Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Słońce w szczycie aktywności może nam skracać życie

 

Słońce co około 11 lat znajduje się w szczycie swojej aktywności. Jak wykazali naukowcy, promieniowanie słoneczne ma w tym okresie niebagatelny wpływ na nasz organizm, bo może skracać nam życie. Co więcej, właśnie teraz znajdujemy się w tym groźnym czasie.

Naukowcy z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Trondheim postanowili sprawdzić, jaki wpływ na nasze zdrowie i życie ma podwyższona aktywność słoneczna, czyli okres w którym właśnie teraz się znajdujemy. Wyniki badań okazały się zaskakujące.

Badacze przeanalizowali czas życia 9 tysięcy osób, które urodziły się i zmarły w Norwegii w latach 1676-1878. Wzięto pod uwagę dane historyczne, aby związek przyczynowo-skutkowy nie był zakłócony np. przez współczesną medycynę.

Następnie naukowcy posłużyli się rekonstrukcją aktywności słonecznej na tle ubiegłych lat, która dostarczona została przez astrofizyków z amerykańskiego Narodowego Urzędu do spraw Oceanów i Atmosfery (NOAA).

Cykl słoneczny, który trwa około 11 lat, podzielono na dwa okresy. W pierwszym, trwającym 8 lat, Słońce jest mało aktywne. Zmienia się to na 3 lata, gdy osiąga apogeum swojej aktywności. Ten drugi okres najbardziej interesował norweskich badaczy. Ich podejrzenia okazały się trafne.

Osoby, które zostały urodzone w tym szczególnym, 3-letnim odcinku wzmożonej aktywności Słońca, żyły średnio o 5 lat krócej niż osoby urodzone w mniej aktywnym, 8-letnim odcinku cyklu słonecznego. Zależność okazała się piorunująca.

Naukowcy nie do końca jednak wiedzą, co konkretnie wpływa na organizm człowieka, skracając mu życie. Sądzi się, że promienie ultrafioletowe, składające się na promieniowanie słoneczne, niszczą witaminę B9, a więc kwas foliowy, który bierze istotny udział w regulacji wzrostu i funkcjonowania komórek w okresie płodowym.

To sprawiło, że dzieci urodzone w okresie wysokiej aktywności słonecznej, częściej nie dożywały 2 lat, a mniej zamożne kobiety, które często spędzały czas poza domem, wystawiając się na nadmierne promieniowanie, były mniej płodne, a ich dzieci rzadziej dożywały 20. roku życia.

Wniosek z tego taki, że w okresie maksymalnej aktywności słonecznej nie powinniśmy zbyt długo przebywać na Słońcu, zwłaszcza w okresie ciąży, bez względu na to czy opalamy się czy też spacerujemy. Jednak nie oznacza to wcale, że powinniśmy za wszelką cenę unikać Słońca, bowiem nasz organizm potrzebuje cennej witaminy D, której niedobór może zwiększać istotnie ryzyko rozwoju miażdżycy i cukrzycy.

Trzeba podkreślić, że właśnie teraz znajdujemy się w apogeum słonecznej aktywności, które może potrwać jeszcze około roku. Następnie czeka nas kilkuletni okres spadku aktywności i potem kilkuletni jej wzrost, a więc lata, gdy promieniowanie słoneczne będzie miało na płód najmniejszy wpływ.

Do tego czasu możemy przebywać w Słońcu codziennie do kilkunastu minut w okresie wiosenno-letnim oraz do 2 godzin w okresie jesienno-zimowym, bez uszczerbku na zdrowiu, bez względu na to czy jesteśmy w ciąży czy też nie.

Warto przy okazji w tym czasie uzupełniać niedobór kwasu foliowego, który niszczony jest przez promieniowanie ultrafioletowe, np. spożywając brokuły, szpinak, kapustę, kalafior czy też pomidory, pomarańcze i banany.

Źródło: Twoja Pogoda

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/114460,slonce-w-szczycie-aktywnosci-moze-nam-skracac-zycie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fragment komety spłonął nad Warszawą. Zobacz to niezwykłe zjawisko na filmie

 

Karol Wójcicki

Wtorkowy wieczór. Niebo nad Polską rozświetlił wyjątkowo jasny i długi meteor. Zjawisko trwające kilkanaście sekund uchwyciły stacje wideo Polskiej Sieci Bolidowej oraz wielu miłośników astronomii. Specjaliści sądzą, że mógł to być mały fragment komety.

 

Wtorek, godzina 17:50:48. Nisko nad wschodnim horyzontem, nieco na lewo od wschodzącego gwiazdozbioru Oriona pojawia się jasny punkt. Z każdą sekundą robi się coraz jaśniejszy i wznosi się coraz wyżej nad widnokrąg. Lecąc z coraz większą prędkością kątową, co chwila rozbłyska, jakby eksplodował. Ostatecznie gaśnie wysoko nad głowami po kilkunastu sekundach lotu. W najjaśniejszych rozbłyskach był nieco słabszy od Księżyca w kwadrze.

 

Taki widok mogli zobaczyć mieszkańcy Warszawy we wtorkowy wieczór. Zjawisko było widoczne prawie w całej Polsce. Jego trajektoria wśród gwiazd mogła się jednak znacząco różnić.

 

Fachowcy nie mają wątpliwości - to był bolid, czyli wyjątkowo jasny meteor. To zjawisko powstałe w górnych partiach atmosfery na skutek przedzierania się przez nią obiektu pochodzenia kosmicznego. Najczęściej jest nim meteoroid, mała planetoida, ale mogą też nim być obiekty wytworzone przez człowieka, jak rakieta czy uszkodzony satelita.

 

Wczesna pora pojawienia się meteora na niebie pozwoliła zobaczyć go wielu miłośnikom astronomii, którzy korzystając ze świetnej pogody, obserwowali widoczną na niebie kometę Q/2014 C2 Lovejoy. Zjawisko uchwyciły też stacje wideo Polskiej Sieci Bolidowej. To sieć zmodyfikowanych kamer przemysłowych skierowanych w niebo, które rejestrują najjaśniejsze zjawiska meteorów. Zarejestrowanie przelotu takiego obiektu przez co najmniej dwie stacje pozwala wyznaczyć jego trajektorię i obliczyć ewentualne miejsce upadku, jeśli tylko pozwalają na to warunki.

 

Analiza nagrań pozwoliła stwierdzić, że zjawisko rozpoczęło się na pograniczu białorusko-ukraińskim, 25 km na południe od Pińska na Białorusi, na wysokości 102 km nad Ziemią. Następnie obiekt mknął na zachód z początkową prędkością 27 km/s. W połowie swojego lotu, mniej więcej nad przejściem granicznym w Brześciu doszło do serii rozbłysków. Najjaśniejszy z nich osiągnął jasność -7 mag (dla porównania najjaśniejsza gwiazda Syriusz ma -1,47 mag, a Księżyc w kwadrze ok. -10 mag). Podczas obniżania lotu obiekt natrafiał na coraz gęstsze warstwy atmosfery, co wyhamowało go do ok. 21 km/s. Ostatecznie po 341 km lotu zgasł na wysokości 62 km. Znajdował się wtedy kilka kilometrów na wschód od granic Warszawy.

 

Badacze tego typu zjawisk zwracają uwagę, że było ono wyjątkowe. - Bolid był wyjątkowo długi, bardzo płaska trajektoria miała nachylenie zaledwie 5 stopni. Orbita bolidu ma spory mimośród i podobna jest do orbit komet krótkookresowych z aphelium pomiędzy orbitami Jowisza i Saturna - informuje Przemysław Żołądek, prezes Pracowni Komet i Meteorów - Kometarne pochodzenie wydaje się potwierdzać duża wysokość początkowa i bogata w rozbłyski krzywa blasku - dodaje.

 

Zjawisko zarejestrowały również stacje nasłuchu radiowego. Echo przelotu tego fragmentu przez atmosferę trwało przez blisko 2 minuty. Jednak w tym przypadku prawie jednoznacznie należy odrzucić możliwość spadku meteorytu na ziemię. Obiekt w całości spłonął w atmosferze.

 

Źródło: Polska Sieć Bolidowa

 

http://wyborcza.pl/1,75476,17255578,Fragment_komety_splonal_nad_Warszawa__Zobacz_to_niezwykle.html

Fragment komety spłonął nad Warszawą. (Dariusz Sikorski)

 

post-31-0-51404900-1421306557.jpg

post-31-0-53548100-1421306567_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe teleskopy w Paranal do polowania na egzoplanety

Pierwsze światło w należącym do ESO Obserwatorium Paranal w północnym Chile uzyskał system Next-Generation Transit Survey (NGTS). Projekt będzie poszukiwał tranzytujących egzoplanet ? planet pozasłonecznych, które przechodzą przed swoją gwiazd i powodują niewielkie osłabienia jej blasku, które można zarejestrować przy pomocy czułych instrumentów. Teleskopy skupią się na odkrywaniu planet wielkości Neptuna i mniejszych, o średnicach od dwóch do ośmiu razy większych niż rozmiary Ziemi.

Next-Generation Transit Survey (NGTS) jest systemem obserwacji szerokiego pola złożonym z sieci dwunastu teleskopów, każdy o aperturze 20 centymetrów [1]. To nowe urządzenie zostało zbudowane przez konsorcjum brytyjsko-szwajcarsko-niemieckie i będzie pracować w Obserwatorium Paranal w północnym Chile, które charakteryzuje się świetnymi warunkami obserwacyjnymi i bardzo dobrą infrastrukturą.

?Potrzebowaliśmy miejsca, w którym jest wiele pogodnych nocy, a powietrze jest przejrzyste i suche, tak aby można było dokonywać jak najdokładniejszych pomiarów. Paranal to najlepszy wybór? mówi Don Pollacco z University of Warwick w Wielkiej Brytanii, jeden z kierowników projektu NGTS.

System NGTS został zaprojektowany do działania w trybie automatycznym i będzie nieustannie monitorował jasność setek tysięcy względnie jasnych gwiazd na niebie południowym. Ma szukać tranzytujących egzoplanet i osiągnąć dokładność w pomiarach jasności gwiazd na poziomie jednej tysięcznej obserwowanej jasności ? taki poziom nie był nigdy do tej pory uzyskiwany za pomocą naziemnych instrumentów o szerokim polu widzenia przeznaczonych do przeglądów nieba [2].

Bardzo duża dokładność pomiarów jasności na całym szerokim polu jest technicznie wymagająca, ale wszystkie niezbędne technologie przetestowano przy użyciu mniejszego, prototypowego systemu, który działał na La Palma na Wyspach Kanaryjskich w latach 2009-2010. NGTS korzysta także z sukcesu eksperymentu SuperWASP, który do tej pory wiedzie prym w kategorii wykrywania wielkich planet gazowych.

Odkrycia dokonane za pomocą NGTS będą następnie badane innymi, większymi teleskopami, w tym należącym do ESO teleskopem VLT. Jednym z celów jest znalezienie małych planet na tyle jasnych, aby udało się wyznaczyć ich masy. Pozwoli to na obliczenie gęstości, a w konsekwencji na wyciągnięcie wniosków odnośnie budowy tych obiektów. Być może podczas tranzytów uda się także zbadać atmosfery egzoplanet. Podczas tranzytu część światła gwiazdy przechodzi przez atmosferę planety, jeśli takową ona posiada, co pozostawia niewielkie, ale możliwe do wykrycia oznaki. Do tej pory wykonano jedynie kilka tego typu obserwacji, natomiast NGST powinien dostarczyć dużo więcej potencjalnych celów do takich badań.

Jest to pierwszy teleskop umieszczony w Paranal, którym nie zarządza ESO. Kilka projektów działającym na mocy podobnych porozumień funkcjonuje w starszych Obserwatorium La Silla. Dane z NGST będą zapisywane w systemie archiwum ESO i dostępne dla astronomów na całym świecie w kolejnych dziesięcioleciach.

Peter Wheatley z University of Warwick, jeden z kierowników projektu NGST, podsumowuje: ?Bardzo się cieszymy z rozpoczęcia naszych poszukiwań małych planet wokół pobliskich gwiazd. Odkrycia NGST, i późniejsze obserwacje teleskopami naziemnymi i kosmicznymi, będą ważnym krokiem w badaniach atmosfer i budowy małych planet, takich jak Ziemia.?

W skład konsorcjum NGTS wchodzą: University of Warwick, Wielka Brytania; Queen?s University of Belfast, Wielka Brytania; University of Leicester, Wielka Brytania; University of Cambridge, Wielka Brytania; Geneva University, Szwajcaria oraz DLR Berlin, Niemcy.

Uwagi

[1] Teleskopy NGTS są zmodyfikowanymi wersjami małych komercyjnych teleskopów wysokiej klasy produkowanych przez Astro Systeme Austria (ASA). Kamery NGTS to z kolei zmodyfikowane wersje kamer ikon-L od Andor Technology Ltd (http://www.andor.com), opartych o kamery CCD od e2v (http://www.e2v.com) (kamery w wersji: red-sensitive deep-depletion CCD).

[2] Znajdująca się na orbicie misja NASA o nazwie Kepler ma lepszą dokładność pomiarów jasności gwiazd, ale skanuje mniejszy obszar nieba niż NGTS. Szersze pole poszukiwań NGTS pozwoli znaleźć jaśniejsze przypadki planet pozasłonecznych, lepiej nadające się do dalszych, bardziej szczegółowych badań.

