Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Ta katastrofa jest nieunikniona! Świat może się po tym długo nie pozbierać

To wydarzenie może się przyczynić do jednej z największych - pod względem strat materialnych - katastrof w historii. Jeśli sprawdziłyby się założenia najbardziej sceptycznych naukowców, to w ciągu najbliższych lat Ziemia można zostać doświadczona największą od ponad 150 lat burzą słoneczną. Jest się czego obawiać - wartość strat mogłaby sięgnąć bowiem bilionów dolarów.

Zdaniem ekspertów, wielkość zniszczeń, jaką może wyrządzić prognozowana burza magnetyczna, jest niewyobrażalna. Podczas rozbłysków słonecznych na podobną skalę, do jakich doszło w 1859 r., zniszczone zostały stacje telegraficzne, a w najbardziej rozwiniętych wówczas miejscach na świecie przestały działać sieci elektryczne.

Nietrudno zgadnąć, że gdyby do burzy słonecznej doszło też dziś, straty byłyby znacznie większe. Ich likwidacja mogłaby zająć nawet dziesięciolecia - poinformował dziennik "Daily Mail", powołując się na opinie ekspertów.

Na całym świecie uszkodzone zostałyby stacje transformatorowe, a setki milionów ludzi na całym świecie zostałyby pozbawione dostępu do energii elektrycznej.

"Długoterminowa przerwa w dostawie prądu spowodowałaby zakłócenia w transporcie, komunikacji, bankowości i systemie finansów" - można przeczytać w sprawozdaniu National Research Council. "Może także doprowadzić do załamania się systemu dystrybucji wody z powodu awarii pomp, a także do zniszczenia zapasów produktów spożywczych oraz medykamentów z powodu awarii systemów chłodzenia".

Specjaliści oszacowali, że tylko w pierwszym roku po takiej gigantycznej burzy elektromagnetycznej, straty mogłyby sięgnąć 1-2 bilionów dolarów.

Prawdopodobieństwo wystąpienia w kolejnej dekadzie burzy słonecznej na skalę taką, jak ta z 1856 r., oszacowane zostało na 12 procent.

http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,page,2,title,Ta-katastrofa-jest-nieunikniona-Swiat-moze-sie-po-tym-dlugo-nie-pozbierac,wid,14299841,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe zjawisko - Mars w opozycji

W nocy z 3 na 4 marca Mars znajdzie się w opozycji, co oznacza, że zajmie pozycję na niebie dokładnie po przeciwnej stronie niż Słońce. Dzięki temu będziemy mieli idealne warunki do podziwiania tej planety.

Mówiąc, że planeta zewnętrzna znajduje się w opozycji rozumiemy przez to taką sytuację, w której Słońce, Ziemia i planeta znajdują się prawie w jednej linii, a planeta świeci w odległości 180 stopni od Słońca, a więc po dokładnie przeciwnej stronie nieba niż nasza dzienna gwiazda. Co więcej, planetę od Ziemi dzieli wtedy odległość najmniejsza albo bliska najmniejszej, a więc warunki do jej obserwacji są najlepsze.

Czerwona Planeta świeci obecnie w konstelacji Lwa z blaskiem -1.2 wielkości gwiazdowych, a więc prawie takim jak najjaśniejsza gwiazda nieba Syriusz. Wieczorem, około godziny 19 naszego czasu, widać ją niespełna 20 stopni nad wschodnim horyzontem. Około północy znajdziemy ją w górowaniu, prawie 50 stopni nad południowym horyzontem.

Średnica tarczy Marsa sięga 14 sekund łuku - to już całkiem sporo.

Dysponując teleskopem o obiektywie klasy 10-30 cm, jesteśmy w stanie zobaczyć szczegóły na powierzchni Czerwonego Globu, choćby takie jak białe czapy polarne.

To, że opozycja wypada w nocy z 3 na 4 marca nie oznacza, że na obserwacje warto wyjść tylko tej nocy. Zmiany jasności i rozmiarów tarczy Marsa są na tyle małe, że kilka dni przed opozycją czy kilka dni po niej planeta wygląda praktycznie tak samo, a warunki do jej obserwacji są prawie identyczne. Dlatego jeśli w nocy z 3 na 4 marca pogoda nie dopisze, można wyjść na obserwacje każdej innej pogodnej nocy w okolicach tej daty.

Gdyby orbity planet były okręgami, każda opozycja wyglądałaby tak samo. Orbity są jednak elipsami, więc pomiędzy jedną opozycją, a drugą potrafią występować zauważalne różnice. Jeśli chodzi o planety, jedną z najbardziej eliptycznych orbit w Układzie Słonecznym ma Mars. W jego przypadku opozycje potrafią tak mocno różnić się od siebie, że rozróżniamy zwykłe opozycje, które występują co około 780 dni, oraz tzw. Wielkie Opozycje występujące raz na kilkanaście lat.

Ostatnio Mars był w opozycji 29 stycznia 2010 roku, a w Wielkiej Opozycji 27 sierpnia 2003 roku. Ta ostatnia Wielka Opozycja była wyjątkowo korzystna, bo dystans dzielący nas od Czerwonej Planety wynosił tylko 55.758 milionów kilometrów. Była to najmniejsza odległość Ziemia-Mars w ostatnich 60 tysiącach lat! Na następnie prawie tak samo bliskie przejście trzeba przyjdzie poczekać do 29 sierpnia 2287 roku. Najbliższa Wielka Opozycja czeka nas jednak znacznie wcześniej, bo już 27 lipca 2018 roku, kiedy to Mars znajdzie się w odległości 57.77 milionów km.

Zanim dojdzie do tych wszystkich wydarzeń czeka nas zwykła opozycja Marsa, do której dojdzie w nocy z 3 na 4 marca 2012 roku. Choć odległość dzieląca nas od Czerwonej Planety będzie wynosić 100 milionów kilometrów, a więc prawie dwa razy więcej niż podczas Wielkich Opozycji, to i tak najbliższe dni to doskonały czas do podziwiania Marsa.(PAP)

aol/ tot/

http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Niezwykle-zjawisko-Mars-w-opozycji,wid,14300114,wiadomosc.html?smg4sticaid=6e055

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: w kierunku Ziemi pędzi potężna asteroida

Specjaliści z amerykańskiej agencji kosmicznej NASA ostrzegają: jeśli ma nastąpić Armagedon, to może się to stać w roku 2040.

Wtedy bowiem, jak to właśnie wyliczyli naukowcy, może uderzyć w Ziemię potężna asteroida. Dlatego też poza dokładnymi obserwacjami zlecono już wielu międzynarodowym zespołom badaczy przystąpienie do prac, których celem ma być zapobieżenie możliwej katastrofie. Czasu na badania i opracowanie środków zapobiegawczych przed uderzeniem asteroidy nie jest wbrew pozorom tak dużo, bo ustalono już nawet dokładny termin upadku asteroidy, to 5 lutego 2040 roku.

Rozmiary asteroidy, która ma nam zagrażać, są naprawdę imponujące. Ma ona około 250 metrów szerokości. Badacze, którzy wykryli asteroidę, nazwali ją 2011 AG5 i jest ona teraz cały czas pod lupą międzynarodowych obserwatorów. A wszystko to po to, by znaleźć jakiś sposób na odwrócenie niebezpieczeństwa.

Z symulacji przeprowadzonej przez naukowców wynika, że uderzenie tej asteroidy w wielkie miasto wywołałoby śmierć milionów ludzi. Naukowcy przypominają w tym momencie, że asteroida, której potężne uderzenie 65 milionów lat temu doprowadziło do zagłady dinozaurów na naszej planecie, była tylko nieznacznie większa od wspomnianej 2011 AG5.

Z zarejestrowanej do tej pory trajektorii lotu asteroidy wynika, że najlepszy czas do jej obserwacji właśnie nadchodzi, będą to lata 2013?2016. I to wtedy najlepsze teleskopy powinny uchwycić ją, by potem na podstawie zdjęć analizować jej skład, a tym samym starać się wynaleźć sposób na pokonanie tego zagrożenia.

Rozpatrywane w tej chwili możliwości są jednak ograniczone. Nie było jeszcze operacji, która miałaby zapobiec takiej tragedii.

Z jednej więc strony myśli się o wytworzeniu w momencie przelatywania asteroidy blisko Ziemi bardzo silnego pola elektromagnetycznego, które pozwoliłoby na zmianę toru jej lotu. To jednak, jak podpowiadają naukowcy, zadanie iście karkołomne, nie wiadomo nawet, czy technicznie jest ono w tej chwili możliwe do wykonania.

Dlatego rozpatruje się bardziej dostępne, choć też jeszcze nieprzetestowane rozwiązanie, a mianowicie uderzenie w asteroidę ładunkami jądrowymi. Po takim spotkaniu rozpadłaby się ona na tysiące mniejszych kawałków, tym samym przestałaby zagrażać naszej planecie. Przechodząc bowiem przez gęste warstwy atmosfery, pozostałości po asteroidzie uległyby po prostu spaleniu.

W roku 2023, jak się ocenia, asteroida ma przelecieć w dość niedużej odległości od Ziemi i wtedy można będzie dokonać ostatecznych pomiarów. Naukowcy z NASA wykreśliliby prawdopodobną trajektorię jej lotu w roku 2040.

Tymczasem, jak również wskazują badacze z NASA, mamy na głowie kolejny i to nieco bliższy problem. Oto w roku 2036 niebezpiecznie blisko Ziemi ma przelecieć asteroida Aphophis, której wielkość to pół boiska do piłki nożnej. Niektórzy mówią, że może spaść na Ziemię.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,NASA-w-kierunku-Ziemi-pedzi-potezna-asteroida,wid,14299082,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nocy z soboty na niedzielę Mars będzie w opozycji

W nocy z 3 na 4 marca Mars znajdzie się w opozycji - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.

Mówiąc, że planeta zewnętrzna znajduje się w opozycji rozumiemy przez to taką sytuację, w której Słońce, Ziemia i planeta znajdują się prawie w jednej linii, a planeta świeci w odległości 180 stopni od Słońca, a więc po dokładnie przeciwnej stronie nieba niż nasza dzienna gwiazda. Co więcej, planetę od Ziemi dzieli wtedy odległość najmniejsza albo bliska najmniejszej, a więc warunki do jej obserwacji są najlepsze.

