Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Tajemnica chorób astronautów rozwiązana

Nie jest tajemnicą, że astronauci przebywający przez dłuższy czas na orbicie, borykają się z licznymi problemami zdrowotnymi. Natomiast, tajemnicą był do tej pory fakt, dlaczego tak się działo.

Chociaż NASA zatrudnia najlepszych lekarzy na świecie i przeprowadza niesamowicie szczegółowe badania astronautów, to mimo wszystko często przytrafia im się katar, a jak wiemy, na orbicie, w stanie nieważkości, takie dolegliwości są o wiele bardziej uciążliwe niż na Ziemi.

 

Teraz naukowcom z Niemiec i Włoch udało rozwiązać się tę ciekawą zagadkę. Zbadali oni monocyty, czyli komórki krwi należące do grupy leukocytów, które hodowano w inkubatorze w warunkach symulowanej grawitacji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

 

Badania wykazały, że cytoszkielet monocytów różni się od tych występujących w ludzkim organizmie na Ziemi. Komórki są mniej ruchliwe i przez to słabiej radzą sobie z infekcjami, dlatego też astronauci mają osłabiony układ odpornościowy.

 

Teraz naukowcy mają przed sobą o wiele większy orzech do zgryzienia, a mianowicie muszą przygotować specyfik, który stymulowałby monocyty w ten sposób, by były bardziej aktywne.

 

Nasze ciała przez miliony lat ewoluowały w ziemskiej grawitacji i mimo, że możemy funkcjonować na wiele sposobów w stanie nieważkości, to jednak mamy pewne ograniczenia, które być może wyeliminujemy w najbliższej przyszłości, właśnie dzięki takim eksperymentom.

 

To w znaczący sposób ułatwi nam eksplorację Księżyca, a następnie innych planet Układu Słonecznego.

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/16013/tajemnica-chorob-astronautow-rozwiazana

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Woda na Ceres

 

planetoida_01-589cx205.jpg

 

(1) Ceres jest karłowatą planetą o średnicy 950 kilometrów, a tym samym jest ona największym obiektem pasa planetoid między Marsem, a Jowiszem. Od dawna naukowcy mieli nadzieję, znajdzie się na niej woda, a teraz mamy w końcu potwierdzenie - jest ona wyrzucana w przestrzeń przez wulkany na jej powierzchni.
 
Korzystając z należącego do ESA Kosmicznego Obserwatorium Herschela astronomowie dostrzegli ślady pary w dwóch regionach tej planety karłowatej, która najprawdopodobniej wyrzucana jest przez lodowe wulkany, lecz istnieje także możliwość, że bezpośrednio w procesie sublimacji przekształca się w nią powierzchniowy lód (taki proces zachodzi zazwyczaj na kometach).
 
Wyrzucona z powierzchni dużej planetoidy para wodna została pogrzana nieco przez emitowane przez powierzchnię Ceres ciepło co wykryły spektrometry na teleskopie kosmicznym. A ilość tej wody nie jest wcale mała - obliczenia wskazują, że Ceres wyrzuca z siebie około 6 kilogramów pary na sekundę.
 
Jest to pierwszy bezpośredni dowód na istnienie wody w pasie planetoid (ponad 20 lat temu wykryto ją pośrednio w formie wodorotlenków, jednak nie udało się tego potwierdzić), a odkrycie to stawia w nowym świetle hipotezy dotyczące tego jak Ceres powstała. Wspiera to bowiem teorie, według których ta planeta karłowata sporo podróżowała po młodym Układzie Słonecznym zanim jej orbita się ustabilizowała.
 
Lepiej poznać Ceres pozwoli nam sonda Dawn, która ma wejść na orbitę tej karłowatej planety na początku przyszłego roku. Niedawno przeleciała ona obok innego dużego obiektu z pasa planetoidy - (4) Westa - który jest bardzo odmienny od Ceres. Jego powierzchnia jest bardzo gorąca, a odkryty właśnie proces "parowania" Ceres może wyjaśniać tę różnicę - jest to bowiem bardzo wydajna metoda na utratę ciepła.
 
Krzysiek Dzieliński
Źródło: NASA

"...co lepiej działa na wyobraźnie niż to, czego nie widać, nie słychać, a zabija?..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawałek bardzo własnego nieba

Internauci mogą sprawdzić, jak wyglądało niebo w ważnych dla nich momentach życia - albo w dniach, które zapisały się w historii narodów. Służy temu aplikacja stworzona przez astronomów i ludzi sztuki, dostępna na stronie http://personal-space.eu

Globalna sieć teleskopów i internet - tyle trzeba, by spojrzeć na niebo w zupełnie nowy sposób. Potrzebne jest jeszcze specjalne internetowe narzędzie, stworzone przez astronomów i ludzi sztuki z University College Dublin. "Personal Space" (pl. osobisty kosmos) to program, który pozwala zobaczyć, jak wyglądało niebo w konkretnym momencie: naszego przyjścia na świat, zdania matury, wygrania miliona w totka albo... dowolnej życiowej porażki.

W specjalnym panelu wpisujemy datę, godzinę i lokalizację wydarzenia, a program pokazuje dokładnie ten fragment nieba, który we wskazanym czasie znajdował się dokładnie nad nami. Zdjęcia użyte w aplikacji pochodzą z archiwum projektu Sloan Digitised Sky Survey - bazy obrazów wykonanych przez sieć robotycznych teleskopów zlokalizowanych na całym świecie. Uzupełnione są o informacje o widocznych na nich gwiazdach, mgławicach i galaktykach. Aby ułatwić orientację, program wyświetla granice gwiazdozbiorów i ich kształty.

Autorzy aplikacji stworzyli też listę wydarzeń historycznych, która pozwala sprawdzić, jak wyglądało niebo np. w chwili narodzin Ghandiego, zatonięcia Titanica czy podczas startu misji Apollo 11 (zakończonej lądowaniem człowieka na Księżycu).

Według deklaracji twórców, Personal Space pozwala wiązać osobiste przeżycia z tym, co można obserwować na niebie, i zachęca do poszerzania wiedzy o planetach, gwiazdach, mgławicach, galaktykach i całym wszechświecie. Zwiększa też świadomość związaną z ruchem Ziemi w czasie i w przestrzeni.

Aplikacja powstała w ramach projektu GLORIA - trzyletniego projektu finansowanego z 7. programu ramowego UE, który ma przybliżać internautom astronomię - poinformował dr hab. Lech Mankiewicz z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN w Warszawie. Projekt ruszył w październiku 2011 r., obejmując 13 instytucji z 8 krajów. Polska reprezentowana jest w projekcie przez Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, który wspólnie z Narodowym Centrum Badań Jądrowych i Centrum Fizyki Teoretycznej PAN realizuje projekt badawczy Pi of the Sky.

(JS)

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/kawalek-bardzo-wlasnego-nieba/gbrpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: na Marsie mogło istnieć życie

Łazik "Curiosity" przebywa na powierzchni Marsa od roku, zbierając próbki gruntu, przemieszczając się z miejsca na miejsce, przesyłając na Ziemię niezwykłe zdjęcia. Czego dowiedzieli się naukowcy od czasu lądowania łazika na czerwonej planecie? (KK)

Źródło: CNN

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/nasa-na-marsie-moglo-istniec-zycie/ypbjk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Symfonia Voyagera

W zeszłym roku sonda Voyager 1 opuściła wreszcie Układ Słoneczny, a przez cały swój lot zbiera ona bezcenne dane - podobnie jak bliźniaczy Voyager 2, który porusza się w przeciwnym kierunku. Dane te po odpowiednim przetworzeniu mogą dać nam prawdziwą muzykę, co udowodnił właśnie Dominico Vicinanza.

Ten naukowiec i muzyk w jednym zebrał ostatnio dane z misji obu Voyagerów i złożył je w utwór na fortepian, harfę i instrumenty smyczkowe, który możecie usłyszeć poniżej. Powstał on w procesie sonifikacji z ponad 300 tysięcy pojedynczych pomiarów dokonanych przez detektory promieniowania kosmicznego umieszczone na pokładzie sond. Dane z Voyagera 1 odpowiadają tu za fortepian i harfę natomiast z Voyagera 2 za instrumenty smyczkowe.

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/18366/symfonia-voyagera

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hawking ?zmienia? czarne dziury

Kosmiczne czarne dziury mogą wyglądać inaczej, niż do tej pory sądzono. Tak mówi jeden z najważniejszych twórców teorii dotyczących czarnych dziur, znany astrofizyk, profesor Stephen Hawking.

Do tej pory Hawking uważał, że czarne dziury są tak gęste i mają tak silną grawitację, że nic nie może z nich uciec, nawet światło.

 Granicą możliwości tej ucieczki miał być otaczający czarną dziurę tzw. horyzont zdarzeń. Teraz Hawking zmienił zdanie.

Doszedł do wniosku, że ów horyzont nie działa tak rygorystycznie i że z czarnej dziury może jednak uciekać materia, energia i informacje, bo zezwalają na to prawa fizyki kwantowej.

Ale w pełni wyjaśnić tego zjawiska współczesna nauka na razie nie potrafi, mówi Hawking. Jego nową teorię opisuje portal prestiżowego tygodnika naukowego "Nature".

 

http://fakty.interia.pl/nauka/news-hawking-zmienia-czarne-dziury,nId,1095464

Stephen Hawking

/AFP

post-31-0-92830700-1390662104.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruchy ciał niebieskich można podziwiać "Na własne oczy"

Faktów naukowych nie trzeba przyjmować "na wiarę", niektóre z nich można sprawdzić samodzielnie, wykonując doświadczenia - z takiego założenia wychodzi Andrzej Branicki. W swojej książce "Na własne oczy. O samodzielnych obserwacjach nieba i Ziemi" wyjaśnia m.in. jak samemu sprawdzić, czy rzeczywiście Ziemia jest okrągła i czy Gwiazda Polarna jest nieruchomym punktem na nieboskłonie.

