Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Wielka Czerwona Plama na Jowiszu się rozkręca. Nikt nie wie dlaczego
2021-09-28. Radek Kosarzycki
Wielka Czerwona Plama na Jowiszu to największy i najbardziej spektakularny układ burzowy w całym Układzie Słonecznym. Mimo stu pięćdziesięciu lat obserwacji wciąż wiemy o nim mniej niż więcej. Teraz astronomowie zauważyli, że prędkość wiatrów w plamie zmienia się w zaskakujący sposób. Dlaczego? Oczywiście nie wiadomo.
Po kolei. Wielka Czerwona Plama to antycyklon będący stałym elementem barwnej atmosfery Jowisza. Plama znajduje się ok. 22 stopni na południe od jowiszowego równika i dzięki swoim rozmiarom jest widoczna z Ziemi nawet za pomocą amatorskich teleskopów. Jakie to rozmiary? Mimo postępującego zmniejszania się rozmiarów plamy w ostatnich latach jej średnica to ok. 16 000 km. Ziemia wciąż zmieściłaby się w całości w samej plamie.
Wielka Czerwona Plama została dostrzeżona po raz pierwszy przez Roberta Huooke?a w 1664 r. Od tego czasu jest stałym, aczkolwiek ewoluującym elementem atmosfery Jowisza. Nie wiadomo jednak, jak długo wcześniej istniała. Na przestrzeni wieków jej rozmiary bezustannie się zmieniały. W rekordowym okresie elipsa miała nawet 40 000 km długości (średnica Ziemi to 12 500 km).
Zmiany zachodzące w cyklonie są zazwyczaj niewielkie i stopniowe. Z pewnością nikt by ich nie zauważył, gdyby nie fakt, że mamy do dyspozycji tak wspaniałe urządzenie jak Kosmiczny Teleskop Hubble?a. Nasze oko na wszechświat obserwuje atmosferę Jowisza już od kilkunastu lat. Astronomowie analizujący za jego pomocą szczegóły Wielkiej Czerwonej Plamy na przestrzeni ostatnich 11 lat dostrzegli ostatnio coś nowego.
Co się dzieje z wiatrami w Wielkiej Czerwonej Plamie?
Przyglądając się ruchowi mas powietrza w Wielkiej Czerwonej Plamie na Jowiszu, astronomowie dostrzegli, że przy zewnętrznej krawędzi plamy prędkość wiatru wzrosła w ciągu ostatnich 11 lat aż o 8 procent. Aktualnie zatem wiejące tam wiatry mają prędkość 643 km/h. Uff. Żeby było jeszcze ciekawiej, prędkość wiatrów wiejących w samym centrum plamy? znacząco zmalała.
Jak na razie nie wiadomo, jakie procesy odpowiadają za tak istotne zmiany prędkości wiatru w Wielkiej Czerwonej Plamie. Jedną z trudności w określeniu przyczyn może być fakt, że nie jesteśmy w stanie zajrzeć pod najwyższą warstwę chmur w cyklonie. A to procesy zachodzące głębiej w atmosferze największej planety Układu Słonecznego mogą odpowiadać, za to, co widzimy na samym szczycie tego układu burzowego.
Jupiter: Juno Perijove 06
https://www.youtube.com/watch?v=3kQbTBt418o
Przelot sondy Juno nad Wielką Czerwoną Plamą

Hubble Observes Jupiter?s Great Red Spot Changing
https://www.youtube.com/watch?v=7dIfQIDjtOg

Wszystkie wiatry w Wielkiej Czerwonej Plamie wieją w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. Jak widać na grafice po prawej stronie zewnętrzne rejony plamy wieją znacznie szybciej niż centralne. Źródło: NASA

https://spidersweb.pl/2021/09/wielka-czerwona-plama-na-jowiszu-sie-rozkreca.html

Wielka Czerwona Plama na Jowiszu się rozkręca. Nikt nie wie dlaczego.jpg

Wielka Czerwona Plama na Jowiszu się rozkręca. Nikt nie wie dlaczego2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś skorzystał z satelitów Starlink jak z GPS-u. Elon o tym nie pomyślał
2021-09-28. Radek Kosarzycki
Prawie 2000 satelitów na orbicie okołoziemskiej oznacza, że nad wieloma miejscami na świecie widocznych jest jednocześnie kilka satelitów. Właśnie ktoś wpadł na pomysł, aby wykorzystać takie okazje do ustalania lokalizacji na powierzchni Ziemi.
Głównym zadaniem satelitów konstelacji Starlink jest dostarczanie internetu szerokopasmowego w każde miejsce na powierzchni Ziemi. W tym celu Elon Musk już wysłał ponad 1700 satelitów na orbitę, a docelowo planuje umieścić ich tam nawet 40 000.
Niezależna grupa naukowców postanowiła ostatnio sprawdzić, czy sygnały wysyłane przez Starlinki można by było wykorzystać do precyzyjnego ustalania położenia na powierzchni Ziemi. Wykorzystując sygnały emitowane przez osiem różnych satelitów konstelacji Starlink badaczom udało się ustalić swoje położenie na Ziemi z dokładnością do ośmiu metrów. W ten sposób udało się potwierdzić, że Starlinki mogą stanowić realną alternatywę dla satelitów GPS.
Czy SpaceX o tym wiedział?
Badacze przekonują, że do ustalenia swojego położenia na powierzchni Ziemi nie potrzebowali jakiegokolwiek kontaktu z przedstawicielami SpaceX. Mimo że wykorzystywali sygnały emitowane przez satelity, nie mieli też żadnego dostępu do zawartości tychże sygnałów poza informacją o położeniu i ruchu samego satelity.
Wykorzystując sygnały emitowane przez osiem różnych satelitów Starlink naukowcom udało się za pomocą stworzonych przez siebie algorytmów ustalić położenie anteny ustawionej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine. O ile satelity GPS pozwalają na ustalenie położenia z dokładnością 0,3-5 metrów, o tyle Starlink pozwolił na precyzję do 7,7 metra. To jednak sytuacja przejściowa. Im więcej satelitów konstelacji Starlink będzie znajdowało się na orbicie, tym wyższa będzie precyzja lokalizacji.
Badacze są przekonani, że wykorzystując opracowaną przez nich metodę, agencje rządowe będą mogły wykorzystywać konstelację Starlink jako zapasowy system nawigacji względem satelitów GPS, co może się okazać nieocenione w sytuacji gdyby armia wrogiego kraju chciała zakłócić sygnały emitowane przez satelity GPS.
https://spidersweb.pl/2021/09/starlink-jako-gps.html

Ktoś skorzystał z satelitów Starlink jak z GPS-u. Elon o tym nie pomyślał.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Seminarium astronomiczne w Koszalinie
2021-09-28. Redakcja AstroNETu
Wraz z początkiem września przyszła pora na seminaria jesienne Klubu Astronomicznego Almukantarat. Tegoroczne seminarium jesienne dla młodszych, czyli pierwsze takie spotkanie dla klubowego rocznika 2021 odbyło się w Koszalinie w dniach 16-20 września. Podążając za tradycją, w planie znalazła się sesja referatowa i zwiedzanie miasta, a wieczorami integracja. Poza tym, będąc w Koszalinie, nie mogliśmy pominąć Obserwatorium Astronomicznego.
Pierwszego i drugiego dnia po przyjeździe poświęciliśmy kilka godzin, by wysłuchać referatów, które przygotowali uczestnicy. Tematem przewodnim sesji był ?Układ Słoneczny?. Wśród dwunastu wystąpień wyróżniliśmy pięć, które szczególnie na to zasłużyły. Na trzystopniowym podium stanęli:
I. Wiktoria Bazan ? ?Satelity i pierścienie Jowisza?
II. Antoni Zegarski ? ?Europa ? badania i misje?
III. Agata Żurek ? ?Misje marsjańskie ? historia, teraźniejszość i perspektywy?
Ponadto, jury przyznało jeszcze wyróżnienie dla Maksymiliana Flaka za referat ?Komety ? geneza, odkrycia i znani przedstawiciele?, a najwięcej głosów od publiczności zdobyło wystąpienie Gabrieli Mańczyk pod tytułem ?Wenus ? planeta, atmosfera i misje?.
Salę do przeprowadzenia sesji życzliwie udostępniło nam Obserwatorium Astronomiczne w Koszalinie, za co bardzo chcemy podziękować. Również w sobotę odwiedziliśmy to miejsce, by wysłuchać wykładu pana Roberta Czopa pod tytułem ?Pierwszy teleskop ? kupić czy wykonać samodzielnie??. Wykłady otwarte to inicjatywa, z jaką wychodzi obserwatorium w celu podzielenia się pasją astronomii. Oprócz nich organizowane są także obserwacje nieba (niestety pogoda nie pozwoliła nam na to) i zajęcia dla amatorów astronomii, na których można m.in. skonstruować swój pierwszy teleskop.
Codziennie, acz głównie w niedzielę, znalazło się trochę czasu na spacery po Koszalinie. Zwiedziliśmy centrum miasta ? zobaczyliśmy Park Książąt Pomorskich, plac z Ratuszem, Dom Kata, Filharmonię i Wodną Dolinę. By bliżej poznać historię miasta, w piątek rano wstąpiliśmy do Muzeum w Koszalinie, natomiast Muzeum Obrony Przeciwlotniczej opowiedziało nam więcej o historii broni przeciwlotniczej i sprzęcie używanym przez wojsko. Bardzo miło wspominamy też wizytę w Papugarni.
Seminarium zakończyło się w niedzielę wieczornym świeczkowiskiem, na którym podsumowaliśmy spotkanie i przyznaliśmy nagrody za wyróżnione referaty.
Relację napisała Aleksandra Puchała
Zdjęcie grupowe na dachu Obserwatorium Astronomicznego w Koszalinie. Źródło: Obserwatorium Astronomiczne w Koszalinie

Nagrodzony przez publiczność referat Gabrieli Mańczyk pod tytułem ?Wenus ? planeta, atmosfera i misje?. Źródło: Obserwatorium Astronomiczne w Koszalinie

Źródło: Obserwatorium Astronomiczne w Koszalinie

Zdjęcie grupowe przed Muzeum Obrony Przeciwlotniczej w Koszalinie im. płk. Stanisława Paszkiewicza

https://astronet.pl/wydarzenia/almukantarat/seminarium-astronomiczne-w-koszalinie/

Seminarium astronomiczne w Koszalinie.jpg

Seminarium astronomiczne w Koszalinie2.jpg

Seminarium astronomiczne w Koszalinie3.jpg

Seminarium astronomiczne w Koszalinie4.jpg

Seminarium astronomiczne w Koszalinie5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mity wśród gwiazd: Kasjopeja
2021-09-28. Weronika Księżakowska
Kasjopeja (lub Kasjopea) to jeden z gwiazdozbiorów nieba północnego, widoczny w Polsce przez cały rok. Wyglądem przypomina literę ?W?, znajdującą się pomiędzy Perseuszem, Cefeuszem i Andromedą. Takie sąsiedztwo nie jest przypadkowe, gdyż za nazwą gwiazdozbioru kryje się ciekawy mit snuty przez starożytnych Greków.
Kasjopeja była królową  Etiopii, żoną wspomnianego wyżej Cefeusza. Zaślepiona swoim pięknem, była samolubna i nie bała się twierdzić, że urodą przewyższa nawet nimfy i nereidy. Te ostatnie były istotami morskimi, związanymi z bogiem morza ? Posejdonem. Rozgniewane przechwałkami królowej, doniosły o tym władcy mórz i jego żonie, Amfirycie, która wraz z nimi wzburzyła morze i zatopiła krainę króla Cefeusza. Posejdon nasłał na królestwo potwora morskiego ? Ketosa. Kasjopeja razem z mężem zgodziła się oddać w ofierze swoją córkę Andromedę, którą przykuto do skały w ofierze dla potwora. Po swojej śmierci królowa została umieszczona na niebie. Często jest wyobrażana jako kobieta siedząca na tronie i czesząca swoje włosy. Jednak nereidy w swojej zemście zadbały o to by była umieszczona na biegunie północnym, przez co miała zwisać głową do dołu.
Najjaśniejszą gwiazdą konstelacji, zwaną kiedyś ?gwiazdą Królestwa Etiopii?, jest Szedar. Jej nazwa z arabskiego oznacza pierś i wywodzi się z umiejscowienia gwiazdy w gwiazdozbiorze. Druga najjaśniejszą gwiazdą Kasjopei jest gwiazda podwójna Caph. Jej nazwa także dotyczy postaci królowej i oznacza dłoń zabarwioną henną. W Kasjopei znajduje się też kilka gromad otwartych, takich jak M52, której można się jej dopatrzyć już przez lornetkę. Nazywana jest przez astronomów ?sól i pieprz?, gdyż przypomina rozsypane na stole przyprawy. Inną ciekawą gromadą otwartą w obrębie gwiazdozbioru jest M103, która jest najbardziej oddaloną od nas odkrytą gromadą. Znajduje się w niej kilka tysięcy gwiazd, ale ze względu na swoją odległość od nas w amatorskim teleskopie można dostrzec jedynie około czterdziestu ciał. Jeśli posiadamy bardziej zaawansowane instrumenty obserwacyjne, możemy znaleźć też dwie karłowate galaktyki eliptyczne: NGC 185 i bledszą NGC 147. Tak więc Kasjopeja zawiera obiekty, które sprostają wymaganiom zarówno zaawansowanych obserwatorów jak i tych amatorskich. Sama w sobie jest wyraźnym gwiazdozbiorem na północnym niebie, który podziwiać możemy każdej bezchmurnej nocy.
Źródła: Constellations Guide

Gwiazdozbiór Kasjopei. Źródło: Wikimedia Commons

Powyższy obrazek pochodzi z dzieła Jana Heweliusza pod tytułem ?Uranographia? i przedstawia Kasjopeję (w górnej części ilustracji) na tle gwiazd tworzących jej konstelację. Źródło: Wikimedia Commons

Gromada otwarta M52.. Źródło: Wikimedia Commons

https://astronet.pl/autorskie/mity-wsrod-gwiazd/mity-wsrod-gwiazd-kasjopeja/

Mity wśród gwiazd Kasjopeja.jpg

Mity wśród gwiazd Kasjopeja2.jpg

Mity wśród gwiazd Kasjopeja3.jpg

Mity wśród gwiazd Kasjopeja4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pluszowa krowa pilnuje stacji Tiangong w oczekiwaniu na załogę Shenzhou 13
2021-09-29. Radek Kosarzycki
Chińska stacja kosmiczna Tiangong od kilku tygodni krąży wokół Ziemi bez załogi. Trójka astronautów realizująca pierwszą misję załogową do nowej stacji po trzech miesiącach pobytu na orbicie opuściła już orbitę i wróciła na Ziemię.
Kilka dni temu do stacji dołączył wystrzelony z Ziemi statek transportowy Tianzhou 3, który przywiózł na pokład stacji zapasy, które powinny wystarczyć na kolejną, tym razem półroczną misję załogową.
Statek Tianzhou 3 przycumował do modułu Tianhe stacji Tiangong 20 września br. Na pokładzie statku znajduje się także kosmiczna krowa, która aktualnie jest jedynym członkiem chińskiej załogi na pokładzie stacji Tiangong. Zbyt długo jednak krowa nie będzie musiała walczyć z samotnością, bowiem już 16 października w kierunku stacji kosmicznej poleci załoga misji Shenzhou 13. Według nieoficjalnych informacji trójka astronautów spędzi na pokładzie stacji kolejnej sześć miesięcy nadzorując rozbudowę kompleksu orbitalnego.
Pytanie o to czy, w następnej misji załogowej na pokład stacji poleci także kolejna pluszowa krowa, pozostaje otwarte. Misja Shenzhou 14 zaplanowana jest na maj 2022 r., a w Chinach to już wypada w Roku Tygrysa. Być może zatem na stację poleci pluszowy tygrys? Póki co, muszą nam wystarczyć jedynie czyste spekulacje.
How will China build the Tiangong space station?
https://www.youtube.com/watch?v=5fRmwENH9Rs&feature=emb_imp_woyt

