Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla 'taurus'.

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Obserwujemy Wszechświat
    • Astronomia dla początkujących
    • Co obserwujemy?
    • Czym obserwujemy?
  • Utrwalamy Wszechświat
    • Astrofotografia
    • Astroszkice
  • Zaplecze sprzętowe
    • ATM
    • Sprzęt do foto
    • Testy i recenzje
    • Moje domowe obserwatorium
  • Astronomia teoretyczna i badanie kosmosu
    • Astronomia ogólna
    • Astriculus
    • Astronautyka
  • Astrospołeczność
    • Zloty astromiłośnicze
    • Konkursy FA
    • Sprawy techniczne F.A.
    • Astro-giełda
    • Serwisy i media partnerskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Zamieszkały


Interests


Miejsce zamieszkania

  1. To był naprawdę fajny wieczór. Chmury okupujące południowe rubieże Rzeczpospolitej w końcu się rozeszły, odsłaniając czyste, ponadprzeciętnie przejrzyste niebo. Jako, że Księżyc zachodzi jeszcze dość wcześnie, kierunek i cel wyjazdu mógł być tylko jeden ? deesowe łowy na Przełęczy Knurowskiej. Czasu miałem naprawdę niewiele (rano trza wstać do pracy, a dodatkowe nocne atrakcje zapewnia mi mały synek), więc przygotowałem krótką, lecz treściwą i różnorodną listę celów. Tym razem na warsztat trafiła niewielka konstelacja Delfina (z przyległościami), a w użyciu był wyłącznie Taurus 300. Po początkowych problemach ze zmontowaniem teleskopu (posłuszeństwa odmówiła jedna ze śrub mocujących kratownicę) oraz stwierdzeniu, że zgubiłem gdzieś redukcję okularową (szczęśliwie udało się ją zastąpić elementem konstrukcyjnym soczewki barlowa) reszta poszła już gładko. Zacząłem od dwóch mgławic planetarnych (cóż za zaskoczenie, prawda?), mianowicie znanej i lubianej NGC 6905 (nazywanej Blue Flash) oraz chyba dość rzadko obserwowanej NGC 6891. Nie żałowałem im powiększenia ? tym bardziej, że numer 6891 to maleństwo o rozmiarze zaledwie 12". W wyciągu wylądował Pentax XW 7, z którym uzyskuję pow. nieco ponad 200x. Przy takim powerku "Niebieski Błysk" ukazał pewne niejednorodności w strukturze, z kolei NGC 6891 jawiła się jako jasna (10.5mag), zwarta, malutka kuleczka. W ramach rozgrzewki łupnąłem jeszcze dwie przynależne Delfinowi kulki ? dość efektowną NGC 6934 (która ładnie "mrowiła" na obrzeżach, ukazując dodatkowo wyraźnie jaśniejszy rdzeń) oraz maleńką (3.6') i bardzo odległą NGC 7006. W przypadku tej ostatniej nawet spore lustro okazało się bezradne ? niezależnie od użytego powiększenia w okularze widać było tylko mglistą plamkę. Hasając w okolicy engieca numer 7006 warto zahaczyć o ładny, choć niewielki asteryzm, z racji kształtu zwany Muchomorem. W przeciwieństwie do wielu tego typu celów - najlepiej prezentujących się w lornetach ? akurat ten, z racji wymiarów, wymaga zastosowania nieco wyższych powiększeń. Jeśli apertura będzie odpowiednia (myślę, że osiem cali to minimum), to mamy szansę dostrzec niewielką galaktykę NGC 7025 o jasności 12.9mag, przyklejoną do gwiazdki zlokalizowanej u nasady "grzybka". Naprawdę przyjemny widok w szerokim polu Maxvisiona 24 mm (choć do wyłuskania galaktyczki najlepszy okazał się być Delos 10 mm). źródło: www.sky-map.org Nie byłbym sobą, gdybym nie zerknął na mgławicę Abell 72 (PK 59-18.1) o jasności 12.7mag, ukrywającą się nieco na południowy wschód od charakterystycznego rombu tworzącego tułów Delfina. Patent na nią to użycie długoogniskowego okularu. Nie sprawia wówczas obserwatorowi większych kłopotów, a zerkaniem staje się oczywista. Jest dość duża, owalna, o niejednorodnej jasności i strukturze; momentami majaczy delikatnie przy patrzeniu na wprost. O dziwo pobliskie stosunkowo jasne (8-9mag) gwiazdki nie przeszkadzają specjalnie przy jej obserwacji. Filtr OIII jest nieodzowny. Sporo czasu spędziłem na próbie wyłuskania mgławicy określanej jako Merill's Star (Sh2-80). Z czym to się je opisano tutaj: http://www.deepskyforum.com/showthread.php?168-Sh-2-80-quot-Merrill-s-Star-quot. Rezultat? Porażka, ale do mgiełki z pewnością podejdę jeszcze raz, podczas pobytu w Bieszczdach. Na kolejny obiekt poświęciłem najwięcej cennych minut. Mowa o gromadzie kulistej uwzględnionej w katalogu Palomar pod numerem 10 (Sb ? raptem 16.2mag, przy rozmiarze ok. 4'). Jak zapewne wiecie, cały problem z palomarskimi kulkami wynika z tego, że są albo bardzo odległe, albo też przesłonięte przez gwiazdy, pyły i gaz. Do paskudy podchodziłem od trzech długich lat, ponosząc pasmo porażek; nawet podczas sesji z użyciem szesnastocalowego niutka nie miałem pewności, czy widzę widmową poświatę gromady, czy też oko płata mi figle. Analizujac relacje obserwatorów, którym się powiodło, dowiedzialem się najważniejszego - istotna jest nie tyle jakość nieba, co jego klarowność. Spróbować nie zaszkodzi, więc przyssałem się do starej, dobrej Ultimy 18 mm, wspomagajac się od czasu do czasu Delosem 10 mm. Pamiętałem z grubsza, gdzie przyczaiła się gromada, jednak celowo nie wydrukowałem dokładnej mapki - chciałem wyłuskać to cholerstwo, sporządzić szkic i porównać z obrazem wygenerowanym przez stronę www.sky-map.org, by mieć pewność, że widziałem to, co trzeba. No i bingo ? słaba, widoczna jedynie chwilami i wyłącznie zerkaniem poświata wylazła dokładnie tam, gdzie trzeba! To mocno ekstremalny obiekt, ale satysfakcja z jego dostrzeżenia jest proporcjonalna do ilości włożonego czasu i wysiłku. źrodło: www.sky-map.org Pod koniec sesji przeczesałem okolice znanej gromady kulistej M15 w Pegazie, odnajdując mgławicę planetarną NGC 7094 - widoczną jako dość słabe, okrągłe pojaśnienie (jasność 13.4mag, rozmiar 99"x91"), po czym zawędrowałem do Cefeusza, namierzając kolejne bledziutkie, planetarne kółeczko, skatalogowane jako NGC 7139. Mgławiczka jest stosunkowo niewielka (1.3') i niezbyt jasna (13.3mag), lecz dwanaście cali lustra i filtr OIII robią swoje. Omiotłem też północne rubieże Orła, zaliczając gromady otwarte NGC 6840, 6843 i 6858 (mało efektowne i niewarte raczej dłuższej wzmianki). Spróbowałem jeszcze usidlić kometę C/2015 F4 Jacques, jednak bezskutecznie. Pamiętałem co prawda, że kilka dni temu minęła gromadę otwartą NGC 6791 w Lutni (notabene jedną z moich ulubionych), ale nie miałem mapki z naniesionym jej aktualnym położeniem, więc po dłuższej chwili skanowania nieba temat odpuściłem. To tyle. Podczas pakowania klamotów do auta co rusz zerkałem na wznoszące się coraz wyżej Plejady. Jesień idzie...
  2. Cześć! Kilka moich wrażeń z trzech nocy obserwacyjnych z wykorzystaniem nowego sprzętu czyli Taurusa 380 (15"). 14 sierpnia używałem pożyczonych ESów, 18 i 19- LVW. Jeśli chodzi o zasięg to z każdym razem niebo było raczej typowo miejsko-wiejskie. Łuna nad horyzontem, ale gołym okiem dało się dostrzec gwiazdy do ok. 5.5 mag, w zenicie nawet lepiej. 14/15 sierpnia. 14 sierpnia pojechałem jednak na swoją działkę kilka kilometrów za Ostrzeszowem. Nie jest to może idealna miejscówka obserwacyjna, jeśli chodzi o zasięg gwiazdowy, jednak jest niedaleko, poza tym jest to łączka "obudowana" lasami po bokach, co dość przyjemnie zasłania ewentualne latarnie z pobliskich wiosek i pozostawia całkiem ładne niebo na wchodzie, południu i w zenicie. Napiszę może tyle- odkrywam niebo na nowo. Nie mogę sobie odmówić gapienia się przez wiele minut w jasne eMki- na łuskanie słabych galaktyk będzie jeszcze czas :) Pamiętam, jak przy M57 w 8" powiększenie 200x powodowało olbrzymi spadek jasności obrazu i trzeba było mocno się przypatrywać żeby zobaczyć obiekt. Tutaj, gdy w wyciągu znalazł się mój NLV 6mm, co dało powiększenie 280x, Pierścień był wciąż po prostu oczywisty, świecił. Zerkaniem widoczne bardzo dużo detali, asymetria obiektu, różnice w jasności- cudo. Gwiazdka centralna niewidoczna, i podejrzewam że do jej zobaczenia będzie potrzebne o wiele ciemniejsze niebo i świetny seeing, a być może jeszcze wyższe powiększenie. Gwiazdkę centralną widziałem za to całkiem dobrze zerkaniem w M27 przy 280x, podobnie jak kilka innych gwiazd (chyba 4) na wskroś mgławicy, która wypełniała praktycznie całe pole widzenia. Bardzo ładny widok miałem też w ES 11mm razem z filtrem UHC-s. Wcześniejsze "mruganie" filtrem przed okularem pokazywało, że filtr lekko ściemnia tło nieba i uwydatnia struktury "po bokach" hantli. Skoczyłem też do epsilonów Lutni, które były wspaniale rozdzielone przy 280x, ale nie sprawdzałem przy jakim najniższym powiększeniu mogłem je rozdzielić. Tak czy inaczej, jest to bardzo wdzięczny cel. W Lutni widziałem też gromadę kulistą M56- całkiem ładnie rozbita w ES 18mm (93x), lecz nie do samego środka- tam pozostała lekką mgiełką, dopiero zerkanie pokazywało pojedyncze gwiazdy w tym rejonie. Przy większych powiększeniach prezentowała się również znakomicie. Widząc nadchodzące z południa chmury, odwróciłem teleskop w drugą stronę i poświęciłem chwilę na gromady otwarte w Kasjopei- NGC457, M52, M103- bardzo ładnie się prezentowały w szerokim polu z ES 24mm, wyższe powiększenia pozwoliły trochę pobłądzić po gwiazdach tych gromad. Nie omieszkałem też spojrzeć na M31- co tu dużo mówić, galaktyka po prostu wypala oczy. Jesienią na pewno poświęcę jej więcej czasu, może nawet spróbuję dostrzec gromadę Mayal II- pod ciemnym niebem z dużym powiększeniem powinno się to udać. Chcę też poszukać galaktyk satelickich M31- tych mniej znanych, niż M32, M110 i M33. Nasuwające się cirrusy zmusiły mnie wkrótce potem do przerwania obserwacji, jednak wieczór w samotności na leśnej polanie utwierdził mnie w przekonaniu, że zakup większego teleskopu to było coś, czego mi było trzeba. Obserwowałem też 18/19 sierpnia i 19/20 sierpnia, czyli wczoraj. Przejrzystość 19 sierpnia dopisała. Spod domu dostrzegłem zerkaniem gwiazdkę w Strzale o jasności 5.6 mag- łał! To się nie zdarza codziennie. 18 sierpnia byłem na swoim terenie za miastem i warunki (jeśli chodzi o zasięg) były prawie takie same- w powietrzu coś wisiało. Obserwacje nie były zbyt długie ani udane- raz, że w okolicy grasowało sporo dzików, i co chwila się rozpraszałem, dwa że padła mi bateryjka w czerwonej lampce. Poza tym spore zaświetlenie na południu. Wczoraj jednak spod domu powtórzyłem część wczorajszych obserwacji i dołożyłem trochę nowości. Strzelca zobaczyłem w prześwicie między dalekimi budynkami. Nie chcąc zmarnować okazji, odwiedziłem: M8- z filtrem UHC-s w LVW 17mm była naprawdę ładna. Widać było ciemne pasmo oddzielające gromadę od głównej części mgławicy. Bez filtra lekka mgiełka. Biorąc pod uwagę wysokość 10 stopni nad horyzontem, widok był świetny. M17- to samo, czyli UHC-s z LVW 17mm i widok bardzo przyjemny- duży kontrast, ładna prosta "krecha" przez środek mgławicy, dookoła lekkie pojaśnienie tła. M16- tylko mgiełka dookoła gromady otwartej. Widziałem też w Strzelcu kilka gromad, ale nie identyfikowałem ich- i tak gwiazdozbiór był już naprawdę nisko. Później skoczyłem do Wężownika, i widziałem M14, M9, M10, NGC 6356- niestety z powodu zaświetlenia i niskiej wysokości nad horyzontem gromady były widoczne jako mniejsze lub większe mgliste kaszki. Szkoda- ale w przyszłym roku wrócę do nich z wiejskiej miejscówki. W Wężowniku widziałem też piękną gromadę IC4665, jednak 30mm ledwo co ją objęło- przydałoby się małe APO na ten obiekt :) Dalej przeszedłem do nieśmiertelnych perełek w Herkulesie. Nie wiem, kto wymyślił określenie "rozbicie" gromady, ale ja na te jasne kulki używam raczej sformułowania "rozlanie". Bo tak to wygląda. Przy 210x M13 rozlewa się w polu widzenia setkami jasnych gwiazd. Co chwila pojawiają się nowe. Jest wrażenie trójwymiaru obrazu. Piękne. Przy M13 odwiedziłem też galaktyczkę NGC6207- widać wyraźnie wydłużony kształt i gwiazdopodobne jądro. M92- kolejna piękna, rozlewająca się kulista. Bardzo efektowanie wygląda w dużym powiększeniu- gwiazdy na zewnętrznej części gromady aż wyskakują z okularu. Wydaje mi się że gromada nie jest do końca kulista, lecz lekko rozciągnięta. Następnie spędziłem trochę czasu w Orle, szukając NGC6760- zajęło mi to o wiele więcej, niż przypuszczałem. Gromada niezbyt zwarta, jawi się (podobnie jak koleżanki z Wężownika) jako mglista kaszka w 100x. Widoczne kilka gwiazd na obrzeżu. Odwiedziłem też M71 w Strzale- przyjemny obiekt, kształt skalara widoczny dość dobrze. Dużo gwiazd wokół gromady, co dodaje uroku. Następnie skierowałem Taurusa w stronę gwiazdozbioru Delfina, aby odwiedzić swoją ulubioną chyba gromadę w tym rejonie nieba- NGC6934. Jest to bardzo wdzięczny obiekt, który przy powiększeniu 225x pokazuje dość wyraźną ziarnistość na brzegach i zachowuje jasne jądro. Wygląda wtedy podobnie, jak M13 w teleskopie 4-6" w niedużym powiększeniu. W Delfinie widziałem też NGC7006- bardzo odległą (134 tys. lś) gromadę kulistą. Tutaj nawet 225x nie pomogło zbyt wiele, leciutka ziarnistość widoczna na brzegach, jednak większość obiektu pozostaje bardzo mglista. Następnie spojrzałem na Veila- piękny widok, a dobra przejrzystość zadziałała fenomenalnie. Mimo, iż mogłem posiłkować się tylko filtrem UHC-s, postudiowałem szczegóły Miotły i Welonu Ślubnego. Mam nadzieję że uda mi się wkrótce zdobyć OIII. Pomimo tego, spędziłem tu chwilę, bo widok był wspaniały. OIII przydałoby się też przy łuskaniu planetarek- na razie jakoś nie mogę się za nie zabrać i poświęcam najwięcej czasu gromadom kulistym, które są moimi ulubionymi obiektami. Obserwacje zakończyłem, spoglądając na M31 z towarzyszkami, a następnie zerknąłem jeszcze znów na gromady otwarte w Kasjopei (NGC 457/436, M103, M52) i gromadę podwójną w Perseuszu. Na zdjęciu Taurus podczas przedwczorajszych obserwacji na miejscówce "z dzikami" Radek
