Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Rzut oka na... Filary Zniszczenia
2 listopada (15:52)

Naukowcy z Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) otrzymali nowe, spektakularne zdjęcia olbrzymich, przypominających kolumny, struktur w obszarze Mgławicy Carina. Obłoki gazu i pyłu, przypominające nieco słynną formację Filary Stworzenia z Mgławicy Orzeł powinny ich zdaniem nosić nazwę... Filary Zniszczenia. Analiza danych przyniosła bowiem dowody na to, że kolumny te niszczy promieniowanie emitowane przez pobliskie masywne gwiazdy.

 Do badań użyto instrumentu MUSE (Multi Unit Spectroscopic Explorer), zainstalowanego na należącym do ESO teleskopie VLT, który umożliwia równoczesne wykonywanie tysięcy zdjęć dla różnych długości fal promieniowania. Ich analiza pozwala astronomom na wykonywanie map własności chemicznych i fizycznych materii w różnych punktach mgławicy. Zdjęcia Mgławicy Carina porównano z obrazami słynnych Filarów Stworzenia Mgławicy Orzeł i zawierającymi podobne struktury obszarami gromady otwartej NGC 3603.
W przypadku wszystkich kolumn zauważono, że ulegają wyraźnemu wpływowi promieniowania emitowanego przez pobliskie masywne gwiazdy. Wygląda na to, że jedną z pierwszych konsekwencji formowania się masywnej gwiazdy jest rozpoczęcie procesu niszczenia obłoku, z którego powstała.
Hipoteza, że masywne gwiazdy wywierają silny wpływ na swoje otoczenie nie jest nowy. Wiadomo, że wysyłają gigantyczne ilości promieniowania jonizującego, którego energia wystarcza do wybijania elektronów z atomów. Do tej pory trudno było jednak obserwacyjnie potwierdzić ten efekt. Tym razem udało się przeanalizować cały proces tak zwanego fotoparowania, gdy gaz podlega jonizacji i w dalszej kolejności, rozproszeniu. Wyraźnie widać, że proces utraty masy wiąże się z ilością promieniowania jonizującego, emitowanego przez pobliskie gwiazdy.
To, co na pierwszy rzut oka wydaje się kosmiczną katastrofą, może w praktyce przyczyniać się do powstawania gwiazd. Obłoki pyłu i gazu, choć wydają się dość geste, mogą być w praktyce silnie rozproszone. Intensywne promieniowanie masywnych gwiazd może przyczyniać się do powstania lokalnych zagęszczeń i w ten sposób przyspieszyć tworzenie się nowych. Autorzy pracy piszą o tym na łamach czasopisma "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society".
Na podstawie materiałów prasowych ESO.
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-rzut-oka-na-filary-zniszczenia,nId,2300021

Rzut oka na... Filary Zniszczenia.jpg

Rzut oka na... Filary Zniszczenia 2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w 3D czyli Hubble i odrobina wyobraźni
Ewa Stokłosa dnia 02/11/2016

Obrazy uzyskiwane dzięki kosmicznemu teleskopowi Hubble?a kruszą nawet najtwardsze serca. Prowokują one naukowców do rozważań dotyczących tego, jak mgławice i inne obiekty fotografowane przez niego wyglądałyby z innej perspektywy. Innymi słowy, tworzą oni artystyczne wizualizacje pokazujące te obiekty w trójwymiarze. Często zanika na nich rzeczywista odległość obiektów od gwiazd, kolory służą jedynie podkreśleniu kontrastów, a nie przedstawieniu realnych długości fali elektromagnetycznej (podobnie jak w przypadku zdjęć), lecz przyznać trzeba, że są one zachwycające. Oto kilka z nich.

 Mgławica Bańka: wiatr i promieniowanie masywnej gwiazdy
Wizualizacja Mgławicy Bańka rozpoczyna się spojrzeniem z oddali, obejmującym żarzącą się chmurę. Wysokoenergetyczne promieniowanie z masywnej gwiazdy typu O, BD +60°2522, odpowiada za jonizację całego rejonu. Wirtualna kamera mija gwiazdy na pierwszym planie i zbliża się do bańki sfotografowanej przez teleskop Hubble?a. Masywna gwiazda nieustannie odrzuca swój zewnętrzny materiał w postaci wiatru gwiazdowego, który rozdmuchał bańkę gazu o średnicy 7 lat świetlnych. Trójwymiarowa perspektywa wizualizacji podkreśla wielkość tej struktury oraz fakt, że gwiazda BD +60°2522 nie znajduje się dokładnie w jej centrum. Ciśnienie wewnątrz bańki rozpycha ją szybciej w kierunkach rejonów pozbawionych otaczającej ją mgławicy.
Energiczne wstążki gazowe: Mgławica Welon, fragment pozostałości po wybuchu supernowej
Wizualizacja 3D pokazuje mały fragment Mgławicy Welon sfotografowany przez teleskop Hubble?a. Ten rejon to niewielka cząstka ogromnej, rozszerzającej się pozostałości po wybuchu supernowej, które to wydarzenie miało miejsce tysiące lat temu. Hubble dostrzega zapętlone włókna podobne do lin, zbudowane ze świecących gazów. Zostały one pobudzone i rozgrzane przez kolizję z chłodniejszym, gęstszym gazem międzygwiazdowym.
Model wykonany dla celów poglądowych pokazuje, że gigantyczna bańka gazu ma cienką, pomarszczoną powierzchnię. Wyjaśnia również, że świecenie różnych atomów wynika z warstw różnych gazów znajdujących się w mgławicy. Na tej wizualizacji emisje siarki, wodoru oraz tlenu zostały przedstawione kolejno w kolorach czerwonym, zielonym i niebieskim.

 Czerwona Bańka: pozostałość po wybuchu supernowej SNR 0509-67.5
Wizualizacja pokazuje pozostałość po supernowej SNR 0509-67.5. Delikatna sfera gazu sfotografowana przez teleskop Hubble?a jest efektem pobudzenia go przez poszerzającą się falę podmuchową pochodzącą z wybuchu supernowej. Bańka to widoczna część pozostałości po potężnej eksplozji gwiazdy w Wielkim Obłoku Magellana, małej galaktyce oddalonej o około 160000 lat świetlnych od Ziemi. Zmarszczki na powierzchni skorupy mogły powstać w wyniku subtelnych różnic w gęstości otaczającego ją gazu międzygwiazdowego lub też mogą rozchodzić się od wewnątrz, a wówczas spowodowałyby je fragmenty wyrzucanego materiału. Ta zasłona gazowa w kształcie bańki ma średnicę 23 lat świetlnych i rozszerza się z prędkością ponad 5000 kilometrów na sekundę.
Miecze świetlne na nieboskłonie: gwiezdne dżety w HH24
Obiekty Herbiga-Haro posiadają długie, cienkie dżety emitowane przez nowonarodzone gwiazdy. Wizualizacja łączy dwuwymiarowy zbliżenie do obiektu z trójwymiarowym lotem badającym zaskakujący obraz obiektu Herbiga-Haro widziany przez teleskop Hubble?a, znany jako HH24. Film rozpoczyna się nocnym spojrzeniem na gwiazdozbiór Oriona, a następnie widz zbliża się do obiektu. Na północny wschód od pasa Oriona znajduje się ogromna ciemna mgławica zwana obłokiem molekularnym Orion B. Wewnątrz obłoku znajduje się wiele jasnych regionów, w których powstają gwiazdy. Wizualizacja dociera do jednego, szczególnie energetycznego przykładu takiego regionu.
Następnie przełączamy się na perspektywę trójwymiarową. Gdy wirtualna kamera wpada w ciemną mgławicę, gwiazdy znikają po bokach i ukazują się szczegóły powstających gwiazd oraz emitowanych przez nie dżetów. Gwiazda centralna skrywa się za gazem i pyłem, jednak jej bliźniacze dżety przypominają kosmiczny, obosieczny miecz świetlny. Dżety wyrzucane z gwiazdy wyżłobiły zagłębienie w kształcie klepsydry. Dżet pochodzący od innej młodej gwiazdy utworzył cylindryczny tunel w gazie położonym na lewo. Uważne przestudiowanie danych z Hubble?a umożliwi dostrzeżenie kilku innych dżetów podgrzewających i przemieszczających gaz i pył wokół siebie.
Źródło: NASA, ESA, Viz3D Team, STScI
Tagi: Czerwona Bańka, Herbig-Haro, HH24, HST, Hubble, Kosmiczny Teleskop Hubble'a, Mgławica Welon, SNR 0509-67.5, wyrozniony

http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/02/niebo-w-3d-czyli-hubble-i-odrobina-wyobrazni/

Niebo w 3D czyli Hubble i odrobina wyobraźni.jpg

Niebo w 3D czyli Hubble i odrobina wyobraźni2.jpg

Niebo w 3D czyli Hubble i odrobina wyobraźni3.jpg

Niebo w 3D czyli Hubble i odrobina wyobraźni4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemal naga supermasywna czarna dziura wyrwana ze swojej galaktyki w potężnym zderzeniu galaktyk
Radosław Kosarzycki
Astronomowie wykorzystujący super wysoką rozdzielczość należącej do National Science Foundation sieci VLBA (Very Long Baseline Array) odkryli postrzępione pozostałości po galaktyce, która przeleciała przez inną, większą galaktykę. W skutek tego zderzenia z mniejszej galaktyki wyrwana została niemal naga supermasywna czarna dziura, która oddala się od większej galaktyki z prędkością ponad 3500 kilometrów na sekundę.
Obie galaktyki stanowią fragment gromady galaktyk znajdującej się ponad 2 miliardy lat świetlnych od Ziemi. Zderzenie galaktyk, do którego doszło miliony lat temu pozbawiło mniejszą galaktykę niemal wszystkich gwiazd i gazu. Jedyne co pozostało to czarna dziura i niewielka pozostałość po galaktyce o rozmiarach zaledwie 3000 lat świetlnych. Dla porównania nasza galaktyka ? Droga Mleczna rozciąga się na niemal 100 000 lat świetlnych.
Odkrycia dokonano w ramach programu poszukiwania supermasywnych czarnych dziur charakteryzujących się masą miliony lub miliardy razy większą od masy Słońca, a które nie znajdują się w centrach galaktyk. Supermasywne czarne dziury można znaleźć w centrach praktycznie wszystkich galaktyk. Duże galaktyki często rosną pożerając mniejsze ? w takim przypadku czarne dziury obu galaktyk zazwyczaj zaczynają krążyć wokół siebie, a z czasem się ze sobą zlewają.
?Poszukiwaliśmy orbitujących par supermasywnych czarnych dziur, z których jedna byłaby wyrwana z centrum swojej galaktyki, co mogłoby świadczyć o wcześniejszym połączeniu się galaktyk,? mówi James Condon z National Radio Astronomy Observatory. ?Zamiast tego odkryliśmy tę czarną dziurę uciekającą z większej galaktyki i pozostawiającą za sobą tylko odłamki,? dodaje.
?Nigdy wcześniej nie widzieliśmy niczego podobnego,? dodaje Condon.
Astronomowie rozpoczęli swoje poszukiwania wykorzystując VLBA do wykonania wysokiej rozdzielczości zdjęć ponad 1200 galaktyk wcześniej zidentyfikowanych w ramach wielkoskalowych przeglądów nieba w podczerwieni i zakresie radiowym. Obserwacje za pomocą VLBA wykazały, że supermasywne czarne dziury niemal wszystkich tych galaktyk znajdują się w ich centrach.
Niemniej jednak, jeden obiekt w gromadzie galaktyk ZwCI 8193 wyraźnie odróżniał się od pozostałych. Dokładniejsze badania wykazały, że ten obiekt nazwany B3 1715+425 to supermasywna czarna dziura otoczona dużo mniejszą i słabszą galaktyką niż oczekiwano. Dodatkowo obiekt ten ucieka z centrum dużo większej galaktyki pozostawiając za sobą strumień zjonizowanego gazu.
Naukowcy doszli do wniosku, że B3 1715+425 to pozostałość po galaktyce, która przeleciała przez znacznie większą galaktykę tracąc przy tym większość swoich gwiazd i gazu. W efekcie dawna galaktyka jest teraz jedynie niemal nagą supermasywną czarną dziurą.
Uciekająca pozostałość po galaktyce ? według naukowców ? najprawdopodobniej nadal będzie traciła masę i przestanie formować nowe gwiazdy.
?Za jakiś miliard lat najprawdopodobniej będzie całkowicie niewidoczna,? mówi Condon. Oznacza to, że takich obiektów, takich pozostałości po dawnych zderzeniach galaktyk może być znacznie więcej. Dlatego też naukowcy będą nadal ich poszukiwać. Aktualnie zespół bada kolejne obiekty w ramach długoterminowego projektu realizowanego na VLBA. Dzięki temu, że w tym projekcie nie ma ograniczeń czasowych, naukowcy wykorzystują czas obserwacyjny pomiędzy innymi planowanymi obserwacjami.
?Dane zebrane za pomocą VLBA są naprawdę wysokiej jakości. Jesteśmy w stanie z dużą precyzją określić położenie supermasywnych czarnych dziur. Czynnikiem ograniczającym jest precyzja określania położenia galaktyk w innych zakresach promieniowania.? Dzięki nowym optycznym teleskopom, które rozpoczną obserwacje w nadchodzących latach, takim jak Large Synoptic Survey Telescope (LSST), naukowcy będą w stanie wykonywać jeszcze lepsze zdjęcia niż za pomocą VLBA. Stąd nadzieja, że uda się odkryć więcej obiektów takich jak B3 1715+425.
?Może także uda się odkryć podwójne supermasywne czarne dziury, których poszukiwaliśmy od samego początku,? dodaje.
Źródło: NRAO
Tagi: Czarne dziury, Podwójne czarne dziury, Supermasywna czarna dziura, Zderzenie galaktyk
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/03/niemal-naga-supermasywna-czarna-dziura-wyrwana-ze-swojej-galaktyki-w-poteznym-zderzeniu-galaktyk/