Gdyby orbity planet były okręgami, każda opozycja wyglądałaby tak samo. Orbity są jednak elipsami, więc pomiędzy jedną opozycją, a drugą potrafią występować zauważalne różnice. Jeśli chodzi o planety, jedną z najbardziej eliptycznych orbit w Układzie Słonecznym ma Mars. W jego przypadku opozycje potrafią tak mocno różnić się od siebie, że rozróżniamy zwykłe opozycje, które występują co około 780 dni, oraz tzw. Wielkie Opozycje występujące raz na kilkanaście lat.

Ostatnio Mars był w opozycji 29 stycznia 2010 roku, a w Wielkiej Opozycji 27 sierpnia 2003 roku. Ta ostatnia Wielka Opozycja była wyjątkowo korzystna, bo dystans dzielący nas od Czerwonej Planety wynosił tylko 55.758 milionów kilometrów. Była to najmniejsza odległość Ziemia-Mars w ostatnich 60 tysiącach lat! Na następnie prawie tak samo bliskie przejście trzeba przyjdzie poczekać do 29 sierpnia 2287 roku. Najbliższa Wielka Opozycja czeka nas jednak znacznie wcześniej, bo już 27 lipca 2018 roku, kiedy to Mars znajdzie się w odległości 57.77 milionów km.

Zanim dojdzie do tych wszystkich wydarzeń czeka nas zwykła opozycja Marsa, do której dojdzie w nocy z 3 na 4 marca 2012 roku. Choć odległość dzieląca nas od Czerwonej Planety będzie wynosić 100 milionów kilometrów, a więc prawie dwa razy więcej niż podczas Wielkich Opozycji, to i tak najbliższe dni to doskonały czas do podziwiania Marsa.

Czerwona Planeta świeci obecnie w konstelacji Lwa z blaskiem -1.2 wielkości gwiazdowych, a więc prawie takim jak najjaśniejsza gwiazda nieba Syriusz. Wieczorem, około godziny 19 naszego czasu, widać ją niespełna 20 stopni nad wschodnim horyzontem. Około północy znajdziemy ją w górowaniu, prawie 50 stopni nad południowym horyzontem.

Średnica tarczy Marsa sięga 14 sekund łuku - to już całkiem sporo.

Dysponując teleskopem o obiektywie klasy 10-30 cm, jesteśmy w stanie zobaczyć szczegóły na powierzchni Czerwonego Globu, choćby takie jak białe czapy polarne.

To, że opozycja wypada w nocy z 3 na 4 marca nie oznacza, że na obserwacje warto wyjść tylko tej nocy. Zmiany jasności i rozmiarów tarczy Marsa są na tyle małe, że kilka dni przed opozycją czy kilka dni po niej planeta wygląda praktycznie tak samo, a warunki do jej obserwacji są prawie identyczne. Dlatego jeśli w nocy z 3 na 4 marca pogoda nie dopisze, można wyjść na obserwacje każdej innej pogodnej nocy w okolicach tej daty.

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/w-nocy-z-soboty-na-niedziele-mars-bedzie-w-opozycj,1,5045166,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazdy obiegające się w ciągu 5 minut

Czy możliwe jest istnieje gwiazd, które znajdowałyby się na tyle blisko siebie, aby obrót wokół wspólnego środka zajmował im jedynie 5 minut? Dowód na to zyskaliśmy 13 lat temu, ale na ostateczne potwierdzenie poczekamy kolejne 6 lat.

W 1999 roku naukowcy za pomocą satelity ROSAT odkryli układ podwójny gwiazd, które znajdowały się tak blisko siebie iż na obrazie rentgenowskim niemal się ze sobą zlewały.

Dopiero po ponad 10 latach obserwacji udało się odkryć tajemnicę tego niezwykłego układu. Do kolejnych, znacznie dokładniejszych pomiarów, wykorzystano teleskop Keck I na Hawajach.

Astronomowie zmierzyli przesunięcie linii widmowych i wówczas okazało się, że obie gwiazdy krążą z gigantyczną prędkością. Jeden obrót wokół wspólnego środka zajmuje im jedynie 5,4 minuty.

Naukowcy od razu uznali ten układ za najmniejszy podwójny w historii odkryć astronomicznych. W jaki sposób dwie gwiazdy będące białymi karłami mogą krążyć z taką szybkością? Naukowcy przez wiele lat się nad tym głowili.

Z fizycznego punktu widzenia gwiazdy musiałyby się znajdować bardzo blisko siebie, ale czy to w ogóle możliwe? Okazuje się, że odległość między nimi to zaledwie 10 tysięcy kilometrów. Raczej bliżej gwiazdy nie mogłyby się znajdować, ponieważ doszłoby do ich rozerwania przez siły grawitacyjne.

Jednocześnie im mniejsza jest odległość między gwiazdami, tym większa jest emisja fal grawitacyjnych. W ten sposób układ HM Cancri jest najprawdopodobniej największym emitentem tego typu fal w zbadanej dotąd części Wszechświata.

Naukowcy chcieliby się jeszcze dokładniej przyjrzeć obu gwiazdom za pomocą dopiero budowanych we współpracy NASA i ESA satelitów LISA. Około 2018 roku dowiemy się jak wyglądają zaburzenia czasoprzestrzeni w tym układzie dwóch białych karłów.

Dodajmy, że w białe karły gwiazdy zmieniają się pod sam koniec swej ewolucji. Następnie odrzucają swoje zewnętrzne warstwy przybierając postać mgławicy planetarnej. www.twojapogoda.pl

Artystyczna wizja dwóch białych karłów obiegających się nawzajem.

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110480,gwiazdy-obiegajace-sie-w-ciagu-5-minut

post-36-137699828203_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na księżycu Dione odkryto tlen

Dione, jeden z księżyców Saturna, zaskoczył naukowców. Być może jest znacznie ciekawszym celem obserwacji niż będące ostatnio na topie Europa i Tytan. Dlaczego? Z powodu śladów tlenu.

Zazwyczaj to Europa i Tytan, dwa księżyce Jowisza i Saturna, podawane jest przez astronomów jako najbardziej obiecujące miejsca dla pozaziemskiego życia w naszym Układzie Słonecznym.

Tym razem jednak to Dione, inny z satelitów Saturna, wzbudził wielkie zainteresowanie po tym jak odnaleziono na nim ślady tlenu.

Dokonali tego naukowcy analizujący dane z sondy Cassini, która przeleciała obok Dione 2 lata temu. Odkrycie to wspiera teorię mówiącą, że wszystkie księżyce Saturna i Jowisza posiadają coś na kształt tlenowej atmosfery.

Dione, mimo śladów tlenu, najprawdopodobniej nie posiada na swojej powierzchni wody, dlatego raczej żadnego życia tam nie odnajdziemy.

To nie tyczy się jednak pozostałych księżyców dwóch gazowych olbrzymów naszego Układu Słonecznego. Dodatkowo odkrycie jest istotne bo wskazuje na ciekawy proces na tych satelitach, silnie naładowane cząstki wydzielane przez planety rozdzielają wodę na księżycach na wodór i tlen.

Odkryta na powierzchni Dione warstwa tlenu jest tak cienka, że naukowcy postanowili określić ją mianem egzosfery, a nie atmosfery. Enceladus, siostrzany księżyc Dione, najprawdopodobniej posiada płynny ocean pod swoją zamarzniętą powierzchnią. Tak samo jak Europa, Kalisto i Ganimedes, czyli księżyce Jowisza.

Tytan, który jest największym z satelitów Saturna, posiada atmosferę składającą się głównie z azotu i metanu w czym bardzo przypomina Ziemię w pierwszych latach jej istnienia (jest on w dodatku tylko około 2 razy mniejszy od Ziemi).

Zdaniem naukowców, ogrzanie dalszych stref Układu Słonecznego doprowadziłoby do przerodzenia Tytana w drugą Ziemię. NASA już planuje wysłanie tam lądownika, który mógłby dokładniej go zbadać. www.twojapogoda.pl

Dione, jeden z księżyców Saturna. Dane NASA.

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110485,na-ksiezycu-dione-odkryto-tlen

post-36-137699828252_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy badają olbrzymie kostki lodu

Naukowcy poinformowali o niezwykłych zjawiskach zachodzących na planecie karłowatej Haumea, która znajduje się w Pasie Kuipera, daleko za orbitą Plutona. Obiekt może być kosmiczną "kostką lodu".

Naukowcy, którzy zajmują się badaniem najdalszych nam obiektów w Układzie Słonecznym, wciąż są przez nie zaskakiwani.

Ich szczegółowe badanie może sprawić, że lepiej poznamy historię kolizji obiektów we wczesnym okresie naszego Układu Słonecznego.

Haumea jest oddalona od Słońca aż o 6,5 miliarda kilometrów, a więc jeden pełny obieg wokół Słońca zajmuje jej prawie 285 lat.

Badaczy najbardziej zaskakuje jednak szybkość obrotu tej planety karłowatej wokół własnej osi. Doba trwa tam zaledwie 2 godziny, najkrócej ze wszystkich obiektów w Układzie Słonecznym.

Naukowcy wcześniej sądzili, że jest ona dwa razy dłuższa, lecz kiedy okazało się, że jasność Haumea zmniejsza się i zwiększa o 25 procent w ciągu 2 godzin, trzeba było zrewidować wcześniejsze odkrycia.

Obrót jest tak gwałtowny, że Haumea jest spłaszczona na równiku i nie przypomina swym kształtem piłki, lecz cygaro. Zaskakująca jest nie tylko Haumea, lecz również jej dwa księżyce. Sądzi się, że są one efektem kolizji Haumea z innymi obiektami, stąd też ich nazwa.

Haumea to hawajska bogini rodzicielka, zaś Hi'iaka i Namaka to bóstwa z niej zrodzone. Pewne jest, że na tych niezwykłych światach znajduje się woda w postaci lodu, co dla obiektów z pasa Kuipera nie jest niczym niezwykłym.

