Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Neutrina szybsze od światła? Naukowcy: To wina kabla

To zbyt luźno podłączony kabel był powodem ubiegłorocznego "odkrycia" w ośrodku badawczym CERN, że elementarne cząstki zwane neutrinami mogą pędzić szybciej niż światło - podał w środę na stronach internetowych renomowany amerykański magazyn naukowy "Science".

Oznacza to, że wciąż niepodważona pozostaje szczególna teoria względności Alberta Einsteina z 1905 r., zgodnie z którą prędkość światła jest we Wszechświecie nieprzekraczalna.

"Złe podłączenie między (odbiornikiem) GPS a komputerem jest bez wątpienia źródłem błędu" - podał "Science", powołując się na źródła zbliżone do eksperymentu. Dodał przy tym, że potrzebne będą dalsze badania, by potwierdzić, że właśnie zbyt luźny kabel światłowodowy zafałszował wynik eksperymentu.

Pod koniec września ub.r. naukowcy z CERN ogłosili, że po przesłaniu wiązki neutrin ze swojego ośrodka do oddalonego o 732 km podziemnego laboratorium we włoskim Gran Sasso w punkcie docelowym cząstki pojawiły się o 60 miliardowych części sekundy wcześniej, niż taki sam dystans mogłoby pokonać światło.

Pomiary powtarzano jakieś 15 tysięcy razy, aż naukowcy uzyskali zadowalający, statystyczny poziom istotności, który pozwala mówić o odkryciu. Przyznali jednak już wtedy, że do wyników własnych eksperymentów, które wywołały zdumienie świata naukowego, podchodzą z wielką ostrożnością.

"Próbowaliśmy to wyjaśnić na wszelkie możliwe sposoby" - mówił wówczas w rozmowie z BBC autor doniesienia, Antonio Ereditato z CERN. "Próbowaliśmy znaleźć błędy - błędy trywialne, bardziej skomplikowane albo zupełnie kardynalne - i się nie udało" - opowiadał.

Zgodnie z teorią Einsteina, prędkość światła jest we Wszechświecie nieprzekraczalna. Na założeniu, że nic nie może jej przekroczyć, opiera się fizyka współczesna.

Naukowcy nieustannie starają się coraz bardziej precyzyjnie zmierzyć to zjawisko, dlatego wciąż wykonują tysiące eksperymentów. Poza podważonymi teraz badaniami CERN nic nie wskazało, by jakakolwiek cząsteczka mogła przekroczyć granicę prędkości światła.

http://fakty.interia.pl/nauka/news/neutrina-szybsze-od-swiatla-naukowcy-to-wina-kabla,1763296,14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe nagranie z tragedii Challengera

W 1986 roku z przylądka Canaveral na Florydzie wystartował prom kosmiczny Challenger, który po 73 sekundach lotu efektownie rozpadł się zabijając wszystkich 7 członków załogi. Teraz pojawiło się nowe, nieznane wcześniej nagranie z tej katastrofy.

Jeden z widzów, który oglądał 28 stycznia 1986 roku start Challengera odnalazł w domu stare nagranie na kasecie VHS i postanowił je przekonwertować do postaci cyfrowej.

Dzięki temu możemy poczuć się niemal jak byśmy tam byli. Co ciekawe, nikt chyba z widzów nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.

Jak słychać doskonale, wszyscy widzowie myśleli, że wszystko idzie zgodnie z planem. Nagranie zostało wykonane z pobliskiego lotniska Orlando.

Wcześniej istniało tylko jedno amatorskie nagranie tego incydentu, które udało odnaleźć się w roku 2010. Z bardzo prostego względu, w roku 1986 kamery wideo nie były jeszcze tak popularne i nie był to sprzęt, na który każdy mógł sobie pozwolić.

Przyczyną katastrofy było uszkodzenie jednego z pierścieni uszczelniających w prawym silniku wspomagającym. Nastąpiło przy tym wiele niekorzystnych czynników, w tym najważniejszy, niska temperatura na zewnątrz podczas startu, w efekcie czego pierścień ten utracił sprężystość i doszło do rozszczelnienia zbiornika.

Gorące gazy zaczęły się wydostawać na zewnątrz i wówczas pojawił się płomień, który przepalił dziurę w zbiorniku zewnętrznym wahadłowca, przez którą zaczął wyciekać wodór. Po uwolnieniu eksplodował on bardzo gwałtownie. Szczątki wahadłowca wpadły do oceanu.

Oficjalna wersja mówi, że załoga zginęła w powietrzu podczas wybuchu, jednak eksperci nie mają żadnych wątpliwości, że przeżyli rozpad promu, a zginęli dopiero podczas uderzenia w powierzchnię Atlantyku spadając z dużej wysokości, będąc zapewne nieprzytomnymi.

Poniżej zamieszczamy najnowsze nagranie odnalezione w 2010 roku oraz oficjalne nagranie znane od lat. Zwłaszcza te drugie nagranie oglądane od samego początku potrafi zjeżyć włosy na głowie. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/110427,nowe-nagranie-z-tragedii-challengera

post-36-1376998265_thumb.png

post-36-13769982651_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śnieżka ważna dla meteorologów

W marcu 2009 roku na szczycie Śnieżki zawaliła się część obserwatorium meteorologicznego. Naukowcy robili co mogli, aby jak najszybciej przywrócić pomiary. Dlaczego dane były takie istotne?

Tuż po tym, jak na Śnieżce doszło do zawalenia się jednego z dysków budynku obserwatorium meteorologicznego, najważniejszą rzeczą było zachowanie ciągłości pomiarów stanu atmosfery.

Z powodu ewakuacji przekazywanie danych o pogodzie zostało wstrzymane, po raz pierwszy od powstania obserwatorium, czyli od ponad 30 lat.

Chociaż w województwie dolnośląskim znajduje się wiele stacji pomiarowych, to jednak właśnie ta na Śnieżce była niepodważalnie najważniejsza.

Dlaczego dane były dla meteorologów aż tak istotne? Dzięki nim ratownicy górscy wiedzą jaka pogoda panuje w Karkonoszach, na jej podstawie ustanawiane jest także zagrożenie lawinowe.

Ze względu na położenie stacji pomiarowej, a więc na pograniczu Polski i Czech, można badać zjawiska pogodowe, które od naszego sąsiada przesuwają się w naszym kierunku. Pierwszą stacją pogodową na drodze stref opadów opuszczających Czechy jest właśnie ta na Śnieżce.

Dopiero później opady docierają do pozostałych regionów południowo-zachodniej części Polski. Jeśli nie mamy danych ze Śnieżki, nie możemy szczegółowo przewiedzieć tego, co zdarzy się na Dolnym Śląsku.

Szczególnie niebezpieczne jest to podczas zagrożenia powodziowego, kiedy bardzo wydajne opadowo układy niżowe docierają do nas z południa Europy. Na szczęście przekazywanie danych po katastrofie budowlanej udało się bardzo szybko wznowić.

Przerwa w otrzymywaniu aktualnych danych nastąpiła od 12 marca od godziny 20:00 do 14 marca do godziny 19:00. W tym czasie urządzenia pomiarowe zostały przeniesione z dachu obserwatorium do ogródka meteo w pobliżu początku wejścia na czerwony szlak, tzw. zakosy.

Następnie po kilku tygodniach klatka meteo wróciła na dach budynku, gdzie pomiarów dokonywano od dziesiątek lat. Poniżej zamieszczamy zdjęcia wykonane po katastrofie budowlanej na Śnieżce. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/110430,sniezka-wazna-dla-meteorologow

post-36-137699826523_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc w nowiu uaktywnia huragany?

Bardzo ciekawe wyniki badań opublikowali amerykańscy naukowcy. Okazuje się, że fazy Księżyca mają niebagatelny wpływ nie tylko na nasze samopoczucie, lecz również na aktywność tropikalnych cyklonów.

Od dawna wiemy, że Księżyc wpływa na naszą planetę. Niektórzy z nas bardzo często skarżą się na złe samopoczucie podczas jego pełni.

Okazuje się, że wywołują to zależności fizyczne pomiędzy Księżycem a Ziemią. Jednym z najbardziej namacalnych skutków wzajemnego oddziaływania są oczywiście pływy morskie.

Naukowcy postanowili odpowiedzieć sobie na pytanie: czy pływy wywołane fazami Księżyca są w stanie wpływać na zjawiska atmosferyczne?

Według Peter'a Yaukey z Uniwersytetu Nowoorleańskiego w USA, tak właśnie jest. Okazuje się, że znaczny wpływ ma nów, czyli ta faza Księżyca podczas której nasz naturalny satelita jest oświetlony od przeciwnej względem Ziemi strony, czyli na niebie pozostaje w całości niewidoczny.

Naukowcy prześledzili rozwój i aktywność tropikalnych huraganów na Oceanie Atlantyckim między 1950 a 2007 rokiem. Okazało się, że podczas nowiu i krótko po nim aktywność huraganów zwiększała się aż o 49 procent.

W żadnym innym okresie blisko miesięcznego cyklu księżycowego nie zaobserwowano tak dużego wzrostu. Naukowcy nie wiedzą jeszcze co tak naprawdę wpływa na ten proces, ale w toku badań coraz bardziej jasne staje się to iż fazy Księżyca wpływają na pogodę zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej.

W przypadku nowiu można mówić o większej aktywności burz. Może to mieć związek z pływami morskimi, ale również wysyłaniem podczas nowiu w kierunku Ziemi większych ilości pyłu kosmicznego, który zasiewając chmury potęguje zjawiska w nich zachodzące.

Jedna z teorii jest najbardziej prawdopodobna, a mówi ona o ciepłych prądach morskich, które przemieszczają się podczas pływów bliżej powierzchni Atlantyku. Jak wiemy ciepła woda to paliwo dla tropikalnych huraganów, dzięki któremu bardzo szybko przybierają na sile.

Naukowcy z amerykańskiego Krajowego Instytutu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA) zamierzają prześledzić ten sam proces we wcześniejszych latach, czyli od 1878 do 1950 roku i przekonać się, czy również zaobserwowany zostanie wzrost aktywności huraganów w okresie nowiu i tuż po nim.

Według nich na Atlantyku powstaje tylko 13 procent światowych tropikalnych cyklonów i huraganów. Więc jeśli fazy Księżyca mają wpływ na zachowanie tych zjawisk w tym oceanie, to muszą też mieć swoje skutki na Pacyfiku i Oceanie Indyjskim.

Dokładne badania mogą ujawnić niezwykłe zależności i być może przybliżą nas do odkrycia przynajmniej części sekretów tropikalnych huraganów, które corocznie odbierają życie setkom ludzi i powodują olbrzymie straty materialne. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/110428,ksiezyc-w-nowiu-uaktywnia-huragany

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Japonia chce wybudować kosmiczną windę do roku 2050

Może zabrzmi to jak z filmu science-fiction, ale japońska firma budowlana ogłosiła, że do roku 2050 zbuduje działającą windę kosmiczną. Gdzie jest komitet kolejkowy?