Niemal naga supermasywna czarna dziura wyrwana ze swojej galaktyki w potężnym zderzeniu galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filary Zniszczenia ? kolorowa Mgławica Carina rozdmuchana prze jasne pobliskie gwiazdy
Radosław Kosarzycki dnia 03/11/2016
Astronomowie wykorzystujący w swojej pracy instrument MUSE zainstalowany na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) w ESO wykonali niesamowite zdjęcia potężnych struktur przypominających filary znajdujących się wewnątrz Mgławicy Carina. Po przeprowadzeniu szczegółowej analizy międzynarodowy zespół naukowców doszedł do wniosku, że te konkretne filary można uznać za istne ?Filary Zniszczenia? ? w przeciwieństwie do słynnych Filarów Stworzenia znajdujących się w Mgławicy Orzeł.
Iglice i filary widoczne na nowych zdjęciach Mgławicy Carina to rozległe obłoki pyłu i gazu  znajdujące się w centrum obszaru intensywnego formowania gwiazd jakieś 7500 lat świetlnych od Ziemi. Za obserwacje owych struktur odpowiada zespół naukowców pracujących pod kierownictwem Anny McLeod, doktorantki w ESO.
Wyróżniającą cechą instrumentu MUSE jest jego zdolność do tworzenia jednocześnie tysięcy różnych zdjęć mgławicy, z których każde skupia się na innym zakresie promieniowania. Dzięki temu astronomowie mogli stworzyć mapę chemicznych i fizycznych właściwości materii w różnych punktach mgławicy.
Do obserwowanych tutaj filarów dołączono zdjęcia podobnych struktur, słynnych Filarów Stworzenia w Mgławicy Orze oraz formacji w NGC 3603. Łącznie obserwowano dziesięć różnych filarów, dzięki czemu udało się zaobserwować wyraźny związek między promieniowaniem emitowanym przez pobliskie masywne gwiazdy a budową filarów.
O ironio, jedną z pierwszych konsekwencji powstania masywnej gwiazdy jest niszczenie obłoku, z którego owa gwiazda powstała. Sama idea mówiąca o tym, że masywne gwiazdy mają istotny wpływ na swoje otoczenie, nie jest nowa: tego typu gwiazdy emitują olbrzymie ilości silnego, jonizującego promieniowania, które niesie w sobie energię wystarczającą do odarcia atomów z krążących w nich elektronów. Nie zmienia to jednak faktu, że niesamowicie trudno jest uzyskać obserwacyjne dowody oddziaływania takich gwiazd na ich otoczenie.
Zespół Anny McLeod zbadał wpływ tego promieniowania na filary i zaobserwował proces fotoparowania, w którym gaz jest jonizowany i rozdmuchiwany w przestrzeń kosmiczną. Obserwując skutki fotoparowania takie jak utrata masy filarów ? naukowcy byli w stanie odkryć obiekty odpowiedzialne za te zniszczenia. Zauważono bowiem wyraźną korelacją między ilością jonizującego promieniowania emitowanego przez pobliskie gwiazdy a zniszczeniami filarów.
To wygląda jak istna rzeź, w której masywne gwiazdy zwracają się przeciwko swoim twórcom. Niemniej jednak złożoność współoddziaływania i mechanizmów zachodzących między gwiazdami a filarami jest wciąż słabo poznana. Filary mogą wydawać się gęstymi obłokami, jednak obłoki pyłu i gazu zazwyczaj tworzące mgławice są bardzo rozproszone. możliwe zatem, że promieniowanie i wiatry gwiezdne emitowane przez masywne gwiazdy wspomagają powstawanie gęstszych rejonów w filarach, dzięki czemu mogą stać się miejscem narodzin nowych gwiazd.
Źródło: ESO
Tagi: Filary Stworzenia, Filary Zniszczenia, Mgławica Carina, Mgławica Orzeł, MUSE, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/03/filary-zniszczenia-kolorowa-mglawica-carina-rozdmuchana-prze-jasne-pobliskie-gwiazdy/

Filary Zniszczenia ? kolorowa Mgławica Carina rozdmuchana prze jasne pobliskie gwiazdy.jpg

Filary Zniszczenia ? kolorowa Mgławica Carina rozdmuchana prze jasne pobliskie gwiazdy2.jpg

Filary Zniszczenia ? kolorowa Mgławica Carina rozdmuchana prze jasne pobliskie gwiazdy3.jpg

Filary Zniszczenia ? kolorowa Mgławica Carina rozdmuchana prze jasne pobliskie gwiazdy4.jpg

Filary Zniszczenia ? kolorowa Mgławica Carina rozdmuchana prze jasne pobliskie gwiazdy5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PTMA Oddział w Katowicach oraz Instytut Fizyki Uniwersytetu Śląskiego zaprasza na cykl wykładów o tematyce astronomicznej

PTMA Oddział w Katowicach oraz Instytut Fizyki Uniwersytetu Śląskiego zaprasza na cykl wykładów o tematyce astronomicznej pt. "Jesiennie spotkania z astronomią". Już jutro 4 listopada 2016, godz. 18.00, Ilona Bednarek, ?Oblicza gwiazd cz.1?. Wykłady odbywają się w Sali Audytoryjnej (sala numer II) w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, ul. Uniwersytecka 4
Wstęp wolny! - prosimy udostępniać!
Marek Substyk
Informacja z Facebook. PTMA Oddział w Katowicach.

 

14889843_1180856118660704_9202374248419574488_o.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkryli gigantyczną egzoplanetę
autor: admin (3 Listopad, 2016 - 18:44)
Międzynarodowy zespół astronomów odkrył olbrzymią egzoplanetę, która okrąża młodą gwiazdę CVSO 30. Naukowcy byli w stanie nie tylko ustalić jej istnienie, ale nawet wykonać jej zdjęcie.
Gwiazda CVSO 30, znana również jako 2MASS J05250755 + 0134243 i PTFO 8-8695, to gwiazda typu T Tauri o typie widmowym M. Znajduje się w gwiazdozbiorze Oriona, w odległości około 1,2 tys. lat świetlnych od Ziemi. Gwiazda CVSO 30 Obraca się z dużą prędkością i ma masę około 0,39 masy Słońca. Jest ona dość młoda bo liczy sobie tylko 2 do 3 mln lat. Jest to jeden z młodszych obiektów w grupie gwiazd zwanej 25 Orionis.
W 2012 roku zespół astronomów znalazł obok tej gwiazdy egzoplanetę - gazowego giganta zwanego CVSO 30b. Teraz naukowcy z uniwersytetów w Hamburgu i Jenie udało się odkryć tam drugą egzoplanetę a nawet uzyskać jej zdjęcie. Podczas obserwacji naukowcy użyli kilku teleskopów w tym należącego do ESA teleskopu południowego VLT, a zwłaszcza instrumentów BACO oraz SINFONI.
Znana od 2012 roku CVSO 30b jest do 6 razy większa od masy Jowisza, a nowo odkryta planeta CVSO 30c ma masę 4 - 5 razy większą niż masa naszego największego gazowego giganta. CVSO 30b okrąża gwiazdę w okresie 10,76 godzin, a znajdująca się w odległości 0,008 AU( jednostka astronomiczna) od niej CVSO 30c jest znacznie dalej od gwiazdy, bo aż 660 AU. Powoduje to, że jeden obrót wokół gwiazdy CVSO 30, zajmuje aż 27 tysięcy lat.
Astronomowie zastanawiali się, w jaki sposób tak egzotyczny system planetarny mógł zostać utworzony w tak krótkim okresie czasu. Prawdopodobnie obie planety oddziaływały ze sobą, a następnie rozproszyły się, na pewnym etapie, osiągając swej skrajne orbity.
Kategorie:
?    egzoplanety
?    gwiazdy
?    astronomia
?    obserwacje nieba
?    ciekawostki
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astronomowie-odkryli-gigantyczna-egzoplanete

Astronomowie odkryli gigantyczną egzoplanetę.jpg

Astronomowie odkryli gigantyczną egzoplanetę 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Utworzono park ciemnego nieba w pobliżu słynnych bagien Everglades
Wysłane przez iwanicki w 2016-11-03 13:50
Park ciemnego nieba Big Cypress jest już drugim tego typu parkiem powstałym w tym roku na Florydzie. Znajduje się w odległości 70 km od Miami, na obszarze odznaczającym się dużą bioróżnorodnością.
Park powstał na obszarze istniejącego od 1974 r. narodowego rezerwatu Big Cypress (Big Cypress National Preserve), który początkowo miał być częścią utworzonego w 1947 r. Parku Narodowego Everglades, wyznaczającego obecnie południową granicę rezerwatu. Teren parku w przeszłości zamieszkany był przez plemiona Indian, z których do dzisiaj najliczniej przetrwały Miccosukee oraz Seminole. Mimo ogromnych inwestycji w budownictwo mieszkaniowe na wybrzeżu południowej Florydy tutejsze środowisko przyrodnicze zostało w dużej części niemal nieskażone działalnością człowieka.
Poziom zanieczyszczenia świetlnego nad Big Cypress jest jednym z najniższych na terenach położonych na wschód od Missisipi. Jednak ochrona walorów ciemnego nieba na tych terenach jest istotna ze względu na wielką bioróżnorodność. Park zamieszkuje wiele gatunków rzadko występujących zwierząt m.in. pantera florydzka, niedźwiedź czarny, aligator oraz liczne gatunki ptaków i węży. Wiele z nich jest gatunkami prowadzącymi nocny tryb życia i znajdującymi się na liście zwierząt zagrożonymi wyginięciem. Aby chronić miejscową faunę oraz występujące tu walory nocnego nieba przez zanieczyszczeniem świetlnym okoliczne organizacje związane z astronomią amatorską oraz władze parku podjęły starania o włączenie Big Cypress do sieci międzynarodowych parków ciemnego nieba.
Certyfikat o ustanowieniu danego obszaru międzynarodowym obszarem ciemnego nieba (m.in. parkiem lub rezerwatem) wydawany jest przez Międzynarodowy Związek Ciemnego Nieba (IDA) z siedzibą w Arizonie. Personel Big Cypress musiał spełnić szereg wytycznych stawianych takim obszarom przez IDA. Park opracował projekt wraz z instrukcją gdzie oraz kiedy oświetlenie zewnętrze może być stosowane na obszarze parku. Personel wymienił także setki opraw lampowych nieodpowiadających wytycznym IDA.
Oprócz modyfikacji sieci oświetleniowej władze parku prowadzą także akcje edukacyjne związane z astronomią. W porozumieniu z parkiem miejscowe organizacje astronomiczne: South Florida Amateur Astronomers Association, International Dark Sky Association-South Florida Chapter oraz Everglades Astronomical Society prowadzą prelekcje astronomiczne i pokazy nieba w jednym z centrów parku. Najbliższy z nich odbędzie się 3 grudnia. Spotkania takie będą organizowane na terenie parku co miesiąc przez cały okres zimy.
Więcej informacji:
?    Big Cypress Becomes First U.S. National Preserve To Earn Dark Sky Park Accreditation

Opracowanie: Grzegorz Iwanicki
Źródło: IDA
Na ilustracji: Droga Mleczna nad parkiem Big Cypress. Źródło: IDA/Aaron Umpierre.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/utworzono-park-ciemnego-nieba-poblizu-slynnych-bagien-everglades-2587.html

Utworzono park ciemnego nieba w pobliżu słynnych bagien Everglades.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łazik Curiosity dostrzegł na Marsie błyszczący meteoryt
03-11-2016 14:11
Zautomatyzowane laboratorium naukowo-badawcze wysłane na Czerwoną Planetę kontynuuje swoją misję. Łazikowi Curiosity ostatnio wpadł w oko błyszczący meteoryt przypominający kamienne jajko. Marsjański turysta natychmiast zrobił zdjęcia okrągłej, metalowej kuli.
Curiosity to łazik, który wylądował na Marsie 6 sierpnia 2012 roku. Jego zadaniem jest ocena możliwości występowania w przeszłości potencjalnych warunków do życia na Czerwonej Planecie. Niedawno na swojej drodze napotkał interesujący obiekt.
Kamienne jajo
Łazik wyposażony jest w sprzęt, który umożliwia mu szczegółową fotorelację z misji. Jego najnowszym znaleziskiem jest okrągły, metalowy meteoryt nazwany przez naukowców z Centrum Astronomicznego w Arizonie "Egg Rock" ("Skała-Jajo").
Nie wiadomo, kiedy meteoryt spadł na powierzchnię planety. Za pomocą laserów, w które jest wyposażony, udało się jednak ustalić, że składa się z niklu i żelaza. Kawałki meteorytów to powszechne znaleziska na Marsie, gdyż atmosfera znacznie różni się od ziemskiej. To nie pierwsze takie odkrycie łazika, lecz niedawno napotkana skała, za sprawą swojej dziwnie gładkiej powierzchni, jest wyjątkowa. Na powierzchni kuli dostrzec można również pojedyncze głębokie żłobienia, które mogą wskazywać na wcześniejsze topienie się skały w wysokiej temperaturze. Zdjęcia obiektu zrobione przez Curiosity zostaną do bardziej szczegółowych badań.
Obecnie, Curiosity kontynuuje swoje prace w pobliżu krateru Gale, mierzącego 5500 m, gdzie powoli wspina się po wzniesieniach Mount Sharp.
Misja łazika
Misja Curiosity rozpoczęła się jeszcze w 2011 roku, kiedy to pod koniec listopada rakieta z łazikiem wystartowała z Przylądka Canaveral. Po ponad pół roku Curiosity był gotowy na pokonanie ostatniego, najważniejszego etapu. 6 sierpnia na Curiosity skupiła się uwaga całego świata - transmisję z lądowania oglądało ok. 500 mln ludzi. Od tego momentu amerykański łazik przesyła zdjęcia z Czerwonej Planety, zrobił sobie tam nawet selfie, a także ma własne konto na Twitterze, gdzie relacjonuje kolejne etapy swojej misji. Po kilku miesiącach pracy łazik potwierdził, że na Marsie znajdowała się kiedyś woda.
Zobacz najnowsze zdjęcia wykonane przez łazika podczas swojej długiej marsjańskiej misji
Źródło: iflscience.com
Autor: agr/aw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/lazik-curiosity-dostrzegl-na-marsie-blyszczacy-meteoryt,216228,1,0.html