Czytelnik znajdzie informacje zarówno tym, jak obserwować niebo, jak wykonywać pewne trudne eksperymenty i jak fotografować niebo (np. jak wykonać efektowne zdjęcia ruchu gwiazd na nieboskłonie). Branicki chce, by odbiorca jego książki zaczął się zastanawiać, jak właściwie działa świat. Chce zasiać ziarno zwątpienia i sprawić, że czytelnik wierzył "na słowo" we wszystko, czego uczył się w szkole o Ziemi i Kosmosie. Bo nauka nie jest czymś, w co ma się wierzyć, ale co daje się sprawdzić. Branicki proponuje rozmaite doświadczenia, które obudzą w czytelniku badacza. Czasem proste, czasem bardziej skomplikowane obserwacje, do których użyć można prostych sprzętów, wystarczą, żeby na własne oczy zobaczyć niektóre zjawiska astronomiczne, o których pisze się w podręcznikach. Książka nie ma być tylko przeczytana, ale ma być zachętą do samodzielnych obserwacji zjawisk, które dzieją się w przyrodzie.

 

Branicki zadaje swoim czytelnikom proste pytania, na które jednak nie zawsze jest łatwo odpowiedzieć. Wyjaśnia np. czym jest półcień i dlaczego granice cienia są zawsze nieostre. Autor opisuje, że istnienie półcienia wynika z tego, że źródło światła nie jest punktem - niemal zawsze ma jakąś długość i szerokość. Jak się okazuje, w półcieniu znajdują się obiekty, które nie są oświetlone przez całe źródło światła, ale jego fragment (np. tylko połowę tarczy słonecznej).

 

W książce opisane są nie tylko o zjawiska astronomiczne, ale także o zjawiska związane z pogodą. Autor opisuje np. niezwykłe zjawisko srebrzystych obłoków "błękitnobiałe światło tych obłoków stwarza niesamowitą atmosferę - jakby scenerię z baśni o królowej śniegu" - pisze Branicki. Wyjaśnia, że obłoki takie pojawiają się na znacznych szerokościach geograficznych i powstają na wysokościach dochodzących do 80 km (wyjaśnia też, jak można obliczyć ich wysokość). Na razie zjawisko srebrzystych obłoków jeszcze nie jest zbadane, a specjalny satelita NASA (AIM) badać ma warunki, w których tworzą się takie obłoki.

 

Branicki opisuje też, w czym zmieniające się podczas zachodu słońca kolory nieba są podobne do kolorów tęczy, a także dlaczego dym unoszący się z palącego się papierosa jest bardziej niebieski niż dym papierosowy wydychany przez palacza (ma to związek z tym, że światło inaczej rozchodzi się w dymie w powietrzu suchym, a inaczej - w powietrzu wilgotnym.

 

Książka "Na własne oczy" może zainteresować zarówno tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z astronomią, jak i tych, którzy już mają pewne doświadczenie w tej dziedzinie. Są tu odpowiedzi zarówno na proste pytania, wyjaśnienia prostych doświadczeń i propozycje łatwych obserwacji, jak i skomplikowane eksperymenty, do których potrzebny jest nieco lepszy sprzęt i większe doświadczenie i umiejętność przeprowadzenia trudniejszych obliczeń.

 

Andrzej Branicki "Na własne oczy. O samodzielnych obserwacjach nieba i Ziemi". Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2014 r.

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,398852,ruchy-cial-niebieskich-mozna-podziwiac-na-wlasne-oczy.html

 

post-31-0-05935600-1390724212.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal można oglądać komety Lovejoy i X1 LINEAR

Po obfitym w obserwacje kometarne roku 2013 na jakiś czas ucichło na temat tych ciał niebieskich. Tymczasem o ile będą odpowiednie warunki atmosferyczne każdego ranka można obserwować komety C/2013 R1 Lovejoy oraz C/2012 X1 LINEAR.

Oczywiście do obserwacji tych obiektów potrzebny jest teleskop, ponieważ komety te nie są widoczne gołym okiem. Absolutnym minimum zapewniającym przynajmniej częściową ich widoczność jest silniejsza lornetka, ale nie uda się zobaczyć w ten sposób zbyt dużo.

Obie komety znajdują się relatywnie blisko siebie w gwiazdozbiorze Wężownika. Wschodzą one około 3 rano, a najlepszy okres na ich oglądanie przypada przed świtem. Lovejoy będzie można zlokalizować w pobliżu dosyć jasnej gwiazdy 72 Oph, która znajduje się w tej samej części nieba co bardzo jasna Vega.

Przynajmniej w najbliższych tygodniach kometa Lovejoy będzie świeciła z jasnością magnitudo +7 lub +8, a to już wystarczająco jasny obiekt dla nawet niezbyt zaawansowanych teleskopów.

Kometa X1 LINEAR rozbłysła w październiku zeszłego roku, ale potem zgodnie z oczekiwaniami osłabła. Ku zaskoczeniu astronomów znowu zbudowała jasność i pozostaje na poziomie magnitudo +9. Jest to jasność, która jest wystarczająca, aby zobaczyć ja nawet teleskopem o średnicy 6 cali.

Mimo, że X1 LINEAR jest ciemniejsza od Lovejoy, to ma większą komę i jaśniejsze jądro. Jej warkocz nie jest jednak specjalnie długi. Obiekt ten będzie interesującym celem do obserwacji aż do marca, kiedy jej jasność powinna osiągnąć +8.

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nadal-mozna-ogladac-komety-lovejoy-x1-linear

Kometa C/2012 X1 LINEAR, zdjęcie wykonano 15 stycznia 2014 - Foto: Rolando Ligustri

post-31-0-52529100-1390806899.jpg

post-31-0-06116700-1390806915.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Awaria chińskiego łazika księżycowego?

Niedawno pisaliśmy o interaktywnej panoramie, którą przesłał z Księżyca chiński łazik Yutu, czyli Jadeitowy Królik. Teraz okazało się, że pojazd ma kłopoty, i to poważne. Chińskie media mówią o ?mechanicznym problemie związanym z trudnymi warunkami panującymi na Księżycu?.

Według niepotwierdzonych doniesień może to dotyczyć paneli słonecznych Yutu, które muszą być składane na czas 14-dniowej księżycowej nocy. Chodzi o to, by można było utrzymać ich odpowiednią temperaturę, gdy wokół panuje minus 180 st. C. Na ten okres Jadeitowy Królik i lądownik Chang?e są wprowadzane w stan hibernacji.

Druga z tych długich i mroźnych księżycowych nocy rozpoczęła się dla chińskiego łazika w sobotę 25 stycznia 2014 roku (lądownik Chang?e zasnął dzień wcześniej). Zanim to się stało, Jadeitowy Królik zgłosił ?mechaniczny problem? ? być może nie mógł złożyć paneli słonecznych.

Trudno przewidzieć, jak to się zakończy. Oby to nie był koniec misji łazika na Księżycu. Trzymamy kciuki za Jadeitowego Królika!

Jadeitowy Królik to lądownik misji Chang?e należącej do Chińskiej Agencji Kosmicznej. Wylądował na Księżycu 14 grudnia 2013 roku. Było to pierwsze ?miękkie? lądowanie na Srebrnym Globie od 1976 roku (o misji Chang?e pisaliśmy tutaj).

Obejrzyjcie wyjątkowy film z lądowania Chang?e na Księżycu

http://www.crazynauka.pl/awaria-chinskiego-lazika-ksiezycowego/

 

post-31-0-49117100-1390807623_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święto Gdańskiej Nauki z okazji urodzin Jana Heweliusza

Uroczystością wręczenia nagród naukowych im. Jana Heweliusza oraz widowiskiem plenerowym zakończy się we wtorek trwające od kilku dni Święto Gdańskiej Nauki tradycyjnie obchodzone przy okazji rocznicy urodzin astronoma.

Astronom i browarnik Jan Heweliusz urodził się 28 stycznia 1611 r. w Gdańsku, a zmarł także w tym mieście w dniu swoich 76. urodzin. Od wielu lat samorząd w drugiej połowie stycznia organizuje zestaw imprez, które mają upamiętnić znanego gdańszczanina.

 

Zakończenie i jednocześnie kulminacja obchodów będą miały miejsce we wtorek. Tego dnia w południe w gdańskim Ratuszu Głównego Miasta odbędzie się uroczystość wręczenia przyznawanych przez samorząd od 1988 r. dorocznych nagród naukowych noszących imię astronoma.

 

Nagrodę za 2013 r. w kategorii nauk humanistycznych i społecznych otrzyma powieściopisarz, eseista, krytyk i historyk literatury prof. Stefan Chwin z Uniwersytetu Gdańskiego. Jak poinformowało biuro prasowe magistratu, nagroda została przyznana za wybitne osiągnięcia w dziedzinie literaturoznawstwa oraz badań nad polską i europejską kulturą XIX i XX wieku.

 

Z kolei laureatem nagrody im Jana Heweliusza za ub. rok w kategorii nauk przyrodniczych i ścisłych został prof. dr hab. inż. Jerzy Mizeraczyk - kierujący Ośrodkiem Techniki Plazmowej i Laserowej oraz Zakładem Zastosowań Techniki Plazmowej i Laserowej w Instytucie Maszyn Przepływowych Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku. Laureat został uhonorowany za pionierskie w skali światowej osiągnięcia w badaniach zjawisk związanych z dziedziną nauki, którą się zajmuje.

 

We wtorek po południu na zieleńcu, na którym stoi pomnik Heweliusza, odbędzie się też plenerowe widowisko upamiętniające dokonania wielkiego astronoma.

