Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Słynny astronauta pomoże NASA wyjaśnić fenomen UFO

2022-10-21. Filip Mielczarek

Amerykańska Agencja Kosmiczna ogłosiła profesjonalne zajęcie się sprawą fenomenu UFO. Zespół badawczy ma wyjaśnić naturę tych manifestacji. Wielu uważa, że są to pojazdy obcych, wojskowi sądzą, że to drony z Chin, a tymczasem naukowcy bardziej skłaniają się ku nieznanym nam cudom natury.


NASA wybrała 16 osób do udziału w niezależnym zespole badawczym dotyczącym niezidentyfikowanych zjawisk powietrznych (UAP). Wśród ekspertów, pojawi się Scott Kelly, astronauta, który jest popularyzatorem wiedzy o kosmosie.
Śledztwo ma rozpocząć się już 24 października i potrwa 9 miesięcy. Zadaniem ekspertów z różnych dziedzin nauki będzie wyjaśnienie istoty manifestacji UFO/UAP. Jakiś czas temu, Pentagon ujawnił kilka nagrań w roli głównej z UFO. Niestety, dotychczas nie udało się wyjaśnić, z czym tak naprawdę mamy do czynienia.

Technologia obcych, drony z Chin czy fenomen natury?
Wszystkie nagrania i pozyskane informacje były analizowane przez ekspertów od lotnictwa. Większość z nich jest zdania, że jeśli są to obiekty latające, to mamy tu do czynienia z czymś, co obecnie i jeszcze przez wiele dekad, a może nawet stuleci, nieosiągalnym technologicznie dla ludzkości. W kwestii poruszania się tych obiektów, naukowcy mówią nawet o "łamaniu praw fizyki".
Odkrywanie nieznanego w kosmosie i atmosferze jest podstawą tego, czym zajmujemy się w NASA — powiedział Thomas Zurbuchen, zastępca administratora Dyrekcji Misji Naukowych w NASA. — Zrozumienie posiadanych przez nas danych dotyczących niezidentyfikowanych zjawisk powietrznych ma kluczowe znaczenie dla wyciągania naukowych wniosków na temat tego, co dzieje się na naszym niebie. Dane są językiem naukowców i sprawiają, że niewytłumaczalne, staje się wyjaśnialne — dodał Zurbuchen.


Astronauta Scott Kelly w zespole badawczym nad UFO
NASA zdecydowała się powołać zespół badawczy zarówno z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego, jak i bezpieczeństwa lotniczego, a badanie wpisuje się w jeden z celów NASA, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa samolotów.
Najciekawszą informacją jest fakt, że w zespole pojawił się Scott Kelly, słynny kanadyjski astronauta, który w trakcie swojej kariery spędził wiele lat na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Scott był także byłym pilotem testowym, pilotem myśliwca i emerytowanym kapitanem marynarki wojennej USA. Dowodził Międzynarodowymi Ekspedycjami na Stację Kosmiczną 26, 45 i 46.
Był także pilotem promu kosmicznego Discovery, podczas trzeciej misji serwisowej Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Został wybrany na roczną misję na stację kosmiczną, gdzie ustanowił rekord w tym czasie pod względem łącznej liczby dni spędzonych w kosmosie.
Nie można nie wspomnieć, że w NASA, Kelly był pierwszym pilotem, który latał F-14 z nowym cyfrowym systemem sterowania lotem. Latał na F-14 Tomcat w eskadrze myśliwskiej VF-143 na pokładzie USS Dwight D. Eisenhower. Jest dwukrotnym autorem bestsellerów New York Times i został uznany przez magazyn Time w 2015 roku za jedną z najbardziej wpływowych osób na świecie.
Pentagon declassifies Navy 'UFO' videos (VIDEO 2/3)

https://www.youtube.com/watch?v=2TumprpOwHY

INTERIA


https://geekweek.interia.pl/technologia/news-slynny-astronauta-pomoze-nasa-wyjasnic-fenomen-ufo,nId,6362653

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strumień cząstek porusza się siedem razy szybciej niż światło. Łamie prawa fizyki?

2022-10-21

Astronomowie, obserwując kosmos, zauważyli coś nietypowego. W wyniku zderzenia dwóch gwiazd uwalniany był strumień energii (dżet). Poruszał się siedem razy szybciej niż światło. To przeczy prawom fizyki, jakie znamy, gdzie prędkość światła jest największą prędkością, jaką można osiągnąć.


Choć przypadek rzeczywiście może wydawać się przełomem w rozumieniu fizyki, to w rzeczywistości jest pewnym złudzeniem wynikającym z dużej prędkości cząsteczek wyrzucanych w przestrzeń kosmiczną. Wynosi ona aż 99,97 proc. prędkości światła (czyli około 1,07 miliarda km/h).
Kosmiczny kataklizm przyczyną nietypowego zjawiska
Zagadkowy strumień energii został zaobserwowany w 2017 r. Powstał w wyniku zderzenia dwóch gwiazd neutronowych, czyli niezwykle gęstych, zapadniętych jąder gwiazd. Każda z nich miała masę równą Słońcu i wielkość nie większą niż przeciętne miasto. Ogromna siła zderzenia doprowadziła do powstania zmarszczki w czasoprzestrzeni, które fizycy nazywają falami grawitacyjnymi.
Ich istnienie przewidział już Albert Einstein w 1916 r., natomiast na potwierdzenie trzeba było czekać aż 100 lat. Zostały zaobserwowane w 2016 r. w wyniku zderzenia dwóch czarnych dziur. Fale odkryte w wyniku zderzenia gwiazd to pierwsza obserwacja z innego źródła niż czarne dziury. Choć same fale grawitacyjne są niewidoczne, to można je wykryć za pomocą odpowiednich instrumentów badawczych. Obserwowany dżet jest natomiast widocznym efektem kolizji.
Strumień energii w przestrzeni kosmicznej został przeanalizowany dzięki obserwacjom przez teleskop Hubble’a, satelitę Gaia Europejskiej Agencji Kosmicznej oraz kilka naziemnych teleskopów. W ten sposób obliczono zarówno tę iluzoryczną prędkość, jak i rzeczywistą.
Jestem zdumiony, że Hubble mógł dać nam tak precyzyjne pomiary, które mogą konkurować z precyzją osiągniętą przez potężne teleskopy radiowe VLBI rozmieszczone na całym świecie
powiedział Kunal P. Mooley z Caltech w Pasadenie w Kalifornii, główny autor opublikowanego artykułu w czasopiśmie Nature

 
Wyjaśnienie zjawiska możliwe bez łamania praw fizyki
Nieco przekłamana prędkość wynika z różnicy prędkości cząsteczek wyrzucanych przez strumień i światła. W rzeczywistości nic nie może przekroczyć prędkości światła, więc ten "nadświetlny" ruch jest iluzją. Ponieważ dżet zbliża się do Ziemi prawie z prędkością światła, światło, które emituje w późniejszym czasie, ma do pokonania krótszą odległość. W istocie dżet goni za własnym światłem. W rzeczywistości między emisją światła dżetu minęło więcej czasu, niż myśli obserwator. Powoduje to przeszacowanie prędkości obiektu - w tym przypadku pozornie przekraczającej prędkość światła.

Takie złudzenie zaobserwowano także w innych obiektach kosmicznych, m.in. w dżecie wyrzucanym z galaktyki Messier 87 w konstelacji Panny. Wszystkie zaobserwowane dotychczas prędkości nadświetlne można wytłumaczyć przy użyciu znanych nam praw fizyki.

 
Hubble Reveals Ultra-Relativistic Jet
https://www.youtube.com/watch?v=RXUy0StPeFs

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-strumien-czastek-porusza-sie-siedem-razy-szybciej-niz-swiatl,nId,6362073

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak zmieniało się nocne niebo w ciągu 12 lat. NASA prezentuje ciekawy film poklatkowy
2022-10-21. Daniel Górecki

Amerykańska agencja nie przestaje nas zaskakiwać pięknymi obrazami kosmosu - dziś za sprawą wyjątkowego filmu poklatkowego możemy zobaczyć, jak zmieniało się nocne niebo w ciągu ostatnich 12 lat.

Magia nie istnieje? Wystarczy spojrzeć na opublikowane w tym tygodniu zdjęcie fragmentu Mgławicy Orzeł, czyli słynnych Filarów Stworzenia, uchwycone przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba albo najnowszy timelapse, na którym możemy zobaczyć zmiany, jakie zaszły na niebie w ciągu 12 lat. Zdjęcia niezbędne tego filmu poklatkowego były wykonywane przez teleskop NEOWISE (Near-Earth Object Wide Field Infrared Survey Explorer), który został wyniesiony w kosmos w 2009 roku.

 Tak zmieniało się nocne niebo w ciągu 12 lat
Wtedy nosił jeszcze nazwę WISE i jego zadaniem było badanie Wszechświata poza Układem Słonecznym - do czasu wyczerpania czynnika chłodzącego instrumenty teleskopu w październiku 2010 roku, wykonał on 2,7 mln zdjęć w podczerwieni (każde pokrywające pole widzenia 47 minut kątowych). Dwa z czterech detektorów mogły jednak działać dalej, więc wykorzystano je do kontynuacji misji pod nazwą NEOWISE, której przeznaczeniem było śledzenie obiektów bliskich Ziemi, w tym asteroid i komet.
Jeśli wyjdziesz na zewnątrz i spojrzysz na nocne niebo, może się wydawać, że nic się nie zmienia, ale tak nie jest (...) Gwiazdy rozbłyskują i wybuchają. Asteroidy śmigają. Czarne dziury rozrywają gwiazdy. Wszechświat to bardzo ruchliwe, aktywne miejsce
komentuje Amy Mainzer z University of Arizona, badaczka zaangażowana w badania NEOWISE.

 Informacje zebrane przez NEOWISE dostarczyły naukowcom wiedzę o położeniu setek milionów obiektów oraz ilości emitowanego przez nie światła podczerwonego, a także sposobie poruszania się i zmianach zachodzących w obiektach niebieskich, np. w gwiazdach i czarnych dziurach.
To właśnie za sprawą tego teleskopu odkryliśmy nowy typ gwiazd, tzn. brązowe karły typu widmowego Y, będące najchłodniejszymi obiektami typu gwiazdowego.
Near-Earth Object Wide Field Infrared Survey Explorer (NEOWISE) co sześć miesięcy - to czas, jaki zajmuje teleskopowi przebycie połowy drogi wokół Słońca - rozpoczyna nową podróż, wykonując zdjęcia we wszystkich kierunkach. Następnie takie mapy są "zszywane" przez astronomów, by stworzyć obraz całego nieba, najnowszy timelapse to połączenie 18 takich map. To jednak nie koniec pracy NEOWISE, bo teleskop wciąż działa i naukowcy przekonują, że zaskoczy nas jeszcze wiele razy.


Nigdy nie spodziewaliśmy się, że sonda będzie działać tak długo i nie sądziliśmy, że będziemy mogli dowiedzieć się tyle z tych danych
komentuje Peter Eisenhardt z NASA Jet Propulsion Laboratory.

INTERNA

Nasa spacecraft captures incredible 12-year time-lapse of entire sky
https://www.youtube.com/watch?v=RlahnT0qj5w

NEOWISE: Revealing Changes in the Universe
https://www.youtube.com/watch?v=qOVTqPvV6wY

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-tak-zmienialo-sie-nocne-niebo-w-ciagu-12-lat-nasa-prezentuje,nId,6362089

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Putin zdetonuje bomby jądrowe w kosmosie? "Niesamowite widowisko"

2022-10-21.

Od jakiegoś czasu Kreml straszy NATO użyciem broni jądrowej. W sieci krążą pogłoski, że detonacja takiej broni mogłaby odbyć się wysoko w atmosferze lub nawet w przestrzeni kosmicznej, by wyglądało to efektownie i doprowadziło do wybuchu paniki na całej planecie.


Analitycy wojskowi uważają, że jeśli Władimir Putin chciałby zastraszyć ludzkość, to mógłby w tym celu użyć bomb jądrowych, ponieważ jest to najpotężniejsza broń, jaką stworzyła ludzkość w całej swojej historii.
Jej detonacja nie miałaby jednak miejsca nad miastami, tylko wysoko w atmosferze lub nawet w bliskiej przestrzeni kosmicznej. Po pierwsze, będzie to wyglądało bardzo efektownie, a po drugie, doprowadzi do wybuchu paniki na całej plancie.

 

Potężne eksplozje jądrowe w kosmosie
Armia Stanów Zjednoczonych przeprowadziła we wczesnych latach 60. ubiegłego wieku serię potężnych eksplozji jądrowych w przestrzeni kosmicznej. Na opublikowanych materiałach filmowych możemy zobaczyć, jak dziwnie one wyglądały. Taki właśnie efekt mógłby chcieć uzyskać Putin. Gdyby do wybuchów doszło nocą i na dużej wysokości ponad Arktyką, to mieszkańcy dużej części północnej półkuli mogliby zobaczyć oślepiający błysk. Jednak trzeba tutaj mocno podkreślić, że nie trzeba będzie obawiać się promieniowania na powierzchni Ziemi.
11 testów odbyło się ponad Oceanem Spokojnym w roku 1962 w ramach Operation Fishbowl. Najpotężniejsza detonacja miała moc 1.4 megatony. Testy te bardzo różniły się od większości, jakie wcześniej i później wykonała armia USA na Oceanie Spokojnym czy na kontynencie.

 Dziwny efekt eksplozji jądrowych w przestrzeni kosmicznej
Broń jądrowa została bowiem zainstalowana na pokładach rakiet balistycznych i wystrzelona w przestrzeń kosmiczną, gdzie nastąpiła ich detonacja na wysokości nawet 1000 kilometrów ponad powierzchnią naszej planety. To ponad dwukrotnie większa wysokość od orbity Międzynarodowej Stacji Kosmicznej czy Kosmicznego Teleskopu Hubble'a.
Efekty bardzo zdziwiły naukowców. W warunkach mikrograwitacji i próżni nie można było zaobserwować ognia, a gazy tworzące falę uderzeniową przybrały kształt sferyczny. Kula zaczęła się rozszerzać, a później kurczyć. Jak wszyscy wiemy, na powierzchni Ziemi tworzy się grzyb w ruchu przypominający płynącą meduzę. W przestrzeni kosmicznej jest to jednak kula, wewnątrz której przepływają gazy.

Broń jądrowa do niszczenia satelitów
Armia USA przeprowadziła testy, ponieważ chciała sprawdzić, jak bardzo różnią się orbitalne eksplozje jądrowe od tych na Ziemi. Celem było nie tylko opracowanie skutecznej broni do niszczenia satelitów ZSRR, ale również kwestie czysto naukowe. Po pierwszych eksplozjach okazało się bowiem, że determinują one pojawianie się zorzy polarnej nawet na przeciwnej stronie półkuli Ziemi.
Badacze chcieli też sprawdzić, jak będą rozchodzić się fale radiowe w jonosferze, a także czy nocne rozbłyski mogą oślepić mieszkańców obszarów, nad którymi doszło do eksplozji. Co ciekawe, detonacje kosmiczne wygenerowały pasy sztucznego promieniowania na różnych wysokościach. Wiele z wygenerowanych impulsów elektromagnetycznych miało niekorzystny wpływ lub nawet uszkodziło kilka satelitów znajdujących się na orbicie.
Pentagon przyznał, że niszczenie instalacji kosmicznych bronią jądrową nie jest najlepszym pomysłem, gdyż uszkodzeniu mogą ulec nie tylko satelity wroga, ale też satelity Stanów Zjednoczonych, które orbitują tysiące kilometrów od punktu detonacji. Dlatego też do dziś nie użyto i nie przewiduje się użycia w przyszłości broni na orbicie Ziemi do niszczenia instalacji kosmicznych
INTERIA.

