Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

 

Czarne dziury ucztują pod wysokim ciśnieniem
2020-05-29.
Nowe badanie pokazuje, że niektóre supermasywne czarne dziury dobrze się rozwijają pod wysokim ciśnieniem.
Od pewnego czasu wiadomo, że gdy odległe galaktyki ? i supermasywne czarne dziury w ich jądrach ? łączą się w gromady, które tworzą niestabilne środowisko o wysokim ciśnieniu. Poszczególne galaktyki wpadające w gromady często są deformowane podczas tego procesu i zaczynają przypominać kosmiczne ?meduzy?.

Co ciekawe, intensywne ciśnienie hamuje tworzenie się nowych gwiazd w galaktykach i ostatecznie odcina normalną czarną dziurę karmiącą się pobliskim gazem międzygwiazdowym.

Naukowcy zasugerowali również, że owo szybkie karmienie może być odpowiedzialne za ewentualny brak nowych gwiazd w tych środowiskach. Zespół badaczy powiedział, że ?wypływy? gazu, napędzane przez czarne dziury, mogą powstrzymać powstawanie gwiazd.

?Wiemy, że nawyki żywieniowe centralnych supermasywnych czarnych dziur i powstawanie gwiazd w ich galaktykach macierzystych są ściśle powiązane. Dokładne zrozumienie, jak one działają w różnych środowiskach na dużą skalę, było wyzwaniem. Nasze badanie odsłoniło tę złożoną grę? ? powiedziała astrofizyk Priyamvada Natarajan, której zespół zainicjował badania. Natarajan jest profesorem astronomii i fizyki na Wydziale Sztuki i Nauk Yale.

Nowe badanie stanowi dodatkowy wkład w pracę grupy badawczej Natarajan dotyczące tego, w jaki sposób supermasywne czarne dziury tworzą się, rosną i wchodzą w interakcje ze swoimi galaktykami macierzystymi w różnych środowiskach kosmicznych.

Naukowcy przeprowadzili zaawansowane symulacje czarnych dziur w gromadach galaktyk za pomocą kosmologicznej symulacji RomulusC.

Angelo Ricarte, pierwszy autor artykułu opublikowanego w Astrophysical Journal Letters, opracował nowe narzędzia do wydobywania informacji z RomulusC. Analizując aktywność czarnej dziury w symulacji gromady, zauważył, że ?coś dziwnego dzieje się, gdy galaktyki macierzyste przestają tworzyć gwiazdy. Co zaskakujące, często zauważałem szczyt aktywności czarnej dziury w tym samym czasie, w którym galaktyka umarła.?

Ten ?szczyt? byłby ogromną, ostatnią ucztą czarnej dziury pod wysokim ciśnieniem.

Michael Tremmel, współautor artykułu, powiedział, że ?RomulusC jest unikalna ze względu na jej wyjątkową rozdzielczość i szczegółowy sposób, w jaki traktuje supermasywne czarne dziury i ich otoczenie, co pozwala nam śledzić ich wzrost.?

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Yale

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/05/czarne-dziury-ucztuja-pod-wysokim.html

 

Czarne dziury ucztują pod wysokim ciśnieniem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Śladami Messiera: M30
2020-05-29. Anna Wizerkaniuk
O obiekcie:
Ponad połowę wszystkich obiektów w Katalogu Messiera stanowią gromady gwiazd. Jedną z nich jest M30 położona w gwiazdozbiorze Koziorożca. Jest to gromada kulista zawierająca kilkaset tysięcy gwiazd, które powstały około 13 miliardów lat temu. Część z nich to tak zwani ?błękitni maruderzy? ? gwiazdy bardziej gorące od innych o tej samej jasności, przez co wydają się młodsze. Gwiazdy te zazwyczaj zawdzięczają swoją drugą młodość zderzeniom z innymi gwiazdami lub dzięki towarzyszącej gwieździe, która tworzy z nim układ podwójny i oddaje wodór, by zasilić masywniejszego kompana.
M30 znajduje się w odległości około 28 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. Ze względu na wsteczny ruch gromady po orbicie wewnątrz galaktycznego halo, przypuszcza się, że mogła ona zostać przechwycona przez Drogę Mleczną z jednej z jej galaktyk satelitarnych.
Gromada M30 została odkryta przez Charlesa Messiera w 1764 r., ale, podobnie jak inne obiekty tego typu, została błędnie skatalogowana jako mgławica. Dopiero 120 lat później William Herschel, który dysponował teleskopem o 4 razy większej średnicy niż teleskop Messiera, zaobserwował pojedyncze gwiazdy tworzące M30 i sklasyfikował ją jako gromadę kulistą.
Podstawowe informacje:
?    Typ obiektu: gromada kulista
?    Numer w katalogu NGC: 7099
?    Jasność: 7,7m
?    Gwiazdozbiór: Koziorożec
?    Deklinacja: -23°10?47?
?    Rektascensja: 21h 40m 22s
?    Rozmiar kątowy: 12?
Jak obserwować:
W Polsce M30 najlepiej obserwować w lipcu i sierpniu, kiedy to około północy gromada wschodzi na prawie 15o ponad horyzont. M30 nie jest widoczna gołym okiem, ale można ją zaobserwować przy użyciu lornetki lub małego teleskopu. Gromada M30 znajduje się kilka stopni na południowy wschód od Marakka ? ? Cap, w bliskim sąsiedztwie układu podwójnego 41 Capricorni, który może pomóc w zlokalizowaniu obiektu. W odnalezieniu M30 można też posłużyć się trójkątem prostokątnym, który gromada tworzy wraz z ? Cap i ? Cap (Deneb Algedi).
NASA/ ESA

IAU Sky & Telescope magazine (Roger Sinnott i Rick Fienberg)

Źródła:
Messier Objects, NASA
https://news.astronet.pl/index.php/2020/05/29/sladami-messiera-m30/

 

Śladami Messiera M30.jpg

Śladami Messiera M30.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

20 lat poszukiwań w trudzie i znoju i oto jest. Znalazła się brakująca materia we wszechświecie
2020-05-29. Radosław Kosarzycki

Po trwających ponad 20 lat poszukiwaniach, zespół astronomów z Australii w końcu odkrył brakującą materię we wszechświecie, tym samym rozwiązując wiekową zagadkę.
Od połowy lat dziewięćdziesiątych XX wieku naukowcy próbowali znaleźć brakującą połowę zwyczajnej materii we wszechświecie. Pozostałości po Wielkim Wybuchu wyraźnie wskazywały, że obserwujemy zaledwie część materii barionowej, ale nikt nie wiedział gdzie jest reszta.
Mówimy tutaj o tzw. materii barionowej, czyli tym z czego my sami jesteśmy zbudowani ? mówi Jean-Pierre Macquart z Uniwersytetu Curtin w Australii.
Generalnie w astronomii bardzo wielu rzeczy brakuje. Większość wszechświata składa się z ciemnej materii i ciemnej energii, których nikt jak dotąd bezpośrednio nie zaobserwował. Jednak nawet większą zagadką dla naukowców było to, że nie wiemy także gdzie jest połowa zwyczajnej materii, którą powinniśmy przecież być w stanie zaobserwować.
Dość tych tajemnic!
Astronomowie obserwują wszechświat we wszystkich zakresach promieniowania ? od fal radiowych, przez promieniowanie rentgenowskie po promieniowanie widzialne. Nigdzie jednak nie było brakującej materii.
Wszystko jednak zmieniło się, gdy rozpoczęły się pomiary szybkich błysków radiowych ? krótkich rozbłysków intensywnego promieniowania ? i okazało się, że brakująca materia skrywa się w zimnym rozproszonym gazie wypełniającym przestrzeń między galaktykami.
Przestrzeń międzygalaktyczna jest bardzo rozległa. Wystarczy umieścić jeden czy dwa atomy na każde dwadzieścia-trzydzieści metrów sześciennych i można ukryć całą brakującą połowę materii barionowej ? dodaje Macquart.
Szybkie błyski radiowe (FRB) odkryto dopiero w 2007 r., ale jak dotąd wiele o nich jeszcze nie wiemy.
Gdy owe błyski przemieszczają się w przestrzeni kosmicznej, ulegają rozproszeniu i spowolnieniu przez materię, w której się poruszają. Każda częstotliwość energii radiowej jest spowalniana inaczej przez tę materię.
Niczym pryzmat, który rozszczepia światło na poszczególne barwy, każda o innej długości fali, tak brakująca materia we wszechświecie, rozszczepia FRB na poszczególne częstotliwości.
Analizując odległość do źródła rozbłysku oraz stopień opóźnienia błysku na poszczególnych częstotliwościach w momencie jego dotarcia na Ziemię, naukowcy byli w stanie oszacować ile materii znajduje się między galaktykami.
Po sprawdzeniu danych dla sześciu różnych szybkich błysków radiowych wyemitowanych z różnych części wszechświata, badacze byli w stanie oszacować ile tej materii jest i przede wszystkim gdzie ona jest. Wyniki swoich badań opublikowali dzisiaj w periodyku naukowym Nature.
To było wspaniałe uczucie? gdy otrzymaliśmy wyniki pomiarów i wiedzieliśmy, a wiedziało to tylko kilka osób na świecie, że właśnie rozwiązaliśmy kosmiczną zagadkę ? mówi dr Macquart.
Gdyby nie najnowsze teleskopy?
Dostrzeżenie tak niewielkich zmian w szybkich błyskach radiowych było nie lada wyzwaniem, któremu można było sprostać tylko za pomocą największych teleskopów optycznych i radiowych.
Badacze w swojej pracy korzystali z australijskiego teleskopu ASKAP (Australian Square Kilometre Array Pathfinder), który składa się z 36 radioteleskopów ustawionych w Australii Zachodniej. Gdy wszystkie anteny współpracują ze sobą, to ich moc równa jest pojedynczej czaszy radioteleskopu o powierzchni 4000 m kw.
Anteny są w stanie obserwować ogromne obszary nieba w dużej rozdzielczości. Dzięki temu badacze ? nie wiedząc skąd mogą nadejść FRB ? mieli duże szanse na to, aby je zarejestrować i przeanalizować moment ich dotarcia na każdej poszczególnej długości fal.
Następnie Bardzo Duży Teleskop (VLT) w Chile mierzył odległości od Ziemi do galaktyki, w której znajdowało się źródło błysku.
Gęstość brakującej materii we wszechświecie obliczona została na podstawie odległości do źródła FRB i opóźnienia między poszczególnymi częstotliwościami FRB.
How fast radio bursts revealed the universe?s missing ordinary matter | Science News

https://www.spidersweb.pl/2020/05/brakujaca-materia-barionowa-szybkie-blyski-radiowe-frb.html

 

 

20 lat poszukiwań w trudzie i znoju i oto jest. Znalazła się brakująca materia we wszechświecie.jpg

20 lat poszukiwań w trudzie i znoju i oto jest. Znalazła się brakująca materia we wszechświecie2.jpg

20 lat poszukiwań w trudzie i znoju i oto jest. Znalazła się brakująca materia we wszechświecie3.jpg

20 lat poszukiwań w trudzie i znoju i oto jest. Znalazła się brakująca materia we wszechświecie4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Oumuamua miała być planetoidą lub statkiem obcych. Co powiecie na górę lodu wodorowego?
2020-05-29. Radosław Kosarzycki

