Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.03.2024 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Wiosna naprawdę zacznie się, gdy Słońce wejdzie w znak Barana. Znamy dokładną datę 2024-03-02. 1 marca rozpoczęła się meteorologiczna wiosna, która corocznie obejmuje miesiące: marzec, kwiecień i maj. Średnia temperatura dobowa oscyluje w tym okresie na poziomie od 5 do 15 stopni. A jakie temperatury notujemy przeważnie wiosną? Średnie wartości z ostatnich kilkudziesięciu lat to 7 stopni na północy oraz 8-9 stopni na zachodzie, południu i w centrum kraju. Wiosennym biegunem zimna jest nie tylko Suwalszczyzna, ale również Bory Tucholskie i Bieszczady. Najcieplejszymi miejscami wiosną są Ziemia Lubuska, Dolny Śląsk, Opolszczyzna, Małopolska i Podkarpacie. Wiosna najbardziej pogodna jest w Małopolsce i na Lubelszczyźnie, gdzie liczba dni pogodnych średnio dochodzi do 15. Najtrudniej o słoneczną aurę na wiosnę w regionach zachodnich i północnych, gdzie pogodnych dni jest o 1/3 mniej. Najwięcej pochmurnych dni wiosną, bo aż 40, notuje się na pogórzu w południowej Polsce, gdzie niskim chmurom często towarzyszą mgły. Im dalej na północ kraju, tym liczba dni pochmurnych systematycznie się zmniejsza, mniej więcej do 30. W naszym kraju meteorologiczna wiosna objawia się coraz większymi wahaniami dobowymi temperatury, systematycznie postępującym wzrostem temperatury, zmniejszającą się ilością dni pochmurnych i śnieżnych. Wiosna to również pierwsze spotkanie z upałem, ale nadchodzi ono nie wcześniej niż w ostatniej dekadzie kwietnia. Nowe rekordy najwcześniejszego wystąpienia upałów padły m.in. w 2012 roku i było to pod koniec kwietnia. Najcieplejszym dniem wiosny meteorologicznej na tle historii był 28 maja 1958 roku. Wówczas w Lublinie odnotowano aż 36 stopni. Najzimniejszym dniem meteorologicznej wiosny był natomiast 8 marca 1964 roku, kiedy w Sejnach na Suwalszczyźnie temperatura spadła nad ranem do minus 35 stopni. Wiosna astronomiczna Oprócz wiosny meteorologicznej znamy także wiosnę astronomiczną, która w tym roku rozpoczyna się 20 marca o godzinie 22:50, wejściem Słońca w znak Barana i w momencie zrównania się dnia z nocą. Wiosna klimatologiczna Wiosna klimatologiczna, zwana też termiczną, rozpoczyna się w Polsce wówczas, gdy średnia temperatura oscyluje pomiędzy 5 a 10 stopni. Trwa od 30 dni na wschodzie do 35 dni na zachodzie kraju. Najwcześniej rozpoczyna się ona na na Ziemi Lubuskiej, Dolnym Śląsku, Opolszczyźnie i w Wielkopolsce, przed 25 marca. Później na wschodnim Pomorzu, Warmii, Mazurach i na Podlasiu, dopiero około 5 kwietnia. Najpóźniej zaś na terenach podgórskich i górskich, w połowie kwietnia. Wiosna przechodzi w termiczne lato najwcześniej na zachodzie i w głębi kraju, wraz z końcem maja. Później następuje to w regionach północnych i na terenach podgórskich, w drugiej połowie czerwca, a zdecydowanie najpóźniej na terenach górskich, bo dopiero w lipcu. Na szczytach, gdzie lata w ogóle nie ma, wiosna przechodzi w jesień z końcem września. Wiosna fenologiczna Oprócz termicznej wiosny mamy także wiosnę przyrodniczą (fenologiczną), która cechuje się zazielenianiem trawy i pojawianiem się na drzewach pąków z których wyrastają liście i owoce. Pierwsze wyraźne oznaki nadchodzącej wiosny przyrodniczej, za sprawą rekordowo ciepłego lutego, możemy w obserwować od kilku tygodni. Jednak większego rozpędu nabiorą one dopiero w drugiej połowie marca. Zielona wiosna, czyli okres, który najbardziej cieszy nasze oczy kolorami przychodzi w pierwszej połowie kwietnia oraz w połowie tego miesiąca. Natomiast zaawansowana wiosna, kiedy w powietrzu unoszą się pyłki roślin i czujemy najprzyjemniejsze zapachy, następuje tradycyjnie w drugiej połowie kwietnia i w maju. Źródło: TwojaPogoda.pl Kiedy zacznie się astronomiczna wiosna? Fot. Pixabay. Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl Za to kochamy wiosnę. Fot. TwojaPogoda.pl https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2024-03-02/wiosna-naprawde-zacznie-sie-gdy-slonce-wejdzie-w-znak-barana-znamy-dokladna-date/
