Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Udany spacer EVA-57
2019-10-14. Krzysztof Kanawka
Jedenastego października z pokładu ISS wykonano amerykański spacer kosmiczny o oznaczeniu EVA-57. W przestrzeń kosmiczną wyszli astronauci Christina Koch i Andrew Morgan.
Amerykański spacer kosmiczny o oznaczeniu EVA-57 rozpoczął się 11 października o godzinie 13:38 CEST. W przestrzeń kosmiczną wyszli Christina Koch i Andrew Morgan (oboje z NASA). Spacer przewidziano na 6,5 godziny ? ostatecznie trwał 6 godzin i 45 minut.
Podobnie jak w przypadku poprzedniego spaceru, zadaniem EVA-57 była wymiana jednego z zestawu akumulatorów. Jest to ważny element zasilania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), który wymaga wymiany. Poprzednia generacja akumulatorów niklowo-wodorowych wymaga wymiany na nową generację akumulatorów litowo-jonowych. Prace wymagały wyjścia astronautów aż na sam ?koniec? Stacji, aż do zestawu paneli słonecznych.
Był to drugi z serii spacerów kosmicznych jakie powinny nastąpić do końca 2019 roku. Celem kolejnych czterech amerykańskich spacerów będzie także modernizacja systemu zasilania ISS. Następne pięć amerykańskich spacerów będzie miało na celu naprawę i modernizację instrumentu Alpha Magnetic Spectrometer ? 02 (AMS-02, skrótowo także określany jako AMS). W międzyczasie miał być jeszcze wykonany rosyjski spacer kosmiczny, ten jednak został przełożony na styczeń 2020.
Kolejny spacer kosmiczny (EVA-58) jest obecnie planowany na 16 października 2019. Wówczas w przestrzeń kosmiczną ponownie wyjdzie Andrew Morgan. Towarzyszyć mu będzie Jessica Meir.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna prawdopodobnie będzie funkcjonować do około 2028 roku. Większość z jej elementów jest obecnie starsza od 10 lat. Oznacza to, że z czasem coraz częściej będzie zachodzić potrzeba wymiany, naprawy i modernizacji poszczególnych elementów. Duża część z tych prac będzie wymagać spacerów kosmicznych oraz wielomiesięcznego planowania.
(NASA TV, PFA)
https://kosmonauta.net/2019/10/udany-spacer-eva-57/

 

Udany spacer EVA-57.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Neil deGrasse Tyson, słynny fizyk, nie wierzy, że ludzie zamieszkają na Marsie
2019-10-14.
Neil deGrasse Tyson jest jednym z najbardziej znanych w Ameryce fizyków i popularyzatorów wiedzy o kosmosie. Niedawno odniósł się do planów kolonizacji Czerwonej Planety, które szykuje od NASA i firma SpaceX.
Tyson uważa, że planeta ta ?jest całkowicie niegościnna dla ludzi i innych form życia ziemskiego?, więc stworzenie tam cywilizacji od podstaw nie ma sensu, a nawet będzie niemożliwe. To wszystko przez panujące tam wysokie promieniowanie i niskie temperatury. ?Ludzie przeważnie nie lubią żyć w miejscach, które są aż tak niegościnne do życia. Antarktyda jest cieplejsza od jakiegokolwiek miejsca na Marsie, a nie widać kolejek chętnych, którzy chcieliby tam zamieszkać?.
Naukowiec twierdzi, że będą odbywać się regularne załogowe misje na Czerwoną Planetę, ale będą to krótkie wizyty, bez osiedlania się na dłużej i prób kolonizacji. ?Jestem sceptyczny, że znajdzie się tłum ludzi, którzy będą chcieli polecieć na Marsa i zechcieć tam zostać?. Amerykański Fizyk jest pewien, że piękne wizje przedstawiane przez np. Elona Muska i SpaceX to czysta fikcja.
Mars ma szczątkową atmosferę, więc panują na nim niskie temperatury, mała grawitacja i wysokie promieniowanie. To sprawia, że jest to niezwykle niegościnne miejsce dla wszelakich form życia. Tyson uważa, że jeśli chcielibyśmy tam zamieszkać, to musielibyśmy liczyć się z nierozstawaniem się ze specjalnym skafandrem przez cały pobyt, a także zbudować całą infrastrukturę podtrzymania życia, aby warunki były zbliżone do ziemskich.
Taki plan może się zrealizować, ale za kilkaset lat, a nie tak jak mówi Musk, za kilka dekad. Fizyk jednocześnie zaproponował miliarderom ?racjonalną ocenę? naszych zdolności do osiedlenia się na Marsie i bardziej krytyczne podejście wobec snucia wizji wedle ?głęboko urojeniowych przesłanek".
Jego fani uważają, że na samej Ziemi, ludzkość od zarania dziejów nie potrafi poradzić sobie z największymi problemami takimi jak choroby, głód, wojny i ubóstwo, a tak ochoczo wybiera się na inną planetę i chce ją przemienić w drugą Ziemię. To się nie uda. Na pewno nie tak szybko, jak wieszczą przedsiębiorcy. A jakie jest Wasze zdanie w tej kontrowersyjnej kwestii?
Źródło: GeekWeek.pl/Futurism / Fot. NASA/SpaceX/Twitter
https://www.geekweek.pl/news/2019-10-14/neil-degrasse-tyson-slynny-fizyk-nie-wierzy-ze-ludzie-zamieszkaja-na-marsie/

 

Neil deGrasse Tyson, słynny fizyk, nie wierzy, że ludzie zamieszkają na Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artur Chmielewski: nowoczesne badania kosmosu to wielka szansa dla Polski
2019-10-14.
Nowoczesne badania kosmosu to wielka szansa dla Polski. Powinna ona zostać światowym liderem w budowie małych międzyplanetarnych statków ? mówił pracujący dla NASA inżynier Artur B. Chmielewski podczas wykładu towarzyszącego dziesiątej Nocy w Instytucie Lotnictwa.
Artur B. Chmielewski pracuje w kalifornijskim ośrodku Jet Propulsion Laboratory ? NASA jako menedżer misji kosmicznych - między innymi Rosetta, Galileo, Ulysses i Cassini-Huygens. Jest także synem popularnego twórcy komiksów ? Henryka Jerzego Chmielewskiego.
Jak mówił Chmielewski, przed laty Polska nie mogła uczestniczyć w programie kosmicznym, bo koszty takiego przedsięwzięcia były zbyt duże, wszystko stawało się coraz większe i cięższe. "Jeden z pojazdów ważył 6 ton, a koszt misji wynosił 2,5 miliarda dolarów" - wspominał. ?Także łaziki stawały się coraz większe i bardziej skomplikowane. Komputery też tak kiedyś rosły - od małego biurka, do szafy i ogromnych pokoi? ? zaznaczył wykładowca, stwierdzając, że naprawdę zmieniły nasze życie, gdy zaczęły maleć.
?Myślę, że to samo dzieje się ze statkami kosmicznymi. Teraz taki statek nie kosztuje 2 miliardów dolarów, ale może kosztować 200 czy 20 tysięcy dolarów. Polacy już wypuścili kilka tych małych satelitów - 4 miesiące temu satelitę wypuściła wrocławska firma, Politechnika Warszawska zrobiła dwa satelity, także genialni studenci zbudowali satelitę? - mówił.
W eksploracji jakich obiektów mogliby więc pomóc Polacy? W jego ocenie jednym z nich jest Wenus. To ?małe piekiełko - rozgrzejesz się do czerwoności, rozpuści cię kwas siarkowy i zdusi ciśnienie". NASA planuje więc misję sondy z wykorzystaniem balonu ze stali nierdzewnej oraz zasilaną turbiną wiatrową lodówką na aparaturę. "Polacy są świetni jeśli chodzi o turbiny wiatrowe? - zaznaczył.
Kolejnym obiektem może być Księżyc. ?NASA uważa, że Księżyc zostanie opanowany przez firmy, które będą tam wydobywać surowce i zarabiać na tym. Budowa baz będzie trudna i niebezpieczna, dlatego potrzebne będą roboty - a Polacy potrafią je wytwarzać. NASA właśnie testuje roboty PIAP. Są niesamowicie odporne na wszystko, jako że PIAP buduje je dla NATO? - wyjaśnił Chmielewski.
Polacy mogą pomóc w badaniu Księżyca z jeszcze innego powodu. ?Na Księżyc wchodzą teraz Chiny. Ameryka też musi - inaczej Chiny wszystko opanują. Amerykanie nie będą współpracowali z Chińczykami ? nie chcą, jest to nawet nielegalne - z powodów, których możecie się domyślić. Ale (...) i Amerykanie, i Chińczycy lubią Polaków. Myślę, że Polacy powinni być swego rodzaju tłumaczem pomiędzy Amerykanami a Chińczykami? - ocenił.
Z kolei polskie drony mogą - zdaniem Chmielewskiego - przydać się na Marsie. ?Instytut Lotnictwa pracuje nad dronami i mają niesamowitą technologię - są liderami autonomicznych dronów. Dlatego zapraszamy do współpracy, bo następne misje marsjańskie będą miały tych dronów kilkadziesiąt? - zaznaczył.
?W końcu na Marsie powstanie baza. Myślę że następna misja powinna być polska ? mały statek kosmiczny? - powiedział, przypominając, że powstało już konsorcjum polskich uczelni, wrocławskiej spółki SatRevolution oraz amerykańskiej firmy Virgin Orbit, które planuje wysłać polskiego satelitę na Marsa i jego księżyce.
Jak mówił, naukowców z NASA pasjonuje też mały księżyc Jowisza ? Europa. Tam badacze szukają śladów życia, bo lód na powierzchni Europy chroni przed promieniowaniem kosmicznym, pod nim może więc rozwijać się życie. "Chcielibyśmy odnaleźć choć jedną bakterię? - dodał. ?Pasjonuje nas także księżyc Saturna ? Tytan. Tak jak na Ziemi - są na nim rzeki, jeziora, wąwozy, wydmy. Wysyłamy tam misję Dragonfly - drona, który będzie latał w atmosferze Tytana i również szukał życia" - opisywał, wspominając, że w Instytucie Lotnictwa także pracuje naukowiec, badający gejzery na Tytanie.
Aby przedostać się przez kilometrową pokrywę lodową np. na obiektach kosmicznych potrzeby jest świder. Tu też jest szansa dla Polski, która ma już doświadczenie w pozaziemskich wierceniach i budowie robotów do tego służących. "Aby badać kolejny księżyc Saturna - Enceladusa, chcemy zbudować roboty +węgorze+, które mogłyby badać pęknięcia w jego skorupie? - zapowiedział.
Kolejną szansą może być Uran. "Ma on 27 księżyców i chcemy wylądować na każdym z nich. Polacy mogliby zbudować sondę albo jeden z lądowników. Misja ma się rozpocząć w roku 2026? - powiedział.
Bardzo ciekawy jest też księżyc Neptuna - Tryton. "Także w jego oceanie może istnieć życie. Podczas przelotu sondy kosmicznej można zbadać tylko jedną stronę planety, ale Polacy mogliby zbudować małą sondę, która zbadałaby tę druga stronę, zrobiłaby kilka zdjęć, przeprowadziła pomiary i przekazała dane do statku macierzystego" - mówił. ?Polska powinna zostać światowym liderem w budowie małych międzyplanetarnych statków" ? podsumował Chmielewski.
PAP - Nauka w Polsce, Paweł Wernicki
pmw/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C79006%2Cartur-chmielewski-nowoczesne-badania-kosmosu-wielka-szansa-dla-polski.html

Artur Chmielewski nowoczesne badania kosmosu to wielka szansa dla Polski.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita NASA do badania jonosfery już na orbicie
2019-10-14.
Rakieta Pegasus XL wyniosła na orbitę satelitę NASA badania ziemskiej jonosfery ICON.
Start został przeprowadzony w czwartek 11 października spod pokładu samolotu L-1011 Stargazer, który zrzucił rakietę o 4:00 czasu polskiego. Lot rakiety przebiegł pomyślnie i satelita został odłączony na docelowej niskiej orbicie okołoziemskiej o wysokości 575 km.
Satelita ICON będzie badał jonosferę - zjonizowaną warstwę ziemskiej atmosfery, rozciągającą się od 50 km do 1000 km wysokości. Podstawowa misja statku ma trwać 2 lata. Badania jonosfery przez ICON mają pomóc naukowcom lepiej zrozumieć interakcje między pogodą kosmiczną wywoływaną aktywnością Słońca, a zjawiskiem turbulencji w wysokich warstwach atmosfery.
Statek ICON ma dostarczać około 1 Gb danych dziennie z czterech zainstalowanych na jego pokładzie instrumentów. Urządzenie IVM (Ion Velocity Meter) będzie mierzyło prędkości jonów. Dwa spektrometry na światło ultrafioletowe (EUV i FUV) będą analizować poświaty powstające w górnej warstwie atmosfery, co pozwoli lepiej scharakteryzować właściwości jonosfery i termosfery, takie jak gęstość i skład chemiczny. Ostatnim instrumentem zamontowanym na satelicie jest interferometr Michelsona MIGHTI, który umożliwi pomiar wiatrów i temperatury w dolnych warstwach jonosfery (90-300 km).
Był to już 68. udany start rakiety orbitalnej w 2019 roku. Stany Zjednoczone mają za sobą do teraz 17 przeprowadzonych startów. Przegrywają pod tym względem z Rosją (19 lotów) i Chinami (19, ale 2 nieudane).
Na podstawie: NASA/NS
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    strona NASA poświęcona misji ICON

Na zdjęciu: Samolot L-1011 podczas startu, wynoszący rakietę Pegasus XL z satelitą ICON. Źródło: NASA/Frank Michaux.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/satelita-nasa-do-badania-jonosfery-juz-na-orbicie

