Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Znany profesor wyśle swoje DNA kosmitom. „Sklonują mnie i umieszczą w zoo”
2023-11-14. Sandra Bielecka
Profesor fizyki Kenneth Ohm chce wysłać swoje DNA na Księżyc, by za dziesiątki tysięcy lat kosmici lub przyszli ludzie znaleźli materiał i go sklonowali. Mężczyzna ma nadzieję, że jego klony będą odwiedzane w międzygalaktycznym zoo, bądź zostaną zebrane do innych galaktyk. Jednak główny cel tej misji jest czysto naukowy, przechować ludzkie DNA dla przyszłych cywilizacji. Specjalista od UFO, Robert Bernatowicz odpowiada: „To nie ma sensu...”.

Po śmierci w kosmos
Dokąd pójdziemy po śmierci? Niektórzy wolą to sobie zaplanować. Amerykańska firma kosmiczna Celestis z siedzibą w Teksasie specjalizuje się w usłudze, która przyciąga coraz szersze grono zainteresowanych. Od wielu lat specjalizuje się w wysyłaniu skremowanych szczątków na orbitę. Pierwszy taki lot miał miejsce już w 1994 roku. Za pośrednictwem firmy na orbitę ziemską trafiły szczątki twórcy „Star Treka” Gene’a Roddenberry’ego oraz fizyka i wizjonera naukowego Gerarda O’Neilla, który stworzył projekt siedliska kosmicznego zwanego cylindrem O’Neilla.  
Ludzie decydujący się na wysłanie swoich szczątków w przestrzeń kosmiczną motywują swoją decyzję różnymi względami. „The New York Times” przedstawił niedawno sylwetki siedmiu osób, które podpisały kontrakt z Celestis, by firma wysłała ich prochy na orbitę, w przestrzeń kosmiczną bądź na Księżyc. Jednak jedna sylwetka wybija się ponad inne.

Znany 86-letni profesor fizyki, Kenneth Ohm, który niezwykle swobodnie podchodzi do tego tematu, postanowił wysłać nie tylko swoje prochy w kosmos, ale również próbkę DNA. Materiał ma zostać dostarczony na południowy biegun Księżyca podczas nadchodzącej misji Celestis.
Próbka DNA sposobem na przedłużenie życia
Kenneth Ohm ma nadzieję, że obce cywilizacje bądź ludzie z przyszłości znajdą próbkę jego DNA i będą chcieli go sklonować. Chciałby również, aby jego klony znalazły się w międzygalaktycznym zoo, ale też przedstawił abstrakcyjną wizję opisaną jako „rój tysięcy odtworzonych Kenów Ohma rozprzestrzeniających się po wszechświecie”. Oczywiście z przymrużeniem oka.
Znany ufolog, Robert Bernatowicz, który większość życia spędził na badaniu UFO, w rozmowie z GeekWeek komentuje to w ten sposób: - To nie ma sensu... Obcy mają dostęp do naszego DNA, kiedy tylko chcą, ich obecność na Ziemi jest potwierdzona licznymi relacjami świadków. Wydaje się, że ten pomysł jest jakąś formą desperackiego przedłużenia sobie życia. Obcy wiedzą o ludziach wszystko i prawdopodobnie mieszali w naszym DNA, a my jesteśmy wynikiem tej ingerencji. Bardzo ich interesuje nasze DNA, jednak nie potrzebują szukać go na Księżycu, ponieważ mają do niego dostęp, kiedy chcą, tutaj, na Ziemi.
Jednak profesor Ohm podkreśla, że jest to tylko wyolbrzymiona i żartobliwa wizja tego, czego oczekuje od tej misji. Przede wszystkim chodzi o wymiar naukowy oraz o przechowanie DNA ludzkiego dla przyszłych pokoleń, które opanują podróże międzyplanetarne i klonowanie do perfekcji.

Ludzkie DNA dla przyszłych, ziemskich i pozaziemskich, cywilizacji
Pomysł przechowywania ludzkiego DNA dla przyszłych pokoleń lub dla obcych odwiedzających w przyszłości nasz Układ Słoneczny nie jest wcale czymś nowym. Ludzie na ten moment są w stanie klonować już zwierzęta. Nie mówimy tutaj o dokładnych replikach niedawno zmarłego zwierzęcia, czy jak w tym wypadku, profesora fizyki. Jednak nie jest to tak odległa fantastyka naukowa, jak mogłoby to się wydawać.
Ken Ohm podkreśla, że gdyby za 30 000 lub 40 000 lat jakaś pozostałość tej, lub całkowicie innej cywilizacji odkryje jego DNA, może powstać z tego coś niesamowitego. Instrukcje zawarte w próbce mogłyby pomóc obcym odtworzyć nasz gatunek, gdybyśmy z jakiegoś nieznanego powodu wyginęli.  
„Widząc obecność obcych na Ziemi od tylu lat, nie ma wątpliwości, że zmieniali ludzkie DNA. Kiedy dochodzi do bliskich spotkań trzeciego stopnia, kiedy biorą ludzi na pokład, mówią im o DNA i pobierają też próbki. Mówię to na podstawie opisów tych spotkań. Zajmuje się obecnie bardzo dziwnym zjawiskiem pojawiających się na ciele ludzi z całej Polski tajemniczych znaków. Ludzkie DNA się zmienia, a oni robią te znaki, żeby coś pokazać. Myślę, że nasze DNA jest kluczem do zrozumienia tego, co my robimy na Ziemi i dlaczego jesteśmy tutaj. Uważam, że wszystko jest w tym DNA, nie tylko kod życia, ale również informacje dotyczące historii człowieka. Pomysł wysłania próbki DNA na Księżyc uważam za ciekawy, ale nie stanowi on żadnej pomocy dla obcych. Oni są tutaj” – mówi Robert Bernatowicz.  


Jednak nawet jeżeli obcy nie zdecydują się zabrać wysłanego w kosmos materiału, to wystrzelenie szczątków w kosmos obejmuje nabożeństwo żałobne. Firma oferuje zwiedzanie miejsca startu, po którym następuje pożegnanie, a następnie poczęstunek. Dla pozostałych osób, które zdecydowały się na pochówek w przestrzeni kosmicznej ta podróż ma różny cel. Dla jednych pragmatyczny, dla innych duchowy lub romantyczny. Jednak wydaje się, że ta forma „wiecznego spoczynku” oznacza akceptację poglądu, że ostatecznie czeka nas tylko pustka.

Niezidentyfikowany Obiekt Latający /123RF/PICSEL

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-znany-profesor-wysle-swoje-dna-kosmitom-sklonuja-mnie-i-umie,nId,7148219

 

Znany profesor wyśle swoje DNA kosmitom. Sklonują mnie i umieszczą w zoo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Listopadowa burza meteorów. Leonidy osiągną maksimum

2023-11-14. Sandra Bielecka
Listopadowa pogoda nie sprzyja obserwacjom nieba, ale może uda się zobaczyć „spadające gwiazdy” w ten weekend. 17/18 listopada przypada maksimum roju Leonidów, który znany jest jako najszybszy rój, gdzie prędkości meteoroidów potrafią dochodzić do 72 kilometrów na sekundę.

W ten weekend kolejny deszcz meteorów. Leonidy osiągną maksimum
Leonidy to rój meteorów, którego aktywność rozpoczyna się 10 i trwa do 23 listopada. Jego maksimum przypada każdego roku na 17/18 dzień miesiąca. Rój ten związany jest z kometą 55P/Tempel-Tuttle. Drobiny materii wyrzucone podczas zbliżenia komety do Słońca zostają wyrzucone, tworząc warkocz pyłu i skał. Radiant roju znajduje się w pobliżu gwiazdy podwójnej Gamma Leonis.   
Mimo że ten rój nie szczyci się tak wysoką aktywnością, jak sierpniowe Perseidy, to jest równie rozpoznawalny. Jednak wszystko wskazuje na to, że w tym roku będziemy mieli do czynienia z około 10-15 zjawiskami na godzinę. Leonidy stały się jednym z najbardziej rozpoznawalnych rojów dzięki temu, że w przeszłości tworzył naprawdę spektakularne widowiska, zwane burzami meteorów.  
Wybuchy aktywności Leonidów z lat 1833, 1866, 1966, 1999 i 2001 były tak spektakularne, że rój związany z kometą 55P/Tempel-Tuttle, stał się jednym z najbardziej wyczekiwanych w roku.

 Jak i kiedy oglądać
Mimo że w tym roku nie zanosi się na aż tak spektakularne widowisko, to w dalszym ciągu warto prowadzić obserwacje. Warunki będą sprzyjające, ponieważ tarcza Księżyca będzie oświetlona jedynie w 23 procentach i szybko schowa się za horyzontem. Maksimum wypada na początek weekendu z piątku na sobotę, co za tym idzie, część z nas nie będzie musiała się martwić, tym, że rano trzeba wcześnie wstać do pracy.  
Wystarczy jeden udany przelot, aby zapamiętać noc „spadających gwiazd” na całe życie. Przypominamy przy okazji zbliżającego się maksimum, że najlepiej na obserwacje wybrać się w miejsce oddalone od mocno oświetlonych miast. Im więcej sztucznego światła, tym większe prawdopodobieństwo, że przegapimy mniejsze kosmiczne skały, które spalają się w atmosferze w mgnieniu oka.  
Kometa 55P/Tempel-Tuttle
Jak już wspomnieliśmy, rój meteorów Leonidów związany jest z kometą okresową 55P/Tempel-Tuttle należącą do grupy komet typu Halleya. Po raz pierwszy zaobserwowana została 19 grudnia 1865 roku przez Wilhelma Tempela. Niecały miesiąc później odkrył ją niezależnie inny badacz Horace Parnell Tuttle, miało to miejsce 6 stycznia 1866 roku.  
Kometa zbliża się do Słońca co około 33 lata. W momencie zbliżenia pod wpływem ciepła uwalniany jest pył i materiał z komety, który zasila rój meteorów, właśnie listopadowych Leonidów. Ostatnio kometa była widoczna w 1999 roku, następne zbliżenie do Ziemi nastąpi w 2031 roku. Obserwować ją można już przy użyciu zwykłej lornetki.   

interia
 Zbliża się maksimum Leonidów /123RF/PICSEL

Jest jeden warunek, żeby obserwować meteory. To bezchmurne niebo. /123RF/PICSEL

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-listopadowa-burza-meteorow-leonidy-osiagna-maksimum,nId,7148566

Listopadowa burza meteorów. Leonidy osiągną maksimum.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie wykryli tajemniczy sygnał w centrum Drogi Mlecznej

2023-11-14. Marcin Jabłoński
Sagittarius A* to supermasywna czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej. To jeden z najbardziej fascynujących obiektów w kosmosie znanych człowiekowi. Skrywa w sobie zaskakującą anomalię, którą wykryli dwaj astrofizycy z Narodowego Uniwersytetu Autonomicznego Meksyku, Gustavo Magallanes-Guijón i Sergio Mendoza.
Naukowców zainteresowały doniesienia o promieniowaniu gamma, które wcześniej powiązano z Sagittarius A*. Podejrzewali, że może w nim skrywać się jakaś tajemnica czarnej dziury. Ich intuicja nie zawiodła, gdyż odkryli przy niej coś dziwnego.
Guijón i Mendoza przeanalizowali dostępne dane promieniowania gamma z obserwatorium kosmicznym GLAST. Analizując okres od czerwca do grudnia 2022, zauważyli, że co ok. 76 minut z pobliża czarnej dziury jest wypuszczany rozbłysk gamma. To najjaśniejsze źródło rozbłysku elektromagnetycznego.
Różnice w pojawianiu się tych rozbłysków są niewielkie i wskazują na pewien wzór wyrzucanych sygnałów. To dość zaskakujące, gdyż czarne dziury nie wysyłają takiej ilości promieniowania, które jesteśmy w stanie wykryć dzisiejszą technologią. Co więc wysyła sygnały gamma?
Rozwiązanie tajemnicy?
Regularność rozbłysków naprowadziła meksykańskich astrofizyków na wniosek, że emituje je coś, co orbituje dokoła Sagittarius A*. Najprawdopodobniej jest to chmura gorącego gazu, utrzymywana przez potężne pole magnetyczne czarnej dziury. Wywołuje ono też przyspieszenie cząsteczek, którego wynikiem są właśnie rozbłyski gamma.
Co ciekawe to nie pierwsze dowody, że "coś" orbituje w obszarze czarnej dziury Sagittarius A*. Dowiedziono, że co około 70 minut wysyłane są w kosmos fale radiowe, a co 149 minut rozbłyski promieniowania rentgenowskiego. Już przy tych odkryciach sugerowano, że w okolicach czarnej dziury orbituje chmura gorącego gazu. Według hipotezy Guijóna i Mendozy podczas swojej orbity chmura wypuszcza energetyczne rozbłyski gamma. Gdy się ochładza, świeci mocniej w świetle radiowym.

 Naukowcom udało się ustalić, że odległość orbitalną chmury gazu od Sagittarius A* można porównać do odległości Merkurego od Słońca. Jednak z okresem orbitalnym wynoszącym ponad 70 minut, porusza się z niesamowicie dużą prędkością, około 30 proc. prędkości światła. Mimo tych ustaleń, zagadka rozbłysków w okolicach jednej z najpotężniejszych czarnych dziur naszej galaktyki wciąż wymaga bardzo rozległych badań.

