Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Niezwykle puszysta egzoplaneta zmienia nasze rozumienie dotyczące formowania się planet
2021-01-19.
Kanadyjski zespół odkrył, że masa jądra olbrzymiej planety WASP-107b jest znacznie mniejsza niż to, co uważano za konieczne do zbudowania ogromnej powłoki gazowej otaczającej planety olbrzymie, takie jak Jowisz i Saturn.
To intrygujące odkrycie, dokonane przez Caroline Piaulet z Instytutu Badań nad Egzoplanetami (iREx) Université de Montréal sugeruje, że gazowe olbrzymy tworzą się o wiele łatwiej niż wcześniej sądzono.

Piaulet należy do przełomowego zespołu badawczego profesora astrofizyki UdeM Björna Benneke, który w 2019 roku ogłosił pierwsze wykrycie obecności wody na egzoplanecie znajdującej się w ekosferze swojej gwiazdy.

Tak duża jak Jowisz, ale 10 razy lżejsza
WASP-107b po raz pierwszy została odkryta w 2017 roku jako egzoplaneta krążąca wokół gwiazdy WASP-107, która znajduje się około 212 lat świetlnych od Ziemi w konstelacji Panny. Planeta znajduje się bardzo blisko swojej gwiazdy ? ponad 16 razy bliżej niż Ziemia od Słońca. Tak duża jak Jowisz, ale 10 razy lżejsza, WASP-107b jest jedną z najmniej gęstych znanych egzoplanet: typ, który astrofizycy nazwali planetami ?super nadmuchanymi?.

Piaulet i jej zespół po raz pierwszy wykorzystali obserwacje WASP-107b uzyskane przy pomocy Obserwatorium Kecka na Hawajach, aby dokładniej ocenić jej masę. Wykorzystali metodę pomiaru prędkości radialnych, która pozwala naukowcom określić masę planety poprzez obserwację drgania ruchu jej gwiazdy macierzystej wywołanego przyciąganiem grawitacyjnym planety. Doszli do wniosku, że masa WASP-107b stanowi około 1/10 masy Jowisza, czyli że jest około 30 razy masywniejsza niż Ziemia.

Następnie zespół przeprowadził analizę, w celu określenia najbardziej prawdopodobnej struktury wewnętrznej planety. Doszli do zaskakującego wniosku: przy tak małej gęstości planeta musi mieć solidne jądro o masie nie większej niż cztery masy Ziemi. Oznacza to, że ponad 85% jej masy znajduje się w grubej warstwie gazu otaczającej jądro. Dla porównania Neptun, który ma masę podobną do WASP-107b, ma tylko 5-15% swojej całkowitej masy w warstwie gazowej.

Naukowcy zastanawiali się, jak mogła powstać planeta o tak niskiej gęstości i w jaki sposób udało jej się powstrzymać przed ucieczką ogromną warstwę gazu, zwłaszcza biorąc pod uwagę bliskość planety od gwiazdy? Te pytania zmotywowały ich do dokładnej analizy, aby móc określić historię powstania egzoplanety.

Powstaje gazowy olbrzym
Planety powstają w dysku gazu i pyłu otaczającego młodą gwiazdę, zwanego dyskiem protoplanetarnym. Klasyczne modele powstawania gazowych olbrzymów oparte są o Jowisza i Saturna. W modelach tych, aby zgromadzić dużą ilość gazu, zanim dysk ulegnie rozproszeniu, potrzebne jest stałe jądro co najmniej 10 razy masywniejsze od Ziemi.

Uważano, że bez masywnego jądra planety olbrzymy nie są w stanie przekroczyć krytycznego progu niezbędnego do zbudowania i utrzymania swoich dużych powłok gazowych.

Jak zatem wyjaśnić istnienie WASP-107b, która ma znacznie mniej masywne jądro? Profesor McGill University i członkini iREx Eve Lee, światowej sławy ekspert w dziedzinie super nadmuchanych planet, takich jak WASP-107b, ma kilka hipotez.

?W przypadku WASP-107b najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest, że powstała ona z dala od gwiazdy, gdzie gaz w dysku jest na tyle zimny, że jego akrecja może nastąpić bardzo szybko. Planeta była w stanie potem migrować do swojej obecnej lokalizacji, poprzez interakcje z dyskiem lub innymi planetami w układzie? ? mówi prof. Lee.

Odkrycie drugiej planety
Obserwacje układu WASP-107 przy użyciu teleskopu Kecka obejmują znacznie dłuższy okres niż poprzednie badania, co pozwoliło zespołowi dokonać dodatkowego odkrycia: obecności drugiej planety, WASP-107c, o masie około ? Jowisza, znacznie więcej niż ma WASP-107b.

WASP-107c znajduje się także znacznie dalej od swojej gwiazdy; wykonanie pełnego obiegu wokół WASP-107 zajmuje jej trzy lata, podczas gdy dla WASP-107b jest to zaledwie 5,7 dnia. Interesujące: ekscentryczność orbity tej drugiej planety jest duża, co oznacza, że jej trajektoria wokół gwiazdy jest bardziej owalna niż kołowa.

?WASP-107c pod pewnymi względami zachowała pamięć o tym, co wydarzyło się w jej układzie. Wielka ekscentryczność jej orbity wskazuje na dość chaotyczną przeszłość, z interakcjami między planetami, które mogły prowadzić do znacznych przemieszań, co podejrzewano w przypadku WASP-107b? ? powiedziała Piaulet.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
McGill

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/01/niezwykle-puszysta-egzoplaneta-zmienia.html

Niezwykle puszysta egzoplaneta zmienia nasze rozumienie dotyczące formowania się planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe panele słoneczne dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
2021-01-19. Natalia Kowalczyk  

Gdy Międzynarodowa Stacja Kosmiczna krąży wokół Ziemi, jej cztery pary paneli słonecznych pochłaniają energię słoneczną, aby zapewnić energię elektryczną do licznych badań naukowych i ciągłych operacji platformy orbitującej.
Zaprojektowane z myślą o 15-letnim okresie użytkowania, panele słoneczne działają nieprzerwanie od czasu wdrożenia pierwszej pary w grudniu 2000 r., A dodatkowe pary zostały dostarczone we wrześniu 2006 r., czerwcu 2007 r. i marcu 2009 r. Pierwsza para paneli zapewniała stacji energię przez ponad 20 lat, i chociaż działają dobrze, wykazują oznaki degradacji. Aby zapewnić wystarczające zasilanie dla demonstracji technologii badawczych NASA dla programu Artemis, a także do użytkowania i komercjalizacji stacji, NASA rozszerzy sześć z ośmiu istniejących kanałów zasilania stacji kosmicznej o nowe panele słoneczne.
Główny wykonawca NASA Boeing, jego spółka Spectrolab i DSS (Deployable Space Systems) zaopatrzą stację w nowe panele słoneczne. Nowe panele słoneczne zostaną umieszczone przed sześcioma obecnie stosowanymi i wykorzystają istniejące śledzenie słońca, dystrybucję mocy i proces kanalizowania. Nowe panele słoneczne będą większą wersją technologii Roll-Out Solar Array (ROSA), która z powodzeniem zademonstrowała mechaniczne możliwości rozmieszczenia paneli słonecznych podczas testów na stacji kosmicznej w czerwcu 2017 roku.
Nowe macierze będą zacieniać nieco ponad połowę długości istniejących macierzy i zostaną podłączone do tego samego systemu zasilania w celu zwiększenia już istniejącego. Osiem tablic prądowych jest obecnie w stanie generować do 160 kilowatów mocy w ciągu dnia na orbicie, z czego w przybliżeniu połowa jest przechowywana w akumulatorach stacji do użytku, gdy stacja nie jest nasłoneczniona. Każdy nowy układ będzie wytwarzał ponad 20 kilowatów energii elektrycznej, ostatecznie dając łącznie 120 kilowatów mocy zwiększonej w ciągu dnia na orbicie. Ponadto pozostała niezabezpieczona para paneli słonecznych i częściowo odkryte oryginalne układy będą nadal generować około 95 kilowatów mocy, co daje łącznie do 215 kilowatów mocy dostępnej dla stacji.
Panele słoneczne zostaną dostarczone na Międzynarodową Stację Kosmiczną parami w bezciśnieniowym bagażniku statku kosmicznego SpaceX Dragon. Podczas trzech misji zaopatrzeniowych, które rozpoczną się w 2021 roku, kiedy druga para obecnych zestawów paneli osiągnie 15. rok życia. Instalacja każdego panelu słonecznego będzie wymagała dwóch spacerów kosmicznych: jednego w celu przygotowania miejsca pracy z zestawem do modyfikacji, a drugiego w celu zainstalowania nowego zestawu słonecznego.
NASA podpisała modyfikację kontraktu ISS Vehicle Sustaining Engineering z firmą Boeing na dostawę sześciu nowych paneli słonecznych. Takie postępowanie zapewnia Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wystarczającą moc do utrzymania normalnego działania i zapewnienia odpowiedniej mocy dla przyszłych możliwości na niskiej orbicie okołoziemskiej, zarówno dla NASA, jej międzynarodowych partnerów, jak i firm komercyjnych.
Zdjęcie w tle: NASA

Zespół Deployable Space Systems pracujący nad parą paneli słonecznych.. Źródło: Deployable Space Systems

Źródła:
New Solar Arrays to Power NASA?s International Space Station Research
https://news.astronet.pl/index.php/2021/01/19/nowe-panele-sloneczne-dla-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej/

Nowe panele słoneczne dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Nowe panele słoneczne dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińczycy budują na pustyni gigantyczne marsjańskie miasto dla kolonizatorów
2021-01-20.
Wszystko wskazuje na to, że to nie Księżyc, tylko Mars niebawem stanie się miejscem zażartej walki o absolutną władzę dwóch największych światowych mocarstw, a mianowicie Chin i Stanów Zjednoczonych.
Chińska Agencja Kosmiczna nie próżnuje, niedawno na pustyni Gobi otworzyła eksperymentalną marsjańska bazę, w której kolonizatorzy szkolą się do podboju Marsa, a teraz dowiadujemy się, że ten obiekt zmieni się w marsjańską metropolię. Telewizja CCTV zaprezentowała wnętrza eksperymentalnego obiektu Mars Base 1 Camp o powierzchni 53 tysięcy metrów kwadratowych, leżącego niedaleko miasta Jinchang w zachodniej części Państwa Środka. Obiekt powstał kosztem 61 milionów dolarów i w tej chwili jest najbardziej zaawansowanym tego typu na całej planecie. Baza będzie jednak nieustannie rozbudowywana. Niebawem obok obiektu powstanie również marsjańska kopalnia i ośrodek testowy dla zaawansowanych robotów.
CNSA chce docelowo zmienić bazę w pierwszą na Ziemi marsjańską metropolię o powierzchni aż 67 kilometrów kwadratowych. Ukończenie prac ma nastąpić za ok. 8 lat i wówczas będzie to największy tego typu obiekt na świecie, w którym na co dzień będą mieszkali i odbywali szkolenia kolonizatorzy Czerwonej Planety, a później odbywali podróże już na Marsa i tworzyli tam ludzkie habitaty. Prawdopodobnie baza ta będzie ziemską kopią tej, która powstanie na tym tajemniczym globie.
Obiekt Mars Base 1 Camp od ponad roku jest już zamieszkiwany przez pierwszych chińskich astronautów. Inwestycja została zrealizowana z dużym rozmachem, nie różniącym się od innych wielkich przedsięwzięć realizowanych ostatnimi czasy w Państwie Środka. Przedstawiciele CNSA powiedzieli, że jest ona dowodem na to, że chińskie plany kosmiczne nie są tylko słowami rzucanymi na wiatr. Ten fakt ma również podkreślać misja na Marsa pierwszego łazika. Urządzenie ma tam dotrzeć już w przyszłym miesiącu i rozpocząć poszukiwania śladów życia orazi dogodnych miejsc właśnie pod budowę pierwszej bazy.
Naukowcy nie przypadkowo wybrali pod budowę ziemskiej bazy obszary pustyni Gobi. Tamtejsze krajobrazy przywodzą na myśl powierzchnię Marsa. Kolonizatorzy, podczas spacerów za zewnątrz obiektu, będą mogli poczuć się jakby naprawdę przebywali na Czerwonej Planecie. Ten efekt ma wzmocnić element szkoleń przygotowawczych do pierwszych lotów załogowych na ten glob i budowy tam kolonii.
Obiekt został podzielony na kilka części, w których astronauci będą mogli wypoczywać, prowadzić badania, uprawiać sporty, hodować rośliny i wykonywać ważne misje eksploracyjne. CNSA planuje udostępnić ten obiekt dla turystów, by mogli zapoznać się z rozwijanymi przez Chiny technologiami kosmicznymi. Planuje się, że w ciągu 8 lat obiekt odwiedzi 2 miliony turystów.
W nowym wyścigu kosmiczny na Marsa, Chiny są mocno za Stanami Zjednoczonymi, podobnie też jeśli chodzi o Księżyc. Przypomnijmy, że na początku 2019 roku pierwszy raz w historii ludzkości po niewidocznej z Ziemi stronie powierzchni Księżyca wylądowała misja kosmiczna. Chiński lądownik Chang'e-4 i łazik Yutu-2 wciąż eksplorują Srebrny Glob. Warto przy tym dodać, że jeszcze w tym roku na naturalnym satelicie naszej planety wyląduje kolejna misja w ramach programu Chang-e-6.
Wielkie projekty eksperymentalnych baz księżycowych i marsjańskich mają być inspiracją dla młodych Chińczyków, którzy chcieliby kształcić się w kierunku eksploracji kosmosu i marzą o locie na Księżyc lub Marsa. Przyszłymi kolonizatorami tych obiektów będą przecież dzisiejsi nastolatkowie, gdyż regularne loty załogowe do pierwszych kolonii mają odbywać się przynajmniej za 10 lat.
Źródło: GeekWeek.pl/SCMP / Fot. CCTV
Be a Guide at the Mars Base 1 in China for a Day
https://www.youtube.com/watch?time_continue=65&v=5uA1akvCG3w&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2021-01-20/chinczycy-buduja-na-pustyni-gigantyczne-marsjanskie-miasto-dla-kolonizatorow/

Chińczycy budują na pustyni gigantyczne marsjańskie miasto dla kolonizatorów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza polska konstelacja mikrosatelitów pojawi się na orbicie za 2 lata [FILM]
2021-01-20.
W końcu nasz kraj będzie posiadał najnowocześniejszy na świecie orbitalny system obserwacyjny z prawdziwego zdarzenia. Dzięki niemu firmy i osoby prywatne będą miały dostęp do niezwykle praktycznych danych.
Mowa tutaj o REC, czyli Real-time Earth-observation Constellation. System zbuduje firma SatRevolution, a ma on składać się z 1024 urządzeń. Dzięki nim każdy zainteresowany będzie miał dostęp do najnowszych obrazów powierzchni naszego kraju, a także danych z najróżniejszych dziedzin życia. Aktualizacje danych pomiarowo-obserwacyjnych mają odbywać się mniej niż co 30 minut. Obrazy mają cechować się rozdzielczością na poziomie 50 cm.
Najważniejszym elementem budowy całej konstelacji na ziemskiej orbicie mają być małe koszta. Przedstawicie firmy SatRevolution wyliczają, że przedsięwzięcie będzie 100 razy tańsze od budowy tradycyjnej konstelacji pełnowymiarowych satelitów. Tak naprawdę technologie mikrourządzeń już się niczym nie różnią w kwestii technologii. Dlatego tak coraz większym cieszą się zainteresowaniem wśród firm z całego świata.
Opracowane przez Polaków systemy deorbitacji, pozwolą też pozbyć się problemu kosmicznych śmieci, czyli czegoś, co obecnie spędza sen z powiek agencji kosmicznych, wielu organizacji i firm. Po 3 latach, gdy mikrosatelity REC przestaną działać, opuszczą swoje orbity i spalą się w atmosferze. Na ich miejsce pojawią się nowe i tak w kółko. To najlepszy sposób na zrównoważony rozwój w przestrzeni kosmicznej. Polska ma szansę stać się w tej kwestii wzorem do naśladowania dla całej planety.
Urządzenia REC będą posiadały na swoich pokładach kamery, czujniki i jednostki obliczeniowe wsparte algorytmami sztucznej inteligencji. SatRevolution chce swoją konstelacją obserwacyjną umożliwić rządowym agencjom, organizacjom i firmom zbierać najnowsze informacje o interesujących ich obszarach Polski i całej planety. Taki system znajdzie zastosowanie w przewidywaniu klęsk żywiołowych, kartografii, monitorowaniu atmosfery, a nawet wsparciu rozwoju inteligentnych miast.
Warto tutaj podkreślić, że projekt REC ma już spore finansowanie i na pewno zostanie zrealizowany w wyznaczonym terminie. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), na początku bieżącego roku, przeznaczyło 33 miliony złotych ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, na rozwój pierwszej polskiej konstelacji satelitów.
Projektem REC zainteresowała się niedawno firma Virgin Orbit, należąca do Richarda Bransona. Zaoferowała ona Polakom pomoc w wyniesieniu na ziemską orbitę całej konstelacji satelitów za rozsądne pieniądze. Urządzenia znajdą się na pokładzie nowej rakiety LauncherOne, która zostanie odpalona z pokładu znajdującego się w locie Boeinga 747-400 Cosmic Girl. Z najnowszych informacji podanych przez Virgin Orbit wynika, że firma w ciągu kilku następnych tygodni przeprowadzi kolejny lot ładunków na orbitę (zobacz tutaj).
SatRevolution podało, że pierwsza partia konstelacji złożona z 8 satelitów ScopeSat ma znaleźć się w przestrzeni kosmicznej już za 2 lata. W kolejnych latach będą wynoszone nowe setki urządzeń. To nie jedyne wielkie plany polskich firm i uniwersytetów. W planach są budowy innych zaawansowanych satelitów, które pomogą naszemu krajowi dołączyć do światowej elity państw stale rozbudowującej swoje instalacje kosmiczne.
Źródło: GeekWeek.pl/SatRevolution / Fot. SatRevolution
REC: Real-time Earth observation Constellation
https://www.youtube.com/watch?time_continue=7&v=n0hH4m0lJy8&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2021-01-20/pierwsza-polska-konstelacja-mikrosatelitow-pojawi-sie-na-orbicie-za-2-lata-film/