Satelita NASA do badania jonosfery już na orbicie.jpg

Satelita NASA do badania jonosfery już na orbicie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IV edycja Near Space Conference w Toruniu
2019-10-14.
W sobotę 19 października 2019 r. w Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy w Toruniu odbędzie się już czwarta edycja międzynarodowej konferencji ?Near Space? pod tytułem Near Space: Above and Beyond. Poprzedzą ją piątkowe warsztaty stratosferyczne dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Konferencji będzie towarzyszył także mini piknik kosmiczny dla mieszkańców Torunia
To już czwarta edycja konferencji ?Near Space?, ale trzecia o zasięgu międzynarodowym. Tegoroczna edycja realizowana jest w ramach projektu ?Near Space:  Above and Beyond?. W takcie jego realizacji członkowie konsorcjum V4 + w dziedzinie badań kosmosu, czyli członkowie Funduszu Wyszehradzkiego (Czechy, Polska, Słowacja i Węgry), Bałkanów Zachodnich i partnerstwa wschodniego będą chcieli odpowiedzieć na pytania: Czy eksploracja kosmosu i technologie są ważne w naszym życiu? Jak mogę zostać odkrywcą kosmosu? Co jest konieczne do eksploracji w pobliżu kosmosu? Jakie osiągnięcia mają kraje z krajów V4 + w dziedzinie badań kosmosu?
W ostatnich latach przemysł kosmiczny w krajach V4 + kwitnie. Dodatkowo dla firm i instytucji badawczych dostępne jest coraz więcej funduszy na badania w dziedzinie kosmosu. W rezultacie firmy i badacze z krajów V4 + wysyłają na orbitę satelity wykorzystywane do celów naukowych i komercyjnych oraz uczestniczą w misjach na planetach i innych ciałach niebieskich. Europa Środkowa dysponuje dużym potencjał naukowym i biznesowym w dziedzinie badań kosmosu.
Głównym celem projektu ?Near Space:  Above and Beyond? jest pokazanie szerokiemu gronu odbiorców, że eksploracja kosmosu ogólnie jest dostępna praktycznie dla każdego i ma coraz większy wpływ na nasze codzienne życie.
Sama konferencja ?Near Space? to forum wymiany wiedzy i doświadczeń, które jest skierowane nie tylko do uczniów, studentów czy nauczycieli, ale także sympatyków tematyki związanej z eksploracją stratosfery. W wydarzeniu, które ma miejsce w Młynie Wiedzy w Toruniu, udział biorą zarówno profesjonaliści, którzy na co dzień zajmują się stratosferą, jak i  amatorzy.
W przeddzień konferencji uczniowie szkół podstawowych i ponadpodstawowych będą uczestniczyli w warsztatach stratosferycznych, które przygotowały instytucje partnerskie z Czech, Słowacji i Węgier.
W piątkowe południe odbędą się starty trzech misji balonów stratosferycznych, m.in. z eksperymentami przygotowanymi przez uczniów w ramach projektu #miniSAT2019. W tym roku są to 43 zgłoszenia eksperymentów, głównie z województwa kujawsko-pomorskiego. Ale również z Krakowa i Tychów. Organizatorzy planują, aby uczestnicy tego projektu podczas przyszłorocznej konferencji ?Near Space? zaprezentowali wyniki przeprowadzonych doświadczeń.
W sobotę (19 października) podczas konferencji odbędzie się sesja plenarna i cztery sesje tematyczne: balonowo-rakietowa, eksperymentalna, astronomiczna oraz międzynarodowa. Będą uczestniczyli w nich naukowcy oraz pasjonaci badań stratosferycznych i bliskiej przestrzeni kosmicznej.
 W ramach sesji plenarnej na wystawie ?Rzeka? ? prof. dr hab. Andrzej Niedzielski z Centrum Astronomii UMK opowie o tym gdzie zaczyna się bliska przestrzeń kosmiczna. Sławomir Zdybski z Europejskiej Agencji Kosmicznej będzie przekonywał słuchaczy, że astronauta to zawód nie z tej Ziemi. Wizję podboju Układu Słonecznego przez człowieka przedstawi dr hab. Grzegorz Brona, naukowiec, przedsiębiorca z branży kosmicznej, w latach 2018-2019 prezes Polskiej Agencji Kosmicznej oraz współautor książki ?Człowiek ? istota kosmiczna?.
W ramach sesji tematycznych zostanie zaprezentowanych 16 wystąpień dotyczących m.in. budowy i testów rakiety suborbitalnej PTR-1, modelarstwa kosmicznego i rakietnictwa wysokiej mocy jako narzędzi badań naukowych, eksperymentów stratosferycznych, astrofotografii, programów edukacyjnych i stażowych Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Na parterze Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy w piątek i sobotę będzie odbywał się kosmiczny mini piknik. Stanowiska będą dostępne w godzinach pracy Młyna Wiedzy (piątek: godz. 9:00-15:00, sobota: godz. 11:00-17:00). Dostępne będą trzy stanowiska: ?Leniwy naukowiec?, ?Balonowe zagadki? oraz ?Strzał w dziesiątkę?.
Udział w piątkowych startach misji balonowych oraz kosmicznym mini pikniku jest bezpłatny. Do uczestniczenia w konferencji jest wymagana rejestracja za pośrednictwem strony.
Szczegółowe informacje dotyczące programu konferencji ?Near Space? są dostępne na stronie. Strona w jęz. angielskim.
Organizatorem konferencji jest Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy. W skład komitetu organizacyjnego konferencji wchodzą przedstawiciele Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy:  Marcin Centkowski i Przemysław Kwiatkowski oraz Fundacji Copernicus Project: Maciej Jakimiec i Marzena Jakimiec.
Konferencja została dofinansowana przez Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki w ramach projektu ?Near Space:  Above and Beyond?. Partnerami w projekcie z państw V4 są: Magyar Asztronautikai Tarsasag (Węgry), Slovenska organizacia pre vesmirne aktivity (Słowacja), Ceska kosmicka kancelar (Czechy).
Projekt ?Near Space:  Above and Beyond? jest współfinansowany przez rządy Czech, Węgier, Polski i Słowacji poprzez granty wyszehradzkie z Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego. Misją funduszu jest promowanie pomysłów na zrównoważoną współpracę regionalną w Europie Środkowej.
Patronaty nad konferencją objęli: Michał Zaleski, Prezydent Miasta Torunia, Minister Edukacji Narodowej, Centrum Badań Kosmicznych PAN, Polska Agencja Kosmiczna.
Polski program Near Space został zapoczątkowany w 2005 roku. Od tamtej pory rozwija się bardzo dynamicznie. Każdego roku odnotowuje się kilka startów balonów stratosferycznych czy rakiet, które osiągają coraz wyższy pułap oraz gromadzą coraz więcej danych o otaczającym nam środowisku. Dołączenie Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej w roku 2012 otworzyło polskim studentom dostęp do wielu programów tej agencji, w tym zajmującego się badanie stratosfery REXUS/BEXUS.
 Paweł Z. Grochowalski
Źródło: Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy, Fundacja Copernicus Project
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/iv-edycja-near-space-conference-w-toruniu

IV edycja Near Space Conference w Toruniu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie pokazali, jak hiperolbrzymy wielokrotnie ochładzają się i nagrzewają
2019-10-14.
Międzynarodowy zespół astronomów złożony z amatorów i naukowców zawodowych, w skład którego wszedł Alex Lobel z Królewskiego Obserwatorium w Belgii, szczegółowo określił, w jaki sposób temperatura czterech żółtych hiperolbrzymów wzrasta z 4000 do 8000 stopni, po czym spada do stanu wyjściowego z powrotem. Trwa to kilka dziesięcioleci.
Hiperolbrzymy należą do najjaśniejszych gwiazd we Wszechświecie - o klasie jasności 0. Są przy tym bardzo rzadkie. Najbliższy Ziemi hiperolbrzym to VV Cephei, gwiazda odległa o około 3000 lat świetlnych.Gwiazdy te żyją bardzo krótko, zaledwie około miliona lat.
Naukowcy przeanalizowali światło czterech żółtych hiperolbrzymów, które obserwowano na Ziemi długo - w ciągu ostatnich 100 lat. Żółte hiperolbrzymy to ogromne, wyjątkowo jasne gwiazdy. Są one od 15 do 20 razy cięższe od Słońca i świecą 500 000 razy jaśniej. Atmosfery tych gwiazd mogą być tak wielkie, że gdyby zastąpiły one Słońce w Układzie Słonecznym, otoczki te rozciągnęłyby się poza orbitę Jowisza.
Mając tak długie, wieloletnie serie pomiarów naukowcy mogli szczegółowo zobaczyć, jak gwiazdy tego typu nagrzewają się silnie przez dziesięciolecia, po czym stygną w ciągu kilku lat. Cykl zaczyna się od stosunkowo chłodnej gwiazdy. W ciągu kilku dekad jej średnia temperatura atmosferyczna wzrasta do około 8000 stopni. Jednak przy tak wysokiej temperaturze jej gwiazdowa atmosfera staje się niestabilna z powodu wzmocnionych pulsacji gwiazdy. W pewnym momencie cała ta atmosfera eksploduje. W rezultacie gwiazda szybko się wychładza i następuje samoprzyśpieszający się proces, w którym elektrony łączą się z jonami wodorowymi. Uwalniana jest wówczas duża energia jonizacji. To jeszcze bardziej chłodzi atmosferę gwiazdy. Chłodzenie hiperolbrzyma od 8000 stopni do 4000 stopni zajmuje więc tylko dwa lata.
Następnie cykl zaczyna się od nowa, tylko z nieco mniejszą masą gwiazdy. Astronomowie sądzą, że ostatecznie hiperolbrzym przekształca się w globalnie cieplejszą gwiazdę, po czym kończy swoje życie jako supernowa. Odkryli również, że jeden z czterech badanych teraz hiperolbrzymów nie jest aż tak duży, jak wcześniej zakładano. Ma to związek z niewłaściwym oszacowaniem jego odległości od Ziemi - teraz ta gwiazda, HR5171A, okazuje się leżeć znacznie bliżej nas niż oczekiwano. Naukowcy opublikowali te odkrycia w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Astronomowie odkryli niesamowitą gwiazdę - źółtego hiperolbrzyma
?    Oryginalna publikacja naukowa: Pulsations, Eruptions and Evolution of Four Yellow Hypergiants, A. M. van Genderen et al., 2019, Astronomy & Astrophysics

Źródło: Królewskie Obserwatorium Belgijskie
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Gwiazda HR 5271A to jedna z czterech nadolbrzymów, które obserwowano w ramach opisanych wyżej badań. Źródło: A. Lobel/NASA/Spitzer Space Telescope/IRAC.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-pokazali-jak-hiperolbrzymy-wielokrotnie-ochladzaja-sie-i-nagrzewaja

Astronomowie pokazali, jak hiperolbrzymy wielokrotnie ochładzają się i nagrzewają.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Wenus była dawniej ciepła i pełna wody? Niekoniecznie.
2019-10-14.
Nowe badania przepływów lawy na powierzchni Wenus zdają się sugerować, że nasz dawny obraz tej planety może znacznie odbiegać od rzeczywistości.
Wyniki badań pokazują, że lawa znajdująca się na Wenus to w dużej mierze tak zwana lawa bazaltowa. Odkrycie to poddaje pod wątpliwość dosyć powszechny wciąż pogląd, że Wenus mogła kiedyś przypominać Ziemię, a na jej powierzchni znajdował się wówczas wielki ocean płynnej wody.
Wcześniejsze badania sugerowały, że dawna, starożytna Wenus była faktycznie ciepła i dość mokra. Naukowcy doszli do takich wniosków, bazując na poznanym składzie chemicznym jej atmosfery i obecności na jej powierzchni licznych wyżyn. Uważano, że te wyżyny uformowane są ze skał granitowych, podobnie jak kontynenty ziemskie, do których powstania niezbędne były jednak właśnie duże zbiorniki wody.
Teraz naukowcy z Lunar and Planetary Institute (LPI), w tym student Frank Wroblewski z Northland College, odkryli, że badany przez nich, dawny przepływ wulkaniczny obecny na płaskowyżu wyżynnym Ovda Regio na Wenus składa się z lawy bazaltowej, co kwestionuje teorię, że planeta mogła kiedyś przypominać Ziemię. Innymi słowy - w zaproponowanym teraz scenariuszu ?bazaltowym? obecność starożytnego oceanu płynnej wody nie jest już potrzebna.
Zespół ponownie wykonał mapę przepływu lawy na Ovda Fluctus przy użyciu danych radarowych. Odkryto, że przepływ nie był charakterystyczny dla lawy granitowej, tak jak oczekiwano po jego położeniu. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że składała się ona ze skał bazaltowych, które z kolei mogą tworzyć się przy obecności wody, ale także i bez niej. Wynik może mieć znaczące implikacje dla historii ewolucji Wenus. Nowa mapa i wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie Journal of Geophysical Research: Planets.
- Wciąż bardzo mało wiemy o powierzchni Wenus - mówi członek zespołu, dr Allan Treiman, naukowiec z University of Space Research Association (USRA). - Jeśli wyżyny Ovda Regio są zbudowane ze skały bazaltowej, podobnie jak większość Wenus, prawdopodobnie zostały one ściśnięte i wypiętrzone do swych obecnych wysokości przez siły wewnętrzne, prawdopodobnie jak góry powstałe na skutek ruchów płyt kontynentalnych na Ziemi.
Historia tych badań rozpoczęła się w roku 2018, jako część programu LPI?s Summer Intern Program, w którym najzdolniejsi studenci studiów licencjackich zapraszani są do Houston w celu przeprowadzenia nowatorskich badań wraz z naukowcami z LPI i Astromaterials Research and Exploration Science Division (ARES) w centrum NASA Johnson Space Center.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja naukowa: Ovda Fluctus, the Festoon Lava Flow on Ovda Regio, Venus: Not Silica?Rich
 
Źródło: LPI/USRA
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Zbliżenie na przepływy lawy na Wenus ? ciemne linie zaznaczają tu jej granicę. Źródło: NASA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-wenus-byla-dawniej-ciepla-i-pelna-wody-niekoniecznie

Czy Wenus była dawniej ciepła i pełna wody Niekoniecznie..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrofizycy używają sztucznej inteligencji do określania rozmiarów egzoplanet
2019-10-14. Autor. Vega
Zespół naukowców opublikował artykuł, który pokazuje, że znając masę i temperaturę równowagową egzoplanety, można określić jej promień z większą dokładnością, niż poprzednimi metodami.
Sol?ne Ulmer-Moll, doktorantka na Wydziale Nauki Uniwersytetu w Porto (FCUP) wyjaśnia, że wynik ten uzyskano dzięki wykorzystaniu wiedzy z różnych dziedzin: ?Ten nowatorski sposób przewidywania promienia egzoplanety jest doskonałym przykładem synergii między nauką o egzoplanetach i techniką uczenia się maszyn.?

