Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Martwa gwiazda leci w naszą stronę. Za 29 000 lat minie nas o włos. Albo i nie
2023-11-08. Radek Kosarzycki
Kryzys zażegnany, nie ma na co patrzeć, proszę iść dalej. Układ Słoneczny nie ma się czego obawiać. Martwa gwiazda, która wydawała się lecieć prosto w naszą stronę, jednak nie wlecimy w nas taranem. Skąd się w ogóle wziął ten pomysł?
W zeszłym roku astronomowie przyjrzeli się uważniej trajektorii lotu samotnego białego karła zwanego WD 0810–353 i odkrytego za pomocą teleskopu kosmicznego Gaia. To właśnie na podstawie tych badań, naukowcom wyszło, że obiekt ten przeleci przez Układ Słoneczny za około 29 000 lat. Chociaż z ludzkiego punktu widzenia może się to wydawać długim okresem, z kosmicznego punktu widzenia jest to dosłownie chwila. Jakby nie patrzeć, Słońce na wykonanie jednego okrążenia wokół centrum Drogi Mlecznej potrzebuje 230 milionów lat, ostatnie dinozaury zniknęły z Ziemi 65 milionów lat temu. Czymże przy tym jest zaledwie 29 000 lat.
Do niedawna wiedzieliśmy, że los Ziemi jest przypieczętowani, planeta zostanie pochłonięta przez Słońce, które przejdzie w stadium czerwonego olbrzyma za 5 miliardów lat. Rok temu jednak okazało się, że to może być opcja optymistyczna. Gdyby bowiem biały karzeł przeleciał przez Układ Słoneczny, planeta mogłaby równie dobrze zostać grawitacyjnie wepchnięta w Słońce lub wyrzucona na zewnątrz Układu Słonecznego. WD 0810-353 mógłby się okazać prawdziwą gwiazdą zagłady (może trzeba o niej napisać powieść sci-fi?). Możemy jednak już odetchnąć. Okazuje się bowiem, że nie tylko gwiazda w nas nie wleci, ale być może wcale nawet nie leci w naszym kierunku.
„Odkryliśmy, że prędkość zbliżania zmierzona w ramach projektu Gaia jest nieprawidłowa, a przewidywane bliskie spotkanie między WD0810–353 a Słońcem w rzeczywistości nie nastąpi” – stwierdził astronom Stefano Bagnulo w oświadczeniu. „Właściwie WD0810–353 może nawet w ogóle nie zbliżać się do Słońca. To o jedno kosmiczne zagrożenie mniej, o które musimy się martwić!”
Gaia to teleskop kosmiczny, który obecnie tworzy niezwykle precyzyjną trójwymiarową mapę ponad miliarda gwiazd w całej naszej galaktyce Drogi Mlecznej. Robi to poprzez precyzyjny pomiar położenia gwiazd i śledzenie zmian tego położenia.
W 2022 roku astronomowie Vadim Bobylev i Anisa Bajkova przeanalizowali rozległy zbiór danych Gaia, szukając gwiazd, które wydają się zmierzać w stronę Układu Słonecznego. To doprowadziło ich do WD 0810–353, białego karła – gęstej pozostałości po gwieździe podobnej do Słońca.
Nasze własne Słońce stanie się białym karłem około miliarda lat po przejściu w etap czerwonego olbrzyma, ostygnięciu i wywianiu zewnętrznych warstw rozdętej gwiazdy. Pozostałe wtedy jądro o wielkości Ziemi będzie miało masę gwiazdy.
WD 0810–353 paradoksalnie może pokazać nam, jak będzie wyglądać Słońce, kiedy już zbliży się do nas na odległość pół roku świetlnego.
Chociaż to nie wydaje się przesadnie bliskim spotkaniem, jest ono na tyle bliskie, że wpływ grawitacyjny WD 0810–353 może zakłócić Obłok Oorta – zbiór komet i innych ciał lodowych na skraju Układu Słonecznego.
Obłok Oorta znajduje się w odległości od 2000 do 100 000 razy większej niż Ziemia i Słońce od centralnej gwiazdy Układu Słonecznego. Kiedy obłok zostaje poruszony przez przechodzące gwiazdy, takie jak WD 0810–353, grawitacja gwiazdy może spowodować, że niektóre z tych luźno związanych grawitacyjnie obiektów lodowych opadną w kierunku wewnętrznego Układu Słonecznego i Ziemi.
Skąd jednak to całe zamieszanie? Co poszło nie tak? Podczas obserwacji WD 0810–353 okazuje się, że Gaia przeoczyła coś ważnego i niezwykłego w tym białym karle. Obiekt ten ma dziwnie silne pole magnetyczne.
Astronomowie ustalili, że WD 0810–353 zmierza w naszą stronę, obliczając prędkość radialną białego karła, czyli prędkość obiektu wzdłuż linii wzroku obserwatora znajdującego się na Ziemi. Odbywa się to poprzez przyjrzenie się widmu światła emitowanego przez gwiazdę, a następnie podzielenie go na składowe długości fal, które składają się na to światło.
Jeśli gwiazda się od nas oddala, powoduje to zawężenie długości fal, co powoduje przesunięcie światła ku czerwieni. Jeśli jednak gwiazda zbliża się do nas, długość fali emitowanego przez nią światła ulega rozciągnięciu i przesuwa się w stronę niebieskiego końca widma.
Rzecz w tym, że pola magnetyczne mogą również wpływać na widmo światła gwiazdy, martwej lub nie, poprzez rozszczepienie linii widmowych i przesunięcie ich na inne długości fal.
Aby ustalić, czy tak było w przypadku WD 0810–353, Bagnulo postanowił przyjrzeć się gwieździe za pomocą Bardzo Dużego Teleskopu (VLT) w Chile, a w szczególności instrumentu FORS2.
FORS2 pozwolił zespołowi uzyskać bardzo dokładny obraz widma WD 0810–353 i sprawdzić, czy jego intensywne pole magnetyczne zakłóca działanie Gai. Jest to możliwe, ponieważ fale świetlne zwykle oscylują we wszystkich kierunkach, ale po wprowadzeniu pola magnetycznego zaczynają oscylować w preferowanym kierunku – stając się spolaryzowane.
Wykorzystując spolaryzowane światło tego białego karła, zespół stworzył model pola magnetycznego martwej gwiazdy i odkrył, że jej trajektoria i prędkość mogą w rzeczywistości wynikać z silnego pola magnetycznego. Oznacza to, że Układ Słoneczny jest prawdopodobnie bezpieczny i zbuntowany biały karzeł mu nie grozi.
Illustrated white dwarf star on a black background. The star has a blue glow around it and flares coming off of it.
https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/martwa-gwiazda-leci-w-nasza-strone-za-29-000-lat-minie-nas-o-wlos-albo-i-nie/

Martwa gwiazda leci w naszą stronę. Za 29 000 lat minie nas o włos. Albo i nie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy wędrujące planety stanowią zagrożenie dla Ziemi?
Autor: Admin3 (8 Listopad, 2023)
Grupa astronomów, korzystając z danych z kilku teleskopów Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) i innych instrumentów, odkryła co najmniej 70 nowych wędrujących planet w naszej galaktyce. Według obliczeń naukowców, w Drodze Mlecznej może znajdować się kilka miliardów takich wędrujących ciał niebieskich. o ich istnieniu dowiedzieliśmy się stosunkowo niedawno i nadal nie wiemy czy i jak może to zagrażać Ziemi.
W rzeczywistości ludzkość nie wie tyle o tym, co dzieje się poza Układem Słonecznym, ile by chcieli naukowcy. A teraz nadal trwa okres aktywnego gromadzenia wiedzy, co w dużej mierze wiąże się z poprawą technicznych możliwości obserwacji. Nawet o naszym domu, o samym Układzie Słonecznym, ludzie mają bardzo małą wiedzę jak na kosmiczne standardy.
Owszem, w pobliżu Ziemi prawie wszystkie ciała niebieskie są policzone i uwzględniane w podręcznikach, ale w kwestii tego co na przykład znajduje się poza orbitą Neptuna, często możemy tylko zgadywać i polegać na badaniach teoretycznych. Na przykład - według współczesnej teorii około jeden rok świetlny od Słońca znajduje się hipotetyczny obszar Układu Słonecznego - obłok Oorta - to tam powstają komety długookresowe, których okres obrotu wokół Słońca trwa ponad 200 lat. Ale nie można było zobaczyć, jak wygląda ta chmura, bo była za daleko. Najszybsza sonda kosmiczna opuszczająca Układ Słoneczny, Voyager 1, poleci tam dopiero po tysiącach lat i najprawdopodobniej nie będzie wtedy już działać. Nie da się też zobaczyć obłoku Oorta za pomocą teleskopów - współczesna optyka jeszcze nie jest do tego zdolna.
Poza Układem Słonecznym sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Ludzkość może obserwować właściwie tylko bardzo jasne źródła, takie jak gwiazdy. Większość innych obiektów znajduje się za pomocą obliczeń matematycznych i obserwując jasność bardziej zauważalnych obiektów. To właśnie zmiana światła, zniekształcenie propagacji promieniowania elektromagnetycznego pod wpływem grawitacji od innych obiektów, pozwoliło ludziom widzieć niewidzialne - znajdować planety w pobliżu innych gwiazd. Tak więc zwykle egzoplaneta znajduje się na podstawie przyciągania grawitacyjnego, jakie wywiera na swoją gwiazdę (metoda prędkości radialnej) lub jasności układu, który jest słabszy, gdy planeta przechodzi przed gwiazdą (metoda tranzytu).
Ale to nie zadziała w przypadku „wędrujących planet”, ponieważ nie są one związane grawitacją z gwiazdami. Są to planety, które z jakiegoś powodu oderwały się od grawitacji swojej gwiazdy i odleciały w przestrzeń kosmiczną. W 2011 roku naukowcy na podstawie pomiarów sugerowali, że może istnieć wiele takich planet - bez swojej „rodzimej” gwiazdy, a w 2021 roku grupa europejskich naukowców była w stanie wykryć niewielką ich część bardzo ciekawą metodą.
Europejscy eksperci wykorzystali fakt, że w ciągu kilku milionów lat, które minęły od ich powstania, planety te wciąż są wystarczająco gorące, aby świecić w widmie podczerwonym. Dzięki temu są dostępne do bezpośredniego wykrywania za pomocą czułych kamer zamontowanych na dużych teleskopach.
Mówiąc w uproszczeniu, zwykłym okiem nie zobaczysz kogoś w całkowicie ciemnym pomieszczeniu, bo nic go nie oświetla, ale możesz użyć kamery na podczerwień i zobaczyć jego termiczną poświatę. Dokładnie taką technologię obserwacji w podczerwieni będzie wykorzystywał wystrzelony niedawno kosmiczny teleskop Jamesa Webba - JWST. Prawdopodobnie wykryje on bardzo wiele wędrujących planet.
Jednak ta metoda działa tylko na planety, które są jeszcze gorące i mają wystarczającą wielkość. Dlatego wszystkie znalezione wędrujące planety mają masę porównywalną do masy Jowisza, czyli ponad 300 razy większą niż masa Ziemi. To znaczy najprawdopodobniej istnieją małe wędrujące planety, podobne do wielkości Ziemi, ale jak dotąd nie zdołaliśmy ich wykryć.
Aby znaleźć te 70 planet, naukowcy wykorzystali dane z ponad 20-letnich obserwacji. Jednocześnie, biorąc pod uwagę ogromne rozmiary przestrzeni kosmicznej, szansa na trafienie na tak wędrującą planetę (nawet jeśli w Drodze Mlecznej jest ich kilka miliardów) jest nadal praktycznie zerowa. Poza układami gwiezdnymi przestrzeń jest pusta, prawie nie ma w niej materii. Oznacza to, że nawet jeśli taka planeta znajduje się na ścieżce Układu Słonecznego, jest bardzo mało prawdopodobne, aby wpłynęło to na życie Ziemian.
Jednak taka planeta może wywołać na tyle duże reperkusje, że zmienią się orbity aktualnych planet, co w przypadku Ziemi mogłoby się wiązać z poważnymi zmianami klimatycznymi. Nie można też wykluczać, że wpływ grawitacyjny takiej pobliskiej planety wędrującej może sprowadzić na naszą część przestrzeni kosmicznej więcej kosmicznego gruzu co mogłoby w konsekwencji grozić regularnym ostrzałem asteroidami.
Źródło: 123rf.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/czy-wedrujace-planety-stanowia-zagrozenie-dla-ziemi

