Skocz do zawartości

"KNUR" na Przełęczy


Rekomendowane odpowiedzi

Piękna relacja :)

 

Pod naprawdę ciemnym niebem (Bieszczady czy inny Zatom) Abell 39 byłby pewnie do wyłapania w jeszcze mniejszych aperturach (8/10 cali?). Jako ciekawostkę podam, że obiekt został zaobserwowany w Alpach, na wysokości ponad  2500 m teleskopem o aperturze ? uwaga -  4 (słownie: cztery) cale.

Pisząc o tych czterech calach narobiłem sobie smaka zacząłem od razu szukać ekwiwalentu czterech cali w dwururkach... Ale 13,7 to grubo powyżej zasięgu moich lornet. Ale w 28x110 sąsiada*... kto wie? A może i w 22x85? Obie mają gwinty filtrowe...

 

* w Blizinach jesteśmy z Wojtkiem sąsiadami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękna relacja :)

 

Pisząc o tych czterech calach narobiłem sobie smaka zacząłem od razu szukać ekwiwalentu czterech cali w dwururkach... Ale 13,7 to grubo powyżej zasięgu moich lornet. Ale w 28x110 sąsiada*... kto wie? A może i w 22x85? Obie mają gwinty filtrowe...

 

* w Blizinach jesteśmy z Wojtkiem sąsiadami :)

Rozumiem, że sprzęt alpinistyczny już masz przygotowany :D. Chyba jednak łatwiej kupić nowy, większy sprzęt niż silić się na ekstrema. Chyba, że nie mamy na nowy sprzęt, ale wtedy i na wycieczkę w Alpy też nie mamy ;).

Tecnosky ED 102/714,  Celestron  SCT 200/2000, Mak 90/1250, Lunt 50, Nikon Lookout 10x50, Canon 550D, Canon mod. 50D

https://charon-x.blogspot.om

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gromadę kulistą NGC 5466 obserwowałem kilka dni temu w 4". Widoczna bez problemu, myślę że w lornetce jest spokojnie do wyjęcia.

 
Ależ tak, to niezbyt trudny cel dla 10x50.
 

Rozumiem, że sprzęt alpinistyczny już masz przygotowany :D. Chyba jednak łatwiej kupić nowy, większy sprzęt niż silić się na ekstrema. Chyba, że nie mamy na nowy sprzęt, ale wtedy i na wycieczkę w Alpy też nie mamy ;).

Naprawdę uważasz, że ciułanie na sprzęt jest łatwiejsze od podjęcia próby pod ciemnym niebem?

Jeśli chodzi o mnie, lubię wysoko postawioną poprzeczkę i w szczególności łowienie obiektów, które uchodzą za wyłącznie teleskopowe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ tak, to niezbyt trudny cel dla 10x50.

 

Naprawdę uważasz, że ciułanie na sprzęt jest łatwiejsze od podjęcia próby pod ciemnym niebem?

Jeśli chodzi o mnie, lubię wysoko postawioną poprzeczkę i w szczególności łowienie obiektów, które uchodzą za wyłącznie teleskopowe.

Ciułanie na sprzęt zależy wyłącznie od możliwości finansowych, wiec nie wiem czemu to porównujesz z obserwacjami. Co do prób łapania obiektów ekstremalnych to zależy głównie od jakości nieba. I albo mamy super ciemną miejscówkę przy idealnych warunkach (bez zamgleń, zmętnień nieba, wilgoci i Księżyca) albo dajemy sobie spokój z najsłabszymi obiektami.

Lornetki są dobre do obiektów dużych i rozciągłych, do małych obiektów słabo się nadaje. Chyba, że bino z 2 teleskopów - to co innego.

Tecnosky ED 102/714,  Celestron  SCT 200/2000, Mak 90/1250, Lunt 50, Nikon Lookout 10x50, Canon 550D, Canon mod. 50D

https://charon-x.blogspot.om

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd to porównanie? Sam zacząłeś słowami w rodzaju "łatwiej uzbierać niż się silić na ekstrema".