Naukowcy odkryli tajemniczy sygnał z centrum naszej galaktyki. Z czym mamy do czynienia? /123RF/PICSEL

Sagittarius A* /EHT Collaboration /Wikimedia

interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-astronomowie-wykryli-tajemniczy-sygnal-w-centrum-drogi-mlecz,nId,7148440

Astronomowie wykryli tajemniczy sygnał w centrum Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi lot testowy Starshipa za kilka dni? "Trwają przygotowania"
2023-11-14. Mateusz Mitkow
Już za kilka dni powinniśmy zobaczyć po raz drugi w historii, testowy lot systemu nośnego Starship/Super Heavy. Mimo, że firma SpaceX w dalszym ciągu oczekuje na zgodę do startu od Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA) to jeden z ostatnich wpisów na mediach społecznościowych informuje, że próba zostanie wykonana dnia 17 listopada br.
Pierwszy lot testowy zintegrowanego systemu nośnego Starship/Super Heavy został przeprowadzony ponad pół roku temu. Od tego momentu firma SpaceX, należąca do Elona Muska, pracuje nad przeprowadzeniem drugiej próby, która miejmy nadzieję, zapisze się w kartach historii jako zakończona powodzeniem. Rakieta została ponownie zintegrowana na platformie startowej i oczekuje na pozwolenie agencji US Fish and Wildlife oraz FAA na start. Pomimo tego, SpaceX poinformowała o trwających pracach przygotowawczych w celu wykonania startu 17 listopada br.
Dodatkowo, na oficjalnej stronie SpaceX pojawiła się informacja, że transmisja na żywo z testowego lotu rozpocznie się 17 listopada około 30 minut przed startem. W tej sytuacji powodów może być kilka. Po pierwsza może to oznaczać ponowną chęć wywarcia presji na podmiotach rządowych. Z drugiej strony, dzięki zakulisowym źródłom SpaceX może być pewne, że sprawy regulacyjne zostaną do tego dnia zatwierdzone.
Firma Elona Muska dodała w komunikacie, że harmonogram jest dynamiczny i może ulec zmianie, dlatego zachęca do śledzenia bieżących informacji. Na ten moment szacuje się, że odpalenie 33 silników Raptor w dolnym segmencie powinno dojść do skutku w okolicach godziny 16 czasu polskiego.
Podczas Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego w Baku Elon Musk wskazał, że firma nie nastawia się za bardzo na pełny sukces drugiej próby i oszacował, że szanse na powodzenie to 50%. „Nie chcę stawiać zbyt wysokich oczekiwań” - powiedział dyrektor generalny SpaceX. Przypomnijmy, że historyczny, pierwszy start opisywanej rakiety, który odbył się 20 kwietnia br., zakończył się „połowicznym sukcesem”, gdyż kilka minut po starcie została zdalnie zdetonowana, natomiast sama próba przyniosła ogromną ilość cennych informacji, które mają pozwolić firmie stworzyć kolejny niezawodny system nośny.
Drugi lot ma być podobny do tego z kwietnia, gdyż planuje się, że po oddzieleniu się od dolnego stopnia (Booster 9) drugi segment rakiety (Ship 25) ma kontynuować swój lot i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Starship nie okrąży Ziemi, tylko wejdzie ponownie w ziemską atmosferę i powróci na naszą planetę, aby wylądować na wodach Pacyfiku, u wybrzeży Hawajów. Jak wskazał sam Elon Musk, najbardziej ryzykownym elementem lotu będzie separacja stopni. SpaceX zamierza zastosować metodę ”hot-staging”, która polega na uruchomieniu silników w górnym stopniu, gdy nadal będzie on przymocowany do boostera Super Heavy.
SpaceX zaznacza, że Starship będzie systemem nowej generacji, w pełni wielokrotnego użytku, który umożliwi transport zarówno załogi, jak i ładunków na Księżyc (program Artamis) oraz Marsa. Przypomnijmy, że w okolicach 2026 r. Starship ma zostać wykorzystany do misji Artemis III, zabierając astronautów na powierzchnię Srebrnego Globu po raz pierwszy od 1973 r. W późniejszym czasie ma także zabrać pierwszych ludzi na Marsa, pomóc w utworzeniu tam samowystarczalnej kolonii i tym samym pozwolić na uczynieniem ludzkości gatunkiem multiplanetarnym.
Warto przypomnieć, żeStarship mógłby zostać wykorzystany także do dostarczania militarnych ładunków w przestrzeń kosmiczną oraz innych misji wspierających amerykańskie wojsko zapewniając infrastrukturę na orbicie dla logistyki czy tankowania, a także do suborbitalnego transportu ładunków pomiędzy dwoma punktami na Ziemi, czyli tzw. „przerzut cargo” (projekRocket Cargo). Najbliższy lot zapowiada się zatem niezwykle interesująco, gdyż wytyczy kolejne etapy rozwojowe rakiety o znacznie lepszych możliwościach, niż dobrze nam znany Saturn V.

Fot. SpaceX

Fot. SpaceX

SPACE24
https://space24.pl/drugi-lot-testowy-starshipa-za-kilka-dni-trwaja-przygotowania

Drugi lot testowy Starshipa za kilka dni Trwają przygotowania.jpg

Drugi lot testowy Starshipa za kilka dni Trwają przygotowania2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Start polskiego programu stażowego w strukturach ESA
2023-11-14.
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) uruchamia rekrutację na prestiżowe, dwuletnie staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) dla absolwentów studiów magisterskich. Rekrutacja jest wynikiem porozumienia pomiędzy Ministrem Rozwoju i Technologii a ESA, dotyczącego Narodowego Programu Stażowego (ang. National Trainee Programme).
W ramach porozumienia, młodzi absolwenci studiów wyższych z Polski będą mieli wyjątkową szansę zdobycia praktycznego doświadczenia w biurach ESA w rożnych rolach związanych z branżą kosmiczną, a także zdobycia szerokich kompetencji zawodowych pracy w środowisku międzynarodowym. Biura ESA znajdują się w Niemczech, we Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii i Holandii.
Program skierowany jest do absolwentów posiadających stopień magistra (uzyskany w ciągu ostatnich dwóch lat) na kierunkach związanych z szeroko rozumianą branżą kosmiczną. Oferowane są staże w takich obszarach jak inżynieria systemowa, gospodarka kosmiczna, dyplomacja, kontrola misji, technologie związane z obserwacją Ziemi, czy wsparcie dla załogowych lotów kosmicznych. Pełna oferta dla Polski obejmuje aż 33 tematy.
Za sprawą wykształconych, zdolnych i twórczych pracowników polskiego sektora kosmicznego, polskie technologie stają się coraz bardziej widoczne na rynku międzynarodowym. Otwieramy drugą dekadę członkostwa w Europejskiej Agencji Kosmicznej szczególną możliwością adresowaną do młodych ludzi. Drodzy absolwenci, już od początku waszej kariery zawodowej macie możliwość tworzyć przyszłość. Zachęcamy do aplikowania na staże w ESA.
prezes POLSA prof. Grzegorz Wrochna
Pierwsza rekrutacja wyłoni do 20 stażystów, którzy rozpoczną pracę w wybranym przez siebie biurze ESA w lutym 2024 r. Program stażowy przewiduje łącznie 30 dwuletnich, płatnych staży.
W ciągu 10 lat członkostwa Polski w ESA opracowano w Polsce 100 technologii kosmicznych, a polskie podmioty zaangażowane były w najbardziej prestiżowe misje naukowe, takie jak na przykład misja JUICE, wystrzelona w kwietniu 2023 r. W ramach coraz ściślejszej współpracy z ESA, w roku 2024 polski astronauta będzie brał udział w locie na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS), podczas którego zostaną zrealizowane eksperymenty polskich inżynierów i naukowców. Staże w ESA przyczynią się do wzrastania nowego pokolenia polskich specjalistów, którzy będą w najbliższych latach budować polskie specjalizacje kosmiczne.
POLSA będzie odpowiedzialna za przeprowadzenie całego procesu selekcji kandydatów we współpracy z ESA. Absolwentów zainteresowanych stażami oraz planujących rozwijać swoją karierę w sektorze kosmicznych serdecznie zachęcamy do zapoznania się z ofertą programu na stronie Polskiej Agencji Kosmicznej.
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) jest agencją wykonawczą MRiT, powołaną w 2014 r. Jej zadaniem jest wspieranie polskiego przemysłu kosmicznego poprzez realizację priorytetów Polskiej Strategii Kosmicznej. POLSA współpracuje z międzynarodowymi agencjami oraz administracją państwową w zakresie badania i użytkowania przestrzeni kosmicznej. Odpowiada za promocję polskiego sektora kosmicznego w kraju i za granicą.
Źródło: Polska Agencja Kosmiczna
Fot. NAVISP ESA [navisp.esa.int]

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/start-polskiego-programu-stazowego-w-strukturach-esa

Start polskiego programu stażowego w strukturach ESA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobił niezwykłe zdjęcie Słońca. Oprócz naszej gwiazdy jest tam coś jeszcze
2023-11-14.
Bogdan Stech
AUTOR

Piękne zdjęcie Słońca zamieścił jeden z użytkowników serwisu Reddit. Zrobienie takiej fotografii wymaga jednak odpowiedniego sprzętu, sporo umiejętności i dobrego komputera.
Dwa samoloty przecinają tarczę Słońca, na którym widać potężne erupcje. Taki obrazek uchwycił jeden z użytkowników serwisu Reddit, Ethan_Roberts123. Zdjęcie zachwyciło internautów, zdobywając kilka tysięcy głosów.
Kosmiczne zdjęcie i kosmiczny sprzęt
Któregoś dnia udało mi się sfotografować dwa samoloty lecące przed słońcem. Leciały z przodu w odstępie około 15 minut, ale mimo to całość robi wrażenie. Górny to United 777-200 (UA46), a dolny to Ryanair 737-8 Max (FR3645)
- opisuje historię fotografii jej autor.
Jakim sprzętem zrobiono zdjęcie? Wyposażenie to teleskop słoneczny Lunt LS60MT, kamera ZWO ASI 290mm i montaż paralaktyczny NEQ6. Fotograf wykonał w odstępie 15 minut aż 5000 klatek, które później połączył w jedno zdjęcie wykorzystując programy AutoStakkert!, ImPPG oraz Photoshop. Efekt możecie zobaczyć niżej.
Pierwsze zdjęcie Słońca w historii
Od momentu wynalezienia aparatu fotograficznego, ludzie chcieli uwiecznić także naszą gwiazdę. Prawdziwym przełomem w historii fotografii był wynalazek dagerotypu, czyli pierwszego praktycznego i komercyjnego procesu fotograficznego. Dagerotyp polegał na utrwalaniu obrazu na metalowej płytce pokrytej warstwą srebra, która była naświetlana w aparacie i następnie wywoływana w łaźni rtęciowej. Dagerotyp został zaprezentowany światu w 1839 r. przez francuskiego malarza i wynalazcę Louisa Daguerra, który współpracował z innym francuskim pionierem fotografii, Nicephorem Niepcem.
Więcej unikatowych zdjęć kosmosu zobaczysz na Spider`s Web:
W 1845 r. francuscy fizycy Leon Foucault i Louis Fizeau, wykonali pierwsze udane zdjęcie Słońca. Był to wielki wyczyn technologiczny. Zdjęcie to, o średnicy około 12 cm, pokazywało Słońce jako białą kulę z ciemnymi plamami na powierzchni. Te plamy to obszary o silnej aktywności magnetycznej, które są niemożliwe do zobaczenia gołym okiem. Zdjęcie te jest zachowane do dzisiaj i zobaczyć je możecie niżej.
Pierwszą fotografię zaćmienia słońca 28 lipca 1851 r. wykonał Johann Julius Friedrich Berkowski, również metodą dagerotypową. Zjawisko uchwycone zostało w Królewskim Obserwatorium w Królewcu w Prusach (aktualnie w Rosji). Berkowski naświetlał dagerotyp przez 84 sekundy. Dagerotyp ten również przetrwał, a jego cyfrową reprodukcję zobaczycie niżej.
Od pierwszego zdjęcia Słońca na dagerotypie minęło 178 lat. Pionierzy tacy jak Foucault, Fizeau i Berkowski byliby z pewnością zachwyceni możliwościami dzisiejszego sprzętu i fotografiami, które można wykonać w naszych czasach.

Pierwsze zdjęcie Słońca z 1845 r.

Pierwsze zdjęcie zaćmienia Słońca z

https://spidersweb.pl/2023/11/niezwykle-zdjecie-naszej-gwiazdy.html

Zrobił niezwykłe zdjęcie Słońca. Oprócz naszej gwiazdy jest tam coś jeszcze.jpg

Zrobił niezwykłe zdjęcie Słońca. Oprócz naszej gwiazdy jest tam coś jeszcze2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pył asteroidalny z krateru Chicxulub potwierdza przyczynę wyginięcia dinozaurów
2023-11-14.
Około 66 milionów lat temu asteroida nieco większa niż Mount Everest uderzyła w Ziemię, unicestwiając trzy czwarte wszelkiego życia na planecie ─ w tym dinozaury. Nadal pozostaje kwestią dyskusyjną, w jaki dokładnie sposób uderzenie Chicxulub spowodowało wyginięcie tych i innych zwierząt.

Główna teoria głosiła jeszcze do niedawna, że to siarka powstała w wyniku uderzenia asteroidy – lub sadza z globalnych pożarów przez nie wywołanych – przesłoniła niebo i pogrążyła świat w długiej zimie, zabijając wszystkich z wyjątkiem nielicznych szczęśliwców. Opublikowane niedawno badania przeprowadzone na podstawie analiz cząstek znalezionych w kluczowym miejscu potwierdzają jednak wcześniejszą hipotezę: sroga i ciemna zima ciągnąca się jeszcze długo po zderzeniu została wywołana przez pył wzbity przez upadającą asteroidę. Drobny pył krzemianowy ze sproszkowanej skały pozostawałby w tym scenariuszu w atmosferze przez około 15 lat, obniżając globalne temperatury nawet o 15 stopni Celsjusza – twierdzą autorzy pracy opublikowanej w Nature Geoscience.

Zacznijmy jednak od początku. W 1980 roku dwaj naukowcy, ojciec i syn Luis i Walter Alvarez, jako pierwsi zaproponowali, że dinozaury zostały zgładzone przez uderzenie asteroidy, która spowiła świat pyłem. Ich teza początkowo spotykała się z pewnym sceptycyzmem. Zmieniło się to mniej więcej dziesięć lat później, gdy na terenie Półwyspu Jukatan nad Zatoką Meksykańską znaleziono ogromny krater Chicxulub. Obecnie większość naukowców jest zgodna co do tego, że winę za jego obecność ponosi tak zwana asteroida Chicxulub.

Tymczasem pomysł, że to siarka, a nie pył, spowodowała długą zimę uderzeniową, stał się bardzo popularny w ostatnich latach. Powodem tej popularność było długo przekonanie, że pył powstały i wzbity w wyniku zderzenia nie miał odpowiednich rozmiary, aby móc pozostać w atmosferze wystarczająco długo. Teraz, na potrzeby nowych badań, międzynarodowy zespół naukowy zmierzył dokładnie rozmiary cząsteczek pyłu, które prawdopodobnie pochodzą z okresu tuż po upadku asteroidy. Cząsteczki te zostały znalezione w skamielinie Tanis w amerykańskim stanie Dakota Północna.

Pomimo odległości aż 3,000 kilometrów od krateru miejsce to zachowało szereg niezwykłych znalezisk, które uważa się za pozostałości po uderzeniu asteroidy w warstwy osadów starożytnego jeziora. Według naukowców wykryte tam cząsteczki pyłu miały wielkość od 0,8 do 8,0 mikrometrów, czyli w sam raz, by utrzymać się w atmosferze nawet do 15 lat. Wprowadzając te dane do modeli klimatycznych, podobnych do tych stosowanych dla współczesnej Ziemi, badacze ustalili, że pył prawdopodobnie odegrał znacznie większą rolę w masowym wymieraniu, niż dotychczas sądzono. Oszacowano, że z całego materiału, który został wyrzucony do atmosfery przez asteroidę, 75% stanowił pył, 24% siarka i 1% sadza. Cząsteczki pyłu „wyłączyły fotosyntezę” w roślinach na co najmniej rok, powodując katastrofalne załamanie ekosystemów.

Sprawa, jak często bywa w nauce, i w tym przypadku nie jest jeszcze przesądzona. Sean Gulick, geofizyk z Uniwersytetu w Teksasie, który nie był zaangażowany w omawiane badania, uważa, że otrzymane wyniki są kolejną interesującą próbą znalezienia odpowiedzi na wciąż aktualne pytanie o przyczyny mającej miejsce na Ziemi zimy uderzeniowej. Nie dają natomiast ostatecznej odpowiedzi. Naukowiec podkreśla też, że odkrywanie tego, co wydarzyło się podczas ostatniego masowego wymierania na świecie, jest ważne nie tylko dla zrozumienia przeszłości, ale także ze względu na naszą przyszłość.