Czy wędrujące planety stanowią zagrożenie dla Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się nazywa nietypowy układ planetarny! Nijak nie przypomina Układu Słonecznego
2023-11-08. Radek Kosarzycki
Od ponad 30 lat astronomowie regularnie odkrywają nowe planety. Na początku tej epoki odkrycie każdej było sensacją. Nowe globy we wszechświecie powoli nam uświadamiały, że żyjemy we wszechświecie, w którym planety nie są rzadkością, ale są wszędzie, gdzie tylko spojrzymy. Teraz już odkrycie nawet 100 nowych planet nie jest na tyle sensacyjne, aby informacja ta przebiła się do głównych mediów. Uwagę zwracają jedynie układy planetarne, które wyróżniają się czymś nietypowym. No i właśnie taki układ planetarny został opisany w najnowszym artykule naukowym.
Teraz astronomowie odkryli dowody na istnienie egzoplanety w dysku otaczającym układ podwójny (dwie gwiazdy krążące wokół wspólnego środka masy). Niezwykłą rzeczą w tym odkryciu jest to, że dysk ma konfigurację polarną. Oznacza to, że egzoplaneta porusza się wokół swojej gwiazdy podwójnej po orbicie okołobiegunowej i jest to pierwsza taka planeta, którą udało się odkryć.
AC Herculis (AC Her) to gwiazda podwójna odległa od nas o około 4200 lat świetlnych. Główna gwiazda jest dobrze zbadana, podczas gdy jej partner jest niewidoczny. Układ ten posiada biegunowy dysk pyłowo-gazowy. Już to sprawia, że to ciekawy układ, choć takich układów już kilka znamy. To, co jest nowe w tym przypadku, to planeta krążąca w tym dysku wokół układu podwójnego po orbicie biegunowej.
„Badamy geometrię postasymptotycznego podwójnego układu gwiazd (AGB) AC Her i otaczającego go dysku. Pokazujemy, że obserwacje opisują orbitę układu podwójnego prostopadłą do dysku” – piszą autorzy najnowszego artykułu naukowego opisującego ten układ. Astronomowie wyjaśniają, że dysk znajduje się blisko stabilnego ułożenia biegunowego i ma duży promień wewnętrzny. „Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem bardzo dużego wewnętrznego promienia pyłu jest planeta znajdująca się w tym dysku”.
Dysk okołopodwójny ma charakterystyczną szczelinę, która sygnalizuje obecność planety.
Wnioski są niepewne i częściowo wynikają z rozmiaru dysku i wnęki, w której znajdują się gwiazdy. W dysku okołobiegunowym działają różne siły, które kształtują otwór, w którym znajdują się obie gwiazdy. „Rozmiar wnęki okołopodwójnego dysku gazowego zależy od odległości między dwiema gwiazdami układu podwójnego, jego ekscentryczności i nachylenia dysku względem orbity układu podwójnego” – wyjaśniają naukowcy.
W układzie okołobiegunowym luka taka w środku układu powinna być mała. „Wielkość wnęki jest zatem ważną cechą diagnostyczną nachylenia dysku względem orbity gwiazd układu podwójnego” – piszą. Dysk w orientacji polarnej może rozciągać się do 1,6 jednostki astronomicznej, zanim zacznie się wnęka gwiazdowa. To duża wnęka pyłowa, a jej rozmiary potwierdzają istnienie egzoplanety.
„Polarna konfiguracja dysku w AC Her nie pomaga wyjaśnić dużej wnęki pyłowej, ponieważ dysk ustawiony w jednej linii ma mniejszy rozmiar wnęki niż dysk ułożony w tej samej płaszczyźnie co orbity gwiazd układu podwójnego” – wyjaśnia Martin i jej współpracownicy. „Najlepszym zatem wyjaśnieniem pozostaje obecność planety w dysku. Dlatego jest to pierwszy dowód na istnienie planety krążącej po orbicie okołobiegunowej wokół układu podwójnego”.
Tworzenie się planet w dysku jest takie samo niezależnie od tego, czy dysk jest współpłaszczyznowy, czy okołobiegunowy. Ale w systemie AC Her istnieje dodatkowy czynnik. Gwiazda pierwotna jest gwiazdą post-AGB, co oznacza, że opuściła już ciąg główny i przeszła przez fazę czerwonego olbrzyma. W tej fazie gwiazda rozszerza się obszernie, rozdzierając pobliskie planety na strzępy i zwiastując ich zagładę. Zatem ta planeta może być egzoplanetą drugiej generacji, odtworzoną z gruzu zniszczonych planet pierwszej generacji.
Dysk otaczający ten układ podwójny nie jest dokładnie okołobiegunowy. Dysk polarny jest nachylony pod kątem 90° do płaszczyzny orbity układu podwójnego, ale ten jest odchylony tylko o 9%. „To pierwszy zaobserwowany polarny dysk okołopodwójny wokół gwiazdy post-AGB” – piszą autorzy. Wewnętrzna krawędź dysku pyłowego znajduje się dalej, niż powinna, co jest kolejną oznaką obecności egzoplanety.
Należy zauważyć, że nie jest to gwiazda ciągu głównego i że astronomowie nigdy nie widzieli polarnej planety krążącej wokół gwiazd spoza ciągu głównego. „Jest to zatem pierwszy obserwacyjny dowód na istnienie planety krążącej po orbicie biegunowej wokół układu podwójnego” – zauważają autorzy.
Ta planeta znajduje się w dysku okołopodwójnym, a nie w żadnym z dysków okołogwiazdowych. Dysk okołopodwójny w rzeczywistości dostarcza materię do dysków okołogwiazdowych wewnątrz wnęki gwiazdowej, która może stać się paliwem do dalszego formowania się planet. Kiedy jednak polarny dysk okołopodwójny dostarcza materię do polarnych dysków okołogwiazdowych, układ taki może być niestabilny. Ostatecznie polarny dysk okołogwiazdowy może stać się współpłaszczyznowy.
Układ AC Her nie jest pierwszą gwiazdą podwójną z dyskiem polarnym. Pierwszą ogłoszono w 2019 roku wokół gwiazdy HD 98800. Przy czym HD 98800 to tak naprawdę gwiazda poczwórna zawierająca parę gwiazd podwójnych.
Jednak jako pierwszy polarny dysk podwójny, w którym znajduje się prawdopodobna egzoplaneta, ten niezwykły układ aż prosi się o dokładniejsze zbadanie.
https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/ac-her-planeta-biegunowa-okolopodwojna/

To się nazywa nietypowy układ planetarny! Nijak nie przypomina Układu Słonecznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do 30 listopada można zgłosić się do konkursu „Endeavour” prowadzonego m.in. przez Polską Agencję Kosmiczną
2023-11-08.
Młodzież w wieku od 15 do 18 lat może do 30 listopada zgłosić się do konkursu „Endeavour” prowadzonego m.in. przez Polską Agencję Kosmiczną. Czworo zwycięzców weźmie udział w szkoleniu kosmicznym w Space & Rocket Center w Stanach Zjednoczonych.
Przyznawane od 2019 r. Stypendium Al Worden „Endeavour” to międzynarodowa inicjatywa zachęcająca młodych ludzi do podjęcia kariery naukowców, inżynierów lub odkrywców. Dotychczas w programie wzięli udział uczniowie z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Chile, Singapuru, Australii i Bahrajnu. W Polsce konkurs o Stypendium "Endeavour" Ala Wordena - Polska drużyna 2024 jest organizowany po raz pierwszy. Celem - jak wskazała Polska Agencja Kosmiczna (PAK) - jest m.in. zachęcenie młodych ludzi z Polski do zainteresowania naukami ścisłymi i wskazanie na interdyscyplinarność branży kosmicznej.
Spośród nadesłanych zgłoszeń zostanie wybranych czworo przedstawicieli Polski, którzy w lipcu 2024 r. będą szkolili się przez tydzień u specjalistów z branży kosmicznej w Space & Rocket Center w Stanach Zjednoczonych.
"Udział zwycięzców w takim szkoleniu to nie tylko przygoda, ale i prawdopodobnie moment, który ukształtuje ich późniejsze wybory. Liczymy na to, że te osoby na stałe zwiążą się już z sektorem kosmicznym i będą pomagały nam go w Polsce tworzyć" - powiedziała PAP Anna Bukiewicz-Szul z Polskiej Agencji Kosmicznej.
Jak dodała, rekrutacja jest dwuetapowa. Pierwszy etap polega na przesłaniu zgłoszenia przez stronę PAK oraz przygotowaniu maksymalnie 2-minutowego filmu prezentującego przedmiot własnych badań, problem naukowy, prowadzony projekt lub obszar zainteresowań związany z naukami ścisłymi lub inżynieryjnymi. Zadanie konkursowe można zgłosić w kategorii naukowej (nauki ścisłe, nauki inżynieryjne) lub kategorii pozanaukowej (nauki humanistyczne, kultura i sztuka, sport).
"Tworząc te dwie kategorie chcieliśmy zwrócić uwagę młodzieży na to, że Kosmos potrzebuje wszystkich talentów, nie tylko tych ścisłych. Bardzo liczymy na to, że finałowa czwórka będzie zróżnicowana" - podkreśliła Bukiewicz-Szul.
Uczestnicy konkursu - jak dodała - powinni też znać język angielski w stopniu komunikatywnym (minimum B2). Ich stan zdrowia fizycznego i psychicznego musi pozwalać na podróż samolotem do USA i powrót, a także udział w Space Camp, w ramach którego przewidziane są aktywności fizyczne (m.in. bieganie, pływanie, nurkowanie).
Do drugiego etapu konkursu, który odbędzie się 15 stycznia 2024 r. w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, zostanie zaproszonych 20 osób (po 10 z obu kategorii). Finaliści - jak głosi regulamin konkursu - wezmą udział w dwóch konkurencjach, polegających m.in. na rozwiązywaniu zadań w grupach.
Anna Bukiewicz-Szul zapytana przez PAP, na jakie cechy finalistów jury będzie zwracało szczególną uwagę, opowiedziała, że "na pewno ważny jest brak problemów z komunikacją w grupie, przedsiębiorczość, zaradność, bystrość i pomysłowość w rozwiązywaniu problemów". "Chcemy, żeby ta czwórka była wizytówką Polski" - dodała.
Oprócz finałowej czwórki, komisja wskaże też cztery osoby, które trafią na listę rezerwową.
Inicjatorem programu stypendialnego Endeavour był płk Alfred Merrill Worden – astronauta, pilot modułu dowodzenia Endeavour podczas programu Apollo 15, światowy orędownik edukacji w zakresie nauk ścisłych, technologii, inżynierii i matematyki.
Organizatorem programu - jak podała PAK - jest fundacja AI Worden Endeavour Scholarship, a partnerami polskiej edycji są Targi Kielce oraz Polska Agencja Kosmiczna.(PAP)
Autorka: Paulina Kurek
pak/ sdd/
Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C99257%2Cdo-30-listopada-mozna-zglosic-sie-do-konkursu-endeavour-prowadzonego-min

Do 30 listopada można zgłosić się do konkursu Endeavour prowadzonego m.in. przez Polską Agencję Kosmiczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto monstrualną czarną dziurę. Powstała niedługo po Wielkim Wybuchu [WIDEO]
2023-11-08.ŁZ.KF.
Astronomowie odkryli najbardziej odległą i najmłodszą supermasywną czarną dziurę. Znajduje się ona 13,2 miliarda lat świetlnych od Ziemi. Osiągnięto to łącząc dane w zakresie światła widzialnego, podczerwieni oraz promieniowania rentgenowskiego przesłane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba i rentgenowskie obserwatorium Chandra – informuje TVP Nauka.
Ustalono, że obiekt jest na wczesnym etapie wzrostu i obserwujemy go, gdy Wszechświat miał zaledwie 470 milionów lat, czyli 3 procenty obecnego wieku. Czarna dziura jest aktywna i pochłania materię szybko zwiększając masę – wskazuje TVP Nauka.
Galaktyka UHZ1, w której odkryto monstrum znajduje się 13,4 mld lat świetlnych od Ziemi. Jest skryta za supermasywną gromadą galaktyk Abell 2744. Grawitacja gromady wytworzyła soczewkę grawitacyjną i czterokrotnie wzmocniła światło UHZ1 docierające do Ziemi.
Przegrzany gaz
Obserwacje za pomocą Chandry wykazały obecność w galaktyce UHZ1 intensywnego, przegrzanego gazu emitującego promieniowanie rentgenowskie. To dowód, że mamy do czynienia z rosnącą, supermasywną czarną dziurą.
Takie odkrycie może pozwolić zrozumieć, w jaki sposób tego typu obiekty mogą osiągnąć kolosalne masy wkrótce po Wielkim Wybuchu. Czy powstają bezpośrednio w wyniku zapadnięcia się masywnych obłoków gazu, tworząc czarne dziury o masie od około 10 000 do 100 000 Słońc? A może pochodzą z eksplozji pierwszych gwiazd, w wyniku których powstają czarne dziury o masie zaledwie od 10 do 100 Słońc?
Zdaniem astronomów czarna dziura narodziła się jako masywna. Na podstawie jasności i energii promieni rentgenowskich oceniono, że jej masa mieści się w przedziale od 10 do 100 milionów Słońc. Ten zakres mas jest podobny do wszystkich gwiazd w galaktyce, w której się znajduje. Co ciekawe, czarne dziury w centrach galaktyk w pobliskim Wszechświecie zwykle zawierają tylko około 1/10 procenta masy ich galaktyk macierzystych.
Duża masa czarnej dziury w młodym wieku, ilość wytwarzanego przez nią promieniowania rentgenowskiego oraz jasność galaktyki sugerują, że supermasywna czarna dziura powstała nie w wyniku śmierci gwiazdy, a jako efekt zapadnięcia się obłoku gazu – wskazuje TVP Nauka.
źródło: TVP Nauka, NASA

Supermasywna czarna dziura znajduje się w galaktyce UHZ1 (fot. NASA/CXC/SAO/Ákos Bogdán; Infrared: NASA/ESA/CSA/STScI)

TVP INFO
Quick Look: NASA Telescopes Discover Record-Breaking Black Hole
https://www.youtube.com/watch?v=zgGJY7ZlnSM

https://www.tvp.info/73981160/supermasywna-czarna-dziura-w-galaktyce-uhz1-powstala-niedlugo-po-wielkim-wybuchu

Odkryto monstrualną czarną dziurę. Powstała niedługo po Wielkim Wybuchu [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podwójny księżyc 1999 VD57
2023-11-09. Krzysztof Kanawka
Zaskoczeń z danych z sondy Lucy ciąg dalszy.
Dane z przelotu sondy Lucy obok 152830 Dinkinesh (1997 VD57) wskazują, że księżyc tej planetoidy to tzw. “contact binary”.
W marcu 2023 informowaliśmy, że NASA wyznaczyła dla sondy Lucy przelot obok małej planetoidy 1999 VD57, która jest obiektem Pasa Planetoid. Przelot wyznaczono na 1 listopada 2023. Obiekt, który w międzyczasie został oznaczony jako 152830 Dinkinesh, jest najmniejszą planetoidą Pasa Planetoid, jaką dotychczas miała odwiedzić sonda kosmiczna.
Na pierwszych zdjęciach z przelotu można było zobaczyć księżyc planetoidy. Planetoida 152830 Dinkinesh ma maksymalną średnicę około 780 metrów, zaś jej księżyc wstępnie oszacowano na około 220 metrów. Oba obiekty są grupy S, czyli planetoid kamiennych, złożonych m.in. z krzemianów.
Kolejna paczka danych z sondy Lucy wskazała inny kształt księżyca. Okazało się, że są to dwa mniejsze obiekty złączone ze sobą – tzw. “contact binary”. Na zdjęciach wykonanych przez sondę Lucy z odległości około 1000 km można zobaczyć wyraźnie dwa składniki księżyca planetoidy 152830 Dinkinesh.
Jest to pierwsze odkrycie księżyca “contact binary”, które krąży wokół planetoidy. Dla naukowców jest to interesujące odkrycie, gdyż wyraźnie wskazuje, że tego typu księżyców powinno być więcej.
W Układzie Słonecznym jest dość dużo obiektów typu “contact binary”. Wiele komet i planetoid ma taki podwójny kształt. Najsłynniejsze odkrycie z ostatnich lat to 2014 MU69 w Pasie Kuipera. Obok tego obiektu przeleciała sonda New Horizons. Inny ciekawy przykład to kometa 67P/Czuriumow-Gierasimienko, którą badała sonda Rosetta.
Misja Lucy jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2023/11/podwojny-ksiezyc-1999-vd57/

