Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Sonda NASA zbliżyła się do Księżyca. Rozpoczął się proces wejścia na orbitę
2022-11-14. Kacper Bakuła
Sonda należąca do NASA z powodzeniem rozpoczęła proces wejścia na orbitę wokółksiężycową. Sonda ma przetestować jej parametry i dać inżynierom potrzebne informacje do budowy stacji orbitalnej Gateway.
Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej poinformowała w niedzielę 13 października, że sonda CAPSTONE (Cislunar Autonomous Positioning System Technology Operations and Navigation Experiment) o godzinie 19:39 czasu wschodniego (w Polsce była poniedziałkowa noc, godzina 1:39) rozpoczęła manewr wejścia orbitalnego, który polegał na dłuższym, bo szesnastominutowym, zapłonie silników celem odpowiedniego spowolnienia pojazdu.
Sonda zgodnie z przewidywaniami podróżowała do miejsca docelowego przez cztery miesiące (co wynikało z najbardziej ekonomicznej trajektorii). Przez najbliższe pięć dni pojazd dwa razy przeprowadzi niewielkie korekty swojego położenia. Dzięki temu będzie można z całą pewnością powiedzieć, że sonda znajduje się na specjalnej, wydłużonej, polarnej, wokółksiężycowej ścieżce orbitalnej (NRHO - Near Rectilinear Halo Orbit) z okresem obiegu równym 7 dni.
Wracając do początków misji, to przypomnijmy, że start miał miejsce 28 czerwca, o godzinie 21:55 czasu nowozelandzkiego (11:55 czasu wschodnioeuropejskiego CEST), ze stanowiska startowego LC-1B kompleksu przynależnego do Rocket Labs na półwyspie Māhia w Nowej Zelandii. Ładunek w postaci niewielkiego satelity (w rozmiarze 12U - 20 cm x 20 cm x 30 cm) wyniosła rakieta Electron. Urządzenie ma masę 55 kg i składa się z ładunku użytecznego opracowanego przez Advanced Space, jak i platformy satelitarnej Photon produkcji Rocket Lab.
W pierwszych dniach lotu ku Księżycowi NASA zgłaszała problemy występujące z sondą. Jak pisaliśmy 6 lipca bieżącego roku, CAPSTONE doświadczył problemów komunikacyjnych - a komunikacja poprzez wykorzystanie sieci Deep Space Network przez kilka dób była niemożliwa. Wiadome było to, że pojazd rozłożył panele słoneczne oraz oczekiwał na dalsze polecenia. Szczęśliwie dla misji łączność wróciła w następnych kilkudziesięciu godzinach.
Celem CAPSTONE było dotarcie do wspomnianej orbity NRHO. Ma ona być zbieżna z orbitą przyszłej stacji wokółksiężycowej Gateway, będącej "hubem" dla programu Artemis i punktem przesiadkowym w przyszłym marsjańskim programie. Jej perylunium nad jednym z biegunów wynosi 1609 km, zaś apolunium - 70 tysięcy km nad przeciwległym. Sonda sprawdzi między innymi optymalne miejsce na orbicie NRHO, w którym miałoby dojść do odłączenia się od stacji lądownika księżycowego z przyszłymi selenonautami. Sprawdzone mają zostać pozostałe parametry NRHO, jak i nowe sposoby w nawigacji pomiędzy statkami kosmicznymi oraz system komunikacji z Ziemią. W tym aspekcie prowadzona będzie wymiana informacji z sondą Lunar Reconnaissance Orbiter.
Fot. NASA/Daniel Rutter
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/sonda-nasa-zblizyla-sie-do-ksiezyca-rozpoczal-sie-proces-wejscia-na-orbite

Sonda NASA zbliżyła się do Księżyca. Rozpoczął się proces wejścia na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USA: tajny wojskowy prom wrócił na Ziemię. Rekordowy pobyt w kosmosie
2022-11-14. Kacper Bakuła
Amerykański wojskowy dron kosmiczny X-37B wylądował w sobotę na przylądku Canaveral na Florydzie w USA po spędzeniu prawie dwóch i pół roku na orbicie Ziemi - poinformował koncern lotniczy Boeing. Był to rekordowy pobyt w przestrzeni kosmicznej, który zakończył się pod znakiem także i naukowych sukcesów.
Bezzałogowy wahadłowiec, którego pierwszy lot odbył się w 2010 roku, spędził w kosmosie łącznie ponad dziesięć lat, wykonując w tym czasie sześć misji – dodał amerykański producent w komunikacie prasowym. Była to także pierwsza misja pod nadzorem nowo utworzonych Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych (za poprzednie pięć odpowiadały Siły Powietrzne USA).
"Nadal bije rekordy i zapewnia naszemu krajowi niezrównaną zdolność do szybkiego testowania i integrowania nowych technologii kosmicznych" – oświadczył Jim Chilton, wiceprezes Boeing Space. W trakcie misji doszło do uwolnienia lekkiego satelity FalconSat-8. Wahadłowiec miał także dwa ładunki Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej zaprojektowane do badania wpływu promieniowania na różne materiały i nasiona roślin uprawnych, a także eksperyment mikrofalowy Naval Research Laboratory. Ten ostatni (PRAM - Photovoltaic Radio-frequency Antenna Module) pozwolił na testy metody konwersji energii słonecznej na wiązki promieniowania mikrofalowego, umożliwiające przesyłanie na odległość skumulowanych dawek zasilania.
X-37B został zaprojektowany dla Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych przez United Launch Alliance, spółkę joint venture pomiędzy Boeingiem i Lockheed Martin. Ma dziewięć metrów długości, rozpiętość skrzydeł 4,5 metra i jest zasilany panelami słonecznymi. Wynoszony jest wewnątrz przestrzeni ładunkowej rakiet nośnych takich jak Atlas V lub, jak to miało raz miejsce, Falcon 9. Pojazd lotem ślizgowym przedziera się przez ziemską atmosferę i ląduje na wyznaczonym lotnisku (a jest nim Shuttle Landing Facility, czyli obiekt należący do NASA i służący przed wieloma laty do lądowań załogowych wahadłowców kosmicznych STS).
Ostatnia misja drona, o kodzie wywoławczym OTV-6 (Orbital Test Vehicle 6), rozpoczęła się w maju 2020 r. Jej celem było przetestowanie reakcji niektórych materiałów w kosmosie, ocena wpływu promieniowania otoczenia w kosmosie na różne nasiona i przekształcenie promieniowania słonecznego w energię radiowo-elektryczną. Trwała 908 dni, 21 godzin i 8 minut, a zatem był to rekordowy pobyt w przestrzeni kosmicznej. Poprzednia misja, OTV-5 z lat 2017-2019 trwała "zaledwie" 779 dni, a każdy wcześniejszy lot był rekordowy pod kątem długotrwałości operacji.
Warto też dodać, że obecnie w przestrzeni kosmicznej znajduje się chiński klon (pod względem konstrukcyjnym) amerykańskiego wahadłowca. Co ciekawsze, w ostatnich dniach 18. Eskadra Obrony Przestrzeni Kosmicznej Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych raportowała, że od pojazdu odłączył się bliżej nieokreślony obiekt (Obiekt J) o numerze NORAD 54218 (nadano także numerację COSPAR: 2022-093J). Według analityków ładunek rozdzielił się od rakietoplanu pomiędzy 24 a 31 października br.
Pomimo wielu niejasności można domniemywać, że tajemniczy obiekt jest mikro bądź nanosatelitą demonstracyjnym. Może on w ograniczonym stopniu robić pomiary przestrzeni kosmicznej wokół pojazdu-matki, bądź rejestrować i przekazywać dane obrazowe. Nie jest również wykluczone, że satelita może być niczym innym jak modułem serwisowym wahadłowca. Zdaniem obserwatorów oznaczałoby to i wskazywałoby na nadchodzący moment ponownego wejścia promu w ziemską atmosferę i lądowania w bazie, najpewniej Lob-Nor w Sinciangu, czyli tam, gdzie lądował pierwszy z chińskich pojazdów kosmicznych wielokrotnego użytku.
Badając chiński przypadek należy wziąć pod uwagę, że nie była to pierwsza bezzałogowa misja promowa. We wrześniu 2020 r. Chiny wykonały start zaliczany również do owej kategorii. Co ciekawsze, podczas pierwszej misji także doszło do wypuszczenia w przestrzeń kosmiczną niewielkiego ładunku. Ze względu na brak jakichkolwiek informacji na temat rzekomego urządzenia nie można było z całą pewnością stwierdzić, czy działając samodzielnie (tj. niezależnie od wahadłowca) satelita był sprawny, a jeśli tak, to jakie zadania mógł wykonywać. Po dwóch latach orbitowania prom powrócił na Ziemię.
Źródło PAP
Fot. USSF/Staff Sgt. Adam Shanks
SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/usa-tajny-wojskowy-prom-wrocil-na-ziemie-rekordowy-pobyt-w-kosmosie

USA tajny wojskowy prom wrócił na Ziemię. Rekordowy pobyt w kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Hubble'a pokazał trzy etapy wybuchu supernowej
2022-11-15.MD.MNIE.
Z pomocą Teleskopu Hubble'a i tzw. soczewkowania grawitacyjnego astronomowie uchwycili aż trzy różne momenty eksplozji supernowej, która w dodatku nastąpiła miliardy lat temu. To pierwsze dokładnie spojrzenie na supernową z tak wczesnego okresu istnienia wszechświata.
11 mld lat temu, kiedy wszechświat miał ok. 1/5 dzisiejszego wieku, eksplodowała supernowa, którą niedawno sfotografował Kosmiczny Teleskop Hubble'a.
Jak podkreślają badacze, to pierwszy raz, kiedy udało dokładnie przyjrzeć tak zamierzchłej supernowej. Jej analiza może m.in. odkryć nowe dane na temat formowania się gwiazd i galaktyk w młodym wszechświecie.
Co równie niezwykłe, uzyskane zdjęcia pokazują wczesne etapy wybuchu. – To raczej rzadkie, aby można było wykryć supernową na tak wczesnym etapie, ponieważ zachodzi on naprawdę krótko – wyjaśnia dr Wenlei Chen, współautor obserwacji.
Trwa tylko godziny lub kilka dni i można go łatwo pominąć. Przy tej samej ekspozycji byliśmy w stanie uzyskać sekwencję obrazów jakby różnych twarzy supernowej – dodaje astronom.
Było to możliwe dzięki często wykorzystywanemu w obserwacjach kosmosu tzw. soczewkowaniu grawitacyjnemu przewidzianemu już przez teorię względności Einsteina.
W tym przypadku olbrzymia grawitacja gromady galaktyk Abell 370 zadziałała jak kosmiczna soczewka, zakrzywiła drogę światła i powiększyła obraz położonej za nią supernowej. To zakrzywienie zadziałało jednak w taki sposób, że ukazało obrazy z różnych chwil wybuchu, które dotarły do teleskopu w tym samym czasie. To dlatego, że tworzące je światło biegło innymi drogami o różnych długościach.
Można było m.in. zobaczyć gwałtowne zmiany w kolorach – od niebieskiego ku czerwieni, związane ze zmianą temperatury – od wysokiej do coraz niższej.
Na różnych zdjęciach widać inne kolory. Mamy masywną gwiazdę, której rdzeń się zapada, wywołuje falę uderzeniową, gwiazda rozgrzewa się, a potem w ciągu tygodnia się ochładza. To prawdopodobnie jedna z najbardziej niezwykłych rzeczy, jakie widziałem w życiu – mówi kierujący pracami prof. Patrick Kelly.
Obserwacja była także pierwszą, w której astronomowie zdołali zmierzyć masę gwiazdy z wczesnego wszechświata. Obliczyli ją na podstawie jasności i tempa ochładzania się supernowej.
Jak pokazują szacunki, eksplozja zaszła w czerwonym nadolbrzymie ok. 500 razy większym od Słońca. Badacze liczą już na odkrycie kolejnych supernowych z pomocą Teleskopu Jamesa Webba.
Hubble Captures 3 Faces of Evolving Supernova
https://www.youtube.com/watch?v=LUII8bf9jgw

źródło: PAP

Z pomocą Teleskopu Hubble'a astronomowie uchwycili aż trzy różne momenty eksplozji supernowej (fot. NASA)

https://www.tvp.info/64528262/hubble-pokazal-trzy-etapy-wybuchu-supernowej

Teleskop Hubble'a pokazał trzy etapy wybuchu supernowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Jamesa Webba będzie szukał nadające się do zamieszkania obce światy
2022-11-15. Hanna Witomska
Astronomowie zbadali daleką, podobną do Ziemi planetę TRAPPIST-1e, aby opracować wzory, które pomogą naukowcom ustalać, czy dana planeta poza Układem Słonecznym może być siedliskiem życia albo czy nadaje się do zamieszkania przez ludzi. TRAPPIST-1e jest jedną z siedmiu planet w systemie TRAPPIST-1, orbitującą wokół dość chłodnego karła klasy M 39 lat świetlnych od Ziemi. Naukowcy sądzą, że wszystkie egzoplanety w tym układzie są planetami skalistymi, które są podobnej wielkości co Ziemia. To sprawiło, że system TRAPPIST-1 zdobył dużo zainteresowania wśród naukowców poszukujących życia pozaziemskiego. Przez następny rok Teleskop Jamesa Webba będzie badał ten system planet, szczególną uwagę poświęcając TRAPPIST-1e, uważanej za najbardziej gościnną dla życia.
Nowe badania użyły symulacji komputerowych, żeby zobrazować możliwy klimat na TRAPPIST-1e, która jest prawie takiej samej wielkości co Ziemia, ale ma o 40% mniej masy. Planeta znajduje się w ekosferze, co oznacza, że temperatury na jej powierzchni są odpowiednie dla istnienia wody w stanie ciekłym. Badając symulowany klimat planety, naukowcy sprawdzali, jaki wpływ ma zwiększenie ilości gazów cieplarnianych oraz obecność dwutlenku węgla na ekstremalne warunki pogodowe oraz tempo zmian pogody. Następnie porównali swoje wyniki z sytuacją na Ziemi.
Assaf Hochman z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie wraz z zespołem odkryli, że TRAPPIST-1 ma atmosferę, która jest bardziej wrażliwa na gazy cieplarniane niż Ziemia. To oznacza, że ich zwiększenie może doprowadzić do bardziej ekstremalnych zmian pogodowych niż te, jakie miałyby miejsce na Ziemi. Ta zwiększona wrażliwość może być powodowana przez to, że planeta jest pływowo zsynchronizowana ze swoją gwiazdą. Oznacza to, że jedna strona planety jest zawsze zwrócona w kierunku gwiazdy i ta „dzienna” strona jest cały czas bombardowana promieniowaniem.
Wzory na poszukiwanie i badanie planet pod kątem możliwej kolonizacji lub istnienia życia pozaziemskiego razem z danymi z obserwacji Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba pozwolą naukowcom na ocenianie atmosfer planet bez wysyłania na nie satelitów. To pomoże w przyszłości z podejmowaniem rozważnych decyzji o tym, jakie planety są dobrymi kandydatami do osiedlenia się ludzi albo do znalezienia życia pozaziemskiego.
Hochman i jego zespół uważa, że badanie zmienności klimatu planety podobnej do Ziemi, takiej jak TRAPPIST-1e, pomoże nam lepiej zrozumieć zmiany klimatyczne, które zachodzą teraz na naszej planecie. Badania pomogą również naukowcom zrozumieć, jak atmosfera Ziemi może się zmienić w przyszłości.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    Space.com: Robert Lea;James Webb Space Telescope could help hunt for habitable alien worlds;07.11.2022
15 listopada 2022

Wizja artystyczna Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Źródło:ESA

Wizualizacja artystyczna systemu planetarnego TRAPPIST-1 Źródło: Mark Garlick/Science Photo Library/Getty Images

https://astronet.pl/wszechswiat/teleskop-jamesa-webba-bedzie-szukal-nadajace-sie-do-zamieszkania-obce-swiaty/

Teleskop Jamesa Webba będzie szukał nadające się do zamieszkania obce światy.jpg

Teleskop Jamesa Webba będzie szukał nadające się do zamieszkania obce światy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity wśród gwiazd: Gwiazdozbiór Malarza
2022-11-15. Natalia Kowalczyk
Gwiazdozbiór Malarza leży na południowym niebie i przedstawia sztalugę malarską. Gwiazdozbiór nie jest związany z żadnym mitem. Został wprowadzony przez francuskiego astronoma Nicolasa Louisa de Lacaille w XVIII wieku. Jego wczesna nazwa, Equuleus Pictoris, z łaciny Sztaluga Malarza, została później skrócona do obecnej (w łacinie Pictor) w 1845 przez angielskiego astronoma Francisa Baily’a, na sugestię angielskiego astronoma i matematyka Johna Herschela.
Konstelacja sąsiaduje z Rylcem, Rufą, Gołębiem, Złotą Rybą, Rybą Latającą oraz Kilem. Zawiera trzy gwiazdy ze znanymi planetami i nie posiada żadnych obiektów Messiera. Najjaśniejszą gwiazdą w konstelacji jest Alpha Pictoris, o magnitudo 3,3. Z konstelacją nie są związane żadne roje meteorów.
Gwiazdozbiór nie posiada gromad ani mgławic, a jedynie małe galaktyki NGC 1705 i NGC 1803. Galaktyka eliptyczna NGC 1705 zawiera radioźródło galaktyczne Pictor A, w którego centrum znajduje się czarna dziura, emitująca dżety na odległość aż 800 tysięcy lat świetlnych.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    Constellation Guide, A Guide to the Night Sky, Pictor Constellation
15 listopada 2022
 Wczesne przedstawienie gwiazdozbioru Piktora, znane po raz pierwszy jako le Chevalet et la Palette – 1756 r. – Nicolas LaCaille Źródło: Wikimedia Common
Powyższy fragment mapy nieba przedstawia gwiazdozbiór Malarza w otoczeniu sąsiednich konstelacji. Źródło: Wikimedia Common

