Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Internauci wybierają najciekawsze zobrazowanie satelitarne globalnego ocieplenia
2023-10-28. Redakcj
Trwa konkurs „Seize the Beauty of Our Planet” – czas na Twoją ocenę, do 3 listopada!
Osiemnastu Polaków ma szansę na zwycięstwo w międzynarodowym konkursie na najlepsze zobrazowanie satelitarne efektów globalnego ocieplenia „Seize the Beauty of Our Planet”. Do 3 listopada internauci z całego świata będą wybierać najciekawsze prace, które następnie zostaną poddane ocenie jury złożonego z ekspertów w zakresie obserwacji Ziemi.
Widziane z orbity zjawiska, zaprezentowane przez tegorocznych uczestników, obejmują zarówno te najbardziej spektakularne, jak ogromne powodzie i nieokiełznane pożary, ale także takie, które na co dzień nie wzbudzają gwałtownych emocji: pogłębiające się susze, topnienie lodowców czy zanieczyszczenia rzek.
Konkurs “Seize the Beauty of Our Planet” od 2020 roku zrzesza zaangażowanych ekologicznie specjalistów w zakresie teledetekcji, pasjonatów kosmosu i nowych technologii. Wydarzenie podnosi świadomość na temat globalnego ocieplenia i poprzez alians nauki ze sztuką, inspiruje do działań mających spowolnić zmiany klimatu.
W tym roku swoje prace nadesłało ponad 40 uczestników z 14 krajów. Każdy głosujący może wskazać trzy najlepsze prace. Następnie 13 obrazów z największą liczbą głosów przejdzie do II etapu, w którym jury, złożone z międzynarodowych ekspertów w zakresie obserwacji Ziemi, wskaże trzy najlepsze prace. Na zwycięzców czekają atrakcyjne nagrody: Apple iPad, 27″ LED Monitor, słuchawki Apple AirPods i kalendarz na rok 2024 złożony ze zwycięskich zobrazowań. który zostanie także rozesłany do wiodących instytucji i firm sektora kosmicznego.
Głosowanie odbywa się na stronie:https://cloudferro.com/en/contest2023/
(CF)
https://kosmonauta.net/2023/10/internauci-wybieraja-najciekawsze-zobrazowanie-satelitarne-globalnego-ocieplenia/

Internauci wybierają najciekawsze zobrazowanie satelitarne globalnego ocieplenia.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katalog Caldwella: C65
2023-10-27. Wiktoria Nowakowska
O obiekcie:
Caldwell 65 to galaktyka spiralna, która znajduje się około 10 milionów lat świetlnych od nas w gwiazdozbiorze Rzeźbiarza. Znana jest również jako Galaktyka Srebrnego Dolara, Srebrnej Monety lub Galaktyka Rzeźbiarza. Została odkryta w 1783 roku przez brytyjską astronomkę Caroline Herschel. Jest ona jedną z naszych najbliższych galaktycznych sąsiadek, co czyni ją świetną kandydatką do badań. Teleskop Hubble’a badał obiekt w ramach programu ACS Nearby Galaxy Survey Treasury (ANGST). W jego ramach badano galaktyki w odległości od 6,5 miliona do 13 milionów lat świetlnych od Ziemi w tak zwanej Objętości Lokalnej. Dzięki ANGST dowiedzieliśmy się więcej o masie, strukturze, środowisku i historii powstawania gwiazd w C65.
Podstawowe informacje:
•    Typ obiektu: galaktyka spiralna
•    Numer w katalogu NGC: 253
•    Jasność: +8,0
•    Gwiazdozbiór: Rzeźbiarz
•    Deklinacja: −25° 17′ 18″
•    Rektascensja: 00h 47m 33s
•    Rozmiar kątowy: 27,5′ × 6,8′
Jak obserwować:
Galaktykę najlepiej widać wiosną na półkuli południowej, jesienią na półkuli północnej. Jest jedną z najjaśniejszych galaktyk na niebie, można ją zobaczyć przez lornetkę. Nietrudno też znaleźć ją na niebie – znajduje się w pobliżu gwiazdy Beta Ceti. Uważa się ją za jedną z najłatwiejszych do obserwacji galaktyk, zaraz po galaktyce Andromedy.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    science.nasa.gov: NASA Hubble's Caldwell Catalog; Caldwell 65
27 października 2023

•    en.wikipedia.org: Sculptor Galaxy
27 października 2023
Źródło: deography.com, Dylan O'Donnel
Źródło: NASA, Image courtesy of Stellarium
https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c65/

 

 

Katalog Caldwella C65.2.jpg

Katalog Caldwella C65.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katalog Caldwella: C63
2023-10-28. Wiktoria Nowakowska
O obiekcie:
Caldwell 63, znana również jako Mgławica Ślimak, to mgławica planetarna, która znajduje się około 650 lat świetlnych od nas w gwiazdozbiorze Wodnika. Jest dla nas szczególnie ważna, ponieważ znajduje się stosunkowo blisko Ziemi, co pozwala naukowcom na szczegółowy wgląd w zanikanie gwiazd w tego typu obiektach. Dzięki obserwacjom mgławicy dowiedzieliśmy się o węzłach gazowych wokół gwiazdy centralnej. Powstają one w wyniku zderzenia gazów, kiedy umierająca gwiazda odrzuca ze swojej powierzchni gorący gaz i zderza się on z chłodniejszym gazem, wyrzuconym wcześniej. Ostatecznie węzły rozpraszają się w zimnej przestrzeni międzygwiezdnej. Astronomowie nazwali ciemne, przypominające kijanki obiekty „węzłami kometarnymi”, ponieważ ich świecące głowy i pajęcze ogony przypominają komety. Mgławica została odkryta przez niemieckiego astronoma Karla Ludwiga Hardinga w 1823 roku.
Podstawowe informacje:
•    Typ obiektu: mgławica planetarna
•    Numer w katalogu NGC: 7293
•    Jasność: +7,3
•    Gwiazdozbiór: Wodnik
•    Deklinacja: -20d 50m 14s
•    Rektascensja: 22h 29m 38s
•    Rozmiar kątowy: 18×18
Jak obserwować:
Najlepiej obserwować obiekt wczesną wiosną z półkuli południowej, ale można go znaleźć nisko na jesiennym niebie z półkuli północnej. Już mały teleskop lub lornetka pozwoli nam go zobaczyć na nocnym niebie, ale tylko wtedy, gdy nie jest zanieczyszczone światłem. Filtr mgławicowy zwiększy kontrast i zapewni jeszcze lepszy widok.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    NASA Hubble's Caldwell Catalog: Caldwell 63
20 października 2023

•    freestarcharts.com: NGC 7293 - The Helix Nebula - Planetary Nebula
20 października 2023

•    Wikipedia: Mgławica Ślimak
20 października 2023
 Zdjęcie przedstawiające wygląd węzłów kometarnych. Źródło: C. Robert O'Dell i Kerry P. Handron (Uniwersytet Rice), NASA
https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c63/

Katalog Caldwella C63.jpg

Katalog Caldwella C63.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego w kosmosie jest tak ciemno mimo niewyobrażalnej liczby gwiazd?

2023-10-28. Sandra Bielecka
Przyzwyczajeni jesteśmy do obrazów przestrzeni, gdzie panuje niesamowicie głęboka ciemność rozjaśniana jedynie przez pojedyncze punkty. Nasuwa się jedno pytanie, dlaczego mimo obecności tak dużej liczby gwiazd, kosmos spowija ciemność? Astronomia stara się wyjaśnić tę sprzeczność nazywaną paradoksem Olbersa.

Paradoks Olbersa
 „Dlaczego w nocy niebo jest ciemne, skoro patrząc w każdym kierunku, patrzę na jakąś gwiazdę?” Heinrich Olbers sformułował dylemat tymi słowami, dając początek różnorakim hipotezom. Obecnie jednak paradoks nie zajmuje tak naukowców, jak kiedyś. Wraz z rozwojem techniki oraz pogłębianiem wiedzy na temat wszechświata, paradoks rozwiązał się praktycznie sam.   
Przestrzeń wypełniona gwiazdami powinna świecić jednostajnym blaskiem? Niewyobrażalna liczba gwiazd znajdujących się we wszechświecie powinna dać radę oświetlić tę czarną otchłań. Część z nich jest nawet jaśniejsza niż nasze Słońce. Bardzo łatwo można się domyślić, że przestrzeń pozostaje ciemna, ponieważ większość gwiazd znajduje się daleko od Ziemi. A im dalej znajduje się gwiazda, tym mniej dla nas wydaje się jasna.  

Co za tym idzie, wiemy, że wszechświat jest nieskończony, jednak prędkość światła jest skończona, czyli dociera do nas promieniowanie jedynie ze skończonego obszaru. Jednak czy to rozwiązuje sprawę do końca?  
Bańka otulająca Ziemię
Brian Jackson, profesor nadzwyczajny astronomii proponuje zagłębić się w ten problem trochę bardziej. Załóżmy wyimaginowany wszechświat, w którym gwiazdy w ogóle się nie poruszają, a światło nawet z najodleglejszych z nich zdążyło dotrzeć do Ziemi. Załóżmy, że naszą planetę okala gigantyczny bąbel o średnicy 10 lat świetlnych zawierający również 12 gwiazd.  

Jeżeli powiększać stale bąbel, z początku do średnicy 1000 lat świetlnych, następnie do 1 miliona, następnie do miliarda. Najbardziej zewnętrzne gwiazdy będą coraz słabsze z naszej perspektywy. Jednak im większa bańka, tym więcej gwiazd dostarczających światło. Mimo słabnących najstarszych, nocne niebo i tak wypełniałyby gwiazdy. Niby wracamy do punktu wyjścia, jednak odpowiedź jest coraz bliżej.  
W bańce po prostu nie ma wystarczającej liczby gwiazd, aby wypełnić całą przestrzeń światłem. Spoglądając na nocne niebo, możemy zauważyć ciemniejsze obszary, na których widnieje tylko kilka jasnych punktów. Jednak w miarę upływu czasu, światło z najodleglejszych gwiazd będzie miało szansę dotrzeć do naszej planety. Czy w takim razie, jeżeli światło z najodleglejszych gwiazd w końcu do nas dotrze, niebo rozjaśni się całkowicie? Tutaj na scenę wchodzi efekt Dopplera.  
Efekt Dopplera, czyli wszystko zależy od obserwatora

Christian Andreas Doppler opisał zjawisko fizyczne występujące dla fal, które teraz nazywa się efektem Dopplera. Polega ono na różnicy częstotliwości fali rejestrowanej przez obserwatora poruszającego się względem źródła. Doppler opisał zaobserwowany efekt przejawiający się zmianą koloru światła pod wpływem ruchu w układzie gwiazd podwójnych.  

W związku z tym, że rzeczywisty wszechświat stale rozszerza się, wszystkie gwiazdy się w nim poruszają. Najbardziej odległe galaktyki uciekają od Ziemi z prędkością bliską prędkości światła. Co za tym idzie, ich światło zmienia się, następuje przesunięcie ku podczerwieni, czego ludzkie oko nie jest już w stanie zarejestrować.
Nawet jeżeli mielibyśmy wystarczająco dużo czasu, aby światło mogło pokonać tę całą drogę do nas, to i tak nie moglibyśmy tego zobaczyć. Co więcej, astronomowie przypuszczają, że w odległej przyszłości wszechświat nawet pociemnieje, ponieważ gwiazdy będą się wypalały jedna po drugiej.   

To zdjęcie gromady galaktyk SMACS 0723, znane jako Pierwsze Głębokie Pole Webba, jest przepełnione szczegółami /NASA, ESA, CSA, STScI /domena publiczna

WR 124, czyli To wyjątkowa gwiazda Wolfa-Rayeta na skraju wybuchu /NASA, ESA, CSA, STScI, Webb ERO Production Team /domena publiczna

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-dlaczego-w-kosmosie-jest-tak-ciemno-mimo-niewyobrazalnej-lic,nId,7104729

Dlaczego w kosmosie jest tak ciemno mimo niewyobrażalnej liczby gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja na drodze do samodzielności kosmicznej: Nowa stacja orbitalna i zwiększone ambicje księżycowe
Autor: admin (2023-10-28)
W obliczu zbliżającego się końca międzynarodowej współpracy na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), Rosja zarysowała swoje plany w zakresie przyszłości eksploracji kosmosu. Prezydent Władimir Putin ogłosił, że pierwszy moduł nowej rosyjskiej stacji orbitalnej zostanie wystrzelony w 2027 roku, co stanowi krok naprzód w rosyjskich dążeniach kosmicznych po zakończeniu misji ISS planowanym na 2030 rok.
Putin zwrócił uwagę na konieczność utrzymania rosyjskiej obecności w kosmosie, stwierdzając, że przedłużenie uczestnictwa Rosji w ISS do 2028 roku jest tylko tymczasowym rozwiązaniem. Nowa stacja orbitalna ma uwzględniać „wszystkie zaawansowane osiągnięcia nauki i technologii” i ma potencjał, by sprostać przyszłym wyzwaniom w eksploracji kosmicznej. Szef rosyjskiej agencji kosmicznej, Roscosmos, Jurij Borysow, podkreślił znaczenie tej inicjatywy dla utrzymania rosyjskich zdolności w zakresie załogowych lotów kosmicznych po zakończeniu misji ISS.
W kontekście dalszych planów kosmicznych Rosji, niedawne niepowodzenie misji księżycowej Luna-25, która zakończyła się awarią na powierzchni Księżyca w sierpniu, nie zniechęciło kraju do dalszych badań. Putin zaznaczył, że program księżycowy będzie kontynuowany, a Borysow sugerował, że następne wystrzały księżycowe mogą zostać przyspieszone do 2026 roku z 2027 roku, jak pierwotnie planowano.
Tymczasem, rosyjskie starania kosmiczne są teraz częścią większego globalnego kontekstu, z nową „wyścigiem kosmicznym” na horyzoncie, który może obejmować współpracę z Chinami, choć eksperci sugerują, że takie partnerstwo może być mało prawdopodobne. Ponadto, z ambitnymi celami na rok 2023, w tym pierwszą sondą księżycową od 1976 roku, Rosja stoi przed wyzwaniami, które mogą wpłynąć na jej długoterminowe plany w przestrzeni kosmicznej.
W tych ambitnych planach Rosji widoczne jest pragnienie utrzymania i zbudowania swojej pozycji w arenie kosmicznej, nawet gdy międzynarodowe partnerstwa takie jak ISS dobiegają końca. Jednak, z nowymi wyzwaniami i potencjalnymi partnerstwami na horyzoncie, rosyjska przyszłość w kosmosie pozostaje otwartym pytaniem, które zależy od wielu czynników zarówno na Ziemi, jak i poza nią.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/rosja-na-drodze-do-samodzielnosci-kosmicznej-nowa-stacja-orbitalna-i-zwiekszone-ambicje

Rosja na drodze do samodzielności kosmicznej Nowa stacja orbitalna i zwiększone ambicje księżycowe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksimum słoneczne nadejdzie wcześniej, niż oczekiwano i nie wiadomo dlaczego
Autor: admin (2023-10-28)
Nasze Słońce, które przez wieki było postrzegane jako stałe źródło światła i ciepła, w rzeczywistości jest dynamiczną gwiazdą o zmiennym zachowaniu. Jego aktywność, takie jak rozbłyski, plamy słoneczne i emisje cząsteczkowe, nie tylko wpływa na warunki atmosferyczne w przestrzeni kosmicznej, ale również ma bezpośredni wpływ na technologie, które stały się nieodzowną częścią naszej codzienności.
Zaawansowane obserwacje i badania naukowe przeprowadzone w ostatnich latach dostarczyły nam głębszego zrozumienia tych zjawisk słonecznych. Jednak dokładne przewidywanie cykli słonecznych i ich skutków dla Ziemi pozostaje wyzwaniem. Wcześniejsze prognozy zakładały, że szczyt aktywności słonecznej, znany jako maksimum słoneczne, nadejdzie w lipcu 2025 r. Niemniej jednak, nowe badania przeprowadzone przez naukowców z NASA Roberta Leamona i Scotta McIntosha z Narodowego Centrum Badań Atmosferycznych sugerują wcześniejszy termin - od połowy do końca 2024 r.
Zespół badawczy skupił się na obserwacjach plam słonecznych i ich właściwościach magnetycznych. Plamy słoneczne to obszary na powierzchni Słońca o niższej temperaturze i silnej aktywności magnetycznej. Wcześniejsze metody prognozowania bazowały głównie na analizie długości cykli słonecznych opartej na minimalnej aktywności Słońca. W nowym podejściu naukowcy zwrócili uwagę na rzeczywiste plamy słoneczne i ich charakterystyki magnetyczne.
Zrozumienie cykli słonecznych jest niezwykle ważne, ponieważ mają one wpływ na różne aspekty życia na Ziemi. Podczas gdy zakończenie jednego cyklu słonecznego i rozpoczęcie kolejnego jest procesem stopniowym, naukowcy zwracają uwagę na terminatory, czyli momenty, w których znika ostatnia plama słoneczna danego cyklu. Analizując czas trwania poprzednich cykli w oparciu o te terminatory, badacze mogą dokładniej przewidywać siłę i czas trwania nadchodzących cykli.

