Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Letnie chmury na Tytanie
Radosław Kosarzycki dnia 07/11/2016
29. i 30. października br. sonda Cassini sfotografowała chmury metanu przemieszczające się nad północnymi obszarami największego księżyca Saturna ? Tytana.
Na powyższej animacji widzimy jak kilka gromad chmur stopniowo się rozwija, przemieszcza nad powierzchnią i zanika w trakcie jednej sekwencji, która obejmuje 11 godzin obserwacji ? zdjęcia wykonywano co 20 minut. Najbardziej wyraźne są długie pasma chmur rozciągające się między 49 a 55 stopniem północnej szerokości geograficznej. Choć obszar aktywności w trakcie obserwacji pozostaje mniej więcej ten sam, to jednak poszczególne pasma zdają się rozwijać, a następnie zanikać. Same obłoki poruszają się z prędkością 20-40 km/h.
Oprócz tego widzimy także kilka niewielkich obłoków nad regionem małych jezior dalej na północ, włącznie z jasną chmurą nad jeziorami Neagh Lacus i Punga Mare, która stopniowo zanika w trakcie obserwacji. Ta niewielka grupa chmur przemieszcza się z prędkością ok. 1-2 m/s.
Tego typu sekwencje zdjęć pozwalają naukowcom obserwować dynamikę obłoków, ich rozwój, ruch nad powierzchnią i zanikanie. Oprócz tego animacja taka jak powyżej pozwala odróżnić szum na zdjęciach (chociażby promienie kosmiczne uderzające w detektor) od delikatnych obłoków lub mgły.
W 2016 roku sonda Cassini od czasu do czasu obserwowała obłoki na środkowych szerokościach półkuli północnej oraz nad północnym obszarem biegunowym ? obszarem, na którym znajdują się liczne jeziora  i morza wypełnione ciekłym metanem i etanem. Niemniej jednak większość tegorocznych obserwacji przeznaczonych do monitorowania chmur pozwalała jedynie na wykonywanie pojedynczych zdjęć wykonywanych w odstępach kilku dni lub tygodni. Powyższe obserwacje stanowią najlepszą okazję w tym roku do badania krótkoterminowej dynamiki chmur.
Modele klimatu Tytana przewidywały większą niż obserwowana aktywność chmur na początku lata na półkuli północnej. Oznacza to, że nasza wiedza o porach roku na Tytanie i związanych z nimi procesach atmosferycznych jest wciąż niepełna.
Sonda Cassini będzie kontynuowała monitoring pogody na Tytanie w trakcie przesilenia letniego na półkuli północnej w 2017 roku.
Źródło: NASA
Tagi: Atmosfera Tytana, chmury na Tytanie, Księżyce Saturna, Tytan, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/07/letnie-chmury-na-tytanie/

Letnie chmury na Tytanie.jpg

Letnie chmury na Tytanie2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martwy statyczny glob? Nowe animacje przedstawiają pogodę na Marsie
Radosław Kosarzycki dnia 08/11/2016
Amator astronomii wykorzystał zdjęcia stereo do stworzenia animacji  przedstawiających dynamikę chmur na Marsie.
W przeciwieństwie do Ziemi gdzie mamy całe konstelacje satelitów meteorologicznych, krążących wokół globu i rejestrujących niemal każdą możliwą burzę i dostarczających dane do prognozowania pogody, na marsie nie mamy żadnego satelity, który przeznaczony byłby jedynie do badania zjawisk meteorologicznych zachodzących na Czerwonej Planecie.  Jedynie jeden satelita spośród sześciu aktualnie znajdujących się na orbicie wokół Marsa ? Mars Reconnaissance Orbiter ? wyposażony jest w kamerę kolorową do monitorowania dziennych i sezonowych zmian klimatu marsjańskiego.
Jednak statyczne, wykonywane codziennie zdjęcia nie mogą odpowiednio uchwycić dynamiki i natury marsjańskich systemów pogodowych. Szkoda, bo część z nich bardzo przypomina te znane z Ziemi: zimne fronty, cumulusy, czy długie pasma obłoków to zjawiska, które można zaobserwować w atmosferze obu tych planet.
Geolog i amator astronomii Justin Cowart postanowił sprawdzić, czy można zrobić coś ze zdjęciami wykonanymi za pomocą kamery High Resolution Stereo Colour Imager (HRSC) znajdującej się na pokładzie należącej do Europejskiej Agencji Kosmicznej sondy Mars Express. Kamera ta służy do wykonywania stereograficznych, kolorowych map Marsa.
W swoim blogu na portalu towarzystwa Planetary Society, Cowart opisał sposób stworzenia krótkich filmów ze zdjęć zebranych przez sondę Mars Express.
Post Justina Cowarta znajdziecie >>TUTAJ<<.
Jednocześnie Cowart zaznacza, że wykorzystał zaledwie nieznaczną część spośród ponad 10 000 zdjęć wykonanych za pomocą kamery HRSC, która obserwuje Marsa od 2005 roku. Dlatego bardzo prawdopodobne, że więcej takich zdjęć czeka jeszcze na swoich amatorów.
Źródło: arstechnica
Tagi: atmosfera marsjańska, chmury na Marsie, HRSC, Mars, Mars Express, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/08/martwy-statyczny-glob-nowe-animacje-przedstawiaja-pogode-na-marsie/

Martwy statyczny glob.jpg

Martwy statyczny glob2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. ESA potrzebuje dodatkowych milionów na misję ExoMars
Radosław Kosarzycki dnia 08/11/2016
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) potrzebuje ?kilkuset milionów euro? na kontynuację eksploracji Marsa w ramach misji ExoMars ? powiedział wczoraj dyrektor generalny ESA Jan Woerner.
W ubiegłym miesiącu w ramach misji na orbicie wokół Marsa umieszczono sondę Trace Gas Orbiter, jednak podróżujący z nią w kierunku Marsa demonstrator technologii lądowania Schiaparelli ? uległ zniszczeniu po nieudanym wejściu w atmosferę Czerwonej Planety. Lądownik miał przetrzeć szlaki przed planowanym wysłaniem na Marsa łazika.
Wysłanie łazika w ramach misji ExoMars zaplanowano na 2020 rok ? to właśnie ten łazik ma się skupić na poszukiwaniu śladów życia na sąsiedniej planecie.
?Uważam, że powinniśmy zdecydować się na kontynuację misji ExoMars2020, jednak potrzebujemy więcej pieniędzy,? powiedział Woerner agencji AFP po konferencji prasowej w Paryżu dodając, że chodzi o ?kilkaset milionów euro.?
?Mam nadzieję, że uda nam się przekonać kraje członkowskie (ESA) do kontynuowania naszego programu eksploracji. Naprawdę nie chciałbym, abyśmy teraz zrezygnowali z tego programu.?
W dniach 21-22 listopada na specjalnym zgromadzeniu o budżecie misji ExoMars będą rozmawiać przedstawiciele 22 krajów członkowskich ESA.
Agencja nadal bada przyczyny porażki lądownika Schiaparelli, który rozbił się o powierzchnię Marsa 19 października. To było już drugie nieudane podejście Europy do lądowania na powierzchni tej planety.
Pierwotnie agencja założyła budżet 1.5 miliarda euro na realizację misji ExoMars wspólnie z rosyjską agencją kosmiczną. Na lądownik Schiaparelli przeznaczono 230 milionów euro.
Star łazika został i tak już opóźniony o dwa lata w związku z problemami finansowymi.
W pierwszej fazie misji ExoMars w kierunku Marsa w Marcu wysłano sondę Trace Gas Orbiter (TGO) oraz lądownik Schiaparelli. Podróż na Marsa trwała siedem miesięcy.
Źródło: AFP
Tagi: ESA, ExoMars, ExoMars 2020, Mars, Trace Gas Orbiter, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/08/esa-potrzebuje-dodatkowych-milionow-na-misje-exomars/

ESA potrzebuje dodatkowych milionów na misję ExoMars.jpg

ESA potrzebuje dodatkowych milionów na misję ExoMars2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CL J1001: najodleglejsza dotąd gromada galaktyk
Radosław Kosarzycki dnia 08/11/2016
Powyższe zdjęcie przedstawia najodleglejszą dotąd gromadę galaktyk odkrytą w danych zebranych przez Obserwatorium Rentgenowskie Chandra oraz kilka innych teleskopów. Gromada galaktyk o nazwie CL J1001+0220 znajduje się 11.1 miliardów lat świetlnych od Ziemi, a na zdjęciu widzimy ją taką jaką była zaraz po swoich narodzinach, krótkim lecz istotnym etapem ewolucji gromady, etapem, którego jak dotąd jeszcze nigdy nie obserwowaliśmy.
Ta odległa gromada galaktyk została odkryta w danych z przeglądu COSMOS, projektu skupiającego się na obserwowaniu stałego wycinka nieba w wielu różnych rodzajach promieniowania, począwszy od fal radiowych, a skończywszy na promieniowaniu rentgenowskim. Powyższa mozaika przedstawia CL J1001+0220 (w skrócie CL J1001) w zakresie promieniowania rentgenowskiego obserwowanego przez Chandrę (fioletowy), podczerwonego obserwowanego w ramach przeglądu UltraVISTA (ESO) (czerwony, zielony i niebieski) oraz radiowego z Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) (zielony). Rozmyta emisja rentgenowska ma swoje źródło w dużych ilościach gorącego gazu, który jest cechą definiującą gromady galaktyk.
Oprócz wyjątkowej odległości dzielącej nas od  CL J1001, jest to obiekt niesamowity także pod względem wysokiej intensywności procesów gwiazdotwórczych w galaktykach znajdujących się w centrum tej gromady. W promieniu 250 000 lat świetlnych od centrum gromady znajduje się jedenaście masywnych galaktyk, a w dziewięciu z nich intensywnie powstają nowe gwiazdy. W jądrze gromady gwiazdy powstają w tempie sięgającym 3400 masom Słońca rocznie.
Duży wzrost poprzez formowanie nowych gwiazd w galaktykach znajdujących się wewnątrz CL J1001 odróżnia tę gromadę od innych gromad galaktyk znajdujących się w odległości około 10 miliardów lat świetlnych i bliższych, gdzie obserwujemy znacznie słabszy wzrost. Powyższe wyniki wskazują, że galaktyki eliptyczne w gromadach mogą charakteryzować się bardziej gwałtownymi i krótszymi okresami intensywnego produkowania gwiazd niż galaktyki eliptyczne znajdujące się poza gromadami.
Najnowsze badania wskazują, że gromada galaktyk CL 1001 może właśnie przechodzić fazę transformacji pomiędzy wciąż formującą się gromadą galaktyk, tzw. protogromadą, a dojrzałą gromadą galaktyk. Astronomowie jak dotąd nie mieli jeszcze okazji obserwować gromady galaktyk w tym stadium rozwoju. Wyniki wskazują także, że procesy gwiazdotwórcze zwalniają w dużych galaktykach po tym jak kończy się okres formowania gromady galaktyk.
Artykuł opisujący wyniki uzyskane przez zespół naukowców został opublikowany w periodyku The Astrophysical Journal 30 sierpnia 2016 roku i jest dostępny online.
Źródło: NASA/Chandra X-ray Observatory
Tagi: CL J1001, Gromada galaktyk, Obserwatorium Rentgenowskie Chandra, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/08/cl-j1001-najodleglejsza-dotad-gromada-galaktyk/

najodleglejsza dotąd gromada galaktyk.jpg

najodleglejsza dotąd gromada galaktyk2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mgławica wiatru pulsarowego
Radosław Kosarzycki dnia 09/11/2016
Gwiazdy neutronowe są pozostałościami po eksplozjach supernowych, charakteryzującymi się masą od 1 do kilku mas Słońca i średnicy zaledwie kilku-kilkudziesięciu kilometrów. Pulsary to szybko rotujące gwiazdy neutronowe o bardzo silnym polu magnetycznym; naładowane cząstki znajdujące się w tym polu emitowane są w formie strumieni, które mogą omiatać Ziemię z wyjątkową regularnością co kilka sekund lub częściej. Co więcej, pulsary charakteryzują się wiatrami i naładowanymi cząstkami, czasami przyspieszanymi do prędkości bliskich prędkości światła, które tworzą mgławicę wokół pulsaru: mgławicę wiatru pulsarowego. Wysoka energia cząstek sprawia, że intensywnie emitują one promieniowanie w zakresie rentgenowskim. Dzięki temu mgławice te można obserwować i badać za pomocą obserwatoriów rentgenowskich.  Najsłynniejszym przykładem mgławicy wiatru pulsarowego jest przepiękna i dramatyczna Mgławica Kraba.
Gdy pulsar przemieszcza się przez ośrodek międzygwiezdny w mgławicy powstaje swego rodzaju fala uderzeniowa. Większość cząstek wiatru skupia się w kierunku przeciwnym do kierunku ruchu pulsaru i prowadzi do powstania swego rodzaju ogona mgławicowego. Ostatnie obserwacje rentgenowskie i radiowe szybko poruszających się pulsarów potwierdzają istnienie jasnych, wydłużonych ogonów oraz zwartej mgławicy wokół tychże pulsarów. Długość ogona rentgenowskiego może znacznie przewyższać rozmiary kompaktowej mgławicy rozciągając się na kilka lat świetlnych za pulsarem.
Patrick Slane, astronom z CfA jest jednym z członków zespołu wykorzystującego Obserwatorium Rentgenowskie Chandra do badania mgławicy otaczającej pulsar PSR B0355+54 znajdującej się jakieś 3400 lat świetlnych od Ziemi. Obserwowany ruch pulsara po niebie (jego ruch własny) wynosi ok. 60 km/s. Wcześniejsze obserwacje za pomocą Chandry pozwoliły odkryć długi ogon mgławicy pulsaru rozciągający się na co najmniej siedem lat świetlnych (może nieco dłuższy, jednak pole detektora ograniczone było do takiego rozmiaru) oraz jasne, kompaktowe jądro. Naukowcy wykorzystali dane obserwacyjne zebrane za pomocą Chandry do zbadania struktury emisji pochodzącej od mgławicy. Okazało się, że kształt mgławicy po uwzględnieniu kierunku ruchu pulsaru przez ośrodek międzygwiezdny wskazuje, że oś rotacji pulsaru skierowana jest niemal bezpośrednio w stronę Ziemi. Oprócz tego naukowcy oszacowali wiele podstawowych parametrów mgławicy takich jak chociażby intensywność jej pola magnetycznego ? okazała się niższa niż oczekiwana. Wyniki badań obejmują także właściwości kompaktowego jądra mgławicy i szczegóły mechanizmów fizycznych napędzających emisję w zakresie rentgenowskim i radiowym.
Tagi: Mgławica Kraba, mgławica wiatru pulsarowego, PSR B0355+54, pulsar, wyrozniony

http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/09/mglawica-wiatru-pulsarowego/

Mgławica wiatru pulsarowego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Instytut Astronomiczny Uniwersytetu Wrocławskiego

 

Fascynuje was Superpełnia? Nas nie bardzo. W wielu mediach znów mnożą się wyrazy uwielbienia dla tego zjawiska. W najbliższy poniedziałek, 14 listopada, Księżyc znów, będąc w pełni, znajdzie się bardzo blisko perygeum, czyli tego punktu swojej orbity, który jest najbliżej naszej planety. Ponieważ będzie on najbliżej nas, będzie też największy i najjaśniejszy. Pytanie jakie tu warto postawić brzmi: czy w ogóle ten efekt zauważymy, czy co najwyżej sobie go wmówimy? W wielu miejscach znajdziecie obrazki ukazujące jak bardzo zmienią się rozmiary naszego satelity. Nie dajcie się jednak im zwieźć, zwykle porównują one rozmiar Księżyca widzianego w apogeum i perygeum, czyli pełen zakres zmian rozmiarów tarczy. Takie porównanie robi już pewne wrażenie, warto jednak zobaczyć o ile większy jest superksiężyc od jego przeciętnych rozmiarów kątowych? To wam pokazujemy dziś na obrazku (zaczerpnięty z Wikimedia Commons). Nie robi już takiego wrażenia, prawda? Względem przeciętnej pełni tu Księżyc ma średnicę kątową większą ledwie o 6 procent, a jego jasność jest większa jedynie o 12%. Takich różnic nikt nie zauważy gołym okiem.