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-putin-zdetonuje-bomby-jadrowe-w-kosmosie-niesamowite-widowis,nId,6362665

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z piątku na sobotę przypada noc Orionidów. Ekspert: można się spodziewać 15-30 meteorów na godzinę
2022-10-21.
Orionidy to rój meteorów pojawiający się na niebie jesienią. „W piątek możemy spodziewać się od 15 do 30 rozświetlających niebo meteorów w ciągu godziny” - mówi w rozmowie z pap.pl Przemysław Rudź z Polskiej Agencji Kosmicznej.
Orionidy to jeden z rojów meteorów, które "promieniują" na naszym niebie. W przeciwieństwie do ich słynnych kuzynów Perseidów, których deszcz możemy obserwować latem, Orionidy pojawiają się na niebie na jesieni. "Promieniują od początku października do pierwszych dni listopada, ze spodziewanym maksimum w okolicy 21 października" – wyjaśnia Rudź.
Roje meteorów to najczęściej pozostałości po okrążających Słońce kometach. "Niektóre komety odwiedzają okolice Słońca tylko raz. Jednak z reguły roje meteorów, które obserwujemy, są połączone z kometami okresowymi - czyli takimi, które wielokrotnie odwiedzają rejony przysłoneczne" – tłumaczy ekspert.
Rudź wyjaśnia, że kiedy kometa zbliża się do Słońca, odrywają się od niej fragmenty skał, pyłu i gazu. "Cała ta materia odkłada się wzdłuż jej orbity. Czasami zdarza się, że Ziemia podczas swojego ruchu orbitalnego wokół Słońca przecina pozostałości po komecie" – wyjaśnia. W przypadku Orionidów jest to słynna kometa Halleya, widoczna ostatnio w 1986 r. "Okres obiegu tej komety to około 76 lat, więc musimy jeszcze chwilę na nią zaczekać" – dodaje ekspert.
Co roku jednak Ziemia przecina orbitę komety Halleya, na której nadal znajduje się pył, kawałki skał i drobinki materii, wchodzące dawniej w skład kometarnego jądra.
"W związku z tym, że zarówno drobinki na orbicie kometarnej, jak i Ziemia, poruszają się bardzo szybko - to kiedy tego rodzaju obiekt wejdzie z ogromną prędkością w ziemską atmosferę - rozgrzewa się i zwyczajnie spala. Obserwując zjawisko z powierzchni Ziemi zobaczymy coś, co powszechnie znane jest jako spadająca gwiazda. Oczywiście żadna gwiazda na nas nie spada. W rzeczywistości obserwujemy ostatnie chwile drobinki kosmicznej materii, która po spaleniu zamienia się w pył" – tłumaczy Rudź.
Meteory wpadają w ziemską atmosferę z prędkością ok. 60 km na sekundę. Większość drobinek rozmiarem nie przekracza ziarenka grochu, ale zdarza się, że od komety odrywają się większe fragmenty. "Są to tzw. bolidy, czyli mające nawet kilka metrów średnicy odłamki skał" – wyjaśnia ekspert.
Rudź dodaje, że kiedy pojawiają się na niebie - smuga światła, która im towarzyszy, jest niezwykle jasna. "Czasem nawet dają efekty dźwiękowe, a szczęściarzom udaje się zobaczyć moment rozpadu meteoru na żywo" – zauważa.
Mimo ogromnej prędkości i temperatury, przekraczającej kilka tysięcy stopni, ich fragmenty przedostają się przez ziemską atmosferę i spadają na Ziemię. „Nasza planeta składa się w znacznej mierze z wody, więc większość bolidów ląduje w oceanach” – dodaje Rudź.
Aktywność rojów to po prostu liczba występujących zjawisk w przeliczeniu na godzinę. "Rój Orionidów należy do tych aktywnych. W piątek możemy spodziewać się od 15 do 30 rozświetlających niebo meteorów w ciągu godziny" - mówi ekspert. Ale zastrzega, by nie nastawiać się na deszcz meteorów, ponieważ aktywność Orionidów jest znacznie niższa, niż wspomnianych wcześniej Perseidów.
Obserwację należy prowadzić w warunkach zamiejskich. "Jeżeli mieszkamy w mieście, w którym widzimy tylko Księżyc i parę jaśniejszych planet, obserwacja Orionidów będzie utrudniona. Na najlepszą widoczność możemy liczyć wyjeżdżając za miasto, najlepiej na wieś, a w idealnej sytuacji - w góry" – podkreśla ekspert.
Nazwa roju meteorów bierze się z pozornego miejsca, z którego wydają się brać początek, np. "Leonidy - z konstelacji Lwa, czy Taurydy - z konstelacji Byka. Tak samo jest w przypadku Orionidów, które "promieniują" ze znajdującej się na południowym wschodzie konstelacji Oriona. Rudź mówi, że "to bardzo charakterystyczny gwiazdozbiór; niektórzy porównują go do ogromnego pająka. Charakterystycznym elementem są trzy gwiazdy tworzące Pas Oriona. W tradycji polskiej mówiono o nich Kosiarze, ponieważ przypominają trzy postacie koszące łany zboża".
Autorka: Daria Al Shehabi
dsk/ ok/ zan/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C94107%2Cz-piatku-na-sobote-przypada-noc-orionidow-ekspert-mozna-sie-spodziewac-15-30

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwa konkurs Hevelianum "W stronę gwiazd"
2022-10-21.
Do końca listopada można nadsyłać prace w konkursie kosmicznym dla uczniów szkół podstawowych "W stronę gwiazd", którego organizatorem jest Hevelianum. Urania jako partner konkursu zachęca do udziału!
Idea konkursu W stronę gwiazd narodziła się w 2019 roku przy okazji obchodów „Światowego Tygodnia Przestrzeni Kosmicznej”, którego temat przewodni brzmiał: „Księżyc: Brama do gwiazd”. Żyjemy w dobie wielkich misji kosmicznych. Światowe agencje kosmiczne intensywnie pracują, by człowiek wrócił na Księżyc, aby następnie ruszyć w kierunku czerwonej planety – Marsa. Równolegle wysyłane są w kosmos liczne sondy i łaziki, których celem jest odkrycie tajemnic w naszym własnym Układzie Słonecznym. Również w Polsce intensywnie rozwija się sektor kosmiczny, który to – choć mniej powszechnie znany – cały czas poszukuje pracowników. Jest to zatem idealny moment, by przez zainteresowanie wielkimi wydarzeniami w przestrzeni kosmicznej, zwrócić uwagę dzieci i młodzieży na możliwość pracy przy wielkich, jak i mniejszych misjach kosmicznych.
Konkurs został podzielony na dwie kategorie. Jedna obejmuje uczniów "zerówek" i klas 1-4 szkoły podstawowej, a druga uczniów klas 5-8 szkoły podstawowej. W pierwszej z nich zadaniem zadaniem konkursowym jest stworzenie pracy plastycznej lub plakatu wypukłego na jeden z 3 zadanych tematów. Z kolei w drugiej uczestnicy powinni napisać prace pisemną projektującą misję kosmiczną, w ramach jednej z 3 zadanych tematyk. Można nadsyłać prace w językach polskim, angielskim i ukraińskim..
Konkurs wystartował 4 października 2022 r., termin nadsyłania prac mija 30 listopada 2022 r., a ogłoszenie wyników nastąpi do 2 stycznia 2023 r., czyli do rocznicy urodzin Jana Heweliusza.
Jako nagrody w grupie młodszej przewidziano lornetkę astronomiczną, a w grupie starszej udział w obozie kosmicznym (Junior Space Camp), czyli tygodniowej symulacji misji kosmicznej w profesjonalnym Centrum Szkolenia Analogowych Astronautów (Analog Astronaut Training Center), które jest jednym z partnerów konkursu.
Od tego roku konkurs jest też dostępny dla uczniów pochodzenia ukraińskiego, uczących się w polskich szkołach. W konkursie mogą startować również osoby niewidzące i niedowidzące, przysyłając pracę w odpowiednio dostosowanej formie (szczegóły w regulaminie).
Organizatorem konkursu jest Hevelianum, a partnerami Analog Astronaut Training Center, Urania - Postępy Astronomii oraz Astronarium. Wśród patronów honorowych są m.im. Polskie Towarzystwo Astronomiczne, Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii, Polska Agencja Kosmiczna.
Szczegóły poszczególnych zadań i więcej informacji można znaleźć na stronie konkursu.
Więcej informacji
•    Strona konkursu "W stronę gwiazd"
 
Opracowanie: Agnieszka Górska-Pukownik, Krzysztof Czart
Źródło: Hevelianum
 
Ilustracja:
Grafika konkursu "W stronę gwiazd". Źródło: Hevelianum.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/trwa-konkurs-hevelianum-w-strone-gwiazd

Trwa konkurs Hevelianum W stronę gwiazd.jpg

Trwa konkurs Hevelianum W stronę gwiazd2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja wysłała w październiku 3 misje orbitalne
2022-10-21.
Rosja przeprowadziła w październiku trzy misje rakiet orbitalnych. Jeden z wysłanych satelitów, zależny od europejskich komponentów został ukończony mimo nałożonych na Rosję sankcji.

Nowy satelita nawigacyjny Rosji
10 października 2022 r. z kosmodromu Plesieck przeprowadzono start rakiety Sojuz 2.1b z satelitą rosyjskiego systemu nawigacyjnego GLONASS. W udanym locie wysłano na orbitę 5. satelitę najnowszej serii GLONASS K, która stopniowo zastępuje poprzednią generację oznaczaną literą M.
Wszystkie fazy lotu przebiegły pomyślnie. W pierwszym etapie trzy stopnie rakiety Sojuz umieściły ładunek na trajektorii balistycznej. Chwilę po tym od rakiety odłączył się dodatkowy stopień Fregat-M wraz z wysyłanym satelitą i w pierwszym odpaleniu ustalił wstępną niską orbitę okołoziemską. Potem w kolejnych godzinach nastąpiły jeszcze dwa manewry orbitalne, które ostatecznie umieściły ładunek na średniej orbicie okołoziemskiej, na wysokości 19 000 km.
Wysłany w tej misji satelita to dokładnie GLONASS K nr 17. Docelowo Rosja planuje umieścić 8 satelitów tej serii i 4 dodatkowe satelity ulepszonej serii K2. Zadanie to jednak mocno się przeciąga i trwa już ponad dekadę. Na opóźnienia miało wcześniej wpływ embargo zachodnich państw po inwazji Rosji na Krym. Kolejne sankcje nałożone w wyniku pełnej rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2022 r. z pewnością jeszcze bardziej utrudnią, a może nawet uniemożliwią zadanie ukończenia budowy systemu.
GLONASS-K to już 3. generacja systemu GLONASS - rosyjskiego odpowiednika amerykańskiej sieci GPS. Satelity GLONASS-K cechują się bardziej współczesnym niż poprzednia generacja podejściem do budowy. Bazują na lekkiej, niehermetyzowanej platformie satelitarnej Ekspress-1000K, budowanej przez zakłady ISS im. Rieszetniowa. Mają masę 935 kg, ich panele słoneczne dostarczają około 1500 W energii, a ich planowany czas użytkowania to 10 lat. Oprócz ładunku nawigacyjnego z podzielonym sygnałem wojskowym i cywilnym i poprawioną precyzją w stosunku do poprzedników, satelity te są też wyposażone w ładunek wsparcia poszukiwania i ratownictwa KOSPAS-SARSAT.

Satelita dla Angoli z europejskimi komponentami
Dwa dni później, 12 października z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie wystartowała inna rosyjska rakieta nośna Proton-M. Była to pierwsza misja tego systemu w tym roku. W tym przypadku celem było wyniesienie satelity rządowego Angoli Angosat-2. Angosat-2 to zbudowany przez rosyjskie zakłady RKK Energia statek, który ma zastąpić wysłanego w 2017 r. satelitę Angosat-1, który niedługo po wyniesieniu doznał awarii.
Lot na orbitę przebiegł prawidłowo. Trzystopniowa rakieta Proton-M przyspieszyła ładunek niemal do prędkości orbitalnej i po niecałych 10 minutach wypuściła dodatkowy człon Blok DM-03, który miał dokończyć zadanie. W okresie około 7 godzin Blok DM-03 wykonał trzy odpalenia, aby umieścić satelitę bezpośrednio nad docelową orbitą geostacjonarną.
Angosat-2 to rządowy satelita telekomunikacyjny Angoli, zastępujący zepsutego tuż po starcie satelitę Angosat-1. Poprzednik był zbudowany przez zakłady RKK Energia i wysłany na orbitę na rakiecie Zenit w 2017 roku. Od razu po odłączeniu się satelity od rakiety i po pierwszej sesji komunikacyjnej utracono z nim łączność. Prawdopodobnym problemem było zwarcie w systemie zasilania. Co ciekawe parę dni po starcie udało się odzyskać na jakiś czas komunikację z satelitą. Ten okazał się mieć całkowicie rozładowaną baterię i uruchomił się gdy panele słoneczne załadowały je ponownie. Niestety poprawne działanie nie trwało długo. Ostatecznie satelita nigdy nie trafił na docelową pozycję na orbicie geostacjonarnej i po jakimś czasie ogłoszono jego całkowitą utratę.
Rosyjski rząd porozumiał się z angolskim i koszty produkcji nowego statku pokryto częściowo z ubezpieczenia i częściowo z publicznych środków Rosji. Budowę satelity przeniesiono do zakładów ISS Reszetniew. Budowę ładunku telekomunikacyjnego powierzono europejskiemu Airbus Defense and Space. Amerykańskie sankcje utrudniły dostarczenie europejskich komponentów, ostatecznie jednak dostawę zrealizowano. Dopiero rosyjska pełnoskalowa agresja na Ukrainę przeprowadzona w lutym 2022 r. sprawiła, że Airbus wstrzymał dostawy ostatnich planowanych komponentów. Rosja musiała zastąpić je własnymi rozwiązaniami, co opóźniło start o pół roku.

Trzeci lot Angary 1.2
15 października na kosmodromie Plesieck odbył się kolejny start rakietowy. W tym przypadku wystrzelono rakietę Angara 1.2 z tajnym wojskowym satelitą Kosmos 2560.
Był to trzeci w historii lot rakiety Angara 1.2, drugi orbitalny. Angara to rozwijana przez ostatnie dekady nowa seria rosyjskich rakiet orbitalnych. Wariant 1.2 wykorzystany w tej misji ma udźwig do prawie 4 t na niską orbitę okołoziemską.
Oficjalnie nie wiadomo jakie jest przeznaczenie wysłanego w tej misji ładunku. Analitycy podejrzewają, że może chodzić o 3. satelitę systemu rozpoznawczego obserwacji optycznej EMKA (MKA). Pierwszy egzemplarz systemu trafił na orbitę w 2018 roku i działał przez 3 lata. Drugi był wysłany w tym roku na rakiecie Angara 1.2, ale nie wykonywał żadnych manewrów orbitalnych i już kilkanaście dni po starcie spłonął w ziemskiej atmosferze. Pojawiły się plotki, że być może oba ładunki służyły jako cele testowe dla naziemniej broni laserowej, oślepiającej satelity. Plotki te podsyca fakt, że obecny szef rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos, krótko przed wejściem EMKA-2 w atmosferę ogłaszał wykonanie takiej próby…

Podsumowanie
Rosja przeprowadziła w tym roku 16 startów swoich rakiet orbitalnych. Duża część z nich dotyczyła lotów obsługujących Międzynarodową Stację Kosmiczną, reszta to rodzime starty wojskowe i tylko jeden - omawiany tutaj lot - dotyczył zewnętrznego klienta jakim jest rząd Angoli.
W planach był jeszcze w tym roku start z południowokoreańskim badawczym satelitą radarowym KOMPSAT-6. Nie wiadomo jednak w tej chwili jakie są losy tego kontraktu po zaatakowaniu Ukrainy przez Rosję.
 
