Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 21.03.2017 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Pogody nie ma więc robię eksperymenty i odkryłem coś ciekawego. ASI 178MC ma dość sporą rozdzielczość - około 3000x2000 pixeli Ponieważ jest to kolor i w dodatku CMOS to binning sprzętowy odpada. Na etapie nagrywania binning programowy w FireCapture też nie jest możliwy (przez maskę Bayera) Wziąłem więc wyselekcjonowane 700 klatek, złożyłem je w PIPP a później wczytałem stworzonego avika jeszcze raz do PIPP i w zakładce "Input Options" zaznaczyłem binning 2x2 przez co stworzyłem jeden "superpiksel" z czterech. Próbowałem opcji "sum" i "average" ale uśrednianie dało lepszy wynik. Wynikowy filmik zestackowałem w Autostakerrcie z opcją drizzle 1,5x Mam wrażenie, że jestem w stanie wyciągnąć teraz minimalnie więcej detalu z mgławicy: oraz porównanie "przed" i "po" binningu
    5 punktów
  2. 1. Robert, żeby nie zapomnieli jak na poprzednim zlocie - w pierwszą noc latarnia się przy Pyrlandii świeciła 2. Apel do mieszkańców Pyrlandii - wieczorem opuszczajcie rolety i gaście zbędne oświetlenie, szczególnie w pokojach na piętrze i łazienkach - PROSZĘ - w imieniu chyba nie tylko swoim.... P.S. A najlepiej jak wyłączą już w środę... Tubylcy wcześniejsza adaptację do ciemności przejdą
    4 punkty
  3. Kilka słów o widoczniej parce. To trochę jak spotkanie młodości z dojrzałością. M35 to spora gromada zajmująca prawie obszar Księżyca w pełni, oddalona o raptem 2800 l.sw. od Ziemi. Odkrycie przypisuję się dwóm panom: Philippe Loys de Chéseaux w roku 1745 oraz niezależnie przez John Bevis przed 1750. Wiek ocenia się na 100mln lat. NGC 2158 to gromada, której wiek wycenia się na 2 mld lat i jest 9000 l.sw dalej od M35.
    3 punkty
  4. To przy okazji podzielę się ciekawym znaleziskiem co będzie poręczne szczególnie początkującym. Zapisywanie danych w pamięci EEPROM, szczególnie innych niż Int jest dość uciążliwe - wymaga operacji na bitach, dzielenia długich cyfr i lokowania ich pod kolejnymi adresami. Potem te adresy trzeba ustalić i sklejać kawałki żeby finalnie odczytać daną wartość. Dal początkujących polecam dołożyć do biblioteki <EEPROM.h> dodatek "EEPROMAnything.h" - można zapisywać wszystkie typy zmiennych od tak, po prostu. Odczyt jest też banalnie prosty. Składnia zapisu dowolnej wartości (może być z przecinkami): EEPROM_writeAnything(ADRES, WARTOŚĆ); przykład EEPROM_writeAnything(1, 25.34); Składnia odczytu wartości EEPROM_readAnything(ADRES, ZMIENNA); Zmienna musi być zdefiniowana wcześniej o określonym typie, np float ZMIENNA; Do niej zostanie przypisana odczytana WARTOŚĆ
    2 punkty
  5. 4 i 5) Backlash to po prostu luz, a nie metody jego niwelowania Generalnie guiding nie poprawia backlasha, tylko backlash utrudnia działanie guidingu. Korygowanie backlashu polega na bardzo prostej operacji - po prostu przy zmianie kierunku ruchu, jest wykonywany dodatkowy, krótki ruch osi - tak dobrany, aby "pokonał" luz. Wartość tej korekty trzeba ręcznie podać - czy to w pilocie SynScan, czy programie do guidingu (nie każdy to umożliwia). Tą wartość trzeba znaleźć doświadczalnie lub jakoś ręcznie zmierzyć. Jeśli podamy w programie wartość backlasha, to guidingowi będzie znacznie łatwiej. A najlepiej jest go wyregulować w montażu jak najlepiej i tylko resztki usuwać programowo.
