Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Gaia wskazuje naukowcom: Droga Mleczna powstała szybciej, niż myślicie
2021-05-18. Radek Kosarzycki
Początki historii naszej galaktyki Drogi Mlecznej wciąż w dużej mierze stanowią dla nas tajemnicę. Nie wiadomo, jak szybko uformowały się pierwsze gwiazdy i jak szybko galaktyka rosła w początkowym etapie swojego istnienia. Naukowcom właśnie udało się jednak potwierdzić, że nasza galaktyka wyglądała tak, jak teraz, stosunkowo wcześnie. Jak udało się to sprawdzić?
Obserwując inne galaktyki we wszechświecie, astronomowie widzą je na różnych etapach rozwoju. Co więcej, w części galaktyk gwiazdy powstają w niewiarygodnie wysokim tempie (galaktyki gwiazdotwórcze), gaz i pył są tam intensywnie zamieniane w nowe gwiazdy. W innych galaktykach tempo jest raczej spokojne - w naszej na gwiazdy zamieniana jest rocznie materia o masie jednego Słońca. Po przeciwnej stronie skali znajdują się natomiast galaktyki umierające, z których gaz został wyrwany np. podczas zderzenia z inną galaktyką, przez co procesy gwiazdotwórcze praktycznie ustały.
Galaktyczne zderzenie
Jak w przypadku wielu innych galaktyk, ewolucja naszej galaktyki obejmuje wiele zderzeń z mniejszymi galaktykami satelitarnymi. Gwiazdy takich mniejszych galaktyk stopniowo odrywane były od swoich macierzystych galaktyk i wtapiały się w dysk naszej galaktyki.
Jedną z ostatnich takich potężnych kolizji z Drogą Mleczną było jej zderzenie z galaktyką nazwaną Gaia-Enceladus, do którego doszło jakieś 10 mld lat temu. Galaktyka praktycznie została rozszarpana na strzępy, a tworzące ją gwiazdy zaczęły okrążać jądro naszej galaktyki.
Konfiguracja zderzenia była jednak taka, że póki co gwiazdy należące wcześniej do Gaia-Enceladus krążą wokół środka naszej galaktyki po orbitach nachylonych do jej głównego dysku. Jakby tego było mało, ich skład chemiczny wyraźnie wskazuje, że kiedyś należały do innej galaktyki.
Skoro zatem wiemy, że gwiazdy należą do galaktyki Gaia-Enceladus, to znaczy, że muszą mieć co najmniej 10 mld lat.
Jak jednak było w początkach Drogi Mlecznej?
Naukowcy postanowili zatem sprawdzić, jak bardzo rozwinięta była nasza galaktyka, zanim doszło do tego zderzenia. Opierając się na precyzyjnych pomiarach wykonanych m.in. za pomocą kosmicznego teleskopu Kepler, badacze przeanalizowali wiek gwiazd rozszarpanej galaktyki i porównali z wiekiem najstarszych gwiazd należących do dysku naszej galaktyki.
Gdyby okazało się, że gwiazdy z Gaia-Enceladus są starsze, to znaczy że większość gwiazd naszej galaktyki jeszcze nie istniała 10 mld lat temu i galaktyka dopiero zaczynała się formować. Jeżeli jednak najstarsze gwiazdy naszej galaktyki są starsze od gwiazd galaktyki, która się z nami zderzyła, to znaczy, że Droga Mleczna była już wtedy dość rozwinięta.
Wyniki są jednoznaczne: gwiazdy galaktyki Gaia-Enceladus są nieco młodsze od gwiazd należących do dysku Drogi Mlecznej. Oznacza to, że w momencie (złe określenie, bo zderzenie trwa miliony lat) kolizji obu galaktyk, Droga Mleczna była już w dużym stopniu rozwinięta.
Warto jednak zauważyć, że często okres zderzenia prowokuje wzrost aktywności gwiazdotwórczej. Gaz i pył międzygwiezdny obu galaktyk łączą się ze sobą, przez co w nowej, teraz już większej, galaktyce znów jest więcej materiału do tworzenia nowych gwiazd. Aby jednak ocenić, czy i ile gwiazd powstało w Drodze Mlecznej w ten sposób, potrzeba obserwacji znacznie większej liczby gwiazd.
Early days of the Milky Way
https://www.youtube.com/watch?v=x4yut8LxGvY&feature=emb_imp_woyt
https://spidersweb.pl/2021/05/zderzenie-droga-mleczna-gaia-enceladus.html

Gaia wskazuje naukowcom Droga Mleczna powstała szybciej, niż myślicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znamy zwycięzców II edycji ?Cosmic Challenge?
2021-05-18.
17 maja 2021 r. w Instytucie Informatyki UMCS w Lublinie odbył się finał konkursu ?Cosmic Challenge? skierowanego do młodzieży szkół średnich. Troje zwycięzców będzie miało okazję pojechać do Belgii do ośrodka ESA. Konkurs został wsparty przez Uranię w formie patronatu medialnego, ufundowania nagród i udziału w jury.
Konkurs ?Cosmic Challenge? miał dwa etapy. W ramach pierwszego należało przygotować pracę pisemną na temat ?Gdzie powinna powstać pierwsza stała baza na Marsie i dlaczego??. Ten etap trwał od 1 stycznia do 28 lutego 2021 r. Na podstawie nadesłanych prac 20 uczniów zostało zakwalifikowanych do finału, który odbył się 17 maja 2021 r. w Lublinie.
Finał sprawdzał nie tylko znajomość tematu konkursu (wiedzę dotyczącą planety Mars, w tym jej topografię) czy przedmiotów matematyczno-przyrodniczych, ale również kreatywność, umiejętność łączenia wiedzy z różny dziedzin oraz rozwiązywania złożonych problemów. Uczestnicy finału mieli przedstawić swój pomysł, gdzie ma powstać pierwsza baza na Marsie i obronić go merytorycznie, czyli uzasadnić dlaczego wybrane przez uczestnika miejsce będzie najbardziej odpowiednie do założenia tej bazy, jakie czynniki wpłynęły na wybór właśnie takiej lokalizacji oraz co będzie potrzebne do stworzenia bazy i jej funkcjonowania. Finaliści odpowiadali także na pytania jury.
Opiekunem merytorycznym II edycji ?Cosmic Challenge? była dr Anna Łosiak z Instytutu Nauk Geologicznych PAN. W składzie jury znaleźli się dodatkowo specjaliści od badań kosmosu oraz przedstawiciele instytucji wspierających konkurs: Anna Bukowska (UMCS/ Uniwersytet Dziecięcy UMCS), dr Krzysztof Czart (Urania ? Postępy Astronomii oraz Europejski Obserwatorium Południowe), prof. Jarosław Dudka (Uniwersytet Medyczny w Lublinie), dr Izabela Kowalska-Leszczyńska (Centrum Badań Kosmicznych PAN), Robert Lubański (MARS Society Polska), Michał Pilecki (Polska Agencja Kosmiczna), Marzena Strok-Sadło (Klaster Lubelska Medycyna/ Miasto Lublin).
Konkurs wygrał Geralt Warzynkiewicz-Raźny z I Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu. Oto pełna lista zwycięzców:
?    I miejsce: Geralt Wawrzynkiewicz-Raźny (I Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu)
?    II miejsce: Aleksandra Walczybok (I Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Wieluniu)
?    III miejsce: Paweł Rok (1 SLO z Odziałami z Maturą Międzynarodową ?Raszyńska? w Warszawie)
?    IV miejsce: Mikołaj Maziarek (SP 151 Kraków)
?    V miejsce: Klaudyna Walczak (Publiczne Liceum Ogólnokształcące Politechniki Łódzkiej).
Laureaci z miejsc 1-3 pojadą do ośrodka Europejskiej Agencji Kosmicznej: European Space Security and Education Centre w Redu w Belgii. Otrzymają też roczne prenumeraty Uranii. Wszyscy finaliści otrzymali dodatkowo od Uranii numer 2/2021, który jest poświęcony głównie badaniom Marsa oraz inne gadżety.
Uroczystość ogłoszenia wyników odbyła się z udziałem Prorektor UMCS prof. Doroty Kołodyńskiej oraz zdalnym udziałem Ambasadora Belgii w Polsce ? Luca Jacobsa.
To była dwudziestka najlepszych specjalistów w tej kategorii wiekowej w kraju. Idea jest taka, żeby próbować im ułatwiać pójście ścieżką kosmiczną, dlatego chcemy uruchomić program mentorski dla finalistów programu, umożliwić im skorzystanie z fachowego wsparcia ludzi z Polskiej Akademii Kosmicznej, z Centrum Badań Kosmicznych ? powiedział na antenie Radia Lublin Marcin Giza, prezes lubelskiej Fundacji Spaceship, organizatora konkursu
Wśród patronów i instytucji wspierających znalazły się: Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, Ambasada Belgii w Polsce, Klaster Lubelska Medycyna, Miasto Lublin, Uniwersytet Dziecięcy UMCS, Polska Agencja Kosmiczna, Centrum Badań Kosmicznych PAN, Fundacja Polskiej Akademii Nauk, MARS Society Polska, Polish Space Professional Association, Polish Space Industry Association, Urania - Postępy Astronomii, Radio Lublin, Astronomia24, Dziennik Wschodni.
 
Więcej informacji:
?    Ogłoszenie wyników konkursu Cosmic Challenge - II edycja
?    Strona konkursu Cosmic Challenge - II edycja
Opracowanie: Krzysztof Czart, Paweł Grochowalski
 
Na zdjęciu na samej górze:
Laureaci II edycji konkursu Cosmic Challenge. Od lewej: Paweł Rok (III miejsce), Aleksandra Walczybok (II miejsce), Geralt Wawrzynkiewicz-Raźny (I miejsce). Źródło: Fundacja SpaceShip.
Laureaci II edycji konkursu Cosmic Challenge oraz jego organizator. Od lewej: Paweł Rik (III miejsce), Aleksandra Walczybok (II miejsce), Geralt Wawrzynkiewicz-Raźny (I miejsce), Marcin Giza (prezes Fundacji SpaceShip) Źródło: Fundacja SpaceShip.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/znamy-zwyciezcow-ii-edycji-cosmic-challenge

Znamy zwycięzców II edycji Cosmic Challenge.jpg

Znamy zwycięzców II edycji Cosmic Challenge2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cloudless ? polski dron stratosferyczny
2021-05-19. Redakcja
Startup Cloudless założony przez dwóch polskich inżynierów wykonał kolejny udany lot bezzałogowego statku powietrznego ULEP-1 [Ultra Long Endurance Platform] z wysokości 24 784 metrów.
Po godzinnym wznoszeniu pod specjalnym balonem, wyczepiony został duży ? o rozpiętości 5 metrów ? autonomiczny samolot. Podczas 2,5 godzinnego lotu prowadzono testy i badania, a następnie wykonano lądowanie w zaplanowanym miejscu. Samolot został całkowicie zaprojektowany i wykonany w Polsce przez zespół Cloudless, stanowi innowacyjną w skali światowej stratosferyczną platformę badawczą, został dopuszczony do lotów według najnowszych przepisów Agencji Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotów. Prace przygotowawcze zostały wsparte przez Instytut Technologiczno-Przyrodniczy, z którym Cloudless prowadzi prace nad zastosowaniami badawczymi.
Oprócz zastosowań badawczych (ochrona środowiska, meteorologia, inżynieria kosmiczna) inżynierowie Cloudless wykorzystują go do prac nad pseudo-satelitą, czyli statkiem powietrznym, który będzie mógł długotrwale przebywać ponad ziemską troposferą. Pseudo-satelity będą uzupełnieniem luki pomiędzy statkami powietrznymi a satelitami kosmicznymi. Zasilane energią solarną bezzałogowe statki powietrzne będą mogły przebywać w stratosferze nieprzerwanie tygodnie i miesiące, a docelowo nawet cały rok. Drony tego typu są wielokrotnie tańsze w produkcji i użytkowaniu od satelitów, i umożliwiają m.in. obserwacje Ziemi z większą dokładnością w czasie rzeczywistym. Brak większości zjawisk pogodowych w stratosferze umożliwia 100% wykorzystanie potencjału paneli słonecznych.
Obserwacje te mają bardzo szerokie spektrum zastosowań. Od badań środowiskowych (ochrona środowiska, analiza stanu upraw rolnych, leśnictwo) poprzez wsparcie w przypadkach klęsk żywiołowych aż po alternatywne systemy komunikacji i nawigacji.
Startup Cloudless może pochwalić się ciekawymi osiągnięciami, dotychczas wykonali m.in. najwyższy znany na świecie lot drona wyczepionego z balonu na wysokości 27 232 m. n.p.m. (w dniu 30.03.2019 r.), lot poziomy w stratosferze z wykorzystaniem napędu elektrycznego, czy też powroty w zaplanowane miejsca lądowania z dokładnością do parudziesięciu metrów.
Projekty pseudo-satelitów były i są rozwijane na świecie przez spółki zależne takich gigantów jak Airbus, Facebook, Google, BAE Systems czy HAPSmobile. Kanadyjski projekt Stratodynamics wykonuje loty stratosferycznym szybowcem realizując m.in. projekt badawczy dla NASA. W celu zwiększenia efektywności prac, Cloudless rozpoczął poszukiwania inwestora strategicznego.
Redakcja serwisu Kosmonauta.net serdecznie dziękuje przedstawicielom projektu Cloudless za przesłane informacje.
(CL)
Cloudless ULEP-1 UAV - HALE/HAPS demonstrator
https://www.youtube.com/watch?t=3&v=-_Uxfqv7_bY&feature=emb_imp_woyt
https://kosmonauta.net/2021/05/cloudless-polski-dron-stratosferyczny/

Cloudless ? polski dron stratosferyczny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA pracuje nad elektrycznymi samolotami
2021-05-19. Opracowanie:
Nicole Makarewicz
Amerykańska agencja kosmiczna NASA zamierza przyczynić się do redukcji śladów węglowych w przestrzeni powietrznej i w tym celu pracuje z firmą Ampaire nad samolotami zasilanymi energią elektryczną - podał we wtorek "The Guardian".
NASA, jak zauważył dziennik, pracowała nad samolotami elektrycznymi od dekady "zmagając" się z prawami fizyki. Obecnie, żeby zasilić elektrycznie odrzutowiec wielkości Boeinga 737 potrzebny byłby akumulator wielkości samego samolotu. "To jest niewykonalne, zbyt ciężkie, żeby wystartować, co dopiero by latać. Waga jest dużo ważniejsza w przypadku samolotów niż samochodów" - powiedział Jim Heidmann, szef ds. zaawansowanej technologii transportu lotniczego w Centrum Badawczym im. Johna H. Glenna należącym do NASA.
Opracowywane są jednak dużo mniejsze modele, które można łatwo zasilić elektrycznie. "Początkowo stworzymy maszyny, które pomieszczą do 20 osób, ale z czasem technologia, którą opracowuje NASA powiększy ich pojemność do 100 osób" - powiedział w rozmowie z "The Guardian" Kevin Noertker, współzałożyciel Ampaire. "Myślę, że do wczesnych lat 30. XXI wieku będziemy w stanie stworzyć elektryczne samoloty, które będą większe i wydajniejsze. Bardzo duże maszyny z kolei byłyby zasilane hybrydowo" - dodał.
NASA opracowała eksperymentalny dwumiejscowy samolot X-57 o zasięgu 161 km (100 mil) oraz prędkości przelotowej 277 km/h (172 mil na godzinę) żeby przetestować tę technologię. "To, co będzie napędzać sukces elektryfikacji w samolotach, to technologie, takie jak zaawansowane maszyny i systemy do zarządzania usterkami" - powiedziała Amy Jankovsky, kierownik projektów technologicznych w centrum NASA. "Postęp w zakresie tworzenia miękkich materiałów magnetycznych oraz izolacji jest kluczowy w tym wypadku" - dodała.
"The Guardian" wskazał, że przemysł lotniczy przyczynia się obecnie do ok. 2 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla do atmosfery, jednak gdy wraz z ustępowaniem pandemii koronawirusa zwiększy się liczba lotów, jego udział może zacznie wzrosnąć - szczególnie jeśli inne sektory gospodarki zaczną wykorzystywać energię odnawialną. Badacze ostrzegają, że podróże samolotami mogą przyczynić się do zużycia 25 proc. tzw. "budżetu węglowego", czyli ilości węgla jaką można wypuścić do atmosfery żeby nie przekroczyć wzrostu średniej temperatury powierzchni ziemi o 1,5 st. C., co może wywołać katastrofę klimatyczną.
Źródło: PAP

/Zdjęcie ilustracyjne /Pixabay
https://www.rmf24.pl/nauka/news-nasa-pracuje-nad-elektrycznymi-samolotami,nId,5241727#crp_state=1