 

Z kolei w niedzielę w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej będzie miał miejsce specjalny koncert z cyklu ?Gwiazdy na gdańskim Niebie?. Wystąpi pochodząca z Kamerunu piosenkarka specjalizująca się w połączenie soulu, pop-rocka motywów muzyki filmowej - Sandra Nkake.

 

Pierwsze imprezy składające się na Święto Gdańskiej Nauki miały miejsce już 19 stycznia. Od tego momentu na każdy dzień organizatorzy przygotowali zestaw atrakcji. W programie znalazły się m.in. gry miejskie i spacery śladami Heweliusza, wykłady dotyczące astronomii, browarnictwa oraz innych aspektów związanych z życiem astronoma oraz historią współczesnego mu Gdańska. Od 19 stycznia na zieleńcu przy pomniku Heweliusza czynna jest też plenerowa wystawa prezentująca dorobek naukowy astronoma oraz innych związanych z Gdańskiem naukowców.

 

Jan Heweliusz parał się nie tylko astronomią i piwowarstwem, był też grafikiem, drukarzem i wydawcą. W młodości studiował prawo, matematykę, astronomię i rysunek na uczelniach w Holandii, Anglii i Francji. Po powrocie do Gdańska w 1634 roku przez wiele lat prowadził intensywne obserwacje astronomiczne, korzystając przy tym z wielu samodzielnie zbudowanych, unikalnych przyrządów. W 1664 r. Heweliusz został członkiem Królewskiej Akademii Nauk w Londynie. Naukowiec stworzył ponad 20 dzieł, w tym atlas 54 gwiazdozbiorów, z których 12 opisano po raz pierwszy. Był również twórcą prototypu zegara wahadłowego i peryskopu.

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,398922,swieto-gdanskiej-nauki-z-okazji-urodzin-jana-heweliusza.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17-latek z Ostrołęki ma szansę na zwycięstwo w konkursie Wake Up Rosetta

Gdyby konkurs zakończył się zgodnie z pierwotnym regulaminem, zwycięstwo miałby już w kieszeni. Europejska Agencja Kosmiczna przedłużyła jednak rywalizację do dzisiaj do godziny 13.00. 17-letni Józek Dobrowolski z Ostrołęki w dalszym ciągu ma szanse na zwycięstwo w konkursie Wake Up Rosetta.

Licealista tłumaczył, że ESA w ciągu ostatniego tygodnia dwukrotnie zmieniała datę zakończenia konkursu. najpierw ostateczny termin został przeniesiony na piątek 24 stycznia, a potem ponownie na dzisiaj.

Konkurs polegał na przygotowaniu filmiku, który pomógłby wybudzić sondę kosmiczną Rosetta. Ta operacja sukcesem zakończyła się w zeszły poniedziałek wieczorem. Wtedy też miał się zakończyć konkurs na filmik.

W tym momencie konkurencja dogania już Józka. Temu jednak bardzo zależy na zwycięstwie, bo nagroda jest dla niego niezwykle cenna. Będzie to wycieczka do Niemiec do Europejskiego Centrum Operacji Kosmicznych. Autorzy dwóch najpopularniejszych filmików zobaczą tam moment lądowania sondy na komecie.

Można pomóc Józkowi do godziny 13.00 głosując na jego filmik. W tym celu należy wejść na Facebook na fanpage Rosetta Mission i wziąć udział w konkursie Wake Up Contest. Filmik Józka nosi tytuł "Joseph, age: 17" i znajduje się prawie na samym dole listy.

Europejska Agencja Kosmiczna ogłosiła ten konkurs przy okazji wybudzania sondy Rosetta. Celem tej misji jest wylądowanie na komecie 67P/Czuriumow-Gierasimienko. Naukowcy podejrzewają, że dzięki tej sondzie uda się odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących początków Układu Słonecznego.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,17-latek-z-Ostroleki-ma-szanse-na-zwyciestwo-w-konkursie-Wake-Up-Rosetta,wid,16363129,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie przyniosła na Ziemię kometa?

Pojawia się coraz więcej dowodów potwierdzających śmiałą tezę naukowców, jakoby całe życie na naszej planecie nie narodziło się na miejscu, lecz zostało do nas "przyniesione" przez planetoidę bądź kometę.

Wcześniejsze badania udowodniły, że aminokwasy, podstawowy budulec całego życia, mogą tworzyć się w przestrzeni kosmicznej. Te związki chemiczne występują w dwóch podstawowych wersjach, w jednej budowa molekuły przypomina kształtem korkociąg skręcony w lewą stronę, a w drugiej - w prawą.

Eksperymenty przeprowadzone już w latach 50. XX wieku roku pokazały, że aminokwasy mogą powstać w podstawowej mieszance związków organicznych (tak zwanej zupie pierwotnej) pod warunkiem, że dostarczy się jej odpowiednią ilość energii.

Problem jednak był taki, że tworzone w ten sposób aminokwasy były zarówno prawo, jak i lewoskrętne. Nastręczyło to naukowcom bólu głowy, jako że życie występujące na Ziemi składa się praktycznie wyłącznie z tych drugich - lewoskrętnych.

Teraz artykuł w piśmie naukowym Astrophysical Journal Letters przedstawia tezę, że specyficzne warunki występujące w pewnych miejscach kosmosu sprzyjają tworzeniu aminokwasów, których konstrukcja jest skręcona w lewą stronę.

Światełko w tunelu pojawiło się, gdy badania przeprowadzane na znajdowanych na Ziemi fragmentach asteroid pokazywały ślady aminokwasów z dużą przewagą lewoskrętnych.

W zeszłym tygodniu zespół kierowany przez astrobiologa z NASA - Daniel'a Glavin'a - ujawnił wyniki swoich doświadczeń, które potwierdzały tę tezę. Jedyne co pozostało to odnaleźć mechanizm, który stał za tym nietypowym zjawiskiem.

Inny zespół badaczy z Université de Nice - Sophia Antipolis, pod kierownictwem Uwe Meierheinricha zajął się tym problemem. Udało im się w warunkach laboratoryjnych odtworzyć specyficzne okoliczności, które predysponują aminokwasy do "skręcania? w lewą stronę.

Przeprowadzony przez nich eksperyment polegał na naświetleniu bryły lodu zawierającej podstawowe składniki wchodzące w skład zupy pierwotnej - wodę, metanol oraz amoniak - światłem ultrafioletowym. Światło to jednak miało specyficzną polaryzację.

Polaryzacja fali światła polega na tym, że nadana jest jej specyficzna oscylacja - czyli drgania. Mimo, że efektu tego nie widzimy gołym okiem jesteśmy w stanie dostrzec jego efekty - odbicia światła. Dlatego też kierowcom zalecane są okulary z filtrem polaryzacyjnym redukującym te odbicia.

Polaryzacja liniowa powoduje że promień światła drga pionowo - w górę i w dół, lub poziomo - w prawo i lewo. Oprócz niej występuje także polaryzacja kołowa i to ona zaciekawiła naukowców.

Eksperyment Meierheinricha dowiódł, że w bryle lodu potraktowanej światłem ultrafioletowym właśnie o takiej polaryzacji również powstają aminokwasy prawo i lewoskrętne, z nieznaczną jednak przewagą tych ostatnich.

Różnica, która nam może wydawać się znikoma - wynosi ona zaledwie nieco ponad 1% - dla badaczy jest wystarczającym potwierdzeniem ?kosmicznej? teorii, jako że światło spolaryzowane w sposób kołowy występuje w naturalnych warunkach w okolicach rodzących się gwiazd, a na meteorytach znalezionych na Ziemi - przewaga aminokwasów lewo- nad prawoskrętnymi wynosiła właśnie też około 1%.

Teraz pojawił się jednak kolejny problem - w jaki sposób asymetria się utrwaliła, ze względu na to, że z czasem balans pomiędzy różnymi typami aminokwasów wyrównuje się w procesie zwanym racemizacją. I w tym kierunku będą podążały kolejne badania.

Cóż, badania te dostarczają dodatkowych pytań jeśli chodzi o istnienie innego życia poza Ziemią. Bo jeśli weźmiemy pod uwagę, że gdzieś tam istnieje planeta o podobnych, sprzyjających rozwojowi życia warunkach, to biorąc pod uwagę nieskończony rozmiar wszechświata istnieje stuprocentowa szansa, że meteoryt niosący te podstawowe składniki tam trafi. Nam pozostaje jedynie czekać na odkrycie.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/107946,zycie-przyniosla-na-ziemie-kometa

post-31-0-50069100-1390894351.jpg

post-31-0-24850700-1390894359.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszli astronomowie spotkają się w CAMK

Studenci myślący o karierze naukowej w astronomii mogą wziąć udział w I Spotkaniu Młodych, organizowanym przez doktorantów Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika (CAMK) w Warszawie między 13 a 15 marca.

Uczestnicy dowiedzą się np. na czym polega Wakacyjny Program Studencki w tej instytucji i jakie badania prowadzą jej doktoranci.

 

Spotkanie ma pokazać, jak wyglądają badania naukowe oraz studia doktoranckie z perspektywy najmłodszej generacji badaczy pracujących w CAMK. Zorganizowano je także po to, aby jak najlepiej zintegrować najmłodsze pokolenia astronomów i fizyków.

 

Badania prowadzone w Centrum Astronomiczne im. M. Kopernika obejmują szeroki zakres tematów z zakresu astronomii obserwacyjnej oraz astrofizyki teoretycznej. Pracownicy naukowi oraz doktoranci Instytutu nie prowadzą zajęć dydaktycznych, zatem nie mają dużych możliwości przedstawienia informacji o swoich badaniach zainteresowanym studentom oraz kandydatom na studia doktoranckie.