https://www.pulskosmosu.pl/2021/09/29/pluszowa-krowa-stacja-tiangong/

Pluszowa krowa pilnuje stacji Tiangong w oczekiwaniu na załogę Shenzhou 13.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemysł filmowy leci na orbitę. Pierwsze zdjęcia już za tydzień
2021-09-29. Radek Kosarzycki
To się może wydawać całkowicie nieprawdopodobne, ale jednak to prawda. Już od wielu lat mówi się o tym, że w pewnym momencie na pokładzie stacji kosmicznej oprócz samych astronautów, tudzież losowych miliarderów, zaczną się pojawiać ekipy filmowe, które będą kręciły tam fragmenty swoich filmów fabularnych o przestrzeni kosmicznej.
Co więcej, od dłuższego czasu mówi się, że takim aktorem, który poleci w kosmos kręcić film będzie Tom Cruise. On sam jest bardzo żywo zainteresowany tematem. Ostatnio podczas misji Inspiration4 miał nawet okazję porozmawiać z załogą statku i dopytać o wrażenia i odczucia z orbity nad powierzchnią Ziemi. Tak czy inaczej, Cruise na orbitę trafi najwcześniej w przyszłym roku. Jednak nie będzie on pierwszym aktorem, który będzie ?grał w kosmosie?.
Już w przyszłym tygodniu, 5 października 2021 r. na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej poleci pierwsza prawdziwa ekipa filmowa. Na pokład orbitalnego laboratorium poleci reżyser Klim Szipenko oraz rosyjska aktorka Julia Peresild. To właśnie na pokładzie stacji będzie rozgrywała się przynajmniej część filmu ?Wyzwanie?, w którym Peresild gra chirurga wysłanego na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, aby uratować życie astronauty.
Na nagranie wszystkich niezbędnych scen ekipa będzie miała 10 dni, po których powróci na Ziemię. Jak przekonują pomysłodawcy projektu, fakt, że Peresild nie posiada żadnego doświadczenia ze stanem nieważkości gra tylko na ich korzyść. Jakby nie patrzeć, kamera będzie mogła uchwycić przerażenie i wyzwania prawdziwego ?zwykłego lekarza?, który nagle znalazł się na pokładzie stacji kosmicznej i musi walczyć ze stanem nieważkości.
To mi już coś przypomina
Komentatorzy zauważają, że pomysł wysłania rosyjskiej ekipy filmowej na pokład ISS jest stosunkowo świeży i być może jest jedynie reakcją na amerykańską próbę zrobienia tego samego. Być może jedynie Rosjanie chcieli być tymi pierwszymi, którzy zaczną kręcić filmy fabularne na orbicie i gdy usłyszeli o planach Cruise?a, na szybko wymyślili film i wysyłają ekipę.
Przypominałoby to sytuację sprzed kilku miesięcy, kiedy to Jeff Bezos poinformował, że jako pierwszy miliarder w historii poleci 20 lipca w kosmos za pomocą rakiety zaprojektowanej przez jego własną firmę. Deklaracja ta wywołała jednak ekstremalną mobilizację w konkurencyjnym zespole firmy Virgin Galactic. W efekcie, jako pierwszy w kosmos poleciał Sir Richard Branson, zaledwie 9 dni przed Jeffem Bezosem.
Być może w tej sytuacji jest podobnie i Rosja przede wszystkim chce sprzątnąć Amerykanom sprzed nosa tytuł pierwszej ekipy filmowej na ISS. Cóż, rywalizacja to jedna z najsilniejszych motywacji.
Russia shooting a movie in outer space
https://www.youtube.com/watch?v=ofTs-TOyLzU

https://www.pulskosmosu.pl/2021/09/29/rezyser-i-aktorka-miedzynarodowa-stacja-kosmiczna/

Przemysł filmowy leci na orbitę. Pierwsze zdjęcia już za tydzień.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sierpień 2021 w odkryciach NEO
2021-09-29. Krzysztof Kanawka
Zapraszamy do podsumowania odkryć obiektów NEO w sierpniu 2021.
Ile obiektów bliskich Ziemi odkryto w sierpniu 2021? Czy wśród nich znalazły się duże planetoidy?
Rozwój technik obserwacyjnych pozwolił na wyraźny wzrost odkryć obiektów krążących blisko Ziemi (NEO, ang. Near Earth Object). W 2000 roku odkryto 363 obiekty NEO. W 2010 takich odkryć było już 921. W 2019 roku odkryć było ponad 2400, zaś w 2020 roku było ich prawie 3000. Jednocześnie wydaje się, że ludzkość odkryła już prawie wszystkie obiekty NEO o średnicy większej od 1 km, gdyż w latach 2010-2019 odkrywano ich maksymalnie kilkanaście rocznie. Co ciekawe, od kilku lat ilość odkrywanych obiektów większych od 140 metrów jest mniej więcej stała: co roku odkrywa się ich 400 ? 500. Tego typu obiekty wciąż mogą wyrządzić duże zniszczenia na Ziemi, szczególnie, gdyby uderzyły w kontynent taki jak Europa (lub pobliskie wody).
Największy postęp dokonał się w odkryciach małych obiektów. Dziś dość często odkrywa się meteoroidy o średnicy zaledwie 2-3 metrów. Takiej wielkości obiekty były zbyt małe i zbyt słabe jeszcze dziesięć lat temu. Choć aż tak małe obiekty nie zagrażają naszej planecie (a te o średnicy kilkunastu metrów mają potencjał zniszczeń zbliżony do bolidu czelabińskiego), o tyle wiedza na temat wielkości i dystrybucji takich obiektów NEO ma duże znaczenie dla zrozumienia zmian w całkowitej populacji w pobliżu Ziemi. Co ciekawe, ilość odkryć meteoroidów o średnicy mniejszej niż 10 metrów wyraźnie spada w okresie lata na półkuli północnej ? wówczas wiele obserwatoriów astronomicznych funkcjonuje krócej.
Sierpień 2021 w odkryciach NEO
W sierpniu 2021 łącznie odkryto 245 obiektów NEO ? jedna jest kometą. 60 nowych planetoid NEO ma szacowaną średnicę większą od 140 metrów ? taki rozmiar (uderzającej planetoidy) jest uznawany za mogący wywołać większe szkody na Ziemi. Nie odkryto żadnej nowej niebezpiecznej planetoidy (PHA) bliskiej Ziemi o rozmiarach ponad 1 km. Odkryto 9 mniejszych od 1 km planetoid o statusie PHA (czyli większych od 140 metrów).
Aktualnie (stan na 28 września 2021) znamy 26932 obiektów NEO, z czego 117 to komety.
Bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2021 roku
Poniższa tabela prezentuje dotychczas wszystkie wykryte bliskie przeloty w 2021 roku. (Stan na 28 września 2021)
W ostatnich latach ilość odkryć wyraźnie wzrosła:
?    w 2020 roku odkryć było 108,
?    w 2019 roku ? 80,
?    w 2018 roku ? 73,
?    w 2017 roku ? 53,
?    w 2016 roku ? 45,
?    w 2015 roku ? 24,
?    w 2014 roku ? 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów ? co jeszcze pięć-sześć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(PFA)
Podsumowanie odkryć obiektów NEO w 2021 roku / Credits ? K. Kanawka, kosmonauta.net

Tabela bliskich przelotów w 2021 roku ? stan na 28 września 2021 / Credits ? K. Kanawka, kosmonauta.net

https://kosmonauta.net/2021/09/sierpien-2021-w-odkryciach-neo/

Sierpień 2021 w odkryciach NEO.jpg

Sierpień 2021 w odkryciach NEO2.jpg

Sierpień 2021 w odkryciach NEO3.jpg

Sierpień 2021 w odkryciach NEO4.jpg

Sierpień 2021 w odkryciach NEO5.jpg

Sierpień 2021 w odkryciach NEO6.jpg

Sierpień 2021 w odkryciach NEO7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny Teleskop Hubble wykonał kolejne spektakularne zdjęcie

2021-09-29.
Wykonano zdjęcie, które przedstawia ono tzw. pierścień Einsteina i potwierdza słuszności tez wielkiego fizyka. Pierścień Einsteina to obraz dalekiego obiektu powstający w wyniku soczewkowania grawitacyjnego.

 
Wspomniany pierścień powstaje, gdy obserwator znajduje się dokładnie na linii prostej wyznaczonej przez źródło pola grawitacyjnego i znajdujące się za nim źródło światła. Pierwszy pierścień Einsteina uchwycono dzięki obserwacji galaktyki JVAS B1938+666 w 1998 r.
Oglądany pierścień Einsteina, oznaczony jako GAL-CLUS-022058s, przedstawia galaktykę odległą o 9,4 mld lat świetlnych od nas, czyli pochodzącą z wczesnego etapu życia Wszechświata. Znajduje się ona w gwiazdozbiorze Pieca. Zdjęcie zostało wykonane w 2020 r. i jest to jeden z najbardziej kompletnych pierścieni Einsteina, jakie kiedykolwiek skatalogowano.

Galaktyka zaobserwowana przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a pochodzi z czasów, w których formowanie gwiazd było na najwyższym poziomie - co roku powstawały gwiazdy o 70-170 masach Słońca każdego roku.

Naukowcy mogą wiele się dowiedzieć, dzięki obserwacjom obiektów z tak wczesnego etapu życia Wszechświata. Zdobyta wiedza może pomóc zrozumieć, jak ewoluowały dzisiejsze galaktyki.

Pierścień Einsteina GAL-CLUS-022058s /NASA

Źródło: INTERIA.Tech


https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-kosmiczny-teleskop-hubble-wykonal-kolejne-spektakularne-zdje,nId,5548538

Kosmiczny Teleskop Hubble wykonał kolejne spektakularne zdjęcie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wiele satelitów naprawdę okrąża Ziemię?
2021-09-28.
W ciągu ostatniej dekady liczba satelitów na orbicie okołoziemskiej gwałtownie wzrosła. Było to możliwe dzięki miniaturyzacji elektroniki oraz względnie tanim startom rakiet. Zatłoczone nocne niebo stwarza jednak problemy ? zarówno astronomom i astrofotografom, jak i astronautom.
Mniej więcej co tydzień w kosmos wystrzeliwana jest kolejna rakieta. Czasem z łazikiem marsjańskim, czasem z kosmicznymi turystami, ale najczęściej nadal z satelitami, które mają wejść na orbitę Ziemi. Także wczoraj na orbitę okołobiegunową trafił kolejny satelita, Landsat 9. Będzie zbierał dane naukowe, ważne między innymi z istotnych dla nas względów ekologicznych. Jednak to również kolejny obiekt na orbicie, z którym kiedyś trzeba będzie coś zrobić. To, że kosmos wokół nas jest dość zatłoczony, wiemy od dobrych kilkunastu lat, ale jak bardzo jest on zatłoczony? I jak tłoczno będzie tam w przyszłości?
Supriya Chakrabarti, profesor fizyki, dyrektor Centrum Nauki i Technologii Kosmicznej na Uniwersytecie Massachusetts, podjął próbę oszacowania tej liczby. Zwraca też uwagę na fakt, że sporo satelitów, które zostały umieszczone na orbicie, już dawno spłonęło w atmosferze. Jednak tysiące tych obiektów pozostały i nadal nad nami krążą, a sam trend przyrostu satelitów jest wyraźny. Odkąd Związek Radziecki w 1957 roku wystrzelił w kosmos Sputnika 1, pierwszego satelitę stworzonego przez człowieka, ogółem ludzkość co roku systematycznie umieszczała na orbicie coraz więcej sztucznych obiektów. W drugiej połowie XX wieku pojawił się ich powolny, ale stały wzrost, z 60 do 100 nowych satelitów nad Ziemią rocznie.
Ale trwało to tylko do początku 2010 roku. Od tego czasu tempo to dramatycznie wzrosło. Do 2020 roku 114 startów rakietowych wyniosło w kosmos około 1300 satelitów, po raz pierwszy przekraczając liczbę 1000 nowych satelitów na rok. Ale żaden rok w przeszłości nie może się równać z rokiem 2021. Stan na 16 września 2021 to około 1400 nowych satelitów, które w tym właśnie roku zaczęły okrążać Ziemię, przy czym liczba ta wciąż rośnie. Kilkanaście dni temu wysłano na orbitę kolejnych kilkadziesiąt satelitów z serii Starlink.
Są dwa główne powody tego wykładniczego wzrostu. Po pierwsze, umieszczenie satelity na orbicie nigdy nie było prostsze. 29 sierpnia 2021 roku rakieta SpaceX dostarczyła kilka satelitów ? w tym jednego zbudowanego przez studentów profesora Chakrabarti ? na Międzynarodową Stację Kosmiczną. 11 października satelity te zostaną umieszczone na orbicie, a więc całkowita ilość sztucznych obiektów krążących wokół Ziemi ponownie wzrośnie. Drugim powodem jest to, że rakiety mogą wynosić więcej satelitów łatwiej i taniej niż kiedykolwiek przedtem. Ten wzrost nie wynika jednak tylko z tego, że rakiety stają się większe i potężniejsze. Raczej same satelity zmniejszyły się dzięki współczesnej rewolucji w elektronice. Zdecydowana większość, bo aż 94% wszystkich statków kosmicznych wystrzelonych w 2020 roku, to właśnie małe satelity o wadzie do 600 kilogramów.
Większość tych satelitów służy do obserwacji Ziemi, do telekomunikacji lub... dostarczania Internetu. Mając na celu właśnie wprowadzenie Internetu satelitarnego do niedostatecznie obsługiwanych w tym zakresie obszarów globu, dwie prywatne firmy, Starlink (SpaceX) i OneWeb, łącznie wysłały na orbitę blisko 1000 małych satelitów tylko w samym 2020 roku. Ale obie firmy planują wystrzelić na orbitę ponad 40 000 kolejnych satelitów w nadchodzących latach, aby ostatecznie utworzyć tak zwane megakonstelacje na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO).
To nie wszystko. kilka innych firm uważnie przygląda się temu nowemu rynkowi o wartości rzędu 1 biliona USD. W szczególności Amazon ze swoim planowanym już Projektem Kuiper. Wszystkie te duże konstelacje satelitów radykalnie zwiększą liczbę obiektów krążących wokół Ziemi. Istniejące satelity już zresztą powodują problemy. Dzień po tym, gdy na orbitę trafiło 60 pierwszych Starlinków, astronomowie zaczęli widzieć, że tymczasowo zasłaniają one gwiazdy. Podczas gdy wpływ megakonstelacji na astronomię optyczną jest łatwy do zrozumienia, radioastronomowie także mają powody do obaw. Uważają, że mogą stracić nawet do 70% czułości na niektórych częstotliwościach radiowych z powodu zakłóceń telekomunikacyjnych związanych z tymi satelitami. Analizy z sieci anten Square Kilometer Array sugerują na przykład, że megakonstelacje satelitarne mogą zaburzać zbierane przez nią dane na temat cząsteczek obserwowanych w kosmosie.
Eksperci już badają i omawiają potencjalne problemy stwarzane przez te konstelacje oraz sposoby ich rozwiązania przez firmy zarządzające satelitami. Sposoby te obejmują obecnie zmniejszenie zarówno liczby wysyłanych satelitów, jak i ich jasności (w czym mogą pomóc specjalne osłony), udostępnianie informacji o ich lokalizacji na niebie oraz wspieranie rozwoju oprogramowania do przetwarzania obrazów ? celem pozbycia się niechcianych zakłóceń satelitarnych z tła nieba. Jednak niska orbita okołoziemska robi się nadal coraz bardziej tłoczna. Z jednej strony wzrasta świadomość społeczna i zaniepokojenie jej dalszym zaśmieceniem, z drugiej ? realna możliwość kolizji pomiędzy poszczególnymi orbitującymi tam obiektami.
Zdaniem profesora Chakrabarti każdy przełomowy postęp technologiczny wymaga aktualizacji zasad ? lub stworzenia nowych. Po części to się już dzieje. SpaceX przetestował już pierwsze sposoby na zmniejszenie wpływu konstelacji Starlink na astronomię, a firma Amazon ujawniła plany deorbitacji swoich satelitów w ciągu 355 dni po zakończeniu ich misji. ? Te i inne działania podejmowane przez zainteresowane tematem strony dają zatem pewną nadzieję na to, że przemysł komercyjny i naukowcy znajdą trwałe rozwiązania tego kosmicznego problemu ? dodaje naukowiec.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Starlink already threatens optical astronomy. Now, radio astronomers are worried
 
Źródło: Conversations/Astronomy.com
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Tysiące satelitów krążących wokół Ziemi to obiekty małe, tak jak ten satelita w kształcie kostki, który został wypuszczony na orbitę z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Źródło: NASA, CC BY-NC
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/jak-wiele-satelitow-naprawde-okraza-ziemie

