Skocz do zawartości

Panasmaras

Moderator globalny
  • Liczba zawartości

    3 043
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    49

Zawartość dodana przez Panasmaras

  1. Dzisiejszy Księżyc jak typowy facet po czterdziestce: trochę krągławy, trochę garbaty ?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  3 więcej
    2. ignisdei

      ignisdei

      A tam, kwestia interpretacji, zwykle chodzi o źle dobrane  oświetlenie ?

    3. OnlyAfc

      OnlyAfc

      I wali przez całą noc ... po oczach ?

       

    4. ignisdei

      ignisdei

      Całą noc powiadasz, coż możliwe , ale potem czuje ból, po zażyciu tylu  ciał niebieskich ?

  2. Ale przecież nie zawsze musi chodzić o kontrast i detal, czasem może chodzić o poezję, ulotność i złapanie charakteru miejsca. Moim zdaniem druga wersja baaardzo na plus. Choć oczywiście teraz to dopiero by się chciało więcej materiału...
  3. Przecież każda lornetka nie jest niczym innym jak dwoma połączonymi refraktorami...
  4. Z obszarów "wielkopowierzchniowych, w zasadzie nazwane są tylko rejony "mokre" (morza, jeziora, zatoki) i łańcuchy górskie. O ile kojarzę, "kontynenty" usiane kraterami nie mają żadnych nazw.
  5. Bez wątpienia kontakt z twoją "setunią" zostawił ślad w mojej głowie, choć w Zatomiu nie doceniłem jeszcze kwestii wygody karkowo-kręgosłupowej. Z pewnością pozazdrościłem jednak sprzętu, choć refleksja była prosta: to nie na mój obecny portfel. Tak więc jak cudem jakimś niewiele później nadarzyła się "okazyjna okazja* na zakup nieco mniejszej lornety, ale o wciąż sporych możliwościach, długo się nie zastanawiałem.
  6. Wersja bez gwiazd piękna i przerażająca zarazem.
  7. Ale to jest dobre! Irku, ja powiem wprost: nie znoszę przerysowania mgławic i landryn z tego prostego powodu, że zakłamują proporcje między jasnościami składowych zdjęcia. Tym bardziej jestem zdziwiony frajdą z wpatrywania się w twoje zdjęcie. Najwyraźniej dobrze zadbałeś o owe proporcje, ani nie gasząc gwiazd (Rigel cudownie świeci) ani nie gasząc M 42, wyraźnie jaśniejszej od całej reszty. Brawo Ty! Jedyne, co bym zmienił, to przesunął kadr, żeby jednak Pętla Barnarda nie była brutalnie ucięta w połowie łuku, nawet kosztem Głowy Wiedźmy. Ale to tylko takie moje pitolenie.
  8. Trzynaście lat obserwuję niebo i - przynajmniej przez większość tego czasu - to była moja love story. Trzynaście lat obserwuję niebo, z czego dziesięć krzywiąc się i wyginając we wszelkie strony pod statywem lornetkowym, wskutek czego nabawiłem się zniecierpliwienia każącego skakać od obiektu do obiektu, zaliczać coraz więcej, byle nie zastygać w żadnej pozycji, bo i żadna nie była na tyle wygodna, by chcieć w niej zastygnąć, by podziwiać to, co na niebie, wskutek czego jestem wbrew własnej woli nieopatrzony z obiektami, które niby wszystkie znam, ale których zdaję się nie znać niemal wcale. Trzynaście lat obserwuję niebo, zapominając powoli, co tam jest do zobaczenia. W czwartek miało się wyklarować i się wyklarowało, a ja, ku zdumieniu wszystkich domowników z samym sobą na czele, pojechałem do Blizin. Tak naprawdę miałem wpaść na działkę do Krzyśka dwie wioski obok, ale cóż, sentyment zwyciężył. Na miejscu z ulgą, ale i zadowoleniem stwierdziłem, że niebo jest tu wciąż zupełnie użyteczne, a kiepścizna okołohoryzontalna wynikała może