Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

JWST wykrywa parę wodną, dwutlenek siarki i obłoki piasku w atmosferze pobliskiej egzoplanety
2023-11-19.
Europejscy astronomowie korzystając z JWST odkryli w atmosferze pobliskiej egzoplanety parę wodną, dwutlenek siarki oraz obłoki krzemianowego piasku.
Zespół europejskich astronomów skorzystał z najnowszych obserwacji dokonanych przy użyciu Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST) do analizy atmosfery pobliskiej egzoplanety WASP-107b. Podczas badania gęstej atmosfery tej egzoplanety, astronomowie odkryli parę wodną, dwutlenek siarki oraz obłoki krzemianowego piasku. Te cząsteczki występują w dynamicznej atmosferze, która charakteryzuje się intensywnym ruchem materii. Wyniki tych badań zostały opublikowane w czasopiśmie Nature 15 listopada 2023.
Astronomowie na całym świecie korzystają z zaawansowanego instrumentu średniej podczerwieni MIRI na pokładzie Teleskopu Webba, aby przeprowadzać przełomowe obserwacje egzoplanet – planet krążących wokół gwiazd innych niż nasze Słońce. Jednym z tych fascynujących światów jest WASP-107b, unikalna gazowa egzoplaneta, która orbituje wokół gwiazdy nieco chłodniejszej i mniej masywnej niż nasze Słońce. Jej masa jest podobna do Neptuna, ale jej rozmiary są znacznie większe, niemal zbliżając się do Jowisza. Ta cecha sprawia, że WASP-107b jest raczej „puszysta” w porównaniu do gazowych olbrzymów w naszym Układzie Słonecznym. Ta puszystość umożliwia astronomom zbadanie jej atmosfery prawie 50 razy głębiej niż w przypadku Jowisza, co stanowi niesamowite osiągnięcie.
Zespół europejskich astronomów w pełni wykorzystał wyjątkową puszystość tej egzoplanety, co umożliwiło im zgłębienie jej atmosfery. To otworzyło nowe możliwości dla badania skomplikowanego składu chemicznego jej atmosfery. Sygnały i charakterystyczne cechy widmowe są znacznie bardziej widoczne w mniej gęstych atmosferach w porównaniu do tych bardziej zwartej. Ich najnowsze badania wykazały obecność pary wodnej, dwutlenku siarki (SO2) oraz obłoków krzemianowych, ale nie znaleziono śladu metanu (CH4), który jest gazem cieplarnianym.
Odkrycia te dostarczają kluczowych informacji na temat dynamiki i chemii tej fascynującej egzoplanety. Po pierwsze, brak metanu sugeruje potencjalnie ciepłe wnętrze, co daje ciekawy wgląd w przepływ energii cieplnej w atmosferze planety. Po drugie, odkrycie dwutlenku siarki było dużym zaskoczeniem. Poprzednie modele przewidywały jego brak, ale nowe modele klimatyczne atmosfery WASP-107b pokazują, że puszystość samej egzoplanety umożliwia powstawanie dwutlenku siarki w jej atmosferze. Pomimo że jej macierzysta gwiazda emituje relatywnie małą ilość wysokoenergetycznych fotonów ze względu na swój chłodniejszy charakter, te fotony są w stanie dotrzeć głęboko do atmosfery planety dzięki jej puszystej naturze. To z kolei umożliwia zachodzenie reakcji niezbędnych do produkcji dwutlenku siarki.
Ale to nie wszystko, co zaobserwowano. Zarówno cechy widmowe dwutlenku siarki, jak i pary wodnej są znacznie zmniejszone w porównaniu do scenariusza bez chmur. Obłoki wysoko położone częściowo zakrywają parę wodną i dwutlenek siarki w atmosferze. Chociaż na innych egzoplanetach podejrzewano istnienie obłoków, to w tym przypadku astronomowie po raz pierwszy są w stanie jednoznacznie określić ich skład chemiczny. Obłoki te składają się głównie z małych cząsteczek krzemianów, substancji znanej ludziom jako główny składnik piasku występujący w różnych częściach świata.
W przeciwieństwie do atmosfery ziemskiej, gdzie woda zamarza w niskich temperaturach, na planetach gazowych o temperaturach około 1000 oC, cząsteczki krzemianów mogą zamarzać, tworząc obłoki. Jednak na WASP-107b, gdzie atmosfera ma około 500 oC w zewnętrznych warstwach, tradycyjne modele sugerowały, że te krzemianowe obłoki powinny tworzyć się głębiej w atmosferze, gdzie temperatura jest znacznie wyższa. Co więcej, chmury piasku znajdujące się wysoko w atmosferze powinny opaść. Jak więc możliwe jest, że te obłoki piasku istnieją na dużych wysokościach i nadal się utrzymują?
Ten ciągły cykl sublimacji i kondensacji poprzez transport pionowy jest odpowiedzialny za trwałą obecność piaskowych obłoków w atmosferze WASP-107b.
Te pionierskie badania nie tylko rzucają światło na ten egzotyczny świat WASP-107 b, ale również poszerzają nasze zrozumienie atmosfer egzoplanet. To istotny krok milowy w badaniach egzoplanetarnych, odkrywający złożone interakcje między substancjami chemicznymi a warunkami klimatycznymi na tych odległych światach.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    James Webb Space Telescope detects water vapour, sulfur dioxide and sand clouds in the atmosphere of a nearby exoplanet
•    SO2, silicate clouds, but no CH4 detected in a warm Neptune
Źródło: KU Leuven
Na ilustracji: Wizja artystyczna egzoplanety WASP-107b i jej gwiazdy macierzystej. Źródło: Klaas Verpoest, Johan Van Looveren, Leen Decin
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/jwst-wykrywa-pare-wodna-dwutlenek-siarki-i-obloki-piasku-w-atmosferze-pobliskiej

JWST wykrywa parę wodną, dwutlenek siarki i obłoki piasku w atmosferze pobliskiej egzoplanety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce ukrywa śmiercionośne asteroidy. Tych kolizji nie unikniemy...

2023-11-20. Sandra Bielecka\
Przypadek meteoru czelabińskiego pokazał, że ludzkość nie jest jeszcze w stanie wykrywać wszystkich obiektów potencjalnie zagrażających naszej planecie. Słońce oślepia nas na tysiące obiektów poruszających się po niewidocznych z Ziemi orbitach, które stanowią śmiercionośne zagrożenie.

Blask Słońca skrywa tysiące potencjalnie śmiercionośnych asteroid
Nieznana liczba planetoid ukrywająca się w blasku Słońca porusza się po niewidocznych orbitach blisko Ziemi. Naukowcy na ten moment nie są w stanie oszacować, ile i jakich rozmiarów obiekty ukrywają się przed ludzkim wzrokiem, jednak nowa generacja teleskopów na podczerwień ma rozwiązać ten problem.  
Przypadek, który miał miejsce w Czelabińsku w 2013 roku, jest idealnym przykładem tego, jak łatwo przegapić jest nawet większe obiekty, gdy te skrywane są przez blask słońca. Rankiem 15 lutego 2013 roku mieszkańcy obwodu czelabińskiego byli świadkami, jak superbolid o średnicy około 20 metrów eksplodował, powodując rozległe zniszczenia.  
Na wysokości około 29,7 kilometrów nad Ziemią meteor rozpadł się nad obwodem czelabińskim, a powstała w wyniku przelotu eksplozja wytworzyła silną falę uderzeniową, powodując uszkodzenia mienia i obrażenia u ponad 1500 osób. Na szczęście nie zanotowano w związku z tym wydarzeniem żadnych zgonów. Zgłaszano przypadki oparzeń i ran, a niektórzy z pieszych zostali tymczasowo oślepieni.  

Meteor czelabiński to największy naturalny obiekt kosmiczny, który od ponad 100 lat wszedł w atmosferę ziemską. Pozostawał niezauważony tylko dlatego, że przybył od strony Słońca, ukrywając się w martwym punkcie do czasu, aż było za późno.  
„Zabójcy miast” krążą blisko Ziemi ukryci w blasku Słońca
Takie zdarzenia, jak te, które miało miejsce w Czelabińsku w 2013 roku na szczęście są rzadkością. Według szacunków ESA tak duże skały kosmiczne wchodzą w atmosferę ziemską raz na 50-100 lat. Astronomowie cały czas monitorują obiekty, które zaczynają zbliżać się do Ziemi na niebezpieczne odległości. Na ten moment, żadna znana asteroida nie zagraża naszej planecie przez najbliższe stulecie. Jednak problem stanowią te obiekty, których nie widać.  
Najbardziej problematycznym obiektem jest ten, o którym nie wiesz. Jeśli wiemy, co się tam kryje, możemy znacznie lepiej oszacować prawdziwe ryzyko.
Mówi Amy Mainzer, profesor nauk planetarnych na Uniwersytecie w Arizonie.

 W każdym momencie Słońce zasłania nam niezliczone ilości asteroid. Dotyczy to również znanej astronomom grupy planetoid bliskich Ziemi, tak zwanej Grupy Apolla. Krążą one po orbitach przecinających orbitę Ziemi. Również Grupa Atena krąży niebezpiecznie blisko wokół Słońca, krążąc jednocześnie wewnątrz ziemskiej orbity.  
Większość tych skał jest prawdopodobnie na tyle mała, że nie stanowi większego zagrożenia, jednak istnieje wiele nieodkrytych asteroid o średnicy większej niż 140 metrów. Są one wystarczająco duże, by spowodować katastrofalne w skutkach zniszczenia w przypadku uderzenia. Nazywane są one czasami „zabójcami miast”. „Uważamy, że znaleźliśmy około 40% tych asteroid o promieniu 140 metrów” – powiedziała Mainzer.  
Zabójcy ze Słońca już się przed nami nie ukryją
Naukowcy mają plan, który pozwoli rozwiązać problem niewidocznych planetoid zagrażających naszej planecie. Są to kosmiczne teleskopy używające obrazowania w podczerwieni. Teleskopy naziemne mają ograniczenia spowodowane barierą, jaką tworzy atmosfera ziemska, która powoduje migotanie i rozpraszanie światła odbijanego od odległych obiektów.  
Dlatego wysłanie teleskopów na podczerwień w kosmos to jedyne rozwianie, biorąc pod uwagę dostępną na ten moment technologię, gdzie będą wolne od zniekształcającego wpływu ziemskiej atmosfery.  

Tylko niewielka część powierzchni asteroidy jest oświetlona przez Słońce, nawet w przestrzeni kosmicznej. Więc zamiast patrzeć na światło słoneczne odbite od powierzchni, teleskopy na podczerwień patrzą na emisję cieplną samej asteroidy, dzięki czemu będziemy w stanie ją znaleźć.
Mówi Luca Conversi, kierownik Centrum Koordynacyjnego Obiektów Blisko Ziemi (NEO) w ESA.

Dzięki temu nawet ciemne asteroidy będą dla obiektywu tych teleskopów świeciły jak rozżarzone węgle. Na ten moment ludzkość dysponuje jednym takim teleskopem, który wykorzystuje światło podczerwone do wyszukiwania asteroid bliskich Ziemi, jest to Near-Earth Object Wide-field Infrared Survey Explorer (NEOWISE). Jednak NEOWISE nie jest w stanie spoglądać w stronę Słońca, dlatego potrzebny jest nowy teleskop, o większej wytrzymałości i możliwościach obserwacyjnych. Wystrzelenie pierwszego nowoczesnego teleskopu NASA NEO Surveyor zaplanowana na 2027 rok.  

Moment eksplozji meteoru nad obwodem czelabińskim... /AP/EAST NEWS /East News

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-slonce-ukrywa-smiercionosne-asteroidy-tych-kolizji-nie-unikn,nId,7146146

Słońce ukrywa śmiercionośne asteroidy. Tych kolizji nie unikniemy....jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2014 MU69 Arrokoth to “kosmiczna malina”
2023-11-20. Krzysztof Kanawka
Ciekawe wyniki analiz danych z misji New Horizons.
Jak powstał obiekt Pasa Kuipera – 2014 MU69 Arrokoth? Naukowcy uważają, że ta planetoida jest swoistą “kosmiczną malinką”, złożoną z wielu mniejszych części.
Ku 2014 MU69
W czerwcu 2018 roku rozpoczęła się faza aktywnego zbliżania sondy New Horizons (NH) do planetoidy 2014 MU69 (nieoficjalna nazwa – “Ultima Thule”, a oficjalna – Arrokoth). Jest to kolejny przelot NH, która dotychczas zbliżyła się do planetoidy 132524 APL (czerwiec 2006), do Jowisza (28 lutego 2007) i Plutona (główny cel wyprawy sondy – 14 lipca 2015).
Maksymalne zbliżenie sondy New Horizons (NH) do 2014 MU69 nastąpiło 1 stycznia 2019 około 06:33 CET. Minimalny planowany dystans do tego obiektu wynosił 3500 km. Dla porównania – sonda przeleciała ponad Plutonem w odległości około 12500 km.
2014 MU69 Arrokoth składa się z kopców
Jak powstała planetoida 2014 MU69? Naukowcy są już przekonani, że Arrokoth powstała w wyniku złączenia dwóch mniejszych obiektów. Te obiekty stanowią dziś “północną” i “południową” część planetoidy. Ale czy są jeszcze ślady wcześniejszych procesów tworzących 2014 MU69?
Zespół naukowców z USA uważa, że ta planetoida powstała w wyniku połączenia jeszcze mniejszych obiektów. Na podstawie dostępnych danych powstał wniosek, że Arrokoth jest “kosmiczną maliną”, składającą się z mniejszych obiektów, które nazwano “kopcami”.
Co ciekawe, wiele z tych “kopców” ma około 5 km średnicy. W większej części 2014 MU69 naukowcy doliczyli się około dwunastu takich kopców, zaś w mniejszej części tej planetoidy – trzech. Dodatkowo, jeden taki kopiec mógł być zniszczony w mniejszej części planetoidy podczas formowania 2014 MU69. Jest to ciekawa obserwacja, że kopce mają podobną wielkość, a nie są różnych rozmiarów.
Czy podobne “kopce” o podobnej wielkości zostanie dostrzeżonych u innych planetoid? Naukowcy uważają, że jest to możliwe i czekają na dane z sondy Lucy, która odwiedzi planetoidy trojańskie. Jeśli inne planetoidy mają podobny wygląd i są także “kosmicznymi malinami”, wówczas trzeba będzie zmodyfikować obecnie stosowane modele tworzenia małych obiektów Układu Słonecznego.
(EOS)
Kolorystyka powierzchni 2014 MU69 / Credits – NASA TV

https://kosmonauta.net/2023/11/2014-mu69-arrokoth-to-kosmiczna-malina/

2014 MU69 Arrokoth to kosmiczna malina.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars zniknął z nieba. NASA wstrzymało komunikację ze swoją "marsjańską flotą"
2023-11-20. Autor: jdw//mm Źródło nasa.gov, space.com


: Mars zniknął z nieboskłonu. Za to niezwykłe zjawisko odpowiada jego koniunkcja ze Słońcem, czyli niejako "schowanie" się planety za naszą gwiazdą. Choć zjawisko to następuje cyklicznie, dla NASA oznacza ono pewne komplikacje - konieczne było wstrzymanie komunikacji z urządzeniami działającymi na Czerwonej Planecie.  
W sobotę, 18 listopada, Mars znalazł się w koniunkcji ze Słońcem. Oznacza to, że idealnie w linii pomiędzy nim i Ziemią znalazło się Słońce. Z tego względu jego dostrzeżenie na nieboskłonie przez blisko dwa tygodnie jest niemożliwe, a Czerwoną Planetę ponownie będzie można zobaczyć po 25 listopada. Mars niewidoczny był już także przez około tydzień przed koniunkcją, gdy zaczynał się "chować" za Słońcem.