O międzygwiezdnej planetoidzie Oumuamua odkrytej w 2017 r. słyszeliśmy już wiele. Astronomowie podejrzewali, że to w rzeczywistości jest kometa, międzygwiezdna planetoida, kosmiczna zbitka pyłu, statek obcych, a nawet ostatnio fragment planety rozerwanej przez gwiazdę macierzystą. Mało? To mamy nowe wyjaśnienie i jest ono jeszcze bardziej szokujące.
Astronomowie z Uniwersytetu Yale opracowali nową teorię, według której ?Oumuamua może być międzygwiezdną górą lodową. Według artykułu opublikowanego jako preprint i zaakceptowanego do publikacji w renomowanym periodyku naukowym Astrophysical Journal Letters, ?Oumuamua ma swoje źródło w olbrzymim obłoku molekularnym.
Te niewidoczne obiekty to w rzeczywistości masywne żłobki gwiezdne rozciągające się na całe lata świetlne i zawierające wystarczające ilości gazu, aby mogły z niego powstać dziesiątki tysięcy gwiazd. Najnowsze badania wskazują jednak, że czasami mogą one wyrzucać potężne bryły lodu wodorowego, które mogą wyglądać i zachowywać się jak ?Oumuamua.
Choć wodorowa góra lodowa wydaje się obiektem bardzo nietypowym, to jest w stanie wytłumaczyć dosłownie każdą nietypową cechę ?Oumuamua ? mówi Darryl Seligman, adiunkt na Uniwersytecie w Chicago i główny autor opracowania. Jeżeli Seligman i opiekun jego doktoratu Gregory Laughlin mają rację, to ?Oumuamua będzie nie tylko pierwszym obiektem międzygwiezdnym odkrytym w Układzie Słonecznym, ale także pierwszą znaną górą lodu wodorowego.
Wodór zazwyczaj występuje w formie gazowej, ale jeżeli będzie wystarczająco zimny, może się zestalić. Jedynymi znanymi nam miejscami we wszechświecie, gdzie może być aż tak zimno  są gęste, lodowe centra olbrzymich obłoków molekularnych. Niewiele pisze się o lodzie wodorowym, bo temperatura jego sublimacja jest niewiarygodnie niska, zaledwie kilka stopni nad zerem absolutnym.
Olbrzymie obłoki molekularne mogą istnieć zaledwie kilkaset tysięcy lat. Z czasem są one rozrywane przez ruch galaktyki i znikają Jednak zgodnie z teorią góry lodu wodorowego, w trakcie krótkiego istnienia obłoku, zmrożone cząsteczki wodoru mogą przyczepiać się do pyłu wypełniającego obłok, z czasem tworząc znaczące bloki lodu. To niewiarygodnie powolny proces, po kilkuset tysiącach lat z takiego procesu może powstać bryła lodowa o rozmiarach rzędu kilkuset metrów. To mniej więcej takie same rozmiary jak rozmiary ?Oumuamua, którego długość NASA szacuje na 800 m.
Góra lodowa może także tłumaczyć osobliwy, wydłużony kształt ?Oumuamua
Po tym jak jądro olbrzymiego obłoku molekularnego się rozproszy, a góra lodowa zacznie samotnie przemieszczać się w przestrzeni, będzie bezustannie bombardowana przez promieniowanie kosmiczne. Owo promieniowanie z czasem będzie uderzało z jakiegoś kierunku bardziej niż z innych, stopniowo zmieniając kształt bryły.
Jednak teoria Seligmana jest ciekawa z innego względu. Teoretycznie jest ona w stanie wyjaśnić coś czego jak dotąd żadna teoria nie tłumaczy, a mianowicie przyspieszanie obiektu podczas ucieczki z Układu Słonecznego. Główna teoria mówi, że obiekt przyspieszył wskutek odgazowania materii ze skał znajdujących się na jego powierzchni. Tyle, że takie odgazowanie powodowałoby powstanie jasnego ogona składającego się zazwyczaj z dwutlenku węgla i wody. a żadnego takiego ogona w przypadku Oumuamua nie dostrzeżono.
No chyba że ?Oumuamua emitowałaby czysty wodór, którego nie dałoby się wykryć za pomocą teleskopów.
Teoria Seligmana i Laughlina jest kuszącym wyjaśnieniem najbardziej osobliwych cech ?Oumuamuy, ale jednocześnie przedstawia zupełnie nową klasę obiektów astrofizycznych ? skały zmrożonego wodoru -których nikt nigdy nie zaobserwował i o których nawet się nie mówiło w świecie teoretyków.
Pod względem fizycznym nie ma żadnego powodu, który uniemożliwiałby istnienie takich obiektów, a na dodatek są one w stanie wyjaśnić zachowanie obiektu ?Oumuamua ? mówi astronom Matthew Knight.
Niemniej jednak, wyjątkowe twierdzenia wymagają wyjątkowych dowodów, a my być może nigdy nie dowiemy się czy ?Oumuamua faktycznie była bryłą lodowego wodoru. Obiekt ten ucieka z Układu Słonecznego z prędkością ponad 100 000 km/h i nie mamy już możliwości obserwowania go, nie mówiąc już o jakimkolwiek pomyśle dogonienia go za pomocą sondy kosmicznej.
Animation of `Oumuamua outgassing
https://www.spidersweb.pl/2020/05/oumuamua-gora-lodu-wodorowego.html

 

 

Oumuamua miała być planetoidą lub statkiem obcych. Co powiecie na górę lodu wodorowego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

SpaceX ponownie uruchomił silnik Starshipa SN4 (video)
2020-05-29. Radek Kosarzycki
Nie oczekujcie jednak, że prototyp Starshipa oderwie się od Ziemi. Do tego dojdzie dopiero po załogowym starcie Crew Dragona (Demo-2), który planowany jest aktualnie na sobotę o 21:22 polskiego czasu.
Choć firma Elona Muska przykuwa obecnie uwagę planowanym pierwszym startem załogowym Crew Dragona w ramach misji Demo-2, to nie oznacza to, że firma nie robi nic innego. Pierwotnie lot Dragona zaplanowany był na ubiegłą środę. Niemniej jednak pogoda pokrzyżowała plany i ostatecznie, kilkanaście minut przed startem misja została anulowana. NASA niedawno nawet szacowała ryzyko śmierci załogi podczas pierwszego startu (wyniki możecie przeczytać >>tutaj<<
Naszą relację z tego wydarzenia możecie obejrzeć poniżej. W sobotę także planujemy relację z kolejnej próby startu Demo-2 na kanale Astrofazy.
W międzyczasie zachęcam Was do zasubskrybowania kanału Pulsu Kosmosu na YT -> https://www.youtube.com/c/PulsKosmosu
Wracamy tam już od poniedziałku.
W międzyczasie, w kompleksie Boca Chica, doszło do kolejnego, testowego uruchomienia silników prototypu statku Starship (okolice 3:34)

Start załogowej kapsuły Dragon na żywo - AstroLIVE #2


Starship SN4 static fire #4 from Boca Chica

https://www.pulskosmosu.pl/2020/05/29/spacex-ponownie-uruchomil-silnik-starshipa-sn4-video/

 

 

SpaceX ponownie uruchomił silnik Starshipa SN4 (video).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy Ryugu i Bennu są elementami tej samej nieistniejącej już planetoidy
2020-05-29. Radek Kosarzycki
Skąd się wzięły planetoidy Bennu i Ryugu i ich charakterystyczny kształt? Międzynarodowy zespół badawczy kierowany przez Patricka Michela z CNRS oraz Ronalda-Louisa Ballouza z Uniwersytetu w Arizonie zaproponował własną odpowiedź na to pytanie w artykule naukowym opublikowanym na łamach Nature Communications.
Symulacje numeryczne licznych procesów rozerwania dużych planetoid, jakie zachodzą w pasie planetoid między orbitami marsa i Jowisza wskazują, że w trakcie takich zdarzeń powstałe fragmenty planetoidy ponownie się ze sobą łączą w swego rodzaju skupiska, które z czasem przyjmują właśnie taki kształt jak te dwie planetoidy.
Symulacje wykazują, że Bennu i Ryugu mogły powstać w procesie rozerwania tej samej planetoidy macierzystej. Naukowcy uważają, że właściwości obu planetoid wskazują, że mogą one bezpośrednio pochodzić z rozerwania jednej planetoidy macierzystej.
Analiza próbek materii z powierzchni Ryugu i Bennu, które zostaną dostarczone na Ziemię przez japońską sondę Hayabusa2 oraz amerykańską sondę OSIRIS-REx pozwoli naukowcom zweryfikować tę hipotezę, za pomocą precyzyjnych pomiarów ich składu chemicznego oraz gdy uda się ustalić moment ich powstania.
https://www.pulskosmosu.pl/2020/05/29/planetoidy-ryugu-i-bennu-sa-elementami-tej-samej-nieistniejacej-juz-planetoidy/

Planetoidy Ryugu i Bennu są elementami tej samej nieistniejącej już planetoidy.jpg

Planetoidy Ryugu i Bennu są elementami tej samej nieistniejącej już planetoidy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Centrum Drogi Mlecznej mruga do astronomów
2020-05-29.ŁZ.KF
Naukowcy wykryli na falach milimetrowych zmienność sygnałów dochodzących z centrum Drogi Mlecznej. Zjawisko zaobserwowano dzięki sieci radioteleskopów ALMA. Może to być skutek efektu opisywanego przez szczególną teorię względności Alberta Einsteina ? informuje National Astronomical Observatory of Japan.
W centrum Drogi Mlecznej znajduje się radioźródło Sagitarrius A*, w skrócie Sgr A*. Naukowcy zakładają, że w jego centrum znajduje się supermasywna czarna dziura o masie około 4 milionów razy większej niż masa Słońca.

Astronomowie wiedzieli już wcześniej, że Sgr A* czasami ma rozbłyski w zakresie fal milimetrowych. Zresztą obserwowano je nie tylko na falach radiowych, ale też w podczerwieni i w promieniowaniu rentgenowskim.

Nowe obserwacje wykonane przy pomocy Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) były prowadzone przez 10 dni, po 70 minut każdego dnia. Pozwoliło to na wykrycie dwóch trendów w zmianach jasności źródła. Odnotowano quasi-okresową zmienność o skali czasowej 30 minut oraz wolniejsze zmiany godzinne. Zmienność jest na poziomie znacznie mniejszym niż wykrywana wcześniej. Badacze wskazują, że zmienność tego poziomu może występować w Sgr A* nieustannie.

Promieniowanie, które obserwujemy, nie pochodzi z czarnej dziury, ale z jej bliskiego otoczenia, od materii w gazowym dysku wokół czarnej dziury. Zmienność o skali 30 minut jest porównywalna z okresem orbitalnym najbardziej wewnętrznego brzegu dysku wokół czarnej dziury, o promieniu 0,2 jednostki astronomicznej (jedna jednostka astronomiczna to odległość Ziemi od Słońca).
Scenariusz wyjaśniający obserwowaną zmienność, jaki proponują badacze, jest następujący. W dysku co jakiś czas formują się gorące plamy, które krążą wokół czarnej dziury, emitując silne promieniowanie na falach milimetrowych. Zgodnie ze szczególną teorią względności Einsteina, taka emisja ulega dużemu wzmocnieniu, gdy źródło porusza się w naszą stronę z prędkością porównywalną z prędkością światła. Ponieważ prędkość rotacji wewnętrznego brzegu dysku jest dość duża, może zachodzić właśnie taki efekt.

Atacama Large Millimeter/submillimeter Array (ALMA) to sieć 66 radioteleskopów o średnicach po 12 i 7 metrów, które pracują na płakowyżu Cgajnantor w północnym Chile. Projekt jest prowadzony wspólnie przez Europę, Amerykę Północną i Azję Wschodnią. Europa jest reprezentowano przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), którego członkiem jest Polska.
źródło: PAP
Zakłada się, że w centrum naszej galaktyki znajduje się czarna dziura (fot.NASA/ESA/Z. Levay and R. van der Marel, STScI; T. Hallas; and A. Mellinger)
https://www.tvp.info/48292586/radiozrodlo-sagitarrius-a-z-centrum-drogi-mlecznej-mruga-do-astronomow-wieszwiecej

 

 

Centrum Drogi Mlecznej mruga do astronomów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dwa bliskie przeloty
2020-05-30. Krzysztof Kanawka
W dniach 28 i 29 maja w pobliżu Ziemi przeleciały dwa meteoroidy o oznaczeniach 2020 KF5 i 2020 KC5.
Meteoroid o oznaczeniu 2020 KF5 zbliżył się do Ziemi 28 maja, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 14:50 CEST. W tym momencie 2020 KF5 znalazł się w odległości około 246 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,64 średniego dystansu do Księżyca. 2020 KF5 ma szacowaną średnicę około 5 metrów.
Dzień później nastąpił kolejny przelot. Meteoroid o oznaczeniu 2020 KC5 zbliżył się do Ziemi 29 maja, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 23:00 CEST. W tym momencie 2020 KC5 znalazł się w odległości około 373 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,97 średniego dystansu do Księżyca. 2020 KC5 ma szacowaną średnicę około 9 metrów.
Jest to 45 i 46 (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Warto tu także dodać, że 22 maja obok Ziemi nastąpił stosunkowo bliski przelot planetoidy 2020 KV5. Średnica tej planetoidy to około 55 metrów. Minimalny dystans wyniósł około 2,8 średnia odległość do Księżyca, czyli 1,08 miliona kilometrów. Tego typu przeloty są rzadsze od mniejszych planetoid czy meteoroidów, jednak wciąż dość powszechne. Kolejny stosunkowo bliski przelot nieco większej planetoidy nastąpi 29 czerwca 2020. Wówczas planetoida 2020 JX1 znajdzie się w odległości około 1,27 miliona kilometrów od Ziemi. 2020 JX1 ma średnicę około 55-60 metrów.
(HT)
https://kosmonauta.net/2020/05/dwa-bliskie-przeloty/

 

 

Dwa bliskie przeloty.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zobacz start misji NASA i SpaceX. To historyczny moment
2020-05-30 Michał Skorupka
30 maja 2020 roku astronauci Robert Behnken i Douglas Hurley wyruszyli na orbitę w kabinie statku Crew Dragon. To wyjątkowa misja - zarówno rakieta nośna, jak i statek kosmiczny są dziełem prywatnej firmy SpaceX. Rozpoczyna się nowa era eksploracji kosmosu.
https://tech.wp.pl/zobacz-start-misji-nasa-i-spacex-to-historyczny-moment-6516196381018241v

 

 

Zobacz start misji NASA i SpaceX. To historyczny moment.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nowa era lotów kosmicznych. Historyczna misja SpaceX i NASA
2020-05-30.
Michał Skorupka

