojach, bo przecież wieziemy delikatny sprzęt do obserwacji ? na pewno pomagają tu 19-calowe koła. Rzecz jasna, nie wrzuciliśmy sprzętu luzem do przestronnego bagażnika ? tkwi przymocowany siatką do listwy w jego wnętrzu.
Na szczycie wzgórza wygaszamy wszystkie światła i przez chwilę przyzwyczajamy oczy do ciemności. Kodiaq ma bardzo przyjemną funkcję delikatnego diodowego podświetlenia wnętrza, a zielony odcień światła nie oślepia, więc możemy z łatwością znaleźć wszystko, co potrzebne.
Jaki wybrać sprzęt do obserwacji?
Widok z tego wzgórza w ciągu dnia zapiera dech w piersiach, a w nocy to już po prostu bajka! A to dopiero początek, bo znacznie więcej można zobaczyć okiem uzbrojonym w sprzęt do obserwacji. W ciągu dnia w Stężnicy podziwialiśmy protuberancje na Słońcu przez teleskop wyposażony w specjalne filtry przeciwsłoneczne (nigdy nie można tego robić przez zwykły teleskop!). Nocą fajnie było skorzystać z teleskopów przywiezionych przez uczestników astrozlotu, ale przecież na co dzień mało kto ma dostęp do sprzętu za kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Z jakim więc sprzętem warto zacząć obserwacje?
? Nie trzeba na to wydawać fortuny. Na początek najlepszym rozwiązaniem jest lornetka o małym powiększeniu, 7-10-krotnym, w miarę jasna o dużym polu widzenia. Czyli im większe obiektywy, tym jaśniejsza. Małe powiększenie daje nam lekkość lornetki i nietrzęsący się obraz ? mówi Adam Kisielewicz, organizator Wiosennych Bieszczadzkich Zlotów Miłośników Astronomii. ? Ważne, żeby kupić w miarę markową lornetkę, gdyż tania chińszczyzna będzie dawała kiepskie nieostre i ciemne obrazy ? dodaje.
My przywieźliśmy ze sobą w Bieszczady lornetkę o 15-krotnym powiększeniu, do której trzeba już użyć statywu. Ale nawet przy słabszym powiększeniu moglibyśmy robić to, na czym się skupiliśmy, czyli na liczeniu pojedynczych gwiazd wchodzących w skład Plejad.
A co do teleskopów, to zdaniem specjalistów na początkowym etapie nie warto zawracać sobie nimi głowy, bo ich podstawowe wersje nie przebiją możliwości niezłej lornetki, a są od niej znacznie droższe i bardziej skomplikowane w obsłudze. Teleskopem powinny się zainteresować bardziej zaawansowani obserwatorzy, dysponujący już znaczniejszą gotówką.
Obserwacje ze smartfonem
Widzę księżyc Jowisza! ? emocjonuje się Lena, która dorwała się do lornetki. Dzięki aplikacji smartfonowej ?Star Walk 2? już po chwili wiemy, że mamy przed sobą Ganimedesa, największy księżyc gazowego olbrzyma. Wydaje nam się, że dostrzegamy też mniejszy księżyc, Io. Dzieciaki kierują teraz ekran smartfona na kolejne gwiazdozbiory i odczytują ich nazwy.
? Zupełnie jak w planetarium! ? zachwyca się Lena.
Faktycznie, w Bieszczadach ? wyposażeni w lornetkę i smartfon ? czujemy się jak w wypasionym planetarium. I mamy je tylko dla siebie.
Niebo robi się coraz jaśniejsze, Adam już zasnął na tylnym siedzeniu Kodiaqa, Lena ledwo stoi na nogach. Zdecydowanie czas wracać. Tym razem jedziemy spokojnie, by nie obudzić dzieci ? tryb jazdy Comfort ustawia adaptacyjne zawieszenie tak, że samochód zdaje się kołysać do snu. Cicho wracamy do naszego domku i odsypiamy nocną wyprawę.
A na koniec ciekawostka. Park Gwiezdnego Nieba ?Bieszczady? (łączący się ze słowackim Parkiem Ciemnego Nieba ?Połoniny?) to drugi co do wielkości taki park w Europie. W Polsce istnieje jeszcze jeden taki chroniony przed światłem obszar ? w Górach Izerskich. Tam też warto zajrzeć. Ale o tym napiszę już innym razem.
Artykuł powstał we współpracy z marką Škoda, która na tę wyprawę użyczyła nam samochodu Škoda Kodiaq. Partner nie miał wpływu na tworzone przez nas treści i wyrażane opinie.
http://www.crazynauka.pl/bieszczady-dlaczego-tu-sie-najlepiej-obserwuje-gwiazdy/

Bieszczady ? dlaczego tu się najlepiej obserwuje gwiazdy.jpg

Bieszczady ? dlaczego tu się najlepiej obserwuje gwiazdy2.jpg

Bieszczady ? dlaczego tu się najlepiej obserwuje gwiazdy3.jpg

Bieszczady ? dlaczego tu się najlepiej obserwuje gwiazdy4.jpg

Bieszczady ? dlaczego tu się najlepiej obserwuje gwiazdy5.jpg

Bieszczady ? dlaczego tu się najlepiej obserwuje gwiazdy6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym razem nie nocą, lecz za dnia spadną na nas Arietydy
2017-06-07.
Czeka nas nietypowy spektakl na niebie. Właśnie znajdujemy się w maksimum roju meteorowego Arietydów, które są najbardziej obfitym rojem widocznym za dnia. Czasem zdarzają się bardzo jasne bolidy. Czy uda się choć jeden z nich zobaczyć nad Polską?
Arietydy to jeden z kilkudziesięciu rojów meteorowych, które widoczne są na naszym niebie. Zdecydowaną większość z nich możemy podziwiać nocami, jednak zdarzają się wyjątki. Należą do nich właśnie Arietydy, czyli najczęściej niewielkie kamyki, pozostawiane najprawdopodobniej przez planetoidę (1566) Ikar lub kometę 96P/Machholz.
Wchodzą one w ziemską atmosferę z zawrotną prędkością prawie 140 tysięcy kilometrów na godzinę. To wystarczy, aby moment ich spłonięcia był bardzo efektowny. Niewielkie bryłki skalne pozostawiają za sobą jasny ślad, który nazywany meteorem.
Czasem jednak zdarza się dużo większy materiał skalny, o średnicy kilkudziesięciu centymetrów czy nawet kilku metrów. Wówczas na niebie pojawia się bardzo jasny bolid. Jeśli kosmiczna skała przemieszcza się z bardzo dużą prędkością, to może nie ulec w całości spaleniu i spaść na ziemię w postaci meteorytu. Takie przypadki podczas maksimum Arietydów się zdarzały, choć rzadko.
Obserwowanie meteorów za dnia nie należy do łatwych czynności, dlatego zazwyczaj na Arietydy nie zwraca się większej uwagi. Jedynie bardziej dokładnie naukowcy badają ich aktywność np. za pomocą fal radiowych. Warto jednak o nich pamiętać, jeśli gdzieś na świecie w najbliższym czasie pojawi się jasny bolid widoczny za dnia.
Arietydy, które odkryte zostały latem 1947 roku przez astronomów z obserwatorium Jodrell Bank w Anglii, są widoczne corocznie między 22 maja a 2 lipca. Apogeum ich aktywności przypada na okolice 7 czerwca. W ciągu jednej godziny możemy zaobserwować nawet 50-60 meteorów, które wydają się wylatywać z konstelacji Barana i rozpraszać się po niemal całym niebie.
W Polsce gwiazdozbiór Barana widoczny w godzinach południowych wysoko na niebie południowym, bardzo blisko Słońca, stąd duża trudność w jego obserwacjach. Dlatego polecamy obserwacje o świcie, mniej więcej godzinę przed wschodem Słońca, kiedy konstelacja Barana wyłania się między wschodnim a północno-wschodnim horyzontem.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/117076,tym-razem-nie-noca-lecz-za-dnia-spadna-na-nas-arietydy

Tym razem nie nocą, lecz za dnia spadną na nas Arietydy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

X-37B poleci na Falconie 9!
2017-06-07. Krzysztof Kanawka
Start kolejnej misji mini-wahadłowca X-37B już w sierpniu. Zamiast Atlasa 5 ten pojazd znajdzie się na orbicie za pomocą Falcona 9!
 
Miesiąc temu, piątego maja 2017, po 717 dniach na orbicie, zakończyła się czwarta misja bezzałogowego mini-promu wojskowego X-37B. Tym razem ten pojazd wylądował na bieżni SLF w Kennedy Space Centre na Florydzie. Oznaczenie tej misji to OTV-4. Trzy poprzednie misje X-37B trwały kolejno 224, 469 oraz 674 dni.
Szóstego czerwca pojawiła się informacja, że już w sierpniu nastąpi start kolejnej misji X-37B. Dokładna data startu misji, która prawdopodobnie otrzyma oznaczenie OTV-5 nie została jeszcze podana. Pojawiła się jednak bardzo ciekawa informacja: zamiast dotychczas używanej rakiety Atlas 5 na orbitę X-37B zostanie wyniesiony za pomocą Falcona 9 firmy SpaceX.
Wybór SpaceX na start misji OTV-5
Jest to dość duże zaskoczenie: jak na razie SpaceX przeprowadził jedną misję dla wojskowego odbiorcy w USA, ale nie było to dla operatora X-37B, czyli lotnictwa USAF. Jest to także potwierdzenie, że SpaceX jest już traktowany na podobnym poziomie co ?tradycyjni? dostawcy rakiet dla amerykańskiego wojska.
Start misji OTV-5 nastąpi prawdopodobnie z wyrzutni LC-39A, gdyż wyrzutnia LC-40 wciąż nie jest gotowa do użytku. Lot OTV-5 będzie na niską orbitę okołoziemską (LEO), na wysokość około 400 km.
Jak na razie nie wiadomo, czy w tym locie dojdzie do próby odzyskania pierwszego stopnia i czy użyty zostanie wcześniej wykorzystany pierwszy stopień Falcona 9R. Te informacje prawdopodobnie pojawią się w ciągu kilku najbliższych tygodni.
(CB, Fx)
http://kosmonauta.net/2017/06/x-37b-poleci-na-falconie-9/