Natomiast zupełnie nie wiemy z czego te obiekty się składają, czy mają żelazne jądro. Naukowcy zamierzają badać te kosmiczne kostki lodu, aby lepiej zrozumieć procesy zachodzące w najdalszych częściach Układu Słonecznego. Nigdzie indziej nie można się dowiedzieć tak wielu istotnych dla nas rzeczy. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/110492,naukowcy-badaja-olbrzymie-kostki-lodu

post-36-137699828337_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wokół Księżyca pojawiła się obrączka

W ostatnie wieczory mogliśmy ujrzeć nietypowe zjawisko. Wokół Księżyca pojawił się olbrzymi pierścień. Nasi czytelnicy uwiecznili to na zdjęciach. Zobaczcie sami.

W ostatnich dniach wieczorami po niebie wędrowały chmury piętra średniego i wysokiego o nazwie cirrostratus, które składają się z kryształów lodu na których załamują się promienie słoneczne docierające od strony Księżyca.

Dzięki temu wokół naszego satelity pojawił się olbrzymi pierścień. Na zewnątrz niego widoczne były delikatne chmury, natomiast wewnątrz niego niebo było wyraźnie ciemniejsze.

Halo najczęściej widoczne jest wokół Słońca, ale udaje się też je zaobserwować wokół Księżyca, kiedy ten znajduje się w pobliżu pełni. W porównaniu do słonecznego halo księżycowe powstaje w nieco bardziej skomplikowany sposób.

Jest ono spowodowane załamaniem i odbiciem światła słonecznego na kryształkach lodu z których składają się chmury wysokiego piętra wiszące na wysokości od 6 do 12 kilometrów.

W przypadku halo księżycowego promienie świetlne nie pochodzą bezpośrednio ze Słońca, lecz odbijają się od Księżyca i dopiero wówczas docierają do ziemskiej atmosfery. Dlatego też zjawisko halo jest mniej intensywne niż w przypadku halo słonecznego.

Zobaczcie to niesamowite zjawisko nad naszymi głowami w ostatnie mroźne wieczory, uwiecznione na zdjęciach przez naszych czytelników z zachodniej części Polski, choć było ono widoczne także w innych regionach. www.twojapogoda.pl

Fot. Krzysztof Kipran, Bobowicko k. Międzyrzecza w woj. lubuskim dla TwojaPogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/110497,wokol-ksiezyca-pojawila-sie-obraczka

post-36-137699828416_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już pewne. Dziś Słońce ?uderzy? w Ziemię!

Naukowcy nie mają wątpliwości ? z miesiąca na miesiąca i z tygodnia na tydzień robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Niepokój ekspertów wywołany jest przez niestabilną sytuację na Słońcu. Burze, które mają miejsce na centralnej gwieździe naszego układu, stwarzają też poważne zagrożenie dla Ziemi. Z kolejnymi - wystrzelonymi ze Słońca - obłokami plazmy zostaniemy skonfrontowani jeszcze dziś! Czy powinniśmy się czegoś obawiać?

Tym razem winowajcą całego zamieszania jest plama AR1429. To właśnie z niej pochodzi materia, która pędzi w kierunku naszej planety. Badacze podkreślają, że jeszcze we wtorek pokłady plazmy oraz naładowanych cząsteczek znajdą się w pobliżu Ziemi ? poinformował serwis space.com.

Rozbłysk, który niedawno odnotowano, a który może wyrządzić niemałe szkody na Ziemi, został przyporządkowany do kategorii X1.1. Oznacza to, że mamy do czynienia z wybuchem sklasyfikowanym w kategorii uwzględniającej najsilniejsze zjawiska tego typu. Wybuchy należące do klasy X uznawane są za najbardziej destrukcyjne. Nieco mniej groźne są wybuchy klasy M, a najsłabsze szeregowane są w kategorii C.

Zagrożenie jest na tyle poważne, że naukowcy ze Space Weather Prediction Center ogłosili alarm, który będzie trwał przez cały wtorek oraz środę. Mimo że plazma oraz naładowane cząsteczki nie są skierowane wprost na nas, eksperci uważają, że jest się czego obawiać. Tzw. koronalny wyrzut masy, który spowodował, że ze Słońca wyzwolone zostały olbrzymie pokłady materii, może doprowadzić do naruszenia naturalnego pola magnetycznego, które ochrania Ziemię.

Jak to się zakończy dla nas? Konsekwencje mogą być bolesne. Dojść może m.in. do uszkodzenia satelitów, przerw w dostawie prądu oraz problemów z łącznością. Wszystkie te bolączki stać się mogą udziałem ludzi na całym świecie.

?Do erupcji takich dochodzi, gdy olbrzymie struktury magnetyczne na Słońcu tracą swoją stabilność i nie mogą być dłużej utrzymywane przez olbrzymie pole magnetyczne" - tłumaczy dr Lucie Green z Mullard Space Science Laboratory.

To dopiero początek. Będzie jeszcze gorzej

W najbliższym czasie powinniśmy się spodziewać kolejnych bardzo silnych rozbłysków. Dopiero w przyszłym roku przypadnie bowiem szczyt w 11-letnim cyklu aktywności Słońca. Zdaniem specjalistów z NASA, rok 2013 będzie najgorszy pod względem ilości rozbłysków oraz plam słonecznych, które wygenerują olbrzymie promieniowanie. W efekcie, mieszkańcy Błękitnej Planety będą narażeni na częste zaniki napięcia w sieciach elektrycznych. Wg najczarniejszych scenariuszy, przerwy w dostawie prądu będą sięgać nawet kilku miesięcy.

Zdaniem naukowców, w najbliższym czasie życie na Ziemi może zostać wywrócone do góry nogami. Posłuszeństwa odmówią bowiem urządzenia, których działanie uzależnione jest od sprawności satelitów krążących wokół Ziemi. Możemy zapomnieć o szybkiej, wygodnej podróży samochodem i kontrolowaniu trasy za pomocą aparatury GPS. Należy się także przygotować na poważne utrudnienia w podróżach samolotem i na zaburzenia w działaniu komunikacji radiowej.

Z takiego obrotu spraw cieszą się jedynie miłośnicy obserwacji nieba. Burze słoneczne będą powodować bowiem regularne pojawianie się zorzy polarnej. Kiedy niebo jest bezchmurne, w niektórych regionach Ziemi można się spodziewać spektakularnych efektów.

http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,page,2,title,To-juz-pewne-Dzis-Slonce-uderzy-w-Ziemie,wid,14309238,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planeta, której nie widział Kopernik

Niektórzy najwięksi astronomowie nigdy nie widzieli Merkurego, ponieważ na niebie bardzo często znajduje się zbyt blisko słońca. Dlatego też zachęcamy do obserwacji, bo jego widoczność najbliższych wieczorów będzie bardzo korzystna.

Merkury jest obecnie jedną z trzech najjaśniejszych planet, które można zobaczyć na wieczornym niebie nad zachodnim horyzontem.

Planeta znajduje się bardzo blisko słońca i tylko kilka razy w roku oddala się od niego na tyle, aby można ją było ujrzeć albo tuż po zachodzie, albo przed wschodem słońca.

Obecnie mamy jedną z dwóch w tym roku szans na zobaczenie Merkurego wieczorem. Wystarczy tylko przejść się na otwartą przestrzeń, gdzie nic nie będzie nam przysłaniać zachodniego horyzontu.

Mniej więcej 45 minut po oficjalnym zachodzie słońca planeta znajduje się w strefie rozjaśnienia nieba. Łatwiej ją odnaleźć wiedząc, że powinna być widoczna w pobliżu linii, którą poprowadzimy łącząc Jowisza i Wenus, czyli dwie jasne planety "świecące" powyżej.

Szczególnie do poszukiwań Merkurego powinien nas zachęcić fakt, że część największych astronomów nigdy nie widziało tej planety. Wśród nich zgodnie z legendą miał się znajdować nawet sam Mikołaj Kopernik. Poniżej zdjęcia Merkurego przesłane przez naszych czytelników. Jedno z nich ułatwi odnalezienie tej planety. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110498,planeta-ktorej-nie-widzial-kopernik

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce wyrzuciło tony plazmy

W nocy na powierzchni Słońca doszło do olbrzymiego rozbłysku. W przestrzeń kosmiczną wyemitowane zostały znaczne ilości plazmy, która zmierza w kierunku Ziemi. Co to oznacza dla mieszkańców naszej planety?

Aktywność słoneczna wzrasta i to gwałtownie. Na powierzchni naszej dziennej gwiazdy pojawiły się trzy kompleksy plam. Jeden z nich jest szczególnie duży.

Mowa o grupie plam oznaczonej numerem 1429. O godzinie 1:28 czasu polskiego doszło w niej do emisji promieniowania rentgenowskiego i wyrzutu masy klasy X5.

W przestrzeń kosmiczną zostały wyemitowane olbrzymie ilości wiatru słonecznego, czyli tzw. plazmy obfitującej w naładowane cząstki.

Z uwagi na to, że plama znajduje się w lewej górnej części słonecznej tarczy, to część plazmy skierowana została ku Ziemi. Pędzi ona w naszym kierunku z niebagatelną prędkością milionów kilometrów na godzinę.

Zazwyczaj dotarcie do ziemskich biegunów magnetycznych zajmuje im od 2 do 3 dób, a więc pierwsze cząstki zaczną wywoływać zorze polarne już jutro.

Nie oczekujmy jednak tego zjawiska w Polsce, ponieważ wyrzut masy nie był skierowany bezpośrednio ku Ziemi, a więc jeśli dotrze do nas wiatr słoneczny, to w niedużych ilościach. Zorze mogłyby się pojawić tylko na wysokich szerokościach geograficznych, a więc w północnej Skandynawii, na Syberii, w Kanadzie i na Alasce.

Plama 1429 wciąż jest aktywna, a prognozy wskazują na 80-procentowe prawdopodobieństwo kolejnego wybuchu klasy M i 30-procentowe klasy X. Bardzo możliwe, że za kilka dni, gdy kompleks znajdzie się w środkowej części słonecznej tarczy, dojdzie do kolejnego rozbłysku i wówczas czoło wiatru słonecznego zostanie skierowane centralnie ku Ziemi.

