Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Ziemia utraci jeden z księżyców. W przyszłym tygodniu odleci w przestrzeń międzyplanetarną
2021-01-29. Radek Kosarzycki
Już w przyszłym tygodniu do Ziemi zbliży się księżyc. Gdy nabierze prędkości w pobliżu naszej planety, ucieknie w przestrzeń międzyplanetarną, aby już nigdy tu nie powrócić.
Choć brzmi to przejmująco, to w rzeczywistości żadna to strata i tak nigdy tego księżyca nie widzieliśmy. Mowa oczywiście o 2020 SO ? niewielkim obiekcie, który wleciał w przestrzeń między Ziemią a Księżycem we wrześniu 2020 r. Po tym jak ten mini-księżyc znalazł się nieco bliżej naszej planety, naukowcy z NASA ustalili, że tym razem nie jest to żaden meteoroid, żadna planetoida, a jedynie pozostałość po rakiecie, która wynosiła sondę kosmiczną w stronę Księżyca w latach sześćdziesiątych XX wieku.
Już we wtorek, 2 lutego rakieta (a właściwie pozostałość po niej) zbliży się do Ziemi na odległość 220 000 km, po czym zacznie się oddalać, aby w marcu 2021 roku całkowicie wyrwać się spod wpływu grawitacyjnego Ziemi. W tym samym momencie 2020 SO rozpocznie własną podróż dokoła Słońca.
Skąd wiadomo, że to rakieta?
Odległość do obiektu nawet podczas maksymalnego zbliżenia do Ziemi jest wciąż za duża, a jego rozmiary wciąż za małe, aby dało się po prostu przyjrzeć mu z bliska za pomocą teleskopu. Natomiast analizując trajektorię lotu obiektu wstecz, inżynierowie z NASA zauważyli, że już wcześniej zbliżał się on do Ziemi, m.in. w latach sześćdziesiatych kiedy NASA wysyłała sondy księżycowe. Z tego też powodu postanowiono sprawdzić skład chemiczny obiektu (obserwacje spektroskopowe) i porównać go do składu chemicznego obiektu, o którym wiemy, że jest elementem rakiety znajdującym się na orbicie wokół Ziemi od 1971. Okazało się, że skład jest taki sam. Stąd i wniosek, że nasz nowy tymczasowy księżyc jest jedynie jednym z większych śmieci kosmicznych, który sami umieściliśmy w przestrzeni kosmicznej.
Tak czy inaczej, to już nieistotne. 2020 SO zbliży się do Ziemi we wtorek, a potem już go nigdy nie zobaczymy.
To nie księżyc, to rakieta! I tak i nie
Warto tutaj zwrócić uwagę, że kategoria mini-księżyców nie jest niczym nowym. Wcześniej naukowcy do tej kategorii zaliczali takie obiekty jak 2020 CD3, 2006 RH120 czy 1991 VG.
2006 RH120 był pierwszym obiektem tego typu. Meteoroid o rozmiarach rzędu 2-3 metrów, który przeważnie krąży wokół Słońca po orbicie zbliżonej do orbity Ziemi, raz na dwadzieścia lat dolatuje od czasu do czasu wchodzi na orbitę wokół Ziemi, aby po kilku okrążeniach wrócić na swoją ścieżkę wokół Słońca. Ostatnia wizyta w pobliżu Ziemi rozpoczęła się we wrześniu 2006 r. i zakończyła w czerwcu 2007 r.
Podobna sytuacja dotyczy obiektu 2020 CD3. Został on przechwycony przez grawitację Ziemi gdzieś na przełomie 2016-2017 roku, aby wyrwać się z niej dopiero w maju 2020 r. Po raz kolejny obiekt zbliży się do Ziemi w marcu 2044 r. aczkolwiek ze względu na odległość najprawdopodobniej nie zostanie przechwycony przez grawitację Ziemi i tylko przeleci w jej pobliżu.
Dokładnie tak samo było z odkryciem 2020 SO. Dopiero po odkryciu i opisaniu i przeanalizowaniu orbity okazało się, że ten obiekt pochodzi z Ziemi. Nie zmienia to jednak faktu, że zachowuje się dokładnie tak jak pozostałe mini-księżyce i w marcu dołączy do nich w podróży dokoła Słońca.
https://spidersweb.pl/2021/01/2020-so-ucieka-w-kosmos.html

Ziemia utraci jeden z księżyców. W przyszłym tygodniu odleci w przestrzeń międzyplanetarną.jpg

Ziemia utraci jeden z księżyców. W przyszłym tygodniu odleci w przestrzeń międzyplanetarną2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy militarny satelita Niderlandów poleci z Virgin Orbit
2021-01-29.
Po udanym wykonaniu 17 stycznia br. swojej pierwszej dostawy orbitalnej, firma Virgin Orbit przygotowuje się już do rozpoczęcia cyklu misji użytkowych. Kalifornijska spółka ujawniła ostatnio, że wśród ładunków zabieranych na orbitę przy okazji kolejnego lotu pojawi się pierwszy jak dotąd militarny satelita Królestwa Niderlandów. Będzie to niewielki obiekt cubesat w formacie 6U, nazwany BRIK-II.
Zapowiedziana przez Virgin Orbit dostawa dotyczy militarnego nanosatelity doświadczalnego skonstruowanego na potrzeby Królewskich Niderlandzkich Sił Powietrznych (RNLAF). Wbrew temu, co sugeruje nazwa, BRIK-II będzie pierwszym w historii obiektem kosmicznym w posiadaniu Ministerstwa Obrony Niderlandów. Satelita ma pokazać sposób, w jaki nanosatelity mogą wspomóc realizację operacji wojskowych - posłuży jako platforma testowa dla wielu różnych eksperymentów komunikacyjnych.
Satelita nazywa się BRIK-II nie dlatego, że tak wynika z konsekwencji wystrzeleń wcześniejszych obiektów. Obiekt został tak nazwany na cześć historycznie pierwszego holenderskiego samolotu Brik, jaki wszedł na wyposażenie sił zbrojnych tego państwa i dał początek zalążkowi RNLAF w lipcu 1913 roku.
Projektantem i integratorem BRIK-II jest firma Innovative Solutions in Space (ISISPACE), działająca od 2006 roku w Delft (Niderlandy). Ładunek użyteczny nanosatelity dostarczyło z kolei Royal Netherlands Aerospace Center (NLR). "Konstrukcja BRIK-II wykorzystuje innowacyjne mechanizmy do rozwijania odpowiednich zdolności militarnych i/lub podwójnego zastosowania" - wskazano w opisie projektu.
Opisany satelita jest jednym z pierwszych zakontraktowanych systemów w ramach operacji Virgin Orbit po udanej styczniowej demonstracji możliwości lekkiej rakiety kosmicznej LauncherOne. Jak podało biuro prasowe NATO, misja satelity BRIK-II odbędzie się jeszcze w tym roku, i to już najprawdopodobniej w połowie marca.
am Virgin Orbit planuje przeprowadzić to wystrzelenie w formule misji współdzielonej (rideshare), czyli wraz z dołączonymi innymi ładunkami - prawdopodobnie m.in. na zlecenie Departamentu Obrony USA, który korzysta z usług firmy VOX Space, czyli spółki zależnej Virgin Orbit obsługującej zamówienia obronne.
Najbliższy lot LauncherOne ma potwierdzić kluczowe zdolności tego systemu nośnego, które zdaniem Virgin Orbit będą wyróżniać tę konstrukcję na tle innych. Chodzi przede wszystkim o zaprezentowanie zdolności szybkiego dołączania kolejnych elementów ładunku jeszcze w procedurze przedstartowej. Dzięki temu rakieta ma sprzyjać szybkiemu kontraktowaniu wystrzeleń, praktycznie w trybie "na ostatnią chwilę" - z możliwością dokładania elementów do ładunku rakiety LauncherOne tuż przed samym startem. Wykazanie tego ma potwierdzić przewagę konkurencyjną Virgin Orbit względem takich firm jak Rocket Lab i SpaceX.
W toku przygotowań do marcowej misji RNLAF, Virgin Orbit i ISISpace przeprowadzą demonstrację późnego załadunku, umieszczając nanosatelitę na rakiecie krótko przed startem. Po tym ćwiczeniu Virgin Orbit i RNLAF przeanalizują wyniki i udokumentują je w raporcie, który zostanie udostępniony sojuszniczym partnerom.
Virgin Orbit przeprowadzi tę misję z Mojave Air and Space Port w Kalifornii.
Fot. Virgin Orbit [virginorbit.com]

Pierwszy samolot sił powietrznych Królestwa Niderlandów - Brik. To po nim odziedziczył swoją nazwę szykowany militarny satelita Niderlandów. Fot. Netherlands Institute for Military History.


Prace nad satelitą BRIK-II. Fot. Royal Netherlands Air Force

Źródło: Space24
https://www.space24.pl/pierwszy-militarny-satelita-niderlandow-poleci-z-virgin-orbit

Pierwszy militarny satelita Niderlandów poleci z Virgin Orbit.jpg

Pierwszy militarny satelita Niderlandów poleci z Virgin Orbit2.jpg

Pierwszy militarny satelita Niderlandów poleci z Virgin Orbit3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tam jeden, gdy można mieć dwa statki Starship. SpaceX szykuje się do lotów prototypów
2021-01-30.
W ośrodku testowym SpaceX w Boca Chica dzieją się ciekawe rzeczy. Swój dziewiczy lot miał odbyć prototyp SN9, a tymczasem inżynierowie ustawili już na platformie jego następcę. Niebawem lot.
SN9 miał polecieć kilka dni temu, ale SpaceX nie otrzymało zgody na lot, ponieważ FAA twierdzi, że firma nie dostarczyła całej dokumentacji, a w dodatku urzędnicy boją się, że lekkie uszkodzenie pojazdu w hangarze może zaowocować katastrofą w takcie lotu. Wówczas pojazd byłby zagrożeniem dla okolicznych mieszkańców.
Tymczasem inżynierowie przetransportowali na drugie stanowisko nowy prototyp o oznaczeniu SN10. Prawdopodobnie ostatecznie SN9 poleci na dniach, a jeśli nie, to będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość i poczekać aż SN10 przejdzie testy kriogeniczne i statyczne. Po nich będzie mógł odbyć swój pierwszy lot. Możemy spodziewać się wzniesienia pojazdu na ok. 20 kilometrów ponad płytę ośrodka.
Elon Musk od kilku dni urzęduje w Boca Chica. Najbogatszy człowiek świata zapowiedział, że przyspiesza prace nad swoimi kluczowymi projektami, a mianowicie budową najpotężniejszego w historii systemu transportu kosmicznego oraz nowymi modelami pojazdów Tesli. Musk już na stałe mieszka w Austin w Teksasie i dzięki temu coraz częściej bywa w Boca Chica, gdzie podróżuje swoim prywatnym odrzutowcem.
Elon Musk od kilku dni urzęduje w Boca Chica. Najbogatszy człowiek świata zapowiedział, że przyspiesza prace nad swoimi kluczowymi projektami, a mianowicie budową najpotężniejszego w historii systemu transportu kosmicznego oraz nowymi modelami pojazdów Tesli. Musk już na stałe mieszka w Austin w Teksasie i dzięki temu coraz częściej bywa w Boca Chica, gdzie podróżuje swoim prywatnym odrzutowcem.
https://www.geekweek.pl/news/2021-01-30/co-tam-jeden-gdy-mozna-miec-dwa-statki-starship-spacex-szykuje-sie-do-lotow-prototypow/

Co tam jeden, gdy można mieć dwa statki Starship. SpaceX szykuje się do lotów prototypów.jpg

