Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Koniunkcja Jowisza z Księżycem podążającym do pełni – już jutro!
2022-11-03.
W nocy z 4 na 5 listopada 2022 roku amatorzy nocnego nieba będą mogli obserwować zjawisko koniunkcji Jowisza z Księżycem. Choć Księżyca z Jowiszem nie łączy fizyczne pokrewieństwo, to zdarza się, że są widoczne na niebie w podobnym kierunku. Przyjrzyjmy się temu zjawisku z punktu widzenia naukowego i zobaczmy, jaka będzie wówczas... pogoda.
Jowisz krąży w odległości 778,35 milionów kilometrów od Dziennej Gwiazdy, zataczając pełną elipsę w ciągu około 11 lat, 10 miesięcy i 10 dni. Śledząc ruch planety na tle gwiazd można zauważyć, że trajektoria ruchu w pewnych okresach czasu przyjmuje dziwaczne kształty. Spowodowane jest to tym, że obserwator śledzi ruch planety górnej, jaką jest Jowisz, z Ziemi, która porusza się po orbicie bliższej Słońca niż Jowisz, z większą prędkością orbitalną. Po złączeniu górnym Słońca i Jowisza, czyli wtedy, kiedy Jowisz znajduje się dokładnie po przeciwnej stronie Słońca niż Ziemia, planeta na tle sfery niebieskiej porusza się ruchem prostym, z największą prędkością kątową, ale mniejszą od prędkości Słońca na tle gwiazd. W miarę oddalania się planety od Słońca w kierunku zachodnim jej prędkość kątowa stopniowo maleje aż do zera, kiedy osiąga tzw. stanowisko zachodnie. Od tej chwili ruch planety górnej zmienia się na przeciwny, czyli tzw. ruch wsteczny, zakreślający charakterystyczną pętlę. Kształt pętli zależy od położenia planety względem linii węzłów jej orbity.
Prędkość kątowa planety na tle gwiazd zwiększa się, osiągając maksimum w chwili osiągnięcia tzw. punktu opozycyjnego (w tym roku Jowisz znalazł się w opozycji 26 września 2022 roku, o godzinie 20). Po osiągnięciu punktu przeciwstawienia (w którym planeta górna znajduje się w opozycji; wówczas Ziemia położona jest pomiędzy planetą górną a Słońcem) prędkość kątowa w ruchu retrogradacyjnym (retrogradacja to ruch wsteczny planety na tle gwiazd. Słowo pochodzi z języka łacińskiego, retro – wstecz, gradatio – stopniowanie) zaczyna maleć i osiąga wartość zerową po osiągnięciu przez Jowisza stanowiska wschodniego. Od tej chwili planeta zaczyna poruszać się ruchem prostym i jej prędkość kątowa na tle gwiazd zaczyna wzrastać, osiągając maksimum podczas kolejnego złączenia górnego. Rozmiary kątowe Jowisza wahają się od 48″, kiedy planeta jest w opozycji do 31″ podczas koniunkcji górnej planety ze Słońcem.
Płaszczyzna nachylenia orbity Jowisza do płaszczyzny ekliptyki wynosi obecnie 1,3044°. Oczywiście nie jest to wartość stała, zmienia się ona w wyniku perturbacji orbity Jowisza. Jowisz ma, znanych na dzień dzisiejszy, 79 naturalnych satelitów, wśród których są cztery słynne księżyce Galileusza: Io, Europa, Ganimedes i Kallisto. Nachylenie ich orbit do płaszczyzny równika planety jest niewielkie i zmienne w wyniku perturbacji ich orbit.
Księżyc – naturalny satelita Ziemi – jest natomiast znacznie mniejszy od Jowisza, ale jednocześnie jest piątym co do wielkości księżycem w Układzie Słonecznym. Czas jednego pełnego obiegu Księżyca wokół Ziemi wynosi 27 dni 7 godzin 43 minuty i 11,51 sekund. Płaszczyzna orbity księżycowej nachylona jest pod kątem 5° 08′ 43″. W wyniku oddziaływania grawitacyjnego Słońca orbita księżycowa jest perturbowana i nachylenie orbity nie jest stałe. Minimalna wartość kąta nachylenia orbity (4° 59′) jest osiągana wówczas, kiedy linia węzłów jest prostopadła do kierunku Słońca. Kiedy linia węzłów skierowana jest w kierunku Słońca, wówczas kąt nachylenia płaszczyzny orbity do płaszczyzny ekliptyki osiąga wartość maksymalną 5° 19′.
Ruch Księżyca na tle gwiazd jest zawsze ruchem prostym, ze zmienną prędkością kątową na tle gwiazd. Jest to spowodowane tym, że orbita księżycowa nie jest kolista. Kiedy Księżyc zbliża się do perygeum orbity, porusza się z największą prędkością orbitalną i kątową na tle sfery niebieskiej. Kiedy znajduje się w apogeum orbity, jego prędkość osiąga wartość minimum, podobnie jak jego prędkość kątowa. Średnica Księżyca wynosi 3475 km, zaś jego rozmiary kątowe na tle gwiazd zmieniają się od 29’21” do 33’30”.
Płaszczyzny orbit obu ciał nachylone są pod różnym kątem w stosunku do płaszczyzny ekliptyki. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy położenie obu ciał niebieskich na ich orbitach jest takie, że z punktu obserwatora ziemskiego wydaje się, że oba obiekty są bardzo blisko siebie na tle sfery niebieskiej (mamy wówczas do czynienia z tzw. złączeniem czy też koniunkcją), a niekiedy Księżyc może zakryć Jowisza (jest to zjawisko okultacji, gdy obiekt znajdujący się dalej, o pozornie mniejszych rozmiarach kątowych, zostaje zakryty przez obiekt pozornie większy, ale znajdujący się bliżej).
Zjawisko powinno być dobrze widoczne już w niewielkiej lornetce lub w teleskopie o średnio szerokim polu widzenia – kilku stopni kątowych. Powinno trwać tak długo, jak długo oba te ciała niebieskie znajdują się nad horyzontem.
Na zachód od Księżyca będzie można znaleźć Neptuna, znajdującego się obecnie w konstelacji Wodnika.
Księżyc będzie podążał ku pełni, więc powinien być całkiem jasny. Jowisz jednak też jest nadal niewiele po opozycji, więc światło Księżyca nie przyćmi go całkowicie. Jowisz po Wenus, Księżycu i Słońcu to czwarty co do jasności regularnie pojawiający się na ziemskim niebie obiekt naturalnego pochodzenia. Jasność Jowisza waha się od -1m,3 do -2m,7.
Warto pamiętać, że o ile złączenia dotyczą wszystkich planet, to już sama opozycja dotyczy jedynie planet zewnętrznych – znajdujących się dalej od Słońca niż Ziemia. Planety wewnętrzne, takie jak Merkury i Wenus, mają złączenia dolne i górne, wykazują obecność faz oraz zmienność rozmiaru kątowego. Był to jeden z koronnych dowodów na heliocentryczność Układu Słonecznego. Innym było odkrycie Galileuszowych księżyców Jowisza.
Następnej nocy – z 5 na 6 listopada – zjawisko już nie będzie widoczne z racji szybkiego ruchu Księżyca po nieboskłonie. Zakreśla on pełną rundę po niebie, jak już wspomniano wcześniej, w czasie 27 dni 7 godzin 43 minuty i 11,51 sekund. W ciągu doby pokona drogę około 13°,5 na tle gwiazd. Jowisz ponad miesiąc temu osiągnął punkt przeciwstawienia, czyli był w opozycji, i na tle gwiazd poruszał się ruchem wstecznym najszybciej. Obecnie ruch retrogradacyjny planety trwa nadal (średni czas trwania ruchu wstecznego Jowisza wynosi 119 dni, a długość łuku zakreślanego w ruchu wstecznym wynosi około 10°), ale jego prędkość kątowa maleje i w ciągu doby pokonuje on drogę około 4′ na tle gwiazd.
Kilkanaście stopni kątowych od Jowisza, w konstelacji Koziorożca, znajduje się obecnie inna planeta-olbrzym dostrzegalna gołym okiem: Saturn.
 
Prognoza meteorologiczna na noc z 4 na 5 listopada 2022 roku
W nocy z piątku na sobotę Polska znajdzie się pod wpływem zatoki niskiego ciśnienia, z frontem atmosferycznym powoli przemieszczającym się na wschód.
Prognoza pola zachmurzenia według modelu COSMO
Zachmurzenie piętra wysokiego: zachmurzenie duże i całkowite, na niebie chmury Cirrus fibratus/spissatus, Cirrostratus fibratus. W drugiej połowie nocy na zachodzie kraju zachmurzenie małe lub brak.
Zachmurzenie piętra średniego: wieczorem w rejonie woj. podlaskiego brak chmur lub zachmurzenie małe. Na pozostałym obszarze zachmurzenie duże i całkowite. Na niebie chmury Altocumulus stratiformis, Altostratus lub/i Nimbostratus.
Zachmurzenie piętra niskiego: początkowo w godzinach wieczornych w rejonie południowo-wschodnim oraz północno-wschodnim Polski, a w drugiej połowie nocy tylko na zachodzie kraju, zachmurzenie małe.  Na pozostałym obszarze zachmurzenie duże i całkowite, spowodowane przez chmury Stratocumulus. W masyw chmur Nimbostratus mogą być wbudowane chmury Cumulonimbus i Cumulus congestus. W strefie opadów możliwy Stratus fractus.
Zachmurzenie ogólne: według modelu COSMO w ciągu całej nocy w całej Polsce powinno występować zachmurzenie całkowite.
Zachmurzenie piętra wysokiego: wschodnie i centralne rejony Polski z zachmurzeniem małym i umiarkowanym. Na pozostałym obszarze zachmurzenie duże. Na niebie chmury Cirrus fibratus/spissatus, Cirrostratus fibratus. W drugiej połowie nocy na zachodzie kraju zachmurzenie małe lub brak.
Zachmurzenie piętra średniego: wschodnie rejony z zachmurzeniem małym i umiarkowanym. Na pozostałym obszarze zachmurzenie duże i całkowite. Na niebie chmury Altocumulus stratiformis, Altostratus lub Nimbostratus. W drugiej połowie nocy w zachodnich rejonach należy spodziewać się braku chmur piętra średniego.
Zachmurzenie piętra niskiego: niebo w zachodniej i centralnej części kraju będzie zachmurzone przez chmury Stratocumulus. W masyw chmur Nimbostratus mogą być wbudowane chmury Cumulonimbus i Cumulus congestus. W strefie opadów możliwy Stratus fractus. We wschodnich rejonach zachmurzenie niewielkie.
Zachmurzenie ogólne: wschodnie rejony kraju z zachmurzeniem umiarkowanym. Na pozostałym obszarze zachmurzenie duże.
 
Czytaj więcej
•    Więcej uaktualnianych na bieżąco map zachmurzenia na noc 4/5 XI 2022 r.
 
Źródło: https://cmm.imgw.pl
Opracowanie:
dr Grzegorz Duniec, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
dr Marcin Kolonko, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
mgr Radosław Droździoł, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
prof. dr hab. inż. Mariusz Figurski, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
Backend:
mgr Marcin Grzelczyk, Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW-PIB
 
Na zdjęciu: Wygląd nieba w dniu 4 XI 2022 roku o godzinie 21:24. Źródło: Tytuł oryginalny: „Periapsis”, Autor: Bartosz Wojczyński, Wydawca: AstroCD – Sylwia Substyk.
Na ilustracji: Kształt pętli retrogradacyjnych planet. Źródło: Jean Meeus, Mathematical Astronomy Morsels, Willmann-Bell, Inc. 1997.

Źródło: dr Tomasz Ściężor, Almanach astronomiczny na rok 2022, PTA, 2021.

Tranzyt Io i jego cienia na Jowiszu w okularze amatorskiego (8”) teleskopu. Źródło: ks. Dariusz Tuczapski.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/koniunkcja-jowisza-z-ksiezycem-podazajacym-do-pelni-juz-jutro

Koniunkcja Jowisza z Księżycem podążającym do pełni – już jutro!3.jpg

Koniunkcja Jowisza z Księżycem podążającym do pełni – już jutro!2.jpg

Koniunkcja Jowisza z Księżycem podążającym do pełni – już jutro!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anteny LOFAR ukazują olbrzymią poświatę emisji radiowej otaczającą gromadę galaktyk
2022-11-03.
Zespół astronomów zaobserwował ogromną poświatę emisji radiowej wokół gromady tysięcy galaktyk. Połączyli oni dane z anten LOFAR, które były skupione przez 18 nocy na obszarze wielkości czterech Księżyców w pełni. Jest to pierwszy przypadek, w którym astronomowie byli w stanie uchwycić emisję radiową z tak dużego obszaru przez tak długi czas i tak szczegółowo.
Astronomowie badali gromadę galaktyk Abell 2255. Jest to gromada tysięcy galaktyk znajdująca się około miliarda lat świetlnych od Ziemi w kierunku konstelacji Smoka. Nowe obrazy są 25 razy ostrzejsze i mają 60 razy mniej szumu niż zdjęcia wykonane prekursorem LOFAR. Zespół musiał opracować nowe techniki przetwarzania dużej ilości danych.

Turbulencje i wstrząsy
Na podstawie nowych obrazów i naszych obliczeń uważamy, że emisja radiowa z Abell 2244 została wygenerowana podczas formowania się gromady – mówi prowadzący badania Andrea Botteon (Leiden University i Università di Bologna / INAF, Włochy). Dodaje, że po raz pierwszy astronomowie badali te procesy daleko od centrum gromady. W naszej teorii zakładamy, że cząstki są przyspieszane przez olbrzymie turbulencje i wstrząsy powstałe podczas formowania się gromady. Z kolei te ruchy mogą również wzmacniać pola magnetyczne.

W przyszłości badacze chcą skierować teleskopy LOFAR i jeszcze nie zbudowane teleskopy, takie jak Square Kilometer Array na dłuższe okresy czasu na inne gromady galaktyk. Ponadto, zamierzają oni obserwować Abell 2255 bardzo szczegółowo. Dzięki temu mają nadzieję dowiedzieć się więcej o tak zwanej kosmicznej sieci, która łączy gromady galaktyk.

Praca została opublikowana w czasopiśmie Science Advances.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Astronomie

Urania
Złożony obraz gromady galaktyk Abell 2255.
Źródło: ROSAT/LOFAR/SDSS/Botteon, i inni.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/11/anteny-lofar-ukazuja-olbrzymia-poswiate.html

Anteny LOFAR ukazują olbrzymią poświatę emisji radiowej otaczającą gromadę galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozostałości po dawnym oceanie widoczne na Marsie
2022-11-03.
Nowe dane na temat Marsa wskazują na istnienie tam przed miliardami lat, związanego z ciepłym klimatem, dużego oceanu leżącego na północnej półkuli. To były warunki sprzyjające życiu - podkreślają planetolodzy.
Według naukowców z Pennsylvania State University udostępnione niedawno topograficzne mapy Czerwonej Planety dostarczają najsilniejszych jak dotąd dowodów na związany z ciepłym klimatem, wysoki poziom dawnych oceanów.
„Na myśl przychodzi natychmiast wniosek, że ocean tych rozmiarów oznacza potencjał dla powstania życia - mówi prof. Benjamin Cardenas, autor pracy opublikowanej na łamach „Journal of Geophysical Research Planets". - Odkrycie mówi nam także wiele na temat dawnego klimatu i jego ewolucji. Na podstawie naszych wyników wiemy, że na Marsie musiał mieć miejsce okres, kiedy było wystarczająco ciepło i atmosfera była dostatecznie gęsta, aby podtrzymywać istnienie tak dużej ilości ciekłej wody w jednym czasie" - tłumaczy ekspert.
Wśród specjalistów od długiego czas toczyła się dyskusja na temat tego, czy na lekko wzniesionym rejonie półkuli północnej Marsa istniał ocean.
Badacze z Penn State twierdzą, że dzięki nowym danym definitywnie pokazali ślady liczącej 3,5 mld lat linii brzegowej z warstwą osadów grubą co najmniej na 900 m i pokrywającą setki tysięcy kilometrów kwadratowych. Stwierdzili m.in. obecność licznych rzecznych delt.
„Nowością w naszym badaniu było to, że myśleliśmy o Marsie w kategoriach jego stratygrafii i śladów osadów - mówi prof. Cardenas. - Na Ziemi określamy historię cieków wodnych, przyglądając się odkładającym się z upływem czasu osadom. Nazywamy to stratygrafią. Chodzi o to, że woda niesie ze sobą osady i zmiany na Ziemi można określić dzięki rozumieniu tego, jak te osady się kumulują. To samo zrobiliśmy odnośnie Marsa" - wyjaśnia.
Badacze z pomocą programów komputerowych stworzonych w United States Geological Survey przetworzyli dane pochodzące z sondy NASA Mars Global Surveyor.
Region, który kiedyś miał być oceanem, dzisiaj znany jest jako Aeolis Dorsa i zawiera najgęstszy zbiór formacji grzbietowych, prawdopodobnie związanych z działaniem rzek.
Północny ocean miał zmienną naturę. „Skały Aeolis Dorsa niosą fascynujące informacje na temat tego, jak ten ocean wyglądał. Był dynamiczny. Poziom morza silnie rósł. Osady w szybkim tempie układały się wzdłuż brzegów jego basenu. Wiele się zmieniało" - mówi prof. Cardenas.
Badacze wyjaśniają, że na Ziemi stratygraficzne dane na temat osadów niosą też informacje na temat dawnego klimatu oraz ewolucji życia. Jeśli więc ktoś chciałby szukać śladów życia marsjańskiego, obszar opisanego oceanu to doskonałe miejsce.
„Głównym celem marsjańskiego łazika Curiosity jest poszukiwanie oznak życia - zwraca uwagę prof. Cardenas. - Zawsze rozglądał się za wodą, chcąc znaleźć warunki sprzyjające życiu. To największy, poznany dotąd, tego typu rejon. To był ogromny zbiornik wodny, do którego spływały osady pochodzące z wyżyn, prawdopodobnie niosące składniki odżywcze. Jeśli na dawnym Marsie istniały pływy, to było ich miejsce. Woda łagodnie napływała i odpływała. To jest właśnie to miejsce, w którym życie na dawnym Marsie mogło wyewoluować" - kontynuuje planetolog.
Wodnych doniesień z Marsa można się spodziewać więcej. Naukowiec i jego zespół twierdzą, że sporządzili mapy także różnych, dawnych, marsjańskich cieków wodnych. Badanie, które ma się niedługo ukazać, wskazuje też na prawdopodobne wodne osady znalezione przez łazika Curiosity. Kolejna publikacja wskazuje z kolei, że liczne grzbietowe formacje znajdowane na Marsie to pozostałość po aktywności rzek.
Fot. Ittiz/Wikimedia/CC BY-SA 3.0
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/pozostalosci-po-dawnym-oceanie-widoczne-na-marsie

Pozostałości po dawnym oceanie widoczne na Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Pryszcze" na powierzchni Marsa. Wiadomo, czym są
2022-11-04. Autor: as Źródło: University of Arizona

"Pryszcze" na powierzchni Marsa zostały uchwycone przez sondę Mars Reconnaissance Orbiter. Te ciekawe formacje powstały w wyniku uderzenia kosmicznej skały niedaleko południowego bieguna Czerwonej Planety.

