Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Sól może być powodem intensywniejszych wyładowań do oceanów
2021-01-25.
Naukowcy próbują zrozumieć, w jaki sposób uderzenia piorunów wpływają na chemię wody. Niedawno odkryto, że uśrednione wyładowanie burzowe jest bardziej intensywne w słonej wodzie niż w wodzie słodkiej lub mokrej glebie. Sól sprawia więc nie tylko, że frytki są smaczniejsze, a i błyskawice bardziej wyraźne.
    
Specjalizujący się w badaniach morza naukowiec Mustafa Asfur badał, jak błyskawice wpływają na chemię wody. Przypadkiem nieco odkrył jednak, że również chemia wody może znacząco wpływać na błyskawice. Wprawdzie tylko około 10% wszystkich piorunów uderza w oceany, ale według Asfura, którego badania zostały opublikowane w Journal of Atmospheric and Solar-Terrestrial Physics, mogą one być znacznie bardziej intensywne niż inne.
Asfur chciał też jednak dowiedzieć się, dlaczego tak jest. Odkrył, że błyskawica generowana w eksperymentalnej skrzyni burzowej była bardziej intensywna, gdy używał w tym doświadczeniu wody słonej.
-Byliśmy zaskoczeni. - mówi magazynowi Hakai naukowiec zajmujący się atmosferą, Colin Price z Uniwersytetu w Tel Awiwie w Izraelu. - Dotąd wszyscy wierzyli, łącznie ze mną, że to coś należącego do samej burzy kontroluje intensywność błysku. Coś związanego z chmurą burzową.
Asfur celem tych badań zebrał bardzo słoną wodę z Morza Martwego, a także nieco mniej słone próbki wody z Morza Śródziemnego i Jeziora Galilejskiego. Te ostatnie były zaledwie lekko słonawe, ale woda ta dała błyskawice 1,5 raza jaśniejsze niż błyski generowane po prostu na mokrej ziemi. Z kolei wyładowania elektryczne do próbek wody z Morza Martwego były już prawie 40 razy jaśniejsze.
Zespół Asfura uważa, że to jony dodatnie i ujemne, na które rozdziela się sól zawarta w wodzie, pomagają przewodzić prąd. Więcej jonów oznacza zatem po prostu jaśniejszy błysk.
- Badania te stanowią  ważny krok w kierunku wykazania, że słone oceany i morza mogą być odpowiedzialne za intensywniejsze wyładowania burzowe - podsumowuje Hakai Robert Holzworth, który zarządza siecią obserwacji burz o nazwie World Wide Lightning Location Network. Dodaje jednak, że jest spora  duża różnica między badaniem laboratoryjnym na małą skalę a rzeczywistym piorunem. Istnieje cała masa dynamicznych procesów, których nie uwzględniono w tych badaniach.

Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Oryginalna publikacja:Why is lightning more intense over the oceans?, Mustafa Asfur et al., Journal of Atmospheric and Solar-Terrestrial Physics (2021).

Źródło: weather.com/NASA
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Tylko około 10% piorunów uderza w oceany, ale te wyładowania mogą być znacznie bardziej intensywne. Źródło: NASA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/sol-moze-byc-powodem-intensywniejszych-wyladowan-do-oceanow

Sól może być powodem intensywniejszych wyładowań do oceanów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd się wziął azot w atmosferze ziemskiej?
2021-01-25. Radek Kosarzycki
Atmosfera Ziemi w 78 procentach składa się z azotu. Niby to oczywisty fakt, ale naukowcy od dawna próbowali ustalić skąd ten azot wziął się na Ziemi. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Rice dowodzą, że pochodzi on z naszej okolicy.
Izotopy azotu odkryte w żelaznych meteorytach znalezionych na Ziemi wskazują, że azot na naszej planecie pochodzi nie tylko z obszaru znajdującego się za orbitą Jowisza, ale także z bardziej wewnętrznej części dawnego dysku protoplanetarnego.
Skąd w ogóle problem z azotem?
Naukowcy od dawna zastanawiają się skąd na Ziemi znalazły się lekkie pierwiastki, które w ogóle umożliwiają istnienie życia. Mowa tutaj o węglu, wodorze czy tlenie. Na wczesnym etapie ewolucji Układu Słonecznego, w wewnętrznej części dysku pyłowo-gazowego, bliżej niż orbita Jowisza, panowały zbyt wysokie temperatury aby takie pierwiastki mogły istnieć w stanie stałym.
Wewnętrzne planety Układu Słonecznego powstawały tutaj gromadząc coraz więcej pyłu, w którym według badaczy nie było azotu, ani innych związków lotnych. Mogłoby to oznaczać, że azot w ziemskiej atmosferze musiał dotrzeć na Ziemię z zewnętrznych rejonów Układu Słonecznego, zza orbity Jowisza. Naukowcy podejrzewali nawet, że większość azotu dotarła na Ziemię w trakcie kolizji, która doprowadziła do powstania Księżyca.
Meteoryty opowiadają jednak inną historię
Najnowsze badania pokazują jednak, że tylko część azotu może pochodzić z odległych rejonów Układu Słonecznego. Od kilku lat badacze analizujący skład chemiczny materii tworzącej meteoryty żelazne spadające od czasu do czasu na Ziemię, zauważyli, że pierwiastki je tworzące, w zależności od tego czy pochodzą z wewnętrznej, czy zewnętrznej części Układu Słonecznego mają zupełnie różny skład izotopowy.
Teraz naukowcy postanowili sprawdzić, czy to samo dotyczy pierwiastków takich jak azot, tlen czy węgiel. Taka wiedza powinna pomóc ustalić skąd takie pierwiastki wzięły się na Ziemi.
Meteoryty żelazne stanowią pozostałość po jądrach protoplanetarnych, które istniały w tym samym czasie, w którym formowały się obecne planety skaliste. W toku badań udało się ustalić, że meteoryty z wewnętrznej części dysku protoplanetarnego zawierają niewiele izotopu azot-15, a z zewnętrznej zawierają go mnóstwo. Wskazuje to wyraźnie na to, że na wczesnym etapie ewolucji, wewnątrz dysku dominował azot-14, a w zewnętrznej części dysku azot-15.
Okazało się zatem, że azot był obecny w pyle wypełniającym cały dysk protoplanetarny. Oznacza to, że był on dostępny także w miejscu, w którym formowała się Ziemia i nie musiał docierać na nią z zewnętrznych rejonów układu planetarnego.
Potencjalnie może to być bardzo ważna informacja dla badaczy analizujących przydatność egzoplanet do życia.
Przynajmniej teraz wiemy, że nie cały azot na Ziemi pochodzi z daleka. Część była tutaj gdzie Ziemia od samego początku
? podsumowuje Rajdeep Dasgupta, z Uniwersytetu Rice, główny autor opracowania.
Źródło: 1
https://www.pulskosmosu.pl/2021/01/25/azot-na-ziemi-pochodzenie/

Skąd się wziął azot w atmosferze ziemskiej.jpg

Skąd się wziął azot w atmosferze ziemskiej2.jpg

Skąd się wziął azot w atmosferze ziemskiej3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzenie w lutowe niebo 2021
2021-01-25.
?Gdy luty z błyskawicami, prędka wiosna przed nami"
Staropolskie przysłowie oddaje nasze głębokie nadzieje na wczesną wiosnę, chociaż z wieloletnich obserwacji wiemy, że trzeba się jednak przygotować na lutowe kaprysy aury. Natomiast możemy nieco precyzyjniej coś powiedzieć o ?pogodzie kosmicznej?, czyli o tym, co nas czeka w tym miesiącu na firmamencie  Z drugiej strony od samego tytułu ?lutowe niebo? każdemu robi się zimno, a przysłowiowe ciarki przechodzą po plecach. W czasie pandemii pozostaje nam na szczęście optymistyczne spojrzenie na nieboskłon. W tym najchłodniejszym, a zarazem najkrótszym miesiącu roku w Małopolsce przybędzie dnia ponad półtorej godziny. Słońce, choć wciąż jeszcze przebywa na południowej półkuli nieba, to mimo wszystko systematycznie pnie się po ekliptyce coraz wyżej i wyżej, przez co dnia nam znacząco przybywa.
Planety
Z początkiem tego miesiąca Słońce w Krakowie wschodzi o godzinie 7.13, a zachodzi o 16.34, zatem dzień będzie trwał 9 godzin i 21 minut. Natomiast ostatniego dnia lutego wschód Słońca nastąpi o godz. 6.25, a zachód o 17.20 - długość dnia wyniesie już 10 godzin i 55 minut; dzień będzie zatem dłuższy od najkrótszego grudniowego dnia roku o 2 godziny i 50 minut. W czwartek 18 lutego Słońce wstępuje w znak Ryb. W tym miesiącu wykazywać może nieco podwyższoną aktywność magnetyczną w swoim 25 cyklu. Trzeba się liczyć z możliwością pojawienia się dużej, aktywnej grupy plam na jego tarczy, lub też zjawiskiem nagłego wyrzutu plazmy w przestrzeń międzyplanetarną.
Księżyc
Ciemne, bezksiężycowe noce, dogodne do obserwacji astronomicznych, wystąpią na przełomie pierwszej i drugiej dekady miesiąca. Kolejność faz Księżyca będzie następująca: ostatnia kwadra - 4 II o godz. 18.37, nów - 11 II o godz. 20.06, pierwsza kwadra - 19 II o godz. 19.47 i pełnia 27 II o godz. 09.17. W perygeum (najbliżej Ziemi) znajdzie się Księżyc 3 II o godz. 20, a w apogeum (najdalej od Ziemi) będzie 18 II o godz. 11. Ponadto warto odnotować, że Księżyc w swej wędrówce po nieboskłonie zbliży się 20 II do Aldebarana, najjaśniejszej gwiazdy w Byku, a 26 II do Regulusa, najjaśniejszej gwiazdy w Lwie. Co ciekawe, obie te koniunkcje wystąpią w dobrym czasie obserwacyjnym, bo około godziny 21.
Widoczność planet
Merkury kryje się w promieniach Słońca i będzie go można dostrzec dopiero w drugiej połowie miesiąca, nisko na porannym niebie. Wenus również zażywa kąpieli w promieniach Słońca i pojawi się dopiero w połowie maja na wieczornym niebie. Natomiast czerwonawy Mars widoczny będzie przez cały miesiąc na zachodnim niebie, w pierwszej połowie nocy, goszcząc w gwiazdozbiorze Byka. Jowisza wraz z jego gromadką księżyców, oraz Saturna z pierścieniami, będzie można obserwować na porannym niebie dopiero od połowy miesiąca. Pod koniec lutego obie planety będą poprzedzać wschód Słońca, wespół z Merkurym, prawie o godzinę. Zaś wieczorem, nad południowo-zachodnim horyzontem, w gwiazdozbiorze Barana, możemy dostrzec przez lunetę planetę Uran. Neptun, goszczący w Wodniku, już w połowie lutego zniknie w promieniach zachodzącego Słońca, aby pojawić się nam na porannym niebie, ale dopiero końcem marca.
Inne zjawiska
W tym miesiącu nie ?przewiduje się? bogatych deszczy meteorów, chociaż 24 lutego przypada maksimum mało aktywnego roju, promieniującego z okolicy ?delty? w gwiazdozbiorze Lwa. Księżyc, podążający wtedy do pełni, będzie nam w tym czasie przeszkadzał w nocnych obserwacjach. Mimo to luty ? choć krótki ? będzie dość interesujący dla miłośników obserwacji nieba.
Zachęcam Państwa do wieczornych lub wczesnoporannych spacerów, a przy okazji środy popielcowej, 17 lutego, spójrzmy w niebo, pamiętając jednocześnie o staropolskim przysłowiu: ?Czasem luty tak się zlituje, że człek na bosaka w pole wędruje"
 
Opracowanie: Adam Michalec, Elżbieta Kuligowska
Źródło: MOA w Niepołomicach, 2 stycznia 2021
Na zdjęciu: Księżyc. Aldebaran i Mars nad Krakowem - 20 II 2021. Źródło: Stellarium.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spojrzenie-w-lutowe-niebo-2021

Spojrzenie w lutowe niebo 2021.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postępy misji GAIA pod okiem uczestników naukowych warsztatów. Po raz jedenasty
2021-01-25.
W dniach 18-22 stycznia br. odbyła się konferencja online połączona z warsztatami na temat postępów dokonujących się w ramach misji sondy kosmicznej GAIA. Wydarzenie stanowi przedłużenie cyklicznych spotkań naukowców i inżynierów zaangażowanych w badania z wykorzystaniem tego cennego instrumentu kosmicznego. Warsztaty realizowano po raz jedenasty - jako 11th OPTICON Gaia Science Alerts Workshop.
Coroczne warsztaty mają na celu podtrzymanie współpracy naukowo-technicznej między naukowcami pracującymi nad misją kosmiczną GAIA oraz szeroką społecznością naukowców i obserwatorów z całego świata. W tym roku patronat nad wydarzeniem objęła Polska Agencja Kosmiczna (POLSA). Spotkanie otworzyło wystąpienie p.o. prezesa PAK, Marka Moszyńskiego. Podkreślił m.in., że Polska Agencja Kosmiczna trwale bierze udział w międzynarodowej dyskusji na temat misji kosmicznych i zakresu ich prac. "Głównym zadaniem Panelu było min. określenie potrzeb polskiego środowiska naukowego w zakresie eksploracji kosmosu i jego obserwacji z udziałem misji kosmicznych. Dlatego tak ważne dla nas będą wnioski płynące z konferencji" ? podkreślił prezes Moszyński.
Prof. Łukasz Wyrzykowski, który jest wieloletnim ekspertem ds. misji GAIA i który z ramienia Polski organizuje tegoroczną konferencję - przez ostatni rok przewodniczył Panelowi Naukowemu POLSA. Tegoroczna edycja spotkania to już 11. z serii konferencji na temat "alertów naukowych" z misji kosmicznej GAIA. Seria rozpoczęta została w 2010 roku konferencją na Uniwersytecie w Cambridge. W kolejnych latach organizowana była w różnych miejscach Europy - w tym: w Warszawie, Paryżu, Liverpoolu, Bolonii czy w Holenderskiej Agencji Kosmicznej w Utrechcie (SRON).
W ramach współpracy powstają narzędzia astronomii obserwacyjnej, które wspierają badania naukowe dotyczące takich zjawisk jak: supernowe, rozerwania pływowe gwiazd przez supermasywne czarne dziury, małe ciała Układu Słonecznego czy poszukiwania ciemnej materii w postaci mikrosoczewkujących czarnych dziur.
GAIA to sonda kosmiczna Europejskiej Agencji Kosmicznej, wystrzelona w 2013 r. , której misja została rozpisana w perspektywie czasowej do 2022 r. Instrument bada fragmenty nieba w swoim otoczeniu, obserwuje gwiazdy oraz inne obiekty astronomiczne. Poprzez wyjątkowo dokładny, wielokrotny pomiar pozycji gwiazd, GAIA może określić odległość do nich oraz ich względny ruch przez Drogę Mleczną. Celem misji GAIA jest m.in. stworzenie największego i najbardziej precyzyjnego katalogu kosmicznego, jaki kiedykolwiek powstał, zawierającego ok. miliarda obiektów astronomicznych, w większości gwiazd, ale także planet, komet i asteroidów.
Ilustracja: ESA/M. Rębisz [sci.esa.int]
Źródło; Space24
https://www.space24.pl/postepy-misji-gaia-pod-okiem-uczestnikow-naukowych-warsztatow-po-raz-jedenasty