 

Podwójny księżyc 1999 VD57!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekspert o planach ESA: Są bardzo daleko za amerykańską NASA
2023-11-09.
W ramach konkursu organizowanego przez Europejską Agencję Kosmiczną powstanie zautomatyzowana kapsuła do transportu ładunku do i z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. "Na terenie Europy nie posiadamy ani jednej rakiety, która byłaby w stanie wynieść cokolwiek w przestrzeń kosmiczną" - mówił w internetowym Radiu RMF24 dr hab. Grzegorz Brona, były prezes Polskiej Agencji Kosmicznej, prezes Creotech Instruments S.A.
Oczekuje się, że nowa kapsuła odbędzie swój dziewiczy lot w 2028 roku. Zdaniem eksperta, Europa jest daleko w tyle za innymi mocarstwami, jeśli chodzi o podbój kosmosu.
W tej chwili tylko Ameryka, Chiny, Indie i w jakimś stopniu również Rosja mają niezależny dostęp do przestrzeni kosmicznej - komentuje Grzegorz Brona. Zwraca także uwagę, że dotychczasowe projekty zakończyły się niepowodzeniem. Rok temu poleciała ostatnia rakieta Ariane 5. Miała ją zastąpić nowa rakieta, ale do tego nie doszło. Zimą zeszłego roku w grudniu eksplodowała rakieta Vega - przypomniał fizyk.
W Stanach Zjednoczonych w podboju kosmosu pomagają prywatne korporacje. Dostarczają one NASA sprzęt oraz wymyślają nowe rozwiązania. Jedną z takich firm jest należąca do Elona Muska SpaceX. Zdaniem eksperta, Europejska Agencja Kosmiczna będzie chciała powtórzyć taki precedens w Europie. Unia Europejska chciałaby pójść w tym samym kierunku. Problem jest po tej drugiej stronie. U nas jest mniej takich spółek z sektora kosmicznego" - dodał Grzegorz Brona.
Czy w kosmosie są pieniądze?
Sektor kosmiczny jest wyceniany na 400 miliardów dolarów. Na większość tej wyceny składają się trzy sektory: telekomunikacja, nawigacja satelitarna i zobrazowania satelitarne. Każdy z nas korzysta dziennie średnio od 50 do 80 razy z dobrodziejstw sektora kosmicznego. Jest to olbrzymi kapitał - mówił fizyk na antenie Radia RMF24.
Ekspert dodaje, że Unia Europejska ma w planach realizacje trzech programów. Program Copernicus, który polega na dostarczeniu zobrazowań satelitarnych całej Unii Europejskiej, program Galileo, który ma być związany z nawigacją satelitarną oraz trzeci - SATCOM - dotyczący telekomunikacji - tłumaczy gość internetowego Radia RMF24.

Polska jest członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej od 2012 roku. W ciągu tych 11 lat udało nam się zrealizować około 300 projektów. Zdaniem Grzegorza Brony, rozwój sektora kosmicznego niesie dla naszego kraju duże możliwości. Startowaliśmy od zera, a teraz możemy się pochwalić bardzo zaawansowanymi technologiami - technologiami, które są wykorzystywane w lotach na Marsa, czy w kierunku Jowisza - komentuje specjalista.

Europejska Agencja Kosmiczna składa się z państw członkowskich Unii Europejskiej. Sprawia to, że interesy poszczególnych członków mogą się różnić i trudniej jest osiągnąć wspólne porozumienie. Ekspert zwraca także uwagę na kilkukrotnie niższe finansowanie w stosunku do amerykańskiej agencji NASA. To wymaga znacznych środków finansowych, a także czasu. Stąd ten rok 2028 wydaje się bardzo ambitny. Mam wrażenie, że to się może opóźnić - dodał na zakończenie rozmowy gość Radia RMF24.
Opracowanie: Rudolf Zych.
Źródło: RMF24
Zdjęcie ilustracyjne /Shutterstock
https://www.rmf24.pl/nauka/news-ekspert-o-planach-esa-sa-bardzo-daleko-za-amerykanska-nasa,nId,7139165#crp_state=1

Ekspert o planach ESA Są bardzo daleko za amerykańską NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie wykryli pierwszą egzoplanetę z polem magnetycznym
Autor: Anonim (niezweryfikowany) (9 Listopad, 2023)
Astronomowie odkryli pole magnetyczne w pobliżu planety poza Układem Słonecznym. Artykuł opisujący tą niezwykłą obserwację, został opublikowany w Nature Astronomy. Wspomniana planeta nosi nazwę HAT-P-11b i jest to gazowy gigant około 10 razy lżejszy od Jowisza. Znajduje się on 123 lata świetlne od Ziemi i krąży wokół swojej gwiazdy, w odległości połowy dystansu z Ziemi do Słońca.
Planeta, została dostrzeżona podczas analizy danych z teleskopu Hubble'a. Lotfi Ben-Yaffel z University of Arizona i jego koledzy, odkryli jony węgla, które otaczają planetę i ciągną się za nią w pióropuszu. Naukowcy udowodnili, że najlepszym wyjaśnieniem dla obserwowanego pióropusza, jest istnienie pola magnetycznego planety.
Pole magnetyczne Ziemi działa jak osłona przed energetycznymi cząsteczkami pochodzącymi ze Słońca, znanymi jako wiatr słoneczny. Fizyka w magnetosferach Ziemi i HAT-P-11b jest taka sama, jednak bliskość egzoplanety do jej rodzimej gwiazdy powoduje, że górna warstwa jej atmosfery ogrzewa się i „odparowuje” w kosmos, co powoduje powstanie ogona magnetycznego, widocznego dzięki obserwacjom teleskopu Hubble'a.
Źródło: ZmianynaZiemi
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astronomowie-wykryli-pierwsza-egzoplanete-z-polem-magnetycznym

Astronomowie wykryli pierwszą egzoplanetę z polem magnetycznym.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ujawniono historię tajemniczego obłoku G2 wpadającego do centralnej czarnej dziury Drogi Mlecznej
Autor: Admin3 (9 Listopad, 2023)
Obiekt, wcześniej zidentyfikowany jako obłok gazu i pyłu w pobliżu centrum naszej galaktyki, w rzeczywistości składa się z trzech bardzo młodych gwiazd. Taki wynik osiągnęła grupa nowych naukowców po obserwacjach przeprowadzonych za pomocą teleskopu VLT.
Gwiazdy te zaczęły formować się niecały milion lat temu, co jest bardzo krótkim okresem czasu w kategoriach astronomicznych. Dla porównania, nasze Słońce ma mniej niż 5 miliardów lat.
W 2011 roku obiekt ten został odkryty w wyniku analizy danych zebranych w zakresie podczerwieni za pomocą VLT (Very Large Telescope). Naukowcy zasugerowali, że obiekt ten jest chmurą gazu i pyłu i nadali mu nazwę G2. Jednak chmura ta wykazywała szereg niezwykłych właściwości.
Na przykład według prognoz, kiedy obłok zderzył się z czarną dziurą Sagittatrius A* (Sgr A*) w  centrum naszej Galaktyki, powinien nastąpić potężny wybuch, którego w rzeczywistości nie zaobserwowano. Ponadto temperatura obłoku nie wzrastała w miarę zbliżania się do czarnej dziury, ale pozostawała stała przez długi czas – i dość wysoka w porównaniu z innymi obłokami gazu i pyłu obserwowanymi w pobliżu.
Teraz nowe obserwacje wykonane za pomocą obserwatorium VLT umożliwiły odnalezienie trzech źródeł punktowych - młodych gwiazd - w miejscu obłoku. Ich obecność pozwala wyjaśnić wszystkie ww. niespójności – wyjaśniają autorzy badania.
 
Praca została opublikowana w Astrophysical Journal.
Źródło:
https://arxiv.org/pdf/2112.04543.pdf
Źródło: pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ujawniono-historie-tajemniczego-obloku-g2-wpadajacego-do-centralnej-czarnej-dziury-drogi

Ujawniono historię tajemniczego obłoku G2 wpadającego do centralnej czarnej dziury Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagadkowe pióropusze gazów nad Enceladusem mogą nie mieć nic wspólnego z podlodowym oceanem
Autor: Admin3 (9 Listopad, 2023)
Pióropusze pary wydobywające się z powierzchni lodowego księżyca Saturna Enceladusa mogą nie świadczyć o istnieniu podziemnego oceanu. Większość teorii wskazuje, że takie oceany istnieją, ale nowe badania sugerują alternatywną przyczynę tajemniczych pióropuszy.
Astronomowie NASA po raz pierwszy wykonali zdjęcia pióropuszy w 2005 roku, kiedy ich sonda Cassini przeleciała obok i zauważyła, jak wybuchają z południowego bieguna Księżyca. Bliższa analiza wykazała, że te pióropusze zawierają wodę w postaci maleńkich kryształków lodu.
Po tym odkryciu zaproponowano kilka dalszych misji, a niektórzy mieli nawet nadzieję, że sonda przejdzie bezpośrednio przez pióropusze i przechwyci próbkę kryształów wody do dokładniejszej analizy. Jeśli te pióropusze składają się z wody morskiej z podpowierzchniowego oceanu, który według większości badaczy znajduje się pod lodową zewnętrzną powłoką księżyca, to potencjalnie mogą zawierać mikroskopijne formy życia, które zdaniem niektórych astrobiologów mogą zamieszkiwać te oceany.
Zespół badawczy używa teraz oprogramowania do modelowania lodu morskiego, aby ustalić, czy te pióropusze rzeczywiście pochodzą z tych możliwych oceanów, czy też może działać inny mechanizm.
Na jesiennym spotkaniu Amerykańskiej Unii Geofizycznej w 2021 r. naukowcy z Dartmouth College, kierowani przez fizyka Colina Meyera, wykorzystali oprogramowanie symulacyjne zaprojektowane do badania zachowania lodu morskiego na Ziemi. Kiedy podłączyli model Enceladusa do oprogramowania i przeprowadzili symulację, wyniki pokazały, że rzeczywiście pod skorupą księżyca mogą znajdować się oceany, ale może również istnieć środkowa strefa „błękitnej” materii, która istnieje między skorupą a potencjalnymi oceanami . Jeśli tak, to uważają, że pióropusze, które widzimy wybuchające nad południowym biegunem Księżyca, mogły pochodzić z tych basenów, a nie z głębszego podpowierzchniowego oceanu.
Jeśli symulacje Meyera, Buffo i ich kolegów są poprawne, a te zbiorniki wodne są prawdziwym źródłem pióropuszy, a nie rzekomymi oceanami, może to być ogromny cios dla przyszłych misji, które miały nadzieję na pobieranie próbek z tych oceanów bez konieczności przewiercić twardą skorupę zewnętrzną.
Źródło: NASA/Cassini
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/zagadkowe-pioropusze-gazow-nad-enceladusem-moga-nie-miec-nic-wspolnego-z-podlodowym

Zagadkowe pióropusze gazów nad Enceladusem mogą nie mieć nic wspólnego z podlodowym oceanem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykryto pierwszą wędrującą czarną dziurę. Obiekt mknię przez Drogę Mleczną
Autor: Anonim (niezweryfikowany) (9 Listopad,2023)
„Wędrujące czarne dziury” to koncept który może wywołać spory niepokój. Olbrzymia studnia grawitacyjna pochłaniająca i rozrywająca wszystko na swojej drodze jest zrozumiale niepokojąca. Zdaniem naukowców jeden z takich kosmicznych "podróżników" znajduje się w naszej rodzimej galaktyce Drogi Mlecznej. Szczegóły nowego odkrycia zostały omówione w artykule naukowym w czasopiśnie Astrophysics.
Vivienne Baldassare, ekspertka ds. czarnych dziur z Washington State University, w wywiadzie dla Science Alert, powiedziała o kulisach tego odkrycia. Doszło do niego dzięki pracy międzynarodowego zespołu astronomów, którzy korzystając z Kosmicznyego Teleskopu Hubble'a znaleźli pierwszą znaną wędrującą czarną dziurę. Jest to obiekt o masie gwiazdy, położony 5200 lat świetlnych od Ziemi.
Odkrycie jest wynikiem dziesięcioletniej pracy, która rozpoczęła się w 2011 roku, w ramach Optical Gravitational Lensing Experiment (OGLE) i Microlensing Observations in Astrophysics (MOA). Zarejestrowano wówczas zdarzenie, nazwane MOA-2011-BLG-191/OGLE-2011-BLG-0462, które osiągnęło swój szczyt 20 lipca 2011. Następnie, zespół astronomów kierowany przez Kailasha Sahu postanowił zbadać te sprawę.
Wykorzystując mikrosoczewkowanie grawitacyjne – detekcję krzywizny czasoprzestrzeni, która pojawia się, gdy słaby obiekt z polem grawitacyjnym przechodzi przed odległą gwiazdą – badacze wykonali osiem oddzielnych obserwacji MOA-11-191/OGLE-11-0462. Kiedy Sahu i jego zespół przeanalizowali te dane, zrozumieli że dane, wskazują raczej na czarną dziurę niż na gwiazdę. Zmiany w świetle za obiektem, pozwoliły na obliczenie masy i kierunku ruchu obiektu, jak również ustalić, że MOA-11-191/OGLE-11-0462 ma masę około 7,1 razy większą od naszego Słońca i pędzi przez Drogę Mleczną z prędkością 45 km na sekundę.
Jest to pierwsza zaobserwowana przez naukowców czarna dziura tego typu co pozwoliło badaczom na wysnucie kilku hipotez. Ich niezwykłe tempo poruszania się tego obiektu, to rezultat eksplozji supernowej, która "wykopała" osobliwość w przestrzeń kosmiczną. To imponujące odkrycie, którego ukazuje nowe zastosowanie dla instrumentów i  granic możliwości teleskopu Hubble'a. Biorąc pod uwagę, że w całej naszej galaktyce, mają znajdować się miliony takich czarnych dziur, bez wątpienia, jest to bezcenna wiedza.
Źródło: Pixabay.com
Wykryto pierwszą wędrującą czarną dziurę. Obiekt mknię przez Drogę Mleczną
https://www.youtube.com/watch?v=uBnSzekgzUQ
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/wykryto-pierwsza-wedrujaca-czarna-dziure-obiekt-mknie-przez-droge-mleczna