Aby scharakteryzować planetę, musimy znać zarówno jej masę jak i promień, aby wyznaczyć gęstość planety i na tej podstawie wywnioskować jej skład. Ale te dane są dostępne tylko dla ograniczonej liczby egzoplanet, ponieważ masa jest często określana przez pomiary prędkości radialnej, podczas gdy promień jest mierzony metodą tranzytową.

Zespół opracował algorytm, który dokładnie prognozuje promień szerokiego zakresu egzoplanet, jeżeli znanych jest kilka innych parametrów planetarnych i gwiezdnych, głównie masy egzoplanet i temperatury równowagowej. Sol?ne Ulmer-Moll dodaje: ?Dla setek planet odkrytych metodą prędkości radialnej jesteśmy teraz w stanie przewidzieć ich promień. Możemy wtedy zrozumieć, czy te egzoplanety są potencjalnie skalistymi światami.?

Do tej pory tylko masa egzoplanety była wykorzystywana do przewidywania jej promienia, ale zespół pracuje nad zmianą tego paradygmatu, używając innych parametrów planetarnych i gwiazdowych do wzmocnienia swoich prognoz.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Instituto de Astrofísica

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/10/astrofizycy-uzywaja-sztucznej.html

Astrofizycy używają sztucznej inteligencji do określania rozmiarów egzoplanet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drzwi ładowni promu i spacer kosmiczny?
2019-10-15. Krzysztof Kanawka
Co by się stało, gdyby nie udało się zamknąć drzwi ładowni promu kosmicznego? NASA na tę ewentualność przewidywała nietypowy spacer kosmiczny.
W latac 1981 ? 2011 NASA realizowała misje załogowe za pomocą wahadłowców. W tym czasie wykonano 135 misji, z których 133 zakończyły się sukcesem (pierwszą misją była STS-1, zaś ostatnią STS-135).
W każdej misji prom kosmiczny wkrótce po dotarciu na orbitę otwierał swą ładownię. Dzięki temu możliwe było oddawanie ciepła od pokładowych systemów promu kosmicznego. Zamykanie drzwi ładowni następowało przed zejściem z orbity.
Oczywiście, wejście promu kosmicznego z nieprawidłowo zamkniętymi drzwiami ładowni wiązało się z ryzykiem zniszczenia wahadłowca. Dlatego też na wypadek nieudanego lub niepełnego zamknięcia drzwi ładowni NASA zaplanowała awaryjny i nietypowy spacer kosmiczny. O tym spacerze napisał niedawno były pracownik NASA ? Wayne Hale.
Spacer kosmiczny wewnątrz ładowni promu
NASA na tę sytuację przygotowała specjalną procedurę. W przypadku nieprawidłowego zamknięcia jeden z astronautów miał ubrać się w skafander kosmiczny i wykonać spacer we wnętrzu ładowni promu. Celem tego spaceru miało być zamknięcie poszczególnych zaczepów ładowni.
Jeśli jakiś element ładowni (moduł czy eksperyment naukowy) przeszkadzałby w wykonaniu zadania, wówczas akceptowalne było odrzucenie tego elementu przed rozpoczęciem prac.
Po wykonaniu prac astronauta powinien szybko wrócić do kabiny załogowej, po czym przebrać się w strój do startu i lądowania oraz usiąść na swoim fotelu.
Powrót na Ziemię w ładowni
W niektórych przypadkach niemożliwe było odrzucenie ładunku z ładowni ? np. w trakcie misji z modułem SpaceLab. W tym przypadku astronauta musiałby wrócić na Ziemię wewnątrz ładowni, ubrany w skafander kosmiczny. Było to zadanie wykonalne ? zapasy wewnątrz skafandra były dłuższe niż przewidziane prace oraz powrót promu z orbity, zaś przewidywane przeciążenia były dość małe (nie więcej niż 1,5 g). Astronauta powinien bez żadnego uszczerbku znieść powrót na Ziemię.
Pewnym problemem byłoby jednak uwolnienie astronauty po lądowaniu. Prom kosmiczny po lądowaniu był holowany przez kilka godzin do hangaru w bazie Edwards lub w KSC na Florydzie. W przypadku astronauty w ładowni prawdopodobnie trzeba by było szybciej otworzyć drzwi ładowni, co z pewnością nie byłoby prostym zadaniem.
Wayne Hale ? cicha legenda NASA
Wayne Hale dołączył do NASA w 1978 roku, gdzie służył przez następne lata na wielu różnych stanowiskach związanych z programem wahadłowców. Pomiędzy marcem 1988 roku a styczniem 2003 roku Wayne Hale pełnił ważne stanowisko ?Flight Director? podczas czterdziestu jeden misji promów kosmicznych.
Wayne Hale brał także udział w obsłudze misji STS-107 w styczniu 2003 roku. Był jednym z tych inżynierów, którzy starali się zdobyć więcej informacji na temat uszkodzeń promu jeszcze w czasie trwania misji. Gdyby prośby Wayne o wykonanie zdjęć promu na orbicie zostały wysłuchane, a nie zignorowane przez wyższych stopniem menedżerów, to możliwe, że doszłoby do próby uratowania załogi promu Columbia. Po katastrofie, podczas przesłuchań komisji CAIB, badającej okoliczności katastrofy, jeden ze świadków powiedział o Wayne Hale ? ?Hale was one of the good guys?.
Od 2003 do 2005 roku Wayne Hale był zastępcą dyrektora programu wahadłowców a od 2005 do 2008 roku był dyrektorem programu wahadłowców. W tym czasie często można było zobaczyć Hale?go na NASA TV w trakcie konferencji prasowych, w trakcie których Wayne wyjaśniał napotkane problemy techniczne oraz sposoby ich rozwiązania. Następnie, zajął stanowisko zastępcy administratora programów współpracy o charakterze strategicznym.
Przez kilka lat Wayne Hale prowadził blog na stronie NASA, w którym przedstawiał swoją opinię oraz ciekawe historie z przeszłości programu wahadłowców. Wpisy na blogu Wayne pokazują niebywały stopień komplikacji lotów załogowych, wymagających stałego zaangażowania i zorientowania kontroli naziemnej. Przykładem może być wpis ?Kaboom Case?, opisujący problemy, jakie wystąpiły w trakcie misji STS-2 w 1981 roku. Niestety dziś już blog Wayne Hale nie istnieje na stronach NASA.
31 lipca 2010 roku Wayne Hale opuścił NASA i przeszedł do sektora prywatnego. Od tego czasu jego blog na stronach NASA nie był uaktualniany. Wayne jednak obiecywał rozpoczęcie blogowania pod nowym adresem. Tak też się stało. Do dziś Wayne Hale publikuje swoje komentarze związane z lotami załogowymi ? tymi z przeszłości, jak i tymi, które mogą nastąpić w przyszłej dekadzie.
(W-H)
https://kosmonauta.net/2019/10/drzwi-ladowni-promu-i-spacer-kosmiczny/

Drzwi ładowni promu i spacer kosmiczny?.jpg

Drzwi ładowni promu i spacer kosmiczny?2.jpg

Drzwi ładowni promu i spacer kosmiczny?3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie z Krakowa: pierwsza odkryta kometa międzygwiezdna ma znajome cechy
2019-10-15.
Nowa kometa odkryta przez astronoma amatora Giennadija Borysowa to swoisty wyrzutek pochodzący z innego układu gwiazdowego. Jednak jej dotychczas poznane właściwości zdają się być zaskakująco znajome ? tak w każdym razie dowodzą wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, opublikowane 14 października 2019 roku w Nature Astronomy.
Przez dziesięciolecia astronomowie przypuszczali, że przestrzeń międzygwiazdowa może być pełna drobnych ciał pozasłonecznych takich jak komety i asteroidy ? wyrzucanych w nią ze swych macierzystych układów planetarnych. Badania sugerują również, że ciała te mogą czasami przejść przez Układ Słoneczny i zostać wówczas zidentyfikowane dzięki swoim silnie otwartym orbitom. Odkrycie asteroidy ?Oumuamua dokonane przed dwoma laty przyniosło długo oczekiwane potwierdzenie tych  spekulacji, budząc przy tym nadzieje na kolejne podobne znaleziska.
Zespół naukowy kierowany przez astronomów z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie odrobił przy tym swą pracę domową z dużym wyprzedzeniem. Zainspirowani  wcześniejszą wizytą ?Oumuamua astronomowie stworzyli program komputerowy o nazwie Interstellar Crusher, który niestrudzenie przekopuje się przez dane obserwacyjne udostępniane online w poszukiwaniu nowych komet i asteroid będących gośćmi z bardzo daleka. 8 września 2019 roku program wydał czerwony alert i powiadomił zespół o możliwym nowym obiekcie o otwartej orbicie hiperbolicznej, przybywającym z przestrzeni międzygwiezdnej.
- Ten kod został napisany specjalnie w tym celu i naprawdę  wierzyliśmy, że pewnego dnia otrzymamy taką wiadomość. Nie wiedzieliśmy tylko, kiedy to nastąpi - powiedział Piotr Guzik z Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor badań. Ciało kosmiczne zostało po raz pierwszy zauważone przez Giennadija Borysowa tydzień wcześniej, ale jego natura fizyczna była jeszcze wówczas nieznana. Dokładniejsze zbadanie orbity obiektu potwierdziło jego pozasłoneczne pochodzenie, co czyni go ? na dziś dzień - drugim znanym tego typu obiektem międzygwiazdowym.
Już w dwa dni po otrzymaniu alertu zespół analizował swe pierwsze zdjęcia obiektu, uzyskane z pomocą teleskopu Williama Herschela znajdującego się na hiszpańskiej La Palmie, i zarazem przygotowywał się do otrzymania jeszcze większej ilości danych z większego teleskopu Gemini North leżącego na szczycie Mauna Kea (Hawaje). Fotografie te zarejestrowano w dwóch pasmach barwnych. Zapewniły one naukowcom pierwsze dane na temat komety o znaczeniu astrofizycznym. - Natychmiast zauważyliśmy znaną dobrze komę i warkocz, których nie było wcześniej widać wokół ?Oumuamua - powiedział Michał Drahus z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który współprowadził badania z Piotrem Guzikiem. - To naprawdę wspaniałe, ponieważ oznacza, że nasz nowy gość spoza Układu Słonecznego jest jedną z tych mitycznych, nigdy przedtem nie widzianych, ?prawdziwych? komet międzygwiezdnych - dodaje Drahus.
Nim zespół był w stanie określić barwę komety i oszacować jej pozostałe właściwości, musiał wykonać szereg odpowiednich pomiarów. Naukowcy odkryli, że kometa Borysow ma morfologię zdominowaną przez pył, czerwonawy odcień, oraz stałe jądro o promieniu około 1 kilometra. - Na podstawie tych wstępnie poznanych cech obiekt ten wydaje się być nie do odróżnienia od rodzimych komet Układu Słonecznego - mówi Guzik.
Opisane tu wnioski krakowskiego zespołu są tylko wstępem do bardziej dokładnych badań. - Kometa wciąż wyłania się z porannego blasku Słońca, a jej jasność rośnie. Będziemy ją obserwować jeszcze przez kilka miesięcy, co pozwala nam wierzyć, że najlepsze jeszcze przed nami - powiedział Wacław Waniak z Uniwersytetu Jagiellońskiego, współautor badań. Zespół nadal ma znaczne ilości czasu obserwacyjnego zarezerwowanego na teleskopie Gemini North. Zarezerwował ponadto sporo czasu na teleskopie VLT (ang. Very Large Telescope) należącym do Europejskiego Obserwatorium Południowego, jeszcze na długo przed odkryciem Borysowa. - Możemy śmiało powiedzieć, że badania nad tym nowym ciałem będą przełomowe dla astronomii planetarnej i dla całej astronomii - podsumowuje Guzik.
Opisane badania zostały przeprowadzone przy znaczącym wsparciu finansowym Narodowego Centrum Nauki w ramach programu SONATA BIS (grant no. 2016/22/E/ST9/00109).

Czytaj więcej:
?    Oryginalna publikacja: Piotr Guzik, Michał Drahus, Krzysztof Rusek, Wacław Waniak, Giacomo Cannizzaro i Inés Pastor-Marazuela: Initial characterization of interstellar comet 2I/Borisov, Nature Astronomy, 2019
?    Polacy: burzliwa przeszłość planetoidy ?Oumuamua
?    Najdokładniejsze pomiary międzygwiazdowej planetoidy ?Oumuamua ujawniają jej burzliwą przeszłość i weryfikują wcześniejsze doniesienia
 
Źródło: OA UJ
Na zdjęciu: Dwubarwna kompozycja fotograficzna przedstawiająca kometę 2I/Borisov zaobserwowaną przez teleskop Gemini North 10 września 2019 r. Obraz uzyskano z użyciem ośmiu 60-sekundowych ekspozycji, po cztery w paśmie zielonym i czerwonym.
Źródło: Gemini Observatory/NSF/AURA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-z-krakowa-pierwsza-odkryta-kometa-miedzygwiezdna-ma-znajome-cechy

Astronomowie z Krakowa pierwsza odkryta kometa międzygwiezdna ma znajome cechy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kula ognia rozświetliła niebo w Chinach
2019-10-15.
Piątkową noc w Chinach rozświetlił tajemniczy obiekt. Był widoczny przez kilka sekund, ale sprawił, że zrobiło się jasno jak w dzień. Trwają próby odnalezienia jego fragmentów.
Kula ognia przecięła niebo nieopodal miasta Songuyan w północno-wschodniej części Chin. Świetlne zjawisko zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu miejskiego. Widziane było także przez mieszkańców regionu.
Szukają meteorytu
Naukowcy z Muzeum Meteorytu w Jilin rozpoczęli poszukiwania obiektu. Od niedzieli przeprowadzają wywiady z mieszkańcami, którzy podają się za świadków tego zdarzenia.
Telewizja publiczna CCTV podała, że również badacze z Purple Mountain Observer, wchodzącego w skład Chińskiej Akademii Nauk, na podstawie dostępnych materiałów próbują odnaleźć fragmenty meteorytu na ziemi.