W trakcie koniunkcji także odległość między Marsem a Ziemią ulega zwiększeniu – ze zwyczajowych 225 milionów kilometrów do około 330 milionów kilometrów. Odległość ta jest więc obecnie ponad dwa razy większa niż średnia odległość między Ziemią a Słońcem.
Mars zniknął z nieba
Jak wskazuje strona internetowa NASA, zjawisko koniunkcji Marsa ze Słońcem występuje średnio co dwa lata. Choć nie jest ono niczym nieprzewidywalnym, dla agencji oznacza niemałe utrudnienia. "Gorący, zjonizowany gaz wyrzucany z korony słonecznej może potencjalnie zakłócić sygnały radiowe wysyłane z Ziemi do należącej do NASA floty marsjańskiej, prowadząc do nieoczekiwanych zachowań" - przekazano w wystosowanym 10 listopada oświadczeniu prasowym agencji.
Jak dodano, z tego względu zdecydowano się na wstrzymanie "przesyłania poleceń" do znajdujących się na powierzchni Marsa urządzeń między 11 a 25 listopada.

Koniunkcja Marsa i Słońca
"Nie oznacza to jednak, że robotyczni odkrywcy będą na wakacjach" - zaznaczyła NASA, wyjaśniając, że łaziki Perseverance i Curiosity będą w tym czasie dalej monitorować zmiany warunków powierzchniowych i pogodowych oraz promieniowania na Czerwonej Planecie. Dron Ingenuity Mars Helicopter będzie badać ruchy piasku na Marsie, a sondy Mars Reconnaissance Orbiter i Odyssey będą kontynuować obrazowanie jego powierzchni. Z kolei sonda MAVEN będzie niezmiennie gromadzić dane na temat interakcji między atmosferą planety a Słońcem.
- Do przerwy w komunikacji zespoły NASA przygotowywały się od miesięcy - wyjaśnia Roy Gladden, kierownik sieci Mars Relay Network w Jet Propulsion Laboratory NASA w południowej Kalifornii. Jak tłumaczy, przygotowania polegały m.in. na sporządzeniu list zadań, jakie zaangażowane w eksplorację Marsa sondy kosmiczne będą miały przeprowadzić. Dodał, że pomimo przerwy w komunikacji ocena ich stanu będzie w dalszym ciągu możliwa. - Po 25 listopada łączność zostanie wznowiona, a wszystkie zgromadzone do tego dnia dane zostaną przesłane - zapowiedział.
Autor:jdw//mm
Źródło: nasa.gov, space.com
Źródło zdjęcia głównego: NASA/JPL-Caltech
Powierzchnia Marsa zarejestrowana przez dron IngenuityNASA/JPL-Caltech

https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/kosmos-marsa-zniknal-z-nieba-czerwona-planeta-niewidoczna-przez-dwa-tygodnie-na-skutek-koniunkcji-ze-sloncem-st7446740

Mars zniknął z nieba. NASA wstrzymało komunikację ze swoją marsjańską flotą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamykają ich na rok w odosobnieniu. Rosja szykuje się do podboju Księżyca

2023-11-20. Karolina Majchrzak
Rosyjscy ochotnicy rozpoczęli całoroczną misję SIRIUS-23, której celem jest zbadanie skutków przedłużającej się izolacji. Wszystko po to, by przygotować się do podboju Srebrnego Globu.

Dali się zamknąć na rok w "klatce"
Sześciu rosyjskich ochotników rozpoczęło całoroczną symulowaną misję kosmiczną w ramach projektu SIRIUS, która zajmie się badaniem wpływu przedłużającej się izolacji na zdrowie i wydajność człowieka.
Załoga SIRIUS-23 weszła na symulowany statek kosmiczny w Moskiewskim Instytucie Problemów Biomedycznych (IBMP), gdzie spędzi 360 dni w zamkniętym środowisku. IBMP to instytut badawczy specjalizujący się w eksperymentach związanych z eksploracją kosmosu z 60-letnią tradycją.
Co ciekawe, Projekt SIRIUS, jest wspólnym przedsięwzięciem IBMP i programu badawczego NASA, ale chociaż amerykańska agencja stanowi integralną część inicjatyw badawczych w zakresie izolacji, nie uczestniczy aktywnie w misji SIRIUS-23.
Decyzja ta wynikać ma z ograniczeń budżetowych i konkurencyjnych priorytetów w NASA, choć śmiało można zakładać, że chodzi głównie o inwazję Rosji na Ukrainę. Szczególnie że agencja pozostaje zaangażowana w inne ziemskie symulatory, jak CHAPEA i HERA oraz w dalszym ciągu bada możliwości, zarówno krajowe, jak i międzynarodowe, zgodne z celami badawczymi przyszłych misji załogowych lotów kosmicznych.

 Psycholog, astronauta i dziennikarz. Co z tego wyniknie?
Misja SIRIUS-23 została zaprojektowana tak, aby odtworzyć warunki podróży w głęboki kosmos i obejmie przelot w pobliżu Księżyca, wielokrotne lądowania na Księżycu, manewry orbitalne i operacje łazikiem na powierzchni Księżyca.  
W trakcie symulacji uczestnicy napotkać mają wyzwania techniczne i psychologiczne, w tym awarie sprzętu, opóźnienia w komunikacji i konflikty międzyludzkie. Eksperci przekonują jednak, że załoga - składająca się z czterech kobiet i dwóch mężczyzn - powinna poradzić sobie z nimi bez najmniejszych problemów, bo mowa o zespole składającym się lekarza, astronauty, psychologa, dziennikarza, inżyniera i chirurga.

Dzięki tak różnorodnej wiedzy specjalistycznej, załoga SIRIUS-23 jest dobrze przygotowana, aby stawić czoła wszelkim wyzwaniom, które mogą pojawić się w trakcie ich misji
czytamy w komunikacie prasowym.

Warto tu przypomnieć, że Projekt SIRIUS wystartował w 2017 roku i składa się z czterech kolejnych etapów, z których każdy charakteryzuje się wzrostem czasu trwania i złożonością. Począwszy od 17-dniowego SIRIUS-17 w 2017 r., 120-dniowego SIRIUS-19 w 2019 r. i 240-dniowego SIRIUS-21 w 2021 r., a kulminacją projektu jest czwarty i ostatni etap, właśnie SIRIUS-23.
To etap najdłuższy i najbardziej wymagający, bo obejmuje cały rok w kosmosie. Zdaniem ekspertów stanowi jednak niezrównaną szansę na przygotowanie się do eksploracji kosmosu, oferując platformę do gromadzenia kluczowych informacji na potrzeby nadchodzących misji.
Dali się zamknąć na rok. Przygotowują się do misji kosmicznych /123RF/PICSEL

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zamykaja-ich-na-rok-w-odosobnieniu-rosja-szykuje-sie-do-podb,nId,7160648

Zamykają ich na rok w odosobnieniu. Rosja szykuje się do podboju Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starship - rakietowy kolos Elona Muska [WIDEO]
2023-11-20.
Czym dokładnie jest Starship? Jak powstawała największa w historii rakieta, zbudowana przez człowieka? Do czego będzie wykorzystywany system nośny SpaceX? O tym wszystkim w nowym odcinku redakcji Space24.pl
Starship to największy system nośny, jaki został kiedykolwiek stworzony przez człowieka. Popularność Starshipa wynika z kilku względów. Po pierwsze podziw pasjonatów przestrzeni kosmicznej budzą jego rozmiary, możliwości oraz plany wykorzystania w przyszłości. Z drugiej strony swoją cegiełkę dokłada producent i operator systemu nośnego, czyli amerykańska firma SpaceX należąca do Elona Muska.
Prace rozwojowe nad Starshipem trwają już od dłuższego czasu, a pierwszy lot testowy miał miejsce w kwietniu 2023 r. i zakończył się nie do końca tak, jak zakładano. Po dokonaniu rewizji, a następnie wprowadzeniu poprawek i zmian do Starshipa oraz platformy startowej, SpaceX przeprowadził drugi testowy lot tego kolosa, który okazał się dużo lepszą próbą. Czym dokładnie jest Starship, jak powstawał i do czego będzie wykorzystany? O tym wszystkim w nowym odcinku redakcji Space24.pl
Opracowanie: Mateusz Mitkow / Wojciech Kaczanowski
Fot. Defence24.pl
https://www.youtube.com/watch?v=WCIwUSirdIs&t=1s

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/starship-rakietowy-kolos-elona-muska-wideo

Starship - rakietowy kolos Elona Muska [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starship niezbędny do powrotu człowieka na Księżyc
2023-11-20.
Za nami drugi lot testowy Starshipa. Tym razem próba przeszła wcześniejsze oczekiwania mimo, że oba segmenty systemu zostały zdetonowane. Lot przyniósł bardzo dużą ilość informacji, które przyczynią się stworzenia niezawodnej rakiety, która ma niedługo zabrać pierwszych astronautów od kilkudziesięciu lat na powierzchnię Srebrnego lotu. Z ostatnich informacji, przekazanych przez urzędników NASA, system ma zostać wykorzystany nawet do kilkunastu księżycowy misji w ramach programu Artemis.
18 listopada br. po raz drugi w historii, najpotężniejsza rakieta, którą kiedykolwiek stworzył człowiek odbyła swój lot testowy. Tym razem przebiegł on zdecydowanie lepiej, niż kwietniowa próba, przede wszystkim dlatego, że platforma startowa przetrwała odpalenie 33 silników Raptor, znajdujących się w dolnym segmencie (Super Heavy), same silniki działały nieprzerwanie do momentu separacji stopni (na wysokości około 75 km).
W tym momencie niestety zaczęły się problemy, gdyż booster zaczął tracić kontrolę, co skutkowało uruchomieniem systemu FTS i tym samym detonacją. Drugi stopień kontynuował swój lot i przekroczył linię Karmana, czyli wysokość powszechnie uznawana za umowną granicę z kosmosem. Na wysokości 148 km nad powierzchnią Ziemi silniki Raptor zasilające statek wyłączyły się i utracono połączenie z pojazdem. Mimo utraty całości systemu należy przyznać, że dla SpaceX próba była sukcesem. Teraz musimy poczekać na czekać na dokładne analizy po starcie i informacje odnośnie przewidywanych terminów kolejnych prób.
Próbie po raz kolejny bacznie przyglądała się amerykańska agencja kosmiczna NASA, która potrzebuje opisywanej rakiety do programu Artemis, czyli programu zakładającego długotrwały powrót człowieka na powierzchnię Srebrnego Globu i wybudowanie tam placówki badawczej. Pierwsza z misji (Artemis III) powinna zostać wykonana w okolicach 2026 r., a kilka dni przed drugą próbą jeden z urzędników NASA zapowiedział, że Starship będzie potrzebny do prawie 20 lotów w ramach programu Artemis. Jest to znacznie większa ilość lotów niż zakładały wcześniejsze zapowiedzi, co pokazuje jak bardzo niezbędny jest to rakieta nie tylko dla SpaceX, ale także dla agencji. Start będą wykonywane z bazy w Boca Chica w Teksasie, a także z budowanej platformy w Kennedy Space Center.
Jedna z misji dotyczyć będzie wyniesienia na orbitę Starshipa w formie „orbitalnej cysterny”, która będzie umożliwiać w kolejnych lotach tankowanie na orbicie, które jest potrzebne w dotarciu do Księżyca, Marsa i dalej. Starship w wariancie księżycowego lądownika (HLS - Human Landing System) będzie dokować do takiego statku na orbicie i napełniać swoje zbiorniki przed udaniem się na Srebrny Glob. Dokładna liczba jego lotów nie została sprecyzowana i od kilku lat jest to przedmiotem dyskusji. Na ostatnim Międzynarodowym Kongresie Astronautycznym w Baku, wspomniano jedynie o „serii wariantów tankowców Starship wielokrotnego użytku”, które zostałyby wystrzelone.
Lakiesha Hawkins, asystentka zastępcy administratora w Biurze Programu NASA Moon to Mars, powiedziała, że na ten moment planuje się przeprowadzenie kilkunastu wystrzeleń systemu nośnego Starship/Super Heavy. Wielu krytyków wyboru Starshipa jako lądownika księżycowego zwracało uwagę, że liczba potrzebnych startów to największa słabość. W 2021 r. Government Accountability Office przyznał, że SpaceX będzie potrzebne ok. 16 startów do księżycowych misji. Elon Musk nie zgodził się i oznajmił, że taka liczba jest mało prawdopodobna. Dodał, że jego zdaniem będzie to liczba ok. 8 wyniesień.
Rozwój lądownika Starship jest często postrzegany jako krytyczny element dla misji Artemis III. Wielu ekspertów zwraca uwagę na to, że rakieta Space Launch System (SLS) oraz kapsuła Orion odbyły swoją pierwszą oficjalną misję, a już w przyszłym roku zostaną wykorzystane do misji załogowej. Niedawno pojawiły się także zapowiedzi urzędników NASA, że rozwój księżycowego wariantu Starshipa może opóźnić się o kilka lat, więc misja trzecia z misji programu Artemis może nie udać się w 2026 r. We wrześniu br. SpaceX poinformowała o teście silnika Raptor, który ma zostać użyty w lunarnym wariancie statku i ogłosiła go sukcesem, lecz przed załogową misją trzeba przeprowadzić kilka lotów testowych, w tym polegające na bezzałogowym lądowaniu statku na Księżycu, a także demonstracji tankowania na orbicie okołoziemskiej.
Jak podał portal Space.com , w sierpniu br. Jim Free stwierdził, że agencja jest gotowa rozpocząć Artemis III, nawet jeśli Starship HLS nie będzie gotowy na lądowanie na Księżycu w 2025 lub 2026 r. Wówczas NASA mogłaby wykonać alternatywną misję załogową, a wykorzystanie technologii od SpaceX zostałoby przeniesione do kolejnych lotów, np. w ramach Artemis IV.
Źródło: Space News/Space24.pl
Fot. SpaceX

Fot. SpaceX/Twitter

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/starship-niezbedny-do-powrotu-czlowieka-na-ksiezyc

