Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla 'taurus'.

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. Wyrzuty strumieni magnetycznych mogą nam powiedzieć o formowaniu się gwiazd 2024-04-17. Zespół naukowców odkrył, że dysk wokół młodej gwiazdy wyrzuca pióropusze energii i materii, co uwalnia strumień magnetyczny w dysku i może być kluczowe dla formowania się gwiazd. Naukowcy z Uniwersytetu Kyushu odkryli, że dysk wokół młodej gwiazdy wyrzuca pióropusze materii i energii. Te „kichnięcia” uwalniają strumień magnetyczny w dysku i mogą być kluczowe dla formowania się gwiazd. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie The Astrophysical Journal. Gwiazdy, w tym nasze Słońce, rozwijają się z tak zwanych gwiezdnych żłobków, dużych koncentracji gazu i pyłu, które ostatecznie kondensują się, tworząc gwiezdne jądro, małą gwiazdę. Podczas tego procesu gaz i pył tworzą wokół gwiazdy pierścień zwany dyskiem protogwiazdowym. Struktury te są stale penetrowane przez pola magnetyczne, co niesie ze sobą strumień magnetyczny. Gdyby jednak cały ten strumień magnetyczny został zatrzymany w trakcie rozwoju gwiazdy, wygenerowałby pole magnetyczne o wiele rzędów wielkości silniejsze niż te obserwowane w jakiejkolwiek znanej protogwieździe – powiedział Kazuki Tokuda z Wydziału Nauk Uniwersytetu Kyushu i pierwszy autor badania. Naukowcy uważają, że podczas formowania się gwiazdy musi istnieć mechanizm, który usuwa strumień magnetyczny. Wcześniej sądzono, że pole magnetyczne stopniowo słabnie w miarę wciągania materii do jądra gwiazdy. Aby dotrzeć do sedna tego tajemniczego zjawiska, zespół skupił się na MC 27, gwiezdnym żłobku znajdującym się około 450 lat świetlnych od Ziemi. Obserwacje zostały zebrane za pomocą macierzy ALMA w Chile. Analizując nasze dane, odkryliśmy coś zupełnie nieoczekiwanego. Były to struktury przypominające kolce, rozciągające się na kilka jednostek astronomicznych od dysku protogwiazdowego. Gdy wniknęliśmy głębiej, odkryliśmy, że były to kolce wyrzuconego strumienia magnetycznego, pyłu i gazu – powiedział Tokuda. Jest to zjawisko zwane „niestabilnością wymiany”, w którym niestabilności w polu magnetycznym reagują z różnymi gęstościami gazów w dysku protogwiazdowym, powodując wyrzucenie strumienia magnetycznego na zewnątrz. Nazwaliśmy to „kichnięciem” młodej gwiazdy, ponieważ przypominało nam to wyrzucanie pyłu i powietrza przy dużych prędkościach. Dodatkowo zaobserwowano inne kolce w odległości kilku tysięcy jednostek astronomicznych od tego dysku protogwiazdowego. Zespół postawił hipotezę, że były to oznaki innych „kichnięć” w przeszłości. Zespół oczekuje, że ich odkrycia poprawią nasze zrozumienie skomplikowanych procesów kształtujących Wszechświat, które nadal przyciągają zainteresowanie zarówno społeczności astronomicznej, jak i opinii publicznej. Podobne struktury przypominające kolce zaobserwowano w innych młodych gwiazdach i staje się to coraz częstszym odkryciem astronomicznym – podsumował Tokuda. Badając warunki, które prowadzą do tych „kichnięć”, mamy nadzieję poszerzyć naszą wiedzę na temat tego, jak powstają gwiazdy i planety. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • Twinkle twinkle baby star, 'sneezes' tell us how you are • Discovery of Asymmetric Spike-like Structures of the 10 au Disk around the Very Low-luminosity Protostar Embedded in the Taurus Dense Core MC 27/L1521F with ALMA Źródło: Kyushu University Na ilustracji: Ilustracja przedstawiająca „kichnięcie” strumienia magnetycznego młodej gwiazdy. Źródło: ALMA (ESO/NAOJ/NRAO) URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wyrzuty-strumieni-magnetycznych-moga-nam-powiedziec-o-formowaniu-sie-gwiazd
  2. Przegląd nieba ujawnia sekrety narodzin planet wokół kilkudziesięciu gwiazd 2024-03-06. Najnowocześniejsze teleskopy pozwalają śledzić procesy formowania planet w Drodze Mlecznej. Badania ukazują niezwykłą różnorodność młodych układów planetarnych. W serii badań zespół astronomów rzucił nowe światło na fascynujący i skomplikowany proces powstawania planet. Oszałamiające zdjęcia uzyskane przy pomocy Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) w Chile, należącego do ESO, pokazują jeden z największych w historii przeglądów dysków protoplanetarnych, w których formują się planety. Badania łączą obserwacje ponad 80 młodych gwiazd, wokół których mogą powstawać planety, dając astronomom bogactwo danych i unikalny wgląd w to jak rodzą się planety w różnych regionach Drogi Mlecznej. Do tej pory odkryto około 5,5 tys. planet krążących wokół gwiazd innych niż Słońce, często w systemach znacznie różniących się od Układu Słonecznego. Aby zrozumieć skąd pochodzi ta różnorodność, astronomowie muszą obserwować dyski bogate w pył i gaz, które otaczają młode gwiazdy – kolebki powstawania planet. Najlepszym miejscem do ich szukania są olbrzymie obłoki gazu, w których intensywnie tworzą się gwiazdy. Podobnie jak dojrzałe układy planetarne, nowe zdjęcia pokazują niezwykłą różnorodność dysków planetotwórczych (protoplanetarnych). Struktura niektórych przypomina galaktyki spiralne, inne posiadają przerwy i przypominają pierścienie Saturna. Taka zmienność kształtów jest najprawdopodobniej efektem grawitacyjnego oddziaływania powstających planet na pył i gaz. Jakie obszary Drogi Mlecznej zostały zbadane? Zespół astronomów zbadał łącznie 86 gwiazd w trzech różnych obszarach gwiazdotwórczych w Drodze Mlecznej: Taurus (w Gwiazdozbiorze Byka) i Chamaeleon I (w Gwiazdozbiorze Kameleona), oba odległe około 600 lat świetlnych od Ziemi oraz obłok molekularny zlokalizowany w obszarze mgławicy M42 w Gwiazdozbiorze Oriona znajdujący się około 1,6 tys. lat świetlnych od nas. Obserwacje zostały przeprowadzone i opisane przez międzynarodowy zespół obejmujący naukowców z ponad 10 krajów. Współpraca instrumentów i teleskopów Chociaż dyski, w których powstają planety, mogą rozciągać się na odległości setki razy większe niż dystans pomiędzy Ziemią, a Słońcem, ich lokalizacja kilkaset lat świetlnych od nas powoduje, że wyglądają jak maleńkie punkciki na niebie. Aby obserwować dyski, zespół badawczy użył wyrafinowanego instrumentu Spectro-Polarimetric High-contrast Exoplanet REsearch (SPHERE) zamontowanego na należącym do ESO teleskopie VLT. Najnowocześniejszy system optyki adaptacyjnej SPHERE koryguje zaburzające efekty ziemskiej atmosfery, zapewniając wyraźne obrazy dysków protoplanetarnych. Astronomowie byli w stanie uzyskać zdjęcia dysków wokół gwiazd o masach zaledwie połowy masy Słońca, które zwykle są zbyt słabe dla większości innych dostępnych obecnie instrumentów. Dodatkowe dane dla przeglądu zostały uzyskane przy pomocy instrumentu X-shooter na VLT, który pozwolił astronomom na ustalenie wieku i masy gwiazd. Dodatkowo teleksopy obserwatorium radiowego Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) pozwoliły zmierzyć zawartość pyłu w dyskach protoplanetarnych. Wraz z rozwojem technologii astronomowie mają nadzieję na jeszcze dokładniejsze zbadanie procesu formowania się planet w dyskach protoplanetarnych. Wielkie 39-metrowe zwierciadło nadchodzącego Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu (ELT), należącego do ESO, pozwoli na przykład na zbadanie najbardziej wewnętrznych rejonów wokół młodych gwiazd, w których mogą powstawać planety skaliste takie jak Ziemia. źródło: ESO Dyski protoplaneetarne w Drodze Mlecznej. Fot. ESO/C. Ginski, A. Garufi, P.-G. Valegård et al. Dysk protoplanetarny MWC 758 zlokalizowany około 500 lat świetlnych od Ziemi w Gwiazdozbiorze Byka. Fot. ESO/A. Garufi et al.; R. Dong et al.; ALMA (ESO/NAOJ/NRAO) Survey reveals secrets of planet birth around dozens of stars | ESOcast Light https://www.youtube.com/watch?v=pmJb8Ai348c Dyski protoplaneetarne w obłoku molekularnym w Gwiazdozbiorze Byka. Fot. ESO/A.Garufi et al.; IRAS Dyski protoplaneetarne w obłoku molekularnym w Gwiazdozbiorze Oriona. Fot. ESO/A.Garufi et al.; IRAS TVP NAUKA https://nauka.tvp.pl/76302209/przeglad-nieba-ujawnia-sekrety-narodzin-planet-wokol-kilkudziesieciu-gwiazd
  3. Jeśli nie jest to Taurus, czy podobna konstrukcja, którą w celu przewiezienia rozkłada się "na śrubki", to nie trzeba jej kolimować po każdym przestawieniu czy transporcie samochodem. W przypadku zaś Taurusów i innych składanych Dobsonow kolimacja laserem to ok. 3 minuty, więc niestrasznie 😉
  4. No cóż, zasadniczo jednak nie należy popadać w skrajny perfekcjonizm, bo jeśli teleskop nie perfekcyjnie, ale tylko w miarę przyzwoicie, skolimowany, to obrazy uzyskiwane są ok. Piszę to z własnego doświadczenia. Jako, że mam Dobsona trussowego (Taurus), to muszę go kolimować za każdym razem gdy go zmontuję w terenie (te Dobsony z tubą o wyglądzie boilerka takie jak GSO kolimować trzeba znacznie rzadziej). Używam do tego wyłącznie kolimatora GSO i obrazy daje bardzo ładne. Przy sprzęcie do fotografii (Newton f/2.8), też kolimuję laserem i dopiero na koniec poprawiam przy użyciu Cheshire'a. Ale do obserwacji wizualnych i to przy teleskopie o światłosile f/6, moim zdaniem, starczy laser.