30 maja 2020 roku przeszedł do historii jako dzień, w którym prywatna rakieta po raz pierwszy wyniosła ludzi na orbitę. Chociaż sukces SpaceX i NASA ma wielu ojców, dziś największymi bohaterami są astronauci - Robert Behnken i Douglas Hurley.
NASA i Space X mają powody do świętowania. Po wielu latach przygotowań i ogromnej liczbie przeprowadzonych testów, firmie Elona Muska udało się po raz pierwszy w swojej historii wysłać dwóch astronautów w podróż na Międzynarodową Stację Kosmiczną. To pierwszy lot załogowy z terenu USA od blisko dekady.
O godzinie 21:22 czasu polskiego, z przylądka Canaveral na Florydzie, zostały odpalone silniki rakiety Falcon 9, która wyniosła w kosmos kapsułę Crew Dragon. Na pokładzie statku kosmicznego znalazła się dwójka amerykańskich astronautów: 49-letni Robert Behnken i 53-letni Douglas Hurley.
Do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej kapsuła z astronautami dotrze po ok. 19 godzinach. Przypomnijmy, że pierwsze podejście do startu rakiety Falcon 9 zakończyło się niepowodzeniem. Lot pierwotnie był planowany na 27 maja, jednak w rozpoczęciu misji przeszkodziły warunki pogodowe.
W kosmos polecieli doświadczeni astronauci
Obaj astronauci byli w przeszłości członkami załogi promów kosmicznych. Robert Behnken pełnił rolę specjalisty misji podczas dwóch lotów kosmicznych do ISS, w ramach misji STS-123 w 2008 roku i STS-130 w 2010. Douglas Hurley pełnił funkcję pilota podczas misji STS-127 w 2009 roku i STS-135 dwa lata później.
Zdaniem ekspertów, doświadczenie oraz wiedza astronautów są kluczowe podczas historycznej misji. Dr Anna Fogtman z Europejskiego Centrum Astronautów wyjaśniła w rozmowie z Polską Agencją Prasową, iż mężczyźni są w idealnym wieku, aby lecieć w przestrzeń kosmiczną.
- Wysoka sprawność fizyczna to jest typowy mit, jeżeli chodzi o cechy astronautek i astronautów. Nie jest prawdą, że wszyscy z nich to atleci i atletki. Oprócz sprawności fizycznej i zdrowia ważne są też inne cechy. Wśród nich można wymienić m.in.: jasny umysł, doświadczenie życiowe, opanowanie, równowaga psychiczna, dobrze rozwinięte zdolności kognitywne - komentuje ekspertka cytowana przez PAP.
Nowa era wykorzystania kosmosu
Wspólną misję NASA i SpaceX można określić jako początek nowej ery wykorzystania kosmosu. Chociaż lot jest niewątpliwym sukcesem amerykanów, nie można zapominać o tym, że jest także niezwykle istotny dla całego społeczeństwa. Trzeba zauważyć, że po raz pierwszy w historii, prywatna rakieta wynosi na okołoziemską orbitę ludzi w prywatnej kapsule kosmicznej.
- Do tej pory loty załogowe na orbitę były zarezerwowane przede wszystkim dla rządowych agencji typu NASA, JAXA czy ESA - mówi w rozmowie z WP Tech prof. Krzysztof Kanawka z portalu kosmonauta.net. - Teraz wszystko się zmieni, a przestrzeń kosmiczna, w szczególności niska orbita okołoziemska - otworzy się też dla innych. Loty komercyjne i badania, które mają przysłużyć się przede wszystkim szeroko pojętemu "biznesowi" staną się tańsze i łatwiejsze niż kiedykolwiek wcześniej - dodaje.
Ekspert podkreśla, że choć lot prywatnej firmy SpaceX jest początkiem nowej ery, to charyzmatyczny miliarder Elon Musk nie będzie jedynym rozdającym karty. Podobne programy prowadzą też inne firmy i kraje. - Obok SpaceX jest też Boeing ze statkiem Starliner, a oprócz nich swoje nowe programy kosmicznych lotów załogowych rozwijają i testują Chiny oraz Indie.
Uniezależnienie się od Rosji
O sobotnim locie amerykańskich astronautów mówi się również w kontekście uniezależnienia się od Rosji. Przez 9 ostatnich lat NASA mogła wysyłać swoich pilotów i naukowców tylko na podstawie umowy z tym krajem. Załogi latały na pokładzie rosyjskiego pojazdu Sojuz z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie, który jest pozostałością po programie kosmicznym ZSRR.
Głównym celem wspólnej misji NASA i SpaceX jest przetestowanie możliwości wysyłania astronautów na okołoziemską orbitę i ich powrotu na Ziemię za pomocą kapsuł Crew Dragon. Agencja kosmiczna nie ujawniła jeszcze dokładnej długości misji. Przewiduje się jednak, że potrwa ona do maksymalnie czterech miesięcy.
Zobacz także: Dlaczego od prawie 50 lat nie byliśmy na Księżycu? Astronauci z NASA znają powody
Historyczny lot NASA i Space X (YouTube.com)
https://tech.wp.pl/nowa-era-lotow-kosmicznych-historyczna-misja-spacex-i-nasa-6516184352900737a

 

Nowa era lotów kosmicznych. Historyczna misja SpaceX i NASA.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Sukcesy i porażki SpaceX. Jak Elon Musk zmienił reguły gry w kosmosie
2020-05-30.

Łukasz Michalik

Pewnego dnia uczeń zapytał mistrza: ? Jak długo trzeba oczekiwać na zmianę? ? Jeśli chcesz czekać ? odpowiedział mistrz ? to bardzo długo. Wygląda na to, że Elon Musk znał te słowa. Nie czekał. Wystarczyła dekada, by wywrócił świat lotów kosmicznych do góry nogami. Udało się już tego dokonać 30 maja, kiedy wystartowała wspólna misja NASA i SpaceX. A przecież to dopiero początek. Zwłaszcza że wszystko kiedyś zaczęło się od porażki.
Na początku był problem. Gdy 24 marca 2006 roku z wojskowego kosmodromu na wyspie Kwajalein wystartowała rakieta Falcon 1, radość ze startu trwała dokładnie 33 sekundy. Po nich nastąpiła awaria silnika i katastrofa.
Na drugi start Falcona trzeba było czekać prawie rok. Inżynierowie dopracowali rakietę, poprawili silniki i? rakieta wzniosła się na 289 kilometrów. Wysoko, ale problemy techniczne sprawiły, że ładunek nie został dostarczony na orbitę.
Trzeci próbny start również zakończył się katastrofą, a SpaceX stanęło nad krawędzią przepaści. Skończyły się pieniądze, upadek SpaceX był realną opcją, więc czwarty start musiał być udany.
Musiał, więc był.
Pierwszy sukces
28 września 2008 rakieta Falcon 1 wystartowała i z powodzeniem osiągnęła niską orbitę ziemi, wynosząc na nią "statek kosmiczny" Ratsat ? 165-kilogramowe obciążenie, symulujące małego, komercyjnego satelitę. Żadna z firm potrzebujących transportu na orbitę nie chciała zaryzykować własnym ładunkiem.
Rozpoczęła się nowa era eksploracji kosmosu, bo misja Falcona była czymś więcej, niż po prostu udanym startem rakiety. Przełamywała półwieczny monopol państwowych podmiotów i zapowiadała nadejście nowej epoki ? prywatnych lotów w kosmos.
Taniej i szybciej
Wydarzenia przyspieszyły również za sprawą faktu, że Elon Musk doskonale rozumiał znaczenie słów "czas to pieniądz". Państwowe molochy, takie jak NASA, nieraz marnotrawiły publiczne pieniądze, grzęznąc na lata w ambitnych, ale przeciąganych w nieskończoność projektach.
Dość wspomnieć, że w jednym z opublikowanych raportów NASA samokrytycznie stwierdza, że uzyskanie tych samych rezultatów, które stały się udziałem SpaceX, kosztowałoby podatników co najmniej trzykrotnie więcej.
Tymczasem w SpaceX korki od szampana wystrzeliły, ale zanim zdołały spaść na ziemię, firma pracowała pełną parą. O tempie prac dobitnie świadczy etap prób pierwszego Falcona, gdzie pracowano 24 godziny na dobę: w nocy programiści tworzyli i poprawiali oprogramowanie, by w dzień inżynierowie mogli testować je wraz ze stale udoskonalaną rakietą i silnikami. W dzień próby sprzętu, w nocy kodowanie. I znowu. Aż do skutku.
Kosmiczny dostawca
Co więcej, jeszcze przed startem Falcona 1 część inżynierów SpaceX pracowała nad rakietami kolejnych generacji ? Falconem 5 i Falconem 9 (cyfry oznaczają liczbę silników). Z tego pierwszego z czasem zrezygnowano ? Elon Musk słusznie uznał, że "przejściowy" model nie ma sensu i po sukcesie jednosilnikowych rakiet należy skupić się od razu na Falconie 9, oferującym znacznie większe możliwości.
Większe możliwości oznaczały w praktyce możliwość zarabiania. Czyli ? przede wszystkim ? kontrakt z NASA, która w poszukiwaniu oszczędności niechętnie, ale jednak zgodziła się na zlecenie prywatnej firmie obsługi dostaw dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że w gruncie rzeczy SpaceX stała się na pewien czas firmą spedycyjną, pozwalając na tanie dostawy zaopatrzenia dla stacji orbitalnej. Współpraca z NASA była także sukcesem wizerunkowym, ośmielającym prywatne podmioty, które wcześniej mogły mieć wątpliwości, kto najlepiej zaopiekuje się ich satelitami w drodze na orbitę. Ale kolejny, chyba jeszcze większy przełom, miał dopiero nadejść. Dzięki dopływowi gotówki firma Muska mogła zainwestować w rozwój Falcona Heavy - potężnej rakiety o udźwigu 66 ton.
Tanio, jeszcze taniej!
Obsesją Elona Muska było cięcie kosztów. Chodziło o to, by dostęp do przestrzeni kosmicznej znalazł się w zasięgu nie tylko wielkich firm, ale także mniejszych przedsiębiorstw, mniej prestiżowych uczelni czy małych ośrodków badawczych. W porównaniu z końcem poprzedniego wieku, koszt dostarczenia ładunku na orbitę spadł ponad 30-krotnie, do mniej więcej 5 tys. zł za kilogram (przy założeniu pełnego wykorzystania ładowności Falcona Heavy).
Gdzie szukać kolejnych oszczędności?
Przez pół wieku generatorem kosztów był sposób wynoszenia ładunków na orbitę, z wykorzystaniem rakiet, które były sprzętem jednorazowego użytku. Próbą zmiany tego stanu rzeczy był amerykański program wahadłowców, ale to, co w teorii wyglądało nieźle, w praktyce okazało się projektem nie tylko bardzo skomplikowanym, ale i bardzo kosztownym.
Szansą dla SpaceX była zmiana tego stanu rzeczy. W praktyce oznaczało to konieczność wielokrotnego wykorzystania najdroższego elementu rakiety, czyli jej napędu.
W tym celu ? na podstawie trzeciej wersji rakiety Falcon 9 ? SpaceX rozpoczęła prace na odzyskiwaniem najcenniejszych części. Plan wydawał się karkołomny ? po wykonaniu zadania silniki miały? powrócić na Ziemię w kontrolowany sposób i wylądować w wyznaczonym miejscu. Jeszcze kilka lat temu mogło się to wydawać nierealne, ale po serii nieudanych testów najpierw jeden, a w 2016 roku dwa boostery jednocześnie, w obłoku ognia i dymu delikatnie osiadły na ziemi.
Jeszcze większa rakieta
Po Falconie 9 nadszedł czas na jeszcze większa rakietę ? Falcona Heavy. To już prawdziwy gigant, który ? jak przystało na SpaceX ? imponuje nie tylko rozmiarami, ale i możliwościami. W swoim pionierskim, udanym locie wyniósł na orbitę samochód Tesla, jednak jego ładunek może być znacznie większy.
Rakieta SpaceX może dostarczyć na niską orbitę około 66 ton ładunku ? ponad trzykrotnie więcej, niż podobne gabarytami i przeznaczeniem rakiety Delta IV Heavy czy Ariane 5 ES. Do tego ? w przeciwieństwie do jakiejkolwiek używanej obecnie rakiety ? najważniejsze części Falcona Heavy można odzyskać, co dodatkowo obniża i tak bezkonkurencyjnie niskie koszty.
Ale Falcon Heavy to coś więcej, niż tylko maszynka do zarabiania. To także furtka do spełnienia odwiecznych marzeń.
Gatunek kosmiczny
? Jeśli chcemy przetrwać, człowiek musi stać się gatunkiem kosmicznym ? powiedział Elon Musk w jednym z wywiadów.
Nie sposób odmówić mu racji, bo statystyka nie pozostawia złudzeń. Prędzej czy później w naszą planetę uderzy coś na tyle wielkiego, że zagrozi przetrwaniu całego rodzaju Homo, albo życiu w ogóle. Na początku wieku NASA powołała nawet fundację B612, analizującą scenariusze zabójczych kolizji. Jak stwierdziła jej szefowa Danica Remy, "jest w 100 proc. pewne, że zostaniemy trafieni, ale nie jest w 100 proc. pewne kiedy".
Albo ? to znacznie bliższa perspektywa - sami się ugotujemy, rabunkową gospodarką zasobów planety wprowadzając zmiany, których nie będziemy w stanie skompensować ludzkim geniuszem i rozwojem technologii.
Dlatego potrzebujemy backupu. Już. Teraz.
Nic dziwnego, że astrofizycy z nadzieją wypatrują egzoplanet i szacują, na której mogłoby powstać i utrzymać się życie zbliżone do ziemskiego. Musk spogląda ? na razie ? znacznie bliżej, na planetę znajdującą się w zasięgu naszych technicznych możliwości.
- Zbombardujmy Marsa głowicami jądrowymi ? zaproponował kiedyś, prezentując nieco szalony plan terraformowania Czerwonej Planety. Bo to właśnie Mars ? i jego ewentualna kolonizacja ? regularnie przewijają się w różnych wypowiedziach założyciela SpaceX.
Poza schematem
Choć często brzmi to jak fantazja szalonego geeka albo próby wzbudzenia zainteresowania, dwie dekady temu równie szalony mógł się wydawać pomysł prywatnej firmy, oferującej kompleksowy wachlarz kosmicznych usług, z transportem ludzi włącznie.
Zwłaszcza, że Elon Musk i SpaceX nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. W zanadrzu jest przecież Big Falcon Rocket ? rakieta wielokrotnego użytku, mająca zapewnić ludzkości nie tylko dotarcie do pobliskich planet, ale także szybkie podróże w obrębie własnej. Jest pomysł orbitalnej fabryki, masowej produkcji rakiet, kosmicznego ciągu zaopatrzeniowego dla marsjańskiej kolonii czy w końcu zaludnienia Czerwonej Planety ziemskimi kolonistami.
Brzmi jak science-fiction? Trochę tak. Ale 18 lat temu, gdy SpaceX zaczynało działalność, tak samo mogła brzmieć zapowiedź, że prywatna firma będzie w stanie wysłać ludzi w kosmos.
Boostery Falcona Heavy podczas lądowania (Domena publiczna)

