Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Supernowe źródłem radioaktywnych pierwiastków w meteorytach
2022-11-06.
Gwiazdy supernowe są najbardziej prawdopodobnym źródłem pierwiastków radioaktywnych zawartych w niektórych meteorytach. Astronomowie obserwując interakcje w pobliskiej gromadzie rzucają nowe światło na historię Układu Słonecznego.
Badając meteoryty naukowcy wykrywają obecność radioaktywnych izotopów pierwiastków. Okres ich życia wskazuje na pozasłoneczne pochodzenie. Powstają podczas wybuchów umierających masywnych gwiazd – supernowych. Gdyby pochodziły z tej samej chmury molekularnej, z której powstał Układ Słoneczny, już dawno uległyby rozpadowi. Jeszcze do niedawna nie był znany mechanizm jaki mógłby dostarczyć w nasze okolice te radioaktywne pierwiastki.
Radioaktywne izotopy odnalezione w obłoku molekularnym
Autorzy pracy, która ukazała się na łamach czasopisma Nature Astronomy, zmierzyli interakcje w obszarze gwiazdotwórczym w Wężowniku. Znajduje się tam wiele formujących się układów gwiezdnych, podobnych do naszego Układu Słonecznego sprzed 5 miliardów lat. Obserwacje w paśmie gamma wykryły tam też dokładnie takie same radioaktywne izotopy, jakie znajdujemy w meteorytach.
Astronomowie opracowali model, który pozwolił prześledzić drogę przepływu materii w przestrzeni międzygwiezdnej. Przeanalizowali wszystkie masywne gwiazdy, które mogły w przeszłości istnieć w niedużej odległości od nas. Według symulacji komputerowych, źródłem radioaktywnych izotopów o krótkim czasie życia być jedna bądź kilka eksplozji supernowych. Materia z tych wydarzeń była następnie nawiewana w okolice rodzącego się Układu Słonecznego.
Umierające gwiazdy mogą tworzyć układy planetarne
Wpływ już nieistniejących gwiazd na formowanie się Układu Słonecznego jest jeszcze większy niż sądzono. Wszystkie cięższe niż lit pierwiastki musiały powstać we wnętrzach gwiazd. Reakcje fuzji jądrowych wytworzyły materię, z której zbudowana jest Ziemia i wszystkie organizmy. To właśnie wybuch supernowej miliardy lat temu mógł spowodować zagęszczenie się obłoku molekularnego, a w konsekwencji narodziny Słońca i planet.
źródło: Nature
Radioaktywne pierwiastki powstają podczas wybuchów gwiazd. Źródło: ESA/Hubble and NASA, A. Nota, C. Britt
https://nauka.tvp.pl/56029127/supernowe-zrodlem-radioaktywnych-pierwiastkow-w-mete

Supernowe źródłem radioaktywnych pierwiastków w meteorytach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapada się jeden region Mgławicy Oriona
Autor: admin (7 Listopad, 2022)
Według Stratospheric Observatory for Infrared Astronomy (SOFIA), Welon Oriona – powłoka pyłowo-gazowa znajdująca się za masywną gromadą gwiazd w Mgławicy Oriona – może się zapadać.
Mgławica Oriona zawiera masywną grupę gwiazd zwanych gwiazdami trapezowymi. Zasłona Oriona jest tworzona przez wiatry gwiazdowe wiejące z gwiazd trapezu. Większość gazu w Mgławicy Oriona znajduje się w pobliżu jej ściany, gdzie jest rozrzedzony. Ostatnie obserwacje niemieckim odbiornikiem SOFIA do astronomii terahercowej (GREAT) ujawniły pewne nieoczekiwane cechy welonu Oriona.
Jego grubość wynosi około jednego roku świetlnego i rozszerza się w naszym kierunku. Modele 3D Mgławicy Oriona przedstawiają Muszlę Welonu Oriona jako niebieskawy gaz otaczający świecącą czerwono-żółtą mgławicę. Naukowcy wykorzystali SOFIA do znalezienia wybrzuszenia w powłoce, które umożliwiłoby ucieczkę gazów i pyłu z muszli. Modele 3D Mgławicy Oriona przedstawiają Muszlę Welonu Oriona jako niebieskawy gaz otaczający świecącą czerwono-żółtą mgławicę.
Naukowcy wykorzystali SOFIA do znalezienia wybrzuszenia w powłoce, które umożliwiłoby ucieczkę gazów i pyłu z muszli. „Bańka – o średnicy około siedmiu lat świetlnych – powinna być strukturą prawie kulistą, ale znaleźliśmy wybrzuszenie w jej północno-zachodniej części” – wyjaśnił Umit Kawak, badacz w projekcie SOFIA z NASA Ames Research Center w kalifornijskiej Dolinie Krzemowej. autor ostatniego artykułu w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics opisującego badania. Ta półka emituje zjonizowany węgiel, zgodnie z obserwacjami SOFIA, które Kavak wykorzystał do określenia jego rozmiaru, struktury i tempa wzrostu, aby uzyskać wgląd w jego pochodzenie i przyszłość.
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/zapada-sie-jeden-region-mglawicy-oriona

Zapada się jeden region Mgławicy Oriona.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny wysyłają małpy w kosmos, aby te tam kopulowały. Wszystko w imię nauki

2022-11-07. Marcin Jabłoński
Dopiero co Chińczycy skompletowali swoją własną orbitalną stację kosmiczną, a już mają dla niej zastosowanie. Niedługo stacja stanie się domem dla małp, na których będą prowadzone ważne eksperymenty. Polegać będą na…doprowadzeniu zwierząt do kopulacji. Oczywiście wszystko w imię nauki.
•  Nowa stacja kosmiczna będąca własnością chińskiego rządu stanie się niedługo miejscem specyficznych eksperymentów.
•  Chińczycy wyślą na nie małpy, po to, aby kopulowały ze sobą w przestrzeni kosmicznej. Docelowo chcą rozmnożyć zwierzęta na stacji.
•  Naukowcy wierzą, że dzięki temu lepiej poznają, jak organizmy mogą się adaptować do funkcjonowania w środowisku niskiej grawitacji.
•  Eksperyment wzbudza kontrowersje i jednakowo jest bardzo trudny do przeprowadzenia.

 Prywatna baza kosmiczna zbudowana po to, aby rozmnażać w niej małpy
Tuż po tym, jak Chińczycy pochwalili się skompletowaniem swojej własnej stacji kosmicznej, od razu także powiedzieli, jakie będzie jej kolejne zadanie. Poinformował o nim South China Morning Post powołując się na słowa Zhang Lu z Chińskiej Akademii Nauk, odpowiedzialnej wcześniej za dostarczanie sprzętu naukowego na stację. Chińczycy chcą wysłać na stacje makaki, które będą zmuszane do kopulacji. Docelowo naukowcy tam chcą rozmnażać zwierzęta.
Nie będą to pierwsze tego typu badania. Podczas Zimnej Wojny astronomowie z ZSRR próbowali rozmnażać myszy w środowisku kosmicznym. Podczas 18 dni lotu udało im się doprowadzić do zbliżenia zwierząt, a niektóre miały nawet ślady ciąży. Chińczycy idą przynajmniej o dwa kroki dalej. Jeżeli dojdzie do przeprowadzenia eksperymentu, makaki będą największymi stworzeniami, które kopulowały w kosmicznym środowisku. Po raz pierwszy doszłoby także do kontrolowanego rozwoju płodu na ziemskiej orbicie. Można zadać sobie wręcz pytanie, po co Chińczycy decydują się na takie działanie?
Wszystko dla wiedzy, która ma nam pomóc w podbojach kosmosu
Naukowcy wierzą, że ten eksperyment jest kluczowy dla poznania sposobów lepszej adaptacji organizmów do warunków mikrograwitacji oraz innych środowisk kosmosu. Przy tym chcą sprawdzić hipotezy dotyczące wpływu przebywania w warunkach niskiej grawitacji na nasze organy rozrodcze. Z jednej strony naukowcy sądzą, że przebywanie na orbicie negatywnie wpływa na płodność organizmu. Z drugiej istnieją przypuszczenia, że niska grawitacja może nawet poprawić w niewielkim stopniu balans takich hormonów jak testosteron. Badania Chińczyków mają znaleźć faktyczną odpowiedź.
Jeżeli bowiem uda im się doprowadzić małpy do udanej kopulacji, pokaże to, że w kosmosie uda się zrobić prawie wszystko, co robimy na Ziemi. Doprowadzenie do fizycznego zbliżenia w warunkach kosmicznych jest bowiem niezwykle trudne. Rozmnożenie makaków będzie wręcz dowodem na to, że w kosmosie możemy funkcjonować tak samo dobrze, jak na naszej planecie.

 
Eksperyment trudny i wątpliwy etycznie
Ze względu jednak na skomplikowanie procesu, sami Chińczycy mają wątpliwości, czy uda się w pełni przeprowadzić eksperyment. Prócz tak prowizorycznych czynności, jak sprzątanie bałaganu, problemem będzie zmuszenie małp do kopulacji. Sam lot rakietą może je przestraszyć, nie mówiąc o przebywaniu na bardzo niewielkiej przestrzeni i to jeszcze w warunkach niskiej grawitacji. A uspokoić je w kosmosie będzie niezwykle ciężko.

Na ziemi możliwe jest uspokojenie małp w panice za pomocą zabawek, muzyki lub po prostu pozwalając im bawić się z innymi małpami. Dbanie i utrzymywanie je w szczęściu i komforcie będzie nowym wyzwaniem dla astronautów - Zhang Lu, cytowana przez South China Morning Post

Trudno więc tak naprawdę liczyć na to, że chiński eksperyment się powiedzie. Szczególnie że po wypowiedziach naukowców widać, że niekoniecznie obchodzą się z samopoczuciem małp i traktują je jak zwykłe narzędzia. Sam pomysł wysyłania zwierząt do zupełnie obcego i nienaturalnego dla nich środowiska, wymagając trudnego zadania, jest niemoralny. Trudno więc liczyć na jakiekolwiek efekty. Chińczycy jednak zarzekają się, że doprowadzą do eksperymentu.

 Chiny chcą użyć swojej dopiero co ukończonej stacji kosmicznej do rozmnażania małp. Ma to swoje naukowe podstawy /China Manned Space Engineering Office /materiały prasowe

 Prócz makaków w chińśkim eksperymencie wezmą udział także myszy /Charles J. Sharp /Wikipedia

 Eksperymenty z rozmnażaniem zwierząt Chińczycy przeprowadzą na dopiero co ukończonej stacji kosmicznej Tiangong. Dokładniej makaki będą żyć w największej sekcji stacji nazwanej Wentian /Wikipedia

 
INTERIA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-chiny-wysylaja-malpy-w-kosmos-aby-te-tam-kopulowaly-wszystko,nId,6395607

Chiny wysyłają małpy w kosmos, aby te tam kopulowały. Wszystko w imię nauki.jpg

Chiny wysyłają małpy w kosmos, aby te tam kopulowały. Wszystko w imię nauki.jp2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy teleskop do obserwacji kilonowych
2022-11-07. Andrzej Wiśniewski
Kilonowe są bardzo interesującymi zjawiskami. Są to ogromne eksplozje wywołane zderzeniami niezwykle masywnych i gęstych gwiazd – gwiazd neutronowych – których jądro zapada się w wyniku oddziaływań grawitacyjnych. Podczas zderzenia gwiazdy neutronowe z prędkościami bliskimi światłu wyrzucają w przestrzeń kosmiczną ogrom ciężkich pierwiastków, takich jak złoto czy platyna, które potencjalnie trafiają także do skał tworzących planety.
Obecnym liderem w zakresie obserwacji fuzji gwiazd neutronowych jest Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory (LIGO), które jest w stanie wykrywać za pomocą fal grawitacyjnych kilonowe w każdym fragmencie nieba, ale niektóre z najbardziej odległych fuzji mogą być zbyt słabe do obserwacji przez LIGO.
Na maj 2027 roku planowany jest start nowego teleskopu produkcji NASA, Nancy Grace Roman Space Telescope. Jest to teleskop przeglądowy o polu widzenia 200 razy większym od teleskopu Hubble’a w widmie podczerwonym, co jest bardzo imponującym wynikiem na tego typu teleskop.
Roman doda istotny wkład w obserwacje odległych kilonowych. Jest to spowodowane między innymi rozszerzaniem się przestrzeni – światło, które opuściło gwiazdy miliardy lat temu, przesuwa się ku większym długościom fal, osiągając długość odpowiadającą widmu podczerwonemu, w czym specjalizuje się Roman. Kolejną zaletą Romana jest dłuższy czas obserwacji krótkotrwałych wybuchów. W przypadku krótszych fal niż podczerwień, jak światło widzialne czy ultrafiolet, mogą zniknąć z pola widzenia w ciągu dnia lub dwóch. W przypadku fal podczerwonych sytuacja wygląda inaczej; światło podczerwone może być zbierane przez tydzień albo nawet i dłużej. Według symulacji czas ten mógłby być nawet dłuższy niż dwa tygodnie.
Ogromne ilości danych, które zyskamy przy pomocy nowego teleskopu NASA, być może pozwolą także odpowiedzieć na pytanie, co się dzieje po zderzeniu dwóch gwiazd neutronowych. Czy powstaje pojedyncza gwiazda neutronowa? A może czarna dziura, lub coś zupełnie innego? Dzięki ogromnym zdolnościom obserwacyjnym Romana, naukowcy będą w stanie dokonać przełomowych odkryć.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    nasa.gov: Claire Blome; How NASA’s Roman Telescope Will Scan for Showstopping Explosions
7 listopada 2022
Artystyczna wizja zderzenia dwóch gwiazd neutronowych Źródło: University of Warwick/Mark Garli
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/nowy-teleskop-do-obserwacji-kilonowych/

Nowy teleskop do obserwacji kilonowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukraina: ponad tysiąc terminali Starlink przestało działać
2022-11-07.. Kacper Bakuła
Pojawiają się głosy, płynące z Ukrainy, o problemach dotyczących pewnej części terminali Starlink. Zgłaszane są awarie dotyczące ponad tysiąca urządzeń, szczególnie tych będących w użytku przez Siły Zbrojne Ukrainy. Jak poinformował CNN - nagłe przerwy w działaniu terminali wynikają z problemów w finansowaniu dostępu do internetu satelitarnego.
Jak podał CNN, powołując się na dwa ukraińskie źródła, w ostatnich dniach na Ukrainie przestało działać 1300 terminali dostępowych do sieci internetu satelitarnego Starlink. Problem dotyczy urządzeń sfinansowanych przez stronę brytyjską. W tym miejscu warto dodać, że były one jedne z pierwszych terminali, które zaczęły działać na Ukrainie, gdyż od marca bieżącego roku. Jak czytamy w doniesieniach, powodem wyłączenia ponad tysiąca urządzeń są rzekome problemy wynikające bezpośrednio z finansowania ich działalności. Agencja wskazała też, że do wyłączeń doszło w pobliżu linii frontu. Co ciekawsze, jeszcze w czwartek, w ubiegłym tygodniu, Mychajło Fedorow zgłaszał, że nie zauważał niezgodności w dostępie do sieci Starlink, co najwidoczniej mogło ulec zmianie w krótkim odstępie czasowym.
Miesięczny koszt utrzymania pojedynczego terminala, używanego do celów obronnościowych przez Siły Zbrojne Ukrainy, wynosi 2,5 tysiąca dolarów amerykańskich (ok. 11,7 tysięcy PLN). W całościowym ujęciu państwa finansujące zakup urządzeń (czyli Polska, USA i Wielka Brytania) w pewnym zakresie pokrywają także bieżące utrzymanie, do 30 procent całej kwoty, która dochodzi do 20 mln USD.
Internet od Elona Muska zaczął pojawiać się na Ukrainie niedługo po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji, do której doszło 24 lutego br. Dostawa terminali to efekt przychylenia się właściciela SpaceX i Starlink do apelu ukraińskich władz o interwencyjną pomoc w obliczu trudności komunikacyjnych na Ukrainie spowodowanych zbrojną agresją Rosji. Oczekiwanie na pierwsze urządzenia naziemne nie trwało długo: już po paru dniach w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia braci Kliczko - Witalija (mera Kijowa) i Władimira - na tle odebranych pakunków. O sprawnym dostarczeniu terminali Starlink do Kijowa donosił m.in. serwis CyberDefence24.
Wobec błyskawicznych dostaw pierwszych terminali w niedługim czasie pojawiły się pierwsze problemy i próby zagłuszenia sygnału. Na przełomie lutego i marca Elon Musk na Twitterze raportował o nieprzychylnych działaniach powiązanych z ingerencją w sygnał satelitarny Starlink. Wówczas sprawnie podjęto wszelkie działania zapobiegawcze i uniknięto problemów w komunikacji, a w międzyczasie na Ukrainę trafiały kolejne urządzenia. Wszystkich terminali w kraju ogarniętym wojną funkcjonuje nawet około 25 tysięcy jednostek.
Po ponad pół roku współpracy ukraińskiego rządu ze SpaceX pojawiły się poważne rysy. Elon Musk w październiku napisał na Twitterze, że dłużej nie zamierza płacić za utrzymanie ukraińskich terminali, proponując Departamentowi Obrony przejęcie większości kosztów z tym związanych. Według udostępnionych informacji kwota może sięgać nawet 20 milionów dolarów amerykańskich w skali miesiąca. Po niespotykanej dotąd fali krytyki spowodowanej wieloma wypowiedziami, w tym tzw. planem pokojowym, Musk wycofał się ze swoich słów, dodając, że SpaceX w dalszym ciągu zajmie się utrzymaniem tysięcy urządzeń. Przypomnijmy również, że połowę z ogólnej liczby terminali nich zakupił polski rząd.
Starlink to globalna sieć szerokopasmowej telekomunikacji internetowej i multimedialnej, oparta na działaniu wieloskładnikowej konstelacji minisatelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej. System jest w szybkim tempie rozmieszczany w przestrzeni okołoziemskiej przez spółkę SpaceX, począwszy od maja 2019 roku. Jak dotąd, na orbitę trafiło już ponad 2000 jego składników (jednakowych satelitów o masie 220 kg). Docelowo firma zamierza umieścić na orbicie 12 tysięcy obiektów podstawowej superkonstelacji, lecz w planach jest już dalsze powiększanie ich liczby - aż do ponad 40 tys. (zależnie od ostatecznej zgody Federalnej Komisji Łączności).
Na Ukrainie terminale pomagają Siłom Zbrojnym Ukrainy w prowadzeniu działań wojennych. Wymienia się w tej kwestii działania artylerii, operatorów bezzałogowców. Pozwalają na otrzymywanie ważnych informacji wywiadowczych i komunikacji na obszarach, gdzie nie ma innych bezpiecznych sieci, szczególnie tam, gdzie infrastruktura kablowa już nie istnieje.
Fot. Mychajło Fedorow via Twitter