Co tam jeden, gdy można mieć dwa statki Starship. SpaceX szykuje się do lotów prototypów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TRAPPIST-1 ? niesamowity miniaturowy układ planetarny
2021-01-30. Krzysztof Kanawka
Zapraszamy do podsumowania aktualnego stanu wiedzy o układzie planetarnym TRAPPIST-1.
TRAPPIST-1 to niesamowity układ planetarny, składający się z siedmiu planet. Każda z tych planet jest mała o prawdopodobnych masach nie większych niż 1,4 masy Ziemi. Co dziś wiemy o tym układzie?
W maju 2016 roku doniesiono o istnieniu trzech egzoplanet krążących wokół słabego czerwonego karła w układzie  TRAPPIST-1. Dalsze badania wykonane m.in. przez kosmiczny teleskop Spitzer, że w tym układzie krąży więcej egzoplanet ? do 2021 roku wykryto ich łącznie aż siedem. Co ciekawe, masy czterech z nich są większe od masy Ziemi ? pozostałe obiekty są lżejsze od naszej planety.
Ten układ planetarny jest następujący:
?    TRAPPIST-1b, o masie około 1,374 masy Ziemi ( plus minus 0,07 masy naszej planety), obiegająca gwiazdę tego układu z czasem 1,51 dnia w odległości zaledwie 1,73 miliona kilometrów. Średnica tej egzoplanety jest o około 11,5% większa od średnicy Ziemi. TRAPPIST-1b otrzymuje około 4 razy więcej energii od swej gwiazdy w porównaniu z Ziemią. Może to być ?bardzo piekielna? planeta zasługująca na miano ?super-Wenus?.
?    TRAPPIST-1c, o masie około 1,308 masy Ziemi (plus minus 0,06 masy naszej planety), obiegająca gwiazdę tego układu z czasem 2,42 dnia w odległości zaledwie 2,36 miliona kilometrów. Średnica tej egzoplanety jest o około 9,7% większa od średnicy Ziemi. TRAPPIST-1c otrzymuje około 2,2 raza więcej energii od swej gwiazdy w porównaniu z Ziemią ? dość podobnie do Wenus.
?    TRAPPIST-1d, o masie około 0,388 masy Ziemi (plus minus 0,01 masy naszej planety), obiegająca gwiazdę tego układu z czasem 4,05 dnia w odległości ok. 3,33 miliona kilometrów. Średnica tej egzoplanety jest o około 22% mniejsza od średnicy Ziemi. TRAPPIST-1d otrzymuje około 1,2 raza więcej energii od swej gwiazdy w porównaniu z Ziemią. Ta planeta jest prawie 4 razy bardziej masywna od Marsa ? zatem teoretycznie jest wystarczająco duża, by na niej mogło się utrzymać życie.
?    TRAPPIST-1e, o masie około 0,692 masy Ziemi (plus minus 0,02 masy naszej planety), obiegająca gwiazdę tego układu z czasem 6,10 dnia w odległości ok. 4,37 miliona kilometrów. Średnica tej egzoplanety jest o około 8% mniejsza od średnicy Ziemi. TRAPPIST-1e otrzymuje około 40% energii mniej od swej gwiazdy w porównaniu z Ziemią.
?    TRAPPIST-1f, o masie około 1,039 masy Ziemi (plus minus 0,03 masy naszej planety), obiegająca gwiazdę tego układu z czasem 9,20 dnia w odległości ok. 5,75 miliona kilometrów. Średnica tej egzoplanety jest o około 4,5% większa od średnicy Ziemi. TRAPPIST-1e otrzymuje około 65% energii mniej od swej gwiazdy w porównaniu z Ziemią ? nieco mniej niż Mars.
?    TRAPPIST-1g, o masie około 1,321 masy Ziemi (plus minus 0,04 masy naszej planety), obiegająca gwiazdę tego układu z czasem 12,35 dnia w odległości ok. 7 milionów kilometrów. Średnica tej egzoplanety jest o około 13% większa od średnicy Ziemi. TRAPPIST-1e otrzymuje około 75% energii mniej od swej gwiazdy w porównaniu z Ziemią.
?    TRAPPIST-1h, o masie około 0,326 masy Ziemi (plus minus 0,02 masy naszej planety), obiegająca gwiazdę tego układu z czasem 18,77 dnia w odległości ok. 9,25 milionów kilometrów. Średnica tej egzoplanety jest o około 22,5% mniejsza od średnicy Ziemi. TRAPPIST-1e otrzymuje około 85% energii mniej od swej gwiazdy w porównaniu z Ziemią.
W tym zestawieniu najciekawszą wydaje się być TRAPPIST-1d, jako (teoretycznie) najbardziej zbliżona w warunkach do ziemskich. Ciekawe wydają się także TRAPPIST-1e i TRAPPIST-1f, choć dostają ilość energii porównywalną z ilością energii otrzymywaną przez Czerwoną Planetę w naszym Układzie Słonecznym. W przypadku tych dwóch planet grubsza atmosfera może jednak lepiej zatrzymywać ciepło niż Mars.
Żelazne wskazówki
W styczniu 2021 ukazała się ciekawa publikacja naukowa o układzie TRAPPIST-1. Zespół naukowców pod przewodnictwem profesora Erica Agola z University of Washington ustalił, że gęstość wszystkich planet tego układu jest podobna do siebie. Oznacza to, że prawdopodobnie ?TRAPPISTy-1? wszystkie mają zbliżony stosunek żelaza, tlenu, magnezu i krzemu. Co ciekawe, ten stosunek jest inny, gdyż planety układu TRAPPIST-1 mają o około 8% niższą gęstość od Ziemi.
Jedno z możliwych wyjaśnień tej innej niższej gęstości to niższy udział żelaza w składzie planet ? około 21% w porównaniu z 32% na Ziemi. Co ciekawe, może to także oznaczać obecność żelaza w formie utlenionej, bez obecności płaszcza czy jądra planetarnego. Jest także możliwe (aczkolwiek dla zewnętrznych czterech planet układu TRAPPIST-1), że te planety są pokryte głębokim oceanem wody.
Widok z TRAPPIST-1c
Dostępne dane pozwalają na stworzenie ciekawych wizualizacji wyglądu układu TRAPPIST-1. Jedna z nich, zaprezentowana poniżej, to widok z powierzchni TRAPPIST-1c na pozostałe obiekty tego układu.
Widok z TRAPPIST-1c ? jak równiez innych planet tego układu ? nie przypomina tego, do którego przywykliśmy z naszej planety. Przede wszystkim kątowo wielkość gwiazdy centralnej jest znacznie większa niż naszego Słońca z Ziemi. Ponadto, w swoim ?orbitalnym tańcu? inne planety osiągają rozmiary kątowe zbliżone (lub nawet większe) od Księżyca czy Słońca widzianego z Ziemi. Widoki są także bardzo ?dynamiczne?, gdyż obiegi planet są liczone zaledwie w dniach. Podobne widoki można zobaczyć w układzie Jowisza ? choć oczywiście księżyce tego gazowego giganta są znacznie mniejsze niż planety układu TRAPPIST-1.
Wiele wskazuje na to, że ?miniaturowe układy planetarne? są powszechne we Wszechświecie. Prawdopodobnie takie układy planetarne, wokół czerwonych karłów, są bardziej powszechne niż nasz Układ Słoneczny ? ze skalistymi planetami w pobliżu gwiazdy i kilkoma gazowymi gigantami z dala od gwiazdy. Niemniej jednak wydaje się, że wciąż dość mało wiemy o różnych typach układów planetarnych, genezie ich powstania i zmianach, jakie następują na przestrzeni miliardów lat.
(EPE, WKS)
TRAPPIST-1: One Year After the Discovery
https://www.youtube.com/watch?v=hQfqOj9JPhE&feature=emb_imp_woyt

Materiał wideo o układzie TRAPPIST-1 / Credits ? Université de Li?ge

Trzy możliwe wyjaśnienia niższej gęstości planet TRAPPIST-1 ? brak jądra planetarnego, małe jądro planetarne oraz głęboki ocean / Credits ? NASA/JPL-Caltech

Artystyczna wizja widoku z powierzchni TRAPPIST-1c (z maksymalnymi rozmiarami innych planet tego układu) / Credits ? @themindrobber

Porównanie układu TRAPPIST-1 do wewnętrznego Układu Słonecznego oraz do księżyców krążących wokół Jowisza / Credits ? NASA

https://kosmonauta.net/2021/01/trappist-1-niesamowity-miniaturowy-uklad-planetarny/

TRAPPIST-1 ? niesamowity miniaturowy układ planetarny.jpg

TRAPPIST-1 ? niesamowity miniaturowy układ planetarny2.jpg

TRAPPIST-1 ? niesamowity miniaturowy układ planetarny3.jpg

TRAPPIST-1 ? niesamowity miniaturowy układ planetarny4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrofotograf pokazał, jak wygląda taniec Księżyca
Autor: Zmrozik (30 Styczeń, 2021)
Projekt, który skutkował powstaniem krótkiego filmiku zajął setki godzin rejestrowania nieba. Potrzebna była obróbka aż kilku tysięcy zdjęć.
Fotograf i astronom Andrew McCartney z Kalifornii zademonstrował ?kosmiczny taniec? księżyca - tzw. Librację. Jest to powolna oscylacja satelity, która występuje, gdy ciało niebieskie nieznacznie zmienia swój kąt nachylenia podczas obrotu. Z tego powodu wydaje się, że księżyc kołysze się na orbicie, dlatego zjawisko to niekiedy nazywa się tańcem.
Aby nakręcić 40-sekundowy film, fotograf sfilmował księżyc w ciągu 22 nocy. Według McCartneya ten projekt był dla niego jednym z najtrudniejszych. Faktem jest, że praca wymagała szczęścia, aby wszystko się udało, trzeba było fotografować nasze najbliższe ciało niebieskie tylko podczas bezchmurnych nocy, które następowały z rzędu. W niektóre noce, kiedy warunki były idealne, zajmowało to tylko 30 minut, ale w inne noce trzeba było czekać godzinami, aż pogoda się poprawi, żeby zrobić zdjęcia potrzebne do kompilacji.
I choć nie udało się uniknąć trudności, fotograf jest zadowolony z wykonanej pracy. Film naprawdę pokazuje, jak Księżyc zmienia pozycję, jakby obracał się w dziwacznym tańcu. Wystarczy zwrócić uwagę na różnicę w położeniu kraterów - pojawiają się one pod różnymi kątami i w różnych warunkach oświetleniowych.
Źródło: pixabay.com
Lunar photographer takes pictures of moon every night for a month
https://www.youtube.com/watch?v=QR2vNHedoEQ&feature=emb_logo

https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astrofotograf-pokazal-jak-wyglada-taniec-ksiezyca

Astrofotograf pokazał, jak wygląda taniec Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co New Horizons widzi w głębokim Kosmosie?
2021-01-30.
New Horizons, misja NASA do zewnętrznego Układu Słonecznego, ukazała nam... więcej światła niż oczekiwano. Może to oznaczać, że w widzialnym Wszechświecie jest więcej galaktyk, niż dotychczas myśleliśmy.
Jeśli skierujemy teleskop na dany wycinek przestrzeni, najprawdopodobniej zobaczymy gwiazdy, galaktyki i świecący gaz międzygwiazdowy. Teraz odejmijmy to wszystko, o czym już wiemy, i pomyślmy, co powinniśmy widzieć wówczas. Nic - pustą czarną przestrzeń. Czy na pewno tak jest?
Nie. Przynajmniej zdaniem naukowców z zespołu New Horizons. Sonda, która przeleciała w pobliżu Plutona, Charona i innego obiektu Pasa Kuipera o nazwie Arrokoth, skierowała teraz swój aparat w jeszcze bardziej odległe rejony Kosmosu. Tylko po to, by odkryć, że jest tam więcej światła, niż się spodziewano. Może to mieć ogromne konsekwencje dla kosmologii, a zliczanie wszystkich źródeł światła we Wszechświecie stanie się wówczas nieco bardziej skomplikowane.
Tod Lauer (NOIRLab NSF) z zespołu naukowego New Horizons wraz z kolegami wykorzystał dane zebrane przez kamerę New Horizons Long Range Reconnaissance Imager (LORRI), aby wykonać 195 30-sekundowych ekspozycji w siedmiu regionach powyżej i poniżej wypełnionej gwiazdami płaszczyzny naszej Galaktyki. Użyto do tego celu właśnie kamery New Horizons, ponieważ niebo widziane przez tą sondę jest 10 razy ciemniejsze niż to na Ziemi. W przeciwieństwie do zewnętrznych obszarów Układu Słonecznego, w pobliżu Ziemi znajduje się dość dużo pyłu, który rozprasza światło słoneczne w każdym kierunku, także w tył. Obserwatorzy na Ziemi widzą to rozproszone w pyle światło słoneczne jako światło zodiakalne. Utrudniło ono znacznie poprzednie próby pomiaru kosmicznego tła optycznego (COB).
Podobnie jak w przypadku bardziej znanego kosmicznego tła mikrofalowego, astronomowie mierzą COB w dwóch etapach: najpierw obrazują wybraneobszary nieba, a następnie odejmują od nich światło ze wszystkich znanych im źródeł. W pobliżu sondy New Horizons, tam, gdzie wokół jest niewiele pyłu, nalezy jednak odjąć o jeden zakłócający składnik mniej.
Jednak nadal istnieje wiele widocznych źródeł światła, z którymi trzeba sobie poradzić: same gwiazdy i galaktyki muszą zostać odjęte od obrazu, podobnie jak światło tych gwiazd i galaktyk, które znajdują się już poza polem widzenia, ale których blask rozprasza się w obiektywie kamery. Są też gwiazdy i galaktyki na tyle słabe, że sam aparat nie może nawet ich rozróżnić. Usuwa się je wówcas za pomocą symulacji komputerowych.
Na sam koniec naukowcy odjęli wkład od wszystkich gwiazd Drogi Mlecznej, których światło rozprasza się na pyle międzygwiazdowym, opierając obliczenia na obserwacjach tzw. galaktycznych cirrusów.
https://skyandtelescope.org/sky-and-telescope-magazine/galactic-cirrus-?
Ale nawet po uwzględnieniu wszystkiego, co według astronomów składa się na światło widzialne, zespół New Horizons otrzymał pozostałe, ?dodatkowe? światło, którego wciąż nie dało się wyjaśnić. Lauer i jego współpracownicy nazwali ten składnik ?rozproszonym kosmicznym tłem optycznym?, i opisali swe wnioski w czasopiśmie Astrophysical Journal z 10 stycznia 2021 roku.
Nieco ponad cztery lata temu Christopher Conselice (Uniwersytet w Nottingham w Wielkiej Brytanii) obliczył całkowitą liczbę galaktyk we Wszechświecie, na podstawie liczby tych znalezionych w Ultra Głębokim Polu Hubble'a (HUDF). Ekstrapolując do bardzo słabych jasności, on i jego zespół doszli do wniosku, że Hubble "pominął" około 90% galaktyk w widzialnym Wszechświecie, których ilość wcześniej oszacowano metodami naukowymi. To sugerowało, że istnieje 10 razy więcej galaktyk niż wynikało z wcześniejszych badań.
To, co odkrył zespół New Horizons, zmienia te szacunki jeszcze bardziej - ale "w dół". Zgodnie z tym na polu Hubble'a Ultra Deep Field brakuje tylko 50% znanych nam galaktyk. Ale to nadal oznaczałoby, że są ich setki miliardów, czylidwa razy więcej niż znamy obecnie skatalogowanych, wykrytych galaktyk.Co jednak sprawia, że pojawia się to ?ekstra? światło w Kosmosie?
Nie jest wcale oczywiste, czy całe to dodatkowe światło pochodzi z nieznanych nam galaktyk. Wszyscy astronomowie mogą teraz powiedzieć, że istnieje źródło światła, którego zwyczajnie nie wychwytują istniejące katalogi gwiazd i galaktyk.
Część tego nadmiaru może także znaleźć proste wytłumaczenie, gdy tylko zagłębimy się w szczegóły. Shuji Matsuura (Uniwersytet Kwansei Gakuin, Japonia), który wraz z kolegami z Cosmic Infrared Background Experiment (CIBER) również znalazł poszlaki ?dodatkowego? światła, zasugerował, że zespół New Horizons mógł nie docenić wkładu rozproszonego światła samej Drogi Mlecznej. Zaleca ostrożność w stwierdzaniu, że istnieje tu jakieś "rozproszone kosmiczne tło optyczne".
Nawet jeśli wynik okaże się niedokładny, poza słabymi galaktykami istnieje wiele innych źródeł światła. Być może astronomowie nie uwzględnili na przykład świecenia słabych halo gwiazdowych galaktyk. A może jest więcej ?zagubionych? gwiazd, niż myśleliśmy, gwiazd wyrwanych ze swoich macierzystych galaktyk podczas ich fuzji, a teraz unoszących się swopbodnie w przestrzeni międzygalaktycznej.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł

Źródło: Sky & Telescope
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Fragment Ultra Głębokiego Pola Hubble'a przedstawia oszałamiający zbiór galaktyk. Ale wiele słabo świecących galaktyk przekracza nawet czułość Hubble'a. Pytanie, ile z nich jest zbyt słabych, by Hubble mógł je wykryć?
Źródło: NASA/ESA/H. Teplitz/ M. Rafelski (IPAC/Caltech)/A. Koekemoer (STScI)/R. Windhorst (Arizona State University)/Z. Levay (STScI)
Na zdjęciu: New Horizons sfotografowała siedem regionów położonych powyżej i poniżej wypełnionej gwiazdami płaszczyzny Galaktyki.
Źródło: Lauer i in./Astrophysical Journal 2021

Na zdjęciu: Obrazy z New Horizons przedstawiają przestrzeń kosmiczną, ale wciąż zawierają w sobie kilka gwiazd Drogi Mlecznej i galaktyk tła.
Źródło: Lauer i in. / Astrophysical Journal 2021
 Na zdjęciu: Głęboki obraz spiralnej krawędzi galaktyki NGC 891, uchwycony przez R. Jaya GaBany'ego w Obserwatorium Black Bird II, ujawnia słabe światło gwiazd na zewnętrznych krawędziach tej galaktyki. Niektóre z ?dodatkowych? świateł tła, które widzą astronomowie, mogą pochodzić z halo gwiazd, a nawet ?zagubionych? gwiazd, które opuściły swoje galaktyki na dobre.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/co-new-horizons-widzi-w-glebokim-kosmosie

Co New Horizons widzi w głębokim Kosmosie.jpg

Co New Horizons widzi w głębokim Kosmosie2.jpg

Co New Horizons widzi w głębokim Kosmosie3.jpg

Co New Horizons widzi w głębokim Kosmosie4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny wysyłają na orbitę wojskowe satelity monitorowania statków
2021-01-30.
Z kosmodromu Jiuquan na północnym-zachodzie Chin wystartowała druga chińska misja orbitalna w 2021 roku. Rakieta Długi Marsz 4C wyniosła na orbitę trójkę satelitów serii Yaogan 31, które służą najprawdopodobniej do optycznego i radio-elektronicznego zwiadu statków morskich innych państw.
Rakieta została wystrzelona 29 stycznia 2021 r. o 12:47 czasu lokalnego. Lot przebiegł pomyślnie i ładunki zostały wypuszczone na docelowej orbicie.
Wysłane satelity są oficjalnie nazwane Yaogan 31. W tym locie wyniesiono 2. grupę tych statków. Pierwsze satelity systemu trafiły na orbitę 10 kwietnia 2018 roku.
Chiny w oficjalnych informacjach prasowych opisują, że satelity będą wykorzystywane do eksperymentów naukowych, teledetekcji zasobów wodnych i lądowych. Analitycy sądzą jednak, że to sieć Jianbing-8 służąca do śledzenia statków morskich obcych państw. Satelity tego systemu latają w potrójnych formacjach. Chiński system jest odpowiednikiem amerykańskiego NOSS dostarczającego morskie dane zwiadowcze dla Marynarki Wojennej USA.
Była to druga chińska misja orbitalna w 2021 roku i 359. w historii misja wykorzystująca rakiety serii Długi Marsz. CASC, czyli państwowa korporacja odpowiadająca za większość startów rakiet z Chin zapowiedziała, że w tym roku chce przeprowadzić rekordową liczbę 40 misji. Wśród nich będą pierwsze loty budujące Chińską Stację Kosmiczną. Pierwszy moduł Tianhe stacji może zostać wysłany już w marcu.
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: NSF/China Daily
 
Więcej informacji:
?    informacja prasowa o misji Yaogan 31 (02) (China Daily)
 
 
Na zdjęciu: Rakieta Długi Marsz 4C startująca z satelitami Yaogan 31 (02). Źródło: Wang Jiangbo/Xinhua.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chiny-wysylaja-na-orbite-wojskowe-satelity-monitorowania-statkow

Chiny wysyłają na orbitę wojskowe satelity monitorowania statków.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ziemski Księżyc uderzył deszcz meteorów
Autor: admin (2021-01-30)
Obserwatorium Astronomiczne w Szardży (ZEA) zaobserwowało ślady po deszczu meteorów, jaki uderzył w nasz Księżyc. Porównując uzyskiwane w ostatnim czasie obrazy powierzchni Srebrnego Globu, przeanalizowano czas uderzeń i ustalono względne pozycje impaktów.
Na podstawie analiz ustalono, że wystąpiła seria uderzeń meteorytów, które spadły na Księżyc 18 stycznia 2021 roku. W wyniku tych uderzeń na powierzchni naszego naturalnego satelity powstały nowe kratery o średnicy od 5 do 10 metrów.
Specjaliści z Sharjah Academy of Astronomy, Space Sciences and Technology (SAASST), twierdzą, że zespół naukowców pracuje obecnie nad ?głębszą analizą? tych księżycowych zderzeń, aby określić źródło i masę głównego obiektu.
 Stwierdzono, że to, co odróżnia tę serię uderzeń od wszystkich poprzednich to to, że nastąpiły one w krótkim czasie - zaledwie w ciągu jednej minuty - a eksplozje były jaśniejsze niż zwykle. Zjawiska zostały zaobserwowane za pomocą teleskopu obserwacyjnego SLIO.
Źródło: Sharjah Academy of Astronomy, Space Sciences and Technology
https://vk.com/ufoobserver
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/w-ziemski-ksiezyc-uderzyl-deszcz-meteorow

W ziemski Księżyc uderzył deszcz meteorów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowiec proponuje, aby ludzkość skupiła się na kolonizacji pasa planetoid
Autor: John Moll (2021-01-30)
Wizje skolonizowania najbliższych Ziemi obiektów skalistych stały się tak popularne, że planowane są już pierwsze załogowe misje kosmiczne. Największą popularnością cieszą się Księżyc i Mars, choć sporo mówi się również o kolonizacji bardzo nieprzyjaznej planety Wenus. Jednak zdaniem jednego naukowca, osiedlanie się na dowolnej planecie innej niż Ziemia może przysporzyć więcej problemów niż jest to tego warte.
Pekka Janhunen, astrofizyk z Fińskiego Instytutu Meteorologicznego w Helsinkach uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłaby kolonizacja pasa asteroid, a konkretniej ? orbity planety karłowatej Ceres. Jego propozycja zakłada budowę megasatelity, który składałby się z tysięcy cylindrycznych statków kosmicznych, połączonych ze sobą wewnątrz ramy w kształcie dysku. Kolonia miałaby stale okrążać Ceres ? największy obiekt w pasie planetoid między Marsem a Jowiszem.
Janhunen obliczył, że każde cylindryczne siedlisko mogłoby pomieścić ponad 50 tysięcy ludzi. Kolonia mogłaby również wspierać sztuczną atmosferę i generować grawitację podobną do ziemskiej dzięki sile odśrodkowej.
Naukowiec wybrał Ceres, ponieważ planeta karłowata jest bogata w azot, który miałby kluczowe znaczenie dla rozwoju sztucznej atmosfery w kolonii, a zamiast budować siedliska na powierzchni Ceres, której promień jest 13-krotnie mniejszy od Ziemi, lepiej zagospodarować orbitę. Surowce mogłyby być przenoszone z powierzchni planety karłowatej do kolonii z pomocą wind kosmicznych.
Pekka Janhunen wskazuje również, że średnia odległość od Ziemi do Ceres jest porównywalna do Marsa. Co więcej, niska grawitacja na Czerwonej Planecie może na dłuższą metę bardzo negatywnie wpłynąć na zdrowie kolonizatorów. Tymczasem na Ceres, sztuczna grawitacja skutecznie rozwiązałaby ten problem.
Pomysł fińskiego astrofizyka posiada istotne zalety ? kolonię na orbicie Ceres można powiększać praktycznie w nieskończoność poprzez dodawanie nowych cylindrycznych siedlisk do istniejących. Natomiast prawidłowe umieszczenie dwóch szklanych luster pozwoliłby odbijać wystarczającą ilość naturalnego światła słonecznego do każdego siedliska i możliwa byłaby uprawa żywności. Jednak pewne kwestie pozostały niewyjaśnione. Budowa takiej struktury byłaby bardzo czasochłonna i kosztowna. Nie wiadomo również, skąd osadnicy mieliby pobierać tlen ? sprowadzanie go z Ziemi byłoby nieopłacalne. Natomiast wydobywanie surowców na Ceres wymagałoby zastosowania autonomicznych robotów górniczych przystosowanych do warunków kosmicznych, czyli technologii, która wciąż nie jest dostępna.
 Źródło: Pixabay.com
Ceres - źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowiec-proponuje-aby-ludzkosc-skupila-sie-na-kolonizacji-pasa-planetoid

Naukowiec proponuje, aby ludzkość skupiła się na kolonizacji pasa planetoid.jpg

Naukowiec proponuje, aby ludzkość skupiła się na kolonizacji pasa planetoid2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bolid nad Polską ? 29.01.2021
2021-01-31. Krzysztof Kanawka
Poranne styczniowe niebo nad Polską rozświetlił bolid.
Dwudziestego dziewiątego stycznia, kilka minut po godzinie 7:00 CET, niebo nad Polską rozświetlił bolid. Zjawisko zostało zarejestrowane przez wielu obserwatorów, przede wszystkim w zachodniej części kraju.

Niestety, ponieważ było już wówczas stosunkowo jasno, kamery Polskiej Sieci Bolidowej już nie pracowały.
Bolidy to jasne świetlne zjawiska powstałe wskutek wtargnięcia małego obiektu w atmosferę Ziemi. Są to także ?spadające gwiazdy?, czyli meteory, lecz jaśniejsze ? ma to związek z większymi rozmiarami obiektu, który wszedł w atmosferę. Typowy meteor to smuga świetlna po drobince o rozmiarach do kilku milimetrów. Bolid może być śladem po obiekcie rzędu wielkości większym.
Poniższe nagranie to kompilacja dostępnych ujęć bolidu nad Polską z 29 stycznia 2021. Na ujęciach widać kilka ciekawych faz przelotu, w tym kilka wyraźnych pojaśnień. Te pojaśnienia sugerują fragmentację bolidu w trakcie przedzierania się przez coraz głębsze warstwy atmosfery.
W tej chwili brak dalszych informacji co do tego bolidu. Nie wydaje się, aby był on na tyle duży, by jakieś jego drobne fragmenty dotarły do powierzchni naszej planety. Prawdopodobnie bolid spłonął w całości w atmosferze.
15 lutego minie osiem lat od wyjątkowego bolidu i meteorytu czelabińskiego. Był to największy obiekt ostatnich lat, który wtargnął w atmosferę Ziemi nad obszarem zamieszkanym. Dziś wiemy, że obiekt miał średnicę około 18-20 metrów, miał masę 12-13 tysięcy ton (prawie 2 x więcej od metalowego szkieletu wieży Eiffela), wszedł w atmosferę z prędkością około 19 km/s i rozpadł się na wysokości około 30 kilometrów. Orbita meteoru czelabińskiego była dość eliptyczna ? peryhelium znajdowało się pomiędzy Ziemią a Wenus, natomiast aphelium sięgało Pasa Planetoid.
Meteor nad Polską - 29.01.2021 (KOMPILACJA)
Kompilacja różnych ujęć bolidu z 29 stycznia 2021 / Kompilację stworzył Mikołaj Madeja
https://www.youtube.com/watch?v=YOZiQX-aI9k&feature=emb_logo
Wnętrze jednego z tysięcy fragmentów meteorytu czelabińskiego / Credits ? Science/AAAS
(YT, ZGwG, PFA)
https://kosmonauta.net/2021/01/bolid-nad-polska-29-01-2021/