Jeśli już nie rzuciło wam się to w oczy, to zapewne zobaczycie jeszcze w niusach, ze ta superpełnia jest jednak naprawdę super, hiper, mega i od 70 lat takiej nie było! Prawdą jest że tym razem synchronizacja momentu pełni i perygeum jest naprawdę dobra, ale czy przez to tarcza Księżyca będzie wyjątkowo wielka? Nic, a nic. Różnice między tą a inną superpełnią nie da się nawet zobaczyć na takim porównaniu. W okolicach perygeum odległość Księżyca od Ziemi zmienia się bardzo niewiele, więc wyjątkowo dobra synchronizacja tych momentów nie da nam wyjątkowych rozmiarów Księżyca na niebie. Będzie tak samo duży jak przy innych superpełniach - czyli niewiele większy od przeciętnej pełni

Wiadomość z Facebook.

2016-11-09_10h04_52.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SETI prowadzi nasłuch Gwiazdy Tabby (KIC 8462852)
Wysłane przez kuligowska w 2016-11-08 17:59
Najnowsze poszukiwania nieznanego rodzaju obiektów krążących prawdopodobnie wokół gwiazdy KIC 8462852 rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu. Choć sam kierownik działu badań Instytutu SETI Berkeley, Dan Werthimer, nazywa to szansą jedną na milion, tak zwana Gwiazda Tabby daje nam możliwość znalezienia dowodów na istnienie życia inteligentnego poza Ziemią. A pomóc ma w tym największy dziś w pełni sterowalny radioteleskop z Green Bank.
Gwiazdę KIC 8462852 obserwowano na falach radiowych za pomocą radioteleskopu Green Bank w Wirginii Zachodniej w ostatnim tygodniu października tego roku. Podobne, kilkugodzinne obserwacje zaplanowane są na najbliższe dwa miesiące. Z pewnością wniosą wiele emocji do wciąż aktualnej debaty nad tym, co może być przyczyną nietypowych obserwacji tej gwiazdy, jakie zebrano wcześniej w zakresie widzialnym: jej światło zdaje się przygasać i rozjaśniać się ponownie w nieregularnych odstępach czasu. Jeżeli, jak sugerują niektórzy astronomowie, winowajcą jest tu ogromny projekt budowlany (statek?) obcej cywilizacji, taka cywilizacja może również wysyłać komunikaty radiowe w przestrzeń kosmiczną. I tych właśnie fal radiowych szukają od niedawna naukowcy z Instytutu SETI.

W projekcie SETI już wcześniej wykonano szereg obserwacji radiowych tej gwiazdy przy pomocy sieci Teleskopów Allena ? jednak ostatecznie bez wykrycia jakichkolwiek sygnałów od hipotetycznych istot inteligentnych. Obecnie zespół astronomów z SETI Berkeley wznowił te starania, przeprowadzając pierwszą rundę obserwacji w Green Bank. Obserwacje przebiegły zgodnie z planem, ale szczegółowa analiza danych zajmie jeszcze sporo czasu.
Gwiazda Tabby, znana oficjalnie jako KIC 8462852, zwróciła uwagę naukowców amatorów z projektu Planet Hunters (?Łowcy Planet?) w zeszłym roku. Szukali oni różnych gwiazd, których blask na krótko spada o jeden lub dwa procenty w regularnych odstępach czasu - to klasyczny ?odcisk palca? planety pozasłonecznej przechodzącej pomiędzy Ziemią q tarczą swej macierzystej gwiazdy. To, co znaleźli w odległości około 1400 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Łabędzia, było jednak czymś jeszcze ciekawszym: gwiazdą o spadku jasności wynoszącym aż 22%, trwającym kilka ziemskich dni, i zachodzącym bez żadnej wyraźnej regularności. Po uważnym zbadaniu danych archiwalnych dla tej gwiazdy okazało się, że KIC 8462852 stawała się też stopniowo coraz ciemniejsza na przeciągu ostatniego stulecia. Tabetha (Tabby) Boyajian, adiunkt na wydziale fizyki i astronomii Uniwersytetu w Louisianie, po raz pierwszy doniosła o tej dziwnej zagadce w artykule z września 2015 roku.

Astronomowie wciąż nie są pewni, jak wytłumaczyć zebrane dane obserwacyjne. W ubiegłym roku wymyślono, zbadano oraz ostatecznie odrzucono wiele różnych teorii na temat KIC 8462852, ale żadna z nich nie wyjaśniała danych w pełni satysfakcjonujący sposób. Sama Boyajian jako pierwsza zaproponowała, że duży rój komet, rozbijających się stopniowo na mniejsze części przy zbliżaniu się do gwiazdy po coraz bliższej, spiralnej orbicie, mógłby okresowo i nieregularnie blokować jej światło, choć potrzeba by było setek tysięcy komet-olbrzymów do wyjaśnienia jednego tylko miesiąca obserwacji. Prawdziwym problemem jest jednak to, że cokolwiek znajduje się na orbicie gwiazdy - czy to rój komet, obłok odłamków po zderzeniu dwóch planet, czy konstrukcja Obcych ? powinno pochłaniać promieniowanie widzialne gwiazdy i następnie emitować je na niższej energii - w podczerwieni. Zgodnie z obserwacjami wykonanymi na falach podczerwonych obszar Gwiazdy Tabby nie wykazuje jednak żadnej takiej nadwyżki promieniowania podczerwonego.

Cokolwiek blokuje światło gwiazdy, może też znajdywać się po prostu w przestrzeni międzygwiezdnej, gdzieś w pół drogi pomiędzy naszym Układem Systemem i układem KIC 8462852, gdzie nie trzeba już ? ze względu na znaczną odległość -  uwzględniać energii gwiazdy, jaka musiałaby być wypromieniowywana w podczerwieni. To dziś jedno z ulubionych przez świat nauki rozwiązań tej zagadki: blokować światło może rzadki, nietypowy rodzaj bardzo małego obłoku pyłu w ośrodku międzygwiezdnym, być może nawet krążący na rubieżach naszego własnego układu.

Inni naukowcy zajmujący się tą sprawą mają sprawdzone i bardzo konkretne podejście: należy najpierw wyeliminować wyjaśnienia niemożliwe z punktu widzenia fizyki. To, co zostanie ? choćby nie wiadomo jak nieprawdopodobnie wyglądało ? należy sprawdzić i ewentualnie odrzucić na początku. Włączając w to pomysł, że zaawansowana obca cywilizacja zbudowała na orbicie gwiazdy Tabby ogromną siatkę struktur energetycznych służących do zbierania energii ?słonecznej? (tej gwiazdy). Taka hipotetyczna budowla nazywana jest Strukturą Dysona (na cześć fizyka Freemana Dysona, twórcy nuklearnego napędu rakietowego i podstaw elektrodynamiki kwantowej), który jako pierwszy naszkicował jej koncepcję w 1960 roku. Taka struktura może też teoretycznie tłumaczyć nieregularne spadki jasności  KIC 8462852. Jedna z jej wersji, tak zwana Sfera Dysona, miałaby otaczać całą gwiazdę, jednak tu znów pojawia się problem nie obserwowanej nadwyżki promieniowania w podczerwieni. Jeśli jednak hipotetyczni mieszkańcy Gwiazdy Tabby byliby w stanie ukierunkować całą zebraną energię gwiazdy na ? przykładowo - sygnały radiowe wysyłane w Kosmos, nie byłoby już konieczności ?ucieczki? emisji w podczerwieni.

Możliwości jest zatem wiele. Gwiazda w ubiegłym roku była obserwowana dziesiątki razy, za pomocą teleskopów naziemnych i orbitalnych, we wszystkich możliwych zakresach widma elektromagnetycznego. Do tej pory żadne z tych obserwacji nie przyniosły jednak nic rozstrzygającego.

Podczas rozpoczętych właśnie nasłuchów w Gren Bank naukowcy wykorzystają nowy instrument radioastronomiczny zaprojektowany specjalnie dla projektu Breakthrough Listen. Jest on w stanie analizować szeroki zakres widma radiowego (odpowiadający aż miliardowi poszczególnych kanałów radiowych) w tym samym czasie. To pozwala astronomom dużo szybciej i łatwiej niż dawniej obserwować sygnały w danym paśmie radiowym. Według specjalistów z SETI Berkeley może to być ?nasza najlepsza jak dotąd szansa na wykrycie zaawansowanej technologii wykorzystującej fale radiowe, jeśli rzeczywiście jakaś cywilizacja pozaziemska zasiedla obszar wokół Gwiazdy Tabby".

Green Bank to największy w pełni operatywny (mogący się ustawić na wybrany punkt nieba) i zarazem najbardziej czuły radioteleskop, jaki jest w stanie obecnie śledzić gwiazdę. Najpierw jednak pracujący na nim zespół spędził cały dzień na próbach wykrycia sygnałów pochodzących z naszej ziemskiej technologii, aby dobrze skalibrować urządzenie. Obserwacje Marsa przyniosły na przykład wykrycie co najmniej jednego pozostawionego na Czerwonej Planecie ziemskiego statku kosmicznego, ale naukowcy nie określili jeszcze, który z nich to dokładnie - co nie jest zadaniem trywialnym, między innymi ze względu na ich sporą liczbę. To wielki sprawdzian dla instrumentu - jeżeli możemy nim wykryć ślady ludzkiej technologii, która jest prawdopodobnie analogiem tego, czego szukamy w Kosmosie,  to dobry znak dla tego typu badań.

Czytaj więcej:


?    Cały artykuł
?    Oryginalna praca Tabethy Boyajian, czyli gdzie jest brakujący strumień?
?    SETI Berkeley
?    Projekt Breakthrough Listen


Źródło: Astronomy.com
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/seti-prowadzi-nasluch-gwiazdy-tabby-kic-8462852-2594.html

SETI prowadzi nasłuch Gwiazdy Tabby.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biblioteka Watykańska przedłużyła współpracę z ESA ws. digitalizacji archiwów
09.11.2016
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) oraz Biblioteka Watykańska podpisały umowę przedłużającą współpracę w zakresie digitalizacji archiwów.
Biblioteka Watykańska od pięciu lat digitalizuje swoje archiwa książek korzystając z plików w formacie FITS. Format ten został opracowany przez NASA i ESA w latach 70. i jest używany w astronomii, np. do zapisu obrazów z kamer CCD. Skrót FITS to w rozwinięcie ?flexible image transport system?. Obecnie format ten jest także oficjalnie zaaprobowany przez Międzynarodową Unię Astronomiczną.
 
Biblioteka Watykańska została założona w 1475 roku i jest jedną z najstarszych działających do tej pory bibliotek na świecie. Posiada dziesiątki tysięcy manuskryptów i kodeksów z czasów przed wynalezieniem druku. Niektóre z eksponatów mają nawet 1800 lat. Digitalizacja zasobów ma zwiększyć szanse na przetrwanie ich treści dla przyszłych pokoleń. Ma też ułatwić dostęp do nich naukowcom i innym zainteresowanym osobom.
 
Zarówno ESA, jak i Biblioteka Watykańska, napotykają podobne problemy związane z archiwizacją danych i ich udostępnianiem i mogą skorzystać na wzajemnej wymianie doświadczeń w tej dziedzinie. Zastosowanie formatu FITS ma pozwolić na lepsze zachowanie zgodności cyfrowych kopii z oryginałami. W formacie FITS instrukcja na temat czytania i przetwarzania zapisanych danych znajduje się na początku, przed zapisanymi danymi. W przyszłości komputery zapewne będą inne niż obecnie, ale odpowiednie odtworzenie danych będzie możliwe na podstawie informacji zapisanych w nagłówkach plików w sposób czytelny dla człowieka.
 
Europejska Agencja Kosmiczna planuje używanie formatu FITS do dawnych oraz przyszłych danych satelitarnych. (PAP)
 
cza/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411930,biblioteka-watykanska-przedluzyla-wspolprace-z-esa-ws-digitalizacji-archiwow.html

Biblioteka Watykańska przedłużyła współpracę z ESA.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Licznik Uranii na Facebooku przekroczył 5000
Wysłane przez czart w 2016-11-09 13:04
9 listopada 2016 r. licznik polubień naszego profilu na Facebooku przekroczył 5000. Cieszymy się z coraz większej popularności czasopisma i portalu "Urania".

Od przekroczenia liczby 4000 lajków nie minął nawet miesiąc, a tymczasem licznik na Facebooku pokazał dzisiaj, że fanpage "Uranii" lubi już 5000 osób.

Przypominamy, że oprócz Facebooka, jesteśmy obecni także na Instagramie oraz na Twitterze.

Urania jest bogatym w treść, dużym polskim portalem o astronomii i badaniach kosmosu. Portal prowadzony jest przez czasopismo "Urania - Postępy Astronomii", stanowiące popularnonaukowy magazyn dla wszystkich, których interesują zagadki kosmosu. Zarówno portal, jak i czasopismo, to wspólne dzieło zawodowych astronomów, jak i miłośników astronomii. Wydawcami "Uranii" są wspólnie Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) oraz Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii (PTMA).

Niedługo planowana jest nowa odsłona portalu. Mamy nadzieję, że zmiany Wam się spodobają.

Więcej informacji:
?    Fanpage Uranii na Facebooku
?    Urania na Twitterze
?    Urania na Instagramie
?    Internetowy sklep Uranii
?    Urania w wersji cyfrowej na smartfony i tablety
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/licznik-uranii-na-facebooku-przekroczyl-5000-2601.html

Licznik Uranii na Facebooku przekroczył 5000.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leonidy, kolejna atrakcja jesiennego nieba!
Wysłane przez tuznik w 2016-11-09 14:27
Od 10 do 23 listopada, będziemy mogli podziwiać w naszym kraju kolejny bardzo ciekawy rój meteorów, tym razem będą to Leonidy z konstelacji Lwa.

Leonidy to właściwie taki rój meteorów, który jest jednym z ciekawszych w ciągu całego kalendarzowego roku w Polsce. Rój ten swój radiant posiada w gwiazdozbiorze Lwa, tegoroczne maksimum wypada w noc z 17/18 listopada. Z historią Leonidów bardzo mocno powiązana jest kometa 55P/Tempel-Tuttle, która została odkryta 6 stycznia 1866 roku przez Horace Parnell Tuttle.

Kometa, powracając co kilkadziesiąt lat w nasze rejony Układu Słonecznego, rozsiewa setki tysięcy drobin, z których część trafia do ziemskiej atmosfery w postaci meteorów. Takie właśnie wydarzenie, ze względu powrotu komety w nasze rejony, miało miejsce w roku 1966, wtedy obfitość roju oszacowano aż na 140 tys. zjawisk!

Leonidy należą do jednych z szybszych rojów, prędkość wchodzenia w atmosferę małych drobin wynosi około 71 km/s. Lokalizacja radiantu roju nie powinna sprawić większych problemów. Lew na niebie umiejscowiony jest pomiędzy konstelacjami Wielkiej Niedźwiedzicy, a Sekstantem, natomiast od zachodu graniczy on z Panną, a od wschodu z Hydrą.

Wszystkich miłośników "spadających gwiazd" jak zawsze zachęcamy do ich obserwacji oraz wszystkim obserwatorom życzymy udanych łowów na tegoroczne Leonidy! Oby pogoda była bardziej sprzyjająca obserwacjom niż w ciągu ostatnich tygodni.