Według "The Daily Yomiuri", przedsiębiorstwo budowlane Obayashi Corp ogłosiło, że zbuduje windę kosmiczną wynoszącą na wysokość 36 000 kilometrów, poza satelitami, także kabiny pasażerskie. Oczywiście cały plan nie obejdzie się bez rozwoju technologii produkcji włókien z nanorurek węglowych. Obecny stan wiedzy pozwala teoretycznie na zbudowanie windy kosmicznej na ciałach o mniejszej grawitacji niż Ziemia, np. na Marsie lub na Księżycu.

Końcowa stacja ma znajdować się na orbicie geostacjonarnej i być osiągalna za pomocą wagoników pędzących 200 km/h. Co znowu nie jest tak wielką prędkością, zważywszy, że w takich warunkach podróż w górę zajęłaby prawie 8 dni.

(fot. Gizmodo.pl)

http://tech.wp.pl/kat,1009779,title,Japonia-chce-wybudowac-kosmiczna-winde-do-roku-2050,wid,14274194,wiadomosc.html?ticaid=1df8e&_ticrsn=5

post-36-137699826532_thumb.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogromny deszcz meteorytów w Chinach

Jedenastego lutego 2012 w Chińskiej prowincji Qinghai miał miejsce duży deszcz meteorytów. Zostało zebranych wiele okazów. Część z nich utworzyła niewielkie kratery uderzeniowe (z opisów wynika, że jeden miał głębokość 23 cm), wielu świadków widziało spadające kamienie, które wbijały się w ziemię a nawet drogi.

Deszczowi towarzyszyły głośne wybuchy i odgłosy, które część mieszkańców wzięła za odgłosy katastrofy lotniczej.

Czekamy na dalsze informacje. Z pierwszych doniesień wydaje się, że deszcz meteorytów miał olbrzymie rozmiary.

Jak donoszą chińskie media spadek jest drugim pod względem wielkości zjawiskiem w tym kraju, zaraz po Jilin gdzie spadł największy chondryt na świecie w jednym kawałku. W tym przypadku zebrano setki meteorytów z czego największy dotychczas znaleziony waży 12,5 kg. Obszar zjawiska obejmuje sześć miejscowości leżących w promieniu 100km, skąd obserwowano przelot bolidu.

Na zdjęciu. Jeden z kilku większych meteorytów, jakie odnaleziono dotychczas.

http://www.pkim.org/?q=pl/node/2010

post-36-137699826632_thumb.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uczniowie sfotografują Księżyc dwoma satelitami wysłanymi przez NASA

Trzy tygodnie pozostały na zarejestrowanie się w programie MoonKAM. Amerykańska Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) chce w jego ramach oddać do dyspozycji uczniów i nauczycieli z całego świata kamery dwóch sond, które znajdują się na orbicie Księżyca.

Za pośrednictwem instrumentów dwóch bliźniaczych satelitów misja GRAIL i portalu programu MoonKAM (http://moonkam.ucsd.edu) uczniowie będą mogli zamawiać zdjęcia wybranych rejonów Srebrnego Globu, w tym także tych znajdujących się po jego "ciemnej stronie" - niewidocznej z Ziemi.

Uczniowie będą mogli w ten sposób samodzielnie zbierać informacje o księżycowych kraterach czy morzach, a nawet spróbować zasugerować naukowcom pracującym dla agencji kosmicznej miejsca, w których w przyszłości powinny wylądować próbniki mające kontynuować badania naturalnego satelity Ziemi.

GRAIL mająca potrwać łącznie dziewięć miesięcy misja, podczas której Księżyc będzie badany przy zastosowaniu techniki sprawdzonej wcześniej w amerykańsko-niemieckim programie GRACE (ang. Gravity Recovery and Climate Experiment). Mierzono w nim zmiany pola grawitacyjnego spowodowane przesunięciami mas na Ziemi, wywołane na przykład ruchem lodów na biegunach czy cyrkulacją wody w oceanach.

Nazwa programu to akronim angielskiej nazwy "Gravity Recovery And Interior Laboratory". Jego naukowy etap rozpocznie się w marcu. Sondy zaczną wtedy nadawanie sygnałów radiowych, dzięki którym niezwykle precyzyjnie będzie można określić dystans między nimi. Naukowcy liczą, że badając spowodowane przez oddziaływanie grawitacyjne Księżyca różnice w tych pomiarach, będą w stanie określić pole naturalnego satelity Ziemi i poznać w ten sposób procesy zachodzące w jego wnętrzu.

Program edukacyjny MoonKAM rozpocznie się równolegle z etapem naukowym, 14 marca. Uczniowie i nauczyciele, także ci z Polski, mogą się nim zarejestrować bezpłatnie. Dodatkowe informacje można znaleźć na stronach programu "Hands-On Universe, Polska", w dziale "Programy edukacyjne NASA".

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

Źródło: NASA

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=3028

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz, jak Księżyc pożera Słońce

W miniony wtorek miało miejsce częściowe zaćmienie Słońca, ale nie można było go zobaczyć na powierzchni ziemi, lecz wyłącznie w przestrzeni kosmicznej. Oto zaćmienie widziane oczami sondy SDO.

Na najbliższe zaćmienie Słońca mieszkańcy naszej planety będą musieli poczekać do 20 maja. W Polsce zdarzy się ono dopiero w marcu 2015 roku.

Wcześniej sposobność ujrzenia tego spektakularnego zjawiska miała sonda kosmiczna SDO, która stale monitoruje naszą dzienną gwiazdę.

Wszystko dlatego, że wtorkowe (21.02) zaćmienie Słońca było widoczne jedynie z przestrzeni kosmicznej. Księżyc przykrył wówczas tylko część słonecznej tarczy.

Naukowcy i internauci z całego świata zamiast ujrzeć kolejne z niewiele się różniących od siebie dziesiątek zdjęć Słońca publikowanych na łamach serwisów NASA, zaskoczeni zostali przez "ugryzioną" tarczę słoneczną.

Dlaczego prawa część Słońca zniknęła w ciemnościach? Ponieważ przysłonił ją Księżyc. Zjawisko uchwyciła niezwykle precyzyjna 16-megapikselowa kamera zainstalowana na sondzie SDO.

Zaćmienie spowodowało gwałtowny, ale krótkotrwały spadek emisji energii pochodzącej ze słonecznych plam. Poniżej zamieszczamy omawiane zdjęcie wykonane przez sondę SDO. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110434,zobacz-jak-ksiezyc-pozera-slonce

Zaćmienie Słońca widoczne z sondy SDO. Dane: NASA.

post-36-137699826733_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja stworzy system do zwalczania meteorytów

Rosja wyposaży swoje wojska w kosmiczny system do zwalczania meteorytów. Jego budową zajmie się Państwowe Centrum Rakietowe im. Makiejewa - czytamy na stronie internetowej dziennika "Wiedomosti". Rosyjscy naukowcy mają nadzieję, że system będzie w stanie ochronić Ziemię przed uderzeniem wielkiej asteroidy.

Dyrektor zakładu Władimir Diegtjar podkreślił, że zostaną wyprodukowane dwa statki kosmiczne: "Kaissa" i "Kapkan".

"Kaissa" z sondą, zdolną przenikać w głąb asteroidy, ma działać jako "zwiadowca" i jako pierwszy zbliżyć się do "agresora" (tj. asteroidy), aby zbadać jego rozmiary, skład chemiczny i trajektorię lotu. Konstrukcja statku pozwala na prowadzenie efektywnych badań i obserwacji zbliżających się asteroid w odległości miliona kilometrów od Ziemi.

Jak tylko "Kaissa" dostarczy wyczerpującą informację o zbliżającym się obiekcie, na spotkanie asteroidy, zagrażającej Ziemi, zostanie wysłany statek "Kapkan", który może zabrać kilka głowic nuklearnych.

Jak podkreślił Diegtjar, Rosja ma już gotowe projekty i przygotowuje się do budowy prototypów.

Nie ujawniono, kiedy nowa broń zostanie wprowadzona na wyposażenie rosyjskich wojsk kosmicznych.

W sierpniu ubiegłego Rosji rosyjscy naukowcy sugerowali, że te statki będą w stanie ochronić Ziemię przed uderzeniem wielkiej asteroidy.

Projektowali dwa scenariusze. Według pierwszego "Kapkan" doprowadzi do potężnej eksplozji na asteroidzie, która rozerwie ją na kawałki. Te już nie będą niebezpieczne dla naszej planety. Drugi scenariusz zakłada, że "Kapkan" dostarczy bombę w okolicy obiektu i tam ją zdetonuje. Badacze zakładają, że może to zmienić trajektorię lotu małej planety, co pozwoli uniknąć spotkania z Ziemią.

(JS)

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/rosja-stworzy-system-do-zwalczania-meteorytow,1,5036452,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już w sobotę bliskie spotkanie Wenus i Księżyca

Już w sobotni wieczór na niebie będzie można zaobserwować niesamowite zjawisko. Będzie to bliskie spotkanie Wenus i Księżyca, dwóch najjaśniejszych po Słońcu ciał na naszym niebie - poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Spotkania różnych ciał na niebie są tym bardziej efektowne im bliżej przejdą obok siebie oba obiekty i im są one jaśniejsze. Spotkanie, do którego dojdzie wieczorem 25 lutego, będzie efektowne bo blisko siebie znajdą się dwa najjaśniejsze po Słońcu obiekty na niebie czyli Wenus i Księżyc. Dodatkowo Księżyc będzie tylko cztery dni po nowiu, będzie więc świecił jako wąski "rogal".

- Wieczorem, tuż po godzinie 18, czyli godzinę po zachodzie Słońca, oba ciała będzie widać w odległości tylko 3 stopni od siebie, na wysokości około 25 stopni nad południowo-zachodnim horyzontem. Z ich odnalezieniem nie będzie problemów, bo o tej godzinie będą to dwa najjaśniejsze obiekty na niebie - mówi astronom. Warto zwrócić jeszcze uwagę na dwa inne jasne obiekty, czyli na zachodzącego w tym momencie Merkurego oraz świecącego na wysokości 40 stopni Jowisza. Obie te planety są słabsze od Wenus, ale i tak bardzo jasne.

To już drugie z serii trzech wieczornych spotkań Księżyca z jasnymi planetami. Wieczorem 23 lutego Srebrny Glob spotka się z Merkurym, a 27 lutego zbliży się do Jowisza.