Zdjęcie pokazujące spektakularny dżet i przeciwdżet wydobywający się z centrum galaktyki Pictor A. Źródło: NASA.

https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd/mity-wsrod-gwiazd-gwiazdozbior-malarza/

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Malarza.jpg

Mity wśród gwiazd Gwiazdozbiór Malarza2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrochna: pół wieku polskiej eksploracji kosmosu
2022-11-15.
W czasie 10 lat obecności Polski w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) udało się rozwinąć nową gałąź gospodarki - powiedział PAP prezes Polskiej Agencji Kosmicznej POLSA prof. Grzegorz Wrochna. Państwem członkowskim ESA Polska została 19 listopada 2012 r.
"Już od 50 lat uczestniczyliśmy w eksploracji kosmosu, ale o powstaniu sektora kosmicznego i jego dynamicznym rozwoju możemy mówić dopiero po przystąpieniu Polski do ESA. Mamy już ponad 30 firm stricte kosmicznych, ponad 150, które wygrały przetargi ESA, i prawie 400, które w takich przetargach startują. W większości to małe i średnie firmy, ale niektóre są już z najwyższej półki, dostając kontrakty bezpośrednio z ESA a nie na zasadzie podwykonawstwa" - podkreślił prof. Wrochna.
Jak dodał, to, co ESA gotowa byłaby zamówić w polskich firmach w ciągu najbliższych lat, kilkukrotnie przekracza polską składkę do Agencji, wynoszącą w ubiegłych latach ok. 40 mln euro rocznie. "Nawet gdybyśmy kilkukrotnie zwiększyli składkę, to i tak byłaby skonsumowana przez polskie firmy" - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że w ciągu 10 lat Polski w ESA rozwinęliśmy ponad 100 technologii, które są lub będą wdrażane, w przyszłym roku cztery polskie firmy i jedna uczelnia planują wysłać własne, w pełni samodzielnie skonstruowane satelity na orbitę, które dołączą do 11 polskich obiektów, obecnie okrążających Ziemię. Jak wyjaśnił, na razie są to satelity badawcze, np. do obserwacji Ziemi, bądź służące testowaniu technologii, ale jeśli te misje zakończą się sukcesem, to będziemy mogli mówić już o wykorzystaniu tych technologii dla naszej gospodarki i sprzedaży za granicę.
Według szefa POLSA, polskie firmy mają duże osiągnięcia w zakresie oprogramowania do przetwarzania danych z obrazowania Ziemi, ale wiele krajowych specjalizacji dotyczy także budowy elementów misji kosmicznych, jak instrumenty pomiarowe czy badawcze, elementy robotyczne, ale też zaawansowanych materiałów.
"Na przykład Śląskie Centrum Naukowo-Technologiczne produkuje elementy strukturalne do budowy satelitów i dostarcza je do największych producentów satelitów na świecie. Wartość sprzedaży tych elementów to już wiele milionów złotych. To doskonały przykład na to, że polskie firmy dojrzały już, aby budować podsystemy, systemy czy nawet całe satelity" - powiedział prof. Wrochna.
W dniach 22-23 listopada w Paryżu odbędzie się Rada Ministerialna Europejskiej Agencji Kosmicznej, podczas której ministrowie państw członkowskich zadeklarują wkłady do wybranych przez nich programów ESA na lata 2023-2025. Te pieniądze wrócą do zainteresowanych krajów w postaci kontraktów dla firm.
Prezes POLSA poinformował, że w ramach przygotowań do tych decyzji przedstawiono Polsce propozycje udziału w kilku programach z szansami budowy całych satelitów. "W innych programach dostaliśmy oferty na takie kluczowe elementy jak zawory do silników rakietowych, które następnie używane byłyby we wszystkich rakietach nośnych ESA. Taki kontrakt gwarantuje przychody na wiele lat, nie tylko z ESA ale i na zasadach w pełni komercyjnych. Technologie i produkty rozwinięte w projektach ESA nasze firmy sprzedają już nie tylko na europejskich rynkach. Obszarem ich zainteresowania są kraje arabskie, Ameryka Południowa, a nawet Australia" - podkreślił prof. Wrochna.
Jak przypomniał, 23 listopada Europejska Agencja Kosmiczna ogłosi wyniki naboru do nowego korpusu astronautów. Spośród 23 tys. kandydatów, w tym z ponad 500 osób z Polski, wyłonionych zostanie 4-6 stałych astronautów plus rezerwowi. "Czy wśród nich znajdzie się Polak – tego nie wiemy. Wyniki są trzymane w najściślejszej tajemnicy do ostatniej chwili. Na pewno to duże wydarzenie, bo odbywa się mniej więcej raz na 10 lat" - powiedział szef POLSA. Dodał, że europejscy astronauci przede wszystkim będą latać na Międzynarodową Stację Kosmiczną, ale niektórzy wraz z Amerykanami być może polecą na Księżyc w ramach programu Artemis.
Fot. PAK via Twitter
Źródło PAP
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/polska/wrochna-pol-wieku-polskiej-eksploracji-kosmosu

Wrochna pół wieku polskiej eksploracji kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyścigi fotonów wokół czarnej dziury pomogły w badaniach kwantowej grawitacji
2022-11-15.
Czy wszystkie fotony - nawet te o gigantycznych energiach - przemierzają Wszechświat z tą samą prędkością? Aby sprawdzić, czy różnic nie wywołują tu potencjalne efekty kwantowej grawitacji, polsko-chiński zespół naukowców zaprzągł do pracy dwa spektakularne zjawiska kosmiczne: soczewki grawitacyjne i wybuchy promieniowania gamma.
O badaniach, które ukazały się w The Astrophysical Journal https://iopscience.iop.org/article/10.3847/1538-4357/ac8df5 poinformowali przedstawiciele Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
Światło porusza się ze stałą prędkością, taką samą w każdym układzie odniesienia. Fakt ten, po raz pierwszy zauważony w 1887 roku przez Alberta Michelsona i Edwina Morleya, leży nie tylko u podstaw współczesnej fizyki, ale nawet inżynierii, jest bowiem tak fundamentalny, że stał się podstawą współczesnej definicji metra. Stałość prędkości światła oznacza, że tę samą drogę każdy foton pokona w tym samym czasie i o żadnych wyścigach między nimi nie może być mowy. Chyba że...
„...chyba że w grę wejdą efekty związane z kwantową grawitacją” - mówi cytowany w komunikacie prof. Marek Biesiada z Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) w Świerku.
Kwantowa grawitacja to teoria, która połączyłaby w sobie opis zjawisk związanych z grawitacją z opisem świata kwantów. Na razie bowiem nie jest jasne, jak znaleźć wspólny fizyczny “język”, który opisywałby dobrze zarówno zjawiska występujące w bardzo dużej i w bardzo małej skali.
„Niektóre propozycje kwantowania grawitacji przewidują, że fotony o energiach znacząco większych od zazwyczaj rejestrowanych mogłyby się poruszać z nieco innymi prędkościami niż ich niskoenergetyczni koledzy. Efekt ten, na razie czysto hipotetyczny, nazywamy łamaniem niezmienniczości lorentzowskiej. Gdyby udało się go zaobserwować, moglibyśmy mocno zawęzić zbiór teorii-kandydatów pretendujących do opisu kwantowej grawitacji” - opisuje prof. Biesiada.
Energie fotonów, przy których efekty kwantowej grawitacji mogłyby stać się wyraźnie widoczne, są jednak ogromne - miliony miliardów razy większe od energii protonów w Wielkim Zderzaczu Hadronów (która wynosi kilka teraelektronowoltów). Tymczasem najbardziej energetyczne z dotychczas zarejestrowanych fotonów, bardzo rzadko obserwowane, miały energię zaledwie kilkadziesiąt razy większą od energii wspomnianych protonów z LHC.
Astrofizycy próbujący zaobserwować kwantowe wyścigi fotonów stosują więc trik: starają obserwować fotony pochodzące od jak najdalszych obiektów. Oczekuje się, że efekty wywołane różnicą w prędkościach fotonów o różnych energiach powinny kumulować się na drodze źródło-detektor: im dalszy obiekt, tym silniejszy efekt związany z łamaniem symetrii Lorentza. Jeśli taki obiekt wyemituje jednocześnie fotony o różnych energiach, to nawet niewielkie różnice prędkości mogą spowodować powstanie zauważalnych opóźnień. W rezultacie te same zmiany w obrazie obiektu powinny pojawić się się w strumieniu fotonów o jednej energii w nieco innym czasie niż w strumieniu fotonów o innej energii - czytamy w komunikacie.
Obecnie obserwowanymi źródłami najbardziej energetycznych fotonów są rozbłyski gamma, zwłaszcza krótkie, czyli trwające nie dłużej niż dwie sekundy. Rozbłyski tego typu powstają podczas łączenia się dwóch gwiazd neutronowych, a przypuszczalnie także przy zlewaniu się gwiazdy neutronowej z czarną dziurą. W trakcie zdarzenia większość energii jest emitowana w wąskim stożku kątowym jako wysokoenergetyczne promieniowanie gamma. Jeśli stożek ten jest zwrócony mniej więcej w kierunku Ziemi, rozbłysk można zarejestrować nawet wtedy, gdy jego źródło było oddalone od nas o miliardy lat świetlnych.
„W przypadku krótkiego rozbłysku gamma wszystko, na pierwszy rzut oka, wygląda świetnie: mamy źródło fotonów o różnych, dużych jak na dzisiejsze możliwości laboratoryjne energiach, do tego znajdujące się w znacznej odległości. Problem w tym, że nie rozumiemy dokładnie mechanizmu powstawania takich rozbłysków. Nie mamy więc gwarancji, że w jego trakcie fotony o małych i dużych energiach zostały wyemitowane jednocześnie” - zauważa dr Aleksandra Piórkowska-Kurpas (Uniwersytet Śląski).
W 2009 roku prof. Biesiada z dr Piórkowską-Kurpas, wówczas jego doktorantką, zaproponowali sposób na wyeliminowanie niepewności związanej z czasami emisji fotonów o różnych energiach w rozbłyskach gamma. Istota pomysłu sprowadzała się do znalezienia takich rozbłysków, które w drodze ku Ziemi przechodziłyby przez soczewkę grawitacyjną.
Soczewki grawitacyjne to masywne obiekty (czarne dziury, galaktyki) zdolne w zauważalnym stopniu zakrzywiać czasoprzestrzeń wokół siebie. Jeśli za soczewką grawitacyjną znajdzie się jakiś obiekt, jego światło, pierwotnie wyemitowane w nieco innych kierunkach, może zostać zogniskowane w pobliżu ziemskiego obserwatora. Zauważy on wtedy nie jeden, lecz kilka obrazów tego samego obiektu.
„Rzecz w tym, że każdy z obrazów soczewkowanego rozbłysku gamma docierałby do nas nieco inną drogą. Gdybyśmy więc wykryli zmianę w jednym obrazie, moglibyśmy zmierzyć opóźnienie, z jakim zmiana ta pojawi się w innych obrazach. Kluczowe jest tu spostrzeżenie, że gdyby fotony o różnych energiach poruszały się z różnymi prędkościami, to z uwagi na różnicę w długościach dróg optycznych opóźnienie zmieniałoby się w zależności od energii fotonów” - mówi prof. Biesiada.
W najnowszym artykule, przygotowanym we współpracy z naukowcami z uniwersytetów w Pekinie i Wuhan i opublikowanym na łamach czasopisma „The Astrophysical Journal”, astrofizycy zajęli się dwoma przypadkami błysków gamma: GRB 950830 i GRB 200716C. Oba rozbłyski, odpowiednio z sierpnia 1995 roku i lipca 2020 roku, zostały ostatnio sklasyfikowane przez inną grupę naukowców jako pierwsze przypadki soczewkowanych rozbłysków gamma, przy czym masę obiektów soczewkujących oceniono na kilka tysięcy mas Słońca (co odpowiada czarnym dziurom o pośrednich masach).
Po analizie danych z obserwacji rozbłysków polsko-chiński zespół doszedł do wniosku, że fotony zachowują niezmienniczość lorentzowską przynajmniej do energii rzędu milionów teraelektronowoltów. Jeśli więc efekty kwantowej grawitacji wpływają na prędkość propagowania się fotonów w przestrzeni, muszą to robić przy energiach powyżej tej wartości.
Znalezione ograniczenie jest nieco słabsze niż wartości otrzymywane innymi metodami, lecz jednocześnie bardziej wiarygodne z uwagi na wyeliminowanie niepewności związanej z czasami emisji fotonów o różnych energiach przez źródło.
„Po kilkunastu latach od momentu zaprezentowania metody mogliśmy wreszcie pokazać jej działanie w praktyce. Wynik nie jest rozstrzygający, należy jednak pamiętać, że stawiamy dopiero pierwsze kroki, a podstawowym ograniczeniem są skąpe dane. Wraz z napływem coraz większej liczby coraz dokładniejszych obserwacji jakość naszych przewidywań będzie tylko rosnąć” - podsumowuje prof. Biesiada.
PAP - Nauka w Polsce
lt/ ekr/
Soczewkowane obrazy rozbłysku gamma mogą dochodzić do obserwatora po drogach o różnej długości (A, B). Jeśli fotony o różnych energiach podróżują z tą samą prędkością, opóźnienia między tymi samymi zmianami w wyglądzie obrazów A' i B' nie będą zależały od energii fotonów. Jeśli dla fotonów o większych energiach opóźnienie się zmieni, będzie to świadczyło, że poruszają się one z nieco inną prędkością niż fotony o mniejszych energiach. (Źródło: NCBJ)

https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C94353%2Cwyscigi-fotonow-wokol-czarnej-dziury-pomogly-w-badaniach-kwantowej

Wyścigi fotonów wokół czarnej dziury pomogły w badaniach kwantowej grawitacji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Niebiański wąż" przemknął po powierzchni Słońca. Naukowcy mają wyjaśnienie

2022-11-15. Robert Bernatowicz

Tajemniczy "świetlisty wąż" pojawił się pośrodku tarczy słonecznej jak w filmie S-F. Poruszał się z prędkością ponad 600 tysięcy kilometrów na godzinę i po krótkiej wycieczce z powrotem "wskoczył" do Słońca. Naukowcy są zachwyceni i nawet mają racjonalną hipotezę.

Nasza gwiazda nie przestaje zaskakiwać. Kiedy już myśleliśmy, że na powierzchni Słońca widzieliśmy już wszystko, to wtedy pojawił się "on" - zagadkowy, wijący się, świetlisty wąż.

 Niezwykły fenomen został nagrany 5 września 2022 roku przez sondę Solar Orbiter, która została wysłana w kosmos przez Europejską Agencję Kosmiczną do obserwacji naszej gwiazdy.

 Kamera Solar Orbitera pracująca w ultrafiolecie była skierowana na tarczę słoneczną i zarejestrowała zadziwiającego "wijącego się węża", który wydawał się sposobem poruszania przypominać typowego zaskrońca. "Świetlisty wąż" wyskoczył z wnętrza gwiazdy i po krótkim ślizganiu po powierzchni słońca zniknął w równie tajemniczy sposób, jak się pojawił. Naukowcy policzyli, że poruszał się z oszałamiającą prędkością 170 kilometrów na sekundę, czyli ok. 600 tysięcy kilometrów na godzinę. Jego pełzanie po Słońcu trwało trzy godziny, a film pokazujący ten niezwykły fenomen powstał z kolejnych zdjęć powierzchni naszej gwiazdy. Do stworzenia filmu poklatkowego wykorzystano obrazy z kamery Extreme Ultraviolet Imager umieszczonej na pokładzie sondy Solar Orbiter.

 "Świetlisty wąż" to "skręcona rura z gazu"
Naukowcy są zachwyceni nagraniem  i natychmiast przedstawili wyjaśnienie tego fenomenu. Ich zdaniem "świetlisty wąż" to nic innego jak "rura chłodniejszej plazmy", która została przechwycona przez  pole magnetyczne Słońca. Eksperci podejrzewają, że pojawienie się tajemniczego węża mogło być zapowiedzią bardzo gwałtownego wybuchu na Słońcu.
Plazma przepływa z jednej strony Słońca na drugą, ale pole magnetyczne naszej gwiazdy jest "skręcone". Dzięki temu czasami powstaje tak dziwna formacja, która w ruchu wydaje się "zmieniać kierunki"
David Long z Mullard Space Science Laboratory (UCL) w Wielkiej Brytanii
Zjawisko zostało zarejestrowane nie tylko przez europejską sondę Solar Orbiter, ale także sondę NASA Parker Solar Probe. Materiały zebrane przez dwie sondy dotyczące pojawienia się "świetlistego węża" na Słońcu mają być porównane i ponownie przeanalizowane.
Wąż zapowiada burzę słoneczną?
Naukowcy mają nadzieję, że "wąż" to kolejny fenomen związany z naszą gwiazdą, którego poznanie pozwoli zrozumieć procesy zachodzące na powierzchni Słońca. Od kilku lat aktywność słoneczna systematycznie rośnie. Zaskakuje zarówno liczba pojawiających się ciemnych plam (czyli obszarów aktywnych), jak i siła wybuchów, które produkują.
Szczególnie niebezpieczne dla Ziemi są silne burze magnetyczne, które powstają po wybuchach na Słońcu. Teoretycznie jest możliwe, że powstały w ich wyniku impuls magnetyczny po dotarciu do naszej planety mógłby uszkodzić sieci energetyczne na kilku kontynentach. Setki milionów odbiorców straciłoby prąd na całe tygodnie, a nawet miesiące. W skrajnych przypadkach przywracanie dostaw energii trwałoby nawet kilka lat.

