Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Polscy astronomowie ulepszyli swoją "kosmiczną linijkę"
2017-06-09.
Pomiary odległości galaktyk mogą być coraz dokładniejsze. Międzynarodowa grupa badawcza, kierowana przez Polaków, precyzyjnie wyznaczyła zależności dotyczące gwiazd używanych w roli ?kosmicznej linijki?, mierzącej odległości w kosmosie.
Cefeidy ? bo tak nazywa się ten typ gwiazd ? to jedne z najważniejszych obiektów we Wszechświecie. Gwiazdy te w sposób okresowy zmieniają swoje rozmiary (pulsują). O kilka procent wzrasta i maleje promień gwiazdy, a także jej temperatura. Efektem tego są zmiany jasności, które możemy obserwować teleskopami w obserwatoriach astronomicznych na Ziemi. Związek pomiędzy jasnością cefeid, a okresem ich pulsacji odkryto ponad 100 lat temu.
 
Od tamtej pory astronomowie używają cefeid, jako tzw. świec standardowych do pomiarów odległości w kosmosie. Pozwoliło to na wiele rewolucyjnych odkryć i wpłynęło na nasze zrozumienie Wszechświata. Przykładowo, dzięki cefeidom pomierzono odległości do najbliższych galaktyk. Dzięki tym pomiarom wiemy obecnie, że są to inne galaktyki złożone z miliardów, a nawet setek miliardów gwiazd. Wcześniej powszechny był pogląd, że są to fragmenty Drogi Mlecznej.
 
Innym fundamentalnym znaczeniem cefeid jest ich wykorzystanie w procesie ustalania tzw. parametru Hubble?a, który opisuje skalę fizyczną Wszechświata oraz jego ewolucję. Jest to niezbędne w badaniach ekspansji Wszechświata. Cefeidy są potrzebne do precyzyjnej kalibracji maksimum jasności supernowych typu Ia, które następnie są bezpośrednio używane do wyznaczania parametru Hubble?a, a także do określania odległości do bardzo dalekich galaktyk. Aktualnie głównym problemem w tej procedurze jest precyzyjne ustalenie, w jaki sposób jasność cefeid zależy od zawartości metali. Przy czym warto zaznaczyć, że metalami astronomowie nazywają wszystkie pierwiastki cięższe od wodoru i helu.
 
?Wszelkie dotychczasowe próby rozwiązania tego problemu nie przyniosły oczekiwanych wyników?- zaznacza mgr Piotr Wielgórski. ?Pomimo ogromnych wysiłków ze strony teoretyków i obserwatorów nie udało się nawet rozstrzygnąć czy wzrost metaliczności powoduje wzrost jasności Cefeid czy też jej spadek? - wyjaśnia.
 
Międzynarodowy zespół naukowców, kierowany przez badaczy z Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika PAN w Warszawie wykazał, że wpływ metaliczności na jasność cefeid jest bardzo mały i z dokładnością do błędów pomiarowych (rzędu 2 proc.) wynosi zero. ?Jest to kolejne bardzo ważne odkrycie dokonane w ramach naszego projektu, które toruje drogę do pomiaru parametru Hubble?a z bezprecedensową dokładnością 1 proc.? - mówi kierujący projektem prof. Grzegorz Pietrzyński.
 
Naukowcy analizowali wysokiej jakości pomiary jasności gwiazd z Wielkiego Obłoku Magellana i Małe Obłoku Magellana w zakresie widzialnym i podczerwonym. Dane z zakresu optycznego pochodziły z polskiego przeglądu OGLE. Z kolei dane w podczerwieni pochodziły z katalogu obserwacji teleskopem IRSF w RPA.
 
W ostatnich latach zespół Araucaria zasłynął niezwykle dokładnymi wyznaczeniami odległości do pobliskich galaktyk, w tym wzorca odległości we Wszechświecie ? Wielkiego Obłoku Magellana. Na swoje badania prof. Grzegorz Pietrzyński otrzymał zaś prestiżowy grant naukowy Advanced Grant European Research Council od Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych ustanowionej przez Komisję Europejską.
 
Zespół Araucaria uzyskał też drugie miejsce w plebiscycie ?Nauka to Wolność? na najciekawszy wynalazek, osiągnięcie naukowe i wydarzenie ostatniego 25-lecia. Plebiscyt ten był przeprowadzony przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
 
Publikacja opisująca wyniki najnowszych badań ukaże się w czasopiśmie naukowym ?Astrophysical Journal?. Wśród 10 autorów artykułu znalazło się pięciu Polaków: Piotr Wielgórski (CAMK PAN), Grzegorz Pietrzyński (CAMK PAN), Bartłomiej Zgirski (CAMK PAN), Dariusz Graczyk (CAMK PAN) i Igor Soszyński (Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Warszawskiego).
 
PAP - Nauka w Polsce
 cza/ ekr/
Tagi: camk pan
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,414531,polscy-astronomowie-ulepszyli-swoja-kosmiczna-linijke.html

Polscy astronomowie ulepszyli swoją kosmiczną linijkę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy w finale kosmicznego konkursu ESA
2017-06-09.
Dwie polskie drużyny zakwalifikowały się do finału konkursu Europejskiej Agencji Kosmicznej Oddysseus II. Od 6 do 7 lipca w Tuluzie będą walczyć o wyjazd do Centrum Kosmicznego w Gujanie Francuskiej i staże w sektorze kosmicznym.
Odysseus II to międzynarodowy konkurs o tematyce związanej z badaniami kosmicznymi. Ma on inspirować młodych ludzi z całej Europy i angażować ich w badania kosmiczne. Zgłoszone na konkurs projekty mogą dotyczyć wszystkich dziedzin nauki, które powiązane są z badaniami kosmicznymi. Do tegorocznego finału konkursu zakwalifikowały się dwie polskie drużyny.
 
Bartłomiej Ziętek z Politechniki Wrocławskiej oraz Dawid Przystupski z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu w ramach projektu "Sky is no limit" wysłali poza atmosferę balon z komórkami nowotworowymi. Zapewniło im to awans do finału konkursu w kategorii Explorers, przeznaczonej dla uczestników w wieku 17-22 lata.
 
W dwugodzinną podróż balonem meteorologicznym, oprócz komórek zdrowych oraz nowotworowych, została wysłana aparatura do pomiaru ciśnienia, promieniowania UV oraz przeciążeń. Studenci chcieli zbadać m.in. to, jak warunki poza atmosferą działają na komórki. W przyszłości planują również sprawdzić, jak przeciwdziałać zaobserwowanym zjawiskom. Podczas kolejnych lotów komórkom, które już leciały, towarzyszyć będą substancje o działaniu ochronnym; porównana zostanie przeżywalność komórek zabezpieczonych oraz niezabezpieczonych. Oprócz tego studenci chcą zbadać wpływ atmosfery na proces powstawania nowotworów.
 
Z kolei w kategorii Pioneers - przeznaczonej dla uczniów w wieku 14-19, do finału konkursu awansowali Maciej Ciszewski, Cezary Troska i Piotr Moska z Liceum Ogólnokształcącego nr 12 we Wrocławiu. W projekcie zatytułowanym "Najważniejsze nietechniczne wyzwania długotrwałych lotów kosmicznych" podjęli oni próbę odpowiedzi na pytanie, jak zaspokoić potrzeby człowieka podczas długich - trwających dłużej niż ludzkie życie - lotów kosmicznych. Rozpatrywali m.in. wpływ wielopokoleniowego rejsu kosmicznego na psychikę człowieka, potencjalne stosunki społeczne wśród załogi uczestniczącej w takim rejsie i gotowość człowieka do pracy pod nadzorem sztucznej inteligencji.
 
Konkurs Oddysseus II podzielony jest na trzy kategorie wiekowe. Oprócz kategorii Pioneers i Explorers, wyróżniona jest jeszcze kategoria Skywalkers: konkurs plastyczny przeznaczony dla uczniów w wieku 7-13 lat. W pozostałych kategoriach wiekowych zadaniem uczestników jest opracowanie własnego kosmicznego projektu naukowego na temat związany z jednym z zagadnień podanych w zestawie propozycji konkursowych.
 
Finał konkursu odbędzie się 6-7 lipca br. w Tuluzie we Francji. Nagrodą główną w kategoriach Pioneers i Explorers będzie wyjazd do Centrum Kosmicznego w Gujanie Francuskiej. Oprócz tego studenci będą mogli zdobyć staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej lub przemyśle lotniczo?kosmicznym.
 
Konkurs Odysseus II realizowany jest w ramach programu Horyzont 2020 przez konsorcjum złożone z 14 europejskich instytucji - m.in. z Centrum Badań Kosmicznych PAN, które koordynuje projekt na terenie Polski oraz Litwy, Łotwy i Estonii. Konkurs skierowany jest do uczniów i studentów w wieku od 7 do 22 lat. W Polsce odbywa się pod patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
kflo/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,414532,polacy-w-finale-kosmicznego-konkursu-esa.html

Polacy w finale kosmicznego konkursu ESA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę niebo zmieni barwę na czerwono-zieloną
2017-06-09
W niedzielę będzie można zaobserwować niezwykłe zjawisko. Niebo na kilka godzin zmieni barwę z błękitnej na czerwono-zieloną. Będzie to część eksperymentu przeprowadzonego przez naukowców z NASA, a który jest owiany zasłoną tajemnicy. Dlaczego?
W najbliższą niedzielę (11.06) o świcie naukowcy z NASA szykują fascynujący eksperyment. Z kosmodromu Wallops Flight Facility w amerykańskim stanie Wirginia wystrzelą rakietę, która mniej więcej na wysokości 160 kilometrów nad powierzchnią ziemi, a więc w jonosferze, uwolni obłoki baru, strontu i tlenku miedzi.
Naukowcy zapewniają, że dwa metale i nieorganiczny związek chemiczny nie będą stanowić zagrożenia dla ludności. Spowodują jednak powstanie olbrzymiej czerwono-zielonej chmury, która od wczesnego poranka nawet przez kilka godzin będzie widoczna przez miliony mieszkańców wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, od Nowego Jorku na północy aż po Karolinę Północną na południu.
Badacze chcą dzięki temu zbadać jonosferę, a zwłaszcza powstającą w niej zorzę polarną, którą raz na jakiś czas możemy obserwować m.in. z terytorium Polski. Eksperyment miał się pierwotnie odbyć kilkukrotnie wcześniej, ostatnio 31 maja i 4 czerwca, jednak z powodu dużego zachmurzenia trzeba go było odwołać.
Aby wszystko przebiegło pomyślnie, naukowcy potrzebują pogodnego nieba, by móc sztuczną "zorzę" badać z powierzchni ziemi i oczywiście za pomocą samolotów. Jak tylko pojawią się zdjęcia z tego niecodziennego zjawiska, z pewnością je Wam pokażemy.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/117082,w-niedziele-niebo-zmieni-barwe-na-czerwono-zielona

W niedzielę niebo zmieni barwę na czerwono-zieloną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nocy z 9 na 10 czerwca Księżyc spotka się z Saturnem.
2017-06-09.
Dziś 9 czerwca Księżyc ponownie w tym roku spotka się z Saturnem. To kolejna świetna okazja do prowadzenia obserwacji i szansa na wykonanie fantastycznych zdjęć - tym bardziej, że zbliżenie tych obiektów będzie mieć miejsce w weekend z piątku na sobotę. Warto więc już teraz wygospodarować trochę czasu i przygotować się na dobry spektakl na nocnym niebie.
Po godzinie 22:00 oba ciała będzie dzielił dystans około 3 stopni. Obiekty znajdą się najbliżej siebie w nocy 10 maja około godziny 03:18. Wtedy też będzie dzielił je dystans około 2 stopni. Jak już jednak wiecie nie stanowi to problemu, by zbliżenie obiektów obserwować wcześniej i to przy pomocy nieuzbrojonego oka lub przy użyciu lornetki. Zachęcamy rzecz jasna do tworzenia dokumentacji zdjęciowej i prezentacji jej na łamach naszego portalu.

W dniu koniunkcji Księżyc znajdzie się kilkanaście godzin po pełni, która będzie mieć miejsce dziś 9 czerwca o godzinie 15:08. Jak dostrzec zarówno naszego naturalnego satelitę jak i Saturna? Swój wzrok musimy skierować na około 20 stopień południowego horyzontu. Z upływem każdej kolejnej godziny warunki do obserwacji będą ulegać poprawie. Zjawisko będziemy mogli podziwiać aż do wschodu Słońca.

Zachęcamy również wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=617

W nocy z 9 na 10 czerwca Księżyc spotka się z Saturnem.jpg

W nocy z 9 na 10 czerwca Księżyc spotka się z Saturnem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie zidentyfikowali dwa nowe księżyce Jowisza
autor: John Moll (9 Czerwiec, 2017 )
Astronom Scott Sheppard z Carnegie Institution for Science w trakcie swoich badań natknął się na dwa nowe księżyce Jowisza. Obiekty otrzymały nazwy S/2016 J 1 i S/2017 J 1. Tym samym liczba znanych nam księżyców orbitujących wokół Jowisza wzrosła do 69.
Odkrycie zostało opisane na łamach czasopisma Minor Planet Circulars wydawanego przez organizację Minor Planet Center, działającą pod auspicjami Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Księżyce S/2016 J 1 i S/2017 J 1 zostały wykryte odpowiednio 8 marca 2016 roku i 23 marca 2017 roku.
Scott Sheppard wyjaśnił, że zajmował się poszukiwaniami odległych ciał niebieskich w zewnętrznej części Układu Słonecznego, w tym tajemniczej dziewiątej planety, określanej często mianem Planety X, lecz w obserwowanej strefie akurat znajdował się Jowisz, więc postanowił przebadać regiony znajdujące się tuż przy planecie. Badania przeprowadzone przez astronoma przyniosły rezultaty.
Księżyc S/2016 J 1 odkryto z pomocą Teleskopów Magellana w Obserwatorium Las Campanas w Chile. Jego średnia odległość od Jowisza wynosi 20 milionów kilometrów. Wartość inklinacji orbity wynosi 140° a ekscentryczność jest równa 0,14. Pełny obieg wokół gazowej planety wykonuje w ciągu około 18 miesięcy.
Drugie ciało niebieskie S/2017 J 1 zaobserwowano dzięki Teleskopowi Victor M. Blanco, który znajduje się w Międzyamerykańskim Obserwatorium Cerro Tololo w Chile. Średnia odległość tego księżyca od Jowisza wynosi 23,5 miliona kilometrów. Wartość inklinacji orbity to 149° a ekscentryczność wynosi 0,4. S/2017 J 1 potrzebuje niewiele ponad 24 miesięcy na wykonanie pełnego obiegu wokół Jowisza.
Magnitura nowo odkrytych księżyców wskazuje, że posiadają one średnicę 1-2 kilometrów. Obiekty te, podobnie jak większość jowiszowych naturalnych satelitów, poruszają się w kierunku przeciwnym do ruchu obrotowego planety gazowej. Ich dystans oraz nieregularna orbita wskazuje, że odkryte księżyce uformowały się w zewnętrznej części Układu Słonecznego i zostały przechwycone przez siły grawitacyjne Jowisza.
Scott Sheppard i Chadwick Trujillo z Northern Arizona University zdołali również na nowo odkryć księżyce S/2003 J 5, S/2003 J 15, S/2003 J 18 oraz S/2011 J 2, których orbity były zbyt słabo poznane i zostały uznane za "zagubione
Źródło:
http://www.skyandtelescope.com/astronomy-news/two-new-satellites-for-jupiter/
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astronomowie-zidentyfikowali-dwa-nowe-ksiezyce-jowisza

Astronomowie zidentyfikowali dwa nowe księżyce Jowisza.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Spojrzenie w przeszłość
2017-06-09. Katarzyna Mikulska
Takie ujęcie marsjańskiego krajobrazu zostało uzyskane poprzez złożenie dwóch zdjęć wykonanych w ramach misji Mars Express, pierwsze z marca 2007 roku, drugie z lutego 2017 roku. Widoczny na obrazie krater o średnicy 70 kilometrów i jego okolice pozwalają spojrzeć w przeszłość planety, kiedy to na jej powierzchni występowała ciekła woda.
Obszar ujęty na zdjęciu znajduje się na południowej półkuli Marsa. Jest on fragmentem marsjańskiej równiny Noachis Terra (łac. Ziemia Noego) ? jednego z najstarszych (3,7 ? 4 miliardy lat) i najbogatszych w kratery regionów Marsa. Występujące w tym miejscu doliny są pozostałościami po przepływającej przez nie wodzie, która miała niemały wpływ na obecne ukształtowanie terenu.
W obrębie krateru występują liczne specyficzne elementy krajobrazu, takie jak widoczny pośrodku materiał, który jest uznawany za odsłoniętą skałę macierzystą, czy mniejszy krater znajdujący się z przodu.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/06/09/w-kosmicznym-obiektywie-spojrzenie-w-przeszlosc/

W kosmicznym obiektywie Spojrzenie w przeszłość.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy powoływać Uniwersytet PAN? Część naukowców ma wątpliwości
2017-06-10.
Niewystarczające możliwości lokalowe, niejasne źródło pozyskania środków finansowych na prowadzenie działalności dydaktycznej i ryzyko pogorszenia relacji instytutów PAN z uniwersytetami - na takie problemy wskazywali m.in. członkowie PAN w czasie dyskusji nt. pomysłu powołania Uniwersytetu PAN.
Orędownikiem stworzenia Uniwersytetu Polskiej Akademii Nauk (UPAN) jest prezes PAN prof. Jerzy Duszyński. Według niego nowy uniwersytet pozwoli wykorzystać w dydaktyce olbrzymi kapitał naukowy akademii, a jednocześnie stworzyć uczelnię, która ma szanse zajmować wysokie pozycje w światowych rankingach uczelni.
 