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/nowe-teleskopy-w-paranal-do-polowania-na-egzoplanety

Teleskopy Next-Generation Transit Survey (NGTS) w Obserwatorium Paranal podczas testów.

ESO/G. Lambert

 

post-31-0-26704400-1421306725.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaginiony Beagle odnaleziony na Marsie?

19. grudnia 2003 roku malutki statek kosmiczny o nazwie Beagle 2 został wypuszczony z pokładu orbitującej wokół Marsa sondy Mars Express. W dniu Bożego Narodzenia lądownik wszedł w atmosferę planety z prędkością 20.000 km/h i od tego momentu słuch po nim zaginął. Najnowsze doniesienia wskazują, że NASA mogła odnaleźć zgubę, która stanowiła część misji prowadzonej przez Europejską Agencję Kosmiczną.

The Guardian donosi, że przedstawiciele NASA związani z kamerą HiRISE zamontowaną na pokładzie Mars Reconnaissance Orbiter (MRO) będą uczestniczyć w ten piątek (16. stycznia) w konferencji, w trakcie której przekażą najnowsze wieści na temat misji Beagle 2.

Przypuszcza się, że kamera, która może wykonywać zdjęcia obiektów o wielkości mniejszej niż 1 metr, mogła zarejestrować zagubiony lądownik, podobnie jak było to w przypadku dwóch lądowników Viking, które osiadły na powierzchni Marsa w 1976 roku.

?HiRISE to jedyny instrument na Marsie, który jest w stanie zobaczyć Beagle 2?, zdradza Shane Byrne, naukowiec z University of Arizona pracujący przy HiRISE. ?Na pewno (lądownik) znajduje się blisko miejsca planowanego lądowania. Wszedł w atmosferę w odpowiednim czasie i miejscu?. Szczegóły jednak poznamy dopiero w piątek, ponieważ Byrne i jego koledzy zostali poproszeni o nie udzielanie dalszych informacji na ten temat do czasu konferencji.

Celem lądownika Beagle 2, który kształtem przypomniał latający talerz, było zbadanie skał, powierzchni gleby Czerwonej Planety oraz to co znajduje się pod nią. Nazwa lądownika pochodzi o nazwy statku, na pokładzie którego podróżował i prowadził badania Karol Darwin. Sonda była wyposażona w robotycznę ramię z zamontowanymi instrumentami do pobrania próbek gleby z i spod powierzchni planety, a także z wnętrza skał. Pobrane próbki miały być następnie przeniesione na pokład Beagle 2, do odpowiedniego pieca i następnie podgrzane. Wydobywający się gaz miał zostać zbadany przez spektrometr masowy pod kątem obecności śladów życia, głównie śladów węgla.

Niestety nic jednak takiego się nie stało. Kontakt z Beagle 2 utracono, a on sam zaginął na ponad dekadę. Jeśli jednak w piątek jego odnalezienie zostanie potwierdzone, to pomoże to w odrzuceniu wielu hipotez na temat tego co się stało, np. jedna z nich zakładała, że Beagle 2 spłonął w atmosferze planety.

 

Hubert Siejkowski

Źródło: http://www.cnet.com/news/has-nasa-found-the-missing-beagle-on-mars/

http://www.theguardian.com/science/2015/jan/12/beagle-2-mars-lander-rema...

http://orion.pta.edu.pl/zaginiony-beagle-odnaleziony-na-marsie

Sonda Mars Express zbliża się do Czerwonej Planety po podróży trwającej pół roku  (wizja artystyczna).

All rights reserved Beagle 2

Lądownik Beagle 2 odłącza się do Mars Express (wizja artystyczna). 

All rights reserved Beagle 2

Model lądownika Beagle 2.

All rights reserved Beagle 2

post-31-0-76714300-1421306887.jpg

post-31-0-16511100-1421306900_thumb.jpg

post-31-0-44444000-1421306911_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną ewakuacji astronautów mogła być awaria komputera

W amerykańskim segmencie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nie doszło do wycieku amoniaku - poinformowała w środę na Twitterze agencja kosmiczna USA. Kontrolerzy lotów analizują systemy pokładowe ISS w poszukiwaniu przyczyn awarii.

Nie ma śladu wycieku - uspokoiła NASA na Twitterze. Podała, że kontrolerzy lotów analizują systemy pokładowe ISS w poszukiwaniu przyczyn awarii. Wstępnie wygląda to na fałszywe wskazanie spowodowane awarią czujnika lub komputera.

? Sytuacja się polepsza

Wcześniej rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos informowała, że sytuacja jest opanowana, a sześciu członków załogi (trzech Rosjan, dwóch Amerykanów i Włoch) jest bezpiecznych w rosyjskim segmencie ISS. Amerykańska załoga szykowała się do pozostania w rosyjskiej części na noc, ale teraz nie wyklucza się powrotu Amerykanów do ich segmentu ISS.

- Mamy się dobrze. Sytuacja jest pod kontrolą -  raportował wcześniej Roskosmosowi inżynier pokładowy Aleksandr Samokutajew, zapytany z Ziemi o stan załogi. - Nie bierzemy pod uwagę ewakuacji. Personel jest bezpieczny w rosyjskim segmencie. Sytuacja jest stale monitorowana - mówił wówczas agencji TASS szef Roskosmosu Oleg Ostapienko. Dodał, że o sprawie zostały poinformowane władze w Moskwie, w tym wicepremier Dmitrij Rogozin.

Rosjanie relacjonowali, że do zdarzenia doszło o godz. 9.44 czasu polskiego, kiedy z systemu chłodzącego w amerykańskim segmencie wyciekł amoniak. Roskosmos podał, że po ewakuacji amerykańskich kosmonautów w rosyjskiej części stacji poziom zanieczyszczeń powietrza utrzymuje się w bezpiecznych normach i załodze nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.

Przedstawiciele rosyjskiej agencji kosmicznej podkreślili też, że decyzję o przeprowadzeniu jakichkolwiek prac naprawczych w amerykańskim segmencie będą podejmowane przez specjalistów z USA.

Źródło: PAP, Reuters, NASA

Autor: mab/map

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/przyczyna-ewakuacji-astronautow-mogla-byc-awaria-komputera,155021,1,0.html

 

post-31-0-96948400-1421307066_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krople jak asteroidy

Padająca na piasek kropla deszczu pozostawia ślad, który przypomina krater uderzeniowy po upadku asteroidy - informuje pismo "PNAS".

Xiang Cheng i jego koledzy z University of Minnesota w Minneapolis ostrzeliwali warstwę maleńkich szklanych kuleczek kroplami wody o różnej energii i obserwowali efekty zderzeń. Ku zaskoczeniu naukowców, kratery powstające pod wpływem upadku kropel przypominały kratery pozostawiane przez meteoryty i asteroidy, przy czym kształt krateru zależał od energii zderzenia w ten sam sposób, co w wypadku asteroid.

Jak wyjaśniają autorzy badań, tego rodzaju obserwacje pomagają lepiej zrozumieć rozpryskiwanie się płynów - zjawisko znacznie bardziej skomplikowane od zderzeń ciał stałych. Zdobyta wiedza może pomóc przewidzieć wpływ deszczu na erozję gleby albo zaprojektować lepsze systemy nawadniania kropelkowego

 

 

Badania nad powstawaniem kraterów uderzeniowych zostały zapoczątkowane przez amerykańskiego geologa Daniela Barringera, który w roku 1903 zidentyfikował krater meteorytowy w Arizonie (nazwany później kraterem Barringera). Chciał odnaleźć żelazne jądro ogromnego meteorytu i zostać milionerem dzięki jego eksploatacji. Niestety, wieloletnie wiercenia zakończyły się fiaskiem - jak wyjaśnili inni naukowcy, impet uderzenia sprawił, że jadro meteorytu odparowało.

 

Odkrycie Barringera oraz przeprowadzone przez niego eksperymenty (np. strzelanie ze strzelby w błoto i badanie powstających kraterów) zostały docenione dopiero w latach 60., gdy rozpoczął się amerykański program księżycowy. Ponieważ w suchym klimacie Arizony krater o średnicy 1500 metrów i głębokości 170 m znakomicie się zachował, trenowali tam przyszli zdobywcy Księżyca.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Krople-jak-asteroidy,wid,17154430,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa Lovejoy osiągnie w tym tygodniu maksymalną jasność, a już jest widoczna gołym okiem

admin

O ile tylko pozwoli na to pogoda możliwe będzie zaobserwowanie bardzo interesującego obiektu astronomicznego - komety C/2014 Q2. Została ona odkryta w sierpniu zeszłego roku, a od grudnia stała się nie lada atrakcją astronomiczną.

Zwykle obserwowanie komet nie jest łatwe ze względu na ich niewielką jasność. Komety, które da się zobaczyć gołym okiem są bardzo rzadkie, ale C/2014 Q2 do nich należy. Aby ją jednak obserwować nieuzbrojonym okiem trzeba liczyć na krystalicznie czyste niebo i znajdować się z dala od miast.

Obiekt ten będzie lepiej widoczny za pomocą lornetki, nie koniecznie astronomicznej. Za pomocą teleskopu można zobaczyć tę kometę jeszcze dokładniej. Ze względu na jej zielony kolor zdecydowanie łatwiej ją wypatrzyć. Wynika on z tego, że jądro tej komety składa się głównie z dicyjanu i dicarbonu, czyli cząsteczek węgla. Obecnie następuje okres największej jasności tej komety, a szczyt ma nastąpić w trakcie tego weekendu. Kometa C/2014 Q2 najbliżej Ziemi znalazła się 7 stycznia 2015 i była wtedy oddalona od naszej planety o około 70 milionów kilometrów. Peryhelium ma nastąpić dopiero 30 stycznia, a jej odległość od Słońca wyniesie wtedy około 193 miliony kilometrów.

W momencie odkrycia kometa osiągała jasność o magnitudzie +15, a obecnie jest to już +3,8, czyli widać ją gołym okiem. Niewykluczone, że w sobotę może być jeszcze jaśniejsza. Aby odnaleźć ten obiekt trzeba zwrócić teleskop w okolicę Mgławicy Oriona i następnie podążać w kierunku gwiazdozbioru Byka. Codziennie będzie ją można zobaczyć o 2 stopnie wyżej nad horyzontem.

Niezłą okazją do obserwacji będzie 18 stycznia, kiedy kometa Lovejoy będzie widoczna w okolicy dobrze znanej gromady gwiazd zwanej Plejadami. Z pewnością będzie to czas, w którym powstanie wiele pięknych astrofotografii przedstawiających oba te obiekty.

Dodaj ten artykuł do społeczności

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/kometa-lovejoy-osiagnie-w-tym-tygodniu-maksymalna-jasnosc-juz-jest-widoczna-golym-okiem

Kometa Lovejoy C/2014 Q2 - źródło: http://sen.com/images/damian-peach

Źródło: M. Jäger

Źródło: Łukasz Szczepański /  http://lukasz.foto-zdjecia.pl/main.php?g2_itemId=12656

Źródło: Astronomy Now

 

post-31-0-35636800-1421394733.jpg

post-31-0-40959600-1421394751.jpg

post-31-0-97590600-1421394766.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiatry i wydmy na Tytanie

Tytan, księżyc Saturna, jest osobliwym miejscem. W przeciwieństwie do innych księżyców ma bardzo gęstą atmosferę. Na jego powierzchni znajdują się rzeki i jeziora składające się częściowo z gazów naturalnych takich jak metan i etan. Pomimo danych, z których wynika że występuje tam tylko lekka bryza, znajdują się tam również smagane wiatrem wydmy wysokie na setki metrów, o ponad kilometrowej szerokości, długie na setki kilometrów.

Artykuł napisała Jagienka Naglik.

Badania prowadzone przez Devon Burr z Wydziału Nauk Ziemskich i Planetarnych Uniwersytetu w Tennessee ukazują, że wiatr na Tytanie musi wiać szybciej niż początkowo przypuszczano, aby mógł powodować ruchy piasków. To odkrycie może pomóc w wyjaśnieniu sposobu formowania wydm.

Dekadę temu Burr i innych naukowców zaskoczyły zdjęcia Tytana wykonane przez sondę Cassini, na których dostrzec dało się niezidentyfikowane wcześniej wydmy składające się z cząsteczek drobnych jak ziarenka piasku, z których istnienia nie zdawano sobie poprzednio sprawy.

Jednak największą tajemnicą pozostaje kształt wydm. Jak wynika z danych uzyskanych przez sondę Cassini, dominujące wiatry kształtujące wydmy wiały ze wschodu na zachód, podczas gdy opływowa postać wydm wokół barier takich jak góry i kratery wskazuje, że zostały stworzone przez wiatry wiejące w dokładnie przeciwnym kierunku.

W celu rozwikłania tej zagadki Burr poświęciła sześć lat na remont nieczynnego wysokociśnieniowego tunelu aerodynamicznego NASA by odtworzyć warunki panujące na powierzchni Tytana. Razem ze swoim zespołem badawczym obserwowali zachowanie piasku podczas stymulacji wiatru w gęstej atmosferze jak na Tytanie. Mając na uwadze niepewność co do dokładnych właściwości piasku na księżycu użyli w tunelu jego 23 różnych odmian.

