Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Zapowiedź lotu “kosmicznego” SpaceShipTwo
2023-05-12. Krzysztof Kanawka
Lot do granic atmosfery pod koniec maja 2023.
Firma Virgin Galactic zapowiedziała lot “kosmiczny” rakietoplanu SpaceShipTwo przed końcem maja 2023. Ma to być przygotowanie do wejścia do komercyjnej służby SpaceShipTwo.
W dniu 26 kwietnia pojazd VSS Unity (egzemplarz rakietoplanu SpaceShipTwo) wykonał lot ślizgowy. Był to pierwszy lot ślizgowy SpaceShipTwo od lipca 2021. Lot przebiegł prawidłowo.
Firma Virgin Galactic poinformowała na początku maja, że przygotowuje VSS Unity do lotu pod napędem. Ten lot “kosmiczny” (lub “wysokościowy”) ma nastąpić przed końcem maja 2023. Oznaczenie tego lotu to “Unity 25”. Załoga ma się składać z czterech osób: Beth Moses, Luke Mays, Jamila Gilber oraz Christopher Huie. Celem tej misji jest m.in. “walidacja doświadczeń z lotu przez astronautów, przed pierwszym komercyjnym lotem”.
Wejście SpaceShipTwo do służby
Wraz z zapowiedzią lotu “Unity 25” pojawiło się ogłoszenie wejścia SpaceShipTwo do służby. Lot komercyjny, o oznaczeniu “Galactic 01” ma się odbyć pod koniec czerwca 2023.
Jak na razie nie podano załogi lotu “Galactic 01”. Można zakładać, że firma Virgin Galactic oficjalnie ogłosi załogę po udanym locie “Unity 25”. Być może pasażerowie “Galactic 01” to włoscy piloci wojskowi, którzy mieli wziąć udział w opóźnionym (lub odwołanym?) locie “Unity 23”.
Lot z lipca 2021 – nietypowy?
Jedenastego lipca 2021 roku odbył się załogowy lot “wysokościowy” lub “kosmiczny” rakietoplanu SpaceShipTwo (SS2). Oznaczenie tamtego lotu to “Unity 22”. Podczas tego lotu pojazd sięgnął pułapu prawie 90 km i na pokładzie – oprócz dwóch pilotów – znaleźli się pasażerowie. Jednym z pasażerów był Richard Branson – założyciel koncernu Virgin. Lot zakończył się udanym lądowaniem rakietoplanu na lotnisku w SpacePort America.
Na początku września 2021 “wyciekły” informacje, że lot miał nietypowy przebieg. Prawie minutę po zapłonie silnika rakietowego u pilotów rakietoplanu pojawiła się informacja, że pojazd porusza się “zbyt płytko” względem swojej trajektorii. Jeśli sytuacja nie zostałaby poprawiona, wówczas pojazd mógłby nie być w stanie dotrzeć do lotniska – istniało realne ryzyko awaryjnego lądowania na pustyni. Łącznie pojazd przebywał przez prawie 2 minuty poza swoją prawidłową trajektorią.
Ponieważ pomiędzy lipcem 2021 a kwietniem 2023 nie odbył się ani jeden lot SS2, można założyć, że powyżej zaprezentowany “wyciek” przynajmniej częściowo był prawdziwy. Można też założyć, że firma Virgin Galactic pracowała nad modyfikacjami pojazdu SS2.
Lot kosmiczny czy wysokościowy?
Warto tu dodać, że firma VG uznaje 80 km za granicę kosmosu. Jest to wartość używana przez amerykańskie siły powietrzne (USAF). Najpopularniejszą granicą jest tzw. linia Kármána, czyli 100 km nad poziomem morza. W zależności od definicji loty VSS Unity można zarówno uznać za “kosmiczne” jak i “wysokościowe”.
Do 2014 roku Virgin Galactic testowała rakietoplan VSS Enterprise, pierwszy egzemplarz SpaceShipTwo. Ten pojazd został utracony podczas katastrofy w dniu 31 października 2014. Wówczas zginął jeden z pilotów rakietoplanu. W wyniku śledztwa NTSB (National Transport Safety Board, Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu) ustalono, że do katastrofy doszło w wyniku błędu ludzkiego, z powodu zbyt szybkiego uwolnienia powierzchni nośnych rakietoplanu, co doprowadziło do zmiany charakterystyki aerodynamicznej pojazdu. Choć VSS Unity ma wprowadzonych kilka usprawnień konstrukcyjnych, wciąż pojawiają się pytania czy SpaceShipTwo jest bezpieczny.
(VO)
Virgin Galactic Unity 22 Spaceflight
“Kosmiczny” lub wysokościowy lot Virgin Galactic Unity 22 -11.07.2021 / Credits – Virgin Galactic

https://www.youtube.com/watch?v=ZPrB3WvnZpE

https://kosmonauta.net/2023/05/zapowiedz-lotu-kosmicznego-spaceshiptwo/

Zapowiedź lotu kosmicznego SpaceShipTwo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybuch supernowej pomaga oszacować tempo rozszerzania Wszechświata
2023-05-12.
Wykorzystując obserwacje światła soczewkowanej grawitacyjnie supernowej Refsdal astronomowie oszacowali wartość Stałej Hubble’a na około 66,6 kilometrów na sekundę na każdy megaparsek.
Nowo wyznaczona wartość Stałej Hubble’a (H0) wynosi 66.6+4.1−3.3 (km/s)/Mpc i jest zgodna z teoretycznymi modelami soczewek grawitacyjnych wytwarzanych przez ciemną materię zawartą w halo galaktyk i gromad galaktyk. Wielokrotne pojawienie się blasku supernowej połączone z selekcją obserwacji i modelowaniem komputerowym umożliwiło dwukrotne zmniejszenie marginesu błędu w określaniu tempa rozszerzania się Wszechświata.
Tempo ekspansji, czyli rozszerzania się Wszechświata, opisuje stała Hubble'a. Stała Hubble'a wyraża prędkość rozszerzania się Wszechświata w kilometrach na sekundę na każdy megaparsek, czyli około 3 miliony lat świetlnych. Oszacowanie stałej Hubble’a to jeden z największych projektów badawczych współczesnej astronomii.
Niezwykła obserwacja wybuchu supernowej
Masywne gwiazd kończą życie jako supernowe. Zjawisko to można porównać do niezwykle silnej eksplozji. Blask supernowych jest tak jasny, że możliwe jest jego dostrzeżenie o badanie z odległości miliardów lat świetlnych. Tak silne źródła sygnału są dla astronomów idealnym narzędziem do pomiaru odległości i tempa rozszerzania się Wszechświata.   

Wykorzystując zjawisko soczewkowania grawitacyjnego, czyli ugięcia światła przez masywny obiekt taki jak na przykład czarna dziura czy galaktyka, możliwe jest zaobserwowanie tego samego rozbłysku supernowej wielokrotnie. Świtało z umierającej gwiazdy jest rozszczepiane, przemierza różną drogę i dociera do Ziemi w różnym czasie. Naukowcy z University of Minnesota w Minneapolis do oszacowana Stałej Hubble’a wykorzystali światło supernowej Refsdal w Gwiazdozbiorze Lwa. Blask po raz pierwszy zaobserwowano w 2014 roku. Model oddziaływania galaktyki, której grawitacja zakrzywia tor lotu światła supernowej pozwolił przewidzieć, że ponowna obserwacja blasku gwiazdy możliwa będzie rok później. Przewidywania naukowców okazały się prawidłowe.   

Pomiar opóźnienia czasowego pomiędzy obserwacjami rozbłysku supernowej Refsdal połączony z 8 modelami soczewkowania grawitacyjnego umożliwił oszacowanie Stałej Hubble’a na H0 = 64,8+4,4−4,3 (km/s)/Mpc. Wybór dwóch modeli soczewek grawitacyjnych, uwzględniających galaktyczne halo ciemnej baterii zwiększył dokładność badania, a tempo rozszerzania się Wszechświata oszacowano na H0 = 66,6+4,1−3,3 (km/s)/Mpc.  
Jak szybko rozszerza się Wszechświat? Niezgodne wyniki obserwacji
Badanie tempa ekspansji Wszechświata rozpoczęło się w latach 20. XX wieku od pomiarów dokonanych przez astronomów Edwina P. Hubble'a i Georgesa Lemaître'a. Zaobserwowane tempo rozszerzania się Wszechświata okazało się większe niż przewidywały obliczenia naukowców. W 1998 roku badania astronomów doprowadziły do opracowania koncepcji „ciemnej energii”, tajemniczej siły przyspieszającej rozszerzanie się Wszechświata.  

Pierwsze wyznaczenia Stałej Hubble’a dawały wynik H0 = 500 (km/s)/Mpc. Później stwierdzono, iż wartość tej stałej jest znacznie mniejsza, gdyż mieści się w zakresie od 60 do 80 (km/s)/Mpc.  

Z kolei wyniki badań, które obejmowały pomiary parametrów pulsowania gwiazd zmiennych cefeid i 42 wybuchów gwiazd supernowych typu Ia, umożliwiły oszacowanie Stałej Hubble’a na około H0 = 73,04 (km/s)/Mpc.  

W zależności od metody pomiaru czy analizy danych wyniki bada Stałej Hubble’a znacznie się różnią. Najwierniejsze odczyty mamy szansę uzyskać obserwując odległe obiekty we Wszechświecie. Aby tego dokonać budowane są nowe obserwatoria kosmiczne i teleskopy naziemne.  
źródło: Science
TVP NAUKA
Wielokrotnie powtórzony rozbłysk supernowej Refsdal . Fot. NASA, ESA, S. Rodney & the FrontierSN team; T. Treu, P. Kelly &the GLASS team; J. Lotz & the Frontier Fields team; M. Postman & the CLASH team; & Z. Levay
https://nauka.tvp.pl/69808150/wybuch-supernowej-pomaga-oszacowac-tempo-rozszerzania-wszechswiata

Wybuch supernowej pomaga oszacować tempo rozszerzania Wszechświata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Kopernik i jego świat" na Zamku Królewskim w Warszawie
2023-05-12.
Z okazji jubileuszu 550-lecia urodzin Mikołaja Kopernika, Zamek Królewski w Warszawie zaprasza w dniach 25 kwietnia – 30 lipca 2023 r. na wystawę pt. „Kopernik i jego świat” Na wystawie prezentowanych jest blisko 170 unikatowych eksponatów wypożyczonych z 21 polskich oraz zagranicznych ośrodków muzealnych i naukowych. Dodatkowo wystawie towarzyszy m.in. program edukacyjny dla dzieci i młodzieży oraz cykl wykładów online.
Z okazji jubileuszu 550-lecia urodzin najważniejszego spośród astronomów Zamek Królewski w Warszawie zaprasza na wystawę, która z jednej strony przybliża nietuzinkową osobę Mikołaja Kopernika, z drugiej – zabiera w fascynującą podróż po realiach epoki, której był dzieckiem. Na wystawie prezentowanych jest blisko 170 unikatowych eksponatów wypożyczonych z 21 polskich oraz zagranicznych ośrodków muzealnych i naukowych, w tym pierwsze wydanie głównego, przełomowego dzieła Kopernika De revolutionibus orbium ceolestium (O obrotach sfer niebieskich).
Przestrzeń wystawy podzielona jest na części odpowiadające poszczególnym płaszczyznom aktywności Mikołaja Kopernika. Są to kolejno: 1. Gabinet lekarski, 2. Żywot kanonika, 3. Pracownia astronomiczna, 4. Przedsionek gabinetu Kopernika, 5. Gabinet Kopernika. Razem tworzą one spójną i kompletną narrację na temat wszechstronnej umysłowości uczonego, jak również przybliżają czasy, w których żył, a więc pełen kulturowych i politycznych wstrząsów, ale i naznaczony gwałtownym cywilizacyjnym rozwojem początek nowożytności. Szósta, ostatnia część wystawy poświęcona jest recepcji postaci astronoma w sztuce następnych stuleci.
Wśród prezentowanych obiektów zobaczyć będzie można m.in. aż trzy wydania dzieła O obrotach sfer niebieskich (w tym pierwsze, kanoniczne), a także traktat ekonomiczny autorstwa Kopernika oraz inne cenne starodruki, z których część należała do osobistej kolekcji astronoma i zawiera jego odręczne adnotacje. Prócz tego na wystawie znajdą się zabytkowe przyrządy naukowe z epoki, w tym astrolabium z XV w. i instrumenty pomiarowe należące do Michała Anioła (XVI w.).
Głównym elementem sekcji poświęconej dziełom sztuki związanym z postacią Mikołaja Kopernika będzie ikoniczne płótno Jana Matejki „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem” (1873), wypożyczone na tę okazję z Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego – uczelni, która jeszcze jako Akademia Krakowska była Alma Mater Mikołaja Kopernika i która jest współorganizatorem wystawy.
Kuratorem wystawy: Norbert Haliński.
Wystawie towarzyszą m.in. program edukacyjny skierowany do dzieci i młodzieży szkolnej, rodzin z dziećmi oraz dorosłych, webinar doszkalający dla nauczycieli, przewodników i edukatorów oraz cykl wykładów online.
Źródło: Zamek Królewski w Warszawie
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kopernik-i-jego-swiat-na-zamku-krolewskim-w-warszawie

Kopernik i jego świat na Zamku Królewskim w Warszawie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ziemskiej atmosferze nagrano tajemnicze dźwięki. Naukowcy nie mają wyjaśnienia
2023-05-12.
Bogdan Stech
AUTOR

Naukowcy z Sandia National Laboratories w Nowym Meksyku wysłali na wysokość ponad 21 km gigantyczne balony wyposażone w mikrofony, aby nagrać dźwięki stratosfery. I usłyszeli coś niespodziewanego.
Nagranie pochodzi z balonów unoszących się w stratosferze. Stratosfera zaczyna się od wysokości około 10 km nad powierzchnią Ziemi, a kończy na wysokości około 50 km. Jest to stosunkowo spokojna część atmosfery, wolna od burz, turbulencji i komercyjnego ruchu lotniczego.
Naukowcy wysyłają tam balony, by badać wiele zjawisk, w tym promieniowanie kosmiczne czy pogodę. Zasilane energią słoneczną balony badaczy z Sandia National Laboratories polowały na dźwięki. W stratosferze nagrały grzmoty, zderzające się fale oceaniczne, dźwięki miast, starty rakiet, trzęsienia ziemi, a nawet pociągi towarowe i odrzutowce. Zarejestrowały też dźwięki, których wcześniej nie słyszano. To sygnały o niskiej częstotliwości. Nie pochodzą z żadnego znanego źródła.
Odkrycie zostało przedstawione na 184. spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Akustycznego w Chicago. Nagranie pochodzi z balonu, który okrążył Antarktydę. Zawiera głównie infradźwięki zderzających się fal oceanicznych, które brzmią jak przeciągłe westchnienia. Wśród zapisanych dźwięków znalazły się trzaski i szelesty z nieznanego źródła.
W stratosferze występują tajemnicze sygnały infradźwiękowe, które pojawiają się kilka razy na godzinę, ale źródło tych sygnałów jest zupełnie nieznane
- mówi Daniel Bowman z Sandia National Laboratories w Nowym Meksyku.
Zarejestrowane dźwięki mieściły się w zakresie infradźwięków, czyli w zakresie częstotliwości 20 herców (Hz). To dźwięki o częstotliwości tak niskiej, że są niesłyszalne dla ludzkich uszu. Do zbierania dźwięku zespół badawczy użył urządzenia zwanego mikrobarometrem, które jest w stanie wykrywać dźwięki o niskiej częstotliwości. Pierwotnie sprzęt ten został zaprojektowany do monitorowania wulkanów. Naukowcy zbudowali też balony o szerokości około 7 m, wykonane z cienkiego tworzywa sztucznego, które przenosiły cały sprzęt badawczy.
Nasze balony to w zasadzie gigantyczne plastikowe torby z odrobiną pyłu węglowego w środku, aby były ciemne
- wyjaśnia Bowman.
Czy to możliwe, że w stratosferze kryją się jakieś tajemnice, których nie potrafimy wyjaśnić? Czy to może być dowód na istnienie życia pozaziemskiego, tajnych eksperymentów wojskowych? A może to tylko zwykłe zakłócenia akustyczne spowodowane przez warunki atmosferyczne lub sprzęt?
Naukowcy nie mają na razie jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Muszą zbadać więcej danych i porównać je z innymi źródłami informacji, takimi jak obrazy satelitarne czy modele komputerowe. Może się okazać, że dudnienia mają proste i logiczne wyjaśnienie. Albo może odkryjemy coś zupełnie nowego i fascynującego. Jedno jest pewne: stratosfera Ziemi nie jest tak cicha, jak moglibyśmy się spodziewać. A balony są doskonałym narzędziem do odkrywania jej tajemnic.
Strange Sounds in Stratosphere Scientists Confused (Listen)
https://www.youtube.com/watch?v=y0RQTNredJI

https://spidersweb.pl/2023/05/tajemnicze-dzwieki-nagrano-w-ziemskiej-atmosferze.html

