Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Rusza kolejna edycja CanSat. Uczniowie stworzą sondy badawcze
2022-09-14.
Europejska Agencja Kosmiczna i Biuro Edukacji ESERO Centrum Nauki Kopernik ogłosiły start konkursu CanSat 2022/2023, do którego zapraszają nauczycieli i uczniów szkół ponadpodstawowych.
CanSat to międzynarodowy konkurs Europejskiej Agencji Kosmicznej. Polega na samodzielnym konstruowaniu symulatorów sond kosmicznych przez uczniów i uczennice oraz przeprowadzeniu za ich pomocą badań naukowych. Dzięki temu młodzież ma szansę zaangażować się w autorski projekt naukowy i inżynierski, już na etapie edukacji szkolnej.
Do konkursu zgłaszane są zespoły uczniowskie przez swojego opiekuna, co jest realizowane poprzez wypełnienie formularza. Jeden opiekun może zgłosić maksymalnie jeden zespół uczniowski, a jedna osoba może wchodzić w skład tylko jednego zespołu. Każda drużyna może złożyć tylko jedno zgłoszenie. Nie ma limitu zespołów, pochodzących z jednej szkoły.
Zespół uczniowski powinien składać się z od 4 do 6 osób w wieku 14-19 lat. Członkowie i członkinie powinni być uczniami szkoły ponadpodstawowej.
Centrum Nauki Kopernik informuje, że rekrutacja potrwa do 23 września 2022. Do konkursu zostaną zakwalifikowane zespoły, których formularz zostanie wypełniony poprawnie i w terminie. W nim należy określić wstępny plan na misję CanSata oraz zainteresowania badawcze zespołu.
Konkurs CanSat składa się z kilku etapów:
?    Rejestracja ? wypełnienie przez opiekuna formularza zgłoszeniowego. Formularz pojawi się na tej stronie 01.09.2022, rejestracja będzie otwarta do 23.09.2022,
?    Informacja o zakwalifikowanych zespołach ? 27.09.2022,
?    Szkolenie wprowadzające online dla zakwalifikowanych zespołów (w dniach 29-30.09.2022),
?    Raport I ? projekt misji (październik 2022). Instrukcja do tworzenia raportów znajduje się w niniejszym linku ,
?    Informacja o zespołach zakwalifikowanych do kolejnego etapu konkursu ? październik 2022 (na podstawie Raportu I),
?    Warsztaty techniczne dla zakwalifikowanych zespołów (listopad 2022),
?    Raport II ? prototypowanie i budowanie CanSatów (styczeń 2023, dokładna data zostanie przekazana uczestnikom Konkursu).
?    Raport III ? raport końcowy i dokumentacja potwierdzająca budowę CanSata (marzec 2023, dokładna data zostanie przekazana uczestnikom konkursu),
?    Informacja o zespołach zakwalifikowanych do finałów CanSat 2023,
?    Kampania Startowa ? lot i zrzuty CanSatów (marzec/kwiecień 2023),
?    Finał Konkursu CanSat Online ? prezentacje wyników badań i wyłonienie zwycięzców (kwiecień 2023).
CanSat to sonda badawcza mieszcząca się w pojemniku wielkości puszki po napoju. Jego zadaniem jest przeprowadzenie badań i eksperymentów podczas lotu rakietą i w trakcie opadania na spadochronie. Uczniowie i uczennice stają przed wyzwaniem umieszczenia w CanSacie wszystkich podstawowych systemów składających się na satelitę ? zasilania, modułu komunikacji oraz komputera pokładowego.
Dzięki projektowi CanSat uczestniczące zespoły doświadczają wszystkich faz profesjonalnego projektu kosmicznego od wyboru celów misji, finansowania, promocji, zaprojektowanie CanSata, integracji komponentów, testowania systemu, raportowania, przygotowania do startu po analizę uzyskanych danych naukowych.
Ocenie jury podlegają raportowane postępy prac, praca zespołów podczas kampanii startowej oraz prezentacje finałowe.
Szczegółowe zasady konkursu CanSat określa Regulamin Konkursu CanSat 2022/2023. Dodatkowe informacje są zawarte na stronie konkursu .
ródło: Centrum Nauki Kopernik
Fot. KSERO
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/rusza-kolejna-edycja-cansat-uczniowie-stworza-sondy-badawcze