Po 2 latach dogłębnych badań zespół odkrył, że aby takie ruchy piasku były możliwe, potrzeba wiatru o znacznie większej prędkości. Wiatr na Tytanie może wiać o około 50 procent szybciej niż dotychczas sądzono. To odkrycie pomaga wyjaśnić ukształtowanie wydm.

 

Devon Burr wyjaśnia, że dominujące wiatry słabe wiejące ze wschodu na zachód nie są wystarczająco silne by ruszyć piasek. Jednakże bardzo rzadko zdarzyć może się tak, że wiatr na chwilę zmieni kierunek i się wzmocni. Jak wynika z badań, na Tytanie takie zjawisko ma miejsce dwa razy w roku Saturna (około 30 lat ziemskich). Dzieje się to wtedy, kiedy Słońce przechodzi przez równik powodując przemieszczenia atmosfery, a w efekcie również wiatrów . To właśnie wtedy najprawdopodobniej kształtują się wydmy. Zjawisko to zachodzi tak rzadko, że mogło zostać niezarejestrowane przez Cassini.

 

Badania te były wspierane finansowo przez Program NASA ds. Planetarnej Geologii i Geofizyki oraz Program Badań Planet Zewnętrznych. Nowe dotacje pozwolą Burr i jej partnerom na dokładne przebadanie wiatru w różnych klimatach na Tytanie oraz wpływu sił elektrostatycznych na ruchy piasków.

 

W skład zespołu Burr weszli: Josh Emery z tego samego wydziału Uniwersytetu w Tennessee, jak również współpracownicy z Laboratorium Fizyki Stosowanej Uniwersytetu Johna Hopkinsa, Instytutu SETI, Uniwersytetu Stanowego Arizony oraz Uniwersytetu Kalifornii w Davis.

 

Dodała: Redakcja AstroNETu

 

Źródło: The University of Tennessee

http://news.astronet.pl/7550

Na górnym zdjęciu wydmy piaskowe na potężnym księżycu Saturna - Tytanie - które są ukształtowane podobnie do wydm w Namibii (dolne zdjęcie). Przejaśnienia na pierwszej fotografii nie są chmurami, a topograficznymi strukturami między wydmami.

 

Dodała: Redakcja AstroNETu

 

Źródło: NASA

Osad wewnątrz tunelu aerodynamicznego

Dodała: Redakcja AstroNETu

Źródło: University of Tennessee

post-31-0-99415400-1421395709.jpg

post-31-0-55353200-1421395718.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod koniec stycznia nastąpi bliskie i bezpieczne rendez-vous Ziemi z asteroidą

Asteroida opisana przez naukowców jako 2004 BL86, już wkrótce minie Ziemię w odległości równej trzykrotnemu dystansowi pomiędzy naszą planetą a Księżycem. Do spotkania dojdzie pod koniec stycznia. Eksperci zwracają uwagę, że to będzie najbliższe kosmiczne rendez-vous Ziemi i kosmicznej skały. Kolejne nastąpi dopiero w 2027 roku.

W poniedziałek 26 stycznia asteroida 2004 BL86 znajdzie się najbliżej względem Ziemi - podkreśla Don Yeomans, będący od 16 lat menadżerem biura projektu NEO (ang. Near Earth Objects, tłum. Obiekty Bliskie Ziemi - red.). Centrum projektu agencji NASA znajduje się w Laboratorium Napędu Odrzutowego w Pasadenie (stan Kalifornia, USA).

"Stara znajoma"

Mijająca naszą planetę skała została odkryta 30 stycznia 2004 roku za pomocą teleskopu w ośrodku Lincoln Near-Earth Asteroid Research (LINEAR), znajdującym się na terenie amerykańskiego Pomnika Narodowego Białe Piaski w stanie Nowy Meksyk. Kolejne tak bliskie spotkanie nastąpi za 12 lat, w 2027 roku, gdy minie nas asteroida 1999 AN10.

Daleka i wielka

- Przelatująca skała będzie na tyle daleko, by nie stanowić zagrożenia - zaznaczył Yeomans. Dystans, jaki 26 stycznia będzie dzielił Ziemię a obiekt 2004 BL86 będzie wystarczająco duży, by określić go mianem "bezpieczny". Naukowcy szacują, że wyniesie około 1,2 mln kilometrów, czyli trzy razy więcej niż dystans Ziemia-Księżyc (równy 380 tys. km - red.).

Jednocześnie jej rozmiary są wystarczające, byśmy mogli jej się z tej odległości dokładnie przyjrzeć, poczynić cenne obserwacje i może, przy odrobinie szczęścia, czegoś się nauczyć o jej naturze - dodał.

Cenne dane

Asteroidzie 2004 BL86 przyglądać się będą zespoły w obserwatorium Goldstone Deep Space Network na pustyni Mojave (wschodnia część stanu Kalifornia, USA) oraz zespół z Obserwatorium Arecibo (Portoryko), gdzie znajduje się radioteleskop o największej pojedynczej czaszy na świecie o średnicy równej 305 metrów.

Oba ośrodki będą skupione nie tylko na dokonywaniu precyzyjnych pomiarów, ale także na przekazywaniu obrazu w możliwie najlepszej rozdzielczości.

- Dzięki obserwacji orbity asteroidy jeszcze dzień po jej przelocie, możemy zacząć dysponować najlepszą bazą danych o tym obiekcie. To szczególnie ważne, ponieważ na chwilę obecną wiemy o nim niewiele - zauważa Lance Benner kierujący zespołem zajmującym się tropieniem asteroid w ramach projektu NEO.

Lornetka też się sprawdzi

Przelot kosmicznej skały będzie można podziwiać nie tylko w obserwatoriach. Miłośnicy astronomii dysponujący własnym teleskopem lub silnie przybliżającą obraz lornetką, także zdołają ją dostrzec. - Planuję ją zobaczyć, pomagając sobie moją wysłużoną, ulubioną lornetką - stwierdził menadżer projektu NEO, Don Yeomans.

Magnetyzujące skały

- Prywatnie postrzegam asteroidy za coś niezwykłego. To dzięki nim na Ziemi pojawiły się składniki, z których powstała woda i mogło wykiełkować życie; zapewniły naszej planecie bogactwo różnorakich minerałów i pozostałych surowców - przyznał. - W asteroidach jest coś, co powoduje, że nie potrafię od nich oderwać oczu i zaprzątają mi myśli - dodał Yeomans.

Szacowana trajektoria lotu asteroidy 2004 BL86:

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/pod-koniec-stycznia-nastapi-bliskie-i-bezpieczne-rendez-vous-ziemi-z-asteroida,155191,1,0.html

Źródło: NASA

Autor: mb/mk

 

post-31-0-52152000-1421395901.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święto Gdańskiej Nauki z okazji urodzin Jana Heweliusza

Spacery śladami gdańskich ludzi nauki, warsztaty astronomiczne i historyczne oraz gra poświęcone Janowi Heweliuszowi, to tylko niektóre atrakcje zaplanowane w ramach Święta Gdańskiej Nauki obchodzonego przy okazji rocznicy urodzin związanego z miastem astronoma.

Astronom i browarnik Jan Heweliusz urodził się 28 stycznia 1611 r. w Gdańsku, a zmarł także w tym mieście dokładnie w dniu swoich 76. urodzin. Od wielu lat gdański samorząd w drugiej połowie stycznia organizował zestaw imprez upamiętniających znanego gdańszczanina. Jakiś czas temu postanowiono przy tej okazji przypominać także innych naukowców związanych z miastem. I tak powołano do życia Święto Gdańskiej Nauki.

 

Jak poinformowano na czwartkowej konferencji prasowej, tegoroczne Święto rozpocznie się 17 stycznia i potrwa do 28 stycznia.

 

Jedną z jego głównych atrakcji ma być m.in. uruchomienie przygotowanej specjalnie na tę okazję przez Gdańską Organizację Turystyczną (GTO), gry miejskiej poświęconej Heweliuszowi. Jak wyjaśniła Magdalena Węgrowicz z GTO, aby wziąć udział w grze, trzeba będzie zaopatrzyć się w specjalną papierową mapę oraz aplikację na smartfony.

 

?Gdy uczestnik gry pojawi się we wskazanych na mapie miejscach związanych z Heweliuszem, aplikacja umożliwi wysłuchanie poświęconych naukowcowi informacji, wśród których znajdą się też podpowiedzi ułatwiające rozwiązanie pewnej zagadki, co jest celem całej gry" - powiedziała Węgrowicz zaznaczając, że aplikacja i mapy będą dostępne przez cały rok, nie tylko w czasie Święta Gdańskiej Nauki.

 

Z kolei gdańscy przewodnicy przygotowali z okazji Święta zestaw spacerów po Gdańsku pt. ?Tropem uczonych". Przechadzki odbędą się w najbliższą niedzielę. W trakcie spacerów poznać będzie można miejsca kojarzące się ze związanymi z Gdańskiem naukowcami reprezentującymi bardzo różne dziedziny - od historii, po fizykę czy biologię, w tym Heweliuszem czy Gabrielem Fahrenheitem.

 

25 stycznia w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej odbędzie się koncert pod hasłem ?Gwiazdy na Gdańskim Niebie", na którym wystąpi pochodząca ze Stanów Zjednoczonych saksofonistka Lakecia Benjamin.

 

Na Święto Gdańskiej Nauki złożą się także liczne wykłady i warsztaty - głównie historyczne i astronomiczne, przygotowane m.in. przez Muzeum Historyczne Miasta Gdańska, Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną, Muzeum Archeologiczne oraz Centrum Hewelianum.

 

Kulminacja Święta będzie miała miejsce 28 stycznia, kiedy to na skwerze przy pomniku Heweliusza odbędzie się okazjonalne widowisko plenerowe, a w Ratuszu Głównego Miasta Gdańska wręczone zostaną nagrody naukowe im. Jana Heweliusza. Nagrody te ustanowione zostały w 1987 r. i co roku przyznawane są w dwóch dziedzinach: nauk humanistycznych oraz nauk ścisłych i przyrodniczych.

 

Jan Heweliusz parał się nie tylko astronomią i piwowarstwem, był też grafikiem, drukarzem i wydawcą. W młodości studiował prawo, matematykę, astronomię i rysunek na uczelniach w Holandii, Anglii i Francji. Po powrocie do Gdańska w 1634 roku przez wiele lat prowadził intensywne obserwacje astronomiczne, korzystając przy tym z wielu samodzielnie zbudowanych, unikatowych przyrządów. W 1664 r. Heweliusz został członkiem Królewskiej Akademii Nauk w Londynie. Naukowiec stworzył ponad 20 dzieł, w tym atlas 54 gwiazdozbiorów, z których 12 opisano po raz pierwszy. Był również twórcą prototypu zegara wahadłowego i peryskopu.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

aks/ pz/

Tagi: jan heweliusz

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,403424,swieto-gdanskiej-nauki-z-okazji-urodzin-jana-heweliusza.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

New Horizon - pierwsza faza spotkania z Plutonem

Sonda NASA New Horizon rozpoczęła długo wyczekiwane spotkanie z Plutonem. Bliski przelot New Horizon obok Plutona będzie miał miejsce 14 lipca tego roku i do tego czasu naukowcy będą przeprowadzać manewry korygujące lot sondy oraz prowadzić pierwsze badania Plutona i jego okolic.

Sonda New Horizon wyruszyła z Ziemi w styczniu 2006. Po pokonaniu blisko 7,5 miliarda kilometrów wkrótce znajdzie się wewnątrz orbit pięciu znanych księżyców Plutona.

Aby dobrze ustalić czas najbliższego przelotu obok Plutona oraz skorygować lot sondy, naukowcy potrzebują informacji o dynamice układu Plutona. W tym celu został zaprojektowany aparat fotograficzny Long-Range Reconnaissance Imager (LORRI), dzięki któremu zostaną wykonane zdjęcia o wysokiej rozdzielczości. LORRI rozpocznie działanie w niedzielę 25 stycznia, a pierwsze manewry są przewidziane nie później niż na początku marca.

Podczas pierwszej fazy spotkania, która będzie trwać do wiosny, New Horizon rozpocznie badania okolic Plutona. Instrumenty badawcze będą między innymi wykonywać pomiary strumieni wysokoenergetycznych cząstek pochodzących ze Słońca, a na wiosnę aparaty fotograficzne i spektrometry na pokładzie sondy będą w stanie dostarczyć zdjęcia o rozdzielczości wyższej niż największe teleskopy na Ziemi, umożliwiając w ten sposób opracowanie dokładnych map powierzchni Plutona i jego księżyców.

Więcej informacji o New Horizon znajduje się na stronie NASA oraz na stronie misji.

Dodała: Agata Senczyna

Uaktualniła: Agata Senczyna

 

Źródło: NASA - Amerykańska Agencja Kosmiczna

http://news.astronet.pl/7551

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największy cyfrowy aparat świata bliższy ukończenia
[chip.pl]
 
Największa cyfrówka świata przygotowywana jest do współpracy z "Wielkim teleskopem do badań synoptycznych" (LSST), jaki budowany jest w Chile. Jej zadaniem ma być fotografowanie całego widocznego nieba, w odstępach do kilka nocy.
 