 
Wił się z prędkością 600 tysięcy km/h! Wąż na Słońcu zaskoczył naukowców /Twitter

 
 Solar Orbiter to satelita obserwacyjny Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) opracowany przy współudziale NASA /East News


Solar snake spotted slithering across Sun’s surface

https://www.youtube.com/watch?v=ae4ya5nUCzo

INTERIA


https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-niebianski-waz-przemknal-po-powierzchni-slonca-naukowcy-maja,nId,6412458

Niebiański wąż przemknął po powierzchni Słońca. Naukowcy mają wyjaśnienie.jpg

Niebiański wąż przemknął po powierzchni Słońca. Naukowcy mają wyjaśnienie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CAPSTONE na orbicie NRHO
2022-11-15. Krzysztof Kanawka
Pierwszy CubeSat na orbicie okołoksiężycowej.
Cternastego listopada CubeSat CAPSTONE dotarł do księżycowej orbity NHRO.
Cislunar Autonomous Positioning System Technology Operations and Navigation Experiment w skrócie CAPSTONE, to 25 kg zminiaturyzowany satelita formatu CubeSat. Zadaniem CAPSTONE będzie sprawdzenie parametrów użytkowania księżycowej orbity Near-Rectilinear Halo Orbit (NRHO) znajdującej się w pobliżu punktu libracyjnego L2 układu Ziemia-Księżyc. To właśnie na tej orbicie znajdować się ma przyszła załogowa stacja kosmiczna Gateway, budowana w ramach programu Artemis.
Start misji CAPSTONE odbył się 28 czerwca 2022 o godzinie 11:55 CEST. Start odbył się za pomocą rakiety Electron firmy RocketLab z Nowej Zelandii.
Początek misji był trudny. 5 lipca 2022 NASA utraciła kontakt z CAPSTONE, który udało się odzyskać 6 lipca. Przez kolejne tygodnie trwały prace związane z odzyskaniem kontroli nad satelitą i jego orientacją. Udało się ustalić, że problem z satelitą jest związany z jednym z zaworów. Siódmego października udało się wgrać nowy zestaw oprogramowania do CAPSTONE, dzięki czemu odzyskano pełną kontrolę nad sondą. Pozwoliło to na wejście na orbitę NRHO w dniu 14 listopada 2022 o godzinie 01:38 CET.
Misja CAPSTONE jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA)
Near Rectilinear Halo Orbit Explained and Visualized
https://www.youtube.com/watch?v=X5O77OV9_ek
Wyjaśnienie orbity NHRO / Credits – aisolutionsinc
CAPSTONE Launch to the Moon (Official NASA Broadcast)
https://www.youtube.com/watch?v=JGx400xCDVY
Start misji CAPSTONE / Credits – NASA

https://kosmonauta.net/2022/11/capstone-na-orbicie-nrho/

CAPSTONE na orbicie NRHO.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Deszcz najszybszych spadających gwiazd rozświetli niebo. "Możemy spodziewać się dość jasnych meteorów"
2022-11-15. Autor: ps/dd Źródło CMM IMGW-PIB, tvnmeteo.pl
Leonidy, czyli najszybszy znany rój meteorów, będzie szczególnie aktywny w nocy z 17 na 18 listopada. W ciągu godziny będzie można zaobserwować około 15 meteorów. Sprawdź, w których częściach Polski pogoda będzie sprzyjać obserwacjom spadających gwiazd.

Na listopad przypada aktywność roju Leonidów. Rój aktywny jest od 10 do 21 listopada każdego roku, a jego maksimum przypada na noc z 17 na 18 listopada. To najszybszy ze znanych rojów meteorów. Ich prędkość w atmosferze osiąga do 72 kilometrów na sekundę. W związku z tym "możemy spodziewać się niezbyt wielu, ale dosyć jasnych meteorów, a nawet bolidów" - informuje Centrum Modelowania Meteorologicznego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Bolidy to najjaśniejsze z meteorów, jaśniejszy od planety Wenus (obecnie niewidocznej z Ziemi). Średnio w ciągu godziny będzie można zaobserwować 15 meteorów.
Leonidy. Skąd pochodzą
Roje meteorów to najczęściej pozostałości po okrążających Słońce kometach. Początek Leonidom dała kometa 55P/Tempel-Tuttle. Okres jej obiegu wokół Słońca wynosi około 33 lata.
Radiant roju (punkt, z którego wydają się rozchodzić błyski meteorów) znajduje się w pobliżu gwiazdy Gamma Leonis, nazywanej też Algiebą. To druga co do wielkości gwiazda konstelacji Lwa, która oddalona jest od Ziemi o 130 lat świetlnych. Od tego gwiazdozbioru pochodzi nazwa roju meteorów. Należy pamiętać jednak, że meteory mogą pojawić się w każdej części nieba.
CMM IMGW podaje, że w naszych szerokościach geograficznych, po północy, radiant roju znajdować się będzie nisko nad horyzontem nieco na północ od gwiazdy.

Leonidy. Jak oglądać deszcz spadających gwiazd
Najlepsze warunki do obserwacji będą w województwach podlaskim, warmińsko-mazurskim, w środkowej i wschodniej części woj. mazowieckiego, częściowo w woj. pomorskim i na północy woj. lubelskiego. Tam na niebie będzie najmniej chmur lub nie będzie ich wcale.
Warunki określane przez IMGW jako "średnie" wystąpią na terenie woj. wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego i zachodniopomorskiego, a początkowo także opolskiego. Na pozostałym obszarze Polski obserwacje będą utrudnione, spodziewane jest tam bowiem duże zachmurzenie.
Księżyc będzie znajdować się w fazie ubywającego sierpa. Taka sytuacja sprzyja obserwacjom astronomicznym.
Uwaga na mróz
Do obserwacji spadających gwiazd nie są potrzebne żadne przyrządy. Aby oglądać listopadowy deszcz meteorów, przyda się natomiast ciepły ubiór, zwłaszcza w tym roku.
Do Polski będzie płynąć arktyczne powietrze. W nocy z 17 na 18 listopada temperatura spadnie do -4 stopni Celsjusza na Mazurach, w centrum kraju będą -2 st. C, a 0 st. C wskażą termometry w pasie zachodnim. Temperatura odczuwalna może być niższa.
Autor:ps/dd
Źródło: CMM IMGW-PIB, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

: https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/leonidy-2022-kiedy-ogladac-deszcz-spadajacych-gwiazd-w-listopadzie-jak-obserwowac-roj-meteorow-6221087

Deszcz najszybszych spadających gwiazd rozświetli niebo. Możemy spodziewać się dość jasnych meteorów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyścigi fotonów pod lupą grawitacji
2022-11-15.
Fotony przemierzają Wszechświat z niezmienną prędkością. Tylko czy zawsze wszystkie z tą samą?
W celu sprawdzenia czy potencjalne efekty kwantowej grawitacji nie wpływają na prędkości fotonów o bardzo dużych energiach, polsko-chiński zespół naukowców zestawił zjawiska kosmiczne: soczewki grawitacyjne i wybuchy promieniowania gamma.
Jak poruszają się fotony?
Światło porusza się ze stałą prędkością, taką samą w każdym układzie odniesienia. Fakt ten, po raz pierwszy zauważony w 1887 roku przez Alberta Michelsona i Edwina Morleya, leży nie tylko u podstaw współczesnej fizyki, ale nawet inżynierii. Jest bowiem tak fundamentalny, że stał się podstawą współczesnej definicji metra. Stałość prędkości światła oznacza, że tę samą drogę każdy foton pokona w tym samym czasie i o żadnych wyścigach między nimi nie może być mowy.
,, Chyba że w grę wejdą efekty związane z kwantową grawitacją.
prof. dr hab. Marek Biesiada, Narodowe Centrum Badań Jądrowych (NCBJ) w Świerku
Naukowiec dodaje, że niektóre propozycje kwantowania grawitacji przewidują, że fotony o energiach znacząco większych od zazwyczaj rejestrowanych mogłyby się poruszać z nieco innymi prędkościami niż ich niskoenergetyczni koledzy. Efekt ten, na razie czysto hipotetyczny, nazywamy łamaniem niezmienniczości lorentzowskiej. Gdyby udało się go zaobserwować, można byłoby mocno zawęzić zbiór teorii-kandydatów pretendujących do opisu kwantowej grawitacji.
Tajemnicza energia fotonów
Energie fotonów, przy których efekty kwantowej grawitacji stałyby się wyraźnie widoczne, są ogromne, miliony miliardów razy większe od energii protonów w akceleratorze LHC czyli Wielkim Zderzaczu Hadronów (która wynosi kilka teraelektronowoltów). Tymczasem najbardziej energetyczne z dotychczas zarejestrowanych fotonów, bardzo rzadko obserwowane, miały energie zaledwie kilkadziesiąt razy większą od energii wspomnianych protonów z LHC.
Astrofizycy próbujący zaobserwować kwantowe wyścigi fotonów stosują więc trik: starają się obserwować fotony pochodzące od jak najdalszych obiektów. Oczekuje się, że efekty wywołane różnicą w prędkościach fotonów o różnych energiach powinny kumulować się na drodze źródło-detektor: im dalszy obiekt, tym silniejszy efekt związany z łamaniem symetrii Lorentza. Jeśli taki obiekt wyemituje jednocześnie fotony o różnych energiach, to nawet niewielkie różnice prędkości mogą spowodować powstanie zauważalnych opóźnień czasowych. W rezultacie te same zmiany w obrazie obiektu powinny pojawić się się w strumieniu fotonów o jednej energii w nieco innym czasie niż w strumieniu fotonów o innej energii.
Czym są rozbłyski gamma?
Obecnie obserwowanymi źródłami najbardziej energetycznych fotonów są rozbłyski gamma, zwłaszcza krótkie, czyli trwające nie dłużej niż dwie sekundy. Rozbłyski tego typu powstają podczas łączenia się dwóch gwiazd neutronowych, a przypuszczalnie także przy zlewaniu się gwiazdy neutronowej z czarną dziurą. W trakcie zdarzenia większość energii jest emitowana w wąskim stożku kątowym jako wysokoenergetyczne promieniowanie gamma. Jeśli stożek ten jest zwrócony mniej więcej w kierunku Ziemi, rozbłysk można zarejestrować nawet wtedy, gdy jego źródło było oddalone od nas o miliardy lat świetlnych.
,, W przypadku krótkiego rozbłysku gamma wszystko, na pierwszy rzut oka, wygląda świetnie.
dr Aleksandra Piórkowska-Kurpas, Uniwersytet Śląski
Naukowiec dodaje, że istnieje źródło fotonów o różnych, dużych jak na dzisiejsze możliwości laboratoryjne energiach. Do tego znajduje się w znacznej odległości. Problem w tym, że nie rozumiemy dokładnie mechanizmu powstawania takich rozbłysków. Nie mamy więc gwarancji, że w jego trakcie fotony o małych i dużych energiach zostały wyemitowane jednocześnie.
Soczewka grawitacyjna a energia fotonów
W 2009 roku prof. Biesiada z dr Piórkowską-Kurpas, wówczas jego doktorantką, zaproponowali sposób na wyeliminowanie niepewności związanej z czasami emisji fotonów o różnych energiach w rozbłyskach gamma. Istota pomysłu sprowadzała się do znalezienia takich rozbłysków, które w drodze ku Ziemi przechodziłyby przez soczewkę grawitacyjną.
Soczewki grawitacyjne to masywne obiekty (czarne dziury, galaktyki) zdolne w zauważalnym stopniu zakrzywiać czasoprzestrzeń wokół siebie. Jeśli za soczewką grawitacyjną znajdzie się jakiś obiekt, jego światło, pierwotnie wyemitowane w nieco innych kierunkach, może zostać zogniskowane w pobliżu ziemskiego obserwatora. Zauważy on wtedy nie jeden, lecz kilka obrazów tego samego obiektu.
Każdy z obrazów soczewkowanego rozbłysku gamma docierałby do nas nieco inną drogą. Gdybyśmy więc wykryli zmianę w jednym obrazie, moglibyśmy zmierzyć opóźnienie, z jakim zmiana ta pojawi się w innych obrazach. Kluczowe jest tu spostrzeżenie, że gdyby fotony o różnych energiach poruszały się z różnymi prędkościami, to z uwagi na różnicę w długościach dróg optycznych opóźnienie zmieniałoby się w zależności od energii fotonów.
Jak zachowują się fotony?
Prof. Biesiada w swoim najnowszym artykule, przygotowanym we współpracy z naukowcami z uniwersytetów w Pekinie i Wuhan i opublikowanym na łamach czasopisma „The Astrophysical Journal”, opisał dwa przypadki błysków gamma: GRB 950830 i GRB 200716C. Oba rozbłyski, odpowiednio z sierpnia 1995 roku i lipca 2020 roku, zostały ostatnio sklasyfikowane przez inną grupę naukowców jako pierwsze przypadki soczewkowanych rozbłysków gamma, przy czym masę obiektów soczewkujących oceniono na kilka tysięcy mas Słońca (co odpowiada czarnym dziurom o pośrednich masach).
Po analizie danych z obserwacji rozbłysków polsko-chiński zespół doszedł do wniosku, że fotony zachowują niezmienniczność lorentzowską przynajmniej do energii rzędu milionów teraelektronowoltów. Jeśli więc efekty kwantowej grawitacji wpływają na prędkość propagowania się fotonów w przestrzeni, muszą to robić przy energiach powyżej tej wartości.
Jaka jest wartość badania fotonów?
Znalezione ograniczenie jest nieco słabsze niż wartości otrzymywane innymi metodami, lecz jednocześnie bardziej wiarygodne z uwagi na wyeliminowanie niepewności związanej z czasami emisji fotonów o różnych energiach przez źródło.
Po kilkunastu latach od chwili zaprezentowania nowej metody mogliśmy wreszcie pokazać jej działanie w praktyce. Wynik nie jest rozstrzygający. Należy jednak pamiętać, że stawiamy dopiero pierwsze kroki, a podstawowym ograniczeniem są skąpe dane. Wraz z napływem coraz większej liczby coraz dokładniejszych obserwacji jakość przewidywań będzie tylko rosnąć.
źródło: NCBJ
Regent Street w Londynie. Fot. Getty Images
https://nauka.tvp.pl/64534520/wyscigi-fotonow-pod-lupa-grawitacji

Wyścigi fotonów pod lupą grawitacji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Start misji Artemis I - oglądaj na żywo w TVP Nauka!
2022-11-15.
W środę, 16 listopada o godzinie 6:30 zapraszamy do naszego studia, gdzie przygotowania, start i pierwsze minuty księżycowej misji NASA Artemis I skomentują eksperci TVP Nauka!
Burza tropikalna Nicole nie wyrządziła znaczących strat i start misji NASA Artemis I odbędzie się zgodnie z planem 16 listopada o godzinie 7:04 czasu polskiego. Okno startowe pozostanie otwarte przez 2 godziny. W specjalnym studiu TVP Nauka eksperci skomentują to historyczne wydarzenie. Transmisja rozpocznie się o godzinie 6:30 i będzie dostępna na kanale TVP Nauka oraz w aplikacji TVP GO. Bądźcie z nami!
To będzie już trzecia próba startu misji księżycowej NASA Artemis I. Poprzednio zawiódł sprzęt. Inżynierowie NASA wymienili wadliwe elementy rakiety oraz przeprowadzili inspekcję statku. Trwają ostatnie przygotowania do startu. W nocy z 15 na 16 listopada zespoły pracowników rozpoczną proces ładowania akumulatorów statku Orion. Przeprowadzone zostaną ostateczne oględziny na platformie startowej w Centrum Kosmicznym Im. Johna F. Kennedy’ego na Cape Canaveral na Florydzie.
Artemis I – czyli nowy początek eksploracji Księżyca
Celem misji Artemis I jest przetestowanie nowej, ciężkiej rakiety nośnej SLS oraz statku Orion. Bezzałogowy lot nie zakończy się lądowaniem na Księżycu. Testowa kapsuła Orion okrąży Srebrny Glob i powróci na Ziemię. Misja będzie trwać kilka tygodni, a kapsuła zbliży się na odległość około 100 kilometrów do powierzchni naszego naturalnego satelity. Jeśli wszystko się uda, to kolejny start w programie Artemis planowany jest na rok 2024. Będzie to już lot załogowy, ale jeszcze bez lądowania na Księżycu. Lot astronautów jest zaplanowany na 2025 rok z udziałem pierwszej kobiety. Jak w przypadku każdego tego typu przedsięwzięcia, ze względu na poziom skomplikowania, daty rozpoczęcia następnych etapów mogą ulegać przesunięciom.
Nowa rakieta NASA
Rakieta SLS (Space Launch System) to największy kosmiczny pojazd NASA. SLS ma zastąpić wahadłowce kosmiczne wycofane ze służby w 2011 roku. Rakieta mierzy 65 metrów wysokości i jest zdolna do wyniesienia w przestrzeń kosmiczną ładunku o masie do 130 ton.
Okno startowe misji Artemis I
Księżycowa misja musi wystartować w ściśle określonym przedziale czasowym zwanym oknem startowym. Okno startowe uwzględnia odległość do Księżyca, aby ilość paliwa w rakiecie pozwoliła na bezpieczny lot. Trajektoria lotu nie może wprowadzać statku Orion w miejsca zacienione na dłużej niż 90 minut. Światło słoneczne ładuje akumulatory statku oraz umożliwia utrzymanie odpowiedniej temperatury pojazdu. Okno startowe uwzględnia również powrót na Ziemię. Lądowanie statku musi nastąpić za dnia, aby zmniejszyć ryzyko przeprowadzenia akcji odzyskania kapsuły Orion.
Fot. NASA/Joel Kowsky
https://nauka.tvp.pl/64535046/start-misji-artemis-i-ogladaj-na-zywo-w-tvp-nauka

Start misji Artemis I - oglądaj na żywo w TVP Nauka!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 faktów na temat misji Artemis 1
2022-11-15/
W środę 16 listopada o 7:04 czasu polskiego ma wystartować po raz pierwszy księżycowa rakieta Space Launch System (SLS) ze statkiem Orion na jej szczycie. Będzie to debiut tej rakiety i pierwsza z misji programu Artemis, którego celem jest ponowne lądowanie człowieka na Księżycu. Z okazji zbliżającego się startu prezentujemy 5 wybranych faktów na temat tej misji!
Trwa już odliczanie do startu rakiety SLS w misji Artemis 1. Zespół misji przeanalizował wszystkie problemy napotkane podczas przygotowań i dał zielone światło do rozpoczęcia ostatecznego odliczania. W momencie publikacji tego artykułu prognozy pogody dają 90% szans na odpowiednie warunki atmosferyczne w czasie planowanego lotu. Dziś wieczorem czasu polskiego rozpocznie się tankowanie rakiety!
 