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/juz-w-sobote-bliskie-spotkanie-wenus-i-ksiezyca,1,5036225,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

100-kilogramowy meteoryt spadł na Ziemię

21 lutego 2012 roku nad Kanadą można było zobaczyć meteor, który był najjaśniejszy ze wszystkich zaobserwowanych tego typu obiektów w ciągu ostatnich 5 lat. Astronom z Centrum Nauki w Calgary nakręcił film obrazujący, jak meteoryt spada na Ziemię.

Skała spadała z prędkością 20 kilometrów na sekundę, czyli poruszała się 60 razy szybciej niż dźwięk. Ze względu na tak dużą prędkość, w trakcie przelotu przez atmosferę duża jej część uległa spaleniu.

Na podstawie analizy wykonanych przez świadków zdjęć, masę spadającego obiektu oszacowano na 100 kilogramów. Meteor był dobrze widoczny, ponieważ był jaśniejszy nawet od Księżyca. W wyniku zderzenia z ziemią, skała rozpadła się na wiele drobnych odłamków.

Praktycznie codziennie można gdzieś na świecie zaobserwować meteory, które powszechnie nazywane są "spadającymi gwiazdami". W niektórych miesiącach zdarza się, że na ziemię spadają całe roje meteorytów. Najbliższy taki deszcz "spadających gwiazd" będziemy mogli obserwować nad Polską 20 kwietnia 2012 roku.

Meteorów nie należy mylić z meteorytami. Te pierwsze są jedynie smugą światła rozciągającą się za spadającą skałą. Natomiast mianem meteorytów określa się kosmiczne odłamki, które już uderzyły w ziemię. Nazewnictwo kosmicznych skał lecących przez atmosferę zależy od ich rozmiarów, te największe to planetoidy lub asteroidy, natomiast te, których rozmiary nie przekraczają 10 metrów, to meteoroidy.

http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,100-kilogramowy-meteoryt-spadl-na-Ziemie,wid,14279963,wiadomosc.html?smg4sticaid=6dfc0

fot. NASA/AFP)

post-36-137699826764_thumb.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotkanie Wenus i Księżyca na zdjęciu

Wczoraj wieczorem mieszkańcy zachodniej i północno-zachodniej Polski, bo tylko tam niebo się rozpogodziło, ujrzeli wspaniałe spotkanie Księżyca z planetą Wenus. Zobaczcie je na zdjęciach.

Sobota skończyła się bardzo romantycznie, a mianowicie okazałym spotkaniem Księżyca z planetą Wenus. Wąziutki sierp Srebrnego Globu zbliżył się do Jutrzenki od prawej strony.

Nasi czytelnicy przez kilkadziesiąt minut polowali z aparatem w ręku na to zjawisko, ale niestety przeszkodziły im chmury niosące opady.

Szczęście mieli jedynie mieszkańcy województw zachodnich i północno-zachodnich, gdzie miejscami niebo się przejaśniało i rozpogadzało.

Dzięki temu można było wykonać fotografię. Księżyc od kilku dni spotyka się z kilkoma najjaśniejszymi planetami ziemskiego nieba.

Najpierw w środę (22.02) zbliżył się do Merkurego, następnie w czwartek i piątek (23-24.02) przemieścił się nieco na prawo od Urana, a wczoraj dotarł do Wenus.

Dzisiaj wieczorem, gdy spojrzymy krótko po godzinie 18:00 na zachodnie niebo, ujrzymy Księżyc nieco na prawo od Jowisza. Jutro nasz naturalny satelita przemieści się ponad największą planetę Układu Słonecznego. We wtorek (28.02) na jeden linii ustawią się od góry Księżyc, Jowisz, Wenus, Uran i Merkury.

A jak z pogodą? Dzisiaj czyste niebo wieczorem spodziewane jest w całej zachodniej części naszego kraju, a im dalej na wschód tym chmur będzie więcej. Warto jednak spojrzeć na zachodnie niebo, bo a nóż trafimy na przejaśnienie i dane nam będzie uwiecznienie tego ciekawego spotkania.

Poniżej zamieszczamy zdjęcie z wczorajszej koniunkcji Wenus i Księżyca. Jeśli wykonacie dzisiaj albo w następnych dniach zdjęcia planet i Księżyca, to wyślijcie je do nas na adres: [email protected]

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110445,spotkanie-wenus-i-ksiezyca-na-zdjeciu

Fot. Kacper Rosół, Strzelce Krajeńskie w woj. lubuskim dla TwojaPogoda.pl

post-36-137699826999_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

New Horizons coraz bliżej Plutona

10 lutego zmierzająca na Plutona sonda New Horizons przekroczyła magiczną granicę 2 miliardów mil pokonanych w przestrzeni kosmicznej. Jest to 2/3 trasy, a więc od karłowatej planety dzieli ją okrągły miliard mil.

Pokonany przez sondę dystans równy jest podróży na Saturna (z Ziemi) i z powrotem. Mimo, że do celu zostały jeszcze 3 lata lotu naukowcy już ogłaszają sukces, a ostatnią fazę lotu nazywają "końcowym rejsem?.

New Horizons, sonda o napędzie atomowym, jako pierwsza w historii przyjrzy się dokładnie Plutonowi oraz jego księżycom, ponad 80 lat po ich odkryciu.

Obecnie cała elektronika statku jest w stanie uśpienia. Zostanie ona wybudzona dopiero za 2 lata w kwietniu, na długi, dwumiesięczny okres testowania systemów i przyrządów.

Wtedy też inżynierowie przetestują jak poradzi sobie ona z podejściem do planety symulując ten manewr. W czasie tej symulacji sonda wykona każdy najmniejszy ruch, identycznie jak miałoby to miejsce w przypadku prawdziwego podejścia. Wówczas też zaktualizowane zostanie jej oprogramowanie.

Z odległości, w jakiej sonda obecnie się od Słońca znajduje, nasza gwiazda wygląda jak jasna kropka (ma ono ok. 1/400 jasności, w porównaniu do tej widzianej z Ziemi) pomiędzy Bliźniętami i Orionem.

Ciekawym faktem jest to, że sonda New Horizons jest najszybszym obiektem stworzonym przez człowieka, poruszając się z prędkością około miliona mil na dobę. Podróż na Księżyc zajęła by w niej zaledwie 6 godzin.

W marcu 2015 powinniśmy dostać pierwsze obrazy Plutona, gdyż właśnie wtedy sonda ma się znaleźć w odległości 93 milionów mil od tej planety, czyli w odległości jaka dzieli Ziemię od Słońca. www.twojapogoda.pl

Artystyczna wizja sondy New Horizons krążącej wokół Plutona. Dane: NASA.

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110440,new-horizons-coraz-blizej-plutona

post-36-137699827008_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzęsienia ziemi na Księżycu? Nowe odkrycie

Amerykańska sonda Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) uzyskała zdjęcia struktur na powierzchni Księżyca, które naukowcy interpretują jako rowy tektoniczne świadczące o niedawnej aktywności geologicznej na Srebrnym Globie.

NASA poinformowała, że zespół naukowców analizujący zdjęcia Księżyca wykonane przez sondę Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO), odnalazł niewielkie, wąskie systemy rowów na powierzchni naturalnego satelity Ziemi.

Naukowcy przypuszczają, że są to rowy tektoniczne, które uformowały się, gdy skorupa Księżyca została w tych miejscach rozciągnięta i rozerwana, co spowodowało załamanie i opadnięcie materiału wzdłuż uskoku.

Badacze uważają je za ślady niedawnej (w skali geologicznej) aktywności Księżyca i stawiają hipotezę, że taka aktywność może zachodzić również obecnie. Na podstawie rozmiaru struktur szacują, że odległość pomiędzy centrum Księżyca, a jego powierzchnią zmniejszyła się o około 90 metrów. Kurczenie Księżyca być następowało na skutek ochładzania się jego wnętrza.

Sonda Lunar Reconnaissance Orbiter została wystrzelona przez NASA 18 czerwca 2009 roku i stała się sztucznym satelitą Księżyca. Początkowo planowano misję trwającą jeden rok, ale sonda do tej pory znajduje się na orbicie okołoksiężycowej i prowadzi badania naukowe.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Trzesienia-ziemi-na-Ksiezycu-Nowe-odkrycie,wid,14283985,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny huragan z wnętrza czarnej dziury

Astronomowie zmierzyli prędkość niezwykle silnego wiatru kosmicznego. Byli zaskoczeni faktem, że powstał on za sprawą bardzo małej czarnej dziury. Jakie jeszcze tajemnice kryją te kosmiczne potwory?

Naukowcy z NASA podczas analizy najnowszych zdjęć z teleskopu kosmicznego Chandra zauważyli niezwykle szybki wiatr kosmiczny. Cząsteczki gazów i pyłów w pobliżu czarnej dziury IGR J17091-3624 poruszały się z prędkością wynoszącą aż 32 miliony km/h!

Ashley King z University of Michigan zauważyła, że gdyby stworzyć skalę porównawczą siły wiatrów kosmicznych podobną do tej, według której klasyfikuje się ruchy mas powietrza na Ziemi, to zmierzony przez astronomów wiatr należałby do kategorii 5. Na Ziemi do tej kategorii należą huragany i najsilniejsze sztormy. Oznacza to, że zaobserwowany wiatr można nazwać kosmicznym huraganem.

Wiatry kosmiczne nie są nowym zjawiskiem, jednak zgodnie z dotychczasową wiedzą na ich temat, naukowcy nie spodziewali się, że mogą osiągać tak dużą prędkość w pobliżu czarnej dziury. Zwłaszcza gdy ma ona tak niewielkie rozmiary jak IGR J17091-3624, której masa wynosi zaledwie 3 masy Słońca.

Naukowcy muszą wprowadzić poprawki do swoich dotychczasowych obliczeń. Jak dotąd inne obserwowane małe czarne dziury wywoływały wiatr 10 razy słabszy od tego zmierzonego w pobliżu IGR J17091-3624. Natomiast wiatry wiejące z prędkością kilkudziesięciu milionów km/h, zauważano wcześniej jedynie w okolicach supermasywnych czarnych dziur.

Co ciekawe, badania IGR J17091-3624 pozwoliły także obalić największy mit dotyczący czarnych dziur. Dotychczas uważano, że te kosmiczne potwory jedynie ?pożerają? materię. Tymczasem okazuje się, że aż 95 proc. gazów i pyłów tworzących otoczkę IGR J17091-3624 jest wyrzucana z powrotem w kosmos właśnie poprzez wiatry kosmiczne napędzane przez same czarne dziury.

Naukowcy z NASA stworzyli teoretyczny obraz procesów zachodzących w okolicy IGR J17091-3624. Na zdjęciu widać tę małą czarną dziurę, która wciąga cząsteczki tworzące pobliską chmurę gazową oraz niezwykle silne wiatry kosmiczne wywiewające dużą część cząsteczek z obłoku materii krążącej wokół IGR J17091-3624. Określenie dokładnych kierunków wiania wiatrów jest wręcz niemożliwe, ponieważ cząsteczki wyrzucane są we wszystkie strony.