 

http://www.chip.pl/news/sprzet/kamery-i-aparaty/2015/01/najwiekszy-cyfrowy-aparat-swiata-bliski-ukonczenia

 

 

 

 

pozdrawiam Radek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej dwie nieznane planety mogą się znajdować za orbitą Plutona

admin,

Temat planety X powraca cyklicznie i o dziwo tym razem nie ze strony pasjonatów mitycznej planety Nibiru wspominanej jeszcze przez Sumerów, ale ze strony poważnych naukowców. Dodatkowo donoszą oni, że za orbitą Plutona mogą się znajdować dwa ciała niebieskie wpływające grawitacyjnie na pozostałe obiekty w tamtej okolicy.

Do takich wniosków doszedł Carlos de la Fuente Marcos z uniwersytetu UCM (The Complutense University of Madrid) po przeanalizowaniu trzynastu tak zwanych ekstremalnych transneptunowców (ETNO - extreme trans-Neptunian object) czyli planetoid lub planet karłowatych takich jak Pluton, znajdujących się poza orbitą Neptuna uważanego obecnie za ostatnią planetę naszego systemu.

Orbity tych ETNO są drastycznie różne od przewidywań astronomów. Oczywiste jest zatem, że musza na nie oddziaływać jakieś niebagatelne siły, których nie uwzględniono przy kalkulacji ich trajektorii. Zdaniem naukowca jego wyliczenia wskazują, że na skrajach naszego Układu Słonecznego muszą się znajdować przynajmniej dwie nieznane dotychczas planety.

Do wniosków takich de la Fuente doszedł po przeprowadzeniu licznych symulacji komputerowych. Model matematyczny powstał na podstawie obserwacji komety 96P/Machholz 1 oraz wspomnianych kilkunastu transneptunowców, które zachowywały się niezgodnie z oczekiwaniami. Badania wykazały, że może się tak dziać tylko wtedy, gdy na ich ruch wpływają inne silne źródła grawitacji.

Uczony twierdzi, że takich dużych obiektów astronomicznych może być nawet więcej niż dwa. Obiegają Słońce w odległości, co najmniej 200 AU i więcej. Odległość między Ziemią i Słońcem to 1 AU. Te hipotetyczne planety muszą mieć siłę grawitacji większą od Ziemi. Tajemnicą pozostaje, dlaczego nie zostały dotychczas zaobserwowane. Widać za to, że wpływają na ruch innych odległych ciał niebieskich.

Źródło:

http://www.agenciasinc.es/en/News/Trans-Neptunian-objects-suggest-that-there-are...

Dodaj ten artykuł do społeczności

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/przynajmniej-dwie-nieznane-planety-moga-sie-znajdowac-za-orbita-plutona

post-31-0-57187300-1421569706.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie się podziały wszystkie gwiazdy?

Na tym intrygującym zdjęciu z ESO wydaje się, iż brakuje części gwiazd. Ale czarna pustka w pięknym polu gwiazd nie jest w rzeczywistości pusta, a obszarem przestrzeni kosmicznej gęsto wypełnionym gazem i pyłem. Ten ciemny obłok nosi nazwę LDN 483 ? Lynds Dark Nebula 483. Obłoki tego typu są miejscami narodzin przyszłych gwiazd. Instrument Wide Field Imager zamontowany na 2,2-metrowym teleskopie MPG/ESO w Obserwatorium La Silla w Chile wykonał niniejsze zdjęcie LDN 483 i jego otoczenia na niebie.

LDN 483 [1] znajduje się około 700 lat świetlnych od nas i widać go konstelacji Węża. Obłok zawiera wystarczająco dużo materii pyłowej, aby całkowicie zablokować światło widzialne od gwiazd tła. Szczególnie gęste obłoki molekularne, takie jak LDN 483, należą do kategorii ciemnych mgławic ze względu na swoje przesłaniające światło właściwości. Bezgwiezdna natura LDN 483 i podobnych obiektów sugerowałaby, że są miejscami, w których gwiazdy nie mogą się narodzić i rozwijać. Ale fakty są wprost przeciwne: ciemne mgławice to najbardziej płodne środowiska dla powstawania gwiazd.

Astronomowie badający procesy powstawania gwiazd w LDN 483 odkryli jedne z najmłodszych obserwowalnych gwiazd w fazie narodzin, ukrytych we wnętrzu LDN 483. Te ?ciężarne? gwiazdy można porównać do stadium przebywania w macicy, jeszcze przed kompletnym narodzeniem młodej gwiazdy.

W pierwszym etapie gwiezdnego rozwoju przyszła gwiazda jest kulą gazu koncentrującego się pod wpływem grawitacji z otaczającego obłoku molekularnego. Protogwiazda jest całkiem chłodna ? ma około minus 250 stopni Celsjusza ? i świeci jedynie w zakresie długich fal submilimetrowych [2]. Jednak temperatura i ciśnienie we jądrze nowo powstałego obiektu rosną.

Najwcześniejszy etap rozwoju gwiazdy trwa zaledwie tysiące lat, zaskakująco krótko w porównaniu z innymi astronomicznymi procesami, gdzie typowe życie gwiazd trwa miliony, a nawet miliardy lat. W kolejnych etapach w ciągu kilku milionów lat protogwiazda stanie się cieplejsza i gęstsza. Jej emisja będzie coraz bardziej energetyczna, zmieniając się z chłodnego, światła dalekiej podczerwieni do światła widzialnego. Początkowo słabo świecąca protogwiazda stanie się w pełni jasną gwiazdą.

Gdy coraz więcej gwiazd będzie powstawać z atramentowych wnętrz LDN 483, ciemna mgławica rozproszy się i straci swoją nieprzezroczystość. Brakujące gwiazdy tła, które są obecnie ukryte przed naszym wzrokiem, znowu staną się widoczne ? ale tylko na miliony lat, bowiem potem zostaną przyćmione blaskiem nowo narodzonych gwiazd [3].

Uwagi

[1] Katalog ciemnych mgławic Lyndsa (Lynds Dark Nebula catalogue) to dzieło, które opracował amerykański astronom Beverly Turner Lynds, publikując je w 1962 roku. Ciemne mgławice zostały wyszukane na podstawie wizualnego przeglądania płyt fotograficznych przeglądu nieba Palomar Sky Survey.

[2] Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA), zarządzana częściowo przez ESO, obserwuje w zakresie submilimetrowym I milimetrowym, który jest idealny do badań tego typu bardzo młodych gwiazd w obłokach molekularnych.

[3] Tego rodzaju młodą gromadę otwartą gwiazd można zobaczyć tutaj, a bardziej dojrzałą na tym zdjęciu.

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/gdzie-sie-podzialy-wszystkie-gwiazdy

Ciemna mgławica LDN 483 sfotografowana za pomocą 2,2-metrowego teleskopu MPG/ESO w Obserwatorium La Silla.

ESO

 

post-31-0-46386200-1421569833.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeci katalog źródeł promieniowania gamma

Kosmiczne obserwatorium promieniowania gamma wysokich energii Fermi GST (ang. Gamma-ray Space Telescope) od sierpnia 2008 roku obserwuje najbardziej energetyczne obiekty w kosmosie. Początkowo misja nazwana została GLAST, później nazwę obserwatorium zmieniono na Fermi GST, aby upamiętnić włoskiego fizyka Enrico Fermiego.

Misja została wyposażona w dwa instrumenty:

?     LAT (ang. Large Area Telescope) - detektor monitorujący całe niebo w zakresie energii od 20 MeV do 500 GeV

 

?     GBM (Gamma-ray Burst Monitor) ? specjalny detektor monitorujący niebo w poszukiwaniu nagłych i ekstremalnych zjawisk takich jak na przykład rozbłyski gamma. Detektor obserwuje w zakresie energetycznym od 8keV do 30MeV

 

Instrument LAT monitoruje całe niebo, dzięki czemu gromadzi liczne obserwacje aktywnych jąder galaktyk, w szczególności blazarów, pozostałości po wybuchach supernowych, potencjalnych źródeł ciemnej materii oraz centrum Drogi Mlecznej. Dane zebrane przez instrument są publicznie dostępne na stronie internetowej misji.

 

Na podstawie czterech pierwszych lat obserwacji powstał Trzeci Katalog Źródeł (3FGL), który 8-go stycznia opublikowany został na stronie Kolaboracji Fermi (http://fermi.gsfc.nasa.gov/ssc/data/access/lat/4yr_catalog/).

 

Katalog zawiera informacje, indeksy widmowe, wartości zaobserwowanych strumieni, informacje na temat zmienności dla 3033 źródeł! Parametry obiektów zostały wyznaczone na podstawie 4 lat obserwacji. Liczba źródeł zawartych w katalogu jest dwa razy większa niż we wcześniejszym katalogu, stworzonym na podstawie dwóch lat obserwacji.

 

Ponad 1100 obiektów zidentyfikowanych przez naukowców to blazary.

 

1009 źródeł zawartych w 3FGL to obiekty, które wciąż nie zostały zaobserwowane na innych częstotliwościach, a ich natura jak dotąd nie została wyjaśniona przez astronomów.

 

Kolejny, planowany przez Kolaborację Fermi katalog, ma obejmować ponad 6 lat obserwacji.

 

Oryginalny artykuł: http://arxiv.org/abs/1501.02003

18.01.2015

Alicja Wierzcholska | Źródło: fermi.gsfc.nasa.gov

http://orion.pta.edu.pl/trzeci-katalog-zrodel-promieniowania-gamma

Wizja artystyczna przedstawiająca misję Fermi.

Źródło: NASA.gov

 

post-31-0-61305800-1421569939.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy astronomowie znów odkryli planetę pozasłoneczną

Zespół złożony głównie z polskich astronomów z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu odkrył dwa obiekty w pobliżu gwiazdy odległej o około 230 lat świetlnych. Obiektami tymi są planeta podobna do Jowisza oraz brązowy karzeł.

To już czternasta planeta odkryta przez grupę prof. Andrzeja Niedzielskiego.

 

Odkrycie jest efektem prowadzonego od 10 lat projektu obserwacyjnego za pomocą 9,2-metrowego teleskopu Hobby-Eberly (HET) w Teksasie, wspartego od niedawna obserwacjami za pomocą 3,58?metrowego Telescopio Nazionale Galileo (TNG) na Wyspach Kanaryjskich. Zespołem badawczym kieruje prof. Andrzej Niedzielski z UMK w Toruniu. W przypadku pierwszego z teleskopów współpraca prowadzona jest z prof. Aleksandrem Wolszczanem z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii, a w obserwacjach z drugiego teleskopu z Evą Villaver z Uniwersytetu Autonomicznego w Madrycie.

 

Obserwowano gwiazdę o oznaczeniu TYC 1422-614-1, która jest odległa od nas o 233 lata świetlne. Gwiazda ma masę zbliżoną do słonecznej (o 15 proc. większą), ale dużo większe rozmiary ? aż siedmiokrotnie przekraczające średnicę Słońca. TYC 1422-614-1 jest bardziej ewolucyjnie zaawansowana niż Słońce, należy do obiektów zwanych przez astronomów czerwonymi olbrzymami. Nasze Słońce za kilka miliardów lat również znajdzie się w fazie czerwonego olbrzyma, zwiększy swoje rozmiary i dosięgnie być może nawet orbity Ziemi. Z kolei opisywany czerwony olbrzym TYC 1422-614-1 także będzie jeszcze zwiększać swój promień i za około 120-130 milionów lat wchłonie swoje planety.

 

Gwiazdy TYC 1422-614-1 nie da się dostrzec gołym okiem, gdyż jej jasność na nocnym niebie to 10 magnitudo. Ale znajduje się w zasięgu niewielkich teleskopów ? widać ją w gwiazdozbiorze Lwa.

 

Jak tłumaczy prof. Niedzielski, bliżej gwiazdy, w odległości 0,69 jednostki astronomicznej, znajduje się planeta ?b? o masie 2,5 masy Jowisza, zaś na bardziej rozległej orbicie, w odległości 1,37 jednostki astronomicznej krąży ciało ?c? o masie 10 mas Jowisza. Umieszczone w naszym Układzie Słonecznym nowo odkryte obiekty krążyłyby w przybliżeniu na orbitach Wenus i Marsa. Okryte planety są jednak dużo bardziej masywne od tych z Układu Słonecznego.

 

?Obiekt TYC 1422-614 c ma tak dużą masę, że najprawdopodobniej nie jest planetą, a tzw. brązowym karłem? - mówi Niedzielski.

 

Brązowe karły to kategoria obiektów pośrednich pomiędzy planetami a gwiazdami. Czasem używa się określenia, że to ?nieudane gwiazdy?. Mają masy większe niż planety, ale zbyt małe, aby zainicjować reakcje termojądrowe syntezy wodoru w hel i w ten sposób stać się gwiazdą. Obiekty te są natomiast zdolne do syntezy deuteru, co odróżnia je od planet.

 

Jak wskazują badacze z UMK, układ planetarny TYC 1422-614 jest drugim najbardziej wyewoluowanym układem planetarnym spośród znanych. Pierwszy również został odkryty przez toruńskich astronomów (przy gwieździe BD+20 2457). Dodatkowo to jeden z niewielu układów, w którym mamy zarówno planetę, jak i brązowego karła.

