Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Czy burzliwe protogwiazdy mogą dać życie nowym układom gwiazd?
Wysłane przez tuznik
Burzliwe protogwiazdy mogą przyczyniać się do powstawania nowych systemów gwiazd. Gwiazdy błyszczące na nocnym niebie, gdy patrzymy z Ziemi, mogą wyglądać na pojedyncze punkty światła.

Nie są one jednak tak samotne, jak się wydaje. Większość gwiazd krąży z co najmniej jednym towarzyszem.

Gwiazdy rodzą się, gdy wirujące chmury gazu i pyłu łączą się razem pod wpływem sił grawitacyjnych.Obłok taki ostatecznie zapada się w sferę, która jest otoczona dyskiem protoplanetarnym z pozostałości, z których później tworzą się planety.

Dwa modele, które opisują narodziny układów wielokrotnych gwiazd, oparte są na symulacjach numerycznych. Jednym z nich jest burzliwa fragmentacja, która mówi, że pewien typ turbulencji wewnątrz jądra nowo formującej się gwiazdy powoduje, że liczne grupy gęstego gazu po pewnym czasie oddzielają się w centrum.

W ramach tego modelu niezależnie tworzą się skupiska gwiazd, jednak powstałe w ten sposób gwiazdy kończą na orbicie ze wspólnym środkiem masy. Inny model skupia się na procesie zwanym fragmentacją dysku. W modelu tym, grawitacyjnie niestabilne wnętrze dysku protogwiazdowego może powodować nagłe zapadnięcie się gazu do małego fragmentu dysku.

Tworzy to inny, mniejszy dysk wewnątrz istniejącego już dysku, ostatecznie tworząc układ podwójny gwiazd o różnych masach, krążących wokół wspólnego środka masy. Chociaż nie ma aktualnie sposobu, aby bezpośrednio obserwować układy takich gwiazd i móc je zobaczyć, zebrane przez naukowców dane pozwalają mieć narzędzie do zawężenia możliwości do jednego z tych dwóch proponowanych modeli.

W nowym badaniu opublikowanym w Astrophysical Journal Letters, Stella Offner i jej współpracownicy pokazali, jak moment pędu i zbieżności gwiazd w systemie MULTISTAR mogą ujawnić, jak te systemy pierwotnie powstały.

Źródło: space.com

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
Stormy Protostars Can Give Birth to Multi-Star Systems

Na ilustracji:
Artystyczna wizja binarnego układu planetarnego HK Tau pokazuje dyski nieprawidłowo ustawionych gwiazd. Źródło: space.com  
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/burzliwe-protogwiazdy-moga-przyczyniac-sie-powstawania-nowych-systemow-gwiazd-2487.html

Czy burzliwe protogwiazdy mogą dać życie nowym układom gwiazd.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W piątek zobacz koniecznie zaćmienie Księżyca Żniwiarzy
W piątkowy wieczór będziemy świadkami niecodziennego zjawiska astronomicznego. Księżyc w pełni wejdzie w półcień Ziemi, co spowoduje jego zaćmienie. Tarcza Srebrnego Globu pociemnieje. Gdzie, kiedy i jak obserwować? Mamy dla Was poradnik.
Przed rokiem mieliśmy okazję zobaczyć całkowite zaćmienie Księżyca. Nasz naturalny satelita wszedł w cień Ziemi, okrywając się krwistą czerwienią. Tym razem ujrzymy mniej widowiskowe zaćmienie półcieniowe. Księżyc wejdzie w tzw. półcień Ziemi, a to oznacza, że jego tarcza nieco pociemnieje.
Zjawisko rozpocznie się o godzinie 18:54. W zachodniej części kraju stanie się to w momencie wschodu Księżyca, zaś na pozostałym obszarze Polski krótko po jego wschodzie nisko między południowo-wschodnim a wschodnim horyzontem. Z każdą kolejną minutą Srebrny Glob coraz bardziej będzie się zatapiać w ziemskim półcieniu.
Nas jednak ciekawi maksymalna faza zaćmienia, do której dojdzie o godzinie 20:55. Wówczas pociemniej górna część księżycowej tarczy, która będzie się znajdować najbliżej głównego cienia Ziemi. Zaćmienie zakończy się o godzinie 22:53.
Tym razem mamy podwójne szczęście, ponieważ do zjawiska dojdzie podczas wschodu Księżyca, a ten nad horyzontem z powodu złudzenia optycznego wydaje się nam większy niż jest w rzeczywistości. To będzie idealny cel dla fotografów. Warto korzystać z teleskopu lub lornetki, bo widok będzie niesamowity.
Pełnia Księżyca żniwiarzy
Księżyc znajdujący się we wrześniowej pełni bywał w tradycji ludowej nazywany Księżycem żniwiarzy. Przez kilka dni przed i po pełni wschodzi bowiem tradycyjnie już wraz z zachodzącym słońcem, co w dawnych czasach pozwalało kończyć zbieranie plonów przy księżycowym świetle.
Księżyc żniwiarzy był jednym z elementów kultury Egipcjan. Wrześniowa pełnia była oznaką zbliżania się pory deszczowej, która kończyła półroczną porę suszy i upałów. Wskazówką była również gwiazda Syriusz, świecąca przed świtem wysoko na południowym niebie.
Egipcjanie zawsze o tej porze przygotowywali się do pierwszych jesiennych wylewów Nilu, które były niezbędne do uprawy tropikalnych roślin na polach, w ogrodach i sadach nad brzegami tej jednej z najdłuższych na Ziemi rzeki.
W dzisiejszych czasach się to zmieniło, ponieważ po wzniesieniu tamy w Asuanie, do niekontrolowanych wylewów Nilu już nie dochodzi. Kultura dawnych Egipcjan zaczęła się więc zacierać. Nie jest też już zagadką dlaczego Nil wylewa.
We wrześniu, znad krajów środkowej Afryki, na północ, zaczynają się przemieszczać chmury burzowe, związane z mokrym monsunem. Obecnie dotarły znad Kenii, Tanzanii i Etiopii nad Sudan, który od południa graniczy z Egiptem.
To właśnie tam pierwszy raz pojawiają się powodzie, gdy ulewne deszcze spadają na dorzecze górnego Nilu. Fala wezbraniowa wolno przesuwa się na północ w kierunku Egiptu, aby ostatecznie ujść, znacznie spłaszczona, rozległą deltą do Morza Śródziemnego.
Czy pogoda będzie sprzyjać?
Najważniejsza podczas obserwacji jest pogoda. Niestety, właśnie na piątek (16.09) zapowiadana jest zmiana pogody. Nad zachodnie i południowe regiony kraju wkroczy deszczowy front atmosferyczny. Obserwacje mogą być utrudnione lub całkowicie niemożliwe. Im dalej na północny wschód kraju, tym chmur będzie mniej i tym większe będą szanse na udane obserwacje.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116325,w-piatek-zobacz-koniecznie-zacmienie-ksiezyca-zniwiarzy

W piątek zobacz koniecznie zaćmienie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykłe zjawisko na tle zorzy polarnej
Nad jeziorem Hjalmaren w środkowej Szwecji spadł meteor. Zjawisko zarejestrował fotograf, który chwilę wcześniej nagrywał zorze polarną.
Szwedzki fotograf, 34-letni Johan Vilhelm Lofgren, wybrał się w nocy nad Lake Hjalmaren, żeby nagrać zjawisko zorzy polarnej. Zadowolony ze swojej pracy pakował się właśnie, by wrócić do domu w Orebro, gdy spotkało go coś nieoczekiwanego.
Zielony błysk na niebie
Nagle na niebie pojawiła się zielona smuga światła. Nie zastanawiając się długo, Johan wcisnął spust migawki. Jak się później okazało, uchwycił spadający meteor. Był to oderwany fragment asteroidy lub komety krążącej wokół Słońca. Wpadając w atmosferę ziemską odłamek uległ spaleniu, dlatego towarzyszył temu jasny błysk.
Nagraniem pięknej zorzy polarnej i niesamowitymi zdjęciami spadającego meteoru, fotograf podzielił się na swoim profilu na Facebooku.
Źródło: lonelyplanet.com, Facebook
Autor: mg/rp
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/niezwykle-zjawisko-na-tle-zorzy-polarnej,211424,1,0.html

Niezwykłe zjawisko na tle zorzy polarnej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień Saturna rzucany na jego pierścienie już nie taki długi
Radosław Kosarzycki
Cień Saturna rozciągał się aż za zewnętrzną krawędź pierścieni przez wiele lat od momentu wejścia przez sondę Cassini na orbitę wokół tego gazowego olbrzyma, stopniowo wydłużając się aż do momentu, gdy osiągnął największą długość podczas równonocy w 2009 roku. Powyższe zdjęcie przedstawia moment z 2015 roku kiedy kurczący się cień ledwo rozciągał się na cały układ pierścieni. Cień będzie się tak kurczył aż do przesilenia letniego, kiedy to znowu rozpocznie wydłużanie się osiągając zewnętrzną krawędź pierścieni w 2019 roku.
Podobnie jak Ziemia, Saturn także ma nachyloną oś obrotu. Tak jak na Ziemi, im wyżej Słońce znajduje się na niebie, tym krótsze cienie. Rzut cienia planety na jej pierścienie wydłuża się i kurczy na przestrzeni trwającego 29 lat pełnego obiegu planety wokół Słońca.
Powyższe zdjęcie przedstawia oświetloną  stronę pierścieni widzianą z 11 stopni nad płaszczyzną pierścieni. Zdjęcie zostało wykonane w zakresie widzialnym za pomocą szerokokątnej kamery na pokładzie sondy Cassini w dniu 16 stycznia 2015 roku.
Zdjęcie wykonano z odległości około 2.5 milionów kilometrów od Saturna. Skala zdjęcia to 150 kilometrów na piksel.
Źródło: NASA/JPL-Caltech/Space Science Institute
Tagi: Pierścienie Saturna, Saturn, Sonda Cassini, wyrozniony, zdjęcia Saturna
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/13/cien-saturna-rzucany-na-jego-pierscienie-juz-nie-taki-dlugi/

Cień Saturna rzucany na jego pierścienie już nie taki długi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

New Glenn ? duża rakieta Blue Origin
Redakcja
Dwunastego września firma Blue Origin opublikowała grafiki swojej nowej dużej rakiety orbitalnej o nazwie New Glenn.
Blue Origin (BO) to jedna najbardziej zagadkowych firm sektora kosmicznego. Założona w 2000 roku, ogłoszona publicznie w 2002 roku, przez lata nie informowała o postępach swoich pracach badawczo-rozwojowych. Dopiero w kwietniu 2015 roku BO pojawiła się na czołówkach serwisów technologicznych za sprawą pierwszych testów systemu suborbitalnego o nazwie ?New Shepard?. Pod koniec zeszłego roku firma przeprowadziła w pełni udany test konstrukcji, łącznie z pierwszym kontrolowanym lądowaniem rakiety. Jak na razie wszystkie testy New Shepard w 2016 roku były w pełni udane.
Dwunastego września BO opublikowała grafiki przedstawiające nową rakietę. W odróżnieniu od New Shepard, ma to być rakieta orbitalna. Otrzymała nazwę ?New Glenn?, na cześć amerykańskiego astronauty Johna Glenna.
New Glenn będzie dużą rakietą. W konfiguracji dwustopniowej (New Glenn 2) ma mieć wysokość ponad 80 metrów, zaś w konfiguracji trzystopniowej (New Glenn 3) wysokość sięgałaby około 95 metrów. Są to większe rozmiary od stosowanych obecnie rakiet Delta IV czy Falcona 9 oraz nieco mniejsze od historycznego Saturna V.
Podobnie jak New Shepard, New Glenn ma być odzyskiwalny (mowa tutaj o pierwszym stopniu rakiety). New Glenn ma być napędzany ciekłym gazem naturalnym i ciekłym tlenem za pomocą silników BE-4 oraz BE-3 w trzecim stopniu. Rakieta ma służyć do wynoszenia satelitów oraz ludzi na orbitę. Loty powinny się odbywać z wyrzutni LC-36 na Florydzie. Pierwszy start miałby nastąpić jeszcze przed końcem tej dekady.
Firma BO nie podała nośności rakiety na niską orbitę okołoziemską (LEO). Wstępne szacunki mówią przynajmniej o 40 tonach. Taka wartość pozwoliła by m.in. na wyniesienie kapsuły MPCV Orion wraz z dodatkowym modułem na LEO. Jednocześnie firma zapowiedziała  rakietę o nazwie ?New Armstrong?, nie podając jednak żadnych informacji o tej konstrukcji.
Jest możliwe, że dzięki firmie Blue Origin oraz w pewnym sensie konkurującej z nią firmie SpaceX, w 2015 roku rozpoczął się nowy rozdział w historii astronautyki ? czas odzyskiwalnych rakiet. W przyszłej dekadzie kilka nowych konstrukcji ? takich jak New Glenn, Falcon Heavy czy Vulcan ? mogą znacznie ułatwić dostęp do przestrzeni kosmicznej, ułatwiając tym samym eksplorację Układu Słonecznego.
Jednocześnie można się zastanawiać czy w przypadku obecności wielu bardzo dużych rakiet na rynku NASA będzie kontynuować rozwój własnej SLS (Space Launch System), która miała wynosić kapsułę MPCV Orion poza niską orbitę okołoziemską. Obecne analizy sugerują, że amerykańskiej agencji bardzo trudno będzie utrzymać program dużej rakiety oraz jednocześnie przeprowadzać poszczególne ambitne misje. Przy dzisiejszym budżecie rakieta SLS będzie mogła latać średnio raz na rok lub rzadziej.
(BO)
Źródło: Kosmonauta.net
Tagi: Blue Origins, New Glenn, New Shepard, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/13/new-glenn-duza-rakieta-blue-origin/