Po prostu mówię, że stoję na przeciwnym stanowisku. Według mnie, łatwiej jest iść na miejscówkę z tym, co się ma i próbować, niż odkładać kilka miesięcy na nowy sprzęt tylko dlatego, że z góry się założyło, że się nie da czegoś zobaczyć. Oczywiście porażka wchodzi w grę, niemniej z takich prób można się wiele dowiedzieć o swoim sprzęcie, niebie i własnej percepcji.

Poza tym - tak, lornetki* niespecjalnie się nadają do małych obiektów, co nie znaczy, że te maleństwa są poza zasięgiem dwururek. Takie mgiełkowate przecinki w szerokim polu mają swój niepowtarzalny urok :)

 

* lub raczej - małe powiększenia 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd to porównanie? Sam zacząłeś słowami w rodzaju "łatwiej uzbierać niż się silić na ekstrema".

Po prostu mówię, że stoję na przeciwnym stanowisku. Według mnie, łatwiej jest iść na miejscówkę z tym, co się ma i próbować, niż odkładać kilka miesięcy na nowy sprzęt tylko dlatego, że z góry się założyło, że się nie da czegoś zobaczyć. Oczywiście porażka wchodzi w grę, niemniej z takich prób można się wiele dowiedzieć o swoim sprzęcie, niebie i własnej percepcji.

Poza tym - tak, lornetki* niespecjalnie się nadają do małych obiektów, co nie znaczy, że te maleństwa są poza zasięgiem dwururek. Takie mgiełkowate przecinki w szerokim polu mają swój niepowtarzalny urok :)

 

* lub raczej - małe powiększenia

O te ekstrema to chodziło mi o wyjazd w Alpy, lub inny daleki wyjazd pod hiper ciemne niebo (chodzi o wysokie koszty wyjazdu). Chyba, że mamy taką miejscówkę pod nosem. Ale na logikę, jeżeli ktoś w Alpach ledwo widzi dany obiekt danym sprzętem, to przy niebie jaka jest w większości w Polsce nie ma co próbować podobną aperturą. Stracimy tylko czas, który można poświęcić na obiekty bardziej możliwe.

Niektórych "maleństw" lornetką nie odróżnisz od gwiazd - np małych mgławic planetarnych. Poza tym nie rozbijesz gromad kulistych, ani nie pooglądasz sensownie planet. W zasadzie dla lornetek dobre są tylko rozciągłe mgławice, gromady otwarte i M31.

Tecnosky ED 102/714,  Celestron  SCT 200/2000, Mak 90/1250, Lunt 50, Nikon Lookout 10x50, Canon 550D, Canon mod. 50D

https://charon-x.blogspot.om

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się zakochałem w widoku tych maleństw (często na granicy zasięgu) widzianych w szerokim polu. Są po prostu piękne. Nie przypowerujesz ich bo brak światła, ale czym to się różni od obserwacji dużym lustrem gdzie też polujesz na granicy zasięgu?

Nie raz na forach czytałem- do tego i tego obiektu to trzeba chyba na Atakamę jechać i mieć z pół metra lustra... i głupiał człowiek, bo widział w 12".

Dużo zależy od warunków (szczególnie przejrzystość która zmienia się nawet lokalnie) i stanu obserwatora (alkohol odpada!) a nawet jego nastawienia ;)

  • Like 2

And12, GSO 30mm, Hyperion 13mm, 8mm, Baader OIII 2", SW UHC 2"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O te ekstrema to chodziło mi o wyjazd w Alpy, lub inny daleki wyjazd pod hiper ciemne niebo (chodzi o wysokie koszty wyjazdu).