Jak wiele satelitów naprawdę okrąża Ziemię.jpg

Jak wiele satelitów naprawdę okrąża Ziemię2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieudany debiut rakiety Alpha. Przyczyną przedwczesne wyłączenie jednego z silników
2021-09-28.
2 września 2021 r. prywatna amerykańska firma Firefly Aerospace wykonała pierwszy próbny lot swojej rakiety Alpha. Start został przeprowadzony z kompleksu SLC-2W na kosmodromie Vandenberg w Kalifornii.
Celem misji było umieszczenie wielu małych ładunków badawczych w ramach programu DREAM (Dedicated Research and Education Accelerator Mission) - współpracy edukacyjnej i akademickiej firmy z różnymi instytucjami z USA. Lot się jednak nie powiódł.
Rakieta wprawdzie wystartowała prawidłowo i opuściła wyrzutnię, jednak jeden z czterech silników dolnego stopnia wyłączył się nagle po około 15 sekundach pracy. Rakieta wznosiła się o trzech silnikach znacznie wolniej niż przewidywano. Brak silnika powodował też problemy z kontrolą orientacji rakiety (za utrzymanie odpowiedniej orientacji odpowiada wychylanie się silników - tzw. wektorowanie ciągu).
W momencie przekroczenia prędkości dźwięku w powietrzu (Mach 1) i lotu transonicznego trzy pozostałe działające silniki nie podołały zadaniu utrzymania rakiety w odpowiednim kącie natarcia. Alpha zaczęła się przechylać i straciła kontrolę nad swoją orientacją. Niedługo po tym obsługa naziemna zdalnie zdetonowała rakietę.
Firma Firefly Aerospace pracuje teraz z federacją lotniczą FAA i innymi podmiotami w celu dokładnego ustalenia przyczyn awarii i wyłączenia się silnika. Za pośrednictwem mediów społecznościowych zapowiedziano, że wyniki prac komisji zostaną przedstawione publicznie, a drugi lot testowy zostanie przeprowadzony tak szybko jak to będzie możliwe.
Alpha to lekka dwustopniowa rakieta nośna. W dolnym stopniu rakietę napędzają cztery silniki Reaver 1 o łącznym ciągu prawie 740 kN. W górnym stopniu działa pojedynczy silnik Lightning 1 o ciągu 70 kN. Oba stopnie używają mieszanki kerozyny RP-1 i ciekłego tlenu. Rakieta ma być w stanie wynieść do 1 t ładunku na niską orbitę okołoziemską.
Portal Verge podaje, że Firefly Aerospace podpisała porozumienie na dostawę silników Reaver 1 dla innego amerykańskiego startupu rakietowego Astra Space. Firma Astra wykonała już trzy próby lotu na orbitę za pomocą swojej rakiety Rocket, wszystkie trzy jednak były nieudane. Podejrzewa się, że silniki Firefly Aerospace zostaną zaadaptowane do konstrukcji rakiety Astry w jej przyszłych iteracjach. Astra na razie odmawia dziennikarzom komentarza w tej sprawie.
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: Firefly/Verge
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa relacjonująca pierwszy lot rakiety Alpha

 
Na zdjęciu: Rakieta Alpha startująca w pierwszej misji. Źródło: Firefly Aerospace.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nieudany-debiut-rakiety-alpha-przyczyna-przedwczesne-wylaczenie-jednego-z-silnikow

Nieudany debiut rakiety Alpha. Przyczyną przedwczesne wyłączenie jednego z silników.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Atlas V wysłała na orbitę satelitę obserwacyjnego Landsat 9 dla NASA
2021-09-28.
Z kosmodromu Vandenberg w Kalifornii przeprowadzono start rakiety Atlas V z satelitą obserwacji Ziemi Landsat 9.
Rakieta Atlas V konsorcjum United Launch Alliance wysłała na orbitę kolejnego satelitę sieci Landsat ? budowanej dla NASA i United States Geological Survey sieci satelitów obserwacji Ziemi, dostarczających naukowcom zdjęć powierzchni naszej planety.
Start w mglistej pogodzie nastąpił 27 września 2021 r. o 20:12 czasu polskiego ze stanowiska SLC-3E na kosmodromie Vandenberg na zachodnim wybrzeżu USA. Rakieta bez problemów umieściła satelitę na wstępnej orbicie do docelowej heliosynchronicznej o wysokości 705 km. Satelita odseparował się od górnego stopnia Centaur 1 godzinę i 4 minuty od startu.
Landsat 9 to 9. satelita obserwacyjny tej serii, ale 8. który trafił na orbitę (nie powiodło się wysłanie Landsata 6). Pierwszy Landsat został wysłany na orbitę w 1972 r. na rakiecie Delta. Wysłany satelita jest bliźniaczy względem poprzedniego Landsata 8. Oba satelity będą uzupełniać się na tej samej orbicie i co 8 dni sfotografują całą powierzchnię Ziemi.
Landsat 9 podobnie jak jego poprzednik bazuje na platformie satelitarnej LEOStar-3 produkcji Northrop Grumman. Ma masę z paliwem 2,7 t i jest wyposażony w parę instrumentów: Operational Land Imager 2 (OLI-2) oraz Thermal Infrared Sensor 2 (TIRS-2). OLI-2 zmierzy światło odbite przez powierzchnię Ziemi w zakresie widzialnym i podczerwieni z rozdzielczością do 15 m/px. Detektor termiczny TIRS-2 będzie z kolei obserwował światło w dwóch pasmach podczerwonych, przydatnych do pomiaru temperatury powierzchni. Oba instrumenty pozwolą na rejestrację pasa o szerokości 185 km podczas jednego przelotu.
Produkty obrazów powstałe w wyniku pracy satelity pomogą badać zmiany środowiska takie jak zanik lasów deszczowych czy ustępowanie lodowców, wesprą działania planistów przestrzennych, rolników i służb ratunkowych podczas klęsk żywiołowych. Z obrazów Landsat od 2008 r. może korzystać każdy. Baza surowych danych jest publicznie dostępna i została pobrana już 100 milionów razy.
 
Więcej informacji:
?    Oficjalna strona satelity Landsat 9
?    Relacja ze startu
 
Na podstawie: NASA
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Rakieta Atlas V startująca z misją Landsat 9. Źródło: NASA/Bill Ingalls.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-atlas-v-wyslala-na-orbite-satelite-obserwacyjnego-landsat-9-dla-nasa

Rakieta Atlas V wysłała na orbitę satelitę obserwacyjnego Landsat 9 dla NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studenci Politechniki Rzeszowskiej z drugim miejscem w międzynarodowych zawodach IRDC
2021-09-28.
Zespół Legendary Rover, który tworzą studenci Politechniki Rzeszowskiej, zdobył drugie miejsce w międzynarodowych zawodach IRDC ? za projekt łazika służącego do eksploracji jaskiń lawowych na Marsie.
International Rover Design Challege (IRDC) to organizowany przez Mars Society South Asia konkurs dla studentów uczelni wyższych, którego celem jest zaprojektowanie łazika gotowego do działania na Marsie. W tegorocznej edycji zespoły miały za zadanie zaprojektować łazik zdolny do eksploracji jaskiń lawowych, które powstały na Marsie wskutek jego dawnej aktywności wulkanicznej.
W konkursie organizowanym przez Mars Society South Asia po raz pierwszy wzięli udział rzeszowscy studenci z Legendary Rover Team. Zespół biorący udział w konkursie to 15 osób w składzie: Hubert Gross ? lider projektu, Kamil Ziółkowski i Michał Słomiany ? odpowiedzialni za nawigację, skanowanie powierzchni jaskiń oraz komunikację, Adam Szelec, Marcin Machowski i Miłosz Bar ? konstruktorzy kół i zawieszenia, Nikodem Drąg ? konstruktor manipulatora, Michał Radawiec i Konrad Kij ? projektanci systemu rakietowego do poboru próbek, Łukasz Bańczyk i Kamil Siek ? opracowanie systemu zasilania, Aleksandra Wanat ? opracowanie systemu wizji i fotografii, Jakub Kędzierski ? projekt dwustopniowej przekładni cykloidalnej jako element manipulatora, Iwona Grzymysławska ? redakcja tekstu i układ raportu oraz Ignacy Cofała ? wykonanie animacji z modelem łazika.
Jaskinie lawowe na Marsie to temat na topie w agencjach kosmicznych na całym świecie, dzięki potencjalnie dobrym warunkom do założenia w nich stałej bazy. Zanim jednak ludzkość zdecyduje się założyć bazę w tego typu strukturze, warto wykonać rekonesans tych miejsc za pomocą robota badawczego. Największą trudnością w autonomicznej eksploracji jaskiń był dobór sprzętu do komunikacji, skanowanie terenu oraz uniezależnienie łazika od energii słonecznej ? mówi Hubert Gross, lider projektu.
Proces projektowania robota poruszającego się pod powierzchnią Marsa różni się od tworzenia naziemnych robotów. Warunki panujące w jaskiniach lawowych na Marsie różnią się znacznie od warunków panujących na Ziemi, a w szczególności tych, które znamy z jej powierzchni. Skład chemiczny atmosfery, prędkość wiatru, ciśnienie, grawitacja, temperatury, pył, topografia, możliwość komunikacji, autonomiczne poruszanie się są znacząco różne. Wpływa to na mobilność łazika, nawigację (brak punktu odniesienia, ciemność panująca w jaskini, możliwość wpadnięcia w ?ślepą uliczkę?), parametry fizyczne, elektronikę (ekstremalne temperatury, promieniowanie), pracę sprzętu (drobny pył, trudna do analizy topografia terenu)  i wiele innych.
Jednym z ważniejszych podsystemów łazika był układ jezdny. Możliwość poruszania się w trudnym terenie jest jednym z podstawowych problemów, z jakim spotykają się konstruktorzy. W naszym projekcie wykorzystaliśmy koła ze specjalnie formowanej blachy sprężynowej, które w wyniku nacisku łazika na podłoże delikatnie się odkształcają, zachowując się podobnie do pojazdów gąsienicowych ? mówią Adam Szelec, Miłosz Bar i Marcin Machowski odpowiedzialni za konstrukcję układu jezdnego.
Podczas projektowania łazika konieczne było spełnienie warunków narzuconych przez organizatorów, czyli wykonanie rekonesansu wraz ze skanem terenu, pobór próbki z sufitu jaskini o wysokości minimum 50 metrów, wykonanie analizy atmosfery marsjańskiej wraz z pomiarami obecności gazów, wilgotności i temperatury oraz poprawna komunikacja z bazą położoną niedaleko jaskini na powierzchni Czerwonej Planety.
Łączność łazika z bazą była jednym z trudniejszych aspektów podejmowanych przez drużynę. Od bazy oddzielała nas nie tylko odległość w atmosferze, ale też od kilkudziesięciu do kilkuset metrów bazaltu, co znacznie ograniczyło możliwość komunikacji. Aby sprostać temu wyzwaniu, zastosowaliśmy m.in. elementy łączności stosowanych w kopalniach i jaskiniach, tj. komunikację Through-the-Earth (TTE), która wykorzystuje fale ULF o ultra niskiej częstotliwości ? wyjaśnia Kamil Ziółkowski odpowiedzialny za systemy łączności.
Jako innowację zastosowano rakietowy system poboru próbek z sufitu jaskini. System składa się z małej wyrzutni pneumatycznej, mechanizmu ustawiającego kąt wyrzutni oraz rakiety balistycznej z ?pojemnikiem-pułapką?, który podczas uderzenia w sufit wyłapuje odłamki skały. Ze względu na małą gęstość atmosfery marsjańskiej do stabilizacji rakiety zamiast stateczników wykorzystano rozwijającą się za rakietą cienką, stalową linkę na wzór systemów wyrzutni służących do przerzucania lin między statkami na morzu.
Kolejną nowością było zastosowanie dwustopniowej przekładni cykloidalnej w ramieniu robotycznym. Jej konstrukcja jest nowym połączeniem i modyfikacją kilku rozwiązań dostępnych na rynku. Dzięki temu zabiegowi mogliśmy stworzyć niezwykle małą konstrukcję o dużym przełożeniu, małej masie i dużej precyzji pozycjonowania. Jest to niezwykle ważne szczególnie w przypadku odzyskania rakiety po upadku na ziemię czy poboru próbek z podłoża jaskini ? opowiada Jakub Kędzierski, konstruktor przekładni cykloidalnej.
Legendary Rover Team zajmuje się konstruowaniem łazików marsjańskich. Dotychczas jej największym sukcesem była dwukrotna wygrana w University Rover Challenge, prestiżowych, międzynarodowych zawodach odbywających się w Utah, USA oraz IPAS Challenge, w których zajęli 1 miejsce za projekt drona zdolnego do lotu na Marsie. W przyszłości planują wziąć udział w kolejnych edycjach konkursu IRDC oraz wyzwaniach związanych z branżą kosmiczną.

Czytaj więcej:
?    Mars Society South Asia ? strona zawodów
?    International Rover Challenge ? strona na Facebooku z ogłoszonymi wynikami
?    Projekt marsjańskiego drona nagrodzony w międzynarodowym konkursie
 
Źródło: Legendary Rover Team
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
 
Na zdjęciu: Łazik drużyny Legendary Rover Team konstruowany na zawody w Polsce i USA.
Na ilustracji: Projekt zespołu. Źródło: Legendary Rover Team

Na ilustracji: Fragment zawieszenia wraz z kołem. Źródło: Legendary Rover Team

Na ilustracji: Przekładnia cykloidalna projektu Jakuba Kędzierskiego. Źródło: Legendary Rover Team

Na ilustracji: Ogłoszenie wyników konkursu. Źródło: Mars Society South Asia

Na ilustracji: Projekt łazika marsjańskiego. Źródło: Legendary Rover Team

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/studenci-politechniki-rzeszowskiej-z-drugim-miejscem-w-miedzynarodowych-zawodach-irdc

Studenci Politechniki Rzeszowskiej z drugim miejscem w międzynarodowych zawodach IRDC.jpg

Studenci Politechniki Rzeszowskiej z drugim miejscem w międzynarodowych zawodach IRDC2.jpg

Studenci Politechniki Rzeszowskiej z drugim miejscem w międzynarodowych zawodach IRDC3.jpg

Studenci Politechniki Rzeszowskiej z drugim miejscem w międzynarodowych zawodach IRDC4.jpg

Studenci Politechniki Rzeszowskiej z drugim miejscem w międzynarodowych zawodach IRDC5.jpg

Studenci Politechniki Rzeszowskiej z drugim miejscem w międzynarodowych zawodach IRDC6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Start pierwszej polskiej konferencji astrobiologicznej - Life and Space 2021
2021-09-29.
Wraz z nastaniem 29 września 2021 roku rusza pierwsza odsłona konferencji astrobiologicznej Life and Space 2021, organizowanej przez Polskie Towarzystwo Astrobiologiczne. Wydarzenie (w formule zdalnej) daje możliwość zaznajomienia się z tym specyficznym obszarem badań kosmicznych oraz jest okazją do wymiany doświadczeń i wiedzy między specjalistami z różnych części świata.
Konferencja L&S 2021 to pierwsze tak duże wydarzenie poświęcone astrobiologii w Polsce. Celem organizatorów jest stworzenie przestrzeni do dyskusji tematycznej i promocji badań polskich astrobiologów, jak również integracji lokalnego środowiska astrobiologicznego z reprezentantami tej dyscypliny z całego świata.
Wydarzenie rozpisano na 3 dni trwania, podczas których przewidziano wykłady uznanych specjalistów. Udział w konferencji potwierdzili: dr Jason Dworkin, reprezentujący Centrum Lotów Kosmicznych im. Roberta H. Goddarda (NASA), którego poproszono o omówienie szczegółów wyjątkowej misji badawczej OSIRIS-REx; dr Sara Imari Walker z Uniwersytetu Stanu Arizona (Instytut w Santa Fe) - z tematem o biochemii układów planetarnych; oraz prof. Jacek Krełowski, reprezentujący Instytut Fizyki Uniwersytetu Rzeszowskiego (występujący z prezentacją o badaniu chmur międzygwiazdowych).
W konferencji zadeklarowano udział ponad 100 uczestników z 17 krajów, przygotowując dla nich prezentacje z badań w 6 sesjach tematycznych dotyczących zagadnień: astrochemii i biosygnatur, biologii syntetycznej i organizmów ekstremofilnych, chemii prebiotycznej, planetarnych i eksploracji kosmosu, początków i ewolucji życia oraz obecności człowieka w kosmosie. Podczas wydarzenia odbywa się także sesja posterowa, a uczestnicy otrzymali możliwość udziału w wirtualnym networkingu.
Konferencja została objęta Patronatem Honorowym Polskiej Agencji Kosmicznej. Wydarzenie wspiera też szereg patronów medialnych, wśród których jest również serwis Space24.pl.
Zdalne dołączenie do udziału w przebiegu konferencji możliwe jest także w trakcie jej trwania - chętni mogą uzyskać dostęp za pośrednictwem biletów przydzielanych na stronie dostępowej wydarzenia.
Fot. NASA [astrobiology.nasa.gov]

Plakat promujący wydarzenie Lifa & Space 2021. Ilustracja: Polskie Towarzystwo Astrobiologiczne

Źródło :SPACE24
https://www.space24.pl/start-pierwszej-polskiej-konferencji-astrobiologicznej-life-and-space-2021