Postępy misji GAIA pod okiem uczestników naukowych warsztatów. Po raz jedenasty.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA przedłużyła misję kosmiczną Juno po wykryciu dziwnego sygnału radiowego na Ganimedesie
Autor: admin (2021-01-25)
Kanał Youtube The Cosmos News, zwrócił niedawno uwagę internautów na zagadkowy sygnał FM, który zdaje się pochodzić z jednego z księżyców Jowisza, Ganimedesa. Jest to największy satelita Jowisza, który od dawna interesował sobą światowe agencje kosmiczne.
NASA, przedłużyła niedawno żywotność dwóch misji kosmicznych, w tym misji Juno skierowanej na Jowisza. To właśnie sonda Juno, natrafiła na sygnał FM pochodzący z Ganimedesa. Agencja kosmiczna NASA, mimo iż potwierdziła jego odkrycie, zapewnia że nowa rejestracja nie stanowi dowodu na istnienie inteligentnego życia pozaziemskiego.
Zdaniem specjalistów z agencji, jest to "zaledwie" fascynujące odkrycie. Należy pamiętać, że naukowcy, już od wielu lat sugerują, aby zwrócić szczególną uwage na pięć lodowych księżyców Jowisza i Saturna. Dane telemetryczne sugerują, że pokrywy lodowe Ganimedesa, Europy, Kallisto (Jowisz) oraz Enceladusa i Tytana (Saturn) mogą skrywać pod sobą ogromne oceany.
W ciągu ostatnich lat poczyniliśmy również wiele odkryć w dziedzinie poszukiwań pozaziemskiego życia we wszechświecie. Dzięki odkryciu mikroorganizmów, które mogą przetrwać w niewiarygodnie "nieprzyjaznych" dla życia warunkach, odnalezieniu bakterii na planetach i księżycach gdzie warunki są kompletnie inne niż na Ziemi, badacze wreszcie traktują istoty pozaziemskie jako coś co ma prawo istnieć w świecie nowoczesnej nauki. W dalszym ciągu, podchodzą oni do tego zagadnienia z rezerwą. Być może nowy sygnał z Ganimedesa nie jest niczym nadzwyczajnym. O tym, dowiemy się jednak dopiero wówczas, gdy zostanie odpowiednio przeanalizowany.
Źródło: NASA
Strange FM Radio signal discovered coming from Jupiter's moon Ganymede
https://www.youtube.com/watch?v=ZA4_q-USM0s&feature=emb_imp_woyt
Odkryto tajemniczy sygnał z księżyca Jowisza, Ganimedesa
https://www.youtube.com/watch?v=tZKkQWUi-m8&feature=emb_imp_woyt
Źródło:
https://innemedium.pl/wiadomosc/odkryto-tajemniczy-sygnal-z-ksiezyca-jowisza-gan?
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nasa-przedluzyla-misje-kosmiczna-juno-po-wykryciu-dziwnego-sygnalu-radiowego-na

NASA przedłużyła misję kosmiczną Juno po wykryciu dziwnego sygnału radiowego na Ganimedesie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia przybywa już od miesiąca, coraz szybciej. Ile zyskaliśmy go w tym czasie? Będziesz zaskoczony
2021-01-25
Minął miesiąc od początku astronomicznej zimy. Przez ten cały czas, ku uciesze większości z nas, dzień systematycznie się wydłużał, a noc skracała. Czy zyskaliśmy więcej dnia rano czy wieczorem? I o ile dokładnie przybyło nam chwil ze Słońcem?
Jak pamiętamy dzień zaczął się nam wydłużać, a noc skracać, dzień po rozpoczęciu się astronomicznej zimy, czyli od 22 grudnia ubiegłego roku. Po upływie miesiąca zyskaliśmy dodatkową godzinę ze Słońcem i jednocześnie noc skróciła się o godzinę.
Dzień trwa teraz od 8 godzin 17 minut na północnym krańcu Polski, a dokładniej w Jastrzębiej Górze koło Władysławowa, która leży na słynnym Przylądku Rozewie, do 8 godzin 42 minut na południowych krańcach Bieszczad. Jak pamiętamy, przed miesiącem trwał od 7 godzin 10 minut na krańcu północnym do 8 godzin 20 minut na południu.
Najkrócej dzień trwa na Pomorzu, Kujawach, Warmii, Mazurach i Podlasiu, ale jednocześnie przybywa go tam najszybciej. Przykładowo w Gdańsku między wschodem a zachodem Słońca upływa 8 godzin 22 minuty. Dla porównania przed miesiącem dzień trwał 7 godzin 17 minut.
Najwolniej dnia przybywa na południu kraju, ale za to tam jest najdłuższy. W Krakowie Słońce wędruje nad horyzontem przez 8 godzin 56 minut, a przed miesiącem było to 8 godzin 3 minuty.
Co ciekawe, dnia przybywa dość nierównomiernie, jeśli weźmiemy pod uwagę okres doby. W Gdańsku po upływie miesiąca od momentu przybywania dnia, Słońce wschodzi o 19 minut wcześniej, ale zachodzi o całe 46 minut później. Natomiast w Krakowie nasza dzienna gwiazda wstaje o 13 minut wcześniej, a chowa się za horyzontem o 40 minut później. To oznacza, że wieczorem dnia przybyło przeszło dwukrotnie więcej niż o poranku.
Z biegiem miesięcy wszystko się kompensuje, bo późnym latem i jesienią jest dokładnie na odwrót. Dzień będzie się wydłużać aż do drugiej połowy czerwca, mniej więcej z prędkością godziny miesięcznie. Zmianę odczujemy jeszcze pod koniec marca, kiedy przejdziemy na czas letni. Słońce zacznie wschodzić godzinę później, ale też godzinę później zachodzić.
Już teraz możemy odczuć jak błyskawicznie dzień się wydłuża. Długość dnia szczególnie ważna jest dla nas w najbardziej pochmurne i mokre dni, kiedy z powodu obecności niskich chmur ciemno robi się wcześniej niż, kiedy na niebie nie ma ani jednej chmurki.
Dzień zrówna się z nocą tradycyjnie w okolicach pierwszego dnia astronomicznej wiosny, co nastąpi pod koniec marca. Do tego czasu przybędą nam aż 4 godziny ze Słońcem. Wcześniej wyraźnie późniejszy kres dnia będzie następować już w drugiej połowie lutego.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Fot. Pixabay.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2021-01-25/dnia-przybywa-juz-od-miesiaca-coraz-szybciej-ile-zyskalismy-go-w-tym-czasie-bedziesz-zaskoczony/

Dnia przybywa już od miesiąca, coraz szybciej. Ile zyskaliśmy go w tym czasie Będziesz zaskoczony.jpg

Dnia przybywa już od miesiąca, coraz szybciej. Ile zyskaliśmy go w tym czasie Będziesz zaskoczony2.jpg

Dnia przybywa już od miesiąca, coraz szybciej. Ile zyskaliśmy go w tym czasie Będziesz zaskoczony3.jpg

Dnia przybywa już od miesiąca, coraz szybciej. Ile zyskaliśmy go w tym czasie Będziesz zaskoczony4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak będą wyglądały ziemskie kontynenty w przyszłości?

2021-01-25.

Około 200 mln lat temu superkontynent Pangea podzielił się i stworzył kontynenty, które znamy dzisiaj, oddzielone od siebie ogromnymi oceanami. Wydawać by się mogło, że taki stan utrzyma się zawsze, choć to nieprawda. W przyszłości na Ziemi pojawi się kolejny superkontynent.


Bardzo trudno jest określić, jak hipotetyczny superkontynent mógłby wyglądać. Naukowcy podejrzewają, że wszystkie kontynenty z wyjątkiem Antarktydy mogłyby połączyć się wokół bieguna północnego za ok. 200 mln lat i utworzyć Amazję. Alternatywnie, wszystkie kontynenty mogą połączyć się wokół równika za ok. 250 mln lat, tworząc superkontynent nazywany Aurica.

W zależności od tego, który ze scenariuszy się ziści, ziemski klimat będzie całkiem inny. Naukowcy z Instytutu Ziemi Uniwersytetu Columbia podjęli próbę modelowania klimatu potencjalnego superkontynentu.

W scenariuszu Amazji, w którym lądy są zgromadzone na biegunie północnym, cała planeta wejdzie w epokę lodowcową. Obecnie Ziemia pozwala na przenoszenie ciepła z równika na bieguny poprzez wiatry i prądy oceaniczne, ale bez lądów na drodze, ciepło nie byłoby tak łatwo transportowane. Z kolei bieguny byłyby znacznie chłodniejsze i pokryte lodem przez cały rok.


 Co więcej, większa pokrywa lodowa działałaby również trochę jak lustro i odbijała światło słoneczne z powrotem z atmosfery, tzw. sprzężenia zwrotnego lód-albedo, czyniąc planetę jeszcze chłodniejszą.
W scenariuszu Aurica, obraz byłby zupełnie inny. Ląd zgromadzony bliżej równika pochłaniałby silniej światło, prowadząc do globalnego wzrostu temperatur. Efekt ten zostałby również wzmocniony przez brak polarnych czap lodowych, które odbijają ciepło z ziemskiej atmosfery. W rezultacie powstałaby masa lądowa, która być może przypominałaby plaże Ameryki Południowej z bardziej suchymi terenami.

Zgodnie z opracowanymi modelami, woda w stanie ciekłym występowałaby na około 60 proc. powierzchni Amazji, w przeciwieństwie do 99,8 proc. powierzchni Auriki. Naukowcy twierdzą, że ta obserwacja może pomóc astronomom w poszukiwaniu potencjalnie nadających się do zamieszkania planet w naszej galaktyce, które mogą być siedliskiem wody w stanie ciekłym.

 Jaki los czeka ziemskie kontynenty? /123RF/PICSEL

 Symulacja powstania Auriki (u góry) i Amazji (u dołu) /materiały prasowe

Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/technauka/news-jak-beda-wygladaly-ziemskie-kontynenty-w-przyszlosci,nId,5008211

Jak będą wyglądały ziemskie kontynenty w przyszłości.jpg

Jak będą wyglądały ziemskie kontynenty w przyszłości2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z lotniska na orbitę? To nowy pomysł Dawn Aerospace

2021-01-25.
 Firma Dawn Aerospace z Nowej Zelandii otrzymała zgodę na pilotowanie suborbitalnego samolotu kosmicznego, który miałby wystartować z konwencjonalnego lotniska.

 Dawn Aerospace otrzymało ukłon od Urzędu Lotnictwa Cywilnego Nowej Zelandii, aby latać samolotem kosmicznym Mk-II Aurora, którego zadaniem jest wysyłanie satelitów w kosmos. Samolot cechuje się możliwością startowania z klasycznego lotniska - jego nazwa oraz lokalizacja nie zostały co prawda ujawnione.

Zwykle pojazdy takie, jak Mk-II Aurora muszą być uruchamiane w odizolowanych obiektach - w przeciwnym razie organy regulacyjne musiałyby zamknąć klasyczną przestrzeń powietrzną, aby umożliwić samolotom wylot ponad ziemską atmosferę.

 Postawienie Dawn Aerospace na klasycznym lotnisku może przełożyć się w przyszłości na obniżenie kosztów oraz innych komplikacji. Firma tworząca statek Mk-II Auror poświęciła 18 miesięcy na projektowanie procedur oraz systemów lotu, które pozwolą samolotom Dawn bezpiecznie latać komercyjnie.
Nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na pierwszy efekty tego działania.
Mk-II Aero wystartuje z lotniska /materiały prasowe

Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-samoloty/strona-glowna/news-z-lotniska-na-orbite-to-nowy-pomysl-dawn-aerospace,nId,5008279

Z lotniska na orbitę To nowy pomysł Dawn Aerospace.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jodowe silniki mogą zmniejszyć liczbę śmieci na orbicie?
2021-01-25. Zofia Księżak
W styczniu 2021 roku, po raz pierwszy w historii satelita telekomunikacyjny wykorzystał paliwo jodowe do zmiany swojej orbity. Technologia została opracowana przez ThrustMe ? spółkę spin-off z École Polytechnique i francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (CNRS) ze wsparciem Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) w ramach programu Advanced Research in Telecommunications Systems (ARTES).
Zespół użył innego niż zwykle paliwa przy budowie elektrycznego silnika sterującego ? jodu. Ten pierwiastek, który, w porównaniu z tradycyjnymi paliwami, jest tani i umożliwia wykorzystanie prostszych technologii. Jest także nietoksyczny, a w temperaturze pokojowej i pod standardowym ciśnieniem przyjmuje stały stan skupienia. Są to ważne właściwości, ponieważ zmniejszają koszty i bardzo ułatwiają jego przetwarzanie na Ziemi.
Podczas ogrzewania, jod przechodzi sublimację ? bezpośrednią zmianę stanu skupienia z ciała stałego w gaz ? co idealnie sprawdza się przy prostych systemach napędowych. Oprócz tego ma większą gęstość niż większość paliw, dzięki czemu zajmuje mniejszą objętość na satelicie.
Zespół ThrustMe zaopatrzył w swój silnik jodowy komercyjnego nanosatelity badawczego o nazwie SpaceTy Beihangkongshi-1, który poleciał w kosmos w listopadzie 2020 roku. Na początku stycznia tego roku odbył się test napędu, poprzedzający użycie go do zmiany orbity satelity.
Ta mała, lecz potencjalnie przełomowa innowacja, może pomóc oczyścić orbitę naszej planety z kosmicznych śmieci, na które składają się głównie zużyte stopnie rakiet i nieczynne satelity. Takie niewielkie silniki jodowe można wykorzystywać do strącenia satelity w atmosferę po zakończeniu jego misji, gdzie spłonąłby, nie pozostawiając po sobie żadnych odpadków na orbicie. Istnieją także inne potencjalne zastosowania tej technologii ? wszelkie CubeSaty, od tych monitorujących uprawy rolne po całe ich konstelacje zapewniające globalny dostęp do Internetu, mogłyby podwyższać swoją orbitę przy użyciu tego typu silników. To diametralnie odsunęłoby moment ich spalenia w atmosferze, a tym samym wydłużyłoby misję.
Działający silnik jodowy spółki ThrustMe na pokładzie nanosata.. Źródło: ESA