Nie tylko naukowcy, ale również inżynierowie i eksperci ds. infrastruktury zwracają uwagę na te prognozy. Zwiększona aktywność słoneczna, takie jak silne rozbłyski, może prowadzić do zakłóceń w satelitach, systemach komunikacyjnych i sieciach energetycznych. Na szczęście Ziemia posiada magnetyczną tarczę ochronną, która chroni nas przed większością szkodliwych cząstek słonecznych. Niemniej jednak, przygotowanie się na ewentualne zakłócenia i zrozumienie mechanizmów działania naszej gwiazdy macierzystej jest niezbędne dla nowoczesnego społeczeństwa.
W miarę jak technologia staje się coraz bardziej zaawansowana i zależna od precyzyjnych danych, zrozumienie Słońca i jego wpływu na Ziemię będzie kluczem do przyszłości. Nowe badania i obserwacje dostarczają cennych informacji, które mogą pomóc nam lepiej przygotować się na przyszłość i zrozumieć niezwykłe zjawiska zachodzące w naszym Układzie Słonecznym.
Źródło: zmianynaziemi.pl
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/maksimum-sloneczne-nadejdzie-wczesniej-niz-oczekiwano-i-nie-wiadomo-dlaczego

Maksimum słoneczne nadejdzie wcześniej, niż oczekiwano i nie wiadomo dlaczego.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Cień Ziemi pożarł kawałek Księżyca”. Zobacz, jak wyglądało częściowe zaćmienie w Polsce
2023-10-28.
W sobotę wieczorem byliśmy w Polsce świadkami niecodziennego zjawiska astronomicznego. Księżyc Myśliwych wchodząc w cień Ziemi częściowo zniknął. Zobacz, jak wyglądało zaćmienie na zdjęciach i filmach.
W sobotę (28.10) o godzinie 22:14 nad Polską widoczna była maksymalna faza częściowego zaćmienia Księżyca. W cieniu Ziemi zanurzyła się cała dolna część księżycowej tarczy.
Wyglądało to tak, jakby coś odgryzło kawałek naszego naturalnego satelity. Pozostała część Księżyca była bledsza niż zazwyczaj za sprawą półcienia ziemskiego.
Maksymalna faza zaćmienia rozpoczęła się o godzinie 21:35, a zakończyła o 22:52. W tym czasie najpierw kolejne fragmenty księżycowej tarczy pogrążały w ciemnościach, a następnie się z niego wynurzały.
Całe widowisko, od słabo widocznego zaćmienia półcieniowego, wystartowało o 20:01. Zaćmienie było widoczne w całej Europie, Afryce i w większości regionów Azji. Zobaczyli go też tylko niektórzy mieszkańcy obu Ameryk i Australii.
Zaćmienie Księżyca Myśliwych uświetnił Jowisz, największa planeta w Układzie Słonecznym, znajdowała się na lewo i w dół od Księżyca. Łatwo ją było odróżnić od gwiazd, ponieważ była zdecydowanie od nich jaśniejsza, w dodatku nie migotała.

Ziemia cały czas rzuca cień, jednak Księżyc podczas swej pełni najczęściej mija go powyżej lub poniżej. Jednak, gdy zaczyna w niego wchodzić, zaczyna się zaćmienie. Środkowa, najciemniejsza część, cienia nazywana jest cieniem głównym, zaś zewnętrzna, jaśniejsza, półcieniem. W zależności od tego przez którą część cienia przechodzi Księżyc, zaćmienie nazywane jest więc półcieniowym, częściowym lub całkowitym.
Tym razem w głównym cieniu Ziemi znalazła się część księżycowej tarczy, więc mieliśmy do czynienia z zaćmieniem częściowym. Potrwało ono w sumie 4 godziny 24 minuty. Na kolejne zaćmienie, tym razem mniej urokliwe, poczekamy do 18 września 2024 roku. Zdecydowanie najbardziej spektakularne będzie widoczne dopiero w 2025 roku.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
Tak wyglądała maksymalna faza częściowego zaćmienia Księżyca. Fot. Twitter.

Schemat powstawania całkowitego zaćmienia Księżyca. Fot. starherald.com

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-10-28/wieczorem-niezwykle-zjawisko-zniknie-kawalek-ksiezyca-sprawdz-jak-to-obserwowac/

Cień Ziemi pożarł kawałek Księżyca. Zobacz, jak wyglądało częściowe zaćmienie w Polsce.jpg

Cień Ziemi pożarł kawałek Księżyca. Zobacz, jak wyglądało częściowe zaćmienie w Polsce2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wesprzyj zajęcia pozalekcyjne z astronomii!
2023—10-29. Redakcja
Ciekawa inicjatywa skierowana do dzieci i młodzieży.
Fundacja Lepsza Szkoła zamierza zorganizować III edycję zajęć “Lekcje z astronomem”. Są to zajęcia pozalekcyjne skierowane do dzieci i młodzieży z klas IV-VIII szkół podstawowych z powiatów lidzbarskiego i bartoszyckiego. W poprzednich edycjach udział wzięło blisko 60 młodych pasjonatów kosmosu.
W ostatniej edycji zajęć dzieci odwiedziły m.in. Obserwatorium Astronomiczne w Piwnicach oraz Dom Kopernika w Toruniu. Zwyciężczyni, Marysia Nicewicz wygrała teleskop astronomiczny, dzięki któremu może dalej pogłębiać swoją pasję.
Dotychczasowe edycje finansowane były dotacją, jednak w tym roku jej uzyskanie stało się niemożliwe. W związku z czym organizatorzy zajęć pozalekcyjnych postanowili je sfinansować darowiznami oraz liczą na wsparcie sponsorów. By zorganizować zajęcia potrzeba 6,5 tysiąca złotych.
Na dzieci czekają zajęcia prowadzone przez astronoma, członka Polskiego Towarzystwa Astronomicznego Jacka Drążkowskiego. Wszystkie lekcje obędą się jak zwykle w Hotelu Krasicki, znajdującym się na przedzamczu zamku w Lidzbarku Warmińskim, w którym pracował sam Mikołaj Kopernik. Najlepszy uczeń zajęć dostanie nagrodę w postaci teleskopu astronomicznego. Wszystkie dzieci pojadą na wycieczkę edukacyjną do Fromborka, gdzie odwiedzą planetarium, obserwatorium i Muzeum Kopernika.
“Już od paru tygodni dzieci i ich rodzice dopytują się kiedy zorganizujemy III edycję “Lekcji z astronomem”. Robimy wszystko co możliwe, aby rozpocząć je jak najszybciej. Jednak w tym roku musimy liczyć na wsparcie ludzi dobrej woli, więc rozpoczęcie zajęć ciągle się odwleka” – mówi Prezes Fundacji Lepsza Szkoła, Cezary Styczewski.
Prosimy o wsparcie organizacji tak ważnych dla młodych astronomów zajęć.
Przesyłam link do zbiórki https://zrzutka.pl/2huy8u
Więcej informacji o Fundacji znajduje się na naszej stronie www.fundacjalepszaszkola.pl
(FLS)
https://kosmonauta.net/2023/10/wesprzyj-zajecia-pozalekcyjne-z-astronomii/

 

Wesprzyj zajęcia pozalekcyjne z astronomii!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najkrótsze szybkie błyski radiowe uchwycone przez astronomów

2023-10-29. Dawid Długosz
Szybkie błyski radiowe są bardzo krótkie, ale emitują przy tym bardzo wiele energii. Najkrótsze z dotychczasowych trwały tysięczne części sekundy. Tymczasem naukowcy uchwycili takie, które były emitowane przez zaledwie milionowe części sekundy. Udało się je "przyłapać" z wykorzystaniem Radioteleskopu Green Bank.

Szybkie błyski radiowe (FRB) to zjawisko znane astronomom od lat. Te dotychczas obserwowane trwały przez tysięczne części sekundy i były bardzo energetyczne. W tak krótkim czasie są w stanie wytworzyć tyle energii, co Słońce w ciągu całego dnia. Tymczasem naukowcy udowodnili, że tego typu zjawiska mogą trwać jeszcze znacznie krócej.
Najkrótsze szybkie błyski radiowe trwają milionowe części sekundy
Najkrótsze szybkie błyski radiowe zaobserwowane przez astronomów są jeszcze krótsze od tych poznanych wcześniej. Takie FRB potrafią trwać tylko milionowe części sekundy. Ich źródłem jest obiekt sklasyfikowany pod nazwą 20121102A, który jest od nas oddalony o około 3 mld lat świetlnych.

Nowe badania udało się przeprowadzić na danych, które zebrano z wykorzystaniem Radioteleskopu Green Bank w miejscowości Green Bank w zachodniej części Wirginii, który widać na zdjęciu otwierającym. Natomiast białe, czerwone i pomarańczowe smugi odpowiadają za przychodzące fale.

Początkowo naukowcy mieli jednak problem z odkryciem ultrakrótkich błysków radiowych, bo potrzebowali danych, dzięki którym mogliby śledzić zmiany z dokładnością do milionowych części sekundy. "Przypadkiem dowiedziałem się, że istnieje publiczny zbiór danych, który możemy w tym celu wykorzystać" - powiedział oświadczeniu główny autor badan Mark Snelders, astronom z Uniwersytetu w Amsterdamie.
Możliwe, że szybkie błyski radiowe mogą być jeszcze krótsze od tych odkrytych przez badaczy do teraz, ale ich zidentyfikowanie będzie wymagało kolejnych nakładów pracy naukowej.
Źródła sygnałów nieznane
Naukowcy od lat głowią się nad tym, co powoduje szybkie błyski radiowe pochodzące z innych galaktyk. Na ten temat stworzono różne teorie, które zakładają, że ich źródłem mogą być gwiazdy neutronowe, czarne dziury lub blitzary. Te ostatnie są hipotetycznymi obiektami na granicy gwiazd neutronowanych oraz czarnych dziur, czyli mających na tyle dużą siłę odśrodkową, że ta nie pozwala zapaść się do ich wnętrza. W ramach ciekawostki warto dodać, że pierwszy sygnał FRB został odkryty w 2007 r. przez zespół badaczy, którym kierował D. R. Lorimer. Stało się to możliwe z użyciem radioteleskopu Parkes Radio Telescope (PRT) w Australii.
Radioteleskop Green Bank /Daniëlle Futselaar/artsource.nl /materiał zewnętrzny

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-najkrotsze-szybkie-blyski-radiowe-uchwycone-przez-astronomow,nId,7106694

Najkrótsze szybkie błyski radiowe uchwycone przez astronomów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zidentyfikowano przyczyny bezprecedensowego trzęsienia Marsa wykrytego przez NASA
Autor: admin (2023-10-29)
Niebywała międzynarodowa współpraca naukowców pod kierunkiem University of Oxford doprowadziła do rozwiązania zagadki największego zarejestrowanego zdarzenia sejsmicznego na Marsie. W badaniach opublikowanych w czasopiśmie Geophysical Research Letters, naukowcy wykluczają uderzenie meteoroidu jako przyczynę wstrząsu, sugerując, że trzęsienie ziemi było wynikiem ogromnych sił tektonicznych działających w skorupie Marsa.
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 4.7, które spowodowało drgania rozchodzące się przez planetę przez co najmniej sześć godzin, zostało zarejestrowane przez lądownik NASA InSight w środę 4 maja 2022 roku. Ze względu na to, że sygnał sejsmiczny był podobny do wcześniejszych wstrząsów spowodowanych uderzeniami meteoroidów, zespół badaczy sądził, że to zdarzenie (o nazwie kodowej 'S1222a') mogło być również spowodowane uderzeniem, i rozpoczął międzynarodowe poszukiwania świeżego krateru.
Mimo że Mars jest mniejszy niż Ziemia, posiada podobną powierzchnię lądową, gdyż nie ma oceanów. Aby zbadać tę ogromną przestrzeń - 144 miliony km² - kierujący badaniem dr Benjamin Fernando z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Oksfordzkiego zwrócił się o wsparcie do Europejskiej Agencji Kosmicznej, Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej, Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych oraz Agencji Kosmicznej Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Uważa się, że była to pierwsza taka współpraca wszystkich misji orbitujących wokół Marsa w ramach jednego projektu.
Podczas swojego pobytu na Marsie, lądownik InSight (którego współprojektantem był Uniwersytet Oksfordzki) zarejestrował co najmniej 8 marsjańskich zdarzeń sejsmicznych spowodowanych uderzeniami meteoroidów. Dwa największe z nich utworzyły kratery o średnicy około 150 metrów. Jeśli zdarzenie S1222a zostało spowodowane uderzeniem, spodziewany byłby krater o średnicy co najmniej 300 metrów. Każda z grup analizowała dane ze swoich satelitów orbitujących wokół Marsa, szukając nowego krateru lub innych charakterystycznych śladów uderzenia (np. chmury pyłu pojawiającej się w godzinach po trzęsieniu ziemi).
Po kilku miesiącach poszukiwań, zespół ogłosił dzisiaj, że nie znaleziono żadnego świeżego krateru. Wnioskują, że zdarzenie było spowodowane uwalnianiem ogromnych sił tektonicznych wewnątrz Marsa, co wskazuje, że planeta jest znacznie bardziej aktywna sejsmicznie niż wcześniej sądzono.
Mars nie ma dziś aktywnych ruchów tektonicznych płyt, więc to zdarzenie prawdopodobnie było spowodowane uwalnianiem stresu w skorupie Marsa. Te naprężenia są wynikiem miliardów lat ewolucji; obejmują schładzanie i kurczenie się różnych części planety w różnych tempach. Wciąż nie rozumiemy w pełni, dlaczego niektóre części planety wydają się mieć wyższe naprężenia niż inne, ale takie wyniki pomagają nam dalej badać. Pewnego dnia te informacje mogą pomóc nam zrozumieć, gdzie na Marsie byłoby bezpieczne dla ludzi, a których miejsc raczej chcielibyśmy unikać.
Źródło: pixabay.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zidentyfikowano-przyczyny-bezprecedensowego-trzesienia-marsa-wykrytego-przez-nasa