Jak na razie nie opublikowano żadnego raportu o zidentyfikowaniu obiektu.
Źródło: ENEX / Space.com
Autor: ps/rp
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/kula-ognia-rozswietlila-niebo-w-chinach,305036,1,0.html

Kula ognia rozświetliła niebo w Chinach.jpg

Kula ognia rozświetliła niebo w Chinach2.jpg

Kula ognia rozświetliła niebo w Chinach3.jpg

Kula ognia rozświetliła niebo w Chinach4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silnik helikalny pozwoli rozpędzić się do 99 proc. prędkości światła

2019-10-15.

Inżynier NASA jest zdania, że koncepcyjny "silnik helikalny" może osiągnąć 99 proc. prędkości światła.

Ludzkość ma wrodzoną potrzebę eksploracji, zwłaszcza wszechświata. Problemem są jednak ogromne odległości. Nawet podróżując z prędkością światła, potrzebowalibyśmy całe lata, aby dotrzeć do naszej najbliższej sąsiedniej gwiazdy.

David Burns - inżynier NASA - opracował koncepcję silnika, który mógłby teoretycznie przyspieszyć do 99 proc. prędkości światła - a wszystko to bez użycia paliwa. Projekt został złożony na serwerze raportów technicznych NASA pod tytułem "silnika helikalnego". Teoretycznie ma on wykorzystywać sposób, w jaki masa zmienia się przy prędkościach relatywistycznych, czyli zbliżonych do prędkości światła w próżni.

To na razie tylko koncept, ale za to bardzo odważny. Niestety, projekt nie został jeszcze zweryfikowany przez ekspertów. Niektórzy z nich mówią, że silnik może naruszać prawa fizyki.

Burns wyjaśnia, jak mógłby działać jego silnik, na przykładzie prostego eksperymentu myślowego. Wyobraźmy sobie pudełko z kulką nawleczoną na linę, ze sprężyną na każdym końcu odbijającym ciężarek tam i z powrotem. W próżni - np. przestrzeni kosmicznej - przy poruszaniu całym pudełkiem, ciężarek wydawałby się stać w miejscu, stabilizowany przez sprężyny. Nacisk na jedną ze sprężyn stabilizujących wywierany przez kulkę stale by rósł, generując tym samym siłę ciągu. Zgodnie z zasadą zachowania pędu, w którym pęd układu pozostaje stały przy braku jakichkolwiek sił zewnętrznych, nie powinno być to możliwe.

Istniej jednak pewna luka w szczególnej teorii względności. Zgodnie z nią, obiekty zyskują masę, gdy zbliżają się do prędkości światła. Jeżeli ciężarek zmienimy na jony, a pudełko na pętlę, teoretycznie można mieć jony poruszające się szybciej na jednym końcu pętli, a wolniej na drugim. Ale napęd Burnsa nie jest pojedynczą zamkniętą pętlą. Jest spiralny, jak rozciągnięta sprężyna - stąd nazwa "silnik helikalny".

 "Silnik przyspiesza jony uwięzione w pętli do umiarkowanych prędkości relatywistycznych, a następnie zmienia ich prędkość, aby wprowadzić niewielkie zmiany w masie. Następnie porusza jony tam i z powrotem wzdłuż kierunku podróży, aby wytworzyć siłę ciągu. Silnik nie ma żadnych ruchomych części oprócz jonów poruszających się w próżni, uwięzionych w polu elektrycznym i magnetycznym" - czytamy w oświadczeniu Burnsa.

 W teorii, silnik Burnsa prezentuje się naprawdę ciekawie. Ale jest wiele problemów praktycznych, które należałoby rozwiązać. Przede wszystkim spirala musiałaby mieć ok. 200 m długości i 12 m średnicy. Musiałaby wytwarzać 165 megawatów energii, aby wytworzyć 1 N (niuton) siły. W próżni kosmicznej teoretycznie mogłoby to zadziałać, a silnik pozwoliłby na osiągnięcie 99 proc. prędkości światła.

Do realizacji projektu jeszcze daleka droga, a w międzyczasie powinniśmy skupić się na życiu na Ziemi.

Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-silnik-helikalny-pozwoli-rozpedzic-sie-do-99-proc-predkosci-,nId,3279618

Silnik helikalny pozwoli rozpędzić się do 99 proc. prędkości światła.jpg

Silnik helikalny pozwoli rozpędzić się do 99 proc. prędkości światła2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Copernicus Oceanhack (22-24 listopada)
2019-10-15. Redakcja
W dniach 22?24 listopada w Tallinnie odbędzie się hackaton Copernicus Oceanhack. Na zespoły czekają liczne nagrody, w tym 8000? do podziału dla najlepszych.
Region Morza Bałtyckiego jest domem dla ponad 85 milionów ludzi (z czego 15 milionów mieszka na wybrzeżu) i jest jednym z najintensywniej używanych mórz na świecie. Niezależnie od tego, czy jest to żegluga, rybołówstwo, kable energetyczne i rurociągi, czy turystyka i rekreacja, wszystkie te działania mają wpływ na wyjątkowy region Morza Bałtyckiego.
Chcesz zmienić życie ludzi żyjących w tym regionie i zdobyć nagrody pieniężne w wysokości nawet 8000 EUR?
Zapraszamy do pracy z oceanem danych bez zmoczenia stóp!
Dołącz na Copernicus #Oceanhack w dniach 22-24 listopada na uczelni Mektory w Tallinie.
Wydarzenie to jedyne w swoim rodzaju spotkanie naukowców zajmujących się danymi, projektantów stron internetowych czy aplikacji, projektantów UX i UI, wizjonerów/entuzjastów kosmosu, marketingowców, menedżerów i innych ekspertów w celu rozwiązania problemów, które obecnie dotykają Morze Bałtyckie, aby pomóc ludziom w ich codziennym życiu w tym pięknym regionie.
Wyzwaniem zespołów jest stworzenie rozwiązań dla problemów, które obecnie dotykają (nie tylko) Morze Bałtyckie, oraz pomoc ludziom w ich codziennym życiu w tym pięknym regionie. Aby rozwiązać to wyzwanie, każdy może skorzystać z bogactwa nowo dostępnych danych morskich Copernicus, które są otwarte i gotowe do użycia.
Mile widziane są różne podejścia: tworzenie całkowicie nowych pomysłów lub dodawanie nowych funkcji do istniejących rozwiązań. Zaproponuj innowacyjne wizualizacje danych do celów akademickich lub w celu zwiększenia świadomości na temat środowiska Morza Bałtyckiego. Aplikacje internetowe, mobilne czy nowe platformy ? Twój wybór! Szczególną uwagę zyskają innowacyjne projekty wykorzystujące sztuczną inteligencję lub metody uczenia maszynowego. Na najlepsze pomysły czekają nagrody w wysokości do 8000 EUR.
POMYSŁY NA POCZĄTEK
? Aplikacje edukacyjne, które ożywiają oceany.
? Jakość wody ? nowe informacje na temat zakwitów glonów.
? Ruch morski i nawigacja ? popraw trasy statku lub monitoruj zanieczyszczenia, np. odpady olejowe lub balastowe.
? Zielona energia ? użyj danych z obserwacji Ziemi, aby znaleźć najlepsze punkty do poboru energii z fal lub wiatru.
? Badania: wizualizacje danych, nowe sposoby łączenia różnych rodzajów danych, nowe modele analizy danych.
? Ostrzeżenia ? opracowanie nowych sposobów przekazywania ostrzeżeń pogodowych użytkownikom mórz i oceanów.
? Zasoby rybne w Morzu Bałtyckim ? śledzenie ławic rybnych lub działalności połowowej.
? Ocena produktywności morskiej w pobliżu hodowli ryb.
? Lód morski ? nowe sposoby kontrolowania powstawania i zasięgu lodu morskiego.
? Mapowanie powodzi.
? Identyfikacja miejsc zanieczyszczonych tworzywami sztucznymi.
? Internet rzeczy (IoT) i kombinacje czujników naziemnych do sieci
Rejestracja zespołów odbywa się pod linkiem: https://garage48.typeform.com/to/VRHzVJ

Możliwa jest również rejestracja jako osoba indywidualna, która zostanie dołączona do innej drużyny przed wydarzeniem.
Rejestracja na wydarzenie: https://garage48.typeform.com/to/oGmqqb
Więcej informacji o hackathonie: http://garage48.org/events/copernicus-oceanhack
Dedykowane wydarzenie na FB: https://www.facebook.com/events/532328210929889/
Copernicus OceanHack jest finansowany z unijnego programu Copernicus i został zorganizowany w ramach partnerstwa EUMETSAT, Copernicus Marine Environment Service i Estońskiej Agencji Środowiska.
https://kosmonauta.net/2019/10/copernicus-oceanhack-22-24-listopada/

 

Copernicus Oceanhack (22-24 listopada).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadchodzi nowa era projektu EGNOS - kamień węgielny nowej generacji projektu EGNOS został umieszczony na orbicie
2019-10-15. Astronomia24   
Satelita EUTELSAT 5 West B został z powodzeniem wystrzelony na orbitę z użyciem wehikułu startowego Proton M/Breeze M z płyty wyrzutni rakietowej numer 39 w Kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie o godzinie 12.17 czasu środkowoeuropejskiego w środę 9 października. Na pokładzie ma ładunek GEO-3 europejskiego Geostacjonarnego Systemu Nawigacji (EGNOS), satelita ten będzie wspierał EGNOS V3 - następną generację programu EGNOS.
Satelita oddzielił się od pojazdu nośnego 15 godzin 36 minut po wystrzeleniu a EGNOS GEO-3 powinien zacząć testowy w ciągu 2 tygodni od separacji.EGNOS V3 wesprze zarówno systemy GPS, jak i Galileo w pasmach L1 i L5. Ponadto będzie zapewniał dodatkowe możliwości satelitarnych systemów wspomagających (SBAS) poprzez nowy kanał SBAS na L5 i zwiększy dostępności usług EGNOS wewnątrz i poza państwami członkowskimi UE w odpowiedzi na rosnącą liczbę użytkowników. Następna generacja programu EGNOS również skorzysta na wzmocnionym bezpieczeństwie, co zwiększy odporność usług EGNOS na potencjalne zagrożenia.

EGNOS V3 zostanie udostępniony w 2024 r., a sygnały Galileo zostaną rozszerzone od 2025 r "To udane wystrzelenie satelity jest ważnym krokiem milowym dla unijnych programów kosmicznych EGNOS i Galileo. Niesie na orbitę kamień węgielny dla nowej generacji EGNOS, która usprawni i rozszerzy zakres świadczenia usług EGNOS oraz umożliwi zwiększenie zasięgu sygnałów z satelitów Galileo, zamykając koło działań EGNSS " - powiedział dyrektor wykonawczy Europejskiego Organ Nadzoru Globalnego Systemu Nawigacji Satelitarnej GNSS (GSA) Carlo des Dorides.

Obecna generacja EGNOS - EGNOS V2 - już teraz poprawia dokładność pozycjonowania i wspiera zastosowania w wielu sektorach - od rolnictwa precyzyjnego i żeglugi po sektor lotniczy.
O EGNOS:

EGNOS jest europejskim regionalnym satelitarnym systemem wspomagania satelitarnego (SBAS). Jest on obecnie wykorzystywany do poprawy wydajności GPS i będzie rozszerzeniem Galileo od 2025 r. System EGNOS został wdrożony w celu zapewnienia bezpieczeństwa usług nawigacyjnych dla użytkowników z sektorów lotnictwa, żeglugi morskiego i transportu lądowego.

EGNOS wykorzystuje pomiary GNSS wykonywane przez stacje referencyjne rozmieszczone głównie w Europie i Afryce Północnej. Pomiary te są przekazywane do centrum obliczeniowego, gdzie obliczane są korekty różnicowe i komunikaty o integralności. Obliczenia te są następnie transmitowane na pokrytym obszarze z wykorzystaniem satelitów geostacjonarnych, które służą jako rozszerzenie lub nałożenie oryginalnego komunikatu GNSS.

Informacje dostarczane przez EGNOS zwiększają dokładność i wiarygodność GNSS.
pozycjonowanie informacji przy jednoczesnym zapewnieniu kluczowego przesłania dotyczącego integralności. Ponadto EGNOS również przesyła dokładny sygnał czasowy.

O Europejskiej Agencji GNSS (GSA):

Jako oficjalna Agencja Regulacyjna Unii Europejskiej, Europejska GNSS Agencja (GSA) zarządza interesami publicznymi związanymi z europejskimi programami GNSS. Misją GSA jest wspieranie celów Unii Europejskiej i osiąganie najwyższego zwrotu z europejskich inwestycji GNSS pod względem korzyści dla użytkowników oraz wzrostu gospodarczego i konkurencyjności.