Bolid nad Polską ? 29.01.2021.jpg

Bolid nad Polską ? 29.01.2021.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy zaproponowali istnienie czarnych dziur wielkości galaktyk
Autor: John Moll (2021-01-31)
Najnowsze badania sugerują istnienie niespotykanych dotąd gigantycznych czarnych dziur, które w żaden sposób nie mogą równać się z supermasywnymi czarnymi dziurami. Naukowcy nadali nawet nazwę nowym obiektom ? zdumiewająco duże czarne dziury.
Powszechnie uważa się, że supermasywne czarne dziury powstają w galaktyce macierzystej i rosną do swoich olbrzymich rozmiarów podczas pochłaniania gwiazd i gazu z otoczenia lub w trakcie łączenia się z innymi czarnymi dziurami. Naukowcy przyjęli górną granicę masy supermasywnej czarnej dziury, która wynosi 10 miliardów mas Słońca.
Przykładem supermasywnej czarnej dziury jest obiekt o nazwie Sagittarius A*. Znajduje się on w centrum Drogi Mlecznej i posiada masę około 4 milionów mas Słońca. Innym przykładem jest obiekt M87*, którego masa wynosi 6,5 miliarda mas Słońca. Jednak w centrum galaktyki o nazwie Holmberg 15A odkryto czarną dziurę, której masa przekracza górną granicę 10 miliardów mas Słońca.
Dlatego zespół naukowców, którym przewodził profesor emeritus Bernard Carr z Queen Mary University of London zaproponował istnienie ?zdumiewająco dużych czarnych dziur? (stupendously large black hole ? SLAB). Próbowano ustalić, w jaki sposób te monstrualne czarne dziury mogą się tworzyć i jakie mogłyby być potencjalne ograniczenia co do ich wielkości.
Naukowcy właściwie nie wiedzą, w jaki sposób powstają i rosną czarne dziury. Jedna z możliwości zakłada, że czarne dziury powstają w swojej galaktyce macierzystej, a następnie rosną, pożerając ogromne ilości gwiazd, gazu i pyłu oraz łącząc się z innymi czarnymi dziurami. Zgodnie z tym modelem, czarne dziury typu SLAB mogą mieć górną granicę około 50 miliardów mas Słońca.
Jednak dotychczas odkrywano już supermasywne czarne dziury we wczesnym Wszechświecie o masach zbyt dużych, aby mogły urosnąć w wyniku tego stosunkowo powolnego procesu od czasu Wielkiego Wybuchu. Dlatego przyjęto inną teorię, która głosi, że różna gęstość wczesnego Wszechświata mogła wytworzyć ?kieszenie? na tyle gęste, że zapadały się w czarne dziury. Nie podlegałyby one ograniczeniom wielkości czarnych dziur zapadających się gwiazd i mogłyby być bardzo małe lub ogromne.
W przypadku bardzo małych czarnych dziur, jeśli istniały, prawdopodobnie wyparowałyby z powodu promieniowania Hawkinga, jednak znacznie większe obiekty mogłyby przetrwać. Przyjmując model pierwotnej czarnej dziury, naukowcy ustalili, że zdumiewająco duże czarne dziury mogą mieć masę od 100 miliardów do 1 tryliona mas Słońca.
Oczywiście nie ma żadnych dowodów na istnienie tak masywnych czarnych dziur, a artykuł naukowców ma jedynie rozważyć wpływ takich obiektów na przestrzeń wokół nich. Zdumiewająco duże czarne dziury, gdyby zostały odkryte, mogłyby pomóc wyjaśnić problem ciemnej materii.
Źródło: NASA, ESA, D. Coe, J. Anderson, R. van der Marel (STScI)
Droga Mleczna - źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-zaproponowali-istnienie-czarnych-dziur-wielkosci-galaktyk

Naukowcy zaproponowali istnienie czarnych dziur wielkości galaktyk.jpg

Naukowcy zaproponowali istnienie czarnych dziur wielkości galaktyk2.jpg

Naukowcy zaproponowali istnienie czarnych dziur wielkości galaktyk3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy po raz pierwszy oszacowali masę ciemnej materii we Wszechświecie
Autor: John Moll (2021-01-31)
Po wielu latach badań wciąż nie wiemy, czym jest ciemna materia, ale przynajmniej jesteśmy blisko określenia jej masy. Naukowcy po raz pierwszy zdołali określić dolną i górną granicę masy ciemnej materii. Okazuje się, że wbrew niektórym teoriom nie może być ultralekka, ani superciężka ? chyba, że na ciemną materię oddziałuje nieznana nam siła.
Najnowszego osiągnięcia dokonał zespół badawczy z Uniwersytetu Sussex, który przyjął założenie, że jedyną siłą działającą na ciemną materię jest grawitacja. W ten sposób obliczono, że masa tej tajemniczej cząstki powinna wynosić od 10-3 eV do 107 eV (elektronowoltów). Warto dodać, że jest to znacznie węższy zakres niż 10-24 eV do 1019 eV, który postulowano dotychczas.
Zdaniem naukowców, jeśli w przyszłości okaże się, że masa ciemnej materii wykracza poza obliczony zakres to udowodni to obecność dodatkowej siły, która wraz z grawitacją działa na ciemną materię.
Naukowcy z zaskoczeniem przyjęli fakt, że dotychczas żaden zespół nie pomyślał o tym, aby obliczyć zakres masy ciemnej materii, wykorzystując dostępną wiedzę na temat grawitacji kwantowej.
Najnowsze osiągnięcie pomoże w dalszych badaniach nad ciemną na dwa sposoby ? pozwolą skoncentrować się na obszarze poszukiwań ciemnej materii i pomogą w ujawnieniu, czy we Wszechświecie istnieje tajemnicza nieznana nam dodatkowa siła.
Źródło: NASA/CXC/M. Weiss ? Chandra X-Ray Observatory
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-po-raz-pierwszy-oszacowali-mase-ciemnej-materii-we-wszechswiecie

Naukowcy po raz pierwszy oszacowali masę ciemnej materii we Wszechświecie.jpg

Naukowcy po raz pierwszy oszacowali masę ciemnej materii we Wszechświecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sondy kosmiczny uchwyciły Ziemię z daleka

2021-01-31.

Liczne sondy kosmiczne nie tylko badają Słońce, ale czasami udaje się im uchwycić także naszą planetę.

NASA ma wiele sond kosmicznych, których celem jest badanie Słońca, m.in. Solar Orbiter, Parker Solar Probe czy Solar and Terrestrial Relations Observatory (STEREO). Mają one instrumenty, które skupiają się na naszej gwieździe macierzystej, ale mają na pokładzie także aparaturę do pomiaru wypływu materii ze Słońca.

 Wspomniane sondy przesłały na Ziemię zdjęcia ze swoich punktów widokowych w pobliżu Słońca. Każda z trzech misji ma charakterystyczną orbitę wokół Słońca, która umożliwia uzyskanie innej perspektywy.

Solar Orbiter patrzy na Ziemię z odległości około 250 mln km za pomocą Solar Orbiter Heliospheric Imager. 18 listopada 2020 roku instrument ten uchwycił Wenus, Ziemię i Marsa w tym samym kadrze. Sonda Parker Solar Probe wykorzystała swój Wide-field Imager for Solar Probe do zrobienia kilku zdjęć, na których uchwyciła sześć planet Układu Słonecznego w jednym kadrze.

 Te sześć planet to Merkury, Wenus, Ziemia, Mars, Jowisz i Saturn. Zdjęcie zostało wykonane 7 czerwca 2020 roku, przy użyciu instrumentu przeznaczonego do robienia zdjęć korony słonecznej i wewnętrznej heliosfery w świetle widzialnym. Statek kosmiczny znajdował się ok 20 mln km od Słońca i około 159 mln km od Ziemi, podczas robienia zdjęcia.

 NASA Solar and Terrestrial Relations Observatory (STEREO) uchwycił widok większości planet w Układzie Słonecznym 7 czerwca 2020 roku. Zdjęcia zostały wykonane mniej więcej w tym samym czasie, co zdjęcie wykonane przez sondę Parker Solar Probe. Jednak obraz STEREO to inna perspektywa planet.

 Zdjęcie wykonane przez sondę Parker Solar Probe /NASA

 Zdjęcie wykonane przez STEREO /NASA

 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/ziemia/news-sondy-kosmiczny-uchwycily-ziemie-z-daleka,nId,5017368

Sondy kosmiczny uchwyciły Ziemię z daleka.jpg

Sondy kosmiczny uchwyciły Ziemię z daleka2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zidentyfikowano najdalszą znaną ludzkości galaktykę
Autor: Zmrozik (31 Styczeń, 2021)
Astronomowie zidentyfikowali galaktykę, która nie tylko jest najstarszą znaną nam we Wszechświecie, ale jednocześnie najbardziej od nas oddaloną.
Galaktyka GN-z11 jest tak daleko, że określa granicę obserwowalnego Wszechświata. Naukowcy mają nadzieję, że te badania rzucą światło na okres historii kosmosu, kiedy Wszechświat miał ledwie kilkaset milionów lat (jego obecny wiek to 13.82 mld lat).
Zespół pod przewodnictwem profesora Nobunari Kashikawa z Wydziału Astronomii na Uniwersytecie w Tokio oszacował, iż galaktyka GN-z11 znajduje się 13.4 miliardów lat świetlnych od nas. Pomiaru dokonano za pomocą Teleskopów Kecka w obserwatorium na Hawajach.
Naukowcy mogą teraz zająć się badaniem powstania galaktyki oraz historii początków Wszechświata.
Źródło:
https://www.u-tokyo.ac.jp/focus/en/press/z0508_00153.html
Źródło: pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/zidentyfikowano-najdalsza-znana-ludzkosci-galaktyke

Zidentyfikowano najdalszą znaną ludzkości galaktykę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udany test silnika SF1000
2021-01-31. Krzysztof Kanawka
Firma SpaceForest przeprowadziła udany test silnika SF1000. Jest to ważny krok w projekcie rakiety SIR (Suborbital Inexpensive Rocket).
Przeprowadzony 28 stycznia 2021 test silnika SF1000 zakończył się pełnym sukcesem. Jest to ważny krok w projekcie polskiej rakiety suborbitalnej o nazwie SIR (Suborbital Inexpensive Rocket).
Test silnika SF1000 został przeprowadzony na poligonie wojskowym w Strzepczu (woj Pomorskie). Wyliczone osiągnięte parametry silnika SF1000 w tym teście są następujące: impuls całkowity: 1260 kNs oraz impuls właściwy: 211,9 s. Poniższe nagranie prezentuje ten test.
Projekt SIR
Pod koniec 2017 roku firma SpaceForest poinformowała o przyznaniu funduszy z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) na budowę rakiety suborbitalnej o nazwie Suborbital Inexpensive Rocket (SIR). Projekt budowy rakiety ruszył w kwietniu 2018 roku. Oprócz nazwy SIR używana jest także nazwa Perun.
Rakieta SIR/Perun ma być zdolna do osiągnięcia pułapu nawet 150 km. Na tę wysokość rakieta SIR będzie zdolna wynieść ładunek 50 kg. Rakieta ma mieć długość 10 m i ma być w pełni odzyskiwalna. Koszt lotu ma być znacznie niższy od obecnie używanych i przyszłych konstrukcji. Dzięki temu SIR będzie w stanie wykonywać loty dla podmiotów, których dziś nie stać na badania przy pomocy rakiet suborbitalnych.
Rakieta SIR może być jednym z ważnych ogniw polskiego sektora kosmicznego, które musi być konkurencyjne przynajmniej na skalę europejską.
Pomiędzy 2018 a 2020 rokiem SpaceForest wykonał serię testów coraz to większych silników rakietowych. Wykonano m.in. testy silnika SF200 oraz lot demonstratora rakiety Perun. W listopadzie 2020 wykonano także krótki test silnika SF1000.
Projekt SIR (Suborbital Inexpensive Rocket) ? ?Sterowalna i odzyskiwalna rakieta suborbitalna z silnikiem hybrydowym SF1000 bazującym na ekologicznych materiałach pędnych?, projekt dofinansowany w 80% w ramach programu PO IR 1.1.1. NCBR. Zakłada budowę komercyjnej rakiety suborbitalnej zdolnej do wynoszenia ładunku o masie 50 kg na wysokość minimum 100 km n.p.m. Realizacja projektu jest zaplanowana na okres od 04.2018 do 04.2023 r.
(SF)
Test silnika SF1000 ? 28.01.2021 / Credits ? SpaceForest
SF1000 - Test #3
https://www.youtube.com/watch?v=I8c3M6-5fqw&feature=emb_logo