New Glenn ? duża rakieta Blue Origin.jpg

New Glenn ? duża rakieta Blue Origin2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Mleczna w nowej odsłonie ? pierwsze wyniki prac sondy Gaia
Radosław Kosarzycki
Europejska Agencja Kosmiczna w dniu dzisiejszym opublikuje trójwymiarową mapę miliarda gwiazd w naszej galaktyce ? mapę 1000 razy bardziej kompletną niż najdokładniejsza aktualnie dostępna.
Sonda kosmiczna Gaia, która została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną  grudniu 2013 roku, krąży wokół Słońca 1.5 miliona kilometrów od Ziemi regularnie wykonując zdjęcia Drogi Mlecznej.
Zainstalowana na pokładzie sondy kamera o matrycy 1 mld pikseli, największej kiedykolwiek wysłanej w przestrzeń kosmiczną, pozwala na dojrzenie i określenie średnicy włosa ludzkiego z odległości 1000 kilometrów ? dlatego też położenie najbliższych gwiazd można określić z niespotykaną dotąd dokładnością.
W połowie swojej zaplanowanej na 5 lat misji, oba teleskopy składające się na system Gaia zlokalizowały położenie miliarda gwiazd.
To wciąż zaledwie jeden procent całej gwiezdnej populacji Drogi Mlecznej rozciągającej się na obszarze o średnicy 100 000 lat świetlnych, jednak jest to wystarczająco dużo, aby dostarczyć zawodowym astronomom pracy na wiele nadchodzących lat ? mówi Francois Mignard, astronom z francuskiego National Centre for Scientific Research i członem Zespołu Naukowego misji Gaia.
?Przez setki lat staraliśmy się katalogować zawartość nieba,? powiedział agenci AFP.
?Jednak nigdy nie udało nam się tego zrobić tak szczegółowo i precyzyjnie ? to naprawdę niesamowite przedsięwzięcie.?
Pierwsze uwolnienie danych zebranych w ramach misji Gaia ?otwiera nowy rozdział w historii astronomii?, który będzie źródłem setek nowych badań.
Sonda Gaia tworzy mapę położenia gwiazd Drogi Mlecznej na kilka sposobów.
Oprócz określania położenia gwiazdy sonda ? skanując każdą gwiazdę ponad 70 razy ? może także określić jej ruch. To właśnie dzięki temu naukowcy mogą obliczyć odległość między Ziemią a daną gwiazdą.
Oba zestawy danych będą udostępnione dzisiaj dla ponad dwóch milionów gwiazd.
?To 20 razy więcej niż mieliśmy dotychczas,? mówi Mignard.
Do końca 2017 roku ? te same dane będą dostępne dla całego miliarda gwiazd.
Jednocześnie, sonda Gaia zbiera kluczowe dane dotyczące temperatury, jasności i składu chemicznego każdej obserwowanej gwiazdy znacznie poszerzając naszą obecną wiedzę.
Według naukowców, w ramach misji zostaną odkryte dziesiątki tysięcy wcześniej nieznanych obiektów, włącznie z planetoidami, które mogą kiedyś zagrażać Ziemi, z planetami krążącymi wokół pobliskich gwiazd czy z eksplodującymi supernowymi.
?Można śmiało założyć, że w ramach tej misji odkryjemy tysiące nowych światów,? mówi Gregory Laughlin, astronom z Uniwersytetu Yale.
Identyfikując gwiazdy pochodzące z mniejszych galaktyk, które dawno temu zostały wchłonięte przez Drogę Mleczną, Gaia pozwoli naukowcom lepiej zrozumieć pochodzenie i ewolucję Drogi Mlecznej.
Astrofizycy z kolei mają nadzieję dowiedzieć się więcej o rozkładzie ciemnej materii w naszym gwiezdnym otoczeniu.
?Gaia zrewolucjonizuje naszą wiedzę o gwiazdach i o Galaktyce,? powiedział periodykowi Nature David Hogg, astronom  z New York University pracujący nad projektem Gaia.
Sonda kontrolowana jest z Centrum Operacji Europejskiej Agencji Kosmicznej w Darmstadt w Niemczech za pomocą stacji naziemnych w Cebreros (Hiszpania) i New Norcia (Australia).
Źródło: AFP
Tagi: mapa Drogi Mlecznej, sonda Gaia, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/14/droga-mleczna-w-nowej-odslonie-pierwsze-wyniki-prac-sondy-gaia/

Droga Mleczna w nowej odsłonie ? pierwsze wyniki prac sondy Gaia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc przetoczył się przez miasto

Księżyc przetoczył się przez miasto

Do Chin dotarł tajfun Meranti. Porywisty wiatr w jednym z chińskich miast porwał wielki gumowy model księżyca.
Mieszkańcy chińskiego miasta Fuzhou mieli w środę niezwykły widok. Tajfun Meranti, który dotarł tu z Tajwanu, porwał gigantyczny, nadmuchiwany model księżyca. Czarna kula pchana huraganowym wiatrem toczyła się ulicami miasta liczącego ponad 2 miliony mieszkańców.

Więcej, jak również film, tutaj: http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/o-tajfunie-ktory-ukradl-ksiezyc,211701,1,0.html

pozdrawiam Radek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małopolska Noc Naukowców 2016
Julia Liszniańska
Chemia niskich temperatur, Zjawiskowy nanoświat, Kolorowe laboratorium chemiczne, Triki fizyki, Laboratorium Frankensteina, Pracownia Astronomiczna. Te i wiele innych atrakcji czeka na wielbicieli chemii, fizyki oraz astronomii 30 września podczas ?Małopolskiej Nocy Naukowców 2016?.
Podczas tej jedynej Nocy naukowcy odejdą od swoich codziennych obowiązków i procedur, aby bawić się wspólnie z młodymi uczestnikami wydarzenia. Każdy będzie mógł się przekonać, że nauka jest pasjonująca i ciekawa. Zobaczymy naukowców w nietypowych dla siebie rolach ? będących jednocześnie aktorami, animatorami czy reżyserami!
Na fanów techniki, matematyki i informatyki podczas Małopolskiej Nocy Naukowców 2016 będą czekać: Salon Kartezjusza, Laboratorium robotów mobilnych, Anonimowość w sieci, Inteligentne materiały, Zwiedzanie Centrum Technicznego Delphi oraz Programowanie dla bardzo początkujących.
Dla koneserów sztuki oraz wielbicieli nauk humanistycznych, społecznych i ekonomicznych przygotowano między innymi: Laboratorium fotograficzne, Towaroznawczy mikroSCOPE jakości, Alfabety świata, Organizacja wiedzy oraz Problem współczesnego uchodźctwa i migracji w Europie.
Na terenie Krakowa, Andrychowa, Niepołomic, Nowego Sącza, Skawiny i Tarnowa odbędzie się 1400 wydarzeń! Udział we wszystkich wydarzeniach Małopolskiej Nocy Naukowców jest darmowy, na niektóre z nich obowiązuje wcześniejsza rezerwacja miejsc.Szczegółowe informacje znajdziecie na stronie www.nocnaukowcow.malopolska.pl
http://news.astronet.pl/index.php/2016/09/14/malopolska-noc-naukowcow-2016/

Małopolska Noc Naukowców 2016.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Colossus sprawdzi atmosfery odległych planet
Wysłane przez tuznik
Mamy obserwatoria w przestrzeni kosmicznej i obserwatoria na Ziemi. Mamy mnóstwo dowodów na obecność skalistych planety w ekosferach gwiazd. Czego brakuje? - informacji o atmosferach tych planet. Czy jest tam tlen lub inne pierwiastki przyjazne dla życia?

Grupa astronomów ma teraz nadzieję wypełnić lukę w naszej wiedzy. Prowadzą zbiórkę pieniędzy na prawie 4 miliony dolarów, na projekt teleskopu zwanego Polarized Light from Atmospheres of Nearby ExtraTerrestrial Systems (PLANETS). Jeżeli zbiórka się uda, zatwierdzone zostanie miejsce oraz budynek, 1,85 metrowy teleskop powinien być gotowy w połowie 2018 roku.

Fundacja PLANETS składa się z zespołu astrofizyków i ekspertów, a także wielu instytucji, którzy mają nadzieję, że zdołają przekonać społeczność astronomiczną, że mogą wnieść cenny wkład w poszukiwanie potencjalnie nadających się do zamieszkania planet.

Jeff Kuhn, lider konsorcjum, rozmawiał o niedawnym odkryciu planety wokół Proxima Centauri, która jest godnym przykładem do badań: "Jednym z interesujących zagadnień jest fakt, że wszyscy stanęliśmy w obliczu odkrycia planety wokół Proximy, która jest bardzo blisko swojej gwiazdy. Budzącym duże zainteresowanie jest kwestia, czy w tych warunkach atmosfera tej planety może istnieć", powiedział Kuhn, profesor w Instytucie Astronomii Uniwersytetu Hawajskiego, w rozmowie z Discovery News.

Przy pomocy teleskopu naziemnego, światło jest zarówno naszym wrogiem, jak i przyjacielem. Można zobaczyć światło z odległych gwiazd i planet, ale atmosfera wydaje się rozpraszać światło i sprawia, że obiekty te są trudniejsze do zobaczenia. Teleskopy same w sobie mogą również rozpraszać światło, nawet podczas zbierania go.

Teleskop PLANETS ma wygląd optyczny, którego celem jest zminimalizowanie światła rozproszonego przez wyeliminowanie go za pomocą lustra wtórnego, będącego często przyczyną tego problemu. Zwierciadła tego teleskopu mają być lekkie i elastyczne w zależności od światła, które będzie otrzymywał od gwiazdy.

Źródło: space.com

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
This Telescope Will Probe alien Atmospheres

Na ilustracji:
Artystyczna wizja teleskopu Colossus. Źródło: PLANETS Foundation
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/teleskop-colossus-sprawdzi-obce-atmosfery-odleglych-planet-2488.html

Teleskop Colossus sprawdzi atmosfery odległych planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakrycie Neptuna przez Księżyc
Już w czwartek wieczorem (15.09) nastąpi zakrycie ostatniej planety Układu Słonecznego - Neptuna - przez Srebrny Glob. Wszystkich miłośników nocnych wrażeń, zachęcamy do obserwacji!

W czwartek nasz naturalny satelita wzejdzie około godziny 18:18, świecąc w fazie 99%, natomiast Neptun o jasności 7,8 mag będzie znajdował się kilka stopni od Księżyca, na zachód. Do samego momentu zakrycia ostatniej planety Układu Słonecznego dojdzie około godziny 21:26.

Zalecamy, by same obserwacje rozpocząć już kilka minut wcześniej, ponieważ sprzęt, który będziemy używać do obserwacji, czy to będzie lornetka, czy też nieduży teleskop, może nie zdążyć się wychłodzić i może nam zaparować z powodu zmiany temperatury.

Po upływie około 50 minut (22:12) nastąpi odkrycie Neptuna i zacznie on powoli oddalać się od Srebrnego Globu, zostawiając go w tyle.

Pamiętajmy również, że jest to już pora końcówki astronomicznego lata, więc prowadzenie nocnych obserwacji bez odpowiedniej odzieży jest na pewno złym pomysłem.

Wszystkim obserwatorom oglądającym zbliżające się zakrycie, życzymy pogodnej nocny obserwacyjnej.

Autor: Adam Tużnik

Na ilustracji:
Neptun i Księżyc przed zakryciem. Źródło: stellarium.org
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zakrycie-neptuna-przez-ksiezyc-2489.html

Zakrycie Neptuna przez Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie urządzenia poleciały w kosmos razem z chińskim modułem orbitalnym
Chiński moduł orbitalny Tiangong-2 wystrzelony został w czwartek w przestrzeń kosmiczną. Na pokładzie ruszą niektóre eksperymenty naukowe - w tym w detektorze POLAR, do którego części przygotowywali m.in. Polacy.
W czwartek z Centrum Startowego Satelitów Jiuquan w Chinach wystrzelono rakietę, która wyniosła na orbitę okołoziemską nowy chiński moduł orbitalny Tiangong-2 (TG-2). Na razie na pokładzie nie ma astronautów - mają tam dotrzeć dopiero za jakiś czas dzięki załogowemu statkowi kosmicznemu Shenzhou 11. Na module będą już jednak prowadzone zdalnie niektóre eksperymenty. Jednym z kilkunastu takich eksperymentów, które wykonywane będą na Tiangong-2, jest projekt POLAR, w przygotowaniu którego brali udział polscy naukowcy.
 
Chińsko-szwajcarsko-polski projekt POLAR pozwoli lepiej zbadać rozbłyski gamma (ang. Gamma-Ray Burst) - świadectwa najsilniejszych wybuchów we wszechświecie. Rozbłysków gamma nie widać gołym okiem - to promieniowanie o częstotliwościach jeszcze wyższych niż promieniowanie rentgenowskie - jednak obserwuje się je dzięki odpowiednim czujnikom. Jeden rozbłysk rejestrowany jest z Ziemi średnio raz na dobę. Czasem rozbłysk gamma trwa sekundę, czasem aż kilka minut, a niekiedy nawet dłużej. Szacuje się jednak, że uwalniane jest wtedy tyle energii, ile uwalnia Słońce w ciągu całego swojego istnienia.
 
Rozbłyski gamma znane są od lat 60 ub. wieku, a wciąż nie jest jasne, jak powstają. Jest nadzieja, że projekt POLAR potwierdzi lub obali niektóre hipotezy na ten temat. Prof. Agnieszka Pollo z Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ), opowiadając w rozmowie z PAP o rozbłyskach gamma mówi, że zgodnie z niektórymi hipotezami rozbłyski gamma mogą mieć źródło w wybuchach tzw. hipernowych albo np. w zderzeniach gwiazdy neutronowej z czarną dziurą.
 
Jednak by zrozumieć szczegółowy mechanizm, potrzeba wielu dodatkowych obserwacji. A projekt POLAR zbadać ma pewną właściwość fotonów uwalnianych podczas rozbłysków gamma - ich polaryzację. "To byłby przełom, gdyby okazało się na przykład, że światło w rozbłyskach w ogóle nie jest spolaryzowane" - opowiada dr Jacek Szabelski z NCBJ. Z pomiarem promieniowania gamma rozbłysków jest jednak o tyle problem, że można badać je tylko z orbity - tam nie jest ono rozpraszane przez atmosferę Ziemi.
 