  5. Księżyc jest starszy, niż myśleliśmy. Ogromne kosmiczne zaskoczenie 2023-10-23. Bogdan Stech AUTOR Księżyc to nasz najbliższy sąsiad w kosmosie i wierny towarzysz Ziemi. Od wieków fascynuje ludzi swoim blaskiem, fazami i wpływem na pływy. Jednak nadal nie wiemy wszystkiego o jego pochodzeniu i historii. Naukowcy odkryli niedawno, że Księżyc jest znacznie starszy, niż dotychczas sądzono. Jak to możliwe? Kluczem do rozwiązania tej zagadki są kryształy cyrkonu, które znaleźli astronauci podczas misji Apollo 17 w 1972 r. To była ostatnia załogowa wyprawa na Księżyc i jedyna, która dotarła do jego doliny Taurus-Littrow. Tam astronauci Harrison Schmitt i Eugene Cernan zebrali ponad 100 kg próbek skał i pyłu księżycowego. Wśród nich był fragment skały magmowej o nazwie Troctolite 76535, który zawierał drobne kryształy cyrkonu. Cyrkon to minerał, który powstaje w bardzo wysokich temperaturach i jest odporny na erozję i zmiany chemiczne. Dlatego jest idealnym materiałem do datowania wieku skał. Cyrkon zawiera pierwiastek uran, który z czasem rozpada się na ołów. Mierząc stosunek tych dwóch pierwiastków w krysztale, można określić, kiedy powstał. Naukowcy z Uniwersytetu w Chicago i Field Museum zastosowali nowoczesną technikę tomografii atomowej, która pozwala na analizę pojedynczych atomów w krysztale za pomocą lasera. W ten sposób odkryli, że cyrkon uformował się ponad 4,46 mld lat temu. To oznacza, że Księżyc jest o około 40 mln lat starszy, niż wcześniej zakładano. Nowe badanie dotyczące odkrycia opublikowano w poniedziałek (23 października) w czasopiśmie Geochemical Perspectives Letters. Jak powstał Księżyc? Według najbardziej popularnej teorii Księżyc uformował się w wyniku gigantycznego zderzenia Ziemi z innym ciałem niebieskim o wielkości Marsa. Planeta ta (wciąż hipotetyczna) nazwana została Thea. To zdarzenie miało miejsce około 4,5 mld lat temu i wyzwoliło ogromną ilość energii i materii. Część skał z Ziemi i obiektu, z którym zderzyła się nasza planeta, została wyrzucona w przestrzeń kosmiczną i utworzyła dysk skalny. Z czasem dysk ten skondensował się i połączył w jedną kulę - Księżyc. Jednak nowe badania sugerują, że proces ten był dłuższy i bardziej skomplikowany, niż myślano. Kryształy cyrkonu świadczą o tym, że Księżyc musiał być gorący i płynny przez dłuższy czas po swoim powstaniu. Możliwe jest też, że zderzenie było mniej gwałtowne lub nastąpiło wcześniej, niż zakładano. Te kryształy to najstarsze znane ciała stałe, które powstały po gigantycznym uderzeniu. A ponieważ wiemy, ile mają lat te kryształy, służą one jako kotwica dla chronologii księżycowej - mówi Philipp Heck, jeden z autorów badania. Dlaczego to ważne? Wiek Księżyca ma duże znaczenie dla zrozumienia historii Ziemi i Układu Słonecznego. Zderzenie, które uformowało Księżyc, miało ogromny wpływ na naszą planetę. Zmieniło jej obrót, nachylenie osi i klimat. Umożliwiło też powstanie życia na Ziemi poprzez stabilizację warunków środowiskowych. Badanie kryształów cyrkonu pokazuje też, jak cenne są próbki pobrane przez astronautów Apollo. Dzięki nim możemy lepiej poznać nasz satelitę i jego tajemnice. Może to być też inspiracją do kolejnych misji księżycowych, które pozwolą na odkrycie nowych faktów i zjawisk. Księżyc jest więc nie tylko pięknym widokiem na nocnym niebie, ale też źródłem wiedzy. Jest starszy, niż myśleliśmy, ale nadal ma wiele do zaoferowania. Misja Apollo 17 na powierzchni Księżyca https://spidersweb.pl/2023/10/ksiezyc-jest-starszy-niz-myslelismy.html
  6. Początki formowania się planet ujawnione przez obserwacje ALMA 2023-10-09. Międzynarodowy zespół naukowców wykorzystał moc ALMA aby naświetlić początki formowania się planet. Skupili się na badaniu protogwiazdy, która wykazywała gładki dysk protoplanetarny. Według naukowców, planety powstają z pyłu i gazu międzygwiezdnego w dysku protoplanetarnym otaczającym protogwiazdę. Jednak początek tego procesu pozostaje tajemnicą. Choć wiele obserwowanych za pomocą ALMA dysków wykazuje struktury przypominające pierścienie, co sugeruje obecność planet, znalezienie czystego dysku pozbawionego takich sygnatur okazało się nieuchwytne. Przełomowe odkrycie nastąpiło podczas obserwacji DG Taurus (DG Tau), młodej protogwiazdy. Wykorzystując ALMA, naukowcy dostrzegli jednolity, gładki dysk, który nie posiadał charakterystycznych pierścieni, często obserwowanych w starszych protogwiazdach. Ta obserwacja wskazuje na możliwość, że DG Tau znajduje się na progu formowania planet. Odszyfrowanie pochodzenia planet podobnych do Ziemi jest kluczowe dla naszego zrozumienia początków życia. Badając dysk protoplanetarny na różnych długościach fal, zespół naukowców poszerzył swoje badania, aby uzyskać lepszy wgląd w rozmiar i rozkład pyłu. Odkrycia, które dokonali, w fascynujący sposób sugerują, że zewnętrzne części dysku mogą być potencjalnym punktem początkowym dla formowania się planet. To podważa wcześniejsze przekonanie, że głównym punktem początkowym jest wewnętrzny dysk. Warto zauważyć, że środkowa płaszczyzna dysku wykazywała wysoki stosunek pyłu do gazu, co sugeruje, że dysk jest gotowy do formowania planet w najbliższej przyszłości. ALMA dotychczas była w stanie uchwycić szeroką gamę struktur dyskowych i ujawnić istnienie planet. Jednak aby odpowiedzieć na pytanie, jak dokładnie rozpoczyna się proces formowania planet, istotne jest obserwowanie gładkiego dysku pozbawionego oznak formowania się planet. Uważamy, że to badanie ma ogromne znaczenie, ponieważ pozwala nam poznać początkowe warunki tworzenia się planet – skomentował profesor Satoshi Ohashi z Narodowej Obserwatorium Astronomicznego Japonii (NAOJ). Badania te zostały opublikowane 28 sierpnia 2023 roku w czasopiśmie The Astrophysical Journal. Opracowanie: Agnieszka Nowak Więcej informacji: • Dawn of Planet Formation Unveiled by ALMA Observations • Dust Enrichment and Grain Growth in a Smooth Disk around the DG Tau Protostar Revealed by ALMA Triple Bands Frequency Observations Źródło: ALMA Na ilustracji: Zdjęcie dysku protoplanetarnego DG Tau na długości fali 1,3 mm. Gładki wygląd, bez struktur pierścieniowych, wskazuje na fazę krótko poprzedzającą formowanie się planety. Źródło: ALMA (ESO/NAOJ/NRAO), S. Ohashi i inni. URANIA https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/poczatki-formowania-sie-planet-ujawnione-przez-obserwacje-alma
  7. Jeżeli już działasz na 10", to w mojej opini optimum to Taurus T400 w wersji Professional z ogrzewaniem lusterka wtórnego, do tego platforma paralaktyczna. Lepsze lustro przyda się do US, ogrzewanie sprawdzi się w wilgotnych miejscówkach a platforma jest niezastąpiona w dużych powiększeniach.
  8. GSO 10" to 32 kg, Taurus 16" to 31 kg... W większej aperturze zawsze zobaczysz więcej, zwłaszcza pod dobrym niebem, i zwłaszcza na DS-ach.
  9. Siedziałem na ściernisku i patrzyłem na M4 czekając na noc astronomiczną. Północne niebo rozjaśnione było jeszcze od Słońca. Kilka dni temu skoszono tu zboże, wokół wciąż czuć było zapach świeżej słomy. Gromada świeciła słabo, ale tej nocy lepszej miało już nie być, albowiem Skorpion dawno minął południk i zmierzał teraz wzniesieniem pola coraz bardziej na zachód. Mimo to widziałem bez trudu, jak charakterystyczny dla tej gromady słupek gwiazd przecina jej dysk. Właściwie to zamierzałem obserwować dzień wcześniej, ale gdy zajrzałem do środka teleskopu, przeraził mnie widok lustra i wcale nie chodziło o odbicie, a w zasadzie o jego brak. Lustro główne było okropnie zakurzone, a ponieważ nie miałem destylowanej wody, porzuciłem zamysł obserwacji. Ale 15 sierpnia, dnia Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, niebo było błękitne i wszystko zapowiadało dobrą noc, udałem się więc do miasta po wodę. Umyłem oba lustra, a ze środka tuby wymiotłem pajęczyny, które tkwiły tam od miesięcy. Po takim czasie przypuszczać by można, że sieć jest opuszczona lub rzekomy konstruktor jest ogromnych rozmiarów. Tymczasem ze środka wybiegł niewielki pająk, któremu zupełnie nie przypisywałbym tej roboty. Wyczyściłem jeszcze okulary, jeszcze mała poprawka kolimacji i teleskop był gotów. Od niebieskiego Czajnika zeszedłem po omacku na południowy zachód. Przebijając się lustrem przez grube warstwy atmosfery, miałem nadzieję odnaleźć choć jedną z dwu gromad otwartych Skorpiona, które tak niezwykle rzadko widuje. Nie minęło dużo czasu, jak wpadłem na luźną grupę jasnych gwiazd. Na pierwszy rzut oka najmocniej wybijały się dwa łuki i para słońc, ostatecznie jednak naliczyłem tam 20-30 światełek. Cała ta konstrukcja, w której rozpoznawałem już gromadę Ptolemeusza, mknie w przestrzeni pokonując każdej sekundy 14 kilometrów i powiadają, że zmierza w kierunku US. Zakładając, że zobaczę M7 następnym razem dokładnie za rok, do tego czasu gromada przemierzy jakieś 441 504 000 kilometrów. Sprawdziłem coś jeszcze. Po raz pierwszy dostrzegłem M7 w nocy 28-29 marca 2014 roku. To 9 lat i 5 miesięcy temu. Jeszcze wtedy gromada była o jakieś 4 139 100 000 kilometrów dalej od Ziemi, niż gdy ją odwiedziłem