Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Postępy i nowości w odśmiecaniu orbity okołoziemskiej.
2023-09-17. nataliamochocka
Nie ma wątpliwości: orbita okołoziemska to zabałaganione miejsce. Ale czy usuwanie kosmicznych śmieci ma sens? Na całym świecie prywatne firmy i agencje kosmiczne wychodzą z pomysłami na poradzenie sobie ze szkodliwymi odpadami. Szacując jednak, ile problematycznego zanieczyszczenia znajduje się na orbicie – od wielkich pozostałości po satelitach do niewielkich skrawków farby, czy radioaktywnych cząsteczek – nie jest to łatwe zadanie.
Misja ClearSpace
Europejska agencja kosmiczna zleciła misję ClearSpace-1 w ramach usługi od szwajcarskiej firmy ClearSpace. Być może będzie to pierwszy krok do ustabilizowania nowego i zrównoważonego ekosystemu komercyjnej przestrzeni kosmicznej.
Obecnie jest jako pierwszy cel nadchodzącej misji (ClearSpace-1) aktywnego usuwania śmieci, w skrócie ADR (ang. Active Debris Removal), rozważana jest wyrzutnia rakiet VESPA, która krąży wokół Ziemi jako pozostałość po statku Vega wystrzelonym w 2013 roku. Plan zakłada wyciągnięcie jej szczątków z orbity, a następnie ponowne użycie. Pojawił się jednak problem: w pobliżu wyrzutni odkryto nową chmurę śmieci, które mogą przeszkodzić maszynie wykonującej ADR. Prawdopodobnie jest ona wynikiem silnego zderzenia wyrzutni z innym, nieśledzonym obiektem.
„Ta kolizja śmieci pokazuje wartość misji ClearSpace-1”, podaje ESA w oficjalnym raporcie. Największe zagrożenie stwarzane przez większe odpady kosmiczne to ich fragmentacja na grupy mniejszych obiektów, z których każdy może doprowadzić do znacznych zniszczeń aktywnych satelitów. Aby zminimalizować ryzyko, musimy pilnie ograniczyć powstawanie nowych śmieci kosmicznych oraz osłabić potencjalne wpływy tych, które już powstały.
Rozmiar ma znaczenie
Współzałożyciel oraz dyrektor Launchspace Technologies – jednej z największych firm w przemyśle kosmicznym – Marshall Kaplan podzielił śmieci kosmiczne na 3 grupy:
•    obiekty o rozmiarze większym niż 10 centymetrów, których znajduje się na orbicie do 35 tysięcy,
•    miliony odłamków o wymiarach od milimetra do 10 centymetrów,
•    grupę śmieci składających się z elementów mniejszych od jednego milimetra, których ilość szacuje się na biliony.
Prawdziwym pytaniem jest: co z tym zrobić? Odpowiedź okazuje się całkiem prosta. Kaplan powiedział, że należy ignorować wszystko, co większe niż 10 centymetrów, ponieważ prawdopodobieństwo kolizji jest tak niskie, że statystycznie nie stanowi problemu. Ostatnią grupę również możemy zignorować, ponieważ obudowy satelitów są w stanie sobie z nimi bez szkód poradzić.
Grupa zawierająca śmieci o wielkości od 1 milimetra do 10 centymetrów jest najbardziej kłopotliwa. Takie obiekty bardzo trudno zidentyfikować i zlokalizować. Jedyny sposób, aby je w jakikolwiek sposób kontrolować, to używanie specjalnie zaprojektowanych kolektorów.
Inne przeszkody w sprzątaniu kosmosu
Do tak znacznego zaśmiecenia orbity okołoziemskiej przede wszystkim przyczyniła się Rosja, Stany Zjednoczone i Chiny. Główny problem leży w tym, że w dużej części nie jesteśmy w stanie tych odpadów zidentyfikować – część z nich jest resztkami radzieckich eksperymentów, po których jakikolwiek ślad czy opis zaginął. Większość obiektów zidentyfikowanych to niedziałające już z różnych powodów satelity, czy nawet resztki rakiet. Budzi to niepokój, ponieważ nawet nie mamy pojęcia, ile toksycznych i radioaktywnych cząstek może znajdować się nad naszą atmosferą.
Czy to się opłaca?
ADR jest zdecydowanie inwestycją w przyszłość Nawet, jeżeli na tą chwilę wydaje się to zbyt kosztowne, w przyszłości może okazać się opłacalne, biorąc pod uwagę fakt, że materiały zesłane z powrotem na Ziemię będą mogły być użyte ponownie. Do podjęcia tego zachodu może zachęcić wizja dłuższego funkcjonowania nowych satelitów ze względu na mniejsze ryzyko, że uszkodzi je coś z zewnątrz. Prace nad sprzątaniem kosmicznych odpadów na pewno będą kontynuowane.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    Space.com: Leonard David; Taking out the trash: Here's how private companies could be vital for space debris removal
17 września 2023

•    Esa.int: Active debris removal
17 września 2023

•    Esa.int: Mitigating space debris generation
17 września 2023
 Wykonana komputerowo symulacja terenu wokół Ziemii. Około 95% widocznych białych kropek to zanieczyszczenie kosmiczne stworzone przez ludzi, na przykład nie działające już satelity. Źródło: NASA Orbital Debris Program Office,
Rakieta Vega w momencie startu w kosmos, razem z wyrzutnią VESPA Źródło: ESA, Stephane Corvaja
lustracja misji ClearSpace-1 – próba aktywnego usuwania śmieci Źródło: ESA/ClearSpace

Dziesięciolecia eksploracji i wykorzystywania przestrzeni kosmicznej doprowadziły do poważnego zaśmiecenia. Śmieci kosmiczne stanowią rosnące zagrożenie. Źródło: The Aerospace Corporation/Center for Orbital and Reentry Debris Studies

Siatkowanie śmieci orbitalnych – jedna z możliwości Źródło: ESA/D.Ducro

https://astronet.pl/loty-kosmiczne/postepy-i-nowosci-w-odsmiecaniu-orbity-okoloziemskiej/

Postępy i nowości w odśmiecaniu orbity okołoziemskiej..jpg

Postępy i nowości w odśmiecaniu orbity okołoziemskiej.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AX-4: Polska, Węgry, Indie i USA?
2023-09-17. Krzysztof Kanawka
Interesujący możliwy skład misji Axiom-4.
Z kim poleci astronauta z Polski na ISS w ramach misji Axiom-4?
Od 1 września 2023 dr inż. Sławosz Uznański trenuje w ośrodku o nazwie European Astronaut Corps na zasadzie “project astronaut”. Podobnie jak w przypadku Szweda Marcusa Wandt’a (misja Axiom-3) astronauta z Polski dotrze na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) dzięki współpracy pomiędzy Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) a firmą Axiom Space.
Polski astronauta weźmie udział w kolejnej misji kosmicznej Axiom Space o oznaczeniu Axiom-4 (AX-4). Aktualne (nieoficjalne) rozpiski lotów sugerują, że start misji AX-4 powinien nastąpić w sierpniu lub wrześniu 2024.
Oprócz treningu astronautycznego trwa także ocena wniosków na eksperymenty na ISS. Do 8 września ESA wraz z POLSA zbierały propozycje eksperymentów, jakie polskie podmioty chciałyby wykonać przy wykorzystaniu możliwości badawczych ISS. Z dostępnych informacji wynika, że nadesłano ponad 60. wniosków na eksperymenty.
W jakim składzie może Polak dotrzeć na ISS w ramach AX-4? Od IAC 2022 wiadome jest, że astronauta z Węgier weźmie udział w jednej z misji Axiom Space i od kilku miesięcy prawie pewne jest, że będzie to właśnie AX-4. Z kolei dowódcą misji z dużą pewnością nie będzie astronauta Michael Lopez-Alegria, który ma wziąć udział w misji AX-3. Może to oznaczać, że misję poprowadzi astronautka Peggy Whitson.
Pozostaje w misji AX-4 jeszcze jedno nieobsadzone miejsce. Kto (prywatnie lub jako reprezentant państwa) zajmie to miejsce w tej misji? Do połowy tego roku wydawało się, że w misji weźmie udział zwycięzca lub zwyciężczyni programu “Space Hero”, jednak ten program prawdopodobnie nie zostanie (wkrótce) zrealizowany. Najnowsze nieoficjalne doniesienia prowadzą do Indii.
Jest możliwe, że w locie AX-4 weźmie udział astronauta Indii, wyznaczony przez ISRO, agencję tego państwa. Indie aktualnie pracują nad własnym statkiem załogowym o nazwie Gaganyaan, a docelowo planują małą stację orbitalną. Lot indyjskiego astronauty na ISS może być ważnym elementem przygotowań Indii do własnego programu załogowego.
Oficjalny skład załogi misji AX-4 zostanie prawdopodobnie ogłoszony na początku przyszłego roku.
(SA)
https://kosmonauta.net/2023/09/ax-4-polska-wegry-indie-i-usa/

AX-4 Polska, Węgry, Indie i USA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smakowity kąsek na Marsie. Łazik Perseverance znalazł skałę przypominającą awokado
2023-09-17. Autor: kw/dd Źródło space.com, tvnmeteo.pl


Łazik marsjański Perseverance znalazł na Marsie kolejny fascynujący obiekt. NASA podzieliła się świeżym zdjęciem skały, która łudząco przypomina... przekrojone awokado.

: Perseverance trafił na Czerwoną Planetę w lutym 2021 roku. Od tego czasu niestrudzenie przemierza krater Jezero i usiłuje znaleźć dowody na istnienie w przeszłości życia. Podczas swojej wędrówki napotkał już wiele intrygujących skał. Do kolekcji dołącza teraz skalne awokado - podłużna, zaokrąglona formacja z charakterystycznym wybrzuszeniem, przypominającym pestkę. Co więcej, chropowata powierzchnia skały odzwierciedla nawet teksturę skórki owocu.
Zbiera próbki i bada środowisko
Fotografia powstała dzięki instrumentowi Mastcam-Z, która składa się z pary kamer umieszczonych wysoko na maszcie przypominającym głowę łazika. Wykonano ją w 907. dniu mariańskim.
Przed miliardami lat w kraterze Jezero znajdowało się duże jezioro i delta rzeki. Z pomocą wiropłat Ingenuity, który wspiera pracę Perseverance, obszar jest badany z większą dokładnością. Jednym z najważniejszych celów łazika jest scharakteryzowanie marsjańskiego środowiska i zebranie próbek, które w kolejnych misjach mają zostać zostaną zwrócone na Ziemię podczas przyszłych misji.

Awokado, książka, pączek
Ostatnie miesiące obfitują w ciekawe znaleziska. W czerwcu Perseverance zauważył skałę w kształcie pączka z dziurą w środku, która według naukowców może być pozostałością po dużym meteorycie, który spadł na Czerwoną Planetę. Miesiąc wcześniej łazik sfotografował skałę przypominającą otwartą książkę.
Tego typu obrazy są przykładami zjawiska znanego jako pareidolia. To tendencja ludzkiego mózgu do narzucania znajomego wzoru na przypadkowe dane wizualne.
Autor:kw/dd
Źródło: space.com, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA/JPL-Caltech/ASU
Skała w kształcie przekrojonego awokadoNASA/JPL-Caltech/ASU
https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/smakowity-kasek-na-marsie-lazik-perseverance-znalazl-skale-przypominajaca-awokado-nasa-pokazala-zdjecia-7347650

Smakowity kąsek na Marsie. Łazik Perseverance znalazł skałę przypominającą awokado.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przebywanie w kosmosie zmienia ciało. NASA to zbadała
2023-09-17. oprac. KBN
Od dawna naukowcy zdają sobie sprawę z negatywnego wpływu długotrwałego pobytu w przestrzeni kosmicznej na ludzkie ciało. W przeszłości próbowali oni minimalizować te skutki poprzez zalecanie astronautom regularnych ćwiczeń fizycznych. Badania sugerują jednak, że takie działania mogą nie przynosić oczekiwanych rezultatów. Ta kwestia staje się problematyczna zwłaszcza w kontekście planowanych misji na Marsa.
Z badań opublikowanych w renomowanym czasopiśmie naukowym "Circulation" wynika, że serce astronauty Scotta Kelly'ego, który spędził 340 dni na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, skurczyło się o około 27 procent.
Brak grawitacji - zagrożenie dla zdrowia
Ta informacja może wydawać się niepokojąca. Lekarze jednak podkreślają, że jest to dowód na niesamowitą elastyczność ludzkiego serca. Autor badania, Benjamin Levine, profesor medycyny wewnętrznej z University of Texas Southwestern Medical Center i Texas Health Presbyterian Dallas wyjaśnia, że kiedy człowiek przebywa na Ziemi, serce musi pracować na tyle intensywnie, aby pokonać siłę grawitacji. W stanie nieważkości, brak grawitacji sprawia, że serce nie musi z nią rywalizować, co prowadzi do jego skurczenia.
Podobne zjawisko naukowcy zaobserwowali również na Ziemi. W przypadku długodystansowego pływaka, Benoîta Lecomte, serce również zmniejszyło swoją objętość o jedną czwartą. Lecomte podjął próbę przepłynięcia Oceanu Spokojnego, a większość czasu między pływaniem a spaniem spędzał w pozycji poziomej. To miało podobny wpływ na jego serce jak pobyt na stacji kosmicznej.
Wpływ zmian w organizmie na planowane loty na Marsa
Odkrycia takie jak te mają duże znaczenie dla planowania przyszłych lotów na Marsa. W przypadku Kelly'ego, naukowcy mieli unikalną możliwość porównania skutków długotrwałego pobytu w kosmosie. Astronauta ma brata bliźniaka, Marka, który całe swoje życie spędził na Ziemi. Dzięki temu lekarze mogli dokładnie zbadać i porównać wpływ długotrwałego przebywania w nieważkości na organizm człowieka, w porównaniu do osoby, która przez ten sam czas przebywała na Ziemi.
Jednakże, ze względu na problemy wynikające ze zmian w organizmie, planowane loty na Marsa mogą być zagrożone. Naukowcy już wcześniej wiedzieli, że długotrwały pobyt w stanie nieważkości powoduje nie tylko zmiany w organizmie czy wyglądzie (po powrocie ze stacji kosmicznej Scott był o 5 cm wyższy od swojego brata pozostającego na Ziemi), ale także w genach. Teraz muszą zastanowić się, czy dalsze próby długotrwałego przebywania w kosmosie nie zakończyłyby się tragicznie dla całej załogi ewentualnej misji na Marsa.
Źródło zdjęć: © NASA
WPtech
https://tech.wp.pl/przebywanie-w-kosmosie-zmienia-cialo-nasa-to-zbadala,6942567171074688a

Przebywanie w kosmosie zmienia ciało. NASA to zbadała.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie zdumieni. "Jest owinięta tajemniczą kosmiczną wstążką"

2023-09-17. Daniel Górecki
Galaktyka spiralna niedaleko Drogi Mlecznej, którą uważaliśmy za zupełnie zwyczajną, ujawniła długo skrywaną niespodziankę. Jest otoczona ogromnym pierścieniem gazu, który wygląda jak dodany w Photoshopie.

To, co uważaliśmy dotąd za zupełnie zwyczajną galaktykę, okazało się skrywać pewną tajemnicę. NGC 4632, oddalona od nas o ok. 56 milionów lat świetlnych, jest otoczona ogromnym pierścieniem gazu, który owija się wokół niej niczym kosmiczna wstążka. Dlaczego zobaczyliśmy to dopiero teraz?
NGC 4632 przez lata skrywała ogromną niespodziankę
Galaktyczna niespodzianka jest niewidoczna w większości widma elektromagnetycznego i pojawia się tylko wtedy, gdy patrzymy w niebo za pomocą radioteleskopów. Jak wyjaśniają astronomowie, to odkrycie może umieścić NGC 4632 w klasie niezwykle rzadkich galaktyk znanych jako galaktyki pierścieni polarnych, ale sugeruje również, że te mogą nie być wcale tak rzadkie, jak dotychczas sądziliśmy.
Odkrycia sugerują, że od jednego do trzech procent pobliskich galaktyk może posiadać gazowe pierścienie polarne, czyli znacznie więcej, niż sugerują teleskopy optyczne. Galaktyki pierścieni polarnych mogą być częstsze, niż wcześniej sądzono
mówi astrofizyk Nathan Deg z Queens University w Kanadzie.

 A mowa o galaktykach, których gwiazdy, gaz oraz pył rotują wokół jądra po pierścieniach rozciągających się prostopadle do płaszczyzny ich dysku. Taki układ może być spowodowany przypadkowym wychwyceniem materii przez biegunową galaktykę pierścieniową z innej galaktyki, która zbliżyła się w taki sposób, że wchłonięte gwiazdy oraz gaz i pył międzygwiezdny ułożyły się w rotujące pierścienie.