Detektor polaryzacji promieniowania gamma powstał dzięki pracy zespołu z Chin (Institute of High Energy Physics), ze Szwajcarii (INTEGRAL Science Data Centre, DPNC na Uniwersytecie Genewskim, Paul Scherrer Institut) oraz z Polski (NCBJ). Urządzenie zmieściłoby się w bagażniku auta. Część detektora, za którą odpowiadali Polacy i Szwajcarzy, zainstalowana jest na zewnętrznej ścianie modułu Tiangong-2 i skierowana w zenit. Będzie ona zbierać informacje z jednej trzeciej widocznej części nieba. W skład detektora wchodzi 1600 podłużnych prętów z tworzywa sztucznego ułożonych na kwadratowej powierzchni. Zbierają one dane, z których można wydobyć informacje o polaryzacji rozbłysków gamma. Dane zbierane będą automatycznie (do obsługi urządzenia nie potrzeba astronautów) i dwa razy na dobę przesyłane na Ziemię.
 
"Zbudowałem w tym urządzeniu tryger i jego oprogramowanie. To część, która decydować będzie, czy doszło do interesującego zdarzenia i czy warto jakieś konkretne informacje zapisać i przekazać na Ziemię" - mówi w rozmowie z PAP mgr inż. Dominik Rybka z NCBJ i z Paul Scherrer Institut. Z kolei zespół dr. Szabelskiego zaprojektował modele prototypu zasilacza wysokiego napięcia wykorzystywanego w detektorze.
 
Polacy uczestniczyli we wszystkich fazach testów detektora, przeprowadzanych we Francji, Holandii, Szwajcarii i we Włoszech. "Urządzenia, które wysyła się w przestrzeń kosmiczną, muszą być niezawodne. Nie ma przecież mowy o tym, by je potem naprawiać. To ma być tak zbudowane, że ma działać nawet, kiedy się zepsuje" - śmieje się dr Szabelski.
 
Dominik Rybka wymienia, że wszystkie elementy detektora muszą wytrzymać ekstremalne warunki: gwałtowne wstrząsy, duże przeciążenia, wysoką i niską temperaturę, a także wysokie dawki promieniowania. Poza tym w urządzeniach, które pracują w próżni, ważny jest też system odprowadzania ciepła - w próżni przecież urządzenia nie są chłodzone powietrzem atmosferycznym. "W przestrzeni kosmicznej lokówka do włosów po prostu by eksplodowała" - podaje przykład dr Szabelski.
 
Moduł Tiangong-2 (na nim zainstalowany jest POLAR) - po chińsku Niebiański Pałac 2 - wcale nie ma rozmiarów pałacu. Kształtem przypomina walec o długości kilkunastu metrów i o średnicy kilku metrów. Nie jest przystosowany do tego, by astronauci przebywali tam przez dłuższy czas (jak w przypadku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS). Przewiduje się, że misja załogowa - dwóch astronautów - spędzi na statku ok. miesiąca. Astronauci - zgodnie z planami - dotrą na Tiangong-2 być może jeszcze w 2016 roku.
 
Tiangong-2 to już drugi chiński moduł kosmiczny. Pierwszy - Tiangong-1 został wyniesiony na orbitę we wrześniu 2011 r. Moduł miał służyć do testowania najnowszych technologii kosmicznych. W czerwcu 2012 r. na stację dotarło troje chińskich astronautów i spędziło tam ok. 10 dni. Podczas kolejnej misji, rok później, kolejny zespół astronautów przebywał na stacji 15 dni. Po zakończeniu ich misji stacja przeszła w tryb uśpienia, a w lutym 2016 r. zakończono transmisję danych z eksperymentów. Na przełomie 2016 i 2017 r. Tiangong-1 ma być zdeorbitowany - wejdzie w atmosferę i tam spłonie.
 
PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala
 
lt/ mrt/
Tagi: chiny
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411180,polskie-urzadzenia-polecialy-w-kosmos-razem-z-chinskim-modulem-orbitalnym.html

Polskie urządzenia poleciały w kosmos razem z chińskim modułem orbitalnym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polski komercyjny satelita Światowid zbada ziemskie pole magnetyczne
Trwają prace nad polskim, prywatnym satelitą komercyjnym. Zadaniem Światowida - bo taką nazwę będzie nosił - będzie zbadanie poziomu natężenia pola magnetycznego Ziemi. Według planów zaprezentowany będzie już na początku 2017 roku.
Za przygotowanie pierwszego, polskiego, komercyjnego satelity odpowiada wrocławska firma SatRevolution. Światowid ma zostać zaprezentowany na początku 2017 roku, a w przestrzeń kosmiczną może "wyruszyć" w okolicy trzeciego kwartału przyszłego roku. Teraz SatRevolution prowadzi rozmowy z firmami, które pomogą w wyniesieniu Światowida.
 
"Światowid to satelita badawczy. Jego podstawowym zadaniem będzie badanie m.in. poziomu natężenia pola magnetycznego, zmiany w polu magnetycznym oraz grawitacyjnym Ziemi czy zmian pogody i zjawisk zachodzących w termosferze" - mówi PAP współzałożyciel SatRevolution S.A. Grzegorz Zwoliński.
 
Dzięki teledetekcji przeprowadzanej przez Światowida - tłumaczy Zwoliński - będzie można pozyskać bardzo istotne informacje dotyczące środowiska ziemskiego. Obrazy pozyskane dzięki jego autorskiemu systemowi optycznemu będą mogły być wykorzystywane w meteorologii, oceanografii, geologii oraz kartografii. Dużym potencjalnym obszarem zastosowań zdjęć satelitarnych może być także leśnictwo i rolnictwo. Danymi mogą być zainteresowane również firmy budowlane planujące swoje inwestycje w trudno dostępnych terenach oraz firmy zajmujące się kartografią. Zdjęcia satelitarne wykorzystuje się też w planowaniu miejscowego zagospodarowania terenu, ocenie ryzyka wystąpienia różnego rodzaju katastrof oraz monitorowaniu środowiska pod kątem zmian klimatu.
 
"Zestaw sensorów pozwoli na dokładne mierzenie zmian pola magnetycznego Ziemi w zależności od położenia satelity. W przyszłości, po wystrzeleniu odpowiedniej ilości nanosatelit, będzie możliwe obserwowanie tych zmian w czasie rzeczywistym. Pozwoli to na lepsze poznanie wpływu czynników zewnętrznych - takich jak wiatr słoneczny - na płaszcz magnetyczny Ziemi. To jednocześnie przełoży się na możliwość prowadzenia badań zależności kondycji pola magnetycznego od np. zmian klimatycznych, efektywności sieci energetycznych. Możliwości badań są ogromne" - podkreśla Grzegorz Zwoliński.
 
Ponadto, satelita będzie badał siłę grawitacji w zależności od długości i wysokości geograficznej. Planowane jest też stworzenie mapy i nadzorowanie zmian grawitacyjnych w czasie. Mogą one posłużyć do badania ruchu płyt tektonicznych i wykrywania ewentualnych zagrożeń. "Z wyników badań na pewno będą chciały skorzystać uczelnie oraz instytuty naukowo-badawcze. Prywatni inwestorzy również znajdą coś dla siebie" - zaznacza współzałożyciel SatRevolution.
 
Obudowa polskiego satelity została wykonana ze specjalnego stopu aluminium o wyprofilowanej ściance. Dzięki temu urządzenie jest odporne nie tylko na wszelkie wibracje, które napotka podczas lotu, ale też na promieniowanie kosmiczne. Wysoka trwałość zewnętrznych elementów Światowida zapewnia także odporność na częste, a zarazem gwałtowne zmiany temperatury ? od minus 150 st. C do 300 st. C, bo takich można spodziewać się na orbicie.
 
Wewnątrz satelity znajdą się takie elementy, jak wysuwany wyspecjalizowany uchwyt do kamery wraz z obiektywem, chroniący ją przed obrażeniami z zewnątrz. Wszystkie elementy elektronicznie zostaną sztywno zamontowane, odseparowane od siebie oraz od wysokich temperatur na obudowie. Oprócz tego, satelita wykorzysta zaawansowany system otwierania paneli fotowoltaicznych i pozycjonowania ich przy pomocy czujnika położenia Słońca oraz anteny, która zostanie nakierowana w stronę Ziemi.
 
"W celu uzyskania pożądanych przez nas właściwości, takich jak wysoka trwałość przy jednoczesnej niskiej wadze, bardzo wysokiej szczegółowości docięcia wszystkich elementów rzędu 0,2 proc. oraz optymalnych kształtów poszczególnych części, cała konstrukcja została wykonana za pomocą technologii druku 3D. Odpowiednia forma pojedynczych elementów pozwoli na dokładne rozmieszczenie modułów wewnątrz satelity. Jeśli chodzi o rozmiar samej obudowy, to ma ona kształt prostopadłościanu o wymiarach 10x10x20cm" ? mówi Zwoliński.
 
Jedynym partnerem  SatRevolution jest centrum EIT+, które udostępniło specjalny clean room, czyli pomieszczenie o kontrolowanych parametrach środowiskowych, w którym firma będzie kontynuowała badania nad technologiami kosmicznymi. "W przeciwieństwie do innych polskich firm z przemysłu lotniczego i kosmicznego chcemy być integratorem, tworzącym pełne rozwiązania od A do Z. Naszym celem nie jest tylko projektowanie i budowanie satelitów. Chcemy także samodzielnie wynosić je na orbitę" - powiedział PAP współzałożyciel SatRevolution S.A. Grzegorz Zwoliński.
 
Około 2020 roku na orbicie ma znaleźć się inny polski satelita użytkowy: SAT-AIS-PL. Buduje go konsorcjum złożone z rodzimych firm i instytucji naukowych na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej. Satelita będzie częścią systemu bezpieczeństwa ruchu morskiego.
 
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
 
ekr/ agt/
Tagi: satelita
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411168,polski-komercyjny-satelita-swiatowid-zbada-ziemskie-pole-magnetyczne.html

Polski komercyjny satelita Światowid zbada ziemskie pole magnetyczne.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz poznać planetę? Poznaj najpierw jej matkę.. tzn. gwiazdę!
Radosław Kosarzycki
Jeżeli chodzi o egzoplanety, astronomowie doskonale wiedzą, że właściwości odkrywanych egzoplanet mogą znać tylko na tyle dobrze na ile dobrze znają właściwości gwiazdy wokół której owa planeta krąży. Co do rozmiarów planety ? dokładne opisanie gwiazdy macierzystej może pozwolić nam oszacować czy planeta jest mała tak jak Ziemia czy wielka jak Jowisz.
Aby określić rozmiary egzoplanety ? planety krążącej wokół gwiazdy innej niż Słońce ? astronomowie potrzebują nie tylko informacji o średnicy jej gwiazdy macierzystej lecz także informacji o tym czy gwiazda jest pojedyncza, czy może ma bliskiego towarzysza. Kiedy uwzględnimy fakt, że ponad połowa gwiazd na niebie to w rzeczywistości nie pojedyncze gwiazdy a układy podwójne, to informacja o takiej właściwości wydaje się wyjątkowo kluczowa.
Jedną ze szczególnie interesujących i stosunkowo bliskich nam gwiazd jest TRAPPIST-1 ? gwiazda która kilka miesięcy temu przykuła uwagę naukowców. Chcieli oni bowiem określić czy TRAPPIST-1, gwiazda wokół której krążą trzy małe, potencjalnie skaliste planety ? z których jedna krąży w ekosferze wokół gwiazdy ? jest gwiazdą pojedynczą czy też może posiada towarzysza. Jeżeli TRAPPIST-1 miałaby towarzysza, odkryte planety miałyby znacznie większe rozmiary, które przypominałyby lodowe olbrzymy takie jak Neptun.
Jeżeli egzoplaneta krąży wokół gwiazdy w układzie podwójnym, a astronomowie uważają, że zarejestrowali jedną gwiazdę, prawdziwy promień planety będzie większy niż wyjdzie to z obliczeń. Różnica rozmiaru planety może wahać się między 10% a nawet dwukrotnością obliczonego rozmiaru ? w zależności od jasności gwiezdnego towarzysza gwiazdy macierzystej.
Aby potwierdzić lub zaprzeczyć teorii, że TRAPPIST-1 jest elementem układu podwójnego, Steve Howell, naukowiec z NASA Ames Research Center w Moffett Field w Kalifornii przeprowadził szczegółowe badania tej gwiazdy. Wykorzystując w swoich badania specjalną kamerę Differential Speckle Survey Instrument (DSSI), Howell wraz ze swoim zespołem zmierzył gwałtowne zaburzenia promieniowania emitowanego przez gwiazdę  spowodowane przez ziemską atmosferę, a następnie wprowadził na nie poprawkę. Powstałe w ten sposób wysokiej rozdzielczości zdjęcie potwierdziło, że promieniowanie emitowane jest przez jedną gwiazdę.
Potwierdzając, że w pobliżu TRAPPIST-1 nie znajduje się żadna inna gwiazda towarzysząca, zespół naukowców potwierdził nie tylko fakt, że to planety przechodzące na tle tarczy gwiazdy odpowiadają za okresowe spadki jej jasności lecz także fakt, że faktycznie mogą one być skalistymi planetami rozmiarem przypominającymi Ziemię.
?Wiedza o tym, że planeta typu ziemskiego, potencjalnie skalista krąży w ekosferze wokół gwiazdy znajdującej się zaledwie 40 lat świetlnych od Ziemi jest naprawdę ekscytująca,? mówi Howell. ?System TRAPPIST-1 będzie bardzo szczegółowo badany z uwagi na fakt, że te tranzytujące egzoplanety stanowią aktualnie najlepszą szansę na charakteryzację atmosfery obcego świata.?
Instrument DSSI zainstalowany na 8-metrowym teleskopie Gemini South w Chile umozliwia astronomom wykonywanie zdjęć w najwyższej rozdzielczości dostępnej z pojedynczego teleskopu naziemnego. Bliskość TRAPPIST-1 umożliwiła astronomom dokładne przyjrzenie się temu układowi i jego planetom, które krążą bliżej swojej gwiazdy niż Merkury do Słońca.
Artykuł opisujący wyniki badań został opublikowany 13 września w periodyku Astrophysical Journal Letters.
Zainteresowanie stosunkowo niedawno odkrytą gwiazdą TRAPPIST-1 i jej trzema planetami typu ziemskiego jest ogromne. W skali astronomicznej 40 lat świetlnych od Ziemi to zaledwie rzut kamieniem od Ziemi.
Kolejne szczegółowe pomiary tranzytów planetarnych w układzie TRAPPIST-1 rozpoczną się jeszcze w tym roku, kiedy to kosmiczny teleskop Kepler w ramach swojej misji K2 będzie precyzyjnie monitorował niewielkie zmiany promieniowania emitowanego przez gwiazdę przez okres 75 dni.
Obserwacje prowadzone za pomocą Keplera umożliwią wykonanie ekstremalnie precyzyjnych pomiarów kształtu tranzytu planety co z kolei pozwoli na dokładniejsze określenie promieni i okresów orbitalnych poszczególnych planet. Oprócz tego nowe obserwacje będą miały na celu poszukiwanie kolejnych planet krążących wokół TRAPPIST-1.
Źródło: NASA
Tagi: egzoplanety typu ziemskiego, planety skaliste, TRAPPIST-1, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/15/chcesz-poznac-planete-poznaj-najpierw-jej-matke-tzn-gwiazde/