Zidentyfikowano przyczyny bezprecedensowego trzęsienia Marsa wykrytego przez NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeff Bezos pokazał NASA model statku kosmicznego Blue Moon, który zabierze ludzi na Księżyc
Autor: tallinn (2023-10-29)
Blue Origin zademonstrowało makietę lądownika Blue Moon, który ma być gotowy do lotu na Księżyc w ciągu najbliższych trzech lat. Najpierw trafi na satelitę bez załogi, a do końca dekady wykona misję załogową.
Założyciel Amazon i Blue Origin, Jeff Bezos, pokazał przedstawicielom NASA, w tym administratorowi agencji Billowi Nelsonowi, „niską wierność” makietę statku kosmicznego w fabryce firmy kosmicznej w Huntsville w Alabamie. Szerokość modułu lądującego wynosi 7 m, a wystartuje on na rakiecie New Glenn firmy Blue Origin. Ta wersja statku nosi nazwę Mark 1 i ma dostarczyć ładunek o masie do 3 ton w dowolne miejsce na powierzchni Księżyca. Większa wersja Mark 2 jest przeznaczona do misji załogowych. W maju ubiegłego roku firma została wybrana do obsługi misji Artemis V, mającej na celu wylądowanie człowieka na Księżycu.
Artemis V oficjalnie zaplanowano na rok 2029, ale w rzeczywistości prawdopodobnie nastąpi opóźnienie. Dzieje się tak dlatego, że misje Artemis III i Artemis IV, również załogowe, ale przydzielone SpaceX, powinny wystartować wcześniej. Zaplanowano je odpowiednio na 2025 i 2028 rok, ale ich los będzie zależał od rakiety Starship, którą trzeba najpierw wynieść na orbitę, a następnie przetestować technologię tankowania w kosmosie,  a wszystko to będzie wymagało wielu udanych startów. Przed pierwszym lotem z załogą SpaceX planuje przeprowadzić demonstracyjną misję bezzałogową z lądowaniem modułu Starship na Księżycu.
Architektura modułu księżycowego Blue Origin jest w dużej mierze podobna do architektury SpaceX: oba wymagają tankowania w kosmosie, tylko Blue Moon wymaga ciekłego wodoru, a Starship wymaga ciekłego metanu. Blue Origin będzie także przeprowadzać loty testowe swoich lądowników na pokładzie rakiety New Glenn, które rozpoczną się dopiero pod koniec przyszłego roku. W ramach każdej misji lądownika załogowego firma będzie musiała wystrzelić trzy rakiety New Glenn, tj. jeden w celu wysłania modułu na orbitę księżycową i dwa kolejne w celu przetransportowania holownika tankowca. Astronauci wystartują z Ziemi na statku kosmicznym Orion i rakiecie SLS. Na orbicie księżycowej statek zadokuje z lądownikiem SpaceX lub Blue Origin, którym poleci na powierzchnię Księżyca. Te same lądowniki zabiorą załogi z powrotem na Oriona, który sprowadzi ich z powrotem na Ziemię.
Lądownik Blue Moon Mark 1 po raz pierwszy odwiedzi Księżyc w ramach misji demonstracyjnej. Planowane są również dodatkowe loty w celu dostarczenia ładunków na powierzchnię Księżyca. Oczekuje się, że rozpoczną się nie później niż w 2026 roku.
Źródło: kadr z YouTube
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/jeff-bezos-pokazal-nasa-model-statku-kosmicznego-blue-moon-ktory-zabierze-ludzi-na-ksiezyc

Jeff Bezos pokazał NASA model statku kosmicznego Blue Moon, który zabierze ludzi na Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilonowa jako kuźnia rzadkich ciężkich pierwiastków
Autor: admin (2023-10-29)
Obserwacje kosmiczne nieustannie dostarczają naukowcom cennych informacji o składzie i ewolucji Wszechświata. Jednym z takich niezwykłych zjawisk, które przyciągnęły uwagę astronomów, jest eksplozja kilonowej, która miała miejsce, gdy dwie gwiazdy neutronowe zderzyły się ze sobą miliard lat świetlnych stąd. Zjawisko to okazało się być fabryką rzadkich ciężkich pierwiastków, co stanowi ważny krok naprzód w zrozumieniu procesów kosmicznych.
Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST) po raz pierwszy zbadał takie zdarzenie, a dane uzyskane w następstwie kolosalnego wybuchu promieniowania gamma, które miało miejsce 7 marca 2023 roku, ujawniły obecność telluru – rzadkiego metalu zbyt ciężkiego, by mógł zostać wytworzony w sercach gwiazd przez proces fuzji. Oprócz telluru, sugerowana była również obecność innych metali, takich jak wolfram i selen. Odkrycie to potwierdziło, że zderzenia gwiazd neutronowych są źródłem ciężkich pierwiastków, co stanowi ważny element rozumienia, jak Wszechświat tworzy materiał i rozprzestrzenia go w przestrzeni kosmicznej.
"Znanych jest zaledwie kilka kilonowych, a to pierwszy raz, gdy mogliśmy przyjrzeć się następstwom kilonowej za pomocą Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba", mówi astrofizyk Andrew Levan z Uniwersytetu Radboud, który prowadził analizę. Dodaje on: "Nieco ponad 150 lat po tym, jak Dmitrij Mendelejew zanotował tabelę pierwiastków, jesteśmy wreszcie w stanie zacząć wypełniać te ostatnie luki w zrozumieniu, skąd pochodzi wszystko".
Gwiazdy to niezwykłe twory kosmiczne. Przetwarzają one wodór, który stanowi większość widzialnej materii Wszechświata, zderzając jego atomy ze sobą, raz za razem, aby stworzyć cięższe pierwiastki: wodór w hel, a potem te cięższe atomy w jeszcze cięższe, aż do żelaza. Jest to punkt, w którym silniki fuzji gwiazd tracą swoją energię. Fuzja żelaza w cięższe pierwiastki wymaga większego wydatku energii, niż jest w stanie wygenerować, co prowadzi gwiazdę na ścieżkę do eksplozji pod ciężarem własnej grawitacji.
Jednak ten energetyczny wybuch może również generować serię reakcji jądrowych, w których jądra atomowe zderzają się z luźnymi neutronami, aby syntetyzować jeszcze cięższe pierwiastki.
Reakcje te muszą zachodzić wystarczająco szybko, aby rozpad radioaktywny nie miał szansy wystąpić, zanim zostaną dodane kolejne neutrony do jądra. Oznacza to, że musi to mieć miejsce tam, gdzie jest dużo wolnych neutronów - na przykład w supernowej lub kilonowej. Ten konkretny proces syntezy jądrowej jest znany jako proces szybkiego pochwytywania neutronów, lub proces r.
Gdy po raz pierwszy obserwowano zderzenie dwóch gwiazd neutronowych w 2017 roku, potwierdzono, że kilonowe produkują pierwiastki procesu r. Naukowcy wykryli obecność strontu, 38. pierwiastka w tabeli pierwiastków.
Gdy w marcu tego roku zaobserwowano wybuch promieniowania gamma o nazwie GRB230307A, naukowcy natychmiast skierowali swoją uwagę na bliższe zbadanie tego zjawiska. GRB230307A była naprawdę spektakularna - jeden z najjaśniejszych wybuchów promieniowania gamma, które kiedykolwiek zaobserwowano, 1000 razy jaśniejsza niż typowe i ponad milion razy jaśniejsza niż cała Galaktyka Drogi Mlecznej.
Była również wyjątkowo długo trwającym zjawiskiem, około 200 sekund. Taka długa obserwacja jest uważana za sygnaturę kilonowej - wybuchy gamma supernowych trwają znacznie krócej. Obserwacje w wielu długościach fal potwierdziły to: profil następstw wybuchu był zgodny z pochodzeniem od kilonowej.
A ponieważ wiadomo, że kilonowe są źródłem pierwiastków procesu r, astronomowie poprosili o możliwość zbadania źródła eksplozji za pomocą podczerwienego JWST. 5 kwietnia naukowcy skierowali teleskop na poświatę, która miała już znaczący składnik podczerwony, i zbierali spektra.
Te dane ujawniły obecność telluru, 52. pierwiastka w tabeli pierwiastków. To dość ciężki pierwiastek. Oznacza to, że w rozpraszającym się materiale wyrzuconym z kolizji gwiazd neutronowych prawdopodobnie znajdują się inne pierwiastki procesu r, chociaż potrzebne będą dodatkowe obserwacje, aby to potwierdzić.
Warto również zauważyć, że eksplozja miała miejsce w naprawdę dziwnym miejscu: w przestrzeni międzygalaktycznej, 120 000 lat świetlnych od najbliższej galaktyki. Badacze ustalili, że prawdopodobnie to galaktyka była miejscem, skąd pochodziły dwie gwiazdy neutronowe jako normalne, masywne gwiazdy; gdy każda z nich eksplodowała jako supernowa w przeszłości, jedna po drugiej, siła eksplozji była wystarczająca, aby wyrzucić je całkowicie poza galaktykę.
Źródło: © NASA, ESA, CSA, STScI, A. Levan/IMAPP, Warw, A. Pagan/STScI
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/kilonowa-jako-kuznia-rzadkich-ciezkich-pierwiastkow

Kilonowa jako kuźnia rzadkich ciężkich pierwiastków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie wykonali największą w historii symulację komputerową Wszechświata
2023-10-29.
Międzynarodowy zespół astronomów przeprowadził największą jak dotąd kosmologiczną symulację komputerową, pozwalającą prześledzić rozkład nie tylko ciemnej, ale i zwykłej materii (takiej jak ta, która tworzy planety, gwiazdy i galaktyki). Dzięki temu lepiej poznamy ewolucję Wszechświata.
Symulacje z serii FLAMINGO pozwalają obliczyć przebieg zmienności wszystkich składników Wszechświata, czyli zwykłej i ciemnej materii oraz ciemnej energii, z uwzględnieniem wielu różnych praw fizyki. W miarę postępu symulacji powstają w niej wirtualne galaktyki i ich gromady. Symulacje takie jak ta odgrywają kluczową rolę w naukowej interpretacji bardzo dużych zbiorów danych, łącząc przewidywania teoretyczne na temat Wszechświata ze współczesnymi obserwacjami. Warto dodać, że ilości wciąż napływających danych obserwacyjnych o galaktykach, kwazarach i gwiazdach są obecnie ogromne. W ich dostarczaniu przodują uruchomiony niedawno przez Europejską Agencję Kosmiczną Teleskop Euclid i oczywiście Teleskop Jamesa Webba NASA.
Zgodnie z teorią właściwości całego Wszechświata są określone przez kilka liczb zwanych parametrami kosmologicznymi. Ich wartości mogą być bardzo precyzyjnie mierzone na różne sposoby. Jedna z tych metod pomiarowych opiera się na właściwościach kosmicznego mikrofalowego tła (CMB), słabej poświaty pozostałej po najwcześniejszych etapach ewolucji kosmosu. Jednak wartości parametrów kosmologicznych wyznaczone na bazie CMB wcale nie są zgodne z wartościami zmierzonymi za pomocą innych technik, opierających się na  przykład na sposobie, w jaki siła grawitacji galaktyk zakrzywia światło (soczewkowanie grawitacyjne). Te rozbieżności mogą sygnalizować poważne braki w naszym standardowym modelu kosmologicznym, a nawet w całej fizyce. To jednak z pomocą przychodzą właśnie zaawansowane symulacje komputerowe, które mogą ujawniać przyczynę otrzymywanych rozbieżności pomiaru, ponieważ dostarczają naukowcom informacje o możliwych odchyleniach (błędach systematycznych) w tych pomiarach. A jeśli żadne z nich nie okaże się wystarczające do wyjaśnienia rozbieżności, kosmologia znów znajdzie się w poważnych tarapatach.
Do tej pory symulacje komputerowe używane do porównywania przewidywań teoretycznych z obserwacjami śledziły tylko rozkład i ewolucję zimnej ciemnej materii. Nie bez powodu. To właśnie ona dominuje w kosmosie. Jednak uczeni uważają, że wkład zwykłej materii nie może być dłużej zaniedbywany, ponieważ to właśnie on może w rezultacie okazać się zbliżony do mierzonych różnic między modelami i czystymi obserwacjami. Jednak symulacje obejmujące również zwykłą materię barionową są trudniejsze i wymagają znacznie większej mocy obliczeniowej. Wynika to z faktu, że zwykła materia – stanowiąca zaledwie szesnaście procent całej materii we Wszechświecie – oddziałuje nie tylko grawitacyjnie, ale także poprzez ciśnienie gazu, co może powodować wyrzucanie materii z galaktyk przez aktywne czarne dziury i supernowe daleko w przestrzeń międzygalaktyczną. Siła tych międzygalaktycznych podmuchów zależy od ilości eksplozji w ośrodku międzygwiazdowym i jest bardzo trudna do oszacowania. Co więcej, wkład neutrin, subatomowych cząstek o bardzo małej, ale nie do końca znanej masie, jest równie ważny, ale ich wkład nie był jak dotąd brany pod uwagę w podobnych symulacjach.
Dopiero teraz astronomowie wykonali serię symulacji komputerowych śledzących tworzenie się struktur w rozkładzie ciemnej materii, zwykłej materii i neutrin. Efekt wspomnianych już wiatrów galaktycznych został skalibrowany przy użyciu uczenia maszynowego, poprzez porównanie przewidywań wielu różnych symulacji o stosunkowo małych objętościach z obserwowanymi masami galaktyk i rozkładem gazu w gromadach galaktyk. Modelowano nasz kosmos w różnych objętościach kosmologicznych i przy różnych rozdzielczościach. Zespół zmieniał też poszczególne parametry modelu, w tym siłę wiatrów galaktycznych i masę neutrin.
Pierwsze wyniki symulacji pokazują, że zarówno neutrina, jak i zwykła materia są niezbędne do uzyskania dokładnych przewidywań dla Wszechświata, ale nie eliminują sprzeczności między różnymi wynikami obserwacji kosmologicznych.
Największa z serii symulacja obejmuje 300 miliardów cząstek (o masie małej galaktyki każda) zawartych w objętości sześciennej o krawędzi dziesięciu miliardów lat świetlnych. Uważa się, że jest to największa kosmologiczna symulacja komputerowa ze zwykłą materią, jaką kiedykolwiek przeprowadzono. Matthieu Schaller z Uniwersytetu w Lejdzie, jeden z jej twórców, podkreśla, że na jej potrzeby opracowano nowy kod SWIFT, który efektywnie rozdziela pracę obliczeniową pomiędzy... 30 tysięcy procesorów.
Symulacje FLAMINGO bez wątpienia otwierają nowe wirtualne okno na Wszechświat, które pomoże znacznie lepiej wykorzystać także dopiero nadchodzące obserwacje kosmologiczne. Ogromna ilość wirtualnych danych to też nowe możliwości w zakresie dokonywania odkryć teoretycznych i testowania nowych technik analizy danych, w tym modnego dziś w nauce Machine Learning. maszynowego. To właśnie dzięki algorytmom uczenia maszynowego astronomowie mogą tworzyć przewidywania dla losowo wybranych wirtualnych wszechświatów. Porównując je następnie z obserwacjami struktury wielkoskalowej Wszechświata, w którym żyjemy, mogą oszacować wartości parametrów kosmologicznych. Co więcej, mogą zmierzyć odpowiadające im niepewności pomiarowe, porównując je z obserwacjami, które nakładają znane ograniczenia na składową związaną z działaniem wiatrów galaktycznych.
Efektem dotychczasowych prac z symulacjami FLAMINGO są trzy artykuły opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society: jeden opisuje zastosowane metody, drugi przedstawia samą symulację, a w trzecim autorzy analizują, jak dobrze symulacje odtwarzają wielkoskalową strukturę materii.
 
Czytaj więcej:
•    Cały artykuł
•    Joop Schaye et al, The FLAMINGO project: cosmological hydrodynamical simulations for large-scale structure and galaxy cluster surveys, Monthly Notices of the Royal Astronomical Society (2023)
•    Roi Kugel et al, FLAMINGO: Calibrating large cosmological hydrodynamical simulations with machine learning, Monthly Notices of the Royal Astronomical Society (2023)

Źródło: Phys.org
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: Rzut na wycinek o grubości 130 milionów lat świetlnych w symulacji o objętości sześciennej 9 132 milionów lat świetlnych na bok. Jasność tła obrazuje gęstość powierzchniową zimnej ciemnej materii, kolor odzwierciedla gęstość powierzchniową masywnych neutrin. Włóknista kosmiczna sieć wielkoskalowej struktury kosmosu jest doskonale widoczna. Kolor zmienia się bardziej płynnie niż jasność, co świadczy o tym, że neutrina gromadzą się na większych skalach długości niż zimna ciemna materia. Źródło: Josh Borrow, zespół FLAMINGO i konsorcjum Virgo.
Obraz w tle przedstawia obecny rozkład materii w wycinku największej symulacji FLAMINGO, o rozmiarze sześciennym 2,8 Gpc (9,1 miliarda lat świetlnych) na jeden bok. Jasność obrazu tła oddaje aktualny rozkład ciemnej materii, a jego kolor określa rozkład neutrin. Wstawki przedstawiają trzy kolejne powiększenia wyśrodkowane na najbardziej masywnej gromadzie galaktyk i kolejno pokazują: temperaturę gazu, gęstość ciemnej materii i wirtualne obserwacje rentgenowskie (Schaye et al. 2023). Źródło: Josh Borrow, zespół FLAMINGO i konsorcjum Virgo.