Autor: Adam Tużnik

Więcej informacji:
?    Almanach Astronomiczny na rok 2016 (wersja PDF)
?    Almanach w wersji na tablety i smartfony

Na ilustracji:
Mapka gwiazdozbioru Lwa. Źródło:astrojawil.pl
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/leonidy-kolejna-atrakcja-na-jesiennym-niebie-2600.html

Leonidy, kolejna atrakcja jesiennego nieba.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyski protoplanetarne ukształtowane przez rosnące w nich planety
Radosław Kosarzycki dnia 09/11/2016
Najnowsze, bardzo szczegółowe zdjęcia przedstawiają niesamowite struktury powstające w dyskach  protoplanetarnych wokół młodych gwiazd. Instrument SPHERE zainstalowany na teleskopie VLT umożliwił naukowcom prowadzenie obserwacji dynamiki młodych układów planetarnych ? jeden z nich został uchwycony w trakcie powstawania. Trzy zespoły astronomów opublikowały niedawno wyniki ukazujące imponującą zdolność instrumentu SPHERE do badania interakcji między młodymi planetami, a dyskami z jakich powstają.
Wszystkie trzy zespoły astronomów wykorzystały instrument do badania umykającej nam dotychczas wstępnych etapów ewolucji układów planetarnych. Intensywny wzrost liczby znanych planet pozasłonecznych na przestrzeni ostatnich lat sprawił, że jest to jedna z najszybciej rozwijających się dziedzin współczesnej astronomii.
Obecnie wiadomo, że planety powstają w olbrzymich dyskach gazu i pyłu otaczających nowo narodzone gwiazdy ? tzw. dyskach protoplanetarnych. Dyski te mogą rozciągać się na miliardy kilometrów. Z upływem czasu cząstki w dyskach protoplanetarnych zderzają się ze sobą, łączą i prowadzą do powstawania obiektów o rozmiarach planetarnych. Jednak jak na razie szczegóły ewolucji tego typu dysków pozostają dla nas tajemnicą.
SPHERE to najnowszy dodatek do zestawu instrumentów na VLT ? dzięki wykorzystaniu innowacyjnych technologii umożliwia on niespotykane dotąd możliwości szczegółowego obrazowania dysków protoplanetarnych. Oddziaływania między dyskami protoplanetarnymi a rosnącymi planetami sprawiają, że dyski zaczynają przyjmować różnorodne kształty: olbrzymie pierścienie, ramiona spiralne albo zacienione luki. Owe kształty są wyjątkowo interesujące także dlatego, że jak na razie nie znamy związku między poszczególnymi kształtami a planetami.
RXJ1615 to młoda gwiazda oddalona od nas o 600 lat świetlnych w kierunku gwiazdozbioru Skorpiona. Zespół badaczy pracujących pod kierownictwem Josa de Boera z Obserwatorium w Lejdzie w Holandii odkrył złożony system koncentrycznych pierścieni otaczających tę gwiazdę przypominający powiększoną wersję pierścieni Saturna. Wcześniej tego typu struktury udało się dostrzec zaledwie kilka razy. Wiek obserwowanego układu pierścieni szacuje się na 1.8 miliona lat. Taka intrygująca struktura w dysku protoplanetarnym została wcześniej zobrazowana zaledwie kilka razy, a co więcej cały system wydaje się mieć zaledwie 1,8 miliona lat. Budowa tego dysku protoplanetarnego wyraźnie wskazuje, że w jego wnętrzu powstają młode planety.
Wiek dysku protoplanetarnego wokół RXJ1615 czyni go wyjątkowym, bowiem dotychczas obserwowane dyski tego typu charakteryzują się dużo bardziej zaawansowanym wiekiem. Christian Ginski, inny astronom z Obserwatorium w Lejdzie obserwował inną młodą gwiazdę HD97048 znajdującą się 500 lat świetlnych od Ziemi w gwiazdozbiorze Kameleona. Po dogłębnych analizach naukowcy z jego zespołu odkryli, że także ten młody dysk charakteryzuje się koncentrycznymi pierścieniami, lukami i wirami.
Wyjątkowo ciekawym dyskiem o budowie asymetrycznej zajęła się grupa astronomów kierowana przez Tomasa Stolkera z Instytutu Astronomii im. Antona Pannekoeka w Holandii. Ów dysk otacza gwiazdę HD135344B znajdującą się 450 lat świetlnych od Ziemi. Sporych rozmiarów centralna luka i dwa wyraźne ramiona spiralne najprawdopodobniej powstały w wyniku oddziaływania jednej lub kilku masywnych protoplanet, które z czasem wyewoluują w obiekty podobne do Jowisza.
Koncentryczne pierścienie znalezione przez de Boera i Ginskiego oraz obserwacje Stolkera udowadniają, że złożoność i zmienność dysków otaczających młode gwiazdy mogą jeszcze długo być źródłem niesamowitych odkryć. Budując swoje zasoby wiedzy na temat dysków protoplanetarnych, naukowcy zbliżają się do zrozumienia w jaki sposób planety je kształtują, a tym samym w jaki sposób powstają same planety.
Źródło: ESO
Tagi: Dyski protoplanetarne, RXJ1615, SPHERE, VLT, wyrozniony

http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/09/dyski-protoplanetarne-uksztaltowane-przez-rosnace-w-nich-planety/

Dyski protoplanetarne ukształtowane przez rosnące w nich planety.jpg

Dyski protoplanetarne ukształtowane przez rosnące w nich planety2.jpg

Dyski protoplanetarne ukształtowane przez rosnące w nich planety3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa 67P/Czuriumow-Gerasimienko dużo młodsza niż się wydawało
Radosław Kosarzycki dnia 09/11/2016
Opierając się na symulacjach komputerowych astrofizycy z Uniwersytetu w Brnie w Szwajcarii doszli do wniosku, że kometa 67P/Czuriumow-Gerasimieko nie uzyskała swojego obecnego kształtu przypominającego gumową kaczkę podczas formowania się Układu Słonecznego 4.5 miliarda lat temu. Choć kometa w dużej mierze składa się z pierwotnej materii, naukowcy wykazali, że kometa w obecnej formie ma nie więcej niż miliard lat.
Bazując na danych zebranych przez sondę Rosetta naukowcy zakładali dotąd, że kometa 67P/Czuriumow-Gerasimieko powstała w początkowej fazie formowania się Układu Słonecznego. Jej osobliwy kształt miał powstać w delikatnym zderzeniu dwóch obiektów jakieś 4.5 miliarda lat temu.
Jednak według najnowszych badań przeprowadzonych przez Martina Jutzi i Willego Benza z NCCR PlanetS oraz Center for Space and Habitability (CSH) na Uniwersytecie w Brnie historia komety jest zupełnie inna. W ramach dwóch badań, których wyniki opublikowano w periodyku Astronomy & Astrophysics, naukowcy doszli do wniosku, że ?mało prawdopodobne jest, aby obiekt taki jak kometa 67P przetrwał tak długo bez uszkodzeń. Symulacje potwierdzają nasze wątpliwości.?
Jeżeli założenia obecnego ?standardowego? modelu pochodzenia naszego układu planetarnego są właściwe, to po względnie spokojnej, wstępnej fazie nadszedł okres, w którym większe obiekty prowadziły do wyższych prędkości i bardziej gwałtownych zderzeń. W ramach pierwszego z badań naukowcy obliczyli ile energii byłoby niezbędne do zniszczenia obiektu takiego jak 67P wskutek kolizji. Okazało się, że kometa 67P ma słaby punkt ? połączenie między dwoma płatami, ?szyję? łączącą głowę z tułowiem kaczki.
 ?Okazało się, że obiekt ten może łatwo ulec zniszczeniu, nawet wskutek kolizji o niskiej energii,? podsumowuje Martin Jutzi.
Nowe badania wskazują, że komety takie jak Chury doświadczyły wielu kolizji w swoim życiu, a wiele z tych kolizji z łatwością zniszczyłyby dwu-płatowy obiekt taki jak kometa 67P. Dlatego też jej kształt nie może być tak dawny jak uważano, lecz powstał wskutek kolizji, do których dochodziło przez miliardy lat. ?Obecny kształt tej komety jest skutkiem ostatniego dużego zderzenia, do którego najprawdopodobniej doszło w ciągu ostatniego miliarda lat,? dodaje jutzi. Zatem kształt, który znamy ze zdjęć wykonanych przez sondę Rosetta jest dużo młodszy niż nam się wcześniej wydawało. Jedyną alternatywą może być sytuacja, w której okaże się, że nasz aktualny standardowy model ewolucji Układu Słonecznego jest niewłaściwy i w rzeczywistości we wczesnej fazie jego powstawania było dużo mniej małych obiektów niż uważamy, przez co musiałoby być dużo mniej kolizji.
W drugim opublikowanym artykule naukowym Jutzi i Benz opisują w jaki sposób wskutek kolizji mógł powstać obecny kształt komety. W swoich modelach komputerowych naukowcy przeanalizowali zderzenia małych obiektów o średnicy 200 do 400 metrów z dużym, pięciokilometrowym, rotującym obiektem o kształcie piłki do rugby. Prędkość zderzenia założono na 200-300 metrów na sekundę czyli znacznie przekraczającą prędkość ucieczki dla obiektów tego rozmiaru (ok. 1 m/s). Jednak energia wyzwolona podczas takiego zderzenia wciąż była dużo niższa od zderzenia katastrofalnego, w którym duża część obiektu uległaby zniszczeniu. Wskutek takich zderzeń obiekt mógłby zostać rozbity na dwa elementy, które z czasem pod wpływem wzajemnej grawitacji mogły połączyć się tworząc dobrze nam znany kształt komety 67P.
Źródło: Uniwersytet w Brnie
Tagi: 67P/Czuriumow-Gerasimienko, Kometa 67P, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/09/kometa-67pczuriumow-gerasimienko-duzo-mlodsza-niz-sie-wydawalo/

Gerasimienko dużo młodsza niż się wydawało.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dieta czarnej dziury w galaktyce Markarian 1018
Radosław Kosarzycki dnia 09/11/2016
Być może astronomom udało się rozwiązać zagadkę osobliwego, chaotycznego zachowania supermasywnej czarnej dziury w centrum galaktyki. Połączone dane zebrane za pomocą Obserwatorium Rentgenowskiego Chandra i innych obserwatoriów wskazują, że tej konkretnej czarnej dziurze zabrakło paliwa, przez co jej otoczenie przestało jasno świecić.
Wiele galaktyk charakteryzuje się ekstremalnie jasnym jądrem napędzanym przez materię opadającą na supermasywną czarną dziurę. Te tak zwane ?aktywne jądra galaktyczne? (AGN, ang. active galactic nuclei) są jednymi z najjaśniejszych obiektów we Wszechświecie.
Astronomowie dzielą AGNy na dewa główne typy w zależności od właściwości emitowanego przez nie światła. Jeden z tych typów jest zazwyczaj jaśniejszy od drugiego. Jasność zasadniczo zależy od jednego lub obu następujących czynników: AGN może być przesłonięty przez otaczający go gaz i pył, lub AGN może być ciemny ponieważ tempo ?pożerania? materii przez supermasywną czarną dziurę jest niskie.
Niektóre obserwowane AGNy zmieniały jeden typ na drugi w ciągu zaledwie 10 lat, czyli czasie krótszym niż mrugnięcie oka w skali astronomicznej. Niemniej jednak, AGN związany z galaktyką Markarian 1018 wyróżnia się na ich tle, jako, że zmienił typ już dwukrotnie: z ciemnego na jasny AGN w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku i z powrotem na ciemny w ciągu ostatnich pięciu lat. Taki pełen cykl zmian zaobserwowano w przypadku kilku AGNów, jednak żaden z nich nie został zbadany tak szczegółowo jak ten. W trakcie drugiej zmiany typu AGN związany z galaktyką Markarian 1018 w latach 2010-2016 pociemniał ośmiokrotnie w zakresie rentgenowskim.
Po odkryciu zmiennej natury tego AGNu w ramach projektu badawczego realizowanego na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT), astronomowie poprosili i otrzymali czas obserwacyjny zarówno na Obserwatorium Rentgenowskim Chandra jak i na Kosmicznym Teleskopie Hubble?a. Powyższe zdjęcie przedstawia AGN w zakresie optycznym, zarejestrowany za pomocą VLT (po lewej) oraz centralny region galaktyki wskazujący punktowe źródło w zakresie rentgenowskim na zdjęciu wykonanym przez obserwatorium Chandra (po prawej).
Dane z teleskopów naziemnych, włącznie z VLT pozwoliły badaczom wyeliminować scenariusz, w którym wzrost jasności AGNu był spowodowany przez rozerwanie przez czarną dziurę i pożarcie pojedynczej gwiazdy. Dane z VLT każą także powątpiewać, że za zmiany jasności AGNu może odpowiadać przesłonięcie przez gaz znajdujący się między nami a galaktyką.
Niemniej jednak, rzeczywisty mechanizm odpowiedzialny za zaskakującą zmienność AGNu pozostawał tajemnicą do momentu przeanalizowania danych zebranych za pomocą Chandry i Hubble?a. Obserwacje z Chandry wykonane w 2010 i 2016 roku wykazały, że przesłonięcie przez gaz nie jest odpowiedzialne za spadek jasności. Zamiast tego modele promieniowania w zakresie optycznym i ultrafioletowym zarejestrowanego przez Hubble, Galaxy Evolution Explorer (GALEX) oraz Sloan Digital Sky Survey  w fazie jasnej i ciemnej wskazują, że AGN przygasł bowiem zabrakło materii opadającej na supermasywną czarną dziurę. Tego typu głodówka może także tłumaczyć spadek jasności AGNu w zakresie rentgenowskim.
Jednym z możliwych wytłumaczeń takiej głodówki jest zakłócenie procesu opadania materii na czarną dziurę. Mogłoby do niego dojść np. wskutek interakcji z drugą supermasywną czarną dziurą w układzie. Podwójny układ czarnych dziur jest możliwym wytłumaczeniem, bowiem galaktyka ta jest efektem kolizji i połączenia się dwóch dużych galaktyk, a w centrum każdej z nich najprawdopodobniej istniała osobna czarna dziura.
Oprócz wymienionych powyżej obserwatoriów do wyników badań przyczyniły się także misje NuSTAR (Nuclear Spectroscopic Telescope Array) oraz Swift.
Dwa artykuły, z których autorem pierwszego jest Bernd Husemann (do niedawna ESO, aktualnie Instytut Astronomii Maxa Plancka), a drugiego Rebecca McElroy (University of Sydney), opisujące wyniki badań opublikowano we wrześniowym wydaniu periodyku Astronomy & Astrophysics.
Źródło: Chandra X-ray Center
Tagi: Czarne dziury, Markarian 1018, Obserwatorium Rentgenowskie Chandra, wyrozniony, zagłodzone czarne dziury
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/09/dieta-czarnej-dziury-w-galaktyce-markarian-1018/