Rusza kolejna edycja CanSat. Uczniowie stworzą sondy badawcze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Thorium Space ze swoim satelitą na MSPO 2022
2022-09-14.
Podczas XXX edycji kieleckich targów MSPO obecna była polska firma z sektora kosmicznego Thorium Space. Na stoisku wrocławskiej firmy mogliśmy znaleźć makietę satelity SmallGEO, który ma być uniwersalną definiowaną programowo platformą do komunikacji w szerokim zakresie częstotliwości.
Thorium Space Sp. z o.o. jest założoną w 2017 roku firmą z sektora zaawansowanych systemów komunikacji satelitarnej (Advanced Space Communication Company), zajmującą się projektowaniem rozwiązań technologicznych w zakresie konstruowania pojazdów kosmicznych i inteligentnych anten macierzowych, mających zastosowanie w branży kosmicznej i sektorze obronności. W skład firmy wchodzi interdyscyplinarny zespół blisko 40 inżynierów technologii kosmicznych oraz specjalistów z dziedzin pokrewnych. Posiada biura we Wrocławiu i Warszawie.
Rozwiązania Thorium dedykowane są tym gałęziom przemysłu, w których komunikacja satelitarna odgrywa kluczowe znaczenie m.in. w branżach lotniczo-kosmicznej, morskiej, telekomunikacyjnej oraz obronnej, zaś sama spółka rozwija wiele projektów, w tym SUBCOM, Szafir i wiele innych za łączną kwotę 75 mln złotych.
Podczas targów, między innym, zaprezentowała działania, trwającej już od ponad półtora roku współpracy z kluczowym partnerem firmą Teledyne e2V nad projektem układu analogowo-cyfrowego pracującego w paśmie Ka zapewniającym analizę pasma użytecznego o szerokości powyżej 3,5 GHz.
Obecnie Thorium Space rozpoczęło działania dotyczące pozyskania platformy poprzez współpracę z potentatem OHB AG z Niemiec, która ma w swojej ofercie platformy najnowszej generacji na GEO, które powstały przy pomocy finansowania ESA. Z rozwiązań tej rodziny skorzystał Hispasat, EUTELSAT Quantum oraz Heinrich Hertz dla Bundeswehry. SmallGEO jest platformą o udźwigu do 900 kilogramów, co idealnie wpasuje się w normy projektu, zapewniając odpowiednią ilość energii elektrycznej oraz odprowadzanie ciepła. Firma OHB posiada specjalistów integracji platformy z ładunkiem, dodatkowo zbudowane już relacje oraz logistyczna bliskość ułatwi przerzut ładunku, gdyż wystarczy transport drogowy.
Thorium Space proponuje kilka rozwiązań, które będą zaimplementowane w urządzeniu. Ich geostacjonarny instrument, z transponderem i w pełni ucyfrowioną macierzą DBF (Digital Beam Forming), cechowałby się masą z przedziału 500-1000 kg. Byłby w pełni definiowanym programowo satelitą (Software Defined Satellite), co umożliwiałoby elastyczność w przeprogramowaniu urządzenia w zależności od aktualnie wykonywanych zadań i obsługi każdego typu modulacji, szerokiego zakresu częstotliwości, tj. od pasma X, poprzez pasmo Ka, aż do pasma E (NATO: W-band). Firma szacuje, że koszt przesyłu jednego gigabita danych mógłby zejść poniżej miliona euro.
Jak w maju bieżącego roku informował prezes Thorium Space, zastosowanie satelity jest niezwykle szerokie: od zadań cywilnych po te związane z lotnictwem, nawigacją morską, wojskiem (dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych) bądź ochroną bezpieczeństwa państwowego. Satelita mógłby także pośredniczyć w przesyłaniu danych z licznych satelitów obserwacyjnych na LEO do jednej stacji naziemnej.
Dzięki elastyczności, jaką daje technologia SDS i SDR (Software Defined Radio) Thorium Space zamierza płynnie dostosować się do użytkowników posiadających już terminale pracujące w różnych, szczególnie niższych zakresach częstotliwości, docierając zarazem do dużej liczby użytkowników. Założeniem firmy jest utrzymanie wysokiej elastyczności i kompatybilności nowego satelity z dotychczas wykorzystywaną infrastrukturą naziemną, a zatem Thorium Space nie przewiduje produkowania odrębnych odbiorników. Do komunikacji ze SmallGEO HTS można byłoby wykorzystać istniejące anteny pasma Ka (70 cm) i Ku (1,2 m).
Czas pracy urządzenia miałby wynieść co najmniej 15 lat, pozwalając w trakcie trwania misji na wielokrotną zmianę wykonywanych zadań. Swym zasięgiem mógłby obejmować większą część kontynentu europejskiego, od Norwegii aż po Bliski Wschód. Koszty projektu szacowane są na przedział od 50 do 85 mln EUR.
Co jest równie ważne, satelita byłby wyposażony w elementy wielowarstwowej ochrony przeciwzakłóceniowej i antyjammingowej, stając się odpornym na niekinetyczne próby użycia broni ASAT. Prezes Rymaszewski powiedział, że satelita byłby zdolny do namierzania źródła zakłóceń z dokładnością do kilkuset metrów.
Źródło PAP
SPACE24
Fot. Kacper Bakuła/Defence24.pl
Fot. Kacper Bakuła/Defence24.pl
https://space24.pl/satelity/komunikacja/thorium-space-ze-swoim-satelita-na-mspo-2022

Thorium Space ze swoim satelitą na MSPO 2022.jpg

Thorium Space ze swoim satelitą na MSPO 2022.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita EUTELSAT KONNECT VHTS pomyślnie wyniesiony na orbitę
2022-09-14.    Astronomia24
Satelita komunikacyjny EUTELSAT KONNECT VHTS zbudowany przez Thales Alenia Space, spółkę joint venture Thales (67%) i Leonardo (33%) został przetransportowany przez składająca się z 5 różnych silników rakietę Ariane. Obiekt został wystrzelony w przestrzeń kosmiczną na terenie centrum kosmicznego w Kourou, w Gujanie Francuskiej. EUTELSAT KONNECT VHTS to satelita o ogromnej przepustowości, który został zbudowany przez międzynarodowego operatora Eutelsat.
Olbrzymia moc obliczeniowa pozwoli na uzyskanie szerokopasmowej i mobilnej łączności na obszarze całej Europy, Afryki Północnej oraz na Bliskim Wschodzie. Satelita nadaje w paśmie Ka z przepustowością wynoszącą 500 Gbps co sprawia, że jest największym i najbardziej pojemnym geostacjonarnym satelitą, który kiedykolwiek został zbudowany w Europie. Obiekt został wyposażony w najpotężniejszy pokładowy procesor cyfrowy, jaki dotychczas umieszczono na orbicie. Zaawansowany technologicznie układ umożliwia elastyczność w przydzielaniu pojemności i optymalne wykorzystanie widma.
EUTELSAT KONNECT VHTS to satelita o parametrach, które robią wrażenie. Ma 9 metrów wysokości, czyli tyle co trzypiętrowy budynek. Rozpiętość jego skrzydeł wynosi ponad 45 metrów, a waga startowa to 6,4 tony metrycznej. Trwałość konstrukcji zapewnia mu żywotność zaplanowaną na ponad 15 lat. Satelita powstał w oparciu o w pełni elektryczną platformę Spacebus NEO firmy Thales Alenia Space, a projektowany był we współpracy z francuską i europejską agencją kosmiczną CNES i ESA.
Satelita nowej generacji ma pojemność siedem razy większą niż jego poprzednik satelita EUTELSAT KONNECT wystrzelony w 2020 roku. Dzięki swoim parametrom i mocy ma szansę zniwelować wykluczenie cyfrowe, jakiego doświadcza Europa, zwłaszcza w bardziej odizolowanych regionach i zapewnić bardzo szybki dostęp do Internetu wszystkim mieszkańcom kontynentu. Usługi HTS będą dostępne na ziemi, w powietrzu i na morzu, w dowolnym miejscu i czasie na obszarze objętym zasięgiem, a ich wydajność będzie porównywalna z usługami dostarczanymi za pomocą światłowodów.

- Jestem bardzo dumny z udanego startu EUTELSAT KONNECT VHTS. Ten satelita to wysoce zaawansowany technologicznie układ, który jest wynikiem niezwykle owocnej wieloletniej współpracy naszej firmy z Eutelsatem ? powiedział Hervé Derrey, prezes i dyrektor generalny Thales Alenia Space. ? EUTELSAT KONNECT VHTS jest wyrazem naszej wizji, aby dostarczać szerokopasmową łączność do każdego domu w dowolnym miejscu w Europie tak, aby do każdego użytkownika docierało 100 Mb/s na użytkownika. Czas, aby na naszym kontynencie nie było już białych plam, do których nie dociera wysokiej klasy Internet.