Łazik Curiosity dostrzegł na Marsie błyszczący meteoryt.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe głównym źródłem litu we Wszechświecie
Radosław Kosarzycki dnia 03/11/2016
Lit we wszechświecie powstaje w procesach astrofizycznych jednak jego pochodzenie wciąż umykało naukowcom. Niedawno grupa naukowców odkryła potężne ilości berylu-7, niestabilnego pierwiastka rozkładającego się na lit w czasie 53.2 dni, wewnątrz nowej Sagittarii 2015 N.2 ? obserwacje te mogą wskazywać, że nowe są głównym źródłem litu w galaktyce.
Praktycznie każdy pierwiastek chemiczny jest pochodzenia astronomicznego. Lekkie pierwiastki powstały w okresie od 10 sekund do 20 minut po Wielkim Wybuchu ? w tym wodór (75%), hel (25%) i bardzo niewielka ilość litu i berylu.
Pozostałe pierwiastki chemiczne powstały w gwiazdach w procesach fuzji zachodzących w ich jądrach, gdzie poczynając od fuzji wodoru w hel, powstają coraz to cięższe pierwiastki, aż do żelaza włącznie. Pozostałe procesy takie jak eksplozje supernowych czy reakcje zachodzące w atmosferach olbrzymich gwiazd prowadzą do powstania takich pierwiastków jak m.in. złoto, ołów i miedź. To właśnie te pierwiastki z czasem znalazły się w składzie chemicznym kolejnych gwiazd i planet.
Luca Izzo, badacz z Instytutu Astrofizyki w w Andaluzji (IAA-CSIC) mówi: ?Jednak lit wciąż był problematyczny: wiedzieliśmy, że 25 procent istniejącego litu pochodzi z pierwotnej nukleosyntezy, ale nie byliśmy w stanie odnaleźć źródła pozostałych 75 procent.?
Rozwiązanie tajemnicy litu
Rozwiązaniem tajemnicy pochodzenia litu, według najnowszych badań, mogą być nowe, eksplozje zachodzące w układach podwójnych, w których jedną z gwiazd jest biały karzeł. Biały karzeł zasysa materię ze swojego gwiezdnego towarzysza prowadząc do powstania grubej warstwy wodoru wokół siebie. Kiedy ów wodór osiąga określoną gęstość dochodzi do eksplozji nowej, która może spowodować wzrost jasności gwiazdy o 100 000 razy. Po kilku tygodniach system powraca do równowagi i proces zasysania powtarza się od początku.
Badacze skupili się na badaniu nowej Sagittarii 1015 N.2 (znanej także jako V5668 Sgr) odkrytej 15 marca 2015 roku, a która widoczna była przez ponad 80 dni. Obserwacje wykonane za pomocą instrumentu UVES zainstalowanego na Bardzo Dużym Teleskopie w przeciągu 24 dni umożliwiły ? po raz pierwszy w historii ? badanie ewolucji sygnału berylu-7 wewnątrz nowej i obliczenie obfitości tego pierwiastka. ?Beryl-7 to niestabilny pierwiastek rozkładający się w lit z okresem 53.2 dni, dlatego jego obecność jest bezsprzeczną oznaką powstawania litu,? mówi Christina Thone, badaczka z Instytutu Astrofizyki Andaluzji (IAA-CSIC).
Obecność berylu-7 była wcześniej wykryta w innej nowej, jednak pomiar ilości litu powstałego w nowej Sagittarii 1015 N.2 był sporym zaskoczeniem. ?Mówimy o ilości litu 10 razy wyższej niż w Słońcu,? mówi Luca Izzo (IAA-CSIC). ?Przy tak wysokich poziomach litu, dwie podobne nowe rocznie wystarczyłyby na rozwiązanie zagadki litu w Drodze Mlecznej. Nowe wydają się być głównym źródłem tego pierwiastka we wszechświecie,? podsumowuje.
Źródło: Instituto de Astrofisica de Andalucia
Tagi: gwiazdy nowe, lit we wszechświecie, nowa klasyczna, Nowe, skąd tyle litu
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/03/nowe-glownym-zrodlem-litu-we-wszechswiecie/

Nowe głównym źródłem litu we Wszechświecie.jpg

Nowe głównym źródłem litu we Wszechświecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Pomorzu powstanie kosmiczny inkubator?
Radosław Kosarzycki dnia 03/11/2016
W Polsce powstanie inkubator przedsiębiorczości Europejskiej Agencji Kosmicznej wyspecjalizowany w transferze technologii satelitarnych. Pomorze zabiega o stworzenie oddziału w Gdańsku.
Inkubatory przedsiębiorczości ESA BIC to koordynowana i współfinansowana przez Europejską Agencję Kosmiczną sieć ośrodków zlokalizowanych w kilkunastu krajach Europy. Celem jest wsparcie zdolnych naukowców i przedsiębiorców, którzy pracują przy projektach opartych na technologiach satelitarnych.
Województwo pomorskie chce wspierać wykorzystanie tych zaawansowanych technologii w różnych sektorach gospodarki i jest jednym z trzech regionów Polski, które mają największe szanse na otwarcie oddziału ESA BIC.
? Za kandydaturą Gdańska dużo przemawia. Na Pomorzu działają liczne firmy z sektora kosmicznego, mamy siedzibę Polskiej Agencji Kosmicznej i sprzyjające środowisko inwestycyjne. Liczymy na oddział ESA BIC w Trójmieście. ? mówi Maciej Mickiewicz,  Wiceprezes Blue Dot Solutions.
? Przy rosnących możliwościach Europy, związanych z rozwojem chociażby konstelacji satelitów Galileo i Copernicus (pozycjonowania i obrazowania Ziemi), ważne jest umiejętne stymulowanie prac zmierzających do efektywnego wykorzystania tych technologii, np.: w transporcie, procesach zachodzących w portach lotniczych i morskich, czy ochrony środowiska i poprawy jakości życia w ośrodkach miejskich. ? dodaje Maciej Mickiewicz.
2 listopada konsorcjum zawiązane pomiędzy przedstawicielami trójmiejskiego biznesu i samorządu podpisało list intencyjny w sprawie utworzenia w Gdańsku jednego z oddziałów ESA BIC. Po stronie regionu pomorskiego za inicjatywą stoją m.in. Urząd Marszałkowski Woj. Pomorskiego, Miasto Gdańsk, Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna, fundusz Black Pearls VC i firma Blue Dot Solutions. Kolejni partnerzy dołączą do projektu w najbliższych miesiącach.
Do 7 listopada br. podmioty zainteresowane otwarciem ESA BIC w swoich miastach mogą zgłaszać aplikacje do Polskiej Agencji Kosmicznej. Aby wzmocnić swoją kandydaturę Gdańsk połączył siły z Krakowem, co jest możliwe, ponieważ inkubatory ESA BIC działać mogą w kilku lokalizacjach, np. we Francji mieszczą się aż w 6 miastach.
? Podjęliśmy rozmowy z Krakowem, ponieważ stwierdziliśmy, że warto patrzeć szerzej. Jeśli nasza kandydatura zwycięży będzie mogli wymieniać się informacjami, rynkami, dostępami do klientów, możliwościami inwestycyjnymi. ? zdradza Krzysztof Kanawka, Prezes Blue Dot Solutions.
Polska dzięki ośrodkowi ESA BIC zaznaczy wyraźnie swoją obecność na mapie europejskiego sektora kosmicznego i podkreśli aspiracje do rozwoju zaawansowanych technologii. W miejscu gdzie powstanie inkubator będą mogły powstać nowe, wysoko wyspecjalizowane miejsca pracy oraz kolejne firmy, obok tych, które już teraz rozwijają technologie satelitarne i działają w tej branży, np.: SpaceForest, Blue Dot Solutions, Black Pearls VC, WiRan, Syderal Polska, OptiNav, OPEGIEKA.
? Inkubator ESA BIC umożliwi transfer technologii przy wsparciu ekspertów z ESA oraz ułatwi eksport rodzimych rozwiązań na rynki zagraniczne. Każdego roku ośrodki ESA BIC pomagają w rozwoju kilkudziesięciu młodym firmom, z których 80-90% odnosi sukces na rynku. ? mówi Wojciech Drewczyński z Black Pearls VC.
Pierwszy w Polsce inkubator Europejskiej Agencji Kosmicznej ma powstać w 2017 r.
Tagi: Black Pearls VC, Blue Dot Solutions, ESA BIC, inkubator kosmiczny, inkubator kosmiczny w Polsce, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/03/na-pomorzu-powstanie-kosmiczny-inkubator/

Na Pomorzu powstanie kosmiczny inkubator.jpg

Na Pomorzu powstanie kosmiczny inkubator2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Debata: radiacja najtrudniejszą przeszkodą w ludzkiej drodze na Marsa
03.11.2016
Wysokie dawki promieniowania kosmicznego są dla człowieka jedną z najtrudniejszych barier w drodze na Marsa - mówili uczestnicy debaty poświęconej Czerwonej Planecie. Podróż na Marsa w jedną stronę oznacza dawkę aż 660 milisiwertów, czyli tylko trochę mniej, niż dziś przypada na całą karierę astronauty.
"Barierą, która sprawia, że jeszcze nas nie ma na Marsie, na pewno jest odległość. Cały czas zadajemy sobie pytanie, czy człowiek wytrzyma tak długą podróż" - podkreśliła dr Natalia Zalewska z Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz Instytutu Lotnictwa podczas debaty poświęconej badaniom Marsa i przyszłej załogowej misji na tę planetę.
 
Biolog dr Agata Kołodziejczyk, która obecnie pracuje w Europejskiej Agencji Kosmicznej, zauważyła, że największym problemem w naszej drodze na Marsa, związanym z odległością, jest promieniowanie. "Nie jesteśmy odporni na tak dużą dawkę promieniowania, któremu poddani będą astronauci. W jeden dzień na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej pochłaniają oni taką dawkę promieniowania, jak przez cały rok na Ziemi. Dawka promieniowania na całą karierę astronauty to około 1 tys. milisiwertów, a podróż na Marsa w jedną stronę to już 660 milisiwertów" - mówiła dr Kołodziejczyk.
 
Według polskiego prawa atomowego roczna dodatkowa dopuszczalna dawka promieniowania od sztucznych, pozamedycznych źródeł dla przeciętnego człowieka wynosi zaledwie 1 milisiwert. W 2011 roku trzej pracownicy elektrowni Fukushima I otrzymali skumulowaną dawkę promieniowania sięgającą nawet 180 milisiwertów.
 
Radiacja może mieć wpływ m.in. na nasze ludzkie bakterie, bez których nie jesteśmy w stanie żyć. "W naszych organizmach mamy więcej bakterii niż własnych komórek. Bez tych mikroorganizmów nie możemy być ludźmi takimi, jakimi jesteśmy. Jeżeli poddamy je radiacji i mutacjom genetycznym, zatracimy swoje właściwości. Nasz układ odpornościowy ulegnie znacznemu osłabieniu" - podkreśliła biolog.
 
Wysokie dawki promieniowania, z którymi muszą liczyć się astronauci, na razie uniemożliwiają więc bezpieczne wysłanie człowieka na Czerwoną Planetę. "Nie jesteśmy w stanie zbudować statku kosmicznego z 30-centymetrową, grubą, ołowiową ścianą. Każdy kilogram wyniesiony w przestrzeń kosmiczną na najniższą orbitę to obecnie koszt 10-25 tys. dolarów" - zauważyła badaczka.
 
Oprócz wysokiego promieniowania problemem może być temperatura, która może spaść nawet do około minus 130 st. Celsjusza, by w cieplejsze dni sięgać prawie 30 st. Celsjusza. Również marsjańska atmosfera jest dużo cieńsza niż ziemska i składa się głównie z dwutlenku węgla. "Przez miliony lat przystosowaliśmy się do życia w warunkach ziemskich. Jak przyspieszyć ewolucję człowieka, tak byśmy byli w stanie tam żyć? Tu są ogromne wyzwania, także dla biologów" - mówiła podczas debaty dr Kołodziejczyk.
 
Mars to również zagadka dla geologów. "To, co jest pod powierzchnią Marsa, na razie pozostaje wielką tajemnicą. Dotarcie w głąb Marsa byłoby bardzo interesujące. Jest przypuszczenie, że pod jego powierzchnią może znajdować się życie" - mówiła Natalia Zalewska. "To znowu wynik promieniowania, które wnika głęboko pod powierzchnię planety. Przez to w jej wierzchniej warstwie nie ma szansy na znalezienie życia, ale być może jest ono gdzieś głębiej" - zauważył prowadzący debatę dr Jakub Bochiński.
 
Jak przypomniała dr Natalia Zalewska, na Marsie znajdują się obecnie dwa sprawne łaziki. Łazik Opportunity - badając planetę - pokonał już dystans ponad 43 km, a Curiosity - ponad 14 km. "Tylko tę część powierzchni Marsa mamy zbadaną. W stosunku do powierzchni całego Marsa to bardzo niewiele. Nie mamy też żadnych próbek z Marsa, ewentualnie meteoryty. Chcielibyśmy taką skałę wziąć do ręki, móc ją dotknąć i zbadać. Dopiero wtedy dowiemy się najwięcej" - podkreśliła dr Zalewska.
 
Choć często patrzymy na Marsa jak na źródło zagrożeń dla człowieka, to człowiek także może być zagrożeniem dla Marsa. Jak mówiła dr Kołodziejczyk, bardzo trudno jest uchronić dziewiczą dotąd ziemię przed skażeniem ludzkimi bakteriami. Nie udaje się to np. na Antarktydzie, gdzie obowiązują regulacje prawne dotyczące ochrony mikrobiologicznej czystości gatunków. "Ludzie, którzy tam przybywają, owszem przechodzą przez odpowiednią śluzę, ale oddychają, załatwiają swoje fizjologiczne potrzeby, a więc zostawiają bakterie" - mówiła dr Kołodziejczyk.
 
"W związku z kontaminacją również na Marsie istnieją już pewne procedury. Łaziki marsjańskie nie mogą podjeżdżać do obszarów tej planety, na których spodziewamy się, że mogłoby istnieć życie. Ostatnio taki problem miał łazik Curiosity, który musiał specjalnie obrać taką trasę na Marsie, aby ominąć z daleka obszar, na którym mogłoby istnieć życie. Wszystko dlatego, że jeśli kiedyś to życie na Marsie odkryjemy, to chcielibyśmy mieć pewność, że będzie to życie marsjańskie, a nie życie ziemskie, które kiedyś zasiał jakiś łazik" - dodał dr Bochiński.
 
Debata odbyła się podczas prezentacji prapremierowego pokazu pierwszego odcinka fabularno-dokumentalnej serii "MARS", produkcji National Geographic Channel. Za produkcję serialu odpowiadają Ron Howard oraz Brian Grazer - twórcy m.in. ?Apollo 13? czy ?Pięknego umysłu?.
 