NASA pracuje nad elektrycznymi samolotami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyślij dzieci w Kosmos - Świętujemy dzień Kosmosu
Najpierw zapraszamy na darmowy dla Wszystkich - krótki lot w Kosmos o godzinie 17:30 a później prosto z orbity okołoziemskiej zapraszamy na dalszą część epickiej podróży ( lot biletowany od 10 zł)
Dzień Kosmosu- dzień jak każdy inny, chciałoby się rzec. Ale nie w przypadku tych, którzy wiedzą, że Kosmos jest wszędzie wokół nas, a my jesteśmy jego częścią. Chcemy uczcić to wyjątkowe święto wyjątkowym lotem - po różnych zakątkach naszej Galaktyki. Planety, gwiazdy, mgławice czy asteroidy - to wszystko czeka nas podczas niezwykle emocjonującej przygody na pokładzie Arhadiona 5! Gotowi wyruszyć w epicką podróż?
Zobacz tutaj jak wyglądają nasze loty:
https://www.youtube.com/watch?v=QSgtxHmcTVY
W programie:
- projekcja filmu "Świętujemy dzień Kosmosu" w formie interaktywnej transmisji internetowej na żywo - wirtualna podróż po przestrzeni kosmicznej z przewodnikiem,
- Q&A - sesja, podczas której odpowiadamy na żywo na pytania dzieci podczas dalszej części transmisji internetowej.
Łączny czas trwania transmisji około 90minut (ponad 45 minut lotu + Q&A - odpowiadania na pytania dzieci związane z Kosmosem).
Podczas każdego lotu wyświetlamy zdjęcia dzieci (lub też ich prac) biorących udział w wydarzeniu. Prosimy je umieszczać w komentarzu, w specjalnym poście z aparatem foto, na zamkniętej grupie, w której odbędzie się lot (link na bilecie lub w wydarzeniu). Na zdjęcia czekamy zawsze do czwartku (dzień przed lotem) do godziny 12:00, zdjęcia przysłane po tym terminie nie zostaną wyświetlone.
Zapraszamy!
Bilety:
- promocyjny - 10 zł - dostępny do 20.05.2021 do godziny 23:59:59
- normalny - 12 zł - dostępny do 21.05 do godziny 16:59:59
- abonamentowy do kupienia tu ->
https://app.evenea.pl/event/abonament052021/
Jedyne, co trzeba zrobić to:
kliknąć wezmę udział w tym wydarzeniu
udostępnić to wydarzenie i kupić bilet
UWAGA!!! Jeden bilet na rodzinę wystarczy, chyba że chcecie Państwo wspomóc naszą działalność, aby kolejne transmisje były bardziej atrakcyjne, to można zakupić więcej.
Link do biletów:
https://app.evenea.pl/event/wdwk2dzienkosmosu/
Kliknąć "Dołącz do grupy"
https://www.facebook.com/groups/dzienkosmosu
W okienku, które się pojawi wpisać swój NUMER BILETU!
Uwaga!!! Brak okienka do wpisania numeru oznacza błąd aplikacji mobilnej i trzeba dołączyć do grupy z komputera/laptopa.
ZAPRASZAMY!!!
Bilety dostępne do piątku 21.05.2021 do godziny 16:00.
WAŻNE!!! TYLKO osoby, które ZAKUPIĄ BILET I DOŁĄCZĄ DO GRUPY NA FACEBOOKU "Wyślij dzieci w Kosmos na dzień Kosmosu" będą mogły zobaczyć seans.
Prosimy o cierpliwość i wyrozumiałość podczas oczekiwania na dodanie do grupy, kolejka oczekujących zwiększa się, a Państwa prośby o dołączenie weryfikujemy fizycznie, nie wykonuje tego za nas żaden automat. Osoby, które zwlekają z dołączeniem do grupy na ostatni moment informujemy, że możliwe będą sytuacje, w których dołączymy Was po transmisji online. Czas akceptacji: do 12 godzin od czasu podania numeru biletu.
Seans rozpocznie się w piątek 21.05.2021 o godzinie 17:30 czasu polskiego bezpośrednio w grupie
https://www.facebook.com/events/847346779197928/?ref=newsfeed

Wyślij dzieci w Kosmos - Świętujemy dzień Kosmosu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USA: start pierwszego z dwóch schyłkowych satelitów systemu SBIRS
2021-05-19.
Udanym wystrzeleniem z bazy sił zbrojnych na przylądku Canaveral rozpoczęła się misja nowego satelitarnego składnika amerykańskiego systemu wczesnego ostrzegania przed uderzeniem balistycznym - SBIRS (Space Based Infra Red Sensor). Instrument SBIRS GEO-5 trafi niebawem na orbitę geostacjonarną, jako piąty na tej konkretnej płaszczyźnie i zarazem przedostatni z satelitów rozmieszczanych w ramach rozpatrywanego systemu. Amerykański rząd zadecydował w 2018 roku o jego przedterminowej dyskontynuacji, skupiając się na opracowaniu nowej generacji satelitarnej infrastruktury wykrywania i monitorowania odpaleń rakiet (Next-Gen OPIR).
Start doszedł do skutku 18 maja br. o godz. 19:37 czasu polskiego (13:37 czasu lokalnego) - z wykorzystaniem rakiety nośnej Atlas V w wariancie 421 (co oznacza, że wykorzystano dwa dopalacze SRB oraz sekcję załadunkową o średnicy 4 metrów). Przy tym, górny segment (Centaur) wyposażono po raz pierwszy w wydajniejszy silnik Aerojet Rocketdyne RL10 C-1-1, zamiast dotychczasowego C-1; napęd ten ma być stosowany w niedalekiej przyszłości na nowych rakietach spółki United Launch Alliance, Vulcan-Centaur.
Bieżący lot odbył się z jednodniowym opóźnieniem, ze względu na stwierdzony podczas przygotowań do tankowania nieprawidłowy odczyt czujnika temperatury. Było to zarazem pierwsze uruchomienie systemu Atlas V w 2021 r. oraz 87. w całej historii użytkowania tej rakiety.
Przebieg zrealizowanego wystrzelenia od początku do końca był prawidłowy. W drugiej minucie i dziewiątej sekundzie lotu nastąpiła separacja rakiet pomocniczych na paliwo stałe, a w dalszej kolejności - po upływie kolejnych dwóch minut - nastąpiło rozdzielenie pierwszego i drugiego stopnia rakiety. Pomimo militarnego charakteru misji, przez dłuższy czas po starcie operator lotu, United Launch Alliance, zapewniał publiczną transmisję prowadzoną na żywo oraz wizualizację odbieranych danych telemetrycznych.
Oprócz przewożonego ładunku głównego w postaci satelity SBIRS GEO-5, na szczycie rakiety znalazły się dwa znacznie lżejsze instrumenty - eksperymentalne nanosatelity EZ-3 oraz EZ-4 (zwane ogólniej TDO-3 i -4; od Technology Demonstration Orbiter), zadeklarowane jako testowe urządzenia US Air Force. Utrzymane w formacie Cubesat-12U, mają przenosić zespół niewielkich czujników przeznaczonych do wykorzystywania przez siły zbrojne w monitorowaniu przestrzeni kosmicznej i innych zastosowaniach z zakresu świadomości sytuacyjnej w kosmosie.
Podstawowy ładunek misji, SBIRS GEO-5, jest piątym z serii satelitów geostacjonarnych tego systemu wykrywania odpaleń pocisków balistycznych w paśmie podczerwieni. Oprócz instrumentów na orbicie GEO, wykorzystywał wcześniej też instrumenty rozlokowane na mocno wydłużonej orbicie eliptycznej (HEO). Wszystkie wcześniejsze satelity SBIRS GEO startowały z wykorzystaniem Atlasów V - w latach 2011, 2013, 2017 i 2018. SBIRS GEO-6 będzie kontynuował tę "tradycję".
Satelity SBIRS GEO są produkowane przez firmę Lockheed Martin. W październiku 2012 roku koncern otrzymał kontrakt o wartości 82 mln USD na rozpoczęcie wstępnych prac nad piątym i szóstym satelitą geosynchronicznym. Zamówienie w kwocie 1,86 mld USD obejmujące przygotowanie pary satelitów zostało przyznane w czerwcu 2014 r. - jak się okazało później, to ostatnie instrumenty na potrzeby systemu SBIRS, jakie zamówiono, choć w planach były także GEO-7 oraz GEO-8.
Satelita GEO-5 jest przy tym pierwszym w tej konstelacji zbudowanym w oparciu o platformę LM 2100M (wcześniej - A 2100M). Baza ta obejmuje poprawione parametry ochrony ładunku użytecznego i zapewnienia jego wydajności. Produkowany obecnie w ten sam sposób SBIRS GEO-6 ma wystartować w 2022 roku.
Seria SBIRS-GEO obejmuje stabilizowane trójosiowo instrumenty o masie 4,5 tony, korzystające z czujników skanujących w podczerwieni, Overhead Persistent Infrared (OPIR). Obserwacja odbywa się z wykorzystaniem systemu aktywnych zwierciadeł umieszczonych wewnątrz ładunku użytecznego satelity. Dodatkowo na pokładzie znajduje się też sensor pozycyjny używany do sekwencyjnego lub namierzanego obrazowania określonych mniejszych terenów.
Do stycznia 2018 r. wystrzelono łącznie dziesięć satelitów przenoszących ładunki SBIRS lub ich elementy (pewna część z nich pełniła przede wszystkim funkcje na rzecz sieci monitorowania Space Tracking and Surveillance System, STSS). Były to odpowiednio: SBIRS GEO-1 (USA-230, 2011 r.), SBIRS GEO-2 (USA-241, 2013 r.), SBIRS GEO-3 (USA-273, 2017 r.), SBIRS GEO-4 (USA-282, 2018 r.), SBIRS HEO-1 (USA-184, 2006 r.), SBIRS HEO-2 (USA-200, 2008 r.), SBIRS HEO-3 (USA-259, 2014 r.), STSS-ATRR (USA-205, 2009 r.), STSS Demo 1 (USA-208, 2009 r.) i STSS Demo 2 (USA-209, 2009 r.).
Jak wynika z deklaracji, w samym tylko 2019 r. cała konstelacja SBIRS wykryła około 1000 wystrzeleń pocisków rakietowych. Jej obszar obserwacji obejmuje całą kulę ziemską.
W bieżącym roku pierwszym startem ULA była tajna rządowa misja NROL-82, przeprowadzona w poniedziałek 26 kwietnia. Satelita, do którego wystrzelenia użyto ciężkiej rakiety Delta IV Heavy, to w założeniu jeden z największych instrumentów do prowadzenia teledetekcji, jakie dotąd znajdowały się w użyciu (gabarytami i strukturą może przypominać wręcz kosmiczny teleskop Hubble'a).  Jego rozmieszczenie przewidziano na orbicie polarnej. Operatorem satelity jest narodowe biuro rozpoznania NRO (National Reconnaissance Office).
Rakieta nośna Atlas V swój debiut zaliczyła w 2002 roku, wynosząc satelitę Hot Bird 6. Startowała z kosmodromów wojskowych w Vandenberg oraz - tak jak ostatnio - z Cape Canaveral Space Force Station na Florydzie. Jego poprzedni ładunek został wyniesiony na orbitę w ubiegłym roku i był nim tajny NROL-101. Zadebiutowały wtedy rakiety pomocnicze GEM-63 zasilane na stały materiał pędny.
Opracowanie: MK/KB

Start misji SBIRS GEO-5. Fot. Lockheed Martin/ United Launch Alliance [.lockheedmartin.com]

Lekkie satelity TDO-3 i TDO-4. Fot. US Space Force [losangeles.spaceforce.mil]

SBIRS-5 podczas finalizacji przygotowań do misji. Fot. Lockheed Martin [lockheedmartin.com]

Żródło:Space24.

https://www.space24.pl/usa-start-pierwszego-z-dwoch-schylkowych-satelitow-systemu-sbirs

USA start pierwszego z dwóch schyłkowych satelitów systemu SBIRS.jpg

USA start pierwszego z dwóch schyłkowych satelitów systemu SBIRS2.jpg

USA start pierwszego z dwóch schyłkowych satelitów systemu SBIRS3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Barack Obama o UFO: Wszystkiego niestety nie mogę powiedzieć
2021-05-19. Radek Kosarzycki
Niezidentyfikowane obiekty latające stanowią istotną część popkultury. Wszystkie mniej lub bardziej fantastyczne doniesienia o spotkaniach z UFO zawsze brane są z lekkim przymrużeniem oka. Zupełnie innym ciężarem charakteryzują się wypowiedzi o UFO padające z ust np. byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Generalnie 2020 i 2021 rok to lata, w których narracja dotycząca przypadków obserwowania niezidentyfikowanych obiektów latających nabrała zupełnie innego, nowego dla niej kolorytu. Otóż Kongres Stanów Zjednoczonych zobowiązał agencje rządowe do upublicznienia wszystkich dotychczas zebranych informacji o przypadkach spotkania, np. przez wojskowych pilotów, obiektów latających nieznanego pochodzenia. Raport ma się pojawić w ciągu kilku najbliższych tygodni.
Jakby tego było mało, wstępne informacje o UFO opublikował już Pentagon. W zbiorze opublikowanych danych znalazły się nieliczne nagrania z instrumentów samolotów wojskowych. Na nagraniach zresztą słychać rozmowy między pilotami. Ewidentnie widzą te same obiekty, które wydają się nie przejmować zbytnio prawami fizyki.
Spytajmy Prezydenta Stanów Zjednoczonych
Wisienką na torcie tej całej dyskusji przed opublikowaniem raportu jest najnowsza wypowiedź Baracka Obamy, 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki. Otóż pan prezydent pojawił się ostatnio w rozrywkowym programie Late Late Show prowadzonym przez Jamesa Cordena.
Reggie Watts, członek zespołu muzycznego zapewniającego oprawę programu, postanowił skorzystać z okazji i spytać byłego już prezydenta o UFO.
Jeżeli chodzi o obcych, są pewne rzeczy, których niestety nie mogę powiedzieć publicznie
- rzekł Barack Obama.
Rozwijając temat chwilę później, przyznał, że faktycznie po objęciu urzędu spytał swoich urzędników, czy Stany Zjednoczone prowadzą badania nad obcymi, ale niestety uzyskał odpowiedź negatywną. Zastrzegł jednocześnie, że w zasobach służb faktycznie są nagrania, na których widać obiekty, których jak dotąd nie udało się zidentyfikować. Nie znamy bowiem obiektów, które mogą poruszać się lub zmieniać trajektorię lotu w taki sposób, jak to zarejestrowano.
Szansa na to, że którekolwiek z tych nagrań faktycznie przedstawia ?statek obcych?, jest bliska zeru. Nie zmienia to jednak faktu, że dla armii najpotężniejszego kraju na świecie obserwacje tego typu są poważnym problemem. Jeżeli obserwowane obiekty stanowią statki powietrzne - czy to szpiegowskie, czy obserwacyjne - należące do innego kraju, to stanowią one bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Stąd też, choć nie pod kątem poszukiwania obcych cywilizacji, służby amerykańskie z pewnością przeznaczają spore zasoby na to, aby zidentyfikować to, co niezidentyfikowanym pozostaje.
Pozostaje zatem czekać na raport przygotowywany na zlecenie Kongresu. Zielonych ludków i latających talerzy jednak bym się tam nie spodziewał.
Reggie Watts to Barack Obama: What's w/ Dem Aliens?
https://www.youtube.com/watch?v=xp6Ph5iTIgc&feature=emb_imp_woyt

https://spidersweb.pl/2021/05/barack-obama-ufo.html

Barack Obama o UFO Wszystkiego niestety nie mogę powiedzieć.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Datowanie gwiazd: najdokładniejszy jak dotąd obraz
2021-05-19.
Naukowcom udało się datować niektóre z najstarszych gwiazd w naszej galaktyce z bezprecedensową precyzją, łącząc dane dotyczące oscylacji gwiazd z informacjami o ich składzie chemicznym.
Zespół kierowany przez naukowców z Uniwersytetu w Birmingham, zbadał około stu czerwonych olbrzymów i był w stanie ustalić, że niektóre z nich były pierwotnie częścią galaktyki satelitarnej zwanej Gaia-Enceladus, która zderzyła się z Drogą Mleczną na początku swojej historii.

Wyniki, opublikowane w Nature Astronomy, ujawniły, że grupa badanych gwiazd ma podobny wiek, lub jest nieco młodsza niż większość gwiazd, o których wiadomo, że rozpoczęły swoje życie w Drodze Mlecznej. Potwierdza to istniejące teorie sugerujące, że Droga Mleczna zaczęła już formować znaczną część swoich gwiazd, gdy doszło do połączenia z Gaia-Enceladus.

W momencie zderzenia Droga Mleczna już skutecznie tworzyła gwiazdy, z których większość znajduje się obecnie w jej zgrubieniu, jednej z dwóch dyskowych struktur tworzących Galaktykę.

Josefina Montalbán, ze Szkoły Fizyki i Astronomii na Uniwersytecie w Birmingham, jest głównym autorem pracy. Powiedziała: Skład chemiczny, położenie i ruch gwiazd, które możemy dzisiaj obserwować w Drodze Mlecznej, zawierają cenne informacje o ich pochodzeniu. Gdy powiększymy naszą wiedzę o tym, jak i kiedy te gwiazdy powstały, będziemy mogli zacząć lepiej rozumieć, jak połączenie Gaia-Enceladus z Drogą Mleczną wpłynęło na ewolucję naszej Galaktyki.

W swoich obliczeniach zespół wykorzystał dane asterosejsmologiczne pochodzące z teleskopu Keplera w połączeniu z danymi z instrumentów Gaia i APOGEE. Wszystkie trzy instrumenty zostały stworzone, aby zbierać dane, które pomogą naukowcom mapować i charakteryzować gwiazdy w Drodze Mlecznej.

Asterosejsmologia jest stosunkowo nową techniką, która mierzy względne częstotliwości i amplitudy naturalnych modów oscylacji gwiazd. Dzięki temu naukowcy mogą zebrać informacje na temat wielkości i struktury wewnętrznej gwiazdy, co pozwala na dokładne oszacowanie jej wieku.

W badaniach tych zespół wykorzystał informacje o poszczególnych trybach oscylacji każdej gwiazdy, a nie uśrednione właściwości ich pulsacji. Byli również w stanie wykorzystać asterosejsmologię w połączeniu ze spektroskopią ? co pozwala na zmierzenie składu chemicznego gwiazd.