Czytaj więcej:
•    Cały materiał prasowy
•    Publikacja Cem Berk Senel et al, Chicxulub impact winter sustained by fine silicate dust, Nature Geoscience (2023)

Opracowanie: Elżbieta Kuligowska

Źródło: Phys.org

Na zdjęciu: Jak asteroida zabiła dinozaury? Nowe badania sugerują, że głównie przez wyrzucenie ogromnej ilości pyłu do atmosfery. Źródło: Phys.org
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pyl-asteroidalny-z-krateru-chicxulub-potwierdza-przyczyne-wyginiecia-dinozaurow

 

Pył asteroidalny z krateru Chicxulub potwierdza przyczynę wyginięcia dinozaurów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerwa w komunikacji z marsjańskimi sondami i łazikami
2023-11-14.
Obecne wzajemne położenie Słońca, Ziemi i Marsa uniemożliwia kontakt z urządzeniami badającymi Czerwoną Planetę. Prace nie zostają jednak wstrzymane i trwają w ograniczonym zakresie.
Co dwa lata komunikacja radiowa z marsjańskimi misjami zostaje zakłócona na około 2 tygodnie. Wynika to ze wzajemnego położenia Ziemi, Słońca i Czerwonej Planety. Gorący, zjonizowany gaz wyrzucany w przestrzeń kosmiczną przez Słońce wykazuje przewodnictwo elektryczne, co powoduje zakłócenia w przesyłaniu sygnału radiowego, a tym samym komunikacji. Ze względu na ryzyko zniekształcenia poleceń i danych, marsjańskie sondy i łaziki przechodzą na ten czas w okres zmniejszonej aktywności. Badania naukowe nie są wstrzymane, lecz ogranicza się aktywność urządzeń.
Jak wygląda obecnie praca urządzeń na Marsie?
NASA wstrzymuje się z wysyłaniem poleceń do urządzeń badających Marsa od 11 do 25 listopada. Nie oznacza to, że łaziki NASA Perseverance i Curiosity przestaną monitorować zmiany warunków powierzchniowych, pogody i promieniowania. Mimo chwilowego uziemienia, Ingenuity Mars Helicopter będzie korzystał ze swojej kolorowej kamery do badania ruchu piasku, co stanowi ciągłe wyzwanie dla misji marsjańskich. Sondy Mars Reconnaissance Orbiter i Odyssey będą kontynuować obrazowanie powierzchni. Orbiter MAVEN będzie nadal gromadzić dane na temat interakcji między atmosferą Marsa a Słońcem.

Pomimo częściowego zawieszenia działań, centra kontroli NASA będą otrzymywać dane o stanie urządzeń na Marsie jedynie z krótką przerwą. Przez dwa dni agencja nie będzie w stanie odebrać żadnego sygnału, ponieważ Mars całkowicie skryje się za tarczą Słońca.  
źródło: NASA
Planeta Mars. Fot. NASA

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/74095742/przerwa-w-komunikacji-z-marsjanskimi-sondami-i-lazikami

 

Przerwa w komunikacji z marsjańskimi sondami i łazikami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy pomocy Teleskopu Webba odkryto drugą najdalszą galaktykę
2023-11-14.MD.MNIE.
Obserwacje dokonane przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba potwierdziły drugą i czwartą galaktykę pod względem najdalszego dystansu od Ziemi. Obiekty te są większe niż typowe galaktyki na takich odległościach – informuje amerykański Pennsylvania State University.
Po uzyskaniu obrazu głębokiego pola obszaru gromady galaktyk Pandora, międzynarodowy zespół astronomów wykorzystał Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) do potwierdzenia odległości do dalekich galaktyk i ustalenia ich własności przy pomocy danych spektroskopowych.
„Orzeszki ziemne albo puszyste kulki”

Zwykle galaktyki widoczne na tak dalekich odległościach jawią się nam jako czerwone kropki. „Tym razem jednak są one większe, niczym orzeszki ziemne albo puszyste kulki" – porównują odkrywcy.
Badacze szacują, że światło tych dwóch galaktyk zostało wyemitowane, gdy Wszechświat miał około 330 mln lat. Światło leciało do nas przez 13,4 mld lat. Przez tak długi czas Wszechświat zdążył się już jednak znacznie rozszerzyć i faktyczny dystans, w jakim obecnie te obiekty się od nas znajdują, wynosi około 33 mld lat świetlnych.
Przed niniejszym odkryciem znano jedynie trzy galaktyki w tak dużej odległości. Nowe przypadki są większe niż te wcześniej znane. Jedna z nich jest prawie sześć razy większa i mierzy około 2 tys. lat świetlnych. Na standardy współczesnego Wszechświata wydaje się to mało, gdyż na przykład Droga Mleczna rozciąga się na 100 tys. lat świetlnych, jednak w swoich wczesnych latach Wszechświat był dużo mniejszy niż obecnie.
Dwie rekordzistki
Wspomniane dwie rekordzistki są jedynie dwoma obiektami z 60 tys. źródeł światła w Gromadzie Pandora zarejestrowanych na zdjęciu z Teleskopu Webba. W ciągu kilku miesięcy analiz badacze z zespołu UNCOVER wyselekcjonowali 700 kandydatek do dalszych badań, spośród których osiem wydawało się kandydatkami na pierwsze galaktyki we Wszechświecie.
Wtedy ponownie skierowano teleskop na Gromadę Pandora aby uzyskać widma wybranych obiektów. Jeden wybór okazał się pomyłką (okazało się, że to dużo bliższa galaktyka), a kilka innych dało niejasne rezultaty. Jednak w dwóch przypadkach faktycznie zaobserwowano jedne z najdalszych znanych galaktyk.
Badacze wskazali, że możliwości instrumentów Teleskopu Webba w połączeniu z soczewkowaniem grawitacyjnym przez gromadę galaktyk (które to zjawisko powiększa obraz położonych dalej obiektów) powinny pokazać nawet jeszcze dalsze galaktyki. Jednak takowych nie dostrzeżono, co może oznaczać, że po prostu jeszcze się wtedy nie uformowały (im dalsze galaktyki obserwujemy, tym młodszy okres życia Wszechświata oglądamy). Lub alternatywnie badacze mieli po prostu pecha i w tym wąskim obszarze akurat nie ma jeszcze dalszych galaktyk.
Wyniki badań przedstawiono w artykule, który ukazał się 13 listopada w „The Astrophysical Journal Letters”.
źródło: PAP

Obiekty te są większe niż typowe galaktyki na takich odległościach (fot. Shutterstock/Dima Zel)
TVP INFO
https://www.tvp.info/74087617/przy-pomocy-teleskopu-webba-odkryto-druga-najdalsza-galaktyke

Przy pomocy Teleskopu Webba odkryto drugą najdalszą galaktykę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaleziono ślady zapadania się pierścieni Urana na satelicie Miranda
Autor: Admin3 (14 Listopad, 2023)
Naukowcy z Centrum Carla Sagana w Instytucie SETI w Kalifornii ustalili prawdopodobne pochodzenie osadów regolitu Mirandy, które mogły być spowodowane zapadnięciem się części pierścieni Urana na powierzchnię Księżyca. Wyniki badań, opublikowane w The Planetary Science Journal, pomogą planetologom określić wewnętrzną strukturę Mirandy i zrozumieć, czy ma ona wewnętrzny ocean.
Astronomowie przeanalizowali kratery, aby określić grubość regolitu powierzchni Mirandy. Regolit to luźna gleba powstała w wyniku wietrzenia kosmicznego skał narażonych na uderzenia meteorytów i promieniowanie. Ze względu na niewielkie rozmiary Mirandy jest mało prawdopodobne, aby podpowierzchniowy ocean mógł istnieć na nim przez długi czas, ale gruba warstwa regolitu mogłaby zatrzymać wewnętrzne ciepło satelity i przedłużyć życie oceanu
Naukowcy zidentyfikowali trzy potencjalne źródła, które mogą zapewnić Księżycowi wystarczającą ilość regolitu: gigantyczne wyrzutnie uderzeniowe, osady pióropusza i materiał z pierścieni Urana. Dane wskazują, że najbardziej prawdopodobną hipotezą jest upadek materii z pierścieni Urana ze względu na niebieski odcień satelity i duży zasięg przestrzenny regolitu na jego powierzchni.
Jeśli ta hipoteza zostanie potwierdzona, Miranda mogła powstać z materiału pierścieni lub migrować przez nie we wczesnych stadiach swojego istnienia. Gruba warstwa regolitu mogłaby przyczynić się do wzrostu aktywności geologicznej i powstania koron – form geologicznych w postaci szerokich wielobocznych pierścieni lub owali. Uważa się, że korony powstały w wyniku diapirów, gdy leżący pod spodem materiał jest wciskany w gęstsze leżące nad nimi skały wzdłuż uskoków lub stref niestabilności strukturalnej.
Potrzebne są jednak dalsze badania, ponieważ naukowcom nie udało się całkowicie wykluczyć innych scenariuszy powstawania grubej warstwy regolitu. Jedno lub więcej zderzeń z gigantycznymi obiektami może również odtworzyć obserwowany wzór.
Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/znaleziono-slady-zapadania-sie-pierscieni-urana-na-satelicie-miranda

 

Znaleziono ślady zapadania się pierścieni Urana na satelicie Miranda.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ujawniono nieoczekiwane wzorce pogodowe na Jowiszu
Autor: Admin3 (14 Listopad, 2023)
Naukowcy z NASA odkryli nieoczekiwane wzorce pogodowe na Jowiszu w 40-letnim badaniu opublikowanym w czasopiśmie Nature Astronomy. Wyniki tych prac pozwolą przewidywać zmiany pogody na tej planecie w przyszłości.
W tym celu wykorzystano dane uzyskane ze statków kosmicznych NASA Voyager i Cassini, a także z teleskopów naziemnych. Naukowcy zbadali informacje o temperaturze za pomocą obrazów jasnej poświaty w podczerwieni w górnej troposferze Jowisza, warstwie atmosfery, w której tworzą się charakterystyczne wielokolorowe chmury w paski. Wskaźniki te mierzono podczas trzech cykli orbitalnych planety, z których każdy trwa około 12 ziemskich lat.
Okazało się, że temperatura na Jowiszu podnosi się i spada po pewnych okresach, które nie są związane z porami roku ani żadnymi innymi cyklami. Ze względu na to, że planeta jest nachylona wokół własnej osi tylko o trzy stopnie, zmiany sezonowe są na niej słabo widoczne, więc naukowcy nie zakładali, że pogoda może być tam tak cykliczna.
Ponadto zarejestrowano zależność między zmianami temperatury w regionach oddalonych od siebie o tysiące kilometrów: gdy temperatura wzrosła na pewnych szerokościach geograficznych na półkuli północnej, spadła na tych samych szerokościach geograficznych na półkuli południowej.
Planowane są przyszłe prace, aby dowiedzieć się, co powoduje te cykliczne i zsynchronizowane zmiany. Wymaga to obserwacji zarówno pod, jak i nad warstwami chmur. Uzyskane dane będą stanowić podstawę do komputerowego modelowania cykli temperatur i ich wpływu na pogodę nie tylko Jowisza, ale wszystkich gigantycznych planet.
Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ujawniono-nieoczekiwane-wzorce-pogodowe-na-jowiszu

Ujawniono nieoczekiwane wzorce pogodowe na Jowiszu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto potencjalne czarne dziury blisko naszej planety
Autor: Admin3 (14 Listopad, 2023)
Czarne dziury od dawna intrygują i fascynują zarówno ekspertów z dziedziny astrofizyki, jak i entuzjastów kosmosu. Wciąż stanowią przedmiot wielu niewiadomych i badań. Nowe badania opublikowane w prestiżowym czasopiśmie Monthly Notices of the Royal Astronomical Society sugerują, że gromada Hiady, położona w odległości około 150 lat świetlnych od Ziemi, może skrywać kilka z tych enigmatycznych obiektów.
Jest to o tyle fascynujące, że Hiady stanowią najbliższą nam gromadę otwartą - skupisko gwiazd o zbliżonych charakterystykach, takich jak wiek czy skład chemiczny. Aby zbadać dynamikę i ewolucję gwiazd w tej gromadzie, zespół astrofizyków wykorzystał zaawansowane techniki symulacyjne, a następnie porównał wyniki z precyzyjnymi danymi uzyskanymi z kosmicznego teleskopu Gaia, prowadzonego przez Europejską Agencję Kosmiczną.
Stefano Torniamenti z Uniwersytetu w Padwie, główny autor badania, podkreśla, że zaobserwowane charakterystyki gromady Hiad najlepiej korespondują z obecnością czarnych dziur w jej wnętrzu. Symulacje sugerują, że w pewnym momencie w gromadzie mogłyby istnieć nawet dwie lub trzy czarne dziury. Nawet jeśli zostałyby one wyrzucone z gromady w ciągu ostatnich kilku milionów lat, ich wcześniejsze istnienie nadal wpływałoby na obecną dynamikę gromady.
Odkrycie to wskazuje na potencjalną powszechność czarnych dziur w gromadach otwartych, co może prowadzić do przewartościowania dotychczasowych teorii na temat ich powstawania i ewolucji. Dr Mark Gieles z Wydziału Fizyki MCRE zauważa, że odkrycie takie otwiera nowe drzwi do badania tych niezwykłych obiektów. Możliwość badania czarnych dziur w relatywnie bliskim otoczeniu Ziemi może dostarczyć nowych informacji o ich interakcjach z otaczającymi gwiazdami oraz o mechanizmach, które prowadzą do ich powstawania.
Jedno jest pewne: czarne dziury pozostaną źródłem zainteresowania dla astrofizyków przez wiele lat. Jak podkreśla dr Friedrich Anders, są one niczym kosmiczne laboratoria, które pozwalają testować granice naszej wiedzy i zrozumienia Wszechświata.
Takie badania przypominają nam o nieustannej potrzebie poszerzania naszej wiedzy i zrozumienia kosmicznych fenomenów. Za każdym razem, gdy odkrywamy coś nowego na temat czarnych dziur czy innych tajemniczych obiektów, zbliżamy się o krok do rozwikłania zagadek naszego Wszechświata.
Źródło: Pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-potencjalne-czarne-dziury-blisko-naszej-planety