https://kosmonauta.net/2021/01/udany-test-silnika-sf1000/

Udany test silnika SF1000.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Unikalny pomiar wybuchu na Słońcu sprzed 20 lat!
2021-01-31.
Nowa analiza koronalnego wyrzutu masy wykrytego przez dwie ustawione w odpowiedniej konfiguracji sondy kosmiczne ujawnia, że podczas przemieczania się przez przestrzeń kosmiczną doszło do erozji i zmiany konfiguracji CME.
W marcu 1998 roku na Słońcu eksplodowała duża masa gorącej plazmy. Gdy pędziła w przestrzeń międzyplanetarną, dwa obserwujące tę okolicę statki kosmiczne były idealnie usytuowane - tak, by mogły łatwo zbadać i zmierzyć ten pełen dramatyzmy, kosmiczny obłok. Teraz, ponad 20 lat później (!), nadal odnosimy korzyści z tego ich przypadkowego ustawienia się we właściwym miejscu i o właściwym czasie.
Koronalne wyrzuty masy (CME), czyli gwałtowne uwolnienia się plazmy i wmrożonych w nią pól magnetycznych z korony Słońca, nie są bynajmniej rzadkie. Kiedy Słońce jest najbardziej aktywne, każdego dnia może wystąpić nawet kilka CME, a niektóre z wyrzutów masy są przy tym tak energetyczne, że przemieszczają się na duże odległości w naszym Układzie Słonecznym, unosząc ze sobą wielkie "chmury" owinięte helikalnymi polami magnetycznymi.
Ale co dzieje się z tymi obłokami magnetycznymi, gdy podróżują przez przestrzeń międzyplanetarną? Czy podróżują niezakłócone na duże odległości? A może oddziałują z innymi magnetycznymi zjawiskami słonecznymi, takimi jak inne CME czy wiatr słoneczny - i zmieniają swoje kształty lub inne cechy?
Odpowiedź na te pytania jest trudna ze względu na trudności w badaniu CME w przestrzeni międzyplanetarnej. Aby lepiej zrozumieć ewolucję CME, potrzebujemy powtarzanych pomiarów in situ dla tego samego propagującego się w przestrzeni obłoku magnetycznego. Najlepiej najpierw, gdy jest on blisko Słońca, i później ponownie, gdy podróżuje on dalej w głąb Układu Słonecznego.
Podczas gdy wiele dawnych i obecnych sond kosmicznych ma możliwość pomiaru właściwości wiatru słonecznego i pól magnetycznych wokół niego, zdecydowana większość tych statków krąży w pobliżu Słońca (w odległości około 1 AU). Jednak w 1998 roku badaczom Słońca bardzo się poszczęściło: jedyna sonda kosmiczna o bardziej odległej orbicie, której celem były m. in. badania wiatru słonecznego, Ulisses, po prostu ustawiła się naprzeciwko zbliżającej się, drugiej sondy Wind - właśnie wtedy, gdy koronalny wyrzut masy został wystrzelony jednocześnie w ich kierunku. Warto zaznaczyć, że sonda Ulysses orbituje po eliptycznej trajektorii już poza płaszczyzną ekliptyki, więc jej prawie idealne zestrojenie się z sondą Wind czasie wyrzutu CME było bardzo szczęśliwe!
Obserwacje powstającego wówczas obłoku magnetycznego przeprowadzone przez dwie sondy zostały całkiem niedawno ponownie zbadane w ramach badań prowadzonych przez Daniele Telloni z Obserwatorium Astrofizycznego INAF w Turynie.
Namagnesowany obłok zawarty w owym międzyplanetarnym CME dotarł wówczas do sondy Wind na początku marca 1998 roku. 18 dni później chmura ta dotarła także do sondy Ulisses, która akurat znajdowała się wtedy na jej drodze. Telloni i jej współpracownicy przeprowadzili nową analizę połączonych zbiorów danych z Ulyssesa i Wind. Badano międzyplanetarne pola magnetyczne i plazmę wiatru słonecznego podczas przelotu magnetycznego obłoku w pobliżu obu statków kosmicznych.
Praca i wyniki badań pokazują, że obłok nie podróżował w przestrzeni bez narażania się na zakłócenia powstałe w przestrzeni między orbitami Ziemi i Jowisza. Zamiast tego doświadczył on na swej drodze znacznych zniszczeń i przemian swej struktury, prawdopodobnie z powodu interakcji z inną namagnesowaną chmurą pochodzącą również ze Słońca, z poprzedniego CME. Ta erozja usunęła część helikalnego pola magnetycznego otaczającego obłok, przekształcając zmagazynowaną tam energię magnetyczną w energię kinetyczną, gdy linie pola magnetycznego przestawiły się na styku dwóch obłoków.
Ten cenny wynik badań był możliwy w zasadzie tylko dzięki wyjątkowo korzystnemu ustawieniu się względem siebie dwóch sond na ich orbitach we właściwym czasie. Jakie jest zatem prawdopodobieństwo pojawienia się podobnego szczęśliwego trafu w przyszłości? Dzięki bogactwu rozpoczętych niedawno misji planetarnych i słonecznych, takich jak BepiColombo, Solar Orbiter i Parker Solar Probe, szanse na przyszłe ustawienia radialne sond są dosyć wysokie, co być może pozwoli nam dalej badań groźne wyrzuty plazmy ze Słońca.

Czytaj więcej:
?    Oryginalny artykuł naukowy: Magnetohydrodynamic Turbulent Evolution of a Magnetic Cloud in the Outer Heliosphere,  Daniele Telloni et al., 2020 ApJL, 905, L12
?    Cały artykuł
?    This post originally appeared on AAS Nova - research highlights from the journals of the American Astronomical Society
?    Zdjęcia Słońca z NASA na znaczkach amerykańskiej poczty
 
Źródło: NASA
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Wizja artystyczna przedstawiająca sondę Ulysses na jego szerokiej orbicie wokół Słońca.
Źródło: Europejska Agencja Kosmiczna/David Hardy
Na ilustracji: Wzajemne ustawienie sond Wind (kolor niebieski) i Ulisses (czerwony) względem Słońca (żółta gwiazda) w marcu 1998 r.
Źródło: Telloni i in. 2020
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/unikalny-pomiar-wybuchu-na-sloncu-sprzed-20-lat

Unikalny pomiar wybuchu na Słońcu sprzed 20 lat.jpg

Unikalny pomiar wybuchu na Słońcu sprzed 20 lat2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA powtórzy test księżycowej rakiety SLS
2021-01-31.
Agencja NASA zdecydowała, by powtórzyć test odpalenia silników Głównego Członu rakiety Space Launch System. W styczniu test stopnia zakończył się przedwcześnie. Sprawdzany w teście egzemplarz rakiety ma wynieść statek Orion w lot wokół Księżyca w pierwszej misji programu Artemis.
16 stycznia w ośrodku NASA Stennis Space Center przeprowadzono test odpalenia czterech silników RS-25 zasilających Główny Człon rakiety Space Launch System (SLS). Test ten miał być zwieńczeniem trwającej rok kampanii Green Run sprawdzającej wspólne działanie wszystkich systemów Głównego Członu. Testowany egzemplarz stopnia będzie częścią pierwszej rakiety SLS, która ma być wykorzystana w bezzałogowej misji Artemis 1 ? pierwszej misji, w której w kierunku Księżyca poleci statek Orion.

Poprzedni test rakiety tylko częściowo udany
Silniki RS-25 w Głównym Członie miały działać maksymalnie przez około 8 minut, aby zasymulować rzeczywisty czas trwania lotu rakiety w ramach misji Artemis 1. W czasie odpalenia planowano przetestować kontrolowane wychylenia silników i zmniejszenie ciągu. Silniki zostały uruchomione prawidłowo, ale działały tylko przez 67 sekund.
Przed tym kluczowym testem agencja NASA informowała, że choć planowane odpalenie ma trwać nieco ponad 8 minut, to tak na prawdę około 4 minuty wystarczą, by zrealizować cele testu. Tuż po przerwanym teście wydawało się, że te 67 sekund działania silników to będzie za mało i próbę trzeba będzie powtórzyć. Przedstawiciele NASA kazali jednak czekać na ostateczną decyzję i nie wykluczyli, że Człon Główny zostanie wysłany bez powtórki na Florydę
21 stycznia NASA ogłosiła, że po analizie danych test członu zrealizował część z 23 postawionych celów. Udało się pozytywnie zrealizować zadania związane z przygotowaniem stopnia do odpalenia, uruchomieniem silników i część zadań związanych ze wspólnym działaniem czterech silników w stopniu.
Okazało się, że przedwczesne wyłączenie silników było spowodowane przekroczeniem zakresów parametrów konserwatywnie ustalonych na potrzeby testu. Problem pojawił się w systemie wychylenia silników (TVC ? Thrust Vector Control). Każdy z silników może być wychylany w dwóch osiach za pomocą pary siłowników. System hydrauliczny jest zasilany przez jednostki napędowe CAPU (Core Stage Power Units).
CAPU w Silniku 2 (RS-25 E2056) przekroczył ustalone zakresy parametrów działania podczas wychylania silnika. Przygotowane procedury testu wywołały automatyczne przerwanie odpalenia. Gdyby takie przekroczenie zakresów nastąpiło podczas lotu rakiety SLS, kontynuowałaby ona swój lot, a wychylanie silników byłoby zasilane z pozostałych działających jednostek CAPU.
Nadmiarowe wychylanie silników przez systemy hydrauliczne było planowane w teście i celowo zakresy wychyleń i ich intensywność była większa niż przy rzeczywistym profilu lotu rakiety. Mimo przerwania odpalenia udało się przy okazji potwierdzić zdolność przejęcia obciążenia napędzania systemu hydraulicznego po wyłączeniu jednej z jednostek CAPU.
Agencja poinformowała, że Główny Człon jest w dobrym stanie i wszystkie cztery silniki funkcjonowały poprawnie. Niepokojąco brzmiący komunikat ?Major Component Failure? (awaria głównego komponentu) podczas transmisji z testu okazał się być awarią redundantnego oprzyrządowania w Silniku 4 (RS-25 E2060).

Test zostanie powtórzony
29 stycznia agencja NASA poinformowała, że test odpalenia silników w ramach kampanii Green Run zostanie powtórzony. Agencja wraz z głównym wykonawcą Głównego Członu firmą Boeing przeanalizowała wyniki testu i uznała, że druga próba nie stanowi dużego ryzyka dla żywotności stopnia, a przyniesie dużo korzyści związanych z certyfikacją rakiety.
Po inspekcji stanowiska testowego B-2 i rakiety okazało się, że nie ma potrzeby dużych napraw i inżynierowie mogą przystąpić do regeneracji silników i przygotowania do kolejnego odpalenia. Silniki muszą zostać wysuszone, wszystkie komponenty sprawdzone, a niewielkie uszkodzenia systemów ochrony termicznej naprawione. Zmodyfikowane też zostaną parametry testu, by nie powtórzyła się sytuacja przerwania odpalenia z pierwszej próby.
Naprawiono już elementy elektroniki w Silniku 4, które wywołały Major Component Failure podczas poprzedniego testu.
Drugie odpalenie ma mieć podobny przebieg i docelowo trwać 8 minut. Zespół testowy ustalił jednak, że już 4 minuty działania silników wystarczą, by zrealizować wszystkie cele i dostarczyć danych potrzebnych do certyfikacji całego projektu członu.
Próba jest planowana najwcześniej na ostatni tydzień lutego. Potem stopień będzie musiał przejść kolejne prace remontowe, trwające około miesiąc.

Podsumowanie
Test Green Run to kluczowa weryfikacja projektu rakiety Space Launch System. Od jego powodzenia zależy przyszłość całego programu Artemis. NASA chce już w 2023 roku wysłać ludzi na orbitę wokół Księżyca, a rok później wykonać lądowanie ludzi na jego powierzchni. Statek załogowy Orion, który będzie w tych misjach wykorzystany wynosić ma właśnie rakieta SLS.
Na listopad 2021 r. planowano pierwszy lot rakiety SLS z kapsułą Orion bez załogi na pokładzie. Testowany w Stennis egzemplarz Głównego Członu to ten, który weźmie udział w tej misji. Już przed pierwszą próbą odpalenia w styczniu przedstawiciele NASA informowali, że jest bardzo mały margines czasowy, by misja została zrealizowana w terminie. Miesiąc opóźnienia spowodowany potrzebą powtórki próby każe przypuszczać, że lot przesunie się na 2022 rok.
 
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: NASA
 
Więcej informacji:
?    Informacja prasowa NASA o decyzji o powtórzeniu testu Głównego Członu SLS
 
 
Na zdjęciu: Test Głównego Członu rakiety SLS na stanowisku B-2 w Stennis Space Center. Źródło: NASA TV.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nasa-powtorzy-test-ksiezycowej-rakiety-sls

NASA powtórzy test księżycowej rakiety SLS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Modelowanie powstawania galaktyk
2021-01-31.
Zrozumienie procesów powstawania i ewolucji galaktyk jest trudne, ponieważ zaangażowanych jest tak wiele różnych procesów fizycznych poza samą grawitacją, w tym procesy związane z powstawaniem gwiazd i promieniowaniem gwiazdowym, chłodzeniem gazu w ośrodku międzygwiazdowym, sprzężeniem zwrotnym z akrecji czarnych dziur, polami magnetycznymi, promieniowaniem kosmicznym i wiele więcej. Astronomowie wykorzystali symulacje komputerowe powstawania galaktyk, aby zrozumieć wzajemne oddziaływanie tych procesów i odpowiedzieć na pytania, na które nie można jeszcze odpowiedzieć na podstawie obserwacji, np. jak powstały pierwsze galaktyki we Wszechświecie. Symulacje procesów powstawania galaktyk wymagają spójnego modelowania wszystkich tych mechanizmów naraz, ale kluczową trudnością jest to, że każdy z nich działa w innej skali przestrzennej, co sprawia, że prawidłowe symulowanie ich wszystkich w tym samym czasie jest prawie niemożliwe. Na przykład napływ gazu z ośrodka międzygalaktycznego do galaktyk ma miejsce na przestrzeni milionów lat świetlnych, wiatry gwiazdowe oddziałują na odległość setek lat świetlnych, podczas gdy sprzężenie zwrotne czarnej dziury z jej dysku akrecyjnego zachodzi w skali tysięcznej części roku świetlnego.
Astronomowie CfA, Rahul Kannan i Lars Hernquist, wraz ze swoimi współpracownikami, opracowali nowatorski model obliczeniowy, który konsekwentnie obejmuje wszystkie te efekty. Obliczenia wykorzystują nową strukturę sprzężenia zwrotnego gwiazdy zwaną Stars and Multiphase Gas in Galaxies (SMUGGLE), która integruje procesy obejmujące promieniowanie, pył, wodór molekularny (dominujący składnik ośrodka międzygwiazdowego), a także obejmuje modelowanie termiczne i chemiczne. Sprzężenie zwrotne SMUGGLE jest włączone do popularnego kodu hydrodynamicznego AREPO, który symuluje ewolucję struktur i ma dodatkowy moduł obejmujący efekty promieniowania.