Artystyczne przedstawienie śmieci kosmicznych na orbicie okołoziemskiej. Źródło: ESA
Źródła:
ESA: Iodine thruster could slow space junk accumulation
https://news.astronet.pl/index.php/2021/01/25/jak-jodowe-silniki-moga-wplynac-na-smieci-na-orbicie/

Jak jodowe silniki mogą zmniejszyć liczbę śmieci na orbicie.jpg

Jak jodowe silniki mogą zmniejszyć liczbę śmieci na orbicie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i znowu! Zaskakujący układ planetarny z sześcioma planetami
2021-01-25. Radek Kosarzycki
Międzynarodowy zespół astronomów korzystających m.in. z Bardzo Dużego Teleskopu w Chile odkrył układ planetarny składający się z sześciu planet. Co ciekawe, pięć z sześciu planet w tym układzie okrąża swoją gwiazdę centralną w specyficznym rytmie. Badacze uważają, że cały ten system może dostarczyć nam mnóstwo informacji o tym jak powstają i jak ewoluują układy planetarne.
Gdy po raz pierwszy astronomowie zauważyli planety na orbicie wokół gwiazdy TOI-178 oddalonej od nas o 200 lat świetlnych, wydawało im się, że widzą dwie gwiazdy poruszające się po tej same orbicie. To byłby pierwszy taki układ, dlatego też naukowcy postanowili przyjrzeć mu się dokładniej. Okazało się, że rzeczywistość jest jeszcze ciekawsza.
W trakcie kolejnych obserwacji uświadomiliśmy sobie, że nie są to dwie planety krążące wokół gwiazdy w mniej więcej tej samej odległości, a w rzeczywistości jest to wiele planet w bardzo szczególnej konfiguracji
? mówi Adrien Leleu z Uniwersytetu Genewskiego, pierwszy autor artykułu naukowego opublikowanego w periodyku Astronomy & Astrophysics.
Sześć planet na szczególnych orbitach
Artist?s animation of the TOI-178 orbits and resonances (sound on!)
https://www.youtube.com/watch?v=-WevvRG9ysY&feature=emb_logo
Obserwacje potwierdziły, że wokół gwiazdy krąży sześć planet, z których wszystkie poza najbliższą gwieździe, poruszają się w rezonansie, czyli regularnie co kilka orbit spotykają się ze sobą.
Przykładem tutaj mogą być np. księżyce Jowisza, które także okrążają gazowego olbrzyma w rezonansie. Io, najbliższy księżyc okrąża Jowisza dwukrotnie w czasie, w którym Europa okrąża go raz. Europa natomiast dwukrotnie okrąża Jowisza na każde okrążenie Ganimedesa. Można zatem powiedzieć, że rezonans w przypadku tych księżyców wynosi 4:2:1, czyli cztery okrążenia Io = dwa okrążenia Europy = jedno okrążenie Ganimedesa.
Zabawa w cyferki
Animated artist?s impression of the six-exoplanet system
https://www.youtube.com/watch?time_continue=7&v=17wisX7RqO0&feature=emb_logo
Rezonans w przypadku TOI-178 jest jednak dużo bardziej skomplikowany. Wszystkie planety, poza najbardziej wewnętrzną, regularnie okrążają gwiazdę w cyklu 18:9:6:4:3.
Oznacza to, że druga planeta okrąża gwiazdę 18 razy w czasie gdy trzecia okrąża ją 9 razy. W tym samym czasie czwarta planeta okrąża ją 6 razy, piąta 4 i szósta 3.
Takie precyzyjne ustawienie planet wskazuje, że w przeszłości tego konkretnego układu nie było burzliwych okresów wyrzucania planet, spychania ich do wnętrza układu planetarnego czy też potężnych zderzeń. W takim przypadku tak dokładny rezonans dawno już zostałby zaburzony.
Szczypta chaosu dla smaku

ESOcast 233 Light: Six-Exoplanet System w. Rhythmic Movement Challenges Theories of How Planets Form

https://www.youtube.com/watch?v=CVZLQxNhc_Y&feature=emb_rel_end
Nie wszystko jednak w tym układzie planetarnym jest takie poukładane. Kiedy spojrzymy na Układ Słoneczny, to bliżej gwiazdy znajdujemy gęste planety skaliste, a dalej znajdujemy rzadsze gazowe olbrzymy.
Tymczasem w przypadku TOI-178 jest inaczej. Można tam znaleźć planetę skalistą o gęstości zbliżonej do gęstości Ziemi, obok niej znajduje się planeta dwa razy rzadsza od Neptuna, a za nią? planeta o gęstości Neptuna.
To właśnie ta pozorna sprzeczność: bardzo rytmiczne orbity planet i jednocześnie brak konsekwencji co do gęstości kolejnych planet sprawia, że naukowcy będą musieli się mocno nagłowić, aby poznać ewolucję tego układu planetarnego.
https://www.pulskosmosu.pl/2021/01/25/toi-178-nowy-rytmiczny-uklad-planetarny/

No i znowu! Zaskakujący układ planetarny z sześcioma planetami.jpg

No i znowu! Zaskakujący układ planetarny z sześcioma planetami2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA ma nowe ucho do słuchania sond kosmicznych
2021-01-26. Radek Kosarzycki
Deep Space Network, sieć radioteleskopów służących do komunikacji z sondami kosmicznymi przemierzającymi Układ Słoneczny właśnie wzbogaciła się o jedną nową antenę. W sam raz na planowany na przyszły miesiąc tłok na orbicie Marsa.
Deep Space Station 56 to 34-metrowej średnicy antena, która od 2017 roku powstawała w Hiszpanii. Podczas gdy wszystkie dotychczas wykorzystywane anteny były zdolne nasłuchiwać niebo tylko na wybranych częstotliwościach, DSS-56 jest pierwszą anteną, która będzie mogła rejestrować sygnały w pełnym zakresie częstotliwości komunikacyjnych, przez co będzie mogła nasłuchiwać wszystkich ponad 30 sond kosmicznych obecnie ?obsługiwanych? przez DSN.
O sieci Deep Space Network zazwyczaj się nie mówi w kontekście misji kosmicznych, jednak jak przekonuje Thomas Zurbuchen, zastępca administratora Dyrektoratu Misji Naukowych w siedzibie NASA w Waszyngtonie:
DSN jest niezbędna w wielu aspektach naszej obecnej oraz przyszłej pracy w Układzie Słonecznym. To za jej pomocą Ziemia łączy się z odległymi sondami kosmicznymi. Teraz stopniowo przygotowujemy ją do obsługi załogowych misji kosmicznych na Księżyc oraz w dalsze ostępy Układu Słonecznego.
Antena została uroczyście włączona do pracy w piątek, 22 stycznia.
https://www.pulskosmosu.pl/2021/01/26/dss-56-deep-space-station-56/

NASA ma nowe ucho do słuchania sond kosmicznych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co się stało w Arecibo? Wyniki pierwszych analiz
2021-01-26. Radek Kosarzycki
Pierwsze wyniki badań prowadzonych od grudnia w Obserwatorium Arecibo w Portoryko dostarczyły wstępnych informacji wskazujących na przyczyny zniszczenia legendarnego teleskopu.
Co się wydarzyło?
Potężna platforma z instrumentami naukowymi o masie ponad 900 ton zawieszona była nad czaszą teleskopu za pomocą osiemnastu kabli. W sierpniu 2020 roku jeden z tzw. pomocniczych kabli wysunął się z uchwytu. Zanim zorganizowano akcję naprawczą, w październiku zerwał się kolejny kabel. W tym momencie inżynierowie uznali, że naprawa instrumentu byłaby zbyt ryzykowna i postanowił go rozebrać. Teleskop jakby go posłuchał i 1 grudnia sam postanowił się rozebrać, co widać na nagraniu poniżej.
Podczas jednego z paneli dyskusyjnych, dyrektor obserwatorium Francisco Cordoba podzielił się z uczestnikami wstępnymi informacjami o możliwych przyczynach katastrofy i postępach prac nad usuwaniem zniszczeń.
Inżynierowie jak na razie usunęli elementy sterujące instrumentami zainstalowanymi na podwieszonej platformie. W najbliższym czasie planowane jest usunięcie pozostałości po samej platformie. Aby się za to zabrać konieczne było usunięcie części paneli tworzących 305-metrowej średnicy czaszę teleskopu. Jak na razie nie wiadomo jak dużą część czaszy trzeba będzie usunąć, a jaką zachować.
Dwa niezależne zespoły badawcze zajmują się analizą tego co doprowadziło do zawalenia się teleskopu. Pierwszy zespół skupił się na 12 kablach pomocniczych, które zostały dodane do teleskopu w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, kiedy nad obserwatorium zainstalowano masywną kopułę z instrumentami. To właśnie jeden z tych pomocniczych kabli wysunął się z uchwytu na jednej z trzech wież utrzymujących całą platformę nad czaszą. Najprawdopodobniej stało się tak z powodu błędu, do którego doszło przy produkcji kabla.
Drugi zespół z kolei skupił się na głównych kablach podtrzymujących instrumenty od lat sześćdziesiątych. Jak na razie nie wiadomo dlaczego jeden z nich zerwał się w listopadzie, ze względu na to, że wyliczenia wskazywały, iż wskutek zerwania kabla pomocniczego musiał on utrzymać zaledwie 60 proc. maksymalnej masy, z którą powinien sobie poradzić.
Inżynierowie pracujący na miejscu aktualnie przygotowują wnioski do raportu, który ma trafić do amerykańskiego Kongresu w lutym. Według Cordovy do katastrofy nie doprowadził jeden konkretny czynnik, a raczej zbieg wielu różnych. Poza samymi elementami mechanicznymi radioteleskopu pośrednimi przyczynami mogły być, chociażby liczne huragany, które smagały obserwatorium na przestrzeni lat czy niezwykle liczne trzęsienia ziemi (10 000 drobnych wstrząsów w samym 2020 r.).
Jak na razie nie wiadomo, jaki będzie ostateczny los radioteleskopu.
Arecibo Observatory - drone and ground view during the collapse & pre-collapse historical footage
https://www.youtube.com/watch?v=b3AASKr_iHc&feature=emb_logo

Arecibo Observatory, Puerto Rico
https://www.pulskosmosu.pl/2021/01/26/co-sie-stalo-w-arecibo-wyniki-pierwszych-analiz/

Co się stało w Arecibo Wyniki pierwszych analiz.jpg

Co się stało w Arecibo Wyniki pierwszych analiz3.jpg

Co się stało w Arecibo Wyniki pierwszych analiz3.jpg

Co się stało w Arecibo Wyniki pierwszych analiz4.jpg

Co się stało w Arecibo Wyniki pierwszych analiz5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy w końcu pojawi się konkurencja dla Crew Dragona? Wkrótce kolejny test Starlinera
2021-01-26. Radek Kosarzycki
NASA oraz Boeing poinformowały, że kolejny bezzałogowy lot testowy statku załogowego Starliner planowany jest najwcześniej 25 marca.
Misja OFT-2 (skrót od Orbital Flight Test-2) stanowi jeden z najważniejszych etapów w rozwoju statku załogowego opracowanego przez Boeinga. Jeżeli tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem, Boeing tak samo jak SpaceX w maju 2020 r. zacznie wozić astronautów na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Statek zostanie wyniesiony w przestrzeń kosmiczną na szczycie rakiety Atlas V. Podczas lotu zostaną przetestowane wszystkie kluczowe systemy pokładowe oraz proces dokowania do stacji kosmicznej. Statek powróci na Ziemię około tygodnia po starcie.
W ostatnich dniach zakończył się przekrojowy test oprogramowania statku. Przed samym lotem inżynierowie przeprowadzą kompletną symulację lotu OFT-2 z wykorzystanie statku i jego oprogramowania, aby uniknąć sytuacji z pierwszego, bardzo nieudanego lotu, który o mały włos nie zakończył się zniszczeniem statku.
https://www.pulskosmosu.pl/2021/01/26/starliner-misja-oft-2/