nie tyle z zaśmietlenia, ile z unoszącej się mroźnej wilgoci duszącej wszystko, co nie wychynęło powyżej dwudziestu stopni na sferze niebieskiej. Tego wieczoru miałem przy sobie swój świeży nienabytek, lornetę kątową APM, czyhającą tylko by łapać fotony swymi osiemdziesięciodwumilimetrowymi obiektywami i wypluwać je z drugiej strony przez jedną z pięciu par okularów, jakie miałem do dyspozycji (Plössle 26 mm, Hyperiony 24, APM Ultra Flat Field 18 mm i 15 mm oraz Morfeusze 9 mm). Zaczęło się od M 42, bo tak, jak kawiarnię najlepiej mi oceniać po espresso a pizzerię - po marghericie, tak nową dwururkę najlepiej sprawdzić na czymś znanym i prostym jednocześnie. Bogaty zestaw szkiełek podał na talerzu cały wachlarz tego, czym Wielka Mgławica Oriona uraczyć może lornecistę - od jasnej, ale zwiewnej, rozlanej plamki w Hyperionach (powiększenie 20x) po ciut ciemnawe impasty w powiększeniach 32 i 53x. Najprzyjemniej chyba jednak prezentowała się w APM-ach 18 mm (26x), dając lornetkową, akwarelową lekkość rysunku, ale z dobrym detalem i przede wszystkim - wyraziście świecącą Mgławicą de Mairana tuż powyżej. Leżącym nieco na północ gromadkom zbyt wiele czasu nie poświęciłem, w zasadzie wcale, odnotowując tylko, że pojaśnienie NGC 1977 jest widoczne, a potem z lenistwa zwykłego, bo tak wygodnie sobie już siedziałem naprzeciwko M42, skierowałem lornetę ciut niżej, łapiąc Dziurkę od Klucza (NGC 1999), która łatwa była we wszystkich powiększeniach, najpiękniej zaś prezentowała się w powiększeniu 32x, będąc już czymś więcej niż tylko lekko rozmytą gwiazdką, bo lekko rozciągniętą, rozmytą gwiazdką. Dalej wpadły gromady wielkopsiańskie, wpierw Messier 41 ze swoim esowatym łańcuszkiem, potem dwa Collindery (132 i 140), choć to raczej taka nieudolna próba ich złapania była, próba zakończona wyłowieniem pojedynczych jasnych słońc na wypranym z wszystkiego tle, słońc, które swym wzajemnym położeniem ledwo sugerowały jakąś klastrowatość, ale równie dobrze sugerować jej nie musiały. Teraz sobie myślę, że szkoda, że nie poświęciłem temu regionowi więcej czasu, a najlepiej i całej czasoprzestrzeni, bo tak najbardziej to właściwie szkoda mi tego, że nie mieszkam nieco bardziej na południe, w okolicach zwrotnika najlepiej, bo tam, pod psią piętą kipi całkiem ładne gwiezdne poletko i chyba nawet jakieś ciemnoty dałoby się na jego tle wyłowić, nie wspominając o owych collinderach, które pewnie swoją klastrowatość musiałyby z tych szerokości wykrzykiwać na całe gardło. źródło tego zdjęcia i każdego kolejnego: Aladin Wróciłem do Kanikuły, a od niej odbiłem w lewo natrafiając na wyraźną tym razem gromadę gwiazd, zbyt wyraźną wręcz by jej nie kojarzyć, ale i zbyt rzadko chyba odwiedzaną, by jednak od razu skojarzyć, szczególnie jeśli wraca się pod niebo po wielomiesięcznej przerwie; zostawiłem chwilowo identyfikację na bok, pokręciłem się niecierpliwie szukając pary messierów 46-47, co w kątowej lornecie przychodzi znacznie trudniej niż w lornecie prostej, bo na tę wyraźnie złośliwą geometrię nakłada się przecież jeszcze demencja, skleroza i zwykła, pielęgnowana przez lata niecierpliwość. Ta ostatnia kazała mi szybko przeskoczyć zupełnie gdzie indziej, do Chichotek, które najciekawiej prezentowały się w źrenicach 3-4 mm i powiększeniach 20 i 26x, a gdzie para piętnastek (32x) zbytnio