Powierzchnia Marsa pokryta jest mnóstwem unikatowych formacji geologicznych. W niektórych mogliśmy dopatrzyć się ludzkich twarzy, inne przypominały piramidy czy budynki. W sierpniu sondzie Mars Reconnaissance Orbiter udało się natomiast zauważyć struktury przypominające... pryszcze.
Zagłębienia, nie wzgórza
Chociaż obraz uchwycony przez kamerę HiRISE wydaje się przedstawiać niewielkie, czerwone pagórki pokryte białą substancją, w rzeczywistości są to zagłębienia. Naukowcy z Uniwersytetu Arizony, współopiekunowie projektu Mars Reconnaissance Orbiter, tłumaczą, że powstały one w wyniku uderzenia meteorytu. Kosmiczna skała rozpadła się na kilka części w cienkiej, marsjańskiej atmosferze, tworząc kilka sąsiadujących ze sobą wgłębień.
Jak dodają badacze, to skupisko kraterów budzi ciekawość nie tylko z uwagi na sam wygląd. Formacja znajduje się w regionie południowego bieguna Marsa, gdzie przeważnie obserwujemy pojedyncze kratery. Dotychczas naukowcy sądzili, że meteoroidy mogą rozpadać się tylko w niektórych szerokościach geograficznych planety, ale nowe badania wskazują, że zjawisko to może być raczej powiązane z właściwościami samych skał, a nie atmosferą Marsa.

Skąd wzięły się białe punkty, upodabniające kratery do pryszczy? To zamarznięty dwutlenek węgla. W cyklu pór roku część sezonowej czapy polarnej na biegunie południowym przechodzi do stanu gazowego, odsłaniając czerwone skały kryjące się pod nią. Sonda Mars Reconnaissance Orbiter uchwyciła moment, w którym zamarznięty dwutlenek węgla wciąż pokrywał obszar dookoła i wewnątrz kraterów.
Autor:as
Źródło: University of Arizona
Źródło zdjęcia głównego: NASA/JPL-Caltech/UArizona
"Pryszcze" na powierzchni MarsaNASA/JPL-Caltech/UArizona
https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/pryszcze-na-powierzchni-marsa-ich-wyglad-zalezy-od-pory-roku-6193428

Pryszcze na powierzchni Marsa. Wiadomo, czym są.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mengtian na Tiangong
2022-11-04. Krzysztof Kanawka
Nowy moduł chińskiej stacji Tiangong.
Ostatniego dnia października 2022 Chiny wysłały na orbitę trzeci moduł stacji orbitalnej Tiangong.
Rakieta CZ-5B wystartowała 31 października o godzinie 08:37 CET z kosmodromu Wenchang. Na pokładzie tej rakiety znalazł się moduł Mengtian chińskiej stacji orbitalnej Tiangong. Lot przebiegł prawidłowo i moduł Mengtian wszedł na odpowiednią wstępną orbitę okołoziemską.
Do chińskiej stacji kosmicznej Tiangong moduł Mengtian dotarł jeszcze tego samego dnia. Cumowanie do tej stacji nastąpiło o godzinie 21:27 CET.
Od końca października 2022 chińska stacja Tiangong składa się trzech modułów:
•    Tianhe-1, wystrzelonego w kwietniu 2021
•    Wentian, wystrzelonego w lipcu 2022
•    Mengtian, wystrzelonego w październiku 2022
Moduł Mengtian ma masę startową około 23 ton. Jest to drugi moduł o charakterze badawczym (po Wentianie). Eksperymenty naukowe będzie można przeprowadzać zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz tego modułu. Co ciekawe, Mengtian został wyposażony w małe ramię robotyczne.
Aktualnie (do grudnia 2022) na pokładzie Tiangong przebywa załoga misji Shenzhou-14. Załoga tej misji wykonała już dwa spacery kosmiczne – 1 września i 17 września 2022.
Z dostępnych informacji wynika, że w grudniu 2023 roku do Tiangong zostanie dołączony moduł Xuntian. Będzie to duży chiński teleskop kosmiczny o aperturze 2 metrów. Cechą wyróżniającą ten teleskop będzie duże pole widzenia, dzięki czemu możliwe będzie dokładny przegląd 40% nieba w ciągu dziesięciu lat.
Budowa chińskiej stacji orbitalnej jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA)
[LIVE/梦天实验舱发射直播] Long March(CZ)5B rocket launches Mengtian Laboratory Module to CSS
https://www.youtube.com/watch?v=87Rvieu6Aec
Start CZ-5B z modułem Mengtian / Credits – CCTV

Mengtian docking
https://www.youtube.com/watch?v=v13tDEjt7RM
Cumowanie Mengtian do stacji Tiagong / Credits – CCTV

https://kosmonauta.net/2022/11/mengtian-na-tiangong/

Mengtian na Tiangong.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spada chińska rakieta. Dwa kraje Europy zamykają przestrzeń powietrzną
2022-11-04.
oprac. Maciej Zubel

Pojawiły się ostrzeżenia o niekontrolowanym spadaniu szczątków chińskiej rakiety. Z związku z tym podjęto decyzję o tymczasowym zamknięciu przestrzeni powietrznej nad hiszpańskimi lotniskami w Barcelonie, Tarragonie i na Ibizie. Część swojej przestrzeni powietrznej zamknęła również Portugalia.
Szacuje się, że kawałki rakiety, które mogą spaść na Półwysep Iberyjski, ważą około 20 ton. Ich dokładna trajektoria nie jest znana. Wiadomo, że szczątki weszły w atmosferę Ziemi i przelatują nad południową częścią Europy.
To pozostałości po chińskiej rakiecie Long March 5B, która wyniosła na orbitę okołoziemską kolejny moduł stacji kosmicznej Wentian. Chińczycy uspokaja, że jej elementy spalą się w atmosferze, jednak niektóre jej części już spadły na Ziemię.
W maju ubiegłego roku do powierzchni Ziemi dotarły fragmenty 18 tonowego wraku silnika rakiety Long March 5B. Wszystkie spadły do Oceanu Indyjskiego na zachód od archipelagu Malediwów.
Chiny pod ostrzałem. Oburzenie w USA
Incydent wywołał lawinę krytyki, która spadła na rząd w Pekinie. - Państwa, które podróżują w kosmos muszą zminimalizować ryzyko z tym związane zarówno dla ludzi jak i dla wszelkiego mienia i zmaksymalizować przejrzystość tych operacji - mówił wówczas, cytowany przez Reuters, członek NASA Bill Nelson.
Rakieta Long March 5B ważyła pierwotnie ponad 800 ton i mierzyła aż 53 metry wysokości. To właśnie jej rozmiary są głównym powodem obaw, że tak duży obiekt nie będzie w stanie w całości spalić się w ziemskiej atmosferze.


 

Pojawiły się ostrzeżenia o niekontrolowanym spadaniu szczątków chińskiej rakiety. Z związku z tym podjęto decyzję o tymczasowym zamknięciu przestrzeni powietrznej nad hiszpańskimi lotniskami w Barcelonie, Tarragonie i na Ibizie. Część swojej przestrzeni powietrznej zamknęła również Portugalia.
 Spada chińska rakieta. Dwa kraje Europy zamykają przestrzeń powietrznąŹródło: East News
Szacuje się, że kawałki rakiety, które mogą spaść na Półwysep Iberyjski, ważą około 20 ton. Ich dokładna trajektoria nie jest znana. Wiadomo, że szczątki weszły w atmosferę Ziemi i przelatują nad południową częścią Europy.
To pozostałości po chińskiej rakiecie Long March 5B, która wyniosła na orbitę okołoziemską kolejny moduł stacji kosmicznej Wentian. Chińczycy uspokaja, że jej elementy spalą się w atmosferze, jednak niektóre jej części już spadły na Ziemię.
W maju ubiegłego roku do powierzchni Ziemi dotarły fragmenty 18 tonowego wraku silnika rakiety Long March 5B. Wszystkie spadły do Oceanu Indyjskiego na zachód od archipelagu Malediwów.
Chiny pod ostrzałem. Oburzenie w USA
Incydent wywołał lawinę krytyki, która spadła na rząd w Pekinie. - Państwa, które podróżują w kosmos muszą zminimalizować ryzyko z tym związane zarówno dla ludzi jak i dla wszelkiego mienia i zmaksymalizować przejrzystość tych operacji - mówił wówczas, cytowany przez Reuters, członek NASA Bill Nelson.
 
Rakieta Long March 5B ważyła pierwotnie ponad 800 ton i mierzyła aż 53 metry wysokości. To właśnie jej rozmiary są głównym powodem obaw, że tak duży obiekt nie będzie w stanie w całości spalić się w ziemskiej atmosferze.
Źródło: theobjective.com/thenationalnews.com/dailymail.co.uk
Spada chińska rakieta. Dwa kraje Europy zamykają przestrzeń powietrznąŹródło: East News
https://wiadomosci.wp.pl/spada-chinska-rakieta-dwa-kraje-europy-zamykaja-przestrzen-powietrzna-6830303014795968a

 

 

Spada chińska rakieta. Dwa kraje Europy zamykają przestrzeń powietrzną.jpg

Spada chińska rakieta. Dwa kraje Europy zamykają przestrzeń powietrzną2.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska stacja kosmiczna będzie miała nietypowych gości. Trochę mnie to niepokoi
2022-11-04. Radek Kosarzycki
Zaledwie kilka dni temu do powstającej na orbicie okołoziemskiej stacji kosmicznej Tiangong zacumował trzeci jej moduł Mengtian. W ten sposób oficjalnie budowa kompleksu została ukończona. Teraz jednak pojawiają się doniesienia o planowanych tam eksperymentach i jestem - delikatnie mówiąc - zaniepokojony.
Chiny to kraj licznych sprzeczności. Z jednej strony pod względem rozwoju technologii chińskie tempo zawstydza największe potęgi na naszym globie, z drugiej strony pod względem praw człowieka, ekologii czy praw zwierząt kraj ten wciąż znajduje się gdzieś w ogonie wszelakich rankingów.
Zwierzęta na orbicie
Tym razem wbrew pozorom nie chodzi o ludzi, którzy będą latać na stację kosmiczną, a o zwierzęta. Jak donosi dziennik South China Morning Post chińscy naukowcy planują wysłać na nową stację kosmiczną małpiatki. Już sama idea wystawiania zwierząt na stres związany ze startem rakiety, a następnie przebywaniem na pokładzie stacji kosmicznej w warunkach mikrograwitacji jest co najmniej kontrowersyjna.
Jakby jednak tego było mało, plany chińskich naukowców przewidują rozmnażanie zwierząt podczas pobytu na pokładzie stacji kosmicznej. Wszystko wskazuje na to, że naukowcy chcą sprawdzić, jak wygląda cały proces rozmnażania ssaków w warunkach mikrograwitacji, obserwując między innymi rozwój płodu u małp.
Oczywiście uzasadnieniem badań miałoby być sprawdzenie, czy w przyszłości ludzie znajdujący się przez dłuższy okres czasu w przestrzeni kosmicznej, czy to na Marsie, Księżycu czy na pokładzie orbitalnego hotelu też będą mogli się bezpiecznie rozmnażać. Mimo tego planowane badania na małpiatkach w wykonaniu Chin budzą u mnie sporo obaw.
Jakby nie patrzeć, zarówno zwierzęta jak i astronauci będą mieli z całym eksperymentem sporo problemu. Zwierzęta będą musiały najpierw przeżyć stresującą podróż na orbitę, a następnie zostaną zamknięte w niewielkim pomieszczeniu na pokładzie modułu Wentian, skąd nie będą mogły wyjść na zewnątrz, chociażby po to, aby obniżyć poziom stresu. Co więcej, małpy będą musiały się przyzwyczaić do samej mikrograwitacji, co z pewnością będzie dla nich wyzwaniem. No i w końcu, kopulacja w warunkach mikrograwitacji może także okazać się ogromnym wyzwaniem, a przecież dopiero w tym momencie rozpocznie się trudna część eksperymentu, czyli monitorowanie płodu rozwijającego się w mikrograwitacji.
Chińska stacja kosmiczna budowana jest siłami samych Chin, a zatem tylko Chiny będą decydowały o tym, co na jej pokładzie będzie się działo. Wątpliwości i obawy obserwatorów zewnętrznych raczej nikogo w Pekinie interesować nie będą. Możemy być zatem pewni, że już w przyszłym roku eksperyment dojdzie do skutku, czy to się komuś podoba, czy nie.
Taikonauts show how to turn around in zero gravity
https://www.youtube.com/watch?v=Lq4ozjv9UK8

https://spidersweb.pl/2022/11/chinska-stacja-kosmiczna-malpiatki.html

Chińska stacja kosmiczna będzie miała nietypowych gości. Trochę mnie to niepokoi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga edycja konkursu EUSPA. Milion euro dla startupów
2022-11-04.
Rusza druga edycja unijnej inicjatywy, w której do wygrania jest łącznie aż 1 000 000 euro. Organizowany przez EUSPA (Agencję Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego) konkurs myEUspace kierowany jest do startupów i przedsiębiorców, którzy mają pomysł lub gotowe rozwiązanie, takie jak aplikacja mobilna, produkt z obszaru wearables czy produkt robotyczny, wykorzystujące dane satelitarne. Aby przystąpić do konkursu nie trzeba specjalizować się w branży kosmicznej. Zgłoszenia przyjmowane są w ramach trzech różnych ścieżek konkursowych dostosowanych do stopnia rozwoju projektu.
W ramach unijnej polityki kosmicznej Unia Europejska rozwija dwa główne programy kosmiczne: globalny system nawigacji satelitarnej Galileo oraz system obserwacji Ziemi Copernicus. Dane satelitarne pochodzące z tych programów są szeroko dostępne do bezpłatnego użytku, a lista obszarów, w których zastosowanie mają produkty oparte na nich obejmuje praktycznie każdą gałąź gospodarki. Udowodnili to uczestnicy poprzedniej edycji konkursu. Wśród zwycięskich projektów znalazły się m.in. aplikacja do zrównoważonego rolnictwa precyzyjnego, platforma zwiększająca bezpieczeństwo na drogach dzięki wykorzystaniu danych nawigacyjnych i obserwacji Ziemi oraz rozwiązanie do automatycznego monitorowania osiadania gruntu na placach budowy.
Celem konkursu myEUspace jest promocja przełomowych rozwiązań, które łączą w sobie zaawansowane technologie, nowatorskie pomysły i ogromny potencjał drzemiący w danych pochodzących z kosmosu. Proponowane projekty powinny wpisywać się w jeden z trzech obszarów tematycznych:
•    Space My Life – rozwiązania konsumenckie, takie jak aplikacje mobilne, przedmioty typu wearables (smartwatche, inteligentne okulary, fitness trackery itp.) drony lub urządzenia robotyczne stanowiące odpowiedź na główne wyzwania społeczne w obszarach tematycznych takich, jak zdrowie, bezpieczeństwo i ochrona obywateli, gry i rozrywka, sport i fitness oraz turystyka;
•    Our Green Planet – odkrywcze rozwiązania odpowiadające na wyzwania ochrony środowiska i zrównoważonego życia, które przyczyniają się do realizacji Europejskiego Zielonego Ładu, jak również narzędzia wspomagające zieloną transformację przedsiębiorstw;
•    Dive in Deep Tech – innowacyjne rozwiązania łączące dane pochodzące z programów kosmicznych EU z wysokimi technologiami, takimi jak sztuczna inteligencja (AI), technologie kwantowe (obliczeniowe, sensoryczne, symulacyjne, szyfrujące, itp.), blockchain, metaverse oraz rozszerzona rzeczywistość (Augmented Reality (AR) / Mixed Reality (MR) / Virtual Reality (VR).
Pula nagród w wysokości 1 000 000 euro dla najlepszych aplikacji ma zachęcić innowatorów do zgłoszeń, ale zdaniem organizatorów zastrzyk finansowy to tylko jedna z korzyści udziału w konkursie.
Oprócz finansowania najlepszych pomysłów oferujemy również wsparcie techniczne i biznesowe naszych ekspertów. Na przestrzeni ostatnich lat EUSPA stworzyła imponujący ekosystem startupów i organizacji wykorzystujących na co dzień dane satelitarne. Budujemy społeczność, która oprócz pionierskich pomysłów o wysokim potencjale rynkowym dzieli się swoim doświadczeniem inspirując się wzajemnie. Wiemy od samych uczestników pierwszej edycji myEUspace, że jest to dla nich ogromna wartość.
Justyna Redełkiewicz, kierownik sekcji Consumer Solutions, Market and Technology w EUSPA.
W zależności od stopnia zaawansowania projektu do konkursu można przystąpić na trzy sposoby. W ramach Ścieżki zgłoszenie pomysłu przyjmowane są prezentacje idei w fazie teoretycznej wraz z opisem praktycznego wykorzystania pomysłu przy uwzględnieniu potrzeb klienta i problemów, jakie dany pomysł rozwiązuje. Pomysły w ramach tej ścieżki można zgłaszać do 30 listopada 2022.
Ścieżka zgłoszenie prototypu obejmuje projekty na etapie prototypu lub wersji beta, które zostały już przetestowane w odpowiednim środowisku. Aplikując w ramach tej ścieżki konieczne jest przygotowanie opisu praktycznego wykorzystania rozwiązania, potrzeb klienta oraz propozycji wartości value proposition). Termin składania zgłoszeń w ramach tej ścieżki mija 10 lutego 2023.
Ścieżka zgłoszenie produktu dotyczy rozwiązań, które są gotowe do komercjalizacji lub już funkcjonują na rynku. Podobnie jak w powyższym przypadku, zgłoszenie powinno zawierać przykład praktycznego wykorzystania produktu, opis potrzeb klienta oraz propozycję wartości. Zgłoszenia w ramach tej ścieżki przyjmowane są do 25 kwietnia 2023.
Wszystkie projekty oceniane będą pod kątem innowacyjności i poziomu technologicznego, potencjału rynkowego, wykonalności i zdolności operacyjnej oraz wykorzystania danych pozyskiwanych z przestrzeni kosmicznej. Zwycięzcy wszystkich ścieżek zostaną zaproszeni na Dzień Przedsiębiorczości EUSPA 1 czerwca 2023 roku, gdzie będą mieli okazję zaprezentować swoje rozwiązania przed jury konkursu i zaproszonymi gośćmi.
Szczegółowe warunki uczestnictwa, terminy aplikacji oraz formularze zgłoszeniowe dostępne są na stronie organizatora .
Źródło: EUSPA/Planet Partners
SPACE24
Fot. EUSPA
Fot. EUSPA
Fot. EUSPA
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/druga-edycja-konkursu-euspa-milion-euro-dla-startupow