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: Roskosmos/RussianSpaceWeb/NSF
 
 
Na zdjęciu: Rakieta Angara 1.2 po transporcie na stanowisko startowe przed pierwszą misją. Źródło: Roskosmos.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rosja-wyslala-w-pazdzierniku-3-misje-orbitalne

 

Rosja wysłała w październiku 3 misje orbitalne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaćmienie Słońca od lat nie będzie tak dobrze widoczne z Polski. Sprawdź kiedy
2022-10-21.MK.KOAL
W najbliższy wtorek – 25 października – nad Polską będzie można obserwować częściowe zaćmienie Słońca. Jak przyznaje astronom dr Milena Ratajczak, będzie to najgłębsze zaćmienie widoczne z naszego terytorium od lat. Kiedy najlepiej wyglądać tego rzadkiego zjawiska? Wyjaśniamy, o której nastąpi kulminacja.
Ekspertka wskazuje, że w czasie najbliższego zaćmienia Księżyc zasłoni prawie połowę tarczy Słońca.  
Jest to dość głębokie zaćmienie, najgłębsze zaćmienie częściowe, jakie będziemy mogli obserwować z terenu Polski od kilku lat – powiedziała doktor Ratajczak.  
Jak bezpiecznie podziwiać zaćmienie Słońca?
Przypomniała, że – aby bezpiecznie oglądać zaćmienie – należy zaopatrzyć się w specjalny sprzęt lub wziąć udział w organizowanych w całej Polsce pokazach, na których do naszej dyspozycji będą odpowiednie okulary lub filtry do obserwacji Słońca. – Słońce może uszkodzić nasz wzrok, może też uszkodzić instrumenty, którymi je obserwujemy, ale przede wszystkim chodzi o wzrok – zaznaczyła astronom.
 
Najbliższe zaćmienie Słońca będzie miało charakter częściowy na całym świecie. Oznacza to, że w żadnym punkcie Ziemi 25 października nie będziemy w stanie dostrzec pełnego zaćmienia.
Zaćmienie Słońca we wtorek 25 października – o której kulminacja zjawiska
 
Spektakularny pokaz rozpocznie się o godz. 11:14, a kulminację osiągnie o 12:23. Zakończy się około godz. 13:30.
 
Najbliższe pełne zaćmienie Słońca, które będzie można obserwować z Polski, będzie 7 października 2135 roku. Nieco wcześniej – w 2075 roku - z Polski będziemy mogli oglądać zaćmienie obrączkowe.
Najbliższe pełne zaćmienie Słońca widoczne z Polski będzie 7 października 2135 roku (fot. Ayman Yaqoob / Anadolu Agency/ABACAPRESS.COM, zdjęcie ilustracyjne)
źródło: portal tvp.info, IAR
https://www.tvp.info/64069120/zacmienie-slonca-bedzie-dobrze-widoczne-z-polski-kiedy-obserwowac-niezwykle-nazwisko-kulminacja-we-wtorek-25-pazdziernika

Zaćmienie Słońca od lat nie będzie tak dobrze widoczne z Polski. Sprawdź kiedy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaćmienie Słońca 2022. Oglądaj na żywo w TVP Nauka!
2022-10-21.
We wtorek, 25 października nastąpi jedno z najbardziej fascynujących zjawisk astronomicznych tego roku - częściowe zaćmienie Słońca. Oglądaj transmisję na żywo z tego wydarzenia od godz. 11:00 w TVP Nauka oraz w aplikacji TVP GO.
25 października o godz. 11:00 na antenie TVP Nauka transmisja z najbardziej wyczekiwanego wydarzenia astronomicznego tego roku - częściowego zaćmienia Słońca. Dzięki specjalnym kamerom i teleskopom na żywo pokażemy obraz Słońca zasłanianego przez Księżyc. W studiu plenerowym gośćmi Marty Kielczyk oraz Bogumiła Radajewskiego będą eksperci, którzy przybliżą jasne i ciemne strony gwiazdy rządzącej naszym Układem Słonecznym. Astronomowie, fizycy, lekarze poinstruują, jak obserwować zaćmienie, a także odpowiedzą na pytania związane z kosmosem, energią słoneczną czy wpływem Słońca na człowieka.
Retransmisje programu będzie można oglądać 25 października o godz. 21:00 oraz 22:20 w TVP Nauka.
Oglądaj transmisję z częściowego zaćmienia Słońca na antenie TVP Nauka! Fot. Obserwatorium Astronomiczne w Truszczynach
https://nauka.tvp.pl/64073318/zacmienie-slonca-2022-ogladaj-na-zywo-w-tvp-nauka

Zaćmienie Słońca 2022. Oglądaj na żywo w TVP Nauka!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliża się zaćmienie Słońca. Sprawdź, czy pogoda będzie nam sprzyjać w obserwacjach
2022-10-22. Autor: ps Źródło PAP, CMM IMGW-PIB, tvnmeteo.pl

 

: We wtorek 25 października dojdzie do rzadkiego zjawiska astronomicznego. Czeka nas częściowe zaćmienie Słońca. Przy sprzyjających warunkach atmosferycznych będziemy mogli podziwiać je z terenu całej Polski. Sprawdź, czy pogoda pozwoli nam na owocne obserwacje.

Zaćmienie Słońca to jedno z najbardziej spektakularnych zjawisk astronomicznych. Występuje, gdy Księżyc znajduje się pomiędzy Ziemią a Słońcem i przesłoni całkowicie lub częściowo tarczę słoneczną. W takiej konfiguracji Księżyc znajduje się w nowiu, ale nie przy każdym nowiu zachodzi zaćmienie, orbita naturalnego satelity Ziemi nie jest bowiem idealnie kołowa, a dodatkowo ma nieco nachylenia względem płaszczyzny orbity naszej planety. W najbliższy wtorek Księżyc przysłoni fragment tarczy naszej dziennej gwiazdy, a więc będziemy mieli do czynienia z częściowym zaćmieniem Słońca.
Zjawisko będzie widoczne na półkuli północnej w większości Europy, poza Portugalią, a także w północno-wschodniej Afryce, na Bliskim Wschodzie i w zachodniej połowie Azji. W zależności od miejsca na świecie, podczas maksimum zjawiska cień Księżyca może zasłonić nawet do 82 procent tarczy słonecznej.
Zaćmienie Słońca w Polsce. Kiedy będzie widoczne
Zaćmienie będzie widoczne we wtorek od godziny 11 do 15 naszego czasu. Najlepsze warunki do jego obserwacji wystąpią w północno-wschodniej części kraju, a najsłabsze będą w południowo-zachodniej Polsce. W Suwałkach Księżyc przysłoni 45,9 tarczy Słońca, a w Jeleniej Górze - 32,9 proc.
W Warszawie, gdzie zaćmienie rozpocznie się o godz. 11.13 i potrwa do 13.32, nasza gwiazda będzie przykryta w 41,4 proc. Do maksymalnej fazy zjawiska dojdzie o godz. 12.23, czyli prawie w samo południe, kiedy Słońce będzie najwyżej nad horyzontem.
Wtorkowe zaćmienie będzie najgłębszym zaćmieniem widocznym z naszego kraju od ponad siedmiu lat.
Czy pogoda będzie sprzyjać w obserwacjach?
We wtorek Polska będzie prawdopodobnie w zasięgu układu niskiego ciśnienia, a przez kraj powinien przemieszczać się z zachodu na wschód chłodny front atmosferyczny - informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jak podaje IMGW, "według drugiego scenariusza, południowy rejon kraju pozostanie w zasięgu frontu zokludowanego", czyli połączonego frontu ciepłego z chłodnym.
Co to oznacza? Jak pisze IMGW, "według najnowszych numerycznych prognoz pola zachmurzenia wynika, że w czasie trwania zaćmienia Słońca na przeważającym obszarze kraju zalegać będzie zachmurzenie piętra niskiego". Jest to niestety najmniej korzystna sytuacja dla obserwatorów.
W lepszym położeniu znajdą się prawdopodobnie osoby przebywające w pasie centralnym oraz zachodnim i południowo-zachodnim. W tych miejscach, zgodnie z ostatnią prognozą, należy spodziewać się niewielkiego zachmurzenia chmurami piętra średniego - podano na stronie Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW.
Zaćmienie Słońca. Jak je oglądać
Obserwując zaćmienie Słońca należy pamiętać o tym, aby nie patrzeć na nie bezpośrednio, grozi to bowiem trwałym uszkodzeniem wzroku, a nawet jego utratą. Jeżeli mamy do dyspozycji zwykły teleskop, a nie instrument zbudowany specjalnie do obserwacji Słońca, najbezpieczniejszym sposobem obserwacji zaćmienia jest rzutowanie obrazu Słońca z teleskopu na ekran. Ekranem może być ściana albo biała kartka. Patrzymy wtedy na rzutowany obraz, a nie w okular teleskopu.
Na rynku dostępne są również specjalne okulary do obserwacji zaćmień Słońca, można stosować folię mylarową (do kupienia na przykład w sklepach z przyrządami optycznymi). Nie należy oglądać zaćmienia przez płytę CD, przydymione szkło czy kliszę rentgenowską. Nie stanowią one wystarczającej ochrony dla oczu.
Zaćmienie częściowe, całkowite i obrączkowe
Wyróżnia się kilka rodzajów zaćmień Słońca: częściowe, całkowite i obrączkowe. Zaćmienia całkowite są najbardziej widowiskowe, ale niestety są widoczne tylko w dość wąskim pasie, a dalej od niego widzimy już tylko zaćmienie częściowe. Dla danego punktu na Ziemi zaćmienia całkowite są bardzo rzadkie. W Polsce ostatnie zaćmienie całkowite było widoczne w 1954 roku (Suwałki, Sejny), a następne będzie w 2135 roku.
Gdy tarcza Księżyca nie zakrywa całej tarczy słonecznej, mamy do czynienia z zaćmieniem częściowym, które widoczne będzie w najbliższy wtorek. Ten rodzaj zaćmienia możemy z danego miejsca obserwować częściej. Poprzednie zaćmienie częściowe było widoczne z Polski 10 czerwca 2021 roku. Z kolei przy zaćmieniu obrączkowym cała tarcza Księżyca przesłania Słońce, jednak następuje sytuacja, w której Srebrny Glob znajduje się zbyt daleko od naszej planety i widoczny na niebie kątowy rozmiar jego tarczy jest mniejszy niż kątowy rozmiar tarczy Słońca. Wokół ciemnej tarczy Księżyca widać wtedy jasny pierścień. Momenty następowania zaćmień Słońca ludzie potrafili przewidywać już w starożytności. Współcześnie zaćmienia całkowite są wielką atrakcją turystyczną i gromadzą bardzo wiele osób, które przyjeżdżają w pas zaćmienia całkowitego nawet z dalekich zakątków świata, aby obejrzeć to zjawisko.
Autor:ps
Źródło: PAP, CMM IMGW-PIB, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/CMM IMGW-PIB
Prognoza zachmurzenia ogólnego na wtorek, godz. 12CMM IMGW-PIB

Prognoza zachmurzenia piętra niskiego na wtorek, godz. 12CMM IMGW-PIB

Prognoza zachmurzenia piętra średniego na wtorek, godz. 12CMM IMGW-PIB

Prognoza zachmurzenia piętra wysokiego na wtorek, godz. 12CMM IMGW-PIB

Zaćmienie SłońcaPAP/NASA

https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/zacmienie-slonca-w-polsce-w-pazdzierniku-2022-kiedy-i-o-ktorej-bedzie-widoczne-jak-je-obserwowac-prognoza-zachmurzenia-we-wtorek-w-polsce-6174913

Zbliża się zaćmienie Słońca. Sprawdź, czy pogoda będzie nam sprzyjać w obserwacjach.jpg

Zbliża się zaćmienie Słońca. Sprawdź, czy pogoda będzie nam sprzyjać w obserwacjach2.jpg

Zbliża się zaćmienie Słońca. Sprawdź, czy pogoda będzie nam sprzyjać w obserwacjach3.jpg

Zbliża się zaćmienie Słońca. Sprawdź, czy pogoda będzie nam sprzyjać w obserwacjach4.jpg

Zbliża się zaćmienie Słońca. Sprawdź, czy pogoda będzie nam sprzyjać w obserwacjach5.jpg

Zbliża się zaćmienie Słońca. Sprawdź, czy pogoda będzie nam sprzyjać w obserwacjach6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Globalny potop może nadejść z otchłani kosmosu. Gdy już zacznie padać, to przestanie za setki lat
2022-10-22.
Gdyby w Księżyc uderzyła pokryta lodem planetoida, to jej szczątki opadające do ziemskiej atmosfery, spowodowałyby ciągłe opady deszczu, trwające nawet kilkaset lat. Dla nas oznaczałoby to globalną powódź i koniec znanego nam świata.
Życie na Ziemi może wyginąć na dziesiątki różnych sposobów. Sama ludzkość ma wpływ na tylko kilka z nich. Jedną z takich możliwości jest oczywiście wojna jądrowa, która mogłaby doprowadzić do skażenia i zaciemnienia atmosfery, i w efekcie wymazania istot żywych z powierzchni ziemi.
Jednak o tyle o ile możemy temu zapobiec, są żywioły z którymi walczyć nie możemy. Jednym z nich jest planetoida lub kometa, która prędzej czy później uderzy, jeśli nie w Ziemię, to w Księżyc.
Namiastkę takiej kosmicznej kolizji mieliśmy latem 2013 roku. Nieduży obiekt uderzył w naszego naturalnego satelitę z takim impetem, że stworzył nowy krater. Gdyby obiekt był wielokrotnie większy, mógłby odłamać część Księżyca.
Jednak nawet mniejsze planetoidy są w stanie doprowadzić do kataklizmu, z którego człowiek nie potrafiłby wyjść obronną ręką. Kolizja takiego obiektu, o średnicy 1,5 tysiąca kilometrów, z Księżycem, spowodowałaby jego rozpad na miliony, a nawet miliardy drobnych bryłek lodowych, które utworzyłyby wokół ziemskiej orbity dysk akrecyjny, podobny do tego, który oplata Saturna.
Siła grawitacji ściągałaby materię coraz bliżej Ziemi, aż wreszcie zaczęłaby ona wchodzić w atmosferę. Tam lodowe bryły ulegałyby roztopieniu i w formie nieustającego, niezwykle obfitego deszczu lub śniegu, spadałyby na powierzchnię ziemi przez setki lat.
W ciągu pierwszych 12 miesięcy od rozpoczęcia się opadów deszczu, poziom światowych oceanów podniósłby się o 20 metrów. Pierwszą stolicą, która znalazłaby się pod wodą, byłby Amsterdam, z resztą podobnie jak większa część terytorium Holandii. Później woda wdarłaby się do Kopenhagi i Londynu.
Na świecie zniknęłoby państwo-miasto Singapur oraz rajskie Malediwy. W toni oceanu pogrążyłoby się również Tokio, najgęściej zaludniony obszar metropolitalny naszej planety, zamieszkiwany przez 38 milionów ludzi (tyle ludzi mieszka w całej Polsce).
W naszym kraju ocean pochłaniałby miasta od północy w kierunku południowym. Najpierw, w ciągu zaledwie roku, we wszechoceanie zniknęłyby Szczecin i Trójmiasto, potem w ciągu 4 lat Bydgoszcz, Toruń i Poznań, jeszcze później, po 5 latach, Warszawa, następnie w szóstym roku Wrocław, a po 12 latach Katowice i Kraków.
Polacy zmuszeni byliby uciekać w góry, a im wyżej, tym lepiej. Dopiero po 43 latach na Równi Krupowej w Zakopanem można byłoby utworzyć nadmorską plażę, po równo 100 latach pod wodą zniknąłby szczyt Kasprowego Wierchu, a po 125 latach Rysy, najwyższy punkt Polski.
Ostatnią dużą europejską stolicą, która znalazłaby się pod wodą, byłby Madryt. Miasto jest położone na wysokości 667 metrów nad poziomem morza. To zapewne byłaby jedna z ostatnich ostoi Europejczyków po 33 latach od rozpoczęcia się kosmicznej ulewy.
Jeszcze wyżej znajduje się niewielkie państewko Andora, położone na stokach Pirenejów, na granicy Hiszpanii i Francji. Stolica tego państwa sięga wysokości 1023 metrów i ostawałaby się oceanowi przez 50 lat.
W tym samym czasie zniknęłyby czubki najwyższych drapaczy chmur. Po 112 latach potop sięgnąłby Mexico City, jednego z najgęściej zaludnionych miast na świecie.
Tymczasem ostatnim dużym miastem na świecie, które zostałoby ostatecznie zatopione po 182 latach, byłoby La Paz, stolica Boliwii w Ameryce Południowej. Miasto położone jest na wysokości aż 3640 metrów.
Po 250 latach poziom światowych mórz byłby wyższy od bieżącego o 5 kilometrów. To właśnie wtedy woda wdarłaby się do obecnie najwyżej położonego miasta na naszej planecie. Jest nim La Rinconada, położona w Peru w Ameryce Południowej, na wysokości 5 tysięcy metrów.
Na samym końcu w ziemską atmosferę zaczęłyby wchodzić coraz to większe lodowe bryły, a poziom wody podnosiłby się jeszcze szybciej. W ciągu 320 lat wszechocean zakryłby szczyt Mount Everestu, najwyższej góry świata, tym samym zabierając nam ostatni suchy ląd.
Krajobrazy naszej planety wyglądałyby iście nieziemsko. Wszystkie lądy znalazłyby się pod wodami wszechoceanu. Ludzkość mogłaby przetrwać tylko wówczas, gdyby zbudowała wodne miasta, od tak prostych, jak to widzieliśmy w filmie "Wodny świat" z Kevinem Costnerem, aż po najbardziej nowoczesne, niczym połączenie Star Treka z legendarną Atlantydą.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Artystyczna wizja wielkiej powodzi w Londynie. Fot. Pxhere.