Astronomowie wykorzystują symulację Drogi Mlecznej do testowania swoich wyników i zgłaszają bardzo dobrą zgodność z obserwacjami. Okazało się, że efekt sprzężenia zwrotnego promieniowania na tempo powstawania gwiazd jest dość skromne, przynajmniej na przykładzie Drogi Mlecznej, gdzie gwiazdy formują się w tempie 2-3 mas Słońca na rok. Z drugiej strony odkrywają, że promieniowanie z gwiazd drastycznie zmienia strukturę i ogrzewanie ośrodka międzygwiazdowego, wpływając na rozkład gorącej, zimnej i ciepłej materii, która odbiega od prostych oczekiwań. Kod dobrze symuluje rozkład temperatury pyłu z ciepłym pyłem leżącym (zgodnie z oczekiwaniami) w pobliżu obszarów gwiazdotwórczych, ale z zimnym pyłem, być może tak chłodnym, jak 10 kelwinów, rozproszonym dalej. Sukces tych nowych symulacji motywuje autorów do rozszerzenia ich pracy na symulacje przy jeszcze większej rozdzielczości przestrzennej.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CfA
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/01/modelowanie-powstawania-galaktyk.html

Modelowanie powstawania galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miniksiężyc zbliży się do Ziemi i ucieknie
2021-01-31.ŁZ.ADOM.
W przyszłym tygodniu do Ziemi zbliży się miniksiężyc. Mijając naszą planetę nabierze prędkości i na zawsze odleci w kierunku Słońca.
Serwis ?Spider's Web? wskazuje, że niewielki obiekt 2020 SO wleciał w przestrzeń między Ziemią a Księżycem we wrześniu ubiegłego roku. Naukowcy z NASA ustalili, że to żadna planetoida czy meteoroid, tylko pozostałość po rakiecie, która wynosiła sondę kosmiczną w stronę Księżyca w latach 60. ubiegłego wieku.
We wtorek 2 lutego pozostałość po rakiecie zbliży się do Ziemi na odległość 220 tysięcy kilometrów, po czym zacznie się oddalać. W marcu 2021 roku całkowicie wyrwać się spod wpływu grawitacyjnego Ziemi i rozpocznie własną podróż dokoła Słońca.
Obiekt jest na tyle mały i tak daleko od Ziemi, że nie można mu się przyjrzeć za pomocą teleskopu. Analizując jego trajektorię lotu, inżynierowie z NASA zauważyli, że już wcześniej zbliżał się on do naszej planety.
Postanowiono wiec sprawdzić jego skład chemiczny i porównać go do składu chemicznego obiektu, o którym wiemy, że jest elementem rakiety znajdującym się na orbicie wokół Ziemi od 1971 roku. Skład był taki sam, więc uznano, że ten nowy tymczasowy księżyc jest jedynie jednym z większych śmieci kosmicznych, który sami umieściliśmy w przestrzeni kosmicznej.
Kategoria miniksiężyców zawiera już wiele obiektów, to między innymi 2020 CD3, 2006 RH120 czy 1991 VG. Zwykle mają po kilka metrów średnicy i raz na kilka lat zbliżają się do Ziemi.
źródło: ?Spider's Web?
2020 SO to po prostu kosmiczny śmieć (graf. NASA)
https://www.tvp.info/52064219/miniksiezyc-2020-so-zblizy-sie-do-ziemi-i-ucieknie

Miniksiężyc zbliży się do Ziemi i ucieknie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk w serwisie Clubhouse - rozmawia o planach podróży na Marsa i Neuralink

2021-02-01.
Elon Musk w ekskluzywnym wywiadzie w sieci społecznościowej Clubhouse podzielił się swoimi planami dotyczącymi podróży na Marsa oraz dalszym rozwoju Neuralink.

 Pięć i pół roku - w tyle Elon Musk chce dotrzeć na Marsa, przynajmniej tak wynika z informacji, które miliarder przekazał prowadzącym program w Clubhouse. Musk jest znany z tego, iż zakłada bardzo ambitne plany związane z podróżą na Marsa. Jest jednak kilka zastrzeżeń - w najbliższych latach, aby cel zakończył się powodzeniem trzeba będzie przeskoczyć kilka problemów technologicznych. Finalnie Mars ma jednak stać się samodzielną cywilizacją.

 Elon Musk zabrał także zdanie w kwestii rozwoju Neuralink - specjalnych implantów wszczepianych bezpośrednio do mózgu. Firma ma posiadać małpę z bezprzewodowym implantem w czaszce, która swoim umysłem może grać w gry wideo. Neuralink nie posiada jednak na to żadnych, widocznych dowodów. Wstępne badania firmy koncentrują się jednak na tym, jak implanty mogą pomóc osobom z urazami mózgu oraz kręgosłupa.
Wywiad z Muskiem został ograniczony zaledwie do 5000 obserwatorów.  

Elon Musk z nowymi informacjami w wywiadzie dla Clubhouse /AFP


Źródło: INTERIA.TECH
https://nt.interia.pl/news-elon-musk-w-serwisie-clubhouse-rozmawia-o-planach-podrozy-na,nId,5022844

Elon Musk w serwisie Clubhouse - rozmawia o planach podróży na Marsa i Neuralink.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Wenus jednak nie ma życia?

2021-02-01.

Gdy w ubiegłym roku ogłoszono, że znaleziono fosforowodór na Wenus, świat wstrzymał oddech. Związek ten na Ziemi jest produkowany przez organizmy żywe, więc naturalne było wnioskowanie, że na innej planecie może być podobnie. Nowa analiza studzi nieco optymizm.

Według najnowszych badań, wykrycie fosforowodoru na Wenus był wynikiem błędu pomiarowego. Prawdopodobnie był to bowiem nie fosforowodór, a dwutlenek siarki.

 Autorzy badania ponownie ocenili niektóre ze swoich początkowych ustaleń i stwierdzili, że sygnał fosforowodoru pozostał, ale w znacznie niższym stężeniu, wynoszącym jedną część na miliard. Nawet jeśli stężenie wynosiło jedną część na miliard, to i tak odkrycie było znaczące. Fosforowodór nie przetrwałby długo w wenusjańskiej atmosferze w żadnych warunkach, chyba że byłby stale wymieniany.

Inny zespół naukowców uważa, że odkrycie jednej części na miliard było błędem pomiarowym. Twierdzą oni, że zamiast fosforowodoru na Wenus odkryto dwutlenek siarki. Dwutlenek siarki jest trzecim najczęściej występującym związkiem chemicznym w wenusjańskiej atmosferze i nie jest uważany za oznakę życia.

Nowa praca sugeruje, że błąd pojawił się, gdy pierwotni naukowcy używali teleskopu do oszacowania ilości dwutlenku siarki w atmosferze Wenus. Uważają oni, że teleskop mógł przeoczyć nawet 90-95 proc. obecnego dwutlenku siarki. To zwiększyłoby szansę, że sygnał przypisywany fosforowodorowi pochodzi w rzeczywistości z sygnału dwutlenku siarki.

Źródło: INTERIA
 
Czy na Wenus istnieje życie? Naukowcy nie są tego pewni /NASA


https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/astronomia/news-na-wenus-jednak-nie-ma-zycia,nId,5023046

Na Wenus jednak nie ma życia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauci zakończyli modernizację systemu zasilania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
2021-02-01.
Astronauci Mike Hopkins i Victor Glover wyszli na drugi wspólny spacer kosmiczny. W ramach wyjścia w przestrzeń o oznaczeniu EVA-70 udało się dokończyć wymianę baterii systemu zasilania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i wymienić kilka kamer zewnętrznych.
Spacer rozpoczął się oficjalnie 1 lutego o 13:56 czasu polskiego, kiedy astronauci przełączyli się na zasilanie wewnętrzne pozyskiwane z baterii w swoich skafandrach. Było to już drugie wyjście tej dwójki w przeciągu kilku dni. Ta sama para 27 stycznia wyszła na zewnątrz ISS w ramach spaceru EVA-69.
Pierwszym zadaniem spaceru było dokończenie procesu wymiany baterii systemu zasilania ISS. Od 2017 roku trwał proces sukcesywnego wymieniania akumulatorów ze starych niklowo-wodorkowych na nowe litowo-jonowe. Pozostało tylko dokończyć instalację ostatniej baterii w miejscu w lewej sekcji stacji P4, w której w 2019 roku nowozainstalowana bateria uległa uszkodzeniu.
Część pracy została wykonana robotycznie. Astronauci musieli jedynie elektrycznie podłączyć nową, działającą baterię i poluzować śruby mocujące urządzenie DCSU (Direct Current Switching Unit), które zostanie potem usunięte za pomocą ramienia robotycznego.
Po dzisiejszym spacerze wszystkie 24 nowe akumulatory działają w systemie zasilania stacji. Zastąpiły one 48 starych baterii niklowo-wodorkowych.
Astronauci przeszli następnie do dolnej części sekcji szkieletowej S1, gdzie wymienili uszkodzony zestaw kamery zewnętrznej przy porcie CP3. Kolejnym celem był moduł Destiny, gdzie starą kamerę zewnętrzną wymieniono na nową nagrywającą obraz w wysokiej rozdzielczości.
Ostatnim zadaniem była wymiana uszkodzonej kamery operacyjnej przy japońskim manipulatorze robotycznym JEM RMS.
Spacer zakończył się o 19:16 (czasu polskiego) i trwał 5 godzin i 20 minut. Dla Hopkinsa był to 4. spacer kosmiczny. Łącznie spędził on w skafandrze na zewnątrz stacji 25 godzin i 14 minut. Dla Glovera było to 2. wyjście w przestrzeń kosmiczną, z łącznym czasem spędzonym na spacerach wynoszącym 12 godzin i 16 minut. Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przeprowadzono do tej pory 234 spacery o łącznym czasie trwania 61 dni 7 godzin i 7 minut.
Jeszcze w czasie trwania obecnej Ekspedycji 64 zostaną przeprowadzone kolejne dwa spacery, których celem będzie przygotowanie stacji do instalacji dodatkowych paneli słonecznych zbudowanych przez firmę Deployable Space System.
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: NASA/SFN
 
Więcej informacji:
?    Informacja NASA o przeprowadzonym spacerze EVA-70
 
 
Na zdjęciu: Michael Hopkins podczas poprzedniego spaceru kosmicznego EVA-69 przeprowadzonego 27 stycznia 2021 r. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zakonczono-modernizacje-systemu-zasilania-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej

Astronauci zakończyli modernizację systemu zasilania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swobodnie spadające masy i czasoprzestrzeń fal stojących
2021-02-01.
Fizyczne zjawisko fali stojącej jest nam dobrze znane z życia codziennego oraz z mechaniki i elektromagnetyzmu, gdzie fala taka posiada maksymalną i minimalną amplitudę odpowiednio w swoich węzłach i antywęzłach. Teraz astrofizycy z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie przeanalizowali model czasoprzestrzeni zawierającej stojące fale grawitacyjne w rozszerzającym się Wszechświecie - w kontekście rozwiązania równania pola Einsteina