A widzisz, źle Cię zrozumiałem. Zgadzam się jednak z Piotrkusiem, że pewne relacje mogą wprowadzać w błąd, sugerując, że wielki sprzęt + super miejscówka to jedyna możliwość zobaczenia obiektu X.

Co do mgławic planetarnych - lornetkowcy mają swoje patenty. Wkrótce je opiszę :)

Planet nie obserwuję (chociaż raz na jakiś czas lubię spojrzeć przez teleskop kolegi, szczególnie jak ma założoną nasadkę bino), co do kulistych - na początku brakowało mi tego rozbicia, ale teraz jakoś nie cierpię z tego powodu. Mgliste i w szerokim polu również są urzekające.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się zakochałem w widoku tych maleństw (często na granicy zasięgu) widzianych w szerokim polu. Są po prostu piękne. Nie przypowerujesz ich bo brak światła, ale czym to się różni od obserwacji dużym lustrem gdzie też polujesz na granicy zasięgu?

Nie raz na forach czytałem- do tego i tego obiektu to trzeba chyba na Atakamę jechać i mieć z pół metra lustra... i głupiał człowiek, bo widział w 12".

Dużo zależy od warunków (szczególnie przejrzystość która zmienia się nawet lokalnie) i stanu obserwatora (alkohol odpada!) a nawet jego nastawienia ;)

Znaczy jakich maleństw ? Część obiektów jest lepsza do szerokiego pola, a cześć do dużych powiększeń. Nie staram się za wszelką cenę polować na obiekty na granicy zasięgu. Po prostu poluję na obiekty, które sobie zaplanuję. Lepsze są obiekty jaśniejsze od granicy zasięgu, bo mamy większe prawdopodobieństwo, że je zobaczymy.

Jeżeli chodzi o obserwatora - to zależy od tego jaki ma wzrok, poza tym trzeba trochę doświadczenia. Nie wiem czy nastawienia - bardziej od tego czy jest zmęczony czy nie. Alkohol wiadomo, zresztą jak się jeździ samochodem na obserwacje to i tak siłą rzeczy odpada.

Tecnosky ED 102/714,  Celestron  SCT 200/2000, Mak 90/1250, Lunt 50, Nikon Lookout 10x50, Canon 550D, Canon mod. 50D

https://charon-x.blogspot.om

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo udana sesja!

 

Co do obserwacji przez lornetki i teleskopy - w sumie robimy to samo tylko w innej skali :) Jeśli wyciskamy ze sprzętu obiekty na granicy zasięgu to, czy to będzie lornetka czy teleskop, słabizny będą zawsze ulotnymi mgiełkami widocznymi zerkaniem. Pozostaje satysfakcja z upolowania. Za to jasne obiekty to już radość odkrywania ich kształtu, cech szczególnych itp. Teleskop ma przewagę skali obrazu, a lornetka szerszej perspektywy i obuocznej percepcji.

  • Like 2

www.astronoce.pl

Nieco na skróty: sites.google.com/view/astropolaris/

DO/GSO 8" Dob | Vanguard Endeavor 8x42 EDII

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczorajszego wieczoru udało mi się upolować Abella 37 (IC 972) w konstelacji Panny. Podobnie jak w przypadku zaliczonych w marcu numerów 10 i 12 (położonych w Orionie), obserwacje prowadziłem z tarasu, na obrzeżach miasta.

Obiekt nie jest specjalnie jasny ani duży (13,9 mag, rozmiar 0,9'). Łatwo więc nie było, ale po adaptacji wzroku do ciemności - o ile oczywiście można mówić o adaptacji przy świecącej kilkanaście metrów dalej latarni ulicznej - dało się wyzerkać owalne, blade pojaśnienie, rzecz jasna bez żadnych szczegółów. Używałem ES-a 14 mm i Delosa 8 mm (uzyskując powiększenia odpowiednio 128 i 225x) w połączeniu z Lumiconem OIII. W sumie sam jestem zdziwiony, że się powiodło, tym bardziej, iż mgławica jest położona dość nisko nad horyzontem, a i Łysy zaczyna powoli przeszkadzać.