Źródło: mslgroup.com, thalesaleniaspace.com.
Satelita komunikacyjny nowej generacji zapewni szybkie połączenia szerokopasmowe i mobilne.
fot. Thales Alenia Space
Satelita komunikacyjny nowej generacji zapewni szybkie połączenia szerokopasmowe i mobilne.
fot. Thales Alenia Space
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1243

 

Satelita EUTELSAT KONNECT VHTS pomyślnie wyniesiony na orbitę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto ma prawa do zasobów na Księżycu?
2022-09-15/ Urszula Ulanowska
Obecnie ekspansja kosmosu jest bardzo dynamiczna. Co najmniej sześć krajów i mnóstwo prywatnych firm ogłosiło publicznie, że w ciągu następnej dekady odbędzie się ponad 250 misji na Księżyc, w tym wiele z nich obejmujących plany budowy stałych baz księżycowych. Niestety, roszczenia dotyczące wydobycia na Księżycu i ziemi na Księżycu należą do szarej strefy prawa międzynarodowego.
Traktat o Przestrzeni Kosmicznej ? licząca 60 lat umowa, która kieruje ludzką działalnością w kosmosie ? zabrania narodom zajmowania terytorium w kosmosie. To ograniczenie obejmuje Księżyc, planety i asteroidy. Jak więc będą zarządzane zasoby kosmiczne?
Jednym z pomysłów jest wyznaczanie ,,stref wykluczenia?, zdefiniowanych przez NASA jako ?obszary graniczne, do których odwiedzające statki kosmiczne nie powinny wchodzić?, obejmujących tereny naokoło urządzeń z wcześniejszych historycznych lub przełomowych misji. Niestety, takie strefy naruszałyby postanowienia Artykułu II Traktatu o Przestrzeni Kosmicznej. Artykuł ten stwierdza, że żaden obszar przestrzeni nie podlega ?przywłaszczeniu narodowemu? przez ?środki użytkowania lub zajmowania?. Tworzenie takich strefy wykluczenia z pewnością można uznać za zajęcie (okupację).
Istnieją jednak argumenty za istnieniem takich stref. Artykuł IX Traktatu o Przestrzeni Kosmicznej wymaga, aby wszystkie działania w kosmosie były prowadzone ?z należytym uwzględnieniem odpowiednich interesów innych?.
Czemu miały by służyć takie strefy? Ostatni człowiek na Księżycu, astronauta Apollo 17, Eugene Cernan, nazwał pył księżycowy ?jednym z najbardziej obciążających, ograniczających aspektów powierzchni Księżyca?. Księżyc pokryty jest warstwą drobnego pyłu i małych, ostrych fragmentów skał zwanych regolitem. Ponieważ na Księżycu praktycznie nie ma atmosfery, regolit jest łatwo rozdmuchiwany, gdy statek kosmiczny ląduje lub porusza się po powierzchni Księżyca. Z tego powodu lądowanie w pobliżu miejsc innych misji może skutkować zniszczeniem sprzętu, jak w przypadku Apollo 12 z 1969 roku.
Zniszczenia tego typu powtarzałyby się regularnie w wypadku dalszej ekspansji Księżyca, ponieważ ilość miejsc, do których warto by było wysyłać misje, jest ograniczona. Jest to spowodowane tym, że warto lądować tylko tam, gdzie są surowce, które warto wydobywać ? są nimi między innymi woda i metale ziem rzadkich, takie jak neodym oraz Hel-3.
Źródła:
?    Space.com: Michelle L.D. Hanlon; Moon mining claims fall into gray area of international law, so how to avoid conflict?
15 września 2022
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/kto-ma-prawa-do-zasobow-na-ksiezycu/

 

Kto ma prawa do zasobów na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opóźnienia rosyjskiej misji Luna-25
2022-09-15. Urszula Ulanowska
Po raz kolejny przesunął się termin startu misji Łuna-25. Tym razem z września tego roku aż do 2023 roku. O przesunięciu poinformował dyrektor generalny Roskosmosu ? Jurij Borysow. Podobno podczas testów lądowania Łuny-25 doszło do poślizgu i okazało się, że czujniki prędkości i odległości, potrzebne do bezpiecznego lądowania, nie sprawdziły się.
Misja Łuna-25 ma być reaktywacją rosyjskiej eksploracji Księżyca za pomocą zautomatyzowanego lądownika. Ostatnia misja odbyła się w, wtedy jeszcze, Związku Radzieckim w 1976 roku. Wtedy to to Łuna-24 dostarczyła na Ziemię około 170 gramów regolitu księżycowego. Lądownik Łuna-25 ma zbadać górną warstwę powierzchni (egzosferę) Księżyca oraz opracować technologie lądowania i pobierania próbek gleby. Sonda ma działać przez przynajmniej jeden rok ziemski. W planach Rosjan jest jeszcze orbiter Łuna-26, lądownik Łuna-27 oraz budowa stacji naukowej na Księżycu we współpracy z Chinami.
Z powodu wtargnięcia Rosji na Ukrainę Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) zrezygnowała ze współpracy nad projektem z wykorzystaniem kamery Pilot-D do precyzyjnego lądowania Łuny-25 oraz z wielu innych projektów kosmicznych.
Źródła:
?    space.com: Leonard David; Russia delays launch of Luna 25 moon lander to 2023
15 września 2022
 Lądownik Łuna-25 Żródło : Urszula Ulanowska AstroNET
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/opoznienia-rosyjskiej-misji-luna-25/

Opóźnienia rosyjskiej misji Luna-25.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamieszanie wokół jasnego satelity. Elon draniu! Nauka ci tego nie zapomni

2022-09-14. Sławomir Matz

 SpaceX znowu gra na nosie astronomom. Falcon 9 wyniósł w kosmos satelitę, który rozpali naukowców do czerwoności. Wszystko w ramach projektu rozwijanego przez firmę AST SpaceMobile. O co ten hałas?