Przeczytaj też: Rakieta księżycowa SLS startuje za kilka dni! Wszystko, co musisz wiedzieć o misji Artemis 1
 

1. Artemis 1 to pierwszy test rakiety SLS i statku Orion, które w przyszłości zabiorą człowieka na Księżyc
Artemis 1 jest pierwszą misją programu Artemis, którego celem jest powrót człowieka na powierzchnię Księżyca. Superciężka rakieta nośna SLS wyniesie statek Orion w kierunku Księżyca. Statek wejdzie na orbitę wokół naszego naturalnego satelity, przetestowane tam zostaną różne procedury i wykonane będą eksperymenty naukowe.
Jeżeli misja Artemis 1 się powiedzie, to kolejna misja programu będzie już załogowa. W locie Artemis 2 obecnie planowanym na 2024 rok czworo astronautów zostanie wysłanych w statku Orion na oblot Księżyca. Kolejna misja Artemis 3 ma być już załogowym lądowaniem na powierzchni Księżyca i obecnie jest planowana na 2025 rok.
2. Misja Artemis 1 potrwa 25 dni i pobije rekord odległości osiągnięty przez misję Apollo 13
Rakieta SLS i statek Orion zostaną poddane trudniejszej próbie niż przy kolejnej misji załogowej. Statek Orion poleci na orbitę DRO (Distant Retrograde Orbit) wokół Księżyca. To dosyć duża orbita, o okresie 12 dni. Orion obiegnie tylko jej połowę. W trakcie misji oddali się na odległość 450 000 km od Ziemi i 64 000 km za Księżyc. To będzie rekord odległości od Ziemi osiągniętej przez załogowy statek kosmiczny, ustanowiony w locie Apollo 13 w 1970 r.
Orion nie tylko znajdzie się dalej niż jakikolwiek inny statek wcześniej. Wykona też najdłuższą w historii misję bez dokowania z innym obiektem. Jego powrót będzie też z większych prędkości niż powroty statków Apollo, co sprawi, że hamowanie w atmosferze ziemskiej będzie bardziej energetyczne (gorętsze!) niż jakiekolwiek inne wcześniej!
3. Misja Artemis 1 to nie tylko test rakiety i statku, ale też rozmaite eksperymenty!
Misja Artemis 1 ma wiele dodatkowych celów, które nie będą stanowiły o całkowitym sukcesie misji, ale są bardzo wartościowym dodatkiem. W górnym stopniu rakiety SLS umieszczono 10 nanosatelitów standardu CubeSat. Satelity te mają rozmiar niedużo większy od pudełka na buty i każdy waży około 11 kg. Jak na swoją wielkość potrafią jednak wiele.
Na przykład Lunar IceCube będzie obrazował Księżyc w podczerwieni w poszukiwaniu lodu wodnego i innych lotnych substancji. Podobne zadanie, ale przy użyciu spektrometru neutronów wykona LunaH-Map. Japonia wyśle na pokładzie SLS-a najmniejszy w historii lądownik księżycowy! Nie wszystkie nanosatelity celują w badania Księżyca. Na przykład BioSentil sprawdzi jak promieniowanie kosmiczne poza bliskim otoczeniem Ziemi wpływa na jednokomórkowe grzyby, a NEA Scout rozłoży żagiel słoneczny, by polecieć do planetoidy bliskiej Ziemi i ją sfotografować.
4. Polska ma swój udział w misji
Polskie podmioty brały udział w przetargach organizowanych przez europejską agencję kosmiczną ESA, która jest partnerem programu Artemis. Polscy inżynierowie i naukowcy biorą dzięki temu aktywny udział w tej misji.
Na pokładzie Oriona znalazły się trzy manekiny. “Dowódca” Moonikin Campos zbudowany przez NASA znajdzie się na centralnym fotelu, ubrany w skafander przeciwdekompresyjny. Zostanie sprawdzone działanie skafandra, a także charakterystyka przeciążeń, jakie odczuwać będą przyszli astronauci. Po jego bokach znajdują się dwa europejskie fantomy: Helga i Zohar. Zostały one naszpikowane detektorami eksperymentu MARE niemieckiej agencji kosmicznej DLR. Ważne detektory promieniowania zaprojektowali i zbudowali naukowcy Zakładu Fizyki Radiacyjnej i Dozymetrii Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie.
W statku Orion śledzone też będzie środowisko w kapsule załogowej. Mimo, że pierwsza misja nie leci z pełnym systemem podtrzymywania życia, to i tak ważne jest by obserwować jak w locie kosmicznym pracują rozmaite systemy i jak wpływają na atmosferę w kapsule. Do tego celu używane są m.in. detektory podczerwieni. W Laserowym Systemie Monitoringu Powietrza wybrano detektory firmy VIGO Photonics z Polski.
 5. Artemis to nie tylko rakieta SLS i statek Orion
Chociaż uwaga w misji Artemis 1 będzie skupiona na debiucie rakiety SLS i pierwszym locie pełnej wersji statku Orion, to nie można zapominać że to tylko niektóre z elementów programu Artemis. Aby udał się powrót człowieka na Księżyc konieczne będzie zbudowanie lądownika, który posadzi ludzi na jego powierzchni. Tym zajmuje się firma SpaceX, która wygrała kontrakt na dwie misje z lądowaniem na Księżycu i buduje księżycową wersję swojego statku-rakiety Starship.
Przed misją Artemis 1 w kierunku Księżyca została wysłana już jedna misja. Do Srebrnego Globu poleciał niewielki satelita CAPSTONE, który przetestuje operacje na orbicie typu NRHO - specyficznym rodzaju orbity, na której ma znaleźć się załogowa stacja Gateway.
I właśnie Gateway jest kolejnym kluczowym elementem programu. Zanim zbudujemy stałą obecność na powierzchni Księżyca, NASA i partnerzy międzynarodowi chcą zbudować stację orbitalną, która będzie punktem wypadowym na powierzchnię. Pierwsze moduły stacji już powstają i mają zostać wysłane w 2025 roku.
Zdjęcia: NASA
 
Na podstawie: NASA/ESA/Urania
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu tytułowym: Wizja artystyczna statku Orion przelatującego przez perycentrum orbity wokółksiężycowej. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/5-faktow-na-temat-misji-artemis-1

5 faktów na temat misji Artemis 1.jpg

5 faktów na temat misji Artemis 1.2.jpg

5 faktów na temat misji Artemis 1.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ujawniono ogólną strukturę gwiazdy neutronowej
2022-11-15.
Dzięki obszernym obliczeniom modelowym fizycy doszli do ogólnych wniosków na temat wewnętrznej struktury gwiazd neutronowych, w których materia osiąga olbrzymie gęstości: w zależności od masy gwiazdy mogą mieć jądro, które jest albo bardzo sztywne, albo bardzo miękkie.
Wyniki badań zostały opublikowane 15 listopada 2022 roku jednocześnie w dwóch artykułach.

Jak dotąd niewiele wiadomo o wnętrzu gwiazd neutronowych, tych niezwykle zwartych obiektów, które mogą powstać po śmierci gwiazdy: masa naszego Słońca lub nawet większa zostaje ściśnięta w kulę o średnicy dużego miasta. Od czasu ich odkrycia ponad 60 lat temu, naukowcy próbują rozszyfrować ich strukturę. Największym wyzwaniem jest symulacja ekstremalnych warunków panujących wewnątrz gwiazd neutronowych, gdyż trudno je odtworzyć na Ziemi w laboratorium. Istnieje więc wiele modeli, w których różne właściwości – od gęstości i temperatury – opisuje się za pomocą tzw. równań stanu. Równania te próbują opisać strukturę gwiazd neutronowych od powierzchni gwiazdy do wewnętrznego jądra.

Teraz fizykom z Uniwersytetu Goethego we Frankfurcie udało się dodać kolejne kluczowe elementy do układanki. Luciano Rezzolla z Instytutu Fizyki Teoretycznej opracował ponad milion różnych równań stanu, które z jednej strony spełniają ograniczenia nałożone przez dane uzyskane z teoretycznej fizyki jądrowej, a z drugiej przez obserwacje astronomiczne. Oceniając równania stanu, grupa robocza dokonała zaskakującego odkrycia: „lekkie” gwiazdy neutronowe (o masach mniejszych niż około 1,7 masy Słońca) wydają się mieć miękki płaszcz i sztywne jądro, natomiast „ciężkie” gwiazdy neutronowe (o masach większych niż 1,7 masy Słońca) zamiast tego mają sztywny płaszcz i miękkie jądro, Ten wynik jest bardzo interesujący, ponieważ daje nam bezpośrednią miarę tego, jak ściśliwe może być jądro gwiazd neutronowych – mówi prof. Luciano Rezzolla. Gwiazdy neutronowe najwyraźniej zachowują się trochę jak czekoladowe pralinki: lekkie gwiazdy przypominają te czekoladki, które mają w środku orzech laskowy otoczony miękką czekoladą, podczas gdy ciężkie gwiazdy można uznać za bardziej podobne do tych czekoladek, w których twarda warstwa zawiera miękkie nadzienie.

Kluczowe znaczenie dla tego spostrzeżenia miała prędkość dźwięku, na której skupił się student studiów licencjackich Sinan Altiparmak. Ta miara wielkości opisuje, jak szybko fale dźwiękowe rozchodzą się w obiekcie i zależy od tego, jak sztywna lub miękka jest materia. Tutaj, na Ziemi, prędkość dźwięku jest wykorzystywana do badania wnętrza planety i odkrywania złóż ropy naftowej.

Modelując równania stanu, fizycy byli w stanie odkryć także inne, niewyjaśnione wcześniej właściwości gwiazd neutronowych. Na przykład, niezależnie od ich masy, z dużym prawdopodobieństwem mają one promień zaledwie 12 km. Autor pracy dr Christian Ecker wyjaśnia: Nasze obszerne badania numeryczne pozwalają nam nie tylko na przewidywania dotyczące mas maksymalnych i promieni gwiazd neutronowych, ale także na wyznaczenie nowych granic ich odkształcalności w układach podwójnych, czyli tego, jak silnie zniekształcają się nawzajem przez swoje pola grawitacyjne. Te spostrzeżenia staną się szczególnie ważne, aby wskazać nieznane równanie stanu za pomocą przyszłych obserwacji astronomicznych i detekcji fal grawitacyjnych z łączących się gwiazd.

Tak więc, chociaż dokładna struktura i skład materii wewnątrz gwiazd neutronowych nadal pozostaje tajemnicą, oczekiwanie na jej odkrycie z pewnością można osłodzić jedną lub dwiema czekoladkami.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Uniwersytet Goethego

Urania
Wizja artystyczna przedstawiająca: ciężką gwiazdę neutronową z sztywnym płaszczem i miękkim jądrem (po lewej) oraz lekką gwiazdę neutronową z miękkim płaszczem i sztywnym jądrem. Źródło: P. Kiefer/L. Rezzolla.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/11/ujawniono-ogolna-strukture-gwiazdy.html

Ujawniono ogólną strukturę gwiazdy neutronowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko Artemis 1. Wkrótce kolejne niesamowite starty rakiet kosmicznych

2022-11-15.

Misja Artemis 1 to prawdopodobnie najważniejsza misja NASA od co najmniej ostatniej dekady. Program zakłada, że już w 2025 roku człowiek znowu postawi stopę na srebrnym globie. Najpierw jednak szczęśliwie musi zakończyć się wystrzelenie pustej kapsuły kosmicznej Oriona w podróż 280 000 mil na Księżyc i z powrotem. Zanim to nastąpi, sprawdzamy, jakie ciekawe starty znajdują się w astronomicznym kalendarzu


Misja Artemis I to pierwszy poważny krok do powrotu człowieka na Księżyc. NASA potwierdziła, że 16 listopada to data startu misji. Okno startowe otworzy się o godz. 1:04 czasu lokalnego, w Polsce to godzina 7:04. W oczekiwaniu na to historyczne wydarzenie sprawdzamy, jakie jeszcze ciekawe starty czekają fanów astronomii w najbliższym czasie.


Poniedziałek 21 listopada: Start "smoczych doków"
SpaceX od lat zajmuje się transportem ładunków na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Dzięki kontraktowi z NASA już wkrótce rozpocznie się kolejna - misja SpaceX CRS-26. Ta ma na celu uzupełnienie zaopatrzenia stacji kosmicznej ISS przy użyciu kapsuły Cargo Dragon i rakiety Falcon 9.
Co dokładnie znajdzie się na pokładzie "smoczych doków"? Ładunek obejmuje przenośny ręczny mikroskop do poprawy diagnostyki zdrowia w kosmosie oraz panele słoneczne dla stacji. Co więcej, na statku znajdą się też pomidory karłowate, które mają pomóc w stworzeniu ciągłego systemu produkcji świeżej żywności w kosmosie.
Kiedy start misji SpaceX CRS-26? Pierwotnie start Dragona zaplanowano na 18 listopada, jednak obecnie NASA i SpaceX celują w poniedziałek 21 listopada o 16:19 czasu lokalnego (w Polsce będzie wtedy godzina 22.19). Przylot na ISS zaplanowano na 23 listopada, a sonda Dragon do stacji zadokuje autonomicznie.
Eksperymenty na powierzchni Księżyca, czyli misja CLPS
Kolejne plany NASA związane z Księżycem to Commercial Lunar Payload Services, w skrócie CLPS. To program, który umożliwi prywatnym firmom takim jak SpaceX wysyłanie ładunków na Księżyc i przeprowadzanie misji naukowych w imieniu kosmicznej agencji. W ramach CLPS na ziemskim satelicie wylądują cztery ładunki NASA, które umożliwią eksperymenty.
Jednym z ładunków będzie mały satelita przekazujący dane. Ich wykorzystanie pozwoli na wykonywanie przyszłych misji lotów na Księżyc z załogą lub bez. Start planowany jest na 22 grudnia przy użyciu rakiety SpaceX Falcon 9. A to oznacza, że prawdopodobnie odbędzie się transmisja ze startu na żywo na YouTube.

Boeing chce zabrać ludzi w kosmos
SpaceX Elona Muska to nie jedyna amerykańska firma, która próbuje zabrać ludzi w kosmos. Tym na poważnie zainteresował się również Boeing. To ma udać się dzięki CST-100 Starliner. Statek kosmiczny, który wygląda trochę jak moduł dowodzenia SpaceX Dragon i Apollo, odbył już dwa bezzałogowe loty kosmiczne.

Kolejna próba to lot załogowy. Pierwszy taki test zaplanowano na kwiecień 2023 r. przy użyciu rakiety Atlas V. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Starliner poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną, by po tygodniu wrócić na Ziemię tym samym statkiem.
Chociaż do kwietnia jeszcze trochę czasu, to prawdopodobnie start będzie transmitowany w aplikacji NASA, na stronie internetowej agencji oraz na kanale YouTube.
CZYTAJ TAKŻE: Tajemniczy kosmiczny samolot USA wylądował na Ziemi po 908 dniach na orbicie
CAPSTONE doleciał do Księżyca
W obliczu historycznego powrotu na Księżyc trudno nie wspomnieć o tym, co działo się w ostatnim czasie. A działo się sporo, głównie dzięki CAPSTONE. Ten niewielki satelita agencji NASA wszedł na orbitę Księżyca w niedzielę 13 listopada. Dlaczego to takie ważne?

Chociaż CAPSTONE waży zaledwie 25 kg, odegra kluczową rolę w trakcie badań związanych z umieszczeniem na orbicie Księżyca stacji załogowej Gateway, na którą będą przybywać astronauci. Ta to eliptyczna orbita, po której nigdy wcześniej nie poruszała się inna maszyna.