Czyli - kaptur na łeb (odcinamy światło), filtr w gwint i jazda :)

Ps. przy okazji sprostuję przedostatnie zdanie mojej relacji - oczywiście męczą mnie niezaliczone Abelle, a nie niezliczone - bo jest ich raptem osiemdziesiąt kilka icon_wink.gif

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc później...

Wczorajszego wieczoru długo zastanawiałem się czy zabrać na przełęcz szesnastocalowca, czy może poprzestać na małym niutku 150 mm. Czas zdatny do obserwacji nawet na południu Polski jest bardzo ograniczony, a prognozy pogody nie były do końca pewne. Ostatecznie przezwyciężyłem wrodzone lenistwo, wskutek czego mogę dopisać do kolekcji kolejne dwa planetarne Abelle - mianowicie numer 43 w Wężowniku i 62 w Orle.
Pierwszy z nich jest dość łatwy jak na ten katalog ? porównywalny z Abellem 39 czy 55. Jak zwykle niezastąpiony okazał się Nagler 22 mm (z którym uzyskuję idealną do słabych, rozległych mgiełek żrenicę wyjściową rzędu 5 mm) oraz stary, dobry Lumicon OIII. Abella 43 nietrudno zlokalizować ? wystarczy odbić kilka stopni na wschód od Rasalhague (? Oph), najjaśniejszej gwiazdy w konstelacji Wężownika. Mgławica wyskoczyła z tła prawie natychmiast, mimo iż warunki były dalekie od ideału (nawet na południowych krańcach Polski białe noce dają się nieco we znaki), widoczna początkowo zerkaniem jako dość spory, blady owal; po chwili skupienia pojawiła się, gdy patrzyłem na wprost. Jasność tej planetarki oszacowano na 14,6 mag, a jej rozmiar to 80" x 74" (dane ze strony http://www.deepskypedia.com).
Poniżej zdjęcie (źrodło: http://www.noao.edu). Oczywiście o dostrzeżeniu uchwyconej na fotografii dość skomplikowanej struktury obiektu można zapomnieć.
abell43walendowskis.jpg
Kolejny Abell - numer 62 ? położony jest niedaleko Altaira, którego warto wykorzystać do starhoppingu. Mgławica okazała się być dla mnie sporym wyzwaniem. Podchodzilem do niej w ciągu tej krótkiej nocy kilkakrotnie i dopiero za trzecim razem udało się usidlić ją w okularze. To obiekt niewątpliwie trudny, widoczny jedynie zerkaniem, a i to tylko chwilami. By potwierdzić obserwację skonfrontowałem po powrocie do domu sporządzony naprędce prymitywny szkic jej gwiazdowego otoczenia z obrazem wygenerowanym przez stronę sky-map.org. Rozmiar mgławicy to 161" x 151", a jasność 14,8 mag, co przekłada się na znacznie mniejszą jasność powierzchniową w porównaniu z Abellem 43. Użyty sprzęt ? jak wyżej, czyli Nagler i filterek.
A62.jpg
Większą część sesji obserwacyjnej poświęciłem jednak na letnie (i nie tylko letnie) klasyki ? M13, M27, M57, M97, Veila czy Crescenta mogę oglądać godzinami. W pobliżu M13 udało mi się wreszcie wyłuskać malutką galaktykę IC 4617, położoną mniej więcej w połowie drogi pomiędzy kulistą a jasną NGC 6207. Satysfakcja spora, tym bardziej że ubiegłego lata, gdy miałem do dyspozycji Taurusa 330, ta sztuka mi się nie powiodła. Nie dostrzeglem natomiast - choć bardzo sie starałem - gwiazdki centralnej w M57. Chyba warunki pozostawiały zbyt wiele do życzenia. Z tego też powodu (zamglony horyzont) odpuściłem sobie chwilowo kilka ciemnych mglawic z katalogu Barnarda, zlokalizowanych na pograniczu Wężownika i Skorpiona. W tamtym rejonie nieba ustrzelilem tylko NGC 6369, czyli Duszka (Little Ghost Nebula). Duszek jak to duszek ? dość ulotny twór z niego, ale po Abellach takie obiekty to czysty relaks.
Około 1.30 niebo wyraźnie się rozjaśniło, więc zebrałem klamoty i pojechałem do domu, mijając po drodze kilku ?miszczów? kierownicy, po ich stylu jazdy sądząc wracających z piątkowych imprez. Reasumując ? sesję uważam za udaną, choć zawiodły świetliki, w ubiegłych latach tłumnie odwiedzające moją miejscówkę obserwacyjną. Wczorajszej nocy latały tylko dwa, do tego jakieś anemiczne, bo rzadko odpalały oświetlenie. Może nie chciały mi zepsuć adaptacji oczu do ciemności?