  3. Wymarzony teleskop dzisiaj do mnie trafił :) jest nim Taurus 380! Nie mogę się doczekać aż przetestuję sprzęt w terenie. Na razie mam do dyspozycji okulary LVW, wkrótce jednak (mam nadzieję) zakupię ESy. Wypadło tak, że musiałem po niego jechać zaledwie 10km. W dodatku, w teleskopie zamontowany jest wspaniały niskoprofilowy wyciąg Moonlite Dual Rate. I jeszcze zdjęcie z założoną osłoną: Oczywiście od razu nastąpiła burza i chmury, co było do przewidzenia. :) Pozdrawiam! Radek
  4. Późne poniedziałkowe popołudnie Ciemny Blondyn (zanikający ;) - w zasadzie już Łyssy) spędzał na zajęciach szkoły rodzenia, przyswajając cierpliwie wiedzę o kolkach, kupkach i ulewaniu. Do pewnego momentu nic nie rozpraszało jego uwagi (tym bardziej, że położna prowadząca prelekcję była bezspornie atrakcyjna); niestety, nieopatrznie zerknął za okno. Widok sunących stadami, śnieżnobiałych cumulusów, w zestawieniu z ciemnym błękitem nieba mógł oznaczać tylko jedno ? robi się pogoda. Dyskretne zerknięcie na stronę ICM i sat24 potwierdziło jego przypuszczenia ? to miała być naprawdę dobra noc. Pozostał jeszcze drobiazg w postaci wynegocjowania pozwolenia na wyjazd (tak kochanie, tam jest zasięg; oczywiście, w razie czego do piętnastu minut będę w domu...). Sesję rozpocząłem około 22, ulokowawszy się na Przełęczy Trybskiej. Towarzyszył mi Taurus 300, lorneta 15x70 oraz niezastąpiony "Interstellarum Deep Sky Atlas". W pierwszej kolejności na warsztat trafiła gromada otwarta NGC 6811 w Łabędziu. Jest spora (20'), jasna (6,8 mag), łatwa do namierzenia (w pobliżu lśni delta Cygni), zasobna w gwiazdki (można wypatrzeć ich kilkadziesiąt) i mocno nietypowa. Jej wyglad świetnie odzwierciedla potoczna nazwa - "Hole in a cluster"; otóż centrum gromdy wydaje się być puste, a większość gwiazd jest skupiona na jej obrzeżach, tworząc niedomknięty okrąg czy może literę omega. Najlepiej widać to w szerokokątnym okularze przy dość małym powięszeniu. Jako ciekawostkę podam, że w ostatnich latach, dzięki teleskopowi Kepler, odkryto dwie planety pozasłoneczne o masie około 1/4 masy Jowisza, krążące wokół gwiazd będących częścią rzeczonej gromady. Później przyszedł czas na NGC 6819 - równie jasną i efektowną, choć o połowę mniejszą niż poprzedniczka. Jej nazwa - "Foxhead Cluster" - idealnie oddaje kształt obiektu, nieodparcie kojarzacego się z głową liska z odstającymi, zaostrzonymi uszami. W jej przypadku sprawdzą się nieco większe powiększenia (w okolicy 100x). Nie zapomniałem oczywiście o parce NGC 6820/6823, czyli gromadzie otwartej powiązanej z mgławicą, zlokalizowanej w konstalacji Liska. Obszar mgławicowy z wykorzystaniem UltraBlocka i długoogniskowego okularu był subtelny, lecz ewidentny; ciemnych "wstawek" niestety nie wypatrzyłem ? pewnie było jeszcze zbyt jasno. Miałem tam wrocić pod koniec sesji, ale zwyczajnie zapomniałem... Błądząc w tej okolicy, grzechem byłoby nie zahaczyć o M 27. Hantle pokazały szarawo - niebieski czy może zielonkawy zafarb. Kolorek ów najlepiej łapać przy małych powiększeniach i dużej źrenicy wyjściowej. "Interstellarum Deep Sky Atlas" podpowiedział mi, że pomiędzy Messierem 27 a NGC 6820/23 przyczaiła się gromadka skatalogowana jako NGC 6830. Jest na tyle niewielka i zwarta (6', przy jasności 7,9mag), że najlepiej prezentuje się w teleskopie - choć i większa lorneta pozwala na jej bezproblemowe namierzenie. Odchodząc nieco na południe, złapałem jeszcze jedną ciekawą gromadę, oznaczoną jako Roslund 3. Nie jest ona specjalnie zasobna w gwiazdki (zdaje się nawet, że podczas klasyfikacji przypisano jej literę p - poor). Angole nazywają ją ? trafnie - Gromadą Ślimak (Snail Cluster). W tak zwanym międzyczasie niebo zrobiło się czarne, zatem uznałem, że koniec żartów, pora na dania główne. Jakie? ? no przecież doskonale wiecie o mojej nieszkodliwej, planetarkowej dewiacji obserwacyjnej... Zanim jednak opiszę upolowane mgławice, podliżę się jeszcze Panasowi. Otóż nie odmówiłem sobie przyjemności (tak, tak ? przyjemności!) zerknięcia na Barnarda 289, zawieszonego niezmiennie gdzieś w połowie drogi między Gromadą Ptolemeusza (M7) a Laguną (M8). Po chwili wpatrywania się obiekt przesteje być tylko ciemną plamą; zaczynają wyłazić zeń wyraźne, długie, poszarpane pasma, ułożone na linii północ południe; pierwsze skojarzenie? - blanki na wieży jakiejś średniowiecznej twierdzy... Z pogranicza Skorpiona i Strzelca powędrowałem na północny zachód, do pobliskiego Wężownika, namierzając gwiazdę Sabik (? Oph). Dwa stopnie na północ od niej ukrywa się planetarna NGC 6309. Jest mała (0,32'), jasna (ok. 11,5mag) i efektowna; towarzyszy jej gwiazdka o zbliżonej jasności, przez co całość wygląda jak "!". Jeszcze kawałek dalej na północ odnajdziemy (albo i nie) maleńką mgławiczkę skatalogowaną przez R. Minkowskiego pod numerem 2-9, znaną szerszej (?) publiczności pod pseudonimem artystycznym "Minkowski's Butterfly" Opisał ją P. Guzik w lipcowej "Astronomii", podając, że w większych aperturach to obiekt całkiem wyraźny. Wiecie co? - nie wierzcie Piotrowi na słowo... To jest po prostu słabizna, w dodatku niereagująca na filtry... Owszem, wyłuskałem ją z tła; po dluższych bojach, w Pentaxie 7 mm (pow. nieco ponad 200x) zobaczyłem "przecinek": delikatny, subtelny, coś jak widziana od stony krawędzi galaktyka spiralna... I tyle ? jakichkolwiek śladów skomplikowanej, widocznej na zdjęciach struktury nie wypatrzyłem. To obiekt zdecydowanie do powtórki ? pod ciemniejszym niebem i z większą aperturą (może uda się przyssać na jakimś zlocie do szesnasto ? lub więcj ? calowca?). Gwoździem programu miał być Abell 51 w Strzelcu ? planetarna słabizna o jasności (według różnych źródeł) pomiędzy 14 a 15mag i rozmiarze ok. 1' . No tak ? miał być... Namęczyłem się sporo i byłem prawie pewien, że namierzyłem paskudę. Niestety, po powrocie do domu i odpaleniu sky-map.org okazało się, że pozycja obiektu zaznaczona na wykonanym naprędce szkicu nijak ma się do faktycznego położenia mgławicy... Wnioski ? patrz końcówka poprzedniego akapitu. Humor poprawił mi widok majestatycznej, ogromnej i rozbitej na srebrny pył (ech, co Pentax to Pentax) emki numer 22. Obserwujcie ją przy każdej okazji - Messier 13 naprawdę jest przereklamowany... Tuż obok M22 odnalazłem - bez wielkiego bólu - jasną (11,3mag) i wyraźną, puchatą kuleczkę, czyli NGC 6629. Planetarka jest maleńka (0,27') i o dużej jasności powierzchniowej. Wyglądem przypomina nieco zimowego Eskimosa (NGC 2392). Warto! Skarby nieba południowego - choć piękne - mają jedną zasadniczą wadę: jeśli nie zabrałeś krzesełka do obserwacji, po jakimś czasie zaczną boleć plecy. Remedium na tą dolegliwość okazał się być Łabędź i Cefeusz. Polowanie w tym rejonie nieba rozpocząłem od mgławicy NGC 7008 (zwanej bardzo trafnie Zarodkiem lub Płodem); obiekt ten dostarcza mi nieodmiennie niesamowitych wrażeń estetycznych. Mgławica ma niejednorodną strukturę (co szczególnie wyraźnie widoczne jest po zastosowaniu filtra OIII), a prześwitujące na jej tle gwiazdki (w tym gwiazdka centralna) i przepiękna, żółto - niebieska parka zlokalizowana tuż obok jeszcze dodają jej uroku. To murowany kandydat na Obiekt Tygodnia. :) Acha, aby dostrzec naturalny kolor gwiazd należy oczywiście pozbyć się filtra; na szczęście nie pogarsza to w sposob znaczący widoczności engieca. źródło szkicu: http://www.perezmedia.net/beltofvenus/archives/images/2008/img2008072701_NGC7008lg.jpg Co tam dalej było? No tak, trzy maleństwa od Minkowskiego, każdorazowo widoczne (w dużych powiększeniach i z filtrem OIII) jako niewielkie, szare, owalne plamki. W kolejności wyhaczyłem: M 1-79, zlokalizowaną na północny wschód od M39; jasność 13,2mag, rozmiar ? 38"x27",M 2-51 w Cefeuszu (47"x38", 13,5mag); pobliska M 2-52 okazała się być zbyt słaba/trudna jak na mój sprzęt, niebo i wzrok,M 4-17 (12,3mag, 23"x20").Do Minkowskiego 4-17 dotarłem po zaliczeniu nadzwyczaj ciekawego star- i "nebulohoppingu". Zacząłem od łabędzich omikronów (vide: ostatni Obiekt Tygodnia), schodząc następnie do jasnej, malutkiej (i przez to gwiazdopodobnej) mgławicy planetarnej NGC 6884 i przepięknej mgławicy emisyjnej (a w zasadzie obszaru HII) oznaczonego jako DWB (Dickel, Wendker, Bieritz) 111, tudzież Simeis 57. Na astrofotografiach można podziwiać jej charaktersytyczny kształt, przypominający samolotowe śmigło. Nie będę koloryzował ? struktury śmigiełka nie dostrzegłem, natomiast rozległe pojaśnienie było ewidentne. Obiekt najlepiej prezentuje się w długoogniskowym, szerokokątnym okularze i z filtrem typu UHC. Źrodło: http://www.astro-pics.com/dwb111nt.htm?sa=X&ved=0CBcQ9QEwAWoVChMInumplI3xxgIVxloUCh3L3wAR Na sam koniec sesji wróciłem na pogranicze gwiazdozbiorów Łabędzia i Liska, namierzając nader sympatyczną parkę: gromadę otwartą NGC 6834 wraz z położoną w pobliżu mgławicą planetarną NGC 6842. NGC 6834 jest dość jasna (7,8 mag), niezbyt rozległa - ma jakieś 6', lecz stosunkowo zasobna w gwiazdy. Kilka ułożonych w rządku nieco jaśniejszych gwiazdek (ok. 10 mag) widać na tle kilkudziesięciu słabszych. Odkryta została w 1784 r. przez - a jakże - Wiliama Herschela. Ładna. Znajdująca się niedaleko NGC 6842 jest nieco bardziej wymagającym obiektem. Przy jasności 13,1 mag i rozmiarze ok. 50" mgławica nie prezentuje się jakoś spektakularnie, ale też nie sprawiła mi większych problemów. Jest owalna, o równomiernej jasności. Oczywiście filtr OIII znacząco poprawia widoczność planetarki, psując jednak obraz gromady. Bardziej przypadł mi do gustu widok uzyskany bez filterka. Maxvision 24 mm (pow. 62x) umożliwił obu obiektom zmieszczenie się w polu widzenia. Uff, to tyle... PS Pisanie relacji jest całkiem niezłym sposobem na okiełznanie emocji ? mały Mikołajek w każdej chwili może oznajmić gotowość przyjścia na świat. :)
  5. Paweł, podczas mojej czwartkowej - średnio udanej z uwagi na przepływające co rusz fale chmur - sesji też przypomniałem sobie o gromadach otwartych, zaliczając większą część obiektów z Twojej listy. W użyciu była lorneta 15x70 i Taurus 300. Najdłużej zatrzymałem się jednak przy obiekcie, który pominąłeś - w zasadzie słusznie, bo potrzeba doń większych apertur i filtra mgławicowego. O czym mowa? - o parce NGC 6820/6823, czyli gromadzie otwartej powiązanej z mgławicą, zlokalizowanej w konstalacji Liska. Obszernie opisał je P. Guzik w lipcowej "Astronomii". Obszar mgławicowy z wykorzystaniem UltraBlocka i długoogniskowego okularu był subtelny, lecz ewidentny; ciemnych "wstawek" niestety nie wypatrzyłem... Otatnio "odkryłem", że odbijając na zachód od M 27 można dostać w pakiecie kilka ułożonych prawie w jednej linii deesów - pomiędzy Hantelkami a NGC 6820/23 świeci jeszcze wzmiankowana w Twoim poście NGC 6830. Jest na tyle niewielka i zwarta, że najlepiej prezentuje się w teleskopie.* Odbiwszy nieco na południe, złapałem jeszcze jedną ciekawą gromadkę, skatalogowaną jako Roslund 3. Nie jest specjalnie zasobna w gwiazdki (zdaje się nawet, że oznaczona ją literą p - poor). Angole nazywają ją Gromadą Ślimak (Snail Cluster). Czy faktycznie załuguje na takie miano - chyba tak, ale najlepiej zerknijcie w okular i sami oceńcie. źródło: www.sky-map.org * - oczywiście doskonale wiem, że Marek na inne zdanie na ten temat...