Astronomers carry out largest ever cosmological computer simulation
https://www.youtube.com/watch?v=61muIJoQy9M

Ewolucja najbardziej masywnej gromady galaktyk w symulacji o wysokiej rozdzielczości. Główny kadr przedstawia gęstość gazu (określa ją tu jasność) i temperaturę (zakodowaną poprzez odcień), przy czym kolor biały oznacza najgorętszy i najgęstszy gaz w ośrodku gromady. Wstawka ukazuje ewolucję gęstości ciemnej materii w centrum jednej z gromad. Gromada rozrasta się zarówno poprzez ciągłą akrecję materii wzdłuż włókien, jak i okazjonalne gwałtowne zjawiska fuzji, które podgrzewają gaz. Źródło: Yannick Bahé, zespół FLAMINGO i konsorcjum Virgo.

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-wykonali-najwieksza-w-historii-symulacje-komputerowa-wszechswiata

Astronomowie wykonali największą w historii symulację komputerową Wszechświata.jpg

Astronomowie wykonali największą w historii symulację komputerową Wszechświata2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko miesiące zostały do słonecznego kataklizmu, który cofnie nas w rozwoju o stulecie?
2023-10-30.
Bez Słońca nie ma życia, ale najbliższa nam gwiazda może je poważnie utrudnić. Wystarczy jeden rozbłysk, abyśmy cofnęli się o stulecie, tracąc łączność i prąd. Naukowcy biją na alarm, bo do niewyobrażalnego kataklizmu może dojść w najbliższych miesiącach.
Aktywność słoneczna systematycznie rośnie i to znacznie szybciej niż wynikało to z ostatnich prognoz naukowców z NASA. Zaskakuje zarówno liczba ciemnych plam, czyli obszarów aktywnych, jak i siła wybuchów, które produkują. Nie było tak od 2003 roku.
Wszystko wskazuje na to, że szczyt aktywności słonecznej czeka nas już w 2024 roku, a więc o rok wcześniej niż się spodziewano, w dodatku będzie jeszcze silniejszy, a to bardzo niepokojące informacje.
Niebezpieczne „czarne piegi” na Słońcu
Na obrazach z sond kosmicznych najbliższa nam gwiazda wygląda jakby była pokryta piegami. To obszary aktywne (zwane plamami), które nie tylko generują rozbłyski promieniowania rentgenowskiego, ale również wyrzucają gigantyczne ilości plazmy w przestrzeń kosmiczną.
Jedne plamy zmniejszają się zanikają, a inne powiększają się. Niektóre są wielokrotnie większe od Ziemi. Pochodzące z nich impulsy ekstremalnego promieniowania ultrafioletowego jonizują górne warstwy ziemskiej atmosfery.
Powodują przy tym częste przerwy w odbiorze fal krótkich. Incydenty związane z zakłóceniami łączności telekomunikacyjnej mają charakter regionalny i w ostatnim czasie zdecydowanie się nasilają. Praktycznie codziennie mamy zakłócenia fal radiowych klasy R1.
Czeka nas powtórka z 1859 roku?
Gdyby jedna z takich olbrzymich plam znajdowała się w środkowej części słonecznej tarczy, naprzeciw Ziemi i doszło w niej do wybuchu skierowanego w naszą stronę. To istnieje zagrożenie, że gigantyczne ilości słonecznej plazmy dotarłyby do ziemskich biegunów magnetycznych.
Wówczas grozi nam niezwykle silna burza geomagnetyczna, której efektem będą spektakularne zorze polarne, w skrajnym przypadku widoczne niemal na całej planecie, daleko od obszarów polarnych. To świadczyłoby o bardzo poważnym zagrożeniu.
Mogłoby się to skończyć dla ludzkości tragicznie, znacznie gorzej niż we wrześniu 1859 roku, gdy miało miejsce tzw. zjawisko Carringtona. Wiatr słoneczny dotarł do ziemskich biegunów magnetycznych w ciągu niecałych 20 godzin, a więc 2-3 razy szybciej niż zazwyczaj.
Doszło do zakłóceń i awarii w sieci telegraficznej w Europie i Ameryce Północnej. Zorze polarne, zwykle widoczne nad obszarami polarnymi, tym razem obserwowano niemal na całym świecie, nawet w krajach położonych w pobliżu równika.
Ludzkość nie dysponowała wówczas urządzeniami, które mogłyby odnotować tego typu zdarzenie. Nie miało ono też większego wpływu na normalne funkcjonowanie społeczeństwa, bo nie istniała wówczas żadna powszechna elektronika, a pierwsza na świecie sieć elektroenergetyczna na wysoką skalę powstała dopiero przeszło 20 lat później.
Kataklizm minął nas dosłownie o krok
23 lipca 2012 roku na Słońcu doszło do największego wybuchu jaki kiedykolwiek odnotowano za pomocą sond kosmicznych. Miał on miejsce na skraju widocznej z Ziemi strony tarczy słonecznej. Tylko fakt, że wyrzut nie był skierowany bezpośrednio z naszą stronę, nie odczuliśmy jego skutków. A mogło być naprawdę groźnie.
Naukowcy przez wiele miesięcy badali to zjawisko i doszli do zatrważających wniosków. Ustalono, że do koronalnego wyrzutu materii (CME) doszło z plamy o numerze 1520. Wiatr słoneczny osiągnął rekordową prędkość aż 12 milionów kilometrów na godzinę i rozprzestrzenił naładowane cząstki po Układzie Słonecznym.
Mógłby nastąpić reset cywilizacji
Dobry przykład, jak groźny może być olbrzymi rozbłysk na Słońcu, mieliśmy w 1989 roku. Podczas burzy magnetycznej w marcu i sierpniu doszło do awarii sieci energetycznej w kanadyjskim stanie Quebec. 6 milionów odbiorców nie miało prądu przez 9 godzin, w dodatku pracę musiała przerwać główna kanadyjska giełda papierów wartościowych, co przyniosło gigantyczne straty finansowe.
Dzisiaj, gdy nasze codzienne życie, od transportu po łączność, uzależnione jest od energii elektrycznej, skutki takiego zjawiska, jak w 1859 roku, byłyby katastrofalne. Naukowcy sądzą, że przy odpowiednio silnej burzy magnetycznej, powstałej po wybuchu na Słońcu, uszkodzenie sieci energetycznej może objąć nawet całe kraje.
Setki milionów odbiorców straciłoby prąd na całe tygodnie, a nawet miesiące. W skrajnych przypadkach przywracanie dostaw energii trwałoby kilka lat. Naprawa całych systemów energetycznych byłaby niezwykle czasochłonna i kosztowna. Według szacunków niemieckiej firmy ubezpieczeniowej Allianz straty materialne takiego zdarzenia mogłyby sięgać nawet bilionów dolarów.
To może się okazać gorsze dla normalnego funkcjonowania społeczeństwa niż odbudowa po przejściu tornada czy nawet największej powodzi. Zjawiska te dotykają miasta, regiony i kraje, zaś wpływ Słońca obejmuje całe kontynenty, całą naszą planetę jednocześnie.
Coraz mniej czasu na przygotowania
Naukowcy kilkukrotnie obserwowali za pomocą sond kosmicznych gigantyczne burze na powierzchni Słońca, jednak te największe szczęśliwie nie były skierowane ku Ziemi. Należy jednak zakładać, że w przyszłości olbrzymia chmura plazmy nas nie ominie, a wówczas kataklizm jest gotowy.
Mając na uwadze 11-letni cykl słoneczny, obecnie znajdujemy się w trakcie cyklu wzrostowego. Do października 2024 roku czeka nas kolejne maksimum aktywności Słońca. To oznacza, że w najbliższych miesiącach sytuacja może się skomplikować. Aby lepiej poznać naszą gwiazdę i opracować skuteczne metody ochrony mamy już bardzo niewiele czasu. Słońce bezustannie obserwowane jest przez kilka sond kosmicznych. Jedną z nich jest Solar Dynamics Observatory (SDO), która każdego dnia gromadzi aż 1,5 TB danych. Specjaliści mozolnie analizują te informacje pod kątem kosmicznych prognoz pogody, których zadaniem jest informowanie o możliwych zagrożeniach dla sond kosmicznych, satelitów czy samolotów.
Jednak to zbyt mało, aby można było poczuć się bezpiecznie. Dlatego astronomowie z Uniwersytetu Stanforda pracują już nad inteligentnym systemem wyposażonym w specjalne algorytmy, które sprawią, że będzie on przygotowywał precyzyjne prognozy, na podstawie całej masy danych, a także uczył się, zbierał potrzebne doświadczenie i polepszał swoją skuteczność.
Sztuczna inteligencja będzie pracowała na podstawie określonych wzorów, a swoją wiedzę będzie czerpała z bazy ponad 2 tysięcy regionów, które obecnie obserwowane są przez sondę SDO. Efektem pracy systemu ma być niezwykle szybka i szczegółowa prognoza dotycząca nadchodzących wybuchów i rozbłysków słonecznych.
Pozwoli ona przewidzieć docierające do Ziemi strumienie wiatru słonecznego na 30 minut przed rozpoczęciem się burzy geomagnetycznej. To niewiele czasu, ale na więcej nie możemy sobie pozwolić.
Takie rozwiązanie jest bardzo istotne dla normalnego funkcjonowania naszej cywilizacji, gdyż pozwoli nam to odpowiednio wcześniej zabezpieczyć się przed nadciągającym kosmicznym kataklizmem i, tym samym, maksymalnie ograniczyć jego skutki.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
Tak wygląda nasza gwiazda. Fot. NASA.
Liczne plamy na powierzchni Słońca w marcu 2001 roku. Fot. NASA.
Zorze polarne są skutkiem wysokiej aktywności słonecznej. Fot. Pixabay.
Tak wygląda słoneczna protuberancja. Fot. NASA.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-10-30/tylko-miesiace-zostaly-do-slonecznego-kataklizmu-ktory-cofnie-nas-w-rozwoju-o-stulecie/

Tylko miesiące zostały do słonecznego kataklizmu, który cofnie nas w rozwoju o stulecie.jpg

Tylko miesiące zostały do słonecznego kataklizmu, który cofnie nas w rozwoju o stulecie2.jpg

Tylko miesiące zostały do słonecznego kataklizmu, który cofnie nas w rozwoju o stulecie3.jpg

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzenie w listopadowe niebo
2023-10-30.
Choć dłuższe noce cieszą obserwatorów nieba, wieloletnia praktyka obserwacyjna pokazuje nam, że niestety częste jesienne zachmurzenia uniemożliwiają podziwianie nocnego nieba pełnego gwiazd. Ponadto musimy się znów przyzwyczaić, szczególnie przez pierwszy tydzień miesiąca, do październikowej zmiany czasu. Za dnia interesować nas będzie przede wszystkim Słońce, które nie próżnuje i podąża zdecydowanie do maksimum swojego 25 cyklu aktywności, które przewidywane jest przez heliofizyków na początek 2025 roku.
Słońce
Widoma deklinacja naszej gwiazdy systematycznie maleje, a w związku z tym długość dnia na półkuli północnej stale się skraca, zaś na południowej wydłuża – tam teraz jest upragniona wiosna. W listopadzie w Małopolsce ubędzie dnia "tylko" o 80 minut; z 9 godz. 47 minut w pierwszym dniu do 8 godz. 27 minut ostatniego dnia miesiąca. W dniu Wszystkich Świętych Słońce wschodzi o godz. 6.30, a zachodzi o godz. 16.17. Natomiast ostatniego dnia listopada jego wschód nastąpi już o godz. 7.15, a zachód o 15.42. W praktyce, jak wiemy na podstawie wieloletnich obserwacji, najczęściej Słońce wynurza się z listopadowych mgieł dopiero południową porą. Natomiast z całą pewnością we wtorek 22 XI "przejdzie" ono ze znaku Skorpiona w znak Strzelca. Przez cały miesiąc aktywność magnetyczna Słońca będzie na wysokim poziomie, co manifestować się będzie między innymi plamami i licznymi rozbłyskami rentgenowskimi na jego powierzchni, a astronauci na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i heliofizycy z pewną obawą i niepokojem czekają na jego niespodzianki, oby nie gwałtowne, w trwającym wzroście aktywności.
Księżyc
Natomiast ciemne bezksiężycowe noce, dogodne do obserwacji astronomicznych, wystąpią w drugiej dekadzie miesiąca, bowiem kolejność faz Księżyca będzie następująca: ostatnia kwadra 5 XI o godz. 9.37, nów 13 XI o godz. 10.27, pierwsza kwadra 20 XI o godz. 11.50 i pełnia 27 XI o godz. 10.16. W apogeum (najdalej od Ziemi) znajdzie się Księżyc 6 XI o godz. 23.00, a w perygeum (najbliżej Ziemi) będzie 21 XI o godz. 22.00. Warto zaznaczyć, że Księżyc w swej wędrówce po niebie zbliży się do jasnych gwiazd: 3 XI o godz. 19.30 do Polluksa, 6 XI o godz.17.20 do Regulusa, a 20 XI o godz.15.00 do Saturna. Zakryje też Wenus (9 XI), ale to zjawisko nie będzie u nas widoczne.
Planety
Merkurego możemy obserwować nisko na wieczornym niebie dopiero od 10 XI. Wcześniej krył się w promieniach Słońca, podobnie jak to czynić będzie Mars przez cały miesiąc. Wenus gra rolę Jutrzenki i w listopadzie poprzedza wschód Słońca o ponad dwie godziny. Gazowego olbrzyma Jowisza z gromadką czterech galileuszowych księżyców, dominującego na naszym niebie, można obserwować przez całą noc, bo będzie 3 XI w opozycji do Słońca, goszcząc w gwiazdozbiorze Barana. Również Saturna z pięknymi pierścieniami dostrzeżemy od wieczora w gwiazdozbiorze Wodnika na południowo-zachodnim niebie. Natomiast planeta Uran, po opozycji 13 XI, a przebywająca w gwiazdozbiorze Barana, dostępna będzie do obserwacji teleskopowych od wczesnych godzin wieczornych, przez całą noc. Neptuna w Rybach, który był w opozycji 19 IX, możemy obserwować przez lunetkę, w pierwszej połowie nocy, w południowo-zachodniej części nieba.
Inne zjawiska
W tym miesiącu promieniują dwa silne roje meteorów: Taurydy i Leonidy. Taurydy mają podwójny radiant (południowy - S i północny - N) w gwiazdozbiorze Byka. Maksimum ich aktywności przypada na 6 XI (S) i 12 XI (N). Ten rój meteorów to pozostałość po warkoczu krótkookresowej komety Enckego, która swego czasu rozpadła się na dwie części. Obserwuje się przeciętnie z tego roju od 10 do 15 "spadających gwiazd" na godzinę. Stosunkowo często występują też jasne bolidy, wybiegające z obszaru nieba w pobliżu gromad gwiazd: Plejad i Hiad. W tym roku obserwacjom wieczornym obu rojów nie będzie przeszkadzał Księżyc będący wówczas po ostatniej kwadrze i tuż przed nowiem. Korzystajmy przy okazji z tego faktu wieczorem i podziwiajmy wstęgę Drogi Mlecznej, czyli naszej Galaktyki.
Leonidy promieniują z konstelacji Lwa, od 10 do 23 listopada (w ilości do 20 przelotów na godzinę), z maksimum 17 XI i 18 XI nad ranem. Rój ten związany jest z pozostałością po warkoczu komety Tempel-Tuttle. Warunki obserwacyjne maksimum tego roju też będą dobre, bowiem Księżyc będzie przed pierwszą kwadrą i wschodzi dopiero o północy. Dysponując wolną chwilą, mimo wszystko spójrzmy w niebo, najczęściej spowite listopadowymi mgłami i chmurami, o czym dobitnie świadczy może mało optymistyczne staropolskie przysłowie:
Deszcze listopadowe budzą wiatry grudniowe
Zatem u progu grudnia i zbliżającej się – jak to się mówi – milowymi krokami zimy, pogodnego nieba wszystkim Państwu gorąco życzę.
Adam Michalec
MOA w Niepołomicach, 3 października 2023
 
Źródło: MOA
Opracowanie: Adam Michalec, Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: Księżyc i Saturn nad Małopolską, niebo południowe. 20 listopada 2023, godzina 16:30. Źródło: Stellarium.org.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spojrzenie-w-listopadowe-niebo-1

Spojrzenie w listopadowe niebo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkryli małą „uciekającą gwiazdę”
2023-10-30.
Międzynarodowy zespół naukowców po raz pierwszy odkrył protogwiazdę opuszczającą swoje miejsce narodzin, co dostarcza dowodów obserwacyjnych na początkowy stan uciekających gwiazd.
Gwiazdy opuszczają miejsce swojego powstania i rozpraszają się po całej Galaktyce. Proces ten jest istotny dla ewolucji Galaktyki. Badania teoretyczne wskazują na dwa możliwe powody, dla których gwiazdy uciekają. Po pierwsze, mogą być wyrzucane z młodych układów wielokrotnych gwiazd w wyniku interakcji. Po drugie, mogą również zyskiwać energię kinetyczną w trakcie zapadania się lub interakcji z obłokami molekularnymi.