Współautorka pracy, profesor Andrea Miglio, na Uniwersytecie Bolońskim, powiedziała: Pokazaliśmy ogromny potencjał asterosejsmologii w połączeniu ze spektroskopią, aby wyznaczyć precyzyjny, dokładny względny wiek poszczególnych, bardzo starych, gwiazd. Razem wzięte, pomiary te przyczyniają się do wyostrzenia naszego spojrzenia na wczesne lata naszej Galaktyki i obiecują świetlaną przyszłość dla galaktycznej archeoastronomii.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Uniwersytet w Birmingham

Urania
Droga Mleczna. Źródło: NASA
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/05/datowanie-gwiazd-najdokadniejszy-jak.html

Datowanie gwiazd najdokładniejszy jak dotąd obraz.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński łazik wysłał na Ziemię pierwsze zdjęcia z Marsa [WIDEO]
2021-05-19.NN.KF.
Chińska agencja kosmiczna CNSA opublikowała pierwsze zdjęcia wykonane na Marsie przez łazik Zhurong, który wylądował niedawno na Czerwonej Planecie na pokładzie sondy Tianwen-1 ? poinformowały państwowe chińskie media.
Sonda Tianwen-1 wylądowała na Marsie w sobotę i wypuściła na powierzchnię łazik, który ma przez około trzy miesiące badać marsjańskie skały i atmosferę, poszukując przy tym ewentualnych śladów dawnego życia na tej planecie.
Łazik Zhurong, nazwany tak na cześć bóstwa ognia ze starożytnej chińskiej mitologii, ma napęd słoneczny, sześć kół, 1,85 metra wysokości i waży 240 kilogramów. Bezzałogowa misja Tianwen-1 to pierwsza w pełni chińska wyprawa na Marsa.
Misja uznawana jest za przykład rosnących ambicji kosmicznych Pekinu. Chiny wysłały również niedawno na okołoziemską orbitę kluczowy element budowanej własnej stacji kosmicznej i planują utworzenie ? wspólnie z Rosją ? stacji badawczej na Księżycu.
Źródło PAP
https://www.tvp.info/53887562/kosmos-chinska-agencja-kosmiczna-opublikowala-pierwsze-zdjecia-wykonane-na-marsie-przez-lazik

Chiński łazik wysłał na Ziemię pierwsze zdjęcia z Marsa [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężkie pierwiastki w gazowych otoczkach komet. Polacy wśród odkrywców
2021-05-19.AB.KF.
Żelazo i nikiel w stanie gazowym w otoczkach komet, w tym w jednej spoza naszego systemu planetarnego ? wykryli astronomowie. Wśród odkrywców są dwaj naukowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego. O wynikach informują ?Nature? oraz Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO).
Polscy naukowcy zbadali międzygwiazdową kometę 2I/Borisov, a zespół belgijski przeanalizował komety Układu Słonecznego. Swoje prace opublikowali niezależnie w dwóch artykułach w prestiżowym czasopiśmie ?Nature?.
Obiekt 2I/Borisov to kometa, ale unikatowa, bowiem dotarła do nas spoza Układu Słonecznego. Jest drugim zaobserwowanym ?obcym? obiektem po ?Oumuamua.
Piotr Guzik i Michał Drahus z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie przeprowadzili pod koniec stycznia 2020 r. obserwacje 2I/Borisov przy pomocy teleskopu VLT należącego do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO). Kometa znajdowała się wtedy około 300 milionów kilometrów od Słońca, czyli około dwa razy dalej niż dystans Ziemia ? Słońce.
Czy międzygwiazdowa kometa różni się od pochodzących z Układu Słonecznego?

Mimo tak dużego dystansu, w jej otoczce udało się wykryć obecność niklu w formie gazowej. To zaskakujące, bowiem do tej pory gazy z atomami ciężkich metali obserwowano jedynie w gorących środowiskach, na przykład w atmosferach ultragorących egzoplanet, albo w przypadku komet przelatujących bardzo blisko Słońca.
To, co odróżnia kometę 2I/Borisov, to niska temperatura otoczki, spowodowana dużą odległością od Słońca. Oznacza to, że nikiel uwalniany jest w inny sposób aniżeli przez parowanie obfitujących w metale kometarnych pyłów i okruchów skalnych ? tłumaczy mgr Piotr Guzik, doktorant na Uniwersytecie Jagiellońskim. ? Najpierw trudno nam było uwierzyć, że atomowy nikiel naprawdę mógłby występować w 2I/Borisov tak daleko od Słońca. Trzeba było zrobić wiele testów sprawdzających, zanim sami siebie przekonaliśmy, iż tak faktycznie jest ? dodaje astronom.
Czy międzygwiazdowa kometa różni się od komet pochodzących z Układu Słonecznego? Poza trajektorią wskazującą na odległe pochodzenie 2I/Borisov, obie kategorie komet są podobne.
Co odkryli Belgowie?
Jedną z najbardziej zadziwiających cech komety 2I/Borisov jest to, że właściwie niczym nie różni od komet Układu Słonecznego. Mimo że powstała gdzieś w odległym zakątku naszej Galaktyki ? wskazuje dr Michał Drahus.
Zaskakujące odkrycie niklu w gazowej otoczce komety okazało się dodatkową wspólną cechą z rodzimymi kometami. W ?Nature? został bowiem opublikowany artykuł belgijskiej grupy naukowców również dotyczący komet i podobnych badań. Zespół pod kierunkiem Jeana Manfroida z Uniwersytetu w Liege (Belgia) odkrył żelazo i nikiel w atmosferach wszystkich komet (około dwudziestu), które obserwował w ciągu ostatnich 20 lat, w tym w jednej znajdującej się bardzo daleko od Słońca.
Nieznane linie w widmach komet
Naukowcy obserwowali komety przy pomocy spektrografu UVES na teleskopie VLT. Teraz udało im się zidentyfikować słabe, nieznane linie w widmach tych komet i przypisać je do niklu oraz żelaza. Według oszacowań badaczy na każde 100 kilogramów wody w atmosferach tych komet przypada zaledwie 1 gram żelaza i podobna ilość niklu.

Naukowcy z belgijskiego zespołu mają nadzieję, że ich badania przetrą szlaki dla przyszłych odkryć. ? Teraz ludzie będą szukać tych linii w swoich danych archiwalnych z innych teleskopów. Sądzimy, że pobudzi to także nowe badania tej tematyki ? mówi Emmanuel Jehin z Uniwersytetu w Liege.
źródło: PAP.
Polscy naukowcy zbadali międzygwiazdową kometę 2I/Borisov (fot. Shutterstock)
https://www.tvp.info/53887655/polacy-wsrod-odkrywcow-ciezkich-pierwiastki-w-gazowych-otoczkach-komet

Ciężkie pierwiastki w gazowych otoczkach komet. Polacy wśród odkrywców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz z bliska tajemniczą kometę, która przybyła do nas z obcego układu planetarnego [WIDEO]
2021-05-20.
Astronomowie z Europejskiego Obserwatorium Południowego opublikowali sporo ciekawych informacji na temat tajemniczej komety 2I/Borisov, która w 2019 roku przeleciała przez Układ Słoneczny.
Naukowcy zebrali sporo danych o tym obiekcie za pomocą najróżniejszych obserwatoriów astronomicznych. Na tej podstawie powstała pierwsza symulacja wyglądu tej komety. Chociaż wciąż jest to wizja artystyczna, to jednak zawiera wiele rzeczywistych elementów. Symulacja ma bardzo ważny wymiar naukowy. Dzięki niej możemy analizować tego typu obiekty i ułatwić sobie w przyszłości poszukiwania innych ciał niebieskich.
2I/Borisov prawdopodobnie przemierza przestrzeń od milionów lat i nigdy nie spotkała się z żadną gwiazdą, ponieważ jak to powiedzieli naukowcy: jej powietrznia była bardzo czysta. To niesłychane, że Słońce jako pierwsze odbiło swe piętno na tym dziewiczym obiekcie. Naukowcy tłumaczą, że w trakcie przelotu w pobliżu naszej dziennej gwiazdy, z komety wydobywały się drobinki pyłu o średnicy ponad 1 milimetra, co sprawiało, że obiekt tracił ponad 200 kilogramów materii na sekundę.
Po przelocie komety ustalono, że drastycznie zmienił się w niej stosunek zawartości wody do węgla. Oznacza to jedno. Tajemniczy międzygwiezdny przybysz pochodzi z systemu planetarnego podobnego do naszego, gdzie mogą występować skaliste planety, a na nich znajdować się woda w postaci ciekłej.
Niestety, wciąż nie ustalono, skąd dokładnie może pochodzić obiekt. Mimo wszystko przelot tak wyjątkowej kosmicznej skały przez Układ Słoneczny i wykrycie jej przez astronomów, to wydarzenie o randze historycznej. Astronomowie spekulują, że to takie obiekty mogą być siewcami życia we Wszechświecie.
Jeśli 2I/Borisov rzeczywiście pochodzi z układu planetarnego podobnego do naszego, gdzie na planetach mogą występować idealne warunki do rozkwitu życia, to jest wielce prawdopodobne, że obiekt ten może być częścią zniszczonego obiektu i skrywać w sobie składniki życia. W przyszłości kometa może w swojej drodze napotkać na planetę, uderzyć w nią i zasiać na niej życie, podobnie jak mogło to mieć miejsce w przypadku Ziemi.
Źródło: GeekWeek.pl/ESO / Fot. ESO
Artist?s animation of the surface of interstellar comet 2I/Borisov
https://www.youtube.com/watch?v=ANEcQWQn8qA&feature=emb_imp_woyt

https://www.geekweek.pl/news/2021-05-20/zobacz-z-bliska-tajemnicza-komete-ktora-przybyla-do-nas-z-obcego-ukladu-planetarnego-wideo/

Zobacz z bliska tajemniczą kometę, która przybyła do nas z obcego układu planetarnego [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

 

Oto pierwsze zdjęcia powierzchni Marsa z chińskiego łazika Zhurong


2021-05-20
W końcu doczekaliśmy się pierwszych obrazów Marsa z pierwszej w historii chińskiej misji na ten glob. Państwo Środka długo kazało sobie na nie czekać, ale warto było, bo prezentują się wyśmienicie.
Obrazy Czerwonej Planety, opublikowane przez Chińską Agencję Kosmiczną, może nie wyglądają tak spektakularnie jak te z łazików NASA, ale za to możemy na nich zobaczyć bardzo intrygujący naukowców obszar o nazwie Utopia Planitia. To tam 42 lata temu wylądowała amerykańska sonda Viking-2. Miejmy nadzieję, że Chińczycy za jakiś czas powiedzą nam o taj krainie nieco więcej.
Tymczasem 240-kilogramowy łazik Zhurong wciąż znajduje się na lądowniku Tianwen. Potwierdzenie tej sytuacji mamy na opublikowanych zdjęciach, które zostały wykonane przez kamerę nawigacyjną. Inżynierowie z CNSA planują uruchomić robota w weekend i wydać mu polecenie zjechania z platformy. Wciąż trwają testy kalibracyjne, dzięki którym nowe obrazy mają bardziej rzeczywiście odzwierciedlać kolory powierzchni i nieba.
Miejsce lądowania wygląda na dość nudne. Nie ma gór i większych skał. Krajobraz różni się diametralnie od tego, jaki mamy przyjemność widzieć na obrazach z najnowszego amerykańskiego łazika Perseverance. Jednak na naukowców taki płaski teren to atrybut. Jako że Chińczycy dopiero raczkują w kwestii łazików i eksploracji Marsa, gładka powierzchnia będzie sprzyjać sprawnemu i bezpiecznemu poruszaniu się kołowego robota.
Z najnowszych informacji wynika, że lądownik i łazik sprawują się wyśmienicie. Trzymamy kciuki za utrzymanie tego stanu rzeczy. Zjechanie robota z platformy nie jest prostym zadaniem, a nawet można śmiało rzec, że jest najniebezpieczniejszym aktualnie jakie stoi przed łazikiem, ale Chińczycy mają już w tym duże doświadczenie, które zdobyli w przypadku misji łazików Yutu na Księżyc.
Na razie nie wiemy, kiedy łazik rozpocznie eksplorację powierzchni. Więcej informacji na ten temat powinno pojawić się w przyszłym tygodniu, gdy Zhurong już zjedzie z platformy i przejdzie kolejną fazę morderczych testów. Przypominamy, że celem robota jest poszukiwanie śladów życia, które miliardy lat temu mogło rozkwitać na Marsie. Wówczas planeta ta mogła przypominać dzisiejszą Ziemię.
Źródło: GeekWeek.pl/CNSA / Fot. CNSA
Zhurong?s first images from Mars
https://www.youtube.com/watch?t=4&v=TkeyQ9JbieU&feature=emb_imp_woyt

https://www.geekweek.pl/news/2021-05-20/oto-pierwsze-zdjecia-powierzchni-marsa-z-chinskiego-lazika-zhurong/

 

 

 

Oto pierwsze zdjęcia powierzchni Marsa z chińskiego łazika Zhurong.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeci majowy zestaw satelitów Starlink. Z ładunkiem towarzyszącym
2021-05-20.Kacper Bakuła.
W terminie z 15 na 16 maja z kosmodromu na przylądku Canaveral wystartowała trzecia misja SpaceX w bieżącym miesiącu. Podstawowym ładunkiem były 52 satelity konstelacji Starlink, a towarzyszyły im dodatkowo dwa osobne instrumenty: Capella 6 i Tyvak-0130. Misja zakończyła się sukcesem, a wykorzystany segment główny po raz ósmy bezpiecznie wylądował na autonomicznej barce.
Początek misji przypadł na sobotę 15 maja o godz. 18:56 czasu wschodniego (w Polsce była już niedziela, z godziną 00:56 - CEST). Tym razem nastąpił regres w numeracji misji, gdyż wystrzelenie dotyczyło zaległego zestawu Starlink V1.0 L26 (wcześniej w maju mieliśmy start pakietu Starlink V1.0 L27) - co do ogółu, było to zatem 28. wystrzelenie wieloskładnikowego ładunku satelitów SpaceX (wliczając pierwszy testowy pełny pakiet - Starlink v0.9). Standardowo użyto w tym celu rakiety Falcon 9, odpalonej ze stanowiska startowego LC-39A w Centrum Kosmicznym im. Johna Fitzgeralda Kennedy'ego.
Od poprzedniego startu SpaceX (również Starlink) minęło zaledwie sześć dni. Profil lotu wyglądał prawidłowo - po dwóch minutach i czterdziestu sekundach na wysokości ponad 60 kilometrów doszło do wyłączenia silników głównych i separacji stopni. Odrzucone zostały również osłony ładunku, które już wcześniej brały udział w poprzednich misjach ? NROL-108 oraz SXM-7 (zaplanowano też kolejną próbę ich odzyskania).
Stopień główny w osiem minut po starcie wylądował na autonomicznej barce Of Course I Still Love You. Nosił numer B1058 i był to jego ósmy udany start (jak i udane lądowanie). Co ciekawe, rozpatrywany korpus posiada na swojej burcie słynny czerwony napis NASA (tzw. ?worm logo?), co wiąże się z jego wcześniejszym użyciem w ramach misji załogowej amerykańskiej agencji kosmicznej. Swój debiut segment zaliczył niespełna rok temu, bo 30 maja 2020, wraz z pierwszą załogową misją SpaceX (Demo-2), z dwoma astronautami na pokładzie kapsuły Crew Dragon. Poza wynoszeniem na orbitę minisatelitów konstelacji Starlink, pierwszy stopień wyniósł satelity takie jak ANASIS-II (południowokoreański wojskowy satelita komunikacyjny) oraz Transporter-1 (zestaw 133 miniaturowych satelitów oraz 10 minisatelitów Starlink, które obecnie znajdują się na orbicie polarnej).
Dzięki udanemu lądowaniu wspomniany segment jest kolejnym, który zbliżył się do umownej granicy eksploatacyjnej, która zakładała dotąd dziesięć startów i lądowań. Obecnie jednak (po wstępnych oględzinach rekordowego segmentu głównego B1051, który ma już na koncie 10 udanych misji) SpaceX rozważa tutaj "podwyższenie poprzeczki" i dopuszczenie sprawdzonych korpusów do następnych misji. W tym wypadku od ostatniego startu segmentu (na początku kwietnia) upłynęło 38 dni. Nie jest to rekord, aczkolwiek właśnie do tego samego segmentu takowy należy ? pomiędzy misjami Starlink 1.0 L20 a 1.0 L23 minęło zaledwie 23 dni.
Słów kilka należy napisać o wyniesionym ładunku. Głównym naturalnie były 52 minisatelity konstelacji Starlink, niemniej ich wypuszczenie nastąpiło w ostatniej fazie trwania misji. Najpierw, w 57 minucie od startu, doszło do uwolnienia nanosatelity Tyvak-0130, będącego zminiaturyzowanym instrumentem obserwacji astronomicznych (doświadczalnym nanoteleskopem kosmicznym) mogącym mieć zastosowanie komercyjne.
Drugi w kolejności był satelita Capella 6, uwolniony w 61 minucie lotu. Satelity Capella służą do radarowego obrazowania powierzchni Ziemi - z zastosowaniem zminiaturyzowanego układu radarowego o syntetycznej aperturze (SAR). Ich główną cechą jest możliwość wykonywania zobrazowań wysokiej rozdzielczości, także tego samego rejonu w interwale wynoszącym maksymalnie godzinę. Wspomnieć należy, że konstelacja ma liczyć co najmniej 30 satelitów.
W wyniku aktualnego startu liczba dotąd wystrzelonych satelitów Starlink zwiększyła się do 1677, wliczając te z orbity polarnej (10 egzemplarzy), niemniej sprawnych na orbicie pozostaje 1578 satelitów. Przy tym bliski ukończenia jest już pierwszy etap rozmieszczania systemu - niebawem na orbicie o wysokości 550 km będzie pełna liczba 1584 sprawnych i operacyjnych satelitów powinny być już na orbicie wynoszącej 550 kilometrów. Przed końcem maja ma dojść jeszcze do skutku czwarta w tym miesiącu misja - Starlink 29. To start, który ma szansę zwieńczyć budowę konstelacji na tej płaszczyźnie orbitalnej.
W ostatnim czasie amerykańska Federalna Komisja Łączności wyraziła zgodę na przesunięcie orbit z wysokości 1100-1300 km na 540-570 km. Niemniej cała superkonstelacja ma liczyć sumarycznie aż 42 tysiące satelitów, co oznacza, że przed SpaceX jest jeszcze długa droga.
Fot. SpaceX [spacex.com]

Starlink Mission
https://www.youtube.com/watch?v=tdgg_qwj-hI&feature=emb_imp_woyt

Źródło: Space24.
https://www.space24.pl/trzeci-majowy-zestaw-satelitow-starlink-z-ladunkiem-towarzyszacym