X-37B poleci na Falconie 9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wymiana pojazdów logistycznych na ISS
2017-06-07. Michał Moroz
W ostatnich dniach wokół Międzynarodowej Stacji Kosmicznej odbywał się duży ruch. Do ISS przyłączona została kapsuła Dragon firmy SpaceX, zaś po ponad 40 dniach od stacji odcumował pojazd Cygnus.
Roszada bezzałogowych pojazdów logistycznych rozpoczęła się w poniedziałek 5 czerwca. Wcześniej z ISS na Ziemię powróciło dwóch astronautów wchodzących w skład Ekspedycji 51. Obecnie na ISS przebywają trzy osoby: Peggy Whitson (3 lot, USA), Jack Fischer (1 lot, USA), Fiodor Jurczychin (5 lot, Rosja).
Misja OA-7
Wpierw od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej po 43 dniach odłączył pojazd Cygnus 7 (John Glenn). Pojazd dostarczył 3500 kg zaopatrzenia i dodatkowego sprzętu. Odcumowanie nastąpiło 4 czerwca o 13:10 (CEST). Cygnus pozostanie na orbicie do 11 czerwca.
Pojazd dostarczył m.in. eksperymenty związane z lekami chemioterapeutycznymi. Pojazd dostarczył również komorę wzrostu roślin do demonstracji możliwości produkcji jedzenia w przestrzeni kosmicznej oraz technologiczny demonstrator kapsuły powrotnej z próbkami (Thermal Protection Material Flight Test and Reentry Data Collection (RED-Data2).
Misja CRS-11
3 czerwca z Kennedy Space Centre wystartowała rakieta Falcon 9R rozpoczynając misję CRS-11. Był to pierwszy lot wcześniej wykorzystanej kapsuły Dragon. Wcześniej została ona wykorzystana w misji CRS-4 (wrzesień-październik 2014). Łącznie na orbitę wyniesione zostało 2700 kg ładunku i zaopatrzenia.
5 czerwca Dragon przybył w pobliże stacji. Uchwycony przez robotyczne ramię ISS został przyłączony dolnego węzła modułu Harmony, który zwolniony został przez pojazd Cygnus
http://kosmonauta.net/2017/06/wymiana-pojazdow-logistycznych-na-iss/

Wymiana pojazdów logistycznych na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #19
Wysłane przez grabianski w 2017-06-07.
 
Zapraszamy na podsumowanie tygodnia na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Piszemy o powrocie na Ziemię załogi Sojuza MS-03 oraz przylotach i odlotach komercyjnych statków zaopatrzeniowych.
Ekspedycja 51 powróciła na Ziemię

Po spędzeniu 196 dni w kosmosie, dwuosobowa załoga w składzie Oleg Nowicki (Rosja) i Thomas Pesquet (Francja) powrócili na Ziemię na pokładzie Sojuza MS-03. Astronauci przyziemili swoją kapsułą w piątek 2 czerwca, lądując na terenie Kazachstanu.

Nowicki i Pesquet przybyli do stacji 19 listopada 2016 roku w ramach 51. Ekspedycji wraz z Peggy Whitson, która została jeszcze na pokładzie stacji orbitalnej i wróci dopiero we wrześniu. W momencie odcumowania Sojuza dowódctwo na stacji przejął Fiodor Juriczkin, który pokieruje pracami Ekspedycji 52. Do końca lipca na stacji pozostanie jedynie trójka astronautów: wspomniana wcześniej Peggy Whitson, Fiodor Juriczkin i Jack Fischer. Nowa załoga w składzie Randy Bresnik (USA), Sergiej Riazanski (Rosja) oraz Paolo Nespoli (Włochy) przyleci do stacji 28 lipca.
Dragon przyleciał do ISS

W sobotę w kierunku stacji poleciała kapsuła Dragon z zaopatrzeniem i nowymi eksperymentami na pokładzie. Start rakiety Falcon 9 przebiegł pomyślnie i Dragon po odłączeniu od rakiety zaczął ?gonić? stację. Po dwóch dniach w poniedziałek 5 czerwca nastąpiło udane przechwycenie statku przez zewnętrzne ramie robotyczne stacji i przycumowanie do portu w module Harmony.

Wewnątrz statku Dragon znalazła się duża ilość nowych eksperymentów naukowych i sprzęt do badań już prowadzonych. Wśród eksperymentów znalazły się muszki owocowe, które służyć będą badaniom nad efektami kardiologicznymi wywołanymi przebywaniem w warunkach mikrograwitacji. Naukowcy wysłali także testy nowych leków na osteoporozę. W zewnętrznej części załadunkowej zmieściły się trzy urządzenia: demonstrator nowego rodzaju paneli słonecznych, teleskop do badania gwiazd neutronowych i platforma do eksperymentów obserwacji Ziemi.

Część z eksperymentów opisywaliśmy w poprzednim odcinku.
Wczesne odcumowanie Cygnussa

Siódma operacyjna misja statku zaopatrzeniowego Cygnus do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zakończyła się 6 tygodni wcześniej niż planowano. Statek miał odcumować od ISS dopiero w połowie lipca, jednak NASA zdecydowała się wykonać to wcześniej.

Decyzja ma prawdobobnie związek z bardzo napiętym harmonogramem na stacji i zwyczajnie brakiem rąk do pracy. W tej chwili na stacji pozostaje dwóch mieszkańców amerykańskiego segmentu. Z tego powodu wcześniejsze pozbycie się statku Cygnus oszczędzi pracy dla załogi, w porównaniu do tej jaką trzebaby zrobić gdyby odcumowanie nastąpiło już po przylocie Dragona. Dodatkowy dzień w harmonogramie powstał z powodu opóźnienia o jeden dzień przylotu Dragona.

Odłączenie Cygnusa tak długo przed planem było możliwe dzięki intensywnej pracy załogi, która szybko poradziła sobie z wypakowaniem przywiezionego zaopatrzenia, sprawnym zapakowanie niechcianego sprzętu i przygotowaniem wnętrza kapsuły na eksperymenty, które ma wykonać już po separacji.

W niedzielę w odłączonej i oddalonej od stacji kapsule rozpoczął się tygodniowy eksperyment rozprzestrzeniania się ognia w warunkach mikrograwitacji SAFFIRE-III. Jest to już trzecia seria eksperymentu mającego na celu badać zachowanie się ognia w rzeczywistej skali. Dzięki wynikom tych prac projektanci będą mogli w przyszłości budować bezpieczniejsze statki załogowe.

8 czerwca Cygnus wykona manewry podniesienia orbity w celu wypuszczenia czterech satelitów Lemur-2 standardu CubeSat. Lemur-2 to satelity prywatnej firmy Spire Global, która buduje konstelacje małych, niedrogich satelitów przeznaczonych do obserwacji Ziemi, monitoringu morskiego, komunikacji, meteorologii i pomiarów naukowych.

W nadchodzącą niedzielę Cygnus po raz ostatni użyje swoich silników. Tym razem wytraci on prędkość, obniżając orbitę i tym samym wchodząc w atmosferę. Statek powinien spłonąć nad Pacyfikiem. W trakcie niszczącego powrotu statek wykona jeszcze jeden eksperyment ? pomiar warunków panujących w statku przed zniszczeniem oraz test dwóch nowych materiałów osłony termicznej.

Źródło: SFN/SF101/NASA

Więcej informacji:
?    oficjalny blog ISS (NASA)
?    naukowe podsumowanie tygodnia na ISS
?    szczegółowy opis zawartości Dragona SpX-11 (Spaceflight101.com)
Na zdjęciu: Poprzedni ze statków Dragon (CRS-10) podczas ostatniej fazy zbliżenia do ramienia robotycznego stacji. Były to ostatnie minuty przed przyłączeniem go do kompleksu. Zdjęcie wykonano 23 lutego 2017 roku. Źródło: NASA.
http://www.urania.edu.pl/iss/19

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy sygnał Wow! sprzed 40 lat w końcu wytłumaczony
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 07/06/2017
Zespół badaczy z Center of Planetary Science (CPS) w końcu rozwiązał zagadkę sygnału ?Wow!? z 1977 roku. Według naukowców źródłem sygnału była kometa ? nieznana jeszcze w momencie zarejestrowania sygnału. Główny autor badań Antonio Paris opisał teorię oraz sposób jej przetestowania w artykule opublikowanym w Journal of the Washington Academy of Sciences.
Niemal dokładnie 40 lat temu, w sierpniu 1977 roku, astronomowie analizujący sygnały radiowe zarejestrowane w obserwatorium Big Ear zarejestrowali nietypowy, trwający 72 sekundy sygnał ? był on na tyle silny, że Jerry Ehman, jeden z badaczy oznaczył go na wydruku słynnym ?Wow!? Od tego czasu wielu naukowców próbowało znaleźć jakieś wytłumaczenie tego sygnału, jednak aż dotąd nikt nie zaoferował niczego przekonywującego. Po kolei z puli potencjalnych źródeł eliminowano planetoidy, egzoplanety, gwiazdy, a nawet sygnały wysłane z Ziemi. Niektórzy, spoza środowiska naukowego, sugerowali nawet, że może to być dowód na istnienie obcych. Naukowcy zauważyli, że sygnał wyemitowany został na częstotliwości 1420 MHz czyli na częstotliwości wodoru.
Potencjalne wyjaśnienie pojawiło się w zeszłym roku, kiedy to zespół badaczy CPS zasugerował, że źródłem sygnału mógł być obłok wodoru towarzyszący komecie (pisaliśmy o tym już tutaj). Co więcej, ruch komety mógłby tłumaczyć dlaczego sygnału już więcej nie zarejestrowano. Badaczom udało się także określić, że dwie komety faktycznie znajdowały się w tej samej części nieba, którą monitorowało Big Ear tego dnia. Te komety ? P/2008 Y2 (Gibbs) oraz 266/P Christensen jeszcze wtedy pozostawały dla nas nieznane Naukowcy mieli okazję przetestować swoją teorię gdy obie komety pojawiły się ponownie na nocnym niebie w listopadzie 2016 roku i pozostały na nim do lutego br.
Badacze poinformowali, że sygnał radiowy emitowany przez kometę 266/P Christensen pasuje do sygnału Wow! sprzed 40 lat. Aby zweryfikować uzyskane wyniki naukowcy sprawdzili także trzy inne komety ? wyniki były identyczne. Naukowcy przyznają, że nie są w stanie ze 100% pewnością powiedzieć, że sygnał Wow! został wyemitowany przez kometę 266/P Christensen, ale z dużą dozą pewności mogą założyć, że jego źródłem była kometa.
Źródło: Phys.org
Artykuł naukowy: PDF
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/07/tajemniczy-sygnal-wow-sprzed-40-lat-w-koncu-wytlumaczony/