Dieta czarnej dziury w galaktyce Markarian 1018.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leć na Marsa z National Geographic!
Już 13 listopada będziesz mógł zobaczyć jak będzie wyglądać wyprawa na Czerwoną Planetę. ?MARS? to sześcioodcinkowa seria fabularno-dokumentalna. Najnowsza produkcja National Geographic Channel opowiada dzieje ludzkiego dążenia do kolonizacji Marsa. Akcja osadzona jest zarówno w teraźniejszości, jak i przyszłości opowiadając historię z perspektywy roku 2033 i fikcyjnej misji załogowej pierwszej próby kolonizacji Czerwonej Planety. Za produkcję serialu odpowiadają Ron Howard oraz Brian Grazer.
Spośród wszystkich planet Układu Słonecznego żadna nie przyciągnęła zbiorowej uwagi bardziej niż Mars. Dążenie do wysłania ludzi na Marsa angażuje w kosmicznym wyścigu najtęższe umysły współczesnej nauki, przenika też kulturę masową ? choćby za sprawą takich przebojów kinowych jak ?Marsjanin? czy tweetów wysyłanych z kosmosu przez astronautę Scotta Kelly?ego.
Seria ?MARS? łączy elementy serialu fabularnego z sekwencjami dokumentalnymi, ilustrując dzieje ludzkiego dążenia do kolonizacji Marsa. Historia produkcji, której akcja osadzona jest zarówno w przyszłości, jak i teraźniejszości, opowiadana jest z perspektywy odbywającej się w 2033 r. fikcyjnej misji załogowej na Czerwoną Planetę. Fabularne elementy scenariusza i efekty specjalne malują realistyczny obraz świata przyszłości. Historie współczesnych starań, by dotrzeć do Marsa, opowiadane są za pomocą wstawek dokumentalnych oraz wywiadów z naukowcami i innowatorami, którzy kierują badaniami oraz rozwojem technologii kosmicznej.
Za produkcję serialu odpowiadają laureaci nagród Akademii i Złotych Globów, Ron Howard oraz Brian Grazer ? twórcy takich filmów jak ?Apollo 13? czy ?Piękny umysł?. Reżyserem serii ?MARS? jest pochodzący z Meksyku Everardo Gout, osobiście wybrany przez producentów.
W dziewiczej podróży statku kosmicznego Daedalus w 2033 r. uczestniczy starannie wybrana międzynarodowa ekipa sześciu astronautów. Są w niej: amerykański dowódca misji Ben Sawyer (Ben Cotton), amerykańska pilotka koreańskiego pochodzenia Hana Seung (Jihae), hiszpański hydrolog i geochemik Javier Delgado (Alberto Ammann), francuska fizyk i biochemik Amelie Durand (Clementine Poidatz), nigeryjski inżynier i robotyk Robert Foucault (Sammi Rotibi) oraz rosyjska egzobiolog i geolog Marta Kamen (Anamaria Marinca). Tymczasem na Ziemi, w zespole kontroli lotu MMC, pracują: siostra bliźniaczka Hany Seung, oficer prowadząca komunikację z załogą (CAPCOM) Joon Seung (również grana przez Jihae) oraz francuski prezes MMC Ed Grann (Olivier Martinez). Po pomyślnym wylądowaniu Daedalusa na Marsie i przygotowaniu wstępnej bazy operacyjnej, brytyjska fizyk jądrowa Leslie Richardson (Cosima Shaw) wraz z mężem, światowej sławy botanikiem eksperymentalnym dr. Paulem Richardsonem (John Light), kieruje misją kolonizacyjną.
Aby jeszcze lepiej wprowadzić widzów w historię Czerwonej Planety, National Geographic Channel przygotował sześcioodcinkowy serial internetowy ?BEFORE MARS?, będący wstępem do historii, którą poznamy w serii ?MARS?. Będzie go można obejrzeć przed premierą na stronie http://www.natgeotv.com/pl.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/11/05/lec-na-marsa-z-national-geographic/

Leć na Marsa z National Geographic.jpg

Leć na Marsa z National Geographic2.jpg

Leć na Marsa z National Geographic3.jpg

Leć na Marsa z National Geographic4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Układ Słoneczny mógł wyrzucić w Kosmos planety wielkości Marsa
Wysłane przez kuligowska w 2016-11-10 10:56
Wiele mniejszych planet mogło uciec z Układu Słonecznego ? bezpowrotnie. Niezwiązane grawitacyjnie z gwiazdami światy wielkości Księżyca lub Marsa mogą być zdaniem naukowców powszechne w przestrzeni międzygwiezdnej. Jednak samotna planeta o rozmiarach Ziemi prawdopodobnie występuje tam bardzo rzadko.

Wcześniejsze badania wykazywały, że gdy tworzą się układy planetarne, spora liczba pomniejszych światów nie może pozostać związana ze swą macierzystą gwiazdą i swobodnie oddala się w przestrzeń kosmiczną. Astronomowie odkryli już garstkę takich dryfujących w przestrzeni globów (czasami nazywanych samotnymi planetami). Przykładem może być 2MASS J1119-1137, planeta cztery do ośmiu razy większa od Jowisza i oddalona od nas o 95 lat świetlnych. ?Bezgwiezdne? planety mogą zatem nie być rzadkością. Zgodnie z dość zaskakującym wynikiem, jaki otrzymano kilka lat temu, średnio istnieje nawet jedna do dwóch swobodnych planet wielkości Jowisza na gwiazdę.

Większość takich zaobserwowanych globów to jednak planety duże, ale co ze skalistymi światami podobnymi do Ziemi? Astronomowie sądzą, że planowana na rok 2020 misja obserwującego w podczerwieni teleskopu WFIRST (Wide Field Infrared Survey Telescope) przyniesie i takie odkrycia.

W celu oszacowania, ile faktycznie może istnieć takich skalistych, osieroconych planet, naukowcy opracowali modele komputerowe dla gwiazdy o masie Słońca, otoczonej początkowo dwudziestoma sześcioma zarodkami planetarnymi o masach rzędu jednej dziesiątej masy Ziemi oraz dwustu sześćdziesięcioma planetozymalami o masach bliskich jednej setnej masy Ziemi. Dla porównania - Mars ma masę 10,7% masy Ziemi, a Księżyc - około 1,2%.

Naukowcy przeprowadzili łącznie sto pięćdziesiąt różnych symulacji, w których teoretyczne układy planetarne miały dwie planety olbrzymy o masach Jowisza i Saturna, oraz kolejne sto pięćdziesiąt symulacji dla układów bez gazowych olbrzymów. Symulacje obejmowały okres dwóch miliardów lat, co pozwoliło wszystkim uwzględnionym w nich ciałom przyciągać się grawitacyjnie, zderzać się ze sobą, rozpadać się lub łączyć.

W symulacjach bez wielkich planet gazowych z układów wyrzucane były łącznie małe ilości masy, a uciekały z nich w większości planety i inne ciała o masach nie większych niż kilka mas ziemskiego Księżyca. Jednak w tych z gazowymi olbrzymami ich potężne siły grawitacyjne nadawały także większym ciałom energie pozwalające na opuszczenie układu ? w tych przypadkach oddalały się z niego na zawsze także planety do około trzech mas Marsa.

W układach planetarnych z olbrzymami występowały ponadto dwie wyróżnione epoki wyrzucania masy poza układ. Pierwsza z nich występowała w ciągu pierwszych kilku milionów i trwała do pierwszych kilkudziesięciu milionów lat trwania symulacji. Podczas niej układy traciły dosyć młody materiał pierwotny. Druga epoka zaczynała się po około stu milionach lat symulacji i składały się na nią głównie efekty oddziaływań ? zderzeń pomiędzy planetami. Wtedy też wyrzucane były większe ciała, które powstawały na skutek tych kolizji.

Podsumowując ? możemy spodziewać się znalezienia w Kosmosie osamotnionych planet nieco większych od Marsa. Jeśli jednak gazowe olbrzymy są powszechne w układach planetarnych, znajdziemy takich planet wiele, a jeśli są raczej rzadkością ? tylko nieliczne.  Prawdopodobne nie znajdziemy jednak wielu nie związanych grawitacyjnie z gwiazdami planet rozmiarów Ziemi. Zaletą przeprowadzonych symulacji jest to, że będzie je można dość szybko zweryfikować na bazie przyszłych, niezbyt odległych w czasie obserwacji.

Choć jak dotychczas symulacje przeprowadzono tylko dla gwiazd podobnych do Słońca, naukowcy nie spodziewają się, by cały proces różnił się znacząco w przypadku innych ich typów. Tym niemniej i takie symulacje są planowane. Celem opisanych tu badań jest również wypracowanie lepszego, wyjaśniającego więcej modelu powstawania planet, układów planetarnych, i naszego własnego Układu Słonecznego.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł

?    Oryginalna publikacja naukowa (ADS)

 

Źródło: Astronomy.com

Zdjęcie: wizja artystyczna przedstawiająca burzę komet wokół pobliskiej gwiazdy Eta Corvi.
Źródło: NASA/JPL-Caltech
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/uklad-sloneczny-mogl-wyrzucic-kosmos-planety-wielkosci-marsa-2595.html

Układ Słoneczny mógł wyrzucić w Kosmos planety wielkości Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble także obserwuje głodującego olbrzyma
Radosław Kosarzycki dnia 10/11/2016
NGC 1222 widziana na powyższym zdjęciu wykonanym za pomocą kamery Wide Field Camera 3 zainstalowanej na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Hubble?a to galaktyka, która jest obiektem bardzo ciekawej historii. NGC 1222 opisywana jest jako osobliwy przykład galaktyki soczewkowatej.
Według astronomów NGC 1222 ktualnie pożera dwie dużo mniejsze galaktyki karłowate, które za bardzo się do niej zbliżyły. Możliwe, że to właśnie spotkanie z nimi sprowokowało wzrost aktywności gwiazdotwórczej w NGC 1222 dostarczając świeżych zapasów gazu, który teraz napędza te procesy.
Zazwyczaj tego typu galaktyka charakteryzuje się jednorodnym wyglądem na niebie i składa się głównie ze starych, czerwonawych gwiazd. Jednak NGC 1222 z pewnością nie należy do takich obiektów ? pod żadnym pozorem nie można nazwać jej nudną. Obserwacje tej galaktyki przedstawiają charakterystyczne cechy bardzo niedawnego procesu formowania gwiazd na wielką skalę. Powodem tej burzliwej aktywności jest fakt, że galaktyka NGC 1222 nie jest sama ? zawiera bowiem trzy kompaktowe regiony, z których każdy wydaje się być centralnym jądrem galaktyki.
Choć osobliwe cechy tej galaktyki zauważono po raz pierwszy na zdjęciach, nie można było dostrzec takich szczegółów jakie teraz możemy dostrzec za pomocą teleskopu Hubble?a. Zdjęcie wykonane przez Hubble?a umożliwia nam dostrzeżenie zaskakującej struktury tej galaktyki, podkreślone przez jej barwną historię. Na gładkim, jednorodnym tle starych gwiazd pierwotnej galaktyki soczewkowatej wyraźnie widzimy ciemne włókna pyłu i jasne włókna gazu, które wiążą się z silnymi procesami gwiazdotwórczymi.
Źródło: ESA
Tagi: galaktyka soczewkowata, NGGC 1222, procesy gwiazdotwórcze, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/10/hubble-takze-obserwuje-glodujacego-olbrzyma/

Hubble także obserwuje głodującego olbrzyma.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katastrofa we Wszechświecie?
11-11-2016 09:22
Olbrzymia chmura gazowa o nazwie Chmura Smith jest na kursie kolizyjnym z Drogą Mleczną. Uderzy w naszą galaktykę za 30 mln lat. Dowiedz się, jakie będą tego konsekwencje.
Chmura została odkryta w 1963 roku przez amerykańską astronom Gail Smith, pracującą na Uniwersytecie w Lejdzie, w Holandii.
Ten wielki obłok gazu przemieszcza się bardzo szybko (ok. 310 km/s) i kształtem przypomina kometę. Jest 30 razy większy niż tarcza Księżyca w pełni.
Dokładniejsze badania wykazały, że chmura uderzy w naszą galaktykę. Pomiaru dokonano za pomocą Radioteleskopu Green Bank w Zachodniej Wirginii.
Różne teorie
Dlaczego Chmura Smith jest na trasie w kierunku Drogi Mlecznej? Istnieją dwie główne teorie.
Jedna z nich zakłada, że chmura została wyrzucona z naszej galaktyki.
Według drugiej teorii chmura jest obiektem pozagalaktycznym, który został schwytany przez Drogę Mleczną.
Zespół naukowców z instytutu badawczego Space Telescope Science Institute wykorzystał Teleskop Hubble'a do szczegółowej analizy światła absorbowanego przez chmurę. Dzięki tej technice udało się oszacować zasobność poszczególnych elementów Chmury Smith. naukowcy odkryli, że ilość siarki w chmurze jest podobna do ilości siarki w zewnętrznym dysku Drogi Mlecznej. Oznacza to, że pierwsza z teorii jest prawdziwa.
Wyniki badań
Chmura została wyrzucona z zewnętrznej części dysku galaktycznego, być może przez wybuchy Supernowej. Wydarzyło się to około 70 mln lat temu i teraz chmura powraca jak bumerang.
Ten obłok gazowy rozpada się na części i paruje, w miarę jak przemieszcza się przez pierścień gazowy otaczający Drogę Mleczną. Mimo, że chmura rozpada się na części, nadal jest duża. Nie spowoduje jednak żadnych zniszczeń. Gdy uderzy w naszą galaktykę, zainicjuje intensywne procesy gwiazdotwórcze, gazu wystarczy na stworzenie nawet dwóch milionów gwiazd podobnych do Słońca.
Źródło: iflscience.com
Autor: AP/rp
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/katastrofa-we-wszechswiecie,216924,1,0.html

Katastrofa we Wszechświecie.jpg

Katastrofa we Wszechświecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uchwycić nieuchwytne
Wysłane przez nowak w 2016-11-11 16:21
Pierwszy raz współpracując razem, kosmiczne teleskopy Spitzer i Swift połączyły siły aby obserwować zjawisko mikrosoczewkowania w chwili, gdy odległa gwiazda jaśnieje dzięki polu grawitacyjnemu innego obiektu kosmicznego. Technika mikrosoczewkowania jest używana do poszukiwania mało masywnych ciał krążących wokół gwiazd, na przykład planet. W tym przypadku obserwacje pokazały brązowego karła.

Brązowe karły są uważane za brakujące ogniwo pomiędzy planetami i gwiazdami, z masami powyżej 80 mas Jowisza. Jednak centrum brązowego karła nie jest wystarczająco gorące czy gęste, aby wygenerować energię w postaci fuzji termojądrowej, jak to ma miejsce w przypadku gwiazd. Co ciekawe, naukowcy odkryli, że dla gwiazd o masie zbliżonej do Słońca, mniej niż 1% posiada brązowego karła na orbicie o promieniu 3 AU (jednostek astronomicznych). Zjawisko to jest nazywane ?pustynią brązowego karła?.

Nowo odkryty brązowy karzeł krążący wokół macierzystej gwiazdy może zamieszkiwać tę pustynię. Spitzer i Swift obserwowały zjawisko mikrosoczewkowania po tym, jak obiekt został dostrzeżony w eksperymencie OGLE (Optical Gravitational Lensing Experiment - eksperyment optycznego soczewkowania grawitacyjnego). Odkrycie tego brązowego karła o nazwie OGLE-2015-BLG-1319 było pierwszą obserwacją zjawiska mikrosoczewkowania wykonaną przy jednoczesnej współpracy dwóch teleskopów kosmicznych.

Astronomowie chcą zrozumieć, w jaki sposób brązowe karły formują się wokół gwiazd, oraz dlaczego istnieje luka, w której one się znajdują w stosunku do swoich gwiazd macierzystych. ?Możliwe, że ?pustynia? nie jest tak sucha, jak myśleliśmy? - mówi Yossi Shvartzvald z Jet Propulsion Laboratory.

Czym jest mikrosoczewkowanie?
W zjawisku mikrosoczewkowania źródłowa gwiazda tła służy jako latarka. Gdy masywny obiekt przechodzi przed gwiazdą tła na linii pola widzenia, gwiazda tła jaśnieje, ponieważ obiekt pierwszoplanowy odchyla i skupia jej światło. W zależności od masy obiektu gwiazda tła może na krótko ukazać się jako nawet tysiąc razy jaśniejsza niż jest w rzeczywistości.

Jednym ze sposobów na lepsze zrozumienie właściwości systemu soczewkującego jest obserwowanie zjawisk mikrosoczewkowania z więcej niż jednego punktu obserwacyjnego. Mając wiele teleskopów do zapisu pojaśnienia gwiazdy tła, astronomowie mogą wykorzystać paralaksę (pozorna różnica w położeniu obiektu widzianego z dwóch punktów w przestrzeni - gdy trzymasz palec przed nosem i patrzysz na niego raz prawym raz lewym okiem, wydaje się zmieniać swoje położenie na tle dalszego obiektu. Gdy patrzysz jednocześnie obojgiem oczu - palec znajduje się w tym samym miejscu). W kontekście mikrosoczewkowania, obserwowanie tego samego zdarzenia z dwóch lub więcej znacznie oddalonych od siebie lokalizacji, spowoduje różne typy powiększenia.

Nowe badania
Spitzer obserwował układ podwójny zawierający brązowego karła w lipcu 2015 r., przez dwa ostatnie tygodnie kampanii obserwacyjnej mikrosoczewkowania wykonywanej przez kosmiczne teleskopy. Podczas gdy Spitzer znajduje się w odległości 1 AU od Słońca, na orbicie okołosłonecznej, podążając za Ziemią, Swift krąży na niskiej orbicie okołoziemskiej. Swift również obserwował układ podwójny pod koniec czerwca 2015 r. w tej kampanii, przez mikrosoczewkowanie, pierwszy raz obserwując tego typu zjawisko. Ponieważ Swift nie znajduje się daleko w porównaniu z teleskopami naziemnymi, zjawisko paralaksy w tym przypadku nie mogło być zastosowane. Dlatego naukowcy zdecydowali się połączyć obserwacje razem z obserwacjami Spitzera.