  6. pguzik

    C/2014 Q2 (Lovejoy)

    Po długiej przerwie w końcu i mi trafiła się dobra pogoda na obserwacje komety. Najpierw przedwczoraj (12/13 lutego) wybrałem się z Kraterem na północny wschód od Krakowa, żeby pomierzyć jasność tła nieba przy pomocy SQM-L oraz pooglądać kometę. Z Krakowa mogłem wyjechać dopiero po 22. Na kometę patrzyliśmy z Czuszowa (około 30 km na NE od Krakowa), gdzie SQM-L pokazał wartość 21.25 (mag/sekundę łuku do kwadratu). Kometę oglądaliśmy jedynie lornetkami 10x50. Ze względu na zamglenia, choć niebo było całkiem ciemne, to okolice komety były lekko "przygaszone", gdyż znajdowała się ona niezbyt wysoko nad horyzontem. Pomimo tego, świecąca obok niej gwiazdka o jasności 6.5 mag była słabo widoczna zerkaniem. Kometa była widoczna gołym okiem całkiem nieźle (oczywiście zerkaniem), jako niewielki, okrągły obiekt, którego jasność oceniłem na 4.7 mag, a średnicę głowy na około 10'. W lornetce było widać dość słaby, prosty warkocz, który zerkaniem ciągnął się na około 2 stopnie. Później pojechaliśmy jeszcze dalej w kierunku Pińczowa i Jędrzejowa, a po drodze w kilku miejscach SQM-L pokazał prawie 21.4 (mag/sekundę łuku do kwadratu). Myślę, że zamglenia po części przyczyniły się do tak dobrych wyników. Kolejnego wieczora (13 lutego) pomimo pięknej pogody, ze względów rodzinnych mogłem sobie pozwolić jedynie na szybki wieczorny wypad. Zdecydowałem się pojechać do Czuszowa. Na miejscu byłem około 20:15. Niebo było całkiem niezłe, choć tym razem SQM-L pokazał tylko 20.89 (mag/sekundę łuku do kwadratu). Różnica w porównaniu do wcześniejszej nocy wynikała prawdopodobnie z dwóch niezależnych czynników - noc wcześniej były zamglenia, a miejscami w dolinkach dość gęste mgły, które zapewne blokowały część światła, do tego wtedy pomiary były wykonywane o znacznie późniejszej godzinie, kiedy w wielu mniejszych miejscowościach wszystkie lampy uliczne były pogaszone. Kometa świeciła znacznie wyżej niż poprzednio i była widoczna gołym okiem bez większego trudu. Tuż przy komecie, tym razem po jej drugiej stronie, gołym okiem było znów widać gwiazdkę o jasności 6.5 mag (tę samą co noc wcześniej). W lornetce kometa była widoczna nieco lepiej niż poprzedniej nocy. Warkocz rozciągał się na co najmniej 2.4 stopnia, przy czym nieco ponad pół stopnia za głową widoczne było jakieś pojaśnienie w warkoczu, za którym warkocz był słabszy i zmieniał nieco kierunek. Widząc to zdecydowałem się wyciągnąć teleskop (33 cm Taurus). W teleskopie, w powiększeniu 67x kometa była wielką, zielonkawą kulą, z gwiazdopodnym jądrem. Z głowy wychodził wąski, prosty warkocz, który po około 40' lekko skręcał w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Niedaleko za tym "zakrętem" wyraźnie widoczna była dość duża, eliptyczna, mocno rozciągnięta plama, wyglądająca jak duża mgławica emisyjna, ustawiona pod kątem około 30 stopni do osi warkocza. Co ciekawe, była ona na tyle daleko od głowy komety, że kiedy miałem ją ustawioną w centrum pola widzenia, głowa komety znajdowała się już poza nim. Za tą plamą warkocz był bardziej rozmyty i nieco szerszy i ciągnął się jeszcze przez co najmniej 1 stopień, zlewając się z tłem nieba kawałek za gwiazdą 3 Per. Później przyjrzałem się jeszcze dokładniej okolicom głowy komety. W warkoczu gazowym w okolicy głowy nie dopatrzyłem się żadnej struktury, za to niebo obok tego warkocza, z jednej jego strony (w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara) było zauważalnie jaśniejsze, a to delikatne pojaśnienie ciągnęło się na około pół stopnia od głowy komety (być może był to słaby warkocz pyłowy?). Jeśli ktoś ma możliwość obserwować tę kometę poza miastem, to gorąco do tego zachęcam. Choć oddala się ona już od Ziemi i od Słońca, to ciągle jest bardzo jasna, a do tego jej warkocz jest bardzo dynamiczny i na tyle jasny, że można go obserwować wizualnie. Pozdrawiam Piotrek Guzik
  7. Zatom VIII Zlot astronomiczny 27.03.2014 Dzień Pierwszy. Dzień pierwszy upłynął w moim przypadku pod znakiem integracji. Koledzy z pokoju wybrali się nawet na pole za Pyrlandią. Mi raczej się nie chciało. Zresztą trochę się sam przed sobą usprawiedliwiałem, że niebo nie takie jak wcześniej, że chmury nachodzą. Zresztą może i fakt, że ostatni czas był mocno obłożony i stresujący, to tym bardziej organizm chciał się odstresować. A więc tej nocy nie padł żaden obiekt. 28/29.03.2014 Dzień Drugi. Po tydniu obiecywałem sobie dużo. Już za dnia miałem nadzieję, że zatomskie niebo wreszcie pokaże pazur i w pełni będzie można wykorzystać nockę. Tym razem z Yoopem wybraliśmy świetne miejsce na placu. Przede wszystkim równe i niezasłonięte przez samochody. Zaczęło się od Jowisza, który był sprawdzany w okularze najpierw 20 a potem 7mm. W 20 prezentował się zacnie. Jednak prawdziwą moc pokazuje w krótszym okularze. Dużo detali wyraźnie widocznych. Naprawdę zacny widok, który daje wiele satysfakcji. Później na patelni pojawił się Mars, również obserwowany w 20 i 7. Jak dla mnie, jednak Mars nie przyniósł tak wiele frajdy jak Jowisz. Naprawdę podziwiam tych kolegów, którzy dostrzegają białą czapę. Jak na takim malutkim punkciku można ją dostrzec? Później przyszedł czas na tak zwane klasyki. Czepialsko można by powiedzieć wręcz - banały. Bo ile można się zachwycać mgławicą w Orionie lub gromadą otwartą w Bliźniakach? A jednak. Niebo wiosenne, a jednal jeszcze można podziwiać gwiazdozbiory zimowe. I tak, mini-paradę obiektów nieplanetarnych rozpoczęła "nieśmiertelna" M42. Po Orionie przyszła pora na Bliźnięta (łac. Gemini). A w nich po kolei: okazale prezentują się gromada otwarta skatalogowana przez Messiera pod numerem 35 (M35) wraz z sąsiadujacą gromadą NGC2158. Następnie, a jednak NGC2129. A po tej NGC'ce Cr89. Trzeba jednak przyznać, że opłaca się czasami dłużej poeksplorować niektóre obszary. W międzyczasie sugerując się Polarisem, przeskoczyłem w rejon Wolarza (łac. Bootes). Jednak celem nie był Wolarz a gwiazdozbiór Psów Gończych (Canes Venatici), a w nim piękna gromada kulista M3. Następny był Rak (łac. Cancer). W Raku piękna i ogromna otwarta gromada M44 zwana Żłóbkiem. A zaraz po niej M67, mniejsza ale również inspirująca. Obie gromady najbardziej podobają mi się w okularach 20 i 14. W międzyczasie na polu wzbierała mgła. Parę razy musiałem skorzystać z suszarki. Ale warunki zaczęły się robić nieciekawe. Niebo było widać dość dobrze, ale jednak do wysokości 2m od gruntu zalegała warstewka mgły. I przyszedł czas na wiosennego Lwa (łac. Leo). Ostatni akord to pierwszy tryplet Lwa. Najbardziej mnie ucieszyło, że z pełnym akompaniamentem. Czyli M65, M66 i NGC3628 plus NGC3593. Wszystkie widoczne jako mgiełki. Jednak mgiełki trypletu najbardziej widoczne. Ostatnia galaktyka NGC majaczyła, ale była dla mnie widoczna. Niestety brak mi większej wprawy, żeby określić więcej szczegółów wizualnych dla tych galaktyk. Z pewnym niedosytem około 1:30 opuszczałem pole. Zalegająca mgła dość skutecznie "wycinała" słabsze obiekty. 29/30.04.2014 I po dniu pełnym niespodzianek - w szczególności na spływie, przyszedł czas na wieczorową porę. Wracając z kolacji po drodze odwiedziliśmy obóz kolegów ze Szczecina. I wracając do Pyrlandii szliśmy przez pole obserwacyjne. Niestety już było widać, że zaczyna się ścielic mgła nad polem. Podjęliśmy decyzję, że przenosimy się na ogrodzoną posesję (działkę) przed Pyrlandią. W momencie przenosin wyglądało to fajnie. Nie było wcale mgły, ponieważ teren był lekko powyżej pola. Grunt utwardzony. Prąd doprowadziliśmy przedłużaczami z gniazda z naszego pokoju. Niestety okazało się, ze to miejsce ma też i wady. Po pierwsze skutecznie wycięta spora część horyzontu południowego ze względu na budynek Pyrlandii. Także wystarczyło około 3 godzin, żeby przestać już podziwiać Oriona. Następny minus był taki, że tego wieczoru tak mniej więcej do godziny 23:00 kilka razy przejeżdżały samochody, które skutecznie ogłuszały nasze oczy powodując spadek adaptacji oka do poziomu zerowego. Jednak co było zrobić. Poleciałem z powrotem na pole, ale tutaj dość gęsto od mgły. Ludzi było widać, ale jednak Dobsy siedzą przy ziemi i widoczność od poziomu gruntu też ma znaczenienie. Na pierwsy ogień poszły Bliźnięta (łac. Gemini) a w nich dwa obiekty. NGC2420 - mała gromada otwarta. Niezbyt spektakularna. A po niej NCG2392 - czyli mgławica znana jako głowa Eskimosa. A co się jej naszukałem to moje. Następna była mgławica Krab w Byku (łac. Taurus). Mgławica ta wygląda w okularze jako spore pojaśnienie, podobne do jaśniejszego placka. Później w Woźnicy (łac. Auriga) namierzyłem NGC1582. W okularze widoczne było kilka, lub przy dłuższym wpatrywaniu kilkanaście gwiazd rozrzuconych. Próbowałem dopaść sąsiednią NGC1664. Ale jednak nie wiedziałem jak ona wygląda. Przyznam się szczerze, że nie szukałem M-ek z Woźnicy. Myślę, że już je łatwo znajduje i wolę się skupić na obiektach, których jeszcze nie znam. Następna była większa gromada otwarta NGC1582 w Perseuszu (łac. Perseus). Tą gromadę już znam. Ale stwierdziłem, że spróbuję ją odnaleźć. Jednak mgła dotarła i tutaj. Na zakończenie spróbowałem poszukać szczęścia w Lwie (łac. Leo). Skupiłem się na drugim tryplecie Lwa. W okularze omiatając ten rejon i okularem 20 i 14mm widziałem 6 galaktyk. Myślę, że patrząc od dołu okularu, czyli od góry atlasu to były NGC3377, 3367, 3412, M105 zlewająca się z NGC3384 oraz M95 i M96. Jak na mnie spore wyzwanie. Odkrycie tylu galaktyk sprawiło mi dużo radości. Jednak martwi mnie fakt, że nie potrafię identyfikować łatwo obiektów. To znaczy, że nie mam szans, żeby zapuszczać się w rejon Panny lub warkocza Bereniki. Owszem, odnajdę mnóstwo plamek, ale prawdziwą sztuką jest zidentyfikować, co tak naprawdę kryje się za tą plamką. Na pewno wynika to też z mojego lenistwa. Bo to znaczy, że trzeba przysiąść na tyłku i spędzić jedną, dwie lub może więcej nocek, żeby to opanować. Mgła stała się już na tyle nieznośna, że niestety znów około 2ej zabrałem się do pokoju. To jednak nie było to, co na jesiennym zlocie. Podsumowując, zlot zaliczam do udanych, chociaż zostawił sporo niedosytu. Patrząc na listę obiektów - mizerna. Może jeśli bym się skupił na wyszukiwaniu M'ek to mogłaby być dłuższa. Chociaż trzeba przyznać, że od jesiennego zlotu na obserwacjach spotkaliśmy się tylko raz.