Wykryto pierwszą wędrującą czarną dziurę. Obiekt mknię przez Drogę Mleczną.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podwójny księżyc 1999 VD57!
2023-11-09Krzysztof Kanawka
Zaskoczeń z danych z sondy Lucy ciąg dalszy.
Dane z przelotu sondy Lucy obok 152830 Dinkinesh (1997 VD57) wskazują, że księżyc tej planetoidy to tzw. “contact binary”.
W marcu 2023 informowaliśmy, że NASA wyznaczyła dla sondy Lucy przelot obok małej planetoidy 1999 VD57, która jest obiektem Pasa Planetoid. Przelot wyznaczono na 1 listopada 2023. Obiekt, który w międzyczasie został oznaczony jako 152830 Dinkinesh, jest najmniejszą planetoidą Pasa Planetoid, jaką dotychczas miała odwiedzić sonda kosmiczna.
Na pierwszych zdjęciach z przelotu można było zobaczyć księżyc planetoidy. Planetoida 152830 Dinkinesh ma maksymalną średnicę około 780 metrów, zaś jej księżyc wstępnie oszacowano na około 220 metrów. Oba obiekty są grupy S, czyli planetoid kamiennych, złożonych m.in. z krzemianów.
Kolejna paczka danych z sondy Lucy wskazała inny kształt księżyca. Okazało się, że są to dwa mniejsze obiekty złączone ze sobą – tzw. “contact binary”. Na zdjęciach wykonanych przez sondę Lucy z odległości około 1000 km można zobaczyć wyraźnie dwa składniki księżyca planetoidy 152830 Dinkinesh.
Jest to pierwsze odkrycie księżyca “contact binary”, które krąży wokół planetoidy. Dla naukowców jest to interesujące odkrycie, gdyż wyraźnie wskazuje, że tego typu księżyców powinno być więcej.
W Układzie Słonecznym jest dość dużo obiektów typu “contact binary”. Wiele komet i planetoid ma taki podwójny kształt. Najsłynniejsze odkrycie z ostatnich lat to 2014 MU69 w Pasie Kuipera. Obok tego obiektu przeleciała sonda New Horizons. Inny ciekawy przykład to kometa 67P/Czuriumow-Gierasimienko, którą badała sonda Rosetta.
Misja Lucy jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA)
https://kosmonauta.net/2023/11/podwojny-ksiezyc-1999-vd57/

 

Planetoidy NEO w 2023 roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy NEO w 2023 roku
2023-11-09. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2023 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2023 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2023 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2023 roku (stan na 9 listopada 2023). Jak na razie, w 2023 roku największym obiektem, który zbliżył się do Ziemi została planetoida 2023 DZ2 o szacowanej średnicy około 55 metrów.
W ostatnich latach ilość odkryć bliskich przelotów wyraźnie wzrosła:
•    w 2022 roku odkryć było 135,
•    w 2021 roku – 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2022 roku
Początek 2023 roku był bardzo “niemrawy” w odkryciach planetoid. Dopiero 13 stycznia doszło do wykrycia pierwszego obiektu przelatującego w pobliżu Ziemi. Dla porównania – w 2022 roku do 11 stycznia było już 7 odkryć.
2023 AB1: obiekt PHA (potencjalnie niebezpieczny dla Ziemi), odkryty 13 stycznia 2023. Obiekt ma szacowaną średnicę w zakresie od 170 do 250 metrów. Odkrycia dokonali amatorzy Grzegorz Duszanowicz i Jordi Camarasa w ramach amatorskich poszukiwań w Moonbase Obserwatory.
2023 BU: dość rzadki bardzo bliski przelot meteoroidu, zaledwie ok 3500 km nad powierzchnią Ziemi.
2023 CX1: mały (1 metr) obiekt, wykryty na kilka godzin przed wejściem w atmosferę. Obiekt wszedł w atmosferę nad północną Francją 13 lutego około 04:00 CET. Jest to dopiero siódme takie odkrycie – piąte i szóste nastąpiło w 2022 roku. Meteoryty po spadku 2023 CX1 zostały szybko odnalezione.
2023 DW: planetoida o średnicy około 50 metrów, o niewielkim ryzyku uderzenia w Ziemię 14 lutego 2046 roku. Na dzień 13 marca 2023 ryzyko kolizji z Ziemią wynosi około 1:360. Dalsze obserwacje i wyliczenie orbity prawdopodobnie obniżą to ryzyko. (Na dzień 20 marca 2023 ryzyko impaktu w Ziemię zostało całkowicie wyeliminowane).
2023 DZ2: stosunkowo duża planetoida, która pod koniec marca 2023 zbliżyła się na odległość około 0,44 dystansu do Księżyca.
2023 DW: planetoida o średnicy około 50 metrów, o niewielkim ryzyku uderzenia w Ziemię 14 lutego 2046 roku. Na dzień 13 marca 2023 ryzyko kolizji z Ziemią wynosi około 1:360. Dalsze obserwacje i wyliczenie orbity prawdopodobnie obniżą to ryzyko. (Na dzień 20 marca 2023 ryzyko impaktu w Ziemię zostało całkowicie wyeliminowane).
2023 DZ2: stosunkowo duża planetoida, która pod koniec marca 2023 zbliżyła się na odległość około 0,44 dystansu do Księżyca.
Bliskie przeloty w 2023 roku, LD oznacza średnią odległość do Księżyca / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net

Orbita 2023 AB1 / Credits – NASA, JPL

https://kosmonauta.net/2023/11/planetoidy-neo-w-2023-roku/

Planetoidy NEO w 2023 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2023 roku2.jpg

Planetoidy NEO w 2023 roku3.jpg

Planetoidy NEO w 2023 roku4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy w kierunku Wenus poleci sonda VERITAS? Ważą się losy misji
2023-11-09. Radek Kosarzycki
W 2022 roku planowaną od kilku lat misję do Wenus przesunięto na początek lat trzydziestych. Przyczyną opóźnienia misji były problemy z wysłaniem sondy kosmicznej Psyche do planetoidy o tej samej nazwie. Teraz jednak, kiedy ten kryzys został zażegnany, a Psyche już zmierza do Psyche, zespół misji VERITAS stara się przyspieszyć start misji. Nie chodzi tutaj jednak tylko o sam start, a poważne ryzyko dla całej misji.
Co do zasady z misjami kosmicznymi już tak jest. Od momentu powstania koncepcji misji kosmicznej, do momentu zgłoszenia pomysłu, przyjęcia pomysłu, budowy sondy kosmicznej, startu i w końcu dotarcia do celu może minąć kilka dobrych dekad. Nierzadko eksperci, którzy biorą udział w opracowywaniu koncepcji misji kosmicznej, są już dawno na emeryturze, gdy wymyślona przez nich sonda dociera do odległej planety. To stanowi zawsze poważne wyzwanie, wszak ludzie, którzy od początku są w projekcie misji, znają go od podszewki i w momencie realizacji misji to oni są prawdziwymi ekspertami, którzy w sytuacji kryzysowej mogliby rozwiązać pojawiające się problemy.
NASA wybrała misję Venus Emissivity, Radio Science, InSAR, Topography, and Spectrscopic, w skrócie VERITAS w 2021 r. jako jedną z dwóch misji klasy Discovery, które miałyby polecieć na Wenus pod koniec lat dwudziestych XXI wieku. VERITAS miałby wejść na orbitę wokół Wenus i badać planetę za pomocą kilku instrumentów, w tym radaru z syntetyczną aperturą (SAR).
Rok temu agencja podjęła decyzję o opóźnieniu misji o trzy lata, maksymalnie do 2031 roku, powołując się na ustalenia z przeglądu opóźnień innej misji NASA, Psyche. NASA twierdziła wtedy, że opóźnienie VERITAS rozwiązałoby problem braków kadrowych w JPL, który jest głównym ośrodkiem odpowiedzialnym za przygotowanie VERITAS, i uwolniłoby fundusze potrzebne do uwzględnienia opóźnienia Psyche.
Czytaj także: USA i Rosja rozważają wspólną misję do Wenus
Podczas spotkania specjalnej grupy zajmującej się badaniami Wenus w NASA (VEXAG), główny badacz misji VERITAS zwrócił uwagę na fakt, że problemy, które doprowadziły pierwotnie do opóźnienia jego misji, zostały już rozwiązane i należałoby pomyśleć o przyspieszeniu opóźnionej misji. Nie ma bowiem już żadnych powodów po temu, aby VERITAS miało wystartować dopiero w 2031 roku, szczególnie że w przyszłym roku z horyzontu znikną także sondy Europa Clipper oraz NISAR Earth, które także znajdą się już w przestrzeni kosmicznej.
Czytaj także: NASA rozważa wysłanie cubesatów w kierunku Wenus
Ważnym argumentem jest ten mówiący o zagrożeniu płynącym z tego, że z zespołu misji VERITAS odchodzą kolejni specjaliści, którzy mieli być odpowiedzialni za przygotowanie i wykorzystywanie w trakcie misji radaru SAR. Powodem jest właśnie brak funduszy na utrzymanie zespołu naukowego i odejścia do innych projektów — nawet w ramach JPL — w których misje realizowane są na bieżąco.
Skoro odchodzą kolejni kluczowi członkowie zespołu, którzy nad przygotowaniem misji pracowali od kilkunastu lat, jest to ogromna strata dla całego zespołu, której nie będzie łatwo zastąpić. Jakby nie patrzeć, każdego nowego członka zespołu trzeba będzie od początku wdrożyć w projekt przygotowany przez jego poprzedników. Z tego też powodu, główny badacz VERITAS postuluje przyspieszenie realizacji misji i zaplanowanie startu sondy w oknie startowym przypadającym na listopad 2029 roku. Aby jednak do tego doszło, prace nad sondą powinny się rozpocząć już w przyszłym roku.
Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że przez opóźnienie misji VERITAS, na początku lat trzydziestych może się zrobić niezwykle tłoczno na orbicie wokół Wenus, bowiem wtedy powinny dotrzeć tam także europejskie sondy DAVINCI oraz EnVision.
Największym wyzwaniem stojącym przed zespołem jest teraz dostęp do finansowania. Nie ma co ukrywać, że NASA wyraźnie odczuwa presję budżetową i na dodatek rosnące w zastraszającym tempie koszty projektów takich jak Mars Sample Return czy Artemis. Pozostaje zatem trzymać kciuki za zespół VERITAS, aby udało jej się wyszarpać środki niezbędne do rozpoczęcia prac nad sondą.
NASA reveals Davinci+ and Veritas missions to Venus!
https://www.youtube.com/watch?v=7xZRFZq3RkY

https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/kiedy-poleci-sonda-veritas-do-wenus/

Kiedy w kierunku Wenus poleci sonda VERITAS Ważą się losy misji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Jamesa Webba odkrywa jak powstała Ziemia niemal 5 miliardów lat temu
2023-11-09. Radek Kosarzycki
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba odkrył parę wodną w dysku protoplanetarnym. To niepozorne odkrycie potwierdza od wielu lat istniejącą teorię dotyczącą tego, w jaki sposób powstają planety takie jak Ziemia.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba (JWST) zaobserwował dyski protoplanetarne, z których dosłownie odparowywana jest zimna „para wodna”, dostarczając kluczowych dowodów na poparcie wiodącej teorii opisującej proces powstawania planet.
Nadmiar pary wodnej został wykryty przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba w dwóch zwartych dyskach gazu i pyłu otaczających młode gwiazdy w wieku zaledwie 2–3 milionów lat – czyli niewiarygodnie młodych w porównaniu do wieku Wszechświata. Dyski te znajdują się w obszarze gwiazdotwórczym w gwiazdozbiorze Byka, oddalonym o około 430 lat świetlnych od Ziemi.
Astronomowie uważają, że planety powstają w procesie rozpoczynającym się od tak zwanej „akrecji odłamków”. Dotyczy to małych kawałków skał krzemianowych o wielkości od centymetrów do około metra, pokrytych lodem. Uważa się, że rozpoczynają swoje życie w zamarzniętych zewnętrznych częściach dysku, w którym powstają planety, zwykle będącym domem dla komet, i ostatecznie zaczynają doświadczać tarcia z gazem w dysku. Tarcie to prawdopodobnie pozbawia kamyki energii orbitalnej i powoduje ich migrację do wewnętrznego obszaru dysku.
Uważa się, że gdy owe odłamki i głazy gromadzą się w wewnętrznej części dysku, zaczynają wpadać na siebie i sklejać się ze sobą, powoli tworząc coraz większe obiekty, aż staną się protoplanetami. Na tym etapie znacznie silniejsza grawitacja tych protoplanet pozwala im przyciągać kamyki z jeszcze większą szybkością, przyspieszając wzrost nowych planet. Od wielu lat przyjmuje się, że właśnie tak powstają planety.
Para wodna wykryta przez instrument obserwujący wszechświat w zakresie średniej podczerwieni (MIRI) zainstalowany na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba jest dowodem wspierającym ten model, ponieważ oczekuje się, że taka woda będzie pochodzić z migrujących do wnętrza układu planetarnego lodowych głazów.
Uważa się, że w miarę jak lodowe głazy dryfują do wnętrza dysku, przekraczają granicę zwaną „linią śniegu”. W naszym Układzie Słonecznym linia śniegu znajdowała się dokładnie wewnątrz obecnej orbity Jowisza, w czasach kiedy formowały się planety. Uważa się, że wewnątrz tej granicy temperatura wewnątrz dysku jest zbyt wysoka, aby woda mogła istnieć w postaci lodu. W ten sposób lodowa powłoka na głazach musi odparowywać, co powinno prowadzić do powstawania zimnej pary wodnej w wewnętrznej części dysku protoplanetarnego. I to właśnie odkrył teraz MIRI w obserwowanych dyskach tego typu.
„Webb w końcu ujawnił związek między parą wodną w dysku wewnętrznym a dryfem lodowych odłamków z zewnętrznych rejonów dysku” – stwierdziła w oświadczeniu Andrea Banzatti z Texas State University, główna autorka nowego artykułu opisującego obserwacje JWST .
JWST zaobserwował w sumie cztery dyski protoplanetarne – dwa dyski, które są dość zwarte, i dwa, które są wydłużone i nie doświadczyły jeszcze tak dużej migracji do wewnątrz. Para wodna została znaleziona jedynie w dwóch dyskach kompaktowych.
Nie oznacza to jednak, że wszystko już wiadomo i można się rozejść. Wciąż istnieje wiele pytań, na które odpowiedzi jeszcze nie znamy. Na przykład dwa rozszerzone dyski, należące do układów CI Tau i IQ Tau, wydają się mieć pierścienie na zdjęciach wykonanych przez Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) w Chile. Sposób formowania się tych pierścieni jest nadal przedmiotem dyskusji, ale jedna z teorii głosi, że kiedy migrujące kamyki napotykają obszar o wyższym ciśnieniu, ich dryf do wewnętrznej części dysku zostaje zahamowany. Uważa się, że to spowolnienie powoduje zatrzymanie głazów w tego rodzaju pułapkach ciśnieniowych, zmuszając je do tworzenia takich pierścieni. Nie jest jednak jasne, w jaki sposób pierścienie te wpływają na powstawanie planet w wyniku akreowania w nich kolejnych głazów. Co równie ciekawe, w dyskach kompaktowych GK Tau i HP Tau nie widać żadnych śladów struktur pierścieniowych.
Otwartym pozostaje również pytanie o to, jakie warunki muszą panować wewnątrz dysku, aby migrujące głazy sklejały się ze sobą podczas zderzeń, nie rozbijając się na mniejsze odłamki.
Obserwacje JWST potwierdzające migrację lodowych odłamków i głazów do wewnątrz układu planetarnego sugerują, że istnieją odpowiedzi na te pytania, ale musimy ich jeszcze poszukać. Pozostaje mieć nadzieję, że teleskop Jamesa Webba pozwoli nam je znaleźć.
„W przeszłości mieliśmy bardzo statyczny obraz powstawania planet, prawie tak, jakby istniały odizolowane strefy, z których powstają planety” – Colette Salyk z Vassar College w Nowym Jorku, współautorka artykułu opisującego wyniki badań za pomocą Jamesa Webba. „Teraz mamy dowody na to, że te strefy ze sobą oddziaływują”.
https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/teleskop-jamesa-webba-powstawanie-planet/