Gwiazdy, których trajektorie są stosunkowo wyraźne, zazwyczaj całkowicie oddzielają się od miejsca swojego powstania. Natomiast młode protogwiazdy zwykle głęboko osadzone są w obłokach molekularnych, co utrudnia pomiar ich cech kinematycznych. W rezultacie, obserwacyjne dane dotyczące uciekających gwiazd nadal są niekompletne.

Jednak teraz zespół naukowców z Narodowego Obserwatorium Astronomicznego (NAOC) Chińskiej Akademii Nauk (CAS), Obserwatorium w Szanghaju (SHAO) CAS i Uniwersytetu w Guangzhou, korzystając z linii widm molekularnych o wysokiej rozdzielczości, po raz pierwszy odkrył protogwiazdę, która opuszcza swoje miejsce narodzin. To dostarcza nowych dowodów obserwacyjnych na początkowy stan uciekających gwiazd.

Badania zostały opublikowane w czasopiśmie The Astrophysics Journal.

Naukowcy skorzystali z ALMA, aby przeprowadzić obserwacje dużej próbki młodych regionów gwiazdotwórczych.

W obszarze tworzenia gwiazd G352.63-1.07 naukowcy odkryli rdzeń protogwiazdy, który wykazywał zauważalne przesunięcie prędkości. Rdzeń został zaobserwowany w różnych liniach molekularnych, z których wszystkie wskazywały, że protogwiazda porusza się z inną prędkością niż jej macierzysty obłok. Co więcej, wszystkie linie molekularne dokładnie śledziły gęsty rdzeń, co zapewniło wyjątkową okazję do pomiaru ruchu gwiazdy.

Na podstawie prędkości widmowej linii molekularnych, protogwiazda wykazuje znaczące przesunięcie ku fioletowi o wartości -2,3 km/s względem swojego macierzystego, włóknistego obłoku molekularnego. Jednocześnie rdzeń znajduje się dokładnie w centralnym zagłębieniu obłoku macierzystego, co sugeruje, że był pierwotnie częścią wewnętrzną tego obłoku.

Przesunięcie przestrzenne rdzenia o wartości 0,025 roku świetlnego oraz prędkość ucieczki (-2,3 km/s) wskazują, że ucieczka rdzenia miała miejsce mniej niż 4000 lat temu, przy wykorzystaniu energii kinetycznej wynoszącej 1045 ergów. To czyni ucieczkę rdzenia G352.63-1.07 jednym z najmłodszych i najbardziej energetycznych zdarzeń w obszarach tworzenia gwiazd Drogi Mlecznej.

Dodatkowo, choć prędkość ucieczki gwiazdy centralnej jest znacznie niższa niż w przypadku szybkich gwiazd wyrzucanych z gromad gwiazd, jest ona porównywalna do średniej prędkości rozpraszania młodych gwiazd. Sugeruje to, że zapadanie się obłoku powinno być głównym mechanizmem napędzającym ucieczkę gwiazd.

Gwiazdy są olbrzymimi reaktorami syntezy jądrowej we Wszechświecie. Ta uciekająca gwiazda odkryta teraz jest wciąż we wczesnym stadium – powiedział profesor LI Di, główny naukowiec Interstellar Medium Group w Narodowym Obserwatorium Astronomicznym (NAOC) i współautor artykułu. Ta praca pozwoliła nam uchwycić początkowy moment ruchu ucieczki gwiazd w pobliskich aktywnych obszarach gwiazdotwórczych, takich jak Obłok Molekularny Oriona. To wzbogaca naszą wiedzę na temat pochodzenia gwiazd i stawia przed nami wiele wyzwań.

W przyszłości naukowcy przeprowadzą bardziej dogłębne analizy interakcji wielu gwiazd i wybuchowej ekspansji gazu w G352.63-1.07.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CAS

Urania
Obraz w średniej podczerwieni G352.63-1.07. Źródło: NOC
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/10/astronomowie-odkryli-maa-uciekajaca.html

Astronomowie odkryli małą uciekającą gwiazdę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzy nowe opowiadania SF już na Portalu!
2023-10-30.
Serdecznie zapraszamy do przeczytania trzech opowiadań science-fiction nadesłanych na konkurs literacki Uranii „Fantasia Copernicana”, które pojawiły się na Portalu w dziale „Fantastyka naukowa” oraz do zapoznania się z postaciami Autorów!
 
W potrzasku
„W potrzasku” to opowiadanie Piotra Kuzio, który zainspirował się w swojej twórczości twierdzeniem Kopernika (o którym można przeczytać tutaj: link) jak i samym dziełem Mikołaja Kopernika pt. „O obrotach sfer niebieskich” (link).
Piotr Kuzio to inżynier IT, od ponad dwóch dekad związany z międzynarodową firmą telekomunikacyjną. Zdobyte doświadczenie i obserwacje życia korporacyjnego przeniósł wraz z przyjaciółmi w świat debiutanckiego kryminału „Sprint”. Z nieustającą fascynacją przygląda się rozwojowi techniki i odkryciami nauk przyrodniczych. Miłośnik literatury popularnej i popularnonaukowej, SF i przygodowej, filmu i realistycznych gier akcji. Rocznik ‘75. Mąż i ojciec dwójki chłopców. Zwolennik zasady, że pisać trzeba tak, by się chciało czytać, chyba że ma się coś do powiedzenia.
Zapraszamy do przeczytania opowiadania „W potrzasku”.
 
Klub 27
„Klub 27” to opowiadanie Mariusza Olejniczaka, który do napisania tego opowiadania zainspirował się... VIII księgą przygód Tytusa, Romka i A’Tomka pt. „Tytus astronomem” autorstwa H. J. Chmielewskiego.
Jak Autor sam pisze o sobie:
Przede wszystkim, do pisania zachęciła mnie moja żona, Agnieszka i tym samym ogromną część „splendoru” jej zawdzięczam. Uwielbiam czytać, przede wszystkim komiksy, których jestem maniakalnym fanem. Wolne chwile i, jeśli głębokość portfela pozwoli, spędzam na podróżowaniu. Oczywiście z Rodziną. Uwielbiam ciszę, chyba że jest zakłócona dźwiękami tzw. „ciężkiej muzyki” ze wskazaniem szczególnie na heavy metal. Znajomi, znając moją wielką miłość do Realu Madryt i czytając krótkie opisy po każdym ich meczu, mówią do mnie „Redaktor Vamos” 😄 Jedyny sport, na który mi pozwala obecna sylwetka, to dart, ale tylko w wykonaniu amatorskim.  
Zapraszamy do lektury opowiadania „Klub 27”.
 
Agent Koper
„Agent Koper” - to opowiadanie Leszka Gołuchowskiego, który o swojej inspiracji pisze tak:
Bezpośrednią inspiracją do napisania opowiadania, oprócz oczywistego faktu zamiłowania do astronomii, wielkich mi i podziwianych przeze mnie rodaków oraz życia arystokracji średniowiecznej zwłaszcza na obszarze działań książąt mazowieckich oraz zakonu krzyżackiego, był obraz Mikołaja Kopernika ze zbioru Gołuchowskich (a więc nazwiska, którego sam noszę) zwany portretem gołuchowskim, a zaginionym w czasie drugiej wojny światowej w wyniku nazistowskiej grabieży. Przedstawiał on Mikołaja Kopernika znacznie starszego aniżeli słynny obraz toruński. Sam obraz jest na tyle intrygujący, że był bezpośrednim dowodem na prawdziwość rekonstrukcji twarzy wielkiego uczonego z odnalezionej w katakumbach katedry fromborskiej czaszki. Czy jednak to są te same postacie? Zapewne, ale umysł literacki może podpowiedzieć i inne scenariusze, co też skrzętnie wykorzystuję, łącząc dość swobodnie, a czasami naciągając fakty oraz daty historyczne (uznaję to za swoje prawo literackie, jak i fantazję) i osadzając opowieść w konwencji szpiegowsko-sensacyjnej. Przy okazji samo tło historyczne mniej więcej odpowiada prawdzie. Jest bowiem królowa Bona i jej zasługi co do wzbogacenia kuchni polskiej, ale i polityki pełnej intryg i knowań, co też musiało zakończyć się jej ucieczką z kraju do rodzinnego Bari we Włoszech. Jest też spór Jagiellonów z rodem Watzenrode, a co za tym idzie i Kopernikami, których wuj Łukasz był mentorem. Są w końcu prawdziwe realia geopolityczne, w jakich znajdowała się Rzeczpospolita sąsiadująca od północy z Prusami Królewskimi i Książęcymi. Jedna rzecz tylko się nie zgadza – w świetle dzisiejszej wiedzy historycznej Mikołaj Kopernik nigdy nie miał tak bardzo młodszego od siebie brata o tym samym imieniu. Chociaż…
Miłośnikiem fantastyki jestem od 1982 roku; od dnia, w którym otrzymałem od rodziców 2. numer czasopisma „Fantastyka”. Ich celem było osłodzenie mi nudnych chwil związanych z obowiązkiem „wyleżenia” w łóżku jakiejś dziecięcej choroby. Miałem wtedy 11 lat. Zamiłowanie do astronomii pojawiło się równoległe, jako uzupełnienie marzeń o kosmicznych podróżach i przygodach. O sobie mogę powiedzieć tyle, że jestem z pokolenia kosmonautów, a nie astronautów. Gdzie obok Karola Wojtyły, to Mirosław Hermaszewski jest świętością i największym dla mnie polskim bohaterem wszech czasów. Zawodowo spełniam się w obszarze internetowych projektów. Po zrealizowaniu setek z nich pojawił się ten najważniejszy – crème de la crème – portal rządowej i samorządowej administracji publicznej Gov.pl, którego jestem w dużej mierze architektem. Szczególną sympatią darzę jednakże pierwszą w Polsce wdrożoną przeze mnie księgarnię self-publishingową - poczytaj.to.
Pisaniem zajmuję się okazjonalnie, ale dość konsekwentnie już od kilkudziesięciu lat. Dotychczasowe utwory pisane do szafy powoli zamieniam na publikacje drukowane i pierwsze dzieła zaczęły pojawiać się właśnie w poczytaj.to. Czy przypadną one do gustu czytelnikom? Tego nie wiem, ale jestem przekonany, że warto próbować, chociażby dla własnej satysfakcji, na pamiątkę dla nowych, dorastających pokoleń moich synów – Piotrka i Leszka juniora.
Zapraszamy do lektury opowiadania „Agent Koper”.
Dodała: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Zdjęcie ilustracyjne: mk. s.@Unsplash
Na zdjęciu: Piotr Kuzio, autor opowiadania „W potrzasku”. Zbiory własne Autora.( Piotr Kuzio)
Na zdjęciu: Mariusz Olejniczak, autor opowiadania „Klub 27”. Zbiory własne Autora.( Mateusz Olejniczak - litwa paliepiukai)
Na zdjęciu: Leszek Gołuchowski, autor opowiadania „Agent Koper”. Zbiory własne Autora.( Leszek Gołuchowski - Fantasia Copernicana)
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/trzy-nowe-opowiadania-sf-juz-na-portalu

Trzy nowe opowiadania SF już na Portalu!.jpg

Trzy nowe opowiadania SF już na Portalu!2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeci wyciek w rosyjskiej części stacji ISS. Podsumowanie średnio udanego spaceru kosmicznego
2023-10-30.
Rosyjscy astronauci zmierzyli się z licznymi problemami technicznymi podczas ostatniego spaceru kosmicznego. Wyszli by dokonać inspekcji trzeciego w ostatnich 12 miesiącach wycieku swoich systemach kontroli termicznej.
Rosyjscy astronauci Oleg Kononienko i Nikolaj Czub wyszli z modułu Poisk na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 25 października 2023 r., by wykonać spacer kosmiczny o oznaczeniu VKD-61. Początkowo październikowy spacer miał dotyczyć jedynie montażu pierwszego zewnętrznego sprzętu naukowego na module MLM-U Nauka. Plany zmienił jednak wyciek w linii chłodniczej radiatora RTOd, który wystąpił 9 października.
Rosja tylko w przeciągu niecałego roku ma na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej trzeci wyciek w systemach kontroli termicznej. Pierwszy był załogowy Sojuz MS-22, który doznał spektakularnie wyglądającej awarii. Usterka spowodowała, że statek nie nadawał się do powrotu z astronautami na Ziemię i trzeba było na stację wysłać nowego pustego załogowego Sojuza, wydłużając tym samym misję przybyłej wadliwym Sojuzem trójki astronautów. Kolejny wyciek wystąpił w lutym 2023 r., a tym razem dotyczył statku towarowego Progress MS-22. Najświeższa awaria w radiatorze RTOd jest więc już trzecim takim przypadkiem.
Głównym zadaniem Rosjan podczas spaceru była inspekcja miejsca wycieku. Radiator RTOd to zestaw rozkładanych paneli odprowadzających ciepło, który został w tym roku dołączony do modułu MLM-U Nauka. Sam moduł Nauka posiada własne wbudowane radiatory, a RTOd miał być dodatkowym przeznaczonym do regulacji temperatury podsystemem. RTOd przebywa na stacji już od 13 lat, bo przyleciał wraz z rosyjskim modułem Rasswiet w 2010 roku. Gigantyczne opóźnienia w wysłaniu modułu Nauka spowodowały, że sprzęt musiał tak długo czekać na swój montaż i rozłożenie.
Spacerowicze przenieśli się po wyjściu z modułu Poisk od razu na moduł Nauka. Tam ich pierwszym zadaniem było odłączenie linii chłodniczej radiatora od zewnętrznych pętli chłodniczych Nauki. Czub zauważył podczas tych prac, że przy połączeniu Nauki z RTOd widać jakieś ciemne plany, ale nie widział wyciekającego płynu. Dopiero potem zauważono spore bąble formujące się przy rurkach łączących dwa panele radiatora. Płynu było sporo i parę bąbelków dotknęło skafandrów astronautów i lin asekurujących spacerowiczów. Astronautom nakazano opuszczenie miejsca po wykonaniu dokumentacji fotograficznej.
Pozostałe zadania spaceru dotyczyły montażu pierwszego naukowego urządzenia na zewnątrz Nauki. Była to antena systemu radaru syntetycznej apertury miniRSA. Montaż wymagał zainstalowania najpierw specjalnego adaptera na jednej ze ścian modułu. Udało się dokonać instalacji, ale jeden z czterech paneli anteny nie chciał się automatycznie rozłożyć. Ręczne próby też nic nie dały i antena pozostała w niedokończonej konfiguracji.
Ostatnim zadaniem (wykonywanym w tym samym czasie co montaż miniRSA) było wypuszczenie uniwersyteckiego nanosatelity Parus-MGTU. Ważąca niecałe 2 kg kostka miała testować eksperymentalny żagiel słoneczny. Zadaniem kosmonautów po wypuszczeniu nanosatelity była obserwacja rozłożenia żagielu. Miało to nastąpić 5 minut po wypuszczeniu statku. Do rozłożenia jednak w ogóle nie doszło i prawdopodobnie misja nanosatelity skończyła się zanim na dobre się zaczęła.
Astronauci po niezbyt udanym spacerze wrócili do modułu Poisk. Zanim weszli do śluzy, zweryfikowali czy nie posiadają na sobie jakichś zanieczyszczeń i wyrzucili ręczniki, których używali do przetarcia się po kontakcie z chłodziwem. Śluza w Poisk zamknęła się o 3:30 w nocy czasu polskiego, oficjalnie kończąc spacer trwający 7 godzin i 41 minut.
Dla Kononienki było to już 6. spacer w karierze. Astronauta spędził łącznie w skafandrze spacerowym 39 godzin i 54 minuty. Czub wychodził na zewnątrz po raz pierwszy. Był to 10. spacer kosmiczny przeprowadzony na stacji ISS w 2023 roku.
Więcej informacji:
•    Blog NASA poświęcony działaniu stacji ISS
 