Dodatkowo zaobserwowano regułę rządzącą powstawaniem tzw. dżetów, czyli strumieni materii, która jest wyrzucana z wnętrza czarnej dziury. Najczęściej takie zjawisko zachodzi tylko raz w czasie życia takiego obiektu kosmicznego.

Z najnowszych badań wynika, że dżety pojawiają się tylko wtedy, gdy wiatry kosmiczne nie wieją lub są bardzo słabe. Wynika to z faktu, że oba te zjawiska zależą od pola magnetycznego wytwarzanego przez dysk materii okrążającej czarną dziurę. Energia oddziaływań jest zawsze w większości spożytkowana na wytworzenie wiatrów lub dżeta.

http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Kosmiczny-huragan-z-wnetrza-czarnej-dziury,wid,14276728,wiadomosc.html?smg4sticaid=6dfe9

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Galaktyka rozerwana na strzępy!

Odległa o prawie 300 milionów lat świetlnych galaktyka została rozerwana przez swoją większą kuzynkę, pozostawiając po sobie jedyną w swoim rodzaju czarną dziurę. Dowody świadczące o dokonaniu tego kosmicznego morderstwa widać na najnowszym zdjęciu przesłanym przez Teleskop Hubble?a.

W 2009 roku odkryto obiekt HLX-1, który okazał się być najbardziej tajemniczą, dotychczas zaobserwowaną czarną dziurą. Jest od nas oddalona o 290 milionów lat świetlnych, a jej masa jest równa 20 000 mas Słońca, co klasyfikuje ją jako średniomasywną czarną dziurę. Jak dotąd nie udało się znaleźć nigdzie we wszechświecie drugiego obiektu tego typu. Poza HLX-1 znamy jedynie małe czarne dziury i te supermasywne.

Naukowcy długo zastanawiali się, jak to możliwe, że czarna dziura o takiej masie może istnieć. Najnowsze zdjęcia wykonane za pomocą Teleskopu Hubble?a wyjaśniały tę zagadkę.Okazało się, że obiekt ten znajdował się w centrum galaktyki karłowatej, która została rozerwana na strzępy przez oddziaływania grawitacyjne dużo większej galaktyki ESO 243-49, wokół której krążyła.

Na fotografii astronomowie zauważyli gromadę młodych gwiazd znajdującą się w pobliżu HLX-1. Są to pozostałości po kosmicznej katastrofie. ESO 243-49 ?zassała? do siebie gwiazdy i pyły z tego obszaru, i tym samym dosłownie rozerwała małą galaktykę. W jej centrum zaczęła rosnąć czarna dziura. W efekcie wzrost HLX-1 został zahamowany, czarna dziura jednak oddziałuje grawitacyjnie i zatrzymała w swoim pobliżu materię, z której powstała gromada nowych gwiazd. Oszacowano, że nowo odkryte obiekty narodziły się niecałe 200 milionów lat temu.

Śmierć galaktyki nie poszła na marne. Pozostała po niej jedyna w swoim rodzaju średniomasywna czarna dziura, pozwoli naukowcom na poznanie procesu tworzenia się tych tajemniczych obiektów kosmicznych.

Jak powstają czarne dziury?

Czarne dziury powstają z tzw. błękitnych nadolbrzymów, czyli z najgorętszych, największych i najjaśniejszych gwiazd we wszechświecie. Gwiazda taka zwykle żyje jedynie od 10 do 50 milionów lat. Po tym okresie zapada się w sobie i może zmienić się w czarną dziurę.

Dotychczas jednak naukowcy nie mieli pojęcia, dlaczego czasem te obiekty pozostają mało masywne, a w innych przypadkach zasysają ogromne ilości materii i przeradzają się w supermasywne olbrzymy. Zbadanie zachowania HLX-1 oraz zbudowanie modelu galaktyki karłowatej, w której centrum powstała ta czarna dziura, może pomóc astronomom znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Zdjęcie galaktyki ESO 243-49 z zaznaczonym obszarem, w którym znajduje się średniomasywna czarna dziura HLX-1 (żródło:NASA/ESA/S. Farrell; oznaczenia:wp.pl)

http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Galaktyka-rozerwana-na-strzepy,wid,14258330,wiadomosc.html

post-36-137699827116_thumb.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sfotografować czarną dziurę?

Wykonano już miliony zdjęć kosmosu, jednak na żadnym jak dotąd nie widać czarnej dziury. Naukowcy opracowali program, który ma na celu sfotografowanie tych tajemniczych obiektów kosmicznych i rozwianie wszelkich wątpliwości na ich temat.

Aby sfotografować jakikolwiek obiekt kosmiczny, musi on wysyłać lub odbijać promieniowanie. Naziemne odbiorniki analizują docierające do Ziemi fale i na ich podstawie programy komputerowe odtwarzają obraz danego obszaru wszechświata. Czarne dziury jednak pochłaniają całe promieniowanie, które do nich dociera, a same nie promieniują, dlatego dotychczas nie udało się sfotografować takiego obiektu kosmicznego. Wszystko, co wiemy o czarnych dziurach, pochodzi z analizy zjawisk zachodzących w ich pobliżu.

Według ogólnej teorii względności Einsteina możemy jednak zaobserwować ?cień? czarnej dziury. Można go zobaczyć na jasnym tle, którym jest rozgrzana do milionów stopni materia, wirująca wokół ?połykającego? ją obiektu. Jak dotąd nie posiadaliśmy jednak teleskopu, który byłby w stanie zarejestrować tak słabo widoczne zjawisko.

W tym celu powstał program naukowy EHT (z ang. Event Horizon Telescope), którego zadaniem jest obserwacja przestrzeni kosmicznej znajdującej się w bezpośredniej bliskości czarnej dziury. W tym celu wykorzystanych zostanie kilkadziesiąt anten radiowych rozmieszczonych na całym świecie. Wszystkie będą ze sobą zsynchronizowane tak, że będą pracowały tak jak jeden teleskop wielkości Ziemi. Dzięki temu będzie możliwe wykonanie zdjęć o tak dobrej rozdzielczości, aby zobaczyć ?cień? czarnej dziury. Będzie to ostateczny dowód na istnienie takich obiektów we wszechświecie.

Astronomowie zamierzają sfotografować Sagittariusa A* (symbol gwiazdki w nomenklaturze czarnych dziur wziął się stąd, że, zgodnie z obecną wiedzą, powstały one w wyniku zapadnięcia się gwiazdy o tej samej nazwie), czyli supermasywną czarną dziurę znajdującą się w centrum Drogi Mlecznej. Olbrzym ma masę równą 4,3 milionom mas naszego Słońca i znajduje się 27 000 lat świetlnych od naszej planety.

Pomimo tego, że jest to najbliższa nam supermasywna czarna dziura, zaobserwowanie jej nie będzie łatwe. Na drodze promieniowania, które członkowie programu EHT mają zamiar zarejestrować, znajdują się obłoki materii międzygwiazdowej, które zasłaniają pole widzenia i pochłaniają niektóre fale elektromagnetyczne. Dlatego do obserwacji konieczne jest analizowanie jedynie sygnałów radiowych, które przenikają przez kosmiczny pył.

Naukowcy podkreślają, że plan sfotografowania czarnej dziury pojawił się już dawno temu, jednak jak dotąd nie istniała technologia, pozwalająca na zmagazynowanie tak dużej ilości danych. Również potrzeba było czasu, aby zaangażować do projektu ośrodki naukowe z całego świata. Bez międzynarodowej współpracy nie udałoby się zsynchronizowanie tak dużej liczby teleskopów.

Dotychczas do stwierdzenia obecności czarnej dziury, w danym miejscu wszechświata wykorzystywało się metodę soczewkowania grawitacyjnego. Promieniowanie świetlne jest zaginane przez obiekty kosmiczne, które posiadają bardzo silne pole grawitacyjne. Teoria mówi, że takie zjawisko zachodzi również na obrzeżach czarnych dziur.

Najnowszy program badawczy EHT ma rozwiać wszelkie wątpliwości co do istnienia takich obiektów kosmicznych. Zaobserwowanie ?cienia? czarnej dziury nie tylko będzie niepodważalnych dowodem jej istnienia, ale dodatkowo umożliwi dokładne wyliczenie jej masy. Naukowcy mają również nadzieję lepiej zrozumieć proces tworzenia się tych obiektów oraz dowiedzieć się dlaczego powstają tzw. dżety.

http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Jak-sfotografowac-czarna-dziure,wid,14248436,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA planuje budowę nowej stacji kosmicznej

Dzięki bezzałogowym satelitom i sondom kosmicznym udało się nam zbadać odległe zakamarki Układu Słonecznego, jednak człowiekowi najdalej udało się dotrzeć tylko na powierzchnię Księżyca. Najnowszy projekt NASA zakłada wysłanie astronautów do punktu znajdującego się za naszym naturalnym satelitą, przez co ustanowią nowy rekord w historii podboju kosmosu.

Serwis Space.com dotarł do notatki szefa programów załogowych NASA, Williama Gerstenmaiera. Zapiski dotyczą wybudowania stacji kosmicznej oddalonej o około 60 000 km od powierzchni Księżyca. Obszar ten nosi nazwę EML-2 (z ang. Earth-Moon Libration point 2). Jest to jeden z punktów libracyjnych systemu Ziemia-Księżyc, czyli miejsce, w którym siły grawitacyjne pochodzące od obu ciał niebieskich się równoważą. Jest w sumie 5 takich punktów, jednak zdaniem zespołu Gerstenmaiera najlepszym jest EML-2, ze względu przyszłą funkcjonalność stacji się w nim stacji.

Astronauci , którzy dotrą do tego miejsca będą znajdować się o ok. 15 proc. dalej od Ziemi niż podczas księżycowych misji Apollo, ale będzie to dopiero początek ich podróży. Stacja ma być jedynie punktem wymiany załogi misji kosmicznych mających na celu eksplorację jeszcze dalszych rejonów kosmosu.

EML-2 byłby również idealnym punktem obserwacyjnym. Znajduje się on w cieniu Księżyca, więc praca teleskopu ustawionego na stacji kosmicznej, nie byłaby zakłócana przez oddziaływania z Ziemi. Pozwoliłoby to wykonać jeszcze dokładniejsze niż dotychczas fotografie interesujących nas obiektów kosmicznych.

Kolejnym atutem położenia nowej stacji kosmicznej to nowe możliwości eksploracji Księżyca. O wiele łatwiej byłoby sterować łazikami badającymi powierzchnię naszego naturalnego satelity. Być może udałoby się zbadać największy zaobserwowany w Układzie Słonecznym krater Aitken. Ma on średnicę około 2,5 tys. km, głębokość 13 kilometrów i znajduje się właśnie na powierzchni Księżyca.