Start rakiety Falcon 1 z atolu Kwajalein

Test silnika Merlin, napędzającego rakiety SpaceX

Start rakiety Falcon Heavy

Samochód Tesla Roadster w przestrzeni kosmicznej

https://tech.wp.pl/sukcesy-i-porazki-spacex-jak-elon-musk-zmienil-reguly-gry-w-kosmosie-6516029590186113a

 

Sukcesy i porażki SpaceX. Jak Elon Musk zmienił reguły gry w kosmosie.jpg

Sukcesy i porażki SpaceX. Jak Elon Musk zmienił reguły gry w kosmosie2.jpg

Sukcesy i porażki SpaceX. Jak Elon Musk zmienił reguły gry w kosmosie3.jpg

Sukcesy i porażki SpaceX. Jak Elon Musk zmienił reguły gry w kosmosie4.jpg

Sukcesy i porażki SpaceX. Jak Elon Musk zmienił reguły gry w kosmosie5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pierwszy amerykański lot załogowy od lat. Falcon 9 wystartował z przylądka Canaveral
2020-05-30.SJ.KOAL
Pierwsza od 9 lat amerykańska załogowa misja kosmiczna rozpoczęła się o 21:22 (naszego czasu). Rakieta Falcon 9 z kapsułą Dragon wystartowała się z przylądka Canaveral. Tym razem pogoda jest sprzyjająca. Na kanale NASA na Youtube można obejrzeć transmisję z wydarzenia.
Jest to pierwszy lot załogowy na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) z terenu USA od prawie 10 lat. Wraz z definitywnym wycofaniem w 2011 roku ze służby amerykańskich wahadłowców NASA została pozbawiona własnych środków transportowania astronautów i zaopatrzenia na ISS. Wymiana członków załogi stacji realizowana była wyłącznie za pomocą rosyjskich statków Sojuz.
Start rakiety Falcon 9 z kapsułą Dragon zaplanowano na sobotę 15:22 wschodnioamerykańskiego czasu letniego (EDT), czyli 21:22 czasu polskiego. Miejscem wystrzelenia rakiety jest Przylądek Canaveral na Florydzie (USA). Z tego samego kosmodromu kilka dekad temu startowały rakiety programu Apollo, których celem był Księżyc.
Decyzje o odwołaniu środowego lotu na ISS podjęto na 17 minut przed planowanym startem Procedurę odwołano ze względów bezpieczeństwa, norm nie spełniały warunki pogodowe. Oprócz niesprzyjającej pogody w rozpoczętej procedurze startu nie wykryto żadnych błędów.

Misja Demo-2 to wspólne przedsięwzięcie Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) i firma znanego miliardera Elona Muska - SpaceX. Po raz pierwszy w kosmos wyniesie więc astronautów statek wyprodukowany przez prywatną firmę.

Misję wykonać mają Robert Behnken i Douglas Hurley. Obaj są doświadczonymi astronautami, stanowili załogę promów kosmicznych, są też pilotami testowymi. Hurley ma 53 lata a Behnken ? 49 lat. Zdaniem ekspertów to optymalny wiek dla astronautów; muszą być to bowiem osoby łączące duże doświadczenie i dobrą kondycję psychofizyczną.

Dragon zadokuje na ISS po około 24 godzinach od startu. Statek jest zaprojektowany w taki sposób, by proces ten dokonał się automatycznie. Jeden z astronautów będzie jednak monitorował przebieg dokowania i w razie nieprzewidzianych okoliczności wykona ten manewr manualnie.
źródło: Youtube, PAP, IAR
https://www.tvp.info/48309106/pierwszy-amerykanski-lot-zalogowy-od-9-lat-wieszwiecej

 

 

Pierwszy amerykański lot załogowy od lat. Falcon 9 wystartował z przylądka Canaveral.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

?Jesteśmy znów w kosmosie?. Amerykańska kapsuła załogowa Dragon już na orbicie
2020-05-30.JMK.
?Jesteśmy znów w kosmosie? ? piszą amerykańskie media po udanym starcie pierwszej od dziewięciu lat załogowej misji kosmicznej z terytorium USA. Wyniesiona przez rakietę Falcon 9 kapsuła załogowa Dragon znajduje się już na orbicie okołoziemskiej. Dwaj amerykańscy astronauci, którzy znajdują się na pokładzie Dragona w niedzielę (31 maja) w godzinach popołudniowych polskiego czasu zacumują do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Długo oczekiwany start rakiety przebiegł zgodnie z planem. ? Odpalmy tę świeczkę ? słychać było komunikat na kilkadziesiąt sekund przed startem, który oglądał prezydent USA Donald Trump oraz jego zastępca Mike Pence.

Prywatny statek załogowy oddzielił się od członów rakiety, której segment główny rakiety udanie wylądował na barce oceanicznej.

To pierwszy lot załogowy na ISS z terytorium USA od dziewięciu lat. Amerykańskie media piszą o przełomowym momencie w rozwoju programu kosmicznego. ? Jesteśmy znów w kosmosie ? czytamy w pierwszych komentarzach.

Prezydent USA obiecuje, że do 2024 roku Amerykanie znów wylądują na Księżycu. Jest to celem programu ?Artemis? ? jednego z przykładów współpracy sektora prywatnego z rządem federalnym w badaniach kosmosu.
Załogową kapsułę Dragon, którą wyniosła rakieta Falcon 9, wykonała na zlecenie Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) firma znanego miliardera Elona Muska - SpaceX. Po raz pierwszy w kosmos wyniósł więc astronautów statek wyprodukowany przez prywatną firmę.

To pierwszy lot załogowy na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) z terenu USA od dziewięciu lat. Po wycofaniem w 2011 roku ze służby amerykańskich wahadłowców wymiana członków załogi stacji realizowana była wyłącznie za pomocą rosyjskich statków Sojuz.
Misję wykonują Robert Behnken i Douglas Hurley. Obaj są bardzo doświadczonymi astronautami ? stanowili załogę promów kosmicznych, są też pilotami testowymi. Hurley ma 53 lata a Behnken - 49 lat.

Zdaniem ekspertów to optymalny wiek dla astronautów; muszą być to bowiem osoby zarówno z dużym doświadczeniem i cechujące się dobrą kondycją psychofizyczną.

Dragon zadokuje na ISS po ok. 19 godzinach od startu. Statek jest zaprojektowany w taki sposób, by proces ten dokonał się automatycznie. Jeden z astronautów będzie jednak monitorował przebieg dokowania i w razie nieprzewidzianych okoliczności wykona ten manewr manualnie.
źródło: PAP
Kolejnym amerykańskim celem w Kosmosie jest powrót na Księżyc (fot. TT/NASA)

https://www.tvp.info/48310067/amerykanska-misja-zalogowa-kapsula-zalogowa-dragon-juz-na-orbicie-wieszwiecej

 

Jesteśmy znów w kosmosie Amerykańska kapsuła załogowa Dragon już na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czwarty prototyp Starshipa był i już go nie ma. Potężna eksplozja w Boca Chica
2020-05-30. Radosław Kosarzycki
Czwarty prototyp Starshipa, nowego statku kosmicznego firmy SpaceX, był pierwszym, który z powodzeniem wytrzymał próby tankowania. Co więcej, był to pierwszy prototyp Starshipa, który z powodzeniem przetrwał odpalenie silnika Raptor. Był, to właściwe słowo, bo czwartego prototypu Starshipa już nie ma.
Wczoraj wieczorem w kompleksie Boca Chica w Teksasie SN4 eksplodował tuż po kolejnej, udanej próbie odpalenia silnika. W chwilę po zakończeniu testu, statek eksplodował zamieniając się w potężną kulę ognia, doszczętnie niszcząc prototyp, ale tak powodując znaczne straty na stanowisku testowym.

Jeszcze kilkanaście godzin przed eksplozją planowano pierwszy ?skok? SN4 czyli lot na niewielką wysokość. Teraz już wiemy, że do niego nie dojdzie.
Starship nie ma nic wspólnego z Crew Dragonem
Do eksplozji statku doszło w newralgicznym momencie: między pierwszą a drugą próbą startu misji Demo-2, w ramach której statek Crew Dragon po raz pierwszy zawiezie dwóch astronautów: Boba Behnkena oraz Douga Hurleya na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Pierwsza próba startu została odwołana ze względu na niekorzystne warunki pogodowe na kilkanaście minut przed startem. Druga próba zaplanowana jest na 21:22 polskiego czasu w sobotę. Aktualne prognozy pogody wskazują, że szansa na start wynosi 50%.
Warto jednak tutaj podkreślić, że eksplozja Starshipa nie ma nic wspólnego ze statkiem Crew Dragon.
Starship budowany jest w sposób iteracyjny i szansa zniszczenia prototypu była wliczona w koszta. W ciągu ostatnich trzech miesięcy zniszczeniu uległy SN1, SN2 i SN3. Po każdej porażce SpaceX analizuje jej przyczyny, wprowadza odpowiednie zmiany i buduje kolejny prototyp. W ten sposób SN4 był pierwszym statkiem, który wytrzymał testy ciśnieniowe podczas tankowania. Wczorajsza eksplozja także dostarczyła firmie SpaceX mnóstwa informacji o statku, które pozwolą na wprowadzenie odpowiednich poprawek w kolejnym prototypie SN5. W ten sposób, tempo rozwoju i projektowania statku jest znacznie szybsze niż przy bardziej klasycznym podejściu do projektowania rakiet.
W przeciwieństwie do Starshipa, Crew Dragon oraz rakieta Falcon 9 to już sprawdzony sprzęt. Dragon, na którym bazuje jego pasażerska wersja, wykonał już kilkadziesiąt misji transportowych na pokład ISS, a rakiety Falcon 9 startują już od kilku lat niemal co kilka tygodni. Poziom bezpieczeństwa tego zestawu jest oceniany na bardzo wysoki, a ryzyko niepowodzenia startu czy śmierci załogi jest stosunkowo niskie.
Sobotni start będzie można obserwować na żywo w relacjach na kanale SpaceX, a w języku polskim na kanale Astrofaza (początek relacji o 21:00).
Boom! SpaceX Starship SN4 explodes during latest round of testing
Crew Demo-2

https://www.spidersweb.pl/2020/05/eksplozja-statku-starship-sn4.html

 

 

Czwarty prototyp Starshipa był i już go nie ma. Potężna eksplozja w Boca Chica.jpg

Czwarty prototyp Starshipa był i już go nie ma. Potężna eksplozja w Boca Chica2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga próba startu Crew Dragona z załogą [LIVE 21:00]
2020-05-30. Radek Kosarzycki
Do X razy sztuka. Dlatego dzisiaj także zapraszamy na relację ze startu Crew Dragona.
Przybliżony program:
1. 21:00 Start programu, streszczenie misji i rozmowa z gośćmi.
2. 21:23 Start kapsuły Dragon Crew z komentarzem.
3. 21:40 Studio Astrofazy, rozmowa z gośćmi i dyskusja.
https://www.pulskosmosu.pl/2020/05/30/live-2100-druga-proba-startu-crew-dragona-z-zaloga/