Łącząc dane obserwacyjne z teleskopów naziemnych oraz kosmicznych, naukowcy ustalili, że nowo odkryty brązowy karzeł jest 30-65 razy masywniejszy od Jowisza. Odkryli także, że ów brązowy karzeł krąży wokół karła typu K, gwiazdy o masie około połowy masy Słońca. Astronomowie w oparciu o dane odkryli dwie możliwe odległości pomiędzy brązowym karłem a jego gwiazdą macierzystą: 0,25 AU i 45 AU. Odległość 0,25 AU umieściła by ten układ w pustyni brązowego karła.

Więcej informacji:
NASA Space Telescopes Pinpoint Elusive Brown Dwarf


Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Spitzer

Na zdjęciu: Nowo odkryty brązowy karzeł, obiekt o masie pomiędzy największą planetą Układu Słonecznego (Jowiszem) a najmniej masywną znaną gwiazdą. Źródło: NASA/JPL-Caltech/Y. Shvartzvald (JPL.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/uchwycic-nieuchwytne-2604.html

Uchwycić nieuchwytne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc nie był tak blisko Ziemi od 68 lat. "To zły omen"
Wczoraj, 08:05 2016-11-12

Księżyc zbliża się do Ziemi. W nocy z niedzieli na poniedziałek znajdzie się w najmniejszej odległości od początku tego wieku. Astronomowie zachęcają do obserwacji jego olbrzymiej, pomarańczowo-czerwonej tarczy, a astrolodzy wieszczą nadciągające kataklizmy.
Orbita Księżyca jest elipsą, a nie okręgiem, w dodatku Ziemia wcale nie znajduje się dokładnie w jej środku. To właśnie sprawia, że Księżyc podczas swojej comiesięcznej wędrówki wokół naszej planety, raz znajduje się bliżej, a raz dalej.
Raz do roku mamy wyjątkową pełnię, tzw. superpełnię, podczas której Księżyc zbliża się do Ziemi na najmniejszą w danym roku odległość. Tak właśnie stanie się już najbliższej nocy z niedzieli na poniedziałek (13/14.11).
Nie będzie to jednak zwyczajna superpełnia, lecz coś więcej, bowiem Księżyc znajdzie się w najmniejszej odległości od Ziemi od prawie 69 lat, czyli od 26 stycznia 1948 roku. Będzie to dokładnie 356,509 kilometra między środkami Ziemi i Księżyca oraz 348,401 kilometra między ich powierzchniami. Dla porównania średni dystans Księżyca od Ziemi to 382,900 kilometrów.
Na kolejne tak wielkie zbliżenie Srebrnego Globu przyjdzie nam poczekać do 25 listopada 2034 roku, więc tego astronomicznego fenomenu w żadnym razie nie można przegapić. Superpełnia jest tak fascynującym zjawiskiem, ponieważ tarcza Księżyca jest o 14 procent większa i o 32 procent jaśniejsza niż zazwyczaj podczas pełni.
Szczególnie ciekawie Księżyc prezentować się będzie tuż przed wschodem Słońca, czyli wówczas, gdy Srebrny Glob znajdzie się nisko nad horyzontem, a niebo będzie delikatnie rozjaśnione intensywnymi barwami.
Jeśli będziecie mieli chwilę czasu w poniedziałek (14.11) mniej więcej godzinę przed wschodem Słońca, czyli w zależności od regionu między godziną 5:00 a 5:30, to koniecznie spójrzcie nisko nad zachodni horyzont.
To będzie najlepszy moment na obserwację i zdjęcia, ponieważ od pełni i zarazem największego zbliżenia dzielić nas będzie tylko 6 godzin. Księżyc znajdzie się w perygeum (najbliżej Ziemi) o godzinie 12:23, a wejdzie w pełnię, czyli znajdzie się na jednej linii z Ziemią i Słońcem, o 14:52. Zaledwie 2-godzinna różnica między jednym z drugim zjawiskiem to dodatkowy atut tej superpełni.
Nasz naturalny satelita nisko nad horyzontem jest pomarańczowo-czerwony i ma większe rozmiary, aniżeli wysoko na niebie. Jego krwisty kolor to efekt przechodzenia promieni słonecznych, odbitych od powierzchni Księżyca, przez grube warstwy atmosfery.
Światło białe ulega rozszczepieniu, a do naszych oczu dociera tylko czerwona część fali. Gruba warstwa atmosfery działa też niczym soczewka, która deformuje obraz Księżyca, przez co wydaje się on większy niż jest w rzeczywistości, w dodatku za sprawą refrakcji znajduje się niżej niż widzimy go w rzeczywistości.
Znaczną rolę odgrywa też złudzenie optyczne, zwłaszcza, gdy Księżyc wyłania się zza zabudowań. Nasz mózg próbuje dopasować jego rozmiar, wizualnie go powiększając. Im wyżej Księżyc się znajduje, tym jest bielszy i mniejszy.
Dzieje się tak dlatego, że odbite od jego światło przechodzi przez coraz rzadsze warstwy atmosfery. Jednocześnie nie mając porównania jego rozmiarów do pobliskich obiektów, wizualnie się dla nas zmniejsza.
Warto też wiedzieć, że w listopadzie mówimy o Pełni Bobrzego Księżyca, ponieważ w tym okresie bobry przestają budować tamy i przygotowują się na nadejście zimy magazynując pożywienie.
Superpełnia Księżyca nie będzie miała kolosalnego wpływu na Ziemię. Zakreśli się jedynie większymi niż zazwyczaj pływami, ale nie większymi niż o 15 centymetrów (2 procent) od tych obserwowanych podczas zwyczajnych pełni. Naukowcy uspokajają, że nie grożą nam z tego powodu kataklizmy, bo podobne zjawiska na przestrzeni historii zdarzały się wielokrotnie.
Pewne jest natomiast to, że osoby często odczuwające różnorodne dolegliwości podczas pełni, mogą się poczuć gorzej, więc czeka je nieprzespana noc. Ostatnia wyjątkowo duża pełnia miała miejsce w marcu 2011 roku, kiedy okazała się największą od 18 lat.
Innego zdania są astrolodzy, którzy mówią o złym omenie i wieszczą serię kataklizmów w różnych regionach świata. Zalecają ostrożność, bo mogą się uaktywnić wulkany, może dochodzić do silnych trzęsień ziemi, a zwierzęta będą się zachowywać nietypowo.
Według nich największe zbliżenie się Księżyca od końca Drugiej Wojny Światowej, może oznaczać niepokoje społeczne oraz wybuchy konfliktów zbrojnych. Jako te najbardziej zagrożone kraje wskazują Stany Zjednoczone, Syrię, Rosję i Włochy.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116478,ksiezyc-nie-byl-tak-blisko-ziemi-od-68-lat-to-zly-omen

Księżyc nie był tak blisko Ziemi od 68 lat.jpg

Księżyc nie był tak blisko Ziemi od 68 lat2.jpg

Księżyc nie był tak blisko Ziemi od 68 lat3.jpg

Księżyc nie był tak blisko Ziemi od 68 lat4.jpg

Księżyc nie był tak blisko Ziemi od 68 lat5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poniedziałek spójrzcie w niebo - zobaczycie Superksiężyc
12 listopada (12:15)

W poniedziałek 14 listopada czeka nas największa od połowy XX wieku pełnia księżyca. Znajdzie się on w perygeum, czyli najbliżej z możliwych odległości Ziemi. To spektakularne widowisko ostatni raz mogliśmy obserwować w 1948 roku.

 Superksiężyc pojawia się w chwili, gdy pełnia Księżyca łączy się z obecnością naturalnego satelity w perygeum, czyli w punkcie orbity najbliższym względem Ziemi.
Kolejny raz podobne zjawisko będziemy mogli zaobserwować dopiero w 2034 roku.
Orbita Księżyca wokół Ziemi ma eliptyczny kształt, co sprawia, że w różnych miejscach względem naszej planety dzieli ją mniejsza lub większa odległość. Dzięki temu powstały dwa pojęcia: apogeum i perygeum. Apogeum oznacza punkt najbardziej oddalony od Ziemi, a perygeum przeciwnie - najbliższy naszej planecie.
Naukowcy z NASA obliczyli, że w poniedziałek Księżyc może być nawet o 14 proc. bliżej Ziemi niż w apogeum. Będzie dodatkowo jaśniejszy, aż o 30 proc.
Badacze zajmują się Księżycem od dziesięcioleci. Obszerna wiedza na jego temat pozwala także zrozumieć, co dzieje się z innymi planetami i obiektami Układu Słonecznego.
(łł)
http://www.rmf24.pl/nauka/news-w-poniedzialek-spojrzcie-w-niebo-zobaczycie-superksiezyc,nId,2305047

W poniedziałek spójrzcie w niebo - zobaczycie Superksiężyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co dalej z radioteleskopem Arecibo?
Wysłane przez kuligowska w 2016-11-12 09:23

 Obserwatorium Arecibo, największy na świecie, ponad trzystu metrowy radioteleskop o pojedynczej czaszy z aktywnym radarem, może być już w przyszłym wyłączony lub nawet - w skrajnym przypadku - rozmontowany. Powodem są problemy z finansowaniem jego dalszej pracy.

Ten już 53-letni radioteleskop znajduje się w Puerto Rico i jest wciąż wyjątkowo cennym narzędziem dla radioastronomów. Bada między innymi potencjalnie niebezpieczne dla Ziemi asteroidy oraz fizykę górnych warstw atmosfery. Działa od 1 listopada 1963 roku. To dzięki niemu wykryto w roku 1968 okresowe impulsy radiowe pochodzące z Mgławicy Krab - dowód na istnienie gwiazd neutronowych. Obserwatorium przyczyniło się też do otrzymania przez Hulse?a i Taylora Nagrody Nobla za eksperymentalne potwierdzenie teorii względności. To jednak nie jedyny ?jego? Nobel - nasz polski astronom-noblista Aleksander Wolszczan przy pomocy tej właśnie anteny odkrył pierwsze planety pozasłoneczne. Rozmiary radioteleskopu sprawiają, że jest on łatwo rozpoznawalny i niezwykle efektowny. Został uwieczniony między innymi w filmach GoldenEye i Kontakt. W 1974 roku przy jego pomocy wyemitowano w kierunku Gromady Herkulesa wiadomość skierowaną do potencjalnych obcych cywilizacji.

NSF (National Science Foundation - amerykańska Narodowa Fundacja Naukowa, czyli agencja finansująca badania naukowe) pod koniec września 2016 roku opublikowała list otwarty, w którym przedstawiła swoje oczekiwania odnośnie propozycji dotyczących przyszłego funkcjonowania obserwatorium Arecibo "w warunkach o znacznie mniejszym wkładzie finansowym." Obecny budżet agencji przeznaczany na utrzymanie obserwatorium wynosi około ośmiu milionów dolarów na rok. W połączeniu z czterema milionami, jakie corocznie agencja kosmiczna NASA przyznaje na działający tam planetarny system radarowy, całkowity roczny budżet radioteleskopu wynosi około 12 milionów dolarów.

Co oznaczają ?warunki o mniejszym wkładzie finansowym?? Zapewne mniej pieniędzy na badania naukowe przy jego wykorzystaniu oraz na utrzymanie samej aparatury. Arecibo nie jest oczywiście jedynym obiektem wspieranym finansowo przez NSF. Oprócz udzielania grantów naukowych dla uczelni i instytucji badawczych w całych Stanach Zjednoczonych agencja zapewnia jeszcze finansowanie Narodowego Obserwatorium Słonecznego, Radioteleskopu w Green Bank w Zachodniej Wirginii, interferometru radiowego Very Large Array w Nowym Meksyku i kilku innych teleskopów. Dodatkowo podjęła też zobowiązania finansowe z przeznaczeniem na budowę nowych teleskopów, takich jak LSS (Large Synoptic Survey Telescope) w Chile. Stąd między innymi potrzeba cięcia wydatków.
W marcu ubiegłego roku Komitet Doradczy Do Spraw Astrofizyki i Astronomii w NSF zalecił skoncentrowanie przyszłego finansowania na nowych teleskopach i obserwatoriach. Ze zobowiązań wobec już istniejących obiektów, w tym Obserwatorium Arecibo, agencja zdaniem tych specjalistów powinna wycofać się jak najszybciej.

Zlecono również zbadanie możliwych skutków dekonstrukcji obserwatorium - w tym jej wpływu na środowisko. Najbardziej uderzającą cechą Radioteleskopu Arecibo jest ważąca około 900 ton platforma, zawieszona na 500-metrowej długości kablach przymocowanych do trzech wież rozmieszczonych na skraju olbrzymiego niecki w wapiennych formach krasowych. Demontaż takiej struktury nie będzie ani łatwy, ani tani.

Nie po raz pierwszy przyszłość tej wielkiej i pięknej anteny jest niepewna. Urzędnicy z NFS sugerowali zamknięcie obserwatorium już w roku 2006 roku, jednak wówczas społeczności naukowe związane z astronomią i naukami planetarnymi udzieliły ogromnego poparcia dla jego dalszej pracy. Pomogła też wówczas sama NASA, oferując własny wkład w finansowanie pracy i obsługi planetarnego systemu radarowego, który był jej zdaniem potrzebny do badania asteroid. Oszacowano wtedy również, że przywrócenie lokalizacji radioteleskopu do jej naturalnego, pierwotnego stanu kosztowałoby około 300 milionów dolarów.

Obecnie urzędnicy z NFS sugerują, że zamiast finansować działanie obserwatorium na ustalonym poziomie, korzystniej byłoby wyłączyć planetarny system radarowy - rzekomo ze względu na jego minimalny wpływ na bezpieczeństwo publiczne. Oświadczenie to uderza także w cały projekt obrony planetarnej (przed obiektami NEO), podkreślając, że nie ma na dzień dzisiejszy żadnej przetestowanej technologii obronnej, która mogłaby uchronić Ziemię przed zderzeniem z asteroidą. Nie uwzględnia się tu jednak roli, jaką Obserwatorium Arecibo będzie miało w przewidywaniu przyszłych zderzeń, na przykład za dziesięć lub sto lat. Radar Arecibo daje aż 10% szans na identyfikację nowych asteroid, jakie mogą uderzyć w Ziemię w ciągu następnych stuleci - gdy z dużym prawdopodobieństwem ludzkość wypracuje już skuteczne metody obrony planety przed takimi zdarzeniami. Wreszcie - zapomniano w oświadczeniu o szkodach, jakie są w stanie wyrządzić na Ziemi mniejsze ciała, takie jak bolid z Czelabińska z 2013 roku. A i takie obiekty widzi zawczasu antena z Arecibo.

NFS nie wspomina również o planowanych już misjach mających na celu zmiany toru groźnych asteroid, takich jak ESA AIDA (?impaktor? kinetyczny) czy ARM (ciągnik grawitacyjny opracowany przez naukowców z NASA). Naukowcy pracujący przy tych projektach wspólnie z personelem obsługującym Radioteleskop Arecibo we własnym oświadczeniu podkreślają, że obserwacje radarowe powinny być kontynuować aż do końca 2025 roku, ponieważ to właśnie one będą mieć kluczowe znaczenie dla potwierdzenia wykonywalności tych misji.

NFS planuje opublikować końcową wersję raportu na temat Arecibo do maja 2017. Jeśli agencja ostatecznie zdecyduje się nie tylko na odcięcie się od finansowania Arecibo, ale także na zniszczenie obiektu, prace takie mogą wejść w życie już w czerwcu 2017 roku. Dokument jest udostępniony do komentowania do 12 grudnia 2016.

Trudno dziś przewidzieć, czy Obserwatorium Arecibo faktycznie zostanie zamknięte. Jednak jego niepewny los nie ma żadnego wpływu na to, że do dziś dzień generuje ono bardzo istotne wyniki naukowe.