W ziemskiej atmosferze nagrano tajemnicze dźwięki. Naukowcy nie mają wyjaśnienia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katalog Caldwella: C34
2023-05-12. Wiktoria Nowakowska
O obiekcie:
Caldwell 34, to zachodnia część Mgławicy Welon, która znajduje się około 2000 lat świetlnych od nas w gwiazdozbiorze Łabędzia. Znana jest również jako Miotła Czarownicy. Obejmuje raczej niewielką część całej mgławicy – ma mniej więcej dwa lata świetlne średnicy.
Jak wiele innych obiektów w katalogu, została odkryta przez Williama Herschela w 1784 roku. Badania nad nią kontynuowała Szkotka z Obserwatorium Harvard College, Williamina Fleming . W 1904 roku odkryła słabszą część mgławicy, którą nazwała Trójkątem Pickeringa na cześć dyrektora obserwatorium.
Podstawowe informacje:
•    Typ obiektu: pozostałość supernowej
•    Numer w katalogu NGC: NGC 7331
•    Jasność: +7,0
•    Gwiazdozbiór: Łabędź
•    Deklinacja: +30° 42′ 30″
•    Rektascensja: 20h 45m 38s
•    Rozmiar kątowy: 3 stopnie
Jak obserwować:
Obiekt najlepiej widać na półkuli północnej wczesną jesienią, na półkuli południowej wiosną. Przez niską jasność nie jest widoczny gołym okiem, do jego obserwacji trzeba użyć teleskopu, choć pod ciemnym niebem jest widoczny już przy użyciu lornetki. Filtr mgławicowy może pomóc rozjaśnić wygląd mgławicy i wydobyć jej delikatne rysy.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    NASA: Hubble's Caldwell Catalog; Caldwell 34
12 maja 2023

•    astronet.pl: Hanna Witomska; Katalog Caldwella: C33
12 maja 2023
Zdjęcie pokazuje obiekt Caldwell 34 obserwowany przez naziemny teleskop. Mniejszy obrazek w ramce to zbliżenie wykonane przez Teleskop Hubble’a. Źródło: NASA, ESA, the Hubble Heritage (STScI/AURA)-ESA/Hubble Collaboration, and the Digitized Sky Survey 2; Acknowledgment: J. Hester (Arizona State University) and Davide De Martin (ESA/Hubble)

https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c34/

Katalog Caldwella C34.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyce Urana ukrywają oceany?
2023-05-12.
Nowa analiza danych z sondy Voyager i innych próbników wskazuje, że cztery największe księżyce Urana mają wodne oceany głębokie na kilkadziesiąt kilometrów. Niektóre mogą nawet stwarzać warunki sprzyjające życiu. Publikacja naukowa przedstawiona na łamach „Journal of Geophysical Research" może pomóc w zaplanowaniu ewentualnej misji w kierunku tej dalekiej planety, gdyż NASA nadała wysoki priorytet m.in. właśnie badaniom Urana.
Jak przypominają specjaliści z NASA, wokół Urana – gazowego olbrzyma, 7. planety od Słońca, krąży co najmniej 27 księżyców. Naukowcy z Agencji przedstawili właśnie nowe dane na temat ewolucji i budowy pięciu największych księżyców – Ariela, Umbriela, Tytanii, Oberona i Mirandy. Pierwsza czwórka, pod lodową skorupą może ukrywać wodne oceany głębokie nawet na kilkadziesiąt kilometrów. Także powierzchnia Mirandy wskazuje, że kiedyś mogła przykrywać wodne zbiorniki.
Już od dłuższego czasu podejrzewano, że największa ze wszystkich Tytania może wewnątrz gromadzić ciepło pochodzące m.in. z rozpadu radioaktywnych pierwiastków i utrzymywać ciekłą wodę. Pozostałe księżyce uznawano jednak za zbyt małe. "Jeśli chodzi o małe obiekty - planety karłowate i księżyce - planetolodzy już wcześniej znaleźli dowody wskazujące na istnienie oceanów w kilku nieprawdopodobnych miejscach, w tym na planecie karłowatej Ceres i Plutonie oraz księżycu Saturna Mimasie" – powiedziała Julie Castillo-Rogez z NASA JPL. "Istnieją więc mechanizmy, których w pełni nie znamy. W pracy tej badamy, jakie mogą to być mechanizmy i jak bardzo są one istotne dla różnych ciał w Układzie Słonecznym, które mogą być bogate w wodę mimo ograniczonego dostępu do wewnętrznego ciepła" – wyjaśniła ekspertka.
Autorzy publikacji, z pomocą nowego modelu komputerowego, ponownie przyjrzeli się danym zdobytym dzięki sondzie Voyager 2, obserwacjom prowadzonym z Ziemi, a także sondom Galileo, Cassini, Dawn i New Horizons, które wszystkie wykryły wodne oceany na różnych obiektach. Model uwzględnia m.in. informacje na temat Enceladusa (księżyc Saturna), Plutona i jego księżyca Charona oraz planety karłowatej Ceres – pokrytych lodem ciał o podobnych rozmiarach, jak wspomniane księżyce Urana.
Według obliczeń powierzchnia czterech księżyców wystarczająco dobrze izoluje wnętrze, aby mogła w nim zachować się woda w stanie ciekłym. Ważną rolę odgrywać w tym może dodatkowa obecność chlorków i amoniaku, które utrudniają wodzie zamarzanie. Na Tytanii i Oberonie woda może przy tym być nawet wystarczająco ciepła, aby wspierać rozwój życia – uważają naukowcy.
Tymczasem na kolejną dekadę NASA nadała wysoki priorytet m.in. właśnie badaniom Urana. Analiza przedstawiona teraz na łamach „Journal of Geophysical Research" może zatem pomóc w zaplanowaniu ewentualnej misji w kierunku tej dalekiej planety. Więcej informacji na stronach:
•   https://www.nasa.gov/feature/jpl/new-study-of-uranus-large-moons-shows-4-may-hold-water
•   https://agupubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1029/2022JE007432
Fot. NASA
Fot. NASA/JPL-Caltech
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/ksiezyce-urana-ukrywaja-oceany

Księżyce Urana ukrywają oceany.jpg

Księżyce Urana ukrywają oceany2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński statek zaopatrzeniowy dotarł do stacji kosmicznej Tiangong
2023-05-12. Wojciech Kaczanowski
W środę (10 maja br.) Chińska Republika Ludowa przeprowadziła start rakiety nośnej Długi Marsz 7, której zadaniem było wyniesienie w przestrzeń kosmiczną statku towarowego Tianzhou 6. Celem misji było dostarczenie ładunków na chińską stację kosmiczną Tiangong ("Niebiański Pałac") w postaci ubrań, wody pitnej, jedzenia oraz instrumentów do przeprowadzania eksperymentów badawczych. Warto zauważyć, że była to ulepszona wersja chińskiego statku zaopatrzeniowego wysłana do placówki orbitalnej o zwiększonej pojemności, dzięki czemu Chiny będą w stanie wysyłać zaopatrzenie średnio co osiem miesięcy, zamiast sześciu.
W środę, 10 maja br. o godzinie 15:22 czasu polskiego z Centrum Startowego Satelitów Wenchang rakieta nośna Długi Marsz 7 wyniosła statek zaopatrzeniowy o nazwie Tianzhou 6, którego zadaniem było dostarczenie ładunków w postaci ubrań, wody pitnej, jedzenia oraz instrumentów do przeprowadzania eksperymentów badawczych na chińską stację kosmiczną Tiangong dla obecnie żyjącej tam załogi misji Shenzhou 15 oraz przyszłej zmiany Shenzhou 16, która wyruszy w kierunku orbitalnej placówki Chin w najbliższych tygodniach. Zgodnie z informacjami ze strony chińskiej, Tianzhou 6 zadokował do placówki orbitalnej około 8 godzin po starcie, zastępując tym samym Tianzhou 5, który został odłączony od "Niebiańskiego Pałacu" kilka dni wcześniej.
Według informacji podanych przez Spacenews.pl, Tianzhou 6 dostarczył zapasy dla załogi, które powinny starczyć na 280 dni oraz 714 kg instrumentów do przeprowadzania eksperymentów w zakresie m.in. nauki o życiu, biotechnologii, fizyki oraz płynów mikrograwitacyjnych. Oprócz wyżej wymienionych ładunków, statek zaopatrzeniowy przewiózł 1,7 t materiału pędnego, z czego 700 kg zostanie przekazane chińskiej stacji w celu utrzymania jej orbity.
Wartym odnotowania jest fakt, że Tianzhou 6 był ulepszoną wersją pojazdu, którego objętość została zwiększona z 18,1 do 22,5 m3, a ładowność wzrosła do 7,4 t z 6,9 t. Masa statku kosmicznego w momencie startu również wzrosła o 500 kg, do około 14 t. Zgodnie z dostępnymi informacjami, zwiększenie możliwości statku zaopatrzeniowego umożliwi Chinom wysłanie ładunku dla tajkonautów w odstępie około 8 miesięcy, a nie jak wcześniej co 6 miesięcy.
Warto również omówić dane techniczne systemu nośnego, który został użyty w omawianej misji kosmicznej. Rakieta Długi Marsz 7 to jedna z najpotężniejszych konstrukcji w chińskim arsenale, która startuje tylko ze wspomnianego kosmodromu. Charakteryzuje się zdolnością wyniesienia do 13,5 t na niską orbitę okołoziemską (LEO) i do 7 t na geostacjonarną orbitę transferową (GTO). System o wysokości 53,1 m posiada 6 silników YF-100 znajdujących się w pierwszym stopniu oraz 4 silniki YF-115 w drugim stopniu. Istnieje również wersja z trzecią częścią, natomiast jest ona wykorzystywana do wynoszenia ładunków na GTO. Środowa misja była siódmym lotem dla rakiety Długi Marsz 7 i pierwszym w 2023 r.
Stacja Tiangong jest częścią chińskich planów dotyczących stałej obecności człowieka na orbicie okołoziemskiej. Powodem wybudowania stacji kosmicznej było wykluczenie Chin z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), głównie z powodu amerykańskich obiekcji wobec bliskich powiązań chińskich programów kosmicznych z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą, będącą pod kontrolą rządzącej Komunistycznej Partii Chin. Według zapewnień chińskich władz, "Niebiański Pałac" ma funkcjonować na niskiej orbicie okołoziemskiej jeszcze przez co najmniej 10 lat.
Fot. CNSA
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/chinski-statek-zaopatrzeniowy-dotarl-do-stacji-kosmicznej-tiangong

Chiński statek zaopatrzeniowy dotarł do stacji kosmicznej Tiangong.jpg

Chiński statek zaopatrzeniowy dotarł do stacji kosmicznej Tiangong2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pentagon zaprasza sojuszników do wsparcia centrum operacyjnego GPS
2023-05-12. Wojciech Kaczanowski
W ostatnim czasie Departament Obrony USA zwrócił się do kilku sojuszników z zaproszeniem do udziału w operacjach satelitów GPS poprzez przydzielenie własnego personelu wojskowego do służby u boku 2. Eskadry Operacji Kosmicznych Sił Kosmicznych. Według dowódcy jednostki amerykańskiej, będzie to skutkować zacieśnieniem partnerstwa w zakresie pozyskiwania danych wywiadowczych oraz okazją do nauki dla wszystkich stron.
Kilka tygodni temu, bowiem 21 kwietnia br. dowódca 2. Eskadry Operacji Kosmicznych Sił Kosmicznych, ppłk. Robert Wray w rozmowie z mediami poinformował o zaproszeniu z jakim Departament Obrony Stanów Zjednoczonych zwrócił się do swoich siedmiu sojuszników. Inicjatywa dotyczy możliwości wysłania swojego personelu wojskowego do służby przy wyżej wymienionym komponencie wojskowym w celu udziału w operacjach satelitów GPS. Zaproszenie zostało skierowane do czterech członków partnerstwa Five Eyes (z wyjątkiem samych USA), czyli Australii, Kanady, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii, a także do Francji, Niemiec oraz Japonii. Ppłk Wray dodał, że tego typu ruch wzmocni partnerstwo z sojusznikami oraz będzie okazją do wzajemnego przekazania sobie wiedzy o technologiach kosmicznych i pozyskiwaniu danych wywiadowczych.
Zaproszenie Pentagonu do wsparcia centrum operacyjnego GPS jest kolejnym przykładem zacieśniania współpracy z państwami sojuszniczymi w zakresie wykorzystania domeny kosmicznej. Warto zaznaczyć, że informacja o inicjatywie pojawiła się niecały miesiąc po zakończeniu innych ćwiczeń sojuszniczych o nazwie Schriever Wargame 2023, czyli gry wojennej, której zadaniem było zbadanie wykorzystania przestrzeni kosmicznej i cyberprzestrzenią w trakcie konfliktu zbrojnego. Według informacji zamieszczonych na stronie internetowej Sił Kosmicznych USA (USSF), w projekcie zakończonym 31 marca br. brało udział 350 ekspertów wojskowych, cywilnych i komercyjnych, z ponad 25 dowództw i agencji w USA, a także międzynarodowi partnerzy z Australii, Kanady, Francji, Niemiec, Japonii, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii oraz 14 podmiotów komercyjnych.
W celu lepszego zobrazowania ewentualnego udziału zagranicznych partnerów u boku 2. Eskadry Operacji Kosmicznych Sił Kosmicznych warto przedstawić, czym dokładnie zajmuje się dana jednostka, należąca do komponentu USSF - Delta 8 z siedzibą w bazie Schriever w stanie Kolorado. Dostępne informacje wskazują, że 2. Eskadra zapewnia kontrolę nad 38 satelitami GPS odpowiadającymi za pozycjonowanie, nawigację i synchronizację (PNT), z których 31 jednostek pozostaje aktywnych, 1 testowy oraz 6 zapasowych. Portal informacyjny dodaje, że urządzenia satelitarne posiadają również instrument Nuclear Detection System do wykrywania sygnałów elektromagnetycznych spowodowanych wybuchem jądrowym.
Kontrolowanie satelitów przez Eskadrę jest możliwe, dzięki Głównej Stacji Kontroli (MCS) oraz sieci stacji monitorujących i anten naziemnych, które zbierają sygnały satelitów i przekazują je do analizy. W MCS z kolei dane te są przetwarzane, a następnie udostępniane na potrzeby operacji wojskowych. Wspomniane stacje naziemne wraz z antenami znajdują się na Przylądku Canaveral na Florydzie, Wyspie Wniebowstąpienia na Oceanie Atlantyckim, wyspie Diego Garcia na Oceanie Indyjskim oraz Kwajalein, czyli największym atolu w archipelagu Wysp Marshalla.
Wspólne działanie w ramach operacji satelitów GPS może skutkować wieloma korzyściami dla państw biorących udział w projekcie. GPS to sprawdzony system satelitarny, który jak podkreśla dowódca 2. Eskadry, nawet przy złych warunkach pogodowych może podać lokalizację oddaloną tylko o 0,6 m od konkretnego celu. Praktyczna nauka obsługi tych jednostek satelitarnych oraz wykorzystania danych to istotny element szkolenia nowoczesnych sił zbrojnych państw.
Artystyczna wizualizacja satelity GPS III na orbicie. Źródło ilustracji: af.mil
SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/pentagon-zaprasza-sojusznikow-do-wsparcia-centrum-operacyjnego-gps