przygaszała tło i pobliskiego Barnarda 201. Za to przyciemnione tło było zupełnie w porządku przy misiowych messierach, pięknie wyodrębniając jądro i halo ramion M 81 i wyciągając bardziej niż zwykle Jej Cygarowatość M 82, nie okraszoną, niestety, pasmem pyłowym, które wychodzi przy większych aperturach, a może i przy tej samej aperturze, ale większej cierpliwości i/lub wyobraźni. Równie przyjemny widok ukazała nie-tak-zaraz-odległa para messierów 97-108, jeszcze wyraźniej kontrastując puchatość Sowy z drzazgowatością stoósemki, choć niestety, najwyraźniejsza w tym wszystkim znów okazała się moja niecierpliwość widzenia kolejnych i kolejnych obiektów; przeskoczyłem więc dalej, zupełnie dalej, do prawej ręki Oriona i mojej ulubionej NGC 2194, którą zawsze łapię namierzając wpierw moją zupełnie nieulubioną NGC 2169, od której idę po łańcuszku gwiazd w lewo w dół, dopóki miękka plamka światła nie zaświeci tam, gdzie powinna. Engiecka bardzo żywo zdawała się reagować na zmianę powiększeń, ukazując swe oblicze od miękkiego w okolicach 20x po ziarniste przy 32x. Najciekawiej jednak działo się pomiędzy, przy 26x, kiedy ziarnistość się zlewała tylko po to, by zaraz znów się rozziarnić w zależności od kąta zerkania, a cała gromada zdawała się przelewać z boku na bok, na przemian pokazując i ukrywając któreś ze swych rubieży. Znów z lenistwa i znów nie idąc bardzo daleko, przeskoczyłem na Lambdę Orionis, od niej zaś w lewo ku parce 7-8-magowych gwiazd, które wskazywały położenie mgławicy planetarnej NGC 2022. Ta, choć ciemna i kapryśnie mrugająca, dała się zobaczyć dość wyraźnie w objęciach Morfeuszy (53x), nieco bardziej zwiewnie zerkaniem w powiększeniach 26 i 32x, przy czym zauważalnie łatwiejsza była w mocniejszym z powiększeń; na koniec zaś załadowałem do wyciągów Hyperiony, ale przy dwudziestu razach sam już nie wiedziałem czy mgławica bardziej wyskakuje zerkaniem czy może jednak raczej zmyślaniem. Nacieszywszy oczy (i wyobraźnię), powędrowałem na wschód do pięknej w każdym powiększeniu Choinki (NGC 2264), a dalej w dół, znów chcąc złapać messiery 46 i 47, a łapiąc w zamian tę znaną-nieznaną gromadę co wcześniej, potem spróbowałem raz jeszcze z Collinderami 132 i 140, i dałem sobie spokój z nimi raz jeszcze; następnie, wspinając się ku Bliźniętom, znów natrafiłem na tę gromadę znaną-nieznaną, którą przechrzciłem na Irytującą i Wszędobylską, i którą zaczynałem brzydko podejrzewać o bycie Messierem Pięćdziesiąt, choć jej położenie na niebie nie do końca mi pasowało. Po krótkim zlustrowaniu Messierów 35-38, wróciłem do Irytującej i Wszędobylskiej, oczywiście wróciłem nie tak gładko, jak bym tego chciał, co wynikało z tej prostej przyczyny, że tym razem jej szukałem. Zapamiętałem okolicę i skorzystałem w końcu z atlasu, potwierdzając swoje wcześniejsze, brzydkie przypuszczenie, dziwiąc się tylko, że albo owa M 50 wygląda inaczej w powiększeniu 26x niż na mojej przetartej kliszy w głowie, albo po prostu w ogóle wygląda, bo przecież zamiast łamać sobie szyję i plecy mocując się z lornetą prostą, siedziałem sobie wygodnie, lekko pochylony nad lornetą kątową i w końcu przyglądałem się gromadzie na spokojnie, do znudzenia, które nie chciało przyjść, więc musiałem się jej przyglądać do upicia błogością i dopiero podpity mogłem pójść dalej, choć dużo dalej iść mi się