Co ciekawe, zazwyczaj są to galaktyki typu soczewkowatego i eliptycznego - są to galaktyki rozmyte, pozbawione struktury czy dobrze zdefiniowanych ramion spiralnych. Obserwacje optyczne ujawniły pierścienie polarne w około 0,5 procentach pobliskich galaktyk soczewkowatych, ale jak przekonują badacze, może być ich znacznie więcej, bo przecież w przypadku NGC 4632 też nie spodziewali się ukrytego pierścienia.
I gdyby nie dane z projektu Widefield ASKAP L-band Legacy All-sky Blind surveY (WALLABY), przeprowadzonego przy użyciu Australian Square Kilometre Array Pathfinder, potężnego zestawu radioteleskopów zlokalizowanego na pustyni w Australii Zachodniej, dłużej żylibyśmy w nieświadomości.
Spodziewamy się, że dzięki wykorzystaniu ASKAP w nadchodzących latach odkryjemy ponad 200 000 galaktyk bogatych w wodór, a wśród nich wiele innych niezwykłych galaktyk, takich jak te z pierścieniami polarnymi
podsumowują badacze.

Dr Jayanne English, ekspertka w dziedzinie tworzenia obrazów astronomicznych, połączył dane uzyskane z ASKAP z danymi optycznymi i podczerwonymi z teleskopu Subaru na Hawajach /J. English (U.Manitoba), with support of T. Jarrett (UCT) and the WALLABY team: ATNF/ASKAP:Suburu/Hyper Suprime Camera /domena publiczna

Coś niewiarygodnego. Galaktyka NGC 4632 jest owinięta "kosmiczną wstążką" /J. English (U.Manitoba), with support of T. Jarrett (UCT) and the WALLABY team: ATNF/ASKAP:Suburu/Hyper Suprime Camera /domena publiczna

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-astronomowie-zdumieni-jest-owinieta-tajemnicza-kosmiczna-wst,nId,7023216

Astronomowie zdumieni. Jest owinięta tajemniczą kosmiczną wstążką.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy poznamy tajemnicę ciemnej materii? Naukowcy mają sposób

2023-09-17. Marcin Jabłoński
Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy coraz bliżej zrobienia kroku milowego w badaniach nad jedną z największych tajemnic kosmosu, ciemną materią. Według najnowszych badań pomóc w tym mają… zegary atomowe. W jaki sposób?
Ciemna materia to nieuchwytny skarb astronomów. Niby otacza nas w całym kosmosie, stanowiąc aż 85% całkowitej materii Wszechświata, zapełniając jej ogromne obszary. Niby ma odpowiadać za dodawanie grawitacji galaktykom czy innym ciałom, jednak... nikt nie jest tego pewny, bo jeszcze nikt nigdy nie uchwycił ciemnej materii i się jej nie przyjrzał... jeśli w ogóle istnieje.
Ta "ciemna materia" jako zagadka czegoś, co może nas otaczać, mając tak duży wpływ na kosmos, ale jednakowo nie da się tego złapać, nie pozwala astronomom spać po nocach. Możliwe jednak, że niedługo dokonają przełomu w badaniach nad ciemną materią, za pomocą niezwykłych zegarów atomowych.
Zegary atomowe jako klucz do poznania ciemnej materii
Zegary atomowe są najdokładniejszymi instrumentami do pomiaru czasu, jakimi dysponujemy. Według niektórych naukowców ich niesamowita precyzja może pomóc w wykrywaniu wahań energii. Te zaś w teorii mogą naprowadzić na niektóre rodzaje ciemnej materii.
Taką tezę przedstawili naukowcy z University of Sussex i National Physical Laboratory w Wielkiej Brytanii, którzy użycie zegarów atomowych do wykrywania pewnych cząstek o niskiej masie. Swoje badania opublikowali na łamach New Journal of Physics.
Według założeń takie cząsteczki oddziałują ze zwykłymi cząstkami materii, ale bardzo słabo. Zegary atomowe działają na podstawie niezwykle trudnych w zauważeniu oscylacji atomów, gdy poruszają się one między stanami energetycznymi, aby określić czas. W teorii każde uderzenie w te oscylacje, na przykład z ultralekkiej teoretycznej cząstki ciemnej materii, mogłoby zostać przezeń zauważone.
Przydatność zegarów atomowych dla astronomii
Zegary atomowe już pomagają w badaniu kosmosu. Prócz idealnego odmierzania czasu pomagają badać, jak grawitacja może zakłócać czas. Jednak według nowych teorii brytyjskich naukowców mogą pomóc w wykryciu ciemnej materii.

Badacze zaproponowali kilka teoretycznych modeli, jak można zmierzyć zmiany w taktowaniu zegara atomowego, aby później dokonać odczytów. Następnie wykonali eksperyment na dwóch zegarach atomowych, gdzie jeden był bardziej podatny zamiany stałych, na których opierają się podstawowe prawa fizyki. Ze wszystkich wybrano stałą, która opisuje, jak silnie elektrony są przyciągane do protonów w atomie, oraz stosunkowi masy elektronu do protonu, opisujących masę atomu. Te stałe mogą zostać zakłócone przez cząsteczki, teoretycznie odpowiedzialne za efekty ciemnej materii.

W naukowym modelu badacze zobaczyli, że stałe mogą pokazywać zauważalne zmiany. Wszystko zamyka się jednak w teorii, założeniach i przewidywaniach. Niemniej daje to podstawy do sądzenia, że nawet prawie niezauważalne zmiany w "tykaniu" zegarów atomowych, może naprowadzić naukowców na ślady wręcz legendarnej ciemnej materii i być może, jej uchwycenia.

Naukowcy mają teorię, jak mogą poznać tajemnice ciemnej materii /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-czy-poznamy-tajemnice-ciemnej-materii-naukowcy-maja-sposob,nId,7021579

Czy poznamy tajemnicę ciemnej materii Naukowcy mają sposób.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polski łazik najlepszy na świecie. Wielki sukces drużyny z AGH

2023-09-17. Marcin Jabłoński
Polska drużyna z Krakowa AGH Space System wygrała prestiżowy konkurs łazików marsjańskich European Rover Challenge. Pokonali przy tym aż 24 drużyny z 12 krajów z całego świata. To kolejne wielkie zwycięstwo polskich konstruktorów.

Właśnie zakończyła się 9. edycja European Rover Challenge (ERC), konkursu łazików marsjańskich, gdzie drużyny prezentują swoje własne konstrukcje. Odbywające się w Kielcach na terenie Polityki Świętokrzyskiej to prawdziwe zawody młodych inżynierów i naukowców, którzy reprezentują czołowe uczelnie. W tegorocznej edycji zwycięzcami w formule stacjonarnej okazała się polska drużyna z krakowskiego AGH.

Polscy inżynierzy tworzą najlepsze łaziki kosmiczne
AGH Space System mierzyło się w formule na miejscu, gdzie za rywali miał 24 drużyny m.in. z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Indii czy Szwajcarii. Od 15 do 17 września drużyny wraz ze swoimi łazikami brały udział w specjalnych konkurencjach na terenie Politechniki. Każda drużyna miała do wykonania cztery zadania, które odzwierciedlały pracę łazików na Czerwonej Planecie.


Zadania podzielone były na cztery kategorie: nawigacja, zbieranie próbek, obsługa techniczna i prezentacja. AGH Space System wzięło udział w zawodach w formule stacjonarnej, czyli na miejscu musieli zaprezentować swój własny łazik, który na specjalnym torze odzwierciedlającym warunki na Marsie. W większości rywalizacji posługiwali się głównie kamerami maszyny, gdyż wszystko ma symulować warunki pracy z prawdziwym łazikiem podczas kosmicznej misji.

AGH Space System tworzy niezwykłe konstrukcje
Studencki zespół AGH Space System tegorocznym zwycięstwem kontynuuje złotą passę, gdyż wygrał rywalizację także w 2022. W tym roku przybył do Kielc w składzie aż 58 osób, dzielących się na grupy mechaników, naukowców czy programistów. Tak jak na prawdziwą misję kosmiczną.
AGH Space System od 2014 roku bierze udział w wielu konkursach, tworząc nie tylko łaziki, ale także rakiety czy lądowniki planetarne. Ich projekt łazika, który wygrał tegoroczny ERC, ma już sześć lat, jednak z każdym kolejnym rokiem członkowie AGH Space System pracują w pocie czoła, aby ulepszyć swoją konstrukcję. To pozwala im być najlepszymi.

European Rover Challenge to drzwi do kosmosu
Sukces Polaków w ERC jest o tyle znamienny, że celem tych zawodów jest umożliwienie stawiania pierwszych kroków na zawodowej ścieżce branży kosmicznej. Jego organizatorem jest Europejska Fundacja Kosmiczna, Politechnika Świętokrzyska i Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego. Warto dodać, że patronem jest m.in. Europejska Agencja Kosmiczna.
ERC to największa w Europie impreza kosmiczna, na której pojawiają się postacie z czołowych agencji i firm kosmicznych. Dla niektórych uczestników sukces czy nawet dobre zaprezentowanie się na ERC może być biletem do wielkiej kariery w przemyśle kosmicznym.
Wielkie kosmiczne święto w Kielcach
European Rover Challenge odbywa się od 2014 roku na terenie Polski, a od 2019 ma stałe miejsce na terenie Politechniki Świętokrzyskiej. Prócz samych zawodów łazików, odbywa się ciekawe wydarzenia jak wykłady czy panele dyskusyjne, w których udział biorą wielkie postacie nauki czy biznesu, skupiający się wokół zagadnień kosmosu. Wieloletnim gościem ERC jest m.in. Robert Zurbin, inżynier i założyciel fundacji Mars Society, propagującej kolonizację Marsa.

W tegorocznej edycji ERC gościem był m.in. Sławosz Uznański, astronauta rezerwowy Europejskiej Agencji Kosmicznej, który ma szansę zostać drugim Polakiem w kosmosie. Podczas imprezy opowiedział o swoim treningu, który zaczął na początku września w ramach przygotowań do misji.
Prócz niego ważnym gościem z polskiej branży kosmicznej był prezes Polskiej Agencji Kosmicznej prof. Grzegorz Wrochna. Podczas ERC przypomniał sukcesy polskiej branży kosmicznej i wyjawił, że już niedługo Polska może stać się naprawdę ważnym graczem w podboju kosmosu.
Polscy inżynierzy z AGH wygrali prestiżowy konkurs budowy łazików marsjańskich /@rover_challenge /Twitter

W teście nawigacji łazik powinien autonomicznie poruszać się po terenie, zbierając po drodze ważne dane. Zbieranie próbek opiera się na stworzeniu planu eksploracji terenu Mars Yardu na bazie próbek zebranych przez łazika. Obsługa techniczna to test możliwości wykorzystania łazika do pracy z urządzeniami zamontowanymi na specjalnym panelu. Prezentacja odbywa się już poza Mars Yardem i jest ogólnym przedstawieniem projektu łazika

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/technologia/news-polski-lazik-najlepszy-na-swiecie-wielki-sukces-druzyny-z-ag,nId,7031308

Polski łazik najlepszy na świecie. Wielki sukces drużyny z AGH.jpg

Polski łazik najlepszy na świecie. Wielki sukces drużyny z AGH2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Japonia wysłała na Księżyc małego robota. Wygląda trochę jak z Gwiezdnych Wojen

2023-09-17. Dawid Długosz
LEV-2 to niewielki robot księżycowy opracowany przez Japończyków, który został wysłany na Srebrny Glob wraz z misją SLIM. Ma on kształt kuli, ale jest w stanie transformować się poprzez otwarcie dwóch połówek obudowy. Misja robota LEV-2 będzie jednak bardzo krótka, bo żywotność jego baterii wynosi tylko dwie godziny.

Japonia to kolejny kraj, który wykazuje duże zainteresowanie eksploracją Srebrnego Globu. Tamtejsza agencja JAXA wysłała na Księżyc lądownik SLIM, który to na razie znajduje się w przestrzeni kosmicznej. Nie wszyscy wiedzą, ale maszyna ma niewielkiego towarzysza. Jest nim niewielki robot księżycowy o nazwie LEV-2.
Robot księżycowy LEV-2 zarejestruje lądowanie SLIM
LEV-2 to mały robot księżycowy, którego konstrukcja inspirowana jest zabawką. Poniekąd może kojarzyć się z maszynami z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Małe urządzenie zostało zamknięte w kształcie kuli o rozmiarze niewiele większym od piłki tenisowej. Robot może jednak się transformować. Poprzez otwarcie obu części obudowy. Jakie zadanie zaplanowała dla niego agencja JAXA?
Robot LEV-2 znajduje się obecnie na pokładzie lądownika SLIM, który wyląduje na powierzchni Księżyca dopiero za jakiś czas. Najpierw zbada z orbity Srebrnego Globu miejsce docelowe w postaci krateru Shioli. Maszyna w postaci kuli ma odczepić się od lądownika na wysokości około 1,8 m nad powierzchnią i opadnie na regolit. Następnie otworzy dwie połówki, które mogą pełnić rolę kół i rozłoży niewielką kamerę. Ma ona posłużyć m.in. do zarejestrowania lądowania. Dane zostaną przesłane do LEV-1, który jest odbiornikiem przymocowanym do SLIM-

 Warto dodać, że LEV-2 inspirowany jest zabawką marki Tomy i powstał we współpracy z producentem gadżetów oraz badaczami z Uniwersytetu Doshisha. Tak powstał niewielki robot. Niestety jego misja będzie bardzo krótka. Bateria zaimplementowana w urządzeniu ma starczyć tylko na około dwie godziny pracy.

"Przyjęliśmy solidną i bezpieczną technologię projektowania zabawek dla dzieci, która w jak największym stopniu ograniczyła liczbę komponentów zastosowanych w pojeździe i zwiększyła jego niezawodność" - wyjaśnia Hirano Daichi w komunikacie prasowym JAXA
Misja SLIM ważna dla agencji JAXA
Japonia chce być kolejnym krajem, który wyląduje na Księżycu. Do tej pory dokonały tego tylko cztery państwa. Są to Stany Zjednoczone, Związek Radziecki, Chiny oraz ostatnio Indie. JAXA próbowała dokonać tego już wcześniej. Wraz z misją OMOTENASHI, która była częścią większego przedsięwzięcia NASA o nazwie Artemis 1. Niestety łączność z małym statkiem nie została ustabilizowana i maszyna przepadła. Pozostaje wierzyć, że misja SLIM przebiegnie dużo lepiej.


Mały robot księżycowy LEV-2 będący częścią misji SLIM /JAXA/TOMY Copmany/Sony/Doishisha University /materiały prasowe

SORA-Q Flagship Model で月面探査を体験しよう!
https://www.youtube.com/watch?v=PupLqwt4d2o
INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-japonia-wyslala-na-ksiezyc-malego-robota-wyglada-troche-jak-,nId,7021011

Japonia wysłała na Księżyc małego robota. Wygląda trochę jak z Gwiezdnych Wojen.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Indyjski łazik księżycowy „zasnął” i być może nigdy się nie obudzi
Autor: admin (2023-09-17)
W chwili, gdy światła księżycowego dnia zaczęły się gasić, indyjski łazik Pragyan, element misji Chandrayaan-3, wszedł w tryb uśpienia, pozostawiając międzynarodową społeczność naukową w stanie niepewności o to czy się obudzi. Uśpienie było odpowiedzią na nadejście księżycowej nocy, okresu charakteryzującego się ekstremalnymi warunkami, takimi jak temperatura wynosząca około -120°C (-184°F). Inaczej niż niektóre łaziki marsjańskie NASA, które czerpią energię z modułów MMRTG, Pragyan jest napędzany energią słoneczną, co czyni go bardziej wrażliwym na skrajne warunki.
Misja Chandrayaan-3, prowadzona przez Indyjską Organizację Badań Kosmicznych (ISRO), miała ambicje zarówno inżynieryjne, jak i naukowe. Celem inżynieryjnym było demonstrowanie zdolności do lądowania i eksploracji powierzchni Księżyca. Te cele zostały zrealizowane z imponującym sukcesem. Naukowo, misja dążyła do zrozumienia składu księżycowego regolitu i poszukiwania lodu wodnego. Wyposażony w nowoczesne narzędzia, takie jak spektrometr i spektroskop, łazik dostarczył cennych danych potrzebnych do zrozumienia zjawisk takich jak uderzenia meteoroidów i ewolucja atmosfery Księżyca.
Interesujące spostrzeżenia z misji dotyczyły dynamicznych różnic temperatur na Księżycu. Pomimo że powierzchniowe temperatury mogły osiągać 50°C, kilka milimetrów poniżej wartości te spadały drastycznie do -10°C, co podkreśla fascynującą izolacyjność górnej warstwy regolitu.
Jedno z bardziej nieoczekiwanych odkryć dotyczyło obecności siarki na biegunie południowym Księżyca. To odkrycie nie tylko wskazuje na różnorodność składników chemicznych na powierzchni Księżyca, ale także przyczynia się do głębszego zrozumienia jego składu i procesów geologicznych.
Po pewnych trudnościach w 2019 roku, sukces misji Chandrayaan-3 i operacje łazika Pragyan na powierzchni Księżyca solidnie umocniły pozycję Indii na międzynarodowej scenie eksploracji kosmicznej, czyniąc je czwartym krajem, który osiągnął sukces na Księżycu. Ten triumf technologiczny jest dowodem na rosnącą zdolność Indii do prowadzenia skomplikowanych misji kosmicznych i ich zaangażowanie w globalny wysiłek naukowy.
Nie można zapomnieć o wizualnych dowodach przekazanych przez misję. Wideo opublikowane przez ISRO ukazuje imponujący widok łazika Pragyan na powierzchni Księżyca, obracającego się i przesuwającego regolit. Obrazy te dostarczają bezcennej perspektywy na zdolność łazika do manewrowania w trudnym terenie księżycowym.
W kontekście globalnym, Chandrayaan-3 przypomina, że eksploracja kosmiczna jest przedsięwzięciem kolektywnym. Indyjskie podejście oparte na efektywności kosztowej oraz osiągnięcia w dziedzinie technologii i nauki podkreślają ich wartość w międzynarodowej społeczności naukowej. Pomimo niepewności dotyczącej przyszłości łazika Pragyan, osiągnięcia tej misji będą miały trwały wpływ na zrozumienie Księżyca i jego tajemnic.
Źródło: ISRO
Chandrayaan-3 rover on the Moon
https://www.youtube.com/watch?v=rEoDdzCJFGM
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/indyjski-lazik-ksiezycowy-zasnal-i-byc-moze-nigdy-sie-nie-obudzi