Tajemniczy sygnał Wow! sprzed 40 lat w końcu wytłumaczony.jpg

Tajemniczy sygnał Wow! sprzed 40 lat w końcu wytłumaczony2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chandra: Obserwacje burzliwego związku dwóch gwiazd
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 07/06/2017
W biologii słowo symbioza odnosi się do dwóch organizmów żyjących blisko siebie i ze sobą oddziałujących. Astronomowie od dawna badają klasę gwiazd ? znanych jako gwiazdy symbiotyczne ? które oddziałują ze sobą w podobny sposób. Wykorzystując dane zebrane za pomocą Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra i innych teleskopów, astronomowie zaczynają dowiadywać się jak burzliwy może być tak bliski związek dwóch gwiazd.
R Aquarii (R Aqr) to jedna z najlepiej poznanych gwiazd symbiotycznych. Znajdująca się około 710 lat świetlnych od Ziemi para, a właściwie zmiana jej jasności zauważona została gołym okiem prawie tysiąc lat temu. Od tego czasu astronomowie regularnie obserwowali ten obiekt dochodząc w pewnym momencie do wniosku, że R Aqr to nie jedna gwiazda, a dwie: mały, gęsty biały karzeł i chłodny, czerwony olbrzym.
Czerwony olbrzym ma swoje własne interesujące właściwości. Wszak za miliardy lat nasze Słońce także przejdzie w stadium czerwonego olbrzyma po tym jak wyczerpie zapasy wodoru w swoim jądrze i zacznie chłodnieć i powiększać swoje rozmiary. Większość czerwonych olbrzymów jest łagodna i spokojna, ale niektóre pulsują z okresem wynoszącym od 80 do 1000 dni, tak jak w przypadku gwiazd typu Mira, które charakteryzują się dużymi zmianami jasności. Ten podzbiór czerwonych olbrzymów nazywany jest gwiazdami zmiennymi typu Mira Ceti.
Czerwony olbrzym w układzie R Aqr to właśnie zmienna typu Mira Ceti, której jasność równomiernie zmienia się o czynnik 250. Drugi ze składników, biały karzeł nie zmienia swojej jasności. co ciekawe biały karzeł jest około 10 000 razy jaśniejszy od czerwonego olbrzyma. Biały karzeł charakteryzuje się temperaturą powierzchni rzędu 20 000K podczas gdy czerwony olbrzym zaledwie 3000K. Oprócz tego biały karzeł ma tylko nieznacznie mniejszą masę od swojego gwiezdnego towarzysza, jednak z uwagi na fakt, że jest znacznie bardziej kompaktowy, jego pole grawitacyjne jest silniejsze. Pole grawitacyjne białego karła przyciąga rozdęte zewnętrzne warstwy zmiennej Mira, które stopniowo opadają na powierzchnię karła.
Od czasu do czasu na powierzchni białego karła zbierze się wystarczająco dużo materii, aby doszło do fuzji termojądrowej wodoru. Uwolnienie energii w tym procesie może prowadzić do eksplozji nowej, asymetrycznej eksplozji, która wyrzuca zewnętrzne warstwy gwiazdy z prędkością rzędu ponad 15 milionów km/h w przestrzeń kosmiczną. Zewnętrzny pierścień materii wokół układu wiele nam mówi o historii akich eksplozji. Naukowcy uważają, że do powstania tego pierścienia doprowadziła eksplozja nowa w roku 1073. Dowody na tę eksplozję pochodzą z danych zebranych w zakresie optycznym, z koreańskich zapisów ?gościnnej? gwiazdy, która pojawiła się w 1073 roku w tej części nieba, gdzie znajduje się R Aqr oraz z antarktycznych rdzeni lodowych. Wewnętrzny pierścień natomiast jest pozostałością po erupcji z początku lat siedemdziesiątych XVIII wieku. Dane w zakresie optycznym (czerwony) widoczne na najnowszym zdjęciu R Aqr także przedstawiają wewnętrzny pierścień. Zewnętrzny jest dwa razy szerszy od wewnętrznego, jednak jest zbyt ciemny, aby było go widać na tym zdjęciu.
Wkrótce po wyniesieniu w przestrzeń kosmiczną w 1999 roku teleskopu rentgenowskiego Chandra naukowcy rozpoczęli monitorowanie zachowania R Aqr. Dane z Chandry (niebieski) na powyższym zdjęciu ujawniają obecność dżetu emisji rentgenowskiej, który rozciąga się ku górze i w lewo. Promieniowanie rentgenowskie zostało prawdopodobnie wyemitowane przez fale uderzeniowe.
Wraz z kolejnymi obserwacjami R Aqr za pomocą teleskopu Chandra prowadzonymi w 2000, 2003 i 2005 roku astronomowie obserwowali zmiany w dżecie. Plamy emisji rentgenowskiej stopniowo odsuwają się od gwiezdnej pary z prędkością 1,8 i 2,8 milionów kilometrów na godzinę. Pomimo przemieszczania się z mniejszymi prędkościami niż materia wyrzucona w eksplozji nowej, dżety napotykają na swojej drodze niewiele materii dzięki czemu nie zwalniają. Z drugiej strony, materia z nowej sprząta z okolicy dużo więcej materii i znacznie bardziej zwalnia, co tłumaczy dlaczego pierścienie są niewiele większe od dżetów.
Wykorzystując odległości plam od układu podwójnego i zakładając, że prędkości pozostały stałe, zespół naukowców z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics w Cambridge w stanie Massachusetts oszacował, że do powstania plam doprowadziły erupcje do których doszło w latach pięćdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Owe erupcje były mniej energetyczne i nie tak jasne jak eksplozja nowej w 1073 roku.
W 2007 roku zespół kierowany przez Joya Nicholsa z CfA doniósł o możliwym wykryciu nowego dżetu w R Aqr. Oznaczałoby to kolejną erupcję, do której mogło dojść na początku XXI wieku.  Jeżeli te mniej silne i słabo poznane erupcje pojawiają się co kilka dekad, następna powinna mieć miejsce w ciągu nadchodzących 10 lat.
Niektóre układy podwójne zawierające białe karły regularnie prowadzą do eksplozji nowych. Jeżeli R Aqr jest jedną z takich wielokrotnych nowych, a okres między eksplozjami z 1073 i 1773 roku się powtarza, następna eksplozja nowej w tym układzie powinna mieć miejsce w latach siedemdziesiątych XXV wieku. W trakcie takiego zdarzenia jasność układu może wzrosnąć kilkaset razy sprawiając, że będzie to wydarzenie wyraźnie widoczne gołym okiem, a gwiazda stanie się jedną z kilkunastu najjaśniejszych gwiazd na niebie
Ciągły monitoring tej gwiezdnej pary będzie niezbędny, aby zrozumieć naturę tego gwałtownego gwiezdnego związku.
Źródło: Chandra X-ray Center
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/07/chandra-obserwacje-burzliwego-zwiazku-dwoch-gwiazd/

Chandra Obserwacje burzliwego związku dwóch gwiazd.jpg

Chandra Obserwacje burzliwego związku dwóch gwiazd2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meteoryt o wadze 4 kg spadł w Indiach i wywołał panikę
2017-06-08.
Dopiero co informowaliśmy Was o meteorach z roju Arietydów, które w tych dniach mogą być widoczne na niebie za dnia, a już media donoszą, że 4-kilogramowy meteoryt spadł w Indiach, wywołując przy tym panikę wśród mieszkańców. Zobaczcie zdjęcia.
Mieszkańcy miejscowości Mukundpura, położonej na przedmieściach Dżajpuru w Indiach, ujrzeli na niebie olbrzymi błysk i usłyszeli donośny grzmot. Według ich relacji coś spadło na pobliskie pole uprawne. Ludzie wpadli w panikę. Gdy przybyli na miejsce ujrzeli krater, a w jego środku fragmenty ciemnoszarego kamienia.
Na miejsce wezwano policję, a ta poprosiła archeologów z placówki naukowej w Dżajpurze o przebadanie tajemniczego obiektu. Okazało się, że to meteoryt, którego waga wynosi 4 kilogramy. Kosmiczna skała została zabrana na dokładniejsze badania.
Niebawem dowiemy się z czego jest zbudowana, a więc również jakiego rodzaju jest to meteoryt. Wyróżnić możemy meteoryty żelazne, żelazno-kamienne i kamienne. Ten, który spadł w Indiach, zapewne zostanie zaliczony do kategorii kamiennych.
Ciemna barwa to efekt tego, że skała ulega spaleniu, gdy przemieszcza się z prędkością kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę i rozgrzewa się do temperatury tysięcy stopni, co jest efektem silnego sprężenia powietrza przed czołem skały, w następstwie czego eksploduje.
W Indiach upadki meteorytów zdarzały się w ostatnich latach kilkukrotnie. Media informowany nawet o podejrzeniu pierwszego w historii zabicia człowieka na skutek uderzenia spadającym meteorytem. Jednak incydent nadal pozostaje niejasny.
Niewykluczone, że meteoryt, który spadł w okolicach Dżajpuru to pozostałość po planetoidzie (1566) Ikar lub komecie 96P/Machholz, które utworzyły rój meteorowy o nazwie Arietydy. Promieniują one corocznie między 22 maja a 2 lipca. Apogeum ich aktywności przypada na okolice 7 czerwca... Dowiedz się więcej
W ciągu jednej godziny możemy zaobserwować nawet 50-60 meteorów, które wydają się wylatywać z konstelacji Barana i rozpraszać się po niemal całym niebie. Arietydy wchodzą w ziemską atmosferę z zawrotną prędkością prawie 140 tysięcy kilometrów na godzinę.
Jeśli rzeczywiście była to skała związana z rojem Arietydów, to być może w najbliższym czasie gdzieś na świecie dojdzie do powtórki. Miejmy nadzieję, że nikomu z tego powodu krzywda się nie stanie, skończy się tylko na efektownym spektaklu na niebie.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/117079,meteoryt-o-wadze-4-kg-spadl-w-indiach-i-wywolal-panike

Meteoryt o wadze 4 kg spadł w Indiach i wywołał panikę.jpg

Meteoryt o wadze 4 kg spadł w Indiach i wywołał panikę2.jpg

Meteoryt o wadze 4 kg spadł w Indiach i wywołał panikę3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasna kometa w 2023 roku?
2017-06-08. Krzysztof Kanawka
Czy w 2023 roku na niebie będziemy obserwować jasną kometę? Niedawno odkryty obiekt nosi oznaczenie C/2017 K2 (PANSTARRS).
Kometa C/2017 K2 (PANSTARRS) została odkryta 21 maja tego roku. W momencie odkrycia kometa miała jasność zaledwie ok. +19 magnitudo. Jednakże, wówczas obiekt znajdował się aż 16 jednostek astronomicznych od Słońca. Dla porównania ? Uran krąży w odległości około 19-20 jednostek astronomicznych od naszej Dziennej Gwiazdy. Oznacza to, że C/2017 K2 (PANSTARRS) została odkryta w zimnej otchłani zewnętrznego Układu Słonecznego, tam, gdzie zwykle komety są nieaktywne i znacznie słabsze. Warto tu przypomnieć, że wyjątkowo jasna kometa C/1995 O1 Hale-Bopp została odkryta w odległości 7,2 jednostki astronomicznej.
Peryhelium tej komety to około 1,7 jednostki astronomicznej. Do tego punktu kometa C/2017 K2 (PANSTARRS) dotrze w kwietniu 2023 roku.
Tak wczesne odkrycie komety przed peryhelium sugeruje, że obiekt może być bardzo jasny. Wstępne, bardzo niepewne szacunki sugerują, że C/2017 K2 (PANSTARRS) może osiągnąć jasność większą od +5 magnitudo. Oczywiście może to być zarówno jaśniejszy obiekt, jak i słabszy. Przez kolejne lata jasność tej komety będzie zaś monitorowana przez wiele obserwatoriów ? być może także i przez kosmiczne obserwatoria.
Niestety, trajektoria lotu komety w pobliżu Słońca jest niekorzystnie ułożona względem obserwatorów na półkuli północnej. Orbita tej komety jest bardzo nachylona względem ekliptyki. Niemniej jednak C/2017 K2 (PANSTARRS) wydaje się być ciekawym obiektem, zasługującym w najbliższych latach na większą uwagę.
(aer)
http://kosmonauta.net/2017/06/jasna-kometa-w-2023-roku/