Pierwsza polska konstelacja mikrosatelitów pojawi się na orbicie za 2 lata [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny zapuszczą się głębiej w przestrzeń kosmiczną. Spoglądają w kierunku Kallisto
2021-01-20. Radek Kosarzycki
Chiny coraz śmielej poczynają sobie w przestrzeni kosmicznej. Jeszcze kilka lat temu pierwsze księżycowe misje kosmiczne z Państwa Środka spotykały się z drwinami i niewyraźnymi uśmieszkami politowania. Od tego czasu jednak wiele się zmieniło.
W 2019 r. Chiny umieściły łazik na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. Łazik jeździ tam do dzisiaj. Pod koniec 2020 r. chińska sonda Chang?e-5 poleciała na Księżyc, pobrała próbki z powierzchni i dostarczyła je na Ziemię. To pierwsza taka misja w moim 40-letnim życiu. Wcześniej ostatnie próbki księżycowe dotarły na Ziemię 43 lata temu. W międzyczasie Chiny wysłały pierwszą swoją sondę w kierunku Marsa. W ciągu najbliższych kilku tygodni sonda dotrze na orbitę Marsa, a po korekcie orbity, wyborze miejsca, wyśle na powierzchnię Czerwonej Planety własny lądownik. Czy się uda? Nie wiadomo, ale jak na razie Chiny realizują swoje misje kosmiczne bez żadnego większego problemu. Nic więc dziwnego, że spoglądają już dużo dalej.
Choć to wciąż tylko bardzo wczesne plany, to Chiny już powoli planują, co będą robiły za 10 lat i nie są to plany byle jakie.
Księżyce galileuszowe w całej glorii
Chińscy inżynierowie rozważają mianowicie wysłanie w 2029 r. sondy, której celem miałby być Jowisz. Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem największa planeta Układu Słonecznego jest także celem misji zarówno amerykańskiej, jak i europejskiej agencji kosmicznej. NASA planuje wysłać w kierunku Jowisza sondę Europa Clipper, która wykona wielokrotne bliskie przeloty w pobliżu głównych księżyców Jowisza, w tym Europy, która ma skrywać pod swoją powierzchnią ocean ciekłej wody. ESA natomiast planuje wysłać sondę JUICE, która będzie badała cały układ księżyców galileuszowych, a pod koniec misji wejdzie na orbitę wokół Ganimedesa, największego księżyca w Układzie Słonecznym. W międzyczasie już w tym roku w okolice Jowisza poleci sonda Lucy, która będzie badała planetoidy trojańskie podążające 60 stopni przed jak i 60 stopni za Jowiszem.
Chińskie plany nie są w żadnym stopniu skromniejsze. Aktualnie naukowcy rozważają dwie koncepcje misji: Jupiter System Observer oraz Jupiter Callisto Orbiter.
W ramach pierwszej z nich głównym celem misji byłoby badanie nieregularnych, mniejszych księżyców Jowisza oraz wielokrotne przeloty w pobliżu Io, piekielnego księżyca pokrytego lawą i setkami aktywnych wulkanów. Podczas przelotów sonda mogłaby badać wzajemne oddziaływania między księżycem a planetą i jej polem magnetycznym. Po wykonaniu podstawowej części misji JSO poleciałaby do punktu L1, w którym grawitacja Jowisza i Słońca wzajemnie się znoszą i stamtąd mogłaby obserwować interakcje między wiatrem słonecznym a polem magnetycznym Jowisza.
Jupiter Callisto Orbiter

Osobiście jednak bardziej podoba mi się druga propozycja. Dlaczego? To widać już w nazwie. Owszem, podobnie jak JSO, sonda miałaby przelecieć najpierw w pobliżu kilku nieregularnych i małych księżyców Jowisza, ale następnie miałaby wejść na orbitę biegunową wokół Kallisto, jednego z czterech największych księżyców Jowisza odkrytych w 1610 roku przez Galileusza.
W przypadku tej misji jest jeszcze jedna atrakcja. Sonda miałaby mieć na swoim pokładzie lądownik, który zostałby opuszczony na powierzchnię Kallisto. Wystarczy sobie wyobrazić wykonane tam zdjęcia, czy też nawet zdjęcia Jowisza wykonane z powierzchni jego księżyca - coś spektakularnego.
Dwa słowa o Kallisto
W tym miejscu jednak należy dorzucić kilka słów o celu takiej misji. O ile większość miłośników astronomii doskonale wie, że cztery największe księżyce Jowisza to Ganimedes, Europa, Io oraz Kallisto, to obstawiam, że większość z nich widząc poniższe zdjęcie byłaby w stanie od razu powiedzieć, na co patrzy.
W przeciwieństwie, do planet Układu Słonecznego, księżyce znamy wciąż bardzo słabo. Nie istnieją one w powszechnej świadomości jako łatwo identyfikowalne obiekty. Poza naszym naturalnym satelitą do szerszej opinii publicznej mogły się przebić księżyce takie jak Europa czy Enceladus, lodowe globy, które pod swoją powierzchnią posiadają oceany ciekłej wody, które u wielu automatycznie budzą nadzieję na znalezienie życia w Układzie Słonecznym.  
Część z nas może także prawidłowo identyfikować Tytana, największy księżyc Saturna skryty pod gęstą atmosferą, posiadający jeziora wypełnione ciekłymi węglowodorami. Tytan to także jedyny księżyc (poza Księżycem), na którym wylądowała jakakolwiek sonda. Mowa tu oczywiście o próbniku Huygens, który dotarł do Saturna w 2004 r. na pokładzie legendarnej sondy Cassini.
Reszta księżyców praktycznie nie istnieje dla większości ludzi. Merkury i Wenus nie mają żadnych księżyców. Mars ma dwa, ale żenująco małe i nieistotne. Jowisz ma 79 księżyców, w tym cztery duże galileuszowe, Saturn ma 82 (w tym Tytan i Enceladus), Uran ? 27, a Neptun ? 14.
Sondy takie jak JUICE czy właśnie Jupiter Callisto Orbiter są w stanie ten stan rzeczy zrewolucjonizować. Za 10-15 lat, jeżeli obie misje zostaną zrealizowane, Ganimedes i Kallisto będą sfotografowane z każdej możliwej strony, a być może także z powierzchni. Za zdjęciami i filmami idzie popularność. Przy odpowiedniej oprawie medialnej, oba księżyce mogą stać się bardzo popularne, łatwo kojarzone, a być może wejść do popkultury za pomocą powieści czy filmów science-fiction, których akcja będzie rozgrywała się na ich powierzchni. Wszak nikt nie pomyślał o stworzeniu serialu Expanse rozgrywającego się na Ceres, do czasu gdy sonda Dawn przesłała na Ziemię fascynujące zdjęcia tego globu.
Pozostaje trzymać kciuki, aby chiński program kosmiczny rozwijał się przez najbliższe lata tak jak obecnie. Wtedy szanse na realizację misji JCO z pewnością będą rosły.
Od góry: Io, Europa, Ganimedes, Kallisto

Rozmiary Ganimedesa w porównaniu do rozmiarów Ziemi i Księżyca

Kallisto

https://spidersweb.pl/2021/01/jupiter-callisto-orbiter.html

Chiny zapuszczą się głębiej w przestrzeń kosmiczną. Spoglądają w kierunku Kallisto.jpg

Chiny zapuszczą się głębiej w przestrzeń kosmiczną. Spoglądają w kierunku Kallisto2.jpg

Chiny zapuszczą się głębiej w przestrzeń kosmiczną. Spoglądają w kierunku Kallisto3.jpg

Chiny zapuszczą się głębiej w przestrzeń kosmiczną. Spoglądają w kierunku Kallisto4.jpg

Chiny zapuszczą się głębiej w przestrzeń kosmiczną. Spoglądają w kierunku Kallisto5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliskie przeloty 2021 BO i 2021 BK
2021-01-20. Krzysztof Kanawka
Osiemnastego stycznia doszło do dwóch bliskich przelotów meteoroidów obok Ziemi. Obiekty otrzymały oznaczenia 2021 BO i 2021 BK.
Przeloty 2021 BO i 2021 BK to szósty i siódmy (wykryty) przelot małych obiektów w 2021 roku.
Meteoroid o oznaczeniu 2021 BO zbliżył się do Ziemi 18 stycznia na minimalną odległość około 24 tysięcy kilometrów. Odpowiada to ok. 0,06 średniego dystansu do Księżyca ? bliżej niż wiele satelitów krążących wokół Ziemi. Moment największego zbliżenia nastąpił 18 stycznia około 09:00 CET. Średnica 2021 BO szacowana jest na zaledwie jeden metr.
Siedem godzin wcześniej w nieco dalszej odległości przeleciał meteoroid o oznaczeniu 2021 BK. Ten obiekt zbliżył się do Ziemi 18 stycznia na minimalną odległość około 111 tysięcy kilometrów. Odpowiada to ok. 0,29 średniego dystansu do Księżyca.Moment największego zbliżenia nastąpił 18 stycznia około 02:00 CET. Średnica 2021 BK szacowana jest na około 3 metry.
Jest to piąty i szósty (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2021 roku. W ostatnich latach ilość odkryć znacznie wzrosła:
?    w 2020 roku odkryć było 108,
?    w 2019 roku ? 80,
?    w 2018 roku ? 73,
?    w 2017 roku ? 53,
?    w 2016 roku ? 45,
?    w 2015 roku ? 24,
?    w 2014 roku ? 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów ? co jeszcze pięć-sześć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, W)
Orbita 2021 BO / Credits ? NASA, JPL
https://kosmonauta.net/2021/01/bliskie-przeloty-2021-bo-i-2021-bk/

Bliskie przeloty 2021 BO i 2021 BK.jpg

Bliskie przeloty 2021 BO i 2021 BK2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga nowo odkryta asteroida w 2021 roku zbliżyła się znacznie do Ziemi
Autor: Zmrozik (20 Styczeń, 2021)
Nowo odkryta asteroida oznaczona jako 2021 AH przeleciała obok Ziemi w odległości 49367 km od centrum naszej planety. Jest to już druga znana asteroida, która przeleciała obok Ziemi w mniejszej odległości niż orbita księżyca od początku roku.
W 2020 roku, doszło łącznie do 107 takich przelotów. W porównaniu z 77 w 2019, 76 w 2018, 55 w 2017 i 53 w 2016 był to wyjątkowo aktywny rok. 2021 AH został zaobserwowany po raz pierwszy w Catalina Sky Survey w Arizonie na kilka godzin przed jego przelotem w pobliżu Ziemi. 2021 AH należy do grupy asteroid Apollo i ma szacunkową średnicę od 5,4 do 12 metrów.
Źródło: pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/druga-nowo-odkryta-asteroida-w-2021-roku-zblizyla-sie-znacznie-do-ziemi

Druga nowo odkryta asteroida w 2021 roku zbliżyła się znacznie do Ziemi.jpg

Druga nowo odkryta asteroida w 2021 roku zbliżyła się znacznie do Ziemi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skandynawskie kosmodromy z ambicjami. Czy rozpędzą europejski sektor?
2021-01-20. Marcin  Kamassa.
W październiku 2020 roku szwedzki rząd zobowiązał się do zainwestowania w ciągu kolejnych dwóch lat blisko 90 milionów koron (ponad 8,6 mln euro) w finalizację znaczącej przebudowy ośrodka Esrange Space Center nieopodal Kiruny. W jej rezultacie, to wieloletnie centrum europejskich startów rakiet sondujących i suborbitalnych ma przeistoczyć się w kosmodrom z prawdziwego zdarzenia - zdolny do obsługi wynoszenia lekkich ładunków satelitarnych. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, regularne starty orbitalne rozpoczną się tam już w 2022 roku. Z podobnymi zamiarami noszą się zresztą Norwegowie, rozwijający swój ośrodek And?ya. Cele w obu przypadkach są ambitne, a ich realizacja ma polegać na synergicznym "współnapędzaniu się" z europejskim rynkiem dostawców lekkich systemów nośnych - i choć potencjalni klienci nie ustawiają się póki co w kolejce do wystrzeliwania swoich satelitów, to rządy obu państw spodziewają się, że wielomilionowe inwestycje przyniosą znaczące korzyści.
Zaplecze, doświadczenie, finansowanie - czyli nieco o rakietowych atutach Skandynawii
Nowa runda finansowania przebudowy szwedzkiego ośrodka Esrange rozpoczęła się dwa lata po dopełnieniu poprzedniej - dotyczącej odnowienia i dostosowania istniejącej infrastruktury przy wsparciu tamtejszego rządu. Wówczas była to kwota 60 milionów SEK (koron szwedzkich) - czyli niemal 5,8 mln EUR. Ostatnio natomiast wyłożono pieniądze na znaczące doposażenie kompleksu, aby umożliwić jego finalne przestawienie z dotychczasowej obsługi startów wyłącznie rakiet sondujących i suborbitalnych na prowadzenie pełnoprawnych dostaw lekkich satelitów (ładunków do 150 kg masy) na niską orbitę okołoziemską. Co więcej, zakres ten obejmuje także udział w powstawaniu zapowiadanej europejskiej rakiety wielokrotnego użytku (program Themis).
W tym celu w Esrange znajdą się zarówno nowe urządzenia telemetryczne i pomiarowe, jak i stanowiska do testowania napędów rakietowych. Wszystko po to, by ugruntować zdolności do prowadzenia na miejscu odpaleń nie tylko lekkich rakiet nośnych, ale również prowadzenia statycznych testów dużych napędów. Stanowisko ma przy tym spełniać restrykcyjne normy ekologiczne, co oznacza m.in. zakaz użytkowania silników napędzanych hydrazyną.
Kontynuacja narodowej inwestycji - o wartości 90 mln SEK (ponad 8,6 mln EUR) - została uroczyście ogłoszona przez szwedzką minister ds. działalności kosmicznej, Matildę Ernkrans podczas inauguracji działania niedawno zmodernizowanego kompleksu obiektów, 14 października 2020 roku. Szefowa resortu powiedziała, że inwestycja pozwoli Szwecji stać się jednym z nielicznych krajów, które mają możliwość wynoszenia satelitów na orbitę. Szwedzi mają nadzieję, że systemy będą wkrótce wykorzystywane przez pierwszych użytkowników. Jako kandydatów wskazywano dotąd głównie dwa niemieckie startupy (choć jak na razie bez zdecydowanych deklaracji z jakiejkolwiek strony).
W samym 2021 roku finansowanie przebudowy Esrange ma zostać zasilone kwotą 60 mln SEK. Pierwszą połowę tej sumy Szwedzka Narodowa Agencja Kosmiczna (SNSB - Rymdstyrelsen) wypłaci zarządzającej ośrodkiem państwowej spółce Swedish Space Corporation (SSC) nie później niż 30 marca 2021 roku. Kolejne 30 mln SEK na dalszy rozwój infrastruktury trafi tam natomiast z założenia do 30 września.
Tak wsparty plan wyprowadzenia szwedzkiego centrum kosmicznego na - nomen omen - nowy poziom aktywności nie jest przy tym pomysłem nowym. Możliwości wykorzystania Esrange Space Center do obsługi orbitalnych startów były rozważane od najdawniejszych momentów rozwoju ośrodka. Wątek był podejmowany przy okazji samej inauguracji jego działania w 1966 roku, gdy nadzór nad kompleksem sprawowało jeszcze ESRO (European Space Research Organisation) - organizacja będąca jednym z prekursorów dzisiejszej Europejskiej Agencji Kosmicznej (łącznie z ówczesną ELDO - European Launcher Development Organisation). Rozpatrywane wtedy włączenie do użytku ciężkich systemów rakietowych wykraczało jednak znacząco poza potencjał organizacyjny i warunki działania ośrodka; sprawy nie ułatwiało też bliskie położenie względem Związku Radzieckiego.
Gdy w 1972 roku odpowiedzialność za prowadzenie Esrange została przeniesiona na nowo powstałą rządową Szwedzką Korporację Kosmiczną (wspomniana SSC), trwała tam już od dłuższego czasu intensywna kampania testów rakietowych i wystrzeleń na pogranicze kosmosu. Począwszy od pierwszego startu przeprowadzonego 19 listopada 1966 roku, ESRO odpaliło stamtąd ponad 150 rakiet. Większość z nich stanowiły rakiety Centaure, Nike Apache, a także brytyjskie Skua i Skylark, osiągające zazwyczaj wysokości w granicach 100?220 km. Posłużyły one do rozmaitych eksperymentów w ramach europejskich badań, z naciskiem na poznanie najwyższych partii ziemskiej atmosfery (jonosfery).
Po przejęciu odpowiedzialności przez SSC ośrodek bynajmniej nie zaprzestał intensywnej działalności. Esrange pozostało jednym z bardziej aktywnych ośrodków tego typu także po wejściu w nowy wiek. W dalszym ciągu korzystało z jego usług wielu użytkowników rządowych, akademickich i komercyjnych z całego świata - przede wszystkim do wystrzeliwania rakiet sondujących i balonów pomiarowych na duże wysokości, a także do przeprowadzania testów zrzutowych. Przy wielu okazjach z możliwości oferowanych przez infrastrukturę rakietową Esrange korzystali dotąd także polscy studenci i młodzi przedsiębiorcy w ramach inicjatyw finansowanych przez instytucje europejskie. Przykład stanowi program rakietowo-balonowy REXUS/BEXUS dofinansowany ze środków Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), niemieckiej agencji kosmicznej DLR oraz szwedzkiej SNSB (Rymdstyrelsen). Inicjatywa umożliwia grupom studenckim z całej Europy korzystanie z rakiet, balonów i infrastruktury startowej Esrange, a także pomocy eksperckiej w toku prowadzenia własnych eksperymentów.
Jak wskazują aktualne rejestry, na przestrzeni całej działalności szwedzkiego centrum wystrzelono stamtąd ponad 550 rakiet sondujących/suborbitalnych oraz przeszło 600 balonów stratosferycznych (na przestrzeni niemal sześciu dekad). Były wśród nich loty na wysokości przekraczające nawet 700 km nad Ziemią (rakieta MAXUS). Taki kapitał doświadczenia sam w sobie mógł być potraktowany jako uzasadnienie i solidna podstawa organizacyjna dla rozszerzenia zdolności o misje orbitalne - niejako w wyniku naturalnej ewolucji działania. Tym bardziej, że wiele prac regulacyjnych i certyfikacyjnych na szczeblu centralnym oraz lokalnym doprowadzono do końca już dawno temu z myślą o wystrzeliwaniu rakiet sondujących. Grunt administracyjno-prawny był już zatem przygotowany.