Odkryto potencjalne czarne dziury blisko naszej planety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce jest nieco mniejsze, niż nam się wydawało
2023-11-15. Radek Kosarzycki
W najnowszym artykule naukowym opublikowanym na serwisie preprintów arXiv zespół badaczy potwierdził właśnie wyniki wcześniejszych badań, w których do obliczenia rozmiarów Słońca wykorzystano fale dźwiękowe, a zatem aktywność sejsmiczną gwiazdy. To szczególnie interesujące, bowiem wyniki te wykazują pewną rozbieżność co do faktycznych rozmiarów Słońca z jego tradycyjnie przyjmowanymi wartościami.
Obserwując naszą gwiazdę dzienną w zakresie fal dźwiękowych, badacze odkryli, że jest ona nieznacznie mniejsza, niż nam się wydawało. Choć różnica wynosi zaledwie kilka setnych procenta, to jednak jest to kilkadziesiąt dobrych kilometrów, a to już może mieć wpływ na naszą wiedzę o tym, jakie procesy zachodzą we wnętrzu Słońca.
„Dane sejsmologiczne mówią nam o Słońcu wiele istotnych rzeczy o reakcjach jądrowych, składzie chemicznym i podstawowej budowie Słońca” – powiedział periodykowi New Scientist jeden z aotorów opracowania, Douglas Gough z Uniwersytetu w Cambridge.
Dotychczasowe pomiary rozmiarów Słońca opierały się na jego świecącej warstwie zewnętrznej, tzw. fotosferze. Teraz w trakcie swojego projektu badawczego naukowcy postanowili oprzeć się na trybach oscylacji gwiazdy.
Gdy fale dźwiękowe rozchodzą się przez wnętrze Słońca, odbijają się od fotosfery i powodują pewne oscylacje fragmentów jego powierzchni. Naukowcy dzielą te fale na różne „tryby” w zależności od tego, co je powoduje.
W przeszłości do szacowania rozmiarów Słońca wykorzystywano fale w trybie f, a wyniki sugerowały, że gwiazda była nieco mniejsza, niż powszechnie się przyjmuje. Szacunki te były jednak niepewne, ponieważ fale w trybie f mogą nie w pełni przenikać przez fotosferę i jako takie są po prostu mniej wiarygodne.
Aby uzyskać dokładniejsze informacje, badacze zamiast tego wykorzystali fale w trybie p. Są one spowodowane ogromnymi wahaniami ciśnienia w chaotycznym wnętrzu Słońca i mogą z łatwością przechodzić przez jądro. Wynikiem tych obserwacji był promień „mniej więcej zgodny” z szacunkami w trybie f – napisali naukowcy, tym samym wspierając wyniki mówiące o mniejszym Słońcu.
Niezależnie od tego, jak mała może być różnica, oznacza ona potencjalnie ogromną różnicę w naszej wiedzy o budowie i składzie Słońca, gdzie najważniejsza jest absolutna precyzja.
https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/rozmiary-slonca-pomiary-radiowe/

Słońce jest nieco mniejsze, niż nam się wydawało.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten błysk gamma był na tyle potężny, że odczuła go nawet ziemska atmosfera
2023-11-15. Autor: as Źródło: Reuters, AFP, tvnmeteo.pl

Rozbłysk gamma GRB 221009A, najjaśniejszy w historii obserwacji, dosłownie wstrząsnął ziemską atmosferą. Chociaż jego wpływ okazał się ostatecznie niegroźny, dla naukowców to okazja do zbadania zjawiska, które może okazać się zabójcze dla naszej planety.

W październiku 2022 roku instrumenty pomiarowe w przestrzeni okołoziemskiej na chwilę "oślepły". Przyczyną tego zdarzenia okazał się rozbłysk gamma o nazwie GRB 221009A, prawdopodobnie najjaśniejsze tego typu zjawisko od początku istnienia ludzkiej cywilizacji. Jak wynika z badania opublikowanego na łamach "Nature Communications", rozbłysk okazał się tak silny, że miał wpływ na ziemską atmosferę.
Pierwsza taka obserwacja
Naukowcy przeanalizowali dane zebrane przez chińsko-włoskiego satelitę CSES, który posiada detektor pola elektrycznego. Obiekt znajdował się dokładnie w strefie oświetlonej przez GRB 221009A i mógł zmierzyć to, co działo się w górnej warstwie ziemskiej atmosfery, jonosferze. Naukowcy skupili się na jej najwyższych partiach, od 350 do 950 kilometrów nad powierzchnią Ziemi.
Mirko Piersanti z Uniwersytetu L'Aquila, główny autor badania, przekazał w rozmowie z agencją AFP, że eksperci w tej dziedzinie od dwóch dekad debatowali nad tym, czy rozbłyski gamma mogą mieć jakikolwiek wpływ na górną część jonosfery.
- Myślę, że w końcu odpowiedzieliśmy na to pytanie - powiedział. - Znaleźliśmy w polu elektrycznym jonosfery strukturę, która nigdy wcześniej nie została zaobserwowana.

Potencjalna katastrofa
Jak tłumaczyli naukowcy, chociaż efekt wywołany przez rozbłysk gamma był pozornie podobny do tego, co dzieje się podczas rozbłysków słonecznych, doszło do niego w odległych zakątkach Wszechświata. Promieniowanie elektromagnetyczne z GRB 221009A przebyło niemal dwa miliardy lat świetlnych przed dotarciem na Ziemię, znacznie dalej niż promieniowanie słoneczne.
- To niesamowite - powiedział Europejskiej Agencji Kosmicznej ekspert ds. promieniowania gamma Erik Kuulkers. - Widzimy rzeczy, które dzieją się w głębokim kosmosie, ale mają również wpływ na Ziemię.
Badania rozbłysków gamma pomogą naukowcom zrozumieć zagrożenie, jakie może wiązać się z tym zjawiskiem. Najczarniejszy scenariusz zakłada, że gdyby do wybuchu o podobnej mocy doszło na przykład w obrębie Drogi Mlecznej, promieniowanie mogłoby poważnie uszkodzić ziemską warstwę ozonową, narażając żywe organizmy na promieniowanie ultrafioletowe. Naukowcy podkreślili jednak, że mechanizm ten nie został jeszcze do końca zbadany - niewykluczone, że jonosfera poradziłaby sobie z rozbłyskiem, a życie na Ziemi pozostało bezpieczne.
Raz na 10 tysięcy lat
Uważa się, że GRB 221009A został spowodowany przez eksplozję supernowej, która następnie mogła doprowadzić do powstania czarnej dziury. Rozbłysk nadszedł z kierunku gwiazdozbioru Strzały i podróżował około 1,9 miliarda lat, aby dotrzeć do Ziemi.
Średnio każdego dnia do Ziemi dociera przynajmniej jeden rozbłysk gamma. Z punktu widzenia statystyki zdarzenia o mocy porównywalnej z GRB 221009A mogą występować średnio raz na 10 tysięcy lat.
Autor:as
Źródło: Reuters, AFP, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA's Goddard Space Flight Center
Rozbłysk gamma GRB 221009A podświetlił chmury kosmicznego pyłuESA/XMM-Newton/M. Rigoselli (INAF)


https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/rekordowy-blysk-gamma-odczula-go-nawet-ziemska-atmosfera-7438288

 

Ten błysk gamma był na tyle potężny, że odczuła go nawet ziemska atmosfera.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Badając Gromadę Galaktyk Choinka odkryto 14 nowych zjawisk przejściowych
2023-11-14.
Międzynarodowy zespół naukowców wykorzystał teleskop Webba do odkrycia 14 nowych zjawisk przejściowych podczas badania gromady galaktyk MACS0416.
Zjawiska przejściowe to obiekty, takie jak pojedyncze gwiazdy, które wydają się nagle jaśnieć o rzędy wielkości, a następnie znikać – powiedział Haojing Yan, profesor nadzwyczajny na Wydziale Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Missouri. Te zjawiska przejściowe wydają się jasne tylko przez krótki okres czasu, a następnie znikają; to tak, jakbyśmy patrzyli przez zmieniające się szkło powiększające. W tej chwili mamy tę rzadką szansę, jaką dała nam natura, aby uzyskać szczegółowy widok pojedynczych gwiazd, które znajdują się bardzo daleko. Podczas gdy obecnie jesteśmy w stanie zobaczyć tylko najjaśniejsze z nich, jeżeli będziemy to robić wystarczająco długo – i wystarczająco często – będziemy w stanie określić, ile jest jasnych gwiazd i jak są one masywne.
Dzięki wykorzystaniu zaawansowanych technologicznie możliwości Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, Yan i jego zespół potwierdzili przyczynę „migoczących świateł” lub zjawisk przejściowych w gromadach galaktyk, które naukowcy po raz pierwszy zaobserwowali wiele lat temu przy użyciu Kosmicznego Teleskopu Hubble'a.
Nazywamy MACS0416 Gromadą Galaktyk Choinki, zarówno dlatego, że jest tak kolorowa, jak i z powodu migoczących światełek, które w niej znajdujemy – powiedział Yan. Widzimy tak wiele zjawisk przejściowych w niektórych regionach tego obszaru dzięki zjawisku znanemu jako soczewkowanie grawitacyjne, które powiększa galaktyki znajdujące się za tą gromadą.
Zespół odkrył zjawiska przejściowe, analizując cztery zestawy zdjęć wykonanych przez JWST gromady galaktyk w okresie 126 dni, co odpowiada około czterem miesiącom. Yan jest szczególnie podekscytowany tym, że dwa spośród tych zjawisk to supernowe – wybuchy gwiazd znajdujących się na końcu swojego życia. To szczególnie interesujące, ponieważ zespół może wykorzystać te supernowe do badania galaktyk, w których się znajdują.
Różnorodność dwóch supernowych oraz dwunastu innych znacznie powiększonych gwiazd ma dla nas duże znaczenie – powiedział Yan. Analizowaliśmy zmiany jasności tych obiektów w czasie, korzystając z ich krzywych blasku. Dzięki szczegółowemu badaniu zmian blasku, w końcu będziemy w stanie określić, jakiego rodzaju gwiazdy to są. Co więcej, będziemy mogli zrozumieć strukturę soczewki grawitacyjnej i jej związek z rozkładem ciemnej materii. To zupełnie nowa perspektywa na Wszechświat, która została otwarta dzięki JWST.
Artykuł został zaakceptowany do publikacji w Astrophysical Journal.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Scientists find 14 new transient objects in space by peering through a galaxy “magnifying glass”
•    JWST's PEARLS: Transients in the MACS J0416.1-2403 Field
Źródło: University of Missouri
Na ilustracji: Gromada galaktyk MACS0416. Źródło: NASA

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/badajac-gromade-galaktyk-choinka-odkryto-14-nowych-zjawisk-przejsciowych

Badając Gromadę Galaktyk Choinka odkryto 14 nowych zjawisk przejściowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykle silny rozbłysk gamma uderzył w Ziemię
2023-11-15.
Eksplozja masywnej gwiazdy wysłała w kierunku Ziemi silny rozbłysk gamma. Wydarzenie z 2022 roku spowodowało znaczne zakłócenia w jonosferze planety.
9 października 2022 roku o godzinie 15:21 czasu polskiego wiele satelitów na orbicie okołoziemskiej wykryło silny i długotrwały rozbłysk gamma (GRB). Jednym z urządzeń, które zmierzyło siłę zjawiska było urządzenie ESA Integral. Rozbłysk spowodował znaczne zakłócenia w jonosferze naszej planety. Takie zakłócenia są zwykle kojarzone ze zdarzeniami związanymi z cząstkami energetycznymi pochodzenia słonecznego, ale tym razem zjawisko było wynikiem eksplozji gwiazdy oddalonej o prawie dwa miliardy lat świetlnych. Analiza skutków wybuchu może dostarczyć informacji na temat masowych wymierań w historii Ziemi.
 
Międzynarodowe Laboratorium Astrofizyki Promieniowania Gamma (Integral) zostało uruchomione przez ESA w 2002 roku i od tego czasu niemal codziennie wykrywa rozbłyski promieniowania gamma. Jednakże GRB 221009A, jak nazwano wydarzenie z 9 października 2022 roku, był najsilniejszym w historii pomiarów trwających od 60 lat. Drugi co do mocy wykryty rozbłysk był 10-krotnie słabszy niż GRB 221009A. Statystycznie GRB tak silny jak GRB 221009A dociera do Ziemi tylko raz na 10 tys. lat.
Wpływ rozbłysku na Ziemię
W ciągu 800 sekund oddziaływania promieni gamma rozbłysk dostarczył wystarczającą ilość energii, aby aktywować detektory wyładowań atmosferycznych w Indiach. Instrumenty w Niemczech wychwyciły oznaki wskazujące, że wybuch spowodował zakłócenia w jonosferze Ziemi na kilka godzin. Jonosfera to warstwa górnej atmosfery Ziemi zawierająca naładowane elektrycznie gazy zwane plazmą. Rozciąga się na wysokości od około 50 do 950 km.   

W przeszłości uważano, że GRB oddziałują na dolną jonosferę w nocy, kiedy wpływ Słońca jest zminimalizowany, ale nigdy nie udało się zarejestrować zmian w górnej strefie jonosfery. Tym razem po raz pierwszy zaobserwowano intensywne zaburzenia w postaci silnej zmiany pola elektrycznego w górnej części jonosfery.  

GRB 221009A miał źródło w galaktyce oddalonej o około 2 mld lat świetlnych od Ziemi. Gdyby powstał w wyniku śmierci gwiazdy w Drodze Mlecznej mógłby doprowadzić do znaczących zmian w atmosferze Ziemi.
Rozbłyski gamma a masowe wymierania
Wybuch supernowej w Drodze Mlecznej może mieć znacznie poważniejsze konsekwencje niż tylko częściowa jonizacja jonosfery jak w przypadku GRB 221009A. W najgorszym przypadku GRB może również uszkodzić warstwę ozonową, umożliwiając przedostanie się niebezpiecznego promieniowania ultrafioletowego ze Słońca do powierzchni Ziemi. Spekuluje się, że takie zjawisko jest możliwą przyczyną niektórych masowych wymierań, o których wiadomo, że miały miejsce na Ziemi w przeszłości.  
źródło: ESA
Artystyczna wizja rozbłysku GRB. Fot. ESA/ATG Europe; CC BY-SA 3.0 IGO
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/74115343/niezwykle-silny-rozblysk-gamma-uderzyl-w-ziemie

 

Niezwykle silny rozbłysk gamma uderzył w Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto emisję z mniejszej czarnej dziury w układzie podwójnym blazara OJ 287
2023-11-15.
Zespół naukowców „zobaczył” sygnały pochodzące z mniejszej czarnej dziury w układzie podwójnym OJ 287.
OJ 287 jest znany jako układ podwójny czarnych dziur, którego orbity są spiralne ze względu na utratę energii na rzecz promieniowania grawitacyjnego. Potwierdzenie tej utraty energii miało miejsce w roku 2008. Od tego czasu przeprowadzono kolejne pomiary, które potwierdziły istnienie tego rozwiązania orbitalnego. Najnowsze pomiary zostały wykonane w roku 2023.

Do tej pory sygnały pochodzące z układu podwójnego czarnych dziur były związane albo z bardzo masywną główną czarną dziurą, albo z otaczającym ją dyskiem akrecyjnym gazu.

Jednak niedawno międzynarodowy zespół badaczy uzyskał nowe dowody związane z układem OJ 287. Badacze byli w stanie obserwować sygnały pochodzące bezpośrednio z mniejszej (drugiej) czarnej dziury. Wykorzystując te dowody, naukowcy twierdzą, że po raz pierwszy są w stanie „zobaczyć” drugą czarną dziurę, korzystając z pomiarów spolaryzowanego światła światła pochodzącego z OJ 287.

