Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

17 lipca rozpoczyna się aktywność meteorów z roju Perseidów! Maksimum w nocy z 12 na 13 sierpnia.
2017-07-16.
Już od poniedziałku swoją aktywność rozpoczyna najbardziej wyczekiwany deszcz meteorów w 2017 roku. Mowa oczywiście o popularnych i lubianych Perseidach. Aktywność tego roju na nocnym niebie rozpoczyna się 17 lipca i potrwa aż do 24 sierpnia. Maksimum, a więc największa aktywność Perseidów przypada w tym roku na noc z 12 na 13 sierpnia. Warto jednak swoje obserwacje prowadzić również w nocy z 11 na 12 sierpnia. W tych dniach czekają nas dwa wyjątkowe i największe spektakle spadających obiektów rozświetlających niebo, które jak co roku wyczekiwane są przez liczne grono miłośników astronomii na całym świecie.
Perseidy należą do najbardziej znanych rojów. Ich obserwacja trwa od niemal 2000 lat. Taką sławę zawdzięczają sobie między innymi za sprawą wysokiej aktywności oraz dobrych warunków do ich obserwacji. Deszcz meteorów z roju Perseidów pochodzi od komety Swift-Tuttle należącej do grupy komet typu Halleya, której okres obiegu wynosi 133 lata. Kometa ta została po raz pierwszy zaobserwowana w 1862 roku.

Co roku Ziemia w swej okołosłonecznej wędrówce przecina się z orbitą roju, powodując że małe cząsteczki pochodzące od wspomnianej komety wchodzą w Ziemską atmosferę. W rezultacie, spalając się tworzą wspaniałe widowisko na nocnym niebie.

Gdzie szukać Perseidów? Meteorów z tego roju możemy wypatrywać wieczorową porą na północno-wschodnim horyzoncie. Radiant (miejsce, z którego rozbiegają się meteory) znajduje się w gwiazdozbiorze Perseusza. Na chwilę obecną ilość możliwych do zaobserwowania meteorów jest stosunkowo mała. Jednak każdego dnia warunki do obserwacji będą się poprawiały - aż do nocy 11 na 12 sierpnia oraz w nocy z 12 na 13 sierpnia. Wtedy też przewidziane jest największe maksimum związane z tym rojem.

W tym roku podczas obserwacji maksimum będzie przeszkadzał nam Księżyc znajdujący się pięć dni po pełni. Doświadczenie lat ubiegłych pozwala stwierdzić jedno ? nawet Księżyc w pełni nie jest w stanie popsuć tego pięknego widowiska. Pozostaje nam liczyć na to, że pogoda dopisze i będzie piękne bezchmurne niebo. Przypominamy również aby nie patrzeć bezpośrednio w środek radiantu lecz kilkanaście stopni od niego, ponieważ najlepiej widoczne i jasne meteory znajdują się właśnie w tym rejonie.

Zachęcamy również wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.
Gwiazdozbiór: Perseusz
Prędkość w atmosferze: 59 km/s
Okres występowania: 17 lipca - 24 sierpnia
Maksimum: Noc z 11 na 12 sierpnia oraz Noc z 12 na 13 sierpnia
Aktywność: wysoka
ZHR: 50~100
Widoczność w Polsce: tak
Obiekt macierzysty: kometa Swift-Tuttle

Zobacz też:

- Sprawdź aktualne zachmurzenie
- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2017 roku
- Od 10 lipca Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) powróci nad polskie nocne niebo.
- Maksimum meteorów z roju Perseidów 2010
- Maksimum meteorów z roju Perseidów 2011
- Maksimum meteorów z roju Perseidów 2012
- Maksimum meteorów z roju Perseidów 2013
- Maksimum meteorów z roju Perseidów 2014
- Maksimum meteorów z roju Perseidów 2015
- Maksimum meteorów z roju Perseidów 2016


Źródło: astronomia24.com
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=632

17 lipca rozpoczyna się aktywność meteorów z roju Perseidów.jpg

17 lipca rozpoczyna się aktywność meteorów z roju Perseidów2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomóż znaleźć nowe egzoplanety z EVE
Wysłane przez kuligowska w 2017-07-16
Wielu z nas z podziwem śledzi doniesienia o coraz to nowych znajdowanych przez astronomów egzoplanetach. Ale co, gdybyśmy mogli je odkrywać sami - na przykład grając w grę komputerową? Brzmi to niewiarygodnie, ale od niedawna jest już możliwe!

Amatorzy i miłośnicy astronomii mają już od kilku lat wiele możliwości w zakresie wyszukiwania nowych planet pozasłonecznych. Mogą na przykład przeglądać i wstępnie oceniać dane na temat krzywych zmian blasku podobnych do Słońce gwiazd, które są systematycznie zbierane przez Kosmiczny Teleskop Keplera. Teraz jednak pojawiło się coś zupełnie nowego - coś, co może być przy okazji rozrywką, i to dosłownie: rozrywką dostępną jeszcze szerszemu gronu odbiorców.

Mowa o rozszerzeniu funkcjonalności gry sieciowej EVE. Jej akcja dzieje się w Kosmosie w dalekiej przyszłości, a sama gra dostępna jest online w trybie multiplayer. Poszczególni gracze mogą odwiedzać dowolnie wybrane z planety z bazy liczącej sobie aż 7800 nieznanych i często dość egzotycznych  światów. Po wylądowaniu na danej planecie wybierają zawód z listy dostępnych profesji (np. górnika), a ich zadaniem jest przede wszystkim przetrwanie w obcym środowisku.

W jaki jednak sposób taka gra może być przydatna z punktu widzenia nauki? Jej twórcy we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Genewskiego opracowali niedawno wersję próbną rozszerzania świata EVE o nazwie Project Discovery, który jest sam w sobie jak gdyby dodatkową grą w tej grze. W jej ramach sieciowi gracze faktycznie wyszukują nowe planety pozasłoneczne korzystając z prawdziwych danych zebranych przez teleskop CoRoT. Jeśli natrafią przy tym na coś faktycznie ciekawego, mają możliwość wysłania odpowiedniego zgłoszenia prosto do astronomów. Następnie naukowcy weryfikują takie potencjalne detekcje. Brzmi zachęcająco? Warto dodać, że przesłanie wartościowego zbioru danych i zgłoszenia skutkuje również uzyskaniem większej ilości punktów w grze.
CoRoT (Convection Rotation and Planetary Transits) to satelita francuskiej agencji kosmicznej CNES i Europejskiej ESA. Jego zadaniem było m. in. poszukiwanie planet pozasłonecznych większych od Ziemi. Pracował od grudnia 2006 roku do roku 2013. W 2007 roku pomógł znaleźć planety COROT-1b i COROT-2b. W lutym 2009 roku odkrył z kolei najmniejszą znaną na wówczas planetę pozasłoneczną COROT-7 b. W zebranych przez niego danych znaleziono ostatecznie kilkadziesiąt nowych światów, a kolejne z detekcje potencjalnych kandydatów na planety czekają wciąż na potwierdzenie.
Czy nowy pomysł twórców gry i naukowców faktycznie zaowocuje kolejnymi detekcją? Możemy sprawdzić to sami - gra dostępna jest w wersji darmowej w sieci, a aby zacząć grać i szukać planet, musimy się jedynie zarejestrować.


Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Gra Project Discovery - strona domowa
?    Misja CoRoT (ESA)


Źródło: Popular Mechanics/astronomy.com

Zdjęcie: screen z gry EVE.
Źródło: EVE Online
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pomoz-znalezc-nowe-egzoplanety-eve-3439.html

Pomóż znaleźć nowe egzoplanety z EVE.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Mleczna ? nasz kosmiczny dom
2017-07-16. Julia Liszniańska
Żyjemy pośród 200 miliardów gwiazd naszej galaktyki, Drogi Mlecznej. To kosmiczne miasto o ogromnych rozmiarach. Jest jedną z miliardów galaktyk, a my mieszkamy na jej obrzeżach. Ale jaki był jej początek? Dlaczego w ogóle się ukształtowała? Udajmy się w podróż po naszej galaktyce ? Drodze Mlecznej.
Lokalizacja
Rzut oka na nocne niebo ujawnia szeroki zakres światła. Opisywany przez starożytnych jako rzeka, mleko czy ścieżka, pas był widoczny na niebie od czasu powstania Ziemi. W rzeczywistości ta intrygująca linia światła jest centrum naszej Galaktyki, widocznym z jednego ze swoich zewnętrznych ramion. Zrozumienie struktury Drogi Mlecznej od dawna jest wyzwaniem. Układ Słoneczny znajduje się na zewnętrznej krawędzi ramienia w dysku i nikt nie jest w stanie zobaczyć tego, co znajduje się po drugiej stronie gęstego centrum.
Pierwszy opis Drogi Mlecznej podał Ptolemeusz, a dopiero po wynalezieniu lunety Galileusz odkrył rzeczywistą naturę Drogi Mlecznej. Na podstawie własnych obserwacji stwierdził, że Droga Mleczna składa się z mnóstwa gwiazd, które oglądane indywidualnie byłyby dla gołego oka niedostrzegalne, natomiast ich łączny blask wywołuje obraz jasnych chmur Drogi Mlecznej. To odkrycie nadało Drodze Mlecznej charakter struktury przestrzennej złożonej z gwiazd i to otaczającej nas ze wszystkich stron ? mającej najprawdopodobniej kształt płaskiego dysku ? struktury, w której znajdowało się również Słońce. Co więcej, fakt, że Droga Mleczna dzieli sferę nieba na dwie prawie równe półsfery, wskazuje, że nasz System Słoneczny leży blisko płaszczyzny środkowej galaktyki. Średnica Drogi Mlecznej wynosi w przybliżeniu 100 tysięcy lat świetlnych, a jej grubość szacowana jest na około tysiąc lat świetlnych.
Jak powstała Droga Mleczna?
Ta ogromna galaktyka kryje wiele tajemnic. Jedną z nich jest odpowiedź na pytanie, jak powstała. Co spowodowało powstanie Drogi Mlecznej? Jak przybrała obecny kształt? By odpowiedzieć na te pytania musimy cofnąć się do czasów, kiedy Wszechświat był w powijakach, kilka chwil po Wielkim Wybuchu.
13 miliardów 600 milionów lat temu nie było ani gwiazd, ani planet, ani galaktyk, a Wszechświat przypominał zupę z gęstego jednorodnego gazu. Grawitacja ściskała go tak bardzo, że temperatura zaczęła gwałtownie wzrastać. Kiedy osiągnęła 50 mln stopni lub więcej, doszło do zapłonu. Fuzja przemieniła wodór w hel i to wystarczyło. Narodziły się pierwsze gwiazdy. Powstała nie jedna, a miliony. Grawitacja sprawiła, że zaczęły się do siebie zbliżać. Po kilku milionach lat z gwiazd utworzyły się wirujące dyski. Tak powstały galaktyki.
W tej teorii była jednak luka. Gwiazdy musiało przytrzymać coś więcej niż zwykłe oddziaływanie. Tylko co? Odpowiedź kryła się w sercu naszej własnej galaktyki. W centrum Drogi Mlecznej można zauważyć gwiazdy okrążające coś, czego nie ma. Dokładne obliczenia wskazują, że masa potrzebna, by taki proces zachodził równa się masie 4 milionów naszych Słońc. Gwiazdy okrążały pustkę tak, jak planety obiegają Słońce. To musiało być coś ogromnego, nieprawdopodobnie gęstego. Odpowiedź była jedna ? czarna dziura.
Bój gigantów
Ponad 13 mld lat temu zabłysnęły pierwsze gwiazdy naszej galaktyki. Zaczęła się formować Droga Mleczna. Była dość wielka, by panować nad innymi galaktykami, ale miała sąsiadów. Stanowiły one ofiarę Drogi Mlecznej. Młoda Droga Mleczna rosła. Tworzyły ją miliony gwiazd, ale rozmiary pozwoliły galaktyce rozpocząć nową fazę ewolucji. Zaczęła wchłaniać sąsiednie galaktyki. Gdybyśmy mogli obserwować młodą Drogę Mleczną, dostrzeglibyśmy oznaki zaciętej walki. Galaktyki karłowate zderzały się ze sobą, łączyły. Wpadały jedna na drugą. Ale te większe zawsze wychodziły zwycięsko ze starcia.
Ten niszczycielski taniec trwał przez miliardy lat. W wyniku tych zderzeń Droga Mleczna rosła. Obecnie dominuje w tej części wszechświata. Nie zaprzestała pochłaniania innych galaktyk. Przemoc nie tylko stworzyła, ale i ukształtowała galaktykę. Pod jej wpływem zmieniała się pozycja gwiazd. Być może też naszego Słońca. Możliwe, że ukształtowało się blisko centrum Galaktyki, a w ciągu miliardów lat przeniosło się na rubieże. Po zderzeniu z Sagittariusem, utworzyły się ramiona dzięki którym Słońce mogło wędrować na obrzeża galaktyki.
Droga Mleczna także jest w ciągłym ruchu. Porusza się wraz z niewielką grupą 30 pobliskich galaktyk zwaną Grupą Lokalną. Grupa Lokalna porusza się z prędkością 600 km/s. Droga Mleczna oraz Andromeda są największe w tej grupie.
Obecnie panują idealne warunki do życia. Nocne niebo wydaje się być niezmienne, ale we Wszechświecie nic nie trwa wiecznie. Naszą galaktykę czeka kolejna wielka zmiana. Co przyniesie nam przyszłość? Spiralny kształt galaktyki długo nie przetrwa. Mamy za sobą ? tego okresu. Droga Mleczna ma wielką siostrę, która niebezpiecznie się zbliża. Niebawem dojdzie do zderzenia, które rozświetli niebo. Dwa największe obiekty w kosmosie będą walczyły aż do śmierci.
Spoglądając w niebo z lornetką przy oku ujrzymy galaktykę Andromedy. W niej upatrujemy naszej przyszłości. Za 4, a może 5 miliardów lat zderzymy się z najbliższym sąsiadem i to będzie wrogie przejęcie. Andromeda kieruje się ku Drodze Mlecznej. Takie zderzenia nie są niczym niezwykłym. Na początku swego istnienia tak rosła Droga Mleczna. Tym razem będzie inaczej. Andromeda to nie jakaś galaktyka karłowata. Kiedy będzie coraz bliżej do kolizji zmieni się nocne niebo. Za kilka miliardów lat będziemy mogli obserwować dwie przecinające się galaktyki.  Nasza galaktyka Droga Mleczna i galaktyka Andromedy nieuchronnie zbliżają się do siebie, by w końcu zderzyć się i połączyć w nową strukturę. Słońce, a wraz z nim Ziemia i reszta Układu Słonecznego prawdopodobnie przetrwają to wydarzenie bez strat. Odległości między gwiazdami są zbyt duże, by dochodziło do kolizji, choć na pewno obiekty zmienią swoje miejsce w galaktyce. Słońce prawdopodobnie wyląduje znacznie dalej od jej centrum. Na podstawie badań prowadzonych dzięki teleskopowi Hubble?a udało się przygotować symulację przedstawiającą kolejne etapy tej kosmicznej katastrofy.
Nie taka wyjątkowa?
Istnieje galaktyka niemal identyczna jak Droga Mleczna. Jest to NGC 1073. Wśród innych podobieństw, ma też dwie mniejsze galaktyki satelitarne. Jest tak podobna do Drogi Mlecznej, że naukowcy nazwali ją ?Bliźniaczką?.
Droga Mleczna zawiera ponad 200 miliardów gwiazd. Z Ziemi możemy zobaczyć jedynie 0,000001% z nich. Galaktyka cały czas jednak traci gwiazdy i około 7 nowych gwiazd wyłania się każdego roku. Posiada także 100-200 miliardów planet. Miliard z nich jest bardzo podobny do Ziemi. Są na tyle podobne do Ziemi, że mogą na nich istnieć różne formy życia. A zatem, prawdopodobieństwo, że jesteśmy sami w naszej galaktyce jest naprawdę małe?
http://news.astronet.pl/index.php/2017/07/16/droga-mleczna-nasz-kosmiczny-dom/

Droga Mleczna ? nasz kosmiczny dom.jpg

Droga Mleczna ? nasz kosmiczny dom2.jpg

Droga Mleczna ? nasz kosmiczny dom3.jpg

Droga Mleczna ? nasz kosmiczny dom4.jpg

Droga Mleczna ? nasz kosmiczny dom5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lód VII stworzony w laboratorium

2017-07-17.