 

Dodatkowo naukowcy przypuszczają, że planeta z tego układu przez około 4 miliardy lat znajdowała się w odległości od swojej gwiazdy umożliwiającej występowanie na powierzchni wody w stanie ciekłym. Ponieważ jednak raczej jest to planeta gazowa (jak Jowisz), a nie skalista (jak Ziemia), to potencjalnych miejsc do rozwinięcia się życia można ewentualnie upatrywać na księżycu planety, jeśli takowy posiadała.

 

Publikacja opisująca wyniki badań ukazała się w styczniowym wydaniu czasopisma naukowego ?Astronomy & Astrophysics?.

 

Pełen skład zespołu badawczego to: prof. Andrzej Niedzielski (UMK), Eva Villaver (Universidad Autónoma de Madrid), prof. Aleksander Wolszczan (Pennsylvania State University), mgr Monika Adamów (UMK), mgr Kacper Kowalik (UMK), dr Gracjan Maciejewski (UMK), dr Grzegorz Nowak (Instituto de Astrofísica de Canarias Teneryfa oraz UMK), Anibal García-Hernández (Instituto de Astrofísica de Canarias, Teneryfa), mgr Beata Deka (UMK) oraz mgr Michalina Adamczyk (UMK).

 

PAP - Nauka w Polsce

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,403437,polscy-astronomowie-znow-odkryli-planete-pozasloneczna.html

Prof. Andrzej Niedzielski przy jednym z teleskopów Centrum Astronomii UMK. Fot.: Andrzej Romański / UMK.

post-31-0-79120800-1421570047.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu stycznia 2015 roku

Animacja pokazuje położenie Merkurego, Wenus, Marsa, Neptuna, Urana i Księżyca w trzecim tygodniu stycznia 2015 r.

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

 

Dodał: Ariel Majcher

 

Źródło: StarryNight

Wraz z trzecią dekadą stycznia na wieczorne niebo powróci Księżyc i do końca tygodnia minie aż 5 planet Układu Słonecznego: Merkurego, Wenus, Marsa, Neptuna i Urana, ale jeszcze nie będzie przeszkadzał w obserwacjach słabo świecących planet i komety C/2014 Q2 (Lovejoy). Kometa oddali się od Plejad i w najbliższych dniach przetnie gwiazdozbiory Barana i Trójkąta. Prawie przez całą noc można obserwować bliskiego już opozycji Jowisza i jego księżyce, natomiast kilka godzin przed świtem - drugą z planet-olbrzymów: Saturna. To już ostatnie dni, w których można zaobserwować wszystkie planety krążące wokół Słońca w trakcie jednej nocy.

Niewiele po zachodzie Słońca nad zachodnim widnokręgiem znajduje się aż 5 planet Układu Słonecznego. Najbliżej horyzontu przebywają dwie pierwsze z nich, czyli Merkury i Wenus. Merkury jest już po swojej maksymalnej elongacji i będzie dość szybko zbliżał się do Słońca i będzie coraz trudniejszy do zaobserwowania, gdyż jego jasność będzie szybko spadać. Do niedzieli 25 stycznia blask Merkurego zmniejszy się z +0,1 do +2,2 magnitudo. W tym samym czasie jego tarcza urośnie do ponad 9", zaś faza spadnie do 9%. Zmieni się również wysokość planety nad widnokręgiem na 45 minut po zachodzie Słońca: z prawie 7° w poniedziałek 19 stycznia do 2,5 stopnia w niedzielę 25 stycznia. Każdego kolejnego dnia w poszukiwaniach Merkurego coraz bardziej będzie przydawała się lornetka.

Początkowo blisko Merkurego będzie druga z planet krążących wokół Słońca, która świeci zdecydowanie jaśniej i jest dużo łatwiejsza do zaobserwowania. Tarcza Wenus, bo oczywiście o niej mowa, wciąż zmienia się bardzo niewiele: jej jasność to -3,9 wielkości gwiazdowej, natomiast jej tarcza ma średnicę 11" i fazę 93%. 19 stycznia Wenus będzie się znajdowała 4° na lewo od Merkurego, ale do końca tygodnia dystans między tymi planetami urośnie do ponad 12°.

W tym tygodniu Wenus przejdzie blisko dwóch dość jasnych gwiazd z konstelacji Koziorożca: Nashiry (? Cap) i Deneb Algedi (? Cap). We wtorek 20 stycznia i w środę 21 stycznia Wenus będzie się znajdowała niewiele ponad 1° od pierwszej z wymienionych gwiazd, zaś w czwartek 22 stycznia - w podobnej odległości od drugiej z nich. Jednak dostrzeżenie obu gwiazd na jasnym niebie nie będzie łatwe i żeby je dostrzec, trzeba będzie poczekać gdzieś do 17:30, gdy się trochę już ściemni.

Polowanie na obie planety, a zwłaszcza na Merkurego ułatwi Księżyc, który we wtorek 20 stycznia po południu przejdzie przez nów, ale już w środę wieczorem, niewiele ponad dobę po nowiu, będzie go można próbować dostrzec nisko nad południowo-zachodnim widnokręgiem. O godzinie podanej na mapce dla tego dnia tarcza Srebrnego Globu będzie się znajdowała na wysokości niecałych 7°, a jej faza w tym momencie to będzie zaledwie 2%, stąd jej dostrzeżenie nie będzie łatwe i przy szukaniu Księżyca na pewno warto wspomóc się lornetką, albo teleskopem. Niecałe 2,5 stopnia na lewo od naturalnego satelity Ziemi będzie można dostrzec Merkurego o jasności 0,6 magnitudo, natomiast kolejne 5,5 stopnia dalej - o ponad 4 magnitudo jaśniejszą Wenus.

Dobę później faza Księżyca urośnie do 6% i o tej samej porze jego tarcza będzie zajmowała pozycję ponad 17° nad południowo-zachodnim widnokręgiem. Wenus będzie się znajdowała 8,5 stopnia prawie dokładnie pod nim, zaś niecały stopień bliżej, ale na godzinie 10 będzie znajdowała się para Mars-Neptun. W piątek 23 stycznia tarcza Srebrnego Globu będzie oświetlona w 13% i również będzie się znajdowała niecałe 8° od pary Mars-Neptun, ale tym razem planety będą na godzinie 5, w stosunku do Księżyca.

Jasność Marsa spadła już do +1,2 wielkości gwiazdowej, dlatego o godzinie podanej na mapce dla tego dnia raczej nie da się go jeszcze dostrzec, trzeba będzie poczekać jeszcze przynajmniej pół godziny, aż Czerwona Planeta zacznie wyraźnie odcinać się od tła nieba. Jeszcze dłużej trzeba będzie zaczekać na możliwość zaobserwowania Neptuna, który świeci z jasnością +8 magnitudo. Jednak warto to zrobić, zwłaszcza, gdy ktoś jeszcze nie widział Neptuna, a chciałby tego dokonać, ponieważ na początku tygodnia będzie znakomita okazja ku temu: w małej odległości od Neptuna przejdzie dużo jaśniejszy od niego Mars, którego można będzie wykorzystać, jako wskaźnik na niebie do ostatniej planety Układu Słonecznego. W poniedziałek 19 stycznia Neptun będzie się znajdował niecałe 19' nad Czerwoną Planetą (w teleskopach - pod), we wtorek 20 stycznia Mars minie już Neptuna i będzie odległy od niego o 34 minuty kątowe, czyli o średnicę Księżyca, natomiast w środę 21 stycznia odległość między planetami zwiększy się już do ponad 77'. Obie planety o godzinie 18, czyli już na ciemnym niebie będą wciąż ponad 10° nad horyzontem.

Ostatnie 2 dni tego tygodnia Księżyc spędzi w Rybach, a w niedzielę 25 stycznia dotrze do ostatniej z przebywających w tym rejonie nieba planet, czyli Urana. W sobotę 24 stycznia Księżyc będzie miał fazę 23%, a o godzinie podanej na mapce dla tego dnia będzie się znajdował na wysokości ponad 35° nad widnokręgiem, natomiast dobę później jego faza zwiększy się do 33%, a wysokość nad widnokręgiem - do ponad 40°. W niedzielę Srebrny Glob świecił będzie ponad 2° na wschód od Urana i jednocześnie około 3,5 stopnia od gwiazd ? i ? Piscium, z którymi w pewnym momencie będzie tworzył trójkąt prawie równoboczny. To spotkanie Urana z Księżycem również jest dość dobrą okazją do odszukania tej planety Układu Słonecznego, ponieważ Księżyc nie będzie jeszcze bardzo przeszkadzał swoim blaskiem.

Animacja pokazuje położenie Komety Lovejoya (C/2014 Q2) w trzecim tygodniu stycznia 2015 r.

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Kometa Lovejoya wspina się coraz wyżej nad widnokrąg, docierając w tym tygodniu do gwiazdozbioru Trójkąta, w którym jest słynna galaktyka spiralna M33. Początkowo kometa będzie znajdowała się jeszcze dość blisko Plejad: w poniedziałek 19 stycznia będzie to odległość 9,5 stopnia, ale w niedzielę 25 stycznia będzie to już prawie 17° i kometa będzie się znajdowała na przedłużeniu linii łączącej Aldebarana z Plejadami. Jednocześnie Kometa Lovejoya będzie się znajdowała jakieś 12° na wschód od gwiazdy Hamal, czyli najjaśniejszej gwiazdy Barana. Jeśli tylko pogoda na to pozwoli, na pewno warto zapolować na tę kometę, ponieważ jej jasność oceniania jest już na prawie 4 magnitudo, czyli na ciemnym niebie bez problemu da się ją dostrzec gołym okiem, a w lornetce widać nawet warkocz.

 

Dokładna pozycja komety na godzinę 0 UT do końca stycznia pokazana jest na tej mapce, wygenerowanej w programie Nocny Obserwator (http://astrojawil.pl/blog/moje-programy/nocny-obserwator/).

Mapka pokazuje położenie Jowisza w trzecim tygodniu stycznia 2015 roku

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

 

Dodał: Ariel Majcher -

 

Źródło: StarryNight

Kolejną planetą na nocnym już, ale wciąż wczesnym niebie jest Jowisz, który wschodzi już około godziny 17:30, a więc pojawia się na nie do końca jeszcze ciemnym niebie. Do opozycji planety zostało już tylko kilkanaście dni, zatem największa planeta Układu Słonecznego świeci już bardzo jasno, blaskiem -2,5 wielkości gwiazdowej, a jej tarcza ma średnicę 45". Jowisz oddalił się od Regulusa już na prawie 11°, a tylko kilkadziesiąt minut kątowych więcej dzieli go od znanej gromady otwartej gwiazd M44. Planetę można obserwować praktycznie do wschodu Słońca, ale wtedy znajduje się ona już nisko nad zachodnim widnokręgiem.

W układzie księżyców galileuszowych w tym tygodniu również będzie się działo sporo. Tym razem w trakcie aż czterech nocy warto będzie skierować lornetki i teleskopy w okolice Jowisza, zaś noc z 23 na 24 stycznia będzie nocą z serii: "szkoda, że nie możemy wszystkiego zobaczyć", ponieważ przez zakończeniem całej sekwencji zbliżeń zrobi się widno, a dodatkowo Jowisz schowa się pod widnokręgiem:

? noc 20/21 stycznia: od wschodu Jowisza (ok. 17:45) Io i jej cień na tarczy planety (cień blisko środka tarczy, księżyc bliżej zachodniego brzegu). Mniej więcej 25 minut później na tarczy Jowisza zamelduje się cień Europy, a o godzinie 19:00 - jego właścicielka. Jednak kilka minut przed wejściem Europy z jowiszowej tarczy zejdzie cień Io. Zatem najpierw na tarczy Jowisza będą wędrowały 2 cienie i księżyc, a potem 2 księżyce i cień. Ok. 19:20 z tarczy Jowisza zejdzie Io. Tuż po 21 z tarczy planety zejdzie cień Europy, a jeszcze przed 22 - sama Europa. Po tej sekwencji przez kilka godzin będzie się działo niewiele, ale nad ranem najpierw o 4:47 na Io pojawi się cień Europy, zaś o 5:34 Europa przewędruje przed tarczą Io.

? Noc 23/24 stycznia: wieczorem, o 17:20 zaćmienie Io przez Kallisto, które jednak będzie możliwe do obserwowania tylko w północno-wschodniej części Polski, gdyż dojdzie do niego tuż po wschodzie Jowisza. O tej porze wszystkie 4 księżyce będą się znajdowały na wschód od tarczy swojej planety macierzystej. Ok. godz. 19:40 Kallisto w drodze do Jowisza minie Io, a po godzinie 21 Io, Europa i Kallisto będą zbliżać się do Jowisza i niewiele po godzinie 4 zacznie się seria zjawisk, którego jednak z Polski nie będzie można obserwować do końca: najpierw na tarczy Jowisza pojawi się cień Kallisto, potem, o 4:30 drugi już raz Io wyprzedzi Kallisto. Godzinę później na tarczę Jowisza wejdzie cień Io, a przed godziną 6 - sam księżyc. Mniej więcej o 6:45 cień Io dogoni cień Kallisto na tarczy Jowisza (będą wtedy na środku tarczy), a pół godziny później przed cieniem Kallisto przejdzie Io i jednocześnie Kallisto wejdzie na tarczę planety. Jeszcze przed 7:30 na tarczy Jowisza pojawi się cień Europy (5" pod Kallisto, w tym momencie na tarczy Jowisza będą już 3 cienie i 2 księżyce!), a po godzinie 8 na tarczy Jowisza pojawi się Europa, jednak do tego momentu cień Io zdąży zejść z tarczy. Zatem na tarczy Jowisza będą wtedy widoczne 2 cienie i 3 księżyce. Niestety wtedy już będzie dzień, a ponadto do zachodu Jowisza zostanie już niewiele czasu.