I choć położenie geograficzne Esrange charakteryzuje tak zasadniczy deficyt jak niemożność obsługiwania startów innych niż na orbity polarne, to w tym konkretnym wymiarze posiada także zdecydowany atut - umiejscowienie w sąsiedztwie niezaludnionego terenu o powierzchni 5200 kilometrów kw., rozciągającego się na północ w głąb tamtejszej tundry. Państwowe prawo ogranicza dostęp do tego rejonu dla ludzkiej aktywności, za wyjątkiem hodowli reniferów, sportów wyczynowych... no i samych misji kosmicznych. W ten sposób odrzucane stopnie jednorazowych rakiet nie tworzą zagrożenia dla okolicznych mieszkańców, co stanowi zazwyczaj wielkie wyzwanie pod względem niezakłóconego działania śródlądowych obiektów startowych. Centrum zapewnia też doskonałą obsługę telemetryczną i telekomunikacyjną lotów na orbity polarne - znajduje się tam bowiem dobrze skomunikowany naziemny segment międzynarodowego systemu obsługi satelitów na tych trajektoriach.

Mierzenie sił na zamiary
Na przełomie tysiącleci, gdy zaczęły pojawiać się nowe możliwości efektywnego technicznie i kosztowo wykorzystania mniejszych wyrzutni, zarząd SSC zaczął proponować nowe pomysły uzyskania w Esrange "zdolności orbitalnej". Z czasem znalazły one poklask w otoczeniu administracji na szczeblu centralnym i zostały wpisane do oficjalnej szwedzkiej strategii kosmicznej.
Bieżące działania na rzecz zorganizowania orbitalnych startów z Esrange Space Center rozpoczęto w 2013 roku, po ukończeniu wstępnego rządowego studium wykonalności. Po tym badaniu nastąpiło jeszcze kilka innych, które miały na celu określenie rentowności i sformułowanie wiążącego biznesplanu dla całego przedsięwzięcia oraz uzyskanie poparcia politycznego w celu zapewnienia jego finansowania. Ogólny koszt rozwijania potencjału tego szwedzkiego centrum kosmicznego oszacowano na 300 mln SEK (blisko 28,8 mln EUR). Podczas, gdy pierwsza faza projektu skupiła się na modernizacji już istniejącej infrastruktury, zakończonej w 2018 roku, kolejna objęła m.in. stworzenie dwóch nowych stanowisk do obsługi statycznych testów rakiet. Dalej przewidziano jeszcze trzeci etap modernizacji, którego przedmiotem jest planowana budowa odpowiednich wyrzutni orbitalnych i urządzeń startowych.
Wobec osiągniętych już postępów rozbudowy, do skorzystania z jej owoców dopuszczono dwie niemieckie firmy (ISAR Aerospace i Rocket Factory Augsburg) - z zamiarem powierzenia im obiektów testowych, niejako na zachętę do realizacji przyszłych startów orbitalnych. W powiązaniu z tym 14 października 2020 roku ogłoszono uruchomienie stanowiska testowego spółki RFA w Esrange, celem przeprowadzenia pierwszych testów silnika rakietowego segmentu podstawowego rakiety RFA One. Dodatkowo ogłoszono też całkiem niedawno, że w Esrange będzie rozwijany europejski system nośny wielokrotnego użytku - w programie Europejskiej Agencji Kosmicznej o nazwie Themis (Temida). Pierwsze loty testowe miałyby w nim nastąpić już w 2022 roku, we współpracy między zespołami SSC i ArianeGroup-ArianeWorks (komórka wspierania innowacji współtworzona przez francuską agencję kosmiczną CNES i ArianeGroup).
Z fiordów na orbitę
Szwedzka korporacja kosmiczna SSC, która jest właścicielem i operatorem Esrange Space Center ma nadzieję, że będzie gospodarzem pierwszego startu orbitalnego ze Szwecji już w 2022 roku. Jak dotąd jednak ze strony potencjalnych chętnych do przeprowadzenia otwierających lotów nadal nie uzyskano jednoznacznych deklaracji. Rzecznik SSC, Stefan Gustafsson zapewnił przy tym, że pozostaje na bieżąco w kontakcie z kilkoma dostawcami lekkich rakiet nośnych. Póki co, SSC podpisało wstępne umowy z Isar Aerospace i Rocket Factory Augsburg - szczególnie ten ostatni, powiązany z dużą niemiecką firmą zajmującą się technologiami kosmicznymi (OHB SE), przedstawił szerzej zarysowane plany testowania w Esrange swoich silników rakietowych. Niemiecki startup liczy na możliwość dokonania tam ważnych prób statycznych poprzedzających debiut własnej rakiety nośnej RFA One w 2022 roku.
Obie rozpatrywane spółki zalążkowe istnieją od 2018 roku i niezależnie opracowują lekkie systemy nośne. Dwustopniowa rakieta nośna Isar Spectrum, przystosowana do przewożenia ładunków o masie do 1000 kg na niską orbitę okołoziemską, ma zadebiutować w 2021 roku - firma nie wybrała przy tym jeszcze miejsca startu. Drugi z systemów, wspomniany RFA One, ma natomiast dysponować udźwigiem 1300 kg w zasięgu orbity polarnej o wysokości rzędu 300 km.
Co ciekawe, miejscem pierwszego odpalenia tego drugiego systemu ma być całkowicie inny skandynawski port kosmiczny - rozwijany obecnie w Norwegii. Chodzi o ośrodek And?ya, który podobnie jak szwedzki odpowiednik także jest modernizowaną placówką z długą tradycją, o potencjale awansu do rangi centrum startów orbitalnych w ciągu kilku najbliższych lat. Centrum Kosmiczne And?ya, dawniej będące poligonem rakietowym norweskich sił zbrojnych, było jak dotąd głównie miejscem pracy wyrzutni rakiet sondujących i suborbitalnych. Od 1962 roku z tego ośrodka wystrzelono w sumie ponad 1200 lekkich konstrukcji w różnych konfiguracjach.
Rozbudowywany kosmodrom (na wyspie o tej samej nazwie) zajmuje najbardziej wysunięte na północ stanowisko w archipelagu Vester?len - w hrabstwie Nordland w Norwegii. And?ya Space Center jest nadzorowane przez publiczno-prywatne konsorcjum, w którym własność jest podzielona między dwa podmioty: 90 proc. utrzymuje Królewskie Ministerstwo Handlu i Przemysłu Norwegii, a 10 proc. posiada firma przemysłu zbrojeniowego i rakietowego Kongsberg Defence Systems. Spółka działa na zasadach komercyjnych, ale jest obsługiwana przez Norweską Agencję Kosmiczną, czyli instytucję rządową pod kontrolą Ministerstwa Handlu i Przemysłu. Centrum Kosmiczne And?ya obsługuje również zdalnie obiekt startowy SvalRak na odległym, mroźnym Svalbardzie.
Ośrodek zapewniał dotąd operacje zarówno dla misji ESA, jak i NASA oraz obsługę eksperymentów naukowych. Nowe możliwości obsługi startów orbitalnych ma zapewnić mu natomiast najnowsza inwestycja rządowa w kwocie blisko 365 mln koron norweskich (NOK - równowartość ok. 35 mln EUR) na sfinansowanie budowy nowej wyrzutni lekkich rakiet nośnych. Wkład zadeklarowano w maju 2020 roku.

Z powrotem w Szwecji
Osobną inicjatywą kosmiczną realizowaną w tym samym regionie geograficznym Szwecji, co Esragne, pozostawał od lat także projekt Spaceport Sweden - z ośrodkiem załogowych lotów suborbitalnych postawionym przy porcie lotniczym w Kirunie. Realne kroki w tym kierunku podejmowano bagatela od stycznia 2007 roku, czyli od momentu zainaugurowania przez ówczesną szwedzką minister ds. przedsiębiorczości i komunikacji, Maud Olofsson projektu powołania do życia publiczno-prywatnej spółki Spaceport Sweden. Firma zawarła wówczas porozumienie z Virgin Galactic, planując uczynić Kirunę głównym europejskim miejscem realizacji suborbitalnych lotów turystycznych, badawczych i edukacyjnych, jak również na rzecz okolicznych inicjatyw innowacji międzybranżowej. Infrastruktura Spaceport Sweden zaczęła być rozwijana bezpośrednio przy lotnisku Kiruna Airport, które miało według śmiałych zapowiedzi stać się hybrydowym centrum podróży lotniczych i kosmicznych.
Choć oficjalna inauguracja działania firmy nastąpiła już 26 stycznia 2007 roku, a długofalowe plany zakładały uruchomienie pierwszych usługowych lotów suborbitalnych w 2015 roku - oczekiwanie się nie zakończyło. W porozumieniu z Virgin Galactic sugerowano, że partnerstwo wiąże się z dalszymi pracami nad porozumieniem operacyjnym, zgodnie z którym Spaceport Sweden byłby pierwszym kosmoportem poza Stanami Zjednoczonymi, z którego Virgin Galactic mogłaby wykonywać loty SpaceShipTwo. W 2012 roku Spaceport Sweden uruchomił przy tym inicjatywę oferującą turnusy edukacyjne i przygotowanie do lotów kosmicznych, dając m.in. możliwość oglądania zorzy polarnej podczas lotów w Kirunie. Ponadto, we współpracy z firmą QinetiQ, zaczęto realizować dwudniowe programy przygotowujące do lotów kosmicznych - obejmujące treningi z wykorzystaniem centryfugi (wirówki przeciążeniowej) i komory hipobarycznej (wysokościowej) do symulacji warunków napotykanych podczas lotów kosmicznych.
Z kolei w 2013 roku Spaceport Sweden podjął współpracę z AirZeroG i Novespace z Francji, inicjując ograniczoną ofertę lotów w stanie nieważkości dla klientów prywatnych korzystających ze specjalnie wyposażonego Airbusa A300 zdolnego do symulowania krótkotrwałej mikrograwitacji. Za wszystkie realizowane dotąd inicjatywy Spaceport Sweden otrzymał w 2015 roku regionalną nagrodę Kiruna Lapland Award w dowód uznania za wysiłki na rzecz ustanowienia komercyjnych lotów kosmicznych w szwedzkiej Laponii. Wkrótce jednak entuzjazm zaczął słabnąć - w miarę, jak odwlekająca się finalizacja przygotowań Virgin Galactic do załogowych lotów suborbitalnych (sama w sobie stanowiąca wówczas sporą niewiadomą) okazała się mniej uchwytna niż sądzono.

Duże oczekiwania a realia
Szumnie zapowiadany szybki rozkwit Spaceport Sweden dotąd nie nadszedł - zamiast tego na początku 2018 roku lokalne media poinformowały, że organizacja nie współpracuje już z gminą Kiruna i poszukuje nowego punktu zaczepienia. W dalszej perspektywie niepomyślnie dla inicjatywy przebiegły też negocjacje z gminą Skellefte? nad Zatoką Botnicką, gdzie znajduje się port lotniczy rozważany jako korzystne stanowisko zastępcze dla planowanego centrum turystyki kosmicznej. Sama firma Virgin Galactic przestała wykazywać aktywność w tym przedmiocie, na co zwrócił w 2020 roku uwagę serwis Politico, pisząc również o braku reakcji na prośby o komentarz na temat planów firmy co do Szwecji.

Ten i inne podobne przypadki położyły się cieniem na optymistycznych zapowiedziach rozwoju niewielkich europejskich platform startów kosmicznych - a zwłaszcza tych pozbawionych solidnej podbudowy biznesowej bądź wsparcia rządowego w dłuższej perspektywie budowania rentowności. Pomimo rosnącej liczby nowych spółek rozwijających lekkie systemy nośne, popyt z ich strony na regularną obsługę startową bywa przeszacowany, zwłaszcza wobec entuzjastycznego nagłaśniania rozwoju podobnych przedsięwzięć na bardzo wczesnych etapach inwestycyjnych bądź krótko po uzyskaniu pierwszych efektów finansowania. Często zapomina się, że droga od wytworzenia rozwiązania do zarabiania na nim w tym segmencie rynku jest nadal bardzo długa i rozciąga się na lata w przyszłość. To perspektywa, która bez odpowiedniego rozplanowania kolejnych rund finansowania i wkładu inwestorskiego pozostaje dla znaczącej części firm niemożliwa do objęcia.
Ze swoimi trudnościami mierzyć się będzie także kosmodrom Esrange, pomimo przewagi wynikającej z ugruntowanej już, trwającej dekady publiczno-prywatnej działalności. Same projekcje oczekiwań względem najbliższych lat działania ośrodka wskazują, że regularne świadczenie obsługi startów z ładunkami orbitalnymi nie będzie miało prawdopodobnie zbyt imponującej skali. W obowiązujących planach wspomina się o prowadzeniu w możliwej do przewidzenia przeszłości maksymalnie kilku (deklarowane "około trzech") wystrzeleń lekkich ładunków w ciągu roku. Równolegle w ośrodku działać będą przy tym stanowiska do testowania silników rakietowych i cała dotychczasowa infrastruktura startów suborbitalnych.

Co się tyczy szerszego międzynarodowego rynku lekkich systemów nośnych, tutaj także nie osiągnięto jeszcze "masy krytycznej" w przedmiocie wzmożonego zapotrzebowania na dostępność europejskich kosmodromów. Owszem, jednym z kluczowych zamysłów pozostaje to, że obecność takich ośrodków na Starym Kontynencie będzie sprzyjać dynamicznemu rozwijaniu lekkich systemów nośnych i tańszemu ich użytkowaniu. Wciąż jednak najbardziej eksponowanym tutaj założeniem jest odpowiedź na zapotrzebowanie już istniejące, związane z przyspieszonym rozwojem rynku lekkich satelitów - gdzie przodują Wielka Brytania i Skandynawia. Sęk jednak też w tym, że popyt na lekkie satelity wcale nie musi przełożyć się proporcjonalnie na skalę zainteresowania lekkimi rakietami kosmicznymi.

Niemniej jednak, w Europie plany tworzenia nowych kosmodromów dla lżejszych systemów wynoszenia są regularnie podnoszone w różnych państwach - zwłaszcza na Wyspach Brytyjskich (Anglia i Szkocja), jak również w Portugalii i we Włoszech. To, że w samej Skandynawii są to inicjatywy mnogie, podczas gdy Europa nadal ma przed sobą weryfikację realnego zapotrzebowania na lekkie rakiety z ładunkiem orbitalnym - sprawia, że można mieć wątpliwości w kwestii sugerowanej prosperity na rozpatrywanym rynku najnowszych technologii wynoszenia.
W opozycji do tego, liczni skądinąd zwolennicy i pomysłodawcy projektów budowy europejskich kosmodromów podkreślają, że wymóg znacznych i długoterminowych inwestycji publicznych, jakie są niezbędne dla istnienia kosmodromów, zrekompensują z nawiązką powstałe za ich sprawą nowe miejsca pracy, innowacje i wygenerowane dochody w wysoko wyspecjalizowanym sektorze gospodarki. Innym razem wskazuje się też, że wspomniane początkowe nakłady nadal są niewspółmiernie niższe niż koszty, jakie pochłonęłaby budowa pełnowymiarowego centrum startów satelitarnych na miarę ośrodka w Gujanie Francuskiej.

Konkurencja w obszarze budowania niewielkich kosmodromów w Europie będzie zatem się utrzymywać. Nie jest przesądzone, jakie przyniesie ona korzyści dla całej europejskiej gospodarki - na pewno potrzebującej dobrze przemyślanej przemysłowej "dźwigni", która pozwoli nawiązywać wyrównaną rywalizację na dynamicznie wzrastającym globalnym rynku kosmicznym.
Ilustracja: And?ya Space Center [andoyaspace.no]
Start rakiety suborbitalnej MAXUS 9 przeprowadzony z Esrange Space Center w 2017 roku. Fot. Swedish Space Corporation [sscspace.com]
SmallSat presentation video
https://www.youtube.com/watch?v=WMNBf4KvTXg&feature=emb_logo
Ilustracja: And?ya Space Center [andoyaspace.no]
Ilustracja: And?ya Space Center [andoyaspace.no]
Ilustracja: And?ya Space Center [andoyaspace.no]
https://www.space24.pl/skandynawskie-kosmodromy-z-ambicjami-czy-rozpedza-europejski-sektor

Skandynawskie kosmodromy z ambicjami. Czy rozpędzą europejski sektor.jpg

Skandynawskie kosmodromy z ambicjami. Czy rozpędzą europejski sektor2.jpg

Skandynawskie kosmodromy z ambicjami. Czy rozpędzą europejski sektor3.jpg

Skandynawskie kosmodromy z ambicjami. Czy rozpędzą europejski sektor4.jpg

Skandynawskie kosmodromy z ambicjami. Czy rozpędzą europejski sektor5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fizycy mają pomysł, jak wyjaśnić tempo rozszerzania wszechświata. Żyjemy w galaktycznej bańce
2021-01-20. Radek Kosarzycki
Próby określenia tempa rozszerzania wszechświata przyprawiają naukowców o ból głowy już od bardzo dawna. Fizycy z Uniwersytetu Genewskiego opracowali jednak teorię, która może w końcu rozwiązać tę zagadkę.
Obecnie przyjmowana teoria powstania wszechświata mówi, że wyłonił się on z Wielkiego Wybuchu, do którego doszło 13,8 mld lat temu. Od tego czasu wszechświat nie tylko się rozszerza, ale także samo rozszerzanie przyspiesza, a naukowcy z całej siły próbują ustalić, z jaką prędkością to następuje. Problem jednak w tym, że dwie niezależne metody ustalania tej prędkości bezustannie dają dwa rozbieżne wyniki.  
Jak mierzymy ekspansję wszechświata?
Pierwsza metoda opiera się na pomiarach kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła wyemitowanego, gdy wszechświat miał około 370 000 lat. Dane zebrane za pomocą teleskopu kosmicznego Planck, przy założeniu, że wszechświat jest jednorodny, wskazują, że wszechświat rozszerza się w tempie 67,4 km/s/megaparsek.  
Alternatywnie stałą Hubble?a (czyli tempo rozszerzania się wszechświata) można mierzyć na podstawie eksplozji supernowych, do których dochodzi w odległych galaktykach. Te wskazują, że wszechświat rozszerza się w tempie 74 km/s/Mpc.
No i masz babo kosmiczny placek. Naukowcy nie są w stanie dojść do tego, skąd się bierze ta rozbieżność, tym bardziej że kolejne pomiary według tych metod pozwalały ustalać coraz precyzyjniejsze wartości, ale nijak się one do siebie nie zbliżały.
A może żyjemy w bańce....
Naukowcy z Genewy uważają, że dysonans między dwiema metodami można wytłumaczyć tym, że Droga Mleczna oraz kilka tysięcy najbliższych nam galaktyk znajduje się w swego rodzaju rozległym bąblu o średnicy 250 mln lat świetlnych, w którym średnia gęstość materii jest o połowę niższa od reszty wszechświata. Gdyby tak faktycznie było, informacja ta wpłynęłaby na odległości do supernowych, a z czasem na określenie wartości stałej Hubble?a.
W tak rozległym bąblu znalazłyby się bowiem wszystkie galaktyki, w których obserwujemy supernowe wykorzystywane do pomiaru odległości. Obliczenia wskazują, że gdyby średnia gęstość materii w takim bąblu była o połowę niższa od reszty wszechświata to wartość stałej Hubble?a zgadzałaby się z tą określoną za pomocą mikrofalowego promieniowania tła.
Jak przekonuje kierujący badaniami prof. Lucas Lombriser z Wydziału Fizyki Teoretycznej na Uniwersytecie Genewskim, szanse na to, że taka fluktuacja faktycznie istnieje szacuje się na 5-20 proc. Nie jest to więc tylko czysta fantastyka, a całkiem realna możliwość. Takich niejednorodności we wszechświecie może być mnóstwo.
https://spidersweb.pl/2021/01/tempo-rozszerzania-wszechswiata-jestesmy-w-pustce.html