Naukowcom udało się odtworzyć rodzaj lodu popularnego na obcych światach, takich jak komety czy lodowe księżyce.

W sumie naukowcy wyróżniają 17 odmian lodu. Substancja zwana jako Lód VII to regularna odmiana lodu, stabilna w wysokich ciśnieniach i szerokim zakresie temperatur (powyżej 100 K). Sieć krystaliczną lodu tworzą dwie przenikające się podsieci o strukturze identycznej jak sieć krystaliczna typowego lodu. Podsieci te nie są połączone wiązaniami wodorowymi. Gęstość takiego lodu jest większa od gęstości ciepłej wody i równa 1,65 g/cm3, względna przenikalność elektryczna jest większa niż dla lodu heksagonalnego i równa ok. 150.

Choć Lód VII udało się stworzyć już wcześniej, dopiero teraz naukowcy z Uniwersytetu Stanforda dowiedzieli się, jak szybko powstaje - w miliardowych częściach sekundy. Substancję udało się stworzyć za pomocą najpotężniejszego lasera rentgenowskiego na świecie, który znajduje się w laboratorium SLAC w Kalifornii.

Lód VII jest tak fascynujący dla naukowców, ponieważ najprawdopodobniej znajduje się na obcych światach. Dzięki jego wytworzeniu na Ziemi można sprawdzić, czy mogą przetrwać w nim prebiotyki lub inne cząstki organiczne.

 
http://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/obce-formy-zycia/news-lod-vii-stworzony-w-laboratorium,nId,2417265

Lód VII stworzony w laboratorium.jpg

Lód VII stworzony w laboratorium 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Red Dragon ? anulowany?
2017-07-17. Krzysztof Kanawka

Różne źródła sugerują, że pierwsza misja marsjańska firmy SpaceX ? Red Dragon ? może być wkrótce anulowana.
Koncepcja misji Red Dragon powstała w 2011 roku i polega na locie zmodyfikowanej kapsuły Dragon 2 na powierzchnię Marsa. Pierwsze konkretne zapowiedzi dotyczące tej misji zostały zaprezentowane pod koniec kwietnia 2016 roku. Wówczas Elon Musk zapowiedział, że firma SpaceX spróbuje wykonać misję Red Dragon już podczas następnego okienka startowego do Czerwonej Planety, czyli w 2018 roku.
Ważący około 6,5 tony lądownik mógłby dostarczyć na Marsa około tony instrumentów badawczych. Byłby to największy ładunek naukowy dotychczas dostarczony na powierzchnię Czerwonej Planety. Dla środowisk naukowych taka ilość ładunku badawczego była świetną wiadomością, szczególnie jeśli udałoby doprowadzić do precyzyjnego lądowania kapsuły.
Na początku maja 2017 roku Elon Musk poinformował, że pierwszy lot kapsuły Red Dragon został przesunięty na 2020 rok. Jednocześnie Elon Musk zapowiedział lot dwóch kapsuł Red Dragon. Głównym powodem były opóźnienia w budowie rakiety Falcon Heavy, jak i wytężone prace spółki w badaniu przyczyn katastrofy rakiety Falcon 9 we wrześniu 2016 roku. Eksplozja na stanowisku startowym wstrzymała loty SpaceX na cztery i pół miesiąca, a po wznowieniu lotów na początku 2017 roku firma intensywnie próbuje nadrobić zaległości w wysyłaniu ładunków dla różnych klientów.
Red Dragon potrzebuje dużej rakiety Falcon Heavy, aby w ogóle wyruszyć w drogę do Marsa. Jak na razie debiutancki lot rakiety Falcon Heavy opóźniony jest już o ponad cztery lata. Obecnie sugeruje się, ze pierwszy lot super-ciężkiej rakiety może odbyć się jeszcze przed końcem tego roku. Warto jednak dodać, że duża część komponentów Falcona Heavy już istnieje i została już udanie przetestowana.
Koniec misji Red Dragon?
W ostatnich dniach różne nieoficjalne źródła sugerują, że firma SpaceX może jednak nie być w stanie przeprowadzić misji Red Dragon. Pojawiły się informacje o możliwym dalszym opóźnieniu lub nawet anulowaniu tego projektu. Niektóre z tych informacji pochodzą z ?mocnych? źródeł. Nie ma jednak jak na razie żadnego oficjalnego stanowiska firmy SpaceX.
Komercyjny lub prywatny lot kapsuły na powierzchnię Marsa w najbliższych latach otworzyć nową erę w eksploracji Czerwonej Planety. Taki lot mógłby także mocno wpłynąć na plany NASA, która obecnie przewiduje lądowanie człowieka na Marsie mniej więcej w trzeciej dekadzie tego wieku. Niestety, NASA ostatnio coraz częściej publicznie zauważa, że proponowane budżety na kolejne lata mogą być niewystarczające, by rozwinąć technologie i przeprowadzić załogową misję marsjańską. Jest jednak możliwe, że nastąpi pewna restrukturyzacja celów rozwojowych NASA ? z naciskiem na loty załogowe.
(R)
http://kosmonauta.net/2017/07/red-dragon-anulowany/

Red Dragon ? anulowany.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu lipca 2017 roku
2017-07-17. Ariel Majcher
W niedzielę przed południem naszego czasu Słońce przekroczy 20° deklinacji północnej w drodze na południe. Tym samym kończy się dwumiesięczny okres najdłuższych dni i najkrótszych nocy. Począwszy od przyszłego tygodnia dnia zacznie dość szybko ubywać. Od dnia przesilenia letniego do niedzieli wysokość Słońca w południe obniżyła się o 3,5 stopnia, czyli niedużo. Jednak w ciągu następnego miesiąca, do 23 sierpnia, wysokość ta zmniejszy się o kolejne prawie 10°, a dnia ubędzie o ponad 1,5 godziny. Powoli kończy się też okres białych nocy astronomicznych i na coraz większym obszarze Polski w najciemniejszej części nocy niebo nie jest rozświetlane światłem słonecznym.
W tym ostatnim tygodniu najdłuższych dni w roku Księżyc dąży od ostatniej kwadry do nowiu i jest widoczny nad ranem. Po drodze do spotkania ze Słońcem minie planety Uran i Wenus, a także przejdzie przez znaną gromadę otwartą gwiazd Hiady, na tle której znajduje się najjaśniejsza gwiazda konstelacji Byka, Aldebaran. Księżyc zakryje kilka jasnych gwiazd Hiad, wraz z Aldebaranem, lecz niestety znów będziemy mieli pecha, gdyż seria zakryć widoczna będzie w Azji, kończąc się w zachodniej Rosji i na Białorusi. W Polsce widoczne będzie tylko zakrycie położonej około 1° na południowy wschód od Aldebarana gwiazdy ?2 Tauri, ale bardzo nisko nad horyzontem. Oprócz Urana i Wenus w drugiej części nocy można obserwować planetę Neptun, natomiast wieczorem słabo widoczna jest planeta Jowisz, zaś sporo lepiej ? planeta Saturn, górująca wciąż jeszcze po zachodzie Słońca.
Planeta Jowisz chowa się pod widnokrąg niewiele ponad 2,5 godziny po Słońcu. Na początku zmierzchu żeglarskiego, czyli o godzinie podanej na mapce, planeta znajduje się na wysokości zaledwie około 8° nad południowo-zachodnim widnokręgiem i niestety z każdym kolejnym dniem wędruje coraz niżej. Zatem w przypadku tej planety coraz mniej da się dostrzec przez teleskop, ze względu na to, że coraz bardziej przeszkadzają w tym turbulencje naszej atmosfery, szczególnie duże na małej wysokości nad horyzontem. Spadają też jasność i rozmiary kątowe planety. Do końca tygodnia blask Jowisza obniży się do -1,9 wielkości gwiazdowej, zaś jego tarcza skurczy się do 35?.
W układzie księżyców galileuszowych planety, w związku ze skracaniem się czasu widoczności planety, zmniejsza się liczba możliwych do zaobserwowania zjawisk. W tym tygodniu będą to (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    18 lipca, godz.22:15 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 8?, 83? na zachód od tarczy Jowisza,
?    20 lipca, godz. 20:42 ? wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza, 43? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia),
?    21 lipca, godz. 21:52 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    21 lipca, godz. 23:06 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    22 lipca, godz. 22:38 ? wyjście Io z cienia Jowisza, 19? na wschód od tarczy planety (koniec zaćmienia).
Lepiej od Jowisza widoczna jest planeta Saturn, górująca jeszcze ponad godzinę po zachodzie Słońca, zaś znikająca z nieboskłonu po godzinie 2. Warunki obserwacyjne Saturna są lepsze, niż Jowisza, ale do dobrych im daleko, gdyż planeta wznosi się maksymalnie na wysokość około 16° i to jeszcze zanim zrobi się ciemno. Jasność Saturna wynosi obecnie +0,2 wielkości gwiazdowej, zaś jego tarcza ma średnicę 18?. Maksymalna elongacja Tytana, największego i najjaśniejszego księżyca planety, przypada w sobotę 22 lipca. Tym razem będzie to elongacja zachodnia. Tytan świeci z jasnością obserwowaną +8,6 magnitudo, zatem słabiej od Neptuna i do jego obserwacji potrzebna jest przynajmniej większa lornetka, a najlepiej teleskop.
Wspomniana w poprzednim akapicie planeta Neptun wschodzi niewiele po górowaniu Saturna i do godziny 2 wznosi się na wysokość ponad 23°. W tym sezonie obserwacyjnym Neptun jest nie tak trudny do odnalezienia, ponieważ znajduje się niewiele ponad 2° na wschód od całkiem jasnej gwiazdy ? Aquarii, której blask obserwowany to +3,7 magnitudo, wędrując między gwiazdami 5. i 6. wielkości gwiazdowej 81, 82 i 83 Aquarii. W tym tygodniu Neptun przechodzi zaledwie 13 minut kątowych ? a więc mniej niż połowa średnicy kątowej Słońca, czy Księżyca, od pierwszej z wymienionych gwiazd, której blask jest najsłabszy i wynosi +6,2 magnitudo. Sama planeta świeci blaskiem +7,8 wielkości gwiazdowej, jest zatem wyraźnie słabszy od całej trójki gwiazd.
W drugiej części nocy na nieboskłonie pojawia się Księżyc, a także planety Uran i Wenus. Srebrny Glob w tym tygodniu przejdzie drogę od ostatniej kwadry do nowiu. Ostatnia kwadra miała miejsce w niedzielę 16 lipca o 21:26, natomiast przez nów naturalny satelita Ziemi przejdzie również w niedzielę, lecz 23 lipca, przed południem naszego czasu. W nocy z niedzieli 16 lipca na poniedziałek 17 lipca Księżyc przejdzie 5° na południe od planety Uran. Najbliżej siebie oba ciała Układu Słonecznego znajdą się około godz. 4 rano, czyli już na jasnym niebie, gdy planeta zginie już w zorzy porannej. Do tego czasu faza Srebrnego Globu zmniejszy się do 47%. Sam Uran świeci blaskiem +5,8 wielkości gwiazdowej i znajduje się niewiele ponad 1° na północ od gwiazdy 4. wielkości o Psc. Oczywiście o godzinie podanej na mapce Urana już się nie da dostrzec, trzeba go szukać wcześniej, około godziny 2, gdy jeszcze jest dość ciemno, a planeta wznosi się już na wysokość ponad 20°.
Kolejnej nocy Księżyc dotrze na pogranicze konstelacji Barana i Wieloryba, na terenie drugiej z nich. Godzinę przed wschodem Słońca (na tę porę wykonane są mapki animacji) Księżyc znajdzie się na wysokości ponad 25° nad wschodnim widnokręgiem, ponad 16° pod najjaśniejszymi gwiazdami konstelacji Barana, Hamala, Sheratana i Mesarthim. Ponad dwukrotnie bliżej, lecz tym razem pod Księżycem znajdzie się gwiazda Menkar, czyli druga co do jasności gwiazda Wieloryba, choć na mapach nieba oznaczana grecką literą ?. Księżycowa tarcza pokaże tarczę w fazie 36%.
Trzy następne doby Srebrny Glob spędzi w odwiedzinach u Byka. W środę 19 lipca jego tarcza będzie oświetlona w 25%, a kwadrans przed godziną czwartą Księżyc zajmie pozycję na wysokości 20° nad wschodnim widnokręgiem. Prawie 11° od Księżyca, na godzinie 11 względem niego świecić będą Plejady, natomiast w tej samej odległości, lecz na godzinie 8:30 ? druga znana gromada otwarta gwiazd ? Hiady, a kolejne 8° w tym samym kierunku ? planeta Wenus.
Dobę później Księżyc będzie miał już spotkanie z Hiadami za sobą, a jego faza spadnie do 15%. Niestety tym razem szczęście do obserwacji zakrycia południowych Hiad i Aldebarana będą mieli mieszkańcy Azji. U nas kwadrans po godzinie 2, czyli tuż po wschodzie Księżyca będzie można zobaczyć Księżyc znajdujący się 3/4 stopnia od Aldebarana, przy parze gwiazd ?1 i ?2 Tauri. Druga z nich zniknie na jakiś czas za tarczą Srebrnego Globu i to na bardzo krótko, ponieważ Polska znajdzie się nie tylko blisko zachodniej granicy zjawiska, lecz również blisko granicy południowej. Bieszczady znajdą się bardzo blisko brzegówki. Niestety wszystko będzie się działo bardzo nisko nad widnokręgiem. Na godzinę przed świtem Księżyc oddali się od Aldebarana już na prawie 2°. Tego ranka Księżyc zbliży się do planety Wenus na około 6°. Najbliżej planety, mniej niż 3,5 stopnia na południe od niej, naturalny satelita Ziemi znajdzie się między godzinami 14 a 15, gdy oba ciała niebieskie przeniosą się na niebo zachodnie i będą widoczne na wysokości ponad 20°. Gdy się uda dostrzec wtedy Księżyc, powinno dać się również dostrzec Wenus. Ale nie będzie to proste, ponieważ jego faza zmniejszy się do tego czasu do 12%, a 40° od obu ciał, na godzinie 10 względem nich, świecić będzie Słońce i przy próbie odnalezienia Wenus trzeba bardzo uważać, aby nie spojrzeć prosto w Słońce.
Następnej doby, w piątek 21 lipca, księżycowa tarcza pokaże bardzo już cienki sierp, w fazie 8%, a godzinę przed świtem znajdzie się ona na wysokości około 8°. Wenus będzie świecić 9° w prawo i w górę od niej. Blask planety spadł już do -4 magnitudo, zaś rozmiary tarczy ? do 16?, przy fazie ponad 70%. Teoretycznie da się jeszcze dostrzec Księżyc w sobotę 22 lipca, lecz będzie to już bardzo trudna sztuka, ponieważ jego faza wyniesie zaledwie 3%, a na godzinę przed świtem Srebrny Glob będzie dopiero wschodził. 15 minut później Księżyc wzniesie się nieco, lecz tylko na wysokość 2°. Osoby chcące spróbować, oprócz odnalezienia odpowiednio odsłoniętego widnokręgu, na pewno powinny wziąć ze sobą przynajmniej lornetkę.
Około 40° nad linią, kreśloną na niebie przez Księżyc znajduje się Galaktyka Andromedy, zaś 5° na zachód od niej ? gwiazda zmienna klasy miryd, R Andromedae. Zarówno galaktykę, jak i R And również lepiej obserwować około godziny 2, na całkiem ciemnym niebie. Wtedy oba ciała niebieskie znajdują się na wysokości około 55° nad wschodnim widnokręgiem, zatem ich warunki obserwacyjne są bardzo dobre. Gwiazda jest już ponad miesiąc po maksimum swojego blasku i w związku z tym jej jasność spada. Obecnie wynosi około 7,2 magnitudo, czyli mniej niż jasność Urana, ale więcej, niż Neptuna.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/07/17/niebo-w-trzecim-tygodniu-lipca-2017-roku/