 

Indyjski łazik księżycowy zasnął i być może nigdy się nie obudzi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa skala ciśnienia ujawnia zaskakujący skład jądra Ziemi
Autor: admin (2023-09-17)
Niedawne prace badawcze przeprowadzone przez międzynarodowy zespół naukowców dostarczyły przełomowej wiedzy dotyczącej ciśnienia panującego w głębokich warstwach Ziemi. Opierając się na zaawansowanej technologii promieniowania rentgenowskiego dostarczonej przez ośrodek SPring-8 firmy RIKEN, badacze dostarczyli dowodów na to, że poprzednie metody pomiarowe mogły znacznie przeszacować rzeczywiste ciśnienie wewnątrz Ziemi. Znaczenie tych wyników dla naszej wiedzy o ewolucji i składzie Ziemi jest nie do przecenienia.
Zrozumienie dokładnego ciśnienia w głębokich warstwach naszej planety od dawna było przedmiotem intensywnych badań. Rdzeń Ziemi, choć w dużej mierze składający się z żelaza, zawiera również lżejsze materiały, których obecność została zidentyfikowana dzięki analizie fal sejsmicznych. Precyzyjne ustalenie ciśnienia jest kluczem do określenia dokładnego składu tej tajemniczej części naszej planety.
Dzięki nowej metodologii, zastosowanej przez zespół badawczy pod przewodnictwem Alfreda K.R. Barona z RIKEN SPring-8 Center oraz Daijou Ikuta i Eiji Ohtani z Uniwersytetu Tohoku, naukowcy byli w stanie dokładniej określić skład jądra Ziemi. Korzystając z technologii IXS (nieelastycznego rozpraszania promieni rentgenowskich) do pomiaru prędkości dźwięku w próbce renu pod ekstremalnym ciśnieniem, zespół dokonał precyzyjnych pomiarów przesunięć energii w promieniach rentgenowskich.
Niezwykle ważnym odkryciem było ustalenie bezpośredniego związku między gęstością renu a ciśnieniem. Choć pomiar gęstości renu pod wysokim ciśnieniem jest techniką stosunkowo prostą, dostępna w wielu laboratoriach na całym świecie, to pomiar prędkości dźwięku w tej materii jest bardziej skomplikowany i możliwy tylko przy użyciu specjalistycznych urządzeń takich jak spektrometr RIKEN na BL43LXU SPring-8.
Dzięki nowej skali ciśnienia odkryto, że ilość lżejszego materiału w jądrze wewnętrznym Ziemi jest znacznie większa niż wcześniej zakładano. To zaskakujące odkrycie nie tylko podważa dotychczasowe założenia na temat składu jądra Ziemi, ale również dostarcza klucza do zrozumienia ewolucji naszej planety w kontekście całego Układu Słonecznego.
W konkluzji, prace badawcze przedstawione w czasopiśmie Science Advances prezentują ważne kroki naprzód w dziedzinie geologii i fizyki wnętrza Ziemi. Odkrycia te, poza ich bezpośrednim wpływem na naszą wiedzę o składzie jądra Ziemi, mogą również mieć daleko idące konsekwencje dla dziedzin takich jak wulkanologia, sejsmologia oraz badania nad ewolucją planetarną.
Źródło: ZmianynaZiemi
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nowa-skala-cisnienia-ujawnia-zaskakujacy-sklad-jadra-ziemi

Nowa skala ciśnienia ujawnia zaskakujący skład jądra Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto galaktyka NGC 3156. NASA pokazała zdjęcia Teleskopu Hubble’a
2023-09-18. Opracowanie:
Katarzyna Jasińska
NASA zaprezentowała zdjęcie galaktyki NGC 3156, w której supermasywna czarna dziura pochłonęła znacznie więcej gwiazd ze swojego otoczenia niż wynosi średnia dla innych podobnych galaktyk.
Obecnie "na topie" jest Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, ale stary Kosmiczny Teleskop Hubble’a nadal prowadzi obserwacje naukowe, a także dostarcza ciekawych zdjęć obiektów astronomicznych. Do tej drugiej kategorii należy fotografia zaprezentowana niedawno przez NASA, a przedstawiająca jedną z galaktyk.
Galaktyka oznaczona jako NGC 3156 znajduje się 73 miliony lat świetlnych od nas. Na niebie widoczna jest w niewielkim gwiazdozbiorze Sekstantu. Galaktyka należy do typu zwanego przez astronomów galaktykami soczewkowatymi, co nawiązuje do kształtu obiektu.
Galaktyki soczewkowate plasują się pomiędzy galaktykami eliptycznymi i spiralnymi, posiadając cechy obydwu tych typów. Z galaktykami spiralnymi łączy je centralne zgrubienie galaktyczne i otaczający je duży dysk, w którym często widać ciemne pasma pyłu podobne do spiral, brak jednak dużych ramion spiralnych. Z kolei z galaktykami eliptycznymi łączy je posiadanie głównie starych gwiazd i niewielka ilość trwających procesów gwiazdotwórczych.
NGC 3156 była badana przez astronomów na wiele sposób. Analizowano zarówno gromady kuliste (sferyczne skupiska gwiazd związanych grawitacyjnie ze sobą), jak i gwiazdy niszczone przez supermasywną czarną dziurę w centrum galaktyki. Na podstawie danych z Teleskopu Hubble’a porównano gwiazdy w pobliżu centrum galaktyki z innymi galaktykami posiadającymi czarne dziury o podobnych rozmiarach. Okazało się, że NGC 3156 ma większy niż średnia procent gwiazd pochłoniętych przez supermasywną czarną dziurę.
Kosmiczny Teleskop Hubble’a został wystrzelony przez NASA w 1990 roku. Do tej pory obserwuje kosmos z orbity okołoziemskiej. Partnerem w projekcie jest Europejska Agencja Kosmiczna (ESA).

Źródło: RMF24/PAP

Galaktyka NGC 3156 na zdjęciu Teleskopu Hubble’a. /ESA/Hubble & NASA, R. Sharples, S. Kaviraj, W. Keel /
https://www.rmf24.pl/nauka/news-oto-galaktyka-ngc-3156-nasa-pokazala-zdjecia-teleskopu-hubbl,nId,7032933#crp_state=1

Oto galaktyka NGC 3156. NASA pokazała zdjęcia Teleskopu Hubble’a.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Farmy fotowoltaiczne w kosmosie? Astronauta twierdzi, że to możliwe i opłacalne
2023-09-18. Autor:
Katarzyna Jasińska
Farmy fotowoltaiczne w kosmosie? Brytyjski astronauta Tim Peake twierdzi, że ta „koncepcja już niedługo będzie całkowicie wykonalna, a do tego opłacalna”. Nad technologią pracuje już m.in. Europejska Agencja Kosmiczna.
Tim Peake wskazał, że z roku na rok spadają koszty wynoszenia ciężkich ładunków na niską orbitę okołoziemską. Według astronauty oznacza to, że instalowanie paneli fotowoltaicznych w kosmosie już niedługo może stać się opłacalne.
Europejska Agencja Kosmiczna bada już możliwość zrealizowania tego pomysłu. Instytucja ma nadzieję przedstawić Unii Europejskiej uzasadnienie biznesowe inwestycji do 2025 roku.
Program Solaris ESA ma działać tak, że wystrzelone w kosmos panele słoneczne będą zaprogramowane, aby automatycznie połączyć się z innymi i zbudować farmę solarną.
Europejska Agencja Kosmiczna.
 
(zdjęcie ilustracyjne) /Shutterstock
Tim Peake wskazał, że z roku na rok spadają koszty wynoszenia ciężkich ładunków na niską orbitę okołoziemską. Według astronauty oznacza to, że instalowanie paneli fotowoltaicznych w kosmosie już niedługo może stać się opłacalne.
Europejska Agencja Kosmiczna bada już możliwość zrealizowania tego pomysłu. Instytucja ma nadzieję przedstawić Unii Europejskiej uzasadnienie biznesowe inwestycji do 2025 roku.
Program Solaris ESA ma działać tak, że wystrzelone w kosmos panele słoneczne będą zaprogramowane, aby automatycznie połączyć się z innymi i zbudować farmę solarną.
Ile to ma kosztować?
Agencja obliczyła, że panele będą opłacalne finansowo, jeśli ładunki będzie można wysłać w kosmos za 1000 dolarów (ponad 4 tys. zł) lub mniej za kilogram.
Do tej pory rzeczywiste koszty wyniosły około 2700 dolarów za kilogram - przyznał Tim Peake podczas zeszłotygodniowego szczytu dotyczącego technologii w sektorze energii.
Astronauta zauważył przy tym, że dwa projekty firmy SpaceX należącej do Elona Muska, mogą znacznie zmniejszyć te koszty. Korzystanie z rakiety Falcon Heavy może obniżyć tę kwotę do około 1500 dolarów za kilogram ładunku, a statek kosmiczny Starship może zmniejszyć tę kwotę do nawet 300 dolarów za kilogram - powiedział Peake.
Falcon Heavy już transportuje w przestrzeń kosmiczną ładunki takie jak satelity. SpaceX zapowiada, że Starship, który w kwietniu 2023 roku odbył swój dziewiczy lot, ma stanowić rewolucję w dziedzinie transportu kosmicznego, zarówno ludzi, jak i sprzętu. Rozmiary statku pozwalają na transport wielokrotnie większych ilości ładunku i załóg liczących nawet do stu osób. SpaceX zamierza z pomocą tandemu Starship i Super Heavy znacznie poprawić efektywność misji kosmicznych i obniżyć ich koszty. Obie konstrukcje są projektowane do pionowego lądowania i pełnego odzysku. W dokładnie ten sam sposób Starship ma też lądować na Księżycu i wreszcie na Marsie.
Energia bez ograniczeń
Farmy fotowoltaiczne na Ziemi nie są w stanie wytwarzać energii elektrycznej, kiedy jest ciemno, czyli np. w nocy lub w przypadku złej pogody. Kosmiczne panele nie miałyby takich problemów i mogłyby pozyskiwać energię słoneczną przez cały czas.
Jeśli uda się zbudować farmy słoneczne w kosmosie, można przesłać tę energię do stacji naziemnych. Oznacza to, że czysta, nieograniczona energia z kosmosu będzie dla nas dostępna - wskazuje Tim Peake.
"The Guardian" informuje, że ponad 4 miliony funtów na rozwój technologii pozyskiwania energii słonecznej w kosmosie mają otrzymać w tym roku brytyjskie uniwersytety i firmy.
To, jak wskazuje dziennik, następstwo sporządzonego na zlecenie rządu Wielkiej Brytanii raportu z 2020 roku na temat kosmicznych farm fotowoltaicznych. W dokumencie stwierdzono, że panele na orbicie mogą w przyszłości stać się nieograniczonym i zeroemisyjnym źródłem energii.
Co ważne, zrealizowanie takiego projektu z pewnością zajęłoby wiele lat. Naukowcy podkreślają, że to raczej pomysł na przyszłość, który nie pomoże w rozwiązaniu aktualnych, pilnych problemów związanych m.in. z postępującymi zmianami klimatu. Jedną z głównych przyczyn globalnego ocieplenia jest emitowanie przez ludzi do atmosfery dwutlenku węgla w sektorach takich jak rolnictwo, przemysł i energetyka.
(zdjęcie ilustracyjne) /Shutterstock

Radio RMF24
https://www.rmf24.pl/nauka/news-farmy-fotowoltaiczne-w-kosmosie-astronauta-twierdzi-ze-to-mo,nId,7032734#crp_state=1

Farmy fotowoltaiczne w kosmosie Astronauta twierdzi, że to możliwe i opłacalne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kształty galaktyk pomogą rozpoznać spowodowane Wielkim Wybuchem zagięcia w przestrzeni
2023-09-18. Amelia Staszczyk
Astronomowie znaleźli nowy sposób wykrywania jednych z najstarszych elementów we Wszechświecie.
Mowa o oscylacjach barionowych, inaczej BAO (Baryon Acoustic Oscillations). To subtelne fale, kołyszące kosmiczną materię przez pierwsze 300 tys. lat istnienia Wszechświata. Dzisiaj są one popularnym przedmiotem badań, ponieważ stanowią jedną z nielicznych wskazówek o Wielkim Wybuchu, którą można namierzyć. Co ważne, astronomowie wykorzystują oscylacje barionowe do mierzenia odległości w kosmosie i tempa rozszerzania się Wszechświata.
Dawniej badacze skupiali się na gromadach galaktyk, aby zaobserwować te kosmiczne fale. Natomiast nowe badania mają na celu wykrycie przeoczonych fal po kształtach i ułożeniu galaktyk. Ta własność Wszechświata może zapewnić dotąd ignorowany „obiecujący kosmologiczny próbnik”, jak piszą naukowcy.
Aby wypełnić tę lukę, zespół przyjrzał się rozbieżnościom w ułożeniu miliona galaktyk, analizując jak bardzo są rozciągnięte. W konsekwencji ujawniło to ilość pobliskich galaktyk w polu grawitacyjnym. Następnie badacze zrobili zbliżenie na galaktyki, które nie są mocno rozciągnięte. Stanowiły odmieńców w bazie danych.
„W tych punktach galaktyki nie są skierowane tak jak powinny. Statystyki mówią nam, że właśnie tam znajdują się oscylacje barionowe, ponieważ fale te zachowują się, jak punkty przyciągania grawitacyjnego” – powiedział Antonio Cuesta, astrofizyk na Uniwersytecie w Kordobie oraz jeden z autorów nowych badań.
Nowy sposób wykrywania BAO jest dość niezależny, dlatego pomaga naukowcom dokładniej mierzyć położenia galaktyk i ich odległości we Wszechświecie. Twierdzą oni, że docelowo ta wiedza może być wykorzystana do lepszego mapowania kosmosu.
Nowatorska metoda ujawnia również więcej faktów o ekspansji Wszechświata, która jest zagadką samą w sobie, gdyż przyspiesza ona w tempie, którego badacze nie są w stanie wyjaśnić. Według zespołu ten mechanizm może pomóc w obliczeniach ilości ciemnej materii i energii (która poniekąd może być odpowiedzialna za przyspieszającą ekspansję) znajdujących się w naszym Wszechświecie.
Wspomniane badania nie są jedynym wysiłkiem podjętym, aby wykryć oscylacje barionowe. Ten przełom zawdzięczamy dwóm niezależnym zespołom, które zauważyły sygnał podczas analizy danych z pobliskich galaktyk w 2005 roku. W tamtym czasie ustalono wielkość sygnałów BAO na 150 milionów parseków.
Jednym z celów teleskopu Euclid ESA jest zmierzenie przynajmniej niektórych z tych sygnałów. Teleskop wystartował w lipcu, znajduje się się na wysokości ponad 1,6 milionów kilometrów nad Ziemią, a jego zadaniem jest szukanie ciemnej materii i energii. Niedawno wysłał do domu pierwsze zdjęcia.
Publikacja pojawiła się w lipcu tego roku w Nature Astronomy.
Dowiedz się więcej o powstaniu i znaczeniu BAO!
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    Space.com: Sharmila Kuthunur; Galaxy shapes can help identify wrinkles in space caused by the Big Bang
18 września 2023
Sound waves from the early universe left imprints
https://www.youtube.com/watch?v=tg23-s-LZZI
Wizja artystyczna obrazująca przykładowy rozkład BAO. Źródło: Zosia Rostomian, Lawrence Berkeley National Laboratory
https://astronet.pl/wszechswiat/ksztalty-galaktyk-pomoga-rozpoznac-spowodowane-wielkim-wybuchem-zagiecia-w-przestrzeni/

Kształty galaktyk pomogą rozpoznać spowodowane Wielkim Wybuchem zagięcia w przestrzeni.jpg