 

Studenci i doktoranci astronomii, począwszy od 2004 roku, spotykają się jesienią na konferencji OSSA - Ogólnopolskim Spotkaniu Studentów Astronomii. Wiosenny termin spotkania w CAMK umożliwi wymianę informacji dotyczących wyboru studiów doktoranckich, wakacyjnych praktyk oraz programów studenckich, a także udziału w szkołach letnich, warsztatach czy kampaniach obserwacyjnych.

 

Organizatorzy zapewniają bezpłatne noclegi na terenie Instytutu dla studentów chcących wygłosić referaty lub przedstawiających plakaty. Ponadto nie pobierają żadnej opłaty konferencyjnej.

 

Więcej informacji dotyczących "I Spotkania Młodych" znajduje się na stronie internetowej.

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,398927,przyszli-astronomowie-spotkaja-sie-w-camk.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa klasa gwiazd hiperprędkościowych. Żadna siła nie wyrzuci ich poza galaktykę

NAUKOWCY ODKRYLI 20 TAKICH OBIEKTÓW. WSZYSTKIE BARDZO PRZYPOMINAJĄ NASZE SŁOŃCE

 

Dotychczas naukowcy sądzili, że wszystkie gwiazdy hiperprędkościowe to potężne kule gazowe, które po zbliżeniu do czarnej dziury są wyrzucane poza galaktykę. Jak się jednak okazuje, nie wszystkie gwiazdy muszą zachowywać się w ten sposób. Niedawno zespół badaczy z Uniwersytetu Vanderbilta odkrył 20 tego typu obiektów, które po zderzeniu z rdzeniem galaktyki (czarną dziurą) pozostają w galaktyce.
Gwiazdy hiperprędkościowe to gwiazdy, które poruszają się ze znacznie większą prędkością od pozostałych kul gazowych danej galaktyki. Dzięki temu są one w stanie wyrwać się z jej pola grawitacyjnego.
Niedawno odkryto nowy typ tych gwiazd.
- W przeciwieństwie do wielu znanych już gwiazd hiperprędkościowych (ang. hypervelocity stars), istnieje 20 takich gwiazd o wielkości zbliżonej do Słońca, które po spotkaniu z czarną dziurą nie wylatują poza galaktykę - donoszą naukowcy z  Uniwersytetu Vanderbilt.
To przełomowe odkrycie, bowiem dotąd eksperci zakładali, że gwiazdy hiperprędkościowe zawsze "wypychane" są przez rdzeń naszej galaktyki.
 
Nie pochodzą z rdzenia galaktyki
- Nowe gwiazdy hiperprędkościowe znacznie różnią się od tych, które zostały dotychczas odkryte - poinformowała Lauren Palladino z Uniwersytetu Vanderbilta, która prowadziła badania.
- Gwiazdy hiperprędkościowe, które znaliśmy dotychczas, to ogromne, niebieskie gwiazdy, które najprawdopodobniej pochodzą z centrum galaktyki - dodała Palladino. - Nasze nowo odkryte gwiazdy są stosunkowo niewielkie - mają rozmiary zbliżone do Słońca. I co jest zaskakujące, wydaje nam się, że żadna z nich nie pochodzi z rdzenia galaktyki - wyjaśnił ekspert.
W jaki sposób udało się dokonać tego odkrycia? Palladino tłumaczy, że znalazł 20 potencjalnych gwiazd hiperprędkościowych dzięki projektowi Sloan Digital Sky Survey (SDSS). SDSS umożliwia m.in. śledzenie tras, jakie pokonują gwiazdy o rozmiarach Słońca w naszej galaktyce. Właśnie dzięki tej funkcji naukowiec "wyśledził" te ciała niebieskie.
 
Szybsze o 1,6 mln km/h
Uciekanie gwiazd z galaktyki wymaga niewyobrażalnie dużych nakładów energii. Gwiazdy muszą przekroczyć prędkość, z którą dotychczas się poruszały (czyli 970 tys. km/h) o 1,6 mln km/h.
Eksperci zaznaczają również, że "większość gwiazd hiperprędkościowych była kiedyś częścią układu podwójnego, która zbłądziła zbyt blisko czarnej dziury (w centrum galaktyki). Wówczas ogromne oddziaływanie grawitacyjne rozerwało ten układ, zatrzymując jeden obiekt w pobliżu czarnej dziury, a drugi wysyłając poza galaktykę. Jak dotąd naukowcom udało się odkryć 18 takich gwiazd.
- Bardzo trudno jest "wykopać" gwiazdę z galaktyki - zażartowała Kelly Holley-Bockelman z Uniwersytetu Vanderbilta, która również brała udział w badaniach.
 
Nie są związane z "egzotycznymi miejscami"
Specjaliści zauważyli również, że nowo odkryte gwiazdy nieco różnią się składem od tych, które zostały wyrzucone przez czarną dziurę. 20 nowo odkrytych gwiazd przypomina gwiazdy znajdujące się w galaktykach o kształcie zbliżonym do dysku (takie gwiazdy to np. Słońce czy Alfa Centauri). To dlatego zespół sądzi, że pochodzenie nowo odkrytych gwiazd nie jest związanych z czarnymi dziurami, galaktycznym halo czy - jak dodali naukowcy - z innymi "egzotycznymi miejscami".
- Żadna z tych gwiazd nie pochodzi z centrum galaktyki, co oznacza, że mamy nową klasę gwiazd hiperprędkościowych - dodała Palladino.
Na początku miesiąca zespół naukowców zaprezentował swoje odkrycie na spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego. Z kolei wyniki zostały opublikowane w najnowszym wydaniu czasopisma "The Astrophysical Journal".

 

1&srcw=632&srch=632&dstw=632&dsth=632

Widok z góry i z boku na nowe klasy gwiazd hiperprędkościowych, które mogłyby opuścić naszą galaktykę

 

Źródło: space.com, Autor: kt/map,mj

"...co lepiej działa na wyobraźnie niż to, czego nie widać, nie słychać, a zabija?..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burzliwa historia powstania naszej planety

Większość z nas żyje dniem dzisiejszym i nie ma czasu na chwilę refleksji nad otaczającym nas światem, a co najgorsze, nad historią powstania człowieka i niezwykłej planety, na której przyszło nam egzystować.

Na szczęście z pomocą śpieszą nam naukowcy, którzy wraz z filmowcami przygotowali fenomenalny dokument dla National Geographic.

Film odkryje przed Wami wszystkie tajemnice historii naszego gatunku oraz całego świata. Jeśli obok Was są dzieci, to wspólnie obejrzyjcie ten świetny dokument.

Co o tym myślicie? Jesteście ewolucjonistami czy kreacjonistami?

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/18390/burzliwa-historia-powstania-naszej-planety

post-31-0-15291400-1390979921.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KUL wyróżnił ks. prof. Michała Hellera

Wybitny kosmolog i filozof ks. prof. Michał Heller otrzymał we wtorek w Lublinie nagrodę Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Gratae Memoriae Signum Universitatis, za zasługi w badaniach w zakresie filozofii przyrody i nauki o Wszechświecie.

Ks. prof. Heller jest absolwentem Wydziału Filozofii KUL. ?Przez wiele lat prowadząc badania w zakresie filozofii przyrody, a zwłaszcza nauki o Wszechświecie i jego prawach osiągnął wielkie sukcesy i położył wielkie zasługi, przynosząc zaszczyt i chwałę temu wydziałowi i całemu uniwersytetowi? ? głosi dyplom wręczony laureatowi przez rektora KUL ks. prof. Antoniego Dębińskiego.

 

?Bardzo się cieszymy, że mogliśmy wręczyć to odznaczenie w imieniu naszej społeczności, to wyraz naszego szacunku i uznania wobec osiągnięć księdza profesora Hellera? ? powiedział na konferencji prasowej ks. Dębiński.

 

Ks. prof. Heller dziękując za wyróżnienie podkreślił, że nagroda KUL nawiązuje do wdzięczności, która ?jest cnotą dzisiaj zupełnie niemodną?. ?Tym bardziej jest to dla mnie zaskoczenie, że tu jest mowa o wdzięczności uniwersytetu dla swojego wychowanka, a ja sądzę, że powinno być odwrotnie, że to wychowankowie powinni być wdzięczni swojej Alma Mater? ? powiedział ks. Heller.

 

Ks. Heller wygłosił wykład pt. ?Warunki początkowe Wszechświata?.

 

Heller urodził się w 1936 r. w Tarnowie. W 1959 r. przyjął święcenia kapłańskie. Na Wydziale Filozofii KUL w 1965 r. uzyskał stopień magistra, w 1966 r. ? doktora, zaś w 1969 r. ? doktora habilitowanego. W 1972 r. objął stanowisko docenta w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, tam w 1985 r. uzyskał stopień profesora nadzwyczajnego, a w 1990 r. został profesorem zwyczajnym.

 

Ks. Heller jest założycielem Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie, członkiem zwyczajnym Papieskiej Akademii Nauk i wielu Towarzystw Naukowych, w tym Towarzystwa Naukowego KUL. W 2008 r. jako pierwszy Polak został laureatem Nagrody Templetona, przyznawanej za pokonywanie barier między nauką a religią.

 

Nagroda Gratae Memoriae Signum Universitatis (Znak Wdzięcznej Pamięci Uniwersytetu) to wyróżnienie nadawane przez KUL osobom szczególnie zasłużonym dla uczelni. Dotychczas otrzymali je: bp Marcjan Trofimiak, prof. Ihor Kocan, prof. Mieczysław Gogacz, ks. prof. Edmund Morawiec, ks. prof. Mieczysław Lubański oraz bp Edward Frankowski.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

kop/ ula/ jra/

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,398958,kul-wyroznil-ks-prof-michala-hellera.html

Fot. PAP/ Jakub Kamiński 11.10.2013

 

post-31-0-00578400-1390979984.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stephen Hawking: czarnych dziur nie ma.