Starship niezbędny do powrotu człowieka na Księżyc.jpg

Starship niezbędny do powrotu człowieka na Księżyc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smok-Kopernik pojawi się w Krakowie
2023-11-20.
W ramach realizacji projektu budżetu obywatelskiego na krakowskich ulicach pojawią się figurki smoków z kodem QR, które pozwolą zapoznać się z kryjącą się za danym smokiem ciekawostką. Wśród stada smoków ciekawie zapowiadają się Smok-Kopernik, Smok-Metrolog czy Smok-Geodeta.
Już za kilka dni w Krakowie pojawią się na ulicach miasta pierwsze smoki odlane z brązu w ramach realizacji projektu budżetu obywatelskiego pt. Smok co krok, czyli smoczy szlak na wzór wrocławskich krasnali.
Projekt powstał dzięki współpracy Mariusza Meusa – znanego wszystkim jako #PanPołudnik – i Anny Jakubiak – pomysłodawczyni projektu obywatelskiego. Krakowianie przegłosowali realizację tego projektu, i dzięki temu w kilku dzielnicach miasta Krakowa pojawią się nowe atrakcje turystyczne – figurki smoków odlane z brązu.  
Smoki przybywają do Krakowa, by wraz z swoim sławnym przodkiem – Smokiem Wawelskim – zadbać o promocję nieoczywistych atrakcji swojego miasta! A #PanPołudnik szczególnie cieszy się z obecności smoków związanych z astronomią i geodezją krakowską.
Jeszcze w listopadzie 2023 r. pojawi się Smok-Geodeta przy Szkole Podstawowej nr 29 na ul. Dembowskiego na Krzemionkach Podgórskich. Dawniej w tym miejscu stała mira południka krakowskiego – który zostanie oznaczony nieopodal, na chodniku – a smok ustawiony przed wejściem do szkoły, będzie przypominał o historii "polskiego Greenwich".
Już w przyszłym roku do grona smoków dołączą kolejne, w tym Smok-Metrolog oraz Smok-Kopernik.
Smok-Kopernik stanie na wprost obserwatorium astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, Collegium Śniadeckiego, na ulicy Kopernika. Jego zadaniem będzie przybliżenie historii astronomii krakowskiej, m.in. osoby Mikołaja Kopernika oraz południka krakowskiego.
Natomiast smok z linijką stanie przy kościele Św. Mikołaja na ul. Kopernika, aby uczcić Stanisława Pudłowskiego, który w budynkach probostwa urządził pracownię fizyczną, w której to w 1640 narodził się pierwowzór metra – naturalnie definiowanej jednostki długości.
Projekt „Smok co krok…” jest przedsięwzięciem artystycznym i promocyjnym skierowanym zarówno do mieszkańców miasta Krakowa, jak i turystów. Smoczy szlak spacerowy ma promować turystykę familijną. Zwiedzanie Krakowa ma stać się magiczną przygodą integrującą rodziny i budującą emocjonalny związek wśród najmłodszych mieszkańców z miastem. Poszukiwanie smoków to świetna sprawa. To prawie jak szukanie skarbów czy zabawa w chowanego. Wspomnienia na długi czas gwarantowane.
Na początek przewiduje się stworzenie 30 sztuk rzeźb smoków odlanych z brązu, które będą ukryte w ciekawych i często odwiedzanych miejscach. Głownie będą znajdować się na terenach zielonych tj: Planty, Bulwary Wiślane, Błonia, Park Krakowski, Park Jordana czy Park Bednarskiego. Proponuję utworzenie kilku tras spacerowych tj. Stare Miasto-Kazimierz, Stare Miasto-Podgórze; Stare Miasto – Nowa Huta; Stare Miasto-Krowodrza, które zostaną oznaczone na specjalnych smokowych mapach.
Rzeźba smoka ma mieć wesołą osobowość i nawiązywać wyglądem do charakteru miejsca i tak na przykład w przeróżnych zakamarkach moglibyśmy znaleźć: Smoka rolkarza przy Błoniach; Smoka Krakowiaka w czapce Krakowiaka przy Muzeum Narodowym, Smok z owieczką; Smoka w przebraniu króla przy Bulwarach Wiślanych, Smoka z obwarzankiem przy Sukiennicach, Smoka Hejnalistę; Smoka malarza w parku Wyspiańskiego, Smoka Lajkonika itp.
Kraków zyska wyjątkową atrakcję, gdyż oprócz sympatycznych i oryginalnych figurek smoków, dzięki umieszczonym na nich kodom QR, mieszkańcy miasta oraz turyści zapoznają  się z kryjąca się za danym smokiem ciekawostką. Dodatkowo powstaną szlaki edukacyjne, prowadzące tropem nieoczywistych historii krakowskich, których ambasadorami staną się figurki smoków.
Uzupełnieniem projektu ma być stworzenie smokom strony internetowej, która zawierałaby mapę poszukiwaczy smoków, informację o rzeźbach, smokowe wieści, gry i zabawy, a także bajki związane z tą tematyką.
Źródło: Mariusz Meus / Honorowy Południk Krakowski, Budżet Obywatelski Miasta Krakowa
Opracował: Paweł Z. Grochowalski
Smok Metrolog
Smok Lajkonik
Smok z Literą K
Krakowskie smoki

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/smok-kopernik-pojawi-sie-w-krakowie

Smok-Kopernik pojawi się w Krakowie.jpg

Smok-Kopernik pojawi się w Krakowie2.jpg

Smok-Kopernik pojawi się w Krakowie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe odkrycie Teleskopu Webba. Zbadał pobliską egzoplanetę
2023-11-20. Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba zdołał wykryć parę wodną, dwutlenek siarki i piaskowe chmury w atmosferze pobliskiej, pozasłonecznej planety WASP-107b. To milowy krok w badaniach planet, w tym związków między ich składem chemicznym i klimatem.
Naukowcy z Katolickiego Uniwersytetu w Lowanium (KU Leuven) i innych europejskich ośrodków, na łamach magazynu „Nature” donoszą o przełomowym dokonaniu w obserwacjach egzoplanet. Z pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Weba zbadali atmosferę planety WASP-107b – oddalonego ponad 200 lat świetlnych od ziemi, krążącego wokół gwiazdy nieco chłodniejszej i mniej masywnej niż Słońce.
Planeta ma mniej więcej masę Neptuna, ale jest od niego znacznie większa, osiągając niemal rozmiary Jowisza. Badacze podkreślają, że ta „puszystość” planety pozwoliła im zajrzeć 50 razy głębiej w jej atmosferę, niż udawało się to w czasie badań gazowych olbrzymów z naszego Systemu, np. Jowisza. Co ważne, nie znaleziono metanu. Sugeruje to ciepłe wnętrze planety. Obecność dwutlenku siarki (większość ludzi zna jego zapach z zapalanych zapałek) to natomiast spora niespodzianka.
Wcześniejsze modele przewidywały bowiem brak tej substancji, ale nowe symulacje klimatu WASP-107b sugerują, że wspomniana „puszystość” planety tworzy środowisko dla powstawania tego związku. To dlatego, że rzadka atmosfera głębiej wpuszcza promieniowanie macierzystej gwiazdy, które wyzwala odpowiednie reakcje chemiczne. Co więcej, promieniowanie emitowane przez dwutlenek siarki i parę wodną jest znacząco słabsze, niż byłoby pod nieobecność chmur.
Analiza wskazała, że w atmosferze WASP-107b można znaleźć chmury składające się z krzemionki, czyli głównego składnika zwykłego piasku. „JWST rewolucjonizuje badania egzoplanet, dostarczając bezprecedensowego wglądu z niezwykłą szybkością” – mówi kierująca pracami Leen Decin „Dokonane przez działający na JWST instrument MIRI odkrycie chmur z piasku, wody i dwutlenku siarki na tej puszystej egzoplanecie to milowy krok. Odmienia on rozumienie formowania się planet i ich ewolucji, rzucając też nowe światło na nasz Układ Słoneczny” – dodaje.

Wspomniane chmury tworzą się w ten sposób, że podobnie jak na Ziemi woda, tak w panującej na miejscu wysokiej temperaturze, paruje i skrapla się krzemionka. W badanych warstwach atmosfery WASP-107b temperatura wynosząca 500 st. C. jest jednak zbyt niska, aby takie chmury mogły powstać. „To, że wysoko w atmosferze widzimy te chmury z piasku, musi oznaczać, że krople piaskowego deszczu parują w głębszych, bardzo gorących warstwach, a powstałe opary krzemionki są skutecznie transportowane do góry, gdzie ponownie kondensują, tworząc chmury. To bardzo podobne do obiegu pary wodnej i chmur na Ziemi, tylko, że krople składają się są z piasku” – wyjaśnia współautor odkrycia dr Michiel Min.
Ten ciągły cykl sublimacji i kondensacji odpowiada za trwałą obecność piaskowych chmur – tłumaczą naukowcy.
Źródło:PAP
Ilustracja: NASA / jwst.nasa.gov

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/nowe-odkrycie-teleskopu-webba-zbadal-pobliska-egzoplanete

 

Nowe odkrycie Teleskopu Webba. Zbadał pobliską egzoplanetę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radioteleskop ALMA przechwycił obraz gwiazdy w największej rozdzielczości

2023-11-20. Dawid Długosz
ALMA to wielki radioteleskop, który znajduje się na pustyni Atakama w północnym Chile. Obserwatorium wykorzystano do granic możliwości i przechwycono nim obraz gwiazdy w niespotykanej dotąd rozdzielczości. Naukowcy okrzyknęli to wielkim osiągnięciem, które otwiera nowe możliwości dla astrofizyki.

Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) to znane obserwatorium, które jest zlokalizowane na płaskowyżu Chajnantor na pustyni Atakama w północnym Chile. To największy na świecie teleskop wykorzystujący fale milimetrowe składający się z 66 odbiorników, który w przeszłości wykorzystywano m.in. do obserwacji Słońca. Radioteleskop został użyty do przechwycenia bardzo dokładnego obrazu gwiazdy.
Gwiazda R Leporis na najlepszym obrazie z radioteleskopu ALMA
Naukowcy zmusili radioteleskop ALMA do granic możliwości i dzięki temu udało się z wykorzystaniem tego obserwatorium przechwycić obraz w największej rozdzielczości w całej historii placówki badawczej. Na zdjęciu uchwycono gwiazdę R Leporis, która znajduje się w Drodze Mlecznej.
Gwiazda R Leporis znajduje się w naszej galaktyce i jest od nas oddalona o około 1350 lat świetlnych. Radioteleskop ALMA do przechwycenia tego obrazu został specjalnie przygotowany. Wykorzystano tu odbiornik w paśmie 10 o najwyższej częstotliwości i konfiguracji obejmującej obszar 10 mil (ok. 16 km). W konsekwencji udało się uzyskać powyższy obraz gwiazdy, która znajduje się w finalnej fazie ewolucji. Na pomarańczowo widać emisję z powierzchni gwiazdy. Natomiast na niebiesko otaczającą ją strukturę gazową.

Naukowcy uważają, że jest to przełomowe osiągnięcie, które otwiera nowe możliwości dla astrofizyki. Stało się to możliwe poprzez wykorzystanie nowej techniki kalibracji. Pozwoliło to uzyskać obraz w rozdzielczości, którą porównano do możliwości zobaczenia z Ziemi autobusu na powierzchni Księżyca.

Nowy obraz otwiera kolejne możliwości dla przyszłych obserwacji. Naukowcy już teraz są podekscytowani i twierdzą, że nowa technika umożliwi szersze wykorzystanie radioteleskopu ALMA. "Sukces obserwacji w wysokiej rozdzielczości w paśmie 10 pokazuje nasze zaangażowanie w innowacje i wzmacnia pozycję ALMA jako lidera odkryć astronomicznych. Jesteśmy podekscytowani nowymi możliwościami dla społeczności naukowej." - podsumowuje Asaki w oświadczeniu.

To przełom w astrofizyce
To niezwykłe osiągnięcie w obrazowaniu w wysokiej rozdzielczości dzięki zaawansowanym możliwościom ALMA stanowi znaczący kamień milowy w naszym dążeniu do zrozumienia wszechświata.
Yoshiharu Asaki, główny autor badania.

Anteny Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) na płaskowyżu Chajnantor w chilijskich Andach /ESO/C. Malin /domena publiczna

Gwiazda R Leporis na obrazie z radioteleskopu ALMA w rekordowej rozdzielczości /Y. Asaki - ALMA (ESO/NAOJ/NRAO) /materiał zewnętrzny

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-radioteleskop-alma-przechwycil-obraz-gwiazdy-w-najwiekszej-r,nId,7160429

Radioteleskop ALMA przechwycił obraz gwiazdy w największej rozdzielczości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki niespotykanym rozbłyskom, martwe gwiazdy wykazują oznaki życia
2023-11-20.
Po wybuchowej śmierci odległej gwiazdy, astronomowie zaobserwowali powtarzające się energetyczne rozbłyski, które trwały przez kilka miesięcy. To zjawisko nigdy wcześniej nie było obserwowane.
Jasne, krótkotrwałe błyski, trwające zaledwie kilka minut, pojawiły się w wyniku rzadkiego rodzaju gwiezdnego kataklizmu, który naukowcy postanowili zbadać. Ten rodzaj zjawiska jest znany jako świecący szybko niebieski optyczny obiekt przejściowy (ang. luminous fast blue optical transients – LFBOT). Te błyski były tak potężne jak pierwotna eksplozja, która nastąpiła 100 dni wcześniej.
Od momentu ich odkrycia w 2018 roku, astronomowie spekulowali na temat źródła napędu dla tych niezwykle ekstremalnych eksplozji, które są znacznie jaśniejsze niż zwykłe gwałtowne końce, jakich doświadczają masywne gwiazdy, które jednocześnie słabną w ciągu dni, a nie tygodni. Badacze zespołu są przekonani, że nieznana wcześniej jasność tych rozbłysków, badana przy użyciu 15 teleskopów na całym świecie, potwierdza, że źródłem muszą być gwiezdne zwłoki: czarna dziura lub gwiazda neutronowa.
Nie widzimy żadnych innych możliwości, które mogłyby wywoływać tego rodzaju rozbłyski – powiedziała Anna Y.Q. Ho z College of Arts and Science. To rozstrzyga wieloletnią debatę na temat źródła napędu dla tego typu eksplozji i ujawnia niezwykle bezpośrednią metodę badania aktywności martwych gwiazd.
Ho jest pierwszą autorką artykułu, który został opublikowany we współpracy z ponad 70 innymi autorami. W artykule scharakteryzowano LFBOT, który został oficjalnie oznaczony jako AT2022tsd i nazwany „Diabłem tasmańskim”. Dodatkowo, artykuł opisuje wynikające ze zdarzenia impulsy światła widoczne około miliarda lat świetlnych od Ziemi.
Ho napisała oprogramowanie, które oznaczyło to zdarzenie we wrześniu 2022 roku, podczas przeglądania pół miliona zjawisk przejściowych, wykrywanych codziennie w przeglądzie całego nieba przeprowadzanym przez kalifornijski Zwicky Transient Facility.
Następnie, w grudniu 2022 roku, podczas rutynowego monitorowania słabnącej eksplozji, Ho oraz jej współpracownicy Daniel Perley z Uniwersytetu Liverpool John Moores w Anglii oraz Ping Chen z Instytutu Naukowego Weizmanna w Izraelu, spotkali się, aby przejrzeć nowe obserwacje przeprowadzone i przeanalizowane przez Ping. Był to zestaw pięciu obrazów, każdy obejmujący kilka minut. Pierwszy obraz, zgodnie z oczekiwaniami, nie pokazał niczego niezwykłego, ale na drugim pojawiło się światło, a następnie pojawił się intensywnie jasny skok w środkowej klatce, który szybko zniknął.
Nikt w rzeczywistości nie miał pojęcia, co powiedzieć – wspomina Ho. Nigdy wcześniej nie spotkaliśmy się z czymś takim – czymś tak szybkim i o takiej intensywności jak pierwotna eksplozja, która nastąpiła kilka miesięcy później – ani w przypadku żadnej supernowej, ani w przypadku FBOT. W astronomii nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z czymś takim.
Aby dokładniej zbadać nagłe ponowne pojaśnienie, badacze zaangażowali partnerów, którzy dostarczyli obserwacje z kilkunastu innych teleskopów, w tym jednego wyposażonego w szybką kamerę. Zespół przeanalizował wcześniejsze dane i pracował nad wyeliminowaniem innych możliwych źródeł światła. Ich analiza ostatecznie potwierdziła wystąpienie co najmniej 14 nieregularnych impulsów świetlnych w ciągu 120 dni, co prawdopodobnie stanowi jedynie ułamek całkowitej liczby – taką informację przekazała Ho.
Niesamowite jest to, że zamiast znikać, jak można by się spodziewać, źródło rozjaśniło się ponownie – i znowu, i znowu – powiedziała. LFBOTy już są rodzajem dziwnego, egzotycznego zdarzenia, a to było jeszcze dziwniejsze.
Dokładne procesy zachodzące w tej gwieździe – możliwe, że związane z czarną dziurą wyrzucającą strumienie materii gwiazdowej na zewnątrz z prędkością zbliżoną do prędkości światła – nadal są badane. Ho jest pełna nadziei, że te badania przyczynią się do osiągnięcia długoterminowych celów związanych z ustaleniem, w jaki sposób właściwości gwiazd w trakcie swojego życia mogą przewidywać sposób ich śmierci oraz rodzaj pozostałości, które wytwarzają.
Ho zauważyła, że w przypadku LFBOT szybka rotacja lub silne pole magnetyczne prawdopodobnie odgrywają kluczową rolę w ich mechanizmach startowych. Istnieje również możliwość, że nie są to typowe supernowe, lecz raczej wynik połączenia gwiazdy z czarną dziurą.
Być może jesteśmy świadkami zupełnie innego kanału dla kosmicznych kataklizmów – powiedziała.
Ho powiedziała, że niezwykłe eksplozje dają nam nową perspektywę na cykle życia gwiazd. Zazwyczaj możemy zobaczyć jedynie krótkie momenty różnych etapów – gwiazdy, eksplozji, pozostałości – ale teraz dzięki eksplozjom LFBOT mamy okazję obserwować gwiazdę w trakcie przechodzenia do życia pozagwiezdnego.
Pozostałości nie tylko są obecne, ale także są aktywne i wykonują działania, które możemy wykryć – powiedziała Ho. Dodatkowo, uważamy, że te rozbłyski mogą pochodzić z jednej z tych świeżo utworzonych pozostałości, co daje nam możliwość zbadania ich właściwości w momencie ich powstawania.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    With unprecedented flares, stellar corpse shows signs of life
•    Minutes-duration Optical Flares with Supernova Luminosities
Źródło: Cornell University
Na ilustracji: Wizja artystyczna AT2022tsd, eksplozji w odległej galaktyce. Obraz przedstawia jedno z możliwych wyjaśnień: czarna dziura akreująca materię z dysku akrecyjnego i napędza strumień. Zmiany kierunku strumienia mogą powodować obserwowane gwałtowne rozbłyski. Źródło: Robert L. Hurt/Caltech/IPAC
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dzieki-niespotykanym-rozblyskom-martwe-gwiazdy-wykazuja-oznaki-zycia

Dzięki niespotykanym rozbłyskom, martwe gwiazdy wykazują oznaki życia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaleziono szczątki pojazdu obcych? Nowa analiza odkrywa prawdę

2023-11-21. Sandra Bielecka
Profesor Harvardu twierdził jakiś czas temu, że kule znalezione w Oceanie Spokojnym to części statku obcych. Analiza wykazała, że kule rzeczywiście mają niespotykany skład bogaty w metale. Jednak naukowcy zakwestionowali te doniesienia, a jeden z nich twierdzi, że są to po prostu odpady przemysłowe... „Cóż, rzeczywiście odkryli dowody na istnienie cywilizacji technologicznej… tutaj, na Ziemi”.