Przez wiele lat miano najjaśniejszych sztucznych satelitów Ziemi należało do Iridium. Były to satelity komunikacyjne, zapewniające łączność satelitarną, które przy odpowiednim ustawieniu względem obserwatora, powodowały flarę sięgającą -8 magnitudo. W tej skali im więcej niżej na minusie, tym jaśniej. Żaden z naturalnych obiektów nocnego nieba, poza Księżycem (-12 mag) oraz Słońcem (-26 mag), nie był w stanie im dorównać jasnością.
Od 2020 roku, gdy deorbitowano ostatniego satelitę Iridium starej generacji, miano najjaśniejszego przeszło na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Co prawda, daleko jej do jasności poprzedników, ale przy odpowiednich warunkach potrafi osiągać nawet -4 magnitudo. To powoduje, że kontrastowo odznacza się na nieboskłonie podczas swoich wysokich przelotów.
Satelita jest ogromny
Niebawem i ona zostanie zdeklasowana. Za sprawą rakiety Falcon 9 od SpaceX w przestrzeń kosmiczną trafił właśnie największy w historii system komunikacji komercyjnej. Urządzenie nazywa się BlueWalker3 i jest prototypem należącym do amerykańskiej firmy AST SpaceMobile. Jego konstrukcja ma pozwolić na bezpośredni kontakt ze zwykłymi telefonami, bez dodatkowego obciążenia dla użytkownika.
To imponujące, że takie satelity trafiają na orbitę, jednak projekt budzi liczne kontrowersje w środowisku astronomicznym. Chodzi o spodziewaną jasność satelity, która może zdeklasować nie tylko ISS, ale również deorbitowane przed 2020 rokiem Iridium. Po rozwinięciu swoich paneli, BlueWalker3 stworzy okrągłą tarczę o powierzchni 64 metrów kwadratowych (prawie 10 metrów średnicy).
Historia się powtórzy
Astronomowie wiedzą, czym skutkuje obecność tak dużego satelity na orbicie. Doskonałym porównaniem może okazać się Echo-1 wystrzelony w kosmos w 1960 roku przez NASA. Ten eksperyment telekomunikacyjny także wyróżniał się imponującymi rozmiarami, odbijał sporo światła słonecznego i było go widać z wielu miejsc na Ziemi. Na szczęście szybko się zakończył, nie powodując większej irytacji w środowisku astronomicznym.
Jak wynika ze stanowiska firmy AST SpaceMobile, BlueWalker 3 ma być jednym z wielu tak dużych satelitów umieszczonych na orbicie. Astronomowie biją zatem na alarm, że może to zagrozić obserwacjom naukowym, prowadzonym przez naziemne teleskopy astronomiczne.
Wystarczy, że krąży nad nami rozwijana od 2019 roku sieć satelitów Starlink, licząca obecnie około 2200 pojedynczych urządzeń. Ich obecność daje się we znaki nawet amatorom astrofotografii, o czym świadczą liczne przykłady publikowane w mediach społecznościowych.
Nowy satelita z pewnością stanie się spektakularną perełką nocnego nieba, lecz gdy się znudzi obserwatorom, może zamienić się w kosmiczny odpadek, irytujący naukowców. Spodziewając się, że w przyszłości podobne urządzenia będą pojawiały się częściej, astronomowie zawiązali Centrum ds. Ochrony Ciemnego i Cichego Nieba przed Zakłóceniami Konstelacji Satelitarnych przy Międzynarodowej Unii Astronomicznej i... nie zawahają się go użyć.


 Elon Musk gra na nosie naukowcom? SpaceX wyniosła dużego satelitę w kosmos. /Cosmos - the Science of Everything / Facebook /123RF/PICSEL

INTERIA
 
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-zamieszanie-wokol-jasnego-satelity-elon-draniu-nauka-ci-tego,nId,6285377

Zamieszanie wokół jasnego satelity. Elon draniu! Nauka ci tego nie zapomni.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Webb pojawił się na znaczku. Amerykańska poczta uznała, że teleskop jest tego godzien!

2022-09-14. Sławomir Matz

Dopiero od niedawna oferuje naukowcom pełnię swoich możliwości, a już doczekał się wyjątkowego upamiętnienia. Wart 10 miliardów dolarów Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba znalazł się na znaczkach pocztowych wydanych przez US Postal Service.

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba jest obecnie największym, najpotężniejszym i najbardziej zaawansowanym teleskopem naukowym, jaki kiedykolwiek został umieszczony w kosmosie. Ilustracja przedstawiająca jego wygląd, znalazła się na upamiętniającym znaczku pocztowym, wydanym przez US Postal Service. Jego prezentacja odbyła się 8 września w Narodowym Muzeum Pocztowym Smithsonian w Waszyngtonie.
Zaczęło się niepozornie
Misja Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba realizowana jest we współpracy trzech agencji kosmicznych - amerykańskiej (NASA), europejskiej (ESA) i kanadyjskiej (CSA). Wystartowała 25 grudnia 2021 roku z Gujany Francuskiej, gdzie znajduje się europejski kosmodrom. W następnych kilku miesiącach poza tym, że zmierzał do punktu libracyjnego L2 na orbicie Ziemi, dokonywał kalibracji oraz rozłożenia swoich instrumentów badawczych.
12 lipca, NASA zaprezentowała wszystkie pionierskie pełnokolorowe fotografie wykonane przy pomocy Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Przedstawiały one obiekty takie, jak fragment Mgławicy Carina, Mgławicę Pierścień Południowy, Kwintet Stephana, gromadę galaktyk SMACS 0723 oraz widmo egzoplanety WASP-96b.
Teleskop jest genialny
W ciągu niespełna dwóch miesięcy, misja tego teleskopu kosmicznego, zdołała dostarczyć naukowcom wielu cennych odkryć. W kilka dni po rozpoczęciu pracy naukowej, udało mu się zarejestrować obraz GLASS-z13, nieznanej dotąd galaktyki, która okazała się najdalszą, jaką znamy.

Następne tygodnie przyniosły osiągnięcia, które pozwoliły potwierdzić na przykład obecność dwutlenku węgla w atmosferze egzoplanety WASP-39b. To dużo, jak na tak krótki dystans czasowy. Z tego powodu Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba rozbudza nadzieje naukowców i wyobraźnię miłośników astronomii.
Nic zatem dziwnego, że US Postal Service postanowiła uhonorować go obecnością na znaczkach pocztowych. Wobec nowej perspektywy na wszechświat, jakiej dostarcza ten instrument badawczy, takie upamiętnienie zdaje się być zasłużone.
Amerykańska poczta uhonorowała Webba? Gdzie pojawi się jego zdjęcie obraz? /NASA - National Aeronautics and Space Administration /Facebook
INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-webb-pojawil-sie-na-znaczku-amerykanska-poczta-uznala-ze-tel,nId,6275280