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za relację, zwłaszcza w chmurwne dnie i noce.

Proszę częściej :)

Serdecznie pozdrawiam i kryształowego nieba życzę - Jacek  ?
TS T APO 90/600 z TSFLAT2 + Samyang 135 f2 ED z QHY183C + AS 60/240 z RC IMX290M + Canon 550D - sadzane na ZEQ25GT + Nikon 12x50 EX do podglądania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłoby pewnie częściej, ale - jak sam wspomnialeś - przeszkadzają chmurwne noce, a do tego białe >:( - choć i tak mam pewnie mniej powodów do narzekań niż astroamatorzy z północy Polski. W sumie jedyne czego wam trochę zazdroszczę to obłoki srebrzyste. U siebie ich jeszcze nie widziałem.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 W sumie jedyne czego wam trochę zazdroszczę to obłoki srebrzyste. U siebie ich jeszcze nie widziałem.  

Oddam 3/4 srebrzaczków za ciemno choć o 22.30 i troszkę bezchmurwia. A troszkę ich w tym roku obrodziło :)

Serdecznie pozdrawiam i kryształowego nieba życzę - Jacek  ?
TS T APO 90/600 z TSFLAT2 + Samyang 135 f2 ED z QHY183C + AS 60/240 z RC IMX290M + Canon 550D - sadzane na ZEQ25GT + Nikon 12x50 EX do podglądania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Noc z 3 na 4 lipca ? podobnie jak wielu z was ? spędziłem pod gwiaździstym niebem, na mojej ulubionej miejscówce obserwacyjnej na Przełęczy Knurowskiej. Głównym celem ponownie były mgławice planetarne z katalogu G. Abella.

Zanim jednak na dobre się ściemniło, pobawiłem się w rozbijanie jasnych gromad kulistych, używając niedawno nabytego Pentaxa XW 5 mm. Przy 16 calach lustra i powiększeniu 360x zabawa okazała się nadzwyczaj wciągająca, tym bardziej, że Pentax jest prawdziwym killerem na kulki ? wspaniały kontrast, gwiazdki jak igiełki, a to wszystko przy siedemdziesięciostopniowym polu widzenia i wygodnym ER. Niewykluczone, że dobre orciaki pokazałyby trochę więcej, ale jak dla mnie komfort użytkowania XW chyba przeważa. 

Następnie łupnąłem mgławiczkę PK64+5.1 w Łabędziu, znaną szerzej jako Campbell?s Hydrogen Star. Maleństwo to straszne, ale ma swój urok. W jej przypadku bardzo przydatny jest filtr H-beta. Używając rzeczonego filterka, już przy pow. 225x dostrzegłem wyraźną mgiełkę otulająca gwiazdę. Przy 360 razach było jeszcze lepiej. Bez użycia filtra i w nieco mniejszych powiększeniach można podziwiać charakterystyczne, czerwonawe zabarwienie gwiazdy. 