teraz. Ponad cztery miliardy kilometrów. Podobnie daleko od Ziemi znajduje się Neptun. Jednak sama M7 mierzy jakieś 20 lat świetlnych średnicy, a dystans, jaki przebyła przez prawie 9,5 roku, to odległość, jaką światło pokonuje w około 4 godzin. Cóż, wygląda na to, że M7, przy swoich rozmiarach, przesunęła się zaledwie o ułamek, ba, chyba nawet nie drgnęła. A przynajmniej gdybyśmy przesunęli pluszowego misia o tyle, żeby pokonał względem swojej wielkości taki procent, jaki gromada M7 przez 9,5 lat względem swojego ogromu, nie zauważylibyśmy nawet, aby się poruszył. Odbiłem na północny zachód w poszukiwaniu M6. Przez chwilę znów błądziłem w niedoskonałej ciemności. Tu i ówdzie mijały mnie słabe słońca. A potem nagle zza kadru wysunęło się wspaniałe skupisko gwiazd o motylim kształcie. Jeśli idzie o teleskop i przedzieranie się przez niebo na tej wysokości, kilka kilometrów od miasta, M7 nie mogła konkurować z M6. Długo patrzyłem na ten rzadki widok, kilkukrotnie doliczając się około sześćdziesięciu gwiazd. Lecz mimo wyraźnego obrazu w okularze, obie gromady pozostawały w zasadzie niewidoczne w szukaczu, zaś poprzedniej nocy również nie odnalazłem żadnego ich śladu przez lornetkę 10x50. Laguna była ogromna, przecięta ciemniejszą wyrwą gdzieś obok gromady otwartej NGC 6530. Natomiast tuż nad nią M20 z łatwością ukazała wąskie pasma. Oprócz tego widać było również bez większego trudu północną część pyłów spowijających gwiazdę, które na zdjęciach zwykle są niebieskie. W gromadzie M21 zauważyłem ciekawy asteryzm, ale szybko wróciłem do wspaniałej Trójlistnej Koniczyny. Nie uszedłem dużo wyżej, bo zaraz na północ od okolic Laguny pochłonęło mnie ogromne pole gwiazdowe Messier 24. Z pozoru ta gwiezdna chmura wydaje się obiektem iście nieteleskopowym, ale jako że nikt nie przypisuje nakazów do żadnego obiektu, jeśli idzie o sprzęt, którym winno się obserwować, chętnie kieruję tam teleskop, można bowiem odnieść wrażenie, jak gdyby było się w jakimś lesie gwiazd. Pośród tych wszystkich słońc odnalazłem piękny skarb – NGC 6603. W powiększeniu 107-krotnym, oraz bogatym otoczeniu, wygląda wspaniale, mieniąc się garścią drobnych gwiazd. Wyszedłem z gwiazdowego lasu, musnąłem M18, po czym wpadłem na uderzająco jasną Omegę, która prezentowała się była nadzwyczaj okazale i łabędzio, a im dłużej się patrzyło, tym mgławica bardziej odsłaniała subtelne, nieregularne struktury w dolnej części, powtarzające się co pewien nieduży odstęp niby formujące się daleko, drobne fale Kelvina-Helmholtza. Patrzyłem przez pewien czas, ale już dłużej nie czekałem, bo kawałek dalej znajduje się mgławica Orzeł. Dotarłszy do M16 zastałem wyraźną sporych rozmiarów mgławicową chmurę. Przyglądając się długo obłokowi, kątem oka zacząłem słabo dostrzegać ciemniejszy obszar, zaraz przy parze jasnych gwiazd. Ciemniejsza sylwetka pojawiała się wielokrotnie tej nocy, niekiedy przybierając owal, czy na pewien krótki moment kształt wąski a podłużny, ostatecznie pozostając czymś bardzo ulotnym, jak pojawiający się słabo obraz postaci na śnieżącym ekranie czarnobiałego telewizora. Nim opuściłem mgławicę Orzeł, zapamiętałem miejsce pojawiania się ciemniejszego zarysu. Po obserwacjach przejrzałem zdjęcia i odkryłem, że tam, gdzie widziałem pociemnienie, znajduje się środkowy z trzech Filarów Stworzenia. Obserwacja ta jednak to zbyt mało, abym mógł tak po prostu powiedzieć, że widziałem kolumny gazów w mgławicy Orzeł. Będę wyczekiwał sposobności, gdy znów skieruję tam teleskop, teraz zaś, po ochłonięciu, uznaję Filary za niedostrzeżone, a pociemnienie owe za coś zupełnie innego. Gdzieś w pewnym momencie pojawiły się w okularze jakieś małe, broniące się przed rozbiciem gromady kuliste, a potem gruchnęła przed oczami M22. I już bardzo długo tu zostałem, gdyż mimo wspaniałych widoków mgławic, uznałem, że to właśnie Messier 22 jest dziś najlepsza. A im dłużej patrzyłem, tym trudniej mi było oderwać wzrok. Zerkając, miało się wrażenie, że gromada jest w trakcie eksplozji i wylatują z niej gwiazdy na wszystkie strony, zastygając łukowato w przestrzeni. Nie tak daleko na południowy zachód odwiedziłem ulegającą rozbiciu sąsiednią M28. Później przyszedł czas na moje cele, jednakże zdałem sobie sprawę, że pozostały one jedynie skromnym dodatkiem do sesji, która już trwała, można powiedzieć od chwili, gdy wyrwałem Skorpionowi jego nisko wędrujące gromady gwiazd. Niemniej byłem ciekawy, czy uda mi się zobaczyć jeszcze coś dobrego. Wykierowałem teleskop na gwiazdozbiór Strzały, ponieważ pierwszy z obiektów miał znajdować się blisko M71. I choć nie zobaczyłem nic w miejscu Sh2-84, nie żałuję, bo M71 wyglądała naprawdę wspaniale. Następny cel z kolei był przy samym Wieszaku. Zerknąwszy szybko na grudkę NGC 6802, przesunąłem się na drugi kraniec Collindera 399 i tuż nad nim, po zaledwie chwili, udało się zobaczyć Sh2-83, bardzo malutką mgławiczkę. Obiekt był dosyć słaby, lecz pewny, wyglądał jak szary okruch i bardzo ucieszył oko. Mgławica dostrzegalna była stosunkowo pewnie w 107x, jeszcze łatwiej w 319x. Stąd blisko już do Palomara 10, obserwacyjnego extremum, któremu jak dotąd nie podołałem. Świeżo umyte lustro skłoniło mnie do podjęcia kolejnej próby, tym bardziej, że starhopping, choć nie taki banalny, mam w zasadzie wykuty na lata. Pal 10 znów bronił się wszystkimi siłami przed dostrzeżeniem, lecz tym razem chyba byłem najbliżej jak dotąd, o ile można w ogóle tak powiedzieć. Bo być może coś widziałem, jakby słabą, okrągłą poświatę przy gwiazdce. Jednak bardzo trudno mi jest orzec, czy to ślad gromady kulistej, czy złudzenie, coś, co widziałem, ponieważ bardzo chciałem zobaczyć. Pal licho, może innym razem. Namierzyłem również miejsce Sh2-80, z którą już kiedyś próbowałem się zmierzyć. Poniosłem wtedy porażkę, natomiast teraz... także odnotowuję porażkę. Sprawdziłem później co raportują inni, bardziej doświadczeni obserwatorzy. Lukost opisał, że również nie dostrzegł mgławicy w teleskopie 12" i zakładam, że używał filtrów, zaś Taurus, którym obserwował, pewnikiem ma lepszą optykę niż Synta. Łukasz wyłuskał natomiast Sh2-80 w czternastu calach z filtrem, dodając, że bez filtra nie było widać nic. To wszystko razem mówi mi, że nie miałem szans. Tymczasem zaniosło mnie w okolice Deneba, gdzie skręciłem do Sh2-112. W miejscu mgławicy dostrzegłem poświatę, której dość ostro odcięta krawędź przecinała gwiazdę. Później, w gwiazdozbiorze Jaszczurki, odnalazłem gromadę IC 1434, a tuż obok niej klaster gwiazd, który jeszcze do tej chwili nazywałem gromadą bez imienia. Grupa słońc była widoczna całkiem nieźle, spowita jakby lekkim nalotem światła, a jej pozycja odpowiada dokładnie obiektowi o nazwie FSR 342. Po przeciwnej stronie zaś odnalazłem asteryzm Str 59 o kształcie litery U, choć jeśli odjąć dwie słabsze gwiazdy, pozostała grupa o podobnej jasności przypomina laskę albo haczyk. Porównania do Sh2-112 domagał się Pacman, toteż wycelowałem teleskop w stronę Kassi, namierzyłem odpowiednie gwiazdy i przyłożyłem oko do okularu. Otóż jeśli chodzi o widoczność samą w sobie, jasność, czy też intensywność, NGC 281 jest obiektem wyraźniejszym niż Sh2-112, natomiast nie pamiętając umiejscowienia szczęki Pacmana, nie potrafiłem stwierdzić jednoznacznie, gdzie ona się znajduje. Z kolei detal przy Sh2-112, w postaci ostrzejszego łuku przy gwiazdce, widziałem w zasadzie bez żadnego trudu. Nagle mój wzrok padł na Strzałę i przypomniałem sobie o M27. Lisek był bardzo wysoko i nie mogłem się temu oprzeć. Widok w okularze, mając dobrze zaadaptowany wzrok, potrafi zaskoczyć i wydaje mi się, że dotyczy to każdego sprzętu. Mgławica tej nocy świeciła bardzo jasno, sprawiała wrażenie bardzo gęstej, była po prostu świetna. Nade mną górowała Lutnia. Pomyślałem, aby spróbować z IC 1296. Pierścień w mniejszych powiększeniach prezentował się pięknie, niestety prawie natychmiast zaparował okular 4,7mm, w którym to miałem jedyną szansę dostrzec galaktykę. M57 niemal zgasła. Robiło się dość chłodno i mimo że w dzień żar lał się z nieba, rozważałem od pewnego czasu, czy nie pójść do domu po bluzę i długie spodnie. Obyło się jednak bez tego. Gdzieś jeszcze przeleciała Dzika Kaczka M11, na moment pojawiła się wielka Gromada Podwójna, przemknęły jakieś luźne pola gwiazd w Łabędziu i zaświeciła gwiazda Albireo. Dopiero gdy zaniosłem teleskop do domu, przypomniałem sobie, że chciałem jeszcze zobaczyć Saturna.
  10. Szczęka mi opadła przy czytaniu tej Twojej relacji !!! Seeing na pewno musiał być super, ale czy przy takich powiększeniach nie masz problemów z prądami termicznymi, które potrafią też rozdmuchać Airiego ? Jak długo chłodzisz teleskop przed takimi obserwacjami ? Używasz jakichś wentylatorów do przyspieszenia ? Masz osłonę na kratownicę ? Taurus od strony lustra głównego jest otwarty, czy zakładasz mu jakąś osłonę ? Jakiś odrośnik ? Może masz jakieś zdjęcie Taurusa przy takich obserwacjach ? Także jestem mile zaskoczony, że ten Barlow Baadera daje radę w powiększaniach 1000+ w f/4.8. Jak dużo aberacji chromatycznej on wtedy wnosi ?