Co więcej, zdaniem naukowców posiadamy już technologię pozwalającą nam skolonizować naszego naturalnego satelitę. Być może, dzięki najnowszemu projektowi NASA, Księżyc stanie się naszym drugim domem.

W celu zrealizowania planu budowy stacji, NASA chce nawiązać współpracę z organizacjami, które brały udział w budowie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, która znajduje się na orbicie okołoziemskiej. Dodatkowo, w projekt zaangażowały się też firmy prywatne. Naukowcy z Lockheed Martin są odpowiedzialni za zbudowanie statku kosmicznego Orion, który będzie miał przetransportować astronautów na nową stacje kosmiczną.

Dokładny raport opisujący techniczne możliwości przeprowadzenia projektu ma być gotowy do 30 marca 2012 roku.

http://odkrywcy.pl/kat,111412,title,NASA-planuje-budowe-nowej-stacji-kosmicznej,wid,14262009,wiadomosc.html

Położenie punktów libracyjnych w systemie Ziemia-Księżyc (żródło:NASA / WMAP Science Team).

post-36-137699827629_thumb.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc się rozciąga - czy zostanie rozerwany?

Sonda kosmiczna LRO uzyskała zdjęcia niezwykłych struktur na powierzchni Księżyca. Świadczą one o ty, że powierzchnia satelity ulega silnemu rozciąganiu. Czy istnieje możliwość, że zostanie rozerwany na strzępy?

NASA poinformowała, że zespół naukowców analizujący zdjęcia Księżyca wykonane przez sondę Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO), odnalazł niewielkie, wąskie systemy rowów na powierzchni naturalnego satelity Ziemi.

Naukowcy przypuszczają, że są to rowy tektoniczne, które uformowały się, gdy skorupa Księżyca została w tych miejscach rozciągnięta i rozerwana, co spowodowało załamanie i opadnięcie materiału wzdłuż uskoku.

Wiadomo, że Księżyc powstał w wyniku uderzenia obiektu wielkości Marsa w naszą planetę około 4,5 miliarda lat temu. W wyniku kolizji oderwała się od Ziemi materia, z której powstał nasz naturalny satelita. Dotychczas jednak uważano, że początkowo Księżyc tworzyły całkowicie stopione skały, które następnie zaczęły stygnąć.

Na skutek ochładzania się wnętrza, Księżyc zaczął się kurczyć, a na jego powierzchni powstawały ?zmarszczki?. Na podstawie rozmiaru tych struktur naukowcy szacowali, że odległość pomiędzy "sercem" Księżyca, a jego powierzchnią zmniejszyła się w sumie o około 90 metrów.

Znalezione rowy tektoniczne, rzucają jednak nowe światło na historię powstania ziemskiego satelity. Odkryte zagłębienia powstały maksymalnie 50 milionów lat temu, co oznacza, że są stosunkowo nowymi strukturami na powierzchni Księżyca. Sięgają na głębokość 20 metrów, a ich szerokość wynosi około 500 metrów.

Taka formacja terenu powstaje jednak nie w wyniku kurczenia się obiektu, lecz jego ekspansji. Zdaniem astronomów jest to dowód na to, że Księżyc jest ciągle aktywny geologicznie. Co więcej, początkowo tworzące go skały nie były całkowicie stopione. Obecność twardych minerałów we wnętrzu naturalnego satelity doprowadziła do miejscowego rozciągania skorupy i powstania rowów tektonicznych.

Wcześniej nie spodziewano się, że Księżyc może się rozszerzać. Gdyby okazało się, że satelita się rozpada, Ziemia byłaby zagrożona. Deszcz księżycowych skał zalałyby naszą planetę. Naukowcy z NASA teoretyzują, że w wyniku eksplozji Księżyca, powstałoby na tyle dużo odłamków ściąganych przez ziemską grawitację, że mogłyby one doprowadzić do śmierci bardzo dużej ilości ludzi i zwierząt.

Zaobserwowana aktywność geologiczna, najprawdopodobniej nie zagraża jednak naszemu naturalnemu satelicie. Uważa się, że siły rozciągające są zbyt słabe, aby mogły rozerwać Księżyc na strzępy.

Sonda Lunar Reconnaissance Orbiter, za pomocą której wykonano zdjęcia rowów, została wystrzelona przez NASA 18 czerwca 2009 roku i stała się sztucznym satelitą Księżyca. Początkowo planowano misję trwającą jeden rok, ale sonda do tej pory znajduje się na orbicie okołoksiężycowej i prowadzi badania naukowe.

http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Ksiezyc-sie-rozciaga-czy-zostanie-rozerwany,wid,14286001,wiadomosc.html

(fot. NASA/Goddard Space Flight Center/DLR/ASU)

Schemat po lewej pokazuje proces powstawania rowu tektonicznego. Na zdjęciu po prawej widać największy z nowo odkrytych struktur rowów znalezionych na księżycowych wzgórzach (źródło: NASA/Goddard/Arizona State University/Smithsonian Institution).

http://www.nasa.gov/multimedia/videogallery/index.html?collection_id=14483&media_id=133452401&module=homepage

post-36-137699827642_thumb.jpeg

post-36-137699827649_thumb.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy meteoryt może spaść na człowieka?

Prawdopodobieństwo, że na człowieka spadnie meteoryt statystycznie jest minimalna. A jednak w spisanej historii zdarzyło się to dwukrotnie. 3 lata temu kosmiczny kamień spadł na 14-latka w Niemczech.

Co jakiś czas na ziemię spadają kosmiczne skały. Większość z nich jest bardzo małych, a to oznacza, że szansa na to, że uderzą w człowieka jest bardzo niewielka.

Latem 2009 roku doszło do zdarzenia po którym na nowo rozgorzała dyskusja na ten temat. 14-letni chłopiec z Niemiec został trafiony w rękę przez meteoryt wielkości groszku.

Prędkość uderzenia była tak wielka, że kosmiczna skała zdołała wbić się w ziemię. Naukowcy zabrali tajemniczy obiekt do analizy.

Okazało się, że uderzył chłopca z prędkością kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę. Nastolatek miał wyraźną, głęboką szramę na ręce.

Większość meteoroidów wchodząc w ziemską atmosferę rozpada się na kawałki, które wyparowują zanim jeszcze dotrą do powierzchni ziemi.

Tak się dzieje nawet z największymi meteoroidami, które mają rozmiary samochodu. Zdarza się jednak, że niewielkie ich części spadają na ziemię, zwłaszcza, jeśli są one zbudowane z solidnego materiału jakim jest metal.

Na przestrzeni wielu lat zdarzyło się kilka przypadków uderzenia meteorytu w człowieka lub w pobliżu niego, ale nigdy nie kończyło się to jego śmiercią. 30 listopada 1954 roku w Alabamie 1,4-kilogramowy meteoryt przebił dach domu, odbił się od mebli i uderzył gospodyni domową w biodro nabijając jej pokaźnego siniaka.

9 października 1992 roku meteoroid przeciął niebo nad wschodnią częścią USA rozpadając się na kilka kawałków. W miejscowości Peekskill w stanie Nowy Jork uderzył w samochód, ale szczęśliwie właściciela nie było wtedy w środku.

21 czerwca 1994 roku w pobliżu Madrytu w Hiszpanii prawie 1,5-kilogramowy meteoryt uderzył w przednią szybę jadącego samochodu, zgiął kierownicę i zatrzymał się na tylnym siedzeniu. Podróżujące autem małżeństwo przeżyło szok, ale nie doznało żadnych obrażeń.

Jeden z najświeższych przypadków pochodzi z 2004 roku, kiedy fragmenty meteorytu znaleziono na północnych przedmieściach Chicago. Chociaż ludzie za każdym razem uchodzili z życiem przy spotkaniu z meteorytem, nie zawsze udawało się to samo zwierzętom. Zdarzyło się, że kawałek kosmicznej skały zabił psa. www.twojapogoda.pl

Zdjęcie zniszczonego tyłu samochodu.

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110449,czy-meteoryt-moze-spasc-na-czlowieka

post-36-137699827659_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś niezwykłe spotkanie na niebie

Wieczorem będziemy mieli okazję podziwiać na niebie złączenie Księżyca i Jowisza - poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Naukowiec przypomniał, że w ostatnich dniach Księżyc spotykał się najpierw z Merkurym, potem z Wenus, a teraz przyszedł czas na kolejne z wieczornych spotkań z jasnymi planetami.

- Tak naprawdę na najmniejszą odległość na sferze niebieskiej, wynoszącą tylko 3 stopnie, oba ciała zbliżyły się dzisiaj o godzinie 5 rano. O tej porze w Polsce znajdują się jednak one pod horyzontem, a więc na obserwacje musimy poczekać do wieczora - zaznaczył astronom.

Zapowiedział, że mniej więcej godzinę po zachodzie Słońca, a więc w ok. godziny 18 naszego czasu, Jowisza znajdziemy 40 stopni nad południowo-zachodnim horyzontem, a Księżyc, zbliżający się do pierwszej kwadry - 6 stopni nad nim. Z kolei 20 stopni od pary Księżyc-Jowisz można będzie zobaczyć jasną Wenus.

- Prognozy pogody na dzisiejszy wieczór są korzystne. Dość dobra pogoda ma być w Polsce centralnej i wschodniej. Więcej chmur będzie tylko w Polsce zachodniej - dodał dr Olech.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Dzis-niezwykle-spotkanie-na-niebie,wid,14285218,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Galaktyki karłowate w kosmologii: koniec kryzysu w małych skalach?

   

Zespołowi astronomów kierowanemu przez prof. Ewę Łokas z warszawskiego Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN udało się pokazać, że początkowy rozkład gęstości ciemnej materii w galaktykach karłowatych ma duży wpływ na ich końcowy efekt ewolucji. Wyniki pracy zostaną wkrótce opublikowane w czasopiśmie "ApJ Letters".

"Zgodnie z tak zwanym standardowym modelem kosmologicznym, wszelkie struktury we Wszechświecie powstały na drodze ewolucji grawitacyjnej z małych zaburzeń gęstości materii wytworzonych w erze inflacji. Wyjaśnia on powstanie obiektów w różnych skalach, od najmniejszych galaktyk karłowatych do gromad galaktyk, poprzez akrecję barionów na powstałe wcześniej halo ciemnej materii i łączenie się mniejszych obiektów w większe. Model ten daleki jest jednak od doskonałości, a w ostatniej dekadzie szczególnie kłopotliwe okazywały się dla niego struktury o rozmiarach małych galaktyk, co określane bywa jako >>kryzys w małych skalach<<" - powiedziała portalowi Astronomia.pl prof. Ewa Łokas.