 

          To szokujące stwierdzenie w ustach brytyjskiego fizyka, który przez całe życie badał czarne dziury. A jednak kilka dni temu opublikował w internecie pracę, w której uzasadnia, że nie istnieją grawitacyjne studnie, z których nic - nawet światło - nie jest w stanie uciec.
         To nieoczekiwany zwrot akcji w dyskusji o czarnych dziurach - tajemniczych obiektach, które mają być dla materii i promieniowania pułapką bez powrotu. Czarne dziury wzbudzały kontrowersje od samego początku, gdy tylko zdano sobie sprawę z tego, że mogą istnieć. Prawdziwe spory zaczęły się jednak, gdy 40 lat temu Stephen Hawking wykazał, że te obiekty nie są wieczne, bo "parują", tj. emitują promieniowanie cieplne, i z czasem nic po nich nie pozostanie. "Parowanie" czarnych dziur ostatecznie zburzyło spokój fizyków, bo łamało jedno z najbardziej podstawowych zasad fizyki: że informacja nie może ginąć bez śladu.
         Warto tu wyjaśnić, że fizycy wcale nie martwią się tym, że czarna dziura zgniata i masakruje to, co do niej wpadnie. Kłopocze ich to, że gdyby czarna dziura wyparowała, to wraz z nią zniknęłaby bez śladu wszelka informacja o tym, co do niej wcześniej wpadło. W normalnym świecie po rzeczach zawsze zostaje jakiś charakterystyczny i unikalny ślad - fragmenty, szczątki, popioły, atomy, z których można (przynajmniej w teorii) jednoznacznie zidentyfikować zniszczony oryginał.
        Po wyparowaniu czarnej dziury - nie pozostaje nic do identyfikacji. Promieniowanie cieplne unosi tylko informację o temperaturze czarnej dziury i nic więcej. Znika więc informacja o tym, co w niej było. Zerwana zostaje ciągłość między przeszłością i przyszłością, która jest gwarantowana przez podstawową zasadę fizyki (fachowo mówi się, że łamie to unitarność teorii).
        Jak wykazał m.in. noblista Gerard 't Hooft, złamanie tej zasady narusza cały gmach współczesnej teorii - m.in. znikanie informacji prowadzi do tego, że i energii może ubywać. - Dopuszczenie do ginięcia informacji w czarnych dziurach byłoby wysoce zaraźliwe - mówił John Preskill z Caltech w Pasadenie. - Trzeba byłoby dopuścić, że może też ginąć i powstawać z niczego energia. I to nie tylko daleko w kosmosie, ale również w naszych laboratoriach. Od lat fizycy usiłują rozwiązać ten - jak go się nazywa - "informacyjny paradoks", ale do tej pory bez powodzenia. Teraz Stephen Hawking, który sam przed laty przyczynił się do powstania tego problemu, proponuje radykalny krok w celu jego rozwiązania. Twierdzi, że wokół czarnej dziury nie tworzy się absolutny horyzont, a więc nigdy nie powstaje zamknięty obszar, spoza którego nic nie może uciec. "Brak horyzontu zdarzeń oznacza, że nie ma czarnych dziur - w tym znaczeniu, że światło nie może z nich uciec" - pisze Hawking. Słowem, jego zdaniem nie istnieją takie czarne dziury, jakie sobie do tej pory wyobrażaliśmy - obiekty, które niczego nie wypuszczają ze swego wnętrza.
         Brak horyzontu zdarzeń oznacza, że nie ma czarnych dziur - w tym znaczeniu, że światło nie może z nich uciec - pisze Hawking. Istnieje jedynie przez jakiś czas horyzont "pozorny", który - i to jest najbardziej istotny wniosek z nowej hipotezy Hawkinga - umożliwia wydostanie się z czeluści czarnej dziury informacji o jej ofiarach. Można go sobie wyobrażać jak ziemski horyzont, czyli granicę, gdzie niebo schodzi się z Ziemią - na pozór wydaje się, że można dojść do niego, ale tak naprawdę nie istnieje.
         Nie ma więc paradoksu - informacja nie ginie bez wieści, wydostaje się, zanim czarna dziura zdąży całkowicie wyparować. To jest jednak pyrrusowe zwycięstwo nad nicością, bo - jak dalej uzasadnia Hawking - czarna dziura wypuszcza ofiary ze swego wnętrza w stanie tak zniekształconym, że są praktycznie nie do poznania i odtworzenia. Proces ten jest bowiem z natury chaotyczny, tak jak równania atmosfery. I podobnie jak nie można ułożyć prognozy na dłużej niż kilka dni do przodu, tak samo z promieniowania opuszczającego czarną dziurę w praktyce nie jesteśmy w stanie wywnioskować, co do niej wpadło (z tego powodu praca Hawkinga nosi przewrotny tytuł "Zachowanie informacji i prognoza pogody dla czarnych dziur". Co ciekawe, wśród dziewięciu prac, które pomogły mu dojść do takich wniosków i które cytuje w swoim opracowaniu Hawking, znajduje się także artykuł polskich fizyków Piotra Bizonia i Andrzeja Rostworowskiego z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego).
       Teoretycznie więc informacja opuszcza czarną dziurę, ale w praktyce jest nie do rozszyfrowania, tak jak to, jaka będzie pogoda za miesiąc. Wydaje się, że tym samym Hawking w sposób salomonowy chce pogodzić dwie frakcje fizyków, które się spierały o "informacyjny paradoks". Oponenci Hawkinga nie są jednak z tego rozwiązania zadowoleni. Podkreślają, że praca na razie nie przeszła sita recenzji. Można więc być pewnym, że debata o czarnych dziurach tylko przybierze na sile.

 

Cały tekst artykułu na ten temat można znaleźć w Wyborczej: http://wyborcza.pl/1,75400,15337178,Stephen_Hawking__czarnych_dziur_nie_ma.html

Oryginalna publikacja Hawkinga: http://arxiv.org/pdf/1401.5761v1.pdf
I jeszcze jeden ciekawy link w tym temacie: http://arxiv.org/pdf/1207.3123v4.pdf
 

  • Like 5

EQ3_2 z napędem w RA + Cannon 400D + obiektywy 300/200/85mm 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmos nie dla turysty z Chin

Loty w Kosmos nie dla Chińczyków. Jeszcze w tym roku mają wystartować pierwsze komercyjne loty linii Virgin Galactic w przestrzeń kosmiczną. Bilety chciało kupić wielu chińskich milionerów, ale nie udało się to żadnemu.

Statki powietrzne, na pokładzie których będzie można podziwiać Ziemię z Kosmosu, wyposażone są bowiem w specjalne rakiety.

Według amerykańskich regulacji, w tego typu rakietach wykorzystywane są technologie wojskowe o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa. Amerykańskie zapisy pochodzą jeszcze z czasów Zimnej Wojny i to na ich podstawie obywatele Chin, Korei Północnej i Iranu nie mogą mieć kontaktu z zaawansowanymi amerykańskimi technologiami.

O ile obywatele ostatnich dwu państw raczej nie będą starać się o bilet w Kosmos, o tyle ta ekstrawagancja obliczona jest na miarę możliwości portfela wielu Chińczyków. Choć stać ich na bilet, który kosztuje 250 000 dolarów, to te nie są jednak sprzedawane osobom legitymującym się paszportem Chińskiej Republiki Ludowej.

http://fakty.interia.pl/nauka/news-kosmos-nie-dla-turysty-z-chin,nId,1097137

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielki sukces Polaka. Jego film zajął drugie miejsce w konkursie ESA

 17-letni Józef Dobrowolski z Ostrołęki pojedzie do miasta Darmstadt w Niemczech, by tam wziąć udział w operacji lądowania próbnika sondy Rosetta na komecie okresowej o nazwie 67P/Czuriumow-Gierasimienko. To nagroda za zajęcie drugiego miejsca w konkursie Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Konkurs ogłoszony przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) polegał na nagraniu krótkiego filmu, który należało opisać hasłem #WakeUpRosetta. Motyw przewodni filmów stających do konkursu to moment "przebudzenia się" sondy Rosetta, wysłanej kilka lat temu w kosmos przez ESA.

Grecy i Polak najlepsi

By wygrać główną nagrodę, należało zdobyć jak największą liczbę głosów od internautów.

Zaproszenie ESA wysłała do autorów dwóch filmów z największą liczbą głosów - Polaka i grupy uczniów z Grecji. Film autorstwa Greków zdobył 10 508 głosów, a Polaka - 9 092 głosów, wyprzedzając tym samym konkurencję o ponad 3 tys. głosów. Na konkurs nadesłano 218 filmów z całego świata. Głosowało ponad 75 tys. internautów.

Dobrowolski nie ukrywał, że zależało mu na wygranej. Pokrywa się ona bowiem idealnie z jego zainteresowaniami i planowanymi w przyszłości studiami na kierunkach astronomia, lotnictwo lub astronautyka.

Historyczne lądowanie

- To będzie pierwsze w historii lądowanie na komecie, a polski przyrząd (penetrator kometarny MUPUS skonstruowany przez Jerzego Grygorczuka - przyp. red.) zbada jej wnętrze - podkreślał wyjątkowość nagrody 17-letni Dobrowolski.

Sonda Rosetta zbliży się do powierzchni komety w listopadzie 2014 roku. Umożliwi to jej zrzucenie na nią lądownika Philae, który zbada jej skład. Lądownik i sonda będą towarzyszyć komecie w podróży w stronę naszej gwiazdy, przesyłając zbierane na bieżąco dane.

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/wielki-sukces-polaka-jego-film-zajal-drugie-miejsce-w-konkursie-esa,112353,1,0.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wraca wielka plama, jest szansa na zorze

 

Od kilku dni na powierzchni Słońca dochodzi do serii potężnych wybuchów. Ich źródłem jest olbrzymi kompleks plam o numerze 1944, o którym było głośno pół miesiąca temu. Co przyniesie nam tym razem?