    1 punkt
  2. W Delta Optical ciągle dążymy do oferowania naszym klientom najlepszych rozwiązań. Bardzo cenimy sobie opinie, która pozwala nam dostosowywać nasze usługi do oczekiwań. Z tego powodu zwracamy się z prośbą o poświęcenie chwili na udzielenie odpowiedzi na kilka pytań, które umożliwią nam lepsze zrozumienie Twoich potrzeb w dziedzinie astronomii. Wasze przemyślenia są dla nas nieocenione i teraz macie możliwość skorzystania z tego! Uczestnictwo w naszej ankiecie nie tylko wspomoże rozwój naszej oferty, ale także zaoferuje szansę na otrzymanie atrakcyjnej nagrody. Dla autora najbardziej wartościowej opinii czeka okular Baader Hyperion 13 mm. Dziękujemy za wsparcie i za bycie częścią naszej pasjonującej podróży przez kosmos. https://deltaoptical.pl/ankieta-astronomiczna Życzymy ciemnego nieba, Ekipa Delta Optical
    1 punkt
  3. Postrzeganie barwne to bardzo złożony temat. Chyba trzeba zacząć od tego, że na to, jak odbieramy kolor, składają się dwa podstawowe czynniki, mianowicie wrodzony j nabyty. Zaczynając od wrodzonych kwestii, to przede wszystkim ilość czopków w ludzkim oku, ilość opsyny i długość fali, która pobudza dany czopek, jest kwestią polimorficzną w obrębie populacji. Średnio zakłada się, że ludzkie receptory barwne są najbardziej czule w długości fali ok. 550nm odpowiadającej barwie zielonej. Geny odpowiadające za produkcję opsyny są kodowane na chromosomie X. Dlatego też „gatunek” męski ma wrodzoną indolencję w percepcji barwnej 😄 Mały odsetek kobiet ma nawet możliwość widzenia tetrachromatycznego, bo przez interakcje alleli w chromosomach wykształcają dodatkowe czopki odpowiadające za widzenie w czerwieni. Dodatkowo bywa tak, że znaczna ilość czopków przemieszczona jest poza obszar plamki żółtej i ma obniżony poziom aktywacji względem długości fali. Z czym wiązałbym zdolność widzenia barwnego w słabych warunkach oświetleniowych. Oczywiście nie można pominąć tu naszego centrum dowodzenia, tu się nie wypowiem, bo się na tym nie znam, ale najprawdopodobniej mogą występować też pewne zmienne w płacie potylicznym, które ułatwiają odróżnianie barwy na etapie analizy. Czynniki nabyte to jeszcze szerszy temat. Żadna nawet najbardziej wyrafinowana aparatura bez odpowiedniego zaprogramowania nie daje się wykorzystać w 100%. Kolorów i ich „odcedzania” od szumu po prostu trzeba się nauczyć. Tak samo, jak rozróżniania barw. Są nawet dowody, że język, którym się posługujemy ma na to wpływ. Przykładowo osoby posługujące się od dziecka językiem rosyjskim mają większe umiejętności w odróżnianiu odcieni niebieskiego. Wynika to, że od dziecka obcowali ze słowami голубой i синий. Gdzie w angielskim dzieci uczy się, że po prostu, że jest blue i tyle. Sam na co dzień w swojej pracy obcuję z setkami odcieni jednej barwy i widzę, jak niektórzy sobie po prostu z tym nie radzą. Co do astronomii, to sam na własnej skórze parę razy się o tym przekonałem. Przykładowo z kolega pod ciemnym niebem bortle 2/3 w niutku 12” cali oglądaliśmy DS. Miałem pierwszy raz okazje zobaczyć blinking nebula, początkowo nie mogłem jej namierzyć, aż w końcu zapytałem kumpla, to takie niebiesko-zielone? On się zarzekał, że żadnej barwy tam nie widzi. Mnie nie znając obiektu udało się go właśnie rozpoznać na podstawie barwy, która zauważyłem. Wiec sami widzicie, nie tylko ciemne niebo i dobra optyka, ale też to, czym Bozia czy matka natura nas obdarzyła. No i poszerzanie umiejętności naszej percepcji przez praktykę 😉 Pozdrawiam Krystian.