SPACE24

https://space24.pl/satelity/komunikacja/ukraina-ponad-tysiac-terminali-starlink-przestalo-dzialac

Ukraina ponad tysiąc terminali Starlink przestało działać.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezpieczna telekomunikacja satelitarna dla Polski w zasięgu ręki
2022-11-07.
Telekomunikacja satelitarna jest w dzisiejszym świecie jednym z najbardziej podstawowych i użytecznych narzędzi nie tylko dla gospodarki, ale także dla bezpieczeństwa państwa. W Polsce kwestia ta od lat pozostaje otwarta. Tymczasem na krajowym gruncie wyrosło przedsiębiorstwo zdolne zaoferować bezpieczną i niezależną łączność z pełną kontrolą nad całym systemem sprawowaną z polskiego terytorium.
Problem stabilnej, bezpiecznej i suwerennej łączności dla Sił Zbrojnych RP od lat czeka na rozwiązanie. Szczególnie pamiętny jest tutaj rok 2011. Wtedy to jesień zaczęła się od publikacji, która wywołała niemałą burzę. Polski kontyngent realizował wówczas misję w Afganistanie. We wrześniu 2011 r. dziennik „Rzeczpospolita" ujawnił, że komunikacja polskich wojsk z krajem odbywa się w części za pośrednictwem rosyjskiego satelity. Chodziło o zaparkowane na orbicie geostacjonarnej (GEO) na pozycji 49°E urządzenie Jamał-202. Jego właścicielem był nie kto inny, jak kontrolowany przez Moskwę koncern Gazprom.
Dziennikarz Piotr Nisztor w swoich dwóch publikacjach w „Rz" wskazywał jasno, że za pośrednictwem rosyjskiego satelity przekazywano m.in. „strategiczne informacje o działaniach polskich żołnierzy w Afganistanie. W tym o funkcjonowaniu tamtejszych komórek polskiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego." Cytowany ekspert z ABW punktował, że dzięki pośrednictwu urządzenia Jamał-202 rosyjskie służby zakotwiczone w strukturach Gazpromu zyskiwały dostęp do kluczowej wiedzy na temat tego, gdzie znajdowały się osoby korzystające z telefonów satelitarnych. Rosjanie mogli poznać częstotliwość oraz czas wykonywanych połączeń, a także dowiedzieć się, z jakim numerem kontaktował się rozmówca.
Wtedy w 2011 r. wyszło na jaw, że rosyjska infrastruktura orbitalna była już od 2007 r. wykorzystywana przez polskie wojsko do przesyłania informacji niejawnych, w tym dotyczących stricte działań operacyjnych. Obok przekazywania informacji wojskowych Jamał-202 służył także żołnierzom do osobistej komunikacji z rodzinami w kraju. Mimo zapewnień MON, że stosowano odpowiednie szyfrowanie, to jednak sam fakt korzystania z rosyjskiego satelity mógł potencjalnie narażać naszych żołnierzy w Afganistanie na poważne niebezpieczeństwo. Z ustaleń „Rz" wynikało, że usługi satelitarne Gazpromu wybrane zostały ze względu na korzystną cenę, co pozwalało na finansowe oszczędności w budżecie resortu obrony na poziomie 20 tys. USD miesięcznie.
Wydawałoby się, że tak poważna sytuacja powinna pobudzić decydentów do szybkiego działania celem rozwiązania problemu bezpiecznej łączności satelitarnej dla Polski. W lipcu 2016 r. portal kosmonauta.net informował: „Siódmego lipca, na spotkaniu dotyczącym programu ARTES przedstawiciele Polskiej Agencji Kosmicznej potwierdzili, że nasz kraj powinien pozyskać w ciągu kilku lat własnego satelitę telekomunikacyjnego. (...) Satelita odpowiadałby głównie za łączność pomiędzy różnymi formacjami wojskowymi, także poza granicami kraju. Na spotkaniu nie pojawiły się żadne szczegóły techniczne dotyczące tego satelity. Nie padłą też żadna data. Wydaje się prawdopodobnym, że te parametry będą przedmiotem przyszłych studiów, które zleci POLSA." Jednak kolejne lata mijały, a Polska wciąż nie dysponuje własnym satelitą telekomunikacyjnym na GEO. Własne satelity telekomunikacyjne mają natomiast takie kraje jak Bułgaria, Białoruś, Azerbejdżan czy Bangladesz.
Niskie nadzieje związane z LEO
Kilka lat temu rynek większych satelitów telekomunikacyjnych budowanych od dawna z przeznaczeniem na GEO przez takich gigantów jak np. Space Systems Loral (dziś część Maxar Technologies) wydawał się załamywać. Jak informował portal spacenews.com, w latach 2017-2018 operatorzy zamówili łącznie u producentów zaledwie czternaście tego typu platform.
Świat zachłysnął się rozwiązaniami w duchu być może nie do końca prawidłowo rozumianego trendu New Space. Telekomunikację satelitarną zdominować miały liczące tysiące urządzeń konstelacje urządzeń wysyłanych na niską orbitę okołoziemską (Low Earth Orbit – LEO), zdolne zapewnić dostęp do internetu dla każdego, nawet najbardziej zapomnianego skrawka ziemskiego globu.
Budowę własnych megakonstelacji dla łączności zapowiadali SpaceX (sieć Starlink), OneWeb, Facebook czy Google. W istocie dotychczas udało się uruchomić system Starlink oraz w części zbudować OneWeb. Sieci na rzecz łączności rozmieszczane na LEO wymagają od użytkowników odbiorników o mniejszej mocy, jednakże mają też sporo wad. Po pierwsze, dla swej skuteczności  konstelacje satelitarne muszą być ogromne, idące w setki i tysiące urządzeń. Tylko wtedy zapewnią faktyczne pokrycie całej Ziemi (ang. global coverage). Budowa tak potężnych sieci generuje znaczne koszty, choćby dlatego, że do wyniesienia urządzeń na orbitę potrzebnych jest bardzo wiele startów rakiet. Ponadto olbrzymie konstelacje powodują ogromne zagęszczenie na i tak już zatłoczonej orbicie LEO. Zwiększa się tym samym ryzyko kosmicznych zderzeń i będącego ich konsekwencją masowego przyrostu ilości kosmicznych śmieci krążących po niskich orbitach okołoziemskich. Na Starlinki skarżyli się też astronomowie, podkreślając, że nadmiar odbijających światło słoneczne satelitów zakłóca obserwacje nocnego nieba.
Tym niemniej należy podkreślić, że wkrótce po rozpoczęciu w lutym br. rosyjskiej agresji na Ukrainę satelity Starlink stały się głównym źródłem dostępu do internetu dla Ukraińców. Miało to ogromne znaczenie na terenach, gdzie infrastruktura telekomunikacyjna została zniszczona przez Rosjan. Jeszcze wiosną na Ukrainę trafiły tysiące niezbędnych do odbierania internetu od SpaceX terminali. Starlink szybko stał się ogromnym wsparciem dla ukraińskich wojsk w realizacji ich działań operacyjnych. Zapewniał także łączność ze światem pozbawionym innych kanałów dostępu do sieci ukraińskim cywilom.
Reklama
Przez pół roku system działał bez zarzutu. Jednak już jesienią br. na współpracy pojawiły się pewne rysy. W październiku Financial Times alarmował, że ukraińska armia zaczęła doświadczać intensywnych problemów z łącznością od Starlink, akurat podczas kontrofensywy Ukraińców. Kłopoty nasilały się, gdy oddziały wkraczały na tereny okupowane dotąd przez Rosjan. Wkrótce Elon Musk stwierdził też, że nie może dalej finansować łączności satelitarnej dla walczącej Ukrainy. Domagał się jednocześnie, by koszty z tym związane wziął na siebie Pentagon. W istocie wiele dostarczonych Ukrainie terminali zostało zakupionych dzięki finansowaniu przez rządy: USA, Wielkiej Brytanii i Polski. Krytykowany miliarder w końcu w połowie października zgodził się dalej pokrywać koszty obsługi sieci Starlinków nad Ukrainą, lecz niesmak pozostał.
Jednak nawet zakładając brak niespodzianek politycznych czy gospodarczych opierając strategiczną łączność sił zbrojnych państwa na megakonstelacjach satelitarnych na LEO warto mieć na uwadze pewne ograniczenia. Jak było już zaznaczone, taka sieć działa efektywnie dopiero przy bardzo dużej liczbie satelitów obecnych już w kosmosie. Inaczej, zbyt rozciągnięte okresy rewizyty satelity nad danym terytorium powodowałyby przerwy w dostępie do sieci. Po drugie, dostawcy tego rodzaju rozwiązań telekomunikacyjnych takich jak Starlink wymagają dla korzystania z systemu używania tylko i wyłącznie swoich własnych terminali naziemnych – takich jak choćby te dostarczane w ostatnich miesiącach w dużej liczbie Ukrainie. To oznacza po pierwsze małą elastyczność systemu, który może współpracować tylko i wyłącznie z jednym typem terminala od jednego dostawcy. Po drugie, brak pełnej kontroli użytkownika końcowego nad budową terminala, w szczególności nad tym, czy z polecenia rządu (w tym przypadku rządu USA) w terminalu takim nie ma zaszytych jakichś funkcji – np. umożliwiających jego deaktywację, gdy zaistnieje po temu polityczna potrzeba. W takiej sytuacji trudno mówić o pełnej autonomii rozwiązania oraz całkowicie suwerennej kontroli państwa nad systemem. Po trzecie wreszcie, satelity na LEO są szczególnie narażone na zniszczenie z użyciem broni antysatelitarnej (ASAT). Zdolność do przeprowadzenia takiej operacji z powodzeniem demonstrowały już takie kraje jak Chiny, USA, Indie i Rosja.
Wielki powrót GEO
Po chwilowym załamaniu popyt na satelity komunikacyjne z przeznaczeniem na orbitę geostacjonarną zaczął powracać do dawnego, wysokiego poziomu. Dało się to zauważyć już w roku 2019, kiedy to u producentów zamówiono 15 urządzeń, czyli więcej niż przez dwa poprzednie lata łącznie. Wśród czynników, które wpłynęły na taki obrót spraw, z pewnością mogła być większa autonomia i kontrola użytkownika końcowego nad całym systemem. Nie bez znaczenia była prawdopodobnie większa elastyczność w zakresie współpracy z infrastrukturą naziemną. Satelity na GEO mogą bowiem zazwyczaj współpracować z różnego rodzaju terminalami, które użytkownicy rządowi i wojskowi mają na stanie. Nie ma tu konieczności wymiany tych urządzeń na nowe, dedykowane i wymagane przy korzystaniu z konstelacji łącznościowych na LEO, tak, jak ma to miejsce w przypadku Starlink.
W czerwcu 2020 r. portal satelliteevolution.com pisał: Chociaż wydaje się, że okno możliwości [związanych z] LEO dojrzało, to jednak wzrost i sukces były ograniczone przez ewoluujące projekty techniczne, niedoszacowane koszty i przeszacowane możliwości. Z drugiej strony, przemysł satelitów na orbity geosynchroniczne („old space"; GEO) pozostaje stabilny. Chociaż ceny przepustowości spadły w ciągu ostatniej dekady, operatorzy GEO nadal wynoszą nowe satelity i rozszerzają swoje usługi na nowe rynki (...) Pomimo ekscytacji możliwościami konstelacji LEO/MEO, operatorzy satelitów geosynchronicznych wciąż wygrywają na rosnącym rynku SATCOM. I dalej: Operatorzy GEO nadal dominują na dzisiejszym i przyszłym rynku komunikacji satelitarnej. Chociaż stabilność finansowa nadal stanowi problem, grupa ta ma działające satelity w kosmosie (...), ugruntowany segment naziemny, skuteczne kanały dystrybucji i stale ulepszany sprzęt dla użytkowników końcowych.
Również w przypadku satelitów zapewniających łączność z pozycji na GEO należy zachować ostrożność i zapewnić bezpieczną komunikację z urządzeniem oraz jego kontrolę. Do czego mogą prowadzić zaniedbania w tej kwestii pokazuje incydent, jaki miał miejsce w Europie 24 lutego br., czyli w dniu, w którym rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę. Doszło wówczas do zakłócenia łączności pomiędzy zaparkowanym na GEO na pozycji 9°E należącym do Viasatu satelitą KA-SAT, a kilkoma tysiącami działających w Niemczech turbin wiatrowych, należących do firmy Enercon. Na skutek tego wydarzenia czasowo wyłączona została możliwość zdalnego kontrolowania operacji setek wiatraków oraz monitorowania ich pracy za pośrednictwem sieci internetowej.
Bezpieczna i optymalna kosztowo alternatywa
Potencjalnie dobrym rozwiązaniem dla Polski jest satelita telekomunikacyjny proponowany przez firmę Thorium Space z Wrocławia. Będzie to rządzenie zbudowane na platformie SmallGEO, dostarczanej przez przedsiębiorstwo OHB z Niemiec. W założeniu może to być platforma dual use, czyli zarówno do wykorzystania przez wojsko, jak i użytkowana do celów cywilnych.
Tradycyjnie duże satelity telekomunikacyjne dedykowane na GEO buduje się pod konkretne potrzeby określonego klienta. Wariant ten cechuje się niską elastycznością. Urządzenie raz zbudowane musi przez wszystkie lata aktywności na orbicie pozostać w jednej, z góry określonej konfiguracji. To sprawia, że po pewnym czasie, gdy warunki rynkowe ulegną zmianie, część pojemności orbitującego satelity pozostaje niewykorzystana. Z tego względu satelity takie nieraz tworzono nieco przeskalowane – nazbyt duże, po to, żeby upchnąć na ich pokładach możliwie dużo hardware'u, by jak najlepiej przygotować takiego „nieelastycznego" w swej konfiguracji satelitę na możliwą zmianę warunków rynkowych.
Thorium Space prezentuje zupełnie inne podejście do tematu. Budowany przez firmę satelita jest urządzeniem typu „generic" – czyli od samego początku nie jest tworzony pod konkretnego klienta, lecz z myślą o realizacji różnych misji dla różnych podmiotów. Jest on wyposażony w sterowaną całkowicie elektronicznie płaską antenę. Oferuje on tzw. opcję DBF (ang. digital beamforming – cyfrowe formowanie wiązki) w pełnym możliwym wariancie. Oznacza to, że dostępny dla pracy satelity zakres częstotliwości można właściwie dowolnie dzielić i rozdysponowywać pośród aktualnych klientów, cały czas dynamicznie dostosowując optymalne wykorzystanie satelity na rzecz najbardziej aktualnych potrzeb. Można wykrawać dziesiątki a nawet setki pasm użytecznych, realizując naraz wielokrotnie więcej zadań niż byłoby to możliwe w przypadku tradycyjnego satelity wyposażonego w transpondery.
Na ten moment zakładana łączna przepustowość satelity Thorium Space przy jego bazowej konfiguracji wyniesie od 50 do 100 Gbit/s (docelowo ta wartość może w przyszłości osiągnąć nawet 1 terabit na sekundę). Pojemność od 50 do 100 Gbit/s to mniej więcej dokładnie tyle ile Polska potrzebuje obecnie dla zapewnienia łączności krytycznej.
Tworzony na platformie SmallGEO satelita będzie zdolny pracować w zakresie pełnego pasma Ka oraz będzie mógł także obsługiwać pełne pasmo wykorzystywane do łączności przez NATO. Poszczególne kształtowane pasma użytkowe będą mogły być dzierżawione bezpośrednio dla NATO lub też za pośrednictwem NATO dla konkretnych krajów członkowskich Sojuszu.
Jak już wspomniano ów statek kosmiczny będzie rekonfigurowalny, czyli jego ustawienia będzie można łatwo modyfikować poprzez upload nowego software'u. Dzięki temu żadna część „capacity" pojazdu nie powinna zbyt długo pozostawać bezczynna, gdyż będzie można szybko konfigurować payload pod nowych klientów. Ambicją twórców jest, by satelitą zarządzać bardzo dynamicznie i by w stałym użytku pozostawało co najmniej 90% jego mocy przerobowych. Tak dynamiczne zarządzanie konfiguracją satelity będzie możliwe dzięki innowacyjnemu chipowi produkcji drugiego obok OHB partnera Thorium, firmy Teledyne. Chip ten umożliwia bardzo łatwe przechodzenie z sygnału analogowego na sygnał cyfrowy (ang. direct digital RF) oraz obsługę bardzo dużego strumienia danych jednocześnie. Podzespół jest certyfikowany do pracy na orbicie geostacjonarnej. Na mocy porozumienia z Teledyne Thorium Space ma na trzy lata wyłączność na wykorzystanie nowatorskiego chipa.
Nowoczesna platforma
Tym, co czyni satelitę z ładunkiem użytecznym od Thorium Space jednostką niezwykle nowoczesną, jest wykorzystanie platformy satelitarnej SmallGEO. Producentem platformy jest niemiecki koncern OHB, który też będzie dla planowanego satelity prime'em, czyli będzie odpowiadać za zintegrowanie całego satelity. Thorium dostarczy natomiast do statku zintegrowany ładunek użyteczny (ang. payload).
Platforma SmallGEO dla polskiego satelity będzie zbudowana w wersji all electric. Oznacza to, że statek będzie wyposażony wyłącznie w napęd elektryczny, będąc zarazem pozbawiony tradycyjnych manewrowych silników chemicznych. Do wykonywania manewrów w przestrzeni kosmicznej tudzież do stabilizowania czy korygowania swojej orbity będzie wykorzystywał silniki jonowe.
Masa startowa satelity w pełni elektrycznego z konkretnym ładunkiem użytecznym może być nawet o 40-50 proc. mniejsza od masy jego odpowiednika z napędem chemicznym, przy takim samym ładunku użytecznym. Platforma SmallGEO w wersji all electric sprzedawana jest pod nazwą Electra. Przy jej wdrożeniu przedsiębiorstwo OHB korzystało z finansowego wsparcia Europejskiej Agencji Kosmicznej. Firma tak reklamuje swoją rewolucyjną platformę: „Electra odpowiada na potrzeby komercyjnego telekomunikacyjnego przemysłu kosmicznego poprzez znaczne obniżenie kosztu w relacji do mocy ładunku użytecznego na orbicie, za sprawą wykorzystania możliwości taniego wynoszenia".
Kilka czynników decyduje o tym, że to właśnie SmallGEO Electra doskonale wpisuje się w te cele, jakie planuje na orbicie geostacjonarnej realizować Thorium Space. Jest to platforma typu software defined, co oznacza, że zbudowany na niej satelita będzie w pełni rekonfigurowalny. W zależności od bieżących potrzeb i zadań, które statek powinien w danym momencie realizować, będzie mu można przesyłać z Ziemi odpowiedni firmware i nadawać mu pożądaną konfigurację. Ponadto niezwykle istotne jest to, że wspomniana platforma satelitarna wykazuje doskonałe właściwości jeśli chodzi o oddawanie ciepła w przestrzeń kosmiczną. Ma to duże znaczenie w przypadku obsługujących wiele operacji naraz satelitów telekomunikacyjnych, które pracując na orbicie muszą emitować ciepło na zewnątrz, żeby się nie przegrzać.
Cały satelita będzie ważył około 1 tony. Jednocześnie będzie oferował możliwości podobne do tych, jakie dotąd zazwyczaj dawały satelity mniej więcej pięciokrotnie masywniejsze.
Bezpieczeństwo i elastyczność
Oparcie łączności satelitarnej dla Polski na satelicie Thorium Space umieszczonym na GEO dałoby Polsce dużą elastyczność. Takie urządzenie mogłoby bowiem bez trudu współpracować z różnego rodzaju terminalami naziemnymi, które już teraz są użytkowane przez różne jednostki Sił Zbrojnych RP. Nie byłoby konieczności nabywania dedykowanych terminali, tak jak ma to miejsce w przypadku telekomunikacyjnych konstelacji satelitarnych na LEO.
Cały satelita powstawałby ponadto w Europie. Polska miałaby pełną kontrolę nad przygotowaniem, wdrożeniem i działaniem systemu. Bez konieczności korzystania z pośrednictwa dużych komercyjnych operatorów satelitarnych.
Ludzie obsługujący polskiego satelitę znajdować się będą na terytorium naszego kraju. Ich pracę można będzie nadzorować i poddać ścisłym rygorom związanym z bezpieczeństwem. To ważne, gdyż w tego typu zaawansowanych rozwiązaniach technologicznych najczęściej to właśnie człowiek jest tym najsłabszym ogniwem, poprzez które może nastąpić wrogie włamanie do systemu.
W całym tego typu systemie telekomunikacyjnym opartym na satelicie na GEO nic nie wychodzi poza Polskę. W przypadku nieprzyjacielskich ataków na satelitę można dalej zapewniać krajowi bezpieczną łączność po prostu przesuwając się dalej wzdłuż widma radiowego promieniowania elektromagnetycznego. Wrogie sygnały RF nie zostaną w ogóle „wpuszczone na satelitę". Urządzenie będzie też prowadzić rozpoznanie radiowe (ang. SigInt – Signal Intelligence) docierających do niego sygnałów. To funkcjonalność niezwykle istotna z punktu widzenia użytkowników wojskowych.
Pod koniec 2023 r. Thorium Space planuje mieć gotowy model inżynieryjny swojego payloadu satelitarnego. Wtedy zacznie się certyfikacja produktu, za co odpowiedzialność będzie leżała po stronie Teledyne. Półtora roku później polska firma powinna już dysponować telekomunikacyjnym ładunkiem użytecznym gotowym do tego, żeby lecieć na orbitę geostacjonarną. Wyposażony w ów payload satelita zintegrowany przez OHB może stanowić naprawdę niedrogie, bezpieczne i elastyczne rozwiązanie dla Polski w zakresie łączności.
Wysiłki Thorium Space na rzecz przyszłej budowy bezpiecznej łączności satelitarnej dla kraju zostały już dostrzeżone przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Wyrazem tego było przyznanie spółce w październiku br. 18,1 mln zł dofinansowania w ramach programu na rzecz obronności i bezpieczeństwa państwa SZAFIR, dotyczącego rozwoju nowoczesnych, przełomowych technologii służących bezpieczeństwu i obronności państwa.
Łączna wartość całego projektu wynosi 20 mln PLN. Realizując go przedsiębiorstwo skonstruuje Taktyczny Adaptacyjny Transpondery Satelitarny (T-XPDR). Ściśle rzecz biorąc, jak można było przeczytać na portalu Space24.pl: Celem projektu jest opracowanie demonstratora w pełni cyfrowego, adaptacyjnego transpondera telekomunikacyjnego działającego w paśmie Ka (segment kosmiczny), zbudowanego z użyciem najnowszej technologii SDR/SDS oraz Cognitive Radio, przeznaczonego do realizacji taktycznej łączności satelitarnej (PTSC), wyposażonego w innowacyjne, wielowiązkowe, płaskie, elektronicznie sterowane macierze antenowe.
Transponder, który powstanie będzie mógł zapewnić zabezpieczoną, w pełni szyfrowaną łączność dla polskich użytkowników wojskowych. Będzie też pozwalał na cyfrowe kształtowanie i dynamiczne kierowanie wiązek radiowych na te obszary, gdzie będą w danym momencie potrzebne. Jak zauważył Paweł Rymaszewski, prezes Thorium Space, takie rozwiązanie, które w obliczu stale zmieniającej się sytuacji geopolitycznej na świecie zapewni bezpieczną łączność satelitarną, stanowi jeden z kluczy do bezpieczeństwa państwa.
Tekst opracowany we współpracy z Thorium Space
Fot. Thorium Space
SPACE24
https://space24.pl/satelity/komunikacja/bezpieczna-telekomunikacja-satelitarna-dla-polski-w-zasiegu-reki