Czy w końcu pojawi się konkurencja dla Crew Dragona Wkrótce kolejny test Starlinera.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Orbity ? jak to działa? (część trzecia)
2021-01-26. Michał Grendysz  
Część trzecia artykułu traktującego o orbitach z punktu widzenia astronautyki. Tym razem omówimy przypadki orbit parabolicznych i hiperbolicznych. Poprzednie części dostępne tutaj: część 1. i  część 2.
Nasza podróż poprzez różne typy orbit powoli dobiega końca, niemniej jednak wciąż pozostaje jedno zagadnienie, które do tej pory zręcznie omijaliśmy. Zakładaliśmy bowiem, że prędkości przez nas osiągane są na tyle małe, że nie pozwalają na ?wyrwanie? się z pola grawitacyjnego Ziemi. To założenie jest oczywiście poprawne dla wszystkich ziemskich satelitów i ich orbity rzeczywiście są elipsami lub (w szczególnych przypadkach) okręgami. Jednakże, aby myśleć o misji międzyplanetarnej, musimy oczywiście wykroczyć poza to założenie. Patrząc na rysunek 1 znany z poprzednich części zastanówmy się więc co się stanie gdy stopniowo będziemy zwiększać prędkość naszego skoku. Już wiemy, że najpierw uda nam się zatoczyć orbitę kołową, następnie zaczniemy zataczać elipsy o coraz wyższym apocentrum (apogeum). Zwiększamy bowiem coraz bardziej swoją całkowitą energię mechaniczną, która na orbicie jest stała. Domyślamy się więc, że w pewnym momencie osiągniemy energię tak wysoką, że Ziemia nie będzie nas w stanie utrzymać w swoim polu grawitacyjnym. Tę sytuację przedstawia krzywa E na rysunku 1. Widzimy, że jest to krzywa otwarta. Można udowodnić, że pierwsza taka krzywa (dla minimalnej prędkości skoku pozwalającej na ucieczkę) jest fragmentem paraboli. Poniekąd wróciliśmy do początku, ale tym razem ta parabola jest zupełnie czym innym niż ta, którą rozważaliśmy dla małych prędkości skoku, zupełnie inne są bowiem poczynione założenia. Warto zauważyć, że w tym wypadku będziemy się oddalać w nieskończoność od Ziemi, przez co jej przyciąganie będzie stale słabnąć, ale nigdy nie będzie wynosić 0. Skutkuje to bardzo szczególną sytuacją, w której po nieskończonym czasie nasza prędkość zmalałaby do zera.
Ponieważ prędkość ucieczki jest bardzo charakterystyczną prędkością, otrzymała ona nazwę drugiej prędkości kosmicznej. Można ją obliczyć używając wyrażeń na energię potencjalną i kinetyczną ciała. Wiemy bowiem, że energia tego ciała musi wynosić zero nieskończenie daleko od Ziemi (energia potencjalna jest tam równa zero według definicji, a energia kinetyczna ze względu na zerową prędkość). Wiemy też, ile wynosi energia potencjalna na powierzchni Ziemi. Stąd możemy obliczyć, że druga prędkość kosmiczna wyniesie:
Podobnie jak w przypadku pierwszej prędkości kosmicznej, zauważamy zależność od masy M ciała centralnego, jego promienia R oraz stałej grawitacji G. Dla Ziemi, po podstawieniu wartości, dostaniemy 11,19 km/s. Warto zauważyć, że niezależnie jak zorientowany będzie wektor prędkości początkowej, ciało oddali się do nieskończoności. Przy wyprowadzeniu nie używaliśmy bowiem w ogóle pojęcia wektora, jedynie wartość prędkości była istotna. W każdym przypadku torem ruchu będzie fragment paraboli (lub, w szczególnym przypadku gdy wektor skierowany będzie dokładnie prostopadle do powierzchni, prostą). Jeszcze jedną prostą obserwacją jest fakt, że druga prędkość kosmiczna jest zawsze większa od pierwszej o czynnik  . Wynika to po prostu z porównania wzorów na obie te prędkości.
Pozostaje więc pytanie, co jeżeli zwiększymy naszą prędkość początkową ponad drugą prędkość kosmiczną. Odpowiedzi większość czytelników może się domyślić. Nasza całkowita energia będzie teraz większa od zera, dlatego w nieskończonej odległości od Ziemi (po nieskończonym czasie) wciąż będziemy mieli jakąś niezerową prędkość. Co do toru ruchu to oczywiście musi się on jeszcze bardziej ?wypłaszczyć? względem paraboli i tym razem będzie hiperbolą.
Jako podsumowanie artykułu zastanówmy się jakie orbity mogą być osiągnięte, nadając początkową prędkość równoległą do powierzchni Ziemi ciału znajdującemu się na pewnej znacznej wysokości. Sytuację tą przedstawia rysunek 2. Jeżeli nasza prędkość będzie niższa niż prędkość na odpowiadającej tej wysokości orbicie kołowej (vC) to nie mogąc poruszać się po okręgu, ciało zacznie zbliżać się do Ziemi, zataczając wokół niej elipsę i następnie wracając do punktu początkowego. Przy prędkości vC osiągnięta zostanie orbita kołowa, a dla wyższych elipsy o coraz wyższym apogeum. W końcu, gdy nadamy ciału prędkość ucieczki (vE) odpowiednią dla tej wysokości, zacznie się ono poruszać po paraboli i nigdy nie wróci do punktu początkowego. Dla prędkości wyższych niż vE ciało zacznie poruszać się po hiperboli i tak samo nigdy nie wróci do punktu początkowego.
To już koniec tego artykułu, który miał zaznajomić czytelników z tematyką orbit od zupełnych podstaw. Mam nadzieję, że po jego przeczytaniu prostsze będzie zrozumienie kolejnych artykułów z serii o astronautyce. Już w następnym zajmiemy się manewrami orbitalnymi, czyli co zrobić, by zmodyfikować parametry orbity w żądany sposób, co da nam podstawy zrozumienia, jak satelity umieszczane są na orbitach i jak przeprowadzane są misje międzyplanetarne.
Zdjęcie w tle: NASA

Rys. 1. Zobrazowanie eksperymentu myślowego nazywanego działem Newtona. Wikipedia

Rys. 2. Ilustracja różnych orbit możliwych do osiągnięcia poprzez nadanie prędkości początkowej w danym punkcie nad Ziemią. astronomy.ohio-state.edu
https://news.astronet.pl/index.php/2021/01/26/orbity-jak-to-dziala-czesc-trzecia/

Orbity ? jak to działa część trzecia.jpg

Orbity ? jak to działa część trzecia2.jpg

Orbity ? jak to działa część trzecia3.jpg

Orbity ? jak to działa część trzecia4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mamy nową teorię narodzin planet
2021-01-26.
Artykuł jaki ukazał się w piątek 22 stycznia w "Science" rzuca nowe światło na to, jak formują się planety. Nowa teoria opisuje mechanizmy jakie doprowadziły do powstania podziału na planety skaliste i gazowe olbrzymy, czy dwie podstawowe grupy planetoid. W pracach zespołu brało udział dwoje Polaków.
Odkrycia planet pozasłonecznych w ostatnich trzech dekadach podważyły dotychczasową teorię formowania się planet. Dotąd uważano bowiem, że za rozdział na planety gazowe i skaliste jest odpowiedzialna ich lokalizacja. Zalążki planet, zwane planetozymalami, formowały się wszędzie. Te położone bliżej Słońca były pozbawione wody, a te znajdujące się dalej od gwiazdy, w obszarze położonym za tzw. ?linią śniegu?, były nie tylko w nią bogate, ale i liczniejsze, co miało powodować szybszy wzrost umożliwiający akrecję gazów. Okazuje się jednak, że podobnych układów planetarnych jest bardzo mało, dużo jest zaś tzw. ?superziem?, planet większych od naszej, ale mniejszych od gazowych olbrzymów. Znajdujemy też planety gazowe położone bliżej swoich gwiazd macierzystych.
Dodatkowo, astrofizycy tacy jak współautorka pracy w "Science", dr Joanna Drążkowska, próbując zrozumieć jak właściwie powstają planetozymale, doszli do wniosku, że nie da się ich tak po prostu stworzyć wszędzie w dysku wokół-gwiazdowym. Jest to bardziej złożony proces ograniczony tylko do wybranych miejsc w pobliżu linii śniegu, która się przemieszcza z czasem. Jednakże, skoro zalążki planet tworzą się tylko na linii śniegu, to wszystkie planety powinny mieć dużo wody. Tak jednak nie jest. Pierwsze planetozymale pochłaniają dużą ilość izotopów promieniotwórczych ogrzewających je od środka. Tym sposobem zalążki planet skalistych tworzą się dużo wcześniej niż zalążki gazowych olbrzymów, ale rosną wolniej.
Nowa teoria jest zgodna z kilkoma dotąd niewyjaśnionymi zagadnieniami, jak na przykład tym, co w międzyczasie znaleźli naukowcy badający meteoryty, a co nazwali ?wielką dychotomią izotopową? (great isotopic dichotomy). Precyzyjne pomiary zawartości izotopów w meteorytach, czyli kawałkach planetoid spadających na Ziemię, pokazały bowiem, że w Układzie Słonecznym istnieją dwie wyraźnie różne grupy ciał o różnej zawartości węgla. Co więcej, teoria zgadza się też z najnowszymi obserwacjami dysków wokółgwiazdowych, które pokazują, że planety nie tworzą się w tym samym czasie i jedynie w wybranych miejscach.
Jak tłumaczy dr Joanna Drążkowska, według nowego scenariusza, wszystkie planetozymale powstają bogate w wodę, ale mała ich część powstaje na tyle szybko, że jest bogata w promieniotwórczy izotop glinu Al-26 o czasie połowicznego rozpadu 700 000 lat, a więc krótszym niż czas życia dysku wokółgwiazdowego. Dzięki rozpadowi glinu, część planetozymali traci wodę i staje się zalążkami planet skalistych.
Jedną z najciekawszych implikacji tej pracy jest to, że inne układy planetarne mogą wyglądać kompletnie inaczej niż Układ Słoneczny (wiemy z badań egzoplanet, że tak jest) tylko dlatego, że miały początkowo inny budżet Al-26, co jest moim zdaniem bardzo naturalnym i eleganckim wytłumaczeniem - wskazuje astrofizyczka.
Publikacja w "Science" nosi tytuł "Bifurcation of planetary building blocks during Solar System formation". Wśród autorów jest dwoje Polaków: dr Joanna Drążkowska z Uniwersytetu Ludwika i Maksymiliana w Monachium w Niemczech (Uniwersytet Monachijski) oraz prof. Gregor Golabek z Uniwersytetu w Bayreuth w Niemczech. Pierwszym autorem pracy jest dr Tim Lichtenberg z Uniwersytetu Oksfordzkiego w Wielkiej Brytanii.
Więcej informacji:
?    Publikacja naukowa: Bifurcation of planetary building blocks during Solar System formation
?    Wersja publikacji w arxiv
?    Solar system formation in two steps
 
Autor: Wieńczysław Bykowski
Źródło: Science
 
Na ilustracji:
Artystyczna wizja początków formowania się Układu Słonecznego. Źródło: Mark A Garlick/markgarlick.com.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/mamy-nowa-teorie-narodzin-planet

Mamy nową teorię narodzin planet.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA i Boeing ustalają datę misji OFT-2
2021-01-26. Krzysztof Kanawka
Na 25 marca wyznaczono datę startu drugiego testu bezzałogowego pojazdu CST-100 Starliner.
Misja OFT-2 to drugi bezzałogowy test kapsuły CST-100 Starliner. 25 stycznia 2021 roku NASA i Boeing ustaliły datę startu tej misji na 25 marca 2021.
Nieudany lot OFT-1
Rakieta Atlas 5 wyniosła 20 grudnia 2019 kapsułę CST-100 Starliner do pierwszej testowej i bezzałogowej misji tego pojazdu. Oznaczenie tej misji to OFT-1. Lot rakiety Atlas 5 przebiegł prawidłowo, jednak działania kapsuły CST-100 Starliner po wejściu na wstępną orbitę spowodowały błędną orientację pojazdu i nieprawidłowe manewry orbitalne. Błąd był spowodowany posługiwaniem się błędnym czasem w kapsule. Efektem błędnych manewrów było odwołanie dotarcia kapsuły CST-100 Starliner do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) i skrócenie pobytu na orbicie do dwóch dni.
W kolejnych godzinach lotu orbita CST-100 została podniesiona do wysokości ok. 249 x 273 km. Podczas drugiego dnia krążenia wokół Ziemi wykonano serię testów, w tym rozłożenie węzła cumowniczego kapsuły. Te testy przebiegły prawidłowo.
Dwudziestego drugiego grudnia 2019 nastąpił powrót kapsuły na Ziemię. O 13:24 CET nastąpił manewr deorbitacyjny, który zakończył się sukcesem. Chwilę po manewrze deorbitacyjnym nastąpiło udane odrzucenie modułu serwisowego kapsuły. Na cztery minuty przed lądowaniem nastąpiło otwarcie pierwszych spadochronów, po czym otwarcie głównych spadochronów a następnie odrzucenie osłony termicznej kapsuły. Lądowanie w bazie White Sands nastąpiło o godzinie 13:58 CET.
Ryzykowne błędy, czas poprawek
W kolejnych tygodniach na jaw wyszło, że w trakcie pierwszego testowego lotu wykryto kolejne błędy. Jeden z błędów wykryto podczas naziemnych testów, w czasie gdy trwała misja CST-100. Błąd był związany obsługą silniczków korekcyjnych pojazdu CST-100 podczas separacji kapsuły od modułu serwisowego. Gdyby błąd nie został poprawiony, istniałoby poważne ryzyko uderzenia modułu serwisowego w kapsułę i w konsekwencji ryzyko niekontrolowanego obrotu kapsuły w trakcie deorbitacji lub też uszkodzenia osłony termicznej. Błąd poprawiono jeszcze zanim rozpoczęło się schodzenie CST-100 z orbity. Kapsuła wylądowała bez problemów w wyznaczonym regionie. Dlatego też siódmego lutego 2020 NASA i Boeing zorganizowały wspólną konferencję dla mediów. Podczas tego spotkania pojawiła się informacja, że NASA zarekomendowała przegląd procedur weryfikacyjnych dla oprogramowania pojazdu CST-100 Starliner. Firma Boeing postanowiła przeprowadzić ponowną weryfikację całego oprogramowania ? było to wówczas około jeden milion linii kodu.
Pod koniec lutego 2020 pojawiła się informacja, że NASA wymogła na firmie Boeing przeprowadzenie jeszcze jednego testu bezzałogowego kapsuły CST-100 Starliner. Oznaczenie tego lotu to OFT-2. Misja wówczas była wstępnie proponowana na lipiec 2020.
Druga misja CST-100 bezzałogowa
Szóstego kwietnia 2020 Boeing poinformował, że postanowił przeprowadzić drugą bezzałogową misję pojazdu CST-100 Starliner. Ten lot testowy zostanie wykonany w całości ze środków finansowych firmy Boeing. Co ciekawe ? była to decyzja firmy Boeing. NASA kilka tygodni później oficjalnie zatwierdziła propozycję tej misji na ISS.
Przez kolejne miesiące trwały poprawki oprogramowania, testy poprawek, weryfikacje poprawek oraz ich akceptacja. Proces formalnie zakończył się dopiero pod koniec 2020 roku. Wówczas było pewne, że OFT-2 odbędzie się w 2021 roku.
OFT-2 ? start 25 marca 2021
Dwudziestego piątego stycznia 2021 roku NASA i Boeing ustaliły datę startu misji OFT-2 na 25 marca 2021. Jest to oczywiście data ?nie wcześniej niż?, co oznacza, że inne czynniki, takie jak pogoda czy awaria sprzętu, mogą dalej opóźnić tę misję.
Start odbędzie się za pomocą rakiety Atlas-5 z wyrzutni LC-41 na Florydzie. W tym locie kapsuła CST-100 ma dotrzeć do ISS.
Dzień po starcie CST-100 dotrze do ISS. Pobyt na Stacji powinien trwać do około 8 kwietnia. Co ciekawe, wówczas na ISS będzie nadal przebywać załoga misji Crew-1, która dotarła do tego kompleksu orbitalnego za pomocą ?konkurencyjnej? kapsuły Dragon 2.
Misja OFT-2 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA, PFA)
Infografika pojazdu CST-100 Starliner / Credits ? Boeing

CST-100 Starliner pod spadochronami na około 3 minuty przed lądowaniem / Credits ? NASA TV

https://kosmonauta.net/2021/01/nasa-i-boeing-ustalaja-date-misji-oft-2/

NASA i Boeing ustalają datę misji OFT-2.jpg

NASA i Boeing ustalają datę misji OFT-2.2.jpg

NASA i Boeing ustalają datę misji OFT-2.3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zupełnie nowy rodzaj czarnych dziur

2021-01-26.