"Okazało się, że teoria przewiduje istnienie dużo większej liczby galaktyk karłowatych w otoczeniu Drogi Mlecznej, niż rzeczywiście obserwujemy, co zwykło się określać jako >>problem brakujących satelitów<<. Dodatkowo, z badań własności galaktyk karłowatych wynika, że w pobliżu ich środka gęstość ciemnej materii jest znacznie niższa niż przewiduje teoria i pozostaje raczej stała zamiast rosnąć w kierunku centrum. Warto jednak zaznaczyć, że te przewidywania teoretyczne opierają się w głównej mierze na symulacjach N-ciałowych ewolucji samej ciemnej materii, bez uwzględnienia wpływu fizyki barionów" - wyjaśnia astronom.

Pierwszy z tych problemów udało się częściowo rozwiązać dzięki odkryciom nowych satelitów Drogi Mlecznej w ramach przeglądu Sloan Digital Sky Survey. Są to galaktyki karłowate o bardzo małej jasności całkowitej, często odpowiadającej jasności zaledwie tysiąca Słońc, które astronomowie określają jako "ultra-słabe karły". Drugim z problemów zajął się Fabio Governato w University of Washington, który wraz ze współpracownikami przeprowadził symulacje powstawania dyskowej galaktyki karłowatej z uwzględnieniem procesów barionowych. Okazało się, że dopiero zastosowanie odpowiednio dużej rozdzielczości, pozwalającej opisać pojedyncze obszary formowania gwiazd o masie 0,1 miliona mas Słońca oraz poprawne modelowanie wymiatania gazu przez wybuchy supernowych pozwalają uzyskać modyfikację rozkładu ciemnej materii w środku galaktyki, która zgadza się z obserwacjami. Własności tak otrzymanej galaktyki pasują bardzo dobrze do własności galaktyk karłowatych z przeglądu THINGS.

"Większość galaktyk karłowatych w Grupie Lokalnej stanowią jednak nie galaktyki dyskowe, lecz sferoidalne. Sądzimy, że powstały one w wyniku ewolucji pływowej galaktyk dyskowych w polu grawitacyjnym Drogi Mlecznej lub galaktyki w Andromedzie. Efekty pływowe, które również modelujemy przy pomocy symulacji N-ciałowych, prowadzą do silnej utraty masy, ewolucji morfologicznej - od dysku, poprzez poprzeczkę, do kształtu w przybliżeniu sferycznego - oraz zmiany rotacji w ruchy przypadkowe gwiazd" - powiedziała prof. Łokas.

"Nam udało się pokazać, że początkowy rozkład gęstości ciemnej materii w takiej galaktyce ma duży wpływ na końcowy efekt ewolucji. Jeśli zamiast galaktyki dyskowej o dużej gęstości ciemnej materii w środku użyjemy jako stanu początkowego obiektu zbliżonego do galaktyki uzyskanej przez Fabio Governato, przekształcenie do obiektu sferoidalnego następuje dużo szybciej ze względu na słabsze związanie grawitacyjne gwiazd w centrum. Co więcej, obiekty znajdujące się na odpowiednio ciasnych orbitach wokół Galaktyki, gdzie siła pływowa jest odpowiednio większa, ulegają całkowitemu rozerwaniu, a część z nich, zanim zniknie, przekształca się w niezwykle małe galaktyki o własnościach zbliżonych do niedawno odkrytych ultra-słabych satelitów Drogi Mlecznej".

Mniejsza gęstość ciemnej materii w jądrach galaktyk karłowatych, będąca skutkiem procesów gwiazdotwórczych, według astronomów dobrze zgadza się z obserwacjami galaktyk dyskowych, a jednocześnie wiąże się z ich większą podatnością na rozrywanie w pobliżu dużych galaktyk, co powoduje, że obecnie obserwuje się ich znacznie mniej. "Okazuje się zatem, że oba problemy, jakie napotkała teoria powstawania struktury oparta na ciemnej materii, są prawdopodobnie ze sobą powiązane i uda się je ostatecznie rozwiązać poprzez właściwe modelowanie ewolucji gwiazd" - kończy swoje wyjaśnienie astronom z warszawskiego CAMK PAN.

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=3029

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prezentacja polskiego projektu astronomicznego "Solaris" podczas gali ERC w Brukseli

W środę, 29 lutego podczas uroczystej gali w Brukseli odbędzie się prezentacja polskiego projektu astronomicznego "Solaris". Naukowe przedsięwzięcie, którego celem jest zbudowanie sieci robotycznych teleskopów na południowej półkuli, a następnie wykorzystanie jej m.in. do odkrywania planet pozasłonecznych, przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych (ang. European Research Council - ERC) zostało wybrane na obchody pięciolecia istnienia tej organizacji. Wraz z czterema innymi projektami, "Solaris" ma być dla gości jubileuszowej konferencji przykładem tych osiągnięć w badaniach naukowych, które stały się możliwe dzięki wsparciu udzielonemu w ramach 7 Programu Ramowego.

"Finansowania z ERC, które pozwoliło rozwinąć projekt Solaris, było nie tylko wyróżnieniem, ale i gwarancją, że mój zespół i mnie czeka wielka naukowa przygoda" - mówi prof. dr hab. Maciej Konacki, pomysłodawca i szef projektu "Solaris". "A nawet po prostu przygodą, bo stawianie zrobotyzowanych teleskopów na trzech kontynentach to sprawa nietuzinkowa nawet pośród projektów o światowej klasie" - dodaje astronom.

"Oprócz wartości naukowej, która jest poza dyskusją, Solaris to przede wszystkim duże wyzwanie techniczno-finansowe" - wyjaśnia prof. dr hab. Marek Sarna, dyrektor Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN, w którym projekt jest realizowany. "Średniej wielkości instytut, jakim jest nasze Centrum, bez grantu ERC oraz finansowego wsparcia Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z pewnością nie podołałby temu wyzwaniu" - dodaje Sarna.

Naukowcy zapowiadają, że podczas jubileuszowej gali w Brukseli o swoim przedsięwzięciu opowiedzą w wyjątkowy sposób. "Na prezentację wybranych zostało zaledwie pięć projektów spośród ponad 2200 finansowanych przez ERC. To dla nas wyraz uznania dla postępów w realizacji grantu, ale także unikatowa okazja, by spróbować czegoś nowego w dziedzinie promocji nauki" - mówi szef projektu "Solaris". "Dzięki współpracy z Platige Image chcemy pokazać zupełnie nową jakość w popularyzacji nie tylko astronomii. Jestem przekonany, że tego typu prezentacji naukowej nigdy wcześniej w Polsce nie było".

Polscy astronomowie razem z Platige Image i grupą Plastic na galę w Brukseli stworzyli interaktywną prezentację. "Dla nas jest to niesamowite przedsięwzięcie, w którym animacje, efekty specjalne i nowe technologie możemy wykorzystać, aby wesprzeć promocję polskiej nauki - nie tylko w kraju, ale także na świecie" - mówi Marcin Kobylecki, producent ze studia Platige Image.

"Prezentację prof. Konackiego chcielibyśmy pokazać także w Polsce, najprawdopodobniej już w kwietniu, podczas specjalnego wydarzenia poświęconego astronomii i eksploracji kosmosu" - wyjaśnia Jan Pomierny, założyciel i wydawca portalu Astronomia.pl.

"Prof. Konacki zyskał możliwość stworzenia silnej i sprawnej grupy badawczej. Uczestniczący w projekcie doktoranci, niewiele młodsi od swojego szefa, mają niepowtarzalną okazję zbudowania i wykorzystania unikalnego warsztatu badawczego" - podkreśla Sarna. "Z doświadczenia wiadomo, że najłatwiej jest osiągnąć zakładane cele naukowe. To co jest jednak najbardziej ekscytujące w projektach takich jak Solaris, to rewelacyjne odkrycia, które zostaną dokonane mimochodem, a których nikt się nie spodziewa. Tego należy życzyć zarówno grupie naukowców pracujących pod kierownictwem Prof. Konackiego, jak i wszystkim polskim astronomom" - dodaje dyrektor CAMK PAN.

Projekt "Solaris" jest uznawany za jeden z przykładów roli, jaką w polskiej nauce odgrywają astronomia i badania kosmosu.

"Pod względem cytowań w stosunku do średniej światowej te dziedziny zajmują w Polsce pierwszą" - podkreśla Konacki. "W tym kontekście całe środowisko z dużą satysfakcją przyjmuje takie kroki polskiego rządu, jak te mające na celu wejście Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej, i z niecierpliwością oczekuje podobnych dotyczących członkostwa w Europejskim Obserwatorium Południowym. To dwie niepowtarzalne okazje, by rozwijać polską naukę, a pośrednio także gospodarkę".

"Dla nas czymś oczywistym jest więc, że w obliczu nowych możliwości, przed którymi stoi polska nauka i edukacja, ważny będzie także sposób w jaki o tych dziedzinach będziemy w naszym kraju mówić" - dodaje Pomierny.

[ Astronomia.pl ]

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=3030

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 lat Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych ? komentarze

   

"Pięciolecie ERC to świetny moment, by zdać sobie sprawę z tego, co może zostać osiągnięte poprzez wzrost świadomości dotyczącej rozwoju tak kluczowego dla Europy obszaru, jakim są badania naukowe. Jest to również potwierdzenie tego, co już udało się osiągnąć w dziedzinie budowania kultury nauki poprzez wsparcie ponad 2,5 tysiąca pracujących w Europie badaczy, na różnych etapach ich karier" - powiedziała portalowi Astronomia.pl Prof. Helga Nowotny, Przewodnicząca Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ang. European Research Council - ERC) w przeddzień jubileuszowej konferencji organizowanej przez tę organizację w Brukseli.

"ERC dotychczas przyznała granty 11 polskim naukowcom, na łączną kwotę 17 milionów euro. Chcielibyśmy jednak, aby nasze programy miały więcej uczestników z Polski" - dodała szefowa ERC. "Jak dotąd granty otrzymało niewielu polskich naukowców. Są wśród nich Prof. Tomasz Dietl z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i Polskiej Akademii Nauk, Prof. Andrzej Udalski - astronom z Uniwersytetu Warszawskiego oraz Prof. Ryszard Horodecki, wybitny fizyk i współtwórca podstaw teoretycznych informatyki kwantowej z Uniwersytetu Gdańskiego. Wierzę, że także dzięki wprowadzonym w naszej reformie zmianom finansowania badań, polegającym na upowszechnieniu zasad otwartej konkurencji i kultury grantowej, to grono będzie zwiększać się nie tylko systematycznie, ale i bardziej dynamicznie" - podkreśla Barbara Kudrycka, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

"Z wielką radością przyjęłam wiadomość o wyróżnieniu astronomów z toruńskiego Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN. O randze sukcesu świadczy fakt, że ERC projekt Solaris kierowany przez prof. Macieja Konackiego wybrała spośród ponad 2 tysięcy inicjatyw badawczych, które finansuje. Polscy naukowcy pojawiając się w grupie pięciu zespołów, które zaprezentują swoje przedsięwzięcia podczas uroczystości podsumowującej pięciolecie działalności ERC będą mieli niepowtarzalną szansę wypromować swój projekt" - dodała Minister Nauki. "Jestem przekonana, że prezentacja osiągnięć Prof. Konackiego podczas jubileuszowej gali w Brukseli będzie dla wielu silnym sygnałem, by również wystąpić z wnioskiem o grant" - powiedziała Prof. Nowotny.