Bezpieczna telekomunikacja satelitarna dla Polski w zasięgu ręki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaleźli szczątki układu planetarnego sprzed 10 mld lat. Tak skończy Układ Słoneczny
2022-11-07. Radek Kosarzycki
Naukowcy z Uniwersytetu w Warwick zidentyfikowali jedną z najstarszych wciąż istniejących gwiazd w naszej galaktyce. Właściwie mówimy w tym przypadku o pozostałości po gwieździe podobnej do Słońca, czyli o stygnącym białym karle.
Gwiazdy o masie zbliżonej do masy Słońca nie żyją w zależności od masy ok. 10 miliardów lat. Nasze Słońce przeżyło dopiero połowę tego czasu, a więc mamy jeszcze ok. 5-7 miliardów lat spokojnego ogrzewania zanim zacznie robić się nieciekawie. Pod koniec swojego życia nasza gwiazda dzienna zacznie powiększać swoje rozmiary, przejdzie w stadium czerwonego olbrzyma, przy okazji pochłaniając Merkurego i Wenus, być może także Ziemię (no trudno!). Ostatecznie jednak rozrzedzone zewnętrzne warstwy gwiazdy oderwą się od jądra i odpłyną w przestrzeń kosmiczną tworząc mgławicę planetarną, która będzie widoczna z okolicznych gwiazd przez jakieś dziesięć tysięcy lat. Po tym czasie materia tworząca mgławice rozpłynie się w pyle i gazie międzygwiezdnym.
Po naszej gwieździe (i po każdej gwieździe tych rozmiarów) pozostanie jedynie odsłonięte jądro dawnej gwiazdy, które teraz jako gorący biały karzeł, w którym nie zachodzą już żadne procesy termojądrowe, będzie stygł przez kolejne miliardy lat. Taki biały karzeł jest stosunkowo niewielkim obiektem (porównywalnym z rozmiarami Ziemi) o masie od 0,5 do 1,4 masy Słońca.
Biały karzeł WDJ2147-4035
Wracając jednak do najnowszego odkrycia, choć może słowo "najnowszy" średnio pasuje do jednej z najstarszych gwiazd. Jakby nie patrzeć udało się ustalić, że obiekt ten stopniowo ochładza się jako biały karzeł już od 10,2 mld lat. Naukowcy analizujący widmo białego karła dostrzegli, że na obiekt ten spadają odłamki z krążących wokół niego planetezymali. Jak wskazują badacze, owe skalne odłamki opadające na powierzchnię białego karła to pozostałości dawnych planet, które krążyły wokół istniejącej dziesięć miliardów lat temu gwiazdy.
Spróbujcie sobie to wyobrazić, gwiazda, której pozostałością jest obserwowany obecnie biały karzeł kiedyś przypominała nasze Słońce. Co więcej, wokół tej gwiazdy krążyły planety podobne do Ziemi. Gwiazda umarła i z czasem jej planety umarły, a wszytko to wydarzyło się na długo zanim powstało Słońce, Ziemia i cała reszta Układu Słonecznego.
Gdy ów układ planetarny był w kwiecie wieku, tutaj też były gwiazdy. Owe gwiazdy żyły, umierały, eksplodowały jako supernowe. Układ Słoneczny ma "zaledwie" 4,7 mld lat. Jego powstawanie rozpoczęło się w istniejącym tu obłoku pyłu i gazu. Być może gdzieś w pobliżu eksplodowała supernowa. Fala uderzeniowa powstała w takiej eksplozji rozpychając ów obłok gazu i pyłu mogła doprowadzić do powstania lokalnych zagęszczeń, w których zaczęła dominować grawitacja, ściągając z okolicy dodatkową materię. Z czasem jedno z takich zagęszczeń mogło zamienić się w protogwiazdę, która gromadząc coraz więcej materii z otoczenia z czasem zamieniła się w nową gwiazdę, nasze Słońce. Z resztek materii otaczającej młodą gwiazdę stosunkowo szybko uformowały się planety.
Cały ten proces powstawania Układu Słonecznego miał jednak miejsce już miliardy lat po tym jak swoje życie zakończył układ planetarny, po którym pozostał odkryty przez badaczy biały karzeł.
Życie pozaziemskie z odległej... przeszłości
Tak duży przedział czasu daje sporo do myślenia. Skoro teraz istnieje układ planetarny z planetami skalistymi i jednocześnie dziesięć miliardów lat temu istniał podobny, to można założyć, że takie układy planetarne powstają od zawsze. Przez ostatnie dziesięć miliardów lat wiele takich mogło powstać i zniknąć. W wielu takich układach mogły istnieć planety skaliste, na powierzchni których przez jakiś czas istniały warunki sprzyjające powstaniu życia.
Za kolejnych dziesięć miliardów lat także ktoś będzie prowadził takie rozważania spoglądając przez swój teleskop na białego karła, który pozostanie po dawno już wypalonym Słońcu. Być może właśnie wtedy będą opadały na powierzchnię tego trupa ostatnie szczątki Ziemi. Możliwe, że komuś nawet przez myśl może wtedy przejść, że owe szczątki mogły być kiedyś planetą, na której istniała zaawansowana cywilizacja. Sekundę później taka istota pomyśli jednak, że przesadnie fantazjuje, wszak życia nigdzie nie udało się znaleźć… i tak znikniemy ze świadomości wszechświata.
Być może my teraz obserwując szczątki planet opadające na powierzchnię białego karła WDJ2147-4035 uśmieszkiem zbywamy możliwość, że kiedyś na tym kawałku skały istniała zaawansowana cywilizacja i nie mamy racji. Jeżeli tak jest, to przez kolejne lata, dziesięciolecia czy całe stulecia będziemy poszukiwali dowodów na istnienie życia we wszechświecie nieświadomi tego, że przez krótką chwilę w 2022 roku patrzyliśmy na pozostałości po dawnym życiu. Nie wiem jak wam, ale mnie daje to sporo do myślenia.
The life cycle of a Sun-like star
https://www.youtube.com/watch?v=I0Oc54rloE8
Ewolucja gwiazdy podobnej do Słońca

https://spidersweb.pl/2022/11/bialy-karzel-uklad-planetarny.html

Znaleźli szczątki układu planetarnego sprzed 10 mld lat. Tak skończy Układ Słoneczny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spolaryzowane promienie X ukazują kształt i orientację niezwykle gorącej materii wokół czarnej dziury
2022-11-07.
Ostatnie obserwacje czarnej dziury o masie gwiazdowej https://pl.wikipedia.org/wiki/Gwiazdowa_czarna_dziura Cygnus X-1 ukazują nowe szczegóły dotyczące geometrii niezwykle gorącej materii w regionie bezpośrednio otaczającym czarną dziurę.
Materia jest podgrzewana do milionów stopni, gdy jest ciągnięta w kierunku czarnej dziury. Ta gorąca materia świeci w promieniach X. Naukowcy wykorzystują pomiary polaryzacji tego promieniowania do testowania i udoskonalania modeli opisujących, w jaki sposób czarne dziury połykają materię, stając się jednymi z najjaśniejszych źródeł światła – w tym promieniowania X – we Wszechświecie.

Nowe pomiary Cygnus X-1, opublikowane 3 listopada 2022 roku w czasopiśmie Science, są pierwszymi obserwacjami czarnej dziury akreującej masę, dokonanymi przez misję Imaging X-Ray Polarimetry Explorer (IXPE). Cygnus X-1 jest jednym z najjaśniejszych źródeł promieniowania X w naszej Galaktyce, składającym się z czarnej dziury o masie 21 mas Słońca i gwiazdy towarzyszącej o masie 41 mas Słońca.

Poprzednie obserwacje rentgenowskie czarnych dziur mierzyły jedynie kierunek przybycia, czas przybycia i energię promieni X z gorącej plazmy opadającej spiralnie w kierunku czarnych dziur – powiedział główny autor Henric Krawczynski, profesor fizyki w Arts & Sciences na Uniwersytecie Waszyngtona w St. Louis i wykładowca uniwersytecki w McDonnell Center for the Space Sciences. IXPE mierzy również ich polaryzację liniową, która zawiera informacje o tym, w jaki sposób promienie X były emitowane – oraz czy i gdzie rozpraszają one materię w pobliżu czarnej dziury.

Żadne światło, nawet to pochodzące z promieniowania X, nie może wydostać się z wnętrza horyzontu zdarzeń czarnej dziury. Promienie X wykryte przez IXPE są emitowane przez gorącą materię, czyli plazmę, w regionie o średnicy 2000 km otaczającym horyzont zdarzeń czarnej dziury o średnicy 60 km.

Połączenie danych IXPE z równoczesnymi obserwacjami z obserwatoriów rentgenowskich NICER i NuSTAR w maju i czerwcu 2022 roku pozwoliło autorom na ograniczenie geometrii – czyli kształtu i położenia – plazmy.

Naukowcy odkryli, że plazma rozciąga się prostopadle do dwustronnego wypływu plazmy, czyli strumienia, obrazowanego we wcześniejszych obserwacjach radiowych. Zgodność kierunku polaryzacji promieniowania X i strumieni silnie wspiera hipotezę, że procesy zachodzące w jasnym regionie rentgenowskim w pobliżu czarnej dziury odgrywają kluczową rolę w wystrzeliwaniu strumienia.

Obserwacje zgadzają się z modelami przewidującymi, że korona gorącej plazmy albo przykrywa dysk materii zmierzającej po spirali w kierunku czarnej dziury, albo zastępuje wewnętrzną część tego dysku. Nowe dane polaryzacyjne wykluczają modele, w których korona czarnej dziury jest wąską kolumną plazmy lub stożkiem wzdłuż osi strumienia.

Naukowcy zauważyli, że lepsze zrozumienie geometrii plazmy wokół czarnej dziury może ujawnić wiele na temat wewnętrznego działania czarnych dziur i tego, jak akreują one masę.

Te nowe odkrycia umożliwią ulepszone badania rentgenowskie tego, jak grawitacja zakrzywia przestrzeń i czas w pobliżu czarnych dziur – powiedział Krawczynski.

W odniesieniu do czarnej dziury Cygnus X-1, obserwacje IXPE ujawniają, że przepływ akrecji jest widzialny bardziej brzegowo niż wcześniej sądzono, wyjaśnił Michal Dovčiak z Instytutu Astronomicznego Czeskiej Akademii Nauk.

Może to być oznaka niewspółosiowości płaszczyzny równikowej czarnej dziury i płaszczyzny orbity układu podwójnego, czyli sparowanego duetu czarnej dziury i gwiazdy towarzyszącej – wyjaśniła współautorka Alexandra Veledina z Uniwersytetu w Turku. Układ mógł nabyć tę niewspółosiowość, gdy eksplodowała gwiazda prekursor czarnej dziury.

Poza Cygnus X-1, IXPE jest wykorzystywany do badania szerokiego zakresu ekstremalnych źródeł promieniowania X, w tym masowo akreujących gwiazd neutronowych, pulsarów i plerionów, pozostałości po supernowych, naszego centrum galaktycznego i galaktyk aktywnych. Znaleźliśmy wiele niespodzianek i świetnie się bawimy – mówi współautor Fabio Muleri z INAF-IAPS.