Druga próba startu Crew Dragona z załogą [LIVE 21.00].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I poleciał! SpaceX jako pierwsza firma wynosi astronautów w przestrzeń kosmiczną
2020-05-30. Radek Kosarzycki
Choć obaw było dużo, że po raz kolejny pogoda pokrzyżuje plany, to jednak ostatecznie podjęto decyzję o starcie.
Tym samym, 30 maja o godzinie 21:22 polskiego czasu, statek kosmiczny Crew Dragon zainstalowany na szczycie rakiety Falcon 9 wyniósł w przestrzeń kosmiczną dwóch amerykańskich astronautów Douga Hurleya i Boba Behnkena. Tym samym po raz pierwszy w historii prywatna firma wyniosła w przestrzeń kosmiczną astronautów.
Aktualnie astronauci ścigają Międzynarodową Stację Kosmiczną, do której powinni zacumować w około 19 godzin po starcie.
Cały start miałem okazję komentować w doborowym towarzystwie na kanale Astrofazy ? zapis poniżej. Jak zawsze przypadła mi moja ulubiona rola
Ponowny start załogowego Dragona. Musi się ud

https://www.pulskosmosu.pl/2020/05/31/i-polecial-spacex-jako-pierwsza-firma-wynosi-astronautow-w-przestrzen-kosmiczna/

 

I poleciał SpaceX jako pierwsza firma wynosi astronautów w przestrzeń kosmiczną.jpg

I poleciał SpaceX jako pierwsza firma wynosi astronautów w przestrzeń kosmiczną2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lot załogowy na Księżyc z trzecim Europejskim Modułem Serwisowym
2020-05-30 Anna Wizerkaniuk
Trzeci Europejski Moduł Serwisowy zostanie wykorzystany w załogowej misji na Księżyc przewidzianej na 2024 r. Europejska Agencja Kosmiczna podpisała kontrakt z Airbusem na budowę modułu.
Moduł serwisowy jest niezbędny do długiej podróży w kierunku naszego naturalnego satelity. To dzięki niemu w statku Orion będą panowały warunki pozwalające na przeżycie ? będzie zapewniona woda, powietrze i odpowiednia temperatura. Moduł ma zapewniać także napęd statku oraz dostarczyć energii elektrycznej komputerom pokładowym i innym urządzeniom tego wymagającym. Będzie on także stanowił podwozie Oriona.
Statek Orion można porównać do małego domku z parterem i pierwszym piętrem ? średnica statku to 5,2 m, a jego wysokość to 7,3 m. Wymiary samego Europejskiego Modułu Serwisowego to 4 m średnicy i wysokości. Moduł serwisowy może zabrać 8,6 ton paliwa wykorzystywanego przez główny silnik oraz 32 mniejsze służące do utrzymania prawidłowej orientacji w przestrzeni i trajektorii lotu. W tej konstrukcji zostały wykorzystane już wcześniej sprawdzone w przestrzeni kosmicznej elementy ? silnik główny to przerobiony silnik Orbitalnego Systemu Manewrowego promów kosmicznych.
Z perspektywy Europejskiej Agencji Kosmicznej, współpraca z NASA nad programem Artemis jest bardzo ważna, ponieważ przedstawia agencję jako partnera silnego i godnego zaufania dla dużo bardziej doświadczonych na tym polu Amerykanów.
Pierwszy moduł serwisowy dla statku Orion został dostarczony do Centrum Kosmicznego im. Kennedy?ego w 2018 r. W wersji optymistycznej ma zostać wystrzelony w kosmos w przyszłym roku w ramach bezzałogowej misji Artemis 1. Będzie to test statku Orion. Plan misji przewiduje przelot obok Księżyca i wykorzystanie asysty grawitacyjnej, aby wejść na orbitę okołoksiężycową i wylecieć 70 tysięcy kilometrów za satelitę Ziemi i około pół miliona kilometrów od samej planety. W drodze powrotnej planowany jest drugi przelot obok Księżyca, po czym Orion wróci na Ziemię. Lot ma trwać 20 dni i zakończyć się wodowaniem modułu załogowego na Oceanie Spokojnym. Moduł serwisowy ma się odłączyć podczas wejścia w atmosferę i w niej spłonąć.
Druga misja w ramach programu Artemis ma być misją załogową planowaną na 2022 r. Czterech śmiałków uda się w podróż dookoła Księżyca po podobnej trajektorii co Artemis 1, z tą różnicą, że statek nie będzie wchodził na orbitę Srebrnego Globu, tylko obleci satelitę po jego niewidocznej stronie i wróci na Ziemię.
Moduł Serwisowy, na którego budowę ESA podpisała umowę, będzie częścią statku mającego być wykorzystanym podczas misji Artemis 3 umożliwiającej powrót ludzi na Księżyc po ponad 50 latach od ostatniego lądowania w ramach Apollo 17. Trzeba jednak zaznaczyć, że są to bardzo optymistyczne plany i mogą one ulec przesunięciu ze względu na opóźnienia w budowie rakiety SLS (Space Launch System), która ma wynieść Oriona w przestrzeń kosmiczną.
Źródła:
ESA
https://news.astronet.pl/index.php/2020/05/30/lot-zalogowy-na-ksiezyc-z-trzecim-europejskim-modulem-serwisowym/

Lot załogowy na Księżyc z trzecim Europejskim Modułem Serwisowym.jpg

Lot załogowy na Księżyc z trzecim Europejskim Modułem Serwisowym2.jpg

Lot załogowy na Księżyc z trzecim Europejskim Modułem Serwisowym3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Połączenia między galaktykami wyzwalają aktywność w ich jądrach
2020-05-30.
Aktywne jądra galaktyczne (AGN) odgrywają główną rolę w ewolucji galaktyk. Zespół astronomów wykorzystał rekordową próbkę galaktyk, aby potwierdzić, że połączenia galaktyk mają pozytywny wpływ na zapłon AGN-ów. Byli w stanie opracować około 10 razy więcej zdjęć łączących się galaktyk niż w poprzednich badaniach.
Jednym z większych pytań w astronomii jest to, w jaki sposób galaktyki ewoluują od postaci chmur gazu i pyłu do pięknych spiralnych struktur, które widzimy w naszym galaktycznym sąsiedztwie. Tak zwane aktywne jądra galaktyczne (AGN) tworzą interesujące obiekty badawcze, aby można było odpowiedzieć na część pytania, ponieważ wydaje się, że istnieje współewolucja pomiędzy AGN-ami i galaktykami. AGN-y kryją supermasywne czarne dziury, które emitują ogromne ilości energii po uwolnieniu gazu z ich otoczenia. Niektóre mają wystarczająco duże pola magnetyczne lub grawitacyjne aby wyrzucić ze swoich biegunów dżety rozciągające się na tysiące lat świetlnych.

Współewolucja to dwukierunkowa jezdnia. Z jednej strony etap ewolucji wpływa na aktywność AGN-ów. Wydaje się, że AGN rozwija się na pewnym etapie ewolucji galaktyki, ponieważ widzimy, że aktywność AGN osiąga szczyt w galaktykach w określonej odległości, a zatem w określonym czasie w przeszłości. Z drugiej strony aktywność AGN wpływa na tworzenie się galaktyk. To może iść w dwie strony. Dżet AGN odpycha gaz, gdy rozchodzi się po galaktyce, zmuszając go do zderzenia się z innym gazem, tworząc w ten sposób grudki ? ziarna dla gwiazd niemowlęcych. Ale AGN-y emitują również energię, ogrzewając gaz, a tym samym zapobiegając jego ochłodzeniu i kondensacji w grudki.

Astronomowie wykorzystali próbkę z rekordową liczbą galaktyk do zbadania jednego z czynników, który przypuszczalnie ma pozytywny wpływ na zapalanie AGN-ów: scalanie się galaktyk. I rzeczywiście znajdują korelację, licząc w obie strony. Wg. ich obliczeń około 1,4 razy więcej AGN-ów w połączonych galaktykach niż w galaktykach niepołączonych. I na odwrót, odkryli około 1,3 razy połączeń w próbkach galaktyk z AGN w porównaniu z próbkami galaktyk bez AGN.

Zespół badawczy wykorzystał algorytm uczenia maszynowego do rozpoznania połączeń. Daje im to próbkę o rząd wielkości większą niż w poprzednich badaniach, dzięki czemu korelacja jest znacznie bardziej wiarygodna. ?Stworzyliśmy sieć, aby szkolić system rozpoznawania połączeń na wielu zdjęciach. Dzięki temu możemy wykorzystać dużą próbkę dwóch przeglądów teleskopowych z dziesiątkami tysięcy galaktyk. AGN-y są stosunkowo łatwe do rozpoznania na podstawie ich spektrum. Ale połączenia są klasyfikowane na podstawie obrazów, które zazwyczaj są pracą człowieka. Dzięki uczeniu maszynowemu możemy teraz pozwolić komputerom zrobić to za nas? ? mówi pierwszy autor pracy Fangyou Gao.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
SRON

Urania

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/05/poaczenia-miedzy-galaktykami-wyzwalaja.html

 

Połączenia między galaktykami wyzwalają aktywność w ich jądrach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chiny wysyłają na orbitę parę satelitów technologicznych na rakiecie Długi Marsz 11
2020-05-30
Z kosmodromu Xichang wystartowała niewielka chińska rakieta nośna Długi Marsz 11, wynosząc na orbitę parę satelitów technologicznych Xinjishu Shiyan G i H.
Rakieta wystartowała 29 maja o 22:13 czasu polskiego. Para wyniesionych satelitów tej serii będzie testować komunikację międzysatelitarną i urządzenia obserwacji przystosowane dla niewielkich satelitów.
Rakieta została wystrzelona ze specjalnej platformy mobilnej. Był to pierwszy start tej rakiety z kosmodromu w Xichang.
Był to 32. udany start rakiety orbitalnej na świecie w 2020 r. Była to 11. orbitalna próba rakietowa Chin w tym roku (2 z nich były nieudane). Następny chiński start planowany jest już na 31 maja. Z kosmodromu Jiuquan powinna wtedy wystartować rakieta Długi Marsz 2D z satelitą obserwacji Ziemi Gaofen 9 (02).
 
Na podstawie: NSF/Xinhua
Opracował: Rafał Grabiański
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa chińskiej agencji Xinhuanet o udanym starcie
 
Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 11 podczas startu z satelitami flotylli Zhuhai-1 19 września 2019 r. Źródło: XInhua/Wang Jiangbo.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chiny-wysylaja-na-orbite-pare-satelitow-technologicznych-na-rakiecie-dlugi-marsz-11

 

 

Chiny wysyłają na orbitę parę satelitów technologicznych na rakiecie Długi Marsz 11.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy w końcu wyjaśnili wielką zagadkę słynnej Katastrofy Tunguskiej
2020-05-30.
Rosyjscy naukowcy przeanalizowali mnóstwo danych na temat tego incydentu i przeprowadzili własne śledztwa w tej sprawie. Ich praca pokazuje, że wyjaśnienie tej zagadki jest bardziej oczywiste, niż się nam do tej pory wydawało.
Rankiem 30 czerwca 1908 roku o godzinie 7:17 nad syberyjską rzeką Podkamienna Tunguska nastąpiła potężna eksplozja. Miała siłę ok. 50 megaton, czyli mniej więcej tyle, ile największa bomba termojądrowa zdetonowana przez człowieka. Można to porównać z aż 185 bombami zrzuconymi na Hiroszimę.Eksplozja powaliła 80 milionów drzew w tajdze, na powierzchni 2 tysięcy kilometrów kw., na dużo większym obszarze wywołała pożary. Fala uderzeniowa dwukrotnie okrążyła Ziemię. Jeszcze następnego dnia po katastrofie o godzinie 22:00 można było między innymi we Francji czytać książki, korzystając ze światła niezwykłej zorzy unoszącej się nad horyzontem.
W Londynie zanotowano trzęsienie ziemi, a w Rosji posądzono Japończyków o rozpoczęcie wojny. Co eksplodowało 112 lat temu? Jedna z hipotez mówi, że była to kometa, złożona głównie z brudnego lodu, która nie uderzyła w Ziemię, tylko musnęła atmosferę i poleciała dalej. Te przejście wywołało jednak niewyobrażalną falę uderzeniową, której efekty możemy dziś zobaczyć na starych fotografiach z Syberii. Naukowcy tłumaczą, że obserwowane w Europie "białe noce" mogły być skutkiem rozpraszania się światła słonecznego na jej warkoczu.
Takie rozwiązanie zagadki sugerują najnowsze badania przeprowadzone przez naukowców z Instytutu Fizycznego im. P.N. Lebiediewa w Moskwie i Syberyjskiego Uniwersytetu Federalnego. Wykluczają oni możliwość uderzenia w Ziemię planetoidy zbudowanej z żelaza lub kamienia, ponieważ wyrządziłaby ona znacznie większe szkody, być możne nawet o zasięgu globalnym. Nie bez znaczenia ma tu też fakt, że do dziś nie odkryto fragmentów meteorytów, które mogą być potwierdzeniem tej teorii.
Naukowcy są niemal pewni, że mamy tu do czynienia z przejściem przez ziemską atmosferę małej komety zbudowanej z lodu lub żelaznej planetoidy. Jej uderzenie w atmosferę odparowało część materiału z jej jądra i przy tym wywołało fale uderzeniowe, a pozostałe fragmenty poleciały dalej w otchłań przestrzeni kosmicznej. Dlatego nie można ich znaleźć na powierzchni Ziemi.
Naukowcy obliczyli, że kosmiczna skała miała średnicę od 100 do 200 metrów i przeszła przez ziemską atmosferę na minimalnej wysokości lotu 10-15 kilometrów z prędkością ok. 20 kilometrów na sekundę. Obiekt miał początkowo masę ok. trzy miliony ton, ale po uderzeniu w ziemską atmosferę stracił połowę masy. Ten fakt jednak nie wpłynął na trajektorię jego lotu, który kontynuował.
Według Dona Yeomansa z NASA, upadek meteorytu podobnego do tego sprzed 112 lat zdarza się średnio raz na 300 lat, więc prędzej czy później czeka nas powtórka z Tunguski. Problem w tym, że nikt nie wie gdzie się to może zdarzyć. Światowe agencje kosmiczne tworzą więc coraz bardziej zaawansowane technologie, które pozwolą nam wykrywać nawet te mniejsze kosmiczne skały, zagrażające naszej planecie. Być może szybsze ich wykrycie kiedyś sprawi, że odpowiednio wcześniej się na takie wydarzenia przygotujemy, dzięki czemu ograniczymy wyrządzone przez nie szkody.
Źródło: GeekWeek.pl/Royal Astronomical Society / Fot. Pixabay
https://www.geekweek.pl/news/2020-05-30/naukowcy-w-koncu-wyjasnili-wielka-zagadke-slynnej-katastrofy-tunguskiej/