Teleskop Jamesa Webba odkrywa jak powstała Ziemia niemal 5 miliardów lat temu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie odkrywają najodleglejszego bliźniaka Drogi Mlecznej
2023-11-09. Radek Kosarzycki
Ewolucja wszechświata jako całości, ewolucja znajdujących się w nim galaktyk na przestrzeni niemal czternastu miliardów lat jest jednym z najaktywniejszych obszarów badań astronomicznych. Jakby nie patrzeć, na przestrzeni eonów zmieniał się skład chemiczny wszechświata, znajdujących się w nim gwiazd, czarnych dziur i galaktyk. Można zatem podejrzewać, że wczesny wszechświat i wczesne galaktyki musiały się w jakiś sposób różnić od tego, co obserwujemy obecnie w swoim kosmicznym otoczeniu. Tak przynajmniej może się wydawać.
Nie wszystko jednak jest takie proste. Astronomowie poinformowali właśnie, że w odległym wszechświecie, który obecnie widzimy takim, jakim był zaledwie dwa miliardy lat po Wielkim Wybuchu, udało im się dostrzec galaktykę spiralną, która łudząco przypomina… współczesną Drogę Mleczną. Owa galaktyka skatalogowana pod numerem ceers-2112 jest także galaktyką spiralną i — co więcej — posiada centralną poprzeczkę, która napędzając niejako gaz do centrum galaktyki, prowokuje intensywne powstawanie nowych gwiazd.
Czytaj także: Wczesny wszechświat jest zaskakujący. Tysiące galaktyk podobnych do Drogi Mlecznej
Odkrycie to zaskakuje pod wieloma względami. Przede wszystkim jednak astronomowie byli przekonani, że taka struktura galaktyczna oznacza już koniec formowania się dojrzałej galaktyki, więc powinna być widoczna w raczej w starych galaktykach, które pojawiły się gdzieś w połowie obecnego wieku wszechświata. Teorię tę wspierały wcześniejsze obserwacje wczesnego wszechświata wykonywane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. To one wskazywały, że przynajmniej na początku nie było żadnych galaktyk z wyraźnie uformowaną poprzeczką.
Teraz jednak, dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Jamesa Webba wiemy, że spirale z poprzeczką istniały we wszechświecie stosunkowo szybko po jego powstaniu, wszak ceers-2112 obserwujemy obecnie taką, jaką była 11,7 miliarda lat temu, czyli gdy wszechświat miał zaledwie 15 proc. swojego obecnego wieku. Dotychczas przyjmowano, że pierwsze poprzeczki pojawiły się dwa razy później, czyli dopiero 4 miliardy lat po Wielkim Wybuchu. Cóż, wtedy ceers-2112 miała już swoją poprzeczkę od dwóch miliardów lat.
Mamy zatem spory problem. Obecność poprzeczki w tej galaktyce podważa obecnie przyjmowane teoretyczne modele ewolucji wszechświata. Problem ten może wynikać z tego, że wciąż brakuje nam sporej części wiedzy o ewolucji galaktyk związanej z ewolucją ciemnej materii. Zważając na to, że ciemnej materii w galaktykach jest więcej, niż materii barionowej, bez poznania jej natury ciężko będzie nam odtworzyć rzeczywiste procesy wpływające na ewolucję mniejszych i większych galaktyk. Z drugiej jednak strony, obserwacje ceers-2112 wskazują, że ta akurat galaktyka i jej ewolucja były zdominowane przez zwykłą, a nie ciemną materię. I bądź tu mądry.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2023/11/ceers-2112-najstarsza-blizniaczka-drogi-mlecznej/

 

Astronomowie odkrywają najodleglejszego bliźniaka Drogi Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronautki zgubiły torbę w kosmosie. Jest widoczna na niebie

2023-11-09. Filip Mielczarek
Na nocnym niebie pojawił się nieoczekiwany obiekt do obserwacji. Jest nim torba z narzędziami zgubiona przez astronautki w trakcie spaceru kosmicznego.

Kilka dni temu, świat lotem błyskawicy obiegła wiadomość, że astronautki Jasmin Moghbeli i Lorala O'Hara zgubiły torbę z narzędziami, podczas swojego spaceru kosmicznego. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że otrzymała ona swoje oznaczenie 58229/1998-067WC i można ją zobaczyć na nocnym niebie w różnych częściach naszej planety.
Torba z narzędziami była potrzebna astronautkom do wykonania kilku ważnych zadań na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Załoga wychodzi na zewnątrz, by dokonać prac serwisowych lub uruchomić nowe instalacje. Pomimo faktu, że przez nieuwagę kobiet torba oddaliła się, nie stanowi ona zagrożenia dla samego obiektu, załogi i innych instalacji kosmicznych.

Torba z narzędziami widoczna na nocnym niebie
Jak informuje serwis Earth Sky, torba jest wyjątkowo jasna, jak na swoją wielkość, i można ją obserwować na niebie. Jej jasność jest szacowana na ok. +6mag, co oznacza, że znajduje się na granicy widoczności ludzkiego wzroku, ale przy dobrych warunkach atmosferycznych i przy użyciu sprzętu fotograficznego, można ją uwiecznić na zdjęciach.
Eksperci sugerują użyć lornetki lub małego teleskopu. Torba z narzędziami znajduje się tuż przed przelatującą na niebie Międzynarodową Stacją Kosmiczną. Można ją śledzić za pomocą aplikacji ISS Tracker. Ma być ona widoczna na polskim niebie po 17 listopada. Nietypowy obiekt będzie można zobaczyć jeszcze przez kolejne kilka tygodni. Docelowo zacznie powoli obniżać orbitę ku atmosferze, by spłonąć w niej w marcu 2024 roku.
Kosmiczna zguba astronautek spłonie w atmosferze
To nie pierwszy taki przypadek zgubienia torby z narzędziami przez astronautów. Zdarzyło się to już w przeszłości i za każdym razem taki incydent nie zakończył się problemami dla załogi czy samego kosmicznego domu. Eksperci z NASA przyznali, że torba stała się kolejnym kosmicznym śmieciem i dołączyła do niechlubnego grona tysięcy innych obiektów, które bez celu krążą po naszej orbicie.

W przypadku torby nie jest jeszcze tak źle, ale większe obiekty spędzają sen z powiek astronomów. Szybki rozwój technologii kosmicznych sprawia, że na orbicie pojawia się coraz więcej śmieci, które mogą stanowić ogromne zagrożenie dla przyszłych misji kosmicznych na orbitę, Księżyc czy Marsa. Bardzo niebezpiecznie zrobiło się dwa lata temu, gdy Rosja zniszczyła swojego satelitę za pomocą specjalnej rakiety.

Astronautki zgubiły torbę w kosmosie. Można ją zobaczyć na niebie /NASA/JPL /materiały prasowe

Raw Video: Tool Bag Lost During Space Walk
https://www.youtube.com/watch?v=1vXdRUIZ_EM
interia
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-astronautki-zgubily-torbe-w-kosmosie-jest-widoczna-na-niebie,nId,7139118

Astronautki zgubiły torbę w kosmosie. Jest widoczna na niebie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz, jak NASA uderza w asteroidę. Te nagrania cię zachwycą

2023-11-09. Sandra Bielecka
Amator przetwarzania obrazów opublikował nowe nagrania z uderzenia statku kosmicznego misji DART w asteroidę Dimorphos. W rezultacie dostajemy całkiem nowe spojrzenie na pierwszą w historii ludzkości próbę przekierowania asteroidy.

Nowe filmy z misji DART
DART, czyli Double Asteroid Redirection Test, to bezzałogowa misja, której celem było przetestowanie technologii zapobiegającej kolizji obiektów poruszających się niebezpiecznie blisko, z Ziemią. Sonda misji DART miała za zadanie uderzyć w Dimorphos, księżyc planetoidy Didymos, w efekcie czego, zmieniona miała zostać orbita asteroidy.  
Sonda została wystrzelona w przestrzeń 24 listopada 2021 roku na pokładzie rakiety Falcon 9 firmy SpaceX, natomiast do zderzenia z asteroidą doszło 27 września 2022 roku. Byłą to pierwsza w historii ludzkości próba przekierowania orbity obcego ciała.

Ludzkość dopiero uczy się obrony przed niebezpiecznymi obiektami z kosmosu
Po ponad roku, dzięki dostępowi do niedawno opublikowanych surowych zdjęć z misji DART, Jancint Roger Perez postanowił je przetworzyć i stworzył serię ustabilizowanych filmów przedstawiających sondę misji DART uderzającą w asteroidę Dimorphos. Dzięki temu możemy po raz kolejny doświadczyć tego niesamowitego wydarzenia oraz zyskujemy nową perspektywę.  
Dimorphos o szerokości 160 metrów była księżycem większej od siebie asteroidy Didymos o szerokości 780 metrów, którą okrążała raz na 11,9 godziny. Aby misja mogła zostać uznaną za sukces, sonda misji DART musiała uderzyć asteroidę w taki sposób, aby zmienić jej okres orbitalny.
Jak wiemy, misja zakończyła się sukcesem, i było to niezwykle widowiskowe wydarzenie. Z Dimorphos wytrysnęły pasma materii, gdy sonda uderzyła w powierzchnię kosmicznej skały.  
Całe wydarzenie rejestrowane było przez CubeSat należący do Włoskiej Agencji Kosmicznej, LICIAcube. Sonda została wystrzelona w celu rejestrowania wydarzeń z dużej odległości. LICIACube został wyposażony w dwie kamery, które nie tylko zarejestrowały moment uderzenia sondy w asteroidę, ale również zebrały dane, które pomogą naukowcom zrozumieć konsekwencje misji DART.


 
Nowe filmy przedstawiające moment uderzenia
To właśnie obrazy zebrane przez LICIAcube, które zostały udostępnione publicznie przez Planetary Data System (PDS), zostały użyte przy tworzeniu najnowszych filmów. Wszystkie zostały umieszczone na X.  
Widzimy na nich przede wszystkim ogromne, wijące się wstęgi pyłu i innego materiału, który wyrzucony został w przestrzeń w momencie uderzenia. Naukowcy przyznają, że nie spodziewali się aż takiego wyrzutu materiału. W momencie uwolnione zostało ponad milion kilogramów skał i pyłu z maleńkiej asteroidy, z którego powstał ogon ciągnący się za nią przez wiele miesięcy na długości ponad 10 000 kilometrów.  
Uderzenie spowodowało odchylenie orbity asteroidy, jednak nie była to do końca zasługa sondy misji DART. Okres orbitalny Dimorphos uległ skróceniu o 33 minuty. Jednak za większość zmian na jej orbicie odpowiada wyrzucony z jej powierzchni materiał. Ulatniający się pył spowodował znacznie większy pęd niż samo uderzenie.  


interia
Tak uderzenie sondy DART w Dimorphosa wyglądało z bliska /NASA/Johns Hopkins APL oraz ASI/NASA /domena publiczna

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zobacz-jak-nasa-uderza-w-asteroide-te-nagrania-cie-zachwyca,nId,7138786

