Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Nauczyciele spotkali się na V Forum Klubów Młodego Odkrywcy
Wysłane przez czart w 2016-11-20 18:55
W piątek i sobotę 18/19 listopada 2016 r. w warszawskim Centrum Nauki Kopernik odbyło się spotkanie nauczycieli z projektu o nazwie Klub Młodego Odkrywcy. Jest to inicjatywa edukacyjna skierowana do dzieci i młodzieży, przy czym część klubów prowadzi także zajęcia związane z astronomią i kosmosem. Na V Forum KMO obecny był także przedstawiciel czasopisma i portalu "Urania - Postępy Astronomii".

Klubów Młodego Odkrywcy jest obecnie około 700. Działają głównie w Polsce, ale inicjatywa zaczyna rozprzestrzeniać się na inne kraje i kluby powstają także na Ukrainie, Litwie, Białorusi i w Gruzji. Na czym polega ich działalność? Młodzież i dzieci wspólnie eksperymentują pod okiem opiekunów, zdobywając samodzielnie wiedzę. Wiele klubów prowadzą nauczyciele, ale aby być opiekunem KMO, nie trzeba być zatrudnionym na etacie w szkole. Kluby działają poza godzinami zajęć szkolnych. Tematyka, którą zajmują się kluby KMO jest bardzo różnorodna i obejmuje cały zakres przedmiotów z programu szkolnego. Część klubów w trakcie swoich zajęć porusza zagadnienia związane z astronomią lub kosmosem.

Jednym z głównych punktów programu V Forum KMO było dziesięć warsztatów dla nauczycieli na różnorodne tematy, w tym jeden zatytułowany "Kosmos w klubie: jak powstają kratery?". Przyznano także nagrody w ramach konkursu "Mistrzowie KMO" - pierwszą nagrodę zdobyła Barbara Foryt z KMO Pchełki w Przedszkolu nr 8 w Chełmie. Podczas konferencji zaprezentowano również specjalne pudełko edukacyjne pod nazwą "Konstruktorzy marzeń".

Urania, jako czasopismo i portal, może stanowić sporą pomoc dla opiekunów KMO i ich podopiecznych. W szczególności zachęcamy do zgłaszania swoich szkół do programu prenumerat sponsorowanych "Uranii". W jego ramach Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dopłaca szkołom do prenumeraty "Uranii". Koszt rocznej prenumeraty dla szkoły to tylko 30 zł, a resztę kosztów finansuje ministerstwo. Aby zgłosić swoją szkołę, wystarczy wypełnić formularz na stronie internetowej http://www.urania.edu.pl w zakładce "prenumerata".

Z kolei portal "Uranii" to nieocenione źródło wiedzy dla uczniów i nauczycieli o bieżących wydarzeniach w badaniach kosmosu i dotyczących całej działalności okołokosmicznej, w tym m.in. konkursy skierowane do młodzieży szkolnej. To także zasoby Cyfrowego Archiwum Uranii. Wkrótce portal uruchomi swoją nową odsłonę, w nowej szacie graficznej, z jeszcze bogatszą treścią i ciekawymi inicjatywami.

Koordynatorem projektu KMO jest Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, a partnerem finansującm Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności.

Więcej informacji:
?    Klub Młodego Odkrywcy - witryna internetowa projektu
?    Szkolna prenumerata "Uranii" - polskiego czasopisma o kosmosie, przydatnego m.in. w zajęciach z młodzieżą w ramach klubów KMO
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nauczyciele-spotkali-sie-na-v-forum-klubow-mlodego-odkrywcy-2618.html

Nauczyciele spotkali się na V Forum Klubów Młodego Odkrywcy.jpg

Nauczyciele spotkali się na V Forum Klubów Młodego Odkrywcy2.jpg

Nauczyciele spotkali się na V Forum Klubów Młodego Odkrywcy3.jpg

Nauczyciele spotkali się na V Forum Klubów Młodego Odkrywcy4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

RECENZJA: Near-Earth Objects ? Donald K. Yeomans
Radosław Kosarzycki dnia 20/11/2016
Dawno już nie było żadnej recenzji, dlatego w najbliższym czasie postaram się nadrobić trochę zaległości i przy okazji zwiększyć średni poziom czytelnictwa w naszym kraju.
Tym razem mam przyjemność zaprezentować wyjątkowo ciekawą pozycję książkową traktującą o temacie niesamowicie ciekawym, a tak rzadko będącym głównym tematem wśród pozycji popularno-naukowych. Wszak jak często znajdujemy książki traktujące o czarnych dziurach, a jak często o planetoidach czy kometach? Wydawać by się mogło, że o obiektach tego drugiego typu wiemy znacznie więcej niż o czarnych dziurach ? a rynek wydawniczy pokazuje nam coś dokładnie odwrotnego.
Z tym większą przyjemnością zabrałem się do lektury niedawno wydanej przez Princeton University Press pozycji pt. Near-Earth Objects. Finding them before they find us autorstwa Donalda K. Yeomansa znanego z takich kultowych pozycji jak chociażby ?Komety. Od starożytności do współczesności, w mitach, legendach i nauce?.
Near-Earth Objects to fascynująca podróż przez świat planetoid, komet i innych mniejszych i większych obiektów, które na swojej drodze przez przestrzeń kosmiczną zbliżają, mijają lub zderzają się z Ziemią. Oprócz gruntownego przekroju przez każdy z powyższych typów obiektów dowiadujemy się dlaczego powinniśmy się zajmować badaniem i monitorowaniem wszelkich ?kamyków? zbliżających się do naszej planety.
Pomimo niewielkiej objętości książki, Autor zdołał na wstępie przypomnieć Czytelnikowi historię powstawania Układu Słonecznego, burzliwe dzieje powstawania planet, księżyców, planetoid i komet. W kolejnych rozdziałach jednak coraz bardziej skupia się na tzw. małych ciałach Układu Słonecznego informując o tym skąd one się wzięły i gdzie możemy je znaleźć. Zawężając stopniowo zakres tematyki zbliżamy się do zagadnienia tytułowego ? do obiektów zbliżających się do Ziemi.
Z wyjątkową swobodą autor informuje o pochodzeniu obiektów klasy NEO oraz opisuje aktualnie uznawane teorie mówiące o wpływie tego typu obiektów na powstanie życia na Ziemi. Rozważając czy to właśnie obiekty NEO nie przyniosły na Ziemię wody lub życia, Autor nadmienia, że mogą one równie dobrze to życie z powierzchni Ziemi zetrzeć. To właśnie dlatego w kolejnych rozdziałach dowiadujemy się w jaki sposób astronomowie szukają, śledzą i monitorują wszystkie znane obiekty, które mogą nam zagrażać w nadchodzących dekadach. W książce dość prostym i zrozumiałym językiem przeczytamy o tym w jaki sposób szacuje się ryzyko uderzenia danego obiektu w Ziemię i jakie procedury i techniki obrony przewidziano na wypadek sytuacji odkrycia obiektu lecącego prosto w stronę Ziemi.
W jednym z ostatnich rozdziałów Donald Yeomans rozważa także alternatywne motywy badania planetoid takie jak chociażby możliwość wydobycia na nich rzadkich surowców. Górnictwo kosmiczne ostatnimi laty jest dosyć gorącym tematem, powstają już firmy, które opracowują technologie wydobywania surowców z planetoid zbliżających się do Ziemi, niektóre państwa zaczynają pracować nad zapisami prawnymi regulującymi właśność zasobów wydobytych w przestrzeni kosmicznej ? nic więc zatem dziwnego, że i w tej książce znajdziemy cały rozdział poświęcony tej tematyce.
Gorąco polecam tę książkę każdemu specjaliście jak i osobom na co dzień zupełnie nie związanym z astronomią. To niesamowicie unikalne źródło wiedzy o obiektach kosmicznych, które mogą czasami za bardzo zbliżać się do powierzchni Ziemi i znienacka wpływać na nasze codzienne życie. Lektura do pochłonięcia w jeden wieczór.
Tytuł: Near-Earth Objects. Finding Them Before They Find Us
Autor: Donald K. Yeomans
Stron: 172
Wydawnictwo: Princeton University Press
Link: http://press.princeton.edu/titles/9817.html
Cena: Hardcover : ?18.95 ISBN: 9780691149295
Tagi: Donald Yeomans, Komety, Near-Earth Objects, Obiekty NEO, Planetoidy, Princeton University Press, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/20/recenzja-near-earth-objects-donald-k-yeomans/

RECENZJA NearEarth Objects  Donald K Yeomans.jpg

RECENZJA NearEarth Objects  Donald K Yeomans2.jpg

RECENZJA NearEarth Objects  Donald K Yeomans3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CASSINI: Intrygująca powierzchnia Dione
Radosław Kosarzycki dnia 20/11/2016
Powyższe zdjęcie wykonane przez sondę Cassini odkrywa przed nami niesamowitą przeszłość Dione ? jednego z wielu księżyców Saturna. Na jego powierzchni widzimy mieszankę różnego rodzaju form tektonicznych widocznych tu jako jasne linie, oraz kraterów impaktowych ? widocznych jako okręgi rozrzucone po całej powierzchni księżyca.
Uskoki tektoniczne mówią nam wiele o tym jak Dione (księżyc o średnicy 1123 kilometrów) przechodził przez okresy ogrzewania i ochładzania od czasów powstania. Dzięki tego typu strukturom na powierzchni naukowcy są w stanie prześledzić przeszłość tego księżyca. Kratery uderzeniowe stanowią zapis uderzeń mniejszych ciał w powierzchnię Dione ? one z kolei mówią nam o środowisku, w którym Dione poruszała się w swojej historii.
Zdjęcie zostało wykonane 11. kwietnia 2015 roku w zakresie widzialnym za pomocą kamery wąsko-kątowej zainstalowanej na pokładzie sondy Cassini.
Zdjęcie wykonano z odległości około 110 000 kilometrów od Dione przy kącie fazowym 28 stopni. Skala zdjęcia to 660 metrów/piksel na powierzchni księżyca
Źródło: NASA
Tagi: Dione, Księżyce Saturna, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/20/cassini-intrygujaca-powierzchnia-dione/

2016-11-21_08h12_05.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA potwierdza: mamy silnik rakietowy SPRZECZNY z III zasadą dynamiki Newtona! Na Marsa w 70 dni?
Dział: Ciekawostki i Nauka W popularnych | 20 listopada 2016
To, co wydawało się absolutnie niemożliwe ? stało się faktem. Eksperymenty potwierdziły, że napęd mikrofalowy EM Drive działa ? rakiety nie potrzebują już paliwa!
To, co zbudowało Eagleworks Laboratory NASA przeczy naszej dotychczasowej znajomości praw fizyki, a jednak działa. Zamiast używania ciężkiego i niewydajnego paliwa rakietowego, silnik wykorzystuje odbicia fal elektromagnetycznych wewnątrz metalowego stożka, generując napęd.
Przypomnijmy, że pomysł napędu EM Drive, czyli Electromagnetic Drive, został po raz pierwszy zgłoszony przez brytyjskiego wynalazcę Rogera Shawyera jeszcze w 1999 r. Według niego, wydajność takiego silnika pozwoli dotrzeć np. z Ziemi na Marsa w zaledwie 70 dni zamiast ? jak obecnie ? w co najmniej 2,5 roku.
Jest tylko ?mały problem?: zbudowany obecnie silnik przeczy III zasadzie dynamiki Newtona, zgodnie z którą każdej akcji musi towarzyszyć reakcja równa co do wartości i kierunku lecz przeciwnie zwrócona. Aby np. wytworzyć siłę ciągu, trzeba wypchnąć coś w drugą stronę z taką samą siłą. Napęd EM Drive tego nie robi.
Początkowo sama NASA nie wierzyła, że jest to możliwe, zanim Eagleworks Laboratory nie sprawdziło tego w praktyce i nie opublikowało obecnie wyników swoich eksperymentów w opracowaniu ?Pomiar impulsów siły ciągu w zamkniętej przestrzeni częstotliwości fal w próżni?.
Jest on już dostępny w Internecie, a Amerykański Instytut Aeronautyki i Astronautyki wyda to opracowanie w formie drukowanej w grudniowym numerze ?Journal of Propulsion and Power?.
Autorzy artykułu zastrzegają jednak, że na obecnym etapie nie są w stanie wyjaśnić jaki mechanizm powoduje, że EM Drive jest sprzeczny z III zasadą dynamiki. Jedna z hipotez zakłada, że tym, co wykonuje pracę w silniku jest próżnia.
Niezależnie od rozważań i kłótni teoretycznych, już w ciągu najbliższych miesięcy NASA zamierza po raz pierwszy przetestować napęd EM Drive z normalną rakietą w otwartej przestrzeni.
http://reporters.pl/3623/nasa-potwierdza-mamy-silnik-rakietowy-sprzeczny-z-iii-zasada-dynamiki-newtona-na-marsa-w-70-dni/