Źródło: gsa.europa.eu, newtonmedia.eu
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=949

 

Nadchodzi nowa era projektu EGNOS - kamień węgielny nowej generacji projektu EGNOS został umieszczony na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postępy w przygotowaniu pierwszych prywatnych misji załogowych do ISS
2019-10-15.
Już w pierwszym kwartale 2020 r. powinniśmy oglądać starty komercyjnych statków do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z amerykańskimi astronautami na pokładzie. Firmy SpaceX i Boeing przygotowują się do ostatnich testów swoich systemów.
Na początku 2020 r. powinny zostać przeprowadzone pierwsze loty załogowe z amerykańskiej ziemi od czasu zakończenia programu wahadłowców w 2011 roku. Od tego czasu amerykańscy astronauci są wynoszeni do ISS za pomocą rosyjskiego statku Sojuz MS (wcześniej statku Sojuz TMA-M), wynoszonego przez rakiety z rodziny Sojuz.
Pustka po erze wahadłowców

Przed ostatnim lotem wahadłowca Atlantis w misji STS-135 agencja NASA oddała zadanie wynoszenia załóg na niską orbitę okołoziemską do przemysłu prywatnego. Tak od 2010 roku prowadzono wieloetapowy program Commercial Crew Development, którego celem było najpierw wyłonienie firm, które zbudują systemy wynoszenia załóg, a następnie budowa tych systemów.
W 2014 roku NASA przyznała kontrakty na wynoszenie załóg do ISS dla firm SpaceX (2,6 mld dolarów) i Boeing (4,2 mld dolarów). Obie firmy musiały przeprowadzić w ramach programu dwie misje demonstracyjne (bezzałogową i załogową), a następnie - po pozytywnym przeglądzie agencji NASA - mogły rozpocząć świadczenie usług dostawy załóg (po maksymalnie 6 misji w ramach pierwszego kontraktu). Problemy techniczne i niedofinansowanie programu w pierwszych latach spowodowały wieloletnie opóźnienia.
Dopiero 2 marca 2019 r. firma SpaceX jako pierwsza przeprowadziła misję demonstracyjną. Bezzałogowy lot do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zakończył się powodzeniem. Przynajmniej te widoczne ?gołym okiem? elementy misji przebiegły sprawnie. Wydawało się, że to SpaceX ma przewagę nad konkurencją i pierwszy przeprowadzi historyczny załogowy lot swoim statkiem.
Niestety podczas przygotowania tej samej kapsuły do testu ucieczki w locie w kwietniu br. doszło do eksplozji. Jak wykazało późniejsze śledztwo, problemem okazał się być przeciekający element w systemie napędowym silników ucieczkowych SuperDraco. Wybuch oznaczał znaczące opóźnienia w planowanym teście ucieczki i pierwszym locie załogowym statku Crew Dragon. Trzeba było przeprojektować system napędowy i zbudować nowy statek. Największą techniczną przeszkodą były też w kolejnych miesiącach spadochrony, których testy nie spełniały wymogów kwalifikacyjnych do lądowań z załogą na pokładzie.
Teraz wydaje się, że SpaceX jest na ostatniej prostej do przeprowadzenia misji demonstracyjnej. Również firmę Boeing ze swoim statkiem Starliner dzielą ostatnie tygodnie do ostatecznych testów i demonstracji.
Szef NASA krytykuje SpaceX i oczekuje większego entuzjazmu

Pod koniec września administrator NASA Jim Bridenstine napisał tweeta, skierowanego do SpaceX, w którym między wierszami skrytykował postępy programu Commercial Crew. Wypowiedź Bridenstine?a można było zrozumieć, tak że w jego odczuciu SpaceX nie skupia się wystarczająco na zakończeniu programu certyfikacyjnego statku Crew Dragon.
Dwa tygodnie później, 10 października założyciel firmy SpaceX Elon Musk i Bridenstine spotkali się w fabryce firmy, gdzie napięcie między nimi opadło. Na wspólnej konferencji prasowej potwierdzili, że podstawowym zadaniem SpaceX jest rozwój systemu załogowego dla amerykańskich astronautów. Musk dodał, że jedynie około 5% zasobów firmy pochłania ambitny projekt supercięzkiego systemu nośnego Starship, którego prezentacja wywołała wcześniej krytykę administratora.
Musk potwierdził też, że firma jest już prawie gotowa do testu awaryjnej ucieczki kapsuły Crew Dragon od rakiety podczas lotu. Test ten miałby być przeprowadzony z terenu kosmodromu Cape Canaveral pod koniec listopada lub na początku grudnia. Do końca 2019 r. do Cape Canaveral ma trafić cały sprzęt do integracji do lotu Demo-2 z załogą. Sam lot demonstracyjny miałby być przeprowadzony w pierwszym kwartale 2020 r.
Wydaje się, że największym problemem mogą być spadochrony. SpaceX zaczął wykorzystywać w kapsule 3. iterację swoich spadochronów, ze zmienioną budową. Musk zadeklarował, że jego firma chce przeprowadzić do 10 zrzutów z testami tych spadochronów do końca tego roku. Jeśli dane z testów potwierdzą ich wymagane właściwości, to łatwiej będzie je certyfikować do lotu w przyszłym roku z załogą.
Boeing próbuje dogonić SpaceX

8 października podczas konferencji International Symposium for Personal and Commercial Spaceflight firma Boeing zaprezentowała najnowszy harmonogram lotów testowych swojego statku Starliner. Oni również celują w pierwszy kwartał 2020 r. z demonstracyjną misją załogową. Zanim to jednak nastąpi firma musi przeprowadzić bezzałogowy lot Demo-1 (coś co SpaceX zrobiło w marcu br.) oraz test ucieczki kapsuły ze stanowiska startowego.
Tzw. pad abort test ma zostać przeprowadzony już 4 listopada. Jeżeli się powiedzie, to firma chce już 17 grudnia wysłać pierwszy egzemplarz swojego statku na orbitę do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Wiceprezydent Boeinga i zastępca kierownika programów komercyjnych firmy John Mulholland stwierdził, że firma ma około tygodnia w zapasie jeśli chodzi o przygotowania do testu ucieczki kapsuły. Egzemplarz statku Starliner, który będzie wykorzystany w teście jest już gotowy. Na ukończeniu jest też budowa drugiego egzemplarza, który lada moment powinien zostać wysłany do kosmodromu Cape Canaveral, gdzie zostanie zintegrowany z rakietą Atlas V do grudniowego lotu do ISS.
Firma nie chciała się podzielić szczegółami, jakie problemy spowodowały ostatnie opóźnienia. Przypomnijmy, że początkowo pierwsza bezzałogowa misja demonstracyjna miała zostać przeprowadzona w pierwszej połowie 2019 r., a później została przełożona na późne lato.
Na podstawie: NASA/SpaceX/Space News/NSF
Więcej informacji:
?    blog NASA dot. programu Commercial Crew Program
?    najnowsze doniesienia dot. terminów lotów komercyjnych statków załogowych (SpaceNews)
 
Na zdjęciu tytułowym: Administrator NASA (z lewej) Jim Bridenstine z szefem SpaceX Elonem Musk, podczas konferencji w siedzibie firmy w Hawthorne. Źródło: NASA/Aubrey Gemignani.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/postepy-w-przygotowaniu-pierwszych-zalogowych-misji-komercyjnych-do-iss

Postępy w przygotowaniu pierwszych prywatnych misji załogowych do ISS.jpg

Postępy w przygotowaniu pierwszych prywatnych misji załogowych do ISS2.jpg

Postępy w przygotowaniu pierwszych prywatnych misji załogowych do ISS3.jpg

Postępy w przygotowaniu pierwszych prywatnych misji załogowych do ISS4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogromna gromada galaktyk jako szkło powiększające w promieniach X
2019-10-15. Autor. Vega
Nowa technika soczewek wykrywa maleńką galaktykę karłowatą w pierwszych, wysokoenergetycznych stadiach formowania gwiazd.
Astronomowie wykorzystali ogromną gromadę galaktyk jako szkło powiększające do prześwietlenia promieniami X, aby spojrzeć wstecz w czasie, prawie 9,4 mld lat temu. W trakcie tego procesu zauważyli maleńką galaktykę karłowatą w jej pierwszych, wysokoenergetycznych stadiach formowania gwiazd.

Podczas gdy gromady galaktyk były używane do powiększania obiektów na optycznych długościach fal, naukowcy po raz pierwszy wykorzystali te masywne grawitacyjne olbrzymy do przybliżenia ekstremalnych, odległych zjawisk emitujących promieniowanie X.

To, co wykryli wydaje się być niebieską plamką nowonarodzonej galaktyki, rozmiarów mniej więcej 0,0001 wielkości Drogi Mlecznej, w trakcie tworzenia jej pierwszych gwiazd ? supermasywnych, kosmicznie krótkotrwałych obiektów emitujących promieniowanie rentgenowskie o wysokiej energii, które naukowcy wykryli w postaci jasnoniebieskiego łuku.

?Ta mała niebieska plama, oznaczająca, że jest to bardzo mała galaktyka zawierająca wiele bardzo gorących, bardzo masywnych młodych gwiazd, które powstały niedawno. Galaktyka ta jest podobna do pierwszych galaktyk, które powstały we Wszechświecie?. takich, jakich nikt wcześniej nie widział na zdjęciach rentgenowskich w odległym Wszechświecie? ? mówi Matthew Bayliss, naukowiec z Mav's Kavli Institute for Astrophysics and Space Research.

Bayliss twierdzi, że wykrycie tej pojedynczej, odległej galaktyki jest dowodem na to, że naukowcy mogą wykorzystać gromady galaktyk jako naturalne rentgenowskie szkła powiększające, aby wykrywać ekstremalne, wysokoenergetyczne zjawiska we wczesnej historii Wszechświata.

?Dzięki tej technice w przyszłości moglibyśmy powiększać odległą galaktykę i datować jej różne części ? powiedzmy, ta część ma gwiazdy, które powstały 200 mln lat temu, w porównaniu z inną częścią, która powstała 50 mln lat temu i rozdzielać je w sposób, którego nie można zrobić inaczej? ? mówi Bayliss.

Gromady galaktyk to najbardziej masywne obiekty we Wszechświecie, złożone z tysięcy galaktyk, wszystkie połączone grawitacyjnie jedną, ogromną, potężną siłą. Gromady galaktyk są tak masywne, a ich przyciąganie grawitacyjne tak silne, że mogą one zniekształcać czasoprzestrzeń, zaginając Wszechświat i dowolne otaczające światło.

Naukowcy wykorzystali gromady galaktyk jako kosmiczne szkła powiększające, w technice zwanej soczewkowaniem grawitacyjnym. Chodzi o to, że jeżeli naukowcy są w stanie podać w przybliżeniu masę gromady galaktyk, mogą oszacować jej wpływ grawitacyjny na dowolne otaczające światło, a także kąt, pod jakim gromada może zakrzywiać to światło.

Astronomowie wykorzystali gromady galaktyk do powiększania obiektów na optycznych długościach fal, ale nigdy w paśmie rentgenowskim widma elektromagnetycznego, głównie dlatego, że gromady galaktyk same emitują ogromne ilości promieniowania rentgenowskiego. Naukowcy sądzili, że jakiekolwiek promieniowanie X pochodzące ze źródła tła byłoby niemożliwe do odróżnienia od światła własnego gromady.

Naukowcy zastanawiali się, czy mogliby usunąć emisje rentgenowskie pochodzące z gromady galaktyk, aby zobaczyć znacznie słabsze promieniowanie X pochodzące z obiektu znajdującego się za i powiększonego przez gromadę?

Zespół przetestował ten pomysł na podstawie obserwacji przeprowadzonych przez Obserwatorium Chandra, jeden z najpotężniejszych teleskopów rentgenowskich na świecie. Przyjrzeli się szczególnie pomiarom gromady Feniks, odległej gromady galaktyk znajdującej się 5,7 mld lat świetlnych stąd o szacowanej masie ok. kwadryliona mas Słońca, z efektami grawitacyjnymi, które powinny uczynić ją potężną, naturalną soczewką.

Bayliss i jego koledzy analizowali obserwacje gromady Feniks, stale wykonywane za pomocą Chandra przez ponad miesiąc. Obejrzeli także zdjęcia gromady wykonane przez dwa teleskopy optyczne i podczerwone ? Kosmiczny Teleskop Hubble?a i Teleskop Magellana w Chile. Przy tych wszystkich różnych spojrzeniach, zespół opracował model do scharakteryzowania efektów optycznych gromady, który pozwolił naukowcom precyzyjnie zmierzyć emisje rentgenowskie z samej gromady i odjąć je od danych.

Pozostały im dwa podobne wzorce emisji promieniowania X wokół gromady, które, jak ustalili, były ?soczewkowane? lub grawitacyjnie zakrzywione przez gromadę. Kiedy prześledzili emisje wstecz w czasie, odkryli, że wszystkie pochodzą z jednego, odległego źródła: maleńkiej galaktyki karłowatej sprzed 9,4 mld lat ? około ? obecnego wieku Wszechświata.

Połączenie naturalnej mocy soczewkowania gromady Feniks pozwoliło zespołowi zobaczyć maleńką galaktykę ukrywającą się za gromadą, powiększoną około 60 razy. Przy tej rozdzielczości udało im się przybliżyć tak, by dostrzec dwie wyraźne grupy w galaktyce, z których jedna wytwarza znacznie więcej promieniowanie X niż druga.

Ponieważ promienie X są zwykle wytwarzane podczas ekstremalnych, krótkotrwałych zjawisk, naukowcy uważają, że pierwsza grupa bogata w promienie X sygnalizuje część galaktyki karłowatej, która niedawno utworzyła supermasywne gwiazdy, podczas gdy cichszy region to starszy obszar, który zawiera bardziej dojrzałe gwiazdy.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
MIT

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/10/ogromna-gromada-galaktyk-jako-szko.html

Ogromna gromada galaktyk jako szkło powiększające w promieniach X.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagranie złożenia JWST
2019-10-16. Krzysztof Kanawka
NASA opublikowała nagranie z procesu złożenia dwóch części teleskopu JWST w jedną całość.
Kosmiczny teleskop Jamesa Webb?a (JWST) dotychczas składał się z dwóch części: naukowej (luster teleskopu) oraz platformy satelitarnej (wraz z dużą osłoną termiczną). Te dwie części dotychczas były składane i testowane niezależnie od siebie.
W sierpniu 2019 po raz pierwszy dwie części JWST zostały złożone w jedną całość. Aby to wykonać potrzebne było użycie dźwigu i nałożenie części naukowej na platformę satelitarną. Nałożenie pozwoliło na osiągnięcie połączeń mechanicznych. Następnie wykonano prace przy połączeniach elektrycznych obu części JWST. Poniższe nagranie, opublikowane przez NASA w dniu 9 października 2019 prezentuje ten proces.
Kolejnym etapem w pracach nad JWST będzie test osłony termicznej. Prawidłowe rozłożenie i napięcie tej osłony będzie mieć krytyczne znaczenie dla sukcesu misji tego kosmicznego obserwatorium. Po nich przewidywana jest kolejna seria testów środowiskowych JWST.
Testy ?dwóch części?
W grudniu 2017 Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA zakończyła trwający wielomiesięczny test instrumentów naukowych i elementów optycznych kosmicznego teleskopu Jamesa Webba (JWST). Próby zostały przeprowadzone w Komorze A w Centrum Kosmicznym NASA w Houston. Seria testów przygotowana przez naukowców i inżynierów polegała na sprawdzeniu działania wyżej wymienionych układów w wyjątkowo zimnym środowisku zbliżonym do przestrzeni, w której docelowo będzie JWST operować (punkt L2 układu Ziemia-Słońce).
Z kolei ?druga część? JWST, tj. platforma satelitarna oraz duża osłona termiczna teleskopu do początku 2019 roku była poddawana serii testów akustycznych i wibracyjnych. Testy były wykonane pod profil lotu rakiety Ariane 5, na pokładzie której JWST zostanie wyniesiony w przestrzeń kosmiczną. Podczas jednego z pierwszych testów doszło do poluzowania i odpadnięcia kilku śrub i podkładek. Później do informacji podano, że te elementy odpadły od głównej struktury i osłony teleskopu, ale nie od układu optycznego. NASA, po wprowadzeniu kilku modyfikacji, postanowiła powtórzyć testy, które zakończyły się sukcesem.
Następnie, do końca maja 2019, ta ?druga część? JWST przebywała w komorze termiczno-próżniowej. Testy zakończyły się sukcesem. Podobnie jak z częścią obserwacyjną JWST, celem tych testów było sprawdzenie działania w środowisku zbliżonym do przestrzeni punktu L2 układu Ziemia-Słońce. W tym przypadku zakres temperatur wynosił od minus 148 stopni do plus 102 stopni Celsjusza. Warto tu dodać, że zadaniem osłony termicznej JWST jest obniżenie temperatury układu optycznego do przynajmniej minus 223 stopni Celsjusza (niektóre z instrumentów teleskopu będą jeszcze chłodniejsze ? nawet minus 234 stopnie Celsjusza).
Długa droga JWST
Prace nad Kosmicznym Teleskopem Jamesa Webba (JWST) rozpoczęły się w 1996 roku. Pierwotną datą startu był 2007 rok. Aktualnie przewiduje się, że JWST wystartuje w 2021 roku. Oczywiście koszt zbudowania JWST także wzrósł ? aktualnie jest to prawie 10 miliardów USD, wliczając start oraz pięć lat prac w kosmosie. W jednym z naszych poprzednich artykułów przedstawiliśmy powody, z powodu których budowa JWST trwa tak długo.
Misja JWST jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2019/10/nagranie-zlozenia-jwst/