Webb pojawił się na znaczku. Amerykańska poczta uznała, że teleskop jest tego godzien!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planeta robotów - 25 lat nieprzerwanych badań Marsa
2022-09-15.
Od 25 lat bez przerwy powierzchnię Marsa badają łaziki i orbitery. Historia eksploracji Czerwonej Planety rozpoczęła się jednak dużo wcześniej, a jej początki były trudne i pełne niepowodzeń.
Czerwoną Planetę bada obecnie 13 urządzeń w tym jeden lądownik stacjonarny, 8 orbiterów, 3 łaziki i helikopter. Większość współczesnych marsjańskich misji osiąga zamierzone cele lub przewyższa oczekiwania naukowców. W przeszłości podbój Marsa przysparzał jednak dużo więcej problemów.
Początki eksploracji Czerwonej Planety
Pierwsza faza eksploracji Marsa odnotowała więcej porażek niż sukcesów. Z 26 prób dotarcia na Marsa w latach 1960-1996 tylko 12 zakończyło się częściowym lub pełnym sukcesem. W latach 1960-1969 Związek Radziecki próbował wysłać na Marsa osiem statków kosmicznych. Tylko dwa, Mars 1 i Zond 2, dotarły do przestrzeni międzyplanetarnej, ale kontrolerzy stracili kontakt z obydwoma na długo przed dotarciem do Marsa. Pierwsza udana misja na Czerwoną Planetę, Mariner 4, zaskoczyła wielu naukowców, gdy podczas przelotu 14 lipca 1965 roku sonda przesłała 22 czarno-białe zdjęcia przedstawiające pokryty kraterami księżycowy teren, pozornie niszcząc nadzieje na możliwy do zamieszkania świat. Mariner 4 miał mniej znanego bliźniaka, Marinera 3, który z powodu wadliwej osłony nie mógł rozłożyć paneli słonecznych.
,,Wielki Galaktyczny Ghoul?
Awaria Marinera 3, wraz z serią nieudanych sowieckich misji na Marsa, skłoniła inżyniera Johna R. Casaniego z NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii do stworzenia żartobliwej idei ,,Wielkiego Galaktycznego Ghoula? - mitycznego kosmicznego potwora, który pożerał statki kosmiczne będące w drodze na Czerwoną Planetę. W 1969 roku, gdy Mariner 7 zbliżył się do planety w celu przelotu, kontrolerzy naziemni nagle stracili kontakt z sondą. Początkowo żartobliwie obawiali się ataku ,,Ghuli?, ale statek kosmiczny wznowił komunikację i zakończył udaną misję wraz ze swoim bliźniakiem, Marinerem 6.
Lata siedemdziesiąte XX wieku były nieco bardziej przychylne dla Związku Radzieckiego. Sześć z siedmiu ekspedycji odniosło częściowe sukcesy dzięki serii przelotów, misji orbiterów i lądowników. W 1971 roku plan Stanów Zjednoczonych dotyczący wysłania dwóch orbiterów, aby szczegółowo odwzorować powierzchnię planety, zakończył się klęską. Stało się to, gdy pierwszy z nich, Mariner 8, padł ofiarą niepowodzenia startu. Dopiero Mariner 9, stał się pierwszym statkiem kosmicznym, który okrążył inną planetę 13 listopada 1971 roku. Kontynuował pracę do października 1972, mapując 85% planety z rozdzielczością wystarczającą, aby naukowcy wybrali miejsca lądowania dla dwóch następnych statków kosmicznych - lądowników Viking 1 i 2, które przybyły na Marsa latem 1976 roku. Każdy statek kosmiczny Viking składał się z orbitera i lądownika, przy czym ten ostatni był wyposażony w zaawansowane instrumenty do poszukiwania oznak życia w marsjańskiej glebie. Chociaż wyniki tych eksperymentów pozostają niejednoznaczne, wszystkie statki kosmiczne Viking istotnie przekroczyły okres planowanej eksploatacji, przeprowadzając pierwsze szczegółowe badania powierzchni Marsa.
Sześcioletnia przerwa w eksploracji Marsa nastąpiła po tym, jak ostatni z Wikingów przestał działać (lądownik Viking 1, 11 listopada 1982 r.). Kiedy próby zostały wznowione, ,,Wielki Galaktyczny Ghul?? dał o sobie znać. Związek Radziecki wystrzelił parę statków kosmicznych o nazwie Phobos 1 i 2 w lipcu 1988 roku, aby okrążyć Marsa i rozmieścić lądowniki na większym księżycu Phobosa. 2 września kontrolerzy naziemni stracili kontakt z Phobosem 1, będąc nadal w drodze na Marsa, z powodu błędnego polecenia wysłanego do statku kosmicznego. Phobos 2 z powodzeniem wszedł na orbitę wokół Marsa 29 stycznia 1989 roku i przesłał 37 szczegółowych zdjęć Phobosa, mapując 80% Księżyca. Krótko przed wysłaniem lądownika, główny komputer na pokładzie Phobos 2 uległ awarii, a misja zakończyła się przedwcześnie 27 marca. W 1992 roku NASA wystrzeliła orbiter Mars Observer, pierwszą misję agencji na Marsa od czasu sondy Viking. Kontrolerzy stracili kontakt ze statkiem kosmicznym na trzy dni przed planowanym spaleniem orbity 24 sierpnia 1993 roku. Inżynierowie uważają, że wadliwy zawór spowodował nagromadzenie oparów paliwa i utleniacza, które eksplodowały, gdy silnik statku kosmicznego uruchomił się w celu korekty kursu.
Misja Mars 96 to jedyna rosyjska próba dotarcia do Marsa w latach 90. Została wystrzelona 16 listopada 1996 roku. Statek kosmiczny do badania atmosfery Czerwonej Planety, jej powierzchni i wnętrza składał się z orbitera, dwóch małych lądowników i dwóch penetratorów powierzchniowych. Niepowodzenie górnego stopnia rakiety spowodowało, że statek kosmiczny znalazł się na niskiej orbicie okołoziemskiej, wkrótce potem ponownie wchodząc w ziemską atmosferę.
Powrót na Marsa
Nowa era eksploracji Marsa rozpoczęła się wraz z miękkim lądowaniem sondy Mars Pathfinder 4 lipca 1997 roku, pierwszym udanym lądowaniem na Marsie od 21 lat. Od tego dnia co najmniej jeden statek kosmiczny nieustannie bada Marsa z jego powierzchni lub z orbity. Przez większość czasu z ostatnich 25 lat, wiele misji kosmicznych prowadziło skoordynowane badania, aby znacznie poprawić nasze zrozumienie Czerwonej Planety. Zaprojektowany jako misja demonstracyjna technologii, Pathfinder wykorzystał niewielki, 12-kilogramowy łazik Sojourner, pierwszy pojazd kołowy działający na Czerwonej Planecie. Po raz pierwszy w programie badań planetarnych cywile mogli uzyskać dostęp do danych, a zwłaszcza obrazów pochodzących z Marsa, zasadniczo w czasie rzeczywistym za pośrednictwem nowego medium telekomunikacji zwanego Internetem. Pathfinder zakończył misję 27 września 1997 roku, ale do tego czasu na orbitę Czerwonej Planety przybył Mars Global Surveyor (MGS), wchodząc na eliptyczną orbitę wokół Marsa 12 września. Sonda MGS przesłała na Ziemię ponad 240 tysięcy zdjęć Czerwonej Planety, a także wspierała łaziki Spirit i Opportunity na powierzchni po ich przybyciu w styczniu 2004 roku.