Artystyczna wizja planetoidy zmierzającej w rejon Ziemi. Fot. Pxhere.
Tokio, największy obszar metropolitalny świata, zamieszkiwany przez 38 milionów ludzi. Fot. PxHere.

Tak wyglądałoby Zakopane, gdyby woda podeszła pod Równię Krupową. Fot. Google Earth.

Mexico City, jedno z najgęściej zaludnionych miast świata. Fot. Wikipedia.

La Paz w Boliwii, najwyżej położona stolica na świecie. Fot. Pxhere.

La Rinconada w Peru, najwyżej położone miasto na świecie. Fot. Wikipedia.

Tak będzie wyglądać Atlantyda przyszłości? Fot. Pxhere.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-10-22/globalny-potop-moze-nadejsc-z-otchlani-kosmosu-gdy-juz-zacznie-padac-to-przestanie-za-setki-lat/

Globalny potop może nadejść z otchłani kosmosu. Gdy już zacznie padać, to przestanie za setki lat.jpg

Globalny potop może nadejść z otchłani kosmosu. Gdy już zacznie padać, to przestanie za setki lat2.jpg

Globalny potop może nadejść z otchłani kosmosu. Gdy już zacznie padać, to przestanie za setki lat3.jpg

Globalny potop może nadejść z otchłani kosmosu. Gdy już zacznie padać, to przestanie za setki lat4.jpg

Globalny potop może nadejść z otchłani kosmosu. Gdy już zacznie padać, to przestanie za setki lat5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12-latek został magistrem fizyki kwantowej
2022-10-22. Malwina Zaborowska
Dwunastoletni Laurent Simons z Ostendy w północnej Belgii uzyskał tytuł magistra fizyki kwantowej - informuje dziennik „Het Laatste Nieuws”. Ukończenie studiów magisterskich zajęło uzdolnionemu chłopcu zaledwie pół roku. Jak mówi, jego marzeniem jest, by uczynić ludzi nieśmiertelnymi.
W lipcu 2021 roku media na całym świecie informowały o uzdolnionym jedenastolatku, który w ciągu roku ukończył z wyróżnieniem trzyletnie studia licencjackie z fizyki na uniwersytecie w Antwerpii, a dyplom szkoły średniej uzyskał w wieku ośmiu lat.
Cudowne dziecko - entuzjazmował się holenderski dziennik "De Telegraaf", "niezwykle uzdolniony jedenastolatek" - pisał portal "Psych New Daily", a amerykański "Newsweek" donosił o "genialnym chłopcu, który chce uczynić ludzi nieśmiertelnymi".

Nie czuję się kimś specjalnym, każdy z nas jest przecież na swój sposób inny - powiedział dziennikowi "Het Laateste Nieuws" świeżo upieczony magister.

Jego marzeniem jest doprowadzenie do tego, aby ludzie byli nieśmiertelni. Drogą do tego będzie zastąpienie niektórych części ciała urządzeniami mechanicznymi - twierdzi dwunastolatek, który chce pracować z najlepszymi profesorami na świecie.
Źródło: RMF FM/PAP
 
Laurent Simons z Ostendy w północnej Belgii /ROBIN VAN LONKHUIJSEN /PAP/EPA
https://www.rmf24.pl/nauka/news-12-latek-zostal-magistrem-fizyki-kwantowej,nId,6364205#crp_state=1

12-latek został magistrem fizyki kwantowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy aparat cyfrowy świata stworzy mapę kosmosu za pomocą...technologii zwykłego aparatu

2022-10-22. Marcin Jabłoński

Największy aparat cyfrowy na świecie zaprezentowano w Centrum Liniowego Akceleratora Stanforda (SLAC). Mimo że nie jest jeszcze skończona, przedstawiony projekt pokazuje jej skalę i możliwości. Zostanie umieszczona w jednym z teleskopów, stając się kluczowym narzędziem w planach stworzenia pełnej mapy kosmosu.

 •  Największy aparat cyfrowy na świecie ma ponad 1,65 metrów wysokości, będąc większa nawet od standardowego samochodu osobowego.
•  Ma aż 3,2 gigapikseli. To tyle ile łącznie uzyskałoby się po połączeniu mocy aż 266 aparatów iPhone 13.
•  Dzięki temu potrafi uchwycić na zdjęciach cząsteczki pyłu księżycowego. Nie mówiąc, że z łatwością może dostrzec galaktyki oddalone o miliony lat świetlnych od Ziemi.
•  Tak mocne specyfikacje i wielkie możliwości największego aparatu cyfrowego świata wynikają z faktu, że gdy rozpocznie działanie w 2024, przez 20 lat będzie jednym z podstawowych narzędzi do stworzenia mapy kosmosu.

 Największy aparat cyfrowy jako lupa na mapie wszechświata
Aparat powstał w ramach projektu Legacy Survey of Space and Time (LSST). Jego celem było zbudowanie urządzenia zdolnego do zdobycia danych na temat najodleglejszych miejsc w kosmosie. Ma przede wszystkim pomóc astronomom w dokładnym zbadaniu procesu formowania się galaktyk oraz natury ciemnej materii.

Według założeń LSST prześledzi i sfotografuje aż 20 miliardów galaktyk, tworząc mapę 17 miliardów gwiazd. Jej bazą operacyjną będzie obserwatorium Vera C. Rubin w Chile. Sam obiekt jest tworzony od podstaw w ramach projektu. Gdy powstanie, pomieści największy aparat cyfrowy na świecie, który stanie się jednym z najważniejszych narzędzi do badań kosmosu w historii.

 To interesujące, bo [kamera] pozwala nam stworzyć mapę całej ciemnej materii we wszechświecie. [...] Możemy stworzyć mapę ciemnej materii oddalonej o 5 miliardów lat świetlnych czy nawet 8 miliardów lat świetlnych
profesor na Uniwersytecie Stanforda Risa Wechsler, podczas prezentacji modelu kamery

 
Największy aparat cyfrowy świata, który działa jak aparat w twoim domu
Kamera LSST działa tak naprawdę, jak każdy współczesny aparat cyfrowy. Też wykorzystuje czujniki, które pobierają światło emitowane np. przez gwiazdy i przekształca je w sygnały eklektyczne, formując obraz. Różnica występuje oczywiście w skali.

Ten aparat posiada bowiem aż 189 czujników 4K. Każdy z nich ma około 42 milimetrów, mając w sobie więcej pikseli niż iPhone 13. Dzięki temu osiąga 3,2 gigapikseli. Do tego należy dodać jeszcze największy obiektyw na świecie o średnicy 1,57 metra. Jak mówi główny inżynier SLAC Travis Lange, potrzeba aż 400 współczesnych telewizorów, aby wyświetlić jedno pełne zdjęcie zrobione przez LSST.

 Teraz największy aparat cyfrowy czeka pięć miesięcy testów, przed transportem do budowanego obserwatorium na szczycie góry Cerro Pachón. Gdy sama placówka zostanie w końcu uruchomiona, da naukowcom wgląd w kosmos, jakiego nikt jeszcze nie miał w historii. I to wszystko dzięki technologii prosto z rodzinnych aparatów.

 Największy aparat cyfrowy świata wykorzystuje znaną technologię do zajrzenia w najdalsze zakątki kosmosu /123RF/PICSEL

 Nawet po pierwszym zobaczeniu można wyłapać w LSST podobieństwa do aparatów cyfrowych, które znaleźć możemy w domu czy w sklepie /Jacqueline Ramseyer Orrell/SLAC National Accelerator Laboratory /materiały prasowe

 Największy aparat cyfrowy ma także swoje specjalne filtry fotograficzne, które umożliwią dokładniejszą obserwację kosmosu /Magali Gauthier/SLAC National Accelerator Laboratory /materiały prasowe

 Czujniki największego aparatu cyfrowego LSST /Magali Gauthier/SLAC National Accelerator Laboratory /materiały prasowe

 INTERNA

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-najwiekszy-aparat-cyfrowy-swiata-stworzy-mape-kosmosu-za-pom,nId,6353710

Największy aparat cyfrowy świata stworzy mapę kosmosu za pomocą...technologii zwykłego aparatu.jpg

Największy aparat cyfrowy świata stworzy mapę kosmosu za pomocą...technologii zwykłego aparatu2.jpg

Największy aparat cyfrowy świata stworzy mapę kosmosu za pomocą...technologii zwykłego aparatu3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA mówi: po co lądować na Marsie? Można się o niego rozbić
2022-10-22. Radek Kosarzycki
Miękkie i bezpieczne lądowanie na powierzchni Marsa nie należy do rzeczy łatwych. Rzadka atmosfera marsjańska nie stawia przesadnego oporu wchodzącym w nią statkom kosmicznym, a tym samym nie umożliwia wydajnego hamowania aerodynamicznego. Teraz jednak naukowcy mają wpadli na zupełnie zwariowany pomysł.
NASA ma już pewną wprawę w lądowaniu na powierzchni Marsa. Od lat siedemdziesiątych amerykańskiej agencji kosmicznej udało się już dziewięć razy wylądować na Marsie. Do wykonania tego niezwykle niebezpiecznego manewru wykorzystywano już ogromne poduszki powietrzne, silniki hamujące oraz spadochrony. Za każdym razem lądowanie jest najtrudniejszą częścią całego lotu z Ziemi na Marsa. Nie bez powodu przecież w ubiegłym roku podczas lądowania łazika Perseverance zespół misji wprost siwiał ze stresu podczas „7 minut horroru”, czyli od momentu wejścia łazika w atmosferę marsjańską do nawiązania kontaktu z Ziemią już z powierzchni Czerwonej Planety.
Europejska Agencja Kosmiczna także doskonale wie, że nawet niewielki błąd popełniony na tym etapie misji może skończyć się katastrofą. Tak dokładnie było w przypadku - o ironio! - demonstratora technologii wejścia w atmosferę i lądowania Schiaparelli, który to przez błąd jednego z czujników rozbił się o powierzchnię Marsa z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę.
A może da się łatwiej? Lądowanie bez hamowania
Inżynierowie z NASA postanowili sprawdzić, czy nie da się po prostu tak zaprojektować lądownika, aby zapakowane na jego pokładzie instrumenty przetrwały w całości lądowanie na Marsie… bez hamowania. Hipotetyczny lądownik miałby wejść w atmosferę planety, wyhamować podczas lotu tyle ile się da, a następnie grzmotnąć w powierzchnię Marsa z prędkością między 100 a 200 km/h.
Oczywiście zwykły lądownik raczej nie poradzi sobie z takim zadaniem. Z tego też powodu naukowcy postanowili testowy lądownik wyposażyć w swego rodzaju składaną, wieloczłonową strefę zgniotu, która podczas uderzenia o powierzchnię składając się miałaby odprowadzić sporą część energii uderzenia. Gdyby udało się coś takiego opracować, koszty przygotowania dowolnej misji marsjańskiej znacząco by spadły. Co więcej, w końcu naukowcy przygotowujący misje marsjańskie mogliby spojrzeć także w te rejony Marsa, które ze względu na swoją wysokość dotychczas pozostają poza zasięgiem jakichkolwiek lądowników. Dotychczas na miejsce lądowania zawsze wybierane były miejsca leżące możliwie najniżej, bowiem zapewniają one możliwie najdłuższy lot przez atmosferę, a tym samym możliwie najdłuższe hamowanie aerodynamiczne.
Lądownik przetrwał. Pierwsze koty za płoty
Eksperymentalny prototyp lądownika SHIELD wyposażonego w odpowiednią „strefę zgniotu” został właśnie przetestowany w jednym z kalifornijskich ośrodków NASA. To tam testowy lądownik zawierający kilka instrumentów, smartfon oraz fiolki z testowymi próbkami marsjańskimi wystrzelono ze specjalnej procy z prędkością 177 km/h w kierunku metalowej płyty umieszczonej na powierzchni ziemi. Prędkość dobrano tak, aby przypominała prędkość ładunku, który przeleciał właśnie przez marsjańską atmosferę i zbliża się bez hamowania na spotkanie z powierzchnią planety.
Ku zdziwieniu inżynierów osłona zadziałała. Wszystkie instrumenty, które z pełnym impetem grzmotnęły w ziemię przetrwały. Wykorzystanie tego typu technologii może pomóc w projektowaniu kolejnych misji marsjańskich.
Naukowcy jednak zauważają jeszcze jedną możliwość wykorzystania takiego rozwiązania. Skoro ładunek jest w stanie przetrwać lot przez rzadką atmosferę Marsa i uderzenie w jego powierzchnię z dużą prędkością, to tym bardziej powinien przetrwać lot przez gęstą atmosferę Ziemi (a tym samym skuteczniejsze hamowanie aerodynamiczne) i lądowanie na naszej planecie. Taką technologię można by było wykorzystać podczas dostarczania na Ziemię próbek regolitu marsjańskiego aktualnie zbieranych przez łazik Perseverance na dnie krateru Jezero na Marsie.
W najbliższych miesiącach i latach naukowcy będą przygotowywali i testowali prototyp takiego właśnie lądownika. Możliwe zatem, że pierwsze w historii próbki marsjańskie nie wylądują na powierzchni naszej planety, a po prostu się o nią planowo rozbiją. Mam wrażenie, że pod koniec takiej misji naukowcy także mówiliby o długich minutach strachu o to, czy trwająca już wtedy od ponad dekady misja faktycznie zakończy się sukcesem.
7 Minutes to Mars: NASA's Perseverance Rover Attempts Most Dangerous Landing Yet
https://www.youtube.com/watch?v=M4tdMR5HLtg
Mars landing: what happened to the Schiaparelli probe?
https://www.youtube.com/watch?v=2r4GxCPuzRM
NASA Tests Ways to Crash Land on Mars
https://www.youtube.com/watch?v=tkejVTkAnXc
https://spidersweb.pl/2022/10/nasa-chce-rozbic-sie-o-marsa.html

 