Czarne dziury mogą być tak duże, że astronomowie wymyślili dla nich nową kategorię wielkości. Są supermasywne czarne dziury, są nawet ultramasywne czarne dziury, a teraz odkryto zupełnie nowy rodzaj - zdumiewająco dużych czarnych dziur.
Zdumiewająco duże czarne dziury (SLAB, ang. Stupendously LArge Black holes) to obiekty o masie 100 mld razy większej od masy Słońca.

 Wiemy już, że czarne dziury istnieją w szerokim zakresie mas, a supermasywna czarna dziura o masie 4 mln mas Słońca znajduje się w centrum naszej galaktyki. Podczas gdy nie ma obecnie dowodów na istnienie SLAB-ów, można sobie wyobrazić ich istnienie - mogą one występować poza galaktykami w przestrzeni międzygalaktycznej, z interesującymi konsekwencjami obserwacyjnymi - powiedział Bernard Carr z Queen Mary University w Londynie.

Czarne dziury mają tylko kilka kategorii masowych. Istnieją czarne dziury o masie gwiazdowej; są to czarne dziury o masie zbliżonej do masy gwiazdy, do około 100 mas Słońca. Następną kategorią są czarne dziury pośredniej masy - ich szacowana masa jest źródłem licznych sporów w astronomii. Niektórzy uczeni twierdzą, że mają one masę 1000 razy większą od masy Słońca, inni, że 100 000 razy większą, a jeszcze inni, że nawet milion razy większą masę. Niezależnie od górnej granicy, wydają się być dość rzadkie.

Supermasywne czarne dziury są o wiele, wiele większe, rzędu milionów do miliardów mas Słońca. Należy do nich m.on. obiekt w sercu Drogi Mlecznej - Sagittarius A* - o masie 4 mln mas Słońca, a także najbardziej fotogeniczna czarna dziura we Wszechświecie - M87* - o masie 6,5 mld mas Słońca.

Największe czarne dziury, jakie udało nam się wykryć, to ultramasywne czarne dziury, o masie ponad 10 mld (ale mniej niż 100 miliardów) mas Słońca. Wśród nich znajduje się absolutna bestia o masie 40 mld mas Słońca w centrum galaktyki o nazwie Holmberg 15A. Prawdopodobnie jednak we Wszechświecie istnieją obiekty jeszcze masywniejsze.

- Idea SLAB-ów była do tej pory w dużej mierze zaniedbywana. Zaproponowaliśmy opcje dotyczące tego, jak te SLAB-y mogą się formować i mamy nadzieję, że nasza praca zacznie motywować do dyskusji wśród społeczności - dodał Carr.

Rzecz w tym, że naukowcy nie do końca wiedzą, jak tworzą się i rosną naprawdę duże czarne dziury. Jedną z możliwości jest to, że powstają one w galaktyce macierzystej, a następnie rozrastają się poprzez pochłanianie całej masy gwiazd, gazu i pyłu oraz kolizje z innymi czarnymi dziurami.

 Model ten ma górną granicę wynoszącą około 50 mld mas Słońca - jest to granica, przy której ogromna masa obiektu wymagałaby dysku akrecyjnego tak masywnego, że uległby on fragmentacji pod wpływem własnej grawitacji. Ale jest też poważny problem - znaleziono stare supermasywne czarne dziury o masach zbyt dużych, aby mogły urosnąć w tak krótkim czasie od Wielkiego Wybuchu.

Inną możliwością jest coś, co nazwano pierwotnymi czarnymi dziurami, a co po raz pierwszy zaproponowano w 1966 r. Teoria ta głosi, że zmienna gęstość wczesnego Wszechświata mogła wytworzyć kieszenie tak gęste, że zapadły się one w czarne dziury. Nie podlegałyby one ograniczeniom rozmiaru czarnych dziur powstałych w wyniku zapadania się gwiazd i mogłyby być ekstremalnie małe lub zdumiewająco duże.

Te ekstremalnie małe, jeśli kiedykolwiek istniały, prawdopodobnie już dawno wyparowałyby z powodu promieniowania Hawkinga, ale te znacznie większe mogły przetrwać. W oparciu o model pierwotnych czarnych dziur, zespół obliczył dokładnie jak wielkie mogą być te obiekty - między 100 mld a 1 kwintylionem (jedynka i 18 zer) mas Słońca.

Celem badania było rozważenie wpływu takich czarnych dziur na przestrzeń wokół nich. Możemy nie być w stanie zobaczyć SLAB-ów bezpośrednio - czarne dziury, które nie akreują materii są niewidoczne, ponieważ światło nie może uciec ich grawitacji - ale masywne niewidoczne obiekty wciąż mogą być wykryte w oparciu o sposób, w jaki zachowuje się przestrzeń wokół nich.

Grawitacja zakrzywia czasoprzestrzeń, co powoduje, że światło podróżujące przez te regiony również podąża zakrzywioną trajektorią - nazywa się to soczewką grawitacyjną. Efekt ten można wykorzystać do wykrywania egzoplanet, ale także SLAB-ów w przestrzeni międzygalaktycznej.

 Niektóre czarne dziury są tak masywne, że nie sposób ich dostrzec /123RF/PICSEL

 https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-zupelnie-nowy-rodzaj-czarnych-dziur,nId,5008397

Zupełnie nowy rodzaj czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Unijne 1,5 miliarda euro na drugą generację satelitów Galileo. Wybrano wykonawców
2021-01-26.
Komisja Europejska przyznała zamówienia opiewające razem na 1,47 mld EUR w programie budowy drugiej generacji unijnego systemu globalnej nawigacji satelitarnej Galileo. Ich realizacja dotyczy zbudowania pierwszych 12 satelitów tej strategicznie istotnej dla UE konstelacji orbitalnej. Wyłonieni wykonawcy to dwa z głównych europejskich koncernów technologicznych.
Przyznanie zamówień na dostawy 12 początkowych satelitów Galileo drugiej generacji ogłoszono 20 stycznia 2021 roku - w ramach podsumowania otwartego konkursu ofert przemysłowych. W rezultacie przeprowadzonej procedury Komisja Europejska zadecydowała o przydzieleniu dwóch osobnych zamówień (po 6 satelitów każde) na łączną kwotę 1,47 mld EUR. Ich zdobywcami okazały się firmy Thales Alenia Space oraz Airbus Defence & Space.
W ten sposób Komisja inicjuje uruchomienie drugiej generacji ważnego programu satelitarnego Galileo, zapewniającego Unii Europejskiej własny globalny system nawigacji satelitarnej. "Celem jest utrzymanie Galileo na czele krzywej technologicznej w porównaniu z globalną konkurencją i utrzymanie go jako jednej z najlepiej działających infrastruktur pozycjonowania satelitarnego na świecie, jednocześnie wzmacniając go jako kluczowy atut dla strategicznej autonomii Europy" - wskazała w swoim komunikacie Komisja Europejska.
Pierwsze satelity drugiej generacji mają zostać umieszczone na orbicie do końca 2024 r. Dzięki zapowiadanym nowym możliwościom technologicznym (anteny konfigurowalne cyfrowo, łącza międzysatelitarne, nowe technologie zegarów atomowych, wykorzystanie w pełni elektrycznych układów napędowych), satelity Galileo 2. generacji mają wydatnie poprawić dokładność działania systemu na Ziemi, zwiększając przy tym bezpieczeństwo sygnału i jego odporność na niepowołany wpływ. Udoskonalenia te mają zwiększyć możliwości systemu i jego użyteczność dla europejskich odbiorców rządowych i militarnych.
"Dzięki systemowi nawigacji satelitarnej Galileo, Europa dysponuje najnowocześniejszym systemem pozycjonowania, synchronizacji i nawigacji, który jest uznawany na całym świecie za najbardziej wydajny tego rodzaju" - czytamy w komunikacie Komisji. Działający od 2016 roku system Galileo (początkowo obejmujący tylko niektóre funkcjonalności) świadczy usługi, z których korzysta według danych Komisji już blisko 2 miliardy użytkowników na całym świecie. Obecnie na orbicie znajduje się 26 satelitów, a 2 dodatkowe satelity mają zostać wystrzelone w trzecim kwartale 2021 roku.
Komisja Europejska ogłosiła przetarg na zakup pierwszej partii 12 satelitów drugiej generacji w maju 2018 r., po zakończeniu dialogu konkurencyjnego. Celem już wówczas było podpisanie dwóch osobnych umów (na rzecz dywersyfikacji źródeł) po 6 satelitów każdy. Przeprowadzenie procedury przetargowej zlecono Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA). Po 2 miesiącach szczegółowej oceny technicznej i finansowej ofert przemysłowych, ESA zarekomendowała Komisji podjęcie działań z Thales Alenia Space i Airbus Defence & Space, których oferty zadeklarowano jako najlepsze pod względem technicznym i finansowym.
Według udostępnionych informacji, do udziału w przetargu zgłosiło się trzech niezależnych oferentów. Poza dwoma już wymienionymi, uczestnikiem był również niemiecki koncern OHB Group - producent wielu z dotychczas rozmieszczonych satelitów Galileo pierwszej generacji. Firma OHB pozostawała przede wszystkim dostawcą platform satelitarnych - ładunki użyteczne były natomiast dostarczane przez konsorcjum, w którym przewodnią rolę pełniła brytyjska spółka Surrey Satellite Technology Ltd, czyli SSTL. Zaistnienie Brexitu wykluczyło obecnie jej powtórny udział w zamówieniach na rzecz utworzenia drugiej generacji systemu Galileo.
?To oczywiście niefortunne, że Wielka Brytania jest teraz wykluczona z programów nawigacyjnych UE? - powiedział Paul Verhoef, dyrektor ESA ds. programów nawigacyjnych podczas briefingu prasowego 14 stycznia br. Verhoef wskazał przy tym, że spółka SSTL dostarczyła już w listopadzie 2020 r. ostatni ładunek użytkowy dla satelity z instrumentarium nawigacyjnym obecnej generacji Galileo.
Ilustracja: OHB [ohb-system.de]
What is Galileo?
https://www.youtube.com/watch?v=6oEcc58tEiA&feature=emb_logo

Źródło: Space24
https://www.space24.pl/unijne-15-miliarda-euro-na-druga-generacje-satelitow-galileo-wybrano-wykonawcow

Unijne 1,5 miliarda euro na drugą generację satelitów Galileo. Wybrano wykonawców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesamowity taniec świateł na niebie. "Rzadki i szczególny widok"
2021-01-26,
Niebo nad północną Finlandią rozbłysło najrozmaitszymi kolorami. Dowiedz się, jak powstaje zorza polarna.
Zorza polarna, Aurora borealis, pojawiła się w poniedziałek wieczorem na lapońskim niebie w pobliżu granicy norwesko-szwedzkiej. Aura była mroźna, termometry pokazywały -30 stopni Celsjusza. Według lokalnego fotografa, który uchwycił to piękne zjawisko, tuż przed północą doszło do niewielkiej burzy geomagnetycznej, w wyniku której niebo eksplodowało rozmaitymi kolorami. Jak opowiadał autor nagrania, światło "eksplodowało" dwa razy w ciągu 15 minut. Według niego był to "rzadki i szczególny widok".
Jak powstaje zorza?
Zorza polarna powstaje w wyniku rozbłysków słonecznych, podczas których duże ilości naładowanych cząstek są wyrzucane ze Słońca. Cząstki mkną przez Układ Słoneczny i docierają do naszej planety. Na wysokości około 100 kilometrów, w okolicach biegunów magnetycznych Ziemi, wzbudzane są atomy w naszej atmosferze i powstają światła zorzy. Zorza na półkuli północnej jest określana łacińską nazwą Aurora borealis, a południowa zorza polarna nosi nazwę Aurora australis.
Zasięg występowania zorzy polarnej zależy od siły rozbłysku na Słońcu. Im jest silniejszy, tym większe prawdopodobieństwo, że zorze pojawią się bliżej równika, czyli na półkuli północnej ? dalej na południe.
Zderzenia mogą wstrząsnąć magnetosferą wokół północnych i południowych biegunów Ziemi, uwalniając w niebo kolorowe świetlne strumienie.
Źródło: tvnmeteo.pl, Reuters
Autor: anw//rz
Zorza polarna w Laponii Foto: Reuters | Video: Reuters
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-po ... ml?p=meteo