 

Fizycy mają pomysł, jak wyjaśnić tempo rozszerzania wszechświata. Żyjemy w galaktycznej bańce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowiec twierdzi, że na Księżycu mogą znajdować się szczątki dinozaurów
Autor: John Moll (2021-01-20)
W 1969 roku, człowiek po raz pierwszy pojawił się na Księżycu. Jednak zdaniem jednego naukowca, dinozaury mogły tego dokonać znacznie wcześniej, a dziś możemy znaleźć na Srebrnym Globie szczątki tych pradawnych zwierząt.
Człowiek potrzebował potężnej rakiety i skomplikowanej technologii, aby pokonać dystans dzielący Ziemię od Księżyca i wrócić w jednym kawałku. Dinozaury mogły ?odwiedzić? go już 65 milionów lat temu, lecz z pewnością nie przeżyłyby takiego lotu.
Dziennikarz naukowy Peter Brannen w swojej książce z 2017 roku pt.: ?The End of the World? pisał o rozważaniach geofizyka Mario Rebolledo, który uważa, że teoretycznie możliwe jest odnalezienie szczątków dinozaurów na Księżycu. Jego zdaniem asteroida, która zabiła dinozaury, mogła rozrzucić szczątki kości tych stworzeń w przestrzeń kosmiczną, a część z nich mogła wylądować na Księżycu.
Według Brannena i Rebolledo, asteroida sprzed 65 milionów lat była tak potężna, że atmosfera Ziemi została rozdarta i utworzyła próżnię jeszcze przed upadkiem ciała niebieskiego, a ogromna objętość Ziemi została wyrzucona na orbitę i dalej. Geofizyk Mario Rebolledo uznaje, że obecność szczątków kości dinozaurów na Księżycu jest prawdopodobna.
Powyższe rozważania mogą znaleźć potwierdzenie w testach symulujących upadek meteorytu, które przeprowadził zespół z brytyjskiego Uniwersytetu Kent. Badanie pokazało, że na Księżycu możemy odnaleźć nawet skamieniałości ziemskich bakterii, zatem obecność szczątków dinozaurów jest tym bardziej prawdopodobna.
Źródło: Pixabay.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowiec-twierdzi-ze-na-ksiezycu-moga-znajdowac-sie-szczatki-dinozaurow

Naukowiec twierdzi, że na Księżycu mogą znajdować się szczątki dinozaurów.jpg

Naukowiec twierdzi, że na Księżycu mogą znajdować się szczątki dinozaurów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Atmosfera na Marsie zniknęła z powodu wiatru słonecznego
Autor: Zmrozik (20 Styczeń, 2021)
Około cztery miliardy lat temu Mars posiadał atmosferę i prawdopodobnie był bardzo podobny do Ziemi. Na jego powierzchni znajdowału się liczne rzeki i jeziora skąpane w promieniach Słońca. Być może stwarzały nawet warunki niezbędne do powstania życia. Ale potem coś się wydarzyło i izolująca atmosfera Marsa praktycznie zniknęła.
Narażona na wpływ kosmicznego pierwiastka Czerwona Planeta z czasem zamieniła się w suche, zamarznięte pustkowie, jakie znamy dzisiaj. Do niedawna naukowcy zastanawiali się, co faktycznie stało się z marsjańską atmosferą, ale dane uzyskane za pomocą misji NASA MAVEN nie są jednoznaczne. Naukowcy pracujący nad projektem szacują, że znaczna część atmosfery Marsa została zdmuchnięta przez wiatr słoneczny, czyli strumienie naładowanych cząstek, które nieustannie emitowane są z naszej gwiazdy. Ciekawe jest również to, że Czerwona Planeta nadal traci w ten sposób część swojej rzadkiej atmosfery.
Naukowcy od dłuższego czasu wiedzą o tym, że Mars wciąż traci resztki swojej atmosfery. Jednak dane z misji MAVEN wskazały, jak ważny był ten proces w całej historii planety. Naukowcy z Goddard Space Flight Center NASA doszli do wniosku, że znaczna część atmosfery Marsa została utracona w kosmosie, a nie tak jak sugerują inni eksperci, uwięziona na planecie. Kluczem do rozwiązania zagadki był pomiar gazu szlachetnego - argonu.
Przypomnijmy, że gazy szlachetne to grupa pierwiastków chemicznych o podobnych właściwościach takie jak hel, neon, argon, krypton, ksenon i radioaktywny radon. W normalnych warunkach są to bezbarwne, bezwonne i pozbawione smaku gazy jednoatomowe o bardzo niskiej reaktywności chemicznej.
Autorzy badania zwrócili szczególną uwagę na wiatr słoneczny, naładowane cząsteczki emitowane ze Słońca, które uderzają w cząsteczki w atmosferze, tworząc nowe naładowane cząstki - jony. Wiatr słoneczny łatwo zbiera jony i przenosi je w kosmos. Co ciekawe, podczas tego procesu lżejsze cząsteczki znikają z atmosfery. Dzieje się tak, ponieważ takie cząsteczki z większym prawdopodobieństwem wzniosą się wysoko w atmosferę, w którą uderza wiatr słoneczny.
Dzięki pomiarom z sondy MAVEN, naukowcy porównali stężenia argonu-36 i argonu-38 na różnych wysokościach w atmosferze Marsa i określili, o ile lżejszy argon-36 zniknął z atmosfery w czasie. Następnie wykorzystali te informacje do symulacji wpływu wiatru słonecznego na inne typy cząsteczek w atmosferze Marsa i doszli do wniosku, że około 66% atmosfery Marsa uciekło w kosmos w ciągu ostatnich czterech miliardów lat.
Naukowcy zauważają, że tajemnica zniknięcia atmosfery na Marsie została tylko częściowo rozwiązana. Chociaż większość z niej ginie w kosmosie, wiele innych procesów na planecie mogło również odegrać jakąś rolę w zanikaniu atmosfery.
Źródło: NASA
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/atmosfera-na-marsie-zniknela-z-powodu-wiatru-slonecznego

Atmosfera na Marsie zniknęła z powodu wiatru słonecznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Falcon 9 wyniesie na orbitę trzy satelity od ICEYE
2021-01-20. Astronomia24
ICEYE umieści na orbicie trzy satelity wyposażone w radary z syntetyczną aperturą (SAR), służącą do tworzenia zobrazowań powierzchni Ziemi. Będzie to możliwe dzięki współpracy z firmą SpaceX, która jeszcze w styczniu planuje start rakiety Falcon 9. Powiększenie zarządzanej 24/7 z Warszawy konstelacji satelitów przełoży się na większe zdolności ICEYE w zakresie monitorowania lokalizacji.
21 stycznia 2021 roku należąca do polsko-fińskiej firmy ICEYE konstelacja satelitów SAR powiększy się o trzy nowe urządzenia (ang. Synthetic Aperture Radar). Zostaną umieszczone na orbicie przez rakietę Falcon 9 w ramach programu SmallSat Rideshare, realizowanego przez SpaceX. Pierwszy satelita SAR od ICEYE został umieszczony na orbicie w 2018 roku. Od tego czasu Spółka regularnie zwiększała swoje możliwości w zakresie tworzenia zobrazowań radarami SAR. Styczniowe powiększenie konstelacji jest dopiero pierwszym punktem w planie ICEYE na rok 2021. Firma w następnych miesiącach realizować będzie strategię rozmieszczenia na orbicie kolejnych nowych satelitów SAR.

Zwiększenie liczby satelitów SAR w konstelacji ICEYE jest dla nas dużym krokiem naprzód ? mówi Rafał Modrzewski, CEO i współzałożyciel firmy ICEYE. Dzięki temu będziemy mogli w jeszcze większym stopniu spełniać kompleksowe potrzeby naszych klientów i dostarczać im usługi najwyższej jakości. Jednocześnie cały czas budujemy nowe satelity SAR, które niedługo zostaną wystrzelone na orbitę i w ten sposób powiększą naszą konstelację. Najbliższe miesiące bez wątpienia będą dla nas czasem intensywnego rozwoju ? dodał Rafał Modrzewski.

Satelity SAR w konstelacji ICEYE umożliwiają uzyskanie bardzo precyzyjnych i wiarygodnych zobrazowań Ziemi. Zdjęcia satelitarne SAR mogą być pozyskiwane niezależnie od warunków pogodowych, takich jak opady deszczu czy duże zachmurzenie. Aparatura SAR dostarcza także danych zarówno w dzień, jak i w nocy. Dzięki temu SAR może dostarczać zobrazowań w warunkach, w których pozyskanie zobrazowań optycznych nie jest możliwe, bądź jest utrudnione. Powiększenie konstelacji ICEYE umożliwi częstsze rewizyty satelitów nad rozległymi obszarami Ziemi, co przełoży się na lepsze wyniki w zakresie monitorowania wskazanych lokalizacji. ICEYE jest również pierwszą firmą na świecie, która opracowała system SAR mieszczący się na satelicie o masie startowej mniejszej niż 100 kilogramów.
ICEYE Polska

ICEYE to światowy lider w branży New Space. Po wejściu na rynek w 2015 roku firma dokonała przełomu w obserwacji Ziemi z kosmosu, budując pierwszego na świecie satelitę SAR (radar z syntetyczną aperturą) o wadze nieprzekraczającej 100 kg. ICEYE umożliwia instytucjom państwowym oraz firmom prywatnym podejmowanie lepszych decyzji strategicznych i biznesowych na podstawie dostępu do aktualnych, wiarygodnych i dokładnych zdjęć satelitarnych. Dostarcza dane dla klientów m.in. z sektora obronnego, morskiego, rolnictwa, zasobów naturalnych, zarządzania kryzysowego, ubezpieczeń?, finansów. Mikrosatelity ICEYE wykonują zdjęcia powierzchni Ziemi przy użyciu radaru SAR, z niespotykaną do tej pory częstotliwością, zarówno w dzień, jak i w nocy, niezależnie od warunków pogodowych.

Więcej o ICEYE: iceye.com
Źródło: prospectpr.pl
Zobrazowanie aperturą SAR wykonane przez satelitę ICEYE
Zobrazowanie aperturą SAR wykonane przez satelitę ICEYE.
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1063

Falcon 9 wyniesie na orbitę trzy satelity od ICEYE.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Electron wysyła tajemniczego satelitę telekomunikacyjnego na orbitę
2021-01-20.
Rakieta Electron firmy Rocket Lab wykonała pierwszą misję orbitalną w 2021 roku. Na orbitę wyniesiono satelitę telekomunikacyjnego dla niemieckiej firmy OHB.
Start został przeprowadzony z kosmodromu na Półwyspie Mahia w Nowej Zelandii. Rakieta wystartowała 20 stycznia o 7:26 rano czasu polskiego. Lot przebiegł pomyślnie i po nieco ponad godzinie od startu potwierdzono umieszczenie ładunku na orbicie. W misji nie planowano odzyskania dolnego stopnia rakiety.
Wysłanym ładunkiem jest prototypowy satelita telekomunikacyjny GMS-T zbudowany przez niemiecką firmę OHB. Nie wiadomo oficjalnie, jakie jest przeznaczenie satelity ani kto będzie go użytkował. Z doniesień prasowych możemy dowiedzieć się, że statek powstał dla chińskiego przedsiębiorstwa GMS Zhaopin, które być może wspólnie z niemieckim KLEO Connect chce zbudować flotylle satelitów Internetu Rzeczy.
Był to pierwszy lot rakiety Electron w 2021 roku. Ten system nośny ma wykonać w tym roku 9 misji ? w tym lot na orbitę wokół Księżyca dla NASA. Nanosatelita CAPSTONE ma przetrzeć szlaki dla amerykańskiej agencji kosmicznej przed budową stacji wokółksiężycowej Gateway.
W tym roku rakieta Electron ma też zadebiutować na kosmodromie MARS w USA.
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: Rocket Lab/SpaceNews
 
Więcej informacji:
?    Informacje Rocket Lab na temat misji
 
 
Na zdjęciu: Rakieta Electron na stanowisku startowym w Mahia podczas ostatniej misji w 2020 r. "Don't Stop Me Now". Źródło: Rocket Lab.
Rocket Lab - Another One Leaves The Crust Launch 01/20/2021
https://www.youtube.com/watch?time_continue=2522&v=NQyNuF-Du7c&feature=emb_logo

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakieta-electron-wysyla-tajemniczego-satelite-telekomunikacyjnego-na-orbite

Rakieta Electron wysyła tajemniczego satelitę telekomunikacyjnego na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Canon wysłał na orbitę satelitę, który robi zdjęcia Ziemi aparatem 5D Mark III [FILM]
2021-01-20.
Na targach CES 2021, Canon zaprezentował niesamowite możliwości systemu obserwacyjnego Ziemi, który został zbudowany ze zwykłej lustrzanki i teleskopu, a wykonuje rewelacyjne zdjęcia.
Firma wysłała na orbitę małego satelitę obserwacyjnego o nazwie CE-SAT-I. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że na jego pokładzie znajduje się zwykła lustrzanka jako część systemu obserwacyjnego naszej planety. Chociaż nie jest to nowość, bo astronauci od wielu lat wykonują zdjęcia Błękitnej Planety z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, to jednak tym razem mamy do czynienia z niezależnym urządzeniem.
Canon informuje, że CE-SAT-I krąży po orbicie na wysokości 600 kilometrów ponad powierzchnią naszej planety. Urządzenie zostało wyposażone w lustrzankę cyfrową Canon 5D Mark III i mały teleskop o średnicy 40 centymetrów. Lustrzanka została nieco zmodyfikowana, by mogła współpracować z teleskopem i przetrwać w warunkach mikrograwitacji oraz dużych skrajności temperatury.
Pewnie zastanawiacie się, jaki w ogóle jest cel tego ciekawego projektu (zobacz tutaj)? Otóż Canon chce pokazać, że w tani sposób można zbudować satelitę obserwacyjnego, tak naprawdę z elementów, które może kupić w sklepie i wykorzystać go do obserwacji naszej planety. Firma uważa, że w niedalekiej przyszłości orbita stanie się bardziej dostępna dla zwykłych ludzi, którzy będą mogli prowadzić swoje inspirujące projekty, jakie dotychczas były zarezerwowane tylko dla potężnych korporacji.
Ogromną rolę odegrają w tym takie firmy jak: Blue Origin, SpaceX, Rocket Lab czy Virgin Orbit. Wszystkie one w najbliższych miesiącach i latach będą wynosiły urządzenia w przestrzeń kosmiczną za bardzo rozsądne kwoty. Popularyzacja takich technologii pozwoli stworzyć konkurencję, dzięki której ceny spadną jeszcze bardziej. Za dekadę lub dwie może okazać się, że każdy z nas będzie mógł mieć swojego małego satelitę badawczego na ziemskiej orbicie.
Źródło: GeekWeek.pl/Canon / Fot. Canon
canon astronaut panel CES 2021
https://www.youtube.com/watch?v=EDEEe42MLsI&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2021-01-20/canon-wyslal-na-orbite-satelite-ktory-robi-zdjecia-ziemi-aparatem-5d-mark-iii-film/