  8. Gość

    Grupa Lokalna w lornetkach

    Marek, Łukasz - na wstępie wielkie dzięki za inspirację. To dzięki Wam moja piętnasta noc obserwacyjna w tym roku była jedną z najlepszych, mimo bardzo przeciętnego nieba ;D Ale po kolei... Na miejscówce w Sędku pojawiłem się około 01:00 w nocy, właśnie zachodził Księżyc. Zanim rozstawiłem się z całym kramem (lorneta 100mm, Taurus 13", mapki, okularki i inne pierdołki) zrobiło się już całkiem ciemno. Ale... rzut oka na niebo i już wiedziałem - nie ma sensu szarpać sobie nerwów bezskutecznym wypatrywaniem IC1613 czy WLM. Do wysokości 20-30st nad horyzontem niebo przymglone, o bardzo słabej przejrzystości. Wyżej było trochę lepiej. Droga Mleczna widoczna, ale bez fajerwerków, SQM-L pokazał w najlepszym momencie 21.15, czyli gorzej, niż w czasie obserwacji sprzed tygodnia, prowadzonych z tego samego miejsca. Na szczęście znów wiał lekki wiaterek, dzięki czemu do końca obserwacji, czyli do 04:30, nie miałem większych kłopotów z parowaniem LW czy okularów. Te ostatnie (teleskopowe i lornetkowe) trzymałem w kieszeniach czarnej kamizeli z przerośniętym kapturem, ogrzewając je własnym ciałem. Odrośniki lornety sprawiły się wzorowo, trzymając wilgoć z daleka od obiektywów. Ta sesja była inna, niż większość pozostałych. Nie wystarczało mi "zaliczanie" obiektów, poświęciłem (prawie) każdemu z nich więcej czasu, a cierpliwość została pięknie wynagrodzona. W ciągu trzech i pół godziny wzrok zatrzymałem na niespełna dwudziestu obiektach mgławicowych. Część z nich - choć popularnych i oklepanych - ukazała mi po raz kolejny swoje piękno. Na początku sesji podjąłem wyzwanie Panasmarasa i skierowałem lornetę 100mm na przedstawicieli Grupy Lokalnej: M31 Obserwowana po raz n-ty, wciąż zachwyca. W okularach 37x (1.8 stopnia) widać rozległy dysk i ciemne pasmo pyłowe od strony M110. Po dłuższym wpatrywaniu dostrzegłem również drugie, cieńsze ciemne pasmo bliżej jądra, oddzielone od pierwszego wąskim paskiem mgławicy. To pierwszy raz, gdy świadomie zaobserwowałem obydwa ciemne pasma w lornecie, widziałem je wcześniej w teleskopie. Udało się również dostrzec i zidentyfikować chmurę gwiezdną (NGC206), o której pisał Marek. Posłużyłem się trójkątem gwiazd widocznym na powyższym zdjęciu powyżej i lekko w prawo od NGC-ki. Dokładnie we właściwym miejscu wypatrzyłem pojaśnienie, "zgrubienie" w dysku galaktyki. Spojrzawszy w to samo miejsce przez teleskop upewniłem się, że widzę to, co widzę - o pomyłce nie mogło być mowy. A zatem kolejny NGC do kolekcji 8) M32 Łatwa i oczywista, kulka zanurzona w dysku M31. M110 Większa, bledsza i z ledwie delikatnie jaśniejszym centrum. Wygląd znacznie lepiej, gdy usunie się M31 z pola widzenia. Lubię takie mgiełki, majestatycznie zawieszone wśród gwiazd. M33 Tutaj też użyłem okularów 37x. Widoczne jasne jądro i słabsze halo, w którym po chwili wpatrywania ukazały się bardzo słabe pojaśnienia w przeciwnych kierunkach. Widok ramion spiralnych oczywiście nie umywa się do tego w teleskopie, nie mniej jednak lorneta z obiektywami 100mm pokazuje M33 jako coś więcej, niż bladą, owalną plamkę światła. Bez trudu zidentyfikowałem też NGC604, jako niewielki, acz wyraźnie nie-gwiazdowy kłaczek. NGC 147 Oj, nie było łatwo. Jasność wizualna galaktyki to 9.5 mag, ale niska jasność powierzchniowa (14.5 mag) przy rozmiarach kątowych 13.2' x 7.8' czyni ją twardym orzechem do zgryzienia nawet dla dużej lornety. W okularach 37x dopiero po chwili wgapiania się we właściwe miejsce dostrzegłem bardzo blady, duży owal. Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach dało się ujrzeć niewielkie pojaśnienie w centrum, galaktyka stała się widoczna "na wprost" i nieznacznie "urosła". Myślę, że to właściwa recepta na ten obiekt - popatrzeć dłużej, zamknąć oczy na kilka sekund, spróbować jeszcze raz. NGC185 Świeci na niebie tuż obok poprzedniczki, ale jest nieporównywalnie łatwiejsza. Duża, okrągła, z wyraźnym, jasnym jądrem. Bardzo przyjemny widok w okularach 37x. IC10 Napsuła mi sporo krwi, poświęciłem jej prawie dwadzieścia minut, zanim mogłem otrąbić sukces. Tuż obok stał Taurus, w którym galaktyka była dość łatwym celem i który pozwolił zweryfikować to, co widzę w lornecie. Galaktyka świeci tuż obok charakterystycznego trójkąta gwiazd (źródło:Digital Sky Survey): Ten trójkącik w lornecie jest malutki, nawet w powiększeniu 37x. Widoczne na powyższym zdjęciu pojaśnienie w "centrum" IC10 jest nawet w teleskopie bardzo gwiazdopodobne, a w lornecie po prostu przypomina słabą gwiazdkę. Dopiero po dłuższym wpatrywaniu - i to zerkaniem - mignęła mi kilkukrotnie mgiełka otaczająca tę niby-gwiazdkę. Gdy przekonałem sam siebie, że widzę tam obiekt rozciągły, a nie gwiazdkę, czy jej odblask (wystarczy lekkie zaparowanie okularów lornety, by się pomylić), zaliczyłem obserwację jako pozytywną. Podsumowując - IC10 to bardzo trudny obiekt dla lornety 100mm pod niebem o przeciętnej przejrzystości. W lepszych warunkach byłoby łatwiej i na pewno spróbuję z nią sił ponownie, gdy na takowe trafię. Jeżeli chodzi o Grupę Lokalną, na tym poprzestałem. Ale spojrzałem jeszcze na dwie fajne galaktyki w Żyrafie. IC342 Członek Grupy Maffei i kolejny ciekawy cel dla dużej lornety. Obserwowałem ją już wcześniej swoją Miyauchi, ale z przyjemnością zerknąłem ponownie. W okularach 26x widoczna bardzo słabo, jako ulotne i łatwe do przeoczenia okrągłe pojaśnienie nieba. Znacznie lepiej ukazały ją okulary 37x. Wyraźniejsza na ciemniejszym tle nieba, z mnóstwem prześwitujących gwiazd naszej Galaktyki. Warto wpatrzyć się dłużej, bo da się zobaczyć więcej. Zaskakuje, jak duża to galaktyka - nawet w polu 1.8 stopni jej rozmiar robi wrażenie. Nie wiem, jak Wy, ale ja zawsze nawiguję niej poczynając od gromady otwartej NGC1502, która w lornecie wygląda świetnie. Później charakterystyczny łuk trzech gwiazd niedaleko Kaskady Kemble'a, a potem już łatwo. Nawigując dalej trafiłem do rekomendowanej przez Łukasza (lukost) NGC1560 źródło: Wikipedia Kolejny członek Grupy Maffei. Galaktyka ma jasność wizualną 11.4 mag, lecz jej jasność powierzchniowa to tylko 14.4 mag, przy rozmiarach kątowych 9.8' x 1.5'. Pomimo długich starań nie udało mi się dorwać jej w lornecie. Natomiast w teleskopie widok bardzo przyjemny - blada smużka o jednorodnej jasności, jak maźnięcie pędzlem po niebie. Chyba najładniej pokazał ją Denkmeier 14mm (114x). Dzięki, Łukasz - warto było spojrzeć 8) By zrekompensować sobie porażkę, skierowałem lornetę na świecącego coraz wyżej Oriona, nacieszyłem wzrok M42 i lorneta poszła grzecznie spać do walizki. Ostatnie pół godziny spędziłem przy teleskopie. Najpierw uzbroiłem Ethosa 17mm w filtr H-beta i zapolowałem na "Konia". Z pozytywnym skutkiem, ale bez rewelacji. Kiepska przejrzystość dała o sobie znać: co prawda mgławica wodorowa IC343 świeciła wyraźnie, odcięta z jednej strony ostrą kreską, ale Koński Łeb B33 odznaczał się słabo. A na zakończenie namierzyłem ciekawe trio (a raczej kwartet) galaktyk w pobliżu Rigela, już w Erydanie. NGC 1721 (12.8 mag; SB 13.4 mag) NGC 1725 (12.8 mag; SB 13.1 mag) NGC 1728 (13.9 mag; SB 14.1 mag) Niedaleko, wewnątrz trójkąta gwiazd dostrzegłem NGC 1723 (11.7 mag; SB 13.2 mag). Całość pięknie zmieściła się w polu widzenia Pentaxa XW7 (228x). Dużą NGC 1723 widać było od razu, na wprost. Dało się dostrzec jaśniejsze centrum i słabą otoczkę. Obok po chwili zauważyłem owalną NGC 1721, małą kulkę NGC 1725 i w końcu - zerkaniem, ale na 100% - wydłużoną NGC 1728. Pokusiłem się o szkic, który - mimo, że kiepski ze mnie rysownik - oddaje dość dobrze to, co widziałem w okularze. Szkic lekko obrobiłem w GIMPie, poprawiając gwiazdki. Nieczęsto zdarzało mi się obserwować niebo w dwa weekendy z rzędu. Fajnie, że i jesienią pogoda może pozytywnie zaskoczyć ;D Czystego nieba! Paweł
  9. Prognozy pogody na sobotnią noc napawały optymizmem. Dla Kielc i okolic przewidywały bezchmurne niebo, ale ze sporymi szansami na mgłę. Na weekendowy wyjazd obserwacyjny wybrałem więc miejscówkę w Sędku k/Łagowa, która leży na sporym wzniesieniu. Wybór okazał się trafny - nie dość, że mgły nie było, wiał też lekki wiaterek, który zapobiegł tak uciążliwemu parowaniu optyki. W sprzyjających warunkach zaliczyłem niemal 3-godzinną sesję pod jesiennym niebem. Poświęciłem ją w znacznej mierze testom nowo nabytego okularu TeleVue Ethos 17mm, którego udało mi się kupić po bardzo atrakcyjnej cenie na brytyjskim rynku wtórnym. Z używanymi przeze mnie teleskopami daje następujące parametry: Taurus 13" 325/1600mm: powiększenie 94x, pole widzenia 1.06 st., źrenica wyjściowa 3.46mm Refraktor FS102 102/820mm: powiększenie 48x, pole widzenia 2.08 st., źrenica wyjściowa 2.13mm Sesja 440. 27/28-09-2014. 23:55 - 02:40. Niebo przeciętne, SQM-L 21.12 --> 21.19, niezbyt dobra przejrzystość powietrza. Na miejscówce w Sędku miewałem już wskazania SQM-L rzędu 21.40, więc było tak sobie. Teleskopy Taurus 13" i refraktor FS102. Na początek spojrzałem na bohaterki niedawnej dyskusji na Forum, czyli NGC188 i NGC6791. Co prawda wątek dotyczył widoczności tych gromad otwartych w lornetkach, ja jednak spojrzałem na nie Taurusem w szerokim polu Naglera 31mm i nie mam złudzeń - NGC188 jest jaśniejsza, wyraźniejsza i ładniej pokazuje pojedyncze gwiazdy. Trzynaście cali apertury rzecz jasna wystarcza również do rozbicia NGC6791, ale widok o wiele mniej spektatularny. Następnie w wyciągu Taurusa rozgościł się Ethos 17mm - i to rozgościł się na dobre. Widok M33 wspaniały, dostrzegłem po jednym grubym ramieniu spiralnym w dwóch przeciwnych kierunkach od jądra, tuż obok gwiazdy 10.2 mag wyraźny i jasny obszar HII - NGC 604. Całość w szerokim polu robi niesamowite wrażenie - patrzysz w otchłań kosmosu z galaktyką w roli głównej! Jeszcze jeden widok zrobił na mnie podobne wrażenie: gdy wycelowałem refraktor z Ethosem w wyciągu w M1 (mgławicę "Krab"). Coś pięknego - jakbym patrzył przez okno stacji orbitalnej! Nie widać diafragmy, tylko ciemne niebo usiane gwiazdami, a w centrum niewielka, jajowata mgławica. 100 stopni pola w połączeniu z gwiazdkami-szpileczkami, jakie pokazuje refraktor to zupełnie nowe doświadczenie obserwacyjne. Przeskoczyłem trochę chronologię, wracamy do obserwacji Taurusem. Kolejnym celem była M31 z sąsiadkami M32 i M110, i tutaj kolejne emocje. Po raz kolejny uświadomiłem sobie, jaką ogromną galaktyką jest Wielka Mgławica w Andromedzie. Oglądałem ją po kawałku, w oczy rzucało się ciemne pasmo pyłowe, doskonale było widać wyklinowujące się krawędzie dysku galaktycznego, rozpływające się delikatnie w tło nieba. Tuż obok jądra galaktyki przebijały się gwiazdy należące do naszej Drogi Mlecznej. Następnie spojrzałem na znane i lubiane "Chichotki", M35, 36, 37, 38. W końcu przyszła pora na coś nowego. IC10 to galaktyka karłowata w Kasjopei, członek Grupy Lokalnej. Jej jasność wizualna to 10.4 mag, jasność powierzchniowa to zaledwie 14.0 mag przy rozmiarach 6.4' x 5.3'. To niełatwy obiekt, przesłonięty gwiazdami i materią międzygwiezdną naszej Galaktyki. Dostrzegłem ją używając powiększeń 94x i 160x, jako owalne pojaśnienie nieba tuż nad charakterystycznym trójkątem gwiazd, widocznym również na poniższym zdjęciu (źródło: Wikipedia). Galaktykę widać na wprost, jest znacznie łatwiejsza, niż jej siostry z Grupy Lokalnej: IC342 czy IC1613. Wyposażywszy Ethosa w filtr H-beta spojrzałem na mgławicę "Kokon" (IC5146), która świeciła wyraźnie, przypominając kształtem gruszkę, z jednej strony delikatnie zwężającą się w kierunku ciemniej mgławicy Barnard 168. Tę z kolei doskonale widać było już w szukaczu. Niedaleko "Kokona", już w gwiazdobiorze Jaszczurki, świeci galaktyka UGC11920. To dość łatwy obiekt dla 13" lustra, użyłem powiększeń 160x i 228x. Jasność wizualna galaktyki to 13.0 mag, w okularze pokazuje gwiazdopodobne jądro i bardzo słabą otoczkę, o lekko jajowatym kształcie. źródło: Digital Sky Survey Do wyciągu powrócił Ethos z filtrem H-beta. Niedaleko mgławicy "Ameryka Północna" dostrzegłem mgławicę wodorową Sharpless 2-119. Na czarnym tle z przygaszonymi mocno gwiazdami bez problemu widać dużą, niemal prostokątną plamę bladego światła. Filtr H-beta zastąpiłem filtrem OIII i skierowałem teleskop ku mgławicy NGC281 ("Pacman"). WOW! Niesamowity widok, mgławica wspaniale odcina się od czarnego nieba i rzeczywiście, bez problemu dopatrzyć się można kształtu pożeracza kropek z gry komputerowej mojej młodości. Następnie skierowałem teleskop na dwa hity jesiennego nieba - grupę "Deer Lick" i "Kwintet Stephana". W tej pierwszej Pentax XW7 (228x) obok NGC7331 pokazał: NGC7337 (14.4 mag; SB 14.0 mag), NGC7338 (13.3 mag; SB 13.0 mag) i NGC7340 (13.7 mag; SB 13.0 mag). Nie udało się wypatrzeć NGC7336 (14.5 mag; SB13.1 mag). W Kwintecie Stephana dostrzegłem 3 składniki: NGC7319 (13.1 mag; SB 13.8 mag), NGC7320 (13.2 mag; SB??) i NGC7318AiB (zlane, 13.4 mag; SB 13.1 mag). Nie udało się wypatrzeć NGC7317 (13.6 mag; SB 13.8). Pogranicze Pegaza i Jaszczurki było już lekko zanieczyszczone łuną od Daleszyc, do tego delikatne zamglone niebo. Myślę, że w lepszych warunkach nie byłoby problemu z wyłapaniem "Stefana" w całości. Na koniec sesji przyszła pora na refraktor. Wspomniałem już obserwacje M1, oprócz tego spojrzałem na M45, M36,37,38 i parę M81-82. Na tym zakończyłem bardzo przyjemne 165 minut pod wrześniowym niebem. Czystego nieba! Paweł
  10. Szanowni Userzy :) Kilka dni temu postanowiłem, że powstanie 16" działo. Podobnie jak @piotrkusiu zacznę od body, a zakończę zakupem luster. Na początku pomyślałem iż lustro główne wykonam sam, ale bardzo szybko zrezygnowałem z tego, bo pamiętam jak w męczarniach rodziłem 6", a gdzie tu jeszcze 10" więcej. Nie ma się co czarować nie mam ręki do tego, a i łatwo o babola i pomyłkę. Z ciekawości podzwoniłem w kilka miejsc na początku za krążkami czy później już nawet za taflami szkła, a wczoraj już za czymkolwiek :) ale telefony przekonały mnie o kolejne 100%, o zakupie lustra. Działo było by na modłę 16" Taurusa, pytanie tylko, gdzie zakupię takie lustro. Dziś od popołudnia goglowałem, ale prawie nic nie znalazłem. Jedynym znalezionym miejscem jest sam Taurus, gdzie jak widzę mozna zamówić komplet luster. Moje pytanie czy ew. zna ktoś osobę, która jest biegła w tworzeniu takich luster i mogła by takowe wykonać? Sam zakup lustra planuję na przyszły rok max w czerwcu, niestety muszę uzbierać.