 
 Misja Artemis I zaplanowana na 16 listopada to nie jedyne ciekawe wydarzenie, i wkrótce kolejne niesamowite starty rakiet kosmicznych. /Kevin Dietsch/Getty AFP/East News /East News


Statek transportowy SpaceX Dragon startuje z Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego NASA. /NASA


Starliner SC-2 zbliża się do ISS w maju 2022 roku. /Wikipedia /Wikipedia


INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nie-tylko-artemis-1-wkrotce-kolejne-niesamowite-starty-rakie,nId,6412334

Nie tylko Artemis 1. Wkrótce kolejne niesamowite starty rakiet kosmicznych.jpg

Nie tylko Artemis 1. Wkrótce kolejne niesamowite starty rakiet kosmicznych2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarna dziura przygasiła Betelgezę. Rozciągnęła gwiazdę w gruszkę
2022-11-15. Radek Kosarzycki
W 2019 roku astronomowie zauważyli, że jedna z najjaśniejszych gwiazd nocnego nieba, Betelgeza leżąca w jednym z ramion Oriona, zaczęła przygasać. W ciągu zaledwie kilku miesięcy, do lutego 2020 roku straciła 60 proc. swojego blasku. Astronomowie rozkładali ręce. Wtedy jednak gwiazda - jak gdyby nigdy nic - zaczęła powracać do swojego poprzedniego blasku. Od tego czasu astronomowie zastanawiają się co było przyczyną tego wydarzenia.
Problem ze znalezieniem rozwiązania jest ogromny. Mówimy bowiem o gwieździe leżącej blisko 500 lat świetlnych od Ziemi. Co więcej, w przypadku Betelgezy mamy do czynienia z gwiazdą monstrualnych rozmiarów. Wystarczy przypomnieć, że nasze Słońce ma 1,4 mln km średnicy, a Betelgeza około 500 mln km średnicy. Gdyby środek tej gwiazdy umieścić tam, gdzie znajduje się środek Słońca, powierzchnia Betelgezy znajdowałaby się gdzieś w rejonie Pasa Planetoid. Merkury, Wenus, Ziemia i Mars znajdowałyby się we wnętrzu gwiazdy.
Problem z tym jest taki, że na tak dużych obiektach nie obserwuje się tak znaczących zmian zachodzących w skali kilku miesięcy. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat astronomowie opisali kilka różnych mechanizmów, które mogły spowodować pociemnienie gwiazdy. Jednym z najbardziej popularnych jest teoria mówiąca o wyrzuceniu z powierzchni gwiazdy dużego obłoku materii, która oddalając się od gwiazdy zamieniła się w pył, który następnie przesłonił sporą część powierzchni gwiazdy. Z czasem jednak pył się rozproszył i gwiazda wróciła do poprzedniego blasku. Czy tak faktycznie było? To możliwe - tyle można powiedzieć.
A może to czarna dziura?
Temperatura i jasność zewnętrznych warstw gwiazdy zależy od tego, jak daleko owa powierzchnia gwiazdy znajduje się od ogrzewającego ją centrum. Wyobraźmy sobie szybko rotującą gwiazdę. Siła odśrodkowa generowana przez rotację sprawi, że w okolicy równika gwiazda się wybrzuszy, a tym samym jej powierzchnia znajdzie się dalej od centrum gwiazdy niż bieguny, na które siła odśrodkowa nie działa. Efekt? W okolicy równika gwiazda będzie ciemniejsza. Problem jednak w tym, że Betelgezy ten efekt akurat nie dotyczy, bowiem rotuje ona zdecydowanie za wolno.
I tutaj pojawia się czarna dziura. Naukowcy postanowili sprawdzić, co by było, gdyby w pobliżu Betelgezy przeleciała niewielka czarna dziura. Z jednej strony taki obiekt byłby ciemny, a więc niezauważalny. Z drugiej strony mógłby - przelatując w pobliżu gwiazdy - oddziaływać na nią grawitacyjnie na tyle, aby spowodować powstanie na powierzchni gwiazdy wybrzuszenia skierowanego w kierunku czarnej dziury. Wybrzuszenie oznacza oddalenie powierzchni od centrum gwiazdy, a tym samym spadek jasności i temperatury powierzchni w tym miejscu.
Choć pomysł wydaje się naprawdę małoprawdopodobny, to jednak jest niewykluczony. Z tego powodu naukowcy postanowili sprawdzić, czy taki mechanizm mógł mieć miejsce w przypadku Betelgezy w 2019/2020 roku.
Wyniki badań są niejednoznaczne. Modele wskazują, że czarna dziura owszem mogłaby odpowiadać za spadek jasności gwiazdy, ale z pewnością nie byłby to spadek aż o 60 procent. Możliwe jednak, że całe wydarzenie doprowadziło do rozbłysków na powierzchni Słońca, tudzież do uwolnienia z powierzchni gwiazdy części materii, która dodatkowo przesłoniła fragment gwiazdy i tym samym wraz z czarną dziurą spowodowała „wielkie pociemnienie” Betelgezy. Czy tak jednak było? Tego niestety możemy się nigdy nie dowiedzieć.
Betelgeuse before and after dimming (animated)
https://www.youtube.com/watch?v=o1ls7Gr9LTE

https://spidersweb.pl/2022/11/czarna-dziura-przygasila-betelgeze-rozciagnela-gwiazde-w-gruszke.html

 

Czarna dziura przygasiła Betelgezę. Rozciągnęła gwiazdę w gruszkę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bez problemów, ale poleciała. Start rakiety SLS to początek powrotu ludzi na Księży  
2022-11-16. Autor: kw Źródło: NASA, tvnmeteo.pl
Historia dzieje się na naszych oczach. We wtorek oficjalnie rozpoczęliśmy program Artemis, którego celem jest powrót człowieka na Księżyc.

Rakieta SLS po godzinie 7.47 w środę opuściła platformę Centrum Lotów Kosmicznych im. Johna F. Kennedy'ego. Tym samym, oficjalnie rozpoczęła się pierwsza misja programu Artemid

Problemy z paliwem
Do startu doszło, ale nie bez problemów. We wtorek inżynierowie z Centrum Lotów Kosmicznych im. Johna F. Kennedy'ego napełnili główne zbiorniki paliwa rakiety. Proces przeprowadzono około pięciu godzin przed planowanym startem.

W trakcie odliczania we wtorek wieczorem pojawił się kolejny potencjalny problem. NASA ogłosiła, że w liniach paliwowych górnego stopnia rakiety prawdopodobnie doszło do wycieku wodoru. Konieczne było wezwanie zespołu techników, którzy przybyli na platformę, by przyjrzeć się usterce.
Do trzech razy sztuka
To nie pierwsza listopadowa data wyznaczona przez NASA. Początkowo start planowany był na 14 listopada, ale został przełożony ze względu na ekstremalne warunki pogodowe, które prognozowane były w związku z przejściem huraganu Nicole.
Na samym początku start misji był planowany na sierpień. Pierwszą próbę odwołano z powodu usterki związanej ze zbiornikiem na paliwo. Kolejna próba zaplanowana na przełomie września i października nie doszła do skutku z powodu zbliżającego się huraganu Ian, który uderzył we Florydę.
Wracamy na Księżyc
Celem programu Artemis jest powrót do załogowej eksploracji Księżyca. Sama misja Artemis I będzie jednak bezzałogowa. Ma posłużyć jako test przed załogowym lotem Artemis II, który zaplanowany jest na 2024 rok. Astronauci dokonają wtedy lotu wokół Księżyca, ale na nim nie wylądują. Lądowanie zaplanowane jest dopiero na misję Artemis III, do której ma dojść rok później. W planach jest także utworzenie stałej bazy na powierzchni Księżyca, a także stacji kosmicznej Gateway na orbicie wokół Księżyca podczas kolejnych etapów programu.
Jeżeli loty w ramach programu Artemis powiodą się, będzie to pierwsze lądowanie człowieka na powierzchni Srebrnego Globu od ponad pół wieku.
Do tej pory jedynie dwunastu astronautów miało okazję chodzić po powierzchni Księżyca, w ramach amerykańskiego programu Apollo. Historyczne pierwsze załogowe lądowanie nastąpiło w 1969 roku w trakcie misji Apollo 11, a ostatnie w ramach misji Apollo 17 w 1972 roku.
Autor:kw
Źródło: NASA, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA
https://tvn24.pl/tvnmeteo/swiat/nie-bez-problemow-ale-poleciala-start-rakiety-sls-to-poczatek-powrotu-ludzi-na-ksiezyc-6221901

Nie bez problemów, ale poleciała. Start rakiety SLS to początek powrotu ludzi na Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany pierwszy start księżycowej rakiety SLS!
2022-11-16.
Po raz pierwszy od ponad 50 lat w kierunku Księżyca poleciał załogowy statek kosmiczny! Rakieta Space Launch System w udanym debiucie wyniosła do trajektorii księżycowej statek Orion. Misja Artemis 1 potrwa niecały miesiąc i będzie próbą generalną przed powrotem ludzi w okolice Księżyca.
16 listopada 2022 r. z kosmodromu w Cape Canaveral na Florydzie przeprowadzono pierwszy start rakiety Space Launch System (SLS). SLS to największa funkcjonująca rakieta nośna, przeznaczona do lotów księżycowych programu Artemis.

Relacja z odliczania
Odliczanie do startu rozpoczęło się w poniedziałek 14 listopada o 7:54 rano czasu polskiego. Zespół zarządzający misją wydał zgodę na rozpoczęcie ostatecznych przygotowań do startu po tym jak wykryto dwa problemy: błędne odczyty z jednego połączenia przesyłającego dane w linii tankowania Głównego Członu oraz zerwane przez huragan fragmenty silikonu uszczelniającego między kapsułą statku Orion a owiewką wieżyczki ucieczkowej LAS. Po analizach zespół doszedł do wniosku, że oba problemy nie zwiększają ryzyka niepowodzenia.
Pierwsze etapy odliczania przebiegały pomyślnie. W poniedziałek doładowano akumulatory w rakiecie SLS i statku Orion, przygotowano infrastrukturę naziemną i rakietę do wtorkowej operacji tankowania.
15 listopada po 21:00 dyrektorka lotu Artemis 1 Charlie Blackwell-Thompson wydała zgodę na rozpoczęcie operacji tankowania rakiety. Około 9 godzin przed planowanym startem rozpoczęto schładzanie linii transferujących paliwo w Głównym Członie. Zgodnie z harmonogramem, po 22:40, nieco ponad 8 godzin przed startem rozpoczęto wolny tryb tankowania Głównego Członu. Ponad 30 minut później tankowanie przeszło w tryb szybki. Był to newralgiczny moment, gdyż zawsze wtedy dochodziło w poprzednich próbach do wycieku.
Tym razem początkowo obyło się bez wycieków. Już przed 1 w nocy czasu polskiego (około 6 godzin do startu) udało się wypełnić zbiorniki ciekłego wodoru i ciekłego tlenu w Głównym Członie. Niedługo po tym rozpoczęto tankowanie górnego stopnia ICPS taką samą mieszanką paliwową.
Niestety po 3:30 w nocy wstrzymano uzupełnianie odparowanego ciekłego wodoru w zatankowanym Głównym Członie. Powodem było wykrycie małego wycieku w linii uzupełniania ciekłego wodoru. NASA zorganizowała tzw. "Red Team" składający się z dwóch inżynierów i specjalisty ds. bezpieczeństwa, by pojechali do rakiety i dokręcili śruby przy zaworach. Zespół dotarł na wyrzutnię po 4 rano. Operacje naprawcze trwały około godzinę i zakończyły się powodzeniem. Wznowiono uzupełnianie paliwa w rakiecie.
Pod koniec odliczania pojawił się problem z połączeniem z jedną stacją radarową. Poradzono sobie z tym jednak. Odliczanie weszło w planowane wstrzymanie o 6:34. Wstrzymanie miało trwać pół godziny, jednak wymienione wyżej przeszkody je przedłużyły. Dodatkowo wykryto odczepienie się fragmentów uszczelnienia przy Europejskim Module Serwisowym statku Orion. Inne takie ubytki zaobserwowano już parę dni wcześniej i były wynikiem pozostawienia rakiety w czasie przejścia huraganu Nicole. Zespół uznał jednak, że nie stanowią one zagrożenia dla misji.
Po 7:30 przeprowadzono głosowanie nad gotowością do startu, które zakończyło się pozytywnie. Odliczanie wznowiono o 7:37 do startu rakiety o 7:47!
Relacja ze startu
Rakieta SLS wzniosła się w powietrze o 7:47 czasu polskiego z wyrzutni SLC-39B. Cztery silniki RS-25 Głównego Członu i dwie rakiety boczne SRB na paliwo stałe miały za zadanie rozpędzić zestaw w pierwszej fazie lotu. Najbardziej energetyczny etap trwał do około 2 minut. Wtedy na rakietę działały największe obciążenia dynamiczne.
Po około 2 minutach swoje paliwo wyczerpały rakiety boczne na paliwo stałe i od razu po tym odczepiły się one od reszty rakiety. Od tego momentu rozpędzanie zestawu kontynuowały tylko cztery silniki Głównego Członu.
3 minuty i 16 sekund po starcie od rakiety odrzucono wieżyczkę ratunkowego systemu LAS. System LAS pozwoliłby oddzielić statek Orion od rakiety SLS w locie załogowym, gdyby rakieta uległa awarii zagrażającej życiu załogi. W locie Artemis 1 system ten nie był jednak uzbrojony. Został przetestowany w poprzednich misjach testowych.
Główny Człon rakiety SLS przestał działać po 8 minutach i 14 sekundach. Rakieta była już wtedy na wysokości 157 km i osiągnęła już prawie prędkość pozwalającą pozostać jej na orbicie. Krótko po wyczerpaniu paliwa Główny Człon odłączył się i w dalszym locie pozostał już tylko górny stopień ICPS wraz z przymocowanym do niego statkiem Orion.
Następnie rakieta weszła w fazę swobodnego dryfu. Czeka teraz aż doleci do pułapu swojej trajektorii, by móc po raz pierwszy uruchomić swój napęd i wejść na wstępną, niską orbitę okołoziemską. W tym czasie rozłożone zostaną panele słoneczne na Europejskim Module Serwisowym statku Orion.
Trwające zaledwie kilkanaście sekund odpalenie ICPS nastąpi 51 minut i 44 sekundy po starcie. Rakieta wraz ze statkiem znajdzie się wtedy na wstępnej orbicie, skąd oczekiwać będzie na manewr Trans-Lunar Injection, który umieści Oriona w drodze w kierunku Księżyca.

Co dalej?
1 godzinę i 38 minut po starcie stopień ICPS odpali swój napęd po raz drugi. W 18-minutowym manewrze Trans-Lunar Injection (TLI) rozpędzi statek Orion do lotu w kierunku Księżyca.
Po zakończonej pracy górny stopień ICPS odłączy się od statku. Orion zacznie wtedy samodzielny kilkudniowy lot do naszego naturalnego satelity. 3 godziny i 30 minut po starcie stopień ICPS wykona trzecie i ostatnie odpalenie, które zmieni jego trajektorię, by nie kolidowała ze statkiem Orion.
Statek Orion przejdzie w tryb samodzielnego lotu kosmicznego, zostaną sprawdzone jego systemy, komunikacja z Ziemią i przygotowany napęd do pierwszego manewru korekcji trajektorii. Manewr korekcyjny OTC-1 powinien nastąpić niecałe 8 godzin po starcie.

O misji Artemis 1
Artemis 1 to pierwsza misja programu Artemis, w ramach którego ma zostać wykonane ponowne lądowanie człowieka na Księżycu, zbudowana stacja wokółksiężycowa Gateway, a w przyszłości powstać baza, pozwalająca na stałą obecność człowieka w okolicy i na powierzchni Srebrnego Globu.
Lot Artemis 1 jest jeszcze bezzałogową próbą, generalnym testem nowej superciężkiej rakiety NASA Space Launch System i statku Orion, dostosowanego do lotów załogowych poza bliskie otoczenie Ziemi. Jeżeli wszystko w tej misji pójdzie zgodnie z planem, to w misji Artemis 2 - obecnie planowanej na 2024 r. - rakieta SLS wyniesie Oriona z czteroosobową załogą na misję oblotu Księżyca. Będzie to pierwsza taka wyprawa od czasu programu Apollo. Trzeci lot - Artemis 3 - ma już w 2025 r. wylądować z załogą na powierzchni Księżyca.
Lot Artemis 1 potrwa łącznie 25 dni 11 godzin i 36 minut. 5 pierwszych dni zajmie dolot do Księżyca. Potem w serii manewrów orbitalnych 25 listopada zostanie osiągnięta docelowa orbita wokółksiężycowa, tzw. Distant Retrograde Orbit. Orion spędzi na niej prawie tydzień. Orbitę DRO opuści 1 grudnia, a powrót na Ziemię zacznie 5 grudnia. Statek wróci na Ziemię i wyląduje w Oceanie Spokojnym 11 grudnia.
 