Oczywiście ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony zorza mogłaby być widoczna na większym obszarze, być może także w Polsce. Z drugiej jednak strony w zagrożeniu znajdą się pasażerowie samolotów, łączność satelitarna i sieć energetyczna. www.twojapogoda.pl

Rozbłysk klasy X5 z plamy 1429. Dane: NASA / SDO.

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110505,slonce-wyrzucilo-tony-plazmy

post-36-13769982882_thumb.png

post-36-137699828833_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największa od 5 lat erupcja na Słońcu uderzy w Ziemię

Poczynając od czwartku Ziemię zaczną bombardować naładowane cząstki wyrzucone w przestrzeń przez największy od 5 lat wybuch na Słońcu - poinformowały władze amerykańskie.

Erupcja, która nastąpiła we wtorek wieczorem, była na tyle silna, że może zakłócić łączność satelitarną, działanie urządzeń GPS i sieci przesyłowych energii elektrycznej.

Przewoźnikom lotniczym zalecono zmianę tras ich samolotów tak, aby nie przebiegały nad rejonami polarnymi. Zdaniem agencji NASA, astronauci przebywający w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nie powinni być zagrożeni.

Według amerykańskiej Administracji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA), skutki erupcji zaczną być odczuwalne poczynając od czwartku, od godz. 13 czasu polskiego i potrwają aż do piątku.

- Naładowane cząstki uderzą w Ziemię z szybkością 6,44 mln km/godz. i wywołają wyjątkowo spektakularne zorze polarne, które powinny być najlepiej widoczne w Azji Środkowej - powiedział Joseph Kunches z NOAA. Dodał, że obecna burza na Słońcu jest prawdopodobnie najsilniejsza od grudnia 2006 r.

Organizmy żywe na Ziemi chronione są przed wybuchami na Słońcu przez pole magnetyczne naszej planety.

- Nasilenie erupcji na Słońcu - ostatnia miała miejsce 23 stycznia - jest normalnym zjawiskiem związanym z 11-letnim cyklem jego aktywności, którego najbardziej intensywny okres powinien przypaść na rok 2013 - powiedział rzecznik NASA.

Okresy wzmożonej aktywności następują na przemian z okresami "uśpienia" Słońca.

http://fakty.interia.pl/nauka/news/najwieksza-od-5-lat-erupcja-na-sloncu-uderzy-w-ziemie,1769401,14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CERN bliżej rozwiązania zagadki antymaterii

Naukowcy z CERN znaleźli sposób na zbadanie ewentualnych różnic między atomami wodoru a ich odpowiednikami złożonymi z antymaterii. Takie porównanie pomoże wyjaśnić dlaczego cała antymateria przepadła, a nasz wszechświat jest złożony tylko z materii.

Ukazała się w "Nature" praca, która zawiera wyniki badań eksperymentu ALPHA, trwającego w ośrodku badawczym CERN pod Genewą. Jego celem jest dokonanie pomiarów widma światła, emitowanego przez atomy antywodoru.

Fizycy z zespołu ALPHA wytwarzają atomy antywodoru, składające się z antyprotonów i pozytonów (antymaterialnych odpowiedników elektronów). Znaleźli też sposób na to, aby przetrzymywać antymaterię w pułapkach magnetycznych, przez stosunkowo długi czas, chroniąc je przed kontaktem ze zwykłą materią i anihilacją. W czerwcu ubiegłego roku przedstawiciele grupy ALPHA poinformowali, że są w stanie utrzymać antywodór w pułapce przez około 1000 sekund.

Ogłosili, że znaleźli sposób, aby uzyskać pomiar widma antywodoru.

Zwykły wodór bada się naświetlając atomy, przez co wzbudzają się one, czyli elektrony obiegające proton przeskakują na wyższe orbity. Później atom "stygnie", emitując nieco światła. Częstotliwość rozchodzenia się tego światła tworzy charakterystyczne widmo, które można zmierzyć. Zgodnie z podstawowymi założeniami fizyki, antywodór powinien emitować światło o identycznym widmie. I to właśnie chcą sprawdzić członkowie zespołu ALPHA.

- Wodór jest najpowszechniej występującym pierwiastkiem we wszechświecie i wyjątkowo dobrze znamy jego budowę. Teraz możemy ostatecznie zacząć odkrywać prawdę o antywodorze. Czy się różnią? Z pewnością możemy powiedzieć, że czas pokaże - powiedział rzecznik eksperymentu ALPHA Jeffrey Hangst.

W opublikowanej w środę pracy, uczeni napisali, że udało im się dokonać pierwszych pomiarów widma antywodoru. Atomy antymaterii uwięzione były w złożonej pułapce, wytwarzającej pole magnetyczne odpowiednio dopasowane do biegunów magnetycznych andywodoru. Po naświetleniu mikrofalami o precyzyjnie dobranej częstotliwości, bieguny magnetyczne atomów zmieniają się, co uwalnia antymaterię z pułapki. Kiedy to się dzieje, antywodór napotyka zwykłą materię i anihiluje, pozostawiając charakterystyczny ślad w detektorach, otaczających pułapkę. Umożliwia to rejestrację emisji tej dodatkowej energii, którą dostarczono atomom przez naświetlanie.

Jednocześnie te pomiary pokazują, że przez naświetlanie można zmienić wewnętrzne właściwości antywodoru, podobnie jak robi się to ze zwykłym wodorem. W najbliższej przyszłości zespół ALPHA będzie pracował nad udoskonaleniem pomiarów z użyciem mikrofal i rozpocznie równoległe pomiary z użyciem światła laserowego.

Antymateria to fenomen znany fizykom od dziesięcioleci. Każda cząstka elementarna ma swój anty-odpowiednik, który zasadniczo różni się od niej tym, że ma ładunek elektryczny o przeciwnym znaku. Czyli antyproton jest cząstką o masie i innych własnościach protonu, ale o ujemnym ładunku, zaś antyelektron (inaczej pozyton) ma masę elektronu, ale ładunek dodatni. Mówi się też, że cząstka i anty-cząstka są swoimi lustrzanymi odbiciami.

Jednak cząstki i anty-cząstki nie żyją ze sobą w przyjaźni. Gdy cząstka antymaterii zetknie się ze swoją bliźniaczą cząstką materii, to obie ulegają anihilacji, czyli znikają zamieniając się w fotony - czystą energię. Ta własność antymaterii została wykorzystana przez autora powieści "Anioły i demony" Dana Browna, który opisał ładunek wybuchowy, składający się z małego pojemnika z antymaterią, której siła anihilacji mogła zniszczyć Watykan.

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/cern-blizej-rozwiazania-zagadki-antymaterii,1,5050375,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Superpełnia Księżyca zatopiła Titanica?

Góra lodowa z którą 100 lat temu zderzył się Titanic była ostatnim elementem całego łańcucha zdarzeń, który doprowadził do zatonięcia statku. Co ciekawe źródło było pochodzenia kosmicznego.

W nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku przy południowo-wschodnich wybrzeżach kanadyjskiej Nowej Fundlandii zatonął statek pasażerski Titanic.

Najbardziej powszechną teorią określającą przyczynę katastrofy liniowca i śmierci 1,5 tysiąca ludzi było zderzenie się jednostki z górą lodową.

Do dziś jednak nie znana była odpowiedź na pytanie, skąd wzięła się bryła lodu w Atlantyku na tej szerokości geograficznej, gdzie zazwyczaj w kwietniu woda jest zbyt ciepła, aby mogła się utrzymać.

Naukowcy od dawna analizowali kilka różnych teorii, ale żadna nie była dość poparta dowodami. Okazuje się, że przyczyna pojawienia się góry lodowej w tym miejscu o tej porze roku może wcale nie być związana z pogodą i klimatem, lecz z astronomią.

Nową teorię przedstawił właśnie fizyk z Uniwersytetu Teksańskiego. 4 stycznia 1912 roku Księżyc znalazł się najbliżej Ziemi od 1,4 tysiąca lat.

Księżycowa tarcza była więc wyjątkowo jasna i duża. Nie pozostało to bez znaczenia dla naszej planety, ponieważ siła grawitacji wyzwoliła dużo większe niż zazwyczaj pływy morskie. Jednym z miejsc, które najdotkliwiej to odczuły, były wybrzeża Grenlandii.

Przypływy a następnie odpływy spowodowały, że od wyspy zaczęły się odrywać olbrzymie góry lodowe. Liczba ich dryfujących po wodach północnego Atlantyku była zastraszająca. Jednak z powodu braku satelitów i jakichkolwiek innych narzędzi obserwacyjnych, nikt nie wiedział, że wody oceanu stały się prawdziwym "polem minowym".

Po trzech miesiącach od superpełni Księżyca góry lodowe rozprzestrzeniły się niemal po całym północnym Atlantyku, zwłaszcza jednak najliczniej opływając wody okolic Nowej Fundlandii i Nowej Szkocji. Tymczasem 10 kwietnia punktualnie w południe Titanic wypłynął w swój dziewiczy rejs z angielskiego Southampton do Nowego Jorku.

4 dni później pierwsze doniesienia o górach lodowych zaczęły spływać ze statków wycieczkowych, które znajdowały się w rejonie Nowej Fundlandii. Jednak do ostatniej chwili nie zdawano sobie sprawy z istniejącego zagrożenia.

Zawiodła również komunikacja, ponieważ depesza ze statku America o tym, że Titanic mknie ku polu lodowemu, nigdy nie trafiła na mostek. W nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku o godzinie 23:40 marynarze z bocianiego gniazda zauważyli na wprost od statku ciemną masę, będącą górą lodową.

Było już jednak zbyt późno na wykonanie manewru i ratunek. 15 kwietnia 1912 roku wrak statku osiadł na dnie Atlantyku na głębokości około 3800 metrów. Rozbitków, którzy uratowali się w szalupach wzięła na pokład Carpathia, która dopłynęła na miejsca katastrofy o godzinie 4:00 nad ranem.