Kształty galaktyk pomogą rozpoznać spowodowane Wielkim Wybuchem zagięcia w przestrzeni2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżycowy Starship przygotowywany do misji Artemis III
2023-09-18. Wojciech Kaczanowski
W czwartek (14 września br.) NASA poinformowała o przeprowadzonym niedawno przez SpaceX teście silnika Raptor, który ma zostać użyty w lunarnym wariancie statku Starship - HLS (Human Landing System). Konfiguracja systemu od firmy należącej do Elona Muska jest częścią misji Artemis III, zakładającej lądowanie ludzi na Księżycu. Zadaniem Starshipa HLS będzie transport załogi z orbity księżycowej na powierzchnię Srebrnego Globu.
Jak podała NASA, amerykańska firma SpaceX w sierpniu br. przeprowadziła udany test silnika Raptor, który zostanie umieszczony w lądowniku Starship HLS biorącym udział w misji Artemis III. Zadaniem SpaceX była demonstracja możliwości uruchomienia Raptora w ekstremalnie niskich temperaturach, wynikających z długiego czasu przebywania w kosmosie bez odpalenia silników. Sierpniowa próba trwała około 5 sekund i została określona sukcesem. Zgodnie z założeniami amerykańskiej agencji kosmicznej, zadaniem Starshipa HLS będzie transport astronautów na powierzchnię Srebrnego Globu.
Warto zauważyć, że SpaceX rozwija tę konfigurację Starshipa już od kilku lat, a pierwszy ważny test miał miejsce jeszcze w 2021 r. i polegał na wykazaniu zdolności Raptora do przeprowadzenia krytycznej fazy lądowania na Księżycu. SpaceX zaprezentowało tym samym udane regulowanie mocy jednostki napędowej oraz fakt, że może ona pozostać włączona (przy regulowanej mocy) do zakończenia momentu lądowania. Test trwał wówczas około 280 s.
W czerwcu br. na łamach naszego portalu informowaliśmy, że pomimo kolejnych doniesień o udanych testach silników, NASA obawia się opóźnienia misji Artemis III, właśnie z uwagi na proces rozwoju Starshipa HLS. Lądownik może być pierwszym załogowym statkiem kosmicznym, który po około 50 latach wyląduje na naturalnym satelicie Ziemi, natomiast do tego momentu wymagane jest pozytywne przejście wielu etapów.
Swoje obawy wyraził wówczas Jim Free, będący szefem programu rozwoju systemów badawczych NASA, który stwierdził, że pojazd może nie być gotowy na czas do misji Artemis III, gdyż SpaceX musi przeprowadzić przed tym jeszcze kilka lotów testowych, w tym polegające na bezzałogowym lądowaniu statku na Księżycu, a także demonstracji tankowania na orbicie okołoziemskiej.
Osobną kwestią pozostają testy systemu nośnego, który wyniesienie Starshipa HLS na orbitę. Przypomnijmy, że system nośny Starship/Super Heavy zaliczył testowy lot w kwietniu br. natomiast doznał kilku awarii, po czym zaczął opadać w niekontrolowany sposób i ze względów bezpieczeństwa około 4 minuty od startu SpaceX zdecydowało o wysadzeniu systemu za pomocą zdalnej detonacji. Obecnie firma Elona Muska oczekuje na zgodę od Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) na przeprowadzenie drugiej próby lotu orbitalnego.
Jak podał portal Space.com , w sierpniu br. Jim Free stwierdził, że agencja jest gotowa rozpocząć Artemis III, nawet jeśli Starship HLS nie będzie gotowy na lądowanie na Księżycu w 2025 lub 2026 r. Wówczas NASA mogłaby wykonać alternatywną misję załogową, a wykorzystanie technologii od SpaceX zostałoby przeniesione do kolejnych lotów, np. w ramach Artemis IV.
Dodajmy również, że SpaceX nie jest jedynym podmiotem, który ma za zadanie opracowanie lądownika dla programu Artemis. W maju br. informowaliśmy, że drugim wytypowanym podmiotem jest Blue Origin, który w ramach kontraktu opiewającego na 3,4 mld USD, opracuje pojazd zdolny do bezpiecznego transportu astronautów misji Artemis V na powierzchnię Srebrnego Globu. Lądownik od Blue Origin będzie nosił nazwę Blue Moon.
Fot. Screen z filmu SpaceX via X (dawniej Twitter)
Fot. NASA; Kent Chojnacki, Manager, Systems Engineering & Integration (SE&I) Office
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/ksiezycowy-starship-przygotowywany-do-misji-artemis-iii

Księżycowy Starship przygotowywany do misji Artemis III.jpg

Księżycowy Starship przygotowywany do misji Artemis III2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze próbki z asteroidy Bennu wracają na Ziemię
Autor: admin (2023-09-18 )
Niezmierzony kosmiczny obszar Układu Słonecznego pełen jest tajemnic, które wciąż czekają na odkrycie. Jednym z najbardziej fascynujących przedsięwzięć naukowych ostatnich lat jest misja NASA – OSIRIS-REx, mająca na celu zebranie i dostarczenie próbek z asteroidy Bennu. Oczekuje się, że próbki te pozwolą zgłębić sekrety początków naszego Układu Słonecznego, rozszerzając naszą wiedzę o jego ewolucji.
Sonda OSIRIS-REx, której nazwa pochodzi od słów Origins, Spectral Interpretation, Resource Identification i Security-Regolith Explorer, stanowi ważny krok na drodze do zrozumienia, jak narodził się nasz Układ Słoneczny. Jej celem jest zbadanie procesów, które miały miejsce miliardy lat temu. Misja ta nie była prosta. W 2020 roku, po skomplikowanej procedurze, OSIRIS-REx z powodzeniem zebrala około pół kilograma materiału z powierzchni Bennu.
Powrót kapsuły z tą cenną zawartością na Ziemię wiąże się z wieloma wyzwaniami. Jej wejście w atmosferę Ziemi musi być precyzyjnie skalkulowane, aby zapewnić bezpieczne wylądowanie. W trakcie tej fazy misji kapsuła zostanie wystawiona na ekstremalnie wysoką temperaturę, przewyższającą nawet temperaturę płynnej lawy. Dynamiczne siły oddziałujące na kapsułę podczas jej zstępowania mogą być porównywalne do największych obciążeń, jakie ludzkie konstrukcje kiedykolwiek doświadczyły.
Jednak wejście w atmosferę to tylko jedno z wielu wyzwań. Zespół odpowiedzialny za misję musi również monitorować warunki pogodowe w miejscu planowanego lądowania kapsuły. Optymalne warunki pogodowe są niezbędne dla sukcesu tej fazy misji. W tym celu zespół skupia się na obserwacji prędkości i kierunku wiatru, które mogą wpłynąć na trajektorię spadania kapsuły na powierzchnię Ziemi.
Zadanie to jest trudniejsze niż się wydaje. Oczekuje się, że kapsuła wyląduje w wyznaczonym obszarze na Wielkiej Pustyni Jeziora Słonego. Wybrano to miejsce ze względu na jego właściwości geologiczne i historyczne, jak również dla zapewnienia bezpieczeństwa podczas odzyskiwania próbek.
Dlaczego takie miejsce? Wielka Pustynia Jeziora Słonego jest charakteryzowana przez suchy, pustynny krajobraz, który posiada pokrywę solną pozostałą po wyschniętych jeziorach. Było to miejsce lądowania innych kosmicznych misji, takich jak Stardust, co czyni je idealnym miejscem dla OSIRIS-REx.
W miarę zbliżania się kapsuły do Ziemi, cały świat nauki czeka z napięciem na jej bezpieczne wylądowanie. Próbki z Bennu mają potencjał do głębokiego zrozumienia procesów formowania się Układu Słonecznego. Ich analiza może dostarczyć odpowiedzi na pytania dotyczące ewolucji planet i innych ciał niebieskich oraz poszerzyć naszą wiedzę o kosmicznej historii. Bez wątpienia jest to jeden z najważniejszych projektów w dziedzinie badania kosmosu w XXI wieku.
Źródło: Kadr z Youtube
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/pierwsze-probki-z-asteroidy-bennu-wracaja-na-ziemie

Pierwsze próbki z asteroidy Bennu wracają na Ziemię.jpg

Pierwsze próbki z asteroidy Bennu wracają na Ziemię2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metan i dwutlenek węgla odkryty w atmosferze K2-18 b
2023-09-18.
Nowe badania przeprowadzone przez JWST na K2-18 b ujawniły obecność metanu i dwutlenku węgla w atmosferze egzoplanety.
Nowe badania przeprowadzone przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba na egzoplanecie K2-18 b, która jest 8,6 razy masywniejsza od Ziemi, ujawniły obecność w atmosferze cząsteczek zawierających węgiel, takich jak metan i dwutlenek węgla. To odkrycie Webba uzupełnia ostatnie badania, które sugerują, że K2-18 b może być egzoplanetą typu Hycean, co oznacza, że może posiadać atmosferę bogatą w wodór oraz powierzchnię pokrytą oceanami wodnymi.

Pierwsze spojrzenie we właściwości atmosferyczne tej egzoplanety znajdującej się w ekosferze uzyskano dzięki obserwacjom za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, co skłoniło do dalszych badań, które od tego czasu zmieniły nasze zrozumienie tego układu.

K2-18 b jest egzoplanetą krążącą wokół chłodnego czerwonego karła K2-18, oddalonego o 120 lat świetlnych znajdującego się w ekosferze, w konstelacji Lwa. Ta egzoplaneta, o rozmiarach pomiędzy Ziemią a Neptunem, nie przypomina żadnej planety z naszego Układu Słonecznego. Brak podobnych planet w naszym sąsiedztwie oznacza, że te pod-Neptuny są wciąż słabo poznane, a ich atmosfery stanowią przedmiot aktywnej debaty wśród astronomów.

Sugestia, że egzoplaneta pod-Neptun K2-18 b może być planetą hyceańską, jest niezwykle intrygująca. Niektórzy astronomowie uważają, że tego rodzaju planety stanowią obiecujące środowiska do poszukiwania dowodów na istnienie życia poza Ziemią.

Nasze odkrycia podkreślają znaczenie uwzględnienia różnorodnych środowisk zdatnych do zamieszkania w poszukiwaniu życia w innych miejscach – wyjaśnił Nikku Madhusudhan, astronom z University of Cambridge i główny autor artykułu ogłaszającego te wyniki. Tradycyjnie poszukiwanie życia na egzoplanetach koncentrowało się głównie na mniejszych planetach skalistych, ale większe światy hyceańskie znacznie bardziej sprzyjają obserwacjom atmosfery.

Obfitość metanu i dwutlenku węgla oraz niedobór amoniaku potwierdzają hipotezę, że pod atmosferą bogatą w wodór egzoplaneta K2-18 b może posiadać wodny ocean. Te wstępne obserwacje za pomocą Webba umożliwiły również wykrycie cząsteczki znanej jako siarczek dimetylu (DMS). Na Ziemi ta substancja jest wytwarzana wyłącznie przez życie. Większość DMS obecnych w ziemskiej atmosferze jest emitowana przez fitoplanktony w środowiskach morskich.

Wnioskowanie o obecności DMS jest mniej wiarygodne i wymaga dalszej weryfikacji. Nadchodzące obserwacje Webba powinny być w stanie potwierdzić, czy DMS jest rzeczywiście obecny w atmosferze K2-18 b na znaczących poziomach – wyjaśnił Madhusudhan.

Chociaż K2-18 b leży w ekosferze i obecnie wiadomo, że zawiera cząsteczki węgla, nie musi to oznaczać, że na planecie może istnieć życie. Duży rozmiar planety, której promień jest 2,6 razy większy niż promień Ziemi, oznacza, że wnętrze planety prawdopodobnie zawiera duży płaszcz lodu pod wysokim ciśnieniem, podobnie jak Neptun, ale z cieńszą atmosferą bogatą w wodór i powierzchnią oceanu. Przewiduje się, że światy hyceańskie mają oceany wody. Jednak możliwe jest również, że ocean jest zbyt gorący, aby nadawał się do zamieszkania lub był płynny.

Chociaż ten rodzaj planety nie istnieje w naszym Układzie Słonecznym, pod-Neptuny są najczęstszym rodzajem planet znanych do tej pory w Galaktyce – wyjaśnił członek zespołu Subhajit Sarkar z Uniwersytetu w Cardiff. Uzyskaliśmy jak dotąd najbardziej szczegółowe widmo pod-Neptuna znajdującego się w ekosferze, co pozwoliło nam ustalić cząsteczki występujące w jego atmosferze.

Charakteryzowanie atmosfer planet pozasłonecznych, takich jak K2-18 b – czyli identyfikacja występujących w nich gazów i warunków fizycznych – jest bardzo aktywnym obszarem w astronomii. Jednak planety te są przyćmione – dosłownie – przez blask ich znacznie większych gwiazd macierzystych, co sprawia, że badanie atmosfer egzoplanet jest szczególnie trudne.

Zespół skonfrontował się z tym wyzwaniem poprzez analizowanie światła pochodzącego z gwiazdy macierzystej K2-18 b, które przechodziło przez atmosferę tej egzoplanety. K2-18 b jest egzoplanetą tranzytującą, co oznacza, że jesteśmy w stanie zaobserwować spadek jasności gwiazdy, gdy planeta przechodzi przed tarczą swojej gwiazdy macierzystej. Właśnie dzięki temu tranzytowi egzoplaneta została odkryta w 2015 roku w ramach misji K2. W trakcie tranzytu niewielka część światła gwiazdy przechodzi przez atmosferę egzoplanety, zanim dotrze do teleskopów. Ten proces pozostawia ślady, które astronomowie są w stanie zidentyfikować i połączyć, aby określić skład gazowy atmosfery egzoplanety.

Wyniki zespołu zostały zaakceptowane do publikacji w czasopiśmie The Astrophysical Journal Letters.

Zespół ma teraz plany dotyczące przeprowadzenia dalszych badań przy użyciu spektrografu MIRI. Ich celem jest jeszcze bardziej potwierdzić swoje dotychczasowe odkrycia oraz uzyskać nowe informacje na temat warunków środowiskowych panujących na egzoplanecie K2-18 b.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NASA

Urania
Wizja artystyczna pokazująca, jak mogłaby wyglądać egzoplaneta K2-18 b na podstawie danych naukowych. Ilustracja: NASA, CSA, ESA, J. Olmsted (STScI), Dane naukowe: N. Madhusudhan (Cambridge University)

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/09/metan-i-dwutlenek-wegla-odkryty-w.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Japońska firma przerobi odchody krów na paliwo do rakiet
2023-09-18.
Japońska firma chemiczna pracuje nad metodą przerabiania odchodów krów na ciekły biometan, który miałby być używany jako paliwo rakietowe – podała agencja Kyodo.
Firma Air Water ogłosiła, że jesienią rozpocznie próby, w ramach których wytworzone przez nią paliwo ma się znaleźć w rakiecie zbudowanej przez japoński startup Interstellar Technologies. Firma produkuje ciekły biometan na japońskiej wyspie Hokkaido już od 2021 roku. Gaz powstały w wyniku przetworzenia krowich odchodów z hodowli bydła jest transportowany do fabryki, gdzie wyodrębniony z niego metan jest chłodzony i skraplany. Kyodo podkreśla, że do napędzania rakiet kosmicznych potrzebny jest ciekły metan o wysokim stopniu czystości, który najczęściej produkowany jest ze skroplonego gazu ziemnego. Japońska firma pracuje nad tym, by paliwo o zbliżonej jakości wyprodukować z odpadów.
Interstellar Technologies ma przeprowadzić testy, by sprawdzić, czy wytworzone w ten sposób paliwo będzie odpowiednie do napędzania rakiet. Firma planuje użycie go w rakiecie „Zero”, która ma przenosić małego satelitę. Naukowcy i rolnicy od lat poszukują zastosowań dla odpadów z hodowli bydła, z których słynie wyspa Hokkaido. Dziennik "Asahi Shimbun" informował w 2019 roku, że na wyspie działało wówczas ponad 70 elektrowni na biometan, które jednak były w stanie spożytkować tylko ułamek powstających tam nieczystości. Budowę kolejnych elektrowni utrudniały natomiast ograniczenia związane z przesyłem prądu liniami elektroenergetycznymi.
Start jednej z rakiet kosmicznych. Fot. Getty Images
Źródło: PAP
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/72805614/japonska-firma-przerobi-odchody-krow-na-paliwo-do-rakiet

 