Jasna kometa w 2023 roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa grupa astronautów NASA
2017-06-08. Michał Moroz
Siódmego czerwca NASA ogłosiła imiona nowej 22 grupy astronautów NASA. 12 osób zostało przedstawionych przy obecności Mike Pence?a, wiceprezydenta USA.
Sylwetki 12 kandydatów na nowych astronautów NASA zostały przedstawione w Centrum Kosmicznym im. Johnsona w obecności wielu polityków, w tym wiceprezydenta USA. W specjalnym przemówieniu Mike Pence ogłosił, że ponownie uruchomiona zostanie Narodowa Rada ds Kosmosu (National Space Council), której będzie przewodniczącym. Wcześniej ta instytucja, nadająca kierunek programom kosmicznym funkcjonowała na przełomie lat 50-tych i 60-tych oraz na przełomie lat 80-tych i 90-tych.
Przemówienia polityczne
Mike Pence kilkakrotnie podkreślił wsparcie, jakie administracja prezydenta Trumpa zamierza przekazać dla amerykańskiej agencji kosmicznej. Żadne szczegóły jednak nie padły. Niektóre kręgi oczekiwały przynajmniej oficjalnej nominacji nowego administratora NASA. Po zakończeniu kadencji poprzedniego administratora Charlesa Boldena, funkcję pełniącego obowiązki administratora NASA pełni James Bridenstine
Niektórzy komentatorzy zwrócili uwagę, że podczas wydarzenia nie pojawił się promowany od wielu lat w NASA hashtag #JourneytoMars, zaś w przemówieniach polityków kwestia kierunku marsjańskiego została pominięta. Sam Mike Pence stwierdził, ?może udacie się na Księżyc, może na Marsa?, zaś w przypadku poprzednich ogłoszeń nowych grup astronautów zawsze padała deklaracja ?to Wy polecicie na Księżyc i Marsa?.
Nowi astronauci
W skład 22 grupy kandydatów na astronautów NASA wchodzi siedmiu mężczyzn i pięć kobiet w przedziale wiekowym 29-42 lata. Wywodzą się zarówno z kręgów wojskowych, jak i środowisk akademickich. Co ciekawe, jeden z kandydatów był przedtem pracownikiem SpaceX. Kandydaci to: Kayla Barron, Zena Cardman, Raja Chari, Matthew Dominick, Bob Hines, Warren Hoburg, Jonny Kim, Robb Kulin, Jasmin Moghbeli, Loral O?Hara, Frank Rubio oraz Jessica Watkins.
Kandydaci od sierpnia rozpoczną podstawowy, dwuletni trening w Centrum Kosmicznym im Johnsona (JSC). Po jego zakończeniu formalnie zostaną członkami korpusu astronautów NASA. Do pierwszego lotu minie pewnie jeszcze wiele lat. Z poprzedniej grupy ogłoszonej w 2013 roku, dopiero pierwsi astronauci szykują się do dedykowanych misji. Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że osoby z najnowszego naboru będą brały udział w lotach poza niską orbitę okołoziemską.
(SpaceNews)
http://kosmonauta.net/2017/06/nowa-grupa-astronautow-nasa/

Nowa grupa astronautów NASA.jpg

Nowa grupa astronautów NASA2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponad 17 godzin ze Słońcem
2017-06-08.
Dnia będzie przybywać do przesilenia letniego, które nastąpi 21 czerwca.
Przesilenie letnie to moment maksymalnego wychylenia osi obrotu Ziemi w kierunku Słońca. Wtedy biegun północny Ziemi jest bliżej Słońca niż południowy.
Przesilenie 21 czerwca
W momencie przesilenia letniego, które przypadnie 21 czerwca, w naszej części świata (na półkuli północnej między kołem podbiegunowym a równikiem) dzień trwa najdłużej w roku, a noc najkrócej. W tym czasie cała strefa podbiegunowa jest oświetlona Słońcem i panuje tam dzień polarny (nie ma nocy), czyli widno jest przez 24 godziny na dobę.
Jastrzębia Góra z najdłuższym dniem
W Polsce w momencie przesilenia letniego najdłużej dzień będzie trwać na północy kraju. W położonej nad morzem Jastrzębiej Górze, w środę 21 czerwca, dzień będzie trwać aż 17 godzin i 20 minut. Słońce wzejdzie tam o 4:08, a zajdzie o 21:28. Oznacza to, że podczas tej doby na noc pozostanie tylko 6 godzin i 40 minut.
Długość trwania najdłuższego dnia roku (21 czerwca) w wybranych miastach:
- Gdańsk: 17 godz. 13 min.
- Szczecin: 17 godz. 1 min.
- Poznań: 16 godz. 49 min.
- Warszawa: 16 godz. 47 min.
- Wrocław: 16 godz. 34 min.
- Kraków: 16 godz. 23 min.
Najkrótszy najdłuższy
Najdłuższy dzień roku najkrócej będzie trwać na szczycie Opłonek w Bieszczadach. To najbardziej wysunięty na południe punkt Polski. 21 czerwca będzie tu trwać 16 godzin i 12 minut, czyli o ponad godzinę krócej niż w Jastrzębiej Górze.
Początek lata
W najdłuższym dniu roku zacznie się astronomiczne lato. Jego początek nastąpi o godz. 6:24 naszego czasu. W tym samym momencie na półkuli południowej zacznie się astronomiczna zima.
Źródło: tvnmeteo.pl
Autor: ao/tw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/ponad-17-godzin-ze-sloncem,233938,1,0.html

Ponad 17 godzin ze Słońcem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany powrót do służby rakiety Proton
Wysłane przez grabianski w 2017-06-08
W czwartek 8 czerwca rosyjska rakieta Proton wzbiła się w powietrze nad kazachskim kosmodromem Bajkonur, kończąc tym samym roczną przerwę w lotach, wywołaną problemami z jakością komponentów rakiety.
W swoim powrocie do służby rakieta wyniosła ciężkiego satelitę telekomunikacyjnego EchoStar 21 na orbitę transferową do geostacjonarnej (GTO).
Historia problemów Protona

Problemy z rakietą Proton zaczęły się w czerwcu 2016 roku. Wtedy najnowsza wersja rakiety wystartowała z satelitą Intelsat 31. Jeden z silników drugiego stopnia zakończył pracę przedwcześnie, 9 sekund przed planowanym końcem. Po pracy trzech dolnych stopni rakiety znalazła się z ładunkiem z mniejszą prędkością niż powinna. Tylko dzięki dołożeniu brakującej energii przez górny stopień Briz-M rakiecie udało się wypuścić satelitę na docelowej orbicie.
Roskosmos postanowił zawiesić starty rakiet Proton, aż pozna się dokładne przyczyny problemów drugiego stopnia. Agencja wprowadziła odpowiednie poprawki i już pod koniec grudnia rakieta miała wrócić do lotów, wynosząc satelitę EchoStar 21.
Niestety do startu nie doszło. Najpierw znaleziono problem w dolnym stopniu, który mógł być poprawiony na miejscu, jednak potem wyniki śledztwa ws. Awarii rakiety Sojuz, która miała wynieść statek Progress do ISS wykazały, że źródło problemu leży w silnikach RD-0110, wytwarzanych przez Zakłady Mechaniczne Woroneż. Ten sam zakład zaopatruje rakietę Proton w silniki drugiego i trzeciego stopnia. Okazało się, że w czasie produkcji silników dla Protona, w jednym z elementów korzystano z tańszych materiałów, innych niż wyspecyfikowane. Okazało się, że tylko niewielka część tego materiału została zamieniona, ale bez demontażu silników nie sposób było stwierdzić które.
Tak też kilkadziesiąt silników z 14 planowanych do startu rakiet, musiały być poddane rozbiórce i testom. Cały proces nie skończy się w tym roku, jednak już pierwsze poprawione silniki firma wysłała w marcu do producenta rakiety. Oprócz tego poprawiono inną mechaniczną usterkę produkcyjną, która była odpowiedzialna za katastrofy rakiety w 2014 i 2015 roku. W maju można było powrócić do przygotowywania lotu Protona z czekającym już prawie pół roku satelitą EchoStar 21.
O ładunku

EchoStar 21 to ważący prawie 7 ton telekomunikacyjny satelita. Satelita używał będzie anteny pasma S w celu pośrednictwa w komunikacji głosowej, przekazie danych, serwisie SMS, stanowiąc dodatkowu element naziemnej infrastruktury komórkowej standardu 3G. Satelita znajdzie się na orbicie geostacjonarnej, na pozycji 10,25 stopni długości geograficznej wschodniej.
Satelita bazuje na platformie SSL-1300 firmy Space System/Loral w wersji przystosowanej do utrzymywania dużej czaszy antenowej pasma S. Planowany czas operacji satelity to 15 lat.
Podsumowanie

Start rakiety był całkowicie udany. Rakieta wystartowała w czwartek o 5:45 polskiego czasu. Tak naprawdę dopiero po 9 godzinach można było obwieścić sukces. Rakieta używa dosyć skomplikowanej trajektorii ku orbicie GTO. Modyfikuje i stopniowo zwiększa swoją orbitę na przestrzeni pięciu odpaleń górnego stopnia rakiety Briz-M. Satelita został odłączony od rakiety o 14:58 naszego czasu.  
Źródło: SF101
Więcej informacji:
?    film ze startu rakiety
?    informacja prasowa omawiająca wykonywane czynności przez satelitę EchoStar po odłączeniu od rakiety
?    obszerna relacja ze startu i omówienie problemów rakiety (Spaceflight101.com)
?    relacja z udanego startu rakiety (operator rakiety - firma ILS)
Na zdjęciu: Rakieta Proton pionizowana na stanowisku startowym kosmodromu Bajkonur przed startem z satelitą EchoStar 23. Źródło: ILS.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/udany-powrot-sluzby-rakiety-proton-3369.html