Projekt założeń dotyczących powołania, struktury i zasad funkcjonowania UPAN, prezes akademii przekazał dyrektorom instytutów PAN do konsultacji 1 czerwca. Do 16 czerwca mogą zgłaszać swoje uwagi.
 
W projekcie założeń do UPAN (do którego dotarła PAP) czytamy, że placówka ta "może stać się unikalną w Polsce i jedną z nielicznych w Europie Środkowej i Wschodniej instytucją o cechach uczelni badawczej. Uniwersytet będzie prowadził badania naukowe i kształcenie na najwyższym poziomie, z wykorzystaniem potencjału badawczego i dydaktycznego instytutów PAN oraz kompetencji i doświadczenia członków polskiej korporacji uczonych". Struktura uniwersytetu ma być zdecentralizowana, ma on działać w oparciu o instytuty naukowe PAN.
 
W uzasadnieniu projektu twórcy wskazują, że potencjał badawczy i edukacyjny PAN nie jest w tej chwili należycie wykorzystany "ze względu na istniejące ograniczenia instytucjonalne, prawne i finansowe".
 
"Akademia powinna kształcić ? i negowanie tego byłoby marnowaniem dobra publicznego ? lecz zarazem w obecnej konstrukcji prawnej nie może na ten cel otrzymywać finansowania" - czytamy w dokumencie.
 
Według założeń Uniwersytet PAN ma być uczelnią "nowego typu w porównaniu do tradycyjnych, działających w Polsce uczelni". Ma kształcić głównie na poziomie doktorskim, podoktorskim i akademickim podyplomowym. Jego kadra, studenci, programy badawcze i standardy edukacyjne mają być międzynarodowe. UPAN ma być z definicji uniwersytetem badawczym, a jego ważną cechą ma być interdyscyplinarność.
 
Podstawowymi jednostkami organizacyjnymi UPAN mają być instytuty PAN lub tworzone oddolnie (na zasadzie dobrowolności) koledże lub szkoły złożone z instytutów PAN, działające głównie jako wyodrębnione programy akademickie.
 
W projekcie założeń zapisano, że celem UPAN będzie kształcenie wysoko wykwalifikowanej kadry dla przyszłej pracy akademickiej oraz dla pracy w sektorze publicznym i prywatnym.
 
Instytuty, które wejdą w skład UPAN, zachowają osobowość prawną. "Zarazem pozostają częścią PAN, gdyż cały uniwersytet jest częścią Polskiej Akademii Nauk. Tak więc UPAN nie istnieje obok instytutów, on składa się z nich. UPAN także, jako całość, nabywa osobowość prawną" - czytamy w dokumencie. Dzięki temu uczelnię ma cechować "silna decentralizacja i sieciowa struktura".
 
Przewidziano, że poza badawczymi centrami UPAN powinien mieć też bibliotekę i wydawnictwo.
 
Na czele UPAN stanie rektor, który będzie jednocześnie wiceprezesem PAN. Oprócz niego ciałem kolegialnym i stanowiącym ma być senat Uniwersytetu złożony z prezesa PAN, 25 wybranych dyrektorów instytutów bądź koledżów/szkół wchodzących w skład UPAN i 6 przedstawicieli samorządu studentów.
 
Na początku do UPAN mają wejść instytuty kategorii A i A+. Pozostałe będą miały 4 lata na zmianę kategorii lub znaczące zwiększenie swojej pozycji badawczej, tak by mogły dołączyć do UPAN.
 
?Jeśli w ciągu 4 lat instytut pozostający poza strukturą UPAN nie dokona dostatecznego postępu, jest on reorganizowany lub likwidowany? - czytamy w dokumencie.
 
W projekcie założeń dot. UPAN czytamy również, że udział w procesie kształcenia nie ma być "obowiązkiem wszystkich pracowników, lecz prawem dla tych, którzy spełniają odpowiednie kryteria akademickie i wyrażą wolę kształcenia, za udział w którym będą dodatkowo wynagradzani ze środków dotacji dydaktycznej".
 
W czasie czwartkowego zgromadzenia ogólnego PAN część jej członków wyrażała sceptycyzm i obawy dotyczące pomysłu powołania takiej uczelni. Wśród głównych problemów profesorowie wymieniali m.in. źródła finansowania.
 
Dopytywali prezesa Duszyńskiego, skąd będą pochodziły środki na utworzenie i prowadzenie nowej instytucji. "Nie dowiedzieliśmy się, ile - i skąd - na ten projekt wziąć pieniędzy? - podkreślił w czasie dyskusji prof. Piotr Węgleński, nawiązując do projektu założeń nt. UPAN.
 
Według prof. Karola Modzelewskiego problemem może się okazać brak odpowiednich przestrzeni, gdyż "na ogół nie mamy bazy lokalowej dla działalności dydaktycznej wykraczającej poza to, co jest w tej chwili". Jego zdaniem należy się również spodziewać "niechętnej - oględnie mówiąc - postawy władz uniwersytetów wobec uniwersytetu PAN".
 
Dyskutanci zwracali też uwagę, że dotychczasowa współpraca między instytutami PAN a uniwersytetami układała się z reguły bardzo dobrze, a wielu członków PAN jest jednocześnie profesorami uniwersyteckimi. Otwarcie uczelni PAN może prowadzić do zantagonizowania tych relacji - wskazywali naukowcy.
 
Część naukowców obawia się, że powstanie uniwersytetu w praktyce może oznaczać ograniczenie czasu przeznaczonego na badania naukowe, co negatywnie wpłynie na działalność instytutów PAN. "Proponowana struktura nie poprawi działalności naukowej, podstawowej w naszych instytutach; może tylko ją pogorszyć, bo uwikła nas w reorganizację i dodatkowe obowiązki" - ostrzegał prof. Jacek Kuźnicki.
 
Ocenił on, że projekt założeń o uniwersytecie PAN zawiera bardzo wiele elementów, które warto jest rozważyć, "ale nie jako element stworzenia nowej struktury uniwersytetu PAN, ale raczej jako element radykalnej modyfikacji PAN".
 
W marcu prezes Duszyński powiedział PAP, że sugestia powołania nowej instytucji wyszła z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. "Resort poinformował o problemie wizerunkowym polskiej nauki. Wszyscy jesteśmy świadomi, że jeśli chodzi o rankingi międzynarodowe - polskie uczelnie znajdują się na dalekiej pozycji" - stwierdził wówczas prezes akademii.
 
Prof. Andrzej Jajszczyk ocenia, że nie ma co liczyć na szybki awans w rankingach. "Po pierwsze, nawet jeżeli będziemy widoczni jako uniwersytet PAN, to będziemy widoczni po 10-15 latach. Po drugie, we wszystkich tych ważnych rankingach wymagane jest prowadzenie wszystkich rodzajów studiów, trzech stopni" - zauważył. Tymczasem w projekcie założeń dot. UPAN zapisano, że instytuty będą miały "uprawnienia do otwierania i prowadzenia studiów postgraduate, w tym doktorskich, podoktorskich, a w przyszłości być może w niewielkim zakresie także magisterskich".
 
Do dalszej dyskusji na temat UPAN zachęcał m.in. prof. Jerzy M. Brzeziński - stwierdzając, że idea powołania nowego uniwersytetu "podoba się". Głosy krytyki określił jako element "kultury narzekania".
 
W ocenie prof. Tomasza Dietla inicjatywa UPAN może się przyczynić do poprawy jakości prowadzonych studiów doktoranckich. "Ta inicjatywa idzie w tym kierunku - wypełnienia tej luki, która jest w tej chwili w wielu krajach i między innymi w Polsce, że nie ma dobrego szkolenia (...) doktorantów" - mówił.
 
Zdaniem prof. Tadeusza Burczyńskiego istnieje ryzyko, że w wyniku reformy szkolnictwa wyższego w instytutach PAN nie będzie można nadawać stopni naukowych. Rozwiązaniem tego problemu miałoby być właśnie powołanie UPAN. "Ten projekt, który został tutaj przedstawiony, daje wielkie szanse, po pierwsze - prowadzenia studiów doktoranckich, nadawania stopni naukowych, i nie ogranicza, a - moim zdaniem - utwierdza, nawet poszerza możliwości badawczych instytutów PAN" - ocenił.
 
PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski
 
szz/ zan/
Tagi: polska akademia nauk
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,414535,czy-powolywac-uniwersytet-pan-czesc-naukowcow-ma-watpliwosci.html

Czy powoływać Uniwersytet PAN Część naukowców ma wątpliwości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Truskawkowa" pełnia na Waszych zdjęciach
2017-06-10
W piątek na niebie można było zobaczyć "truskawkową" pełnię Księżyca. Reporterzy 24 wysłali na Kontakt 24 zdjęcia tego zjawiska.
W piątek 9 czerwca przypadła pełnia "truskawkowego" Księżyca. Nazwę zjawiska wymyśliły, żyjące w Ameryce Północnej, indiańskie plemiona Algonkinów. Nie odnosi się jednak do koloru satelity, a do okresu, w jakim przypada pełnia, ponieważ czerwiec to okres zbioru truskawek.
Na Kontakt 24 internauci przesłali zdjęcia "truskawkowej" pełni Księżyca. Zobaczysz je niżej.
Księżyc daleko od Ziemi
Była to tak zwana minipełnia ponieważ Księżyc znajdzie się najdalej od Ziemi w czasie pełni w tym roku. Ta odległość wynosiła ponad 404 tysiące kilometrów.
Księżyc zabarwi się jednak na lekko czerwonawy kolor, ponieważ będzie znajdował się dość nisko nad linią horyzontu.
Minipełnia to przeciwieństwo superpełni, wtedy Księżyc znajduje się w perygeum, czyli w punkcie orbity okołoziemskiej najbliższym Ziemi.
14 listopada 2016 roku podczas superpełni Księżyc znajdował się najbliżej Ziemi od 68 lat. Więcej przeczytasz tutaj.
Okazuje się, że każda pełnia w ciągu roku ma swoją nazwę. Na przykład w maju jest "Pełnia Kwiatowego Księżyca", w lipcu "Pełnia Koźlego Księżyca", a w sierpniu - "Pełnia Księżyca Jesiotrów".
Zdjęcia nadesłane na Kontakt 24:
Źródło: almanac.com, planetarium.torun.pl
Autor: AP/aw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/polska,28/truskawkowa-pelnia-na-waszych-zdjeciach,234134,1,0.html

Truskawkowa pełnia na Waszych zdjęciach.jpg

Truskawkowa pełnia na Waszych zdjęciach2.jpg

Truskawkowa pełnia na Waszych zdjęciach3.jpg

Truskawkowa pełnia na Waszych zdjęciach4.jpg

Truskawkowa pełnia na Waszych zdjęciach5.jpg

Truskawkowa pełnia na Waszych zdjęciach6.jpg

Truskawkowa pełnia na Waszych zdjęciach7.jpg

Truskawkowa pełnia na Waszych zdjęciach8.jpg

Truskawkowa pełnia na Waszych zdjęciach9.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co przyćmiewa gwiazdę PDS 110?
Wysłane przez kuligowska w 2017-06-10
Gwiazda PDS 110 charakteryzuje się tajemniczymi, trudnymi do wyjaśnienia zaćmieniami. Pod tym względem przypomina w pewnym stopniu słynną Gwiazdę Tabby. Naukowcy spekulują, że za obserwowany spadek jasności może w tym przypadku odpowiadać coś dosyć prostego - jedna bardzo duża struktura związana z planetą...
 
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że z młodą gwiazdą PDS 110 coś jest nie w porządku. Co wiemy? Co dwa i pół roku jej jasność spada o około 30 procent. Podobne zjawisko, ale na dużo większą skalę, zachodzi w przypadku Gwiazdy Tabby. Jednak choć w jej przypadku uważa się czasem, że blask gwiazdy może być przyćmiewany przez jakąś sztuczną strukturę zbudowaną przez Kosmitów, zaćmienia PDS 110 są prawdopodobnie spowodowane dużo bardziej naturalnym zjawiskiem.
 
Naukowcy przedstawili właśnie hipotezę o zaskakującej przyczynie tych spadków jasności -  odpowiadać za nie może masywna planeta z bardzo rozległym systemem pierścieni, który rozciąga się daleko poza jej otoczenie i ma wpływ na to, jak widzimy z oddali jej gwiazdę macierzystą. Sama planeta mogłaby mieć w takim przypadku masę około pięćdziesiąt razy większą od masy Jowisza. Wówczas byłaby albo wyjątkowo dużą planetą w typie gazowego olbrzyma, albo niewielkim brązowym karłem - czyli ciemną i chłodną gwiazdą, w której wnętrzu nie doszło do rozpoczęcia procesów jądrowych ze względu na jej zbyt niską masę.
 
Ta duża planeta musiałaby też wówczas znajdywać się w strefie zamieszkiwalnej. Możliwe więc, że choć ona sama jest najprawdopodobniej olbrzymią kulą gazu, to już jej potencjalne satelity podobne na przykład do galileuszowych księżyców Jowisza, mogą być domem dla jakichś form życia.

To tylko hipoteza - o PDS 110 wiemy jak dotychczas niewiele. Kolejny spektakularny tranzyt jej hipotetycznej planety (lub czegokolwiek innego, co silnie przyćmiwa gwiazdę) ma mieć miejsce już we wrześniu tego roku, a jego obserwacje być może dadzą naukowcom nieco więcej informacji na temat tego niezwykłego układu.
 

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Publikacja naukowa (MNRAS)
?    Jasność KIC 8462852 znów znacząco spada

Źródło: astronomy.com

Zdjęcie: układ planetarny PDS 110 - wizja artystyczna.
Źródło: University of Warwick
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/co-przycmiewa-gwiazde-pds-110-3371.html

Co przyćmiewa gwiazdę PDS 110.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa kolejne satelity Galileo rozpoczynają służbę
2017-06-10. Krzysztof Kanawka
Europejska konstelacja satelitów nawigacyjnych ? Galileo ? 15 grudnia 2016 wkroczyła w fazę operacyjną i rozpoczęła wstępne oferowanie usług przeznaczonych dla odbiorców cywilnych oraz rządowych. Są to m.in. dostęp do otwartej usługi Galileo, wsparcie dla działań służb ratunkowych, synchronizacja oraz usługi dla użytkowników sektora publicznego. W ten sposób, po amerykańskim systemie GPS, rosyjskim GLONASS i chińskim Beidou, Galileo stał się czwartą konstelacją nawigacji satelitarnej o globalnym zasięgu (ang. global navigation satellite system, GNSS).
W maju 2017 roku uruchomiono w Galileo usługę ?Search and Rescue? (SAR). Łącznie Galileo dostarcza obecnie trzech usług: podstawowej (Open Service, uruchomiony w grudniu 2016), ratowania ludzi (wspomniany SAR) oraz zastrzeżonej usługi dla certyfikowanych użytkowników (Public Regulated Service, PRS). Ósmego czerwca dwa kolejne satelity konstelacji Galileo rozpoczęły służbę operacyjną na orbicie. Łącznie lista aktywnych satelitów wynosi obecnie 16 satelitów. Są to dwa z czterech satelitów, które zostały wyniesione na orbitę w listopadzie 2016 roku za pomocą rakiety Ariane 5.
W listopadzie tego roku powinno dojść do kolejnego startu satelitów konstelacji. Wśród nich znajdzie się satelita, któremu nadano polskie imię ? Zofia.
(IG)
http://kosmonauta.net/2017/06/dwa-kolejne-satelity-galileo-rozpoczynaja-sluzbe/

Dwa kolejne satelity Galileo rozpoczynają służbę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Technologie "Gwiezdnych wojen" a rzeczywistość

2017-06-11
 
Technologie z "Gwiezdnych wojen" to nie tylko czysta fantastyka. Rozwiązania opracowane przez Lockheed Martin pod wieloma względami dorównują tym ze srebrnego ekranu. Z tym, że do ich skutecznego działania nie są potrzebne efekty specjalne.

W latach 80. XX wieku krytycy nadali zaproponowanemu przez prezydenta Ronalda Reagana systemowi obrony antybalistycznej kpiący przydomek "Gwiezdnych wojen". Dziś koncern Lockheed Martin sprawia, że to co kiedyś miało być ironią, staje się rzeczywistością. O to technologie, które równie dobrze mogłyby znaleźć zastosowanie w "odległej galaktyce".

 Komputery naprowadzające

Podczas próby zniszczenia pierwszej Gwiazdy Śmierci, Luke Skywalker używa Mocy by przełączyć swój komputer naprowadzający i skierować torpedy do niewielkiego szybu wentylacyjnego Gwiazdy Śmierci. Lockheed Martin nie ma co prawda do dyspozycji Mocy, ale komputer naprowadzający Luke?a przy platformie obrony przeciwrakietowej Aegis Combat System jest więcej niż przestarzały. Aegis jest w stanie wystrzelić jednocześnie kilka pocisków, w kierunku różnych obiektów - np. samolotów i pocisków. Jest to jedyny system na naszej planecie integrujący obronę powietrzną i antybalistyczną. By dopełnić obrazu gwiezdnej technologii, w 2008 r. Aegis jako pierwszy system walki zestrzelił z ziemi satelitę zabłąkanego na okołoziemskiej orbicie.