    2 punkty
  6. Projekt jest bardzo ciekawy zwłaszcza jeżeli założymy, że rzeczywiście nie ma on za wiele wspólnego z jakością obrazów uzyskiwanych za pomocą choćby najprostszego teleskopu. Ja jednak widzę tu pewien potencjał. Sporo jest wśród nas (nie tu na FA ale ogólnie w społeczeństwie) gadżeciarzy i fanów nowinek technicznych, którzy pewnie się skuszą na taki obiektyw z prowadzeniem, od razu dowiedzą się dlaczego prowadzenie jest potrzebne, dlaczego długie czasy itd. Jeżeli ktoś złapie bakcyla to już "jest nasz". Tak więc widzę tu popularyzację astrofotografii, na której można zarobić. Nie mam nic przeciwko
    2 punkty
  7. Postanowiłem założyć wątek kiedy już wszystko będzie gotowe i zacząć od tada! ale okazuje się, że chyba nigdy wszystko nie będzie skończone, zawsze coś można poprawić, dodać zoptymalizować. Dlaczego astrogołębnik? Dziadek hodował kiedyś gołębie a efekt końcowy właśnie trochę gołębnik mi przypomina. Nad sensem posiadania obserwatorium nie ma co dyskutować zwłaszcza jeżeli ma się pracę, w której trzeba często wyjeżdżać. W takim przypadku sprawa dodatkowo się komplikuje, bo trzeba pomyśleć o zdalnym dostępie. Jeżeli ktoś myśli, że to banalne, bo przecież wystarczy na stałe zainstalowany komputer ze zdalnym dostępem i po sprawie, to jest w wielkim błędzie. Poniżej tylko kilka problemów z którymi trzeba się liczyć: niespodziewany deszcz podczas sesji, dach nie chce się otworzyć lub co gorsza zamknąć z jakiegoś powodu, zabezpieczenie dachu przed porwaniem przez wiatr, zamykanie i otwieranie dachu tylko jeżeli teleskop jest w pozycji nie kolidującej z dachem, zasilanie awaryjne na wypadek zaniku. To chyba tylko najważniejsze problemy, jestem pewien, że jeszcze o czymś nie pomyślałem. Ze względu na to, że obserwatorium docelowo ma stanąć na dachu małego budynku, jego konstrukcja musiała przewidzieć możliwość podniesienia. Koncepcji budowy było całkiem sporo: własna kopuła z laminatu, kopuła z pięciokątów, drewniany heksagon czy typowy roll off. Jednym z aspektów była też estetyka finalnego produktu. Założyłem, że nie będzie to obserwatorium, w którym będę często przebywał i kwestia komfortu posiadania dużej przestrzeni nie jest tak ważna. Zdecydowałem się na konstrukcję roll off z profili stalowych, pokrytych blachą trapezową. Od jakiegoś czasu posiadam spawarkę i nie ukrywam, że w spawaniu jest pewna, dziwna moc, którą od razu pokochałem. Ze względu na ograniczenia w rozmiarach i masie powstał w programie SketchUp taki projekt (finalnie wysokość wynosi 180cm): Do budowy szkieletu użyłem profili stalowych 20x20x2mm. Całość pokryta jest blachą trapezową T6 (II klasy ale posiada tylko lekkie uszkodzenia folii ochronnej i śladowe ilości pianki w kilku miejscach po stronie niewidocznej). Blacha przymocowana jest za pomocą blachowkrętów z gumową podkładką. Drzwi osadzone są na najprostszych zawiasach toczonych, po przyspawaniu są nie do ruszenia. Kilka najważniejszych narzędzi potrzebnych przy budowie: porządna spawarka (moja to inwertorowa MMA-TIG Tiger 150IGBT), szczotka druciana, młotek spawalniczy, elektrody (używam Oerlikon 2,5mm), kątowniki magnetyczne, ściski stolarskie lub spawalnicze, przymiar kątowy (tu ciekawostka, wszystkie dostępne w Polsce przymiary aluminiowe 30cm firmy Topex