Około 23.30, gdy zrobiło się wystarczająco ciemno, a Droga Mleczna rozlała aż po horyzont uznałem, że pora przejść do konkretów. Niestety w tym momencie podjechał do mnie zabłąkany patrol Policji, podejrzewając zapewne, iż oddaję się na odludziu jakimś niecnym praktykom. Po początkowym niedowierzaniu (Panie, to coś to jest teleskop? Przecież to jakaś armata!) policjanci zostali uraczeni widokiem M13, M27 i M57 oraz krótkim wykładem na temat mgławic planetarnych i gromad kulistych. Gdy już odjechali, po prawie rocznej przerwie mogłem powrócić do Abella 46 w Lutni. Połączenie dużej apertury, Lumicona OIII, Naglerka 22 mm i dobrej przejrzystości atmosfery zrobiło swoje ? numer 46 wydał mi się dość oczywisty, wyskakując nader ochoczo z tła. Byłem zdziwiony, pamiętając, ile się natrudziłem przy tym obiekcie ubiegłego lata. 

Następny w kolejce czekał Abell 61 w gwiazdozbiorze Łabędzia, oznaczony alternatywnie jako PK77+14.1. Nie zmieniając konfiguracji sprzętowej wycelowałem Columbusa nieco na zachód od gwiazdy ? Cyg, pokombinowałem chwilę ze starhoppingiem, chwila napięcia i? jest! Mgławica okazała się być dość dużym, okrągłym pojaśnieniem, ulotnym, ale przy użyciu metody zerkania oczywistym. Jasność obiektu to 13,5 mag, rozmiar nieco ponad 3?.

Pozostając przy mgławicach planetarnych, potwierdziłem swoją wcześniejszą obserwację Abella 62 w Orle. Tym razem wiedziałem już dokładnie gdzie go szukać i w rezultacie nie sprawił mi większych problemów.

Porażkę obserwacyjną zaliczyłem natomiast w starciu z Abellami 53 w Orle (po raz kolejny zresztą) i 71 w konstelacji Łabędzia. W przypadku tego ostatniego przy najbliższej okazji spróbuję, czy i jak zadziała filtr H-beta.

Hmm, co tam jeszcze padło? Aha, kilka mniej znanych kulek w Wężowniku, no i gwóźdź programu ? galaktyczka IC 1296 w Lutni (jasność coś koło 15 mag), znajdująca się tuż obok M57. Kto próbował ten wie, że IC-etka to spore wyzwanie dla obserwatora (niewielkie rozmiary, mała jasność powierzchniowa). Włożywszy w wyciąg Pentaxa XW, pod dłuższej chwili udało mi się jednak wyzerkać słabiutką poświatę galaktyki, z nieco wyraźniej zaznaczonym jądrem.

A gwiazdki centralnej w M57 znów nie zobaczyłem?

Już po powrocie do domu, około 3 nad ranem czekała na mnie miła niespodzianka ? cały północny horyzont zdobiły wyraźnie widoczne, wyjątkowo jasne i rozbudowane obłoki srebrzyste. Taki widok na mojej szerokości geograficznej (Podhale) to rzadkość.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc później...