Eksploracja biegunów Marsa
Lądownik polarny Phoenix wylądował w północnym regionie polarnym Marsa 25 maja 2008 roku, najdalej na północ spośród wszystkich statków kosmicznych na Czerwonej Planecie. Cele urządzenia Phoenix obejmowały poszukiwanie dowodów na obecność wody w postaci lodu oraz dowodów na to, że Mars był w przeszłości zdolny do podtrzymania życia. Misja Phoenix odnalazła bezpośrednie dowody na obecność lodu wodnego, potwierdzając obserwacje orbitalne dokonane przez orbiter Mars Odyssey. Phoenix działał do 2 listopada 2008 roku, 67 marsjańskich dni dłużej niż planowano. Lądownik padł ofiarą zbliżającej się marsjańskiej zimy z ekstremalnie niskimi temperaturami i ograniczonym światłem słonecznym zasilającym baterie urządzenia.
Misja na księżyc Marsa
Wspólny rosyjsko-chiński projekt, aby wysłać orbitery na Marsa oraz zebrać i dostarczyć na Ziemię próbki z marsjańskiego księżyca Phobosa, zakończył się niepowodzeniem. Zbudowany w Rosji statek kosmiczny Phobos-Grunt, orbiter oraz lądownik i pojazd powrotny Phobos, zawierał na pokładzie mały chiński orbiter Yinghuo-1. Po wystrzeleniu 8 listopada 2011 roku i wprowadzeniu na orbitę Ziemi, silnik statku kosmicznego nie uruchomił się. Pozostawiony na tej niskiej orbicie okołoziemskiej Phobos-Grunt dokonał niekontrolowanego spłonięcia w ziemskiej atmosferze nad Oceanem Spokojnym 15 stycznia 2012 roku.
Program Mars Science Laboratory
Misja Mars Science Laboratory NASA wystartowała w listopadzie 2011 roku i wylądowała w kraterze Gale 6 sierpnia 2012, dostarczając łazik Curiosity na Czerwoną Planetę. Curiosity potwierdził, że woda w stanie ciekłym w przeszłości płynęła na Marsie w znacznie wilgotniejszym okresie w jego historii. Łazik przebył około 30 kilometrów od dna krateru i wspiął się na ponad 600 metrów na górę Mount Sharp. Łazik Curiosity wykonał ponad 30 odwiertów skalnych i wykonał tysiące zdjęć nie tylko marsjańskiego krajobrazu, ale także chmur oraz zaćmień Słońca.
Dwa nowe marsjańskie orbitery rozpoczęły obserwacje w 2014 roku. Najpierw, 22 września na orbitę przybyła sonda NASA Mars Atmosphere and Volatile Evolution (MAVEN), której zadaniem jest badanie atmosfery planety. Dwa dni później pierwsza indyjska sonda międzyplanetarna - Mangalyaan Mars Orbiter Mission, weszła na orbitę Czerwonej Planety. Chociaż była to przede wszystkim misja demonstracyjna, Mangalyaan posiadał kilka instrumentów naukowych do obrazowania powierzchni Marsa w świetle widzialnym i podczerwonym oraz do badania atmosfery planety. Sonda ESA-Roscosmos ExoMars 2016 Trace Gas Orbiter (TGO) dotarła na orbitę Marsa 19 października 2016 roku i rozpoczęła badania gazów śladowych w atmosferze Marsa, mogących świadczyć o istnieniu tam życia w przeszłości. Lądownik Schiaparelli Entry, Descent and Landing Demonstrator Module (EDM), wypuszczony z TGO trzy dni wcześniej, rozbił się o powierzchnię planety na skutek przedwczesnego odłączenia spadochronu. Orbitalna misja naukowa TGO trwa do dziś.
Kolejna misja NASA składała się z lądownika stacjonarnego InSight, którego celem było zbadanie wnętrza Marsa za pomocą sejsmometru i sondy przepływu ciepła. Podczas ponad 6 miesięcznej podróży na Marsa, dwa niewielkie satelity Mars Cube One A i B (MarCO-A i -B) towarzyszyły InSight. Sonda InSight działa znacznie dłużej niż przewidywany czas pracy i od lat rejestruje wstrząsy sejsmiczne Marsa. W 2022 roku kontrolerzy misji wyłączyli wszystkie instrumenty InSight z wyjątkiem sejsmometru, ponieważ nagromadzony kurz na panelach słonecznych znacznie zmniejszył dostępną moc.
Grono badaczy Marsa powiększa się
Pod koniec lipca 2020 roku wielonarodowa flota statków kosmicznych wyruszyła na Czerwoną Planetę. Zjednoczone Emiraty Arabskie wysłały swoją pierwszą sondę międzyplanetarną, orbiter Emirati Mars Mission Hope, który dotarł na Marsa 9 lutego 2021 roku działa do dziś. W sierpniu 2022 roku, we współpracy z naukowcami pracującymi z sondą NASA MAVEN, badacze Hope opublikowali szczegółowy opis zórz spowodowanych interakcją wiatru słonecznego z górną atmosferą Marsa. Chiny wystrzeliły na Marsa swój pierwszy statek kosmiczny, misję Tianwen-1, składającą się z sześciu elementów: orbitera z dwoma wysuwanymi kamerami, lądownika z wysuwaną zdalną kamerą oraz łazika Zhurong. Tianwen-1 wszedł na orbitę Marsa 10 lutego 2021 roku i zaczął obrazować powierzchnię, aby zidentyfikować potencjalne miejsca lądowania i scharakteryzować atmosferę planety. 14 maja lądownik dotarł na Czerwoną Planetę. Osiem dni później łazik Zhurong zjechał z rampy lądownika na powierzchnię Marsa, czyniąc Chiny drugim krajem, który z powodzeniem ,,postawił koła?? na Marsie.
Najnowszy łazik NASA
Trzeci członek floty Mars Science Laboratory - misja NASA Mars 2020, dotarł na Marsa 18 lutego 2021 roku, wykonując miękkie lądowanie w kraterze Jezero i dostarczając łazik Perseverance. Po raz pierwszy w historii trzy łaziki podróżowały po Marsie w tym samym czasie. Projekt najnowszego łazika wywodzi się od jego poprzednika Curiosity, z nowymi instrumentami naukowymi, wiertłem rdzeniowym i helikopterem Ingenuity. Zaprojektowany jako demonstracja technologii, Ingenuity wykonał swój pierwszy lot w cienkiej marsjańskiej atmosferze 19 kwietnia, a po 31 lotach (stan na 6 września 2022 roku) znacznie przekroczył planowany okres eksploatacji. W międzyczasie Perseverance zaczął zbierać próbki skał, gleby i atmosfery, które przechowuje w celu podjęcia przez przyszłą misję, która ma sprowadzić je na Ziemię. W pierwszym teście wykorzystania zasobów na powierzchni innej planety, eksperyment na łaziku Perseverance - Mars Oxygen In-situ Resource Utilization Experiment (MOXIE) wytworzył tlen z powszechnie dostępnego marsjańskiego dwutlenku węgla. Powiększona wersja MOXIE może pewnego dnia produkować tlen dla przyszłych astronautów na Marsie.
źródło: NASA
Łaziki marsjańskie zmieniły nasze postrzeganie Czerwonej Planety. Fot. NASA/JPL-Caltech
https://nauka.tvp.pl/62778595/planeta-robotow-25-lat-nieprzerwanych-badan-marsa