Udany powrót do służby rakiety Proton.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flary z czerwonych karłów mogą zagrażać planetom w swojej ekosferze
Wysłane przez nowak w 2017-06-08
Chłodne czerwone karły są obecnie najlepszym celem na poszukiwanie egzoplanet. Odkrycia planet w ekosferze w układach TRAPPIST-1 i LHS 1140 wskazują na przykład, że planety rozmiarów Ziemi mogą krążyć wokół miliardów czerwonych karłów, najbardziej powszechnego typu gwiazd w Galaktyce. Ale, podobnie jak Słońce, wiele z tych gwiazd wybucha intensywnymi flarami. Czy czerwone karły są tak przyjazne życiu, jak się wydaje, czy te rozbłyski sprawiają, że powierzchnie planet krążących wokół nich są nieprzyjazne?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, zespół naukowców opracował 10-letnie obserwacje ultrafioletowe z kosmicznego satelity NASA ? Galaxy Evolution Explorer (GALEX), który szuka szybkich wzrostów jasności gwiazd spowodowanych rozbłyskami. Flary emitują promieniowanie w szerokim zakresie długości fali, przy znacznej części ich całkowitej energii uwalnianej w pasmach ultrafioletowych, które obserwuje GALEX. Kontrast ten, w połączeniu z czułością detektorów GALEX na szybkie zmiany, pozwolił zespołowi mierzyć zdarzenia o mniejszej energii, niż wiele wykrytych wcześniej rozbłysków. Jest to ważne, ponieważ chociaż mniej energetyczne, tym samym mniej wrogie życiu, mniejsze rozbłyski mogą być znacznie częstsze i z czasem stwarzać bardziej niegościnne środowisko dla życia.

Aby wykryć i dokładnie zmierzyć te wybuchy, zespół musiał analizować dane w bardzo krótkich odstępach czasu. Ze zdjęć o czasie ekspozycji prawie pół godziny zespół był w stanie wykazać zmiany w jasności gwiazdy trwające zaledwie kilka sekund.

Chase Million z Million Concepts in State College w Pensylwanii prowadził projekt o nazwie gPhoton, który ponownie przetworzył ponad 100 TB danych GALEX przechowywanych w Mikulski Archive for Space Telescopes (MAST), znajdującym się w Instytucie Naukowym Kosmicznego Teleskopu. Następnie zespół wykorzystał oprogramowanie opracowane przez Milliona i Clarę Brasseur, do wyszukania kilkuset czerwonych karłów, i wykrył dziesiątki flar.

Flary wykryte przez GALEX są podobne pod względem siły do tych wytwarzanych przez Słońce. Jednakże, ponieważ planeta musiałaby orbitować znacznie bliżej chłodnego, czerwonego karła aby utrzymać temperaturę przyjazną dla życia jakie znamy, takie planety byłyby narażone na silniejsze wybuchy niż ma to miejsce w przypadku Ziemi. Duże flary mogą oderwać atmosferę planety. Silne światło ultrafioletowe z wybuchu, które przenika na powierzchnię planety, może zniszczyć organizmy lub zapobiec pojawieniu się życia.

Obecnie członkowie zespołu Rachel Osten i Brasseur badają gwiazdy obserwowane przez misje GALEX i Kepler w poszukiwaniu podobnych wybuchów. Zespół spodziewa się, że ostatecznie znajdzie setki tysięcy flar ukrytych w danych z GALEX.

Nowe i potężne teleskopy, takie jak na przykład Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, którego start jest zaplanowany na rok 2018, ostatecznie będą potrzebne do badania atmosfer planet krążących wokół pobliskich czerwonych karłów oraz poszukiwania oznak życia. Ale gdy naukowcy stawiają nowe pytania na temat kosmosu, archiwa danych z minionych misji i projektów, nadal tworzą ekscytujące nowe wyniki naukowe.

Więcej informacji:
Flares May Threaten Planet Habitability Near Red Dwarfs


Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
JPL NASA

Na zdjęciu: Ilustracja przedstawia czerwonego karła okrążanego przez hipotetyczną egzoplanetę. źródło: NASA/ESA/G. Bacon (STScI)
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/flary-czerwonych-karlow-moga-zagrazac-planetom-swojej-ekosferze-3368.html

Flary z czerwonych karłów mogą zagrażać planetom w swojej ekosferze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie półfinały "Odysseus Space Contest" już za nami
Wysłane przez tuznik w 2017-06-08
W dniach 4-7 czerwca br. w Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie odbyły się półfinały konkursu Europejskiej Agencji Kosmicznej Oddysseus II. Finaliści krajowej edycji konkursu z Polski, Litwy, Łotwy, Francji oraz Grecji spędzili w Warszawie cztery dni pełne zajęć związanych z kosmosem.

"To było przewspaniałe i przepiękne przeżycie, które z pewnością pozostanie nam wszystkim półfinalistom w sercach do końca życia" - tak twierdzili półfinaliści konkursu Europejskiej Agencji Kosmicznej Oddysseus II.

Do warszawskich półfinałów dostali się:

W kategorii Pioneers (Uczniowie 14 ? 19 lat)
- Egl? Račkaityt?, Irmantas Račaitis, Viktorija Vaitkeviči?t? oraz ich nauczyciel Rigonda Skorulskien? z Liceum Jezuitów Kaunas (Kowno, Litwa)
- Mikus L?cis, K?rlis Leilands oraz ich nauczyciel Adrejs S?lzirnis z Jelgavas Sp?dolas ?imn?zija (Jelgava, Łotwa)
- Michał Bujniewicz, Daniel Górniak, Grzegorz Maj oraz ich nauczyciel Małgorzata Oszmaniec Czajkowska z LO VI im. Tadeusza Reytana, Warszawa.
- Aniela Kosek, Kacper Pawlak, Michał Drętkiewicz oraz ich nauczyciel Roman Rumianowski z LO im. Marsz. Małachowskiego, Płock.
- Piotr Michalski, Bartosz Tchorowski, Kamil Bokisz oraz ich nauczyciel Waldemar Grabowski z III Liceum Ogólnokształcące im. Prof. T. Kotarbińskiego w Zielonej Górze
- Wojciech Koszelski, Mikołaj Madej, Bartosz Polak oraz ich nauczyciel Robert Kagan z Gimnazjum nr 2 w Mielcu
- Maciej Ciszewski (Europejskie Liceum Służb Mundurowych), Cezary Troska (LO nr 3 we Wrocławiu), Piotr Moska (LO nr 12 we Wrocławiu) oraz ich opiekun Tomasz Andreasik
- Radosław Paluch, Jakub Brach, Bartosz Gawroński oraz ich nauczyciel Jolanta Wadowska z SZSP "Ks. Bosko" w Świętochłowicach

W kategorii Explorers (Studenci 17 ? 22 lata)

- Bartłomiej Ziętek z Politechniki Wrocławskiej oraz Dawid Przystupski z Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu z pracą pod tytułem ?Sky is no limit?
- Piotr Skoczylas z Politechniki Rzeszowskiej z pracą pod tytułem "Nuklearne Termiczne silniki rakietowe - podstawowy system napędowy przyszłych misji międzyplanetarnych"
- Adam Tużnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego z pracą pod tytułem "Obce światy w nowym świetle"
- Przemysław Gryt z Politechniki Rzeszowskiej z pracą pod tytułem ?Knowledge against fire?
- ????? ???????? (Elena Daveroni) z Grecji z pracą pod tytułem ????????? ??????????? ??????? : ??????????????? ?????????? (Rozwój badań kosmicznych: skutki środowiskowe)
- Chantebel Clément oraz Comby Léopold z Francji z pracą pod tytułem ?Egeus: ? la découverte des mers de Titan? (Egeus: badanie mórz Tytana)

Najlepsze prace wybrało 9-osobowe jury:

- prof. Barbara Popielawska, CBK PAN
- Przewodnicząca - Ausma Bru?eniece, nauczycielka Fizyki i Astronomii z Łotwy
- Wiceprzewodnicząca - dr hab. Romualda Lazauskait?, adiunkt, Lithuanian University of Educational Sciences
- dr hab. Stanisław Lewiński, prof. CBK PAN
- dr inż. Piotr Orleański, z-ca dyr. ds. rozwoju CBK PAN
- dr Magdalena Sroczyńska-Kożuchowska, Polskie Towarzystwo Astronomiczne
- dr hab. Beata Wielgus-Kutrowska, Uniwersytet Warszawski
- dr Paweł Wajer, CBK PAN

Zwycięzcami tegorocznej edycji w kategorii Explorers (Studenci 17 ? 22 lata):

1. Bartłomiej Ziętek z Politechniki Wrocławskiej oraz Dawid Przystupski z Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich we Wrocławiu z pracą pod tytułem ?Sky is no limit?
2. Chantebel Clément oraz Comby Léopold z Francji z pracą pod tytułem ?Egeus: ? la découverte des mers de Titan? (Egeus: badanie mórz Tytana)

Zwycięzcą tegorocznej edycji w kategorii Pioneers (Uczniowie 14 ? 19 lat):

1. Maciej Ciszewski (Europejskie Liceum Służb Mundurowych), Cezary Troska (LO nr 3 we Wrocławiu), Piotr Moska (LO nr 12 we Wrocławiu) oraz ich opiekun Tomasz Andreasik

To właśnie oni będą nas reprezentować na międzynarodowym finale w Tuluzie w dniach od 3 do 7 lipca 2017 roku.

Odysseus II to międzynarodowy konkurs o tematyce związanej z badaniami kosmicznymi, realizowany w ramach programu Horyzont 2020 przez konsorcjum 14 europejskich instytucji, między innymi przez Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Konkurs skierowany jest do uczniów i studentów w wieku od 7 do 22 lat i został podzielony na trzy kategorie wiekowe: Skywalkers, Pioneers i Explorers.