Badania zostały opublikowane w The Astrophysical Journal Letters 30 października 2023 roku.

Naukowcy od ponad 50 lat mają świadomość, że światło pochodzące z OJ 287 jest spolaryzowane. Jednak pełne wykorzystanie tego spolaryzowanego sygnału wymaga ciągłego monitorowania jego zmienności w czasie.

Na potrzeby bieżącego badania, naukowcy przeprowadzili najbardziej wszechstronny monitoring polaryzacji do tej pory, korzystając z siedmiu teleskopów rozlokowanych w Stanach Zjednoczonych, Japonii i innych miejscach. Te teleskopy zostały wyposażone w specjalistyczny sprzęt do precyzyjnego pomiaru polaryzacji.

Znaleźliśmy ogólną zasadę, którą kieruje się OJ 287: wzrost całkowitej emisji optycznej prowadzi do wzrostu polaryzacji i odwrotnie – powiedział prof. Alok C. Gupta, niedawny pracownik naukowy PIFI w Obserwatorium Astronomicznym Akademii Chińskiej w Szanghaju, pierwszy autor badania, a także profesor w indyjskim Instytucie Badawczym Nauk Obserwacyjnych Aryabhatta.

Co ciekawe, istnieją jednak sytuacje, w których ta reguła zawodzi. Według modeli, niepowodzenia mogą wynikać z dwóch nakładających się sygnałów – jednego pochodzącego od głównej czarnej dziury i drugiego od mniejszej. Ten dowód na istnienie dwóch oddzielnych sygnałów jest najbardziej widoczny w polaryzacji światła, która powinna być zupełnie inna, gdy przyczyniają się do niej dwa źródła, a nie tylko jedno. W przypadku wystąpienia dwóch sygnałów, ogólna zasada zmienności polaryzacji zostaje naruszona.

Ponieważ dwie czarne dziury znajdują się blisko siebie na niebie, wydają się być jednym punktem świetlnym. Dzięki wykorzystaniu polaryzacji światła możemy być względnie pewni, że naprawdę mamy do czynienia z dwoma źródłami – dwoma czarnymi dziurami, które przyczyniają się do całkowitego sygnału świetlnego – powiedział profesor Gupta. Naruszenia ogólnej zasady pojawiają się w momentach, kiedy spodziewamy się, że druga czarna dziura będzie aktywna w podwójnym modelu. Ogólnie rzecz biorąc, sygnał pochodzący od mniejszej czarnej dziury nie jest wykrywalny. Jej aktywność jest związana z jej zbliżaniem się do dysku gazowego, który dostarcza mniejszej czarnej dziurze materii.

Pochłanianie materii przez tę mniejszą czarną dziurę prowadzi do jasnych sygnałów, od radiowych po promieniowanie gamma. Te ostatnie sygnały zostały niedawno wykorzystane do weryfikacji modelu orbity. Teraz dane polaryzacyjne potwierdzają tę interpretację. W rezultacie jesteśmy pewni, że OJ 287 jest naprawdę skrajnie masywnym układem podwójnym czarnych dziur, a sygnał z obu składników można rozdzielić pomimo ich bliskości na niebie – powiedział prof. GU Minfeng z Obserwatorium Astronomicznego Chińskiej Akademii Nauk w Szanghaju, współautor badania.

Badaniem tego układu zajmują się również astronomowie z Polski.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CAS

Urania
Wizja artystyczna OJ 287 – układu podwójnego supermasywnych czarnych dziur. Źródło: AAS 2018

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/11/odkryto-emisje-z-mniejszej-czarnej.html

Odkryto emisję z mniejszej czarnej dziury w układzie podwójnym blazara OJ 287.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na krakowskim Powiślu stanie... całodobowy zegar słoneczny
2023-11-15.
Zegar słoneczny działający również w nocy - czy to możliwe? Już w sobotę 18 listopada Fundacja IDEANOVA zaprasza na uroczyste odsłonięcie 24-godzinnego Zegara Słonecznego na plac Wielkiej Armii Napoleona w Krakowie (ul. Powiśle 11), obok Zamku Królewskiego na Wawelu.
W imieniu Fundacji zachęcamy do odwiedzenia ogólnodostępnego 24-godzinnego Zegara Słonecznego. Uroczystość odsłonięcia będzie miała miejsce 18 listopada br. o godzinie 17:00 w Krakowie,na placu Wielkiej Armii Napoleona przy ul. Powiśle 11. Zegar, który na stałe wpisze się w krajobraz Krakowa, można oczywiście zobaczyć także w innych dniach.
Koncepcja tego niezwykłego Zegara Słonecznego opiera się na fascynującej idei. W ciągu słonecznego dnia pełni on rolę tradycyjnego zegara słonecznego, ale po zachodzie Słońca (ale też w przypadku pochmurnej pogody) funkcję cienia wskazującego godzinę słoneczną przejmuje specjalny laser, który jest zasilany energią słoneczną zmagazynowaną w formie energii elektrycznej.
Na wizję oraz projekt tego nietypowego zegara Fundacja IDEANOVA rozpisała międzynarodowy konkurs architektoniczno-rzeźbiarski, w którym zwyciężył młody polski designer Aleksander Rokosz. Fundatorem jest: Fundacja IDEANOVA oraz Jeżowa Woda Ośrodek Wypoczynkowy Palmiarnia i SPA. W jury konkursowym, które wybrało zwycięski projekt, zasiadał między innymi prof. Marian Soida, dyrektor Obserwatorium Astronomiczneo UJ w Krakowie.
 
Czytaj więcej:
•    Konkurs „24-godzinny zegar słoneczny”
 
Źródło: IDEANOVA
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Krakowski 24-godzinny Zegar Słoneczny (projekt). Źródło: Fundacja IDEANOVA
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/na-krakowskim-powislu-stanie-calodobowy-zegar-sloneczny

Na krakowskim Powiślu stanie... całodobowy zegar słoneczny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hanhwa Systems stawia na polski przemysł. "Polska to szczególny partner"
2023-11-15.
W trakcie targów ADEX 2023 organizowanych w Korei Południowej firma Hanhwa Systems zaprezentowała swoje produkty z zakresu technologii wojskowych oraz kosmicznych. Nasza redakcja miała także okazję porozmawiać z przedstawicielami południowokoreańskiej spółki na temat inwestowania Republiki Korei w polski przemysł.
Korea Południowa zintensyfikowała swoje inwestycje w polski przemysł obronny. Dotyczą one różnych domen, w tym także kosmicznej, na którą coraz bardziej zwraca się uwagę, ze względu na widoczne wykorzystywanie jej w trakcie trwającej od lutego 2022 r. wojny na Ukrainie. W ostatnich tygodniach w Seulu odbywały się targi ADEX 2023 (Aerospace and Defense Industry Exhibition), podczas których mogliśmy zobaczyć technologie koreańskiego przemysłu, które są wykorzystywane do różnego rodzaju działań. Podczas wydarzenia redakcja Space24.pl miała okazję porozmawiać z przedstawicielami firmy Hanhwa Systems m.in. na temat wykorzystania domeny kosmicznej oraz kooperacji z polskim przemysłem.
Już na samym początku przedstawiciel południowokoreańskiej firmy zwrócił uwagę na to, że w Polsce mamy wielu niezwykle utalentowanych inżynierów, którzy są w stanie realizować ważne projekty i chcą je realizować w swoim kraju. Zostało to zauważone podczas tegorocznego Międzynarodowego Przemysłu Obronnego (MSPO) w Kielcach, gdzie zwrócono uwagę na obecność firm z polskiego sektora kosmicznego. Hanhwa podkreśla, że istnieją obszary realizowanych projektów, w których wzajemnie możemy się uzupełniać i tym samym napędzać kooperację. „Starannie, krok po kroku, budujecie swoje zdolności kosmiczne, rozwijając przy tym przemysł. To zwiększa waszą siłę.” - zaznacza Hanhwa Systems. Dodano, że najlepszym tego przykładem jest udział polskich podmiotów w misjach realizowanych przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA).
Fot. Defence24.pl
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/hanhwa-systems-stawia-na-polski-przemysl-polska-to-szczegolny-partner

Hanhwa Systems stawia na polski przemysł. Polska to szczególny partner.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misje kosmiczne XX wieku: X-15
2023-11-15. Milena Nowak
Zanim NASA zaczęła wystrzeliwać prymitywne rakiety w przestrzeń suborbitalną, dla młodych śmiałków jedynym sposobem na osiągnięcie wysokości powyżej 80 km nad Ziemią było wejście za stery samolotu X-15. Ta wyjątkowa maszyna działająca w latach 1959-1968 ustanowiła wiele rekordów; niektóre z nich nie zostały pobite do dziś.
Prekursorzy astronautyki
Celem projektu X-15 było sprawdzanie możliwości tejże maszyny. Program był ogromnym sukcesem i stanowił nieoceniony wkład w rozwój programów Mercury, Gemini, Apollo, a nawet w późniejsze misje promów kosmicznych. A wszystko to dzięki ciężkiej pracy inżynierów oraz animuszowi dwunastu młodych pilotów testowych, w tym Neila Armstronga.
Najszybszy załogowy samolot świata
North American X-15 był kolejnym samolotem z serii X. Pierwsze samoloty tej serii badały warunki lotu w zakresie od 1 do 3,2 Macha (prędkość dźwięku, czyli 1 Mach, została po raz pierwszy osiągnięta 14 października 1947 podczas lotu Chucka Yeagera w samolocie Bell X-1). X-15 natomiast był projektowany z myślą osiągania prędkości hipersonicznych (czyli ponad 5 Machów). W 1952 roku NACA (obecnie NASA) rozpoczęła wstępne badania problemów i wyzwań stojących za lotami w kosmos. Dwa lata później doszła do wniosku, że jest potrzeba stworzenia samolotu, który pomoże stawić czoła tym trudnościom i dzięki któremu będzie można lepiej poznać realia lotu z wykorzystaniem silnika rakietowego.
Pierwsza próba szybowania samolotem X-15 odbyła się 8 czerwca 1959 roku, natomiast pierwszy lot z napędem odbył się 17 września. W obu przypadkach pilotem był Scott Crossfield.
W programie uczestniczyły 3 maszyny z serii X-15: X-15A-1, X-15A-2 oraz X-15A-3, które różniły się od siebie m.in. mocą silnika, długością, czy też wykorzystaniem osłony termicznej bądź jej brakiem. Loty X-15 nie odbyłyby się bez 2 samolotów-matek, Boeingów B-52. Miały one za zadanie wynieść mniejszy i szybszy X-15 na wysokość około 14 km n.p.m., a następnie go stamtąd zrzucić, by samolot mógł wystartować z powietrza. Dzięki temu można było zredukować ilość paliwa zużywanego przez potężny rakietowy silnik X-15.
W całym programie wykonano w sumie 199 lotów, które miały miejsce nad bazą lotniczą Edwards. Ze wszystkich lotów trzynaście przekroczyło pułap 80 km (co według Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych stanowi granicę między przestrzenią powietrzną a kosmiczną), a dwa z nich 100 km (jest to z kolei granica kosmosu według Międzynarodowej Federacji Lotniczej). Pobite zostały również rekordy dotyczące prędkości. Najszybszy lot odbył się 3 października 1967 i podczas niego Pete Knight osiągnął prędkość 7 274 km/h, czyli aż 6,7 Macha. Co ciekawe, o Niestety, program nie odbył się bez katastrof. Dnia 15 listopada 1967 trzecia maszyna X-15A-3 pilotowana przez Michaela J. Adamsa wpadła w korkociąg i, gdy przeciążenie przekroczyło 15g, rozpadła się w powietrzu. Szczątki samolotu rozsypały się na powierzchni ponad 130 kilometrów kwadratowych. 8 czerwca 2004 na miejscu, w którym odnaleziono szczątki kokpitu wzniesiono pomnik.
21 listopada 1968 roku planowano wykonać dwusetny lot, który miał być pilotowany przez Williama J. Knighta, ale po sześciokrotnym przełożeniu terminu startu ze względów technicznych samolot uziemiono, w wyniku czego program X-15 dobiegł końca.
Piloci, którzy zostali astronautami
Jako, że ośmiu z dwunastu pilotów oblatywaczy X-15 przekroczyło granicę 80 km, według definicji Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych znaleźli się oni w przestrzeni kosmicznej, a co za tym idzie, stali się pełnoprawnymi astronautami.
Trzech z ośmiu pilotów zostało odznaczonych tytułem astronauty dopiero w 2005 roku, a pięciu dostała odznaczenie skrzydeł astronauty wcześniej. Stało się tak dlatego, że wspomniana piątka była zatrudniona przez Siły Powietrzne, a pozostali pracowali dla NASA.
Odznaczeni zostali: William H. „Bill” Dana, który przekroczył pułap 80 km raz; John B. „Jack” McKay, któremu udało się tego dokonać dwukrotnie; oraz Joseph A. Walker. Co ciekawe, ten ostatni był pierwszą osobą, która znalazła się w przestrzeni kosmicznej dwukrotnie wg definicji FAI (czyli osiągnął wysokość 100 km), a trzykrotnie wg USAF (80 km).
Spuścizna X-15
Te 199 historycznych lotów stanowiło nieoceniony fundament do dalszego rozwoju amerykańskich programów kosmicznych i lotniczych. Analiza osiągów samolotu, badanie jego reakcji na wysokie ciśnienie aerodynamiczne i skrajne temperatury, a także pracowanie nad stabilnością X-15 w trakcie hipersonicznego lotu pomogło inżynierom lepiej zrozumieć, nad czym należy popracować przy projektowaniu rakiet czy samolotów odrzutowych. Nie należy zapomnieć również o analizie zachowania i fizjologii pilota podczas doświadczania przeciążeń rzędu kilku czy nawet kilkunastu g.
Dla osób zainteresowanych lotnictwem i astronautyką dwa pierwsze samoloty X-15 obecnie są wystawione do obejrzenia w muzeach, kolejno w Waszyngtonie oraz w Dayton, Ohio.
Korekta – Maksymilian Celiński, Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    pl.wikipedia.org: Joseph A. Walker
15 listopada 2023

•    space.com: Robert Z. Pearlman; Former NASA X-15 Pilots Awarded Astronaut Wings
15 listopada 2023

•    pl.wikipedia.org: North American X-15
15 listopada 2023

•    astronautix.com: Mark Wade; X-15A
15 listopada 2023

•    pl.wikipedia.org: Chuck Yeager
15 listopada 2023
 Joe Walker, jeden z 12 pilotów latających X-15, po wylądowaniu na dnie wyschniętego jeziora. Źródło:NASA.
Rzuty X-15 z boku, od góry i z tyłu, a także z boku z dołączonym innym typem nosa Źródło: NASA

Samolot rakietowy X-15 w locie. Źródło: NASA
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/misje-xx-wieku/misje-kosmiczne-xx-wieku-x-15/

Misje kosmiczne XX wieku X-15.jpg

Misje kosmiczne XX wieku X-15.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Start polskiego programu stażowego w strukturach Europejskiej Agencji Kosmicznej
2023-11-15. Astronomia24
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) uruchamia rekrutację na prestiżowe, dwuletnie staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) dla absolwentów studiów magisterskich. Rekrutacja jest wynikiem porozumienia pomiędzy Ministrem Rozwoju i Technologii a ESA, dotyczycącego Narodowego Programu Stażowego (ang. National Trainee Programme).
W ramach porozumienia, młodzi absolwenci studiów wyższych z Polski będą mieli wyjątkową szansę zdobycia praktycznego doświadczenia w biurach ESA w rożnych rolach związanych z branżą kosmiczną, a także zdobycia szerokich kompetencji zawodowych pracy w środowisku międzynarodowym. Biura ESA znajdują się w Niemczech, we Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii i Holandii.
Program skierowany jest do absolwentów posiadających stopień magistra (uzyskany w ciągu ostatnich dwóch lat) na kierunkach związanych z szeroko rozumianą branżą kosmiczną. Oferowane są staże w takich obszarach jak inżynieria systemowa, gospodarka kosmiczna, dyplomacja, kontrola misji, technologie związane z obserwacją Ziemi, czy wsparcie dla załogowych lotów kosmicznych. Pełna oferta dla Polski obejmuje aż 33 tematy.