Chcesz poznać planetę.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Pluton pomalował Charona na czerwono
Radosław Kosarzycki
W czerwcu 2015 roku, gdy kamery sondy New Horizons zbliżającej się do Plutona po raz pierwszy uchwyciły potężny, czerwonawy obszar na Charonie, naukowcy wiedzieli dwie rzeczy: nigdy nie widzieli niczego podobnego w Układzie Słonecznym, i nie mogli się doczekać znalezienia rozwiązania tej zagadki.
Po ponad roku badań, analizowania zdjęć i innych danych przesłanych przez sondę New Horizons, a zebranych podczas historycznego przelotu w pobliżu planety w lipcu 2015 roku, naukowcy twierdzą, że rozwiązali tę tajemnicę.  Jak piszą w najnowszym wydaniu periodyku Nature, barwa obszaru polarnego Charona pochodzi z samego Plutona ? metan uciekający z atmosfery Plutona zostaje uwięziony przez grawitację jego księżyca i zamarza na zimnej, lodowej powierzchni bieguna Charona. Następnie promieniowanie ultrafioletowe docierające od Słońca stopniowo zamienia metan w cięższe węglowodory, a z czasem w czerwonawą organiczną materię, tzw. tholiny.
?Kto by pomyślał, że Pluton zajmuje się graffiti i barwi swojego towarzysza na czerwono?? pyta Will Grundy, jeden z badaczy należących do zespołu New Horizons i główny autor artykułu. ?Za każdym razem gdy eksplorujemy nowe miejsca, coś nas zaskakuje. Natura jest niesamowicie innowacyjna przy wykorzystaniu podstawowych praw fizyki i chemii tworząc niesamowite krajobrazy.?
Zespół połączył analizę szczegółowych zdjęć Charona uzyskanych przez sondę new Horizons z komputerowymi modelami ewolucji lodu na biegunach Charona. Już wcześniej naukowcy misji NH wspominali, że metan pochodzący z atmosfery Plutona może być przechwytywany przez biegun północny Charona, a następnie zamieniany w czerwonawą materię ? jednak jak dotąd nie było modeli wspierających tę teorię.
Zespół naukowców misji New Horizons wgryzł się w dane, aby określić czy warunki na Charonie pozwalają na przechwytywanie i przetwarzanie metanu. Modele wykorzystujące trwającą 248 lat orbitę Plutona i Charona wokół Słońca wskazują na ekstremalne warunki pogodowe na biegunach Charona, gdzie 100 lat bezustannej ciemności zamienia się w 100 lat bezustannej jasności. Powierzchnia temperatury w ciągu ?zimy? wynosi -257 stopni Celsjusza ? to temperatura wystarczająco niska do zamarzania metanu.
?Cząsteczki metanu obijają się o powierzchnię Charona i albo ponownie uciekają w przestrzeń kosmiczną, albo lądują na zimnym biegunie, gdzie po prostu zamarzają tworząc cienką warstwę lodu metanowego, która istnieje aż do wiosny,? mówi Grundy. Jednak mimo, iż lód metanowy bardzo szybko sublimuje, to cięższe węglowodory powstałe z niego pozostają na powierzchni.
Promieniowanie słoneczne oświetla te pozostałości stopniowo zamieniając je w czerwonawą materię ? zwaną tholinami ? które akumulują się w pobliżu biegunów Charona już od milionów lat.
Źródło: NASA
Tagi: Charon, czerwona plama na Charonie, New Horizons, Pluton, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/15/to-pluton-pomalowal-charona-na-czerwono/

To Pluton pomalował Charona na czerwono.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ALMA obserwuje miejsce powstawania lodowego olbrzyma
Radosław Kosarzycki
Wykorzystując w swoich obserwacjach Atacama Large Milimeter/submilimeter Array (ALMA) astronomowie odkryli dowody na istnienie rosnącej planety wokół pobliskiej młodej gwiazdy TW Hydrae. Bazując na odległości od gwiazdy centralnej i rozkładzie ziaren pyłu, naukowcy doszli do wniosku, że planeta może być lodowym olbrzymem przypominającym Urana i Neptuna w Układzie Słonecznym. Otrzymane w ten sposób wyniki to kolejny krok na drodze do zrozumienia pochodzenia różnych typów planet.
Aby dokładnie przyjrzeć się miejscu powstawania planety, zespół badawczy pracujący pod kierownictwem Takashi Tsukagoshi z Uniwersytetu Ibaraki w Japonii szczegółowo zbadała gwiazdę TW Hydrae. Gwiazda, której wiek szacuje się na 10 milionów lat, jest jedną z najbliższych nam młodych gwiazd. Dzięki tej stosunkowej bliskości i faktowi, że oś jej rotacji skierowana jest w stronę Ziemi, możemy od góry obserwować ewoluujący wokół niej układ planetarny.
Wcześniejsze obserwacje wykazały, że TW Hydrae jest otoczona przez dysk małych ziaren pyłu. Ów dysk jest właśnie miejscem powstawania planet. Najnowsze obserwacje wykonane za pomocą obserwatorium ALMA umożliwiły dostrzeżenie licznych luk w dysku. Niektóre badania teoretyczne wskazują, że tego typu luki są dowodem na zachodzące w nich proccesy formowania nowych planet.
Zespół badaczy obserwował dysk wokół TW Hydrae na dwóch częstotliwościach radiowych. Ponieważ stosunek intensywności w zakresie radiowym na różnych częstotliwościach zależy od rozmiaru ziaren pyłu, naukowcy mogą oszacować rozmiar ziaren pyłu. Stosunek ten wskazuje, że mniejsze ziarna pyłu o rozmiarach rzędu mikronów są bardzo liczne, a większe praktycznie nieobecne w wyraźnej luce znajdującej się 22 AU od gwiazdy.
Dlaczego mniejsze ziarna pyłu znajdują się właśnie w przewie dysku? Badania teoretyczne wskazują, że przerwa w dysku spowodowana jest krążącą w niej masywną planetą, a oddziaływania grawitacyjne oraz tarcie między gazem a ziarnami pyłu prowadzi do usunięcia masywniejszych ziaren z luki, i pozostawienia tych mniejszych. Najnowsze wyniki obserwacji potwierdzają te przewidywania teoretyczne.
Naukowcy obliczyli masę niewidocznej planety w oparciu o szerokość i głębokość luki w odległości 22 AU od gwiazdy i doszli do wniosku, że planeta może być nieco masywniejsza od Neptuna. ?Łącząc te informacje z rozmiarem orbity i jasnością TW Hydrae wnioskujemy, że planeta może być lodowym olbrzymem przypominającym Neptuna,? dodaje Tsukagoshi.
Źródło: NAOJ
Tagi: ALMA, Egzoplanety, formowanie planet, TW Hydrae, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/15/alma-obserwuje-miejsce-powstawania-lodowego-olbrzyma/

ALMA obserwuje miejsce powstawania lodowego olbrzyma.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble obserwuje rozpadającą się kometę
Radosław Kosarzycki
Kosmiczny Teleskop Hubble?a wykonał jedno z najwyraźniejszych i najbardziej szczegółowych zdjęć rozpadającej się komety. Do zdarzenia doszło około 100 milionów kilometrów od Ziemi.
Na serii zdjęć wykonanych w ciągu trzech dni stycznia 2016 roku Hubble zarejestrował 25 elementów złożonych z mieszaniny lodu i pyłu stopniowo, niespiesznie oddalających się od komety.
Obserwacje wskazują, że licząca 4,5 miliarda lat kometa o nazwie 332P/Ikeya-Murakami  może wirować na tyle szybko, że z jej powierzchni odrywane są poszczególne bloki materii. Powstałe w ten sposób odłamki rozciągają się teraz w długim na 5000 kilometrów ogonie o szerokości kontynentu amerykańskiego.
Obserwacje te to doskonały przykład gwałtownego zachowania komet zbliżających się do Słońca i powoli ulegających odparowaniu, któremu towarzyszy uwolnienie oddziaływań dynamicznych. Gdy Hubble zauważył jej rozpad, kometa 332P znajdowała się ok. 220 milionów kilometrów od Słońca, nieznacznie za orbitą Marsa.
?Wiemy, że czasami dochodzi do rozpadu jądra komety, jednak nie wiemy zbyt wiele o tym co i jak do tego doprowadza,? tłumaczy główny badacz David Jewitt z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. ?Problemem jest fakt, że do rozpadu dochodzi szybko i bez ostrzeżenia, przez co ciężko zebrać przydatne dane obserwacyjne. Dzięki fantastycznej rozdzielczości teleskopu Hubble?a nie tylko zauważyliśmy naprawdę małe i ciemne fragmenty komety, lecz także możemy śledzić ich zmiany z dnia na dzień. Dzięki tumu udało nam się wykonać jak dotąd najdokładniejsze pomiary tego typu obiektu i zjawiska.?
Trzydniowe obserwacje pozwoliły naukowcom zaobserwować jaśnienie i ciemnienie lodowych fragmentów na powierzchni odłamków komety spowodowane ich rotacją w świetle słonecznym. Ich kształty także ulegały zmianom wskutek rozpadu poszczególnych fragmentów. Lodowe pozostałości charakteryzują się rozmiarami od 15 do 60 metrów. Oddalają się od siebie z prędkością rzędu kilku kilometrów na godzinę.
Wykonane przez Hubble?a zdjęcia przedstawiają także cykliczne zmiany jasności jądra komety, która pełen obrót wokół własnej osi wykonuje w dwie do czterech godzin. Osoba siedząca na powierzchni komety mogłaby obserwować zachód Słońca zaledwie w godzinę p jego wschodzie. Kometa jest także dużo mniejsza od tego co przewidywali wcześniej astronomowie ? jej jądra ma ok. 500 metrów średnicy.
Kometa 332P została odkryta w listopadzie 2010 roku po tym jak gwałtownie wzrosła jej jasność i została dostrzeżona przez dwóch japońskich amatorów astronomii: Kaoru Ikeya i Shigeki Murakami.
W oparciu o dane z teleskopu Hubble?a zespół naukowców doszedł do wniosku, że promieniowanie słoneczne ogrzało komet prowadząc do erupcji dżetów gazu i pyłu z jej powierzchni. Z uwagi na niewielkie rozmiary jądra komety, owe dżety działały niczym silniki rakietowe zwiększające tempo obrotu komety. Wyższe tempo obrotu poluzowało większe fragmenty komety, które z czasem się od niej oderwały i uciekły w przestrzeń kosmiczną.
Badacze obliczyli, że materiał został uwolniony z komety w ciągu kilku miesięcy ? między październikiem a grudniem 2015 roku. Jewitt zaznacza także, że niektóre uwolnione w ten sposób fragmenty jądra komety także z czasem uległy fragmentacji na mniejsze kawałki. ?Nasze analizy wskazują, że mniejszych fragmentów nie ma aż tak dużo jak można by było się spodziewać po ilości dużych fragmentów. Być może te mniejsze fragmenty nie są w stanie przetrwać dłużej niż kilka miesięcy.?
Wyniki badań ukazały się we wczorajszym (15 września 2016) wydaniu periodyku Astrophysical Journal Letters.
Źródło: NASA
Tagi: 332P/Ikeya-Murakami, dezintegracja komety, Kometa 332P, Komety, rozpad komety, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/15/hubble-obserwuje-rozpadajaca-sie-komete/