Na podstawie: NASA
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu tytułowym: Startująca rakieta SLS z misją Artemis 1. Źródło: NASA TV.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/udany-pierwszy-start-ksiezycowej-rakiety-sls

Udany pierwszy start księżycowej rakiety SLS!.jpg

Udany pierwszy start księżycowej rakiety SLS!2.jpg

Udany pierwszy start księżycowej rakiety SLS!3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Badania ujawniają miejsce narodzin gwiazd bogatych w złoto
2022-11-16.
Zespół naukowców ujawnił miejsce narodzin tak zwanych gwiazd „bogatych w złoto”. Ich badania zostały opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.
Setki bogatych w złoto gwiazd – gwiazd z dużą ilością ciężkich pierwiastków poza żelazem, w tym „pierwiastków jubilerskich”, złota i platyny, zostały odkryte przez najnowocześniejsze teleskopy na całym świecie. Zagadką było, kiedy, gdzie i jak te gwiazdy powstały w historii Drogi Mlecznej, galaktyki, w której żyjemy. Zespół odkrył, że większość bogatych w złoto gwiazd uformowała się w małych galaktykach macierzystych Drogi Mlecznej ponad 10 miliardów lat temu, rzucając światło na przeszłość gwiazd.
Aby dojść do tego wniosku, zespół prześledził formowanie się Drogi Mlecznej od Wielkiego Wybuchu do chwili obecnej za pomocą symulacji numerycznej. Symulacja ta ma najwyższą rozdzielczość czasową, jaką do tej pory osiągnięto – może precyzyjnie określić cykl materiałów tworzonych przez gwiazdy w Drodze Mlecznej. Symulacja była tworzona przez kilka miesięcy przy użyciu superkomputera ATERUI II w Centrum Astrofizyki Obliczeniowej w Narodowym Obserwatorium Astronomicznym Japonii.
Symulacja pozwoliła po raz pierwszy przeanalizować powstawanie bogatych w złoto gwiazd w Drodze Mlecznej. Wykorzystana w niej standardowa kosmologia przewiduje, że Droga Mleczna rośnie w wyniku akrecji i łączenia się małych galaktyk macierzystych. Dane symulacyjne ujawniły, że niektóre z tych galaktyk – które istniały 10 miliardów lat temu – zawierały duże ilości najcięższych pierwiastków. Każde zdarzenie fuzji gwiazd neutronowych – potwierdzone miejsce nukleosyntezy ciężkich pierwiastków – zwiększało obfitość najcięższych pierwiastków w tych małych galaktykach. Bogate w złoto gwiazdy uformowały się w tych galaktykach, a ich przewidywane obfitości można porównać z obserwacjami dzisiejszych gwiazd.
Yutaka Hirai z Uniwersytetu Tohoku mówi: Bogate w złoto gwiazdy mówią nam dziś o historii Drogi Mlecznej – stwierdziliśmy, że większość bogatych w złoto gwiazd powstało w galaktykach karłowatych ponad 10 miliardów lat temu. Te starożytne galaktyki są budulcem Drogi Mlecznej. Nasze odkrycia oznaczają, że wiele z tych bogatych w złoto gwiazd, które widzimy dzisiaj, to zapisy kopalne formowania się Drogi Mlecznej ponad 10 miliardów lat temu. I dodaje: Porównanie z symulacjami i obserwacjami w Drodze Mlecznej otwiera nową drogę do wydobywania kopalnych zapisów gwiazd.
Wyniki badań zostały opublikowane 14 listopada 2022 roku w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    Research unveils birthplace of gold-rich stars
•    Origin of highly r-process-enhanced stars in a cosmological zoom-in simulation of a Milky Way-like galaxy
Źródło: RAS
Na ilustracji: Symulowana galaktyka podobna do Drogi Mlecznej obecnie zaczerpnięta z symulacji wykonanej w badaniu. Źródło: Symulacja: Takayuki Saitoh (Kobe University/Tokyo Tech ELSI), Wizualizacja: Takaaki Takeda (VASA Entertainment Co. Ltd.).
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/badania-ujawniaja-miejsce-narodzin-gwiazd-bogatych-w-zloto

Badania ujawniają miejsce narodzin gwiazd bogatych w złoto.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spektakularne zdjęcia Ziemi z kapsuły Orion, która leci ku Księżycowi

2022-11-16. Filip Mielczarek
NASA opublikowała zdjęcia i filmy naszej planety wykonane z kapsuły Orion. To dowód, że powrót ludzkości na Księżyc nadchodzi wielkimi krokami.

Pomyślny start potężnej rakiety Space Launch System od NASA jest wielkim krokiem do powrotu ludzkości na Księżyc i spełnienia marzenia o budowie tam pierwszych kolonii. W trakcie misji Artemis-1, rakieta SLS wyniosła na orbitę kapsułę Orion i wysłała ją w podróż wokół Księżyca. Misja ma trwać 5 dni.

Jeśli misja przebiegnie pomyślnie, to kapsuła Orion powróci na Ziemię, wejdzie w atmosferę i skończy swoją podróż w wodach oceanu. Wówczas NASA przygotuje się do realizacji Artemis-2. Wówczas na pokładzie kapsuły Orion znajdzie się już załoga. Misja będzie przebiegała identycznie.

Piękna Ziemia na zdjęciach z kapsuły Orion
Dopiero Artemis-3 będzie historycznym wydarzeniem, ponieważ w trakcie tej misji ludzie mają wylądować na powierzchni Księżyca i pozostać tam przez kilkanaście godzin. Na razie NASA informuje, że obecna misja przebiega wspaniale. Kamery zamontowane w kapsule przesłały na Ziemię piękne zdjęcia i filmy naszej planety i jej mrocznego otoczenia.
— Ten widok Ziemi uchwycony ze statku kosmicznego nie był widziany przez ludzi od 1972 roku, podczas ostatnich etapów realizacji programu Apollo 50 lat temu — powiedział komentator NASA podczas transmisji na żywo. — Widoki naszego niebieskiego marmuru w czerni kosmosu pobudzają teraz wyobraźnię nowego pokolenia, pokolenia Artemidy — dodał.

Astronomowie obiecują, że sukcesywnie będą publikowali nowe zdjęcia i filmy w dużo lepszej rozdzielczości. Obecnie musimy zadowolić się gorszą jakością. Na pokładzie kapsuły znajdują się najróżniejsze instrumenty pomiarowe i manekiny o imionach Moonikin Camposa, Helga i Zohar, wyposażone w system czujników, dzięki którym naukowcy pozyskają cenne dane na temat całego lotu.

Jest to ważne, ponieważ najważniejszym aspektem testów jest zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa astronautom. Oprócz manekinów, na pokładzie rakiety znalazły się również mikrosatelity CubeSat wysłane przez różne firmy i uczelnie.
Kiedy ludzkość powróci na Księżyc?
Niedawno NASA ujawniła 9. obszarów idealnie nadających się do pierwszego w XXI wieku lądowania ludzi na Srebrnym Globie. Powrót na naturalnego satelitę naszej planety ma nastąpić już w 2025 roku, w ramach misji Artemis-3. Astronauci dostarczeni zostaną na orbitę obiektu na pokładzie kapsuły Orion rakiety Space Lauch System (SLS), a później przejdą do statku Starship od SpaceX i wylądują na powierzchni.

NASA pokazała zdjęcia Ziemi z kapsuły Orion /NASA /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-spektakularne-zdjecia-ziemi-z-kapsuly-orion-ktora-leci-ku-ks,nId,6415349

Spektakularne zdjęcia Ziemi z kapsuły Orion, która leci ku Księżycowi2.jpg

Spektakularne zdjęcia Ziemi z kapsuły Orion, która leci ku Księżycowi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego rakiety startują na wschód? Fizycy ich nienawidzą - znaleźli sposób na wykorzystanie kulistość planety

2022-11-16. Dawid Szafraniak
Podróże kosmiczne przy wykorzystaniu rakiet są tyle fascynujące, co kosztowne i wymagające. Naukowcy szukają przeróżnych sposobów na przezwyciężenie niekorzystnych wpływów m.in. grawitacji, jak i na oszczędzanie zasobów. To właśnie dlatego rakiety startują na wschód — po prostu się to opłaca.

Artemis 1 wyruszył. Rakieta księżycowa SLS wystartowała, skupiając na sobie wzrok milionów na całym świecie. To wielkie wydarzenie w dziedzinie badania kosmosu jest idealną okazją do tego, aby przybliżyć sobie pewne meandry i fakty, z którymi na co dzień zmagają się naukowcy. Przecież nie każdy z nas zajmuje się astronautyką, natomiast wszyscy możemy wiedzieć, dlaczego rakiety startują na wschód.

Ziemia jest kulista i trzeba to wykorzystać
Aby rakieta mogła wzbić się w przestrzeń kosmiczną, potrzebuje odpowiedniej mocy i prędkości. Silniki rakietowe to potężne maszyny, które są w stanie wznieść w powietrze statki wielkich gabarytów, jednak samo paliwo i generowana przez nie siła nie są w tym wypadku wystarczająca. Naukowcy do startów rakiet wykorzystują bowiem naszą własną planetę.
Kulistość ziemi jest bardzo istotnym czynnikiem w startach rakietowych. To właśnie dlatego rakiety startują na wschód, ponieważ taki manewr pozwala już na samym starcie (i bez generowania dodatkowych kosztów) uzyskać spory dodatek do prędkości naszego kosmicznego pojazdu.
Start rakiety w kierunku wschodu odbywa się zatem zgodnie z ruchem obrotowym ziemi. Ten posiada swoją określoną wartość, a co za tym idzie w samym momencie startu obiekt wystrzeliwany w górę ma już zagwarantowaną prędkość równą tej obrotowej. Oznacza to, że rakieta lecąca na wschód jest automatycznie rozpędzona do prędkości ziemi.
Analogicznie, gdyby start odbywał się w kierunku zachodnim, nie dość, że rakieta nie posiadałby dodatkowej prędkości, to ta z racji praw fizyki stanowiłaby swego rodzaju karę. Pojazd nie tylko musiałby rozpędzić się do danej przez naukowców wartości, ale musiałby również przezwyciężyć prędkość ziemi swoich ruchem przeciwnym do jej kierunku.
Dlaczego starty rakiet mają miejsce w pobliżu równika?
Wiemy już, dlaczego rakiety startują na wschód. Nie jest to jednak ostateczna recepta na zagwarantowanie jej bonusu startowego w postaci dodatkowej prędkości. Dodatkowym, acz ważnym czynnikiem jest miejsce, w którym odbędzie się jej planowane wystrzelenie. Obserwując starty różnych misji, można odkryć, że posiadają one jeszcze jeden wspólny mianownik.
Jest nim równik. To właśnie tutaj Ziemia osiąga najwyższą prędkość ruchu obrotowego, który wynosi około 1600 kilometrów na godzinę. Oznacza to, że rakieta startująca na wschód z okolic równika od razu zyskuje wspominaną wartość do swojego pędu. Jej celem jest osiągnięcie właściwej prędkości kosmiczne, która wynosi 28 tysięcy kilometrów na godzinę. W takiej sytuacji jest to bardzo cenny dodatek, który pozwala obniżyć kosz lotu — wymagana jest mniejsza ilość paliwa, sama rakieta staje się dzięki temu lżejsza i łatwiej jest jej wznieść się w górę.
Aby uzmysłowić sobie różnicę w prędkości poruszania się różnych miejsc na ziemi, wystarczy wyobrazić sobie sferę. Prezentuje ona ziemię. Cały obiekt obraca się z identyczną prędkością, jednak poszczególne punkty na jej powierzchni niekoniecznie.

 W czasie jednego obrotu ziemi, czyli 24 godziny, obiekt na równiku pokona ponad 40 tysięcy kilometrów. Analogicznie jego odpowiedniki w pobliżu np. bieguna północnego będą poruszać się wolniej — obwód w tamtym rejonie jest znacznie mniejszy, a co za tym idzie mniejsza jest i prędkość — w końcu dokonują tego i tak w ciągu doby, nie szybciej i nie wolniej.

To właśnie dlatego programy kosmiczne różnych państw próbują możliwie jak najbardziej przybliżyć swoje starty w kierunku równika. Wspomniany wcześniej start Artemis 1 odbył się na Florydzie, Europa korzysta z Gujany Francuskiej w Ameryce Południowej, a programy radzieckie (i nie tylko) rozpoczynały swoje misje w Bajkonurze.

Dlaczego rakiety startują na wschód? /123RF/PICSEL

Watch the moment Nasa's Artemis 1 blasts off to the moon

https://www.youtube.com/watch?v=6jBScTfn8R0

Fizyka może przeszkodzić, ale również i pomóc naukowcom /materiały prasowe

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/nauka/news-dlaczego-rakiety-startuja-na-wschod-fizycy-ich-nienawidza-zn,nId,6414749

Dlaczego rakiety startują na wschód Fizycy ich nienawidzą - znaleźli sposób na wykorzystanie kulistość planety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek Orion w drodze do Księżyca
2022-11-16.
16 listopada 2022 r. o 7:47 rano czasu polskiego wystartowała rakieta Space Launch System. Celem pierwszej misji superciężkiej rakiety NASA było wysłanie w kierunku Księżyca statku Orion. Lot się udał, a statek został już skierowany na trajektorię doksiężycową.
Po latach opóźnieniach i paru nieudanych odliczaniach wreszcie udało się przeprowadzić start rakiety SLS i statku Orion w misji Artemis 1. Rakieta spisała się na medal. Najpierw Główny Człon z pomocą rakiet bocznych na paliwo stałe rozpędził zestaw niemal do prędkości orbitalnej. Następnie górny stopień ICPS dokończył zadanie. Po pierwszym odpaleniu ustalił wstępną orbitę.
O 9:14 czasu polskiego ICPS wykonał drugie uruchomienie, trwające 18 minut. W manewrze Trans-Lunar Injection (TLI) wysłał statek Orion w kierunku Księżyca. Krótko po tym odpaleniu stopień ICPS odłączył się od statku, a Orion uruchomił silniczki manewrowe, by oddalić się na bezpieczną odległość od górnego członu rakiety.
O 14:51 czasu polskiego (7 godzin i 47 minut po starcie misji) po raz pierwszy uruchomiono silnik AJ10 w Europejskim Module Serwisowym (ESM) statku Orion. Zbudowany w Europie moduł zapewnia statkowi Orion napęd, energię elektryczną, kontrolę termiczną, funkcje komunikacyjne i wiele innych niezbędnych do prowadzenia misji kosmicznej.
O statku Orion
Orion to załogowy statek kosmiczny przeznaczony do misji poza bliskie otoczenie Ziemi. To pierwszy taki statek zbudowany od czasu programu Apollo. Składa się z dwóch części: kapsuły załogowej i modułu serwisowego.
Za napędzanie statku Orion, dostarczenie zasilania, zasobów, komunikację i inne zadania lotu kosmicznego odpowiedzialny jest Europejski Moduł Serwisowy. EMS powstaje w ramach partnerstwa europejskiej agencji ESA i NASA. Moduł wyposażony jest w silnik OMS-E (AJ10), za pomocą którego wykonywane będą główne manewry orbitalne. Silnik ten pochodzi z programu wahadłowców kosmicznych. Po za nim w napędzie znajduje się jeszcze 32 mniejszych silniczków do drobniejszych manewrów i zmiany orientacji całego statku. Zasilanie dostarcza zestaw czterech skrzydeł paneli słonecznych.
Jedyną hermetyzowaną częścią statku Orion jest moduł załogowy. To tam znajdować będzie się załoga podczas kolejnych misji programu Artemis. Kapsuła Oriona może pomieścić do 4 astronautów na maksymalnie 21-dniowy lot. Jest ona wyposażona w zaawansowany system podtrzymywania życia, przystosowany do dalekich misji kosmicznych. Nie będzie on jednak testowany w locie Artemis 1. Moduł załogowy Oriona jest jedynym elementem wracającym na Ziemię z misji. Kapsuła jest obudowana osłoną termiczną, która umożliwia powrót z trajektorii księżycowej i 11 spadochronów, które zapewnią hamowanie w ziemskiej atmosferze i wodowanie.
W statku Orion podróżują w misji Artemis 1 trzy manekiny. “Dowódca” Moonikin Campos zbudowany przez NASA znajduje się na centralnym fotelu, ubrany w skafander przeciwdekompresyjny. W misji zostanie sprawdzone działanie skafandra, a także charakterystyka przeciążeń, jakie odczuwać będą przyszli astronauci. Po bokach "manekina-dowódcy" znajdują się dwa europejskie fantomy: Helga i Zohar. Zostały one naszpikowane detektorami radiacji eksperymentu MARE niemieckiej agencji kosmicznej DLR. Ważne detektory promieniowania zaprojektowali i zbudowali naukowcy Zakładu Fizyki Radiacyjnej i Dozymetrii Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie.
 
Pierwsze uruchomienie głównego silnika w module serwisowym miało na celu przetestowanie jego działania, a także wykonanie pierwszej korekty trajektorii (Outbound Trajectory Correction 1 - OTC-1). Korekta ta poprawiła niedokładności lotu rakiety, po tym jak ustalono za pomocą komunikacji z Ziemią dokładne parametry orbity statku.
Teraz czeka nas 5 dni lotu do Księżyca, aż 21 listopada rozpocznie się seria manewrów mających na celu wejście na docelową orbitę wokół Srebrnego Globu, tzw. Distant Retrograde Orbit.
 
Dowiedz się więcej: Wszystko, co musisz wiedzieć o misji Artemis 1
 
 
Na podstawie: NASA/ESA/Urania
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu tytułowym: Widok z kamery na jednym z paneli słonecznych statku Orion. Widoczny moduł serwisowy i w tle oddalająca się Ziemia. Źródło: NASA TV.
Źródło: NASA/Joel Kowsky.

Artemis I Launch to the Moon (Official NASA Broadcast) - Nov. 16, 2022
https://www.youtube.com/watch?v=CMLD0Lp0JBg&t=11812s
Transmisja ze startu. Źródło: NASA TV.

Widok z kamery na jednym z paneli słonecznych statku Orion. Widoczny moduł serwisowy i w tle oddalająca się Ziemia. Źródło: NASA TV.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/statek-orion-w-drodze-do-ksiezyca

Statek Orion w drodze do Księżyca.jpg

Statek Orion w drodze do Księżyca2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżycowe wyzwanie - wyznacz bezpieczny szlak dla łazika!
2022-11-16.
Entuzjaści badania Księżyca, w każdym wieku i z całego świata, mają za zadanie pomóc zidentyfikować rejony Księżyca, które mogą stanowić zagrożenie dla łazików lub astronautów badających powierzchnię w ekscytującej nowej serii wyzwań EXPLORE Data Challenges. Wyzwanie EXPLORE Lunar Challenge jest otwarte dla wszystkich, którzy chcą spróbować.
 