są krzywe, wyglądają dość profesjonalnie ale niestety nie spełniają podstawowego zadania, sprawdziłem w wielu marketach), ostre, dobrej jakości wiertła, gwintowniki, dobra wkrętarka z dwoma akumulatorami, szlifierka kątowa (najlepiej na statywie, ja nie mam ale bardzo by się przydała), choćby najprostszy stolik majsterkowicza. Mechanizm otwierania dachu oparty jest na silniku od szyby Hondy Accord za 15zł. Mechanizm trzeba rozebrać i spiłować rowki prowadzące linkę. W pancerzu mieści się linka fi 3mm, oczywiście użyłem nierdzewnej. Na kółku napędowym w mechanizmie można wykonać tylko jeden zwój ale przy dobrym naprężeniu linki to wystarczy. Konieczny jest mechanizm regulacji naciągu, nie może to być dodatkowe kółko ze sprężyną, u mnie jeden z punktów mocowania linki do dachu ma regulację na śrubie. Najważniejszą rzeczą przy takim rozwiązaniu jest to, żeby linka na całej długości, na której przesuwa dach była prowadzona równolegle do kierunku przesuwu. W innym przypadku podczas dojeżdżania dachu do końca zmienia się kąt prowadzenia linki, linka się luzuje i mechanizm przestaje pracować. Chodzi mniej więcej o to: Na jeden z fotek poniżej widać zaczep, który zapobiega porwaniu dachu do góry przez silny, podwiewający od dołu wiatr, są takie cztery. Myślałem o jakichś elektrozaczepach, potem o serwomechanizmie a skończyło się na prostym i mam nadzieję skutecznym systemie "analogowym". Dach od środka został pokryty matą stosowaną na ekrany zagrzejnikowe, folią aluminiową w stronę dachu. Zapobiega to skutecznie skraplaniu się wody. Docelowo ściany od środka zamierzam pokryć styropianem o grubości 2cm. Tam gdzie to możliwe naszprycowałem pianki poliuretanowej. Koszt materiałów do wykonania tego obserwatorium wraz z mechanizmem otwierania dachu zamknął się w 1000zł (oczywiście bez elektroniki do sterowania). Nad wykonaniem pracuję od sierpnia 2016 roku ale niestety nie mieszkam w miejscu budowy (55km dojazdu) i wiadomo, pracuję. Poniżej kilka fotek z budowy. W następnym poście opiszę system sterowania. Na koniec jeszcze filmik.
    1 punkt
  8. Z małym opóźnieniem - potwierdzam. W II etapie* mamy dowolność co do wyboru konstelacji. * - o ile II etap wystartuje... (a to zależy od tego, czy w I edycji kwartalnej liczba uczestników dobije do/przekroczy 5 osób)
    1 punkt
  9. Bardzo fajne i wygodne, akurat z tego nie korzystałem. W standardowej bibliotece AVR-GCC jest kilka innych metod http://www.nongnu.org/avr-libc/user-manual/group__avr__eeprom.html , ja do zapisywania tablic i struktur używam eeprom_(write/read/update)_block.
    1 punkt
  10. A miałeś kiedyś Mateuszu blaszany garaż? To nie o docieplenie chodzi dosłowne a bardziej o izolację termiczną. Zimno-zimno, gorąco-gorąco a tym samym i wilgoć, która naszym astro-zabawkom bardzo nie służy. +25*C na dworze przy Słońcu to w ,,gołym" blaszaku masz +50.....
    1 punkt
  11. Cześć! Ważna sprawa: Moja gmina planuje dużą inwestycję w oświetlenie na moim (wiejskim) osiedlu. Obecnie zbierają założenia. Z tego co wiem mają stawiać lampy LEDowe. Są otwarci na rozmowy, ale... brakuje mi wiedzy na ten temat. Szukam kogoś, kto pomoże mi przekonać gminę do najkorzystniejszego rozwiązania. Pzdr, Gajowy PS. Sorry, że na tym podforum, ale nie znalazłem bardziej pasującego.