NASA mówi po co lądować na Marsie Można się o niego rozbić.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba odkrywa najmniejszą galaktykę odległego wszechświata
2022-10-22. Radek Kosarzycki
Nie jest to bynajmniej najmniejsza odkryta galaktyka w historii. Chodzi tutaj natomiast o najmniejszą galaktykę odkrytą naprawdę daleko, poza naszym “lokalnym wszechświatem”.
Odkrycie nie byłoby możliwe, gdyby nie fakt, że na drodze między obserwatorami na Ziemi a rzeczoną galaktyką nie znajdowała się najmasywniejsza znana gromada galaktyk – El Gordo. To ona w tym przypadku posłużyła za gigantyczną soczewkę, która wzmocniła sygnał lecący do nas od tej niewielkiej galaktyki. Gdyby El Gordo nie było, to byśmy nie byli w stanie jej zobaczyć.
Sama gromada El Gordo została odkryta nieco ponad 10 lat temu. Astronomowie odpowiedzialni za jej odkrycie oszacowali jej masę na 3 biliardy mas Słońca. Nie, w tym słowie nie ma pomyłki, faktycznie bowiem chodzi o 3 biliardy, czyli 3 miliony miliardów mas Słońca.
Astronomowie postanowili wykorzystać najnowszy teleskop kosmiczny – Jamesa Webba – do przyjrzenia się okolicy gromady w zakresie podczerwieni. Obserwacje, jak można było się tego spodziewać, przyniosły wymierne korzyści. Astronomom udało się odkryć 28 nowych galaktyk, których wcześniej nikt nie dostrzegł. Jedną z tych galaktyk była niepozorna galaktyka karłowata o masie zaledwie miliarda mas Słońca.
Co więcej, obecność samej galaktyki karłowatej wywnioskowano z zaburzeń obrazu innej galaktyki La Flaca, rozciągniętej przez soczewkę grawitacyjną. Masę miniaturowej galaktyki szacuje się na zaledwie 1/1000 masy drogi Mlecznej.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2022/10/22/jwst-najmniejsza-odlegla-galaktyka/

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba odkrywa najmniejszą galaktykę odległego wszechświata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA sama zbuduje lądownik marsjański dla Rosalind Franklin
2022-10-22. Radek Kosarzycki
Nie powiem, że taki pomysł nie brzmi ekscytująco. Po tym co Europejska Agencja Kosmiczna przeszła już w trakcie realizacji programu ExoMars, najlepiej byłoby, gdyby postanowiła sprawę dopiąć na ostatni guzik samemu, bez pomocy jakiegokolwiek zagranicznego podmiotu.
Na początku września br. z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie miała wystartować rosyjska rakieta, na której pokładzie miał się znaleźć rosyjski lądownik marsjański Kozaczok. Na jego pokładzie natomiast miał się znajdować pierwszy europejski łazik marsjański Rosalind Franklin. W ten sposób miał się zakończyć długotrwały pech europejskiego programu marsjańskiego. Wystarczy tutaj przypomnieć, że pierwotnie Rosalind Franklin miała polecieć na Marsa w 2018 roku. Nie udało się. Potem miała wystartować w podróż na Marsa w 2020 roku razem z innymi misjami marsjańskimi, takimi jak chociażby amerykański łazik Perseverance, arabska sonda Hope (Al-Amal) oraz chińska sonda Tianwen-1 z łazikiem Zhurong. Wszystkie inne wystartowały, europejska misja jako jedyna nie. Powodem kolejnego już opóźnienia był brak czasu na gruntowne przetestowanie spadochronów, które miały dostarczyć Rosalind bezpiecznie na powierzchnię Marsa. ESA z pewnością nie chciała ryzykować pamiętając dobrze jak zakończyła się misja lądownika Schiaparelli. Postanowiono zatem opóźnić start misji do września 2022 roku tak, aby dać sobie wystarczająco dużo czasu na gruntowne sprawdzenie spadochronów.
Kto by wtedy pomyślał, że w międzyczasie wybuchnie wojna na Ukrainie?
Otóż nikt wtedy o tym nie myślał. Nic w tym zasadniczo dziwnego. Przez wiele lat wszyscy żyliśmy w przekonaniu, że mamy XXI wiek, nikt się już nigdy nie będzie bawił w tradycyjne konflikty zbrojne prowadzone za pomocą armat, haubic, czołgów i tankietek rodem z lat czterdziestych XX wieku. Okazało się jednak, że nie dość, że Rosja postanowiła się właśnie w to bawić, to nawet postanowiła robić to (całe szczęście) sprzętem z pierwszej połowy XX wieku.
Tak czy inaczej, po tym jak pod koniec lutego 2022 r. dowiedzieliśmy się, że słowa cywilizacja i Rosja nie mają nic ze sobą wspólnego, państwa świata cywilizowanego postanowiły słusznie zerwać współpracę z barbarzyńskim mocarstwem ze wschodu w każdej dziedzinie aktywności gospodarczej. Siłą rzeczy sankcjami oberwał też przemysł kosmiczny. I tak oto, łazik Rosalind Franklin po raz kolejny dostał kosza i pozostał bez rakiety i bez lądownika, którym mógłby dotrzeć na powierzchnię Marsa. Po raz kolejny musiał zatem zostać spakowany i włożony do magazynu z nadzieją na to, że trwający od lat program ExoMars nie zostanie całkowicie porzucony.
Tego programu nie można odpuścić
Warto pamiętać, że Rosalind Franklin, choć jest pierwszym europejskim łazikiem marsjańskim, to wyznaczył sobie niezwykle ambitne zadania. Na swoim pokładzie łazik ma wiertło, które pozwoli mu się wwiercić nawet na 2 metry pod powierzchnię Marsa i pobrać stamtąd próbki. Informacje pozyskane w ten sposób o tym, co znajduje się pod powierzchnią marsa mogą mieć ogromne znaczenie dla dalszej eksploracji Czerwonej Planety.
Warto pamiętać także, że przerwanie teraz projektu ExoMars byłoby wyrzucenie do kosza pracy wielu naukowców, którzy przez całe swoje trwające dekady zawodowe życie pracowali nad przygotowaniem tej misji.
Z tego też powodu na jednej z ostatnich konferencji prasowych Europejskiej Agencji Kosmicznej padła bardzo ważna deklaracja. Władze agencji już w listopadzie będą przekonywać państwa członkowskie do sfinansowania własnego lądownika marsjańskiego, który miałby dostarczyć łazik w końcu na powierzchnię. Koszt opracowania i zbudowania lądownika szacuje się na 360 mln eur. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, łazik mógłby wystartować w kierunku Marsa “już” w 2028 roku. Łazik miałby dotrzeć do celu w 2030 roku i wylądować na równinie Oxia Planum
, która została już kilka lat temu wybrana ze względu na obecność w przeszłości wody i liczne skały osadowe, które do dzisiaj mogą przechowywać tam niezwykle cenne wskaźniki przeszłego życia na Marsie.
ExoMars Rover: from concept to reality
https://www.youtube.com/watch?v=MldaFYv6DgU
ExoMars: Life on Mars?
https://www.youtube.com/watch?v=sfgoePffOhs
Will the Rosalind Franklin Rover ever fly? | Space Roundup Best Bits
https://www.youtube.com/watch?v=T8DE2wKD67w
https://www.pulskosmosu.pl/2022/10/22/esa-buduje-ladownik-exomars-rosalind-franklin/

ESA sama zbuduje lądownik marsjański dla Rosalind Franklin.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto gazowego olbrzyma o najniższej gęstości okrążającego czerwonego karła
2022-10-22.
Teleskop Kitt Peak National Observatory pomaga ustalić, że planeta podobna do Jowisza jest gazowym olbrzymem o najniższej gęstości, jakiego kiedykolwiek wykryto wokół czerwonego karła.
Astronomowie zaobserwowali niezwykłą egzoplanetę podobną do Jowisza na orbicie wokół chłodnego czerwonego karła. Znajdująca się około 580 lat świetlnych od Ziemi w konstelacji Woźnicy, planeta ta, nazwana TOI-3757 b, jest planetą o najniższej gęstości, jaką kiedykolwiek wykryto wokół czerwonego karła i szacuje się, że ma średnią gęstość zbliżoną do gęstości ptasiego mleczka.

Czerwone karły są najmniejszymi i najsłabszymi członkami tzw. gwiazd ciągu głównego – gwiazd, które w swoim jądrze w stałym tempie przetwarzają wodór na hel. Chociaż „chłodne” w porównaniu z gwiazdami takimi jak nasze Słońce, czerwone karły mogą być niezwykle aktywne i wybuchać potężnymi rozbłyskami zdolnymi pozbawić planety atmosfery, co sprawia, że ten układ gwiazd jest pozornie niegościnnym miejscem do powstania takiej delikatnej planety.

Olbrzymie planety wokół czerwonych karłów tradycyjnie uważano za trudne do uformowania – mówi Shubham Kanodia, badacz z Carnegie Institution for Science’s Earth and Planets Laboratory i pierwszy autor artykułu opublikowanego w The Astronomical Journal. Do tej pory badano to tylko za pomocą małych próbek z przeglądów dopplerowskich, który zazwyczaj znajdują olbrzymy krążące dalej od tych czerwonych karłów. Do tej pory nie mieliśmy wystarczająco dużej próbki planet, aby w solidny sposób znaleźć bliskie planety gazowe.

Wciąż istnieją niewyjaśnione tajemnice otaczające TOI-3757 b, z których największą jest to, jak gazowy olbrzym może formować się wokół czerwonego karła, a zwłaszcza planety o tak małej gęstości. Zespół Kanodii uważa jednak, że może znaleźć rozwiązanie tej tajemnicy.

Proponują oni, że bardzo niska gęstość TOI-3757 b może być wynikiem dwóch czynników. Pierwszy dotyczy skalistego jądra planety; uważa się, że gazowe olbrzymy zaczynają jako masywne skaliste jądra o masie około 10 razy większej niż masa Ziemi, w którym to momencie gwałtownie wciągają duże ilości sąsiedniego gazu, tworząc gazowe olbrzymy, które widzimy dzisiaj. Macierzysta gwiazda TOI-3757 b ma mniejszą obfitość ciężkich pierwiastków w porównaniu do innych karłów typu M z gazowymi olbrzymami, a to mogło spowodować, że skaliste jądro formowało się wolniej, opóźniając początek akrecji gazu i tym samym wpływając na ogólną gęstość planety.

Drugim czynnikiem może być orbita planety, która wstępnie uważana jest za lekko eliptyczną. W pewnych okresach zbliża się ona do swojej gwiazdy bardziej niż w innych, co powoduje znaczne nadwyżki ciepła, które mogą powodować rozdęcie atmosfery planety.

Planeta została początkowo dostrzeżona przez sondę Transiting Exoplanet Survey Satellite (TESS). Kanodii przeprowadził następnie obserwacje za pomocą naziemnych instrumentów.

TESS zbadał przejście TOI-3757 b przed jej gwiazdą, co pozwoliło astronomom obliczyć, że średnica planety wynosi 150 000 km (nieco większa od średnicy Jowisza). Planeta dokonuje jednego pełnego obiegu wokół gwiazdy w czasie zaledwie 3,5 dnia, czyli 25 razy krócej niż najbliższa planeta w naszym Układzie Słonecznym – Merkury – która potrzebuje na to około 88 dni.

Astronomowie użyli instrumentów NEID i HPF do zmierzenia prędkości radialnej gwiazdy. Pomiary te pozwoliły określić masę planety, która według obliczeń wynosiła około ¼ masy Jowisza, lub około 85 razy więcej niż masa Ziemi. Znajomość rozmiaru i masy pozwoliła zespołowi Kanodii określić średnią gęstość TOI-3757 b na 0,27 g/cm3, co pokazuje, że jej gęstość wynosi mniej niż połowę gęstości Saturna (planety o najniższej gęstości w Układzie Słonecznym), około ¼ gęstości wody, a w rzeczywistości ma gęstość podobną do ptasiego mleczka.

Potencjalne przyszłe obserwacje atmosfery tej planety przy użyciu Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba mogą pomóc rzucić światło na jej puchatą naturę – mówi Jessica Libby-Roberts, doktorantka z Pennsylvania State University i druga autorka tego artykułu.

Znalezienie większej liczby takich układów z olbrzymimi planetami - o których kiedyś teoretyzować, że są niezwykle rzadkie wokół czerwonych karłów – jest częścią naszego celu, jakim jest zrozumienie, jak tworzą się planety – mówi Kanodia.

Odkrycie to podkreśla znaczenie instrumentu NEID w jego zdolności do potwierdzenia niektórych kandydatek na egzoplanety, które są obecnie odkrywane przez misję TESS, zapewniając ważne cele dla JWST, aby śledzić i zacząć charakteryzować ich atmosfery, z czego zbudowane są planety i jak się uformowały, a w przypadku potencjalnie nadających się do zamieszkania skalistych światów, czy mogą one być zdolne do podtrzymania życia.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NOIRLab

Urania
Wizja artystyczna skrajnie puchatego gazowego olbrzyma krążącego wokół czerwonego karła.
Źródło: NOIRLab/NSF/AURA/J. da Silva/Spaceengine/M. Zamani.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/10/odkryto-gazowego-olbrzyma-o-najnizszej.html

Odkryto gazowego olbrzyma o najniższej gęstości okrążającego czerwonego karła.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interdyscyplinarny Konkurs Wiedzy o Mikołaju Koperniku dla uczniów: zgłoszenia do 28 października
2022-10-22.
W związku z 550. rocznicą urodzin Mikołaja Kopernika został ogłoszony Ogólnopolski Konkurs wiedzy nt. nauk związanych z życiem i osiągnięciami Mikołaja Kopernika dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych w roku szkolnym 2022/2023. Konkurs jest trzyetapowy (etapy: szkolny, wojewódzki i centralny).
Zadania konkursowe, na każdym etapie, zawierają, oprócz pytań dotyczących życia i osiągnięć  Mikołaja Kopernika oraz historii jego epoki, także pytania z zakresu astronomii (obejmujące m. in. treści przedmiotów szkolnych fizyki, geografii i matematyki) oraz ekonomii. Wszystkie wymagania mieszczą się podstawach programowych wymienionych przedmiotów odpowiednich stopni edukacji. Na etapie wojewódzkim uczestnicy dodatkowo wykonują  samodzielnie zadanie obserwacyjne, a na etapie centralnym dodatkowo rozwiązują zadania pod kopułą planetarium i przedstawiają (w przypadku szkół ponadpodstawowych) własny projekt promocji nauk Kopernika. 28 października 2022 roku  mija termin zgłaszania szkół do tego konkursu. Informacje o konkursie wraz z regulaminem i formularzem zgłoszenia znajdują się na stronie. Informacje o konkursie można znaleźć także na stronie Urzędu Miasta Torunia i stronach wszystkich kuratoriów oświaty.
Dla laureatów konkursu przewidziano wartościowe nagrody  ufundowane przez organizatorów: Urząd Miasta Torunia i Kuratorium Oświaty w Toruniu oraz sprawujących patronat honorowy: Ministra Edukacji i Nauki oraz Wojewodę Kujawsko-Pomorskiego.
Patronat medialny nad konkursem objęły Urania – Postępy Astronomii oraz TVP Nauka. Organizatorów Konkursu wspomaga współpracujące z nimi Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii Oddział w Toruniu.
 