Druga edycja konkursu EUSPA. Milion euro dla startupów.jpg

Druga edycja konkursu EUSPA. Milion euro dla startupów2.jpg

Druga edycja konkursu EUSPA. Milion euro dla startupów3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katalog Caldwella: Wprowadzenie
2022-11-04. Małgorzata Jędruszek
W XVIII wieku francuski astronom Charles Messier stworzył listę ponad 100 obiektów widocznych na nocnym niebie. Miał on służyć poszukiwaczom komet do odróżniania ich od innych obiektów. W XX wieku skatalogowane obiekty zostały rozpoznane jako galaktyki, gromady gwiazd i mgławice, a sam katalog jest teraz używany jako przewodnik po nocnym niebie.
W latach osiemdziesiątych XX wieku sir Patrick Alfred Caldwell-Moore stworzył kolejny katalog obiektów głębokiego nieba. W odróżnieniu od katalogu stworzonego przez Messiera, Moore zawarł w swojej pracy obiekty widoczne zarówno na północnej, jak i południowej półkuli. W katalogu Caldwella znajdziemy 46 gromad, 35 galaktyk i 28 mgławic, łącznie 109 obiektów. Katalog Caldwella nie zawiera żadnych obiektów skatalogowanych wcześniej przez Messiera, dzięki czemu Moore przybliżył ówczesnym amatorom astronomii wcześniej nieznane im obiekty.
Kosmiczny Teleskop Hubble’a nie zrobił zdjęć wszystkim obiektom z katalogu Caldwella. W naszej serii zawrzemy opisy 87 obiektów z tego katalogu, na których swoją uwagę skupił Hubble.
Niektóre ze zdjęć to zbliżenia na pewne fragmenty obiektu. Wynika to z tego, że Hubble jest w stanie dostarczyć nam wysokiej jakości zdjęcia małego fragmentu nieba. Czasami obiekt jest na tyle duży, że nie mieści się w całości w polu widzenia teleskopu.
Część zdjęć ma dziwny, podobny do schodów kształt, przez co wyglądają, jakby ktoś wyciął część obrazu. Zostały one wykonane przy użyciu WFPC2, aparatu używanego przez teleskop między 1994 i 2009 rokiem. Składały się na niego 4 detektory podczerwieni, których pola widzenia nakładały się na siebie, z czego jeden z nich miał lepsze powiększenie od pozostałych. Podczas łączenia czterech obrazów w jeden, ten z największym powiększeniem musiał zostać pomniejszony, by pasował do pozostałych. To sprawiło, że zdjęcia wykonane za pomocą tego instrumentu mają dziwny, charakterystyczny kształt.
Hubble zazwyczaj wykorzystuje do obserwacji Wszechświata swoje dwa główne aparaty (ACS i WFC3), które zbierają dane w ultrafiolecie, świetle widzialnym i bliskiej podczerwieni. Dzięki podczerwieni możemy zobaczyć fragmenty obiektów, które są zasłonięte przez gaz lub pył i byłyby niewidoczne w świetle widzialnym. Ultrafiolet umożliwia nam obserwację najbardziej energetycznych procesów zachodzących w kosmosie.
Obiekty z katalogu Caldwella mogą być obserwowane przez sprzęt mniejszego kalibru niż Kosmiczny Teleskop Hubble’a. Niektóre można dostrzec przez dobrą lornetkę, inne wymagają użycia teleskopu.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    Edward Henderson: Explore - The Night Sky | Hubble’s Caldwell Catalog
4 listopada 2022
Obiekty katalogu Caldwella. Źródło: Roberto Mura
Zdjęcie galaktyki C36 wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a o charakterystycznym, przypominającym schody kształcie. Źródło NASA, ESA, and S. Smartt (The Queen's University of Belfast); Processing: Gladys Kober (NASA/Catholic University of America)
https://astronet.pl/inne/katalog-caldwella-wprowadzenie/

Katalog Caldwella Wprowadzenie.jpg

Katalog Caldwella Wprowadzenie2.jpg

Katalog Caldwella Wprowadzenie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczne organy do przeszczepów? NASA będzie je drukować na ISS

2022-11-04. Daniel Górecki

Biodrukowanie części ciała może okazać się przyszłością wielu medycznych terapii, dlatego lekarze i naukowcy wznoszą się na wyżyny, żeby przetestować możliwości tej technologii... tym razem dosłownie, bo zaawansowana drukarka 3D zmierza na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

Naukowcy od lat eksperymentują z biodrukowaniem organów i wystarczy tu wspomnieć choćby o ostatnim imponującym osiągnięciu - w czerwcu tego roku naukowcy Instytutu Wyss poinformowali, że udało im się wydrukować na drukarce 3D działający fragment ludzkiego serca, za pomocą którego można naprawić uszkodzenia powstające np. na skutek zawałów. Drukowanie tkanek miękkich, a szczególnie całych organów, jest jednak na Ziemi dość problematyczne ze względu na grawitację, która powoduje, że te zapadają się pod własnym ciężarem.

 
Organy do przeszczepu z drukarki 3D... w kosmosie
W związku z tym badacze zmuszeni są stosować różne rusztowania, aby utrzymać tkanki w odpowiedniej pozycji albo przenieść się w miejsce, gdzie grawitacja przestaje być problemem, jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. NASA, Redwire i Uniformed Services University of the Health Sciences Center for Biotechnology (4DBio3) wysyłają więc na ISS urządzenie o nazwie BioFabrication Facility (BFF), czyli zaawansowaną drukarkę 3D umożliwiającą drukowanie ludzkiej tkanki.

W pierwszej fazie badań naukowcy wydrukują z jej pomocą łąkotkę kolanową (elastyczny twór zbudowany z tkanki chrzęstnej włóknistej, leżący pomiędzy kością udową a piszczelową), a następnie wyślą ją na Ziemię, żeby przetestować jej zachowanie - ma być ona odpowiedzią na potrzeby amerykańskich żołnierzy, bo uszkodzenia stawu kolanowego to jedna z najczęściej dotykających ich kontuzji.
Redwire chce jednak docelowo drukować na ISS całe organy, które mają pomagać pacjentom, np. czekającym na przeszczepy, bo kosmiczna drukarka to projekt "długoterminowy". Jak przekonuje firma, BioFabrication Facility (BFF) może przyczynić się do wielu medycznych przełomów, bo drukowane tkanki można nie tylko wszczepiać pacjentom, ale także wykorzystywać jako modele do opracowywania i testowania leków, ograniczając tym samym konieczność wykorzystywania zwierząt.

Korzystając z BFF, możemy tworzyć prawdziwe struktury podobne do tkanek w lepszy sposób i większe niż te naziemne. Możemy również użyć BFF do drukowania organoidów, które można wykorzystać do testowania skuteczności leków i zmniejszenia zapotrzebowania na zwierzęta laboratoryjne
tłumaczy Rich Boling, wiceprezes Redwire.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, drukarka BFF poleci na ISS już w najbliższą niedzielę, tj. 6 listopada. W tym miejscu warto jednak dodać, że nie jest to pierwsza kosmiczna drukarka 3D, którą NASA umieści na ISS, bo w zeszłym roku na stację trafiło też inne rozwiązanie Redwire, czyli drukarka do drukowania księżycowego regolitu, która może pomóc przyszłym kolonistom w budowaniu osad.

 
Organy do przeszczepu z kosmicznej drukarki? Tak! /123RF/PICSEL

INTERIA

NG-18 Research: RedWire BioFabrication Facility
https://www.youtube.com/watch?v=9LBACAMiupM

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kosmiczne-organy-do-przeszczepow-nasa-bedzie-je-drukowac-na-,nId,6389569

 

Kosmiczne organy do przeszczepów NASA będzie je drukować na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marta Kielczyk dołącza do zespołu ,,Raportu Naukowego”
2022-11-04.
,,Raport Naukowy'' to cotygodniowy przegląd najważniejszych wydarzeń w nauce, zarówno w Polsce jak i na świecie. Do zespołu prowadzących program dołączyła Marta Kielczyk.
W ,,Raporcie Naukowym'' TVP Nauka przedstawione są najnowsze odkrycia i dokonania naukowców, wyniki misji kosmicznych, technologie i wydarzenia naukowe mające wpływ na nasze codzienne życie. To niezbędnik tych, którzy chcą być na bieżąco z tym, co dzieje się w nauce, poznawać i rozumieć otaczającą rzeczywistość, a czasem wybiegać myślą w przyszłość. Do prowadzących program Bogumiła Radajewskiego i Michała Adamskiego dołączyła Marta Kielczyk – polska dziennikarka i prezenterka telewizyjna.
„Marta Kielczyk współpracuje z nami od wielu miesięcy, wspierając zespół redakcyjny i przygotowując relacje „na żywo” na naszej antenie. Wspólnie z Michałem Juszczakiewiczem prowadziła Studio Nagrody Nobla 2022 pierwszego dnia nadawania TVP Nauka. Do zespołu Raportu miała dołączyć już w październiku, ale ze względu na nowe obowiązki w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, pierwszy Raport Naukowy poprowadzi 5 listopada” – mówi Robert Szaj, dyrektor TVP Nauka.
Kim są prowadzący ,,Raportu Naukowego”?
,,Raport Naukowy” to cotygodniowy program dla ludzi ciekawych świata i najnowszych doniesień ze świata nauki. Tworzą go pasjonaci, których misją jest popularyzacja nauki.
Marta Kielczyk jest dziennikarką i prezenterką Telewizji Polskiej. Pierwsze kroki w zawodzie dziennikarza stawiała jeszcze w latach 90. XX w. w Radiu Kolor i Programie I Polskiego Radia. W 1999 roku wygrała casting Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, zostając prezenterem "Panoramy". Do zespołu TVP Nauka dołączyła na początku 2022 roku. Od 1 października 2022 roku prowadzi główne wydanie ,,Wiadomości” TVP.
Bogumił Radajewski to dziennikarz naukowy i popularyzator nauki. Twórca wielokrotnie nagradzanych programów i filmów dokumentalnych poświęconych astronomii i badaniom kosmicznym. Autor telewizyjnego cyklu "Astronarium", ukazującego tajemnice kosmosu i polskich naukowców, którzy zajmują się ich badaniem.
Michał Adamski jest prezenterem telewizyjnym i wydawcą programów informacyjnych. Od 20 lat związany z bydgoskim oddziałem Telewizji Polskiej.
,,Raport Naukowy” TVP Nauka, sobota o godz. 18:45
Marta Kielczyk. Fot. Monika Strzałkowska
https://nauka.tvp.pl/64339054/marta-kielczyk-dolacza-do-zespolu-raportu-naukowego

Marta Kielczyk dołącza do zespołu ,Raportu Naukowego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na niebie zobaczymy kule ognia. W ziemską atmosferę zaczęły właśnie wchodzić Taurydy
2022-11-04.
Nikt nie chciałby, żeby powtórka z meteoru Czelabińskiego, w okresie olbrzymiego napięcia związanego z groźbą użycia broni jądrowej, omyłkowo wzięta została przez kogoś za atak. Takie piekło mogą nam niebawem zgotować Taurydy.
NASA poinformowała, że tegoroczne maksimum aktywności roju Taurydów będzie największym co najmniej od 7 lat. W ziemską atmosferę będą wchodzić drobiny pozostawione podczas jednego z przelotów komety Enckego.
Zwykle ten materiał skalny jest niewielki, jednak tym razem będzie większy, niekiedy na tyle duży, aby spalające się meteoroidy zaczęły błyskać oślepiającym światłem, zmieniając na chwilę mrok nocy w środek dnia.
Naukowcy z Instytutu Astronomicznego Czeskiej Akademii Nauk twierdzą nawet, że niektóre fragmenty rumoszu mogą być olbrzymie i osiągać średnicę 200-300 metrów. Mogłyby spowodować katastrofę uderzając w Ziemię.
W ten najbardziej obfitujący w duże obiekty strumień materiału kometarnego Ziemia wchodzić może nie tylko w 2022, ale też w 2025, 2032 i 2039 roku. Za każdym razem zagrożenie kosmiczną kolizją będzie rosnąć.
Kiedy zaczną spadać Taurydy?
Aktywność roju Taurydów jest podzielona na dwa etapy. Najpierw 4 i 5 listopada promieniować będą Południowe Taurydy, a następnie 12 i 13 listopada Północne Taurydy. Ich radiant, czyli pozorny punkt, z którego wydają się wylatywać meteory, znajduje się w gwiazdozbiorze Byka.
Szukać go należy na nocnym niebie na północny zachód od konstelacji Oriona. O tej porze roku wędruje po niebie od zmierzchu do świtu. Dlatego nie bądźmy zaskoczeni, jeśli zobaczymy kulę ognia jaśniejszą od Księżyca w pełni.
Kometa Enckego pozostawiła za sobą ponad 100 milionów drobnych kamyków, niektórych wielkości zaledwie nasion jabłka. Będą one wchodzić w ziemską atmosferę z zawrotną prędkością ponad 100 tysięcy kilometrów na godzinę.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
Fot. Pixabay.
AMS event #7491-2022 caught from Tulsa US
https://www.youtube.com/watch?v=xzvvKjnzUXo
AMS event #7493-2022 caught from North Royalton US
https://www.youtube.com/watch?v=0QAtYTdY88A
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2022-11-04/na-niebie-zobaczymy-kule-ognia-w-ziemska-atmosfere-zaczely-wlasnie-wchodzic-taurydy/

 

Na niebie zobaczymy kule ognia. W ziemską atmosferę zaczęły właśnie wchodzić Taurydy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Groźna asteroida zmierza w stronę Ziemi?
2022-11-04.MD.MNIE.
W wewnętrznym Układzie Słonecznym astronomowie zaobserwowali ukrywające się w słonecznym blasku trzy duże asteroidy. Choć nie mówią o żadnym bezpośrednim zagrożeniu, jedna z asteroid porusza się po orbicie, która kiedyś może umieścić ją na drodze Ziemi.
Naukowcy z National Optical–Infrared Astronomy Research Laboratory (NOIRLab) informują o odkryciu trzech znaczących asteroid bliskich Ziemi, które chowały się w wewnętrznym Układzie Słonecznym – bliżej Słońca niż Ziemia i Wenus.
 Jedna z asteroid ma 1,5 km szerokości i porusza się po orbicie, która kiedyś może umieścić ją na drodze Ziemi. To największe tego typu ciało, odkryte w ciągu ostatnich ośmiu lat.
Pozostałe dwa obiekty nie stwarzają zagrożenia. Jedno z dwóch niegroźnych ciał jest jak dotąd asteroidą najbliższą Słońcu.
Ze względu na niewielką odległość od gwiazdy, najsilniej ze wszystkich znanych obiektów Układu działają na nie efekty relatywistyczne (wynikające z teorii względności).
Wnętrze Systemu Słonecznego to trudny szczególnie obszar do poszukiwań asteroid ze względu na oślepiający blask słoneczny. Aby poradzić sobie z tym wyzwaniem, badacze wykorzystali krótkie – 10–minutowe – momenty w okolicach wschodu i zachodu Słońca.
Nawet wtedy musieli radzić sobie z relatywnie jasnym niebem. Co więcej, obserwowane ciała znajdują się wtedy nisko na horyzoncie, a to oznacza konieczność przedzierania się przez grubą warstwę atmosfery.
Z przeszkodami tymi poradziła sobie specjalna kamera – Dark Energy Camera (DECam) – zbudowana pierwotnie do badań ciemnej energii prowadzonych w latach 2013-19. Działa ona na czterometrowym teleskopie Victor M. Blanco w Międzyamerykańskim Obserwatorium Cerro Tololo.
Posiada ona jednocześnie dwie szczególne cechy. Pozwala na obserwacje dużej powierzchni nieba oraz oferuje wyjątkowo wysoką czułość, która umożliwia dostrzeżenie nawet słabo widocznych obiektów.
Badania tego typu, oprócz detekcji asteroid potencjalnie zagrażających Ziemi pomagają w zrozumieniu ogólnej dystrybucji asteroid w wewnętrznym systemie oraz tego, jak grawitacja oraz promieniowanie Słońca wpływają na rozpadanie się takich ciał.
„Nasze, przeprowadzone z pomocą DECam badanie to jedna z najszerszych, jak dotąd prób poszukiwania obiektów wewnątrz orbity Ziemi i w pobliżu orbity Wenus. To unikatowa szansa na zrozumienie, jakie rodzaje ciał kryją się we wnętrzu Układu Słonecznego” – podkreśla dr Scott S. Sheppard, tłówny autor pracy opublikowanej „The Astronomical Journal”.
Jedna z asteroid porusza się po orbicie, która kiedyś może umieścić ją na drodze Ziemi (fot. NOIRLab)
Źródło PAP
https://www.tvp.info/64336193/zabojca-planet-grozna-asteroida-zmierza-w-strone-ziemi

Groźna asteroida zmierza w stronę Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykanie wysyłają pojazd na planetoidę wartą 37 biliardów złotych

2022-11-04. Filip Mielczarek

W pasie planetoid, który rozciąga się pomiędzy Marsem a Jowiszem, ukrywa się przed nami planetoida wykonana prawie w całości z drogocennych metali. Jest zamarzniętym jądrem planety wielkości Marsa, która uległa zniszczeniu. Obiekt jest wart biliony złotych.