Spośród wszystkich 2224 pasażerów Titanica zginęło 1563 ludzi. Rozbitkowie pływali przy zupełnie czarnym, bezksiężycowym niebie w oceanie którego temperatura balansowała na poziomie około zera stopni. Z uwagi, że była to połowa kwietnia temperatura powietrza w tym regionie mogła osiągać w nocy od zera do plus 5 stopni. www.twojapogoda.pl

Tak wyglądał Titanic.

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110508,superpelnia-ksiezyca-zatopila-titanica

post-36-137699828844_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwiecznij plamę słoneczną na zdjęciu

Plama numer 1429 w której wczoraj doszło do potężnego rozbłysku jest widoczna gołym okiem podczas zachodu słońca. Zobaczcie jak prezentuje się na zdjęciu od naszego czytelnika.

Jak wczoraj informowaliśmy, na Słońcu doszło do potężnego rozbłysku klasy X. To oznacza, że w przestrzeń kosmiczną zostały wyemitowane znaczne ilości wiatru słonecznego, który jeszcze dzisiaj może przynieść na dalekiej północy kolorowe zorze polarne.

Plama 1429 w której nastąpił rozbłysk ma spore rozmiary i zbliża się do środkowej części słonecznej tarczy. Jest ona widoczna bardzo dobrze na zdjęciach wykonanych aparatem fotograficznym.

Jednak pamiętajmy, że wszelkie obserwacje słońca są bardzo niebezpieczne. Bardzo łatwo uszkodzić sobie wzrok lub całkowicie go utracić.

Dlatego jeśli nie wiemy jak obserwować, pozostawmy to specjalistom. Bezpieczne jest wykonanie zdjęcia zwykłym aparatem, ale nie patrząc przez wizjer, lecz na ekranik/wyświetlacz.

Możemy również obserwować plamę na słońcu gołym okiem, ale tylko wówczas, gdy tarcza znajdzie się przy samym horyzoncie i nie będzie nas oślepiać. Obserwacje muszą być bardzo krótkie, ponieważ na słońce patrzeć można tylko kilka sekund.

W żadnym razie nie obserwujmy słońca w pełni dnia, nie używajmy też do obserwacji teleskopu lub lornetki, bo bez zastosowania odpowiednich filtrów słonecznych po prostu oślepniemy.

Poniżej zamieszczamy zdjęcie wykonane przez naszego czytelnika w dniu wczorajszym. Zdjęcie powstało o godzinie 17:10 w Puławach na Lubelszczyźnie przy użyciu aparatu cyfrowego Fujifilm FinePix S3300. Plamę 1429 będzie można obserwować jeszcze przez kilka następnych dni. www.twojapogoda.pl

Fot. Czytelnik, Puławy w woj. lubelskim dla TwojaPogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110513,uwiecznij-plame-sloneczna-na-zdjeciu

post-36-137699828851_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strumień cząstek ze Słońca właśnie dotarł do Ziemi

Po potężnej eksplozji na Słońcu w ziemską magnetosferę zaczyna uderzać coraz silniejszy wiatr słoneczny. Możliwe są zakłócenia w systemach satelitarnych czy sieciach elektrycznych.

Zdaniem naukowców, poważnych awarii raczej nie będzie. Kilka dni temu na Słońcu odnotowano najsilniejszą od pięciu lat burzę. Słońce wysłało w stronę Ziemi różnego rodzaju promienie i cząstki. Jedne już dotarły do naszej planety, inne dopiero lecą.

Czasami uderzenie wiatru słonecznego może uszkadzać satelity telekomunikacyjne, czy sieci elektryczne, bywa również groźne dla samolotów czy astronautów. Profesor Paul Cally z australijskiego Uniwersytetu Monash mówi, że teraz chyba jednak nie będzie tak źle: w przeszłości te burze były znacznie silniejsze. Dodaje, że systemy elektroniczne muszą być zabezpieczane na taką okoliczność.

Zdaniem innych naukowców, w ostatnich latach wdrożono nowe technologie, które zabezpieczają wrażliwe systemy przed skutkami burz na słońcu. Według specjalistów z amerykańskiego rządu, GPS w samochodach powinien działać normalnie.

Astronomowie podkreślają, że Słońce jest w okresie dużej aktywności, która może się jeszcze zwiększać aż do przyszłego roku. Miłym dla oka efektem obecnej burzy będą zapewne intensywne zorze polarne, które pojawią się w okolicach biegunów.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Strumien-czastek-ze-Slonca-wlasnie-dotarl-do-Ziemi,wid,14317451,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełnia i inne ksieżycowe ciekawostki

W czwartek, 8 marca 2012 roku w nocy będziemy mogli ponownie oglądać Księżyc w pełnej okazałości. Zanim jednak spojrzymy w niebo, aby podziwiać pełnię, wypadałoby się czegoś dowiedzieć o naszym naturalnym satelicie. Oto parę księżycowych ciekawostek, o których nie mieliście pojęcia.

W czasie pełni Księżyc nie jest skąpany jedynie w promieniach Słońca. Nie wiele osób wie, że na 3 dni przed tym zjawiskiem oraz 3 dni po nim, nasz naturalny satelita znajduje się w ziemskiej magnetosferze. Oznacza to, że co miesiąc przez 6 dni Księżyc jest zanurzony w gigantycznym obłoku plazmy.

Podczas tej niezwykłej "kąpieli" powierzchnia tego ciała niebieskiego zostaje naładowana ujemnie. Po jasnej stronie Księżyca elektrony zostają wytrącone przez promieniowanie ultrafioletowe, ale na nieoświetlonej powierzchni satelity generuje się napięcie setek, a nawet tysięcy woltów. Powstające siły oddziaływania elektrostatycznego odpychają pył księżycowy i przez okres tych 6 dni nasz naturalny satelita posiada warstwę podobną do atmosfery.

W lipcu 1969 roku Neil Armstrong zrobił ten mały dla człowieka, ale ogromny dla ludzkości krok, jednocześnie pozostawiając na powierzchni Księżyca odcisk swojego buta. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, czy ten dowód bytności ludzi na Srebrnym Globie dalej tam jest?

Na Księżycu nie wieją żadne wiatry, a powierzchnia jest praktycznie zamarznięta. Oznacza to, że nie zachodzi tam zjawisko erozji, które jest odpowiedzialne za zmywanie śladów pozostawionych na gruncie.

Niestety nasz naturalny satelita nie ma atmosfery, która ochroniłaby go, przed ciągłym bombardowaniem przez kosmiczne odłamki. Wystarczyłaby bardzo niewielka skała uderzająca w miejsce, w którym znajduje się odcisk buta Armstronga, aby dowód tego przełomowego wydarzenia w historii ludzkości zniknął na zawsze z powierzchni Księżyca.

Powierzchnia Księżyca jest bardzo zróżnicowana. Znajdują się tam wyżyny, doliny oraz kratery pozostałe po uderzeniach kosmicznych skał. Każda formacja terenu dostała swoją nazwę. Co ciekawe, pomimo że nie ma tam ani kropelki wody, to niektóre obszary zostały nazwane morzami, oceanami lub jeziorami.

W efekcie na powierzchni naszego naturalnego satelity możemy znaleźć miejsca takie jak Ocean Burz, Morze Obfitości czy Bagno Zgnilizny. Nam jednak najbardziej spodobała się nazwa nadana jednemu z księżycowych ?jezior?, a brzmi ona: Jezioro Tęczy. Jak widać astronomowie, którzy nazywali obszary na powierzchni tego satelity mieli naprawdę bujną wyobraźnię.

Nie taki mały, jakby się wydawało

Ziemski Księżyc nie jest wcale mały w porównaniu do pozostałych, podobnych obiektów występujących w naszym Układzie Słoneczny. Nasz naturalny satelita z promieniem równym 1737 km uplasował się na 5 miejscu pod względem wielkości. Większą średnicę posiadają jedynie trzy księżyce Jowisza: Io, Ganimedes i Kallisto oraz naturalny satelita Saturna - Tytan.

Ciemna strona Księżyca

Nasz naturalny satelita podczas obiegu wokół Ziemi obraca się również wokół własnej osi. Ponieważ prędkość obu ruchów jest taka sama, jedna strona Księżyca jest dla nas zawsze niewidoczna. To, że nie możemy jej oglądać patrząc nocą w niebo, nie oznacza wcale, że nie istnieje żaden inny sposób, aby ją zobaczyć.

Europejskie Obserwatorium Południowe, w skrócie ESO (z ang. European Southern Observatory) udostępniło na swojej stronie internetowej nagranie wykonane za pomocą satelity i ukazujące obie strony Księżyca. Poniżej znajduje się wspomniany film.

Struktura i budowa

Księżyc podobnie jak Ziemi posiada jądro, które następnie jest przykryte kilkoma warstwami skalnymi. W jego centrum znajduje się głównie żelazo oraz śladowe ilości pierwiastków takich jak siarka i tlen. Również w płaszczu środkowym i górnym występuje bardzo dużo żelaza oraz miejscami tytan. Skorupa Księżyca jest za to dużo bardziej zróżnicowana pod względem budowy. Możemy w niej znaleźć duże ilości zarówno żelaza jak i tlenu, krzemu, wapnia oraz glinu.

Masa naszego naturalnego satelity wynosi około 0,0123 masy Ziemi, a temperatura występująca na jego powierzchni waha się od 140 st. Celsjusza w dzień do -150 st. Celsjusza nocą.

http://odkrywcy.pl/gid,14316873,img,14317016,page,7,title,Pelnia-i-inne-ksiezycowe-ciekawostki,galeriazdjecie.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burza magnetyczna nad Ziemią bez większych szkód

Burza magnetyczna, która przeszła nad Ziemią, nie wyrządziła większych szkód. Aktywność Słońca jednak rośnie i w najbliższych latach takie burze będą jednak dość częste - podkreślają naukowcy.

Po wtorkowych eksplozjach na powierzchni Słońce wyrzuciło w stronę Ziemi strumień naładowanych cząstek, czyli tzw. wiatr słoneczny.

Czasami uderzenie wiatru słonecznego może uszkadzać satelity telekomunikacyjne, czy sieci elektryczne, bywa również niebezpieczne dla samolotów czy astronautów.