Źródło: CBK PAN

Opracowanie:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Półfinały konkursu Odysseus II
?    Witryna konkursu Odysseus Space Contest
Na ilustracji:
Uczestnicy tegorocznego półfinału, który miał miejsce w dniach od 4 do 7 czerwca w Warszawie. Źródło: CBK PAN
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polskie-polfinaly-odysseus-space-contest-juz-za-nami-3367.html

Polskie półfinały Odysseus Space Contest już za nami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utworzono pierwszy park ciemnego nieba w amerykańskim stanie Wisconsin
Wysłane przez iwanicki w 2017-06-08
Stany Zjednoczone wzbogaciły się o kolejny park ciemnego nieba, który jest pierwszym tego typu obiektem w stanie Wisconsin. Utworzono go na obszarze parku stanowego Newport, na zachodnim wybrzeżu jeziora Michigan.
Nowy park ciemnego nieba zajmuje obszar niecałych 10 km2 wiecznie zielonych lasów, łąk i mokradeł. Znajduje się w północnej części Półwyspu Door, wcinającego się na odległości 130 km w głąb Jeziora Michigan. Półwysep oddziela od lądu Zatoka Green o szerokości 24 km, ograniczając oddziaływanie zanieczyszczenia świetlnego generowanego przez miejscowości położone wzdłuż brzegu jeziora.
Pomysł na utworzenie na Półwyspie Door parku ciemnego nieba wyszedł cztery lata temu, od miejscowego miłośnika astronomii Ray'a Stoneciphera, który będąc członkiem lokalnego stowarzyszenia miłośników astronomii "zaraził" tym pomysłem kierownika Parku Stanowego Newport. Personel parku wraz z wolontariuszami skupionymi wokół astronomicznego stowarzyszenia, rozpoczęli starania o uzyskanie stosownego certyfikatu, zaświadczającego o wpisaniu na listę międzynarodowych parków ciemnego nieba. Po skompletowaniu niezbędnych dokumentów, oraz po modernizacji źródeł sztucznego światła na terenie parku zgodnie z wytycznymi Międzynarodowego Związku Ciemnego Nieba (IDA) osiągnęli swój cel. Oficjalna uroczystość wręczenia certyfikatu władzom parku odbędzie się 22 czerwca.
Miejsce utworzenia parku ciemnego nieba nie jest przypadkowe. Tutejsze walory gwiaździstego nieba doceniane są przez turystów od ponad 25 lat. Pierwsze imprezy astronomiczne organizowane były tu już w 1991 r. Od tamtego czasu co najmniej trzykrotnie w ciągu roku przeprowadzane są różnego rodzaju wydarzenia o charakterze astronomicznym, z udziałem absolwentów Uniwersytetu Wisconsin-Madison, którzy użyczają instrumentów obserwacyjnych. Jednym z cyklicznych wydarzeń tego typu jest sierpniowy piknik astronomiczny, poświęcony obserwacjom Perseidów.
Ciemne niebo panujące nad Parkiem Newport jest związane głównie z izolacją tego miejsca od dużych skupisk ludzkich. Północny kraniec Półwyspu Door oddzielony jest wodami Jeziora Michigan od miast położonych na wybrzeżu. Wschodni horyzont widziany z parku jest nieskalany sztucznym światłem, ponieważ brzeg jeziora oddalony jest o ponad 50 km. Takie warunki są niemal idealne do prowadzenia obserwacji. Wyniki pomiarów jasności nocnego nieba miernikiem SQM, wykonane przez personel parku, wahają się w granicach 21,4-21,9 mag/arcsec2. Struktura Drogi Mlecznej jest doskonale dostrzegalna gołym okiem, jak również słabsze obiekty jak m.in. galaktyka M33. Dzięki tak dobrym warunkom obserwacyjnym park stanowi częste miejsce odwiedzin miłośników astrofotografii.
Nowoutworzony obszar ochrony ciemnego nieba jest 13 parkiem stanowym w USA, który otrzymał taka nominację, oraz jednym z 48 międzynarodowych parków ciemnego nieba rozsianych po całym świecie.   

Więcej informacji:
?    Artykuł w portalu IDA
?    Dokumentacja dotycząca utworzenia Parku Newport
?    Interaktywna mapa międzynarodowych obszarów ciemnego nieba

Opracowanie:
Grzegorz Iwanicki
Źródło: IDA

Na ilustracji: Droga Mleczna nad Parkiem Newport. Źródło: Denny Moutray/IDA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/utworzono-pierwszy-park-ciemnego-nieba-amerykanskim-stanie-wisconsin-3366.html

Utworzono pierwszy park ciemnego nieba w amerykańskim stanie Wisconsin.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę Astrofestiwal w Radziejowie
2017-06-08.
Co roku w ramach obchodów Święta Województwa Kujawsko-Pomorskiego w różnych miejscowościach tego województwa odbywa się Astrofestiwal. W najbliższą sobotę, 10 czerwca, zagości w Radziejowie.
Festiwal ma formę pikniku rodzinnego. Gromadzą się na nim miłośnicy astronomii i tysiące widzów. Jest to okazja, aby spojrzeć w niebo przez teleskop, posłuchać ciekawych prelekcji, obejrzeć pokazy filmów, wygrać nagrody w konkursach, czy posłuchać koncertów.
 
Tegoroczna, szósta edycja Astrofestiwalu odbędzie się w Astrobazie Radziejów w Zespole Szkół i Placówek w Radziejowie. Astrobazy to sieć szkolnych obserwatoriów astronomicznych wybudowanych w kilkunastu miejscowościach województwa kujawsko-pomorskiego. Z kolei sam Radziejów to miasto powiatowe na Kujawach w odległości 35 km od Inowrocławia. Liczy około 6 tysięcy mieszkańców. Najstarsze wzmianki o tej miejscowości w źródłach historycznych pochodzą z XII wieku.
 
Impreza rozpocznie się o godz. 17.00 koncertem młodzieżowych gwiazd Radziejowa. Później, po rozstrzygnięciu konkursu fotograficznego ?Inspiracje Słońcem?, wystąpi zespół ?Voices of the Cosmos?. Następne zaplanowane przez organizatorów atrakcje to ?Kosmiczne studio nagrań? i multimedialny pokaz ?Barwy Wszechświata?. Gwiazdą wieczoru będzie piosenkarka Natalia Kukulska, a na zakończenie widzowie obejrzą świetlny pokaz na budynku Astrobazy Radziejów.
 
Równocześnie z występami scenicznymi dostępne będzie od godz. 16.00 wiele stoisk, m.in. z pokazami sprzętu astronomicznego, eksperymentami naukowymi z fizyki i chemii, prezentacją łazika marsjańskiego, mobilnym teleskopem słonecznym. Odbędzie się też cykl prelekcji astronomicznych, pokazy nieba przez teleskopy oraz premiera radziejowskiego radioteleskopu.
 
Astrofestiwal - przy wsparciu z funduszy Unii Europejskiej - organizuje województwo kujawsko-pomorskie. Partnerami wydarzenia są powiat radziejowski i Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii Oddział Toruń.
 
Dokładny program VI Astrofestiwalu znajduje się na stronie internetowej www.astrofestiwal.pl.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
cza/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,414527,w-sobote-astrofestiwal-w-radziejowie.html

W sobotę Astrofestiwal w Radziejowie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seminarium wiosenne w Poznaniu
2017-06-08. Laura Meissner
W dniach od 19 do 22 maja 2017 odbyło się w Poznaniu kolejne spotkanie naukowe Klubu Astronomicznego ?Almukantarat?. Przyjechali uczestnicy z roczników 2015 i 2016, a towarzyszyła im jak zwykle wspaniała kadra. Młodzi miłośnicy astronomii mieli okazję zobaczyć się z rówieśnikami, zwiedzić piękne miasto oraz poszerzyć swoją wiedzę o otaczającym nas wszechświecie.
Już pierwszego dnia odwiedzili Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie wysłuchali wykładów o Planecie X oraz kosmicznych śmieciach i zobaczyli jeden z teleskopów. Poznań ? miasto doznań, więc również w pozostałe dni czekały na nich różne atrakcje. W rezerwacie przyrody ?Meteoryt Morasko? mogli podziwiać kratery uderzeniowe, które powstały kilka tysięcy lat temu, a podczas nocy muzeów dokładniej poznali historię miasta Poznań w muzeum ?Brama Poznania?.
Nie zabrakło również różnych gier i wspólnego śpiewania przy świeczkowiskach, które odbywały się w VIII Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Mickiewicza, gdzie młodzi naukowcy byli zakwaterowani.
Nie można zapomnieć jednak o tej bardziej oficjalnej części spotkania, czyli sesji referatowej, której tematem przewodnim było: ?Co w kosmosie piszczy? Ostatnie odkrycia, modne tematy, plany na przyszłość?. Licealiści mogli podzielić się swoją wiedzą i przećwiczyć umiejętność występowania przed publicznością. Nagrodzone zostały referat Laury Meissner ?Tajemniczy składnik kosmicznej zupy ? ciemna materia? oraz prezentacja o ?Atacama Large Millimeter Array?, którą przygotował Jakub Garwoła
Bardzo dziękujemy organizatorom za przygotowanie wspaniałego seminarium już z niecierpliwością czekamy na kolejne spotkania.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/06/08/seminarium-wiosenne-w-poznaniu/

Seminarium wiosenne w Poznaniu.jpg

Seminarium wiosenne w Poznaniu2.jpg

Seminarium wiosenne w Poznaniu3.jpg

Seminarium wiosenne w Poznaniu4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiosenne Warsztaty Kadrowe w Warszawie
2017-06-08. Karolina Bargieł
Tej wiosny Warszawa powitała grupę tegorocznych maturzystów związanych z Klubem Astronomicznym Almukantarat. Wszystko za sprawą Wiosennych Warsztatów Kadrowych zorganizowanych w dniach 30 maja ? 3 czerwca. Podczas tego wydarzenia młodzi kandydaci na obozową kadrę poznali strukturę Klubu, dowiedzieli się jak zostać dobrym wychowawcą oraz poznali sekrety dobrze prowadzonych wykładów. Dobrą radą i doświadczeniem służyli im starsi koledzy, obecni członkowie i przyjaciele Almukantaratu.
Poza częścią dydaktyczną Warszawa zaoferowała naszym uczestnikom wiele atrakcji. Należało do nich między innymi zwiedzanie miasta, pokaz w planetarium, obserwatorium astronomicznym oraz wizyta w Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej. Ukoronowaniem całego spotkania było spotkanie z tegorocznymi komendantami obozu, którzy przedstawili swoje oczekiwania wobec młodej kadry.
Oczywiście podczas warsztatów nie zabrakło czasu na integrację przy dźwiękach gitar oraz na ożywioną dyskusję dotyczącą przyszłości całego stowarzyszenia. Mieliśmy także możliwość doświadczenia prawdziwie obozowego klimatu podczas pożegnalnego ogniska, które odbyło się na terenie domku 8/2 na warszawskim Osiedlu Jazdów. Podczas tego wieczoru zaszczycili nas swoją obecnością starsi członkowie Klubu. W ten oto sposób przeszłość Klubu spotkała się z przyszłością.
Dziękujemy bardzo serdecznie organizatorom spotkania, Centrum Astronomicznemu im. Mikołaja Kopernika PAN za gościnę oraz wszystkim uczestnikom za zaangażowanie podczas warsztatów.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/06/08/wiosenne-warsztaty-kadrowe-w-warszawie/