Niebo w trzecim tygodniu lipca 2017 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lipca 2017 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lipca 2017 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu lipca 2017 roku4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy projekt ustawy o Polskiej Agencji Kosmicznej
2017-07-17. Adam Dąbrowski
Na stronach Centrum Legislacji Rządu pojawił się projekt nowej ustawy o Polskiej Agencji Kosmicznej.
Proponowane zmiany
Przygotowany przez Ministerstwo Rozwoju projekt zakłada szereg zmian w zasadach działania agencji. Przede wszystkim, POLSA miałaby podlegać pod ministra rozwoju, a nie bezpośrednio pod Prezesa Rady Ministrów tak, jak to jest obecnie. W uzasadnieniu, ustawodawca zwraca uwagę, że jest to dostosowanie do norm innych krajów europejskich, w których agencje kosmiczne podlegają ministrowi odpowiedzialnemu za politykę kosmiczną, przeważnie gospodarki lub nauki.
Dużą zmianą jest też przeniesienie głównej siedziby z Gdańska do Warszawy. Uzasadniono to potrzebą ścisłej współpracy z ministerstwami i urzędami centralnymi, a także faktem, że większość podmiotów polskiego sektora kosmicznego skupiona jest w województwie mazowieckim. Polskiej Agencji Kosmicznej zostanie również powierzony nadzór nad nowo powstającym Krajowym Rejestrem Obiektów Kosmicznych, który opisuje nowa ustawa przygotowana przez Ministerstwo Rozwoju.
Dodatkowo, projekt zmiany ustawy obniża wymagania kandydatów na prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej. Przypomnijmy, że według obecnej ustawy, poza niekaralnością i polskim obywatelstwem, Prezes :
posiada stopień naukowy doktora, uznany dorobek naukowy w dziedzinie związanej z zakresem działalności Agencji oraz co najmniej 3-letnią praktykę na stanowisku kierowniczym
albo tytuł zawodowy magistra lub równorzędny, co najmniej 3-letnią praktykę na stanowisku kierowniczym i co najmniej 6-letni staż pracy w przemyśle wysokich technologii
Zgodnie z nową ustawą, wystarczy, że prezes:
posiada co najmniej tytuł zawodowy magistra lub równorzędny, co najmniej 3-letnią praktykę na stanowisku kierowniczym i co najmniej 4-letni staż pracy w sektorze naukowym, przemysłowym bądź administracji publicznej związanym z przestrzenią kosmiczną;
Problemy z wyborem prezesa
Być może jest to odpowiedź na dotychczasowe problemy z wyborem prezesa tej instytucji. Przypomnijmy, że od 7 października 2016 to stanowisko jest nieobsadzone. Od tego czasu Pełniącym Obowiązki Prezesa POLSA jest pułkownik Piotr Suszyński. Zarówno pierwszy, jak i drugi konkurs zakończyły się bez rozstrzygnięcia. W wyniku trzeciego konkursu, w połowie maja wyłoniono nazwiska trzech kandydatów: prof. Józefa Modelskiego, dra Jakuba Ryzenki oraz płk Piotra Suszyńskiego. Od tego czasu jednak, zajmująca się wyborem Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie udzieliła informacji, który z nich zostanie nowym prezesem.
POLSA Polska Agencja Kosmiczna
http://kosmonauta.net/2017/07/nowy-projekt-ustawy-o-polskiej-agencji-kosmicznej/

Nowy projekt ustawy o Polskiej Agencji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak będzie wyglądała sonda Juice?
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 17/07/2017
Od startu dzieli nas jeszcze pięć lat, a dolotu do gazowego olbrzyma i jego lodowych księżyców możemy się spodziewać za co najmniej 10 lat. Mimo to przygotowania do misji sondy Jupiter Icy Moons Explorer trwają. Powyższa wizualizacja przedstawia ostateczny wygląd sondy, której budowa nadzorowana jest przez Airbus Defence and Space.
Panele słoneczne sondy ułożone są w charakterystyczny kształt krzyża o łącznej powierzchni 97 metrów kwadratowych ? to największe w historii panele słoneczne zainstalowane na sondzie międzyplanetarnej. Takie rozmiary są niezbędne, aby zapewnić sondzie wystarczającą moc ? około 850 W ? dla instrumentów i samej sondy pracującej tak daleko od Słońca. (Odległość Słońce-Jowisz to 778 500 000 km)
Sonda Juice została wyposażona w całe laboratorium instrumentów, które będą badać burzliwą atmosferę Jowisza i jego rozległą magnetosferę jak i jego księżyce: Ganimedesa, Europę i Kalisto. Wszystkie trzy księżyce prawdopodobnie skrywają pod lodową skorupą rozległe oceany ciekłej wody i jako takie będą badane pod kątem możliwości istnienia w ich wnętrzu środowiska sprzyjającego powstaniu życia.
Kamery zainstalowane na pokładzie sondy Juice będą wykonywać bardzo szczegółowe zdjęcia powierzchni księżyców, jak również pozwolą na zidentyfikowanie lodów i minerałów na ich powierzchni. Pozostałe instrumenty będą badały to co znajduje się pod powierzchnią księżyców starając się zrozumieć naturę i położenie ich wewnętrznych oceanów. Badaniu podlegały będą delikatne atmosfery otaczające każdy z tych księżyców.
Do sondy przymocowane będą także maszty, np. 10-metrowy maszt magnetometru (widoczny powyżej u dołu sondy), 16-metrowa antena radaru (długi wysięgnik u góry sondy) oraz anteny mierzące pole elektryczne i magnetyczne.
Ganimedes to jedyny księżyc Układu Słonecznego wytwarzający własne wewnętrzne pole magnetyczne. Sonda Juice będzie wyposażona w sprzęt, który pozwoli zbadać jego zachowanie i interakcje z magnetosferą Jowisza.
Start sondy Juice planowany jest na rok 2022, a lot w kierunku Jowisza potrwa siedem lat. W trakcie misji sonda zrealizuje program badania Jowisza, wykona planowe przeloty w pobliżu Europy, Ganimedesa i Kalisto, a na końcu na dziewięć miesięcy wejdzie na orbitę wokół Ganimedesa. Będzie to pierwszy księżyc Układu Słonecznego poza Księżycem, wokół którego będzie krążyła sonda.
Źródło: sonda: ESA/ATG medialab; Jowisz: NASA/ESA/J. Nichols (University of Leicester); Ganimedes: NASA/JPL; Io: NASA/JPL/University of Arizona; Kalisto i Europa: NASA/JPL/DLR
http://www.pulskosmosu.pl/2017/07/17/jak-bedzie-wygladala-sonda-juice/

Jak będzie wyglądała sonda Juice.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetlne tło Wszechświata
2017-07-17. Redakcja AstroNETu. Artykuł napisał Jan Bąk.
Wszystkie fotony wyemitowane od momentu gdy Wszechświat stał się przeźroczysty wchodzą w skład tzw. pozagalaktycznego promieniowania tła. Kosmos jest wypełniony rozrzedzonym ?gazem? fotonów rozchodzących się we wszystkich kierunkach, którego detekcja jest niezwykle trudna, jednak jego obserwacje są obecnie możliwe i mogą dostarczyć nam niezwykle cennych informacji na temat ewolucji Wszechświata.
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy przy narodzinach pierwszej gwiazdy we Wszechświecie. Ponieważ kosmos jest w dużej mierze pusty, światło wyemitowane przez tę gwiazdę rzadko napotyka przeszkody i rozchodzi się bez większych ograniczeń. Do promieniowania od pierwszej gwiazdy dochodzi wkrótce promieniowanie od kolejnych gwiazd i razem oświetlają one przestrzeń kosmiczną fotonami wędrującymi we wszystkich kierunkach. Ten świetlny ?szum? pochodzi od każdej gwiazdy jaka kiedykolwiek świeciła. Jego cechy niosą też informację o procesach gwiazdotwórczych, które zaszły we Wszechświecie.
Każdemu punktowi w ciemnym pokoju oświetlonym kilkoma żarówkami możemy przypisać pewne natężenie przechodzącego przez niego światła. Jeśli tylko w pokoju nie ma obiektów tworzących cień, do każdego miejsca trafia część światła z każdej żarówki. Analogiczny efekt zachodzi również dla Wszechświata i gwiazd. Dochodzimy w ten sposób do ciekawego wniosku. Do każdego punktu przestrzeni kosmicznej trafia światło od prawie każdej gwiazdy jaka kiedykolwiek istniała. To rozproszone światło wypełniające przestrzeń kosmiczną nazywamy pozagalaktycznym promieniowaniem tła (ang. Extragalactic Background Light, EBL). Może dostarczyć nam ono niezwykle cennych informacji o ewolucji Wszechświata.
Detekcja EBL jest niesłychanie trudnym zadaniem. Przestrzeń międzygalaktyczna jest ogromna przez co światło EBL jest niesłychanie słabe. Dodatkowo obserwacje zakłóca światło z naszej galaktyki przyćmiewające pozagalaktyczne tło. W związku z powyższymi trudnościami bezpośrednia detekcja EBL jest niemożliwa. Jednak możemy obserwować jego wpływ na dochodzące do nas światło nie wchodzące w skład EBL (na przykład promieniowanie ?).
Jak wiemy z lekcji fizyki dwie krzyżujące się wiązki światła nie oddziaływają ze sobą. Gdy skrzyżujemy strumienie światła z dwóch latarek ich jasność się nie zmieni. O ile jest to prawda dla światła widzialnego nie jest to prawdą dla promieniowania ?. Gdy energia dwóch zderzających się fotonów jest wystarczająco duża może dojść do tak zwanej kreacji par, czyli powstania par cząstka-antycząstka w wyniku zderzenia dwóch fotonów. Zatem obserwowane światło odległych źródeł promieniowania ? jest osłabione, gdyż część fotonów po drodze została utracona w skutek kreacji par po zderzeniu z fotonami EBL. Im wyższa energia fotonu ? tym z większym zakresem fotonów EBL może wejść on w interakcje zatem zwiększa się szansa kreacji pary. Ilość traconego po drodze światła zależy też od poszukiwanego natężenia EBL.
y w taki sposób zmierzyć natężenie EBL musimy wiedzieć ile fotonów ? zostało w rzeczywistości wyemitowanych przez odległy obiekt. Pomocne w takich pomiarach okazują się aktywne jądra galaktyk. Są to obiekty złożone z supermasywnej czarnej dziury i opadającej na nią materii. Emitują one promieniowanie w postaci wysokoenergetycznej dżeta. Jeśli taki dżet jest zwrócony w naszym kierunku obiekt taki nazywamy blazarem.
Charakterystyka widmowa energii blazara okazuje się mieć symetryczny kształt z dwoma pikami. Jednym z wyjaśnień tego efektu jest tak zwane zjawisko Comptona. Gdy wysokoenergetyczny foton ? zderza się z elektronem część jego energii przekazywana jest elektronowi, na skutek czego maleje jego energia, a co za tym idzie rośnie długość fali związana z tym fotonem. Okazuje się, że elektrony w materii opadającej na aktywne jądro mają na tyle dużą energię, że może też zajść zjawisko odwrotne ? zwiększenia energii fotonu kosztem energii elektronu, a co za tym idzie zmniejszenia długości jego fali. Oba te zjawiska powodują powstanie symetrycznych pagórków w widmie ? część fotonów zostaje przyśpieszona, a część spowolniona.
Co istotne im większa energia fotonu tym silniej jest on pochłaniany przez pozagalaktyczne światło tła. Zatem porównując dwa piki w widmie blazara możliwe jest oszacowanie wpływu EBL na obserwowane promieniowanie.
Pierwsze pomiary wpływu EBL na obserwowane blazary zostały wykonane w 2013 r. Pozwoliły one na zweryfikowanie ?bilansu świetlnego? Wszechświata. Co więcej otrzymano niezwykle potężne narzędzie badawcze. EBL może między innymi weryfikować konkurencyjne modele kształtowania galaktyk, dostarczyć danych na temat powstawania, ewolucji i zmiany ilości gwiazd we Wszechświecie. Dokładniejsze badania pozagalaktycznego światła tła mogą poinformować nas też jak często występowały zasłonięte przez pył galaktyki. Informacje te są ważne dla zrozumienia procesów powstawania planet skalistych.
Na podstawie referatu ?Całe światło Wszechświata? wygłoszonego 8.05.2016 r. na seminarium wiosennym Klubu Astronomicznego ?Almukantarat?.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/07/17/swietlne-tlo-wszechswiata/