  11. Data obserwacji: 18.07.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 16x70 ED https://nieboprzezlornetke.pl/letnia-kometa-iss-i-klasyki-strzelca/ Dobrze znów wrócić na Folwark. Letnie ciepłe noce mają swój klimat – szczególnie poza miastem, gdy z każdej strony można usłyszeć dźwięki natury. Zwierzęta dają o sobie znać, niebo iskrzy niezliczonymi gwiazdami, a tło wypełnia przyjemna i charakterystyczna melodia ze SkySafari. Tej nocy na polu zjawiło się sporo osób, reaktywacja grupy po dłuższej przerwie okazała się udana. Do Sulejewa zabrałem ze sobą tylko lornetkę APM 16×70 ED, ale obok stało jeszcze trochę sprzętu: Delta Extreme 15×70, GSO 10”, GSO 8” i Taurus 13”. Obserwacje zacząłem od okolic Strzelca, którego przecinał dość spory pas gęstych chmur. W zasadzie M8 (Mgławica Laguna) mieściła się w jednym polu widzenia razem z cirrusami poniżej. Sam obiekt ciekawy z widoczną delikatną przerwą w środku, można było z łatwością dostrzec mgławicowość wśród gwiazd. Zaraz wyżej Trójlistna Koniczyna, czyli M20. Widok prezentujący się jako plamka bez większego detalu. Następnie zgodnie z tradycją odbiłem w lewo przelatując przez M24 (Chmura gwiazd Strzelca), aż dotarłem do M18 i dalej do M17 (Mgławica Omega), która delikatnie i ulotnie zarysowała charakterystycznego łabędzia. Nieco wyżej M16 (Mgławica Orzeł), ale tutaj już bez szału. Potem było trochę skakania, kolejno m.in. gromada M26, M11 (Dzika Kaczka), czy też klasyki w okolicy Wężownika takie jak M107, M10, M12, IC 4665, IC 4756, NGC 6633 oraz malutka planetarka NGC 6572, którą z łatwością można odróżnić od gwiazd dzięki swojej charakterystycznej barwie. Pierwszy raz widziałem chyba też gromadę otwartą M23. Nagle ktoś rzucił hasło kometa C/2023 E1 (ATLAS), która tej nocy znajdowała się w konstelacji Smoka, ale łatwiej można było ją namierzyć odbijając w górę od Małej Niedźwiedzicy. Przeskok po kilku gwiazdach i jest – delikatne pojaśnienie wśród gwiazd. Obiekt swoim wyglądem bardziej przypominał słabszą gromadę kulistą, niż typową kometę – cieszył jednak oko i okazał się być łatwym celem. W okolicy północy załapaliśmy się jeszcze na piękny przelot ISS, a potem podziwialiśmy M13 (z „mercedesem”) w 13 calach i pięknego Saturna w GSO 10” z kolorowym filtrem. Obrazy świetnie uzupełniały szerokie lornetkowe pola, którymi męczyłem gromady do samego końca. Co tu dużo pisać – uwielbiam wakacyjne obserwacje astronomiczne. Pomimo krótkich i jasnych nocy mają w sobie urok i potrafią odprężyć umysł przez dłuższy czas. Chyba nie ma nic lepszego niż zanurzenie się w bezkres kosmicznej przestrzeni, nawet gdy po raz kolejny przeglądamy te same klasyki letniego nieba. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  12. Noce nadal jasne, w dodatku księżycowe, dlatego postanowiłem pociągnąć temat ciasnych podwójnych newtonem. Poniżej urobek z ostatnich dwóch nocy. Pierwszej seeing był średni, drugiej troszkę lepszy - wg meteoblue.com odpowiednio 1,7sekundy i 1 sekunda, jednak to wartości mocno orientacyjne, w każdym razie daleko było do nieba z pierwszego posta. Od razu wykluczyłem podwójne jaśniejsze od 6mag, przy takich jasnościach flary od gwiazdek uniemożliwiały osiągnięcie wyższych rozdzielczości. Podczas obu nocy używałem dużych powiększeń które pozwoliły na przygaszenie najbardziej zewnętrznych flarek. W roli głównej wystąpił Taurus T350, platforma paralaktyczna, okulary Nikon nav sw 5mm, 7mm i barlow 2,25x Baader. Noc pierwsza: STF 2583 - Pi Orła - jako test seeingu (1,4") 5,75-6,34 rozdzielona wyraźnie, ale widok nie jest piękny - gwiazdki rzucają flarkami na około STF 2006 - dwie gwiazdki odległe o 47", jaśniejsza w 5mm (340x) dość łatwo rozpadła się na 2 gwiazdki odległe o 1,4" - 8,32 i 9,96 mag STF 1964 - W polu widzenia widzenia szerokątnego okularu dowolnego teleskopu możemy podziwiać Zete Korony - 2 jasne gwiazdki odległe o 6,5" i STF 1964 - double double Korony Północnej - dwie parki odległe o 14". Obie z gwiazdek tworzących ten układ są fizycznie podwójne. Pierwsza parka (1,5") 7,88- 9,02 rozdzielona z łatwością w 5mm(340x), druga(1,2") 7,75-9.87 stanowiła większy problem - w 5 mm była rozciągnięta, ale bez rozdzielenia. Dopiero 7mm + barlow (540x) pozwoliło na wyraźne rozdzielenie gwiazdek, choć tylko w chwilach lepszego seeingu. Różnica jasności powyżej 2 mag powoduje że jaśniejszy składnik mocno przytłacza ciemniejszego sąsiada. Noc druga: STF 2 (1") 6,03-6,89 - z łatwością rozdzielona w 5mm (340x), choć gwiazdki iskrzą - nie jest to piękny refraktorowy widok. STF 1863 (0,6") 6,98-7,80 - na pierwszy rzut oka w 5mm nierozdzielona, w 5mm+barlow (760x) widoczna przerwa pomiędzy gwiazdkami, przez około 50% czasu obserwacji. Później wróciłem jeszcze do 5mm i chwilami było widać cieniutką przerwę. Dodatkową atrakcją była galaktyka NGC 5707(13,2mag) widoczna jako mocno rozciągnięty owal w polu widzenia 5mm okularu razem z obserwowaną gwiazdką. Podczas obserwacji słońce było około 12,5 stopnia pod horyzontem, ale niebo w 760x zdawało się być całkowicie czarne:) Jabbah - ciemniejszy składnik (2,4") - 6,55-7,23, 19 stopni nad horyzontem, rozdzielony, ale widok słaby, na tej wysokości gwiazdki się gotują. STF 2267 (0,5") 7,9-8,84, 80 stopni nad horyzontem, w 5mm nierozdzielona. W 5mm+barlow (760x) rozdzielona w chwilach lepszego seeingu - około 20% czasu obserwacji. 0,5" to na razie rekord, by zejść do 0.4" warunki by musiały być perfekcyjne, kolejne 0,1" to wbrew pozorom bardzo dużo - odległość pomiędzy teoretycznymi granicami FWHM dysków Airego obu gwiazd zmniejszyła by się prawie dwukrotnie. Podsumowując - przy gorszym seeingu też można rozdzielać ciasne układy, a duże powiększenia nie degenerują mocno widoku, pod warunkiem że wybiera się słabsze gwiazdy.
  13. @piotrfie to byłem ja z kolegą oraz @wojt0000. Przepraszamy, nie wiedzieliśmy, że ktoś tam się ulokował 🙂 Na polu byliśmy o 21:00. Przywitała nas szeroka "koniunkcja" Księżyca z Wenus. Na stanowisku były dwa newtony: GSO 10" kolegi @wojt0000 oraz 16" Taurus. Siłą rzeczy większy ruch był przy Taurusie. Obserwacje były prowadzone w mono oraz z bino Denkmeiera uzbrojone w parkę APM UFF 18 i 24 mm oraz ES 11 mm 82. Zaczęliśmy od kulek M3 i M13. Na początku Taurus nie był jeszcze wychłodzony i obraz był niewyraźny ale gdy lustro złapało temperaturę było na co popatrzeć. Potem przeszliśmy do galaktyk: M51 (zarysowane ramiona, zwłaszcza w zerkaniu), M101 (niezbyt szczegółowy widok), NGC 4565 (ładnie się prezentowała, dobrze widoczna "poprzeczka" z ciemnych pyłów. Przelecieliśmy również przez Łańcuch Markariana ale widok (przynajmniej mnie) nie powalił na kolana. Widoczne jedynie jaśniejsze plamki bez szczegółów. Teleskop skierowaliśmy też na M57 (ładny pierścień pomimo już niskiego położenia) i NGC 6543 (bardzo jasny puszek ale bez detalu). Po drodze było jeszcze kilka obiektów, które wyleciały mi z głowy. Do domu zwijaliśmy się o 1:00 🙂
  14. Jako ostatni chodził po Księżycu. Jego notatnik wart fortunę 2023-04-17. Daniel Górecki Solidny kawałek historii kosmicznych osiągnięć ludzkości, a mianowicie ubrudzona pyłem księżycowym lista kontrolna dowódcy misji Apollo 17, Gene’a Cernana, który jako jedenasty i jednocześnie ostatni człowiek przechadzał się po naszym naturalnym satelicie, została sprzedana za 744 994 USD. Teoretycznie to tylko mały stary brudny notatnik, ale w rzeczywistości dowód jednego z największych kosmicznych osiągnięć ludzkości, bo mowa o zabrudzonej pyłem księżycowym liście kontrolnej Eugene’a Cernana, amerykańskiego astronauty słowackiego pochodzenia, który brał udział w trzech lotach kosmicznych i jako jedenasty, a zarazem ostatni człowiek, spacerował po powierzchni Księżyca. To właśnie ten dokument, w postaci notatnika przypiętego do nadgarstka skafandra kosmicznego, nosił podczas ostatniej załogowej misji księżycowej Apollo 17. Ten stary brudny notatnik to dowód naszych kosmicznych osiągnięć A konkretniej podczas ostatniego z trzech spacerów kosmicznych, tj. z 14 grudnia 1972 roku po dolinie Taurus-Littrow, który trwał 7 godzin i 15 minut i pozostawił na papierze swoje ślady. Zawierał on szczegółową listę zadań do wykonania przez astronautów, notatki sporządzone przez Cernana, mapy obszaru (pierwsze do eksploracji Księżyca) oraz karykatury psów-astronautów umieszczone przez załogę rezerwową (tradycja misji Apollo, która polegała na pozostawianiu niespodzianek dla załogi podstawowej). Co jednak odróżnia ten 25-stronicowy notatnik od innych, które były na Księżycu, że jak poinformował dom aukcyjny RR Auctions, ktoś zdecydował się zapłacić za niego 744 994 USD (warto przypomnieć, że ta wyjątkowa pamiątka trafia pod młotek drugi raz w ciągu dwóch lat, bo poprzednio została sprzedana w 2021 roku przez ten sam dom aukcyjny)? Eugene Cernan był świadomy tego, że będzie ostatnim człowiekiem, który postawił stopę na naszym naturalnym satelicie w ramach misji Apollo, więc zanim wszedł na pokład Lunar Module Challenger, przepisał do notatnika tekst z tabliczki księżycowej pozostawionej dla kolejnych misji: Tutaj człowiek zakończył eksplorację Księżyca, grudzień 1972 r. Niech duch pokoju, w którym przybyliśmy, znajdzie odzwierciedlenie w życiu całej ludzkości (...) To jest nasze upamiętnienie, które będzie tutaj, dopóki ktoś taki jak my, dopóki niektórzy z was, którzy tam jesteście i którzy jesteście obietnicą przyszłości, wróćcie, aby przeczytać ją ponownie i pogłębić eksplorację i znaczenie Apolla. Przy okazji wygłosił i zapisał też kilka swoich przemyśleń, które były echem słów Neila Armstronga sprzed trzech lat, przypominających, że ludzkość dokonała wielkiego skoku technologicznego i wyrażających nadzieję na pokojową przyszłość: Kiedy robię ostatni krok człowieka na powierzchni, wracając do domu na jakiś czas - wierzymy, że nie na długo - chciałbym tylko powiedzieć to, co jak wierzę, zapisze historia. To wyzwanie dzisiejszej Ameryki wykuło przeznaczenie człowieka jutra. A gdy opuszczamy Księżyc z Taurus-Littrow, odchodzimy tak, jak przybyliśmy i, jeśli Bóg pozwoli, powrócimy z pokojem i nadzieją dla całej ludzkości. Powodzenia, załoga Apollo 17. Jako ostatni człowiek chodził po Księżycu. Majątek za notatnik z Apollo 17 /RR Auction (notatnik Apollo 17) /123RF/PICSEL INTERIA https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-jako-ostatni-chodzil-po-ksiezycu-jego-notatnik-wart-fortune,nId,6722489