Druga praca w tym samym numerze Science została poprowadzona przez Roberto Taverna z Uniwersytetu w Padwie i opisuje detekcję przez IXPE silnie spolaryzowanego promieniowania X z magnetara 4U 0142+61.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Uniwersytet Waszyngtona

Urania
Wizja artystyczna układu Cygnus X-1, z czarną dziurą w centrum i towarzyszącą jej gwiazdą. Źródło: John Paice.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/11/spolaryzowane-promienie-x-ukazuja.html

Spolaryzowane promienie X ukazują kształt i orientację niezwykle gorącej materii wokół czarnej dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto najstarszą gwiazdę Drogi Mlecznej
2022-11-08.
Astronomowie z Uniwersytetu Warwick w Wielkiej Brytanii zidentyfikowali najstarszą gwiazdę w naszej Galaktyce.
Odnaleziony biały karzeł, czyli gwiazda, która u kresu swojego życia znajduje się 90 lat świetlnych od Ziemi, a szczątki jego układu planetarnego liczą 10 miliardów lat. To dowodzi znaczenia tego odkrycia, gdyż Wszechświat ma 13,7 miliarda lat. Ziemia zaś liczy 4,5 miliarda lat.
Jak odkryto najstarszą gwiazdę?
Na potrzeby badania astronomowie sporządzili modele białych karłów odkrytych przez obserwatorium astronomiczne Gaia należące do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Oba obiekty były zanieczyszczone przez szczątki planetarne. Jedna z gwiazd była niezwykle niebieska, druga bardzo słaba, ale bardzo czerwona. Obie znajdowały się w sąsiedztwie naszej Galaktyki. Naukowcy postanowili poddać gwiazdy analizie.
Astronomowie wykorzystali dane spektroskopowe oraz fotometryczne z obserwatorium Gaia. Dane spektroskopowe zawierają informację o widmach, czyli o promieniowaniu wydzielanym przez badany obiekt. Dane fotometryczne to pomiary wielkości charakteryzujących światło. W ten sposób badacze uzyskali informację jak długo trwał proces ochładzania gwiazd. Na podstawie tych danych ustalili wiek obiektów. Czerwona gwiazda liczy 10,7 miliarda lat. Ochładzanie, czyli przekształcenie w białego karła zajęło zaś 10,2 miliarda lat.
Co zawiera najstarsza gwiazda?
Co więcej naukowcy ustalili, że czerwona gwiazda WDJ21547-4035 zawiera metale sodu, litu, potasu oraz ślady węgla. To czyni gwiazdę najstarszym dotychczas odkrytym obiektem zanieczyszczonym przez metale. Co ciekawe, gwiazda jest bogata w lit i potas, co czyni ją odmienną od znanych w naszym Układzie Słonecznym obiektów.
,, Ziemia nie jest więc jedyna pod względem zanieczyszczenia metalami.
Abbigail Elms, Uniwersytet Warwick
Doktorant dodaje, że istnieją inne układy planetarne z ciałami podobnymi do Ziemi.
Najstarszy układ planetarny?
Szczątki planetarne odkryte w czerwonej gwieździe, której atmosfera składa się z czystego helu pochodzą ze starego układu planetarnego. Układ przetrwał przekształcenie gwiazdy w białego karła. To skłoniło astronomów do wniosku, że to jest najstarszy układ planetarny wokół białego karła, który został dotąd odkryty w Drodze Mlecznej.
Niebieska gwiazda WDJ1922+0233 jest niewiele młodsza od czerwonej. Była również zanieczyszczona szczątkami planetarnymi podobnymi do składu skorupy Ziemi. Niebieski kolor gwiazdy jest zaś spowodowany zawartością helu i wodoru w atmosferze.
O czym mówią białe karły?
Większość gwiazd po czasie stanie się białymi karłami. Wypali się ich paliwo i z gorących staną się zimne. Naukowcy szacują, że stanie się tak z 97 procentami obiektów. We Wszechświecie białych karłów jest bardzo dużo. Zrozumienie białych karłów jest zatem bardzo ważne. Powstały bowiem z najstarszych gwiazd w naszej Galaktyce. Dostarczają informacji o ewolucji układów planetarnych wokół najstarszych gwiazd Drogi Mlecznej.
źródło: Uniwersytet Warwick
Artystyczna wizja odkrytych białych karłów. Fot. University of Warwick/Dr Mark Garlick
https://nauka.tvp.pl/64384553/odkryto-najstarsza-gwiazde-drogi-mlecznej

Odkryto najstarszą gwiazdę Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stratolaunch – pierwszy test Talon-A
2022-11-08. Krzysztof Kanawka
Pierwszy test dla platformy Talon-A.
Dwudziestego ósmego października 2022 doszło do pierwszego testu w locie platformy hipersonicznej Talon-A. Był to lot pod wielkim samolotem Stratolaunch.
Czym był a teraz jest Stratolaunch?
Stratolaunch był projektem potężnego samolotu, służącego za pierwszy stopień w wynoszeniu małych satelitów na orbitę. Do 2019 roku ideą Stratolaunch było wynoszenie małej rakiety na pewną wysokość, skąd nastąpiłoby uwolnienie rakiety i jej lot na orbitę z satelitą na pokładzie. Taki sposób wynoszenia satelitów pozwoliłby m.in. na zwiększenie wynoszonej masy, większą dowolność w wyborze miejsca startu oraz większą niezależność od czynników pogodowych.
Projekt rozpoczął się w 2010 roku, a oficjalnie został ogłoszony w 2011 roku. Przez lata doszło do kilku zmian, m.in. rakiet, jakie miały by być wynoszone przez ten samolot. W ostatniej “orbitalnej” wersji (styczeń 2019) planowano korzystanie jedynie z rakiety Pegasus XL. W kolejnych miesiącach plany uległy znacznym modyfikacjom.
Po pierwszym locie Stratolaunch (13 kwietnia 2019) doszło do dużych zawirowań wokół Stratolaunch. Pojawiły projekt Stratolaunch może być zakończony albo też “sprzedany” do innego wykonawcy. 15 czerwca 2019 pojawiła się informacja, że samolot Stratolaunch został wystawiony na “sprzedaż”. Cena nabycia tego samolotu to około 400 milionów USD. Pojawiła się także informacja, że prowadzone są rozmowy z Richardem Bransonem, właścicielem koncernu Virgin (w tym Virgin Galactic i Virgin Orbit). Wówczas pojawiła się także informacja, że istniały duże rozbieżności co do wyceny tego projektu.
W drugim tygodniu października 2020 pojawiła się informacja, że Stratolaunch zmienił właściciela. Co ciekawe, nie podano do publicznej wiadomości nowego właściciela Stratolaunch. Nie podano także wartości transakcji przejęcia Stratolaunch.
Talon-A i dalej
Pod koniec marca 2020 strona Stratolaunch przedstawiła nową ofertę tej firmy. Zamiast wynoszenia satelitów Stratolaunch będzie oferować loty hipersoniczne za pomocą własnych pojazdów. Przedstawiono także pojazdy hipersoniczne: Talon-A, Talon-Z oraz kosmiczny Black Ice. Najwięcej informacji jest dostępnych o Talon-A: ma to być pojazd w całości odzyskiwalny o masie startowej 2720 kg, długości 8,5 m i rozpiętości skrzydeł 3,4 m. Talon-A ma osiągać prędkości rzędu 6 Mach. Talon-A ma lądować na tradycyjnych lotniskach, a nawet pod własnym napędem startować z tradycyjnych lotnisk.
Talon-A po raz pierwszy w powietrzu
Dwudziestego ósmego października 2022 samolot Stratolaunch po raz pierwszy wyniósł pojazd Talon-A w powietrze. Lot odbył się z lotniska Mojave i trwał ponad 5 godzin. W tym teście doszło do użycia pierwszego prototypu pojazdu Talon-A (o oznaczeniu “0”). Ten prototyp nie jest “lotny” – dopiero wersja “1” będzie zdolna do lotu hipersonicznego.
Z dostępnych informacji wynika, że pierwszy lot Talon-A przebiegł prawidłowo. W kolejnych tygodniach i miesiącach firma Stratolaunch wykona kilka kolejnych lotów, zanim dojdzie do pierwszego lotu wersji “1”.
Pojazdy Talon mogą być przede wszystkim interesująca opcją dla amerykańskiego wojska. Możliwość przeprowadzania wielu lotów hipersonicznych oznacza lepszą wiedzę na temat zakresu prędkości, który jest dość słabo poznany. W ostatnich latach pociski hipersoniczne (zarówno ofensywne jak i defensywne) znajdują coraz większe zainteresowanie w największych armiach całego świata. Aby tego typu broń poprawnie wykorzystywać potrzebna jest wystarczająca wiedza na temat różnych profili lotu przy prędkościach hipersonicznych.
(NSF, SL)
Porównanie wielkości największych samolotów świata, w tym Stratolaunch / Credits – Clem Tillier (clem AT tillier.net)

Stratolaunch Talon-A Captive Carry Test Flight
https://www.youtube.com/watch?v=HmrgfT7P8cw
Talon-A po raz pierwszy w powietrzu / Credits – NASASpaceflight

https://kosmonauta.net/2022/11/stratolaunch-pierwszy-test-talon-a/

 

Stratolaunch – pierwszy test Talon-A.jpg

Stratolaunch – pierwszy test Talon-A.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zorza polarna rozświetliła niebo. "Zawsze zapiera dech w piersiach"
2022-11-08. Autor: as Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl

Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcia zorzy polarnej, która pojawiła się nad zachodnią Norwegią. W poniedziałek niebo nad Bergen rozświetliły błyski zielonego światła. Miłośników astronomii ucieszy fakt, że tej nocy również w Polsce będziemy mogli zaobserwować piękne widowisko.

Zdjęcia zjawiska otrzymaliśmy od pana Artura. Reporter 24 opowiedział, że od 15 lat mieszka na wyspie Askøy, jednak widok zorzy nadal robi na nim niesamowite wrażenie.

Fotografuję wyłącznie amatorsko. Lubię robić zdjęcia. Teraz zaczął się sezon na zorze i przy okazji spacerów z psem fotografuję to piękne zjawisko - mówił. Reporter 24 zaznaczył, że mimo przyzwyczajenia się do tego widoku, nadal jest pod jego wrażeniem. - Zorza polarna to zjawisko, które zawsze zapiera dech w piersiach. Za pierwszy razem jak ją zobaczyłem, to było coś niesamowitego. Teraz od 15 lat już mogę zaobserwować ją od listopada dość często, jeśli nie ma chmur. W tym roku to już trzecia. Teraz jest u mnie moja mama i pierwszy raz widziała zorzę. Zrobiła na niej ogromne wrażenie - opowiadał.
Obserwacje astronomiczne nad Polską
W ciągu kolejnej doby również niebo nad Polską będzie skrywało wiele atrakcji dla obserwatorów. We wtorek czeka nas Pełnia Bobrzego Księżyca. Tarcza naszego naturalnego satelity prezentowała się efektownie już na dzień przed tym zjawiskiem. Niestety, z terenu naszego kraju nie będzie widoczne całkowite zaćmienie Księżyca, które będą mogli podziwiać mieszkańcy innych kontynentów.
W poniedziałkowe popołudnie, wschód Księżyca nad Tychami uchwycił Reporter 24 pan Tomasz.
Nad Szklarską Porębą nasz satelita widoczny był w otoczeniu chmur. Zdjęcie przesłał nam pan Artur.
Autor:as
Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: kontakt24UsersMaterials

Zorze Polarna nad Bergen w zachodniej norwegii

Autor: arturbergiel


Wschód Księżyca

Autor: Tomasz Pestka 112Tychy


https://tvn24.pl/tvnmeteo/swiat/zorza-polarna-w-norwegii-obserwacje-astronomiczne-material-reportera-24-6206791

Zorza polarna rozświetliła niebo. Zawsze zapiera dech w piersiach.jpg

Zorza polarna rozświetliła niebo. Zawsze zapiera dech w piersiach2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełnia Bobrzego Księżyca oczami Reporterów 24
2022-11-08. Autor: ps Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl


Tej nocy warto spojrzeć w niebo. Króluje na nim okazale prezentujący się Srebrny Glob. Na wtorek przypadła pełnia nazywana Księżycem Bobrów lub Mroźnym Księżycem. Tego samego dnia doszło do całkowitego zaćmienia Księżyca, które mogli zobaczyć tylko obserwatorzy w Azji, Australii i Ameryce Północnej. Najbliższa okazja do podziwiania tego zjawiska z terenu naszego kraju nadarzy się za dopiero za kilka lat.

Pełnia Księżyca, która nastąpiła 8 listopada to przedostatnia pełnia w tym roku. Jej maksimum nastąpiło we wtorek o godzinie 12.02. Warunki pogodowe sprzyjały podziwianiu jasno świecącego naturalnego satelity Ziemi wieczorem, podobnie w większości kraju jest w nocy. Na Kontakt 24 otrzymujemy zdjęcia Księżyca w fazie pełni.
Pełnia listopadowa określana jest między innymi Pełnią Bobrzego Księżyca. Dlaczego zawdzięcza swoją nazwę tym gryzoniom? Nazwy każdej pełni sięgają do starożytnych kultur. Nadawano je na podstawie obserwacji dotyczących wegetacji roślin, zachowań zwierząt lub warunków pogodowych. Według niektórych wierzeń nazwa pełni w tym miesiącu pochodzi od tego, że bobry są szczególnie aktywne nocą, ponieważ przygotowują się na nadejście zimy, budując tamy w świetle Księżyca. Pełnia w listopadzie nosi także miano Mroźnego Księżyca. Pierwsze jesienne mrozy przypadające zwykle na listopad były oznaką końca prac polowych.
Następna pełnia Księżyca nastąpi 8 grudnia.
Całkowite zaćmienie Księżyca
We wtorek doszło również do całkowitego zaćmienia Księżyca. To zjawisko nie było widoczne w Polsce. Można było obserwować je w całej wschodniej Azji, Australii, w rejonie Oceanu Spokojnego i w Ameryce Północnej.
Było to ostatnie całkowite zaćmienie Księżyca przed 2025 rokiem. W naszym kraju najbliższe takie zjawisko będzie możliwe do oglądania kilka lat później, w 2029 roku.
Autor:ps
Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24
https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/pelnia-bobrzego-ksiezyca-w-listopadzie-2022-zdjecia-6208380

Pełnia Bobrzego Księżyca oczami Reporterów 24.jpg

Pełnia Bobrzego Księżyca oczami Reporterów 24.2.jpg

Pełnia Bobrzego Księżyca oczami Reporterów 24.3.jpg

Pełnia Bobrzego Księżyca oczami Reporterów 24.4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity wśród Gwiazd: Gwiazdozbiór Zegara
2022-11-08. Matylda Kołomyjec
Zegar to niewielka, blada konstelacja południowego nieba stworzona w XVIII wieku przez francuskiego astronoma Nicolasa Louisa de Lacaille, w związku z czym nie są z nią związane żadne mity. Nie zawiera też żadnych gwiazd jaśniejszych niż 3 magnitudo ani obiektów katalogu Messiera. Można w niej za to znaleźć Supergromadę w Zegarze – jedną z największych znanych supergromad galaktyk.
Druga co do jasności gwiazda Zegara, R Horologii (HD 18242), to czerwony olbrzym, a przy tym gwiazda zmienna typu Mira Ceti. Jej jasność zmienia się od 4,7 do 14, 3 magnitudo w okresie 407,6 dni. Jest oddalona od Ziemi o około 100 lat świetlnych. Inną interesującą gwiazdą zegara może być Jota Horologii (ι Hor), dwa razy jaśniejsza od Słońca, oddalona od nas o 56 lat świetlnych. W 1998 roku odkryta została krążąca wokół niej planeta wielkości Jowisza.
Prócz ciekawych gwiazd w konstelacji Zegara można znaleźć obiekty głębokiego nieba, takie jak wspomniana wyżej Supergromada w Zegarze. Składa się ona z 5000 grup galaktyk, do których należy około 30 tysięcy dużych galaktyk i 300 tysięcy galaktyk karłowatych. Najbliższa część gromady jest od nas oddalona o 700 milionów lat świetlnych, a najdalsza – 1,2 miliarda lat świetlnych.
W Zegarze znajdują się też galaktyki nienależące do tej gromady, jak galaktyka spiralna z poprzeczką NGC 1512 czy galaktyka soczewkowata NGC 1510 lub NGC 1433, galaktyka spiralna z poprzeczką, o bardzo charakterystycznym kształcie i aktywnym jądrze, zaklasyfikowana jako galaktyka Seyferta, a także wiele innych wartych uwagi obiektów.
Źródła:
•    Constellation Guide
8 listopada 2022
Powyższy fragment mapy nieba przedstawia gwiazdozbiór Zegara w otoczeniu sąsiadujących konstelacji. Źródło: Wikimedia Commons
Wyobrażenie Zegara na tle tworzących jego konstelację gwiazd. Ilustracja pochodzi z mapy nieba Thomasa Younga. Źródło: Wikimedia Commons

Galaktyka spiralna z poprzeczką NGC 1433. Źródło: ESA/Hubble & NASA
https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd/mity-wsrod-gwiazd-gwiazdozbior-zegara/

Mity wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Zegara.jpg

Mity wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Zegara2.jpg

Mity wśród Gwiazd Gwiazdozbiór Zegara3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie są skutki wybuchu supernowej? ESO pokazuje
2022-11-08.
Europejskie Obserwatorium Południowe na olbrzymim zdjęciu pokazało pozostałości po wybuchu supernowej Vela, oddalonej zaledwie o 800 lat świetlnych od Ziemi. Wybuch miał miejsce 11 tys. lat temu i pozostawił po sobie widowiskową mozaikę kształtów i kolorów.
Co widzisz na zdjęciu - dziwną pajęczynę, magiczne smoki, czy wiotkie ślady duchów? - pytają naukowcy z Europejskiego Obserwatorium Południowego (European Southern Observatory - ESO).
Półprzezroczysta struktura różowo-pomarańczowych wzorów widoczna na 554-gigapikselowym zdjęciu to pozostałości eksplozji supernowej, która miała miejsce ok. 11 tys. lat temu.
Kiedy najmasywniejsze gwiazdy osiągają kres życia - tłumaczą astronomowie - kończą je często w gigantycznym wybuchu zwanym właśnie supernową. Eksplozja powoduje wyrzucenie zewnętrznych warstw gwiazdy. Generuje w ten sposób fale uderzeniowe w okolicznym gazie, które go ściskają i tworzą przypominające nici struktury.
Zdjęcie ukazuje skutki wybuchu supernowej Vela (od gwiazdozbioru Żagla - łac. Vela).
Na zdjęciu zmieściłoby się 8 Księżyców w pełni - podkreślają naukowcy, a cała struktura jest jeszcze większa. Zajmuje ona tak znaczą część nieba m.in. dlatego, że jest niedaleko - tylko 800 lat świetlnych od Ziemi. To jedna z najbliższych znanych pozostałości po supernowej.
Po wybuchu, oprócz widowiskowej, kosmicznej sieci, pozostała ultra-gęsta gwiazda neutronowa.
Ciśnienie w takich gwiazdach jest tak duże, że protony i elektrony łączą się i tworzą neutrony.
Gwiazda po supernowej Vela obraca się z prędkością 10 razy na sekundę, tworząc pulsara.
Zdjęcie powstało z pomocą 268-megapikselowej kamery działającej z instrumentem VLT Survey Telescope o 2,6 metrowym lustrze.
Jak podkreślają naukowcy, to jeden z największych teleskopów przeznaczony do badań nocnego nieba w świetle widzialnym.
Fotografia pochodzi właśnie z jednego z takich projektów (VST Photometric H? Survey of the Southern Galactic Plane and Bulge - VPHAS+), w którym przez 7 lat teleskop fotografował znaczną część naszej galaktyki. Pozwoliło to astronomom lepiej zrozumieć, jak rodzą się gwiazdy, jak ewoluują i umierają.