    1 punkt
  4. W sumie sobie przypomniałem , że na wakacjach pokazałem siostrzenicy ( lat 14 ) M57 przez Maka 127 . Warunki były takie , że dla mnie była ledwie widoczna, siostrzenicy nie mówiłem na co ma patrzeć, a ona bez adaptacji wzroku od razu stwierdziła , że na środku jest zielone kółko... Pamiętam że zdziwiło mnie to wtedy...
    1 punkt
  5. Dzięki za zainteresowanie tematem. Wiele więcej nie napiszę niż to co napisałem powyżej. Dodałbym tylko dwie rzeczy: 1. Żadne najciemniejsze niebo, ani przygotowanie wzroku do ciemności nie spowoduje, że jasność powierzchniowa mgławic wzrośnie - ona jest taka jaka jest (no może jedyne co można tutaj poprawiać to kwestia przejrzystości powietrza, przy czym tu dochodzimy do "ściany" w momencie gdy zakładamy warunki próżni/przestrzeni kosmicznej). Stąd stwierdzenia w rodzaju: "aby zobaczyć kolor konieczne jest ciemne niebo i świetne warunki oraz doskonałe przystosowanie wzroku do ciemności" - takie twierdzenie moim zdaniem jest błędne już z założenia. No bo skoro, "kolory" widzimy podczas trybu fotopowego i troochę mezopowego to tryb skotopowy wręcz może tu przeszkadzać. 2. Czym tak naprawdę jest kolor? Kiedyś był na ten temat mocny wątek chyba na astropolis, którego podsumowanie jest chyba dość zaskakujące i istotne - w zjawisku koloru jest sporo zarówno twardego faktu jak i subiektywnej sugestii 😉 Ostatecznie bowiem pamiętajcie, że obraz który my przetwarzamy w głowie to nie jest to samo zjawisko, które wykorzystują kamery, ale to raczej wszyscy tu wiemy. 🙂
    1 punkt
  6. Zaciekawił mnie wczoraj Twój post. Na tyle, że zacząłem szukać różnych informacji i przekopywać się przez raporty innych obserwatorów. A dzisiaj akurat pogoda troszkę pozwoliła na pierwsze testy pod tym kątem. Gdy wyniosłem teleskop, śmiejąc się w głos z tego, co zamierzam, i żartując, że za chwilę będę sobie oglądał M42 w kolorze, niebo nie było jeszcze całkiem ciemne. To nie miało jednak aż takiego znaczenia, bo robiłem i tak absurdalne rzeczy; zapalałem co chwilę latarkę, telefon, gapiłem się na świecący kwadrat okna w kuchni, a nawet wszedłem do domu i wyszedłem, oczywiście zapalając po drodze światło w sieni i gasząc. Jak można się domyślić, M42 nie była królową wielkości i głównie świeciła w okolicy centrum. Ale już po pierwszym spojrzeniu w okular, zacząłem śmiać się jeszcze bardziej, choć nie był to już do końca ten sam śmiech, ponieważ miałem dość silne wrażenie, że mgławica jest... bardzo subtelnie zielonkawa. Gapiłem się jednym okiem w okular, a drugim w światło z okna kuchni, ale wciąż odnosiłem wrażenie, że mgławica jest nieco zielona. Wkurzyło mnie to. Walnąłem sobie latarką prosto w oczy. M42 momentalnie się skurczyła na chwilę, podobnie jak ślimak chowa rogi, jednak wrażenie bardzo leciutkiej zieleni nie znikło. Okej, nie twierdzę, że to był naprawdę kolor, ponieważ było to odczucie dość subtelne, jednak nie mogłem też jednoznacznie stwierdzić, że na pewno tego leciutkiego koloru nie ma. Może mózg podświadomie jakoś to przygotował. A jeśli była lekko zielona, możliwe, że to było złudzenie, jak napisałem osobiście kilka postów wyżej w odpowiedzi dla