? Noc 24/25 stycznia: wieczorem najpierw zaćmienie, a potem zakrycie Io przez Europę, zaś godzinę później na Io pojawi się jeszcze cień Kallisto. Ok. 21:35 Kallisto minie Io w odległości 3". Od ok. 3 do 5:30 Io będzie przechodziła za Jowiszem.

? Noc 25/26 stycznia: wieczorem Io i Ganimedes na wschód od Jowisza, Europa i Kallisto - na zachód. Tuż po północy na tarczy Jowisza pojawią się Io i jej cień (w odwrotnej kolejności). Przed godziną 2 Europa schowa się w cieniu Jowisza, zaś przed godziną 3 - Io i jej cień zejdą z tarczy swojej planety macierzystej. Po godzinie 5:20 Europa wyjdzie zza tarczy Jowisza, zaś 40 minut później na Jowiszu pokaże się cień Ganimedesa, a za tym księżycem przejdzie Europa. Niedługo przed wschodem Słońca przed tarczą Jowisza zacznie wędrować Ganimedes.

 

A oto szczegółowa rozpiska konfiguracji księżyców galileuszowych Jowisza (na podstawie stron IMCCE oraz Sky and Telescope):

? 19 stycznia, godz. 0:28 - zejście cienia Io na tarczę Jowisza,

? 19 stycznia, godz. 0:54 - zejście Io z tarczy Jowisza,

? 19 stycznia, godz. 2:10 - wejście cienia Ganimedesa na tarczę Jowisza,

? 19 stycznia, godz. 3:10 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 19 stycznia, godz. 3:31 - zakrycie Europy przez Ganimedesa, 6" na wschód od brzegu tarczy Jowisza (początek),

? 19 stycznia, godz. 3:37 - zakrycie Europy przez Ganimedesa (koniec),

? 19 stycznia, godz. 4:00 - wejście Ganimedesa na tarczę Jowisza,

? 19 stycznia, godz. 5:50 - zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,

? 19 stycznia, godz. 7:38 - zejście Ganimedesa z tarczy Jowisza,

? 19 stycznia, godz. 19:24 - wejście Io w cień Jowisza (początek zaćmienia),

? 19 stycznia, godz. 22:10 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 20 stycznia, godz. 17:45 - od wschodu Jowisza Io i jej cień na tarczy planety (cień na środku tarczy, księżyc bliżej wschodniej krawędzi),

? 20 stycznia, godz. 18:08 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,

? 20 stycznia, godz. 18:56 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

? 20 stycznia, godz. 19:00 - wejście Europy na tarczę Jowisza,

? 20 stycznia, godz. 19:20 - zejście Io z tarczy Jowisza,

? 20 stycznia, godz. 21:04 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,

? 20 stycznia, godz. 21:54 - zejście Europy z tarczy Jowisza,

? 21 stycznia, godz. 4:47 - zaćmienie Io przez Europę (początek),

? 21 stycznia, godz. 4:57 - zaćmienie Io przez Europę (koniec),

? 21 stycznia, godz. 5:34 - częściowe zakrycie Io przez Europę, 131" na zachód od tarczy Jowisza (początek),

? 21 stycznia, godz. 5:42 - częściowe zakrycie Io przez Europę (koniec),

? 22 stycznia, godz. 21:22 - wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 23 stycznia, godz. 17:20 - zaćmienie Io przez Kallisto (początek),

? 23 stycznia, godz. 17:31 - zaćmienie Io przez Kallisto (koniec),

? 23 stycznia, godz. 19:40 - minięcie się Io i Kallisto w odległości 4", 231" na wschód od Jowisza,

? 24 stycznia, godz. 4:10 - wejście cienia Kallisto na tarczę Jowisza,

? 24 stycznia, godz. 4:30 - minięcie się Io i Kallisto w odległości 3", 26" na wschód od Jowisza,

? 24 stycznia, godz. 5:36 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

? 24 stycznia, godz. 5:56 - wejście Io na tarczę Jowisza,

? 24 stycznia, godz. 7:18 - wejście Kallisto na tarczę Jowisza,

? 24 stycznia, godz. 7:26 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,

? 24 stycznia, godz. 7:52 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

? 24 stycznia, godz. 18:03 - zaćmienie Io przez Europę (początek),

? 24 stycznia, godz. 18:12 - zaćmienie Io przez Europę (koniec),

? 24 stycznia, godz. 18:39 - częściowe zakrycie Io przez Europę, 131" na zachód od tarczy Jowisza (początek),

? 24 stycznia, godz. 18:47 - częściowe zakrycie Io przez Europę (koniec),

? 24 stycznia, godz. 19:47 - zaćmienie Io przez Kallisto (początek),

? 24 stycznia, godz. 20:02 - zaćmienie Io przez Kallisto (koniec),

? 24 stycznia, godz. 21:35 - minięcie się Io i Kallisto 3", 111" na zachód od Jowisza,

? 25 stycznia, godz. 2:50 - wejście Io w cień Jowisza (początek zaćmienia),

? 25 stycznia, godz. 5:28 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 25 stycznia, godz. 5:29 - zaćmienie Europy przez Kallisto (początek),

? 25 stycznia, godz. 5:47 - zaćmienie Europy przez Kallisto (koniec),

? 26 stycznia, godz. 0:04 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

? 26 stycznia, godz. 0:22 - wejście Io na tarczę Jowisza,

? 26 stycznia, godz. 1:58 - wejście Europy w cień Jowisza (początek zaćmienia),

? 26 stycznia, godz. 2:22 - zejście cienia Io na tarczę Jowisza,

? 26 stycznia, godz. 2:38 - zejście Io z tarczy Jowisza,

? 26 stycznia, godz. 5:24 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 26 stycznia, godz. 6:08 - wejście cienia Ganimedesa na tarczę Jowisza,

? 26 stycznia, godz. 6:12 - zakrycie Europy przez Ganimedesa, 12" na wschód od brzegu tarczy Jowisza (początek),

? 26 stycznia, godz. 6:18 - zakrycie Europy przez Ganimedesa (koniec),

? 26 stycznia, godz. 7:18 - wejście Ganimedesa na tarczę Jowisza.

Mapka pokazuje położenie Saturna w trzecim tygodniu stycznia 2015 roku

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

 

Dodał: Ariel Majcher

Uaktualnił: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Planeta, której jeszcze brakuje do kompletu, czyli Saturn, pojawia się nad widnokręgiem nieco po godzinie 3 i do wschodu Słońca osiągnie największą wysokość nad nim w swoim ruchu dobowym, troszkę mniej niż 20°. Jasność planety powoli się zwiększa, w tym tygodniu jest to +0,5 wielkości gwiazdowej, a jej średnica kątowa to 16", czyli prawie 3 razy mniej, niż średnica kątowa Jowisza. Saturn porusza się ruchem prostym, czyli z zachodu na wschód, a pod koniec tygodnia zbliży się on do gwiazdy Graffias na odległość niewiele większą od 1°, czyli dwóch średnic kątowych Słońca, czy Księżyca. Maksymalna elongacja kątowa Tytana (tym razem zachodnia) przypada w sobotę 24 stycznia.

Dodał: Ariel Majcher 

Uaktualnił: Ariel Majcher

http://news.astronet.pl/7552

 

post-31-0-22836600-1421653066_thumb.gif

post-31-0-40560600-1421653082.gif

post-31-0-60961600-1421653108.jpg

post-31-0-75556400-1421653125.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy wcześniej ludzie nie posadzili lądownika tak daleko od Ziemi. Historyczna rocznica

 

W zeszłym tygodniu minęło 10 lat od chwili, gdy próbnik Huygens wylądował na Tytanie, największym księżycu Saturna.

Ta misja była owocem współpracy NASA, ESA i włoskiej agencji kosmicznej ASI. Sonda Cassini z lądownikiem Huygens wystartowała z przylądka Canaveral.

 

http://wyborcza.pl/1,75476,17275683,Nigdy_wczesniej_ludzie_nie_posadzili_ladownika_tak.html

Panorama Tytana, fotografowana z różnych wysokości w czasie opadania lądowanika Huygens (ESA/NASA)

 

post-31-0-86882300-1421653534_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błyskawice rozświetliły oko cyklonu. Niezwykłe zdjęcia z Kosmosu

Błyskawice stanowią potężne źródło energii. Potrafią rozświetlić każdą ciemność. Tym razem pioruny rozjaśniły mrok wokół oka cyklonu. Udało się to sfotografować włoskiej astronautce, która obecnie przebywa na pokładzie ISS.

Nad Oceanem Indyjskim szaleje Bansi - tajfun czwartej kategorii. Ten ośrodek niskiego ciśnienia stał się ciekawym obiektem do fotografowania dla astronautów przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

Zdjęcia cyklonu rozświetlonego przez błyskawice wykonała Samantha Cristoforetti, astronautka włoskiego pochodzenia. Pokazał je światu w sobotę (17 stycznia), ale fotografie powstały parę dni wcześniej, gdy żywioł zyskiwał na sile.

Potężny żywioł

Bansi w sobotę (17 stycznia) generował porywy wiatru, których prędkość sięga prawie 140 km/h. Cyklon znajdował się wówczas około 500 kilometrów na wschód od wysp Mauritius.

Źródło: weather.com

Autor: AD/kt

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/blyskawice-rozswietlily-oko-cyklonu-niezwykle-zdjecia-z-kosmosu,155372,1,0.html

 

post-31-0-21521500-1421653633.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takiej misji jeszcze nie było. New Horizons szykuje się na spotkanie z Plutonem

Należąca do NASA sonda New Horizons rozpoczęła pierwszą fazę zbliżania do Plutona. Moment kulminacyjny, czyli spotkanie statku z planetą karłowatą, nastąpi dokładnie 14 lipca. To pierwsza tego typu misja w historii - chwalą się naukowcy.

Po przebyciu ponad pięciu miliardów kilometrów sonda kosmiczna New Horizons rozpoczęła kolejny etap - pierwszy etap spotkania z Plutonem. Naukowcy już wcześniej zaplanowali, że obecna faza potrwa do wiosny. Statek będzie w tym czasie gromadził materiał badawczy.

W lipcu nastąpi kulminacja

Później, od wiosny do lipca, New Horizons rozpocznie wykonywanie zdjęć o wysokiej rozdzielczości. Eksperci wierzą, że na ich podstawie uda się dokładnie zmapować powierzchnię Plutona i jego księżyca. Jednak punkt kulminacyjny nastąpi dokładnie 14 lipca. Wówczas sonda przeleci koło Plutona i Charona (naturalny satelita Plutona).

Skończyliśmy najdłuższą podróż, którą udało się przebyć jakiemukolwiek statkowi wysłanemu z Ziemi. Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia eksploracji - powiedział Alan Stern, naukowiec, który zajmuje się projektem New Horizons.

Ważne doskonalenie

Jednak eksperci nie kryją, że czeka ich teraz okres wzmożonej pracy. Muszą bowiem dokładnie wyliczyć i być pewni tego, kiedy i o której godzinie sonda dotrze do Plutona, żeby w odpowiednim momencie skierować w jego kierunku instrumenty badawcze.

- Musimy udoskonalić naszą wiedzę na temat tego, gdzie dokładnie znajdzie się Pluton, kiedy New Horizons będzie się do niego zbliżać - wyjaśnił Mark Holdridge z projektu New Horizons.

To pierwsza taka misja

New Horizons to sonda, która powstała w ramach programu NASA New Frontiers. Naukowcy obrali sobie za cel projektu zbadanie Plutona, jego księżyca Charona i co najmniej jednego innego obiektu Pasa Kuipera. To pierwsza tego typu misja. Naukowcy, mówiąc o swoim projekcie, podkreślają, że sonda nie zostanie wprowadzona na orbitę Plutona, ale przeleci obok niego w bezpiecznej odległości.

Źródło: iflscience.com, nasa.gov

Autor: kt/mk

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/takiej-misji-jeszcze-nie-bylo-new-horizons-szykuje-sie-na-spotkanie-z-plutonem,155470,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak woda zmieniła marsjański krajobraz

Obserwacje przeprowadzone przez łazik Curiosity wskazują na to, że marsjańska góra Mount Sharp została zbudowana z osadów zgromadzonych w jeziorze, które odkładały się przez dziesiątki milionów lat.

Artykuł napisała Julia Liszniańska.

Ta interpretacja znalezisk Curiosity w kraterze Gale sugeruje, że w zamierzchłej przeszłości na Marsie utrzymywał się klimat, który pozwolił na stworzenie długotrwałych jezior w wielu miejscach na Czerwonej Planecie.

?Jeśli nasza hipoteza dotycząca Mount Sharp potwierdzi się, to kwestionuje ona pogląd, że ciepłe i wilgotne warunki klimatyczne na Marsie były jedynie krótkotrwałe, bardzo lokalne lub możliwe tylko pod ziemią? - stwierdził Ashwin Vasavada, pracujący nad projektem Curiosity naukowiec NASA z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii. ?Inną, bardziej radykalną interpretacją znalezisk jest pogląd dawna, grubsza atmosfera Marsa wpłynęła na podniesienie temperatury powyżej zera w skali globalnej, jednak do tej pory nie wiemy, jak przebiegał ten proces?.