2016-11-21_11h23_21.jpg

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w czwartym tygodniu listopada 2016 r.
21 listopada 2016, 11:49 pm  Ariel Majcher
W poniedziałek 21 listopada Słońce przekroczy równoleżnik niebieski 20°, co oznacza, że do przesilenia zimowego został jeszcze tylko miesiąc i że aż przez dwa miesiące, do trzeciej dekady stycznia przyszłego roku, Słońce zmieni swoją wysokość na niebie już tylko o 3,5 stopnia. Oczywiście najniżej będzie wędrować w dniu przesilenia, który w tym roku przypada 21 grudnia, kwadrans przed południem naszego czasu. W najbliższych dniach, jeśli tylko chmury się rozejdą, warto będzie wstawać niewiele przed świtem, ponieważ o tej porze doby świeci Jowisz, a towarzystwa jemu dotrzyma zbliżający się do nowiu Księżyc, który zakryje m.in. gwiazdę Zaniah (? Vir), co będzie można obserwować z północno-wschodniej części Polski. Na niebie wieczornym coraz wyraźniej zmniejsza się odległość między Wenus a Marsem i jednocześnie między Marsem a Neptunem, natomiast planeta karłowata Ceres przez cały czas zakreśla wielką pętlę niedaleko planety Uran.
Na początku następnego tygodnia największy naturalny satelita Ziemi przejdzie przez nów, stąd w tym tygodniu będzie można obserwować zmniejszanie się fazy Srebrnego Globu od ostatniej kwadry (21 listopada o 9:33) do bardzo już cienkiego sierpa niewiele przed nowiem. W tym czasie Księżyc odwiedzi gwiazdozbiory Lwa, Panny i Wagi. Początkowo będzie świecił on dość wysoko nad widnokręgiem, na długo przed świtem, lecz każdej kolejnej doby Księżyc będzie wędrował coraz niżej i wschodził coraz później. Ostatniego ranka tego tygodnia Księżyc wzejdzie kwadrans przed godziną 5 rano (2,5 godziny przed Słońcem), a do wschodu Słońca wzniesie się na wysokość ponad 30°.
Trzy pierwsze poranki tego tygodnia Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Lwa. Srebrny Glob w tym rejonie nieba przesunął się już na północ i przestał już odwiedzać gwiazdozbiór Sekstantu. Powróci do niego za 9 lat, gdy znowu przez okolice gwiazdozbioru Lwa będzie przechodził pod ekliptyką. W poniedziałek 21 listopada rano Księżyc świecił 3° na zachód od Regulusa, najjaśniejszej gwiazdy tej konstelacji, a jego tarcza była oświetlona w 51%. Nieco bliżej Księżyca, 2° pod Regulusem, znajdowała się gwiazda 31 Leonis, która miesiąc temu, przy poprzednim przejściu Srebrnego Globu przez ten obszar nieba była przez niego zakrywana i było to dobrze widoczne w naszym kraju. Podobnie też było tym razem, lecz niestety u nas podczas zakrycia był już dzień, zatem było to zjawisko nieobserwowalne.
Kolejne ciekawe spotkanie Księżyca z innych ciałem niebieskim czeka nas w czwartek 24 listopada. Tego ranka faza jego tarczy będzie wynosiła już tylko 23%, a Księżyc czeka bliskie spotkanie z gwiazdą Zaniah, czyli gwiazdą konstelacji Panny, świecącej z jasnością obserwowaną +3,9 magnitudo i oznaczanej na mapach nieba grecką literą ?. W półnonej Europie będzie można obserwować zakrycie tej gwiazdy przez tarczę Srebrnego Globu, zaś przez północno-wschodnią część Polski będzie przechodziła południowa granica zjawiska. Na linii, łączącej Kołobrzeg z Siedlcami będzie można obserwować zakrycie brzegowe tej gwiazdy, na południe od niej zakrycia nie będzie (tak będzie m.in. w Łodzi, dla której wykonywana jest większość mapek, ukazujących się w tym cyklu), natomiast na północ od niej Księżyc na jakiś czas zasłoni Zaniah. Dokładniejsze mapki z linią zakrycia brzegowego są do pobrania tutaj: część zachodnia, część wschodnia.
Poniżej tabela z dokładnymi czasami zakryć dla niektórych miast Polski:
Tej samej nocy Księżyc będzie już blisko Jowisza i Porrimy. Od ? Vir będzie go dzieliło 5°, zaś od Jowisza ? 10. Lecz dużo bliżej największej planety Układu Słonecznego będzie Księżyc następnej doby, w piątek 25 listopada. Tego ranka jego faza spadnie już do 15%, a będzie on zajmował pozycję 2° na lewo od Jowisza i jednocześnie nieco ponad 1° od gwiazdy ? Vir. 8° pod Księżycem, w tym samym kierunku, co ? Vir będzie się znajdowała Spica ? najjaśniejsza gwiazda całej konstelacji. Jowisz powoli zwiększa swoją jasność i rozmiary kątowe. Obecnie planeta świeci blaskiem -1,8 magnitudo, a jej tarcza ma średnicę 32?.
W układzie księżyców galileuszowych w tym tygodniu będzie można zaobserwować następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    23 listopada, godz. 5:34 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza,
?    23 listopada, godz. 6:28 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    24 listopada, godz. 2:46 ? Io chowa się w cień Jowisza, 12? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    24 listopada, godz. 5:34 ? Europa chowa się w cień Jowisza, 19? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia),
?    24 listopada, godz. 5:52 ? wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),
?    25 listopada, godz. 2:47 ? o wschodzie Jowisza Io w północno-zachodniej ćwiartce tarczy planety,
?    25 listopada, godz. 3:12 ? zejście Io z tarczy Jowisza,
?    26 listopada, godz. 2:44 ? o wschodzie Jowisza Europa w północno-wschodniej ćwiartce tarczy planety,
?    26 listopada, godz. 4:26 ? zejście Europy z tarczy Jowisza,
?    26 listopada, godz. 6:20 ? Ganimedes chowa się w cień Jowisza, 32? na zachód od tarczy planety (początek zaćmienia).
: Dwa ostatnie poranki tego tygodnia będą ucztą dla lubiących obserwować światło popielate Księżyca. Już od połowy tygodnia powinno ono być dobrze widoczne, ale w weekend będzie najwyraźniejsze, a korzystne nachylenie ekliptyki do widnokręgu o tej porze doby i roku spowoduje, że mimo bardzo małej fazy Księżyc będzie świecił stosunkowo wysoko nad widnokręgiem. W sobotę 26 listopada Srebrny Glob będzie świecił około 8° na prawo od Spiki, a jego tarcza będzie oświetlona jedynie w 9%. Na godzinę przed świtem będzie on zajmował pozycję na wysokości 20° nad południowo-wschodnim horyzontem. Dobę później jego faza spadnie do 5% i o tej samej porze odnaleźć go będzie można na wysokości ponad 10° Tego ranka Księżyc dotrze już do gwiazdozbioru Wagi. 5,5 stopnia pod nim świecić będzie gwiazda Zuben Elgenubi (niestety na mapce jest ona za drzewami), zaś Zuben Eschamali, najjaśniejsza gwiazda w Wadzie, choć oznaczana na mapach grecką literą ?, świecić będzie niecałe 10° na wschód od niego (na godz. 8).
Po opisaniu atrakcji nieba porannego czas zająć się niebem wieczornym. Niestety nie ma już na nim Saturna, ale dobrze widoczne gołym okiem są dwie najbliższe sąsiadki Ziemi: krążąca bliżej Słońca Wenus i krążący dalej od niego Mars. Wenus szybko wędruje przez gwiazdozbiór Strzelca, gdzie po minięciu gwiazdy Kaus Borealis w tym tygodniu minie gwiazdę Nunki, choć nie tak blisko, jak poprzedniczkę. We wtorek 22 listopada oba ciała niebieskie będzie dzielił dystans niewiele przekraczający 1°, czyli dwie średnice kątowe Księżyca, czy Słońca. Obecnie jasność drugiej planety od Słońca wynosi -4,1 wielkości gwiazdowej, a jej tarcza ma średnicę 16? i fazę 70%.
Druga z sąsiadek Ziemi wędruje dużo wolniej przez gwiazdozbiór Koziorożca, zatem odległość między nią a Wenus stale się zmniejsza. Ostatniego dnia tego tygodnia zmaleje ona do 25°, czyli prawie tyle, ile wynosi rozpiętość wyciągniętej przed siebie dłoni z rozstawionymi palcami. Jasność Marsa spadła już do +0,6 wielkości gwiazdowej, jej tarcza zmalała poniżej 7?, zaś faza wynosi 88%, lecz przy takiej średnicy tarczy faza jest trudna do dostrzeżenia. Pod koniec tygodnia Czerwona Planeta przejdzie niecały stopień na południe od gwiazdy 4. wielkości ? Cap.
 Po zapadnięciu całkowitych ciemności, czyli około godziny 17:40, można zapolować na słabiej świecące ciała Układu Słonecznego, czyli planety Neptun i Uran oraz planetę karłowatą (1) Ceres. Wszystkie te ciała systematycznie przesuwają się na zachód i górują coraz wcześniej, ale wciąż jeszcze podczas nocy astronomicznej. Najwcześniej czyni to Neptun, który najwyżej nad widnokręgiem znajduje się tuż przed godziną 18, na wysokości około 30°, zatem całkiem sporej. Do niego coraz bardziej zbliża się dużo jaśniejszy Mars. Ostatniego dnia tygodnia obie planety będą oddalone od siebie o mniej więcej 25°, czyli prawie tyle samo, to Marsa i Wenus. Neptun rozpędza się już w swoim ruchu prostym i zbliża się do gwiazdy ? Aquarii, choć na razie ma do niej ponad 2,5 stopnia, czyli 5 średnic kątowych Księżyca. Ruch prosty Neptuna oznacza, że okres najlepszej widoczności tej planety już się skończył i teraz dąży ona do koniunkcji ze Słońcem, która będzie miała miejsce 2 marca przyszłego roku. Blask planety i średnica jej tarczy systematycznie spada, jednak przy promieniu jej orbity, przekraczającej 4,5 mld km, +/- 300 mln km, o ile zmienia się jej odległość od Ziemi, nie ma dużego wpływu na te wielkości. Stąd wahania jasności i średnicy tarczy Neptuna nie są duże. Obecnie świeci on blaskiem +7,9 wielkości gwiazdowej.
Znajdujący się dużo bliżej od Neptuna Uran przebywa w gwiazdozbiorze Ryb, niedaleko gwiazdy ? Psc. W tym przypadku zmiany odległości, spowodowane rozmiarem orbity Ziemi również nie mają dużego znaczenia, choć rozpiętość zmian jest nieco większa. Uran nadal porusza się ruchem wstecznym i zbliża się do gwiazdy ? Psc. Pod koniec tygodnia odległość między tymi ciałami niebieskimi spadnie poniżej 1°, a do końca roku zmniejszy się o dodatkowe 0,5 stopnia. Najwyżej nad widnokręgiem ? na wysokości mniej więcej 45° ? Uran znajduje się około godziny 20:30, zatem ponad 2,5 godziny po Neptunie. Jego obecna jasność to +5,7 wielkości gwiazdowej, a więc słabiej od ? Psc, która świeci z jasnością obserwowaną +5,2 magnitudo, ale lepiej od znajdującej się 37? na południe od niej gwiazdy 88 Psc, której jasność obserwowana to prawie równe +6 magnitudo. Zatem ta para gwiazd znakomicie nadaje się do porównywania jasności planety z nimi.
Urana od Alreshy, najjaśniejszej gwiazdy Ryb, dzieli ponad 12°. Bliżej niej, w odległości 8° na południowy zachód, swoją pętlę na niebie kreśli planeta karłowata (1) Ceres. Ona również na razie porusza się ruchem wstecznym, ale niedługo zmieni kierunek swojego ruchu na ku północnemu wschodowi. Ceres systematycznie słabnie, a jej obecny blask to +7,2 wielkości gwiazdowej.
Dokładna mapka nieba z trajektorią Urana i Ceres, wykonana w programie Nocny Obserwator, jest do pobrania tutaj.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/11/21/niebo-w-czwartym-tygodniu-listopada-2016-r/

Autor.jpg

Niebo w czwartym tygodniu listopada 2016 r..jpg

Niebo w czwartym tygodniu listopada 2016 r.2.jpg

Niebo w czwartym tygodniu listopada 2016 r.3.jpg

Niebo w czwartym tygodniu listopada 2016 r.4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstał pierwszy w amerykańskim stanie Georgia park ciemnego nieba
Wysłane przez iwanicki w 2016-11-21 08:00
W Stanach Zjednoczonych powołano kolejny park ciemnego nieba. Tym razem utworzono go na bagnistych terenach południowej Georgii. Z powodu nikłego poziomu zanieczyszczenia świetlnego park otrzymał Złotą Odznakę Międzynarodowego Związku Ciemnego Nieba.
Nowopowstały park utworzono na terenie parku stanowego im. Stephana C. Fostera. Ochrona przyrody jest tu prowadzona od 1942 roku, a park jest częścią bagien Okefenokee, największego obszaru słodkowodnych mokradeł w USA. Ochroną ciemnego nieba objęto niewielki obszar o powierzchni 0,3 km2 znajdujący się w zachodniej części bagnistego rezerwatu. Zasiedlony jest przez liczne gatunki fauny, w tym 50 gatunków ssaków, 64 gatunki gadów, 37 gatunków płazów, 39 gatunków ryb i ponad 200 gatunków ptaków.
Park położony jest tuż przy granicy z Florydą, w środku niemal bezludnego terenu. Największą miejscowością w promieniu kilkunastu kilometrów jest Fargo liczące nieco ponad 300 mieszkańców. Najbliższym większym miastem jest Jacksonville położone ok. 50 km na południowy wschód od granic parku. Z powodu swojej izolacji od większych osiedli teren parku należy do najmniej zanieczyszczonych sztucznym światłem obszarów Stanów Zjednoczonych. Z tego powodu w 2012 r. wytypowano go jako jedno z miejsc w krajowym programie rozwoju edukacji astronomicznej (ang. skrót APOE).
Obsługa parku od 2012 r. prowadzi prelekcje astronomiczne oraz pokazy nieba z użyciem kilku teleskopów (o aperturze od 8 do 10 cali), skupiające od kilkunastu do ponad 200 uczestników. Wraz z rozwojem funkcji edukacyjnej w zakresie astronomii władze parku postanowiły zadbać o eliminację źródeł zanieczyszczenia świetlnego wewnątrz swoich granic. Od 2014 r. park zaczął wprowadzać program modernizacji istniejącej sieci oświetleniowej, czego skutkiem była wymiana bądź modyfikacja większości opraw lampowych zlokalizowanych na terenie parku. Pomiary wykonane miernikiem SQM wykazały, że niebo nad Parkiem Stephana C. Fostera jest jednym z najciemniejszych (wyniki od 21,6 do 21,9 mag/arcsec2).
Starania obsługi parku w zakresie edukacji astronomicznej oraz walki z zanieczyszczeniem świetlnym doprowadziły do przyznania statusu międzynarodowego parku ciemnego nieba przez Międzynarodowy Związek Ciemnego Nieba z siedzibą w stanie Arizona (IDA). Dzięki swoim walorom park otrzymał Złotą Odznakę, przyznawaną obszarom gdzie występuje najciemniejsze niebo (dwie pozostałe odznaki to srebrna i brązowa). Park Fostera jest trzecim obszarem południowo-wschodnich Stanów Zjednoczonych uhonorowanym mianem międzynarodowego parku ciemnego nieba. Dwa pozostałe znajdują się na Florydzie, w tym utworzony trzy tygodnie temu Park Big Cypress.
Więcej informacji:
?    Stephen C. Foster State Park Named First International Dark Sky Park in Georgia (U.S.)
?    Aplikacja parku o przyznanie certyfikatu IDA
?    Strona internetowa Parku Stanowego Stephana C. Fostera

Opracowanie:
Grzegorz Iwanicki
Źródło: IDA
Na ilustracji: Gwieździste niebo nad Parkiem Stephana C. Fostera. Źródło: IDA/Rena Johnson.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/powstal-pierwszy-amerykanskim-stanie-georgia-park-ciemnego-nieba-2621.html

Powstał pierwszy w amerykańskim stanie Georgia park ciemnego nieba.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lodowe niespodzianki na powierzchni komety 67P
Radosław Kosarzycki dnia 21/11/2016
Podczas gdy kometa 67P/Czuriumow-Gerasimienko zbliżała się do najaktywniejszego momentu na swojej orbicie, krążąca wokół niej sonda Rosetta dostrzegła lód składający się z dwutlenku węgla ? nigdy wcześniej nie rejestrowany na powierzchni komety. Wkrótce potem sonda zaobserwowała także dwa nietypowo duże obszary lodu wodnego.
Warstwa lodu dwutlenku węgla rozciągała się na obszarze porównywalnym z boiskiem piłkarskim, podczas gdy dwa obszary lodu wodnego miały rozmiary nieco większe od basenu olimpijskiego i były dużo większe od jakichkolwiek wcześniej dostrzeżonych obszarów lodu wodnego.
Wszystkie trzy warstwy lodu zostały odkryte w tym samym regionie ? w południowej części komety.
Połączenie złożonego kształtu komety, jej wydłużonej orbity wokół Słońca oraz znaczne nachylenie osi obrotu sprawia, że pory roku nie rozkładają się równomiernie między północną i południową częścią dwuczłonowej komety 67P.
Gdy sonda Rosetta dotarła do komety w sierpniu 2014 roku, na jej północnej części wciąż trwało 5.5-letnie lato, podczas gdy południowa część skąpana była w mroźnej zimie i ciemnościach.
Niemniej jednak, na krótko przed osiągnięciem peryhelium orbity w sierpniu 2015 roku, pory roku uległy zmianie, i na krótko na południowych obszarach komety pojawiło się krótkie, lecz intensywne lato, w czasie którego obszar został ponownie skąpany w intensywnym świetle Słońca.
W pierwszej połowie 2015 roku, kiedy kometa stawała się coraz bardziej aktywna, sonda Rosetta obserwowała parę wodną i inne gazy emitowane z jądra komety, unoszące skrywające je pyłową pokrywę i odsłaniające jego lodowe tajemnice.
Dwukrotnie pod koniec marca 2015 roku, spektrometr VIRTIS rejestrujący widmo w zakresie widzialnym, podczerwonym i termicznym dkrył bardzo duży obszar lodu dwutlenku węgla na obszarze Anhur w południowej części komety.
To pierwsza w historii detekcja stałego dwutlenku węgla na jakiejkolwiek komecie ? choć nie jest to coś niezwykłego w Układzie Słonecznym ? wszak bardzo dużo takiego lodu znajduje się w czapach polarnych Czerwonej Planety.
?Wiemy, że komety zawierają dwutlenek węgla, który obfitość w atmosferach kometarnych ustępuje jedynie wodzie, jednak jak dotąd nie udawało się go zaobserwować w stanie stałym na powierzchni jądra komety,? tłumaczy Gianrico Filacchione z włoskiego INAF-IAPS Istituto di Astrofisica e Planetologia Spaziali, który kierował badaniami.
W środowisku kometarnym dwutlenek węgla zamarza w temperaturze -193°C, znacznie niższej niż temperatura zamarzania wody. Powyżej tej temperatury dwutlenek węgla zmienia stan stały bezpośrednio na gazowy, co istotnie utrudnia wykrycie go w formie lodu na powierzchni.
W przeciwieństwie do CO2, lód wodny odkrywano na różnych kometach, a sama sonda Rosetta wielokrotnie odkrywała liczne małe obszary takiego lodu w różnych obszarach powierzchni komety.
?Mieliśmy nadzieję, że uda się odkryć oznaki lodu CO2 i poszukiwaliśmy go całkiem długo ? jakież było nasze zaskoczenie gdy w końcu udało nam się zarejestrować jego wyraźną sygnaturę,? dodaje Gianrico.
Obszar składający się w kilku procentach z dwutlenku węgla i z ciemniejszej mieszaniny pyłu i materii organicznej obserwowany był w ciągu dwóch kolejnych marcowych dni. To odkrycie wymagało sporo szczęścia ? gdy zespół naukowców przyjrzał się ponownie temu obszarowi trzy tygodnie później, lodu już nie było.
Zakładając, że cały lód zamienił się w gaz naukowcy oszacowali, że warstwa lodu o rozmiarach 80 x 60 metrów zawierała około 57 kilogramów dwutlenku węgla, co odpowiada z kolei warstwie o grubości około 9 centymetrów. Jej obecność na powierzchni to raczej odosobniony przypadek, bowiem większość lodu CO2 znajduje się w głębszych warstwach jądra komety.
Gianrico wraz ze swoimi współpracownikami uważa, że warstwa lodu miała kilka lat, a pojawiła się gdy kometa wciąż znajdowała się w chłodnych rejonach zewnętrznego Układu Słonecznego, a jej południowa półkula skąpana była w długotrwałej zimie. W tym czasie, część dwutlenku węgla wciąż odgazowywanego z wnętrza jądra osiadła na powierzchni, gdzie pozostała tam, aż do kwietnia 2015 roku, kiedy wzrost temperatury spowodował odparowanie lodu.
Powyższa teoria odkrywa przed nami sezonowy cykl życia lodu CO2 na powierzchni komety podczas trwającej 6.5 roku orbity, różniący się od dziennego cyklu lodu wodnego dostrzeżonego przez VIRTIS wkrótce po dotarciu do komety.
Co ciekawe, wkrótce po zniknięciu lodu CO2, wąskokątowa kamera OSIRIS zainstalowana na pokładzie sondy Rosetta zarejestrowała dwa nietypowo duże obszary lodu wodnego w tym samym miejscu, między południowymi regionami Anhur i Bes.
?Już wcześniej widzieliśmy wiele odsłoniętych warstw lodu wodnego o rozmiarach rzędu kilku metrów w różnych regionach komety, jednak nwo odkryte warstwy są dużo większe ? każda z nich miała rozmiary rzędu 30 x 40 metrów i zanim całkowicie zniknęły widziane były przez około 10 dni,? mówi Sonia Fornasier z LESIA-Observatoire de Paris oraz Université Paris Diderot we Francji.
Te bogate w lód obszary widoczne są jako bardzo jasne punkty na powierzchni komety, odbijające światło bardziej niebieskie niż otoczenie odbijające więcej czerwonego światła. Naukowcy eksperymentowali z mieszaninami pyłu i lodu wodnego, aby wykazać, że wraz ze wzrostem obfitości lodu, odbijane światło staje się stopniowo bardziej niebieskie, aż do momentu w którym tyle samo światła jest odbijane we wszystkich kolorach.
Dwa nowo odkryte obszary zawierają 20-30% lodu wodnego wymieszanego z ciemniejszą materią, tworząc warstwę lodu o grubości do 30 cm. Jeden z tych obszarów skrywał się pod warstwą lodu CO2 odkrytą za pomocą instrumentu VIRTIS jakiś miesiąc wcześniej.
?W skali globalnej odkryliśmy, że cała powierzchnia komety stawała się stopniowo coraz bardziej niebieska gdy kometa zbliżała się do Słońca. Intensywne promieniowanie słoneczne unosiło duże ilości pyłu odkrywając przed nami więcej bogatej w lód materii znajdującej się pod pyłową powierzchnią jądra komety,? tłumaczy Sonia.
Gdy kometa zaczęła oddalać się od Słońca naukowcy zauważyli, że kolor powierzchni komety ponownie zaczął się robić coraz bardziej czerwony.
Oprócz tego naukowcy odkryli lokalne zmiany barw wskazujące na dzienny cykl lodu wodnego. Szybko zamieniający się w parę wodną po wystawieniu na światło słoneczne w ciągu kometarnego dnia, woda z powrotem zamieniała się w cienką warstwę szronu i lodu, gdy temperatury spadały po zachodzie Słońca. Kolejnego dnia cykl się powtarzał.
Rozkład lodu wodnego pod pyłową powierzchnią komety wydaje się rozległy lecz niejednorodny. Lód pojawia się i znika punktowo w wyniku aktywności kometarnej.
Od czasu do czasu odkrywane są większe i grubsze warstwy lodu, które pamiętają wcześniejsze przejścia komety przez peryhelium.
?Te dwa badania lodowej zawartości jądra komety odkrywają przed nami nowe informacje o składzie chemicznym i historii jądra tej komety,? mówi Matt Taylor, naukowiec projektu ESA Rosetta.
?Choć aktywna część misji Rosetta już została zakończona, analiza danych naukowych zebranych w trakcie misji będzie trwała jeszcze bardzo długo.?
Źródło: ESA
Tagi: 67P/Czuriumow-Gerasimienko, dwutlenek węgla na kometach, Kometa 67P, sezonowe zmiany powierzchni jądra komety, Sonda Rosetta, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/21/lodowe-niespodzianki-na-powierzchni-komety-67p/