"Wspieranie najlepszych naukowców pracujących nad poszerzaniem wiedzy, pionierskimi badaniami, które prowadzą do przełomowych odkryć jest niezbędne dla wzrostu konkurencyjności Polski w Europie i na świecie, dlatego cieszę się niezmiernie, że Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ma też swój mały wkład w sukces toruńskich naukowców. Poza prestiżowym grantem ERC my również doceniliśmy Solaris i dofinansowywaliśmy ten innowacyjny projekt, który ma na celu m.in. odkrywanie planet pozasłonecznych obiegających gwiazdy podwójne" - kończy swoją wypowiedź Minister Kudrycka.

"Jako członek pierwszej kadencji Europejskiej Rady Badań, przez 5 lat zaangażowany w budowę podstaw jej funkcjonowania, z wielką satysfakcją obserwuję rosnące znaczenie Rady w systemie finansowania badań naukowych w Unii Europejskiej. Korzystając z najlepszych światowych doświadczeń ERC wypełniła istniejącą od lat bolesną lukę w tym systemie - brak szerokich możliwości prowadzenia podstawowych badań naukowych finansowanych z budżetu Unii. Stworzona najwybitniejszym naukowcom szansa na realizację badań o potencjalnie wielkim wpływie na rozwój nauki - bez oglądania się na ich bezpośrednią przydatność praktyczną - jest dowodem na zdolność krajów członkowskich do dalekosiężnego myślenia i potwierdzeniem naszej wspólnej wspaniałej tradycji traktowania nauki jako kluczowego czynnika rozwoju cywilizacyjnego" - powiedział portalowi Astronomia.pl Prof. dr hab. Michał Kleiber, Prezes Polskiej Akademii Nauk. "Trzeba mieć nadzieję, że pierwsze, niezbyt udane dla Polaków lata istnienia Rady zmobilizują nas do bardziej aktywnego uczestnictwa w jej konkursach - to fascynujące wyzwanie mogące przynieść nam bardzo wymierne korzyści badawcze" - dodał szef PAN.

Na podobny problem zwraca uwagę również Prof. dr hab. Maciej Żylicz, Prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej: "Niestety okazało się, że polscy naukowcy w międzynarodowej konkurencji wypadają nienajlepiej - do tej wnioskowali oni do ERC ponad pół tysiąca razy, a finansowanie przyznano tylko ośmiokrotnie w programie ERC Starting Grants, wspierającym młode, innowacyjne zespoły naukowe, i trzykrotnie w programie ERC Advanced Grants, adresowanym do doświadczonych naukowców. Biorąc pod uwagę, że ERC przyznała już ponad 2 tysiące grantów, nie jest to zadowalający wynik".

"Fundacja na rzecz Nauki Polskiej uważnie przyglądała się działalności ERC od momentu jej powołania - z radością przywitaliśmy powstanie Rady jako pierwszej wspólnotowej inicjatywy zarządzanej przez uczonych, niezależnej i promującej doskonałość naukową, w oparciu o podejście bottom-up. Na pewno jest to punkt odniesienia i dobry wzorzec dla wszystkich europejskich instytucji rozdzielających fundusze na naukę. Pięciolecie ERC pokazuje jak w tak krótkim czasie, dobrze zorganizowana instytucja jest w stanie wywrzeć wpływ na środowisko naukowe" - podkreśla prof. Żylicz.

"Od początku mieliśmy świadomość, że dzięki ERC otwiera się nowa szansa dla polskich badaczy - fundusze, jakie można zdobyć w konkursach Rady pozwalają na realizację bardzo ambitnych projektów naukowych - tylko w bieżącym roku ERC rozdysponuje na granty ok. 1,5 mld euro. Należy także podkreślić wpływ ERC na to jak działa w Polsce Narodowe Centrum Nauki, które w swoich zasadach i założeniach odzwierciedla te, charakterystyczne właśnie dla Europejskiej Rady Nauki".

"Kiedy zauważyliśmy w Fundacji problem zbyt małego udziału uczonych z Polski w konkursach ERC, zaczęliśmy się zastanawiać nad narzędziem wsparcia, które mogłoby ich do tego zachęcić. Chodziło nam też o to, by jak najwięcej projektów, które uzyskują finansowanie ERC, było realizowanych w Polsce. Wcześniej kilku pierwszych laureatów ERC polskiej narodowości pracowało i realizowało zwycięskie projekty za granicą. Tak powstał program Idee dla Polski, który służy właśnie temu celowi - naukowcy, którzy zdobędą ERC Starting Grant i wybiorą Polskę jako miejsce realizacji projektu badawczego, mogą dostać od Fundacji dodatkowe, maksymalnie 6-letnie subsydium. Program rozpoczął się w 2009 roku i ma już 8 laureatów. Wysokość subsydium nie jest z góry określona i zależy m.in. od charakteru projektu i czasu jego trwania. Dotychczasowi laureaci otrzymali po 640 tys. zł na pięć lat" - wyjaśnił szef FNP.

"Jednym z laureatów Idee dla Polski jest astronom Maciej Konacki, którego projekt Solaris Fundacja wsparła po raz pierwszy w 2007 roku, w programie Focus. Z wielką radością przyjęliśmy informację o zdobyciu przez prof. Konackiego w 2010 roku grantu ERC w wysokości 1,5 mln euro, wkrótce potem uzyskał on także subsydium Idee dla Polski w FNP. Prof. Konacki nie jest jedynym Polakiem - laureatem ERC Starting Grant, ale jedynym, który został zaproszony do zaprezentowania swojego projektu na gali z okazji pięciolecia Rady. To ogromny sukces, z którego jesteśmy bardzo dumni. Staramy się śledzić dalsze naukowe losy naszych laureatów, osiągnięcia prof. Konackiego są z pewnością wyjątkowo imponujące i jesteśmy pewni, że jeszcze niejeden raz będziemy się cieszyć z jego kolejnych sukcesów. Trzymamy kciuki za projekt Solaris!" - kończy swoją wypowiedź Prof. Żylicz.

[ Astronomia.pl - Jan Pomierny ]

http://www.astronomia.pl/wiadomosci/index.php?id=3031

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronom: dobry czas na podziwianie Merkurego

Końcówka lutego i pierwsza połowa marca to dobry czas do podziwiania Merkurego - poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

- Merkury to najbliższa Słońcu planeta. Na niebie nie oddala się ona od Słońca na więcej niż 28 stopni, a przez to warunki do jej obserwacji są zawsze trudne. Podobno Merkurego nie dojrzał nigdy sam Mikołaj Kopernik, choć jest to raczej legenda niż fakt historyczny ? przypomniał astronom.

Dodał, że najbliższe dwa tygodnie to bardzo dobry czas do obserwacji Merkurego i to z kilku względów. - Po pierwsze, jasność planety jest duża i wynosi obecnie prawie -1 magnitudo. Jest więc porównywalna z najjaśniejszymi gwiazdami na niebie. Po drugie, planetę możemy dojrzeć wieczorem, a to znacznie wygodniejsze niż zrywanie się rano, przed wschodem Słońca. Po trzecie, maksymalna elongacja, czyli odległość kątowa od Słońca, wypada 5 marca o godzinie 11.36 naszego czasu ? wyjaśnił naukowiec.

Dr Olech radził, by Merkurego wypatrywać mniej więcej godzinę po zachodzie Słońca, czyli obecnie około godziny 18. Widać go wtedy na tle łuny zachodzącego Słońca ponad 5 stopni nad zachodnim horyzontem.

- Na Merkurego warto spojrzeć przez teleskop. (...) Nie pomylmy jednak Merkurego z Wenus i Jowiszem. Te dwie ostatnie planety są jaśniejsze od Merkurego i świecą wyżej, bo 25-40 stopni nad horyzontem ? zauważył astronom.

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/astronom-dobry-czas-na-podziwianie-merkurego,1,5039444,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc, Jowisz i Wenus obok siebie

Wczoraj wieczorem Księżyc zbliżył się do Jowisza. Dobę wcześniej naszego naturalnego satelitę można było odnaleźć pomiędzy Jowiszem a Wenus. Oto najciekawsze zdjęcia z tego spotkania.

Nasi czytelnicy nas nie zawiedli i dosłownie zasypali zdjęciami ze spotkania Księżyca z trzema planetami wieczornego nieba. Najpierw Srebrny Glob zbliżył się do Merkurego.

Następnie minął Urana, później przyszedł czas na wizytę u Wenus. Przedwczoraj stanął między Wenus a Jowiszem, a wczorajszego wieczoru górował ponad największą planetą z naszym Układzie Słonecznym.

Dzięki pojawiającym się od czasu do czasu w różnych regionach kraju przejaśnieniom i rozpogodzeniom, nasi czytelnicy mieli okazję nie tylko zachwycić się pięknem tych zjawisk, lecz również je uwiecznić na fotografiach.

Poniżej możecie zobaczyć najciekawsze z nich, w roli głównej z Księżycem, Jowiszem i Wenus. Jeśli również posiadacie zdjęcia, wyślijcie na nasz redakcyjny adres. Najlepsze z nich opublikujemy na łamach serwisu. www.twojapogoda.pl

Zdjęcia wysyłajcie na nasz mail redakcyjny: [email protected]

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110458,ksiezyc-jowisz-i-wenus-obok-siebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wykrywamy czarne dziury?

Czarne dziury, ze swej natury, powodującej, że nie wypuszczają one żadnego światła ani jakichkolwiek innych informacji, są niemożliwe do zauważenia. Astronomowie mają jednak inne metody wykrycia ich obecności. Jakie?

Pierwsza teoria na temat istnienia czarnej dziury pojawiła się w 1783 roku. Angielski astronom John Michell był zdania, że w kosmosie może istnieć obiekt, który jest tak masywny, że nawet światło, poruszające się z największą znaną nam prędkością, nie mogłoby się z niego wydostać.

To była jedynie teoria, ponieważ musieliśmy poczekać prawie 200 lat, aby dopiero w 1967 roku po odkryciu obiektów mogących spełniać założenia teorii Michell'a oficjalnie można było zacząć używać nazwy czarna dziura, którą zaproponował amerykański fizyk John Wheeler.