Czytaj więcej
•    Strona i regulamin konkursu
 
Źródło: PTMA / gov.pl
Ilustracja: Organizatorzy konkursu
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/interdyscyplinarny-konkurs-wiedzy-o-mikolaju-koperniku-dla-uczniow-zgloszenia-do-28

Interdyscyplinarny Konkurs Wiedzy o Mikołaju Koperniku dla uczniów zgłoszenia do 28 października.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaćmienie Słońca w Polsce – 25 października (prognoza pogody!)
2022-10-22
Najbliższe częściowe zaćmienie Słońca w Polsce nastąpi już za kilka dni: 25 października 2022. Aby jednak zobaczyć zaćmienie całkowite, będziemy musieli wyjechać z Polski na wyprawę, gdyż najbliższe zaćmienie całkowite w Polsce będzie widoczne dopiero 7 października 2135 roku. Kuszącą propozycją wydaje się ekspedycja na zaćmienie całkowite do Hiszpanii i Portugalii, 12 sierpnia 2026 roku.
W XXI wieku najdłużej trwającym zaćmieniem całkowitym było to w Chinach, w 2009 roku – faza całkowitości trwała wówczas ponad 6 min 40 s. Dobrze też wspominamy zaćmienie z 2006 roku, na które z Krakowa do Turcji pojechała autobusowa ekspedycja zorganizowana przez dr. Tomasza Ściężora. Z kolei obserwatorzy w Stanach Zjednoczonych szykują sprzęt na 8 kwietnia 2024 roku, kiedy to tam będzie znajdował się pas zaćmienia całkowitego.
Samo zaćmienie obserwować należy przez jakiś filtr. Gołym okiem Słońce widzimy jako zbyt jasne, co dopiero przez lornetę czy teleskop. Potrzeba najlepiej folii Baadera (zwanej też mylarową, dostępnej w sklepach optycznych), umieszczonej przed okiem lub obiektywem. Jeśli jej nie mamy, może być szybka z maski spawalniczej, płyta CD bądź kawałek dyskietki starego typu. Zwykle przed zaćmieniami za grosze można kupić też specjalne okulary. Nigdy nie wolno patrzeć bezpośrednio przez teleskop na Słońce! Grozi to trwałym uszkodzeniem siatkówki oka. Zdjęcia wykonywane podczas zaćmień bywają świetną pamiątką z wyprawy, inspiracje można znaleźć w każdym kolorowym piśmie astronomicznym (Urania, Sky & Telescope, Astronomy, Vademecum miłośnika astronomii lub inne lokalne czasopisma).
Podobnie jak w przypadku innych zjawisk astronomicznych, dobrze jest uprzednio wyświetlić sobie przebieg zjawiska w programie komputerowym lub aplikacji na telefon. Będziemy wiedzieć, jak wysoko będzie zaćmiewane Słońce i którą część horyzontu powinniśmy zabezpieczyć najlepiej (słowem, osadzić zjawisko we współrzędnych horyzontalnych). Potem trzeba tylko kupić bilet na samolot lub wycieczkę i czekać na dobrą pogodę (i towarzystwo) do obserwacji.
Jeśli chodzi o zaćmienie Słońca w Polsce 25 października, to zacznie się ono około kwadrans po 11 czasu lokalnego. Faza maksymalna wyniesie w Warszawie 0.41, a w Krakowie 0.37 i osiągnięta zostanie około 12:23 czasu CEST. Wreszcie Księżyc całkowicie odsłoni Słońce około 13:30 czasu lokalnego. Celem udanych obserwacji trzeba zabezpieczyć sobie południowy i południowo-zachodni horyzont.
Prognoza pogody na 25.10.2022 r.
W dniu zaćmienia Słońca, Polska będzie prawdopodobnie w zasięgu układu niskiego ciśnienia, a przez Polskę powinien przemieszczać się z zachodu na wschód chłodny front atmosferyczny. Według drugiego scenariusza, południowy rejon kraju pozostanie w zasięgu frontu zokludowanego.
Według najnowszych numerycznych prognoz pola zachmurzenia (model WRF) wynika, że w czasie trwania zaćmienia Słońca na przeważającym obszarze kraju zalegać będzie zachmurzenie piętra niskiego (najmniej korzystnego dla obserwatorów Słońca) Stratocumulus. Mogą być także chmury Cumulus oraz miejscami Cumulonimbus. Na niebie także zachmurzenie chmurami Ac. W pasie centralnym oraz zachodnim i południowo-zachodnim, zachmurzenie chmurami piętra średniego niewielkie lub brak. Na niebie także chmury Cirrus fibratus/spissatus. Początkowo we wschodnich rejonach kraju, a w południe tylko na NW rejonie Polski możliwe także chmury Cirrostratus fibratus (więcej na temat prognozy pogody 25 października).
 Czytaj więcej:
•    Cały artykuł i więcej aktualizowanych codziennie prognoz pogody na 25 X 2022 r.
•    IMGW-PIB CMM: Prognoza numeryczna na dzień częściowego zaćmienia Słońca
•    Niebo w październiku 2022

Opracowanie:
prof. dr hab. inż. Mariusz Figurski, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
dr Grzegorz Duniec, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
dr Marcin Kolonko, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
mgr Radosław Droździoł, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
Backend: mgr Marcin Grzelczyk Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
Źródło: Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
Na ilustracji: Kilka połączonych zdjęć przedstawiających wiele etapów zaćmienia Słońca w 2017 roku zarejestrowanego w dolinie Willamette w stanie Oregon. Źródło: Jon Larson, Carlton, OR, United States.
Przykład zjawiska, zwanego ”perłami Bailly’ego”, kiedy obserwatorowi na Ziemi objawiają się nierówności powierzchni Księżyca i prześwitujące spoza nich Słońce.
 Przebieg zjawiska w Polsce i tabela przedstawiająca czas trwania zaćmienia dla wybranych miast. Źródło: Almanach astronomiczny 2022, PTA, 2021.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zacmienie-slonca-w-polsce-25-pazdziernika-prognoza-pogody

Zaćmienie Słońca w Polsce – 25 października (prognoza pogody!).jpg

Zaćmienie Słońca w Polsce – 25 października (prognoza pogody!)2.jpg

Zaćmienie Słońca w Polsce – 25 października (prognoza pogody!)3.jpg

Zaćmienie Słońca w Polsce – 25 października (prognoza pogody!)4.jpg

Zaćmienie Słońca w Polsce – 25 października (prognoza pogody!)5.jpg

Zaćmienie Słońca w Polsce – 25 października (prognoza pogody!)6.jpg

Zaćmienie Słońca w Polsce – 25 października (prognoza pogody!)7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy będzie całkowite zaćmienie Słońca? W Polsce za ponad sto lat

2022-10-22. Sławomir Matz

Zaćmienie Słońca zalicza się do zbioru najbardziej widowiskowych zjawisk astronomicznych. Od zarania wywołuje ono emocje wśród ludzi, którzy świadomie lub przypadkiem stają się jego świadkami. Spośród wielu rodzajów zaćmienia Słońca najbardziej spektakularnym okazuje się to całkowite. Kiedy będzie można je obserwować w Polsce, Europie i na świecie?

Kiedy będzie całkowite zaćmienie Słońca w Polsce?
Mając zamiar zaobserwowania całkowitego zaćmienia Słońca w Polsce, należałoby rozważyć przejście na zdrowy tryb życia. Tylko długowieczni mieszkańcy naszego kraju doczekają do widowiska, które odbędzie się 7 października 2135 roku w godzinach porannych.
Do obserwacji całkowitego zaćmienia Słońca w Polsce warto wybrać południowe obszary kraju, ponieważ to tamtędy wędrował będzie główny cień Księżyca

 
Całkowite zaćmienie Słońca na Islandii i w Hiszpanii. 12 sierpnia 2026
Zamiast oczekiwać na całkowite zaćmienie Słońca w Polsce, można wybrać się za granicę, gdzie będzie ono widoczne zdecydowanie wcześniej.
Już 12 sierpnia 2026 roku wydarzy się ono w Islandii oraz Hiszpanii. Na pasie widowiska znajdzie się między innymi Reykjavík i zachodnie wybrzeże Islandii, a także miasta Valladolid, Zaragoza i Valencia w Hiszpanii

 
Całkowite zaćmienie Słońca w Hiszpanii i Afryce Północnej. 2 sierpnia 2027
Inną dobrą okazją do zaobserwowania całkowitego zaćmienia Słońca może być zjawisko, które odbędzie się 2 sierpnia 2027 roku. Swoim zasięgiem obejmie ono Afrykę Północną oraz południową Hiszpanię.
To będzie wyjątkowe całkowite zaćmienie Słońca, ponieważ przebiegając nad południowym Egiptem w okolicy miasta Quena nad Nilem, zaoferuje aż 6 minut i 23 sekundy ciemności. Będzie to jedno z najdłuższych zaćmień Słońca w tym stuleciu

Całkowite zaćmienia w innych regionach świata
Chcąc zaobserwować całkowite zaćmienie Słońca, wcale nie trzeba ograniczać się do Europy. W najbliższym czasie odbędzie się ich kilka w różnych miejscach na świecie.
•    20 kwietnia 2023 roku całkowite zaćmienie Słońca w Azji Południowo-Wschodniej, Australii oraz na Antarktydzie
•    8 kwietnia 2024 roku całkowite zaćmienie Słońca w Europie, Azji Północnej i Wschodniej, Afryce Północno-Zachodniej, Ameryce Północnej i Arktyce
•  Zachodniej, Ameryce Północnej i Arktyce
•  22 lipca 2028 roku całkowite zaćmienie Słońca w Australii i Azji Południowej
•  25 listopada 2030 roku całkowite zaćmienie Słońca w Afryce Południowej oraz Australii
•  14 listopada 2031 roku całkowite zaćmienie Słońca na Pacyfiku oraz na połączeniu Ameryki Północnej i Południowej

 
Całkowite zaćmienie Słońca jest bardzo fascynującym zjawiskiem. Warto wiedzieć, gdzie i kiedy można je zaobserwować. /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

INTERNA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kiedy-bedzie-calkowite-zacmienie-slonca-w-polsce-za-ponad-st,nId,6362302

Kiedy będzie całkowite zaćmienie Słońca W Polsce za ponad sto lat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Niepokojące odkrycie. Ziemia staje się coraz ciemniejsza. Jaka jest tego przyczyna?
2022-10-23.
Powierzchnia Ziemi staje się coraz ciemniejsza, a wraz z tym zmniejsza się jej zdolność do odbijania promieniowania słonecznego. Ciepło jest pochłaniane przez grunt i powierzchnię oceanów, co przyspiesza ocieplanie się klimatu.
Satelity należące do NASA dokonują na bieżąco pomiarów zasięgu i grubości pokrywy śnieżnej w Arktyce od końca lat 70. minionego wieku. W tym czasie letni zasięg pokrywy lodowej zmniejszył się o 40 procent, zaś średnia temperatura powietrza wzrosła o 2 stopnie.
Jak wiemy, promienie słoneczne najskuteczniej odbijane są przez bardzo jasne powierzchnie, natomiast w największej skali pochłaniane są przez najciemniejsze powierzchnie.
To dlatego podczas upałów, gdy słońce silnie operuje, zalecany jest ubiór w kolorze białym, który odbija promienie słoneczne i nie powoduje nagrzewania się odzieży. Ubiór czarny nagrzewa się najszybciej i powoduje dyskomfort.
Ten sam proces obserwowany jest przez satelity meteorologiczne. Im mniej pokrywy lodowej jest w Arktyce, tym mniej powierzchni jest jasnych, i tym więcej ciemnych. Grunt i powierzchnia morza w miejscach, gdzie wcześniej zalegał lód, nagrzewa się, przyspieszając ocieplanie się klimatu.
Albedo, czyli zdolność do odbijania promieni słonecznych, czystego śniegu to aż 80-90 procent. Tymczasem albedo powierzchni morza to 20 procent, a więc jest w stanie pochłaniać 80 procent promieniowania.
Od końca lat 70. albedo Arktyki spadło z 52 do 48 procent, a więc o 4 punkty procentowe. To więcej niż zakładały najbardziej niepokojące prognozy klimatyczne. Co więcej, z biegiem lat albedo zmniejsza się coraz szybciej.
Przypomnijmy, że zasięg lodowej pokrywy morskiej w Arktyce maleje systematycznie od lat 80. ubiegłego wieku. W ciągu ostatnich 30 lat pokrywa lodowa w Arktyce w okresie swojego marcowego maksimum w marcu zmniejszyła się o 1 mln kilometrów kwadratowych, zaś w okresie wrześniowego minimum aż o 4 mln km.
W 2012 roku zasięg lodu pobił rekord wszech czasów, gdy we wrześniu wyniósł zaledwie 3,41 mln km kw. W takim tempie okresy letnio-jesienne będą wolne od lodu w ciągu następnych 30 lat, a to oznacza, że jesteśmy na najlepszej drodze do kolejnych spektakularnych rekordów.
Wyniki badań zostały ostatnio potwierdzone również przez inny zespół ekspertów, tym razem za pomocą danych z kalifornijskiego teleskopu Big Bear Solar Observatory. Naukowcy przeanalizowali 1,5 tysiąca nocy z lat 1998-2017.
Teleskop analizował ilość światła docierającego z Ziemi do ciemnej strony Księżyca, znajdującego się w fazie pomiędzy pełnią a nowiem. Okazało się, że spadek albedo pojawił się w danych z ostatnich 3 lat, po 17 latach utrzymywania się na niezmienionym poziomie. Dla badaczy było to ogromną niespodzianką.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
Fot. Pixabay
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-10-23/niepokojace-odkrycie-ziemia-staje-sie-coraz-ciemniejsza-jaka-jest-tego-przyczyna/

Niepokojące odkrycie. Ziemia staje się coraz ciemniejsza. Jaka jest tego przyczyna.jpg

Niepokojące odkrycie. Ziemia staje się coraz ciemniejsza. Jaka jest tego przyczyna2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasugerowano istnienie nowej nieznanej substancji we wnętrzu Ziemi
Autor: admin (2022-10-23)
Zespół naukowców z Uniwersytetu Michigan ujawnił, że w głębi Ziemi, na głębokości 2900 kilometrów, istnieją warunki do powstania nieznanej wcześniej substancji mineralnej. Jak wynika z badań opublikowanych w czasopiśmie Nature, niezwykle wysokie ciśnienia i temperatury przyczyniają się do powstawania bogatego w wapń brydgmanitu, który zmienia sposób, w jaki patrzymy na mineralogię dolnego płaszcza Ziemi.
Uważa się, że dolny płaszcz Ziemi składa się z trzech głównych faz mineralnych: ferroperyklazy (Mg,Fe)O i dwóch perowskitów – brydgmanitu (Mg,Fe)(Al,Si)O3 i davemaoit (CaTiO3). Perowskity to struktury mineralne o wzorze ABX3, o których wiadomo, że mają niezwykłe właściwości, w tym nadprzewodnictwo. Na dużych głębokościach, w warunkach wysokiej temperatury, minerały o podobnej strukturze krystalicznej łączą się, tworząc nowe minerały. Chociaż wykazano, że davemaoit jest nieobecny w środowiskach o wysokich temperaturach i ciśnieniach typowych dla dolnego płaszcza, nie można go całkowicie rozpuścić w brydgmanicie zawierającym magnez i krzem.
Naukowcy podejrzewali, że w określonych warunkach davemaoit może całkowicie połączyć się z brydgmanitem, tworząc pojedynczą fazę perowskitu w dolnym płaszczu. Podjęto wiele prób znalezienia tych warunków, ale wyniki eksperymentów zawsze dawały dwie fazy perowskitu. W ramach nowej pracy naukowcy zbadali rozpuszczalność CaTiO3 w brydgmanicie zawierającym żelazo i aluminium.
Temperatura próbek została gwałtownie podniesiona do 1800-3000 kelwinów przy ciśnieniu 33-110 gigapaskali. W tym celu wykorzystano ogniwa z kowadłami diamentowymi i nagrzewaniem laserowym, a przemiany minerałów monitorowano metodą dyfrakcji rentgenowskiej w źródle promieniowania synchrotronowego Advanced Photon Source w Argonne National Laboratory.
Wykazano, że rozpuszczalność wapnia w brydgmanicie gwałtownie wzrasta w temperaturze około 2300 Kelvinów i powyżej 40 GPa do poziomu wystarczającego do całkowitego rozpuszczenia całego CaSiO3. Prowadzi to do zaniku perowskitu CaSiO3 na głębokościach większych niż 1800 kilometrów i pojawienia się wzbogaconego w wapń brydgmaitu. Żelazo odgrywa kluczową rolę w tym procesie w brydgmanicie, zwiększając rozpuszczalność wapnia.
Zatem głębszy dolny płaszcz o wystarczająco wysokiej temperaturze powinien mieć inny skład mineralogiczny niż płytszy dolny płaszcz. Ponieważ wnętrze wczesnej Ziemi było znacznie cieplejsze, większość dolnego płaszcza zawierała pojedynczą fazę perowskitu, a jej mineralogia znacznie różniła się od dzisiejszej. Jednak nie wiadomo jeszcze, czy mogło to wpłynąć na ważne globalne procesy, takie jak tektonika płyt lub Wielkie Wydarzenie tlenowe 2,45 miliarda lat temu.
Źródło: 123rf.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zasugerowano-istnienie-nowej-nieznanej-substancji-we-wnetrzu-ziemi

Zasugerowano istnienie nowej nieznanej substancji we wnętrzu Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkrycie może drastycznie zawęzić poszukiwania życia na innych planetach
2022-10-23/
Podobna do Ziemi planeta krążąca wokół czerwonego karła wydaje się nie mieć żadnej atmosfery. Odkrycie to może spowodować poważną zmianę w poszukiwaniu życia na innych planetach.