Kierowany strumień energii
Współczesne lasery sprawiają, że science fiction powoli zmienia się w rzeczywistość, ale nie zaczynajmy od razu od możliwości bojowych Gwiazdy Śmierci. Systemy broni laserowej mają przede wszystkim trafiać precyzyjnie w cel - zamiast powodować wielki wybuch. Jak to działa? Dzięki technice zwanej spectral beam combining kilka włókien optycznych łączy się, tworząc silną wiązkę. Przy pomocy optycznego systemu luster, soczewek i "okien" można "dostroić" strumień energii i przeobrazić go w skoncentrowaną wiązkę. Laser to światło, zatem porusza się z prędkością 300 tysięcy km na sekundę, i zaledwie po kilku milisekundach może trafić w cel, niszcząc go lub uszkadzając poprzez zaaplikowanie wysokiej temperatury.
Jak to działa? System broni laserowej może trafiać tylko w cele znajdujące się przed samolotem poruszającym się z prędkością bliską prędkości dźwięku. Niestety, turbulencje mogą rozproszyć cząstki światła w wiązce, podobnie jak mgła rozprasza światło latarki. Chyba że uda się je zneutralizować. Sztuka ta udała się prototypowemu laserowi, który przetarł szlaki dla broni tego typu w samolotach. Dopasowujące się do warunków lotniczych optyczne działko laserowe dla samolotów bojowych, jest pierwszym, które zapewnia operacyjność w zasięgu 360o w samolotach poruszających się z prędkością bliską prędkości dźwięku.
Wróćmy na moment do niszczycielskiej mocy Gwiazdy Śmierci. Choć Lockheed Martin jest daleki od stworzenia tak zaawansowanej stacji kosmicznej, technologia kierowanej energii jest jednym z obszarów, nad którym pracuje koncern. System ATHENA, oparty o technologię laserową, oferuje możliwość obrony przed małymi nadlatującymi obiektami. Jednak w miarę rozwoju tej technologii będziemy w stanie bronić się przed większymi i bardziej odległymi zagrożeniami... na wypadek gdyby Imperium miało kontratakować, raz jeszcze.
Relacje ludzi z robotami
Droidy protokolarne, sondy, droidy astromechaniczne: "Gwiezdne wojny" pełne są robotów. Kto nie chciałby mieć przyjaciela, który potrafi włamać się do systemu jak R2-D2, a jednocześnie będzie serwować drinki podczas imprezy na barce? Dobra wiadomość jest taka, że nasze ziemskie roboty powoli potrafią sprostać takim zadaniom. Już dziś inżynierowie i naukowcy pracują nad robotami, które wchodzą w naturalne interakcje z człowiekiem.
C-3PO rozumie piski i pikanie R2-D2, wykorzystując do tego ton i język jego mechanicznego ciała. C-3PO był droidem protokolarnym, który został stworzony, by pomagać ludziom w komunikacji, tłumacząc nie tylko języki, ale też zwyczaje odmiennych kultur. Podobnie Lockheed Martin pracuje nad oprogramowaniem, które umożliwi robotom i cyfrowym asystentom komunikowanie się z ludźmi w sposób tak łatwy i naturalny, jakby były native speakerami Bocce czy języka Huttów.
Koncern pracuje też nad zwiększeniem umiejętności robotów w zakresie interakcji ze światem, który dla nas jest oczywistością. Wzorem ludzi, filmowe droidy korzystają z drzwi, narzędzi i pojazdów. DARPA Robotics Challenge, nad którym pracuje Lockheed Martin, może nie dorównywać jeszcze C-3PO pod względem tempa i zręczności, a R2-D2 pod względem temperamentu, ale koncern pomaga współczesnym robotom rozwijać umiejętności, które w przyszłości umożliwią im pracę ramię w ramię z człowiekiem.
Skok do sąsiedniej galaktyki
Choć świat "Gwiezdnych wojen" składa się z licznych planet rozrzuconych po różnych galaktykach, to w roku premiery filmu (1977) były one jeszcze nieodkrytym zjawiskiem. W kolejnych latach teleskopy prześcigały się w odkrywaniu planet spoza układu słonecznego. Niedawno Kosmiczny Teleskop Spitzera, zbudowany i obsługiwany przez Lockheed Martin na zlecenie NASA, zlokalizował pierwszy system siedmiu podobnych do Ziemi planet krążących wokół jednej gwiazdy. Kluczową rolę w tym historycznym wydarzeniu odegrał również Teleskop Podczerwony Zjednoczonego Królestwa  obsługiwany przez koncern Lockheed Martin we współpracy z dwoma ośrodkami uniwersyteckimi.
Niewidzialność
W świecie "Gwiezdnych wojen" to spryt sprawił, że siły Imperium uwierzyły, że Sokół Millennium wyposażony jest w system maskujący, który sprawia, że nie są w stanie go wykryć. Bezpieczeństwo i przetrwanie załoga Sokoła zawdzięczał geniuszowi Hana, ale inżynierowie Lockheed Martin wolą polegać na stałym udoskonalaniu technologii. Zakłócenie kierunku światła widzialnego i bliskiej podczerwieni lub fal elektromagnetycznych wokół obiektu sprawia, że wydaje się, jakby on w ogóle nie istniał. Materiały pokrywające poszycie samolotu lub statku mogą zostać zaprojektowane tak, by przekierowywały lub pochłaniały fale i ukrywały obiekty przed działaniem radaru. Technologia ta, z powodzeniem stosowana w myśliwcu 5. generacji F-35, pozwala pilotom namierzać i niszczyć wrogie cele, samemu będąc "niewidocznym".
"Pomóż mi, Obi-Wan Kenobi, jesteś moją jedyną nadzieją." Taką wiadomość dostarczył Lukowi hologram z księżniczką Leią. W naszej galaktyce używamy już tej samej technologii by przekazywać informacje. W przemyśle obronnym wykorzystujemy je dla zobrazowania zbliżających się obiektów, takich jak na przykład nadciągająca Gwiazda Śmierci czy TIE fighter.  
Centrum Zaawansowanych Technologii Lockheed Martin podkręca możliwości cyfrowej holografii. W miejsce dobrze nam znanej technologii wykorzystującej zapis na płycie fotograficznej, holograf cyfrowy jest zapisywany na czujniku wewnątrz kamery - umożliwiając błyskawiczną korektę obrazu, eliminowanie niedoskonałości, które powodować mogą błędną interpretacje dotyczącą celu.
Gdy równo 40 lat temu po raz pierwszy zetknęliśmy się ze światem "Gwiezdnych wojen", dostępne tam technologię wydawały się być odległą przyszłością. Przez te cztery dekady ewolucji technologii rzeczywistość filmowa i nauka zaczynają się co raz bardziej przenikać.   

INTERIA.PL/informacje prasowe


 
http://nt.interia.pl/technauka/news-technologie-gwiezdnych-wojen-a-rzeczywistosc,nId,2402259

Technologie Gwiezdnych wojen a rzeczywistość.jpg

Technologie Gwiezdnych wojen a rzeczywistość2.jpg

Technologie Gwiezdnych wojen a rzeczywistość3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauci na ISS będą mogli wypiekać niekruszący się chleb
2017-06-11.
Astronauci przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej - ISS będą mogli wypiekać na orbicie niekruszący się chleb ? poinformowano podczas konferencji w Manchesterze. Przepis na kosmiczny chleb i specjalny piekarnik mają zostać przetestowane w kosmosie już w 2018 roku.
Podczas długich kosmicznych misji załogom stacji kosmicznych brakuje świeżej żywności. Dlatego podejmowane są próby wytwarzania jej na orbicie ? na przykład dzięki bakteriom produkującym cukry czy uprawianym na miejscu warzywom. W przyszłości także kosmiczni turyści mogą mieć apetyt na coś lepszego niż dania z tubki. Zdaniem ekspertów zapach świeżego chleba może korzystnie wpłynąć także na stan fizyczny i psychiczny astronautów.
 
Chociaż w ziemskich warunkach chleb jest podstawą wyżywienia, w kosmosie może zagrażać życiu. Podczas misji Gemini 3 z roku 1965 dwaj astronauci przemycili na pokład kanapkę z wołowiną. W warunkach mikrograwitacji latające swobodnie okruchy mogły się dostać do oczu, do nosa czy spowodować zwarcie w instalacji elektrycznej. Z powodu tych zagrożeń chleb został zakazany podczas misji kosmicznych ? astronauci musieli się zadowolić spoistą tortillą.
 
Wkrótce sytuacja może się jednak zmienić. Niemiecka firma Bake In Space z Bremy wraz z ekspertami od lotów kosmicznych oraz specjalistami od żywności z kilku organizacji badawczych pracuje bowiem nad uzyskaniem niekruszącego się chleba. Najtrudniejsze w tym zadaniu jest uzyskanie właściwej tekstury - pieczywo nie może być zbyt twarde.
 
Nad odpowiednim piekarnikiem pracuje firma OHB System, wytwarzająca sprzęt do misji kosmicznych. Znaczącym ograniczeniem jest maksymalna moc, która nie może przekraczać 250 watów (typowy piekarnik ma moc 10 razy większą). Ponadto temperatura zewnętrznych powierzchni nie powinna przekraczać 45 stopni Celsjusza. Rozwiązaniem może być piec o małej objętości, dobrze zachowujący ciepło. Jednak możliwe jest także pieczenie pod obniżonym ciśnieniem. Ponieważ temperatura wrzenia wody maleje wraz ze spadkiem ciśnienia atmosferycznego, można by piec w niższych temperaturach. Tak przygotowany chleb byłby zdaniem ekspertów bardziej puszysty.
 
Nowa mieszanka ciasta i specjalnie zaprojektowany do użycia w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej piekarnik mają zostać przetestowane podczas misji planowanej na kwiecień przyszłego roku. Cały proces wypieku będzie kontrolowany z Ziemi dzięki transmisji wideo z wnętrza piekarnika, co pozwoli astronautom skupić się na innych obowiązkach.
 
Ciasto początkowo ma pochodzić z Ziemi, ale z czasem powinno być możliwe przygotowywanie zaczynu na orbicie. Część zaczynu może trafić z powrotem na Ziemię, dając początek nowym rodzajom ?kosmicznego? pieczywa sprzedawanego w piekarniach. (PAP)
 
pmw/ ekr/
Tagi: kosmos , chleb , kosmos
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,414544,astronauci-na-iss-beda-mogli-wypiekac-niekruszacy-sie-chleb.html

Astronauci na ISS będą mogli wypiekać niekruszący się chleb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lot rakiety Falcon Heavy jeszcze w 2017 r.

2017-06-11.

Elon Musk ogłosił, że rakieta, dzięki której ponownie polecimy na Księżyc, zostanie zaprezentowana w ciągu najbliższych 4 miesięcy.

Elon Musk ogłosił na Twitterze, że spodziewa się lotu rakiety Falcon Heavy w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Rakieta posłuży pierwszym kosmicznym turystom i być może zaprowadzi ludzkość znacznie dalej, niż kiedykolwiek wcześniej.

Falcon Heavy to ciężka rakieta nośna projektowana i wytwarzana przez firmę SpaceX. Jej konstrukcja jest oparta na pierwszym stopniu rakiety Falcon 9 v. 1.1. FT uzupełnionym dwoma silnikami pomocniczymi. Będzie to najcięższa z będących w użytku rakiet nośnych i dopiero budowany przez NASA Space Launch system będzie miał większe możliwości.

Z ostatnich wpisów Muska na Twitterze wydaje się, że pierwszy lot rakiety Falcon Heavy odbędzie się jeszcze w 2017 r., czyli zgodnie z pierwotnymi zapowiedziami.

http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-lot-rakiety-falcon-heavy-jeszcze-w-2017-r,nId,2404339

Lot rakiety Falcon Heavy jeszcze w 2017 r.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszłość konstelacji Orion
2017-06-11. Krzysztof Kanawka
Dzięki danym z dwóch europejskich misji możliwe jest bardziej precyzyjne wyznaczenie ruchu gwiazd względem naszego Słońca. Pozwala to na symulację zmiany wyglądu konstelacji, takich jak Orion.
Orion jest jednym z najwyraźniejszych gwiazdozbiorów ziemskiego nieba. Główny kształt tego gwiazdozbioru zawdzięczamy układowi siedmiu jasnych gwiazd, z których dwie najjaśniejsze to Betelgeza i Rigel.
Znany nam kształt konstelacji na niebie nie będzie ?wieczny?. W czasie liczonym w dziesiątkach tysięcy lat dojdzie do przemieszczenia się gwiazd w tym i innych gwiazdozbiorach. Poniższa animacja prezentuje przemieszczanie się gwiazd Oriona w czasie 450 tysięcy lat. Nagranie przedstawia obszar nieba o wymiarach 20 x 40 stopni. Animacja powstała dzięki danym z dwóch europejskich misji: Hipparcos i Gaia ze wsparciem z naziemnych obserwatoriów.
Warto tu również dodać, że Betelgeza w czasie krótszym niż milion lat zakończy swój gwiezdny żywot jako supernowa.
(ESA)
http://kosmonauta.net/2017/06/przyszlosc-konstelacji-orion/