- Za sprawą wykształconych, zdolnych i twórczych pracowników polskiego sektora kosmicznego, polskie technologie stają się coraz bardziej widoczne na rynku międzynarodowym. Otwieramy drugą dekadę członkostwa w Europejskiej Agencji Kosmicznej szczególną możliwością adresowaną do młodych ludzi. Drodzy absolwenci, już od początku waszej kariery zawodowej macie możliwość tworzyć przyszłość. Zachęcamy do aplikowania na staże w ESA - powiedział prezes POLSA prof. Grzegorz Wrochna.

Pierwsza rekrutacja wyłoni do 20 stażystów, którzy rozpoczną pracę w wybranym przez siebie biurze ESA w lutym 2024 r. Program stażowy przewiduje łącznie 30 dwuletnich, płatnych staży.

W ciągu 10 lat członkostwa Polski w ESA opracowano w Polsce 100 technologii kosmicznych, a polskie podmioty zaangażowane były w najbardziej prestiżowe misje naukowe, takie jak na przykład misja JUICE, wystrzelona w kwietniu 2023 r. W ramach coraz ściślejszej współpracy z ESA, w roku 2024 polski astronauta będzie brał udział w locie na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS), podczas którego zostaną zrealizowane eksperymenty polskich inżynierów i naukowców. Staże w ESA przyczynią się do wzrastania nowego pokolenia polskich specjalistów, którzy będą w najbliższych latach budować polskie specjalizacje kosmiczne.

POLSA będzie odpowiedzialna za przeprowadzenie całego procesu selekcji kandydatów we współpracy z ESA. Absolwentów zainteresowanych stażami oraz planujących rozwijać swoją karierę w sektorze kosmicznych serdecznie zachęcamy do zapoznania się z ofertą programu na stronie polsa.gov.pl
Źródło: Polska Agencja Kosmiczna, polsa.gov.pl.

Start polskiego programu stażowego w strukturach Europejskiej Agencji Kosmicznej

Start polskiego programu stażowego w strukturach Europejskiej Agencji Kosmicznej

https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1345

Start polskiego programu stażowego w strukturach Europejskiej Agencji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstał pierwszy satelita z drewna. To się nazywa ekologia

2023-11-15. Filip Mielczarek
Jako że żyjemy w erze ekologii, Japończycy postanowili zbudować pierwszego w pełni ekologicznego satelitę. Co niezwykłe, powstał on ze zwykłego drewna.

Naukowcy z Kraju Kwitnącej Wiśni wpadli na pomysł rozpoczęcia ery produkcji ekologicznych instalacji kosmicznych. Jako że drewno jest materiałem odnawialnym i posiada wspaniałe właściwości, może stać się idealnym środkiem do budowy satelitów.
Japończycy przetestowali już drewno w kosmosie na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i okazuje się, że jest nie tylko niezwykle odporne na ekstremalne warunki, ale również produkcja urządzeń z nim w roli głównej może być prostsza, tańsza i bardziej ekologiczna.
Pierwszy satelita z drewna. Pełna biodegradowalność
Naukowcy z Uniwersytetu w Kioto pochwalili się, że drewno produkowane przez rodzimą firmę Sumitomo Foresty nie gnije i nie pali się. Co ciekawe, badacze już zbudowali pierwszego satelitę z drewna magnoliowego. Urządzenie o nazwie LignoSat niebawem wyruszy w swoją podróż na ziemską orbitę. Według planu, ma to mieć miejsce już na początku przyszłego roku.
Agencjom i firmom kosmicznym z całego świata spędza sen z powiek problem kosmicznych śmieci. Obecnie jest ich tam aż 10 tysięcy ton. Gdyby wszystkie instalacje kosmiczne były budowane z drewna, usunięcie ich z bliskiej nam przestrzeni po zakończeniu działalności byłoby o wiele prostsze. Naukowcy tłumaczą, że ich drewniany satelita po wykonaniu misji wejdzie w atmosferę, spali się i pozostanie po nim tylko pył.

Gdy zakończy misję, spali się na pył w atmosferze
Co najważniejsze, drewno nie blokuje fal elektromagnetycznych, co umożliwia umieszczanie anteny satelity wewnątrz, a nie na zewnątrz urządzenia. Amatorska Misja Radiowa LignoSat będzie wyodrębniać znaki wywoławcze amatorskich stacji radiowych z sygnałów pakietowych FM przesłanych w górę i odpowiadać na nie za pomocą łącza CW w dół i ich znaków wywoławczych w celu wysyłania wiadomości z podziękowaniami.
Celem misji LignoSat jest też edukacja uczniów w zakresie poznawania charakterystyki satelitów poprzez pozyskiwanie danych, takich jak temperatura wewnętrzna, naprężenie drewnianej konstrukcji, oddziaływanie pola magnetycznego Ziemi, obliczanie kierunku i prędkości obrotu satelity, a także obserwację wpływu środowiska kosmicznego na drewnianą konstrukcję LignoSata.
Drewniana rewolucja w przemyśle kosmicznym
Japończycy nie kryją, że jeśli pierwsza misja drewnianego satelity powiedzie się, to może otworzyć się nowy rozdział w rozwoju przemysłu kosmicznego. Naukowcy mają zamiar zachęcać inne firmy do zainteresowania się drewnem jako materiałem niezwykle odpornym, a jednocześnie ekologicznym i sprzyjającym walce z kosmicznymi śmierciami.
Powstał pierwszy satelita z drewna /JAXA /materiały prasowe

The world's first wooden satellite
https://www.youtube.com/watch?v=Vz9Orz1kF-4

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-powstal-pierwszy-satelita-z-drewna-to-sie-nazywa-ekologia,nId,7151134

Powstał pierwszy satelita z drewna. To się nazywa ekologia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPHEREx to nowy teleskop NASA. Ma zmapować setki mln galaktyk i gwiazd

2023-11-15. Dawid Długosz
SPHEREx to teleskop, który obecnie składa NASA. Nowa misja ma na celu zmapowanie setek mln galaktyk oraz gwiazd z Drogi Mlecznej z niespotykaną do tej pory szczegółowością. Amerykańska agencja chce, aby SPHEREx wykorzystano do obserwacji całego nieba. Ma to pozwolić na stworzenie dwóch map w każdym roku misji.

SPHEREx (skrót od Specto-Photometer for the History of the Universe, Epoch of Reionization, and Ices Explorer) to nowy teleskop NASA. Urządzenie jest składane z poszczególnych części od kilku miesięcy i obecnie zaczyna przypominać to, co finalnie znajdzie się w kosmosie, czym pochwaliła się amerykańska agencja.
SPHEREx zmapuje setki milionów galaktyk i gwiazd
"Należący do NASA teleskop kosmiczny SPHEREx zaczyna wyglądać podobnie, jak będzie, gdy dotrze na orbitę okołoziemską i zacznie sporządzać mapy całego nieba." — czytamy w oświadczeniu JPL.
Główną misją teleskopu SPHEREx jest zmapowanie około 450 mln galaktyk oraz 100 mln gwiazd znajdujących się w Drodze Mlecznej. NASA chce, aby w każdym roku misji wykonano dwie mapy nieba. Ma to odbywać się w 96 pasmach kolorów w zakresie podczerwieni widma elektromagnetycznego. Finalnie mamy otrzymać najbardziej szczegółowe odwzorowanie tych obiektów znajdujących się w kosmosie.

Teleskop umożliwi szukanie cząstek odpowiedzialnych za życie
Głównym celem misji SPHEREx będzie mapowanie nieba, ale nie ma to odbywać się bez głębszego przeznaczenia teleskopu. NASA wierzy, że będzie można tak szukać dowodów na obecność wody i innych cząsteczek (tu wymienia się m.in. tlenek węgla) w dyskach wokół gwiazd w galaktyce. Są to budulce dla życia, które powinny tam występować w postaci lodu.
Natomiast w przypadku dalszych zakątków wszechświata SPHEREx otrzyma inne zadanie. Teleskop ma pozwolić na zbadanie ewolucji galaktyk. Przyjrzy się efektowi jonizacji i zbiorowemu światłu wczesnych obiektów tego typu. To umożliwi poznanie procesu formowania się galaktyk i jego zmiany z upływem czasu.
Statek ma dziwne stożki
SPHEREx wygląda nieco inaczej od innych teleskopów kosmicznych. Głównie za sprawą trzech stożków, które to mają jednak ważne zadanie. Ich przeznaczeniem jest zapewnienie ochrony instrumentom przed działaniem Słońca, Ziemi i samego urządzenia. Wynika to z faktu, że do poprawnej pracy naukowej wymagana jest temperatura na poziomie -210 stopni Celsjusza. Wspomniane stożki mają zapewnić takie warunki.
Te stożki są już nawet obiektem żartów. Broni ich jednak Beth Fabinsky, zastępca kierownika projektu mówiąc, że "to nie są stożki wstydu. To stożki sławy SPHEREx!" I wszystko jasne.

Teleskop SPHEREx szykowany przez NASA /NASA/JPL-Caltech /materiały prasowe

Teleskop SPHEREx składany przez inżynierów NASA /NASA/JPL-Caltech /materiał zewnętrzny

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-spherex-to-nowy-teleskop-nasa-ma-zmapowac-setki-mln-galaktyk,nId,7150822

SPHEREx to nowy teleskop NASA. Ma zmapować setki mln galaktyk i gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najstarsze kontynenty w Galaktyce mają 10 miliardów lat. Zaawansowane cywilizacje mogły istnieć, gdy Ziemi jeszcze nie było
2023-11-15. Radek Kosarzycki
Układ Słoneczny ma już za sobą 4,6 miliardów lat historii. Wszechświat ma już niemal 14 miliardów lat historii. Powstaje zatem pytanie, czy takie planety jak Ziemia mogły powstawać już w pierwszych dziewięciu miliardach lat, kiedy ani Słońca, ani krążących wokół jego planet jeszcze nie było? Najnowsze badania wskazują, że przynajmniej kilka planet znajdujących się na obrzeżach dysku galaktyki mogło mieć już własne kontynenty, a być może nawet i życie jakieś pięć miliardów lat wcześniej niż Ziemia.
Najnowsze badania wskazują, że najstarsze kontynenty w naszej galaktyce mogły powstać niemal 5 miliardów lat przed Ziemią. Warto sobie to uzmysłowić: w momencie powstawania Ziemi mogły już istnieć planety skaliste w naszej galaktyce, które miały już więcej lat na karku, niż Ziemia ma obecnie. Jeżeli ewolucja hipotetycznego życia na takiej planecie przebiegałaby w takim tempie jak na Ziemi – czysto hipotetycznie – to cywilizacja na naszym poziomie teoretycznie mogła tam istnieć już miliardy lat temu. To automatycznie sprawia, że jeżeli dodamy takiej planecie jeszcze kilka milionów, ba, nawet miliard lat rozwoju technologicznego, teoretycznie w naszej galaktyce mogły istnieć dużo bardziej od nas zaawansowane cywilizacje już miliardy lat temu. Kto wie, czy jakieś cywilizacje nie uskuteczniały już podróży międzygwiezdnych w czasach, gdy na Ziemi dopiero życie z wody wychodziło na powierzchnię po raz pierwszy.
Ale zostawmy takie dywagacje. Astrobiolodzy uważają, że planeta musi mieć pewne cechy, aby mogło na niej istnieć życie, przynajmniej takie, jakie znamy z naszej planety: potrzebujemy do tego tlenu w atmosferze, skutecznej ochrony przed promieniowaniem kosmicznym oraz wody w stanie ciekłym. Teoretycznie masy lądowe nie są konieczne, ale przynajmniej na Ziemi okazały się one ważne dla rozwoju i istnienia życia przez długi czas. Jeżeli podobna do Ziemi planeta mogła istnieć miliardy lat przed Ziemią, to i życie teoretycznie mogło się na niej rozwinąć miliardy lat przed życiem na naszej planecie.
Powstaje zatem pytanie: kiedy w naszej galaktyce na planetach podobnych do Ziemi mogły pojawić się pierwsze kontynenty. Najnowsze badania przeprowadzone przez astronomkę Jane Greaves z Uniwersytetu w Cardiff wskazują, że mogło do tego dojść już 4-5 miliardów lat przed Ziemią. Wyniki analizy opublikowano właśnie w periodyku Research Notes of the American Astronomical Society.
Kontynenty powstają w wyniku tektoniki płyt, czyli ruchu płyt skalnych unoszących się na stopionym wnętrzu planety. Ciepło z jądra planety zapobiega twardnieniu magmy i wstrzymywaniu ruchu kontynentów. Ciepło to pochodzi z rozpadu pierwiastków radioaktywnych – takich jak uran-238, tor-232 i potas-40 – w jądrze planety.
Większość tych pierwiastków radioaktywnych pochodzi z takich zdarzeń kosmicznych, jak eksplozje supernowych i zderzenia martwych pozostałości po olbrzymich gwiazdach, czyli gwiazd neutronowych. Ślady tych pierwiastków można wykryć na określonych długościach fal światła emitowanego przez gwiazdy. W swojej nowej pracy Greaves wykorzystała poziomy uranu-238 i potasu występujące w pobliskich gwiazdach, a także wiek gwiazd zmierzony przez satelitę Gaia, aby oszacować, kiedy hipotetyczna skalista planeta wokół każdej z tych gwiazd stałaby się wystarczająco gorąca, aby mogła się na niej pojawić tektonika płyt.
Badaczka odkryła, że pierwsze kontynenty powstały wokół pobliskich gwiazd podobnych do Słońca nawet 2 miliardy lat wcześniej, niż rozpoczęła się tektonika płyt na Ziemi. Najstarsze kontynenty wokół pobliskiej gwiazdy znajdują się wokół HD 4614, gwiazdy oddalonej od nas o około 20 lat świetlnych. W naszym gwiezdnym otoczeniu jednak kontynenty powstawały mniej więcej w tym samym czasie co na Ziemi.
W tej grupie wyróżniają się jednak dwie gwiazdy: planety krążące wokół dwóch gwiazd nieco mniejszych od naszego Słońca (HD 76932 i HD 201891), położonych odpowiednio od 70 do 110 lat świetlnych od nas, w obszarze znanym jako „gruby dysk” mogły uformować kontynenty nawet 5 miliardów lat wcześniej niż my. Opierając się na swojej próbce składającej się z zaledwie 29 gwiazd i aktualnych najlepszych szacunkach astronomów dotyczących prawdopodobieństwa, że dana planeta będzie nadawała się do zamieszkania, Greaves napisała: „w tej próbce mogą znajdować się dwa układy planetarne z biosferami bardziej zaawansowanymi niż na Ziemi”.
Określenie potencjalnie interesujących i nadających się do zamieszkania planet, takich jak te zidentyfikowane przez Greaves, jest kluczowym przygotowaniem dla przyszłego obserwatorium kosmicznego Habitable Worlds Observatory, które astronomowie będą wykorzystywać do obserwacji planet podobnych do Ziemi i poszukiwania na nich oznak życia już w latach czterdziestych XXI wieku. Greaves ma nadzieję, że w kolejnych projektach badawczych astronomowie przeanalizują więcej gwiazd, aby ustalić, czy mogą posiadać planety z tektoniką płyt, co, jak napisała, „może pomóc w odkryciu większej liczby starych układów planetarnych, w których życie na lądzie mogło istnieć miliardy lat wcześniej niż na Ziemi”.
https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/najstarsze-kontynenty-w-galaktyce-obce-cywilizacje/