Japońska firma przerobi odchody krów na paliwo do rakiet.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska i Szwajcaria najlepsze na Marsie! Wyniki ERC 2023
2023-09-19. Redakcja
Wyniki zawodów robotycznych ERC 2023.
Dobiegła końca 9. edycja prestiżowych zawodów robotyki kosmicznej European Rover Challenge. Po zaciekłej rywalizacji na największym na świecie, sztucznym torze marsjańskim, pierwszą kosmiczną drużyną został zespół AGH Space Systems, który najlepiej sprostał wyśrubowanym wymaganiom jury.
Drugie i trzecie miejsce przypadły szwajcarskim drużynom FHNW Rover Team oraz EPFL Xplore. Tuż za podium uplasowała się warszawska drużyna SKA Robotics z łazikiem Sirius II. Po raz pierwszy uczestnicy zawodów przeszli proces certyfikacji potwierdzający ich wiedzę i kompetencje. Emocjonującym zmaganiom zespołów z całego świata towarzyszyły liczne atrakcje i niespodzianki: spotkanie z polskim astronautą Sławoszem Uznańskim, kino plenerowe, obserwacja nieba czy możliwość kierowania robotami i dronami.
W finale brało udział 35 najlepszych na świecie drużyn akademickich z prawie wszystkich kontynentów. Tegoroczna edycja odbyła się w dwóch formułach: 20 drużyn rywalizowało stacjonarnie, a 15 stanęło w szranki łącząc się zdalnie z najdalszych zakątków globu. Konkurencje odbywały się na torze, którego powierzchnia inspirowana była fragmentem marsjańskiego krajobrazu, a drużyny musiały sprostać wyzwaniom stawianym inżynierom prawdziwych misji marsjańskich. Zadania przygotowane przez organizatorów sprawiły w tym roku drużynom niemałe trudności. Zagadka geologiczna okazała się na tyle skomplikowana, że tylko kilka drużyn zdołało ją rozwikłać. Z kolei ukształtowanie terenu powodowało trudności w poruszaniu się łazików, co miało duży wpływ na osiągnięte przez nich wyniki.  
Pierwsze miejsca w zawodach zajęły: AGH Space Systems (w formule stacjonarnej) oraz Makercie z Holandii (w formule zdalnej). Na kolejnych pozycjach w formule stacjonarnej uplasowały się szwajcarskie drużyny: FHNW Rover Team oraz EPFL Xplore, a w formule zdalnej: DJS Antariksh z Indii oraz Project Red z Włoch.
Poza samym uczestnictwem w wyjątkowym projekcie kosmicznym, członkowie drużyn akademickich po raz pierwszy mogli zdobyć także formalny certyfikat w ramach programu „ERC Space & Robotics Industry Standard Practice Programme”, potwierdzający kompetencje w poszczególnych obszarach naukowo-technologicznych. Dzięki niemu każdy z członków startującego zespołu mógł otrzymać dokument poświadczający jego wiedzę i doświadczenie. Podobnie jak inne certyfikaty z branży kosmicznej, dokument ERC stał się formalnym potwierdzeniem merytorycznego wkładu uczestnika w budowę łazika, a także jego zaangażowania w projekt.
Odwiedzający 9. edycję ERC, poza trwającymi do samego końca emocjami towarzyszącymi zawodom, mogli doświadczyć przygotowanych przez wystawców warsztatów edukacyjnych, eksperymentów naukowych oraz zanurzyć się w interakcji z robotami i technologiami kosmicznymi. Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się spotkania ze Sławoszem Uznańskim, astronautą projektowym Europejskiej Agencji Kosmicznej i Robertem Zubrinem, adwokatem eksploracji Marsa. Najmłodsi goście poznawali Układ Słoneczny i dowiadywali się, gdzie we Wszechświecie może istnieć życie.

O wydarzeniu ERC 2023
European Rover Challenge odbywa się pod stałym patronatem Europejskiej Agencji Kosmicznej oraz Polskiej Agencji Kosmicznej. Wydarzenie od lat wspierają także swoją obecnością m.in. decydenci i astronauci NASA i szefowie działów robotyki ESA, przedstawiciele Agencji Unii Europejskiej ds. Programu Kosmicznego, a także międzynarodowe organizacje i firmy kosmiczne.
Współorganizatorami ERC 2023 są Europejska Fundacja Kosmiczna, Politechnika Świętokrzyska oraz Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego. Miasto Kielce ponownie pełni rolę Miasta Gospodarza wydarzenia, a w gronie partnerów znajdziemy: Mars Society Polska, ESA BIC Poland / Agencję Rozwoju Przemysłu. Politechnikę Poznańską, Stowarzyszenie Polskich Profesjonalistów Sektora Kosmicznego PSPA, Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego, Pyramid Games, Pokojowy Patrol, Poland Convention Bureau, Polska Organizacja Turustyczna, a także amerykańska korporacja Mathworks oraz RedWire.  
Projekt dofinansowano z programu „Społeczna odpowiedzialność nauki” Ministra Edukacji i Nauki. Więcej o European Rover Challenge można znaleźć na stronie: roverchallenge.eu
(ERC)
Pełna lista nagrodzonych i wyróżnionych drużyn ERC 2023 prezentuje się następująco:
https://kosmonauta.net/2023/09/polska-i-szwajcaria-najlepsze-na-marsie-wyniki-erc-2023/

Polska i Szwajcaria najlepsze na Marsie! Wyniki ERC 2023.jpg

Polska i Szwajcaria najlepsze na Marsie! Wyniki ERC 2023.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prof. Wrochna: W kosmos nie każdy poleci, ale każdy może budować aparaturę, która poleci w kosmos
2023-09-19. Autor:
Grzegorz Jasiński
"Myślę, że ostateczne decyzje co do składu załogi lotu na stację kosmiczną, w którym uczestniczyłby polski astronauta, co do jego terminu, długości, poznamy w ciągu kilku miesięcy, kiedy to międzynarodowy komitet wszystkich państw, które biorą udział w badaniach na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, o tym zadecyduje" - mówi RMF FM prezes Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA)."Miejmy nadzieję, że ten lot polskiego astronauty skłoni wielu młodych ludzi do zaplanowania swojej kariery właśnie w sektorze kosmicznym" - dodaje prof. Grzegorz Wrochna, ujawniając, że trwa już przegląd zgłoszonych do konkursu projektów eksperymentów, które dr Sławosz Uznański miałby na orbicie przeprowadzić.
Grzegorz Jasiński: Panie profesorze, to jest taki szczególny moment w dziejach - nie bardzo długich - Polskiej Agencji Kosmicznej. Zwiększamy bardzo istotnie finansowanie, które będzie płynąć do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Skala rośnie dziesięciokrotnie. To jest poważna decyzja i jak rozumiem, bardzo dobrze policzona.
Prof. Grzegorz Wrochna: To ważny moment nie tylko dla Polskiej Agencji Kosmicznej, ale dla całego naszego kraju, bo to zwiększenie wkładu do Europejskiej Agencji Kosmicznej pozwoli nam na budowę naszych własnych satelitów obserwujących Ziemię, zarówno optycznych, jak i radarowych. Radar widzi w nocy, widzi przez chmury. Te satelity będą dostarczały bezcenne informacje dla polskich rolników, leśników, gospodarki przestrzennej, ale także mamy zamiar budować własnego - we współpracy z innymi krajami, ale dedykowanego Polsce - satelitę telekomunikacyjnego. Dzisiaj przecież wszystkie transmisje sportowe z różnych wydarzeń na całym świecie dostajemy tylko dzięki satelitom. Będziemy uczestniczyć także w ambitnych misjach na inne planety Układu Słonecznego, gdzie będziemy dostarczali zaawansowaną aparaturę, która z kolei potem również przyda się nam na Ziemi do różnych przedsięwzięć. A przed nami jeszcze przyszłość taka, jak łączność kwantowa, bardzo bezpieczna, technologie działań na orbicie. Kiedyś, kiedy wystrzeliwaliśmy satelity, nie przejmowaliśmy się, co się z nimi dzieje po tym, jak już zakończą swoją pracę. Dzisiaj musimy się nauczyć diagnozować satelity, reperować na orbicie, tankować. Jeżeli już zakończy swoją misję, to skierować do atmosfery tak, żeby się spalił. Te wszystkie elementy będą dostarczane właśnie przez polskie firmy. I chcemy, żeby sektor kosmiczny stał się ważną, bardzo dynamicznie rozwijającą się gałęzią polskiej gospodarki.
Rozumiem, że fakt, iż mamy poważną szansę na polskiego astronautę, który poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną, to jest z jednej strony sposób, żeby zrealizować pewne elementy tej misji, ale także pewien sposób, by zmobilizować opinię publiczną, by jakoś wokół tego programu kosmicznego zrobiło się trochę głośniej. Kiedy tak naprawdę spodziewa się pan, że będziemy już ostatecznie wiedzieć, że. dr Sławosz Uznański poleci, kiedy poleci?
To, że Polak poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną, to już wiemy, bo została podpisana umowa między Ministerstwem Rozwoju i Technologii a Europejską Agencją Kosmiczną dotycząca takiego lotu. Mamy znakomitego kandydata. Dr Sławosz Uznański został wybrany na rezerwowego astronautę ESA jeszcze pod koniec ubiegłego roku, kiedy to wygrał, można powiedzieć, ten wielki konkurs, do którego stanęły 22 tysiące osób z całej Europy, znalazł się w tej grupie 11 astronautów rezerwowych. Ostateczne decyzje co do składu załogi, lotu na stację kosmiczną, w którym by uczestniczył polski astronauta, co do terminu, długości, poznamy, myślę, że w ciągu kilku miesięcy, kiedy to międzynarodowy komitet wszystkich państw, które biorą udział w badaniach na stacji kosmicznej, o tym zadecyduje. Ale celem tej misji jest przede wszystkim udostępnienie polskim firmom, polskim naukowcom, możliwości prowadzenia badań na stacji kosmicznej. W naborze, który najpierw ogłosiła Polska Agencja Kosmiczna, wstępnie ponad 50 projektów bardzo dojrzałych otrzymaliśmy, teraz w naborze Europejskiej Agencji Kosmicznej tych projektów już było 66. Naprawdę przemyślanych. I to pokazuje, że nasz sektor kosmiczny z jednej strony jest już gotowy do realizacji takich badań, a z drugiej strony pokazuje, że jest na to ogromne zapotrzebowanie. Ale oczywiście poza tym aspektem praktycznym, technologicznym, biznesowym, mamy też ten aspekt dumy narodowej, że po raz drugi, po ponad 45 latach nasz rodak z polskim paszportem znajdzie się w kosmosie. Bo Polaków na orbicie było więcej, ale z paszportami amerykańskimi. Teraz znowu Polak w kosmosie. To, myślę, jest szczególnie ważne zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy planują swoją karierę. Myślę, że ich to zachęci do spojrzenia na sektor kosmiczny, bo w kosmos nie każdy poleci, ale każdy może budować aparaturę, która poleci w kosmos. Co może być jeszcze bardziej ciekawe, bo ta aparatura może polecieć znacznie dalej niż astronauta. Niedawno wysłaliśmy w ramach Europejskiej Agencji Kosmicznej misję w kierunku księżyców Jowisza, gdzie będzie poszukiwała jakichś z początków życia. Miejmy nadzieję, że ten lot polskiego astronauty skłoni wielu młodych ludzi do zaplanowania swojej kariery właśnie w sektorze kosmicznym, który dzięki temu zwiększonemu wkładowi do ESA będzie teraz bardzo potrzebował młodych ludzi.
Wspomniał pan o konkursie, którego termin kończył się na początku września. Wspomniał pan o wielu projektach. Kiedy, jak rozumiem, specjalna komisja rozstrzygnie, które z tych projektów byłyby możliwe i wskazane do realizacji?
Ja myślę, że będzie to proces, że wśród tych pomysłów trzeba będzie wybrać te, które są w ogóle możliwe do realizacji tych, które spełniają kryteria. Bo w kosmosie, wiadomo, mamy ograniczone możliwości energetyczne, tylko baterie słoneczne, które nam dostarczają energię, nie możemy tam wywieźć zbyt dużego ładunku. No i oczywiście ograniczeniem jest także czas astronauty dla prowadzenia tych eksperymentów. W związku z tym musimy rozpoznać, które z nich są najbardziej realne, ale także wybrane będą te, które mają największy potencjał opracowania konkretnych technologii potrzebnych dla gospodarki, czy też otrzymania ciekawych wyników naukowych. Tego wyboru będziemy dokonywali wspólnie: Europejska Agencja Kosmiczna, Ministerstwo Rozwoju Technologii, Polska Agencja Kosmiczna. Już w tej chwili trwają prace nad przeglądem tych eksperymentów. Myślę, że coś więcej dowiemy się już w najbliższych tygodniach.
Jakie znaczenie będą miały osobiste zdolności, umiejętności, wiedza astronauty, który jest elektronikiem, fizykiem i ma swoje doświadczenie w projektowaniu, tworzeniu elektroniki kosmicznej?
A ponadto wolnym czasie chodzi po Himalajach i pływa po oceanach, co z kolei udowadnia, że potrafi działać w sytuacjach czasem ekstremalnych. Potrafi podejmować szybkie decyzje w warunkach bardzo do tego niesprzyjających. To wszystko rzeczywiście sprawiło, że znalazł się w tej wybranej grupie kilkunastu astronautów wybranych przez Europejską Agencję Kosmiczną spośród 22 tysięcy kandydatów. Bez tych możliwości, bez tej wiedzy na pewno nie mógłby się do tej grupy dostać. I rzeczywiście to przygotowanie związane z fizyką, z elektroniką, praca w Europejskim Laboratorium Fizyki Cząstek CERN, gdzie obsługuje najbardziej skomplikowane urządzenie, które kiedykolwiek człowiek na ziemi zbudował, Wielki Zderzacz Hadronów, to wszystko znakomicie go predestynuje do tego, żeby być dzisiaj astronautą. Bo dziś astronauta musi przeprowadzać eksperymenty ze wszystkich możliwych dziedzin, od badań podstawowych, praw fizyki, poprzez rozmaite eksperymenty technologiczne, mechaniczne, elektroniczne, aż po biotechnologiczne i medyczne. Naukowiec na Ziemi specjalizuje się w jednej wąskiej dziedzinie i tylko w tej dziedzinie prowadzi eksperymenty. Astronauta musi być w stanie wykonać eksperymenty z tak wielu różnych dziedzin. Dlatego rzeczywiście do tego grona mogą się dostać tylko najlepsi i tacy, którzy mają rzeczywiście doświadczenie w pracy ze skomplikowaną aparaturą.

Prof. Grzegorz Wrochna /Piotr Polak /PAP

Prof. Grzegorz Wrochna w rozmowie z Grzegorzem Jasińskim Józef Polewka / RMF FM
Źródło:RMF FM
https://www.rmf24.pl/nauka/news-prof-wrochna-w-kosmos-nie-kazdy-poleci-ale-kazdy-moze-budowa,nId,7035166#crp_state=1

Prof. Wrochna W kosmos nie każdy poleci, ale każdy może budować aparaturę, która poleci w kosmos.jpg