Hubble obserwuje rozpadającą się kometę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarna dziura skrywająca się we własnych spalinach
Radosław Kosarzycki
Supermasywne czarne dziury o masie miliony, a nawet miliardy razy większe od masy Słońca zalegają w centrach masywnych galaktyk. Wiele z tych galaktycznych behemotów skrywa się w gęstym pierścieniu pyłu i gazu przypominającym torus. Wcześniejsze obserwacje wskazywały, że ta swego rodzaju opona otaczająca czarną dziurę powstaje z materii znajdującej się w pobliżu centrum galaktyki.
Jednak nowe dane zebrane za pomocą obserwatorium ALMA wskazują, że czarna dziura znajdująca się w centrum galaktyki NGC 1068 sama jest źródłem swojego pyłowo-gazowego torusa materii. Owa materia została wyrzucona z dysku akrecyjnego wokół gwiazdy.
Nowo odkryta kosmiczna fontanna zimnego gazu i pyłu może zmienić nasze postrzeganie wpływu czarnych dziur na ich galaktyki macierzyste, a nawet na ośrodek międzygalaktyczny.
?Pomyśl o czarnej dziurze jak o silniku. Jest ona zasilana przez materię opadającą na nią z płaskiego dysku pyłu i gazu,? mówi Jack Gallimore, astronom z Bucknell University w Lewisburgu w Pensylwanii, główny autor artykułu opublikowanego w Astrophysical Journal Letters. ?Tak jak każdy silnik, czarna dziura może także emitować spaliny.? To właśnie te spaliny najprawdopodobniej są źródłem torusa materii skutecznie zasłaniającego obszar wokół supermasywnej czarnej dziury i niepozwalającego tam zajrzeć teleskopom optycznym.
NGC 1068 (znana także jako Messier 77) to galaktyka spiralna z poprzeczka znajdująca się jakieś 47 milionów lat świetlnych od Ziemi w kierunku Gwiazdozbioru Wieloryba. W jej centrum znajduje się aktywne jądro galaktyczne, supermasywna czarna dziura bezustannie karmiąca się cienki, rotującym dyskiem gazu i pyłu, tzw. dyskiem akrecyjnym. Zbliżając się w kierunku czarnej dziury, owa materia jest ogrzewana do ekstremalnie wysokich temperatur i zaczyna świecić w zakresie ultrafioletowym. Zewnętrzne ostępy dysku akrecyjnego są znacznie chłodniejsze i świecą jaśniej głównie w zakresie podczerwonym i milimetrowym ? tam gdzie obserwuje ALMA.
Wykorzystując możliwości obserwatorium ALMA, międzynarodowy zespół astronomów zajrzał głęboko w ten region i odkrył mnóstwo chłodnych obłoków tlenku węgla przy zewnętrznej części dysku akrecyjnego . Energia z gorącej, wewnętrznej części dysku częściowo jonizuje te obłoki, pozwalając im na przylgnięcie do linii silnego pola magnetycznego otaczających dysk.
Niczym woda wylatująca gwałtownie z rotującej końcówki zraszacza ogrodowego, obłoki unoszące się nad dyskiem akrecyjnym są przyspieszane odśrodkowo wzdłuż linii pola magnetycznego do bardzo wysokich prędkości ? ok. 400-800 kilometrów na sekundę. To niemal trzykrotnie wyższa prędkość niż prędkość rotacji zewnętrznej części dysku akrecyjnego, wystarczająco wysoka, aby obłoki mogły oddalić się w dalsze rejony galaktyki.
?Owe obłoki przemieszczają się tak szybko, że mogą osiągnąć prędkość ucieczki i zostać wyrzucone z dysku,? mówi Gallimore. ?Dzięki ALMA możemy po raz pierwszy zaobserwować, że to właśnie wyrzucany przez czarną dziurę gaz następnie ją ukrywa przed naszymi oczami, a nie gaz na nią opadający.? To mówi nam, że ogólna teoria opisująca aktywną czarna dziurę jest zbytnio uproszczona.
Źródło: NRAO
Tagi: ALMA, Czarne dziury, M77, Messier 77, NGC 1068, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/16/czarna-dziura-skrywajaca-sie-we-wlasnych-spalinach/

Czarna dziura skrywająca się we własnych spalinach.jpg

Czarna dziura skrywająca się we własnych spalinach2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś warto spojrzeć w niebo.
Czeka nas Pełnia Żniwiarzy

Pełnia Księżyca najbliższa równonocy jesiennej, nazywana jest Pełnią Żniwiarzy. Księżyc pomagał w zbiorach, dostarczając więcej światła. Można było pozostawać na polu do późna.
W latach, gdy Pełnia Żniwiarzy przypada na październik, pełnie we wrześniu przyjmują inne nazwy, np. Pełnia Kukurydzy czy Pełnia Jęczmienia. Wynika to z terminu zbiorów tych roślin.
Pełnia Żniwiarzy wzrasta w okolicy zachodu Słońca. Rośnie tak także w kolejnych dniach o zachodzie Słońca, co sprawia wrażenie, że pełnia trwa kilka nocy.
Pełnia Żniwiarzy była jednym z elementów kultury Egipcjan. Wrześniowa pełnia oznaczała zbliżanie się pory deszczowej, która kończyła półroczną porę suszy i pustynnych upałów. Znakiem tego była także gwiazda Syriusz, która świeciła przed świtem wysoko na południowym niebie. Egipcjanie przygotowywali się wtedy do wylewów Nilu, które poprawiały żyzność gleby.
Reporterzy 24 przesłali na Kontakt 24 już swoje zdjęcia Księżyca z wczoraj:
O tej samej porze
Ruch orbitalny Księżyca, w połączeniu z większym ruchem Ziemi wokół Słońca, prowadzi go dalej na wschód, wśród konstelacji zodiaku z nocy na noc. Przy każdym wschodzie Księżyca, zajmuje on konkretne miejsce na sferze niebieskiej. Kiedy Ziemia obraca się w kierunku tego punktu 24 godziny później, okazuje się, że Księżyc przesunął się dalej na wschód, o około 12 stopni. To trwa średnio 50 minut dłużej na Ziemi.
Jednak w okolicy Pełni Żniwiarzy Księżyc wschodzi o tej samej porze. Dlaczego?
Część pasma znaków zodiaku, na którym znajduje się Księżyc u schyłku astronomicznego lata, tworzy bardzo płytki kąt z horyzontem na wschodzie. Ponieważ orbita Księżyca podczas kolejnych nocy jest prawie równoległa do horyzontu w tym czasie, jego stosunek do wschodniego horyzontu nie zmienia się znacząco i Ziemia nie musi obracać się bardzo, by pojawił się Księżyc.
Zobacz Psią Pełnię na zdjęciach Reporterów 24:
Źródło: almanac.com
Autor: AP/jap
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/dzis-warto-spojrzec-w-niebo-czeka-nas-pelnia-zniwiarzy,211849,1,0.html

Czeka nas Pełnia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polskie łaziki marsjańskie nie tylko dla branży kosmicznej

Choć trudno wyobrazić sobie, że budowa łazików marsjańskich będzie komercyjnym przedsięwzięciem, to zastosowane w nich technologie mogą być wykorzystywane na co dzień - np. przez wojsko, policję czy przemysł samochodowy. Łaziki konstruowane przez polskich studentów należą do światowej czołówki.
"Technologie zastosowane w łazikach mogą być wykorzystywane chociażby w pojazdach autonomicznych czy samochodach samojeżdżących" - mówi student Politechniki Świętokrzyskiej Paweł Strączyński. Obok misji kosmicznych, roboty sprawdzą się też w wojsku czy policji, gdzie mogą zostać użyte np. do rozbrajania ładunków niebezpiecznych. "Pojazdy mogą być stosowane tam, gdzie zdrowie człowieka mogłoby być bezpośrednio narażone" - wyjaśnia.
 
Atutem polskich pojazdów, które biorą udział w międzynarodowych zawodach łazików marsjańskich jest prostota. "Polskie łaziki były budowane w sposób bardzo prosty, często w sposób bardzo tani, co na konkursie niekoniecznie musi być zaletą, natomiast potem staje się zaletą potencjalnie na rynku, bo są to rozwiązania od razu konkurencyjne cenowo" - podkreśla wiceprezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej Mateusz Józefowicz.
Jak dodaje, "prostota okazała się siłą w tym przypadku i ten trend się utrzymał dlatego, że polskie łaziki naśladują w pewien sposób swoje rozwiązania - widać, że to jest pewien typ robotów mobilnych".
 
Polscy studenci w tej branży okazali się bezkonkurencyjni. W europejskich zawodach łazików marsjańskich European Rover Challenge (ERC), które ostatnio odbyły się w Jasionce k. Rzeszowa, zajęli dwa pierwsze miejsca na podium. ERC to prestiżowe zawody robotów marsjańskich skonstruowanych przez studenckie zespoły. Są europejską wersją odbywającej się w Stanach Zjednoczonych znanej już w świecie nauki imprezy University Rover Challenge.
 
"Parę lat temu udało się przełamać pewien stereotyp, według którego w Polsce nie warto, nie można, nie da się realizować projektów kosmicznych, nie da się wygrywać w dziedzinach technologicznych ze światem. Powstał jeden łazik wbrew wszystkiemu, potem powstały kolejne. Szybko zaczęły wygrywać z łazikami w USA" - wspomina Józefowicz. Jak dodaje, szybko okazało się, że łaziki stają się "polską specjalizacją wśród studentów robotyki".
 
Łaziki marsjańskie mogą być także polską wizytówką w branży kosmicznej. Sektor kosmiczny ma rosnące znaczenie dla światowej gospodarki. Według danych amerykańskiej Space Foundation jego globalne obroty w 2015r. wyniosły ok. 330 mld USD. Według szacunków ESA łączne nakłady rządowe na działalność kosmiczną w Europie wyniosły 8,3 mld euro w 2014 r., co oznaczało wzrost o 9 proc. w porównaniu z rokiem 2013.
 
Według założeń Polskiej Strategii Kosmicznej w 2030 r. obroty polskich firm sektora kosmicznego mają wynosić co najmniej 3 proc. ogólnych obrotów tej branży w Europie. Jej wdrożenie ma także pozwolić na wykorzystywanie danych satelitarnych w pracy administracji publicznej, m.in. przy planowaniu przestrzennym, monitoringu jakości powietrza i wód, czy ochronie granic.
 
Wzrost konkurencyjności polskiego sektora kosmicznego ma zapewnić jego większy udział m.in. w programach Europejskiej Agencji Kosmicznej, programach kosmicznych Unii Europejskiej. Strategia ma też doprowadzić do tego, żeby krajowy sektor kosmiczny był dostawcą podsystemów, a nie elementów satelitarnych.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ksk/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411186,polskie-laziki-marsjanskie-nie-tylko-dla-branzy-kosmicznej.html

Polskie łaziki marsjańskie nie tylko dla branży kosmicznej.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Internet huczy: będzie trzynaście znaków zodiaku. Powracający mit o decyzji NASA
Lubisz horoskopy? Przestraszyła Cię informacja, że pojawił się nowy znak zodiaku i teraz będziesz musiał czytać horoskop, na który dotychczas nie zwracałeś uwagi, gdyż zamiast Bliźniętami jesteś aktualnie Bykiem? Nie ma się czym martwić, to nie do końca jest prawda.
W mediach pojawiła się sensacyjna informacja, że Amerykańska Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) ma wprowadzić nowy znak zodiaku - Wężownika. Miałby on obowiązywać od 29.11 do 17.01, pomiędzy Skorpionem i Strzelcem. Spowodowałoby to olbrzymie zamieszanie, gdyż w przypadku aż 86 procent ludzi zmieniłby się ich dotychczasowy znak zodiaku. Zmianie uległyby również daty obowiązywania dotychczasowych dwunastu znaków. Jerzy Rafalski, astronom z Planetarium w Toruniu, skwitował uśmiechem tą wiadomość.
To nie zadanie NASA
Informacja o nowym znaku zodiaku nie jest niczym nowym. Już w 2011 roku część mediów poinformowała, że NASA zamierza dołączyć Wężownika do dotychczasowej listy. Okazało się to jednak tylko wyssaną z palca plotką. - Astronomowie, czyli na przykład pracownicy NASA, nie będą ustawiali znaków zodiaku. Nie wierzę w to. To jest związane z astrologią, z horoskopami, z wierzeniem o wpływach z nieba płynących ze strony planet. Nie wierzę, żeby NASA próbowała coś przesuwać wśród znaków zodiaku. Zostawmy to astrologom - mówi Rafalski.
Co więcej, na stronie internetowej NASA trudno znaleźć informację o jakimkolwiek pomyśle związanym z Wężownikiem.
Nic się nie stało
- Mamy granice gwiazdozbiorów. Kiedyś wzięto mapę nieba i zaczęto dokładnie rysować. Wielka Niedźwiedzica, proszę bardzo. Skorpion - obrysowujemy, Waga - też. Był także gwiazdozbiór Wężownika, który miał taką dziwną nogę. I okazało się, że ta noga zahacza o pas, gdzie przesuwają się planety. I wszyscy nagle powiedzieli - mamy nowy znak zodiaku! Nie, to jest tylko niedogadanie ludzkie. Tak należałoby to nazwać. Tak naprawdę nic się nie stało w Kosmosie. Dlatego dziś śmiejemy się tylko, że niektórzy są Wężownikami - dodaje Rafalski.
Czym jest Wężownik?
To wyraźny gwiazdozbiór znajdujący się w rejonie równika niebieskiego. Jest jedenastym w kolejności pod względem powierzchni, jego obszar dzieli na dwie części konstelację Węża. Liczba gwiazd dostrzegalnych nieuzbrojonym okiem to około 100. W Polsce widoczny jest latem. Jest jedną z 48 konstelacji ptolemejskich. Mimo że przez obszar gwiazdozbioru przebiega ekliptyka, Wężownika nie zalicza się w astrologii do gwiazdozbiorów zodiakalnych. Wynika to z tego, że granice tego gwiazdozbioru przecinają ekliptykę od stosunkowo niedługiego czasu ? od standaryzacji gwiazdozbiorów w roku 1930.
Nazwa wzięła się z greckiej mitologii. Uważano, że Wężownik posiada moc wskrzeszania umarłych. Według mitu, Hades był wściekły, ponieważ został oszukany. Tylko on powinien mieć władzę nad duszami umarłych. Przekonał Zeusa, aby zamordować Wężownika piorunem. Pokonany przez Zeusa Wężownik stał się konstelacją wśród reszty gwiazd.
Zobacz, jak wygląda zodiakalne światło na pomarańczowym karle:
Źródło: higherperspectives.com;
Autor: AP/jap
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/internet-huczy-bedzie-trzynascie-znakow-zodiaku-powracajacy-mit-o-decyzji-nasa,211864,1,0.html