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
 
ekr/ agt/ mrt/
Tagi: mars

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411857,debata-radiacja-najtrudniejsza-przeszkoda-w-ludzkiej-drodze-na-marsa.html

radiacja najtrudniejszą przeszkodą w ludzkiej drodze na Marsa.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czeka nas największy superksiężyc od 1948 roku
autor: admin (4 Listopad, 2016 - 12:10)
Superksiężyc to potoczna nazwa zjawiska, gdy nasz ziemski satelita znajduje się w fazie pełni a jednocześnie jest najbliżej naszej planety. Tym razem nocą z 13 na 14 listopada, ten dystans będzie wyjątkowo mały, co sugeruje, że tarcza księżycowa widoczna na nieboskłonie będzie rekordowo duża.
Podobna taka sytuacja, ostatnio miała miejsce w 1948 roku, a następna okazja do zobaczenia takiego zjawiska nastąpi dopiero 25 listopada 2034 roku. Warto zatem podnieść wzrok ku niebu i nacieszyć się tym widokiem, oczywiście o ile pozwoli na to kapryśna o tej porze roku aura.
Okazja ku temu nastąpi w nocy z 13 na 14 listopada. Księżyc znajdzie się wtedy w perygeum, czyli najbliższym punkcie w przestrzeni kosmicznej w stosunku do Ziemi. Będzie to dystans 356 536 km. Według NASA, tarcza księżycowa będzie o 14% większa niż podczas regularnej pełni. Księżyc będzie również o około 30% jaśniejszy.
Często pojawiają się sugestie, że w trakcie takiego większego niż zwykle oddziaływania grawitacyjnego Księżyca należy się spodziewać katastrof naturalnych na Ziemi. Wpływ tego oddziaływania jest bez wątpienia znaczący. Gdy dochodzi do tego, że Księżyc zbliża się znacznie bardziej niż zwykle, jego grawitacja może wpływać dodatkowo na pływy oceaniczne zwiększając ich intensywność. Można to skutkować podtopieniami obszarów przybrzeżnych w wielu krajach świata.
Kategorie:
?    superksiężyc
?    księżyc
?    obserwacje nieba
?    astronomia
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/czeka-nas-najwiekszy-superksiezyc-od-1948-roku

Czeka nas największy superksiężyc od 1948 roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spadochron Schiaparellego wciąż powiewa na Marsie

4 listopada (13:20)

 
 NASA opublikowała najnowsze zdjęcia miejsc upadku fragmentów lądownika Schiaparelli. Obrazy wykonane przez sondę Mars Reconnaissance Orbiter (MRO) z pomocą kamery wysokiej rozdzielczości, wykorzystującej trzy filtry, pozwoliły na stworzenie kolorowych zdjęć i odsłonięcie na ich podstawie kolejnych szczegółów zakończonej katastrofą misji. Lądownik Schiaparelli należący do europejsko-rosyjskiej misji ExoMars rozbił się na czerwonej Planecie 19 października. Jego spadochron prawdopodobnie wciąż porusza się na wietrze.

Nowe obrazy miejsca upadku Schiaparellego i niektórych jego elementów sonda MRO wykonała 1 listopada, pod nieco innym kątem, niż poprzednie. To pozwala wyciągnąć nowe wnioski na temat losów lądownika. Białe punkty, widoczne w pobliżu ciemnego śladu, wskazywanego jako miejsce zderzenia, są rzeczywistymi fragmentami rozbitego lądownika, wykluczono, by mogły to być szumy związane z procesem wykonywania zdjęcia. W samym środku śladu też widać jakiś obiekt, może to być centralna część Schiaparellego, ale trudno to na razie potwierdzić. Widoczny na lewo od "krateru" jasny rozproszony ślad może być pozostałością po poruszonym gruncie, może też być śladem eksplozji paliwa.

Niespełna kilometr na południe leży spadochron, odstrzelony wraz z górną osłoną termiczną. Na zdjęciu z 1 listopada kształt spadochronu jest wyraźnie inny, niż na obrazie z 25 października. To oznacza, że spadochron wciąż powiewa na wietrze. Podobny efekt zauważono kilka lat temu na zdjęciach pokazujących marsjański lądownik NASA, Curiosity. Analiza kolejnych zdjęć pozwoli ostatecznie określić ułożenie górnej osłony termicznej. Widoczne na powyższym zdjęciu ciemniejsze i jaśniejsze ślady wskazują, że widzimy jej zewnętrzną powierzchnię z częściowo spaloną powłoką izolacyjną.

 Dolna osłona termiczna, odstrzelona na większej wysokości wylądowała nieco dalej, dlatego nie znalazła się w obrębie kolorowego zdjęcia. Widoczne po prawej czarno-białe zdjęcie według pierwszych analiz wskazuje na to, że widzimy wewnętrzną powierzchnię tej pokrywy.
Kolejną sesję zdjęciową z wykorzystaniem kamery HiRISE (High Resolution Imaging Science Experiment) sondy Mars Reconnaissance Orbiter zaplanowano za niespełna dwa tygodnie. Naukowcy spodziewają się informacji, które pozwolą wyjaśnić więcej zagadek, sprawdzą też, czy spadochron dalej się rusza.
Grzegorz Jasiński


http://www.rmf24.pl/nauka/news-spadochron-schiaparellego-wciaz-powiewa-na-marsie,nId,2301208

Spadochron Schiaparellego wciąż powiewa na Marsie.jpg

Spadochron Schiaparellego wciąż powiewa na Marsie 2.jpg

Spadochron Schiaparellego wciąż powiewa na Marsie 3.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze światło największego systemu optyki adaptywnej
Wysłane przez tuznik w 2016-11-04 19:32

Został osiągnięty kamień milowy w projekcie przekształcania jednostki teleskopu 4 (Yepun) z ESO Very Large Telescope (VLT), w pełni adaptywnego teleskopu z instalacją odkształcalnego lustra wtórnego.

Adaptywne systemy optyki zrekompensowały obecnie efekt rozmycia atmosfery ziemskiej, która znacznie pogarsza ostrość zdjęć uzyskiwanych za pomocą teleskopów, nawet bardzo dużych i tak wyrafinowanych, jak właśnie VLT. Instalacja nowego instrumentu adaptacyjnego (AOF) jako integralnej części UT4 pozwoli teleskopom uzyskać nawet kilka razy ostrzejsze obrazy.

Odkształcalne lustro wtórne składa się z 1,96 mm grubości elastycznego lustra posiadającego 1170 siłowników, które zmieniają kształt zwierciadła w celu skorygowania wpływu turbulencji w ziemskiej atmosferze. Na nieco ponad jeden metr średnicy, jest to największa tego typu adaptywna optyka lustrzana kiedykolwiek wyprodukowana.

Budowa "optyki referencyjnej" - zasadniczo wspornika lustra, została ukończona w 2010 roku, a pierwsza wersja cienkiego zwierciadła, została dostarczona do Centrali ESO w Garching pod koniec 2011 roku. Wyrównanie optyczne i inne testy zostały niedawno przeprowadzone przy odkształceniu samego lustra, ustawionego dla testów w trybie sztywnym, które zostało ostatecznie zmontowane na teleskopie. Jak poinformowało ESO, same testy zostały zaliczone celująco.

W uzupełnieniu do zastąpienia tradycyjnego lustra wtórnego teleskopu, wraz z tym nowym odkształceniem zwierciadła, system AOF obejmuje również czterogwiazdkowy Laser Guide Star (4LGSF), którego pierwsze światło uzyskano w kwietniu 2016 roku. Wraz z pojawieniem się systemu AOF, VLT będzie kontynuować oraz rozszerzać swoją listę światowej klasy wyników badań naukowych i doświadczeń z systemem znajdującym się w Paranal.

Zdobyte doświadczenie z pewnością przyczyni się do przezwyciężania kolejnych stojących na drodze problemów technicznych, podczas budowanego aktualnie przez Europejskie Obserwatorium Południowe Ekstremalnie Wielkiego Teleskopu Europejskiego (E-ELT).

Źródło: ESO

Opracował:
Adam Tużnik

Więcej informacji:
First Light for Largest Adaptive Optics System

Na ilustracji:
Zwierciadło teleskopu VLT. Źródło: ESO

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwsze-swiatlo-dla-najwiekszego-systemu-optyki-adaptacyjnej-2590.html

Pierwsze światło największego systemu optyki adaptywnej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sześcioro polskich uczniów pojedzie do Włoch na obóz ESO Astronomy Camp 2016
Wysłane przez czart w 2016-11-04 21:53
Znane są już wyniki konkursu na udział w obozie astronomicznym dla młodzieży we Włoszech. W tym roku Polska uzyskała sześć miejsc na obozie, co stanowi aż 11% dostępnej puli dla wszystkich krajów mogących zgłaszać swoich uczniów. Obóz prowadzony jest przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), a polski konkurs zorganizowano we współpracy z Polskim Towarzystwem Astronomicznym (PTA).

Obozy astronomiczne dla młodzieży szkół średnich organizowane są przez ESO od kilku lat. Co roku polski konkurs na udział w obozie prowadzony jest we współpracy z Polskim Towarzystwem Astronomicznym. Również co roku udział polskich uczniów jest bardzo duży w porównaniu do innych krajów ? zarówno pod względem liczby zgłoszeń, jak i przyznanych miejsc.

W tym roku ESO otrzymało ponad 180 zgłoszeń z 25 krajów. Zgłaszać mogli się uczniowie z krajów członkowskich organizacji oraz z krajów, w których działa Sieć Popularyzacji Nauki ESO. Polska należy do obu tych kategorii. Chęć udziału w obozie zgłosiło 25 polskich uczniów, nadsyłając krótkie filmy na temat ?Co bym chciał/chciała odkryć lub wynaleźć? ? było to zadanie konkursowe. Poziom polskich zgłoszeń był wysoki, dzięki czemu nasz kraj otrzymał aż sześć miejsc spośród 56 dostępnych dla wszystkich państw. W ujęciu procentowym liczba zgłoszeń z Polski stanowiła około 14% wszystkich zgłoszeń, a uzyskane przez polskich uczniów miejsca to około 11%.

Laureatami miejsc na obozie ESO Astronomy Camp 2016 zostali (w kolejności alfabetycznej):
?    Zofia Błażyca z Orzeszy
?    Bartosz Cieślik z Warszawy
?    Aleksandra Krauze z Zielonej Góry
?    Anna Komarowska z Łodzi
?    Dominika Krawiec z Poznania
?    Kamil Serafin z Bukowiny Tatrzańskiej
Polskie Towarzystwo Astronomiczne przyznało jedno stypendium pokrywające koszt udziału w obozie i koszt biletów lotniczych ? otrzyma je Bartosz Cieślik. Pozostali laureaci uzyskali miejsca niestypendialne.

W tym roku w programie obozu będą zajęcia dotyczące tematu ?Wszechświat widzialny i ukryty, prowadzone w różnorodnej formie: prelekcji, warsztatów, obserwacji przy pomocy teleskopów i instrumentów znajdujących się na wyposażeniu Astronomical Observatory of the Autonomous Region of the Aosta Valley w Saint-Barthélemy w gminie Nus we Włoszech, gdzie odbędzie się obóz. ESO Astronomy Camp 2016 zaplanowany jest od 26 grudnia 2016 r. do 1 stycznia 2017 r. Oprócz zajęć astronomicznych na uczestników czekają także zajęcia sportowe, wycieczki i inne atrakcje.

Organizatorzy dziękują wszystkim uczestnikom za nadesłane zgłoszenia i gratulują laureatom.

Więcej informacji:
?    Polska strona konkursu
?    Witryna obozu
?    Komunikat ESO
?    Komunikat PTA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/szescioro-polskich-uczniow-pojedzie-wloch-na-oboz-eso-astronomy-camp-2016-2591.html

Sześcioro polskich uczniów pojedzie do Włoch na obóz ESO Astronomy Camp 2016.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble obserwuje: Tukan i gromada
Radosław Kosarzycki dnia 04/11/2016
Może być znany z spektakularnych widoków takich jak Karzeł Tukana czy 47 Tucanae ? druga pod względem jasności gromada kulista, lecz w gwiazdozbiorze Tukana można znaleźć dużo więcej fenomenalnych obiektów kosmicznych.
Jednym z takich mniej znanych obiektów jest NGC 299 ? gromada otwarta znajdująca się w Małym Obłoku Magellana niecałe 200 000 lat świetlnych od Ziemi. Gromady otwarte tego typu to zbiory gwiazd słabo związanych ze sobą grawitacyjnie, a które powstały z tego samego masywnego obłoku molekularnego gazu i pyłu. Z tego też powodu wszystkie gwiazdy w takiej gromadzie charakteryzują się jednakowym wiekiem i składem chemicznym ? między sobą różnią się jedynie masą w zależności od punktu obłoku, w którym powstały.
Ta unikalna własność nie tylko umożliwia powstanie tak spektakularnych widoków widocznych za pomocą wyrafinowanych instrumentów zainstalowanych na pokładzie teleskopów takich jak Hubble lecz także stanowi istne kosmiczne laboratorium, w którym astronomowie mogą badać procesy formowania i ewolucji gwiazd ? procesy, które przecież w dużej mierze zależą od masy danej gwiazdy.
Źródło: Goddard Space Flight Center
Tagi: 47 Tucanae, Gromada otwarta, Gwiazdozbiór Tukana, Karzeł Tukana, NGC 299, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/04/hubble-obserwuje-tukan-i-gromada/