Zobacz, jak NASA uderza w asteroidę. Te nagrania cię zachwycą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Putin o relacjach z Chinami. Chce pogłębić współpracę w kosmosie
2023-11-09. Wojciech Kaczanowski
Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin spotkał się z chińskim gen. Zhangiem Youxia w celu dyskusji nad obecnymi relacjami pomiędzy państwami oraz potencjalnymi obszarami do współpracy w przyszłości. W rozmowie Putin podkreślił potrzebę pilnego zbliżenia się z Państwem Środka w zakresie prac nad satelitami wojskowymi oraz innymi, tego typu technologiami.
W środę, 8 listopada br. prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin spotkał się w Moskwie z gen. Zhangiem Youxia, który jest drugim rangą urzędnikiem wojskowym Chin i wiceprzewodniczącym Centralnej Komisji Wojskowej. Według informacji podanych przez stronę rosyjską, Putin rozpoczął rozmowę od podkreślenia ważnego partnerstwa pomiędzy państwami, które można dostrzec na wielu płaszczyznach, w tym powiązania handlowe, gospodarcze lub wojskowe.
Władimir Putin dodał, że Rosja i Chiny nie dążą do tworzenia żadnych sojuszy wojskowych na wzór zimnej wojny i utrzymują konstruktywne więzi, które stały się poważnym czynnikiem stabilności na świecie. Prezydent Rosji skrytykował również działania Stanów Zjednoczonych oraz Sojuszu Północnoatlantyckiego, który zdaniem Putina, stara się rozszerzać swoje granice. W przypadku USA dodał, że państwo to stara się zwiększyć swoje wpływy w regionie Indo-Pacyfiku, co powoduje konieczność bliższej współpracy Moskwy z Pekinem.
Jednym z tematów poruszonych przez prezydenta Rosji było współpraca nad nowymi technologiami wojskowymi. ”Mam tu na myśli zasoby kosmiczne, wysokoorbitalne, a także najnowszą broń i tę, która jest w przygotowaniu” - dodał Putin. W wypowiedzi nie doprecyzował on jednak o jaką dokładnie technologię chodzi.
Chiny to niejedyny partner, z którym Rosja zamierza współpracować przy technologiach satelitarnych. Przypomnijmy bowiem, że we wrześniu br. w kosmodromie Wostocznyj, znajdującym się na Dalekim Wschodzie Rosji odbyło się spotkanie z dyktatorem Korei Północnej - Kim Dzong Unem. Na miejscu obecni byli już reporterzy, którzy zadali pytanie Putinowi, czy Rosja pomoże Kimowi w budowie satelitów. Odpowiedź prezydenta Rosji była twierdząca. ”Po to tu przyjechaliśmy” - dodał.
W listopadzie br. na łamach naszego portalu informowaliśmy natomiast o informacjach opublikowanych przez wywiad Korei Południowej. Seul stwierdził, że Korea Północna wysłała do Rosji ponad 10 transportów amunicji do wykorzystania w wojnie z Ukrainą, co odpowiada milionowi pocisków artyleryjskich. Pjongjang otrzymał w zamian pomoc w zakresie technologii satelitarnej i kontynuuje przygotowania do ponownej próby wyniesienia pierwszego w historii kraju satelity szpiegowskiego.
Źródło: AP News / en.kremlin.ru / Space24.pl
SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/putin-o-relacjach-z-chinami-chce-poglebic-wspolprace-w-kosmosie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmos to żyła złota. Polski Instytut Ekonomiczny prezentuje dane
2023-11-09.
Światowy rynek usług kosmicznych w 2022 r. przyniósł 384 mld USD przychodu - informuje Tygodnik Gospodarczy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. PIE przypomina, że w październiku Polska kupiła cztery satelity, które mają zacząć działać w 2027 roku.
W opublikowanym w czwartek tygodniku Instytut przypomina, że koszt budowy kupionych przez Polskę satelitów to 85 mln euro, trzy z nich będą optoelektroniczne, a jeden radarowy. Konstelacja o nazwie „Camilla” ma zapewnić wysokiej jakości dane w czasie rzeczywistym oraz rozszerzenie usług monitorowania z orbity okołoziemskiej. W działanie zaangażowana jest Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), której pomoc będzie dotyczyła zaprojektowania, budowy, wystrzelenia i uruchomienia satelitów na orbicie okołoziemskiej.
Według PIE, światowy rynek kosmiczny w 2022 r. przyniósł 384 mld USD przychodu, z czego rynek satelitarny odpowiada za 73 proc., czyli 281 mld USD The Satellite Industry Association (SIA) wskazuje, że najwięcej - 145 mld USD generuje rynek sprzętu naziemnego służącego do odbioru sygnału satelitarnego oraz usługi satelitarne - 113 mld USD Produkcja samych satelitów w 2022 r. była warta niecałe 16 mld USD.
Z przytaczanych w Tygodniku danych Biura ONZ do spraw Przestrzeni Kosmicznej (UNOOSA) wynika, że obecnie na ziemskiej orbicie znajduje się około 10,3 tys. satelitów, z czego blisko 7,8 tys. sprawnych. 67 proc. aktywnych satelitów na ziemskiej orbicie należy do podmiotów z USA, Chiny mają ich 9 proc., Wielka Brytania 8 proc. udziałów. Rosja ma niecałe 3 proc., a Japonia 1,5 proc.
Około 80 proc. obiektów na ziemskiej orbicie ma przeznaczenie komercyjne, obiekty państwowe z kolei, ale nie należące do podmiotów wojskowych, stanowią 10 proc. Satelity wojskowe na orbicie stanowią ponad 6 proc. Spośród podmiotów komercyjnych najwięcej satelitów - 50 proc. wszystkich ma amerykański SpaceX. 7 proc. natomiast ma brytyjska firma OneWeb.
Źródło: PAP/ Space24
Ilustracja: OneWeb [oneweb.world]
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/kosmos-to-zyla-zlota-polski-instytut-ekonomiczny-prezentuje-dane

Kosmos to żyła złota. Polski Instytut Ekonomiczny prezentuje dane.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA uruchomiła komercyjny program cargo. Miliony euro dla firm
2023-11-09. Wojciech Kaczanowski
Europejska Agencja Kosmiczna zainicjowała pogram dla komercyjnych firm z europejskiego sektora kosmicznego, które będą w stanie opracować statek kosmiczny do transportu ładunków na Międzynarodową Stację Kosmiczną i z powrotem na Ziemię. Pierwsza faza zakłada rozdzielenie 75 mln EUR między dwie lub trzy firmy, a kolejne nakłady będą ustalone na przyszłych spotkaniach. Pomimo początku już teraz widzimy potencjalnych zwycięzców konkursu.
Podczas tegorocznego spotkania ministrów państw członkowskich Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) przyjęto uchwałę inicjującą program dla komercyjnych firm z europejskiego sektora kosmicznego, w ramach którego wybrane podmioty uzyskają finansowanie na opracowanie i skonstruowanie statku kosmicznego, który realizowałby misję cargo na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) i z powrotem na Ziemię. Według dyrektora generalnego ESA, Josefa Aschbachera obecnie Europa nie ma takich możliwości, a pojazd powinien być gotowy do lotu do 2028 r.
Według informacji podanych przez zagraniczne portale branżowe, ESA wykorzysta środki przyznane już na kongresie ministerialny, który miał miejsce w 2022 r. Obecnie ustalono, że pierwsza faza projektu zakłada rozdzielenie 75 mln EUR pomiędzy dwie lub 3 firmy wybrane w konkursie. Niewielka kwota, według dyrektora generalnego, cytowanego przez Space.com, powinna pomóc w pozyskiwaniu prywatnych inwestorów oraz będzie początkiem do przyszłych europejskich funduszy dla firmy.
Część informacji na temat nowej inicjatywy zostało zwartych w broszurze ESA „Human Exploration”. Warto dodać, że dokument wskazuje na możliwość wykorzystania w przyszłości nowych statków kosmicznych do transportu astronautów do placówki orbitalnej.
Cytowany przez Space.com dyrektor generalny europejskiej agencji wskazuje, że dzisiaj jesteśmy w momencie historycznym dla sektora kosmicznego Starego Kontynentu. Tego typu program będzie bowiem przejściem z dotychczasowego paradygmatu, gdzie koordynatorem projektu danej technologii jest ESA, na działanie wzmacniające konkurencyjność na rynku. Agencja będzie w tej sytuacji głównym podmiotem kupującym usługę transportową od prywatnej firmy.
Pomimo ogłoszenia pierwszej fazy nowego programu, już teraz możemy wyróżnić prawdopodobnych zwycięzców konkursu, którzy otrzymają fundusze i kontrakty na transport ładunku na ISS. W pierwszej kolejności przychodzi na myśl projekt statku kosmicznego Nyx, opracowywanego przez The Exploration Company. Frachtowiec będzie transportował towary, a ostatecznie także załogi do stacji kosmicznych. Ponadto urządzenie będzie wykorzystywane do realizacji misji eksploracyjnych o dużym zasięgu. Firma zapewnia, że Nyx będzie w stanie wynosić do 4 t ładunku na niską orbitę okołoziemską (LEO) i odbyć maksymalnie sześciomiesięczną misję. Lot do ISS powinien nastąpić w 2027 r.
Z drugiej strony potencjalnym beneficjentem programu może być niemiecka firma Rocket Factory Augsburg (RFA), która we wrześniu br. ogłosiła projekt kosmicznego statku zaopatrzeniowego - Argo. Zgodnie z dostępnymi informacjami, Argo będzie w stanie dostarczyć 3,4 t na niską orbitę okołoziemską (LEO), a objętość ładowni pod ciśnieniem to 13 m3. Warto podkreślić, że statek zaopatrzeniowy będzie cechował się możliwością ponownego wejścia w atmosferę Ziemi dzięki specjalnemu modułowi, który firma określiła jako „nadmuchiwany”. Argo będzie napędzany silnikiem Feniks oraz zostanie wyposażony w zaawansowany system dokowania do stacji kosmicznych.
Źródło: ESA / Spacenews.com / Space.com / Space24.pl
Fot. Rocket Factory Augsburg via X (dawniej Twitter)
Fot. The Exploration Company
Fot. Rocket Factory Augsburg
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/esa-uruchomila-komercyjny-program-cargo-miliony-euro-dla-firm

ESA uruchomiła komercyjny program cargo. Miliony euro dla firm.jpg

ESA uruchomiła komercyjny program cargo. Miliony euro dla firm2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4000 dni łazika Curiosity na Marsie
2023-11-09. Mikołaj Maziarek  
Zdjęcie w tle: NASA/JPL-Caltech
4000 dni marsjańskich po postawieniu swoich kół w kraterze Gale 5 kwietnia 2012 roku, łazik NASA Curiosity jest stale zajęty przeprowadzaniem badań naukowych. Niedawno pobrał z powierzchni swoją 39 próbkę i zmagazynował sproszkowaną skałę w swoim wnętrzu do dalszej analizy.
Celem dowiedzenia się, czy na Marsie panowały kiedyś warunki do podtrzymania mikrobiologicznego życia, łazik powoli wjeżdżał po 5-kilometrowym wniesieniu nazywanym Górą Sharpa, której warstwy pokazują kolejne fazy w odległej przeszłości Czerwonej Planety i oferują nam wgląd w to, jak zmieniał się panujący tam klimat.
Najnowsza próbka została pobrana z lokacji nazwanej „Sequoia” (wszystkie obecne cele naukowe łazika są nazwane po miejscach w Kalifornijskim Sierra Nevada). Naukowcy mają nadzieję, że próbka odkryje przed nami więcej na temat ewolucji klimatu i ewentualnych warunków mieszalnych Marsa, gdy stawał się coraz bogatszy w siarczany – minerały które mogły tworzyć słoną wodę, która wyparowywała w miarę wysychania Czerwonej Planety miliardy lat temu. Ostatecznie ciekła woda zniknęła stamtąd na dobre.
„Rodzaje siarczanów i minerałów węglanowych, które zostały zebrane i zbadane przez instrumenty Curiosity w ostatnim roku, pomagają nam zrozumieć, jak Mars wyglądał dawno temu. Przewidywaliśmy te wyniki od dekad, a teraz Sequoia powie nam jeszcze więcej.”
Tak wypowiedział się Ashwin Vasavada, naukowiec projektu Curiosity w Jet Propulsion Laboratory NASA w południowej Kalifornii, które zarządza misją.
Deszyfrowanie wskazówek dotyczących starożytnej historii Marsa wymaga pracy detektywistycznej. W pracy naukowej niedawno opublikowanej w Journal of Geophisical Reaserch: Planets, członkowie zespołu użyli danych zebranych przez instrument Chemistry and Mineralogy (CheMin) by wykryć minerał siarczanu magnezu nazywany w języku angielskim starkeyite, który jest powiązany z szczególnie suchymi warunkami – takimi jak obecny marsjański klimat.
Zespół wierzy że po uformowaniu się kryształów siarczanu magnezu w słonej wodzie wyparowującej miliardy lat temu, te minerały zmieniały się w starkeyite w miarę osuszania się powierzchni Marsa do jej obecnego stanu. Takie znaleziska uszczegóławiają rozumienie naukowców na temat Czerwonej Planety i procesu jej zmian się w to, czym jest dziś.
Łazik sprawdzony przez czas
Pomimo przejechania od 2012 roku ponad 32 kilometrów przez bardzo zimne i skąpane w promieniowaniu środowisko, Curiosity pozostaje silny. Inżynierowie obecnie pracują nad rozwiązaniem problemu w jedną z kamer łazika – lewą kamerą masztową (nazywaną MastCam) o ogniskowej 32 mm.
Oprócz dostarczania kolorowych zdjęć otoczenia łazika, obie kamery masztowe pomagają w ustaleniu składu skał z daleka na podstawie spektrów światła, jakie te skały odbijają. W tym celu Mastcam polega na filtrach rozmieszczonych pod jego kamerami, obracającymi się pod obiektywami. Od 19 września filtr lewej kamery zaciął się między dwoma filtrami, czego efekty są widoczne dobrze na wysłanych przez nią świeżych, nieobrabianych zdjęciach. Kontynuowane są próby delikatnego „szturchania” filtra do jego standardowej pozycji.
Jeśli nie uda się przywrócić filtra do standardowej pozycji, misja będzie musiała polegać na prawej kamerze masztu o ogniskowej 100 mm jako na głównym systemie kolorowego obrazowania. W wyniku takiej zmiany sposób, w jaki wyszukiwane są nowe miejsca do badań, zostałby zmieniony, ponieważ kamera musiałaby wykonywać 9 razy więcej zdjęć, niż wykonywała ich lewa kamera. Oprócz tego zdolności do badania odleglejszych skał na podstawie ich spektrum byłyby zmniejszone.
Razem z próbami naprawy filtra lewego Mastcamu, inżynierowie ściśle monitorują reaktor nuklearny łazika. Przewidują, że będzie on w stanie dostarczać łazikowi energii na jeszcze wiele lat. Znaleźli również sposób na rozwiązanie wyzwań związanych ze zużywającym się robotycznym ramieniem układu wiertniczego do pobierania próbek. Dzięki zaktualizowaniu oprogramowania rozwiązano kilka błędów i dodano kilka nowych możliwości, co sprawiło że pokonywanie dłuższych dystansów jest teraz prostsze, a także zmniejszyło się zużywanie kół łazika wynikające ze skręcania (wcześniejsze aktualizacje kontroli trakcji również pomogły zredukować zużycie kół wynikające z najeżdżania na ostre kamienie).
W międzyczasie zespół inżynierów planuje przerwę w komunikacji z łazikiem na parę tygodni w listopadzie, ponieważ Mars zniknie za słońcem podczas zjawiska nazywanego koniunkcją słoneczną. Plazma z naszej gwiazdy może zakłócać sygnały radiowe, potencjalnie wpływając na przesyłane łazikowi polecenia. Inżynierowie zostawią Curiosity z listą poleceń do wykonania od 6 do 28 listopada. Po tym czasie komunikacja zostanie wznowiona.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    NASA’s Curiosity Rover Clocks 4,000 Days on Mars
9 listopada 2023
 Dziura pozostała po wydrążenu skał na próbki nazwane „Sequoia” 17 października 2023, podczas 3980 dnia (solu) misji. Zdjęcie zostało wykonane przez Mastcam. Źródło: NASA JPL
Anaglifowa wersja panoramy zrobionej na lokacji „Sequoia”, którą można oglądać za pomocą okularów 3D. Źródło: NASA JPL
https://astronet.pl/uklad-sloneczny/4000-dni-lazika-curiosity-na-marsie/