Chodzi tutaj o kosmiczną skalę o intrygującej nazwie 16 Psyche, czyli jednej z największych planetoid znajdujących się w słynnym pasie planetoid. NASA szykuje na nią misję. Co ciekawe, jej realizacją zajmie się sam Elon Musk i jego firma SpaceX. Giełdy surowców drżą w posadach przed takimi obiektami.
Planetoida ta ma bowiem 210 kilometrów średnicy i składa się głównie z żelaza, niklu, złota i platyny. W zasadzie zasobów tych jest tam tyle, że według wstępnych wyliczeń mogą one mieć wartość nawet 37 biliardów złotych. Dotychczas ludzkości nie udało się wypatrzeć w kosmosie równie drogocennego obiektu.
Planetoida wypełniona złotem, platyną i niklem
Analitycy finansowi wyliczają, że to 100 tysięcy razy więcej, niż roczny obrót całej globalnej gospodarki. To pokazuje, jakie niesamowitości kryją się przed nami w niedalekiej nam otchłani przestrzeni kosmicznej. Dzięki nim będziemy mogli w przyszłości przyspieszyć swój rozwój i eksplorować Wszechświat jeszcze intensywniej.
Co ciekawe, najnowsze badania pokazują, że 16 Psyche niegdyś mogła być o wiele bogatsza w metale, jak się dotychczas wydawało. "Mniejsza zawartość metali, niż ma to miejsce obecnie oznacza, że asteroida mogła być narażona na zderzenia z asteroidami zawierającymi bardziej powszechne chondryty węglowe, które odłożyły warstwę powierzchniową, którą obserwujemy" - powiedział David Cantillo z University of Arizona. Podobne zjawisko zostało również zaobserwowane na planetoidzie Westa, kilka lat temu badaną przez sondę kosmiczną NASA Dawn.
Elon Musk użyczy rakiety do zbadania "złotej planetoidy"
Misja na 16 Psyche ma wystartować w październiku 2023 roku na szczycie potężnej rakiety Falcon Heavy od SpaceX. NASA przeznaczyła 117 milionów dolarów na realizację przedsięwzięcia przez firmę Elona Muska. Pierwotnie misja miała się odbyć w sierpniu tego roku, ale agencja tymczasowo zawiesiła swoje plany. Obecnie do nich wraca, co bardzo ucieszyło wielu astronomów.

Sonda zaprojektowana i zbudowana przez Amerykanów ma dotrzeć do Psyche i rozpocząć badania w 2029 roku. Wówczas rozpoczniemy nowy rozdział w historii ludzkości, który będzie polegał na próbach pozyskiwania surowców z obcych obiektów na potrzeby budowy cywilizacji kosmicznej i chęci podbijania Układu Słonecznego, a kiedyś również galaktyki.

 Amerykanie wysyłają pojazd na planetoidę wartą 37 biliardów złotych /NASA/123 RF /123RF/PICSEL

INTERIA


https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-amerykanie-wysylaja-pojazd-na-planetoide-warta-37-biliardow-,nId,6390546

Amerykanie wysyłają pojazd na planetoidę wartą 37 biliardów złotych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska rakieta wstrzymała ruch lotniczy. Obiekt ponownie wszedł w atmosferę
2022-11-04.
Hiszpańskie służby na blisko godzinę wstrzymały w piątek ruch lotniczy nad północno-wschodnią częścią kraju z powodu ryzyka związanego z przelatującymi fragmentami chińskiej rakiety kosmicznej - podała hiszpańska obrona cywilna. Segment w piątkowe przedpołudnie wszedł ponownie w atmosferę.
Ruch powietrzny wstrzymano przed południem w Katalonii, Kastylii i Leonie, Kraju Basków, Aragonii, na Balearach, a także we wspólnotach autonomicznych Nawarra i w La Rioja.
Jak przekazała obrona cywilna, powodem było "wysokie ryzyko", że mogłoby dojść do zderzenia samolotów ze spadającymi w sposób niekontrolowany elementami rakiety. Sprecyzowano, że chodzi o chińską rakietę kosmiczną Długi Marsz 5B, która została wystrzelona 31 października z centrum lotów kosmicznych na wyspie Hajnan na południu Chin.
W związku ze wstrzymaniem ruchu samolotów w ciągu dnia w piątek spodziewane są opóźnienia lotów na większości hiszpańskich lotnisk.
Na Twitterowym koncie Dowództwo Kosmiczne Departamentu Obrony USA poinformowało, że wyższy stopień rakiety Długi Marsz ponownie nad południowo-centralnym obszarem Oceanu Spokojnego o godzinie 11:01 czasu polskiego. Najpewniej większość rakiety uległa dezintegracji z powodu wysokiej temperatury i tarcia atmosferycznego, niemniej większe fragmenty mogą przetrwać i upaść do Pacyfiku.
W przeszłości powrót fragmentów chińskich rakiet wywoływał krytykę Chin wśród społeczności międzynarodowych i zachodnich ekspertów, którzy wskazywali na dotychczasowe niepowodzenie Chin w kontrolowaniu lotów powrotnych swoich rakiet. W maju amerykańska agencja kosmiczna NASA napiętnowała Chiny za nieprzestrzeganie standardów odpowiedzialnego postępowania w przestrzeni kosmicznej dotyczącej ich "kosmicznych śmieci". Uczyniła to po tym, jak szczątki rakiety nośnej Długi Marsz 5B spadły do Oceanu Indyjskiego w pobliżu Malediwów.
Wyniesiony w poniedziałek moduł Mengtian był ostatnim z trzech elementów stacji Tiangong („niebiański pałac"), która ma zacząć oficjalną pracę przed końcem 2022 roku. Na stacji przebywa obecnie troje tajkonautów: Chen Dong, Liu Yang i Cai Xuzhe, którzy będą nadzorować ostatnie przygotowania do jej uruchomienia.
W module Mengtian i pierwszym module badawczym Wentian („pytania do niebios"), który znalazł się na orbicie w lipcu, mają się odbywać eksperymenty z różnych dziedzin nauki, w tym dotyczące biotechnologii, medycyny, promieniowania gamma, mikrograwitacji czy materiałów kosmicznych.

Fot. CASC/spacechina.com
SPACE24

Źródło PAP
https://space24.pl/bezpieczenstwo/kosmiczne-smieci/chinska-rakieta-wstrzymala-ruch-lotniczy-obiekt-ponownie-wszedl-w-atmosfere

Chińska rakieta wstrzymała ruch lotniczy. Obiekt ponownie wszedł w atmosferę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński samolot kosmiczny wyrzucił coś na orbitę. Nikt nic nie wie, wszystko tajne
2022-11-04. Radek Kosarzycki
Z samolotami kosmicznymi to jest tak, że wszyscy wiedzą, że one są, ale tak naprawdę nikt nie wie czym one się zajmują. Nic zatem dziwnego, że jedna potęga kosmiczna szpieguje drugą i na odwrót. Stąd właśnie wiemy o tym, co ostatnio zrobił jeden z nich.
Tak naprawdę Chiny nie chwalą się nigdzie swoim eksperymentalnym samolotem kosmicznym wielokrotnego użytku. Wiadomo jedynie, że został on wyniesiony na orbitę z portu kosmicznego Jiuquan w Chinach na szczycie rakiety Długi Marsz 2F na początku sierpnia.
Nie wiadomo jednak w jakim celu został wysłany na orbitę, na czym polega jego misja i jaki ładunek miał na pokładzie. Nie ma się zresztą co doszukiwać tutaj jakichś niecnych celów. Wszak dokładnie tyle samo wiemy o amerykańskim samolocie kosmicznym X-37B, który też lata na orbitę okołoziemską czasami na kilka, a czasami na kilkanaście miesięcy. Aktualna, szósta już w jego historii misja trwa już prawie 900 dni i jak na razie nie wiadomo, kiedy pojazd wróci na Ziemię.
Chiński samolot kosmiczny coś wyrzucił
Astronomowie monitorujący obiekty znajdujące się na orbicie okołoziemskiej dostrzegli ostatnio, że tuż za chińskim samolotem kosmicznym ze zbliżoną prędkością i w tym samym kierunku podąża jakiś niezidentyfikowany obiekt. Nie, nie, spokojnie, nie jest to niezidentyfikowany obiekt latający. Specjaliści spekulują, że tajemniczy obiekt może być modułem serwisowym, który odrzucany jest przed ponownym wejściem w atmosferę.
Taka sytuacja miała miejsce podczas pierwszej misji tego wahadłowca we wrześniu 2020 roku. Wtedy też z samolotu odrzucony został nieznany obiekt. Dwa dni później, samolot powrócił na Ziemię. Jeżeli faktycznie tak jest i teraz, to możliwe, że misja samolotu właśnie dobiega końca.
Istnieje jednak możliwość, że jest to niewielki satelita, którego zadaniem miałoby być obserwowanie wahadłowca z zewnątrz. Możliwe także, że inżynierowie testują nowy sposób dostarczania satelitów na orbitę okołoziemską. Jeżeli zatem wahadłowiec wróci teraz na Ziemię, wszystko będzie wskazywało na odrzucenie modułu serwisowego. Jeżeli jednak misja nie dobiegnie do końca, to możliwe, że naukowcy z Chin testują coś innego.
https://spidersweb.pl/2022/11/chinski-samolot-kosmiczny-tajemniczy-obiekt.html

 

Chiński samolot kosmiczny wyrzucił coś na orbitę. Nikt nic nie wie, wszystko tajne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżycowa rakieta SLS znowu na stanowisku startowym
2022-11-04.
Rakieta SLS znalazła się znów na wyrzutni startowej! Po pierwszych nieudanych odliczaniach do debiutanckiego lotu, księżycowa rakieta kolejny raz spróbuje wystartować już 14 listopada!
14 listopada 2022 r. planowany jest debiutancki lot superciężkiej rakiety Space Launch System i statku Orion. Będzie to misja Artemis I, której celem jest wyniesienie statku Orion bez załogi na misję wokół Księżyca. Jeżeli lot się powiedzie, to już w 2024 roku ten sam zestaw przeprowadzi misję Artemis II, w której pierwszy raz od czasu programu Apollo w kierunku Księżyca polecą ludzie!
Rakietę próbowano wystrzelić na przełomie sierpnia i września. Nie pozwoliły na to usterki techniczne, a później huragan Ian. Rakieta pozostawała przez cały październik w hangarze i dopiero teraz została znowu wyprowadzona na wyrzutnię.

SLS znowu na wyrzutni!
Przed wyprowadzeniem rakiety wraz z mobilną wieżą startową, należało złożyć wszystkie platformy dostępowe, które otaczały zestaw podczas prac w hangarze. Ostatnią platformę F, mniej więcej na wysokości szczytu rakiet bocznych odsunięto dzień przed planowanym transportem.
Już 2 listopada ogromny transporter gąsienicowy Crawler-Transporter 2 znajdował się już w budynku VAB pod podłożem wieży mobilnej ML-1, na której stoi rakieta SLS wraz ze statkiem Orion. Opuszczenie ciężaru zestawu na transporter nastąpiło 3 listopada i wieczorem o 23:16 czasu lokalnego rozpoczął się ruch transportera - niecałą godzinę przed planem.
Początkowo transporter wyprowadził wieżę z rakietą z budynku VAB. Niedługo po tym jak cały zestaw znalazł się na zewnątrz, nastąpiła przerwa w ruchu na odsunięcie od rakiety ramienia dostępowego CAA. Ramię CAA pozwalać będzie na dostęp załogi do statku Orion podczas wejścia na pokład. Ramię musiało być przysunięte do rakiety, gdyż rozłożone nie zmieściłoby się w bramie hangaru VAB.
Transport na drodze liczącej prawie 7 km do wyrzutni startowej SLC-39B trwał niecałe 9 godzin. Gdy zestaw znalazł się na wyznaczonym miejscu około 8:30 rano czasu lokalnego, transporter postawił mobilną wieżę startową jej ciężarem na podłożu. Teraz zespoły naziemne odpowiedzialne za przygotowanie do startu zaczną prace nad połączeniem zestawu z infrastrukturą naziemną. Następnie zaczną się przygotowania rakiety do odliczania, które zacznie się już 11 listopada!

Do trzech razy sztuka?
Pierwsze próby startu superciężkiej rakiety SLS przeprowadzono w sierpniu i wrześniu 2022 r. Niestety w obu przypadkach doszło podczas tankowania rakiety do usterek technicznych, które przerwały odliczanie.
Rakieta pozostawała przez cały wrzesień na stanowisku startowym w nadziei na start w kolejnym oknie między 19 września i 4 października. Niestety uniemożliwiła to pogoda i nadchodzący nad Florydę huragan Ian. Ostatecznie rakietę wraz z wieżą startową trzeba było przetransportować do hangaru VAB, a start przełożyć na listopadowe okienko.
Od początku października inżynierowie pracowali w budynku VAB, dokonując inspekcji i potrzebnych wymian i poprawek na rakiecie. Doładowano akumulatory w częściach rakiety SLS oraz w statku Orion. Dokonano niewielkich napraw izolacji termicznej na poszyciu rakiety.
Czas w hangarze był też wykorzystany na odświeżenie eksperymentów, które lecą z misją Artemis 1. Technicy doładowali i wymienili niektóre elementy z detektorów promieniowania umieszczonych na manekinach w statku Orion (w tym eksperymencie biorą udział polscy inżynierowie i naukowcy), a także akcelerometry. Udało się też doładować baterie w 5 z 10 nanosatelitów, które będą podróżowały w kierunku Księżyca na górnym stopniu rakiety SLS.
W ostatnim tygodniu prac dokończono proces odświeżenia systemu FTS na rakiecie. Wymieniono baterie, dokonano restartu i przetestowano jego działanie. FTS (Flight Termination System) to system umożliwiający zdalne lub automatyczne zdetonowanie rakiety w powietrzu w wypadku, gdyby zboczyła ona z kursu i utracono nad nią inne formy kontroli. Główny Człon rakiety SLS, rakiety boczne SRB oraz górny człon ICPS są wyposażone w ładunki wybuchowe i odbiorniki radiowe, pozwalające te ładunki zdetonować w wypadku awarii.
Prace nad FTS były o tyle ważne, że NASA ma tylko 25-dniowy okres jego certyfikacji od czasu założenia nowych baterii i jego przetestowania. Co więcej działania te można wykonać tylko w hangarze VAB. Agencja dostała już raz warunkowe przedłużenie okresu sprawności technicznej FTS, ale trzeba pamiętać że jeśli zajdzie znowu taka potrzeba to ew. przedłużenie będzie musiało zostać zaakceptowane przez jednostkę Sił Kosmicznych USA.
Trudny czas na start rakiety
Czekamy teraz na rozpoczęcie odliczania do kolejnej próby startu rakiety SLS 14 listopada 2022 r. Okno startowe w tym dniu otwiera się w nocy o 0:07 czasu lokalnego (w Polsce będzie już poranek 6:07). Czas, w którym rakieta może wystartować rozciąga się na 69 minut. To stosunkowo krótko - w pierwszych dwóch próbach okno startowe trwało po 2 godziny.
Krótsze okienko i start w nocy na pewno nie ułatwiają zadania. Ewentualne problemy techniczne z rakietą trzeba będzie rozwiązać w znacznie krótszym czasie. Przypomnijmy, że poprzednie próby trapiły wycieki ciekłego wodoru podczas tankowania. Podjęto akcje naprawcze jeszcze na terenie wyrzutni i wykonano pod koniec września dodatkową próbę tankowania. Nie odbyła się ona bez problemów, ale została uznana za udaną i daję nadzieję, że uporano się z problemem. Niepokoi trochę jednak fakt, że jak przyznali managerowie programu na konferencji - nadal nie ustalono przyczyny ostatniego wycieku...
Agencja NASA wybrała też dwa rezerwowe terminy startu na 16 listopada i 19 listopada. Mogą to być ostatnie możliwości na start w tym oknie, które trwa do 27 listopada. Przeszkodą w późniejszych próbach może okazać się Święto Dziękczynienia. Tuż przed najważniejszym amerykańskim świętem władze odpowiadające za ruch lotniczy nie są skore do jego blokowania ze względu na start rakiety. Taka blokada mogłaby uniemożliwić podróże rodzin na to święto.
 
Na podstawie: NASA/ESA
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
•    specjalna strona NASA poświęcona misji Artemis 1
 
Na zdjęciu tytułowym: Rakieta SLS wraz z mobilną wieżą startową ML-1 po dotarciu do wyrzutni startowej SLC-39B. Zdjęcie wykonano 4 listopada 2022 r. Źródło: NASA/Kim Shiflett.
Rakieta SLS i mobilna wieża startowa podczas nocnego wyprowadzenia z budynku VAB w kierunku wyrzutni SLC-39B. Źródło: NASA/Isaac Watson.

Rakieta SLS po odsunięciu wszystkich platform dostępowych - około godzinę przed wyruszeniem w drogę na stanowisko startowe. Źródło: NASA/EGS.