Szczątki statku obcych znalezione w oceanie
Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, że na dnie Oceanu Spokojnego znalezione zostały nieznanego pochodzenia obiekty, które miały być dowodem na istnienie zaawansowanych technologicznie obcych cywilizacji. Profesor Harvardu Avi Loeb ogłosił w czerwcu tego roku sensację XXI wieku, dzięki której stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych profesorów na świecie.  
Według jego analizy odnalezione w 2014 roku w oceanie szczątki miałyby być fragmentami pochodzącymi ze statku obcych. Maleńkie fragmenty nieznanego materiału wyciągnięte z głębin traktuje jako dowód na istnienie obcych, którzy dysponują technologią znacznie zaawansowaną niż nasza. Twierdził, że dziwne metalowe kule znalazły się na Ziemi 10 lat temu, gdy statek obcych rozbił się w tym miejscu w wyniku nieznanego zdarzenia.

Inni naukowcy podchodzą do tematu sceptycznie
Inny profesor postanowił przeprowadzić własną analizę odnalezionych obiektów. Szczątki mają postać idealnych kulek, które są tak małe, że zobaczyć je można jedynie pod mikroskopem. Za pomocą potężnych magnesów z dna oceanu zostało ich wyciągniętych około 50-ciu. W tym miejscu szukano fragmentów meteoru nazwanego IM1, jednak znaleziono coś, czego nikt się nie spodziewał.
Chociaż obecność takich kulek w miejscu uderzenia meteoru jest normalna, to już skład odnalezionych w Oceanie Spokojnym kulek, jest niezwykły, twierdzi profesor Loeb. Oprócz żelaza znaleziono również niewielką ilość magnezu oraz tytanu, jednak nie znaleziono niklu, który najczęściej występuje w meteorach.  
„Cóż, rzeczywiście odkryli dowody na istnienie cywilizacji technologicznej… tutaj, na Ziemi"
Najnowsza analiza składu kulek, przeprowadzona przez Patricio Gallardo, pracownika naukowego Uniwersytetu Chicago, podważa jednak twierdzenia Loeba. Gallardo przeanalizował skład chemiczny popiołów węglowych, czyli produktu odpadowego powstałego w wyniku spalania węgla w elektrowniach i silnikach parowych. Dzięki czemu odkrył, że skład kulek wcale nie jest niespotykanym połączeniem na Ziemi.  
Jako odniesienie Gallardo wykorzystał publicznie dostępną bazę danych o chemikaliach węgla COALQUAL. Analiza wykazała, że stężenie żelaza, niklu, berylu, lantanu i uranu w metalowych kulkach zgłoszone przez Loeba i jego zespół jest „zgodne z oczekiwaniami dotyczącymi popiołów węglowych z bazy danych składu chemicznego węgla”.  

 
Cóż, rzeczywiście odkryli dowody na istnienie cywilizacji technologicznej… tutaj, na Ziemi.
Napisał na X Caleb Sharf, starszy naukowiec zajmujący się astrobiologią w Ames Center NASA.
Do sprawy wtrącił się Loeb, twierdząc, że analiza Gallardo „opiera się na bezrefleksyjnych komentarzach, w których powierzchownie zbadano kilka elementów z dziesiątek, które przeanalizowaliśmy”.

Aby być naukowo wiarygodnym, każde takie twierdzenie musi odzwierciedlać zmierzoną liczebność wszystkich pierwiastków, a w szczególności wykazywać utratę pierwiastków lotnych – jak wynika z naszego artykułu.
Twierdzi Loeb.

Leob przedstawia swoje argumenty, zaprzeczając tej analizie. Po pierwsze zwraca uwagę na to, że te kulki zawierają więcej żelaza niż popiołu węglowego. Po drugie, cytując Jima Lema, kierownika katedry inżynierii górniczej na Uniwersytecie Technicznym w Papui-Nowej Gwinei podkreśla, że „w regionie, w którym odbywała się wyprawa, nie powinna występować mineralizacja węgla”.

Dziwne metalowe kulki mają być dowodem na istnienie zaawansowanych technologicznie obcych cywilizacji /123RF/PICSEL

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-znaleziono-szczatki-pojazdu-obcych-nowa-analiza-odkrywa-praw,nId,7162495

Znaleziono szczątki pojazdu obcych Nowa analiza odkrywa prawdę.jpg

Znaleziono szczątki pojazdu obcych Nowa analiza odkrywa prawdę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia właśnie otrzymała wiadomość. Pokonała 16 milionów kilometrów

2023-11-21. Sandra Bielecka
NASA z powodzeniem przeprowadziła eksperyment w przestrzeni kosmicznej, który na zawsze zrewolucjonizuje komunikację statków kosmicznych. Sonda przesłała na Ziemię wiadomość spoza Księżyca za pomocą lasera. To najdalsza demonstracja tego typu komunikacji.

NASA z powodzeniem testuje nowy system komunikacji laserowej
NASA pracuje nad systemem komunikacji, który ma zrewolucjonizować sposób, w jaki w przyszłości będą się między sobą komunikowały statki kosmiczne. Podczas najdalszej w historii demonstracji tego typu komunikacji optycznej, satelita wyposażony w system Deep Space Optical Communications (DSOC) wyemitował wiązkę lasera w bliskiej podczerwieni, zakodowaną danymi testowymi, z odległości 16 milionów kilometrów.
Jest to pierwszy raz, kiedy udało się nawiązać w ten sposób komunikacje z sondą oddaloną około 40 razy dalej niż Księżyc od Ziemi. Sygnał został odebrany przez Teleskop Hale’a w Obserwatorium Palomar w Caltech w Kalifornii.  

Psyche w drodze do celu testuje DSOC
Sonda Psyche obecnie znajduje się w drodze do planetoidy o tej samej nazwie. Została wystrzelona 13 października 2023 roku, a do celu ma dotrzeć dopiero w 2029 roku. Misja ma na celu przede wszystkim zbadanie asteroidy Psyche, a uzyskane dane mogą pomóc astronomom uzyskać nowe informacje na temat początków Układu Słonecznego. Jednak po drodze spełnia jeszcze jedno, bardzo ważne zadanie. Jest to przetestowanie systemu DSOC.
Deep Space Optical Communications to system składający się z kosmicznego nadajnika-odbiornika laserowego, naziemnego nadajnika laserowego oraz naziemnego odbiornika laserowego. W każdym z tych elementów zastosowano najnowocześniejsze, zaawansowane technologie.  
System ten ma zapewniać w przyszłości większą przepustowość do przesyłania danych niż tradycyjna komunikacja oparta na częstotliwości radiowej.
Pierwszy krok ku przyszłości komunikacji
NASA ogłosiła, że 14 listopada osiągnęła „pierwsze światło” testów, które mają trwać 2 lata. Sondzie udało się nawiązać kontakt z obserwatorium w Calteh z rekordowej odległości.  

Osiągnięcie pierwszego światła to jeden z wielu kluczowych kamieni milowych DSOC w nadchodzących miesiącach, torujący drogę w kierunku komunikacji z większą szybkością transmisji danych, zdolnej do wysyłania informacji naukowych, zdjęć w wysokiej rozdzielczości i strumieniowego przesyłania wideo w celu wsparcia kolejnego gigantycznego skoku ludzkości: wysyłania ludzi na Marsa.
Powiedziała w oświadczeniu Trudy Kortes, dyrektor ds. demonstracji technologii w siedzibie NASA.

Już wcześniej testowano ten typ komunikacji optycznej, jednak nie na taką odległość. NASA ma nadzieję, że dzięki tej metodzie będzie można przesyłać ogromne ilości danych z niespotykaną dotąd szybkością. Dane będą pakowane w oscylacje fal świetlnych, by następnie można było zakodować sygnał optyczny, który może przenosić wiadomości do odbiornika za pośrednictwem wiązek podczerwieni.

Rewolucja komunikacji kosmicznej
NASA na ten moment swoją komunikację opiera na falach radiowych, jednak wykorzystanie wiązek laserowych pozwoli upakować znacznie więcej danych w węższych wiązkach. Szybkość transmisji ma być od 10 do 100 razy większa niż obecnie oferują najlepsze systemy komunikacji radiowej.  
Testy będą przeprowadzane w kilku etapach. Im większą odległość musi pokonać wiązka, tym komunikacja staje się trudniejsza. Wymaga to niesamowitej precyzji, aby wiązka lasera mogła zostać przechwycona przez teleskop. Ponadto sygnał wraz z odległością staje się coraz słabszy, przez co dotarcie do celu zajmuje coraz więcej czasu, co ostatecznie będzie skutkowało opóźnieniami w komunikacji.  
Podczas ostatnich testów, sygnał z Psyche na Ziemię dotarł w około 50 sekund. Gdy Psyche osiągnie najdalszy dystans, podróż sygnału zajmie około 20 minut. W tym czasie i Ziemia i sonda będą się nieustannie poruszały, dlatego tak ważne jest precyzyjne wyznaczenie ścieżki dla sygnału.  

Ten test był pierwszym, w którym w pełni uwzględniono elementy naziemne i nadajnik-odbiornik kosmiczny, co wymagało współpracy zespołów operacyjnych DSOC i Psyche. To było ogromne wyzwanie i mamy jeszcze dużo pracy do wykonania, ale przez krótki czas byliśmy w stanie przesłać, odebrać i odkodować część danych.
Powiedziała Meera Srinivasan, kierownik operacyjny DSOC w JPL.

Ludzkość nieustannie nasłuchuje sygnałów z kosmosu /123RF/PICSEL

Wizja artystyczna przedstawiająca sondę dolatującą do Psyche /materiały prasowe

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ziemia-wlasnie-otrzymala-wiadomosc-pokonala-16-milionow-kilo,nId,7162633

Ziemia właśnie otrzymała wiadomość. Pokonała 16 milionów kilometrów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska rakieta rozbiła się o Księżyc. Transportowała tajemniczy ładunek

2023-11-21. Wiktor Piech
Rok temu po ciemnej stronie Księżyca rozbiła się nieznana rakieta, co wprawiło naukowców w osłupienie. Po naukowym dochodzeniu okazało się, że była to chińska rakieta wspomagająca, która przewoziła… nieznany obiekt.

Obiekt WE0913A uderzył w niewidoczną stronę Księżyca 4 marca 2022 roku. W powierzchni Srebrnego Globu pozostawił podwójny krater o nietypowym kształcie - jeden z nich ma średnicę około 18 metrów, drugi około 16 metrów.
Według wcześniejszych analiz kształt kraterów sugeruje, że korpus rakiety miał "przyczepione duże masy na obu końcach" oraz że uderzył w powierzchnię Księżyca poziomo.
Początkowo uważano, że fragment rakiety należał do SpaceX i Falcon 9. Jednakże kolejne analizy sugerują, że są to pozostałości po rakiecie wykorzystanej w chińskiej misji księżycowej Chang’e 5-T1. Pekin zaprzeczył tym doniesieniom.
Na tropie zaginionej rakiety
Naukowcy z University of Arizona, Planetary Science Institute oraz z Project Pluto przyjrzeli się całej sprawie. By dowiedzieć, co się dokładnie stało po niewidocznej stronie Księżyca, dokładnie zmapowali trajektorię ruchu obiektu, wykorzystując do tego dane z teleskopu naziemnego.
Potwierdzili oni, że obiekt WE0913A jest częścią chińskiej rakiety Długi Marsza z misji Chang’e 5-T1, która wystartowała w ... 2014 roku.
Ponadto badacze uważają, że znaleźli dowody potwierdzające to, że rakieta mogła przenosić "nieujawniony, dodatkowy ładunek". Obiekt podczas spadania na powierzchnię Księżyca nie poruszał się w "chaotyczny sposób", tylko obracał się w "dość zorganizowanym ruchu". Ma to wskazywać, że korpus rakiety był zrównoważony przez inną masę, która byłaby przeciwwagą dla dwóch silników ważących w sumie prawie 1100 kg.
Jak mówi Tanner Campbell, pierwszy autor badań z University of Arizona: - Coś, co znajdowało się w kosmosie tak długo, długo było poddawane działaniu sił grawitacyjnych Ziemi i Księżyca oraz światła słonecznego. Można się więc spodziewać, że będzie się trochę kołysać, szczególnie biorąc pod uwagę, że korpus rakiety to duży pusty pocisk z ciężkimi silnikami po jednej stronie. Jednak obiekt po prostu spadł w bardzo stabilny sposób.
Dodał także: - Wiemy, że fragment rakiety miał pokład przyrządów zamontowany na górnym końcu, ale ważył on tylko około 27 kilogramów. Przeprowadziliśmy analizę bilansu momentu obrotowego, która wykazała, że taka wielkość ciężaru przesunęłaby środek rakiety grawitacji o kilka cali - to było za mało, aby zapewnić stabilny obrót. Dlatego sądzimy, że z przodu musiała być umieszczona większa masa - dodał.
Kolejnym dowodem ma być nietypowy podwójny krater, który powstał w momencie uderzenia rakiety w powierzchnię Księżyca. Jak stwierdził Campbell: - Po raz pierwszy widzimy taki podwójny krater. Wiemy, że aby uzyskać dwa kratery o podobnej wielkości, potrzebne są dwie mniej więcej równe masy.

 Oczywiście nie mamy pojęcia, co to mogło być - być może jakaś dodatkowa konstrukcja wspierająca, dodatkowe oprzyrządowanie lub coś innego. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy - podsumował Campbell.