 

Złożenie JWST w jedną całość / Credits ? NASA Goddard

 

 

Nagranie złożenia JWST.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polsko-holenderski zespół opisał pierwszą kometę spoza Układu Słonecznego
2019-10-16. Ludwika Tomala
Kometa 2I/Borisov to pierwsza w historii kometa z innego systemu planetarnego przyłapana na podróży przez Układ Słoneczny. Opisali ją właśnie astronomowie z Polski i Holandii. Na obserwacje tego niezwykłego ciała niebieskiego badacze mają jeszcze rok.
Przez Układ Słoneczny przelatuje właśnie kometa pochodząca z przestrzeni międzygwiazdowej. Wygląda zupełnie typowo - kolorem i rozmiarem nie różni się od komet tutejszych. "Jesteśmy na 100 proc. pewni, że badana przez nas kometa powstała w innym układzie planetarnym. Mamy więc praktycznie pod nosem kawałek materii z innego zakątka Galaktyki" - cieszy się doktorant Piotr Guzik z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Astronom, wspólnie z kolegami i koleżankami z UJ i holenderskich uczelni, opisał tę kometę i zidentyfikował jej nietypowe pochodzenie. Praca ukazała się właśnie w "Nature Astronomy".
Jest to pierwsza znana nam kometa przybywająca z tak daleka i jednocześnie drugi obiekt pochodzący z przestrzeni międzygwiazdowej zaobserwowany w Układzie Słonecznym. Pierwszym była odkryta dwa lata temu planetoida `Oumuamua. Była to koziołkująca w przestrzeni kosmicznej skała kształtem przypominająca cygaro.
Piotr Guzik tłumaczy, że właśnie po odkryciu `Oumuamua jego zespół przygotował program komputerowy przeszukujący nowo odkryte ciała niebieskie. "Jeśli nasz program znajdzie obiekt, który może być obiektem międzygwiazdowym, przesyła nam powiadomienie" - mówi badacz.
I właśnie teraz taki ciekawy obiekt się pojawił. 30 sierpnia tego roku w obserwatorium na Krymie astronom amator Giennadij Borysow zauważył na zdjęciach nieba nieznane ciało kosmiczne, które później nazwano jego imieniem. Dalsze badania trajektorii obiektu pokazały, że porusza się on po otwartej orbicie z bardzo dużą prędkością, co jednoznacznie wskazuje na jego pozasłoneczne pochodzenie.
Zespół kierowany przez astronomów z Krakowa bezzwłocznie rozpoczął obserwacje obiektu. "Udało nam się zorganizować czas obserwacyjny na teleskopie WHT na hiszpańskiej wyspie La Palma oraz na hawajskim teleskopie Gemini North" - mówi astronom. Wszystko działo się bardzo szybko - obserwacje przeprowadzono już dwa dni po wstępnym ustaleniu pochodzenia ciała. Polsko-holenderski zespół od razu dostrzegł charakterystyczne cechy komety - mglistą otoczkę i warkocz. Naukowcy ustalili także, że kometa odbija więcej światła czerwonego niż niebieskiego, jej jądro ma promień ok. 1 km, a warkocz tworzony jest przez pył. "Jak dotąd, ta kometa niczym nie odróżnia się od +naszych+ komet z Układu Słonecznego. I to też jest zaskakujące" - mówi astronom z UJ.
Pochodząca z innego układu planetarnego kometa 2I/Borisov (zaznaczona na żółto) opisana przez Polaków przechodzi właśnie przez Układ Słoneczny. Pierwszym znanym nam przybyszem z innego układu była planetoida ?Oumuamua (zaznaczona na czerwono). Źródło: Wikipedia CC BY-SA 4.0
Piotr Guzik tłumaczy, że Układ Słoneczny otoczony jest przez Obłok Oorta. "Tam są biliony komet. Niektóre z nich co jakiś czas zapuszczają się w okolice Słońca" - mówi naukowiec i precyzuje, że nowa kometa porusza się jednak zupełnie inaczej niż komety z obrzeży naszego systemu planetarnego.
Jak dodaje astronom, kometę 2I/Borisov odkryto zbyt późno, aby wysłać tam sondę kosmiczną i pobrać próbki materii. Są jednak plany, aby w ciągu następnej dekady przygotować sondę, która już na orbicie czekać będzie na przelatujących nieopodal Ziemi kolejnych gości z tak daleka.
Badacz przypomina, jak zbudowane są komety. "Jądro komety to zwykle bryła lodu i pyłu. Można powiedzieć, że to brudna kula śniegowa. Kiedy obiekt zbliża się do Słońca, lód zmienia się w parę wodną, która unosi pył. Materię tę obserwujemy jako mglisty obłok wokół jądra, nazywany głową komety. Część z tej materii jest zdmuchiwana przez ciśnienie światła słonecznego i pole magnetyczne obecne w wietrze słonecznym, tworząc warkocz" - mówi. Warkocz komety nie ciągnie się za ciałem niebieskim tak, jak choćby warkocz szybko jadącej motocyklistki, ale zwrócony jest zwykle w stronę "od Słońca".
2I/Borisov najbliżej naszej gwiazdy znajdzie się 8 grudnia br., a potem już na zawsze zacznie się od nas oddalać. Astronomowie mają jeszcze rok, aby dobrze ją zbadać. Później kometa przestanie być widoczna nawet przez najlepsze teleskopy.
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
lt/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C79019%2Cpolsko-holenderski-zespol-opisal-pierwsza-komete-spoza-ukladu-slonecznego

Polsko-holenderski zespół opisał pierwszą kometę spoza Układu Słonecznego.jpg

Polsko-holenderski zespół opisał pierwszą kometę spoza Układu Słonecznego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Paweł Baran napisał:

Polsko-holenderski zespół opisał pierwszą kometę spoza Układu Słonecznego
... "Jesteśmy na 100 proc. pewni, że badana przez nas kometa powstała w innym układzie planetarnym. Mamy więc praktycznie pod nosem kawałek materii z innego zakątka Galaktyki" - cieszy się doktorant Piotr Guzik z Uniwersytetu Jagiellońskiego...

NASZ Piotr! Brawo!

...Podajmy sobie ręce wraz, bo źle stuleciu z oczu patrzy.

Bułat Okudżawa

Lornetki 9×28, 10x32, 12x56, 15x56, 20x77 (i parę innych w najbliższej rodzinie ).

Katalog Caldwella wg gwiazdozbiorów.pdf Katalog Messiera wg gwiazdozbiorów.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble obserwuje międzygwiezdną kometą 2I/Borisov
2019-10-16.    Radek Kosarzycki
12 października 2019 roku Kosmiczny Teleskop Hubble?a dostarczył astronomom najlepszego jak dotąd zdjęcia międzygwiezdnego gościa ? komety 2I/Borisov, która przybyła do nas z innego układu planetarnego w naszej galaktyce.
Obserwacje za pomocą HST dostarczyły jak dotąd najlepszego zdjęcia tej międzygwiezdnej komety. Hubble odkrywa przed nami centralne zagęszczenie pyłu wokół stałego lodowego jądra.
Kometa 2I/Borisov to dopiero drugi obiekt międzygwiezdny, o którego przejściu przez Układ Słoneczny wiemy. W 2017 roku pierwszy zidentyfikowany międzygwiezdny gość ? obiekt zwany ?Oumuamua ? przeleciał 38 milionów kilometrów od Słońca, po czym wyleciał z Układu Słonecznego.
?Podczas gdy ?Oumuamua wyglądała jak zwykła skała, Borisov jest bardzo aktywny, dzięki czemu przypomina normalną kometę. To zdumiewające, że oba te obiekty tak bardzo się od siebie różnią? mówi David Jewitt z UCLA, lider zespołu Hubble?a, obserwującego kometę.
Jako drugi obiekt międzygwiezdny, który wleciał do Układu Słonecznego, kometa stanowi bardzo wartościowe źródło informacji. Dla przykładu, umożliwia nam zbadanie składu chemicznego, budowy oraz charakterystyki pyłu pokrywającego obiekty, z których mogą być zbudowane planety w innych układach planetarnych.
?Ponieważ inny układ planetarny może znacząco różnić się od naszego, kometa mogła doświadczyć różnych znaczących zmian podczas swojej długiej międzygwiezdnej wędrówki. Mimo to jej właściwości są bardzo podobne do komet z Układu Słonecznego, i to bardzo zdumiewająca informacja? mówi Amaya Moro-Martin z Space Telescope Science Institute w Baltimore.
Hubble sfotografował kometę z odległości około 420 milionów kilometrów od Ziemi. Kometa porusza się w kierunku Słońca, do którego zbliży się maksymalnie 7 grudnia, kiedy znajdzie się około 300 milionów kilometrów od niego. Obiekt porusza się po orbicie hiperbolicznej, a jego aktualna prędkość to 150 000 kilometrów na godzinę. W połowie 2020 roku kometa będzie już uciekała w przestrzeń międzygwiezdną gdzie będzie dryfowała przez kolejne miliony lat zanim napotka inny układ planetarny.
Krymski amator astronomii Gienadij Borisov jako pierwszy odkrył kometę 30 sierpnia 2019 roku. Po tygodniu obserwacji prowadzonych przez astronomów na całym świecie, Minor Planet Center obliczył orbitę komety i doszedł do wniosku, że pochodzi ona z przestrzeni międzygwiezdnej. Jak dotąd, wszystkie skatalogowane komety pochodziły albo z pierścienia lodowych odłamków na peryferiach Układu Słonecznego, tak zwanego Pasa Kuipera, albo z Obłoku Oorta, otoczki lodowych obiektów znajdującej się w odległości nawet 2000 jednostek astronomicznych od Słońca.
2I/Borisov oraz ?Oumuamua to dopiero początek odkryć obiektów międzygwiezdnych przelatujących przez Układ Słonecznych. W każdej chwili w US mogą znajdować się tysiące takich obiektów, aczkolwiek większość z nich jest zbyt ciemna, aby dało się je dostrzec za pomocą dostępnych obecnie teleskopów.
Źródło: STScI
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/16/hubble-obserwuje-miedzygwiezdna-kometa-2i-borisov/

Hubble obserwuje międzygwiezdną kometą 2IBorisov.jpg

Hubble obserwuje międzygwiezdną kometą 2IBorisov2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Mleczna porwała kilka małych galaktyk od swojego sąsiada
2019-10-16. Autor. Vega
Zgodnie z przewidywaniami kosmologii, tak jak Księżyc krąży wokół Ziemi a Ziemia wokół Słońca, tak galaktyki krążą wokół siebie.
Na przykład ponad 50 odkrytych galaktyk satelitarnych okrąża naszą własną galaktykę, Drogę Mleczną. Największą z nich jest Wielki Obłok Magellana (LMC), duża galaktyka karłowata, która na nocnym niebie półkuli południowej przypomina słabą chmurę.

Zespół astronomów odkrył, że kilka małych ? albo ?karłowatych? ? galaktyk krążących wokół Drogi Mlecznej zostało prawdopodobnie skradzionych z LMC, w tym kilka skrajnie słabych karłowatych, ale także stosunkowo jasnych i dobrze znanych galaktyk satelitarnych, takich jak Carina i Fornax.

Naukowcy dokonali tego odkrycia wykorzystując nowe dane zgromadzone przez teleskop kosmiczny Gaia na temat ruchu kilku pobliskich galaktyk i porównując to z najnowszymi kosmologicznymi symulacjami hydrodynamicznymi. Zespół wykorzystał pozycje na niebie i przewidywane prędkości materii, takiej jak ciemna materia, towarzyszącej LMC, stwierdzając, że co najmniej dwie skrajnie słabe i dwie klasyczne galaktyki karłowate, Carina i Fornax, były kiedyś satelitami LMC. Naukowcy podają, że dzięki trwającemu procesowi łączenia masywniejsza Droga Mleczna wykorzystała swoje potężne pole grawitacyjne do rozerwania LMC i kradzieży jego satelitów.

?Wyniki te są ważnym potwierdzeniem naszych modeli kosmologicznych, które przewidują, że małe galaktyki karłowate we Wszechświecie powinny być również otoczone populacją mniejszych, słabszych galaktyk towarzyszących. Po raz pierwszy jesteśmy w stanie odwzorować hierarchię formowania się struktury na tak słabe i skrajnie słabe galaktyki karłowate? ? powiedziała Laura Sales, adiunkt fizyki i astronomii, która kierowała zespołem badawczym.