  15. Ciężkie, jak na składaka i dalej będzie nieporęczne. Taurus jest lepiej rozwiązany.
  16. Mam na oku jeden teleskop. Nie jest to Taurus. Ale ma za to lustro 330 mm
  17. A ja bym zamienił na 10" skoro niewielki wydatek, bo tubka mobilna gabarytowo praktycznie tak samo jak ósemka, tylko pare kilo więcej. SW12 też nosiłem to bydle wielkie i na tubie i na Dobsie, który nie wejdzie łatwo w każde auto. Za to 8 i 10 standardowo w małe auta wchodzi. Duże lustra to minimum rozsuwane wersje albo total ażur a'la Taurus. Skok z 8 na 10 mnie przekonał także w obrazach. Nie jest to co prawda 12, ale i tak satysfakcjonująco na DS i planetach, Łysym. ...i ja dawałem prawie dwukrotność cenowo. Obmacaj sprawę osobiście, a nie wysyłkowo - unikniesz ewentualnych rozczarowań.
  18. Dziękuję za wszystkie cenne rady ! Zrobię tak jak Soczi napisał (super rady), podczepię się gdzieś na lokalne spotkanie bo bez tego to nigdy nie będę wiedział. Dowiedziałem się, min. że jest coś takiego jak Taurus ! i to też może być temat takie 12''-13'' choć jeśli waga 1 elementu to 19 kg to już zdecydowanie za ciężki, ale chyba tyle waży po złożeniu.
  19. Newton i Maksutow to dość różne typy teleskopów. Jeśli chcesz przyjrzeć się nieco DSom i to stosunkowo małym kosztem, to najkorzystniej wypada Newton na montażu Dobsona, minimum 8" (200mm) średnicy lustra. SCT 8” czy MAK (6 lub 7" - większe spotyka się bardzo rzadko), to sprzęt znacznie droższy. Poza tym MAKi są budowane jako układy o długiej ogniskowej (światlosila f/13 - f/15), dającej duże powiększenia, stąd przeważnie stosowane są w obserwacjach planet. Newtony do DSow buduje się ze światłosiłą około f/5 co pozwala na łatwiejszą obserwację obiektów dość ciemnych, jak mgławice czy galaktyki. Do DSów liczy się średnica lustra czy soczewki. W tym przypadku więcej znaczy lepiej. Czy refraktor 152/760 (średnica 6") da lepszy obraz niż Newton 8”? Nie będzie to rożnica powalająca na rzecz Newtona. Tyle że za cenę tego refraktora i montażu do niego kupisz Newtona 10” na Dobsonie (tu różnica będzie już spora) i zostanie ci kasa na jakiś dodatkowy okular 😉 Mobilność: każdy solidny teleskop do DSow jest nieporęczny i ciężki. Taki 8 czy 10" zajmie tylną kanapę w samochodzie. Ja wożę 13" Taurusa i nie mam z tym problemu, tyle, że Taurus to konstrukcja z założenia przenośna (waży tylko 19kg) i mam duży bagażnik w samochodzie 🙂
  20. Księżyc w złączeniu z Hiadami, Plejadami, Marsem i Uranem 2023-01-28. Od 29 do 31 stycznia nasz naturalny satelita będzie sprawcą kilku ciekawych zjawisk. Seria niebiańskich zdarzeń rozpocznie się zakryciem Urana przez Księżyc, następnie Księżyc znajdzie się w pobliżu gromad otwartych Plejad i Hiad, a zakończy się zakryciem Marsa przez tarczę Księżyca (zjawisko niestety niewidoczne w naszych szerokości geograficznych). Zdarzenia te będą rozgrywały na obszarze dwóch konstelacji: Barana oraz Byka. Baran (łac. Aries) to gwiazdozbiór nieba jesiennego i zimowego. Na sferze niebieskiej zajmuje obszar 441 stopni kwadratowych. Dwa tysiące lat temu właśnie w tym gwiazdozbiorze znajdował się punkt równonocy wiosennej. Obecnie w wyniku ruchu precesyjnego punkt Barana znajduje się już na tle gwiazdozbioru Ryb. Przez obszar tej konstelacji przebiega 24,7° ekliptyki. Baran gości Słońce od 18 kwietnia do 14 maja. Najjaśniejszą jego gwiazdą jest α Ari zwana Hamal. Oddalona jest od nas o 66 ly, a jej typ gwiazdowy to K2 III. Byk (łac. Taurus) to konstelacja widoczna z terytorium naszego kraju od jesieni aż po wiosnę. Zajmuje większy obszar na sferze niebieskiej, bo aż 797 stopni kwadratowych. Przez obszar gwiazdozbioru Byka przebiega aż 36,7° ekliptyki. Słońce gości w jego granicach między 14 maja a 21 czerwca. W Byku znajdują się dwie bardzo ciekawe gromady otwarte: Plejady usytuowane na grzbiecie Byka oraz tworzące zarys jego łba Hiady. Przy końcu rogów Byka położona jest mgławica Krab. Najjaśniejszą gwiazdą jest α Tau, czyli Aldebaran, odległy o 65 ly (typ widmowy K5 III). Gromada otwarta to grawitacyjnie związane, nieregularne zbiorowisko gwiazd. Cechą charakterystyczną gromad otwartych jest to, że nie posiadają zagęszczenia w obszarze centralnym. Jak wskazują obserwacje, takie nieregularne zbiorowisko złożone jest z pewnej liczby gwiazd, której wartość waha się w szerokim zakresie. W objętości o promieniu 10 pc znaleźć się może od stu do tysiąca gwiazd. Odległości między gwiazdami w gromadzie są mniejsze w porównaniu z odległościami gwiazd znajdujących się w Galaktyce. Przykładem gromady luźnej, o małej gęstości przestrzennej, są właśnie bohaterki naszego wydarzenia. Hiady znajduję się w konstelacji Byka, a po ich wschodniej stronie odnaleźć można Aldebarana, jej najjaśniejszą gwiazdę, która do gromady Hiad już nie należy. Gromady otwarte są układami mniej związanymi grawitacyjne, zatem są mniej stabilne. Narażone są na działanie sił pływowych i rotacji różnicowej Galaktyki. Siły pływowe mają jednak charakter niszczący, co prowadzi w dłuższej perspektywie czasowej do rozproszenia. Czas życia gromady otwartej to około 108-1010 lat. Luźna gromada otwarta zawiera znaczne ilości świecącej materii rozproszonej. Złożona jest głównie z gorących gwiazd w początkowych typach widmowych. Gromady o bardziej zwartej budowie zbudowane są z gwiazd bardziej zaawansowanych ewolucyjnie. Jak pokazuje analiza diagramu HR, materia z których zbudowane są gromady, nie wykazuje zbytniego zróżnicowania, co oznacza podobieństwo w zakresie składu chemicznego oraz czasu ich powstania. Gromada Hiad to najbliżej położona względem Ziemi gromada otwarta. Pomiary odległości wykazały, że Hiady oddalone są od Ziemi o 46,3 pc. Z analizy diagramu barwa-jasność, wynika, że składają się głównie z gwiazd ciągu głównego oraz z kilku olbrzymów. W gromadzie znajdują się także gwiazdy podwójne. Członkowie gromady otwartej poruszają się mniej więcej z tą samą prędkością radialną i mają podobny ruch własny, co sprawia, że gwiazdy tworzące gromadę poruszają się w tym samym kierunku z tą samą prędkością. Przykładem może być właśnie ruch własny gwiazd Hiady. Drugą bohaterką niebieskiego spektaklu są Plejady. Plejady to także gromada otwarta, znajdująca się w gwiazdozbiorze Byka. Oddalona jest od Ziemi o 136 pc. Prawdopodobnie ta gromada otwarta złożona jest z co najmniej 500 gwiazd. Z diagramu HR dla Plejad wynika, że zbudowana jest ona głównie z gorących gwiazd znajdujących się we wczesnym stadium ewolucyjnym. Przypuszcza się, że wiek Plejad to ponad 100 mln lat. Gwiazdy wchodzące w skład Plejad to: Alkione, Keleno, Elektra, Tajgeta, Maja, Sterope I, Sterope II, Merope, Atlas, Plejone. Typ widmowy ww. gwiazd to B. Oprócz gromad otwartych występują także gromady kuliste, charakteryzujące się symetrią sferyczną. W objętości o promieniu 20-50 pc znajduje się duża liczba gwiazd, sięgająca setek tysięcy. Gromada otwarta istnieje przez dziesiątki czy setki milionów lat, natomiast gromada kulista jest tworem znacznie bardziej związanym i grawitacyjnie stabilnym. Może istnieć nawet przez miliardy lat. Na zdjęciach Plejad (oznaczonych w katalogu Messiera jako M45) można znaleźć jeszcze ślady (obłoki) materii, z której ta gromada się wyłoniła. Plejady liczą łącznie kilkaset gwiazd a ich całkowita jasność oszacowana jest na około 1 magnitudo. Są w odległości niecałych 400 lat świetlnych od Słońca. Gromadę można dostrzec gołym okiem, jednak swój urok zaczyna roztaczać przy obserwacji przez lornetkę czy lunetę. Przy użyciu dokładnego atlasu można wyznaczyć zasięg posiadanego przez nas instrumentu. Hiady natomiast liczą około 100 gwiazd, są bliżej niż Plejady – stąd rozmiar kątowy jest większy niż Plejad, pomimo, iż są od nich fizycznie mniejsze. Są od Plejad także dużo starsze – liczą około miliarda lat. Dlatego nie ma wokół nich pozostałości po obłoku materii, z którego powstały. Współcześnie obserwujemy narodziny gwiazd niemal „na gorącym uczynku” – dość wspomnieć zdjęcia tzw. filarów stworzenia w mgławicy Orzeł z Kosmicznych Teleskopów Hubble’a czy Jamesa Webba. Takie gwiazdotwórcze obszary są zdominowane przez gaz i pył, z którego stopniowo zapadają się i zaczynają świecić gwiazdy. Z czasem pozostały gaz zostaje wymieciony i powstaje wówczas asocjacja gwiazd podobna do Plejad, a z czasem i Hiad. Zakrycie Urana przez Księżyc 29 stycznia 2023 roku o godzinie 4:57:06 (czas rozpoczęcia zjawiska podano dla Łodzi) rozpocznie się zakrycie Urana przez tarczę Księżyca. Niestety, z terytorium naszego kraju zjawisko nie będzie widoczne, ponieważ Księżyc i Uran znajdować się już będą pod horyzontem. Księżyc zajdzie o 0114, Uran zaś o godzinie 0126. Księżyc będzie w fazie księżyca garbatego rosnącego, 56 % jego tarczy będzie oświetlone. Uran oraz Księżyc znajdować się będą w konstelacji Barana. Zjawisko będą mogli obserwować mieszkańcy Alaski, Grenlandii, północno wschodniej Azji, Japonii i Arktyki. Księżyc, Plejady i Hiady Księżyc najbliżej Plejad będzie znajdował się 30 stycznia 2023 roku w godzinach dopołudniowych. W pobliżu Hiad znajdzie się 30 stycznia 2023 roku, tym razem w godzinach wieczornych. Mars i Plejady W sierpniu 2022 roku Mars znajdował się w pobliżu gromady otwartej Plejady. Jak widać, Mars nie był w złączeniu z gwiazdami należącymi do tej gromady. Czy takie złączenie jest możliwe? Obecnie najjaśniejsza gwiazda z gromady Plejady, Alcyone (η Tau), która znajduje się w odległości +4,051° od ekliptyki, podobnie jak cała gromada otwarta Plejady. Z mechaniki nieba wiadomo, że gdy Mars osiągnie długość ekliptyczną Alcyone, jego orbita może osiągnąć ekstremalne wartości szerokości ekliptyczne w granicach od -1,97° do +2,47° dla epoki 2000. Zatem w naszych czasach nie ma możliwości, aby Mars miał okultację z Alcyone. Mars zawsze znajdować się będzie w pewnej odległości i można go odnaleźć zawsze na południu od gwiazdy Alcyone. 