Planeta robotów - 25 lat nieprzerwanych badań Marsa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykorzystanie promieni gamma do wykrycia małej satelitarnej galaktyki wypełnionej ciemną materią
2022-09-15.
Poprzez gigantyczne płaty promieniowania gamma międzynarodowy zespół naukowców odkrył małą galaktykę satelitarną Drogi Mlecznej wypełnioną ciemną materią, ale której emisja jest bardziej prawdopodobnym rezultatem milisekundowych pulsarów wyrzucających kosmiczne cząsteczki.
Centrum naszej Galaktyki wydmuchuje parę kolosalnych bąbli promieniowania gamma o rozpiętości 50 000 lat świetlnych. Odkryte przez obserwatorium Fermi około 10 lat temu, źródło tego zjawiska w kształcie klepsydry pozostawało niejasne.

Te płaty promieniowania, zwane bąblami Fermiego, są poprzetykane kilkoma enigmatycznymi podstrukturami o bardzo jasnej emisji promieniowania gamma. Jedna z najjaśniejszych plam, zwana kokonem Fermiego, znajduje się w południowym płacie i początkowo sądzono, że jest ona skutkiem dawnych wybuchów supermasywnej czarnej dziury naszej Galaktyki.

Międzynarodowy zespół badaczy przeanalizował dane z teleskopów kosmicznych Gaia i Fermi, aby ujawnić, że kokon Fermiego jest w rzeczywistości spowodowany emisją z galaktyki karłowatej Sagittarius.

Ta galaktyka satelitarna Drogi Mlecznej jest widoczna przez Bąble Fermiego z naszej pozycji na Ziemi. Ze względu na swoją ciasną orbitę wokół naszej Galaktyki i wcześniejsze przejścia przez dysk galaktyczny, straciła ona większość gazu międzygwiazdowego, a wiele jej gwiazd zostało wyrwanych z jej jądra w wydłużone strumienie.

Biorąc pod uwagę, że Sagittarius był spokojny ? bez gazu i bez gwiezdnych żłobków ? istniało kilka możliwości emisji promieniowania gamma, w tym populacja nieznanych pulsarów milisekundowych, lub anihilacje ciemnej materii.

Pulsary milisekundowe są pozostałościami po pewnych typach gwiazd, znacznie masywniejszych od Słońca, które znajdują się w bliskich układach podwójnych, a teraz w wyniku swoich ekstremalnych energii rotacji wydmuchują cząsteczki kosmiczne. Elektrony wystrzeliwane przez pulsary milisekundowe zderzają się z niskoenergetycznymi fotonami mikrofalowego promieniowania tła (CMB) napędzając je do wysokoenergetycznego promieniowania gamma.

Naukowcy wykazali, że kokon promieniowania gamma można wytłumaczyć pulsarami milisekundowymi z galaktyki karłowatej Sagittarius, co nie sprzyja wyjaśnieniu ciemnej materii.

Ich odkrycie rzuca światło na pulsary milisekundowe jako wydajne akceleratory wysokoenergetycznych elektronów i pozytonów, a także sugeruje, że podobne procesy fizyczne mogą zachodzić w innych satelitarnych galaktykach karłowatych Drogi Mlecznej.

Jest to istotne, ponieważ badacze ciemnej materii od dawna wierzyli, że obserwacja promieniowania gamma z satelitarnej galaktyki karłowatej byłaby dymiącym pistoletem anihilacji ciemnej materii.

Nasze badanie zmusza do ponownej oceny możliwości emisji wysokoenergetycznej cichych obiektów gwiazdowych, takich jak karłowate galaktyki sferoidalne, oraz ich roli jako głównych celów w poszukiwaniu anihilacji ciemnej materii ? powiedział Oscara Maciasa, lider zespołu.

Szczegóły ich badań zostały opublikowane w Nature Astronomy 5 września 2022 roku.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
IPMU

Urania
Mała galaktyka satelitarna (zielona kula u dołu po lewej) Drogi Mlecznej ? zwana Sagittarius  ? została zaobserwowana z Ziemi poprzez gigantyczne płaty bąbli Fermiego (fioletowe obszary poniżej i powyżej Galaktyki). Źródło: Kalvi IPMU

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/09/wykorzystanie-promieni-gamma-do.html

Wykorzystanie promieni gamma do wykrycia małej satelitarnej galaktyki wypełnionej ciemną materią.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak szukamy planet i życia w kosmosie? Rozmowa z Mateuszem Wielgoszem [Kosmiczne Rozmowy #26]
2022-09-15.
W 1990 roku kiedy wysłano na orbitę Kosmiczny Teleskop Hubble'a nie znaliśmy ani jednej planety pozasłonecznej. Dziś wiemy o istnieniu ponad 5000 i mamy coraz lepsze narzędzia, by mówić nie tylko o ich podstawowych właściwościach, ale nawet o tym co znajduje się w ich atmosferze. O egzoplanetach, metodach ich obserwacji i perspektywach na to czy na którejś z nich może istnieć rozumne życie rozmawiamy z Mateuszem Wielgoszem, popularyzatorem nauki, autorem książki Niebo Pełne Planet.
 
 
Jak szukamy planet i życia w kosmosie?
 