Prześlij swój szlak księżycowy przed 1 grudnia 2022 r. i weź udział w losowaniu nagród, w tym kawałka meteorytu księżycowego!
 
Zwycięzcy zostaną powiadomieni 11 grudnia 2022 r., co zbiegnie się z obchodami ostatniego lądowania na Księżycu Apollo 17, z okazji ostatniej 50. rocznicy Apollo. Przyszłość podróży na Księżyc leży w misji NASA Artemis, która planuje wkrótce ponownie zabrać ludzi na Księżyc!
 
Wyzwanie księżycowe można podjąć w trzech kategoriach, które dotyczą uczniów (EXPLORE Lunar Classroom Challenge 2022), ogółu społeczeństwa (EXPLORE Public Lunar Challenge 2022) oraz studentów i profesjonalistów (EXPLORE Machine Learning Lunar Data Challenge).
 
EXPLORE Lunar Classroom Challenge 2022
To wyzwanie kierowane do uczniów. Przygotowany dla nich zestaw zadań Classroom Lunar Data Challenge obejmuje interaktywne i wciągające zajęcia dotyczące uczenia maszynowego i eksploracji Księżyca. Zadania obejmują oznaczanie cech powierzchni i nakreślenie bezpiecznego szlaku dla łazika księżycowego. Zajęcia skierowane są do uczniów w wieku 10-14 lat. Można je realizować online lub w klasie.
Zbadaj rzeczywiste zdjęcia satelitarne Księżyca i naucz się rozpoznawać i oznaczać elementy, takie jak stare kratery, nowe kratery, grzbiety i inne. Pobierz wydruki powierzchni Księżyca i oznacz wszystkie możliwe zagrożenia, korzystając z wiedzy zdobytej w powyższych ćwiczeniach. Możesz to zrobić w programie PowerPoint, używając narzędzi do adnotacji w telefonie lub drukując obraz i rysując lub malując na etykietach.
EXPLORE Public Lunar Challenge 2022
Weź udział w publicznym wyzwaniu EXPLORE Lunar Challenge, aby zaplanować podróż łazika po powierzchni Księżyca. Oznacz jak najwięcej zagrożeń, takich jak Kratery, Wzniesienia i Grzbiety. Zaplanuj swoją podróż, unikając niebezpieczeństw. Odwiedź jak najwięcej interesujących miejsc naukowych. Zakończ w punkcie "koniec".
Oznacz wszystkie zagrożenia, które znajdziesz na powyższym obrazie powierzchni Księżyca. Aby Ci pomóc, najbardziej niebezpieczne, strome obszary są zaznaczone czerwonym kreskowaniem jako „Strefy ograniczone”. Skorzystaj z mapy wysokości, aby zidentyfikować potencjalne zagrożenia.
EXPLORE Machine Learning Lunar Data Challenge
Wyzwanie Machine Learning Lunar Data Challenge jest otwarte dla studentów, badaczy i profesjonalistów z dziedzin związanych z naukami planetarnymi, ale także dla każdego, kto ma doświadczenie w przetwarzaniu danych. Istotą tego wyzwania jest wykorzystanie technik uczenia maszynowego do identyfikacji określonych cech geomorfologicznych Kopuły Archytasa na Księżycu. W ramach finansowanego przez Komisję Europejską projektu EXPLORE jest to krok w kierunku automatyzacji mapowania planet i identyfikacji zagrożeń czy zasobów.
Wyzwanie EXPLORE Machine Learning Data Challenge skupia się na Archytas Dome i jego okolicach. Ta formacja znajduje się wewnątrz Mare Frigoris na 55,5 N° i 0,9° E. Na południu długi kanał prowadzi w kierunku Frigoris między kraterami w różnym wieku, głazami i wzgórzami. Heterogeniczność tej strefy sprawia, że jest to odpowiedni scenariusz do przeprowadzenia tego wyzwania związanego z danymi.
 
Więcej informacji oraz formularze do rejestracji i przesyłania wyników:
•    strona internetowa EXPLORE Lunar Classroom Challenge 2022
•    strona internetowa EXPLORE Public Lunar Challenge 2022
•    strona internetowa EXPLORE Machine Learning Lunar Data Challenge
 
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
Na ilustracji: Przykład wyznaczenia szlaku dla łazika księżycowego. Źródło: Explore Data Challenges.
Na ilustracji: Przykład oznaczania różnych formacji terenu na powierzchni Księżyca. Źródło: Explore Data Challenges

Na ilustracji: Mapa powierzchni  Księżyca. Obszary szczególnie niebezpieczne są zaznaczone czerwonymi kreskami. Źródło: Explore Data Challenges.

Na ilustracji: Mapa geologiczna Archytas Dome (M'Gonigle, W, J i Schleicher, 1972, USGS) (na dole) i obraz LROC NAC (na górze). Źródło: Explore Data Challenges.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ksiezycowe-wyzwanie-dla-uczniow

Księżycowe wyzwanie - wyznacz bezpieczny szlak dla łazika!.jpg

Księżycowe wyzwanie - wyznacz bezpieczny szlak dla łazika!2.jpg

Księżycowe wyzwanie - wyznacz bezpieczny szlak dla łazika!3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syn „Papcia Chmiela”: NASA chce by przy misji na Marsa pomogła Polska
2022-11-16 PR.KOAL.
Musimy mieć prężny program kosmiczny w Polsce, dlatego, że są to dobre miejsca pracy i wynalazki – przekonywał Artur B. Chmielewski, pracujący dla amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Syn „Papcia Chmiela”, autora komiksu „Tytus, Romek i A'Tomek”, wyjaśniał, że polscy specjaliści cieszą w NASA bardzo dobrą opinią.
Chmielewski dotychczas zajmował się w NASA m.in. budową instrumentów naukowych w laboratorium, testowaniem części do statków kosmicznych oraz pracą nad 15 misjami NASA. Pytany przez PAP nad czym obecnie pracuje, inżynier odpowiedział, że nad misją, która ma dostarczyć helikopter (dron) na Marsa.  
Ten, który obecnie lata na Marsie to zabawka i testowanie technologii. Następny helikopter już będzie zbierał dane naukowe, latał nawet 200 kilometrów, będzie wlatywał do kraterów i jam na Marsie. To będzie trudna i ciekawa misja. Dlatego jestem w Rzeszowie, bo my jesteśmy świetni, jeśli chodzi o latanie w próżni. Wy, w Polsce jesteście świetni, jeśli chodzi o helikoptery i samoloty. Chcielibyśmy, żebyście nam pomogli w tej misji – powiedział Chmielewski.  
Inżynier powołał się na dane, z których wynika, że laboratorium (ośrodek), w którym pracuje, otrzymuje rocznie ok. 250 mln dolarów m.in. z wynalazków i patentów, które wykorzystują różne firmy, a które zostały stworzone przy programie kosmicznym. Zdaniem Chmielewskiego, jest szansa, że podobnie będzie w Polsce. – Absolutnie jest to możliwe. Polacy, którzy przyjeżdżają do mnie, są niezwykle mądrzy i ciężko pracują. Nasi menadżerowie są zachwyceni polskimi kobietami, które są znakomite. Jak Polki przyjeżdżają do NASA wszyscy dzwonią do mnie i pytają, jak można je zatrudnić – mówił
Chmielewski opowiedział również o współpracy polskich firm z NASA. W ubiegłym tygodniu w USA była delegacja Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA). – Mieliśmy burze mózgów o tym, jakie są najlepsze pola do współpracy. Byli też przedstawiciele polskich firm kosmicznych i wszyscy nam zaimponowali. Polacy są świetni w tym, trzeba dać im szansę – mówił.
Księżyc na początek
Syn „Papcia Chmiela” odniósł się także do misji Artemis I. W środę z ośrodka NASA Kennedy Space Center na Florydzie wystartowała rakieta Space Launch System (SLS). Misja Artemis I to pierwszy krok w ramach programu, którego celem jest ustanowienie stałej obecności ludzi na Księżycu.
Wracamy w celach naukowych. Bo musimy się więcej dowiedzieć o Księżycu. Było dużo odkryć na Księżycu, które nas zainteresowały. Przede wszystkim odkrycie lodu, czyli wody. To jest niesamowite, bo oznacza, że nie musimy jej transportować na Księżyc. Te bazy na Księżycu stają się więc bardziej realne – mówił.
Jego zdaniem, bazy na Księżycu oznaczać będą, że starty rakiet odbywać się będą mogły z jego powierzchni. Start z Ziemi wiąże się z pokonaniem ogromnego przyciągania, a ziemska atmosfera powoduje wibracje statku. – Dlatego lepiej startować z Księżyca, gdzie jest próżnia i sześć razy mniejsze przyciąganie, ale problemem było do tej pory paliwo. Ale jak jest woda, wodór i tlen - możemy robić paliwo – podkreślił.

Artur Chmielewski wierzy w potencjał polskiej branży kosmicznej (fot. arch.PAP/Darek Delmanowicz)
źródło:: PAP
https://www.tvp.info/64556379/syn-papcia-chmiela-pracuje-nad-misja-majaca-dostarczyc-profesjonalnego-drona-na-marsa-

Syn Papcia Chmiela NASA chce by przy misji na Marsa pomogła Polska.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcie dnia: młoda gwiazda rozświetla mrok swojego otoczenia
2022-11-17. Radek Kosarzycki
Nowe gwiazdy, obiekty, które rozświetlają przestrzeń kosmiczną, rodzą się zazwyczaj w ciemności, skryte w głębi kokonu składającego się z gęstego zimnego gazu i pyłu. Dopiero gdy zaczynają świecić, emitowane przez nie promieniowanie stopniowo rozwiewa otaczający je gaz i stopniowo ich blask zaczyna wydostawać się na zewnątrz.
Taki proces zachodzi właśnie w przypadku protogwiazdy schowanej w ciemnym obłoku pyłowo-gazowym L1527 sfotografowanym przez - a jakże! - Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba i jego fantastyczną kamerę NIRCam obserwującą wszechświat w zakresie podczerwieni. Struktury widoczne na zdjęciu widoczne są właśnie w tym wąskim zakresie promieniowania elektromagnetycznego, którego jeszcze żaden teleskop tak dokładnie, jak Webb nie obserwował.
Protogwiazda rozwiewa obłok gazu
Widoczne na najnowszym zdjęciu dwa świetlne stożki, przypominające trochę fragment klepsydry zbiegają się w miejscu, w którym faktycznie znajduje się protogwiazda. Więcej, w samym centrum - jeżeli się przyjrzycie - zobaczycie cienką prostą linię. Według naukowców jest to cień rzucany przez płaski dysk protoplanetarny otaczający młodą gwiazdę i widziany przez Webba od strony krawędzi. Z czasem z takiego dysku może powstać cały układ planetarny.
Kolorowe świetlne stożki widoczne na zdjęciu emitowane są z biegunów gwiazdy. To właśnie z biegunów gwiazdy w dwóch dżetach wyrzucana jest materia, która zderzając się z otaczającym gwiazdę pyłem, rozwiewa go na boki i stopniowo wydostaje się na zewnątrz. Tam, gdzie przeważa kolor niebieski, znajduje się najmniej gazu i pyłu. Tam, gdzie jest go więcej, więcej jest odcieni koloru pomarańczowego.
Tak kiedyś wyglądało Słońce
Naukowcy, którzy od lat przyglądają się obiektowi L1527 przekonani są, że protogwiazda powstaje od dopiero 100 000 lat, co oznacza, że znajduje się ona na najwcześniejszym etapie powstawania. Obiekty tego typu jeszcze nie generują energii w procesie fuzji wodoru w hel jak dojrzałe gwiazdy. Jak na razie to wciąż jest skoncentrowana kula niezwykle gorącego gazu o masie 0,2-0,4 masy Słońca. Z czasem jednak taka protogwiazda będzie pobierała z otoczenia coraz więcej materii i będzie stawała się coraz masywniejsza. To z kolei będzie podnosiło ciśnienie i temperaturę w jej centrum do punktu, w którym oba te parametry osiągną poziom pozwalający na rozpoczęcie procesów fuzji.
W przypadku L1527 właśnie to obserwujemy. Gęsty pył i gaz stopniowo opada na protogwiazdę, najpierw formując tzw. dysk akrecyjny wokół gwiazdy, z którego następnie materia po spirali powoli opada na protogwiazdę. Gdy gwiazda już zacznie już generować własną energię w swoim wnętrzu, ze szczątków dysku akrecyjnego, który już teraz ma rozmiary Układu Słonecznego, mogą powstać planety, księżyce i pasy planetoid. Tak samo zresztą mógł wyglądać nasz układ planetarny, gdy Słońce dopiero budziło się do życia.

Zoom Into Protostar L1527
https://www.youtube.com/watch?v=kCNVBykGB1s

https://spidersweb.pl/2022/11/powstawanie-gwiazd-protogwiazda-l1527-james-webb.html

Zdjęcie dnia młoda gwiazda rozświetla mrok swojego otoczenia.jpg

Zdjęcie dnia młoda gwiazda rozświetla mrok swojego otoczenia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubelski Festiwal Nauki - kontakt z nauką dla każdego
2022-11-17.
Lubelski Festiwal Nauki to największa cykliczna impreza upowszechniającą naukę na Lubelszczyźnie i w regionach ościennych, a ze względu na liczbę uczestników - jeden z największych festiwali naukowych w Polsce. LFN jest tegorocznym finalistą konkursu Popularyzator Nauki w kategorii Zespół.
Misję popularyzacji wiedzy o badaniach naukowych, narzędziach, technologiach i wyzwaniach naukowców Festiwal realizuje m.in. na wykładach, warsztatach, ćwiczeniach, wystawach, spektaklach, konkursach czy w grach terenowych.
Dotychczas odbyło się osiemnaście edycji Lubelskiego Festiwalu Nauki. Łącznie z preedycją zgłoszono i zaprezentowano ponad 16 tys. projektów. Wiele z nich było wielokrotnie powtarzanych. Na przykład ramach XVII LFN w 2021 roku zgłoszono ponad 1,3 tys. polskich i obcojęzycznych projektów, w których przygotowanie zaangażowało się bezpośrednio ponad 1,6 tys. osób. Łączny czas trwania wszystkich wykładów, ćwiczeń, laboratoriów, warsztatów tej edycji wyniósł 2580 godzin. Jak podkreślają organizatorzy, oznacza to „3,5 miesiąca nieustannego, radosnego obcowania z nauką”.
W trakcie XVII LFN odbyły się spotkania z krajowej i światowej sławy popularyzatorami nauki, z cyklu „Nauka bez granic” - z prof. Robertem Huberem, laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie chemii z 1988 r., dr. Dawidem Myśliwcem, prof. Jerzym Bralczykiem i ks. dr. Rafałem Pastwą, Dawidem Łasińskim, Aleksandrą i Piotrem Stanisławskimi, a także prof. Charlesem H. Bennettem - amerykańskim pionierem teorii informacji i Karolem Jałochowskim (https://youtu.be/XilmDfMq7uU).
Goście mogli też uczestniczyć w wykładach prof. Andrzeja Kokowskiego, dr. Irvinga Finkela i prof. Stefaana Poedtsa (https://youtu.be/bCCuKVJcLKk, https://youtu.be/uu4xpRUfpYo).
Liczba uczestników Festiwalu wyniosła niemalże 27 tys. Pochodzili nie tylko z Polski, ale także z takich krajów, jak Belgia, Białoruś, Hiszpania, Irlandia, Mołdawia, Niemcy, Norwegia, Stany Zjednoczone, Szwajcaria, Tunezja, Ukraina, Wielka Brytania i Włochy.
Podczas XVII LFN miała też miejsce światowa prapremiera widowiska multimedialnego „Symfonia nauki” (https://lublin.eu/lublin/marketing-miasta/fontanna-multimedialna/harmonogram-pokazow/). Pokaz fontann popularyzuje dokonania lubelskiego środowiska naukowego w skali kraju i świata.
Z kolei podczas ostatniego, XVIII Lubelskiego Festiwalu Nauki zgłoszono i zrealizowano ponad 1,5 tys. projektów, w których udział wzięło prawie 35 tys. osób.
Od 10 lat, średnio w każdej edycji LFN udział bierze ok. 35 tys. zarejestrowanych uczestników. Do tej liczby należy doliczyć osoby uczestniczące zarówno w Lubelskim Pikniku Naukowym, jak i imprezach nie wymagających rejestracji. Nie dziwi więc, że LFN na stałe wpisał się w kalendarz wydarzeń naukowo-kulturalnych Lublina. Promocję nauki łączy przy tym z rozwojem społecznym i gospodarczym regionu.
Festiwal może się poszczycić długą historią - preedycja odbyła się już w 2001 roku. Oficjalnie działa od roku 2004. To wtedy rektorzy pięciu lubelskich uczelni, dyrektor Instytutu Agrofizyki PAN i dyrektor Instytutu Medycyny Wsi podpisali w Lubelskim Towarzystwie Naukowym deklarację powołującą Lubelski Festiwal Nauki, jako cykliczną imprezę popularyzującą naukę w społeczeństwie.
Głównym zadaniem wszystkich wydarzeń realizowanych w ramach LFN jest upowszechnianie, promowanie oraz popularyzowanie nauki, badań, czy wynalazków. Wyznaczone przez organizatorów szczegółowe cele obejmują przy tym, m.in. rozbudzanie ciekawości poznawczej i rozwijanie zainteresowania nauką wśród dzieci, młodzieży i dorosłych, pokazywanie znaczenia nauki dla rozwoju gospodarki oraz życia codziennego, integrację i współpracę społeczności lokalnej, aktywizację społeczną i zapobieganie wykluczeniu społecznemu.
Zgodnie z kilkunastoletnią tradycją Festiwal trwa siedem dni, na które składają się: uroczysta inauguracja (sobota), Lubelski Piknik Naukowy (niedziela), projekty lubelskich uczelni publicznych oraz innych współorganizatorów, wydarzenia kulturalno-artystyczne i popularnonaukowe (poniedziałek-piątek) oraz uroczyste zakończenie festiwalu (piątek).
Na gości czekają m.in. badania, ćwiczenia, doświadczenia, debaty, dyskusje, filmy, gry naukowe, naukowo-techniczne i artystyczne, happeningi, inscenizacje, koncerty, konkursy, laboratoria, wystawy, występy na scenie, zawody sportowe, zajęcia plenerowe, pokazy, prelekcje, prezentacje multimedialne, spektakle, spotkania autorskie, warsztaty, wykłady, wystawy czy wycieczki. Całość stanowi otwartą imprezę plenerową dla wszystkich mieszkańców Lublina i całej Lubelszczyzny.
W ramach dotychczasowych edycji LFN piknik odbywał się na terenie miasta, m.in. na Placu Zamkowym, Placu Marii Curie-Skłodowskiej i Campusie Uniwersytetu Przyrodniczego, Stadionie Arena Lublin, Placu Litewskim oraz Placu Teatralnym przed Centrum Spotkania Kultur.
W Festiwalu mogą brać udział zarówno osoby indywidualne, jak i grupy zorganizowane. Udział jest bezpłatny. Projekty organizowane w ramach Lubelskiego dzielą się na określone kategorie: przedszkole, szkoła podstawowa – klasy I-IV, szkoła podstawowa – klasy V-VI, klasy V-VIII, klasy VII-VIII (P7-8), szkoła ponadpodstawowa, studenci, nauczyciele, rodzice, dziadek i babcia, przedsiębiorca, samorządowiec, pracownik innej uczelni. Biorą także pod uwagę potrzeby specjalnych grup społecznych, w tym osób niepełnosprawnych: niedowidzących, niedosłyszących, niepełnosprawnych ruchowo, z innymi niepełnosprawnościami.
W trakcie epidemii w dniach 22-24 września 2020 r., w zastępstwie XVII Lubelskiego Festiwalu Nauki odbyły się w formie zdalnej Lubelskie Wirtualne Dni Nauki. Objęły ok. 30 godz. emisji online, a także około 90 projektów z zakresu nauki, nowych technologii, sztuki i kultury. System komputerowy zanotował ok. 15 tys. unikalnych wizyt w serwisie. Projekty emitowano jednak w szkołach i placówkach oświatowych, co oznacza, że liczba odbiorców, w w rzeczywistości była dużo większa. Przedsięwzięcie obejrzało kilkuset użytkowników z ponad 10 państw Europy oraz USA.
Dodatkowe informacje: https://www.festiwal.lublin.pl/
PAP - Nauka w Polsce
mat/ agt/
Fot. Organizatorzy