Rakieta SLS i mobilna wieża startowa na stanowisku SLC-39B. Źródło: NASA/Kim Shiflett.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ksiezycowa-rakieta-sls-znowu-na-stanowisku-startowym

Księżycowa rakieta SLS znowu na stanowisku startowym.jpg

Księżycowa rakieta SLS znowu na stanowisku startowym2.jpg

Księżycowa rakieta SLS znowu na stanowisku startowym3.jpg

Księżycowa rakieta SLS znowu na stanowisku startowym4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak formowała się skorupa Marsa?
2022-11-04.
Pospolite minerały mogą być obecne w skorupie Czerwonej Planety - wynika z nowego badania. Chodzi o skaleń i krzemionkę.
Naukowcy od lat zastanawiają się w jaki sposób doszło do powstania Marsa. Jedna z teorii głosi, że Czerwona Planeta powstała wskutek zderzenia kosmicznych skał około 4,5 miliarda lat temu. Siła tego zderzenia była tak duża, że w efekcie powstał na planecie ocean magmy. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Iowa twierdzą, że skład skorupy Marsa może być bardziej złożony niż wcześniej sądzono i jest podobny do skorupy Ziemi.
Powstanie Marsa mniej tajemnicze?
Powierzchnia Czerwonej Planety jest w przeważającej mierze zbudowana z bazaltu. To produkt działania wulkanów i płynnej lawy zalewającej powierzchnię. Lawa ta potem ostygła. Ponieważ Mars nie przeszedł takiego formowania się skorupy jak Ziemia (powstawanie kontynentów), naukowcy sądzili, że historia powierzchni Czerwonej Planety jest prosta.
Nowe badanie ujawnia jednak, że na południowej półkuli jest większe stężenie krzemu. Obecność krzemu mogła zostać ujawniona wskutek uderzenia kosmicznych skał w powierzchnię planety. Co więcej w niektórych miejscach krzemu w skorupie może być więcej niż bazaltu, a nawet znajdują się w niej minerały takie jak skaleń. Skaleń należy do najbardziej pospolitych pierwiastków w skorupie ziemskiej.
,, To wskazuje, że Mars formował się w sposób bardziej złożony niż sądziliśmy.
Valerie Payré, Uniwersytet Iowa
Naukowiec wyjaśnia, że właśnie chodzi o zrozumienie tego procesu. To może bowiem pomóc w wyjaśnieniu tajemnic powstawania Ziemi.
Jakiego minerału jest więcej na Marsie?
Oprócz teorii magmowej formowania się Marsa istnieje też inna mówiąca o tym, że pochodzenie planety miało inną przyczynę. Chodzi właśnie o krzemionkę, której stężenie jest inne niż mogłyby wskazywać skały bazaltowe. Naukowcy badając południową półkulę odkryli w dziewięciu lokalizacjach takich jak kratery i pęknięcia w skorupie Marsa skaleń, minerał związany z lawą, ale z większą ilością krzemu niż bazaltu. W pęknięciach pojawiało się też więcej krzemionki. I to właśnie może być kluczem do wyjaśnienia tajemnicy Marsa.
Skaleń był odnajdowany wcześniej w innych częściach Czerwonej Planety. Kolejne analizy wykazały, że skład chemiczny w tych rejonach był jednak bardziej bazaltowy. Jednak po zastosowaniu bardziej zaawansowanych instrumentów skład okazywał się w większym stopniu zawierający krzemionkę.
To wszystko wskazuje, że nadal tajemnicą pozostaje sposób formowania się skorupy Marsa. Historia powstawania Ziemi jest nawet mniej jasna. Ale zawsze próby zrozumienia tego procesu przybliżają do wyjaśnienia zagadek.
źródło: Uniwersytet Iowa
Formowanie sie skorupy Marsa nadal budzi wiele pytań. Fot. Shutterstock
https://nauka.tvp.pl/64339713/jak-formowala-sie-skorupa-marsa

 

Jak formowała się skorupa Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewiąta Planeta - jeśli istnieje - nie ma się gdzie ukryć
Autor: admin (5 Listopad, 2022)
Ludzkość ma całkiem niezłe wyobrażenie o tym, co znajduje się w naszym Układzie Słonecznym. Wiemy, że między Jowiszem a Saturnem nie ma planety wielkości Marsa ani brązowego karła. Wszystko, co jest duże i dość blisko Słońca, byłoby łatwo dostrzeżone. Ale czy możemy wykluczyć obecność mniejszego, bardziej odległego ciała niebieskiego, takiego jak hipotetyczna Dziewiąta Planeta?
Wielu astronomów zastanawiało się nad istnieniem planet, które mogą ukrywać się na obrzeżach naszego Układu Słonecznego. Ten temat był szczególnie istotny w czasach, gdy moc naszych teleskopów była raczej ograniczona. Jednak nowoczesne teleskopy nie znalazły nic poza obiektami wielkości asteroid. Ale orbity tych ciał niebieskich wydawały się być skupione w dziwny sposób, jakby były przyciągane przez większy obiekt. Gdyby to była prawda, dziewiąta planeta miałaby masę w przybliżeniu równą pięciu masom Ziemi i znajdowałaby się w odległości od kilkuset do tysiąca jednostek astronomicznych. Innymi słowy, byłaby na tyle mała i odległa, że trudno byłoby ją zobaczyć przez teleskop.
Do poszukiwania dziewiątej planety zespół naukowców wykorzystał dwa teleskopy na podczerwień - orbitalne obserwatorium podczerwieni IRAS (InfraRed Astronomical Satellite) oraz teleskop kosmiczny AKARI. Te dwa przeglądy zostały wykonane w odstępie ponad dwudziestu lat, co dało każdej hipotetycznej planecie wystarczająco dużo czasu, aby przenieść się w nieco inną część nieba. Naukowcy założyli, że wszelkie odległe planety będą dość blisko płaszczyzny równikowej, a następnie sprawdzili dane, zwracając uwagę na potencjalne planety.
Co zaskakujące, znaleziono ponad 500 kandydatów. Sądząc po rozkładzie energii ich widm, większość z nich znajdowała się w odległości mniejszej niż 1000 AU. Kiedy naukowcy ręcznie sprawdzili sygnatury w podczerwieni, odkryli, że żaden z nich nie był wystarczająco przekonujący. Większość obiektów zwykle znajdowała się wewnątrz lub w pobliżu słabej zintegrowanej mgławicy przepływowej, znanej również jako chmury cirrus. Są to rozproszone obłoki gazu międzygwiazdowego, które nie są łatwo widoczne w widzialnych długościach fal, ale emitują światło podczerwone.
Naukowcy doszli do wniosku, że ci kandydaci to nie planety, ale raczej echa mgławicy. To badanie w dużej mierze wyklucza możliwość istnienia dziewiątej planety.
Źródło: 123rf.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/dziewiata-planeta-jesli-istnieje-nie-ma-sie-gdzie-ukryc

Dziewiąta Planeta - jeśli istnieje - nie ma się gdzie ukryć.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 lat Polski w ESA: Polska osiągnęła znaczny postęp w sektorze kosmicznym [Space24 TV]
2022-11-05. Kacper Bakuła
W ostatnich dniach października odbywała się dwudniowa konferencja z okazji dziesięciolecia polskiego członkostwa w Europejskiej Agencji Kosmicznej. Gościem honorowym minionego wydarzenia był Dyrektor Generalny ESA Josef Aschbacher. Jak powiedział - w Polsce przez ostatnie 10 lat dość mocno rozwinął się sektor kosmiczny i wobec tego należy dalej inwestować w rodzimy przemysł, by mógł być konkurencyjny oraz znajdować się w gronie największych europejskich graczy.
Ponadto Aschbacher jest pod wrażeniem wsparcia, jakiego udziela polski naród i rząd walczącej Ukrainie. Zwrócił także uwagę na fundamentalne znaczenie przestrzeni kosmicznej dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa. W dalszej części naszej rozmowy poruszono wątki wojny rosyjsko-ukraińskiej i jej wpływu na prace ESA oraz potencjalnego członkostwa Ukrainy w europejskiej agencji.
Fot. ESA/R. Suchy
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/polska/10-lat-polski-w-esa-polska-osiagnela-znaczny-postep-w-sektorze-kosmicznym-space24-tv

10 lat Polski w ESA Polska osiągnęła znaczny postęp w sektorze kosmicznym [Space24 TV].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk wyłączył Starlinki na Ukrainie. Czy temu człowiekowi można jeszcze ufać?
2022-11-05. Radek Kosarzycki
Dawno minęły czasy, w których Elon Musk aktywnie wspierał ukraińskie wysiłki mające na celu odeprzeć zbrojny atak rosyjskiej dziczy. W ciągu ostatnich kilku miesięcy Musk kilkukrotnie i z obu stron przekraczał linię między jasną i ciemną stroną mocy. Teraz wydaje się, że ponownie przeszedł na stronę rosyjskich onucy.
Jako zagorzały krytyk chaotycznego twórcy Tesli czy SpaceX musiałem powściągnąć swoją krytykę, gdy jeszcze kilka miesięcy temu obserwowałem, z jaką łatwością Elon Musk dostarczał ukraińskiej armii odbiorniki satelitarnego internetu podłączone bezpośrednio do wysłanych na orbitę przez SpaceX satelitów konstelacji Starlink. Więcej, w tym momencie musiałem przyznać, że budowa konstelacji jednak była właściwą decyzją - nawet jeżeli astronomowie podnoszą larum - bowiem satelity zaśmiecają im nocne niebo niszcząc tym samym jakość prowadzonych z Ziemi obserwacji astronomicznych. Owszem nauka jest ważna, ale życie ludzkie jest ważniejsze. Mając wybór pomiędzy aktywną pomocą zaatakowanemu narodowi a obserwacjami astronomicznymi, nie miałem wątpliwości co do tego, po której stronie powinien stanąć przyzwoity człowiek. Życie ludzkie jest ważniejsze od nauki.
Przyznam także, że cieszył mnie aktywny udział Elona Muska w pomocy Ukrainie. Wszak, gdy Rosjanie zaczęli zakłócać sygnał z satelitów, Elon natychmiast zajął się modyfikacją ustawień konstelacji tak, aby ominąć rosyjskie próby zakłócania sygnału, co zresztą się udało. Pamiętam jak Elon nawet pisał na Twitterze, że na jakiś czas może odłożyć inne projekty, ponieważ musi skupić się na szyfrowaniu sygnałów i aktywnym odpieraniu rosyjskich ataków hakerskich.
Chyba nawet dobrze mu szło, bo jego działania wielokrotnie doprowadzały do białej gorączki Dmitrija Rogozina, ówczesnego szefa rosyjskiego agencji kosmicznej Roskosmos. Obaj panowie ostro okładali się gołymi pięściami na Twitterze.
Musk przechodzi na ciemną stronę mocy
Potem jednak wiara w poglądy Elona Muska została zachwiana, gdy nagle zaczął bawić się w wielkiego rozjemcę i obnażając swoją historyczną i geograficzną ignorancję zaczął publikować jakieś „pomysły rozwiązania problemu” obejmujące oddanie części terytorium Ukrainy Federacji Rosyjskiej.
Nic dziwnego, że Ukraińcy poczuli się dotknięci taką zmianą frontu i bardzo szybko dali Muskowi to do zrozumienia w mediach społecznościowych. W tym momencie Elon… po prostu się obraził. Jeszcze raz, dorosły człowiek, najbogatszy człowiek na świecie, który z komfortu swoich pieleszy ma możliwość realnego wspierania napadniętego kraju w walce z najeźdźcą obraził się, bo ktoś mu powiedział kilka gorzkich słów.
W tym momencie Musk stwierdził, że właściwie on już nie ma zamiaru wspierać Ukrainy i ktoś powinien mu płacić za świadczone na terytorium Ukrainy usługi. Owszem, nikt, niezależnie od swojego majątku, nie ma obowiązku pomagania Ukrainie.
Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja wyglądała zdumiewająco. Oto niemal pięćdziesięcioletni mężczyzna obraża się na swoich krytyków i chce zabrać swoje zabawki i pójść do domu. Więcej, Musk przekonuje, że właściwie to Pentagon powinien mu płacić za obsługę Starlinków nad Ukrainą. W tym momencie pojawia się druga fala niezadowolenia, tym razem ze strony wolnego świata oburzonego chimerycznością Muska.
Musk przechodzi na jasną stronę mocy
Nic to. Pentagon stwierdza, że właściwie to może płacić. Co robi Musk? Przekonuje, że teraz to on już zmienił zdanie i właściwie dalej będzie pomagał Ukrainie. Następuje zatem kolejna zmiana frontu. Z dnia na dzień, bez ostrzeżenia. No dobrze, nikt nie będzie go krytykował za powrót na jasną stronę mocy. Wtem…
Musk przechodzi na ciemną stronę mocy, cz. 2
Jak poinformowała w piątek telewizja CNN, źródła na Ukrainie donoszą, że 1300 odbiorników internetu z sieci Starlink, będących na wyposażeniu ukraińskiej armii przestało działać, co bardzo utrudnia walkę z rosyjską armią bezpośrednio na froncie. Istnieją obawy, że wyłączenie odbiorników związane jest z brakiem płatności za usługi.
Jeżeli faktycznie potwierdzi się informacja o płatnościach, to można to podsumować w jeden sposób: Elon Musk jest naprawdę niebezpiecznym nieprzewidywalnym wariatem. Wyłączenie dostępu do sieci oddziałom znajdującym się na froncie stawia ich w znacznie gorszej sytuacji i naraża ich na śmierć. Elon Musk ma zatem realny wpływ na liczbę ofiar po ukraińskiej stronie konfliktu.
Warto przypomnieć to, co wspominałem powyżej. Pentagon był chętny zapłacić za obsługę Starlinków. Musk mógł przyjąć tę ofertę i dostęp do internetu Ukraina miałaby zapewniony. Musk postanowił odmówić i zadeklarował chęć dalszego świadczenia usługi. Wyłączanie jej teraz bez ostrzeżenia jest zatem sprzyjaniem rosyjskiej armii i stawianiem się po stronie Putina.
Nie wiem, może Elon zmienił zdanie, gdy się okazało, że jego lekkomyślny zakup Twittera postawił go w dramatycznie złej sytuacji finansowej. Może ponownie chce, aby Ukraina/Pentagon płaciła za dostęp do internetu, bo potrzebuje pieniędzy na wyprowadzenia Twittera na prostą. W takiej jednak sytuacji powinien ponownie rozpocząć rozmowy z Pentagonem jednocześnie utrzymując świadczenie usług na rzecz Ukrainy. Widocznie jednak łaska Muska na pstrym koniu jeździ i nigdy nie wiadomo, kiedy jego przychylność zniknie, a kiedy pojawi się ponownie.
Dość tego, Panie Musk!
Tak swoją drogą, w obecnej sytuacji zasadnym staje się pytanie o to, czy moralnie uzasadnione jest utrzymywanie swojego konta na Twitterze. Jakby nie patrzeć, użytkownik ma dla Muska jedynie wymiar finansowy. Każdy z nas posiadający tam konto wspiera portfel Elona poprzez bierne odbieranie pojawiających się tam reklam. Co więcej, niektórzy z pewnością w przyszłym tygodniu będą krzyczeli „Elon, take my money” (ang. Elon, bierz moje pieniądze) w oczekiwaniu na swój „błękitny ptaszek” przy loginie (kosztujący jedynie 8 dol.). Pytanie tylko, czy na pewno płacąc pieniądze lub oglądając reklamy na pewno chcemy wspierać człowieka, który wspiera Putina, czy też jest za przyłączeniem ukraińskiego Krymu do Federacji Rosyjskiej? Z każdym dniem jestem przekonany, że ja nie chcę. Już lepiej te 8 dol. miesięcznie przeznaczyć na pomoc Ukrainie albo nawet na schronisko dla psów, niż przesyłać bezpośrednio do portfela najbogatszego, rozwydrzonego dziecka na świecie. Kiedy bowiem owo dziecko ma dobry humor - robi wiele dobrego, ale kiedy się obrazi - jest po prostu niebezpieczne.
https://spidersweb.pl/2022/11/elon-musk-wylaczyl-starlinki.html

 

Elon Musk wyłączył Starlinki na Ukrainie. Czy temu człowiekowi można jeszcze ufać.jpg

Elon Musk wyłączył Starlinki na Ukrainie. Czy temu człowiekowi można jeszcze ufać2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny wysyłają na orbitę kolejne satelity
2022-11-05.
Tradycyjnie końcówka roku w Chinach oznacza zwiększenie intensywności i tak częstych startów rakiet orbitalnych. W ostatnim czasie oprócz wyniesienia modułu Mengtian do chińskiej stacji kosmicznej odbyły się jeszcze dwa inne loty na orbitę.
29 października z kosmodromu Jiuquan wystartowała rakieta Długi Marsz 2D. W udanej misji wyniosła tajnego satelitę Shiyan 20C. Mianem Shiyan od 2004 roku nazywane są chińskie ładunki testowe, sekretnego przeznaczenia.
W tym przypadku także nie wiemy dużo o misji nowego satelity. Statek został zbudowany przez zakład CAS Microsat i ma masę nieco ponad 1 tony (na tyle pozwala ta rakieta) i został wysłany na orbitę heliosynchroniczną. Była to 46. udana misja kosmiczna Chin w 2022 roku.
5 listopada przeprowadzono pierwszy chiński start od udanego wysłania modułu Mengtian na stację Tiangong. Tym razem wystrzelono rakietę Długi Marsz 3B z kosmodromu Xichang. Celem było umieszczenie satelity telekomunikacyjnego Zhongxing 19 (Chinasat 19) na orbicie GTO.
Zhongxing 19 to satelita telekomunikacyjny wysokiej przepustowości, wyposażony w transpondery pasma Ka. Trafi na orbitę geostacjonarną, skąd będzie dostarczał usługi telekomunikacyjne dla mobilnych użytkowników na Pacyfiku - w szczególności na drogach lotniczych między Chinami i zachodnim wybrzeżem USA.
Co ciekawe była to dopiero trzecia misja rakiety Długi Marsz 3B w tym roku. Rakieta ta specjalizuje się w wysyłaniu ładunków na orbity transferowe do pozycji geostacjonarnej. W tym roku Chiny przeprowadzają dużą liczbę startów, ale głównie na niską orbitę okołoziemską.
Na świecie przeprowadzono już w 2022 roku 148 udanych startów rakiet orbitalnych.

 
Na podstawie: Xinhua/NSF
Opracował: Rafał Grabiański

Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 2D opuszczająca wyrzutnię startową z satelitą Shiyan 20C na szczycie. Źródło: Wang Jiangbo/Xinhua.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chiny-wysylaja-na-orbite-kolejne-satelity

 

Chiny wysyłają na orbitę kolejne satelity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Electron wysłała na orbitę szwedzkiego satelitę naukowego
2022-11-05.
Rakieta Electron firmy Rocket Lab wystartowała 5 listopada z prywatnego kosmodromu na przylądku Mahia w Nowej Zelandii. W udanym locie wysłała na orbitę naukowego satelitę MATS dla szwedzkiej agencji kosmicznej SNSA. W misji próbowano złapać w powietrzu za pomocą helikoptera dolny stopień rakiety - niestety próba się nie udała.
9. misja rakiety Electron w 2022 roku została przeprowadzona 5 listopada 2022 r. Rakietę wystrzelono ze stanowiska LC-1B na kosmodromie Mahia o 6:27 rano czasu lokalnego. Celem lotu było wyniesienie szwedzkiego satelity naukowego MATS.
Oba stopnie rakiety pracowały prawidłowo. Po około 9 minutach od startu od drugiego stopnia rakiety odłączył się dodatkowy stopień manewrowy Kick Stage z zamontowanym do niego satelitą. Kick Stage po 51 minutach od startu uruchomił na półtorej minuty swój pojedynczy silniki Curie, co pozwoliło uzyskać docelową heliosynchroniczną orbitę. Satelita MATS został wypuszczony godzinę po starcie.