Prof. Wrochna W kosmos nie każdy poleci, ale każdy może budować aparaturę, która poleci w kosmos2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja pełna niespodzianek — OSIRIS-REx
2023-09-19. Alex Rymarski
Misja OSIRIS-REx powoli chyli się ku końcowi. Jest to misja typu sample-return, czyli taka, która zbiera próbki gruntu z innego ciała niebieskiego i dostarcza je na Ziemię. Nie jest ona pierwszą tego typu misją NASA — tą byłaby misja Apollo 11, która przywiozła na Ziemię aż 22 kilogramy regolitu księżycowego. Jest natomiast pierwszą amerykańską misją, która dostarczy na naszą planetę próbki z nieco mniejszego ciała, czyli asteroidy Bennu.
Geneza misji
Wszystko zaczęło się już 2004 roku, gdy naukowcy z Uniwersytetu Arizona wymyślili nową misję, która miała być częścią programu Discovery. Za stworzenie nazwy misji odpowiadał główny badacz z Uniwersytetu Arizony, Dante Lauretta. Zastanawiał się on i wypisywał wszystkie cele i aspekty misji i tak się złożyło, że pierwsze litery niektórych z nich układały się w słowo OSIRIS, czyli po angielsku Ozyrys, które jest imieniem egipsko boga podziemi. Jako że profesor Lauretta, jak podaje jego współpracownik Michael Drake, jest miłośnikiem mitologii, wybraną nazwą została właśnie OSIRIS – Origins, Spectral Interpretation, Resource Identification, Security.
Dodatkowa część nazwy, czyli REx (Regolith Explorer), została dodana dopiero po wygraniu przez projekt misji OSIRIS konkursu NASA na trzecią misję programu New Frontiers. Z tego powodu nie była ona już częścią programu Discovery, lecz miała za to o wiele większe dofinansowanie, a co za tym idzie, prace nad misją posuwały się do przodu w znacznie szybszym tempie.
Dlaczego Bennu?
Asteroida Bennu była zdecydowanie najlepszym kandydatem do misji OSIRIS-REx. Jest ku temu wiele powodów. Każdy z nich wiąże się z pewnym członem nazwy misji. Pierwszy człon, czyli Origins, co znaczy początki, nawiązuje do tego, że planetoida ta jest czymś w rodzaju kapsuły czasu, dlatego że w przeciwieństwie do większości ciał Układu Słonecznego, pozostała nienaruszona od jego początków. Pozwoli nam ona poznać tajniki powstawania Układu Słonecznego.
Drugi i trzeci człon, Spectral Interpretation i Resource Identification, są ze sobą silnie powiązane — oba odnoszą się do badania wyjątkowego składu Bennu, który zawiera m.in. związki organiczne. Ponadto drugi człon wspomina o metodzie badania tejże asteroidy, czyli spektrometrii masowej. Czwarty człon, Security, dotyczy dbania o nasze bezpieczeństwo — asteroida Bennu znajduje się na orbicie, która momentami pokrywa się z ziemską, przez co występuje malutkie prawdopodobieństwo kolizji. To prawdopodobieństwo może wzrosnąć w wyniku tzw. Efektu Jarkowskiego, w wyniku którego planetoida może minimalnie zmieniać swoją orbitę. Z tego powodu kluczowe jest zbadanie tego efektu i poznanie dokładnej orbity Bennu.
Przyrządy pomiarowe OSIRIS-REx
Sonda OSIRIS-REx ma na pokładzie wiele zróżnicowanych urządzeń, którymi badała asteroidę Bennu. Pierwszymi z nich są POLYCAM, MAPCAM i SAMCAM, czyli kamery, które odpowiadają za znaczną większość zdjęć zrobionych przez sondę w świetle widzialnym. Jednakże różnią się od siebie znacznie, gdyż każda z nich służy do robienia zdjęć z różnych dystansów — POLYCAM z daleka, MAPCAM ze średnich odległości, a SAMCAM z małych.
Kamera POLYCAM miała przede wszystkim za zadanie jako pierwsza zlokalizować Bennu już z odległości dwóch milionów kilometrów i zidentyfikowanie potencjalnych niebezpieczeństw na drodze. MAPCAM, jak sama nazwa wskazuje, mapowała asteroidę i robiła jej zdjęcia, co pozwoliło na stworzenie mapy topograficznej jej powierzchni. Ponadto kamera ta szukała małych naturalnych satelitów obiegających Bennu. Z kolei SAMCAM, czyli najmniejsza z trzech kamer, miała tylko jedno, ale za to bardzo ważne zadanie, jakim było zweryfikowanie zdobycia próbek gruntu przez OSIRIS-REx.
Następnym z przyrządów jest OLA, czyli OSIRIS-REx Laser Altimeter. Zadaniem tego urządzenia było skonstruowanie trójwymiarowej mapy kształtu Bennu, co pozwoliło naukowcom nadzorującym misję wybrać dogodne miejsce na zdobycie próbek gruntu. Mechanizm ten został stworzony przez Kanadyjską Agencję Kosmiczną, która w zamian otrzyma część zdobytych z asteroidy próbek.
Dwa kolejne przyrządy, czyli OTES i OVIRS, miały za zadanie zbadanie składu Bennu. OTES, OSIRIS-REx Thermal Emission Spectrometer, pod kątem związków nieorganicznych, a OVIRS, OSIRIS-REx Visible and Infrared Spectrometer, związków organicznych i wody. Ponadto OTES mierzył również temperaturę Bennu. Oprócz tych dwóch był jeszcze trzeci przyrząd, Regolith X-Ray Imaging Spectrometer, który skupił się na badaniu regolitu znajdującego się na powierzchni planetoidy.
Jednakże najważniejszą rolę miał zarazem największy przyrząd na pokładzie OSIRIS-REx, czyli TAGSAM. Zbudowany przez Lockheed Martin na zlecenie NASA, tak zwany Touch-and-Go Sample Arm Mechanism, miał za zadanie zebranie próbki regolitu z Bennu. Musiał on być niezwykle szybki, ponieważ manewr TAG, w czasie którego TAGSAM miał zebrać próbki, polegał na dotknięciu planetoidy na zaledwie kilka sekund i szybkim wydostaniu się z powrotem na jej orbitę.
Przebieg misji
OSIRIS-REx rozpoczęła swoją przygodę na pokładzie rakiety Atlas V 8 września 2016 na legendarnym przylądku Canaveral. Start odbył się bez komplikacji i po 55 minutach od startu sonda oddzieliła się od rakiety i wysunęła panele słoneczne, rozpoczynając podróż do asteroidy Bennu. W czasie następnych dwóch lat OSIRIS-REx, korzystając z manewrów asysty grawitacyjnej i korekcyjnych odpaleń silnika, coraz bardziej zbliżała się do celu. W sierpniu 2018 roku udało się sondzie zrobić pierwsze zdjęcia Bennu. Na orbitę planetoidy OSIRIS-REx dotarła  już 3 grudnia tego samego roku, po czym rozpoczęła badania.
Następne dwa lata OSIRIS-REx spędziła na badaniu asteroidy Bennu wszystkimi urządzeniami, jakie znajdowały się na jej pokładzie, przesyłając dane te do Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda, które miało za zadanie wybrać miejsce krótkiego lądowania sondy. Jednakże od razu po przesłaniu pierwszej części danych przez OSIRIS-REx, naukowcy z NASA zorientowali się, że badania topograficzne asteroidy nie zgadzają się z poprzednimi obserwacjami z Ziemi. Okazało się, że planetoida ta jest prawie w całości pokryta niebezpiecznymi głazami, w przeciwieństwie do gładkiej powierzchni, której naukowcy się spodziewali.
Te nowe odkrycia zdecydowanie skomplikowały wybór miejsca na lądowanie sondy, jednakże po pewnym czasie naukowcy trafili w dziesiątkę: znaleźli krater, który nazwali Nightingale. Jest on stosunkowo nowy, a co za tym idzie, nie ma w nim niebezpiecznych głazów, które przeszkadzałaby w lądowaniu. Co ważniejsze, regolit, który się tam znajduje, był wcześniej zakopany pod powierzchnią planetoidy, co znaczy, że jest on starszy, niż gdziekolwiek indziej na powierzchni Bennu.
W tym samym czasie doszło do kolejnej niespodzianki dla naukowców w NASA. Mianowicie przyrząd REXIS, który badał Bennu w spektrum promieniowania rentgenowskiego, zaobserwował kątem oka emisję takiego promieniowania z miejsca w przestrzeni, w którym według katalogów obiektów NASA nic nie było. Jednakże po skontaktowaniu się z innymi agencjami kosmicznymi okazało się, że obiekt zaobserwowany przez REXIS to rentgenowski układ podwójny (czyli taki, który zawiera czarną dziurę lub gwiazdę neutronową i gwiazdę ciągu głównego), odkryty zaledwie tydzień wcześniej przez japoński teleskop MAXI.
Po około roku od wybrania miejsca lądowania, 20 października 2020 roku, OSIRIS-REx rozpoczęła manewr TAG i na 6 sekund znalazła się na powierzchni asteroidy Bennu. Tak jak planowano, od razu po wylądowaniu sonda odpaliła silniki, by powrócić na orbitę planetoidy. Wszystko odbyło się pomyślnie i OSIRIS-REx wypełniła najważniejszy cel swojej misji, jakim było zebranie co najmniej 60 gramów regolitu z Bennu. Dwa lata później, w 2022 roku, doszło do największej niespodzianki dla naukowców zajmujących się tą misją: po przeanalizowaniu danych z manewru TAG okazało się, że zewnętrzna warstwa asteroidy jest niezwykle rzadka i gdyby sonda OSIRIS-REx nie odpaliła od razu silników, najpewniej zapadłaby się pod powierzchnię Bennu i misja zakończyłaby się katastrofą.
Dnia 7 kwietnia 2021 roku sonda OSIRIS-REx zakończyła swoją przygodę z asteroidą Bennu, rozpoczynając dwuipółletnią podróż powrotną na Ziemię. Jej powrót zbliża się wielkimi krokami i jest zaplanowany na 24 września 2023 roku. Mimo że jest to koniec misji OSIRIS-REx, sama sonda ma jeszcze długą drogę przed sobą — po oddzieleniu się na orbicie okołoziemskiej od kapsuły zawierającej próbki z Bennu, sonda stanie się częścią misji OSIRIS-APEX, czyli OSIRIS-APophis EXplorer i rozpocznie 6-letnią podróż do asteroidy Apophis.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    nasa.gov: OSIRIS-REx In Depth
19 września 2023

•    nasa.gov: OSIRIS-REx FAQs
19 września 2023

•    wikipedia.org: OSIRIS-REx
19 września 2023

•    nasa.gov: OSIRIS-REx Spacecraft and Instruments
19 września 2023

•    nasa.gov: Sean Potter; X Marks the Spot: NASA Selects Site for Asteroid Sample Collection
19 września 2023

•    nasa.gov: Karl Hille; NASA’s OSIRIS-REx Students Catch Unexpected Glimpse of Newly Discovered Black Hole
19 września 2023

•    nasa.gov: Svetlana Shekhtman; Surprise – Again! Asteroid Bennu Reveals its Surface is Like a Plastic Ball Pit
19 września 2023.
Zdjęcie asteroidy Bennu zrobione przez misję OSIRIS-REx w 2018 roku. Źródło: NASA/Goddard/University of Arizona

Źródło: NASA/University of Arizona

TAGSAM Źródło: NASA/Lockheed Martin Corporation

Pierwsze zdjęcie asteroidy Bennu zrobione przez POLYCAM, z odległości dwóch milionów kilometrów Źródło: NASA/Goddard/University of Arizona

Emisja promieniowania rentgenowskiego zaobserwowana przez REMIS. Źródło: NASA/Goddard/University of Arizona/MIT/Harvard

Manewr TAG. Źródło: NASA/Goddard/University of Arizona
https://astronet.pl/uklad-sloneczny/misja-pelna-niespodzianek-osiris-rex/

Misja pełna niespodzianek — OSIRIS-REx.jpg

Misja pełna niespodzianek — OSIRIS-REx2.jpg

Misja pełna niespodzianek — OSIRIS-REx3.jpg

Misja pełna niespodzianek — OSIRIS-REx5.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gigantyczna erupcja na Słońcu. Szykuj się na zorze polarne
2023-09-19.
Bogdan Stech
AUTOR

Ze Słońca w stronę Ziemi zmierza olbrzymia erupcja, która może sprawić, że w Polsce widoczna będzie zorza polarna. Wszystko za sprawą zjawiska zwanego koronalnym wyrzutem masy.
Słońce to nie tylko źródło światła i ciepła dla naszej planety, ale także ogromna kula supergorącego gazu, w której zachodzą nieustanne zjawiska fizyczne. Jednym z nich jest erupcja słoneczna - nagły wybuch energii na powierzchni Słońca, który wyrzuca w przestrzeń kosmiczną ogromne ilości naładowanych cząstek.

Takie zjawisko miało miejsce 17 września 2023 r., kiedy to Słońce wystrzeliło w kierunku Ziemi koronalny wyrzut masy (ang. coronal mass ejection, CME) - monstrualną chmurę plazmy i pola magnetycznego.
Keith Strong, fizyk zajmujący się Słońcem, napisał na Twitterze, że Jest to największa erupcja, jaką kiedykolwiek widział, a obserwuje on Słońce zawodowo od ponad 50 lat. "Erupcja pokrywa ponad połowę Słońca i porównaj to z rozmiarem Ziemi. Jednak co zaskakujące, CME nie spowodował dużego rozbłysku" - napisał w serwisie społecznościowym. Wideo z nagraną erupcją z 17 września zobaczysz niżej.
Dotrze ona do naszej planety już 19 września we wtorek, a to oznacza zorze polarne widoczne także w Polsce.
Co to jest koronalny wyrzut masy?
Korona to zewnętrzna warstwa atmosfery Słońca, która jest podgrzewana do temperatury ponad miliona stopni Celsjusza. W koronie tworzą się silne struktury pola magnetycznego, które mogą się skręcać i rozrywać pod wpływem ruchów plazmy.
Kiedy tak się dzieje, dochodzi do zjawiska zwanego rekoneksją magnetyczną, czyli nagłej zmiany konfiguracji pola magnetycznego i uwolnienia ogromnej ilości energii. W wyniku tego procesu część plazmy i pola magnetycznego jest wyrzucana z korony w przestrzeń kosmiczną z prędkością nawet kilku tysięcy kilometrów na sekundę. Takie zjawisko nazywa się koronalnym wyrzutem masy.
Kiedy koronalny wyrzut masy opuszcza Słońce, porusza się przez przestrzeń kosmiczną i napotyka na swojej drodze planetę Ziemię. Ziemia jest chroniona przed większością cząstek słonecznych przez swoje własne pole magnetyczne, które tworzy tarczę zwana magnetosferą. Magnetosfera odchyla większość cząstek słonecznych i kieruje je wokół planety. Jednak niektóre cząstki są chwilowo uwięzione w pierścieniach wokół biegunów magnetycznych Ziemi, gdzie tworzą tzw. pasy Van Allena.
Te cząstki mogą być następnie pobudzone przez koronalny wyrzut masy i spadać do górnych warstw atmosfery - termosfery i egzosfery. Tam zderzają się z atomami tlenu i azotu, powodując ich jonizację i emisję światła o różnych kolorach i kształtach. To właśnie te świetlne zjawiska nazywamy zorzą polarną.
Kiedy i gdzie można zobaczyć zorzę polarną?
Zorza polarna występuje najczęściej w okolicach biegunów magnetycznych Ziemi, gdzie pole magnetyczne jest najsłabsze i najbardziej nachylone do powierzchni planety. Strefa, w której można obserwować zorzę polarną, nazywa się owalem zorzy polarnej i ma kształt pierścienia o szerokości około 3-6 stopni geograficznych.
Zorza polarna jest widoczna tylko w nocy, gdy niebo jest ciemne i bezchmurne. Kolor i kształt zorzy polarnej zależy od wysokości i rodzaju atomów, z którymi zderzają się cząstki słoneczne. Najczęściej spotykanym kolorem jest zielono-żółty, który powstaje, gdy cząstki słoneczne pobudzają atomy tlenu na wysokości około 100 km nad Ziemią. Rzadziej można zobaczyć czerwony kolor, który pojawia się, gdy cząstki słoneczne pobudzają atomy tlenu na wysokości ponad 200 km nad Ziemią. Niebieski i fioletowy kolor to efekt pobudzenia atomów azotu na różnych wysokościach.
Zorza polarna jest najbardziej aktywna, gdy koronalny wyrzut masy dociera do Ziemi i zakłóca jej pole magnetyczne. Wtedy owal zorzy polarnej może się rozszerzyć i obejmować większą część nieba. Takie zjawisko nazywa się burzą geomagnetyczną i może trwać od kilku godzin do kilku dni. Burze geomagnetyczne są klasyfikowane według skali Kp, która ma wartości od 0 do 9, gdzie 0 oznacza brak aktywności, a 9 oznacza bardzo silną burzę. Im wyższa wartość Kp, tym większa szansa na zobaczenie zorzy polarnej w niższych szerokościach geograficznych. Zorza polarna w Polsce jest widoczna, gdy jej indeks wynosi od 6 do 8+
Czy zorza polarna będzie widoczna w Polsce?
Według prognoz NOAA, CME, która opuściła Słońce 17 września 2023 roku, ma dotrzeć do Ziemi 19 września 2023 roku i spowodować burzę geomagnetyczną o sile Kp=6. Oznacza to, że zorza polarna będzie widoczna w większej części Kanady, Skandynawii, Rosji i Alaski, a także w niektórych częściach Stanów Zjednoczonych, Europy i Azji.
W Polsce zorza polarna będzie trudna do zauważenia, ponieważ Polska leży na niskiej szerokości geograficznej i jest silnie zurbanizowana. Jednak jeśli warunki atmosferyczne będą sprzyjać, to można spróbować zobaczyć zorzę polarną na północnym niebie nad horyzontem.
Jakie są inne skutki koronalnego wyrzutu masy?
Koronalny wyrzut masy nie tylko tworzy piękne zjawiska świetlne na niebie, ale także może mieć negatywne skutki dla technologii i ludzi na Ziemi i w kosmosie. Koronalny wyrzut masy może zakłócać sygnały radiowe i telekomunikacyjne, uszkadzać satelity i sieci energetyczne, a także zwiększać poziom promieniowania kosmicznego.
Promieniowanie kosmiczne może być niebezpieczne dla astronautów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej lub w przyszłości na Księżycu lub Marsie. Dlatego ważne jest monitorowanie aktywności słonecznej i przewidywanie CME i ich wpływu na Ziemię. Do tego celu służą specjalne obserwatoria kosmiczne i naziemne, które śledzą zmiany na Słońcu i w przestrzeni międzyplanetarnej.
https://spidersweb.pl/2023/09/gigantyczna-erupcja-na-sloncu-zorze-polarne.html