Odpowiedź na pytanie, dlaczego Mount Sharp, z której Curiosity pobierał próbki, znajduje się w kraterze, jest wciąż pozostaje zagadką. Góra ta ma około 5 km wysokości, a jej podnóża odsłaniają setki warstw skalnych. Istnienie tych warstw zaś świadczy o wielokrotnym napełnianiu i odparowywaniu marsjańskiego jeziora.

Curiosity bada obecnie najniższe warstwy osadowe Mount Sharp. Wody nanosiły muł i piasek do jeziora, odkładając osad przy ujściu rzeki, tworząc delty podobne do tych występujących przy ujściach rzek na Ziemi. Proces ten miał charakter cykliczny.

W trakcie 8 kilometrów swojej podróży z miejsca lądowania do aktualnego miejsca pracy u stóp Mount Sharp, łazik Curiosity odkrył wskazówki na temat zmieniającego się kształtu dna krateru z epoki jezior. Niedawno Curiosity przekroczył granicę ze środowiska rzek do środowiska zdominowanego przez jeziora.

 

Mars Science Laboratory Project wykorzystuje Curiosity, aby ocenić dawne, potencjalnie nadające się do zamieszkania, warunki na planecie i znaczące zmiany, których marsjańskie środowisko doświadczyło przez miliony lat. Projekt ten jest jednym z aktualnie trwających projektów NASA, których celem jest badanie Marsa i przygotowanie do misji wysłania człowieka na tę planetę po 2030 roku.

 

?Wiedza, którą zdobyliśmy na temat ewolucji środowiska Marsa poprzez poznanie, w jaki sposób tworzyła się Mount Sharp, pomoże nam również w planowaniu przyszłych misji mających na celu poszukiwania oznak życia marsjańskiego? - podsumował Michael Meyer, główny naukowiec w programie Mars Exploration w siedzibie NASA w Waszyngtonie.

 

Dodała: Redakcja AstroNETu 

 

Źródło: Jet Propulsion Labolatory - NASA

http://news.astronet.pl/7553

Fotografia wykonana przez instrument Mast Camera znajdujący się na łaziku Curiosity. Wyraźnie widać typowy wzór warstw sedymentacyjnych.

 

Dodała: Redakcja AstroNETu

 

Źródło: NASA/JPL

Ilustracja obrazuje, jak mogła się utworzyć góra wewnątrz krateru Gale.

Dodała: Redakcja AstroNETu

Źródło: NASA/JPL

post-31-0-53982600-1421736856_thumb.jpg

post-31-0-38434200-1421736889.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Kepler odkrył trzy superziemie

John Moll

Uczeni wykorzystując dane, zebrane przez teleskop Kepler w ramach misji K2 odkryli trzy nowe planety, tzw. superziemie. Są to planety skaliste podobne do Ziemi, które są większe i posiadają większą masę.

Wszystkie trzy egzoplanety orbitują wokół gwiazdy karłowatej klasy M, oznaczonej jako EPIC 201367075. Jest ona znacznie mniejsza i chłodniejsza od Słońca a system ten znajduje się około 150 lat świetlnych od nas w gwiazdozbiorze Lwa. W porównaniu do naszego Układu Słonecznego, odkryte planety znajdują się bardzo blisko swojej gwiazdy, nawet bliżej niż pierwsza planeta w naszym układzie.

Tylko jedna z nich znajduje się w tzw. strefie zamieszkania, dlatego uczeni spekulują iż może się tam znajdować woda. Planeta znajdująca się najbliżej swojej gwiazdy potrzebuje tylko 10 dni aby wykonać pełen obrót wokół niej, natomiast na tej najbardziej oddalonej rok trwa tylko 45 dni. Najmniejsza z nich jest o 50% większa od Ziemi, tymczasem największa - 110%.

Źródło:

http://www.nature.com/news/three-super-earth-exoplanets-seen-orbiting-nearby-star-1.16740

Dodaj ten artykuł do społeczności

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/teleskop-kepler-odkryl-trzy-superziemie

Wyobrażenie artystyczne planety pozasłonecznej - Źródło: NASA

post-31-0-95490000-1421824804.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy: w Układzie Słonecznym mogą być jeszcze dwie planety

W Układzie Słonecznym mogą być jeszcze dwie planety, które czekają na to, by je odkryć. Do takiego wniosku doszli astronomowie z Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Te dwie planety mogą być daleko - poza orbitą Plutona. Wskazują na to obserwacje tak zwanych ekstremalnych obiektów transneptunowych.

Obiekty transneptunowe - kosmiczne skały - krążą wokół Słońca, ale kilkanaście z nich ma dziwną, pochyloną orbitę. Nie znajdują się one w tej samej płaszczyźnie, co znane planety.

Zdaniem astronomów może być tak dlatego, że mają na nie grawitacyjny wpływ dużo większe, nieznane jeszcze planety. Jedna miałaby być odległa od Słońca o 200, druga o 250 jednostek astronomicznych. Dla porównania - jedna jednostka astronomiczna to odległość Ziemi od Słońca. Pluton okrąża naszą gwiazdę w odległości około 40 jednostek astronomicznych.

Badacze piszą w periodyku Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego, że nie są pewni swego odkrycia, bo są to tylko wyliczenia i nie ma na razie żadnych bezpośrednich obserwacji.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,Naukowcy-w-Ukladzie-Slonecznym-moga-byc-jeszcze-dwie-planety,wid,17190454,wiadomosc.html

PAP/EPA / Leopoldo Smith Murillo

post-31-0-86099800-1421841744_thumb.jpeg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największa galaktyka w znanym Wszechświecie jest wprost niewyobrażalnie wielka

admin

Droga Mleczna, czyli galaktyka spiralna, w której żyjemy jest ogromna. Mierzy około 100 tysięcy lat świetlnych, a do jej centrum mamy jakieś 28 tysięcy lat świetlnych. Okazuje się, że przy największej znanej galaktyce IC 1011 to po prostu mikrus.

Wspomniana galaktyka IC 1011 mierzy 6 milionów lat  świetlnych i znajduje się aż 349,5 miliona lat świetlnych od Ziemi. Oznacza to, że jest tak wielka, że ziemskie najszybsze pojazdy potrzebowałyby 25,8 miliardów lat aby ją przelecieć wzdłuż.

Nawet gdyby ludzkość wynalazła kiedyś napęd poruszający się z prędkością światła przekroczenie IC 1011 zajęłoby 6 milionów lat. Najbliższa nam galaktyka Andromedy znajduje się 2,5 miliona lat świetlnych od Drogi Mlecznej i mierzy 200 tysięcy lat świetlnych

Źródło:

http://www.fromquarkstoquasars.com/watch-amazing-video-shows-size-largest-galaxy...

Dodaj ten artykuł do społeczności

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/najwieksza-galaktyka-w-znanym-wszechswiecie-jest-wprost-niewyobrazalnie-wielka

Źródło: kadr z YouTube

post-31-0-77655300-1421912058.png

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Supermasywna czarna dziura Sgr A* wyemitowała najsilniejszy rozbłysk w historii obserwacji

Gigantyczna czarna dziura Sagittarius zwana też Sgr A* ( Sagittarius A Star) waży 4,5 miliona więcej od Słońca i jest oddalona o 28 tysięcy lat świetlnych od nas. Astrofizycy właśnie ogłosili, że pod koniec zeszłego roku doszło tam do jakiegoś rodzaju rozbłysku promieniowania rentgenowskiego.

Pierwsza tak zwana "megaflara" wystąpiła 14 września 2013 roku. Z odczytów kosmicznego teleskopu Chandra wynika, że była ona 400 razy silniejsza niż normalny poziom promieniowania i około 3 razy intensywniejsza niż poprzednia rekordowa flara z 2012 roku.

O połowę mniejszą emisję rentgenowską podobnego typu zaobserwowano też 22 września 2014 roku. Wielkość emisji była 200 razy większa niż zwykle. Udało się to zmierzyć również za pomocą należącego do NASA Chandra X-ray Observatory. Wstępne analizy tych wydarzeń zaprezentował podczas 225 spotkania American Astronomical Society, Daryl Haggard z Amherst College w Massachusetts.

Zdaniem naukowca czarne dziury tej wielkości mogą się zachowywać jak centralne słońce. Może ona również emitować rozbłyski rejestrowane w skali intensywności promieniowania rentgenowskiego, dokładnie tak jak Słońce. Haggard dowodzi, że do rozbłysków tego typu dochodzi zawsze, gdy linie pola magnetycznego są ściśnięte, lub przekręcone. Być może z czymś takim mieliśmy do czynienia podczas obserwacji nagłych emisji promieniowania rentgenowskiego.

Początkowo sugerowano, że rozbłyski w 2013 i 2014 były jakoś związane z przejściem obiektu G2, który zbliżył się na 150 jednostek astronomicznych do czarnej dziury.  Jednak jak wiadomo nie został on unicestwiony.

Na dodatek uczeni twierdzą, że rozbłyski wywołało spadnięcie do czarnej dziury jakichś kosmicznych skał, które skończyły swój lot po wszechświecie "topiąc" się w studni grawitacyjnej. To właśnie takie zjawiska miałyby stać za tymi niezwykłymi wyrzutami promieniowania rentgenowskiego zaobserwowanymi z Sgr A* w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Jest to oczywiście bardzo wstępna hipoteza i wydaje się, że nie do końca trafna, ponieważ tak niewielkie obiekty jak asteroidy muszą być codzienną strawą tak wielkiej czarnej dziury a wydarzenia takie jak to z października 2014 stają się coraz częstsze. Wcześniej nie obserwowano aż tak wielu emisji promieniowania rentgenowskiego z Sgr A*.

Źródło:

http://www.futura-sciences.com/magazines/espace/infos/actu/d/trous-noirs-sgr-a-n...

Dodaj ten artykuł do społeczności

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/supermasywna-czarna-dziura-sgr-wyemitowala-najsilniejszy-rozblysk-w-historii-obserwacji

Źródło: NASA/CHANDRA

Rozbłysk z 2012 roku - Źródło: NASA/MIT/F

 

post-31-0-68447500-1421912247.jpg

post-31-0-73428500-1421912391_thumb.jpg

post-31-0-00524000-1421912421.jpg

post-31-0-12279400-1421912446_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna strona Księżyca - mroczny przedmiot pożądania. Naukowcy pragną założyć na niej bazę

"To mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości" powiedział w lipcu 1969 roku Neil Armstrong - pierwszy człowiek, który stanął na Księżycu. Z kolei radziecka Łuna 2 jako pierwsza dotknęła powierzchni Srebrnego Globu. Jakie plany wobec naszego naturalnego satelity mają teraz największe agencje kosmiczne świata?

Zanim człowiek stanął na Księżycu, nasz satelita był obiektem marzeń. Widać to np. w "Śnie" ur. w 1571 roku niemieckiego naukowca Johannesa Keplera. Pośmiertnie wydane opowiadanie opisuje wyprawę na Srebrny Glob. Jego główny bohater trafił na Księżyc za pośrednictwem demona, a nie na rakietach.

W rozwoju kosmicznych technologii pomógł konflikt USA - ZSRR w czasach zimnej wojny. Jako pierwsza powierzchni Księżyca dotknęła radziecka Łuna 2 w 1959 roku, ale była to misja bezzałogowa. Amerykanie nie pozostawali w tyle. W stronę Księżyca wysłali kilka misji.

Misja Ranger (1961-1965) to część przygotowanego przez NASA kompleksowego programu badań Księżyca. Zakładała przesłanie na Ziemię zdjęć naszego satelity z bliskiej odległości. Miały one zostać wykonane przed uderzeniem bezzałogowej satelity w powierzchnię. Trzy z dziewięciu misji Ranger zakończyły się powodzeniem.

Kontynuacją programu Ranger był kolejny amerykański projekt o nazwie Surveyor (1966-1968),

obejmujący siedem misji bezzałogowych księżycowych lądowników. Celem było miękkie lądowanie na powierzchni satelity i gromadzenie dokumentacji fotograficznej z miejsca lądowania. Pięć z siedmiu misji zakończyło się sukcesem.

Lądowniki Surveyor przyczyniły się zbadania miejsc do lądowania dla przyszłych misji załogowych.

Chwila dla Rosjan

Nie tylko amerykańskie sondy zbliżały się do powierzchni Księżyca. 13 września 1959 roku radziecka sonda kosmiczna Łuna 2 jako pierwsza w historii uderzyła o powierzchnię satelity. W tym samym roku Łuna 3 uchwyciła na fotografii ciemną stronę Księżyca. Natomiast w lutym 1966 roku udało się radzieckiej Łunie 9 miękko osiąść na jego powierzchni.

Lądowanie człowieka

Prawdziwym przełomem było rozpoczęcie serii amerykańskich załogowych misji Apollo. Pierwsza z nich (Apollo 1 w 1967 r.) zakończyła się katastrofą już podczas testów. W wyniku pożaru zginęła załoga statku: Virgil Grissom, Edward White i Roger Chaffee. Dlatego NASA postanowiła wstrzymać się; kolejne misje do Apollo 6 były lotami próbnymi, bez obecności człowieka. Apollo 7 i 9, na których pokładzie znajdowali się ludzie, testowały sprzęt na orbicie okołoziemskiej, a Apollo 10 była próbą generalną przed lądowaniem na Księżycu - zgodnie z planem skończyła się na orbitowaniu wokół niego. Sukcesem zakończył się lot Apollo 11 w 1969 roku. Sonda osiadła na Księżycu na ponad 20 godzin. Do załogi należeli: Neil Armstrong, Edwin Aldrin, i Michael Collins.