Z piątku na sobotę (22/23.08), przy dobrych warunkach (Roztoki Górne w Bieszczadach) wraz z Kraterem z AM i P. Guzikiem zaliczyliśmy całkiem udaną sesję obserwacyjną. W użyciu były dwa newtony: Taurus 330 Piotra i mój Columbus, wspomagane niewielkimi lornetkami. Tej nocy, prócz bogactwa innych obiektów (głównie jesiennych galaktyczek) udało mi się dopaść dość egzotyczą mgiełkę, mianowicie Simeis 22 w Kasjopei. Użyłem Naglera 22 i Lumicona OIII (pow. 82 x, źrenica wyjściowa ok. 5 mm). Obiekt położony jest w łatwym miejscu, niedaleko znanej i lubianej gromadki ET (NGC 457), którą warto wykorzystać do starhoppingu. Całej mgławicy oczywiście nie dostrzegłem, a jedynie najjaśniejszą jej część, widoczną jako owalne pojaśnienie tła. Mimo znacznej apertury teleskopu (400 mm) i świetnego nieba lekko nie było ? o potwierdzenie poprosiłem więc Piotrka, który obserwował Simeisa kilka dni wcześniej. Poniżej zdjęcie obiektu (źródło: http://www.reinervogel.net). Jesienią z pewnością do niego wrócę, by spróbować wyłuskać więcej struktury i detalu.
Simeis22.jpg
Po walce z Simeisem rzuciłem okiem na Pacmana (NGC 281). Ten dla odmiany był duży i wyraźny, a ciemne ?wcięcie?, któremu mgławica zawdzięcza swój charakterystyczny kształt i nazwę od razu rzucało się w oczy. Tej nocy wróciłem też do planetarnych Abelli numer 39 w Herkulesie, 43 w Wężowniku i 72 w Delfinie. Jurek (Krater) stwierdził, że są oczywiste i w Naglerku widoczne bezproblemowo. Hitem była jednak kometa Jacques, przemierzajaca gwiazdozbiór Kasjopei. Akurat mijała niepozorną gromadkę otwartą NGC 609. W niskich powiększeniach wyglądało to tak, jakby jądro komety rozpadło się i podzieliło na dwie części. No i ta NGC 891 - w szesnastu calach, z Delosem 14 mm na pokładzie ogromna i piękna, z wyraźnym, ciemnym pasem przebiegającym przez sam środek. A do tego jeszcze Veil, Crescent, Helix... Niezły był też Saturn (NGC 7009) - w pow. 360x całkiem spory, a mimo to nadal bardzo jasny, z ewidentnymi "wypustkami" po obu stronach.
Kolejnego z planetarnych duszków usidliłem wczoraj, już u siebie, na Przełęczy Knurowskiej ? mowa o mgławicy Abell 53. Obiekt jest trudny, a dodatkowo warunki nie były najlepsze (przejrzystość atmosfery pozostawiała wiele do życzenia). Mgławicę odnaleźć można w centralnej części konstelacji Orła, niedaleko dość jasnej i efektownej mgławicy planetarnej NGC 6781 oraz dwóch ładnych gromad otwartych: NGC 6755 i 6756. Abella wyłuskalem Delosem 14 mm (pow. 128x, źrenica nieco ponad 3 mm), w ducie z filtrem OIII. Widoczny był wyłącznie zerkaniem, chwilami, jako niewielki, blady i nader ulotny owal. Fotka poniżej.
A53.jpg
Następnie wycelowałem w Abella numer 2 w Kosjopei. Z ubiegłorocznych obserwacji pamiętałem, że to łatwy obiekt, ale żeby aż tak? Okazało się bowiem, że w Delosie 14 mm ?dwójka? była widoczna nawet bez filtra, a użycie OIII sprawiło, że stała się oczywista. Dodatkowo wydawało mi się, że jej środek jest nieco ciemniejszy niż obrzeża, a to już coś, bo w przypadku większości Abelli śladów jakiejkolwiek struktury nie uświadczysz nawet w dużym lustrze. Poległem natomiast w starciu z Abellem 3 i 67 (który to już raz? >:()
Ech, siepień i wrzesień to chyba najlepszy czas dla każdego miłośnika ciemnego, rozgwieżdżonego nieba...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze ja dodam parę słów do tej relacji :).

 

Niebo było naprawdę świetne. W południowej części naszego kraju żadna z miejscówek położonych na zachód nie oferuje nieba, które byłoby choćby bliskie temu, które mamy w Bieszczadach. Horyzont w Roztokach jest w większości kierunków obcięty na wysokości około 10 stopni, co w połączeniu z bardzo dobrą przejrzystością powietrza sprawiało, że nawet na linii horyzontu widać było mnóstwo gwiazd.