 

Pentagon zaprasza sojuszników do wsparcia centrum operacyjnego GPS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prezes POLSA: prace nad stworzeniem polskiej misji kosmicznej są zaawansowane
2023-05-12.
Nadszedł czas zbudowania polskiej misji kosmicznej, bo jeśli zbierzemy kompetencje naszych instytutów, uczelni i firm komercyjnych, można się pokusić o zbudowanie sondy, która poleci w kosmos. Prace są już zaawansowane. Prototypowe urządzenia są już testowane - powiedział podczas Kongresu Impact’23 w rozmowie z PAP.PL prof. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA).
Prof. Grzegorz Wrochna przekazał w czwartek w rozmowie z PAP.PL, że trwają prace nad utworzeniem polskiej misji kosmicznej. Jego zdaniem polski sektor kosmiczny może wykazać się dużym doświadczeniem w budowie różnych instrumentów badawczych, które poleciały w kosmos już w ponad 80 misjach na różne ciała Układu Słonecznego. Po kilkumiesięcznych konsultacjach opracowana została koncepcja misji.
"Doszliśmy do wniosku, że nadszedł czas zbudowania polskiej misji kosmicznej, bo jeśli zbierzemy kompetencje naszych instytutów, uczelni i firm komercyjnych, można się pokusić o zbudowanie sondy, która poleci w kosmos. Zapytaliśmy naszych naukowców, naszych inżynierów o to, jak wyobrażaliby sobie taką misję eksploracyjną i spotkaliśmy się z dużym i gorącym odzewem. Napłynęło wiele propozycji. Większość z nich dotyczyła Księżyca, bo to nasz najbliższy sąsiad i zainteresowanie Księżycem jest dziś ogromne. Różne państwa przygotowują 50 misji jeszcze do końca tej dekady" - poinformował prof. Wrochna.
"Chcemy wysłać sondę, która orbitowałaby wokół Księżyca (...) Prace są już zaawansowane" - powiedział.
Sonda skanowałaby powierzchnię satelity Ziemi wiązką promieniowania podczerwonego i poszukiwała złóż surowców, które w przyszłości będą wykorzystywane do budowy baz na Księżycu. "To rynek przewidywany w przyszłości nawet nie na miliony, a miliardy dolarów, dlatego polski przemysł jest zainteresowany tym jako biznesem na dalszą przyszłość" - wskazał prof. Wrochna.
Rozmawiał Patryk Zalasiński
Autorka: Anna Nartowska (PAP)
an/ bar/
Warszawa, 28.10.2022. Prezes Polskiej Agencji Kosmicznej Grzegorz Wrochna. PAP/Tomasz Gzell
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C96566%2Cprezes-polsa-prace-nad-stworzeniem-polskiej-misji-kosmicznej-sa-zaawansowane

Prezes POLSA prace nad stworzeniem polskiej misji kosmicznej są zaawansowane.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tu kiedyś płynęła marsjańska Wisła! Łazik Perseverance znowu zaskakuje

2023-05-12. Daniel Górecki
Łazik Perseverance dokonał kolejnego zaskakującego odkrycia, które zmusza naukowców do zredefiniowania tego, co sądzili o środowisku wodnym starożytnego Marsa. Liczne dowody pozostawione w skałach sugerują, że po powierzchni Czerwonej Planety płynęła kiedyś głęboka rzeka, będąca częścią całej sieci dróg wodnych.

Naukowcy już wiele lat temu zauważyli na powierzchni Marsa, a konkretniej w kraterze Jezero, serię zakrzywionych pasm skalnych, które mogły sugerować, że kiedyś płynęła tu rzeka, ale dopiero po wylądowaniu łazika Perseverance mogą z bliska przyjrzeć się tej ciekawej formacji. Zrozumienie tych wodnych środowisk jest ich zdaniem kluczowe dla poszukiwań życia mikrobiologicznego, które mogło zachować się w marsjańskiej skale, a jednym z pytań, na które szukają odpowiedzi, jest "czy woda płynęła stosunkowo płytkimi strumieniami, czy też silniejszym systemem rzecznym".

To nie mały strumyk, ale "prawdziwa" rzeka
Nic więc dziwnego, że nowe zdjęcia, pokazujące pozostałości po czymś, co mogło być kiedyś wielką marsjańską rzeką, głębszą i poruszającą się szybciej, niż wydawało się to możliwe, wzbudziły tak duże zainteresowanie. A mowa o dwóch mozaikach zszytych z setek zdjęć wykonanych przez instrument Mastcam-Z z wierzchołka badanego obecnie stosu skał osadowych o wysokości 250 metrów, które ujawniają ważne wskazówki, a mianowicie grube ziarna i większe fragmenty skał osadowych, wskazujące na rzekę o wysokiej energii, przenoszącą dużo materiału.

Im silniejszy przepływ wody, tym łatwiej jest przenosić większe kawałki materiału (...) To była przyjemność patrzeć na skały na innej planecie i widzieć procesy, które są tak znajome
komentuje Libby Ives z NASA Jet Propulsion Laboratory.

Pierwsza mozaika przedstawia miejsce nazwane Skrinkle Haven, a naukowcy są już pewni, że zakrzywione warstwy zostały tu utworzone przez energicznie płynącą wodę. Oglądane z powierzchni ziemi wydają się ułożone w rzędy, które rozchodzą się po całym krajobrazie i zdaniem naukowców mogą to być pozostałości brzegów rzeki, które przesunęły się z czasem i w przeszłości były dużo wyższe, ale zostały "przycięte" przez wiatr.
Druga mozaika Perseverance pokazuje inną lokalizację, oddaloną od Skrinkle Haven o ok. 450 metrów - Pinestand, bo tak zostało nazwane, to odizolowane wzgórze, na którym znajdują się warstwy osadowe zakrzywiające się ku niebu, niektóre nawet na wysokość 20 metrów. Badacze uważają, że i te wysokie warstwy mogły zostać utworzone przez potężną rzekę, chociaż badają również inne wyjaśnienia.

Te warstwy są anomalnie wysokie jak na rzeki na Ziemi. Ale jednocześnie najczęstszym sposobem tworzenia tego rodzaju form terenu jest rzeka
dodaje Ives.
Zespół kontynuuje badanie obrazów Mastcam-Z w poszukiwaniu dodatkowych wskazówek i spogląda również pod powierzchnię, używając radaru Perseverance RIMFAX (Radar Imager for Mars’ Subsurface Experiment). Wiele wskazuje jednak na to, że środowisko wodne starożytnego Marsa mogło się pochwalić czymś więcej niż tylko płytkie strumyki - głębokimi dzikimi rzekami.

To nie mały strumyk, ale "prawdziwa" rzeka. Mars ponownie zaskakuje /NASA/JPL-Caltech/ASU/MSSS /domena publiczna

Te warstwy są anomalnie wysokie jak na rzeki na Ziemi /NASA/JPL-Caltech/ASU/MSSS /domena publiczna

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-a-tu-kiedys-plynela-marsjanska-wisla-lazik-perseverance-znow,nId,6773215

A tu kiedyś płynęła marsjańska Wisła! Łazik Perseverance znowu zaskakuje.jpg

A tu kiedyś płynęła marsjańska Wisła! Łazik Perseverance znowu zaskakuje2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gamow, Hoyle i spór o początek wszechświata – recenzja książki
2023-05-13. Anna Wizerkaniuk

Obecnie teoria Wielkiego Wybuchu, która opisuje początki powstania takiego wszechświata, jaki znamy, jest uważana za właściwą. Ale jeszcze w ubiegłym wieku toczyła się zacięta debata o początku Wszechświata, w której twarzami obu stron sporu byli George Gamow i Fred Hoyle. To właśnie im i prawdopodobnie najbardziej znanej i medialnej debacie naukowej poświęcona jest najnowsza książka profesora fizyki Paula Halperna, Wielki wybuch. George Gamow, Fred Hoyle i debata o początkach wszechświata.
Może się wydawać, że już wcześniej opowiedziano wszystko, co było do opowiedzenia o dojściu ludzkości do teorii Wielkiego Wybuchu. Mimo to Halpern zdecydował się jeszcze raz podjąć ten temat, tym razem skupiając się na Gamowie i Hoyle’u i ich wkładzie w rozwój fizyki, tak często marginalizowanym. Czy to ze względu na ich ekscentryczny sposób bycia, nieprzystający do norm ówczesnego naukowca, czy niektóre poglądy odbiegające od głównego nurtu, Hoyle chyba na zawsze zostanie zapamiętany jako ten, który do samego końca sprzeciwiał się idei Wielkiego Wybuchu, choć miał ogromny wkład w wyjaśnienie, jak powstały cięższe pierwiastki we Wszechświecie, uzupełniając tym samym prace Gamowa.
Choć książka Wielki wybuch opisywana jest jako podwójna biografia, to stanowczo przeważa w niej część poświęcona teoriom naukowym i ich rozwojowi. Mimo że autor stara się jak najlepiej wytłumaczyć opisywane koncepty, to jednak na stosunkowo małej ilości stron tej wiedzy do przyswojenia jest bardzo dużo – teoria stanu stacjonarnego, gorącego Wielkiego Wybuchu, publikacja B2FH czy idea pierwotnej nukleosyntezy. Niestety nie wszystko może być tak dokładnie opowiedziane, jak na to zasługuje. Jednocześnie mniej obeznany z fizyką czytelnik może poczuć się rzucony na głęboką wodą. Warto tu dodać, że pod lupę trafiają nie tylko prace naukowe Gamowa i Hoyle’a, ale także inni naukowców, którzy byli mentorami, współpracownikami, uczniami, przyjaciółmi i rywalami tytułowych bohaterów (choć nie w tak dużym stopniu). Tak więc Wielki wybuch jest bogatą w wiedzę kroniką rodzących się pomysłów i odkryć, które czynnie wpływały na przebieg debaty o początku Wszechświata.
Całość jest zręcznie poprzeplatana wątkami dotyczącymi dzieciństwa i późniejszej ucieczki Gamowa ze Związku Radzieckiego, pracy nad książkami o Panu Tompkinsie, a także pracą nad zagadnieniami z dziedziny genetyki. Z kolei w przypadku Hoyle’a poznajemy go jako miłośnika wędrówek, pisarza książek popularnonaukowych i z gatunku fantastyki, a także orędownika hipotezy panspermii. Elementy biograficzne dotyczące życia bohaterów książki stanowią miłą odskocznię i chwilę wytchnienia od dużo bardziej wymagających uwagi czytelnika tematów związanych z kosmologią, a jednocześnie pokazuje, jak nietuzinkowymi naukowcami byli i Hoyle i Gamow.
Czy warto zatem sięgnąć po nową książkę Halperna? Jeżeli celem lektury jest zdobycie nowej wiedzy o teorii Wielkiego Wybuchu i ma się już przeczytane inne książki na ten temat, to może to nie być najlepsza pozycja. Jednak jeśli ciekawi was jakimi ludźmi byli Gamow i Hoyle, którzy stali po dwóch stronach barykady w wielkiej debacie, dowiedzieć się, co nimi kierowało, że uparcie pozostawali przy swoich przekonaniach i jak dużo świat nauki zyskał dzięki tym dwóm myślicielom i dlaczego jednocześnie ich odtrącił, to Wielki wybuch. George Gamow, Fred Hoyle i debata o początkach wszechświata będzie idealnym wyborem. Można rzec, że Wielki wybuch to hołd złożony dwóm fizykom, którzy stali się inspiracją dla młodego wówczas Paula Halperna.
Dziękujemy wydawnictwu Copernicus Center Press za egzemplarz książki do recenzji.
Tytuł oryginalny: Flashes of creation. George Gamow, Fred Hoyle, and the great Big bang debate
Autor: Paul Halpern
Tłumaczenie: Amata-Jo Papaj
Wydawca: Copernicus Center Press
Stron: 328
Data wydania: 12 kwietnia 2023
Źródło: Copernicus Center Press
https://astronet.pl/recenzje/ksiazka/gamow-hoyle-i-spor-o-poczatek-wszechswiata-recenzja-ksiazki/

Gamow, Hoyle i spór o początek wszechświata – recenzja książki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ambitne plany Emiratów, chcą wylądować na asteroidzie

2023-05-13. Sandra Bielecka
Agencja Kosmiczna Zjednoczonych Emiratów Arabskich ujawnia ambitne plany na 2028 rok. W związku z nadchodzącym statkiem kosmicznym chcą udać się nim w kierunku głównego pasa asteroid. Celem jest przelecenie obok sześciu kosmicznych skał i wylądowanie na siódmej.