Ponieważ karły typu M są wszechobecne, odkrycie to oznacza, że duża liczba planet krążących wokół tych gwiazd może również nie mieć atmosfer, a zatem jest mało prawdopodobne, aby zawierały żywe organizmy.

Prace, które doprowadziły do rewelacji na temat egzoplanety bez atmosfery, nazwanej GJ 1252b, zostały szczegółowo opisane w The Astrophysical Journal Letters.

Planeta ta okrąża swoją gwiazdę dwukrotnie w ciągu ziemskiej doby. Jest nieco większa od Ziemi i znajduje się znacznie bliżej swojej gwiazdy niż Ziemia od Słońca, co sprawia, że GJ 1252b jest intensywnie gorąca i niegościnna.

Ciśnienie promieniowania gwiazdy jest ogromne, wystarczające do zdmuchnięcia atmosfery – powiedziała Michelle Hill, astrofizyk z UC Riverside i współautorka badania.

Ziemia również traci część swojej atmosfery z powodu Słońca, ale emisje wulkaniczne i inne procesy obiegu węgla sprawiają, że straty są ledwie zauważalne, ponieważ pomagają uzupełnić to, co zostało utracone. Jednak w większej odległości od gwiazdy planeta nie może stale uzupełniać utraconych zasobów.

W naszym Układzie Słonecznym taki los spotkał Merkurego. Ma on niezwykle cienką atmosferę, złożoną z atomów zdmuchnięty z jego powierzchni przez Słońce. Ekstremalne ciepło planety powoduje, że atomy te uciekają w przestrzeń kosmiczną.

Aby stwierdzić, że GJ 1252b nie posiada atmosfery, astronomowie zmierzyli promieniowanie podczerwone pochodzące od planety, gdy jej światło zostało przesłonięte podczas zaćmienia wtórnego. Ten rodzaj zaćmienia występuje, gdy planeta przechodzi za gwiazdą i światło planety, jak również światło odbite od jej gwiazdy, jest blokowane.

Promieniowanie ujawniło palące temperatury planety w ciągu dnia, szacowane na 1228 oC – tak gorąco, że złoto, srebro i miedź stopiły by się na planecie. Ciepło, w połączeniu z zakładanym niskim ciśnieniem powierzchniowym, doprowadziło badaczy do przekonania, że nie ma tam atmosfery.

Naukowcy doszli do wniosku, że nawet przy olbrzymiej ilości węgla, który zatrzymuje ciepło, GJ 1252b nadal nie byłaby w stanie utrzymać atmosfery. Planeta mogłaby mieć 700 razy więcej dwutlenku węgla niż Ziemia, a nadal nie miałaby atmosfery. Początkowo by się gromadził, ale potem by się zmniejszał i erodował – powiedział Stephen Kane, astrofizyk UCR i współautor badania.

Karły typu M mają zwykle więcej rozbłysków i aktywności niż Słońce, co jeszcze bardziej zmniejsza prawdopodobieństwo, że planety blisko je otaczające mogłyby utrzymać swoje atmosfery.

W słonecznym sąsiedztwie znajduje się 5000 gwiazd, większość z nich to karły typu M. Nawet jeżeli planety krążące wokół nich można całkowicie wykluczyć, nadal istnieje około 1000 gwiazd podobnych do Słońca, które mogą nadawać się do zamieszkania.

Jeżeli planeta jest wystarczająco daleka od karła typu M, może potencjalnie zachować atmosferę. Nie możemy jeszcze stwierdzić, że wszystkie skaliste planety wokół tych gwiazd zostały zredukowane do losu Merkurego – powiedziała Hill. Pozostaję optymistką.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
UC Riverside

Urania
Wizja artystyczna wybuchowej natury czerwonego karła wraz z okrążającą go planetą pozbawioną atmosfery. Źródło: NASA/ESA/STScI/G. Bacon.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/10/odkrycie-moze-drastycznie-zawezic.html

Odkrycie może drastycznie zawęzić poszukiwania życia na innych planetach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostałość po supernowej i niezwykłe pole magnetyczne. Naukowcy zbadali, co się tam dzieje

2022-10-23. Sławomir Matz

IXPE prezentuje obraz pozostałości po dawnej eksplozji w kosmosie. Jak się okazuje, nie jest to tylko piękny obrazek, ale to obraz bogaty w wiele interesujących informacji naukowych.

Imaging X-ray Polarimetry Explorer jest urządzeniem badawczym powstałym przy współpracy NASA z włoską agencją kosmiczną. Trawiło do kosmosu 9 grudnia 2021 roku i od tego czasu zajmuje się pomiarem polaryzacji światła rentgenowskiego.
Cassiopeia A (lub Cas A) stała się pierwszym obiektem zaobserwowanym przez IXPE po rozpoczęciu zbierania danych naukowych. To pozostałość po eksplozji potężnej supernowej, której światło minęło naszą planetę około trzystu lat temu. Mgławica znajduje się około 11 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, a wewnątrz niej znajduje się najprawdopodobniej gwiazda neutronowa, która przez specyfikę swojego zachowania została zidentyfikowana jako pulsar.

Lepsza perspektywa na pole magnetyczne
Cas A jest także najsilniejszym zaraz po Słońcu naturalnym źródłem radiowym. Jego częstotliwość przekracza 1 GHz. Z tego powodu obiekt cały czas cieszy się dużym zainteresowaniem naukowców. Tym razem jego obserwacje okazują się cenne dla badaczy zajmujących się polem magnetycznym wewnątrz mgławicy.

Niewidzialne pole magnetyczne wprawia w ruch naładowane cząstki takie, jak protony i elektrony. Siła, która na Ziemi powoduje, że magnes przykleja się do drzwi domowej lodówki, w kosmosie sprawia, że cząstki poruszają się niemal tak szybko, jak światło. Mimo tak dużej prędkości, cząstki te nie umykają w przestrzeń kosmiczną. Pozostają uwięzione przez pole magnetyczne, a elektrony emitują intensywne światło zwane promieniowaniem synchrotronowym, które jest spolaryzowane.
Badania tej polaryzacji mogą dać naukowcom informacje na temat tego, co zachodzi wewnątrz mgławicy Cas A w małych skalach. Na przykład kąt polaryzacji mówi wiele o kierunkach pól magnetycznych.
Jak szprychy w kole
Wcześniejsze badania pozostałości po supernowej Cassopeia A, prowadzone za pomocą radioteleskopów dowiodły, że pola magnetyczne obejmują swoim zasięgiem niemal cały obszar mgławicy. Naukowcy dowiedli, że pole magnetyczne jest zorientowane promieniowo, niczym szprychy w kole. To powoduje, że rozciąga się ono od zewnątrz w stronę centrum mgławicy.
To nie jedyne wnioski, jakie udało się wyciągnąć z obserwacji astronomicznych. W danych zebranych za pomocą teleskopu Chandra i IXPE naukowcy widzą wiele więcej interesujących aspektów. Wzmacnia to apetyt uczonych na głębsze badania innych pozostałości po supernowych. To powinno udzielić wyczerpujących odpowiedzi na pytania o obiekty, które zasilają nasz wszechświat ciężkimi pierwiastkami.

 
Niezwykła supernowa dostarcza wiele interesujących wiadomości o polu magnetycznym w mgławicy. /123RF/PICSEL

INTERNA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-pozostalosc-po-supernowej-i-niezwykle-pole-magnetyczne-nauko,nId,6357738

Pozostałość po supernowej i niezwykłe pole magnetyczne. Naukowcy zbadali, co się tam dzieje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wulkanizm na Księżycu trwał o miliard lat dłużej niż oczekiwano
Autor: admin (2022-10-23)
Eksperci z Instytutu Geologii i Geofizyki Chińskiej Akademii Nauk odkryli, że erupcja stopionej skały na powierzchni Księżyca trwała o 1 miliard lat dłużej niż wcześniej sądzono. O ustaleniach poinformowała gazeta China Daily.
Według niej chińscy naukowcy doszli do tego wniosku podczas analizy próbek gleby księżycowej dostarczonych na Ziemię przez bezzałogowy statek kosmiczny Chang'e-5. Odkryli, że aktywność wulkaniczna na Księżycu wystąpiła stosunkowo niedawno - 2 miliardy, a nie 3 miliardy lat temu, jak wcześniej sądzono.
W szczególności okazało się, że próbki chińskie zawierają znacznie więcej tlenku wapnia i dwutlenku tytanu niż gleba pobrana podczas amerykańskiej misji Apollo. „Nasze badanie pomoże planetologom lepiej zrozumieć procesy zmian magmy księżycowej i jej temperatury” – powiedział Chen Yi, członek zespołu badawczego zajmującego się glebą księżycową.
Chang'e-5 został wystrzelony na Księżyc 24 listopada 2020 roku z Centrum Kosmicznego Wenchang w Hainan. Po 23 dniach wrócił na Ziemię, zebrawszy około 2 kg księżycowej skały. Chińscy eksperci dokładnie przestudiowali próbki i uzyskali cenne dane, które w szczególności posłużą do przygotowania do realizacji projektu budowy bazy badawczej na naturalnym satelicie naszej planety.
Źródło: Pixabay.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wulkanizm-na-ksiezycu-trwal-o-miliard-lat-dluzej-niz-oczekiwano

Wulkanizm na Księżycu trwał o miliard lat dłużej niż oczekiwano.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We wtorek zaćmienie Słońca nad Polską. Gdzie, kiedy i jak obserwować i jaka będzie pogoda?
2022-10-24.
We wtorek nad Polską dojdzie do bardzo rzadkiego fenomenu. Księżyc podczas nowiu przysłoni najbliższą nam gwiazdę wywołując częściowe zaćmienie Słońca. Sprawdź, gdzie, kiedy i jak obserwować to zjawisko oraz jaka będzie pogoda.
Księżyc zbliża się do nowiu, ale tym razem nie będzie to nów zwyczajny, ponieważ tarcza Srebrnego Globu w samym środku dnia przysłoni Słońce. We wtorek (25.10) dojdzie do największego zaćmienia Słońca od 7 lat.
Rozpocznie się ono około godziny 11:15, gdy Księżyc zacznie „nadgryzać” północny skraj słonecznej tarczy. Z każdą minutą coraz większy fragment Słońca będzie zasłaniany przez naszego naturalnego satelitę.
Kiedy najlepiej obserwować zaćmienie Słońca?
Maksymalna faza zaćmienia, a więc ten najbardziej oczekiwany moment, gdy największa część słonecznej tarczy zniknie za Księżycem, nastąpi ok. godziny 12:20.
Najbardziej spektakularnie zaćmienie wyglądać będzie na północnym wschodzie. Tam zniknie aż 46 procent słonecznej tarczy. Najmniejsze zaćmienie zobaczą mieszkańcy południowego zachodu, gdzie zniknie 32 procent tarczy Słońca.
Zjawisko zakończy się, gdy Księżyc odsłoni zachodni skraj słonecznej tarczy, a więc ok. godziny 13:30. Potrwa w sumie 2 godziny 15 minut.
Jaka pogoda podczas zaćmienia Słońca?
Jednak to, czy cokolwiek zobaczymy, zależy oczywiście od pogody. Niestety, prognozy nie są optymistyczne, co nie powinno wcale dziwić, ponieważ aura zniszczyła nam większość ostatnich widowisk na niebie.
We wtorek (25.10) nad Polską będzie przechodzić chłodny front atmosferyczny, a wraz z nim spodziewamy się przeważającego zachmurzenia oraz przelotnych opadów deszczu, a nawet burz. Nawet tam, gdzie nie będzie padać, niebo przysłaniać będą chmury. Pozostaje liczyć na łut szczęścia i w okolicach godziny 12:20, podczas maksymalnej fazy zaćmienia, spoglądać na niebo w nadziei, że się przejaśni.
W przeciwnym razie pozostanie nam transmisja na żywo, na którą gorąco zapraszamy na łamy naszego serwisu od godziny 11:15. Na kolejne zaćmienie będziemy musieli poczekać aż do 29 marca 2025 roku. Jednak znacznie bardziej spektakularnie będzie 12 sierpnia 2026 roku, kiedy Księżyc zasłoni nawet ponad 80 procent słonecznej tarczy. Powodzenia w obserwacjach!
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.

Fot. Pixabay.
Tak będzie wyglądać maksymalna faza zaćmienia Słońca 25 października. Fot. TwojaPogoda.pl / SDO.
Prognoza pogody na wtorek.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-10-24/we-wtorek-zacmienie-slonca-nad-polska-gdzie-kiedy-i-jak-obserwowac-i-jaka-bedzie-pogoda/

We wtorek zaćmienie Słońca nad Polską. Gdzie, kiedy i jak obserwować i jaka będzie pogoda.jpg

We wtorek zaćmienie Słońca nad Polską. Gdzie, kiedy i jak obserwować i jaka będzie pogoda2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykrycie tego gazu na innej planecie może oznaczać życie. Nie, to nie jest tlen

2022-10-24. Karol Kubak
Jeśli astronomowie wykryją ten gaz na obcej planecie, to może oznaczać, że istnieje na niej życie. Choć na myśl może nam przyjść tlen, to nie o niego chodzi. Tajemniczy gaz jest emitowany m.in. przez... brokuły.

 Bromek metylu jest gazem, który naturalnie pojawia się w procesie samoobrony roślin, jest od dawna kojarzony z życiem na Ziemi. Może również pomóc w okryciu życia poza naszą planetą.
Dlaczego bromek metylu jest tak ważny?
Obronny proces, o którym mowa, nosi nazwę metylacji. Umożliwia roślinom wydalanie zanieczyszczeń, takich jak bromek poprzez przyłączanie grupy metylowej składającej się z atomu węgla i trzech atomów wodoru, a tym samym zgazowanie ich i umożliwienie ucieczki do atmosfery.    
Pomijając te mocno biologiczne aspekty funkcjonowania roślin, najważniejszy w tym przypadku jest fakt, że ma bardzo krótką żywotność w atmosferze planety. To szczególnie ważne w przypadku poszukiwania życia na egzoplanetach, ponieważ jego odkrycie oznacza, że proces jest nadal aktywny, a nie miał miejsce miliony czy miliardy lat temu.
Analizując skład egzoplanet, badacze opierają się na widmie emisyjnym poszczególnych pierwiastków. Bromek metylu dzieli spektroskopową długość fali z innym gazem, który również wiąże się z procesem metylacji - chlorkiem metylu. Jednocześnie naukowcy są w stanie je odróżnić podczas analiz (chlorek metylu wykrywany był bowiem na planetach, gdzie nie powstawał dzięki roślinom). Oba gazy wskazują na istnienie procesów biologicznych (to tzw. biosygnatury), a w połączeniu są jeszcze łatwiejsze do wykrycia z tak dużej odległości.