    1 punkt
  12. W dniu wczorajszym (20 marca 2017r.), w pierwszym dniu wiosny astronomicznej, członkowie sekcji astronomicznej Szkoły Talentów Centrum Kultury w Żaganiu wzięli udział w konkursie astronomicznym "Odkryjmy Tajemnice Wszechświata" w Planetarium Wenus w Zielonej Górze. Organizatorem konkursu byli: Instytut Astronomii im. profesora Janusza Gila Uniwersytetu Zielonogórskiego, Zespół Szkół i Placówek Kształcenia Zawodowego w Zielonej Górze oraz Centrum Nauki Keplera Planetarium Wenus. Konkurs odbył się w Planetarium Wenus w Zielonej Górze, gdzie u wejścia wszystkich uczestników witał Johannes Kepler. Członkowie sekcji astronomicznej z Żgania: Mateusz Woźniak i Hubert Piwiński przygotowali pod opieką instruktora Jacka Patki projekt pod tytułem "Małe Jest Piękne", a dotyczący najmniejszych ciał układu słonecznego zwanych planetoidami. W ramach projektu uczestniczyli oni w kampanii poszukiwania planetoid pod nazwą IASC - International Astronomical Search Collaboration. W ramach tej kampanii odkryli 7 nowych planetoid. W swoim wystąpieniu przedstawili dlaczego planetoidy stały się tak interesujące zarówno dla astronomów jak i firm komercyjnych mających zamiar eksploatować asteroidy w celu pozyskiwania z nich surowców naturalnych trudno dostępnych na Ziemi. Za swój projekt zostali wyróżnieni 1 miejscem. Na konkurs zjechali się uczestnicy nawet z Bielska Białej. Strona konkursu Trochę wspomnień z walki o nasze pierwsze miejsce. Zupa Marsjańska: Na wejściu przywitanie z Johannesem Keplerem Cała Galeria fotoreportaż
    1 punkt
  13. Trasa komety na najbliższe dni. Za dwa dni 22 marca kometa przemknie (pozornie) pomiędzy Sową i M108 - może być ciekawe widowisko, o ile ktoś akurat będzie miał czyste niebo.
    1 punkt
  14. Dzisiaj Międzynarodowy Dzień Astrologii. Skoro temat zdjęć NASA powoli się wyczerpuję to podrzucam ten temat na merytoryczną dyskusję
    1 punkt
  15. Wieczorem 15 marca niebo się rozpogodziło i pojawiła się szansa na obserwacje na ciemnym bezksiężycowym niebie. Po pracy pojechałem więc po Kratera i razem ruszyliśmy na południe. Niedługo po 19 byliśmy na Koskowej Górze. Ze względu uporczywy wiatr postanowiliśmy rozłożyć się na polanie, gdzie co prawda horyzont jest trochę obcięty przez drzewa, które jednak zmniejszają uciążliwość wiatru. Głównym celem wypadu było przetestowanie nowych powłok w moim 33 cm Taurusie. Poprzednie były już mocno zużyte - zaczynały matowieć, a do tego były też trochę porysowane. Różnica w wyglądzie luster po regeneracji i przed regeneracją była kolosalna, spodziewałem się więc, że i podczas obserwacji uda się coś zauważyć. Zanim jeszcze rozłożyłem teleskop, postanowiłem poszukać lornetką najjaśniejszej obecnie komety na naszym niebie - 41P/Tuttle-Giacobini-Kresak. Pamiętałem, że podczas obserwacji z przełomu lutego i marca znajdowała się ona niedaleko głowy Lwa i miała zmierzać w stronę Wielkiego Wozu. Jak się okazało, kometa była już na tyle łatwym obiektem, że znalazłem ją w mniej niż minutę, choć do pełnej adaptacji wzroku do ciemności sporo mi brakowało. Tej nocy jasność komety oceniłem już na 7.5 mag, przy średnicy głowy równej 20', choć bardzo możliwe, że była ona jeszcze większa. Ze względu na to, że była dużym obiektem o mocno rozmytym brzegu, trudno było precyzyjnie określić jej rozmiar. W teleskopie też na pierwszy ogień poszły komety. Po 41P, która prezentowała się całkiem okazale, spróbowałem odszukać kometę 45P/Honda-Mrkos-Pajdusakova. Teraz była ona już bardzo