Lodowe niespodzianki na powierzchni komety 67P.jpg

Lodowe niespodzianki na powierzchni komety 67P2.jpg

Lodowe niespodzianki na powierzchni komety 67P3.jpg

Lodowe niespodzianki na powierzchni komety 67P4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Ziemi dotrze słoneczna burza magnetyczna
2016-11-22
1 godz. 3 minuty temu

Dziś i jutro kosmiczna prognoza pogody przewiduje dotarcie do naszej planety słonecznej burzy magnetycznej. Naukowcy oceniają jej skalę na G1, czyli niezbyt intensywną i z niewielkim wpływem na nasze życie codzienne ? informuje amerykańska agencja NOAA.

 W dniach 22 i 23 listopada Ziemia znajdzie się po wpływem intensywnego wiatru słonecznego, a dokładniej "pary strumieni o dużej prędkości z dziury koronalnej" (ang. Coronal Hole High Speed Streams - CH HSS). Początek oddziaływania nastąpi około godziny 19.00 we wtorek i potrwa do godz. 10.00 w środę, później powtórzy się kolejnej nocy. Poprzednio wywołało to liczne słabe (G1) i średnie (G2) burze geomagnetycznyme, a nawet pojedyncze o skali G3. Aktualne zdjęcia Słońca wskazują, że struktura dziury koronalnej uległa osłabieniu, ale i tak jej obszar jest bardzo duży.
Amerykańska instytucja National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) opracowała skalę pozwalającą w prosty sposób odczytać, na ile warunki kosmicznej pogody mogą mieć wpływ na codzienne życie. Wprowadzono stopnie analogiczne np. do skali trzęsień ziemi. Ustalono zakresy od G1 do G5 dla burz geomagnetycznych, od S1 do S5 dla burz promieniowania słonecznego i od R1 do R5 dla zakłóceń radiowych. 1 oznacza najsłabsze, a 5 najsilniejsze zjawiska.
Przewidywana na 22 i 23 listopada burza geomagnetyczna oceniana jest na skalę G1. Burze o tej skali zdarzają się nawet 17 tys. razy w ciągu 11-letniego cyklu aktywności słonecznej (dla porównania zjawiska o skali G5 średnio jedynie cztery razy). Burza geomagnetyczna o skali G1 oznacza niewielkie zakłócenia w sieciach energetycznych, niewielki wpływ na działanie satelitów, niewielki wpływ na zwierzęta migrujące oraz częstsze występowanie zórz polarnych na dużych szerokościach geograficznych.
Burze geomagnetyczne to duże zaburzenia w ziemskiej magnetosferze, który zachodzą, gdy w otoczeniu Ziemi zachodzi znaczna wymiana energii od wiatru słonecznego. Burze te są skutkiem zmian w wietrze słonecznym, co powoduje istotne zmiany w prądach, plazmie i polu magnetycznym otaczającym naszą planetę.
Największe burze powiązane są z tzw. koronalnymi wyrzutami masy, kiedy to miliardy ton plazmy są wyrzucane w przestrzeń kosmiczną. Plazma ta niesie ze sobą pole magnetyczne. Zazwyczaj koronalny wyrzut masy potrzebuje kilku dni, aby dotrzeć do Ziemi, przy czym najbardziej intensywne czynią to nawet w 18 godzin.
Drugim zaburzeniem na Słońcu, które może wygenerować burzę geomagnetyczną, są szybkie strumienie wiatru słonecznego (akurat ten przypadek jest odpowiedzialny za bieżącą burzę). Strumienie te docierają do wolniejszego wiatru znajdującego się przed nimi i tworzą tzw. "obszary korotującej interakcji" (CIR).
Efektami burz geomagnetycznych są intensywne prądy w magnetosferze, zmiany w pasach radiacyjnych naszej planety, zmiany w jonosferze. Mamy wtedy też większe szanse na zobaczenie zórz polarnych, przy szczególnie intensywnych burzach geomagnetycznych można zobaczyć zorzę polarną nawet w Polsce.
Ponieważ burze magnetyczne w swojej największej skali potrafią zaburzać różne aspekty funkcjonowania naszej cywilizacji, część krajów traktuje problem poważnie. Na przykład w bieżącym miesiącu Barack Obama, prezydent USA, podpisał rozporządzenie dotyczące rządowych działań łagodzących w przypadku geomagnetycznych zaburzeń wpływających na sieci elektryczne oraz właściwego dostarczania komunikatów ostrzegających przed takimi zjawiskami kosmicznej pogody.

(j.)
http://www.rmf24.pl/nauka/news-do-ziemi-dotrze-sloneczna-burza-magnetyczna,nId,2309884

Do Ziemi dotrze słoneczna burza magnetyczna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EmDrive ? silnik kosmiczny na prąd elektryczny
22.11.2016


Przypominający kuchenkę mikrofalową silnik, który wydaje się zaprzeczać prawom fizyki jednak działa ? ogłosili specjaliści z NASA na łamach ?Journal of Propulsion and Power?.
EmDrive, znany też jako RF Resonant cavity thruster, to napęd statków kosmicznych, który ma działać wyłącznie dzięki energii elektrycznej ? bez gazu pędnego stosowanego w silnikach rakietowych czy jonowych. Nie jest także ?miotaczem? energii elektromagnetycznej ? promieniowanie elektromagnetyczne nie opuszcza statku wyposażonego w taki napęd.
 
Aby nabrać rozpędu, wystarczy źródło energii elektrycznej ? jak bateria słoneczna czy reaktor jądrowy. Nie są potrzebne paliwo ani utleniacz, jak w klasycznej rakiecie, ani nawet zbiornik gazu, niezbędny przy silniku jonowym. W teorii działanie EmDrive ma się opierać na efektach relatywistycznych związanych z zachowaniem fal w odpowiednio ukształtowanej komorze.
 
Twórcą EmDrive jest inżynier Roger J. Shawyer, założyciel Satellite Propulsion Research Ltd. Na pomysł wpadł już w roku 1999. Przez kilkanaście lat uznawano go za przedstawiciela pseudonauki, a nikt nie potrafił wiarygodnie wytłumaczyć, dlaczego taki silnik w ogóle miałby działać. W dodatku wynalazca niczego nie opublikował w recenzowanym czasopiśmie naukowym, wypowiadając się raczej na łamach prasy popularnej ? w tym ?New Scientist?.
 
Jednak w roku 2012 Chińczycy, a w roku 2015 amerykańscy specjaliści zaobserwowali, że umieszczony w powietrzu lub w próżni układ wytwarza słaby, ale mierzalny ciąg. Wyniki te przyjęto z niedowierzaniem.
 
Być może przełomem okaże się nowy eksperyment (z udziałem specjalistów NASA Johnson Space Center w Houston), który potwierdził, że tego rodzaju napęd może być skuteczny ? w każdym razie w warunkach ziemskich. Wyniki zostały opublikowane 17 listopada br. na łamach ?Journal of Propulsion and Power? (http://arc.aiaa.org/doi/10.2514/1.B36120 ).
 
Fakt, iż jest to artykuł recenzowany oznacza, że inni eksperci uznali metodologię badań za właściwą, jednak nie gwarantuje, iż wyniki są prawidłowe.
 
W każdym razie zaobserwowano, że umieszczony w próżni układ doświadczalny wytwarza ciąg, aczkolwiek bardzo mały (około 1,2 milinewtona na kilowat mocy), nie emitując przy tym promieniowania na zewnątrz układu ani nie wytwarzając strumienia gazu. Dla porównania silnik jonowy wytwarza ciąg 60 milinewtonów na kilowat, ale wymaga gazu, co zwiększa masę napędzanego nim pojazdu i ogranicza zasięg. Pojazd zasilany EmDrive może działać tak długo, jak długo dostarcza się mu energii. Poza tym dopracowany silnik zwykle jest dużo bardziej wydajny od doświadczalnego prototypu.
 
Jak zaznaczają autorzy badań, wydajność rzędu 1,2 mN/kW oznacza, że EmDrive jest o ponad dwa rzędy wielkości wydajniejszy od innych niewymagających gazu napędowego technologii, takich jak żagiel świetlny czy laserowy napęd fotonowy. Gdyby wyniki się potwierdziły, realne byłoby osiągnięcie prędkości rzędu kilku procent prędkości światła (choć rozpędzanie trwałoby długo). Przy mniejszych odległościach lot trwałby zbyt krótko, aby odpowiednio się rozpędzić, ale i tak podróż na Marsa skróciłaby się do kilkudziesięciu dni - przewidują eksperci.
 
Krytycy eksperymentu wciąż nie są przekonani - twierdzą, że na wyniki mogły mieć wpływ zjawiska takie jak rozszerzalność cieplna. Ponadto nadal nie ma dobrego teoretycznego wytłumaczenia, dlaczego napęd miałby działać. Na razie poważni naukowcy wolę się zdecydowanie nie wypowiadać.
 
By wyjaśnić sprawę, autorzy badań planują przeprowadzenie kolejnego eksperymentu - tym razem w kosmosie.
 
Trudno zrozumieć, jak działa EmDrive, natomiast wiadomo, z czego się składa. Najważniejszą częścią urządzenia jest rezonator mikrofalowy, do którego doprowadzane jest promieniowanie mikrofalowe wytwarzane przez magnetron (magnetron to lampa emitująca mikrofale, stosowana zarówno w radarach, jak i kuchenkach mikrofalowych).
 
Rezonator ma kształt zbliżony do ściętego stożka z metalu ? jeden koniec jest szerszy od drugiego. Dzięki odpowiednio dobranym wymiarom dochodzi w nim do rezonansu fal elektromagnetycznych o określonej długości. Fale te mają przyspieszać rozchodząc się w kierunku szerszego końca, natomiast w kierunku węższego końca spowalniać. Różnica prędkości przemieszczania fal ma prowadzić do różnicy ciśnień promieniowania wywieranego na przeciwległe końce rezonatora, a co za tym idzie - powstawania ciągu poruszającego pojazd. Ciąg ten działałby w kierunku szerszej podstawy. Problem w tym, że zdaniem krytyków Shawyera efekt ten równoważy działanie fal na boczne ściany stożka.
 
Tyle, że taka zasada działania jest sprzeczna z zasadą zachowania pędu. Nie wystarczy zamknąć się w pudełku i mocno naciskać na jego ściankę, żeby nabrało rozpędu.
 
Silnik odrzutowy czy rakietowy popycha pojazd (siła ciągu), ponieważ wyrzuca rozpędzony gaz, będący produktem spalania. Stosowany w sondach kosmicznych silnik jonowy także wyrzuca gaz, tyle że w postaci rozpędzonych w polu elektromagnetycznym jonów. Jednak EmDrive niczego z siebie nie wyrzuca?
 
Zgodnie z III zasadą dynamiki Newtona względem każdego działania istnieje przeciwdziałanie zwrócone przeciwnie i równe, to jest wzajemne działania dwóch ciał są zawsze równe i zwrócone przeciwnie. Jeśli opieramy się o ścianę, ona też na nas naciska, ale nigdzie się nie wybiera.
 
Jak mówi zasada zachowania pędu, jeżeli na układ ciał nie działają siły (oddziaływania) zewnętrzne, wówczas układ ten ma stały pęd. Krótko mówiąc EmDrive nie powinien działać. Ale działa.
 
Jeśli coś działa, pojawiają się teorie, próbujące to tłumaczyć. Na przykład brytyjski fizyk Mike McCulloch z Plymouth University próbuje tłumaczyć to zjawisko kwantową naturą próżni i efektem Unruha (efekt Unruha dotyczy wpływu obserwatora na ilość napotykanych w przestrzeni cząstek wirtualnych).
 
Fińscy fizycy uważają, że w EmDrive mikrofale przekształcają się w fotony, które wydostając się z zamkniętej przestrzeni wywołują ciąg.
 
To, że teoria kuleje, może utrudnić ewentualne dopracowanie napędu, które musiałby się odbywać metodą prób i błędów zamiast w oparciu o wiarygodny model teoretyczny. (PAP)
 
pmw/ agt/
Tagi: emdrive
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,412096,emdrive--silnik-kosmiczny-na-prad-elektryczny.html

EmDrive ? silnik kosmiczny na prąd elektryczny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liczne galaktyki karłowate we wczesnym Wszechświecie
Radosław Kosarzycki dnia 22/11/2016
Zespół naukowców kierowany przez astronomów z University of California w Riverside odkrył potężną populację odległych galaktyk karłowatych, która może odkryć przed nami szczegóły bardzo intensywnego okresu formowania gwiazd we wczesnym Wszechświecie miliardy lat temu.
Wyniki badań opublikowane w periodyku The Astrophysical Journal poszerzają naszą wiedzę o galaktykach karłowatych ? najmniejszych i najciemniejszych galaktykach we Wszechświecie. Choć tak niepozorne, są one niesamowicie istotnym elementem historii Wszechświata.
Uważa się, że galaktyki karłowate odegrały istotną rolę w erze rejonizacji w procesie transformacji wczesnego wszechświata z ciemnego, neutralnego i nieprzezroczystego na jasny, zjonizowany i przezroczysty.
Pomimo ich wagi, odległe galaktyki karłowate wciąż się przed nami skrywają ? są wyjątkowo ciemne i znajdują się poza zasięgiem nawet najlepszych teleskopów. Oznacza to, że nasz obecny obraz wczesnego Wszechświata nie jest pełny.
Niemniej jednak istnieje sposób ominięcia tego ograniczenia. Zgodnie z ogólną teorią względności masywny obiekt ? np. galaktyka ? znajdujący się na linii wzroku, może działać niczym naturalna soczewka, zwiększając ilość światła docierającego od źródła znajdującego się w tle.
To zjawisko znane jako soczewkowanie grawitacyjne, sprawia, że obiekty tła wydają się jaśniejsze i większe. Dzięki temu te naturalne teleskopy mogą umożliwić nam odkrywanie niewidzialnych odległych galaktyk karłowatych.
W celu dowiedzenia tej teorii w 2014 roku zespół z UC Riverside zwrócił swoje teleskopy w stronę gromady galaktyk działającej jak soczewka grawitacyjna i dostrzegł w tle dużą populację odległych galaktyk karłowatych.
Do swoich badań zespół wykorzystał kamerę Wide Field Camera 3 zainstalowaną na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Hubble?a obserwując trzy potężne gromady galaktyk. Na wykonanych za jej pomocą zdjęciach naukowcy odkryli sporą populację odległych galaktyk karłowatych z czasów kiedy Wszechświat miał od 2 do 6 miliardów lat. Według obecnie obowiązujących teorii to właśnie ten czas, kiedy we Wszechświecie zachodziły najintensywniejsze procesy gwiazdotwórcze.
Oprócz tego, zespół badaczy wykorzystał dane spektroskopowe zarejestrowane za pomocą instrumentu Multi-Object Spectrograph for Infrared Exploration (MOSFIRE) zainstalowanego w Obserwatorium W.M. Kecka do potwierdzenia, że obserwowane galaktyki pochodzą właśnie z tego ważnego okresu historii Wszechświata.
Te galaktyki karłowate są 10 do 100 razy słabsze niż galaktyki wcześniej obserwowane w tej odległości. Choć słabe, są one dużo liczniejsze niż ich jasne towarzyszki.
Wyniki badań wskazują, że liczba tych galaktyk karłowatych ewoluuje w tym istotnym okresie historii wskazując, że wcześniej mogłoby ich być dużo więcej. Naukowcom udało się odkryć populację galaktyk karłowatych, które są najliczniejszą grupą galaktyk w tym okresie historii Wszechświata.
Pomimo słabego światła emitowanego przez te galaktyki, odpowiadają one za ponad połowę promieniowania ultrafioletowego istniejącego w erze rejonizacji. Zważając na fakt, że promieniowanie ultrafioletowe emitowane jest przez młode, gorące gwiazdy, to właśnie w galaktykach karłowatych musiała znajdować się znacząca większość nowo powstających gwiazd.
Powyższe wyniki wskazują, że galaktyki karłowate odgrywały znaczącą rolę w epoce rejonizacji. Galaktyki te będą jednym z głównych celów dla następnej generacji teleskopów, a w szczególności dla Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, który zostanie wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w październiku 2018 roku.
Źródło: UC Riverside
Tagi: epoka rejonizacji, ewolucja Wszechświata, Galaktyka karłowata, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/22/liczne-galaktyki-karlowate-we-wczesnym-wszechswiecie/