  11. Z piątku na sobotę (22/23.08), przy dobrych warunkach (Roztoki Górne w Bieszczadach) wraz z Kraterem z AM i P. Guzikiem zaliczyliśmy całkiem udaną sesję obserwacyjną. W użyciu były dwa newtony: Taurus 330 Piotra i mój Columbus, wspomagane niewielkimi lornetkami. Tej nocy, prócz bogactwa innych obiektów (głównie jesiennych galaktyczek) udało mi się dopaść dość egzotyczą mgiełkę, mianowicie Simeis 22 w Kasjopei. Użyłem Naglera 22 i Lumicona OIII (pow. 82 x, źrenica wyjściowa ok. 5 mm). Obiekt położony jest w łatwym miejscu, niedaleko znanej i lubianej gromadki ET (NGC 457), którą warto wykorzystać do starhoppingu. Całej mgławicy oczywiście nie dostrzegłem, a jedynie najjaśniejszą jej część, widoczną jako owalne pojaśnienie tła. Mimo znacznej apertury teleskopu (400 mm) i świetnego nieba lekko nie było ? o potwierdzenie poprosiłem więc Piotrka, który obserwował Simeisa kilka dni wcześniej. Poniżej zdjęcie obiektu (źródło: http://www.reinervogel.net). Jesienią z pewnością do niego wrócę, by spróbować wyłuskać więcej struktury i detalu. Po walce z Simeisem rzuciłem okiem na Pacmana (NGC 281). Ten dla odmiany był duży i wyraźny, a ciemne ?wcięcie?, któremu mgławica zawdzięcza swój charakterystyczny kształt i nazwę od razu rzucało się w oczy. Tej nocy wróciłem też do planetarnych Abelli numer 39 w Herkulesie, 43 w Wężowniku i 72 w Delfinie. Jurek (Krater) stwierdził, że są oczywiste i w Naglerku widoczne bezproblemowo. Hitem była jednak kometa Jacques, przemierzajaca gwiazdozbiór Kasjopei. Akurat mijała niepozorną gromadkę otwartą NGC 609. W niskich powiększeniach wyglądało to tak, jakby jądro komety rozpadło się i podzieliło na dwie części. No i ta NGC 891 - w szesnastu calach, z Delosem 14 mm na pokładzie ogromna i piękna, z wyraźnym, ciemnym pasem przebiegającym przez sam środek. A do tego jeszcze Veil, Crescent, Helix... Niezły był też Saturn (NGC 7009) - w pow. 360x całkiem spory, a mimo to nadal bardzo jasny, z ewidentnymi "wypustkami" po obu stronach. Kolejnego z planetarnych duszków usidliłem wczoraj, już u siebie, na Przełęczy Knurowskiej ? mowa o mgławicy Abell 53. Obiekt jest trudny, a dodatkowo warunki nie były najlepsze (przejrzystość atmosfery pozostawiała wiele do życzenia). Mgławicę odnaleźć można w centralnej części konstelacji Orła, niedaleko dość jasnej i efektownej mgławicy planetarnej NGC 6781 oraz dwóch ładnych gromad otwartych: NGC 6755 i 6756. Abella wyłuskalem Delosem 14 mm (pow. 128x, źrenica nieco ponad 3 mm), w ducie z filtrem OIII. Widoczny był wyłącznie zerkaniem, chwilami, jako niewielki, blady i nader ulotny owal. Fotka poniżej. Następnie wycelowałem w Abella numer 2 w Kosjopei. Z ubiegłorocznych obserwacji pamiętałem, że to łatwy obiekt, ale żeby aż tak? Okazało się bowiem, że w Delosie 14 mm ?dwójka? była widoczna nawet bez filtra, a użycie OIII sprawiło, że stała się oczywista. Dodatkowo wydawało mi się, że jej środek jest nieco ciemniejszy niż obrzeża, a to już coś, bo w przypadku większości Abelli śladów jakiejkolwiek struktury nie uświadczysz nawet w dużym lustrze. Poległem natomiast w starciu z Abellem 3 i 67 (który to już raz? >:() Ech, siepień i wrzesień to chyba najlepszy czas dla każdego miłośnika ciemnego, rozgwieżdżonego nieba...
  12. Wczorajszej nocy wybraliśmy się z Piotrkiem Guzikiem na wspólne obserwacje, by wykorzystać ostatnie pogodne chwile przed nadejściem potężnego niżu, który w tej chwili hojnie polewa deszczem lwią część naszego pięknego kraju. Już w weekend śledziłem prognozy pogody, które na poniedziałkową noc dawały spore szanse na pogodne niebo. Niż jednak przyspieszył i ostatecznie udało nam się poobserwować niecałe dwie godziny, zanim niebo zakryły chmury. Na miejsce spotkania Piotrek zaproponował okolice wsi Trzonów, na wschód od Książa Wielkiego, między Jędrzejowem a Miechowem. Sprawiedliwie, godzinę jazdy z Kielc i tyle samo z Krakowa. Rozstawiliśmy sprzęt na skraju asfaltowej drogi (dojazd do 4-5 domów), którą zaraz na początku przejechał jeden samochód (chyba ktoś wracał z pracy), potem był spokój. Żadnej latarni w zasięgu wzroku, odkryty horyzont, nad którym do wysokości zaledwie kilku-kilkunastu stopni świeciły łuny od Krakowa, Miechowa, Jędrzejowa, Pińczowa. Niebo było całkiem przyzwoite, SQM-L pokazał 21.05 mag/sec2 na początku obserwacji i 21.17 mag/sec2 w najlepszych chwilach. Gdyby nie dość słaba przejrzystość, wynik mógłby być wyraźnie lepszy. Za to seeing był całkiem przyzwoity, czemu - paradoksalnie - pomagał delikatny cirrus na niebie. Do dyspozycji mieliśmy: - teleskop Taurus 13" (330/1578mm) - teleskop Takahashi FS102 (102/820mm) na montażu azymutalnym SkyDob3 i statywie Manfrotto - okulary Nagler 31, Denkmeier 14, Delos 10, Pentax XW7, Nagler Zoom 3-6 - filtry UHC, OIII, H-beta - lornetę Miyauchi Bj100 z kompletem okularów 20x (+filtry UHC), 26x i 37x, na montażu ICS i statywie Manfrotto - lornetki 10x50 i 10x42 - Cosmic Challenge, Pocket Sky Atlas, Interstellarium Deep Sky Atlas Obserwacje trwały mniej więcej w godzinach 22:00 - 23:50. W ciągu półtorej godziny sprzęt był używany bardzo intensywnie :-D Okulary krążyły z ręki do ręki, z teleskopu do teleskopu... Ponieważ lorneta i refraktor musiały "dzielić się" statywem, używaliśmy ich naprzemiennie. Nie robiliśmy notatek, bo szkoda było nam czasu. Ale spróbuję wymienić z pamięci zaliczone obiekty, a Piotrek uzupełni :-D Na pierwszy rzut poszła oczywiście kometa C/2014 E2 (JACQUES). Porównaliśmy jej widok w Newtonie (51x), refraktorze (59x) i lornecie (26x). Moim zdaniem lorneta wygrała bezapelacyjnie - co prawda Newton pokazał jaśniejszy obraz, refraktor - punktowe gwiazdy i czarniejsze tło, jednak patrzenie obojgiem oczu, 2.5 stopni pola usianego gwiazdami i świecąca wśród nich kometa to jest to! Nie oceniłem jasności komety (Piotrze, jak myślisz, ile?...), widać było jasne, gwiazdopodobne jądro i sporą otoczkę. Warkocza nie dopatrzyliśmy się. Zaopatrzywszy Naglera 31mm w filtr OIII (Lumicon) spojrzeliśmy przez Taurusa na M27, NGC6888 ("Crescent"), Veil, mgławicę planetarną Jones-1 w Pegazie (pięknie widoczne dwa fragmenty układające się w literę "C") i leżącą w pobliżu Albireo mgławicę Sh 2-91, widoczną jako bardzo ulotna, cienka smużka. Obiekt ten zaznaczony jest w bardzo dobrym atlasie nieba "Interstellarium Deep Sky Atlas", którego używam od ponad pół roku i chyba muszę się w końcu zmobilizować i napisać jego recenzję. Dla ciekawych - http://www.deepskyatlas.com/ Ale główne danie, jakie zaserwował nam Taurus to gwiazdka centralna w M57. By ją wyłapać, wykorzystaliśmy okular Nagler zoom. Przy ogniskowej 4mm (395x) coś zaczynało majaczyć, ale dopiero po ustawieniu na 3mm (526x) wyłapaliśmy ją obydwaj. Tak, trudno się prowadzi dobsona i ustawia ostrość przy takim powerze (a pole własne okularu to 50 stopni), ale obydwaj mamy wprawę :-D Trzeba było wpatrywać się kilkanaście sekund, by w momencie tych kilku sekund lepszego seeingu dostrzec białego karła o jasności 14.8 mag. Widziałem go po raz trzeci w życiu, a po raz drugi w Newtonie 13". Refraktorem FS102 oprócz komety spojrzeliśmy też na Veil (fantastyczny widok, mgławica w okularze z filtrem OIII pokazała obydwa główne fragmenty, a także Trójkąt Pickeringa), Crescent, M13 z sąsiednią NGC 6207 i - na zakończenie sesji - na kilka gwiazd podwójnych. A konkretnie: Zeta Aqr (4.3+4.5 mag, 2.2" w 2014 roku wg http://stelledoppie.goaction.it/index2.php?iddoppia=99875 ), Epsilon1 Lyr (5.2+6.1 mag; 2.4"), Epsilon2 Lyr (5.3+5.4 mag; 2.4"), Pi Aql (6.3+6.8mag; 1.4"), która była wyraźnie rozdzielona w powiększeniu 205x (4mm) i w momentach dobrego seeingu. Obydwaj widzieliśmy ciemną przerwę między składnikami. A na deser łatwa i przyjemna Gamma Ari (4.5+4.6mag; 7.5"). Lorneta 100mm była używana chyba najczęściej i - przynajmniej w moim przypadku - z największą przyjemnością. "Dwoje oczu jest lepsze, niż jedno", jak mawia Phil S. Harrington, i to święta prawda. W okularach 20x z filtrami UHC (pole 2.5 stopnia) fantastycznie prezentowały się Ameryka Północna i Pelikan. Zwłaszcza ten drugi zrobił na mnie wrażenie. Niedawno polowałem na niego w Darłówku lornetką 10x42 i zaliczyłem z wielkim trudem, zerkaniem na granicy widoczności. Tymczasem wczoraj był obiektem oczywistym, obydwaj widzieliśmy charakterystyczny kształt ptaszyska, z ciemną grdyką pod dziobem. Również Veil prezentował się bardzo zacnie, wliczając ulotny Trójkąt Pickeringa. W tym przypadku ogromną różnicę robi apertura - w Newtonie 13" Trójkąt Pickeringa po prostu świeci, w lornecie - ledwie majaczy. Okulary 37x (pole 1.8 stopnia) tworzą mój ulubiony tandem z lornetą. Wspaniale pokazały M31 z ciemnym pasmem i towarzyszkami, M33 (nie jako blady placek, ale co nieco struktury było widać), M81 i M82, wraz z sąsiednimi NGC 3077 (9.9 mag; SB 13.2 mag) i NGC 2976 (10.2 mag; SB 13.0 mag). Nie udało się dorwać o wiele słabszej NGC2959 (12.8 mag; SB 13.2 mag), nie ta apertura. Dostrzegłem też bardzo bladą mgławicę Ślimak (NGC 7293), która świeciła na rozświetlonej części nieba, a mimo to pokazała ciemniejszy środek otoczony jasnym "obwarzankiem". Piotrek lornetą namierzył również dwie galaktyki z Grupy Lokalnej, leżące w Kasjopei NGC 147 (9.5 mag; SB 14.5 mag) i NGC185 (9.2 mag; SB 14.4 mag). Na sam koniec spróbowaliśmy sił z Kwintetem Stephana, ale ponieśliśmy porażkę. Galaktyka NGC7331 była widoczna bez problemu w lornecie, za to w teleskopie 13" była dziwnie blada... Szybko okazało się, że winowajcą jest zaparowane lusterko wtórne. Zanim Piotrek zdążył ogrzać je dłonią, na Pegaza nadciągnęły chmury i o "Stefanie" musieliśmy zapomnieć... Padnie następnym razem :-D Warto było wykorzystać ostatnie chwile dobrej pogody. Zaliczyliśmy bardzo ciekawe i udane obserwacje. Ale gdy patrzy się w niebo w towarzystwie absolwenta studiów astronomicznych, a jednocześnie jednego z najlepszych obserwatorów wizualnych w Polsce, to musi być świetnie! Piotrek, ukłony i dzięki za wspaniały wieczór i - do następnego! Czystego nieba! Paweł