Do dziś naukowcom udało się odkryć wiele czarnych dziur i każda kolejna zaskakiwała swoimi właściwościami. Nadal nie potrafimy dokładnie określić czym tak naprawdę są, znamy jednak niektóre ich cechy, świadczące o niezwykłej potędze tego obiektu.

Czarne dziury posiadają tak olbrzymią grawitację, że prędkość ucieczki z nich przekracza prędkość światła. Zakładając, że nie ma nic szybszego od światła, czarne dziury pochłaniają dosłownie wszystko, materię i energię. Dzięki temu czarne dziury są niewidoczne gołym okiem.

Naukowcy określili punkt po przekroczeniu którego nie jest możliwe wydostanie się spod oddziaływania tego obiektu. Granicę tą nazwano horyzontem zdarzeń. Sądzi się, że mają tam miejsce zjawiska, których pojęcie będzie możliwe dopiero w przyszłości.

Początkiem powstawania czarnej dziury jest ostatni etap życia gwiazdy, która jest od kilkudziesięciu do kilkuset razy masywniejsza od Słońca. Następnie dochodzi do eksplozji, którą nazywamy supernową. Po niej gwiazda otrzymuje nazwę neutronowej i ma niewielkie rozmiary, chociaż jej gęstość jest znaczna.

Jeśli masa jest dostatecznie wielka dochodzi do zapadania się obiektu pod wpływem własnego ciężaru, aż wreszcie tworzy się czarna dziura. Kolejne etapy jej powstawania od czasu gwiazdy neutronowej są skąpo opisane, ponieważ wiedza na ten temat obecnie nie jest duża, ale wciąż się rozszerza.

Według niektórych teorii czarna dziura to drzwi do innych wymiarów lub Wszechświatów, może też powodować spowolnienie czasu. Niestety najprawdopodobniej nigdy nie dowiemy się ostatecznie czy to prawda, ponieważ cokolwiek zostanie przez ten obiekt pochłonięte, nie może się już wydostać.

Niewątpliwie czarne dziury to jedne z najbardziej intrygujących obiektów jakie bada współczesna astronomia. Znaczną część wiedzy na ich temat posiadamy od genialnego kosmologa Stephen'a Hawking'a. Poniżej wyjaśnienie badania czarnych dziur językiem Szekspira. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/108054,jak-wykrywamy-czarne-dziury

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe odkrycie pomoże szukać życia w kosmosie

Międzynarodowy zespół naukowców przeanalizował ziemskie światło odbite od Księżyca i wykrył w nim oznaki istnienia życia organicznego na Ziemi. W ten sposób testowano technikę, która może pomóc w szukaniu życia na planetach pozasłonecznych.

nformację na ten temat podało Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO).

Zespół astronomów z Chile, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii przeprowadził za pomocą teleskopu VLT obserwacje tzw. światła popielatego Księżyca. Jest to słaba poświata widoczna na tarczy Księżyca najczęściej, gdy jest on w fazie wąskiego sierpa. Słońce oświetla Ziemię i jego światło jest odbijane przez planetę, trafiając następnie na powierzchnię Księżyca. Tam z kolei zostaje odbite z powrotem przez powierzchnię naszego naturalnego satelity i możemy je dostrzec właśnie jako "światło popielate".

- Wykorzystaliśmy sztuczkę zwaną obserwacjami światła popielatego Księżyca, aby spojrzeć na Ziemię tak, jakby była planetą pozasłoneczną - wyjaśnia Michael Sterzik (ESO), główny autor publikacji, która ukazała się w czwartek w prestiżowym czasopiśmie naukowym "Nature".

Naukowcy analizowali światło popielate w poszukiwaniu wskaźników, które mogą świadczyć o występowaniu na Ziemi życia organicznego. Zespół zastosował nowatorskie podejście i zamiast jedynie analizować dokładny rozkład światła w poszczególnych barwach, zbadał także jego polaryzację.

Polaryzacja światła to sposób ułożenia jego składowych pól elektrycznego i magnetycznego. Gdy światło jest niespolaryzowane, orientacja ta jest losowa, bez preferowanego kierunku. Światło gwiazdy nie jest spolaryzowane, ale odbite przez planetę już tak. Na przykład niektóre kina 3D stosują polaryzację światła do uzyskania efektu trójwymiarowości - obrazy wytworzone różnie spolaryzowanym światłem trafiają do naszego prawego i lewego oka poprzez specjalne okulary.

Przy zastosowaniu tej techniki astronomom udało się wydedukować, że ziemska atmosfera jest częściowo zachmurzona, że część powierzchni planety jest pokryta oceanami oraz - co najważniejsze - że istnieje na niej roślinność. Można było nawet wykryć zmiany w pokrywie chmur i ilości roślinności, gdy w różnym czasie różne obszary Ziemi odbijały światło w kierunku Księżyca.

Wynik testu jest krokiem w kierunku uzyskania przez astronomów technicznych możliwości wykrycia życia na planetach pozasłonecznych, jeżeli istnieje ono gdzieś w kosmosie poza Ziemią. - Na pewno jednak nie szukamy małych zielonych ludzików lub dowodów na życie inteligentne - zaznacza Sterzik.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Niezwykle-odkrycie-pomoze-szukac-zycia-w-kosmosie,wid,14295038,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coraz dłuższe dni na Wenus

Dni na planecie Wenus stają się coraz dłuższe - zauważali zaskoczeni naukowcy. W ostatnich latach Wenus gwałtownie hamowała. Naukowcy zastanawiają się, czy tak będzie już zawsze i czy planeta ta może całkiem przestać obracać się wokół własnej osi.

Danych dostarczyły dwie sondy: pierwsza, amerykański Magellan, robiła zdjęcia w pierwszej połowie lat 90. Wtedy astronomowie ustalili sobie punkty odniesienia - tak jakby postawili wirtualne słupki na powierzchni planety.

Teraz popatrzyli na Wenus znowu - dzięki europejskiej sondzie Venus Express. Francuscy naukowcy z Obserwatorium Paryskiego porównali dane.

Okazało się, że wirtualny słupek przesunął się o 20 kilometrów. Oznacza to, że planeta przez ostatnie lata obracała się wokół własnej osi coraz wolniej i dni stawały się coraz dłuższe. W ciągu ostatnich kilkunastu lat dzień na Wenus wydłużył się o prawie siedem minut.

Według ekspertów przyczyną może być tarcie bardzo gęstej atmosfery o powierzchnię planety.

Astronomowie nie wiedzą, czy będzie tak już zawsze i czy Wenus przestanie się kiedyś kręcić. Modele sugerują jednak, że obserwowane zmiany są cykliczne i planeta za jakiś czas przyspieszy.

http://fakty.interia.pl/nauka/news/coraz-dluzsze-dni-na-wenus,1766521,14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co zobaczymy na niebie w marcu?

Marcowe wieczory będą emocjonujące z uwagi na niecodzienne zbliżenie Wenus i Jowisza oraz wyśmienitą widoczność Merkurego. Ważnym wydarzeniem będzie również powitanie wiosny.

Słońce

Słońce wstąpi 20 marca o godzinie 6:14 w znak Barana rozpoczynając tym samym astronomiczną wiosnę. Długość ekliptyczna Słońca wyniesie 0 stopni.

Księżyc

Pierwsza kwadra (jasna prawa połowa tarczy) 1 marca, 2:22.

Pełnia (tarcza całkowicie oświetlona) 8 marca, 10:40.

Ostatnia kwadra (jasna lewa połowa tarczy) 15 marca, 2:25.

Nów (tarcza niewidoczna) 22 marca, 15:37.

Księżyc znajdzie się najbliżej Ziemi 10 marca o godzinie 10:54, a najdalej od nas 26 marca o 7:05.

Merkury

Na początku miesiąca zapowiada się jedna z dwóch najlepszych wieczornych widoczności Merkurego w tym roku. Jeśli tylko pozwoli na to pogoda, wypatrujmy najbliższej Słońcu planety dość nisko nad zachodnim niebie (gwiazdozbiór Ryb) mniej więcej 45 minut po schowaniu się słonecznej tarczy za horyzont. Drugi raz w tym roku tak dobra widoczność zdarzy się wieczorami dopiero w czerwcu.

Wenus

Wenus pozostanie królową wieczornego nieba. Z biegiem dni będzie coraz lepiej widoczna na zachodnim niebie (gwiazdozbiór Barana). Blisko połowy marca nastąpi wyjątkowe zbliżenie Wenus do Jowisza. 11 marca planety będą się znajdować jedna obok drugiej. Wenus to ta po prawej. Natomiast 13 marca zbliżenie obu planet będzie największe. Wieczory w tych dniach warto sobie zarezerwować na sesję fotograficzną niecodziennego zjawiska. 26 marca wieczorem nieco poniżej Wenus znajdzie się Księżyc tuż po nowiu. Zbliżenie się obu obiektów również będzie duże. Dodatkowo Wenus znajdzie się wtedy w maksimum widoczności, ponieważ jaśnieć będzie najwyżej nad horyzontem.

Mars

Czerwoną Planetę można obserwować przez całą noc. Najlepiej poszukiwać jej wysoko na wschodnim niebie wieczorem (gwiazdozbiór Lwa). 7 marca na prawo od Marsa znajdzie się Księżyc zaledwie pół doby przed pełnią.

Mars w opozycji znajdzie się 3 marca, zaś najbliżej Ziemi dwa dni później. Czerwona Planeta będzie wówczas najjaśniejsza i największa na niebie.

Jowisz

Największa planeta naszego Układu Słonecznego zbliży się wieczorem 11 marca do Wenus. Jowisz będzie tą "gwiazdką" po lewej stronie (gwiazdozbiór Barana). 25 marca krótko po zachodzie Słońca nieco na prawo od Jowisza znajdzie się Księżyc po nowiu. Planetę można podziwiać codziennie mniej więcej do godziny 22:00.

Saturn

Planeta z pierścieniami panuje przez coraz większą część nocy, ale wschodzi krótko przed północą, dlatego najlepiej ją obserwować przed wschodem Słońca na niebie południowo-zachodnim (gwiazdozbiór Panny). 11 marca przed świtem poniżej Saturna ujrzymy Księżyc po pełni.

Pamiętajmy, że planety bardzo łatwo odróżnić od gwiazd, gdyż są nie tylko od nich jaśniejsze, ale i nie migocą.

Meteory

Około 24 marca będziemy mogli zobaczyć jedno z maksimów aktywności roju Wirginid. Ze względu na to, że radiant znajduje się w gwiazdozbiorze Panny, to "spadające" gwiazdy będziemy mogli zaobserwować przez całą noc od południowo-wschodniego po południowo-zachodnie niebo. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110469,co-zobaczymy-na-niebie-w-marcu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024