Trzeci majowy zestaw satelitów Starlink. Z ładunkiem towarzyszącym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykanie muszą się spieszyć z powrotem na Księżyc. Za pięć lat Słońce może być zbyt niebezpieczne
2021-05-20. Radek Kosarzycki
Amerykańska agencja kosmiczna oficjalnie wciąż utrzymuje, że w ramach programu Artemis ludzie wrócą na Księżyc w 2024 r. Komentatorzy biorą jednak te zapewnienia z przymrużeniem oka, zwracając uwagę na opóźnienia w przygotowaniach. Najnowsze badania wskazują, że lepiej, aby to agencja miała rację.
Jak wiadomo, aktywność słoneczna zmienia się w 11-letnim cyklu. Słońce przechodzi w nim na zmianę przez minimum i maksimum aktywności definiowanej przez liczbę plam na swojej powierzchni. W okolicach maksimum w przestrzeni międzyplanetarnej Układu Słonecznego pojawia się więcej rozbłysków i innych energetycznych wydarzeń na Słońcu, które istotnie wpływają na tzw. pogodę kosmiczną.
Zwykle zjawiska pogody kosmicznej docierają na powierzchnię Ziemi co najwyżej w postaci zórz polarnych. Czasami dochodzi też do burz magnetycznych, które są w stanie negatywnie wpłynąć na sieci energetyczne na Ziemi. Jednak w przestrzeni kosmicznej może to mieć już bardzo negatywny wpływ na wszelkie satelity czy misje kosmiczne.
Naukowcy z Uniwersytetu w Reading w Wielkiej Brytanii przeanalizowali dane dotyczące zjawisk pogody kosmicznej z ostatnich 150 lat. Chcieli sprawdzić, kiedy dochodzi do najpoważniejszych burz magnetycznych, które potencjalnie mogłyby być niebezpieczne dla astronautów np. eksplorujących powierzchnię Księżyca.
Pomijając samą regularność cyklu słonecznego, analiza wykazała, że silniejsze zjawiska na Słońcu, takie jak chociażby koronalne wyrzuty masy (CME), obserwowane są w początkowej części parzystych cykli słonecznych oraz w końcowej części nieparzystych cykli. Obecny cykl słoneczny ma nr 25. i rozpoczął się w grudniu 2019 r. Oznacza to, że wzmożenia aktywności słonecznej i ekstremalnych burz magnetycznych możemy spodziewać się w drugiej połowie lat dwudziestych.
Wszystko zatem wskazuje, że jeżeli Stany Zjednoczone faktycznie chcą w tej dekadzie wrócić na Księżyc, to najbezpieczniej byłoby to zrobić w pierwszej połowie dekady (np. zgodnie z planem w 2024 r.). W latach 2026-2030 pogoda kosmiczna może być dla astronautów znacznie bardziej niebezpieczna. To samo dotyczy także wszystkich innych załogowych misji kosmicznych, takich jak chociażby podróż na Marsa, o której od czasu do czasu wspomina Elon Musk.
Koronalny wyrzut masy
https://spidersweb.pl/2021/05/trzeba-si ... iezyc.html

Amerykanie muszą się spieszyć z powrotem na Księżyc. Za pięć lat Słońce może być zbyt niebezpieczne.jpg

Amerykanie muszą się spieszyć z powrotem na Księżyc. Za pięć lat Słońce może być zbyt niebezpieczne2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Atlas V wynosi kolejnego satelitę wczesnego systemu ostrzegania SBIRS GEO
2021-05-20.
Rakieta Atlas V konsorcjum United Launch Alliance wyniosła na orbitę amerykańskiego satelitę wojskowego SBIRS GEO 5. Jego misją będzie wczesne ostrzeganie przed wystrzeliwaniem pocisków i rakiet, które mogłyby stanowić zagrożenie dla USA i państw sojuszniczych.
Rakieta Atlas V została wystrzelona ze stanowiska SLC-41 18 maja 2021 r. o 19:37 czasu polskiego. Przebieg lotu był pomyślny i po dwóch odpaleniach górnego stopnia Centaur, satelita SBIRS GEO 5 został wypuszczony na wstępnej orbicie transferowej do pozycji geostacjonarnej (orbicie GTO). Stamtąd przemieści się o własnym napędzie do docelowej orbity geostacjonarnej.

O ładunku
Sieć satelitów Space Based Infrared System (SBIRS) to wielomiliardowy program Pentagonu odpowiedzialny za wczesne ostrzeganie przed odpalaniem wszelakich pocisków (od rakiet krótkiego zasięgu do międzykontynentalnych systemów ICBM), które mogłyby zagrażać Stanom Zjednoczonym, ich wojsku na świecie czy sojusznikom.
Pierwszy z satelitów SBIRS GEO został wysłany w 2011 r., drugi w 2013 r., a trzeci w 2017 r. Ostatni lot z satelitą SBIRS GEO 4 był przeprowadzony w 2018 r. Wszystkie wystartowały na rakiecie Atlas V.
System SBIRS zastępuje sieć DSP, która została zapoczątkowana w latach 60., jeszcze w czasach Zimnej Wojny. SBIRS jest lepiej przygotowany do zagrożeń związanych z pociskami krótkiego zasięgu i znacznie bardziej czuły. Program DSP powstał w erze pocisków międzykontynentalnych, gdzie zagrożenie dla USA było skupione na Związku Radzieckim i jego sojusznikach.
Wszystkie satelity SBIRS GEO mają na sobie zestaw dwóch detektorów do wykrywania źródeł promieniowania podczerwonego, za pomocą którego można wykrywać gorące gazy wylotowe z silników rakiet. Jeden detektor jest szeroki i skanujący, a drugi można skupić na niewielkim obszarze. Sensory zmieniają obszar obserwacji za pomocą bardzo dokładnych ruchomych zwierciadeł w swoich teleskopach.
Każdy satelita systemu waży 4,5 t i ma planowany czas pracy 12 lat.
Pierwsze cztery satelity sieci bazowały na platformie satelitarnej A2100 firmy Lockheed Martin. Satelita GEO 5 wysłany w tej misji oraz przyszły satelita GEO 6 są zbudowane w oparciu o odnowioną platformę A2100M, przystosowaną do ładunków wojskowych. W nowej platformie zastosowano lepsze mechanizmy przeciwzagłuszeniowe, usprawniony napęd i systemy zasilania. Platforma A2100M będzie wykorzystana też w przyszłości m.in. do budowy nowych satelitów 3. generacji systemu GPS.
Firma Lockheed Martin pochwaliła się, że tylko w 2019 r. działające już 4 satelity tego systemu wykryły na całym świecie starty prawie 1000 rakiet/pocisków.

Podsumowanie
Był to pierwszy start rakiety Atlas V w 2021 r. i 87. start w ogóle w historii tego systemu.
Oprócz głównego ładunku, na pokładzie rakiety wyniesione też zostały dwa nanosatelity standardu CubeSat 12U, zbudowane dla Akademii Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Statki TDO-3 i TDO-4 mają na sobie umieszczone różne ładunki do testów technologicznych.
 
Więcej informacji:
?    Informacja prasowa ULA o udanym starcie
Na podstawie: ULA/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Rakieta Atlas V startująca z satelitą SBIRS GEO 5, 18 maja 2021 r. Źródło: ULA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-atlas-v-wynosi-kolejnego-satelite-wczesnego-systemu-ostrzegania-sbirs-geo

 

Rakieta Atlas V wynosi kolejnego satelitę wczesnego systemu ostrzegania SBIRS GEO.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Supermasywne czarne dziury akreują gaz w taki sam sposób, jak ich małe odpowiedniki
2021-05-20.
Nowe badania dowodzą, że niezależnie od rozmiaru, wszystkie czarne dziury doświadczają podobnych cykli akrecji.
9 września 2018 roku astronomowie zauważyli błysk pochodzący z galaktyki oddalonej o 860 mln lat świetlnych. Jego źródłem była supermasywna czarna dziura o masie około 50 mln razy większej od Słońca. Normalnie spokojny, grawitacyjny olbrzym nagle się obudził, aby pożreć przechodzącą w pobliżu gwiazdę w rzadkim przykładzie znanym jako rozerwanie pływowe. Szczątki gwiazdy spadały w kierunku czarnej dziury, uwalniając ogromną ilość energii w postaci światła.

Naukowcy z MIT, Europejskiego Obserwatorium Południowego i innych instytucji użyli wielu teleskopów, aby obserwować to zdarzenie, nazwane AT2018fyk. Ku ich zaskoczeniu, zaobserwowali, że supermasywna czarna dziura pochłaniając gwiazdę, wykazywała właściwości podobne do tych, które posiadają znacznie mniejsze czarne dziury o masie gwiazdowej.

Wyniki, opublikowane 17 maja 2021 roku w czasopiśmie Astrophysical Journal, sugerują, że akrecja, czyli sposób, w jaki czarne dziury ewoluują, jest niezależna od ich rozmiaru.

Gwiezdne przebudzenie
Kiedy małe czarne dziury o masie około 10 Słońc emitują rozbłyski światła, często jest to reakcja na napływ materii od gwiazdy towarzyszącej. Ten wybuch promieniowania zapoczątkował specyficzną ewolucję regionu wokół czarnej dziury. Ze stanu spoczynku czarna dziura przechodzi w fazę ?miękką?, zdominowaną przez dysk akrecyjny, w której materia gwiazdy jest wciągana do czarnej dziury. Gdy ilość napływającej materii spada, następuje ponowne przejście do fazy ?twardej?, w której rolę dysku przejmuje rozgrzana do białości korona. W końcu czarna dziura powraca do stabilnego stanu spoczynku, a cały cykl akrecji może trwać od kilku tygodni do kilku miesięcy.

Fizycy obserwowali ten charakterystyczny cykl akrecji w wielu czarnych dziurach o masie gwiazdowej przez kilka dekad. Jednak w przypadku supermasywnych czarnych dziur sądzono, że proces ten będzie trwał zbyt długo, aby go całkowicie uchwycić, ponieważ bardzo powoli akreują one gaz w centralnych regionach galaktyk.

Jednak cały ten proces przyspiesza, gdy czarna dziura doświadcza nagłego, ogromnego napływu materii, np. podczas zaburzeń pływowych, kiedy gwiazda zbliża się na tyle, że czarna dziura może ją rozerwać na strzępy.

Cykl supermasywny
We wrześniu 2018 roku, All-Sky Automated Survey for Supernovae (ASAS-SN), odebrał sygnały o nagłym rozbłysku. Następnie naukowcy ustalili, że rozbłysk był wynikiem zdarzenia rozerwania pływowego z udziałem supermasywnej czarnej dziury, którą oznaczyli jako TDE AT2018fyk. Zespół naukowców był w stanie skierować w stronę układu wiele teleskopów, z których każdy został wytrenowany do mapowania różnych zakresów widma ultrafioletowego i rentgenowskiego.

Zespół zbierał dane przez dwa lata, korzystając z kosmicznych teleskopów rentgenowskich XMM-Newton i Chandra X-Ray Observatory, a także NICER, instrumentu monitorującego promieniowanie X na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, oraz obserwatorium Swift, wraz z radioteleskopami w Australii.

Naukowcy szacują, że czarna dziura zaburzyła funkcjonowanie gwiazdy o rozmiarach naszego Słońca. W procesie tym wygenerowała ogromny dysk akrecyjny, szeroki na około 12 mld km i wyemitowała gaz, którego temperaturę szacuje się na około 40 000 K. W miarę, jak dysk stawał się coraz słabszy i mniej jasny, korona zwartego, wysokoenergetycznego promieniowania rentgenowskiego przejęła rolę dominującej fazy wokół czarnej dziury, zanim ostatecznie zanikła.

Oprócz pokazania, że czarne dziury doświadczają akrecji w ten sam sposób, niezależnie od ich rozmiaru, wyniki te stanowią jedynie drugi przypadek uchwycenia przez naukowców procesu formowania się korony od początku do końca.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
MIT

Urania
Wizja artystyczna czarnej dziury pochłaniającej gwiazdę. Źródło: NASA/JPL-Caltech

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/05/supermasywne-czarne-dziury-akreuja-gaz.html

Supermasywne czarne dziury akreują gaz w taki sam sposób, jak ich małe odpowiedniki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lądowanie na Marsie. Chińska animacja wyjątkowo ?podobna? do wersji NASA z 2011 r. [WIDEO]
2021-05-20.KO.MNIE.
Chińska sonda Tianwen-1 z łazikiem o nazwie Zhurong z powodzeniem wylądowała w sobotę rano na Marsie ? poinformowały chińskie media państwowe. Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna zaprezentowała również animację z lądowania na Marsie... zaskakująco podobną do symulacji amerykańskiej agencji NASA sprzed dziesięciu lat. Specjalnie dla państwa porównaliśmy te dwa filmy.
Chiński łazik Zhurong (czyt: dżu rong) wysłał w środę na Ziemię pierwsze zdjęcia Czerwonej Planety. Dwa zdjęcia powierzchni Marsa wykonane przez łazik Zhurong opublikowały chińskie państwowe media. Prócz powierzchni Czerwonej Planety widać na nich m.in. platformę lądownika, panele słoneczne i antenę pojazdu. Łazik w najbliższych dniach opuści lądownik i rozpocznie zaplanowaną na 90 marsjańskich dni misję. Na pokładzie ważącego 240 kg łazika Zhurong umieszczono sześć instrumentów badawczych m.in. kamery, georadar, urządzenie służące do badania składu chemicznego powierzchni oraz stację meteorologiczną.
W minioną sobotę Chiny stały się drugim po USA państwem, którego lądownik z łazikiem pracuje obecnie na powierzchni Marsa. W lutym br. na tej planecie z powodzeniem wylądował amerykański Perseverance. Inspirację sukcesami NASA można zauważyć nawet w filmiku-symulacji z lądowania na Marsie. Chińskie nagranie z lądowania wygląda niemal identycznie jak film opublikowany przez NASA przed dekadą.

W mediach społecznościowych aż roi się od spekulacji, że mamy do czynienia z kolejną podróbką ?made in China?.
Dla Chińczyków eksploracja Marsa to niezwykle prestiżowa sprawa. AFP przypomina, że w przeszłości kilka prób lądowania na Marsie dokonywanych przez USA, Rosję i kraje europejskie zakończyło się niepowodzeniem. Ostatnia udana próba miała miejsce w lutym, gdy amerykańska agencja kosmiczna NASA umieściła na powierzchni tej planety łazik Perseverance.
Misja Tianwen-1 uznawana jest za przykład rosnących ambicji kosmicznych Pekinu. Chiny wysłały również niedawno na okołoziemską orbitę kluczowy element budowanej własnej stacji kosmicznej i planują budowę ? wspólnie z Rosją ? stacji badawczej na Księżycu.
źródło: youtube, pap
https://www.tvp.info/53904643/ladowanie ... ie-podobne

Lądowanie na Marsie. Chińska animacja wyjątkowo ?podobna? do wersji NASA z 2011 r. [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kreacja bez kontaktu w zderzeniach jąder ołowiu i złota
2021-05-21. Redakcja

Gdy rozpędzone niemal do prędkości światła jony ołowiu lub złota wpadną na siebie  w czeluściach europejskich bądź amerykańskich akceleratorów, na ułamki sekund  tworzy się plazma kwarkowo-gluonowa, a nawet jej ?koktajl? doprawiony innymi  cząstkami. Zdaniem naukowców z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie,  dane eksperymentalne wskazują, że na arenie wydarzeń są tu obecni jeszcze inni,  dotychczas niedoceniani aktorzy: fotony. Ich zderzenia prowadzą do emisji pozornie  nadmiarowych cząstek, których obecności nie potrafiono wyjaśnić.
Plazma kwarkowo-gluonowa to bezsprzecznie najbardziej egzotyczny ze znanych nam stanów materii. W akceleratorze LHC w CERN pod Genewą tworzy się ona podczas centralnych zderzeń dwóch nadlatujących z naprzeciwka jonów ołowiu, poruszających się z prędkościami bardzo bliski mi prędkości światła. Kwarkowo-gluonowa zupa bywa też doprawiona innymi cząstkami. Niestety, opis teoretyczny przebiegu wydarzeń z udziałem plazmy oraz jej koktajlu nie w pełni odpowiadał danym zebranym w eksperymentach. W artykule opublikowanym na łamach czasopisma ?Physics Letters B? grupa naukowców z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk w Krakowie wyja śniła przyczynę zaobserwowanych rozbieżności. Dane zebrane w trakcie zderzeń jąder ołowiu w akceleratorze LHC, a także podczas zderzeń jąder złota w akceleratorze RHIC w Brookhaven Na tional Laboratory koło Nowego Jorku, zaczynają się zgadzać z teorią, gdy w opisie zachodzących procesów uwzględni się zderzenia między fotonami otaczającymi oba oddziałujące ze sobą jony.
?Z pewnym przymrużeniem oka można powiedzieć, że przy odpowiednio wielkich energiach ma sywne jony zderzają się nie tylko swoimi protonami i neutronami, ale nawet swoimi chmurami foto nów?, mówi dr Mariola Kłusek-Gawenda (IFJ PAN) i od razu precyzuje: ?Przy opisie kolizji jonów w LHC już wcześniej uwzględnialiśmy zderzenia między fotonami. Dotyczyły one jednak tylko zde rzeń ultraperyferyjnych, w których jony nie trafiają w siebie, lecz mijają się niezmienione, oddziału jąc wyłącznie własnymi polami elektromagnetycznymi. Nikt nie przypuszczał, że zderzenia fotonów mogą odgrywać jakąkolwiek rolę w brutalnych interakcjach, gdzie protony i neutrony dosłownie zlewają się w kwarkowo-gluonową zupę?.
W warunkach znanych z codziennego życia fotony nie zderzają się ze sobą. Gdy jednak mamy do czynienia z masywnymi jonami rozpędzonymi niemal do prędkości światła, sytuacja staje się inna. Jądro złota zawiera 79 protonów, jądro ołowiu aż 82, ładunek elektryczny każdego jonu jest więc odpowiednio wiele razy większy od ładunku elementarnego. Nośnikami oddziaływań elektroma gnetycznych są fotony, zatem każdy jon można traktować jako obiekt otoczony chmurą wielu foto nów. Co więcej, w akceleratorach RHIC i LHC jony poruszają się z prędkościami bliskimi prędkości światła. W rezultacie i one, i otaczająca je chmura fotonów, z punktu widzenia obserwatora w labo ratorium sprawiają wrażenie niezwykle cienkich placków, spłaszczonych w kierunku ruchu. Z każ dym przelotem takiego protonowo-neutronowego naleśnika wiąże się wyjątkowo gwałtowna oscy lacja pól elektrycznego i magnetycznego.
W elektrodynamice kwantowej, teorii używanej do opisu elektromagnetyzmu z uwzględnieniem zjawisk kwantowych, istnieje maksymalna wartość krytyczna pola elektrycznego, rzędu dziesięć do szesnastej woltów na centymetr. Dotyczy ona statycznych pól elektrycznych. W przypadku zderzeń masywnych jąder atomowych w RHIC czy LHC mamy do czynienia z polami dynamicznymi, pojawiającymi się na zaledwie milionowe części jednej miliardowej jednej miliardowej sekundy. Przez tak ekstremalnie krótki czas pola elektryczne w zderzeniach jonów mogą być nawet stukrotnie sil niejsze od wartości krytycznej.
?W istocie pola elektryczne jonów zderzających się w LHC bądź RHIC są tak potężne, że pod ich wpływem powstają wirtualne fotony i dochodzi do ich zderzeń. W wyniku tych procesów w różnych punktach wokół jonów, gdzie wcześniej nie było niczego materialnego, powstają pary lepton-anty lepton. Cząstki każdej pary rozbiegają się w charakterystyczny sposób: typowo w przeciwnych kie runkach i niemal prostopadle do pierwotnego kierunku ruchu jonów?, wyjaśnia dr hab. Wolfgang Schäfer (IFJ PAN) i przypomina, że do rodziny leptonów są zaliczane elektrony oraz ich bardziej masywne odpowiedniki: miony i taony.
Interakcje fotonów i związana z nimi produkcja par lepton-antylepton są kluczowe w zderzeniach peryferyjnych. Kolizje tego typu krakowscy fizycy opisali już kilka lat wcześniej. Ku własnemu za skoczeniu, teraz udało się im wykazać, że te same zjawiska odgrywają niemałą rolę również w bezpośrednich zderzeniach jąder, nawet centralnych. Z danych zebranych dla jąder złota w RHIC i jąder ołowiu w LHC wynika bowiem, że podczas takich zderzeń pojawia się pewna ?nadmiarowa? liczba par elektron-pozyton, które stosunkowo wolno rozbiegają się w kierunkach niemal prostopa dłych do wiązek jonów. Ich istnienie udało się wyjaśnić właśnie poprzez uwzględnienie produkcji par lepton-antylepton przez zderzające się fotony.
?Prawdziwą wisienką na torcie okazał się dla nas fakt, że uzupełniając dotychczasowe narzędzia opisu zderzeń masywnych jonów o nasz formalizm zbudowany na tak zwanych funkcjach Wignera mogliśmy wreszcie wytłumaczyć, dlaczego detektory największych współczesnych eksperymen tów akceleratorowych rejestrują takie a nie inne rozkłady leptonów i antyleptonów uciekających z miejsca kolizji jąder (dla ustalonej centralności zderzenia). Nasze rozumienie najważniejszych za chodzących tu procesów stało się bardziej kompletne?, podsumowuje prof. dr hab. Antoni Szczurek (IFJ PAN).
Prace nad krakowskim modelem zderzeń foton-foton sfinansowano ze środków Narodowego Cen trum Nauki. Model wzbudził zainteresowanie fizyków pracujących przy detektorach ATLAS i ALICE akceleratora LHC i zostanie użyty już w najbliższych analizach danych eksperymentalnych.