Hubble obserwuje Tukan i gromada.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki soczewce udało się dostrzec kolejną odległą galaktykę
Radosław Kosarzycki dnia 05/11/2016
Nigdy wcześniej astrofizykom nie udało się dostrzec tak wysoko-energetycznego promieniowania pochodzącego od obiektu kosmicznego znajdującego się tak daleko. Jakieś 7 miliardów lat temu miała miejsce potężna eksplozja w pobliżu czarnej dziury znajdującej się w centrum odległej galaktyki. Po eksplozji doszło do wysoko-energetycznego rozbłysku promieniowania gamma. Promieniowanie pochodzące z tej eksplozji udało się zaobserwować za pomocą wielu teleskopów, w tym znajdujących się na kanaryjskiej wyspie La Palma teleskopów MAGIC. Zupełnie przy okazji udało się po raz kolejny potwierdzić Ogólną Teorię Względności, bowiem przemierzając przestrzeń kosmiczną promieniowanie napotkało na bliższą nam galaktykę, której grawitacja zakrzywiła promienie i skierowała je w stronę Ziemi.
Obiekt QSO B0218+357 to blazar ? specyficzny typ czarnej dziury. Obecnie naukowcy przyjmują, że w centrum każdej galaktyki znajduje się supermasywna czarna dziura. Czarne dziury do których aktualnie wpada materia zwane są aktywnymi czarnymi dziurami. Emitują one ekstremalnie jasne dżety promieniowania. Jeżeli te dżety skierowane są bezpośrednio w stronę Ziemi ? nazywamy je blazarami.
Zdarzenie opisane w periodyku ?Astronomy & Astrophysics? miało miejsce 7 miliardów lat temu, gdy Wszechświat miał mniej niż połowę swojego obecnego wieku.  ?Po raz pierwszy blazar został dostrzeżony 14 lipca 2014 roku za pomocą teleskopu Large Area Telescope (LAT) zainstalowanego na pokładzie satelity Fermi,? mówi Razmik Mirzoyan, naukowiec z max Planck Institute for Physics i rzecznik zespołu MAGIC. ?Teleskopy rejestrujące promieniowanie gamma z Ziemi natychmiast skierowały się w stronę blazara, aby dowiedzieć się o nim czegoś więcej.?
Jednym z tych teleskopów był MAGIC na Wyspach Kanaryjskich specjalizujący się w rejestrowaniu wysoko-energetycznego promieniowania gamma. Może on rejestrować fotony, których energia jest 100 miliardów razy wyższa niż fotony emitowane przez Słońce i tysiąc razy wyższa niż te mierzone przez Fermi-LAT.
Naukowcom z zespołu MAGIC początkowo nie sprzyjało szczęście: pełnia uniemożliwiała obserwacje.
11 dni później MAGIC miał drugą szansę ? część promieni gamma wyemitowanych przez QSO B0218+357 nie podróżowała bezpośrednio w kierunku Ziemi: Miliard lat po tym jak rozpoczęły swoją wędrówkę dotarły w pobliże galaktyki B0218+357G. Tu z pomocą przyszła nam Ogólna Teoria Względności Einsteina.
To właśnie ona mówi, że obiekt o dużej masie, np. galaktyka, odchyla promieniowanie obiektu znajdującego się za nim. Dodatkowo, promienie są skupiane niczym przez potężną soczewkę optyczną ? dla odległego obserwatora obiekt wydaje się przez to dużo jaśniejszy, lecz także zniekształcony. Owe promienie światła potrzebują różnych okresów czasu na otoczenie soczewki, w zależności od kąta obserwacji.
To właśnie dzięki soczewce grawitacyjnej MAGIC był jednak w stanie zarejestrować QSO B0218+357 ? i stworzyć widmo wysoko-energetycznego promieniowania gamma najodleglejszego dotąd obiektu. ?Wiedzieliśmy z obserwacji wykonanych za pomocą teleskopu kosmicznego Fermi i radioteleskopów naziemnych w 2012 roku, że fotony, które podróżowały dłuższą drogą dotrą do nas 11 dni później,? powiedział Julian Sitarek z Uniwersytetu Łódzkiego, który kierował zespołem badawczym. ?To pierwszy raz kiedy udało nam się zaobserwować fotony o tak wysokiej energii odchylone przez soczewkę grawitacyjną.?
Źródło: Max Planck Institute for Physics
Tagi: blazar, Fermi-LAT, Promieniowanie gamma, soczewkowanie grawitacyjne, teleskopy MAGIC, WSO B0218+357, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/05/dzieki-soczewce-udalo-sie-dostrzec-kolejna-odlegla-galaktyke/

Dzięki soczewce udało się dostrzec kolejną odległą galaktykę.jpg

Dzięki soczewce udało się dostrzec kolejną odległą galaktykę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczna wystawa pod patronatem NASA po raz pierwszy w Polsce


Pod bacznym okiem specjalistów z US Space Rocket Center, dzięki uprzejmości NASA i pomysłowości organizatorów, do Polski przyjeżdża największa na świecie wystawa o kosmosie GATEWAY TO SPACE.
Wystawa dotrze do nas wprost z NASA, a eksponaty wystawiane były już w wielu miastach w Europie, Stanach Zjednoczonych oraz w Afryce Południowej. Do tej pory widziało ją już ponad 3 miliony osób.
Zobaczyć będzie można kolekcję amerykańskich i radzieckich eksponatów wprost z US Space Rocket Center i NASA Visitor Center prezentujących historię kosmicznych podróży od ubiegłego wieku do dnia dzisiejszego.
Co będzie można zobaczyć?
Wśród ponad 100 kosmicznych eksponatów, prezentowanych na 3 000 metrów kwadratowych powierzchni obiektu  będzie można zobaczyć m.in. oryginalny moduł pochodzący ze stacji kosmicznej MIR, międzynarodową stację kosmiczną ISS, modele rakiet m.in rakietę Sojuz, promy kosmiczne jak Wostok czy Woschod, dwutonowy silnik rakietowy, Sputnik 1, kapsułę Apollo, łaziki kosmiczne wśród nich Lunar Rover, który uczestniczył w misji Apollo, autentyczne kokpity i elementy maszyn kosmicznych, oryginalne skafandry kosmonautów w tym umundurowanie Gagarina, asteroidy i kamienie księżycowe.
Jakie dodatkowe atrakcje?
Kilkanaście symulatorów pozwoli nam m.in. odbyć lot na Księżyc, poczuć stan nieważkości, pomajsterkować przy stacji kosmicznej wśród gwiazd czy postawić swoją stopę na srebrnym globie.
Ekspozycja ukazuje techniczne i naukowe aspekty podróży w kosmos, skupiając się na historii misji kosmicznych i ich ścisłym związku z człowiekiem, przedstawiając przedmioty związane z codziennym życiem kosmonautów na orbicie okołoziemskiej.
Gdzie, kiedy i za ile?
Termin wystawy: 19.11.2016-19.02.2017
Bilety: sprzedaży online już od 17.11.2016 w cenie od 25 zł. Bilety będą także dostępne w kasach wystawy od dnia 19.11.2016
Miejsce: Mińska 65, Warszawa
1Zdjęcia z wystawy #1
http://filmyfantastyczne.pl/newsy/kosmiczna-wystawa-pod-patronatem-nasa-po-raz-pierwszy-w-polsce

 

2016-11-05_09h27_19.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sfotografują horyzont zdarzeń
Autor: Mariusz Błoński
W kwietniu przyszłego roku astronomowie spróbują wykonać pierwsze w historii zdjęcie horyzontu zdarzeń czarnej dziury. Celem obserwacji Event Horizon Telescope (EHT) będzie Sagittarius A* znajdująca się w centrum Drogi Mlecznej. Wirtualny EHT działa od lat. To projekt łączący wiele urządzeń badawczych w jeden wielki teleskop. Dzięki technice zwanej interferometrią wielkobazową możliwe jest symulowanie pracy jednego gigantycznego teleskopu o rozdzielczości większej niż każde z fizycznych urządzeń wchodzących w jego skład.
W kwietniu przyszłego roku przez dwie kolejne noce Saggitarius A* będzie obserwowana jednocześnie przez osiem teleskopów, w tym Atacama Large Milimeter Array (ALMA) i South Pole Telescope. Rozdzielczość EHT jest na tyle duża, że specjaliści powinni być w stanie dostrzec 'cień', jaki czarna dziura rzuca na jasną emisję w pobliżu horyzontu zdarzeń.
Nawet jeśli obserwacje się powiodą i uzyskamy w końcu obraz o dobrej rozdzielczości, to nie zobaczymy go przez wiele miesięcy. Filtrowanie, analiza i opracowanie danych z urządzeń wchodzących w skład EHT będzie długotrwałym, trudnym procesem.
EHT dopiero niedawno zyskał rozdzielczość na tyle dużą, że specjaliści mogą myśleć o zaobserwowaniu horyzontu zdarzeń. Jest to możliwe dzięki temu, że projekt otrzymał czas obserwacyjny w ALMA. Dzięki temu czułość EHT wzrosła 10-krotnie.
Opisany powyżej projekt wymaga jeszcze wielu poważnych przygotowań. Zanim zaczną się obserwacje konieczne jest zainstalowanie nowego czujnika w Large Milimeter Telescope w Meksyku. Obecnie teleskop ten nie może pracować z falami o długości 1,3 milimetra, w której pracują inne teleskopy EHT. W grudniu naukowcy wybierają się do South Pole Telescope, gdzie również zostanie zamontowany nowy odbiornik.
http://kopalniawiedzy.pl/horyzont-zdarzen-czarna-dziura-Sagittarius-A-Droga-Mleczna,25451

Sfotografują horyzont zdarzeń.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba już gotowy!
5 listopada 2016, 7:49 pm
Marcin Kastek
Po dwóch dekadach prace nad konstrukcją Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba można uznać za zakończone. Jest to następca zasłużonego już Kosmicznego Teleskopu Hubble?a, który pozwolił znacznie zgłębić tajemnice Wszechświata. Teleskop został nazwany na cześć Jamesa Webba, drugiego administratora NASA, który był odpowiedzialny za program lotów kosmicznych Apollo.
Zanim jednak zaczniemy poznawać Wszechświat przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, musi on zostać poddany licznym testom. Musimy mieć pewność, że nowy teleskop podoła warunkom panującym w przestrzeni kosmicznej. Składa się on z 18 sześciokątnych luster, wykonanych z berylu oraz pokrytych złotem. Dzięki temu lustra zachowają swój kształt oraz będą odporne na trudne warunki.
Po pozytywnym zakończeniu wszystkich testów, teleskop zostanie wystrzelony w październiku 2018 roku. Teleskop Jamesa Webba będzie prowadzić obserwacje w podczerwieni i przyjrzy się pierwszym gwiazdom oraz galaktykom naszego Wszechświata. Zanim teleskop zajrzy w kosmiczną głębię, skieruje swoje detektory ku najbliższej Ziemi gwieździe ? Alfie Centauri.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/11/05/kosmiczny-teleskop-jamesa-webba-juz-gotowy/

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba już gotowy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy Słońce wybuchnie, zostanie nam 8 minut
Trudno to sobie wyobrazić, ale Słońce kiedyś może wybuchnąć. Jeśli to się stanie, to Ziemię i jej mieszkańców czeka niemal natychmiastowa zagłada.
Ewentualny wybuch Słońca zniszczy Merkurego, Wenus i Ziemię, a Marsa zamieni w pustynię. To wszystko wydarzy się bardzo szybko.
Jeśli Słońce nagle wybuchnie, nawet się o tym nie dowiemy. Ale gdy od wybuchu minie 8 minut i 20 sekund - czyli tyle ile zajmie energii z wybuchu, by dotrzeć do powierzchni Ziemi - nastąpi całkowite zniszczenie naszej planety.
Koniec po 8 minutach od wybuchu
Podczas wybuchu Słońce wyrzuci z siebie z olbrzymią siłą materię, coś na kształt ładunków bojowych. To niemal natychmiast zabije całe życie na Ziemi, a szanse na przeżycie będą bliskie zeru.
Wybuch w odległości 30 lat świetlnych może spowodować zniszczenie warstwy ozonowej i masowe wymieranie, a Słońce znajduje się zaledwie 8,3 minuty świetlnej od Ziemi.
Powierzchnia naszej planety wyparuje, temperatura będzie 15 razy wyższa niż obecnie na powierzchni Słońca. Ziemia rozpadnie się w ciągu kilku dni.
Po wybuchu Słońca, Ziemia nie będzie już miała ciała niebieskiego, wokół którego mogłaby krążyć. Nic nie będzie już "trzymało" naszej planety, więc jej ruch orbitalny powiększy się i Ziemia poleci w nicość kosmiczną.
Źródło: inverse.com
Autor: agr/AP/tw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/gdy-slonce-wybuchnie-zostanie-nam-8-minut,216103,1,0.html

Gdy Słońce wybuchnie, zostanie nam 8 minut.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tsunami gwiazd i gazu prowadzi do powstania galaktycznych powiek
Radosław Kosarzycki dnia 05/11/2016
Astronomowie prowadzący badania za pomocą obserwatorium ALMA (Atacama Large Milimeter/submilimeter Array) odkryli istne tsunami gwiazd i gazu przechodzące przez środek dysku galaktyki spiralnej znanej jako IC 2163. Ta kolosalna fala materii powstała gdy IC 2163 przemknęła  przez inną galaktykę spiralną NGC 2207 ? doprowadziła do powstania zachwycających łuków, w których zachodzą intensywne procesy formowania się nowych gwiazd. Swoją budową owe łuki przypominają powieki.
?Mimo, że zderzenia galaktyk tego typu nie są rzadkością, to  znamy tylko kilka przypadków galaktyk z takimi strukturami,? mówi Michele Kaufman, astronomka z Ohio State University w Columbus i główna autorka artykułu opublikowanego wczoraj w periodyku Astrophysical Journal.
Kaufman wraz ze współpracownikami zauważa, że rzadkość występowania podobnych łuków w obserwowalnym Wszechświecie związana jest z ich ulotnością. ?Galaktyczne powieki istnieją zaledwie przez kilkadziesiąt milionów lat, co jest niesamowicie krótkim okresem czasu w życiu galaktyki. Odkrycie dopiero co powstałego obiektu tego typu daje nam niespotykaną okazję do badania procesów zachodzących tuż po otarciu się jednej galaktyki o drugą,? dodaje Kaufman.
Oddziałująca ze sobą para galaktyk znajduje się jakieś 114 milionów lat świetlnych od Ziemi w kierunku gwiazdozbioru Wielkiego Psa. Owe galaktyki otarły się o siebie zaburzając krawędzie swoich ramion spiralnych.
Wykorzystując niespotykaną czułość i rozdzielczość ALMA astronomowie wykonali bardzo szczegółowe pomiary ruchu gazu: tlenku węgla w wąskich ?powiekach galaktycznych?. Tlenek węgla jest tracerem gazu molekularnego, który jest paliwem dla procesów gwiazdotwórczych.
Dane pozwoliły określić, że gaz w zewnętrznych obszarach powiek IC 2163 mknie ku środkowi z prędkością ponad 100 kilometrów na sekundę. Ten gaz jednak szybko zwalnia i jego ruc staje się bardziej chaotyczny z czasem zmieniając trajektorię i dopasowując się do tempa rotacji galaktyki.
?To co obserwujemy w tej galaktyce przypomina masywną falę morską przemieszczającą się w kierunku brzegu do momentu kiedy zaczyna oddziaływać z płyciznami, które wytracają jej pęd i zmniejszają jej rozmiary,? mówi Bruce Elmegreen, naukowiec z T.J. Watson Research Center w Yorktown Heights, współautor artykułu.
?Nie tylko udało nam się odkryć gwałtowne spowalnianie obłoków gazu poruszających się od zewnętrznej do wewnętrznej krawędzi brwi, lecz także zmierzyliśmy, że im bardziej gaz spowalnia, tym gęstsze stają się obłoki gazu molekularnego,? mówi Kaufman. ?Ten bezpośredni pomiar sprężenia pokazuje w jaki sposób spotkanie dwóch galaktyk prowadzi do grupowania gwiazd, prowokuje do powstawania nowych gromad gwiazd i właśnie tego typu struktur.?
Modele komputerowe wskazują, że tego typu struktury mogą ewoluować jeżeli galaktyki będą dalej ze sobą oddziaływać w określony sposób.
Tagi: ALMA, IC 2163, NGC 2207, wyrozniony, Zderzenie galaktyk
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/05/tsunami-gwiazd-i-gazu-prowadzi-do-powstania-powiek-galaktycznych