Fot. ESO
Źródło: PAP
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/jakie-sa-skutki-wybuchu-supernowej-eso-pokazuje

Jakie są skutki wybuchu supernowej ESO pokazuje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba ujawnił największy znany odcisk palca we Wszechświecie
2022-11-08.
Na zdjęciu wykonanym przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba widać „odcisk palca” o kosmicznej wielkości około roku świetlnego. W rzeczywistości jest to struktura złożona przynajmniej z 17 pierścieni pyłowych, utworzonych przez parę wyjątkowych gwiazd, które zostały zamknięte przez prawa mechaniki we wspólnym tańcu na sferze niebieskiej.
Nowe zdjęcie z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba ujawniło fascynujący widok przynajmniej 17 koncentrycznych pierścieni pyłowych wyłaniających się z podwójnego układu gwiazdowego. Ta para gwiazd znajduje się w odległości ponad 5 tysięcy l.św. od Ziemi i zbiorczo jest nazywana Wolf-Rayet 140 (w skrócie WR 140).
Każdy pierścień utworzył się, gdy obie gwiazdy zbliżyły się w ruchu orbitalnym i spotkały się ich wiatry gwiazdowe (strumień gazu wywiewany z gwiazd w przestrzeń kosmiczną) - nastąpiło zagęszczenie gazu i powstanie pyłu. Obie gwiazdy zbliżają się do siebie w ruchu orbitalnym mniej więcej co osiem lat. Ostatnio w 2016 roku gwiazdy były najbliżej względem siebie. Każde takie spotkanie na orbicie pozostawia ślad w postaci oczek pyłowych - niczym rosnące słoje w pniach drzew.
Od ponad wieku obserwujemy emisję pyłu w tym systemie - powiedział główny autor publikacji Ryan Lau (NOIRLab), która ukazała się w prestiżowym Nature Astronomy - to zdjęcie pokazuje również jak czuły jest ten teleskop. Poprzednio widzieliśmy tylko dwa pierścienie pyłowe, wykorzystując teleskopy naziemne. Teraz widzimy ich przynajmniej 17.
Oprócz ogólnej czułości teleskopu Webba, współpracujący z nim „kombajn” MIRI (kamera+spektrometr+koronograf) jest wyjątkowo predysponowany do obserwacji tych pierścieni pyłowych lub – jak to nazywa Lou ze współpracownikami – otoczek, ponieważ są one grubsze i szersze, niż wydają się na omawianym zdjęciu. Instrumenty naukowe teleskopu Webba rejestrują promieniowanie podczerwone, które nie jest widoczne ludzkim okiem. MIRI „widzi” promieniowanie podczerwone o największych długościach fali (MIRI: 5-28 μm vs ludzie oko: ~0,5 μm) – co oznacza, że często może zaobserwować chłodniejsze obiekty, niż inne instrumenty teleskopu Webba. Spektrometr MIRI również ujawnił również skład pyłu, który uformował się głównie z materiału wyrzuconego z gwiazdy Wolfa-Rayeta.
Gwiazdy typu Wolfa-Rayeta często oznaczane są skrótem W-R lub WR. Są to niezwykłe gwiazdy, które są bardzo masywne (zwykle 10-25 Mʘ), ekstremalnie gorące (temperatura efektywna ~20-210 tysięcy K) i wyjątkowo jasne. Gwiazdy Wolfa-Rayeta zostały odkryte w 1867 roku przez  C. J. Wolfa i G. Rayeta. Te gwiazdy w sposób ciągły wyrzucają swoją zewnętrzną atmosferą w postaci bąblowatych, gazowo-cząsteczkowych otoczek - generując silny wiatr gwiazdowy.
Gwiazdy typu Wolfa-Rayeta są gwiazdami typu widmowego O o masie początkowej przynajmniej 25 Mʘ, które są w końcowym etapie swojego życia i najprawdopodobniej w końcu zapadną się do czarnej dziury. Generują one potężny wiatr, który wyrzuca ogromną ilość gazu w przestrzeń.  Gwiazda Wolfa w tym szczególnym układzie podwójnym WR 140 mogła stracić w ten sposób więcej niż połowę początkowej masy.
Powstawanie pyłu w wietrze gwiazdowym
Transformacja gazu w pył jest podobna do przemiany mąki w chleb – wymaga specyficznych warunków i składników. Najpowszechniej występujący pierwiastek w gwiazdach, czyli wodór, nie może samodzielnie wytworzyć pyłu. Gwiazdy Wolfa-Rayeta tracą tak dużo masy, że przy okazji pozbywają się również cięższych pierwiastków (w tym C - węgiel), które zwykle znajdują się w głębszych warstwach gwiazdy. Cięższe pierwiastki w wietrze gwiazdowym schładzają się w miarę, jak przemieszczają się w przestrzeni i następnie ściskają się tam, gdzie spotykają się wiatry obu gwiazd – podobnie, jak gdy dwie dłonie ugniatające ciasto.
Zaobserwowano, że wokół niektórych innych gwiazd Wolfa-Rayeta powstaje pył, ale żadna nie ma pierścieni takich jak WR 140. Taka unikalna struktura pierścieni powstaje, ponieważ orbita gwiazdy Wolfa-Rayeta w układzie WR 140 nie jest kołowa, ale eliptyczna. Gdy obie gwiazdy zbliża się do siebie na odległość około 1 j.a. (odległość Ziemia – Słońca) i ich wiatry zderza się, to dopiero wtedy gaz posiada wystarczające ciśnienie do utworzenia pyłu. W układach podwójnych z gwiazdami Wolfa-Rayeta o orbitach kołowych pył może być generowany w sposób ciągły.
Lau ze współpracownikami uważają, że wiatry w układzie WR 140 „sprzątają” również otaczający obszar z pozostałości materii, z którą mogłyby się zderzyć. Może to wyjaśniać, dlaczego pierścienie są tak wyraźne – bez efektu rozmazania lub rozproszenia. Najprawdopodobniej jest nawet więcej pierścieni wokół WR 140, ale stały się jednak tak słabe i rozmyte, że nawet nie widać ich przez teleskop Webba.
Gwiazdy Wolfa-Rayeta mogą wydawać się egzotyczne w porównaniu do Słońca. Tym nie mniej mogę one odgrywać pewną rolę w powstawaniu gwiazd i planet. Materia zagęszczona podczas oczyszczania swojego otoczenia przez gwiazdę Wolfa-Rayeta, może zbierać się w zewnętrznych obszarach i stać się wystarczająco gęsta, by tworzyć nowe gwiazdy. Są pewne dowody (np. stosunki izotopów Al i Fe), które wskazują na taki scenariusz powstania naszego Słońca.
MIRI pracujący w modzie spektrometru dostarczył najlepsze do tej pory dowody na to, że gwiazdy Wolfa Rayeta produkują molekuły pyłu bogate w węgiel. Co więcej – istnienie otoczki pyłowej wskazuje na to, że ten pył może przetrwać w niegościnnym środowisku pomiędzy gwiazdami, by zapewnić materiał do budowy przyszłych gwiazd i planet.
Kruczek polega na tym, że astronomowie szacują liczbę wszystkich gwiazd Wolfa-Rayeta w Drodze Mlecznej na co najmniej kilka tysięcy. Natomiast to tej pory odkryto tylko około 600 takich obiektów.
Nawet jeżeli gwiazdy Wolfa-Rayeta są rzadkie w naszej Galaktyce, ponieważ żyją krótko jak na gwiazdy, to jest możliwe, że wyprodukowały dużo pyłu w historii Galaktyki, zanim wybuchły i/lub utworzyły czarne dziury - powiedział Patrick Morris współautor publikacji w Nature i astrofizyk pracujący w Caltech (Pasadena, California, USA) – uważam, że korzystając z nowego teleskopu dowiemy się znacznie więcej o tym, jak te gwiazdy kształtują materię pomiędzy gwiazdami i włączają w galaktykach proces powstawania nowych gwiazd.
Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

Publikacja naukowa (dostęp otwarty - Creative Commons CC-BY license):
Nested dust shells around the Wolf–Rayet binary WR 140 observed with JWST
Oryginalna wersja PDF: Nested dust shells around the Wolf–Rayet binary WR 140 observed with JWST
Cosmic fingerprint around Wolf Rayet 140 revealed by James Webb Telescope
Star Duo Forms ‘Fingerprint’ in Space, NASA’s Webb Finds
Youtube: Cosmic Dust Rings Spotted by NASA’s James Webb Space Telescope

Źródło: NASA/JPL-Caltech

Na ilustracji: uzyskany przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba widok kosmicznego „odcisku palca” na sferze niebieskiej o wielkości aż ~70 tysięcy j.a. (~45”), czyli trochę ponad 1 rok świetlny. Są to pierścienie pyłowe wokół podwójnego układu gwiazdowego WR 140 w gwiazdozbiorze Łabędzia, który składa się z gwiazd masywnych (gwiazda Wolfa-Rayeta + gwiazda typu widmowego O). Wokół tego układu co osiem lat powstaje warstwa pyłu, która wygląda jak pierścień. Każdy taki pierścień powstaje podczas kolizji wiatrów gwiazdowych, gdy obie gwiazdy zbliżają się do siebie w ruchu orbitalnym. Źródło: NASA/ESA/CSA/STScl/JPL-Caltech
Infografika z instrumentami Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba i ich zakresem obserwacji promieniowania elektromagnetycznego w długości fali wyrażonej w mikronach/mikrometrach (1μm=0,000001m). MIRI (skrót od Mid-Infrared Instrument, j.t.kamera+spektrometr+koronograf) obserwuje w średnim zakresie promieniowania podczerwonego (ang. mid-infrared) 5-28 μm i przeznaczony jest m. in. do obserwacji planet, komet, asteroid, pyłu rozgrzanego światłem gwiazd i dysków protoplanetarnych. Źródło: NASA

Porównanie względnej wielkości Słońca i obu masywnych gwiazd w układzie podwójnym WR 140. Gwiazda typu widmowego O posiada masę około 30 Mʘ, a jej bardziej zaawansowany ewolucyjnie towarzysz, czyli gwiazda typu Wolfa-Rayeta – około 10 Mʘ. Źródło: NASA/JPL-Caltech

Seria widoków obrazujących powstawanie pyłu w układzie podwójnym WR 140, gdzie upływ czasu na rysunkach jest zgodny z ruchem wskazówek zegara. Jest to widok z góry na płaszczyznę orbity. W tym układzie gwiazda typu Wolfa-Rayeta (czyli gęste jądro „starzejącej się” gwiazdy masywnej) i gwiazda typu widmowego O krążą wokół wspólnego środka masy po silnie eliptycznych orbitach, a ich wiatry gwiazdowe zderzają się, gdy gwiazdy zbliżą się. Wymieszana materia jest głównie wydmuchiwana w stronę gwiazdy O i po schłodzeniu wytwarza się pył. Zgodnie z prawami mechaniki, gwiazda Wolfa-Rayeta krąży po trzykrotnie większej orbicie niż gwiazda O, ponieważ jej masa jest około trzy razy mniejsza (~10Mʘ/30Mʘ). Pełną animację ruchu orbitalnego układu WR 140 można obejrzeć tutaj. Oprac. na podstawie filmu NASA, ESA, Joseph Olmsted (STScI)

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczny-teleskop-jamesa-webba-ujawnil-najwiekszy-znany-odcisk-palca-we-wszechswiecie

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba ujawnił największy znany odcisk palca we Wszechświecie.jpg

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba ujawnił największy znany odcisk palca we Wszechświecie2.jpg

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba ujawnił największy znany odcisk palca we Wszechświecie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otwarto Obserwatorium w Tymcach (sprawozdanie)
2022-11-08.
17 września 2022 roku miałem przyjemność uczestniczyć, jako członek Zarządu Głównego PTMA w uroczystym otwarciu Obserwatorium Astronomicznego w Tymcach (powiat Lubaczów, województwo podkarpackie, ok. 10 km od granicy z Ukrainą).
Na Obserwatorium Astronomiczne zaadaptowana została 25-metrowa kolejowa wieża ciśnień. Wieża istnieje od 1954 roku i niegdyś służyła zaopatrywaniu w wodę lokomotyw parowych, kursujących na linii kolejowej nr 101 relacji Munina – Hrebenne. Wykorzystywana była w tym celu, wraz z pobliską hydroforownią, do początku lat 90., kiedy to wraz z postępem technologicznym parowozy ustąpiły miejsca lokomotywom spalinowym.
Obserwatorium wraz z bazą noclegową i zagospodarowaniem otaczającego terenu zostało wykonane w ramach rewitalizacji odzyskanych starych zabudowań PKP i sfinansowane w większości z funduszy europejskich w ramach zadania „Ograniczenie problemów społecznych, gospodarczych i przestrzennych w gminie Lubaczów poprzez rewitalizację zdegradowanych obiektów po kolejowych i poprzemysłowych wraz z zagospodarowaniem otoczenia” z wkładem własnym gminy Lubaczów.
W podróż do nowego Obserwatorium udałem się wraz z Piotrem Strzelczykiem, przedstawicielem Politechniki Rzeszowskiej, również członkiem krośnieńskiego Oddziału PTMA. Po przybyciu na miejsce zostaliśmy powitani przez „twórców tego zamieszania” - pomysłodawców i opiekunów Obserwatorium Annę Olchowy oraz Szymona Ozimka. Pani Ania jest nauczycielką fizyki, ambasadorką edukacji kosmicznej Centrum Nauki Kopernik, Szymon Ozimek jest wielkim fascynatem astronomii oraz astrofotografem. Wkrótce zaczęli przybywać następni goście między innymi ekipa z Młodzieżowego Obserwatorium Astronomicznego w Niepołomicach (Janusz Nicewicz oraz Grzegorz Sęk), Sławomir Deda i Robert Góra z I LO w Gorlicach, Robert Bury — firma Astrodom Krosno i Igor Kudzej — Obserwatorium Astronomiczne w Humennem, Słowacja.
O godzinie 16 uroczyste otwarcie rozpoczął gospodarz — wójt gminy Lubaczów pan Wiesław Kapel. Po krótkich wystąpieniach wykonawców, pomysłodawców oraz przedstawicieli świata astronomicznego rozpoczęło się zwiedzanie obiektu. Na początku obejrzeliśmy mini park nauki składający się z poziomego zegara słonecznego, zestawu przyrządów do eksperymentów z optyki, równoważni oraz żyroskopu z siodełkiem. Potem zwiedziliśmy budynek dawnej hydroforowni, przebudowany na salkę do prelekcji i wystaw, następnie udaliśmy się do samej wieży. Powitał nas tutaj model czarnej dziury oraz dwa teleskopy: słoneczny LUNT 130 mm z filtrem H-alfa oraz teleskop Newtona 12” na montażu Dobsona do obserwacji wizualnych. W miarę wspinania się po schodach natrafialiśmy na liczne przyrządy, lustra i pryzmaty pozwalające osiągać ciekawe efekty optyczne. Ściany zostały natomiast ozdobione licznymi fotografiami obiektów astronomicznych. Jedno z półpięter zdobi posadzka z niewielkimi wgłębieniami, przypominającymi powierzchnię Księżyca.
Tuż pod szczytem wieży, na poziomie dawnego zbiornika na wodę, znajduje się taras widokowy z przepięknym widokiem na okolicę, kilkadziesiąt schodów wyżej umieszczono czterometrową, zautomatyzowaną kopułę Scopedome. Zgromadzony pod nią sprzęt zrobił na nas wielkie wrażenie. Jest to astrograf GSO w systemie optycznym Ritchey-Cretien 14” 355 mm średnicy i 2584 mm ogniskowej, który wraz z refraktorem LZOS o aperturze 130 mm został umieszczony na montażu do prowadzenia za ruchem gwiazd po nieboskłonie Direct Drive ASA DDM 100. Obserwatorium dysponuje dwoma kamerami: kamerą ASI 6200 mono z zestawem filtrów interferencyjnych Baader Planetarium (LRGB) oraz Baader Planetarium Ha, OIII i SII oraz kamerą ZWO ASI 183MC. Sprzęt ten jest zdalnie sterowany, obrazy z kamer można przesyłać na przykład do wspomnianej wyżej salki w budynku dawnej hydroforowni.
Z Obserwatorium udaliśmy się żwirową trzystumetrową ścieżką do zabudowań dawnej stacji kolejowej Basznia Dolna, wyremontowanej i zamienionej na trzydziestoosobowe zaplecze noclegowe i socjalne. Zaplecze to składa się z dwóch pokoi dwuosobowych, dwóch salek wieloosobowych, łazienek oraz aneksu kuchennego. Całość nosi obecnie nazwę Stacja Obserwatorium. Niestety, pomimo bliskości obydwu obiektów wspomnianą trasę można przebyć tylko pieszo – aby dojechać samochodem, należy nadłożyć około 5 kilometrów ze względu na to, że po drodze mijamy tory kolejowe, które posiadają tylko ogrodzone, niestrzeżone przejście dla pieszych. Cała trasa oświetlona jest dyskretnie lampami LED, oświetlenie to jest oczywiście sterowane z Obserwatorium.
Rozmowy i dyskusje w „Stacji Obserwatorium” trwały do późnych godzin, czekaliśmy bowiem na chociażby małą przerwę w chmurach, aby móc podziwiać niebo przez zgromadzony sprzęt. Niestety, pogoda nie była dla nas łaskawa i rankiem, już w ulewnym deszczu pożegnaliśmy się i udaliśmy się w drogę powrotną. Na pewno jednak tu jeszcze wrócimy, gdyż okolice są przepiękne i atrakcyjne pod względem astronomicznym z uwagi na brak większych źródeł światła w okolicy. W dodatku nieopodal czekają jeszcze inne, nieodwiedzone przez nas atrakcje uruchomiona pod koniec lipca bieżącego roku Galeria Kolejnictwa oraz wioska tematyczna „Kresowa Osada” obydwie znajdują się w Baszni Dolnej.