Naukowcy w końcu wyjaśnili wielką zagadkę słynnej Katastrofy Tunguskiej.jpg

Naukowcy w końcu wyjaśnili wielką zagadkę słynnej Katastrofy Tunguskiej2.jpg

Naukowcy w końcu wyjaśnili wielką zagadkę słynnej Katastrofy Tunguskiej3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Słońcu zaobserwowano pierwsze rozbłyski klasy M od trzech lat!
Autor: Anakin23 (2020-05-30)
Tak jak przewidywano od dawna, nadchodzi okres większej aktywności słonecznej a tym samym powinny się wkrótce pojawiać silniejsze rozbłyski. Rzeczywiście okazało się to tylko kwestią czasu i wreszcie doczekaliśmy się. Dokładnie po 925 dniach na Słońcu wystąpił kolejny średniej wielkości rozbłysk klasy M.
W zasadzie były dwa rozbłyski M1.2 oraz C9.3 zarówno jeden jak i drugi z rejonu który wciąż znajduję się za wschodnią granicą tarczy słonecznej dlatego też możemy twierdzić iż te flary były silniejsze co za tym idzie druga również przekroczyła klasę M
Z pewnością astrofizycy będą się teaz bacznie przyglądać temu aktywnemu rejonowi, który w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin będzie już widoczny z Ziemi. Dopiero wtedy będzie można stwierdzić coś więcej na temat jego budowy oraz szans na następne rozbłyski
Źródło:
http://zmianysolarne.pl/wiadomosc/pierwsze-rozblyski-klasy-m-od-blisko-trzech-lat?fbclid=I...
Źródło: NOAA/SDO
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/na-sloncu-zaobserwowano-pierwsze-rozblyski-klasy-m-od-trzech-lat

Na Słońcu zaobserwowano pierwsze rozbłyski klasy M od trzech lat.jpg

Na Słońcu zaobserwowano pierwsze rozbłyski klasy M od trzech lat2.jpg

Na Słońcu zaobserwowano pierwsze rozbłyski klasy M od trzech lat3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W kosmicznym obiektywie: Atlantis po raz ostatni
2020-05-31. Anna Wizerkaniuk
Przez prawie 9 lat z przylądka Canaveral żaden człowiek nie został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną. Ostatni wahadłowiec ? Atlantis, wystartował 8 lipca 2011 r. z platformy startowej LC-39A, tej samej, z której obecnie startują rakiety firmy SpaceX. Misja opatrzona numerem STS-135 zakończyła się po 12 dniach i 18 godzinach 21 lipca. Tym samym zakończyła się trwająca 30 lat era wahadłowców, a Stany Zjednoczone straciły zdolność do samodzielnego umieszczania ludzi na orbicie.
Ostatnią załogę Atlantis stanowili:
?    Christopher Ferguson ? dowódca
?    Douglas Hurley ? pilot
?    Sandra Magnus ? specjalista misji
?    Rex Walheim ? specjalista misji
Hurley został wybrany do misji Demo-2, która jest ostatnim testem statku Dragon Crew, zanim będzie certyfikowany do transportu astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
NASA

STS-129 HD Launch

https://news.astronet.pl/index.php/2020/05/31/w-kosmicznym-obiektywie-atlantis-po-raz-ostatni/

 

W kosmicznym obiektywie Atlantis po raz ostatni.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dlaczego przerwano transmisję w chwili lądowania członu rakiety Falcon-9? Wyjaśniamy
2020-05-31. Piotr Stanisławski
Spisek! Domorośli śledczy przejrzeli niecne mistyfikacje frajerów ze SpaceX!!! A przynajmniej tak uważają na podstawie 9-sekundowej przerwy w transmisji. Wyjaśniam, co tu się naprawdę działo.
Wczorajszy start Falcona-9 z kapsułą Crew Dragon był po prostu idealny. Wszystko odbyło się zgodnie z planem, niemal co do sekundy zgadzały się z planem momenty przeprowadzenia kolejnych etapów: zakończenia pracy silnika, oddzielenia się pierwszego stopnia rakiety i jego lądowania na autonomicznej barce na oceanie.
Jedyny ?zgrzyt? ? tak to wiele osób odebrało ? to sekundy przed dotknięciem lądującego członu na barce. Piękna dotąd transmisja na moment została przerwana i zastąpiona taką oto planszą:
Po krótkim czasie ciach! i plansza zniknęła, a na barce stał już dolny człon Falcona. Nieźle całą sytuację podsumował ten mem:
Oczywiście (a jakże!) pojawiły się zaraz teorie spiskowe. Wszystkie kręciły się wokół jednego wątku: nie było żadnego lądowania rakiety, SpaceX nas oszukuje, po przerwie pokazali obraz z innej barki albo stare nagranie. Wersja druga ? lądowanie było, ale się nie udało, a SpaceX nie chcąc psuć idealnego obrazu pokazał stare nagranie.
Zanim wyjaśnię, skąd się ta przerwa w transmisji, chciałbym zwrócić uwagę na pokrętny tok myślenia domorosłych śledczych. Oto bogata firma bogatego faceta dostająca ogromne pieniądze od NASA i nie tylko realizuje misję kosmiczną. Wszystko jest dopracowane ? widzimy astronautów, przygotowania, rakietę, start, lot. Śledzą to setki ludzi na miejscu i setki tysięcy przed ekranami na całym świecie. No po prostu wielki show.
I oto jest ten jeden jedyny moment. Spodziewany i łatwy do przewidzenia ? wiadomo było, że lądowanie nastąpi dokładnie w 9 minut i 22 sekundy od startu. Jeżeli ktoś chce przyjąć, że to mistyfikacja i manipulacja ze strony SpaceX, to czy faktycznie byliby tak durni i nieudolni, by nie móc zrobić tego zgrabniej? Mogliby przecież (zaznaczam ? to eksperyment myślowy) pokazać stare nagranie. Albo wywalić dodatkowo te 10 czy 20 tysięcy dolarów by zrobić perfekcyjną animację pokazującą ten moment. Czemu mieliby narażać się na demistyfikację pokazując przez kilkanaście sekund głupią planszę? Po to, by domowi detektywi przyłapali ich i mieli okazję do wykrzykiwania ?Ha! Mam was!??
Zawsze zadziwia mnie logika takich amatorskich śledztw?
No dobra, starczy tych rozważań. Co tam się tak naprawdę stało? Otóż barki SpaceX (są dwie ? noszą nazwy zaczerpnięte z powieści ?The Player of Games? Iaina M. Banksa: Just Read the Instructions oraz Of Course I Still Love You) odpływają kilkaset kilometrów od brzegu, by przechwycić rakietę oddzielającą się w około 2,5 minuty po starcie.
By barka mogła transmitować wideo, musi wykorzystywać łącze satelitarne. W tym celu używa wąskiej wiązki skierowanej na konkretnego satelitę. Tak samo robią stacje telewizyjne ? jeśli spojrzycie na warszawską siedzibę Canal+, TVN czy TVP zobaczycie na ich dachach potężne anteny nadawcze skierowane w jeden punkt na niebie. Wysyłają one sygnał do satelitów znajdujący się na orbicie geostacjonarnej, a więc na wysokości 35 786 km nad równikiem. Sporo ? Międzynarodowa Stacja Kosmiczna lata na około 400 km.
Tyle, że stacje telewizyjne mają wielkie i raz ustawione, stabilne anteny. Tymczasem barki SpaceX pływają na falach kołysząc się. Antena nadawcza jest stabilizowana i wszystko działa nieźle. Ale tylko do momentu, gdy do pokładu zbliża się plujący ogniem potężny człon rakiety. Wibracje i kołysanie barki staje się na moment tak silne, że nie sposób ustabilizować anteny i wiązka leci sobie w kosmos, zamiast trafiać w satelitę. Trwa to chwilę ? gdy lądowanie się kończy, wszystko wraca do normy i sygnał znowu dociera do satelity, a przez niego ? na ziemię.
To cała tajemnica znikającej transmisji. Oczywiście kamera na pokładzie nadal nagrywa lądowanie, dlatego po zgraniu go możemy obejrzeć całą akcję, a SpaceX publikuje zapis kilka dni później.
Czy nie dałoby się tego obejść? Owszem ? dałoby się. Można wysłać drugi statek, który będzie odbierał sygnał z pierwszego i przekazywał go do satelity. Tylko? po co? Dla kilkunastu sekund transmisji na żywo? Żeby udowodnić coś domorosłym śledczym? Przecież oni i tak uznają, że to manipulacja. W szczególnych przypadkach, takich jak pierwsze lądowanie, w pobliżu znajdował się samolot czy helikopter, z którego filmowano przebieg lądowania.
To dobrzy przykład tego, jak niechęć do pomyślenia, albo choćby wyszukania informacji w sieci prowadzi do tworzenia skomplikowanych teorii spiskowych. To samo zjawisko obserwujemy bardzo często i, prawdę mówiąc, nie świadczy ono o przenikliwości i zdrowym sceptycyzmie twórców takich teorii.

Watch SpaceX Make History With Rocket Landing on Drone Ship

https://www.crazynauka.pl/dlaczego-przerwano-transmisje-w-chwili-ladowania-czlonu-rakiety-falcon-9-wyjasniamy/

 

 

 

Dlaczego przerwano transmisję w chwili lądowania członu rakiety Falcon-9 Wyjaśniamy.jpg

Dlaczego przerwano transmisję w chwili lądowania członu rakiety Falcon-9 Wyjaśniamy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkiem nieoczekiwanie, sonda Solar Orbiter zbada tajemniczą kometę ATLAS
2020-05-31.
Wspaniałe wieści dochodzą do nas z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Otóż astronomowie będą w stanie przyjrzeć się bliżej komecie ATLAS, która niedawno rozpadła się na kawałki. Będą spektakularne dane i zdjęcia.
Sonda Solar Orbiter udała się w swoją podróż ku Słońcu w lutym bieżącego roku. A to wszystko po to, byśmy mogli poznać jego zagadki. Teraz okazuje się, że misja prowadzona przez Europejską Agencję Kosmiczną i wspieraną m.in. polską myślą techniczną, może przyczynić się nie tylko do powiększenia naszej wiedzy o dziennej gwieździe, ale również o jednych z najbardziej tajemniczych obiektów przemierzających otchłań kosmosu, czyli kometach.
Astronomowie całkiem przypadkowo zorientowali się, że sonda, w swojej podróży na docelową orbitę wokół Słońca, będzie przelatywać przez obszar warkocza komety C/2019 Y4 ATLAS. Ten moment będzie trwał przez najbliższy tydzień. Zaawansowane urządzenia badawcze i obserwacyjne, znajdujące się na pokładzie pojazdu, pozwolą dogłębnie zbadać skład materii i poznać nam historię obiektu, a także miejsce, z którego mógł do nas przybyć.
Najnowsze obserwacje komety C/2019 Y4 ATLAS, prowadzone za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, ujawniły jej dalszy szybki rozpad. W ciągu zaledwie kilku dni astronomowie dostrzegli dziesięć kolejnych części. Najpierw było to 30, a później już 25. Oznacza to, że fragmenty szybko wypalają się i znikają, ale na ich miejsce pojawiają się kolejne.
Fragmentująca kometa znajduje się obecnie na orbicie Marsa, ok. 145 milionów kilometrów od Ziemi. Obiekt najbardziej zbliżył się do naszej planety 23 maja, wówczas przeleciał w odległości ok. 115 milionów kilometrów od Ziemi. Astronomowie przeprowadzili najbardziej dokładne obserwacje za pomocą najróżniejszych systemów naziemnych i orbitalnych.
Co ciekawe, udział w misji sondy Solar Orbiter mają również Polacy. Naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk zbudowali m.in. teleskop rentgenowski o nazwie STIX. Jest on jednym z sześciu urządzeń pracujących w zakresach promieniowania od widzialnego po rentgenowskie. Polski instrument jest najważniejszy, bo odpowiada za monitorowanie rozbłysków słonecznych, które są najbardziej niebezpieczne dla nas i instalacji kosmicznych.
Ale to nie wszystko. Polacy zbudowali również komputer pokładowy, obudowę mechaniczną systemu do precyzyjnego określenia położenia Słońca, układy do testów elektroniki oraz przeprowadzili eksperymenty termiczne i integralne tych technologii. Pierwsze wyniki badań z sondy Solar Orbiter powinniśmy otrzymać w ciągu 2 lat.
Źródło: GeekWeek.pl/ESA / Fot. ESA/NASA
Rozpad komety ATLAS w obiektywie Kosmicznego Teleskopu Hubble'a. Fot. NASA/ESA/HST.
https://www.geekweek.pl/news/2020-05-31/calkiem-nieoczekiwanie-sonda-solar-orbiter-zbada-tajemnicza-komete-atlas/