Canon wysłał na orbitę satelitę, który robi zdjęcia Ziemi aparatem 5D Mark III [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy zbadają wpływ izolacji na człowieka podczas symulowanej misji kosmicznej
2021-01-20.
Różne aspekty wpływu izolacji na zdrowie człowieka, m.in. na sprawność fizyczną i układ nerwowy, zbadają naukowcy uczestniczący w symulowanej załogowej misji kosmicznej, odbywającej się w bazie LunAres w Pile. Odbywa się ona pod patronatem rektora Politechniki Śląskiej i Ministerstwa Zdrowia.
Jak przekonują naukowcy, ich badania - skupiające się na analizie dostosowania się psychiki do przymusowego zamknięcia - mają szczególne znaczenie w kontekście pandemii COVID-19. W symulowanej misji bierze udział międzynarodowy zespół pięciorga tzw. analogowych (stacjonarnych) astronautów, którzy będą zamknięci przez dwa tygodnie na małej przestrzeni i badani pod kątem zmian układzie nerwowym i narządzie ruchu.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej rektor Politechniki Śląskiej prof. Arkadiusz Mężyk zwrócił uwagę, że badania dotyczące misji kosmicznych są prowadzone bardzo szeroko i wykraczają daleko poza samą technologię budowy rakiet - dotyczą też zdrowia fizycznego psychicznego, przystosowania się do wyjątkowych warunków, a także socjologii.
?Wszyscy odczuwamy skutki pandemii, od marca 2020 r. żyjemy w izolacji i odczuwamy na własnej skórze jak brak kontaktów społecznych, życie w ograniczonej przestrzeni wpływa na naszą psychikę, na nasze funkcjonowanie? - zaznaczył. W obecnej misji naukowców z PŚ interesują problemy z dziedziny inżynierii biomedycznej oraz rozwiązań infrastrukturalnych ? dostosowania małych przestrzeni do funkcjonowania ludzi, naukowcy przeprowadza także np. testy technologii odzyskiwania zużytej wody.
?Badania izolacyjne mające na celu symulację warunków lotów na inne ciała niebieskie, w tym Marsa i Księżyc, wydawały się niezwykle oderwane od rzeczywistości jeszcze rok temu. Obecnie, wskutek pandemii, niemal każdy rozumie, jak istotne jest dogłębne zbadanie psychologii izolacji, zarówno wybranej z wolnej woli, jak i przymusowej? - ocenił naczelny lekarz załogi dr n. med. Aleksander Waśniowski.
Habitat LunAres to znajdująca się w Pile placówka badawcza służąca do symulacji załogowych misji kosmicznych, zwanych misjami analogowymi. Jest to jedyny tego typu obiekt w Europie. Całkowicie odizolowana od środowiska zewnętrznego składa się z siedmiu modułów przeznaczonych do różnych czynności i codziennego życia, a także z 250 km kw. do ?spacerów kosmicznych?.
W przedsięwzięciu biorą udział przedstawiciele PŚ. Naukowcy z Wydziału Inżynierii Biomedycznej tej uczelni przeprowadzą badania w zakresie biomechaniki narządu ruchu, sprawdzając m.in. wpływ izolacji na sprawność fizyczną. Studentka Wydziału Architektury przeprowadzi prace poświęcone sprawdzeniu rozwiązań zastosowanych w stacji kosmicznej pod kątem ich użyteczności oraz możliwości zaspokojenia potrzeb jej mieszkańców ? członków misji.
Szef ekspedycji - dyrektor LunAres Space mgr inż. Leszek Orzechowski wyjaśnił, że obecna misja, która nosi nazwę ?Panda? (Pandemic Analog Mission) jest pierwszą z serii, które potrwają przez kilka miesięcy. Wyraził przekonanie, że badania ? zwłaszcza neurologiczne - mogą przydać się zwłaszcza w obecnej sytuacji pandemii. Osoby w izolacji będą badane np. pod kątem zmian w hipokampie, który odpowiada m.in. za orientację w przestrzeni i pamięć.
?Te małe zmiany mogą odpowiadać temu, co niektórzy z nas doświadczają podczas przymusowej kwarantanny związanej z obecną lub jakąkolwiek pandemią w przyszłości? - powiedział Orzechowski. Podczas misji zostanie przeprowadzonych także wiele eksperymentów fizjologicznych czy psychologicznych.
Dr hab. inż. Robert Michnik z Wydziału Inżynierii Biomedycznej PŚ powiedział, że naukowcy chcą zbadać zmiany w funkcjonowaniu narządu ruchu. Jak przypomniał, w realnej misji kosmicznej największy wpływ na to ma brak lub zmniejszona grawitacja, która prowadzi m.in. do ubytku tkanki mięśniowej. W przypadku misji analogowej takim czynnikiem jest ograniczenie aktywności, związane z małą przestrzenią ? wyjaśnił.
Przedmiotem badań będzie też oddziaływanie czynników psychologicznych i socjologicznych, wynikających z izolacji, a także to, jak na ciało działają obciążania związane z używaniem skafandrów kosmicznych - chodzi ocenę zdolności utrzymywania równowagi i postawy ciała. Zakładając, że izolacja ? także w okresie pandemii ? skutkuje obniżeniem sprawności fizycznej, naukowcy chcą w przyszłości opracować program ćwiczeń, który będzie ograniczał te negatywne zmiany.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ agt/
Fot. Fotolia
https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C85900%2Cnaukowcy-zbadaja-wplyw-izolacji-na-czlowieka-podczas-symulowanej-misji

Naukowcy zbadają wpływ izolacji na człowieka podczas symulowanej misji kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze satelity Starlink w 2021 roku wysłane na orbitę
2021-01-20.
Rakieta Falcon 9 firmy SpaceX wyniosła na niską orbitę okołoziemską 17. paczkę satelitów telekomunikacyjnych Starlink. Dolny stopień rakiety pobił rekord ponownego wykorzystania i powrócił na Ziemię ósmy raz.
20 stycznia przeprowadzono pierwszy w 2021 roku start rakiety Falcon 9 z satelitami Starlink. Rakieta wystartowała ze stanowiska SLC-39A na kosmodromie w Kennedy Space Center o 14:02 czasu polskiego.
Lot przebiegł pomyślnie i nieco ponad godzinę po starcie 60 nowych satelitów Starlink zostało wypuszczonych przez górny stopień rakiety na wstępną orbitę.
Dolny stopień o nr seryjnym B1051 wrócił na Ziemię i wylądował o własnym napędzie na barce autonomicznej JRTI na Oceanie Atlantyckim. Było to już ósme wykorzystanie tego egzemplarza członu, co jest nowym rekordem firmy SpaceX. B1051 wykonał wcześniej misje: Demo-1 do ISS, RADARSAT, Starlink L3, Starlink L6, Starlink L9, Starlink L13 oraz SXM-7.
SpaceX pobiło także rekord czasu przygotowania użytego stopnia do kolejnego lotu. Człon B1051 wykonał dzisiejszą misję jedyne 39 dni przed swoim poprzednim lotem.

Ponad 1000 satelitów Starlink
Starlink to ? budowana przez firmę SpaceX ? sieć satelitów telekomunikacyjnych na niskiej orbicie okołoziemskiej, która ma zapewnić dostęp do sieci Internet w miejscach, gdzie naziemny dostęp do takich usług jest zawodny lub niedostępny.
Satelity operują na orbicie o wysokości około 550 km. Obecnie wszystkie statki trafiają na orbity o inklinacji 53 stopni.
Każdy z wysłanych satelitów Starlink 1. generacji waży około 260 kg i jest wyposażony w anteny obsługujące pasma radiowe Ka i Ku. Każdy statek ma zamontowane specjalne osłony zmniejszające odbijanie promieni słonecznych od anten. Po wypuszczeniu na orbicie satelity rozkładają swoje pojedyncze panele słoneczne i po testach działania każde z urządzeń odpala silniki jonowe Halla, by trafić na docelową orbitę kołową o wysokości 550 km.
W pierwszej fazie na powłoki orbitalne o wysokości 550 km ma trafić około 1500 satelitów. Kolejne setki statków będą później wysyłane na nieco inne orbity (różniące się inklinacjami i nieznacznie też wysokością).
W momencie publikacji tego artykułu SpaceX dysponuje flotyllą 951 satelitów. We wszystkich startach wysłano już 1015 statków, ale część (głównie z testowej serii V0.9) została już zdeorbitowana.
Trwają też testy beta usługi dostępu do Internetu za pomocą tej sieci satelitarnej. W relacji z poprzedniego startu Starlink w listopadzie 2020 roku pisaliśmy o pierwszych doświadczeniach użytkowników.
Okazuje się, że użytkownicy otrzymują przepustowości 100 Mb/s i opóźnienia w zakresie 20 ms ? 40 ms, czyli znacznie lepiej od konkurencyjnych rozwiązań korzystających z satelitów na orbicie geostacjonarnej.
Oprócz Stanów Zjednoczonych i Kanady w ostatnim czasie pojawili się pierwsi użytkownicy testowi z Wielkiej Brytanii.
 
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: SpaceX/NSF/SpaceNews
 
Więcej informacji:
?    Oficjalna strona sieci Starlink
 
 
Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca z satelitami Starlink L16. Źródło: SpaceX.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/pierwsze-satelity-starlink-w-2021-roku-wyslane-na-orbite

Pierwsze satelity Starlink w 2021 roku wysłane na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto dwie olbrzymie radiogalaktyki
2021-01-20.
Za pomocą potężnego teleskopu MeerKAT w RPA odkryto dwie olbrzymie galaktyki radiowe. Uważa się, że galaktyki te należą do największych pojedynczych obiektów we Wszechświecie. Odkrycie zostało opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.

Podczas gdy normalne radiogalaktyki są dość powszechne, tylko kilkaset z nich ma dżety radiowe przekraczające rozmiar 700 kiloparseków, czyli około 22 razy więcej niż ma Droga Mleczna. Te naprawdę ogromne układy nazywane są ?olbrzymimi galaktykami radiowymi?.

Pomimo niedoboru olbrzymich galaktyk radiowych, autorzy pracy znaleźli dwie z tych kosmicznych bestii na niezwykle małym skrawku nieba.

Dr Jacinta Delhaize, pracownik naukowy na Uniwersytecie w Kapsztadzie i główna autorka pracy, powiedziała: ?Znaleźliśmy te olbrzymie galaktyki radiowe w obszarze nieba, który jest tylko około 4x większy od powierzchni Księżyca w pełni. Na podstawie naszej obecnej wiedzy na temat zagęszczenia ogromnych radiogalaktyk na niebie, prawdopodobieństwo znalezienia dwóch z nich w tym regionie jest mniejsze niż 0,0003%.?

Dlaczego tak niewiele radiogalaktyk ma tak olbrzymie rozmiary, pozostaje tajemnicą. Uważa się, że olbrzymy są najstarszymi radiogalaktykami, które istnieją wystarczająco długo (kilkaset milionów lat), aby ich radiowe dżety rozrosły się na zewnątrz do tak olbrzymich rozmiarów. Jeżeli jest to prawda, to powinno istnieć o wiele więcej olbrzymich galaktyk radiowych niż znamy obecnie.

Olbrzymie galaktyki radiowe zostały dostrzeżone na nowych radiowych mapach nieba sporządzonych w ramach przeglądu MeerKAT International Gigahertz Tiered Extragalactic Exploration (MIGHTEE). Jest to jeden z dużych projektów badawczych realizowanych z imponującym południowoafrykańskim radioteleskopem MeerKAT prekursorem SKA, który ma stać się w pełni operacyjny w połowie lat 20. XXI wieku.

Dr Ian Heywood z Uniwersytetu Oksfordzkiego, współautor pracy, powiedział: ?W przeszłości ta populacja galaktyk była ukryta przed naszym ?wzrokiem? z powodów ograniczeń technicznych radioteleskopów. Teraz są one odnajdywane dzięki imponującym możliwościom teleskopów nowej generacji.?

Budowa wyczekiwanego teleskopu transkontynentalnego SKA ma się rozpocząć w Afryce Południowej i w Australii w 2021 roku i potrwać do 2027 roku, ale obserwacje z jego pomocą będą możliwe już w 2023 roku i oczekuje się, że teleskop ujawni większe populacje radiogalaktyk niż kiedykolwiek wcześniej i zrewolucjonizuje nasze rozumienie ewolucji galaktyk.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
RAS

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/01/odkryto-dwie-olbrzymie-radiogalaktyki.html

Odkryto dwie olbrzymie radiogalaktyki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliskie przeloty 2021 BO1 i 2021 BR2
2021+01-21. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego stycznia doszło do bliskiego przelotu meteoroidu o oznaczeniu 2021 BO1. Obiekt przemknął w odległości ok. 250 tysięcy kilometrów. Cztery dni wcześniej nastąpił bliski przelot meteoroidu 2021 BR2 w odległości 73 tysięcy kilometrów.
Przeloty 2021 BO1 i 2021 BR2 to ósmy i dziewiąty (wykryty) przelot małych obiektów w 2021 roku.
Meteoroid o oznaczeniu 2021 BO1 zbliżył się do Ziemi 20 stycznia na minimalną odległość około 250 tysięcy kilometrów. Odpowiada to ok. 0,65 średniego dystansu do Księżyca. Moment największego zbliżenia nastąpił 20 stycznia około 03:15 CET. Średnica 2021 BO1 szacowana jest na około 5 metrów.
Cztery dni wcześniej doszło do przelotu 2021 BR2. Meteoroid o oznaczeniu 2021 BR2 zbliżył się do Ziemi 16 stycznia na minimalną odległość około 73 tysięcy kilometrów. Odpowiada to ok. 0,19 średniego dystansu do Księżyca. Moment największego zbliżenia nastąpił 16 stycznia około 03:25 CET. Średnica 2021 BR21 szacowana jest na około 3 metry.
Jest to ósmy i dziewiąty (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2021 roku. W ostatnich latach ilość odkryć znacznie wzrosła:
?    w 2020 roku odkryć było 108,
?    w 2019 roku ? 80,
?    w 2018 roku ? 73,
?    w 2017 roku ? 53,
?    w 2016 roku ? 45,
?    w 2015 roku ? 24,
?    w 2014 roku ? 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów ? co jeszcze pięć-sześć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, W)
Orbita 2021 BO1 / Credits ? NASA, JPL
https://kosmonauta.net/2021/01/bliskie-przeloty-2021-bo1-i-2021-br2/

Bliskie przeloty 2021 BO1 i 2021 BR2.jpg

Bliskie przeloty 2021 BO1 i 2021 BR2.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaobserwowano nagły wzrost aktywności słonecznej
Autor: Anakin23 (2021-01-21)
Po blisko miesiącu flauty na Słońcu notujemy obecnie wzrost aktywności naszej gwiazdy. Może to być zapowiedź kolejnych zdarzeń solarnych w nadchodzących dniach
Przez ostatnie trzy tygodnie aktywność słoneczna była bardzo niska z pojedynczymi rzadkimi rozbłyskami klasy B. Jednak od kilkudziesięciu godzin zaobserwowoano już kilka rozbłysków klasy C, co może wskazywać na powolny wzrost aktywności pobliskiej gwiazdy. Za obecną aktywność odpowiedzialny jest region oznaczony numerem 2797. To właśnie on w ciągu ostatnich kilkunastu godzin produkuje kolejne rozbłyski.
Warto przyglądać się temu regionowi, który powoli zaczyna się znajdować w pozycji geoefektywnej i pozostanie w niej przynajmniej przez tydzień. W tym momencie jego klasyfikacja magnetyczna to zaledwie "Beta" jednak to może się zmienić w każdej chwili, co wpłynęłoby niewątpliwie na wzrost aktywności.
Źródło: NOAA/SDO
Aktywność w ciągu ostatnich dwóch dni z regionu 2797
Źródło: https://zmianysolarne.pl/wiadomosc/lekki-wzrost-aktywnosci-slonecznej-0
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zaobserwowano-nagly-wzrost-aktywnosci-slonecznej