Przyszłość konstelacji Orion.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna odsłona historii z sygnałem Wow i kometą
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 11/06/2017
Myśleliście, że to już koniec historii sygnału Wow!? Po prostu ktoś przyszedł, wyjaśnił i tyle, temat zamknięty? Przez chwilę sam tak uważałem. Nawet w jakiś sposób pokazywało to siłę metody naukowej ? myślenie życzeniowe na bok i chłodno analizujemy dane, tworzymy hipotezę i ją testujemy, otrzymujemy wyniki i wiemy o co chodzi ? niezależnie od tego czy nam się wyniki podobają czy nie.
Tak powinno być.
W dzisiejszym świecie jednak trzeba uważać na różnego rodzaju pseudonaukę. Mamy wszak i wyznawców płaskiej Ziemi, elektrycznego Wszechświata, eteru, wizyt obcych i wiele, wiele innych. Od samego początku istnienia Pulsu Kosmosu jednak stawiałem odpór takim głupotom, ignorowałem maile od ludzi, którzy chcieli abym pomógł im wypromować ich własną ?nową teorię grawitacji? (bo Einstein się mylił, ale ja wszystko poprawiłem). Naczelną zasadą przy wybieraniu artykułów do publikacji była zasada:
?Opublikuj swoje badania w recenzowanym periodyku naukowym i będę pierwszy, aby o tym informować. Do tego czasu Twoje badania mnie nie interesują, nie jestem arbitrem wiarygodności jakichkolwiek badań.?
I to się sprawdzało.
Wczoraj trochę zwątpiłem w absolutną wiarę w periodyki naukowe słuchając audycji Jana Stradowskiego w radiu Tok.FM, w której jego gość opowiadał o rzeczywistości otaczającej artykuły naukowe, periodyki recenzowane i sposoby ?robienia nauki?.
Sami posłuchajcie:
Jak na ironię dzisiaj temat doczekał się kontynuacji w postaci wyjątkowo ciekawej dyskusji dotyczącej artykułu sprzed kilku dni. Mowa oczywiście o:
Przyznam szczerze, że artykuł tylko w kilku miejscach zapalił mi żarówkę ostrożności. Jednak postanowiłem zawierzyć swoim źródłom i zignorować czerwone flagi, które pojawiały mi się w głowie podczas jego czytania. Wszakże naukowiec jest? Jest. Periodyk naukowy jest? Jest. To kim ja jestem, aby podważać badania i ich konkluzje? No właśnie.
Dzisiaj jednak trafiłem tutaj na post, którego autor zrecenzował ?recenzowany artykuł? uwzględniając wszystkie moje obiekcje i dodając jeszcze kilka, których nie zauważyłem. Zważając na to, że autor postu jest radioastronomem i chciałby aby jego post dotarł do jak największej liczby osób, które przeczytały kilka dni temu o kometach ? postanowiłem przytoczyć jego post i tutaj w wersji skróconej i w języku polskim. Zainteresowanych całą dyskusją odsyłam do źródła.
Hej,
już kilka razy kontaktowano się ze mną w tym tygodniu w kwestii tego artykułu, ale nie miałem czasu, aby wystarczająco szczegółowo się za to zabrać. Pomyslałem, że potrzebny jest tutaj konkretny post. Rozsiądźcie się wygodnie, będzie tego trochę, ale mam nadzieję, że na samym końcu dowiecie się trochę o tym jak działa nauka.
Kilka dni temu pojawił się w sieci artykuł, według którego odkryto pochodzenie sygnału Wow! ? okazało się bowiem, że źródłem sygnału były dwie komety nieznane w momencie zarejestrowania sygnału. Dla jasności ? sygnał Wow! to nietypowy sygnał zarejestrowany w latach siedemdziesiątych, uważany przez wielu za jak dotąd najbardziej przekonujący przypadek sygnału, który mógłby zostać wysłany przez obcą cywilizację. Sygnał ten został zarejestrowany w już niedziałającym Obserwatorium Big Ear w Ohio, które obserwowało wszystko co nad nim przelatywało. Gdy jeden z dyżurnych astronomów zauważył po przyjściu do pracy nietypowy sygnał zarejestrowany poprzedniej nocy na marginesie wydruku zanotował Wow! ? nadając tym samym słynną nazwę temu sygnałowi. Nikt jednak nigdy już nie zarejestrował sygnału, nikt za bardzo nie wie co było jego źródłem, czy to obcy, czy zjawisko naturalne, czy sygnał tak naprawdę pochodzenia ziemskiego.
Tak czy inaczej, w ubiegłym roku jeden z astronomów opublikował artykuł w periodyku, o którego istnieniu nawet nie wiedziałem, w którym twierdzi, że sygnał Wow! może w rzeczywistości pochodzić od dwóch nieodkrytych w momencie zarejestrowania sygnału, ale znanych już dzisiaj komet, które znajdowały się w tym samym obszarze nieba, który danej nocy obserwował radioteleskop Big Ear. Przeczytałem ten artykuł i szczególnie mnie on nie zachwycił ? nie było w nim żadnego naukowego uzasadnienia tego dlaczego mogło się to wydarzyć zważając na fakt, że sygnał o takiej jasności nie był nigdy rejestrowany w przypadku żadnej innej komety, poza lakonicznym ?komety zawierają wodór!? (Spojler: dużo rzeczy w przestrzeni kosmicznej zawiera wodór. Samo w sobie to nic nie znaczy). Niemniej jednak ów naukowiec zebrał pieniądze na portalu Kickstarter na akcję poszukiwania tych komet i w ubiegłym tygodniu opublikował kolejny artykuł w tym samym periodyku twierdząc, że zarejestrował sygnał taki jakiego oczekiwał, a tym samym sygnał Wow! najprawdopodobniej pochodzi z komety.
Przeczytałem ten artykuł i wydał mi się jedną wielką bzdurą. Dlatego też poniżej umieszczam szczegółowe uzasadnienie dlaczego według mnie jako radioastronoma, autor nie wykazał, że sygnał Wow! pochodzi od komet.
Sam artykuł
Choć głupio mi o tym pisać, i niektórzy na Reddicie mogą pomyśleć, że wielki radioastronom po prostu uważa się za elitę, ale trzeba tutaj uwzględnić trochę kontekstu i wytłumaczyć w jaki sposób działa astronomia, a tutaj szczególnie radioastronomia, i jak ów artykuł wpisuje się w praktykę. Po pierwsze, artykuł został opublikowany w periodyku naukowym, który nie ma żadnego doświadczenia z artykułami z zakresu astronomii (więc recenzent najprawdopodobniej też nie był ekspertem). Co więcej, język używany przez autora artykułu nie przypomina żadnego innego artykułu z radioastronomii. Dla przykładu moc sygnału pochodzącego ze źródła została podana w dB, decybelach. Nigdy, nigdy, przenigdy nie używałem dB w artykule naukowym. Nie czytałem ani jednego artykułu z zakresu radioastronomii, w którym mierzono by moc sygnału w dB. W astronomii do określenia gęstości strumienia wykorzystujemy jednostkę Jy (Jansky).
Na samym końcu artykułu umieszczono CV autora co jest po prostu dziwne, ponieważ w nauki nie interesuje kto napisał artykuł, wszak musi się on bronić swoją zawartością merytoryczną. (Co więcej, nikogo tak naprawdę nie interesuje, że ten gość jest członkiem American Astronomical Society, co tutaj wydaje się najważniejszą rzeczą na liście. Wiecie co trzeba zrobić, aby zostać takim członkiem? Uzyskać podpisy dwóch innych astronomów na formularzu. Wow).
Eksperyment
W samym artykule jest naprawdę, naprawdę, naprawdę mało szczegółów, które chciałby tam przeczytać radioastronom ? na tyle mało, że ten artykuł prawdopodobnie nigdy nie przeszedłby etapu recenzji w normalnym periodyku. Należy wszak pamiętać, że celem artykułu naukowego jest napisanie go tak, aby ktoś inny mógł wziąć ten artykuł i odtworzyć ten sam eksperyment. Tutaj jednak byłoby to wyjątkowo trudne. Dla przykładu ? w artykule napisano ?użyliśmy 10-metrowego radioteleskopu wyposażonego w spektrometr i zaprojektowanego do detekcji sygnału wyśrodkowanego na częstotliwości 1420.25 MHz.? Ok, fajnie, ale nigdzie nie napisano skąd wziął się ten 10-metrowy radioteleskop. Czy znajduje się on w jakimś ośrodku astronomicznym? Gdzie indziej? Jakiego rodzaju jest to teleskop ? zbudowany specjalnie do przeprowadzenia tego eksperymentu, zwykły instrument obserwacyjny czy też odnowiony satelita komunikacyjny.
Może się to wydawać pedantyzmem, ale w radioastronomii to niezwykle ważne informacje. Sygnały których poszukujemy są wielokrotnie słabsze od emitowanych na Ziemi, które mogą być miliony razy silniejsze od sygnałów astronomicznych. (Telefon komórkowy umieszczony na Księżycu byłby jednym z najjaśniejszych źródeł radioastronomicznych na całym niebie!) Zakłócenia elektromagnetyczne (RFI) są niezwykle ważne w tej dziedzinie ? na tyle, że niektórzy poświęcają im całą swoją karierę naukową, a otoczenie radiowe obserwatorium samo w sobie warte jest osobnego artykułu. Autor nawet nie wspomina o otoczeniu, z którego prowadził obserwacje, ba, nie znamy nawet położenia geograficznego tego miejsca, więc sami też sobie tutaj nie pomożemy.
Ale ok, ignorując to wszystko, szukamy w artykule mocy sygnału, za który odpowiedzialne miałyby być komety, oczywiście podanego w dB, a nie Jy, ale ok? autor informuje nas, że kierując odpowiednio teleskop widzi wzrost sygnału o 9-10 dB w kierunku źródeł Cygnus A i Cas A w porównaniu do tego gdy na nie nie patrzy ? to dwa najjaśniejsze w zakresie radiowym obiekty na półkuli północnej, których jasność to kilkaset Jansky, jeżeli jesteście ciekawi. Następnie autor informuje nas, że komety wykazują zmianę o +7dB wlatując w pole i -11 dB wylatując z niego. To byłoby szalenie dużo jak na kometę. Jak dużo? Cóż, najjaśniejsza radiowo kometa w najnowszej historii to kometa Hala-Boppa. Mimo to, autor pisze o sygnale 10-100 milionów razy silniejszym. Z pewnością należy się tutaj wyjaśnienie dlaczego przypadkowa kometa mogłaby być aż tak jasna radiowo, zanim ktokolwiek uwierzy, że sygnał pochodzi z komety, prawda? Autor jednak nie odnosi się do tej kwestii.
Niemniej jednak, faktycznie jest coś baaardzo jasnego radiowo w odległości 20 stopni od tych komet. To Słońce! Słońce jest najjaśniejszym radiowo źródłem na niebie ? na tej częstotliwości może osiągać tysiące Jy. Jeżeli tak niesamowicie jasne źródło znajduje się tak blisko, bardzo możliwe (jeżeli nie prawdopodobne), że jasny sygnał na teleskopie tego rozmiaru nie jest faktycznym źródłem, a jedynie sygnałem pochodzącym od Słońca, które znalazło się w polu obserwacji. Prowadząc obserwacje tak blisko pozycji Słońca na niebie, ten problem dotyczyłby nawet największych i najlepszych radioteleskopów na Ziemi. Czy zatem w artykule wspomniano o takiej możliwości, lub wytłumaczono w jaki sposób autor poradził sobie z obserwowaniem tak blisko Słońca i upewnił się, że nie łapie Słońca w polu? Oczywiście, że nie.
Tutaj należy zauważyć, że gdy sygnał Wow! został odkryty, naukowcy naprawdę wiele wysiłku poświęcili na sprawdzenie czy coś im się nie zaplątało w pole obserwacji. Faktycznie, nic innego w pobliżu nie było.
Dlaczego ten artykuł ma niewiele wspólnego z metodą naukową
Teraz jak już wszystko przeanalizowaliśmy, chciałbym wrócić do niezwykle delikatnej ale istotnej kwestii w nauce. W ubiegłym tygodniu wiele osób krytykowało moje komentarze na Reddit, w których pisałem, że autor tak naprawdę nie przetestował swojej hipotezy. Gdy uczyliście się metody naukowej w 5. klasie podstawówki, uczono was, że należy przeprowadzić eksperyment ? i to dokładnie zrobił autor i otrzymał wynik, i teraz to jest teoria. NIE. NIE TAK DZIAŁA NAUKA. Każde potencjalne wytłumaczenie jest wciąż hipotezą, do momentu kiedy udowodnisz, że twoje wytłumaczenie jest prawdopodobne, a inne nie tłumaczą takich wydarzeń. Pod tym względem hipoteza przedstawiona przez autora całkowicie leży. Pomyślcie ? jeżeli Big Ear poszukiwało sygnałów SETI tego typu przez 22 lata (najdłuższy projekt SETI w historii), oczywistym pytaniem jest: dlaczego ten sygnał został zarejestrowany tylko ten jeden raz. To poważny problem, ponieważ jeżeli hipoteza mówiąca o kometach jest prawdziwa, to dlaczego tego naturalnego zjawiska nie zaobserwowaliśmy już nigdy później. Oczywiście wytłumaczenia tego problemu w artykule nie znajdziemy.
Teraz najprawdopodobniej już wiecie, dlaczego takie jednostkowe zdarzenia w nauce są tak trudne do udowodnienia. Ale właśnie dlatego jest to główny powód na to, dlaczego sygnał Wow! pozostaje niewyjaśniony do dzisiaj ? bez prawdopodobnego wytłumaczenia, bez dodatkowych danych ? nigdy się nie dowiemy co to było.
Podsumowanie
Biorąc to wszystko pod uwagę, ktoś może spytać ? co ja myślę o sygnale Wow! Moja odpowiedź brzmi: nie wiem ? uważam, że prawdopodobnym jest, że to przypadkowe zakłócenie elektromagnetyczne, którego źródło jest na Ziemi, a które uległo odbiciu w jakiś nietypowy sposób (poważnie, nigdy nie  pomijajcie możliwości, że sygnał może pochodzić z Ziemi), mogło to być jakieś inne zjawisko naturalne, a może nawet mógł to być sygnał od cywilizacji pozaziemnej. Wiem także, że po przeczytaniu tych dwóch artykułów, moje odczucia co do teorii mówiącej o kometach jako o źródle sygnału, są dokładnie takie same jak przed przeczytaniem.
Kończąc dodam, że jako ktoś kto bardzo lubi tłumaczyć odkrycia naukowe szerokiej publiczności, jestem bardzo rozczarowany, bo wiem, że przez kolejne lata owa ?teoria? będzie przywoływana podczas każdej dyskusji nt. sygnału Wow!
(post przetłumaczony i udostępniony zgodnie z życzeniem autora).
Nieźle prawda?
Jakby tego było mało, warto także zajrzeć w komentarze do tego postu. Nie będę ich tu już przytaczał, ale nie świadczą one dobrze o autorze artykułu naukowego. Sami przeczytajcie w komentarzach do poniższych postów.
oraz tutaj:
https://www.theguardian.com/science/across-the-universe/2016/apr/14/alien-wow-signal-could-be-explained-after-almost-40-years#comment-72367743
Powiedziałbym przewrotnie: Obcy wracają do gry  
Miłego niedzielnego wieczoru :
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/11/kolejna-odslona-historii-z-sygnalem-wow-i-kometa/

Kolejna odsłona historii z sygnałem Wow i kometą.jpg

Kolejna odsłona historii z sygnałem Wow i kometą2.jpg

Kolejna odsłona historii z sygnałem Wow i kometą3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Model teleskopu ELT z klocków LEGO w sklepach? Zagłosuj!
Wysłane przez czart w 2017-06-11
Z klocków LEGO można budować różne konstrukcje. Jest szansa, aby w sklepach znalazł się zestaw umożliwiający zbudowanie modelu Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu (ELT) w skali 1:150. Jeśli podoba się Wam ten pomysł - zagłosujcie!

Aktualni budowniczowie największych teleskopów świata swoje pierwsze doświadczenia konstrukcyjne i inżynierskie zdobywali zapewne przy budowaniu konstrukcji z klocków w dzieciństwie. Teraz pojawiła się szansa na specjalny zestaw klocków dla przyszłych konstruktorów i inżynierów, a także dla wszystkich, którzy chcieliby mieć własny model teleskopu ELT. W projekcie LEGO Ideas trwa głosowanie na modele ELT zbudowany z klocków LEGO. Jeśli pomysł uzyska odpowiednią liczbę głosów, LEGO wprowadzi taki zestaw do sprzedaży w sklepach. Każdy będzie mógł wtedy zbudować swój własny, pomniejszony model gigantycznego teleskopu ELT.

Jeśli podoba Ci się pomysł, zagłosuj, umożliwiając w ten sposób jego realizację. Na zebranie odpowiedniej liczby głosów pozostało 148 dni.

ELT będzie największym teleskopem optycznym i podczerwonym na świecie. Jest aktualnie w trakcie budowy przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO). Niedawno nastąpiła inauguracja rozpoczęcia budowy kopuły i głównej struktury teleskopu, a także poinformowano o odlaniu zwierciadła wtórnego i podpisaniu kontraktu na budowę lustra głównego. Średnica zwierciadła głównego teleskopu będzie wynosić prawie 40 metrów, a średnica kopuły ma mieć 85 metrów. Czyli jest to konstrukcja mniej więcej wielkości stadionu piłkarskiego. W budowie tego giganta bierze udział także Polska, m.in. polski oddział firmy SENER będzie budował elementy do dwóch modułów zwierciadeł, a polscy astronomowie fizycy z UMK zaprojektują elementy do jednego zaawansowanych spektrografów dla ELT.

Oprócz głosowania na model ELT, w LEGO Ideas trwa także głosowanie na model budowanego przez NASA kosmicznego teleskopu JWST. Więcej głosów ma na razie ELT (1103 wspierających), a Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) wsparto jak dotąd 633 głosami.

Zachęcamy do wsparcia obu projektów poprzez oddanie na nie głosów.

Więcej informacji:
?    Model teleskopu ELT w LEGO Ideas - głosowanie
?    Zbuduj swój własny teleskop ELT z klocków LEGO!
?    Model Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST) w LEGO Ideas - głosowanie

Zdjęcie:
Model teleskopu E-ELT wykonany z 5274 klocków LEGO. Łączny koszt modelu, który ma skalę około 1:150, wyniósł około 600 euro. Źródło: Frans Snik/ESO.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/model-teleskopu-elt-klockow-lego-sklepach-zaglosuj-3372.html

Model teleskopu ELT z klocków LEGO w sklepach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak giną gwiazdy schwytane przez czarne dziury!
Wysłane przez kuligowska w 2017-06-11
Co dzieje się z gwiazdami, które znajdą się w bezpośrednim sąsiedztwie galaktycznej, supermasywnej czarnej dziury? Czy znikają w niej nagle? Naukowcy mają już jedną z odpowiedzi na te i podobne pytania. Co więcej - jest ona w zgodzie z Ogólną Teorią Względności.
 
Można zastanawiać się, jak wygląda proces pochłaniania tak dużego obiektu jak gwiazda przez czarną dziurę. Czy schwytana przez jej ogromną siłę grawitacji gwiazda topi się w niej powoli niczym świeca? Czy też raczej zderza się tam z jakąś twardą powierzchnią? Zdaniem teoretyków pierwsza z tych możliwości jest w zgodzie z Ogólną Teorię Względności w znanej nam wszystkim formie, podczas gdy druga opcja opiera się na zmodyfikowanej wersji tej sławnej teorii.
 
Astronomowie umieją już do pewnego stopnia badać procesy zachodzące pod horyzontem zdarzeń, choć nie da się zrobić żadnej fotografii tego obszaru. Pawan Kumar z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin, we współpracy ze swym studentem, Wenbinem Lu z Harvard opracował nową metodę oceny losu gwiazd wpadających w pułapkę grawitacyjną dużo bardziej masywnych od siebie obiektów - w szczególności dużych czarnych dziur, jakie rezydują w centrach większości galaktyk. Te czarne dziury to tak zwane osobliwości, czyli matematyczne obiekty najprawdopodobniej pozbawione fizycznej powierzchni i otaczane przez horyzont zdarzeń. Horyzont ten działa jak jednokierunkowa membrana - dowolny materiał może wpaść w czarną dziurę, ale kiedy minie już horyzont zdarzeń, nie może już dłużej wysyłać światła widocznego dla reszty Wszechświata, ponieważ silna grawitacja czarnej dziury na zawsze zatrzyma takie światło przy sobie. Kiedy więc jakiś obiekt mija tę granicę, zasadniczo znika nam z widoku.
 