Jaki sprzęt mogła przenosić chińska rakieta, która uderzyła w Srebrny Glob? /123RF/PICSEL

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-chinska-rakieta-rozbila-sie-o-ksiezyc-transportowala-tajemni,nId,7162527

Chińska rakieta rozbiła się o Księżyc. Transportowała tajemniczy ładunek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lem - pierwszy polski satelita naukowy już 10 lat na orbicie
2023-11-21.
Równo 10 lat temu, 21 listopada 2013 r., z rosyjskiego kosmodromu Dombarowskij wystartowała rakieta Dniepr, która wyniosła na orbitę pierwszego polskiego satelitę naukowego, nazwanego Lem. Po dekadzie satelita wciąż łączy się z Ziemią - przypomniało we wtorek CBK PAN.
Lem to kosmiczna kostka, cubesat o wymiarach 20 x 20 x 20 cm. Jego podstawowym instrumentem badawczym jest teleskop o średnicy zaledwie 30 mm, ogniskowej 70 mm i stosunkowo szerokim polu widzenia (24 stopnie). To wystarczyło, by przez dekadę na orbicie niewielki cubesat dokonał aż sześciu milionów obserwacji gwiazd jaśniejszych i gorętszych od Słońca. Dzięki Lemowi i drugiemu polskiemu satelicie z konstelacji BRITE, polscy naukowcy badali mechanizmy transportu energii i momentu pędu działające we wnętrzach najgorętszych gwiazd - czytamy w komunikacie Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie.
"Lem dostarczył około sześciu milionów pomiarów z ponad 200 gwiazd różnego rodzaju, w tym gwiazd podwójnych, gwiazd gorących, chłodnych, pulsujących, gwiazd magnetycznych, z wiatrami i wielu innych. Było tego tak dużo, że nie potrafię wybrać obiektywnie najcenniejszych zebranych dzięki niemy danych. Dla mnie samego były to te dotyczące gorących i pulsujących gwiazd. Dzięki możliwościom Lema dowiedzieliśmy się, jak szalenie skomplikowane są i jak wiele jeszcze musimy się o nich nauczyć" – mówi, cytowany w komunikacie, prof. Gerald Handler z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN. Instytucji, która wraz z Centrum Badań Kosmicznych PAN tworzyła konsorcjum polskiej części systemu BRITE.
Bo - jak przypomina CBK PAN - Lem to tylko jeden z pięciu satelitów składających się na kanadyjsko-austriacko-polską konstelację BRITE (ang. BRIte Target Explorer, czyli Badacz Jasnych Obiektów). Autorem pomysłu na międzynarodową konstelację, a także planu naukowego i planów realizacji satelitów serii BRITE, był profesor Sławomir Ruciński, polski astronom wykładający na Uniwersytecie w Toronto. Polską część projektu, czyli nanosatelity Lem i Heweliusz, sfinansowało ówczesne Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Koszt opiewał na 16 mln złotych. Natomiast nazwy wyłoniono w konkursie. Nadanie imienia Lem pierwszemu z BRITE’ów zasugerował Michał Radomił Wiśniewski.
"BRITE jest zaliczany do serii tzw. nanosatelitów, których waga nie przekracza 10 kg. W ich produkcji specjalizuje się m.in. Space Flight Laboratory przy Uniwersytecie w Toronto, z którym jest realizowany również program naukowy. Zgodnie z porozumieniem z SFL, strona kanadyjska dostarczyła większość podzespołów i podsystemów niezbędnych do integracji pierwszego satelity, kompletną dokumentację oraz przeszkoliła zespół inżynierów, aby prawidłowo przeprowadzić integrację i testy obiektów przed wystrzeleniem. W przypadku drugiego satelity udział komponentów dostarczonych z Kanady został ograniczony, duża część podsystemów była opracowana w CBK PAN i wyprodukowana w Polsce" - wskazano w komunikacie.
Jak podkreślono, program BRITE był "bezprecedensową szansą" nie tylko dla polskiej nauki, ale i polskiego przemysłu na pozyskanie nowych technologii i jednocześnie zaistnienia na forum eksploracji kosmosu.
"Umieszczenie w przestrzeni kosmicznej satelity, będącego własnością Rzeczpospolitej Polskiej, wymagało także podjęcia wielu działań formalnych o charakterze administracyjno-logistycznym, do tej pory w Polsce jeszcze nie realizowanych" - przypomina CBK PAN.
Ponadto w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika w 2012 roku powstała stacja kontroli lotów satelitów, która za pomocą komend przesyłanych dzięki antenom zamontowanych w CAMK steruje pracą satelitów i odbiera dane operacyjne i naukowe misji.
Jak opisano w komunikacie, rakieta Dniepr, przewożąca na pokładzie 33 niewielkie satelity, wystartowała 21 listopada 2013 dokładnie o godz. 8.10 naszego czasu. Lem oddzielił się od górnego stopnia rakiety po niespełna 16 minutach lotu. Równo godzinę i 38 minut po starcie nawiązano pierwszy kontakt. Trwał 12 minut. Testy trwały do 28 listopada, kiedy to rozpoczęła się faza naukowa, która trwała do maja 2020 r.
W tej chwili, choć Lem wciąż znajduje się na orbicie, nie dostarcza już danych astronomicznych, co wywołane jest usterką techniczną. Natomiast stacja nadziemna w CAMK PAN nadal odbiera sygnał wysyłany przez Lema.
"Przed projektem BRITE nikt nie wierzył, iż można dokonać cennych naukowo pomiarów jasności gwiazd dzięki nanosatelitom. Tego typu pomiary wymagają bardzo precyzyjnego ustawienia teleskopu względem badanego obiektu. A trudno jest ustawić nanosatelity z taką precyzją. Ale projekt BRITE pokazał, że można tego dokonać, co otworzyło drogę wielu podobnym misjom" – mówi prof. Herder.
A dr hab. inż. Piotr Orleański, dyrektor Centrum Badań Kosmicznych PAN i jeden z inżynierów pracujących przy satelitach BRITE dodaje: "Dzięki udziałowi w konsorcjum BRITE nauczyliśmy się budować naukowe nanosatelity w chwili, gdy wydawało się, iż takie urządzenia nie mogą służyć celom naukowym. Patrząc na rozwój technologii kosmicznych i fakt, że dzisiaj na orbitę wysyła się głównie niewielkie satelity funkcjonujące w konstelacjach, możemy śmiało powiedzieć, że byliśmy w awangardzie. Pełnowymiarowa makieta satelity Lem wciąż stoi przy wejściu do Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie, przypominając nam, że nawet nieduży, ale dobrze skonstruowany instrument kosmiczny, może dokonać wielkich rzeczy.(PAP)
Nauka w Polsce
agt/
Fot. materiały prasowe
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C99459%2Clem-pierwszy-polski-satelita-naukowy-juz-10-lat-na-orbicie.html

Lem - pierwszy polski satelita naukowy już 10 lat na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeci lot Starshipa przed końcem roku? Odważna zapowiedź Muska
2023-11-21. Mateusz Mitkow
18 listopada br. najważniejsza rakieta firmy SpaceX wykonała drugi lot testowy. Próba ogłoszona sukcesem przyniosła wiele cennych informacji, które zostaną wykorzystane do kolejnych startów, aby stworzyć w pełni niezawodny system, zdolny do transportu ludzi na Księżyc oraz Marsa. Kilka dni po locie Starshipa, właściciel firmy SpaceX - Elon Musk zapowiedział, że kolejny test systemu może odbyć się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.
W miniony weekend byliśmy świadkami ponownego lotu testowego systemu nośnego Starship/Super Heavy. Najpotężniejsza rakieta świata wystartowała o godz. 14:03 czasu polskiego z bazy Starbase, znajdującej się w teksańskiej miejscowości Boca Chica. Pierwszym co rzuciło się w oczy było to, że platforma startowa nie ucierpiała, co oznaczało, że zmiany po pierwszym starcie zostały dokonane we właściwy sposób. Patrząc na sam lot nie można pominąć wielkiego sukcesu, którym zdecydowanie było działanie wszystkich jednostek napędowych Raptor, aż do momentu separacji stopni, co miało miejsce na wysokości ok. 75 km.
Po momencie separacji booster zaczął tracić kontrolę, co skutkowało uruchomieniem systemu FTS i tym samym detonacją. Drugi stopień kontynuował swój lot i przekroczył linię Karmana, czyli wysokość powszechnie uznawana za umowną granicę z kosmosem. Starship zdołał dolecieć do niecałych 150 km nad powierzchnią Ziemi, po czym utracono z nim połączeni, co również oznaczało uruchomienie systemu FTS. Pomimo utraty dwóch stopni zrealizowano niektóre cele lotu i przede wszystkim udało się wynieść górny stopień - Ship 25 w kosmos, czego wielu ekspertów nie spodziewało się po tej próbie.
SpaceX od razu zabrało się za szczegółowe analizy, a wszyscy zainteresowani projektem zaczęli zadawać sobie pytanie - kiedy ponownie zobaczymy Starshipa w locie? Elon Musk twierdzi, że nie będziemy musieli zbyt długo czekać, bowiem za pomocą portalu X (dawniej Twitter) określił, że trzecia próba powinna odbyć się jeszcze przed końcem tego roku. Właściciel SpaceX zaznaczył, że rakieta pod względem technicznym powinna być gotowa do ponownego odpalenia za ok. 3 do 4 tygodni. Największe obawy dotyczą kwestii otrzymania licencji na start od Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA). Obecnie agencja nadzoruje dochodzenie w sprawie tego, co wydarzyło się podczas drugiego lotu sprzed kilku dni.
Przypomnijmy, że po kwietniowej próbie Musk również zapowiadał szybki powrót rakiety na platformę startową, bo już po około 7 tygodniach. Należy pamiętać natomiast, że start przyniósł wtedy o wiele więcej zniszczeń, co spowodowało, że SpaceX musiało wdrożyć dużo zmian, aby Starship mógł ubiegać się o pozwolenie do lotu. Finalnie firma otrzymała zgodę po 7 miesiącach od tej zapowiedzi. Tym razem powinna pojawić się ona wcześniej, ale termin bożonarodzeniowy jest w dalszym ciągu bardzo optymistyczny.
SpaceX zaznacza, że Starship będzie systemem nowej generacji, w pełni wielokrotnego użytku, który umożliwi transport zarówno załogi, jak i ładunków na Księżyc (program Artemis) oraz Marsa. Przypomnijmy, że w okolicach 2026 r. Starship ma zostać wykorzystany do misji Artemis III, zabierając astronautów na powierzchnię Srebrnego Globu po raz pierwszy od 1973 r. Po udanym przyziemieniu na Srebrnym Globie, SpaceX zamierza wprowadzić pewne modyfikacje, które umożliwią przyziemienie na każdej twardej powierzchni obiektu z naszego Układu Słonecznego, w tym szczególnie Marsa, asteroidy lub lodowych księżyców Jowisza i Saturna.

Fot. Elon Musk/X

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/trzeci-lot-starshipa-przed-koncem-roku-odwazna-zapowiedz-muska

Trzeci lot Starshipa przed końcem roku Odważna zapowiedź Muska.jpg

Trzeci lot Starshipa przed końcem roku Odważna zapowiedź Muska2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pjongjang chce wystrzelić satelitę. Japonia i USA w gotowości
2023-11-21.
Korea Północna powiadomiła Japonię, że w dniach 22 listopada – 1 grudnia br. planuje przeprowadzić wystrzelenie rakiety, która wyniesie satelitę wojskowego do rozpoznania satelitarnego, w kierunku Morza Żółtego i Morza Wschodniochińskiego - poinformowała japońska straż przybrzeżna. Będzie to już trzecia próba Pjongjangu, która jak opisują południowokoreańskie media, tym razem ma duże szanse powodzenia.
Jeśli dojdzie do wystrzelenia rakiety, będzie to trzecia w tym roku próba umieszczenia satelity szpiegowskiego na orbicie przez Koreę Północną. W reakcji premier Japonii Fumio Kishida stwierdził, że systemy obronne jego kraju, w tym niszczyciele Aegis i rakiety przeciwlotnicze PAC-3, są gotowe na wypadek wystąpienia „nieoczekiwanej sytuacji”.
„Nawet jeśli celem jest wystrzelenie satelity, użycie technologii rakiet balistycznych stanowi naruszenie szeregu rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ” – powiedział Kishida. „To także kwestia, która ma ogromny wpływ na bezpieczeństwo narodowe. Japonia będzie współpracować ze Stanami Zjednoczonymi, Koreą Południową i innymi krajami, aby zdecydowanie nalegać na Koreę Północną, by nie przeprowadzała wystrzelenia rakiety” - podkreślił japoński premier.
Na początku tego roku Korea Północna dwukrotnie próbowała wystrzelić satelitę. Miały one miejsce krótko po szczycie G7 w maju i trójstronnym szczycie USA, Japonii i Korei Południowej w sierpniu, ale obydwie próby nie powiodły się. W związku z planami Pjongjangu, dotyczącymi wystrzelenia satelity szpiegowskiego, do portu w Busan w Korei Płd. zawinął we wtorek amerykański lotniskowiec Carl Vinson.
W oświadczeniu południowokoreański kontradmirał Kim Ji-hoon stwierdził, że przybycie amerykańskiego lotniskowca pokazało ze strony Korei Południowej i USA „silną połączoną postawę obronną i zdecydowaną gotowość do reagowania na rosnące zagrożenie nuklearne i rakietowe ze strony Korei Północnej”. Przypomnijmy, że satelita szpiegowski jest jednym z kilku zaawansowanych technologicznie systemów uzbrojenia, które dyktator Korei Północnej Kim Dzong Un zamierza wbrew rezolucjom ONZ wprowadzić do swojej armii.
Południowokoreański wywiad twierdzi, że szanse na powodzenie trzeciej próby są wysokie, gdyż Pjongjang miał otrzymać od Moskwy porady techniczne dotyczące misji. Miał być to element podziękowania za dostarczanie Rosji sprzętu wojskowego, który jest wykorzystywany w wojnie na Ukrainie. Zdjęcia satelitarne z września br. miały wskazywać na to, że Korea Północna wysłała ponad tysiąca kontenerów sprzętu wojskowego na pokładzie rosyjskiego kontenerowca, które składały się m.in. z ponad miliona pocisków artyleryjskich.
Interesujesz się kosmosem i chciałbyś wiedzieć więcej na temat eksploracji, przemysłu, wojska i nowych technologii? Dołącz do grona naszej społeczności zapisując się do newslettera i zaobserwuj nas na social mediach, aby zawsze być na bieżąco!
Źródło: PAP Space24
Fot. KCNA
SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/pjongjang-chce-wystrzelic-satelite-japonia-i-usa-w-gotowosci

Pjongjang chce wystrzelić satelitę. Japonia i USA w gotowości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie Forum Kosmiczne na zakończenie Roku Kopernika 2023
2023-11-21.
9-10 grudnia 2023 w Toruniu spotkają się polskie organizacje astronomiczne i kosmiczne, a także nauczyciele i popularyzatorzy astronomii. Trwa rejestracja na to wydarzenie. Udział jest bezpłatny. Konferencja zacznie się od premiery książki "Przewodnik astronomiczny po Polsce".
Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) zaprasza do Torunia na Polskie Forum Kosmiczne, wydarzenie kończące Rok Kopernika 2023. Forum jest kontynuacją organizowanych co cztery lata spotkań przedstawicieli organizacji astronomicznych i zajmujących się tematyką związaną z kosmosem. PTA zachęca do udziału także nauczycieli, popularyzatorów nauki i wszystkie inne zainteresowane osoby.
Udział w forum jest bezpłatny, ale wymagana jest wcześniejsza rejestracja (przejdź do formularza zgłoszeniowego)
Wydarzenie rozpocznie się w Ratuszu Staromiejskim w Toruniu uroczystą premierą książkowego wydania "Przewodnika astronomicznego po Polsce". Przewodnik prezentuje najciekawsze miejsca w Polsce związane z astronomią i badaniami kosmosu.
W drugiej części dnia przewidziana jest seria szkoleniowo-warsztatowa, a wieczorem wydarzenie towarzyszące - premiera realizacja audiowizualnej "Solar System - vol. 2: Terra". W kolejny dzień będzie czas na krótkie prezentacje organizacji, klubów, stowarzyszeń, a także na dyskusje i ciekawe prelekcje, a chętni będą mogli na koniec zwiedzić obserwatorium astronomiczne w Piwnicach koło Torunia z największymi teleskopami na terenie Polski.
Partnerami wydarzenia są Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) oraz miasto Toruń. Patronat medialny nad konferencją objęły: Urania - Postępy Astronomii, Astronarium, Astroturystyka.pl, AstroGPS.pl, Space24.pl, Astronet, Kosmonauta.net. Z kolei patronat nad książką, poza wymienionymi dodatkowo także Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA), Astrofaza i AstroLife.
Więcej informacji:
•    Polskie Forum Kosmiczna - strona konferencji
•    Formularz zgłoszenia udziału
 