Mimo że program kosmiczny Zjednoczonych Emiratów Arabskich jest jeszcze w powijakach, to ogromne ilości pieniędzy pochodzące z przemysłu naftowego mogą zdziałać cuda. Agencja ogłosiła, że w 2028 roku planują wystrzelić swoją rakietę w kierunku głównego pasa asteroid, celem jest siedem konkretnych skał kosmicznych. Będzie to największa misja Emiratów od czasu Emirates Hope, która dotyczyła eksploracji Marsa.
Ambitne plany Zjednoczonych Emiratów Arabskich
Na konferencji Asteroids, Comets, Meteors  ma zostać zaprezentowany plakat dotyczący planów lotu w kosmos Agencji Kosmicznej Emiratów Arabskich. Dzięki współpracy nawiązanej z Laboratorium Fizyki Atmosfery i Przestrzeni Kosmicznej Uniwersytetu Kolorado i prywatną amerykańską firmą Advanced Space powstała misja na asteroidę. Statek kosmiczny przeleci obok sześciu z nich, po czym, w założeniu, wyląduje na siódmej.  
Przede wszystkim misja Emiratów skupić się ma na eksploracji pasa asteroidów. Ogłoszona po raz pierwszy została w 2021 rok, a start został zaplanowany na 2028. Celem są steroidy 10253 Westerwald, 623 Chimera, 13294 Rockox, 88055, 23871, 59980 i ta, na której zamierzają wylądować, czyli 269 Justitia.
Główny pas asteroid krąży wokół Słońca i znajduje się mniej więcej między orbitami Marsa i Jowisza. Składa się on z milionów obiektów różnej wielkości i kształtów. Jeżeli statek kosmiczny Emiratów ma dotrzeć do celu, będzie musiał wykorzystać wspomaganie grawitacyjne, przelatując obok Wenus, Ziemi i Marsa. Przed podjęciem próby lądowania na Justitia, odbędzie się sześć próbnych przelotów, wykorzystujących słoneczny elektryczny układ napędowy.  
Justitia, czyli asteroida 269, nazwana została na cześć bogini sprawiedliwości. Jest jedną z większych skał w głównym pasie asteroid. Odkryta została w 1887 roku. Wyróżnia ją to, że jest bardzo czerwona w porównaniu do innych skał, co oznacza, że na jej powierzchni może znajdować się materia organiczna.  

Badanie pochodzenia asteroid
Niektórzy naukowcy przypuszczają, że może ona być obiektem transneptunowym, czego potwierdzenie oznaczałoby, że pochodzi z zewnętrznego Układu Słonecznego poza Neptunem. Musiała być stopniowo wciągana do wewnątrz w kierunku Słońca przez miliony lat.  

Głównym celem misji Zjednoczonych Emiratów Arabskich jest zrozumienie pochodzenia asteroid bogatych w wodę. Naukowcy chcą ocenić również och potencjał pod względem zasobów oraz zbadanie możliwości rozwoju infrastruktury przemysłu kosmicznego w Emiratach.  
W 2020 roku w lipcu udało im się z powodzeniem zrealizować misję Hope dotyczącą eksploracji i badania Marsa. Arabska Sonda przez dwa lata dostarczyła mnóstwa danych dotyczących nie tylko Czerwonej Planety, ale również jej księżyców. Była to pierwsza misja Emiratów, która otworzyła im nową drogę do rozwoju i inwestowania w kosmiczne ambicje.  
Kraj, który głównie opiera swoją gospodarkę na przemyśle naftowym doskonale rozumie znaczenie przemysłu kosmicznego w przyszłości. Jeżeli kraj Zatoki Perskiej w przyszłości chce wziąć udział w rozgrywkach polityki kosmicznej, musi skupić się na prężnym rozwoju tejże technologii.

 Zjednoczone Emiraty Arabskie chcą wylądować na asteroidzie /123RF/PICSEL

Główny pas asteroid znajduje się mniej więcej między orbitami Marsa i Jowisza /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ambitne-plany-emiratow-chca-wyladowac-na-asteroidzie,nId,6770903

 

Ambitne plany Emiratów, chcą wylądować na asteroidzie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia nie powinna istnieć? Wszystko przez chaos w Układzie Słonecznym

2023-05-13. Sandra Bielecka
Analiza Układu Słonecznego i jego mechanizmów ujawnia, co sprawia, że planety nie mają prawa zderzyć się ze sobą. Za wszystko odpowiada kosmiczna symetria, która chroni naszą planetę przez niebezpiecznych chaosem.

Zgodnie z modelami fizycznymi wewnętrzny Układ Słoneczny powinien być chaotycznym bałaganem. Jednak jego analiza dostarcza nam informacji na temat tego, dlaczego cały czas zachowana zostaje względna stabilność planet.  
Biorąc pod uwagę orbity planet wewnętrznych Układu Słonecznego, czyli Merkurego, Wenus, Ziemi oraz Marsa, otrzymujemy chaotyczny obraz. Natomiast modele fizyczne sugerują, że wspomniane planety już dawno powinny były zderzyć się ze sobą. A jednak w dalszym ciągu spokojnie żyjemy sobie na naszej Ziemi. Dlaczego?
Ujarzmiony chaos
Naukowcy postanowili bliżej przyjrzeć się mechanice ruchu planet wewnętrznego Układu Słonecznego. Zanurzenie się w modelach ruchu planet pokazało, że ich ruchy są ograniczone przez pewne parametry, które działają, jak uwięź niepozwalająca zapanować chaosowi. Badania te pomogą w przyszłości lepiej zrozumieć trajektorię egzoplanet, które krążą wokół innych gwiazd. Każda z planet posiada pole grawitacyjne, większe bądź mniejsze, które oddziałują na siebie nawzajem.
To jest kluczem do tego, aby planety nigdy nie doświadczyły kontaktu pierwszego stopnia. Grawitacja działa jak małe holowniki, które nieustannie dokonują drobnych korekt planet. Mniejsze planety są bardziej podatne na te szarpnięcia, w przeciwieństwie do dużych obiektów, które wykazują się większą stabilnością orbity.  
Trajektorie planet wewnętrznych są dużo bardziej skomplikowane. Matematyk Henri Poincaré pod koniec XIX wieku udowodnił, że niemożliwe jest matematyczne rozwiązanie równań rządzących ruchem trzech lub więcej oddziałujących na siebie obiektów, co nazywane jest „problemem trzech ciał”.  Co za tym idzie, z czasem rośnie niepewność co do szczegółów pozycji początkowych i prędkości planet.
Tutaj mamy do czynienia z tak zwanym czasem Lapunowa. Jest to czas potrzebny do precyzyjnego przewidzenia trajektorii specyficznego procesu. Po upłynięciu określonego czasu proces staje się chaotyczny.
Układ Słoneczny wydaje się jednocześnie chaotyczny i matematyczny
Można przyjąć dwa scenariusze, w których odległości między Merkurym, Wenus, Ziemią i Marsem różnią się minimalnie. Jeden doprowadzi do zderzenia się planet, drugi do oddalenia się ich od siebie. Astronom Jacques Laskar w 1989 roku obliczył charakterystyczny czas Lapunowa dla orbit planetarnych wewnętrznego Układu Słonecznego. Wynosi on 5 milionów lat.


Oznacza to zasadniczo, że tracisz jedną cyfrę co 10 milionów lat. Na przykład, jeśli początkowa niepewność co do pozycji planety wynosi 15 metrów, 10 milionów lat później ta niepewność wyniesie 150 metrów; po 100 milionach lat traci się kolejne 9 cyfr, co daje niepewność 150 milionów kilometrów, co odpowiada odległości między Ziemią a Słońcem. Zasadniczo nie masz pojęcia, gdzie jest planeta.
Laskar

Biorąc pod uwagę fakt, że nasz Układ Słoneczny ma ponad 4,5 miliarda lat, to okres 100 milionów nie wydaje się już taki długi. Brak takich wydarzeń jak kolizje planet, czy ich wyrzucenia z orbity podczas trwającego przez tyle ruchu, od lat intryguje naukowców.

Laskar, symulując trajektorie planet wewnętrznych w okresie 5 miliardów lat, odkrył, że szanse na zderzenie się planet wynoszą zaledwie 1 procent. Podkreślił, że zajęłoby to planetom około 30 miliardów lat. Małe, bo małe, ale z matematycznego punktu widzenia, ryzyko istnieje.  
Posiłkując się matematycznymi równaniami, Laskarowi i jego współpracownikom udało się zidentyfikować symetrię w oddziaływaniach grawitacyjnych, które tworzą pewien wzór w chaotycznej wędrówce planet. Te symetrie pozostają prawie stałe i hamują pewne chaotyczne zapędy, jednak nie przeciwdziałają im całkowicie. Jest to pozorna stabilność naszego Układu Słonecznego. Pocieszające jest jednak to, że chaos dotyczący Ziemi i jej trzech towarzyszy jest wyjątkowo słaby.
Zgodnie z modelami fizycznymi wewnętrzny Układ Słoneczny powinien być chaotycznym bałaganem /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ziemia-nie-powinna-istniec-wszystko-przez-chaos-w-ukladzie-s,nId,6771204

Ziemia nie powinna istnieć Wszystko przez chaos w Układzie Słonecznym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majowy powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo
2023-05-14. Andrzej
Od ostatnich wieczornych przelotów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej minęło 7 tygodni. W końcu po tak długiej przerwie ponownie możemy cieszyć swój wzrok tą popularną wśród miłośników astronomii atrakcją. Połowa maja przyniesie nam ciepłe dni, które w połączeniu z dogodnymi godzinami przelotów stacji (ISS) będą sprzyjać prowadzeniu obserwacji. Wieczorne przeloty stacji (ISS) będziemy mogli podziwiać aż do 29 maja.
Wyobraźmy sobie, że nagle nad naszym domem przelatuje olbrzymi statek kosmiczny, szeroki niczym boisko do piłki nożnej, zbudowany z ogniw słonecznych. Ten niesamowity obiekt pojawia się niemal codziennie na nocnym niebie i możemy obserwować go bez większego wysiłku nieuzbrojonym okiem.

Stacja jest na tyle duża, a jej moduły baterii słonecznych odbijają tyle światła słonecznego, że jest widoczna z Ziemi jako bardzo jasny obiekt poruszający się po niebie z jasnością nawet do -5,8 magnitudo podczas perygeum przy 100% oświetleniu. Przy obecnych danych dostępnych w internecie oraz możliwości śledzenia położenia stacji na żywo jesteśmy w stanie przewidzieć pojawienie się jej na nocnym niebie z dokładnością do kilkunastu sekund.
Poniżej przedstawiamy widoczne przeloty stacji (ISS) na najbliższe dni. Przypominamy również o możliwości śledzenia aktualnego położenia stacji na naszym portalu.
W zależności od naszej lokalizacji, różnica w pojawieniu się stacji (ISS) na niebie może wynieść +/- 5 minut od danych zamieszczonych w tabeli.


Zobacz też:

- Sprawdź aktualne zachmurzenie
- Kalendarz zjawisk astronomicznych w 2023 roku
- Aktualne położenie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS)


Źródło: astronomia24.com, heavens-above.com, fot: nasa.gov

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS)
fot. NASA
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1300

Majowy powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo.jpg

Majowy powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX i Vast ujawniają Haven-1. To pierwsza komercyjna stacja kosmiczna

2023-05-14. Daniel Górecki
Do kosmicznego wyścigu o pierwszą komercyjną stację kosmiczną dołącza właśnie nowy zawodnik i choć startup Vast ma do pokonania kilku dużych graczy, jak Amazon czy Lockheed Martin, to współpraca ze SpaceX może być czynnikiem decydującym - firmy mają ambitny plan umieszczenia Haven-1 na orbicie jeszcze w 2025 roku.
 


Zbliżający się wielkimi krokami termin deorbitacji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), która spełnia swoją rolę już znacznie dłużej, niż pierwotnie planowano, mobilizuje wiele firm do wysiłków w zakresie komercyjnych obiektów tego typu. Jedną z nich jest startup Vast, którego nazwa regularnie przewija się przy okazji różnych inicjatyw kosmicznych, bo mówimy o pionierach technologii mieszkania w kosmosie i sztucznej grawitacji. Nic więc dziwnego, że przedsiębiorstwo w końcu zdecydowało się na własny projekt, a mowa o ujawnionych właśnie planach wystrzelenia pierwszej na świecie komercyjnej stacji kosmicznej o nazwie Haven-1.

Vast ujawnia Haven-1. Czy to pierwsza komercyjna stacja kosmiczna?
Wszystko we współpracy ze SpaceX, bo to rakieta Falcon 9 wyniesie stację Vast na niską orbitę okołoziemską - jak chwali się startup, to pierwszy przypadek w historii, kiedy firma zajmująca się komercyjną stacją kosmiczną ma zarówno zakontraktowany start swojej stacji kosmicznej, jak i załogową misję załogową. Warto bowiem dodać, że niedługo po wystrzeleniu Haven-1, co nastąpić ma (nie wcześniej niż) w sierpniu 2025 r., zaplanowana jest pierwsza załogowa misja na stację, czyli Vast-1, w ramach której czteroosobowa załoga poleci na stację statkiem kosmicznym SpaceX Dragon i pozostanie na orbicie przez 30 dni.

Komercyjna rakieta wystrzeliwująca komercyjny statek kosmiczny z komercyjnymi astronautami na komercyjną stację kosmiczną to przyszłość niskiej orbity okołoziemskiej, a dzięki Vast robimy kolejny krok w kierunku urzeczywistnienia tej przyszłości
komentuje Tom Ochinero ze SpaceX.

Warto jednak zaznaczyć, że aktualnie mowa o naprawdę małej stacji kosmicznej, która w całości mieści się w kapsule SpaceX i oferuje miejsce dla dosłownie czterech osób. W przyszłości stanie się ona modułem większej całości, bo długoterminowym celem Vast jest wielomodułowa wirująca stacja kosmiczna ze sztuczną grawitacją (na pokładzie Haven-1 będą prowadzone niezbędne eksperymenty w tym temacie).
Niemniej Haven-1 jest w pełni niezależną stacją, zapewniającą funkcje podtrzymywania życia i materiały eksploatacyjne przez cały czas trwania misji. Cztery osoby mogą na niej żyć i prowadzić badania przez nawet 30 dni, korzystając przy tym z zawsze dostępnego WiFi czy dużej kopuły do oglądania i fotografowania przestrzeni kosmicznej.

Vast sprzedaje już cztery pierwsze miejsca na inauguracyjny lot do Haven-1, licząc na zainteresowanie ze strony krajowych i międzynarodowych agencji kosmicznych oraz osób prywatnych zaangażowanych w projekty naukowe i filantropijne. W ramach "biletu" firma zapewnia szkolenie na statku kosmicznym SpaceX, gotowość na wypadek sytuacji awaryjnych, ćwiczenia wchodzenia i wychodzenia ze skafandra kosmicznego, a także częściowe i pełne symulacje misji, w tym dokowanie.
Mówiąc krótko, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Vast i SpaceX faktycznie mogą zgarnąć tytuł pierwszej komercyjnej stacji kosmicznej, ale nie są w tym wyścigu sami. Co prawda Blue Origin Jeffa Bezosa nie spodziewa się uruchomienia swojej Orbitalnej Rafy przed drugą połową dekady, a Voyager, Lockheed Martin i Nanoracks celują ze Starlab w 2027 rok, ale w przypadku technologii kosmicznych trudno przywiązywać się do konkretnych dat, bo rzeczywistość może wszystko zweryfikować.