Na podstawie: NASA/SN/RussianSpaceWeb
Opracowanie: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu tytułowym: Astronauci: Nikolaj Czub (niebieski skafander) i Oleg Kononienko (czerwony) podczas wykonywania inspekcji przy panelach radiatora RTOd w trakcie spaceru kosmicznego VKD-61.
Oleg Kononienko transportujący się za pomocą ramienia Strieła do miejsca pracy spaceru - modułu MLM-U Nauka. Źródło: NASA.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/trzeci-wyciek-w-rosyjskiej-czesci-stacji-iss-podsumowanie-srednio-udanego-spaceru

Trzeci wyciek w rosyjskiej części stacji ISS. Podsumowanie średnio udanego spaceru kosmicznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarodki myszy po raz pierwszy wyhodowane w kosmosie
2023-10-30.
Naukowcy wyhodowali zarodki myszy w kosmosie, żeby sprawdzić, czy ciąża w kosmosie może być bezpieczna dla ludzi. Wyniki badania zostały opublikowane w „iScience”.
Japońscy naukowcy przeprowadzili pierwsze etapy eksperymentu w swoim laboratorium na Ziemi. Pobrali od ciężarnych myszy zarodki we wczesnym stadium dwukomórkowym i zamrozili je. Następnie zostały one wysłane na Międzynarodową Stację Kosmiczną w sierpniu 2021 roku. Przechowywano je w specjalnych urządzeniach zaprojektowanych tak, aby astronauci na stacji mogli z łatwością rozmrozić zarodki i hodować je przez 4 dni. Następnie astronauci zakonserwowali chemicznie zarodki i wysłali je z powrotem na Ziemię.
,, Zarodki hodowano tylko przez cztery dni, ponieważ tylko tyle czasu mogą przetrwać poza macicą.
Teruhiko Wakayama, Uniwersytet Yamanashi
To Teruhiko Wakayama kierował zespołem, który sprawdził, jak na rozwój zarodków wpłynęło wyższe promieniowanie i niska grawitacja (zwana mikrograwitacją) – w przestrzeni kosmicznej. Zarodki nie wykazywały oznak uszkodzenia DNA w wyniku narażenia na promieniowanie. Wykazywały jednocześnie prawidłowy rozwój strukturalny, w tym różnicowanie na dwie grupy komórek tworzących podstawę płodu i łożyska. Było to ważne odkrycie, ponieważ wcześniej sądzono, że mikrograwitacja może wpływać na zdolność embrionów do rozdzielania się na te dwa różne typy komórek.
Promieniowanie kosmiczne i mikrograwitacja nie szkodzi zarodkom?
Nie wiadomo jeszcze, czy na dalszych etapach rozwoju zarodka promieniowanie kosmiczne nie zadziała na niego destrukcyjnie. Pewne nadzieje, że jednak ciąża rozwinie się pomyślnie, rodzi inne badanie, w którym szczury w zaawansowanej ciąży wysyłano na 9–11 dni w kosmos. Okazało się, że urodziły one potomstwo o typowej masie ciała, co jest pierwszą wskazówką, że proces rozwoju nie został zakłócony. Na podstawie nowego badania w połączeniu z uzyskanymi wynikami można mieć nadzieję, że być może reprodukcja ssaków w przestrzeni kosmicznej jest możliwa. Jednak nadal nie wiadomo, czy faktyczny poród młodych myszy lub ludzkiego dziecka byłby możliwy w warunkach mikrograwitacji.
Zespół Teruhiko Wakayamy planuje teraz sprawdzić, czy zarodki myszy, które wróciły na Ziemię mogą zostać wszczepione samicom myszy i czy rozwinie się z nich zdrowe potomstwo. Dostarczy to dalszych wskazówek na temat embrionów narażonych na promieniowanie kosmiczne i mikrograwitację. Naukowcy chcieliby także sprawdzić, czy plemniki i komórki jajowe myszy wysłane na ISS można wykorzystać do tworzenia zarodków w drodze zapłodnienia in vitro w przestrzeni kosmicznej.
źródło: PAP
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Fot. Getty Images
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/73780639/zarodki-myszy-po-raz-pierwszy-wyhodowane-w-kosmosie

Zarodki myszy po raz pierwszy wyhodowane w kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Diabelska kometa” zmierza w kierunku Ziemi. Będzie widoczna gołym okiem
2023-10-30,EK.MNIE.
„Diabelska kometa” 12P/Pons-Brooks, trzykrotnie większa od Mount Everestu, eksplodowała w przestrzeni kosmicznej i pędzi w stronę Ziemi – przekazali naukowcy. Będzie widoczna gołym okiem.
Skała kosmiczna 12P/Pons-Brooks jest tzw. kometą kriowulkaniczną lub zimnym wulkanem. Ma stałe jądro o szacowanej średnicy 30 km i składa się z lodu, pyłu i gazów, których działanie można porównać do nasycania dwutlenkiem węgla napoju gazowanego w butelce – pisze „Daily Mail”.
Jak czytamy, po ogrzaniu przez słońce ciśnienie wewnątrz kromagmy rośnie aż do momentu, w którym azot i tlenek węgla eksplodują i wyrzucają lodowate szczątki przez pęknięcia w powłoce jądra tworząc coś, co oglądane przez teleskop wygląda jak para rogów. Niektórzy spekulują, że kształt przypomina też statek kosmiczny Sokół Millennium z Gwiezdnych Wojen.
Naukowcy przekazali, że kometa nie uderzy w Ziemię, ale będzie widoczna gołym okiem lub przez lornetkę, gdy osiągnie najbliższy punkt naszej planety 21 kwietnia 2024 r.
Po zbliżeniu się do nas jak najbardziej skała kosmiczna zostanie wyrzucona z powrotem do zewnętrznego Układu Słonecznego i wróci dopiero w 2095 r.
źródło: Daily Mail
12P/Pons-Brooks, jest tak zwaną kometą kriowulkaniczną lub zimnym wulkanem (fot. shutterstock/Marko Aliaksandr)

TVP INFO
https://www.tvp.info/73771360/diabelska-kometa-12ppons-brooks-zmierza-w-kierunku-ziemi-bedzie-widoczna-golym-okiem

Diabelska kometa zmierza w kierunku Ziemi. Będzie widoczna gołym okiem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Firmy kosmiczne z Polski w ważnym projekcie ESA
2023-10-30.
Arobs Polska (dawniej Syderal Polska) ogłosił uczestnictwo w projekcie „SpaceTSN Definition and Demonstration” organizowanym na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej. Inicjatywa ma na celu rozwinięcie, zdefiniowanie i zademonstrowanie wykorzystania standardów Time Sensitive Networking (TSN) w komunikacji pokładowej europejskich misji kosmicznych. Standardy TSN mogą stanowić alternatywę dla istniejących rozwiązań, a także potencjalnie zrewolucjonizować sposób przesyłania i przetwarzania danych w misjach kosmicznych. Dzięki udziałowi w tym przedsięwzięciu, firmy z polskiego sektora kosmicznego będą miały możliwość rozwoju na zupełnie nowym rynku.
TSN, czyli Time Sensitive Networking, jest zbiorem standardów rozwijających powszechnie znany Ethernet. Technologia spotyka się z coraz większym zainteresowaniem i do tej pory znalazła zastosowanie w wielu rozwiązaniach przemysłowych bazujących na dużych prędkościach transmisji danych, gdzie kluczowe jest minimalizowanie opóźnień w przesyłaniu informacji oraz zagwarantowanie dostarczenia danych w ściśle określonym czasie. Przykłady wykorzystania TSN to transmisja dźwięku i obrazu na żywo, komunikacja w pojazdach, a także sterowanie sieciami energetycznymi oraz automatyzacja fabryk.
Dotychczas agencje kosmiczne unikały stosowania standardu Ethernet ze względu na brak pewności co do dostarczania danych w określonym czasie oraz brak możliwości priorytetyzacji dostępu do sieci. Obecnie gwarantują to dedykowane protokoły, takie jak SpaceWire czy MIL-STD-1553. Projekt „SpaceTSN Definition and Demonstration” ma na celu przełamanie tych barier poprzez dostosowanie standardów TSN do rygorystycznych wymagań przemysłu kosmicznego. W ramach inicjatywy zostaną podjęte zadania, takie jak analiza, dostosowanie, wybór i specyfikacja funkcji TSN, w tym przełącznika i węzłów komunikacyjnych w modułach zgodnych ze standaryzacją ESA, walidacja sieci TSN, a także demonstracja technologii w docelowym środowisku.
Dzięki realizacji projektu dla ESA będziemy mogli wykorzystać posiadaną wiedzę i doświadczenie, adaptując przemysłowy standard przesyłania i późniejszego przetwarzania danych do potrzeb misji kosmicznych. Cenna dla nas jest także współpraca z największymi integratorami satelitarnymi w Europie, którzy w tym projekcie podejmą się analizy ruchu na pokładzie satelity oraz stworzenia założeń funkcjonalnych dla nowego standardu. – podkreśla Michał Drogosz, prezes AROBS Polska. Posiadanie takich partnerów w konsorcjum gwarantuje, że implementowany standard będzie miał praktyczne zastosowanie. Równe istotne dla naszej firmy jest również rozpoczęcie współpracy z polską firmą ITTI – dzięki synergii naszych kompetencji będziemy mieli okazję na dalsze prace w celu opracowania produktu w obszarze wykorzystania standardu TSN na potrzeby przemysłu kosmicznego. – dodaje.
Warto również zaznaczyć, że sam projekt wyznacza nowy trend, jakim jest obniżanie kosztów budowy satelitów poprzez wykorzystanie komercyjnych standardów do potrzeb przemysłu kosmicznego. Projekt SpaceTSN, który potrwa półtora roku, ma szansę otworzyć drzwi do kolejnych adaptacji istniejących technologii na potrzeby nowych misji kosmicznych, zamiast tworzenia dedykowanych, i tym samym czasochłonnych, rozwiązań. AROBS Polska realizuje zlecenie w konsorcjum z poznańską firmą ITTI – liderem przedsięwzięcia, a także z dwoma europejskimi integratorami satelitów.
Przypomnijmy także, że firma AROBS Polska powstała z połączenia firmy Syderal Polska oraz firmy Arobs z Rumunii. Przez lata swojej działalności firma brała udział w licznych projektach z partnerami z europejskiego sektora kosmicznego. W lutym bieżącego roku AROBS Transilvania Software nabył 94% udziałów polskiej firmy i stał się większościowym udziałowcem w AROBS Polska. Dołączenie polskiej spółki do grupy AROBS było strategicznym krokiem dla obu stron. Dzięki niej możliwe będzie wspólne otwarcie się na nowe rynki, a także konsolidacja wiedzy technicznej oraz biznesowej w zakresie technologii kosmicznych.
Więcej o firmie.
Źródło: planetpartners.pl / Space24.pl
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/firmy-kosmiczne-z-polski-w-waznym-projekcie-esa

 

Firmy kosmiczne z Polski w ważnym projekcie ESA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX wkrótce wyniesie polskiego satelitę. Do czego posłuży?
2023-10-30.
W listopadzie br. na orbitę wyniesiony zostanie stworzony w Gliwicach satelita Intuition-1, którego zdaniem będzie m.in. gromadzenie i analiza danych na potrzeby rolnictwa, gospodarki leśnej i ochrony środowiska. Zaawansowany komputer pokładowy umożliwi analizy bezpośrednio na orbicie.
Prowadzone w gliwickiej firmie kosmicznej KP Labs prace nad Intuition-1 trwały ponad pięć lat. W listopadzie br. satelita oraz komputer pokładowy Antelope zostaną wprowadzone na orbitę na pokładzie rakiety Falcon 9 firmy SpaceX, w ramach misji Transporter-9. Pierwsze dane trafią na Ziemię po kalibracji sprzętu w kosmosie. „To nie tylko krok w przyszłość dla eksploracji kosmicznej, ale także inwestycja w technologie, które w najbliższych latach mogą zrewolucjonizować wiele dziedzin naszego życia, przynosząc korzyści dla globalnej społeczności” - ocenia dyrektor operacyjny firmy KP Labs Michał Zachara.
Firma z Gliwic od lat dostarcza rozwiązania na potrzeby przedsięwzięć kosmicznych. Dziełem tutejszych inżynierów jest m.in. komputer Leopard, którego moc obliczeniowa jest około 100 razy większa od jednostek wcześniej wykorzystywanych w misjach kosmicznych. W ramach obecnej misji na orbitę trafi natomiast zaawansowany komputer pokładowy Antelope. „Jego głównym zadaniem będzie użycie sztucznej inteligencji do monitorowania danych telemetrycznych pozyskiwanych z podzespołów satelity. Dzięki możliwości wcześniejszego wykrywania błędów, funkcjonalność ta przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa przyszłych misji satelitarnych. Antelope jest dedykowanym rozwiązaniem dla misji skupionych na obserwacji Ziemi oraz komunikacji satelitarnej” - wyjaśniają przedstawiciele KP Labs.
Intuition-1 to satelita z instrumentem hiperspektralnym, czyli instrumentem optycznym służącym do obserwacji Ziemi. Jego zadaniem jest mapowanie powierzchni Ziemi w celu wykonywania zaprogramowanych - na przykład znajdowania makroelementów w glebie: potasu, fosforu, magnezu, oraz badania PH gleby. Dzięki zastosowanym rozwiązaniom i komputerowi o dużej mocy, wszystkie niezbędne obliczenia będą wykonywane w kosmosie, na pokładzie satelity. Analiza zebranych danych już na orbicie oznacza znacznie mniejsze koszty operacyjne.
Przetwarzanie danych odbywa się z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, na której opiera się 80% algorytmów – w efekcie wnioskowanie ma być precyzyjne i samodzielne, zaś na Ziemię nie trafią olbrzymie ilości zebranych danych, a jedynie wyciągnięte na ich podstawie wnioski. „Satelita wesprze rozwój w wielu dziedzinach – od rolnictwa, poprzez badania środowiska, po analizę deforestacji.” - poinformowali twórcy satelity. Dysponuje on jednostką przetwarzania danych Leopard DPU, potrafiącą przetwarzać nawet trzy biliony operacji na sekundę.
Docelowo dzięki danym przetwarzanym na pokładzie Intuition-1 będzie można interpretować stan zdrowia roślin i lasów, tworzyć mapy gleb, prognozować plony, planować zalesianie czy monitorować zmiany w środowisku naturalnym - np. tworząc mapy emisji zanieczyszczeń, mapy zanieczyszczeń wód i gleby, analizować i zarządzać zagospodarowaniem gruntami.
Intuition-1 to satelita klasy 6U, w kształcie prostopadłościanu o wymiarach 10x20x30 cm. Jak informowano przed rokiem, jego stworzenie pochłonęło ok. 20 mln PLN, z czego ok. 13 mln PLN to dofinansowanie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). Start Intiution-1 będzie można obserwować na kanale YouTube „To Jakiś Kosmos”. Dokładna data wyniesienia satelity na orbitę i link do wydarzenia zostaną ogłoszone niebawem w mediach społecznościowych.
Źródło: PAP/SPACE24
Intuition-1 na orbicie
Fot. KP Labs
Antelope
Fot. KP Labs
Leopard DPU
Fot. KP Labs
Fot. KP Labs
SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/spacex-wkrotce-wyniesie-polskiego-satelite-do-czego-posluzy