Całkiem nieoczekiwanie, sonda Solar Orbiter zbada tajemniczą kometę ATLAS.jpg

Całkiem nieoczekiwanie, sonda Solar Orbiter zbada tajemniczą kometę ATLAS2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Centrum gromady gwiazd Westerlund 2 nie sprzyja tworzeniu się planet
2020-05-31.
Astronomowie korzystający z teleskopu Hubble?a odkrywają, że chaotyczny obszar centralny masywnej, zatłoczonej gromady gwiazd Westerlund 2 jest trudnym miejscem dla formowania się planet. Znajdująca się 20 000 lat świetlnych stąd Westerlund 2 jest wyjątkowym laboratorium do badania gwiezdnych procesów ewolucyjnych, ponieważ jest względnie bliska, dość młoda i zawiera dużą populację gwiazd.
Trzyletnie badanie Westerlund 2 pokazało, że dyski protoplanetarne otaczające gwiazdy w pobliżu centrum gromady są w tajemniczy sposób pozbawione dużych, gęstych obłoków pyłu, które za kilka milionów lat mogłyby się stać planetami.

Jednak obserwacje pokazują, że gwiazdy na obrzeżach gromady mają na swoich dyskach ogromne obłoki pyłu tworzące planety. Naukowcy sądzą, że nasz Układ Słoneczny zastosował tę formułę, gdy tworzył się 4,6 mld lat temu.

Dlaczego więc niektóre gwiazdy w Westerlund 2 mają trudności z formowaniem planet, a inne nie? Wygląda na to, że tworzenie się planet zależy od lokalizacji. Najbardziej masywne i najjaśniejsze gwiazdy w gromadzie skupiają się w rdzeniu, co potwierdzają obserwacje innych obszarów gwiazdotwórczych. Centrum gromady zawiera co najmniej 30 niezwykle masywnych gwiazd, niektóre o masie nawet 80 Słońc. Ich parzące promieniowanie UV i huraganowe wiatry gwiazdowe naładowanych cząsteczek rozpalają dyski wokół sąsiednich gwiazd o mniejszej masie, rozpraszając olbrzymie obłoki pyłu.

?Zasadniczo, jeżeli gwiazdy są monstrualne, ich energia zmieni właściwości dysków wokół pobliskich, mniej masywnych gwiazd. Być może dyski nadal pozostaną, ale gwiazdy zmieniają skład pyłu na nich, więc trudniej jest stworzyć stabilne struktury, które ostatecznie doprowadzą do powstania planet. Uważamy, że pył albo wyparuje za milion lat, albo zmieni się pod względem składu i wielkości tak dramatycznie, że planety nie będą miały budulców do uformowania się? ? wyjaśniła Elena Sabbi, główna badaczka Hubble?a.

Po raz pierwszy obserwacje Hubble?a analizują wyjątkowo gęstą gromadę gwiazd, aby zbadać, które środowiska sprzyjają tworzeniu się planet. Naukowcy wciąż jednak debatują, czy duże gwiazdy rodzą się w centrum, czy też tam migrują. Westerlund 2 ma już w swoim centrum masywne gwiazdy, mimo, że jest stosunkowo młodym układem sprzed 2 mld lat.

Korzystając z WFC3 teleskopu Hubble?a, naukowcy odkryli, że spośród prawie 5000 gwiazd w Westerlund 2 o masach w przedziale od 0,1 do 5 mas Słońca, 1500 wykazuje fluktuacje światła, gdy gwiazdy akreują materię ze swoich dysków. Orbitująca materia zbita w dysk tymczasowo zablokowała by część światła gwiazd, powodując wahania jasności.

Jednak Hubble wykrył sygnaturę takiej materii krążącej tylko wokół gwiazd poza ciasnym centralnym obszarem gromady. Teleskop obserwował duże spadki jasności, nawet 10-20 dni, u około 5% gwiazd, zanim powróciły do normalnej jasności. Nie wykryli tych spadków jasności wśród gwiazd przebywających w odległości czterech lat świetlnych od centrum gromady. Wahania te mogą być spowodowane dużymi grudkami pyłu przechodzącymi przed gwiazdami. Grudki znajdowałyby się w dysku nachylonym prawie krawędzią do obserwatora. ?Uważamy, że grudki są planetozymalami lub strukturami formującymi. Mogą to być nasiona, z których ostatecznie powstaną planety w bardziej rozwiniętych układach. Są to układy, których nie widzimy w pobliżu bardzo masywnych gwiazd. Widzimy je tylko w układach poza centrum? ? mówi Sabbi.

Dzięki Hubble?owi astronomowie mogą teraz zobaczyć, jak gwiazdy akreują w środowiskach podobnych do wczesnego Wszechświata, gdzie gromady gwiazd były zdominowane przez monstrualne gwiazdy. Jak dotąd najbardziej znanym pobliskim gwiezdnym środowiskiem zawierającym masywne gwiazdy jest region rodzenia się gwiazd w Mgławicy Oriona. Jednak Westerlund 2 jest bogatszym celem ze względu na większą populację gwiazd.

Ta gromada będzie doskonałym laboratorium do dalszych obserwacji z użyciem przyszłego Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba, obserwatorium na podczerwień. Hubble pomógł astronomom zidentyfikować gwiazdy o możliwych strukturach planetarnych. Dzięki JWST naukowcy będą mogli badać, które dyski wokół gwiazd nie akreują materii, a które dyski wciąż zawierają materię mogącą budować planety.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
HST

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/05/centrum-gromady-gwiazd-westerlund-2-nie.html

 

Centrum gromady gwiazd Westerlund 2 nie sprzyja tworzeniu się planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Up, up and away! Crew Dragon z załogą wystartował w podróż do stacji kosmicznej
2020-05-31. Radosław Kosarzycki

30 maja o godzinie 21:22 polskiego czasu z Przylądka Canaveral wystartowała rakieta Falcon 9, na której szczycie znajdował się statek Crew Dragon, w którym znajdowali się astronauci Bob Behnken oraz Doug Hurley. To początek czegoś nowego.
Ale po kolei.
Pierwsze podejście do załogowego startu Crew Dragona miało miejsce w środę, ale niesprzyjające warunki pogodowe sprawiły, że na kilkanaście minut przed startem podjęto decyzję o przełożeniu misji. Choć prognozy pogody na sobotę wskazywały jedynie 50% szans na korzystne warunki pogodowe, to jednak tym razem się udało. Jeżeli przespaliście i nie włączaliście przez ostatnie godziny żadnej stacji telewizyjnej, to poniżej możecie zobaczyć jak wyglądał start.
Początek ery komercjalizacji kosmosu
Wbrew pozorom start Crew Dragona, choć był wydarzeniem bardzo ważnym, nie był przełomowy. Zanim przewiniecie do sekcji komentarzy, aby mnie za to stwierdzenie zbesztać, pozwólcie mi wytłumaczyć co mam na myśli.
Tak, mieliśmy do czynienia z bardzo ważnym wydarzeniem dla sektora kosmicznego. Jakby nie patrzeć, wczorajszy lot był pierwszym lotem testowym zupełnie nowego statku kosmicznego od ponad 40 lat. Był to także pierwszy załogowy lot kosmiczny realizowany z terytorium Stanów Zjednoczonych od 2011 r. kiedy to zakończono program promów kosmicznych, dzięki czemu Amerykanie w końcu, po niemal dziesięcioletniej przerwie, mają swój własny środek transportu na Międzynarodową Stację Kosmiczną i już nie są zależni od rosyjskich cen i rosyjskich statków Sojuz.
Co niezwykle ważne, jest to także pierwszy lot załogowy realizowany przez prywatne przedsiębiorstwo. Rakieta Falcon 9 i statek Crew Dragon także są dziełem tego samego przedsiębiorstwa. W praktyce oznacza to, że niska orbita okołoziemska przestaje być domeną rządowych agencji kosmicznych poszczególnych państw, a została otwarta na firmy, które będą mogły realizować swoje inwestycje na orbicie i, mówiąc wprost, zarabiać na tym pieniądze. Na przestrzeni najbliższych lat możemy zatem spodziewać się wielu misji kosmicznych, których celem nie będą badania naukowe, a przedsięwzięcia komercyjne. W ostatnich miesiącach pisaliśmy już o wizji rozwoju turystyki kosmicznej, reklamy czy branży filmowej. Po wczorajszym starcie, jesteśmy o duży krok bliżej do realizacji tych planów.
Czy to dobrze? Z pewnością. Jeżeli przemysł nie potknie się nigdzie po drodze, to widzę realistyczną szansę na powstanie pierwszych hoteli w przestrzeni kosmicznej, na kręcenie kolejnych filmów na orbicie okołoziemskiej, na to, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna będzie w dużej mierze utrzymywana komercyjnie, a nie pieniędzmi z budżetu poszczególnych państw. Ten ostatni element jest wbrew pozorom bardzo ważny. Stany Zjednoczone co roku na utrzymanie ISS wydają około 3-4 mld dol. Jeżeli połowę z tego kosztu przejmie branża prywatna, to w budżecie będzie można więcej pieniędzy przeznaczyć na rozwój dalszych misji kosmicznych, np. na realizację programu Artemis, w ramach którego człowiek ma na stałe powrócić na powierzchnię Księżyca (miejmy nadzieję, że nikt tych pieniędzy nie postanowi utopić w rakietach SLS).
Wczoraj nie widzieliśmy pierwszego lotu załogowego
Obserwując wczorajszą ekscytację, wczorajsze komentarze po starcie rakiety, ze zdumieniem zauważyłem, że część komentatorów chyba zapomniała, że człowiek lata w kosmos od ponad pół wieku. To był ważny lot, bo był to pierwszy lot realizowany przez firmę prywatną i za pomocą nowego statku kosmicznego, ale NIE BYŁ to pierwszy lot załogowy.
Elon, ty mózgu! To wszystko jest przełomowe!
[?]
Niesamowite! Już prawie 10 000 km/h zasuwają!
Jak słusznie zauważył redaktor Piotr Szary z Autobloga, oznacza to 500 zł mandatu według obowiązującego taryfikatora. Bardzo podoba mi się ten komentarz.
Ale tak dla przypomnienia i nabrania odpowiedniego dystansu.
Pierwszym załogowym lotem kosmicznym był lot Jurija Gagarina w ramach misji Wostok 1, który miał miejsce 12 kwietnia 1961 r. czyli ponad 59 lat temu.
20 lat później co do dnia, 12 kwietnia 1981 r. miał miejsce pierwszy lot wahadłowca/promu kosmicznego Columbia. Do momentu zakończenia programu w 2011 r. NASA zrealizowała za pomocą 5 wahadłowców aż 135 lotów kosmicznych.
Mam wrażenie, że gdyby dzisiaj ktoś wykonał 136. lot wahadłowca to i tak pół świata mówiłoby o wielkim przełomie, o niewiarygodnych prędkościach i o tym jak jasna przyszłość się przed nami otworzyła i teraz wystarczy tylko w nią wejść.
Być może to tylko efekt odstawienia tych emocji na 9 lat i nagły powrót zaserwowany z dużą dawką doskonałego marketingu i PRu.
Jak to ktoś słusznie zauważył, wczorajszy lot nie jest początkiem nowej ery podboju kosmosu, ale z pewnością jest inauguracją ery jego komercjalizacji. I według mnie to z tego powodu jest to bardzo ważne wydarzenie, które może za kilkanaście-kilkadziesiąt lat pozwolić zwykłym ludziom na dotknięcie kosmosu.
Tymczasem, Crew Dragon zmierza w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, do której zacumuje w niedzielę o 16:29 polskiego czasu. Relację z cumowania będziecie mogli obejrzeć na kanale SpaceX lub poniżej.
Bob Behnken oraz Doug Hurley ? załoga misji Demo-2.
NASA, SpaceX launch astronauts from US soil