trudnym obiektem, niewielkim, mocno rozmytym, jak na złość przyklejonym do dość jasnej gwiazdy. Jasność tej komety oceniłem na około 13.0 mag, a średnicę jej głowy na około 2', jednak obydwie wartości są mocno niepewne, ze względu na utrudniającą obserwacje gwiazdę. Kolejna kometa - 315P/LONEOS, choć była jeszcze słabsza od 45P, to było ją widać nieco lepiej, bo była znacznie mniejsza. Ta kometa w ogóle jest bardzo słaba, ale przed kilkoma dniami przydarzył się jej niewielki wybuch, w wyniku którego zauważalnie pojaśniała. Jej jasność oceniłem na 14.2 mag, a średnicę jej głowy na 0.4'. W powiększeniu 67x wyglądała jak bardzo słaba gwiazdka, za to w powiększeniu 182x widać było, że mamy do czynienia z obiektem rozciągłym (wygladała jak bardzo słaba gromada kulista). W końcu znalazłem też kometę C/2016 VZ18 (PANSTARRS), która też była nieco słabsza od 13 mag i mocno rozmyta. Po kometach przyszła pora na bardziej konkretne testowanie optyki. Najpierw Abell 33 - z filtrem Lumicon O-III, w powiększeniu 67x mgławica była widoczna natychmiast jako duży, okrągły obiekt przyklejony do jasnej gwiazdy. Po chwili można było zauważyć, że jest ona nieco ciemniejsza w środku, a jasność brzegu jest niejednorodna, w szczególności najjaśniejszy jest fragment przyjegający do jasnej gwiazdy. Tę samą mgławicę oglądałem w niemal dokładnie takich samych warunkach z tej samej miejscówki kilka tygodni wcześniej, z tą różnicą, że wtedy optyka była w znacznie gorszym stanie. Mgławicę było także i wtedy widać, choć wówczas była zdecydowanie trudniejszym obiektem. Korzystając z tego, że w okularze wkręcony był filtr O-III, spojrzałem też na mgławicę Abell 21, która pojawiła się natychmiast po skierowaniu teleskopu w odpowiednie miejsce, jako dość duży, gruby, łukowaty obiekt z delikatnymi niejednorodnościami. Nie poświęciłem jej zbyt dużo czasu, bo planowałem zobaczyć jeszcze kilka obiektów zanim wzejdzie Księżyc. Plejady z nowymi powłokami prezentowały się wyraźnie lepiej niż wcześniej, chyba mniej było światła rozproszonego, którego wcześniej sporą ilość generowały marnej jakości powłoki. Zapolowałem też na galaktykę Leo I świecącą bardzo blisko Regulusa. Kiedyś na niebie podobnie ciemnym jak tym razem (a może i nieco ciemniejszym) trochę musiałem się z nią namęczyć. Tym razem wyszła niemal natychmiast, gdy Regulusa "schowałem" poza polem widzenia. Nawet jednak, kiedy Regulus znajdował się w polu widzenia, mgławicę ciągle było widać. Później, około wschodu Księżyca odnalazłem jeszcze bardzo słabą mgławicę Abell 30 - niewielkie, ekstremalnie słabe pojaśnienie nieba pomiędzy dwoma gwiazdkami, a już po wschodzie Księżyca jeszcze jedną mgławicę planetarną z tego samego katalogu - Abell 31. Ta okazała się być zaskakująco łatwym obiektem - dużym, mocno nieregularym pojaśnieniem, którego najjaśniejszą część było widoczna praktycznie natychmiast po spojrzeniu w okular. Oczywiście obserwacje te wykonane były z filtrem O-III (w powiększeniu 67x). Na koniec rzuciłem jeszcze okiem na mgławicę Abell 12, która już w powiększeniu 114x była dość oczywistym obiektem - małą, eliptyczną plamką przyczepioną do bardzo jasnej gwiazdy.
    1 punkt
  16. Świetna relacja !! Musisz teraz znaleźć jakieś słabsze obiekty Domyślam się komentarza Jurka podczas wędrówki po abelach
    1 punkt
  17. A jak wypada 5D MarkII w specyfikacji pod astrofoto ? Mam, i zastanawiam się nad modyfikacją ?? Ktoś miał doświadczenie z tym modelem ?
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024