Autor: Krzysztof Czart
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/polskie-forum-kosmiczne-na-zakonczenie-roku-kopernika-2023

Polskie Forum Kosmiczne na zakończenie Roku Kopernika 2023.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Centrum Nauki Kopernik ustanawia nagrodę „Przewroty”
2023-11-21.
Z okazji 550. urodzin Mikołaja Kopernika Centrum Nauki Kopernik postanowiło wyróżnić osoby i zespoły, których nowatorskie idee i konsekwentna działalność wnoszą nową jakość do edukacji, nowo ustanowioną nagrodą „Przewroty”. Kandydaci do nagrody są zaproszeni do zgłaszania kandydatur.
Dlaczego „Przewroty”? Wiąże się to z faktem, że patron Centrum Nauki Kopernik (CNK) czyli  Mikołaj Kopernik, swoim odkryciem nie tylko dokonał przewrotu w astronomii, ale zapoczątkował także zmianę sposobu myślenia o świecie i miejscu, jakie zajmuje w nim człowiek.
Nieco ponad 100 lat temu o przewrót kopernikański w edukacji postulował John Dewey. Dziecko – mówił naukowiec – staje się Słońcem, wokół którego krążyć mają poczynania wychowawcze. Jakiego przewrotu potrzebuje edukacja dzisiaj, by najlepiej odpowiadać na wyzwania przyszłości?
CNK edukację rozumie szeroko, czyli jako inicjatywy prowadzone w szkole i w domu, w świecie wirtualnym i rzeczywistym, dla dzieci i dla dorosłych, w szerokim zakresie (wzmacniające kompetencje nie tylko przydatne w życiu zawodowym, ale również te, które sprzyjają rozwojowi osobistemu), w społeczności lokalnej lub w całej Polsce.
Wiele inicjatyw edukacyjnych powstaje na terenie całego kraju. O jednych jest głośno, inne są kameralne, bez rozgłosu. CNK ustanawiając nagrodę Przewroty, chce poznać i docenić wszystkie inicjatywy, aby stały się inspiracją dla innych.
Jakich inicjatyw szuka CNK?
•    śmiałych, nowatorskich, przewrotowych;
•    angażujących, inspirujących i skutecznych;
•    nawiązujących do ważnych społecznie i aktualnych zagadnień;
•    rozwijających samodzielność myślenia i umiejętność wspólnego działania;
•    włączających różne grupy osób.
Zgłoszenie do nagrody polega na przesłaniu za pomocą formularza opisu inicjatywy dotyczącej poprawy sposobu edukacji, w tym działań, produktów, programów, rozwiązań. Zgłoszenia mogą dotyczyć wyłącznie inicjatyw edukacyjnych już wdrożonych, tj. trwających lub zakończonych (najpóźniej 24 miesiące przed datą wysłania formularza). Nie będą nagradzane pomysły, projekty, prototypy itp.
CNK czeka na zgłoszenia do 25 marca 2024 do godz. 15.00.
Laureaci i laureatki otrzymają autorską statuetkę CNK oraz nagrodę finansową w wysokości 20 000 złotych. Zwycięzcy „Przewrotów” spotkają się podczas wyjątkowej gali, która odbędzie się w maju 2024 roku w Centrum Nauki Kopernik.
Więcej informacji na temat nagrody można znaleźć w regulaminie i harmonogramie.
Przewroty zostaną przyznane w dwóch kategoriach:
•    lokalnej – dotyczącej inicjatyw skierowanych do lokalnych społeczności (np. uczniów konkretnej szkoły, mieszkańców osiedla, dzielnicy, wsi, miasta), które mają oddziaływanie na konkretną, policzalną społeczność;
•    ogólnopolskiej – dotyczącej inicjatyw skierowanych do szerokiego grona odbiorców i obejmującej swoim zasięgiem społeczność ponadlokalną.
 
Źródło: Centrum Nauki Kopernik
Opracował: Paweł Z. Grochowalski
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/centrum-nauki-kopernik-ustanawia-nagrode-przewroty

Centrum Nauki Kopernik ustanawia nagrodę Przewroty.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwacja ALMA młodej gwiazdy ujawnia szczegóły polaryzacji ziaren pyłu
2023-11-21.
Korzystając z ALMA wykonano najwyższej rozdzielczości zdjęcie polaryzacji pyłu, jakie kiedykolwiek udało się uzyskać dla dysku protoplanetarnego.
ALMA (Atacama Large Millimeter/submillimeter Array) ma wiele celów, w tym badanie powstawania i ewolucji układów planetarnych. Młode gwiazdy często są otoczone dyskiem gazu i pyłu, z którego mogą formować się planety. ALMA przeprowadził wiele obserwacji wysokiej rozdzielczości, w tym jedno z pierwszych zdjęć młodej gwiazdy HL Tauri. Ta gwiazda znajduje się tylko 480 lat świetlnych od nas i jest otoczona dyskiem protoplanetarnym. Dysk ten ma widoczne szczeliny, które mogą być miejscem formowania się młodych protoplanet. Proces formowania planet jest bardzo skomplikowany i wciąż go nie w pełni rozumiemy. W trakcie tego procesu ziarna pyłu w dysku zaczynają się zderzać i przylegać do siebie, powodując powolny wzrost. To może prowadzić do powstania obiektów podobnych do tych w naszym Układzie Słonecznym.

Badanie ziaren pyłu w złożonych strukturach może odbywać się poprzez analizę polaryzacji emitowanych przez nie fal świetlnych. Wcześniejsze badania nad HL Tauri skupiały się na mapowaniu polaryzacji, ale nowe badania przeprowadzone przez grupę naukowców dostarczyły obrazu polaryzacyjnego tej gwiazdy o niezwykłej szczegółowości. Uzyskany obraz opiera się na aż 10-krotnie większej liczbie pomiarów polaryzacji w porównaniu do jakiegokolwiek innego zarejestrowanego dysku, oraz 100-krotnie większej liczbie pomiarów w porównaniu do większości innych dysków. Według opublikowanych w czasopiśmie Nature badań, jest to bez wątpienia najbardziej szczegółowy obraz polaryzacyjny jakiegokolwiek dotąd zarejestrowanego dysku.

Obraz został zarejestrowany w rozdzielczości 5 jednostek astronomicznych (j.a.), co odpowiada mniej więcej odległości Jowisza od Słońca. Wcześniejsze obserwacje polaryzacji miały znacznie niższą rozdzielczość i nie ujawniały subtelnych wzorców polaryzacji wewnątrz dysku. Na przykład, zespół badawczy odkrył, że ilość spolaryzowanego światła jest większa po jednej stronie dysku niż po drugiej, co prawdopodobnie wynika z asymetrii w rozkładzie ziaren pyłu lub ich właściwości w całym dysku. Ziarna pyłu często nie mają kształtu kulistego. Mogą być spłaszczone jak gruby naleśnik lub wydłużone jak ziarenko ryżu. Gdy światło jest emitowane lub rozpraszane przez te ziarna pyłu, może ulec polaryzacji, co oznacza, że fale świetlne mają określoną orientację, a nie są losowo skierowane. Te nowe wyniki sugerują, że ziarna pyłu w dysku zachowują się bardziej jak ziarna wydłużone, co nakłada silne ograniczenia na ich kształt i wielkość.

Zaskakującym wynikiem badania jest fakt, że w szczelinach dysku występuje więcej polaryzacji niż w pierścieniach, mimo że to właśnie w pierścieniach znajduje się większa ilość pyłu. Polaryzacja w szczelinach ma bardziej azymutalny charakter, co sugeruje, że polaryzacja jest przenoszona z wyrównanych ziaren pyłu wewnątrz szczelin. Natomiast polaryzacja w pierścieniach jest bardziej jednorodna, co wskazuje na to, że pochodzi głównie z efektu rozproszenia. Ogólnie rzecz biorąc, polaryzacja jest wynikiem kombinacji rozproszenia światła oraz wyrównania ziaren pyłu. Na podstawie dostępnych danych nie jest jasne, co dokładnie powoduje wyrównanie ziaren pyłu wewnątrz szczelin. Prawdopodobnie nie jest to spowodowane wyrównaniem względem pola magnetycznego dysku, co jest typowe dla większości pyłu występującego poza dyskami protoplanetarnymi. Obecnie uważa się, że ziarna są wyrównane mechanicznie, być może poprzez własną aerodynamikę, gdy krążą wokół centralnej młodej gwiazdy.

Co odkryją dalsze badania HL Tau? Nowa publikacja jasno pokazuje, że do poznania szczegółów dotyczących ziaren pyłu potrzebna jest wysoka rozdzielczość obserwacji polaryzacyjnych. Jako najpotężniejszy na świecie interferometr, ALMA będzie podstawowym instrumentem do kontynuowania tych badań.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NRAO

Urania
Pierścienie pyłu otaczające HL Tauri, z wzorami linii pokazującymi orientację spolaryzowanego światła. Źródło: NSF/AUI/NRAO/B. Saxton/Stephens i inni

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/11/obserwacja-alma-modej-gwiazdy-ujawnia.html

Obserwacja ALMA młodej gwiazdy ujawnia szczegóły polaryzacji ziaren pyłu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obszar gwiazdotwórczy w centrum Drogi Mlecznej
2023-11-21.
Astronomowie odkryli ogromny obszar gwiazdotwórczy w pobliżu czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej. Obserwacje przeprowadzono wykorzystując Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.
Najnowsze zdjęcie z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba przedstawia centrum Drogi Mlecznej z niespotykaną dotąd szczegółowością. Zawiera niedostrzeżone nigdy wcześniej struktury. Odkryty ogromny obszar gwiazdotwórczy, nazwany Sagittarius C (Sgr C), znajduje się około 300 lat świetlnych od supermasywnej czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej - Sagittarius A*.
,, Centrum galaktyczne to najbardziej ekstremalne środowisko Drogi Mlecznej, gdzie obecne teorie powstawania gwiazd można poddać najbardziej rygorystycznemu testom.
Prof. Jonathan Tan, Uniwersytet Wirginii
Astronomowie szacują, że w odkrytym obszarze znajduje się około pół miliona gwiazd. Część z nich wciąż gromadzi masę – są to tak zwane protogwiazdy. Grupa protogwiazd znajduje się w pobliżu centrum zdjęcia i jasno świeci w podczerwieni. W sercu tej młodej gromady znajduje się znana wcześniej, masywna gwiazda o masie ponad 30 razy większej niż nasze Słońce. Obłok, z którego wyłaniają się protogwiazdy, jest tak gęsty, że światło obiektów znajdujących się za nim nie może dotrzeć do teleskopu, przez co obszar ten wydaje się mniej wypełniony gwiazdami. W rzeczywistości jest to jeden z najgęściej upakowanych obszarów zdjęcia. Na zdjęciu widoczne są mniejsze obłoki pyłu i gazu ciemne w podczerwieni - to tam tworzą się gwiazdy.
Wodorowe struktury
Instrument Webba NIRCam (kamera bliskiej podczerwieni) uchwycił emisję na dużą skalę ze zjonizowanego wodoru otaczającego dolną stronę ciemnego obłoku. Obszar wodorowy został ukazany w kolorze niebieskim. Świecenie wodoru występuje zazwyczaj na skutek promieniowania gwiazd, ale obszar sfotografowany przez teleskop Jamesa Webba ma niespotykaną charakterystykę i wymaga dalszego zbadania.

Innymi formacjami, których natury naukowcy nie potrafią jeszcze wyjaśnić są iglaste struktury mgławicy. Wydają się być chaotycznie zorientowane w wielu kierunkach, będąc jednocześnie podobnymi do siebie, co może wskazywać na wspólne pochodzenie.
,, Centrum Galaktyki to zatłoczone i burzliwe miejsce. Istnieją tu turbulentne, namagnesowane chmury gazu, z których powstają gwiazdy, które następnie wpływają na otaczający gaz za pomocą wypływających wiatrów, dżetów i promieniowania.
Rubén Fedriani, Instituto Astrofísica de Andalucía w Hiszpanii
Obserwowany obszar w centrum Drogi Mlecznej znajduje się około 25 tys. lat świetlnych od Ziemi. To wystarczająco blisko, aby teleskop Jamesa Webba mógł obserwować i badać pojedyncze gwiazdy. Umożliwia to zebranie informacji o tym, jak powstają gwiazdy i jak ten proces może zależeć od środowiska kosmicznego, szczególnie w porównaniu z innymi regionami Galaktyki.
źródło: NASA
Obszar Sagittarius C (Sgr C) w centrum Drogi Mlecznej. Fot. NASA, ESA, CSA, STScI, Samuel Crowe (UVA)

Mapa obszaru Sgr C. Fot. NASA, ESA, CSA, STScI, Samuel Crowe (UVA)

TVP NAUKA

https://nauka.tvp.pl/74249666/obszar-gwiazdotworczy-w-centrum-drogi-mlecznej

Obszar gwiazdotwórczy w centrum Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna rogata kometa zdumiewa naukowców erupcjami kriowulkanu
Autor: admin (2023-11-21)
Kometa 12P/Pons-Brooks od dłuższego czasu intryguje astronomów swoimi niezwykłymi aktywnościami. W 2023 roku kometa ta przeszła przez czwartą dużą erupcję kriowulkanu, co wywołało nowe zjawiska i zainteresowanie wśród obserwatorów niebieskich ciał.
Znamienna była szczególnie ostatnia, najpotężniejsza erupcja, która miała miejsce 14 listopada. W jej wyniku kometa przekształciła się w perłowozieloną kulę z charakterystycznym ciemnym paskiem w środku. To zjawisko zwróciło uwagę Roka Palcica, fotografa z Słowenii, który opisał komę komety jako „bardzo interesującą”.
 Jednak to nie tylko ostatnia erupcja wzbudzała zainteresowanie. Poprzednie wydarzenia na powierzchni komety, które miały miejsce w lipcu i październiku, zaowocowały pojawieniem się niezwykłych formacji znanymi jako „diabelskie rogi”. Te osobliwe struktury mogą być efektem złożonego ukształtowania terenu komety, gdzie gazy spalinowe wyrzucane przez lodowe wulkany były blokowane i przekierowywane przez różne przeszkody na powierzchni komety, tworząc dziwaczne kształty.
Odmienne zdanie na temat ostatnich zjawisk na komecie ma Eliot Herman, który noc po nocy dokumentuje zmiany na 12P/Pons-Brooks. Zauważył on, że ciemna smuga na komecie może być cieniem jaśniejszego pióropusza gazów wyrzucanych z komety. To zaobserwował na swoich zdjęciach, na których wzmocniony kontrast ujawnił jasny ślad, który może wskazywać na aktywny komin wulkaniczny.
Zmiany na komecie 12P/Pons-Brooks są dynamiczne i zmieniają się każdej nocy, co czyni ją fascynującym obiektem do obserwacji. Obecnie kometa świeci jasnością 9 mag, co sprawia, że jest łatwo dostępna dla obserwacji przez amatorskie teleskopy. Kometa znajduje się w gwiazdozbiorze Herkulesa, w pobliżu jasnej gwiazdy Vega.
To, co dzieje się na powierzchni komety 12P/Pons-Brooks, nadal pozostaje przedmiotem badań i dyskusji wśród astronomów. Każda nowa erupcja czy zjawisko może dostarczyć cennych informacji o naturze tego ciała niebieskiego oraz procesach zachodzących na jego powierzchni. Dlatego każda obserwacja i dokumentacja jest istotna w dążeniu do pełniejszego zrozumienia tych fascynujących zjawisk kosmicznych.
Źródło: kadr z YouTube
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/dziwna-rogata-kometa-zdumiewa-naukowcow-erupcjami-kriowulkanu