 Promieniowanie UV może być przeszkodą w obserwacji
Mimo powszechnego występowania bromku metylu w atmosferze ziemskiej ciężko byłoby go wykryć z daleka, ponieważ promieniowanie UV ze Słońca powoduje jego rozpad. W przypadku obserwacji egzoplanet krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca takie obserwacji byłyby utrudnione.
Jednak czerwone karły, które są 10-krotnie powszechniejsze w kosmosie, emitują mniej promieniowania UV, które mogłoby wpłynąć na rozpad tego gazu. To właśnie tego typu gwiazdy będą w pierwszej kolejności obserwowane przez badaczy.
Czy to oznacza, że w przyszłości czeka nas wysyp odkryć życia na obcych planetach? Czy to nie brzmi zbyt pięknie? Niestety, obecnie nawet teleskop Jamesa Webba nie jest zdolny do wykrywania pierwiastków śladowych w atmosferach egzoplanet. Jednak wszystko wskazuje na to, że w przyszłości będzie to możliwe nawet z naziemnych teleskopów.

 Jest nowy sposób na odkrycie życia w kosmosie /123RF/PICSEL

INTERNA
 
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-wykrycie-tego-gazu-na-innej-planecie-moze-oznaczac-zycie-nie,nId,6355801

Wykrycie tego gazu na innej planecie może oznaczać życie. Nie, to nie jest tlen.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Falcon Heavy – USSF-44
2022-10-24. Krzysztof Kanawka
Zbliża się kolejny start rakiety Falcon Heavy.
Na 31 października wyznaczono start rakiety Falcon Heavy. Będzie to dopiero czwarty start tej rakiety nośnej.
Start dla US Space Force (USSF)
W czwartym starcie rakieta Falcon Heavy ma wynieść na orbitę dwa satelity: USSF-44 oraz mikrosatelitę TETRA 1 i przynajmniej jeden dalszy mały satelita. Start ma nastąpić 31 października 2022 o godzinie 14:44 CET. Start odbędzie się z wyrzutni LC-39A.
Jest to pierwszy “tajny” start Falcona Heavy. Z tego też powodu zobaczymy na przekazie jedynie start, pracę pierwszego stopnia i lądowanie członów pobocznych. Nie zobaczymy ani pracy drugiego stopnia, ani odrzucenia owiewek aerodynamicznych ani też separacji satelitów. W tym starcie nie obejrzymy lądowania głownego członu rakiety Falcon
Satelita USSF-44 zostanie wysłany bezpośrednio na orbitę geostacjonarną. Masa startowa wszystkich satelitów łącznie wynosi zaledwie 3,7 tony. Do takiego ładunku wystarczy “zwykły” Falcon 9, aczkolwiek w tym przypadku SpaceX ma podpisaną umowę z US Space Force na serię startów rakiet tej firmy.
Dotychczasowe starty Falconów Heavy
Pierwszy start tej dużej rakiety (6 lutego 2018) widowiskowy: w przestrzeń kosmiczną został wyniesiony samochód – Teslę Roadster. Pojazd trafił na eliptyczną orbitę heliocentryczną. Orbita Tesli (oraz górnego stopnia) przecina orbity Ziemi oraz Marsa.
Drugi start Falcona Heavy (12 kwietnia 2019) miał charakter komercyjny – na pokładzie rakiety znalazł się duży satelita telekomunikacyjny ArabSat-6A. Celem trzeciego startu tej rakiety (25 czerwca 2019) była demonstracja możliwości Falcona Heavy dla potrzeb amerykańskiego wojska. Z tego też powodu rakieta Falcon Heavy wyniosła szereg ładunków na kilka orbit o różnych wysokościach. Jest to dość nietypowa zdolność Falcon Heavy – rakiety o dużych zdolnościach wynoszenia ładunku, choć oczywiście dużo zależało od poprawnej pracy górnego stopnia.
Polecamy wątek dotyczący tego startu na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA)
Live Views of Starman
https://www.youtube.com/watch?v=aBr2kKAHN6M
Przekaz z wnętrza pojazdu Tesla Roadster – pierwszy start Falcona Heavy / Credits – Spacer

https://kosmonauta.net/2022/10/falcon-heavy-ussf-44/

Falcon Heavy – USSF-44.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwają zapisy na "satelitarny" hackathon. Wygrają najlepsze projekty dotyczące wykorzystania danych "z orbity"
2022-10-24.
W ramach projektu Framework Partnership Agreement on Copernicus User Uptake (FPCUP), dotyczącym wykorzystania danych i produktów serwisów programu Copernicus, dla studentów i doktoranttów polskich uczelni organizowany jest hackathon HackVision. W ramach zawodów uczestnicy wymyślą zastosowanie danych satelitarnych w odpowiedzi na postawione w danej lokalizacji wyzwania.
Program Copernicus to unijny program obserwacji Ziemi, w ramach którego analizuje się naszą planetę i jej środowisko, aby uzyskać maksymalne korzyści dla wszystkich obywateli Unii. W ramach Copernicusa dostępne są usługi informacji oparte na obserwacji satelitarnej Ziemi oraz dane in situ (inne niż dotyczące kosmosu). Program jest koordynowany i zarządzany przez Komisję Europejską, we współpracy z państwami członkowskimi, Europejską Agencją Kosmiczną (ESA), Europejską Organizacją Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych (EUMETSAT), Europejskim Centrum Prognoz Średnioterminowych (ECMWF), agencjami UE i instytutem badawczym Mercator Océan. Użytkownicy mają bezpłatny i otwarty dostęp do usług informacyjnych świadczonych w ramach programu.
Jak informuje organizator, celem HackVision powered by FPCUP jest znalezienie nowych sposobów na wykorzystanie tych danych i wsparcie jednostek administracji publicznej w realizacji zadań.
Podał także 10 kroków prowadzących do zwycięstwa w HackVision FPCUP:
1.    Należy zarejestrować się na hackathon pod linkiem www ,
2.    Wybrać wyzwanie, dla którego można opracować rozwiązanie (kod/demo/pilotaż),
3.    Pojawić się pod wskazaną lokalizację, gdzie odbędzie się hackathon,
4.    Podczas sesji "Praca w zespołach" i "Praca z mentorami" można konsultować się z ekspertami o danym pomyśle,
5.    Należy opracować prezentację rozwiązania,
6.    Podczas sesji "Prezentacje i wybór najlepszego zespołu" organizator wybierze 3 zespoły, które będą pracowały nad rozwiązaniem. Będą miały cały tydzień na przygotowanie kodu/demo/pilotażu,
7.    Po tygodniu przyjdzie czas na prezentacja rozwiązania w formule online,
8.    Z każdej lokalizacji/miasta zostanie wyłoniony zwycięski zespół, który weźmie udział w finałowej konferencji prezentującej rozwiązania hackathonu. Będzie to etap ogólnopolski,
9.    Podczas etapu ogólnopolskiego zostanie wyłoniony zwycięzca HackVision FPCUP,
10.    Zwycięski zespół pojedzie na wycieczkę do Tuluzy we Francji.
Hackathon to wydarzenie, podczas którego uczestnicy w bardzo krótkim okresie czasu (od kilku godzin do dwóch dni) opracowują nowe rozwiązania, tworzą aplikacje i strony internetowe oraz rozwiązują postawione przed nimi wyzwania. Ze względu na złożoną naturę wykorzystania danych satelitarnych z programu Copernicus, ta edycja hackathonu ma formę bardziej warsztatową, gdzie skrystalizowane już pomysły i opracowujące je drużyny są prowadzone przez mentorów i ekspertów ku realizacji.
Wydarzenie jest skierowane do studentów i doktorantów polskich uczelni którzy studiują kierunki takie jak: Geografia, Geodezja, Kartografia, Teledetekcja, Geoinformatyka, Informatyka i pokrewne. Organizator informuje, że mile widziane są osoby z umiejętnościami marketingowymi i przedsiębiorczymi. Poszukuje drużyn, które mają już pomysł, lub jego zalążek. Jeśli te warunki nie są spełnione, to FPCUP zachęca do przejrzenia listy wyzwań, celem znalezienia inspiracji oraz do skompletowania drużyny. W ramach HackVision FPCUP obowiązują 4 główne wyzwania, oraz dodatkowe 1-2, które zaproponowane zostały przez lokalnych współorganizatorów.
Hackathon będzie realizowany w kilku miastach (w Gdańsku, Warszawie, Rzeszowie, Poznaniu, Krakowie i Łomży). Terminy zawodów, jak i pozostałe szczegóły dostępne są na stronie internetowej HackVision FPCUP . Udział jest darmowy.
Głównym organizatorem HackVision FPCUP jest Instytut Geodezji i Kartografii przy współudziale Absiskey Polska. Partnerem medialnym wydarzenia jest portal Defence24.pl.
Źródło: FPCUP/Absiskey Polska
Fot. ESA
SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/trwaja-zapisy-na-satelitarny-hackathon-wygraja-najlepsze-projekty-dotyczace-wykorzystania-danych-z-orbity

 

Trwają zapisy na satelitarny hackathon. Wygrają najlepsze projekty dotyczące wykorzystania danych z orbity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wznowiona budowa sieci OneWeb. Rakieta LVM3 wyniosła zestaw 36 satelitów
2022-10-24.
Po 8 miesiącach przerwy powróciła budowa megakonstelacji satelitów telekomunikacyjnych OneWeb. Na indyjskiej rakiecie LVM3 (dawniej nazywanej GSLV Mk.III) wyniesiono 36 satelitów sieci.
Rakieta wystartowała 23 października 2022 r. z kosmodromu Satish Dhawan w Indiach. W ruch do góry zestaw wprawiła para rakiet bocznych na paliwo stałe, które zostały uruchomione o 0:07 w nocy czasu lokalnego. Rakieta LVM3 ma dosyć nietypową architekturę, bo na starcie odpalane są tylko boczne rakiety, a dopiero w locie, niecałe 2 minuty po starcie uruchamiana jest para silników HTVE Vikas w głównym członie.
Sekwencja lotu rakietowego przebiegła zgodnie z planem. Kriogeniczny górny stopień rakiety, zasilany ciekłym wodorem i ciekłym tlenem zakończył pracę po jednym odpaleniu, niecałe 16 minut po starcie. Kilka minut po tym rozpoczęła się sekwencja wypuszczania satelitów - w 9 manewrach po kolei wypuszczano grupy, w każdej po 4 statki.
Pierwszy lot OneWeb od zerwania współpracy z Rosją
OneWeb to sieć satelitów telekomunikacyjnych, dostarczających usługę dostępu do Internetu o wysokiej przepustowości i niskich opóźnieniach dla komercyjnych klientów instytucjonalnych i sektora publicznego. OneWeb jest zarządzany przez rząd brytyjski, firmę Eutelsat i fundusz inwestycyjny Bharti Enterprises. W pierwszej fazie budowy konstelacja ma składać się z 648 satelitów na 12 różnych płaszczyznach na niskiej orbicie okołoziemskiej.
Firma planowała ukończyć pierwszą fazę budowy sieci jeszcze w 2022 roku i na początku roku była na dobrej drodze do tego celu. Wszystkie poprzednie 13 startów satelitów OneWeb było realizowanych za pomocą rosyjskiej rakiety Sojuz, której loty były wykupowane za pośrednictwem europejskiego konsorcjum Arianespace i rosyjskiej spółki Starsem.
Rosyjska agresja na Ukrainę w lutym 2022 r. zakończyła współpracę. Przerwano wtedy przygotowania do startu 14. zestawu. Rosja za pośrednictwem ówczesnego szefa Roskosmosu Dmitrija Rogozina zażądała sprzedaży udziałów w OneWeb przez rząd brytyjski i zagwarantowania, że sieć nie będzie używana do celów wojskowych. Oczywiście te absurdalne wymagania nie zostały spełnione.
Po zerwaniu współpracy z Rosją, OneWeb zaczął poszukiwać alternatywnych możliwości wyniesienia satelitów i dokończenia budowy sieci. Już w październiku 2021 r. podpisano z indyjską agencją kosmiczną ISRO list intencyjny ws. wykorzystania indyjskich rakiet LVM3 i PSLV do startów. W kwietniu 2022 r. sfinalizowano kontrakt na dwa loty. Do ukończenia sieci brakowało jednak jeszcze 3 lotów. Z pomocą przyszła konkurencja. Firma SpaceX wysyłająca własny system Starlink sprzedała 3 starty na swojej rakiecie Falcon 9 dla sieci OneWeb. Te kontrakty pozwolą w przyszłym roku ukończyć pierwszą fazę budowy systemu.
O satelitach OneWeb
Każdy z satelitów OneWeb pierwszej generacji waży 147 kg. Satelity powstają w oparciu o platformę satelitarną Arrow, produkowaną przez spółkę OneWeb Satellites, będącą wspólnym przedsięwzięciem OneWeb i Airbusa. Każdy satelita jest wyposażony w anteny pasma Ku i Ka (po dwie w każdym paśmie). Pasmo Ku służy do komunikacji satelitów z odbiorcami, a anteny pasma Ka pozwalają na łączenie się ze stacjami naziemnymi.
Mimo, że satelity trafiają na wstępną orbitę o wysokości około 450–480 km, to po testach dolatują o własnym napędzie do docelowej pozycji - orbity polarnej o wysokości 1200 km. Każdy z satelitów ma działać przez 7 lat.
Napęd zapewniały do tej pory satelitom silniki jonowe Fakel SPT-50 produkowane w Rosji. Będą one wkrótce najpewniej zastąpione innym systemem napędowym.
W 2023 roku ma zostać sfinalizowane połączenie dużej europejskiej firmy telekomunikacyjnej Eutelsat i OneWeb. Sieć satelitarna OneWeb dołączy wtedy do sieci dużych satelitów geostacjonarnych, które działają dla Eutelsat.

Podsumowanie
Była to 4. misja indyjskiej rakiety orbitalnej w 2022 roku. Udany lot LVM3 nastąpił po nieudanym debiucie lekkiej rakiety SSLV w sierpniu.
Rakieta LVM3 to największa indyjska rakieta nośna. Debiutowała w teście suborbitalnym w 2014 roku, a jej pierwszy lot na orbitę został wykonany w 2017 roku. Rok później po modyfikacji górnego stopnia przeprowadzono jej drugi lot. Ostatnio rakieta leciała w 2019 roku z indyjskim lądownikiem księżycowym Chandrayaan 2. To był jej 4. lot, po ponad 3-letniej przerwie od ostatniej misji.
LVM3 to konstrukcja trzystopniowa, zdolna do wyniesienia do 10 t na niską orbitę okołoziemską i do 4 t na orbitę GTO, która jest często orbitą wstępną dla ładunków przeznaczonych na orbitę geostacjonarną.
Jak przyznaje przewodniczący indyjskiej agencji kosmicznej ISRO Shri Somanath - misja OneWeb 14 jest historycznym wydarzeniem. Na uznanie zasługuje rekordowo szybki czas realizacji od podpisania kontraktu do lotu. Jest to też jeden z największych kontraktów komercyjnych Indii na wynoszenie satelitów. Agencja ISRO ma nadzieję, że tym krokiem rakieta LVM3 na dobre zagości na globalnym komercyjnym rynku wynoszenia satelitów.
 
Więcej informacji:
•    Oficjalna strona sieci
•    Informacja prasowa o udanym wyniesieniu misji OneWeb 14
 
Na podstawie: OneWeb/RussianSpaceWeb/Arianespace/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Rakieta Sojuz ST-B startująca z misją OneWeb 13. Źródło: Arianespace.
Launch of LVM3-M2/OneWeb India-1 Mission from Satish Dhawan Space Centre (SDSC) SHAR, Sriharikota
https://www.youtube.com/watch?v=dao7OrlESmU&t=1945s

Satelity OneWeb 14 przygotowywane do ładowni rakiety LVM3. Źródło: ISRO.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wznowiona-budowa-sieci-oneweb-rakieta-lvm3-wyniosla-zestaw-36-satelitow

Wznowiona budowa sieci OneWeb. Rakieta LVM3 wyniosła zestaw 36 satelitów.jpg

Wznowiona budowa sieci OneWeb. Rakieta LVM3 wyniosła zestaw 36 satelitów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)