Zaobserwowano nagły wzrost aktywności słonecznej.jpg

Zaobserwowano nagły wzrost aktywności słonecznej2.jpg

Zaobserwowano nagły wzrost aktywności słonecznej3.jpg

Zaobserwowano nagły wzrost aktywności słonecznej 4.jpg

Zaobserwowano nagły wzrost aktywności słonecznej5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kula ognia nad południową Polską. Przez chwilę było jasno, jak w samym środku dnia [FILM]
2021-01-21.
Takie widowisko zdarza się bardzo rzadko. Nocne niebo nad południową Polską przeciął bardzo jasny bolid, który przez moment sprawił, że było jasno, jak w samym środku dnia. Naoczni obserwatorzy w pierwszej chwili myśleli, że nadciąga burza. Zobacz nagranie!
W nocy z poniedziałku na wtorek (18/19.01) o godzinie 1:59 niebo nad południową Polską przeciął bolid. Na kilka sekund zrobiło się jasno, jak w środku dnia. Nasi czytelnicy informują, że w pierwszej chwili myśleli, że nadciąga burza, ponieważ błysnęło się.
Jednak nagrania z kamer przemysłowych ujawniły, że nie była to burza, lecz duży meteoroid. Obiekt w trakcie przelotu przez poszczególne warstwy ziemskiej atmosfery zaczął pozostawiać za sobą smugę, którą fachowo nazywa się meteorem.
Meteor powstał, gdy skała przemieszczająca się z prędkością kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę rozgrzała się do temperatury tysięcy stopni, co było efektem silnego sprężenia powietrza przed czołem skały, która w następstwie tego zaczęła eksplodować.
W trakcie eksplozji obiekt był na tyle duży, że otrzymał status bolidu, czyli masywniejszej postaci meteoroidu o jasności -4 mag. To był bardzo szybko bolid, który mógł, ale nie musiał, w niewielkich fragmentach dotrzeć do powierzchni ziemi.
Z nagrań, które zamieszczono w sieci, wynika, że bolid był obserwowany nie tylko na południu kraju, ale też u naszych sąsiadów, zwłaszcza na Słowacji. Prawdopodobnie właśnie tam kosmiczna skała weszła w ziemską atmosferę.
Powtórka sprzed roku
Podobny bolid zaobserwowano także równo przed rokiem. Sądząc po pojaśnieniu nieba był to największy bolid, jaki pojawił się nad Polską na tle poprzednich 4 lat. Nie można wykluczyć, że pobił dotychczasowy rekord należący do bolidu z roju Taurydów, który 31 października 2015 roku eksplodował nad Pomorzem. Tamten bolid otrzymał nazwę Okonek.
Bolid zaobserwowano 5 stycznia o godzinie 4:02 nad ranem. Nasi czytelnicy informowali, że błyskom towarzyszył huk i lekkie drżenie. Jakby burza połączona z trzęsieniem ziemi.
Rekordowy bolid Okonek
Badacze z Pracowni Komet i Meteorów (PKiM) poinformowali wtedy, że był to jeden z największych bolidów jakie dotychczas obserwowano nad naszym krajem. Na podstawie obserwacji naocznych świadków, obrazów zarejestrowanych przez kamery Polskiej Sieci Bolidowej oraz po dokładnej analizie okazało się, że bolid wszedł w ziemską atmosferę na wysokości 111 kilometrów nad Borami Tucholskimi na Pomorzu, a dokładniej nieco na wschód od miejscowości Tuchola.
Następnie z zawrotną prędkością 12 tysięcy kilometrów na godzinę skierował się na zachód, a największe pojaśnienie osiągnął około 81 kilometrów nad okolicami miejscowości Okonek w powiecie złotowskim na Pojezierzu Południowopomorskim. Właśnie od nazwy tego miasta bolid zaczerpnął swoją nazwę oraz został skatalogowany pod numerem PF20151031.
Bolid ?Okonek? był nieco jaśniejszy od bolidu ?Kościerzyna? z 31 maja 2009 roku, dotąd uznawany za najjaśniejszy od czasu powstania Polskiej Sieci Bolidowej. ?Okonek? ze względu na wysokość na powierzchnią ziemi i bardzo duże pojaśnienie, był widoczny nie tylko z terytorium Polski, lecz z całej środkowej Europy.
6 lat temu meteoryt spadł na Mazurach
Występowanie na polskim niebie jasnych bolidów wcale nie jest aż takim rzadkim zjawiskiem. W ostatnich latach mieliśmy okazję je obserwować co najmniej kilkukrotnie, ostatnio 13 stycznia 2015 roku. Wówczas największe pojaśnienie nastąpiło nad Platerowem w woj. podlaskim.
Większość bolidów spala się w atmosferze zanim dotrze do powierzchni ziemi. Wyjątek mieliśmy 30 kwietnia 2011 roku o godzinie 6:06 rano, gdy meteoryt spadł na gospodarstwo agroturystyczne we wsi Słotmany niedaleko Giżycka w woj. warmińsko-mazurskim. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale donośny huk postawił mieszkańców na równe nogi.
Gospodarze poszukując źródła zniszczeń znaleźli niewielki kamień rozbity na dwie części wielkości pięści. Wyróżniał się on kolorem i budową od innych kamieni, dlatego od razu pomyślano, że może to być meteoryt. Był to pierwszy meteoryt jaki spadł na terytorium naszego kraju od 17 lat.
Niedługo potem pierwszym od lat meteorytem żyła już cała Polska. Naukowcy przez kilka miesięcy analizowali kawałki skał i ogłosili, że to meteoryt kamienny należący do chondrytów oliwinowo-hiperstenowych. Waży on 1066 gramów i pochodzi z pasa głównego planetoid znajdującego się między orbitami Marsa i Jowisza, a więc z odległości 500 milionów kilometrów od Ziemi.
Nie można też wykluczyć, że kolejny meteor runął na polską ziemię w nocy z 20 ma 21 czerwca 2013 roku w rejonie Gorzowa Wielkopolskiego. Istnieją takie przesłanki, ale jak do tej pory meteorytu nie odnaleziono.
Największy meteoryt sprzed 5 tysięcy lat
Największy meteoryt spadł na obszar dzisiejszej Polski 5 tysięcy lat temu. Stanowił on jeden z fragmentów całego deszczu meteorytów, który nawiedził Europę. Znaleziono go w październiku 2012 roku w Rezerwacie przyrody Meteoryt Morasko w Poznaniu. Niezwykłego odkrycia dokonali ?łowcy meteorytów? Łukasz Smuła i Magdalena Skwirzewska z Opola.
Meteoryt waży 300 kilogramów, ma stożkowaty kształt o wysokości 50 cm, szerokości 40 cm i długości 71 cm. W najszerszym miejscu meteoryt ma obwód 2 metrów. Spadając uderzył w piaszczystą glebę z niebagatelną prędkością od 7 do 20 kilometrów na sekundę.
Powstał duży krater, który jednak z biegiem czasu został zasypany. Dlatego też skała była tak trudna do namierzenia, odkryto ją na głębokości 2 metrów. Naukowcy oszacowali wartość meteorytu na 1,2 miliona złotych. Badacze będą analizować okaz na podstawie którego powstaną w najbliższych latach liczne prace naukowe.
Od pyłu aż po kilometrowe kolosy
Szacuje się, że każdego miesiąca na całym świecie pojawia się średnio 14 większych skał, których zanikanie w atmosferze jest widoczne gołym okiem. Zdecydowana większość materiału to dosłownie pyłek wielkości kilku milimetrów.
Czasem jednak zdarzają się większe bryłki, a im mają one większe rozmiary, tym bardziej spektakularnie prezentują się na niebie. Największy meteoryt Hoba odkryto w Namibii w Afryce. Spadł on prawdopodobnie około 80 tysięcy lat temu. Skała składa się w 84 procentach z żelaza. Można go podziwiać w muzeum w mieście Grootfontein.
Najczęściej w ziemską atmosferę wlatują mniejsze skały, a im mniejsze, tym częściej. Średnio raz na 200 lat mamy do czynienia z planetoidą o średnicy 25 metrów, która jest niewiele większa od Meteoru Czelabińskiego.
Dwukrotnie od niej większa skała wchodzi w atmosferę raz na 2 tysiące lat. Jest ona na tyle duża, że nie jest w stanie w całości spłonąć, wobec czego uderza w ziemię. Jeśli spadnie na miasto, może je całkowicie zmieść z powierzchni. Jej upadek grozi też pożarami, ale na lokalną skalę.
Planetoidy o średnicy 150 metrów zdarzają się bardzo rzadko, raz na 30 tysięcy lat. Ich uderzenie w ziemię wyzwoliłoby energię porównywalną z wybuchem bomby wodorowej. Całkowicie uległby destrukcji obszar o rozmiarach województwa.
Skały wielkości 300 metrów wlatują w ziemską atmosferę jeszcze rzadziej, raz na 100 tysięcy lat i mogą zrównać z ziemią wszystko w promieniu 100 kilometrów, a poważne szkody poczynić na niemal tysiąc kilometrów.
Choć wydaje się to niemożliwe, to jednak uderzenie skały o średnicy zaledwie 600 metrów zniszczyłoby obszar całej Polski. Gdyby spadła do oceanu, wywołałaby tsunami, które zatopiłoby wszystkie miejscowości nadmorskie na jednej z półkul. Na szczęście tak duża planetoida pojawia się jedynie raz na 200 tysięcy lat.
Te największe kosmiczne skały, o średnicy kilku kilometrów, mogą równać z ziemią znaczne obszary. 1-kilometrowy obiekt poważnie uszkodziłby powłokę ozonową, sprawiając, że zabójcze promienie ultrafioletowe mogłyby zdegradować faunę i florę oraz stanowić zagrożenie dla ludzkiego organizmu. Kilka państw natychmiast zniknęłoby z powierzchni ziemi, a tony unoszącego się pyłu przysłoniłyby Słońce powodując przejściowe zmiany klimatyczne.
Planetoida o średnicy 5 kilometrów, która spada na Ziemię raz na 30 milionów lat, wywołałaby masowe zniszczenia i mogłaby zagrozić istnieniu rodzaju ludzkiego. Raz na 100 milionów lat zdarza się obiekt o zawrotnej średnicy 10 tysięcy metrów. Ziemia na lata pokryłaby się pyłem, który spowodowałby katastrofalne w skutkach ochłodzenie klimatu i wymarcie 90 procent gatunków.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Fot. Pixabay.

Meteor 19.01.2021 Hungary, Slovakia, Poland compilation
https://www.youtube.com/watch?time_continue=6&v=CLwRxcLJvqg&feature=emb_logo

Meteoryt 2015 10 31 - silne światło ORYGINAŁ
https://www.youtube.com/watch?v=7xaaxz0yWnE&feature=emb_logo

Meteoryt na wybrzeżu
https://www.youtube.com/watch?v=_wZHYVgnwZ8&feature=emb_logo
Meteorite falling over Russia AMAZING New HQ Footage Compilation ????????? ????????
https://www.youtube.com/watch?v=f4guQa54iCU&feature=emb_logo
Fragmenty meteorytu ?Sołtmany?. Fot. TwojaPogoda.pl
Fragmenty meteorytu ?Sołtmany?. Fot. TwojaPogoda.pl
Fragment meteorytu Morasko, który spadł w Poznaniu 5 tysięcy lat temu. Fot. Maciej Męczyński.
Największy meteoryt znaleziony na Ziemi w Namibii w 1920 roku. Ma 60 ton. Fot. Max Pixel.
Artystyczna wizja planetoidy wchodzącej w ziemską atmosferę. Fot. Max Pixel.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2021-01-21/kula-ognia-nad-poludniowa-polska-przez-chwile-bylo-jasno-jak-w-samym-srodku-dnia-film/

Kula ognia nad południową Polską. Przez chwilę było jasno, jak w samym środku dnia [FILM].jpg

Kula ognia nad południową Polską. Przez chwilę było jasno, jak w samym środku dnia [FILM]2.jpg

Kula ognia nad południową Polską. Przez chwilę było jasno, jak w samym środku dnia [FILM]3.jpg

Kula ognia nad południową Polską. Przez chwilę było jasno, jak w samym środku dnia [FILM]4.jpg

Kula ognia nad południową Polską. Przez chwilę było jasno, jak w samym środku dnia [FILM]5.jpg

Kula ognia nad południową Polską. Przez chwilę było jasno, jak w samym środku dnia [FILM]6.jpg

Kula ognia nad południową Polską. Przez chwilę było jasno, jak w samym środku dnia [FILM]7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już wiadomo, dlaczego zorze polarne na północy są silniejsze

2021-01-21.

Wiatr słoneczny nie dociera do bieguna północnego i południowego z taką samą intensywnością. Czym jest to spowodowane?


Prawdopodobnie najbardziej znaną konsekwencją pola magnetycznego Ziemi są zorze polarne. Na półkuli północnej zorze są nazywane Aurora borealis, a południowe zorze polarne to Aurora australis.


Przez lata naukowcy uważali, że naładowane cząstki, które wyzwalają zorze polarne, są wysyłane w równych ilościach w kierunku bieguna północnego i południowego. Jednak ostatnie badania przeprowadzone przez zespół uczonych z Uniwersytetu Alberty wykazały, że w rzeczywistości więcej cząstek trafia na północ niż na południe. Dlaczego?

Dane wykorzystane w badaniach zostały zebrane przez konstelację satelitów Swarm, która obserwuje pole magnetyczne Ziemi od 2013 r.

Zauważono w tym czasie, że magnetyczny biegun południowy Ziemi jest "dalej od osi obrotu Ziemi niż magnetyczny biegun północny". Prowadzi do do różnic w odbiciu pewnego rodzaju fal magnetohydrodynamicznych znanych jako fale Alfvena, które powodują różne interakcje bieguna północnego i południowego z wiatrem słonecznym.

Ta asymetria może oznaczać wiele rzeczy. Przede wszystkim, chemia zachodząca w górnych warstwach atmosfery może się drastycznie różnić pomiędzy biegunem północnym i południowym, co może mieć znaczący wpływ na ziemski klimat. Ale również może to oznaczać rozbieżność pomiędzy zorzami występującymi na północy i południu.

Konieczne są dalsze badania, by zrozumieć różnice w rozłożeniu cząstek wiatru słonecznego na północy i południu.

 
Zorza polarna (Aurora borealis) /123RF/PICSEL

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/ziemia/news-juz-wiadomo-dlaczego-zorze-polarne-na-polnocy-sa-silniejsze,nId,5000652

Już wiadomo, dlaczego zorze polarne na północy są silniejsze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Układ Słoneczny powstał w dwóch etapach. Najnowsza hipoteza naukowców
2021-01-21. Grzegorz Jasiński
Międzynarodowy zespół naukowców prezentuje nową hipotezę dotyczącą procesu formowania się Układu Słonecznego. W artykule opublikowanym na łamach czasopisma "Science" badacze z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Szwajcarii przekonują, że nasz układ planetarny powstał w dwóch etapach, co może wyjaśnić nierównomierny rozkład pierwiastków w jego wewnętrznym i zewnętrznym rejonie.
Badacze z University of Oxford, LMU Munich, ETH Zurich, BGI Bayreuth i University of Zurich przeprowadzili serię numerycznych analiz, która wykazała, że ich hipoteza może wyjaśnić obecną postać Układu Słonecznego, składającego się z bliskich Słońcu planet skalistych: Merkurego, Wenus, Ziemi i Marsa, a także bardziej oddalonych planet gazowych: Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna.
W analizach tych wykorzystano najnowsze obserwacje pozasłonecznych układów planetarnych. Hipotezę potwierdziły też laboratoryjne badania składu meteorytów, w tym zawartej w nich wody i izotopów różnych pierwiastków.

Najnowsze obserwacje odległych układów pozasłonecznych potwierdzają, że w krążących wokół gwiazd dyskach akrecyjnych gazu i pyłu, z których z czasem tworzą się planety, istotne znaczenie ma tak zwana linia śniegu. Przed nią gazy występują w postaci lotnej, poza nią ulegają zestaleniu. W związku z tym w bliższej odległości od gwiazdy tworzą się planety skaliste, w dalszej gazowe.
Autorzy najnowszej pracy wykazali, że proces tworzenia planet przed linią śniegu zaczyna się dużo wcześniej niż poza nią, planety skaliste tworzą się wcześniej. To ma swoje czytelne konsekwencje. Planety skaliste zawierały jeszcze znaczącą ilość radioaktywnych pierwiastków, które rozgrzewały je i prowadziły do ich względnego wysuszenia. To dlatego na planetach wewnętrznych Układu Słonecznego jest stosunkowo niewiele wody. W tworzących się później planetach zewnętrznych tego efektu już nie było.

Zalążki planet, coraz większe okruchy materii, które stopniowo zbijają się tworząc w końcu planety nazywa się planetozymalami. W przypadku bliższego i bardziej odległego rejonu Układu Słonecznego ich ewolucja przebiegała nieco inaczej.
"Różne przedziały czasowe tworzenia się tych planetozymali oznaczają, że związane z procesami rozpadu promieniotwórczego pierwiastków radioaktywnych procesy ich rozgrzewania przebiegały inaczej. W wewnętrznych rejonach Układu Słonecznego planetozymale silnie się rozgrzewały, tworzyły oceany magmy, potem dość szybko żelazne jądra. Równocześnie wydzielało się dużo gazu, w tym pary wodnej i powstawały względnie suche planety" - tłumaczy pierwszy autor pracy, dr Tim Lichtenberg z Department of Atmospheric, Oceanic and Planetary Physics na Uniwersytecie w Oksfordzie.
Dla porównania, planetozymale w zewnętrznych rejonach Układu Słonecznego rozgrzewały się mniej, nie tworzyły tak dużych żelaznych jąder i nie pozbywały się tak dużych ilości gazów.

Autorzy podkreślają, że wewnętrzny, suchy rejon Układu Słonecznego oraz zewnętrzny i bardziej wilgotny rejon zewnętrzny na wczesnym etapie rozwoju zaczęły podążać dwiema ścieżkami ewolucji. To może otworzyć pole do nowych hipotez dotyczących tworzenia się atmosfer wokół podobnych do Ziemi planet pozasłonecznych i lepszego zrozumienia miejsca naszego Układu Słonecznego wśród wszystkich układów planetarnych naszej galaktyki.
Zobacz również:
?    Planeta z niespodzianką
?    Polski Kret na Marsie kończy misję
Opracowanie:
Joanna Potocka

Źródło: RMF
Planety wewnętrzne Ukłądu Słonecznego tworzyły się wcześniej, zewnętrzne - później /Mark A Garlick/markgarlick.com /Materiały prasowe

https://www.rmf24.pl/nauka/news-uklad-sloneczny-powstal-w-dwoch-etapach-najnowsza-hipoteza-n,nId,5000897

Układ Słoneczny powstał w dwóch etapach. Najnowsza hipoteza naukowców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Hayabusa 2 rozpoczęła misję na kolejnej asteroidzie
Autor: Zmrozik (21 Styczeń, 2021)
Hayabusa-2 rozpoczęła swój lot do asteroidy 2001 CC21. Jest to pierwszym cel rozszerzonego programu badawczego Japońskiej Agencji Kosmicznej. Sonda ma przelecieć blisko asteroidy w lipcu 2026 roku.
Oryginalnym celem programu naukowego Hayabusy-2, było kompleksowe zbadanie 900-metrowej asteroidy Ryugu, pobranie próbek gleby z jej powierzchni i warstw wewnętrznych, a następnie dostarczenie ich na Ziemię. Realizacja tych celów zajęła stacji sześć lat, a główny program zakończył się na początku grudnia 2020 roku. Wówczas, kapsuła z glebą wylądowała w Australii i została przetransportowana do Japonii.
Po wystrzeleniu kapsuły sonda zaczęła oddalać się od Ziemi. 5 stycznia 2020 roku Hayabusa-2 włączyła silniki i rozpoczęła lot do swojego nowego celu, 700 metrowej asteroidy 2001 CC21. Planowo, znajdzie się ona w jej okolicy w lipcu 2026 roku. To jednak nie koniec planów JAXA.
W grudniu 2027 i czerwcu 2028 Hayabusa-2 wykona dwa manewry grawitacyjne w pobliżu Ziemi, aw lipcu 2031 dotrze do bliskiej Ziemi asteroidy 1998 KY26. Zakłada się, że dane uzyskane przez sondę, pomogą lepiej zrozumieć cechy różnych typów asteroid i mechanizmy ich powstawania, a także pomogą w opracowaniu metod ochrony Ziemi przed takimi ciałami.
Źródło: German Aerospace Centem
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/sonda-hayabusa-2-rozpoczela-misje-na-kolejnej-asteroidzie

Sonda Hayabusa 2 rozpoczęła misję na kolejnej asteroidzie.jpg

Sonda Hayabusa 2 rozpoczęła misję na kolejnej asteroidzie2.jpg

Sonda Hayabusa 2 rozpoczęła misję na kolejnej asteroidzie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wirtualne Demo Day programu akceleracyjnego Space3ac
2021-01-21. Redakcja
Zapraszamy do udziału w Demo Day programu akceleracyjnego Space3ac Scale Up II. Początek wydarzenia 27 stycznia o godzinie 10:00, relacja będzie transmitowana w internecie. Kosmonauta.net jest współorganizatorem wydarzenia, na które serdecznie zaprasza startupy, zespoły naukowe, młodych przedsiębiorców oraz entuzjastów technologii.
W wydarzeniu weźmie udział 21 startupów, które przez 6 miesięcy rozwijały swoje innowacyjne projekty i wdrażały je do dużych przedsiębiorstw. Wśród nich znajdują się rozwiązania oparte o drony, rozszerzoną rzeczywistość, napędy satelitarne umożliwiające poruszanie się małych satelitów na orbicie okołoziemskiej, platformy grywalizacyjne, technologie materiałów kompozytowych, sensory i zapotrzebowanie higieniczne dla biznesu spowodowane kryzysem epidemiologicznym.
Startupy podczas Demo Day będą miały 2 minuty na prezentację swojego projektu. Następnie zostaną ocenieni przez jury, w którym zasiądą:
?    Kamila Kalińczak ? dziennikarka radiowa i telewizyjna,  
?    Krzysztof Kanawka ? od lat związany z przemysłem kosmicznym,
?    Paweł Tkaczyk ? autor bestsellerowych książek,
?    Łukasz Czajkowski ? Head of Growth w SoDA
Space3ac Scale Up II to program akceleracyjny, którego celem łączenie jest startupów z dużymi przedsiębiorstwami z ugruntowaną pozycją na rynku. Każda edycja akceleratora kończy się tzw. Demo Day, czyli wydarzeniem, na którym startupy prezentują rezultaty 6 miesięcy pracy z Odbiorcami Technologii (PKN Orlen S.A., Orange Polska S.A., Zarząd Morski Portu Gdańsk S.A., Olivia Business Centre Sp. z o. o, PZU Lab S.A., Śląskie Centrum Naukowo-Technologiczne Przemysłu Lotniczego Sp. z o. o., OT Logistics S.A., Luxon LED Sp. z o.o., Valmont Polska Sp. z o.o., Safe Co. Ltd. Sp. z o. o i Pekabex S.A.). W związku z trwającą pandemią, Demo Day odbędzie się wirtualnie, za pośrednictwem platformy Live Webinar. Wydarzenie będzie transmitowane na żywo na profilu Facebook Space3ac.  Rejestracja nie jest wymagana.
Film z poprzedniego Demo Day, przerobiony w aplikacji jednego ze startupów ? Comixify.ai
Demo Day programu akceleracyjnego Space3ac.
https://www.youtube.com/watch?v=t0B3T_vFlq0&feature=emb_logo