  13. Poprzedniej nocy (1/2 maja 2014) wybrałem się na obserwacje na Przełęcz Szklarską (20 km na południe od Krosna). Na miejscu byłem po 21:30, jeszcze zanim zapadła noc astronomiczna. Choć w Krośnie niebo było trochę zamglone, to na Przełęczy okazało się być całkiem niezłe. Od samego początku obserwacji aż do świtu towarzyszyły mi derkające w pobliskich trawach trzy derkacze. Niebo obserwowałem teleskopem Taurus T330 (33 cm średnicy) oraz lornetką Nikon Action 10x50EX. W pierwszej kolejności postanowiłem zlokalizować kometę C/2014 E2 (Jacques), która świeciła dość nisko w Jednorożcu i z każdą chwilą warunki do jej obserwacji pogarszały się. Okazało się, że kometa jest bez wielkiego trudu widoczna w lornetce 10x50, a w teleskopie wręcz "rzuca się w oczy". Była ona obiektem dość dużym i średnio skondensowanym. Jej jasność oceniłem na 8.1 mag, a średnicę na 10'. Ta kometa ma spore szanse stać się najładniejszą kometą tego roku, kiedy w sierpniu będzie świecić wysoko na porannym niebie. Później skierowałem teleskop w stronę galaktyk M 81 i M 82. W tej drugiej przy powiększeniach 182x i 340x ciągle widoczna była supernowa SN 2014J. Co prawda była już całkiem słaba, jednak ciągle przebijała się przez poświatę galaktyki. W mniejszych powiększeniach (67x i 114x) ginęła ona w blasku galaktyki. Jasność supernowej oceniłem tym razem na 14.3 mag. Później rozpocząłem obserwacje wiosennych galaktyk. Rozpocząłem od obiektów najjaśniejszych. M 51, M 63, M 94, M 104 i M 106 jak zwykle prezentowały się pięknie w każdym powiększeniu. Chwilę poświęciłem też na podziwianie Tripletu Lwa (M 65, M 66 oraz NGC 3628). Później wróciłem do Psów Gończych, gdzie obejrzałem Wieloryba (NGC 4631) oraz Motykę (NGC 4656). Obydwie najlepiej prezentowały się w powiększeniach 114x i 182x i obydwie pokazały swoje nietypowe kształty. Obok NGC 4631 ładnie widoczna była towarzysząca jej NGC 4627. Również para NGC 5005 i NGC 5033 wywołała na mnie duże wrażenie. Galaktyka NGC 4618 dość wyraźnie pokazała swoje dziwne pojedyncze ramię, a świecąca obok niej NGC 4625 również wydawała się być dość mocno niesymetryczna. Również te galaktyki najlepiej wyglądały w powiększeniach 114x i 182x. Obejrzałem też parę NGC 4485 i NGC 4490, których obserwacje zawsze sprawiają mi dużą przyjemność, podobnie jak obserwacje "prostokątnej" NGC 4449, której jasność powierzchniowa jest zauważalnie nieregularna. W trakcie obserwacji tych galaktyk z pobliskich lasów zaczęły pohukiwać puszczyki uralskie. Pohukiwały one tak co jakiś czas aż do samego rana. W międzyczasie kilka razy swoim powolnym i spokojnym głosem odezwała sie też uszatka. Przed północą próbowałem też odnaleźć zbliżającą się do Ziemi kometę 209P/LINEAR. Pomimo usilnych prób nie udało mi się jej jeszcze dostrzec. Pobliskie gwiazdy o jasnościach 15.1 i 15.4 mag były dość słabe, jednak oczywiste. Oceniłem, że jasność komety musiała być słabsza od 14.8 mag przy założeniu, że średnica jej głowy była nie większa niż 0.5'. Tej nocy zapolowałem też na kilka słabszych galaktyk. Galaktyki NGC 5846 i NGC 5850 w zachodniej części Panny świeciły całkiem ładnie. Na tle tej pierwszej, mniej niż 1' od jądra świeci inna, słabsza i znacznie mniejsza galaktyka - NGC 5846A, która była widoczna bardzo wyraźnie, była chyba nawet trochę jaśniejsza od jądra NGC 5846, które również jest wyraźnie zarysowane. Znalazłem też galaktykę NGC 5746, która wygląda bardzo podobnie do słynnej galaktyki Igły (NGC 4565). Jej sąsiadka NGC 5740 była także wyraźnie widoczna, jednak znacznie mniej efektowna. Później wycelowałem teleskop w galaktyki M 102 i NGC 5907 w Smoku. Obydwie wyglądały wspaniale i obydwie udało mi się wypatrzeć też w lornetce 10x50. Już w lornetce było widać, że NGC 5907 jest bardzo wąska i podłużna. Fakt, że NGC 5907 była widoczna w lornetce (jej jasność to tylko 10.4 mag) sprawił, że postanowiłem poświęcić chwilę na wyznaczenie zasięgu. Do tego celu wybrałem okolicę głowy Smoka. Świecąca w jej wnętrzu gwiazdka o jasności 6.6 mag była widoczna bez najmniejszego problemu. Przez kolejne kilkanaście minut narysowałem sobie wszystkie gwiazdy, które udało mi się w tej okolicy wypatrzeć. Po sprawdzeniu w domu okazało się, że zaznaczyłem wszystkie gwiazdy do 7.2 mag. Tak było po północy, wcześniej niebo było troszkę gorsze, choć różnica raczej nie była duża (wcześniej gwiazda 6.6 mag też była widoczna bez większego trudu). Około godziny 2:00 postanowiłem przyjrzeć się komecie C/2012 K1 (PANSTARRS). Wcześniej kometa ta świeciła bardzo blisko jasnej gwiazdy, co mocno utrudniało jej obserwacje. Kometa była widoczna w lornetce bardzo wyraźnie. Jej jasność oceniłem na 9.0 mag, a średnicę jej głowy na 9'. W teleskopie kometa wyglądała bardzo atrakcyjnie. Była obiektem mocno skondensowanym, a jej warkocz pyłowy był widoczny natychmiast (choć był niezbyt jasny). Jego długość oceniłem na 0.2 stopnia (znajdował się w kącie pozycyjnym około 125 stopni). Po dłuższej obserwacji wypatrzyłem też znacznie bardziej subtelny, ale za to dłuższy warkocz gazowy. Jego długość oceniłem na 0.4 stopnia, a świecił on w kącie pozycyjnym około 165 stopni. W trakcie, kiedy obserwowałem kometę, bardzo blisko mnie przeleciał jakiś ptak. Był na tyle blisko, że usłyszałem dość wyraźnie łopot jego skrzydeł. Ze względu, że patrzyłem akurat w okular, nie miałem pojęcia, cóż to mogło być. Zagadka wyjaśniła się jednak dość szybko - po kilkunastu sekundach ze szkółki leśnej, obok której sie znajdowałem "psyknęła" kilka razy słonka. Kilkanaście minut później, podczas krótkiej przerwy, kiedy gapiłem się w niebo gołym okiem, tuż nad moją głową przeleciała bezszelestnie i majestatycznie jakaś duża sowa, zakrywając mi na chwilę sporą część nieba. Sowa zawróciła tuż za mną i odleciała w kierunku drzew. Nad ranem przyjrzałem się jeszcze kilku mgławicom z filtrem O-III. Najpierw obejrzałem mgławicę NGC 6888 (Crescent), która znów wyglądała pięknie i pokazała sporo struktury. Później sporo czasu poświęciłem kompleksowi mgławicy Veil. Oprócz fantastycznych, pełnych drobnych detali NGC 6960 oraz NGC 6992 i NGC 6995, wyraźnie widoczne były NGC 6974, NGC 6979, Trójkąt Pickeringa (Simeis 3-188), IC 1340 oraz kilka innych słabych fragmentów. Odnalazłem też mgławicę Abell 39 w Herkulesie. Była ona widoczna zarówno z filtrem jak i bez niego, choć w filtrze kontrast był zauważalnie lepszy. Na koniec, kiedy już zaczynało świtać, rzuciłem okiem na kilka innych znanych obiektów i przed godziną 3:30 zakończyłem obserwacje. Kiedy pakowałem już sprzęt, w oddali kilka razy ryknął jeszcze jeleń, a nieco bliżej "zaszczekała" sarenka.
  14. Zatom VIII Zlot astronomiczny 27.03.2014 Dzień Pierwszy. Dzień pierwszy upłynął w moim przypadku pod znakiem integracji. Koledzy z pokoju wybrali się nawet na pole za Pyrlandią. Mi raczej się nie chciało. Zresztą trochę się sam przed sobą usprawiedliwiałem, że niebo nie takie jak wcześniej, że chmury nachodzą. Zresztą może i fakt, że ostatni czas był mocno obłożony i stresujący, to tym bardziej organizm chciał się odstresować. A więc tej nocy nie padł żaden obiekt. 28/29.03.2014 Dzień Drugi. Po tydniu obiecywałem sobie dużo. Już za dnia miałem nadzieję, że zatomskie niebo wreszcie pokaże pazur i w pełni będzie można wykorzystać nockę. Tym razem z Yoopem wybraliśmy świetne miejsce na placu. Przede wszystkim równe i niezasłonięte przez samochody. Zaczęło się od Jowisza, który był sprawdzany w okularze najpierw 20 a potem 7mm. W 20 prezentował się zacnie. Jednak prawdziwą moc pokazuje w krótszym okularze. Dużo detali wyraźnie widocznych. Naprawdę zacny widok, który daje wiele satysfakcji. Później na patelni pojawił się Mars, również obserwowany w 20 i 7. Jak dla mnie, jednak Mars nie przyniósł tak wiele frajdy jak Jowisz. Naprawdę podziwiam tych kolegów, którzy dostrzegają białą czapę. Jak na takim malutkim punkciku można ją dostrzec? Później przyszedł czas na tak zwane klasyki. Czepialsko można by powiedzieć wręcz - banały. Bo ile można się zachwycać mgławicą w Orionie lub gromadą otwartą w Bliźniakach? A jednak. Niebo wiosenne, a jednal jeszcze można podziwiać gwiazdozbiory zimowe. I tak, mini-paradę obiektów nieplanetarnych rozpoczęła "nieśmiertelna" M42. Po Orionie przyszła pora na Bliźnięta (łac. Gemini). A w nich po kolei: okazale prezentują się gromada otwarta skatalogowana przez Messiera pod numerem 35 (M35) wraz z sąsiadujacą gromadą NGC2158. Następnie, a jednak NGC2129. A po tej NGC'ce Cr89. Trzeba jednak przyznać, że opłaca się czasami dłużej poeksplorować niektóre obszary. W międzyczasie sugerując się Polarisem, przeskoczyłem w rejon Wolarza (łac. Bootes). Jednak celem nie był Wolarz a gwiazdozbiór Psów Gończych (Canes Venatici), a w nim piękna gromada kulista M3. Następny był Rak (łac. Cancer). W Raku piękna i ogromna otwarta gromada M44 zwana Żłóbkiem. A zaraz po niej M67, mniejsza ale również inspirująca. Obie gromady najbardziej podobają mi się w okularach 20 i 14. W międzyczasie na polu wzbierała mgła. Parę razy musiałem skorzystać z suszarki. Ale warunki zaczęły się robić nieciekawe. Niebo było widać dość dobrze, ale jednak do wysokości 2m od gruntu zalegała warstewka mgły. I przyszedł czas na wiosennego Lwa (łac. Leo). Ostatni akord to pierwszy tryplet Lwa. Najbardziej mnie ucieszyło, że z pełnym akompaniamentem. Czyli M65, M66 i NGC3628 plus NGC3593. Wszystkie widoczne jako mgiełki. Jednak mgiełki trypletu najbardziej widoczne. Ostatnia galaktyka NGC majaczyła, ale była dla mnie widoczna. Niestety brak mi większej wprawy, żeby określić więcej szczegółów wizualnych dla tych galaktyk. Z pewnym niedosytem około 1:30 opuszczałem pole. Zalegająca mgła dość skutecznie "wycinała" słabsze obiekty. 29/30.04.2014 I po dniu pełnym niespodzianek - w szczególności na spływie, przyszedł czas na wieczorową porę. Wracając z kolacji po drodze odwiedziliśmy obóz kolegów ze Szczecina. I wracając do Pyrlandii szliśmy przez pole obserwacyjne. Niestety już było widać, że zaczyna się ścielic mgła nad polem. Podjęliśmy decyzję, że przenosimy się na ogrodzoną posesję (działkę) przed Pyrlandią. W momencie przenosin wyglądało to fajnie. Nie było wcale mgły, ponieważ teren był lekko powyżej pola. Grunt utwardzony. Prąd doprowadziliśmy przedłużaczami z gniazda z naszego pokoju. Niestety okazało się, ze to miejsce ma też i wady. Po pierwsze skutecznie wycięta spora część horyzontu południowego ze względu na budynek Pyrlandii. Także wystarczyło około 3 godzin, żeby przestać już podziwiać Oriona. Następny minus był taki, że tego wieczoru tak mniej więcej do godziny 23:00 kilka razy przejeżdżały samochody, które skutecznie ogłuszały nasze oczy powodując spadek adaptacji oka do poziomu zerowego. Jednak co było zrobić. Poleciałem z powrotem na pole, ale tutaj dość gęsto od mgły. Ludzi było widać, ale jednak Dobsy siedzą przy ziemi i widoczność od poziomu gruntu też ma znaczenienie. Na pierwsy ogień poszły Bliźnięta (łac. Gemini) a w nich dwa obiekty. NGC2420 - mała gromada otwarta. Niezbyt spektakularna. A po niej NCG2392 - czyli mgławica znana jako głowa Eskimosa. A co się jej naszukałem to moje. Następna była mgławica Krab w Byku (łac. Taurus). Mgławica ta wygląda w okularze jako spore pojaśnienie, podobne do jaśniejszego placka. Później w Woźnicy (łac. Auriga) namierzyłem NGC1582. W okularze widoczne było kilka, lub przy dłuższym wpatrywaniu kilkanaście gwiazd rozrzuconych. Próbowałem dopaść sąsiednią NGC1664. Ale jednak nie wiedziałem jak ona wygląda. Przyznam się szczerze, że nie szukałem M-ek z Woźnicy. Myślę, że już je łatwo znajduje i wolę się skupić na obiektach, których jeszcze nie znam. Następna była większa gromada otwarta NGC1582 w Perseuszu (łac. Perseus). Tą gromadę już znam. Ale stwierdziłem, że spróbuję ją odnaleźć. Jednak mgła dotarła i tutaj. Na zakończenie spróbowałem poszukać szczęścia w Lwie (łac. Leo). Skupiłem się na drugim tryplecie Lwa. W okularze omiatając ten rejon i okularem 20 i 14mm widziałem 6 galaktyk. Myślę, że patrząc od dołu okularu, czyli od góry atlasu to były NGC3377, 3367, 3412, M105 zlewająca się z NGC3384 oraz M95 i M96. Jak na mnie spore wyzwanie. Odkrycie tylu galaktyk sprawiło mi dużo radości. Jednak martwi mnie fakt, że nie potrafię identyfikować łatwo obiektów. To znaczy, że nie mam szans, żeby zapuszczać się w rejon Panny lub warkocza Bereniki. Owszem, odnajdę mnóstwo plamek, ale prawdziwą sztuką jest zidentyfikować, co tak naprawdę kryje się za tą plamką. Na pewno wynika to też z mojego lenistwa. Bo to znaczy, że trzeba przysiąść na tyłku i spędzić jedną, dwie lub może więcej nocek, żeby to opanować. Mgła stała się już na tyle nieznośna, że niestety znów około 2ej zabrałem się do pokoju. To jednak nie było to, co na jesiennym zlocie. Podsumowując, zlot zaliczam do udanych, chociaż zostawił sporo niedosytu. Patrząc na listę obiektów - mizerna. Może jeśli bym się skupił na wyszukiwaniu M'ek to mogłaby być dłuższa. Chociaż trzeba przyznać, że od jesiennego zlotu na obserwacjach spotkaliśmy się tylko raz.