Internet huczy.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Cassini rozpoczyna ostatni rok pracy przy Saturnie
Radosław Kosarzycki
Po ponad 12 latach badania Saturna, jego pierścieni i księżyców, sonda Cassini rozpoczęła ostatni rok swojej niesamowitej podróży. Zakończenie tej historycznej odysei naukowej zaplanowano na wrzesień 2017 roku, ale zanim do niego dojdzie czeka nas jeszcze ostatni niesamowity popis możliwości tej sondy.
Poczynając od 30 listopada br. orbita sondy Cassini będzie przebiegać tuż za zewnętrzną krawędzią pierścieni. 20 następnych okrążeń gwiazdy to tak zwane orbity w pierścieniu F.  Podczas tych trwających około tygodnia okrążeń sonda Cassini będzie się zbliżała na odległość 7800 kilometrów od środka wąskiego pierścienia F charakteryzującego się lekko zaburzoną i grudkowatą strukturą.
?W trakcie orbit w pierścieniu F mamy nadzieję przyjrzeć się pierścieniom jak i niewielkim księżycom oraz innym strukturom w nich zanurzonym znacznie dokładniej niż dotychczas,? mówi Linda Spilker, naukowiec projektu z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie. ?Ostatnim razem tak blisko pierścieni byliśmy zaraz po dotarciu do Saturna w 2004 roku, jednak wtedy widzieliśmy ich nieoświetloną stronę. Teraz mamy przed sobą dziesiątki możliwości zbadania ich struktury z wyjątkową wysoką rozdzielczością i po obu stronach.?
Ostatni ruch: Wielki Finał
Ostatnia faza misji Cassini ? zwana Wielkim Finałem ? rozpocznie się najszybciej w kwietniu 2017 roku. Zbliżenie do największego księżyca Saturna ? Tytana pozwoli na zmianę orbity sondy tak, aby przebiegała ona przez przerwę między Saturnem a jego pierścieniami ? całkowicie niezbadany obszar o szerokości zaledwie 2400 kilometrów. Następnie czekają nas 22 przeloty przez tą przerwę, z których pierwszy zaplanowany jest na 27 kwietnia.
Podcxzas Wielkiego Finału sonda Cassini wykona zdjęcia Saturna z najmniejszej odległości w historii, stworzy mapy pola magnetycznego i grawitacyjnego planety i prześle na Ziemię  zdjęcia atmosfery Saturna wykonane z niesamowicie małej odległości. Naukowcy maja także nadzieję, że w tym czasie dowiedzą się więcej o strukturze wnętrza planety, dokładnej długości dnia na Saturnie oraz całkowitej masie pierścieni ? która to informacja może pozwolić ostatecznie oszacować ich wiek. Co więcej, sonda Cassini bezpośrednio przeanalizuje ziarna pyłu zalegającego w głównych pierścieniach i  zbada skład chemiczny najwyższej warstwy atmosfery Saturna.
?To zupełnie jak całkowicie nowa misja,? mówi Spilker. ?Wartość naukowa orbit w pierścieniu F oraz Wielkiego Finału jest na tyle wysoka, że jesteśmy sobie w stanie wyobrazić osobną misję, której zadaniem byłoby wykonanie tego co my teraz wykonamy w ramach Wielkiego Finału.?
Od początku 2016 roku inżynierowie misji rozpoczęli ustawianie orbity sondy Cassini, tak aby przygotować sondę na finałową fazę jej misji. Poprzez serię bliskich przelotów w pobliżu Tytana badacze stopniowo zwiększali nachylenie orbity sondy Cassini względem płaszczyzny pierścieni i równika Saturna. Takie zorientowanie orbity pozwoli sondzie na przeskoczenie przez pierścienie podczas jednego (i ostatniego) bliskiego przelotu w pobliżu Tytana, do którego dojdzie w kwietniu przyszłego roku.
?Wielokrotnie w trakcie misji wykorzystywaliśmy grawitację Tytana do wysyłania sondy Cassini po całym układzie Saturna,? mówi Earl Maize, menedżer projektu Cassini z JPL.
Wielki Finał misji zakończy się dramatycznie 15 września 2017 roku kiedy to sonda Cassini wpadnie w atmosferę Saturna, zwracając na Ziemię dane o składzie chemicznym planety, aż do momentu utraty sygnału. Wkrótce potem sonda spłonie w atmosferze Saturna.
I choć koniec misji się zbliża, w siedzibię JPL rozpoczęto odliczanie czasu pozostałego do wejścia sondy w atmosferę Saturna, to przed nami jeszcze cały rok fascynujących odkryć i rewelacyjnych zdjęć.
Źródło: NASA
Tagi: Saturn, Sonda Cassini, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/17/sonda-cassini-rozpoczyna-ostatni-rok-pracy-przy-saturnie/

Sonda Cassini rozpoczyna ostatni rok pracy przy Saturnie.jpg

Sonda Cassini rozpoczyna ostatni rok pracy przy Saturnie2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiemy jak tlen znalazł się w atmosferze ziemskiej
Naukowcy odkryli, w jaki sposób Ziemia zyskała swoją tlenową atmosferę. Według nich poziom tlenu wzrósł w wyniku tektoniki płyt, formowania się kontynentów oraz dzięki pojawieniu się na naszej planecie życia.
Badania zostały przeprowadzone dzięki nowemu modelowi klimatycznemu, który wykorzystuje wiele dziedzin nauki, takich jak petrologia, geodynamika, wulkanologia, czy geochemia. Opracowanie badaczy z amerykańskich uniwersytetów Rice i Yale oraz Uniwersytetu Tokijskiego opublikowano w czasopiśmie "Nature Geoscience".
- Pomysł jest bardzo prosty, ale pełne zrozumienie go wymaga obszernej wiedzy o tym, jak funkcjonuje Ziemia - mówi główny autor badań Cin-Ty Lee z Uniwersytetu Rice.
Dwa wzrosty poziomu tlenu
Lee oraz Laurence Yeung i Adrian Lenardic z Uniwersytetu Rice, Ryan McKenzie z Uniwersytetu Yale i Yusuke Yokoyama z Uniwersytetu Tokijskiego swoje opracowanie stworzyli dzięki modelowi klimatycznemu, który wskazuje wzrost poziomu tlenu w ziemskiej atmosferze w dwóch momentach w historii naszej planety: około 2 miliardów lat temu i około 600 mln lat temu.
Obecnie około 20 procent atmosfery składa się z tlenu w stanie wolnym (O2). Nie jest on związany z innymi elementami, tak jak atomy tlenu w innych gazach atmosferycznych, takich jak dwutlenek węgla, czy dwutlenek siarki. Przez większą część 4,5-miliardowej historii Ziemi wolny tlen w ziemskiej atmosferze nie istniał.
- Nie brakowało go dlatego, że jest rzadki - tłumaczy Lee. - Tlen jest jednym z najbardziej powszechnych pierwiastków na skalnych planetach, takich jak Mars, Wenus i Ziemia. Jest jednak jednym z najbardziej reaktywnych chemicznie elementów. Tworzy silne wiązania chemiczne z wieloma pierwiastkami, przez co często jest uwięziony w tlenkach, pochowanych we wnętrzu naszej planety - w formie skał. Ziemia nie jest wyjątkiem wśród innych planet, prawie cały tlen pozostaje zamknięty w jej głębokim skalnym wnętrzu - dodaje badacz.
Zmiana składu skorupy ziemskiej
Według naukowców około 2,5 miliarda lat temu znacznie zmienił się skład skorupy ziemskiej. W czasie, gdy wystąpił pierwszy wzrost poziomu tlenu atmosferycznego, pojawiły się też ziarna mineralne, zwane kryształami cyrkonu.
Kryształy cyrkonu krystalizują ze stopionych skał ze specjalnymi kompozycjami, a ich pojawienie się oznacza przemianę z ubogiego w krzemionkę wulkanizmu w taki, który jest w nią bogaty. Jest to ważne dla składu atmosfery, ponieważ skały bogate w krzemionkę mają znacznie mniej żelaza i siarki niż te, w których krzemionki jest mało, a żelazo i siarka reagują z tlenem go pochłaniają. Na tej podstawie uważamy, że pierwszy wzrost poziomu tlenu może być związany ze znacznym zmniejszeniem wydajności jego pochłaniaczy - tłumaczy Lee.
Dokładny powód pierwszego wzrostu poziomu tlenu nie jest do końca znany, jednak naukowcy uważają, że wiązał się on z tektoniką płyt i z momentem, gdy powierzchnia Ziemi stała się na tyle mobilna że jej część była w stanie zapaść się do wnętrza planety.
Cykl węglowy a poziom tlenu
Drugi wzrost poziomu tlenu w atmosferze był związany z obiegiem węgla w przyrodzie.
- Produkcja tlenu jest związana z globalnym obiegiem węgla - cyklem węglowym pomiędzy Ziemią, biosferą, atmosferą i oceanami - mówi Lee.
Według badacza cykl węglowy Ziemi nigdy nie był w stanie równowagi, ponieważ dzięki aktywności wulkanicznej węgiel powoli ucieka z wnętrza naszej planety w formie dwutlenku węgla, który jest kluczowym składnikiem niezbędnym do fotosyntezy. Węgiel jest usuwany z atmosfery dzięki powstawaniu skondensowanych form węgla, takich jak węgiel organiczny lub węglany. Pierwiastek ten odkłada się głównie na granicy kontynentów, a nie w oceanie. Oznacza to, że nie wróci on już do wnętrza Ziemi, a przy aktywności wulkanicznej udział węgla w atmosferze wzrasta.
Produkcja tlenu jest związana z produkcją węgla, także i poziom tlenu a atmosferze wzrasta. Model, z którego korzystali naukowcy wykazał, że drugi wzrost poziomu tego pierwiastka w atmosferze wystąpił dość późno w historii Ziemi.
- Dokładny moment zależy od modelu, ale oczywiste jest, że tworzenie skorupy kontynentalnej naturalnie prowadzi do dwóch wzrostów poziomu tlenu atmosferycznego, tak jak wykazują skamieniałości - twierdzi Lee.
Nowy model nie jest pozbawiony kontrowersji. Według niego, produkcja dwutlenku węgla wzrasta z upływem czasu, co nie zgadza się z powszechnie panującą opinią, że stężenie dwutlenku węgla w atmosferze od 4 miliardów lat stale spada. Mimo to naukowcy twierdzą, że być może warto ponownie przyjrzeć się wczesnej historii Ziemi.
Poziom dwutlenku węgla w atmosferze nie tylko prowadzi do wzrostu poziomu tlenu, ale także przyczynia się do wzrostu roślinności na Ziemi. Najnowsze badania NASA wykazują, że obszary, które do niedawna pokryte były lodem, jałową ziemią lub piachem, teraz mogą pochwalić się bujną roślinnością.
Źródło: science daily
Autor: zupi/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/wiemy-jak-tlen-znalazl-sie-w-atmosferze-ziemskiej,203220,1,0.html

 

Wiemy jak tlen znalazł się w atmosferze ziemskiej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble obserwuje galaktykę soczewkowatą wyróżniającą się w tłumie
Radosław Kosarzycki
Pojedyncze wyraźne źródło światła świecące z odległych zakątków przestrzeni kosmicznej malowniczo wkomponowuje się w tło  pełne innych odległych i barwnych galaktyk.
Powyższe zdjęcie wykonane za pomocą kamery Advanced Camera for Surveys (ACS) zainstalowanej na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Hubble?a (HST) przedstawia galaktykę soczewkowatą PGC 83677. Tego typu galaktyki to punkt pośredni między bardziej powszechnymi galaktykami eliptycznymi i spiralnymi.
Na zdjęciu wyraźnie widać stosunkowo spokojne rejony zewnętrzne jak i intrygujące jądro galaktyki PGC 83677. Badania tej galaktyki pozwoliły na odkrycie siedzącej w niej monstrualnej czarnej dziury wyrzucającej duże ilości wysoko-energetycznego promieniowania rentgenowskiego i ultrafioletowego.
Źródło: ESA
Tagi: ACS, galaktyka soczewkowata, galaktyki soczewkowate, HST, Hubble obserwuje, Kosmiczny Teleskop Hubble'a, PGC 83677, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/17/hubble-obserwuje-galaktyke-soczewkowata-wyrozniajaca-sie-w-tlumie/

Hubble obserwuje galaktykę soczewkowatą wyróżniającą się w tłumie.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OSIRIS-REx: aktualizacja statusu misji
Radosław Kosarzycki
Tydzień po wyniesieniu w przestrzeń kosmiczną sondy OSIRIS-REx (Origins, Spectral Interpretation, Resource Identification, Security-Regolith Explorer) sonda pracuje całkowicie prawidłowo i rozpoczęła swoją dwuletnią podróż do planetoidy Bennu. W piątek nad ranem sonda znajdowała się około 3.2 milionów kilometrów od Ziemi i oddalała się od niej z prędkością 19 800 kilometrów na godzinę. Wszystkie podsystemy sondy działają zgodnie z założeniami.
Celem sondy OSIRIS-REx jest spotkanie, zbadanie, a następnie przywiezienie na Ziemię próbki materii z powierzchni planetoidy Bennu. Próbka pochodząca z prymitywnej planetoidy pozwoli naukowcom zrozumieć procesy zachodzące podczas formowania się Układu Słonecznego niemal 4.5 miliarda lat temu.
Po starcie do którego doszło 9 września o godzinie 0:45 polskiego czasu, rakieta Atlas 5 prawidłowo wyniosła sondę poza ziemską atmosferę i umieściła ją dokładnie tam gdzie zaplanowali nawigatorzy sondy. Osiemnaście i pół godziny później sonda przecięła orbitę Księżyca w odległości 386,500 kilometrów od Ziemi. Kilka godzin później zakończono fazę startową misji i rozpoczęto fazę lotu w kierunku planetoidy.
12 września sonda OSIRIS-REx wykonała pierwsze zdjęcie za pomocą kamery nawigacyjnej rejestrującej położenie gwiazd tła potwierdzając tym samym jej prawidłowe działanie. Zdjęcia wykonywane za pomocą tej kamery służą następnie do porównania ich z katalogiem pokładowym, który z kolei pozwala sondzie zorientować się w swoim położeniu.
W przyszłym tygodniu inżynierowie kontrolujący sondę OSIRIS-REx przeprowadzą kontrolę instrumentów naukowych zainstalowanych na pokładzie sondy.
Źródło: NASA
Tagi: Bennu, Misje do planetoid, OSIRIS-REx, Planetoidy, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/17/osiris-rex-aktualizacja-statusu-misji/