Wacław Moskal
 
Czytaj więcej:
•    Strona Obserwatorium w Tymcach
 
Źródło: PTMA
Na zdjęciu: Obserwatorium Astronomiczne powstało w kolejowej wieży ciśnień. Budynek istnieje od 1954 roku i niegdyś służył zaopatrywaniu w wodę lokomotyw parowych, kursujących na linii kolejowej nr 101 relacji Munina – Hrebenne. Źródło: obserwatoriumtymce.pl
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/otwarto-obserwatorium-w-tymcach-sprawozdanie

Otwarto Obserwatorium w Tymcach (sprawozdanie).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lot amatorskiej rakiety na 89,5 km
2022-11-09 Krzysztof Kanawka
Ciekawe osiągniecie amatorskiej konstrukcji rakietowej.
Pierwszego października 2022 Kip Daugirdas wystrzelił amatorską rakietę, która sięgnęła pułapu 89,5 km.
Start rakiety o nazwie MESOS (od mezosfery) nastąpił 1 października 2022 o godzinie 19:30 CEST. Star nastąpił z pustyni w stanie Nevada. Rakieta MESOS jest dwustopniowa. Oba stopnie są odzyskiwalne. W trakcie lotu rakieta przekroczyła prędkość 4 Mach.
W listopadzie Kip Daugirdas zaprezentował nagrania z kamer pokładowych. Efekt można zobaczyć poniżej:
Jest to prawdopodobnie rekord w wysokości lotu ustawiony przez konstrukcję zbudowaną przez jedną osobę.
(KP)
Kip Daugirdas Project MESOS
https://www.youtube.com/watch?v=eo4kqcgXQ_A
Start rakiety MESOS / Credits – Jiminaus50

56 Miles (90 km) Above Earth - Successful Amateur Rocket Launch
https://www.youtube.com/watch?v=4QsEPEhq5yk
Przygotowania do lotu oraz nagrania z pokładu rakiety MESOS – lot z 1 października 2022 / Credits – Kip Daugirdas
https://kosmonauta.net/2022/11/lot-amatorskiej-rakiety-na-895-km/

Lot amatorskiej rakiety na 89,5 km.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kula ognia spadła z nieba na dom i doszczętnie go spaliła. Naukowcy ostrzegają przed powtórką
2022-11-09.
Ostrzeżenia naukowców stają się rzeczywistością. Taurydy przelatują przez atmosferę i spadają na ziemię. W Kalifornii kula ognia runęła na dom i doszczętnie go spaliła. Podobnie może być też w nadchodzących dniach.
Ziemia przechodzi przez strumień gruzu pozostawionego przez kometę Enckego. W atmosferę wchodzą niewielkie okruchy skalne, które spalając się, pozostawiają za sobą jasny ślad. To meteory z roju Taurydów.
Naukowcy ostrzegają, że niektóre z tych kosmicznych kamieni mogą być naprawdę okazałe i mieć wiele metrów średnicy. Zagrożenie potrwa przez całą pierwszą połowę listopada, z największym ryzykiem w okolicach 12 i 13 listopada. Tak duże skały mogą nie spłonąć w całości i spaść we fragmentach na ziemię.
O tym, że nie są to tylko czcze słowa, przekonali się w minioną sobotę (5.11) mieszkańcy północnej Kalifornii. Najpierw na niebie nad całą zachodnią częścią USA widoczna była kula ognia, której towarzyszyły kilkukrotne błyski i grzmoty.
Wszystko wskazuje na to, że kosmiczna skała runęła na dom Dustina Procity w hrabstwie Nevada. Domownik słuchał wtedy muzyki siedząc na kanapie. Nagle usłyszał huk. Gdy poszedł sprawdzić, co się stało, zobaczył płonące wejście do domu i przedpokój.
Zdołał tylko chwycić psa i wybiec na zewnątrz. Pożar rozprzestrzeniał się tak szybko, że mężczyzna nie zdołał już wrócić po drugiego pupila, który spłonął żywcem. Zanim przyjechali strażacy, z domu zostały zgliszcza.
Sąsiedzi twierdzą, że tuż przed wybuchem pożaru widzieli błyski na niebie, a potem potworny huk, przypominający to, co zdarzyło się w rosyjskim Czelabińsku, gdy eksplodował meteor. Trwają oględziny pogorzeliska. Śledczy mają nadzieję na znalezienie kosmicznego przybysza.
Ryzyko, że meteoryt spadnie na budynek wynosi zaledwie 1 do 4 miliardów, a jednak się to zdarza. W nadchodzących dniach prawdopodobieństwo takiego zdarzenia wzrośnie, i to na całym świecie. Niestety, nie możemy się przed tym obronić.
W ostatnich dniach bardzo jasne bolidy na niebie obserwowano m.in. nad Niemcami, Francją, Włochami, Czechami, Wielką Brytanią, USA i Kanadą. Mogły one spaść na ziemię, ale dotychczas nie odnotowano żadnych szkód.
Źródło: TwojaPogoda.pl / AMS.
Dom spalony po upadku meteorytu w Kalifornii. Fot. Twitter / @kcranews.

California man says meteor destroyed his home after he 'heard a big bang'
https://www.youtube.com/watch?v=L4AH8rZLV2I&t=14s

Investigation into possible meteorite landing on NorCal home
https://www.youtube.com/watch?v=oOn3oVKc_Sg&t=50s

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-11-09/kula-ognia-spadla-z-nieba-na-dom-i-doszczetnie-go-spalila-naukowcy-ostrzegaja-przed-powtorka/

 

Kula ognia spadła z nieba na dom i doszczętnie go spaliła. Naukowcy ostrzegają przed powtórką.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W atmosferze planety pozasłonecznej wykryto najcięższy dotąd pierwiastek
2022-11-09.
Przy pomocy Bardzo Dużego Teleskopu (VLT), należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO), astronomowie odkryli bar, najcięższy pierwiastek znaleziony do tej pory w atmosferze planety pozasłonecznej. Naukowcy byli zaskoczeni odkryciem baru na dużej wysokości atmosferycznej w ultragorących gazowych olbrzymach WASP-76 b i WASP-121 b — dwóch egzoplanetach, czyli planetach krążących wokół gwiazd poza Układem Słonecznym. To nieoczekiwane odkrycie rodzi pytania jak mogą wyglądać te egzotyczne atmosfery.
„Zagadkowa i sprzeczna z intuicją część brzmi następująco: dlaczego tak ciężki pierwiastek występuje w górnych warstwach atmosfer tych planet?" - mówi Tomás Azevedo Silva, doktorant na University of Porto oraz Instituto de Astrofísica e Ciências do Espaço (IA) w Portugalii, który kierował badaniami opublikowanymi dzisiaj w „Astronomy & Astrophysics".
WASP-76 b oraz WASP-121 b nie są typowymi egzoplanetami. Obie to ultragorące jowisze, porównywalne w rozmiarach do Jowisza, ale doświadczające ekstremalnie wysokich temperatur powierzchni, przekraczających 1000°C. Wynika to z ich bliskiego położenia względem gwiazd macierzystych i oznacza także, iż pokonanie całej orbity wokół gwiazdy zajmuje jedynie od jednego do dwóch dni. Wszystko to daje planecie dość egzotyczne własności. Na przykład w WASP-76 b astronomowie podejrzewają występowanie deszczy z żelaza.
Ale pomimo tego naukowcy byli zaskoczeni odnalezieniem w górnych częściach atmosfer WASP-76 b i WASP-121 b pierwiastka baru, który jest 2,5 razy cięższy od żelaza. „Biorąc pod uwagę dużą grawitację planet, spodziewalibyśmy się, że ciężkie pierwiastki, takie jak bar, szybko opadną do niższych warstw atmosfery" wyjaśnia współautor Olivier Demangeon, naukowiec z University of Porto oraz IA.
To było w pewien sposób przypadkowe odkrycie. Nie spodziewaliśmy się, ani nie szukaliśmy baru i musieliśmy dokładnie sprawdzić, że faktycznie pochodzi z planety, ponieważ nigdy wcześniej nie widziano baru w żadnej z egzoplanet.
Azevedo Silva
Wykrycie baru w atmosferach dwóch ultragorących jowiszów sugeruje, że ta kategoria planet może być jeszcze dziwniejsza niż do tej pory sądzono. Mimo iż okazjonalnie widzimy bar na naszym niebie jako zielony kolor fajerwerków, zagadką dla naukowców jest jaki naturalny proces mógłby powodować, że ciężki pierwiastek znajdzie się na tak dużych wysokościach na planetach posłonecznych. „W tej chwili nie jesteśmy pewni jakie to mogą być mechanizmy" dodaje Demangeon.
Ultragorące jowisze są bardzo przydatne w badaniach atmosfer planet posłonecznych. Jak wyjaśnia Demangeon: "Będąc gazowe i gorące, ich atmosfery są bardzo rozległe i dlatego łatwiej je obserwować i badań niż w przypadku mniejszych lub chłodniejszych planet."
Ustalanie składu atmosfery egzoplanety wymaga bardzo specjalistycznego sprzętu. Zespół badawczy użył instrumentu ESPRESSO na teleskopie VLT w Chile, aby przeanalizować światło gwiazd przefiltrowane przez atmosfery WASP-76 b i WASP-121 b. Dzięki temu można było wyraźnie wykryć w nich kilka pierwiastków, w tym bar.
Nowe wyniki pokazują, że dopiero zarysowaliśmy powierzchnię tajemnic egzoplanet. Przy pomocy przyszłych instrumentów, takich jak spektrograf wysokiej rozdzielczości ArmazoNes high Dispersion Echelle Spectrograph (ANDES), który będzie działała na nadchodzącym Ekstremalnie Wielkim Teleskopie (ELT), budowanym przez ESO, astronomowie będą w stanie badać atmosfery egzoplanet dużych i małych, w tym planet skalistych podobnych do Ziemi. Będą je badać znacznie dokładniej i zgromadzą więcej wskazówek odnośnie natury tych dziwnych światów.
Źródło: Europejskie Obserwatorium Południowe
Fot. ESO
SPACE24

https://space24.pl/nauka-i-edukacja/w-atmosferze-planety-pozaslonecznej-wykryto-najciezszy-dotad-pierwiastek

W atmosferze planety pozasłonecznej wykryto najcięższy dotąd pierwiastek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaćmienie Księżyca 2022: na niebie pojawił się "krwawy Księżyc"
2022-11-09.
Początek listopada zaskoczył wielu miłośników obserwacji astronomicznych. Najnowsze zaćmienie Księżyca swoim zasięgiem objęło daleką Azję i oba kontynenty amerykańskie. Pomimo tego, że nie było ono widoczne z terytorium Polski, to z całą pewnością można stwierdzić, że było to wydarzenie godne uwagi tak jak minione październikowe zaćmienie Słońca.
8 listopada odnotowano całkowite zaćmienie Księżyca. Było ono widoczne tylko w pewnej części ziemskiego globu, głównie nad Oceanem Spokojnym, zachodnią częścią kontynentu północnoamerykańskiego, dalekowschodnią Azją i całą Nową Zelandią. Częściowe zaćmienie ujrzeli z kolei mieszkańcy centralnej i środkowej Ameryki Północnej, niemal całej Ameryki Południowej, Azji, Australii i Oceanii. Oznacza to, że większość mieszkańców Europy (w tym Polski), oraz całej Afryki byli pozbawieni dostępu do omawianego zjawiska astronomicznego. W naszym kraju najbliższe zaćmienie będzie widoczne w 2029 roku.
Zaćmienia Księżyca pojawiają się wtedy, gdy nasza planeta znajdzie się pomiędzy Słońcem a Księżycem w pełni, będącym zarazem w stożku cienia Ziemi. Oznacza to, że do zjawiska dochodzi w szczególnym przypadku zdarzającym się średnio co półtora roku. Rozróżnia się zaćmienia całkowite, częściowe i półcieniowe. Zaćmienie całkowite następuje wtedy, gdy cała tarcza Księżyca wejdzie w stożek cienia Ziemi. Jeżeli chociaż część tarczy Księżyca jest poza stożkiem cienia Ziemi, mamy do czynienia z zaćmieniem częściowym. Z kolei zaćmienie półcieniowe następuje w sytuacji, gdy Księżyc znajduje się w stożku półcienia Ziemi (jest to obszar, w którym – patrząc np. z Księżyca – przesłonięta przez Ziemię jest jedynie część Słońca, a nie całe).
W przeciwieństwie do zaćmień Słońca - zaćmienie Księżyca jest zjawiskiem całkowicie bezpiecznym do obserwacji. Nie trzeba także używać przyrządów optycznych.
Jeszcze nie tak dawno obserwowaliśmy zaćmienie Słońca, które z terytorium Polski było zauważalne w sposób częściowy. 25 października połowa tarczy Dziennej Gwiazdy zostało przyćmione przez Srebrny Glob. Jak wówczas pisano, na bliskie nam całkowite zaćmienie Słońca trzeba będzie poczekać do 2026 roku, kiedy pas całkowitości przejdzie przez północną Hiszpanię. [...] Zaćmienia Słońca widoczne są tylko w wąskim pasie o maksymalnej szerokości 270 km, ale przeciętnie jest to około 100 km. Z kolei najbliższe całkowite zaćmienie Słońca widoczne w Polsce będzie miało miejsce dopiero 7 października 2135 roku.
Opracowanie: S24/PAP/Nauka w Polsce

Fot. EmilyIsTrans/Wikimedia/CC BY-SA 4.0
Źródło: PAP

https://space24.pl/nauka-i-edukacja/zacmienie-ksiezyca-2022-na-niebie-pojawil-sie-krwawy-ksiezyc

Zaćmienie Księżyca 2022 na niebie pojawił się krwawy Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na niebie rozbłysła różowa zorza polarna. To przez dziurę w ochronnej warstwie Ziemi
2022-11-09.
Od dwóch lat Słońce robi się coraz bardziej aktywne. Od momentu przejścia przez minimum aktywności liczba plam na naszej Gwieździe Dziennej ponownie rośnie, a wraz z nią liczba burz słonecznych spowodowanych rozbłyskami słonecznymi i koronalnymi wyrzutami masy. Ostatnia taka burza spowodowała nawet powstanie unikalnej różowej zorzy polarnej.
Mowa tutaj o burzy geomagnetycznej, która rozpętała się 3 listopada, kiedy to do Ziemi dotarły energetyczne cząstki wyrzucone dwa dni wcześniej z atmosfery słonecznej. W tym konkretnym przypadku doszło do nietypowego zdarzenia. Otóż strumień wysokoenergetycznych cząstek był w stanie spowodować powstanie szczeliny w polu magnetycznym Ziemi. To właśnie przez tę szczelinę część cząstek była w stanie wlecieć na tyle głęboko w atmosferę naszej planety, głębiej niż zwykle, że była w stanie wywołać powstanie różowej zorzy polarnej.
Zorze o nietypowym zabarwieniu można było obserwować z terytorium Norwegii. Powyższe zdjęcia zostały wykonane przez grupę turystów poszukujących zorzy polarnych w okolicach Tromsø w północnej części Norwegii. Żeby nie było, całe zdarzenie było tylko chwilowe i różowe zorze widoczne były jedynie przez zaledwie dwie minuty.
Na co dzień Ziemia jest chroniona przed stałym strumieniem wiatru słonecznego przez pole magnetyczne generowane przez ciekłe metaliczne jądro we wnętrzu naszej Ziemi. Owo pole magnetyczne jest najsłabsze na biegunach naszej planety. To właśnie dlatego w przypadku, gdy do Ziemi dociera silniejszy strumień wiatru słonecznego część cząstek dociera w tych miejscach do górnych warstw atmosfery (100-300 km nad powierzchnią). To tam, poruszające się z ogromnymi prędkościami cząstki wiatru słonecznego rozgrzewają otaczające je gazy, które ludzie na powierzchni Ziemi mogą obserwować jako zorzę polarną. Zazwyczaj owe zorze mają kolor zielonkawy, co wynika z faktu, że cząstki wiatru słonecznego uderzają w tej części atmosfery w atomy tlenu, który emituje taką właśnie barwę.
Jak powstaje zorza polarna?
Kiedy cząstkom wiatru słonecznego uda się dotrzeć w głębsze warstwy atmosfery znajdujące się niżej niż 100 km nad Ziemią, natrafiają one na inne warstwy atmosfery, w których dominuje już nie tlen a azot. To właśnie zderzenie wysokoenergetycznej cząstki z atomami azotu powoduje powstanie zorzy w ulubionym kolorze lalki barbie.


Space Weather and Earth's Aurora
https://www.youtube.com/watch?v=HJfy8acFaOg

https://spidersweb.pl/2022/11/rozowa-zorza-polarna.html

Na niebie rozbłysła różowa zorza polarna. To przez dziurę w ochronnej warstwie Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burza tropikalna przesuwa start misji Artemis I
2022-11-09.
Ze względu na postępującą, silną burzę tropikalną NASA zdecydowała o odwołaniu startu misji Artemis I. Nowy potencjalny termin startu to 16 listopada o poranku czasu polskiego.
Burza tropikalna Nicole przybrała na sile i zmierza w kierunku Centrum Kosmicznego im. Johna F. Kennedy’ego na Cape Canaveral na Florydzie. Miejsce startu misji Artemis I zostało zamknięte i częściowo ewakuowane ze względu na zmieniające się i potencjalnie niebezpieczne warunki pogodowe. Rakieta SLS ze statkiem Orion pozostaje na wyrzutni startowej. Start zaplanowany na 14 listopada został odwołany. Nowe okno startowe misji Artemis I otwiera się 16 listopada o godzinie 7:04 czasu polskiego i pozostanie otwarte przez dwie godziny.
Czy burza tropikalna zagraża rakiecie SLS i statkowi Orion?
Rakieta Space Launch System) SLS została zaprojektowana tak, aby wytrzymać wiatry o prędkości 136 kilometrów na godzinę na wysokości 18 metrów. Aktualne prognozy przewidują, że największym ryzykiem związanym z burzą tropikalną Nicole są silne wiatry, które nie powinny przekraczać założeń projektu SLS. Rakieta została zaprojektowana tak, aby wytrzymać ulewne deszcze, a włazy statku kosmicznego Orion zostały zabezpieczone, aby zapobiec przedostawaniu się wody.
W ramach przygotowań do nadciągającej burzy tropikalnej zespoły inżynierów włączyły statek kosmiczny Orion, główny człon rakiety SLS, tymczasowy kriogeniczny moduł napędowy i dopalacze. Inżynierowie zainstalowali również twardą osłonę nad systemem odpowiedzialnym za awaryjne przerwanie startu, schowali i zabezpieczyli ramię dostępowe dla załogi do mobilnej wyrzutni. Pracownicy NASA zabezpieczają również pobliski sprzęt i przeprowadzają inspekcje w poszukiwaniu potencjalnych śmieci w okolicy, które mogłyby zostać poderwane przy silnym wietrze i uszkodzić rakietę SLS oraz statek Orion. Zespoły inżynierów są gotowe do wznowienia pracy, gdy tylko pogoda na to pozwoli. Po powrocie na miejsce technicy przeprowadzą oględziny i inspekcje miejsca startu, aby ocenić stan rakiety i statku kosmicznego.
źródło: NASA
Rakieta SLS misji Artemis I na platformie startowej. Fot. NASA/Jason Parrish
https://nauka.tvp.pl/64428940/burza-tropikalna-przesuwa-start-misji-artemis-i

Burza tropikalna przesuwa start misji Artemis I.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaleziono najstarsze szczątki planetarne w naszej Galaktyce
2022-11-09.
Astronomowie zidentyfikowali najstarszą gwiazdę w naszej Galaktyce, która akreuje odłamki z orbitujących planetozymali, co czyni ją jednym z najstarszych skalistych i lodowych układów planetarnych odkrytych w Drodze Mlecznej.
Z odkrycia opublikowanego 5 listopada 2022 roku w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society wynika, że słaby biały karzeł znajduje się 90 lat świetlnych od Ziemi i wraz z pozostałościami jego układu planetarnego na orbicie ma ponad dziesięć miliardów lat.

Losem większości gwiazd, w tym takich jak nasze Słońce, jest stanie się białym karłem. Biały karzeł to gwiazda, która spaliła całe swoje paliwo i zrzuciła swoje zewnętrzne warstwy, a teraz przechodzi proces kurczenia się i chłodzenia. Podczas tego procesu wszelkie orbitujące planety zostają zakłócone, a w niektórych przypadkach zniszczone, a ich szczątki pozostaną na powierzchni białego karła.