  15. Tydzień temu, w nocy 29/30 marca wybrałem się na obserwacje do miejscowości Osławica, kilka kilometrów na południe od Komańczy. Towarzyszyli mi mój brat Wojtek oraz MaciekM. Miejscówka ta znajduje się około 50 km w linii prostej od Krosna i nieco ponad 30 km w linii prostej od Sanoka, dzięki czemu niebo jest tam naprawdę bardzo dobre (znacznie lepsze niż na Koskowej Górze, czy Przełęczy Szklarskiej na południe od Krosna). Obserwacje rozpoczęliśmy dość późno bo dopiero przed 23, z tego powodu nawet nie próbowałem już polować na kometę C/2014 E2 (Jaques), którą planowałem tej nocy złapać. Na miejscu co prawda byliśmy wcześniej, ale trochę czasu zajęło nam kolimowanie teleskopu. W trakcie ja i Maciek zajęci byliśmy kolimowaniem teleskopu, Wojtek wybrał się do pobliskiego lasu na nasłuchiwanie sów. Niedługo po tym, kiedy poszedł, z lasu zaczęła pięknie pohukiwać włochatka. Chwilę później swoje śpiewy zaczął też puszczyk (którego Wojtek po północy zwabił w nasze okolice) oraz sowa uszata. Poniżej opis ciekawszych obserwacji astronomicznych z tej nocy (teleskop = Taurus 330, lornetka = Nikon Action 10x50EX): C/2012 K1 (PANSTARRS) - kometa całkiem ładnie widoczna w teleskopie, jasna, mocno skondensowana, lekko rozciągnięta, z krótkim i dość słabym warkoczem. Jej jasność oceniłem już na 10.3 mag. W tych warunkach była też dostrzegalna w lornetce jako rozmyty, niebyt duży obiekt o jasności około 10.0 mag. C/2012 X1 (LINEAR) - kometa ciągle bardzo ładna, wyraźnie widoczna w lornetce, w której jej jasność oceniłem na 8.0 mag. W teleskopie bardzo jasna, dość duża, z wyraźnym, choć niezbyt jasnym warkoczem. C/2013 R1 (Lovejoy) - kometa znacznie osłabła w ciągu ostatnich kilku tygodni. Po warkoczu nie ma już śladu, a głowa komety jest już tylko średnio skondensowana. Jej jasność oceniłem na 10.2 mag. SN 2014J - supernowa w M 82 nadal widoczna, choć teraz już dość słabo i jedynie w większych powiększeniach. Tej nocy jej jasność oceniłem na 13.7 mag. Gdyby nie fakt, że świeci w jasnej części galaktyki, można by ją było obserwować jeszcze pewnie ładne kilka-kilkanaście tygodni. NGC 4618 i NGC 4625 - bardzo ładna para galaktyk. Natrafiłem na nie przez przypadek, choć w domu zorientowałem się, że znajdują się one na mojej liście obiektów, które chciałbym zobaczyć. Jaśniejsza z galaktyk - NGC 4618 bardzo jasna, o nietypowym kształcie. W małym powiększeniu (67x) wyglądała jak lekko spłaszczony owal, którego jedna połowa była zauważalnie jaśniejsza od drugiej. W większych powiększeniach (114x i 182x) galaktyka wygladała bardziej jak litera "U", przy czym jedna z jej częśći była jaśniejsza i grubsza niż druga. Zdjęcia pokazują, że jest to galaktyka spiralna, która ma tylko jedno wyraźne ramię. Sąsiednia NGC 4625 była znacznie słabsza, ale i ona w dużym powiększeniu wydawała się mieć mocno niejednorodną strukturę. Zdecydowanie muszę wrócić do tych galaktyk! NGC 6888 (Crescent) - nigdy jeszcze nie widziałem tej mgławicy tak dobrze. Szukałem jej z pamięci w powiększeniu 67x z filtrem O-III. Kiedy na nią natrafiłem, w pierwszej chwili pomyślałem, że to musi być jakiś inny obiekt. Mgławica wyglądała jak niemal pełny owal, o ciemniejszym wnętrzu. Co więcej, brzeg tego owalu nie miał jednorodnej jasności, a połowa jego wnętrza była zauważalnie jaśniejsza od drugiej. W powiększeniu 114x pojawiły się słabe szczegóły we wnętrzu mgławicy, za to najsłabsza południowo wschodnia część brzegu przestała być widoczna. NGC 4874 i NGC 4884 - dwie najjaśniejsze galaktyki gromady galaktyk Abell 1656 w Warkoczu Bereniki. Przy powiększeniu 67x, w polu widzenia widoczne jeszcze kilka galaktyk należących do tej gromady. W większych powiększeniach okazuje się, że małych, słabych galaktyk jest tam znacznie więcej. Kiedyś trzeba będzie pobawić się w identyfikację tych drobiazgów. Kompleks mgławicy Veil - coś wspaniałego! W filtrze O-III oprócz bardzo wyraźnej NGC 6960 oraz NGC 6992-5 mnóstwo innych mgławic. Kiedyś trzeba na ten kompleks wreszcie poświęcić z godzinkę lub więcej. Około godziny 2:50 (Czasu "zimowego), na południowym horyzoncie, dostrzegłem gołym okiem słabiutką gwiazdkę. Lornetka pozwoliła mi się upewnić, że nie jest to przywidzenie, co więcej pokazała, że są to dwie bliskie sobie dość jasne gwiazdy. Okazało się, że to parka mu1 i mu2 Sco. Najciekawsze jest jednak to, że te gwiazdy znajdowały się w tym momencie zaledwie 1.5 stopnia nad prawdziwym horyzontem i to w samym środku lekkiej łuny od pobliskiej malutkiej miejscowości Nowy Łupków (~400 mieszkańców, ze 20 latarni). Niewiele później zza horyzontu wychyliły się lambda Sco (Shaula) oraz ups Sco, obydwie widoczne gołym okiem od momentu wschodu na wysokości prawdziwiej 1-2 stopnie. Przed świtem gołym okiem stały się także widoczne gromady M 6 oraz M 7, pięknie prezentujące się w lornetce. W pewnym momencie (o godzinie 3:25) stwierdziłem ze zdziwieniem, że zrobiło się znacznie jaśniej niż było jeszcze kilkanaście minut wcześniej. W tamtej chwili Słońce ciągle jeszcze było prawie 18 stopni pod horyzontem, jednak w tak ciemnym miejscu już było widać, że nieuchronnie zbliża się jego wschód... Oprócz wymienionych tu obiektów obserwowaliśmy oczywiście mnóstwo innych bardziej znanych. Szczególne wrażenie wywarły na nas M 51, M 101 i NGC 6946, wszystkie z pięknie widocznymi ramionami spiralnymi. Ramiona spiralne były też dostrzegalne w M 81, która w tych warunkach miała olbrzymie rozmiary.
  16. Zapomniałem jeszcze napisać o użytym sprzęcie: Taurus 330 wraz z okularami ES 24 mm (67x), Erfl no name 19 mm (84x), ES 14 mm (114x), Meade 8.8 mm (182x) i ES 4.7 mm (340x) oraz filtrem Baader O-III.
  17. Wielu z Was obserwowało niebo w nocy 27/28 grudnia, ja także. Ale jak tu nie obserwować, gdy pogoda dopisuje i na dodatek nazajutrz nie trzeba iść do szkoły czy pracy? Pogoda naprawdę zaskakuje. Rzecz niespotykana, żebym podczas trzygodzinnych obserwacji w trakcie kalendarzowej zimy nie musiał zakładać rękawiczek! Ale tak właśnie było - temperatura ok. 4 stopnie, lekki wiaterek rozwiał mgłę. Dopisały też warunki na niebie - bardzo dobry seeing i znośna przejrzystość powietrza. Unihedron pokazał w najlepszym momencie SQM 20.97 (LM 6.1 mag), ale myślę, że było ciut lepiej, 6.2 - 6.3 mag. Droga Mleczna delikatnie widoczna od Oriona do Kasjopei. W zimowe noce, gdy wokoło ludzie palą, czym się da, na mojej miejscówce trudno o lepsze warunki... Obserwacje prowadziłem w godzinach 22:30 - 01:30, teleskopem Taurus 13" z wykorzystaniem pełnego zestawu okularów i filtrów. Sesja miała 2 główne cele - sprawdzić na kilku zimowych obiektach zakupione niedawno w USA filtry Lumicon OIII i Lumicon H-Beta oraz zapolować na kilka brakujących, nisko położonych Herscheli. Na początek wycelowałem teleskop w okolice mgławicy "Koński Łeb" w Orionie. Szczerze mówiąc nie wiedziałem, czego się spodziewać. Nigdy przedtem nie obserwowałem "konia", miałem tylko w pamięci relacje i szkice innych obserwatorów. Myślałem, że będzie trudno, tymczasem - wystarczyło przyłożyć oko do okularu i jest! Z filtrem H-beta mgławica IC434 bardzo wyraźna, podłużna, ostro odcięta z prawej strony. B33, czyli tytułowy "Koński Łeb" widoczny wspaniale, jako czarne wcięcie w mgławicy. Najlepszy widok w Naglerze 31mm (51x), nawet Alnitaka nie trzeba było usuwać poza pole widzenia. Pięknie! Przy 113x (Denkmeier 14mm) konik też bardzo ładny, ale w szerokim polu ładniejszy. "Nosił koń po błoniach, ponieśli i konia" :-) NGC 1499 ("Kalifornia") - w Naglerze 31mm z filtrem H-beta nareszcie nie trzeba się niczego domyślać. Mgławica jest wspaniała, potężna i ogromna! Trzeba oglądać po kawałku, widać ciemniejsze i jaśniejsze smugi, przez mgiełkę przebija się sporo gwiazd. Fantastyczny widok! M43 - bardzo dobrze reaguje na filtr H-beta, który wyczernił tło, osłabił co nieco M42 podkreślając jednocześnie M43. Natomiast filtr OIII niemal kompletnie zgasił M43. Filtr UHC nie wprowadza niemal żadnej różnicy w stosunku do widoku bez filtra. NGC 1977 ("Running Man Nebula") i sąsiednie NGC 1973, 1975 - rewelacyjnie reagują na filtr H-beta. Nigdy jeszcze świadomie nie nie obserwowałem tego obiektu, tymczasem z filtrem jest oczywisty, delikatna mgiełka otaczająca gromadkę jasnych gwiazd jest niemal tak duża, jak połowa M42! I ponownie - z filtrem OIII nie widać jej wcale, z UHC zerkaniem co nieco da się zobaczyć. Bez filtra - podobnie. M78 - tutaj żadnych filtrów nie trzeba, wręcz pogarszają obraz. Ładna mgiełka otacza parę jasnych gwiazd. W pobliżu zerkaniem widziałem NGC 2067 (Delos10 i XW7) i na wprost, bez trudu jasną NGC 2071. Uzbroiwszy Naglera 31mm w filtr OIII spojrzałem na kilka znanych mgławic w Woźnicy - IC405, IC410 i IC417. Filtr bardzo pomaga przy dwóch pierwszych, a szczególnie przy IC410, uwypuklając mgiełkę otaczającą gromadę otwartą NGC1893. Natomiast IC417 dostrzegłem z trudem, nawet z filtrem wymaga naprawdę przejrzystego nieba. Abell 21 ("Meduza") to bardzo duża i bardzo stara mgławica planetarna w Bliźniętach. Znakomicie widoczna w szerokim polu Naglera z filtrem OIII - dwa jasne fragmenty przedzielone ciemniejszym, układają się w półkole i rzeczywiście przypominają meduzę. Widok mgiełki w otoczeniu licznych gwiazd bardzo podobny do "Crescenta" (NGC 6888) z filtrem UHC. Źródło: http://polarisb.blogspot.com/2011/02/abell-21 NGC 2359 ("Hełm Thora") - ta mgławica emisyjna w Wielkim Psie to kolejne pole do popisu dla filtra OIII. Reaguje nań wspaniale, pokazując charakterystyczne "macki" na czarnym tle nieba. Chyba najlepiej pokazał ją Denkmeier 14mm (113x), choć w szerokim polu Naglera też ładna. Delos 10mm (158x) dał za ciemny obraz. Przy okazji spojrzałem na zawsze piękną M41 pod Syriuszem. Z filtrów jestem bardzo zadowolony. Po raz pierwszy widziałem w pełnej krasie kilka hitów zimowego nieba, a wiele innych celów czeka w kolejce. Wreszcie przyszła pora na "Herschele". Przed tą sesją do skompletowania listy H400 brakowało mi sześciu obiektów - trzech w Rufie (Puppis), dwóch w Hydrze i jednego w Kompasie (Pyxis). I tak się szczęśliwie złożyło, że okolice Rufy i Kompasu przekraczały właśnie lokalny południk i Hydra wznosiła się coraz wyżej. Pomimo dość marnego nieba nad horyzontem udało mi się wyłapać pięć obiektów. Polowałem na nie od dwóch lat i w końcu się udało. Po kolei: NGC 2489 (gr.ot. 7.9 mag; 5') dość duża, luźna gromada w Rufie (dekl. -30st 4'), 113x NGC 2571 (gr.ot. 7.0 mag; 7') kolejna gromada w Rufie (dekl. -29st 45'), kilkanaście gwiazd skupionych wokół trzech jasnych, 51x i 113x NGC 2567 (gr.ot. 7.4 mag; 11') w pobliżu poprzedniej (dekl. -30st 38'), trudniejsza, duża i rzadka, 51x i 113x NGC 2627 (gr.ot. 8.4 mag; 9') słaba gromada w Kompasie (dekl. -29st 57'), duża, dość bogata w słabe gwiazdy, trudna w 113x NGC 2811 (gal.11.3 mag; SB 12.0 mag) niewielka galaktyka w Hydrze, dość jasny "przecinek", 113x i 158x Przy okazji spojrzałem na małą galaktyczkę w pobliżu głowy Hydry NGC 2718 (gal. 11.8 mag; SB 13.3 mag), widoczna jako niewielki owal z pojaśnieniem w centrum, 226x. Pięknie prezentował się też "Duch Jowisza" - NGC 3242, jasna i duża tarczka z delikatnie słabszym obrzeżem, 158x i 226x. Nie dostrzegłem gwiazdy centralnej (12 mag). Tak więc do zamknięcia listy H400 brakuje mi już tylko jednego obiektu - galaktyki NGC 3621 w Hydrze. Przyjdzie i na nią czas :-) Na zakończenie pozwoliłem Jowiszowi zrujnować adaptację wzroku do ciemności i spojrzałem na niego przy 226x (XW7) i 263x (BGO 6mm). Przy doskonałym seeingu ilość detali na powierzchni planety robiła wrażenie. Widziałem ok. 10 pasów chmur, te grubsze z ładnymi zawirowaniami. I tak upłynęła moja piętnasta noc obserwacyjna w 2013 roku. Jeżeli w przyszłym powtórzę ten wynik, będzie bardzo dobrze. Szczęśliwego Nowego Roku i - czystego nieba! Paweł
  18. okroj

    Heniek nie żyje

    Straszna strata ,wyrazy bólu i współczucia dla rodziny.Henia Taurus 16" jest u mnie i nie pozwoli mi o Nim zapomnieć.Gdy brałem Taurusa był pełen werwy i zapału ,nie miałem pojęcia że już Go nie spotkam.Mam nadzieję że mój legendarny Taurus przypomni Heńka w Zatomiu.
  19. Czego astronom amator potrzebuje do oglądania gwiazd Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, pracuje w planetarium Niebo Kopernika W weekend znalazłem się w dosyć głupiej sytuacji. Pakując auto na wyjazd za miasto, gdy upchnąłem już wszystkie swoje astrozabawki, zacząłem się zastanawiać, gdzie jeszcze zmieszczę... rodzinę. Szczęśliwie jechaliśmy kombi, po usunięciu kilku gratów z bagażnika wszyscy się zmieściliśmy. Gdy sam jadę na obserwacje za miasto, zwykle cała przestrzeń hatchbaka jest zajęta. To tzw. drugie stadium rozwoju astronoma amatora. A wyróżniamy trzy. Pierwsze, gdy mamy samochód i kupujemy pod niego teleskop. Drugie, gdy mamy teleskop i kupujemy pod niego samochód (to ja). Trzecie, kiedy sprzedajemy samochód, by kupić teleskop. Nie ukrywam, że jednym z głównych kryteriów niedawnego zakupu nowego auta było jego dopasowanie pod moje teleskopy. A sprzętu, który ze sobą zabieram pod ciemne niebo, bywa naprawdę sporo. Przede wszystkim główny teleskop zwierciadlany o średnicy 40 cm. Taurus. Kocham go! Tak jak duży lejek zbiera krople wody na deszczu, tak samo on doskonale zbiera dużą liczbę fotonów z odległych mgławic i galaktyk. Nic się przed nim nie ukryje. Ramiona spiralnych galaktyk, pozostałości po eksplozjach starych gwiazd. Wszystko widać jak na dłoni. Teleskop ma prawie dwa metry wysokości, ale sprytnie się składa, dzięki czemu zajmuje połowę przestrzeni bagażnika. Niestety, Taurus nie nadaje się za bardzo do obserwowania planet czy Księżyca. Oglądane przez teleskop rażą w oczy. Aby zobaczyć te obiekty, zabieram teleskop soczewkowy, tzw. EDek, z soczewką o średnicy 8 cm. W połączeniu z niezłą optyką pozwala na zobaczenie pięknych gór i dolin księżycowych, pierścieni Saturna i księżyców Jowisza. Z odpowiednim filtrem za dnia fajnie ogląda się przez niego Słońce. Do tego walizka okularów. Niektóre przypominają małe granaty ręczne i kosztują tyle, co całkiem niezły teleskop. Pod ręką mam też zawsze lornetkę. Przydaje się ona, gdy bardzo szybko trzeba coś odnaleźć na niebie. Przy zachodzie Słońca ułatwia wypatrywanie jeszcze słabo świecących planet. W marcu ratowała mi życie podczas obserwacji komety Pan-STARRS. Na wszelki wypadek warto mieć też aparat. Prawie nigdy się nie przydaje, ale jeśli go zabraknie... to oj, oj. Wtedy zwykle na niebie pojawiają się latem taaaakie obłoki srebrzyste. I bez zdjęcia w oczach ukochanej wyjdziemy jak wędkarz, któremu uciekł sum potwór. Do tego komputer, krzesełko, stolik, ciepłe ubranie, termos z herbatą, mapa nieba, bardziej szczegółowa mapa nieba, księga z opisem obiektów mgławicowych, ze dwa statywy fotograficzne, latarka, kanapki... na co komu to wszystko?! Jadąc tak wypakowanym autem, modlimy się, aby nikt nam na światłach nie wjechał w tył. OK, ale wcale do tego nie namawiam. Trzeba wielu lat doświadczenia w obserwacjach, żeby z trudem zmieścić się do własnego samochodu. Prawda jest taka, że gdyby wpuścił mnie ktoś pod naprawdę ciemne niebo ze zwykłą lornetką 10x50 w dłoni, to byłbym najszczęśliwszym gościem na świecie. A w połowie sierpnia teleskopy w ogóle idą w odstawkę. To czas spadających gwiazd - a te najlepiej ogląda się nieuzbrojonym okiem. Ale o tym za tydzień. Zacznijcie myśleć o liście życzeń. http://wyborcza.pl/1,75476,14360936,Co_astronom_amator_potrzebuje_do_ogladania_gwiazd.html
  20. Charon_X

    2' - dwu stopowy Newton

    A tak się dziwiłem, że Heniu Taurusa sprzedaje. Jeszcze od pierwszych zlotów w regionie u Wiecha zawsze nieodłącznym był Heniek i jego Taurus ;). Teraz już widze dlaczego ;). Ciekawe tylko jak takie monstrum się spisze pod naszym niebem. Żeby się nie okazało, że w tym kraju nie ma nieba dla ludzi z waszym teleskopem ;).