Świetlne tło Wszechświata.jpg

Świetlne tło Wszechświata2.jpg

Świetlne tło Wszechświata3.jpg

Świetlne tło Wszechświata4.jpg

Świetlne tło Wszechświata5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różowo-fioletowa zorza polarna zaświeciła nad Polską
2017-07-17.
W pierwszej połowie minionej nocy nad Polską pojawiła się piękna zorza polarna, która mieniła się kolorem różowym i fioletowym. Niestety, pogoda nie dopisała. Niskie chmury warstwowe szczelnie zakryły niebo i przysłoniły zorzę. Mamy jednak jej zdjęcie.
Tym razem prognoza pogody kosmicznej sprawdziła się co do joty. Wiatr słoneczny pełen naładowanych cząstek pochodzących z najbliższej nam gwiazdy dotarł wczoraj (16.07) krótko po godzinie 7:00 rano do ziemskich biegunów magnetycznych i wywołał burzę geomagnetyczną w wysokich warstwach atmosfery.
Gdy cząsteczki wiatru słonecznego zaczęły wchodzić w reakcję z azotem i tlenem, nad północnym horyzontem pojawiła się różowo-fioletowa łuna. Teoretycznie wisiała tam ona przez całą drugą połowę dnia, ponieważ wskazywał na to stopień burzy geomagnetycznej sięgający poziomu G2.
Jednak zorzę mogliśmy ujrzeć na własne oczy dopiero, gdy zapadły ciemności, mniej więcej po godzinie 21:00. Niestety, właśnie wtedy większa część kraju znajdowała się już pod niskimi chmurami warstwowymi, które poważnie utrudniały obserwację pięknej zorzy polarnej.
Najmniej szczęścia mieli wszyscy ci, którzy postanowili zobaczyć zorzę na bałtyckich plażach. Jest to jedno z najdalej wysuniętych na północ miejsc naszego kraju i jednocześnie jedno najmniej zanieczyszczonych światłem, a więc zorza powinna być najlepiej widoczna, jednak całe widowisko popsuły chmury i padający deszcz.
W całej zachodniej części kraju było pochmurno, a przejaśniało się na południu i w centrum. Zdecydowanie najlepsza aura panowała na wschodzie, zwłaszcza na krańcach wschodnich. W tych miejscach zorza powinna była być widoczna.
Potwierdzenie tego, że gdyby nie chmury, to zorzę moglibyśmy obserwować z obszaru całej Polski, jest zdjęcie wykonane przez Matúša Motlo, jednego ze słowackich fotografów, w miejscowości Plevník-Drienové, gdzie niebo rozpogadzało się. Uwiecznił on klasyczną różowo-fioletową zorzę na niebie północnym około godziny 22:15.
Burza geomagnetyczna skończyła się gwałtownie krótko po północy i przez całą drugą połowę krótkiej nocy kolorowa łuna nie była już widoczna. Oczywiście w dalszym ciągu czekamy na Wasze zdjęcia, może udało się Wam uwiecznić to niecodzienne zjawisko: [email protected]
Szansa na kolejną zorzę?
Przypomnijmy, że zorza była efektem ostatniego dużego wybuchu na powierzchni Słońca, do którego doszło w nocy z czwartku na piątek (13/14.07) w kompleksie plam o numerze 2665. Powtórki już nie będzie, bo plama znajduje się już na zachodnim skraju słonecznej tarczy i lada chwila przestanie być widoczna z Ziemi, tym samym nie będzie skierowana w naszą stronę, a to wymóg, aby podczas kolejnego (potencjalnego) wybuchu materia ze Słońca mogła dotrzeć do ziemskiej atmosfery.
No cóż, pozostaje nam czekać na powrót tego kompleksu w niezmienionym lub większym rozmiarze lub innej plamy, która dałaby nam piękny spektakl. Będzie to trudne, bo Słońce zbliża się do minimum swojej aktywności, a to oznacza, że szanse na zorze będą coraz mniejsze, choć oczywiście mogą się zdarzyć pojedyncze wyjątki, jak choćby obecny, za co trzymamy kciuki.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/117207,rozowo-fioletowa-zorza-polarna-zaswiecila-nad-polska

Różowo-fioletowa zorza polarna zaświeciła nad Polską.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesujący nasłuch Ross 128
2017-07-18. Krzysztof Kanawka
Trwa program nasłuchu czerwonych karłów za pomocą radioteleskopu w Arecibo. W przypadku pobliskiego czerwonego karła Ross 128 zarejestrowano dość niecodzienne wyniki.
Ross 128 to jedna z najbliższych gwiazd w otoczeniu Układu Słonecznego. Odległość tego czerwonego karła od Słońca to 10,9 roku świetlnego. Gwiazda została odkryta mniej niż 100 lat temu ? w 1925 roku przez amerykańskiego astronoma Franka Elmora Ross?a. Tak późne odkrycie pobliskiej gwiazdy ma związek z niską jasnością Ross 128 ? jest to około +13,5 magnitudo.
Masa Ross 128 to 15% masy Słońca, a jej promień to około 20% promienia naszej Dziennej Gwiazdy. W porównaniu ze Słońcem, Ross 128 emituje zaledwie 0,035% światła na zakresie widzialnym. Ten czerwony karzeł emituje nieco więcej światła na zakresie podczerwonym ? jest to około 0,35% ilości promieniowania podczerwonego emitowanego przez nasze Słońce. Od czasu do czasu Ross 128 emituje silne rozbłyski, aczkolwiek w porównaniu z wieloma innymi czerwonymi karłami tych rozbłysków jest mniej.
Jak na razie nie wykryto żadnego obiektu (brązowego karła czy egzoplanety) krążącego wokół Ross 128.
Nasłuch radiowy czerwonych karłów
Obserwacje na zakresie radiowym mogą pozwolić na wykrycie mniejszych obiektów orbitujących wokół czerwonych karłów, a także dostarczyć informacji na temat środowiska magnetycznego oraz ewentualnej zmienności tego typu gwiazd. Łącznie te dane mogą poszerzyć naszą wiedzę na temat  możliwości zaistnienia życia na planetach krążących wokół czerwonych karłów.
By zbadać te zależności astronomowie z Planetary Habitability Laboratory (PHL) z uniwersytetu Arecibo w Puerto Rico postanowili wykorzystać potężny radioteleskop Arecibo i wykonać nasłuch wybranych czerwonych karłów. Obserwacje wykonano na paśmie C, czyli w zakresie pomiędzy 4 a 5 GHz.
W pierwszej części obserwacji, wykonanych w kwietniu i maju 2017, wykonano nasłuch następujących czerwonych karłów: Gliese 436, Ross 128, Wolf 359, HD 95735, BD +202465, V* RY Sex oraz K2-18. Z tych gwiazd jak na razie wykryto egzoplanety u Gliese 436 i K2-18.
Ciekawy sygnał z Ross 128
Wstępna analiza sygnału z Ross 128 pozwoliła na identyfikację kilku ciekawych cech w spektrum. Podobnej charakterystyki sygnału nie odebrano od żadnej z innej gwiazdy nasłuchiwanej w ramach tego programu. Odebrany sygnał miał szerokopasmowe impulsy o ?kwazi periodycznej? charakterystyce z ?silnymi cechami rozpraszania?.
Astronomowie z PHL uważają, że mogą być trzy wyjaśnienia tego zjawiska. Jest możliwe, że astronomowie zarejestrowali rozbłysk Ross 128. Jest także możliwe, że zarejestrowano emisję radiową od jakiejś odległej gwiazdy pola, a nie od Ross 128. Wreszcie, zarejestrowany sygnał mógł pochodzić od satelity, który w trakcie nasłuchu przeleciał przez pole widzenia radioteleskopu w Arecibo. Co ciekawe, żadne z tych wyjaśnień nie wydaje się być prawdopodobne ? przykładowo, rozbłyski z czerwonych karłów są rejestrowane na niższych częstotliwościach.
Oczywiście, są możliwe są jeszcze i inne wyjaśnienia, w tym możliwość odebrania sztucznego sygnału wygenerowanego przez inną cywilizację znajdującą się niedaleko Ross 128. Jest to oczywiście bardzo mało prawdopodobne wyjaśnienie zarejestrowanego zjawiska.
Kolejne obserwacje
Astronomom z Arecibo udało się uzyskać dodatkowy czas na nasłuch Ross 128. Obserwacje wykonano 16 lipca. Astronomowie mają nadzieje, że dodatkowe dane pozwolą na wyjaśnienie wcześniej zarejestrowanego sygnału. Wstępne wyniki mają być znane w ciągu kilkunastu dni.
(PHL)
http://kosmonauta.net/2017/07/interesujacy-nasluch-ross-128/

Interesujący nasłuch Ross 128.jpg

Interesujący nasłuch Ross 128 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 lipca koniunkcja Księżyca z Wenus w towarzystwie Aldebarana
.
Przed nami kolejne lipcowe wydarzenie na nocnym niebie, którego nie można przegapić. Mowa o koniunkcji Księżyca z Wenus, do której dojdzie w najbliższy czwartek 20 lipca. Obiektom tym towarzyszyć będzie Aldebaran - najjaśniejsza gwiazda gwiazdozbioru Byka. Obiekty będą widoczne na wschodnim horyzoncie tuż przed wschodem Słońca. Największe zbliżenie możliwe do zaobserwowania nastąpi około godziny 04:00 zanim niebo w pełni się rozjaśni.
Księżyc znajduje się w ostatniej kwadrze, kilka dni przed nowiem i w trakcie spotkania będzie przypominał cienki sierp. Wenus z kolei zaprezentuje wysoką jasność w granicy -4 mag. Aldebaran towarzyszący zbliżonym do siebie obiektom sprawi, że spotkanie na nocnym niebie będzie jeszcze bardziej atrakcyjne. Nikt nie powinien mieć problemów z obserwacją koniunkcji. Aktualne prognozy pogody są obiecujące. W czwartek temperatura powietrza ma przekroczyć w ciągu dnia 30 stopni Celsjusza. Burze i zachmurzenie przewidywane są dopiero na weekend.

To kolejne ciekawe wydarzenie astronomiczne w lipcu. Swoją aktywność rozpoczęły meteory z roju Perseidów. Na nocne niebo powróciła Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ISS, a NASA opublikowała zdjęcia ze spotkania sondy Juno z Wielką Czerwoną Plamą Jowisza. A to z pewnością jeszcze nie koniec atrakcji.

Zachęcamy również wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.
Źródło: astronomia24.com
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=633

20 lipca koniunkcja Księżyca z Wenus w towarzystwie Aldebarana.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy w chaotycznie namagnetyzowanych obłokach także powstają gwiazdy?
Wysłane przez kuligowska
Przez wiele lat naukowcy uważali, że linie sił pola magnetycznego otaczające nowo powstałe gwiazdy powinny być wysoce uporządkowane i zakrzywiać się w dużych odległościach od gwiazd. Jednak astronomowie badający dziś niebo za pomocą sieci radioteleskopów ALMA odkryli właśnie, że najprawdopodobniej jest inaczej!

Zaobserwowana przez nich, nowo narodzona protogwiazda jest okryta słabym i chaotycznym, nieuporządkowanym polem magnetycznym. W dodatku pole to znajduje się wyjątkowo blisko niej. Obserwacje te sugerują, że wpływ pól magnetycznych na formowanie się gwiazd może być znacznie bardziej złożony niż dotychczas sądzono.

ALMA (ang. Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) pomogła wykonać najdokładniejszą jak dotąd w historii mapę wysoce i zaskakująco słabego oraz turbulentnego pola otaczającego młodą gwiazdę o nazwie Ser-emb 8, znajdującą się w odległości około 1400 lat świetlnych od Słońca w obszarze gwiazdotwórczym Serpens. Jest to gwiazda pod wieloma względami zbliżona do wczesnego Słońca. Sieć radioteleskopów jest w stanie mierzyć słabe pola magnetyczne wewnątrz obłoków gwiazdotwórczych w bardzo niewielkich skalach dzięki precyzyjnemu mapowaniu rozkładu polaryzacji światła emitowanego przez obecne tam cząsteczki pyłu. Cząsteczki te mają tendencję do układania się wzdłuż linii sił pola, na skutek czego można je łatwo śledzić.

Poprzednie obserwacje z wykorzystaniem innych teleskopów wskazywały raczej na to, że silne pola magnetyczne wokół młodych gwiazd przybierają kształt klepsydry: ich linie wychodzą z pobliża powierzchni gwiazd i rozciągają się na wiele lat świetlnych wokół nich wewnątrz ogromnych obłoków molekularnych. Do tej pory nie było jednak wiadomo, czy faktycznie wszystkie nowe gwiazdy powstają w otoczeniu aż tak silnych pól.

ALMA być może właśnie znalazła odpowiedź na tak postawione pytanie. Wydaje się, że protogwiazdom mogą towarzyszyć także słabe i mniej uporządkowane pola. Co z tego wynika? Przede wszystkim możliwe jest, że gwiazdy tworzą się częściej niż myśleliśmy, a warunki sprzyjające temu procesowi są nieco mniej restrykcyjne. Wpływ pól magnetycznych na formowanie się gwiazd jest zatem mniej istotny niż dotychczas sądzono. Czy tak jest faktycznie? Potwierdzić mogą to dalsze obserwacje.


Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja (Unveiling the Role of the Magnetic Field at the Smallest Scales of Star Formation, C. Hull et al., Astrophysical Journal Letters)
?    Strona domowa projektu ALMA
?    Dlaczego ALMA jest tak wielkim osiągnięciem techniki?