Co jednak, gdyby przewidująca to teoria względności nie była w pełni poprawna? Gdyby na przykład czarna dziura zapadała się nie do punktu, ale do jakiegoś obiektu o małych, ale skończonych rozmiarach? Wówczas horyzont zdarzeń będzie miał całkiem inne proporcje i właściwości. Kumar sądzi, że w takich przypadkach mógłby on wręcz nie zachowywać się jak półprzepuszczalna granica, a raczej mieć twardą powierzchnię, na której rozbijałyby się wszystkie wpadające w pole grawitacyjne czarnej dziury ciała. Takie zderzenia dawałyby zresztą widoczny efekt, bowiem przykładowo spadający na czarną dziurę gaz gwiazdy zapalałby się tam w wyniku kolizji, świecąc jasno przez wiele miesięcy lub nawet lat.
 
Jak to jednak sprawdzić doświadczalnie? Świecenie opisane powyżej należy po prostu zaobserwować. Naukowcy wykorzystali w tym celu 1,8-metrowy teleskop Pan-STARRS na Hawajach. Obliczyli wcześniej, jaka ilość gwiazd spadałaby na supermasywne czarne dziury w pobliskich galaktykach, i oszacowali, jak wiele przypadków zapłonu gazu gwiazd zderzających się z czarnymi dziurami powinni być w stanie zaobserwować w ciągu trzech i pół roku obserwacji. Jeśli w tym czasie zauważyliby więc jakiekolwiek przypadki tego teoretycznego świecenia, mogłoby to oznaczać, że często horyzont zdarzeń ma stałą powierzchnię. Jeśli nie, to najprawdopodobniej Ogólna Teoria Względności jest poprawna, a gwiazdy po prostu przechodzą horyzont zdarzenia i znikają.
 
Okazuje się, że zgodnie z naszym obecnym stanem wiedzy Ogólna Teoria Względności  nadal obowiązuje - zespół Kumara nie znalazł żadnych dowodów na istnienie poświaty mogącej stanowić efekt kolizji gwiazd z czarnymi dziurami. Oznacza to, że większość lub nawet wszystkie czarne dziury posiadają ?klasyczne? horyzonty zdarzeń, a wpadające do nich obiekty naprawdę znikają z obserwowalnego wszechświata, tak jak wierzymy od dziesięcioleci. Ogólna Teoria Względności przeszła tym samym kolejny krytyczny test.
 
 
Czytaj więcej:
 
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja naukowa (MNRAS)
 
 
Źródło: astronomy.com
 
Zdjęcie: tak może wyglądać gwiazda podczas przechodzenia przez horyzont zdarzeń czarnej dziury zgodnie z Ogólną Teorią Względności.
Źródło: Mark A. Garlick/Cfa
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tak-gina-gwiazdy-schwytane-przez-czarne-dziury-3373.html

Tak giną gwiazdy schwytane przez czarne dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz w jaki sposób możesz zrobić takie efektowne fotografie
2017-06-11.
Fotograficzne triki sprawiają, że to, co jest nierealne, staje się rzeczywistością. Toczenie czy podtrzymywanie Księżyca lub też obejmowanie Słońca, to fajna zabawa, którą sprawić może sobie każdy z nas. Ale jak się za to zabrać? Zobaczcie nasz poradnik.
Takie zdjęcia, jakie możecie zobaczyć powyżej, może wykonać każdy, wystarczy tylko aparat fotograficzny, model, Księżyc i Słońce, no i oczywiście nasza pomysłowość.
Najbardziej wdzięcznym obiektem jest Księżyc, zwłaszcza w pełni. Wystarczy tylko krótko przed wschodem Słońca lub chwilę po zachodzie Słońca wybrać się w plener z aparatem fotograficznym.
Osoba będąca modelem powinna się wyposażyć w niezbędne eksponaty, jakie tylko przyjdą nam do głowy. Fotograf powinien znajdować w większej odległości od modela tak, aby Księżyc miał odpowiednią wielkość, w zależności od tego, co chcemy uwiecznić.
Możemy obejmować Księżyc, ubrać go w ramkę, złapać na lasso, zmienić go w lampę lub udawać, że go toczymy lub nim podrzucamy.
Warto zastosować dłuższy czas naświetlania, wówczas kolory będą pełniejsze, ale pamiętajmy, że model musi pozostać przez ten czas w całkowitym bezruchu, chyba, że naszym założeniem jest rozmycie postaci.
Warto spróbować, a jeśli już coś z tego ciekawego wyjdzie, to wysyłajcie swoje fotki na: [email protected] i podzielcie się nimi z innymi czytelnikami, może to ich zainspiruje.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/111589,zobacz-w-jaki-sposob-mozesz-zrobic-takie-efektowne-fotografie

Zobacz w jaki sposób możesz zrobić takie efektowne fotografie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble obserwuje taniec dwóch brązowych karłów
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 12/06/2017
Ta pozornie nieciekawa seria kropek na powyższym zdjęciu w rzeczywistości przedstawia powolny taniec dwóch brązowych karłów. Powyższe zdjęcie to złożenie 12 zdjęć wykonanych na przestrzeni trzech lat za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Wykorzystując precyzyjne metody astrometrii, zespół astronomów kierowany przez badaczy z Włoch śledził obydwa składniki układu w ich drodze po niebie oraz wokół wspólnego środka masy.
Obserwowanym tutaj układem jest Luhman 16AB oddalony od nas o zaledwie sześć lat świetlnych ? to trzeci w kolejności najbliższy nam układ gwiezdny ? tuż za potrójnym układem Alfa Centauri i za Gwiazdą Barnarda. Pomimo niewielkiej odległości Luhman 16AB został odkryty dopiero w 2013. Odkrycia dokonał astronom Kevin Luhman. Dwa brązowe karły tworzące układ: Luhman 16A oraz Luhman 16B krążą wokół siebie w odległości równej zaledwie trzem średnim odległościom Ziemia ? Słońce, co doskonale unaocznia nam precyzję i wysoką rozdzielczość Kosmicznego Teleskopu Hubble?a.
Korzystając z Hubble?a astronomowie nie tylko byli zainteresowani ruchem obu składników, lecz także poszukiwali trzeciego, niewidocznego elementu. Wcześniejsze obserwacje prowadzone za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) należącego do ESO wskazywały na obecność egzoplanety w tym układzie. Badacze chcieli zweryfikować te przypuszczenia analizując ruch brązowych karłów w dłuższym okresie czasu, jednak dane z Hubble?a wykazały, że oba składniki w rzeczywistości ?tańczą? same, a ich ruchu nie zakłóca żadna masywna planeta.
Źródło: Goddard Space Flight Centem
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/12/hubble-obserwuje-taniec-dwoch-karlow/

Hubble obserwuje taniec dwóch brązowych karłów.jpg

Hubble obserwuje taniec dwóch brązowych karłów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacja z UK Space Conference
. Michał Moroz
Na przełomie maja i czerwca w Manchesterze odbyła się UK Space Conference. Najważniejsza konferencja dla brytyjskiego sektora kosmicznego odbywa się co dwa lata
Między 30 maja a 1 czerwca w Manchester Central Convention Complex odbyła się konferencja UK Space Conference. Uczestniczyło w niej około dwóch i pół tysiąca osób.
Brytyjski sektor kosmiczny
UK Space Conference to najważniejsze wydarzenie kosmiczne odbywające się co dwa lata w Wielkiej Brytanii. W tym kraju bardzo prężnie rozwija się sektor kosmiczny, zwłaszcza ukierunkowany na sektor downstream. W 2010 powołana została Brytyjska Agencja Kosmiczna (UK Space Agency), zaś w 2014 rząd brytyjski ogłosił początek prac nad stworzeniem krajowego portu kosmicznego. W Anglii funkcjonuje również szereg firm z sektora upstream, takie jak SSTL (obecnie część Airbus Defence & Space) czy Reaction Engines Limited. Na przełomie 2015 i 2016 roku na orbitę udał się również Tim Peake, drugi brytyjski astronauta.
Podczas kuluarowych rozmów ciągle powracała tematyka Brexitu, która bardzo silnie uderzy w rozwój brytyjskiego sektora kosmicznego. Na temat konsekwencji Brexitu zapraszamy do lektury naszej dedykowanej analizy. Obecnie, po wynikach przyśpieszonych wyborów negocjacje wyjścia z Unii będą jeszcze trudniejsze i tym samym pośrednio jeszcze mocniej uderzą w brytyjską gospodarkę.
Wystąpienia plenarne
Na plenarnym panelu poświęconym współpracy międzynarodowej wspólnie dyskutowali przedstawiciele SSTL, Airbus Defence and Space, Deimos, Inmarsata, Imperial College London jak i dyrektorzy Europejskiej Agencji Kosmicznej i Agencji Kosmicznej Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
W energetycznym wystąpieniu Jan-Dietrich Woerner mocno podkreślił konieczność współpracy sektora kosmicznego w Europie pod hasłem ?United Space in Europe?, a także jako jedyny głośno skrytykował Brexit. Jednocześnie potwierdził, że rozwija się współpraca ESA z Chinami dotycząca wspólnej eksploracji Księżyca w ramach programu Moon Village.
Część wystawowa
Na konferencji do zwiedzania dostępna była również część wystawowa. Na dużych stanowiskach prezentowały się głównie brytyjskie podmioty ? duże stanowiska miały między innymi Space Applications Catapult, Innovate UK czy UK Space Conference. Nie zabrakło również Thales Alenia Space, Europejskiej Agencji Kosmicznej czy Airbusa.
Na miejscu przedstawiane były osiągnięcia podmiotów, jak również szereg modeli sprzętu, często w skali 1:1. W oddzielnej części kompleksu wystawowego znajdowała się również część otwarta dla wszystkich zwiedzających z atrakcjami przede wszystkim skierowanymi do najmłodszych.
http://kosmonauta.net/2017/06/relacja-z-uk-space-conference/

Relacja z UK Space Conference.jpg

Relacja z UK Space Conference2.png

Relacja z UK Space Conference3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALMA obserwuje narodziny masywnej gwiazdy
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 12/06/2017
Gwiazdy powstają z gazu i pyłu unoszącego się w przestrzeni międzygwiezdnej. Jednak jak dotąd astronomowie wciąż do końca nie rozumieją w jaki sposób powstają masywne gwiazdy, które czasami obserwują w przestrzeni kosmicznej. Jednym z problemów jest rotacja gazu. Obłok macierzysty rotuje powoli w początkowych stadiach procesu, z czasem rotacja przyspiesza wraz z kurczeniem się rozmiarów obłoku pod wpływem własnej grawitacji. Gwiazdy powstałe w takim procesie powinny charakteryzować się wysokim tempem rotacji, a tak nie jest. Gwiazdy obserwowane we Wszechświecie rotują znacznie wolniej.
Gdzie zatem podziewa się ten moment pędu? Jeden z możliwych scenariuszy obejmuje emisję gazu z młodych gwiazd. Jeżeli wypływający z gwiazdy gaz rotuje, to może on usuwać moment pędu z systemu. Astronomowie próbowali wykryć rotację wypływów, aby przetestować ten scenariusz i zrozumieć mechanizm go inicjujący. W kilku przypadkach udało się dostrzec oznaki rotacji, jednak niezwykle trudne okazało się wyraźne jego rozdzielenie, szczególnie w pobliżu masywnych gwiezdnych noworodków.
Zespół astronomów kierowany przez Tomoya Hirota, profesora w National Astronomical Observatory of Japan (NAOJ) oraz SOKENDAI obserwował masywną nowonarodzoną gwiazdę Orion KL Source I w słynnej Mgławicy w Orionie, oddaloną od nas o 1400 lat świetlnych. Mgławica w Orionie to najbliższy nam obszar formowania masywnych gwiazd. Dzięki bliskości i zaawansowanym możliwościom obserwacyjnym ALMA, zespół mógł odkryć prawdziwą naturę wypływu z Źródła I.
Wyraźnie udało nam się zaobserwować rotację wypływu ?  mówi Hirota, główny autor artykułu naukowego opublikowanego w periodyku Nature Astronomy. Dodatkowo, uzyskane wyniki dają nam cenne wskazówki co do mechanizmu, który powoduje rozpoczęcie emisji wypływu.
Nowe zdjęcia z ALMA przepięknie ilustrują rotację wypływu. Wypływ rotuję w tę samą stronę co dysk gazowy otaczający gwiazdę. To silnie wspiera teorię mówiącą, że wypływ odgrywa istotną rolę w usuwaniu energii rotacji z układu.
Co więcej, ALMA wyraźnie wskazuje, że wypływ emitowany jest nie tyle z otoczenia nowo narodzonej gwiazdy, lecz z zewnętrznej krawędzi dysku. Taka morfologia zgadza się dobrze z modelem wiatru dysku magnetoodśrodkowego. W tym modelu, gaz znajdujący się w rotującym dysku przemieszcza się na zewnątrz na skutek działania siły odśrodkowej, a następnie przemieszcza się w górę wzdłuż linii pola magnetycznego prowadząc do powstania wypływów. Choć wcześniejsze obserwacje prowadzone za pomocą ALMA odkrywały już dowody wspierające tę teorię wokół mało masywnej protogwiazdy, jak dotąd było niewiele przekonujących dowodów na ten sam proces w pobliżu masywnych protogwiazd, ponieważ większość regionów formowania masywnych gwiazd znajduje się znacznie dalej od nas i jest trudna w obserwacji.
Źródło: National Institutes of Natural Sciences
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/12/alma-obserwuje-narodziny-masywnej-gwiazdy/

ALMA obserwuje narodziny masywnej gwiazdy.jpg

ALMA obserwuje narodziny masywnej gwiazdy2.jpg

ALMA obserwuje narodziny masywnej gwiazdy3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo rzadkie odkrycie: nieudana gwiazda okrąża pozostałość po gwieździe w zaledwie 71 minut
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 12/06/2017
Międzynarodowy zespół astronomów analizujący dane zebrane przez Kosmiczny Teleskop Kepler odkrył prawdziwą igłę w stogu siana: układ podwójny składający się z nieudanej gwiazdy ? brązowego karła, oraz z pozostałości po umarłej gwieździe ? białego karła. Jedną z cech układu, która przesądza o jego wyjątkowości jest okres orbitalny obu obiektów wynoszący zaledwie 71,2 minuty. Oznacza to, że prędkości z jakimi gwiazdy krążą wokół wspólnego środka masy osiągają wartość ok. 100 km/s. Wykorzystując do swoich badań pięć różnych teleskopów naziemnych na trzech kontynentach, badacze byli w stanie określić, że układ podwójny składa się z brązowego karła o masie 6,7% masy Słońca (czyli ok. 67 mas Jowisza) oraz białego karła o masie około 40% masy Słońca. Co więcej, naukowcy doszli do wniosku, że biały karzeł rozpocznie pożerać brązowego karła za niecałe 250 milionów lat, co oznacza, że ten konkretny układ podwójny jest zmienną pre-kataklizmiczną o najkrótszym jak dotąd zaobserwowanym okresie.
Gorący biały karzeł pierwotnie zidentyfikowano w ramach przeglądu SDSS jako WD1202-024. Wtedy przyjęto, że jest to pojedyncza gwiazda. Informację o tym, że w rzeczywistości biały karzeł jest elementem bardzo ciasnego układu podwójnego o okresie zaledwie 71 minut podał dr Lorne Nelson z Bishop?s University podczas dorocznego spotkania AAS w Austin w Teksasie.
Dr Saul Rappaport (MIT) oraz Andrew Vanderburg (CfA) analizowali krzywe zmian blasku ponad 28 000 obiektów z przeglądu K2, kiedy jedna z obserwacji przykuła ich uwagę. W przeciwieństwie do tranzytów egzoplanet, które przechodzą na tle tarczy swojej gwiazdy macierzystej powodując niewielki spadek jasności gwiazdy, ta krzywa zmian blasku przedstawiała stosunkowo głębokie i szerokie zaćmienia obiektu przyczyniającego się do jasności obiektu między zaćmieniami, co uważa się za oświetlenie chłodnego elementu przez dużo gorętszego białego karła.
Zespół szybko opracował model układu podwójnego, w którym gorący biały karzeł zbudowany z helu zaćmiewany jest przez dużo chłodniejszego brązowego karła.
Pozostały jednak ważne pytanie. Cytując za Lorne Nelson: Stworzyliśmy obszerny model, ale wciąż musieliśmy rozwiązać inne kwestie, odpowiedzieć sobie na pytanie w jaki sposób ten system powstał i jaki będzie jego los. W celu znalezienia odpowiedzi na te pytania zespół wykorzystał wyrafinowane modele komputerowe symulujące formowanie i ewolucję WD1202. Według opracowanego scenariusza pierwotny układ podwójny składał się ze zwykłej gwiazdy o masie 1,25 masy Słonca i brązowego karła, które krążyły wokół wspólnego środka masy po orbicie o okresie 150 dni. Gwiazda zwiększała swoje rozmiary wraz z wiekiem przechodząc w stadium czerwonego olbrzyma i pochłaniając brązowego karła. Brązowy karzeł po spirali zbliża się do środka czerwonego olbrzyma i powoduje unoszenie większości masy czerwonego olbrzyma od jądra i jej wywianie na zewnątrz. W efekcie pozostaje nam brązowy karzeł na wyjątkowo ciasnej, krótkookresowej orbicie wokół gorącego, helowego jądra olbrzyma. Jądro czerwonego olbrzyma ochładza się i przechodzi w stadium białego karła, którego obserwujemy obecnie ?  tłumaczy Nelson. Według przeprowadzonych obliczeń, pierwotny układ podwójny powstał ok. 3 miliardów lat temu, a brązowy karzeł został pochłonięty przez czerwonego olbrzyma jakieś 50 milionów lat temu.
Co zatem czeka nas w przyszłości? Według członków zespołu emisja fal grawitacyjnych stopniowo wyciągnie energie orbitalną układu na tyle, że za jakieś 250 milionów lat (lub mniej) odległość między białym karłem a brązowym karłem będzie na tyle niewielka, że brązowy karzeł zacznie być odzierany z materii przez białego karła. Gdy to się stanie, układ podwójny będzie wykazywał wszystkie cechy zmiennej kataklizmicznej (CV) takie jak nierówna krzywa zmian blasku spowodowana przez akrecję z dysku otaczającego białego karła. Z tego też powodu zespół badaczy uważa, że WD1202 może być uważany za pre-CV o najkrótszym jak dotąd obserwowanym okresie.
Wyniki badań zgłoszono do publikacji w periodyku Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.
Źródło: Bishop?s University
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/12/bardzo-rzadkie-odkrycie-nieudana-gwiazda-okraza-pozostalosc-po-gwiezdzie-w-zaledwie-71-minut/