https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C94392%2Clubelski-festiwal-nauki-kontakt-z-nauka-dla-kazdego.html

Lubelski Festiwal Nauki - kontakt z nauką dla każdego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maksimum meteorów z roju Leonidów. Noc 17 na 18 listopada.
2022-11-17. Andrzej
Wieczorem tj. 17 listopada będziemy mieli kolejną szansę na podziwianie pięknego zjawiska jakim są spadające meteory. W nocy z 17 na 18 listopada przypada bowiem maksimum Leonidów. Obecności Leonidów możemy spodziewać się do 30 listopada, jednak to w nocy z czwartku na piątek zaobserwujemy ich największą aktywność. Szacuje się, że w ciągu godziny będziemy mogli zaobserwować od 10 do 15 zjawisk.
Leonidy są pozostałością po komecie 55P/Tempel-Tuttle odkrytej na przełomie lat 1865-1866. Kometa ta zalicza się do grupy komet typu Halleya. Drobne cząsteczki i pyłki wejdą w Ziemską atmosferę z bardzo dużą prędkością, tworząc nam wyśmienite warunki do obserwacji. Rój Leonidów należy do jednego z najszybszych znanych nam rojów. Spadające meteory osiągają prędkość dochodząca do nawet 72 km/s.

Warto wspomnieć, że rój pochodzący od komety 55P/Tempel-Tuttle ma już swoje lata świetności za sobą. W przeszłości tworzył wyjątkowo spektakularne deszcze. W 1833 roku w Ameryce Północnej zanotowano w ciągu godziny prawie 26 700 meteorów na godzinę, a kilkadziesiąt lat później - w roku 1966 aktywność roju oszacowano na 140 tysięcy meteorów w ciągu godziny. Mimo, że tegoroczne prognozy pogody nie są zbyt optymistyczne, to i tak zachęcamy wszystkich obserwatorów do podziwiania tego pięknego zjawiska z nadzieją na obecność jak najmniejszej ilości chmur na niebie.

Gdzie szukać meteorów?

Meteorów z tego roju musimy szukać na północno-wschodnim horyzoncie. Radiant (miejsce z którego rozbiegają się meteory) znajduję się się w pobliżu gwiazdy poczwórnej Gamma Leonis w gwiazdozbiorze Lwa. Obserwacje tego roju są zalecane w drugiej połowie nocy, gdy radiant znajdzie się wyżej nad horyzontem. Warto jednak już po godzinie 23:00 skierować wzrok ku niebu. Musimy pamiętać aby nie patrzeć bezpośrednio w środek radiantu lecz kilkanaście stopni od niego, ponieważ najlepiej widoczne i jasne meteory znajdują się właśnie w tym rejonie nieba. W celu ułatwienia obserwacji publikujemy poniżej mapkę przedstawiającą lokalizacje radiantu.
Obserwacje Leonidów zalecamy również prowadzić w nocy z 18 na 19 listopada. Zwiększymy tym samym szanse na zaobserwowanie najjaśniejszych obiektów!

Zachęcamy wszystkich obserwatorów nieba do wysyłania własnych fotografii wykonanych podczas samodzielnych obserwacji. Za pomocą formularza (Wymaga rejestracji) zamieszczonego na naszej platformie możecie w łatwy sposób załadować dowolny plik z własnego komputera. Przed wysłaniem zalecamy podpisanie zdjęcia (data, miejsce, konfiguracja sprzętu, nazwa uwiecznionego obiektu). Każde oczywiście docenimy i zamieścimy na łamach naszego serwisu.

Podczas maksimum zaobserwujemy kilka meteorów w ciągu godziny.
fot. NASA/JPL
Radiant Leonidów 17.11.2022 godz: 23:30 czasu polskiego
Źródło: astronomia24.com, imo.net
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1257

Maksimum meteorów z roju Leonidów. Noc 17 na 18 listopada..jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie satelity pierwszej generacji Galileo
2022-11-17. Krzysztof Kanawka
Koniec prac przy pierwszej generacji satelitów Galileo.
Ostatnie satelity pierwszej generacji Galileo zakończyły testy w ESTEC i są przygotowywane do lotu na orbitę.
Wstępne usługi europejskiego systemu pozycjonowania Galileo ruszyły w grudniu 2016 roku. Od tego czasu (wyłączając awarię systemu w 2019 roku) Galileo jest dostępny globalnie i coraz większa ilość różnego typu urządzeń korzysta z sygnału tej konstelacji globalnego pozycjonowania (GNSS).
Do grudnia 2021 na orbitę wysłano łącznie 30 satelitów Galileo: 2 satelity testowe (GIOVE-A i GIOVE-B), cztery wstępne satelity IOV i 24 pełnej operacyjności. Aktualnie (stan na listopad 2022) z nich prawidłowo funkcjonują 24 satelity Galileo.
W 2022 roku, z uwagi na konflikt pomiędzy Rosją a Ukrainą na orbitę nie wysłano żadnych satelitów tej konstelacji. Trwają jednak prace przygotowawcze. W listopadzie 2022 ośrodek ESTEC w Holandii opuścił ostatni satelita pierwszej generacji Galileo. W ESTEC wykonano testy naziemne satelity, dzięki czemu zweryfikowano poprawność złożenia i jakość poszczególnych komponentów tego satelity.
Aktualnie przewiduje się, że od 2024 roku na orbitę zaczną trafiać satelity drugiej generacji Galileo. Te satelity będą mieć m.in. napęd elektryczny, poprawione parametry sygnałowe, linki pomiędzy satelitami oraz szersze możliwości rekonfiguracji już w trakcie misji.
(ESA)
Saying goodbye to Galileo 1st Generation
https://www.youtube.com/watch?v=2EUx1hK_zRc

Koniec testów satelitów pierwszej generacji Galileo / Credits – European Space Agency, ESA

https://kosmonauta.net/2022/11/ostatnie-satelity-pierwszej-generacji-galileo/

Ostatnie satelity pierwszej generacji Galileo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze testy poligonowe rakiety BURSZTYN 2K
2022-11-17.
W ostatnich dniach Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa poinformował o przeprowadzeniu udanego test lotnego rakiety ILR-33 BURSZTYN w najnowszej wersji 2K. Test odbył się w ubiegłym miesiącu na terenie Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce. Celem misji było przetestowanie działania nowych podsystemów rakiety oraz mobilnej wyrzutni rakietowej WR-2, opracowanych w  Instytucie.
ILOT informuje, że w nowej wersji rakiety BURSZTYN zastosowano szereg ulepszeń technicznych. W porównaniu z poprzednią wersją rakiety kilkakrotnie zwiększono masę materiału pędnego silników pomocniczych oraz trzykrotnie zwiększono ich średni ciąg. Zastosowano nowe systemy separacji członów rakiety, co pozwoliło na zwiększenie bezpieczeństwa obsługi oraz ograniczenie wstrząsów. Razem z nową wersją rakiety Instytut przetestował także swoją wyrzutnię rakiet suborbitalnych WR-2.
Poprzednie testy poligonowe pozwoliły nam zweryfikować koncepcję rozwijanej rakiety. Skupiliśmy się na zwiększeniu maksymalnego pułapu, podniesieniu poziomu bezpieczeństwa oraz zmniejszeniu wpływu warunków atmosferycznych na ryzyko odwołania startu. Pomogła nam w tym znacząco nowa wyrzutnia WR-2, która daje możliwość precyzyjnego ustawiania kątów strzału, w zależności od panujących warunków wietrznych przy ziemi tuż przed wystrzeleniem. Podczas obecnego testu sprawdziliśmy zachowanie nowych silników pomocniczych w locie i zbadaliśmy ich wpływ na trajektorię lotu. Jesteśmy zadowoleni z wyników pozyskanych podczas przeprowadzonego testu.
Michał Pakosz, kierownik Działu Technologii Rakietowych w Łukasiewicz – Instytucie Lotnictwa
Zaprojektowana do osiągania pułapu ponad 100 km tym razem – ze względów bezpieczeństwa wynikających z występowania silnych prądów strumieniowych na dużych wysokościach – rakieta mogła się wznieść na 8 km. Pomimo osiągnięcia niższego pułapu, scenariusz misji udało się w pełni zrealizować, a rakieta została odzyskana z Morza Bałtyckiego.
Zrealizowany w Ustce test lotny jest kolejnym krokiem w ramach programu BURSZTYN, przygotowującym zarówno do startu na wyższe pułapy, jak i do realizacji misji w ramach  projektu SUBCOM. Celem projektu jest rozwinięcie niezależnego systemu łączności i nawigacji dla zastosowań kosmicznych oraz rakietowych. W tym celu będzie wykorzystywana właśnie rakieta BURSZTYN 2K.
Instytut Lotnictwa informuje również, że przeprowadzenie testów poligonowych było możliwe dzięki współpracy z Dowództwem Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych, Inspektoratem Wsparcia Sił Zbrojnych oraz Centralnym Poligonem Sił Powietrznych przy wsparciu Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Źródło: Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa
Fot. ILOT
Zapłon silników rakiety BURSZTYN 2K
Fot. Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/pierwsze-testy-poligonowe-rakiety-bursztyn-2k

Pierwsze testy poligonowe rakiety BURSZTYN 2K.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Badanie „zanieczyszczonych” białych karłów wykazało, że gwiazdy i planety rosną razem
2022-11-17.
Zespół astronomów odkrył, że formowanie się planet w naszym młodym Układzie Słonecznym rozpoczęło się znacznie wcześniej niż dotychczas sądzono, a elementy budulcowe planet rosły w tym samym czasie, co Słońce.

Badanie niektórych najstarszych gwiazd we Wszechświecie sugeruje, że budulce planet takich jak Jowisz i Saturn zaczynają się formować, gdy młoda gwiazda rośnie. Uważano, że planety powstają dopiero wtedy, gdy gwiazda osiągnie swój ostateczny rozmiar, ale nowe wyniki opublikowane w czasopiśmie Nature Astronomy sugerują, że gwiazdy i planety „rosną” razem.

Badania te zmieniają nasze rozumienie tego, jak uformowały się układy planetarne, w tym nasz własny Układ Słoneczny, potencjalnie rozwiązując główną zagadkę w astronomii.

Mamy całkiem dobre pojęcie o tym, jak tworzą się planety, ale jedno nierozstrzygnięte pytanie dotyczyło tego, kiedy się one tworzą: czy tworzenie się planet zaczyna się wcześnie, kiedy macierzysta gwiazda wciąż rośnie, czy miliony lat później? – mówi dr Amy Bonsor z Instytutu Astronomii w Cambridge, pierwsza autorka badania.

Aby spróbować odpowiedzieć na to pytanie, Bonsor i jej koledzy badali atmosfery białych karłów – starożytnych, słabych pozostałości gwiazd takich jak nasze Słońce – aby zbadać elementy budulcowe formowania się planet.

Niektóre białe karły są niesamowitymi laboratoriami, ponieważ ich cienkie atmosfery są prawie jak cmentarze na niebie – powiedziała Bonsor.

Zwykle wnętrza planet są poza zasięgiem teleskopów. Jednak specjalna klasa białych karłów – znanych jako układy „zanieczyszczone” – posiada w swoich normalnie czystych atmosferach ciężkie pierwiastki, takie jak magnez, żelazo i wapń.

Pierwiastki te musiały pochodzić z małych ciał, takich jak asteroidy, pozostałych po formowaniu się planet, które zderzyły się z białymi karłami i spłonęły w ich atmosferach. W rezultacie, obserwacje spektroskopowe zanieczyszczonych białych karłów mogą zbadać wnętrza tych rozerwanych planetoid, dając astronomom bezpośredni wgląd w warunki, w jakich się one uformowały.

Uważa się, że formowanie się planet rozpoczyna się w dysku protoplanetarnym – zbudowanym głównie z wodoru, helu oraz drobnych cząsteczek lodu i pyłu – krążącym wokół młodej gwiazdy. Według obecnie wiodącej teorii na temat powstawania planet, cząsteczki pyłu przylegają do siebie, tworząc w końcu coraz większe ciała stałe. Niektóre z tych większych ciał będą kontynuowały akrecję, stając się planetami, a niektóre pozostaną jako asteroidy, jak te, które rozbiły się o białe karły w obecnym badaniu.

Naukowcy przeanalizowali obserwacje spektroskopowe z atmosfer 200 zanieczyszczonych białych karłów z pobliskich galaktyk. Według ich analizy, mieszanka pierwiastków widoczna w atmosferach tych białych karłów może być wyjaśniona tylko wtedy, gdy wiele z oryginalnych asteroid uległo kiedyś stopieniu, co spowodowało, że ciężkie żelazo opadło na jądro, podczas gdy lżejsze pierwiastki uniosły się na powierzchni. Ten proces, znany jako różnicowanie, jest tym, co spowodowało, że Ziemia ma bogate w żelazo jądro.

Przyczynę topnienia można przypisać jedynie bardzo krótkotrwałym pierwiastkom radioaktywnym, które istniały w najwcześniejszych stadiach układu planetarnego, ale rozpadają się w ciągu zaledwie miliona lat – powiedziała Bonsor. Innymi słowy, jeżeli te asteroidy zostały stopione przez coś, co istnieje tylko przez bardzo krótki czas u zarania układu planetarnego, to proces formowania się planet musi rozpocząć się bardzo szybko.

Badanie sugeruje, że obraz wczesnego procesu formowania się planet prawdopodobnie jest poprawny, co oznacza, że Jowisz i Saturn miały dużo czasu, aby urosnąć do swoich obecnych rozmiarów.

Nasze badanie uzupełnia rosnący konsensus w dziedzinie, że formowanie się planet zaczęło się wcześnie, a pierwsze ciała formowały się jednocześnie z gwiazdą – powiedziała Bonsor. Analizy zanieczyszczonych białych karłów mówią nam, że ten radioaktywny proces topnienia jest potencjalnie wszechobecnym mechanizmem wpływającym na powstawanie wszystkich planet pozasłonecznych.

To dopiero początek - za każdym razem, gdy znajdujemy nowego białego karła, możemy zebrać więcej dowodów i dowiedzieć się więcej o tym, jak powstają planety. Możemy prześledzić pierwiastki, takie jak nikiel i chrom, i powiedzieć, jak duża musiała być asteroida, kiedy tworzyła swoje żelazne jądro. To niesamowite, że jesteśmy w stanie badać takie procesy w układach egzoplanetarnych.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of Cambridge

Urania
Wizja artystyczna planetoidy opadającej w kierunku białego karła.
Źródło: Amanda Smith.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/11/badanie-zanieczyszczonych-biaych-karow.html

Badanie zanieczyszczonych białych karłów wykazało, że gwiazdy i planety rosną razem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)