20 stycznia 1991 roku Mars zbliżył się do η Tau na odległość 1°40’S od gwiazdy, i była to najmniejsza taka odległość w latach 1501-2000. W wyniku zjawiska precesji, nutacji i ruchów własnych gwiazd współrzędne gwiazd zmieniają się. Podobnie, położenie orbity Marsa się zmienia. Obecnie węzeł wstępujący orbity marsjańskiej znajduje się w pobliżu gwiazdy δ Ari. Oś węzłów orbity retrogradują 18’ na stulecie (względem stałego układu odniesienia). Peryhelium orbity marsjańskiej wypada w okolicach gwiazdy σ Aquarii. Linia apsyd tranzytuje ruchem dyrekcyjnym 27’ na stulecie (również względem stałego układu odniesienia). Również nachylenie płaszczyzny orbity planety względem płaszczyzny ekliptyki zmienia się. Obecnie inklinacja orbity maleje. Uwzględniając powyższe okoliczności, w oparciu o symulacje numeryczne, stwierdzić należy, że obecnie odległość pomiędzy gwiazdą Alcyone a Marsem maleje. Jak się jednak okazuje, najmniejsza odległość zastanie osiągnięta dopiero 5 marca 7609 roku. Mars zbliży się wtedy na odległość 30” i będzie znajdował się na północ od gwiazdy η Tau. Ciekawe obiekty w Byku W gwiazdozbiorze Byka znajduje się także inny interesujący obiekt – mgławica Krab, M1. Jest to pozostałość wybuchu supernowej, jaki dostrzeżono w kronikach arabskich, japońskich i chińskich w 1054 roku. Wybuch spowodował nagłe pojaśnienie jasnej już gwiazdy, której jasność, jak przypuszcza się, przewyższała nawet blask Wenus i, jak donoszą kroniki, na dziennym niebie była dostrzegalna przez 23 dni, zaś na nocnym widoczna była aż przez dwa lata. Obserwacje wskazują, że mgławica ta rozszerza się z prędkością 1300 km/s, a zatem jej średnica kątowa przyrasta średnio 0”,178 rocznie. Mgławica Krab oddalona jest od Ziemi o około 1900 pc. W centrum mgławicy Krab odkryto jeden z najsłynniejszych pulsarów, zwanych też pulsarem Krab. Rotuje on około 33 razy na sekundę a sam obiekt jest wielkości miasta a masę ma rzędu masy Słońca. To oznacza, że jest supergęsty. Teoria pulsarów bardzo się rozwinęła, możemy więc nawet wyznaczać ich wiek metodą dynamiczną, z wynikiem rzędu 1200 lat (więc zgodny co do rzędu z wiekiem znanym nam z kronik – 970 lat). Cechą pulsarów jest także ultrasilne pole magnetyczne, rzędu biliona gausów. Podkategoria pulsarów zwana magnetarami ma to pole jeszcze o czynnik rzędu 1000 silniejsze. Na zderzeniach gwiazd neutronowych testuje się ostatnio OTW – Ogólną Teorię Względności. Takie zlanie się gwiazd (ang. merger) powoduje powstanie fal grawitacyjnych, przewidzianych przez OTW, a zaobserwowanych około 100 lat później. Przewidywania i ostateczna detekcja fal grawitacyjnych zostały w 2017 roku uhonorowane nagrodą Nobla z fizyki dla Rainera Weiss’a, Barry C. Barish’a i Kipa Thorne’a. Prognoza pogody na sobotni i niedzielny wieczór Sytuacja synoptyczna: W sobotni wieczór pogodę w Polsce będzie kształtował układ niskiego ciśnienia z chłodnym frontem atmosferycznym. Polska będzie w polarno-morskiej masie powietrza. W niedzielę w ciągu dnia Polska południowa będzie w zasięgu klina wysokiego ciśnienia. Na północy kraju zaznaczy się wpływ układu niskiego ciśnienia. W nocy z 29 na 30 stycznia Polska będzie pod wpływem niżu. Północne rejony kraju w zasięgu ciepłego frontu atmosferycznego. Pozostaniemy w polarno-morskiej masie powietrza. Opady: Opady głównie śniegu. Po północy na północy kraju możliwe także opady mieszane deszczu, deszczu ze śniegiem oraz śniegu. Widzialność: Wieczorem w sobotę i w niedzielę będą występować zamglenia ograniczające widzialność do 5 km, miejscami wystąpią ograniczenia widzialności do 1,5-3 km. Lokalnie mogą tworzyć się mgły i mgły marznące. Zachmurzenie ogólne: Początkowo w wąskim pasie przebiegającym w NE na SW strefa rozpogodzeń lub zachmurzenia umiarkowanego. W północno zachodnim obszarze zachmurzenie umiarkowane i duże, z upływem czasu strefa powinna przesunąć w kierunku południowo wschodnim. Opracowanie: dr Grzegorz Duniec, dr Marcin Kolonko, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB. Literatura. 1. Jan Desselberger, Jacek Szczepanik, Tablice astronomiczne z przewodnikiem po gwiazdach, PPU „Park” Sp. z o.o., Bielsko-Biała, 2002, wyd. I. 2. Jerzy Kreiner, Astronomia z astrofizyką, wyd. II., Wydawnictwo Naukowe PWN, 1992. 3. Marcin Kubiak, Gwiazdy, wersja elektroniczna dostępna pod adresem: http://www.astrouw.edu.pl/~soszynsk/gwiazdy.pdf, 4. Marcin Kubiak, Gwiazdy i materia międzygwiazdowa, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994. 5. Hannau Karttunen, Pekka Kroger, Heikki OJa, Markku Poutanwen, Karl Johan Donner, Sixth Edition, Fundamental Astronomy, Springer, 2017 6. Jean Meeus, Astronomy Tables Of The Sun, Moon and Planets, Third Edition, 1983-2015, Willmann-Bell, Inc. 7. Jean Meeus, More Mathematical Astronomy Morsels, 2002, Willmann-Bell, Inc. 8. Eugeniusz Rybka, Astronomia ogólna, Wyd. VII. PWN, Warszawa, 1983. 9. Jean Meeus, Mathematical Astronomy Morsels IV, 2007, Willmann-Bell, Inc. Źródło: CMN IMGW-PIB Na ilustracji: Księżyc i Uran w dniu 29 stycznia 2023 roku, tuż przed rozpoczęciem zakrycia. Źródło: https://stellarium-web.org/ Na ilustracji: Konfiguracja Księżyca i Urana w dniu 29 stycznia 2023 roku, tuż przed zachodem. Źródło: https://stellarium-web.org/ Położenie Księżyca względem gromady otwartej Hiady, 30 stycznia 2023 roku, w godzinach wieczornych. Źródło: https://stellarium-web.org/ Położenie Księżyca względem gromady otwartej Plejady, 30 stycznia 2023 roku, w godzinach dopołudniowych. Źródło: https://stellarium-web.org/ Położenie Marsa względem gromady otwartej Plejady, 28 sierpnia 2022 roku. Źródło: https://stellarium-web.org/ Artystyczna wizja zlania się dwóch gwiazd neutronowych. Widoczne silne zakrzywienia czasoprzestrzeni prowadzące ostatecznie do powstania czarnej dziury i zmarszczek czasoprzestrzeni – fal grawitacyjnych, mogących się propagować na ogromne odległości. Źródło: National Science Foundation/LIGO/Sonoma State University/A. Simonnet, Astronomy.com. Rotacja (i zmienność jasności) pulsara Krab w dużym zbliżeniu. Źródło: N.A.Sharp/NOIRLab/NSF/AURA. https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ksiezyc-w-zlaczeniu-z-hiadami-plejadami-marsem-i-uranem
  21. @Greski 1. Pierwszy teleskop nie jest "na wieki". Zmienisz go szybciej niż sądzisz 😉 2. O Dobsonie 12" można powiedzieć mobilny czy bardzo nawet mobilny gdy jest to Taurus (koło 15kg plus waga walizki z okularami) czy inny tego typu "szczebelkowiec", natomiast nie da się tego powiedzieć o 12" "bojlerze". Przy tym drugim rodzaju mobilność kończy się koło 8". 3. Nie szukaj najlepszego teleskopu bo takiego nie ma. Jak się wkręcisz, to ani się obejrzysz, a będziesz miał ich więcej. To jest nie tylko drogie hobby, ono wymaga też sporo miejsca w domu do przechowywania zabawek 😉 4. Każda konstrukcja ma wady. Dobson "boiler" jest duży, ciężki i nieporęczny, ale po wyjęciu z samochodu szybko jest gotów do działania. Szczebelkowiec Taurusopodobny za to wymaga nieco czasu do poskładania przed użyciem. Często gdy mam mniej czasu, albo mróz jest paskudny, wolę jechać w teren z lornetą kątową 100mm, niż składać Taurusa, mimo, że obrazy galaktyk oczywiście w lornecie nie są takie jak w Dobsie. 5. Na początku każdy szuka uniwersalnego teleskopu. Potem odkrywa, że nie ma uniwersalnych. Że jasne i ciemne mają zarówno wady jak i zalety, że ogniskowa wcale nie jest najistotniejszą, a duże powiększenia to nieczęsty luksus przy naszej pogodzie. Odkrywa też, że te zachwalane do planet okulary ortoskopowe wcale nie są takie fajne bo kontrast mają piękny, ale pole widzenia wąskie (planeta szybko ucieka z pola), a odległość od oka (ER) wręcz tak małą, że rzęsami szorujesz po szkle. Każdy ceni co innego, jedni wygodę, a inni ekstremalnie kontrastowy obraz. Puki sam przez to nie przejdziesz i tak nie będziesz wiedział jak jest w twoim wypadku 🙂