Bardzo rzadkie odkrycie nieudana gwiazda okrąża pozostałość po gwieździe w zaledwie 71 minut.jpg

Bardzo rzadkie odkrycie nieudana gwiazda okrąża pozostałość po gwieździe w zaledwie 71 minut2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obłoki srebrzyste ? chmury astronomów
12 czerwca 2017Redakcja AstroNETu Artykuł napisał Wojciech Otton
Od kilku tygodni trwa sezon na obserwację obłoków srebrzystych, takich jak na poniższym zdjęciu. Składają się one z drobnych kryształków lodu, resublimowanych wprost z pary wodnej. Obłoki srebrzyste są najwyżej (bo w mezosferze, tj. ok. 80 km n.p.m.) położonymi i obserwowanymi chmurami na Ziemi. Formują się w warunkach bardzo niskich temperatur, w obecności pary wodnej i pyłu. Źródło dwóch ostatnich składników w mezosferze nie jest do końca znane. Prawdopodobnie pył pochodzi ze spadających mikrometeorów, zaś para wodna migruje z troposfery. Co ciekawe, obłoki srebrzyste są obserwowane coraz częściej od momentu ich odkrycia w XIX wieku. Jedną z hipotez wyjaśniających ten fakt jest związane ze zmianami klimatycznymi obniżenie temperatury w mezosferze.
Obserwacje tych obiektów są możliwe tylko z większych szerokości geograficznych, latem. Wtedy bowiem, wbrew intuicji, mezosfera jest najchłodniejsza. Obłoki srebrzyste, jak sama nazwa wskazuje, mają barwę srebrną, lub czasem niebieskawą, czerwoną lub pomarańczową. Aby je zobaczyć, należy, około 1-3 godzin po zachodzie Słońca, obserwować niebo nisko nad północnym horyzontem. Jeśli dostrzeżemy postrzępione, podobne do wysokich chmur obłoczki, wówczas możemy być prawie pewni, że zauważyliśmy obłoki srebrzyste.
Aby sfotografować obłoki potrzebujemy aparatu, który umożliwi nam otwarcie migawki na długie czasy naświetlania (około 10-20s). Przy takich ustawieniach niezbędny jest statyw.
Zachęcamy do samodzielnej obserwacji i fotografii tych niecodziennych i tajemniczych obłoków!
http://news.astronet.pl/index.php/2017/06/12/obloki-srebrzyste-chmury-astronomow/

Obłoki srebrzyste ? chmury astronomów.jpg

Obłoki srebrzyste ? chmury astronomów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo na początku drugiej dekady czerwca 2017 roku
12 czerwca 2017, Ariel Majcher
Mamy już połowę szóstego miesiąca 2017 roku, okres z najkrótszymi nocami, rozświetlonymi dodatkowo ? zwłaszcza na północy kraju ? światłem niezbyt głęboko pod horyzont chowającego się Słońca. W sobotę 17 czerwca nastąpi najwcześniejszy wschód Słońca w ciągu roku (w centralnej Polsce o godzinie 4:23) i od przyszłego tygodnia, aż do początku stycznia przyszłego roku Słońce będzie wschodzić coraz później. Jest to również pełnia sezonu na zjawisko łuku okołohoryzontalnego, o czym warto pamiętać, obserwując niebo, w godzinach tuż przed i tuż po górowaniu Słońca. W trakcie dnia bez problemu powinien być widoczny również Księżyc, który w najbliższych dniach przejdzie przez ostatnią kwadrę i podąży ku nowiu. Niestety tym razem tarcza Srebrnego Globu nie zakryje żadnej jasnej gwiazdy,
przejdzie za to przed Neptunem, jednak te zjawisko nie będzie widoczne z terenu naszego kraju. Połowa czerwca to dobra pora, aby ostatnia planeta Układu Słonecznego powróciła do cotygodniowych wpisów. Obecnie znajduje się ona około 100° na zachód od Słońca, wchodząc przed godziną 1 w nocy. Natomiast około godziny 2, na początku świtu żeglarskiego, planeta znajduje się już na wysokości ponad 10° nad południowo-wschodnim widnokręgiem. Na niebie wieczornym można obserwować dwie jasne planety Układu Słonecznego: Jowisza na południowym zachodzie i Saturna na południowym wschodzie, a także podążającą szybko na południe Kometę Johnsona (C/2015 V2). 15 czerwca Saturn znajdzie się w opozycji do Słońca. Zaś na niebie porannym coraz wyżej nad widnokręgiem wspina się planeta Wenus.
W zeszłym tygodniu Jowisz zmienił kierunek swojego ruchu z wstecznego na prosty i z wolna zwiększa swoją prędkość, natomiast Saturn w połowie tygodnia znajdzie się po przeciwnej stronie Ziemi, niż Słońce i obecnie porusza się ze swoją maksymalną prędkością względem gwiazd, co dobrze widać na powyższej animacji. Jowisz przebywa nieco ponad 3° od gwiazdy Porrima, drugiej co do jasności gwiazdy konstelacji Panny, świecącej z jasnością obserwowaną +2,7 magnitudo, choć na mapach nieba oznaczana grecką literą ?. Jasność największej planety Układu Słonecznego osłabła już do -2,1 wielkości gwiazdowej, zaś jej tarcza zmalała do 39?.
Układ księżyców galileuszowych planety warto obserwować szczególnie dzisiejszej nocy, gdy tuż przed zachodem planety na jej tarczy ponownie widoczne będą księżyce Io i Europa wraz ze swoimi cieniami. Ciekawe zjawisko czeka nas również w środę 14 czerwca, gdy wieczorem po wschodniej stronie Jowisza prawie w tym samym momencie Ganimedes schowa się w cień Jowisza, a 10? na prawo w i górę od niego z tego samego cienia wyjdzie Europa. Czyli jeden księżyc zastąpi drugi. Zaćmienie Ganimedesa skończy się jeszcze przed godziną 1 i od tej pory po wschodniej stronie widoczne będą oba księżyce galileuszowe. Szczegóły widocznych w tym tygodniu zjawisk pokazuje poniższa lista (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    12 czerwca, godz. 22:58 ? wejście Europy na tarczę Jowisza,
?    12 czerwca, godz. 23:24 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    13 czerwca, godz. 0:36 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    13 czerwca, godz. 1:18 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 4?, na tle tarczy Jowisza,
?    13 czerwca, godz. 1:24 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    13 czerwca, godz. 1:32 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    13 czerwca, godz. 1:36 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    14 czerwca, godz. 0:04 ? wyjście Io z cienia Jowisza, 20? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    14 czerwca, godz. 0:52 ? minięcie się Europy (N) i Ganimedesa w odległości 9?, 158? na zachód od tarczy Jowisza,
?    14 czerwca, godz. 21:02 ? od zmierzchu cień Io na tarczy Jowisza (w I ćwiartce),
?    14 czerwca, godz. 21:16 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    14 czerwca, godz. 22:32 ? wyjście Europy z cienia Jowisza 32? na wschód od tarczy planety i jednoczesne wejście Ganimedesa w cień Jowisza, 25? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia Europy i początek zaćmienia Ganimedesa, księżyce będą 10? od siebie),
?    15 czerwca, godz. 0:50 ? wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza, 49? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia, Ganimedes 15? od Europy),
?    16 czerwca, godz. 22:35 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 7?, 88? na zachód od tarczy Jowisza,
?    17 czerwca, godz. 21:34 ? minięcie się Ganimedesa (N) i Io w odległości 11?, 95? na wschód od tarczy Jowisza.
Druga z dobrze widocznych wieczorem planet, czyli Saturn, w związku z przypadającą w środku tygodnia opozycją wschodzi w momencie zachodu Słońca, góruje około północy prawdziwej ? około godziny 1 w nocy ? i znika z nieboskłonu wraz ze wschodem Słońca. Niestety ze względu na położenie planety 1,5 stopnia na północ od najbardziej na południe wysuniętej części ekliptyki góruje ona na wysokości około 16°, stąd jej obserwacje mogą być utrudnione przez silne falowanie atmosfery na tej wysokości. Podczas opozycji i podczas koniunkcji ze Słońcem prędkość planet zewnętrznych względem gwiazd tła jest największa i tak też jest w przypadku Saturna, który przesuwa się obecnie z prędkością ponad 30 minut kątowych na tydzień. W najbliższych kilkunastu dniach jasność i średnica kątowa planety będzie największa w całym sezonie obserwacyjnym i wyniosą odpowiednio: 0 magnitudo (porównywalnie z wędrującą ponad 60° wyżej Wegą z Lutni) oraz 18?. Maksymalna elongacja Tytana ? tym razem wschodnia przypada we wtorek 13 czerwca.
Kometa Johnsona (C/2015 V2) cały czas utrzymuje sporą jasność, w okolicach +7 magnitudo, dzięki czemu na ciemnym niebie można ją obserwować już przez większe lornetki. Kometa dość szybko dąży na południe. W trakcie tygodnia jej deklinacja zmniejszy się o ponad 10°, a kometa przejdzie z gwiazdozbioru Wolarza do gwiazdozbioru Panny. W najbliższych dniach w obserwacjach komety Księżyc będzie przeszkadzał w drugiej części nocy, lecz im bliżej weekendu, tym więcej czasu minie od zapadnięcia ciemności do jego wschodu, a tym samym będzie więcej czasu na obserwacje komety na ciemnym niebie. Dokładniejsza, wykonana w programie Nocny Obserwator mapka z trajektorią komety w tym miesiącu jest dostępna tutaj
Księżyc przeszedł przez pełnię w zeszłym tygodniu i obecnie dąży do ostatniej kwadry, przez którą przejdzie w sobotę 17 czerwca po południu naszego czasu. Srebrny Glob zacznie ten tydzień w konstelacji Strzelca, a następnie powędruje przez Koziorożca i Wodnika do Ryb, kończąc go przy granicy Ryb z Wielorybem. W nocy z niedzieli 11 czerwca na poniedziałek 12 czerwca Księżyc miał fazę 95% i zajmował pozycję około 2° na wschód od charakterystycznego łuku gwiazd, wśród których są ?, o i ?1 Sgr, w północno-wschodniej części Strzelca. O godzinie podanej na mapce naturalny satelita Ziemi był bliski górowania na wysokości około 18°. W tym momencie planeta Saturn znajdowała się prawie 25° na prawo od niego, zaś tylko 8° na południowy zachód od księżycowej tarczy świeciła gwiazda Nunki, a kolejne 10° dalej ? gwiazda Kaus Australis, czyli najjaśniejsza z widocznych w naszym kraju gwiazd Strzelca ? o jasności obserwowanej +1,7 magnitudo, o 0,3 magnitudo więcej od Nunki ? która jednak w środkowej Polsce wznosi się niewiele ponad 4° nad południowy widnokrąg.
Trzy następne noce Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Koziorożca, stale zmniejszając swoją fazę. W nocy z poniedziałku 12 czerwca na wtorek 13 czerwca księżycowa tarcza znajdzie się na granicy gwiazdozbiorów Strzelca i Koziorożca, przechodząc do drugiego z gwiazdozbiorów około godziny 2. Tej nocy księżycowa tacza będzie oświetlona w 89%, zaś około 5-7 stopni na północny wschód od niej (na godzinie 11) znajdą się gwiazdy Dabih (? Cap) i Algedi (? Cap). Dobę później Srebrny Glob znajdzie się w środkowej części konstelacji Koziorożca, a jego faza spadnie do 83%. Księżyc znajdzie się prawie dokładnie po środku między parą gwiazd Dabih i Algedi po prawej oraz Nashira (? Cap) i Deneb Algiedi (? Cap) po lewej. Do obu par brakowało mu będzie niecałe 10°.
Jeszcze kolejnej doby, w nocy ze środy 14 czerwca na czwartek 15 czerwca Księżyc dotrze do granicy Koziorożca z Wodnikiem, znajdując się nieco ponad 2° od drugiej z wymienionych przed chwilą par. Zaś jeszcze 0,5 stopnia bliżej świecić będzie trójka gwiazd 5. i 6. wielkości 42, 44 i 45 Capricorni, przez którą Neptun wędrował w latach 2007-2008. Księżyc zakryje środkową z nich, 44 Cap, lecz stanie się to zanim pojawi się ona na naszym nieboskłonie. W tym samym momencie niewiele ponad 1° na wschód od Księżyca widoczna będzie gwiazda 5. wielkości ? Capricorni, którą Księżyc również zakryje, lecz tym razem stanie się to wtedy, gdy nad Polską będzie już świeciło Słońce. Tej nocy tarcza Księżyca będzie oświetlona w 75%.
Noce z czwartku 15 czerwca na piątek 16 czerwca i następną Srebrny Glob spędzi na odwiedzinach gwiazdozbioru Wodnika. Pierwszej z wymienionych nocy Księżyc pokaże nam tarczę oświetloną w 65%, następnej ? w 55%. Za każdym razem około 7° od Księżyca znajdzie się planeta Neptun, za pierwszym razem na lewo od Srebrnego Globu, za drugim ? na prawo i nieco do góry. Ostatnia z planet Układu Słonecznego znajduje się już daleko od Słońca ? w elongacji około 100°, lecz ze względu na niekorzystne nachylenie ekliptyki do porannego widnokręgu i nie do końca zapadające ciemności jest ona trudna do obserwacji, gdyż jej jasność obserwowana wynosi +7,9 magnitudo i jest niewidoczna gołym okiem. Dodatkowo niezbyt ciemne tło nieba może sprawić, że planeta będzie trudna do odszukania nawet przez teleskop. 16 czerwca planeta zmieni kierunek swojego ruchu z prostego na wsteczny, co oznacza, że właśnie zaczyna się najlepszy okres widoczności Neptuna w tym sezonie obserwacyjnym. Planeta będzie poruszać się ruchem wstecznym aż do trzeciej dekady listopada, a w październiku przejdzie niewiele ponad 0,5 stopnia na południe od gwiazdy ? Aquarii. Do odszukania Neptuna bardzo dobrze nadają się gwiazdy wspomniana przed chwilą ? ? o jasności +3,7 magnitudo ? oraz ? ? o jasności +4,2 magnitudo ? Aquarii. Nieco ponad 2° na wschód od pierwszej z wymienionych gwiazd i 3° na zachód od drugiej znajduje się trójkąt gwiazd 6. wielkości 81, 82 i 83 Aqr, niedaleko których wędruje obecnie Neptun. Zakręt na swojej pętli po niebie planeta wykonuje w odległości około 17 minut kątowych, czyli jakieś pół średnicy kątowej Słońca, czy Księżyca, na wschód od gwiazdy 81 Aqr, od której Neptun jest o 1,5 magnitudo słabszy.
Ostatniego poranka tego tygodnia, w niedzielę 18 czerwca Księżyc dotrze do gwiazdozbioru Ryb, a ponieważ znajdzie się jednocześnie 4° pod ekliptyką, to zahaczy przy tym o gwiazdozbiór Wieloryba, do którego wejdzie na prawie całą dobę z niedzieli 18 czerwca na poniedziałek 19 czerwca, między godzinami 6 a 5. Tego ranka księżycowa tarcza przybierze już kształt grubego sierpa, o fazie 44%. Blisko niej nie będzie jakichś jaśniejszych obiektów, lecz prawie 40° na północny wchód od niej (na godzinie 8) świecić będzie planeta Wenus, która jednak w momencie pokazanym na powyższej mapce znajduje się jeszcze pod widnokręgiem.
Na wschód najjaśniejszego ? poza Słońcem i Księżycem ? naturalnego obiektu na ziemskim niebie trzeba poczekać do około godziny 2:30. Planeta wędruje obecnie przez gwiazdozbiór Barana, ponad 10° pod trzema najjaśniejszymi gwiazdami konstelacji ? Hamalem, Sheratanem i Mesarthim. Można je wykorzystać do odnalezienia Wenus, gdyż wskażą one, nad którą częścią widnokręgu należy jej szukać. A sama Wenus na szczęście wyraźnie już wznosi się z tygodnia na tydzień. W niedzielę 18 czerwca na godzinę przed wschodem Słońca planeta zajmuje pozycję na wysokości około 8° nad wschodnim widnokręgiem, świecąc z jasnością -4,2 wielkości gwiazdowej. Przez teleskopy można próbować dostrzec tarczę Wenus, której średnica zmalała już do 20?, przy fazie 57%. Jak łatwo policzyć, obecnie tarcza Wenus jest 3-krotnie mniejsza, niż to było na początku kwietnia.
Ponad 30° nad Wenus znajduje się gwiazda zmienna R Andromedae. Należy ona do obiektów okołobiegunowych, czyli przebywających na naszym niebie bez przerwy. Około godziny 1 w nocy, czyli w najciemniejszym momencie doby R And gwiazda znajduje się na wysokości 25° nad północno-wschodnim widnokręgiem. Godzinę później ? na początku świtu żeglarskiego ? 10° wyżej. Zatem jest ona dobrze widoczna na porannym niebie, gdzie świeci z jasnością +6,5 magnitudo, a więc jest na granicy widoczności gołym okiem, jednak zdecydowanie warto na jej obserwacje zabrać przynajmniej lornetkę.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/06/12/niebo-na-poczatku-drugiej-dekady-czerwca-2017-roku/