Liczne galaktyki karłowate we wczesnym Wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja planuje rozpocząć budowę bazy na Księżycu w 2031 roku
autor: John Moll (21 Listopad, 2016 - 10:20)
Za 10 lat, Rosjanie chcą przeprowadzać regularne loty bezzałogowe na Księżyc i jego orbitę. Agencja kosmiczna Roskosmos planuje również wysłanie astronautów i rozpoczęcie budowy pierwszej bazy księżycowej, co może nastąpić w 2031 roku.
Informację w tej sprawie podał szef korporacji Energia, Władimir Sołncew. Plany oczywiście mogą ulec zmianie, lecz przynajmniej dziś zakłada się, że od 2026 roku Rosja będzie organizować regularne bezzałogowe loty na Księżyc z pomocą nowego statku kosmicznego Federacja, który będzie wynoszony rakietą Angara A5B. Rosjanie zachęcają do współpracy europejską agencję ESA i amerykańską NASA.
Pierwsi rosyjscy astronauci mają wylądować na powierzchni naszego naturalnego satelity w 2031 roku, po czym rozpocznie się budowa bazy księżycowej. Konstrukcja może powstać dopiero po 2040 roku i pomieści 12 osób. Przynajmniej oficjalnie, baza księżycowa ma służyć do celów badawczych i wydobywania cennych minerałów, lecz Rosja może pokusić się również o stworzenie bazy wojskowej.
W pobliżu jednego z księżycowych biegunów ma powstać stacja energetyczna. Dodatkowo, pod powierzchnią Księżyca, powstanie również specjalny schron, który uchroni astronautów przed wszelkimi zagrożeniami, w tym przed promieniowaniem kosmicznym. Obserwujemy zatem kolejny wyścig kosmiczny, w który tym razem zaangażowały się liczne państwa i organizacje, w tym Stany Zjednoczone, Chiny, Korea Południowa, Indie oraz Europejska Agencja Kosmiczna. Co ciekawe, podobno nawet Korea Północna planuje zostać potęgą kosmiczną.
Źródło:
http://tass.com/science/912408
http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/rosja-planuje-rozpoczac-budowe-bazy-na-ksiezycu-w-2031-roku

 

Rosja planuje rozpocząć budowę bazy na Księżycu w 2031 roku.jpg

Rosja planuje rozpocząć budowę bazy na Księżycu w 2031 roku 2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lśniący Heksagon na zdjęciu od NASA
22 listopada 2016, 12:35 pm
Anna Wizerkaniuk
NASA opublikowało nowe zdjęcie przesłane przez sondę Cassini. Tym razem obiektyw sondy skupił się na niezwykłej burzy o heksagonalnym kształcie znajdującej się na północnym biegunie Saturna.
Zdjęcie to zostało wykonane 5 września, kiedy Cassini była w odległości 1,4 mln km od planety, zwrócona ku pierścieniom Saturna po stronie oświetlonej przez Słońce. Amerykańska agencja kosmiczna opublikowała je dopiero w zeszłym tygodniu.
Wiatry w ?Heksagonie?, który mierzy 32 tys. km szerokości, poruszają się z prędkościami dochodzącymi nawet do 322km/h. Ciemna plama na środku tej struktury jest prawdopodobnie okiem cyklonu. Ta niezwykła burza na Saturnie po raz pierwszy została zaobserwowana przez sondę Voyager we wczesnych latach 80-tych ubiegłego wieku. Dodatkowo, wokół niej, można zauważyć grube pasma utworzone przez superszybkie wiatry wiejące w wyższej części atmosfery. Każde poziome pasmo, porównując do sąsiedniego, odpowiada wiatrom o innej prędkości oraz chmurom na innej wysokości. Kiedy jednak najdą one na siebie i dojdzie do interakcji pomiędzy pasmami, powstanie wiele zawirowań.
Sonda Cassini orbituje wokół Saturna od 2004r. Obecnie jest to ostatni rok misji, która zakończy się we wrześniu przyszłego roku, kiedy Cassini zanurkuje w atmosferę Saturna.
http://news.astronet.pl/index.php/2016/11/22/lsniacy-heksagon-na-zdjeciu-od-nasa/

Lśniący Heksagon na zdjęciu od NASA.jpg

Lśniący Heksagon na zdjęciu od NASA2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezbadane głębiny Plutona
Wysłane przez musiuk w 2016-11-22 12:40
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Pluton nie należy do grona dynamicznych i aktywnych obiektów. Jednak im więcej się o nim dowiadujemy, tym bardziej to stwierdzenie odbiega od prawdy. Przeczą jemu między innymi nowe badania opublikowane w zeszłym tygodniu w czasopiśmie Nature. Słynny rejon w kształcie serca dostrzeżony na Plutonie w 2015 roku przez sondę New Horizons - Sputnik Planitia - jest dużo bardziej fascynujący niż dotąd przypuszczano. Naukowcy sądzą, że ze względu na swoje nietypowe położenie Sputnik Planitia może kryć pod powierzchnią częściowo płynny ocean.

Owy obszar Plutona, mający 1050 km długości i 800 km szerokości, może być przyczyną reorientacji całej planety. Zazwyczaj ciała niebieskie dążą do ułożenia, które umożliwi im jak najlepsze zachowanie energii. Jeśli na planecie znajduje się obszar o znaczenie większej masie niż pozostałe, planeta zmieni swoją orientację w taki sposób, żeby dany obszar znajdował się bliżej równika oraz wzdłuż osi działania sił pływowych. Przykładem może być Tharsis - ogromna wyżyna wulkaniczna na Marsie, której uformowanie przyczyniło się do zmiany rozkładu masy planety i przesunięcia jej osi obrotu. Natomiast w przypadku, gdy na planecie znajduje się rejon o znacznie mniejszej masie, jak basen uderzeniowy Aitken na Księżycu, zostanie on przesunięty bliżej któregoś z biegunów wzdłuż osi obrotu ciała danej planety lub satelity.

Zgodnie z tą teorią, Sputnik Planitia, pokryta lodem równina rozciągająca się od półkuli północnej aż za równik Plutona, powinna mieć masę znacznie większą niż wskazywałaby na to jej budowa. Naukowcy są przekonani, że jej położenie niedaleko równika i osi sił pływowych z Charonem jest spowodowane obecnością płynnego lub częściowo płynnego oceanu. Hipotetyczny ocean miałby się znajdować pod powierzchnią lodu, dodając masę temu pozornie lekkiemu obszarowi.

Według naukowców jedną z prawdopodobnych przyczyn powstania Sputnik Planitia jest uderzenie meteorytu, którego impakt naruszył lodową powierzchnię równiny i umożliwił powstanie ukrytego oceanu. Badacze jednocześnie odrzucili teorię, według której dodatkowa masa mogłaby pochodzić z głębokiego krateru wypełnionego stałym azotem, jako że jego grubość, według ich szacunków, musiałaby sięgać 40 km.

Co do składu chemicznego oceanu, to miałby się on składać głównie z wody (częściowo zamarzniętej) oraz amoniaku. Naukowcy twierdzą, że pęknięcia widoczne na zdjęciach zrobionych przez New Horizons odpowiadają pęknięciom, które powstałyby gdyby ciśnienie wolno zamarzającego oceanu wywierało nacisk na lód na powierzchni planety.

Więcej informacji:
?    Reorientation of Sputnik Planitia implies a subsurface ocean on Pluto
?    Reorientation and faulting of Pluto due to volatile loading within Sputnik Planitia
?    New analysis supports subsurface ocean on Pluto
?    A Subsurface Ocean May Give Pluto a Heavy Heart

Źródło: czasopismo Nature

Na zdjęciu: Słynne "Serce na Plutonie", czyli Tombaugh Regio, którego częścią jest Sputnik Planitia. Źródło: NASA.
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niezbadane-glebiny-plutona-2623.html

Niezbadane głębiny Plutona.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Virgo I: najsłabsza karłowata galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej
Radosław Kosarzycki dnia 22/11/2016
Międzynarodowy zespół kierowany przez badaczy z Tohoku University odkrył ekstremalnie słabą galaktykę karłowatą, będącą galaktyką satelitarną Drogi Mlecznej. Odkrycie stanowi element trwającego przeglądu Subaru Strategic Survey, do którego wykorzystywana jest kamera Hyper Suprime-Cam. Galaktyka satelitarna o nazwie Virgo I znajduje się w kierunku gwiazdozbioru Panny. Przy jasności absolutnej wynoszącej -0.8 magnitudo w zakresie optycznym może to być najsłabsza dotąd odkryta galaktyka satelitarna. Jej odkrycie wskazuje na obecność dużej liczby jeszcze nieodkrytych galaktyk karłowatych w halo Drogi Mlecznej i umożliwia nam wgląd w formowanie galaktyk poprzez hierarchiczne gromadzenie ciemnej materii.
Jak dotąd zidentyfikowano około 50 galaktyk satelitarnych Drogi Mlecznej. Około 40 z nich to słabe i rozmyte galaktyki należące do kategorii tak zwanych ?sferoidalnych galaktyk karłowatych?. Wiele z niedawno odkrytych galaktyk karłowatych, szczególnie tych odkrywanych w ramach systematycznych fotometrycznych przeglądów nieba, np. Sloan Digital Sky Survey (SDSS) oraz Dark Energy Survey (DES) to galaktyki bardzo słabe o jasności absolutnej w zakresie optycznym poniżej -8 magnitudo. To tak zwane ?ultra-słabe galaktyki karłowate?. Niemniej jednak, do wcześniejszych poszukiwań wykorzystywano teleskopy o średnicy lustra od 2.5 do 4 metrów, przez co identyfikowano tylko satelity stosunkowo bliskie Słońcu lub te nieznacznie jaśniejsze. Obiekty bardziej odległe lub słabsze, wciąż znajdujące się w halo Drogi Mlecznej, nadal czekają na odkrycie.
Połączenie potężnej apertury 8.2-metrowego Teleskopu Subaru i rozległego pola widzenia kamery Hyper Suprime-Cam (HSC) to niesamowity atut w tych badaniach. Umożliwia ono prowadzenie skutecznych poszukiwań bardzo słabych galaktyk karłowatych na dużych obszarach nieba. Pierwszym krokiem w poszukiwaniu nowych galaktyk karłowatych jest identyfikacja zagęszczeń gwiazd na niebie w danych fotometrycznych. Kolejnym krokiem jest ocena tego, czy zagęszczenie nie jest przypadkowym nałożeniem niezwiązanych ze sobą gęstych pól gwiazd, a faktycznie jest układem gwiazd. Standardową metodą wykorzystywaną w tym kroku jest sprawdzenie charakterystycznego rozkładu gwiazd na diagramie kolor-jasność (porównywalnym z diagramem Hertzsprunga-Russella).
Daisuke Homma, doktorant na Tohoku University odkrył Virgo I pracując pod kierunkiem swojego promotora Masashi Chiba wraz z międzynarodowym zespołem badaczy. ?Dokładnie zbadaliśmy wcześniejsze dane z Subaru Strategic Survey za pomocą HSC i odkryliśmy widoczne zagęszczenie gwiazd w Pannie o bardzo wysokim statystycznym znaczeniu, wykazujące charakterystyczny układ na diagramie kolor-jasność,? mówi Homma.
?Ku naszemu zaskoczeniu, to jest jedna z najsłabszych galaktyk satelitarnych ? jej jasność w pasmie widzialnym wynosi zaledwie -0.8. To faktycznie jest galaktyka, ponieważ przestrzennie jej promień wynosi około 124 lat ? znacznie więcej niż gromady kuliste o porównywalnej jasności.?
Najsłabszą galaktyką satelitarną do tej pory była Segue I odkryta w przeglądzie SDSS (-1.5 mag) oraz Cetus II z przeglądu DES (0.0 mag). Cetus II jednak wciąż oczekuje na potwierdzenie, bowiem wydaje się, że jest zbyt kompaktowa jak na galaktykę. Virgo I może zatem okazać się najsłabszą galaktyką satelitarną dotąd odkrytą. Znajduje się ona w odległości 280 000 lat świetlnych od Słońca. Virgo I pozostaje poza zasięgiem SDSS, który już wcześniej badał ten obszar nieba w gwiazdozbiorze Panny.
Według Chiba, lidera projektu poszukiwawczego, odkrycie może nieść za sobą poważne implikacje. ?To odkrycie mówi nam o setkach słabych galaktyk karłowatych, które wciąż czekają na odkrycie w halo Drogi Mlecznej. Liczba tych galaktyk satelitarnych i ich właściwości mogą nam wiele powiedzieć o powstawaniu Drogi Mlecznej i o udziale w nim ciemnej materii.?
Uważa się, że galaktyki takie jak Droga mleczną powstają poprzez hierarchiczne gromadzenie ciemnej materii, powstawanie ciemnych halo i późniejsze opadanie na nie gazu, procesy gwiazdotwórcze wywoływane grawitacyjnie. Standardowe modele powstawania galaktyk w kontekście tzw. teorii zimnej ciemnej materii (CDM) przewidują obecność setek małych ciemnych halo krążących  w ciemnym halo i porównywalną liczbę jasnych galaktyk. Mimo to jak dotąd udało się odkryć zaledwie kilkadziesiąt takich galaktyk. Być może po prostu jak dotąd dojrzeliśmy tylko część karłowatych galaktyk satelitarnych? Ta kwestia pozostaje otwarta.
Tagi: Bootes I, galaktyki satelitarne Drogi Mlecznej, Leo II, sferoidalne galaktyki karłowate, Virgo I, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/22/virgo-i-najslabsza-karlowata-galaktyka-satelitarna-drogi-mlecznej/

Virgo I najsłabsza karłowata galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej.jpg

Virgo I najsłabsza karłowata galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej2.jpg

Virgo I najsłabsza karłowata galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej3.jpg

Virgo I najsłabsza karłowata galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej4.jpg

Virgo I najsłabsza karłowata galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej5.jpg

Virgo I najsłabsza karłowata galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej6.jpg

Virgo I najsłabsza karłowata galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczelina w tarczy obronnej Ziemi.
Pojawia się po burzy na Słońcu
2016-11-23 07:55
Jednym z powodów, dla których Ziemia jest miejscem nadającym się do życia, jest otaczające ją rozległe pole magnetyczne, które chroni naszą planetę przed ostrym wiatrem słonecznym i promieniowaniem kosmicznym. Okazuje się jednak, że podczas rozbłysków na Słońcu nasza tarcza obronna jest uszkadzana.
Naukowcy z Tata Institute of Fundamental Research w Mumbaju w Indiach przeanalizowali dane z teleskopu GRAPES-3, który znajduje się w miejscowości Utakamand na południu kraju. Urządzenie odnotowało ogromny wybuch promieni słonecznych, jaki miał miejsce 22 czerwca 2015 roku. Przez dwie godziny ziemska magnetosfera była bombardowana przez niezwykle silne cząsteczki pochodzące ze Słońca. Dane z tego rozbłysku pozwoliły naukowcom przeanalizować, co dzieje się z ziemską magnetosferą po rozbłysku na Słońcu. Przemierzają przestrzeń kosmiczną w tempie bliskim prędkości światła. W pierwszej kolejności dolatują do ziemskiego pola magnetycznego.
Bezustanna interakcja
Wiatr słoneczny nieustannie "bombarduje" ziemską atmosferę. Jednak, jeśli cząsteczek jest mało i mają niewielką moc, nie niszczą naszej ochronnej powłoki czyli magnetosfery. Tymczasem, gdy na Słońcu dojdzie do silniejszych burz magnetycznych, na Ziemi często zakłócony jest odbiór sygnału radiowego. Silniejszą aktywność Słońca możemy również poznać tym, że rośnie możliwość pojawienia się zórz polarnych, nie tylko w okolicach podbiegunowych.
Kompresja pola
Specjaliści przeprowadzili wiele symulacji na danych z czerwca 2015 roku. Wyniki potwierdziły, że promienie słoneczne czasowo naruszyły ziemską magnetosferę, która straciła na sile, przez co pojawiły się problemy w systemach radiowych. Naukowcy podkreślają, że pole magnetyczne uległo kompresji od 11 do 4 długości promieni Ziemi.
- "Usterka" ta może wystąpić, gdy plazma ze Słońca deformuje ziemskie pole magnetyczne, szczególnie na biegunach, zmniejszając jego zdolność do odbijania cząsteczek ze Słońca - powiedziała Katherine Wright z Amerykańskiego Towarzystwa Fizycznego.
Nasze pole magnetyczne może być uszkodzone czasowo, potem wrócić do normy, jednak dochodzi do tego za każdym razem, przy każdym większym słonecznym rozbłysku.
Słońce właśnie w ostatnich dniach wykazywało się większą aktywnością. Pojawiła się tzw. dziura koronalna, która wypuściła silną wiązkę wiatru słonecznego w stronę Ziemi.
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/szczelina-w-tarczy-obronnej-ziemi-pojawia-sie-po-burzy-na-sloncu,217030,1,0.html