  21. W poprzednią noc późnym wieczorem wyjrzałem przez okno i okazało się, że niebo wygląda całkiem nieźle (czyste i przejrzyste). Najpierw wyszedłem na balkon i poszukałem sobie lornetką gwiazd w niewielkiej odległości od Słońca (takie ćwiczenia na wypadek pojawienia się jasnej komety blisko Słońca) - w lornetce bez trudu były widoczne gwiazdy o jasnościach 4 - 5 mag znajdujące się zaledwie 15 - 17 stopni od Słońca (nu Aur, tau Aur i ups Aur). Ze względu na to, że nie ma już u nas nocy astronomicznych, dobrą chwilę zastanawiałem się czy jest sens jechać na obserwacje w takich warunkach, a jeśli tak, to czy jechać z samą lornetką, czy może wziąć też teleskop (Taurus T330). Koniec końców ze względu na to, że w ostatnich miesiącach pogoda nas nie rozpieszczała, postanowiłem jednak dać szansę teleskopowi. Pojechałem w miejsce około 35 km w linii prostej na północny wschód od centrum Krakowa (miejscowość Czuszów), dokładnie tam, gdzie dwa miesiące temu utknąłem w błocie. Tym razem samochód zostawiłem na żwirowej drodze dojazdowej do domów, na której też rozłożyłem teleskop. Obserwacje zacząłem kilka minut po północy. Niebo, choć na północy wyraźnie rozjaśnione, okazało się całkiem niezłe. Wysoko nad horyzontem gołym okiem bez trudu była widoczna nie tylko M13, ale też M92, a zasięg gołego oka był nie mniejszy niż 7.0 mag (nie wyznaczałem go dokładnie, bo szkoda mi było krótkich chwil względnej ciemności). Obserwacje rozpocząłem od komet C/2011 L4 (PANSTARRS) oraz C/2012 F6 (Lemmon). Obydwie były w tych warunkach bez trudu widoczne w lornetce 10x50, a w teleskopie prezentowały się wspaniale. Pierwsza z szerokim warkoczem i wąskim antywarkoczem, druga z bardzo słabymi dwoma warkoczami - szerokim pyłowym i wąskim gazowym, rozdzielonymi ciemniejszą przerwą. Obserwacje komet bardziej szczegółowo opisałem w dedykowanych im wątkach. Po kometach przyszedł czas na DSy. Najpierw na rozgrzewkę przyjrzałem się kilku jasnym obiektom z katalogu Messiera, które w tym (33 cm teleskopie) sprawiają na mnie ogromne wrażenie. Były to M13, M17, M27 i M92 - prezentowały się one jak zwykle, wspaniale. Później postanowiłem zapolować na mgławice planetarne. Tu znów na rozgrzewkę poszła M57, której charakterystyczne położenia zna chyba na pamięć większość aktywnych obserwatorów DSów. W 182x prezentowała się pięknie, a w jej bezpośrednim pobliżu dostrzegłem kilka gwiazd - dane z katalogu UCAC-3 sugerują, że najsłabsze z nich były słabsze od 15.5 mag, nie wiem jednak jak dokładny jest ten katalog. Po M57 przyszła kolej na mniej znane obiekty. Najpierw postanowiłem znaleźć mgławicę planetarną NGC 6891 w Delfinie. Mgławica ta była widoczna bardzo wyraźnie jako malutki (nawet w powiększeniu 182x) okrągły obiekt, który przy patrzeniu wprost znikał, a w jego miejscu pojawiała się gwiazdka. W pobliżu znajduje się też inna jasna mgławica planetarna - NGC 6905. Ta także była widoczna bez problemu, choć jej jasność powierzchniowa była zauważalnie niższa. W powiększeniu 182x wyglądała ona naprawdę interesująco. Na pierwszy rzut oka przypominała osłabioną i nieco pomniejszoną wersję M57, jednak w przeciwieństwie do niej, pierścień miał niejednorodną jasność powierzchniową, a i centralna część wydawała się być nieco bardziej wypełniona. Następnie postanowiłem zapolować na dwie jasne mgławice planetarne w gwiazdozbiorze Łabędzia. Pierwsza z nich - NGC 7008 wyglądała fantastycznie - jest ona nieco większa niż M57 i ma bardzo niejednorodną strukturę, niektórym przypominającą płód, innym ucho, otaczającą dość jasną gwiazdę centralną. Z wszystkich obserwowanych tej nocy obiektów ten chyba spodobał mi się najbardziej. Drugą jasną mgławicą w Łabędziu była NGC 7027 - ta jest na tyle jasna, że było ją widać bez problemu w szukaczu (oczywiście wyglądała w nim zupełnie jak gwiazda). W teleskopie w powiększeniu 50x wyglądała jak lekko rozogniskowana, dość jasna, wyraźnie zielono-niebieska gwiazda. W powiększeniu 182x była malutkim, lekko spłaszczonym, jaśniejszym w środku, zielono-niebieskim obiektem. Kolejną mgławicą, którą postanowiłem znaleźć była NGC 6804 w Orle. Ta miała niezbyt dużą (w porównaniu do poprzednich) jasność powierzchniową, jednak była widoczna bardzo dobrze, jako niemal okrągły, rozmyty obiekt, po jednej stronie dość ostro odcinający się od tła nieba, po drugiej bardziej rozmyty. Na koniec, na rozjaśniającym się niebie zapolowałem jeszcze na trzy mgławice planetarne, których położenie z grubsza znałem (z dokładnością do około 5 stopni), a których nie miałem dziś na mapkach. Były to M76, NGC 6543 i NGC 6210. Każdą z nich udało mi się znaleźć dość szybko i każda z nich prezentowała się całkiem ładnie pomimo dość jasnego już nieba. M76 pokazała bardzo charakterystyczny "podwójny" kształt, NGC 6543 i NGC 6210 były widoczne w szukaczu jak gwiazdy, a w teleskopie świeciły intensywnie zielono (w szczególności NGC 6210). Przez NGC 6543 pięknie przebijała się jasna gwiazda centralna. W międzyczasie zerknąłem także na kilka innych znanych obiektów (m.in. M71, M51 czy mgławicę "Veil"). W trakcie obserwacji zaparowało mi lusterko wtórne, jednak dość szybko udało mi się je odparować, ogrzewając jego boki dłonią. Kiedy już się zbierałem, było już stosunkowo jasno i dopiero wtedy odkryłem, skąd tak wielka wilgoć w powietrzu (na koniec obserwacji cały sprzęt był mokry, tak że np. po futerale z lornetki, czy po pudełkach z okularów spływały krople wody). Okazało się, że dwa pola, obok których obserwowałem niebo były niemal całkowicie zalane - o świcie wyglądały niemal jak jeziora zarastające roślinnością. Obserwacje nieba zawsze łączą się dla mnie także z obcowaniem z przyrodą (choć rzadko o tym wspominam). Tak też było i tym razem. Podczas obserwacji w oddali co jakiś czas podśpiewywał słowik rdzawy, z pól od czasu do czasu pokrzykiwała przepiórka, a o świcie nisko nad polami przeleciała sowa (chyba uszata). Sporadycznie przejeżdżające przez pobliską drogę samochody budziły natomiast cierniówkę śpiąca w krzaku tuż obok mnie - dwa czy trzy razy lekko mnie przestraszyła zaczynając mi tuż za uchem głośno odśpiewywać swoją piosenkę (co ciekawe śpiewała bardzo krótkie - 2-3 sekundowe fragmenty i cichła aż do nadjechania kolejnego samochodu). Pozdrawiam Piotrek Guzik
  22. Witam, Prognoza na dziś nie jest zła. Czy są chętni do wspólnych obserwacji w Glinnej? Jeżeli przejrzystość powietrza byłaby dobra, to można by obejrzeć "Antenki", oraz przeczesać gwiazdozbiór Panny. Do dyspozycji będzie 16" Taurus. Ostateczną decyzję odłóżmy do wieczora. Gdyby co, to proponuję godzinę 21.
  23. Szanowny kolego - jeśli chodzi o atlas nie potrzebna jest Ci do tego znajomość języków, najważniejsza sprawa to zaznajomienie się z nazwami gwiazdozbiorów w różnych atlasach są w języju angielskim lub stosowane są nazwy łacińskie i tu tylko abyś wiedział że np. Byk to Taurus lub Bull i wszystko :) ta strona Ci pomoże http://gwiazdozbiory.eulersoft.com.pl/ Ten atlas, który wskazałem zapewne bardzo szybko rozgryziesz, wpisz go w Google i zapewne znajdziesz go w kraju, w którym mieszkasz. :) A tutaj - aby oswoić się z atlasem - Masz w plikach PDF ,,przerobiony" atlas przez naszego kolegę z forum - pobierz je sobie i studiuj niebo :) http://astropolis.pl/topic/27228-atlas-nieba-dla-pocztkujcych/
  24. Piątkowy przelot planetoidy będzie można śledzić w internecie Piątkowy przelot niewielkiej planetoidy, która minie Ziemię wyjątkowo blisko, każdy miłośnik astronomii będzie mógł śledzić na żywo w internecie. Wszystko dzięki międzynarodowej sieci teleskopów Gloria. Planetoida 2012 DA14, o średnicy 45 metrów, w piątek 15 lutego dokładnie o godzinie 20.25 naszego czasu znajdzie się 34 100 km od centrum Ziemi. Będzie to najbliższy przelot planetoidy od lat 90. XX wieku. ?Bliskie spotkanie z planetoidą rozpala wyobraźnię astronomów na całym świecie. Przelatujący blisko Ziemi obiekt będzie obserwowany przez dziesiątki i setki teleskopów. Aby umożliwić każdemu uczestnictwo w tym rzadkim wydarzeniu, niezależnie od pogody, sieć teleskopów Gloria udostępni zdjęcia planetoidy na żywo w internecie? ? poinformował dyrektor Centrum Fizyki Teoretycznej PAN dr hab. Lech Mankiewicz. Przelot planetoidy będzie można oglądać na stronie: http://live.gloria-project.eu/2012DA14/indexp.html. Umożliwi ona pobieranie zdjęć nieba w formacie ?jpeg?, na których widoczna będzie planetoida. Teleskopy będą umieszczały zdjęcia na stronie w czasie rzeczywistym. Gloria przygotuje także animacje, pokazujące ruch planetoidy na tle nieba. Gloria (Global Robotic-Telescopes Intelligent Array - Globalna inteligentna sieć teleskopów robotów) to finansowany ze środków Unii Europejskiej społecznościowy projekt naukowy, kierowany przez Universidad Politecnica de Madrid. Bierze w nim udział 13 instytucji partnerskich z 8 krajów. Polskę w projekcie reprezentuje Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, który wspólnie z Narodowym Centrum Badan Jądrowych i Centrum Fizyki Teoretycznej PAN realizuje projekt badawczy Pi of the Sky. Dzięki projektowi Gloria, naukowcy i amatorzy za pośrednictwem internetu, uzyskują dostęp do sieci 17 zrobotyzowanych teleskopów. W Polsce, w momencie największego zbliżenia, planetoida będzie znajdować się jeszcze pod horyzontem lub tuż nad nim. Tuż przed godziną 21 rozpoczną się dobre warunki do obserwacji. Obiekt znajdziemy około 20 stopni nad wschodnim horyzontem i do jego obserwacji wystarczy zwykła lornetka. W Warszawie wspólne obserwacje przelotu planetoidy organizuje Centrum Nauki Kopernik. Miłośnicy astronomii mogą zbierać się przed planetarium ?Niebo Kopernika? od godz. 21. Podczas imprezy będzie można po raz pierwszy wypróbować nowy, bardzo duży teleskop CNK ? Taurus 400. PAP - Nauka w Polsce http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,394099,piatkowy-przelot-planetoidy-bedzie-mozna-sledzic-w-internecie.html
  25. To może ja napiszę kilka zdań na ten temat. Nie traktujmy mycia zwierciadła tak jak by od tego zależało nasze życie lub "życie" naszego teleskopu. Owszem należy podejść do tematu z należytą ostrożnością i dobrą kondycją psychoruchową :) jednak bez paniki. Powłoka zwierciadła głównego jest utwardzona i jeżeli ktoś jej nie myje używaną chusteczką do nosa i robi to z należytą delikatnością to gwarantuję że nie uszkodzi zwierciadła. Z mojego doświadczenia wiem że nawet po kranówie można zwierciadło wytrzeć do sucha bez smug, osadu i zarysowań, ja używam do tego takiej ścierki do okularów jaką można kupić np. w Vision Express. Pamiętam że na początku bardziej bałem się ponownej kolimacji teleskopu niż tego że uszkodzę LG. Myślę że zapach płynu do naczyń ani jego producent nie mogą negatywnie wpłynąć na efekt końcowy. Wszystkim którzy to będą robić pierwszy raz ;D życzę samych sukcesów. Przypomniała mi się jeszcze taka sprawa. Wielokrotnie ja i inni koledzy obserwowali niebo przez teleskop Taurus 400/1800 nie będę mówił do kogo on należy, zainteresowani wiedzą. LG tego teleskopu było (może i jest do dziś :)) tak zakurzone że można było na nim napisać palcem "brudas" jednak obraz M51 z ramionami spiralnymi jak na zdjęciu, łańcucha Markariana i setek innych obiektów był tak klarowny że mycie zwierciadła nie miało żadnego uzasadnienia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024