Źródło: alma.org

Zdjęcie: orientacja pola magnetycznego w otoczeniu protogwiazdy Ser-emb 8, zmierzonego interferometrem radiowym ALMA. Szary obszar odpowiada emisji pyłu na długościach fal  milimetrowych.
Źródło: ALMA (ESO/NAOJ/NRAO); P. Mocz, C. Hull, CfA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-chaotycznie-namagnetyzowanych-oblokach-takze-powstaja-gwiazdy-3440.html

Czy w chaotycznie namagnetyzowanych obłokach także powstają gwiazdy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To odkrycie zaskoczyło naukowców.
Kosmiczny obiekt o wadze biliardów Słońc

2017-07-18.
Naukowcy odkryli największy i najdalej od nas położony obiekt w kosmosie - supergromadę o nazwie Sarasvati. Jej istnienie i "życiorys" zaskoczyło naukowców.
Grupa astronomów odkryła potężną supergromadę galaktyk oddalonych o 4 miliardy lat świetlnych od Ziemi. Jest to na chwilę obecną zarówno największy znany obiekt, jak i najbardziej oddalona supergromada, jaką dotychczas zaobserwowaliśmy.
Zawodnik wagi superciężkiej
W kosmosie wszystko jest kwestią perspektywy. Z naszego "punktu siedzenia" Ziemia może wydawać się nie lada kolosem, ale w rzeczywistości jest jedynie drobnym elementem układanki znanej jako Układ Słoneczny, który z kolei jest jedynie drobnym elementem Drogi Mlecznej, naszej galaktyki.
Na tym nie koniec. Galaktyki mogą grupować się w większe grupy i gromady, gromady i supergromady: niewyobrażalnie wielkie skupiska grup galaktyk. Jedną z takich supergromad zidentyfikował właśnie zespół astronomów z Indii, gdy trafił na trop wyjątkowo potężnej supergromady, którą nazwano po rzece Sarasvati.
Supergromada Sarasvati odkryta przez badaczy z Międzyuniwersyteckiego Centrum Astronomii i Astrofizyki (IUCAA), zajmuje pokaźną część kosmosu, gdyż jej rozpiętość to 600 mln lat świetlnych od krańca do krańca, a masę szacuje się na równowartość 20 biliardów Słońc.
Nie tylko jej masa i rozpiętość budzą podziw: to jedna z bardzo niewielu supergromad, które dotychczas odkryli astronomowie.
Kronika Wszechświata
Dotychczas odnotowano bardzo niewiele supergromad - tłumaczą dwaj badacze, Joydeep Bagchi oraz Shishir Sankhyayan. - W pobliskich rejonach Wszechświata odnaleźliśmy, na przykład, Skupisko Shapley oraz Wielki Mur Sloan - zaznaczył.
Po raz pierwszy dostrzegliśmy supergromadę w takim oddaleniu - powiedział członek zespołu Somak Raychaudhury, który przyłożył rękę do odnalezienia Skupiska Shapley?a. Shapley jest osiem do dziesięciu razy bliżej nas.
Według dotychczasowych obserwacji w obrębie Sarasvati znajdują się 43 grupy i gromady: tym samym, możemy mówić nawet o 400 galaktykach w obrębie tej samej supergromady.
- Struktury o takich monstrualnych rozmiarach posiadają równie rozbudowany "życiorys". Jedna taka supergromada to kronika miliardów lat istnienia jego części składowych ? tłumaczy Bagchi.
Tajemnica czarnej materii
To, że Sarasvati ma przynajmniej 4 miliardy lat za sobą, stanowi całkowite zaskoczenie dla naukowców, biorąc pod uwagę to, że według dotychczasowych badań supergromady o podobnych gabarytach i "stażu" nie powinny mieć racji bytu.
W rozwiązaniu tej tajemnicy mogą pomóc nowe koncepty teoretyczne - czarna energia i czarna materia - które uważnie studiują naukowcy.
- Rzecz jasna, czarna energia i czarna materia mogą prowadzić do wytwarzania się takich ogromnych struktur, ale supergromada tych rozmiarów stanowi prawdziwą zagadkę - stwierdził Raychahudry. - Teoria zawsze szła o krok za naturą - dodał.
Kto wie, być może to, co wydaje się odkryciem, stanowi jedynie preludium do trudniejszych pytań i nieznanych praw Wszechświata.
Zobacz rozmowę o wielkości Wszechświata:
Źródło: Sciencealert
Autor: sj/aw

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/to-odkrycie-zaskoczylo-naukowcow-kosmiczny-obiekt-o-wadze-biliardow-slonc,236651,1,0.html

To odkrycie zaskoczyło naukowców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astroscale otrzymał 25 mln USD w kolejnej rundzie finansowania
2017-07-18. Michał Moroz
Startup Astroscale otrzymał kolejną transzą finansowania w wysokości 25 mln USD. Łącznie spółka zebrała już 53 miliony USD.
Astroscale to czteroletnia japońska spółka z siedzibą w Singapurze. Firma prowadzi szereg działalności związanych z usuwaniem tzw. space debris, czyli śmieci kosmicznych.
W najnowszej serii finansowania spółce udało się zebrać 25 mln USD od szeregu różnych inwestorów, m.in. japońskiego koncertu lotniczego ANA Holdings oraz japońskiego producenta sprzętu przemysłowego OSG Corporation.
Satelity spółki
Pierwszy satelita spółki, ważący 22 kg Idea OSG-1 będzie testował technologie do oszacowania ilości śmieci kosmicznych większych od 0.1 mm. Satelita ma udać się na orbitę w na początku przyszłego roku na pokładzie rosyjskiej rakiety nośnej Sojuz 2 z górnym stopniem Fregat. Celem misji będzie lepsze poznanie dystrybucji i zachowania mikrośmieci, które dotychczas jest niewystarczająco zbadane. Satelita wyposażony będzie w dwa czujniki o powierzchni 1000 cm kwadratowych, które będą analizować wpadające w nie mikrośmieci.
Aktualnie na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO) możliwe jest monitorowanie i śledzenie fragmentów wielkości około 5 cm i większych. Na orbitach geosynchronicznych (do których zalicza się orbita geostacjonarna, GEO), możliwe jest monitorowanie szczątków do wielkości około 1 metra. O mniejszych fragmentach dość mało wiadomo, choć jest pewne, że przynajmniej duża część z nich może zagrozić satelitom. Jest jednak pewne, że tych małych obiektów, których nie można zdalnie monitorować, jest przynajmniej kilkaset tysięcy.
ELSA-d, druga misja spółki uda się na orbitę w połowie 2019 roku. Główny satelita będzie próbował przechwycić drugi obiekt (wyniesiony wraz z satelitą) pełniący rolę celu oraz dokonać wspólnej deorbitacji. ELSA-d ma zademonstrować zaawansowanie technologii przechwytywania i usuwania śmieci kosmicznych.
Długofalowe plany
Docelowo spółka zamierza masowo produkować satelity usuwające śmieci kosmiczne. Uzyskane finansowanie spółka zamierza przeznaczyć na zatrudnienie nowych kadr oraz większej ekspansji i utworzenie nowych oddziałów. W tej chwili firma posiada już zakłady produkcyjne w Japonii oraz biura w Wielkiej Brytanii. Finansowanie zostanie również wykorzystane do budowy specjalistycznego sprzętu wyższej jakości.
(SpaceNews, Astroscale)
http://kosmonauta.net/2017/07/astroscale-otrzymal-25-mln-usd-w-kolejnej-rundzie-finansowania/

Astroscale otrzymał 25 mln USD w kolejnej rundzie finansowania.jpg

Astroscale otrzymał 25 mln USD w kolejnej rundzie finansowania2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA przybliża na animacjach zróżnicowany krajobraz Plutona i Charona
2017-07-18.
2 lata temu sonda New Horizons podczas przelotu w pobliżu Plutona wykonała niezliczoną ilość zdjęć. Proces ich przesyłania trwał około 15 miesięcy i został zakończony w listopadzie ubiegłego roku. Już wtedy zacieraliśmy ręce i czekaliśmy z niecierpliwością, by móc podzielić się nowymi danymi również z Wami. Dziś prezentujemy przygotowane przez NASA animacje z przelotu nad Plutonem i jego największym księżycem Charonem. Animacje stworzone zostały na podstawie zgromadzonych przez sondę danych i doskonale obrazują przerażający krajobraz tych obiektów.
Sonda New Horizon miała w lipcu 2015 roku tylko jedną szansę przelotu w pobliżu Plutona. Przelot ten trwał około pół doby. W jego trakcie wykonano ogromną ilość zdjęć zarówno Plutona, jak i jego księżyców. Analiza niezliczonych ilości danych trwała i trwać będzie jeszcze długo.

Na szczęście NASA opublikowała ciekawe animacje, które choć na chwilę zaspokoją ciekawość miłośników astronomii oczekujących na doniesienia z przestrzeni kosmicznej. Podczas przelotu doskonale widać jak różnorodny jest krajobraz Plutona ? od równin Sputnik Planitia pokrytych lodem, przez ciemny obszar pokryty kraterami Cthulhu Macula aż po wyżyny Voyager Terra, region odkryty 14 lipca 2015 roku - Pionier Terra. Lot kończy się nad górami Tartarus Dorsa.

Druga animacja przedstawia lot nad Charonem ? największym księżycem Plutona. Początkowo widzimy przelot nad szerokim kanionem Selenity Chama. Dalej dokładnie widzimy krater Doroty Gale i ciemny polarny kaptur Mordor Macula. Przed zakończeniem lotu mijamy Oz Terra i płaskie równiny równikowe Vulcan Planum i góry Clarke Montes.

Sonda New Horizons została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną 19 stycznia 2006 r. Na jej pokładzie została umieszczona płyta z nazwiskami zgłoszonych 435 000 mieszkańców Ziemi, amerykańska flaga, fragment kadłuba samolotu rakietowego i pojemnik z prochami odkrywcy Plutona Clyde?a Tombaugha. Całkowity koszt misji wyniósł już około 720 milionów dolarów.

Celem misji była koncentracja na Plutonie i Charonie. Do głównych zadań zaliczono m.in. wykonanie map składu powierzchni, badania atmosfery, pomiary temperatury obiektów, wykonanie serii zdjęć, poszukiwanie pola magnetycznego, poznanie ich dokładniejszej masy i gęstości.

To jednak nie koniec pracy sondy. Następnym etapem misji jest badanie pasa Kuipera. W czasie przelotu sonda będzie obserwować wybrane obiekty tego pasa. 1 stycznia 2019 r. sonda przeleci w pobliżu planetoidy 2014 MU69, odkrytej jak sugeruje sama nazwa niespełna 3 lata temu. New Horizons ma zakończyć swoją pracę w czerwcu 2022 roku, jednak w przypadku jej dobrej kondycji sonda nadal będzie zbierać cenne dane na temat mijanych obiektów.
Źródło: nasa.gov fot: NASA/JHUAPL/SwRI
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=634

NASA przybliża na animacjach zróżnicowany krajobraz Plutona i Charona.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Juno właśnie ukończyła przelot nad Wielką Czerwoną Plamą
2017-07-19. Wiktoria Szulik
Sonda Juno zakończyła bliski przelot nad Wielką Czerwoną Plamą Jowisza 10 lipca (11 lipca czasu polskiego), podczas swojego szóstego przelotu badawczego na orbicie gazowego olbrzyma.
Cała aparatura sondy, jak i również teleskop JunoCam, pracowały podczas całego przelotu zbierając dane, które niedawno dotarły do badaczy na Ziemi. Najbliższy przelot Juno w porównywalnie małej odległości od Jowisza zaplanowany jest na 1 września.
Nieobrobione zdjęcia zrobione podczas przelotu zostaną opublikowane przez NASA w najbliższym czasie.
?Przez wiele pokoleń ludzie z każdego zakątka świata byli zdumieni Wielką Czerwoną Plamą? mówił Scott Bolton, główny dowodzący misji Juno z Southwest Research Institute w San Antonio. ?Nareszcie będziemy mogli przyjrzeć się temu zjawisku i jego strukturze z bliska?.
Wielka Czerwona Plama jest szeroką na 16 000 kilometrów, obserwowaną już od 1830 roku i istniejącą na planecie od co najmniej 350 lat burzą. Jednak w dzisiejszych czasach obserwujemy jej powolny zanik.
Juno osiągnęła peryjowium (punkt na orbicie znajdujący się najbliżej Jowisza) 11 lipca o 2:55 czasu polskiego. W trakcie przelotu w peryjowium sonda znajdywała się 3 500 kilometrów nad zewnętrzną warstwą chmur planety. Jedenaście minut i 33 sekundy później Juno znajdowała się już nad karmazynowymi chmurami Wielkiej Czerwonej Plamy. Sonda przemierzyła 9 000 kilometrów nad tym niesamowitym zjawiskiem.
5 lipca o 3:30 (czasu polskiego), sonda spędziła już łącznie rok orbitując wokół Jowisza, pokonując 114,5 miliona kilometrów wokół gazowego olbrzyma.
Juno została wystrzelona 5 sierpnia 2011 roku z przylądka Canaveral na Florydzie. Podczas swojej misji sonda przelatywała jeszcze niżej nad zewnętrznymi warstwami chmur Jowisza ? najmniejsza odległość wynosiła około 3 400 kilometrów. Podczas tych przelotów rejestrowała zjawiska występujące w wewnętrznych warstwach planety, a także zorze polarne, dzięki którym można dowiedzieć się wiele o magnetosferze jak i o przeszłości oraz pochodzeniu planety.
Najnowsze wyniki badań przeprowadzone przez NASA przedstawiają największa planetę układu Słonecznego jako burzliwy świat, pełen zawiłych i skomplikowanych struktur z ogromnymi i wysokoenergetycznymi zorzami polarnymi oraz potężnymi cyklonami polarnymi.
Misja Juno jest częścią programu New Frontiers prowadzonego przez Marshall Space Flight Center w Huntsville w stanie Alabama. Więcej informacji o misji znaleźć można na:
https://www.nasa.gov/juno
http://missionjuno.org
Można również śledzić misję pomocą:
https://www.facebook.com/NASAJuno
https://www.twitter.com/NASAJuno
http://news.astronet.pl/index.php/2017/07/19/sonda-juno-wlasnie-ukonczyla-przelot-nad-wielka-czerwona-plama/

Sonda Juno właśnie ukończyła przelot nad Wielką Czerwoną Plamą.jpg

Sonda Juno właśnie ukończyła przelot nad Wielką Czerwoną Plamą2.jpg

Sonda Juno właśnie ukończyła przelot nad Wielką Czerwoną Plamą3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi człon SLS zostanie niebawem przekazany NASA
2017-07-19. Julia Wajoras
United Launch Alliance przyspiesza prace w zakresie projektu SLS. Drugi człon rakiety ? moduł ICPS ma wkrótce zostać przekazany inżynierom z NASA.
Prace w byłym magazynie ISS i STS
W marcu tego roku ULA przeniosła moduł Interim Cryogenic Propulsion Stage (ICPS) do swojego ośrodka na Cape Canaveral, skąd zostanie niebawem przetransportowany do pobliskiego Space Station Processing Facility (SSPF), ośrodka, w którym składowane i testowane były moduły ISS oraz części używane w programie wahadłowców kosmicznych.
Przez najbliższe kilka tygodni w SSPF odbędą się ostatnie prace nad przystosowaniem modułu oraz oficjalne przekazanie go inżynierom z NASA. Proces ten potrwa kilka tygodni, ponieważ obecni pracownicy zajmujący się ICPS chcą jak najrzetelniej przekazać swoją wiedzę i wskazówki odnośnie pracy z modułem
ICPS jako element pierwszej wersji SLS
ICPS jest zmodyfikowanym przez Boeinga modułem Delta Cryogenic Second Stage (DCSS) używanym na rakietach Delta IV. W SLS pełni funkcję drugiego członu. Znajduje się on zaraz za kapsułą Orion, a napędzany jest przez silnik Aerojet Rocketdyne RL-10B2 na mieszankę ciekłego tlenu i wodoru, podobnie jak DCSS.
Zadaniem ICPS jest wyniesienie Oriona na trajektorię zgodną z profilem misji. Podczas dziewiczego lotu, Exploration Mission 1, będzie to orbita okołoksiężycowa, a misja ma się zakończyć lądowaniem kapsuły w Pacyfiku. Pierwsza misja SLS ma na celu przetestowanie wszystkich podzespołów i procedur, aby zapewnić powodzenie kolejnych lotów, już załogowych.
ICPS zostanie wykorzystany prawdopodobnie tylko podczas pierwszego lotu rakiety, w wersji SLS Block 1. W kolejnych wersjach rakiety NASA chce zastąpić ICPS przez większy i potężniejszy człon Exploration Upper Stage (EUS), który zostanie wykorzystany m.in. w misjach załogowych, aczkolwiek ostateczna wersja będzie zależała od stanu prac nad EUS.
Po zakończeniu prac w SSPF człon zostanie przetransportowany do Vehicle Assembly Building w Kennedy Space Center, gdzie przy wykorzystaniu platformy Mobile Launcher zostanie zintegrowany z pozostałymi modułami rakiety.
Duże opóźnienia projektowe
Inicjatywa ze strony ULA jest odpowiedzią na niestabilne założenia i opóźnienia w pracach nad projektem. Opóźnieniom ulega rozwój infrastruktury naziemnej mającej obsługiwać rakietę w KSC, spawanie zbiorników paliwa, budowa modułu serwisującego kapsułę Orion czy też walidacja oprogramowania lotu.
W tej chwili misja EM-1 jest przewidziana na najwcześniej 2019 rok, a misja załogowa EM-2 około dwa lata po niej.
(NASA, NSF, SF101)
http://kosmonauta.net/2017/07/drugi-czlon-sls-zostanie-niebawem-przekazany-nasa/