nie chciało. Rozprostowałem kości, i pomyślałem, że skoro już wyjąłem atlas i zaświeciłem latarką, mogę poszukać czegoś pobliskiego, takiej NGC 2306 na przykład i tych dwóch pobliskich, 2302 i 2309. Po uzgodnieniu pozycji w atlasie z pozycją lornety nieco się zdziwiłem, bo o ile dwie mniejsze gromady pokazały się zerkaniem, a ta po prawej, czyli na zachodzie, czyli NGC 2302, w powiększeniu 32x pokazała nawet parkę najjaśniejszych swoich słońc na tle lekko ziarnistego pojaśnienia, tak niezmiennie NGC 2306 była dziurą pomiędzy dwiema gwiazdami, które miały ją flankować od północy i południa, flankowały zaś tylko puste nic, niezależnie od intensywności i kierunku zerkania. Niemal zupełnie nie pamiętam, co działo się dalej, ale musiały wpadać jeszcze jakieś obiekty, choć to wcale nie o obiekty już chodziło, a raczej o ponowne odkrycie radości z siedzenia w zimnie i ciemnicy, radości z tego, że gwiazdy są na wyciągnięcie ręki a nie na złamanie karku i przykurcz łopatek, radości ze spokojnego wpatrywania się i spokojnego oddychania, z tego, że znów się bawię obserwacjami zmieniając okulary i żonglując powiększeniami, radości, że w pewnym sensie wracam do tego, co było naście lat temu, choć z zupełnie innej odsłonie. W którymś momencie coś blisko zaszurało w krzakach, zaskrzypiało na śniegu, zasapało w mroźnym powietrzu, lecz po chwili nastąpiła taka cisza, jak tylko pod gwiazdami wyciszyć się świat potrafi; nie wiedziałem więc, czy coś faktycznie przemknęło czy może to były tylko omamy słuchowe. Zrobiła się z tego taka trochę zbyt głośna blizińska samotność, samotność nieco nieprzyjemna i każąca zwijać się do domu, choć tak po prawdzie, to mróz zaczął mnie szczypać jeszcze wcześniej a teraz już nie szczypał, a całego przenikał i wprost wyganiał do auta, kończąc przed czasem mój wytęskniony trochę progressus ad originem i regressus ad futurum, które tak pięknie się przez te dwie godziny mieszały. Zacząłem zwijać sprzęt, początkowo w taki sposób, by móc jeszcze zerknąć ostatni raz na ten czy inny obiekt, a potem już zwijając w mroźnym pośpiechu, bo to zerkanie i tak raczej przypominało wyjadanie resztek, w dodatku wyjadanie spomiędzy nadciągających chmur koloru szaropomarańczowego, barwy niezawodnie przypominającej, że wcale daleko od domu i cywilizacji nie ujechałem i nigdzie nie wyrwałem się na dobre - nie licząc głowy. Trzynaście lat obserwuję niebo i - być może wciąż - to jest moja love story.
  9. Wszystko zależy od tego, jakie masz niebo. I w zasadzie tutaj powinienem zakończyć wypowiedź. Pod niebem 6mag moja 15x70 potrafiła pokazać mi obiekty w okolicach niż 11-11,5 mag. Pod bieszczadzkim niebem chyba nawet udało mi się zawalczyć z jakimś kłakiem dobijającym do 12 mag (ale pamięć jest zawodna, więc specjalnie nie przywiązuj się do tego zdania ? ). Zakładam, że Starlight ze swoją sprawnością optyczną pokaże mniej, jednak w dobrych warunkach te 11 mag zasięgu powinieneś mieć.
  10. Świetny kadr, acz jako wizualowca razi mnie przerysowane świecenie Rozety i innego wszelkiego wodoru w kadrze. Masz gdzieś może wersję subtelniejszą?
  11. Primo, moja odpowiedź to był żart (naprawdę bez emotki już nic nie da się zrozumieć?). Secundo, tf to jednak wulgaryzm. Proszę o kulturę wypowiedzi - z moderatorskim pozdrowieniem.
  12. To jak nie wiesz, to czemu odpisujesz?