Wiosenne Warsztaty Kadrowe w Warszawie.jpg

Wiosenne Warsztaty Kadrowe w Warszawie2.jpg

Wiosenne Warsztaty Kadrowe w Warszawie3.jpg

Wiosenne Warsztaty Kadrowe w Warszawie4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALMA odkrywa składniki życia wokół młodych gwiazd podobnych do Słońca
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 08/06/2017
Naukowcy pracujący na danych z obserwatorium ALMA obserwując gwiazdy podobne do Słońca na bardzo wczesnym etapie ewolucji zaobserwowali ślady izocyjanianu metylu ? jednego z chemicznych składników życia. To pierwszy przypadek odkrycia tego prebiotycznego związku w kierunku protogwiazd podobnych do tej, z której powstał Układ Słoneczny. Odkrycie to może pomóc naukowcom zrozumieć skąd się wzięło życie na Ziemi.
Dwa niezależne zespoły astronomów zaprzęgły potężną moc obserwatorium ALMA (Atacama Large Milimeter/submilimeter Array) do wykrycia prebiotycznego, złożonego związku organicznego ? izocyjanianu metylu w wielokrotnym układzie gwiazd IRAS 16293-2422. Pierwszym zespołem kierował Rafael Martin-Domenech z Centro de Astrobiologia w Madrycie oraz Victor M. Rivilla z INAF-Osservatorio Astrofisico di Arcetri we Florencji, a drugim Niels Ligterink z Obserwatorium w Lejdzie oraz Audrey Coutens z University College w Londynie.
Możliwości ALMA pozwoliły obu zespołom na zaobserwowanie związku na kilku różnych i charakterystycznych długościach fali w radiowym zakresie promieniowania. Badacze odkryli unikalne chemiczne odciski w ciepłym, gęstym, wewnętrznym regionie kokonu pyłowo-gazowego otaczającego młode gwiazdy na bardzo wczesnym etapie ewolucji. Każdy z zespołów zidentyfikował i wyizolował sygnatury złożonego związku organicznego ? izocyjanianu metylu. Następnie naukowcy wykorzystali metody chemicznego modelowania komputerowego oraz eksperymenty laboratoryjne, aby zrozumieć pochodzenie związku.
IRAS 16293-2422 to wielokrotny układ bardzo młodych gwiazd oddalonych od nas o 400 lat świetlnych i znajdujących się w dużym obszarze gwiazdotwórczym znanym jako Rho Ophiuchi w gwiazdozbiorze Wężownika. Najnowsze wyniki z  ALMA wskazują na to, że izocyjanian metylu w formie gazowej otacza każdą ze znajdujących się tam młodych gwiazd.
Ziemia i wszystkie pozostałe planety Układu Słonecznego uformowały się z materii pozostałej po procesie formowania się Słońca. Badania protogwiazd podobnych do tej, z której powstało Słońce otwiera nam zatem nowe okno na przeszłość i  pozwala nam obserwować warunki podobne do tych, które doprowadziły do powstania Układu Słonecznego ponad 4,5 miliarda lat temu.
Rafael Martin-Domenech oraz Victor M. Rivilla, główny autorzy jednego z artykułów komentują: Jesteśmy podekscytowani tymi wynikami szczególnie dlatego, że badane przez nas protogwiazdy są bardzo podobne do tej, z której powstało Słońce, a warunki panujące wokół nich sprzyjają powstawaniu planet podobnych do Ziemi. Znajdując prebiotyczne związki chemiczne możemy mieć w rękach kolejny element układanki, która doprowadzi nas do zrozumienia tego skąd wzięło się życie na naszej planecie.
Niels Ligterink cieszy się także z dodatkowych wyników laboratoryjnych: Oprócz samego wykrycia cząsteczek, chcemy się też dowiedzieć jak one powstały. Nasze eksperymenty laboratoryjne wskazują, że izocyjanian metylu może powstawać na lodowych ziarnach w bardzo zimnym otoczeniu, takim jak np. w przestrzeni międzygwiezdnej. To wskazuje z kolei na fakt, że owe związki ? stanowiące podstawę wiązań peptydowych ? mogą powszechnie powstawać w pobliżu większości nowych gwiazd podobnych do Słońca.
Źródło: ESO
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/08/alma-odkrywa-skladniki-zycia-wokol-mlodych-gwiazd-podobnych-do-slonca/

ALMA odkrywa składniki życia wokół młodych gwiazd podobnych do Słońca.jpg

ALMA odkrywa składniki życia wokół młodych gwiazd podobnych do Słońca2.jpg

ALMA odkrywa składniki życia wokół młodych gwiazd podobnych do Słońca3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwantowa rewolucja polskich fizyków
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 08/06/2017
Dr hab. Magdalena Stobińska z Uniwersytetu Warszawskiego zaprezentowała na łamach prestiżowego czasopisma Physical Review Letters nową metodę kwantowego sterowania cząstkami światła (fotonami).
Praca ta jest zwieńczeniem projektu europejskiego Marie Curie Career Integration Grant zrealizowanego przez nią na Uniwersytecie Gdańskim w latach 2012-2016. Zdaniem wielu naukowców, metoda ta może pomóc zrewolucjonizować m.in. sektor informatyczny, wprowadzając skuteczniejsze zabezpieczenia danych, czy też przyspieszać procesy generowania kodów losowych, wykorzystywanych np. w sektorze bankowym. Tematyka ta będzie kontynuowana przez dr hab. M. Stobińską w Warszawie, w ramach jej nowego projektu First Team Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej.
Do tej pory laboratoria na całym świecie wykorzystywały przede wszystkim tzw. nierówności Bella, metodę opracowaną w 1964 r. przez irlandzkiego fizyka, który podważył jedną z teorii Einsteina dotyczącą badań nad mechaniką kwantową. Zespół pod kierownictwem dr hab. M. Stobińskiej w którego prace istotny wkład wniósł dr Adam Buraczewski, oraz zespół prof. dr hab. Pawła Horodeckiego z Politechniki Gdańskiej i Krajowego Centrum Informatyki Kwantowej z dr Adamem Rutkowskim z Uniwersytetu Gdańskiego, dostarczył międzynarodowej społeczności łatwiejszą w implementacji metodę, która dostosowana jest do najnowszych układów doświadczalnych w laboratoriach optycznych i która przyczyni się do lepszego zrozumienia korelacji kwantowego sterowania.
Jak wyjaśnia dr hab. M. Stobińska, kwantowe sterowanie można porównać do zabawy marionetką, gdzie rolę niewidzialnych sznurków pełnią kwantowe korelacje, czyli splątanie dwóch lub więcej cząstek. Dzięki takim stanom splątanym, możliwa jest np. znana z filmów science fiction kwantowa teleportacja, czyli przeniesienie stanu cząstek (informacji) na odległość.
Opracowana w 100% przez polski zespół metoda kwantowego sterowania fotonami została od początku zaprojektowana tak, aby była odporna na niedoskonałości implementacji. Dzięki temu jest znacznie prostsza w użyciu od metody Bella i pozwala na realizację zadań, które dotąd były poza zasięgiem laboratoriów na całym świecie.
Dr hab. M. Stobińska ma nadzieję na wykorzystanie polskiej metody w przyszłych technologiach kwantowych, m.in. w celu certyfikowania urządzeń pod kątem bezwarunkowego bezpieczeństwa przesyłania informacji lub użycia ich do obliczeń kwantowych. Dzięki temu nowa metoda kwantowego sterowania pomoże przeprowadzić tzw. drugą rewolucję kwantową, która zaowocuje zastosowaniami technologii kwantowych w życiu codziennym.
O co tak naprawdę chodzi?
Autor: M. Stobińska
Teorię opisującą świat kwantów sformułowano już prawie 100 lat temu, ale tajemnice mikroświata nadal nas zaskakują. Udało nam się zaakceptować myśl, że pojedyncze fotony lub elektrony znajdują się, z pewnym prawdopodobieństwem, w każdym punkcie przestrzeni jednocześnie; podobnie wiemy już, że klasyczna logika dwuwartościowa tam nie obowiązuje. Ilustruje to przykład słynnego kota Schrödingera opisanego superpozycją stanów, których współistnienie klasycznie jest wykluczone. Efekty kwantowe pozwalają na realizację niektórych wizji znanych dotąd z fantastyki naukowej, np. kwantowej teleportacji ? przeniesienia stanu kwantowego dowolnie daleko. Teraz uczymy się sterować cząstkami na odległość. Kwantowe sterowanie można porównać do zabawy marionetką, gdzie rolę (niewidzialnych) sznurków pełnią kwantowe korelacje. Możliwość sterowania zademonstrowano już dla pojedynczych fotonów. Zespoły fizyków pod kierunkiem dr hab. Magdaleny Stobińskiej z Instytutu Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Gdańskiego oraz prof. dr. hab. Pawła Horodeckiego z Katedry Fizyki Teoretycznej i Informatyki Kwantowej Politechniki Gdańskiej i Krajowego Centrum Informatyki Kwantowej opracowały metodę, dzięki której będzie można tego dokonać także dla stanów wielofotonowych, wytwarzanych przez najbardziej rozpowszechniony typ źródła światła kwantowego. Została ona przedstawiona w publikacji, która ukazała się w styczniu 2017 r. w czasopiśmie Physical Review Letters.
Kwantowe korelacje najczęściej kojarzą się nam ze splątaniem kwantowym. Jednakże jest to tylko jeden z kilku ich typów. Korelacje są klasyfikowane ze względu na ich ?moc?, czyli przydatność do implementacji kwantowych technologii. Splątanie dwóch cząstek wyraża się przez skorelowaną losowość wyników pomiarów na nich wykonanych. Dzięki stanom splątanym możliwa jest teleportacja kwantowa. Źródłem najsilniejszych korelacji, tzw. nielokalności Bella, są stany splątane, które łamią nierówności Bella. Pozwalają one np. na generację liczb losowych. Niestety, eksperymentalne obserwacje łamania są niezwykle trudne, szczególnie dla stanów wielocząstkowych, ponieważ ilość pomiarów bardzo szybko rośnie z ilością cząstek. Kwantowe sterowanie stanowi odrębny, najmniej zbadany typ korelacji, który jest łatwiejszy do weryfikacji w laboratorium. Jest bardzo prawdopodobne, że pozwolą one na realizację zadań, które dotąd wymagały łamania nierówności Bella i były poza naszym zasięgiem.
Najnowszą aparaturę stosowaną w eksperymentach kwantowo-optycznych stanowią układy optyki zintegrowanej. W szklanych lub kryształowych chipach z laserowo wykonanymi falowodami zachodzą procesy kwantowe o ogromnej złożoności. Są one fotonicznym odpowiednikiem elektronicznych układów scalonych. Interferują w nich kwantowe stany światła wytwarzane dzięki zjawisku parametrycznego podziału częstości. Źródła światła produkują stan tzw. splątanej ściśniętej próżni, składający się z wielu fotonów skorelowanych w polaryzacjach, które na wyjściu z chipów są zliczane za pomocą detektorów wykorzystujących nanotechnologię. Przewiduje się, że dzięki takim chipom przeprowadzona zostanie ?druga kwantowa rewolucja?, polegająca na zastosowaniu technologii kwantowych w życiu codziennym. Dlatego badanie korelacji kwantowych wytwarzanych w tych układach jest ważne.
Polskie zespoły zainteresowała możliwość użycia protokołu kwantowego sterowania do testowania stanów splątanej ściśniętej próżni. Opracowana metoda umożliwia łatwą w realizacji weryfikację splątania, przy czym liczba wykonanych pomiarów pozostaje niemal stała pomimo wzrostu liczby fotonów. Ponadto, nierówność od początku zaprojektowano tak, aby była odporna na niedoskonałości implementacji, dzięki czemu jest dobrze dostosowana do realistycznych układów eksperymentalnych, w których występują np. straty. Wszystkie te cechy powodują, że test nowej nierówności sterowania jest znacznie prostszy do wykonania niż test Bella.
Praca zespołów dr hab. Stobińskiej i prof. Horodeckiego stanowi ważny wkład w międzynarodowe badania kwantowych korelacji i przyczyni się do lepszego zrozumienia zjawiska kwantowego sterowania. Nowa nierówność pozwala na poszukiwanie kwantowego splątania np. w procesach chemicznych i biologicznych, które mogłyby kiedyś stać się nowymi platformami dla informatyki kwantowej. W szczególności, rezultat może posłużyć do szacowania ilości splątania, certyfikowania generatorów liczb losowych oraz kodów losowego dostępu. Autorzy publikacji formułują także kilka pytań otwartych. Znalezienie na nie odpowiedzi pozwoliłoby zrozumieć zależności między kwantowym sterowaniem a innymi typami korelacji kwantowych, a także szczególną teorią względności.
Referencja: Adam Rutkowski, Adam Buraczewski, Paweł Horodecki, and Magdalena Stobińska, Quantum Steering Inequality with Tolerance for Measurement-Setting Errors: Experimentally Feasible Signature of Unbounded Violation, Phys. Rev. Lett. 118, 020402 (2017).
Źródło: Ł. Wilczyński (Planet PR) / M. Stobińska
Artykuł naukowy: http://journals.aps.org/prl/abstract/10.1103/PhysRevLett.118.020402
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/08/kwantowa-rewolucja-polskich-fizykow/