W trakcie bliskich centralnym zderzeń jąder ołowiu w LHC dochodzi do powstania plazmy kwarkowo-gluonowej i koktajlu wielu wkładów z innymi cząstkami. Jednocześnie zderzają się chmury fotonów otaczających jądra, co skutkuje kreacjami par lepton- antylepton w obrębie plazmy i koktajlu oraz w przestrzeni wokół jąder. (Źródło: IFJ PAN)

https://kosmonauta.net/2021/05/kreacja-bez-kontaktu-w-zderzeniach-jader-olowiu-i-zlota/

Kreacja bez kontaktu w zderzeniach jąder ołowiu i złota.jpg

Kreacja bez kontaktu w zderzeniach jąder ołowiu i złota2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Sektor kosmiczny jest specyficzny". Stażyści o swoich ścieżkach kariery [OPINIE]
2021-05-21.
Motywacje do wyboru ścieżki samorealizacji w sektorze kosmicznym bywają bardzo różne - nade wszystko jednak wiedzione są perspektywą zaangażowania w działalność na wyżynach postępu naukowo-technicznego i badań Wszechświata. Dojrzewają często pod wpływem wielkich, historycznych dokonań inżynieryjnych lub futurystycznych wizji znanych z dzieł fantastyki naukowej i popularyzacji wiedzy. Dążenia te nacechowane są wyższą inspiracją i głęboko zakorzenioną pasją - niekiedy wręcz do tego stopnia, że skutkują nierealistycznymi wyobrażeniami na temat wymarzonej pracy w sektorze kosmicznym, mogącymi prowadzić do, nomen omen, gorzkiego zawodu.
Jak pokazują jednak historie wielu uczestników wspólnego programu stażowego Agencji Rozwoju Przemysłu i Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego, odpowiednio wczesne połączenie młodzieńczych fascynacji i kształcenia akademickiego z praktyką na rynku kosmicznym pozwala obrać właściwą drogę do nietuzinkowej kariery. W niniejszym tekście, na okoliczność Światowego Dnia Kosmosu, prezentujemy przykłady podane z pierwszej ręki - w toku niedawnych konferencyjnych rozważań nad wątkami Kosmicznych Ścieżek Kariery.
Okno startu w przestrzeń działalności kosmicznej
Swoimi ciekawymi doświadczeniami z trwających 6 miesięcy staży ARP-ZPSK (w ramach kolejnych edycji konkursu Rozwój kadr sektora kosmicznego) podzieliło się łącznie pięcioro młodych specjalistów, biorących udział w majowej konferencji Kosmiczne Ścieżki Kariery. Choć nie wszyscy z nich pozostali w firmach, które przyjęły ich na staże (aczkolwiek swoje zaangażowanie w sektorze podtrzymała znacząca większość z nich), za każdym razem podkreślane były liczne korzyści oraz postrzeganie programu jako unikatowej okazji do wejścia i pozostania na dłużej w wyspecjalizowanej działalności kosmicznej.
Sporo na temat efektów staży i ich wpływu na kariery młodych uczestników programu mogą powiedzieć już same ich biogramy. Swoimi doświadczeniami podzielili się bowiem: Adam Dąbrowski - odbywający swego czasu staż w firmie Blue Dot Solutions, aktualnie zatrudniony w Polskiej Agencji Kosmicznej oraz równolegle jako pracownik naukowy Politechniki Gdańskiej (na stanowisku asystenta); Paweł Kozłowski - po stażu w spółce Sener Polska, aktualnie pracownik spółki CloudBest (poza sektorem kosmicznym); Katarzyna Bielawska - dawniej stażystka w firmie Astronika, następnie Young Graduate Trainee w ośrodku Europejskiej Agencji Kosmicznej ESTEC, aktualnie system engineer w zagranicznej spółce AAC Clyde Space; Małgorzata Siutkowska - rozpoczynała od stażu w firmie Space Kinetics, aktualnie Navigation Software Engineer w spółce Rokubun (Hiszpania); Gordon Wasilewski - odbywał staż w firmie Astronika; pozostał w niej "na stałe" w charakterze inżyniera-specjalisty (R&D Engineer), a ostatnio już także kierownika projektu.
Z samego tego opisu widać więc, że praktyki stażowe stanowiły w każdym z tych przypadków odskocznię do budowania solidnej pozycji na kosmicznym rynku pracy, jak również poza nim - w ogólnie pojętej branży technologicznej i inżynieryjnej. Stąd też zresztą często podkreślane (także podczas konferencyjnych rozmów na temat budowania kadr dla sektora kosmicznego w Polsce) spostrzeżenie, wskazujące na wartość praktyki stażowej dla całej gospodarki narodowej oraz szeroko pojętego rynku wysokich technologii i innowacji - nie tylko w aspekcie kosmicznym.
Inżynieria kariery, kariera w inżynierii
"Doskonały sposób 'wskoczenia' w sektor kosmiczny, poznania całego tego ekosystemu" - ocenił swoje uczestnictwo w programie stażowym Adam Dąbrowski, dziś specjalista POLSA oraz wspomniany asystent naukowy na Politechnice Gdańskiej. Na przykładzie spółki Blue Dot Solutions (w której odbywał staż), Dąbrowski stwierdził, że współpraca między firmami polskiego sektora kosmicznego jest już "bardzo rozwinięta", a sama działalność nad rozległymi projektami kosmicznymi wymaga zacieśniania relacji pomiędzy poszczególnymi spółkami, o różnych specjalizacjach. "Sektor faktycznie nie jest duży, ludzie pomiędzy instytucjami, firmami i środowiskiem naukowym się znają, podtrzymywana jest współpraca - z firmami, z POLSA, z różnymi instytucjami naukowymi [...] po części jest to jedno środowisko, choć nieraz inne wymagania, inne kompetencje, inne zadania" - zaznaczył. Podkreślił przy tym, że specyfika tego sektora odróżnia go od innych branż.
Sektor kosmiczny jest specyficzny przez to, że w większości przypadków mamy jedną próbę, aby nasze urządzenie zadziałało [użytkowo w kosmosie]; względem inżynierów jest bardzo duży nacisk na jakość produktu, testowanie, weryfikację zgodności z wymaganiami; to jest coś, co jest bardzo dobrze widziane przez inne sektory - poziom dbałości o niezawodność w sektorze kosmicznym wzbudza duży podziw w pokrewnych i odległych segmentach inżynierii przemysłowej.
Adam Dąbrowski, uczestnik pierwszej edycji programu stażowego Rozwój kadr sektora kosmicznego - obecnie specjalista Polskiej Agencji Kosmicznej oraz asystent naukowy zatrudniony na Politechnice Gdańskiej

O przebiegu samego stażu Dąbrowski mówił natomiast tak - "przez te 6 miesięcy można było nauczyć się wielu rzeczy w ekspresowym tempie - to nie tylko praca przy fajnych projektach, ale właśnie rozwój i nauka w przyspieszonym tempie [...] dzięki kapitałowi zdobytemu podczas stażu dowiedziałem się, o co chodzi w sektorze kosmicznym, jak funkcjonuje; w zasadzie każda kolejna praca była już dużo łatwiejsza; ten pierwszy kapitał mocno pomaga na kolejnych etapach". Porównał także swoje stażowe doświadczenia do aktualnej pracy w Polskiej Agencji Kosmicznej. "Przede wszystkim POLSA to duża instytucja państwowa, obowiązuje ją ustawa o zamówieniach publicznych, wszystko jest bardziej sformalizowane, są to też znacznie większe zespołu kadrowe (w firmie jest to raczej kilka osób przy danym projekcie) i współpraca na dużo szerszą skalę" - zaznaczył.
Myślę, że taka praktyka w wiodącej polskiej firmie sektora kosmicznego może robić bardzo dobre wrażenie na pracodawcach też w innych sektorach w przyszłości, ponieważ wiedza z sektora kosmicznego jest do wykorzystania wszędzie indziej; stajemy się po prostu bardzo dobrymi inżynierami czy specjalistami.
Adam Dąbrowski, uczestnik pierwszej edycji programu stażowego Rozwój kadr sektora kosmicznego - obecnie specjalista Polskiej Agencji Kosmicznej oraz asystent naukowy zatrudniony na Politechnice Gdańskiej
Wątek podjął dalej Paweł Kozłowski - "staż to był punkt zwrotny w moim życiu, [...] praca w SENER [Polska] ubogaciła mnie jako inżyniera, wielu rzeczy się nauczyłem [...] poznałem bardzo dużo ciekawych osób, sektor kosmiczny zrzesza nietuzinkowe postaci, o szerokim zakresie zainteresowań, o szerokim zakresie zdolności, umiejętności i doświadczeń". Jak podkreślił dalej, warto wykorzystywać czas studiów i krótko po studiach, aby zdobywać już "pierwsze szlify" w sektorze, na upatrzonej ścieżce kariery. Kozłowski podał tutaj konkretne przykłady kierunków, jakie są dostępne - jak staż ESA YGT (program Young Graduate Trainee, realizowany przez Europejską Agencję Kosmiczną), a także możliwości oferowane młodym przez niemiecką agencję kosmiczną DLR - nie tylko z zakresu inżynierii kosmicznej, mechatroniki, ogólnie pojętej robotyki. Osobno Kozłowski wymienił możliwości brania udziału w konkursach studenckich (Cansat, łaziki) oraz oddolne inicjatywy studenckie - kluby, koła naukowe. "To dobry czas, żeby zdobywać kompetencje, szukać ludzi, którzy mogą też w tym wspierać - i to będzie procentowało na przyszłość" - podkreślił.
Wątek połączenia stażu w Polsce i dalszej pracy w programie YGT przybliżyła z kolei Katarzyna Bielawska. "Staż to świetna okazja, żeby zdobyć pierwsze doświadczenie, pierwszą pracę w sektorze kosmicznym" - wskazała na wstępie. Na temat swojego stażu realizowanego w firmie Astronika wspomniała, że była to okazja pracować nad lotnymi projektami, co - jak podkreśliła - jest unikatowe w Polsce. "Było to ważne doświadczenie też dlatego, że od razu, od początku brałam udział w projekcie wielkiej misji, czyli JUICE i mogłam bardzo wiele się nauczyć; po stażu dostałam propozycję zostania w firmie; [...] doświadczenie to pomogło mi zrealizować moje wielkie marzenie, czyli dostać się na staż Young Graduate Trainee w Europejskiej Agencji Kosmicznej, na pewno był to mocny punkt w moim CV podczas rozmowy o pracę, było to dobrze widziane - Astronika była też znana w zespole, do którego trafiłam" - opisała.
Zdaniem Bielawskiej - pracującej aktualnie w zagranicznej spółce satelitarnej AAC Clyde Space - staże YGT to kolejny etap, który po stażu w Polsce warto brać pod uwagę w aspekcie doskonalenia zawodowego - pod kątem doświadczenia pracy za granicą, które można przekuć później w sukces w Polsce; dającego otwarcie na inne kultury, naukę oraz obycie z pracą po angielsku (ważne w sektorze kosmicznym). Zaznaczyła, że YGT daje możliwość pracy przy dużych projektach i ze specjalistami międzynarodowej renomy.
Inna absolwentka stażu ARP i ZPSK, Małgorzata Siutkowska potwierdziła na wstępie wcześniejsze stwierdzenie, że sektor kosmiczny (zarówno w Polsce, jak i na świecie) jest dosyć wąskim obszarem działalności. "Wszyscy siebie znają i większość projektów jest organizowana w konsorcjach międzynarodowych - więc warto mieć kontakty za granicą, nawet po to, żeby uczestniczyć w jakimś projekcie, co buduje renomę naszych, polskich firm i dzięki temu firmy te mogą się rozwijać" - zaznaczyła.
Sam staż otworzył mi wiele drzwi; [...] jak koledzy, absolutnie nie parzyłam kawy, od pierwszego dnia miałam całą listę zadań do zrobienia - zazwyczaj te firmy, które zajmują się sektorem kosmicznym, mają mnóstwo różnych projektów i my się musimy uczyć z dnia na dzień, bardzo wielu rzeczy - to dotyczy nie tylko stażystów, ale również młodszych i starszych specjalistów.
Małgorzata Siutkowska, uczestniczka drugiej edycji programu stażowego Rozwój kadr sektora kosmicznego - aktualnie Navigation Software Engineer w spółce Rokubun (Hiszpania)
Na tle swoich międzynarodowych doświadczeń, Siutkowska podkreśliła, że "życzy polskim firmom" tego, aby miały zdolność skutecznie konkurować z firmami zachodnimi o pracowników. Podkreśliła jako inżynier nawigacji satelitarnej (GNSS), że w Polsce bardziej rozwijane są dziedziny związane z mechatroniką, elektroniką - sugerując w pewien sposób kierunek na przyspieszenie rozwoju także innych segmentów sektora kosmicznego.
Od stażysty do kierownika projektu
Szczególnie ciekawą w kontekście celów programu stażowego ARP i ZPSK, kompletną ścieżką kariery w polskiej firmie sektora kosmicznego, wykazał się Gordon Wasilewski. Jako młody absolwent stażu, a zarazem utalentowany i już doświadczony specjalista inżynierii kosmicznej kontynuujący swój rozwój w warszawskiej spółce Astronika, wspiął się od momentu swojego przystąpienia do czwartej edycji programu stażowego na poziom kierownika projektu. Wasilewski podkreślił, że staż był dla niego startem w prywatny sektor kosmiczny - jako dla absolwenta Wydziału Wiertnictwa Nafty i Gazu AGH, uczestnika zagranicznego akademickiego programu kształcenia w dziedzinie górnictwa kosmicznego w Colorado School of Mines, a później także doktoranta Centrum Badań Kosmicznych PAN. Podkreślił, że nie wywodzi się z obszaru związanego bezpośrednio z przemysłem kosmicznym, co jego zdaniem pokazuje sektor z trochę innej perspektywy.
    W sektorze polskim i międzynarodowym dużo się dzieje - my jako Astronika stawiamy właśnie na te kierunki, [...] czyli na przykład na intensyfikację badań księżycowych" - uzasadnił Wasilewski, mówiąc już o kontekście swojego aktualnego zaangażowania w roli kierownika konkretnego projektu. Podkreślił, że jest to program finansowany przez Europejską Agencję Kosmiczną, a który dotyczy w sumie (tutaj żartobliwe odniesienie) "przebranżowienia Astroniki na firmę budowlaną, tyle że na Księżycu".
To ESA i firmy europejskie są naszymi klientami [...] - to właśnie w dziedzinie eksploracji Księżyca jest dziś naprawdę dużo ambitnych wyzwań, projektów, które można zrealizować i które ESA chętnie finansuje, jeśli mamy na dany problem dobre rozwiązanie. Szukamy nowych możliwości rozwoju, nowych możliwości działania - przez 1,5 roku pracy pomagałem złożyć naprawdę niezliczoną ilość "proposali" [wniosków projektowych - przyp. red.] - można to nazywać żmudną przypadłością i bolączką sektora, ale dla mnie to jest okazja do tego, żeby poszerzać swoje kompetencje i wiedzę na dany temat, który jest interesujący dla Agencji. To spora część tego, co robię w firmie.
Gordon Wasilewski, uczestnik czwartej edycji programu stażowego Rozwój Kadr Sektora Kosmicznego - R&D Engineer w polskiej firmie Astronika
Odnośnie swoich rekomendacji dla młodych osób myślących o karierze w sektorze kosmicznym, Gordon Wasilewski podkreślił m.in., że staż zagraniczny zostawia dobry ślad w CV oraz w kontaktach, które są niezmiernie ważne przy składaniu czy też realizowaniu projektów kosmicznych. "Jakkolwiek dobrą firmą byśmy nie byli, to potrzebujemy partnera, żeby zajął się inną działką - sektor kosmiczny jest wysoko specjalizowany" - przypomniał, zwracając uwagę na konieczność dopełniania się doświadczeń i perspektyw różnych firm. "Budowanie takiej sieci kontaktów, czy to poprzez staże, czy to przez innego rodzaju trwałe kontakty z ośrodkami i firmami zagranicznymi to niezwykła wartość dla firmy w takim wschodzącym sektorze jak nasz, polski" - podsumował.
Staże w sektorze kosmicznym - nowe szanse, nowa formuła
Aktualnie Agencja Rozwoju Przemysłu i Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego kontynuują już szóstą edycję programu stażowego Rozwój kadr sektora kosmicznego. Nabór młodych uczestników (określony jako druga faza organizacyjna - po pierwszej dot. zgłoszeń od firm sektorowych zainteresowanych przyjęciem stażystów) rozpisano do 21 maja 2021 r. do godz. 23:59.
Osoby zainteresowane udziałem w konkursie mogą wysyłać swoje Curriculum Vitae (CV) na adres e-mail: [email protected]. Szczegóły dotyczące wymagań dla kandydatów oraz informacje o samym programie dostępne są na stronie internetowej ZPSK.
Nagrodami w VI edycji "Konkursu o Staż ? Rozwój kadr sektora kosmicznego" są sześciomiesięczne staże w firmach, instytutach badawczych polskiego sektora kosmicznego. Przyszły stażysta będzie zatrudniony na umowę-zlecenie, przy wynagrodzeniu od 4 do 5 tys. zł brutto.
Na przyszłość natomiast zapowiadane jest rozwinięcie formuły całego konkursu, zakładające przede wszystkim jego umiędzynarodowienie (otwarcie dostępu do polskich firm dla kandydatów na stażystów z innych państw). Krok ten ma zwiększyć potencjał zaspokajania dużego zapotrzebowania polskich spółek na wykwalifikowanych pracowników (tych natomiast nadal w Polsce brakuje).
Ilustracja: ESA [esa.int]
Ilustracja: AAC Clyde Space [aac-clyde.space]
Gordon Wasilewski. Fot. Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie [agh.edu.pl]
Źródło:Space24.
https://www.space24.pl/sektor-kosmiczny-jest-specyficzny-stazysci-o-swoich-sciezkach-kariery-opinie