Czy Vast wyprzedzi Jeffa Bezosa i jego Orbital Reef? Haven-1 ma trafić na orbitę jeszcze w 2025 roku /Vast /materiały prasowe

VAST ANNOUNCES THE HAVEN-1 AND VAST-1 MISSIONS
https://www.youtube.com/watch?v=jS_afVESUwI

Vast planuje od razu pierwszą załogową misję na stację kosmiczną Haven-1 /Vast /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-spacex-i-vast-ujawniaja-haven-1-to-pierwsza-komercyjna-stacj,nId,6770814

SpaceX i Vast ujawniają Haven-1. To pierwsza komercyjna stacja kosmiczna.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto największa gwiazda w kosmosie. Ten kolos powala swoimi wymiarami
2023-05-14.
Bogdan Stech
AUTOR

Choć wydawać może się to niewiarygodne to istnieje gwiazda tak duża, że gdyby znalazła się w centrum naszego Układu Słonecznego, pochłonęłaby orbitę Saturna. Jej nazwa to Stephenson 2 DFK 1 i jest to największa znana nam gwiazd.
Stephenson 2 DFK 1 jest największą znaną gwiazdą w naszej Galaktyce i jednym z najbardziej fascynujących obiektów. Jest to czerwony nadolbrzym lub możliwy ekstremalny czerwony hiperolbrzym, który świeci z jasnością około 440 tysięcy razy większą niż Słońce. Jej promień wynosi około 2150 razy większy niż promień Słońca, co oznacza, że gdyby znajdowała się w centrum naszego Układu Słonecznego, pochłonęłaby orbitę Saturna.
Stephenson 2 DFK 1 jest wyjątkowa nie tylko ze względu na swoje ogromne rozmiary i jasność, ale także ze względu na swoją tajemniczą naturę. Nie wiadomo na pewno, czy należy ona do gromady Stephenson 2, czy jest to samotna gwiazda znajdująca się bliżej lub dalej od nas. Nie wiadomo też, jak długo jeszcze Stephenson 2 DFK 1 będzie istnieć, zanim nie wybuchnie jako supernowa i nie stanie się gwiazdą neutronową lub czarną dziurą.
Co to jest Stephenson 2 DFK 1?
Stephenson 2 DFK 1 (skrót od Deep Field K band) jest czerwonym nadolbrzymem lub możliwym ekstremalnym czerwonym hiperolbrzymem w gwiazdozbiorze Tarczy. Leży w pobliżu gromady otwartej Stephenson 2, która znajduje się około 5,8 kiloparseków (19 tysięcy lat świetlnych) od Ziemi w ramieniu Strzelca-Centaura Drogi Mlecznej. Zakłada się, że jest jedną z grupy gwiazd znajdujących się w podobnej odległości.
Stephenson 2 DFK 1 jest jednym z najjaśniejszych czerwonych nadolbrzymów i jedną z najjaśniejszych gwiazd w Drodze Mlecznej. Ma szacowany promień około 2150 razy większy niż promień Słońca (1,50 × 10^9 kilometrów; 10 jednostek astronomicznych), co odpowiada objętości prawie 10 miliardów razy większej niż objętość Słońca. Przyjmując tę ocenę za prawidłową, podróż wokół jej powierzchni z prędkością światła zajęłaby to prawie 9 godzin w porównaniu z 14,5 sekundy dla Słońca. Jeśli znajdowałaby się w centrum Układu Słonecznego Ziemi, jej fotosfera pochłonęłaby orbitę Saturna. Możliwe, że Stephenson 2 DFK 1 niedawno przeszła przez ekstremalny epizod utraty masy, co widać po jej znacznym nadmiarze podczerwieni.
Gromada otwarta Stephenson 2 została odkryta przez amerykańskiego astronoma Charlesa Bruce'a Stephensona w 1990 roku na podstawie danych uzyskanych z głębokiego przeglądu nieba w podczerwieni.
Co to są czerwone nadolbrzymy?
Stephenson 2 DFK 1 należy do grupy gwiazd nazywanych czerwonymi nadolbrzymami. Są to gwiazdy, które osiągnęły jeden z etapów rozwoju, charakteryzujący się dużymi rozmiarami, małą gęstością i niską temperaturą powierzchni. Etap ten następuje w chwili wyczerpania się w nich zapasów wodoru. Stadium to osiągają gwiazdy o początkowej masie w zakresie od 10 do 40 mas Słońca.
Ewolucja czerwonych nadolbrzymów jest krótka i burzliwa. Po wypaleniu wodoru przechodzą do fazy fuzji (pot. spalania) helu, co wiąże się ze znacznym zwiększeniem ich rozmiarów oraz z obniżeniem temperatury, która na powierzchni wynosi 3500–4500 K. Średnica takich gwiazd zaobserwowanych w naszej Galaktyce jest około 1500 razy większa od średnicy Słońca, czyli około 7 j.a. (gdyby Słońce miało taką wielkość, sięgnęłoby orbity Jowisza).
Stadium czerwonego olbrzyma trwa względnie krótko – rzędu miliona lat. Czas życia gwiazdy na tym etapie zależy od jej metaliczności: im większa, tym szybciej gwiazda traci otoczkę w wyniku wiatru gwiazdowego. Bardzo masywne czerwone nadolbrzymy (początkowa masa >30 mas Słońca) przekształcają się w gwiazdy Wolfa-Rayeta, natomiast mające mniejszą masę przechodzą przez stadium błękitnego nadolbrzyma i kończą swoje życie jako supernowe. Powyżej 40 mas Słońca gwiazda nie przechodzi przez stadium czerwonego nadolbrzyma, przekształcając się bezpośrednio w gwiazdę Wolfa-Rayeta.
Najbardziej znane czerwone nadolbrzymy to Betelgeza i Antares. Nieco mniej znanymi czerwonymi nadolbrzymami są: Mira Ceti (w gwiazdozbiorze Wieloryba), Ras Algethi (w gwiazdozbiorze Herkulesa) czy Gwiazda Granat (w gwiazdozbiorze Cefeusza).
Główna ilustracja: Stephenson 2 DFK 1 (Fot. Université de Strasbourg na licencji CC BY-SA 4.0)
Stephenson 2-18, with a Volume 10 bln Times that of the Sun
https://www.youtube.com/watch?v=O6tAagHIh_Q4

https://spidersweb.pl/2023/05/stephenson-2-dfk-1-najwieksza-gwiazda-w-kosmosie.html

Oto największa gwiazda w kosmosie. Ten kolos powala swoimi wymiarami.jpg

Oto największa gwiazda w kosmosie. Ten kolos powala swoimi wymiarami2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy NEO w 2023 roku
2023-05-14. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2023 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2023 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2023 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2023 roku (stan na 14 maja 2023). Jak na razie, w 2023 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi została planetoida 2023 DZ2 o szacowanej średnicy około 55 metrów.
W ostatnich latach ilość odkryć bliskich przelotów wyraźnie wzrosła:
•    w 2022 roku odkryć było 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2022 roku
Początek 2023 roku był bardzo “niemrawy” w odkryciach planetoid. Dopiero 13 stycznia doszło do wykrycia pierwszego obiektu przelatującego w pobliżu Ziemi. Dla porównania – w 2022 roku do 11 stycznia było już 7 odkryć.
2023 AB1: obiekt PHA (potencjalnie niebezpieczny dla Ziemi), odkryty 13 stycznia 2023. Obiekt ma szacowaną średnicę w zakresie od 170 do 250 metrów. Odkrycia dokonali amatorzy Grzegorz Duszanowicz i Jordi Camarasa w ramach amatorskich poszukiwań w Moonbase Obserwatory.
2023 BU: dość rzadki bardzo bliski przelot meteoroidu, zaledwie ok 3500 km nad powierzchnią Ziemi.
2023 CX1: mały (1 metr) obiekt, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę. Obiekt wszedł w atmosferę nad północną Francją 13 lutego około 04:00 CET. Jest to dopiero siódme takie odkrycie – piąte i szóste nastąpiło w 2022 roku. Meteoryty po spadku 2023 CX1 zostały szybko odnalezione.
2023 DW: planetoida o średnicy około 50 metrów, o niewielkim ryzyku uderzenia w Ziemię 14 lutego 2046 roku. Na dzień 13 marca 2023 ryzyko kolizji z Ziemią wynosi około 1:360. Dalsze obserwacje i wyliczenie orbity prawdopodobnie obniżą to ryzyko. (Na dzień 20 marca 2023 ryzyko impaktu w Ziemię zostało całkowicie wyeliminowane).
2023 DZ2: stosunkowo duża planetoida, która pod koniec marca 2023 zbliżyła się na odległość około 0,44 dystansu do Księżyca.
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
Zapraszamy do podsumowania odkryć w 2022 roku. Zapraszamy także do podsumowania odkryć obiektów NEO i bliskich przelotów w 2021 roku.
(PFA)
Bliskie przeloty w 2023 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net

Orbita 2023 AB1 / Credits – NASA, JPL

https://kosmonauta.net/2023/05/planetoidy-neo-w-2023-roku/

 

Planetoidy NEO w 2023 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2023 roku2.jpg

Planetoidy NEO w 2023 roku3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największe księżyce Urana mogą posiadać wodne oceany
2023-05-15.
Analiza danych z sondy NASA Voyager 2 wsparta nowym modelowaniem komputerowym dostarczyła dowodów na istnienie podpowierzchniowych wodnych oceanów na księżycach Urana.
Cztery największe księżyce Urana prawdopodobnie zawierają warstwę oceaniczną między ich rdzeniami a lodową skorupą. Ponowna analiza danych z sondy NASA Voyager 2 sugeruje, że Ariel, Umbriel, Tytania i Oberon zachowały wystarczającą ilość wewnętrznego ciepła, aby utrzymać zasolony ocean o głębokości nawet kilkudziesięciu kilometrów w stanie ciekłym. Środowisko takie może sprzyjać powstawaniu i rozwojowi prymitywnych form życia.
 
W badaniu ponownie przeanalizowano wyniki zebrane w trakcie przelotów sondy Voyager 2 obok Urana w latach 80. XX wieku oraz obserwacje z teleskopów naziemnych. Autorzy publikacji zbudowali modele komputerowe z uwzględnieniem danych z misji NASA Galileo, Cassini, Dawn i New Horizons. Każda z sond odkryła podpowierzchniowe oceany na ciałach zbliżonych rozmiarami do największych księżyców Urana.
 
Naukowcy wykorzystali modele komputerowe, aby ocenić, jak porowate są powierzchnie księżyców Urana, stwierdzając, że są one prawdopodobnie wystarczająco izolowane, aby zatrzymać wewnętrzne ciepło, które byłoby potrzebne do utrzymania oceanu. Źródłem energii termicznej mogą być reakcje rozpadu radioaktywnych izotopów we wnętrzach księżyców. Ale wewnętrzne ciepło nie byłoby jedynym czynnikiem przyczyniającym się do utrzymania podpowierzchniowych oceanów. Kluczowa jest również zawartość rozpuszczalnych związków. Wyniki badań wspierane modelowaniem sugerują, że oceany księżyców Urana mogą być bogate w chlorki i amoniak. Związki te zapobiegają zamarzaniu wody, nawet poniżej zera stopni Celsjusza.

Miranda, najbardziej wewnętrzny i piąty co do wielkości księżyc Urana, również posiada cechy powierzchni, które mogłyby umożliwić utrzymanie wodnego oceanu. Jednak wyniki modelowania termicznego sugerują, że księżyc ten zbyt szybko traci ciepło. Nawet oddziaływanie grawitacyjne Urana nie jest wystarczające do rozgrzania wnętrza Mirandy w stopniu umożliwiającym istnienie podpowierzchniowego wodnego oceanu.
źródło: NASA
TVP NAUKA
Symulowane przekroje księżyców Urana z zaznaczoną warstwą oceaniczną. Fot. NASA / JPL-Caltech
https://nauka.tvp.pl/69858490/najwieksze-ksiezyce-urana-moga-posiadac-wodne-oceany

Największe księżyce Urana mogą posiadać wodne oceany.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie wykrywają największą kosmiczną eksplozję, jaką kiedykolwiek widziano
2023-05-15.
Zespół astronomów odkrył największą kosmiczną eksplozję, jaką kiedykolwiek zaobserwowano.
Eksplozja jest ponad dziesięć razy jaśniejsza niż jakakolwiek znana supernowa i trzy razy jaśniejsza niż najjaśniejsze zdarzenie związane z rozerwaniem pływowym, w którym gwiazda wpada do supermasywnej czarnej dziury.
Eksplozja, znana jako AT2021lwx, trwa już ponad 3 lata, w porównaniu do większości supernowych, które są widoczne tylko przez kilka miesięcy. Zdarzenie miało miejsce prawie 8 miliardów lat świetlnych stąd, kiedy Wszechświat miał około 6 miliardów lat i nadal jest wykrywane przez sieć teleskopów.
Naukowcy uważają, że eksplozja jest wynikiem ogromnego obłoku gazu, prawdopodobnie tysiące razy większego od naszego Słońca, który został gwałtownie rozerwany przez supermasywną czarną dziurę. Fragmenty obłoku zostały pochłonięte, a jego pozostałości wysłały fale uderzeniowe, również do dużego pyłowego torusa otaczającego czarną dziurę. Takie zdarzenia są bardzo rzadkie i nigdy wcześniej nie obserwowano niczego na taką skalę.
W zeszłym roku astronomowie byli świadkami najjaśniejszej eksplozji w historii – rozbłysku promieniowania gamma znanego jako GRB 221009A. Chociaż był on jaśniejszy niż AT2021lwx, trwał tylko przez ułamek czasu, co oznacza, że całkowita energia uwolniona przez eksplozję AT2021lwx jest znacznie większa.
Wyniki badań zostały opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.
Odkrycie
Sygnał AT2021lwx został po raz pierwszy wykryty w 2020 roku przez Zwicky Transient Facility w Kalifornii, a następnie odebrany przez Asteroid Terrestrial-impact Last Alert System (ATLAS) na Hawajach. Instrumenty te badają nocne niebo w celu wykrycia obiektów przejściowych, które gwałtownie zmieniają jasność wskazując na zdarzenia kosmiczne takie jak supernowe, a także odnajdując asteroidy i komety. Do tej pory skala wybuchu nie była znana.
Natknęliśmy się na to przypadkowo, ponieważ zostało oznaczone przez nasz algorytm wyszukiwania, gdy szukaliśmy rodzaju supernowej – powiedział dr Philip Wiseman, pracownik naukowy z University of Southampton, który kierował badaniami. Większość supernowych i rozerwań pływowych trwa tylko kilka miesięcy, zanim znika. Coś, co świeciło jasno przez ponad dwa lata, było od początku czymś niezwykłym.
Pomiar wybuchu
Analizując widmo światła, rozdzielając je na różne długości fali i mierząc różne cechy absorpcji i emisji widma, zespół był w stanie zmierzyć odległość do obiektu.
Kiedy już znasz odległość do obiektu i jego jasność, możesz obliczyć jasność obiektu u jego źródła. Po przeprowadzeniu tych obliczeń zdaliśmy sobie sprawę, że jest to niezwykle jasny obiekt – powiedział prof. Sebastian Hönig z University of Southampton, współautor badań.
Jedyne rzeczy we Wszechświecie, które są tak jasne jak AT2021lwx to kwazary – supermasywne czarne dziury, na które z dużą prędkością spada stały strumień gazu.
Profesor Mark Sullivan, również z University of Southampton i kolejny współautor pracy, wyjaśnia: W przypadku kwazara widzimy, że jego jasność zmienia się w górę i w czasie. Ale patrząc wstecz na ponad dekadę, nie wykryto AT2021lwx, a potem nagle pojawia się z jasnością najjaśniejszych rzeczy we Wszechświecie, co jest bezprecedensowe.
Co spowodowało eksplozję
Istnieją różne teorie na temat tego, co mogło wywołać taką eksplozję, ale zespół uważa, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest niezwykle duży obłok gazu (głównie wodoru) lub pyłu, który zboczył z orbity wokół czarnej dziury i został wysłany do środka.
Zespół zbiera teraz więcej danych na temat eksplozji – mierząc różne długości fal, w tym promieniowanie rentgenowskie, które może ujawnić powierzchnię i temperaturę obiektu, a także jakie procesy leżące u jego podstaw mają miejsce. Przeprowadzą również ulepszone symulacje obliczeniowe, aby sprawdzić, czy pasują one do ich teorii na temat przyczyny eksplozji.
Dr Filip Wiseman dodał: Dzięki nowym instrumentom, takim jak Legacy Survey of Space and Time Obserwatorium Vera Rubin, które zostaną udostępnione online w ciągu najbliższych kilku lat, mamy nadzieję odkryć więcej takich zdarzeń i dowiedzieć się o nich więcej. Może się okazać, że te zdarzenia, choć niezwykle rzadkie, są tak energetyczne, że stanowią kluczowe procesy tego, jak centra galaktyk zmieniają się w czasie.
 