Kwantowa rewolucja polskich fizyków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy wyjaśniają tajemnicę zderzających się gromad galaktyk
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 08/06/2017
Dwie gromady galaktyk aktualnie łączące się ze sobą doprowadziły do powstania warstwy zaskakująco gorącego gazu między nimi, która według astronomów z Uniwersytetu w Boulder, Kolorado jest turbulencją powstałą wskutek zderzenia z prędkością naddźwiękową.
Obie gromady, które łączą się w większą gromadę galaktyk Abell 115 znajdują się jakieś 2,4 miliardy lat świetlnych od Ziemi. Burzliwy obszar gorącego gazu znajdujący się między obiema gromadami ? przyrównywany prze prof. Jacka Burna z CU Boulder do kilwatera za motorówką ? charakteryzuje się temperaturą rzędu 170 000 000 stopni Celsjusza. To niemal trzykrotnie wyższa temperatura niż w centrum obu gromad galaktyk i dziesięciokrotnie wyższa od temperatury jądra Słońca ? mówi Burns.
Nie przypuszczaliśmy, że między elementami nowej większej gromady znajdziemy aż tak gorący gaz ? mówi Burns. Uważamy, że owa turbulencja jest niczym wielka łyżka która zamieszała gaz z łączących się gromad zmieniając energię ruchu obu gromad w energię termiczną. To dowód na faktyczne zderzanie się obu gromad.
Burns zaprezentował wyniki swoich badań podczas konferencji prasowej w trakcie 230. spotkania American Astronomical Society w Austin w stanie Teksas.
Każda z łączących się gromad galaktyk zawiera setki osobnych galaktyk, z których każda dorównuje lub przewyższa rozmiarami Drogę Mleczną ? mówi Burns. Gromady galaktyk, które mogą zawierać nawet tysiące galaktyk, są największymi grawitacyjnie związanymi obiektami we Wszechświecie.
Obserwacje przeprowadzone przez zespół z CU Boulder wykonane zostały na danych z Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra oraz Very Large Array w Socorro w Nowym Meksyku.
Symulacje komputerowe stworzone przez zespół przedstawiają regiony stosunkowo chłodnego gazu w pobliżu  jądra każdej z łączących się gromad, co wskazuje na to, że oba obiekty spotykały się już ze sobą w przeszłości ? prawdopodobnie kilkukrotnie przelatując blisko siebie i stopniowo odzierając się  z gazu jeszcze przed zderzeniem.
W celu przeanalizowania temperatur w Abell 115 i innych tego typu łączących się gromadach Burns wraz ze swoim zespołem stworzył oprogramowanie pozwalające na oprogramowanie kontrastowych map rozkładu temperatury w poszczególnych reginach gromady zarówno w rentgenowskiej jak i radiowej części widma elektromagnetycznego.
Aktualnie zespół bada emisję radiową rozciągającą się daleko poza Abell 115 w ośrodek międzygalaktyczny i analizuje jej związek z gazem gorącym w zakresie rentgenowskim.
Źródłem emisji w zakresie radiowym w tym przypadku są elektrony w polu magnetycznym gromady galaktyk podróżujące z prędkościami bliskimi prędkości światła ?  mówi Burns.  Wyraźnie coś zenergetyzowało te elektrony, i wydaje nam się, że ma to związek z procesem zderzania się gromad.
W ramach realizowanego projektu, zespół z CU Boulder bada próbkę 50 innych gromad galaktyk, które wykorzysta do porównania.
Co w przyszłości czeka gromadę Abell 115? Nasze symulacje komputerowe pokazują, że tego typu procesy łączenia gromad mogą być bardzo skomplikowane pod względem procesu akrecji materii, zależnie od tego na jakim etapie procesu je obserwujemy. Wydaje nam się, że Abell 115 z czasem się uspokoi i skoncentruje się wokół środka masy ? to dużo nudniejszy stan od tego, który obserwujemy teraz.
Gromady galaktyk powstają w tak zwanej kosmicznej sieci, która składa się z długich, wąskich włókien wypełnionych galaktykami i gazem międzygalaktycznym, a które oddzielone są od siebie potężnymi pustkami. Astronomowie uważają, że pojedyncze włókno kosmicznej sieci może rozciągać się na setki milionów lat świetlnych ? to zdumiewająca długość zważając na fakt, że jeden rok świetlny to prawie 9,5 biliona kilometrów.
Źródło: Uniwersytet Kolorado w Boulder
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/08/naukowcy-wyjasniaja-tajemnice-zderzajacych-sie-gromad-galaktyk/

Naukowcy wyjaśniają tajemnicę zderzających się gromad galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Chang?e 3 wciąż działa
2017-06-09. Krzysztof Kanawka
Ultrafioletowy teleskop chińskiego lądownika księżycowego Chang?e 3 wciąż wykonuje wartościowe obserwacje astronomiczne.
Lądownik Chang?e 3 osiadł na Księżycu 14 grudnia 2013 roku. Było to pierwsze miękkie lądowanie na Srebrnym Globie od 37 lat, od czasów radzieckiej misji Łuna 24.
Misja Chang?e 3 składała się z dwóch komponentów: lądownika oraz łazika Yutu. Łazik przemierzył kilkadziesiąt metrów po powierzchni Księżyca. Warunki na naszym naturalnym satelicie szybko unieruchomiły ten łazik, jednak elektronika pojazdu działała aż do października 2016 roku.
Na pokładzie lądownika Chang?e 3 zainstalowano dwa naukowe układy optyczne. Jednym z nich jest Ultraviolet Telescope (LUT) o aperturze 150 mm. Ten teleskop do dziś działa i wykonuje obserwacje astronomiczne na paśmie ultrafioletu, w zakresie 245 ? 340 nm. Jedna z wartościowych obserwacji dotyczy obecności cząsteczek OH i H2O w bardzo rzadkiej ?atmosferze? (a ściślej: egzosferze) Księżyca. Okazuje się, że w rejonie, gdzie wylądował Chang?e 3 tych cząsteczek jest znacznie mniej (dwa rzędy wielkości) od wartości wykrytych w innych misjach (w tym LCROSS, która celowo uderzyła w wiecznie zacieniony krater w okolicy bieguna południowego).
W tym roku Chiny powinny przeprowadzić start kolejnej misji księżycowej ? Chang?e 5. Celem tej misji jest sprowadzenie przynajmniej 2 kg próbek gruntu i skał ze Srebrnego Globu.
(UT)
http://kosmonauta.net/2017/06/teleskop-change-3-wciaz-dziala/

Teleskop Change 3 wciąż działa.jpg

Teleskop Change 3 wciąż działa2.jpg

Teleskop Change 3 wciąż działa3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarząd SatRevolution rozmawiał z Prezydentem RP o problemach polskich przedsiębiorstw
2017-06-09.
W miniony poniedziałek we Wrocławskim Centrum Badań i Rozwoju EIT+ odbyło się spotkanie pt. ?Nauka i Biznes. Partnerstwo dla innowacyjności?, podczas którego Prezydent Andrzej Duda spotkał się z przedstawicielami innowacyjnych startupów. SatRevolution zaprezentowało swoje dotychczasowe dokonania, a założyciele firmy wzięli udział w dyskusji dotyczącej opracowanych przez resort nauki ustaw o innowacyjności.
SatRevolution cały czas pracuje nad udoskonaleniem swoich narzędzi. Niebawem zaprezentujemy ostateczną wersję pierwszego satelity komercyjnego ? Światowida, który przetrze kosmiczne szlaki większym projektom. Podczas poniedziałkowego spotkania mieliśmy okazję porozmawiać z Prezydentem na temat problemów związanych z komercjalizacją technologii, rozwoju przedsiębiorstw innowacyjnych oraz możliwości płynących z produkcji satelitów w Polsce ? mówi Radosław Łapczyński ? współzałożyciel wrocławskiej firmy SatRevolution S.A.

Polskie startupy są otwarte na dialog, a inicjatywy takie jak ?Nauka i Biznes. Partnerstwo dla innowacyjności? wpierają działalność rodzimych biznesów.
Informacja prasowa: Katarzyna Lis Account Executive Monday PR
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=619

Zarząd SatRevolution rozmawiał z Prezydentem RP o problemach polskich przedsiębiorstw.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)