Czytaj więcej:
?    Strona Obserwatorium
?    Cały artykuł
?    Oświadczenie NSF
?    Co dokładnie zakodowano w Wiadomości Arecibo?
?    Misja NASA ARM

Źródło: Sky and Telescope, Arecibo Observatory

Zdjęcie: Arecibo - radioteleskop o średnicy trzystu pięciu metrów w Puerto Rico (Ameryka Środkowa).
Źródło: NAIC

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/co-dalej-radioteleskopem-arecibo-2602.html

Co dalej z radioteleskopem Arecibo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meteoryty zdradzają ekstremalną suszę na Marsie
Radosław Kosarzycki dnia 12/11/2016
Brak wody w stanie ciekłym na powierzchni Marsa został wczoraj potwierdzony nowymi dowodami pochodzącymi z analizy meteorytów na Czerwonej Planecie zbadanych przez międzynarodowy zespół planetologów.
W ramach badań prowadzonych na University of Stirling międzynarodowy zespół naukowców potwierdzić brak jakiejkolwiek rdzy na meteorytach ? co wskazuje, że Mars jest wyjątkowo suchy i jest taki już od milionów lat.
Odkrycie, o którym donosi artykuł opublikowany w periodyku Nature Communications dostarcza istotnych informacji o aktualnych warunkach panujących na Marsie i podkreśla jak trudne byłoby życie na Marsie.
Mars jest głównym celem dla naukowców poszukujących życia poza Ziemią, a woda w stanie ciekłym jest najważniejszym warunkiem istnienia życia.
Nie zawsze Mars był suchy
Dr Christian Schroeder, wykładowca na University of Stirling oraz współpracownik zespołu naukowego misji Mars Exploration Rover Opportunity powiedział:
?Dowody wskazują, że ponad 3 miliardy lat temu Mars był wilgotny i przyjazny dla życia. Niemniej jednak, nasze najnowsze badania potwierdzają jak bardzo suchym miejscem jest dzisiejszy Mars. Aby życie mogło istnieć obecnie na obszarach, które badaliśmy, musiałoby znaleźć schronienie głęboko pod powierzchnią, z dala od suchości i promieniowania docierającego do powierzchni planety.?
Wyniki badań opublikowane w zeszłym roku, a opierające się na danych zebranych w kraterze Gale przez łazik Curiosity wskazywały, że bardzo zasolona woda w stanie ciekłym może się skraplać w górnych warstwach marsjańskiej gleby.
?Jednak, jak pokazują nasze dane, ta wilgoć jest wielokrotnie niższa od obecnej w nawet najsuchszych miejscach na Ziemi,? tłumaczy dr Schroeder.
Wykorzystując dane zebrane przez łazik MER Opportunity naukowcy zbadali grupę meteorytów odkrytych na Meridiani Planum ? równinie znajdującej się na południe od równika planety i na podobnej szerokości co krater Gale.
Dr Schroeder wraz ze swoim zespołem jako pierwszy obliczył tempo chemicznego wietrzenia dla Marsa ? w tym przypadku: ile czasu trzeba, aby na metalicznych meteorytach zaczęła pojawiać się rdza.
Proces chemicznego wietrzenia zależy od obecności wody. Badania wskazują, że na Marsie tego typu wietrzenie zachodzi co najmniej 10 a prawdopodobnie nawet 10 000 razy dłużej niż na najbardziej suchej pustyni na Ziemi ? co wskazuje na ekstremalną suchość Marsie, panującą już od milionów lat.
Źródło: University of Stirling
In English:
The lack of liquid water on the surface of Mars today has been demonstrated by new evidence in the form of meteorites on the Red Planet examined by an international team of planetary scientists.
In a study led by the University of Stirling, an international team of researchers has found the lack of rust on the meteorites indicates that Mars is incredibly dry, and has been that way for millions of years.
Read more: https://www.stir.ac.uk/news/2016/11/meteorites-reveal-drought-on-mars/
Tagi: historia Marsa, Mars, meteoryty marsjańskie, Woda na Marsie, wyrozniony

http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/12/meteoryty-zdradzaja-ekstremalna-susze-na-marsie/

Meteoryty zdradzają ekstremalną suszę na Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Superksiężyc i Leonidy - w najbliższych dniach warto uważnie patrzeć w niebo

9 minut temu 2016-11-13
Jutro wieczorem warto spoglądać w niebo. Jeżeli będzie bezchmurne, dostrzeżemy Superksiężyc. Na czym dokładnie polega to zjawisko i dlaczego warto się mu przyjrzeć? Zapytaliśmy o to astronoma - dr Leszka Błaszkiewicza z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

 
 Już Kepler pokazał, że planety krążą po orbitach eliptycznych, ale księżyce wokół planet poruszają się też po elipsach, a więc czasami są bliżej, a czasami dalej - tłumaczył w rozmowie z reporterem RMF FM Piotrem Bułakowskim dr Leszek Błaszkiewicz. Księżyc obiegając Ziemię czasami jest po przeciwnej stronie niż Słońce, więc jest oświetlony w całości. Wtedy jest to zjawisko pełni w przeciwieństwie do 2 tygodnie późniejszego okresu, kiedy to nie widzimy w ogóle oświetlonej części Księżyca i wtedy jest nów. 14 listopada będziemy mieli po pierwsze ten moment, kiedy Księżyc jest najbliżej Ziemi w punkcie perygeum, a po drugie tego dnia jest również pełnia. Księżyc jest bliżej Ziemi, a to oznacza, że jego kątowe rozmiary na niebie są wtedy największe - opisywał. To będzie największe zbliżenie w roku. Stąd też takie właśnie podniecenie - Księżyc będzie największy i jeszcze dodatkowo w pełni - podkreślił ekspert.
Astronom zwrócił uwagę, że ciekawe zjawiska na niebie będziemy mogli obserwować nie tylko w poniedziałek, ale także w kolejnych dniach. Dzień później Księżyc będzie znajdował się blisko najjaśniejszej gwiazdy w gwiazdozbiorze Byka - Aldebarana. To jest drugie zjawisko, które możemy zaobserwować - takie bardzo duże zbliżenie jasnej gwiazdy i Księżyca ledwie dzień po pełni - stwierdził Błaszkiewicz. Warto też w okolicach 17, 18 listopada zerknąć na niebo, jeśli będzie pogodne, to można próbować zaobserwować Leonidy. Jest to rój meteorów, który może być nieobliczalny. Są to najszybsze obiekty wchodzące w naszą atmosferę z prędkością nawet 72 km/sekundę. Bywały lata, że to było nawet 100 tys. zjawisk na godzinę - zauważył.
(mn)
Piotr Bułakowski

http://www.rmf24.pl/nauka/news-superksiezyc-i-leonidy-w-najblizszych-dniach-warto-uwaznie-p,nId,2305177

Superksiężyc i Leonidy - w najbliższych dniach warto uważnie patrzeć w niebo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu listopada 2016 roku
4 listopada 2016, 2:50 am  Ariel Majcher
Kończy się drugi miesiąc kalendarzowej jesieni i do przesilenia zimowego zostanie już tylko miesiąc. Przez taki sam czas będzie się skracała jeszcze długość dnia i jednocześnie zwiększała różnica jego długości między Polską północną i południową. W środku tygodnia w Bieszczadach dzień będzie trwał 9 godzin i 3 minuty, zaś nad Bałtykiem ? 8 godzin i 17 minut, zatem 46 minut krócej. Do 23 grudnia różnica ta zwiększy się do ponad godziny. W najbliższych dniach życie obserwatorom nocnego nieba będzie utrudniał silny blask Księżyca w fazie między pełnią a ostatnią kwadrą, przez co więcej wysiłku będzie kosztowało odnalezienie odległych planet Układu Słonecznego, czy planetoid, jak również promieniujących corocznie w dniach 16-17 listopada meteorów ze słynnego roju Leonidów. Z nieba wieczornego już na dobre zniknie planeta Saturn, za to coraz lepiej widoczna jest planeta Wenus, która coraz bardziej zbliża się do Marsa, zaś w tym tygodniu przejdzie bardzo blisko całkiem jasnej gwiazdy z konstelacji Strzelca Kaus Borealis. Na niebie porannym Jowisz coraz bardziej oddala się od Porrimy, zbliżając się jednocześnie do gwiazdy ? Virginis i do najjaśniejszej gwiazdy Panny, Spiki.
 Kilka ostatnich wpisów o tym, co dzieje się teraz na niebie zaczynałem w kolejności chronologicznej, od początku do końca nocy. Tak będzie też i tym razem, gdyż wieczorem, nisko nad południowo-zachodnim widnokręgiem dość dobrze widoczne są dwie bezpośrednie planetarne sąsiadki naszej planety, natomiast trudno już dostrzegalna planeta Saturn przestanie być możliwa do zaobserwowania. 10 grudnia Saturn przejdzie za Słońcem (dokładnie Słońce minie tę planetę w odległości 4/3 stopnia na południe), będąc wtedy w tzw. koniunkcji górnej i choć w tym tygodniu odległość między tymi ciałami niebieskimi wynosi jeszcze ponad 20°, to wciąż niezbyt korzystne nachylenie ekliptyki do widnokręgu o tej porze doby powoduje, że Saturn ginie w zorzy wieczornej. Na niebo poranne i do moich cotygodniowych wpisów planeta powróci na początku przyszłego roku.
Gdyby ktoś jednak chciał podjąć niełatwe wyzwanie i zapolować na Saturna, to warto do tego celu wykorzystać planetę Wenus, czyli wewnętrzną sąsiadkę Ziemi. Druga planeta od Słońca coraz bardziej oddala się kątowo od niego, zbliżając się jednocześnie fizycznie do naszej planety, dzięki czemu systematycznie rośnie jej jasność i tarcza, zaś spada faza, przez co Wenus powoli staje się coraz atrakcyjniejszym celem dla posiadaczy teleskopów. Do końca tygodnia jasność Wenus urośnie do -4,1 wielkości gwiazdowej, jej tarcza urośnie do 16?, zaś faza spadnie do 72%. Wenus wędruje przez gwiazdozbiór Strzelca.
W zeszłym tygodniu Wenus minęła punkt Koziorożca, czyli punkt przesilenia zimowego i począwszy od tego tygodnia jej deklinacja (odległość kątowa do równika niebieskiego) będzie się zmniejszać. Tym samym planeta każdego tygodnia będzie wędrowała wyraźnie wyżej po niebie i będzie coraz łatwiejsza do odnalezienia, choć już teraz nie powinno sprawiać to trudności, jeśli tylko dysponuje się odpowiednio odsłoniętym widnokręgiem. W momencie zachodu Słońca Wenus znajduje się na wysokości około 10° nad horyzontem, zaś godzinę później ? na tę porę wykonane są mapki animacji ? jest już 4° niżej. Planeta schodzi z nieboskłonu niewiele ponad kolejną godzinę później, ale w kolejnych tygodniach da się zauważyć zwiększającą się różnicę między czasem zachodu Słońca, a czasem zachodu Wenus.
Jak już pisałem we wstępie druga planeta od Słońca wędruje przez konstelację Strzelca, bogatą w jasne gwiazdy i obiekty mgławicowe. W tym tygodniu najpierw minie ona gromadę kulistą M28 (w środę 16 listopada, w odległości niecałych 50 minut kątowych), następnie gwiazdę 3. wielkości Kaus Borealis, oznaczaną na mapach nieba grecką literą ? (dobę później w odległości 7-krotnie mniejszej), natomiast w sobotę 19 listopada Wenus przejdzie 1,5 stopnia na południe od gromady kulistej M22. Żeby dostrzec obie gromady kuliste trzeba niestety poczekać, aż się odpowiednio ściemni, co oznacza, że ich i tak niewielka wysokość nad widnokręgiem w momencie zachodu Słońca zmniejszy się do około 2°, przez co ich dostrzeżenie będzie możliwe tylko w przypadku bardzo stabilnej atmosfery.
Ostatnia, lecz najlepiej widoczna w tym rejonie nieba planeta Mars przebywa w sąsiednim gwiazdozbiorze Koziorożca. Do końca tygodnia odległość między Marsem a Wenus spadnie do 28° i z upływem kolejnych dni będzie się wyraźnie zmniejszać z dnia na dzień. Jednak nie dojdzie do koniunkcji obu planet, ponieważ zanim to nastąpi, na początku lutego przyszłego roku Wenus zawróci w kierunku Słońca i po zbliżeniu się do Marsa na jakieś 5° zacznie się od niego oddalać. Na razie jednak można obserwować pogoń Wenus za Marsem. O godzinie pokazywanej na mapkach animacji Mars jest tuż po górowaniu na wysokości około 18° i do końca roku widoczność tej planety będzie podobna, będzie tylko spadać jej jasność i średnica kątowa, rosła za to będzie wysokość nad widnokręgiem w momencie górowania. Obecnie Czerwona Planeta świeci blaskiem +0,5 wielkości gwiazdowej, a jej tarcza ma średnicę 7? i fazę 87%.
Planeta Wenus zachodzi tuż po rozpoczęciu się nocy astronomicznej, a to jest już odpowiednia pora na próby odszukania planet Neptun i Uran. Na początku tygodnia będzie to jeszcze trudniejsze, niż zazwyczaj, ponieważ na niebie oprócz nich widoczny będzie Księżyc w pełni, lub bliski niej. Lecz w drugiej części tygodnia Księżyc będzie miał już zdecydowanie mniejszą fazę (więcej o tym pod następną mapką) i będzie wschodził w drugiej części nocy, zatem na obserwacje dwóch ostatnich planet Układu Słonecznego będzie można poświęcić czas przed jego pojawieniem się na nieboskłonie.
W niedzielę 20 listopada Neptun wykona zwrot na swojej pętli po niebie, zmieniając kierunek swojego ruchu z wstecznego na prosty. Oznacza to, że obecnie prawie nie porusza się on względem gwiazd i że kończy się właśnie okres jego najlepszej widoczności w tym sezonie obserwacyjnym. Neptun przebywa nieco ponad 2,5 stopnia na południowy zachód od gwiazdy ? Aquarii i jednocześnie 42 minuty kątowe prawie dokładnie na południe od świecącej z jasnością obserwowaną +6,5 magnitudo gwiazdą HIP112168 (pokazanej we wstawce). Sam Neptun świeci z jasnością +7,9 wielkości gwiazdowej. W związku ze zmianą ruchu Neptun w kolejnych tygodniach będzie się ponownie zbliżał do ? Aquarii, jednak nie zdąży minąć jej przed koniunkcją ze Słońcem na przełomie zimy i wiosny przyszłego roku. Gwiazda ta będzie jeszcze lepszym niebowskazem do odszukania Neptuna w kolejnym sezonie obserwacyjnym 2017/2018.
Przedostatniego z gazowych olbrzymów Układu Słonecznego, planetę Uran, dzieli na niebie od ostatniego dystans mniej więcej 42°, dzięki czemu zmieni on kierunek swojego ruchu dopiero za półtora miesiąca i na razie wciąż przesuwa się ruchem wstecznym, zbliżając się do gwiazdy ? Psc. Pod koniec tego tygodnia odległość między tymi ciałami niebiańskimi niewiele będzie przekraczać 1°. Jasność Urana powoli spada i wynosi obecnie +5,7 magnitudo (jasność ? Psc to +5,2 magnitudo). Również tę planetę lepiej obserwować, gdy nie ma Księżyca nad widnokręgiem, a więc trzeba poczekać do drugiej połowy tego tygodnia.
11° na południowy wschód od Urana przebywa planeta karłowata (1) Ceres, która szeroką pętlą okrąża najjaśniejszą gwiazdę konstelacji Ryb ? Alreshę. Blask Ceres również powoli słabnie i obecnie wynosi +7,1 wielkości gwiazdowej, zatem do jej obserwacji też lepiej wykorzystać okres bez Księżyca nad widnokręgiem. Dokładna mapka nieba z trajektorią Urana i Ceres, wykonana w programie Nocny Obserwator), jest do pobrania tutaj.
Czas na opisanie wędrówki największego naturalnego satelity naszej planety. Ten tydzień Księżyc zacznie na pograniczu gwiazdozbiorów Wieloryba i Barana, zaś w kolejnych dniach odwiedzi gwiazdozbiory Byka, Oriona, Bliźniąt i Raka. Pierwszej, jeszcze niepełnej nocy tego tygodnia, Srebrny Glob będzie miał fazę 99% (pełnia przypada 14 listopada o 14:52 naszego czasu). O godzinie podanej na mapce 7,5 stopnia na południe od niego można próbować dostrzec jedną z jaśniejszych gwiazd Wieloryba, oznaczanego na mapach nieba grecką literą ? Menkara, natomiast mniej więcej 17° na prawo od niego świecić będą najjaśniejsze gwiazdy konstelacji Barana.
Kolejnej nocy początkowo faza Księżyca będzie wynosiła 100%, ale do godziny podanej na mapce spadnie ona do 99%. Przez całą noc będzie można obserwować wędrówkę Srebrnego Globu 10° na południe od Plejad i jednoczesne zbliżanie się go do Hiad i Aldebarana. Wciąż trwa sezon na zakrycia Hiad i Aldebarana przez Księżyc, jednak tym razem szczęście do możliwości obserwacji tych zjawisk będą mieli mieszkańcy wschodniej i centralnej Azji. W Polsce, w momencie zachodu Księżyca we wtorek 15 listopada Księżyc dotrze na odległość 4° do najbardziej na zachód wysuniętej gwiazdy Hiad ? Tauri i jednocześnie 8° od Aldebarana. Wchodzący kilkanaście godzin później Księżyc będzie już 1° na wschód od Aldebarana, a do godziny pokazanej na mapce oddali się od niego na ponad 6°, zaś faza Srebrnego Globu spadnie do 96%.
Kolejnego ranka, w czwartek 17 listopada, naturalny satelita Ziemi będzie świecił na tle gwiazdozbioru Oriona, około 11° na północ od Betelgeuzy i jednocześnie 8° na zachód od trzeciej co do jasności gwiazdy Bliźniąt, Alheny.
Dwie ostatnie doby Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Raka. W sobotę 19 listopada jego tarcza będzie oświetlona w 73% i będzie przebywał przy granicy Raka z Bliźniętami. 12° na północ od niego świecić będzie gwiazda Polluks, zaś kolejne 4,5 stopnia dalej w tym samym kierunku ? Kastor, czyli dwie najjaśniejsze gwiazdy Bliźniąt. Jednocześnie 9° na północny wschód od Księżyca będzie się znajdowała znana gromada otwarta gwiazd M44. Ostatniego ranka tego tygodnia Księżyc będzie miał fazę 62% i przesunie się on do granicy Raka z Lwem. M44 będzie się znajdowała 8° na północy zachód od Księżyca.
Coraz dłużej przed świtem widoczna jest planeta Jowisz, która jest już oddalona od Słońca na ponad 40°. Jasność i średnica kątowa Jowisza powoli rośnie. Obecnie świeci on z jasnością -1,7 wielkości gwiazdowej, a tarcza ma średnicę 32?. Jowisz porusza się ruchem prostym i w tym tygodniu będzie zajmował pozycję w połowie drogi między Porrimą a gwiazdą ? Virginis. Od obu gwiazd Jowisza będzie dzieliło po około 4°. W kolejnych tygodniach największa planeta Układu Słonecznego będzie coraz bliżej Spiki, niedaleko której zmieni ona kierunek swojego ruchu na wsteczny na początku lutego przyszłego roku. Będzie wtedy nieco ponad 3,5 stopnia na północny zachód od niej. Na razie jednak oba ciała niebieskie dzieli odległość 3 razy większa.
W układzie księżyców galileuszowych Jowisza będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    15 listopada, godz. 6:24 ? Io chowa się w cień Jowisza, 10? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    16 listopada, godz. 3:40 ? przejście Kallisto 2? na południe od brzegu tarczy Jowisza,
?    16 listopada, godz. 3:40 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    16 listopada, godz. 4:40 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    16 listopada, godz. 5:54 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    16 listopada, godz. 6:42 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    17 listopada, godz. 3:54 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    17 listopada, godz. 7:16 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia).
http://news.astronet.pl/index.php/2016/11/14/niebo-w-trzecim-tygodniu-listopada-2016-roku/