4000 dni łazika Curiosity na Marsie.jpg

4000 dni łazika Curiosity na Marsie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warsztaty redakcji AstroNETu 2023
2023-11-09. Zofia Lamecka
W ubiegłym tygodniu w dniach 2 – 5 listopada odbyły się warsztaty redakcji AstroNETu. Wzięła w nich udział szóstka naszych redaktorów, w tym redaktor naczelna Natalia Kowalczyk oraz prezes Klubu Astronomicznego Almukantarat Szymon Ryszkowski. W tym roku gościliśmy w centrum aktywności lokalnej CAL w Rybniku. W trakcie warsztatów omówiliśmy co działa dobrze, a co w naszym portalu możemy jeszcze poprawić. Podzieliliśmy się zadaniami, które przez kolejne dni realizowaliśmy. Udało nam się wprowadzić wiele zmian technicznych m.in. utworzony został formularz na feedback, poprawiony wygląd strony, a od tego tygodnia w każdym artykule znajdzie się tekst alternatywny. Zaplanowaliśmy nasze social media oraz zrodziło się wiele nowych pomysłów, które mamy nadzieje, jak najszybciej uda nam się wprowadzić.
Po ostatnim dniu pracy zespół redakcyjny wyszedł na spektakl „Uroczysko” młodzieżowego teatru NA PÓŁ.
Uczestnicy warsztatów w Centrum Aktywności Lokalnej w Rybniku. Fot: Natalia Kowalczyk

Redaktorzy przed spektaklem w teatrze. Fot: Zofia Lamęcka
https://astronet.pl/wydarzenia/almukantarat/warsztaty-redakcji-astronetu-2023/

Warsztaty redakcji AstroNETu 2023.jpg

Warsztaty redakcji AstroNETu 2023.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inicjatywa ESA: Zero Śmieci 2030
2023-11-09.
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) przyjęła „Podejście Zero Debris” (Zero Debris approach), aby radykalnie zmniejszyć ilość śmieci kosmicznych do 2030 r. Podejście to jest częścią szerszej Karty Zero Śmieci (Zero Debris Charter), globalnej inicjatywy zachęcającej podmioty kosmiczne do zaangażowania się w zrównoważone środowisko kosmiczne. Karta, opracowana wspólnie przez ponad 40 organizacji, jest już otwarta do podpisów i ma na celu określenie precyzyjnych celów w zakresie ograniczania ilości śmieci kosmicznych.
Podejście ESA „Zero Śmieci” to odważna inicjatywa mająca na celu znaczną redukcję śmieci kosmicznych do 2030 r., uzupełniona Kartą Zero Śmieci, która ma na celu globalne zaangażowanie na rzecz zrównoważonego rozwoju w przestrzeni kosmicznej.
W ciągu ostatnich kilku lat wystrzelono na orbitę więcej satelitów niż przez całe sześć dekad eksploracji kosmosu. 130 milionów kawałków śmieci kosmicznych większych niż milimetr krąży wokół Ziemi, zagrażając obecnym i przyszłym satelitom. Średnio raz w tygodniu sztuczny satelita lub rakieta deorbitując, wchodzi w atmosferę Ziemi w sposób niekontrolowany. Wszystko wskazuje na to, że te zachowania w kosmosie muszą się zmienić.
Zaangażowanie ESA na rzecz zrównoważonego środowiska kosmicznego
Opierając się na pracach prowadzonych w całej Agencji przez dziesięciolecia, Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wprowadziła swój własny, odważny standard wewnętrzny, aby znacząco ograniczyć do 2030 r. wytwarzanie śmieci na orbitach Ziemi i Księżyca w przypadku wszystkich przyszłych misji, programów i działania: czyli Podejście ESA „Zero Śmieci”.
Eksploracja kosmosu jest jednak globalnym przedsięwzięciem mającym na celu wspólne dobro ludzkości, a długoterminowy zrównoważony rozwój przestrzeni kosmicznej będzie wymagał działań i zmian ze strony wszystkich. Dlatego ESA wystosowała Kartę Zero Śmieci: globalną inicjatywę, do której mogą dołączyć podmioty kosmiczne podpisując dokument, w którym zobowiążą się do działań w kierunku wspólnego celu, jakim jest przyszłość bez śmieci kosmicznych.
Globalne wysiłki na rzecz realizacji wizji „Zero Śmieci”
Po miesiącach intensywnych i szybkich wspólnych wysiłków, dokument Karty Zero Śmieci został sfinalizowany.
Ponieważ infrastruktura kosmiczna stała się podstawą naszego nowoczesnego społeczeństwa, rozprzestrzenianie się śmieci kosmicznych zagraża naszemu stylowi życia. Nadszedł czas, aby działać jako społeczność i ukierunkowywać nasze wspólne wysiłki – powiedział dyrektor generalny ESA Josef Aschbacher.
Aby wdrożyć Kartę Zero Śmieci, ESA skoncentruje się na opracowaniu przełomowych technologii utylizacji satelitów po wycofaniu z eksploatacji, serwisowania na orbicie i aktywnego usuwania śmieci. Ponadto ESA będzie współpracować z instytucjami odpowiedzialnymi za aspekty regulacyjne.
Szczyt Kosmiczny 2023 w Sewilli rozpoczyna okres rejestracji zamiaru podpisania Karty Zero Śmieci.
Zero Śmieci do 2030 roku
W 2022 r. państwa członkowskie ESA zachęcały Agencję do wdrożenia w swoich misjach „Podejścia Zero Śmieci” oraz zachęcanie partnerów i innych podmiotów do podążania podobnymi ścieżkami. Obecnie ESA przechodzi głęboką transformację wewnętrzną, aby ograniczyć powstawanie śmieci kosmicznych i zaradzić temu, co już w przestrzeni kosmicznej się znajduje.
Od projektowania i budowania nowych misji po latanie i odpowiedzialną utylizację – podejście ESA Zero Śmieci obejmuje nowy, odważny standard, który będzie miał zastosowanie do wszystkich misji i partnerstw ESA od 2030 r., przy ciągłym udoskonalaniu i udoskonalaniu w poprzednich latach.
Inicjatywa na rzecz zrównoważonego rozwoju w przestrzeni kosmicznej
Problem śmieci kosmicznych ma jednak charakter globalny, a Karta Zero Śmieci jest pierwszą tego typu inicjatywą skupiającą największą liczbę i różnorodność podmiotów zajmujących się przestrzenią kosmiczną na całym świecie we wspólnym celu, jakim jest zaprzestanie tworzenia kolejnych śmieci do roku 2030 i umożliwienie długoterminowej zrównoważonego rozwoju sektora kosmicznego.
Ponad 40 organizacji aktywnie zaangażowało się w otwarte i wspólne opracowywanie Karty, która została już opublikowana i jest gotowa do podpisu przez każdy podmiot wykazujący silne zaangażowanie w poprawę bezpieczeństwa i zrównoważonego rozwoju w przestrzeni kosmicznej.
Jesteśmy zachwyceni, że Karta została sfinalizowana 16 października 2023 r. i opublikowana dzisiaj, z okazji Szczytu Kosmicznego 2023 – wyjaśnia Quentin Verspieren, koordynator programu Protect Accelerator.
W oparciu o projekt zaproponowany przez ESA przeanalizowaliśmy, przedyskutowaliśmy i zapisaliśmy każde zdanie Karty w całkowicie transparentnym procesie opartym na współpracy. Oprócz osiągnięcia tak ambitnego dokumentu w rekordowym czasie nasze wymiany zdań ujawniły silny konsensus w Europie i poza nią co do konieczności wyjścia dalej niż istniejące praktyki w zakresie bezpieczeństwa kosmicznego i zrównoważonego rozwoju.
A Karta Zero Śmieci to dopiero początek, punkt wyjścia dla ambitnych, zbiorowych działań, które zbudują technologie, nowe gospodarki i polityki wymagane do urzeczywistnienia Podejścia Zero Śmieci.
ESA zaprasza każdy podmiot kosmiczny do przyłączenia się do społeczności Zero Śmieci i pomocy w osiągnięciu przyszłości Zero Śmieci do 2030 roku!
 
Więcej informacji:
•    Czym jest Karta Zero Śmieci: pytania i odpowiedzi (link),
•    Informacje ESA na temat podejścia Zero Śmieci: ESA’s Zero Debris approach (link),
•    Dokument z treścią Karty Zero Śmieci: Zero Debris Charter (link),
•    Społeczność Zero Śmieci: Zero Debris Community Update (link)
•    Formularz rejestracyjny dla organizacji: Zero Debris Charter - Intent to Sign (link).
 
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Ilustracja: Satelita wchodzący w atmosferę Ziemi. Źródło: ESA
Na ilustracji: Śmieci kosmiczne wokół Ziemi. Źródło: ESA.

Na ilustracji: Wizualizacja różnych śmieci kosmicznych w przestrzeni wokół Ziemi. Źródło: ESA

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/inicjatywa-esa-zero-smieci-2030

Inicjatywa ESA Zero Śmieci 2030.jpg

Inicjatywa ESA Zero Śmieci 2030.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silne pole magnetyczne supermasywnej czarnej dziury widziane w nowym świetle
2023-11-09.
Naukowcy z EHT opublikowali nowe wyniki dotyczące wirującego światła z krawędzi supermasywnej czarnej dziury M87*.
Grupa naukowców opublikowała nowe wyniki, które po raz pierwszy opisują w jaki sposób światło z krawędzi supermasywnej czarnej dziury M87* wiruje spiralnie, uciekając przed intensywną grawitacją czarnej dziury. Zjawisko to jest znane jako polaryzacja kołowa. Obrót pola elektrycznego światła, zgodnie lub przeciwnie do ruchu wskazówek zegara podczas podróży, zawiera informacje o polu magnetycznym i rodzajach wysokoenergetycznych cząstek wokół czarnej dziury. Nowe badania, opublikowane w Astrophysical Journal Letters 8 listopada 2023 roku, potwierdzają wcześniejsze ustalenia Teleskopu Horyzontu Zdarzeń (EHT), że pole magnetyczne w pobliżu czarnej dziury M87* jest na tyle silne, że czasami powstrzymuje ono czarną dziurę przed pochłanianiem pobliskiej materii.

Polaryzacja kołowa jest ostatnim sygnałem, który chcieliśmy zaobserwować podczas pierwszych badań czarnej dziury w M87 za pomocą EHT, i okazał się on zdecydowanie najtrudniejszy do analizy – powiedział Andrew Chael, naukowiec z Gravity Initiative na Uniwersytecie Princeton, który kierował projektem. Nowe wyniki dają nam pewność, że nasze obserwacje silnego pola magnetycznego przenikającego gorący gaz otaczający czarną dziurę są poprawne. Dzięki bezprecedensowym obserwacjom EHT możemy teraz odpowiedzieć na pytanie, jak czarne dziury pochłaniają materię i wyrzucają strumienie poza galaktyki, w których się znajdują.

W 2019 roku EHT opublikował pierwszy obraz pierścienia gorącej plazmy w pobliżu horyzontu zdarzeń czarnej dziury M87*. W 2021 roku naukowcy z EHT opublikowali obraz, który ukazał kierunek oscylujących pól elektrycznych na tym obszarze. Ten wynik, znany jako polaryzacja liniowa, był pierwszym sygnałem, że pole magnetyczne w pobliżu czarnej dziury jest uporządkowane i silne. Nowe pomiary polaryzacji kołowej, oparte na analizie z 2021 roku, dostarczają jeszcze bardziej przekonujących dowodów na istnienie tych silnych pól magnetycznych.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NRAO

Urania
Komputerowa symulacja dysku plazmy wokół supermasywnej czarnej dziury w centrum galaktyki M87. Źródło: George Wong

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/11/silne-pole-magnetyczne-supermasywnej.html

Silne pole magnetyczne supermasywnej czarnej dziury widziane w nowym świetle.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Jamesa Webba ujawnia pochodzenie wody na planetach skalistych
2023-11-09.
Woda znajdująca się na skalistych planetach pochodzi z zewnętrznych obszarów dysków protoplanetarnych. Obserwacje z wykorzystaniem JWST potwierdziły przypuszczenia naukowców.
Obserwując parę wodną w dyskach protoplanetarnych astronomowie potwierdzili, że woda dryfuje z zewnętrznych obszarów dysku do centrum. Odkrycie było możliwe dzięki dużej czułości i rozdzielczości Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Obserwacje dowodzą, że woda przedostaje się do wewnętrznych obszarów dysków protoplanetarnych już na wczesnym etapie formowania planet.  

Astronomowie przewidywali, że bogate w wodę ciała powstają w chłodnych, zewnętrznych częściach dysków protoplanetarnych. W Układzie Słonecznym obszar ten jest miejscem pochodzenia komet. Jednak do tej pory nie udało się zaobserwować procesu transportu wody w formującym się układzie planetarnym. Naukowcy poszukiwali sygnału pochodzącego od pary wodnej, która mogłaby zostać uwolniona z lodowych ciał, kiedy te przedostawały się do wewnętrznych części dysku protoplanetarnego. Właśnie taki sygnał udało się zarejestrować wykorzystując Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.
,, W przeszłości dysponowaliśmy bardzo statycznym obrazem powstawania planet, prawie tak, jakby istniały odizolowane strefy, z których powstają planety.
Colette Salyk, Vassar College, Poughkeepsie
- Teraz mamy dowody na to, że te strefy mogą ze sobą oddziaływać. Sugeruje się, że coś takiego miało miejsce w naszym Układzie Słonecznym - dodaje Colette Salyk.
Naukowcy wykorzystali instrument MIRI (instrument średniej podczerwieni) Teleskopu Jamesa Webba do zbadania czterech dysków protoplanetarnych – dwóch kompaktowych i dwóch rozległych – wokół gwiazd podobnych do Słońca. Szacuje się, że wszystkie cztery z tych gwiazd mają od 2 do 3 milionów lat.
 
Oczekuje się, że w dyskach kompaktowych będzie zachodził dryf wody do wnętrza układu z największym zagęszczeniem w okolicach odpowiadających położeniu Neptuna w Układzie Słonecznym. Dla kontrastu w przypadku rozległych dysków woda zostanie zatrzymana w wielu pierścieniach oddalonych nawet o sześciokrotność orbity Neptuna od gwiazdy.
 