 

SpaceX wkrótce wyniesie polskiego satelitę. Do czego posłuży.jpg

SpaceX wkrótce wyniesie polskiego satelitę. Do czego posłuży2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżycowy lądownik dla NASA. Zaprezentowano prototyp
2023-10-30. Mateusz Mitkow
W ostatnich dniach amerykańska firma Blue Origin zaprezentowała pełnowymiarową makietę towarowej wersji lądownika księżycowego o nazwie Blue Moon. Technologia zostanie wykorzystana do opracowania załogowej wersji lądownika, która umożliwi lądowanie astronautów na powierzchni Srebrnego Globu w 2029 r.
27 października br. firma Blue Origin zaprezentowała na swoich mediach społecznościowych makietę lądownika Blue Moon w wersji przeznaczonej do realizowania misji towarowych (Mark 1). Na opublikowanych fotografiach widzimy opisywaną technologię, znajdującą się obecnie w w zakładzie produkcyjnym silników rakietowych BE-4 w miasteczku Huntsville (Alabama), a także założyciela firmy - Jeffa Bezosa oraz szefa NASA - Billa Nelsona. Zaprezentowany lądownik będzie wynoszony za pomocą systemu nośnego New Glenn i według zapewnień Blue Origin, będzie w stanie dostarczyć na powierzchnię Srebrnego Globu do 3 t ładunku.
Pierwszym lotem Blue Moon Mark 1 będzie misja oznaczona przez firmę Bezosa jako „Pathfinder Mission” lub „MK1-SN001”. Będzie to oczywiście misja demonstracyjna, która polegać będzie przede wszystkim na sprawdzeniu wszystkich krytycznych systemów, w tym odpowiadających za napęd oraz lądowanie, a także przetestowaniu silnika BE-7. Demonstracja technologii ma także pomóc w opracowaniu wersji załogowej lądownika, na których bardzo liczy NASA, ze względu na jego udział w programie Artemis. Na ten moment nie wiemy jednak, kiedy zostanie przeprowadzona.
Przypomnijmy, że amerykańska agencja kosmiczna wybrała nie tak dawno firmę Blue Origin do stworzenia jednego z dwóch lądowników księżycowych (HLS - Human Landing System) dla programu Artemis. W ramach kontraktu o wartości 3,4 mld USD opracowany zostanie pojazd zdolny do bezpiecznego transportu (do czterech astronautów) na powierzchnię Srebrnego Globu podczas misji Artemis V. Obecnego harmonogram przewiduje, że rozpocznie się ona w 2029 r. Oprócz tego, firma ma także dostarczyć okołoksiężycowy moduł transferowy.
Projekt lądownika Blue Moon jest realizowany przez Blue Origin, natomiast nie jest to jedyne przedsiębiorstwo zaangażowane w jego powstanie, gdyż firma współpracuje przy tym z takimi podmiotami jak Boeing, Lockheed Martin, Draper, Astrobotic oraz Honeybee Robotics. Jeśli chodzi o sam lądownik to firma Blue Origin opisuje, że jest to poprawiona wersja wcześniejszych projektów. Pojazd będzie mieć 16 metrów wysokości oraz 16 ton masy (bez paliwa). Będzie napędzany przez cztery silniki rakietowe o nazwie BE-7, używające ciekłego wodoru i ciekłego tlenu jako paliwa.
Warto także przypomnieć, że w kwietniu 2021 r. NASA wybrała SpaceX do budowy pierwszego załogowego lądownika w ramach programu Artemis. Na tej podstawie Ship, czyli wyższy człon rakiety Starship stanie się pierwszym załogowym pojazdem kosmicznym, który po 50 latach wyląduje na powierzchni Srebrnego Globu. Wtedy to propozycja firmy Jeffa Bezosa została odrzucona, z czym miliarder nie mógł się pogodzić pozywając NASA o dokonanie wyboru w sposób nieuczciwy, natomiast po kilku miesiącach pozew został wycofany, a NASA ogłosiła potrzebę dostarczenia drugiego pojazdu.
Oba statki będą dokować do orbitującej wokół Księżyca stacji kosmicznej Gateway oraz pomogą zwiększyć przepustowość w transporcie załogi jak i towarów oraz niezbędnych do pracy urządzeń. W ramach misji Artemis V, dwóch astronautów ma się udać na południowy biegun Księżyca i spędzić na jego powierzchni kilkanaście dni. Wcześniej jednak muszą pomyślnie zakończyć się wcześniejsze misje, a najbliższą z nich będzie Artemis II, która powinna odbyć się już w następnym roku
Źródło: Blue Origin, Space24.pl
Jeff Bezos oraz Bill Nelson na tle lądownika Blue Moon Mark 1.
Fot. NASA
Ilustracja artystyczna lądownika księżycowego o nazwie Blue Moon firmy Blue Origin.
Fot. Blue Origin
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/ksiezycowy-ladownik-dla-nasa-zaprezentowano-prototyp

 

Księżycowy lądownik dla NASA. Zaprezentowano prototyp.jpg

Księżycowy lądownik dla NASA. Zaprezentowano prototyp2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Władimir Putin ustalił datę. Rosyjska stacja kosmiczna do 2027 roku

2023-10-30. Sandra Bielecka
Prezydent Rosji Władimir Putin wyznaczył termin wystrzelenia pierwszego modułu rosyjskiej stacji kosmicznej. Roskosmos ma jedynie cztery lata na realizację misji. Rosja obawia się pozostania w tyle za swoimi rywalami w kosmicznym wyścigu zbrojeń.

Putin chce mieć stację kosmiczną do 2027 roku
Jurij Borysow, obecny dyrektor rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos ogłosił, że Rosja musi wystrzelić swoją stację kosmiczną najszybciej jak się da. W związku z tym, że coraz więcej krajów rozwija przemysł kosmiczny, Chiny ogłosiły plany rozbudowy swojej stacji komicznej, a Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma zostać zastąpiona nową jednostką, Rosja obawia się pozostania w tyle.   
Władimir Putin ogłosił w czwartek 25 października, że Rosja będzie miała stację kosmiczną już w 2027 roku. Podczas spotkania z urzędnikami zajmującymi się przemysłem kosmicznym, prezydent Rosji zapowiedział również kontynuację rosyjskiego programu księżycowego. Mimo sierpniowej porażki Łuna-25, pierwszego lądownika wystrzelonego przez Rosję na Księżyc od 47 lat, Roskosmos już planuje kolejne misje.  

Koniec udziału Rosji w międzynarodowym przemyśle kosmicznym
W związku z inwazją na Ukrainę stosunki między Rosją a USA uległy, delikatnie mówiąc, ochłodzeniu. Jednak według porozumienia zawartego między Roskosmosem a NASA, rosyjscy kosmonauci mają pozostać na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej do 2028 roku. Jak tłumaczy Rosja jest to tylko środek tymczasowy mający zapewnić kosmonautom nieprzerwaną obecność w kosmosie.  
Co za tym idzie, Rosjanie chcą jak najszybciej umieścić na orbicie okołoziemskiej swoją stację kosmiczną, aby zapewnić sobie niezależność na tym polu. Również Władimir Putin podkreśla, że Rosja musi zwiększyć swoje wysiłki w związku z tym, aby nie poszastać daleko w tyle w zakresie rozwoju załogowych lotów kosmicznych.   

W miarę jak wyczerpią się zasoby Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, potrzebujemy uruchomienia nie tylko jednego segmentu, ale całej stacji. A w 2027 r. pierwszy segment powinien zostać umieszczony na orbicie.
Powiedział Putin podczas wizyty w Korolowie pod Moskwą.

Rosyjska stacja kosmiczna
Obecnie na orbicie okołoziemskiej znajdują się jedynie dwie stacje kosmiczne, ISS oraz Tiangong. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma zostać zdeorbitowana w 2030 roku i jeżeli NASA do tej pory nie podpisze umowy na nową stację, Chiny zdominują kosmos.  
Jeśli w 2024 roku nie rozpoczniemy zakrojonych na szeroką skalę prac nad stworzeniem rosyjskiej stacji orbitalnej, jest całkiem prawdopodobne, że z powodu tej luki czasowej stracimy nasze możliwości.
Mówi szef Roskosmosu Jurij Borysow.

 Nowa stacja kosmiczna ma zostać wyposażona we wszelkie zaawansowane osiągnięcia nauki i technologii. Co więcej, ma posiadać potencjał pozwalający na podjęcie wyzwań, które mogą pojawić się w przyszłości wraz z rozwojem przemysłu kosmicznego. Roskosmos ma skupić się również nad kontynuowaniem programu księżycowego mimo porażki misji Łuna-25.  

Władimir Putin odwiedza korporację Energia w Korolowie pod Moskwą /SPUTNIK / Reuters / Forum /Agencja FORUM

inteeia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-wladimir-putin-ustalil-date-rosyjska-stacja-kosmiczna-do-202,nId,7118579

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czysta energia z kosmosu? Badanie potwierdza
2023-10-31.
Sześcioletni eksperyment na satelicie pokazał, że ultralekkie panele mogą generować prąd w przestrzeni kosmicznej. To ważny wynik z punktu widzenia planów budowy kosmicznych elektrowni.
Naukowcy z University of Surrey (Wielka Brytania) twierdzą, że możliwe jest wykorzystanie na orbicie bardzo lekkich paneli słonecznych do produkcji energii na potrzeby Ziemi. Przez sześć lat obserwowali pracę takich ogniw działających na pokładzie satelity. W trakcie 30 tys. okrążeń Ziemi przez urządzenie badacze rejestrowali produkcję prądu i reakcję ogniw na słoneczne promieniowanie, które w przestrzeni jest szczególnie silne.
„Jesteśmy bardzo zadowoleni, że misja przewidziana na rok nadal działa, po sześciu latach. Zebrane przez nas szczegółowe dane pokazują, że panele wytrzymały napór promieniowania i ich cienka struktura nie uległa zniszczeniu w trudnych warunkach kosmicznej próżni” – mówi prof. Craig Underwood, autor publikacji, która ukazała się w periodyku „Acta Astronautica”.
„Wykorzystana technologia paneli o ultra-niskiej masie może być użyta do budowy niedrogich, umieszczanych w przestrzeni elektrowni słonecznych. Pozwoliłoby to na przesyłanie na Ziemię czystej energii. Mamy teraz pierwszy dowód na to, że technologia ta działa na orbicie” – podkreśla.
W eksperymencie brali udział także specjaliści z brytyjskiego University of Swansea, którzy opracowali nowego typu ogniwa zbudowane z kadmu i telluru. Choć wydajność ogniw spadła z czasem, to - zdaniem naukowców - wyniki wskazują na możliwość komercyjnego wykorzystania tej technologii.
„Udany lot testowy tych nowatorskich, ultra-cienkich ogniw słonecznych otwiera nowe możliwości finansowania dalszego rozwoju tej technologii. Ogniwa o dużej powierzchni do zastosowań kosmicznych to dynamicznie rozwijający się rynek, a takie demonstracje pomagają budować światową renomę Wielkiej Brytanii w dziedzinie kosmicznych technologii” – podkreśla dr Dan Lamb z University of Swansea.

Źródło: PAP
Fot. ESA

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/czysta-energia-z-kosmosu-badanie-potwierdza

Czysta energia z kosmosu Badanie potwierdza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny: tajkonauci wrócili na Ziemię po półrocznej misji
2023-10-31. Mateusz Mitkow

W nocy z 30 na 31 października br. trzech tajkonautów powróciło na Ziemię po półrocznej misji na chińskiej stacji orbitalnej o nazwie Tiangong. Agencja rządowa Xinhau podała, że kapsuła z załogą misji Shenzhou-16 na pokładzie bezpiecznie wylądowała na północ od kosmodromu Jiuquan na pustyni Gobi.
Tajkonauci - Jing Haipeng, Zhu Yangzhu i Gui Haichao - przebywali na orbicie przez 154 dni, podczas których odbyli 8-godzinny spacer kosmiczny, zajmowali się uprawą warzyw, prowadzili interaktywne wykłady dla uczniów na żywo, a także przeprowadzili szereg eksperymentów medyczno-naukowych. Statek i jego załoga wylądowały na poligonie Dongfeng w Regionie Autonomicznym Mongolii Wewnętrznej. Dowódca misji Jing po powrocie ze swojej czwartej misji podzielił się przemyśleniami, mówiąc, że „ciało astronauty może być nieważkie, ale nie jego dusza”.
Z kolei Gui nie ukrywał ekscytacji: „Niezależnie od tego, czy będę w kosmosie, czy wrócę na Ziemię, będę w sercu wszechświata, wiedzy i działania. Będę z niecierpliwością czekał na ponowną podróż służbową na chińską stację kosmiczną!”. We wtorek po południu Załoga powróci do Pekinu, gdzie tajkonauci zostaną odizolowani na okres rekonwalescencji, przejdą kompleksowe badania lekarskie i ocenę stanu zdrowia. Zakończona we wtorek misja Shenzhou-16 jest piątą wyprawą chińskich tajkonautów na stację Tiangong (tłum. „Niebiański Pałac”).
Na orbicie będzie nadal pracować załoga misji Shenzhou-17, która również składa się z trzech osób. Na stację przybyli kilka dni wcześniej bo 26 października i spędzą tam również pięć miesięcy. Załoga została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną za pomocą systemu nośnego Długi Marsz 2F. Start odbył się bez komplikacji, a załogowy statek kosmiczny oddzielił się od rakiety około 10 minut po starcie. W misji Shenzhou-17 biorą udział Tang Hongbo, Tang Shengjie i Jiang Xinlin, którzy zajmą się m.in. konserwacją i naprawą stacji Tiangong. Jest to wymagane ze względu na szkody wyrządzone przez śmieci kosmiczne.
Stacja Tiangong jest częścią chińskich planów dotyczących stałej obecności człowieka na orbicie okołoziemskiej. Powodem wybudowania stacji kosmicznej było wykluczenie Chin z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), głównie z powodu amerykańskich obiekcji wobec bliskich powiązań chińskich programów kosmicznych z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą, będącą pod kontrolą rządzącej Komunistycznej Partii Chin. Jak poinformowała Chińska Akademia Techniki Kosmicznej (CAST) podczas międzynarodowej konferencji astronautycznej w Baku w Azerbejdżanie, okres pracy chińskiej stacji Tiangong będzie wynosił ponad 15 lat.
Co ciekawe, Państwo Środka planuje powiększenie swojej orbitującej placówki z obecnych trzech do sześciu modułów i przedstawia ją jako alternatywę dla działającej pod przewodnictwem NASA Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), która przypomnijmy, że wkrótce ma wyjść z użycia. Stacja składa się obecnie z trzech modułów. Znajduje się na orbicie na wysokości do 450 km i może tam jednocześnie mieszkać trzech taikonautów. Po rozbudowie do sześciu modułów Tiangong ważyłaby 180 ton, czyli zaledwie 40% masy ISS, na której może przebywać siedmioosobowa załoga.
Źródło: PAP / Space24

Fot. Live stream CCTV

Fot. https://en.wikipedia.org/wiki/Tiangong_space_station

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/chiny-tajkonauci-wrocili-na-ziemie-po-polrocznej-misji

Chiny tajkonauci wrócili na Ziemię po półrocznej misji.jpg

Chiny tajkonauci wrócili na Ziemię po półrocznej misji2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna szansa dla studentów: eksperyment na ISS
2023-10-31.
Od lekarstw na raka po mechanizmy dla górnictwa kosmicznego – te eksperymenty polskich badaczy już wkrótce mogą zostać przeprowadzone w kosmosie. To jednak nie jedyna szansa na wysłanie swojego pomysłu w kosmos. Nadal trwa konkurs Direction: Space, do którego mogą zgłaszać się studenci i doktoranci różnych kierunków – także tych na co dzień nie kojarzących się z kosmosem.
 