Start pierwszej polskiej konferencji astrobiologicznej - Life and Space 2021.jpg

Start pierwszej polskiej konferencji astrobiologicznej - Life and Space 2021.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpoczynek od wieści z Marsa. Czerwona Planeta znika za Słońcem
2021-09-29. Radek Kosarzycki
Mars to pierwsza planeta, o której wiemy, że jest zamieszkana głównie przez roboty. Życia żadnego tam jak na razie nie odkryliśmy, ale robotów jest tam już całkiem sporo. Mimo tego, przez najbliższe dwa tygodnie żaden z nich nie będzie rozmawiał z Ziemią.
Tak się bowiem składa, że Mars i Ziemia znajdą się w tym czasie po przeciwnych stronach Słońca. W efekcie żadne sygnały z Marsa na Ziemię ani z Ziemi na Marsa nie dotrą, bowiem Słońce będzie stało na ich drodze. Do takiej sytuacji dochodzi raz na dwa lata.
Inżynierowie zaznaczają, że przede wszystkim przerwa w komunikacji związana jest z bezpieczeństwem misji. W bezpośrednim otoczeniu Słońca jest mnóstwo zjonizowanego gazu, który mógłby wprowadzać sporo zakłóceń do sygnałów przesyłanych z Ziemi na Marsa. Istnieje zatem ryzyko, że sygnał wysłany z Ziemi do sondy czy łazika na Marsie mógłby zostać zniekształcony po drodze. Wykonanie przez łazik czy orbiter nieprawidłowej komendy mogłoby spowodować trwałe uszkodzenie urządzenia, czy też utratę możliwości komunikacji z Ziemią. Ryzyko jest po prostu za duże.
Zamiast tego, roboty zajmą się sobą
W dniach 2-16 października żaden aparat marsjański nie będzie próbował skontaktować się z Ziemią. Wszystkie sondy działające aktualnie w okolicach lub na powierzchni Marsa otrzymały listę zadań na te dwa tygodnie i same będą realizowały swoją misję bez możliwości kontaktu z Ziemią.
Łazik Perseverance skupi się w tym czasie na pomiarach pogodowych oraz spróbuje zarejestrować wiry pyłowe za pomocą swoich kamer. Helikopter Ingenuity, który dotarł wraz z nim na powierzchnię Marsa pozostanie tam, gdzie stoi, w odległości 175 metrów od łazika Perseverance. Jak na razie nie będzie planował kolejnego lotu. Wszystko wskazuje na to, że kolejny lot miał się odbyć 18 września, ale podczas kontroli przed lotem system pokładowy wykrył usterkę napędu serwo i odwołał lot. Inżynierowie planują kolejny lot już na drugą połowę października.
Łazik Curiosity ? podobnie do swojego młodszego brata ? skupi się na pomiarach warunków pogodowych w bezpośrednim otoczeniu.
Lądownik InSight jak gdyby nigdy nic nadal będzie nasłuchiwał pomruków dochodzących z wnętrza planety, a sondy znajdujące się na orbicie ? Odyssey, Mars Reconnaissance Orbiter oraz Maven ? będą wykonywały dalsze obserwacje powierzchni i atmosfery planety, jednocześnie odbierając dane od lądowników i łazików znajdujących się na powierzchni planety.
Nie tylko NASA
Nie wiadomo jak na razie jakie plany mają nowi gracze w marsjańskim wyścigu kosmicznym. Jakby nie patrzeć na orbicie wokół Marsa mamy jeszcze arabską sondę Hope (Al-Amal) oraz chińską Tianwen-1, a na powierzchni łazik Zhurong. Nie wiadomo jednak czy przedstawiciele obsługujących je agencji kosmicznych poinformują o swoich planach na te dwa tygodnie. W razie czego trzymam rękę na Pulsie? kosmosu.
https://www.pulskosmosu.pl/2021/09/29/cisza-na-marsie-2021/

Odpoczynek od wieści z Marsa. Czerwona Planeta znika za Słońcem.jpg

Odpoczynek od wieści z Marsa. Czerwona Planeta znika za Słońcem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars zamilknie. To się zdarza raz na dwa lata
2021-09-29.łZ.KF
Oficjalnie Mars to pierwsza planeta, jaką znamy, o której wiemy, że jest zamieszkana przez roboty, żywych organizmów na razie nie ludzkość tam dotąd nie odkryła. Od 2 do 16 października żadni mieszkańcy Czerwonej Planety nie będą mogli się kontaktować z Ziemią.
Portal ?Puls Kosmosu? wskazuje, że Mars i Ziemia znajdą się w tym czasie po przeciwnych stronach Słońca. W efekcie żadne sygnały z Marsa na Ziemię ani z Ziemi na Marsa nie dotrą, bowiem Słońce będzie stało na ich drodze. Do takiej sytuacji dochodzi raz na dwa lata.
Eksperci tłumaczą, że przerwa w komunikacji związana jest z bezpieczeństwem misji. W bezpośrednim otoczeniu Słońca jest mnóstwo zjonizowanego gazu, który mógłby wprowadzać sporo zakłóceń do sygnałów przesyłanych z Ziemi na Marsa. Istnieje ryzyko, że sygnał mógłby zostać zniekształcony po drodze. Wykonanie przez łazik czy orbiter nieprawidłowej komendy mogłoby spowodować trwałe uszkodzenie urządzenia, czy też utratę możliwości komunikacji z Ziemią.
Zadania dla sond
Na okres od 2 do 16 października wszystkie sondy działające aktualnie w okolicach lub na powierzchni Marsa otrzymały listę zadań i same będą realizowały swoją misję bez możliwości kontaktu z Ziemią.
Łazik Perseverance skupi się na pomiarach pogodowych oraz spróbuje zarejestrować wiry pyłowe za pomocą swoich kamer. Helikopter Ingenuity, który dotarł wraz z nim na powierzchnię Marsa, pozostanie tam, gdzie stoi, w odległości 175 metrów od łazika. Na razie nie będzie planował kolejnego lotu, najbliższy inżynierowie planują na druga połowę października.
Łazik Curiosity ? podobnie do swojego młodszego brata ? skupi się na pomiarach warunków pogodowych w bezpośrednim otoczeniu. Z kolei Lądownik InSight nadal będzie nasłuchiwał dźwięków dochodzących z wnętrza planety, zaś sondy znajdujące się na orbicie ? Odyssey, Mars Reconnaissance Orbiter oraz Maven ? będą wykonywały dalsze obserwacje powierzchni i atmosfery planety, jednocześnie odbierając dane od lądowników i łazików znajdujących się na powierzchni planety.
źródło: PulsKosmosu.pl

Łazik Perseverance będzie realizował swoją misję (fot. NASA)

https://www.tvp.info/56112758/mars-zamilknie-lazik-perseverance-helikopter-ingenuity-lazik-curiosity-ladownik-insight-sondy-odyssey-mars-reconnaissance-orbiter-oraz-maven-maja-swoje-zadania-nasa

Mars zamilknie. To się zdarza raz na dwa lata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zimny i odległy: poznaj najnowszego brązowego karła
2021-09-29.
Zwykle uważane za gwiazdy, którym nie do końca się powiodło, brązowe karły są klasą obiektów bez wystarczającej masy, aby przejść syntezę wodoru, jak inne gwiazdy ciągu głównego, ale wystarczająco ciężkich, aby spalać deuter, co odróżnia je od ich kuzynów ? planet gazowych olbrzymów. Ze słabym widmem i złożonymi ścieżkami ewolucji, odkrycie właściwości brązowego karła może być znacznie trudniejsze niż typowej gwiazdy czy planety, szczególnie jeżeli brązowy karzeł nie ma towarzysza, który pomógłby określić jego wiek i masę.
Jednak, jak zawsze astronomowie często dzielą brązowe karły na trzy typy widmowe ? L, T i Y ? w zależności od ich temperatury. Najzimniejsza i najnowsza kategoria brązowych karłów, karły typu Y, okazała się jak dotąd szczególnie trudna do zbadania. Spośród 25 znanych karłów typu Y, tylko jeden, WD0806-661B ma towarzysza o masie gwiazdowej. Ponieważ obecność towarzysza pozwala na zastosowanie takich technik jak prędkości radialne do określenia parametrów układu, oznacza to, że w szeregach najzimniejszych brązowych karłów brakuje dobrze wyznaczonych mas i wieku.

Poznaj Ross 19B, najnowsze odkrycie projektu nauki obywatelskiej Backyard Worlds: Planet 9. Jak sugeruje oznaczenie ?B?, Ross 19B jest towarzyszem pobliskiej gwiazdy typu M, Ross 19A, i po raz pierwszy został zidentyfikowany jako kandydat na brązowego karła (i oznaczony jako CWISE J021903.84+352112.2) przez naukowców amatorów Samuela Goodmana, Léopolda Gramaize'a, Austina Rothermicha i Huntera Brooksa. Przeszukując zestawy zdjęć z misji WISE (Wide-field Infrared Survey Explorer), naukowcy amatorzy byli w stanie zidentyfikować, że Ross 19A i obiekt kandydujący mają podobne ruchy właściwe ? sposób, w jaki pobliskie obiekty wydają się poruszać po niebie w stosunku do bardziej odległych gwiazd, które pozostają względnie stałe. Ten rodzaj współruchów sugeruje, że Ross 19A i kandydat są prawdopodobnie fizycznie powiązane i mogą być układem podwójnym.

Aby potwierdzić, że obiekt kandydujący jest rzeczywiście towarzyszem Ross 19A i nie jest z nią przypadkowo zalignowany, autorzy pracy oszacowali prawdopodobieństwo, że te dwa obiekty poruszają się wspólnie, używając kodu CoMover. CoMover wykorzystuje zdolność oprogramowania BANYAN ? do określenia, jak dobrze pozycja, ruch właściwy i paralaksa obiektu pasują do współrzędnych galaktycznych i prędkości pobliskich grup, takich jak asocjacje gwiazdowe. Dzięki nowemu narzędziu CoMover autorzy stwierdzili stuprocentowe prawdopodobieństwo, że Ross 19A i kandydat są fizycznie powiązane, a zespół oficjalnie wyznaczył nowego brązowego karła jako Ross 19B.

Co sprawia, że Ross 19B jest tak wyjątkowy?
Mając dostępną fotometrię i znaną odległość do układu Ross 19, typ widmowy Ross 19B można znaleźć poprzez obliczenie jej magnitudo w paśmie J i przeliczenie tego na klasyfikację widmową. Okazało się, że Ross 19B ma magnitudo w paśmie J równe ~19,6, co odpowiada granicy między karłami typu T i Y, oraz temperaturę około 500K. Czyni to Ross 19B najzimniejszym znanym towarzyszem brązowego karła w odległości 20 parseków od Słońca, z wyjątkiem jednego znanego towarzysza karła typu Y, WD0806-661B.

Wykorzystując towarzysza Ross 19B na swoją korzyść, autorzy pracy są również w stanie oszacować parametry fizyczne układu. Ross 19A jest gwiazdą o niskiej metaliczności, bez oznak aktywności takich jak rozbłyski gwiazdowe, co wskazuje, że gwiazda ma kilka miliardów lat. Używając tego oszacowania wraz z typem widmowym Ross 19B, modele ewolucyjne sugerują, że Ross 19B może mieć masę około 15-40 razy większą od masy Jowisza, co stanowi dolną granicę typowych mas brązowych karłów. Tymczasem, przy odległości ponad 11 000 jednostek astronomicznych, separacja Ross 19A i B czyni ten układ jednym z najszerszych znalezionych do tej pory!

Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, Ross 19B stanowi fascynujące studium przypadku, które pomaga nam rozszerzyć naszą wiedzę o brązowych karłach na zimniejsze i szersze obszary.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS

Urania
Wizja artystyczna brązowego karła z pasmem chmur w jego atmosferze. Źródło: NASA/ESA/JPL

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/09/zwykle-uwazane-za-gwiazdy-ktorym-nie-do.html

Zimny i odległy poznaj najnowszego brązowego karła.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe dane o największym i jednym z najbardziej kompletnych pierścieni Einsteina
2021-09-29.
W grudniu 2020 roku zespół naukowców z ESA opublikował zdjęcie wykonane przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a (HST) GAL-CLUS-022058s, największego i jednego z najbardziej kompletnych odkrytych pierścieni Einsteina, znajdującego się w kierunku południowej części gwiazdozbioru Pieca. Od tego czasu obserwacje te zostały wykorzystane do opracowania modelu soczewek grawitacyjnych, który umożliwił badanie własności fizycznych wzmocnionej galaktyki.
Międzynarodowy zespół astronomów wykorzystał obserwacje na różnych długościach fal, w tym z HST, aby szczegółowo zbadać ten pierścień Einsteina. Wyniki badań zostały opublikowane 23 września 2021 roku w czasopiśmie The Astrophysical Journal.

Einstein po raz pierwszy zasugerował istnienie tych obiektów w ogólnej teorii względności. Niezwykły kształt tej galaktyki można wytłumaczyć procesem zwanym soczewkowaniem grawitacyjnym, polegającym na zakrzywieniu światła pochodzącego z odległej galaktyki na skutek grawitacji obiektu znajdującego się pomiędzy tą galaktyką a obserwatorem.

W tym przypadku światło pochodzące z odległej galaktyki zostało zniekształcone od kształtu, który widzimy, z powodu grawitacyjnego oddziaływania gromady galaktyk znajdującej się przed nią. Prawie idealne ustawienie odległej galaktyki w stosunku do centrum gromady galaktyk, które znajduje się w centrum obrazu, zniekształciło i wzmocniło obraz odległej galaktyki w prawie idealny okrąg. Ponadto, grawitacja galaktyk znajdujących się w gromadzie powoduje dodatkowe deformacje.

Zespół astronomów wykorzystał obserwacje na wielu długościach fal i korzystając z danych optycznych z archiwum instrumentu FORS na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) oraz własnych obserwacji wykonanych za pomocą instrumentu nFLASH20 na teleskopie APEX, wyznaczył wartość przesunięcia ku czerwieni odległej galaktyki. Do dokładnego zbadania tego pierścienia Einsteina niezbędne były zdjęcia z HST.

Aby określić właściwości fizyczne wzmocnionej galaktyki, potrzebujemy modelu soczewki grawitacyjnej. Udało nam się uzyskać ten model dzięki obrazom z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a ? wyjaśnia Anastasio Díaz-Sánchez, badacz z Politechniki w Cartagenie i pierwszy autor artykułu. W szczególności obrazy z HST pomogły nam zidentyfikować cztery obrazy odległej galaktyki wytworzone przez soczewkę grawitacyjną, a także gromady gwiazd wzmacniającej galaktykę, dodaje.

Na podstawie tego modelu soczewki zespół obliczył współczynnik wzmocnienia, który jest ważnym parametrem soczewki grawitacyjnej. Pozwoliło to na zbadanie wewnętrznych właściwości fizycznych wzmacnianej galaktyki. Wzmocniona galaktyka jest jedną z najjaśniejszych na submilimetrowych długościach fal - stwierdza Helmut Dannerbauer, badacz z IAC i współautor artykułu. Nasze badania wykazały również, że jest to normalna galaktyka gwiazdotwórcza, która znajduje się w ciągu głównym w epoce masywnego formowania się gwiazd we Wszechświecie.

Szczególnie interesujące dla badań było obliczenie dystansu do odległej galaktyki za pomocą jej przesunięcia ku czerwieni, które ma wartość z = 1,47, i z którego wynika, że pochodzące od niej światło przebyło około 9,4 mld lat świetlnych. Wykrycie gazu molekularnego, z którego rodzą się nowe gwiazdy, pozwala nam obliczyć przesunięcie ku czerwieni z dużą precyzją i potwierdza, że w rzeczywistości obserwujemy bardzo odległą galaktykę ? dodaje Nikolaus Sulzenauer, doktorant w Instytucie Radioastronomii Maxa Plancka w Niemczech i współautor artykułu.

Ponadto zespół ustalił, że współczynnik wzmocnienia galaktyki wynosi 20, co oznacza, że możliwości obserwacyjne HST są równoważne możliwościom 48-metrowego teleskopu, większego niż obecnie planowany Ekstremalnie Wielki Teleskop (ELT).

Dzięki obrazom z tego teleskopu możemy wyraźnie zobaczyć ramiona spiralne i zgrubienie centralne galaktyki. Pomoże nam to lepiej zrozumieć formowanie się gwiazd w odległych galaktykach podczas zbliżających się obserwacji tej galaktyki ? wyjaśnia Susana Iglesias-Groth, badaczka z IAC i współautorka artykułu.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
IAC

Urania

Obraz wykonany przez HST przedstawiający pierścień Einsteina GAL-CLUS-022058s znajdujący się w gwiazdozbiorze Pieca. Źródło: ESA/Hubble & NASA, S. Jha; Podziękowania: L. Shatz

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/09/nowe-dane-o-najwiekszym-i-jednym-z.html

Nowe dane o największym i jednym z najbardziej kompletnych pierścieni Einsteina.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amoniak i ciekawe opady na planetach olbrzymach
2021-09-29.
Do niedawna myślano, że papkowate kule spadają tylko na Jowiszu. Możliwe jednak, że pojawiają się w atmosferach wszystkich olbrzymich planet Układu Słonecznego ? i nie tylko.
 