O ładunku
MATS (Mesospheric Airglow/Aerosol Tomography and Spectroscopy) to satelita przeznaczony do badania górnych warstw atmosfery ziemskiej i jej dynamiki związanej z wiatrem i zmianami pogodowymi. Satelitę zbudowały wspólnie firmy OHB Sweden i ÅAC Microtec.
Statek bazuje na nowej platformie satelitarnej InnoSat-Medium, przeznaczonej dla mikrosatelitów badawczych, które będą wysyłane w przyszłych misjach fundowanych przez Szwecję.
Satelita ma masę około 50 kg i został wyposażony w dwa instrumenty naukowe: spektrometr krawędzi atmosfery patrzący w płaszczyźnie ruchu satelity na sześciu pasmach oraz spektrometr nadirowy, skierowany w dół w jednym paśmie.
Podstawowym celem pomiarów są obserwacje tlenu atmosferycznego za pomocą bliskiej podczerwieni oraz światła słonecznego rozproszonego przez chmury w ultrafiolecie. Takie dane pozwolą na analizy właściwości fizycznych mezosfery, pomiar temperatury i właściwości zachmurzenia.
Druga nieudana próba odzysku
Firma Rocket Lab ogłosiła w 2019 roku chęć odzyskiwania dolnego stopnia swoich rakiet Electron, w celu ich ponownego użycia. Firma nie poszła śladem SpaceX, by lądować dolnym stopniem na Ziemi. Zamiast tego wybrała sposób odzyskiwania przez wyłapywanie wracającego na spadochronie człon w powietrzu, za pomocą specjalnie przygotowanego helikoptera.
Firma już od 2019 roku zbierała dane, które miały pomóc w opracowaniu sprzętu i odpowiedniej techniki do odzysku. Dzięki temu opracowała silniczki kontroli orientacji na rakiecie, osłonę termiczną i systemy nawigacyjne, które pozwalały na powrót członu. W listopadzie 2020 r. przeprowadzono misję “Return To Sender”, w której po raz pierwszy dolny człon rakiety użył spadochronów, aby opaść i wodować w Oceanie Spokojnym.
Pierwszą próbę złapania opadającego członu “na sucho” w powietrzu podjęto w misji “There And Back Again” 2 maja 2022 r. Próba ta prawie się powiodła, bo przez krótki czas helikopter wyłapał wracający stopień. Niestety charakterystyka obciążenia helikoptera spowodowała, że piloci ze względów bezpieczeństwa krótko po wyłapaniu wypuścili stopień.
Teraz w misji “Catch Me If You Can” również podjęto próbę wyłapania wracającego stopnia. Podczas transmisji widać było helikopter działający w strefie powrotu rakiety. Niestety próby zaniechano w trakcie i na razie nie podano przyczyny odstąpienia od odzysku. Człon mimo tego wodował na spadochronach i został podjęty przez załogę. Po jego wyłowieniu firma postara się wykorzystać niektóre z jego komponentów w przyszłych misjach.

Postępy w rozwoju następcy Electrona
Firma Rocket Lab skupia się nie tylko na przeprowadzaniu misji swojej rakiety Electron i produkowaniu komponentów satelitarnych. Trwają też prace nad kolejną, większą rakietą nośną Neutron. Będzie to system wielokrotnego użytku, zdolny wysyłać na orbitę wielotonowe ładunki.
Firma ogłosiła 4 listopada rozpoczęcie użytkowania stanowiska testowego dla silników Archimedes, budowanych dla dolnego stopnia rakiety Neutron. Silniki będą testowo odpalane na terenie Stennis Space Center - słynnego kompleksu testowego NASA w Missisipi. Firma wykorzysta infrastrukturę ze stanowiska A-3 w tym kompleksie.
Stanowisko A-3 zostało zbudowane dla NASA w 2013 roku na potrzeby rozwoju silnika rakietowego J-2X, który miał zasilać drugie stopnie rakiet z rodziny Ares (poprzednik programu rakiety SLS). Program rozwoju silnika jak i cały program Ares jednak anulowano i agencja szukała kupca dla nowej hamowni.

Podsumowanie
Był to 147. udany start rakiety orbitalnej na świecie w 2022 r. i już 9. start rakiety Electron w tym roku. Firma Rocket Lab stała się drugą najczęściej wysyłającą misje orbitalne firmą w Stanach Zjednoczonych, ustępując na tym polu jedynie SpaceX.
Jeszcze w tym roku ma zostać przeprowadzona jedna misja Electrona. Po raz pierwszy rakieta wystartuje na nowej wyrzutni zbudowanej przez Rocket Lab na terenie kosmodromu MARS na wyspie Wallops w USA.
 
Więcej informacji:
•    Informacja prasowa o udanej misji MATS
 
Na podstawie: Rocket Lab/SN/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu tytułowym: Rakieta Electron startująca w misji z satelitą MATS. Źródło: Rocket Lab.
Helikopter Sikorsky S-92 przekształcony do przechwytywania dolnego stopnia rakiety Electron podczas lotu testowego. Źródło: Rocket Lab.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-electron-wyslala-na-orbite-szwedzkiego-satelite-naukowego

 

Rakieta Electron wysłała na orbitę szwedzkiego satelitę naukowego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planety mogą być formułą przeciwstarzeniową dla gwiazd
2022-11-05.
Jak wynika z najnowszych badań planety mogą zmuszać swoje gwiazdy macierzyste do ukazywania się młodszymi niż wynika to z ich wieku.

Według nowego badania układów wielokrotnych z wykorzystaniem Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra, planety mogą zmuszać swoje gwiazdy macierzyste do ukazywania się młodszymi niż wynosi ich rzeczywisty wiek. Może to być najlepszy jak dotąd dowód na to, że niektóre planety najwyraźniej spowalniają procesy starzenia się swoich macierzystych gwiazd.

Chociaż właściwości przeciwstarzeniowe „gorących jowiszów” (czyli gazowych egzoplanet, które krążą wokół gwiazdy w odległości takiej, jak Merkury od Słońca lub bliżej) były obserwowane już wcześniej, ten wynik jest pierwszym, który został systematycznie udokumentowany, zapewniając najsilniejszy jak dotąd test tego egzotycznego zjawiska.

W medycynie potrzeba wielu pacjentów biorących udział w badaniu, aby wiedzieć czy efekty są rzeczywiste, czy też są czymś odstającym – powiedziała Nikoleta Ilic z Instytutu Astrofizyki im. Leibniza w Poczdamie (AIP) w Niemczech, która kierowała tym nowym badaniem. Tak samo może być w astronomii, ale to badanie daje nam pewność, że te gorące jowisze naprawdę sprawiają, że gwiazdy, wokół których krążą, zachowują się młodziej niż w rzeczywistości są.

Gorący jowisz może potencjalnie wpływać na swoją macierzystą gwiazdę poprzez siły pływowe, powodując, że gwiazd obraca się szybciej niż gdyby nie miała takiej planety. Ta szybsza rotacja może sprawiać, że gwiazda macierzysta jest aktywna i wyprodukuje więcej promieniowania rentgenowskiego, oznak, które zwykle kojarzone są z młodością gwiazd.

Podobnie jak w przypadku ludzi, istnieje wiele czynników, które mogą decydować o żywotności gwiazdy. Wszystkie gwiazdy z wiekiem spowalniają rotację i aktywność a także doświadczą mniejszej liczby wybuchów. Ponieważ precyzyjne określenie wieku większości gwiazd jest trudne, astronomowie mają problem z określeniem, czy dana gwiazda jest niezwykle aktywna, ponieważ ma na nią wpływ bliska planeta, przez co wydaje się ona młodsza niż jest w rzeczywistości, czy też dlatego, że rzeczywiście jest młoda.

W nowych badaniach z Chandra prowadzonych przez Ilicz zespół podszedł do tego problemu, przyglądając się układom gwiazd podwójnych, w których gwiazdy są od siebie znacznie oddalone, ale tylko jedna z nich ma gorącego jowisza, który ją okrąża. Astronomowie twierdzą, że tak jak w przypadku bliźniąt, gwiazdy w układach podwójnych tworzą się w tym samym czasie. Separacja między gwiazdami jest zbyt duża, aby mogły one wpływać na siebie nawzajem lub aby gorący jowisz oddziaływał na drugą gwiazdę. Oznacza to, że mogą wykorzystać gwiazdę pozbawioną planety w układzie jako obiekt kontrolny.

To prawie jak wykorzystanie bliźniaków w badaniu, gdzie jeden z nich mieszka w zupełnie innym sąsiedztwie, które wpływa na jego zdrowie – powiedziała współautorka pracy, Katja Poppenhaeger, również z AIP. Porównując jedną gwiazdę z pobliską planetą do jej bliźniaczki bez planety, możemy badać różnice w zachowaniu gwiazdy w tym samym wieku.

Zespół wykorzystał ilość promieniowania X do określenia, jak „młodo” zachowuje się gwiazda. Szukali dowodów na wpływ planety na gwiazdę, badając prawie trzy tuziny układów w promieniowaniu X (ostatecznie próbka zawiera 10 układów obserwowanych przez Chandrę i sześć obserwowanych przez XMM-Newton, przy czym klika było obserwowanych przez obydwa). Odkryli, że gwiazdy z gorącymi jowiszami są jaśniejsze w promieniowaniu X, a zatem bardziej aktywne niż ich towarzysze bez planet.

W poprzednich przypadkach były pewne bardzo intrygujące wskazówki, ale teraz w końcu mamy statystyczne dowody na to, że niektóre planety rzeczywiście wpływają na swoje gwiazdy i utrzymują ich młodość – powiedziała współautorka Marzieh Hosseini, również z AIP. Miejmy nadzieję, że przyszłe badania pomogą odkryć więcej układów, aby lepiej zrozumieć ten efekt.

Praca opisująca te wyniki została opublikowana w numerze Monthly Notices of the Royal Astronomical Society z lipca 2022 roku i pojawiła się online.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Chandra

Urania
Wizja artystyczna przedstawiająca gazowego olbrzyma (na dole po prawej) blisko okrążającą swoją gwiazdę (z lewej), z inną gwiazdą w oddali (u góry po prawej). Źródło: NASA/CXC/M. Weiss.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/11/planety-moga-byc-formua.html

Planety mogą być formułą przeciwstarzeniową dla gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oumuamua nie była pierwsza! Inny obcy obiekt dotarł na Ziemię 4 lata wcześniej
2022-11-05. Radek Kosarzycki
Planetoida Oumuamua odkryta w 2017 r. jest pierwszym obiektem pochodzenia międzygwiezdnego odkrytym w Układzie Słonecznym. Okazuje się jednak, że w pobliżu Ziemi taki obiekt przeleciał także cztery lata wcześniej. Co więcej, skończył swój lot na Ziemi.
Taka historia musi pobudzać wyobraźnię. Spróbujmy, jest weekend, kto nam zabroni pofantazjować. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie czarne gwieździste niebo rodem z Gwiezdnych Wojen czy Star Treka. Widzicie same gwiazdy na czarnym jak smoła niebie.
Co ciekawe, gwiazdy nie układają się w żadne znany gwiazdozbiory. Czujecie ciepło na plecach swojego skafandra kosmicznego. Uruchamiacie silniczki manewrowe, aby się obrócić o 180 stopni. Okazuje się, że za waszymi plecami znajdowała się jednak jakaś gwiazda. Jest trochę mniejsza od Słońca, znacznie bardziej czerwona niż żółta. Jesteś w jakimś układzie planetarnym, ale nie jest to Układ Słoneczny.
Po chwili orientujesz się, że jasne punkty porozrzucane w okolicy gwiazdy, to krążące wokół niej planety. Znajdujesz się bowiem nad tym tajemniczym układem planetarnym, a nie w jego płaszczyźnie. Nie wiesz jak się tu znalazłeś i nie wiesz „kiedy” tutaj się znalazłeś. To zresztą całkowicie nieistotne. Twoją uwagę przykuwa fakt, że dwie krążące wokół gwiazdy planety przelatują właśnie bardzo blisko siebie. Przecież taki układ nie może być stabilny. Dochodzisz do wniosku, że musi to być młody układ planetarny, w którym jeszcze dochodzi do przepychanek grawitacyjnych: tu się coś zderzy, tam coś dostanie kopa grawitacyjnego i poleci albo prosto w gwiazdę, albo w ogóle zostanie wyrzucone z układu planetarnego. O, tam właśnie nad wyraz szybko leci niewielki kamień, pewnie osiągnął prędkość ucieczki z pola grawitacyjnego swojej gwiazdy. No i dobra, poleci i będzie leciał przez miliony albo miliardy lat przez pustkę przestrzeni międzygwiezdnej. Nikt go nigdy więcej nie zobaczy.
Miliony lat później…
Skała wyrzucona w pierwszej scenie z układu planetarnego obserwowanego przez kosmicznego podróżnika w czasie i przestrzeni leci przez przestrzeń międzygwiezdną od milionów lat. Zasadniczo się nie zmieniła, choć jej powierzchnia uległa jakiejś minimalnej erozji. Ostatnio jednak zaczęło się dziać coś ciekawego. Jedna z gwiazd w otoczeniu zaczęła stawać się coraz jaśniejsza i z każdym stuleciem, dekadą i rokiem staje się coraz wyraźniejsza. Chyba dojdzie nawet do przelotu w jej okolicach. To się akurat często nie zdarza.
Kilka tysięcy lat później…
Międzygwiezdny gwiazd odczuwa już ciepło żółtej gwiazdy, która już jakiś czas temu zdominowała jego otoczenie. Tak bliskiego przelotu jeszcze nigdy nie odnotowała. Co ciekawe, w ostatnim czasie na niebie pojawił się jeszcze jeden interesujący obiekt. Ten jest jednak znacznie mniejszy, początkowo świecił bardzo słabo, teraz z każdym dniem jest wyraźniejszy. Co ciekawe, nie jest czerwony, nie jest też żółty jak gwiazda, jest błękitny. Fascynujący kolor. Gdyby skała umiała myśleć, zauważyłaby, że znajduje się na kursie kolizyjnym z tym niebieskim globem.
W tym czasie na niebieskim globie
Według lokalnego czasu jest 8 stycznia 2014 roku. Nikt nie przejmuje się zbliżającą się do planety skałą, bo nikt nie wie o jej istnieniu. No prawie nikt. Jakby nie patrzeć mowa tutaj o kamieniu o średnicy zaledwie 90 centymetrów. Zupełnie przypadkiem w jej kierunku skierowane są instrumenty wykorzystywane do monitorowania otoczenia Ziemi przez amerykański Departament Obrony.
W swoich ostatnich minutach kosmiczna skała wchodzi w ziemską atmosferę z prędkością 216 000 km/h. Instrumenty na Ziemi rejestrują te ostatnie chwile, zapisując na dyskach prędkość, rozmiary i trajektorię lotu kosmicznego podróżnika.
Aż trudno oszacować, jak małe jest prawdopodobieństwo tego, że kosmiczna skała, która spędziła najprawdopodobniej wiele milionów lat na podróży z jednego układu planetarnego do drugiego, znajdzie się na kursie kolizyjnym z niewielką (w skali kosmicznej) Ziemią. Wystarczy jednak przywołać badania, które wskazują, że wysłane z Ziemi w 1977 r. satelity Voyager, które właśnie rozpoczęły podobną podróż międzygwiezdną najprawdopodobniej będą leciały przez kolejne 5 miliardów lat i na nic na swojej drodze nie trafią, ani na gwiazdę, ani tym bardziej na planetę.
To się zdarzyło naprawdę
Jeżeli odejmiemy kosmicznego obserwatora z początku powyższego tekstu, to cała reszta jest prawdą. 8 stycznia 2014 roku faktycznie zarejestrowano wejście w atmosferę ziemską niewielkiej skały o średnicy 90 centymetrów, która na dodatek miała naprawdę wysoką prędkość. Skała eksplodowała nad oceanem w pobliżu Papui-Nowej Gwinei. W najnowszym artykule naukowym naukowcy przeanalizowali kierunek, z którego owa skała nadleciała, uwzględnili wszystkie możliwe oddziaływania grawitacyjne innych planet Układu Słonecznego i doszli do wniosku, że owa skała pochodziła spoza Układu Słonecznego, a więc musiała powstać w pobliżu zupełnie innej gwiazdy.
Owa skała to CNEOS 2014-10-08. Teraz to ona jest pierwszym zidentyfikowanym obiektem międzygwiezdnym w Układzie Słonecznym. Badacze przyznają, że obiekty tego typu mogą uderzać w Ziemię z częstotliwością jednego uderzenia na dekadę. To z kolei oznacza, że na powierzchni Ziemi mogą znajdować się liczne skały pochodzenia międzygwiezdnego. Może zatem, zamiast patrzeć daleko w gwiazdy, szukając czegoś ekscytującego, powinniśmy patrzeć pod nogi. Kto wie, czy kamienie, które teraz przetaczają się pod naszymi stopami kilka milionów lat temu nie przemierzały przestrzeni międzygwiezdnej.
Swoją drogą, warto wspomnieć, że być może to jeszcze nie jest koniec historii CNEOS 2014-10-08. Już w 2023 roku grupa naukowców kierowana przez Aviego Loeba (a jakże!) planuje wyprawić się w miejsce potencjalnego miejsca jej upadku, aby podjąć się poszukiwań. Powodzenia!
https://spidersweb.pl/2022/11/miedzygwiezdna-planetoida-przed-oumuamua.html

Oumuamua nie była pierwsza! Inny obcy obiekt dotarł na Ziemię 4 lata wcześniej.jpg