Dziwna rogata kometa zdumiewa naukowców erupcjami kriowulkanu.jpg

Dziwna rogata kometa zdumiewa naukowców erupcjami kriowulkanu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak może wyglądać spacer misji Artemis III?
2023-11-22. Krzysztof Kanawk
Pierwsze propozycje prac na powierzchni Srebrnego Globu.
Pojawiają się pierwsze propozycje działań podczas spaceru kosmicznego misji Artemis III. Jak prace na powierzchni Księżyca mogą wyglądać już za kilka lat?
W marcu 2019 roku administracja Białego Domu nakreśliła nowy cel dla NASA: powrót człowieka na Księżyc przed końcem 2024 roku. Program został nazwany Artemis. Wcześniej miało dojść do testu rakiety SLS, budowy lądowników księżycowych oraz nowych skafandrów, zdolnych do pracy na powierzchni Srebrnego Globu.
Oczywiście, bardzo ambitny program szybko napotkał na szereg opóźnień. Misja Artemis I została wykonana dopiero w listopadzie/grudniu 2022, zaś misja załogowa Artemis II prawdopodobnie nie wystartuje wcześniej niż pod koniec 2024 roku. Oznacza to, że najwcześniej w 2025 roku dojdzie do misji Artemis III – oczywiście o ile sprzęt będzie gotowy na czas.
W sierpniu 2022 NASA przedstawiła potencjalne miejsca do lądowania dla tej misji. Łącznie jest ich trzynaście. Wszystkie wyznaczone regiony lądowania są w pobliżu południowego bieguna Księżyca. Jest to interesujący region Srebrnego Globu, o innej charakterystyce niż wszystkie obszary odwiedzone w czasach programu Apollo przez astronautów.
Od tego czasu pojawiają się pierwsze propozycje prac na powierzchni Księżyca podczas misji Artemis III. Jedną z nich, autorstwa Zebulon Scoville z NASA, jest zbadanie okolic grzbietu krateru Shackleton, w pobliżu bieguna południowego Księżyca. W tym konkretnym miejscu jest dużo płaskiej przestrzeni i kilka mniejszych kraterów (Wordie, Cheetam, Wild, Marston, Hudson i Stancomb Wills), które mogą być ciekawe do zbadania z bliska.
Pierwszy spacer na powierzchni Księżyca musi być względnie prosta do wykonania przez astronautów. Dlatego też w propozycji autorstwa Zebulona Scoville’a podział prac nieco przypomina działania z czasów programu Apollo.
Propozycją jest, aby spacery dwóch astronautów zostały zaplanowane na około sześć i pół do siedmiu godzin i piętnastu minut. Taki czas powinien nie być problemem dla nowych skafandrów xEMU, bez potrzeby uwzględniania rezerw. Jednocześnie astronauci nie powinni się oddalić bardziej niż 1,38 km od lądownika, tak aby w przypadku wystąpienia problemów nastąpił szybki powrót do Starshipa.
Pierwszy spacer na Księżycu od 1972 roku
Spacer rozpocząłby się od zejścia na powierzchnię Księżyca, ustawienia narzędzi oraz wypowiedzi podobnej do “małego kroku” Neila Armstronga podczas misji Apollo 11. Następnie, w ciągu pierwszej godziny spaceru astronauci zebraliby kilka próbek skał i regolitu na wypadek szybkiego zakończenia prac. Wykonana zostałaby także inspekcja lądownika księżycowego. Chwilę potem doszłoby – w stylu misji z czasów programu Apollo – do połączenia z prezydentem USA.
Dalsza część tego pierwszego spaceru byłaby podporządkowana nauce. Jeszcze przed rozpoczęciem drugiej godziny astronauci zebraliby kolejne próbki skał, ale już z dala od strefy oddziaływania silników lądownika księżycowego. Nastąpiłaby także aktywacja instrumentów naukowych.
W drugiej godzinie spaceru astronauci zebraliby próbki z okolic krateru Stancomb Wills, po czym skierowaliby się do krateru Marston, gdzie prace by trwały aż do połowy czwartej godziny. W kraterze Marston możliwe by było pozyskanie próbek, w składzie których może znajdować się lód, związki organiczne oraz związki lotne. Do prawidłowego przechowywania tych próbek potrzebne będą szczelne zasobniki.
W piątej godzinie, po około 30 minutach spaceru, jeden z astronautów powinien wejść do wnętrza krateru Cheetam, w którym także prawdopodobnie możliwe będzie zebranie próbek z lodem, związkami organicznymi i związkami lotnymi. W tym samym czasie drugi astronauta będzie nadzorować prace z krawędzi krateru.
Około szóstej godziny spaceru astronauci powinni powrócić do lądownika. Przez trzydzieści minut następowałoby usuwanie pyłu księżycowego ze sprzętu oraz skafandrów, a następnie złożenie instrumentów i narzędzi, po czym astronauci wrócą do lądownika. Łącznie pierwszy od 1972 roku spacer po powierzchni Księżyca powinien trwać do siedmiu godzin i piętnastu minut.
Ograniczenia i trudności pierwszego spaceru
W momencie wykonywania misji Artemis III prawdopodobnie nie będzie jeszcze możliwe wykonanie wejścia do wnętrza dużego wiecznie zacienionego krateru księżycowego. Oznacza to, że astronauci będą badać z początku mniejsze takie kratery. Z drugiej strony – wnętrza małych zacienionych kraterów, takie jak wspomniane Marston i Cheetam – wcale nie muszą mieć warstw lodu czy związków organicznych. Dlatego też zwrot naukowy z misji Artemis III może być stosunkowo mały.
Jedną z opcji jest lepsze zbadanie okolic wyznaczonych miejsc lądowania misji Artemis III pod kątem możliwej obecności lodu. Także robotyczne badania – np w formie łazika VIPER – powinny przynieść dodatkowe informacje zanim człowiek będzie mógł po raz pierwszy wkroczyć do wnętrza wiecznie zacienionego krateru księżycowego.
(NASA)
Statek Starship firmy SpaceX w wersji księżycowej – grafika/ Credits – SpaceX
https://kosmonauta.net/2023/11/jak-moze-wygladac-spacer-misji-artemis-iii/

Jak może wyglądać spacer misji Artemis III.jpg

Jak może wyglądać spacer misji Artemis III2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.01.2021 o 10:40, Paweł Baran napisał:

 system klimatyzacji oraz kontroli wilgotności i jakości powietrza (zapobiegający m.in. osiadaniu pary na oknach kapsuły oraz umożliwiający usuwanie dwutlenku węgla)

bardzo ciekawe! zastanawiam się czy klimatyzacja kanałowa sprawdziłaby się w takiej sytuacji. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scorpio 8 Infinity – kolejny model łazika marsjańskiego studentów z Politechniki Wrocławskiej
2023-11-22.
Większy zakres ruchów i udoskonalone narzędzia do zbierania danych, a także mniejsza waga, to udoskonalenia wprowadzone przez studentów Politechniki Wrocławskiej w kolejnym modelu łazika marsjańskiego Scorpio 8 Infinity.
We wtorek studenci z Koła Naukowego Off-Road z Politechniki Wrocławskiej zaprezentowali ósmy już model Scorpio. Łazik wystartuje w zawodach w Turcji, Australii i USA.
Prorektor Politechniki Wrocławskiej ds. studenckich dr inż. Piotr Górski podkreślił, że w konstruowaniu kolejnych modeli łazików marsjańskich uczestniczą studenci z niemal wszystkich wydziałów wrocławskiej uczelni. „To interdyscyplinarne wyzwanie, żeby zaprojektować i skonstruować łazik, który może mierzyć z się z innymi, najlepszymi konstrukcjami. I wychodzi im to świetnie! To jedno z tych kół, w przypadku którego, jak studenci wracają z zawodów z workiem medali” – powiedział prorektor.
Opracowanie najnowszej wersji Scorpio zajęło wrocławskim studentom rok. Łazik waży około 40 kg i może rozwijać prędkość do 10 km/h. „Scorpio potrafi m.in. badać skład gleby, mapować przestrzeń wokół siebie i autonomicznie wyznaczać trasę czy pomagać „astronautom”, np. transportując różne przedmioty czy dokonując napraw za pomocą manipulatora (czyli mechanicznej „ręki”)” – podało w komunikacie biuro prasowe Politechniki Wrocławskiej.
Łukasz Gołębiowski z Koła Naukowego Off-Road z Politechniki Wrocławskiej podkreślił, że łazik jest konstrukcją modułową. „Takie podejście pomaga nam lepiej dostosować się do zawodów i poszczególnych konkurencji, które za każdym razem mogą być inne” – mówił.
Scorpio Infinity został wykonany z aluminium, włókna węglowego, a elementy łączące stworzono w drukarkach 3D. „Dołożyliśmy wszelkich starań, by Scorpio Infinity miało bardziej funkcjonalną budowę” – podkreślił Igor Rak z koła naukowego. „Korpus ma zdejmowane panele boczne, co ułatwia dostęp do poszczególnych elementów, a przeniesienie systemu masztowego na tył konstrukcji pozwoliło nam na znaczne zwiększenie pola widzenia kamery. Przesunęliśmy ramię robotyczne na środek, co dało większy zakres ruchu i ułatwia jego obsługę” – powiedział student.
W nowej odsłonie łazik skonstruowany przez wrocławskich studentów ma udoskonalone oprogramowanie służące do zbierania danych. W pracach nad systemem nawigacji członkowie koła inspirowali się rozwiązaniami z łazika Perseverance od NASA.(PAP)
Nauka w Polsce, Piotr Doczekalski
pdo/ agt/
21.11.2023. Premierowy pokaz nowego łazika marsjańskiego Scorpio 8 Infinity w siedzibie Politechniki Wrocławskiej. Pojazd został zbudowany przez młodych konstruktorów z Koła Naukowego Pojazdów Niekonwencjonalnych Off-Road. PAP/Maciej Kulczyński
21.11.2023. Premierowy pokaz nowego łazika marsjańskiego Scorpio 8 Infinity w siedzibie Politechniki Wrocławskiej. Pojazd został zbudowany przez młodych konstruktorów z Koła Naukowego Pojazdów Niekonwencjonalnych Off-Road. PAP/Maciej Kulczyński
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C99471%2Cscorpio-8-infinity-kolejny-model-lazika-marsjanskiego-studentow-z

Scorpio 8 Infinity – kolejny model łazika marsjańskiego studentów z Politechniki Wrocławskiej.jpg

Scorpio 8 Infinity – kolejny model łazika marsjańskiego studentów z Politechniki Wrocławskiej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwają zapisy na Polskie Forum Kosmiczne
2023-11-22. Szymon Ryszkowski
9-10 grudnia 2023 w Toruniu spotkają się polskie organizacje astronomiczne i kosmiczne, a także nauczyciele i popularyzatorzy astronomii. Trwa rejestracja na to wydarzenie. Udział jest bezpłatny. Konferencja zacznie się od premiery książki „Przewodnik astronomiczny po Polsce”.
Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) serdecznie zaprasza do uczestnictwa w Polskim Forum Kosmicznym, które stanowi zakończenie Roku Kopernika 2023. To kontynuacja cyklicznych spotkań reprezentantów organizacji astronomicznych oraz osób zajmujących się tematyką kosmosu, organizowanych co cztery lata. PTA zachęca do wzięcia udziału również nauczycieli, popularyzatorów nauki i wszystkich zainteresowanych.
Udział w forum jest bezpłatny, jednak wymaga wcześniejszej rejestracji (przejdź do formularza zgłoszeniowego).
Wydarzenie rozpocznie się w Ratuszu Staromiejskim w Toruniu uroczystą premierą książkowego wydania „Przewodnika astronomicznego po Polsce”. Przewodnik prezentuje najciekawsze miejsca w Polsce związane z astronomią i badaniami kosmosu.
W drugiej części dnia przewidziana jest seria szkoleniowo-warsztatowa, a wieczorem wydarzenie towarzyszące – premiera realizacja audiowizualnej „Solar System – vol. 2: Terra”. W kolejny dzień będzie czas na krótkie prezentacje organizacji, klubów, stowarzyszeń, a także na dyskusje i ciekawe prelekcje, a chętni będą mogli na koniec zwiedzić obserwatorium astronomiczne w Piwnicach koło Torunia z największymi teleskopami na terenie Polski.
Partnerami wydarzenia są Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) oraz miasto Toruń. Patronat medialny nad konferencją objęły: Urania – Postępy Astronomii, Astronarium, Astroturystyka.pl, AstroGPS.pl, Space24.pl, AstroNET, Kosmonauta.net. Z kolei patronat nad książką, poza wymienionymi dodatkowo także Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA), Astrofaza i AstroLife.
Źródła:
•    Strona wydarzenia
22 listopada 2023
https://astronet.pl/wydarzenia/trwaja-zapisy-na-polskie-forum-kosmiczne/

 

Trwają zapisy na Polskie Forum Kosmiczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna istnieje od 25 lat, ale co dalej?
2023-11-22. Wojciech Kaczanowski
Pierwszy moduł Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) został wyniesiony 20 listopada 1998 r. i od tego czasu była rozbudowywana o kolejne elementy. Żywot tej orbitalnej placówki dobiega jednak końca, a państwa uczestniczące w projekcie muszą znaleźć rozwiązanie zastępcze.
20 listopada 1998 r. rosyjski system nośny Proton-K wyniósł na niską orbitę okołoziemską pierwszy moduł Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) o nazwie Zaria, który został zaprojektowany przez Boeinga i skonstruowany przez Państwowe, Kosmiczne Centrum Badawczo-Produkcyjne im. Chruniczewa. W kolejnych latach placówka orbitalna była rozbudowywana o kolejne elementy, które służyły astronautom do zamieszkiwania i prowadzenia badań naukowych. W programie ISS biorą udział Stany Zjednoczone, Kanada, Rosja, Japonia oraz państwa członkowskie Europejskiej Agencji Kosmicznej, a placówka funkcjonuje już od 25 lat. Swój żywot powinna zakończyć w 2030 r.
Astronauci odbywają loty na Międzynarodową Stację Kosmiczną rotacyjnie, co kilka miesięcy i pochodzą z różnych państw. W większości są to obywatele Stanów Zjednoczonych, Rosji oraz Europejczycy. W przypadku pierwszego kraju, NASA nie planuje obecnie stricte państwowej placówki orbitalnej i pozostawia tutaj pole do działania dla firm prywatnych.
Wśród najważniejszych planowanych projektów, które mogłyby zastąpić ISS są:
•    stacja Orbital Reef, projektowana przez Blue Origin oraz Sierra Space;
•    stacja kosmiczna firmy Axiom Space;
•    Starlab od Voyager Space oraz koncernu Airbus;
Warto nadmienić, że w planach NASA znajduje się również korzystanie z planowanej w ramach amerykańskiego programu Artemis stacji orbitalnej Gateway. Placówka będzie znajdować się jednak na orbicie Księżyca i zostanie opracowana przez międzynarodowe podmioty zarówno z sektora prywatnego, jak i publicznego.
Obliczona na około 40 t stacja Gateway będzie obejmować głównie: moduły mieszkalne dla załogi, systemy zasilania, napędowe, moduły logistyczne, systemy łączności, ramię robotyczne i porty dokujące. Nie jest przeznaczona do stałego zamieszkania, ale będzie mogła pomieścić 4-osobowe załogi przez okres od jednego do trzech miesięcy. W tym kontekście stacja będzie różniła się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, która dotychczas maksymalnie mieściła 13 astronautów. Według obecnych planów, pierwszymi astronautami, którzy skorzystają z Gateway będzie załoga misji Artemis IV, która wystartuje w 2028 r.
Warto podkreślić, że NASA ma jednak obawy w kwestii dotrzymania terminów przez firmy w projektach prywatnych stacji kosmicznych. Amerykańska agencja zdaje sobie sprawę, że po 2030 r. i zakończeniu operacyjności ISS, może nastąpić luka w wysyłaniu astronautów na orbitę okołoziemską. Stanowi to też problem w kwestii rywalizacji z Chinami, które dysponują krajową stacją Tiangong.
W podobnej sytuacji znalazła się Europa, która obecnie jest na etapie negocjacji z prywatnymi podmiotami, które budują swoje stacje kosmiczne. W ostatnim czasie Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) poinformowała o podpisanym porozumieniu z firmami Voyager Space oraz Airbus Defence and Space, w ramach którego strony rozpoczną negocjacje dotyczące użytkowania przez Europejczyków przyszłej stacji kosmicznej Starlab. Wstępne szacunki wskazują na wyniesienie placówki w 2028 r. oraz rozpoczęcie działania komercyjnego w 2029 r.
Dodajmy również, że Europejska Agencja Kosmiczna bierze udział w budowie wspomnianej stacji kosmicznej Gateway. ESA wraz z japońską agencją kosmiczną JAXA będą współpracować przy budowie drugiego modułu mieszkalnego o nazwie I-HAB (International Habitat). JAXA dostarczy również baterie zasilające do rozwijanego przez ESA modułu tankowania ESPRIT oraz do modułu HALO.

Obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, przebywają również Rosjanie, którzy planują stworzenie własnej, państwowej placówki orbitalnej. Od momentu rozpoczęcia wojny na Ukrainie, Moskwa zmieniała kilka razy swoje stanowisko ws. zakończenia współpracy z Zachodem w kwestii ISS i przeniesienia swojej uwagi na nową, suwerenną placówkę - Rosyjską Orbitalną Stację Serwisową (ROSS). Sankcje i stan rosyjskiej gospodarki wydają się jednak dużą barierą w realizacji tego typu projektu.
W maju br. Rosja oficjalnie postanowiła, że nie opuści Międzynarodowej Stacji Kosmicznej co najmniej do 2028 r. Poprzednie zapowiedzi wskazywały z kolei na odejście od projektu w 2024 r. W ostatnim czasie natomiast, szef rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos, Jurij Borysow stwierdził, że funkcjonowanie orbitującej placówki ”powinno zostać utrzymane tak długo, jak to tylko możliwe.”
Fot. NASA Johnson via Flickr

Moduł Zaria
Fot. NASA/Roscosmos

Gateway
Fot. NASA Johnson via Flickr

Artystyczna wizja stacji kosmicznej Starlab na orbicie okołoziemskiej
Fot. Airbus

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/miedzynarodowa-stacja-kosmiczna-istnieje-od-25-lat-ale-co-dalej

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna istnieje od 25 lat, ale co dalej.jpg

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna istnieje od 25 lat, ale co dalej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indie zapowiedziały kolejną misję. Celem ponownie Księżyc
2023-11-22.Wojciech Kaczanowski
Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych planuje kolejny lot na Księżyc, który tym razem będzie polegać na pobraniu próbki badawczej oraz przetransportowaniu jej z powrotem na Ziemię. Misja Chandrayaan-4 to kolejny ambitny projekt Indii, które ostatnimi sukcesami udowodniły, że nie ma rzeczy niemożliwych.
W sierpniu 2023 r. indyjski lądownik Vikram dokonał przyziemienia na powierzchni Księżyca w ramach misji Chandrayaan-3. Kilka tygodniu później rozpoczęła się misja sondy naukowej Aditya-L1, której celem jest badanie Słońca. W październiku z sukcesem przeprowadzony został test kapsuły Gaganyaan - przyszłego załogowego statku kosmicznego. Wymienione wyżej projekty to tylko przykłady ambitnych działań, realizowanych przez Indyjską Organizację Badań Kosmicznych (ISRO).
Z najnowszych informacji podanych przez zagraniczne media, wynika, że Indie planują kolejną misję o nazwie Chandrayaan-4, która będzie polegać na pobraniu próbki z Księżyca i przetransportowaniu jej z powrotem na Ziemię.
Chandrayaan-4 będzie znacznie różnić się od Chandrayaan-3. W pierwszej kolejności warto podkreślić, że tegoroczna misja składała się z trzech elementów: modułu napędowego, lądownika oraz łazika. Łączna masa konfiguracji wynosiła 3900 kg. Chandrayaan-4 natomiast będzie obejmować cztery moduły, które zostaną wyniesione w ramach dwóch startów systemu nośnego.
Według portalu Space.com, pierwsza transza technologii będzie obejmować lądownik oraz urządzenie określone jako „wznoszące się” (ang. ascender module). Drugi system nośny z kolei zabierze w stronę naturalnego satelity Ziemi moduł transferowy oraz moduł do ponownego wejścia w atmosferę, które pozostaną jednak na orbicie Księżyca. Warto jednak podkreślić, że dokładny plan wykorzystania opisanej wyżej technologii nie został doprecyzowany.
Misje zakładające sprowadzenie próbki badawczej z obiektu w kosmosie są dość powszechną formą działania, natomiast wymagają dużych nakładów finansowych oraz cierpliwości. Jak twierdzi Space.com, Chandrayaan-4 może być w pewnym sensie zbliżona do misji realizowanej przez NASA, we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną, o nazwie Mars Sample Return (MSR). Projekt jest jedną z flagowych misji amerykańskiej agencji kosmicznej, która zakłada zebranie próbek badawczych na Marsie przez łazik Perseverance i przetransportowanie ich z powrotem na Ziemię.
MSR zmaga się jednak z problemami finansowymi, natomiast w tym przypadku znamy szczegóły misji. Lądownik NASA, który wyląduje na Marsie będzie wyposażony w rakietę Mars Ascent Vehicle (MAV), oraz dwa drony, w dużym stopniu przypominające funkcjonujący już na Marsie wiropłat Ingenuity, które zastąpiłyby łazika, gdyby ten nie był w stanie dostarczyć materiałów badawczych. Po przekazaniu przez Perseverance próbek do lądownika, mała rakieta MAV wystartuje w kierunku orbity Marsa, aby spotkać się z Earth Return Orbiter dostarczonym przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Statek kosmiczny następnie zabrałby próbki w dalszą drogę na naszą planetę.
W przypadku Chandrayaan-4, portal Space.com spekuluje, że po zebraniu próbek zostałyby one zabrane przez moduł wznoszący się do moduły ponownego wejścia w atmosferę. Następnie wraz z modułem transferowym technologia Indii i materiał badawczy udałyby się w drogę na Ziemię.
Źródło: Space.com / Space24.pl

Fot. ISRO via X (dawniej Twitter)

Fot. ISRO

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/indie-zapowiedzialy-kolejna-misje-celem-ponownie-ksiezyc

Indie zapowiedziały kolejną misję. Celem ponownie Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczne fajerwerki na mozaice zdjęć M42 z Teleskopu Webba
2023-11-22.
Teleskop Webba zaobserwował w Mgławicy Oriona (M42) widowiskowe zjawisko – coś co wygląda jak kosmiczne fajerwerki, albo ogniste „palce”. Najprawdopodobniej jest to efekt katastrofy kosmicznej sprzed kilkuset lat.
Na tytułowej ilustracji zaprezentowano fragment mozaiki Mgławicy Oriona sporządzonej przez Teleskop Webba z kamerą NIRCam w bliskiej podczerwieni (bardziej „krótkofalowy” zakres czułości kamery NIRCam → cztery filtry o średnich długościach fali λ ~ 1,40–1,62–1,87–2,12μm).
Barwy na zdjęciach nie odpowiadają kolorom widzianym przez ludzkie oko, ponieważ nasz narząd wzroku nie jest czuły na światło podczerwone (np. zakres widma w bliskiej podczerwieni o długościach fali od λ~1,40 μm do 2,12 μm na zdjęciach prezentowanych w niniejszym materiale), a najbliższa podczerwieni barwa dostrzegalna przez człowieka to jest kolor czerwony (λ~0,63–0,78μm).
Dwie pełne wersje tej mozaiki zdjęć z Teleskop Webba dla Mgławicy Oriona są dostępne na portalu ESASky, który jest przyjaznym użytkownikowi interfejsem dedykowanym do oglądania i ściągania danych astronomicznych. Portal ESASky pozwala każdemu zainteresowanemu na eksplorację publicznie dostępnych danych astronomicznych.
Na tytułowej ilustracji widać wyraźne gazowe „palce” oddalającymi się od miejsca eksplozji, która nastąpiła około 500 do 1000 lat temu w centrum gęstego obłoku molekularnego schowanego za tą mgławicą. Być może nastąpiło zderzenie dwóch młodych i masywnych gwiazd. Ten gęsty obłok jest nazywany Obłokiem Molekularnym Oriona-1 – w skrócie OMC-1 (OMC – skrót z j.ang. Orion Molecular Cloud) i znajduje się na północny-zachód od widocznej gołym okiem Gromady Trapez.
W ognistych palcach przeważa barwa czerwona, która wskazuje emisję promieniowania przez molekuły wodoru wzbudzone przez ogromną energię uwalniającą się z miejsca wybuchu. W pobliżu czubków w niektórych palcach emisje zmieniają kolor na zielony – co świadczy o obecności gorącego gazu zawierającego jony żelaza; w skrajnym przypadku stają się białe – co jest oznaką obecności jeszcze bardziej gorącej materii gazowej. Wydaje się, że w dolnej części ilustracji tytułowej w ognistych palcach występują głównie przepływy turbulentne, ale w niektórych obserwuje się też przepływy laminarne (liniowe).
Wielka Mgławica Oriona (M42) znajduje się w odległości około 1300 l.św. od Ziemi w części zwanej „mieczem” w gwiazdozbiorze myśliwego Oriona. Przy odległości do M42 obszar na poniższym zdjęciu odpowiada rozmiarom 4 x 2,75 l.św.
Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

Explosion fingers from the BN-KL region in Orion
Portal Urania: Teleskop Webba odkrył planetarne „JuMBO” w Mgławicy Oriona

Źródło: NASA, ESA, CSA

Na ilustracji: Kosmiczne fajerwerki wyglądające też jak „palce eksplozyjne” w obszarze narodzin gwiazd BN-KL będącym częścią Obłoku Molekularnego Oriona OMC-1 – na północny zachód od Gromady Trapez. Jest to fragment mozaiki zdjęć centralnej części Mgławicy Oriona (M42) uzyskanej z obserwacji Teleskopem Webba w bliskiej podczerwieni.
Widać wiele „palców” w kolorze czerwonym, które są wzbudzonym przez fale uderzeniowe gazem molekularnym rozszerzającym się od dołu zdjęcia do góry w prawo. Każdy z tych „palców” składa się z serii jasnych luków emisyjnych podobnych do fal łukowych rozchodzących się za wierzchołkami, które często świecących na zielono.
Na zdjęciu widać również wiele gwiazd z charakterystycznymi ośmioma promieniami dyfrakcyjnymi („spajkami”) generowanymi przez optykę Teleskopu Webba oraz niebieskie obłoki ze smugami na pierwszym planie pochodzące od Mgławicy Oriona, które znajdują się przed tymi kosmicznymi fajerwerkami.
Źródło (CC BY-SA 3.0 IGO): NASA, ESA, CSA / M. McCaughrean, S. Pearson
Na ilustracji: Unikalny widok centralnej części Mgławicy Oriona i Gromady Trapez w kamerze NIRCam współpracującej z Teleskopem Webba. Ta mozaika zdjęć w bliskiej podczerwieni (bardziej „krótkofalowy” zakres czułości kamery NIRCam → cztery filtry o średnich długościach fali λ ~ 1,40–1,62–1,87–2,12μm). Źródło (CC BY-SA 3.0 IGO): NASA, ESA, CSA / M. McCaughrean, S. Person

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczne-fajerwerki-na-mozaice-zdjec-m42-z-teleskopu-webba

Kosmiczne fajerwerki na mozaice zdjęć M42 z Teleskopu Webba.jpg

Kosmiczne fajerwerki na mozaice zdjęć M42 z Teleskopu Webba2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korea Północna: pierwszy satelita wojskowy umieszczony na orbicie
2023-11-22.
Korea Północna z powodzeniem umieściła na orbicie swojego pierwszego satelitę szpiegowskiego – ogłosiła we wtorek państwowa północnokoreańska agencja prasowa KCNA. Wystrzelenie północnokoreańskiej rakiety nośnej stanowczo potępiły władze Stanów Zjednoczonych, a także Japonii i Korei Południowej.
Start rakiety, która wyniosła satelitę o nazwie Malligyong-1 obserwował przywódca KRLD Kim Dzong Un – przekazała KCNA, dodając, że kraj zamierza w przyszłości umieścić na orbicie kolejne satelity w celu zapewnienia możliwości nadzoru nad Koreą Południową i innymi regionami interesującymi północnokoreańskie siły zbrojne. Urzędnicy w Korei Południowej i Japonii, którzy jako pierwsi poinformowali o wystrzeleniu rakiety, nie są w stanie zweryfikować, czy satelita rzeczywiście został umieszczony na orbicie – podała agencja Reutera. Start został przeprowadzony z kosmodromu Sohae.
Władze Stanów Zjednoczonych potępiły wystrzelenie przez Koreę Północną rakiety nośnej, która korzysta z technologii balistycznej. Biały Dom określił start rakiety jako „rażące naruszenie licznych rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ”, które „wzmaga napięcia i grozi destabilizacją sytuacji bezpieczeństwa w regionie i poza nim”. Pjongjang wydał oświadczenie, że Korea Północna ma „suwerenne prawo” do rozwijania satelitów wojskowych. Satelita rozpoznawczy jest jednym z kilku zaawansowanych technologicznie systemów uzbrojenia, które dyktator Korei Północnej Kim Dzong Un wbrew rezolucjom ONZ wprowadza do swojej armii.
Na początku tego roku Korea Północna dwukrotnie próbowała wystrzelić satelitę. Miały one miejsce krótko po szczycie G7 w maju i trójstronnym szczycie USA, Japonii i Korei Południowej w sierpniu, ale obydwie próby nie powiodły się. W trakcie ostatniej próby rakieta wynosząca ładunek spadła do morza u zachodniego wybrzeża Półwyspu Koreańskiego po tym, jak straciła ciąg po rozdzieleniu pierwszego i drugiego stopnia.
Reuters podkreśla, że wtorkowa próba była pierwszą podjętą po wrześniowym spotkaniu Kim Dzong Una z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem, na którym Putin obiecał Kimowi pomoc w budowie satelitów. Według południowokoreańskich urzędników najnowszą próbę najpewniej przeprowadzono z techniczną pomocą Moskwy. Ta z kolei uznawana jest za element zacieśniającego się partnerstwa, w ramach którego Korea Północna miała wysłać Rosji miliony pocisków artyleryjskich.
Źródło: PAP
Kim Dzong Un podczas parady wojskowej.
Fot. Wikimedia Commons
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/korea-polnocna-pierwszy-satelita-wojskowy-umieszczony-na-orbicie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024