10:00 ? 10:15 ? Otwarcie wydarzenia przez CEO akceleratora Wojciecha Drewczyńskiego
10:15 ? 10:35 ? Wystąpienie Pawła Tkaczyka autora bestsellerowych książek i stratega marki
10:35 ? 12:00 ? Prezentacje startupów i oceny jury
12:00 ? 12:20 ? Wystąpienie Macieja Kowalskiego z Kombinatu Konopnego
12:20 ? 13:00 ? Ceremonia rozdania nagród dla najlepszych startupów i zdjęcie pamiątkowe
Startupy, które zaprezentują swoje rozwiązania
Progresja Space ? branża kosmiczna
Napędy satelitarne umożliwiające poruszanie się małych satelitów na orbicie okołoziemskiej, a także późniejszą deorbitację w celu redukcji śmieci kosmicznych, które mogą zagrażać bezpieczeństwu przyszłych misji.
Pelixar ? drony
Rozwiązanie dronowe służące min. do monitoringu zanieczyszczenia lub skażenia wody w kanale portowym oraz nabrzeżu portowym, z opcją kontroli kotwicowiska portu.
Gamehill ? praca projektowa w firmach
Platforma, na której pracownicy korporacji, w trakcie 6-tygodniowej grywalizacji on-line, realizują różne zadania rozwojowe z obszarów: innowacyjności i pracy projektowej.
Formly ? projektowanie wnętrz
PlatformA dedykowana dla projektantów wnętrz. Posiada wiele funkcjonalności, które pozwalają na optymalizację procesu współpracy z inwestorami.
ISS RFID  ? technologie RFID
Nowatorska plomba zabezpieczająca wielokrotnego użytku ISS reSeal działająca w technologii RFID.
3DV Risk ? zarządzanie bezpieczeństwem
Portal prewencyjny, który wpływa na poziom bezpieczeństwa w przedsiębiorstwach oraz podnosi świadomość powstawania zdarzeń szkodowych wśród pracowników.
Core DF ? przetwarzanie danych
Startup koncentruje się na rozwoju narzędzi służących wspomaganiu przetwarzania i analizy danych w środowiskach Big Data.
Bluemind ? sensory
Rozwiązanie oparte na inteligentnych sensorach oraz przetwarzaniu dużej ilości danych w budowie nowoczesnego modelu ubezpieczania przedsiębiorstw.
IndoorNavi ? lokalizacja wewnętrzna
Usługi oparte o technologie lokalizacji osób i obiektów w czasie rzeczywistym oraz rozwój samej technologii lokalizacyjnej (RTLS  ? Real Time Location System).
Insensor Technology ? sensory
System bezprzewodowych czujników, które zgodnie z głównymi filarami smart industry oraz wymaganiami ochrony przeciwpożarowej, zapewniają komunikację pomiędzy systemami a użytkownikami końcowymi.
Nightowls Software ? aplikacje w przedsiębiorstwach
Aplikacja mobilna, dzięki której w przestrzeni biurowej Olivia Business Centre można dokonać zamówienia posiłku z dostępnej puli możliwości.
Mtap Smart City ? smart city
Platforma i kontrolery do zarządzania lampami ulicznymi. Rozwiązanie wyróżnia wsparcie AI, która przez inteligentne sugestie pozwala na optymalizację zużycia energii.
Faradaynamics ? nowoczesne materiały
Najbardziej zaawansowana technologia materiałów kompozytowych o właściwościach ekranujących promieniowanie elektromagnetyczne.
Augmented Vision ? przetwarzanie danych
Startup zajmuje się zagadnieniami wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, sztuczną inteligencją, modelowaniem geometrycznym, symulacjami fizycznymi, grafiką komputerową, tworzeniem silników do gier i systemów CAD/CAM.
cthings.co  ? logistyka w firmie
Rozwiązanie do lokalizowania obiektów, towarów i maszyn w czasie rzeczywistym, dzięki któremu znacząco optymalizuje się procesy Intralogistyczne.
Connected VR ? rzeczywistość rozszerzona
Aplikacja na telefon, która automatyzuje oprowadzanie turystów po atrakcjach i łączy zalety przewodników online z zaangażowaniem audiobooków i innowacyjną rozszerzoną rzeczywistością.
Saniteasy ? bezpieczeństwo higieniczne
Startup technologiczny który powstał w Trójmieście w odpowiedzi na zapotrzebowanie higieniczne dla biznesu spowodowane kryzysem epidemiologicznym.
Radcode ? przetwarzanie danych
Startup prowadzi działalność związaną z oprogramowaniem od budowy aplikacji po Machine Learning i Data Science.
Spatial Computation ? rozszerzona rzeczywistość
Aplikacja mobilna i webowa oparta na technologii AR. Celem jest zwizualizowanie automatyzacji i autonomiczności inteligentnych systemów w jednym z największych portów w Europie
TeamBright Software ? internet rzeczy
Platforma IoT umożliwia zdalny odczyt informacji diagnostycznych z opraw oświetleniowych zamontowanych w danej lokalizacji I procesowanie tych informacji zgodnie z zaimplementowanymi regułami.
Mediam Chemical ? sensory i internet rzeczy
Smart Energy Controller został zaprojektowany aby dostarczać dane z urządzeń podłączonych przemysłowym protokołem RS-485/Modbus do chmury IoT.
Space3ac Scale Up II? w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014-2020 Osi priorytetowej II: Wsparcie otoczenia i potencjału przedsiębiorstw do prowadzenia działalności B+R+I, Działania 2.5. Programy akceleracyjne
Startupy space3ac podczas zajęć online z mentorami
https://kosmonauta.net/2021/01/wirtualne-demo-day-programu-akceleracyjnego-space3ac/

Wirtualne Demo Day programu akceleracyjnego Space3ac.jpg

Wirtualne Demo Day programu akceleracyjnego Space3ac2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja wraca na Księżyc. Czy wybuchnie wojna o Srebrny Glob pomiędzy USA, Rosją i Chinami?
2021-01-21.
Trzy największe mocarstwa mają wielkie plany związane z naturalnym satelitą naszej planety. W najbliższych latach wokół Księżyca powstaną nowe stacje kosmiczne, a na powierzchni pierwsze bazy.
Chiny już eksplorują Srebrny Glob swoimi łazikami, dzięki którym naukowcy poszukują cennych surowców i dogodnych miejsc do budowy pierwszej kolonii. Niebawem podobne akcje będą realizowały Stany Zjednoczone, które zamierzają wysłać tam roboty jeszcze w tym roku.
Nie inaczej będzie też w przypadku Rosji. Chociaż kraj ten od kilku dobrych lat praktycznie nie liczy się na świecie w kwestii eksploracji przestrzeni kosmicznej, władze mają plany na odmianę tej smutnej rzeczywistości.
Rosja w ostatnich latach nie wysłała żadnej ciekawej misji na planety i ich księżyce przemierzające Układ Słoneczny, a ostatnie realizowane przedsięwzięcia nie udały się. Teraz ma się to zmienić, a to za sprawą pierwszej misji na Księżyc od lat 70. ubiegłego wieku.
Na dobry początek polecą tam różne eksperymenty naukowe w ramach misji Łuna 25. Start misji ma nastąpić 1 października bieżącego roku. Miejscem lądowania jest krater w okolicach południowego bieguna Księżyca, gdzie pod powierzchnią może być obecny lód wodny.
Roskosmos chce wysłać na powierzchnię Księżyca lądownik, na pokładzie którego znajdzie się 9 instrumentów naukowcy, w tym czujnik pomiaru neutronów i promieniowania gamma, laserowy spektrometr masowy czy zestaw kamer. Sam lądownik przetestuje też nowy system lądowania.
Na razie nie wiadomo, kiedy Rosjanie zamierzają wysłać pierwszą swoją załogową misję na Księżyc, ale niemal pewne jest, że uczynią to już po lądowaniu tam Amerykanów i Chińczyków. Obecnie władze Rosji bardziej interesują sprawy przyziemne, związane z jądrową bronią hipersoniczną, na którą wydawane są niebotyczne kwoty.
Po części takie podejście jest uzasadnione. Rosja ma bardzo poważne problemy gospodarcze i ekonomiczne. Jednak nie ma problemu z zasobami, które starczają i dla niej i dla reszty świata. Tymczasem Amerykanie i Chińczycy zamierzają kolonizować Księżyc w głównej mierze właśnie dla zasobów.
Źródło: GeekWeek.pl/Roskomos / Fot. Roskosmos
?????-25?: ??? ?? ???????
https://www.youtube.com/watch?v=jOrYqfiKJi0&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2021-01-21/rosja-wraca-na-ksiezyc-czy-wybuchnie-wojna-o-srebrny-glob-pomiedzy-usa-rosja-i-chinami/

 

Rosja wraca na Księżyc. Czy wybuchnie wojna o Srebrny Glob pomiędzy USA, Rosją i Chinami.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wir wokół przypuszczalnie tworzącej się egzoplanety
2021-01-21.
Międzynarodowy zespół naukowców odkrył wir pyłu i kamieni na orbicie wokół młodej gwiazdy. Możliwe, że w kamykach tworzy się planeta. Naukowcy dokonali tego odkrycia w czasie, który projektanci i konstruktorzy instrumentu astronomicznego otrzymują w nagrodę za swoją pracę.
Powstająca egzoplaneta krąży po orbicie wokół gwiazdy HD 163296. Jest to młoda, szeroko badana przez astronomów gwiazda znajdująca się w odległości 330 lat świetlnych od Ziemi, w konstelacji Strzelca. Wcześniej astronomowie znaleźli dowody na powstanie trzech dużych egzoplanet na odległych orbitach wokół gwiazdy. Teraz mogą dodać czwartą, krążącą blisko gwiazdy.

Zespół pod kierownictwem Jozsefa Varga (Uniwersytet w Leiden, Holandia) badał gwiazdę przez cztery noce w marcu i czerwcu 2019 roku. Skupili swój teleskop na wewnętrznej części dysku pyłu i kamyków krążących wokół gwiazdy. Astronomowie zaobserwowali pierścień ciepłego, drobnego pyłu w odległości od gwiazdy porównywalnej z orbitą Merkurego wokół Słońca. Zaskakujące było to, że jedna część pierścienia była znacznie jaśniejsza, czyli gorętsza niż jego reszta. Wydawało się, że ten gorący punkt okrąża gwiazdę z okresem raz na miesiąc.

Astronomowie podejrzewają, że gorący punkt ciepłego, drobnego pyłu to wir w dysku, z którego mogłaby powstać planeta. Mogą poprzeć swoje spostrzeżenia przy pomocy symulacji. Podczas gdy w pozostałej części dysku pył i kamyki zbierają się razem, w wirze kamyki w rzeczywistości są mielone w drobny pył, który jest widoczny w gorącym punkcie.

Odkrycia tego dokonano za pomocą nowego instrumentu MATISSE, który łączy i analizuje światło z czterech teleskopów Obserwatorium VLT na Cerro Paranal w północnym Chile. W ten sposób powstaje połączony teleskop o wirtualnej średnicy 200 metrów. Instrument MATISSE został stworzony specjalnie do analizy promieniowania podczerwonego, które powstaje, gdy obiekt, taki jak planeta lub dysk pyłu, wydziela ciepło. Sam instrument jest schładzany, aby nie emitował promieniowania podczerwonego.

Dla naukowców i inżynierów ten pierwszy, prawdziwy wynik naukowy oznacza początek dalszych badań. Jednym z celów jest zbadanie większej liczby gwiazd z dyskami pyłowymi, a zwłaszcza z dyskami, w których mogą powstać planety podobne do Ziemi.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
NOVA Informatiecentrum

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/01/wir-woko-przypuszczalnie-tworzacej-sie.html

Wir wokół przypuszczalnie tworzącej się egzoplanety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kret na Marsie kończy swoją misję
2021-01-21. Natalia Kowalczyk  
Sonda cieplna nie była w stanie osiągnąć tarcia potrzebnego do kopania, ale misja otrzymała rozszerzenie, aby kontynuować swoje badania w innym obszarze.
Sonda cieplna, opracowana i zbudowana przez Niemiecką Agencję Kosmiczną (DLR) i umieszczona na Marsie przez lądownik NASA InSight, zakończyła swoją część misji. Od 28 lutego 2019 r. sonda, zwana ?Kretem?, usiłuje zagłębić się w powierzchnię Marsa, aby zmierzyć wewnętrzną temperaturę planety, dostarczając szczegółowych informacji na temat ?wewnętrznego silnika cieplnego?, który napędza ewolucję i geologię Marsa. Ale nieoczekiwana skłonność gleby do zbrylania się pozbawiła sondę tarcia, którego potrzebuje, aby wbić się na wystarczającą głębokość.
?Daliśmy mu wszystko, co mamy, ale Mars i nasz bohaterski kret pozostają nie do pogodzenia? ? powiedział Tilman Spohn z DLR. ?Na szczęście wiele się nauczyliśmy, co przyniesie korzyści przyszłym misjom, które będą próbowały zagłębić się w podłoże?.
Zespół próbował użyć łyżki na ramieniu Kreta, aby zeskrobać ziemię na sondę i ubić ją, aby zapewnić dodatkowe tarcie. Po wykonaniu przez sondę 500 dodatkowych uderzeń młotkiem w sobotę 9 stycznia, bez żadnego postępu, zespół zakończył wysiłki.
Odkąd lądownik Phoenix NASA zeskrobał górną warstwę powierzchni Marsa, żadna misja przed InSight nie próbowała zakopać się w glebie. Jest to ważne z wielu powodów: przyszli astronauci mogą potrzebować, przekopać się przez glebę, aby uzyskać dostęp do lodu wodnego, a  naukowcy chcą zbadać potencjał pod powierzchni do wspierania życia bakterii.
?Jesteśmy bardzo dumni z naszego zespołu, który ciężko pracował, aby wprowadzić Kreta głębiej w planetę. Niesamowite było widzieć, jak rozwiązują problemy z odległości milionów mil?. ? powiedział Thomas Zurbuchen, zastępca administratora ds. Nauki w siedzibie agencji w Waszyngtonie. ? ?Dlatego w NASA podejmujemy ryzyko ? musimy przesuwać granice technologii, aby dowiedzieć się, co działa, a co nie. W tym sensie odnieśliśmy sukces: wiele się nauczyliśmy, co przyniesie korzyści przyszłym misjom na Marsa i gdzie indziej, i dziękujemy naszym niemieckim partnerom z DLR za dostarczenie tego instrumentu i ich współpracę ?.
Ciężko zarobiona wiedza
Nieoczekiwane właściwości gleby w pobliżu powierzchni w pobliżu InSight będą przez lata intrygować naukowców. Konstrukcja kreta została oparta na glebie widocznej podczas poprzednich misji na Marsa ? glebie, która okazała się bardzo różna od tego, na co natknął się Kret. Zespół przez dwa lata pracował nad dostosowaniem tego unikalnego i innowacyjnego instrumentu do nowych okoliczności.
?Kret to urządzenie bez dziedzictwa. To, co próbowaliśmy zrobić ? kopać tak głęboko za pomocą tak małego urządzenia ? jest bezprecedensowe ?.- powiedział Troy Hudson, naukowiec i inżynier z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA. ?Możliwość dotarcia do samego końca to największa nagroda?.
Oprócz poznania gleby w tym miejscu inżynierowie zdobyli nieocenione doświadczenie w obsłudze ramienia robota. W rzeczywistości używali ramienia i czerpaka w sposób, którego nigdy nie zamierzali robić na początku misji, w tym naciskali na kreta i w dół. Planowanie ruchów i ich właściwe ustawienie za pomocą poleceń wysyłanych do InSight pchnęło zespół do rozwoju.
Zespół zamierza wykorzystać ramię robota do zakopania uwięzi, która będzie przenosić dane między lądownikiem a sejsmometrem InSight, który zarejestrował ponad 480 trzęsień ziemi na Marsie. Zakopanie go pomoże zredukować zmiany temperatury, które spowodowały braki w danych sejsmicznych.
NASA niedawno przedłużyła misję InSight o kolejne dwa lata, do grudnia 2022 r. Oprócz rejestrowania wstrząsów lądownik przeprowadza eksperyment radiowy, w ramach którego zbierane są dane pozwalające ustalić, czy jądro planety jest płynne, czy stałe. Czujniki pogodowe InSight są w stanie dostarczyć jedne z najbardziej szczegółowych danych meteorologicznych, jakie kiedykolwiek zebrano na Marsie. Wraz z instrumentami pogodowymi na pokładzie łazika Curiosity NASA i nowego łazika Preservance, który wyląduje 18 lutego, statki kosmiczne utworzą pierwszą sieć meteorologiczną na innej planecie.
Źródła:
NASA InSight?s ?Mole? Ends Its Journey on Mars
Zdjęcie w tle: NASA/JPL-Caltech

Wizja artystyczna lądownika misji InSight, poniżej można zobaczyć warstwy planety. Źródło: IPGP Nicolas Sarter
https://news.astronet.pl/index.php/2021/01/21/kret-na-marsie-konczy-swoja-misje/