Oumuamua nie była pierwsza! Inny obcy obiekt dotarł na Ziemię 4 lata wcześniej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Rozciągnięte” stany jądrowe pod lupą krakowskiego cyklotronu
2022-11-06. Redakcja
Wyniki prac nad specyficznymi stanami wzbudzonymi jąder węgla 13C.
Wszystkie pierwiastki powstały w procesie ewolucji Wszechświata zdominowanym przez lekkie jądra atomowe. Właściwości tych jąder mają więc kluczowe znaczenie nie tylko w astrofizyce, ale również w odniesieniu do naszej codzienności. Wiedzę o lekkich jądrach atomowych udało się właśnie poszerzyć dzięki przeprowadzonym w Krakowie badaniom akceleratorowym nad specyficznymi stanami wzbudzonymi jąder węgla 13C.
Precyzyjna obserwacja zjawisk zachodzących w jądrach atomowych, zwłaszcza stanów o wysokich energiach, to zadanie ekstremalnie trudne zarówno od strony technicznej, jak i teoretycznej. Istnieją jednak odmiany wysoko położonych w energii wzbudzeń jąder atomowych, które z uwagi na swoją specyficzną strukturę mogą być obserwowane i interpretowane z dużą dokładnością. Zespół fizyków z Polski, Włoch, Francji, Belgii, Holandii, Niemiec i Rumunii przeprowadził serię pomiarów takich stanów w Centrum Cyklotronowym Bronowice w Krakowie, gdzie wiązkę protonów z akceleratora skolimowano na tarczach węgla 13C. O wynikach naukowcy poinformowali w artykule opublikowanym w czasopiśmie „Physics Letters B”.
„Nasz najnowszy rezultat dotyczy szczególnego rodzaju wzbudzeń jąder atomowych węgla 13C. Wzbudzenia te, fachowo nazywane rozciągniętymi stanami rezonansowymi, z wielu względów przyciągają zainteresowanie fizyków, zwłaszcza astrofizyków. Konsekwencją obecnego, udanego eksperymentu będzie seria dalszych pomiarów ukierunkowanych na pogłębienie wiedzy o własnościach jąder atomowych innych lekkich izotopów”, mówi prof. dr hab. Bogdan Fornal, który razem z prof. Silvią Leoni z Universita degli Studi di Milano i INFN Sezione di Milano we Włoszech zaproponował tę tematykę badań.
Zachowania jąder atomowych wzbudzonych do wysokich energii są wyjątkowo trudne do obserwacji, ponieważ cząstki tworzące jądra wchodzą w skomplikowane oddziaływania angażujące aż trzy z czterech rodzajów sił występujących w przyrodzie: silne, słabe i elektromagnetyczne. W tym kontekście do głównych zalet „rozciągniętych” stanów energetycznych w lekkich jądrach atomowych należy względna prostota ich opisu teoretycznego, umożliwiająca budowanie modeli dobrze opisujących wyniki pomiarowe. Znakomita zgodność teorii z doświadczeniem stanowi dowód, że wiedzę zdobytą dzięki obserwacjom rozciągniętych stanów jądrowych należy uznać za wiarygodną.
„Jądro znajdujące się w stanie energetycznym nazywanym rozciągniętym można sobie wyobrażać jako układ, w którym pod wpływem zderzenia z protonem z zewnątrz tylko jeden proton lub jeden neutron jądra pokonuje szczelinę energetyczną i przenosi się do stanu energetycznego leżącego w tak zwanym kontinuum energetycznym”, wyjaśnia dr Natalia Cieplicka-Oryńczak (IFJ PAN), po czym precyzuje: „W kontinuum różne stany energetyczne jądra mogą na siebie nachodzić, co radykalnie utrudnia opis zachodzących zjawisk i ich zrozumienie, a w konsekwencji także interpretowanie danych z eksperymentów. Stany rozciągnięte są więc tak istotne, ponieważ na energetycznej drabince powłok energetycznych w jądrze atomowym to jedne z najwyższych miejsc, gdzie jeszcze można prowadzić względnie proste i jednocześnie precyzyjne obserwacje”.
W opisywanym doświadczeniu do rozpędzania protonów wykorzystano krakowski cyklotron Proteus C-235. Wyprowadzoną z niego wiązkę koncentrowano na tarczach węglowych przygotowanych w National Institute for Physics and Nuclear Engineering w Bukareszcie. Protony emitowane w trakcie zderzeń wiązki z tarczą rejestrowano za pomocą układu pomiarowego KRATTA, składającego się z sześciu matryc detektorów teleskopowych. Detektory rozmieszczono koncentrycznie wokół osi wiązki protonowej, tak by rejestrowały przede wszystkim protony rozproszone pod kątem 36 stopni do wiązki. Z analiz teoretycznych wynikało bowiem, że właśnie w okolicach takiego kąta powinno być widoczne maksimum rozproszonych protonów związanych ze wzbudzaniem rozciągniętych stanów węgla 13C. Ponadto za pomocą układu 22 innych detektorów promieniowania gamma, wchodzących m.in. w skład nowoczesnego systemu detekcyjnego PARIS oraz detektora cząstek DSSSD, rejestrowano kwanty gamma i lekkie cząstki naładowane (protony, cząstki alfa) emitowane podczas rozpadów badanego rezonansu oraz powstałych jąder pochodnych.
Dzięki pomiarom w krakowskim akceleratorze, sfinansowanym ze środków Narodowego Centrum Nauki, udało się w bezpośredni sposób ustalić, że jądro węgla 13C z badanego stanu rozciągniętego rozpada się na dwa podstawowe sposoby, nazywane kanałami. W kanale występującym najczęściej jądro emituje proton i przekształca się w bor 12B, który następnie emituje kwant gamma. W drugim kanale powstaje węgiel 12C, czemu towarzyszy emisja neutronu (którego w doświadczeniu jednak nie rejestrowano) oraz kwantu gamma.
Z uwagi na znaczenie badań dla rozumienia różnorodnych procesów jądrowych, seria eksperymentów w Centrum Cyklotronowym Bronowice IFJ PAN będzie kontynuowana. Obiektami zainteresowania fizyków staną się teraz jądra atomowe azotu 14N i węgla 12C. W niedalekiej przyszłości podjęta zostanie także próba znalezienia rozciągniętych stanów jądrowych w borze 11B, których istnienie nie było dotychczas jednoznacznie udokumentowane.
O IFJ PAN
Instytut Fizyki Jądrowej im. Henryka Niewodniczańskiego Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie prowadzi badania podstawowe i aplikacyjne w obszarze fizyki oraz nauk pokrewnych. Główna część działalności naukowej Instytutu koncentruje się na badaniu struktury materii, w tym własności oddziaływań fundamentalnych od skali kosmicznej po cząstki elementarne. Częścią Instytutu jest nowoczesne Centrum Cyklotronowe Bronowice, unikalny w skali europejskiej ośrodek, obok badań naukowych zajmujący się terapią protonową nowotworów. IFJ PAN prowadzi też cztery akredytowane laboratoria badawcze i pomiarowe. Wyniki badań – obejmujących fizykę i astrofizykę cząstek, fizykę jądrową i oddziaływań silnych, fizykę fazy skondensowanej materii, fizykę medyczną, inżynierię nanomateriałów, geofizykę, biologię radiacyjną i środowiskową, radiochemię, dozymetrię oraz fizykę i ochronę środowiska – są każdego roku przedstawiane w ponad 600 artykułach publikowanych w recenzowanych wysoko punktowanych czasopismach naukowych. Corocznie Instytut jest organizatorem lub współorganizatorem wielu międzynarodowych i krajowych konferencji naukowych oraz szeregu seminariów i innych spotkań naukowych. IFJ PAN jest członkiem Krakowskiego Konsorcjum Naukowego „Materia-Energia-Przyszłość”, któremu, na lata 2012-2017, nadany został status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW). Wiele projektów i przedsięwzięć realizowanych przez Instytut jest wpisanych na Polską Mapę Infrastruktury Badawczej (PMIB). Instytut zatrudnia ponad pół tysiąca pracowników. Komisja Europejska przyznała IFJ PAN prestiżowe wyróżnienie „HR Excellence in Research” jako instytucji stosującej zasady „Europejskiej Karty Naukowca” i „Kodeksu Postępowania przy rekrutacji pracowników naukowych”. W kategoryzacji MEiN Instytut został zaliczony do najwyższej kategorii naukowej A+ w obszarze nauk fizycznych.
(IFJ PAN)
https://kosmonauta.net/2022/11/rozciagniete-stany-jadrowe-pod-lupa-krakowskiego-cyklotronu/

Rozciągnięte stany jądrowe pod lupą krakowskiego cyklotronu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadchodzi całkowite zaćmienie Księżyca. Co to za zjawisko?

2022-11-06. Sławomir Matz
Już niebawem odbędzie się zaćmienie Księżyca, które będzie widoczne z naszej planety. Niestety zjawisko znajdzie się poza zasięgiem Polski. Jak dużo straciliśmy i kiedy będziemy mieli okazję do zaobserwowania podobnego widowiska?

Co to zaćmienie Księżyca?
Zaćmienie Księżyca to zjawisko, które zachodzi, podczas gdy Ziemia znajduje się między Słońcem, a swoim naturalnym satelitą. W tych właśnie okolicznościach rzuca ona cień na Księżyc, powodując jego zaćmienie. Mechanizm zjawiska okazuje się być zatem zgoła inny od tego, który odpowiada za powstawanie zaćmienia Słońca.
Wyróżniamy trzy rodzaje zaćmienia Księżyca:
•    całkowite
•    częściowe
•    półcieniowe
Aby zrozumieć zależności, które stoją za ich powstawaniem, należy uświadomić sobie, że Ziemia rzuca w kosmos dwa rodzaje cienia: cień oraz półcień. Kiedy Księżyc znajdzie się w półcieniu Ziemi, dochodzi do zaćmienia półcieniowego. Jest ono subtelne i niemal niezauważalne.
Jeśli natomiast zanurzy się do cienia, rozpoczyna się najbardziej spektakularna część zaćmienia Księżyca. Jeśli to zanurzenie jest częściowe, to mamy do czynienia z częściowym zaćmieniem Księżyca, a w przypadku całkowitego zanurzenia z całkowitym zaćmieniem naturalnego satelity Ziemi.
Kiedy kolejne zaćmienie Księżyca?
Kolejne zaćmienie Księżyca odbędzie się 7-8 listopada 2022 roku. Swoim zasięgiem obejmie obszary, w których panowała będzie noc. Najlepsze warunki do obserwacji będą mieli mieszkańcy zachodniej części Ameryki Północnej, wschodniej części Azji, Australii oraz Nowej Zelandii. Zjawisko nie będzie widoczne w Polsce ze względu na panujący dzień.
Wydarzenie z pewnością będzie transmitowane w internecie. Warto zatem wiedzieć, że wszystko rozpocznie się od półcieniowego zaćmienia Księżyca o godzinie 9:02 czasu polskiego. Potem o 10:09 rozpocznie się faza częściowa. Pełne zaćmienie potrwa od 11:16 do 12:41, a około 15:00 całe zjawisko odejdzie w zapomnienie.
Kiedy zaćmienie Księżyca w Polsce?

W najbliższych latach odbędzie się kilka zaćmień Księżyca, które będziemy mogli oglądać z Polski. Niestety większość to będą zaćmienia półcieniowe. Pierwsze z nich odbędzie się 5 maja 2023 roku. Kolejne wydarzy się już 28 października 2023 roku i będzie miało charakter częściowego zaćmienia Księżyca.


Najbliższe całkowite zaćmienie Księżyca widoczne z Polski odbędzie się dopiero 7-8 września 2025 roku i nie zaobserwujemy go w całości. Podczas wschodu Księżyca, tarcza naturalnego satelity Ziemi będzie już niemal w całości zaćmiona. Początek fazy całkowitego zaćmienia Księżyca rozpocznie się, gdy będzie on nisko nad horyzontem i potrwa do 20:52. Jeśli pogoda dopisze, to zjawisko będzie widoczne gołym okiem.


Całkowite zaćmienie Księżyca już niedługo! Czym jest to zjawisko? /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/autor/slawomir-matz/news-nadchodzi-calkowite-zacmienie-ksiezyca-co-to-za-zjawisko,nId,6382256

Nadchodzi całkowite zaćmienie Księżyca. Co to za zjawisko.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba sfotografował Poprzeczkę Oriona w M42
2022-11-06.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba wykonał pierwsze zdjęcia okolicy centrum Mgławicy Oriona (M42 / NGC 1976), pokazując rodzące się gwiazdy i włókna, którymi się "karmią". Jest to coś przepięknie złożonego, a zarazem prostego – przestrzeń kosmiczna rozgrzewana przez światło gwiazd. Wyróżnia się tutaj gazowo-pyłowa struktura silnie oświetlona przez promieniowanie młodych gwiazd, czyli Poprzeczka Oriona (ang. Orion Bar).
Mimo, że Mgławica Oriona znajduje się w odległości około 1350 l.św., to jest widoczna gołym okiem jako mgiełka będąca częścią „miecza Oriona” zwisającego z Pasa Oriona. Jest to obiekt, którym interesuje się zarówno wielu miłośników astronomii i astrofotografii jak i profesjonalni astronomowie, fotografując za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, czy Kosmicznego Teleskopu Spitzera. Jednak to kamera NIRCam na pokładzie Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba dostarczyła aktualnie najbardziej wyraźny i o dużej gradacji tonalnej widok formujących się gwiazd, które są zanurzone w obłokach pyłu.
Ten obraz składa się z serii zdjęć wykonanych w różnych filtrach za pomocą kamery NIRCam na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, aby wyseparować długość fali promieniowania elektromagnetycznego, które odbija się od zjonizowanego gazu, węglowodorów, molekuł gazowych, pyłu i rozpraszanego światła gwiazd.
Mniej więcej wzdłuż przekątnej zdjęcia widać krawędź, składającą się z gęstego gazu i pyłu zwaną Poprzeczka Oriona (ang. Orion Bar – nie mylić z asteryzmem zwanym Pas Oriona / Orion’s Belt), która jest rozświetlana przez młode i gorące gwiazdy masywne z pobliskiej Gromady Trapez znajdującej się tuż za górnym prawym narożnikiem zdjęcia.
Astronomowie nazywają takie miejsca w Kosmosie obszarami foto-dysocjacyjnymi PDR, gdzie PDR jest skrótem oznaczającym Photo-Dissociation Region. Te obszary są niszczone przez silne przez promieniowanie ultrafioletowe młodych gwiazd masywnych, czyli po prostu przez rozgrzewanie światłem gwiazd. Obszary PDR są szczególnie interesujące, ponieważ są najlepszym miejscem do znalezienia wskazówek na temat przebiegu procesu powstawania gwiazd i planet.
Na zdjęciu wykonanym przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba wskazano cztery niezwykłe widoki:
    • panel góra-prawo → młoda gwiazda HST-10 nadal akreuje materię z dysku pyłowo-gazowego (tutaj mogą powstawać planety), silne promieniowanie gwiazd z pobliskiej Gromady Trapez powoduje parowanie kokonu i dysku otaczającego tą gwiazdę, dla porównania zaznaczono tutaj orbitę Neptuna;
    • panel dół-prawo → wijące się włókna oświetlonej materii składającej się głównie z molekuł węglowodorowych i cząsteczkowego wodoru;
    • panel w centrum → wielokrotny układ gwiazdowy θ2Orionis A (obiekt możliwy do zaobserwowania gołym okiem) oświetla obłoki pyłu znajdujące się w tle;
    • panel na lewo od centrum → młoda gwiazda nadal jest zanurzona wewnątrz globuli, w której powstaje (gdy gęsty obłok gazowo-pyłowy staje się niestabilny grawitacyjnie, to zaczyna zapadać się, tworząc zarodek gwiazdy, który stopniowo powiększa się aż włączają się reakcje syntezy termojądrowej w jej jądrze i gwiazda zaczyna świecić).
Omawiane zdjęcia i dane są dostępne za darmo poprzez portal PDRs4ALL ERS: „PDR dla wszystkich” - tutaj ERS (Early Release Science) oznacza wczesne programy naukowe. W 2017 roku przyjęto 6 kategorii naukowych takich programów, na których astronomowie mają się uczyć w pełni wykorzystać możliwości Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.
Kilka dni wcześniej ukazała się publikacja, w której można porównać fragment zdjęcia Poprzeczki Oriona w wersji uzyskanej przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a i 10-m, hawajski teleskop Keck’a. Na poniższym zdjęciu uzyskanym przez Hubble’a (panel po lewej) zaznaczono schematycznie przekrój przez strukturę molekularną obszaru foto-dysocjacyjnego PDS. Natomiast na zdjęciu uzyskanym przez kamerę NIRC2 (teleskop Keck’a) widać dysk protoplanetarnym wokół młodej gwiazdy aktualnie „poddawany obróbce” (… niszczeniu) przez promieniowanie jonizujące pochodzące od zewnętrznych gwiazd. Astronomowie oznaczyli ten obiekt jako „proplyd” 203-506 (proplyd - skrót z j.ang. „ionized protoplanetary disk”/ polskim odpowiednikiem tego może być np. pro-pla-d ?). W Mgławicy Oriona jest znanych około 180 takich „pro-pla-dów”.
Jako bonus astronomowie z zespołu PDRs4All ERS opublikowali przepiękne zdjęcie północnego obszaru Mgławicy Oriona, na którym również widać fantastyczne włókna.
 Dodatkowo poniżej zamieszczono porównanie zdjęć tego samego obszaru Poprzeczki Oriona, uzyskane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba vs Kosmiczny Teleskop Hubble'a vs Kosmiczny Teleskop Spitzera.
Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

The inner Orion Nebula seen with JWST
Webb telescope captures 'breathtaking' images of Orion Nebula
Western researchers among first to capture James Webb Space Telescope images