Tym razem burza okazała się niegroźna; NASA przyznała jej stopień pierwszy w pięciostopniowej skali.

Brytyjska astronom, Heather Couper podkreśla jednocześnie, że wiatr słoneczny ma swoje dobre strony; mówi, że takie podmuchy wywołują piękne zorze polarne, które są całkowicie bezpieczne. Słońce wchodzi w okres intensywnej aktywności, i w ciągu najbliższych dwóch lat można spodziewać się wielu burz magnetycznych. Tych najsilniejszych, które mogłyby zakłócić telekomunikację na Ziemi będzie prawdopodobnie tylko kilka.

http://fakty.interia.pl/nauka/news/burza-magnetyczna-nad-ziemia-bez-wiekszych-szkod,1770049,14

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magnetyczna burza przynosi zorze

Tak długotrwałej burzy magnetycznej na Ziemi nie było od dawna. Jesteśmy atakowani przez wiatr słoneczny, który przynosi zorzę polarną, a także może zakłócać łączność i powodować przerwy w dostawach prądu.

Od wczorajszego przedpołudnia trwa burza magnetyczna. To efekt docierania do ziemskich biegunów magnetycznych naładowanych cząstek pochodzących ze Słońca.

Kilkadziesiąt godzin temu doszło tam do rozbłysku, jednego z największych w ostatnich 10 latach. Najbardziej przyjemnym zjawiskiem związanym z burzą magnetyczną są zorze polarne.

Mogą się nimi zachwycać mieszkańcy miejscowości położonych na wysokich szerokościach geograficznych. Ostatniej nocy zorze mieniły się nad prawie całą Skandynawią, a obecnie widoczne są w całej Kanadzie i w północnej części Stanów Zjednoczonych.

Burza magnetyczna trwać będzie nawet dobę, co jest zjawiskiem nie spotykanym od poprzedniego cyklu słonecznego z pierwszych lat tego wieku.

Burza jest długotrwała, ale nie bardzo intensywna. Indeks Kp osiągnął poziom 6, a więc brakuje tylko jednego stopnia do tego, aby zorza zaczęła być widoczna także w Polsce. Jak na razie nic nie wskazuje na to, że kolorowe wstęgi ujrzymy dzisiaj nad naszymi głowami.

Jednak są też niekorzystne skutki docierania do Ziemi wiatru słonecznego. Naładowane cząstki mogą indukować ładunków w liniach energetycznych i tym samym powodować uszkodzenia sieci i przerwy w dostawach prądu.

Dochodzić może również do przerw w łączności radiowej i satelitarnej. Tymczasem pasażerowie samolotów znajdujących się nad obszarami występowania zorzy polarnej otrzymują podwyższone dawki promieniowania rentgenowskiego.

Dzisiaj nad ranem czasu polskiego doszło do kolejnego rozbłysku na Słońcu, tym razem klasy M6. Aktywna plama 1429 zdążyła się od przedwczoraj przemieścić do środkowej części słonecznej tarczy, a więc wiatr słoneczny mknie w naszym kierunku.

Skutki w postaci zorzy polarnej będą widoczne za mniej więcej za 2 dni. Wkrótce poinformujemy jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia w weekend zorzy w naszym kraju. Poniżej zamieszczamy zdjęcia zorzy polarnej z ostatnich godzin. www.twojapogoda.pl

Fot. Janina Óskarsdóttir, Faskrudsfjordur w Islandii.

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110517,magnetyczna-burza-przynosi-zorze

post-36-137699829544_thumb.jpg

post-36-137699829556_thumb.png

post-36-137699829571_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CERN: udało się zbadać antymaterię

Teorie o istnieniu antymaterii istniały już dawno. Teraz, jak donosi BBC, naukowcom udało się zbadać laboratoryjnie pierwszą w historii próbkę tej tajemniczej substancji.

Pojęcie antymateria powstało pod koniec XIX w., w 1928 roku brytyjski fizyk Paul Dirac stworzył teorię, według której materia i antymateria posiadają identyczne właściwości i przeciwne ładunki.

Według informacji opublikowanych w czasopiśmie naukowym "Nature" naukowcom udało się nie tylko pochwycić cząstki antymaterii, ale utrzymać je na tyle długo, by możliwe stały się badania ich struktury.

Wiadomym jest, że każda cząsteczka we wszechświecie posiada swoją symetryczną antycząstkę. Dla elektronów i protonów będą to pozytrony i antyprotony, które razem tworzą antyatomy.

Najważniejszym problemem przy prowadzeniu badań tego zjawiska była niestabilność antymaterii. Każde zetknięcie się jej ze zwykłą materią doprowadza do tzw. anihilacji.

- Próba odpowiedzi na pytanie ?Czy właściwości materii i antymaterii są identyczne?? zajęła nam prawie 20 lat. Teraz możemy jej szukać drogą eksperymentalną - poinformował Jeffrey Hangst, członek grupy fizyków, pracującej w szwajcarskim CERN-ie.

Tu właśnie kryje się jedna z największych zagadek związanych z powstaniem świata. Jeśli podczas wielkiego wybuchu powstało tak samo wiele materii i antymaterii, to dlaczego wszystko nie znikło w rezultacie anihilacji?

Międzynarodowa grupa fizyków wypracowała sposób na pozyskanie i przechowywanie atomu antywodoru.

W 2011 roku udało się im uniknąć anihilacji pozyskanej antymaterii przez całych 1000 sekund.

Według słów naukowców było to możliwe dzięki zjawisku magnetycznego momentu dipolowego atomów. Analogicznie jak podczas rezonansu magnetycznego używanego w tomografach, podczas którego atomy w ciele człowieka pod wpływem pola magnetycznego mogą zmieniać swoje parametry uczonym udało się zmienić moment magnetyczny antyatomów dzięki.

- Nie wiem, jak na to odkrycie zareagują ludzie, ale dla nas ten eksperyment stał się największym osiągnięciem naszego życia - cieszy się Jeffrey Hangst.

(tsz)

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/cern-udalo-sie-zbadac-antymaterie,1,5052279,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wenus i Jowisz wyjątkowo blisko

Wieczorami możemy zobaczyć niecodzienne zjawisko. Dwie najjaśniejsze planety ziemskiego nieba świecą tuż obok siebie. Warto również spróbować odnaleźć Merkurego. W artykule o tym, jak obserwować.

Tego zjawiska nie można przegapić, zwłaszcza, że zdarza się niezbyt często. Na wieczornym niebie, średnio wysoko nad horyzontem możemy ujrzeć planety Wenus i Jowisz blisko siebie.

Jako, że żadne jasne gwiazdy nie świecą w takiej bliskości, to może się to zdarzyć tylko planetom, które w przeciwieństwie do gwiazd, wędrują po niebie.

Odróżnić od siebie obie planety nie jest trudno, ponieważ Wenus zawsze jest jaśniejsza. Ona znajduje się po prawej stronie, zaś Jowisz po lewej.

Największe zbliżenie obu planet nastąpi jutro wieczorem, dlatego warto zarezerwować sobie chwilę na obserwację. Jeśli mieszkamy wśród wysokich bloków, najlepiej wybrać się na otwartą przestrzeń, gdzie nic nie przysłoni zachodniego nieba.

Jeśli będziemy mieć trochę szczęścia, to niecałą godzinę po zachodzie Słońca bardzo nisko nad horyzontem ujrzymy Merkurego, najbliższą słońcu planetę.

Jednak podczas obserwacji niezwykle istotna jest pogoda. Dzisiaj tuż po zachodzie Słońca najpogodniej będzie na północnym zachodzie i południowym wschodzie kraju. W pozostałych regionach dominować będzie całkowite zachmurzenie, opady mżawki i gęste mgły.

Jutro pochmurno będzie już w całej Polsce, a to oznacza, że z ujrzenie planet będzie praktycznie niemożliwe. Pozostaje mieć nadzieję na jakąś "dziurę" w chmurach, choć to bardzo mało prawdopodobne.

Zbliżenia jasnych planet dawniej były odbierane jako zapowiedź czegoś złego, wojen i kataklizmów. Jednak z astrologicznego punktu widzenia Jowisz i Wenus położone blisko siebie są oznaką szczęścia, dobrobytu i harmonii.

Czy tak będzie? O tym z pewnością przekonamy się w najbliższym czasie. Zapraszamy do obserwacji i robienia zdjęć, które zawsze można wysłać do nas na [email protected], najlepsze zdjęcia zostaną opublikowane. Poniżej zdjęcie, co możemy ujrzeć. www.twojapogoda.pl

Fot. Gary A. Becker, Coopersburg.

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110535,wenus-i-jowisz-wyjatkowo-blisko

post-36-137699830344_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UFO blokuje rozrost czarnych dziur?

W pobliżu czarnych dziur znajdujących się w centrach niektórych galaktyk astronomowie dostrzegli ostatnio przepływ masy. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że odbywał się on w kierunku od czarnej dziury, a nie do jej wnętrza. Przeczy to zatem powszechnemu mniemaniu, że czarne dziury to wielkie, kosmiczne odkurzacze wciągające wszystko w okolicy.

Czarne dziury otoczone są dyskiem rozgrzanych do milionów stopni Celsjusza, emitujących ogromne ilości promieniowania rentgenowskiego gazów, które pochłaniane są przez czarną dziurę i faktycznie zasilają ją.

Część z nich jednak ucieka grawitacji i wystrzela na zewnątrz w postaci jetu naładowanych cząstek poruszających się mniej więcej z połową prędkości światła.

Istnienie tych jetów nie wyjaśnia jednak w jaki sposób zachowana jest równowaga w galaktyce. Dlatego astronomowie musieli poszukać innego odpływu materii z czarnej dziury. I teraz udało im się tego dokonać.

Zespół badaczy przyjrzał się bliżej 42 bliskim nam galaktykom posiadającym czarne dziury. W około 40% z nich odkryto niewielką chmurę materiału zakrzywiającą promienie rentgenowskie lecące w kierunku Ziemi.

Odkryto, że chmury te muszą znajdować się w odległości 0.001, a 0.1 lat świetlnych od czarnej dziury, co w astronomicznej skali jest minimalną odległością.