Lodowate, bogate w amoniak, papkowate kulki mogą zanurzać się bardzo głęboko pod chmury obecne w atmosferze Jowisza. Planetolog Tristan Guillot uważa, że może to dobrze wyjaśniać zaskakująco niskie poziomy zawartości amoniaku, jakie obserwuje się również na Uranie i Neptunie. Czy pomoże to w zrozumieniu głębokich, bogatych w wodór atmosfer olbrzymich egzoplanet?
Astronomowie już wcześniej zaobserwowali nierównomierny rozkład amoniaku na Jowiszu. Natomiast kluczowe dowody na istnienie tam opadów w postaci papkowatych kulek pochodzą z dokładnych zbliżeń na gwałtowne burze pojawiające się na tej planecie, sfotografowane przez sondę Juno. Ujawniła ona między innymi słabe wyładowania atmosferyczne w obszarach, w których temperatura spada poniżej -66?C. Wiemy jednak, że zjawisko błyskawic wymaga obecności cieczy w atmosferze, a woda w tak niskich temperaturach jest zawsze ciałem stałym. Wynik ten początkowo bardzo zdziwił więc astronomów.
Szybko pojawił się jednak inny pomysł ? przecież woda może być zmieszana z jakąś cieczą niezamarzającą w tych konkretnych temperaturach. W zeszłym roku Guillot i jego współpracownicy wysunęli przypuszczenie, że połączenie amoniaku i wody może dać w rezultacie płyn na tyle gęsty, że umożliwi powstawanie wyładowań elektrycznych. Amoniak to zdaniem naukowca najlepszy płyn niezamarzający, jaki można uzyskać. Zmieszanie jednej części amoniaku z dwiema częściami wody pozwala utrzymać płynność takiego roztworu nawet w temperaturze -100?C. A atmosfera Jowisza zawiera wystarczającą ilość amoniaku, aby samoistnie wytworzyć tą mieszaninę, a przy okazji i podobne do bardzo dużego gradu, lepkie kule.
Z powyższego schematu wynika, że formowanie się papkowatego opadu zachodzi, gdy lód wodny krystalizuje się wysoko w atmosferze Jowisza, po czym zaczyna powoli przemieszczać się w dół. W niższych warstwach atmosfery amoniak miesza się już z lodem wodnym. Jego obecność skutecznie topi zamarzniętą wodę. Podczas silnych burz tworzą się tam prawdopodobnie duże ilości wody zmieszanej z amoniakiem, po czym podobne do gradu kule zapadają się coraz głębiej w atmosferę. Nim w niej ostatecznie wyparują, mogą osiągać masy dochodzące do kilograma, a nawet większe. W ten sposób jowiszowe burze ściągają amoniak z górnych warstw atmosfery w jej głębiny, podczas gdy w dość spokojnych obszarach równikowych planety, gdzie burz jest mniej, amoniak może być wyraźnie bardziej obfity.
Niedawne obserwacje w podczerwieni i na falach radiowych wykazały, że amoniak jest stosunkowo rzadki na Uranie i Neptunie ? w porównaniu z innymi małymi cząsteczkami, które zdaniem naukowców były obecne we wczesnym Układzie Słonecznym, jeszcze podczas formowania się tych planet. Na ostatnim Kongresie Naukowym Europlanet Guillot zauważył, że papkowate kule mogą wyjaśniać również to zjawisko, bo wciągałyby amoniak głębiej w gazowe atmosfery lodowych olbrzymów, sprawiając, że wydaje się on rzadszy ?na zewnątrz?, czyli tam, gdzie możemy go obserwować.

Niższe temperatury panujące w atmosferach Urana i Neptuna sprzyjają działaniu amoniaku. Guillot wykazał, że na tych dwóch lodowych olbrzymach i dodatkowo na Saturnie podobne opady mogą występować w szerszym zakresie warunków niż na Jowiszu. Natomiast to, co wyraźnie odróżnia Urana i Neptuna, to częstotliwość i siła burz. Bardziej obfite burze mogą sprowadzać głębiej większe ilości amoniaku. Przy czym obfitość amoniaku na Saturnie zmienia się ? podobnie jak na Jowiszu ? wraz z szerokością geograficzną.
Dave Stevenson, który wraz z Guillotem badał wcześniej Jowisza, ale nie prowadził z nim już badań nad Uranem i Neptunem, jest jednak ostrożny. Uważa, że nie mamy obecnie żadnej alternatywy dla wyjaśnienia opartego o opady amoniakalnej papki, jeśli chcemy jakoś wytłumaczyć zagadkowe, nierówne rozmieszczenie amoniaku na Jowiszu. Jednak jego zdaniem w przypadku Urana i Neptuna zebrane dotąd dane dopuszczają też wyjaśnienia alternatywne. Prawdopodobnie dopiero nowa, dedykowana misja sondy kosmicznej w okolice lodowych olbrzymów pomoże to rozstrzygnąć?

Czytaj więcej:
?    Oryginalny artykuł
?    Deszcze na innych planetach
?    Badanie lodowych olbrzymów teleskopem Webba
 

Źródło: skyandtelescope.org
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a: Uran i jego pierścienie sfotografowane w roku 2005 (po lewej) oraz Uran rok później, z pełną pasów atmosferą i tajemniczą ciemną burzą. Źródło: NASA, ESA, and M. Showalter (SETI Institute); Right: NASA, ESA, L. Sromovsky
Na ilustracji: Lód wodny krystalizuje wysoko w atmosferze Jowisza, ale w drodze w dół staje się już tylko zamarzniętym błotem, ponieważ zawiera domieszkę amoniaku. Źródło: NASA / JPLCaltech / SwRI / CSRS

Shallow Lightning on Jupiter (NASA Visualization, feat. Music by Vangelis)

https://www.youtube.com/watch?v=tq_6DClZ0Ns

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/amoniak-i-ciekawe-opady-na-planetach-olbrzymach

Amoniak i ciekawe opady na planetach olbrzymach.jpg

Amoniak i ciekawe opady na planetach olbrzymach2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marsjański helikopter Ingenuity szykuje się do wyjątkowo groźnego lotu
2021-09-30.
Pierwszy dron na Marsie spełnił wszystkie pokładane w nim nadzieje, a nawet wielokrotnie pozytywnie zaskoczył naukowców. Ingenuity wykonał już 13. lotów i szykuje się do kolejnego. Ten będzie zupełnie inny niż wszystkie.
Naukowcy z obsługi misji helikoptera poinformowali, że kolejny, 14. już lot Ingenuity będzie dotychczas najgroźniejszym. Dron ma przelecieć kilkaset metrów na pełnych obrotach wirnika. Standardowo łopaty kręciły się z prędkością ok. 2000 obrotów na minutę. Tym razem może być ich nawet 2537.
Nic tak nie obciąża urządzenia, jak właśnie ogromne obroty silnika. W takich warunkach nie tylko zużywa się większe ilości energii z akumulatorów, ale również o wiele szybciej może dojść do awarii najróżniejszych elementów drona. Mimo wszystko, inżynierowie chcą wykonać ten morderczy test, by sprawdzić, na co stać taką konstrukcję.
Dron Ingenuity miał odbyć lot wczoraj (29.09), ale komputer pokładowy wstrzymał jego realizację w ostatnich chwili. System przeprowadził test kontrolny, w trakcie którego okazało się, że występują anomalie w dwóch z sześciu serwosilników. Tak stan techniczny może zagrażać misji.
Kolejna próba startu ma nastąpić w połowie przyszłego miesiąca. Do tego czasu inżynierowie spróbują wyeliminować usterkę zdalnie. Nie spieszą się, bo to ważna misja. Każda procedura musi być na spokojnie przeanalizowana i przetestowana na kopii helikoptera, która znajduje się w laboratoriach NASA.
Chociaż Ingenuity kręcił już wirnikiem z prędkością 2800 obrotów na minutę, to jednak nie odbywał lotu na dłuższych dystansach przy takich obciążeniach. Taki niezwykły lot jest bardzo ważny. Obecnie w miejscu pobytu łazika i drona sezonowo obniża się ciśnienie, zatem powietrze jeszcze bardziej się rozrzedza. Dlatego do lotu wymagane są większe obroty silnika.
Jeśli planowany 14. lot zakończy się sukcesem, to będzie to oznaczało, że w tego typu urządzeniach tkwi ogromny potencjał, który będzie można wykorzystać przy planach kolonizacyjnych Marsa i innych obiektów Układu Słonecznego.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
Mars Helicopter Ingenuity failed 14th flight due to atmospheric density drop
https://www.youtube.com/watch?v=BBvhMqleHYk

https://www.geekweek.pl/news/2021-09-30/marsjanski-helikopter-ingenuity-szykuje-sie-do-wyjatkowo-groznego-lotu/

Marsjański helikopter Ingenuity szykuje się do wyjątkowo groźnego lotu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ważne odkrycie dotyczące Marsa - chodzi o wodę

2021-09-30.

Naukowcy już od dawna wiedzą, że Mars kiedyś był podobny do młodej Ziemi. Liczne powodzie rzeźbiły krajobraz Czerwonej Planety i sprawiły, że wygląda tak, jak teraz.

Kiedyś na Marsie było sporo wody, a powodzie rodzące się z przelewających się jezior wypełniających kratery na powierzchni planety były znacznie częstsze niż nam się wydawało.
- Jeśli pomyślimy o tym, jak osady były przemieszczane w poprzek krajobrazu na starożytnym Marsie, powodzie spowodowane przepełnieniem jezior były naprawdę ważnym procesem w skali globalnej. To trochę zaskakujące, ponieważ przez długi czas myśleliśmy o nich jak o jednorazowych anomaliach - powiedział Tim Goudge, geolog z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin.

Na Marsie jest sporo kraterów, a na Ziemi nie - skąd taka rozbieżność? To dlatego, że erozja i aktywność tektoniczna wygładziły wiele ziemskich kraterów uderzeniowych - w rezultacie profile powierzchni obu planet są zupełnie różne.  Naukowcy wiedzą, że w przeszłości liczne kratery marsjańskie były wypełnione wodą.

Zespół Goudge'a postanowił przyjrzeć się 262 zniszczonym kraterom i temu, jak wpłynęły one na powierzchnię Marsa. Dzięki zdjęciom satelitarnym Czerwonej Planety można stworzyć mapy dolin rzecznych. Naukowcy podzielili je na dwie kategorie: te połączone z wyrwą w kraterze oraz te, które powstawały z dala od kraterów, wskazując na powolny proces formowania.

Obliczono objętość wyerodowanych dolin na podstawie pomiarów głębokości i szerokości uzyskanych dzięki pomiarom satelitarnym. Okazało się, że doliny wyżłobione przez powodzie rozrywające kratery stanowiły jedynie 3 proc. długości wyerodowanych przez wodę w naturalnych procesach. Ale były one znacznie głębsze od innych dolin rzecznych. Średnia głębokość dolin
wyżłobionych przez rozerwanie krateru wynosiła 170,5 m w porównaniu do 77,5 m w przypadku klasycznych formacji.

Naukowcy wywnioskowali, że doliny powstające z rozerwania kraterów mogły mieć ogromny wpływ na okoliczny krajobraz, pomimo krótkiego czasu trwania samych powodzi. Głębokie doliny wyrzeźbione przez powodzie utworzyłyby nowe poziomy dla przepływów wody, co miałoby znaczący wpływ na istniejące systemy rzeczne.

Nowe odkrycia wyjaśniają niektóre cechy topografii Marsa, które zwykle przypisuje się klimatowi. Mimo iż planety skaliste mają wiele cech wspólnych, nie można zakładać, że podobny los czeka Ziemię.

 Powierzchnia Marsa została ukształtowana przez powodzie /materiały prasowe

Źródło: INTERIA.Tech
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-wazne-odkrycie-dotyczace-marsa-chodzi-o-wode,nId,5552802

Ważne odkrycie dotyczące Marsa - chodzi o wodę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebawem ruszy ambitna misja NASA - zbada osiem planetoid

2021-09-30.

Już niedługo zostanie uruchomiona jedna z najbardziej ambitnych sond kosmicznych NASA. Mowa o Lucy, której celem będzie okrążenie planetoid z grupy trojanów. Są one skupione w dwa duże roje i krążą za Jowiszem. Lucy będzie pierwszą sondą, która zbada je z bliska.

Wybranie jednej planetoidy, która zostanie zbadana przez Lucy był niemożliwe, dlatego misja skupi się na aż ośmiu obiektach. Za program odpowiada Southwest Research Institute w Boulder w stanie Kolorado. Naukowcy spodziewają się, że sonda będzie potrzebowała 12 lat, aby wykonać zadanie i zbadać każdą z asteroid po kolei. Na bieżąco będzie przesyłać wyniki badań na Ziemię.
Planetoidy trojańskie, zwane także trojańczykami, to dwie grupy planetoid krążących wokół Słońca po orbitach zbliżonych do orbity Jowisza. Są skupione wokół punktów libracji planety (wierzchołków dwóch trójkątów równobocznych o podstawie odpowiadającej odległości dystansu między Słońcem a Jowiszem). Do tej pory odkryto ponad 2000 planetoid trojańskich, z których największy obiekt ma rozmiary ok. 400 x 200 km.

Naukowcy mają nadzieję, że dzięki Lucy uda nam się zrozumieć, w jaki sposób asteroidy się grupują, a to da nam świeże spojrzenie na formowanie się planet Układu Słonecznego ok. 4,5 mld lat temu.

- To fantastyczna okazja do odkryć, gdy badamy odległą przeszłość Układu Słonecznego - powiedział Tom Statler, odpowiedzialny za program Lucy.

Lucy zostanie wystrzelona za pomocą rakiety United Launch Alliance Atlas V 401 16 października z Przylądka Canaveral. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to sonda dotrze do pierwszej asteroidy w kwietniu 2025 r. - będzie to 52246 Donaldjohanson.
Źródło: INTERIA.Tech
W październiku rusza misja Lucy /NASA

 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/misje/news-niebawem-ruszy-ambitna-misja-nasa-zbada-osiem-planetoid,nId,5552899

Niebawem ruszy ambitna misja NASA - zbada osiem planetoid.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największa kometa wykryta przez człowieka - ma 150 km średnicy

2021-09-30.
Do Układu Słonecznego zbliża się gigantyczna kometa. Teraz naukowcy w miarę precyzyjnie określili jej rozmiar - ma ona ok. 150 km średnicy, co czyni ją największą kometą, jaką kiedykolwiek wykryto.
Kometa oznaczona jako C/2014 UN271 Bernardinelli-Bernstein została zaobserwowana w ramach danych zebranych przez Dark Energy Survey, programu, którego celem było wykrycie ciemnej energii. Mimo iż po raz pierwszy zauważono ją w 2014 r., to zidentyfikowano dopiero w 2021 r. przez astronomów Pedro Bernardinelliego i Gary'ego Bernsteina, skąd też wzięła się nazwa komety.
Już od pierwszej detekcji, jasność komety wskazywała na to, że jest ona dużą i ma co najmniej 100 km średnicy. Dokładne dane nie były jednak znane. Wynika to głównie z faktu, że nie namierzono ją w odległości 29 j.a., czyli prawie tak daleko jak orbita Neptuna. Jest to największa odległość, w jakiej kiedykolwiek odkryto kometę.

Kolejne obserwacje pozwoliły doprecyzować rozmiary komety. Nowa analiza wykazała, że jądro komety ma ok. 150 km średnicy (bazując na jasności obiektu). To zdecydowanie największa kometa, jaką kiedykolwiek zaobserwowano - większość tego typu obiektów ma średnicę od kilku do kilkudziesięciu kilometrów, a naprawdę duże obiekty trafiają się rzadko, np. kometa Hale-Bopp o średnicy 80 km czy dotychczasowy rekordzista, kometa Sarabata o średnicy 100 km.
Astronomom udało się również dokładniej obliczyć orbitę komety C/2014 UN271 Bernardinelli-Bernstein - odbywa ona naprawdę długą podróż do i z Układu Słonecznego. W najdalszym punkcie, ok. 1,5 mln lat temu, kometa znajdowała się ok. 40 400 j.a. Ostatni raz w naszym kosmicznym sąsiedztwie była ok. 3,5 mln lat temu - ok. 18 j.a. od Słońca. Naukowcy szacują, że w 2031 r. kometa B-B zbliży się na odległość 10,9 j.a., czyli niemal osiągnie orbitę Saturna.