Niebo na początku drugiej dekady czerwca 2017 roku.jpg

Niebo na początku drugiej dekady czerwca 2017 roku2.jpg

Niebo na początku drugiej dekady czerwca 2017 roku3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #20
Wysłane przez grabianski w 2017-06-12
Chociaż załoga ISS liczy teraz tylko trzech członków, to nadal dużo się dzieje na pokładzie stacji i tu na Ziemi, gdzie przygotowywany jest kolejny lot zaopatrzeniowy. Zapraszamy na cotygodniowe podsumowanie działalności stacji. Piszemy o nadchodzącym starcie Progressa i sylwetkach nowej klasy astronautów NASA.
Obecna trzyosobowa załoga Ekspedycji 52 po przyjęciu zaopatrzeniowego statku Dragon przygotowuje się na transport nowego wyposażenia do wnętrza stacji. Oczywiście jak w każdym tygodniu na ISS wykonywanych było multum prac nad bieżącymi eksperymentami. Ostatnio Peggy Whitson wykonywała uniwersytecki eksperyment adaptacji bakterii i grzybów pleśniowych do warunków mikrograwitacji, oprócz tego w ostatnich dniach dokonała pomiarów jakości oświetlenia w modułach Kibo i Destiny w eksperymencie mającym poprawić jakość światła w habitatach kosmicznych.
Jack Fischer zajął się natomiast instalacją i aktywacją nowego sprzętu naukowego przywiezionego w Dragonie. Następnie pomógł Juriczkinowi z Rosji w przygotowaniach do odłączenia statku towarowego Progress 66 oraz przyjęcia nowego Progressa 67, które jest planowane na 16 czerwca.
27. klasa astronautów NASA ogłoszona

NASA ogłosiła wybór 12 inżynierów, naukowców i pilotów, którzy rozpoczną trening w ramach 27. Korpusu Astronautów NASA. Agencja mogła wybierać spośród 18 300 aplikacji. Uroczysta gala powitalna miała miejsce w Centrum Lotów Kosmicznych im. Johnsona w Houston.

Nowa kadra jest największa liczebnie od 2000 roku. Nowi astronauci rozpoczną w sierpniu dwuletni trening, po którym będą już mogli być przydzielani do przyszłych misji w statkach NASA, a także w komercyjnych kapsułach załogowych Boeinga oraz SpaceX.

Wśród nowych astronautów znaleźli się wojskowi, lekarze, profesor MIT, naukowcy z różnych dziedzin i nawet były inżynier firmy SpaceX. Poniżej prezentujemy krótkie sylwetki każdego z nich:

Kayla Barron (29 lat) - oficer łodzi podwodnej Amerykańskiej Marynarki Wojennej. Ukończyła studia na kierunku inżynierii nuklearnej na Uniwersytecie w Cambridge. Była jedną z pierwszych kobiet aktywnie służących na okrętach podwodnych USA.

Zena Cardman (29 lat) - absolwentka biologii i nauk morskich z Uniwersytetu North Carolina. W tej chwili pracuje nad doktoratem na Uniwersytecie Stanowym w Pensylwanii. Pracowała w ekspedycjach naukowych m.in.. na Antarktydzie. Specjalizuje się w biologii stworzeń morskich.

Raja Chari (39 lat) - magister aeronautyki i astronautyki z MIT, podpułkownik Sił Powietrznych USA. W swojej wojskowej karierze był dowódcą Dywizjonu 461 i dyrektorem personalnym testów myśliwców F-35 w bazie Edwards w Kalifornii.

Matthew Dominick (35 lat) - porucznik Marynarki Wojennej USA, tytuł magistra zdobył w wojskowej szkole morskiej marynarki na kierunku inżynierii systemów. Służył na amerykańskim lotniskowcu USS Ronald Reagan.  

Bob Hines (42 lata) - licencjat zrobił z inżynierii lotniczej na Uniwersytecie w Bostonie, później obronił stopień magistra na Uniwersytecie w Alabama. Służył w Siłach Powietrznych USA i w rezerwach łącznie przez 18 lat. Był też pilotem badawczym NASA.

Warren Hoburg (31 lat) - może pochwalić się doktoratem z inżynierii elektrycznej i informatyki na Uniwersytecie Kalifornia. Z zawodu prywatny pilot, a obecnie pracuje naukowo w katedrze Aeronautyki i Astronautyki na MIT.

Jonny Kim (33 lata) - porucznik Marynarki Wojennej USA, należał do słynnej grupy Navy SEAL, biorąc udział w ponad 100 operacjach. Skończył informatykę na Uniwersytecie w San Diego i doktorat z medycyny na Harvardzkim Uniwersytecie Medycznym. Obecnie pracuje jako lekarz pogotowia w Massachusetts.

Robb Kulin (33 lata) - inżynier mechaniki z Uniwersytetu w Denver, a później magister materiałoznawstwa i doktor Uniersytetu w Kalifornii. Pracował na lodołamaczach w Antarktyce oraz jako rybak na Alasce, skąd pochodzi. Od 2011 roku pracował jako inżynier dla SpaceX.

Jasmin Moghbeli (33 lata) - związana zawodowo z testami śmigłowców H-1 i kontrolą jakości dla Marynarki Wojennej USA. Studiowała inżynierię lotniczą na MIT, a stopień magistra obroniła w szkole morskiej marynarki.

Loral O'Hara (34 lata) - inżynier lotnictwa z Kansas, magister aeronautyki i astronautyki z Purdue. Już jako student związana z programami badawczymi NASA, staż odbywała w zakładach JPL NASA.

Dr Francisco Rubio (41 lat) - licencjat zdobył ze stosunków międzynarodowych w akademii wojskowej w West Point, później dołożył do tego tytuł doktora medycyny w Uniformed Services University. W wojsku oblatał ponad 1000 godzin helikopterami z czego 600 w walce i zagrożeniu. Obecnie stacjonuje jako chirurg sił specjalnych w Fort Carson.

Jessica Watkins (29 lat) - geolożka z Uniwersytetu w Stanfordzie. Doktorat w geologii zdobyła na Uniwersytecie w Kalifornii. Pracowała dla NASA w instytucie badawczym Ames oraz JPL. Obecnie pracuje na Politechnice Kalifornijskiej, gdzie jest członkiem zespołu łazika marsjańskiego Curiosity.
OA-7 kończy misję

Komercyjny statek zaopatrzeniowy Cygnus OA-7 firmy OrbitalATK wykonał manewr deorbitacji i niszczycielskiego wejścia w atmosferę. Statek dostarczył dwa miesiące temu towar do stacji, a tydzień temu odłączył się od niej. Po odcumowaniu wykonał jeszcze eksperyment kontrolowanego pożaru SAFFIRE III oraz wypuścił trzy minisatelity.
Przygotowania do startu Progressa

W minioną niedzielę zamontowano już pionowo rakietę Sojuz 2.1a na stanowisku startowym w kosmodromie Bajkonur. Rakieta ma wynieść w środę statek Progress z 2,5 t zaopatrzenia do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Start odbędzie się o 11:20 czasu polskiego.

Jest to już 6. statek Progress z odnowionymi systemami (MS-06). Do stacji ma zadokować dwa dni później w piątek. Na pokładzie Progressa znajdzie się paliwo do systemów napędowych stacji, woda, gazy do systemów podtrzymywania życia na stacji oraz zaopatrzenie konserwacyjne i dla załogi. Do statku załadowano także cztery małe satelity, które zostaną wypuszczone przez kosmonautów podczas spaceru kosmicznego w drugiej połowie roku. Statek ma pozostać zacumowany do stacji aż do grudnia.
Źródło: NASA/SFN/NSF
Więcej informacji:
?    strona NASA z sylwetkami nowej klasy astronautów
?    oficjalny blog NASA dot. działań na ISS
?    relacja z ustawienia rakiety Sojuz 2.1a na stanowisku startowym w kosmodromie Bajkonur (ze zdjęciami)
Na zdjęciu: Nowa klasa astronautów NASA wybranych w 2017 roku. Do wspólnego zdjęcia pozują od lewej: Zena Cardman, Jasmin Moghbeli, Jonny Kim, Frank Rubio, Matthew Dominick, Warren Hoburg, Robb Kulin, Kayla Barron, Bob Hines, Raja Chari, Loral O' Hara and Jessica Watkins. Źródło: NASA/Robert Markowitz.
http://www.urania.edu.pl/iss/20

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Słoneczna Parker: pierwsza wizyta w atmosferze gwiazdy
2017-06-12. Wojciech Leonowicz
Parker Solar Probe będzie podróżowała przez słoneczną atmosferę, zbliżając się do jego powierzchni bliżej niż cokolwiek do tej pory, stawiając czoła brutalnemu ciepłu i ogromnemu promieniowaniu ? a jednocześnie pozwoli na obserwacje najbliższej nam gwiazdy z niespotykanej dotychczas odległości.
Podróż do Słońca
Aby ujawnić tajemnice atmosfery słonecznej, Parker Solar Probe będzie używać asysty grawitacyjnej Wenus podczas siedmiu przelotów w ciągu niemal siedmiu lat, aby stopniowo zacieśniać orbitę wokół Słońca. Sonda przeleci przez atmosferę Słońca w odległości zaledwie 6,3 mln km od powierzchni naszej gwiazdy, głęboko wewnątrz orbity Merkurego i ponad siedmiokrotnie bliżej, niż jakiekolwiek pojazd kosmiczny dotąd.
Przelatując przez najbardziej zewnętrzną część atmosfery Słońca, koronę, Parker Solar Probe jako pierwsza będzie wspólnie wykonywać pomiary in situ i obrazowania, aby zrewolucjonizować nasze zrozumienie korony i poszerzać wiedzę o pochodzeniu i ewolucji wiatru słonecznego. Wpłynie to również na zdolności prognozowania zmian w środowisku kosmicznym Ziemi, które mają wpływ na życie i technologię.
Ekstremalna eksploracja
Parker Solar Probe przeprowadzi badania naukowe w niebezpiecznym regionie o dużym natężeniu ciepła i promieniowania słonecznego. Sonda poruszać się będzie wystarczająco blisko Słońca, aby obserwować wiatr słoneczny przyspieszający od prędkości poddźwiękowych do naddźwiękowych, i będzie przelatywać przez miejsce powstawania najbardziej energetycznych cząstek słonecznych.
Aby wykonać bezprecedensowe badania, sonda i instrumenty będą chronione przed Słońcem przez osłonę z włókna węglowego o grubości niemal 12 cm, która będzie musiała wytrzymać temperatury osiągające blisko 1400 stopni Celsjusza.
Nauka o Słońcu
Podstawowym naukowym celem misji jest śledzenie, jak energia i ciepło przechodzą przez koronę słoneczną i zbadanie, co przyspiesza wiatr słoneczny oraz wysokoenergetyczne słoneczne cząstki. Naukowcy poszukiwali tych odpowiedzi od ponad 60 lat, ale dalsze badania wymagają wysłania sondy bezpośrednio do niezwykle gorącej korony słonecznej. Dzisiaj jest to możliwe dzięki najnowocześniejszym postępom techniki termicznej, które pomogą ochronić misję w tej niebezpiecznej podróży. Parker Solar Probe będzie wyposażona w cztery zestawy przyrządów przeznaczone do badania pól magnetycznych, cząstek plazmy i energetycznych cząstek oraz obrazowania wiatru słonecznego.
Parker Solar Probe jest częścią programu NASA: Living With a Star badającym współzależności układu Słońce-Ziemia, mającego bezpośredni wpływ na życie i społeczeństwo. Program ?Żyj z gwiazdą? zarządzany jest przez Centrum Lotów Kosmicznych Goddard Agencji w Greenbelt w stanie Maryland. Laboratorium Fizyki Stosowanej Uniwersytetu Johna Hopkinsa (JHU APL) w Laurel, Maryland, zarządza zaś samą misją. JHUA APL zaprojektuje i zbuduje sondę oraz będzie zajmować się kierowaniem misji.
Dlaczego badamy Słońce i wiatr słoneczny?
?    Słońce jest jedyną gwiazdą, którą możemy zbadać z bliska. Badając tę gwiazdę, dowiadujemy się więcej o gwiazdach w całym wszechświecie.
?    Słońce jest źródłem światła i ciepła dla życia na Ziemi. Im więcej wiemy o nim, tym łatwiej możemy zrozumieć, jak rozwijało się życie na Ziemi.
?    Słońce wpływa na Ziemię w mniej znanych sposobach. Jest źródłem wiatru słonecznego; ten strumień zjonizowanych gazów ze Słońca przepływa dookoła Ziemi z prędkością ponad 500 km na sekundę.
?    Zakłócenia słoneczne drgają polem magnetycznym Ziemi i pompują energię w pasy radiacyjne, powodując część zmian w bliskiej Ziemi przestrzeni kosmicznej, co nazywane jest pogodą kosmiczną.
?    Pogoda kosmiczna może zmieniać orbity satelitów, skrócić ich żywotność lub zakłócać pokładową elektronikę. Im więcej wiemy o tym, co powoduje zjawisko pogody kosmicznej ? i jak ją przewidzieć ? tym bardziej możemy chronić satelity, od których jesteśmy uzależnieni.
?    Wiatr słoneczny wypełnia większość Układu Słonecznego, dominując nad środowiskiem kosmicznym daleko za orbitą Ziemi. Wysyłając statki kosmiczne i astronautów coraz dalej od domu, musimy zrozumieć to środowisko kosmiczne, podobnie jak pierwsi marynarze musieli poznać ocean.
Ciekawostki
?    Parker Solar Probe będzie najszybszym pojazdem zbudowanym przez ludzi: pobije poprzedni rekord ustanowiony przez sondę Helios 2 (253 000 km/h, 70 km/s) do niemal 192 km/s (691 000 km/h).
?    Jest to pierwsza misja NASA nazwana na cześć żyjącego człowieka. Eugene Parker to amerykański astrofizyk odkrywca wiatru słonecznego, badacz wysokoenergetycznych słonecznych cząstek.
?    Okienko startowe: 31 lipca ? 19 sierpnia 2018 r
?    Miejsce startu: NASA?s Kennedy Space Center na Florydzie
?    Rakieta nośna: Delta IV-Heavy
?    W najbliższym podejściu Parker Solar Probe rozpędzi się wokół Słońca do ok 700 000 km/h (192 km/s).
?    W najmniejszej odległości od Słońca, przednia część osłony przeciwsłonecznej Parker Solar Probe będzie stawiać czoło temperaturze zbliżonej do 1377 C. W tym samym czasie instrumenty pokładowe będą znajdowały się w temperaturze pokojowej.
?    W ostatnich trzech przelotach Parker Solar Probe zbliży się na odległość 6,3 miliona km nad powierzchnią Słońca ? ponad siedem razy bliżej niż obecny rekordzista sonda Helios 2, która w 1976 roku zbliżyła się na odległość 43,5 milionów km. Orbita Merkurego znajduje się zaś w odległości około 67 mln km.
(NASA)
http://kosmonauta.net/2017/06/sonda-sloneczna-parker-pierwsza-wizyta-w-atmosferze-gwiazdy/