Gigantyczna erupcja na Słońcu. Szykuj się na zorze polarne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieudana misja rakiety Electron
2023-09-19. Mateusz Mitkow
Firma Rocket Lab poinformowała, że system nośny Electron doznał nieoczekiwanej anomalii podczas ostatniego startu, mającego na celu wyniesienie na orbitę nowej jednostki radarowej do satelitarnej obserwacji Ziemi firmy Capella Space. Tym samym misja zakończyła się niepowodzeniem i obecnie prowadzone jest szczegółowe dochodzenie, które wskaże dokładną przyczynę usterki.
Wczesnym rankiem 19 września br. firma Rocket Lab przeprowadziła start misji o nazwie "We Will Never Desert You", której celem było wyniesienie na orbitę okołoziemską nowego satelity wyposażonego w syntetyczną aperturę radarową (SAR) amerykańskiej firmy Capella Space. Wznoszenie rozpoczęło się o godzinie 8:55 czasu polskiego z platformy startowej w Nowej Zelandii. Dwa stopnie rakiety Electron rozdzieliły się zgodnie z planem około 2,5 minuty po starcie, natomiast chwilę później doszło do anomalii. Podczas fazy, która przewidywała odpalenie sinika drugiego stopnia, prędkość systemu zaczęła spadać.
Dane telemetryczne, które były wyświetlane w trakcie transmisji internetowej przez kilka sekund po separacji stopni pokazywały zmniejszającą się prędkość pojazdu. Choć to na razie tylko spekulacje, silnik górnego stopnia mógł zatem ulec awarii zapłonu lub przedwczesnemu wyłączeniu, ale na dokładne ustalenie przyczyny niepowodzenia będziemy musieli poczekać, aż zakończy się dochodzenie w tej sprawie. Rocket Lab zakończyła swoją transmisję bez dodatkowych informacji, natomiast przyznała, że misja "We Will Never Desert You" niestety zakończyła się niepowodzeniem, a także utratą ładunku. "Ściśle współpracujemy z FAA i agencjami wspierającymi. Szybko zidentyfikujemy problem, wdrożymy działania naprawcze i wkrótce wrócimy na orbitę." - poinformowała firma Rocket Lab w swoim najnowszym komunikacie.
Opisywana misja "We Will Never Desert You" miał na celu dostarczenie jednego z satelitów Capella Space "Acadia" na orbitę o wysokości 635 km nad Ziemią. Urządzenie o masie ok. 150 kg, przeznaczone do radarowej obserwacji naszej planety to urządzenie trzeciej generacji, które miało dołączyć do istniejącej floty jedenastu satelitów amerykańskiej spółki. Przypomnijmy, że technologia SAR cieszy się dużym zainteresowaniem ze strony m.in. Departamentu Obrony USA oraz społeczności wywiadowczej. Radar nie potrzebuje przejrzystego, bezchmurnego nieba do gromadzenia zdjęć – satelity wyposażone w SAR są w stanie prowadzić swoje obserwacje przez całą dobę i we wszystkich warunkach pogodowych.
Warto zaznaczyć, że omawiana misja była drugim z czterech lotów w ramach kontraktu, zakładającego wyniesienie satelitów SAR wspomnianej firmy w przestrzeń okołoziemską. Pierwsza z nich (We Love the Nightlife") została przeprowadzona w drugiej połowie sierpnia br. Udało się wtedy z powodzeniem umieścić ładunek na orbicie i dodatkowo odzyskać pierwszy stopień systemu, który opadł na spadochronie i wpadł do oceanu. Warto również podkreślić, że niepowodzenie z 19 sierpnia br. przerwało serię 19 kolejnych udanych startów firmy Rocket Lab. Ostatnia porażka firmy miała miejsce w maju 2021 r.
Zachodnie media zwracają uwagę na to, że awaria rodzi nowe pytania o niezawodność systemu nośnego Electron i zdolności firmy do zwiększenia jego osiągów. Obecnie kolejne misje są wstrzymane do momentu dokonania odpowiednich napraw, które zostaną zlecone po dokonaniu odpowiednich analiz, stwierdzających dokładną przyczynę niepowodzenia. Należy także pamiętać, że firma Rocket Lab jest w trakcie prac rozwojowych nowego systemu nośnego wielokrotnego użytku o nazwie Neutron, którego debiut jakiś czas temu był przewidywany na 2024 r. Obecnie nie wiadomo, jak sytuacja wpłynie także na ten projekt.
Źródła: Rocket Lab /Space.com/ Space24.pl
Fot. Rocket Lab

Fot. Capella Space

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/nieudana-misja-rakiety-electron

Nieudana misja rakiety Electron.jpg

Nieudana misja rakiety Electron2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prezes POLSA: do końca dekady będziemy na Księżycu
2023-09-19.
"Kilkanaście miesięcy temu ogłosiliśmy nabór koncepcji na polską narodową misję kosmiczną. Do końca dekady będziemy na księżycu." - powiedział w sobotę PAP.PL prof. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA) podczas zawodów łazików robotycznych European Rover Challenge w Kielcach.
Prof. Grzegorz Wrochna oznajmił w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że trwają prace nad utworzeniem polskiej misji kosmicznej. "Kilkanaście miesięcy temu Polska Agencja Kosmiczna ogłosiła nabór koncepcji na narodową misję kosmiczną. Otrzymaliśmy wiele zgłoszeń. Najciekawszym celem okazał się Księżyc - z jednej strony stosunkowo łatwo dostępny, ale z drugiej strony bardzo ciekawy także ze względu na plany innych agencji kosmicznych" - wyjaśnił.
Zapytany, kiedy planowane jest zakończenie przygotowań polskiej misji kosmicznej odpowiedział, że to perspektywa 10 lat. "Do końca dekady będziemy na Księżycu" - zapowiedział. Jak podkreślił, bazy budowane na Księżycu mają ogromne znaczenie dla badań nad całym Układem Słonecznym. "Księżyc będzie też bazą wypadową w kierunku Marsa" - dodał. Ocenił, że przed polskim przemysłem kosmicznym stoją duże możliwości. "To już ponad 400 firm zarejestrowanych w bazie danych Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), z tego kilkadziesiąt zajmujących się technologiami kosmicznymi" - powiedział.
Przypomnijmy, że we wtorek, 9 maja br. POLSA podsumowała trwające od czerwca 2022 r. konsultacje dotyczące polskiej misji księżycowej. W blisko rocznych pracach wzięło udział ponad dwadzieścia podmiotów, a efektem ich prac są cztery koncepcje misji. Podczas spotkania prof. Grzegorz Wrochna podkreślił, że konsultacje sektorowe dały konkretny efekt – pokazały przede wszystkim, że możliwe jest zarządzanie tak rozproszonym potencjałem naukowym i przemysłowym w ramach jednego projektu.
Poinformowano również, że konsultacje sektorowe zaowocowały określeniem priorytetowego projektu dla Polski – jest to wysłanie na orbitę okołoksiężycową instrumentu MIRORES, który wykona mapy złóż surowców na Srebrnym Globie. Przyniosły też dojrzałe koncepcje eksperymentów, które mogłyby być wykorzystane w kolejnych misjach na Księżyc, a nawet na inne ciała niebieskie. Podsumowując spotkanie, Grzegorz Wrochna zapowiedział rozpoczęcie prac nad polską orbitalną misją księżycową jeszcze w tym roku.
Prezes Polskiej Agencji Kosmicznej, przypomniał także, że przystąpienie Polski do ESA ponad dziesięć lat temu spowodowało szybki rozwój sektora kosmicznego w Polsce. Polska zwiększyła swój wkład do ESA wielokrotnie. Wyjaśnił, że pieniądze inwestowane w rozwój branży kosmicznej zwielokrotnią zysk. "To już jest kilkaset milionów euro i za te pieniądze będziemy w stanie budować własne satelity, które będą służyły naszemu krajowi i będą dostarczały danych obserwacyjnych potrzebnych rolnikom, leśnikom w gospodarce przestrzennej i w różnych sytuacjach kryzysowych. Wszyscy za kilka lat będziemy z tego korzystać" - Powiedział prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.

Prezes POLSA prof Grzegorz Wrochna
Fot. M.Mitkow/Space24.pl
Fot. Polska Agencja Kosmiczna

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/prezes-polsa-do-konca-dekady-bedziemy-na-ksiezycu

Prezes POLSA do końca dekady będziemy na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

US Space Force zrealizowało misję w rekordowym czasie
2023-09-19. Wojciech Kaczanowski
W piątek (15 września br.) rakieta Alpha od amerykańskiej firmy Firefly Aerospace wyniosła w przestrzeń kosmiczną małego satelitę w ramach misji Victus Nox dla amerykańskich Sił Kosmicznych (US Space Force). Projekt miał na celu demonstrację zdolności Stanów Zjednoczonych do umieszczenia ładunku na orbicie okołoziemskiej w rekordowo szybkim czasie, co ma na celu szybki rozwój zdolności kosmicznych w przypadku konfliktu zbrojnego.
W piątek, 15 września br. o godzinie 4:28 czasu polskiego z bazy sił kosmicznych (USSF) Vandenberg system nośny Alpha, należący do amerykańskiej firmy Firefly Aerospace, wyniósł małego satelitę opracowanego przez Millennium Space Systems w ramach misji Victus Nox dla US Space Force. Celem projektu jest demonstracja zdolności Stanów Zjednoczonych do wyniesienia ładunku na orbitę okołoziemską praktycznie na życzenie - w 24 godziny, w celu rozwoju zdolności lub zastąpienia zniszczonych satelitów w trakcie konfliktu zbrojnego. W przypadku piątkowego lotu cały proces od wydania rozkazu do startu trwał jednak 27 godzin. Transmisja nie była transmitowana przez Firefly Aerospace na prośbę amerykańskich sił kosmicznych.
W misję Victus Nox zaangażowane były dwa podmioty komercyjne - Firefly Aerospace oraz Millennium Space Systems, spółka zależnej Boeinga, które zostały podniesione w stan wyższej gotowości 30 sierpnia br. Od tego dnia US Space Force mogły w dowolnym momencie przez pół roku wydać ogłoszenie o rozpoczęciu misji. Warto dodać, że przed samym wyniesieniem satelity, Millennium Space Systems miało za zadanie dostarczenie technologii do bazy Vandenberg i połączenie z adapterem ładunku w ciągu 60 godzin od wydania komunikatu. Zadanie to udało się zrealizować jednak 2 godziny przed czasem.
W dalszej kolejności firmy czekały na rozkaz wystrzelenia, który określałby wymagania orbitalne Victus Nox. Po komunikacie od USSF pracownicy firmy rozpoczęli serię zadań, tj. aktualizację oprogramowania do wyznaczania trajektorii i naprowadzania satelity Alpha, umieszczenie satelity z adapterem w owiewce, zintegrowanie z rakietą Alpha i generalne przygotowanie do lotu. Jak już wspomniano wyżej, Stany Zjednoczone szacują, że proces ten powinien potrwać 24 h, natomiast w przypadku tej próby nastąpiło 3-godzinne opóźnienie. Następnie podmioty zaangażowane rozpoczęły prace nad uruchomieniem satelity, co powinno nastąpić w 48 godzin po umieszczeniu na orbicie. Na moment pisania, źródła nie podają jednak wyniku tego etapu.
Pomimo kilku godzin opóźnienia należy podkreślić, że w ramach Victus Nox ustanowiono nowy rekord w transporcie ładunku i wyniesieniu satelity na orbitę okołoziemską. Wcześniej, jak twierdzi portal Space.com , powołujący się na US Space Force, rekord ten ustanowiono w czerwcu 2021 r., w ramach misji Tactically Responsive Launch-2 (TacRL-2). Wówczas zdecydowano się na wykorzystanie metody ALTO (air launch to orbit), czyli za pomocą samolotu Lockheed L-1011 TriStar Stargazer wyniesiono ponad chmury rakietę Northrop Grumman Pegasus-XL wraz z satelitą Odyssey. Misja trwała 21 dni.
Fot. Firefly Aerospace

Umieszczenie ładunku na orbicie okołoziemskiej w ramach misji Victus Nox.
Fot. Firefly Aerospace

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/us-space-force-zrealizowalo-misje-w-rekordowym-czasie

US Space Force zrealizowało misję w rekordowym czasie.jpg

US Space Force zrealizowało misję w rekordowym czasie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weź udział w kosmicznym konkursie – wygraj wyjazd do ESA i CERN!
2023-09-19.
Polacy mają unikalną okazję skorzystać z dostępu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Chcemy, żeby tą szansę wykorzystali również polscy studenci, nie tylko kierunków inżynieryjnych. Pomysłodawca konkursu Direction: Space jest dr Sławosz Uznański, który z początkiem września został projektowym astronautą ESA.
Masz pomysł, który mógłby nabrać kosmicznego wymiaru? Pracujesz nad projektem, który może znaleźć zastosowanie w kosmosie? Direction: Space to konkurs dla studentów i doktorantów kierunków zarówno inżynieryjnych, jak i tych, które na co dzień nie są kojarzone z kosmosem. Pomysł na konkurs pojawił się po tym, jak dr Sławosz Uznański został ogłoszony rezerwowym astronautą ESA.
– Polska nigdy nie miała dostępu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), a teraz pojawiła się taka możliwość. Aby wykorzystać tę szansę, potrzebujemy pomysłów na eksperymenty, które mogłyby zostać przeprowadzone na orbicie — mówi dr Sławosz Uznański, pomysłodawca konkursu, który z początkiem września został już nie rezerwowym, ale projektowym astronautą ESA. – Studenci czasami nie wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, więc to zrobią! Będą zadawali sobie trudne pytania, dzięki czemu mają szansę na budowanie zaawansowanych technologii i właśnie takie osoby chcemy zachęcić do udziału w konkursie — dodaje Uznański.
Ideą konkursu jest zachęcenie młodych ludzi do zaprojektowania eksperymentu, który w przyszłości mógłby zostać wykonany na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Inicjatywa ma na celu pokazanie, że wyzwania kosmiczne potrzebują różnorodnych kompetencji i że dzięki osiągnięciom w kosmosie możemy skuteczniej rozwiązywać problemy na Ziemi. Laureaci konkursu w kwietniu przyszłego roku zostaną zaproszeni do udziału w wyjeździe studyjnym do ESA i CERN. Zwycięskie zespoły spotkają się z ekspertami i będą miały okazję ulepszyć projekty swoich eksperymentów. Najlepsza koncepcja będzie miała szansę zostać w pełni przygotowana na potrzeby realizacji na orbicie.
– Pomysł konkursu jest fascynujący. Myślę, że każdy student, który jest zainteresowany kosmosem, chciałby opracować eksperyment, który może być przeprowadzony na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej — mówi Sara Strączek, studentka geologii z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Konkurs jest szansą wzięcia udziału w wyścigu z linią mety na orbicie, pokazując, że kosmiczne wyzwania potrzebują różnorodnych kompetencji.
Jak wziąć udział?
Więcej informacji o zasadach uczestnictwa można znaleźć na stronie Konkursu.
Organizatorami konkursu są Fundacja Empiria i Wiedza oraz Fundacja New Space. Konkurs jest organizowany w partnerstwie z Direction Earth/Space — inicjatywą Europejskiej Agencji Kosmicznej. Partnerem konkursu jest CERN, a patronatu honorowego udzielili: Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Bank Gospodarstwa Krajowego, Ministerstwo Rozwoju i Technologii i Polska Agencja Kosmiczna
 
Więcej informacji:
•    Strona konkursu
•    Sławosz Uznański poleci na ISS
 
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Źródło: sciencenow.studio
Na zdjęciu: dr Sławosz Uznański
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wez-udzial-w-kosmicznym-konkursie-wygraj-wyjazd-do-esa-i-cern

 

Weź udział w kosmicznym konkursie – wygraj wyjazd do ESA i CERN!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najdalsza detekcja pola magnetycznego galaktyki
2023-09-19.
Wykorzystując radioteleskopy sieci ALMA astronomowie zbadali pole magnetyczne galaktyki oddalonej o 11 mld lat świetlnych od Ziemi. Badanie daje wgląd w ewolucję młodych galaktyk.
Atacama Large Millimeter/submilimeter Array (ALMA) to sieć radioteleskopów zlokalizowana na Pustyni Atakama w Chile. Przy pomocy detektorów astronomowie wykryli pole magnetyczne galaktyki tak odległej, że jej światło potrzebowało ponad 11 mld lat, aby dotrzeć do Ziemi. Obserwujemy obiekt jakim był gdy Wszechświat miał zaledwie 2,5 mld lat. Badanie dostarcza astronomom ważnych wskazówek na temat pól magnetycznych galaktyk takich jak Droga Mleczna na wczesnych etapach ewolucji.

Wiele obiektów astronomicznych we Wszechświecie ma pola magnetyczne, niezależnie od tego, czy są to planety, gwiazdy czy galaktyki.
,, Wiele osób może nie zdawać sobie sprawy, że Droga Mleczna i inne galaktyki są otoczone polem magnetycznym rozciągającym się na dziesiątki lub tysiące lat świetlnych.
Prof. James Geach, Uniwersytet w Hertfordshire w Wielkiej Brytanii
- Właściwie niewiele wiemy o tym, jak powstają te pola magnetyczne, mimo że mają one fundamentalne znaczenie dla ewolucji galaktyk – dodaje Enrique Lopez Rodriguez, badacz z Uniwersytetu Stanforda w USA.