OSIRIS-REx.jpg

OSIRIS-REx2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miliard gwiazd skatalogowanych!
Anna Wizerkaniuk
W ramach misji GAIA, przeprowadzonej przez Europejską Agencję Kosmiczną, opublikowano już pierwsze dane, które dotyczą skatalogowania pierwszego miliarda gwiazd w Drodze Mlecznej i poza nią.
Ogrom materiału, na który astronomowie oczekiwali przez dekady, w końcu do nich dotarł, a przecież to dopiero początek. Podczas konferencji prasowej w Madrycie, członkowie ESA zaprezentowali długo wyczekiwane wyniki pomiarów przeprowadzonych przez sondę GAIA (Global Astrometric Interferometer for Astrophysics). Zawierają one precyzyjne pozycje około miliarda gwiazd znajdujących się w naszej galaktyce oraz innych sąsiednich. Nigdy wcześniej nie wykonano tak dokładnych pomiarów na tak dużą skalę.
CEL: mapa Drogi Mlecznej i nie tylko
Głównym celem misji GAIA jest wykonanie niezwykle precyzyjnej, trójwymiarowej mapy nieba. Aby to osiągnąć, sonda będzie obserwować każdą z gwiazd ok. 70 razy w ciągu 5 lat. GAIA poszukuje danych dotyczących paralaksy rocznej (heliocentrycznej) ? minimalnego, pozornego ruchu gwiazd na tle dalszych obiektów spowodowanego przez ruchomy punkt obserwacyjny na Ziemi.
Anthony Brown przedstawił pierwszą wersję atlasu, który zawiera pozycje gwiazd podane z dokładnością do kilku mikrosekund kątowych dla gwiazd o jasności 20,7 magnitudo. Są to obiekty o pół miliona słabsze niż te, które można zaobserwować gołym okiem. Wizualizacją danych z katalogu jest mapa całego nieba o rozdzielczości porównywalnej do tej, którą osiąga Kosmiczny Teleskop Hubble?a. Według Browna ?Jest to jak wykonanie zdjęcia przez Hubble?a ? tylko że całego nieba?.
Ale to nie koniec! Publikacja zawiera również dane pokazujące ruch w trójwymiarze 2 milionów gwiazd w naszym sąsiedztwie, które są na tyle jasne, by GAIA mogła zarejestrować ich widma oraz określić ich prędkość zbliżania bądź oddalania od Ziemi. Ponadto opublikowano też pomiary 3,2 tysiąca gwiazd zmiennych typu RR Lyrae, umożliwiających pomiar odległości pomiędzy obiektami w kosmosie. Są to tak zwane świece standardowe.
POWÓD: lepsza technologia
Prawie trzy lata minęły od wystrzelenia sondy GAIA (19 grudnia 2013r.), zanim misja zaczęła przynosić pierwsze efekty. Mimo to, osiągnięcie celu zajmie lata. Przewiduje się, że ostatni zbiór danych zostanie opublikowany w 2023r ? trzy lata po zakończeniu pracy sondy. Jednak, już teraz naukowcy połączyli nowo zebrane informacje ze starszymi pomiarami paralaksy, aby nie trzeba było długo czekać na dokładniejsze pomiary odległości obiektów. Niestety, dotyczy to niewielkiej liczby wybranych gwiazd.
Aby zaobserwować zjawisko paralaksy rocznej, należy określić z bardzo dużą dokładnością pozycję gwiazdy. Obecnie, dzięki dostępowi do wysoko precyzyjnego sprzętu jest to możliwe. Jednak jeszcze w XVIw. pomiary minimalnych ruchów gwiazd ?przymocowanych? do nieboskłonu, były technicznie niewykonalne. Z tego powodu Duńczyk ? Tycho Brahe odrzucił teorię Kopernika i utrzymał przekonanie o geocentrycznej budowie Układu Słonecznego.
Dopiero w latach 30. XIXw. Friedrich Wilhelm Bessel, astronom pochodzący z Niemiec, opublikował pierwsze wiarygodne pomiary paralaksy rocznej pobliskiej gwiazdy ? 61 Cygni. Jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku znano paralaksy 800 gwiazd. Kiedy poprzednik sondy GAIA ? satelita Hipparcos rozpoczął obserwacje, na które atmosfera Ziemi nie miała wpływu, liczba ta wzrosła do ok. 50 000. Jednak w 1997r. Hipparcos zakończył swoją misję, a w 2002r. odwołano zaprojektowaną przez NASA misję FAME (Full-Sky Astrometric Mapping Explorer), co spowodowało przestój w wykonywaniu dalszych obserwacji.
GAIA: więcej niż gwiazdy
Czas oczekiwania dobiegł już końca. GAIA przewyższyła swojego poprzednika zarówno w ilości jak i jakości przeprowadzonych pomiarów. Naukowcy liczą na odkrycie tysięcy nowych egzoplanet, dziesięciokrotnie większej liczby asteroid, a nawet setek tysięcy białych i brązowych karłów.
GAIA pokazuje też, że astrometria to nie tylko nudne zbieranie danych. Odległości do gwiazd stanowią podwaliny praktycznie wszystkich zagadnień na polu astrofizyki i kosmologii. Paralaksa roczna jest też pierwszym i najważniejszym krokiem w drabinie odległości kosmicznych. Bez znajomości położenia obiektu we wszystkich trzech wymiarach w przestrzeni kosmicznej, jego właściwości fizyczne mogą być jedynie przewidywane.
ESA zadbała o to, by wyniki pomiarów były jak najszybciej dostępne dla każdego. Choć surowe dane mogą interesować prawdopodobnie tylko profesjonalnych astronomów, to dla amatorów przygotowano oprogramowanie ?Gaia Sky?, które przedstawia wizualizację nieba w 3D w czasie rzeczywistym. Dostępne jest ono na systemy operacyjne Windows, Linux oraz OS X.
Ponadto warto odwiedzić stronę poświęconą misji ? Gaiaverse. Znajduje się tam archiwum z najważniejszymi danymi zebranymi przez sondę. Będzie ich już tylko przybywać, ponieważ oczekuje się, że GAIA, w ciągu całego, 5-letniego życia, dostarczy więcej zdjęć niż teleskop Hubble?a w czasie pierwszych 21 lat działania.
Otrzymane informacje można również połączyć z innymi badaniami, np. z niedawno opublikowanymi widmami ponad 250 000 gwiazd Drogi Mlecznej uzyskanymi dzięki GALAH (Galactic Archaeology with HERMES). Zapewni to nowe wskazówki, aby lepiej zrozumieć kompozycję i ewolucję naszej galaktyki. Warto dodać, że raz wykonany przez sondę ?spis powszechny? gwiazd będzie wykorzystany nie tylko przez współczesnych astronomów, ale będą z niego korzystały również przyszłe pokolenia.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/09/17/miliard-gwiazd-skatalogowanych/

2016-09-18_09h28_25.jpg

2016-09-18_09h29_02.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetarium słupskich licealistów czeka na wsparcie internautów
Licealiści ze Słupska zbudowali własne, mobilne planetarium, w którym może zmieścić się nawet 30 osób. Teraz swój pomysł mogą zaprezentować podczas konferencji na Uniwersytecie Stanforda w USA. Na razie jednak zbierają fundusze na wyjazd do Stanów.
W planetarium przygotowanym przez uczniów z I Liceum Ogólnokształcącego ze Słupska mieści się nawet 30 osób. Kopuła planetarium ma 6 metrów.
 
Wszystko zaczęło się 10 lat temu, kiedy Wojciech Karcz - dziś pracownik Centrum Nauki Kopernik - był uczniem liceum. Efektem jego zamiłowania do wyzwań konstrukcyjnych był np. dziesięciometrowy, foliowy miś i wahadło Foucault. Miesiąc przed maturą postanowił stworzyć w pełni funkcjonalne planetarium. Sześciometrowa kopuła powstała w całości z kartonu, a projektor gwiazd zasilano starym akumulatorem od Fiata 126p.
 
Teraz Wojciech Karcz powtórzył ten projekt z obecnymi licealistami właśnie z I LO ze Słupska, korzystając z aktualnie dostępnych technologii. Kopuła słupskiego planetarium wykonana została z rurek PVC, okrytych starym spadochronem i wyciemnionych folią. Do stworzenia projektora gwiazdowego wykorzystano zwykły projektor cyfrowy i wypukłe lustro. Planetarium jest mobilne ? można je łatwo demontować i montować w dowolnym miejscu. Kosztowało ok. 1,5 tys. zł, a prace trwały około trzech tygodni.
 
Swoje planetarium licealiści przedstawili podczas czerwcowej konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia Planetariów - IPS, która odbyła się w Warszawie. "W trakcie naszych projekcji odwiedzili nas ludzie z całego świata, w tym przedstawiciele Stanford University, którzy zaprosili nas na konferencję >Fablearn<. Planowany wyjazd może stanowić niepowtarzalną szansę w naszym rozwoju naukowym i będzie wyjątkową okazją do zaprezentowania i rozpowszechniania efektów naszej oryginalnej oraz innowacyjnej pracy światowej społeczności" - wyjaśniają licealiści.
 
Podczas konferencji w Stanfordzie licealiści mają poprowadzić warsztat, podczas którego wspólnie z uczestnikami zbudują planetarium według własnego projektu. "Chcemy pokazać międzynarodowej społeczności nauczycieli oraz edukatorów, że tego typu projekt jest świetnym narzędziem służącym do nauczania fizyki, astronomii czy matematyki w bardzo ciekawy sposób" - piszą twórcy planetarium.
 
Aby sfinansować wyjazd grupy do USA, twórcy mobilnego planetarium uruchomili kampanię crowdfundingową, w której do 7 października chcieliby zebrać 28 tys. zł.
 
Więcej na temat projektu oraz prowadzonej akcji społecznościowej zbiórki funduszy można przeczytać na stronie: https://polakpotrafi.pl/projekt/planetarium-ze-slupska-jedzie-na-stanford
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ mrt/
Tagi: cnk , planetarium
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411191,planetarium-slupskich-licealistow-czeka-na-wsparcie-internautow.html