Sonda Słoneczna Parker pierwsza wizyta w atmosferze gwiazdy..jpg

Sonda Słoneczna Parker pierwsza wizyta w atmosferze gwiazdy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jowisz jest najstarszą planetą Układu Słonecznego
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 13/06/2017
Międzynarodowa grupa naukowców odkryła, że Jowisz jest najstarszą planetą w Układzie Słonecznym.
Obserwując izotopy wolframu i molibdenu obecne w żelaznych meteorytach zespół złożony z naukowców z Lawrence Livermore National Laboratory oraz Institut fur Planetologie na University of Munsterin w Niemczech odkrył, że meteoryty złożone są z dwóch genetycznie charakterystycznych  zbiorników mgławicowych, które istniały obok siebie ale pozostały oddzielne w okresie od miliona do 3-4 milionów lat po powstaniu Układu Słonecznego.
Najbardziej prawdopodobnym mechanizmem takiego skutecznego oddzielenia dwóch obłoków jest powstanie Jowisza, który wydrążył przerwę w dysku i zapobiegał wymianie materii między dwoma fragmentami obłoku ?  mówi Thomas Kruijer, główny autor artykułu, który ukazał się wczoraj w formie online w periodyku Proceedings of the National Academy of Sciences.
Jowisz jest najstarszą planetą Układu Słonecznego, a jego stałe jądro powstało na długo przed rozproszenie mgławicy gazowej, co jest zgodne z modelem akrecji jądra dla procesów formowania gazowych olbrzymów.
Jowisz jest najmasywniejszą planetą Układu Słonecznego, a jego obecność miała ogromny wpływ na dynamikę dysku akrecyjnego Słońca. Wiedza o wieku Jowisza jest kluczowa dla naszej wiedzy o ewolucji układu Słonecznego do obecnego stanu. Choć modele przewidują, że Jowisz powstał stosunkowo wcześnie, jak dotąd nie udawało się ustalić daty jego powstania.
Nie mamy żadnych próbek z Jowisza (w przeciwieństwie do innych obiektów takich jak Ziemia, Mars, Księżyc czy planetoidy),? mówi Kruijer. W naszych badaniach wykorzystujemy sygnatury izotopów występujących w meteorytach do oszacowania wieku Jowisza.
W toku analizy izotopów w meteorytach badacze wykazali, że stałe jądro Jowisza powstało w ciągu zaledwie miliona lat po rozpoczęciu historii Układu Słonecznego, a to znaczy, że jest to najstarsza planeta w naszym układzie planetarnym. Dzięki szybkiemu powstaniu, Jowisz działał jako skuteczna bariera przeciwko transportowi materii wewnątrz dysku do środka, co może też tłumaczyć dlaczego w naszym układzie nie ma żadnej superziemi (planety pozasłonecznej o masie większej od masy Ziemi).
Naukowcy odkryli, że jądro Jowisza urosło do poziomu 20 mas Ziemi w ciągu 1 miliona lat, a następnie w ciągu kolejnych 2-3 milionów lat osiągnęło masę 50 mas Ziemi.
Wcześniejsze teorie mówiły o tym, że gazowe olbrzymy takie jak Jowisz i Saturn powstawały jako duże skaliste jądra o masie 10-20 mas Ziemi, a następnie przyciągały gaz tworząc coraz większe otoczki gazowe. Wniosek zatem taki, że jądra gazowych olbrzymów musiały powstawać przed rozproszeniem mgławicy słonecznej ? gazowego dysku okołogwiezdnego otaczającego młode Słońce ? czyli w okresie między pierwszym a dziesiątym milionem lat po powstaniu Układu Słonecznego.
W swojej pracy zespół badaczy potwierdził wcześniejsze teorie, ale wykorzystując sygnatury izotopów obecne w meteorytach był w stanie oszacować początki Jowisza na pierwszy milion lat po powstaniu Układu Słonecznego.
Źródło: Lawrence Livermore National Laboratory
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/13/jowisz-jest-najstarsza-planeta-ukladu-slonecznego/

Jowisz jest najstarszą planetą Układu Słonecznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy opracowali nową strategię poszukiwania pierwotnych czarnych dziur
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 13/06/2017
Interdyscyplinarny zespół fizyków i astronomów z Uniwersytetu w Amsterdamie opracował nową strategię poszukiwania ?pierwotnych? czarnych dziur powstałych we wczesnym Wszechświecie. Tego typu czarne dziury są prawdopodobnie odpowiedzialne za fale grawitacyjne obserwowane za pomocą obserwatorium LIGO.
W artykule, który ukazał się w tym tygodniu w periodyku Physical Review Letters, badacze wykazali, że brak źródeł jasnych rentgenowsko i radiowo w centrum naszej galaktyki silnie przeczy możliwości, że owe obiekty odpowiadają za całą tajemniczą ciemną materię we wszechświecie.
Istnienie czarnych dziur dziesiątki razy masywniejszych od Słońca zostało ostatnio potwierdzone obserwacjami fal grawitacyjnych wyemitowanych w procesie mergeru pary masywnych czarnych dziur. Pochodzenie tych obiektów jak na razie nie jest jasne lecz jedna z ekscytujących możliwości mówi, że powstały one w bardzo wczesnym wszechświecie, wkrótce po Wielkim Wybuchu. Niektórzy naukowcy sugerują, że te pierwotne czarne dziury mogą w rzeczywistości być odpowiedzialne za coś co nazywamy ciemną materią ? tajemniczą substancją, która zdaje się przenikać wszystkie struktury astrofizyczne i kosmologiczne, i która zasadniczo różni się od materii zbudowanej ze znanych nam atomów.
Interdyscyplinarny zespół fizyków i astronomów z UvA zaproponował poszukiwanie tych pierwotnych czarnych dziur w naszej galaktyce poprzez badanie źródeł promieniowania rentgenowskiego i radiowego, które owe obiekty emitowałyby przemierzając galaktykę i akreując ośrodek międzygwiezdny. Badacze wykazali, że możliwość, iż te obiekty odpowiadają za całą materię we Wszechświecie zdecydowanie nie znajduje poparcia zważając na brak jasnych źródeł promieniowania w centrum galaktyki.
Wyniki naszych badań opierają się na realistycznych modelach akrecji gazu na czarne dziury oraz emitowanego przez nich promieniowania ?mówi Riley Connors, doktorant w UvA i ekspert w zakresie astrofizyki czarnych dziur. Co szczególnie ciekawe ?  dodaje Daniele Gaggero, pierwszy autor publikacji ?  to fakt, że dzięki bardziej czułym teleskopom rentgenowskim i radiowym w przyszłości, zaproponowana przez nas strategia poszukiwań może umożliwić odkrycie populacji pierwotnych czarnych dziur w naszej galaktyce, nawet jeżeli ich wkład w ciemną materię jest niewielki.
Najnowsze odkrycia mogą rzucić nowe światło na powstawanie pierwotnych czarnych dziur jak również standardowych czarnych dziur powstałych w procesie kolapsu masywnej gwiazdy.
Źródło: UvA
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/13/naukowcy-opracowali-nowa-strategie-poszukiwania-pierwotnych-czarnych-dziur/

Naukowcy opracowali nową strategię poszukiwania pierwotnych czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe spojrzenie na spektakularne mini-halo w gromadach galaktyk
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 13/06/2017
Astronomowie korzystający z sieci VLA (Karl G. Jansky Very Large Array) odkryli nowe szczegóły, które pozwalają im rozwikłać zagadkę powstawania potężnych struktur emitujących promieniowanie w zakresie radiowym w centrach gromad galaktyk.
Naukowcy badali gromadę składającą się z tysięcy galaktyk oddaloną od nas o ponad 250 milionów lat świetlnych zwaną Gromadą w Perseuszu. W samym centrum gromady znajduje się przestrzeń wypełniona superszybkimi cząstkami emitującymi promieniowanie w zakresie radiowym, która tworzy swego rodzaju ?mini-halo? radiowe. Tego typu mini-halo zostało odkryte  w około 30 gromadach galaktyk, jednak halo w Gromadzie w Perseuszu jest jak dotąd największym ? jego średnica to 1,3 miliona lat świetlnych, czyli dziesięć razy więcej niż średnica Drogi Mlecznej.
Rozmiary tych mini-halo od zawsze stanowiły zagadkę dla astronomów ? według teorii cząstki podróżujące w kierunku na zewnątrz centrum gromady powinny zwalniać i przestawać emitować fale radiowe na długo zanim dotrą na obserwowane odległości.
W dużych odległościach od galaktyki centralnej nie powinniśmy widzieć tych halo ?  mówi Marie-Lou Gendron-Marsolais na University of Montreal. Mimo to je obserwujemy. Chcielibyśmy się dowiedzieć dlaczego ?  dodaje.
Astronomowie wykorzystali zatem najnowsze usprawnienia VLA do wykonania nowych zdjęć Gromady w Perseuszu, które okazały się bardziej czułe na słabsze promieniowanie radiowe i umożliwiły uzyskanie lepszej rozdzielczości niż wcześniej.
Nowe zdjęcia wykonane za pomocą VLA dały nam unikalne spojrzenie na mini-halo odkrywając przed nami mnóstwo nowych struktur w jego wnętrzu ?  mówi Julie Hlavacek-Larrondo z University of Montreal. Owe struktury mówią nam, że pochodzenie promieniowania radiowego nie jest takie proste jak nam się wydawało.
Nowe szczegóły wskazują, że za emisję radiową halo odpowiadają złożone mechanizmy zachodzące w całej gromadzie. Jak przewidywano wcześniej, część emisji radiowej spowodowana jest przez ponowne przyspieszanie cząstek gdy małe grupy galaktyk zderzają się z gromadą i przekazują cząstkom część swojej energii. Oprócz tego naukowcy teraz doszli do wnioski, że za część promieniowania radiowego odpowiadają silne dżety cząstek emitowane przez supermasywną czarną dziurę znajdującą się w jądrze galaktyki centralnej, które także ?doładowują? energetycznie cząstki w halo.
To pozwala wytłumaczyć bogatą różnorodność obserwowanych przez nas złożonych struktur ?  mówi Gendron-Marsolais.
Źródło: NRAO
http://www.pulskosmosu.pl/2017/06/13/nowe-spojrzenie-na-spektakularne-mini-halo-w-gromadach-galaktyk/

Nowe spojrzenie na spektakularne mini-halo w gromadach galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jej kod zabrał człowieka na Księżyc
2017-06-13. Julia Liszniańska
Margaret Hamilton nie miała wymyślić nowoczesnej wersji oprogramowania ani doprowadzić do sukcesu misji na Księżyc. Był rok 1960, zdecydowanie nie był to czas kiedy kobiety były zachęcane do poszukiwania zaawansowanej technicznie pracy. 24-letnia Hamilton z dyplomem z matematyki dostała pracę jako programistka w MIT, a jej planem było wspieranie męża podczas jego trzyletniego pobytu w Bostonie, gdzie uczęszczał na studia prawnicze na Harvardzie. Po ukończeniu studiów przez męża Hamilton planowała ukończyć studia magisterskie.
Ale nadeszły lata podboju kosmosu i powstał program kosmiczny Apollo. A Hamilton pozostała w laboratorium, aby prowadzić wyczyny inżynieryjne, które pomogłyby zmienić przyszłość. Jako pracująca matka w latach sześćdziesiątych była niezwykła. Ale jako programistka kosmiczna była pozytywnie radykalna. Wieczorami i w weekendy przynosiła swoją córkę Lauren do laboratorium. Podczas gdy 4-letnia Lauren spała na podłodze biura, jej matka opracowywała oprogramowanie systemu pokładowego programu kosmicznego Apollo.
Wtedy, jak i teraz, to mężczyźni dominowali w technice i inżynierii. Podobnie jak programistki w dzisiejszym zróżnicowanym technologicznie przemyśle technicznym, Hamilton była na marginesie. Dzisiejszych twórców oprogramowania może zaskoczyć fakt, że jednym z ojców założycieli ich klubu dla chłopców była w istocie matka.
Gdy kariera Hamilton zaczęła się rozwijać, świat programistyczny znalazł się na skraju olbrzymiego skoku dzięki programowi Apollo zainaugurowanym przez Johna F. Kennedy?ego w 1961 roku. W Laboratorium Instrumentacji MIT, gdzie pracowała Hamilton, ona i jej koledzy wymyślali podstawowe narzędzia do programowania komputerowego, tak jak wtedy, kiedy napisali oprogramowanie do pierwszego na świecie przenośnego komputera.
To było dziesięć lat przed Microsoftem i prawie 50 lat, zanim Marc Andreessen zauważył, że oprogramowanie jest w rzeczywistości paliwem rozwoju. Jednak świat nie myślał o oprogramowaniu we wczesnych dniach Apollo. Oryginalny dokument opisujący wymagania inżynieryjne misji Apollo nie zawierał nawet słowa ?oprogramowanie?.
Gdy jednak projekt Apollo się rozwinął, istotność oprogramowania w realizacji misji przybrała na wadze. W 1965 roku Hamilton stała się odpowiedzialna za oprogramowanie systemu pokładowego komputerów Apollo. To był ekscytujący czas, a USA było zależne od pracy, którą wykonywała. Do połowy 1968 roku nad oprogramowaniem pracowało ponad 400 osób.
Dla Hamilton programowanie oznaczało wykrawanie otworów w stertach kart perforowanych, które były przetwarzane przez noc w partiach na ogromnym komputerze mainframe firmy Honeywell, który symulował pracę lądownika Apollo. ?Musieliśmy symulować wszystko przed lotem? ? wspomina Hamilton. Gdy kod był solidny, był wysyłany do pobliskiego ośrodka Raytheon, gdzie grupa kobiet, szwaczek znanych w programie Apollo jako ?małe staruszki?, gwintowała miedziane druty przez magnetyczne pierścienie (drut przechodzący przez rdzeń był 1, a drut wokół rdzenia wynosił 0). Zapomnijcie o pamięci RAM czy dyskach, na Apollo pamięć była dosłownie twarda i niezniszczalna.
System zapisał ponad 12 000 ?słów? w stałej pamięci ? miedzianych ?linach? gwintowanych przez pracowników firmy Raytheon ? i miał tymczasową, wymazywalną pamięć o 1024 wyrazach. ?To był pierwszy raz, kiedy ważny komputer znajdował się na statku kosmicznym i był odpowiedzialny za misję? mówił Don Eyles, który zajmował się kodem modułu księżycowego w MIT. Bez niego Neil Armstrong nie dotarłby do Księżyca. A bez oprogramowania napisanego przez Hamilton, Eylesa i zespołu inżynierów MIT, komputer byłby niewypałem.
Stało się to jasne 20 lipca 1969 roku, zaledwie kilka minut przed tym, jak Apollo 11 dotknął Mare Tranquillitatis (morze księżycowe położone wewnątrz basenu uderzeniowego Tranquillitatis). Ze względu na to, co inżynier oprogramowania Apollo, Don Eyles, nazwał ?błędem dokumentacyjnym?, komputer Apollo zaczął wypluwać niepokojące komunikaty o błędach podczas tej krytycznej fazy misji. Jednak Hamilton wraz z zespołem udało się uratować ten dzień. Komunikaty o błędach pojawiły się, ponieważ komputer był przytłoczony, wykonując szereg zbędnych obliczeń, gdy w rzeczywistości był najbardziej potrzebny do wylądowania modułu na powierzchni Księżyca.
Pewnego dnia Lauren, córka Hamilton, grała na module display-and-keyboard symulatora modułu dowodzenia MIT, nazywanym DSKY. Podczas zabawy pojawił się komunikat o błędzie. Lauren spowodowała crash systemu symulatora uruchamiając program prelaunch o nazwie P01, podczas gdy symulator był w połowie drogi. Nie było powodu, dla którego astronauta miałby zrobić ten błąd, ale Hamilton chciała dodać kod, aby zapobiec awarii. Ta idea została podważona przez NASA. ?Mówiono nam wielokrotnie, że astronauci nie popełniają żadnych błędów?, mówiła Hamilton. ?Zostali wyszkoleni, aby być doskonałym?. Hamilton stworzyła jednak notatkę do programu ? dodatek do dokumentacji programu, który byłby dostępny dla inżynierów i astronautów NASA: ?Nie wybieraj P01 podczas lotu?. Hamilton chciała dodać kod sprawdzający błędy systemu Apollo, który uniemożliwiałby tę awarię. Ale to wydawało się zbyteczne dla jej przełożonych. ?Wszyscy mówili: ?To się nigdy nie zdarzy?? wspomina Hamilton.
Ale tak się stało. Dokładnie w Boże Narodzenie 1968 roku ? pięć dni po historycznym locie Apollo 8, który wyniósł astronautów na Księżyc na pierwszą orbitę załogową ? astronauta Jim Lovell przypadkowo wybrał P01 podczas lotu. Hamilton była w sali konferencyjnej na drugim piętrze w Laboratorium Instrumentacyjnym, gdy została wezwana z Houston. Uruchomienie programu P01 wymazało wszystkie dane nawigacyjne, które zebrał Lovell. To był problem. Bez tych danych komputer Apollo nie byłby w stanie zrozumieć, jak dostać się na Ziemię. Hamilton i programiści MIT musieli wymyślić poprawkę, a ta musiała być idealna. Po dziewięciu godzinach mieli plan. Houston przesłała nowe dane nawigacyjne. Wszystko skończyło się dobrze. Dzięki Hamilton i Laurenowi astronauci Apollo wrócili do domu.
Praca Hamilton dała również podstawy wielu przyszłym projektom, między innymi promom kosmicznym, Skylabowi i innym elektronicznym systemom sterowania statkami powietrznymi. Inżynieria oprogramowania, koncepcja Hamilton, która rozpoczęła swoją działalność, znalazła drogę od Księżyca do niemal każdego ludzkiego dążenia. W latach siedemdziesiątych Hamilton zakończyła współpracę z NASA i programem Apollo. Założyła i prowadziła wiele firm programistycznych. W 2016 roku została laureatką prezydenckiego Medalu Wolności, najwyższego odznaczenia cywilnego w Stanach Zjednoczonych.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/06/13/jej-kod-zabral-czlowieka-na-ksiezyc/

Jej kod zabrał człowieka na Księżyc.jpg

Jej kod zabrał człowieka na Księżyc2.jpg

Jej kod zabrał człowieka na Księżyc3.jpg

Jej kod zabrał człowieka na Księżyc4.jpg

Jej kod zabrał człowieka na Księżyc5.jpg

Jej kod zabrał człowieka na Księżyc6.jpg

Jej kod zabrał człowieka na Księżyc7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)