Niesamowity taniec świateł na niebie. Rzadki i szczególny widok.jpg

Niesamowity taniec świateł na niebie. Rzadki i szczególny widok2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa galaktyka rzuca światło na sposób formowania się gwiazd
2021-01-26.
Szczegółowe obserwacje gazu molekularnego w pływowej galaktyce karłowatej mają istotny wpływ na nasze zrozumienie, w jaki sposób powstają gwiazdy.
Wiele wiadomo o galaktykach. Wiemy na przykład, że znajdujące się w nich gwiazdy są ukształtowane w mieszaniny starego pyłu gwiezdnego i cząsteczek zawieszonych w gazie. Tajemnicą pozostaje jednak proces, który prowadzi do połączenia tych prostych elementów w celu utworzenia nowej gwiazdy.
Teraz jednak międzynarodowy zespół naukowców poczynił znaczący krok w kierunku zrozumienia, w jaki sposób gazowa zawartość galaktyki organizuje się w gwiazdy nowej generacji.
Ich odkrycia mają istotny wpływ na nasze zrozumienie, w jaki sposób gwiazdy powstały w pierwszych dniach istnienia Wszechświata, kiedy zderzenia galaktyk były częste i dramatyczne, a formowanie się gwiazd i galaktyk zachodziło bardziej aktywnie niż obecnie.
W tym badaniu naukowcy wykorzystali ALMA ? sieć radioteleskopów połączonych w jeden, mega teleskop ? do obserwacji rodzaju galaktyki zwanej pływową galaktyką karłowatą (TDG ? tidal dwarf galaxy). TDG wyłaniają się z gruzów dwóch starszych galaktyk zderzających się z dużą siłą. Są to aktywne systemy gwiazdotwórcze i dziewicze środowiska dla naukowców próbujących połączyć wczesne dni innych galaktyk, w tym naszej własnej Drogi Mlecznej (której wiek ocenia się na 13,6 mld lat).
Mała galaktyka, którą badaliśmy, narodziła się w gwałtownej, bogatej w gaz galaktycznej kolizji i oferuje nam unikalne laboratorium do badania fizyki powstawania gwiazd w ekstremalnych środowiskach ? powiedziała współautorka pracy, prof. Carole Mundell, kierownik działu astrofizyki w University of Bath.
Dzięki obserwacjom naukowcy dowiedzieli się, że obłoki molekularne TDG są podobne do tych występujących w Drodze Mlecznej, zarówno pod względem wielkości jak i zawartości. Sugeruje to, że w całym Wszechświecie zachodzi uniwersalny proces formowania się gwiazd.
Nieoczekiwanie jednak TDG w badaniu (oznaczona jako TDG J1023+1952), również wykazywała obfitość rozproszonego gazu. W Drodze Mlecznej obłoki gazu są zdecydowanie najbardziej znanymi fabrykami gwiazdotwórczymi.
Fakt, że gaz molekularny pojawia się zarówno w postaci chmur, jak i gazu rozproszonego, był zaskoczeniem ? powiedziała prof. Mundell.
Dr Miguel Querejeta z OAN w Hiszpanii i główny autor badania dodał: Obserwacje ALMA zostały wykonane z wielką precyzją, więc możemy z całą pewnością stwierdzić, że udział rozproszonego gazu jest znacznie wyższy w badanej przez nas pływowej galaktyce karłowatej niż typowo znajdowany w zwyczajnej galaktyce. To najprawdopodobniej oznacza, że większość gazu molekularnego w tej TDG nie bierze udziału w procesie tworzenia się gwiazd, co kwestionuje popularne przypuszczenia dotyczące powstawania gwiazd.
Ze względu na ogromną odległość, jaka dzieli TDG J1023+1952 od Ziemi ? ok. 50 mln lat świetlnych ? pojedyncze obłoki gazu molekularnego wyglądają jak maleńkie obszary na niebie, gdy są oglądane nieuzbrojonym okiem. Jednak ALMA ma moc rozróżniania najmniejszych szczegółów.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
New galaxy sheds light on how stars form
ALMA resolves giant molecular clouds in a tidal dwarf galaxy
Źródło: University of Bath
Na ilustracji: Pływowa galaktyka karłowata (niebieska) i galaktyka spiralna (szara). Droga Mleczna jest przykładem galaktyki spiralnej. Źródło: HST i ALMA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowa-galaktyka-rzuca-swiatlo-na-sposob-formowania-sie-gwiazd

Nowa galaktyka rzuca światło na sposób formowania się gwiazd.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hevelianum świętuje 410 urodziny Jana Heweliusza
2021-01-26.
28 stycznia br. Hevelianum w Gdańsku rozpoczyna całoroczne świętowanie 410 rocznicy urodzin Jana Heweliusza, gdańskiego XVII ? wiecznego astronoma i browarnika, a także swojego patrona. Do tych obchodów są zaproszeni wszyscy, którzy by  chcieli pozdrowić Heweliusza, dowiedzieć się o nim wielu ciekawostek oraz dobrze się bawić.     
Czy można prowadzić browar, a na jego dachu obserwować niebo? Hodować cytryny i budować lunety? Zasiadać w radzie miasta i pisać wielkie dzieła astronomiczne? Jan Heweliusz udowodnił, że tak. 28 stycznia przypada 410 rocznica jego urodzin. Do całorocznego jej świętowania zaprasza Hevelianum.
Jan Heweliusz, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli świata nauki XVII wieku, urodził się 28 stycznia 1611 roku. Choć w historii zapisał się najbardziej jako astronom, to skala jego zainteresowań jest imponująca. Równie interdyscyplinarne Hevelianum, które obrało go za swojego patrona, postanowiło przybliżyć życie i dokonania słynnego gdańskiego astronoma i przygotowało program całorocznych obchodów 410 rocznicy jego urodzin.
Każdego miesiąca Jan Heweliusz, który już uruchomił profil na Facebooku da się poznać od innej strony ? astronoma, matematyka, konstruktora, browarnika, dyplomaty. Opowie też o swojej żonie astronomce, przypomni legendy o hałaśliwej papudze albo zdradzi, komu podarował cytryny? Dawka wiedzy o historii Gdańska, naukowe fakty i zjawiska astronomiczne będą się przeplatały z ciekawostkami z życia Heweliusza, przybliżając go nie tylko jako wybitnego naukowca.
Inauguracja obchodów rozpocznie się 28 stycznia o godz. 17.00 na stronie internetowej www.janheweliusz.pl i na fb.com/JanHeweliusz live. Ze studia wideo na Górze Gradowej popłyną życzenia dla jubilata, zostanie zaprezentowany film z przyjęcia urodzinowego i ogłoszony challenge dla wszystkich, którzy chcieliby pozdrowić Heweliusza. Tradycyjnie, co roku, w urodziny wielkiego astronoma, Hevelianum ogłasza start międzynarodowego konkursu astrofotograficznego AstroCamera. Nie inaczej będzie i tym razem.
Kolejnym wydarzeniem w ramach obchodów będzie pokaz astronomiczny live 30 stycznia o godz. 11.00 i 13.00. To pokaz nocnego nieba z prezentacją aktualnych wydarzeń w astronomii i obiektów możliwych do zobaczenia na nocnym niebie w danym miesiącu. Odszukane zostanie położenie Słońca i rządzący obecnie na niebie astronomiczny znak zodiaku.
Tematyka kolejnych aktywności jest związana z motywem przewodnim danego miesiąca. Heweliusz da się poznać jako astronom, konstruktor, matematyk, miejski dyplomata, czy browarnik, a jeden z miesięcy będzie poświęcony dokonaniom jego żony astronomki, Elżbiety Koopman. W programie obchodów znajdą się takie aktywności, jak: Święto Nauki Polskiej, konkurs na mapping o Heweliuszu, Święto Matematyki, Nocne Podglądanie Wszechświata, czy warsztaty z browarnictwa. Finałem obchodów będzie wielki konkurs wiedzy o Janie Heweliuszu.
Program obchodów będzie dostępny od 28 stycznia na www.janheweliusz.pl.
Źródło: Hevelianum
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/hevelianum-swietuje-410-urodziny-jana-heweliusza

Hevelianum świętuje 410 urodziny Jana Heweliusza.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2021 AH8
2021-01-26. Krzysztof Kanawka
Czwartego stycznia nastąpił bliski przelot meteoroidu o oznaczeniu 2021 AH8. Obiekt przemknął w odległości 54 tysięcy kilometrów od Ziemi.
Przelot 2021 AH8 to jedenasty (wykryty) przelot małego obiektu w 2021 roku.
Meteoroid o oznaczeniu 2021 AH8 zbliżył się do Ziemi 4 stycznia na minimalną odległość około 54 tysięcy kilometrów. Odpowiada to ok. 0,14 średniego dystansu do Księżyca. Moment największego zbliżenia nastąpił 4 stycznia około 20:30 CET. Średnica 2021 AH8 szacowana jest na około 5 metrów.
Jest to jedenasty (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2021 roku. W ostatnich latach ilość odkryć znacznie wzrosła:
?    w 2020 roku odkryć było 108,
?    w 2019 roku ? 80,
?    w 2018 roku ? 73,
?    w 2017 roku ? 53,
?    w 2016 roku ? 45,
?    w 2015 roku ? 24,
?    w 2014 roku ? 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów ? co jeszcze pięć-sześć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, W)
Orbita 2021 AH8 / Credits ? NASA, JPL
https://kosmonauta.net/2021/01/bliski-przelot-2021-ah8/

Bliski przelot 2021 AH8.jpg

Bliski przelot 2021 AH8.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy Dyrektor Generalny ESA już 1 marca
2021-01-27. Krzysztof Kanawka
ustriak Josef Aschbacher obejmie stanowisko Dyrektora Generalnego ESA już 1 marca 2021.
Najważniejsze stanowisko w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) to Dyrektor Generalny. Od 1 lipca 2015 do 2021 roku to stanowisko pełni Jan Woerner. Nowy Dyrektor obejmie tę funkcję o 3 miesiące wcześniej niż zwykle następuje ?przekazanie władzy?.
Dwudziestego ósmego lutego 2020 Jan Woerner na swoim blogu na stronie ESA poinformował, że postanowił nie ubiegać się o kolejną kadencję w roli dyrektora. Jan Woerner uważa, że ESA powinna być zarządzana przez młodszą osobę (obecny Dyrektor ma 67 lat).
W czerwcu 2020 ESA rozpoczęła proces wyboru nowego dyrektora generalnego. Był to dwumiesięczny okres zbierania kandydatur na to stanowisko.
Dwudziestego szóstego listopada 2020 pojawiła się informacja, że ESA postanowiła nominować Austriaka Josefa Aschbachera na następcę Jana Woernera. Aktualnie (od 2016 roku) Josef Aschbacher pełni funkcję dyrektora programów obserwacji Ziemi ESA oraz dyrektora ośrodka ESRIN we Włoszech.
Szybsze przekazanie najważniejszego stanowiska w ESA ma związek z faktem, że Josef Aschbacher jest już aktywny wewnątrz tej agencji i rozumie jej obecny kierunek rozwoju. Dzięki temu proces może być szybszy. Z ESA Josef Aschbacher jest związany nieprzerwanie od 2001 roku (zaś wcześniej był w tej agencji ?Young Graduate?).
Po zakończeniu kadencji w ESA Jan Woerner planuje wrócić do nauczania oraz badań naukowych. Przez lata profesor Woerner wykładał na różnych niemieckich uniwersytetach oraz wspierał działania wdrażań badań naukowych do przemysłu.
(ESA)
https://kosmonauta.net/2021/01/nowy-dyrektor-generalny-esa-juz-1-marca/

Nowy Dyrektor Generalny ESA już 1 marca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darmowy cloud computing na platformie danych satelitarnych CREODIAS
2021-01-27.
Europejscy naukowcy otrzymali możliwość bezpłatnego korzystania z usług chmurowych bazujących na platformie dostępu do danych satelitarnych CREODIAS.eu. Będąca operatorem tego rozwiązania firma CloudFerro została oficjalnym dostawcą rozwiązań w projekcie OCRE (Open Clouds for Research Environments), finansującym dostęp dla wybranych grup użytkowników z państw europejskich.
OCRE (Open Clouds for Research Environments) finansuje m.in. usługi przetwarzania danych w chmurze na potrzeby projektów naukowo-badawczych. Łączny budżet OCRE wynosi 9,5 mln EUR, w tym 5 mln EUR na usługi w zakresie przetwarzania w chmurze oraz 4,5 mln EUR na usługi w zakresie obserwacji Ziemi (EO).
Dzięki OCRE, członkowie społeczności naukowej mogą korzystać z darmowych usług chmury obliczeniowej (IaaS, PaaS, SaaS) oraz produktów związanych z obserwacją Ziemi (EO) w projektach naukowych i badawczych. W szczególności finansowanie OCRE może obejmować usługi chmury obliczeniowej oferowane na platformie CREODIAS.eu oraz dodatkowo konkretne świadczenia w zakresie obserwacji Ziemi.
Jesteśmy dumni, że staliśmy się dostawcą chmury obliczeniowej dla OCRE i tym samym możemy uczestniczyć w procesie przenoszenia europejskiej nauki na nowy poziom. Finansowanie OCRE to wielka szansa dla całej społeczności edukacyjnej i naukowej, która teraz będzie mogła bezpłatnie korzystać z zaawansowanych usług cloud computingu na CREODIAS.eu. Finansowanie OCRE jest odpowiedzią na ograniczenia, z którymi boryka się wiele instytucji badawczych, takie jak brak skalowalnych zasobów informatycznych czy wysokie koszty utrzymania infrastruktury. Stając się kwalifikowanym dostawcą OCRE, CloudFerro po raz kolejny udowodniło, że jest wiarygodnym partnerem, który zapewnia wysoką jakość usług i doskonałe doświadczenia klientów.
Maciej Krzyżanowski, prezes CloudFerro, operatora platformy CREODIAS
CloudFerro jest zaufanym dostawcą usług cloud computingu dla wielu europejskich instytucji, takich jak Europejska Agencja Kosmiczna ESA, ECMWF, EUMETSAT czy Niemiecka Agencja Kosmiczna DLR. Firma dostarcza oraz obsługuje platformy chmury obliczeniowej do przechowywania i przetwarzania wielkich zbiorów danych.