Szczelina w tarczy obronnej Ziemi.jpg

Szczelina w tarczy obronnej Ziemi 2.jpg

Szczelina w tarczy obronnej Ziemi 3.jpg

Szczelina w tarczy obronnej Ziemi 4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiatr słoneczny doleciał do ziemskiej atmosfery
Burza magnetyczna w nocy dotarła do naszej planety. Naukowcy z NOAA ocenili, że mogły powstać zorze polarne.
W ostatnich dniach na Słońcu pojawiła się dziura koronalna. Jak tłumaczył Karol Wójcicki, uwolnił się z niej strumień wiatru słonecznego, który zmierzał w stronę Ziemi.
Dotarł we wtorek
Według NOAA, czyli Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej, 22 i 23 listopada Ziemia znajdzie się pod wpływem intensywnego wiatru słonecznego, a dokładniej "strumieni o dużej prędkości z dziury koronalnej" (ang. Coronal Hole High Speed Streams - CH HSS). Początek oddziaływania nastąpił około godziny 19 we wtorek i potrwa do godz. 10 w środę, a później powtórzy się kolejnej nocy (z środy na czwartek).
Amerykańska agencja NOAA opracowała skalę pozwalającą w prosty sposób odczytać, na ile warunki kosmicznej pogody mogą mieć wpływ na codzienne życie. Wprowadzono stopnie analogiczne np. do skali trzęsień ziemi. Ustalono zakresy od G1 do G5 dla burz magnetycznych, od S1 do S5 dla promieniowania słonecznego i od R1 do R5 dla zakłóceń radiowych. 1 oznacza najsłabsze, a 5 najsilniejsze zjawiska.
Strumienie wiatru słonecznego, takie jak te, które dotarły do Ziemi, poprzednio wywołały liczne słabe (G1) i średnie (G2) burze magnetyczne. Zdarzały się jednak także pojedyncze zjawiska o skali G3. Aktualne zdjęcia Słońca wskazują, że struktura dziury koronalnej uległa osłabieniu, ale i tak jej obszar jest bardzo duży.
Niewielkie zakłócenia i szansa na zorzę
Przewidywana na 22 i 23 listopada burza magnetyczna oceniana była na skalę G1. Burze o tej skali zdarzają się nawet 17 tys. razy w ciągu 11-letniego cyklu aktywności słonecznej (dla porównania - zjawiska o skali G5 średnio jedynie cztery razy).
Burza geomagnetyczna o skali G1 oznacza niewielkie zakłócenia w sieciach energetycznych, niewielki wpływ na działanie satelitów i zwierzęta migrujące oraz częstsze występowanie zórz polarnych na dużych szerokościach geograficznych (w wyniku zmian zachodzących w jonosferze). Zdarza się jednak, że przy szczególnie intensywnych burzach magnetycznych zorzę można zobaczyć nawet w Polsce.
Zorza polarna jest widoczna w Polsce zazwyczaj wtedy, gdy indeks KP, określający intensywność zaburzenia ziemskiego pola magnetycznego, wynosi około 7-8. Im burza jest silniejsza, tym większe prawdopodobieństwo, że zorzę można będzie zaobserwować z naszego kraju. Według prognozy NOAA burza magnetyczna w ciągu najbliższych dni osiągnie jedynie 5. stopień KP. Popularyzator astronomii Karol Wójcicki sądzi, że przy takim indeksie szanse na zobaczenie zorzy z Polski są bardzo małe.
Zaburzenia w magnetosferze
Burze magnetyczne to duże zaburzenia w ziemskiej magnetosferze, który zachodzą, gdy w otoczeniu Ziemi występuje znaczna wymiana energii od wiatru słonecznego. Takie burze są skutkiem zmian w wietrze słonecznym, co powoduje istotne zmiany w prądach pola magnetycznego naszej planety.
Takie burze mogą powstawać na skutek szybkich strumieni wiatru słonecznego, które obecnie docierają do Ziemi. Doganiają one wolniejszy wiatr słoneczny, znajdujący się przed nimi i zaburzają go, następnie oddziałując na magnetosferę Ziemi.
Największe burze magnetyczne są jednak związane z tzw. koronalnymi wyrzutami masy, kiedy to miliardy ton plazmy są wyrzucane w przestrzeń kosmiczną. Zazwyczaj taka ilość masy wyrzuconej z powierzchni Słońca potrzebuje kilku dni, by dotrzeć do Ziemi, przy czym najbardziej intensywne czynią to nawet w 18 godzin.
Przygotowania w USA
Efektami burz geomagnetycznych są intensywne prądy w magnetosferze, zmiany w pasach radiacyjnych naszej planety i zmiany w jonosferze. Prowadzą one do zakłóceń w sieciach energetycznych i w działaniu satelitów.
Ponieważ burze magnetyczne w swojej największej skali potrafią zaburzać różne aspekty funkcjonowania naszej cywilizacji, część krajów traktuje problem poważnie. Na przykład Barack Obama, prezydent USA, podpisał w listopadzie rozporządzenie dotyczące rządowych działań łagodzących zaburzenia magnetyczne na sieci elektryczne. Dotyczy ono także właściwego dostarczania komunikatów ostrzegających przed tego typu zjawiskami.
Źródło: NOAA, PAP
Autor: zupi/map
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/wiatr-sloneczny-dolecial-do-ziemskiej-atmosfery,217899,1,0.html

Wiatr słoneczny doleciał do ziemskiej atmosfery.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa rodzina gwiazd odkryta w Drodze Mlecznej
Radosław Kosarzycki dnia 23/11/2016
Astronom z Astrophysics Research Insitute LJMU odkrył nową rodzinę gwiazd w jądrze Drogi Mlecznej, która pozwala nam lepiej poznać wczesne stadia powstawania naszej galaktyki.
Odkrycie rzuca nowe światło na pochodzenie gromad kulistych ? zgromadzeń zazwyczaj około miliona gwiazd, powstałych na początku historii Drogi Mlecznej.
LJMU jest członkiem Sloan Digital Sky Survey ? międzynarodowego projektu współpracy międzynarodowej naukowców z różnych części świata. Jednym z projektów tej współpracy jest APOGEE (Apache Point Observatory Galactic Evolution Experiment) w ramach którego zbierane są dane podczerwone  setkach tysięcy gwiazd Drogi Mlecznej.
To właśnie obserwując w podczerwieni gwiazdy znajdujące się w kierunku centrum galaktyki odkryto nową populację gwiazd ? gwiazd typu dotychczas znajdowanego tylko w gromadach kulistych.
Ta intrygująca nowa rodzina gwiazd mogła kiedyś należeć do gromad kulistych, które uległy zniszczeniu podczas burzliwych, początkowych okresach powstawania Drogi Mlecznej?. Oznacza to, że na wczesnych etapach mogło być nawet 10 razy więcej gromad kulistych niż dzisiaj. Znacząca część starych gwiazd znajdujących się teraz w wewnętrznych obszarach Drogi Mlecznej mogła powstać w gromadach kulistych, które z czasem uległy zniszczeniu.
Ricardo Schiavon, główny badacz projektu mówi:
?To bardzo ekscytujące odkrycie, które pozwala nam zadawać fascynują pytania takie jak: jaka jest natura gwiazd w wewnętrznych obszarach Drogi Mlecznej, w jaki sposób powstały gromady kuliste i jaką rolę odekgrały w formowaniu się Drogi Mlecznej.
?Centrum Drogi Mlecznej jest słabo zbadane, ponieważ przesłonięte jest przez znacznie utrudniający obserwacje pył. Obserwacje prowadzone w podczerwieni ? zakresie promieniowania przenikającego przez pył ? za pomocą instrumentu APOGEE pozwalają nam na obserwowanie centrum Galaktyki lepiej niż jakikolwiek inny zespół.?
?Dzięki obserwacjom mogliśmy określić skład chemiczny tysięcy gwiazd, wśród których zauważyliśmy znaczną liczbę gwiazd różniących się od pozostałych zamieszkujących wewnętrzne regiony Drogi Mlecznej. Wyróżniała je wysoka obfitość azotu. Choć to nie jest jeszcze pewne, uważamy, że te gwiazdy pochodzą ze zniszczonych gromad kulistych. Co więcej, mogą one być produktami ubocznymi pierwszych procesów powstawania gwiazd na początku historii naszej Galaktyki. Aktualnie przeprowadzamy dalsze obserwacje w celu zweryfikowania tej hipotezy.?
Źródło: Liverpool Hohn Moores University
Tagi: APOGEE, Droga Mleczna, Gromada kulista, gwiazdy Drogi Mlecznej, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/23/nowa-rodzina-gwiazd-odkryta-w-drodze-mlecznej/

Nowa rodzina gwiazd odkryta w Drodze Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uczniowie z Jasła docenieni w konkursie astronomicznym

środa ? 23 listopada 2016 ? 13:29

Teleskop do robienia zdjęć nocnego nieba wraz z kamerą to nagroda jaką zdobył Zespół Szkół Miejskich nr 3 z Jasła dla najlepszego koła astronomicznego w Polsce. Gimnazjaliści z koła naukowego "Przez trudy do gwiazd" odkryli też 10 ateroid.

Razem z pozostałymi uczniami przygotowali m.in. piknik astronomiczny, obserwowali zaćmienie Słońca i tranzyt Merkurego. Koło naukowe działa od 2004 roku. Pracuje w nim trzy grupy - jedna z gimnazjum i dwie z podstawówki. Ich opiekunem jest nauczycielka Jadwiga Moskal.

Nagrodę wręczył uczniom prof. dr hab. Maciej Mikołajewski, astronom z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Szkoły, które biorą udział w konkursie Polskiego Towarzystwa Astronomicznego i Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego "Nasza szkolna przygoda z astronomią" muszą przesłać dokumentację swoich działań z dziedziny astronomii. Musi ona przekonać jury, że nie są to jednorazowe działania, a stała praca.

http://www.radio.rzeszow.pl/informacje/51340/nagroda-iwanickiej

 

Uczniowie z Jasła docenieni w konkursie astronomicznym.jpg

Uczniowie z Jasła docenieni w konkursie astronomicznym2.jpg

Uczniowie z Jasła docenieni w konkursie astronomicznym3.jpg

Uczniowie z Jasła docenieni w konkursie astronomicznym4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA przeprowadziła eksperyment kontrolowanego pożaru w warunkach kosmicznych
Wysłane przez brozek w 2016-11-23 09:00
21 listopada amerykańska agencja kosmiczna NASA przeprowadziła kolejny eksperyment pod nazwą Saffire-II (Spacecraft Fire Safety), polegający na wywołaniu kontrolowanego pożaru w specjalnym urządzeniu na pokładzie bezzałogowego statku zaopatrzeniowego Cygnus, wykonującego misję zaopatrzeniową Cygnus CRS OA-5 dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jest to drugie z serii trzech doświadczeń, które bada rozprzestrzenianie się pożaru w warunkach mikrograwitacji, jaka panuje w statkach kosmicznych oraz jak zachowują się różne materiały używane w misjach kosmicznych pod wpływem działania otwartego ognia.

Eksperyment ten ma ogromne znaczenie w kwestii bezpieczeństwa załogowych lotów kosmicznych, zwłaszcza tych długoterminowych, m.in. przyszłej wyprawy na Marsa, a także w przyszłych misjach kolonizacyjnych na innych planetach. W takich przypadkach, z uwagi na izolację załogi względem warunków zewnętrznych, jakakolwiek ewakuacja z miejsca zagrożonego ogniem jest bardzo utrudniona, a często wręcz niemożliwa. Wyniki eksperymentu Saffire pozwolą projektować naukowcom bezpieczne ognioodporne materiały, zarówno ubioru astronautów jak i wyposażenia wnętrza statków, stacji kosmicznych czy pomieszczeń mieszkalnych na powierzchni planet.

Historia astronautyki zna kilka dramatycznych wydarzeń spowodowanych wybuchem pożaru - np. skrajnie niebezpieczny pożar w trakcie testów misji Apollo 1, w wyniku którego śmierć poniosła cała 3-osobowa załoga, czy pożar generatora tlenu na stacji kosmicznej Mir. Mimo obecnego stosowania znacznie mniej niebezpiecznych mieszanek azotu i tlenu w urządzeniach podtrzymywania życia astronautów, mają oni nadal styczność z aparaturą wytwarzającą czysty tlen, która może powodować ryzyko pożaru.

Urządzenia serii eksperymentów Saffire stanowią pojemniki o wielkości 1,3 x 0,9 x 0,6 metra podzielone na część aparaturową (elektronika, czujniki i kamery wysokiej rozdzielczości) oraz komorę doświadczalną, w której znajdują się badane materiały poddane zapłonowi. W przypadku testu Saffire-II jest to 9 różnych materiałów wykorzystywanych standardowo na stacji kosmicznej ISS, w tym tkaniny ognioodporne wchodzące w skład ubioru astronautów, mieszankę bawełny i włókna szklanego, polimer Nomex, próbki szkła akrylowego (plexiglas) różnych kształtów, stosowanego w oknach stacji ISS, konstrukcje stosowane w zasobnikach oraz kompozyty silikonowe.

Wedłg kierownika eksperymentu, dr. Davida Urbana, "Saffire szuka odpowiedzi na dwa pytania: po pierwsze - czy rozprzestrzeniający się w górę płomień ognia będzie się powiększał, czy może mikrograwitacja zmniejszy jego rozmiar, a po drugie - które materiały i tkaniny ulegną zapłonowi i w jaki sposób będą się palić?"

Eksperyment Saffire-II został przeprowadzony 21 listopada 2016 r., krótko po odłączeniu się statku Cygnus od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej o godzinie 13:14 czasu polskiego, kiedy zdalnie wywołano zapłon w komorze eksperymentalnej. Kamery modułu przesłały na Ziemię ponad 100 tysięcy zdjęć próbek poddanych działaniom ognia, które razem z danymi z pozostałych czujników poddane zostaną analizie naukowców. Podczas poprzedniego eksperymentu Saffire-I, wykonanego 14 czerwca 2016 r. zauważono, że płomień ognia rozchodzi się wzdłuż próbki materiału bardzo powoli, a sam pożar trwał około 8 minut.

Bezzałogowy statek zaopatrzeniowy Cygnus po odłączeniu od stacji kosmicznej ISS i przeprowadzeniu eksperymentu Saffire będzie zmierzać ku atmosferze Ziemi, w której wkrótce docelowo spłonie.

Misja statku transportowego Cygnus CRS OA-5 jest prowadzona przez prywatną firmę Orbital ATK na zlecenie NASA, w celu zaopatrywania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS.