Drugi człon SLS zostanie niebawem przekazany NASA.jpg

Drugi człon SLS zostanie niebawem przekazany NASA2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowody zderzeń, które ukształtowały Drogę Mleczną
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 19/07/2017
Zespół naukowców z Wydziału Fizyki i Astronomii Uniwersytetu w Kentucky odkrył dowody wskazujące na dawne kolizje, które mogły ukształtować Drogę Mleczną.
Główną autorką artykułu opublikowanego w tym tygodniu w periodyku Astrophysical Journal (ApJ) jest Deborah Ferguson. Swoje badania rozpoczęła jeszcze jako studentka astronomii pracująca pod kierownictwem Susan Gardner, profesor fizyki i astronomii z UK College of Arts and Sciences oraz Briana Yanny, naukowca i astrofizyka z Fermilab Center for Particle Astrophysics.
Opublikowany przez nich artykuł pt. ?Milky Way Tomography with K and M Dwarf Stars: the Vertical Structure of the Galactic Disk?, przedstawia obserwacyjne dowody na istnienie asymetrycznych zmarszczek w dysku gwiazd naszej galaktyki, o którym od dawna uważano, że jest względnie gładki. Wykorzystując dane obserwacyjne z teleskopu SDSS (Sloan Digital Sky Survey) w Nowym Meksyku Ferguson, Gardner i Yanny przeanalizowali przestrzenny rozkład 3,6 miliona gwiazd i odkryli zmarszczki potwierdzające wcześniejsze przypuszczenia starszych współautorów opracowania. Uzyskane wyniki mogą być interpretowane jako dowody na dawne kolizje naszej galaktyki z obiektami takimi jak masywna galaktyka karłowata SagDEG, z którą Droga Mleczna mogła się spotkać 850 milionów lat temu.
?Owe zderzenia mogą być uważane za architektów centralnej poprzeczki i ramion spiralnych naszej galaktyki?, mówi Gardner. ?Tak jak zmarszczki na powierzchni gładkiego jeziora wskazują na przepływającą w pobliżu łódź, tak my poszukujemy odchyleń od symetrii rozkładu gwiazd w przestrzeni, które mogłyby być dowodem na dawne kolizje. Udało nam się odkryć rozległe dowody na zniszczenie wszelkich symetrii, które mogą wskazywać na rolę dawnych zderzeń w formowaniu struktury Drogi Mlecznej?.
Nowy artykuł stanowi kontynuację badań Gardner realizowanych wraz z Yanny i innymi, a skupiających się na złamaniu symetrii północ/południe w dysku gwiezdnym Drogi Mlecznej. Wcześniejsze prace ujawniły asymetrię, która wygląda niczym pionowa ?zmarszczka? w liczebności gwiazd w różnych odległościach od centrum dysku galaktycznego. W swoim najnowszym artykule zespół badaczy przeanalizował największą jak dotąd próbkę gwiazd i potwierdził wcześniejszą asymetrię północ/południe.
?Dostęp do milionów gwiazd z przeglądu SDSS pozwolił nam na badanie struktury galaktyki w zupełnie nowy sposób poprzez podzielenia nieba na mniejsze regiony bez jednoczesnej utraty danych statystycznych?, mówi Ferguson. ?Niesamowitą była możliwość obserwowania ewolucji tego projektu i obserwowania jak pojawiały się wyniki, gdy nanosiliśmy na wykres gęstość gwiazd i widzieliśmy pojawiające się kształty dysku galaktycznego.?
Źródło: University of Kentucky
http://www.pulskosmosu.pl/2017/07/19/dowody-zderzen-ktore-uksztaltowaly-droge-mleczna/

Dowody zderzeń które ukształtowały Drogę Mleczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potężna kolizja może tłumaczyć wiele tajemnic Marsa
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 19/07/2017
Pochodzenie i natura Marsa stanowią tajemnicę. Czerwona Planeta charakteryzuje się geologicznie różnymi półkulami: na północ mamy stosunkowo gładkie równiny nizinne, a na południu silnie usiane kraterami wyżyny. Wokół planety krążą także dwa małe, wydłużone księżyce o nieregularnym kształcie.
W ramach najnowszych badań prowadzonych przez prof. Stephena Mojzsisa z University of Colorado stworzono potencjalnie możliwe wytłumaczenie tych wszystkich cech: kolosalne zderzenie z dużą planetoidą, do którego miałoby dojść na wczesnym etapie historii Układu Słonecznego. Taka planetoida ? o rozmiarach Ceres, największego obiektu Pasa Planetoid ? uderzyła w Marsa, oderwała od niego spory obszar półkuli północnej i pozostawiła po sobie sporo metali we wnętrzu planety. W wyniku zderzenia wokół planety powstał pierścień skalistych odłamków, które w międzyczasie mogły się połączyć ze sobą, tworząc Fobosa i Deimosa ? obydwa księżyce o nieregularnym kształcie.
Artykuł naukowy opisujący powyższy scenariusz został opublikowany w periodyku Geophysical Research Letters.
?Wykazaliśmy w tym artykule ? na podstawie dynamiki i geochemii ? że możemy wytłumaczyć te trzy unikalne cechy Marsa?, mówi Mojzsis, profesor Wydziału Nauk Geologicznych na CU Boulder.
Astronomowie od dawna zainteresowani byli tymi trzema cechami marsa. Ponad 30 lat temu naukowcy zaproponowali teorię mówiącą o uderzeniu w planetę dużej planetoidy jako wytłumaczenie różnicy wysokości między półkulą północną a południową. Teoria ta znana jest jako hipoteza jednego uderzenia. Inni naukowcy sugerowali, że erozja, tektonika płyt czy dawne oceany mogły odpowiadać za charakterystyczny krajobraz Czerwonej Planety. Wsparcie dla hipotezy jednego uderzenia rośnie jednak w ostatnich latach wraz z kolejnymi symulacjami zderzenia z planetoidą.
Mojzsis zauważył, że badając zawartość metali wewnątrz Marsa być może będzie w stanie lepiej zrozumieć jego tajemnice. W tym celu rozpoczął współpracę z Ramonem Brasserem, astronomem w Earth-Life Science Institute z Tokyo Institute of Technology w Japonii.
Badacze przeanalizowali próbki pochodzące z meteorytów marsjańskich i uświadomili sobie, że obfitość metali rzadkich ? takich jak platyna, osm czy iryd ? w płaszczu planety wymaga wytłumaczenia. Takie pierwiastki zazwyczaj znajduje się w metalicznych jądrach planet skalistych, a ich obecność wskazuje na to, że we wczesnej historii Marsa jego powierzchnia często bombardowana była przez planetoidy. Modelując w jaki sposób duży obiekt, taki jak planetoida, pozostawiłby tak dużo pierwiastków, Mojzsis i Brasser przeanalizował prawdopodobieństwo z jakim kolosalne zderzenie może odpowiadać za aktualny poziom obfitości metali na Marsie.
Naukowcy najpierw oszacowali ilość tych pierwiastków w meteorytach marsjańskich dochodząc do wniosku, że metale odpowiadają za 0,8 procenta masy Marsa. Następnie wykorzystali symulacje uderzeń różnych planetoid różniących się rozmiarami, aby sprawdzić jakiego rozmiaru planetoidy zebrały tyle metali w tempie oczekiwanym we wczesnej historii Układu Słonecznego.
Bazując na swojej analizie, ilość metali w Marsie najlepiej tłumaczy masywne zderzenie, do którego doszło 4,43 mld lat temu, a po którym dochodziło jeszcze wiele innych, mniejszych zderzeń. Aby na Marsa dostarczyć tyle pierwiastków, planetoida musiałaby mieć co najmniej 1200 kilometrów średnicy. Uderzenie tak dużego obiektu znacząco zmieniłoby skorupę Marsa prowadząc do powstania dwóch różnych od siebie półkul.
Faktycznie, jak zauważa Mojzsis, skorupa Marsa na półkuli północnej wydaje się nieco młodsza od południowych wyżyn, co zgadzałoby się z ich wynikami.
?Zaskakujące jednak jak dobrze pasują one do naszej wiedzy o dynamice formowania się planet?, mówi Mojzsis opisując teoretyczne zderzenie.
Naukowcy oczekują ponadto, że tak duże zderzenie mogłoby spowodować powstanie pierścienia materii wokół Marsa, z którego z czasem mogłyby powstać Fobos i Deimos; to z kolei tłumaczyłoby dlaczego oba księżyce wydają się być zbudowane z mieszanki materii pochodzącej z Marsa z materią nie-marsjańską.
W przyszłości Mojzsis planuje wykorzystać należącą do CU Boulder kolekcję meteorytów marsjańskich w celu lepszego zrozumienia mineralogii tej planety. Tak duże zderzenie powinno początkowo doprowadzić do powstania koncentracji materii z planetoidy na powierzchni Marsa. Z czasem mogła się ona zmieszać z pierwotną materią Marsa. Przyglądając się meteorytom marsjańskim z różnych okresów Mojzsis może sprawdzić cz istnieją dowody na taki długotrwały proces mieszania.
Źródło: UC Boulder
http://www.pulskosmosu.pl/2017/07/19/potezna-kolizja-moze-tlumaczyc-wiele-tajemnic-marsa/

Potężna kolizja może tłumaczyć wiele tajemnic Marsa2.jpg

Potężna kolizja może tłumaczyć wiele tajemnic Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odległe galaktyki rozmywają mgłę ciemnego młodego Wszechświata
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 19/07/2017
Astronomowie badający odległy Wszechświat odkryli, że już 800 milionów lat po Wielkim Wybuchu istniało mnóstwo małych galaktyk gwiazdotwórczych. Wyniki badań wskazują, że najwcześniejsze galaktyki, które rozświetlały i jonizowały przestrzeń kosmiczną uformowały się jeszcze wcześniej.
Dawno, dawno temu, około 300 000 lat po powstaniu Wszechświata, przestrzeń kosmiczna była ciemna. Nie istniały jeszcze gwiazdy ani galaktyki, a Wszechświat wypełniony był gazem wodorowym. W pewnym momencie jednak pojawiły się pierwsze galaktyki, a ich energetyczne promieniowanie zaczęło jonizować gaz międzygalaktyczny stopniowo rozświetlając i przekształcając cały Wszechświat.
Choć wiemy, że ta dramatyczna przemiana miała miejsce gdzieś w przedziale między 300 milionami a miliardem lat po Wielkim Wybuchu, określenie kiedy pojawiły się pierwsze galaktyki we Wszechświecie stanowi ogromne wyzwanie. Gaz międzygalaktyczny, początkowo obojętny, silnie pochłania i rozprasza promieniowanie ultrafioletowe emitowane przez galaktyki, przez co są one wyjątkowo trudne do dostrzeżenia.
Aby dowiedzieć się kiedy rozpoczęła się transformacja, astronomowie stosują metodę pośrednią. Wykorzystując dane demograficzne dotyczące małych galaktyk gwiazdotwórczych do określenia okresu jonizacji gazu międzygalaktycznego, mogą wnioskować o tym kiedy pojawiły się pierwsze źródła jonizacji, pierwsze galaktyki. Jeżeli galaktyki gwiazdotwórcze, które świecą w zakresie linii Lyman alfa otoczone są przez obojętny gaz wodorowy, fotony Lyman-alfa są szybko rozpraszane, niczym światło lamp przeciwmgłowych we mgle, przesłaniając tym samym galaktyki. Po zjonizowaniu gazu, mgła ustępuje i mamy możliwość wykrycia galaktyk.
W ramach najnowszych badań tego typu odkryto 23 kandydatki na galaktyki emitujące w zakresie Lyman alfa (LAE), które istniały już 800 milionów lat po Wielkim Wybuchu (z~7), to największa próbka galaktyk wykryta w tej epoce.
Choć w ramach badań wykryto wiele LAE, odkryto także LAE występowały 4 razy rzadziej gdy Wszechświat miał 800 milionów lat niż niż niedużo później miliard lat po Wielkim Wybuchu (z~5.7).  Wynika z tego, że proces jonizacji Wszechświata rozpoczął się wcześnie i gdy Wszechświat miał 800 milionów lat, wciąż nie był zakończony, bowiem w tej epoce zjonizowany gaz wypełniał około 50% Wszechświata, a pozostała część wciąż była wypełniona gazem neutralnym. Niewielka liczba galaktyk LAE w epoce 800 mln lat po Wielkim Wybuchu wynika z faktu, że część galaktyk wciąż skryta była za neutralnym gazem wodorowym.
Badania wykazują, że ?mgła rozpraszała się już gdy Wszechświat miał 5% swojego obecnego wieku?, tłumaczy Sangeeta Malhotra (Goddard Space Flight Center oraz Arizona State University), jedna ze współautorek badania.
Źródło: NOAO
http://www.pulskosmosu.pl/2017/07/19/odlegle-galaktyki-rozmywaja-mgle-ciemnego-mlodego-wszechswiata/