Sektor kosmiczny jest specyficzny  Stażyści o swoich ścieżkach kariery [OPINIE].jpg

Sektor kosmiczny jest specyficzny  Stażyści o swoich ścieżkach kariery [OPINIE]2.jpg

Sektor kosmiczny jest specyficzny  Stażyści o swoich ścieżkach kariery [OPINIE]3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za kilka lat na Księżycu uruchomisz Google Maps i pojedziesz na wycieczkę
2021-05-21. Radek Kosarzycki
To może być ten element, który ostatecznie przekona ludzi do podróży kosmicznych. Europejska Agencja Kosmiczna chce stworzyć konstelację satelitów nawigacyjnych i komunikacyjnych na orbicie wokół Srebrnego Globu. Cały system ma wspierać astronautów, którzy będą mieszkali w bazach księżycowych.
Plan jest z pewnością ambitny. Wszak satelity mają pojawić się na orbicie okołoksiężycowej zaledwie 2-3 lata po pierwszym, oficjalnie planowanym na 2024 r. załogowym locie na Księżyc. Stworzenie takiej konstelacji z pewnością ma sens. Jakby nie patrzeć nie tylko Amerykanie ostrzą sobie zęby na załogowy powrót na powierzchnię Księżyca. Powoli zaczynają o tym mówić także Chiny, a akurat w programach kosmicznych w ostatnich latach Chiny jak coś mówią, to robią. Niewykluczone, że po Stanach Zjednoczonych i Chinach, pojawią się także inni aktorzy rynku kosmicznego, którzy będą chcieli polecieć na Księżyc.
Moonlight niczym Starlink, tylko na Księżycu
    Przedstawiciele Europejskiej Agencji Kosmicznej przyznali właśnie kontrakty dwóm europejskim firmom, które będą musiały w ciągu kolejnych 18 miesięcy stworzyć plan architektury i budowy takiej konstelacji. Dzięki temu gotowy projekt mógł zostać przedłożony radzie ESA w 2022 r.
W przypadku gdyby rada faktycznie zatwierdziła budowę konstelacji Moonlight, satelity mogłyby rozpocząć transmisję sygnału pod koniec lat dwudziestych. Aktualnie dostępne dane nawigacyjne na Księżycu mają dokładność jedynie 0,5-5 km. Na Ziemi dokładność satelitów nawigacyjnych to 30-500 cm.
Co ważne, jak na razie wszystkie sondy zmierzające na Księżyc muszą zabierać masywne aparaty nawigacyjne. Gdyby jednak wokół Srebrnego Globu krążyła instalacja satelitarna, lądujące na powierzchni łaziki czy lądowniki wymagałyby do bezpiecznego lądowania jedynie prostego odbiornika i wysokościomierza.
Im mniej ważyłby sprzęt komunikacyjny, tym więcej instrumentów naukowych sonda mogłaby zabierać z Ziemi na Księżyc.
Konstelacja satelitów nawigacyjnych na Księżycu składałaby się z trzech lub czterech satelitów, przy czym, każdy z nich będzie także odpowiadał za komunikację. Co do modelu biznesowego, satelity miałyby należeć do przedstawicieli sektora prywatnego, którzy mogliby oferować swoje usługi np. agencjom kosmicznym, a z czasem zapewne także prywatnym statkom wożącym ludzi na Księżyc.
Moonlight: Bringing Connectivity to the Moon
https://www.youtube.com/watch?v=uBBjwfiuVtQ&feature=emb_imp_woyt
https://spidersweb.pl/2021/05/esa-gps-na-ksiezycu.html

Za kilka lat na Księżycu uruchomisz Google Maps i pojedziesz na wycieczkę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze szczegółowe zdjęcia z satelity Pléiades Neo 3
2021-05-21.
Tuluza, 20 maja 2021 r. ? Airbus opublikował dziś pierwszą kolekcję ostrych zdjęć w oryginalnej rozdzielczości 30 cm, uzyskanych za pośrednictwem satelity Pléiades Neo 3, niedawno bezpiecznie wyniesionego na orbitę i skutecznie uruchomionego. Udane wykonanie i przesłanie tych pierwszych zdjęć stanowi początek nowej ery zarówno w komercyjnych, jak i rządowych zobrazowaniach geoprzestrzennych, wymagających wysokiego poziomu dokładności i możliwość zobaczenia drobnych szczegółów.
Zdjęcia z Pléiades Neo 3, pokazujące różne miejsca na świecie, zrobione pod różnymi kątami,zapewniają imponujący poziom szczegółowości. Na jednym z nich możemy łatwo policzyć bloki wapienne, tworzące piramidę w Gizie, a nawet ustalić liczbę odwiedzających ją osób.Na innym możemy podziwiać konstrukcję Zamku Świętego Anioła, dostrzegając poszczególne warstwy budowane na przestrzeni kolejnych lat. Obszary miejskie i nowoczesna architektura oraz ich różnorodność są wyraźnie widoczne na zdjęciach Szanghaju, Dubaju i Waszyngtonu. Te już bardzo ostre obrazy uzyskano przed pełną kalibracją radiometryczną i systemową aparatury pokładowej satelity, a ich jakość będzie się poprawiać przez kilka następnych miesięcy. Oczekuje się, że zdjęcia z Pléiades Neo 3 zostaną udostępnione na rynku w trzecim kwartale 2021 r., po zakończeniu wszystkich etapów kalibracji.
Dzięki udostępnieniu pełnej pojemności satelity do użytku komercyjnego, bardzo wysokiej rozdzielczości i geometrycznie spójne obrazy z Pléiades Neo 3 zapewnią analitykom wysoki poziom szczegółowości, w tym lepszą widoczność małych obiektów, takich jak pojazdy i oznaczenia drogowe. Nowy poziom wykrywania, rozpoznawania i identyfikacji obiektów dostarczy więcej informacji i zwiększy niezawodność funkcji uczenia maszynowego.
Nowa konstelacja zapewni też wyższą precyzję geolokalizacji i pełniejsze informacje o paśmie widmowym, umożliwiając uzyskanie większej ilości danych dla różnych zastosowań.
 Konstelacja Pléiades Neo będzie się składać z czterech identycznych i bardzo zwrotnych satelitów, umożliwiających szybkie reagowanie na nowo stawiane zadania i codzienną rewizytę nad dowolnym punktem na Ziemi. Wszystkie sfinansowane, zaprojektowane, wyprodukowane, obsługiwane i będące własnością firmy Airbus satelity ? każdy z nich - będą codziennie zasilać bazę zobrazowań zdjęciami obszarów o powierzchni pół miliona km2 w podstawowej rozdzielczości 30 cm.
Kolejnym ważnym etapem programu Pléiades Neo będzie wyniesienie na orbitę Pléiades Neo 4, który znajduje się już w kosmodromie w Kourou w Gujanie Francuskiej. Jego start planowany jest na lato 2021 r., a w 2022 r. wyniesione w kosmos zostaną Pléiades Neo 5 i 6.
 
Czytaj więcej:
?    Więcej informacji o Plejades Neo
 
Źródło: Airbus Defence and Space
Na zdjęciu: Piramida Cheopsa, Kair, zdjęcie w oryginalnej jakości 30cm, zrobione przez satelitę Pléiades Neo 3. Copyright Airbus DS 2021
Pleiades ? Dubaj
Pleiades ? Szanghaj
Pleiades ? Rzym
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwsze-szczegolowe-zdjecia-z-satelity-pleiades-neo-3

Pierwsze szczegółowe zdjęcia z satelity Pléiades Neo 3.jpg

Pierwsze szczegółowe zdjęcia z satelity Pléiades Neo 3.2.jpg

Pierwsze szczegółowe zdjęcia z satelity Pléiades Neo 3.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolny wybóru i lokalność ? w fizyce i nie tylko
2021-05-21.
Czy mamy wolny wybór, czy może wszystkie nasze decyzje zostały wcześniej ustalone? Czy fizyczna rzeczywistość jest lokalna, czy może to, co robimy tu i teraz, ma natychmiastowy wpływ na wydarzenia gdzie indziej? Na tak podstawowe pytania fizycy szukają odpowiedzi w słynnych nierównościach Bella.
Okazuje się teraz, że wolny wybór i lokalny realizm można zręcznie mierzyć i porównywać. Otrzymane rezultaty odkrywają zaskakujące zależności o fundamentalnym i uniwersalnym charakterze, daleko wykraczające poza samą mechanikę kwantową.
Przyczynowość, lokalność i wolny wybór są powiązane za pomocą kilku prostych wzorów znanych jako nierówności Bella. Wyrafinowane doświadczenia optyków kwantowych z kilku ostatnich dekad bezsprzecznie dowiodły, że nierówności te są łamane. Dziś fizycy stoją więc przed dylematem: czy zaakceptować wizję realnego świata, w której kwestionujemy założenie o wolnym wyborze eksperymentatora, czy też odrzucić założenie lokalności przeprowadzanych eksperymentów? Naukowcy z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk w Krakowie (IFJ PAN), brytyjskiego City, University of London (CUL) i niemieckiej Technische Hochschule Mittelhessen w Giessen (THM) zmierzyli się z tak postawionymproblemem ? i to dość dosłownie. Wyniki ich badań, daleko wykraczające poza samą fizykę, omówiono w artykule właśnie opublikowanym na łamach czasopisma Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS).
?Realizm to koncept fizyczny, w którego ramach opisujemy świat za pomocą relacji przyczynowo-skutkowych. Lokalność oznacza, że oddziaływania nie mogą rozchodzić się natychmiastowo. Jeśli więc fizyczna rzeczywistość ma spełniać wymogi lokalnego realizmu, na wynik eksperymentu będzie miało wpływ tylko to, co się znajduje w jego bezpośrednim otoczeniu, a nie to, co się dzieje właśnie teraz w odległej galaktyce?, tłumaczy dr hab. Paweł Błasiak, pierwszy autor artykułu.
Wolny wybór, pojęcie pozornie typowo filozoficzne, również można potraktować jako zagadnienie fizyczne, a nawet matematyczne. W tym ujęciu wolny wybór odnosi się do zmiennych opisujących parametry eksperymentu, czyli tego, co mierzymy w laboratorium. Zakładamy o tychże zmiennych, że możemy je swobodnie dobierać, niezależnie od tego, co się działo w przeszłości.
W ramach wizji świata, w której obowiązuje lokalny realizm oraz wolny wybór, można wyprowadzić nierówności Bella, a następnie przeprowadzić weryfikujący je eksperyment. Główne idee można tu zobrazować następująco. Alicja i Bob pracują w laboratoriach na przeciwnych krańcach galaktyki. Któregoś dnia otrzymują pudełka, każde po jednym. Ustawiają je na swoich stołach i w pewnym momencie ostrożnie otwierają. Ze środka wypada wirująca moneta, którą każdy eksperymentator dociska dłonią do stołu. Alicja i Bob notują teraz, czy moneta upadła do góry orłem czy reszką. Wkrótce nadchodzą kolejne, podobne przesyłki. Po pewnym czasie Alicja i Bob dysponują długą listą obserwacji, w których na różny sposób dociskali monety. Żadne nie widzi w swoich danych niczego niezwykłego: na ich listach orły i reszki pojawiają się w sposób czysto przypadkowy.
Sytuacja zmienia się dramatycznie, gdy Alicja i Bob spotykają się na Międzygalaktycznym Kongresie Naukowym. Porównują swoje dane i raptem się okazuje, że przy tych samych obserwacjach gdy moneta Alicji upadała reszką, moneta Boba zawsze upadała orłem ? i odwrotnie. Oboje przyjmują więc, że nie jest to dziełem przypadku i za obserwowane przez nich korelacje musi odpowiadać jakaś wspólna przyczyna, tkwiąca w przeszłości obu obiektów wysyłanych z tego samego źródła. Tajemniczy nadawca przesyłek mógłby po prostu poinstruować każdą z monet, jak mają upaść będąc w dany sposób dociśniętą do stołu. Jeśli tak rzeczywiście jest, Alicja i Bob mogliby odgadnąć tę instrukcję i ogłosić spektakularne odkrycie. Niestety, ich wysiłki spełzają na niczym!
Zdesperowani, Alicja i Bob proszą genialnego teoretyka Johna o pomoc. Ten najpierw pyta, jakie założenia dwójka naukowców przyjmuje w swojej pracy za prawdziwe i pewne. ?Uważamy, że obserwowane przez nas korelacje powinny dać się wytłumaczyć przez ciąg propagujących się w czasie przyczyn i skutków?, mówi Alicja. Bob doprecyzowuje: ?Sądzimy też, że żadna przyczyna nie oddziałuje natychmiast na eksperyment, jeśli znajduje się w odpowiednio dużej odległości od laboratorium?. Oboje głęboko wierzą, że sposób, w jaki otwierają pudełka, nie jest im w żaden sposób narzucany i są święcie przekonani, że sami podejmują decyzję dotyczącą tego, jak uderzają dłonią w monetę. Ku ich ogromnemu zdziwieniu John spokojnie wyjaśnia, że tych wszystkich założeń nie da się pogodzić ze wszystkimi obserwowanymi przez nich korelacjami.
W rzeczywistości nierówności Bella zostały odkryte przez północnoirlandzkiego fizyka Johna Stewarta Bella w 1964 roku. Jego inspiracją był słynny problem ?upiornego oddziaływania na odległość?, postawiony przez Alberta Einsteina, Borisa Podolskyego i Nathana Rosena w 1935 roku. W eksperymentach fizycznych, gdzie rolę monet odgrywają fotony, a orłem i reszką jest ich polaryzacja obserwowana w różnych kierunkach, nierówności te faktycznie są łamane. Współczesna fizyka ma więc fundamentalny dylemat: czy lepiej porzucić ideę lokalnego realizmu, czy może zakwestionować wolne wybory naukowców? Niewielu fizyków jest skłonnych kwestionować realizm, zakładający przyczynowość działającą zgodnie ze strzałką czasu. Zatem albo coś jest ?nie tak? z założeniem lokalnego realizmu, albo z wolnym wyborem eksperymentatorów.
?Fakt łamania przez rzeczywistość nierówności Bella prowokuje do zadawania intrygujących pytań. Na przykład: jak często przy zachowaniu pełnej lokalności musielibyśmy łamać wolny wybór, by odtworzyć korelacje obserwowane w eksperymentach? Przy każdym pomiarze, w większości, czy może tylko w co którymś? Analogicznie, jeśli zachowamy wolny wybór, jak często musielibyśmy łamać lokalność??, zastanawia się dr Błasiak.
Rezultaty badań polsko-brytyjsko-niemieckiej grupy przynoszą zaskakującą odpowiedź. Okazuje się, że aby odtworzyć rejestrowane korelacje, przy zachowaniu wolnego wyboru lokalność należałoby łamać równie często, jak wolny wybór przy zachowaniu lokalności. Z jakichś (nieznanych) powodów przyroda w najmniejszym stopniu nie faworyzuje ani lokalności, ani wolnego wyboru.
Naukowcom udało się wyprowadzić wzory pozwalające obliczyć, jak często Alicja i Bob musieliby łamać lokalność bądź wolny wybór, żeby odtworzyć obserwowane korelacje (w mechanice kwantowej i nie tylko). W szczególności okazuje się, że formalizm mechaniki kwantowej wymusza, by przy maksymalnym splątaniu między fotonami do łamania lokalności bądź wolnego wyboru dochodziło przy każdym pomiarze (co uogólnia wcześniejsze wyniki dotyczące samej lokalności).
Najciekawsze, że twierdzenie Bella wcale nie jest twierdzeniem mechaniki kwantowej, lecz teorii prawdopodobieństwa, ma więc uniwersalny charakter. Twierdzenia udowodnione przez nas również nie ograniczają się do samej fizyki kwantowej, lecz dotyczą każdej sytuacji, w której mamy do czynienia z korelacjami dotyczącymi separowalnych układów?, podkreśla dr Błasiak.
?Poza fizyką sensu stricto, łamanie lokalności lub wolnego wyboru nie musi mieć dramatycznego charakteru. W badaniach dotyczących ludzkich zachowań do naruszenia lokalności wystarczyłoby, żeby Alicja szepnęła coś do Boba?, zauważa z kolei prof. Emmanuel Pothos, psycholog z CUL. Jeszcze inny przykład podaje prof. Christoph Gallus, ekonomista z THM: ?Jeśli Alicja i Bob są graczami na giełdzie, do skorelowania ich wyborów może dojść po prostu wskutek używania publicznie dostępnych informacji?.
Uniwersalność znalezionych zależności otwiera drzwi do bardzo praktycznych zastosowań, takich jak badanie mechanizmów przepływu informacji w systemach złożonych. Warto podkreślić, że ogólność tego typu rozważań bierze się z natury samego pytania o przyczyny obserwowanych korelacji, które jest fundamentalne oraz wspólne dla całej nauki.
Badania po stronie polskiej sfinansowano ze środków Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej oraz amerykańskiego Office of Naval Research Global.