Ogólna Teoria Względności Alberta Einsteina opisuje grawitację jako swoistą geometrię samej czasoprzestrzeni. Trzy wymiary przestrzenne i jeden wymiar czasowy, które składają się na  czasoprzestrzeń, w której żyjemy, stały się w tej teorii niej bytem aktywnym i dynamicznym. To bardzo ważne, bowiem wcześniej, w dynamice newtonowskiej, podstawowe oddziaływania i prawa fizyczne rozgrywały się w nieruchomej czasoprzestrzeni - stanowiła ona tam jedynie scenę w tle, pewnego rodzaju dekorację, a głównymi bohaterami spektaklu były niezmiennie cząsteczki i pola oddziaływań. Pomysł Einsteina zrewolucjonizował to podejście - w Ogólnej Teorii Względności (1907?1915) i późniejszych badaniach nad grawitacją to także sama czasoprzestrzeń (przestrzeń i czas) są dynamicznymi, aktywnymi uczestnikiem wszystkich wydarzeń.
W OTW siła grawitacji wynika z lokalnej geometrii czasoprzestrzeni. Aparat matematyczny tej teorii opiera się na różniczkowym ujęciu geometrii stworzonym przez Gaussa, Riemanna, Christoffela, Ricciego, oraz Levi-Civitę. Zastosowanie metod geometrii nieeuklidesowej w fizyce zapoczątkował Hermann Minkowski, który w 1907 roku w pewnym sensie sformułował Szczególną Teorię Względności Einsteina (STW) w języku geometrii, po raz pierwszy wprowadzając pojęcie czterowymiarowej przestrzeni (czasoprzestrzeń Minkowskiego).
Czym są jednak fale stojące? Możemy je tak naprawdę zobaczyć na własne oczy. Gdy szybko i nagle wprawimy w ruch sznurek przywiązany do ściany lub szarpniemy za strunę gitary, pojawią się fale, których grzbiety i doliny (maksima i minima) nie przemieszczają się wzdłuż sznurka czy struny. Fala stojąca powstaje na skutek interferencji dwóch podobnych fal poruszających się w tym samym kierunku, lecz o przeciwnych zwrotach. W praktyce pojawiają się najczęściej wtedy, gdy na propagującą się w przód falę nakłada się taka sama fala odbita.
We współczesnej teorii grawitacji istnieją z kolei zupełnie inne zmarszczki czasoprzestrzeni - wykryte kilka lat temu fale grawitacyjne. Można więc zadać sobie pytanie, czy istnieją też stojące fale grawitacyjne (nakładające się na siebie fale grawitacyjne)? Dokładniej: czy równania pola Einsteina dopuszczają takie rozwiązanie, które można interpretować jako stojącą falę grawitacyjną? Wiemy już, że da się nałożyć na siebie dwie fale elektromagnetyczne (np. światło), ponieważ leżąca u ich podstaw teoria - elektromagnetyzm - jest teorią liniową/ Jednak już ewentualna superpozycja, czyli nakładanie się na siebie dwóch fal grawitacyjnych, byłaby znacznie bardziej skomplikowana ze względu na nieliniową naturę grawitacji (równania OTW są nieliniowe).
Okazuje się jednak, że w pewnych warunkach naukowcy mogą badać model Kosmosu" znany jako czasoprzestrzeń Gowdy'ego, reprezentujący właśnie nieliniową superpozycję fal grawitacyjnych. Uczeni z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego przeanalizowali w tym przypadku  uproszczony "model zabawkowy", przedstawiający rozszerzający się Wszechświat wypełniony falami grawitacyjnymi, które oddziałują ze sobą, generując tym samym stojące fale grawitacyjne. Geometria tej 4-wymiarowej czasoprzestrzeni ma przekroje przestrzenne o topologii torusa. Innymi słowy, jest to trójwymiarowy torus, który możemy sobie wyobrażać jako pączek (donut), ale w wyższym wymiarze. Zamiast łączyć ze sobą przeciwległe boki kwadratowej płytki, tworząc w ten sposób dwuwymiarowy torus, łączymy przeciwległe strony sześcianu, uzyskując torus w trzech wymiarach. Rysunek 1 pokazuje, w jaki sposób możemy badać fale stojące w podobnym torusie dwuwymiarowym. Podstawowym celem zespołu było uzyskanie rodziny obserwatorów w czasoprzestrzeni, której geometria przestrzenna ma topologię torusa trójwymiarowego, i zrozumienie, jak zachowywałyby się w niej swobodnie spadające masy (cząstki) próbne.
Stojące fale grawitacyjne w tak zdefiniowanej czasoprzestrzeni rozchodzą się w kierunku Z. Okazuje się, że w tym kierunku obecne tam cząstki próbne są przyciągane do antywęzłów fali. Można sobie wyobrazić, że skoro amplituda fali jest maksymalna na antywęzłach, to właśnie w nich koncentracje się energia grawitacyjna. Oznaczałoby to obecność źródła potencjału grawitacyjnego, działającego jako obszar przyciągania cząstek. Właśnie to odkryto w badanym modelu czasoprzestrzeni - statystycznie rzecz biorąc, cząstki próbne są przyciągane przez antywęzły. Okazuje się też, że obecny tam pierścień mas próbnych zostaje trwale odkształcony w kierunku poprzecznym. Ten trwały efekt, pozostały po przejściu fali grawitacyjnej, znany jest też jako pamięć fal grawitacyjnych.

le to nie wszystko. Fale grawitacyjne wykrywane od niedawna na Ziemi mają pochodzenie astrofizyczne. Są generowane przez zwarte obiekty (takie jak czarne dziury czy gwiazdy neutronowe) znajdujące się bardzo daleko od Ziemi. Natura tych wykrywanych fal grawitacyjnych ma charakter poprzeczny. W ogólności zachodzą też jednak dodatkowe efekty podłużne i kulombowskie, które są słabo widoczne, gdy zwarty obiekt generujący fale jest bardzo odległy. Jeśli fala grawitacyjna propaguje się w kierunku Z, to zachodzą łącznie aż trzy różne efekty: poprzeczny (ściśnięcie pierścienia cząstek w kierunku XY do postaci elipsy), podłużny (ściśnięcie pierścienia w kierunku Z, również do elipsy) i tzw. kulombowski, polegający na zgnieceniu kuli cząstek w kierunku Z, do postaci elipsoidy.
Przestrzeń, którą badano, zawiera jednak jedynie fale grawitacyjne. Z tego powodu można w niej szukać również tych dodatkowych efektów. W ramach omawianej pracy znaleziono też efekt kulombowski dla stojącej fali grawitacyjnej. Kula mas próbnych w tej czasoprzestrzeni zostaje zgnieciona i przekształcona w elipsoidę obrotową, w kierunku propagacji fali. Ilustruje to Rysunek 2 .
Analizowana przez naukowców czasoprzestrzeń z falami grawitacyjnymi jest jedynie modelem uproszczonym. Mimo to wykryte przyciąganie cząstek do antywęzłów i efekt podłużny oraz kulombowski faktycznie wskazują na obecność nieliniowych efektów grawitacyjnych, których można się spodziewać po nałożeniu na siebie fal grawitacyjnych. Przyszłe badania będą dotyczyły tego, w jaki sposób fala elektromagnetyczna sprzęga się z grawitacją i jaka jest natura cząstek w takiej czasoprzestrzeni.


Czytaj więcej:
?    Oryginalna publikacja: Freely-falling bodies in standing-wave spacetime; Sebastian J. Szybka, Syed U. Naqvi, Phys. Rev. D 103, 024011, 6 January 2021.
?    Zakład Astrofizyki Relatywistycznej i Kosmologii Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
 
Źródło: OAUJ
Opracowanie: Syed U. Naqvi, Elżbieta Kuligowska
Na ilustracji: Dwuwymiarowy torus, w którym fala stojąca jest skierowana w kierunku ?. Antywęzły powstają w niebieskich okręgach w płaszczyźnie ?. W płaszczyźnie ? można badać poprzeczną naturę fal grawitacyjnych, natomiast w kierunku ? - podłużną. Zbadaliśmy czasoprzestrzeń, w której wymiary przestrzenne reprezentuje torus trójwymiarowy. Na jego antywęzłach znaleziono trwale zdeformowany pierścień cząstek, co wskazuje na efekt pamięci fal grawitacyjnych. Źródło: https://www.einstein-online.info/en/spotlight/gowdy_st/.
Na ilustracji: Symulacja łączenia się czarnych dziur ? zjawiska, które wytwarza jedne z najsilniejszych fal grawitacyjnych. Źródło: Henze, NASA

Rysunek 2. Co zobaczy rodzina obserwatorów w przestrzeni Gowdy'ego? Po lewej: sfera mas próbnych odkształcająca się w elipsoidę w kierunku propagacji fali. Po prawej: po pewnym czasie pierścień cząstek zostaje trwale odkształcony w elipsę w kierunku poprzecznym. Źródło: Publikacja zespołu.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/swobodnie-spadajace-masy-i-czasoprzestrzen-fal-stojacych

Swobodnie spadające masy i czasoprzestrzeń fal stojących.jpg

Swobodnie spadające masy i czasoprzestrzeń fal stojących2.jpg

Swobodnie spadające masy i czasoprzestrzeń fal stojących3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lustrzane neutrony mogą zamieniać gwiazdy neutronowe w czarne dziury
2021-02-01. Szymon Ryszkowski
Z kilku podstawowych symetrii powstają znane nam prawa fizyki. Na przykład możliwość przeniesienia eksperymentu lub interakcji w przestrzeni i uzyskania tego samego wyniku prowadzi do zasady zachowania pędu. Ale jedna z tych symetrii, symetria odbicia, nie zawsze jest przestrzegana. Symetria odbicia występuje, gdy patrzysz na lustrzane odbicie fizycznej reakcji. W prawie wszystkich przypadkach uzyskasz dokładnie ten sam wynik. Na przykład, jeśli podrzucisz piłkę w powietrze i złapiesz ją, w lustrze wygląda to dokładnie tak samo ? grawitacja uwzględnia symetrię odbicia.
Ale nie dotyczy to wszystkich sił. Naruszeniem symetrii odbicia, znanej również jako symetria lustrzana, symetria względem przekształcenia P lub parzystość, jest oddziaływanie słabe. Ilekroć oddziaływanie słabe jest zaangażowana w jakąś interakcję cząstek, lustrzane odbicie tej interakcji będzie wyglądać inaczej. Klasyczny eksperyment, w którym jako pierwszy wykryto ten efekt, wykazał, że kiedy radioaktywna wersja kobaltu rozpada się, emitowany przez nią elektron woli iść w jednym kierunku (w szczególności przeciwnie do kierunku spinu kobaltu), a nie w jakimkolwiek przypadkowym kierunku. Jeśli słaba siła jądrowa zachowuje symetrię odbicia, to te elektrony nie powinny ?wiedzieć?, który kierunek jest który i wyskakiwać, gdziekolwiek chcą.
Fizycy nie mają pojęcia, dlaczego symetria odbicia jest złamana w naszym wszechświecie, więc niektórzy zaproponowali radykalne wyjaśnienie: może wcale nie jest złamana, a my po prostu patrzymy na wszechświat w niewłaściwy sposób.
Możemy uratować symetrię lustrzaną, jeśli uznamy istnienie dodatkowych cząstek. Wiele dodatkowych cząstek ? lustrzaną kopię każdej pojedynczej cząstki. Elektrony lustrzane, neutrony lustrzane, fotony lustrzane, bozony Z lustrzane i tak dalej.
Inne nazwy materii lustrzanej to ?materia cienia? i ?materia Alicji?. Wprowadzając materię lustrzaną, symetria odbicia zostaje zachowana we wszechświecie: zwykła materia oddziałuje lewoskrętnie, a materia lustrzana ? prawoskrętnie. Wszystko synchronizuje się na poziomie matematycznym, kosztem dodania nowych cząstek do modelu.
Gwiazdy neutronowe
Ale jak naukowcy mogą przetestować ten radykalny pomysł? Oddziaływanie słabe jest naprawdę bardzo słabe, więc nawet gdyby wszechświat został zalany cząstkami lustrzanymi, różnice byłyby ledwo wykrywalne.
Wiele eksperymentów skupiało się na cząstkach neutralnych, takich jak neutrony, ponieważ są one neutralne elektromagnetycznie, co czyni je łatwiejszymi celami badań. Poszukiwania lustrzanych neutronów jeszcze niczego nie przyniosły, ale naukowcy nie tracą nadziei. Fizycy teoretyczni przewidują, że bardzo silne pole grawitacyjne może wzmocnić interakcje między neutronami i neutronami lustrzanymi. Na szczęście natura stworzyła bardzo dobre urządzenie eksperymentalne do poszukiwania materii lustrzanej: gwiazdy neutronowe.
Gwiazdy neutronowe to zasadniczo jądra atomowe wielkości miasta, złożone z pojedynczych neutronów ściśniętych razem tak ciasno, jak to tylko możliwe.
Przy tej niesamowitej obfitości neutronów w połączeniu z ekstremalnym polem grawitacyjnym z pewnością będą się dziać dziwne rzeczy. Jedną z nich, jak sugerują nowe badania z grudnia 2020 r., jest to, że neutrony czasami zmieniają się w swoje lustrzane odpowiedniki.
Kiedy neutron zamienia się w neutron lustrzany, dzieje się kilka rzeczy. Neutron lustrzany nadal znajduje się wewnątrz gwiazdy, jest związany grawitacyjnie i dlatego nie może nigdzie uciec, ale neutrony lustrzane nie uczestniczą w niektórych interakcjach, które naukowcy wykrywają w gwiazdach neutronowych. To jak pójście na zatłoczony mecz piłki nożnej i powolne zastępowanie kibiców tekturowymi wycięciami: stadion jest nadal wypełniony, ale energia znika.
Gdy neutrony powoli przekształcają się w neutrony lustrzane, gwiazda kurczy się. Przy stosunku 1:1 zwykłych neutronów do neutronów lustrzanych gwiazda neutronowa jest o około 30% mniejsza.
Gwiazdy neutronowe mogą wytrzymać zgniatający ciężar własnej grawitacji dzięki kwantowemu procesowi zwanemu ciśnieniem degeneracji. Ale to ciśnienie ma granicę, a przy mniejszej liczbie zwykłych neutronów, granica się zmniejsza. Gdyby gwiazda miała stosunek zwykłych neutronów do neutronów zwierciadlanych 1:1, maksymalna masa gwiazd neutronowych we Wszechświecie byłaby o około 30% mniejsza, niż normalnie byśmy się spodziewali. Gwiazdy neutronowe przekraczające granicę, zapadają się w czarne dziury.
Naukowcy zaobserwowali gwiazdy neutronowe większe od nowej, mniejszej granicy, co na pierwszy rzut oka może oznaczać, że materia lustrzana to ślepy zaułek i musimy znaleźć inne wytłumaczenie naruszenia symetrii odbicia. Natomiast sprawa nie jest zamknięta: nie mamy pojęcia, jak długo może trwać proces zmiany neutronów. Możliwe, że gwiazdy neutronowe miały za mało czasu na dokonanie zmiany składu.
Źródła:
www.space.com
https://news.astronet.pl/index.php/2021/02/01/lustrzane-neutrony-moga-zapadac-gwiazdy-neutronowe-w-czarne-dziury/

Lustrzane neutrony mogą zamieniać gwiazdy neutronowe w czarne dziury.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa meteory eksplodowały nad Kanadą i Stanami Zjednoczonymi
Autor: M@tis (2021-02-01)
Niemal równocześnie z końcem stycznia doszło do kolejnych spektakularnych upadków meteorytów. Tym razem, zgłoszenia pochodziły z 31 stycznia ze stanu Kalifornia w rejonie Olancha, oraz 30 stycznia z kanadyjskiego Calgary.
Obydwa obiekty eksplodowały tuż po wejściu w ziemską atmosferę. Nie ma pewności skąd przyleciały one na naszą planetę, lecz z dużym prawdopodobieństwem, są to obiekty z grupy Apollo. To one najczęściej przecinają orbitę naszej planety i doprowadzają do tak spektakularnych zjawisk jak słynny meteor czelabiński.
Źródło: pixabay
AMS event #627-2021
https://www.youtube.com/watch?v=WZBitzTUpgA&feature=emb_logo
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/dwa-meteory-eksplodowaly-nad-kanada-i-stanami-zjednoczonymi

Dwa meteory eksplodowały nad Kanadą i Stanami Zjednoczonymi.jpg

Dwa meteory eksplodowały nad Kanadą i Stanami Zjednoczonymi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Licealiści odkryli układ planetarny z superziemią

2021-02-02.