Niebo w trzecim tygodniu listopada 2016 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu listopada 2016 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu listopada 2016 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu listopada 2016 roku4.jpg

Niebo w trzecim tygodniu listopada 2016 roku5.jpg

Niebo w trzecim tygodniu listopada 2016 roku6.jpg

Niebo w trzecim tygodniu listopada 2016 roku7.jpg

Ariel Majcher.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Szczecinie jest pomysł na budowę edukacyjnego obserwatorium i planetarium
Wysłane przez czart w 2016-11-13 12:40
10 listopada 2016 r. odbyło się w Szczecinie konferencja dla nauczycieli dotycząca edukacji astronomicznej w szkołach i planowanych projektów w zakresie popularyzacji wiedzy o kosmosie. Zaprezentowano podczas niej m.in. projekt Astrolab ? budowy obserwatorium i planetarium w Szczecinie. Na projekt będzie można głosować za kilka tygodni w ramach budżetu obywatelskiego Szczecina.

Podczas konferencji nauczyciele przedstawili prowadzoną przez siebie działalność edukacyjną. Z kolei różne możliwości wsparcia dla szkół zostały omówione przez przedstawicieli Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA), Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO), a także czasopisma i portalu ?Urania ? Postępy Astronomii?.

W szczególności POLSA rozważa pomysł na ufundowanie teleskopów od 100 do 200 szkołom, a być może niektórym placówkom nawet pełnych obserwatoriów astronomicznych. Z kolei ESO udostępnia w internecie nieodpłatnie bardzo bogate zasoby informacyjne, zdjęciowe i multimedialne, jest też możliwość uzyskania materiałów (np. pocztówki, plakaty, płyty DVD) przydatnych przy organizacji konkursów, prowadzeniu kółek zainteresowań, czy realizacji imprez dotyczących tematyki kosmicznej. W przypadku Uranii szkoły mogą skorzystać m.in. ze specjalnej prenumeraty szkolnej dofinansowywanej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, dzięki czemu roczna prenumerata czasopisma kosztuje szkołę tylko 30 zł.

Astrolab to nazwa projektu budowy w Szczecinie obserwatorium astronomicznego i planetarium. Inicjatywę tę podjął szczeciński oddział PTMA. W styczniu projekt "Astrolab - Szczecińskie Centrum Edukacji Astronomicznej" będzie poddany pod głosowanie mieszkańców w ramach budżetu obywatelskiego. Jeśli uzyska wystarczającą liczbę głosów, miasto sfinansuje budowę placówki.

O popularności różnych zajęć astronomicznych dla dzieci, prowadzonych pod gołym niebem, świadczy m.in. działalność Transgranicznego Ośrodka Edukacji Ekologicznej w Zalesiu, która prowadzi zajęcia dla grup szkolnych. Zainteresowanie jest tak duże, że terminy trzeba rezerwować z rocznym wyprzedzeniem (ośrodek prowadzi zajęcia nie tylko związane z astronomią, ale także dotyczące innych tematów). Zobaczymy czy przełoży się to na głosowanie szczecinian w sprawie budowy obserwatorium i planetarium ? trzymamy kciuki za powodzenie projektu Astrolab!

Przy okazji warto przypomnieć, że Szczecin to miasto związane z Aleksandrem Wolszczanem, odkrywcą pierwszych planet pozasłonecznych, najbardziej znanym w społeczeństwie współczesnym polskim astronomem. Astronom urodził się w Szczecinku, ale później jego rodzice przenieśli się do Szczecina i to tutaj m.in. uczęszczał do liceum ogólnokształcącego.

Organizatorem konferencji było Zachodniopomorskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Szczecinie, we współpracy z Polskim Towarzystwem Miłośników Astronomii Oddział w Szczecinie.

Więcej informacji:
?    Konferencja "Edukacja astronomiczna dla dzieci i młodzieży"
?    Astrolab - Szczecińskie Centrum Edukacji Astronomicznej
?    Szczeciński Budżet Obywatelski 2017 (głosowanie będzie w styczniu 2017 r.)

Na ilustracji:
Planowana lokalizacja obserwatorium i planetarium w Szczecinie. Źródło: PTMA Szczecin.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/szczecinie-chca-zbudowac-edukacyjne-obserwatorium-planetarium-2603.html

W Szczecinie jest pomysł na budowę edukacyjnego obserwatorium i planetarium.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dżety czarnych dziur mogą ogrzewać całe galaktyki
Radosław Kosarzycki dnia 14/11/2016
Nowe badania przeprowadzone przez grupę astrofizyków kierowaną przez dra K. Dasyra wskazują, że dżety emitowane przez czarne dziury mogą wpływać na procesy gwiazdotwórcze w galaktykach poprzez ogrzewanie olbrzymich ilości gazu znajdującego się nawet bardzo daleko od nich. Wyniki badań opierają się na obserwacjach pobliskiej galaktyki IC5063 wykonanych za pomocą obserwatorium Atacama Large Millimeter Array (ALMA) Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO).
Badania przeprowadzono po wcześniejszym odkryciu licznych napędzanych dżetami wiatrów w galaktyce IC5063, wiatrów związanych z supermasywną czarną dziurą znajdującą się w jej centrum. Jakieś 160 milionów lat temu naładowane cząstki (elektrony/protony) zbliżające się do czarnej dziury zostały uwięzione w liniach pola magnetycznego i wyrzucone z potężną prędkością w przeciwnym kierunku tworząc wąski, silny strumień. Ten strumień cząstek, tzw. dżet, przedziera się przez galaktykę na odległość co najmniej 3000 lat świetlnych. Po swojej drodze dżet przecina dysk gazowy napędzając silne wiatry w miejscu, w którym zderza się z obłokami międzygwiezdnymi. Dane zebrane za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu wskazują, że owe wiatry trwały przez ponad pół miliona lat.
Naukowcy przeanalizowali dane zebrane za pomocą ALMA, aby określić czy gaz w tym wietrze różni się czymś od gazu w pozostałych fragmentach obłoków. W tym celu naukowcy przyjrzeli się liniom emisyjnym tlenku węgla CO pochodzących od cząsteczek tworzących gęste obłoki międzygwiezdne, gdzie często zachodzą procesy gwiazdotwórcze, a gdzie temperatura typowo wynosi ~10K.
Naukowcy wykazali, że gaz molekularny zderzający się z dżetem z czarnej dziury jest ogrzewany, a jego temperatura zazwyczaj znajduje się w zakresie 30K do 100K. Istotność tej informacji leży w tym jak ona wpływa na procesy gwiazdotwórcze ? cieplejszy i zaburzony ruch gazu opóźnia grawitacyjne zapadanie się obłoków. Co więcej, zapadanie grawitacyjne obłoków jest opóźniane poprzez ich rozpraszanie w momencie uderzenia w nie dżetu rozpędzonych cząstek. Masa gazu molekularnego w wiatrach wynosi co najmniej 2 miliony mas Słońca.
Ze względu na energię pozostawianą przez dżety, gaz molekularny w wiatrach jest bardziej wzbudzony niż w pozostałych fragmentach obłoków. Wyniki uzyskane przez naukowców zachęcają do dalszych badań w tym zakresie, bowiem wskazują, że odkrywanie wiatrów molekularnych będzie dużo łatwiejsze dla odległych galaktyk niż wcześniej uważano. Dzięki temu naukowcy będą w stanie oszacować wpływ wiatrów napędzanych przez dżety z czarnych dziur na rozmiary galaktyk obserwowane w skali kosmologicznej.
Źródło: National University of Athens
Tagi: dżety czarnych dziur, Ewolucja galaktyk, gaz w galaktykach, rozmiary galaktyk, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/14/dzety-czarnych-dziur-moga-ogrzewac-cale-galaktyki/

Dżety czarnych dziur mogą ogrzewać całe galaktyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Superpełnia Księżyca.
Dlaczego jest taka wyjątkowa?
13-11-2016 10:24
To wspaniałe zjawisko
Pełnia Księżyca pojawia się co miesiąc. Jednak 14 listopada Księżyc w pełni zaświecił na niebie najbliżej Ziemi od 68 lat. To oznacza, że jest wyjątkowo duży i jasny.
Superpełnia to inaczej pełnia Księżyca, który znajduje się w perygeum, czyli w punkcie orbity okołoziemskiej najbliższym Ziemi. Co roku możemy ją podziwiać, ale ta, która pojawiła się w poniedziałek 14 listopada jest wyjątkowa.
To najbliższa superpełnia od 68 lat - powiedział Karol Wójcicki, popularyzator astronomii. - Ostatnia taka miała miejsce w 1948 roku, a kolejna będzie w 2034 - dodał.
Księżyc w pełni zbliżył się w poniedziałek do Ziemi na odległość 356 511 km.
Zdjęcia pełni Księżyca wyślij na skrzynkę Kontaktu 24.
Jak wygląda superksiężyc?
- Porównując superpełnię z pełnią, podczas, gdy Księżyc znajduje się w położeniu najdalej od Ziemi, to jego tarcza jest większa o 14 procent - twierdził Wójcicki, dodając, że "gołym okiem prawie jest to niezauważalne". Warto jednak dodać, że jest jednocześnie 30 procent jaśniejszy i to już rzuca się w oczy.
Perygeum
Skąd się bierze zróżnicowanie pomiędzy pełniami? Orbita Księżyca wokół naszej planety nie jest kołowa, a eliptyczna. Średnia odległość Księżyca od Ziemi wynosi 384 400 km, przy czym odległość perygeum (najbliższego punktu orbity) może przebiegać od 356400 do 370400 km, a apogeum (najdalszego punktu orbity) od 404000 do 406700 km. Różnica pomiędzy minimalną a maksymalną odległością to około 50 tysięcy kilometrów. Dodatkowo okres pomiędzy dwoma pełniami wynosi około 29,5 dnia i jest o ponad dwa dni dłuższy od okresu obiegu Księżyca wokół Ziemi. Dlatego pełnia może wypadać w sytuacjach różnych odległości Księżyca od naszej planety.
Refrakcja
Przy każdym wschodzie Księżyca pojawiają się iluzje optyczne, które sprawiają, że obserwacja Srebrnego Globu wydaje się wyjątkowa. Kiedy zobaczymy Księżyc wschodzący nisko nad domami, drzewami, tuż nad horyzontem, to tak na prawdę... w ogóle go tam nie ma.
- Jest to jedna z najciekawszych rzeczy w astronomii, wynikająca z zakrzywienia światła w atmosferze. Zjawisko to nazywamy refrakcją. Księżyc jest jeszcze pod horyzontem, ale bieg promieni światła odbitych od Księżyca ulega zakrzywieniu i widzimy coś, czego w rzeczywistości tam nie ma - wytłumaczył Wójcicki.
Iluzja optyczna
Kolejne złudzenie dotyczy wielkości Srebrnego Globu podczas jego wschodu.
- Gdy Księżyc wschodzi, jest nisko nad horyzontem, to zawsze wydaje się olbrzymi, pomarańczowy. To jest kolejne złudzenie optyczne, bo tak na prawdę podczas wschodu Srebrny Glob jest mniejszy niż potem na niebie w środku nocy, gdy dzieli nas do niego dłuższy dystans, bo musimy do niego doliczyć jeszcze promień Ziemi - stwierdził Wójcicki.
Szybko się oddali
Warto wspomnieć, iż około dwa tygodnie po superksiężycu, 27 listopada (na dwa dni przed nowiem), będziemy mieli do czynienia z największym w tym roku oddaleniem Księżyca od Ziemi. Srebrny Glob znajdzie się w odległości 406560,9 km.
Zobacz całą rozmowę z Karolem Wójcickim. Opowiada on również o innych atrakcjach astronomicznych, które czekają nas w najbliższych dniach:
Źródło: TVN24, PAP
Autor: AD/map
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/superpelnia-ksiezyca-dlaczego-jest-taka-wyjatkowa,217093,1,0.html