Koma i ogon komety są bardzo słabe - dwutlenek węgla lub amoniak są cały czas odparowywane z jej powierzchni, zgodnie z prawami termodynamiki. Naukowcy już wcześniej wykryli wybuchy gazu z komety.

Chociaż trudno przewidzieć, co wydarzy się w przyszłości, jest szansa, ze kometa stanie się jeszcze jaśniejsza niż wcześniej sądzono - o magnitudo 9, czyli nieco mniej niż Tytan, jeden z księżyców Saturna.

 Kometa Bernardinelli-Bernstein /materiały prasowe

 Orbita komety Bernardinelli-Bernstein podczas największego zbliżenia do Słońca w 2031 r. /materiały prasowe
Źródło: INTERIA.Tech
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-najwieksza-kometa-wykryta-przez-czlowieka-ma-150-km-srednicy,nId,5552690

Największa kometa wykryta przez człowieka - ma 150 km średnicy.jpg

Największa kometa wykryta przez człowieka - ma 150 km średnicy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy odkrywają, że dysk Drogi Mlecznej jest chwiejny i rozbłyskujący
2021-09-30.
Astronomowie z National Astronomical Observatory of China (NAOC), Shanghai Astronomical Observatory of CAS oraz Nanjing University, na podstawie danych z LAMOST-Gaia ujawnili chwiejny i rozbłyskujący dysk Drogi Mlecznej, co aktualizuje nasze rozumienie tego dysku. Wyniki zostały opublikowane w The Astronomical Journal.
Droga Mleczna jest typową galaktyką dyskową. W klasycznym ujęciu Drogi Mlecznej, dysk w całości jest symetryczny i płaski jak naleśnik. Gwiazdy w dysku obracają się wokół centrum Galaktyki, a ich średnie prędkości radialne i wertykalne są równe zeru.

Z pomocą potężnych danych obserwacyjnych dostarczonych przez duże projekty badawcze w ostatnich latach, coraz więcej szczegółów ukrytych w dysku Drogi Mlecznej staje się widocznych, poddając w wątpliwość tradycyjne wyobrażenia o naszej własnej galaktyce.

Ogromna liczba widm uzyskanych przez LAMOST oraz wysoce precyzyjne dane astrometryczne udostępnione przez Gaia stanowią doskonałą okazję do ponownego zbadania struktury dysku ? mówi prof. ZHAO Gang, współautor pracy.

Zespół naukowców wybrał ~ 490 000 olbrzymów typu K z LAMOST DR8 i Gaia EDR3 jako znaczniki. Stwierdzili, że w zakresie przestrzennym o promieniu galaktycznym 5-15 kiloparseków oraz 3 kiloparseków powyżej i poniżej płaszczyzny Galaktyki, w trójwymiarowych prędkościach średnich występują pionowe chybotania.

W przeciwieństwie do klasycznego wyobrażenia, że ruchy gwiazd są symetryczne względem płaszczyzny Galaktyki, olbrzymy typu K znajdujące się poniżej płaszczyzny rotują szybciej niż te powyżej. Tymczasem gwiazdy dysku wewnętrznego migrują radialnie w kierunku dysku zewnętrznego, podczas gdy gwiazdy dysku zewnętrznego wykazują naprzemienne ruchy radialne do wewnątrz i na zewnątrz, z prędkościami silnie zależnymi od odległości pionowej.

Badacze ponownie przeanalizowali naturę rozbłysków dysku poprzez oszacowanie wysokości dysku na podstawie zmierzonej elipsoidy prędkości. Stwierdzili, że wysokość dysku wyraźnie wzrasta wraz ze wzrostem promienia galaktycznego, prowadząc do powstania rozbłysków. Wyniki wskazały również, że północne i południowe dyski mają stałą siłę rozbłysku. Podobne struktury rozbłyskowe zostały również wykryte w niektórych galaktykach zewnętrznych, co oznacza, że rozbłyskujący dysk może być powszechnym zjawiskiem w galaktykach dyskowych.

Chwiejny dysk badany przez LAMOST-Gaia olbrzymy typu K można przypisać zaburzeniom wytwarzanym zarówno przez wewnętrzne podstruktury (w tym ramiona spiralne i poprzeczkę centralną), jak i długowieczne zakłócenia zewnętrzne (takie jak galaktyka satelitarna). Mechanizm stojący za strukturą rozbłyskową wciąż pozostaje tajemnicą.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CAS

Urania

Panorama Drogi Mlecznej widzianej z Ziemi. Źródło: ESO

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/09/naukowcy-odkrywaja-ze-dysk-drogi.html

Naukowcy odkrywają, że dysk Drogi Mlecznej jest chwiejny i rozbłyskujący.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna materia składa się z czarnych dziur o rozmiarze atomu? Naukowcy wysnuli teorię
2021-09-30. ŁZ,MNIE
Badane od kilkudziesięciu lat czarne dziury wciąż skrywają wiele tajemnic. Dotąd naukowcy rozróżniali dwa typy różniące się przede wszystkim masą i rozmiarami. Możliwe, że jest jeszcze trzeci typ.
Niedawno astronomowie odkryli brakujące ogniwo ? czarne dziury o masie pośredniej, masywniejsze od czarnych dziur o masie gwiazdowej, a znacznie mniejsze od supermasywnych czarnych dziur. Prof. Oscar de Barco Novillo z Uniwersytetu w Murcii zasugerował, że w przestrzeni kosmicznej może istnieć jeszcze jeden rodzaj czarnych dziur ? mikroskopijne czarne dziury o średnicy rzędu 0,23 nm, czyli rozmiarach zbliżonych do rozmiarów atomu potasu.
Zdaniem badacza takie obiekty miałyby powstać tuż po Wielkim Wybuchu, który miał miejsce 13,7 mld lat temu. Astronomowie podejrzewają, że mogło wówczas powstać wiele czarnych dziur o przeróżnych rozmiarach, od kilku nanometrów do nawet kilkuset kilometrów.
Takich obiektów nie powinno już być we wszechświecie
Sęk w tym, że teoretycznie tego typu obiektów teraz nie powinno już być we wszechświecie. Prof. Stephen Hawking wysnuł teorię, że każda czarna dziura ?paruje? i te najmniejsze powinny już dawno zniknąć, zaś ?przy życiu? do dziś powinny zostać tylko te większe, o masie co najmniej Ziemi.
Prof. de Barco Novillo dowodzi na łamach ?Monthly Notices of the Royal Astronomical Society?, że gdyby taka mikroskopijna czarna dziura zbliżała się do supermasywnej czarnej dziury, początkowo parowałaby równomiernie we wszystkich kierunkach. Wraz ze zbliżaniem się jednak do większej koleżanki coraz więcej promieniowania emitowanego przez małą czarną dziurę kierowałoby się od razu w stronę masywnej czarnej dziury.
Stożek promieniowania emitowany w przeciwnym kierunku stopniowo stawałby się coraz węższy (coraz więcej promieniowania zmierzałoby do supermasywnej czarnej dziury), aż w końcu z mniejszej czarnej dziury uciekłaby ostatnia, bardzo wąska, skolimowana wiązka promieniowania.
Serwis ?Puls Kosmosu? wskazuje, że taka hipotetyczna wiązka skierowana w stronę Ziemi teoretycznie odbierana byłaby na Ziemi jako błysk promieniowania gamma (GRB), który można by było dostrzec za pomocą teleskopów na Ziemi. Co ciekawe, takie błyski promieniowania gamma astronomowie już wielokrotnie obserwowali.
Hiszpański astrofizyk ocenia, że jeżeli obserwowane błyski pochodzą od mikroskopijnych czarnych dziur, to być może właśnie udało się odkryć ciemną materii, która miałaby się składać z takich mikroobiektów.

źródło: PulsKosmosu.pl

Mikroskopijne czarne dziury wymykają się teorii prof. Stephena Hawkinga (graf. NASA)

https://www.tvp.info/56130559/prof-oscar-de-barco-novillo-ciemna-materia-sklada-sie-z-czarnych-dziur-o-rozmiarze-atomu

Ciemna materia składa się z czarnych dziur o rozmiarze atomu Naukowcy wysnuli teorię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sektor kosmiczny: 1-15 października 2021
2021-10-01. Krzysztof Kanawka
Zapraszamy do relacji z sektora kosmicznego z dni 1-15 października 2021.
(Poczekaj na załadowanie relacji. Jeśli ?nie działa? ? odśwież stronę). Jeśli masz ?news? ? wyślij email na kontakt (at) kosmonauta.net.
Blue Origin-Led HLS National Team's Mission to the Moon

https://www.youtube.com/watch?v=xRaGIKqnDpA

Huragan Sam
Oto spojrzenie na huragan Sam, szalejący obecnie na środkowym Atlantyku. Zdjęcie z 30 września z godziny 22:20 CEST, z satelity GOES-16. (Po lewej stronie zdjęcia można zobaczyć Florydę)
Zaczynamy relację!
Witamy w relacji z branży kosmicznej z dni 1-15 października 2021. Dużo się tu wydarzy!
Zapraszamy też na Polskie Forum Astronautyczne.
https://kosmonauta.net/2021/10/sektor-kosmiczny-1-15-pazdziernika-2021/

Sektor kosmiczny 1-15 października 2021.jpg

Sektor kosmiczny 1-15 października 2021.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Putin: Rosyjska Stacja Kosmiczna to nie fikcja, już trwają nad nią prace
2021-10-01.
Ostatnie groźne wydarzenia na orbicie ujawniły tragiczny stan techniczny rosyjskiej części Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Rząd jednak ma już plan na budowę nowego kosmicznego domu. Ma być gotowy jeszcze w latach 20.
Od kilku lat słyszymy o wielkich planach Rosji w kwestii budowy nowej placówki badawczej na ziemskiej orbicie. Teraz jednak dochodzą do nas wieści o postępie w realizacji tych marzeń. Władimir Putin zapowiedział, że specjaliści już pracują nad projektem Rosyjskiej Stacji Kosmicznej. Miałaby ona powstać ok. 2025 roku.
Jakiś czas temu władze Rosji i Chin informowały o wspólnych planach budowy pierwszej kolonii na powierzchni Księżyca. Później mówiono o współpracy obu krajów w ramach Chińskiej Stacji Kosmicznej, która obecnie powstaje na orbicie naszej planety. Wygląda jednak na to, że Kreml ma nieco inne plany.
Ta decyzja raczej nie powinna dziwić. Rosja wciąż uważa się za mocarstwo, zatem jeśli Amerykanie planują budowę nowego kosmicznego domu, a Chińczycy już go rozbudowują, to dlaczego nasz sąsiad miałby pozostać w tym temacie daleko z tyłu za konkurencją.
Musimy patrzeć znacznie dalej w przyszłość, daleko poza granice obecnej dekady i brać pod uwagę pojawiające się nowe wyzwania w eksploracji kosmosu? - powiedział Władimir Putin. ?Nasi specjaliści już pracują nad projektem Rosyjskiej Stacji Kosmicznej? - dodał prezydent Rosji.
Warto tutaj dodać, że Stany Zjednoczone chcą nie tylko zbudować z pomocą rodzimych korporacji nową stację kosmiczną na miarę XXI wieku, ale również kilka pierwszych hoteli dla bogatych kosmicznych turystów. Wszystkie znaki za Ziemi i na niebie wskazują na to, że właśnie wchodzimy w erę kolonizacji najbliższej nam przestrzeni kosmicznej, a to już wstęp do zmiany ludzkości w cywilizację międzyplanetarną.
Źródło: GeekWeek.pl/Roskosmos/Reuters / Fot. Roskosmos/NASA
https://www.geekweek.pl/news/2021-10-01/rosyjska-stacja-kosmiczna-to-nie-fikcja-rosjanie-zbuduja-ja-w-ciagu-kilku-lat/

Putin Rosyjska Stacja Kosmiczna to nie fikcja, już trwają nad nią prace 2.jpg

Putin Rosyjska Stacja Kosmiczna to nie fikcja, już trwają nad nią prace.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdopodobnie odkryto pierwszą planetę okrążającą trzy gwiazdy

2021-10-01

Naukowcy odkryli pierwszą planetę krążącą wokół układu potrójnego gwiazd. GW Ori to niezwykły układ, który interesuje astronomów z kilku powodów, a najważniejszy to ten dotyczący trzech gwiazd.

GW Orionis (GW Ori) jest układem potrójnym gwiazd typu T Tauri. Znajduje się w gwiazdozbiorze Oriona, ok. 1300 lat świetlnych od Ziemi i jest otoczony masywnym dyskiem pyłu i gazu. Jest on podzielony na dwie części, przypominające pierścienie Saturna, z ogromną przerwą między nimi. Naukowcy sugerują, że może być to wynikiem formowania się jednej lub więcej planet w układzie. Wymaga to potwierdzenia, ale jeżeli okaże się to prawdą, będzie to pierwsza egzoplaneta orbitująca wokół trzech gwiazd.
Astronomowie przeprowadzili analizy układu GW Ori i zgodnie z ich wynikami, gazowy olbrzym o masie zbliżonej do Jowisza jest najlepszym wyjaśnieniem ogromnej luki w dysku. Nie można jednak bezpośrednio zaobserwować tej planety, ale prawdopodobnie istnieje i wpływa na swoje otoczenie.

Są także inne wyjaśnienia dotyczące przerwy w dysku pyłowym. Astronomowie podejrzewają, że grawitacja gwiazd może oczyszczać przestrzeń w dysku, choć ta teoria jest mało prawdopodobna.

Gdyby ludzie żyli na GW Ori, mogliby na niebie dostrzec trzy gwiazd, choć prawdopodobnie tylko dwie ze względu na  fakt, że najbardziej wewnętrzne gwiazdy orbitują blisko siebie i "zlewają" się w jedną dla obserwatora. Istnienie planety wymaga potwierdzenia, ale obserwacje z teleskopów ALMA i VLT prawdopodobnie potwierdzą to w najbliższych miesiącach.
GW Ori /materiały prasowe
Źródło:INTERIA.Tech
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-prawdopodobnie-odkryto-pierwsza-planete-okrazajaca-trzy-gwia,nId,5555088