Najstarsze kontynenty w Galaktyce mają 10 miliardów lat. Zaawansowane cywilizacje mogły istnieć, gdy Ziemi jeszcze nie było.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna materia może się składać z całego układu okresowego ciemnych pierwiastków. Nic o nim nie wiemy
2023-11-15. Radek Kosarzycki
Ciemna materia jest jednym z największych źródeł frustracji współczesnych fizyków. Jakby nie patrzeć, wszystko wskazuje na to, że we wszechświecie ciemnej materii jest znacznie więcej niż materii zwyczajnej, którą jesteśmy w stanie badać. Skoro jednak nie udało się dotąd w żaden sposób (poza grawitacją) zbadać, czy dotknąć ciemnej materii, to wciąż niewiele nowego możemy się o niej dowiedzieć. Tymczasem nowa teoria sugeruje, że ciemna materia może występować w postaci wielu cząstek i mas, podobnych do zwykłych pierwiastków w układzie okresowym.
Według nowych badań ciemna materia mogła powstać w ciągu pierwszych kilku minut po Wielkim Wybuchu. Cząsteczki te zostały następnie uwięzione w ultragęstych zagęszczeniach. Niektóre z nich zapadły się tworząc czarne dziury, które następnie wyparowały, tworząc deszcz wielu rodzajów cząstek ciemnej materii, tworząc swoisty „układ okresowy ciemnej materii” składający się z ciemnych pierwiastków.
Nie ma co ukrywać, naukowcy wciąż mają duże trudności z wyjaśnieniem ciemnej materii – tajemniczej, niewidzialnej formy materii, która stanowi zdecydowaną większość masy Wszechświata. Za jej istnieniem od dawna przemawiają dowody pośrednie, takie jak chociażby szybkość rotacji gwiazd w galaktykach, czy największe struktury widoczne we wszechświecie. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal nie wiemy, czym ona tak naprawdę jest.
Dotychczasowe prace zakładały, że ciemna materia jest względnie prostym tworem. Miałaby się składać z pojedynczego rodzaju niezwykle lekkiej cząstki zalewającej wszechświat, która prawie nigdy nie wchodzi w interakcję z normalną materią. Jednak prowadzone od dawna intensywne poszukiwania nowych takich cząstek nie dały rezultatu. To skłoniło kosmologów do zastanowienia się, czy cząstki ciemnej materii mogą być znacznie rzadsze, ale także znacznie cięższe. Problem w tym, że fizycy teoretyczni mają trudności ze znalezieniem modeli, które doprowadziłyby do powstania we wczesnym Wszechświecie odpowiedniej liczby takich ciężkich cząstek.
W najnowszym artykule badawczym opublikowanym w październiku w bazie danych preprint arXiv zespół kosmologów znalazł sposób na wygenerowanie masywnych cząstek ciemnej materii wkrótce po Wielkim Wybuchu. Sztuka polegała na tym, żeby dodać do modelu czarne dziury.
W artykule zauważono, że wczesny Wszechświat przeszedł poważne zmiany fazowe, gdy siły natury oddzieliły się od siebie, przechodząc od jednej do czterech podstawowych sił natury. Przy każdym przejściu zmieniała się fizyka. Nie jest to tak szalone, jak się wydaje, ponieważ naukowcy potrafią odtworzyć ostatnie z tych przejść w akceleratorach cząstek: przy wystarczająco wysokich energiach, odtwarzając pierwsze kilka sekund Wielkiego Wybuchu, możemy obserwować łączenie się siły elektromagnetycznej i słabego oddziaływania jądrowego w jedno.
Autorzy opracowania odkryli, że ultraciężka ciemna materia mogła zostać uwięziona podczas jednego z przejść fazowych na początku Wszechświata. Jeśli przejście byłoby chaotyczne, spowodowałoby to powstawanie swoistych bąbli, w wyniku czego niektóre obszary wszechświata przeszły na nową fizykę, podczas gdy reszta jeszcze nie dokonała zmiany, dokładnie tak jak podczas wrzenia wody, gdzie faza gazowa wody uwięziona jest w bąbelkach otoczonych przez ciecz.
W ich modelu najwcześniejsza ciemna materia była lekka, ale ciemna materia z późniejszych okresów była ciężka. W tym scenariuszu ciemna materia zostaje uwięziona wewnątrz bąbli, gdzie gęstość gwałtownie rośnie do punktu, w którym cała ciemna materia zapada się i tworzy czarne dziury. Te czarne dziury wkrótce wyparowują poprzez promieniowanie Hawkinga – podczas którego promieniowanie powoli „wycieka” z czarnych dziur w postaci energii cieplnej – na długo przed pojawieniem się normalnej materii. Gdy czarne dziury wyparowują, ciemna materia powraca, ponieważ czarne dziury wypluwają nowe cząstki ciemnej materii, zanim znikną. Ten sprytny mechanizm ogranicza całkowitą ilość masywnej ciemnej materii we wszechświecie, ponieważ tylko określona ilość może uciec z czarnych dziur, zanim całkowicie wyparują.
W procesie parowania powstaje także mnóstwo rodzajów cząstek ciemnej materii. Chociaż wszystkie cząstki ciemnej materii mają wiele wspólnych cech (takich jak prawdopodobnie prawie całkowita niewidzialność), różnią się masami, prędkościami i sposobami interakcji z normalną materią. W tym modelu ciemna materia to ogromny zbiór różnych rodzajów cząstek, które podobnie jak normalna materia tworzą cały układ okresowy pierwiastków.
Dowody eksperymentalne potwierdzające tę tezę są jeszcze bardzo odległe, ponieważ jest to obecnie koncepcja głęboko hipotetyczna. Bezpośrednie wykrycie jednego lub większej liczby gatunków cząstek ciemnej materii z pewnością wzmocniłoby tę koncepcję. Astronomowie opracowują obecnie sposoby obserwacji fal grawitacyjnych z Wielkiego Wybuchu, co dałoby nam bezpośredni dostęp obserwacyjny do tej krytycznej epoki w historii wszechświata.
https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/ciemna-materia-ciemne-pierwiastki-ciemny-uklad-okresowy/

 

Ciemna materia może się składać z całego układu okresowego ciemnych pierwiastków. Nic o nim nie wiemy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polski sektor kosmiczny z szeroką reprezentacją w Bremie
2023-11-15. Redakcja
Relacja z Space Tech Expo 2023.
Cieszące się od lat renomą i popularnością targi Space Tech Expo Europe w Bremie w tym roku odbywają się w dniach 14-16 listopada. Wystawcy zajmują trzy hale, z czego jedna jest dwupoziomowa. Polska reprezentacja jest jedną z większych reprezentacji narodowych na tej imprezie, a rodzime firmy chwalą się swoimi najnowszymi produktami, spotykając się z relatywnie dużym zainteresowaniem międzynarodowych klientów bądź też partnerów.
Na stoisku jednej z firm rumuńskich można było usłyszeć, że Polska jest teraz postrzegana jako ważny i liczący się gracz w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Podobnie ponoć patrzą dziś na nasz kraj przedsiębiorstwa z Węgier. Wszystko dlatego, że rząd w Warszawie podjął decyzję o kilkukrotnym zwiększeniu środków finansowych alokowanych na programy opcjonalne ESA.
Polskie firmy kosmiczne starają się pokazać, jak wielkie postępy poczyniły w ostatnich latach, i że są gotowe na efektywne wykorzystanie w swoich projektach zwiększonego finansowania jakie pojawi się za sprawą szerszej partycypacji naszego kraju w programach Europejskiej Agencji Kosmicznej. Stąd szeroka obecność przedstawicieli polskiego sektora kosmicznego na targach w Bremie.
Niektóre z przedsiębiorstw postawiły w tym roku na własne stoiska. W hali 4 znajdziemy stoisko spółki KP Labs z Gliwic. Firma prezentuje wykonany w skali 1:1 model swojego niedawno wystrzelonego satelity Intuition-1. Jest to CubeSat 6 U. Na makiecie można zobaczyć model kamery hiperspektralnej w jaką wyposażony jest satelita. KP Labs pokazuje też model jednostki Leopard, która na pokładzie Intuition-1 odpowiada za przetwarzanie danych. Można także zobaczyć niewielki komputer pokładowy Antylopa, który również trafił na orbitę. Antylopa została wyposażona w algorytmy do analizy telemetrii satelitów. Celem jej misji jest zademonstrowanie działania tego urządzenia na orbicie. KP Labs prezentuje też bardziej odpornego na radiację Liona – jednostkę dedykowaną większym satelitom, do 500 kg.
W hali 5 znajdziemy natomiast stoisko gdyńskiego przedsiębiorstwa SpaceForest. Firma pokazuje system do śledzenia i komunikacji z suborbitalną rakietą Perun podczas jej lotu. Ten system zapewnia operatorowi przez cały czas trwania misji wiedzę o tym gdzie jest rakieta i co się nią dzieje. SpaceForest jest oczywiście także producentem rakiety Perun, która być może już w 2024 r. poleci na wysokość 100 km. Firma prezentuje też szeroko oferowaną przez siebie elektronikę kosmiczną, w tym np. takie komponenty satelitarne jak generatory częstotliwości czy wzmacniacze – w ogólności frontend mikrofalowy do satelitów.
Spora część polskich firm znalazła natomiast swoje miejsce na stoisku Polskiej Agencji Kosmicznej w hali targowej nr 5. Wśród nich znalazło się np. Liftero. Przedsiębiorstwo prezentuje w Bremie swoje systemy napędowe dla małych satelitów. Chodzi o napęd Whisper. Jest to napęd chemiczny, na ciekły, ekologiczny materiał pędny. Napęd prawdopodobnie będzie miał swoją demonstrację w roku 2024 i będzie sprzedawany jako oddzielny, kompletny produkt. Docelowo jednak ambicją Liftero jest, żeby napęd Whisper wykorzystywać w autorskim holowniku satelitarnym firmy, opracowywanym pod nazwą Motus. Holownik będzie miał swoją misję demonstracyjną na początku 2026 r. Motus będzie umożliwiał transferowanie satelitów pomiędzy różnymi trajektoriami na niskiej orbicie okołoziemskiej. Będzie to rozwiązanie dedykowane CubeSatom, które będzie można wykorzystać np. do szybkiego rozdystrybuowania konstelacji tego typu małych satelitów na jednej płaszczyźnie orbitalnej.
N7 Space prezentuje na targach swój software. Chodzi o prosty i niezawodny protokół komunikacyjny. Służy on na pokładzie satelity do komunikacji pomiędzy jego komponentami. Na sąsiednim względem POLSA stoisku firmy Microchip można zobaczyć na żywo, jak ten protokół faktycznie sprawdza się w działaniu. N7 Space pokazuje także komputer do payloadu dla zastosowania w wykorzystywanych do kosmicznych eksperymentów modułach ICE Cubes.
Spółka Creotech Instruments z podwarszawskiego Piaseczna promuje przede wszystkim swoją skalowalną, modułową platformą satelitarną HyperSat. Wszyskie systemy na jej pokładzie są tak samo redundantne, jak ma to miejsce w dużych satelitach. HyperSat może posłużyć jako podstawa konstrukcji dla satelitów obserwacji Ziemi – zarówno tych optycznych, jak i wyposażonych w radary z syntetyczną aperturą (SAR). Platforma może też być wykorzystywana na rzecz zadań związanych z dystrybucją klucza kwantowego. Podczas wydarzenia przedstawiciele Creotechu stawiają przede wszystkim na rozmowy z europejskimi partnerami o budowie potencjalnych konsorcjów.
Wrocławski Scanway pokazuje model inżynieryjny teleskopu, który w przyszłym roku znajdzie się na orbicie w ramach misji EagleEye. Jest to teleskop o aperturze 20 cm. Będzie to największy teleskop zbudowany dotychczas przez Scanway. Z orbity o wysokości 500 km będzie zdolny wykonywać zobrazowania z rozdzielczością 1,75 m na piksel. Po obniżeniu orbity na 350 km będzie miał możliwość pozyskiwania zobrazowań o rozdzielczości 1,2 m na piksel. Spółka chwali się też makietą obecnie pracującego na orbicie satelity STAR VIBE. Jest on wyposażony zarówno w payload optyczny, jak i w instrument do autodiagnostyki satelity, o działaniu wzbogaconym o wykorzystanie sztucznej inteligencji.
WiRan przyjechał z urządzeniami do komunikacji radiowej, dedykowanymi przede wszystkim do wykorzystania w CubeSatach. Na stanowisku można zobaczyć anteny, dipleksery i splittery. Urządzenia te służą do wysyłania bądź odbierania danych. Część z prezentowanych urządzeń są to już modele lotne i mające pewien „flight heritage”.
Obecna jest też firma Arobs Polska. Projektuje ona elektronikę i oprogramowanie dla sektora kosmicznego. Podmiot projektuje m.in. kontrolery dla mechanizmów, ale także dla instrumentów badawczych. Realizuje projekty dla ESA oraz klientów komercyjnych. Arobs rozwija także technologie pamięci masowych flash oraz te dotyczące komunikacji optycznej i kwantowej – firma robi to w ramach programu ARTES Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Przedstawiciele Instytutu Lotnictwa przyjechali na targi głównie z zadaniem promowania konstruowanych przez Instytut elementów napędowych. Szeroko opowiadają też o świeżo otwartym Centrum Laboratoryjnym Napędów Rakietowych i Satelitarnych, poświęconym pracom badawczym nad zielonymi technologiami napędowymi. W szczególności warto podkreślić, że nowym budynku jest do dyspozycji niezwykle nowoczesna hamownia do testowania napędów kosmicznych. W Europie wciąż jest takich hamowni bardzo niewiele, stąd szereg podmiotów New Space może uzyskać znacznie szybszy dostęp do tego rodzaju urządzenia właśnie za sprawą najnowszej infrastruktury ILOTu. Instytut promuje również w Bremie swoje innowacyjne rozwiązania jeśli chodzi o paliwa ekologiczne i hipergoliczne.
PIAP Space prezentuje na swoim stoisku szereg systemów robotycznych do serwisowania satelitów oraz realizowania innych zadań na orbicie. Można tu zobaczyć ramię robotyczne TITAN, chwytak LARIS oraz tzw. chwytak Multipurpose Gripper do bardziej precyzyjnego serwisowania innych satelitów. Pokazywany jest również instrument Force/Torque sensor – czujnik sił i momentów do mierzenia tych parametrów w różnych komponentach. Używa się takich sensorów w ramionach robotycznych oraz w chwytakach.
Obecna na targach załoga Sybilla Technologies opowiada o realizowanych z wykorzystaniem swoich teleskopów zadaniach związanych z bezpieczeństwem kosmicznym, SSA, SST. Jej przedstawiciele byli w stanie kilka dni temu z dużą precyzją obserwować start misji SpaceX Transporter-9 z polskimi satelitami na pokładzie. Wykorzystując dane od Sybilli Polska Agencja Kosmiczna dostarcza istotnych informacji do konsorcjum EU SST, co w rezultacie przekłada się na bezpieczeństwo znacznej liczby satelitów krążących wokół Ziemi – np. bezpieczeństwo satelitów Sentinel działających w ramach europejskiego systemu obserwacji Ziemi Copernicus. Spółka dostarcza dane nie tylko agencjom kosmicznym, ale również podmiotom komercyjnym.
W Bremie obecna jest również hiszpańsko-polska firma Sener. Jej aktywność koncentruje się w dziedzinach takich jak misje naukowe oraz Human and Robotic Exploration. Sener Polska jest tutaj intensywnie zaangażowany i jest postrzegany jako godny zaufania partner przez takich europejskich prime’ów jak Airbus czy OHB. Polski Sener dostarcza anteny i całe systemy komunikacji. Sener buduje też rozwiązania mechaniczne dla misji dedykowanych badaniu powierzchni Marsa.
Oprócz ww. przedsiębiorstw na targach Space Tech Expo można też było spotkać się i porozmawiać z przedstawicielami takich firm jak ITTI, Blue Dot Solutions, Planet Partners, CloudFerro czy JoinThe.Space. Obecni byli również przedstawiciele Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego, którego wymienione w artykule przedsiębiorstwa są członkami.
Obecność na wydarzeniach takich jak Space Tech Expo Europe wpisuje się w misję ZPSK, który został powołany celem jak najlepszego reprezentowania interesów swoich członków tak na arenie krajowej, jak i na arenie międzynarodowej. Edukacja i promocja są ważnymi elementami wpisującymi się w zadania Związku. Ważna jest też wymiana informacji oraz integrowanie się członków ZPSK, do czego w Bremie panują doskonałe warunki.
Paweł Ziemnicki
Kierownik Biura Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego
(ZPSK)