Start misji Wostok 1. 12 kwietnia 1961 r.
First Space Shuttle Launch - STS-1 (1981)

Crew Demo-2

https://www.spidersweb.pl/2020/05/crew-dragon-polecial-z-zaloga-poczatek-ery-komercjalizacji-kosmosu.html

 

Up, up and away! Crew Dragon z załogą wystartował w podróż do stacji kosmicznej2.jpg

Up, up and away! Crew Dragon z załogą wystartował w podróż do stacji kosmicznej3.jpg

Up, up and away! Crew Dragon z załogą wystartował w podróż do stacji kosmicznej4.jpg

Zobacz, jak amerykańscy astronauci witają się z załogą kosmicznego domu [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Statek Crew Dragon z astronautami zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
2020-05-31.
Do portu w module Harmony w amerykańskiej części ISS zadokował statek Crew Dragon z parą astronautów na pokładzie. Doug Hurley i Robert Behnken zostali wyniesieni na orbitę dzień wcześniej, na rakiecie Falcon 9.
Załoga po udanym locie na orbitę i wieczornych aktywnościach udała się na 8-godzinny spoczynek. Astronautów obudziła obsługa naziemna 31 maja około 10:45 czasu polskiego. Przez całą noc statek wykonał serię czterech odpaleń, które miały na celu synchronizację ze stacją i zbliżenie się do niej.
O 14:11 statek ponownie uruchomił silniki, by wykonać manewr approach initiation burn, który zainicjował zbliżenie się z odległości około 7 km do położenia kilkaset metrów przed portem stacji. Od tego momentu zaczęła się ostatnia faza zbliżania, która miała zakończyć się połączeniem z portem IDA.
W etapie zwanym Proximity Operation statek Crew Dragon nawiązał połączenie ze stacją, umożliwiające względną nawigację. Astronauci w tym czasie ponownie założyli skafandry ciśnieniowe, które uchroniłyby ich gdyby na skutek poważnych problemów doszłoby do utraty ciśnienia w kapsule.
Przed godziną 15:00 statek znalazł się 400 m pod stacją w punkcie Waypoint 0. Następnie załoga naziemna misji dała zgodę na przylot do kolejnego punktu kontrolnego Waypoint 1, umieszczonego 220 m bezpośredniego przed przodem stacji. Statek dolatując tam był już prawie wzdłuż osi łączącej go z portem dokowania.
Przed godziną 15:30 statek dotarł do punktu Waypoint 1. Tam Doug Hurley dostał zgodę na wykonanie testu ręcznego sterowania statkiem. Zadaniem astronauty było wykonanie niewielkiego przemieszczenia statku celem lepszego zrównania z portem. Następnie takie samo ćwiczenie wykonał, by lekko zboczyć z kursu.
Po udanych testach ręcznego sterowania statek zbliżał się na coraz mniejszą odległość do stacji. Chris Cassidy, obecny dowódca Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zgłosił o 16:00 gotowość kompleksu do dokowania.
Po dotarciu do punktu Waypoint 2 20 m od stacji nastąpiło krótkie zatrzymanie, po którym doszło do głosowania zezwalającego na dokowanie do stacji. Od tej chwili statek zbliżał się z względną prędkością 10 cm/s do stacji.
Miękkie dokowanie nastąpiło o 16:16. W kolejnych minutach pierścień dokowania statku Crew Dragon został przyciągnięty przez mechanizm cumujący w porcie stacji, by przytwierdzić statek "na twardo".
Teraz astronautów czeka zdjęcie skafandrów ciśnieniowych, hermetyzacja przejścia między statkiem i modułem Harmony. Po testach szczelności systemu nastąpi otwarcie włazu i przywitanie nowoprzybyłych astronautów przez obecną załogę stacji: dowódcę Chrisa Cassidy i Rosjan Anatoliego Iwaniszyna i Iwana Wagnera.
 
Na podstawie: NASA/SpaceX
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu: Doug Hurley i Robert Behnken podczas transmisji telewizyjnej w statku Crew Dragon w drugim dniu misji. Źródło: NASA TV.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/statek-crew-dragon-z-astronautami-dokuje-do-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej

Statek Crew Dragon z astronautami zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Statek Crew Dragon z astronautami zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej2.jpg

Statek Crew Dragon z astronautami zadokował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zobacz, jak amerykańscy astronauci witają się z załogą kosmicznego domu [FILM]
2020-06-01.
Wczoraj po południu czasu polskiego, astronauci Bob Behnken i Doug Hurley zadokowali kapsułą Dragon-2 do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i weszli na jej pokład, gdzie zostali gorąco przywitani przez trzyosobową załogę.
Na pokładzie od jakiegoś czas przebywają: Christopher Cassidy (USA), Anatolij Iwaniszyn (Rosja) i Iwan Wagner (Rosja). Powitanie nie obyło się bez incydentu, ponieważ Douglas Hurley rozciął skórę na głowie o właz wejściowy i zaczął delikatnie krwawić. Astronautę poniosła mikrograwitacja. Za kilka dni obaj przywykną do nowej sytuacji i wpadną w wir realizacji zaplanowanych zadań.
Astronauci aż do września będą mogli podziwiać zapierające dech widoki Błękitnej Planety z perspektywy przestrzeni kosmicznej. Kolejny start rakiety Falcon-9 planowany jest na przełom sierpnia i września. Tym razem na pokładzie kapsuły Dragon-2 znajdzie się czworo astronautów, w tym trzech Amerykanów i Japończyk, których celem też będzie Międzynarodowa Stacja Kosmiczna.
Bob Behnken i Doug Hurley to pierwsi astronauci docierający na Stację z obszaru Stanów Zjednoczonych od 9 lat, a więc od czasu zakończenia ery wahadłowców, oraz pierwsi w historii, którzy polecieli w kosmos na pokładzie kapsuły zbudowanej przez prywatną firmę. W międzyczasie astronauci mogli latać na ziemską orbitę jedynie statkami Sojuz, należącymi do Rosjan. Startowały one z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie.
Start historycznej misji nastąpił ostatecznie w sobotę (30.05) punktualnie o godzinie 21:22 ze słynnej platformy LC-39A, tej samej, z której przeszło 50 lat temu odbywały się loty na Księżyc w ramach programu Apollo. Kilka minut po starcie rakiety Falcon-9, na mobilnej platformie, pływającej po wadach oceanu Atlantyckiego, wylądował pomyślnie główny człon tej rakiety. Zostanie on użyty w kolejnych przedsięwzięciach. Dzięki temu, ta misja była nieporównywalnie tańsza od tych z czasów wahadłowców, a nawet od niedawnych, realizowanych przez rosyjskie Sojuzy.
Watch SpaceX Crew Dragon hatch open and board the ISS

SpaceX Demo-2 Crew Dragon docking

Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA

https://www.geekweek.pl/news/2020-06-01/zobacz-jak-amerykanscy-astronauci-witaja-sie-z-zaloga-kosmicznego-domu-film/

 

 

 

Zobacz, jak amerykańscy astronauci witają się z załogą kosmicznego domu [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Koniec misji Cygnus NG-13
2020-06-01. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego dziewiątego maja zakończyła się orbitalna misja bezzałogowego pojazdu Cygnus NG-13.
Start pojazdu Cygnus do misji NG-13 nastąpił 15 lutego 2020 o godzinie 21:21 CET. Pojazd Cygnus został wyniesiony na orbitę za pomocą rakiety Antares 230+. Start odbył się z wyrzutni 0A bazy Wallops, znajdującej się w amerykańskim stanie Wirginia. Lot rakiety Antares przebiegł prawidłowo i Cygnus został wprowadzony na odpowiednią orbitę, skąd zaczął ?pościg? za Międzynarodową Stacją Kosmiczną (ISS).
Osiemnastego lutego Cygnus NG-13 dotarł do ISS. Przechwycenie przez ramię robotyczne Stacji (SSRMS) nastąpiło o godzinie 10:05 CET. Dwie godziny później Cygnus został przyłączony do Stacji. Tym razem Cygnus dostarczył do ISS 3377 kg ładunku.
Cygnus NG-13 przebywał na ISS do 11 maja. Wówczas ? wypełniony niepotrzebnym sprzętem i śmieciami z ISS oraz eksperymentami do przeprowadzenia w trakcie swobodnego lotu ? opuścił Stację.
Przez kolejne ponad dwa tygodnie Cygnus NG-13 wykonywał samodzielną misję. Jednym z eksperymentów, jaki wykonano podczas lotu samodzielnego był Saffire IV ? kolejny etap badań nad rozprzestrzenianiem, monitoringiem i przeciwdziałaniu pożarów w warunkach mikrograwitacji. Poniższe nagranie prezentuje eksperyment Saffire IV, w którym m.in. spalono próbkę materiału o nazwie SIBAL, składającego się z 75% z bawełny oraz w 25% z włókna szklanego. Tym razem eksperyment Saffire funkcjonował przez kilka dni ? NASA otrzymała zestaw danych dla różnych próbek.
Wejście pojazdu Cygnus NG-13 w atmosferę nastąpiło 29 maja około 22:15 CEST. Spłonięcie w atmosferze nastąpiło nad odległymi regionami Pacyfiku.
Kolejna misja pojazdu Cygnus (NG-14) planowana jest obecnie na początek września.
Prace na pokładzie ISS są komentowane w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA, PFA)
Cygnus spacecraft departs Space Station in time-lapse video
Cygnus NG-13 opuszcza ISS / Credits ? NASA TV

NASA's Spacecraft Fire Safety Demonstration Project, Saffire IV
Eksperyment Saffire IV na Cygnusie NG-13 / Credits ? NASA Glenn Research Center

https://kosmonauta.net/2020/06/koniec-misji-cygnus-ng-13/

 

Koniec misji Cygnus NG-13.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie tylko SpaceX. Boeing CST-100 Starliner - kapsuła, która wyniesie ludzi w kosmos

2020-06-01.

Boeing to druga firma, która oprócz SpaceX przygotowuje kapsułę wynoszącą astronautów w przestrzeń kosmiczną. Podobnie, jak w przypadku firmy Elona Muska, CST-100 Starliner ma być konstrukcją wielokrotnego użytku.


Boeing CST-100 Starliner, to kapsuła wielokrotnego użytku, która została wyprodukowana przez Boeinga w ramach programu NASA Commercial Crew Development. Głównym celem konstrukcji jest transport załogi do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz innych, prywatnych stacji kosmicznych, które powstaną w przyszłości.


Kapsuła Starliner posiada średnicę o wielkości nieco ponad 4,5 metra i tym samym jest większa niż moduł dowodzenia Apollo, ale mniejsza niż kapsuła Orion. Boeing CST-100 Starliner ma pomieścić w środku załogę liczącą do siedmiu osób. Konstrukcja została zaprojektowana tak, aby mogła pozostać na orbicie przez okres do siedmiu miesięcy - z możliwością ponownego użycia do dziesięciu misji. Boeing CST-100 Starliner jest kompatybilna z rakietami nośnymi Atlas V, Delta IV, Falcon 9 oraz Vulcan. Kapsuła otrzymała wielokrotne rundy finansowania ze strony NASA opiewające na kilkaset milionów dolarów.


Pierwszy test lotu orbitalnego kapsuły Starliner odbył się 20 grudnia 2019 roku i zakończył się niepowodzeniem. Poprzez problemy z anomalią czasową, kapsuła nie była w stanie zadokować przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. CST-100 Starliner wykonał jednak udane lądowanie w White Sands w Nowym Meksyku.


Przy projektowaniu kapsuły Starliner, Boeing wykorzystał swoje doświadczenie, które nabył wcześniej wraz z programami NASA Apollo, NASA Space Shuttle czy NASA ISS, a także z projektami takimi, jak Orbital Express, które były sponsorowane przez Departament Obrony.
W przeciwieństwie do wcześniejszych amerykańskich kapsuł kosmicznych, Boeing CST-100 Starliner ląduje z poduszką powietrzną na powierzchni Ziemi, a nie na wodzie. Stany Zjednoczone posiadają pięć planowanych lądowisk do wykorzystania dla swoich misji. Daje to około 450 możliwych lądowań na przestrzeni każdego roku.
Boeing CST-100 Starliner posiada jedno miejsce komercyjne, w pełni turystyczne. NASA pozwoliła Boeingowi wycenić oraz sprzedaż bilet na opisywane miejsce pozwalającym tym samym osobie prywatnej dostać się na niską orbitę ziemską na swoistym, tylnym siedzeniu.
Boeing CST-100 Starliner /AFP

 Kapsuła Starliner otrzymała wiele rund finansowania /AFP

Źródło: INTERIA
https://nt.interia.pl/news-nie-tylko-spacex-boeing-cst-100-starliner-kapsula-ktora-wyni,nId,4523608

 

Nie tylko SpaceX. Boeing CST-100 Starliner - kapsuła, która wyniesie ludzi w kosmos .jpg

Nie tylko SpaceX. Boeing CST-100 Starliner - kapsuła, która wyniesie ludzi w kosmos2.jpg

Nie tylko SpaceX. Boeing CST-100 Starliner - kapsuła, która wyniesie ludzi w kosmos3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)