Więcej informacji:
•    Astronomers reveal the largest cosmic explosion ever seen
•    Multiwavelength observations of the extraordinary accretion event AT2021lwx
Źródło: University of Southampton
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Na ilustracji: Wizja artystyczna akrecji czarnej dziury. Źródło: John A. Paice
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-wykrywaja-najwieksza-kosmiczna-eksplozje-jaka-kiedykolwiek-widziano

Astronomowie wykrywają największą kosmiczną eksplozję, jaką kiedykolwiek widziano.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszechświat jest tak wielki, że pozwala zobaczyć przeszłość i przyszłość. Jak to możliwe?
2023-05-15.
Rafał Dadura
AUTOR

Słońce ma około 4,6 miliarda lat i będzie istnieć przez następne siedem lub osiem. Za około 5 miliardów lat nasza gwiazda stanie się tzw. czerwonym gigantem. Jej jądro skurczy się, a zewnętrzne warstwy rozszerzą się być może aż do orbity Marsa, pochłaniając w tym procesie naszą planetę. Jest to ugruntowana wiedza, co do której panuje wśród astronomów konsensus. Zastanawialiście się jednak kiedyś skąd, tak naprawdę wiemy co stanie się za kilka miliardów lat?
Nie jest to owocem żadnego gdybania czy niepotwierdzonych teorii na temat tego co może się stać. To w istocie niepodważalne fakty, które można potwierdzić dowodami. Skąd jednak wiemy z pewnością, co wydarzy się w przyszłości? Jakie jest źródło wspomnianych dowodów i dlaczego są one niepodważalne?
Wszystko, wszędzie, na raz.
Odpowiedzią jest zaskakująco prosta: z obserwacji wszechświata. Teleskop Kosmiczny Hubble’a i inne teleskopy na Ziemi od kilku dekad prowadzą obserwacje kosmosu i zbierają dane. To dzięki nim i ogromowi kosmosu możemy zaobserwować gwiazdy takie jak nasze Słońce w momencie powstawania, życia i ich końca. To samo dotyczy historii i przyszłości Ziemi i jakiegokolwiek innego obiektu. Innymi słowy, nasza przeszłość, jak i przyszłość dzieją się dokładnie teraz, tylko gdzie indziej.
Wszechświat jest tak niewyobrażalnie wielki, że można powiedzieć bez przesady, że dzieje się w nim wszystko. I to w dodatku na raz. Dokładnie teraz, gdzieś w otchłani kosmosu rodzi się nowa gwiazda o bardzo podobnym składzie i masie do naszego Słońca. Gdzieś indziej, w tym samym czasie, inna gwiazda bliźniaczo podobna do naszej, jest otoczona przez dysk pyłu i materii. Możemy dzięki temu zaobserwować jak na skutek grawitacji w tym „kosmicznym gruzie” dochodzi do formowania się planet i ich księżyców.
Jeszcze gdzieś indziej możemy odnaleźć uformowane już planety, z wykształconymi atmosferami, które krążą po ustabilizowanych orbitach w swoich układach planetarnych. Gdy z kolei skierujemy nasze teleskopy w jeszcze inny rejon kosmosu, zobaczymy odległe słońca w końcowej fazie ich życia; to jak w tej chwili rozszerzają się i pochłaniają otaczające je planety.  
Wszechświat jest dla naukowców jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, dosłownie nieskończonym polem do obserwacji i nauki. Istnieje w nim niezliczona ilość obiektów i zjawisk, co w połączeniu z naszą ciekawością i umiejętnościami technologicznymi pozwala nam nie tylko na zadawanie pytań, ale także na znajdowanie odpowiedzi.
Innym kluczowym czynnikiem przy poznawaniu naszej przeszłości i przyszłości jest wynikające z ogromu wszechświata opóźnienie, z jakim dociera do nas światło. Dzięki temu nie tylko możemy obserwować nieograniczony repertuar ciał kosmicznych i wydarzeń z ich udziałem, ale także, zupełnie dosłownie obserwować przeszłość w…czasie rzeczywistym.
Światło porusza się z największą prędkością ze wszystkich rzeczy we wszechświecie. Wynosi ona dokładnie 299 792 458 metrów na sekundę. Pozwoliłaby ona na okrążenie Ziemi wokół równika ponad 7 razy w ciągu sekundy! Jednak nawet światło z jego prędkością wymaga czasu, by przebyć gigantyczne odległości, jakie dzielą Ziemię od innych zakątków wszechświata. By dotrzeć do nas choćby ze Słońca, potrzebuje ono całych ośmiu minut. To oznacza, że widzimy Słońce nie takim, jakim ono jest w danej chwili, ale takim, jakie było 8 minut wcześniej.
Przy okazji, z prędkością światła powiązana jest też miara odległości we wszechświecie, jaką jest właśnie dystans, jaki jest w stanie przebyć światło w ciągu roku, czyli rok świetlny. Jeśli np. jakaś gwiazda jest od nas odległa o sto lat świetlnych, oznacza to, że światło potrzebuje stu (ziemskich) lat by przebyć drogę od niej do nas. Mając w pamięci czas, jakiego potrzebuje światło na dotarcie do nas ze Słońca, można powiedzieć, że nasza gwiazda znajduje się osiem minut świetlnych od Ziemi.
Patrząc w niebo, widzisz przeszłość.
Jeśli spojrzymy na rozgwieżdżone niebo nocą, w związku z tym, tak naprawdę ujrzymy gwiazdy w miejscu i stanie, w jakim istniały miliony, a nawet miliardy lat temu. Innymi słowy, zobaczymy przeszłość. To jak wyglądają one obecnie, będą mogli przekonać się ludzie za kilka milionów lat, kiedy światło, które owe gwiazdy emitują dzisiaj, dotrze do naszej planety.
Poniżej filmik, który doskonale obrazuje to, ile czasu zajmuje światłu podróż pomiędzy różnymi miejscami w kosmosie:
Po nitce do kłębka? Trochę tak to działa.
Można to sobie wyobrazić jako nić łączącą nasze oczy z określoną gwiazdą. Obiekt naszej obserwacji jest kłębkiem, z którego rozwijana jest nić. Nasze oczy można potraktować jako szpulkę, na którą owa nić jest nawijana. Docierające do nas światło jest taką nieustannie „nawijaną” przez nas nicią. To ciągła smuga, generowana przez gwiazdę, i która pokonuje bezkresne przestrzenie kosmosu, by w końcu trafić do naszych źrenic. Fragment nici, który właśnie nawijamy na szpulkę, został rozwinięty z gwiezdnego „kłębka” dawno temu.
Jeśli dana gwiazda skończyła swój cykl życia i dziś w jej miejscu znajduje się na przykład obiekt określany mianem „brązowego karła” - niemal niewidoczna kula materii generująca minimalne ilości światła, my wciąż widzimy ją jeszcze jako normalną, świecącą gwiazdę. O tym, że jej stan się zmienił dowiemy się dopiero wtedy gdy światło wygenerowane przez nią w momencie jej „śmierci” dotrze na Ziemię.
Ten fakt decyduje o tym, że mamy niezwykłą możliwość obserwowania wszechświata z całym jego inwentarzem takim, jakim był nawet miliardy lat temu. Wszystko zależy od odległości, jaka dzieli nas od źródła światła i wynikającego z niej czasu, jakiego potrzebowało ono, by do nas dotrzeć. To stąd wiemy, jak wyglądał kosmos np. 10 miliardów lat temu. Do dziś bowiem dociera do nas światło, które zostało wtedy wygenerowane.
Z jednej więc strony, dzięki rozmiarom kosmosu możemy zobaczyć, jak zachodzą najróżniejsze procesy i zjawiska w jednej chwili - wystarczy skierować teleskop w odpowiednią stronę. Z drugiej natomiast, również dzięki jego skali, możemy zobaczyć kosmos w pełnym przekroju czasowym. Obszary bliżej nas widzimy takimi, jakie były stosunkowo niedawno. Miejsca, od których dzielą nas większe dystanse, obserwujemy z odpowiednim opóźnieniem.
Świadomość ogromu kosmosu i wynikających z niej realiów pozwala na zrozumienie, jak bogaty jest zasób informacji, jaki możemy czerpać z obserwacji wszechświata. Teleskop Kosmiczny Hubble’a czy jego nowszy partner Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba to nie tylko wyrafinowane urządzenia zdolne do obserwacji wszechświata w różnym spektrum światła od podczerwieni przez światło widzialne do ultrafioletu. Razem z innymi obserwatoriami na Ziemi i na orbicie zdolnymi rejestrować rzeczywistość np. przy pomocy promieni gamma stanowią nie tylko autentyczne wehikuły czasu. Są także jednymi z najbardziej niezwykłych narzędzi do poznawania wszechświata w całej jego złożoności i całym niemal, wynoszącym ponad 13 miliardów lat czasie jego istnienia.
Bez względu na to, czy oglądamy wszechświat przy ich pomocy, czy patrzymy na niego własnymi oczami, podziwiając gwiazdy na niebie, obserwujemy niewyobrażalnie zamierzchłą przeszłość. Jednocześnie doświadczamy też ogromu kosmosu, który sprawia, że nawet światło potrzebuje wielu milionów lub miliardów lat, by do nas dotrzeć. Pamiętajcie o tym, gdy następny raz spojrzycie w niebo.
How Fast the Light Speed from Nasa
https://www.youtube.com/watch?v=LvH2MVI8idw

https://spidersweb.pl/2023/05/wszechswiat-rozmiary-kosmosu-slonce-ziemia-astronomia.html

Wszechświat jest tak wielki, że pozwala zobaczyć przeszłość i przyszłość. Jak to możliwe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eksperyment potwierdza, że źródłem życia na Ziemi jest energia słoneczna. Zapomnijcie, co czytaliście w podręcznikach
2023-05-15.
Rafał Dadura
AUTOR

Wyniki nowych badań sugerują, że pierwsze elementy, które mogły być składnikami, z których powstało życie na Ziemi, mogły trafić na naszą planetę za sprawą erupcji słonecznych.
Odkrycia, do których doprowadziła cała seria eksperymentów chemicznych, dają obraz tego, jak cząstki słoneczne wchodzące w interakcję z atmosferą wczesnej Ziemi mogły generować aminokwasy i kwasy karboksylowe. To podstawowe elementy budulcowe białek i życia organicznego ogółem.
Skąd wzięły się na Ziemi aminokwasy?
Doniesienia naukowców rzucają światło na jedną z największych tajemnic, z jaką zmaga się nauka. Chodzi o pochodzenie życia, a zwłaszcza procesy, które doprowadziły do powstania aminokwasów. Już pod koniec XIX wieku upowszechniła się teoria mówiąca, że życie na Ziemi ma swój początek w ciepłych zbiornikach wodnych. Tam, mieszanina związków chemicznych przy udziale energii z wyładowań atmosferycznych stała się zaczynem pierwszych cząsteczek organicznych.

W 1953 roku Stanley Miller, naukowiec z Uniwersytetu w Chicago, uwiarygodnił tę tezę, przeprowadzając eksperyment w swoim laboratorium. Odtworzył warunki panujące na pierwotnej Ziemi, wypełniając komorę metanem, amoniakiem, wodą i cząsteczkowym wodorem. Następnie wprowadził do całego układu iskrę elektryczną, symulującą wyładowanie atmosferyczne. Po tygodniu przeprowadził analizę substancji w komorze i okazało się, że powstało w niej 20 różnych aminokwasów.
Od tego czasu jednak nasze pojęcie o powstawaniu aminokwasów jest dużo większe i wiąże się ze znacznie bardziej skomplikowanym obrazem. Według ostatnich badań metan i amoniak nie były wcale tak obfite w ziemskiej atmosferze przed miliardami lat, jak zakładano. Według naukowców, zamiast nich znacznie większa była natomiast obecność dwutlenku węgla i molekularnego azotu. Co prawda te związki również mogą prowadzić do powstania aminokwasów, jednak wtedy ich ilość jest znacznie mniejsza.

Skoro nie mieszanina odpowiednich pierwiastków zasilana energią z błyskawic, to co, zamiast niej, mogło być źródłem życia na Ziemi? Naukowcy proponowali wiele alternatywnych odpowiedzi. Rozważano np. promieniowanie ultrafioletowe pochodzące ze Słońca albo fale uderzeniowe z uderzeń meteorów.
Czy aminokwasy powstały na Ziemi dzięki Słońcu?
Teraz Vladimir Airapetian, astrofizyk gwiazdowy w Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda w NASA, będący współautorem nowego badania, zaproponował inne wyjaśnienie. Źródłem energii niezbędnej do powstania aminokwasów mogły być energetyczne cząstki pochodzące ze Słońca.

Po pierwsze, Airapetian sugeruje, że wyładowania będące wynikiem chmur burzowych tworzonych przez wznoszące się ciepłe powietrze, byłyby mniej powszechne w warunkach, w których Słońce było aż o 30 proc. ciemniejsze przez pierwszych 100 milionów lat istnienia Ziemi. Hipotezę o słabiej świecącym Słońcu zdają się potwierdzać dane z misji NASA Kepler, która prowadziła obserwacje gwiazd we wszechświecie na różnych etapach ich życia.
Po drugie, cząstki słoneczne są bardziej wydajnym źródłem energii do generowania aminokwasów niż błyskawice. Dodatkowo zdaniem Airapetiana, pomimo dostarczania mniejszej energii, Słońce wysyłało w kosmos ogromne ilości naładowanych cząstek. Takie „superrozbłyski” wyrzucały w przestrzeń kosmiczną strumienie cząstek, które zderzały się z ziemską atmosferą z prędkością bliskiej tej, z jaką podróżuje światło. To prowadziło do wystąpienia reakcji chemicznych.