Prawdopodobnie odkryto pierwszą planetę okrążającą trzy gwiazdy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polak wraz z zespołem NASA zajmuje 5. miejsce w ?Lidze Mistrzów Robotyki?
2021-10-01. Redakcja
Liga Mistrzów Robotyki organizowana jest przez  DARPA, czyli Agencję Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności Stanów Zjednoczonych.
DARPA (Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności Stanów Zjednoczonych) co pewien czas organizuje Wielkie Wyzwania DARPA (eng. DARPA Grand Challenge), które są dla robotyki tym, czym Liga Mistrzów jest dla piłki nożnej. Najlepsi robotycy z całego świata pracują w pocie czoła dniami i nocami, żeby w dniu finałowego tygodnia zaprezentować się jak najlepiej i wygrać prestiż i główną nagrodę.
Wielkie Wyzwania DARPA były kierowane do najlepszych i najbardziej zaawansowanych laboratoriów świata naukowych, jak również przemysłowych. Początkowo wydarzenia te skupiały się wokół autonomicznych pojazdów.
Historia zawodów DARPA
Pierwsze Wielkie Wyzwanie DARPA miało miejsce w 2004 roku. Celem wyzwania było przejechanie przez samochód autonomiczny po pustyni z punktu A do B na dystansie 100 km, a nagrodą 1 mln USD. Trud wyzwania najlepiej obrazuje fakt, że najlepsza drużyna przejechała tylko 12 km. Rok później cztery drużyny dały radę przejechać cały dystans w obrębie dostępnego czasu 10h.
Po udanym wydarzeniu związanym z poruszaniem się autonomicznych pojazdów na pustyni, DARPA postanowiła zorganizować Wielkie Wyzwanie w 2007 roku, którego celem było wykonanie progresu autonomicznych pojazdów poruszających się w środowisku miejskim.
Te trzy Wielkie Wyzwania DARPA były zalążkiem postępu, progresu i rozpowszechnienia się autonomicznych pojazdów, które coraz bardziej i bardziej pukają do drzwi naszego codziennego życia obecnie.
Przełom w robotyce
Kolejnym obszarem, w którym DARPA chciała rozpocząć rewolucję, była mobilność robotów kroczących, dlatego w 2012 roku odbyło się kolejne Wielkie Wyzwanie DARPA ? DARPA Robotics Challenge. Ponownie najlepsze laboratoria z całego świata przystąpiły do wyzwania, próbując sprostać zadaniom stawianym przez DARPA. Wydarzenie stało się zalążkiem progresu w dziedzinie rozpowszechnienia się robotów kroczących, jak np. firmy Boston Dynamics.
Tegoroczna edycja
W tym roku DARPA rzuciła kolejne wyzwanie zrewolucjonizowania sposobu, w jaki ludzie operują w podziemnych terenach w ramach DARPA Subterranean Challenge, które odbyło się 21-24.09.2021.
Czym jest  DARPA Subterranean Challenge?
DARPA Subterranean Challenge jest to wyzwanie mające za zadanie zrewolucjonizować robotykę w takich dziedzinach, jak górnictwo i ratownictwo (np. katastrofy budowlane i pożarowe lasów), gdzie obecność robotów mobilnych mogłaby zmienić sposób, w jaki ratownicy czy górnicy podchodzą do swojej pracy. Te wyzwania szczególnie są ważne dla wojskowych i cywilnych służb ratowniczych.
Zagrożenia różnią się drastycznie w różnych domenach, które mogą ulegać degradacji lub zmieniać się w czasie i często są zbyt wysokie, aby personel ratowniczy mógł wejść do nich.  Tereny takie charakteryzują się zazwyczaj dużą wyboistością i niejednorodnością terenu, co nie tylko jest znacznym wyzwaniem dla mobilności robotów, ale także roboty powinny wykonywać zadania autonomicznie, bez interwencji człowieka.
DARPA Subterranean Challenge poszukuje nowatorskich podejść do szybkiego mapowania, nawigacji i przeszukiwania podziemnych środowisk podczas operacji bojowych, w których liczy się czas lub scenariuszy reagowania na katastrofy. Przykładem zastosowania mogłaby być tu akcja ratunkowa w jaskini Tham Luang, gdzie międzynarodowe środowisko chciało uratować trzynastu zawodników drużyny piłkarskiej z 4 km częściowo zalanej jaskini.
Finał wydarzenia
Finałowe wydarzenie polegało na misji poszukiwawczo-ratowniczej systemu do eksploracji jaskiń [video0, video1] gdzie występuje zdegradowana percepcja, obciążenia mobilności i utrudniona komunikacja, a także długotrwała autonomia robotów jest wymagana.
Wydarzenie odbyło się w Wielkiej Jaskini (eng. Mega Cavern) w Louisville w Stanach Zjednoczonych i do finałowego wydarzenia zakwalifikowało się  8 najlepszych drużyn świata.
Zadaniem było zlokalizowanie artefaktów, które symulowały zaginionych górników i ich narzędzi (takich jak komórki telefoniczne, kaski czy liny). Teren nie był znany drużynom i początkowo tylko w ramach poszukiwań roboty musiały stworzyć mapę środowiska i miały 60 minut na znalezienie wszystkich artefaktów.
Polak w finałach Wielkiego Wydarzenia DARPA.
Andrzej Reinke, polak który jest członkiem organizacji naukowych Stowarzyszenie Robotyków SKALP i Innspace, w ramach swojego stażu naukowego w Jet Propulsion Laboratory (laboratorium NASA), brał udział w tym Wielkim Wydarzeniu w drużynie CoSTAR, która oprócz samego laboratorium NASA, składała się z Massachusetts Institute of Technology (MIT) i California Institute of Technology (Caltech).
?Same przygotowania do wydarzenia było niesamowitym przeżyciem, była to ciężka i długa praca, czasami mam wrażenie, że 24/7, w szczególności ostatni miesiąc w których wiele testów integracyjnych trzeba było wykonać, a także sprawdzić, czy wszystkie systemy działają tak jak zaprogramowaliśmy i zaprojektowaliśmy.  Nasz system obejmował multi-robotyczny system składający się z robotów kroczących, jeżdżących na kołach i latających dronach. ? mówi Andrzej Reinke?
?Samo wydarzenie było bardzo ekscytujące i nasz zespół miał niesamowitą karuzelę emocji. Wydarzenie składało się z dwóch treningów integracyjnych jak i samego finałowego biegu. Pierwsze dwie tury były takie typowo kwalifikacyjno-rozruchowe. Mieliśmy 30 minut w każdym biegu, żeby sprawdzić jak mniej więcej wygląda środowisko, w którym będziemy operować jak też zintegrować nasz system z systemem oceniającym nasze biegi. Sami nie mieliśmy żadnej informacji jak to środowisko będzie wyglądać. Te rozruchowe tury oprócz integracji, ustalały także kolejności startowe w finałowym 60 minutowym biegu, który miał wyłonić ostatecznego zwycięzcę.
Prawdę mówiąc, wszystkie drużyny oczekiwały bardzo dużych i szerokich terenów, jednak DARPA ma w zwyczaju zaskakiwać uczestników i przygotowała bardzo wąskie przejścia jaskiniowe, które nie tylko miały sprawdzić możliwości autonomicznej eksploracji jaskini, ale  także sprawdzić możliwości adaptacyjne drużyn.
W pierwszym treningu, przede wszystkim nauczyliśmy się geometrii i topografii terenu. W tym pierwszym biegu, jako, że nie wiedzieliśmy jak szerokie będą przejścia w jaskini po prostu wysłaliśmy wszystkie roboty do eksploracji. Z tego względu, początkowo roboty bardziej się blokowały i przeszkadzały niż pomagały [video5].
Następnego dnia, w następnym treningu, zmieniliśmy taktykę postępowania i w bardziej zrównoważony sposób wprowadzaliśmy roboty do jaskini. W tym biegu zajęliśmy pierwsze miejsce i oczekiwania były bardzo spore przed finałowym biegiem  [video6, video7]. Z takich ?zabawniejszych rzeczy?, w tym biegu do jednego drona z konkurencyjnego zespołu dostała się nawet jakaś folia, która spowodowała, że dron całkowicie uległ zniszczeniu [video8], dlatego, że ta folia wpadła między rotory drona.
Ostatecznie w finałowym biegu, w którym nawet pojawiły się dodatkowe symulacje dynamicznych obiektów w postaci ?zawalenia się stropu i zablokowania drogi powrotnej? i po wielu splotach nieoczekiwanych wydarzeń zajęliśmy 5 miejsce, mimo, że uznałbym to personalnie za porażkę, to w kontekście tego ile problemów wyskoczyło nagle, moim zdaniem jest to całkiem duży sukces [video9, video10]. Jedna z drużyn to nawet straciła robota dlatego, że nie zauważył przepaści [video11]. To też swoją drogą pokazuję jak jeszcze wiele jest do zrobienia w dziedzinie robotów autonomicznych w tak trudnych i niejednorodnych terenach w ramach ich niezawodności i długotrwałej operacyjności?.
Co dalej?
?Tak naprawdę jeszcze w żadnym wyzwaniu DARPA nie startowała żadna polska instytucja, uczelnia, a nawet firma. Sam też reprezentowałem amerykańską drużynę i amerykańskie laboratorium NASA, co dla mnie personalnie jest fajnym przeżyciem, ale uważam, że Polskę też powinno stać na zorganizowanie takiej drużyny. Na pewno mam personalną ambicję, żeby na kolejnym Wielkim Wyzwaniu DARPA startowała też polska drużyna, nie tylko, dlatego, że wygrana w takim wyzwaniu to niesamowicie wielki prestiż i wygrana 2 mln $, ale także dlatego, że przez takie wydarzenia w danym kraju kształtuje się bardzo duży technologiczny know-how z którego potem mogą powstawać jeszcze większe następne projekty i biznesy technologiczne. Takie między innymi stawiam wyzwanie przed sobą i organizacją w której jestem członkiem, czyli Stowarzyszenia Robotyków SKALP, w ramach której budujemy otwarte laboratorium robotyczne dla wszystkich chcących tworzyć rewolucyjne projekty biznesowo-badawcze, a także chcące przyczyniać się do zwiększenia polskiego know-how sektora gospodarki technologicznej, które pozwoliłoby nam rywalizować nawet z tymi największymi w świecie? ? dodaje Andrzej
Część drużyny CoSTAR.
Andrzej Reinke we własnej osobie.
Roboty, które drużyna CoSTAR zaadaptowała do DARPA Subterranean Challenge.
Oryginalne zdjęcie z jaskini Mega Cavern w Louisville.
Teasery DARPA:
DARPA Subterranean Challenge Final Event Teaser
https://www.youtube.com/watch?v=631zLOtKS6s

DARPA Subterranean Challenge Final Event Course Te
https://www.youtube.com/watch?v=pRoQinaxToo&t=18s

Team CoSTAR Subterranean Challenge Practice Run
https://www.youtube.com/watch?v=_HpWIhFFD54

Quest For Robotic Autonomy in Extreme Terrains and Conditions: Team CoSTAR at Subterranean Challenge
https://www.youtube.com/watch?v=PSCavoK3Azc

SubT Challenge CoSTAR
https://www.youtube.com/watch?v=CilqPrFhczI

DARPA Subterranean Challenge ? pierwszy trening
DARPA Subterranean Challenge Final Event - Day 2 - Competition Coverage
https://www.youtube.com/watch?v=8Y_6p_jhmCA&t=10955s

DARPA Subterranean Challenge ? finał
Strona organizacji naukowych:
https://kosmonauta.net/2021/10/polak-wraz-z-zespolem-nasa-zajmuje-5-miejsce-w-lidze-mistrzow-robotyki/

Polak wraz z zespołem NASA zajmuje 5. miejsce w Lidze Mistrzów Robotyki.jpg

Polak wraz z zespołem NASA zajmuje 5. miejsce w Lidze Mistrzów Robotyki2.jpg

Polak wraz z zespołem NASA zajmuje 5. miejsce w Lidze Mistrzów Robotyki3.jpg

Polak wraz z zespołem NASA zajmuje 5. miejsce w Lidze Mistrzów Robotyki4.jpg

Polak wraz z zespołem NASA zajmuje 5. miejsce w Lidze Mistrzów Robotyki5.jpg

Polak wraz z zespołem NASA zajmuje 5. miejsce w Lidze Mistrzów Robotyki6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska suwerenność a zdolności w kosmosie. Jaka skala satelitarnej autonomii? [RELACJA D24 Day]
2021-10-01.Marcin Kamassa.
Tegoroczna odsłona wydarzenia Defence24 Day ? trzecia z dotychczas przeprowadzonych ? była szczególna nie tylko ze względu na przybrany charakter i rozmach. Był to także pierwszy raz, gdy na konferencji tego cyklu pojawił się panel dyskusyjny w całości poświęcony zdolnościom technicznym w przestrzeni kosmicznej oraz zagadnieniom dotyczącym związanej z tym szeroko pojętej działalności państwowej ? a ściślej: znaczeniu rozwoju własnych zdolności kosmicznych dla suwerenności państwa polskiego.
O polskich zdolnościach kosmicznych podczas Defence24 Day
Panel ekspercki pt. Zdolności w przestrzeni kosmicznej ? klucz do wzmocnienia suwerenności Polski, organizowany na zamknięcie pierwszego dnia konferencji Defence24 Day 2021 (29 września br.), skupił szeroką reprezentację specjalistów z różnych obszarów państwowego i komercyjnego zainteresowania technologiami kosmicznymi w Polsce i zagranicą.
Udział w nim wzięli:
?    Płk Rafał Borek, Dyrektor Departamentu Programów Obronnych, Polska Agencja Kosmiczna (POLSA)
?    Płk Marcin Górka, Dyrektor Departamentu Innowacji MON i Pełnomocnik MON ds. Przestrzeni Kosmicznej
?    Piotr Zabadała, Zastępca Dyrektora Departamentu Innowacji i Polityki Przemysłowej w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii
?    Rafał Magryś, Wiceprezes Zarządu spółki Exatel
?    Aviv Kanelbaum, Business Development Manager, firma Israel Aerospace Industries
?    Bartosz Sokoliński, Dyrektor Zarządzający ds. Innowacji i Technologii Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.
 
Krajowy Program Kosmiczny ? ostatnia prosta po serii zakrętów?
Na wstępie sesji panelowej, płk Borek przypomniał, że Polska Agencja Kosmiczna właściwie od początku swojego istnienia prowadzi prace nad projektem Krajowego Programu Kosmicznego (KPK) ? bowiem już w 2015 roku określono wytyczne w tym zakresie. ?Niedługo później pojawiły się pierwsze projekty, nawet jeden z nich przyjęty przez Radę Agencji? ? podkreślił przedstawiciel pionu obronnego POLSA. Wyraził przy tym nadzieję, że niedawno poddany prekonsultacjom społecznym projekt dokumentu KPK będzie tym, który stanie się obowiązującym. Jednocześnie płk Borek wskazał, że w toku prekonsultacji uzyskano szeroki zbiór uwag, co jak kilkukrotnie podkreślono w trakcie panelu, jest poważnym materiałem do analizy, ale też potwierdzeniem znaczącego wzrostu ogólnego prywatnego i instytucjonalnego zaangażowania w działanie sektora kosmicznego w Polsce.
Za ważne w tym kontekście uznano to, że dzięki dotychczasowym długotrwałym analizom i powtórnym podejściom do kwestii ułożenia KPK, zgromadzono rozległe doświadczenie na temat priorytetów i warunków regulowania kwestii kosmicznych. ?Sektor w Polsce rozwija się, idzie w dobrym kierunku i wydaje mi się, że oczekiwane przyjęcie tego dokumentu już niedługo da nam dobre perspektywy na przyszłość? ? podsumował tę część wypowiedzi płk Borek.
W kontekście działań samego MON, a zwłaszcza powstającej odrębnej resortowej strategii budowania obronnych zdolności kosmicznych, wypowiedział się Dyrektor Departamentu Innowacji MON, będący zarazem pełnomocnikiem MON ds. przestrzeni kosmicznej ? płk Marcin Górka. ?Dziś to, co próbujemy z tym dokumencie przedstawić, to główne założenia budowy naszych narodowych systemów - odnosząc się do usług, próbujemy uzyskać jak najwyższą możliwą autonomię tych zdolności, które są związane z rozpoznaniem i wywiadem? ? stwierdził przedstawiciel MON. Wskazał przy tym, że model osiągania samodzielności technologicznej może być tutaj odmienny w zależności od obszaru zaangażowania ? osobny w aspekcie priorytetowych zdolności obserwacji Ziemi, a jeszcze inny w segmencie telekomunikacji satelitarnej. Ścieżkę realizacji ambicji w tym drugim obszarze płk Górka nakreślił według bardziej wydłużonego w czasie, stopniowanego schematu, poczynając od pozyskania dostępu do samych podstawowych usług, z zasobów innych państw i rządów, w pewnym momencie przechodząc, w perspektywie kilkunastoletniej do ewentualnego posiadania narodowego systemu telekomunikacyjnego.
Niemniej, płk Górka podkreślił, że całkowita (multisegmentowa) niezależność w dostępie do satelitarnych danych i nawigacji jest nie tylko bardzo trudna do osiągnięcia, ale wręcz nieuzasadniona ekonomicznie i strategicznie (ze względu na możliwości dostępowe oferowane w systemach i usługach międzynarodowych, szczególnie europejskich i amerykańskich). Jako działanie niezbędne w tym zakresie uznał dążenie do zapewnienia ?wieloźródłowości? oraz dywersyfikacji zabezpieczającej na wielu poziomach ciągłość dostępu do zdolności kosmicznych pojedynczego rodzaju.
Fakt uznania kosmosu jako piątej domeny operacyjnej ? [?] my musimy być w stanie tę przestrzeń rozpoznawać, [...] identyfikować i prognozować w niej zagrożenia. I do tego celu powinniśmy budować zdolności ? jednym z tego aspektów jest rozpoznanie, budowa świadomości sytuacyjnej w przestrzeni kosmicznej, a dopiero po nich, po zbudowaniu zdolności monitorowania, identyfikacji tego, co się dzieje w kosmosie ? właściwe przejście do realizacji strategicznych celów.
Płk Marcin Górka, Dyrektor Departamentu Innowacji MON, pełnomocnik ds. przestrzeni kosmicznej w resorcie obrony narodowej
O wymiarze centralnym tworzenia warunków i podbudowy instytucjonalno-administracyjnej pod funkcjonowanie państwowej i prywatnej działalności kosmicznej wypowiedział się z kolei Piotr Zabadała, Zastępca Dyrektora Departamentu Innowacji i Polityki Przemysłowej w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii. ?Mimo, że ja reprezentuję resort cywilny, właściwy do spraw gospodarki, wszystkie kwestie związane z polityką kosmiczną to zdolności podwójnego zastosowania i tak naprawdę wszystkie nasze prace, jakie są realizowane, one mają za zadanie budowanie kompetencji w tych dwóch obszarach? ? wskazał na początku.
Dyrektor Zabadała zaznaczył przy tym, że resort stara się budować na tym kierunku potencjał Polskiej Agencji Kosmicznej jako podmiotu, który skupi w sobie punkt ciężkości realizacji głównych zadań dotyczących sfery działalności kosmicznej i administrowania zdolnościami. ?My jako Ministerstwo Rozwoju będziemy tylko i wyłącznie wsparciem na tym poziomie politycznym dla agencji - natomiast to agencja powinna być pierwszą organizacją, pierwszym urzędem, ale i też pierwszym wsparciem dla przedsiębiorców, którzy przecież funkcjonują zarówno w tej cywilnej branży kosmicznej, często innowacyjnej i badawczo rozwojowej, ale tak samo są obecni w przemyśle zbrojeniowym, przemyśle obronnym? ? podkreślił przedstawiciel MRPiT.
Staramy się budować te kompetencje w ramach Polskiej Agencji Kosmicznej, staramy się być jako Ministerstwo cały czas obecni, ale coraz mniej widoczni [w pierwszym rzędzie], bo chcielibyśmy, żeby ten pierwszy kontakt był w Polskiej Agencji Kosmicznej - i temu też służy [?] Krajowy Program Kosmiczny, który jest takim narzędziem podwójnego zastosowania.
Piotr Zabadała, Zastępca Dyrektora Departamentu Innowacji i Polityki Przemysłowej w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii
Zwrócono tutaj także uwagę na wątek dotychczasowych konsultacji społecznych nad kształtem KPK i zebranych w ten sposób uwag. Jak wskazał Piotr Zabadała, spłynęło ich znacząco ponad 500 ? w formie wielostronicowego opracowania. ?To też świadczy z jednej strony, jak dużym zainteresowaniem cieszył się dokument oraz jak dużo pomysłów było na jego uzupełnienie? ? skomentował, dodając przy tym, że nie wszystkie uwagi uda się uwzględnić z racji ograniczeń budżetowo-organizacyjnych, jakim podlega tutaj cały program. ?Ze względów głównie budżetowych [?] część z tych uwag musimy odłożyć, mam nadzieję, na kolejną edycję programu kosmicznego? ? zasygnalizował przedstawiciel MRPiT (warto tutaj przypomnieć, że obecnie przyjmowana wersja KPK dotyczy lat 2022-2026).
Komercyjne rozwiązania na potrzeby narodowe
Spojrzenie na kwestie rozwoju polskiego przemysłu kosmicznego i możliwości ekspansji na rynku z perspektywy samych rodzimych firm przedstawił wiceprezes spółki EXATEL, Rafał Magryś. W swojej wypowiedzi podkreślił, że firma obecnie mocno rozbudowuje swoje kompetencje na gruncie sektora kosmicznego, przy czym jej zamierzeniem nie jest działanie rozproszone, ani też zawłaszczanie całego pola aktywności konkurencyjnej. ?We wszystkich tych [segmentach] są inne firmy, inne podmioty, które się dużo lepiej na tym znają? ? stwierdził wiceprezes Magryś.
Uważamy, że EXATEL jako ostatnia polska firma posiadająca infrastrukturę telekomunikacyjną odgrywa niezmiernie istotną rolę w systemie bezpieczeństwa państwa, zarówno w tym obszarze związanym z tworzeniem zdolności państwa do operowania w cyberprzestrzeni, ochrony tej przestrzeni, jak i w obszarze związanym też z innowacjami, na przykład polskim 5G. Uważamy także, że ten obszar kosmiczny jest kolejnym miejscem, gdzie my, jako Polska i jako EXATEL, powinniśmy zaistnieć. Jednocześnie zawsze patrzymy, jakie obszary są zyskowne - obszar zarówno telekomunikacyjny, cyberbezpieczeństwa, a teraz także działalności kosmicznej, jest obszarem zyskownym.
Rafał Magryś, Wiceprezes Zarządu spółki EXATEL