Odkryte zjawisko zostało nazwane przez naukowców UFO (ultra-fast outflow), czyli ultraszybki odpływ. Jego prędkość jest dużo niższa niż jetów, lecz wyższa niż innych, znanych do tej pory zjawisk tego typu. Z kolei jego masa oraz szerokość jest dużo wyższa niż jetów, dlatego prowadzi ono do dużo wyższej wymiany materii między czarną dziurą i otaczającą ją galaktyką.

UFO składa się z bardzo silnie zjonizowanej plazmy dzięki ogromnej radiacji jaka występuje w bezpośrednim sąsiedztwie czarnych dziur. Pobiera ono masę z prędkością około jednej masy Słońca na rok, i wyrzuca ją w przestrzeń kosmiczną z prędkością 100 tysięcy kilometrów na sekundę.

Usuwając tę materię, odpływy te blokują zatem rozrost czarnych dziur, lecz także rozrost gwiazd w galaktykach. Więcej odpowiedzi na temat czarnych dziur w centrach galaktyk i odpływów masy z nich mają przynieść badania za pomocą teleskopu rentgenowskiego Astro-H, ten dopiero jednak ma wystartować w 2014 roku. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110530,ufo-blokuje-rozrost-czarnych-dziur

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy obiekt tym razem na Słońcu

Słońce jest cały czas obserwowane i fotografowane przez astronomów, którzy monitorują jego aktywność za pomocą sond. Wczoraj jednak można było na jego powierzchni dostrzec coś naprawdę dziwnego.

To co dzieje się na Słońcu jest stale monitorowane przez naukowców, dlatego nic nie jest w stanie się im wymknąć. Wspomagani są oni przez internautów, którzy na bieżąco przeglądają zdjęcia.

Wczoraj uwagę internautów z całego świata przykuł okrągły obiekt, który zdawał się podłączać do jednej spikuli (bryzgu chromosferycznego).

Wyjaśnienie jest, jak zawsze, prozaiczne. To najprawdopodobniej artefakt, który jest wynikiem błędu algorytmu graficznego przy obróbce obrazu z satelity SOHO.

Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia wykonane mniej więcej w tym samym czasie w świetle o innej długości. Nic na nich, poza oczywiście dość sporym bryzgiem chromosferycznym, nie widać.

W ostatnim czasie możemy zaobserwować bardzo dużą aktywność Słońca. Plama 1429, która zrodziła w zeszłym tygodniu dwa rozbłyski słoneczne klasy X i niezliczoną ilość słabszych klasy M, nie daje za wygraną.

Jest ona cały czas aktywna i wypuściła właśnie dwie nowe flary. Rozbłyski te zostały zaklasyfikowane jako M5.4 oraz M8.4 i pochodzą one z tego samego aktywnego regionu Słońca, który odpowiadał za najpotężniejszą flarę od sierpnia 2011 roku, którą mogliśmy podziwiać w zeszłym tygodniu.

Obecnie plama nr 1429 jest siedmiokrotnie większa od Ziemi i cały czas rośnie. Skutek? Więcej rozbłysków na Słońcu i jeszcze większe prawdopodobieństwo zorzy polarnej na Ziemi.

Dodajmy jeszcze, że kilka miesięcy temu opinia publiczna poruszona została przez równie zagadkowy obiekt, który znajdował się obok planety Merkury. O tym co to było możecie przeczytać tutaj. www.twojapogoda.pl

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110534,tajemniczy-obiekt-tym-razem-na-sloncu

post-36-137699830356_thumb.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Efektowne spotkanie. Wenus i Jowisz razem na wieczornym niebie

W najbliższych dniach na sferze niebieskiej dojdzie do efektownego spotkania Wenus i Jowisza - poinformował dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie. Do największego zbliżenia dojdzie 13 marca o godzinie 23.26. Wtedy oba ciała będzie dzielił dystans tylko 3 stopn

Jak przypomniał astronom, obecnie najjaśniejszymi planetami na niebie są Wenus i Jowisz. - Wenus świeci z blaskiem -4,2 magnitudo i jest najjaśniejszym po Słońcu i Księżycu obiektem na niebie. Jowisz - największa planeta Układu Słonecznego - świeci prawie 8 razy słabiej od Wenus, ale wciąż 1,7 raza jaśniej od najjaśniejszej gwiazdy nieba, czyli Syriusza - opisał.

Jakie było najpiękniejsze zjawisko astronomiczne, które widziałeś? Porozmawiaj na forum!

Dr Olech zapowiedział, że najbliższy tydzień to czas, kiedy Jowisz i Wenus zbliżą się do siebie na sferze niebieskiej. Do największego zbliżenia dojdzie 13 marca o godzinie 23.26. Wtedy oba ciała będzie dzielił dystans tylko 3 stopni.

- Obie planety widać doskonale wieczorem. Godzinę po zachodzie Słońca, czyli około godziny 18.30 naszego czasu, oba ciała świecą jasno 30 stopni nad zachodnim horyzontem. Wieczorem trudno je pomylić z jakimś innym obiektem, bo to one są najjaśniejszymi ciałami na niebie. Jaśniejszy od nich Księżyc wschodzi dopiero przed północą ? powiedział naukowiec.

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/efektowne-spotkanie-wenus-i-jowisz-razem-na-wieczo,1,5053959,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe zdjęcia z głębin kosmosu

Kosmiczne teleskopy ujawniają piękno Wszechświata, jednocześnie sprawiając, że jesteśmy coraz mniejsi i mniejsi. Zobaczcie najpiękniejsze zdjęcia kosmosu z ostatnich tygodni i miesięcy.

Kosmiczny Teleskop Hubble'a, Spitzera i Chandra każdego dnia dostarczają naukowcom najróżniejsze zdjęcia Wszechświata.

To, co dla nas jest piękne, dla astronomów stanowi cenną informację o obserwowanych obiektach. Kolory nie są wcale przypadkowe, ponieważ są efektem reakcji chemicznych i fizycznych zachodzących w odległych nam galaktykach i mgławicach.

Każda barwa to inny gaz, a na podstawie ich można poznać w jakiej znajdują się kondycji, ile mają lat i jak powstały.

Poniżej zamieszczamy najciekawsze zdjęcia opublikowane przez NASA w ostatnich tygodniach i miesiącach. Niektóre z nich wkrótce staną się zdjęciami roku. Które podobają się Wam najbardziej? www.twojapogoda.pl

Dane: NASA

post-36-137699830396_thumb.jpg

post-36-137699830407_thumb.jpg

post-36-137699830418_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Materia organiczna mogła powstać w przestrzeni międzygwiezdnej

Uczonym udało się udowodnić, że życie mogło powstać w przestrzeni międzygwiezdnej - donosi portal Vesti.ru.

Grupie naukowców z Francji i Niemiec udało się po raz pierwszy w historii odtworzyć warunki, w których byłoby możliwe powstanie życia, poinformowało Francuskie Narodowe Centrum Nauki.

Wyniki uzyskane przez naukowców dowodzą, że pierwsze struktury organicznych form życia mogły powstać w przestrzeni kosmicznej, np. w jądrze komety, a dopiero potem trafić na Ziemię.

Eksperyment, który przeprowadzili naukowcy polegał na zbadaniu możliwości powstania życia w lodzie wewnątrz komety. Żeby to osiągnąć w warunkach laboratoryjnych stworzyli próbki lodu, którego parametry odpowiadały temu, z którego składają się komety. Następnie uczeni poddali substancje znajdujące się w lodzie działaniu promieniowania ultrafioletowego, które występuje w przestrzeni kosmicznej. Jak donosi Vesti.ru, po 10 dniach naukowcy uzyskali kilka mikrogramów substancji organicznych.

Grupa chemików pod kierownictwem profesora Uwe Meierhenrich i Corneli Meinert odkryła w kawałkach sztucznej komety 26 różnych aminokwasów.

Badania były przeprowadzone w związku z misją sondy Roseta, która w 2014 roku powinna znaleźć się w pobliżu komety Czuriumowa-Gerasimenko i umieścić na jej powierzchni aparat wyposażony w czujniki, które posłużą do badania jądra komety.

Dzięki sondzie, wystrzelonej w 2004 roku, Europejska Agencja Kosmiczna zamierza ustalić rolę komet w ewolucji naszego układu słonecznego.

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/materia-organiczna-mogla-powstac-w-przestrzeni-mie,1,5055573,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA sfotografowała miejsce lądowania misji Apollo 12 na Księżycu

Na stronie internetowej NASA Lunar Science Institute można znaleźć zdjęcia obszaru Księżyca, na którym ponad 40 lat temu wylądowała misja Apollo 12. Na zdjęciach widać elementy, które pozostały na Srebrnym Globie oraz wcześniejszy bezzałogowy lądownik Surveyor 3.

Sonda Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO) znalazła się na orbicie wokół Księżyca w 2009 roku i działa do tej pory. Jej zadaniem jest wykonywanie map temperatury na Srebrnym Globie, zbieranie danych do globalnej siatki geodezyjnej, wykonywanie pomiarów albedo, uzyskiwanie zdjęć w wysokiej rozdzielczości i inne badania.

Okazuje się jednak, że zebrane przez nią dane mogą służyć nie tylko badaniom astronomicznym, czy geologicznym, ale także dokumentowaniu najnowszej historii ludzkości. Na zdjęciach z LRO widać dwie historyczne misje księżycowe: Apollo 12 i Surveyor 3.

Misja Apollo 12 była drugim załogowym lądowaniem na Księżycu. W jej ramach astronauci wylądowali na powierzchni Księżyca 19 listopada 1969 roku na obszarze zwanym Oceanem Burz. Na miejsce lądowania celowo wybrano obszar w pobliżu punktu lądowania wcześniejszej bezzałogowej misji Surveyor 3. Do podstawowych celów misji należało zbadanie lądownika Surveyor 3, który znajdował się na Księżycu od 1967 roku.