Czytaj więcej:
?    Publikacja naukowa ?Violations of locality and free choice are equivalent resources in Bell experiments?, Paweł Blasiak, Emmanuel M. Pothos, James M. Yearsley, Christoph Gallus, Ewa Borsuk (DOI: 10.1073/pnas.2020569118)
?    Strona Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk
?    Serwis prasowy Instytutu Fizyki Jądrowej PAN.
 
Źródło: Instytut Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk.
Opracowanie: dr hab. Paweł Błasiak
Instytut Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk
 
Na ilustracji: Artystyczna wizja słynnego eksperymentu Bella. Tancerze symbolizują eksperymentatorów w oddalonych od siebie laboratoriach. Sznury złożone z zer i jedynek, które krępują ich ruchy, nawiązują do ograniczonego wolnego wyboru, natomiast chmura zer i jedynek między tancerzami symbolizuje brak lokalności. Mechanika kwantowa odrzuca opis rzeczywistości zgodny z założeniami lokalności i wolnego wyboru. Naukowcy zainspirowani tym fundamentalnym odkryciem porównują wagę obu tych założeń. (Źródło: IFJ PAN / Iwona Michniewska)
Na ilustracji: Fizycy badają interferencję fotonów wytwarzaną przez splątanie i nie-splątane atomy baru (wizja artystyczna). Źródło: IQOQI Innsbruck/Harald Ritsch
 
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wolny-wyboru-i-lokalnosc-w-fizyce-i-nie-tylko

Wolny wybóru i lokalność ? w fizyce i nie tylko.jpg

Wolny wybóru i lokalność ? w fizyce i nie tylko2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

GSA zmienia się w EUSPA
2021-05-22. Krzysztof Kanawka
Nowa europejska agencja EUSPA powstała na bazie GSA.
W maju 2021 europejska agencja GSA została przemianowana na agencję EUSPA.
Od 2004 roku europejskie działania w tematyce pozycjonowania satelitarnego (GNSS), a w szczególności w praktycznym wykorzystaniu tej techniki satelitarnej na Ziemi, były koordynowane przez agencję European GNSS Agency (GSA). Siedzibą agencji GSA była Praga.
GSA była znana m.in. z koordynacji projektów w ramach programu Horyzont 2020, związanych z praktycznym wykorzystaniem pozycjonowania satelitarnego. Przykładem jednego z takiego projektu był FLAMINGO, realizowany w latach 2017 ? 2020.
W 2018 roku Komisja Europejska zaproponowała transformację GSA do agencji o szerszych kompetencjach. Ma to m.in. związek z europejskim programem Copernicus, jak również programem telekomunikacyjnym GOVSATCOM. Pod koniec 2020 roku zatwierdzono porozumienie polityczne w sprawie europejskiego programu kosmicznego, w którym ważną rolę koordynacyjną ma odgrywać EUSPA. Pod koniec kwietnia 2021 roku Parlament Europejski zatwierdził przekształcenie GSA w EUSPA.
Nowa agencja EUSPA będzie współpracować z agencją ESA, w skład której wchodzą także państwa spoza UE (Wielka Brytania, Szwajcaria i Norwegia), ale nie wchodzą niektóre państwa Unii (np. Bułgaria). Zarówno EUSPA jak i ESA mają inne zadania i kompetencje, a ich relacje będą regulowane m.in. za pomocą Financial Framework Partnership Agreement (FFPA). Niemniej jednak EUSPA będzie zajmować się przede wszystkim sprawami wykonawczymi i wdrożeniowymi bazującymi na europejskich systemach satelitarnych.
Nowa strona EUSPA.
(EUSPA)
We are #EUSPA - EU Agency for the Space Programme
Oficjalny start agencji EUSPA / Credits ? EUSPA ? EU Agency for the Space Programme
https://www.youtube.com/watch?v=1rxTxeceCOs&feature=emb_imp_woyt
https://kosmonauta.net/2021/05/gsa-zmienia-sie-w-euspa/

GSA zmienia się w EUSPA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Warszawie zbadają zmienność czerwonych olbrzymów
Około jedna trzecia gwiazd zwanych czerwonymi olbrzymami wykazuje pewną cechę zmienności blasku, która od dawna nie jest wyjaśniona. Dzięki nowym analizom naukowcy z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego wskazują, że przyczyną jest występowanie drugiego obiektu tuż obok gwiazdy, zanurzonego w chmurze pyłu.

WIĘCEJ: http://astrostrona.pl/na-niebie/z-nasluchu/w-warszawie-zbadaja-zmiennosc-czerwonych-olbrzymow/

 

 

2560px-Artist?s_conception_of_a_brown_dwarf_like_2MASSJ22282889-431026.jpg

pozdrowienia Łukasz   

BANER-BEZPROFILU.png.b4d0d25772f1ea42928d85737417bc2c.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach
2021-05-22. Krzysztof Basel
Przeszukując czeluści archiwów NASA, Toby Ord dostrzegł coś, na co mało kto wcześniej zwracał uwagę.
"Przebyliśmy całą tę drogę, by zbadać Księżyc, a najważniejsze jest to, że odkryliśmy Ziemię".
To słowa Billa Andersa, astronauty z misji Apollo 8, który wykonał pierwsze zdjęcia wschodu Ziemi widzianego z Księżyca. Dziesiątki lat później, fotografie Andersona oraz innych astronautów możemy podziwiać na nowo w dużo lepszej jakości. ?Earth Restored? to seria zdjęć NASA pieczołowicie odrestaurowanych cyfrowo przez Toby'ego Orda - naukowca z Oxfordu zajmującego się filozofią.
Ciekawość kluczem do lepszych zdjęć
Podstawową, niezwykle istotną cechą dobrego dziennikarza jest ciekawość świata. Stosowana ciekawość przydaje się zresztą w wielu aspektach naszego życia, czego dowodem jest projekt Toby'ego Orda.
Wszystko zaczęło się, kiedy Ord, zachwycał się pięknem zdjęć Saturna uchwyconych przez sondę Cassini, ale nie mógł znaleźć fotografii Ziemi o porównywalnej jakości.
Nie chodziło o to, że Ziemia sama w sobie była mniej piękna, ale o to, że nie było fotografii, które dobrze pokazywałby to piękno. Jak to możliwe?
Toby Ord
Przeglądając archiwa NASA, naukowiec doszedł do wniosku, że większość zdjęć Ziemi została wykonana zbyt blisko (np. z ISS na niskiej orbicie okołoziemskiej) czy nieodpowiednimi aparatami stworzonymi do celów misji badawczych.
Najlepiej wypadły fotografie wykonane przez astronautów NASA podczas misji Apollo na Księżyc. Jak pisze Toby Ord na swojej stronie:
Aby znaleźć naprawdę wspaniałe zdjęcia Ziemi, portrety naszej planety, musimy cofnąć się do lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Program Apollo z jego dziewięcioma podróżami na Księżyc to jedyny czas, kiedy ludzie kiedykolwiek byli poza niską orbitą okołoziemską; jedyna okazja, jaką mieli, by sfotografować całą Ziemię. Nie zmarnowali jej.
Toby Ord
Astronauci korzystali wtedy z wysokiej jakości średnioformatowych aparatów tradycyjnych Hasselblad 500EL z optyką Zeiss Sonnar i Planar. Zdjęcia rejestrowano na specjalnie przygotowanych do tego celu filmach Kodak Ektachrome (zdjęcia kolorowe) i Panatomic-X (zdjęcia czarno-białe). Ten sprzęt to wysoka półka, zatem materiał wyjściowy pozwalał na uzyskanie naprawdę dobrych rezultatów.
Fotografie w archiwach NASA nie przystają do dzisiejszych standardów jakości obrazu
Zdjęcia mają niską rodzielczość, są źle skompresowane, są przepalone w jasnych partiach czy mają wyprane kolory. Przyznacie, że brzmi to trochę słabo, jak na fotografie, które mają reprezentować obraz naszego domu.
Ord sprawdził, które ujęcia mają negatywy dostępne online, a następnie zabrał się do pracy. Obrabiając zdjęcia, skupił się głównie na dostosowaniu balansu bieli, kontrastu, punktu czerni oraz czyszczeniu kurzu i zadrapań. Wszystko to przy zachowaniu wierności oddania Ziemi. Efekt jest wspaniały, a fotografie Ziemi wyglądają lepiej niż kiedykolwiek.
Zdecydowałem, że moją rolą nie będzie tworzenie nowych, zaskakujących interpretacji zdjęć - nadanie im własnego charakteru - ale bycie stosunkowo konserwatywnym i jak najwierniejszym temu, jak dana scena wyglądała i co fotograf starał się uchwycić. Na przykład, nadal mają one wygląd kliszy, a nie gładkość czy wysokie nasycenie, które możemy uzyskać dzięki zdjęciom cyfrowym. Postrzegam je zatem jako zachowujące tożsamość fotografii: jako restytucje, a nie reinterpretacje.
Toby Ord
Jeszcze lepsze zdjęcia Ziemi już za kilka lat?
Toby Ord podkreśla, że chociaż jest zadowolony z efektu swojej pracy, to jest on tylko amatorem w tej dziedzinie. Na świecie jest cała masa osób, które potrafiły obrobić negatywy dużo lepiej i wycisnąć je niczym przysłowiową cytrynę, aby otrzymać jeszcze lepsze fotografie.
Naukowiec zwraca jednak uwagę, że na szczęście już za kilka lat ludzie ponownie staną na Księżycu i będą w stanie wykonać dużo lepsze zdjęcia Ziemi i Księżyca. Cała nadzieja w misji Artemis, która ma ruszyć w 2024 r. Mam przeczucie graniczące z pewnością, że astronauci mogą przywieźć przynajmniej kilka klatek, które będą mocnymi kandydatami na przyszłe zdjęcie roku.

Oryginalny skan (po lewej) i odrestaurowana wersja Orda (po prawej).
https://spidersweb.pl/2021/05/filozof-z-oxfordu-sprawil-ze-ziemia-nigdy-nie-wygladala-tak-dobrze-na-zdjeciach.html

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach2.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach3.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach4.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach5.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach6.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach7.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach8.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach9.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach10.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach11.jpg

Filozof z Oxfordu sprawił, że Ziemia nigdy nie wyglądała tak dobrze... na zdjęciach12.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót Virgin Galactic na pogranicze kosmosu. Udany załogowy lot suborbitalny
2021-05-22.
W sobotę 22 maja, po raz pierwszy nad amerykańskim stanem Nowy Meksyk, doszło do udanego załogowego startu z wykorzystaniem samolotu kosmicznego SpaceShipTwo. Była to pierwsza pomyślnie zrealizowana wyprawa z prywatnego centrum kosmicznego Spaceport America i od dawna nie widziany przykład pełnej misji z wykorzystaniem suborbitalnego systemu firmy Virgin Galactic. Jak zapewniają jej przedstawiciele, na czele z charyzmatycznym właścicielem - brytyjskim miliarderem Richardem Bransonem - kolejne loty będą następowały znacznie częściej i będą to już misje nie tylko z udziałem pilotów, ale również przewożonych pasażerów.
Sobotni lot suborbitalnego systemu załogowego Virgin Galactic był trzecim w całej historii jego rozwoju - poprzednie udane wystrzelenia na pogranicze kosmosu zrealizowano 13 grudnia 2018 r. oraz 22 lutego 2019 r. Obecna misja samolotu kosmicznego SpaceShipTwo (o nazwie VSS Unity - dostarczany na wymaganą wysokość startową przez dwukadłubowy płatowiec WhiteKnightTwo "VMS Eve"), obejmowała ponownie udział samej dwuosobowej załogi, którą stanowili piloci CJ Sturckow i Dave Mackay. Oprócz zespołu, na pokładzie znalazł się ładunek eksperymentalny przewożony w ramach programu Flight Opportunities NASA.
W trakcie lotu rakietoplan Virgin Galactic wzniósł się na wysokość niemal 90 km nad Ziemią (co w USA uznawane jest za wysokość kwalifikowaną jako suborbitalny lot kosmiczny - dając prawo do uzyskania odznaki astronautycznej). Cała konfiguracja "VMS Eve-VSS Unity" wystartowała z cywilnego centrum kosmicznego Spaceport America w stanie Nowy Meksyk o godz. 16:34 czasu polskiego (CEST). Sam VSS Unity odpalił swój hybrydowy silnik o 17:26, utrzymując jego pracę przez około 60 sekund. Rakietoplan wykonał swój pełny lot po trajektorii suborbitalnej, po czym bezpiecznie wylądował na pasie Spaceport America o 17:43 czasu polskiego.
Firma nie transmitowała lotu w Internecie, udostępniając jedynie "news-feed" za pośrednictwem mediów społecznościowych. To właśnie tam potwierdzono w pierwszej kolejności, że lot był całkowicie udany.
Misja była o tyle ważna, że odbywała się po niepomyślnej próbie wzlotu załogowego (przerwanej na niskim pułapie i bezpiecznie sprowadzonej na Ziemię), jaką podjęto w grudniu 2020 roku. Firma prowadziło potem skrupulatne dochodzenie, które pozwoliło ustalić, że problem był wynikiem zakłóceń elektromagnetycznych uniemożliwiających właściwą pracę komputera kontrolującego parametry napędu podczas lotu VSS Unity. Po rozwiązaniu tego problemu pojawił się jednak kolejny, dotyczący wady wykrytej w części ogonowej WhiteKnightTwo - wówczas firma potwierdziła przesunięcie planów dotyczących lotu testowego z lutego na okolice 20 maja.
Aktualny lot był dodatkowo pierwszą w historii udaną misją załogową zakwalifikowaną jako kosmiczna z obszaru Nowego Meksyku. Co więcej, test ten stanowi dopiero pierwszy z serii zapowiedzianych czterech lotów suborbitalnych zaplanowanych przez firmę na następne kilka miesięcy.
Poprzedni pomyślny lot SpaceShipTwo - z lutego 2019 roku (miejscem startu i lądowania był port lotniczo-kosmiczny Mojave w Kalifornii) - objął trzy osoby. Jak ujawniono jednak dopiero niedawno, nie obył się on bez pewnych komplikacji - VSS Unity doznał wówczas uszkodzenia stabilizatora poziomego, co wymusiło gruntowny przegląd i dopracowanie pod kątem bezpieczeństwa użytkowania pojazdu.
Firma planuje przy kolejnym locie przewieźć czterech pracowników firmy wraz z dwoma pilotami latającymi rakietoplanem, aby przetestować kabinę pasażerską i procedury lotu, których będą musieli przestrzegać przyszli klienci. Z kolei trzeci tegoroczny lot ma już odbywać się w obecności samego właściciela firmy, Richarda Bransona - nadal będąc kwalifikowanym jako start testowy.
Dopiero czwarty tegoroczny lot ma być w pełni użytkową, komercyjną usługą - realizowaną na rzecz włoskich sił powietrznych, przewożąc ładunki eksperymentalne i kilku pasażerów. Virgin Galactic utrzymuje w tym kontekście, że lot przyniesie 2 mln USD przychodu, czyli ok. 500 tys. USD w przeliczeniu na jedno miejsce.
Terminy wszystkich tych oczekiwanych misji nie są jeszcze ściśle określone - wskazuje się, że zostaną ukończone jesienią. Wiadomo przy tym, że zarówno VSS Unity, jak i VMS Eve po zamknięciu tego okresu przejdą ?wielomiesięczny? przegląd i proces dostosowania do rozpoczęcia regularnych lotów usługowych, które Virgin Galactic przewiduje podjąć nie wcześniej niż na początku 2022 r.
Serwis SpaceNews przypomina w tym kontekście, że obecne postępy i zapowiedzi pojawiają się długie lata po pierwotnie zapowiadanych terminach rozpoczęcia komercyjnej działalności opartej na załogowych lotach kosmicznych. Wczesne zapowiedzi sugerowały realizację tego planu jeszcze przed 2010 r., w międzyczasie ulegając wielokrotnym korektom - zmieniały się także zapowiedzi miejsc startu (m.in Szwecja i Wielka Brytania), a także partnerów biorących udział w projekcie. Poważnym ciosem dla Virgin Galactic był fatalny w skutkach wypadek podczas lotu testowego w październiku 2014 r., podczas którego śmierć poniósł jeden z pilotów utraconego wówczas pierwszego egzemplarza SpaceShipTwo (VSS Enterprise), Michael Alsbury.
Fot. Virgin Galactic [virgingalactic.com]

SpaceShipTwo "VSS Unity" na pograniczu kosmosu - trzeci suborbitalny lot załogowy, 22 maja 2021 r. Fot. Virgin Galactic [virgingalactic.com]
Źródło:Space24.
https://www.space24.pl/powrot-virgin-galactic-na-pogranicze-kosmosu-udany-zalogowy-lot-suborbitalny

Powrót Virgin Galactic na pogranicze kosmosu. Udany załogowy lot suborbitalny.jpg

Powrót Virgin Galactic na pogranicze kosmosu. Udany załogowy lot suborbitalny2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA wita stowarzyszoną Litwę. Agencja wydłuża astronautyczny nabór
2021-05-22.