Odległe galaktyki rozmywają mgłę ciemnego młodego Wszechświata2.jpg

Odległe galaktyki rozmywają mgłę ciemnego młodego Wszechświata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szeroko otwarte oczy stacji MASCARA w Chile
2017-07-19. Redakcja AstroNETu
Stacja MASCARA (Multi-site All-Sky CAmeRA) w Obseratorium La Silla w Chile uzyskała pierwsze światło. To nowe urządzenie będzie poszukiwać tranzystujących egzoplanet. W trakcie ich przechodzenia na tle gwiazd macierzystych. Ma utworzyć katalog celów dla przyszłych, dokładniejszych obserwacji planet pozasłonecznych.
W czerwcu 2016 r. ESO uzgodniło porozumienie z Leiden University na umieszczenie na umieszczenie stacji MASCARA w należącym do ESO Obserwatorium La Silla w Chile, aby mogła ona skorzystać z wyjątkowych warunków obserwacyjnych na półkuli południowej. Stacja wykonała obecnie z powodzeniem pierwsze testowe obserwacje.
Stacja MASCARA w Chile jest drugą, która rozpoczęła działanie, pierwsza stacja znajduje się na półkuli północnej w Roque de los Muchachos Observatory, na wyspie La Palma na Wyspach Kanaryjskich. Każda ze stacji zawiera zespół kamer w obudowie z kontrolowaną temperaturą, które pozwalają na monitorowanie prawie całego nieba widocznego z danego miejsca.
?Stacje są potrzebne zarówno na północnej, jak i na południowej półkuli, aby pokryć obserwacjami całe niebo? tłumaczy Ignas Snellen z Leiden University, kierownik naukowy projektu MASCARA. ?Dzięki zamontowaniu drugiej stacji w La Silla możemy teraz monitorować wszystkie jaśniejsze gwiazdy na całym niebie.?
Zbudowana przez Leiden University w Holandii, MASCARA jest instrumentem do poszukiwania planet. Bardzo kompaktowy i niskokosztowy projekt wydaje się skromny, ale jest innowacyjny, łatwy do zmian i bardzo niezawodny. Składa się z pięciu kamer cyfrowych oraz z gotowych elementów. Ten najmniejszy łowca planet wykonuje wielokrotne pomiary jasności tysięcy gwiazd i używa oprogramowania do wyłuskiwania niewielkich osłabieni światła gwiazdy, gdy przechodzi przed nią planeta.
Używana tutaj metoda odkrywania egzoplanet nosi nazwę fotometrii tranzytowej. Dzięki niej można bezpośrednio ustalić rozmiar planety i jej orbity, a w przypadku bardzo jasnych systemów dalsze obserwacje dużymi teleskopami, takimi jak teleskop VLT, pozwalają na poznanie własności atmosfer planet.
Głównym zadaniem systemu MASCARA jest szukanie egzoplanet wokół najjaśniejszych gwiazd na niebie, nie obserwowanych obecnie w ramach innych przeglądów naziemnych lub kosmicznych. Docelowa populacja planet w tych poszukiwaniach obejmuje głównie ?gorace Jowisze? ? wielkie planety, które fizycznie przypominają Jowisza, ale krążą bardzo blisko swoich gwiazd, w efekcie czego mają wysoką temperaturę powierzchniową i okresy orbitalne rzędu kilku godzin. Dziesiątki gorących jowiszów zostały odkryte dzięki metodzie prędkości radialnych, ponieważ wywierają one zauważalny wpływ grawitacyjny na swoje gwiazdy.
?Gdy planeta zostanie odkryta przy pomocy metody prędkości radialnych, nie dowiadujemy się zbyt wiele, gdyż potrzeba znacznie lepszych technik bezpośredniego obrazowania, aby oddzielić światło tych chłodnych, starych planet od ich gwiazd macierzystych? komentuje Snellen. ?Dla porównania, planety tranzytujące na tle swoich gwiazd można łatwo scharakteryzować.?
MASCARA ma także potencjał do odkrywania superziem i planet wielkości Neptuna. Naukowcy spodziewają się, że projekt dostarczy katalog najjaśniejszych pobliskich celów dla przyszłych badań egzoplanet, szczególnie dla dokładnych obserwacji ich atmosfer.
MASCARA może monitorować gwiazdy do 8,4 magnitudo ? prawie dziesięć razy słabsze nić widoczne gołym okiem w pogodna noc. Dzięki swojej konstrukcji MASCARA jest mniej czuła na warunki pogodowe niż inne instrumenty obserwacyjne, zatem obserwacje mogą być wykonywane nawet gdy niebo jest częściowo zachmurzone, co wydłuża czas obserwacyjny.
Source :
ESO
http://news.astronet.pl/index.php/2017/07/19/szeroko-otwarte-oczy-stacji-mascara-w-chile/

Szeroko otwarte oczy stacji MASCARA w Chile2.jpg

Szeroko otwarte oczy stacji MASCARA w Chile.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc Epimeteusz na nowych zdjęciach z sondy Cassini
autor: admin (19 Lipiec, 2017)
Sonda Cassini przesłała na Ziemię zdjęcia naturalnego satelity Saturna o nazwie Epimeteusz. Był to 11 odkryty księżyc Saturna, o którego istnieniu dowiedzieliśmy się dopiero w 1966 roku, a pewni jego istnienia byliśmy dopiero w 1980 roku, gdy w okolicy Saturna przeleciała sonda kosmiczna Voyager 1 i przysłała pierwsze jego zdjęcia.
Historia odkrycia Epimeteusza jest bardzo ciekawa. Francuski astronom Audouin Dollfus odkrył 15 grudni 1966 roku coś co uważał za nowego satelitę Saturna. Trzy dni później podobnej obserwacji dokonał amerykański astronom Richard Walker. Przez długi czas uważano, że obaj oglądali to samo ciało niebieskie, ale potem stało się jasne, że mogą to być dwa księżyce.
Ostatecznie tak właśnie było i Dollfus odkrył księżyc Janus a Walker nieregularnego w kształcie Epimeteusza. Nazwa tego ostatniego została zaczerpnięta z greckiej mitologii, gdzie Epimeteusz był bratem Prometeusza.  Jest to ciało niebieskie przypominające kształtem ziemniaka. Jego wymiary to 135x108x105 km.
Pierwsze fotografie Epimeteusza dostarczyła sonda kosmiczna Voyager 1, która przeleciała przez system Saturna w listopadzie 1980 roku. Najnowsze zdjęcia tego księżyca wykonała należąca do NASA sonda Cassini. Dzięki nim udało się poznać  wiele kraterów na jego powierzchni. Świadczą one o ostatnich zderzeniach na jego powierzchni. Średnica niektórych z tych kraterów dochodzi do 1/4 średnicy samego księżyca. Zaprezentowane zdjęcia zostały wykonane 21 lutego 2017 roku.
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ksiezyc-epimeteusz-na-nowych-zdjeciach-z-sondy-cassini

Księżyc Epimeteusz na nowych zdjęciach z sondy Cassini 3.jpg

Księżyc Epimeteusz na nowych zdjęciach z sondy Cassini 2.jpg

Księżyc Epimeteusz na nowych zdjęciach z sondy Cassini.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej #25
Wysłane przez grabianski w 2017-07-19
Zapraszamy na cotygodniowe podsumowanie działań na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W tym tygodniu piszemy o przygotowaniach do kolejnego startu załogowego i postępach w budowie Starlinera - komercyjnego statku, który już za rok ma wynieść pierwszych astronautów do ISS.
Przypomnijmy, że przez pierwszą część wakacji na stacji pozostaje jedynie trójka astronautów: dowódca 52. Ekspedycji Fiodor Juriczkin z Rosji oraz inżynierowie misji Peggy Whitson i Jack Fischer z USA. Na początku minionego tygodnia trenowali oni ewakuację ze stacji na wypadek potencjalnego zagrożenia.
W ostatnim tygodniu załoga pracowała nad magnetycznymi hodowlami komórek. W warunkach mikrograwitacji kultury komórek rosną spontanicznie, tworząc trójwymiarowe struktury. Na orbicie komórki te hoduje się przy pomocy pola magnetycznego, które umożliwia wygodne kształtowanie tych kultur do różnych badań.
W kolejnych dniach oprócz typowych działań utrzymaniowych na stacji, załoga odkrywała nowe sposoby treningu na orbicie, który ma na celu zapobiegać fizycznym zmianom w organizmie indukowanych przez warunki mikrograwitacji.
Jak co tydzień astronauci przeprowadzali również wiele eksperymentów. Badali m.in. transfer ciepła w płynach pod wpływem mikrograwitacji (Two Phase Flow) czy kryształy białek. W czwartek skupiono się na ładowaniu niepotrzebnymi rzeczami Progressa 66P, który w tym tygodniu opuści kompleks i spali się w atmosferze.
Przed kolejnym startem załogowego Sojuza

Trzyosobowa załoga kolejnej ekspedycji do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej pojawiła się już w kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie. Rozpocznie tam ostatnie przygotowania przed podróżą do stacji w statku Sojuz MS-05 28 lipca. Jeżeli wszystko odbędzie się zgodnie z planem to rakieta Sojuz FG wzniesie się w powietrze o 17:41 czasu polskiego. Astronauci dolecą do stacji po szybkiej trajektorii, dzięki czemu już po sześciu godzinach przycumują do ISS.
Nowa załoga to sami doświadczeni astronauci:
?    Sergiej Riazański, Rosja - dowódca statku, biochemik, był członkiem 37. i 38. Ekspedycji do ISS (166 dni w kosmosie)
?    Randy Bresnik, USA - pilot testowy Amerykańskiej Marynarki Wojennej, wybrany na astronautę NASA w 2004 roku. Brał udział w misji STS-129 przynoszącej do stacji zapasowy sprzęt do wykorzystania po wycofaniu wahadłowców. Jedynie dla niego będzie to debiut w locie statkiem Sojuz. (11 dni w kosmosie)
?    Paolo Nespoli, Włochy - inżynier pokładowy statku, pilot wojskowy, europejski astronauta od 1998 roku. Brał udział w misji wahadłowca Discovery, który dostarczył w 2007 roku do stacji moduł Harmony. Na przełomie 2010 i 2011 roku brał udział w długiej misji w ramach Ekspedycji 26/27  (174 dni w kosmosie)
Astronauci spędzą na stacji cztery i pół miesiąca. Ich powrót zaplanowany jest na połowę grudnia.
Postępy kapsuły Starliner

Firma Boeing pozytywnie zaskakuje zdając się utrzymywać harmonogram pierwszych lotów swojej kapsuły załogowej Starliner, która w najbliższych latach ma wynosić astronautów na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Poniżej przedstawiamy krótki raport z testów i najbliższych kroków firmy.
Budowa kapsuły Boeinga idzie zgodnie z planem. Z ostatnich informacji pochodzących od firmy wynika, że bezzałogowa i załogowa misja demonstracyjna odbędzie się tak jak planowano już w przyszłym roku. Pierwszy bezzałogowy test kapsuły planowany jest na czerwiec 2018 roku, natomiast pierwszy lot załogowy zdaje się przesunąć z sierpnia 2018 roku na jego koniec.
Obecnie firma przeprowadza testy szczelności systemów napędowych makiety modułu serwisowego statku. Jeszcze w tym roku jednostka do testowania zostanie wysłana do centrum testów NASA White Sands, gdzie odbędą się testy odpalenia silników modułu. System napędowy modułu serwisowego to jedna z najważniejszych części statku odpowiedzialna za awaryjną separację kapsuły podczas lotu, oddzielenie od rakiety, manewry na orbicie, cumowanie do stacji i powrót.
Postępuje również budowa pierwszego egzemplarza kapsuły, która poleci w pierwszym bezzałogowym locie demonstracyjnym w czerwcu przyszłego roku. Zbudowana kapsuła choć w pierwszym locie nie wyniesie załogi, to później ma zostać wyremontowana i wykorzystana do lotu z astronautami. W sierpniu mają zostać połączone ze sobą dwie części kapsuły. Wykonano przed tym już testy elektryczne.
Źródło: NASA/NSF
Więcej informacji:
?    oficjalny blog NASA dot. aktywności na ISS
?    podsumowanie naukowe tygodnia na pokładzie ISS
?    NASASpaceFlight o postępach kapsuły Starliner
Na zdjęciu: Jack Fischer (NASA) podczas prac naukowych na pokładzie ISS. Zdjęcie: NASA.
http://www.urania.edu.pl/iss/25

Aktualności z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec misji LISA Pathfinder
2017-07-19. Krzysztof Kanawka
Osiemnastego lipca 2017 roku zakończyła się europejska misja LISA Pathfinder.
LISA Pathfinder, przedsięwzięcie Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) realizowane przy wsparciu amerykańskiej NASA, to sonda kosmiczna przenosząca eksperymentalny zestaw aparatury badawczo-pomiarowej. Statek powstawał przez 10 lat kosztem ponad 400 milionów EUR. Jej zadaniem było przetestowanie technologii mającej w przyszłości, w postaci zespołu 2-3 satelitów, pozwalać na wykrywanie fal grawitacyjnych
Głównym ładunkiem misji jest eksperymentalny detektor, serce sekcji naukowej sondy, określany jako LISA Technology Package (LTP). Jest on złożony z laserowych dalmierzy, niezwykle dokładnych akcelerometrów, mikrosilniczków korekcyjnych i dwóch 46 milimetrowych sześcianów wykonanych ze złota i platyny, oddalonych od siebie o 38 cm.
LISA Pathfinder miała masę startową ok. 1910 kg. Masa własna sondy to około 810 kilogramów, zaś masa ładunku użytecznego wynosi 125 kg. Statek ma wymiary 2,9 m x 2,1 m.
Jego głównym wykonawcą był Airbus Defence & Space UK. Jako moduł napędowy wykorzystano sprawdzoną podstawę, platformę satelitów telekomunikacyjnych Eurostar.
Start misji nastąpił w grudniu 2015 roku dzięki rakiecie Vega. Sonda operowała z punktu L1 układu Ziemia-Słońca, oddalonego około 1,5 miliona kilometrów od Ziemi w kierunku Słońca.