Na współczesnych zdjęciach z sondy LRO widać urządzenia naukowe pozostawione ponad 40 lat temu przez astronautów Apollo 12: sejsmometr wraz z kilkoma innymi czujnikami (ALSEP), antenę (HGA), elementy systemu podtrzymywania życia (PLSS), pozostałość po module księżycowym, a także lądownik z misji Surveyor 3. Wyraźnie widać też ścieżki wydeptane przez astronautów podczas eksplorowania powierzchni Srebrnego Globu. Można także dostrzec cień flagi wbitej w grunt księżycowy.

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/nasa-sfotografowala-miejsce-ladowania-misji-apollo,1,5057933,wiadomosc.html

post-36-137699830436_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najnowsze zdjęcia księżyca Rea

Rea, jeden z najciekawszych księżyców Saturna, został ponownie uwieczniony na zdjęciach przez sondę Cassini. Naukowców szczególnie ciekawi atmosfera Rei, ponieważ to pierwszy obiekt poza Ziemią, gdzie odkryto ślady tlenu.

Nie tylko Tytan i Enceladus są interesujące dla naukowców badających księżyce Saturna. W ostatnich dniach sonda Cassini po raz kolejny zbliżyła się do Rei, drugiego pod względem wielkości księżyca Saturna.

Dzięki temu otrzymaliśmy najświeższe fotografie tego niezmiernie ciekawego obiektu. Rea jest jedynym ciałem niebieskim poza Ziemią w którego atmosferze odkryto ślady występowania tlenu.

Atmosfera nie jest jednak stała, lecz pojawia się na krótko, gdy księżyc przechodzi przez pole magnetyczne Saturna. Tlen powstaje w momencie, gdy pełne energii cząstki wchodzą w reakcję z powierzchnią ziemi.

Powstała wówczas atmosfera jest niezwykle cienka i słaba, miliardy razy rzadsza od ziemskiej. Naukowcy badają Reę, ponieważ ciekawi ich jeszcze pochodzenie dwutlenku węgla. Obiekt z wyglądu przypomina Księżyc czy też Merkurego, ponieważ jest szary i pocięty kraterami uderzeniowymi.

W jego wnętrzu występuje lód wodny, z niego zbudowane jest również jądro. Rea przed kilkoma laty zelektryzowała świat naukowy po tym jak sonda Cassini dała podstawy by sądzić, że księżyc posiada pierścienie. Byłby to pierwszy znany nam księżyc z pierścieniami.

Jednak w 2010 roku kolejne dane przesłane przez sondę nie potwierdziły istnienia drobin materii z których owe pierścienie miały być zbudowane. Ostatecznie naukowcy odrzucili teorię pierścieni wokół Rei. Obiekt został po raz pierwszy zaobserwowany w siedemnastym wieku przez włoskiego astronoma Giovanniego Cassiniego.

Poniżej zamieszczamy najnowsze, jeszcze nie przetworzone i obrobione, zdjęcia księżyca Rea z przelotu sondy Cassini w dniu 10 marca 2012 roku. Zdjęcia wykonano z odległości 115 kilometrów. www.twojapogoda.pl

Dane: NASA/JPL-Caltech/SSI.

http://www.twojapogoda.pl/astronomia/110547,najnowsze-zdjecia-ksiezyca-rea

post-36-137699830441_thumb.jpg

post-36-137699830449_thumb.jpg

post-36-137699830457_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnice drzemiące na Marsie

Właśnie teraz, gdy NASA jest tak blisko znalezienia odpowiedzi na najbardziej fascynujące naukowców pytania - czy na Marsie jest, było lub może się rozwinąć życie - fundusze potrzebne na znalezienie odpowiedzi mogą zostać nagle obcięte, wskutek budżetowych planów prezydenta Baracka Obamy na 2013 r.

Dwie ambitne misje marsjańskie, które NASA planowała uruchomić w 2016 i 2018 roku, zostaną anulowane. W ramach pierwszej z nich planowano dokonać pomiaru gazów w atmosferze Marsa - w szczególności metanu. Jego obecność może sugerować, że bakterie marsjańskie intensywnie pracują nad jego emisją (choć inne wyjaśnienia są również możliwe).

Druga, zaplanowana na 2018 r., miała przygotować grunt pod wieloletnie dążenia naukowców, zmierzające do sprowadzenia kawałków Marsa na Ziemię. To umożliwiłoby przeprowadzenie szczegółowych badań z użyciem pełnego arsenału instrumentów dostępnych w laboratoriach.

Obecnie perspektywa sprowadzenia skał marsjańskich na Ziemię zostanie prawdopodobnie przesunięta na połowę lub nawet późne lata 20. XXI wieku, a wszystko z powodu cięć budżetowych.

"Jesteśmy bliżej odkrycia życia w innym świecie niż ktokolwiek inny" - powiedział Bill Nye, dyrektor Planetary Society, organizacji non-profit założonej między innymi przez Carla Sagana w celu wspierania zainteresowania przestrzenią kosmiczną.

Plany budżetowe Obamy na 2013 rok wzywają do zmniejszenia funduszy na badania Układu Słonecznego, prowadzone przez NASA, o 20 procent - do 1,2 miliardów dolarów. NASA wycofała się już ze współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną, która miała wziąć udział w misjach w 2016 i 2018 roku, co rozgniewało Europejczyków i rozczarowało astrobiologów i innych naukowców.

Zostało jednak jeszcze kilka łakomych kąsków. Łazik NASA o nazwie Curiosity (z ang. ciekawość, ciekawostka) wyląduje w sierpniu w poszukiwaniu sekwencji osadów na bazie cząsteczek węgla, które mogłyby służyć jako podstawa do powstania tam życia. Jego narzędzia mogą również potwierdzić kontrowersyjną tezę, że atmosfera Marsa zawiera metan. Ale łazik nie będzie w stanie dostarczyć ostatecznych odpowiedzi na pytanie: "Czy na Marsie istnieje życie?"

Skromna misja o nazwie "Maven", której celem jest zbadanie górnych warstw atmosfery Marsa, jest na dobrej drodze. Istnieje szansa, że zostanie zrealizowana w przyszłym roku. Poprzez pomiary wydzielania dwutlenku węgla, azotu i pary wodnej do przestrzeni być może uda się uzyskać wgląd w przeszłość klimatu Marsa

Ale naukowcy są przerażeni faktem, że ich działania zostały sparaliżowane w tak przełomowym momencie. Problem, jak mówią, wynika z tego, że NASA próbuje dopchać za dużo wielkich przedsięwzięć do budżetu wynoszącego 17,7 miliardów dolarów - 1,75 miliarda dolarów mniej, niż obiecywał Kongres kilka lat temu

"Obecnie budżet NASA na eksplorację Marsa został zdziesiątkowany" - podkreśla Neil deGrasse Tyson, dyrektor Hayden Planetarium w Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku.

"Nie będziemy wracać na księżyc. Plany astronautów dot. odwiedzenia Marsa lub jakiegokolwiek innego miejsca poza niską orbitą okołoziemską są opóźnione, a fundusze jeszcze nie zostały przyznane" - dodaje.

Odłożenie w czasie programu badania Marsa jest jednym z kilku przygnębiających wydarzeń związanych z NASA. Wahadłowce już nigdy nie polecą w kosmos, a uzależnienie NASA od rosyjskich rakiet transportujących astronautów na stacje kosmiczne może ulec wydłużeniu w czasie, ponieważ finansowanie spółek handlowych, które mogłyby przejąć to zadanie, zostało znacznie ograniczone.

Przygotowanie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, uważanego za następcę Teleskopu Hubble'a, jest opóźnione i wykracza daleko poza możliwości budżetowe. Szacuje się, że minie jeszcze co najmniej 6 lat, nim teleskop będzie gotowy. Na nową ciężką rakietę nośną, która będzie zabierała astronautów na dalekie misje, poczekamy do 2021 roku. Wszystkie duże projekty odsuwają się w daleką przyszłość.

W takiej sytuacji Europejczycy mogą zwrócić się ku Rosji jako nowemu partnerowi dla marsjańskich misji, których NASA nie będzie już realizować. Choć Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmiczne budowała fundamenty eksploracji Marsa przez ostatnie 15 lat, inne państwa mogą teraz - w chwili najbardziej znaczących odkryć- przejąć pałeczkę.

Ale tylko NASA odniosła sukces, jeśli chodzi o wylądowanie na Czerwonej Planecie. Jakiekolwiek tajemnice drzemią na Marsie, jest wielce prawdopodobne, że pozostaną tajemnicami na długie lata.

Kenneth Chang/New York Times News Service

Tłum. Ewelina Karpińska-Morek

New York Times

http://fakty.interia.pl/new-york-times/news/tajemnice-drzemiace-na-marsie,1772709,6806

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmos poleci pierwsza chińska kosmonautka

Jeszcze w tym roku Chiny zamierzają wysłać w przestrzeń kosmiczną załogową misję, w której skład wejdzie kobieta - poinformowały media w Pekinie. Natomiast pomiędzy czerwcem i sierpniem tego roku wystrzelony zostanie statek Shenzhou IX, który zabierze w kosmos trzech chińskich astronautów.

Głównym zadaniem misji będzie przeprowadzenie manewru połączenia z modułem Tiangong-1, który obecnie znajduje się na orbicie okołoziemskiej.

Tiangong-1, co w tłumaczeniu oznacza Niebiański Pałac, to pierwsza chińska prototypowa stacja kosmiczna. W kolejnym etapie rozwoju chińskiego programu kosmicznego wziąć mają udział nie tylko taikonauci (jak w Chinach określa się astronautów), lecz także taikonautki.

Chińskie media nie podają jednak, jak liczna jest grupa kobiet trenujących w chińskim ośrodku przygotowań kosmicznych. Jak poinformowano, decyzja o ostatecznym składzie załogi Shenzhou IX zostanie podjęta nawet na kilka godzin przed wystrzeleniem statku.

W listopadzie ubiegłego roku Chiny dwukrotnie przeprowadziły manewr dokowania na orbicie okołoziemskiej bezzałogowego statku kosmicznego. Głównym celem programu realizowanego przez Pekin jest umieszczenie w ciągu najbliższych 8 lat na orbicie okołoziemskiej w pełni funkcjonalnej stacji kosmicznej.

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/w-kosmos-poleci-pierwsza-chinska-kosmonautka,1,5054577,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024