Dlaczego jest taka wyjątkowa.jpg

Dlaczego jest taka wyjątkowa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największa superpełnia od 68 lat
14-11-2016 18:41
Księżyc o 30 proc. jaśniejszy niż zazwyczaj
Byliśmy świadkami niezwykłego zjawiska - superpełni.
Srebrny Glob znalazł się w poniedziałek w perygeum, czyli w najbliższym Ziemi miejscu na swojej orbicie. Odległość Księżyca do Ziemi wynosiła 356 511 km, dzięki czemu Księżyc był o 14 procent większy i 30 proc. jaśniejszy niż zazwyczaj. Od 68 lat Srebrny Glob w pełni nie był tak blisko naszej planety. Następne takie wydarzenie w 2034 roku.
Księżyc był w pełni, a więc dokładnie naprzeciwko Słońca.
Słońce chowa się powoli pod horyzont, nad południowo-zachodnią częścią horyzontu. Gdy schowa się pod horyzont, odwracamy się do tyłu i patrzymy na horyzont północno-wschodni. Tam powinien pojawić się Księżyc - tłumaczył w poniedziałek Jerzy Jerzy Rafalski, astronom z Planetarium w Toruniu.
Gdy Księżyc wisi nisko nad horyzontem wydaje nam się duży. Jest to jednak zwyczajne złudzenie optyczne. Wcale nie musi być jednak bliżej nas. Dlaczego? Podobnie jak widzimy bardzo odległe drzewa, czy budynki na horyzoncie, które wydają nam się małe, księżyc przy nich wydaje nam się po prostu wielki. Podpowiada nam to nasza podświadomość.
Jaki ma to wpływ?
Ważną kwestią pozostaje to, czy Księżyc na realny wpływ na Ziemię i ludzi. Na pewno nie poczujemy tego nad Bałtykiem, który jest płytkim morzem, ale nad oceanem - jak najbardziej. Rafalski tłumaczy, że Księżyc ściąga bowiem w swoją stronę wody i napręża skorupę ziemską.
W miejscach, w których wcześniej skorupa ziemska była już naprężona od czasu do czasu następuje przeskok - wywołuje on trzęsienie ziemi. Naukowcy badali relacje między tymi zjawiskami. Większość z nich twierdzi, że księżyc ma zbyt mały wpływ, aby móc mówić, że powoduje trzęsienia ziemi.
Źródło: TVN 24
Autor: agr,AD/rp
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/najwieksza-superpelnia-od-68-lat,217155,1,0.html

Największa superpełnia od 68 lat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Superczułe kamery z Polski wykryją zagrożenia dla Ziemi
14.11.2016
Superczułe kamery, przygotowane przez polską firmę, będą sercem naziemnego teleskopu NEOSTEL, którego zadaniem będzie wypatrywanie grożących Ziemi obiektów. W ten sposób naukowcy chcą uchronić nas przed powtórką np. słynnej katastrofy tunguskiej.
Jedna z największych katastrof, z którymi musiała zmierzyć się Ziemia, nastąpiła 66 mln lat temu. Masywna planetoida uderzyła wówczas w naszą planetę tworząc 180-kilometrowy krater na obszarze dzisiejszej Zatoki Meksykańskiej. Wymarło wtedy ponad 75 proc. wszystkich gatunków roślin i zwierząt.
 
Potężna kolizja kosmiczna miała też miejsce ponad 100 lat temu i przeszła do historii jako katastrofa tunguska. W 1908 roku superbolid wszedł w ziemską atmosferę na północ od jeziora Bajkał na Syberii, powalając drzewa tajgi w promieniu 40 km. Z kolei w lutym 2013 roku na Syberii meteor o średnicy 17 metrów i masie 10 tys. ton wszedł w atmosferę ziemską z prędkością 64 tys. km/h w okolicy Czelabińska i rozpadł się około 30 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Uszkodzonych zostało wtedy około 7,5 tys. budynków, a ponad 1,5 tys. osób odniosło rany.
 
"Naukowcy szacują, że kolizje Ziemi z obiektami wielkości kilkudziesięciu metrów zdarzają się raz na 100 lat. Na katastrofę porównywalną do tej, która doprowadziła do wyginięcia dinozaurów, statystycznie przyjdzie nam poczekać jeszcze dłużej - miliony lat. Nie miejmy jednak złudzeń, meteoroidy z pewnością nie będą trzymały się naszych harmonogramów i modeli statystycznych" ? zaznacza w przesłanym PAP komunikacie prezes Creotech Instruments S.A. dr Grzegorz Brona.
 
Dlatego naukowcy pracują nad różnymi systemami, które mogłyby uchronić naszą planetę przed zagrożeniami z kosmosu. Jeden z nich to Space Situational Awareness (SSA) prowadzony przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Polega na nadzorowaniu przestrzeni kosmicznej i śledzeniu obiektów kosmicznych. W tych zadaniach ma pomóc naziemny teleskop NEOSTEL, który pozwoli wykrywać najróżniejsze zagrażające Ziemi obiekty.
 
Sercem teleskopu będą superczułe kamery CCD (ang. Charge Coupled Device) wykorzystywane do obserwacji astronomicznych. Za opracowanie i wyprodukowanie kamer odpowiada polska firma Creotech Instruments S.A. W październiku pierwsza z kamer zarejestrowała swój pierwszy obraz. Na razie w laboratorium i jeszcze bez specjalnego systemu soczewek. "Właśnie rusza produkcja pierwszych sztuk kamer, w które będzie w 2017 roku wyposażony pierwszy z teleskopów docelowych" - wyjaśnia Brona.
 
Jeden teleskop - niczym oko np. muchy - może mieć kilka tego rodzaju kamer, by rejestrować jak najszerszy obraz. "Zgodnie z założeniami ESA w 2018 roku powstanie kolejnych 20 kamer. Co więcej, w 2019 r. może ruszyć projekt, w ramach którego na naszym globie powstanie około 30 teleskopów tego typu, wyposażonych w ponad 200 polskich kamer. Taki system wykryje zawczasu kosmiczne zagrożenia dla Ziemi oraz kosmiczne śmieci, które mogłyby zagrozić kosmonautom obecnym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej" - informuje w przesłanym komunikacie Creotech Instruments S.A.
 
Kamery chłodzone są do minus 50 stopni oraz utrzymywane w warunkach bliskich próżni, dzięki czemu po instalacji na teleskopie są w stanie zaobserwować obiekt wielkości piłeczki tenisowej z odległości 1 tys. kilometrów. Pozwoli to nie tylko wykrywać planetoidy zagrażające Ziemi, ale także kosmiczne śmieci, które mogą zagrozić działającym satelitom i spowodować uszkodzenie lub zniszczenie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
 
Oprócz programu Space Situational Awareness Europejska Agencja Kosmiczna realizuje dwa inne związane z obserwacją kosmosu: Copernicus ? satelitarnej obserwacji Ziemi i Galileo - pozycjonowania i nawigacji satelitarnej. W zagadnienie ochrony Ziemi przed zagrażającymi jej obiektami wpisuje się też europejski projekt SST (ang. Space Surveillance and Tracking) - optycznej obserwacji i śledzenia obiektów w przestrzeni kosmicznej. Do programu ogłoszonego przez Parlament Europejski i Radę Europy Polska dołączyła w 2014 roku.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ mrt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411973,superczule-kamery-z-polski-wykryja-zagrozenia-dla-ziemi.html

Superczułe kamery z Polski wykryją zagrożenia dla Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najnowocześniejszy satelita obserwacji Ziemi na orbicie
Wysłane przez grabianski w 2016-11-14 14:27
Z kompleksu 3E w bazie lotniczej Vanendberg wystartowała 11 listopada 2016 roku o 19:30 (polskiego czasu) rakieta Atlas V. Celem misji było wyniesienie WorldView 4 - najnowocześniejszego satelity teledetekcyjnego, świadczącego komercyjne usługi obserwacji Ziemi.

Po wielu tygodniach opóźnień wywołanych problemami technicznymi oraz pożarami lasów w Kalifornii dziś już nic nie stało na przeszkodzie i start odbył się zgodnie z planem, a główny satelita i poboczne ładunki zostały wprowadzone na docelową orbitę.

Był to już 66. start rakiety Atlas V, 15. czysto komercyjny i przy tym 6. w tym roku.
O satelicie WorldView 4

WorldView 4 to komercyjny satelita obserwacji Ziemi zbudowany przez Lockheed Martin i obsługiwany przez firmę DigitalGlobe. DigitalGlobe jest liderem na rynku sprzedaży obrazów z satelity w wysokiej rozdzielczości.

Urządzenie dostarczy swoim klientom rozmaite rodzaje danych: projekcje satelitarne, obrazy terenu, zdjęcia stereo, numeryczne modele terenu, cyfrowe modele wysokościowe czy mozaiki dużych obszarów.
Urządzenia na satelicie

Optyka satelity została zbudowana przez firmę ITT Corporation. Instrument GIS-2 przeznaczony do obrazowania używa teleskopu o średnicy 1,1 m i polu widzenia 13 kilometrów. Dzięki dokładnemu systemowi nakierowania satelity możliwe jest wykonanie pięciu obserwacji podczas jednego przelotu nad danym punktem, pokrywając obszar 66,5 na 112 km. GIS-2 może wykonywać zdjęcia w orientacjach w zakresie do 30 stopni poza nadirem.

Satelita pracuje w zakresie panchromatycznym (450 nm ? 800 nm, czyli czułym na wszystkie barwy światła widzialnego traktowany technicznie jako jedno pasmo, czarno-białe) o niezwykle wysokiej rozdzielczości przestrzennej 0,31 m. System detekcyjny wykrywa światło w czterech multispektralnych pasmach: niebieskim (450-510 nm), zielonym (510-580 nm), czerwonym (655-690 nm) i bliskiej podczerwieni (780-920 nm). Obrazy kolorowe mają mieć rozdzielczość 1,24 m.

Oczywiście istnieje możliwość rejestracji obrazu z teleskopem skierowanym pod ostrzejszymi kątami, nawet do 65 stopni względem nadiru. Rozdzielczość urządzenia w tym skrajnym przypadku spada do 3,5 metra dla obrazu panchromatycznego i 14 metrów dla obrazu kolorowego.

WorldView 4 dysponuje także bardzo dokładnym systemem geolokacji, fotografowane obiekty mają gwarancję oceny położenia maksymalnie do 4 metrów od ich rzeczywistej lokacji.
Budowa satelity

Satelita WorldView 4 waży nieco ponad 2 tony, jest wysoki na 5,3 m i ma 2,5 m średnicy. Orbiter bazuje na platformie satelitarnej LM-900 firmy Lockheed Martin ? niezwykle stabilnej i zwrotnej, stabilizowanej trójosiowo i przystosowanej do budowania na jej bazie satelitów teledetekcyjnych.

Platforma LM-900 ma kształt graniastosłupa prawidłowego sześciokątnego z cylindrem po środku oraz panelami kompozytowymi na urządzenia po bokach. Podobna awionika była stosowana przez Lockheed Martina przy misjach NASA: MRO, Juno, Grails, OSIRIS-REx czy MAVEN.

Zestaw zasilany będzie pięcioma rozkładanymi panelami słonecznymi, zamontowanymi na górnej podstawie platformy. Każdy z paneli ma powierzchnię ponad dwóch metrów kwadratowych i jest zbudowany z trójzłączowych ogniw z arsenku galu. Panele solarne zasilają akumulator litowo-jonowy.

System napędowy satelity używa silniczków na hydrazynę o ciągu 1 N. Satelita tego typu musi mieć zapewnioną bardzo precyzyjną kontrolę położenia i umożliwiać szybkie zmienianie orientacji. Podstawowymi sensorami kontroli położenia są szperacze gwiazd, jednostka nawigacji inercyjnej oraz odbiornik systemu GPS. Do zmian orientacji służą trzy żyroskopy kierunkowe o wysokiej dokładności i szybkich zmianach orientacji. System umożliwia zmianę pozycji satelity dla następnego celu w 5 sekund.

Moduł kontroli i przetwarzania danych jest oparty na jednostce RAD750 z procesorem PowerPC 750 z 10 milionami tranzystorów. Do komputera dochodzą dwa rodzaje szyn danych: 1553B oraz RS-422. Sam procesor może pracować z częstotliwością do 200 MHz, wykonując przy tym 400 MIPS (400 milionów instrukcji procesorowych na sekundę). Procesor ma oddzielną pamięć podręczną cache L1 dla instrukcji i danych (po 32KB).

Dane pojazdu są przechowywane w dysku twardym o pojemności 400 GB. Dane z obrazowania będą ściągane przy pomocy anteny pasma X z przepustowością 800 Mb/s. Przy pomocy anteny pasma S wysyłane będą komendy do statku i ściągane dane telemetryczne z przepustowością 64 kb/s.
Orbita docelowa

Satelita będzie operował na okołobiegunowej orbicie heliosynchronicznej o wysokości 617 km i inklinacji 98 stopni. Jest to orbita o okresie obiegu 97 minut. Orbiter będzie przelatywał nad równikiem zawsze o 10:30 rano czasu słonecznego.

Charakterystyka orbity zapewnia czas rewizyty danego obszaru najpóźniej po czterech i pół dnia, a dla szerokości geograficznych poniżej 40 stopni co jeden dzień. Dziennie zasięg ?wzroku? satelity pokryje 680 000 kilometrów kwadratowych.
Pozostałe ładunki misji

Drugą częścią misji rakiety było wypuszczenie siedmiu CubeSatów ? minisatelitów towarzyszących głównemu ładunkowi. Wszystkie te urządzenia zostały zbudowane przez Państwową Agencję Wywiadowczą USA i mają na celu zademonstrować różne nowe rozwiązania techniczne.

W szczególności, satelity Enterprise ? tak nazwano ten zestaw przetestują działanie miniaturowych systemów napędowych, zminiaturyzowane transpondery komunikacyjne czy detektory promieniowania oraz czujniki atmosferyczne.
Relacja ze startu

Atlas V poleciał w konfiguracji 401 - najmniejszej z rakiet rodziny Atlas V. Jest to jednostka dwustopniowa, bez rakiet pomocniczych, z owiewką na ładunek o wysokości 4,2 m. Rakieta ta ma wysokość 58 m. jej dolny stopień zasilany jest mieszanką kerozyny rakietowej i ciekłego tlenu, a górny stopień Centaur używa paliw kriogenicznych - ciekłego tlenu i wodoru. Jest w stanie wynieść ponad 10 ton na niską orbitę wokółziemską oraz prawie 5 ton na orbitę transferową do geostacjonarnej.

Niecałe 3 sekundy przed podniesieniem się rakiety, odpalono silnik RD-180. Osiągnął on pełny ciąg po dwóch sekundach. Minutę i dwadzieścia sekund od startu rakieta przekroczyła prędkość dźwięku, a po kilkunastu sekundach nastąpił moment największego ciśnienia aerodynamicznego oddziałującego na rakietę.

Cztery minuty i trzy sekundy od startu wyłączył się silnik głównego stopnia i po sześciu sekundach nastąpiła separacja. Następnie po raz pierwszy uruchomił się silnik górnego stopnia Centaur. Odpalenie miało trwać ponad jedenaście minut.

Po ponad piętnastu i pół minutach lotu silnik Centaura zgasł i rozpoczęła się krótka kilkuminutowa faza swobodnego dryfu rakiety z ładunkiem.

Po dziewiętnastu minutach i piętnastu sekundach od rozpoczęcia wznoszenia Centaur odseparował prawidłowo satelitę WorldView 4.

Około dwie godziny później (już po publikacji artykułu) powinno nastąpić wypuszczenie wszystkich cubesatów towarzyszących ładunkowi głównemu.

Więcej informacji:
?    strona operatora, firmy DigitalGlobe dotycząca satelity: http://worldview4.digitalglobe.com/
?    materiały prasowe ULA [pdf] (firmy obsługującej rakietę Atlas V)
?    techniczny przegląd satelity (spaceflight101.com)

Źródło: spaceflight101.com/ULA

Na zdjęciu:
Przygotowywana do startu z satelitą WorldView 4 rakieta Atlas V. Źródło: ULA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/najnowoczesniejszy-satelita-obserwacji-ziemi-na-orbicie-2605.html

Najnowocześniejszy satelita obserwacji Ziemi na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)