Sugestie naukowca NASA zwróciły uwagę Takeshiego Kobayashiego, profesora chemii na Narodowym Uniwersytecie w Jokohamie w Japonii, który również analizował, w jaki sposób promienie kosmiczne mogły wpłynąć na wczesną atmosferę Ziemi. Para naukowców postanowiła przeprowadzić swój eksperyment. Badacze odtworzyli wczesną atmosferę Ziemi i wystawili ją na działanie zarówno cząstek słonecznych, czyli protonów, jak i iskier elektrycznych, symulując odpowiednio aktywność słoneczną i wyładowania elektryczne.
Wyniki były fascynujące. Okazało się, że mieszanina gazów, pod wpływem cząstek słonecznych wykazywała obecność aminokwasów, a także kwasów karboksylowych. Działo się tak w sytuacji, gdy stężenie metanu wynosiło w niej jedynie powyżej 0,5%. W przypadku gazów potraktowanych wyładowaniami elektrycznymi aminokwasy zaczynały się pojawiać dopiero wtedy, gdy zawartość metanu wynosi przynajmniej 15%. Jednocześnie tempo powstawania tych związków było aż milion razy wolniejsze.
Dzięki tym eksperymentom wydaje się, że najbardziej prawdopodobnym źródłem energii niezbędnej do powstania materiałów budulcowych życia na Ziemi było Słońce, a nie, jak twierdzono dotychczas wyładowania atmosferyczne.
https://spidersweb.pl/2023/05/zycie-na-ziemi-slonce-aminokwasy.html

Eksperyment potwierdza, że źródłem życia na Ziemi jest energia słoneczna. Zapomnijcie, co czytaliście w podręcznikach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emerytowany teleskop NASA będzie chronił Ziemię przed niebezpiecznymi asteroidami

2023-05-15. Sandra Bielecka
NASA zaproponowała, aby przywrócić do życia emerytowany w 2020 roku Teleskop Kosmiczny Spitzera, który aktualnie krąży bezczynnie wokół Słońca. Miałby zostać wykorzystany jako kosmiczny strażnik chroniący Ziemię przed niebezpiecznymi asteroidami.

Starzejący się bezczynnie teleskop należący do NASA po 16 latach eksploatacji ma szanse przysłużyć się jeszcze światu. Dzięki przeprowadzeniu misji serwisowej można przywrócić Spitzera do życia. Zamiast bezczynnie krążyć wokół Słońca w bezpiecznym trybie emerytalnym, monitorowałby przestrzeń w celu wykrycia potencjalnie zagrażających naszej planecie niebezpieczeństw.  
Misja Kosmicznego Teleskopu Spitzera
Kosmiczny Teleskop Spitzera został wystrzelony w przestrzeń w 2003 roku. Jego przeznaczeniem było monitorowanie kosmosu w zakresie promieniowania podczerwonego. Po 3925 dniach służby został zablokowany w bezpieczny tryb emerytalny i krąży bezczynnie wokół Słońca. Jego pracę przejął Kosmiczny Teleskop Webba.  

Waszyngtońska firma Rhea Space Activity ogłosiła, że została wybrana do misji Spitzer Resurrector. Misja miałaby na celu dotarcie do kosmicznego emeryta, przeprowadzenie na nim prac serwisowych i ponowne oddanie do użytku do 2026 roku. NASA podjęła decyzję o wyłączeniu z użytku Spitzera w związku z planowanym wystrzeleniem nowszego i dużo bardziej zaawansowanego Teleskopu Webba.
Aktualnie Spitzer znajduje się na takiej pozycji między Słońcem a Ziemią, że NASA nie może się z nim bezpośrednio komunikować. W związku z tym konieczne jest wysłanie statku serwisującego.
Misja serwisowa
W ramach planowanej misji zaprojektowany zostałby kosmiczny statek serwisowy podróżujący ponad 186 milionów mil w drodze do emerytowanego teleskopu. Powstałby dzięki współpracy z Smithsonian Astrophysical Observatory, Johns Hopkins University Applied Physics Laboratory, Blue Sun Enterprises i Lockheed Martin Statek serwisujący, działając w przestrzeni kosmicznej, zmieniłby przeznaczenie teleskopu Spitzera. Umożliwiłoby to Kosmicznemu Teleskopowi wykrywanie i charakteryzowanie potencjalnie niebezpiecznych obiektów bliskich Ziemi.  
Konsekwencje wskrzeszenia Spitzera są oszałamiające. Byłaby to najbardziej złożona misja robotyczna, jaką kiedykolwiek wykonała ludzkość.
Powiedział Shawn Usman, dyrektor generalny Rhea, w oświadczeniu firmy

Pierwotnie Kosmiczny Teleskop Spitzer miał pracować jedynie przez 5 lat od 2003 roku. Jednak jego misja znacznie się przedłużyła. W tym czasie obserwował komety, asteroidy, a nawet znalazł wcześniej niezidentyfikowany pierścień wokół Saturna czy wykrył siedem planet wielkości Ziemi w układzie TRAPPIST-1, który nadal pozostaje największą liczbą egzoplanet typu ziemskiego znalezionych na orbicie gwiazdy.  

Kosmiczny Teleskop Spitzera został wystrzelony w przestrzeń w 2003 roku /NASA/JPL-Caltech /NASA

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-emerytowany-teleskop-nasa-bedzie-chronil-ziemie-przed-niebez,nId,6778993

 

Emerytowany teleskop NASA będzie chronił Ziemię przed niebezpiecznymi asteroidami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saturn prawdziwym władcą księżyców. Odkryto dziesiątki nowych obiektów

2023-05-15. Filip Mielczarek
Saturn dotychczas uchodził za władcę pierścieni, a teraz stał się również władcą księżyców. Odebrał on właśnie w tym prym Jowiszowi. Astronomowie odkryli bowiem aż 62 nowe jego księżyce.

Saturn to naprawdę niezwykła planeta w naszym Układzie Słonecznym. Nie tylko ma spektakularne pierścienie, ale również może poszczycić się aż 145 księżycami. Dotychczas znaliśmy 83 jego naturalne satelity, ale teraz doszły do nich kolejne 62.
Najnowsze odkrycia naukowców pod kierownictwem Edwarda Ashtona z Instytutu Astronomii i Astrofizyki Academia Sinica, związane z tym gazowym olbrzymem, mocno zaskakują. Co niezwykłe, najmniejsze księżyce Saturna mają zaledwie 2,5 kilometra średnicy. Astronomowie określają nowe obiekty jako nieregularne księżyce.

Saturn ma teraz 145 księżyców, a Jowisz zaledwie 95
Oznacza to, że krążą wokół Saturna po orbitach odległych, spłaszczonych lub silnie nachylonych względem równika planety. Niektóre potrafią poruszać się w odwrotną stronę do kierunku obrotu planety, co nazywane jest poruszaniem się po orbitach wstecznych.
Nowe odkrycia pokazują, że Saturna ma aż 121 znanych nieregularnych księżyców oraz 24 regularnych, co czyni go planetą, która ma najwięcej krążących wokół niej obiektów. Na razie Jowisz ma mniej odkrytych księżyców, bo jest ich obecnie 95, ale naukowcy zapowiadają, że może się to jeszcze zmienić.
Pierścienie Saturna powstały zaledwie 400 milionów lat temu
Ostatnimi czasy znacznie poszerzyliśmy swoją wiedzę o Saturnie. Jak pisał Wiktor Piech, astronomowie ujawnili, że chociaż Saturn ma ok. 4,6 mld lat, to nie od zawsze miał on swoje pierścienie. Są one wyjątkowo młode i mają "zaledwie" 400 milionów lat.
Pierścienie każdego roku mogą "zbierać", mniej niż jeden gram kosmicznego pyłu na jeden metr kwadratowy. To oznacza, że w ciągu roku ląduje na nich aż 166 miliardów ton pyłu. Saturn posiada siedem pierścieni składających się z ponad 98 procent z czystego lodu.

Saturn prawdziwym władcą księżyców. Odkryto dziesiątki nowych obiektów /123RF/PICSEL

Saturn ma 145 księżyców /123RF/PICSEL

Saturn posiada siedem pierścieni składających się z ponad 98% z czystego lodu /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-saturn-prawdziwym-wladca-ksiezycow-odkryto-dziesiatki-nowych,nId,6779592

Saturn prawdziwym władcą księżyców. Odkryto dziesiątki nowych obiektów.jpg

Saturn prawdziwym władcą księżyców. Odkryto dziesiątki nowych obiektów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chmura pyłu z Sahary dociera do Polski
Autor: admin (2023-05-15)
Polska doświadcza niecodziennego zjawiska atmosferycznego - chmury pyłu znad Sahary, która dotarła do naszego kraju. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) poinformował o tym zjawisku na Twitterze, zauważając, że po deszczu, pył może być widoczny na powierzchniach, takich jak karoserie samochodów.
Zgodnie z raportem IMGW, pył saharyjski dotarł do Polski już w poniedziałek, 15 maja, a we wtorek chmura ta obejmie cały kraj. Zjawisko to może spowodować, że na różnych powierzchniach, w tym na samochodach, pojawi się warstwa pyłowego kurzu. Szczególnie widoczne będzie to we wtorek, 16 maja, kiedy to przewiduje się bardziej słoneczny dzień.
Według trajektorii wstecznych, o godzinie 14:00 w poniedziałek, pył saharyjski dotarł do takich miast jak Rzeszów, Kraków, Katowice. Zjawisko to, choć fascynujące, nie jest bez konsekwencji - pył ten potrzebował około 4 dni, aby dotrzeć do Polski.
Jedną z potencjalnych konsekwencji jest wpływ na produkcję energii słonecznej. Pył saharyjski, osiadając na powierzchni paneli słonecznych, może znacząco zmniejszyć ich wydajność - nawet o 50%. Dlatego właściciele instalacji słonecznych powinni regularnie usuwać osiadły pył, aby utrzymać jak najwyższą wydajność swoich systemów.
Pomimo tych potencjalnych problemów, zjawisko chmur pyłu saharyjskiego jest fascynującym dowodem na to, jak globalne są nasze systemy pogodowe i jak zjawiska atmosferyczne mogą wpływać na nasze życie w nieoczekiwane sposoby, nawet gdy wydają się być oddalone o tysiące kilometrów.

Źródło: twitter.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/chmura-pylu-z-sahary-dociera-do-polski

Chmura pyłu z Sahary dociera do Polski.jpg

Chmura pyłu z Sahary dociera do Polski2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Start europejskiej rakiety Ariane 6 dopiero w przyszłym roku

2023-05-15. Sandra Bielecka
Wszystko wskazuje na to, że na start najnowszej europejskiej rakiety Ariane 6 będziemy musieli jeszcze poczekać. Według informacji ogłoszonych przez kluczowego dostawcę części możemy się spodziewać startu w ciągu roku, jednak nie w 2023.

Jeden z kluczowych dostawców ArianeGroup dla nowej generacji rakiety Ariane 6 zdaje się potwierdzać, że w 2023 roku nie obejrzymy startu rakiety. Prawdopodobnie lot nastąpi w pierwszych miesiącach 2024 roku.
Opóźnienia Ariane 6
Ostatnio dużo się mówiło o Europejskiej Agencji Kosmicznej i jej rakiecie Ariane 5 w związku z niedawnym wystrzeleniem sondy JUICE, która ma prowadzić badania nad księżycami Jowisza. Ariane 6 jest kolejnym krokiem w rozwoju technologii kosmicznej w Europie.  
Początkowo start Ariane 6 zaplanowany był na 2020 rok, jednak w związku z licznymi opóźnieniami data przesunęła się i start miałby odbyć się w czwartym kwartale 2023 roku. Jednak najnowsze aktualizacje wykluczają tę możliwości. Start rakiety prawdopodobnie odbędzie się na początku 2024 roku. Związane jest to z opóźnieniami w dostawie części potrzebnych do zakończenia budowy rakiety.
Za ich dostarczenie odpowiedzialna jest niemiecka firma lotnicza OHB. Dokładniej, produkują oni zbiorniki i konstrukcje dla Ariane 6 za pośrednictwem spółki zależnej o nazwie MT Aerospace.
Ariane 6 jeszcze nie wystartowała, ale mamy nadzieję, że zostanie wystrzelona na początku przyszłego roku. Myślę, że jesteśmy w ciągu roku od pierwszego startu i jest to bardzo ważne z psychologicznego punktu widzenia.
Powiedział Marco Fuchs, dyrektor generalny OHB, podczas prezentacji wyników finansowych firmy za pierwszy kwartał.

Kiedy start rakiety Ariane 6
Mimo zapowiedzi, że lot się odbędzie, dyrektor generalny OHB nie podał żadnej konkretnej daty dotyczącej startu rakiety. Już od jakiegoś czasu, obserwujący wydarzenia spodziewali się przesunięcia daty w związku z przedłużającą się ciszą ze strony ArianeGroup i ESA.  

Jedyną informacją podaną nie tak dawno był komentarz dyrektora generalnego ESA, który odmówił podania daty wystrzelenia Ariane 6, powołując się na test zaplanowany na początek lipca, od którego wiele zależy. Po testach będzie mógł uzyskać dane, na podstawie których określona zostanie data startu.  
Mimo że Europejski przemysł kosmiczny robi co może, aby nadrobić zaległości w stosunku do zachodu, to w dalszym ciągu pozostaje wiele do zrobienia. Ariane 6 została zaprojektowana w celu obniżenia kosztów startu, jednak będzie to rakieta jednorazowa w przeciwieństwie do rakiety Starship firmy Spacer
Europejska Agencja Kosmiczna opublikowała na początku tego roku raport dotyczący zagrożenia rozwoju przemysłu kosmicznego w Europie w związku z pozostawaniem w tyle w porównaniu z amerykańskim przemysłem kosmicznym i ryzykiem przegapienia kolejnego wielkiego boomu technologicznego. Wszystko zależy od tego, czy Europa skupi się na startach i przekaże więcej funduszy na rzecz rozwoju tego obszaru przemysłu.