Zza lewej krawędzi widocznej z Ziemi tarczy słonecznej, wyłonił się ciemny obszar, który jest tym samym, który przynosił nam ponad pół miesiąca temu całe serie potężnych wyrzutów materii.

Te z kolei docierając w postaci wiatru słonecznego do ziemskich biegunów magnetycznych, objawiały się w postaci malowniczej zorzy polarnej, widocznej na obszarach polarnych.

7 stycznia doszło do eksplozji o sile X1,2 oraz obfitego koronalnego wyrzutu materii (CME). Tym razem w ciągu 3 dni odnotowano przeszło pięć wybuchów klasy M.

Kompleks plam o numerze 1944 jest wielokrotnie większy od naszej planety i największy na Słońcu na tle ostatniego dziesięciolecia. Przetrwał ponad miesiąc, co jest ewenementem od początku obecnego maksimum słonecznego, które wyraźnie przybiera na sile.

Ciemne obszary będą wraz z ruchem obrotowym Słońca, zmierzać z biegiem dni w kierunku centralnej części widocznej z Ziemi tarczy słonecznej. To właśnie wtedy szansa na ujrzenie zorzy, być może również w Polsce, znacznie wzrośnie.

Jednak duża plama to również szereg zagrożeń. Wraz z dotarciem do Ziemi wiatru słonecznego, może dojść do utrudnień w funkcjonowaniu satelitów, a także zakłóceń w łączności. W najgorszym wypadku, jeśli strumień naładowanych cząstek będzie obfity, możliwe są także awarie energetyczne.

Póki co w nadchodzących dniach tarcza słoneczna nie będzie czysta, podczas zachodów Słońca, będzie można zaobserwować na jej powierzchni wielką ciemną plamę oraz kilka mniejszych. Szczegółowy wygląd tarczy przedstawia poniższe zdjęcie, wykonane prze sondę SDO.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/113258,wraca-wielka-plama-jest-szansa-na-zorze

post-31-0-83510600-1391068656_thumb.png

post-31-0-49502400-1391068679.png

post-31-0-19202900-1391068708_thumb.png

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszłość podróży kosmicznych od NASA

Pełną parą trwa budowa nowego, małego wahadłowca, który wprowadzi w nową erę podróże kosmiczne organizowane przez NASA. Sierra Nevada Corporation (SNC), odpowiedzialna za budowę statku, poinformowała właśnie, iż pierwszy, demonstracyjny lot wahadłowca Dream Chaser odbędzie się już 1 listopada 2016 roku.

Maszyna ma wystartować z Przylądka Canaveral na Florydzie i zostać wyniesiona na orbitę przy pomocy rakiety Atlas V. Co ciekawe, centrum obsługi wahadłowca ma stać się budynek O&C (Operations and Checkout), który niegdyś wykorzystywany był do kontroli misji Gemini oraz Apollo.

Zainstalowany w budynku sprzęt, który wcześniej służył inżynierom z firmy Lockheed Martin do testów pojazdu Orion, teraz zostanie użyty do programu Dream Chaser. Sierra Nevada na konferencji poinformowała również, że pod swoje skrzydła weźmie 4,5-kilometrowy pas startowy SLF (Shuttle Landing Facility), który do tej pory umożliwiał lądowanie wahadłowców z programu STS, powracających z misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Przypomnijmy, że w wrześniu SNC przeprowadziła udane testy statku polegające na sprawdzeniu komputera pokładowego, a dokładnie parametrów lotu, takich jak: wysokość, kierunek i kilku elementów nawigacyjnych. Dream Chaser w założeniu ma być nowym środkiem transportu dla astronautów podróżujących pomiędzy Ziemią a Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS).

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/18397/przyszlosc-podrozy-kosmicznych-od-nasa

 

 

 

post-31-0-48289700-1391068774.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 lutego początek wiosennych Spotkań z Astronomią w warszawskim CAMK

"Astronawigacja zwierząt" ? to temat pierwszego wykładu w wiosennym cyklu ?Spotkania z Astronomią? organizowanego przez Centrum Astronomiczne im. M. Kopernika PAN w Warszawie. Spotkanie odbędzie się 17 lutego.

CAMK prowadzi serię wykładów popularnonaukowych dla szerokiej publiczności w trakcie roku akademickiego. Spotkania odbywają się w poniedziałki o godz. 17.00 w dużej sali wykładowej Centrum przy ul. Bartyckiej 18. Wstęp wolny.

 

17 lutego o astronawigacji zwierząt opowie dr Radosław Smolec z CAMK PAN. Cykl potrwa do końca maja, a zakończy go 26 maja wystąpienie Krzysztofa Leszczyńskiego pt. "Jak komputery odkrywały coś, czego nigdy nie było".

 

Wszystkie referaty mają poziom dostosowany do wiedzy uczniów gimnazjum i liceum. Po wykładach, w pogodne wieczory, można wziąć udział w pokazach nieba organizowanych przez Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA).

 

PAP ? Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,398961,17-lutego-poczatek-wiosennych-spotkan-z-astronomia-w-warszawskim-camk.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Centrum Hewelianum ogłosiło konkurs AstoCamera

Miłośnicy fotografowania zjawisk astronomicznych mogą zgłaszać swój udział w konkursie AstoCamera 2014, ogłoszonym przez Centrum Hewelianum. Zdjęcia można nadsyłać w trzech kategoriach: Obiekty Głębokiego Nieba, Obiekty Układu Słonecznego oraz Astro-krajobraz.

"Do pierwszej kategorii będą zaliczane zdjęcia mgławic, gromad gwiazd, galaktyk i innych tego typu obiektów. Do drugiej kategorii należą zdjęcia planet, Słońca, Księżyca, komet, tranzyty, zaćmienia obiektów astronomicznych, itp. Z kolei w ramach kategorii Astro-krajobraz można zgłaszać zdjęcia przedstawiające obiekty astronomiczne na tle ziemskiego krajobrazu" - czytamy w komunikacie Centrum Hewelianum.

 

Każdy uczestnik konkursu może zgłosić nie więcej niż pięć zdjęć, we wszystkich trzech kategoriach łącznie. Zgłoszenia można przesyłać drogą elektroniczną na adres: [email protected]  do 16 maja 2014 roku. Ogłoszenie wyników nastąpi w pierwszej połowie czerwca.

 

AstroCamera to jedyny w Polsce cykliczny konkurs astrofotograficzny, który odbywa się od 2011 roku. Nagrodzone oraz wyróżnione w poprzednich edycjach prace były prezentowane między innymi na wystawie pokonkursowej w Centrum Hewelianum oraz publikowane na łamach czasopisma ?Urania - Postępy Astronomii?.

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,398964,centrum-hewelianum-oglosilo-konkurs-astocamera.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA testuje pierwszy polski silnik kosmiczny

Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) przetestowała pierwszy polski silnik kosmiczny (na zdjęciu). Będzie służył do zmian trajektorii lotu satelitów.

Prototypowy silnik plazmowy polskiej konstrukcji pozytywnie przeszedł testy w komorze próżniowej w Laboratorium Napędu ESA ? w warunkach zbliżonych do tych, jakie panują w przestrzeni kosmicznej. Zaprojektowali go i zbudowali inżynierowie z Instytutu Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy (IFPiLM) w Warszawie.

Silnik ma masę 4 kg i długość 12 cm. Do generowania ciągu wykorzystuje efekt Halla, powodujący rozpędzanie jonów paliwa polem magnetycznym. Polscy inżynierowie wykorzystali w swojej konstrukcji krypton zamiast droższego gazu szlachetnego ksenonu, zazwyczaj używanego w silnikach plazmowych. Dzięki temu polska konstrukcja jest od nich dużo tańsza w eksploatacji, mimo że ma moc zbliżoną do tradycyjnych silników plazmowych. Wytwarza siłę ciągu wystarczającą do obsługi satelitów o masie do około 100 kg.

Silniki tego typu służą do utrzymywania satelitów na wskazanej orbicie czy do manewrów w przestrzeni kosmicznej, mogą też być wykorzystywane jako silniki napędowe w sondach dalekiego zasięgu. Ze względu na stosunkowo niskie zużycie paliwa są one poważną konkurencją dla tradycyjnych silników rakietowych. Dla takiej samej misji kosmicznej silnik rakietowy potrzebuje blisko 10 razy więcej paliwa od silników plazmowych.

ESA przetestowała polski silnik w listopadzie 2013 roku w komorze próżniowej znajdującej się w centrum ESTEC w holenderskim mieście Noordwijk. Kolejne testy planowane są na ten oraz na następny rok.

Źródła: IFPiLM, ESA

http://www.crazynauka.pl/esa-testuje-pierwszy-polski-silnik-kosmiczny/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fatalna pogoda na brązowym karle: żelazny deszcz spada tam z nieba
POWIERZCHNIA LUHMANA 16B JEST TAK ROZGRZANA, ŻE METAL PARUJE I TWORZY CHMURY
 
Pierwsza w historii informacja o pogodzie w obcym układzie gwiezdnym została zaprezentowana przez amerykańskich astronomów. Twierdzą oni, że na hybrydowej planeto-gwieździe Luhman 16B pada deszcz stopionego żelaza.
W atmosferze brązowego karła WISE J104915.57-531906.1B, który jest nieformalnie znany także jako Luhman 16B, jest tak gorąco, że z parującego żelaza powstają chmury. Ich temperatura wynosi ok. 1 700 stopni Fahrenheita, czyli 927 stopni Celsjusza. Wznosząc się na duże wysokości żelazo krzepnie i spada na powierzchnię w postaci drobnych, ciężkich i rozgrzanych kropelek. Przyciąganie grawitacyjne jest 300 razy większe niż na Ziemi, dlatego krople żelaza spadają z prędkością 150 km/h. Na naszej planecie deszcz spada z prędkością pięciokrotnie niższą.
 