Żródło: NASA

Więcej informacji:
?    NASA Sets Space Fire in Second Round of Fire Safety Experiments
?    NASA Ignites Fire Experiment Aboard Space Cargo Ship
?    Fire in the Hole: Studying How Flames Grow in Space
?    Strona naukowa eksperymentu Saffire-II
?    Opis projektu Spacecraft Fire Safety (Saffire)
?    Film opisujący przebiegu eksperymentu Saffire (po angielsku)

Zdjęcie u góry:
Grupa naukowców i inżynierów podczas naziemnych testów urządzeń dla eksperymentu Saffire-II i Saffire-I (w tle). Żródło: NASA

Poniżej:
Film przedstawiający rozchodzenie się ognia we wcześniejszym eksperymencie Saffire-I po zapaleniu mieszanki bawełny i włókna szklanego. Migająca zielone światło pochodzi od diód LED doświetlających strugi dymu. Żródło: NASA
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nasa-przeprowadza-eksperyment-kontrolowanego-pozaru-kosmosie-2625.html

NASA przeprowadziła eksperyment kontrolowanego pożaru w warunkach kosmicznych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa rodzina gwiazd odkryta w Drodze Mlecznej
Radosław Kosarzycki dnia 23/11/2016
Astronom z Astrophysics Research Insitute LJMU odkrył nową rodzinę gwiazd w jądrze Drogi Mlecznej, która pozwala nam lepiej poznać wczesne stadia powstawania naszej galaktyki.
Odkrycie rzuca nowe światło na pochodzenie gromad kulistych ? zgromadzeń zazwyczaj około miliona gwiazd, powstałych na początku historii Drogi Mlecznej.
LJMU jest członkiem Sloan Digital Sky Survey ? międzynarodowego projektu współpracy międzynarodowej naukowców z różnych części świata. Jednym z projektów tej współpracy jest APOGEE (Apache Point Observatory Galactic Evolution Experiment) w ramach którego zbierane są dane podczerwone  setkach tysięcy gwiazd Drogi Mlecznej.
To właśnie obserwując w podczerwieni gwiazdy znajdujące się w kierunku centrum galaktyki odkryto nową populację gwiazd ? gwiazd typu dotychczas znajdowanego tylko w gromadach kulistych.
Ta intrygująca nowa rodzina gwiazd mogła kiedyś należeć do gromad kulistych, które uległy zniszczeniu podczas burzliwych, początkowych okresach powstawania Drogi Mlecznej?. Oznacza to, że na wczesnych etapach mogło być nawet 10 razy więcej gromad kulistych niż dzisiaj. Znacząca część starych gwiazd znajdujących się teraz w wewnętrznych obszarach Drogi Mlecznej mogła powstać w gromadach kulistych, które z czasem uległy zniszczeniu.
Ricardo Schiavon, główny badacz projektu mówi:
?To bardzo ekscytujące odkrycie, które pozwala nam zadawać fascynują pytania takie jak: jaka jest natura gwiazd w wewnętrznych obszarach Drogi Mlecznej, w jaki sposób powstały gromady kuliste i jaką rolę odekgrały w formowaniu się Drogi Mlecznej.
?Centrum Drogi Mlecznej jest słabo zbadane, ponieważ przesłonięte jest przez znacznie utrudniający obserwacje pył. Obserwacje prowadzone w podczerwieni ? zakresie promieniowania przenikającego przez pył ? za pomocą instrumentu APOGEE pozwalają nam na obserwowanie centrum Galaktyki lepiej niż jakikolwiek inny zespół.?
?Dzięki obserwacjom mogliśmy określić skład chemiczny tysięcy gwiazd, wśród których zauważyliśmy znaczną liczbę gwiazd różniących się od pozostałych zamieszkujących wewnętrzne regiony Drogi Mlecznej. Wyróżniała je wysoka obfitość azotu. Choć to nie jest jeszcze pewne, uważamy, że te gwiazdy pochodzą ze zniszczonych gromad kulistych. Co więcej, mogą one być produktami ubocznymi pierwszych procesów powstawania gwiazd na początku historii naszej Galaktyki. Aktualnie przeprowadzamy dalsze obserwacje w celu zweryfikowania tej hipotezy.?
Źródło: Liverpool Hohn Moores University
Tagi: APOGEE, Droga Mleczna, Gromada kulista, gwiazdy Drogi Mlecznej, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/23/nowa-rodzina-gwiazd-odkryta-w-drodze-mlecznej/

Nowa rodzina gwiazd odkryta w Drodze Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słońce dla początkujących, czyli co warto wiedzieć o naszej gwieździe
Wojciech Usarzewicz dnia 23/11/2016
Słońce zawsze stanowiło ważny element naszej cywilizacji. Bóg-Słońce to popularny motyw w religiach świata, lecz jego obecność nie dziwi ? nasi przodkowie nie mieli problemu ze zidentyfikowaniem życiodajnej siły, płynącej z naszej gwiazdy. Bowiem Słońce faktycznie daje życie ? to jego promienie dostarczają Ziemi tak potrzebną energię, która następnie przerabiana jest na tak wiele sposobów.
Każdy miłośnik tematów astronomicznych powinien wiedzieć, co mu nad głową świeci. Zwłaszcza, jeśli chodzi o tę wielką kulę za dnia. Toteż zajmiemy się w tym artykule podstawowymi rzeczami, które warto wiedzieć o Słońcu.
Warto zacząć od tego, iż Słońce nie jest wieczne ? zrodziło się około 4,5 miliarda lat temu i pożyje mniej więcej drugie tyle. Nasza gwiazda ma średnicę około 1400000 kilometrów i jest około 300 tysięcy razy bardziej masywna, niźli Ziemia.
Do tego wcale nie stoi w miejscu. To znaczy, pomijając fakt, iż pędzi z dużą prędkością przez galaktykę, krążąc wokół jej centrum, to dodatkowo nie tkwi w jednym punkcie naszego własnego Układu Słonecznego. Słońce tak naprawdę okrąża punkt, reprezentujący środek masy naszego układu planetarnego. W pewnym sensie orbituje, na swój dziwny sposób. Punkt ten jednak cały czas znajduje się w regionie jądra słonecznego, więc nie jest to aż tak zauważalne.
Jak zrodziło się Słońce
Gwiazdy rodzą się w kosmicznych obłokach gazu, składających się głównie z wodoru. Pod wpływem sił grawitacyjnych, wodór zaczyna się gromadzić w jednym punkcie. Im większe skupisko wodoru, tym więcej wodoru spływa do tegoż danego punktu. Całość zaczyna się powoli zapadać pod własnym ciężarem ? nazywamy to kolapsem grawitacyjnym. Kiedy zostanie przekroczona masa krytyczna, w jądrze tego skupiska wodoru rozpoczynają się reakcje jądrowe, a obiekt rozpala się słonecznym blaskiem ? powstaje protogwiazda, która gromadzi coraz więcej gazu, aż w końcu dojrzewa do miana prawdziwej gwiazdy.
Słońce należy do młodej generacji gwiazd. W naszym obłoku gazu znalazło się również sporo pyłu gwiezdnego, powstałego w wyniku umierania wcześniejszych gwiezdnych generacji. Kiedy protogwiazda rozbłysła, wokół niej zaczął się formować dysk protoplanetarny, a siły radiacyjne naszego protosłońca wytworzyły bąbel wokół rodzącego się układu słonecznego ? dziś takie bąble nazywamy proplydami. Dostrzegliśmy ich całkiem sporo w kosmosie, na przykład w mgławicy Oriona.
To właśnie z dysku protoplanetarnego utworzyły się wszystkie planety naszego Układu Słonecznego ? to jednak opowieść na inny dzień.
Oczywiście, gwiazdy nie rodzą się samotne ? z pojedynczego obłoku gazu może zrodzić się wiele gwiazd. Jednak ruch obiektów w kosmosie sprawia, że z biegiem czasu gwiazdy te oddalą się od siebie. To dlatego dziś tak trudno znaleźć nam rodzeństwo naszego Słońca w najbliższej okolicy ? co nie zmienia faktu, że naukowcy próbują.
Pora zobaczyć, co takiego znajduje się w środku gwiazdy.
Warstwy Słońca
Naukowcy dawno temu zwrócili uwagę, iż powierzchnia Słońca faluje. Na początku uważano, iż jest to efekt niedoskonałej technologii obserwacyjnej, ale rozwój teleskopów nie pomógł w pozbyciu się dziwnych efektów widocznych na powierzchni naszej gwiazdy. Okazało się, iż naukowcy tak naprawdę obserwowali fale dźwiękowe, które rozchodziły się przez całe Słońce, formując na powierzchni bąble gorącej plazmy wielkości Polski ? jeszcze tej dawnej, ?od morza do morza?.
Z tego odkrycia zrodziła się nauka zwana heliosejsmologią. W normalnej, ziemskiej sejsmologii rozchodzenie się fal dźwiękowych przez skały stosowane jest do określenia, jak zbudowana jest w środku Ziemia. Rozchodzenie się fal na Słońcu pomogło określić, z jakimi warstwami Słońca mamy do czynienia. Dziś możemy więc wyróżnić kilka głównych składowych naszej gwiazdy.
W samym środku Słońca odnajdujemy jądro słoneczne. To właśnie tutaj zachodzą te słynne reakcje jądrowe, które napędzają całą gwiazdę i całe życie na Ziemi. To tutaj dochodzi do reakcji najczęściej spotykanego w kosmosie gazu ? wodoru. Toczy się tutaj fuzja jądrowa, w której atomy wodoru, pod wpływem ciśnienia i temperatury, wytracają elektrony, tworząc plazmę. Kiedy zaś dwa atomy plazmy wodoru zderzają się ze sobą, wyzwalają olbrzymią ilość energii pod postacią fotonów.
Takie małe wybuchy bomb wodorowych następują w ilości setek tysięcy na sekundę. I trwa to już od ponad 4 miliardów lat, a potrwa i drugie tyle, póki zapasy wodoru w jądrze słonecznym na to wystarczą. Nim jednak nastąpi koniec, foton wyzwolony w reakcji fuzji jądrowej powoli przedostaje się na zewnątrz. Wyrusza do kolejnej warstwy Słońca.
Co ciekawe, Słońce, jak każda inna gwiazda, to fascynujący przykład kosmicznej równowagi. Reakcje jądrowe w gwieździe dążą do jej rozsadzenia, zaś własne siły grawitacyjne tejże gwiazdy utrzymują wszystko razem. Kiedy równowaga ta zostaje zachwiana, gwiazda umiera ? w zależności od jej masy śmierć bywa albo spokojna i powolna, albo nagła i niezwykle apokaliptyczna.
Kolejna warstwa to tak zwana strefa promienista.
Temperatura oraz ciśnienie w tej warstwie są na tyle niskie, że reakcje jądrowe już nie zachodzą. Ale plazma tu jest na tyle gęsta, iż foton ma trudności z przedostaniem się na zewnątrz. Odbija się więc od kolejnych cząstek plazmy, pędząc po zygzakach, aż będzie mógł się przedostać do kolejnej warstwy Słońca, zwanej strefą konwekcyjną (lub konwektywną), bądź też strefą konwekcji. Taka pokręcona podróż fotonu jest fascynująca, z uwagi na czas jej trwania. By przedostać się z jądra gwiazdy do strefy konwekcyjnej, foton potrzebuje około 100 tysięcy lat.
Plazma strefy konwekcyjnej jest już przyjaźniejsza dla fotonu ? podróż ku powierzchni Słońca zajmuje tu już tylko miesiąc. A potem pozostaje już tylko poszybować w pustkę kosmosu, przy okazji trafiając na Ziemię. Podróż fotonu ze Słońca na Ziemię trwa zaledwie 8 minut. Zewnętrzna warstwa Słońca nazywana jest fotosferą.
Ostatnią strefą słoneczną jest atmosfera naszej gwiazdy. Wyróżniamy to regiony bliskie powierzchni (chromosferę), regiony dalsze i gorętsze (korona słoneczna), czy nie tak oczywistą heliosferę, rozciągającą się aż po krańce Układu Słonecznego, a kończącą się heliopauzą. To ta słynna granica między strefą wpływów Słońca, a promieniowaniem reszty kosmosu. To gdzieś tam za heliosferą szybują teraz Voyagery.
Oczywiście, plazma nie stoi w miejscu.
Wielkie ruchy plazmy
Ruchy plazmy w strefie konwekcyjnej tworzą silne prądy elektryczne, a to zaś prowadzi do wytworzenia potężnych pól magnetycznych. Efektem tego jest tak zwana ?pogoda słoneczna? oraz cykle aktywności słonecznej. Wszystko zaczyna się całkiem zwyczajnie i omówimy to dość wizualnie. Linie pola magnetycznego płyną sobie od jednego bieguna do drugiego. Ale prędkości plazmy nie są identyczne na całym Słońcu. Plazma wiruje wolniej przy biegunach, a szybciej przy równiku naszej gwiazdy. Co oczywiste, Słońce bowiem obraca się wokół własnej osi.
Obrazowo mówiąc, wszystko to sprawia, iż linie pola magnetycznego zaczynają się deformować, a następnie mieszać, a później również i niejako wystrzeliwać ponad powierzchnię gwiazdy. Wzdłuż tych linii ciągną się gigantyczne strumienie rozgrzanej plazmy, zdolne bez problemu pochłonąć całą Ziemię. Wyglądają jak pętle nad powierzchnią Słońca, posiadające dwa bieguny. W tym gorącym chaosie bieguny tych pętli zderzają się ze sobą, doprowadzając do olbrzymich eksplozji, zwanych Koronalnym wyrzutem masy (oglądając apokaliptyczne amerykańskie filmy, wysłuchujcie terminu ?Coronal Mass Ejection?). W wyniku wybuchu rozgrzana i naładowana plazma zostaje wystrzelona w kosmos.
Czasem taka dawka naładowanych cząsteczek rusza w kierunku Ziemi i jest to główne zagrożenie dla naszej planety, jakie wynika z naszego Słońca. Plazma wyrzucona z gwiazdy również ma swoje dwa bieguny. Jeśli bieguny te pokryją się z biegunami pola magnetycznego Ziemi, wszystko będzie w porządku, a my doświadczamy jedynie ładnej zorzy polarnej. Jeśli jednak bieguny się nie pokryją, naładowane cząsteczki mogą znacznie osłabić nasze pole magnetyczne. Zorze polarne, w takim wypadku, można będzie zobaczyć nawet w strefach podrównikowych.
Niestety, zorze to nie jedyny efekt omawianego zjawiska ? strumień naładowanych cząstek może z łatwością palić linie energetyczne, transformatory i satelity na orbicie. Jest to jeden z realnych scenariuszy apokalipsy. Duża burza magnetyczna w ziemskiej atmosferze może skutecznie cofnąć nas do czasów przed odkryciem prądu, przynajmniej na kilka lat, dopóki nie uda się odbudować systemów energetycznych.
Takie mieszanie się pola magnetycznego Słońca prowadzi w końcu do odwrócenia się biegunów magnetycznych gwiazdy. Wtedy aktywność słoneczna się uspokaja, ponieważ linie pola znowu biegną od bieguna do bieguna. Ale ruch plazmy po pewnym czasie znowu doprowadza do chaosu, wtedy mówimy o sytuacji, kiedy aktywność słoneczna rośnie. Tak toczą się cykle aktywności słonecznej.
Wszystko to potrwa jeszcze jakiś czas.
Jaka śmierć czeka Słońce
Co będzie, kiedy wodór w Słońcu się skończy? Będzie to początek końca ? Słońce zacznie powoli umierać, ale trochę to potrwa. Wodór to nie jedyny pierwiastek, który we wnętrzu gwiazdy podlega reakcjom jądrowym. W reakcjach wodór przerabiany jest na hel ? efektem ubocznym jest promieniowanie, które do Ziemi dociera pod postacią ciepła i światła słonecznego.
Życie na Ziemi długo nie potrwa. Słońce stanie się zbyt gorące, by podtrzymać wielokomórkowe życie już za około 500 milionów lat. Mikroorganizmy nie powinny przetrwać dłużej, niż kolejne 2 miliardy lat. Inżynierom sugeruję więc przysiąść do tej pracy Alcubierre?a?
Przez kolejne 100 milionów lat po wyczerpaniu się zapasów wodoru, co nastąpi za około 4 miliardy lat, hel będzie dalej przerabiany w reakcjach jądrowych ? na węgiel i tlen. Tempo reakcji będzie przyśpieszać, by podtrzymać równowagę gwiazdy (rozsadzanie kontra kolaps). Ale efektem będzie też puchnięcie Słońca, które zacznie przemieniać się w czerwonego olbrzyma, pochłaniając przy tym wszystkie cztery planety skaliste ? o ile te nie zostaną wypchnięte na dalsze orbity.
Potem Słońce zacznie pulsować ? na zmianę kurczyć się i puchnąć. Kolejne reakcje jądrowe będą przerabiać cięższe pierwiastki, a część materiału gwiezdnego będzie odrzucana w kosmos, tworząc mgławicę planetarną. W końcu, Słońce zacznie wytwarzać żelazo ? pierwiastek, który nie może już być dalej przemieniany w cięższe elementy w reakcji fuzji. Gwiazda wyda swe ostatnie tchnienie ? grawitacja wygra 10 miliardów lat walki, gwiazda się zapadanie, a potem wybuchnie, odrzucając resztki materiału. Odsłoni się jądro słoneczne pod postacią białego karła.
W źródłach naukowych można się czasem zgubić, toteż warto wspomnieć, iż syntezę cięższych pierwiastków rezerwuje się często dla masywniejszych gwiazd, Słońce zaś, według niektórych źródeł, może zatrzymać się na syntezie węgla. Tak czy siak, koniec będzie ten sam.
Kiedy ostatnia reakcja jądrowa się zakończy, Słońce zacznie powoli stygnąć i będzie to trwało miliardy lat, aż w końcu jego temperatura zrówna się z temperaturą kosmosu, kiedy to cały Wszechświat, powoli umierając, stanie się zimnym, ciemnym i martwym miejscem.
Wyjdźmy na zewnątrz
Warto więc cieszyć się Słońcem, póki to wisi nad naszymi głowami i daje nam życie. Zakładając oczywiście, że jakiś rozbłysk tegoż życia nie zakończy, ale to już zupełnie inna historia. Teraz przynajmniej każdy będzie wiedział, jak ? tak w skrócie ? taka apokalipsa może zostać wywołana. A jeśli nie nastąpi, to choć po lekturze artykułu pozostanie w głowach wiedza, jaką drogę musi pokonać foton, by na Ziemi mogło rozwijać się życie.
Tagi: Słońce
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/23/slonce-dla-poczatkujacych-czyli-co-warto-wiedziec-o-naszej-gwiezdzie/

Słońce dla początkujących czyli co warto wiedzieć o naszej gwieździe.jpg

Słońce dla początkujących czyli co warto wiedzieć o naszej gwieździe2.jpg

Słońce dla początkujących czyli co warto wiedzieć o naszej gwieździe3.jpg

Słońce dla początkujących czyli co warto wiedzieć o naszej gwieździe4.jpg

Słońce dla początkujących czyli co warto wiedzieć o naszej gwieździe5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

BLOG: Zanim zaczniemy świętować pokonanie praw fizyki przez EM Drive
Radosław Kosarzycki dnia 23/11/2016