  22. Apollo 17 – 50 lat temu 2022-12-15. Krzysztof Kanawka Pięćdziesiąt lat od ostatniej misji załogowej na Księżyc. Mija właśnie 50 lat od ostatniej misji załogowej na Księżyc – Apollo 17. Po politycznych decyzjach w USA dotyczących ograniczenia budżetu NASA okazało się, że loty księżycowe zostaną zakończone na misji Apollo 17. Na skład tej załogi wyznaczono: • Eugene Cernan (trzecia misja) • Ronald Evans (pierwsza misja) • Harrison Schmitt (pierwsza misja) Astronauta Schmitt był pierwszym i jedynym geologiem z wykształcenia wśród astronautów programu Apollo. Był też jedynym astronautą bez wcześniejszego doświadczenia wojskowego, który dotarł na Księżyc. Start misji Apollo 17 nastąpił 7 grudnia 1972 roku o godzinie 05:33 UTC. Start nastąpił za pomocą rakiety Saturn V z wyrzutni LC-39A. Start nastąpił w nocy. Lądownik księżycowy osiadł w regionie doliny Taurus–Littrow w dniu 11 grudnia 1972. Na powierzchni Księżyca wylądowali Eugene Cernan i Harrison Schmitt. Apollo 17 była misją typu “J”, która została zaplanowana na trzy dni pobytu na powierzchni Srebrnego Globu. Wykonano trzy księżycowe spacery kosmiczne o łącznej długości ponad 22 godzin, w trakcie których zebrano 115 kg różnych próbek. Podobnie jak w przypadku Apollo 15 i Apollo 16, w tej misji astronauci mieli do dyspozycji łazik księżycowy Lunar Roving Vehicle (LRV). Zakończenie prac na powierzchni Księżyca nastąpiło 14 grudnia 1972. Dwa dni później pojazd Apollo rozpoczął podróż powrotną ku Ziemi. Wodowanie na wodach Pacyfiku nastąpiło 19 grudnia 1972. W trakcie podróży powrotnej astronauta Evans wykonał spacer kosmiczny w “głębokiej przestrzeni”. Na powierzchni Księżyca – oprócz sprzętu naukowego, łazika LRV oraz dolnej części lądownika – astronauci pozostawili m.in. plakietkę pamiątkową. Ta plakietka informuje, że właśnie w tym regionie zakończyły się “pierwsze badania Księżyca”. Kolejne – za sprawą programu Artemis – właśnie się zaczynają – w latach dwudziestych XXI wieku, po ponad 50 latach od misji Apollo 17 człowiek powróci na Srebrny Glob. Co ciekawe, warto tu dodać, że misja Artemis I trwała w momencie pięćdziesiątej rocznicy startu Apollo 17. Ronald Evans odszedł w 1990 roku. Eugene Cernan odszedł w 2017 roku. Harrison Schmitt natomiast nadal aktywnie spędza czas emerytury – przykładowo był obecny 5 lat temu przy podpisaniu przez poprzedniego prezydenta USA rozporządzenia o nazwie Space Directive – 1, z którego powstał później program Artemis. (NASA, PFA) Załoga misji Apollo 17 / Credits – NASA APOLLO 17 - Night Launch [HD] (1972/12/07) - Eugene Cernan, Harrison Schmitt, Ronald Evans https://www.youtube.com/watch?v=nCQ1uVad5EI Start misji Apollo 17 / Credits – NASA The 50th Anniversary of Apollo 17 https://www.youtube.com/watch?v=XhvliTtzQXY Astronauta Evans wykonuje spacer kosmiczny podczas misji Apollo 17 / Credits – NASA Plakietka misji Apollo 17 / Credits – NASA https://kosmonauta.net/2022/12/apollo-17-50-lat-temu/
  23. Prawdopodobnie ostatnia naprawdę ciepła noc, nów, weekend, bezchmurnie, bezwietrznie, więc grzechem byłoby nie pojechać pod porządne niebo. Plan - przyjrzenie się Drodze Mlecznej pod kątem jej budowy i położenia w niej poszczególnych obiektów, a więc szerokie pola, stąd zabieram tylko moją tento 7x50 i leżak. Jednak gdy zobaczyłem, że ma być tranzyt WCP, w ostatniej chwili przed wyjazdem zdecydowałem się wziąć też mój SCT8, choć Jowisz miał być jeszcze niezbyt wysoko, ok. 20 st. Opóźniło to trochę wyjazd, bo zanim zebrałem wszystkie teleskopowe bambetle, byłem do tyłu o 13 min. w stosunku do planu. ? A więc cel - moja miejscówka 45 km od domu. Teoretycznie, wg LPM 21.73 mag/arc sec2 i Bortle 3, ale raczej jest gorzej. Bardzo dobry seeing, ale niestety do wysokości 30-40 st. lekkie zamglenie spowodowane prawdopodobnie przez wszechobecną ostatnio wilgoć w powietrzu, choć tego akurat dnia nieco odpuściła. O 21:30 temperatura jeszcze dosyć wysoka jak na środek pola, 22 st. C, a ja ubrany w dość grubawy dres. Na początku wydaje się dosyć ciepło, ale po chwili lewitacji na leżaku 20 cm nad mokrawą trawą okazuje się w sam raz. Jego grubość okaże się przydatna gdy z czasem zacznę rosić ja wszystko wokół. Chcące skorzystać z moich usług komary skutecznie zniechęciłem Muggą. Po ok. 20-30 min. adaptacji wzroku wyłoniła się cudna Droga Mleczna, widoczna już wcześniej, ale nie tak wyraźnie. Pięknie odznaczająca się Wielka Szczelina z rozszerzającym się wachlarzem pyłów w okolicach Wężownika. Cudownie patrzeć ze zrozumieniem na Galaktykę i zdawać sobie sprawę, że patrząc na Deneb patrzymy w kierunku, obrotu DM, czyli w kierunku, w którym zmierzamy w naszej, około 225 milionów lat trwającej wędrówce wokół środka Galaktyki. Trzeba jednak pamiętać, że nasz układ planetarny porusza się nieco szybciej, tak więc jedno okrążenie zajmie nam trochę mniej czasu. Obecnie znajdujemy się w jednym z bąbli Ramienia Oriona, zwanym Lokalnym, pozbawieni natrętnego sąsiedztwa innych gwiazd. Prawdopodobnie z tego powodu możemy się cieszyć względnym spokojem, który być może pozwolił na wyewoluowanie naszego gatunku. W przyszłości z powodu naszego pośpiechu opuścimy go jednak i być może trafimy w bardziej zagęszczone obszary, co wcale nie musi wyjść nam na dobre. Przeczesując ramiona Galaktyki od naszego Ramienia Oriona, przez Ramię Strzelca, Tarczy i Węgielnicy aż do środka Drogi Mlecznej zauważyłem ładnie odznaczającą się bez żadnych filtrów mgławicę emisyjną NGC7000 Ameryka Północna, piękną ciemną mgławicę CygOB7 CO Complex wypełnioną czadem, oznaczaną też jako LeGentil 3 oraz sąsiadującą z nią gromadę otwartą M39. Niestety tym razem nie udało mi się zaobserwować żadnego ze składników mgławicy Welon, choć kiedyś bez problemu widziałem jej wschodnią część bez żadnych filtrów. Dalej cudownie jaśniejący wielki Obłok Gwiazdowy Łabędzia, a poniżej Obłok Gwiazdowy Tarczy z zagnieżdżoną w nim jedynie wizualnie gromadą otwartą M11 Dzika Kaczka. Kiedyś kształt lecącej krzyżówki sam rzucił mi się w oczy wyjaśniając w końcu pochodzenie tej dziwnej nazwy. Niestety tym razem nie byłem w stanie go znowu wyłuskać. Słabo widoczne, jeszcze niżej położone M17 i M16 nie robiły wrażenia. Podobnie niestety jak M24, nad czym bardzo bolałem, bo tu chciałem spędzić więcej czasu. Jeszcze gorzej sprawa się miała z M8 i M20. Jedynie gromady M22, M25 i M23 były nieco wyraźniejsze. Niestety wilgoć zrobiła swoje i do ok. 30-40 st. nad horyzontem widoki nie zachwycały. Obserwacje w tym kierunku zakończyłem na zachodzącym Imbryku. Na osłodę obejrzałem sobie jeden z moich ulubionych asteryzmów, czyli Ciołka Poniatowskiego vel Taurus Poniatovii w Wężowniku. Wilgotne ubrania, chłód oraz snujące się gdzieniegdzie na wysokości 2 m mgły, przypomniały mi, że została mi jeszcze do obejrzenia druga część DM, od zenitu na północ. Spokojne, niespieszne żeglowanie po niebie, tak różne od nerwowego zaliczania wyrwanych z kontekstu nowych obiektów przez teleskop wg wcześniej przygotowanej listy obserwacyjnej, bardzo mi się podoba. Dopiero po natrafieniu na coś ciekawego lornetką można bliżej się temu przyjrzeć za pomocą teleskopu. Widzę, że tak lubię najbardziej. Pozwala mi to na odzyskanie przyjemności z obserwacji, osadzenia obiektów w kontekście i odwrót od wyścigu zaliczania obiektów. Odległe szczekanie kozła, jakby odcharkiwanie starego faceta, mokry leżak i już 16 st. C wyrwały mnie z rozmyślań. Do roboty. A więc przenosimy się do zewnętrznych ramion, po drodze napotykając gromadę otwartą M52, szybującą pomiędzy naszym ramieniem a ramieniem Perseusza, gdzie gołym okiem widoczne są Chichotki. Widać tam także piękną gromadę otwartą NGC663 i M103. W gwiazdozbiorze Perseusza rzuca się w gołe oczy jasna Mel 20, z tym że ta gromada otwarta jest jeszcze częścią naszego ramienia, przez które musimy się przebić, żeby nasz wzrok mógł spocząć na obiektach ramienia Perseusza, jako że my znajdujemy się na wewnętrznej krawędzi ramienia Oriona. Kończę w antycentrum Drogi Mlecznej niedaleko Elnath w Byku patrząc na rubieże naszego większego domu. Dalsza odchłań dostępna jest od ręki, wystarczy spojrzeć w kierunku prostopadłym do dotychczasowego, czyli w kierunku biegunów Galaktyki. Może nie aż tak ekstremalnie, bo Warkocz Bereniki właśnie zachodzi, ale ogromna M31 oraz galaktyki Bodego rekompensują niedostatek. Na więcej niestety nie ma już czasu, bo czeka Jupiter, a już powoli nadchodzi senność. Więc w końcu rozkładam