Pogoda poza Układem Słonecznym
W najnowszych badaniach astronomowie wykorzystali moc bardzo dużego teleskopu (VLT) nie tylko do wykonania zdjęć brązowych karłów, ale także do opracowania mapy ciemnych i jasnych struktur na powierzchni Luhmana 16B. Teleskop pozwolił dostrzec zmiany jasności na skutek obrotu Luhmana 16B dookoła swojej osi oraz sprawdzić czy ciemne i jasne struktury poruszają się w kierunku do lub od obserwatora. Łącząc wszystkie te informacje byli w stanie stworzyć mapę ciemnych i jasnych obszarów na powierzchni.
- Nasza mapa brązowego karła pomaga nam wykonać kolejny krok w stronę zrozumienia zmian  pogody w innych układach słonecznych. Od wczesnego wieku wychowywałem się w uznaniu piękna i użyteczności map. To pasjonujące, że zaczynamy wykonywać mapy obiektów położonych poza Układem Słonecznym! - powiedział Ian Crossfield, główny autor prognozy pogody.
 
Nieudane gwiazdy
Oddalonego o 6,7 roku świetlnego od Ziemi Luhmana 16B odkryto w 2013 roku i jest to najbliższy obiekt tego typu.
Brązowe karły zajmują w klasyfikacji ciał niebieskich miejsce pomiędzy olbrzymimi planetami gazowymi, takimi jak Jowisz i Saturn, a słabymi, chłodnymi gwiazdami. Są nazywane nieudanymi gwiazdami, gdyż nie mają wystarczająco dużej masy, aby zainicjować syntezę jądrową w swoich wnętrzach i mogą jedynie słabo świecić w zakresie fal podczerwonych.  Pierwsze potwierdzone brązowe karły znaleziono około 20 lat temu, a obecnie znanych jest kilkaset takich obiektów.
 
Prawdopodobny wygląd brązowego karła Luhman 16B i zachodzących na nim zjawisk:
1&srcw=634&srch=350&dstw=634&dsth=350
 
1&srcw=634&srch=350&dstw=634&dsth=350
 
1&srcw=634&srch=350&dstw=634&dsth=350
 
1&srcw=634&srch=350&dstw=634&dsth=350
 

 

  • Like 1

"...co lepiej działa na wyobraźnie niż to, czego nie widać, nie słychać, a zabija?..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łaziki marsjańskie będą rywalizować pod Kielcami - European Rover Challenge 2014 w Podzamczu Chęcińskim !

 

Najlepsze łaziki marsjańskie będą rywalizować w Podzamczu Chęcińskim. W tamtejszym Regionalnym Centrum Naukowo-Technologicznym odbędzie się pierwsza europejska edycja prestiżowej imprezy.
W poniedziałek w Podzamczu zostanie podpisana umowa na organizację pierwszej edycji Europejskich Zawodów Robotów Marsjańskich (European Rover Challenge 2014). Swój udział w uroczystości zapowiedział m.in. marszałek województwa świętokrzyskiego Adam Jarubas oraz Mateusz Józefowicz - prezes Mars Society Polska.

Oznacza to, że sukcesem zakończyły się starania o których "Wyborcza" pisała w październiku.RCNT było jednym z chętnych na organizację imprezy . Kontrkandydatami były propozycje m.in. z Gdańska i Torunia.
Sam pomysł europejskiej edycji zawodów marsjańskich zrodził się po sukcesie University Rover Challenge, która rozgrywana jest w Stanach Zjednoczonych. Uczestniczą w nich najlepsze łaziki z całego świata. W ubiegłorocznej edycji to właśnie roboty zbudowane przez studentów z Białegostoku oraz Wrocławia zajęły pierwsze i drugie miejsce.

 

post-813-0-90245500-1391115390.jpg

Międzynarodowa impreza organizowana przez Mars Society Polska, ABM Space Education i Austriackie Forum Kosmiczne OEWF jest przeznaczona dla zespołów akademickich złożonych ze studentów, absolwentów i pracowników naukowych z jednej lub kilku współpracujących ze sobą uczelni.

Ich zadaniem będzie zaprojektowanie i zbudowanie łazika marsjańskiego, który w najlepszy sposób wypełni zadania wyznaczone przez regulamin zawodów. Potrwają one trzy dni, a rywalizacja będzie odbywać się w pięciu kategoriach. Będą to m.in. pobieranie próbki, obsługa panelu inżynieryjnego, przejazd terenowy i wsparcie astronauty.


Cały tekst: http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255,15364391,Laziki_marsjanskie_beda_rywalizowac_w_Podzamczu_Checinskim.html#TRLokKielTxt#ixzz2ruwTZNoY

  • Like 2

Uniwersał 270/1500 Dobson ATM PTMA Kielce
BCO 6mm, Celestron Or. 9mm, Kasai Or. 12,5mm; ES 14/82*, X-Cel LX 18mm, Scopos 35mm 2"
O^O Celestron Cometron 12x70
>Prezes PTMA O/Kielce: http://kielce.ptma.pl
>Koordynator SOK PTMA: http://www.sok.ptma.pl 

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy zbadali jedną z najbardziej masywnych czarnych dziur

Astrofizycy zbadali jedną z najbardziej masywnych czarnych dziur zlokalizowaną w gromadzie galaktyk oznaczonej jako J1532.9+3021 lub w skrócie RX J1532. Bez wątpienia jest to jedna z najmasywniejszych czarnych dziur kiedykolwiek zaobserwowanych.

 

RX J1532 leży w gwiazdozbiorze Korona Północna i znajduje się 3,9 miliarda lat świetlnych od Ziemi. Galaktyka emituje bardzo duże ilości promieniowania rentgenowskiego. To, co zaskoczyło naukowców to duża ilość gorącego gazu w okolicy centrum RX J1532. Gaz powinien być już znacznie bardziej chłodny zwłaszcza w okolicy centrum.

Według teorii ciśnienie w chłodnym centrum powinno powodować wysyp nowych gwiazd, ale takich procesów tam nie zauważono. Zadawano sobie pytanie, co może powodować, że nie powstają nowe gwiazdy.

Aby to zrozumieć, astronomowie wykorzystali Chandra X-ray Observatory należące do NASA i parę innych teleskopów. Obrazy w paśmie rentgenowskim pokazują dwa obszary gorącego gazu w formie dżetów. To one rozprzestrzeniają się z prędkością naddźwiękową powodując fale rozprzestrzeniające się po gazie emitowanym.

Takie zachowanie można wytłumaczyć jeśli weźmie się pod uwagę nie supermasywną, lecz ultramasywną czarną dziurę. Dżety mają po 100 tysięcy lat świetlnych, a to tyle ile ma w przybliżeniu Droga Mleczna. Energia potrzebna do ich zasilenia musi być ogromna i zapewne zasila to jakaś materia wpadająca do czarnej dziury. Jednak nie zanotowano oczekiwanej emisji rentgenowskiej, która powinna być wywołana przez materię.

Jedna grupa naukowców twierdzi, że, przy ultramasywnej czarnej dziurze o masie około 10 miliardów słońc. Tylko tak wielki twór byłby w stanie tworzyć dżety tej wielkości i wchłanianie mogłoby być okupione znacznie mniejszą energią. Druga teoria zakłada, że czarna dziura ma masę najwyżej miliarda słońc, ale obraca się z dużą prędkością.

Największa odkryta dotychczas czarna dziura miała masę odpowiadającą 17 miliardom słońc, a przynajmniej tak wydaje się naukowcom, z akcentem na wydaje.

Źródło: 

http://iopscience.iop.org/0004-637X/777/2/163/

Dodaj ten artykuł do społeczności

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/naukowcy-zbadali-jedna-najbardziej-masywnych-czarnych-dziur

post-31-0-70863800-1391160465_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazda Polarna coraz jaśniejsza. Superczułe instrumenty przegrywają z jej blaskiem
POLARIS NIE JEST TAK NIEZMIENNA, JAK SIĘ POWSZECHNIE UWAŻA
 
1&srcw=636&srch=358&dstw=636&dsth=358
Nieruchoma Gwiazda Polarna otoczona przez smugi ruchu innych gwiazd uchwycone w długim czasie ekspozycji
Fot.Wikipedia/CC-BY/Steve Ryan, film: Wikipedia/CC-BY-SA 2.5/Mjchael
 
- Musimy żebrać, pożyczać i kraść - żartuje astronom Scott Engle na temat starań, jakie wraz z kolegami prowadzi, żeby zdobyć nowe obserwacje i zdjęcia Gwiazdy Polarnej. Badacze są zmuszeni pozyskiwać je od amatorów, którzy posługują się odrobinę przestarzałym sprzętem. Wszystko przez to, że rosnąca od okołu dwustu lat jasność Polaris stała się zbyt silna dla superczułych nowoczesnych instrumentów.
Już w dawnych wiekach ludzie zauważyli, że Gwiazda Polarna stanowi stały punkt wśród zmieniających się w ciągu nocy układów ciał niebieskich na niebie. Znajduje się prawie idealnie na przecinającym nieboskłon przedłużeniu osi ziemskiej i jest widoczną gołym okiem gwiazdą położoną najbliżej bieguna północnego nieba. Gdybyśmy stanęli na ziemskim Biegunie Północnym, mielibyśmy ją dokładnie nad głową.
W ciągu nocnych godzin Polaris nie wschodzi, nie zachodzi ani nie wędruje po niebie, przez cały rok pozostając niemal w tym samym punkcie, podczas gdy położenie innych ciał niebieskich dookoła się zmienia. To znaczy, że o każdej porze nocy i w dowolnej porze roku można ją łatwo znaleźć i zawsze będzie ona wskazywać kierunek północny. Dlatego przez cale stulecia jej widok był pokrzepieniem i pewną wskazówką dla podróżujących.
 