Od kilku lat w mediach pojawiają się informacje dotyczące tajemniczego silnika EM Drive. Gdyby okazało się, że ten silnik faktycznie pracuje ? mielibyśmy do dyspozycji całkowicie nowego rodzaju napęd, który mógłby nas ? dosłownie ? zabrać do gwiazd. Jednak EM Drive ma jeden problem: jeżeli działa, to łamie najbardziej fundamentalne prawa fizyki. Krytycy od lat podkreślają, że wszelkie prace opisujące potencjalne działanie silnika nie były publikowane w recenzowanych periodykach naukowych, a tym samym powinny być brane z dużą dozą sceptycyzmu. W tym tygodniu jednak  pojawił się pierwszy recenzowany artykuł nt. napędu EM Drive. Artykuł pozytywnie przeszedł przez sito recenzenckie.
Niestety, niemal natychmiast w mediach pojawiło się mnóstwo artykułów o tytułach takich jak:
?    NASA potwierdza: silnik, który nie miał działać, działa
?    Ludzkość będzie musiała zweryfikować prawa fizyki? NASA potwierdza istnienie silnika, który nie powinien działać
?    NASA: Napęd EmDrive naprawdę działa
?    ?i wiele innych.
Na całe szczęście odpowiednią dozę sceptycyzmu zachowuje ?naukowy totalitarysta? (genialne!  ) Adam Adamczyk na blogu Kwantowo.pl w poście poniżej:
?    O co chodzi z tym całym EM Drive?
(swoją drogą zastanawiam się jak to jest, że najbardziej wiarygodne informacje można znaleźć na portalach prowadzonych przez ludzi z poczuciem misji, a nie na portalach, gdzie ludzie dostają pieniądze za pisanie artykułów? Jeżeli chcesz wesprzeć naszą pracę zostań patronem Pulsu Kosmosu ? tutaj lub patronem Kwantowo ? o tutaj)
Warto zauważyć, że przejście procesu recenzowania oznacza jedynie, że eksperci uznali, że metodologia prowadzonych eksperymentów jest prawidłowa i spełnia standardy badań naukowych. Nie oznacza to automatycznie, że otrzymane wyniki są prawidłowe. Oznacza to natomiast, że otrzymaliśmy dokładny opis warunków, w których przeprowadzono eksperyment oraz wyniki samego eksperymentu. To istotny postęp na drodze do potwierdzenia/zaprzeczenia czy mamy do czynienia z rzeczywistym efektem czy może z jakimiś zakłóceniami.
Po opis zasady działania napędu zapraszam jeszcze raz do wyżej wspomnianego artykułu autorstwa Adama Adamczyka.
Czy zatem powinniśmy porzucić sceptycyzm i cieszyć się nową erą podróży międzygwiezdnych i międzygalaktycznych, a wręcz zastanawiać się czy wizja przedstawiona przez Marcina Podlewskiego w rewelacyjnej ?Głębi? stanowi przyszłość ludzkości?
Nie tak szybko.
To wszystko jest bardzo ciekawe, ale wciąż trzeba zachować sporą dozę sceptycyzmu. Opisywany w artykule eksperyment przeprowadzono w komorze próżniowej, ale sami autorzy podkreślają, że to jeszcze nie eliminuje wszystkich źródeł błędu. Dzięki temu, że artykuł został teraz opublikowany w recenzowanym i szanowanym periodyku naukowym ? z pewnością zagłębi się w niego większa rzesza naukowców, i być może pojawią się nowe pomysły na to co może odpowiadać za osiągane wyniki jednocześnie nie łamiąc praw fizyki (uch, rymuję i nawet tego nie czuję).
Z pewnością kolejnym etapem, zgodnie z planami naukowców, powinno być przetestowanie napędu w przestrzeni kosmicznej. Tam źródeł błędu byłoby mniej niż w eksperymentach przeprowadzanych na Ziemi. Jeżeli wyniki okazałyby się wspierać dotychczas uzyskiwane wyniki no to możemy pisać co chcemy ? wszak jeżeli działa to działa ? niezależnie od tego czy wiemy dlaczego działa.
Skąd sceptycyzm? Z doświadczenia. Jak spojrzymy na historię odkryć, które zdawały się na pierwszy rzut oka łamać fundamentalne prawa fizyki ? zawsze po jakimś czasie doszukiwano się błędu w metodologii, lub w pomiarach i prawa fizyki stawiały na swoim.
Mimo tego, że od najnowszego artykułu status EM Drive urósł niesłychanie, to wciąż zakładam, że jakiegoś błędu nie zauważyliśmy i prędzej czy później okaże się, że prawa fizyki pozostaną niezachwiane.
Nie oznacza to, że nie cieszyłbym się z potwierdzenia działania napędu EM Drive ? zawsze chciałem żyć w czasach wielkich przełomów naukowych. Dlatego z niecierpliwością czekam na zmiażdżenie mojego sceptycyzmu przez naukowców. Jednak póki co pisać o przełomie chyba nie będę.
Pozdrawiam,
Radek
Tagi: EM Drive, napędy, wyrozniony
http://www.pulskosmosu.pl/2016/11/23/blog-zanim-zaczniemy-swietowac-pokonanie-praw-fizyki-przez-em-drive/

Zanim zaczniemy świętować pokonanie praw fizyki przez EM Drive.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OBSERWACJE ASTRONOMICZNE W KRZYŻANOWICACH
Utrzymujący się przez ostatnie 3 dni wyż nad Polską przyniósł piękną pogodę. Na takie warunki czekaliśmy.
Wieczorem 22 listopada, na drodze przecinającej krzyżanowickie pola ustawiliśmy teleskop, którym przeczesywaliśmy nocne niebo w poszukiwaniu fascynujących i tajemniczych miejsc we Wszechświecie.
Na nasze zaproszenie odpowiedziało kilka osób, wśród nich Pan Wójt Krzyżanowic. Wspólnie podziwialiśmy otwarte gromady gwiazd leżące blisko pasma Drogi Mlecznej, ciekawe asteryzmy, jak np. gromada ET (NGC 457), a także przyjrzeliśmy się Galaktyce Andromedy, która za kilka miliardów lat połączy się z naszą Galaktyką.
Na koniec spojrzeliśmy na największą "perełkę" na niebie, a mianowicie Wielką Mgławicę w Orionie, którą bez trudu można było zobaczyć nieuzbrojonym okiem. W okularze teleskopu wyposażonym w specjalny filtr mgławicowy ta gigantyczna chmura gazu i pyłu, w której powstają nowe gwiazdy i układy planetarne, pokazała cały swój majestat, dumnie rozpościerając swoje potężne "skrzydła".
Najdalszym obiektem, na którego wczoraj patrzyliśmy była oddalona o ok. 12 milionów lat świetlnych galaktyka spiralna widoczna w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy, skatalogowana jako Messier 82, potocznie zwana Galaktyką Cygaro. Widzieliśmy światło tej galaktyki, które opuściło ją 12 milionów lat temu (!).
Ten niezwykle piękny i udany wieczór podkreślił swoim blaskiem przelatujący bolid - bardzo jasny meteor, który na naszych oczach rozpadł się na kilka mniejszych fragmentów i zgasł równie szybko jak się pojawił.
Dziękujemy wszystkim za przybycie i wspólne podziwianie skarbów Wszechświata. Do zobaczenia następnym razem!
Zdjęcia: Dawid Barteczko / Astrohunters
Text: Michał Witek/Astrohunters
http://www.astrohunters.pl/blog-astrohunters/271-obserwacje-w-krzyzanowicach

krzyanowice.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA ma badać kosmos, a nie klimat
07:22 2016-11-24
Kontrowersyjny pomysł Donalda Trumpa
Nowy prezydent USA chce wyeliminować wszelkie badania dotyczące zmian klimatycznych, prowadzone przez NASA. Działania te mają być podjęte w ramach akcji rozprawienia się z "upolitycznieniem nauki".
W najbliższym czasie dział NASA dotyczący nauki o Ziemi ma nie być już finansowany przez rząd. Ma się to odbyć na rzecz eksploracji przestrzeni kosmicznej. Trump zapowiedział, że do końca wieku chce zbadać cały Układ Słoneczny.
Takie posunięcie oznaczałoby likwidację znanych na całym świecie badań NASA odnośnie temperatury, pokrywy lodowej, zachmurzenia i innych zjawisk oraz fenomenów pogodowych i klimatycznych. Sieć satelitów NASA dostarcza wielu informacji na temat zmian klimatu. Szacowany przez NASA budżet, który powinien być przeznaczony na naukę o Ziemi wzrósł w przyszłym roku do 2 mld dolarów (w 2016 roku wynosił 1,78 mld dolarów). Na badanie Kosmosu przeznaczono w 2017 roku 2,8 mld dolarów, czyli nieco mniej niż wcześniej (3,2 mld dolarów).
"Upolityczniona" nauka
Bob Walker, starszy doradca Trumpa podczas kampanii, poinformował, że nie ma potrzeby, by amerykańska agencja kosmiczna prowadziła "politycznie poprawny monitoring środowiska".
- Widzimy NASA w roli poszukiwawczej w badaniach dalekiej przestrzeni kosmicznej - powiedział Walker. - Nauką skupioną na Ziemi powinny zajmować się inne agencje, w których jest ona głównym zadaniem - dodał.
- Domyślam się, że trudno będzie zatrzymać wszystkie trwające programy NASA, jednak przyszłymi zdecydowanie powinny się zajmować inne agencje. Wiem, że badania klimatu są konieczne, ale zostały one mocno upolitycznione, co podważyło wiele prac naukowców. Decyzje pana Trumpa będą opierać się na solidnej nauce, a nie tej upolitycznionej - powiedział doradca prezydenta elekta.
Jednak istnieje "jakiś związek"
Choć Trump kiedyś określił zmiany klimatyczne jako "mistyfikację" stworzoną przez Chińczyków, we wtorek 22 listopada stwierdził, że jest "jakiś związek" pomiędzy działaniami człowieka a klimatem. Jest wiele ugruntowanych dowodów na to, że spalanie paliw kopalnych i wylesianie powoduje uwalnianie gazów zatrzymujących ciepło, co oznacza, że powoduje ocieplenie, którego doświadczyliśmy w ciągu ostatnich dziesięcioleci.
Walker stwierdził jednak, że wątpliwości dotyczące roli działalności człowieka w zmianach klimatycznych "to pogląd podzielany przez połowę klimatologów na świecie.
- Potrzebujemy dobrej nauki, by powiedziała nam, jak jest w rzeczywistości, a nauka może to zrobić, jeśli politycy nie będą w nią ingerować - powiedział.
"Obserwacje Ziemi są niezbędne"
Naukowcy denerwują się zapowiedziami Trumpa i obawiają się, że ich praca będzie pomijana, by rząd mógł wprowadzić nowy program, m.in. popierający wykorzystywanie paliw kopalnianych. Także badaczy zajmujących się klimatem w innych organizacjach niż NASA niepokoją potencjalne zmiany w badaniach Ziemi.
Jak zauważa Kevin Trenberth z amerykańskiego narodowego centrum badań atmosfery (ang. National Center for Atmospheric Research), NASA dostarcza naukowcom nowych narzędzi i technik badawczych, a eliminacja nauk o Ziemi byłaby "poważnym potknięciem, a może nawet katastrofą".
- To może nas przenieść z powrotem do "ciemnych wieków", do ery niemalże sprzed satelitów - powiedział. - Byłoby to bardzo krótkowzroczne. - dodał.
Żyjemy na Ziemi jest tu jeszcze wiele do odkrycia, a śledzenie i monitorowanie wielu rzeczy z Kosmosu jest bardzo ważne. Informacje na temat Ziemi, jej atmosfery i oceanów ma zasadnicze znaczenie dla naszego sposobu życia. Badania przestrzeni kosmicznej to luksus, obserwacje Ziemi są niezbędne - powiedział Trenberth.
Kluczowa rola NASA
Zdaniem Michaela Manna, klimatologa z Penn State University, NASA odgrywa "kluczową i szczególną rolę" w obserwacji Ziemi i zmian klimatycznych.
- Bez wsparcia NASA, gdy trzeba będzie zrozumieć zachowania naszego klimatu i zagrożenia stwarzane przez zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka, dotkliwie odczuje to nie tylko USA, ale także cały świat - powiedział Mann. i dodał, że rezygnacja z badań NASA dotyczących Ziemi byłaby posunięciem "jawnie politycznym"
Społeczność NASA zobowiązuje się do robienia wszystkiego, co może, by pomóc w sprawnej zmianie władzy wykonawczej - poinformował rzecznik prasowy NASA. - Agencja cały czas skupia się na przyszłości, przyszłości, która dzięki unikalnym platformom NASA w przestrzeni kosmicznej pomoże nam zrozumieć jak zmieniamy naszą planetę - dodał.
Wpływ człowieka na negatywne zmiany klimatu cały czas wywołuje gorące spory. W dyskusji na antenie TVN24 BiS Andrzej Szczęśniak, ekspert ds. energetyki i Marek Józefiak z Polskiej Zielonej Sieci spierali się ws. globalnego ocieplenia.
Źródło: The Guardian, NASA
Autor: zupi/tw
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/nasa-ma-badac-kosmos-a-nie-klimat,218028,1,0.html

2016-11-24_08h53_44.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Europejski Konkurs Kosmiczny czeka na polskich uczniów i studentów
24.11.2016
Uczniowie i studenci do 22. roku życia mogą wziąć udział w Europejskim Konkursie Kosmicznym - Odysseus II. Konkursowe zadanie to przygotowanie projektu dotyczącego przestrzeni kosmicznej. Do wygrania m.in. wyjazd do Centrum Kosmicznego w Gujanie Francuskiej i staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Projekt ?The Youth for Space Challenge ? ODYSSEUS II? ma inspirować i angażować młodych ludzi z całej Europy w badania kosmiczne. Zgłoszone do konkursu projekty powinny skupić się na europejskich projektach kosmicznych i na korzyściach płynących z eksploracji kosmosu.
 
Skierowany jest do uczniów i studentów w wieku od 7 do 22 lat. Konkurs przeprowadzany jest oddzielnie w trzech kategoriach wiekowych. Uczniowie w wieku 7-13 lat mogą rywalizować w kategorii Skywalkers, a ci między 14. a 18. rokiem życia - w kategorii Pioneers. Kategoria Explorers przeznaczona jest dla studentów w wieku 17-22 lata.
 
Pierwszy etap konkursu odbywa się na szczeblu narodowym i wymaga od uczestników złożenia przez Internet pracy związanej z jedną z szeroko zdefiniowanych kategorii tematycznych. Praca zostanie poddana ocenie jury, które składać się będzie ze specjalistów ? naukowców i inżynierów z dziedzin konkursowych. Oceniana będzie wiedza, umiejętności praktyczne i kreatywność. Pozostałe dwa etapy to etap regionalny oraz międzynarodowy.
 
Na najlepszych czekają atrakcyjne nagrody m.in. wyjazd do Portu Kosmicznego w Gujanie Francuskiej (kosmodrom Kourou), staże w Europejskiej Agencji Kosmicznej, wizyta w Cite de?l Espace w Tuluzie, skomputeryzowany teleskop (Celestron Nexstar lub podobny.
 
Projekty mogą być nadsyłane w jednym z 24 oficjalnych języków Unii Europejskiej, w tym w języku polskim. Udział w konkursie jest bezpłatny. Koszty związane z podróżami na finał i półfinał są pokrywane przez organizatorów.
 
Konkurs jest realizowany w ramach programu Horyzont 2020 przez konsorcjum 14 europejskich instytucji z 11 europejskich krajów. Koordynatorem projektu na terenie Polski oraz Litwy, Łotwy i Estonii jest Centrum Badań Kosmicznych PAN. W poprzedniej edycji konkursu w Polsce zarejestrowało się około 100 zespołów gimnazjalistów/licealistów i 70 uczniów szkół podstawowych.
 
Szczegółowe informacje na temat konkursu są dostępne na stronie: www.odysseus-contest.eu.
 
PAP - Nauka w Polsce
 
ekr/ agt/
Tagi: odysseus
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,412135,europejski-konkurs-kosmiczny-czeka-na-polskich-uczniow-i-studentow.html

Europejski Konkurs Kosmiczny czeka na polskich uczniów i studentów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekająca czarna dziura
Wysłane przez kuligowska w 2016-11-24 09:16
Astronomowie spostrzegli ogromną czarną dziurę w zniszczonej, ogołoconej z gwiazd galaktyce. Próbuje ona uciec od zgubnego w skutkach, bliskiego spotkania z centrum gromady galaktyk.

Czarne dziury, zwłaszcza te o dużych masach, pod wieloma względami przypominają olbrzymie potwory. Czają się w centrach większości dużych galaktyk i mogą być nawet kilka miliardów razy bardziej masywne od Słońca. Gdy posilają się okoliczną materią, robią to w sposób bardzo gwałtowny, wyrzucając przy tym strumienie plazmy daleko w przestrzeń międzygalaktyczną. Tym bardziej więc może dziwić odkrycie supermasywnej czarnej dziury, która zdaje się? uciekać.

Taką dramatyczną ucieczkę spostrzeżono kilka miesięcy temu podczas przeglądu pobliskich galaktyk. Radioastronom Jim Condon wraz ze swym zespołem badawczym z NRAO natknęli się na supermasywną czarną dziurę, która już wcześniej utraciła większą część swej macierzystej galaktyki, a obecnie szybko oddala się od olbrzymiej galaktyki eliptycznej.