Tsunami gwiazd i gazu prowadzi do powstania galaktycznych powiek.jpg

Tsunami gwiazd i gazu prowadzi do powstania galaktycznych powiek2.jpg

Tsunami gwiazd i gazu prowadzi do powstania galaktycznych powiek3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miłośnicy astronomii z Jasła
W audycji spotkanie z Jadwigą i Wacławem Moskalami z Jasła. W niebo patrzą od wielu lat i swoją pasją zarażają najmłodszych. Uczniowie z Jasła odkrywają planetoidy - wygrywają konkursy wiedzy astronomicznej. Co jest niezwykłego w obserwacji rozgwieżdżonego nieba? Czy na Podkarpaciu mamy do tego szczególne warunki? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań szukaliśmy w rozmowie, którą przeprowadził Janusz Jaracz.
http://www.radio.rzeszow.pl/dyskusyjny-klub-radiowy-aud/50806/astronomia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ślady szamańskiego sanktuarium i obserwatorium astronomicznego sprzed 9000 lat odnaleziono pod Szczecinem.
autor: leszekczarny (2016-11-04 14:34)
9000 lat temu nad dzisiejszym Jeziorem Świdwie w Bolkowie koło Szczecina funkcjonowało szamańskie sanktuarium, twierdzą naukowcy, którzy odnalezli jego ślady.
Profesor Tadeusz Gliński z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, podkreśla, że znaleziska są unikalne na sklę nie tylko Polski ale i Europy. Kiedy naukowcy rozpoczęli badania w 2012 roku i natknęli się na resztki szałasów, początkowo uznali, że mają do czynienia z obozowiskiem myśliwych. Wraz z postępem prac i ujawnianiem nowych artefaktów miejsce stawało się coraz bardziej intrygujące i interesujące.
Powyżej: znaleziska są dobrze zachowane dzięki torfowemu i piaskowemu podłożu
Do badań wyselekcjonowano obszar o okręgu 6m i tam skoncentrowano główny wysiłek prac. Głównym punktem wytyczonego stanowiska okazała się żerdziowa konstrukcja na planie trapezu. Konstrukcja ta otoczona była kamieniami ułożonymi w równych od siebie odległościach.
Znaleziono tam także zaostrzone wbite w ziemię paliki cisowe, usytuowane tak by reprezentowały Wielki Wóz, wycinek gwiazdozbioru Wielkiej Niedzwiedzicy. Z wysokiej skarpy na, której znajdowało się obozowisko szamana rozciąga się dobry widok na całą okolicę. Profesor Gliński uważa, że miejsce to dobrze nadawało się do obserwacji gwiazd.
Powyżej: cisowe paliki użyte do wytyczenia Wielkiego Wozu
Powyżej: plan rozmieszczenia palików
O tym, że miejsce to służyło w zamierzchłej przeszłości jako sanktuarium szamańskie, mogą świadczyć według naukowców odnalezione tam liczne nietypowe artefakty. Ciekawym znaleziskiem jest na pewno drewniana kadzielnica, którą używano w obrzędach do rytualnego okadzania  miejsca, osób, przedmiotów. W ten sposób prawdopodobnie chciano uwolnić się od obecności złych mocy.
Na stanowisku odkryto także intrygujące zawiniątka, w których znajdowały się kawałki kory, kawałki drewna(sosnowego, brzozowego), trawy (kostrzewy owczej) i kości zwierząt leśnych. Profesor Gliński twierdzi, że zawiniątka należy uznać za dary, składane bóstwom jako ofiary.
Intrygujący jest fakt, że w obozowisku odnaleziono kilkanaście kamieni o dużych rozmiarach, każdy inny. Gnejs, piaskowiec, kwarcyt, granit, sjenit, dioryt. Wśród odnalezionych kamieni znajduje  się rzadko spotykany na Pomorzu czerwony granit, zupełnym zaskoczeniem było odnalezienie gagatu inaczej zwanego czarnym bursztynem a także pumeksu i szlaki pochodzenia wulkanicznego.
Powyżej: drewniana kadzielnica
Imponujący zbiór kamieni jest unikatem na skalę europejską. Wcześnie nie odkryto podobnej kolekcji na żadnym stanowisku mezolitycznym. Niektóre kamienie przebyły długa drogę zanim trafiły na Pomorze. Na przykład najbliższe pokłady skały rogowej znajdują się w Karkonoszach lub w górach Harz. Interesujące jest także to, że kamienie noszą ślady obróbki.
Najbardziej jednak intrygującym znaleziskiem jest bez wątpienia fragment meteorytu o wysokości 8 cm i szerokości 5,3cm. Meteoryt choć mały jest dość ciężki. Meteoryt stał się zapewne przedmiotem magicznym, jako obiekt nie z tego świata,  z czego na pewno zdawał sobie sprawę jego właściciel.
Powyżej: meteoryt z obozu szamana
Na terenie obozowiska porozrzucane były liczne przedmioty wykonane z poroża, kamienia oraz drewna. Ich charakter pozwala twierdzić, że związane są z obrzędami. Wśród nich wyróżnia się nietypowa w kształcie laska, drewniana zawieszka oraz kawałek kory brzozowej identyfikowany jako fragment maski obrzędowej. Wszystkie znaleziska zachowały się w dobrym stanie pomimo upływu 9000 lat, zawdzięczamy to torfowemu i piaskowemu środowisku w, którym zalegały artefakty. Badania ciągle trwają i zapewne przyniosą jeszcze wiele zaskakujących odkryć i konkluzji. Jeśli ktoś pragnie  zapoznać się szczegółowo z tym unikalnym stanowiskiem, może to zrobić poprzez lekturę magazynu "Archeologia Polski" (LX: 2015)
http://tojuzbylo.pl/wiadomosc/slady-szamanskiego-sanktuarium-i-obserwatorium-astronomicznego-sprzed-9000-lat-odnaleziono

Ślady szamańskiego sanktuarium i obserwatorium astronomicznego sprzed 9000 lat odnaleziono pod Szczecinem.jpg

Ślady szamańskiego sanktuarium i obserwatorium astronomicznego sprzed 9000 lat odnaleziono pod Szczecinem2.jpg

Ślady szamańskiego sanktuarium i obserwatorium astronomicznego sprzed 9000 lat odnaleziono pod Szczecinem3.jpg

Ślady szamańskiego sanktuarium i obserwatorium astronomicznego sprzed 9000 lat odnaleziono pod Szczecinem4.jpg

Ślady szamańskiego sanktuarium i obserwatorium astronomicznego sprzed 9000 lat odnaleziono pod Szczecinem5.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień na Saturnie
Ewa Stokłosa dnia 06/11/2016
Sonda Cassini wpatrywała się w Saturna przez niemal 44 godziny w kwietniu 2016 roku i uzyskała ten film pokazujący cztery dni na Saturnie. Cassini rozpocznie serię zbliżeń w obszarze pomiędzy Saturnem a jego pierścieniami w kwietniu 2017 roku, a sześć miesięcy później nastąpi dramatyczny koniec misji ? ostateczne zanurzenie się w planecie.
Przestawienie się na czas zimowy bywa dla nas trudne, jednak dla naukowców z NASA pracujących przy misji Cassini prawdziwym wyzwaniem jest zmierzenie dokładnej długości dnia na Saturnie. Instrumenty sondy Cassini, która od ponad dekady znajduje się na orbicie Saturna, zmagają się z niejasnymi pomiarami, aby ustalić precyzyjny okres obrotu planety.
Ostatni rok misji i bezprecedensowy tor jej lotu doprowadzi sondę do niezbadanych rejonów w tak bliskim sąsiedztwie Saturna, że naukowcy być może w końcu będą w stanie odpowiedzieć na pytanie: Jak długi jest dzień na Saturnie?
Michele Dougherty twierdziła kiedyś, że zmierzenie długości dnia na Saturnie jest szukaniem igły w stogu siana. Teraz uważa, że ten frazes jest nie ma tu zastosowania. ?Bardziej przypomina to szukanie kilku igieł w sposób nieprzewidywalny zmieniających kolor i kształt?, powiedziała.
Pracująca w londyńskim Imperial College Dougherty jest odpowiedzialna za magnetometr (MAG) znajdujący się na pokładzie sondy Cassini i badający planetę bardziej precyzyjnie, niż jakiekolwiek wcześniejsze misje. Jednak instrumenty sondy najwyraźniej nie są w stanie zbadać czegoś fundamentalnego, co na Ziemi trudno przeoczyć: długości dnia. Część problemu tkwi w tym, czym tak naprawdę jest dzień.
Mówiąc: ?Od wielu dni jest pochmurno?, przekazujemy informację o tym, od jak dawna (czyli w jakim okresie czasu) niebo jest zachmurzone. Jednak dzień w rzeczywistości opisuje ruch, nie czas. Słońce nie wschodzi ani nie zachodzi.  Pozorny ruch Słońca wynika z tego, że Ziemia obracająca się wokół własnej osi. A obserwatorka nie musi znajdować się na Ziemi, aby obliczyć długość ziemskiego dnia.
Spektrogram i wideo wykonane na podstawie danych z sondy Cassini pokazują zmieniający się schemat fal radiowych emitowanych przez Saturna, zwanych kilometrowym promieniowaniem Saturna.
 
Ktoś znajdujący się w przestrzeni kosmicznej lub na innej planecie Układu Słonecznego mógłby wybrać charakterystyczny punkt na powierzchni Ziemi, na przykład Madagaskar, a następnie odnotować jego pozycję i uruchomić stoper. Gdy Madagaskar wróciłby do pozycji, w jakiej znajdował się w momencie włączenia stopera, obserwatorka mogłaby stwierdzić, ile czasu upłynęło od tego momentu. Gdyby wykonała pomiar z dużą precyzją odkryłaby, że Ziemia wykonuje jeden obrót na 23,934 godziny. To okres obrotu Ziemi ? definicja dnia.
Według tej samej zasady udało nam się obliczyć okresy obrotu innych planet.  Dzień na Merkurym trwa około dwóch ziemskich miesięcy. Dzień marsjański trwa 24,623 ziemskiej godziny, czyli niewiele dłużej niż dzień na Ziemi. Jednak przyglądanie się charakterystycznym cechom powierzchni nie działa w przypadku wszystkich planet.
Gdy planeta pokryta jest tysiącem kilometrów atmosfery, trudność zmierzenia jej obrotu jest jeszcze większa. Wirujące pasy chmur na planetach takich jak Saturn czy Jowisz poruszają się z różną prędkością, co uniemożliwia wykorzystanie ich do pomiaru okresu obrotu planety. Jednak nawet w takim przypadku naukowcy mają parę asów w rękawie: pole magnetyczne planety oraz emisja fal radiowych.
Wewnątrz planety ciepło powoduje, że przewodzące prąd płyny wprawiane są w ruch, co generuje pole magnetyczne, które może rozciągać się w kosmos na odległości wiele razy większe od średnicy planety. Na Ziemi i Jowiszu północny biegun magnetyczny jest odchylony od osi obrotu planet o około 10 stopni co oznacza, że nie pokrywa się z ?prawdziwie północnym? biegunem każdej z planet. Gdybyśmy mogli zobaczyć pole magnetyczne Jowisza lub Ziemi z kosmosu i przyspieszylibyśmy czas, wydawałoby nam się, że wraz z obrotem chwieje się ono jak hula hop. Ponieważ pole magnetyczne jest w przypadku większości planet generowane z ich głębi, okres obrotu pola wskazuje naukowcom na okres obrotu samej planety. Jedno pełne zachwianie to jeden dzień.
?Nie widzimy pól magnetycznych, ale widzą je urządzenia zwane magnetometrami, a anteny wykrywają fale radiowe emitowane przez planetę w schemacie powtarzanym przy każdym obrocie. Gdy tylko wynaleziono anteny radiowe, naukowcom rzeczywiście udało się ustalić, że dzień na Jowiszu trwa 9 godzin 55 minut?, powiedział Bill Kurth, fizyk z University of Iowa i kierownik Zespołu ds. Fal Radiowych i Plazmowych (Radio and Plasma Wave Science ? RPWS) misji Cassini. ?Jowisz jest jak zegar. Nie traci czasu. Nie zyskuje czasu.
Jednak Saturn jest zupełnie inny od innych planet krążących wokół Słońca. Jego pole magnetyczne wydaje się być odchylone od osi obrotu o mniej niż jeden stopień, więc nie kręci się ono chwiejnie niczym hula hop, a gładko i bez chybotania.  Naukowcy mogliby się zatem spodziewać stałej siły magnetycznej i jej niezmiennego kierunku, jednak nie potwierdzają tego obserwacje.
Instrument MAG na sondzie Cassini wykrył w polu magnetycznym Saturna sygnał wyglądający jak fala powtarzająca się co 10 godzin i 47 minut.  Naukowcy nazwali ten regularnie powtarzający się sygnał ?okresem obrotu?. Jednak jego wartość różni się w zależności od tego, czy obserwowana jest północna czy południowa półkula planety. Co więcej, najwyraźniej zmienia się on wraz z porami roku.
Instrument RPWS również wykrył okresy obrotu, a jeszcze inny przyrząd znajdujący się na sondzie, Instrument Obrazujący Magnetosferę (Magnetospheric Imaging Instrument ? MIMI) zaobserwował naładowane cząstki (protony, elektrony, jony), które regularnie przerzucane są wokół Saturna przez jego pole magnetyczne.  ?Instrument MIMI widzi te cząstki poruszające się wokół planety?, powiedział Kurth. Jednak obserwacje cząstek, fal radiowych i pola magnetycznego nie zgadzają na tyle, aby naukowcy mieli pewność co do okresu obrotu Saturna.
Naukowcy zajmujący się sondą Cassini nie przypuszczali, że będą musieli rozwiązać zagadkę okresu obrotu. ?Wydawało nam się, że już to wiemy, bo pomiarów dokonał Voyager?, stwierdził Kurth. Dane z Voyagera wskazywały na długość dnia na Saturnie wynoszącą 10,7 godziny. Jednak według danych z megnetometru sondy Cassini, dzień jest odrobinę dłuższy lub odrobinę krótszy, w zależności od tego, czy obserwowana jest północna czy południowa półkula Saturna.
?Saturn nie ułatwia nam zadania?, stwierdziła Dougherty. ?Jego okres obrotu wynosi prawdopodobnie pomiędzy 10,6 a 10,8 godziny, jednak nie jesteśmy pewni, czy odbierany przez nas sygnał jest w ogóle powiązany z wnętrzem planety. Jedyne, co wiemy, to że dane z MAG pokazują inne oscylacje na północy i inne na południu oraz to, że z czasem się one zmieniają. Możliwą przyczyną jest zakłócanie, czy niwelowanie efektów pola magnetycznego planety przez coś w atmosferze Saturna?, powiedziała Dougherty. Jeśli w tym tkwi problem, pomocne powinno się okazać zbliżenie się do planety.
W ostatniej fazie misji sondy Cassini, rozpoczętej w listopadzie 2016 roku, wykona ona 20 okrążeń wokół Saturna, tuż poza jego zewnętrznymi pierścieniami, a w kwietniu 2017 roku rozpocznie wykonywanie 22 okrążeń w niezbadanej przestrzeni pomiędzy wyższymi warstwami atmosfery Saturna a jego wewnętrznym pierścieniem. To tam sonda powinna lepiej dostrzec okres obrotu Saturna i rozwikłać tajemnicę długości jego dnia.
?Do końca maja 2017 roku?, twierdzi Dougherty, ?powinniśmy wiedzieć, czy jesteśmy w stanie rozwiązać tę zagadkę.
Źródło: NASA
Tagi: długość dnia na Saturnie, Saturn, Sonda Cassini, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/06/dzien-na-saturnie/