Grupa licealistów dokonała niezwykłego odkrycia astronomicznego - układ pięciu planet krążących wokół gwiazdy TOI-1233. Jedną z egzoplanet jest superziemia, która może pomóc zrozumieć formowanie się planet.

Cztery najbardziej wewnętrzne planety układu zostały odkryte przez uczniów szkoły średniej - Kartika Pinglé (18 lat) i Jasmine Wright (16 lat), którzy współpracowali z Tansu Daylanem. Cztery odkryte egzoplanety znajdują się około 200 lat świetlnych od Ziemi.

 
Program Student Research Mentoring w Centrum Astrofizyki Uniwersytetu Harvarda łączy uczniów lokalnych szkół średnich zainteresowanych badaniami z naukowcami z Harvardu i MIT. Uczniowie pracują ze swoimi mentorami nad rocznym projektem badawczym. Programem kieruje astrochemiczka Clara Sousa-Silva.


Osiągnięcia licealistów są rzadkie, ponieważ uczniowie w tym wieku rzadko publikują wyniki badań. Obaj uczniowie byli współautorami pracy badawczej. Uczniowie studiowali dane z TESS, satelity krążącego wokół Ziemi, który bada pobliskie jasne gwiazdy w celu poszukiwania egzoplanet. TESS szuka przyciemnienia odległych gwiazd spowodowanego przez planety przechodzące przed nimi (metoda tranzytu).

Obaj uczniowie byli bardzo podekscytowani, że mogą być częścią programu, który odkrywa odległe egzoplanety. Naukowcy mają nadzieję, że w nadchodzącym roku uda się jeszcze lepiej zbadać nowo odkryte planety.


Nie trzeba być pełnoprawnym naukowcem, by dokonać niezwykłego odkrycia /materiały prasowe
Źródło: INTERIA.TECH


https://nt.interia.pl/technauka/news-licealisci-odkryli-uklad-planetarny-z-superziemia,nId,5022957

Licealiści odkryli układ planetarny z superziemią.jpg

Licealiści odkryli układ planetarny z superziemią2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA ustaliła datę misji Crew-2
2021-02-02. Krzysztof Kanawka
Agencja NASA ustaliła datę misji załogowej Crew-2.
Misja Crew-2 to druga regularna wyprawa załogowa kapsuły Dragon 2 (Crew Dragon) do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Aktualnie (od 16 listopada 2020) trwa misja Crew-1.
W misji Crew-2 udział wezmą następujący astronauci:
?    Shane Kimbrough (NASA, dowódca misji)
?    Megan McArthur (NASA, pilot misji)
?    Akihiko Hoshide (JAXA, specjalista misji)
?    Thomas Pesquet (ESA, specjalista misji)
Będzie to pierwszy lot Europejczyka na pokładzie Dragona 2 i pierwszy lot Europejczyka amerykańskim pojazdem kosmicznym od czasów wyprawy STS-134 (16 maja ? 1 czerwca 2011), w której wziął udział Włoch Roberto Vittori.
Start misji Crew-2 został zaplanowany przez NASA na najwcześniej 20 kwietnia 2021. Start odbędzie się z wyrzutni LC-39A na Florydzie. Misja Crew-2 jest zaplanowana tak, by na ISS astronautów tej wyprawy powitali astronauci Crew-1.
Misja Crew-2 jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA, PFA)
https://kosmonauta.net/2021/02/nasa-ustalila-date-misji-crew-2/

NASA ustaliła datę misji Crew-2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś SpaceX szykuje lot prototypu SN9 statku Starship, a niedługo po nim poleci też SN10
2021-02-02.
Wygląda na to, że firma Elona Muska po kilku dniach walki w końcu uporała się z Amerykańską Federalna Administracja Lotnictwa, zatem nic już nie stoi na przeszkodzie do dziewiczego lotu.
Lot na wysokość ok. 20 kilometrów ma odbyć się jeszcze dziś lub jutro tuż po północy. Start prototypu SN9 nastąpi z ośrodka testowego firmy w Boca Chica w Teksasie. Obecnie na terenie ośrodka znajdują się już dwa prototypy, a mianowicie SN9 i SN10, a w pobliskiej fabryce składane są kolejne wersje.
SpaceX zapowiada, że tuż po locie SN9, inżynierowie przystąpią do analizy danych oraz jednocześnie przeprowadzą testy kriogeniczne i statyczne prototypu SN10. Oba pojazdy wyposażono w 3 potężne silniki Raptor. Docelowo Starship będzie miał ich 6, a rakieta SuperHeavy aż 31. Pierwszy lot pełnowymiarowego Starshipa może odbyć się po wakacjach.
Oprócz prac przy prototypach pojazdu, SpaceX zacznie modernizować zakupione niedawno platformy wiertnicze, które docelowo mają stać się morskimi platformami startowymi dla najpotężniejszego systemu transportu kosmicznego w historii ludzkości. Platformy zostały nazwane Fobos i Deimos. Tak, dobrze myślicie, to wszystko na cześć księżyców Marsa.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX / Fot. LabPadre
Oprócz prac przy prototypach pojazdu, SpaceX zacznie modernizować zakupione niedawno platformy wiertnicze, które docelowo mają stać się morskimi platformami startowymi dla najpotężniejszego systemu transportu kosmicznego w historii ludzkości. Platformy zostały nazwane Fobos i Deimos. Tak, dobrze myślicie, to wszystko na cześć księżyców Marsa.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX / Fot. LabPadre
https://www.youtube.com/watch?time_continue=6&v=_qwLHlVjRyw&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2021-02-02/dzis-spacex-szykuje-lot-prototypu-sn9-statku-starship-a-niedlugo-po-nim-poleci-tez-sn10/

Dziś SpaceX szykuje lot prototypu SN9 statku Starship, a niedługo po nim poleci też SN10.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powstaje napęd plazmowy, który pozwoli polecieć na Marsa w zaledwie 3 tygodnie
2021-02-02.
Wiele razy już słyszeliśmy o powstaniu innowacyjnych napędów, które pozwolą nam swobodnie podróżować po Układzie Słonecznym, a nawet zabiorą nas na egzoplanety. Teraz w końcu to marzenie może się zrealizować.
I nie mówimy tutaj o napędzie jądrowym, który też dobrze rokuje, a nawet jest od jakiegoś czasu budowany przez Amerykańską i Rosyjską Agencję Kosmiczną właśnie z myślą o szybkiej kolonizacji Księżyca czy Marsa. Powiew świeżości nadszedł jednak od Fatimy Ebrahimi z Laboratorium Fizyki Plazmy na Princeton (PPPL), która ma nieco bardziej skomplikowany pomysł, jednak bardziej realny w realizacji.
Mówimy tutaj o silniku plazmowym bazującym na polu magnetycznym i na rekoneksji magnetycznej, czyli zjawiskach fizycznych obserwowanych zarówno na Słońcu, jak i w otoczeniu Ziemi. Symulacje przeprowadzone na superkomputerach PPPL pokazują dobitnie, że taki napęd jest znacznie wydajniejszy od tradycyjnych, chemicznych.
Jak działa ten wynalazek? Silnik ma wykorzystywać pola magnetyczne do wyrzucania plazmy z dysz i przy tym generować ciąg. Chociaż podobne silniki napędzają satelity od lat, to jednak mówimy w ich przypadku o polu elektrycznym, a nie magnetycznym. Właśnie w nim ma znajdować się rewolucja. Silnik ma bazować na rekoneksji magnetycznej, w której linie pola magnetycznego przecinają się, gwałtownie rozdzielają, co owocuje generowaniem ogromnej ilości energii.
Co ciekawe, podobna technologia wykorzystywana jest na co dzień w pierwszych prototypowych sztucznych słońcach, czyli tzw. tokamakach. Nowe nadprzewodniki, które są tworzone na potrzeby rozwoju reaktorów fuzyjnych, mogą pomóc również w budowie nowego napędu kosmicznego od Fatimy Ebrahimi. Badaczka właśnie rozpoczęła prace nad budową prototypu.
Fizyczka zapowiada, że podróż na Księżyc ma trwać kilka godzin, a na Marsa zaledwie 3 tygodnie, a nie 6 miesięcy. Dzięki temu wynalazkowi, w zasięgu ludzkości znajdą się nawet najdalsze planety i ich księżyce przemierzające Układ Słoneczny. Nowe rodzaje napędów to wielkie marzenie fanów przemiany ludzkości w gatunek międzyplanetarny. Dzięki nim będziemy mogli zacząć myśleć o poszukaniu drugiej Ziemi i zabezpieczeniu cywilizacji na wypadek globalnego kataklizmu.
Źródło: GeekWeek.pl/PPPL Office of Communications / Fot. PPPL Office of Communications
https://www.geekweek.pl/news/2021-02-02/powstaje-naped-plazmowy-ktory-pozwoli-poleciec-na-marsa-w-zaledwie-3-tygodnie/

Powstaje napęd plazmowy, który pozwoli polecieć na Marsa w zaledwie 3 tygodnie.jpg

Powstaje napęd plazmowy, który pozwoli polecieć na Marsa w zaledwie 3 tygodnie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto niesamowity obraz miejsca lądowania misji Apollo na Księżycu wykonany z Ziemi
2021-02-02.
Astrofotografia jeszcze nigdy nie była tak spektakularna. Na co dzień możemy zobaczyć obrazy planet Układu Słonecznego, ale nie są one tak szczegółowe, jak te, które za chwilę zobaczycie. I pomyśleć, że najlepsze dopiero przed nami.
NASA właśnie pochwaliła się swoim nowym nabytkiem. Jest nim potężny system obserwacji radarowej zaprojektowany i zbudowany przez inżynierów z firmy Raytheon Intelligence & Space. System rejestruje odbite fale mikrofalowe, a następnie analizuje je, by po chwili stworzyć bardzo dokładny obraz powierzchni danego obiektu.
Agencja opublikowała owoce pierwszych testów systemu, który został zainstalowany na radioteleskopie Green Bank. Efekt po prostu zapiera dech w piersi. Na obrazie możemy zobaczyć obszar lądowania misji Apollo 15 w dniu 30 lipca 1971 roku. W misji brali udział: David R. Scott, Alfred M. Worden i James B. Irwin. Spędzili oni na powierzchni ponad 2 dni i zabrali ze sobą 77 kilogramów skał.
System pozwala na obrazowanie powierzchni z niesamowitą dokładnością. Bez problemu można dostrzec obiekty o średnicy nawet 5 metrów. Niestety, NASA nie pokazała nam pełni możliwości technologii Raytheon Intelligence & Space. Na obrazie ukazany został obszar o średnicy ok. 3500 kilometrów. W górnej części obrazu znajduje się krater Hadley C, który ma średnicę ok. 6 kilometrów. W okolicy znajdują się zapadnięte jaskinie lawowe.
NASA zamierza w najbliższych miesiącach wykorzystać system astronomii radarowej do wykonania obrazów powierzchni najbliższych nam planet, ich księżyców, a być może nawet planetoid. W przyszłości będzie można takie systemy wysyłać w przestrzeń kosmiczną i bezpośrednio stamtąd fotografować nawet najdalsze ciała niebieskie.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA/NRAO/GBO/Raytheon
https://www.geekweek.pl/news/2021-02-02/oto-niesamowity-obraz-miejsca-ladowania-misji-apollo-na-ksiezycu-wykonany-z-ziemi/

Oto niesamowity obraz miejsca lądowania misji Apollo na Księżycu wykonany z Ziemi.jpg

Oto niesamowity obraz miejsca lądowania misji Apollo na Księżycu wykonany z Ziemi2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)