Shuwar. Jednak będę przy okazji jeszcze sprawdzał, czy to się powtórzy. Złudzenie czy nie, przyznaję, że temat mnie na chwilę od wczoraj pochłonął i raportów o zieloności mgławicy znalazłem mnóstwo. A sprawa, jak się okazuje, jest nieco bardziej złożona, ponieważ nie dość, że jest sporo rzeczy z tym związanych, to jeszcze same postrzeganie barw może być rzeczą trochę indywidualną, w szczególności przy widzeniu mezopowym, gdzie można na przykład ulec zjawisku Purkiniego. Osobiście skłaniam się jak na razie ku temu, że to wrażenie, to było raczej jakieś zafałszowanie barwy, ponieważ kiedy obserwowałem zawsze M42 w dobrych warunkach i z lepiej zaadaptowanym wzrokiem, zwykle była ona szara. Może kiedyś odnosiłem raz jakieś wrażenie kolorów, ale nie mam pewności i musiałbym poszukać, czy gdzieś o tym wspominałem. Z drugiej strony, M42 jest na tyle jasna, że pod ciemnym niebem prawdopodobnie psuje adaptację oka, tym samym mogąc pobudzić odpowiednie czopki. Jednak wiele osób podaje, że nie widziało koloru nawet w 16" teleskopie, z kolei niektórzy raportują kolor w mniejszej aperturze. Zastanawiam się również nad samym opisem tego koloru; czy cała mgławica widoczna w danej chwili jest jakby zielonkawa, czy tylko pewien fragment. Bo u mnie było wrażenie, że całość, co przemawia do mnie bardziej za złudzeniem. A jeśli ktoś widzi i opisuje poszczególne fragmenty, a czasem i kolory, co chyba częściej się spotyka z raportami dotyczącymi dobrych warunków, przemawia jakoś jednak za prawdziwymi kolorami mgławicy.
    1 punkt
  7. M42 jest szczególna, bo można ją oglądać bez filtra, z UHC, z OIII, z H-betą, i osobiście nie wiem, kiedy jest najlepiej, bo to sprawa gustu. W każdej z tych konfiguracji jest inaczej i pewnie też będą różnice dla UHC od różnych producentów. Na pewno warto samemu popróbować, bo obrazy sporo się zmieniają. Można nawet bawić się w filtry kolorowe, takie jak do planet. Ciekawy efekt daje filtr żółty, który stłumi linie OIII i H-betę, bardzo jasne w M42, a zostawi linie H-alfa, której też jest w M42 dużo, ale na którą nasze oczy już są mało czułe. Przy dużej źrenicy wyjściowej tego H-alfa jest jednak na tyle dużo, że można go zobaczyć jako lekkie poczerwienienie centralnej części mgławicy. podczas gdy reszta pozostaje prawie czarno-biała. Tak oglądaliśmy niedawno M42 z Lechem, ksywa "stratoglider" na sąsiednim forum, w 12" f/5 z żółtym filtrem GSO #12 i źrenicą wyjściową 6 mm (XW 30), na podmiejskim niebie i lampami ulicznymi 50 m od nas. Właśnie Lechu pokazał mi ten myk z czerwonym kolorem w centrum M42. Używaliśmy do tego też innych filtrów, czasami nawet dwu naraz, ale efekt był podobny jak w zwykłym żółtym filtrze #12.
    1 punkt
  8. Pierwszy raz widziałem kolorki w M42 w latach 90 ,przez 9,5" Newton,niebo miałem wtedy 7mag+. Kolor nie był ewidentny, ale można śmiało było stwierdzić ,która część mgławicy jest niebieska,a która czerwona.Przez 14" kolor widziałem już bardzo realnie (niebo 6.5mag). Teleskop 20" ,i większy pokazuje wyraźnie kolory i ich odcienie,bezpośrednim patrzeniem, podobnie 12" pod niebem Bortle 1(Namibia).
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)