Po misji Apollo 11 na Srebrnym Globie lądowało jeszcze pięć misji załogowych - Apollo 12, 14, 15, 16, 17.

Do historii przeszła misja Apollo 13, której pracę przerwała eksplozja zbiornika z tlenem. Astronautom udało się szczęśliwie powrócić na Ziemię. Ostatnia - Apollo 17 - miała miejsce w 1972 roku.

Jak chwalą się Amerykanie, sukces misji Apollo 11 był zwieńczeniem drogi wyznaczonej przez prezydenta Johna F. Kennedy'ego 25 maja 1961 roku. Ogłosił on wtedy, a działo się to niedługo po wysłaniu pierwszego Amerykanina w Kosmos, że Stany Zjednoczone wyślą człowieka na Księżyc.

Prócz lądowników czy sond wędrujących po powierzchni Księżyca po orbicie krążyły również sztuczne satelity, np. Apollo 16, Łuna 22, Clementine i Explorer 49.

Wiemy o Księżycu coraz więcej

Dzisiaj nie tylko rosyjskie czy amerykańskie maszyny badają naszego satelitę. W jego pobliżu znalazły się również indyjski Chandrayaan-1, japoński Kaguya, chiński Chang?e-1. Sondy badają ukształtowanie powierzchni, strukturę podpowierzchniową, skład chemiczny. Poszukują również śladów wody na powierzchni Księżyca. Na rozwój technologii i badania agencje przeznaczają miliony dolarów.

Plany na przyszłość

Teraz naukowców czeka kolejne zadanie. Chcą sprawdzić najmniej znaną powierzchnię Srebrnego Globu. W tym celu szykują się na "podbój" niewidocznej strony Księżyca. Pierwsze zdjęcia tej półkuli wykonała radziecka sonda Łuna 3 w 1959 roku. Większą część ciemnej strony zajmują wyżyny i kratery.

Naukowców intryguje region wyjątkowo ciemny i zimny - Basen Biegun Południowy (Lunar South Pole), który obecnie jest obserwowany przez sondy NASA. Na razie dostarczają danych na temat tego tajemniczego obszaru Księżyca. Obserwują go również inne sondy, np. indyjski Chandrayaan-1,

Pracownicy NASA zamierzają również wysłać naukowców na powierzchnię Księżyca. Chcą postawić tam bazę naukową z laboratorium i robotami badawczymi.

Źródło: ESA

Autor: PW/map

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/ciemna-strona-ksiezyca-mroczny-przedmiot-pozadania-naukowcy-pragna-zalozyc-na-niej-baze,155500,1,0.html

Podróż na Księżyc (NASA)

post-31-0-54192500-1421912703_thumb.jpg

post-31-0-32209400-1421912712_thumb.jpg

post-31-0-84466600-1421912721_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy obiekt przeciął niebo nad wschodnią Rosją

Minionej nocy nad rosyjskim miastem Błagowieszczeńsk nad Amurem widziano zagadkowy obiekt. Przypominał on meteor, ponieważ kilkukrotnie eksplodował jasnym światłem, a pozostawiona przez niego smuga utrzymywała się aż przez dwie godziny.

Jak widać na powyższym nagraniu, obiekt kilkukrotnie eksplodował, po czym zaczął się rozpadać na wiele mniejszych fragmentów, które poruszały się z różną prędkością. Nie wiadomo czy którakolwiek jego część spadła na ziemię. Smuga utrzymywała się na niebie ponoć przez 2 godziny, a więc nadzwyczaj długo.

Póki co brak jest stanowiska miejscowych władz i naukowców w sprawie zdarzenia, zapewne z powodu wolnej niedzieli. Natomiast mieszkańcy są pewni, że był to bolid i porównują go z tym, co miało miejsce dwa lata temu w Czelabińsku. Tym razem jednak wybuchom nie towarzyszyły żadne dźwięki i fala uderzeniowa.

Na pierwszy rzut oka przypomina to katastrofę wahadłowca Columbia z 2003 roku. Dlatego też nie można wykluczyć, że był to test jakiejś rakiety lub statku powietrznego, ale nic na ten temat niestety nie wiemy. Błagowieszczeńsk leży przy granicy z Chinami, więc istnieje podejrzenie, że mogło to mieć związek z działalnością wojskową niekoniecznie Rosjan, lecz Chińczyków.

Jednak raczej był to obiekt pochodzenia naturalnego. W ostatnich dniach w różnych regionach świata ma miejsce wzmożona aktywność meteorowa. Najprawdopodobniej w atmosferę wchodzą liczne pozostałości po komecie ISON, która przed rokiem przecięła ziemską orbitę i pozostawiła na niej drobny materiał skalny.

Źródło: Twoja Pogoda.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/114480,tajemniczy-obiekt-przecial-niebo-nad-wschodnia-rosja

 

post-31-0-74929200-1421912865_thumb.jpg

post-31-0-41805600-1421912873_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiemy już co wybuchło na niebie nad Syberią

Wiemy już czym był obiekt, który kilkukrotnie wybuchł, powodując donośny huk, a następnie rozpadł się na niebie nad Błagowieszczeńskiem w Rosji. Mieszkańcy sądzili, że był to meteor, jakich w ostatnim czasie było wiele. Ale rozwiązanie zagadki jest inne.

W nocy z 17 na 18 stycznia nad rosyjskim miastem Błagowieszczeńsk nad Amurem widziano zagadkowy obiekt. Przypominał on meteor, ponieważ kilkukrotnie eksplodował, po czym zaczął się rozpadać na wiele mniejszych fragmentów, które poruszały się z różną prędkością. Smuga utrzymywała się na niebie ponoć przez 2 godziny, a więc nadzwyczaj długo.

Mieszkańcy byli pewni, że był to bolid i porównywali go z tym, co miało miejsce dwa lata temu w Czelabińsku, zwłaszcza, że obiektowi towarzyszyły głośne huki. Miejscowe władze nie skomentowały tego zdarzenia, więc zagadkę spróbowali rozwikłać naukowcy, którzy byli zdania, że rozpad obiektu i długotrwałe utrzymywanie się jasnej smugi wykluczało meteor.

Na pierwszy rzut oka przypominało to katastrofę wahadłowca Columbia z 2003 roku. Dlatego pojawiła się teoria, że może to być fragment jakiegoś statku kosmicznego lub satelity. Jak donosi Washington Post, za pomocą strony internetowej space-track.org bezsprzecznie ustalono, że właśnie wtedy w atmosferę wszedł drugi człon rakiety Falcon-9, należącej do firmy SpaceX.

Jak pamiętamy, rakieta wystartowała 10 stycznia z Przylądka Canaveral na Florydzie, wynosząc na orbitę statek Dragon z zaopatrzeniem dla astronautów z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Firma SpaceX, należąca do Elona Muska, chciała przetestować lądowanie pierwszego członu rakiety na specjalnej platformie unoszącej się na wodach Atlantyku.

Test przebiegł pomyślnie tylko częściowo, ponieważ rakieta wylądowała na tyle twardo, że eksplodowała, przy okazji uszkadzając platformę. Drugi człon rakiety, który wyniósł statek Dragon zaczął przed kilkoma dniami obniżać swoją orbitę aż wszedł w atmosferę, gdzie zaczął ulegać zniszczeniu. Widzieli to na własne oczy mieszkańcy Rosji.

Źródło: Twoja Pogoda.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/114491,wiemy-juz-co-wybuchlo-na-niebie-nad-syberia

Moment niepomyślnego lądowania pierwszego członu rakiety Falcon-9 na Atlantyku

 

post-31-0-11388600-1421912974_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złom w kosmosie

Aleksandra Stanisławska

Na Księżyc zawiozły ludzi statki wyposażone w komputery o mocy programatorów do pralek automatycznych. A najnowsze wehikuły korzystają z procesorów sprzed kilkunastu lat. Dlaczego?

Wart niemal 8 mld dol. Orion, następca księżycowych kapsuł Apollo i nadzieja Amerykanów na dowiezienie ludzi na Marsa, wyposażony jest w komputer z takim samym procesorem, jaki firma Apple instalowała w swoich ślicznych białych iBookach 13 lat temu. Dzisiejsze ultrabooki to przy nich jak Lamborghini przy "garbusach". Nawet część współczesnych smartfonów to maszyny mądrzejsze od komputerów z Oriona. Dlaczego NASA powierzyła tak ważną misję sprzętowi z lamusa?

- Kiedy chcemy zabrać ludzi w kosmos, niezawodność liczy się dużo bardziej niż użycie najnowszych czy najmocniejszych komputerów - stwierdził Matt Lemke, zastępca kierownika zespołu odpowiedzialnego w NASA za awionikę, zasilanie i oprogramowanie Oriona.

- Statek kosmiczny nie potrzebuje mieć holograficznych wyświetlaczy czy dysponować niesamowitą inteligencją - wystarczy, że będzie można na nim polegać

Cały tekst: http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,142298,17295621,Zlom_w_kosmosie.html#ixzz3PcawT6Wy

http://wyborcza.pl/1,75476,17295621,Zlom_w_kosmosie.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

New Horizons wkracza w pierwszy etap spotkania z Plutonem

Należąca do NASA sonda New Horizons rozpoczyna właśnie długo wyczekiwane i historyczne spotkanie z Plutonem. 15 stycznia statek kosmiczny wszedł w pierwszą fazę zbliżania się do planety, aby ostatecznie 14 lipca przelecieć ?tuż? obok niej.

Podróż New Horizons rozpoczęła się wraz ze startem misji, który miał miejsce w styczniu 2006 roku. W zeszłym miesiącu, po przebyciu prawie 5 miliardów kilometrów, sonda wybudziła się ze stanu hibernacji. Statek kosmiczny wielkości pianina wkrótce wykona bliski przelot obok Plutona. Zanim jednak do tego dojdzie na 25 stycznia zaplanowano pierwszą sesję fotograficzną dotycząca samej planety karłowatej jak i jej księżyców. Na pokładzie sondy została zamontowana teleskopowa kamera Long-Range Reconnaissance Imager (LORRI), dzięki której będziemy mogli podziwiać widoki z odległego świata. Zdjęcia pomogą również w dalszej nawigacji, gdyż przed sondą jeszcze 220 milionów kilometrów i manewry korygujące trajektorię.

Przez następne miesiące LORRI będzie wykonywać setki zdjęć Plutona, po to, by lepiej określić położenie sondy oraz dystans jaki dzieli ją od planety. Pierwsze zdjęcia ukażą układ Plutona jedynie jako zbiór jasnych punktów, jednak w miarę jak sonda będzie się zbliżać do celu, będziemy mogli zobaczyć coraz więcej szczegółów. W międzyczasie przeprowadzone będą korekty kursu, pierwsza z nich zaplanowana jest na marzec. Naukowcy muszą dokładnie wyliczyć moment, w którym New Horizons zbliży się do Plutona oraz jej ułożenie względem planety, po to, by wszystkie instrumenty mogły wykonać zaplanowane pomiary.

Ta ?wizualna nawigacja? rozpocznie się w tym miesiącu, z chwilą wykonania pierwszych zdjęć. W trakcie pierwszej fazy zbliżania się do celu, która potrwa do wiosny, New Horizons przeprowadzi szereg dodatkowych badań. Instrumenty, zamontowane na pokładzie, będą zbierały informacje o środowisku międzyplanetarnym, m. in. na temat wysokoenergetycznych cząstek wyrzucanych ze Słońca oraz koncentracji cząsteczek pyłu. Naukowcy podejrzewają także, że w wewnętrznych częściach Pasa Kuipera, oprócz Plutona, może być tysiące lodowych i skalistych małych planet.

Intensywne badania Plutona rozpoczną się z nadejściem wiosny, kiedy mała odległość od celu spowoduje, że  kamery i spektrometry będą miały lepszą rozdzielczość niż najpotężniejsze ziemskie teleskopy. Ostatecznie instrumenty zamontowane na pokładzie sondy powinny dostarczyć obrazów umożliwiających wykonanie najdokładniejszych map samej planety oraz jej księżyców jakie kiedykolwiek zrobiono.

New Horizons to pierwsza misja do Plutona i Pasa Kuipera pełnego lodowych i skalistych małych światów  znajdujących się na krańcu Układu Słonecznego. Animacja ukazuje drogę New Horizons, którą musiała przebyć od startu w 2006 roku, przez grawitacyjne spotkanie z Jowiszem w lutym 2007 roku, aż do zbliżenia do Plutona zaplanowane na lato 2015 roku. Źródło: NASA/JHUAPL

http://orion.pta.edu.pl/new-horizons-wkracza-w-pierwszy-etap-spotkania-z-plutonem

Oś czasu z zaznaczonymi fazami zbliżania się New Horizons do Plutona, które będzie miało miejsce 14 lipca 2015 roku. Źródło: NASA/JHU APL/SwRI

post-31-0-23344900-1422085353.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)