Do zakończenia misji LISA Pathfinder doszło 18 lipca 2017 roku. Tego dnia o godzinie 20:00 CEST nastąpiła ostatnia transmisja z sondy.
Misja LISA Pathfinder służyła jako test technologiczny przed kolejną misją o nazwie Laser Interferometer Space Antenna (LISA). Aktualnie LISA jest rozpatrywana przez ESA jako potencjalna misja, z datą startu w 2034 roku.
Warto tu dodać, że na początku misji LISA Pathfinder ogłoszono (za pomocą naziemnych instrumentów) rejestrację fal grawitacyjnych. To potwierdzenie otworzyło nowy dział astronomii obserwacyjnej.
(ESA)
http://kosmonauta.net/2017/07/koniec-misji-lisa-pathfinder/

Koniec misji LISA Pathfinder2.jpg

Koniec misji LISA Pathfinder.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkrótce testy Dream Chasera w locie
2017-07-20. Michał Moroz
W Centrum NASA im Neila Armstronga w Bazie Edwards w California trwają ostatnie przygotowania do testów Dream Chasera w locie.
Budowany przez Sierra Nevada Corporation (SNC) Dream Chaser będzie niewielkim wahadłowcem, czyli pojazdem, który będzie łagodnie powracał z orbity dzięki sile nośnej skrzydeł i lądował jak samolot na pasie startowym w Kennedy Space Center na Florydzie. Projekt samolotu kosmicznego był rozwijany pod loty załogowe na niską orbitę okołoziemską konkurując z kapsułami Dragon 2 (SpaceX) i Starliner (Boeing).
Obecnie egzemplarz lotny znajduje się już w Bazie Edwards i wykonał udany test kołowania. Kilka zdjęć z testu zostało umieszczonych na koncie Twitterowym firmy Sierra Nevada Space Corporation.
W ramach testów w bazie Edwards zespół SNC ponownie spróbuje wylądować konstrukcją. W październiku 2013 roku pierwszy egzemplarz został mocno uszkodzony, po tym jak nie wysunęła się część podwozia. Nagranie z wypadku nigdy nie zostało opublikowane.
Po wypadku SNC musiał wycować się z programu Commercial Crew realizowanego pod auspicjami NASA, a konstrukcji konkurencji zostały wybrane na obsługę przyszłych lotów załogowych do ISS. Pomimo niepowodzenia Sierra Nevada Space Corporation ponownie złożyła wniosek do NASA, tym razem na bezzałogowe misje logistyczne do stacji w ramach programu CRS 2 (Commercial Resupply Services). W tym przypadku udało się zdobyć kontrakt na przeprowadzenie co najmniej sześciu misji logistycznych. Pierwsze orbitalne loty z ładunkiem powinny odbyć się około 2019 roku. W 2021 ma również zostać przeprowadzona misja dla ONZ.
Dream Chaser wynoszony będzie na rakiecie Atlas V. 19 lipca spółka podpisała kontrakt na pierwsze dwa starty z United Launch Alliance.
(ParabolicArc)

http://kosmonauta.net/2017/07/wkrotce-testy-dream-chasera-w-locie/

Wkrótce testy Dream Chasera w locie2.jpg

Wkrótce testy Dream Chasera w locie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble obserwuje jeden z dwóch marsjańskich księżyców
Napisany przez Radosław Kosarzycki dnia 20/07/2017
Bystre oko Kosmicznego Teleskopu Hubble?a uchwyciło ostatnio niewielkiego Fobosa podróżującego po orbicie wokół Marsa. Ze względu na wyjątkowo małe rozmiary księżyca, na zdjęciach wykonanych przez Hubble?a przypomina on tylko kolejną gwiazdę.
W ciągu 22 minut Hubble wykonał 13 osobnych zdjęć, dzięki czemu astronomowie byli w stanie złożyć z nich timelapse przedstawiający ruch księżyca po orbicie. Celem obserwacji prowadzonych za pomocą HST był w tym przypadku Mars, a wchodzący w kadr księżyc załapał się na zdjęciu przy okazji.
Nieregularny księżyc o rozmiarach 27 x 21 x 18 km to jeden z najmniejszych księżyców w Układzie Słonecznym. Fobos okrąża Marsa w ciągu zaledwie 7 godzin i 39 minut czyli de facto szybciej od rotacji Marsa wokół własnej osi. Wschodząc na marsjańskim zachodzie Fobos przelatuje po marsjańskim nieboskłonie trzykrotnie w ciągu każdego marsjańskiego dnia (który trwa 24 godziny i 39 minut). To jedyny naturalny satelita w Układzie Słonecznym, który okrąża planetę w czasie krótszym od długości dnia na swojej macierzystej planecie.
Około dwóch tygodni po lądowaniu na Księżycu astronautów z misji Apollo 11 (20 lipca 1969) sonda Mariner 7 przeleciała w pobliżu Czerwonej Planety i wykonała pierwsze zdjęcia Fobosa z bliska. 20 lipca 1976 roku sonda Viking 1 wylądowała na powierzchni Marsa. Rok później, jej macierzysta sonda ? orbiter Viking 1 ? wykonała pierwsze szczegółowe zdjęcia Fobosa ukazując naukowcom ogromny krater na powierzchni księżyca, powstały najprawdopodobniej w zderzeniu, które niemal doprowadziło do zniszczenia Fobosa.
Fobos został odkryty przez Asapha Halla 17 sierpnia 1877 roku w Obserwatorium Marynarki Wojennej USA w Waszyngtonie w sześć dni po odkryciu mniejszego, drugiego księżyca Marsa ? Deimosa.
Zdjęcia wykonane przez sondy krążące wokół Marsa wskazują na to, że Fobos jest powoli rozrywany przez przyciąganie grawitacyjne ze strony Marsa. Powierzchnia księżyca pocięta jest długimi, płytkimi uskokami, które powstały wskutek oddziaływań pływowych ze swoją planetą macierzystą. Fobos zbliża się do Marsa w tempie 2 metrów na 100 lat. Oznacza to, że w ciągu najbliższych 30 do 50 milionów lat księżyc zostanie rozerwany na strzępy prowadząc do powstania pierścienia wokół Marsa.
Mimo tego, że Fobos znajduje się zaledwie 6000 km nad powierzchnią Czerwonej Planety to obserwatorzy spoglądający w niebo z powierzchni Marsa zobaczyliby obiekt o rozmiarach 1/3 tarczy Księżyca. Co ciekawe, osoba stojąca na powierzchni Fobosa widziałaby Marsa wypełniającego 1/4 nieboskłonu.
Źródło: NASA Goddard Space Flight Center
http://www.pulskosmosu.pl/2017/07/20/hubble-obserwuje-jeden-z-dwoch-marsjanskich-ksiezycow/

 

 

 

Hubble obserwuje jeden z dwóch marsjańskich księżyców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głowa do góry! Na niebie widoczne są Perseidy!
2017-07-20. Julia Liszniańska
Deszcz Perseidów jest prawdopodobnie najbardziej ukochanym deszczem meteorów na półkuli północnej. To prawdziwa uczta astronomiczna dla fanów nocnego nieba. Największą aktywność Perseidów będzie można zaobserwować w tym roku w nocy z 12 na 13 sierpnia. Perseidy widoczne są jednak dłużej: ich cały okres aktywnego spadania szacowany jest od 17 lipca do 24 sierpnia. Podczas maksimum, w ciągu godziny może spadać nawet 150 meteorytów widocznych gołym okiem.
Co powoduje Perseidy?
Kometa Swifta-Tuttle?a jest największym obiektem znanym z cyklicznych przejść obok Ziemi. Jej jądro ma długość około 26 km. Ostatnim razem przeszła blisko Ziemi podczas orbitowania wokół Słońca około roku 1992, a następne takie przejście nastąpi w 2126 r. Jednak Ziemia przechodzi przez pył i kurz zostawiony przez kometę każdego roku, tworzącą coroczny rój Perseidów.
Czym są?
Podczas obserwacji roju meteorów, będziemy widzieli kawałki kurzu komety, które podgrzewają się podczas wchodzenia do atmosfery i spalają się jasnym płomieniem światła, zostawiając za sobą obrazową ścieżkę na niebie, kiedy podróżują z szybkością około 59 km na sekundę. Kiedy te kawałki są w atmosferze nazywamy je meteoroidami, ale kiedy osiągną powierzchnię Ziemi bez całkowitego spalenia osiągają tytuł meteorytów. Jednak większość z Perseidów jest na to zbyt małych, są wielkości mniej więcej ziarna piasku.
Jak je obserwować?
Ich obserwacje są niezwykle proste ? wystarczy położyć się na kocu, leżaku lub po prostu na trawie i wpatrywać się w jak największy obszar nieba. Pierwsze meteory powinniśmy dostrzec już po kilku minutach obserwacji. Będzie ich tym więcej, im ciemniejsze miejsce do obserwacji wybierzemy. W Polsce nadal bezkonkurencyjne są Izery i Bieszczady, w których znajdują się Parki Ciemnego Nieba, a dla amatorów z centrum i północy Polski dobrym wyborem będą Mazury.
http://news.astronet.pl/index.php/2017/07/20/glowa-do-gory-na-niebie-widoczne-sa-perseidy/

Głowa do góry! Na niebie widoczne są Perseidy4.jpg

Głowa do góry! Na niebie widoczne są Perseidy3.jpg

Głowa do góry! Na niebie widoczne są Perseidy2.jpg

Głowa do góry! Na niebie widoczne są Perseidy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

60 nowych kandydatek na planety
Wysłane przez czart w 2017-07-20
Niedawno ogłoszono odkrycie kolejnych 60 kandydatek na planety pozasłoneczne (egzoplanety). Są to obiekty z kategorii tzw. "gorących jowiszów". Bardzo ciekawa jest metoda odkrycia, bowiem nie chodzi tutaj o tranzyty planet, a o analizę zmian blasku gwiazdy spowodowanych ruchem po orbicie planety odbijającej światło tej gwiazdy.

Autorami odkrycia jest dwoje naukowców z Yale University w New Haven (Connecticut, USA), doktorantka Sarah Millholland i profesor Greg Laughlin. Badacze opracowali nowy algorytm do poszukiwania egzoplanet w dużych zbiorach danych obserwacyjnych. Algorytm wykrywa niewielkie zmiany jasności w świetle gwiazd i stara się szukać wzorców wskazujących na obecność planety, która odbija światło gwiazdy podczas poruszania się po orbicie. Jest to więc nieco inne podejście niż metoda tranzytów, w której szuka się osłabień światła gwiazdy gdy planeta przechodzi przed nią (dokonuje tranzytu). W przypadku algorytmu zastosowano przez Millholland i Laughlina szukano planet nie dokonujących tranzytów.

Wykrycie zmian spowodowanych przez ruch po orbicie odbijającej światło planety jest bardzo trudne. Sygnał taki może być mylony z efektami instrumentalnymi lub zjawiskami zachodzącymi w gwiazdach zmiennych. Jednak algorytm naukowców z Yale został najpierw poddany szkoleniu. Po wygenerowaniu tysięcy sztucznych zestawów danych, uruchomiono na nich algorytm. Dopiero gdy algorytm nauczył się rozpoznawać odpowiednie wzorce, zastosowano go do rzeczywistych danych pochodzących z czterech lat misji Kepler. Zbiór danych obejmował obserwacje 140 tysięcy gwiazd.

Po przeprowadzeniu analizy udało się odkryć 60 nowych kandydatek na planety pozasłoneczne. Jednak aby potwierdzić czy rzeczywiście wykryto planety, potrzebne będą obserwacje spektroskopowe.

Kandydatki należą do grupy planet zwanej gorącymi jowiszami. Są to obiekty o wielkości i masie Jowisza albo większe, ale krążące po orbitach bardzo bliskich swoim gwiazdom. Stąd określenie "gorące", bowiem panują na nich bardzo wysokie temperatury.

Wyniki badań opisano w artykule, który ukaże się w ?The Astronomical Journal?.
Animacja ilustruje gorącego jowisza w różnych fazach i dla różnego nachylenia orbity. Źródło: Yale University.

Więcej informacji:
?    A cosmic barbecue: Researchers spot 60 new ?hot Jupiter? candidates
?    Publikacja naukowa: Supervised Learning Detection of Sixty Non-Transiting Hot Jupiter Candidates


Źródło: Yale University

Na ilustracji:
Symulacja wyglądu atmosfery gorącego jowisza HD 80606 b (planetę tę odkryto przy okazji innych badań niż opisane w artykule). Źródło: NASA/JPL-Caltech/MIT/Principia College.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/60-nowych-kandydatek-na-planety-3444.html

60 nowych kandydatek na planety2.jpg

60 nowych kandydatek na planety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyły zapisy na szósty Toruński Zlot Miłośników Astronomii 2017
2017-07-20.
W 2010 roku pasjonaci zgromadzeni wokół Internetowego Portalu Astronomicznego AstroVisioN.pl, zorganizowali pierwszy w historii zlot w ''stolicy polskiej astronomii'' - Toruniu. Entuzjazm, jaki wytworzył się wówczas wśród uczestników i licznych instytucji, sprawił, iż postanowiliśmy kontynuować nasze dzieło. W 2016 roku odbył się również zlot pod ciemnym niebem Borów Tucholskich w miejscowości Kopernica. W samym Toruniu odbyło się łącznie pięć edycji imprezy.
Szósty Toruński Zlot Miłośników Astronomii odbędzie się w dniach 17-20 sierpnia 2017 r. (czwartek - niedziela), w Szkole Leśnej na toruńskiej Barbarce, położonej zaledwie 5,5 km od Centrum Astronomii UMK w Piwnicach. Organizatorem zlotu jest Internetowy Portal Astronomiczny AstroVisioN.pl.

Na uczestników TZMA2017 czekają liczne atrakcje. Miłośnicy astronomii odwiedzą Centrum Astronomii UMK w Piwnicach, gdzie poznają tajniki pracy astronomów oraz całe instrumentarium, jakim dysponuje obserwatorium - w tym największy w kraju radioteleskop i teleskop optyczny, a także historyczny teleskop Drapera. Uczestnicy zlotu udadzą się również do toruńskiego Planetarium, Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika Polskiej Akademii Nauk, Centrum Nowoczesności ? Młyn Wiedzy, Domu Mikołaja Kopernika. Poza tym wysłuchają wykładów popularnonaukowych. Ponadto, czasopismo Astronomia ufundowało najnowszy numer magazynu dla każdego uczestnika.

Zlot został objęty honorowym patronatem Prezydenta Torunia oraz Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. Patronat medialny sprawuje Polskie Radio Pomorza i Kujaw. Internetowy patronat medialny sprawuje portal astronomia24.com oraz forum forumastronomiczne.pl.
Wykłady/Warsztaty/Obserwacje

Wykłady poprowadzą zawodowi astronomowie z Centrum Astronomii UMK w Piwnicach oraz Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika Polskiej Akademii Nauk. Wykład inauguracyjny pt. ?Projekt Solaris ? globalna sieć zrobotyzowanych teleskopów? poprowadzi prof. Maciej Konacki z Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika Polskiej Akademii Nauk.

Pozostałe wykłady poprowadzą znamienici toruńscy astronomowie m.in. dr Krzysztof Hełminiak, dr Mirosław Schmidt z CAMK PAN Toruń oraz dr hab. Krzysztof Gęsicki i dr Agata Karska z Centrum Astronomii UMK w Piwnicach. Oprócz wykładów odbędą się warsztaty komputerowe podczas których miłośnicy wykonają ćwiczenia na prawdziwych danych obserwacyjnych. O tematyce warsztatów poinformujemy wkrótce na łamach strony internetowej wydarzenia.

W zlocie uczestniczą miłośnicy w różnym wieku i stopniu zaawansowania. W pierwszą pogodną noc, organizatorzy przeprowadzą pokaz nieba dla osób początkujących wprowadzający w tematykę obserwacji nieboskłonu. Kilku szczęśliwców będzie miało okazję spędzić noc obserwacyjną na największym w Polsce teleskopie Schmidta-Cassegraina o średnicy 90 cm.

Trwają zapisy na zlot! Aby się zarejestrować trzeba wypełnić formularz dostępny na witrynie internetowej TZMA2017: www.tzma2017.pl.

Całkowity koszt uczestnictwa w zlocie wynosi: 280 zł.
Informacja prasowa: TZMA 2017
http://www.astronomia24.com/news.php?readmore=636

 

 

 

Ruszyły zapisy na szósty Toruński Zlot Miłośników Astronomii 2017.jpg

Ruszyły zapisy na szósty Toruński Zlot Miłośników Astronomii 20175.jpg

Ruszyły zapisy na szósty Toruński Zlot Miłośników Astronomii 20174.jpg

Ruszyły zapisy na szósty Toruński Zlot Miłośników Astronomii 2017 2.jpg

Ruszyły zapisy na szósty Toruński Zlot Miłośników Astronomii 2017 3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)