Ilustracja: Intel [intel.com]

https://www.space24.pl/darmowy-cloud-computing-na-platformie-danych-satelitarnych-creodias

Darmowy cloud computing na platformie danych satelitarnych CREODIAS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polski klaster kosmiczny i budowa Satelitarnego Systemu Obserwacji Ziemi. Wielostronne porozumienie
2021-01-27.
W środę 27 stycznia doszło w Rzeszowie do podpisania listu Intencyjnego określającego ramy wielostronnej współpracy (o wymiarach instytucjonalnym, przemysłowym i badawczym) w zakresie budowy i utrzymania klastra kosmicznego na terenie Województwa Podkarpackiego oraz wsparcia budowy krajowego Satelitarnego Systemu Obserwacji Ziemi. W spotkaniu udział wzięli m.in Marszałek Województwa Podkarpackiego Władysław Ortyl oraz wysocy przedstawiciele: Ministerstwa Obrony Narodowej ? wiceminister Marcin Ociepa, jak i Ministerstwa Aktywów Państwowych ? wiceminister Maciej Małecki.
List intencyjny został podpisany pomiędzy Województwem Podkarpackim,  firmą EXATEL S.A., Politechniką Rzeszowską im. Ignacego Łukasiewicza oraz Państwową Wyższą Szkołą Techniczno-Ekonomiczną im. ks. Bronisława Markiewicza w Jarosławiu. Dokument daje zielone światło dla powołania klastra kosmicznego na Podkarpaciu. Przy podpisaniu obecni byli wysocy przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej ? wiceminister Marcin Ociepa oraz Ministerstwa Aktywów Państwowych ? wiceminister Maciej Małecki. Uroczyste zawarcie porozumienia miało miejsce w Centrum Wystawienniczo-Kongresowym Województwa Podkarpackiego G2A Arena.
Głównym celem podjętych działań jest rozbudowa krajowych kompetencji w obszarze technologii kosmicznych i technik satelitarnych przy udziale sektora komercyjnego oraz naukowego.
Pierwszym zadaniem interesariuszy listu jest współpraca w przygotowaniu, w ramach Krajowego Planu Odbudowy, wniosku aplikacyjnego dotyczącego stworzenia Satelitarnego Systemu Obserwacji Ziemi. Będzie on powstawał przy współpracy z Ministerstwem Obrony Narodowej, które będzie jednym z beneficjentów wypracowanych technologii. Efektem projektu ma być stworzenie pierwszej polskiej konstelacji satelitów obserwacyjnych.
Dokument określa ramy współpracy w zakresie budowy i utrzymania klastra kosmicznego na terenie województwa podkarpackiego oraz wsparcia budowy Satelitarnego Systemu Obserwacji Ziemi. Deklarowanym celem inicjatywy jest wzmocnienie potencjału gospodarczego kraju w obszarze technologii kosmicznych oraz technik satelitarnych. Projekt ma także zwiększyć wśród podmiotów publicznych wykorzystanie technologii satelitarnych, które będą wspierać systemy przyjazne dla środowiska i klimatu, m.in. poprzez dostarczanie danych do prognozowania zagrożeń dla środowiska, planowania działań i inwestycji na rzecz ochrony środowiska oraz klimatu.
"W ostatniej dekadzie XXI wieku światowy rynek kosmiczny rozwija się bardzo dynamicznie. Technologie niezbędne do aktywnej obecności w przestrzeni okołoziemskiej tanieją i stają się coraz bardziej dostępne. Pomimo tego Polska - w przeciwieństwie do większości porównywalnych krajów ? nadal nie ma własnej rozbudowanej i zaawansowanej konstelacji satelitów" - wskazano w okolicznościowym komunikacie. Planowany klaster kosmiczny ma stworzyć warunki dla integracji zdolności kosmicznych polskich przedsiębiorstw, by wspólnie działać na rzecz polskich potrzeb satelitarnych.
Ciągle ubolewam, że w debacie publicznej kwestie polityki kosmicznej traktuje się jako luksus, natomiast od grudnia 2019 r., od czasu szczytu NATO, który uznał kosmos za piątą domenę operacyjną, przestrzeń kosmiczna jest dla nas tak samo ważna jak aktywność wojsk lądowych, marynarki wojennej, lotnictwa czy cyberprzestrzeni. Dzisiaj my musimy być zdolni do interoperacyjności z naszymi sojusznikami. [...] Musimy osiągnąć - w jak największym stopniu, na ile to jest możliwe - swego rodzaju autonomię, samowystarczalność [...] Dzisiaj w wielu tych obszarach - łącznościowym, obserwacyjnym - jesteśmy trochę zależni od współpracy z naszymi partnerami z zagranicy. My musimy w większym stopniu dążyć do pogłębiania tej współpracy, ale z drugiej strony też do uzyskiwania swego rodzaju autonomii - żeby to, co widzimy na Ziemi i to, co słyszymy w ramach łączności nie było zależne od partnerów zewnętrznych.
Marcin Ociepa, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej

"To jest bardzo dobra dla nas wiadomość, że mamy w Polsce samorządy i podmioty gospodarcze, które rozumieją wyzwania przyszłości [...] Kwestia kosmosu jest kwestią o zupełnie krytycznym znaczeniu dla bezpieczeństwa Sojuszu Północnoatlantyckiego, ma także krytyczne znaczenie dla badań naukowych czy rozwoju wielu gałęzi przemysłu" - wskazał podczas swojego okolicznościowego wystąpienia wiceminister Marcin Ociepa, reprezentujący MON. "Musimy bardzo mocno popracować nad wzmocnieniem polskiego przemysłu, ambicji i aspiracji polskich przedsiębiorców, jeśli chodzi o aktywność kosmiczną. Oni już odnoszą, w pewnych niszowych działkach sukcesy, ale my potrzebujemy sukcesów na nieco większą skalę - przynajmniej na miarę wielkości naszej Ojczyzny, na miarę 38-milionowego narodu" - podkreślił dalej przedstawiciel MON.
Jako podmioty rynkowe zdolne do wyznaczania tutaj kierunku wskazał firmę Exatel oraz Polską Grupę Zbrojeniową (nadzorowaną przez Ministerstwo Aktywów Państwowych). "Wszystkie ręce na pokład, tutaj jest naprawdę wiele pracy do wykonania, żeby polski przemysł kosmiczny był wzmocniony, autonomiczny, odporny na przejęcia, manipulacje i różnego rodzaju zjawiska o charakterze nieprzyjaznym" - zastrzegł wiceminister Ociepa.
Pandemia COVID-19 pokazała nam jeszcze wyraźniej, jak ważna jest stabilna i bezpieczna łączność oraz wysoka jakość danych. Zarówno dla sektora publicznego, biznesu, ale też zwykłych użytkowników. Dlatego utworzenie Satelitarnego Systemu Obserwacji Ziemi wpisuje się w polską rację stanu. Wyniesienie w przestrzeń kosmiczną mikrosatelit będzie miało zastosowanie także dla naszego wojska. Cieszę się, że w projekt zaangażował się EXATEL - Spółka pod skrzydłami Ministerstwa Aktywów Państwowych, która jest sprawdzonym dostawcą usług telekomunikacyjnych, teleinformatycznych, a także twórcą rozwiązań z zakresu cyberbezpieczeństwa. W Ministerstwie Aktywów Państwowych mocno wspieramy inicjatywy rozwoju polskich kompetencji w tych dziedzinach.
Maciej Małecki, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych
Podpisanie listu intencyjnego to także deklarowany kolejny krok w stronę realizacji strategii ogłoszonej w 2020 roku przez EXATEL. Zakłada ona silny rozwój kompetencji polskiego operatora telekomunikacyjnego w zakresie łączności satelitarnej.
Od kilku lat świadczymy usługi łączności satelitarnej dla instytucji publicznych. Widzimy duży i rosnący potencjał tego rynku. Dlatego pod koniec ubiegłego roku informowaliśmy o budowie huba satelitarnego z funkcją kontroli misji. Dzięki niemu będziemy w stanie realnie wykorzystywać potencjał tworzonych w ramach klastra kosmicznego rozwiązań. W efekcie nasze usługi będą dostępne nie tylko dla sektora komercyjnego, ale również dla administracji publicznej czy też wojska.
Rafał Magryś, wiceprezes zarządu EXATEL
W projekt włącza się Samorząd Województwa Podkarpackiego, gdyż jak podkreśla marszałek województwa Władysław Ortyl, Satelitarny System Obserwacji Ziemi oraz klaster kosmiczny, to działania, które wpisują się w inteligentne specjalizacje regionu.
"Województwo podkarpackie to jedyny region w Polsce, który w swojej Regionalnej Strategii Innowacji wybrał, jako wiodącą specjalizację, Lotnictwo i Kosmonautykę. Lotnictwo jest nawiązaniem do blisko stuletniej tradycji tej gałęzi gospodarki w regionie, a kosmonautyka to naturalna konsekwencja związku z branżą lotniczą i krok w przyszłość" ? mówi marszałek Władysław Ortyl.
Realizowane na Podkarpaciu przedsięwzięcia mają pozwolić wykorzystać potencjał przemysłowy oraz badawczo-naukowy, sprzyjając budowie kompetencji krajowego przemysłu kosmicznego.
Klaster ma aktywnie korzystać z wiedzy europejskich organizacji takich jak Sieci Regionów Europejskich Wykorzystujących Technologie Kosmiczne NEREUS, ESA Business Incubation Centres, EURISY, EARSC, SME4Space czy EUROSPACE. Województwo podkarpackie od 2017 roku jest członkiem NEREUS, a także uczestniczy wraz z partnerami w tworzeniu ESA BIC POLAND.
Projekt Satelitarny System Obserwacji Ziemi oraz klaster kosmiczny są tak zaplanowane, by mieć wpływ na wzrost gospodarczy w obszarze technologii kosmicznych i technik satelitarnych. Mają również przełożyć się na wzmocnienie suwerenności i bezpieczeństwa kraju w zakresie obrazowania jego terytorium. Kolejnym obszarem zakładanego postępu jest tworzenie miejsc pracy i nowych usług w zakresie obserwacji satelitarnej Ziemi. Oprócz tego oczekiwane jest wzmocnienie sektora startupów bazujących m.in. na analizie danych satelitarnych poprzez zwiększenie dostępności tego typu informacji. Oczekiwane jest też uzyskiwanie wymiernych efektów w postaci cyfrowego postępu w społeczeństwie, gospodarce i administracji publicznej.
Fot. Województwo Podkarpacki/G2A Arena

Źródło: Space24

https://www.space24.pl/polski-klaster-kosmiczny-i-budowa-satelitarnego-systemu-obserwacji-ziemi-wielostronne-porozumienie

Polski klaster kosmiczny i budowa Satelitarnego Systemu Obserwacji Ziemi. Wielostronne porozumienie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zderzenie kosmicznych tytanów. Jeff Bezos uderza w Elona Muska, Musk odgryza się na Twitterze
2021-01-27.
Megakonstelacje satelitów zapewniających dostęp do internetu na całym świecie to biznes, który istnieje od bardzo niedawna, ale przyciągnął już do siebie największych graczy rynku technologicznego.
Jako pierwszy do pracy zabrał się Elon Musk, który na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy zdołał umieścić na orbicie około tysiąca z planowanych co najmniej 12 000 satelitów i już zaczął dostarczać Internet pierwszym klientom.
Nie zmienia to jednak faktu, że stworzeniem swojej konstelacji zainteresowany jest także Jeff Bezos, jeden z najbogatszych ludzi na świecie i szef Amazona. Jego konstelacja Kuiper, choć mniejsza od budowanej przez SpaceX, także miała dostarczać Internet na Ziemię. Na wysłanie 3000 satelitów na orbitę Amazon planuje przeznaczyć około 10 mld dol.
Amazon uderza w SpaceX
I tutaj pojawia się konflikt. Amazon opublikował wczoraj oświadczenie, w którym stwierdza, że zmiany, jakie w projekcie swojej konstelacji chce wprowadzić SpaceX, mogą zwiększyć ryzyko kolizji między satelitami na orbicie okołoziemskiej.  
Pomimo tego, co SpaceX pisze na Twitterze, to proponowane przez tę firmę zmiany sparaliżują konkurencję chcącą budować swoje konstelacje satelitów. Oczywiście, zdławienie konkurencji w zarodku jest jak najbardziej w interesie SpaceX, ale z pewnością nie leży to w interesie konsumentów
- mówią przedstawiciele Amazona.
Elon Musk ripostuje
Na reakcję ze strony Elona Muska nie trzeba było czekać. Parafrazując oświadczenie Amazona napisał na Twitterze, iż analogicznie ?w interesie społecznym nie leży ograniczanie budowy konstelacji Starlink tylko ze względu na przyszłą konstelację Amazona, która może powstać najwcześniej za kilka lat?.
O co poszło?
Elon Musk umieścił na orbicie dotychczas 1025 swoich satelitów. Jakiś czas temu złożył wniosek do Federalnej Komisji Łączności o pozwolenie na przeniesienie części swoich satelitów na niższe orbity. Konkurencja z kolei przekonuje, że gdyby do tego doszło satelity Starlink będą zakłócały pracę ich satelitów.
Amazon w swoim oświadczeniu do komisji prosi o utrzymanie satelitów SpaceX na wysokości 580 km do momentu, kiedy firma nie dowiedzie, że znajdujące się niżej satelity nie będą zakłócać pracy satelitów konstelacji Kuiper. SpaceX odpiera te zarzuty uznając, że to tylko ograniczanie działalności, a o żadnych zakłóceniach nie może być mowy.
https://spidersweb.pl/2021/01/starlink-vs-kuiper.html

Zderzenie kosmicznych tytanów. Jeff Bezos uderza w Elona Muska, Musk odgryza się na Twitterze.jpg

Zderzenie kosmicznych tytanów. Jeff Bezos uderza w Elona Muska, Musk odgryza się na Twitterze2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śpimy w rytmie pełni Księżyca
2021-01-27. Grzegorz Jasiński
W noce bezpośrednio przed pełnią Księżyca kładziemy się później spać i śpimy krócej - piszą na łamach czasopisma "Science Advances" naukowcy z University of Washington, National University of Quilmes w Argentynie i Yale University. Ich badania pokazały, że nasz rytm snu podąża za liczącym sobie 29,5 dnia cyklem faz Księżyca, w dużej mierze niezależnie od tego, czy mieszkamy w mieście, czy w rejonach świata, gdzie praktycznie nie ma dostępu do światła elektrycznego. Efekt wiąże się prawdopodobnie z tym, że przed pełnią Księżyc staje się na wieczornym niebie istotnym źródłem naturalnego swiatła, z czego już nasi pierwotni przodkowie nauczyli się korzystać.
Przekonanie o wpływie Księżyca na nasze życie towarzyszy nam od wieków i w pewnych aspektach, choćby związanych z kobiecą płodnością, wydaje się oczywiste, jednak tym razem udało się to przekonanie zweryfikować w oparciu o dane naukowe. Grupa pod kierunkiem prof. Horacio de la Iglesii z UW prowadziła obserwacje czasu snu w różnych społecznościach, od rdzennych Indian na północy Argentyny po studentów z dużego miasta. Okazało się, że różnice wśród mieszkańców wielkich miast są może nieco mniej wyraźne, ale nie znikają całkowicie.

Uniwersalność tego efektu wydaje się wskazywać, że nasz zegar biologiczny synchronizuje się, a być może nawet jest powiązany z fazami Księżyca. Widzimy, że Księżyc wpływa na czas snu i przed pełnią zasypiamy później i śpimy krócej - mówi de la Iglesia. Choć efekt ten jest silniejszy w społecznościach bez dostępu do światła elektrycznego, to wśród mieszkańców wielkich miast, choćby studentów University of Washington w Seattle, nie zanika.

Naukowcy badali z pomocą zakładanych na rękę monitorów ruchu sen 98 osób z trzech społeczności rdzennego plemienia Toba-Qom w argentyńskiej prowincji Formosa. Społeczności te miały w czasie eksperymentu różny dostęp do elektryczności. Pierwsza z nich nie miała prądu w ogóle, druga miała jedno źródło światła na dom, trzecia mieszkała już w mieście z pełnym dostępem do światła. Dla trzech czwartych uczestników eksperymentu z plemienia Toba-Qom udało się zebrać dane z co najmniej jednego, a czasem nawet dwóch cykli faz Księżyca.