Pobliskie góry wyraźnie odcinały się od tła nieba, którego świecenie najwyraźniej było naturalnym świeceniem nieba (airglow) - na zdjęciach tło nieba nad horyzontem było wyraźnie zielonkawe. Chmury, które od czasu do czasu przemierzały niebo były ciemne i wyglądały właściwie jak ciemne mgławice w teleskopie - tam gdzie przechodziła chmura po prostu nie było gwiazd, tylko ciemna przestrzeń ;).

Przez całą noc miałem nieodparte wrażenie, że niebo nisko nad południowo-zachodnim horyzontem jest nieco jaśniejsze niż w innych kierunkach. Podejrzewałem, że może to być jakaś odległa łuna ze Słowacji. Przed świtem postanowiłem zrobić zdjęcie tamtej okolicy kiedy przechodziły przez nią chmury. Dla gołego oka chmury wyglądały na ciemne, jednak na zdjęciu okazały się być lekko podświetlone na pomarańczowo. Najprawdopodobniej źródłem tego światła było Słowackie miasteczko Snina, odległe o nieco ponad 20 km w linii prostej.

 

Oprócz obiektów, o których pisał Lukost, udało mi się jeszcze odnaleźć mgławice planetarne:

 

Abell 70 - niezbyt duża, okrągła i oczywista w 33 cm teleskopie (choć oczywiście jak przystało na obiekt z katalogu Abella, była dość słaba). Obserwowałem ją z filtrm O-III i była widoczna zarówno w powiększeniu 67x jak i 114x.

Abell 78 - dość duża, słaba, widać było jej gwiazdę centralną.

Minkowski 4-9 - niewielka, okrągła, widoczna bez najmniejszego problemu, była chyba jaśniejsza od wszystkich mgławic z katalogu Abella, która tej nocy obserwowaliśmy.

 

Obserwowaliśmy też 3 komety:

 

C/2014 E2 (Jacques) - udało mi się wypatrzeć ją gołym okiem, choć oczywiście dla gołego oka była obiektem trudnym. W lornetce 10x50 prezentowała się jako ładna, jasna kuleczka. W teleskopie widoczne było też słabe, gwiazdopodobne jądro. Przed świtem, kiedy teleskop kompletnie zaparował, poświęciłem komecie więcej czasu i udało mi się wyzerkać słaby, wąski warkocz o długości około pół stopnia.

 

17P/Holmes - ta, znana wielu z Was z poprzedniego powrotu kometa okresowa była obiektem bardzo słabym - dobrą chwilę zajęło mi jej wypatrzenie w teleskopie. Jej jasność oceniłem na 14.2 mag. W przeciwieństwie do komety C/2014 E2, była ona wyraźnie spłaszczona.

 

C/2013 V5 (Oukaimeden) - ta kometa wzeszła już o świcie zza pobliskich gór i od razu była dostrzegalna (choć słabo) w lornetce 10x50. Jej jasność oceniłem lornetką na 8.5 mag i już podczas obserwacji lornetką wydawało mi się, że jest ona trochę rozciągnięta w kierunku zachodnim. Wtedy przenieśliśmy z kraterem teleskop w miejsce, w którym nie zasłaniały jej drzewa. Zanim zdążyłem "odparować" lusterko wtórne, niebo już się trochę rozjaśniło, jednak w teleskopie kometa wyglądała całkiem ładnie - dość jasna centralna kondensacja zatopiona była w rozciągniętej komie, która dawała początek wyraźnie widocznemu warkoczowi, którego długość oszacowałem na 20'.

 

Podsumowując, choć do Roztok wybrałem się tylko na jedną noc, zdecydowanie było warto.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)