Nie jest jasne, jak wcześnie i jak szybko tworzą się pola magnetyczne w galaktykach, ponieważ jak dotąd astronomowie mapowali pola magnetyczne tylko w bliskich nam obiektach. Korzystając z sieci  ALMA, której partnerem jest Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), astronomowie zbadali w pełni uformowane pole magnetyczne w odległej galaktyce, o strukturze podobnej do tej obserwowanej w pobliskich galaktykach. Pole to jest około 1000 razy słabsze niż ziemskie pole magnetyczne, ale rozciąga się na ponad 16 tys. lat świetlnych.
,, To odkrycie dostarcza nam nowych wskazówek na temat powstawania pól magnetycznych w skali galaktycznej.
Prof. James Geach, Uniwersytet w Hertfordshire w Wielkiej Brytanii
- Obserwacja w pełni rozwiniętego pola magnetycznego na tak wczesnym etapie historii Wszechświata wskazuje, że pola magnetyczne obejmujące całe galaktyki mogą powstawać szybko, gdy młode galaktyki wciąż rosną - dodaje Prof. James Geach.

Astronomowie uważają, że intensywne powstawanie gwiazd we wczesnym Wszechświecie mogło odegrać rolę w przyspieszeniu rozwoju pól magnetycznych galaktyk. Co więcej, pola te mogą z kolei wpływać na sposób formowania się kolejnych pokoleń gwiazd.
Jak zmierzono pole magnetyczne odległej galaktyki?
Bezpośredni pomiar pola magnetycznego obiektu tak odległego jak galaktyka nie jest możliwy. Aby dokonać odkrycia, zespół astronomów poszukiwał światła emitowanego przez ziarna. Galaktyki są pełne ziaren pyłu, a gdy występuje pole magnetyczne, ziarna mają tendencję do ustawiania się w jednej linii. Emitowane przez nie światło ulega polaryzacji. Oznacza to, że fale świetlne oscylują w jednym kierunku, a nie losowo. Kiedy sieć teleskopów ALMA wykryła i zmapowała spolaryzowany sygnał, po raz pierwszy potwierdzono obecność pola magnetycznego w tak bardzo odległej galaktyce.
źródło: ESO
Wizualizacja pola magnetycznego galaktyki 9io9 Fot. ALMA (ESO/NAOJ/NRAO)/J. Geach et al.

The furthest ever galactic magnetic field (ESOcast 267 Light)
https://www.youtube.com/watch?v=TYvZRhjwieo

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/72831649/najdalsza-detekcja-pola-magnetycznego-galaktyki

Najdalsza detekcja pola magnetycznego galaktyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Październikowe niebo 2023
2023-09-19.
Gdy październik ciepło trzyma, zwykle chłodna bywa zima
Przysłowie to prognozuje nam ciepłą i pogodną Złotą Polską Jesień. Oczywiście cieszymy się z faktu, że Słońce nie próżnuje, chociaż jego deklinacja z dnia na dzień maleje, a w związku z tym długość dnia u nas na półkuli północnej stale się skraca, z czym musimy się niestety pogodzić. W Małopolsce ubędzie dnia aż 109 minut: z 11 godzin i 39 minut na początku października do 9 godzin i 50 minut na końcu.
Słońce
Słońce w sobotę 1 października wschodzi o godzinie 6.40 a zachodzi o 18.19, natomiast w ostatnim dniu miesiąca wzejdzie o 6.28, a schowa się pod horyzontem już o 16.18. Wprost nie do wiary, ale ten dzień będzie jeszcze dłuższy od najkrótszego dnia roku o 104 minuty! Ponadto Słońce w dniu 23 października, o godz., 12.36, przejdzie ze znaku Wagi w znak Skorpiona (czyli Niedźwiadka), a 25 października dojdzie do częściowego zaćmienia Słońca: początek o godz. 11.13, maksimum godz. 12.21 i koniec godz. 13.30. Będzie to już 9-te częściowe zaćmienie Słońca z 40-tu widocznych z terytorium Polski w tym stuleciu.
W tym miesiącu nadal spodziewamy się zwiększonej aktywności magnetycznej Słońca (plamy, rozbłyski, protuberancje), związanej z licznymi centrami aktywności w jego fotosferze. Nasza gwiazda podąża do maksimum swej aktywności, a przewidywane jest ono przez heliofizyków na 2024/25 rok. Obecnie często nam szykuje jakieś niespodzianki, którymi może zadziwić lub nawet zaskoczyć, dlatego warto i należy prowadzić bezpieczne obserwacje Słońca. Uwaga! W nocy z 29 na 30 października (z soboty na niedzielę) śpimy rano o godzinę dłużej, przechodzimy bowiem na czas zimowy (środkowoeuropejski), czyli cofamy dotychczasowe wskazania zegarów o godzinę. Oficjalnie należy to uczynić w nocy o godz. 03, w niedzielę 30 X (dotyczy to w szczególności kolejnictwa i lotnictwa). Praktycznie najlepiej cofnąć wskazania zegarów o godzinę jeszcze przed ułożeniem się do snu.
Księżyc
Ciemne bezksiężycowe noce dogodne do obserwacji astronomicznych będą w ostatniej dekadzie miesiąca, a kolejność faz Księżyca jest następująca: pierwsza kwadra – 3 X o godz. 02.14, pełnia 9 X o godz. 22.55, ostatnia kwadra 17 X o godz. 19.15 i nów 25 X o godz. 12.49. W perygeum (najbliżej Ziemi) znajdzie się Księżyc 4 X o godz. 19 i 29 X o godz. 17, a w apogeum (najdalej od Ziemi) będzie 17 X o godz. 12.
Ponadto Księżyc, "spacerując" po październikowym niebie i przesłaniając 25 X częściowo Słońce, przewędruje w pobliżu planet: Saturna (5 X o godz. 18), Neptuna (8 X o godz. 5), Jowisza (8 X o godz. 20), Urana (12 X o godz. 9 i wówczas go także zakryje), oraz Marsa (15 X o godz. 7). Na jesiennym niebie wieczorem dostrzeżemy w kolejności gwiazdozbiory: Pegaza, Andromedy, Perseusza, Byka, a tuż po północy pojawią się na wschodzie już konstelacje typowo zimowe – Bliźniąt i Oriona.
Planety
Merkurego można będzie szukać nisko na porannym niebie w pierwszej dekadzie miesiąca. 8 X wieczorem znajdzie się on na niebie najdalej od Słońca (elongacja wschodnia, 18 stopni). Wenus kryje się teraz w promieniach Słońca, by pojawić się nam końcem roku na wieczornym niebie. Mars widoczny jest w drugiej połowie nocy, dążąc do swojej opozycji (8 grudnia) względem Słońca; wtedy będzie widoczny przez całą zimową noc. Natomiast Jowisza i Saturna, gazowe olbrzymy, możemy obserwować od wieczora na wschodnim niebie, przez całą noc. Te planety, po wakacyjnych opozycjach do Słońca, przebywają odpowiednio w gwiazdozbiorze Ryb i Koziorożca. Uran gości w gwiazdozbiorze Barana, a ponieważ 9 XI znajdzie się w opozycji do Słońca, możemy go już obserwować praktycznie przez całą noc. Natomiast Neptun po opozycji (16 IX) przebywa w gwiazdozbiorze Wodnika i widoczny jest przez teleskop też przez całą noc.
Inne zjawiska
Już od 2 października aż do 7 listopada promieniują szybkie meteory z roju Orionidów, które wchodzą w górne warstwy atmosfery ziemskiej z prędkościami nieco ponad 60 km/sek. Maksimum roju przypada na 21 X, możemy wtedy oczekiwać do 25 "spadających gwiazd" na godzinę. Radiant meteorów leży na granicy gwiazdozbiorów Oriona i Bliźniąt (południowo-wschodnia część nieba). Warunki obserwacji ich maksimum będą dobre w tym roku, ponieważ Księżyc jest wtedy pomiędzy ostatnią kwadrą a nowiem i wschodzi dopiero po godz. 2. Natomiast od 6 do 10 października (z maksimum 7/8 X) promieniują powolne meteory Drakonidy, których radiant leży wysoko, w gwiazdozbiorze Smoka. Warunki do ich nocnych obserwacji nie będą łatwe, bo Księżyc będzie 2 dni przed pełnią i zajdzie dopiero po godz. 3.
Natomiast dla wzbudzenia nie tylko obserwacyjnych refleksji, po tegorocznej wakacyjnej pogodzie, odwołam się do sprawdzonego przysłowia: W krótkie dzionki października, wszystko z pola, z sadu znika.
Adam Michalec
MOA w Niepołomicach, 6 września 2022 r.
 
Czytaj więcej:
•    Niebo w 2023 roku
 
Opracowanie: Adam Michalec, Elżbieta Kuligowska
Źródło: MOA
Na ilustracji: Wygląd październikowego nieba 2023 wieczorem w połowie miesiąca nad Małopolską. Źródło: Stellarium.org.
URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pazdziernikowe-niebo-2023

Październikowe niebo 2023.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sojuz MS-24 na ISS
2023-09-20. Krzysztof Kanawka
Kolejny egzemplarz załogowego pojazdu Sojuz na ISS.
Piętnastego września 2023 rakieta Sojuz-2.1a wyniosła na orbitę statek załogowy Sojuz MS-24. Na pokładzie znalazło się dwóch Rosjan oraz astronautka NASA. Trzy godziny później Sojuz MS-24 dotarł do ISS.
Do startu rakiety Sojuz-2.1a ze statkiem załogowym Sojuz MS-24 doszło 15 września 2023 o godzinie 17:44 CEST z kosmodromu Bajkonur. Start przebiegł prawidłowo i Sojuz MS-24 rozpoczął “gonitwę” za Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS).
W skład załogi Sojuza MS-24 weszli:
•    Oleg Kononienko (Rosja, Roskosmos), dla którego jest to już piąta misja orbitalna
•    Nikolaj Czub (Rosja, Roskosmos), po raz pierwszy uczestniczący w misji kosmicznej
•    Loral O’Hara (USA, NASA), dla której jest to także pierwsza wyprawa
Nieco ponad trzy godziny później Sojuz MS-24 dotarł do ISS. Cumowanie nastąpiło o godzinie 20:53 CEST.
Oleg Kononienko i Nikolaj Czub mają pozostać na ISS aż do września 2024 roku. Będzie to kolejna długoterminowa misja, której celem jest badanie przedłużonego (ponad typowe sześć miesięcy) wpływu mikrograwitacji na organizm człowieka. Z kolei astronautka O’Hara wróci na Ziemię w marcu 2024.
W ostatnich miesiącach (i nie tylko!) dużo problemów przysporzyły statki kosmiczne zbudowane w Rosji. Świetnym przykładem był wyciek amoniaku u Sojuza MS-22, jak również problemy ze statkiem zaopatrzeniowym Progress MS-21. Potrzebne było wysłanie Sojuza MS-23 bez kosmonautów na pokładzie. Spowodowało to przesunięcie załóg Sojuzów i terminów lotów poszczególnych nowych pojazdów.
(NASA)
NASA Astronaut Loral O'Hara's First Launch to the Space Station (Official NASA Broadcast)
https://www.youtube.com/watch?v=LyRIu-CYBdA
Start misji Sojuz MS-24 / Credits – NASA

Expedition 69/70 Soyuz MS-24 International Space Station Docking - Sept. 15, 2023
https://www.youtube.com/watch?v=WU6SEtXdoBI
Cumowanie Sojuza MS-24 do ISS / Credits – NASA

https://kosmonauta.net/2023/09/sojuz-ms-24-na-iss/

Sojuz MS-24 na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy początek jesieni? Dzień i noc trwają wtedy po 12 godzin

2023-09-20. Oprac.: Marcin Szałaj
Dynie, żółte liście, coraz chłodniejsze wieczory i... znakomite warunki do obserwacji gwiazd. To wszystko przyniesie nam astronomiczna jesień, która rozpoczyna się wraz z nadejściem równonocy. W 2023 roku wypada ona 23 września, co wcale nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Jak dochodzi do zrównania dnia i nocy? Czy rzeczywiście światło i mrok podzielą dobę dokładnie na pół?

Co to jest równonoc jesienna?
Gwiazdy i zjawiska astronomiczne od tysięcy lat służyły ludziom za drogowskazy - zarówno w przestrzeni jak i w czasie. Nic więc dziwnego, że szczególne znaczenie nadaliśmy datom, kiedy dzień zrównuje się z nocą. Od tego momentu dzień zaczyna się skracać lub wydłużać. Wszystko zależy od tego, na której półkuli akurat się znajdujemy.
Na 23 września 2023 przypada równonoc jesienna. Aż do marca przez większą część każdej doby Słońce będzie znajdowało się poniżej horyzontu. Zjawisko powstaje dzięki odchyleniu Ziemi od płaszczyzny orbit, po której planeta obiega Słońce. Kąt odchylenia wynosi 23,5 stopnia.

W trakcie wędrówki wokół Słońca przesuwa się też miejsce bezpośredniego padania promieni słonecznych - orbita ma kształt elipsy, a zmiana jest związana z regularnym oddalaniem i zbliżaniem do siebie obu ciał niebieskich.

Dwa razy w roku płaszczyzna orbity, a więc i kąt padania promieni przebiega dokładnie przez równik. Obie półkule są oświetlone w takim samym stopniu - przynajmniej w teorii. Właśnie takie zjawisko będziemy możemy obserwować co roku w okolicach 23 września - okazuje się, że to wcale niejedyna możliwa data.
Czy 23 września dzień i noc naprawdę trwają tyle samo?
Stwierdzenie, że 23 września dzień i noc będą miały dokładnie po 12 godzin, jest prawdziwe tylko w bardzo ogólnym sensie. W rzeczywistości większość planety będzie oświetlona o kilka minut dłużej niż spowita w mroku. Mają na to wpływ 2 czynniki:
1.    Słońce ma swoje rozmiary. Nie jest punktem, tylko ogromną kulą gazu. Astronomowie dla konkretnych obliczeń musieli jednak przyjąć konkretne punkty (wierzchołki tarczy słonecznej dla wschodów i zachodów). W rzeczywistości promienie Słońca nie są skoncentrowane w jednym miejscu, oświetlają znacznie większy wycinek Ziemi.
2.    Promienie Słońca załamują się w atmosferze. Rozpraszanie promieni w ziemskiej atmosferze, wielokrotnie gęstszej niż przestrzeń międzyplanetarna dodatkowo wpływa na oświetlenie Ziemi. Przykładem są szczególne przypadki białych nocy, kiedy między zachodem a wschodem nie zapada zmrok, mimo Słońca ukrytego poniżej horyzontu.
23 września 2023 w Polsce, na wysokości Warszawy wschód Słońca będziemy mogli obserwować o 6:22, a zachód o 18:32, co oznacza, że dzień wciąż będzie dłuższy od nocy. Pierwszą dobą, w której to noc wysunie się na prowadzenie będzie 26 września - wtedy wschód Słońca będzie o 6:27, a zachód o 18:25.

Czy jesień co roku zaczyna się tego samego dnia?
Dzień równonocy jesiennej jest jednocześnie początkiem jesieni astronomicznej. W tym roku rozpocznie się ona 23 września o godzinie 8:50 czasu polskiego.
Co ciekawe, równonoc jesienna wcale nie musi wypadać tego samego dnia, co początek jesieni kalendarzowej. Dość często zdarza się, że równonoc wypada dzień wcześniej - 22 września. Bardzo rzadko zdarza się jednak, że Słońce przechodzi nad równikiem później (24-go), lub aż 2 dni wcześniej - 21 września. Taka sytuacja nie miała miejsca od kilku tysiącleci, a XXI wiek będzie pod tym względem wyjątkowy - równonoc 21 września będzie można obserwować w 2092 i 2096 roku.
Jeszcze wcześniej, bo 1 września zaczyna się zawsze jesień meteorologiczna.

 
Dłuższe noce i ciemniejsze niebo (ze względu na to, że Słońce "schodzi" głębiej pod horyzont) to lepsze warunki do obserwacji astronomicznych. Dodatkowym atutem jesiennego nieba jest fakt, że znika z niego pas Drogi Mlecznej, co ułatwia obserwacje dalej położonych obiektów. Gołym okiem możemy wtedy dostrzec sąsiednią galaktykę - Andromedę, a z pomocą lornetki czy teleskopu znacznie więcej obiektów, które w lecie skrywały się przed naszym wzrokiem.

Równonoc jesienna już 23 września 2023. Czy dzień i noc faktycznie będą miały równo po 12 godzin? /123RF/PICSEL

Schematyczny rysunek przedstawiający moment równonocy. W kolejnych dobach Ziemia zacznie "przechylać się w lewą lub w prawą powodując odchylenie kąta padania promieni słonecznych co z kolei doprowadzi do nierównomiernego oświetlenia planety i zmiany pór roku.

Zdjęcie Ziemi w momencie równonocy jesiennej wykonane przez satelitę GOES 16 w 2022 roku. /NOAA /Wikimedia

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kiedy-poczatek-jesieni-dzien-i-noc-trwaja-wtedy-po-12-godzin,nId,7027817

Kiedy początek jesieni Dzień i noc trwają wtedy po 12 godzin.jpg

Kiedy początek jesieni Dzień i noc trwają wtedy po 12 godzin2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024