  13. Przykleiło się jak jakieś mierda, co? ? Ale ważne, że wciąż się trzyma ? ? ?
  14. Chętnie. Tymczasem zgadam się z Pawłem na oględziny niutków jego produkcji, żebym miał punkt odniesienia.
  15. Trochę masz rację, trochę jednak nie. Większa dbałość o wykończenie to jednak nie jest kwestia gustu. Pytanie zaś wciąż można odwrócić, biorąc pod uwagę twoje zaskoczenie na moją odpowiedź (patrz druga odpowiedź w wątku).
  16. Łukaszu, twoje pytanie można równie dobrze odwrócić. Co takiego jest w świetnego Taurusach i czemu nie teleskop pablitowy - ale konkrety, nie ogólniki ? Owszem, sporo dzieje się w kwestii gustu, ale i sprzęt kupujemy oczyma. Na moje, taurusy mają urok mebla z giełdy w małym miasteczku (takim Pruszczu, dajmy na to), i od ładnych paru lat niezmiennie siedzą w stylistyce starego pianina. Ale to tylko mój gust. Z konkretów - mogę przywołać tylko jeden egzemplarz Taurusa z niedokładnie skrojoną plastikową osłoną w skrzynce lustra wtórnego (ale widziałem to w jednym egzemplarzu ładnych parę lat temu - a jeszcze insza sprawa, że zbyt wiele taurusów nie oglądałem, bo to też nie mój konik). Nie umiem powiedzieć jak często się takie rzeczy zdarzają, nie chcę też sugerować, że Taurusy to słabe teleskopy. Bynajmniej. Ale wiem też - bo widuję je na różnych etapach budowy - że teleskopy Pablita są po prostu wymuskane. Stąd taka a nie inna moja odpowiedź na tytułowe pytanie "Jeśli nie Taurus, to co?" ? Dyskretnego uroku burżuazji ??
  17. Tak w największym skrócie, te od Pawła mają bardziej dopieszczoną (i nowszą) konstrukcję, są tez - moim zdaniem - znacznie ładniejsze. O ile wiem, optyka jest ta sama. Wiesz, trochę jak z rowerami - niby wszystkie mają dwa koła, ramę, kierownicę i napęd, ale na niektórych jeździ się jakby przyjemniej.
  18. Gdybym miał kupować newtona na dobsonie, pierwszym wyborem byłby zdecydowanie teleskop od @Pablito Taurus dopiero wtedy, kiedy Paweł nie miałby żadnych satysfakcjonujących terminów realizacji.
  19. Albo czegoś nie zrozumiałem, albo w twojej wypowiedzi jest sprzeczność. Najpierw piszesz tak: A w podsumowaniu piszesz tak: Słowem, w patrzeniu dwuocznym masz efekt większej apertury. Czyli lornetka 100 mm nie odpowiada 100 mm refraktorowi. ... Z mojego doświadczenia - zysk dwuoczny jest oczywisty. Z rozmów z osobami dużo bardziej wgłębionymi w temat wychodzi, że ów zysk waha się w przedziale krotności 1-1,4 (w zależności od osobnika). Pewnie ciekawie by było porównać taką 25x100 z jakimś refraktorem 120 mm, z okularem dającym powiększenie 25x. Oczywiście zawsze by były jakieś nieścisłości (tu pryzmaty, tam kątówka, inne powłoki, itp) ale jakiś namacalny pogląd na sprawę by był.
  20. Jeśli nie jest za późno, do poprawienia są: - usunięcie wielokropka w nawiasie na początku; - usunięcie podpisu tytułu autora "(Bolesław Leśmian. Gwiazdy)" - bo to niczemu nie służy; - wywal przecinek za wykrzyknikiem i dodaj przecinek po "Cię", tj. "Nie zapomnimy Cię, Jacku!" Głupio dawać szarfę z bykami. A wiersz piękny.
  21. Potwornie smutna wiadomość. Kondolencje dla Rodziny. Żegnaj, Jacku.
  22. Mam nadzieję, że pewien artykuł sprzed lat pomoże --> KLIK
  23. Perełka - zarówno zdjęcie jak i opis! ? Przy okazji - jaką to ma jasność wizualną?
  24. Żyje, odpoczywa nieco od forum.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)