Przedstawiciel polskiej spółki Skarbu Państwa podkreślił dalej, że cieszą go sygnały wieńczenia prac nad Krajowym Programem Kosmicznym po długim okresie zmagań z ostatecznym kształtem tego dokumentu wykonawczego. ?Mam wrażenie, że do tej pory brakowało nam wyznaczonego celu, w którą stronę polski przemysł kosmiczny powinien zmierzać - jeśli ten cel jest postawiony, poprzez wskazywane właśnie 4 obszary [priorytetowe KPK ? przyp. red.], w ten sposób firmy mogą się rozwijać? ? podkreślił wiceprezes Magryś.
Dalej zaznaczył, że zamysłem realizowanym przez EXATEL jest skupienie wspólnego krajowego wysiłku, stworzenie takiego konglomeratu stowarzyszonych przedsiębiorstw, który będzie mógł podejmować główne, wciąż poważne wyzwania rozwojowe na kolejnych szczeblach awansu w sektorze. ?Próg wejścia, owszem, jest coraz niższy, ale wciąż jest bardzo wysoki w porównaniu chociażby do sektora [aplikacji programistycznych] czy nawet obszaru cyberbezpieczeństwa? ? wskazał, dodając przy tym, że zdolności przemysłowe w eksponowanych w KPK czterech segmentach (priorytetach) są możliwe do uzyskania w szerszej grupie, jak to miało miejsce w Europie i na świecie, gdzie dużymi graczami zostawały głównie firmy mające zdolność organizowania się w konsorcja i partnerstwa.
Zagraniczne doświadczenia z długoletniej już aktywności na globalnym rynku kosmicznym przedstawił z kolei, w imieniu spółki Israel Aerospace Industries, jej Business Development Manager ? Aviv Kanelbaum. Jak zaznaczył na początku swojej wypowiedzi, IAI prowadzi swoją aktywność już globalnie i dla wielu międzynarodowych odbiorców (w ostatnim czasie sygnalizowano zamówienie satelitarne z Wietnamu). Podkreślił przy tym, że zamówienia te w znaczącej przewadze (?niemal wszystkie?) obejmują realizację pewnej części projektu z udziałem lokalnego przemysłu, wewnątrz gospodarki narodowej państwa zamawiającego. Obejmuje to zarówno współpracę przemysłową, jak i badawczo-rozwojową (w sferze akademickiej).
Kanelbaum podkreślił przy tym, że IAI zapewnia przy takiej współpracy najwyższy standard zaawansowania technicznego, obejmujący w obszarze satelitarnym Bardzo Wysokie Rozdzielczości (VHR) obrazowania powierzchni Ziemi w wielu zakresach widma elektromagnetycznego, czyli zdatne na użytek operacyjny sił zbrojnych. Dodatkowo zastrzegł, że są to systemy lekkie, bardzo sprawnie działające.
Z wypowiedzi przedstawiciela IAI wybrzmiało także skupienie na zapewnianiu odbiorcom sprzętu odpowiedniej niezależności operacyjnej i kontroli nad sprzętem orbitalnym. ?To, na czym szczególnie zależy nabywcom, to możliwość samodzielnego użytkowania i prowadzenia operacji na dostarczanych przez nas satelitach? ? wskazał Kanelbaum. Zwrócił też uwagę, że powiązaną z tym wartością jest możliwość uzyskiwania zobrazowań bez konieczności informowania kogokolwiek z zewnątrz o potrzebach wywiadowczych i przedmiocie zainteresowania, jaki ma się znaleźć na zobrazowaniach. Dalej Kanelbaum podkreślił również, że niezmiernie istotnymi warunkami dla nabywców są także krótkie czasy rewizyty oraz cyberbezpieczeństwo transmisji satelitarnej (tak, aby była ona trudna do przechwycenia zarówno na orbicie, jak i na Ziemi).
Państwa i podmioty, które nabywają dane satelitarne od innych, nie są w stanie zapewnić tajemnicy swoich potrzeb operacyjnych.
Aviv Kanelbaum, Israel Aerospace Industries
Obok wcześniej wskazanych zagadnień, przedstawiciel IAI wymienił także korzyści płynące z posiadania własnych satelitów obserwacji Ziemi. Razem z podstawową wolnością od konieczności nabywania danych satelitarnych u zagranicznych partnerów (wiązanej z przekazywaniem szczegółowych informacji na temat zapotrzebowania, dodatkowym czasem potrzebnym na obsługę dystrybucji danych oraz pozasystemowymi wydatkami operacyjnymi), Kanelbaum podkreślił potencjał posiadania ?przewagi politycznej? oraz zdolność samofinansowania się inwestycji satelitarnej (sprzedaż własnych zobrazowań).
?Koło zamachowe gospodarki?
Wątek komercjalizacji i gospodarczego znaczenia sektora kosmicznego dla kondycji całego państwa przeważał w dalszej części rozmowy, która po zdolnościach operacyjnych w wymiarze rozpoznania i wywiadu, przeszła m.in. na tor szans rozwojowych polskich przedsiębiorstw i ich przewag rynkowych. Tutaj głos zabrał przede wszystkim Dyrektor Zarządzający ds. Innowacji i Technologii Agencji Rozwoju Przemysłu S.A., Bartosz Sokoliński. Ponieważ ARP (jako udziałowiec i podmiot aktywizujący) na co dzień ma styczność ze spółkami polskiego sektora kosmicznego, odpowiadającymi już też w znaczącej skali na zamówienia międzynarodowe, wiele wątków odnosiło się tutaj do przykładów z ich działalności.
Jak przypomniał najpierw dyrektor Sokoliński, ARP działa bardziej intensywnie na linii z sektorem kosmicznym już od blisko 7 lat. ?Od tamtej pory nie tylko rozwinęliśmy swoją działalność, ale też stworzyliśmy tak zwany branżowy program wsparcia? ? wskazał, odnosząc się do działań podejmowanych w ramach inwestycji kapitałowych oraz projektów zapewniających dostęp do dobrze przygotowanych kadr. Ważnym obszarem w obrębie tego programu ma pozostawać także promocja samego sektora kosmicznego, a także rozwijanie ogólnej świadomości jego znaczenia i samego istnienia. Zwiększając w ten sposób ekspozycję działalności kosmicznej na rynku i w przestrzeni społecznej, ARP może także przyczyniać się do większej widoczności oferty poszczególnych podmiotów sektorowych, a tym samym ? do zwiększenia ilości zamówień.
Tutaj dyrektor Sokoliński zwrócił szczególną uwagę na zmianę, jaka nastąpiła w postrzeganiu polskiego sektora kosmicznego w warstwie relacji biznesowych i projektów instytucjonalnych - jego zdaniem, firmy z tego segmentu są traktowane już z należytą powagą. Zauważył przy tym, że trudności ze zrozumieniem znaczenia branży nadal pojawiają się w sferach życia niemających na co dzień styczności z tą gałęzią gospodarki ? choć, jak stwierdził przedstawiciel ARP ? obecnie, zamiast pytać, w jakich dziedzinach są właściwie stosowane technologie kosmicznej, należałoby zastanawiać się już raczej nad tym, gdzie i w jakich branżach takie technologie używane nie są. ?W zasadzie [takich] nie ma? ? skomentował Sokoliński.
Chwilę potem dodał, że choć w Polsce mowa w tym kontekście głównie o wschodzących, nadal młodych spółkach prywatnych, to na krajowym gruncie są już takie, które realizują projekty satelitarne dla MON oraz Sił Zbrojnych RP. Przywołany tutaj został przykład spółki Creotech Instruments, której udziałowcem jest właśnie ARP ? zaangażowanej m.in. w projekt PIAST finansowany ze środków Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), a realizowany przez konsorcjum firm oraz ośrodków naukowo-badawczych pod przewodnictwem Wojskowej Akademii Technicznej. Obok Creotech Instruments, zaangażowane weń są: firma Scanway, Sieć Badawcza Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa, PCO S.A. (spółka Polskiej Grupy Zbrojeniowej) oraz Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk (CBK PAN).
W kontekście tego ostatniego podmiotu, dyrektor Sokoliński przypomniał później o pewnej zaistniałej zbieżności dat. Tego samego dnia bowiem (29 września br.) przypadła 45. rocznica utworzenia Centrum Badań Kosmicznych PAN. Wspomniany symboliczny akcent zwieńczył tok całego spotkania.
Fot. Defence24/Kreatyw Media

Fot. Defence24/Kreatyw Media

Fot. Defence24/Kreatyw Media

Fot. Defence24/Kreatyw Media

Panel dyskusyjny poświęcony zdolnościom kosmicznym (w trakcie III edycji Defence24 Day) - na zdjęciu: Bartosz Sokoliński, ARP. Fot. Defence24/Kreatyw Media

Grafika: Katarzyna Głowacka/Defence24.pl
Źródło:SPACE24
https://www.space24.pl/polska-suwerennosc-a-zdolnosci-w-kosmosie-jaka-skala-satelitarnej-autonomii-relacja-d24-day

Polska suwerenność a zdolności w kosmosie. Jaka skala satelitarnej autonomii [RELACJA D24 Day].jpg

Polska suwerenność a zdolności w kosmosie. Jaka skala satelitarnej autonomii [RELACJA D24 Day]2.jpg

Polska suwerenność a zdolności w kosmosie. Jaka skala satelitarnej autonomii [RELACJA D24 Day]3.jpg

Polska suwerenność a zdolności w kosmosie. Jaka skala satelitarnej autonomii [RELACJA D24 Day]4.jpg

Polska suwerenność a zdolności w kosmosie. Jaka skala satelitarnej autonomii [RELACJA D24 Day]5.jpg

Polska suwerenność a zdolności w kosmosie. Jaka skala satelitarnej autonomii [RELACJA D24 Day]6.jpg

Polska suwerenność a zdolności w kosmosie. Jaka skala satelitarnej autonomii [RELACJA D24 Day]7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie wulkany, nie byłoby dinozaurów. Naukowcy odkryli, jakie były ich początki
2021-10-01.

Radek Kosarzycki
 Sześćdziesiąt pięć milionów lat temu w Ziemię uderzyła planetoida o średnicy kilku kilometrów. To jedno wydarzenie sprawiło, że z powierzchni Ziemi zniknęły dinozaury, które chodziły po niej od dziesiątek milionów lat. O tym jednak wiedzą wszyscy. Niewiele osób jednak wie skąd się wzięły dinozaury.
Odpowiedź na pytanie o początki dinozaurów jest zazwyczaj trudniejsza. W najnowszym artykule, który ukazał się w periodyku Proceedings of the National Academy of Sciences naukowcy przekonują, że katalizatorem, który umożliwił powstanie i rozwój dinozaurów były potężne erupcje wulkaniczne na Ziemi, do których doszło 234-232 mln lat temu.
Zapamiętaj!
Tutaj zawsze warto zwrócić uwagę na fakt, który często umyka w rozmowach o dinozaurach. Potężne gady zniknęły z powierzchni 65 mln lat temu. Wydaje się to bardzo dawno temu. Trzeba jednak pamiętać, że wcześniej dinozaury dominowały na Ziemi przez okrągłe 166 milionów lat. Nie wiem jak dla was, dla mnie to jest zdumiewające, że tak długo mogły chodzić po Ziemi, blisko trzy razy dłużej niż okres, który minął od ich zniknięcia do dzisiaj.
To co z tymi wulkanami?
Dwieście trzydzieści cztery miliony lat temu rozpoczął się niezwykle krótki - w skali geologicznej - trwający zaledwie dwa miliony lat okres, w którym klimat na Ziemi zmienił się wskutek czterech potężnych erupcji wulkanicznych. Suchy i gorący klimat zmienił się w gorący i wilgotny, zdominowany przez liczne i długie opady deszczu. Jak? Erupcje wulkaniczne dostarczyły do atmosfery olbrzymie ilości dwutlenku węgla. To z kolei oznaczało wzrost temperatur, przyspieszenie cyklu obiegu wody w atmosferze i wzrost ilości opadów, które następnie z lądu (wraz z pyłem wulkanicznym) spływały z powrotem do jezior, mórz i oceanów.
Informacje o takich zmianach naukowcy uzyskali analizując kilkusetmetrowy rdzeń wydobyty spod basenu Jiyuan w Chinach. W okresie przypisywanym przedziałowi 234-232 mln lat temu w rdzeniu widoczny jest wzrost ilości rtęci, która miałaby pochodzić z zanieczyszczeń atmosferycznych i pyłu wulkanicznego. To właśnie wtedy datuje się początek dominacji dinozaurów, które w wilgotnym klimacie mogły ewoluować w kierunku coraz większych i masywnych zwierząt. Co więcej, mikroskamieniałości z tego samego fragmentu rdzenia pokazują, że to właśnie wtedy fauna na Ziemi zmieniła się z tej preferującej suchy klimat, na lubującą się w ciepłych i wilgotnych warunkach atmosferycznych.
Choć naukowcy wciąż nie mają pełni informacji o tym, gdzie dokładnie doszło do erupcji wulkanicznych, które pozwoliły na rozwój dinozaurów, to w końcu udało się ustalić kiedy i przede wszystkim, dlaczego pojawiły się one na Ziemi.
https://spidersweb.pl/2021/10/skad-sie-wziely-dinozaury.html

Gdyby nie wulkany, nie byłoby dinozaurów. Naukowcy odkryli, jakie były ich początki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)