KP Labs na Space Tech Expo 2023 / Credits – Paweł Ziemniaki

Spaceforest na Space Tech Expo 2023 / Credits – Paweł ziemniaki

Liftero na Space Tech Expo 2023 / Credits – Paweł Ziemniaki


Creotech na Space Tech Expo 2023 / Credits – Paweł Ziemniaki


https://kosmonauta.net/2023/11/polski-sektor-kosmiczny-z-szeroka-reprezentacja-w-bremie/

Polski sektor kosmiczny z szeroką reprezentacją w Bremie.jpg

Polski sektor kosmiczny z szeroką reprezentacją w Bremie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Supernowe są w stanie zniszczyć życie na planetach za pomocą ogromnych dawek promieniowania nawet na duże odległości
Autor: Admin3 (15 Listopad, 2023)
Korzystając z danych z Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra i innych teleskopów NASA, naukowcy odkryli nowe zagrożenie dla życia na planetach skalistych. Chodzi o strumień promieniowania rentgenowskiego, który powstaje w wyniku uderzenia fali uderzeniowej supernowej w gęsty gaz otaczający eksplodowaną gwiazdę. Ten strumień promieniowania jest w stanie zniszczyć życie biologiczne na planetach w promieniu do 100 lat świetlnych lub więcej, a jego czas trwania może sięgać dziesięcioleci.
Dotychczas uważano, że niebezpieczne dla życia na planetach okresy w zjawisku supernowej to promieniowanie gamma w pierwszych dniach i miesiącach po wybuchu, a także strumień wysokoenergetycznych cząstek nadchodzący setki i tysiące lat później. Jednak nowe obserwacje wykazały, że przepływ promieniowania rentgenowskiego jest kolejnym zagrożeniem dla życia na planetach.
Badania przeprowadzono na 31 supernowych za pomocą Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra, misji Swift i NuSTAR oraz XMM-Newton Europejskiej Agencji Kosmicznej. Z uzyskanych danych wynika, że planety mogą być narażone na śmiertelne dawki promieniowania, znajdujące się w odległości około 160 lat świetlnych.
Długi przepływ promieniowania rentgenowskiego może prowadzić do poważnych zmian w składzie chemicznym atmosfery planety. Na przykład, w przypadku planety podobnej do Ziemi, mogłoby to zniszczyć znaczną część ozonu, który chroni życie przed niebezpiecznym promieniowaniem ultrafioletowym gwiazdy macierzystej. Może również prowadzić do śmierci wielu organizmów, zwłaszcza morskich, na dole łańcucha pokarmowego
Na Ziemi znaleziono izotopy, których powstawanie naukowcy tłumaczą nadmiarem promieniowania gamma - to wyraźny znak działania supernowych. Skutki eksplozji mogły więc dotknąć Ziemię w okresie od 2 do 8 milionów lat temu.
Obecnie Ziemia i Układ Słoneczny znajdują się w bezpiecznej przestrzeni kosmicznej przed potencjalnymi wybuchami supernowych, ale masa innych planet w Drodze Mlecznej już nie. Dlatego takie wysokoenergetyczne zdarzenia stwarzają ryzyko znacznego kurczenia się obszarów w naszej galaktyce, znanych jako galaktyczna strefa mieszkalna, w których potencjalnie mogłoby istnieć życie biologiczne.
Źródło: ZmianynaZiemi
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/supernowe-sa-w-stanie-zniszczyc-zycie-na-planetach-za-pomoca-ogromnych-dawek

Supernowe są w stanie zniszczyć życie na planetach za pomocą ogromnych dawek promieniowania nawet na duże odległości.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

James Webb znalazł najzimniejszy lód we wszechświecie
Autor: Admin3 (15 Listopad, 2023)
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba wykonał zdjęcie najzimniejszego i najciemniejszego lodowego obłoku międzygwiezdnego. Pisze o tym Southwest Research Institute.
Naukowcom z Southwestern Research Institute, Leiden University i NASA udało się ustalić skład lodu i otaczającego go pyłu. Okazało się, że jest to jedno z najzimniejszych i najciemniejszych miejsc we wszechświecie. Chmury te są tak gęste, że lód jest w dużej mierze osłonięty przed ostrym promieniowaniem pobliskich gwiazd. Z tego powodu były absolutnie nietknięte od momentu ich powstania.
Inną interesującą cechą obłoku jest to, że tlen i siarka były w nim praktycznie nieobecne, podczas gdy w lodzie międzygwiezdnym są one zwykle zawarte w pewnej ilości. Zaobserwowany udział tych substancji wynosił zaledwie 1% tego, co według przewidywań naukowców powinno tam być. 99% tej siarki jest ukryte przed nami gdzie indziej. Zdaniem uczonych musimy dowiedzieć się dokładnie, w jaki sposób ten pierwiastek ostatecznie trafia na planety nadające się do zamieszkania.
Wcześniej teleskop „James Webb” otrzymał szczegółowe zdjęcia gazowych i pyłowych pierścieni Neptuna. Tak wyraźne zdjęcia planety wykonano po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat. Zdjęcia wyraźnie pokazują również pasma pyłowe Neptuna i siedem z jego 14 księżyców: Galatea, Najada, Thalassa, Despina, Proteus, Larisa i Tryton.
Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/james-webb-znalazl-najzimniejszy-lod-we-wszechswiecie

James Webb znalazł najzimniejszy lód we wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy pomocy Teleskopu Webba odkryto drugą najdalszą galaktykę. Jej światło leciało do nas 13,4 miliarda lat
2023-11-15.
Obserwacje dokonane przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba potwierdziły drugą i czwartą galaktykę pod względem najdalszego dystansu od Ziemi. Obiekty te są większe niż typowe galaktyki na takich odległościach - informuje amerykański Pennsylvania State University.
Po uzyskaniu obrazu głębokiego pola obszaru gromady galaktyk Pandora, międzynarodowy zespół astronomów wykorzystał Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) do potwierdzenia odległości do dalekich galaktyk i ustalenia ich własności przy pomocy danych spektroskopowych.
Zwykle galaktyki widoczne na tak dalekich odległościach jawią się nam jako czerwone kropki. Tym razem jednak są one większe, niczym orzeszki ziemne albo puszyste kulki - porównują odkrywcy.
Światło z badanych galaktyk leciało do nas 13,4 miliarda lat
Badacze szacują, że światło tych dwóch galaktyk zostało wyemitowane, gdy Wszechświat miał około 330 milionów lat. Światło leciało do nas przez 13,4 miliarda lat. Przez tak długi czas Wszechświat zdążył się już jednak znacznie rozszerzyć i faktyczny dystans, w jakim obecnie te obiekty się od nas znajdują, wynosi około 33 miliardów lat świetlnych.
Przed niniejszym odkryciem znano jedynie trzy galaktyki w tak dużej odległości. Nowe przypadki są większe niż te wcześniej znane. Jedna z nich jest prawie sześć razy większa i mierzy około 2 000 lat świetlnych. Na standardy współczesnego Wszechświata wydaje się to mało, gdyż na przykład Droga Mleczna rozciąga się na 100 000 lat świetlnych, jednak w swoich wczesnych latach Wszechświat był dużo mniejszy niż obecnie.
Wspomniane dwie rekordzistki są jedynie dwoma obiektami spośród 60 000 źródeł światła w Gromadzie Pandora zarejestrowanych na zdjęciu z Teleskopu Webba. W ciągu kilku miesięcy analiz badacze z zespołu UNCOVER wyselekcjonowali 700 kandydatek do dalszych badań, spośród których osiem wydawało się kandydatkami na pierwsze galaktyki we Wszechświecie.
Istnienie najdalszych galaktyk potwierdzone
Wtedy ponownie skierowano teleskop na Gromadę Pandora aby uzyskać widma wybranych obiektów. Jeden wybór okazał się pomyłką (okazało się, że to dużo bliższa galaktyka), a kilka innych dało niejasne rezultaty. Jednak w dwóch przypadkach faktycznie zaobserwowano jedne z najdalszych znanych galaktyk.
Badacze wskazali, że możliwości instrumentów Teleskopu Webba w połączeniu z soczewkowaniem grawitacyjnym przez gromadę galaktyk (które to zjawisko powiększa obraz położonych dalej obiektów) powinny pokazać nawet jeszcze dalsze galaktyki. Jednak takowych nie dostrzeżono, co może oznaczać, że po prostu jeszcze się wtedy nie uformowały (im dalsze galaktyki obserwujemy, tym młodszy okres życia Wszechświata oglądamy). Lub alternatywnie badacze mieli po prostu pecha i w tym wąskim obszarze akurat nie ma jeszcze dalszych galaktyk.
Wyniki badań przedstawiono w artykule, który ukazał się 13 listopada w "The Astrophysical Journal Letters".
Źródło: PAP / pk
DEON.PL
https://deon.pl/po-godzinach/przy-pomocy-teleskopu-webba-odkryto-druga-najdalsza-galaktyke-jej-swiatlo-lecialo-do-nas-134-miliarda-lat,2665691

Przy pomocy Teleskopu Webba odkryto drugą najdalszą galaktykę. Jej światło leciało do nas 13,4 miliarda lat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy odkryli niesamowitą historię pochodzenia złota
Autor: admin (2023-11-15)
Naukowcy z Uniwersytetu Yale i Instytutu Badawczego Southwest (SwRI) dokonali znaczącego odkrycia, które rzuca nowe światło na proces dostarczania złota, platyny i innych metali szlachetnych do płytkich kieszeni płaszcza Ziemi. Ich badania, opublikowane w prestiżowym czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences, dostarczają nowych informacji na temat powstawania planet i podważają obiegowe poglądy na ten temat.
Historia złota i innych metali szlachetnych zaczyna się od gwałtownych zderzeń w przestrzeni kosmicznej. W wyniku tych kolizji tworzyły się osady materiałów, które następnie osadzały się we wczesnych stadiach formowania się Ziemi. Kluczowym zagadnieniem było jednak to, w jaki sposób te metale trafiły do płytkich kieszeni płaszcza planety.
Jun Korenaga, profesor nauk o Ziemi i planetach na Uniwersytecie Yale, oraz Simone Marchi z SwRI zaproponowali nową teorię wyjaśniającą ten proces. Ustalili, że cienki obszar przejściowy płaszcza odgrywa kluczową rolę w przechwytywaniu i dostarczaniu metalicznych elementów do głębszych warstw płaszcza. Ten obszar, będący rodzajem półstopionego pośrednika między płytszą a głębszą częścią płaszcza, ma unikalne właściwości dynamiczne, które umożliwiają efektywne wychwytywanie metalowych elementów. Z czasem są one transportowane do reszty płaszcza.
 Naukowcy twierdzą, że ten proces dostarczania metali wciąż trwa. Rejon przejściowy, obecnie widoczny jako anomalie geofizyczne znane jako „duże prowincje o niskim ścinaniu”, wskazuje na ciągłe przenoszenie metali z obszaru przejściowego do płytkich kieszeni płaszcza.
Nowa teoria nie tylko tłumaczy obecność metali szlachetnych w płytkich kieszeniach płaszcza Ziemi, ale także rzuca nowe światło na geochemiczną i geofizyczną ewolucję naszej planety. Korenaga podkreśla, że ich badanie jest dowodem na to, jak ponowne przemyślenie utartych poglądów może prowadzić do nieoczekiwanych odkryć. Marchi dodaje, że ich teoria solidnie wpisuje się w scenariusz tworzenia się obszaru przejściowego po znaczącym zdarzeniu we wczesnej historii Ziemi.
To odkrycie ma szerokie implikacje dla naszego zrozumienia procesów geologicznych i powstawania Ziemi, podważając dotychczasowe wyobrażenia na temat tych procesów i podkreślając znaczenie obszaru przejściowego w płaszczu Ziemi.
Źródło: zmianynaziemi.pl
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-odkryli-niesamowita-historie-pochodzenia-zlota

Naukowcy odkryli niesamowitą historię pochodzenia złota.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024