Odkrycia te mają ważne implikacje dla całkowitej masy LMC, a także dla powstania Drogi Mlecznej.

?Jeżeli tak wiele karłów pojawiło się wraz z LMC dopiero niedawno, oznacza to, że właściwości populacji satelity Drogi Mlecznej zaledwie 1 mld lat temu były radykalnie różne, co wpłynęło na nasze zrozumienie, w jaki sposób powstają i ewoluują najsłabsze galaktyki? ? powiedziała Sales.

Galaktyki karłowate to małe galaktyki, które zawierają od kilku tysięcy do kilku miliardów gwiazd. Naukowcy wykorzystali symulacje komputerowe z projektu Feedback In Realistic Environments, aby pokazać, że LMC i podobne galaktyki są gospodarzami dla wielu małych galaktyk karłowatych, z których wiele nie zawiera wcale gwiazd ? tylko ciemną materię, rodzaj materii, który zdaniem naukowców stanowi większość masy Wszechświata.

?Duża liczba małych galaktyk karłowatych wydaje się sugerować, że zawartość ciemnej materii w LMC jest dość duża, co oznacza, że Droga Mleczna przechodzi najbardziej masywne połączenie w swojej historii, z LMC, jej partnerem, przynosząc aż ? masy w halo Drogi Mlecznej ? halo niewidzialnej materii otaczającej naszą galaktykę ? powiedział Ethan Jahn, pierwszy autor artykułu i doktorant w grupie badawczej Sales.

Jahn wyjaśnił, że liczba maleńkich galaktyk karłowatych w LMC może być wyższa niż wcześniej oszacowali astronomowie i że wiele z tych małych satelitów nie ma gwiazd.

?Małe galaktyki są trudne do zmierzenie i możliwe, że niektóre znane już skrajnie słabe galaktyki karłowate są w rzeczywistości związane z LMC. Możliwe jest również, że odkryjemy skrajnie słabe powiązane z LMC? ? powiedział.

Galaktyki karłowate mogą być satelitami większych galaktyk lub mogą być ?odizolowane?, istnieć samodzielnie i niezależnie od większych obiektów. Jak wyjaśnił Jahn, LMC był odizolowany ale został przechwycony przez grawitację Drogi Mlecznej i teraz jest jej satelitą. Według niego LMC był gospodarzem siedmiu własnych galaktyk satelitarnych, w tym Małego Obłoku Magellana, zanim zostały one schwytane przez Drogę Mleczną.

Następnie zespół zbada, w jaki sposób galaktyki wielkości LMC tworzą swoje gwiazdy i jaki to ma związek z ilością masy ciemnej materii.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of California

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2019/10/droga-mleczna-porwaa-kilka-maych.html

Droga Mleczna porwała kilka małych galaktyk od swojego sąsiada.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postępy Kreta we wbijaniu się w marsjański regolit
2019-10-16.
Nowa strategia przywrócenia do wbijania się w marsjański grunt penetratora geologicznego Kret na lądowniku InSight zdaje się działać! Niemiecka Agencja Kosmiczna DLR, która była głównym wykonawcą instrumentu HP3 poinformowała, że udało się ostatnio wykonać pierwszy postęp we wbijaniu od czasu utknięcia urządzenia płytko w ziemi w lutym.
Lądownik InSight to pierwsze wysłane przez NASA na Marsa urządzenie, które jest w pełni poświęcone badaniom wnętrza planety. Dwa główne instrumenty naukowe na sondzie to sejsmometr SEIS, który od początku misji wykrył już 21 wstrząsów marsjańskiej ziemi oraz próbnik Heat Probe (HP3) do badania przepływów ciepła z wnętrza planety.
Urządzenie HP3 miało wbić się do 5 m pod powierzchnię, aby wykonać dokładne pomiary zmian temperatur w zależności od głębokości. Za wbijanie odpowiada penetrator geologiczny Kret zbudowany przez polską firmę Astronika we współpracy z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk.
W lutym tuż po rozpoczęciu wbijania urządzenie utknęło płytko, nie zagłębiając się nawet całkowicie w marsjańskim gruncie. Próbnik wbił się jedynie 35 cm w głąb. Inżynierowie badali przez wiele miesięcy możliwą przyczynę problemu. Podejrzewano, że urządzenie po prostu nie miało szczęścia i trafiło na dużą skałę płytko przy gruncie albo, że materiał w miejscu wbijania jest na tyle nietypowy, że penetratorowi brakuje tarcia.
Sonda wykorzystała w czerwcu swoje ramię robotyczne w celu usunięcia struktury wspierającej próbnik, by inżynierowie mogli przyjrzeć się temu jak wygląda dziura utworzona przez penetrator i jakie jest położenie Kreta względem gruntu. Następnie ponowiono próby wbijania się penetratora, niestety bez skutku.
Latem wymyślono, by zasypać dziurę zrobioną przez Kreta, używając do tego celu łyżki na ramieniu robotycznym. Niestety zbyt dalekie położenie próbnika od lądownika powoduje, że ramię robotyczne nie może wywrzeć odpowiedniej siły na powierzchnię by ubić grunt wokół Kreta.
W sierpniu nastąpiła przerwa w komunikacji z lądownikiem przez koniunkcję Marsa ze Słońcem. W drugiej połowie września kiedy kontakt z urządzeniem wrócił pojawił się problem z elektroniką pokładową, wywołany promieniowaniem. Po rozwiązaniu tych problemów zespół powrócił do prób rozwiązania problemu z wbijaniem.
Inżynierowie misji wpadli na pomysł wykorzystania łyżki na ramieniu robotycznym do przyciśnięcia wystającego Kreta do jednej ze ścian dziury, którą zrobił. W ten sposób można ograniczyć ruch penetratora i spróbować wymusić ruch w głąb.
Okazało się, że strategia ta przyniosła pierwsze rezultaty. Niemiecka Agencja Kosmiczna poinformowała na swoim profilu społecznościowym na Twitterze, że penetratorowi udało się wykonać postęp, wynoszący 3 cm. Zmiana położenia Kreta może wskazywać, że przeszkodą penetratora nie jest duża skała, ale rzeczywiście bardzo nietypowy grunt, niespotkany we wcześniejszych marsjańskich misjach.
Następne tygodnie pokażą czy uda się kontynuować postęp i jeden z trzech instrumentów naukowych misji InSight rozpocznie zbieranie danych spod powierzchni planety.
Na podstawie: NASA/DLR/JPL
Więcej informacji:
?    oficjalna strona misji InSight
 
Na zdjęciu tytułowym: Robocze zdjęcie łyżki na ramieniu robotycznym lądownika InSight, przy penetratorze geologicznym Kret 9 października br. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
Sekwencja zdjęć prezentująca próby ubijania gruntu wokół urządzenia HP3. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/postepy-kreta-we-wbijaniu-sie-w-marsjanski-regolit

Postępy Kreta we wbijaniu się w marsjański regolit.jpg

Postępy Kreta we wbijaniu się w marsjański regolit.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX chce wysłać kolejne satelity Starlink w kosmos

2019-10-16.

SpaceX chce rozszerzyć program Starlink i wysłać na orbitę dodatkowe 30 tysięcy satelit. Firma poprosiła FCC o zgodę i zatwierdzenie projektu.

Pierwotnie SpaceX wystrzeliło na orbitę około 60 satelit. Firma Elona Muska chce jednak rozszerzyć cały projekt o 30 tysięcy dodatkowych satelit - SpaceX zwróciło się w tej sprawie do Federalnej Komisji Łączności. Docelowo na orbicie miałoby znaleźć się więc około 42 tysiące satelit.

 Projekt Starlink w ramach którego działają satelity SpaceX jest niczym innym, jak próbą uruchomienia szerokopasmowego internetu w kosmosie, który miałby być dostarczony do wszystkich regionów planety.
Póki co przedsiębiorstwo Elona Muska walczy o przyznanie Starlinkowi odpowiednich częstotliwości radiowych, na których to satelity będą mogły nadawać swój sygnał.
Sprawa jest rozwojowa.
Źródło: INTERIA


https://nt.interia.pl/news-spacex-chce-wyslac-kolejne-satelity-starlink-w-kosmos,nId,3281570

SpaceX chce wysłać kolejne satelity Starlink w kosmos.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja wyśle na Księżyc innowacyjnego robota-centaura
Autor: John Moll (2019-10-16)
Rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos zamierza zorganizować misję na Księżyc. Jednak zamiast wysyłać charakterystycznego łazika, tamtejsi naukowcy planują skorzystać ze zmodyfikowanej wersji robota Fedor.
Humanoid Fedor, znany oficjalnie jako Skybot F-850, był już poddawany licznym testom. W przeszłości nauczył się korzystać z narzędzi, prowadzić pojazdy, a nawet oddawać celne strzały z broni palnej. W sierpniu, Roskosmos wysłał robota na Międzynarodową Stację Kosmiczną, gdzie przez około dwa tygodnie przechodził przez dalsze testy. Naukowcy sprawdzali między innymi jego zdolność do przeprowadzania napraw na zewnątrz stacji kosmicznej.
Prace rozwojowe nad robotem Fedor najwyraźniej uznano za sukces, ponieważ Rosja planuje już za 3-4 lata wysłać tę maszynę na Księżyc. W tym celu, naukowcy z firmy NPO Android Technique wprowadzą pewne modyfikacje, aby dostosować go do warunków panujących na Srebrnym Globie ? Fedor straci więc nogi i będzie poruszał się na kołach.
Nowe podejście do badań Księżyca ma swoje zalety. Robot będzie mógł manipulować narzędziami niczym człowiek i wykonywać zadania, które przerosłyby typowe łaziki. Sam pomysł jest innowacyjny, ale eksperci zastanawiają się nad zupełnie inną kwestią.
Pojawią się bowiem pytania, czy Roskosmos będzie w stanie sfinansować misję na Księżyc. Ostatnia udana misja miała miejsce w 1976 roku, gdy sonda kosmiczna Łuna 24 pobrała próbki skał księżycowych i dostarczyła je na Ziemię. Od tego czasu, rosyjski program kosmiczny skupiał się na niskiej orbicie okołoziemskiej, ale niewykluczone, że Rosja faktycznie zrealizuje swoje plany.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/rosja-wysle-na-ksiezyc-innowacyjnego-robota-centaura

 

Rosja wyśle na Księżyc innowacyjnego robota-centaura.jpg

Rosja wyśle na Księżyc innowacyjnego robota-centaura2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksimum meteorów z roju Orionidów 2019
2019-10-16. Andrzej
Od początku października na nocnym niebie możemy obserwować pojawiające się pierwsze meteory z roju Orionidów. Najciekawiej jednak będzie w nocy z 20 na 21 oraz z 21 na 22 października, gdy rój ten osiągnie swoje coroczne maksimum. Szacuje się, że w ciągu godziny obserwatorzy będą mogli zobaczyć około 20-40 obiektów. Nie sposób jednak przewidzieć ich dokładnej ilości. Przypomnijmy, że w latach 2006 i 2007 w ciągu godziny można było dostrzec nawet 70 obiektów!
Rój Orionidów podobnie jak Akwarydów związany jest bezpośrednio z kometą Halleya. Radiant czyli miejsce, z którego rozbiegają się meteory znajduje się w konstelacji Oriona i Bliźniąt. Podczas obserwacji nasz wzrok powinniśmy więc skierować w stronę południowo-wschodniego horyzontu.

Kiedy rozpocząć obserwacje? Najlepiej przed godziną 23:30 jednak o tej godzinie radiant będzie znajdował się jeszcze stosunkowo nisko. Z upływem czasu znajdzie się coraz wyżej nad południowo-wschodnim horyzontem, ułatwiając nam prowadzenie obserwacji. Przypominamy aby nie patrzeć bezpośrednio w środek radiantu lecz kilkanaście stopni od niego, ponieważ najlepiej widoczne i jasne meteory znajdują się właśnie w tym obszarze. Życzymy wszystkim dobrej pogody i czystego nieba.

Data pierwszej obserwacji: przed 1936 rokiem
Symbol IMO: 008 ORI
Charakterystyka radiantu: Gwiazdozbiór Oriona
Prędkość w atmosferze: 66 km/s
Okres występowania: Od 2 października do 7 listopada
Maksimum: 21 października
Aktywność: wysoka
ZHR: 20-40
Widoczność w Polsce: TAK
Obiekt macierzysty: kometa Halleya

Zachęcamy wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.
Zobacz też:

- Sprawdź aktualne zachmurzenie
- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2019 roku


Źródło: astronomia24.com fot: Astrojan Astronomical
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=950