Dzień na Saturnie.jpg

Dzień na Saturnie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak powstały efektowne pierścienie Saturna?
Wysłane przez kuligowska w 2016-11-07 08:24
Nowy model naukowców z Japonii próbuje wyjaśnić, co spowodowało powstanie pięknych pierścieni otaczających Saturna, Urana i Neptuna. Pomagają w tym symulacje numeryczne.

Naukowcy skoncentrowali się na tak zwanym późnym okresie silnego bombardowania. Uważa się, że to wtedy planety olbrzymy w Układzie Słonecznym doświadczały największej liczby zderzeń z mniejszymi ciałami. Nawet kilka tysięcy obiektów wielkości około jednej piątej rozmiarów Ziemi mogło wówczas krążyć poza orbitą odległego Neptunem. Orbity tych ciał niebieskich, dość niestabilne na skutek oddziaływań grawitacyjnych planet olbrzymów, stały się z czasem silnie ekscentryczne, a duża ich część na skutek tego znalazła się w wewnętrznych obszarach Układu Słonecznego, gdzie łatwo  zderzały się z innymi planetami.

Astronomowie obliczyli, czy w tym czasie małe ciała mające wielkości Plutona i pochodzące z Pasa Kuipera, mogły faktycznie dostawać się tak blisko planet olbrzymów, by w rezultacie rozerwały je ich potężne siły pływowe. Zgodnie z oszacowaniami Saturn, Uran i Neptun mogły doświadczyć wielu takich bliskich spotkań, zwykle kończących się zniszczeniem ?zabłąkanych? planetek karłowatych. Naukowcy użyli też specjalnych symulacji komputerowych w celu zbadania, czy siły pływowe mogły rozerwać obiekty z Pasa Kuipera przy przejściu w pobliżu wielkich planet. Wyniki są różne. Symulowano również długookresową ewolucję rozproszonych fragmentów planetek. Okazuje się, że ciała o rozmiarach kilku kilometrów były narażone na kolizje przy bardzo wysokich prędkościach, przez co mogły się szybko roztrzaskiwać na mniejsze kawałki. Kolizje te mogły też ? według symulacji ? uczynić ich uśrednione orbity bardziej kołowymi i doprowadzić do formacji obserwowanych obecnie struktur pierścieniowych.

Opisywany tu, nowy model wyjaśnia dodatkowo różnice w budowie i składzie pierścieni towarzyszących Saturnowi oraz tym, które okrążają Neptuna i Urana. Uran i Neptun mają większą gęstość niż Saturn, a zatem małe obiekty mogły przechodzić bardzo blisko tych planet, gdzie doświadczały większych sił pływowych. Gdy obiekty Pas Kuipera mijały Urana lub Neptuna, nawet ich skaliste jądra ulegały więc rozrywaniu i przechwyceniu przez planety - na równi z lodowymi okrywami. W ten sposób mogły powstawać pierścienie o składzie w dużej mierze skalistym. Saturn z kolei ma mniejszą gęstość i podobny proces w jego przypadku nie zachodził ? planeta ta rozrywała jedynie lodowe płaszcze planetek karłowatych, dzięki czemu ma dziś pierścienie zbudowane w większości z drobin lodu.

Czytaj też:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja naukowa
?    Pierścienie Saturna (NASA)

Źródło: Astronomy.com
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/jak-powstaly-efektowne-pierscienie-saturna-2593.html

Jak powstały efektowne pierścienie Saturna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA organizuje ćwiczenia na wypadek globalnej katastrofy

2016-11-07 08:19
250-metrowa planetoida uderza w Ziemię. Dochodzi do potwornego kataklizmu, jakiego jeszcze nie widziała nasza cywilizacja. Potworne trzęsienia, wybuchy wulkanów i tsunami równają z ziemią sporą część kontynentu amerykańskiego, zabijając przy tym miliony ludzi.
250-metrowa planetoida uderza w Ziemię. Dochodzi do potwornego kataklizmu, jakiego jeszcze nie widziała nasza cywilizacja. Potworne trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów i fale tsunami równają z ziemią sporą część kontynentu amerykańskiego, zabijając przy tym miliony ludzi.
To nie jest scenariusz jednego z filmów katastroficznych, tylko przyszłość, której nie będziemy w stanie uniknąć, ale możemy złagodzić skutki. Dlatego amerykańskie agencje NASA i FEMA zorganizowały właśnie zakrojone na niesamowitą skalę ćwiczenia w Kalifornii, które mają pokazać, jak agencje rządowe są przygotowane na tego typu kataklizm, gdyby udało się go dużo wcześniej przewidzieć.
NASA i FEMA chcą zebrać jak najwięcej cennych danych na temat możliwych do rozegrania się scenariuszy. Zespoły przygotują plany ewakuacji 18 milionów ludzi i sprawdzą, jak na ewakuację i opanowanie takiej liczby ludzi będą miały informacje serwowane w mediach elektronicznych.
Agencje niepokoi przede wszystkim świadomość, że informacja podana do wiadomości publicznej o nadchodzącym kataklizmie, który ma (hipotetycznie) nastąpić za 4 lata, może nie zostać przyjęta na serio, co z kolei może poważnie utrudnić sprawną ewakuację. Niebagatelne są też informacje o tym, jak i gdzie ulokować tak gigantyczną rzeszę ludzi. Ćwiczenia te są cenne, ponieważ uderzenie planetoidy jest nieuniknione.
"To nie jest kwestia, czy, ale kiedy będziemy radzić sobie z taką sytuacją" ... "Ale w przeciwieństwie do jakichkolwiek innych momentów w naszej historii, teraz mamy zdolność do reagowania na zagrożenia poprzez ciągłe obserwacje, przewidywania, planowania, reagowania i łagodzenie skutków takiego kataklizmu" - powiedział Thomas Zurbuchen, Dyrektor Misji Naukowych w NASA.
Przygotowania na wypadek wystąpienia kataklizmu to chleb powszedni mieszkańców wielu stanów USA, a to ze względu na częste uderzenia cyklonów tropikalnych czy huraganów, które czynią ogromne spustoszenie.
Jednak w przeciwieństwie do tego typu zjawisk, uderzenie kosmicznej skały może być niezwykle ciężkie do opanowania. NASA i FEMA takimi ćwiczeniami chcą jak najbardziej się da zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom USA. Czy się uda? Kiedyś przekonamy się na własnej skórze.
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/116462,nasa-organizuje-cwiczenia-na-wypadek-globalnej-katastrofy

NASA organizuje ćwiczenia na wypadek globalnej katastrofy.jpg

NASA organizuje ćwiczenia na wypadek globalnej katastrofy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lemur pomoże w sprzątaniu kosmosu
07.11.2016
Lemur - robotyczne ramię budowane przez polskich naukowców - niczym perfekcyjna ręka może wyłapywać z kosmosu duże kosmiczne śmieci, np. nieczynne satelity. W przyszłości może przydać się do serwisowania ISS, satelitów telekomunikacyjnych czy budowy laboratoriów orbitalnych.
Na orbicie okołoziemskiej znajdują się już tysiące kosmicznych śmieci. Powstają one np. w efekcie nieplanowanego zderzenia satelitów poruszających się po zbliżonej trajektorii. Po zderzeniu rosyjskiego satelity z satelitą konstelacji Iridium powstało ponad trzy tysiące kawałków. Część kosmicznych śmieci stanowią elementy nośne rakiet wynoszących obiekty na orbitę okołoziemską, inne - to nieczynne już satelity, a nawet przedmioty pozostawione w kosmosie przez astronautów: rękawiczka zgubiona przez astronautę Eda White'a albo worki z prawdziwymi śmieciami z radzieckiej stacji Mir.
 
Takie nieużyteczne, krążące po orbitach satelity stanowią zagrożenie dla infrastruktury orbitalnej - np. misji monitorujących środowisko ziemskie czy misji kosmicznych. "Nawet małe kosmiczne śmieci - rzędu 5 cm - lecą z prędkością kilku kilometrów na sekundę. To znacznie więcej niż prędkość kuli wystrzelonej z karabinu, co powoduje, że mogą z łatwością uszkodzić inne pracujące satelity. Jeszcze większym zagrożeniem są duże, pozbawione kontroli satelity" - mówi dr inż. Karol Seweryn z Centrum Badań Kosmicznych PAN.
 
Jednym z największych kosmicznych śmieci jest satelita Envisat nieczynny od 2009 roku. Jego usunięcie to bardzo ambitna misja, bo obiekt ma 8 metrów długości i waży 8 ton. Ponadto porusza się bardzo skomplikowanym ruchem obrotowym, co komplikuje manewr przechwycenia tego obiektu. Europejska Agencja Kosmiczna planuje pozbyć się tego kłopotliwego satelity w 2022 roku. Pomysłów na jego usunięcie jest kilka.
 
Jednym z nich jest złapanie satelity za pomocą robotycznego ramienia, umieszczonego na tzw. satelicie serwisowym. W praktyce cała operacja wyglądałaby tak: satelita serwisowy zbliża się do kosmicznego złomu, rozpoznaje jego ruch z wykorzystaniem systemów optoelektronicznych, a następnie dopasowuje swoje względne położenie i orientację, tak aby umożliwić bezpieczne działanie ramienia robotycznego. Finalnym etapem jest ruch manipulatora po specjalnej trajektorii zapewniającej bezpieczne chwycenie obiektu i jego późniejszą stabilizację.
 
Nad przygotowaniem takiego manewru pracuje międzynarodowy zespół naukowców i inżynierów. Projekt kierowany jest przez hiszpańską firmę GMV, a partnerami są firmy włoskie, portugalskie oraz Centrum Badań Kosmicznych PAN z Warszawy. Projekt o nazwie ORCO realizowany jest na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej.
 
Jednym z ważniejszych elementów prowadzonych prac jest wspomniany Lemur - robotyczne ramię, przygotowane przez naukowców z Centrum Badań Kosmicznych PAN. Umożliwi ono przeprowadzenie kluczowego manewru misji: złapanie kosmicznego śmiecia. "Zamontowany na manipulatorze chwytak złapałby nieczynnego satelitę za obręcz, którą kiedyś był on umocowany do rakiety wynoszącej go w przestrzeń kosmiczną. Tak złowionego satelitę można później unieszkodliwić" - mówi PAP twórca manipulatora dr inż. Karol Seweryn z CBK PAN.
 
Choć nie brzmi to skomplikowanie, całe przedsięwzięcie wymaga wielu symulacji i niezwykłej precyzji. "Najpierw musimy zidentyfikować obiekt odległy od nas o wiele kilometrów, aby wiedzieć, jak się on porusza i rotuje w kosmosie. Z jego ruchem należy zsynchronizować ruch satelity, który ma się zbliżać do kosmicznego śmiecia i złapać go, minimalizując ryzyko zderzenia. W przypadku kolizji - zamiast pomóc - możemy bowiem przyczynić się do powstania wielu kolejnych kosmicznych śmieci. Układ sterowania satelity wraz z ramieniem robotycznym jest wyzwaniem dla zespołu pracującego w projekcie ORCO" - zaznacza w rozmowie z PAP kierujący projektem ORCO - Pablo Colmenarejo Matellano z GMV.
 