Wcześniejsze badania zespołu de la Iglesii i innych grup potwierdzały, że dostęp do elektryczności ma istotny wpływ na długość snu. W przypadku plemienia Toba-Qom jego miejska społeczność kładła się spać później i spała krócej, niż te, które miały mały dostęp do prądu lub nie miały go w ogóle. Teraz okazało się, że we wszystkich trzech społecznościach da się zaobserwować jeszcze inny rytm snu, zgodny z 29,5-dniowym cyklem faz Księżyca. Przeciętna pora kładzenia się spać wahała się w tym czasie o mniej więcej 30 minut, a różnice całkowitego czasu snu, w zależności od konkretnej społeczności, wahały się od 46 do 58 minut. We wszystkich społecznościach mieszkańcy kładli się najpóźniej i spali najkrócej w trzy do pięciu dni przed pełnią. Naukowcy sprawdzili, czy podobna prawidłowość obowiązuje w wielkim mieście. Do udziału w eksperymencie zaprosili 464 studentów z Seattle, których także zaopatrzono w monitory ruchu. Okazało się, że ich sen podlega podobnym oscylacjom.
Dlaczego tak jest? Wygląda na to, że kluczowe znaczenie może mieć fakt, że wieczorami przed pełnią Księżyc wschodzi po zmroku, wznosi się coraz wyżej na niebie i daje nam coraz więcej naturalnego światła. To może skłaniać do dłuższego czuwania, szczególnie tam, gdzie nie ma elektrycznego światła. Nasza hipoteza jest taka, że widzimy w tym efekcie dalekie skutki adaptacji naszych przodków do warunków naturalnych. Nauczyli się oni, że krótko przed pełnią mogą dłużej pozostać aktywni, bo mają do dyspozycji naturalne źródło wieczornego światła - dodaje pierwszy autor pracy, dr Leandro Casiraghi z UW.
Pytanie, czy fazy Księżyca wpływają na sen było stawiane od dawna. Autorzy pracy twierdzą, że ich wyniki są wiarygodne, bowiem opierali się na wskazaniach obiektywnych monitorów ruchu, a nie na odpowiedziach ankietowych obserwowanych osób. Fakt, że badania prowadzono względnie długo, przez cały cykl księżycowy lub dłużej pozwolił też wziąć poprawkę na indywidualny tryb życia i zwyczaje konkretnych osób.

Fakt, że same fazy Księżyca mają taki właśnie wpływ na nasz rytm snu może tłumaczyć sposób, w jaki dostęp do prądu elektrycznego może ten rytm zaburzać. Dostęp do sztucznego światła wpływa na nasz sen dość szczególnie, skłania nas do tego, by później kłaść się spać i spać krócej. Raczej nie przyspieszamy sztucznym światłem poranka, jeśli nie musimy. To schemat, który przypomina nieco właśnie wieczorny wpływ pełni Księżyca - mówi de la Iglesia. W pewnych okresach miesiąca Księżyc stawał się istotnym wieczornym źródłem światła i nasi przodkowie już przed tysiącami lat świetnie zdawali sobie sprawę z tego, jak można to wykorzystać - dodaje Casiraghi.

Księżyc /University of Washington /Materiały prasowe

Przeciętna długość snu i pora zasypiania w zależności od faz Księżyca /Rebecca Gourley/University of Washington /Materiały prasowe

Źródło: INTERIA
https://www.rmf24.pl/nauka/news-spimy-w-rytmie-pelni-ksiezyca,nId,5013124

Śpimy w rytmie pełni Księżyca.jpg

Śpimy w rytmie pełni Księżyca2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewyjaśnione kołysanie przesuwa bieguny Marsa
Autor: Zmrozik (27 Styczeń, 2021)
Nowe badanie pozwoliło naukowcom odkryć, że bieguny Marsa nieznacznie odchylają się od osi obrotu planety. Średnio przesuwają się o 10 cm od centrum na okres 200 dni.
Takie zmiany nazywane są oscylacjami lub kołysaniem Chandlera, od nazwiska amerykańskiego astronoma Setha Chandlera, który odkrył je w 1891 roku. Wcześniej widywano je tylko na Ziemi. Wiadomo, że przemieszczenie biegunów obrotu naszej planety następuje z okresem 433 dni, a amplituda sięga 15 metrów. Nie ma dokładnej odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje. Uważa się, że na kołysanie wpływają procesy zachodzące w oceanie i atmosferze ziemskiej.
Kołysanie Chandlera na Marsie jest równie kłopotliwe. Autorzy badania odkryli je, porównując dane z 18 lat badań planety. Informacje uzyskano dzięki trzem statkom kosmicznym krążącym wokół Czerwonej Planety: Mars Odyssey, Mars Reconnaissance Orbiter i Mars Global Surveyor.
Ponieważ Mars nie ma oceanów, jest prawdopodobne, że kołysanie Czerwonej Planety wynika jedynie ze zmian ciśnienia atmosferycznego. To pierwsze wyjaśnienie, którym podzielili się naukowcy. W przyszłości powinny pojawić się nowe szczegóły dotyczące tych oscylacji.
Źródło: ESA
Mars - Zdjęcie: NASA / JPL
This is how Earth's poles wobble over time
https://www.youtube.com/watch?v=peUrvFFC6Zc&feature=emb_logo

https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/niewyjasnione-kolysanie-przesuwa-bieguny-marsa

Niewyjaśnione kołysanie przesuwa bieguny Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znamy nazwiska śmiałków, których Axiom Space wyśle Dragonem do kosmicznego domu
2021-01-27.
Niedawno dowiedzieliśmy się, że Axiom Space zbuduje na orbicie pierwszą prywatną stację kosmiczną dla bogatych turystów i wyśle czterech śmiałków na ISS, a teraz poznaliśmy nazwiska tych szczęśliwców.
Wygląda na to, że firma ma bardzo ambitne plany związane z kosmiczną turystyką. Wśród bogatych podróżników z każdym rokiem wzrasta zainteresowanie podróżami w kosmos. Ta wiadomość bardzo cieszy, ponieważ większa konkurencja powinna pozytywnie wpłynąć na obniżenie cen takich podróży. Na razie będzie to ziemska orbita w postaci Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a później już prywatne hotele, bazy na Księżycu i Marsie.
Axiom Space poinformowało, że pierwsza misja odbędzie się już na początku przyszłego roku. Do kosmicznego domu ma udać się zawodowy astronauta NASA wraz z trójką prywatnych turystów. Co to za szczęśliwcy? Otóż Michael López-Alegría (NASA), Mark Pathy, Larry Connor i Eytan Stibbe. Podróż odbędą oni w nowej, załogowej kapsule Dragon od SpaceX, która znajdzie się na szczycie rakiety Falcon-9. Firma Elona Muska przeprowadziła jej dwa loty z astronautami NASA na pokładzie, a niebawem nastąpi trzeci.
Firma ujawniła, że jeden bilet kosztuje ok. 50 milionów dolarów. Turyści mają pozostać w przestrzeni kosmicznej przez 10 dni (2 dni podróż i 8 dni pobyt na ISS). Axiom Space po tym locie planuje realizować przynajmniej dwie lub trzy takie podróże rocznie do czasu budowy pierwszego kosmicznego hotelu. W chwili, gdy już powstanie, loty będą mogły odbywać się nawet co dwa tygodnie.
NASA poinformowała niedawno, że wybrała tę firmę do budowy pierwszego komercyjnego modułu, w którym będą mogli zamieszkać kosmiczni turyści dysponujący zasobnym portfelem. Dla samej agencji i rządu USA jest to bardzo ważna kwestia, gdyż z roku na rok rosną koszty utrzymania kosmicznego domu, a jego wartość dla instytucji państwowych jest niska. Zupełnie inaczej dzieje się to z punktu widzenia prywatnych firm, które prowadzą tam ważne dla swojego rozwoju eksperymenty.
Moduł 1 zostanie przyłączony do portu Node 2 na ISS. Bezpośrednio do niego będą mogły cumować kapsuły Dragon od SpaceX i Orion od Boeinga. Axiom zapewnia, że moduł posiadać będzie wszelkie niezbędne systemy podtrzymania życia, pomieszczenia sypialniane, ubikację, kuchnię oraz miejsca na eksperymenty, umożliwiające normalną egzystencję aż siedmiu astronautom. Będą mogli oni liczyć również na odrobinę luksusu. Najważniejszym jednak aspektem życia na orbicie będzie samo podziwianie naszej planety z perspektywy kosmosu. Dla takich widoków warto będzie zapłacić 45 tysięcy dolarów za dzień pobytu.
Przypomnijmy, że zakończenie prac na ISS ma nastąpić pomiędzy rokiem 2024 a 2028. W chwili, gdy Międzynarodowa Stacja Kosmiczna przestanie funkcjonować, Moduł 1 zostanie od niej odłączony i stanie się pierwszą prywatną oraz w pełni niezależną stacją kosmiczną. Ten element nowego domu dla astronautów ma zostać wyniesiony na orbitę na początku 2021 roku. Sam moduł ma wymiary 9 na 5 metrów, więc będzie to jeden z większych ładunków wynoszonych kiedykolwiek w kosmos. Moduł będzie rozbudowywany o nowe elementy, aż powstanie nowa, duża stacja kosmiczna.
Źródło: GeekWeek.pl/Axiom Space/SpaceNews / Fot. Axiom Space
Axiom Space First Tourist Space Station
https://www.youtube.com/watch?v=92Kzi3o26Wg&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2021-01-27/znamy-nazwiska-smialkow-ktorych-axiom-space-wysle-dragonem-do-kosmicznego-domu/

Znamy nazwiska śmiałków, których Axiom Space wyśle Dragonem do kosmicznego domu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Układ Słoneczny mógł powstawać w dwóch etapach
2021-01-27.
Międzynarodowy zespół badawczy z polskim udziałem zaproponował nową teorię powstawania Układu Słonecznego. Okazuje się, że nasz układ planetarny mógł we wczesnej fazie swojego tworzenia powstawać w dwóch etapach. Hipotezę przedstawiono na łamach najnowszego wydania czasopisma ?Science?.
Wśród autorów pracy jest dr Joanna Drążkowska, polska astrofizyczka pracująca na Uniwersytecie Ludwika i Maximilliana w Monachium w Niemczech (Uniwersytet Monachijski). Związki z Polską ma także druga osoba spośród grona autorów ? prof. Gregor Golabek z Uniwersytetu w Bayreuth w Niemczech.
Powszechnie obecnie przyjmowany obraz powstawania Układu Słonecznego przewiduje, iż Słońce wraz z układem planetarnym uformowało się z zagęszczenia obłoku gazowego, który zapadł się grawitacyjnie. Kurczenie się obłoku powodowało wzrost gęstości oraz wytworzenie się wirującego dysku protoplanetarnego. W centrum powstała protogwiazda, która potem przekształciła się w Słońce, a w dysku uformowały planety. Planety powstały w wyniku kolizji pomiędzy ziarnami pyłu, które zaczęły tworzyć coraz większe obiekty, aż powstały kilkukilometrowe ciała nazywane planetozymalami, które dalej się zderzały. Istotną rolę w tych procesach może odgrywać tzw. linia śniegu, oddzielająca obszary, w których w dysku występowały substancje gazowe (bliżej gwiazdy) oraz obszar, gdzie woda przechodziła do stanu lodu (dalej od gwiazdy).
Dowody geochemiczne i astronomiczne wskazują, że formowanie się planet zachodziło w dwóch odseparowanych strefach. Nie jest znana dokładna przyczyna tego zróżnicowania ? dlaczego planety znajdujące się blisko Słońca są małe i suche (z małą zawartością wody w stosunku do swojej masy), a planety w zewnętrznych częściach Układu Słonecznego są większe i bardziej mokre pod tym względem.
Nowa praca opisuje formowanie się Układu Słonecznego, próbując wyjaśnić kilka kluczowych kwestii dotyczących powstawania planet skalistych (jak Ziemia, czy Mars), gazowych (jak Jowisz) oraz skład różnych rodzin planetoid i meteorytów. Zaproponowano wytłumaczenie astrofizycznych i geologicznych procesów w trakcie najwcześniejszej fazy tworzenia się Słońca i systemu planetarnego.
Według autorów publikacji, planetozymale mogły powstawać w dwóch osobnych etapach. Obliczenia numeryczne i obserwacje wskazują, że miejsca, w których formują się planety, mogą mieć względnie niski poziom turbulencji. W takich warunkach oddziaływania pomiędzy ziarnami pyłu w dysku oraz wodą przechodzącą z fazy gazowej do lodu (linia śniegu) mogły wzbudzić wczesny okres formowania się planetozymali, a potem w późniejszym okresie mogła nastąpić druga fala powstawania planetozymali, ale w dalszej odległości.
Planetozymale w wewnętrznej części Układu Słonecznego stały się bardzo gorące, wytworzyły wewnętrzne oceany magmy, szybko uformowały żelazne jądra i utraciły gaz, co skutkuje obecnym suchym składem planet. Z kolei planetozymale w zewnętrznej części Układu Słonecznego uformowały się później i w mniejszym stopniu doświadczyły tych procesów.
?Nasze badania rzucają kompletnie nowe światło na proces powstawania planet. Stara teoria nie potrafiła wyjaśnić kluczowego pierwszego kroku, w którym pył formuje pierwsze związane grawitacyjnie ciała, czyli planetozymale, więc po prostu zakładała, że powstają one szybko i wszędzie w dysku wokół gwiazdowym? - tłumaczy dr Joanna Drążkowska.
?My używamy najnowszych osiągnięć z badań teoretycznych sugerujących, że formowanie się planetozymali jest możliwe (poprzez proces, który nazywa się niestabilnością strumieniową) tylko w niektórych miejscach, takich jak linia śniegu? - dodaje badaczka.
Jak wskazuje dr Drążkowska, w tym scenariuszu, wszystkie plantozymale powstają bogate w wodę, ale mała ich część powstaje na tyle szybko, że jest bogata w promieniotwórczy izotop glinu Al-26 o czasie połowicznego rozpadu 700 000 lat, więc krótszym niż czas życia dysku wokółgwiazdowego. Dzięki rozpadowi glinu, część planetozymali traci wodę i staje się zalążkami planet skalistych.
?Jedną z najciekawszych implikacji tej pracy jest to, że inne układy planetarne mogą wyglądać kompletnie inaczej niż Układ Słoneczny (wiemy z badań egzoplanet, że tak jest) tylko dlatego, że miały początkowo inny budżet Al-26, co jest moim zdaniem bardzo naturalnym i eleganckim wytłumaczeniem? - podsumowuje dr Drążkowska. (PAP)
cza/ ekr/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C86006%2Cuklad-sloneczny-mogl-powstawac-w-dwoch-etapach.html

Układ Słoneczny mógł powstawać w dwóch etapach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)