Kret na Marsie kończy swoją misję.jpg

Kret na Marsie kończy swoją misję2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Epoka lodowcowa na Marsie. Odkrycie pozwoli znaleźć ślady życia?
2021-01-21. ŁZ.MNIE
W ciągu ostatnich 30-800 mln lat Czerwona Planeta mogła przejść przez 6 do 20 epok lodowcowych. To wynik analizy zdjęć nadesłanych przez sondę Mars Reconnaissance Orbiter.
Jak wyjaśniają planetolodzy z Colgate University, na Ziemi ostatnia epoka lodowcowa miała swój szczyt około 20 tys. lat temu. Potem lodowe masy wycofały się w rejony polarne.
Jednak na Marsie było inaczej ? lodowce nigdy nie ustąpiły. Przykryte osadami pozostały obecne na zimnej powierzchni planety przez ponad 300 mln lat.
Wszystkie te skały i piasek niesiony przez lód pozostały na powierzchni. To jakby umieścić lód w chłodziarce pod tymi wszystkimi osadami ? mówi prof. Joe Levy, autor publikacji, która ukazała się w piśmie ?Proceedings of National Academy of Sciences?.
Kiedy powstały lodowce?
Geolodzy nie potrafili jednak stwierdzić, czy wszystkie lodowce powstały w trakcie jednej dużej epoki lodowcowej, czy w trakcie rozłożonych na miliony lat krótkich wydarzeń tego typu.
Epoki lodowcowe to tymczasem wynik zmian w nachyleniu osi planety, więc rozwikłanie historii lodowców może naukowcom wiele powiedzieć o historii planety i jej klimatu. Może nawet udzielić wskazówek o tym, jakiego rodzaju skały, gazy, a nawet potencjalnie mikroorganizmy mogą być uwięzione w lodzie.
Istnieją naprawdę dobre modele orbitalnych parametrów Marsa dla ostatnich 20 mln lat ? mówi prof. Levy. Jednak dodaje: ?Po tym czasie modele zaczynają stawać się chaotyczne?.
Badacz postanowił zbadać skały na powierzchni lodowców. Ponieważ, jak naukowcy wstępnie założyli, skały ulegały ciągłej erozji, stopniowe przechodzenie większych skał w mniejsze wraz ze spadkiem wysokości, wskazywałoby na jedną długą epokę lodowcową.
Z pomocą zdjęć przesłanych przez sondę Mars Reconnaissance Orbiter o rozdzielczości 25 cm planetolodzy sprawdzili 45 lodowców. Taka rozdzielczość, jak podkreśla prof. Levy, pozwoliłaby dostrzec obiekt wielkości stołu.
Policzyli tysiące skał
Ponieważ jednak sztuczna inteligencja nie radziła sobie nawet z analizą zdjęć, zadania tego podjęło się dziesięcioro studentów, którzy policzyli i zmierzyli ok 60 tysięcy skał.
Przeprowadziliśmy coś w rodzaju wirtualnych badań terenowych, chodząc w górę i w dół tych lodowców i analizując głazy ? opowiada prof. Levy.
Okazało się, że skały układają się inny, pozornie wręcz losowy sposób. Badacze jednak zdali sobie sprawę, że wcale nie liczy wielkość skał, bo podróżujące wewnątrz lodowca kamienie nie ulegały erozji.
Jednocześnie ich rozkład jest nieprzypadkowy, lecz układają się w wyraźne pasma, wyznaczając granice osobnych okresów płynięcia lodu. Okresy te odpowiadają zmianom nachylenia osi planety.
Na podstawie tych informacji naukowcy twierdzą, że Mars w ciągu ostatnich 300-800 mln lat przeszedł przez 6 do 20 zlodowaceń. ? Nasza publikacja prezentuje pierwszy geologiczny dowód na to, jak orbita i oś Marsa mogły się zachowywać w czasie setek milionów lat ? podkreśla prof. Levy.
Wycieczka po powierzchni Marsa
To niejedyne informacje, jakie można uzyskać. ? Lodowce to małe kapsuły czasowe z zapisem tego, co znajdowało się w marsjańskiej atmosferze. Wiemy teraz, że mamy dostęp do setek milionów lat marsjańskiej historii bez konieczności wiercenia głęboko w skorupie. Możemy po prostu odbyć wycieczkę po powierzchni ? tłumaczy.
Naukowiec wskazuje nawet na możliwość znalezienia kiedyś śladów życia.
Jeśli na Marsie obecne były jakieś biomarkery, także będą uwięzione w lodzie ? zaznacza. Jednocześnie odkrycie pomoże przyszłym marsonautom. Kiedy będą na przykład wydobywać z lodowców wodę, będą wiedzieli, aby uważać na ukryte w nich pasy skał, które mogą stwarzać ryzyko w czasie wierceń.
Badacze pracują teraz nad stworzeniem map pozostałych lodowców planety. Liczą przy tym, że z pomocą zebranych już danych uda im się wytrenować sztuczną inteligencję, tak aby analizowała kolejne zdjęcia. W ten sposób uda się zrobić kolejny krok w stronę zrozumienia historii Marsa.
Wiele pracy trzeba jeszcze wykonać, aby rozwikłać szczegóły przeszłości klimatu Marsa. Dotyczy to określenia kiedy i gdzie było wystarczająco ciepło i mokro, aby powstały solanki i ciekła woda ? mówi naukowiec.
Źródło: PAP
Na Marsie istnieje albo istniało życie? (fot. NASA)
https://www.tvp.info/51903224/mars-z-wieloma-epokami-lodowcowymi-tvp-info

Epoka lodowcowa na Marsie. Odkrycie pozwoli znaleźć ślady życia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SOHO obserwuje dwie komety w pobliżu Słońca
2021-01-22. Krzysztof Kanawka
Obserwatorium SOHO często obserwuje komety, które zbliżają się blisko Słońca.
W styczniu 2021 sonda SOHO zaobserwowała dwie komety, które zbliżyły się do Słońca. Jedna z nich była stosunkowo jasna i miała szacowaną średnicę około 50-100 metrów.
Solar and Heliospheric Observatory (SOHO) to wspólna misja Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA i jej europejskiego odpowiednika ESA. Start SOHO nastąpił w grudniu 1995 roku. Sonda została umieszczona w punkcie L1 układu Ziemia-Słońce, około 1,5 mln kilometrów przed naszą planetą w kierunku naszej Dziennej Gwiazdy.
Od 1996 roku, za wyjątkiem kilku miesięcy w drugiej połowie 1998 roku, SOHO regularnie obserwuje Słońce i jego bezpośrednie otoczenie przy użyciu 12 instrumentów. SOHO jest w stanie obserwować naszą Dzienną Gwiazdę i jej otoczenie na szerokim zakresie od dalekiego pasma UV aż do zakresu widzialnego.  Pozwala to na obserwacje najbardziej energetycznych zjawisk zachodzącej na widocznej ?powierzchni? naszej gwiazdy, czyli rozbłysków słonecznych oraz wokół Słońca.
Instrument SOHO o nazwie LASCO okazał się także przydatny do odkrywania i obserwacji komet ?muskających Słońce?. Pod koniec 2013 roku SOHO obserwowało kometę C/2012 S1 ISON, która rozpadła się podczas zbliżenia do naszej Dziennej Gwiazdy. Do dziś SOHO wykryło ponad 4000 komet, które zwykle byłyby niemożliwe do zaobserwowania przez inne obserwatoria, z uwagi na bliskość od Słońca.
Poniższe nagranie pochodzi ze stycznia 2021, kiedy to dwie komety zbliżyły się do Słońca. Instrument LASCO był w stanie zaobserwować oba te obiekty. Jaśniejsza z nich pochodzi od grupy Kreutz, zaś mniejsza nie należy do żadnej z grup komet.
Większość obserwowanych komet ?muskających Słońce? należy do tzw. grupy Kreutz. Komety z tej grupy pochodzą od jednej komety, która prawdopodobnie w 326 roku podzieliła się na tysiące mniejszych fragmentów.
Polecamy dział słoneczny na Polskim Forum Astronautycznym.
(SOHO)
Two comets close to the Sun
Dwie komety w pobliżu Słońca / Credits ? SOHO, NASA, ESA
https://www.youtube.com/watch?v=XARYvw5abnQ&feature=emb_logo
https://kosmonauta.net/2021/01/soho-obserwuje-dwie-komety-w-poblizu-slonca/

SOHO obserwuje dwie komety w pobliżu Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wywiad kosmiczny według USA. Nowa komórka operacyjna US Space Force
2021-01-22.
Amerykańska Wspólnota Wywiadowcza od początku stycznia 2021 r. składa się już oficjalnie z 18 podmiotów. Najmłodszą strukturą w tym konglomeracie stała się U.S. Space Force Intelligence, Surveillance and Reconnaissance Enterprise - komórka operacyjna powołana do życia przy istniejącym od niedawna szóstym rodzaju amerykańskich sił zbrojnych, Siłach Kosmicznych Stanów Zjednoczonych. Tym samym rząd USA nadał w świat kolejny sygnał działań dostosowawczych w domenie kosmicznej, wobec ich postulowanego priorytetowego znaczenia dla bezpieczeństwa i obronności kraju.
Słyszeć, widzieć i wiedzieć więcej
Dokładnie 8 stycznia 2021 roku doszło do oficjalnego włączenia komórki wywiadowczej należącej do US Space Force (USSF) w obręb amerykańskiej Wspólnoty Wywiadowczej (Intelligence Community ? IC). Nowy partner został oficjalnie powitany w rozległym już, "osiemnastowymiarowym" świecie służb i agencji przez Dyrektora Wywiadu Narodowego (DNI), Johna Ratcliffe'a. W okolicznościowym komunikacie prasowym zaznaczono, że ?przystąpienie [wywiadu Sił Kosmicznych do Wspólnoty] potwierdza zaangażowanie [USA] w utrzymanie przestrzeni kosmicznej jako bezpiecznej i wolnej domeny realizacji interesów narodowych?. W podobnym tonie miał wypowiedzieć się również gen. John W. Raymond, szef operacji kosmicznych (CSO) US Space Force - podkreślając, że uwzględnienie zasobów wywiadowczych Sił Kosmicznych ?to kamień milowy, a także wyraźne wskazanie, że Ameryka jest zaangażowana w tworzenie bezpiecznej i otwartej domeny kosmicznej?.
Inauguracji partnerstwa z U.S. Space Force Intelligence, Surveillance and Reconnaissance Enterprise towarzyszyła uroczystość z udziałem gen. Raymonda. Jak podkreślono, wydarzenie odbyło się w tajnej lokacji znajdującej się w Bethesda w stanie Maryland. Kwatera główna komórki ISR US Space Force będzie natomiast znajdować się w Peterson Air Force Base w stanie Colorado.
Wcielanie nowych komórek operacyjnych do Wspólnoty to proces od dość dawna nie obserwowany. Poprzednio takie przypadki odnotowano w 2006 r. (wstąpienie do IC wydziału Intelligence federalnej agencji antynarkotykowej, czyli DEA - Drug Enforcement Administration) oraz 2007 r., gdy wyodrębniono wydział analityczno-wywiadowczy Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (Office of Intelligence and Analysis  - Department of Homeland Security).
Szerokie partnerstwo służb
Omawiając znaczenie aktualnego poszerzenia Wspólnoty i wywiadowczych uwarunkowań działań US Space Force, należy podkreślić, że na gruncie amerykańskim pojęcie ?intelligence? jest o wiele szerzej pojmowane niż jego potoczne tłumaczenie na język polski, oznaczające stricte "wywiad". Dlatego też sama Wspólnota jest tak szeroką strukturą, obejmującą zróżnicowaną gamę aktorów federalnych - cywilnych i militarnych, zajmujących się pozyskiwaniem kluczowych informacji (różnymi metodami) oraz ich analizowaniem na potrzeby bezpieczeństwa i obronności Stanów Zjednoczonych.
Jeśli chodzi o moment powołania Wspólnoty, to jej wyodrębnienie nastąpiło w 2005 r., przy czym sam zamysł, jak i istnienie przewodzącego tutaj Biura Dyrektora Wywiadu Narodowego (ODNI) ma znacznie dłuższą historię. Powstanie Wspólnoty było niejako reakcją na konsekwencje zamachów z 11 września 2001 r. - prowadzone wówczas studia wykazywały brak należytej koordynacji pomiędzy różnymi służbami i agencjami.
Obecnie, obok samodzielnego Biura Dyrektora Wywiadu Narodowego (ODNI) w strukturze IC dużą niezależność wykazuje również Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) - wcześniej to właśnie dyrektor CIA w znacznym stopniu odpowiadał za koordynację wysiłków wywiadowczych państwa. Cywilny trzon Wspólnoty skupia segmenty wywiadowcze konstruowane w ramach funkcjonowania Departamentu Energii, Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS), Departamentu Stanu, Departamentu Skarbu oraz ośrodki podlegające kontroli Departamentu Sprawiedliwości ? FBI oraz DEA. W sumie można ich obecnie wyróżnić aż siedem.
Z kolei ze strony Pentagonu w skład Wspólnoty wchodzi obecnie 9 podmiotów: Defense Intelligence Agency (DIA), National Security Agency (NSA), National Geospatial-Intelligence Agency (NGA), National Reconnaissance Office (NRO) oraz struktury intelligence należące do poszczególnych rodzajów sił zbrojnych (Air Force, Army, Navy, Marine Corps, a teraz również Space Force). Swoją strukturą wywiadowczą może pochwalić się także US Coast Guard.
Warto tutaj zauważyć, że obszar wykorzystywania infrastruktury kosmicznej do realizacji zadań wywiadowczych i rozpoznawczych był już wcześniej mocno eksponowany - w działalności wielu z działających od lat podmiotów administracji centralnej. Szczególną uwagę należy zwrócić tutaj na National Reconnaissance Office (NRO - będącą operatorem znacznej liczby amerykańskich systemów wczesnego ostrzegania i zwiadu satelitarnego), Geospatial-Intelligence Agency (NGA), jak również samą Defense Intelligence Agency (DIA).
W poczuciu szczególnej misji
U.S. Space Force Intelligence, Surveillance and Reconnaissance Enterprise - jako nowy członek wywiadowczej "orkiestry" Stanów Zjednoczonych, powstał w konkretnym celu, zobowiązując się do wypełniania kilku priorytetowych zadań. Przede wszystkim ma skupić swoją uwagę na monitorowaniu globalnego wyścigu zbrojeń w zakresie doskonalenia arsenałów broni antysatelitarnej (ASAT) i analizy zdolności do zapewnienia bezpieczeństwa narodowej infrastrukturze satelitarnej. Swego rodzaju naturalnymi celami wywiadowczo-analitycznymi będą w tym przypadku dwa państwa ? Chiny i Rosja.
Biorąc przy tym pod uwagę działalność zamorskich zgrupowań przynależących do US Space Force w rejonie Zatoki Perskiej (wysunięta obecność składów należących do sił kosmicznych w Katarze) należy też brać pod uwagę przyglądanie się rosnącym możliwościom Iranu w zakresie ASAT oraz ogólnie pojmowanych technologii kosmicznych. Nie można zapominać też, że ASAT to swoisty wierzchołek ?kosmicznej? góry lodowej w zakresie potrzeb wywiadowczych - dotyczących współcześnie, co należy również mocno podkreślić, nie tylko aktywności podmiotów państwowych (jak to miało miejsce w toku zimnej wojny), ale również silnych aktorów niepaństwowych na czele z korporacjami - i to częstokroć rywalizującymi między sobą.
Ulokowanie U.S. Space Force Intelligence, Surveillance and Reconnaissance Enterprise w ramach Wspólnoty Wywiadowczej będzie miało przełożenie nie tylko na zwiększoną uwagę wywiadu względem problematyki kosmicznej. Przede wszystkim ma pozwolić US Space Force starać się o niezbędne środki federalne na rzecz swoich własnych zdolności wywiadowczych i analitycznych. Należy bowiem pamiętać, że chociaż Stany Zjednoczone wydają wręcz gigantyczne sumy na zdolności służb specjalnych, to walka o podział tego przysłowiowego tortu zawsze toczy się w sposób bezceremonialny i wręcz brutalny.
Z bardziej praktycznego punktu widzenia, zwiększone zdolności wywiadowcze US Space Force staną się zapewne istotne również dla innych aktorów Wspólnoty, chociażby w zakresie koordynacji podobnych działań, a także zadaniowania własnych zasobów m.in. wywiadu naukowo-technicznego, prowadzonego na całym świecie. Wskazując wprost, wywiad osobowy CIA (HUMINT) czy radioelektroniczny NSA (SIGINT) będzie lepiej wiedział, co należy pozyskiwać, żeby to było ostatecznie użyteczne dla amerykańskich interesów kosmicznych.
Kosmos w roli najwyższego punktu obserwacyjnego
W pierwszej kolejności, środki wywiadowcze US Space Force zapewnią całej Wspólnocie niezbędnego zaplecza eksperckiego w obrębie coraz bardziej docenianej i dynamicznie ewoluującej domeny kosmicznej. Potwierdzają to słowa wygłoszone przez obecnego DNI, J. Ratcliffe`a w trakcie ceremonii rozszerzenia Wspólnoty. Stwierdził on bowiem, że całe posunięcie "nie tylko podkreśla pojmowanie kosmosu jako priorytetowej dziedziny wywiadowczej i militarnej domeny operacyjnej o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa narodowego - zapewnia przy tym interoperacyjność, przyszły rozwój zdolności oddziaływania oraz prawdziwą globalną świadomość i potencjał strategicznego ostrzegania?.
Wpisuje się to w założenia postawione przez dowództwo i dokumenty ramowe określające funkcjonowanie USSF. Mowa tutaj przede wszystkim o doktrynie założycielskiej US Space Force (Spacepower. Doctrine for Space Forces, wydanej w formule Space Capstone Publication) oraz oficjalnych operacyjnych wytycznych sygnowanych przez szefa operacji USSF, gen. Raymonda (Chief of Space Operations? Planning Guidance). Punktem wyjścia jest przedstawianie zdolności niezakłóconego działania w przestrzeni kosmicznej jako czynnika absolutnej przewagi wysokościowej/terenowej ("the ultimate high ground") - odnoszonego m.in. do możliwości zdobywania należytej wiedzy o działaniach przeciwnika.
Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych będą nadal wzmacniać swoje partnerstwa we Wspólnocie Wywiadów, zwłaszcza z Defense Intelligence Agency, National Geospatial-Intelligence Agency, National Reconnaissance Office oraz National Security Agency.
Chief of Space Operations? Planning Guidance - gen. John W. Raymond, szef operacji kosmicznych (CSO) US Space Force, listopad 2020 r.
Co do ogółu zatem, Amerykanie zadeklarowali uznanie kosmicznej domeny wywiadowczej za priorytet w swoich obecnych działaniach i co najważniejsze, obejmuje to nie tylko same zmiany strukturalne w ramach Wspólnoty Wywiadowczej. Chodzi przede wszystkim o zogniskowanie aktywności wszystkich partnerów i łączenie ich potencjałów, jeśli chodzi o rozległą problematykę zmian w bezpieczeństwie kosmicznym. Równolegle pojawiają się sygnały, że być może już niedługo powstanie także (w celu jeszcze lepszej koordynacji działań we wskazanej domenie) Krajowe Centrum Wywiadu Kosmicznego. W tej chwili jednak decyzje w tej kwestii pozostają sprawą otwartą.
Fot. Departament Obrony USA [defense.gov]
Fot. Departament Obrony USA/Air Force Tech. Sgt. Zach Vaughn [defense.gov]
Fot. Departament Obrony USA/Air Force A1C Alexus Wilcox [defense.gov]
https://www.space24.pl/wywiad-kosmiczny-wedlug-usa-nowa-komorka-operacyjna-w-szyku

Wywiad kosmiczny według USA. Nowa komórka operacyjna US Space Force.jpg

Wywiad kosmiczny według USA. Nowa komórka operacyjna US Space Force2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)