Tegoroczny Światowy Dzień Kosmosu, obchodzony tradycyjnie 21 maja, miał dodatkowy wydźwięk na Litwie - państwo to stało się w piątek nowym członkiem stowarzyszonym Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), dzięki wejściu w życie postanowień umowy podpisanej przez litewskie władze 28 kwietnia br., a ratyfikowanej przez tamtejszy parlament 20 maja. Na mocy porozumienia z ESA Litwini otrzymali możliwość uczestniczenia w realizacji wspólnych programów opcjonalnych, a także ubiegania się o pracę w strukturach ESA - wliczając w to trwający nadal nabór kandydatów na europejskich astronautów, który właśnie z powodu litewskiej akcesji wydłużono o trzy tygodnie.
Układ o stowarzyszeniu między rządem Republiki Litewskiej a ESA został podpisany 28 kwietnia w Wilnie przez tamtejszą Minister Gospodarki i Innowacji, Aušrin? Armonait?. W okolicznościowym komentarzu litewska minister podkreśliła, że członkostwo w ESA wzmocni naukową i biznesową konkurencyjność jej kraju oraz przyniesie bezpośrednie korzyści gospodarce - zwłaszcza w kontekście deklarowanego efektu mnożnikowego w sektorze kosmicznym, który z każdego zainwestowanego 1 EUR pozwala uzyskiwać (według statystycznych wyliczeń) co najmniej 3,5 EUR.
Wcześniej, po jednogłośnym zatwierdzeniu przez Radę ESA, umowa została podpisana (18 marca 2021 r.) przez dyrektora generalnego Agencji, Josefa Aschbachera - w paryskiej siedzibie ESA, w obecności ambasadora Litwy we Francji. Umowa o stowarzyszeniu nabrała mocy dzień po ratyfikacji w litewskim parlamencie, wyznaczając na 21 maja br. moment rozpoczęcia nowego etapu zacieśniania współpracy.
Jej przyjęcie opiera się na doświadczeniach poprzednich faz formalizacji współdziałania i wchodzi w życie na okres siedmiu lat. Proces kształtowania się relacji między ESA i Litwą postępuje już od blisko dziesięciu lat, najpierw w ramach ogólnej umowy o współpracy, a następnie w ramach umowy o europejskim państwie współpracującym (ECS). Ta ostatnia weszła w życie 28 września 2015 r. wraz z podpisaniem Planu dla Europejskiej Karty Państw Współpracujących (PECS) i została później przedłużona o 12 miesięcy, do 27 września 2021 r.
Aktualnie zawarte porozumienie stowarzyszeniowe składa się z 18 artykułów i dwóch aneksów, określających warunki dalszego zacieśniania relacji Litwy z ESA. Na podobnych warunkach działa już w ESA m.in. Łotwa i Słowenia (mające w perspektywie pełne członkostwo) oraz Kanada (pozaeuropejskie państwo współpracujące). Warto przypomnieć tutaj, że obecnie ESA tworzą 22 państwa ze statusem pełnego członkostwa - wśród nich także Polska (od 19 listopada 2012 roku).
Układ o stowarzyszeniu umożliwia Litwie bezpośredni udział w opcjonalnych programach ESA, pod warunkiem jednomyślnej zgody zainteresowanych nimi państw członkowskich. Litewscy delegaci i doradcy będą z kolei uprawnieni do udziału w posiedzeniach Rady ESA i jej organów podległych oraz do głosowania w sprawach dotyczących działań i programów, w których Litwa zadeklarowała chęć uczestnictwa. Na czele delegacji litewskiej w ESA stoi Edvinas Grikšas z Departamentu Polityki Innowacji państwowego Ministerstwa Gospodarki i Innowacji. Litwa w ramach przygotowań do członkostwa utworzyła 4 lipca 2019 r. państwowe biuro kosmiczne wydzielone w ramach Agencji Nauki, Innowacji i Technologii (MITA), na którego czele stanęła Egl? Elena Šatait?.
Kluczowe pod kątem współpracy z ESA kompetencje istniejące na Litwie obejmują: technologie nanosatelitarne, elementy układów napędowych, technologie oparte na podczerwieni, optoelektronikę (w szczególności technologie laserowe i fotonika), a także systemy częstotliwości radiowych. Rozwinięte są także ośrodki kształcenia i realizacji projektów z dziedziny nauk przyrodniczych i fizycznych.
Co nie mniej ważne w kontekście zawartej umowy stowarzyszeniowej, otwiera ona litewskim obywatelom możliwość pełnego uczestnictwa w naborach kadrowych i konkursach na stanowiska w ESA. Dotyczy to także trwającego od pewnego czasu naboru kandydatów/ek do zasilenia europejskiego personelu astronautycznego. Jego zamknięcie planowano pierwotnie na 28 maja br., jednak po dopełnieniu formalności stowarzyszeniowych Litwy zadecydowano o jego przedłużeniu o trzy tygodnie - do 18 czerwca 2021 roku. W ten sposób obywatele tego państwa mają uzyskać bardziej wyrównane szanse na zaistnienie w ramach procedury aplikacyjnej. Jest ona otwarta naturalnie także dla polskich obywateli - swoje zgłoszenia można składać za pośrednictwem internetowego systemu aplikacyjnego ESA.
Fot. Pixabay/jorono [pixabay.com]

Umowa stowarzyszeniowa z Litwą została podpisana przez Dyrektora Generalnego ESA Josefa Aschbachera 18 marca 2021 r. w siedzibie ESA w obecności Ambasadora Litwy we Francji, JE Pana Nerijusa Aleksiejunasa (po prawej). Fot. ESA [esa.int]

Your way to space | 4K
https://www.youtube.com/watch?v=EmqNg_PRDeA&feature=emb_imp_woyt

Źródło :Space24.
https://www.space24.pl/esa-wita-stowarzyszona-litwe-agencja-wydluza-astronautyczny-nabor

ESA wita stowarzyszoną Litwę. Agencja wydłuża astronautyczny nabór.jpg

ESA wita stowarzyszoną Litwę. Agencja wydłuża astronautyczny nabór2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meldunki z Marsa. Uwolnienie chińskiego łazika i nowa trasa drona NASA
2021-05-22.
Coraz więcej wieści z Czerwonej Planety. Do częstych amerykańskich raportów z Marsa dołączyły ostatnio komunikaty chińskie, związane z przeprowadzonym 15 maja br. pomyślnym lądowaniem systemu misji Tianwen-1 z łazikiem Zhurong - na jego potwierdzenie chińska agencja kosmiczna CNSA opublikowała m.in. pierwszy rzut zdjęć z pokładu lądownika, jeszcze przed wyczepieniem mobilnego urządzenia. [AKTUALIZACJA] Natomiast jeszcze rankiem 22 maja czasu polskiego dołączono do nich kolejną partię zobrazowań, ukazujących już moment zjazdu chińskiego łazika po opuszczonej rampie - podano również informację o udanym uwolnieniu pojazdu na powierzchnię Marsa. Swoje poczynania relacjonuje też na bieżąco amerykański łazik Perseverance oraz jego latający towarzysz Ingenuity, który po udanym piątym teście z 7 maja przymierza się już do pierwszych przelotów zadaniowych z nowego miejsca startu.
Natomiast już nad ranem w sobotę 22 maja br. chiński łazik wykonał swój pierwszy rozruch i skierował się w dół przygotowanej dla niego rampy zjazdowej. Zgodnie z pierwszymi doniesieniami, mobilne urządzenie pomyślnie wykonało zadanie, a wszystkie z sześciu kół stanęły stabilnie na powierzchni Czerwonej Planety (w Polsce mieliśmy wówczas godzinę 4:40 - CEST). Na potwierdzenie pojawiły się też pierwsze zdjęcia, ukazujące kolejne momenty tego procesu.
Łazik Zhurong, nazwany tak na cześć bóstwa ognia ze starożytnej chińskiej mitologii, ma napęd słoneczny, 1,85 metra wysokości i waży 240 kilogramów - jest więc wyraźnie mniejszy od współczesnych amerykańskich łazików działających na Marsie (Perseverance i Curiosity). Bezzałogowa misja Tianwen-1 to przy tym pierwsza w pełni chińska wyprawa na Marsa - jedyna, która doprowadziła jak dotąd do lądowania chińskiego sprzętu na innej planecie.
Przesłanie przez Chiny zdjęć z Marsa spotkało się z gratulacjami ze strony nowego administratora NASA, Billa Nelsona, który jednocześnie w wypowiedzi zaadresowanej do komisji Kongresu Stanów Zjednoczonych przestrzegł przed ignorowaniem coraz większych zdolności kosmicznych Chin. "To bardzo agresywny konkurent" - powiedział, odnosząc się do tempa rozwoju programu kosmicznego Państwa Środka. Wezwał przy tym przedstawicieli obu izb amerykańskiego parlamentu do poważnego potraktowania narastającej rywalizacji w kosmosie i zwiększenia zaangażowania w realizację misji załogowych.
W tym samym czasie sama NASA przygotowuje się już do szóstego przelotu drona Ingenuity, który po udanym ostatnim teście podstawowym z 7 maja zajął nową pozycję startową, oddalając się po raz pierwszy na większy dystans bez zawracania (129 metrów w jednym kierunku, na wysokości przelotu do 10 m - w ciągu 108 sekund). Kolejne z zaplanowanych kilku startów będą już próbami realizacji przelotów zadaniowych, zakładających obserwację i rozpoznanie szczegółów powierzchni planety z niewielkiej wysokości.
W tym kontekście NASA zapowiedziała już przygotowania do wzlotu nr 6 - miniaturowy wiropłat ma dokonać w jego trakcie oględzin cech terenu w wybranych punktach nawigacyjnych, lądując finalnie w nowym miejscu ("lądowisko C"). Zakładane parametry samego lotu to wysokość przelotowa na poziomie 10 m, trasa o długości ponad 200 m oraz maksymalna prędkość sięgająca nawet 4 m/s. Czas spędzony w górze ma przekroczyć 140 sekund. Nowością będzie też lądowanie na obszarze wcześniej nie sprawdzonym z poziomu systemów obserwacyjnych samego drona (zespół Ingenuity polega tutaj na zobrazowaniach powierzchni Marsa dostarczonych przez aparat HiRISE działający z poziomu sondy NASA Mars Reconnaissance Orbiter).
Póki co, planowany moment szóstego startu Ingenuity nie jest jeszcze dokładnie znany. Wskazuje się, że może to nastąpić bliżej nieokreślonego dnia na przestrzeni kolejnego tygodnia.
Jedno z pierwszych zdjęć misji Tianwen-1 na Marsie. Fot. CNSA [cnsa.gov.cn]

Jedno z pierwszych zdjęć misji Tianwen-1 na Marsie. Fot. CNSA [cnsa.gov.cn]

Jedno z pierwszych zdjęć misji Tianwen-1 na Marsie. Fot. CNSA [cnsa.gov.cn]

NASA?s Ingenuity Mars Helicopter Fifth Flight Lands in New Airfield
https://www.youtube.com/watch?v=PFbzEM8PzHE&feature=emb_imp_woyt

Źródło:Space24.

https://www.space24.pl/maldunki-z-marsa-podglad-z-chinskiego-ladownika-i-nowa-trasa-drona-nasa

Meldunki z Marsa. Uwolnienie chińskiego łazika i nowa trasa drona NASA.jpg

Meldunki z Marsa. Uwolnienie chińskiego łazika i nowa trasa drona NASA2.jpg

Meldunki z Marsa. Uwolnienie chińskiego łazika i nowa trasa drona NASA3.jpg

Meldunki z Marsa. Uwolnienie chińskiego łazika i nowa trasa drona NASA4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykański senator przekonany, że UFO nie jest pochodzenia ziemskiego
2021-05-22. Radek Kosarzycki
Zaledwie kilka dni temu prezydent Barack Obama odpowiadając na pytanie o nagrania przedstawiające niezidentyfikowane obiekty latające zarejestrowane przez pilotów marynarki wojennej, mówił, że wszystkiego, co wie, niestety nie może powiedzieć. Nic więc zatem dziwnego w tym, że media zaczęły pytać o to także innych amerykańskich polityków.
Wydaje mi się, że jeżeli jakikolwiek inny rząd posiadałby takie możliwości, widzielibyśmy zaawansowaną technologię takiego kraju także w innych dziedzinach. Nie wydaje mi się, aby to, co zarejestrowano na nagraniach i co opisują piloci, mogło należeć do służb jakiegokolwiek innego kraju. Nie mam pojęcia, co to jest, ale powinniśmy się tego dowiedzieć w jakiś sposób
- przyznał Heinrich.
Skoro mamy prawdziwych pilotów, którzy opisują spotkania z obiektami, które zdają się nie przestrzegać praw fizyki i znajdują się w amerykańskiej przestrzeni powietrznej, musimy dowiedzieć się co to jest
- dodał.
Według senatora wszystkie dostępne informacje wskazują na to, że obiekty, o których mowa w raportach nie są pilotowane, ani nie zostały zbudowane przez ludzi.
UFO jako element popkultury
Temat niezidentyfikowanych obiektów latających był bardzo popularny w latach czterdziestych po tzw. incydencie w Roswell, gdzie szczątki najprawdopodobniej balonu meteorologicznego zostały wzięte za fragmenty obiektu o pochodzeniu pozaziemskim. Momentalnie, częściowo dzięki mediom, powstały teorie mówiące o rozbitym statku, który przybył na Ziemię z innego układu planetarnego. Temat ten powracał co jakiś czas, gdy kolejne osoby przekonywały, że widziały latające dyski, spotykały obcych czy wręcz były przez nich porywane na pokład statku kosmicznego.
Co może jednak zdumiewać, teraz gdy wszyscy mamy w kieszeni spodni całkiem dobry aparat fotograficzny i możemy w końcu fotografować wszystkie latające dyski i cygara, to jakoś liczba incydentów tego typu nie tylko nie wzrosła, co spadła do zera.
Wkrótce jednak dowiemy się jakie informacje na temat niezidentyfikowanych obiektów latających zebrały przez te wszystkie lata służby amerykańskie. Raport w tej sprawie przygotowywany dla Kongresu Stanów Zjednoczonych ma zostać opublikowany w czerwcu.
Sen. Martin Heinrich Says New UFO Videos Appear Too Advanced for Humans | TMZ
https://www.youtube.com/watch?v=-jTiKNR_euQ&feature=emb_imp_woyt

https://spidersweb.pl/2021/05/ufo-nie-tylko-barack-obama.html

Amerykański senator przekonany, że UFO nie jest pochodzenia ziemskiego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Reliktowa czarna dziura w galaktyce karłowatej
2021-05-22.
Korzystając z nowej techniki, naukowcy zidentyfikowali supermasywną czarną dziurę czającą się w galaktyce o niskiej masie i metaliczności. Czy to odkrycie może być tylko wierzchołkiem góry lodowej?
Polowanie na zalążki
Jak powstały pierwsze supermasywne czarne dziury ? czarne dziury o masie milionów lub miliardów mas Słońca?

Dzisiaj wiemy, że olbrzymie czarne dziury znajdują się w sercach większości galaktyk. Wiele z nich znacznie się powiększyło od czasu powstania, poprzez fuzje galaktyk i akrecję masy wokół nich. Ale czy zaczynały one jako duże gwiazdy? Czy też zapadły się bezpośrednio z obłoków molekularnych? A może powstały w wyniku fuzji mniejszych czarnych dziur?

Aby zidentyfikować zalążki supermasywnych czarnych dziur i odpowiedzieć na te pytania, musimy zbadać najmniej zaburzone supermasywne czarne dziury, jakie możemy dzisiaj znaleźć. Małe galaktyki o niskiej metaliczności ? te, które miały spokojną kosmiczną historię, pozbawioną zderzeń napędzających znaczący wzrost czarnych dziur ? są zatem idealnymi celami do poszukiwania reliktów zalążków supermasywnych czarnych dziur.

Haczyk? To są właśnie środowiska, w których trudno jest dostrzec czarne dziury!

Nowe podejście
Najłatwiejsze do wykrycia czarne dziury to te, które aktywnie się żywią, znane jako aktywne jądra galaktyk (AGN). Jednak typowa metoda identyfikacji AGN ? która opiera się na specyficznych sygnaturach w widmie optycznym źródła ? jest nieobiektywna w stosunku do galaktyk o niskiej metaliczności i względnie wolnych od zderzeń, przez co nie uwzględnia dokładnie tej populacji, którą chcemy znaleźć! Tylko garstka galaktyk aktywnych została zidentyfikowana w galaktykach karłowatych, a większość z nich znajduje się w środowiskach o wysokiej metaliczności. Jak więc znaleźć nasze reliktowe zalążki?

Według zespołu naukowców, kierowanego przez Jennę Cann (George Mason University), nadszedł czas na inne podejście. Zamiast polegać na sygnaturach optycznych, Cann i jej współpracownicy skupiają się na poszukiwaniu linii koronalnych ? linii emisyjnych w bliskiej podczerwieni, wytwarzanych przez jony wzbudzane przez wysokoenergetyczne promieniowanie. Obecność tych linii może ujawnić ukryte AGN-y, nawet jeżeli galaktyka nie wykazuje oznak AGN w emisji optycznej.

Odkrycie reliktu
W najnowszym badaniu Cann i jej zespół dowodzą, że ich unikalna metoda działa: wykryli linię koronalną w J1601+3113: pobliskiej galaktyce o niskiej metaliczności, która ma zaledwie 1/10 masy Wielkiego Obłoku Magellana! Detekcja autorów badania jest zgodna z obecnością supermasywnej czarnej dziury o masie około 100 000 mas Słońca, co otwiera okno na dokładnie takie zalążki reliktowych czarnych dziur, jakie mamy nadzieję znaleźć.

Odkrycie Cann i współpracowników oznacza, że po raz pierwszy zidentyfikowano AGN w galaktyce o niskiej masie, niskiej metaliczności, w której nie ma optycznych oznak aktywności AGN, co podkreśla, że technika linii koronalnej może pomóc nam w znalezieniu aktywnych galaktyk, które w przeciwnym razie mogłyby pozostać niewykryte.

A dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Jamesa Webba, który ma zostać wystrzelony w 2021 roku, będziemy wkrótce (miejmy nadzieję!) zbierać widma w podczerwieni z niespotykaną dotąd czułością. Przy odrobinie szczęścia będziemy mieli dostęp do nowej, niezwykłej populacji lekkich AGN-ów ukrywających się w małych galaktykach o niskiej metaliczności ? a wraz z nią cenne spojrzenie w to, jak te obiekty się narodziły.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS

Urania
Henize 2-10 jest przykładem galaktyki karłowatej, w której znajduje się aktywne jądro galaktyczne. Źródło: [Promieniowanie rentgenowskie: (NASA/CXC/Virginia/A.Reines i inni); Radiowe (NRAO/AUI/NSF); Optyczne (NASA/STScI)]

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/05/reliktowa-czarna-dziura-w-galaktyce.html

Reliktowa czarna dziura w galaktyce karłowatej.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)