Na potrzeby tego badania zespół astronomów wykonał modelowanie dwóch niezwykłych białych karłów, które zostały wykryte przez obserwatorium kosmiczne Gaia. Obie gwiazdy są zanieczyszczone planetarnymi szczątkami, przy czym jedna z nich okazała się niezwykle niebieska, podczas gdy druga jest najsłabsza i najbardziej czerwona z dotychczas znalezionych w lokalnym sąsiedztwie galaktycznym – zespół poddał obie dalszej analizie.

Wykorzystując dane spektroskopowe i fotometryczne z Gai, Dark Energy Survey i instrumentu X-Shooter w Europejskim Obserwatorium Południowym, aby ustalić, jak długo gwiazda się chłodziła, astronomowie odkryli, że „czerwona” gwiazda, WDJ2147-4035 ma około 10,7 miliarda lat, z czego 10,2 miliarda lat spędziła chłodząc się jako biały karzeł.

Spektroskopia polega na analizie gwiazdy na różnych długościach fal, co pozwala wykryć, kiedy pierwiastki w atmosferze gwiazdy absorbują światło w różnych kolorach i pomaga określić, jakie to pierwiastki i w jakiej ilości występują. Analizując widmo z WDJ2147-4035, zespół stwierdził obecność metali: sodu, litu, potasu i wstępnie wykrytego węgla akreującego na gwieździe – co czyni go najstarszym odkrytym do tej pory białym karłem zanieczyszczonym metalami.

Druga, „niebieska” gwiazda WDJ1922+0233, jest tylko nieco młodsza od WDJ2147-4035 i została zanieczyszczona szczątkami planetarnymi o składzie podobnym do skorupy kontynentalnej Ziemi. Zespół naukowców doszedł do wniosku, że niebieski kolor WDJ1922+0233, pomimo chłodnej temperatury powierzchni, jest spowodowana jej nietypową mieszanką atmosfery helowo-wodorowej.

Odłamki znalezione w atmosferze czerwonej gwiazdy WDJ2147-4035, która jest prawie czystym helem i atmosferą o wysokiej grawitacji, pochodzą ze starego układu planetarnego, który przetrwał ewolucję gwiazdy w białego karła, co doprowadziło astronomów do wniosku, że jest to najstarszy układ planetarny wokół białego karła odkryty w Drodze Mlecznej.

Główna autorka Abbigail Elms, doktorantka na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warwick, powiedziała: Te zanieczyszczone metalami gwiazdy pokazują, że Ziemia nie jest wyjątkowa, istnieją inne układy planetarne z ciałami planetarnymi podobnymi do Ziemi. 97% wszystkich gwiazd stanie się białymi karłami, które są tak wszechobecne we Wszechświecie, że bardzo ważne jest, aby je zrozumieć, szczególnie te niezwykle chłodne. Powstałe z najstarszych gwiazd w naszej Galaktyce, chłodne białe karły dostarczają informacji o powstawaniu i ewolucji układów planetarnych wokół najstarszych gwiazd w Drodze Mlecznej.

Znajdujemy najstarsze pozostałości gwiazdowe w Drodze Mlecznej, które są zanieczyszczone przez niegdyś podobne do Ziemi planety. To niesamowite myśleć, że stało się to w skali dziesięciu miliardów lat i że te planety zginęły na długo przed tym, jak Ziemia w ogóle powstała.

Astronomowie mogą również wykorzystać widma gwiazdy, aby określić, jak szybko te metale zatapiają się w jądrze gwiazdy, co pozwala im spojrzeć wstecz w czasie i określić, ile każdego z tych metali było w pierwotnym ciele planetarnym. Porównując te obfitości z ciałami astronomicznymi i materią planetarną znalezioną w naszym Układzie Słonecznym, możemy się domyślać, jak te planety wyglądały, zanim gwiazda umarła i stała się białym karłem – ale w przypadku WDJ2147-4035 okazało się to trudne.

Abbigail wyjaśnia: Czerwona gwiazda WDJ2147-4035 jest tajemnicą, ponieważ akreowane szczątki planetarne są bardzo bogate w lit i potas i nie przypominają niczego znanego w naszym Układzie Słonecznym. Jest to bardzo interesujący biały karzeł, ponieważ jego skrajnie chłodna temperatura powierzchni, zanieczyszczające go metale, starość i fakt, że jest magnetyczny, czynią go niezwykle rzadkim.

Profesor Pier-Emmanuel Tremblay z Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Warwick powiedział: Kiedy te stare gwiazdy powstały ponad 10 miliardów lat temu, Wszechświat był mniej bogaty w metale niż obecnie, ponieważ metale powstają w wyewoluowanych gwiazdach i olbrzymich gwiezdnych eksplozjach. Dwa obserwowane białe karły dostarczają ekscytującego spojrzenia na formowanie się planet w ubogim w metale i bogatym w gaz środowisku, które różniło się od warunków, w których powstał Układ Słoneczny.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Uniwersytet Warwick
Wizja artystyczna starych białych karłów WDJ2147-4035 i WDJ1922+0233 otoczonych przez krążące wokół nich szczątki planetarne, które będą opadać na gwiazdy i zanieczyszczać ich atmosfery.
Źródło: University of Warwick/Dr Mark Garlick.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/11/znaleziono-najstarsze-szczatki.html

 

Znaleziono najstarsze szczątki planetarne w naszej Galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polacy w międzynarodowym konkursie na najlepsze zdjęcie satelitarne Ziemi
2022-11-09. Astronomia24
Szesnastu Polaków ma szansę na wygraną w 3. edycji międzynarodowego konkursu na najlepsze zobrazowanie satelitarne Ziemi "Together for Blue Earth!" Głosowanie internautów potrwa do niedzieli (13 listopada). Następnie 13 obrazów z największą liczbą głosów przejdzie do II etapu, w którym jury złożone z ekspertów ds. obserwacji Ziemi nagrodzi 3 najlepsze prace. Wszystkie 13 zwycięskich zobrazowań znajdzie się w kalendarzu CloudFerro na rok 2023, który zostanie rozesłany do wiodących instytucji, firm i organizacji sektora obserwacji Ziemi.
"Seize the Beauty of our Planet" to już trzecia edycja międzynarodowego konkursu. Podobnie jak poprzednie edycje, łączy on technologie kosmiczne z podejściem proekologicznym. Hasło przewodnie tegorocznej edycji to "Together for Blue Earth!", ponieważ skupia się ona na zagadnieniu wody na naszej planecie i jej ochrony. Organizatorem konkursu jest CloudFerro, dostawca i operator platform obserwacji Ziemi z dostępem do danych z programu Copernicus i środowiska chmurowego do ich przetwarzania. Konkurs został objęty honorowym patronatem Polskiej Agencji Kosmicznej.

Szacuje się, że około 70 procent powierzchni Ziemi pokryte jest różnymi formami wody, z której korzystają wszystkie organizmy żyjące na Ziemi. Niestety, niemal wszystkie rejony naszej planety zostały już dotknięte takimi zjawiskami jak zanieczyszczenie wód, susze, skutki regulacji rzek, powodzie czy podnoszenie się poziomu wód. Wiele organizacji europejskich i międzynarodowych intensyfikuje obecnie swoje działania, aby uchronić ten zasób przed dalszą degradacją. Organizując konkurs „Seize the beauty of our Planet”, CloudFerro ma na celu wsparcie tych działań.

Jako dostawca i operator platform obserwacji satelitarnej Ziemi, takich jak CREODIAS, WEkEO, CODE-DE i EO-Lab, firma promuje wykorzystanie danych z programu Copernicus w badaniach środowiska, pokazując, że odgrywają one kluczową rolę w skutecznym monitorowaniu zasobów wodnych.

Konkurs organizujemy już po raz trzeci. Obserwując rosnącą z roku na rok liczbę zgłoszeń widzimy, że społeczność związana z danymi obserwacji Ziemi bardzo chętnie włącza się w akcje proekologiczne, a nasz konkurs stał się katalizatorem wspólnych działań tego sektora na rzecz ochrony środowiska. W tym roku chcemy zwrócić uwagę na alarmujący stan ekosystemów wodnych i pilną potrzebę zapobiegania ich dalszej degradacji. Cieszymy się, że nasi partnerzy i klienci – Europejska Organizacja Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych EUMETSAT, Niemiecka Agencja Kosmiczna DLR, oraz Polska Agencja Kosmiczna – także w tym roku przyłączyli się od naszej akcji. - mówi Joanna Małaśnicka, dyrektor marketingu CloudFerro.

Prace zostaną poddane pod głosowanie internautów, a 13 obrazów z największą liczbą głosów przejdzie do II etapu, w którym jury złożone z ekspertów ds. obserwacji Ziemi nagrodzi 3 najlepsze prace. 13 zwycięskich zobrazowań znajdzie się w kalendarzu CloudFerro na rok 2023, który zostanie rozesłany do wiodących instytucji, firm i organizacji sektora obserwacji Ziemi.

Formularz do głosowania oraz więcej informacji o konkursie: cloudferro.com

Głosowanie internautów potrwa do niedzieli (13 listopada).

Źródło: planetpartners.pl, cloudferro.com

Konkurs "Together for Blue Earth!" na najlepsze zdjęcie satelitarne Ziemi

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1256

Polacy w międzynarodowym konkursie na najlepsze zdjęcie satelitarne Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkurs myEUspace
2022-11-10. Redakcja
Druga edycja ciekawego konkursu.
Rusza druga edycja unijnej inicjatywy, w której do wygrania jest łącznie aż 1 000 000 euro. Organizowany przez EUSPA (Agencję Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego) konkurs myEUspace kierowany jest do startupów i przedsiębiorców, którzy mają pomysł lub gotowe rozwiązanie, takie jak aplikacja mobilna, produkt z obszaru wearables czy produkt robotyczny, wykorzystujące dane satelitarne. Aby przystąpić do konkursu nie trzeba specjalizować się w branży kosmicznej. Zgłoszenia przyjmowane są w ramach trzech różnych ścieżek konkursowych dostosowanych do stopnia rozwoju projektu.
W ramach unijnej polityki kosmicznej Unia Europejska rozwija dwa główne programy kosmiczne: globalny system nawigacji satelitarnej Galileo oraz system obserwacji Ziemi Copernicus. Dane satelitarne pochodzące z tych programów są szeroko dostępne do bezpłatnego użytku, a lista obszarów, w których zastosowanie mają produkty oparte na nich obejmuje praktycznie każdą gałąź gospodarki. Udowodnili to uczestnicy poprzedniej edycji konkursu. Wśród zwycięskich projektów znalazły się m.in. aplikacja do zrównoważonego rolnictwa precyzyjnego, platforma zwiększająca bezpieczeństwo na drogach dzięki wykorzystaniu danych nawigacyjnych i obserwacji Ziemi oraz rozwiązanie do automatycznego monitorowania osiadania gruntu na placach budowy.
Celem konkursu myEUspace jest promocja przełomowych rozwiązań, które łączą w sobie zaawansowane technologie, nowatorskie pomysły i ogromny potencjał drzemiący w danych pochodzących z kosmosu. Proponowane projekty powinny wpisywać się w jeden z trzech obszarów tematycznych:
•    Space My Life – rozwiązania konsumenckie, takie jak aplikacje mobilne, przedmioty typu wearables (smartwatche, inteligentne okulary, fitness trackery itp.) drony lub urządzenia robotyczne stanowiące odpowiedź na główne wyzwania społeczne w obszarach tematycznych takich, jak zdrowie, bezpieczeństwo i ochrona obywateli, gry i rozrywka, sport i fitness oraz turystyka
•    Our Green Planet – odkrywcze rozwiązania odpowiadające na wyzwania ochrony środowiska i zrównoważonego życia, które przyczyniają się do realizacji Europejskiego Zielonego Ładu, jak również narzędzia wspomagające zieloną transformację przedsiębiorstw
•    Dive in Deep Tech – innowacyjne rozwiązania łączące dane pochodzące z programów kosmicznych EU z wysokimi technologiami, takimi jak sztuczna inteligencja (AI), technologie kwantowe (obliczeniowe, sensoryczne, symulacyjne, szyfrujące, itp.), blockchain, metaverse oraz rozszerzona rzeczywistość (Augmented Reality (AR) / Mixed Reality (MR) / Virtual Reality (VR).
Pula nagród w wysokości 1 000 000 euro dla najlepszych aplikacji ma zachęcić innowatorów do zgłoszeń, ale zdaniem organizatorów zastrzyk finansowy to tylko jedna z korzyści udziału w konkursie.
– Oprócz finansowania najlepszych pomysłów oferujemy również wsparcie techniczne i biznesowe naszych ekspertów – przekonuje Justyna Redełkiewicz, kierownik sekcji Consumer Solutions, Market and Technology w EUSPA. Na przestrzeni ostatnich lat EUSPA stworzyła imponujący ekosystem startupów i organizacji wykorzystujących na co dzień dane satelitarne. Budujemy społeczność, która oprócz pionierskich pomysłów o wysokim potencjale rynkowym dzieli się swoim doświadczeniem inspirując się wzajemnie. Wiemy od samych uczestników pierwszej edycji myEUspace, że jest to dla nich ogromna wartość – dodaje.
W zależności od stopnia zaawansowania projektu do konkursu można przystąpić na trzy sposoby. W ramach Ścieżki zgłoszenie pomysłu przyjmowane są prezentacje idei w fazie teoretycznej wraz z opisem praktycznego wykorzystania pomysłu przy uwzględnieniu potrzeb klienta i problemów, jakie dany pomysł rozwiązuje. Pomysły w ramach tej ścieżki można zgłaszać do 30 listopada 2022.
Ścieżka zgłoszenie prototypu obejmuje projekty na etapie prototypu lub wersji beta, które zostały już przetestowane w odpowiednim środowisku. Aplikując w ramach tej ścieżki konieczne jest przygotowanie opisu praktycznego wykorzystania rozwiązania, potrzeb klienta oraz propozycji wartości (value proposition). Termin składania zgłoszeń w ramach tej ścieżki mija 10 lutego 2023.
Ścieżka zgłoszenie produktu dotyczy rozwiązań, które są gotowe do komercjalizacji lub już funkcjonują na rynku. Podobnie jak w powyższym przypadku, zgłoszenie powinno zawierać przykład praktycznego wykorzystania produktu, opis potrzeb klienta oraz propozycję wartości. Zgłoszenia w ramach tej ścieżki przyjmowane są do 25 kwietnia 2023.
Wszystkie projekty oceniane będą pod kątem innowacyjności i poziomu technologicznego, potencjału rynkowego, wykonalności i zdolności operacyjnej oraz wykorzystania danych pozyskiwanych z przestrzeni kosmicznej. Zwycięzcy wszystkich ścieżek zostaną zaproszeni na Dzień Przedsiębiorczości EUSPA 1 czerwca 2023 roku, gdzie będą mieli okazję zaprezentować swoje rozwiązania przed jury konkursu i zaproszonymi gośćmi.
Szczegółowe warunki uczestnictwa, terminy aplikacji oraz formularze zgłoszeniowe dostępne są na stronie organizatora: https://www.euspa.europa.eu/myeuspacecompetition.
– – –
O EUSPA
Agencja Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego (EUSPA) zapewnia bezpieczne europejskie usługi nawigacji satelitarnej, promuje komercjalizację danych i usług Galileo, EGNOS i programu Copernicus oraz koordynuje przyszły program rządowej łączności satelitarnej GOVSATCOM. EUSPA odpowiada za akredytację bezpieczeństwa wszystkich komponentów unijnego programu kosmicznego. Wspierając rozwój innowacyjnego i konkurencyjnego sektora kosmicznego oraz współpracując z całą unijną społecznością kosmiczną, EUSPA przyczynia się do realizacji Europejskiego Zielonego Ładu i transformacji cyfrowej, a także do zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony Unii i jej obywateli, wzmacniając jednocześnie jej autonomię i odporność.
Organizowany przez EUSPA konkurs myEUspace to jeden z głównych projektów inicjatywy Komisji Europejskiej pod nazwą CASSINI skierowanej do startupów, przedsiębiorców i organizacji i firm z sektora MŚP.
https://kosmonauta.net/2022/11/konkurs-myeuspace-2/

 

Konkurs myEUspace.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebawem Rada Ministerialna ESA. Czy poznamy nazwisko polskiego astronauty?
2022-11-10.
W dniach 22-23 listopada br. w Paryżu odbędzie się posiedzenie Rady Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) na szczeblu ministerialnym (CM22). W trakcie obrad, 22 państwa członkowskie zadeklarują wysokość swojego finansowego udziału w budżecie ESA na lata 2023-2025, wskazując podział tej kwoty pomiędzy programy, w których chcą uczestniczyć.
Jak zaznaczyła Polska Agencja Kosmiczna stwarza to możliwość budowania w każdym kraju kompetencji w wybranych obszarach poprzez rozwój zaawansowanych technologii, a następnie ich wdrażanie we wszystkich państwach członkowskich.
Polskiej delegacji przewodniczyć będzie podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii Kamila Król. W obradach weźmie udział prezes Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorz Wrochna.
Ponadto w środę 23 listopada 2022 r. w paryskim Grand Palais Éphémère ogłoszone zostaną wyniki naboru na astronautki i astronautów ESA. Wśród ok. 23 tys. kandydatów, z Polski w rekrutacji wzięło udział 549 osób. Europejska Agencja Kosmiczna wybierze spośród nich 4-6 członków korpusu i kilku rezerwowych.
Źródło: PAK
Fot. ESA

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/europa/niebawem-rada-ministerialna-esa-czy-poznamy-nazwisko-polskiego-astronauty