Maksimum meteorów z roju Orionidów 2019.jpg

Maksimum meteorów z roju Orionidów 2019.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzenie w listopadowe niebo
2019-10-16.
W nadchodzące mgliste i chłodne dni można zacytować następujące przysłowie: "Gdy  w listopadzie liść na szczytach drzew trzyma - to w maju na nowe liście spadnie jeszcze zima". Jeśli zatem uzbroimy się w cierpliwość, to za pół roku okaże się, na ile jest ono prawdziwe. Mimo jesiennego zachmurzenia interesować nas będzie teraz przede wszystkim Słońce, które jak zwykle nie próżnuje.
Jego deklinacja systematycznie maleje, a w związku z tym długość dnia na półkuli północnej stale się skraca, zaś na południowej - wydłuża, bowiem tam teraz jest upragniona wiosna. W listopadzie w Małopolsce ubędzie dnia "tylko" o 80 minut; z 9 godzin 47 minut w pierwszym dniu do 8 godzin i 27 minut ostatniego dnia miesiąca. W dniu Wszystkich Świętych Słońce wschodzi o godzinie 6:30, a zachodzi o 16:17. Natomiast ostatniego listopada wschód Słońca nastąpi o 7:15, zaś zachód o 15:42. W praktyce wiemy, na podstawie wieloletnich obserwacji, że najczęściej Słońce w Małopolsce wynurza się z mgieł dopiero południową porą. Miejmy zatem nadzieję, że pogoda nie przeszkodzi nam w dniu 11 XI w obserwacjach przejścia Merkurego na tle tarczy Słońca, ale o tym wydarzeniu poniżej. Natomiast z całą pewnością w piątek 22 XI o godzinie 22:28 Słońce przejdzie ze znaku Skorpiona w znak Strzelca. Ponadto, przez cały miesiąc, aktywność magnetyczna Słońca będzie nadal na niskim poziomie, co manifestować się będzie między innymi brakiem plam na jego tarczy.
Księżyc
Ciemne bezksiężycowe noce, dogodne do obserwacji astronomicznych, wystąpią w ostatniej dekadzie miesiąca, bowiem kolejność faz Księżyca będzie następująca:  pierwsza kwadra - 4 XI o godz. 11:23, pełnia - 12 XI o godz. 14:34, ostatnia kwadra - 19 XI o godz. 22:11 i nów - 26 XI o godz. 16:06.  W apogeum (najdalej od Ziemi) będzie Księżyc 7 XI o godz. 10, a w perygeum (najbliżej Ziemi) znajdzie się Księżyc 23 XI o godz. 9. Warto tu zaznaczyć, że 2 XI i 29 XI Księżyc zakryje Saturna, a 2 XI i 30 XI planetę karłowatą Pluton. Te zjawiska będą u nas niewidoczne, ale za to możemy przez lunetkę obserwować w południe dnia 28 XI zakrycie przez rożek naszego Satelity Jowisza.
Widoczność planet
Jeśli chodzi o planety, to Merkury widoczny będzie nisko na wieczornym niebie do 6 listopada, potem skryje się w zorzy wieczornej, aby 11 listopada móc przemaszerować na tle Słońca. Początek zjawiska, czyli wejście Merkurego na tarczę Słońca, przypadnie na godz. 12:36 i będzie u nas widoczne, ale zejście o godz. 18:03 już nie, bowiem Słońce zachodzi w Krakowie już o 16:01. Merkury, po przemarszu na tle Słońca, pojawi się nam na porannym niebie w drugiej połowie miesiąca, a pod koniec listopada będą najlepsze warunki do jego porannych obserwacji, o ile mgły na to pozwolą. Wenus jako Gwiazdę Wieczorną dostrzeżemy nisko na zachodnim niebie, a z upływem dni, będzie coraz dłużej widoczna po zachodzie Słońca. Natomiast Marsa dostrzeżemy rankiem na południowo-wschodnim niebie. Gości on w gwiazdozbiorze Panny i 8 XI zbliży się na 3 stopnie do Spiki, najjaśniejszej gwiazdy w tym gwiazdozbiorze. Jowisza, z gromadką czterech galileuszowych księżyców, można będzie obserwować na zachodnim niebie, w gwiazdozbiorze Strzelca. W południe 28 XI Księżyc, jak wspomniano powyżej, zakryje Jowisza. Również Saturna wraz z jego pięknymi pierścieniami dostrzeżemy wieczorem w gwiazdozbiorze Strzelca na zachodnim niebie, lecz nieco wyżej na niebie niż Jowisza. Jak wspomniano powyżej, w tym miesiącu, dwa razy (2 i 29) Księżyc zakryje Saturna, ale te zjawiska nie będą u nas widoczne. Planeta Uran, po opozycji z 28 X, a przebywająca w gwiazdozbiorze Ryb, dostępna będzie do obserwacji teleskopowych od wczesnych godzin wieczornych, przez całą noc. Zaś Neptuna w Wodniku możemy obserwować przez lunetkę, w pierwszej połowie nocy, na południowo-zachodniej części nieba.
Meteory
W listopadzie promieniują dwa silne roje meteorów: Taurydy i Leonidy.  Taurydy mają podwójny radiant (południowy - S i północny - N) w gwiazdozbiorze Byka. Maksimum ich aktywności przypada na 6 XI (S) i 12 XI (N). Ten rój meteorów to pozostałość po warkoczu krótkookresowej (obiegała Słońce w ciągu 3.3 lat) komety Enckego, która swego czasu rozpadła się na dwie części. Obserwuje się przeciętnie z tego roju od 10 do 15 "spadających gwiazd" na godzinę. Stosunkowo często występują też jasne bolidy, wybiegające z obszaru nieba w pobliżu gromad gwiazd: Plejad i Hiad. W tym roku obserwacjom wieczornym obu rojów będzie przeszkadzał Księżyc będący po pierwszej kwadrze lub w pełni. Leonidy promieniują z konstelacji Lwa, od 10 do 23 listopada (do 20 przelotów na godzinę), z maksimum 17 XI nad ranem. Rój ten związany jest z pozostałością po warkoczu komety Tempel-Tuttle. Warunki obserwacyjne dla maksimum tego roju też nie będą łatwe, bowiem Księżyc będzie tuż przed ostatnią kwadrą.
Dysponując wolną chwilą mimo wszystko spójrzmy w niebo, najczęściej spowite listopadowymi mgłami i chmurami, o czym dobitnie świadczy staropolskie przysłowie: "W Jesieni gdy liść z drzewa opadnie, to wkrótce zima będzie, każdy to zgadnie"
Zatem u progu grudnia i zbliżającej się milowymi krokami zimy, pogodnego nieba wszystkim Państwu gorąco życzę.
 
Źródło: Adam Michalec
MOA w Niepołomicach, 8 października 2019
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: M31 - Galaktyka Andromedy. Źródło: APOD.pl
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spojrzenie-w-listopadowe-niebo

Spojrzenie w listopadowe niebo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy naukowcy opracowali nową mapę pokrycia terenu w Europie
2019-10-17.
Naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN opracowali metodę automatycznego i szybkiego tworzenia szczegółowych map pokrycia terenu w skali całego świata. Prototyp mapy, na razie obejmującej tylko Europę, powstał na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN opracowali metodę automatycznego i szybkiego tworzenia szczegółowych map pokrycia terenu w skali całego świata. Prototyp mapy, na razie obejmującej tylko Europę, powstał na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Mapa przedstawia stan pokrycia terenu w Europie w 2017 r. i uwzględnia 13 najistotniejszych klas, w tym obszary rolnicze, lasy (osobno liściaste i iglaste), tereny zbudowane, bagna, torfowiska. Do jej opracowania wykorzystano aż 15 tysięcy zdjęć z satelitów Sentinel-2 ? podało CBK PAN w przesłanym PAP komunikacie.
Jak przypomniano, cyfrowe, satelitarne mapy pokrycia terenu stanowią nowoczesny odpowiednik papierowych map tematycznych. Dzięki cyfrowej naturze pozwalają w łatwy i szybki sposób dokonywać różnych analiz środowiskowych.
Mapa powstała z zastosowaniem nowego podejścia, które skróciło czas jej przygotowania z około 80 tygodni do zaledwie 6 tygodni. Prace wymagały przeanalizowania aż 15 tysięcy zobrazowań satelitarnych. Finalna mapa jest 2,5 tysiąca razy bardziej szczegółowa niż jej poprzedniczka.
Metodę klasyfikacji pokrycia terenu, która pozwoliła na tak duży postęp, opracowali naukowcy z Zakładu Obserwacji Ziemi w Centrum Badań Kosmicznych PAN.
Jak wyjaśniono w komunikacie, w swojej pracy wykorzystali podejście nazywane "uczeniem maszynowym". Oznacza to, że badacze wskazują dane referencyjne dla algorytmu, na podstawie których komputer sam uczy się rozpoznawać zadany typ pokrycia terenu w dowolnym miejscu na świecie.
Naukowcy przetestowali swoją metodę w Chinach, Kolumbii, Namibii, Niemczech i Włoszech, po czym użyli jej do wygenerowania nowej mapy pokrycia terenu w Europie.
Największym wyzwaniem przy opracowaniu algorytmu ? podaje CBK PAN - okazało się znalezienie odpowiednich danych referencyjnych. "Z reguły takie dane muszą być równie szczegółowe, jak powstająca w oparciu o nie mapa. Tymczasem globalne bazy danych oferowały informacje kilkadziesiąt razy mniej precyzyjne w stosunku do oczekiwań. Aby jak najbardziej zmniejszyć ryzyko stosowania danych o większej niepewności, naukowcy z CBK PAN zaproponowali innowacyjne podejście analityczne, które finalnie pozwoliło osiągnąć dokładność klasyfikacji pokrycia terenu, sięgającą aż 86 proc. - 89 proc. w skali Europy (93 proc. dla Polski)" - wskazano w komunikacie.
Według CBK do sukcesu przedsięwzięcia przyczyniła się także specyfika wykorzystanych danych satelitarnych. Pochodziły one z pary europejskich satelitów Sentinel-2, wystrzelonych w ramach programu Copernicus.
Prace nad mapą i algorytmem klasyfikacji pokrycia terenu prowadzone były w ramach trzyletniego projektu Sentinel-2 Global Land Cover (S2GLC), finansowanego przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Centrum Badań Kosmicznych PAN (lider projektu; autor algorytmu i oprogramowania do klasyfikacji danych) współpracowało z partnerami z Niemiec (firmami IABG, EOEXPLOR i Uniwersytetem w Jenie) oraz firmą CloudFerro - operatorem platformy CREODIAS. Infrastruktura informatyczna CREODIAS została wykorzystana do przetworzenia kilkunastu tysięcy zdjęć satelitarnych.
Mapę Europy opracowaną w ramach projektu można pobrać ze strony.
PAP - Nauka w Polsce
agt/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C79024%2Cpolscy-naukowcy-opracowali-nowa-mape-pokrycia-terenu-w-europie.html

Polscy naukowcy opracowali nową mapę pokrycia terenu w Europie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne Zaprasza


Pod kopułą Olsztyńskiego Planetarium po raz kolejny zabrzmi muzyka legendarnej formacji Pink Floyd! Zapraszamy na koncerty z wizualizacjami na kopule Olsztyńskiego Planetarium. W dniach 15, 16 i 17 listopada 2019 na żywo zagra dla Was zespół Tales of PINK FLOYD!
A oto kilka słów o zespole:
Wizja kilku olsztyńskich muzyków na zadany temat pt. PINK FLOYD: muzyczny skrót na temat muzyki zespołu, który istnieje już pół wieku, nagrał 15 studyjnych albumów (nie licząc tzw. albumów live, które także należy zaliczać do znaczących w dorobku grupy), który na świecie sprzedał płyty w milionowych nakładach. Z należnym szacunkiem pochylając się nad Jego twórczością, aby nie pominąć niczego ważnego, jednocześnie mając świadomość, że wszystkiego i tak nie da się przytoczyć, że wytrawny słuchacz (badacz) ma swoje ?najważniejsze miejsca? Wyzwanie, gdyż to zespół skupiający wybitne indywidualności zarówno w sferze muzycznej jak i tekstowej, nagrywający różnorodne stylistycznie albumy ? od nurtu psychodelicznego do tzw. rocka progresywnego. Zespół, który prócz muzyki rozpoznawalny jest także poprzez jakość dźwiękowo-wizualną swoich koncertów jak i chociażby dbałość o grafikę swoich płyt. Delektujemy się przecież koncertami RW, na których przypomina nam The Wall oraz DG, który lwią część swoich koncertów dedykuje twórczości PF.
Nie, to nie jest mierzenie się z niezmierzonym, to podziękowanie, swoisty hołd i ukłon w kierunku czterech facetów z Londynu, którzy poprzez własną muzyczną determinację zasłużyli na miejsce w historii kultury muzyki rozrywkowej.
To NAJWAŻNIEJSZY wyznacznik przy formowaniu Tales of... przyjdźcie i posłuchajcie opowieści o PINK FLOYD.
SERDECZNIE ZAPRASZAMY!
www.planetarium.olsztyn.pl

Olsztyńskie Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne Zaprasza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indyjski test ASAT ? powolna deorbitacja szczątków
2019-10-17. Krzysztof Kanawka
W połowie października na orbicie znajdowało się nadal ponad 30 skatalogowanych szczątków powstałych w wyniku indyjskiego testu ASAT.
Dość nieoczekiwanie, 27 marca 2019, Indie przeprowadziły test swojego pocisku broni antysatelitarnej (ASAT). Rząd Indii poinformował, że pocisk ASAT uderzył w satelitę z dokładnością zaledwie kilku centymetrów. Poinformowano także, że na pokładzie pocisku ASAT nie znajdował się żaden ładunek bojowy ? pocisk sam w sobie był formą uderzenia ?kinetycznego?.
Celem indyjskiego testu ASAT był satelita Microsat-R, który został umieszczony na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO) w styczniu 2019. Satelita przebywał na bardzo niskiej orbicie, wysokości poniżej 300 km. Wstępne wyliczenia sugerowało, że uderzenie w tego satelitę mogło stworzyć nawet 6500 szczątków większych od 0,5 cm. Większość z tych szczątków miała szybko spłonąć w atmosferze.
Powolna deorbitacja szczątków
Na początku kwietnia było wiadome, że ten test wytworzył przynajmniej setki, jeśli nie tysiące małych fragmentów. Również na początku kwietnia skatalogowano 46 szczątków po tym teście. Do początku lipca dodano do listy szczątków ponad 50 kolejnych fragmentów.
Pod koniec czerwca na orbicie wciąż pozostawało ponad 45 szczątków z testu. Około 50 znanych szczątków dokonało już deorbitacji. Wartości wówczas się dość często zmieniały, gdyż dodawane były nowe pozycje do katalogu ?śmieci kosmicznych?, powstałych z tego testu ? jest to wynik dalszych obserwacji i detekcji nowych fragmentów na orbicie.
W połowie października 2019, czyli ponad 200 dni po teście ASAT, na orbicie wciąż przebywa ponad 30 szczątków. U około 10 z nich nie zanotowano znacznej zmiany wysokości orbity ? co niestety oznacza, że te szczątki pozostaną na orbicie dłużej. Pozostałe skatalogowane fragmenty dość szybko schodzą z orbity i prawdopodobnie spłoną w atmosferze przed końcem tego roku.
Ten test ASAT wyraźnie pokazuje, że wszelkie ?incydenty?, w których powstają ?śmieci kosmiczne? są niebezpieczne dla innych satelitów przez dłuższy okres czasu. Aktualnie nad Ziemią krąży rekordowa ilość różnego rodzaju obiektów i prawdopodobnie w kolejnych latach problem będzie jeszcze poważniejszy.
(TsM)
https://kosmonauta.net/2019/10/indyjski-test-asat-powolna-deorbitacja-szczatkow/

Indyjski test ASAT ? powolna deorbitacja szczątków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)