Naukowcy zajmują się m.in. interakcją pomiędzy robotycznym ramieniem - a usuwanym satelitą. Szczególnie interesuje ich moment kontaktu między tymi obiektami. "Za każdym razem, gdy robotyczne ramię dotyka łapanego obiektu, wytwarza to konkretne siły i wpływa na drugi obiekt" - wyjaśnia kierownik projektu. "Nasze robotyczne ramię powinno być na tyle stabilne, aby przez kilka sekund mogło dotknąć nieużywanego satelity, nie powodując odepchnięcia obiektów od siebie. Właśnie w tym czasie chwytak mógłby złapać kosmiczny śmieć" - wtóruje mu dr Seweryn.
 
Robotyczne ramię mogłoby wyłapywać zwłaszcza większe obiekty, np. wspomnianego satelitę Envisat. "Używanie go do usuwania mniejszych obiektów nie ma większego sensu. W tym przypadku lepsze byłoby zastosowanie innego rozwiązania, np. siatki" - sugeruje dr Seweryn.
 
"Siatka jest dobrym systemem, bo nie musi znaleźć się aż tak blisko łapanego obiektu, nie ma też kwestii synchronizacji ruchu satelity z ruchem kosmicznego śmiecia. Problem jest jednak taki, że jeśli siatka złapie i oplecie kosmiczny obiekt, to zaczyna wraz z nim wirować. Ten proces trudno jest jednak kontrolować. To mogłoby być szczególnie niebezpieczne w przypadku zarzucenia siatki na duży obiekt, jakim jest np. Envisat. Robotyczne ramię jest bardziej przewidywalne i w znacznie większym stopniu pozwala kontrolować proces łapania śmiecia" - mówi Pablo Colmenarejo Matellano.
 
Lemur, nad którym pracują Polacy, to demonstrator technologii. Gdyby Europejska Agencja Kosmiczna zdecydowała się na łapanie dużych kosmicznych śmieci właśnie z jego pomocą ? do dyspozycji będzie już przetestowana technologia, którą można rozwijać z wykorzystaniem środków narodowych agencji kosmicznych czy środków ESA. W przyszłości Lemur mógłby posłużyć np. serwisowania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej - ISS, satelitów telekomunikacyjnych czy montażu i budowy laboratoriów orbitalnych.
 
PAP - Nauka w Polsce, Ewelina Krajczyńska
 
ekr/ zan/
Tagi: kosmiczne śmieci , lemur
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,411866,lemur-pomoze-w-sprzataniu-kosmosu.html

Lemur pomoże w sprzątaniu kosmosu.jpg

Lemur pomoże w sprzątaniu kosmosu2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w drugim tygodniu listopada 2016 roku
8 listopada 2016, 1:56 am Ariel Majcher
Zaczął się już kolejny tydzień listopada br., a w nim oraz w tygodniu następnym głównym aktorem nocnego nieba będzie Księżyc w pobliżu pełni, przez co słabiej świecące obiekty będą trudne do odszukania przez teleskopy. W najbliższych dniach Srebrny Glob minie planety Neptun i Uran, zakrywając pierwszą z nich. W trakcie tego zjawiska oba ciała niebieskie będą w Polsce nad horyzontem, niestety będzie wtedy nad nim również Słońce, stąd zakrycie to będzie u nas nieobserwowalne. Księżyc zakryje też kilka dość jasnych gwiazd, lecz tutaj też nie będziemy mieć szczęścia, ponieważ pas zakrycia ominie Polskę. Na niebie wieczornym Wenus coraz bardziej oddala się od Saturna i zbliża się do Marsa, wznosząc się stopniowo coraz wyżej i jest już bez kłopotu widoczna tuż po zmierzchu, jeśli tylko powietrze jest odpowiednio przejrzyste. Przed końcem nocy coraz lepiej widoczna jest planeta Jowisz, która o wschodzie Słońca wznosi się już na wysokość ponad 25° nad widnokrąg.
Na niebie wieczornym świeci obecnie aż 5 planet Układu Słonecznego. 3 z nich, te łatwo widoczne gołym okiem, czyli Saturn, Wenus i Mars znajdują się niezbyt wysoko nad południowo-zachodnim widnokręgiem i zachodzą sporo przed północą, natomiast dwie pozostałe ? Neptun i Uran ? widoczne są dopiero, jak się porządnie ściemni, a zachodzą w drugiej części nocy. O nich więcej napiszę pod następną mapką.
Para planet Wenus-Saturn coraz wyraźniej się rozluźnia. Do końca tygodnia odległość między nimi urośnie do ponad 16°. Saturn dąży do koniunkcji ze Słońcem, która będzie miała miejsce 10 grudnia, czyli już za miesiąc. Stąd właściwie z każdym dniem jest on widoczny coraz gorzej i już niedługo zginie w zorzy wieczornej. Na szczęście na jego wyłonienie się z zorzy porannej nie trzeba będzie czekać długo i już na początku stycznia przyszłego roku będzie go można dostrzec tuż przed świtem. Na razie jednak Saturn godzinę po zachodzie Słońca (na tę porę wykonane są mapki animacji) znajduje się na wysokości zaledwie 2° nad południowo-zachodnim widnokręgiem i znika za nim zaledwie pół godziny później. A przy jasności +0,5 wielkości gwiazdowej może on być trudny do dostrzeżenia na jasnym jeszcze niebie bez pomocy przyrządów optycznych. Turbulencje atmosfery na tak małej wysokości powodują również, że trudno w teleskopie uzyskać dobry obraz planety i w zasadzie trzeba być zadowolonym z faktu odnalezienia Saturna na niebie.
Planeta Wenus przejdzie w tym tygodniu z gwiazdozbioru Wężownika do gwiazdozbioru Strzelca, gdzie zastąpi planetę Mars, która z kolei przejdzie do gwiazdozbioru Koziorożca. Wenus świeci dużo jaśniej od Saturna ? z jasnością -4,1 wielkości gwiazdowej ? a to powoduje, że można ją próbować dostrzec już w momencie zachodu Słońca, a nawet przed nim, gdy znajduje się na wysokości prawie 10° nad horyzontem. Godzinę po zmierzchu Wenus znajduje się już niecałe 5°, zaś chowa się pod widnokrąg godzinę później, czyli pół godziny po Saturnie. Drugą planetę od Słońca warto próbować dostrzec jak najwcześniej nie tylko dlatego, że jest wtedy wyżej nad widnokręgiem, ale również dlatego, że jej duża jasność powoduje, że na ciemnym niebie, gdy kontrast między nią a tłem nieba jest duży, w obrazie planety ujawniają się wszelkie wady optyczne teleskopów i tarcza planety jest widoczna zdecydowanie gorzej (co wiem z własnego doświadczenia). Na razie jednak i tak wenusjańska tarcza nie jest zbyt atrakcyjnym celem dla posiadaczy teleskopów, gdyż jej średnica wynosi 15? (tyle samo, co średnica kątowa Saturna), zaś faza ? wciąż duże 74%.
Trzecia z widocznych w tym rejonie nieba planet, planeta Mars, zbliża się do Słońca w zdecydowanie mniejszym tempie, niż czyni to Saturn i nadal jest jeszcze dość dobrze widoczna na niebie wieczornym. O zmierzchu planeta jest jeszcze przed górowaniem, natomiast godzinę później ? niewiele po, zajmując pozycję na wysokości około 17°. Mars chowa się za widnokrąg sporo po godzinie 21. Jak już wspomniałem Mars na początku tego tygodnia przejdzie z gwiazdozbioru Strzelca do gwiazdozbioru Koziorożca i pod koniec tygodnia będzie się znajdował mniej więcej 6,5 stopnia na południe od gwiazdy Dabih, która świeci z jasnością obserwowaną +3 magnitudo, a na mapach nieba jest oznaczana grecką literą ?. Jasność Marsa spadła już do +0,5 wielkości gwiazdowej, natomiast jego tarcza zmniejszyła się do 7?, przy fazie 87%.
Pora przenieść się na wschód od południka lokalnego, gdzie w pierwszej części nocy znajduje się Księżyc i planety Neptun oraz Uran. W tym tygodniu Księżyc odwiedzi gwiazdozbioru Koziorożca, Wodnika, Wieloryba oraz Ryb, zwiększając w tym czasie swoją fazę z I kwadry do pełni i mijając znajdujące się w tym rejonie planety Neptun oraz Uran, a także planetę karłowatą (1) Ceres.
Pierwszej nocy tego tygodnia Księżyc przejdzie przez I kwadrę (dokładnie stanie się to o godzinie 20:51 naszego czasu), świecąc na tle gwiazdozbioru Koziorożca, prawie w połowie drogi między jasnymi gwiazdami na zachodzie tej konstelacji, czyli Algedi i Dabih (? i ? Cap) a jasnymi gwiazdami na wschodzie konstelacji, czyli Deneb Algedi i Nashira (? i ? Cap). Od obu par Księżyc będzie dzielił dystans po około 10°. Tej nocy Srebrny Glob nie zdąży się jeszcze oddalić zbytnio od Marsa ? niestety nie zmieścił się on na mapce. Czerwoną Planetą można było odnaleźć około 15° na południowy zachód od Księżyca. Dobę później Srebrny Glob zwiększy swoją fazę do 59% i będzie zajmował pozycję na pograniczu gwiazdozbiorów Koziorożca i Wodnika, jakieś 4° na północny wschód od gwiazdy Deneb Algedi.
W środę 9 listopada największy z naturalnych satelitów Ziemi świecił będzie bardzo blisko planety Neptun. Jednak jego faza ? 69% ? spowoduje, że planeta będzie ginąć w jego blasku. Tej doby Księżyc zakryje ósmą planetę Układu Słonecznego, co będzie można obserwować z północno-zachodniej części Azji. Zakrycie zajdzie również nad wschodnią częścią Europy, północno-wschodnią Afryką i nad Bliskim Wschodem, ale w tym rejonie świata dojdzie do niego za dnia, przez co ? ze względu na wynoszącą +7,9 magnitudo jasność planety ? będzie ono praktycznie niemożliwe do zaobserwowania. Na początku nocy astronomicznej, czyli około godziny 18 jasny brzeg księżycowej tarczy będzie oddalony od Neptuna już o 70 minut kątowych. Neptun jest już bliski wykonania zwrotu na swojej pętli po niebie ? wykona go dokładnie 20 listopada ? stąd prawie już się nie porusza względem okolicznych gwiazd, zaś na początku przyszłego miesiąca planeta wyraźnie będzie wędrować na północny wschód, zbliżając się ponownie do gwiazdy ? Aquarii. Obecnie oba ciała niebieskie dzieli 2,5 stopnia.
Ta ostatnia gwiazda również tej nocy będzie zakrywana przez Księżyc, kilka godzin po zakryciu Neptuna. Niestety zjawisko to będzie widoczne z południowo-zachodniej Azji oraz północnej i centralnej Afryki. W Polsce Księżyc minie ? Aquarii w odległości mniejszej, niż 0,5 stopnia.
Do kolejnego ciekawego spotkania Księżyca z innym ciałem niebieskim trzeba będzie czekać aż do soboty 12 listopada. Tej nocy tarcza Srebrnego Globu zwiększy się już do 95% i będzie świecił na pograniczu gwiazdozbiorów Ryb, Wieloryba i Barana. Blisko niego znajdowały się będą m.in. planeta Uran oraz planeta karłowata (1) Ceres. O godzinie podanej na mapce Uran będzie się znajdował niecałe 6° na północny zachód od Księżyca, zaś Ceres ? 7,5 stopnia prawie dokładnie na południe od niego.
Uran będzie zmieniał kierunek swojego ruchu wśród gwiazd dopiero za półtora miesiąca i na razie jeszcze dość szybko zbliża się do gwiazdy ? Psc. Pod koniec tego tygodnia odległość między tymi ciałami niebieskimi zmniejszy się do 80 minut kątowych. Natomiast planeta karłowata Ceres wędruje obecnie niecałe 7° na południowy zachód od Alreshy, najjaśniejszej i najbardziej na południowy wschód wysuniętej gwiazdy z głównej figury konstelacji Ryb.
Ostatniej nocy tego tygodnia tarcza Srebrnego Globu będzie oświetlona w 99% (pełnia przypada mniej więcej 18 godzin po porze podanej na mapce) i będzie świecił na granicy między gwiazdozbiorami Wieloryba i Barana. Około 15° na północny zachód od niego odnaleźć będzie można najjaśniejsze gwiazdy tej ostatniej konstelacji, czyli Hamala, Sheratana i Mesarthim. Jednak nie będzie to takie proste, ponieważ powodowana przez Księżyc łuna będzie tej nocy bardzo silna. Na pewno przy próbie dostrzeżenia tych i innych gwiazd tej nocy warto zasłaniać sobie Księżyc ręką, lub jakąś przeszkodą terenową.
Tuż przed świtem coraz wyraźniej poprawia się widoczność Jowisza, który pojawia się na nieboskłonie już 3,5 godziny przed Słońcem, zaś godzinę przed świtem znajduje się już ponad 20° nad widnokręgiem. Największa planeta Układu Słonecznego wędruje obecnie między Porrimą (? Vir) a gwiazdą ? Vir, znajdując się 4° od pierwszej i 5° do drugiej z wymienionych gwiazd. Jednocześnie 11° od Jowisza, na godzinie 7, świecić będzie najjaśniejsza gwiazda Panny, czyli Spika. Obecnie Jowisz świeci blaskiem -1,7 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza ma średnicę 32?.
W układzie księżyców galileuszowych planety w tym tygodniu z terenu Polski będzie można zaobserwować następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope):
?    8 listopada, godz. 4:32 ? Io chowa się za tarczą Jowisza,
?    8 listopada, godz. 5:38 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    9 listopada, godz. 3:33 ? od wschodu Jowisza Io i jej cień na tarczy Jowisza; Io tuż nad środkiem, jej cień ? w północno-zachodniej ćwiartce planety,
?    9 listopada, godz. 4:02 ? zejście cienia Io z tarczy Jowisza,
?    9 listopada, godz. 4:44 ? zejście Io z tarczy Jowisza.
?    10 listopada, godz. 4:28 ? wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    12 listopada, godz. 4:06 ? wyjście Ganimedesa zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia).
http://news.astronet.pl/index.php/2016/11/08/niebo-w-drugim-tygodniu-listopada-2016-roku/

Niebo w drugim tygodniu listopada 2016 roku3.jpg

 

 

Niebo w drugim tygodniu listopada 2016 roku4.jpg

Ariel Majcher.jpg

Niebo w drugim tygodniu listopada 2016 roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)