Prawdopodobnie lot Ariane 6 nastąpi w pierwszych miesiącach 2024 roku / Eric Lalmand / Zuma Press / Forum /Agencja FORUM


INTERIA


https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-start-europejskiej-rakiety-ariane-6-dopiero-w-przyszlym-roku,nId,6778933

 

Start europejskiej rakiety Ariane 6 dopiero w przyszłym roku.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX rozszerza konstelacje Starlink. Udane loty Falcona 9
2023-05-15. Mateusz Mitkow
W ostatnim czasie firma SpaceX wykonała kolejne misje mające na celu rozmieszczenie na orbicie okołoziemskiej nowych jednostek satelitarnych sieci Starlink, która ma zapewnić globalny dostęp do szybkiego Internetu. Tym razem na pokładzie systemu nośnego Falcon 9 znalazło się ich 51 oraz 56 sztuk. Ostatni lot był przy okazji już 32. startem orbitalnym przeprowadzonym przez firmę Elona Muska w obecnym roku kalendarzowym.
Ostatnie dni to kolejne udane loty systemu nośnego Falcon 9, który jest regularnie wykorzystywany do rozwoju sieci Starlink. Tym razem rakieta z powodzeniem zrealizowała misje Starlink Group 2-9 oraz Group 5-9, dzięki czemu firma SpaceX zwiększyła ilość wyniesionych jednostek swojej superkonstelacji do ponad 4400 urządzeń. Pierwsze z wystrzeleń miało miejsce 10 maja br. ze stanowiska SLC-40 bazy Sił Kosmicznych USA (USSF) na przylądku Canaveral. Na pokładzie Falcona 9 znalazło się wtedy 51 nowych satelitów, które z powodzeniem zostały przetransportowane na wysokość między 222-334 km nad powierzchnią Ziemi. Sukces startu został potwierdzony ok. godzinę od momentu startu, a dolny stopień Falcona 9 z powodzeniem powrócił na ląd, lądując na należącej do SpaceX morskiej platformie o nazwie Of Course I Still Love You, znajdującej się na wodach Oceanu Spokojnego.
Misja Starlink Group 2-9 miała na celu rozszerzenie drugiej warstwy konstelacji, która znajduje się na wysokości 570 km nad powierzchnią Ziemi. Obecnie powłoka zawiera ponad 300 jednostek, a dzięki misji pełna konstelacja została rozszerzona do 4,391 urządzeń. Obecnie praktycznie uzupełnione są dwie powłoki (pierwsza i czwarta), więc pod koniec ubiegłego roku rozpoczęło się zapełnianie piątej z nich, która jest przeznaczona także dla Starlinków starszej generacji (Starlink v1.5) i to właśnie jej dotyczył następny start systemu nośnego Falcon 9, który został wykonany w ubiegły weekend, a dokładniej w nocy z 13 na 14 maja czasu polskiego.
W ramach misji Starlink Group 5-9 system nośny Falcon 9 miał za zadanie wyniesienie transzy 56 nowych satelitów Starlink dla piątek warstwy konstelacji. Start został przeprowadzony z kompleksu startowego nr 40. znajdującego się w bazie amerykańskich Sił Kosmicznych (USSF) na Przylądku Canaveral na Florydzie. Rakieta firmy SpaceX ponownie nie zawiodła i z powodzeniem umieściła nowe jednostki na wysokości między 298-340 km nad powierzchnią Ziemi ok. 65 min po starcie. W tym przypadku pierwszy stopień rakiety powrócił na ląd, wykonując przyziemienie platformie morskiej Just Read the Instructions.
Kilkadziesiąt nowych satelitów trafi do piątej powłoki, która znajduje się na wysokości 530 km. Przypomnijmy, że po separacji od rakiety urządzenia osiągną docelową orbitę przy pomocy napędu jonowego. Nowa partia pobiła rekord najcięższego ładunku, jaki kiedykolwiek został wyniesiony przez rakietę SpaceX, gdyż jego całkowita masa wyniosła ponad 17 t. Dzięki misji Starlink Group 5-9 firma Elona Muska może pochwalić się zwiększeniem całkowitej liczby wystrzelonych satelitów Starlink do 4447 sztuk (liczba ta obejmuje prototypy, niedziałające satelity oraz wycofane z eksploatacji urządzenia, które nie należą już do konstelacji), z czego nieco ponad 4 tys jest aktywnych na orbicie.
Superkonstelacja Starlink ma zapewnić globalny dostęp do szybkiego Internetu, zwłaszcza w miejscach, które dotąd były odcięte od dostępu do tradycyjnych połączeń internetowych. SpaceX otrzymało zgodę od Federalnej Komisji Łączności (FCC) na wystrzelenie 12 tys. satelitów konstelacji Starlink oraz wystąpiła do międzynarodowych regulatorów o pozwolenie na wystrzelenie kolejnych 30 tys., które będą urządzeniami nowej generacji. Firma uzyskała także zgodę od Federalnej Komisji Łączności w czerwcu ubiegłego roku, aby rozpocząć oferowanie łączności Starlink dla klientów mobilnych. Dotychczas usługi koncentrowały się na klientach stacjonarnych, takich jak domy czy firmy. Spółka ogłosiła także w lipcu 2022, że będzie oferować swój internet dla klientów morskich oraz dla niektórych linii lotniczych.
Warto zaznaczyć, że dzięki ostatniej misji (Starlink Group 5-9) firma SpaceX zaliczyła już 32. start orbitalny przeprowadzony w obecnym roku kalendarzowym. Był to także 223. lot wykonany przy użyciu systemu nośnego Falcon 9 w dotychczasowej historii jego użytkowania. Najbliższe wydarzenie, w którym ponownie weźmie udział to misja Starlink Group 6-3, zaplanowana obecnie na 19 maja br. Będzie to trzecia misja podczas której na orbitę wyniesione zostaną satelity Starlink drugiej generacji - Starlink V2 Mini, czyli mniejsza wersja satelitów Starlink V2, które będą przeznaczone do wynoszenia na orbitę przez rozwijanego obecnie Starshipa.

Fot. SpaceX via Twitter

Visualisation of the 30 000 planned satellites from the Starlink Generation 2 constellation as of 2022. Different sub-constellations are illustrated with a different colour.
Fot. ESO

SPACE24
https://space24.pl/satelity/komunikacja/spacex-rozszerza-konstelacje-starlink-udane-loty-falcona-9

SpaceX rozszerza konstelacje Starlink. Udane loty Falcona 9.jpg

SpaceX rozszerza konstelacje Starlink. Udane loty Falcona 9.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Azja Południowo-Wschodnia inwestuje w zdolności kosmiczne
2023-05-15. Wojciech Kaczanowski
Rozwój sektora kosmicznego w Azji obserwowany jest w głównej mierze przez pryzmat rynku japońskiego, chińskiego lub indyjskiego, pomijając tym samym potencjał i plany innych państw z tego regionu. W ostatnim czasie media zagraniczne poruszyły temat Azji Południowo-Wschodniej, w tym szczególnie Tajlandii, Wietnamu lub Korei Południowej, które planują rozwinąć swój sektor kosmiczny w zakresie turystyki kosmicznej, budowy nowych satelitów i opracowaniu nowych systemów nośnych.
W momencie, gdy oczy pasjonatów rozwoju nowych technologii i eksploracji przestrzeni kosmicznej skupione są na rywalizacji amerykańsko-chińskiej, w regionie Azji Południo-Wschodniej mniejsze państwa również działają w zakresie rozwoju swoich sektorów kosmicznych. Jak podaje portal Nikkei Asia, szczególnie należy zwrócić uwagę na Tajlandię lub Wietnam, które swój udział w globalnym rynku kosmicznym upatrują przy budowie nowych satelitów lub turystyce kosmicznej. Na łamach naszego portalu natomiast, wielokrotnie informowaliśmy o ambitnych planach Korei Południowej, a także współpracy z kosmicznymi mocarstwami, czego przykładem są Filipiny.
Jeśli chodzi o pierwsze z wymienionych państw, warto zwrócić uwagę, że w tajskiej debacie publicznej już od kilku miesięcy poruszany jest temat narodowego programu kosmicznego na lata 2023-2037, który został ostatecznie przyjęty przez rząd w grudniu ub. r. Sektor kosmiczny w Tajlandii jest nastawiony w dużej mierze na budowę nowych satelitów, które mogłyby zostać użyte zarówno w misjach cywilnych, jak i wojskowych. Jeśli chodzi o przeznaczenie obronne, pierwszą tego typu jednostką był wyniesiony w 2020 r. nanosatelita obserwacyjny Napa-1, lub inaczej RTAF-SAT 1 (Royal Thai Air Force Satellite) należący do Królewskich Tajskich Sił Powietrznych. W lipcu 2021 r. z kolei, Falcon 9 firmy SpaceX wyniósł kolejnego satelitę obserwacyjnego, który jest wykorzystywany do celów wojskowych przez siły powietrzne Tajlandii o nazwie Napa-2.
Jeśli chodzi natomiast o satelity cywilne, warto wymienić wyniesionego w 2008 r. THEOS-1 (THai Earth Observation System), którego zadaniem jest obserwacja Ziemi. Tajlandia planuje również wysłanie kolejnej jednostki tego typu o nazwie THEOS-2 w 2023 r. Zagraniczne media podają również, że w ciągu najbliższych lat, Tajlandia ma zamiar wysłać satelity opracowane i zbudowane przez krajowe podmioty w ramach projektu Thai Space Consortium (TSC). Przykładem jest TSC-Pathfinder, którego zadaniem będzie obserwacja naturalnych zasobów Ziemi.
Oprócz budowy nowych satelitów, państwo to planuje również rozwój infrastruktury na Ziemi, czego przykładem jest rozpoczęcie rozmów na początku lutego br. z Koreańskim Instytutem Badań Kosmicznych na temat budowy stanowiska startowego dla rakiet nośnych. Jak podaje wspomniany już portal Nikkei Asia, powołujący się na słowa dyrektora wykonawczego GISTDA, jeśli spełnione zostaną warunki budżetowe i technologiczne, obiekt mógłby powstać za 7-10 lat. Zgodnie z oczekiwaniami tajskiego rządu, wszelkie działania skierowane na rozwój krajowego sektora kosmicznego powinny skutkować wzrostem wartości do około 8,9 mld USD do 2032 r.
Państwem z ambicjami na własny port kosmiczny jest również Wietnam, gdzie firma ThaiHoldings planuje budowę dużego ośrodka turystycznego, który uwzględniałby również turystykę kosmiczną. Obiekt ma powstać do 2026 r. na wyspie Phu Quoc, a całkowity koszt projektu szacowany jest na około 1,3 mld USD.
Aktywnie działająca pozostaje również Korea Południowa, która w ostatnim czasie przyjęła budżet na 2023 r., który uwzględnia 674 mln USD na działania tj., rozwój krajowego przemysłu kosmicznego, opracowanie rakiety nośnej nowej generacji oraz wzmocnienie bezpieczeństwa państwa przy wykorzystaniu technologii kosmicznych. Tegoroczne wydatki stanowią wzrost 19,5 % w stosunku do roku poprzedniego, kiedy na rozwój koreańskiego rynku kosmicznego skierowano 619 mln USD. Kwota ta była wówczas większa o 19% od tej przyjętej w 2021 r. oraz o 15% większa od tej, którą rząd początkowo planował. Kwota zostanie przeznaczona na szereg innowacyjnych projektów, w tym opracowanie nowego systemu nośnego, który zastąpi obecnie eksploatowaną rakietę KSLV-2, lub inaczej Nuri.
Państwa z Azji Południowo-Wschodniej nie działają jednak w pojedynkę. Na łamach naszego portalu wielokrotnie informowaliśmy o zaangażowaniu cywilnym lub wojskowym Stanów Zjednoczonych, Chin, lub krajów europejskich, czego przykładem jest ostatnie zacieśnienie współpracy na linii Manila-Wszyngton. Korzystanie z know-how zagranicznych partnerów może pomóc w rozwoju lokalnych rynków kosmicznych, które w przyszłości mogą stać się atrakcyjnymi partnerami biznesowymi.

Wizualizacja satelity Astrobus-S, Airbus Defence and Space. Satelita dla THEOS-2 zostanie skonstruowany w oparciu o konstrukcję tego satelity. Ilustracja: Airbus DS.

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/azja-poludniowo-wschodnia-inwestuje-w-zdolnosci-kosmiczne

Azja Południowo-Wschodnia inwestuje w zdolności kosmiczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy studenci mogą wysłać swoje eksperymenty na rakiecie NASA
2023-05-15.
Polscy studenci mają szansę na oblot swoich eksperymentów na rakiecie NASA – trwa nabór do misji rakietowej GHOST. Jest to możliwe dzięki współpracy międzynarodowej prowadzonej przez Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa razem z Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowym Instytutem Badawczym oraz Politechniką Gdańską.
Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa opisuje, że GHOST (Grand cHallenge MesOsphere Student rockeT) jest częścią międzynarodowego przedsięwzięcia Grand Challenge Initiative, którego celem jest badanie atmosfery za pomocą rakiet sondujących. Do udziału w misji zaproszeni są studenci z 9 państw: Norwegii, Szwecji, Niemiec, Francji, Szwajcarii, Polski, Wielkiej Brytanii, Kanady, Japonii oraz USA. Do misji można zgłaszać eksperymenty, które zostaną następnie zintegrowane z rakietą sondującą, wyniesioną na pułap 150-170 km.
W komunikacie czytamy, że w projekt włączone są polskie podmioty: Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowy Instytut Badawczy oraz Politechnika Gdańska. Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa wykorzystuje w projekcie swoje doświadczenie w lotach suborbitalnych oraz międzynarodowym programie badań atmosfery. Warto zaznaczyć, że w Instytucie rozwijany jest program rakiety ILR-33 BURSZTYN, która z powodzeniem przeszła już trzy testy lotne.
Integracja eksperymentów z rakietą będzie mieć miejsce w sierpniu 2024 roku na terenie Wallops Flight Facility (NASA). Start odbędzie się z kosmodromu Andoya Space Centre w Norwegii w listopadzie 2024 roku. Zgłoszenia do misji GHOST trwają do 26 maja 2023 roku. Instytut wraz z partnerami zachęca polskich studentów do udziału w misji GHOST oraz przetestowania swoich pomysłów w środowisku kosmicznym.
Więcej szczegółowych informacji znajduje się na stronach NASA oraz Andoya Space .
Źródło: Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa
Fot. NASA/PCINN

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/polscy-studenci-moga-wyslac-swoje-eksperymenty-na-rakiecie-nasa

 

Polscy studenci mogą wysłać swoje eksperymenty na rakiecie NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa książka ks. prof. Michała Hellera – premiera 17 maja
2023-05-15.
"Teoria Względności Mikołaja Kopernika" to niezwykła książka, która spina dwie ważne Kopernikowskie rocznice. W 1973 roku świat nauki obchodził pięćsetną rocznicę urodzin Mikołaja Kopernika. Jak pisze autor, wydarzenie to skłoniło go wówczas do przyjrzenia się bliżej dziełu słynnego astronoma.
Sam przyznaje, że w tamtym okresie żywo interesował się filozofią nauki. [...] już wtedy zdawałem sobie sprawę z tego, że filozofia nauki uprawiana w oderwaniu od historii nauki jest trochę sztuką dla sztuki. Dziś, po pięćdziesięciu latach, świat znowu obchodzi, tym razem pięćset pięćdziesiątą, rocznicę urodzin Kopernika, trudno byłoby więc nie zajrzeć do moich elaboratów z dawnych lat. Właściwie przez cały okres między tymi rocznicami Kopernik był obecny w moich zainteresowaniach: filozofia nauki, teoria względności i kosmologia relatywistyczna, dzieje idei względności. Od zawsze uważałem, a w miarę upływania czasu coraz bardziej utwierdzałem się w tym przekonaniu, że łączenie nauki i jej historii bardzo wzbogaca obie te dyscypliny. Oczywiście ideą przewodnią, łączącą wszystko w jedną, rozwijającą się w czasie, strukturę, była idea względności. To właśnie tę strukturę nazwałem  „teorią względności Mikołaja Kopernika”. Aby ją opisać, wystarczyło zebrać swoje dawniejsze artykuły, odświeżyć przemyślenia, poprawić błędy i niedociągnięcia oraz dopisać to, czego brakowało, lub co w międzyczasie narosło. – Tak o swojej nowej książce "Teoria względności Mikołaja Kopernika" pisze ks. prof. Michał Heller.
Ks. prof. Michał Heller to wybitny uczony, kosmolog, filozof i teolog, który w matematycznych równaniach teorii naukowych potrafi dostrzec dzieła sztuki, a wielkich fizyków uważa za genialnych artystów, tworzących swe kompozycje z liczb i matematycznych formuł, a nie z kamienia, brązu, słów, barw czy dźwięków. Sam w swoich licznych książkach i artykułach naukowych z powodzeniem odnajduje się w obu rolach: naukowca-artysty i pisarza-uczonego.
Premiera książki już w najbliższą środę, 17 maja 2023 r.

Czytaj więcej:
•    Książka na stronie CC Press
•    Profil FB CC Press
 
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Źródło: Copernicus Center Press
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowa-ksiazka-ks-prof-michala-hellera-premiera-17-maja

Nowa książka ks. prof. Michała Hellera – premiera 17 maja.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)