2016-09-19_08h10_45.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny Podcast nr 0 ? 18.09.2016
Przed Wami pierwszy odcinek naszego nowego Kosmicznego Podcastu ? to faktycznie nazwa wymyślona jakieś 10 sekund przed rozpoczęciem nagrania, ale przecież nie o nazwę tu chodzi ? ?Nie o to tu chodzi? jest zdecydowanie głównym przesłaniem tego odcinka. Dlaczego? Musicie dotrwać do końca.
Oczywiście jest to nasze pierwsze podejście do tematyki tworzenia podcastu ? dlatego wątki się urywają, prowadzący się plączą w zeznaniach, wkrada się gdzieś ?polityka? i generalnie jest mało profesjonalnie. Nie obiecujemy jednak, że kiedykolwiek będzie dużo lepiej. Może trochę lepiej, ale niewiele lepiej.
Jesteśmy przygotowani na siarczystą krytykę (o ile przygotowanie w moim przypadku to wyłączenie komputera, a w przypadku Krzyśka ucieczka na siłownię).
A tak naprawdę liczymy na konstruktywną krytykę z Waszej strony, sugestie, porady ? co powinniśmy zrobić, aby lepiej Wam się słuchało. Ponadto zapraszamy także do przesyłania pytań astronomiczno-kosmicznych na [email protected] ? postaramy się w każdym odcinku na kilka pytań odpowiedzieć. Jeżeli natomiast jesteście Patronami Pulsu Kosmosu ? macie gwarancję uzyskania odpowiedzi na swoje astronomiczno-kosmiczne pytania (dlaczego powtarzam astronomiczno-kosmiczne? Posłuchajcie pierwszego odcinka).
Tymczasem ? zapraszamy do słuchania!
Tagi: astronomy podcast, Kosmiczny Podcast, podcast astronomiczny, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/09/18/kosmiczny-podcast-nr-0-18-09-2016/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu września 2016 roku
Ariel Majcher
To już niestety ostatnie dni kalendarzowego lata. Prawie dokładnie w środku tygodnia, w czwartek 22 września o godzinie 16:21 naszego czasu, Słońce przekroczy równik niebieski, przenosząc się na pół roku na południową półkulę nieba i tym samym na półkuli północnej planety Ziemia zacznie się astronomiczna jesień. Jednak ze względu na refrakcję atmosferyczną, podnoszącą nieco obiekty będące blisko horyzontu, prawdziwe zrównanie dnia z nocą nastąpi w niedzielę 25 września. Potem, aż do 18 marca przyszłego roku ? tym razem kilka dni przed równonocą ? noc będzie dłuższa od dnia.
Księżyc jesień przywita ostatnią kwadrą na pograniczu gwiazdozbiorów Byka i Oriona, przez którą przejdzie niecałą dobę później. Wcześniej będzie można obserwować Srebrny Glob oddalający się od planety Uran i zakrywający południową część Hiad i Aldebarana. Niestety zakrycie najjaśniejszych gwiazd tej gromady nie będzie widoczne z Polski. Wraz z początkiem jesieni na porannym niebie zacznie pojawiać się planeta Merkury, zbliżająca się do maksymalnej elongacji zachodniej 29 września. Będzie to najlepszy okres widoczności tej planety na porannym niebie w tym roku dla obserwatorów na wysokich północnych szerokościach geograficznych. Na wieczornym niebie nadal widoczne są planety Saturn i Mars, zaś przez większą cześć nocy można obserwować planetę Neptun.
Poniedziałek 19 września naturalny satelita Ziemi zaczął w Rybach, gdzie w fazie 93% świecił około 3° na południe od gwiazdy o Psc i jednocześnie jakieś 5° na południowy wschód od planety Uran. Do opozycji tej planety pozostał jeszcze miesiąc, dlatego jest ona dostępna obserwacjom prawie przez całą noc, górując po godzinie 2, na wysokości prawie 50°. Obecnie planeta świeci blaskiem +5,7 magnitudo i za kilka dni, gdy Księżyc odsunie się od niej i jeszcze bardziej zmniejszy swoją fazę, na ciemnym niebie, będzie można z powodzeniem próbować dostrzec ją gołym okiem. Uran wyraźnie przesuwa się na południowy zachód i jest już o stopień bliżej gwiazdy ? Psc, niż o Psc, wysuwając się poza obręb figury, złożonej z sześciu gwiazd o nieco mniejszej od niej jasności.
Tej samej nocy niewiele ponad 11° na południowy wschód od Księżyca świecić będzie planeta karłowata (1) Ceres. W tym tygodniu świeci ona z jasnością obserwowaną +7,2 magnitudo i przejdzie bardzo blisko gwiazdy 69 Ceti, mającej jasność obserwowaną +5,3 wielkości gwiazdowej. Niestety do największego zbliżenia obu ciał niebieskich dojdzie, gdy będą one u nas pod horyzontem. Tuz po wschodzie oby ciał, w sobotę 24 września ok. godz. 21;00 dystans między nimi będzie mniejszy od minuty kątowej. Dzięki tam bliskiemu przejściu w sąsiedztwie sporo jaśniejszej gwiazdy łatwo można ocenić szybkość poruszania się tej planety karłowatej względem gwiazd tła. Dokładna, wykonana w programie Nocny Obserwator, mapa nieba z trajektorią Urana i Ceres znajduje się tutaj.
We wtorek 20 września Księżyc będzie miał fazę 86% i będzie zajmował pozycję na pograniczu gwiazdozbiorów Wieloryba i Barana, ponad 10° na północ od Ceres. Tej nocy Księżyc będzie kolejno przecinał linie, łączące gwiazdę Menkar z Wieloryba, z najjaśniejszymi gwiazdami konstelacji Barana. O godzinie podanej na mapce Księżyc będzie świecił mniej więcej 8° na północy wschód od Menkara i jednocześnie po jakieś 15° na południowy wschód od najjaśniejszych gwiazd drugiej z wymienionych w tym akapicie konstelacji.
Kolejne ponad 2 doby Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Byka. Pierwszej nocy, z wtorku 20 września na środę 21 września naturalny satelita Ziemi spędzi przy granicy Byka z Baranem, wędrując ponad 11° na południe od Plejad i zakrywając gwiazdę 4 wielkości 5 Tauri. Niestety Polska znajdzie się tym razem na zachodniej granicy zakrycia i w żadnym zakątku naszego kraju nie będzie można obejrzeć zakrycia w całości. Zakrycie nastąpi jeszcze przed wschodem Księżyca i gwiazdy, w Polsce będzie widoczne tylko odkrycie, nisko nad widnokręgiem, za to po ciemnej stronie tarczy Srebrnego Globu. Dokładne czasy odkryć podane są w tabeli niżej.
W nocy ze środy na czwartek Księżyc przetnie znaną gromadę gwiazd Hiady, zakrywając jasne gwiazdy w południowej jej części i Aldebarana, który nie jest częścią Hiad. Niestety zakrycia i odkrycia najjaśniejszych gwiazd Hiad oraz Aldebarana będą widoczne tylko z Azji i wschodniej Afryki. Z obszaru Polski będzie można obserwować zakrycia gwiazdy, położonych na południowy wschód od Aldebarana: 89 oraz ?1 i ?2. Szczegóły poszczególnych zjawisk pokazuje poniższa tabela:
Ciekawe spotkanie Księżyca z innym ciałem niebieskim czeka go w nocy z piątku 23 na sobotę 24 września. Tej nocy faza Srebrnego Globu spadnie już do 44% i jego blask nie będzie już aż tak przeszkadzał, jak na początku tygodnia. Księżyc czeka bliskie spotkanie z Alheną, czyli trzecią co do jasności gwiazdy Bliźniąt. O godzinie podanej na mapce oba ciała niebieskie będzie dzielił dystans 1,5 stopnia.
W drugiej części tygodnia na porannym niebie zacznie się pojawiać planeta Merkury, która powoli zbliża się do maksymalnej elongacji zachodniej 29 września. Niestety będzie ona wynosiła tylko 18°, co spowoduje, że o świcie Merkury będzie na wysokości maksymalnie kilku stopni. Merkurego można zacząć obserwować w czwartek 22 września. Zrazu będzie on wystawał nieśmiało ponad widnokrąg, jednak z dnia na dzień powinien o wyglądać coraz lepiej. W niedzielę 25 września na godzinę przed wschodem Słońca Merkury będzie się znajdował na wysokości niecałych 5°, gdzie będzie świecił z jasnością +0,2 wielkości gwiazdowej, zaś jego tarcza będzie miała malejącą średnicę 8? i rosnącą fazę 33%. Merkury będzie najjaśniejszym obiektem w tym rejonie nieba, zatem z jego identyfikacją nie powinno być problemu.
Pora przenieść się na niebo wieczorne, a na nim wciąż świecą planety Saturn i Mars, choć dystans między nimi nieustannie się zwiększa. Pod koniec tygodnia będzie on wynosił ponad 18°. Warunki obserwacyjne obu planet systematycznie ulegają pogorszeniu: obie planety zachodzą coraz wcześniej. Ratuje je trochę coraz szybciej zapadający zmierzch, dzięki czemu ich warunki widoczności pogarszają się znacznie wolniej, niż gdyby to było przy wzrastającej długości dnia. Jasność Marsa spadnie już do 0 magnitudo, średnica jego tarczy wynosi 9?, zaś jego tarcza ma wciąż fazę około 85%. Saturn świeci blaskiem +0,5 wielkości gwiazdowej, przy tarczy średnicy 16?. Maksymalna elongacja Tytana (tym razem zachodnia), przypada na wtorek 20 września.
Na koniec do opisania została planeta Neptun. Ona jest już po opozycji, ale warunki obserwacyjne tej planety wciąż są bardzo dobre. Neptun porusza się ruchem wstecznym i do końca tego tygodnia oddali się od gwiazdy ? Aqr na odległość ponad 100 minut kątowych. Ostatnia planeta Układu Słonecznego świeci obecnie z jasnością +7,8 wielkości gwiazdowej i jest widoczna już w niedużych lornetkach, a ? Aqr jest w tym sezonie obserwacyjnym doskonałą wskazówką. W związku z odejściem i zmniejszeniem księżycowej tarczy planeta jest widoczna na coraz ciemniejszym niebie, co też powoduje, że jest teraz łatwiejsza do odnalezienia, niż kilka dni temu.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/09/20/niebo-w-trzecim-tygodniu-wrzesnia-2016-roku/

Niebo w trzecim tygodniu września 2016 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu września 2016 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu września 2016 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu września 2016 roku4.jpg

Niebo w trzecim tygodniu września 2016 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urania nr 4/2016 i druga Ziemia przy Proximie
Wysłane przez czart
Ukazał się kolejny numer "Uranii" (4/2016) i właśnie jest wysyłany do prenumeratorów. Okładka wskazuje Wam kilka z zawartych w numerze tematów: sensacyjne odkrycie planety okrążającej gwiazdę Proxima Centauri, możliwości samodzielnego odkrycia supernowej oraz artykuł o pierwszym polskim astronomie (który nosił imię Witelo).

Ciekawe co by powiedział Witelon (Witelo) o odkryciu planety wokół najbliższej Słońcu gwiazdy? Ten pierwszy polski astronom, żyjący w XIII wieku, znacznie przyczynił się m.in. do rozwoju optyki. Ale jego postać nadal otoczona jest wieloma tajemnicami. Próbujemy wyjaśnić niektóre z nich.

A może by tak samemu coś odkryć? Na przykład supernową. Zachęcamy do lektury artykułu pt. "Supernowe kwitną w moim ogrodzie", w którym Jarosław Grzegorzek przedstawia swój program poszukiwań supernowych. Od 2014 roku odkrył już cztery supernowe.

Planeta okrążająca Proximę Centauri, najbliższą gwiazdę względem Układu Słonecznego. Jej odkrycie zostało ogłoszone pod koniec przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO) i inne instytucje, a publikacja przedstawiająca wyniki badań ukazała się w "Nature". Opisujemy planetę Proxima b, a w którymś z kolejnych numerów zamieścimy zapewne szerszy artykuł na temat odkrycia. A skoro już w temacie planet jesteśmy, to tranzyty planet pozasłonecznych można już obserwować sprzętem dostępnym dla astronomów amatorów. Dokonał tego na przykład Gabriel Murawski z PTMA Białystok (dla znanej planety HD 189733 b) - zachęcamy do własnych prób!

Z kolei w dziale "Przeczytane w Nature/Science" można poczytać o najnowszych badaniach Księżyca. Wydawałoby się, że naturalny satelita Ziemi nie ma już przed nami tajemnic, ale to tylko pozory. Nadal mnóstwo pytań dotyczących Księżyca czeka na odpowiedź.

Nauczycieli i uczniów (ale nie tylko ich) zachęcamy do liczenia gwiazd. W ciekawym artykule opisujemy "Star Count" oraz "Globe at Night" dwa projekty edukacyjne w ramach których "liczy się gwiazdy", aby oszacować poziom zanieczyszczenia świetlnego w różnych punktach na świecie. Warto dołączyć do tych społecznościowych projektów.

W galerii prezentujemy tym razem zdjęcia obłoków srebrzystych, które można było obserwować w Polsce od maja do sierpnia tego roku.

Polecamy lekturę stałych działów, takich jak Astronawigacja, Szkoła astropejzażu, Spacerkiem po Księżycu, CYRQLARZ, Obserwator Słońca, czy nowego cyklu pt. "Komeciarz". Jest też sporo nowinek z badań kosmosu oraz obszerny kalendarz astronomiczny.

Zachęcamy do lektury i prenumeraty "Uranii". Można też zamówić wersję cyfrową naszego pisma.

Więcej informacji:
?    Zamów prenumeratę "Uranii - Postępów Astronomii"
?    Kup numer 4/2016 w sklepie internetowym
?    Numer 4/2016 w wersji elektronicznej na komputery, tablety i smartfony
?    Spis treści numeru 4/2016
?    Słowo wstępne do numeru 4/2016
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/urania-nr-4-2016-druga-ziemia-przy-proximie-2492.html

Urania nr 4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będzie nowego znaku zodiaku
Poruszany niedawno temat rzekomego zamiaru wprowadzenia 13-tego znaku zodiaku, wężownika, został ostatecznie uznany za nieprawdziwy. Zamieszanie komentuje Karol Wójcicki, autor popularnej strony o astronomii "Z głową w gwiazdach".
Pojawił się w ubiegłym tygodniu news, który obiegł absolutnie cały świat, internet zawrzał. NASA wprowadza nagle nowy znak zodiaku, trzeba zmienić horoskopy - tłumaczy Karol Wójcicki - Ja znam ten gwiazdozbiór, jest bardzo piękny, w pięknym miejscu jest na niebie położony, tuż obok centrum naszej galaktyki - dodaje - Ale to nie ma żadnego związku z rzeczywistością.
Astronomia a astrologia
- Zacznijmy od ustalenia pewnych podstawowych faktów. NASA to ludzie zajmujący się astronomią. To taka nauka, to jest słowo klucz: nauka, która zajmuje się badaniem ciał niebieskich. Ale w ogóle nie zajmuje się astrologią, która zajmuje się, tak podobno, przewidywaniem przyszłości na podstawie ruchu planet na tle gwiazd - wyjaśnia astronom.
Chociaż astrologia i astronomia mają ze sobą niewiele wspólnego, łączą je wspólne korzenie.
Uczciwie trzeba przyznać, że astronomia jako taka wywodziła się z astrologii, bo ludzie najpierw zaczęli patrzeć w gwiazdy, analizować ruch planet, próbując znaleźć tam odpowiedzi na różne pytania - tłumaczy - Potem astronomowie na tym bazowali i stworzyli swoja naukę. Ale dzisiaj naukowcy się tym nie zajmują. NASA nie ma żadnego interesu, żeby tworzyć nowe horoskopy.
Wężownik istniał już w starożytności
Wężownik to tak naprawdę postać umieszczona tam na niebie przez starożytnych Greków. To jest Asklepios, mistrz sztuki lekarskiej, który w pewnym momencie nawet uzyskał zdolność wskrzeszania ludzi ze zmarłych, co wkurzyło bardzo Hadesa, i dlatego go wtedy dobili, wsadzili na niebo za uznanie zasług i ten gwiazdozbiór dzisiaj tam jest - wyjaśnia Karol Wójcicki.
Bezpodstawność horoskopów
Młody astronom mówi także, że sam nie czyta horoskopów i tłumaczy, dlaczego są one dla niego bezpodstawne.
- Jest potwornie naiwnym myśleć, że ziemia jest tak wyjątkowym miejscem, że to co widzimy na naszym niebie ma tak szalenie ważne znaczenie. Nie ma - wyjaśnia astronom - Pamiętajcie jeszcze o jednej rzeczy, a propos tych decyzji i tych zmian, które mogą jakkolwiek wpływać na pracę astrologów. Ja nie znam się na niej dobrze, ale kilka lat temu rozmawialiśmy o tym, że Pluton został skreślony z listy planet, też decyzją Międzynarodowej Unii Astronomicznej. Tej samej, która kiedyś wprowadziła wężownika zahaczającego o ekliptykę. Co wtedy się stało z horoskopami? Czy Pluton był uwzględniany jakoś w tych horoskopach jako planeta? Czy jego położenie było analizowane, czy dalej jest uznawany za planetę? To są decyzje trochę administracyjne.
- Jeśli ktoś chciałby, żeby to urzędnicy nie tylko rządzili jego życiem codziennym, w stylu jaką drogą pojadę do pracy, ale również czy na przykład będę miał szczęście następnego dnia, jeśli ktoś chce w coś takiego wierzyć to wolna droga, ale nauka jest jednak trochę ciekawsza - kwituje miłośnik astronomii.
Źródło: tvn24
Autor: mg/rp
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/nie-bedzie-nowego-znaku-zodiaku,212029,1,0.html

Nie będzie nowego znaku zodiaku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)