Condon początkowo próbował znaleźć czarne dziury, które nie znajdują się dokładnie w centrach galaktyk. Uważa się, że galaktyki rosną na skutek zlewania się z innymi galaktykami. W takich przypadkach również dwie czarne dziury w centrach dwóch galaktyk powinny się ze sobą łączyć, ale proces ten może doprowadzić do ich wyrzucenia daleko poza środek nowo powstałej, połączonej galaktyki - na skutek olbrzymich energii i zachwiania równowagi grawitacyjnej zlewającego się układu. Naukowcy przejrzeli więc setki pobliskich galaktyk w poszukiwaniu tego rodzaju dość odległych od ich centrów czarnych dziur.

Nie znaleźli ich, ale odkryli coś jeszcze ciekawszego - czarną dziurę, która ucieka. W odległości około 30 tysięcy lat świetlnych od jasnej i masywnej galaktyki eliptycznej zespół Condona zauważył zaskakująco silne źródło fal radiowych. Źródło to było tak jasne, że mogło być tylko supermasywną czarną dziurą, która pochłania okoliczną materię w procesie akrecji. Ale był jeden problem - znajdowało się ono zbyt daleko od jądra galaktyki. Ku zdziwieniu astronomów okazało się, że odkryte źródło radiowe leży w rzeczywistości we własnej, dużo słabszej i niewielkiej galaktyce o masie około 6 miliardów mas Słońca (to mniej niż 1% masy całej Drogi Mlecznej). Było to tym bardziej intresujące, że w przypadku tak małych galaktyk nie obserwuje się masywnych czarnych dziur w ich centrach.

Zdjęcia wykonane Teleskopem Hubble?a ukazały także ślad zjonizowanego gazu, rozciągający się od drobnej galaktyki w stronę jej dużo bardziej masywnej, eliptycznej towarzyszki. Ślad ten sugeruje, że mała galaktyka jest przyspieszana w kierunku przeciwnym do większej, poruszając się z prędkością ponad 2000 kilometrów na sekundę. Nie wiadomo jeszcze, czy jest ona wciąż grawitacyjnie związana z gromadą, czy oddala się swobodnie w przestrzeń międzygalaktyczną - wygląda jednak na uciekającą od centrum gromady.

Co właściwie przydarzyło się tej niewielkiej galaktyce? Naukowcy sądzą, że uciekająca galaktyka była niegdyś normalną, wielką i jasną galaktyką z supermasywną czarną dziurą w środku. Dostała się jednak w rejon studni grawitacyjnej obserwowanej dziś dużej galaktyki eliptycznej w gromadzie. Tam została dosłownie odarta z większości swej początkowej materii i niemal zniszczona podczas zbliżenia do masywnej galaktycznej czarnej dziury. Udało się jej jednak przetrwać ten proces - i choć grawitacyjne siły pływowe zabrały jej dużą część gwiazd i gazu, samo jądro wraz z jej własną czarną dziurą pozostały praktycznie nienaruszone.

Choć galaktyka ucieka, jej dalszy los zdaje się być przesądzony. Niebawem procesy gwiazdotwórcze ustaną w niej całkowicie, a obecność supermasywnej czarnej dziury w centrum może przyspieszyć ten proces, ponieważ jej promieniowanie wypycha ostatni ocalały gaz na zewnątrz. Za około miliard lat sama czarna dziura będzie już prawdopodobnie niewidoczna, ale będzie nadal poruszać się w przestrzeni międzygalaktycznej...

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Wyniki badań - publikacja w Astrophysical Journal
?    Jim Condon opisuje swoje znalezisko (vimeo)

Źródło: Sky & Telescope

Grafika: wizualizacja procesów łączenia się galaktyk w obrębie gromady.
Źródło: NRAO
http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/uciekajaca-czarna-dziura-2620.html

Uciekająca czarna dziura.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzenie w listopadowe niebo 2016
W nadchodzące mgliste i chłodne a zarazem coraz to krótsze dni, można tu zacytować następujące przysłowie: "Kwitną drzewa w listopadzie - zima do maja się kładzie"
W związku z tym porzekadłem, nie wiemy co będzie lepsze, czas pokaże. Mimo jesiennego zachmurzenia, interesować nas będzie przede wszystkim Słońce, które jak zwykle nie próżnuje. Jego deklinacja systematycznie z dnia na dzień maleje, a w związku z tym długość dnia, na półkuli północnej, stale się skraca, zaś na południowej wydłuża i tam teraz mają upragnioną wiosnę. W listopadzie, dnia ubędzie "tylko" o 82 minuty; z 9 godz. 47 minut w pierwszym dniu, do 8 godz. 25 minut ostatniego dnia miesiąca. W dniu Wszystkich Świętych, Słońce wschodzi o godz. 6.30 a zachodzi o godz. 16.17. Natomiast ostatniego listopada, wschód Słońca nastąpi o godz. 7.16, zaś zachód o 15.41. W praktyce, z wieloletnich obserwacji wiemy, że najczęściej Słońce wynurzy się z mgieł i niskich chmur dopiero południową porą. Natomiast z całą pewnością, we wtorek 22.XI. o godz. 03.45, "przejdzie " ze znaku Skorpiona w znak Strzelca. Ponadto, przez cały miesiąc, aktywność magnetyczna Słońca będzie raczej na średnim poziomie, tylko w pierwszej dekadzie i pod koniec miesiąca będzie nieco podwyższona. Jednym słowem, jak na razie nie ma kryzysu w ilości plam na Słońcu (czyli nie brakuje tam silnych pół magnetycznych), w jego aktualnie trwającym 24 cyklu aktywności.
Ciemne bezksiężycowe noce, dogodne do obserwacji astronomicznych, wystąpią na początku i końcem miesiąca, bowiem kolejność faz Księżyca będzie następująca: pierwsza kwadra 7.XI. o godz. 20.51, pełnia 14.XI. o godz. 14.52, ostatnia kwadra 21.XI. o godz. 09.33 i nów 29.XI. o godz. 13.18. W perygeum (najbliżej Ziemi) będzie Księżyc 14.XI. o godz. 12, a w apogeum (najdalej od Ziemi) znajdzie się Księżyc 27.XI. o godz. 21. Warto zaznaczyć, że wieczorem 14.XI. będziemy mogli obserwować tzw. "super Księżyc", który będzie jednocześnie w pełni i w perygeum. Jego widoma średnica wyniesie wtedy 33' łuku.
Jeśli chodzi o planety, to Merkury kryje się za Słońcem, a pojawi się nam na wieczornym niebie dopiero w połowie listopada. Wenus jako Gwiazda Wieczorna przez cały miesiąc dominuje nisko na zachodnim niebie, podobnie jak nieco wyżej paradujący Saturn i powyżej niego czerwonawy Mars. Jowisza z gromadką czterech galileuszowych księżyców, można obserwować na wschodnim niebie, który to coraz wcześniej poprzedzać będzie wschód Słońca. Planeta Uran przebywająca w gwiazdozbiorze Ryb, dostępna będzie do obserwacji teleskopowych od wczesnych godzin wieczornych. Neptuna w Wodniku, możemy obserwować w pierwszej połowie nocy, na południowej części naszego nieba.
Natomiast, bez względu na pogodę, po uprzednim uzgodnieniu telefonicznym, będzie można złożyć wizytę w Młodzieżowym Obserwatorium Astronomicznym im. Kazimierza Kordylewskiego, mieszczącym się przy ul. M. Kopernika 2 (tel. 12-281-15-61), aby tam zobaczyć sztuczne niebo w planetarium, lub zaobserwować przez lunetę planetę Uran lub Neptuna, czy też odbyć wycieczkę po górach, kraterach i morzach lawy na Księżycu.
W listopadzie promieniują dwa silne roje meteorów: Taurydy i Leonidy. Taurydy mają podwójny radiant (południowy - S i północny - N) w gwiazdozbiorze Byka. Maksimum ich aktywności przypada na 6.XI. (S) i 12.XI. (N). Ten rój meteorów, to pozostałość po warkoczu krótkookresowej (obiegała Słońce w ciągu 3.3 lat) komety Enckego, która swego czasu rozpadła się na dwie części. Obserwuje się przeciętnie z tego roju, od 10 do 15 "spadających gwiazd" na godzinę. Stosunkowo często, występują też jasne bolidy, wybiegające z obszaru nieba w pobliżu gromad gwiazd: Plejad i Hiad. W tym roku, obserwacjom wieczornym obu rojów będzie przeszkadzał Księżyc podążający do pełni. Leonidy zaś, promieniują z konstelacji Lwa, od 10 do 23 listopada (do 20 przelotów na godzinę), z maksimum 18.XI. nad ranem. Rój ten związany jest z pozostałością po warkoczu komety Tempel-Tuttle'a. Warunki obserwacyjne maksimum tego roju też nie będą łatwe, bowiem Księżyc będzie po pełni. Dysponując zaś wolną chwilą spójrzmy w niebo, niestety najczęściej spowite listopadowymi mgłami i chmurami, o czym dobitnie świadczy takie tęskne staropolskie przysłowie:
" Jesień, jesień, - gdzież się podział cudny wrzesień"
Zatem u progu grudnia i zbliżającej się milowymi krokami zimy, pogodnego nieba wszystkim Państwu gorąco życzę.

Adam Michalec
MOA w Niepołomicach, 11 października 2016
http://orion.pta.edu.pl/niebo/spojrzenie-w-listopadowe-niebo-2016

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wschody i zachody Słońca w Krakowie - Listopad 2016
Wschody i zachody Słońca w Krakowie  -  Listopad  2016         
 
                          Dlug.  Dluzszy  Krotszy    Fazy Ksiezyca,
 Data      Ws      Za     Dnia     od       od     Przew. akt. Slonca  
           h  m    h  m    h  m  Najkrot  Najdluz      (m, s, d, bd)

 1.Wto   06 30   16 17   09 47    1 42     6 36     d - duza   
 2.Sro   06 32   16 15   09 43    1 38     6 40     d  
 3.Czw   06 34   16 13   09 39    1 34     6 44     d  
 4.Pia   06 36   16 12   09 36    1 31     6 47     d  
 5.Sob   06 37   16 10   09 33    1 28     6 50     d  
 6.Nie   06 39   16 08   09 29    1 24     6 54     d              h  m
 7.Pon   06 40   16 06   09 26    1 21     6 57     s   I kwadra 20 51  
 8.Wto   06 42   16 05   09 23    1 18     7 00     s - srednia  
 9.Sro   06 43   16 03   09 20    1 15     7 03     s  
10.Czw   06 45   16 02   09 17    1 12     7 06     s  
 
11.Pia   06 47   16 01   09 14    1 09     7 09     s  
12.Sob   06 48   15 59   09 11    1 06     7 12     s  
13.Nie   06 50   15 58   09 08    1 03     7 15     s                   h           h  m
14.Pon   06 52   15 57   09 05    1 00     7 18     s  Ks. w perygeum 12,  Pelnia 14 52          
15.Wto   06 53   15 55   09 02    0 57     7 21     s  
16.Sro   06 55   15 54   08 59    0 54     7 24     s  
17.Czw   06 56   15 53   08 57    0 52     7 26     s  
18.Pia   06 58   15 52   08 54    0 49     7 29     s  
19.Sob   06 59   15 51   08 52    0 47     7 31     s  
20.Nie   07 01   15 50   08 49    0 44     7 34     d
                                                                     h  m  
21.Pon   07 02   15 49   08 47    0 42     7 36     d   Ost.kwadra 09 33  
22.Wto   07 04   15 48   08 44    0 39     7 39     d  
23.Sro   07 05   15 47   08 42    0 37     7 41     d  
24.Czw   07 07   15 46   08 39    0 34     7 44     d  
25.Pia   07 08   15 45   08 37    0 32     7 46     d  
26.Sob   07 10   15 44   08 34    0 29     7 49     d                   h  
27.Nie   07 12   15 44   08 32    0 27     7 51     s   Ks. w apogeum 21  
28.Pon   07 13   15 43   08 30    0 25     7 53     s         h  m  
29.Wto   07 14   15 42   08 28    0 23     7 55     s   Now 13 18  
30.Sro   07 16   15 41   08 25    0 20     7 58     s  

Dane wyznaczone na  podstawie:  
 The American Ephemeris and Nautical Almanac * 2016  
 Staniatki, dnia 4 pazdziernika 2016                    
Adam Michalec
http://orion.pta.edu.pl/niebo/wschody-i-zachody-slonca-w-krakowie-listopad-2016

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wschody i zachody Księżyca w Krakowie - Listopad i Grudzień 2016
Listopad                        Grudzień

      Data      Ws      Za           Data      Ws      Za  
      1.      07 52   17 38           1.      08 34   17 38  
      2.      08 50   18 14           2.      09 23   18 30
      3.      09 45   18 45           3.      10 06   19 27  
      4.      10 36   19 42           4.      10 44   20 29  
      5.      11 23   20 35           5.      11 18   21 34  
      6.      12 04   21 35           6.      11 49   22 43  
      7.      12 42   22 39           7.      12 18   23 54  
      8.      13 15   23 47           8.      12 45     -    
      9.      13 46       -                9.      13 14   01 08
     10.      14 15   00 59          10.      13 44   02 24  
     11.      14 45   02 14          11.      14 19   03 42  
     12.      15 05   03 32          12.      14 59   05 01  
     13.      15 49   04 52          13.      15 47   06 18  
     14.      16 28   06 13          14.      16 43   07 29  
     15.      17 13   07 32          15.      17 46   08 31  
     16.      18 05   08 46          16.      18 54   09 23  
     17.      19 04   09 51          17.      20 05   10 05  
     18.      20 09   10 46          18.      21 14   10 40  
     19.      21 16   11 31          19.      22 22   11 10  
     20.      22 24   12 08          20.      23 27   11 36  
     21.      23 30   12 39          21.        -     12 01  
     22.           -       13 07          22.      00 31   12 24  
     23.      00 35   13 32          23.      01 33   13 49  
     24.      01 39   13 55          24.      02 35   13 14  
     25.      02 41   14 19          25.      03 36   13 42  
     26.      03 43   14 44          26.      04 36   14 14
     27.      04 44   15 10          27.      05 34   14 51  
     28.      05 45   15 40          28.      06 29   15 35  
     29.      06 44   16 14          29.      07 20   16 24  
     30.      07 41   16 53          30.      08 06   17 20  
                                                  31.      08 47   18 21  

     Dane obliczone na podstawie:  
     The American Ephemeris and Nautical Almanac * 2016.  
     w Niepołomicach, 5 października 2016  
     Adam Michalec

http://orion.pta.edu.pl/niebo/wschody-i-zachody-ksiezyca-w-krakowie-listopad-i-grudzien-2016

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Schiaparelli spadł, bo... zakręciło mu się w głowie
Czwartek, 24 listopada (19:58)

Europejska Agencja Kosmiczna informuje o postępach badań przyczyn niepowodzenia przy sprowadzaniu na powierzchnię Marsa lądownika Schiaparelli. Próbnik, jeden z elementów misji ExoMars rozbił się 19 października przy próbie lądowania na Czerwonej Planecie. Wstępne doniesienia wskazywały już, że Schiaparelli spadł z wysokości blisko 4 kilometrów, bo zbyt wcześnie i na zbyt krótki czas włączył silniki hamujące. Najnowsze doniesienia wskazują, że zawiodła aparatura mierząca prędkość rotacji sondy.

Opublikowane przez ESA dane wskazują, że początkowe etapy manewru lądowania przebiegały normalnie, spadochron otworzył się na planowanej wysokości 12 kilometrów i przy prędkości lądownika 1730 km/h. Przednia osłona termiczna po wypełnieniu swojego zadania została kilkadziesiąt sekund później odrzucona, gdy Schiaparelli znajdował się na wysokości 7,8 kilometra.

Do krytycznego błędu doszło na wysokości około 3,7 kilometra, kiedy lądownik przedwcześnie odstrzelił tylną osłonę termiczną wraz ze spadochronem. Od tej chwili do wysokości zaledwie dwóch metrów nad powierzchnią planety miał opadać przy włączonych silnikach hamujących. Okazuje się, że silniki owszem włączył, ale tylko na kilka sekund, by potem runąć na powierzchnię czerwonej Planety z prędkością 300 km/h.

Przyczyną błędu była awaria aparatury mierzącej prędkość wirowania lądownika. W chwili otwarcia się spadochronu ów Inertial Measurement Unit (IMU) rejestrował przez sekundę wartość większą od przewidzianej. Kiedy te błędne dane trafiły do komputera nawigacyjnego, sprawiły, że wskazał na ujemną wartość wysokości tak, jakby Schiaparelli był pod powierzchnią Marsa. To doprowadziło do natychmiastowego uwolnienia spadochronu z osłoną, włączenia silników hamujących tylko na krótką chwilę, wreszcie uruchomienia aparatury, która miała pracować dopiero po lądowaniu. Wszystko było tak, jakby Schiaparelli był już na powierzchni. Problem w tym, że był w rzeczywistości... 3,7 kilometra wyżej. Symulacje komputerowe potwierdziły, że system kontroli lotu mógł właśnie w ten sposób zareagować na błędne wskazania IMU.

To pierwsze wstępne wnioski z naszych badań technicznych - mówi David Parker, szef działu Human Spaceflight and Robotic Exploration ESA. Pełnego obrazu możemy się spodziewać na początku 2017 roku po opublikowaniu raportu niezależnej komisji. Mimo wszystko przypadek Schiaparellego wiele nas nauczył, co pomoże w przygotowaniach do drugiej misji w ramach programu ExoMars, planowanej na rok 2020 - dodaje.
Grzegorz Jasiński

http://www.rmf24.pl/nauka/news-schiaparelli-spadl-bo-zakrecilo-mu-sie-w-glowie,nId,2312240

Schiaparelli spadł bo zakręciło mu się w głowie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)