Wyniki obserwacji z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba potwierdziły oczekiwania astronomów ujawniając duże ilości wody w wewnętrznych obszarach dysków kompaktowych w porównaniu z rozległymi dyskami.
Wpływ masywnych planet na transport wody
Formujące się masywne planety mogą powodować powstawanie obszarów podwyższonego ciśnienia i zwiększonej gęstości materii w dyskach protoplanetarnych. Te ,,pułapki ciśnieniowe” niekoniecznie zatrzymują znoszenie wody do wnętrza układu, ale je utrudniają. To właśnie wydaje się mieć miejsce w przypadku rozległych dysków.

W Układzie Słonecznym planetą blokującą przedostawanie się wody do wnętrza systemu mógł być Jowisz. Obecność masywnej planety miałaby ograniczyć ilość wody na planetach wewnętrznych do których zaliczamy Merkurego, Wenus, Ziemię i Marsa.

Dane z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba potwierdzają teorię o blokowaniu wody przez ciśnienie masywnych, formujących się planet. Takie badania dają wgląd nie tylko w proces formowania się odległych układów, ale również pozwalają zbadać historię Układu Słonecznego i pochodzenie wody na Ziemi.
 
źródło: NASA
Artystyczna wizja kompaktowego i rozleglego obłoku protoplanetarnego. Fot. NASA, ESA, CSA, Joseph Olmsted (STScI)
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/73996862/teleskop-jamesa-webba-ujawnia-pochodzenie-wody-na-planetach-skalistych

Teleskop Jamesa Webba ujawnia pochodzenie wody na planetach skalistych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze dane misji Euclid
2023-11-10. Krzysztof Kanawka
ESA publikuje pierwsze zdjęcia z misji Euclid.
Siódmego listopada Europejska Agencja Kosmiczna opublikowała pierwsze zdjęcia z kosmicznego teleskopu Euclid.
Do startu obserwatorium Euclid doszło 1 lipca 2023 roku o godzinie 17:12 CEST za pomocą rakiety Falcon 9. Start nastąpił z wyrzutni LC-40 na Florydzie. Rakieta Falcon 9 skierowała obserwatorium Euclid ku punktowi L2 układu Ziemia-Słońce. Po wykonanej pracy pierwszy stopień wylądował na platformie morskiej.
Do okolic punktu L2 teleskop Euclid dotarł jeszcze przed końcem lipca 2023. Wówczas ESA opublikowała pierwsze testowe zdjęcia i rozpoczęła rozruch sondy. Czas przygotowywania sondy Euclid do pracy naukowej miał wynieść kilka miesięcy.
Siódmego listopada 2023 ESA przedstawiła pierwsze naukowe zdjęcia z teleskopu Euclid. Na obrazach można zobaczyć gromadę galaktyk w Perseuszu, galaktykę IC 342, galaktykę NGC 6822, gromadę kulistą NGC 6397 oraz mgławicę “Koński Łeb”. Te cele we Wszechświecie są często obserwowane, co pozwoli m.in. na dokończenie kalibracji urządzeń.
Euclid, w ramach programu Cosmic Vision Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) ma badać ciemną energię i ciemną materię – jej wpływ na Wszechświat od Wielkiego Wybuchu po teraźniejszość. Szacuje się, że ciemna energia i materia stanowią treść około 95% znanego nam Wszechświata, mimo że jej pochodzenia i wpływ na świat nie znamy.
Euclid będzie fotografował niebo z niezwykłą dokładnością. Pomoże mu w tym nowoczesny system kontroli położenia. Każdego dnia ma on przesyłać co najmniej 260GB materiału zdjęciowego. Odpowiada to około 50 000 zdjęć w formacie JPG wykonanych zwykłym aparatem cyfrowym z matrycą 16 megapikseli.
(ESA)
Euclid's first images: the dazzling edge of darkness
https://www.youtube.com/watch?v=hHWbe82zM8o
Pierwsze obrazy z Euclid / Credits – European Space Agency, ESA

Galaktyka IC 342 obserwowana przez teleskop Euclid / Credits – ESA/Euclid/Euclid Consortium/NASA, J.-C. Cuillandre (CEA Paris-Saclay), G. Anselmi

Wizja artystyczna obserwatorium EUCLID / Credits: ESA

https://kosmonauta.net/2023/11/pierwsze-dane-misji-euclid/

Pierwsze dane misji Euclid.jpg

Pierwsze dane misji Euclid2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżyc "Gwiazda Śmierci" skrywa kolejny epicki sekret
Autor: Admin3 (10 Listopad, 2023)
Układ Słoneczny może okazać się jeszcze zimniejszym miejscem niż myśleliśmy. Nowa analiza jednego z księżyców Saturna pokazuje, że może on mieć ciekły ocean. Nowością pod tym względem jest Mimas, mały księżyc z dużym kraterem, który daje mu więcej niż przelotne podobieństwo do Gwiazdy Śmierci z Gwiezdnych Wojen.
Według nowych badań małe, osobliwe chybotanie księżyca wykryte przez astronomów może być wynikiem płynnego wnętrza oceanu. Jeśli tak, to Mimas dołączyłby do innych księżyców Układu Słonecznego, takich jak Europa i Enceladus, w kategorii światy oceaniczne śródlądowe Internal Water Ocean Worlds - IWOW. Ale jeśli tak, to będzie to IWOW, jakiego nigdy wcześniej nie widzieliśmy, co poszerzy nasze zrozumienie tego, co jest możliwe w tym zakresie.
Ponieważ powierzchnia Mimasa jest pokryta kraterami, do tej pory myśleliśmy, że to tylko zamarznięty blok lodu. Okazuje się, że w rzeczywistości jest inaczej.
IWOW, takie jak Enceladus i Europa, zwykle mają pęknięcia i inne oznaki aktywności geologicznej. Okazuje się, że powierzchnia Mimasa oszukiwała nas do tej pory nie tworząc takich struktur, a nasze nowe zrozumienie znacznie rozszerzyło definicję potencjalnie nadającego się do zamieszkania świata w naszym Układzie Słonecznym i poza nim.
Tutaj na Ziemi życie zależy głównie od światła słonecznego, ale jest kilka miejsc, w których organizmy mogą się rozwijać w całkowitej ciemności. Jednym z takich miejsc jest dno oceanu, skupione wokół kominów hydrotermalnych, które uwalniają ciepło i składniki odżywcze z wnętrza Ziemi. Tutaj życie nie polega na fotosyntezie, ale na chemosyntezie, wykorzystującej reakcje chemiczne do syntezy żywności.
Stało się to istotne w poszukiwaniach życia pozaziemskiego, gdy księżyc Jowisza Europa i księżyc Saturna Enceladus okazały się mieć pod swoją lodową skorupą płynne oceany. Aktywność geologiczna w głębinach księżyców, spowodowana jest rozciąganiem pływowym i przyciąganiem spowodowanym oddziaływaniem grawitacyjnym z ich odpowiednimi planetami, generuje wystarczającą ilość ciepła, aby woda pod powierzchnią nie zamarzała.
Jednak Mimas nie wydaje się należeć do tej grupy księżyców. Jest bliżej Saturna i ma bardziej ekscentryczną (eliptyczną) orbitę niż Enceladus, co oznacza, że powinien doświadczać silniejszych pływów, ale jego aktywność jest znacznie mniejsza niż Enceladusa. Doprowadziło to naukowców do wniosku, że Mimas prawdopodobnie jest w stanie zamrożonym i dlatego jest mniej podatny na deformację.
Jednak problem jego libracji, czyli fizycznych „wahań” wykrywanych przez sondę Cassini, pozostaje nierozwiązany. Jeśli Mimas jest solidny, nie powinien się tak chwiać. Libracja księżyca sugeruje, że ma on albo zróżnicowane jądro, albo płynny ocean – coś, co zapobiega sztywnemu przymocowaniu jądra do powierzchni, co pozwala temu drugiemu się przemieszczać.
Zgodnie z ich modelami matematycznym, pokrywa lodowa Mimasa ma grubość od 24 do 31 kilometrów, a pod nią wiruje globalny ocean. Ponieważ Mimas ma tylko 396 kilometrów średnicy, jest to stosunkowo duża grubość; Powłoka lodowa Enceladusa ma od 5 do 35 kilometrów i ma średnicę 513 kilometrów.
Naukowcy odkryli również, że przepływ ciepła z powierzchni Mimasa jest prawdopodobnie bardzo wrażliwy na grubość lodu w dowolnym regionie. Przyszłe sondy powinny być w stanie zmierzyć to bezpośrednio, zarówno na Mimasie, jak i innych IWOW.
Wreszcie modele sugerują, że oprócz płynnego oceanu Mimas ma również zróżnicowane jądro. Jest to sprzeczne z poprzednimi modelami ewolucji Mimasa, ponieważ wczesne zróżnicowanie Księżyca powinno spowodować, że jego orbita będzie bardzo różna od dzisiejszej. To sprawia, że Mimas jest potencjalnie bardzo interesujący do dalszych studiów i badań.
 
Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie Icarus.
Źródło: NASA/Lucasfilm
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/ksiezyc-gwiazda-smierci-skrywa-kolejny-epicki-sekret

Księżyc Gwiazda Śmierci skrywa kolejny epicki sekret.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa asteroida trojańska odkryta w pobliżu Ziemi
Autor: Admin3 (10 Listopad, 2023)
Nowa asteroida trojańska oficjalnie dołączyła do Ziemi na jej orbicie wokół Słońca. Obiekt nazwany 2020 XL5, jest dopiero drugim tego typu, który kiedykolwiek został ostatecznie zidentyfikowany. Jego odkrycie sugeruje, że być może ziemskie trojany są bardziej powszechne, niż sądziliśmy, i dostarcza nowego wglądu w te tajemnicze kosmiczne skały.
Podobnie jak pierwszy trojan, astronomowie przewidują, że 2020 XL5 przetrwa co najmniej 4000 lat, zanim odleci w inne miejsce. Odkrycie drugiej asteroidy trojańskiej względem Ziemi może poszerzyć naszą wiedzę na temat dynamiki tej nieuchwytnej populacji ciał niebieskich.
Porównując orbitalną naturę dwóch znanych do tej pory ziemskich trojanów, możemy lepiej zrozumieć mechanizmy zapewniające ich przejściową stabilność.
Asteroidy trojańskie to asteroidy, które dzielą orbitę z większymi ciałami planetarnymi w Układzie Słonecznym. Można je znaleźć w dwóch grawitacyjnie stabilnych regionach prowadzących i podążających za planetą, znanych jako punkty Lagrange'a.
Są to obszary, w których przyciąganie grawitacyjne planety i Słońca jest doskonale zrównoważone przez siłę dośrodkową dowolnego małego ciała w tym obszarze, co w zasadzie utrzymuje je w miejscu.
Między Ziemią a Księżycem jest ich pięć, a między Ziemią a Słońcem jeszcze pięć. Punkty Lagrange'a, w których można wykryć trojany, to regiony wiodące i końcowe L5.
Trojany są dobrze znane w Układzie Słonecznym. Naturalnie Jowisz ma ich najwięcej - ponad 11 000, ale znaleźliśmy je również na innych planetach. Neptun ma 32, Mars ma dziewięć, a Uran jednego.
Inny ziemski trojan, nazwany 2010 TK7, to kawałek skały o średnicy około 300 metrów, wiszący wokół ziemskiego punktu L4 na chwiejnej, podobnej do kijanki orbicie zwanej libracją. Nie jest to jednak stała lokalizacja; w końcu, po około 15 000 lat, oddziaływania grawitacyjne wyrzucą go z obecnej orbity.
2020 XL5 jest bardzo podobny. Okrąża również L4 i będzie tam tylko tymczasowo, a nowe obserwacje ujawnią orbitę tej asteroidy w znacznie dokładniejszych szczegółach.
Już teraz widać, że jest ona znacznie większa od poprzedniej. Nowe obserwacje za pomocą Southern Astrophysical Research Telescope (SOAR) pozwoliły astronomom określić, że ma 1180 metrów średnicy.
„W związku z tym mogą być idealną bazą do zaawansowanej eksploracji Układu Słonecznego, a nawet źródłem zasobów”.
Wyniki badań zespołu zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Communications.
Źródło: 123rf.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/nowa-asteroida-trojanska-odkryta-w-poblizu-ziemi

Nowa asteroida trojańska odkryta w pobliżu Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy odkryli zagadkowe źródło sygnałów w naszej Galaktyce
Autor: admin (10 Listopad, 2023)
Astronomowie są zdezorientowani przez tajemnicze ciało niebieskie, które uwalnia z siebie masywne wybuchy energii w regularnych 18-minutowych odstępach. Tajemniczy obiekt wysyła sygnał z taką intensywnością, że jest jednym z najjaśniejszych punktów na zimskim niebie i może okazać się zupełnie nową klasą ciał niebieskich.
Zespół kierowany przez astrofizyk Nataszę Hurley-Walker z Międzynarodowego Centrum Badań Radioastronomicznych przyjrzał się emitowanym przez niego sygnałom. Zdaniem ekspertów, dzieli nas od niego około 4000 lat świetlnych, co jest względnie niewielką odległością w skali kosmicznej.
Niezwykła jasność tego obiektu sprawiła, że naukowcy sądzili, że patrzą na obiekt o niezwykle silnym polu magnetycznym. W nowym badaniu opublikowanym w tym tygodniu w renomowanym czasopiśmie Nature zespół sugeruje, że może to być magnetar. Jest to rodzaj wolno obracającej się gwiazdy neutronowej, której istnienie jest przewidywane w modelach teoretycznych.
Emisja jest wysoce spolaryzowana liniowo, niezwykle jasna oraz utrzymuje się przez 30-60 s przy każdym wystąpieniu. Jest ona widoczna w szerokim zakresie częstotliwości. Naukowcy twierdzą, że źródło sygnału pochodzi z naszej galaktyki. Zespół ma nadzieję, na ponowne uchwycenie obiektu. Dopiero wówczas, astronomowie będą mogli stwierdzić, czy było to rzadkie jednorazowe zdarzenie, czy nieznany wcześniej kosmiczny obiekt.
Źródło: pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/naukowcy-odkryli-zagadkowe-zrodlo-sygnalow-w-naszej-galaktyce

Naukowcy odkryli zagadkowe źródło sygnałów w naszej Galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)