Rozjaśnia się coraz mocniej
Z badań astronomów wynika jednak, że Gwiazda Polarna nie jest wcale tak niezmienna, jak przywykliśmy uważać. Przez ostatnich kilka dziesięcioleci jej blask był trochę przyciemniony. Teraz znowu zaczął się rozjaśniać. A w ciągu ostatnich dwustu lat te okresy rozjaśnienia stawały się coraz bardziej wyraziste.
- To było dość nieoczekiwane odkrycie - powiedział Scott Engle z Villanova University w Pensylwanii. Naukowiec przez ostatnich kilka lat badał wahania Gwiazdy Polarnej, m.in. kierując na nią "spojrzenie" Teleskopu Hubble'a, a także przewertował wiele dotyczących jej historycznych zapisów.
 
Cefeida o słabych impulsach
Od początków XX wieku naukowcy wiedzą, że to wyjątkowe dla nas ciało niebieskie należy do pulsujących obiektów nazywanych cefeidami. To gwiazdy zmienne pulsujące, czyli takie, których jasność zmienia się okresowo, a także nadolbrzymy, czyli obiekty o masie liczącej ok. 10-50 mas Słońca i promieniu większym nawet o 1500 od promienia Słońca.
Podejrzenia co do zmienności Polaris pojawiły się już w połowie XIX wieku. Jednak w przeciwieństwie do większości cefeid jej impulsy są bardzo małe. - Gdyby nie była tak popularna, aż do czasów współczesnych prawdopodobnie nie wiedzielibyśmy, że to cefeida - powiedział Engle.
Na początku lat 90. ubiegłego wieku naukowcy zauważyli, że znana z dużej jasności Gwiazda Polarna zaczęła blednąć. Na początku 2000 roku jednak jej blask znów się nasilił. Wtedy Engle i jego zespół postanowili dokładnie zbadać tę kwestię.
 
Przeczesali historyczne archiwa
Przede wszystkim zaczęli szukać innych pomiarów w dawniejszych zapisach. Porównywali znalezione informacje o Polaris z danymi o innych ciałach niebieskich pochodzącymi z tych samych teleskopów i instrumentów astronomicznych. W ten sposób prześledzili zmiany blasku badanej gwiazdy zachodzące przez lata. Ustalili, że w ciągu ostatnich stu lat jej jasność się zwiększała.
Kolejnym krokiem było określenie, jak daleko w przeszłość sięgał ten proces. Engle szukał wiedzy na ten temat w źródłach historycznych: obserwacjach duńskiego astronoma Tycho Brahego z XVI wieku oraz perskiego astronoma z X wieku Abd al-Rahaman al-Sufiego (Azofiego).
Według Englego, jeśli weźmiemy te informacje z przeszłości za dobrą monetę, w ciągu ostatnich dwóch stuleci Gwiazda Polarna pojaśniała około 2,5-krotnie. Nowoczesne interpretacje danych historycznych wskazują, że może być nawet 4,6 razy jaśniejsza niż w czasach starożytnych.
 
Najnowszy sprzęt się nie przydał
Po badaniu archiwaliów Engle ze współpracownikami nadal monitorowali rosnącą jasność Polaris. Okazało się nawet, że nowoczesny, bardzo czuły aparat cyfrowy CCD, którym chcieli zastąpić starsze urządzenie do utrwalania obrazów w teleskopie, jest zbyt "wrażliwy" na silny blask gwiazdy. Sytuacja zrobiła się nieco kłopotliwa, bo naukowcy byli zmuszeni pozyskiwać obserwacje od astronomów amatorów, którzy wciąż używali starszego sprzętu.
- Musimy żebrać, pożyczać i kraść, żeby znaleźć ludzi, którzy używają starszego sprzętu fotoelektrycznego - posumował ironicznie Engle dość nietypowe pragnienie wykorzystania narzędzi starszej generacji, które wymusiła w jego zespole sytuacja.
Podobne problemy pojawiły się, kiedy chcieli przeprowadzić obserwacje Gwiazdy Polarnej za pomocą Teleskopu Hubble'a. Nawet kiedy uzyskali na to zgodę, badacze ze stałego zespołu pracującego przy tym instrumencie nie byli do końca przekonani do tego pomysłu. Obawiali się, że silny blask gwiazdy może zaszkodzić wrażliwemu spektrografowi w teleskopie.
 
Stała, ale nie zawsze ta sama
W badaniach Englego i jego współpracowników pomocne okazały się historyczne zapisy obserwacji astronomicznych. Sięgnęli nawet do tych sprzed tysiąca lat. Czy wykorzystanie relacji jeszcze dawniejszych sprawiłoby, że ich analizy byłyby dokładniejsze? Raczej nie.
Obserwacje sprzed naszej ery w ogóle by się przy tej pracy nie przydały, bo dotyczyły innej gwiazdy. To, co określamy Gwiazdą Polarną, to w rzeczywistości kilka różnych obiektów. Przypomnijmy, że określa się tak widoczną gołym okiem gwiazdę położoną najbliżej bieguna północnego nieba, a na przestrzeni tysiącleci to się zmieniało.
 
Wszystko przez ruch bączka
Za to zamieszanie odpowiada zjawisko zwane precesją. Polega ono na zmianie kierunku osi obrotu obracającego się ciała. Wirując wokół pewnego kierunku w przestrzeni, zakreśla ono powierzchnię boczną stożka. Skomplikowane? Niekoniecznie, wystarczy przypomnieć sobie ruch dziecięcej zabawki nazywanej bączkiem.
Dokładnie tak samo porusza się Ziemia - jej oś "rysuje" wtedy na tle nieba okrąg. Trwa to około 26 tys. lat, a okres nazwa się rokiem platońskim. Precesji podlegają osie obrotu większości ciał niebieskich, w tym tym innych planet Układu Słonecznego.
 
Nad piramidami Polaris był Thuban
Za sprawą precesji co jakiś czas zachodzi zmiana na "stanowisku" Gwiazdy Polarnej, bo zmienia się obiekt najbliższy biegunowi północnemu nieba. Obecnie jest nią najjaśniejsza gwiazda konstelacji Małej Niedźwiedzicy (Małego Wozu). I to właśnie zmiany jasności tego obiektu prześledził zespół Englego.
Około 2700-2600 roku p.n.e., czyli w czasach powstawania piramid egipskich, Polaris był Thuban (alfa Draconis), gwiazda konstelacji Smoka. Z kolei w czasach platońskich, około 400 roku p.n.e., określenie Gwiazda Polarna należało do Kochaba, drugiej co do jasności gwiazdy Wielkiej Niedźwiedzicy.
Najbliższa zmiana w tej kwestii nastąpi około roku 2600, kiedy Polaris zostanie Alrai (gamma Cephei) z konstelacji Cefeusza. Około roku 7000 zmieni ją Alderamin (również z Cefeusza), a jego z kolei około roku 14000 Wega (z gwiazdozbioru Lutni), jedna z najjaśniejszych gwiazd na niebie. Jeśli nasza planeta doczeka roku 24000, Gwiazdą Polarną znów zostanie Thuban.
 
Źródło: space.com, Autor: js/map

 

"...co lepiej działa na wyobraźnie niż to, czego nie widać, nie słychać, a zabija?..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skinsuit na ratunek obolałym astronautom?

Astronauci często spędzają na pokładzie statków nawet długie miesiące, a ból kręgosłupa jest niejako wpisany w ich zawód, bo taka jest właśnie cena za nieustanną walkę ze stanem nieważkości. Już niebawem z pomocą może przyjść jednak nowatorskie rozwiązanie, które kryje się pod nazwą Skinsuit.

Chodzi o specjalny kombinezon, który zdaniem jego twórców znacznie podniesie komfort życia w kosmosie. Przylega on ciasno do ciała, a dzięki dwukierunkowemu splotowi ?ściska? ciało od ramion aż po stopy, co imitować ma ziemską grawitację.

Obecnie trwają prace nad udoskonaleniem prototypu, który ma być gotowy w 2015 roku, bo właśnie wtedy w ramach testów założy go na siebie Andreas Mogensen udający się w podróż na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/18395/skinsuit-na-ratunek-obolalym-astronautom

post-31-0-82897400-1391241858.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Galaktyka IC 3418, czyli kosmiczna meduza

Astronomowie z Wielkiej Brytanii opublikował ciekawy obraz galaktyki, której kształt jest podobny do "kosmicznej meduzy". Powyższe zdjęcie przedstawia galaktykę IC 3418, która znajduje się około 54 miliony lat świetlnych od Ziemi, w gwiazdozbiorze Panny.

Zdjęcie powstało dzięki obserwacjom w zakresie światła widzialnym dokonanych za pomocą kosmicznego teleskopu "Hubble" oraz za pomocą kosmicznego teleskopu GALEX prowadzącemu obserwacje w ultrafiolecie.

Ten dziwaczny kształt to według astronomów, galaktyka nabyła w wyniku zderzenia IC 3418 z inną galaktyką, czyli był to przypadek interakcji międzygalaktycznej gromady galaktyk w Pannie.  Takie procesy są badane przez naukowców znacznie rzadziej, ale mają miejsce, zwłaszcza w takich gęstych gromadach galaktyk jak ta w Pannie.

W efekcie tych interakcji powstał kolorowy wygląd galaktyka nieregularnej z czymś przypominającym "macki", które składają się z dużej ilości gazu międzygwiezdnego. Są to obecnie aktywnym obszary gwiazdotwórcze, które przyniosły wiele młodych, jasnych gwiazd, które produkują potężne promieniowanie ultrafioletowe.

Dodaj ten artykuł do społeczności

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/galaktyka-ic-3418-czyli-kosmiczna-meduza

 Zdjęcie. Źródło: NASA/HST/GALEX/JPL

post-31-0-68100400-1391241934_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)