Niebawem Rada Ministerialna ESA. Czy poznamy nazwisko polskiego astronauty.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rocket Lab wesprze przyszłe wojskowe satelity
2022-11-10. Kacper Bakuła
Amerykańskie przedsiębiorstwo Rocket Lab wygrała przetarg na dostawę urządzeń służących do separacji satelitów z pojazdem nośnym. Spółka tym sposobem dołoży swoją cegiełkę do budowy nowego systemu wczesnego ostrzegania, mającego się docelowo składać z nawet kilkuset satelitów.
Spółka Rocket Lab poinformowała, że otrzymała dwa zamówienia o łącznej wartości 14 mln USD (66 mln PLN) na wykonanie i dostarczenie systemów separacji ładunku (Lightband Separation Systems) celem integracji satelitów z systemami nośnymi. Jest to jedno z wielu kontraktów w ramach rozwijanego przez Space Development Agency (agencję Departamentu Obrony USA) programu tworzenia nowoczesnych satelitów wczesnego ostrzegania.
Rocket Lab dostarczy Lockheed Martin oraz innemu, niewskazanemu klientowi, ponad 80 systemów, które zostaną użyte do integracji z satelitami planowanej pierwszej transzy warstwy komunikacyjnej (Tranche 1 Transport Layer - T1TL). Segment ten ma zapewnić bezpieczną, globalną, odporną transmisję danych z niewielkim opóźnieniem pomiędzy satelitami śledzącymi i centrami naziemnymi. Omawiana warstwa ma składać się z 126 satelitów komunikujących się ze sobą przy pomocy łącza optycznego.
Lightband Separation Systems to systemy separacji służące do mocowania ładunków z rakietą nośną i dalszego rozdzielenia. Jego celem jest uwalnianie satelitów na odpowiedniej orbicie. Pierwotnie zostały zaprojektowane przez Planetary Systems Corp, spółkę, która została przejęta przez Rocket Lab w 2021 roku.
Przyszła konstelacja Space Development Agency, wchodząca w skład szeroko zaprojektowanej Narodowej Obronnej Architektury Kosmicznej (National Defense Space Architecture), ma składać się z wielu subkonstelacji (lub warstw), w szczególności dwóch istotniejszych (z punktu widzenia detekcji zagrożeń balistycznych - oraz, co ważne - hipersonicznych): komunikacyjnej i śledzącej (tj. zajmującej się bezpośrednio nadzorowaniem odpaleń pocisków balistycznych) i ma być rozbudowana w wielu transzach. Najprędzej ma zostać skonstruowana transza zerowa (demonstracyjna), na którą będzie składało się 28 urządzeń: 20 należących do konstelacji komunikacyjnej (budowanej przez York Space Systems, Lockheed Martin Space, a w przyszłości także przez Northrop Grumman Space Systems) i 8 instrumentów WFOV/OPIR do śledzącej konstelacji (budowanej L3Harris i SpaceX). Satelity mają operować na dwóch płaszczyznach orbitalnych (pozostając na biegunowej niskiej orbicie okołoziemskiej), na wysokości ok. 950 km.
Transza 1 będzie pierwszą "operacyjną", złożoną z ok. 170 satelitów. Warstwa komunikacyjna, jak zostało powyżej napisane, będzie złożona z 126 instrumentów, a śledząca - z 28. Przewiduje się również umieszczenie na orbicie 18 instrumentów Tranche 1 Demonstration and Experimentation System (T1DES). Rozruch tej partii zaplanowano na wrzesień 2024 roku. Transza 1 będzie operowała na wysokościach 750-1200 km.
W mijającym roku pojawiło się kilka większych i mniejszych kontraktów na budowę i rozwój konstelacji. Jeden z "głośniejszych" przetargów (o wartości 324 mln dolarów amerykańskich) został rozstrzygnięty na przełomie maja i czerwca bieżącego roku i dotyczył budowy naziemnego segmentu dowodzenia. W jego skład wejdą dwa centra dowodzenia i 14 pomniejszych stacji odbiorczych. Komunikacja ma odbywać się w zakresie pasma Ka (obsługiwanych przez 8 stacji), S (dwie placówki) i poprzez łącze optyczne (cztery stacje).

Fot. Lockheed Martin via Twitter

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/rocket-lab-wesprze-przyszle-wojskowe-satelity

Rocket Lab wesprze przyszłe wojskowe satelity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziane z orbity: ponad tysiąc nowych masowych grobów pod Mariupolem
2022-11-10.
Na zdjęciach satelitarnych z miejsc pochówku w Starym Krymie widać ponad 1500 nowych grobów – informuje BBC, opierając się na analizie zdjęć satelitarnych. Według ukraińskich władz w mieście zginęło ponad 25 tys. cywilów.
„Na północny zachód od miasta (Mariupola) znajduje się duże pole grobów, w których według ukraińskich władz oraz świadków spoczywają tysiące ciał" – pisze BBC.
Ze zdjęć satelitarnych, wykonanych przez Maxar, wynika, że trzy masowe miejsca pochówku w okolicy Mariupola – przy miejscowościach Stary Krym, Manhusz i Wynohradne – sukcesywnie się rozrastają.
BBC zleciło analizę zdjęć satelitarnych brytyjskiemu ośrodkowi The Centre for Information Resilience, który zajmuje się m.in. zwalczaniem dezinformacji. Z analizy wynika, że od czerwca w Starym Krymie pojawiło się 1500 nowych grobów. Obecnie jest tam ponad 4600 grobów, które pojawiły się od początku wojny, jednak nie wiadomo, jak wiele ciał jest tam pochowanych.
Według ukraińskich władz w Mariupolu, który od początku wojny w lutym do całkowitego zajęcia przez wojska agresora, był stale bombardowany i ostrzeliwany, a także objęty walkami ulicznymi, zginęło co najmniej 25 tys. cywilów. Szacuje się, że 5-7 tys. ludzi zginęło pod gruzami swoich domów.
BBC opowiada historię Olhi Sahirowej, która w marcu w wyniku bombardowania straciła męża i rodziców, a sama doznała poważnych obrażeń obu nóg, w efekcie czego przez wiele miesięcy musiała korzystać z wózka inwalidzkiego. Przygnieciona gruzami kobieta, leżąc w piwnicy swojego zbombardowanego domu, słyszała ostatnie słowa wzywającego pomocy męża.
Później Olha dowiedziała się, że pod bombami we własnym domu zginęła także jej siostra wraz z mężem. Sahirowa, której udało się wyjechać z Mariupola, nie wie, gdzie są ciała jej bliskich.
Inna kobieta, mieszkanka Mariupola Tetiana, z którą skontaktowała się redakcja BBC, opowiadała o swojej wizycie w Wynohradnym, gdzie szukała ciała swojego 26-letniego syna. „Naliczyliśmy ponad 800 świeżych grobów" – powiedziała kobieta. Wiele z nich było oznaczonych tabliczkami z numerem i płcią zmarłego, ale nie było tam imion. „Większość pochówków było anonimowych" – dodała Tetiana.
BBC przywołuje relacje innych mieszkańców, z których wynika, że w lecie ciała zabitych leżały na ziemi przed kostnicami.
Z innych doniesień wynika, że jeszcze w marcu, w trakcie walk w mieście, miejscowi aktywiści pod ostrzałami zbierali ciała zabitych i organizowali ich prowizoryczny pochówek, składając je w zbiorowych grobach.
Fot. armyinform.com.ua/Wikimedia/CC BY 4.0

SPACE24
Źródło:PAP

https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/widziane-z-orbity-ponad-tysiac-nowych-masowych-grobow-pod-mariupolem

Widziane z orbity ponad tysiąc nowych masowych grobów pod Mariupolem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leciała przez kosmos i nagle ją coś zjadło. Nieoczekiwany rozbłysk zaskoczył naukowców
2022-11-10. Radek Kosarzycki
W niewielkiej galaktyce karłowatej oddalonej od nas o okrągły milion lat świetlnych naukowcy dostrzegli rozbłysk, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak potężna eksplozja. Eksplozji jednak nie było. Było to coś dużo bardziej ekscytującego.
Galaktyki takie jak Droga Mleczna składają się z miliardów, a czasami nawet z setek miliardów gwiazd. Galaktyki karłowate są zwykle mniejsze i liczbę ich gwiazd liczy się raczej w milionach, a nie miliardach.
Kiedy spojrzy się na nasze bezpośrednie otoczenie międzygwiezdne, zobaczymy przede wszystkim pustkę przestrzeni międzygwiezdnej. Nic się tu nie dzieje. Niby Słońce (a tym samym cały jego układ planetarny) krąży wokół centrum Drogi Mlecznej, niby gwiazdy się do nas zbliżają i od nas oddalają, ale wszystko to dzieje się w takiej skali czasowej, że sami tych wszystkich zmian nie jesteśmy w stanie zaobserwować w trakcie naszego życia.
Nie zawsze jednak tak jest. Nigdy nie można być pewnym kosmicznego „jutra”. Doskonałym przykładem na to jest jedna z gwiazd galaktyki karłowatej obserwowanej przez astronomów. Gwiazda powstała i też przez miliardy czy miliony lat przemierzała przestrzeń kosmiczną. Śmiało można było założyć, że tak jak miliardy innych gwiazd, będzie stopniowo zużywała swoje paliwo jądrowe przez kolejne miliardy lat.
Nie każdej jednak gwieździe pisany jest taki żywot, a już na pewno nie takiej gwieździe, która na swojej drodze napotka niewidoczny, cichy, całkowicie ciemny obiekt kompaktowy. Tak było w tym przypadku.
Rzeczona gwiazda, przemierzając galaktykę, przypadkiem przeleciała za blisko czarnej dziury o masie pośredniej. Oddziaływania grawitacyjne ze strony czarnej dziury były tak silne, że gwiazda została rozszarpana, a następnie pochłonięta przez czarną dziurę. Gdy szczątki gwiazdy opadały na czarną dziurę, ta wyemitowała ze swoich biegunów silny dżet, w którym znalazł się nadmiar materii z rozszarpanej gwiazdy.
Co ciekawe, astronomowie obserwujący z Ziemi zdarzenie skatalogowane jako AT 2020neh w ramach przeglądu nieba Young Supernova Experiment nie wiedzieli, że akurat w tym miejscu znajduje się czarna dziura. Odkryto ją dopiero po tym rozbłysku promieniowania, który przyćmił wszystkie gwiazdy w owej galaktyce razem wzięte.
Dla naukowców było to bardzo duże zaskoczenie. Jakby nie patrzeć wciąż znamy zaledwie kilka czarnych dziur o masie pośredniej, czyli większych od czarnych dziur powstałych w eksplozji supernowej, a mniejszych od supermasywnych czarnych dziur. Co więcej, jak dotąd obserwowano rozrywanie gwiazd jedynie przez supermasywne czarne dziury. Teraz wiadomo, że także mniejsze ich krewne są w stanie tak samo niszczyć przypadkowe gwiazdy.
Jedno tylko nie daje spokoju. Skoro czarna dziura była całkowicie niewidoczna, uśpiona, nie pożerała niczego i ujawniła się dopiero, gdy zaczęła rozszarpywać przelatującą gwiazdę, to czy my też możemy się znajdować na kursie kolizyjnym z takim obiektem i o tym nie wiedzieć? Cóż, jeżeli faktycznie zbliżymy się do takiego obiektu, to będziemy pierwszymi, którzy się o tym dowiedzą. Miejmy nadzieję, że wtedy też nasz koniec będzie obserwował ktoś z odległych rejonów wszechświata.
Supermassive Black Hole Devours Star In Event Called ASASSN-14li | Animation
https://www.youtube.com/watch?v=ARL1OXhtRIc

https://spidersweb.pl/2022/11/gwiazda-pozarta-przez-czarna-dziure-at-2020neh.html

Leciała przez kosmos i nagle ją coś zjadło. Nieoczekiwany rozbłysk zaskoczył naukowców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Wielki Wybuch i epoka inflacji kosmicznej naprawdę miały miejsce?
2022-11-10.
Według niektórych astrofizyków istnienie kosmicznej inflacji, czyli momentu czasu w niemowlęctwie Wszechświata, kiedy czasoprzestrzeń rozszerzała się wykładniczo i do czego tak naprawdę odnoszą się fizycy, mówiąc o „Wielkim Wybuchu”, można zweryfikować a nawet wykluczyć.
W kosmosie istnieje wyraźny, jednoznaczny sygnał, który może wyeliminować teorię inflacji, mówi grupa astrofizyków z University of Cambridge, University of Trento i Harvard University. Ich artykuł, opublikowany 3 listopada w The Astrophysical Journal Letters, argumentuje, że ten sygnał, znany jako kosmiczne tło grawitonowe (CGB),  może zostać wykryty, chociaż będzie to ogromne wyzwanie techniczne i naukowe.
„Inflacja została opracowana w celu wyjaśnienia różnych wyzwań związanych z dostrajaniem tak zwanego modelu gorącego Wielkiego Wybuchu” – powiedział pierwszy autor artykułu, dr Sunny Vagnozzi z Instytutu Kosmologii Kavli w Cambridge, który obecnie pracuje na Uniwersytecie w Trydencie. „Wyjaśnia ona również pochodzenie struktury w naszym Wszechświecie w wyniku fluktuacji kwantowych. Jednak duża elastyczność wykazywana przez możliwe modele kosmicznej inflacji, które obejmują nieograniczony krajobraz kosmologicznych wyników, budzi obawy, że kosmiczna inflacja nie jest weryfikowalna, nawet jeśli można wykluczyć poszczególne modele inflacyjne. Czy zatem można przetestować kosmiczną inflację w sposób niezależny od modelu?”
W 2013 roku niektórzy naukowcy wyrazili obawy dotyczące istnienia kosmicznej inflacji, gdy satelita Planck opublikował pierwsze pomiary kosmicznego mikrofalowego tła (CMB), najstarszego światła we Wszechświecie. „Kiedy ogłoszono wyniki z satelity Planck, uznano je jako potwierdzenie kosmicznej inflacji” – powiedział profesor Avi Loeb z Uniwersytetu Harvarda i współautor artykułu „Jednak niektórzy z nas twierdzili, że wnioski mogą być wręcz przeciwne”.
Loeb, obok Anny Ijjas i Paula Steinhardta, był jednym z tych, którzy argumentowali, że wyniki Plancka pokazują, że inflacja produkuje więcej zagadek, niż rozwiązuje. Stwierdzili również, że nadszedł czas, aby zastanowić się nad nowymi pomysłami na temat początków Wszechświata, które, na przykład, mogły zacząć się nie od wybuchu, ale od odbicia od wcześniej kurczącego się kosmosu.
Mapy CMB opublikowane przez Plancka przedstawiają najwcześniejszy czas we Wszechświecie, który możemy „zobaczyć”, 100 milionów lat przed uformowaniem się pierwszych gwiazd. Nie możemy zajrzeć dalej.
„Rzeczywista krawędź obserwowalnego Wszechświata znajduje się w odległości, na jaką każdy sygnał mógł przebyć z ograniczeniem prędkości światła w ciągu 13,8 miliarda lat, które upłynęły od narodzin Wszechświata” – powiedział Loeb. „W wyniku ekspansji wszechświata krawędź ta znajduje się obecnie w odległości 46,5 miliarda lat świetlnych. Kulista objętość wewnątrz tej granicy jest jak wykopaliska archeologiczne skoncentrowane na nas: im głębiej w nią wnikamy, tym wcześniej odkrywamy warstwę kosmicznej historii, aż do Wielkiego Wybuchu, który reprezentuje nasz ostateczny horyzont. To, co znajduje się za horyzontem, jest nieznane”.
Badając prawie nieważkie, cząstki znane jako neutrina, które są najliczniej występującymi cząstkami mającymi masę we Wszechświecie, można by jeszcze głębiej zagłębić się w początki Wszechświata. Wszechświat pozwala neutrinom na swobodne przemieszczanie się bez rozpraszania od około sekundy po Wielkim Wybuchu, kiedy temperatura wynosiła dziesięć miliardów stopni. „Współczesny Wszechświat musi być wypełniony reliktowymi neutrinami z tamtych czasów” – powiedział Vagnozzi.
Vagnozzi i Loeb twierdzą, że możemy się cofnąć jeszcze dalej, śledząc grawitony, cząstki pośredniczące w działaniu grawitacji.
„Wszechświat był przezroczysty dla grawitonów aż do najwcześniejszego momentu wykrytego przez znaną fizykę, czasu Plancka: 10 do potęgi -43 sekund, kiedy temperatura była najwyższa możliwa do wyobrażenia: 10 do potęgi 32 stopni” powiedział Loeb. „Właściwe zrozumienie tego, co było wcześniej, wymaga przewidywalnej teorii grawitacji kwantowej, której nie posiadamy”.
Vagnozzi i Loeb twierdzą, że gdy Wszechświat pozwolił grawitonom na swobodne przemieszczanie się bez rozpraszania, zostało wygenerowane reliktowe tło termicznego promieniowania grawitacyjnego o temperaturze nieco poniżej jednego stopnia powyżej zera absolutnego: kosmiczne tło grawitonowe (CGB). Jednak teoria Wielkiego Wybuchu nie dopuszcza istnienia CGB, ponieważ zgodnie z nią wykładnicza inflacja nowo narodzonego Wszechświata osłabiła relikty, takie jak CGB, do tego stopnia, że są one niewykrywalne. Można to zamienić w test: wykrycie CGB z pewnością wykluczyłoby kosmiczną inflację, która nie pozwala na jego istnienie.
Vagnozzi i Loeb przekonują, że taki test jest możliwy, a CGB będzie można wykryć w przyszłości. Ponieważ CGB jest częścią promieniowania kosmicznego, która poza tym obejmuje tła mikrofalowe i neutrinowe, wpływa też na tempo ekspansji kosmicznej wczesnego Wszechświata na poziomie wykrywalnym przez sondy kosmologiczne nowej generacji, które mogą zapewnić pierwszą pośrednią detekcję CGB.
Jednak, aby stwierdzić definitywne wykrycie CGB, „dymiącym pistoletem” byłoby wykrycie tła fal grawitacyjnych o wysokiej częstotliwości o szczytowych częstotliwościach około 100 GHz. Byłoby to bardzo trudne do wykrycia i wymagałoby ogromnych postępów w technologii żyrotronu i magnesów nadprzewodzących. Niemniej jednak, twierdzą naukowcy, ten sygnał może być w naszym zasięgu w przyszłości.
 
Więcej informacji: publikacja “The Challenge of Ruling Out Inflation via the Primordial Graviton Background” autorstwa Sunny Vagnozzi i Abraham Loeb, 3 listopada 2022, The Astrophysical Journal Letters
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Na ilustracji: Inflacja kosmiczna jest popularnym scenariuszem najwcześniejszej fazy ewolucji Wszechświata. Źródło: A. Ijjas, P.J. Steinhardt i A. Loeb (Scientific American, luty 2017)
Anizotropie kosmicznego mikrofalowego tła (CMB) obserwowane przez teleskop kosmiczy Planck. CMB jest migawką najstarszego światła we Wszechświecie, odciśniętego na niebie, gdy Wszechświat miał zaledwie 380 000 lat. Pokazuje niewielkie wahania temperatury, które odpowiadają regionom o nieco innej gęstości, reprezentując zalążki wszystkich przyszłych struktur: dzisiejsze gwiazdy i galaktyki. Żródło: ESA

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/czy-wielki-wybuch-i-epoka-inflacji-kosmicznej-naprawde-mialy-miejsce

Czy Wielki Wybuch i epoka inflacji kosmicznej naprawdę miały miejsce.jpg

Czy Wielki Wybuch i epoka inflacji kosmicznej naprawdę miały miejsce2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)