Aby ułatwić młodym osobom rozpoczęcie kariery w branży kosmicznej, Sławosz Uznański, astronauta projektowy ESA, który jako drugi Polak w historii ma szansę polecieć w kosmos, zainicjował Direction: Space. To konkurs, w którym studenci I, II i III stopnia studiów mogą wygrać granty na rozwój swoich projektów badawczych pod okiem wybitnych ekspertów, a nawet przetestować swoje rozwiązania w trakcie wizyty studyjnej w CERN i ośrodkach Europejskiej Agencji Kosmicznej. Studenci mogą zgłaszać propozycje eksperymentów z takich obszarów jak biologia i biotechnologia, badania środowiskowe, edukacja, psychologia człowieka, fizyka oraz rozwój nowych technologii.
 
Organizatorami konkursu Direction: Space są: Fundacji Empiria i Wiedza oraz Fundacji New Space. Konkurs jest organizowany w partnerstwie z inicjatywą Europejskiej Agencji Kosmicznej Direction Earth/Space, Europejską Organizacją Badań Jądrowych CERN i studiem Science Now. Patronatu honorowego konkursowi udzielili: Prezes Rady Ministrów, Ministerstwo Rozwoju i Technologii, Bank Gospodarstwa Krajowego i Polska Agencja Kosmiczna.
 
Zgłoszenia można składać do 10 listopada 2023 roku.
 
 
Czytaj więcej:
•    Informacje na stronie Konkursu: www.direction.space
•    Polskie eksperymenty na ISS – wyniki
•    Polski lot na ISS
 
Publikacja: Elżbieta Kuligowska
Źródło: Space Now
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczna-szansa-dla-studentow-eksperyment-na-iss

Kosmiczna szansa dla studentów eksperyment na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Badania wykazały, że gromady otwarte wraz z wiekiem tracą gwiazdy
2023-10-31.
Po przeanalizowaniu 50 gromad otwartych, naukowcy odkryli, że zachodzą w nich wewnętrzne procesy dynamiczne, które wynikają z długich podróży gromad przez Galaktykę. Te procesy powodują utratę gwiazd o niskiej masie.
Badania przeprowadzone przez zespół naukowców wykazały, że wraz z postępującym starzeniem się gromad otwartych, większość ich mniej masywnych członków traci swoje miejsce. Ten wynik potwierdza istnienie wewnętrznych procesów dynamicznych w gromadach otwartych, które są spowodowane ich długimi podróżami przez Galaktykę i prowadzą do wydalenia gwiazd o niskiej masie. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics i wykorzystały dane zgromadzone przez satelitę Gaia. Co więcej, jako uzupełnienie tych badań, dostępna jest interaktywna strona internetowa, która jest dedykowana zarówno profesjonalistom, jak i amatorom oraz studentom zainteresowanym tą dziedziną.

Gromada otwarta to grupa gwiazd, które powstały z jednego obłoku molekularnego. Przykładami są Plejady i Hiady, widoczne nieuzbrojonym okiem na zimowym niebie. Gromady otwarte zawierają od kilkuset do kilku tysięcy gwiazd, powiązanych grawitacyjnie, choć mniej ściśle niż gromady kuliste. Wszystkie gwiazdy w gromadzie mają to samo pochodzenie, wiek i skład chemiczny, co ułatwia badanie ich właściwości i ewolucji.

Gwiazdy w gromadach otwartych mają wspólny ruch w przestrzeni, który wynika z ruchu obłoku molekularnego, z którego się narodziły. Badanie tego ruchu umożliwia zespołom badawczym odróżnienie gwiazd należących do danej gromady od gwiazd, które leżą wzdłuż tej samej linii widzenia, ale nie są jej członkami. Dodatkowo, analiza ruchu gwiazd pozwala potwierdzić, że wszystkie gwiazdy w gromadzie narodziły się w tym samym czasie, znajdują się we wspólnej odległości od Ziemi i są ze sobą powiązane jako grupa. Dzięki temu badacze mogą mieć pewność, że badane gwiazdy stanowią spójną i powiązaną populację.

Zespół naukowców pod kierownictwem badaczki IAC Maruski Zerjal skorzystał z najnowszych pomiarów satelity Gaia, aby zbadać ruchy gwiazd należących do 50 gromad otwartych znajdujących się w umiarkowanej odległości od Słońca. W celu dobrania odpowiedniej próbki, zespół ustalił limit odległości na 1500 lat świetlnych oraz wiek na miliard lat, co stanowi 4,6-krotnie mniejszą wartość niż wiek Słońca. W tych określonych granicach badacze mogli wykryć gwiazdy o niskiej masie, które są mniejsze niż połowa masy Słońca. Wykrycie takich gwiazd jest znacznie trudniejsze niż w przypadku masywniejszych i jaśniejszych gwiazd.

Ustaliliśmy górny limit odległości, ponieważ gwiazdy o niskiej masie są zbyt słabe, aby można je było obserwować jako pojedyncze obiekty, gdy znajdują się daleko od nas, a także wieku, ponieważ wiemy, że w przypadku naprawdę starych gromad tego rodzaju gwiazdy są niewykrywalne. Skoncentrowaliśmy się na warunkach, w których można je wykryć, i w ten sposób uzyskaliśmy dokładne informacje o różnych typach gwiazd tworzących każdą gromadę – wyjaśnia badaczka.

Po zidentyfikowaniu gromad zespół sklasyfikował je w trzech grupach i przeanalizował rozkład jasności znajdujących się w nich gwiazd. Przeanalizowaliśmy trzy grupy gromad otwartych w naszej Galaktyce – wyjaśnił Nicolas Lodieu, badacz z IAC, który jest współautorem badania. Używając porównania do różnych etapów życia człowieka, niektóre gromady są na etapie dziecka, inne są nastolatkami, a trzecie są dorosłe.

Po dokładnej analizie każdej z grup, zespół badaczy stwierdził, że w najstarszych gromadach, które mają od 100 do 800 milionów lat, występuje stały spadek liczby najmniej masywnych gwiazd. Z drugiej strony, najmłodsze gromady wykazują podobny rozkład gwiazd, z równomiernymi proporcjami różnych typów gwiazd, począwszy od najbardziej masywnych i jasnych, aż do mniej masywnych i słabszych.

Odkryliśmy, że rozkłady jasności młodych gromad, których wiek wynosi około 50 milionów lat, są bardzo podobne. Jednak rozkład jasności starszych gromad, takich jak Plejady i Hiady, jest bardziej zróżnicowany – wyjaśniła Zerjal.

Według zespołu badaczy, odkrycie to prowadzi do dwóch istotnych wniosków. Po pierwsze, rozkład masy gwiazd w młodych gromadach wydaje się być powszechnym zjawiskiem. Po drugie, w gromadach otwartych występują wewnętrzne procesy dynamiczne wynikające z ich długich podróży przez Galaktykę, co prowadzi do utraty gwiazd o niskiej masie.

Wraz z wiekiem gromady otwarte ulegają interakcjom podczas podróży przez Galaktykę, albo między gwiazdami w gromadzie, albo z obłokami molekularnymi, albo z innymi gromadami. Ponieważ gwiazdy nie są wystarczająco związane wzajemnie grawitacją, spotkania te mają tendencję do rozpraszania najmniej masywnych gwiazd gromady – wyjaśnił Lodieu.

W ciągu najbliższych kilku lat zespół planuje zbadać nowych kandydatów. Chociaż wydaje się, że początkowa dystrybucja gwiazd jest zjawiskiem jednolitym, będziemy musieli przeprowadzić dalsze badania, aby dostarczyć bardziej solidnych dowodów na istnienie tych dynamicznych efektów – dodaje Zerjal.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
IAC

Urania
Gromada otwarta Plejady
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/10/badania-wykazay-ze-gromady-otwarte-wraz.html

Badania wykazały, że gromady otwarte wraz z wiekiem tracą gwiazdy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli obcy są sztuczną inteligencją, mogą być dziwniejsi, niż możemy sobie wyobrazić
2023-11-01.
Bogdan Stech
AUTOR

Kiedy myślimy o istotach z innych planet, często wyobrażamy sobie, że są one podobne do nas - mają ciało z krwi i kości, oczy, usta, ręce i nogi. Ale czy to jest jedyna możliwa forma życia w kosmosie? A może istnieją obcy, którzy są zupełnie inni - nieorganiczni, elektroniczni? Może obcy to sztuczna inteligencja?
Taką hipotezę wysunął brytyjski astronom królewski Lord Martin Rees w swoim artykule dla BBC. Rees twierdzi, że skoro my sami wchodzimy w erę AI na Ziemi, powinniśmy rozważać istnienie obcych sztucznych inteligencji.

- Od dawna zakładaliśmy, że kosmici będą podobni do nas, ale mamy wszelkie powody, by sądzić, że są raczej formą niezbadanej sztucznej inteligencji - mówi brytyjski astronom.
Być może my, ludzie, jesteśmy już blisko końca ewolucji darwinowskiej – nie musimy już być najsilniejsi, aby przetrwać – ale ewolucja technologiczna sztucznie inteligentnych umysłów dopiero się rozpoczyna. Może minąć tylko jedno lub dwa stulecia, zanim ludzie zostaną prześcignięci przez nieorganiczną inteligencję. Jeśli tak się stanie, nasz gatunek byłby tylko krótkim przerywnikiem w historii Ziemi, zanim maszyny przejmą kontrolę
- pisze Rees.
Obcy będą zupełnie inni
Jeśli takie przejście do nieorganicznej inteligencji jest nieuniknione we wszechświecie, będzie bardzo mało prawdopodobne, aby złapać żywą inteligencję w tym wąskim okresie czasu, kiedy była ona jeszcze uosobiona w tej formie. Jest być może bardziej prawdopodobne, że obcy są elektronicznymi potomkami innych organicznych stworzeń, które istniały dawno temu.
Obce sztuczne inteligencje mogłyby być zupełnie odmienne od nas - nie potrzebowałyby atmosfery ani planety, na której się narodziły. Podróże międzygwiezdne, a nawet międzygalaktyczne, nie stanowiłyby dla nich żadnego problemu. Może nawet woleliby żyć w zerowej grawitacji, ponieważ tam można tworzyć bardzo duże, bardzo lekkie obiekty. Na przykład, jeśli chcieliby zbudować ogromną, delikatną strukturę do zbierania energii, jest to łatwiejsze w kosmosie niż na planecie.
Oni mogą woleć zimno
Być może mieliby nowe sposoby pozyskiwania energii, których po prostu nie możemy sobie jeszcze wyobrazić. Jeśli mają mózgi oparte na krzemie, mogą zdać sobie sprawę, że energia potrzebna do przetwarzania „bitów” jest mniejsza w niskich temperaturach, więc zużywaliby mniej energii w zimniejszych regionach z dala od układów planetarnych. Mogą nawet zdecydować się na hibernację na miliardy lat, dopóki kosmiczne mikrofalowe promieniowanie tła – promieniowanie pozostałe po Wielkim Wybuchu – nie zostanie jeszcze bardziej ochłodzone w wyniku ciągłej ekspansji Wszechświata.
Obce sztuczne inteligencje mogłyby też działać i myśleć zupełnie inaczej niż my. Może nie chcieliby być znalezieni i odkryci. Może nawet ich intencje byłyby dla nas niemożliwe do pojęcia.
Więcej niesamowitych informacji o poszukiwaniu obcych przeczytasz na Spider`s Web:
Inna ewolucja obcych
Jak pisze brytyjski astronom, obce sztuczne inteligencje mogą nie mieć takich samych "podłych pragnień" jak my. Ewoluowaliśmy dzięki naciskom darwinowskim, aby być gatunkiem ekspansjonistycznym. Selekcja faworyzuje inteligencję, ale także agresję. Jeśli jednak prawa darwinowskie nie dotyczą sztucznych bytów, nie ma powodu, dla którego miałyby one być agresywne. Mogą po prostu chcieć spokoju, by móc zatopić się we własnych głębokich myślach.
Nie możemy też zakładać, że byłaby to w ogóle "cywilizacja". Na Ziemi termin ten oznacza społeczeństwo jednostek: w przeciwieństwie do tego, obcy mogą być pojedynczą zintegrowaną inteligencją.
Lem już to przewidział
Taka wizja obcego życia może być trudna do zaakceptowania dla naszych ograniczonych ludzkich umysłów. Ale może warto poszerzyć naszą wyobraźnię i zastanowić się nad tymi możliwościami. Może to nam pomóc lepiej zrozumieć nasze miejsce i cel we wszechświecie. A może kiedyś uda nam się nawiązać kontakt z tymi dziwnymi i fascynującymi istotami - jeśli tylko będziemy potrafili je rozpoznać.
Na zakończenie dodać można jedynie, że przemyślenia Lorda Martina Reesa, choć ciekawe i intrygujące, nie są z pewnością odkrywcze. Stanisław Lem wielokrotnie pisał o tym jak odmienni mogą być od nas obcy. Starcie człowieka z obcą Sztuczną Inteligencją opisał w doskonały sposób w powieści "Niezwyciężony". Swoje przemyślenia na temat tego czy jesteśmy tylko przystankiem na drodze do Sztucznej Inteligencji i potencjalnych ścieżek rozwoju cywilizacji naszych i obcych, znajdziemy z kolei we wspaniałej książce Lema "Summa Technologiae".
https://spidersweb.pl/2023/11/obca-sztuczna-inteligencja.html

Jeśli obcy są sztuczną inteligencją, mogą być dziwniejsi, niż możemy sobie wyobrazić.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najnowsza mapa Marsa z lodem, pomoże wybrać idealne miejsce na wylądowanie pierwszej wyprawy
2023-11-01. Autor: tallinn (2023-11-01)
Dane z misji satelitarnych pomogły w stworzeniu nowej mapy rozmieszczenia lodu w różnych regionach Marsa. Pomoże to nie tylko w planowaniu misji załogowych, ale także w generowaniu nowych hipotez na temat przyczyn wahań w rozmieszczeniu lodu na Marsie.
Sponsorowany przez NASA program mapowania lodu podpowierzchniowego (SWIM) ujawnił najnowszą mapę Marsa, pokazującą regiony z warstwami lodu podpowierzchniowego. Mapa ta jest cenna przy planowaniu przyszłych misji załogowych i pomoże w określeniu miejsc lądowania pierwszych astronautów.
Od początku 2017 r. w ramach projektu SWIM, kierowanego przez Planetary Science Institute i NASA Jet Propulsion Laboratory, gromadzone są dane z kilku misji NASA na Marsa, aby stworzyć mapę pokazującą prawdopodobieństwo znalezienia wody w różnych miejscach na Marsie.
Naukowcy oparli się na danych uzyskanych za pomocą kamer Context Camera (CTX) i High Definition Imaging Experiment (HIRISE) zainstalowanych na statku kosmicznym Mars Reconnaissance Orbiter, aby stworzyć najnowszą mapę. Instrumenty te dostarczają obrazy marsjańskich krajobrazów w wysokiej rozdzielczości. Ujawniają małe kratery uderzeniowe, które rozlokowane są na powierzchni Marsa, odsłaniając warstwy lodu.
Informacje o rozmieszczeniu lodu na Marsie są istotne przy planowaniu misji załogowych, gdyż dostępne źródło znacznie zmniejszyłoby ilość wody, którą trzeba byłoby transportować z Ziemi.
Na razie regiony polarne Marsa wydają się być dobrymi opcjami do lądowania, ale planiści misji nie chcą wybierać miejsc, które są zbyt zimne na lądowanie załogi, ponieważ utrzymanie komfortowej temperatury wymagałoby dodatkowego wydatku energii.
„Wysyłając ludzi na Marsa, staramy się przybliżyć ich jak najbliżej równika. Idealną opcją byłoby wybranie lokalizacji o najniższej szerokości geograficznej, gdzie występuje dostępny lód. Mapy lodowe SWIM na Marsie są tworzone właśnie w tym celu” – powiedział Sidney Do, kierownik projektu SWIM.
Oprócz planowania misji mapy SWIM mogą pomóc w głębszym zrozumieniu, dlaczego rozmieszczenie wody lodowej w różnych regionach Marsa jest niejednorodne.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/najnowsza-mapa-marsa-z-lodem-pomoze-wybrac-idealne-miejsce-na-wyladowanie-pierwszej

Najnowsza mapa Marsa z lodem, pomoże wybrać idealne miejsce na wylądowanie pierwszej wyprawy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024