Źródło: PDRs4All ERS

Na ilustracji: obraz centralnej części Mgławicy Oriona uzyskany w dniu 11 września 2022 r. za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (instrument NIRCam). Na ten połączony obraz składają się zdjęcia w następujących filtrach (w nawiasach podano kolor mapowania filtra/ów): F140M i F210M (niebieski); F277W, F300M, F323N, F335M i F332W (zielony), F405N (pomarańczowy), F444W, F480M i F470N (czerwony). Źródło: NASA / ESA / CSA, Data reduction and analysis: PDRs4All ERS Team Graphical processing: S. Fuenmayor
Zdjęcie okolicy centrum Mgławicy Oriona wykonane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba z zaznaczonym położeniem następujących, ciekawych obiektów:
panel góra-prawo - młoda gwiazda HST-10 nadal akreująca materię z dysku pyłowo-gazowego;
panel dół-prawo - wijące się włókna oświetlonej materii, składającej się głównie z molekuł węglowodorowych i cząsteczkowego wodoru;
panel w centrum – młody wielokrotny układ gwiazdowy θ2Orionis A oświetla obłoki pyłu znajdujące się w tle;
panel na lewo od centrum - młoda gwiazda nadal jest zanurzona wewnątrz globuli, w której powstaje.
Źródło: NASA / ESA / CSA; Data reduction and analysis: PDRs4All ERS Team; Graphical processing: S. Fuenmayor & O. Berné
Obraz fragmentu Poprzeczki Oriona (ang. Orion Bar) w M42 w wersji uzyskanej przez Kosmiczny Teleskop Hubble’a (po lewej) i 10-m teleskop Keck’a (po prawej). Obraz w podczerwieni sfotografowany kamerą NIRC2 przy teleskopie Keck’a stanowi tylko fragment 40”x40” (żółty prostokąt) obrazu z HST i widać tutaj „proplyd” 203-506 (proplyd - skrót z j.ang. „ionized protoplanetary disk” – dysk protoplanetarny wokół młodej gwiazdy, który jest oświetlony przez jonizujące promieniowanie pochodzące od innych gwiazd). Źródło: HST→ NASA/STScI/Rice Univ./C.O’Dell et al.; Teleskop Keck’a → Habart et al./W. M. Keck Observatory
Obraz centralnej północnej części Mgławicy Oriona uzyskany za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (instrument NIRCam). Czy tutaj widać żabę?  Źródło: NASA / ESA / CSA / PDRs4All ERS Team; image processing: Olivier Berné
Hubble vs Webb - porównanie zdjęć okolicy centrum Mgławicy Oriona. Zdjęcie z Kosmicznego Teleskopu Hubble’a (po lewej) jest zdominowane przez promieniowanie pochodzące od gorącego, zjonizowanego gazu, rozświetlającego stronę Poprzeczki Oriona zwróconą ku Gromadzie Trapez, która znajduje się poza górnym-prawym narożnikiem obrazu. Zdjęcie z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (po prawej) uwydatnia chłodniejsze obłoki molekularne znajdujące się nieco dalej od Gromady Trapez. Źródło: zdjęcie z teleskopu Webba → NASA / ESA / CSA; data reduction and analysis: PDRs4All ERS Team; graphical processing: O. Berné; zdjęcie z teleskopu Hubble’a → NASA / STScI / Rice Univ. / C.O’Dell et al.
Porównanie zdjęć okolicy centrum Mgławicy Oriona wykonanych przez Kosmiczny Teleskop Spitzera (po lewej) i Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (po prawej) w podobnym zakresie widma. Tutaj uwydatnione są różnice w rozdzielczości kątowej i gradacji tonalnej obrazu. Źródło: zdjęcie z teleskopu Webba → NASA / ESA / CSA; data reduction and analysis: PDRs4All ERS Team; graphical processing: O. Berné; zdjęcie z teleskopu Spitzera → NASA / JPL-Caltech / T. Megeath (Univ. of Toledo, Ohio)
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/kosmiczny-teleskop-jamesa-webba-sfotografowal-poprzeczke-oriona-w-m42

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba sfotografował Poprzeczkę Oriona w M42.jpg

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba sfotografował Poprzeczkę Oriona w M42.2.jpg

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba sfotografował Poprzeczkę Oriona w M42.3.jpg

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba sfotografował Poprzeczkę Oriona w M42.4.jpg

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba sfotografował Poprzeczkę Oriona w M42.5.jpg

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba sfotografował Poprzeczkę Oriona w M42.6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA się kończy. Będzie nowy król kosmosu
2022-11-06. Radek Kosarzycki
W 2020 roku w Parku Narodowym Krugera w RPA strażnicy obserwowali brutalną walkę o dominację. Oto stary lew, który przez długie lata był niekwestionowanym przywódcą dużego stada samic oraz rozległych terenów łowieckich musiał stawić czoła dwóm młodym lwom, które postanowiły zakończyć jego przywództwo i przejąć kontrolę nad stadem.
Obie strony były zdecydowane walczyć do skutku. Problem w tym, że taka walka zawsze kończy się w jeden sposób. Młoda krew prędzej czy później wygrywa. Taka sama walka właśnie rozgrywa się w sektorze kosmicznym. Starym rozleniwionym lwem są Stany Zjednoczone, młodym lwem są Chiny.
Przez całe swoje dzieciństwo i dotychczasowe dorosłe życie karmiony byłem legendą wszechmocnej NASA, instytucji, która zagwarantowała ludzkości podbój kosmosu. W głowie wręcz odruchowo rozbrzmiewa mi kwestia usłyszana w jednym z amerykańskich filmów: „Jak to nie macie planu?! Przecież jesteście z NASA! Postawiliście człowieka na Księżycu!”
Takie podejście do agencji jest powszechne dla mojego pokolenia. Tylko NASA dostarczyła człowieka na powierzchnię innego globu niż Ziemia. Nikomu innemu się to nie udało. Wiadomo zatem kto jest absolutnie najlepszy.
Lew już od dawna jest stary
Ostatni człowiek wystartował z powierzchni Księżyca 14 grudnia 1972 roku o godzinie 22:54:37 GMT. Za miesiąc minie od tego czasu okrągłe pół wieku. Na przestrzeni pięciu dekad lew rozbijał się po sawannie i przypominał wszędzie najwspanialsze momenty swojej historii. Zwierzęta powszechnie uznawały jego wyższość, wszak „to ten, który dokonał czegoś niebywałego”. Jednocześnie nikt nie zauważał, że lew się starzeje. Kiedy na starość postanowił powtórzyć swój wyczyn, okazało się, że jest to dużo trudniejsze niż w czasach młodości.
Wystarczy przypomnieć, że prezydent John F. Kennedy ogłosił światu, że Amerykanie polecą na Księżyc w 1961 roku. Neil Armstrong stanął 20 lipca 1969 roku, zaledwie osiem lat później.
Cztery dekady później NASA postanowiła zbudować nową, dużą rakietę księżycową. Tak powstał projekt rakiety Space Launch System, która budowana jest od 2011 roku. Po jedenastu latach rakieta wciąż nie wzbiła się w powietrze ani razu.
Artemis, projekt załogowego powrotu na Księżyc, który rakieta miała obsługiwać istnieje głównie na ładnych grafikach od czasu do czasu prezentowanych przez agencję. Według pierwotnego planu człowiek miał ponownie stanąć na powierzchni Księżyca w 2024 roku. Trzynaście lat od początku budowy rakiety SLS, pięć lat od ogłoszenia programu Artemis.
Już teraz wiadomo, że do tego lądowania w tym terminie nie dojdzie. Rakieta SLS nie wystartowała jeszcze, pierwszy (!) skafander kosmiczny dla załogi misji księżycowej będzie gotowy najwcześniej w połowie 2024 roku, a SpaceX, który miał przystosować swoją rakietę Starship do lądowania na Księżycu, jak na razie nie był w stanie ani razu wynieść rakiety na orbitę (a przecież pomiędzy pierwszym lotem rakiety a pierwszym załogowym lądowaniem na Księżycu jest jeszcze pierwszy lot załogowy, pierwszy bezzałogowy lot na Księżyc, pierwsze bezzałogowe lądowanie na Księżycu, pierwszy start z Księżyca i wiele, wiele innych).
Można zatem założyć, że nie tylko astronauci nie wylądują na Księżycu w 2024 roku, ale nie wylądują tam przez kolejnych kilka dobrych lat.
Problemy lwa są jednak dużo większe
Amerykańska agencja kosmiczna niczym siłą rozpędu bardzo dużo obiecuje, a potem nie jest w stanie swoich obietnic spełnić. Dobrym przykładem jest to co się dzieje w Laboratorium Napędu Odrzutowego (JPL) w Kalifornii. JPL odpowiedzialne jest za realizację większości misji kosmicznych dla NASA.
Kilka dni temu NASA ogłosiła, że w przyszłym roku w podróż do metalowej planetoidy Psyche poleci sonda kosmiczna, która miała pierwotnie wystartować w sierpniu 2022 roku. Opóźnienie spowodowane problemami z oprogramowaniem sondy niemal zakończyło się anulowaniem całej misji. Teraz co prawda sonda poleci, ale dotarcie do planetoidy potrwa trzy lata dłużej.
NASA postanowiła jednak sprawdzić jak doszło do tego opóźnienia. W tym celu do siedziby JPL wysłano piętnastoosobowy zespół ekspertów, który przeanalizował prace nad przygotowaniem misji Psyche. Wyniki pracy zespołu wskazują wyraźnie, że sława agencji jest już tylko mitem.
W swoim raporcie członkowie zespołu wskazują, że w JPL brakowało personelu z odpowiednim doświadczeniem, aby przygotować misję. Co więcej, powszechnie występowały problemy z komunikacją między inżynierami a pionem zarządzającym w JPL. Inżynierowie na bieżąco zgłaszali problemy, ale nikt za bardzo nie chciał ich słuchać. Menedżerowie projektu podjęli temat dopiero wtedy, kiedy okazało się, że sonda nie będzie gotowa do startu w 2022 roku.
Beznadziejny sposób zarządzania ma swoje konsekwencje. Owszem, misja Psyche poleci z rocznym opóźnieniem, ale owo opóźnienie będzie miało wpływ także na inne misje kosmiczne. Już teraz wiadomo, że w związku z dodatkowymi pracami nad misją, opóźnieniu ulegnie przygotowywana przez NASA misja VERITAS, której celem jest Wenus. Misja, która miała wystartować w 2028 roku, teraz wystartuje najwcześniej w 2031 roku.
Młody wilk nabiera ochoty na władzę
Tak naprawdę te wszystkie opóźnienia: programu Artemis, misji Psyche, misji Veritas, statku kosmicznego Boeing Starliner (jego pierwszy lot załogowy miał mieć miejsce w 2019 roku, a tymczasem właśnie został przesunięty na kwiecień 2023 r.) są nieistotne. Podbój kosmosu jest trudny i wymaga czasu. W izolacji można byłoby po prostu uzbroić się w cierpliwość i czekać na naszą wspaniałą przyszłość w kosmosie.
Problem w tym, że żaden kraj i żadna agencja kosmiczna nie działa w izolacji. Tymczasem po drugiej stronie globu od Stanów Zjednoczonych w ciągu ostatnich dwudziestu lat hodowany jest młody lew. Jeszcze dekadę temu nikt chińskiego programu kosmicznego nie brał na poważnie.
Z roku na rok jednak chińscy inżynierowie przeszli z etapu kopiowania starszego idola do wymyślania własnych misji kosmicznych. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, w Chinach nikt nie przejmuje się PR-em, tworzeniem fenomenalnych wizualizacji i grafik przedstawiających przyszłość w kosmosie. Zamiast tego inżynierowie konsekwentnie realizują wcześniej wyznaczony plan.
Od pierwszego lądowania łazika na Księżycu, przeszliśmy już przez pierwsze lądowanie na niewidocznej stronie Księżyca, przywiezienie na Ziemię próbek regolitu księżycowego, udane wysłanie za jednym zamachem pierwszej sondy, lądownika i łazika marsjańskiego i przez stworzenie własnej stacji kosmicznej.
Aktualnie Chińczycy pracują nad stworzeniem własnego odpowiednika Kosmicznego Teleskopu Hubble’a i planują przywieźć na Ziemię próbki regolitu z powierzchni Marsa, czego jak na razie nie dokonał nikt. Co więcej, warto zwrócić uwagę, że jeszcze kilka lat temu Chińczycy wskazywali, że w pierwszej połowie lat trzydziestych mogą wysłać człowieka na Księżyc. Odwrotnie niż w Stanach Zjednoczonych, z czasem zrewidowano ten termin nie na później, a na wcześniej. Możliwe, że taka misja dojdzie do skutku już w 2028-2030 roku.
Możliwe zatem, że chiński lew będzie pierwszym, który w XXI wieku roku postawi człowieka na Księżycu. W ten sposób ów młody lew rozszarpałby ostatecznie starzejącego się amerykańskiego przywódcę i przejął dominację w sektorze kosmicznym. Motywacja z pewnością jest ogromna. Wszak Chiny chciałyby dowieść całemu światu, że stare porządki dobiegły już końca i świat ma nowego przywódcę. Wszystko wskazuje na to, że może im się to udać.
Apollo 17 Liftoff from Moon - December 14, 1972
https://www.youtube.com/watch?v=9HQfauGJaTs
President Kennedy Challenges NASA to Go to the Moon
https://www.youtube.com/watch?v=GmN1wO_24Ao
How We Are Going to the Moon - 4K
https://www.youtube.com/watch?v=_T8cn2J13-4
NASA's Return to Venus
https://www.youtube.com/watch?v=Rf-nOV9LCRM
https://spidersweb.pl/2022/11/dominacja-w-kosmosie-usa-chiny.html

NASA się kończy. Będzie nowy król kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkrywają najbliższą Ziemi czarną dziurę
2022-11-06.
Astronomowie odkryli pierwszą uśpioną czarną dziurę o masie gwiazdowej na naszym kosmicznym podwórku.
Astronomowie korzystający z Obserwatorium Gemini odkryli najbliższą Ziemi czarną dziurę. Jest to pierwsza jednoznaczna detekcja uśpionej czarnej dziury o masie gwiazdowej w Drodze Mlecznej. Jej bliskość do Ziemi, zaledwie 1600 lat świetlnych od niej, stanowi intrygujący cel badań, które pozwolą nam lepiej zrozumieć ewolucję układów podwójnych.

Czarne dziury to najbardziej ekstremalne obiekty we Wszechświecie. Supermasywne wersje tych niewyobrażalnie gęstych obiektów znajdują się prawdopodobnie w centrach wszystkich dużych galaktyk. Czarne dziury o masie gwiazdowej – ważące od pięciu do stu razy więcej niż Słońce – są znacznie bardziej powszechne, a ich liczbę w samej Drodze Mlecznej szacuje się na 100 milionów. Jednak do tej pory potwierdzono istnienie tylko kilku z nich, a prawie wszystkie są aktywne, co oznacza, że świecą jasno w promieniach X, ponieważ pochłaniają materię od pobliskiego gwiezdnego towarzysza, w przeciwieństwie do uśpionych czarnych dziur, które tego nie robią.

Odkrytą czarną dziurę nazwano Gaia BH 1. Ta uśpiona czarna dziura jest około 10 razy bardziej masywna od Słońca i znajduje się w odległości około 1600 lat świetlnych w konstelacji Wężownika, co oznacza, że znajduje się trzykrotnie bliżej Ziemi niż poprzedni rekordzista, rentgenowski układ podwójny w konstelacji Jednorożca. Nowe odkrycie było możliwe dzięki dokładnym obserwacjom ruchu towarzysza czarnej dziury, gwiazdy podobnej do Słońca, która okrąża czarną dziurę w mniej więcej takiej samej odległości, w jakiej Ziemia okrąża Słońce.

Weźmy Układ Słoneczny, umieśćmy czarną dziurę tam, gdzie jest Słońce, a Słońce tam, gdzie jest Ziemia, i otrzymamy ten układ – wyjaśnił Kareem El-Badry, astrofizyk z Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian oraz Max Planck Institute for Astronomy, a także główny autor pracy opisującej to odkrycie. Chociaż było wiele twierdzeń o wykryciu układów takich jak ten, prawie wszystkie te odkrycia zostały później obalone. Jest to pierwsze jednoznaczne wykrycie gwiazdy podobnej do naszego Słońca na szerokiej orbicie wokół czarnej dziury o masie gwiazdowej w naszej Galaktyce.

Choć w galaktyce Drogi Mlecznej istnieją prawdopodobnie miliony czarnych dziur o masie gwiazdowej, te nieliczne, które zostały wykryte, zostały odkryte dzięki ich energicznym oddziaływaniom z gwiazdą towarzyszącą. Gdy materia z pobliskiej gwiazdy zmierza w kierunku czarnej dziury, ulega przegrzaniu i generuje silne promieniowanie rentgenowskie oraz strumienie materii. Jeżeli czarna dziura nie odżywia się aktywnie (tzn. jest uśpiona), po prostu wtapia się w otoczenie.

Zespół pierwotnie zidentyfikował układ jako potencjalnie posiadający czarną dziurę, analizując dane uzyskane z sondy kosmicznej Gaia. Gaia uchwyciła drobne nieregularności w ruchu gwiazdy wywołane grawitacją niewidocznego masywnego obiektu. Aby zbadać układ bardziej szczegółowo, El-Badry i jego zespół wykorzystali instrument Gemini Multi-Object Spectrograph na Gemini North, który zmierzył prędkość gwiazdy towarzyszącej, gdy krążyła wokół czarnej dziury i dostarczył precyzyjnych pomiarów jej okresu orbitalnego. Obserwacje Gemini były kluczowe dla wyznaczenia ruchu orbitalnego i tym samym masy obu składników układu podwójnego, co pozwoliło zespołowi zidentyfikować ciało centralne jako czarną dziurę o masie około 10 razy większej od naszego Słońca.

Obecne modele astronomiczne dotyczące ewolucji układów podwójnych nie bardzo potrafią wyjaśnić, jak mogła powstać osobliwa konfiguracja układu Gaia BH1. W szczególności, gwiazda macierzysta, która później przekształciła się w nowo wykrytą czarną dziurę, byłaby co najmniej 20 razy masywniejsza od Słońca. Oznacza to, że żyłaby zaledwie kilka milionów lat. Jeżeli obie gwiazdy uformowały się w tym samym czasie, ta masywna gwiazda szybko przekształciła by się w nadolbrzyma, nadymając się i pochłaniając drugą gwiazdę, zanim ta zdążyła stać się właściwą, spalającą wodór gwiazdą ciągu głównego, taką jak nasze Słońce.

Wcale nie jest jasne, jak gwiazda o masie słonecznej mogła przetrwać ten epizod, kończąc jako pozornie normalna gwiazda, na co wskazują obserwacje podwójnej czarnej dziury. Teoretyczne modele, które pozwalają na przetrwanie, przewidują, że gwiazda o masie Słońca powinna była znaleźć się na znacznie ciaśniejszej orbicie niż ta, którą faktycznie obserwujemy.

Może to wskazywać na istnienie ważnych luk w naszym rozumieniu tego, jak czarne dziury tworzą się i ewoluują w układach podwójnych, a także sugeruje istnienie niezbadanej jeszcze populacji uśpionych czarnych dziur w układach podwójnych.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NOIRLab

Urania
Wizja artystyczna najbliższej Ziemi czarnej dziury oraz jej gwiezdnego towarzysza podobnego do Słońca. Źródło: International Gemini Observatory/NOIRLab/NSF/AURA/J. da Silva/Spaceengine/M. Zamani.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/11/astronomowie-odkrywaja-najblizsza-ziemi.html

Astronomowie odkrywają najbliższą Ziemi czarną dziurę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)