telepa, ale nie zapuszczam się już tak głęboko w pole, bo chodzi mi tylko o Jowisza, więc zostaję niedaleko drogi. Piękny, z lekko poszarpanymi pasami równoleżnikowymi, w otoczeniu Gwiazd Medycejskich, z których szczególne wrażenie robi Kallisto, bo odstaje od łańcuszka pozostałych wychylając się sponad swojego pana, jakby chcąc mu pokazać rogi przy robieniu zdjęcia. No i mój główny cel, WCP. Widoczna, ale dopiero jak zacząłem jej wypatrywać, niestety rozmydlona. Mimo to jestem szczęśliwy. Miał być tylko Jowisz, ale jeszcze szybkie spojrzenie na Saturna. Aha, koło Jowisza miał być Neptun, no to jeszcze on. Przez lornetkę widziałem M27 Hantle, ale nie mogłem namierzyć M57, więc szybko do Lutni - Pierścionek pierwsza klasa. Aha, jak byłem w Lisku i oglądałem przez lornetkę M27 to chyba w końcu widziałem też M71, więc szybko do Strzały, żeby potwierdzić to teleskopowo. Bingo, chyba pierwszy raz widzę w końcu tę niezbyt rzucającą się w oczy gromadę kulistą. W sumie to drugi, bo wcześniej jednak przez lornetkę. Aha, nie widziałem zarysu dzikiej kaczki, to może uda mi się z mercedesem. No, to do M13. Niestety, to samo, tym razem śmigiełko też nie pokazuje się. Z powodu pośpiechu nawet nie instalowałem Oriona UB 2" do teleskopu, żeby bardziej przyjrzeć się NGC7000, bo "naoczny" widok przez lornetkę w zupełności mi wystarczył, poza tym co ja bym zdziałał z zoomem Baadera czy nawet ze SWANem 33 i SCT8 przy takim gigancie. Kiedyś próbowałem obserwować z filtrem trzymanym przed obiektywem lornetki oraz za jej okularem, jednak mimo wszystko wolę widok saute, również przez teleskop. Nie umiem zachwycić się wykastrowanym z gwiazd widokiem i to jeszcze w zielonym kolorze. Podobnie miałem z M42, niby widać trochę więcej, ale jakoś tak nienaturalnie dla mnie. Na razie filtr jest rzadko używany, może kiedyś się do niego przekonam. Po tej szamotaninie na koniec, wilgoć, chłód i zmęczenie zmusiły mnie do zakończenia dwuipółgodzinnych obserwacji. Jeszcze tylko 40 minut przejeżdżając samochodem pod płożącymi się welonami z mgły i po czterech godzinach od wyjazdu, wpół do pierwszej melduję się zrelaksowany i zresetowany w domu. Świetne, wartościowe dla mnie obserwacje bez "napinki" na zaliczenie jak największej ilości obiektów, za to z osadzeniem ich oraz miejsca obserwacji w kontekście Galaktyki, a także nieco szerszym, międzygalaktycznym.
  24. W tej butelce nie ma dżina, ale też może być ciekawie. Amerykanie otwierają próbkę z Księżyca 2022-03-11. Radek Kosarzycki Amerykańscy badacze postanowili otworzyć iście kosmiczną butelkę bardzo starego wina. Po długich przygotowaniach rozpoczęło się otwieranie próbki gruntu przywiezionego z Księżyca w ramach misji Apollo. Tak, chodzi wciąż o próbki z czasów misji Apollo. Ta konkretna próbka została pobrana z doliny Taurus-Littrow na Księżycu w grudniu 1972 roku w ramach załogowej misji Apollo 17. Także na Księżycu próbka została szczelnie zamknięta i od tego czasu nikt jej nie otwierał. Niewielka fiolka pozostaje zamknięta od niemal pięćdziesięciu lat. Z jednej strony to długo, a z drugiej? ten regolit leżał przez nikogo nie niepokojony przez poprzednie kilkadziesiąt czy kilkaset milionów lat. W tym kontekście, dosłownie przed chwilą, ni stąd, ni zowąd przybyły jakieś istoty, zapakowały do ciemnego pojemnika i przewiozły na inny glob. Fakt, że próbka - oznaczona numerem 73001 - została szczelnie zamknięta jeszcze na Księżycu sprawia, że naukowcy teraz bardzo długo musieli przygotowywać się do jej otwarcia, aby nie utracić żadnej zawartej w środku informacji. Możliwe na przykład, że wewnątrz fiolki obok regolitu (zmielonych na pył skał) znajdują się także jakieś śladowe ilości gazu księżycowego, który warto by było zbadać. Fiolka jest pojemnikiem o rozmiarach zaledwie 4 x 35 cm i będzie otwierana w specjalnym pojemniku zwanym pieszczotliwie ?otwieraczem do puszek Apollo?. Cały proces otwierania potrwa zapewne kilka tygodni. Najpierw naukowcy spróbują przebić się w dolną część pojemnika, gdzie podczas pobierania próbek mogły zgromadzić się związki lotne takie jak woda. Jeżeli uda się je wydostać, będzie można je zbadać pod kątem składu chemicznego za pomocą spektrometru mas. Każda informacja o składzie tych związków pozwoli nam odtworzyć historię Księżyca. W następnym kroku naukowcu zajmą się już samym regolitem i skałami znajdującymi się w fiolce. Analizując stare próbki naukowcy chcą się przygotować i nabrać nieco doświadczenia, które z pewnością się przyda gdy na Ziemię zaczną trafiać próbki przywiezione przez astronautów realizujących załogowe misje księżycowe w ramach programu Artemis. Mimo wielu opóźnień nieuchronnie zbliżamy się do powrotu człowieka na Księżyc. Jeżeli nie pojawią się jakieś nowe problemy, pierwsi astronauci w XXI wieku staną na Księżycu za 5-7 lat. Czytaj także ? Po 49 latach otworzą przesyłkę z Księżyca. Jej kurier już nie żyje ? Jak wyglądał Księżyc 2 mld lat temu? Pokazują to próbki przywiezione przez chińską sondę Chiny wypożyczają świeże skały z Księżyca. Kolejka z całego świata https://spidersweb.pl/2022/03/otwieranie-probki-z-ksiezyca.html
  25. NASA otworzy 50-letnią "puszkę Pandory" z Księżyca. Mamy czego się bać? 2022-03-09. Filip Mielczarek Amerykańska Agencja Kosmiczna ogłosiła, że otworzy pojemnik z tajemniczym pyłem księżycowym. Został on dostarczony na Ziemię w 1972 roku przez załogę misji Apollo 17, czyli ostatnią będącą na Księżycu. Naukowcy nie mają pojęcia, co znajdą w środku. Czy to zagraża ludzkości? Zbadanie księżycowej "puszki Pandory" pozwoli NASA przygotować się do powrotu na naturalnego satelitę naszej planety. W próbkach mogą znajdować się bardzo cenne informacje o księżycowym regolicie. To on jest największym problemem w funkcjonowaniu ludzi na tym obiekcie. Najnowsze badania pokazują, że może on trwale uszkadzać ludzkie DNA. Naukowcy tłumaczą, że pojemnik liczy sobie 50 lat i zbadanie jego zawartości może poszerzyć naszą wiedzę o naturalnym satelicie naszej planety. Próbka ANGSA 73001 została pobrana przez astronautę Gene Cernana. Pochodzi ona z jednego z osuwisk w dolinie Taurus-Littrow. Ta geologiczna formacja bardzo zainteresowała badaczy. Cernan wbił w powierzchnię cylindryczną rurkę o długości 70 cm i pobrał próbkę rdzenia księżycowego gruntu. Próbki z Księżyca pomogą w kolonizacji Dlaczego naukowcy z Amerykańskiej Agencji Kosmicznej dopiero teraz chcą zajrzeć do pojemnika? Otóż Amerykanie przywieźli z Księżyca sporo regolitu i skał. Duża ich część została rozesłana po najróżniejszych ośrodkach badawczych na całym świecie w celu ich dogłębnej analizy. Naukowcy planują też przygotować plan pobrania nowych próbek w trakcie pierwszych w XXI wieku lądowań na Księżycu. - Zrozumienie historii geologicznej i ewolucji próbek z Księżyca w miejscach lądowania Apollo pomoże nam przygotować się na nowe rodzaje próbek, które będzie można zabezpieczyć w trakcie programu Artemis - powiedział Thomas Zurbuchen z NASA. Czy próbki zagrażają bezpieczeństwu ludzkości? Amerykańska Agencja Kosmiczna postanowiła również nie dotykać pewnej części pojemników z księżycowym pyłem do czasu osiągnięcia bardziej zaawansowanych metod badawczych. Chodzi tutaj o bardzo precyzyjne systemy analizy chemicznej, które nie były dostępne w latach 70. ubiegłego wieku. Naukowcy nie otwierali puszek, by nie dopuścić do ich zanieczyszczenia. Teraz NASA postanowiła w końcu je zbadać. Uczeni muszą być jednak ostrożni. Nie powinno nikogo dziwić, że w grę wchodzą kwestie bezpieczeństwa. W końcu chodzi o materiał pochodzący z obcego obiektu. Chociaż na Srebrnym Globie nie ma atmosfery i występuje wysoki poziom promieniowania, to jednak badania pokazują, że mogą tam przeżyć organizmy ekstremofilne, w tym słynne niesporczaki. Naukowcy są jednak dobrej myśli. Mają nadzieję, że nie odkryją w księżycowej "puszce Pandory" jakiegoś groźnego intruza, który zdziesiątkuje ludzkość. Bardziej marzy im się odkrycie czegoś, co przyda się do poszerzenia wiedzy na temat tego fascynującego obiektu i pozwoli lepiej się przygotować do programu Artemis. Przypominamy, że powrót na Księżyc ma nastąpić w 2025 roku. Wówczas na powierzchnię tego obiektu jako pierwsza ma wyjść kobieta. Cała załoga ma być złożona z różnych ras ludzi. W programie Apollo uczestniczyli tylko Amerykanie i tylko mężczyźni. NASA otworzy 50-letnią próbkę z Księżyca /NASA /materiały prasowe ANGSA 73001 - 50-letnia próbka z Księżyca /NASA /materiały prasowe Naukowcy z NASA otwierają próbki z Księżyca /NASA /materiały prasowe INTERIA https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nasa-otworzy-50-letnia-puszke-pandory-z-ksiezyca-mamy-czego-,nId,5882184
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024