Czego dowiesz się z tego odcinka?
?    O czym możecie przeczytać w książce "Niebo pełne planet"?
?    W jaki sposób odkrywamy planety pozasłoneczne?
?    Co możemy powiedzieć o planetach pozasłonecznych na bazie naszych obserwacji?
?    Jak egzoplanety bada Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba?
?    Czy mamy szanse na odkrycie obcych cywilizacji na odległych planetach?
Posłuchaj w serwisie YouTube
Jak szukamy planet i życia w kosmosie?
https://www.youtube.com/watch?v=RzB9VMflpuU


Posłuchaj w odtwarzaczu
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/jak-szukamy-planet-i-zycia-w-kosmosie-rozmowa-z-mateuszem-wielgoszem-kosmiczne-rozmowy

Jak szukamy planet i życia w kosmosie Rozmowa z Mateuszem Wielgoszem [Kosmiczne Rozmowy 26].jpg

Jak szukamy planet i życia w kosmosie Rozmowa z Mateuszem Wielgoszem [Kosmiczne Rozmowy 26]2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto nowy typ egzoplanet ? wodne światy
2022-09-15. Małgorzata Jędruszek
Podczas badania egzoplanet krążących wokół czerwonych karłów odkryto, że część z tych planet składa się w połowie z wody i w połowie ze skał.
Czerwone karły to ponad 70% wszystkich gwiazd we Wszechświecie. Są małe i zimne, zazwyczaj około pięć razy mniejsze od Słońca i do pięćdziesięciu razy od niego ciemniejsze. Częste występowanie czerwonych karłów sprawiło, że naukowcy zaczęli się zastanawiać nad możliwością zaobserwowania życia podobnego do ziemskiego na planetach krążących wokół nich.
Poprzednie badania wskazywały, że małe egzoplanety (o około 4 razy mniejszej średnicy niż Ziemia) krążące wokół gwiazd podobnych do Słońca są gazowe lub skaliste, o cienkiej lub grubej warstwie atmosfery składającej się z wodoru i helu. W najnowszym badaniu naukowcy chcieli sprawdzić skład egzoplanet orbitujących wokół czerwonych karłów. Skupili się na małych planetach znajdujących się blisko swojej gwiazdy centralnej. Użyli do tego celu danych uzyskanych przez misję TESS.
Gwiazdy są znacznie jaśniejsze od krążących w ich układach planet, co sprawia, że zazwyczaj nie da się zaobserwować ich bezpośrednio. Zamiast tego naukowcy poszukują zmian w zachowaniu gwiazdy centralnej, takich jak obniżenie jasności gwiazdy podczas przechodzenia planety przez tarczę gwiazdy (tranzytu) lub delikatnej zmiany położenia gwiazdy, wynikającej z oddziaływania grawitacyjnego między nią i egzoplanetą.
Dzięki obserwacji wielkości rzucanego w trakcie tranzytu cienia planety, naukowcy są w stanie zmierzyć średnicę egzoplanety. Po zbadaniu przesunięcia gwiazdy, wynikającego z oddziaływania grawitacyjnego, można policzyć masę egzoplanety.
W ostatnim badaniu naukowcy przyjrzeli się bliżej 34 planetom, których masa i średnica były już wcześniej ustalone. Dzięki temu mogli określić ich gęstość i na jej podstawie stwierdzić, jaki mogą mieć skład.
Wśród zbadanych egzoplanet można wyróżnić trzy typy. Dwadzieścia jeden planet to planety skaliste, siedem to planety gazowe, a aż sześć z nich należy do nowej kategorii ? planet wodnych. Składają się one w połowie ze skał, a w połowie z wody w stanie ciekłym lub stałym. To, że stanowią tak dużą część planet krążących wokół najczęściej występujących we Wszechświecie gwiazd, może okazać się przełomowe podczas przyszłych poszukiwań planet nadających się do zamieszkania. Modele powstawania tych planet wskazują, że każdy typ planety powstał w inny sposób. Planety skaliste prawdopodobnie uformowały się z materiału znajdującego się tuż przy gwieździe. Ich zbliżona do Ziemi gęstość może oznaczać, że mają skład podobny do naszej planety.
Z kolei wodne egzoplanety najprawdopodobniej powstały z lodu krążącego daleko od gwiazdy centralnej, a następnie zbliżyły się do środka układu. Podobnie powstały gazowe egzoplanety, jednak ich większa masa sprawiła, że przed zbliżeniem się do swojej gwiazdy wokół ich jądra powstała atmosfera stworzona z wodoru i helu.
To, że planety skaliste prawdopodobnie mają w swoim składzie mało wody, nie musi oznaczać, że są to planety pustynne. Ziemia składa się z wody w zaledwie 0,02% (czyli w oczach astronomów jest bardzo sucha), a mimo tego jej powierzchnia jest pokryta wodą w trzech czwartych. To, że wodne planety mają tak dużo wody, również nie musi oznaczać, że są pokryte oceanami. Woda w ich składzie zdaje się być zmieszana ze skałami.
Kolejne badania skupią się na sprawdzeniu, czy te same trzy typy planet występują także przy większych gwiazdach. Dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Jamesa Webba możliwe będzie zbadanie ich atmosfer i dokładniejsze sprawdzenie, gdzie znajduje się na nich woda. Dzięki temu możliwe będzie dalsze zbadanie ich ewolucji i składów.
Źródła:
?    New class of exoplanet! Half-rock, half-water worlds could be abodes for life: Charles Q. Choi
15 września 2022
Artystyczne przedstawienie czerwonego karła i trzech planet krążących wokół niego. Źródło: NASA.
Artystyczna wizja wodnej planety krążącej wokół czerwonego karła. Źródło: Pilar Monta?és (@pilar.monro
Artystyczna wizja krajobrazu na wodnej planecie. Źródło: Pilar Monta?és (@pilar.monro)
https://astronet.pl/wszechswiat/odkryto-nowy-typ-egzoplanet-wodne-swiaty/

 

Odkryto nowy typ egzoplanet ? wodne światy.jpg

Odkryto nowy typ egzoplanet ? wodne światy2.jpg

Odkryto nowy typ egzoplanet ? wodne światy3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez nasz układ przeleciał dziwny obiekt. Naukowcy się kłócą, czy był to statek obcych
2022-09-15. Radek Kosarzycki
W 2017 r. po raz pierwszy w historii astronomowie dostrzegli na nocnym niebie obiekt, który kilka miesięcy wcześniej wleciał do Układu Słonecznego, minął Słońce i właśnie oddalał się od Słońca, aby wrócić w przestrzeń międzygwiezdną i nigdy już nie powrócić w nasze okolice. Od tego czasu trwa dyskusja o tym, co to tak naprawdę było
Na początku naukowcy uznali, że mają do czynienia z planetoidą, która wyrwana na skutek interakcji grawitacyjnych z innego układu planetarnego, po przemierzeniu kilku, czy kilkunastu lat świetlnych natrafiła na swojej drodze na Układ Słoneczny. Obiekt zbliżył się do Słońca, przeleciał obok niego i poleciał dalej. Szybko jednak dokładniejsze obserwacje pokazały coś intrygującego.
Oddalający się od Słońca obiekt powinien pod wpływem przyciągania grawitacyjnego gwiazdy zwalniać w odpowiedni sposób. Jak się jednak okazało, tempo zwalniania zdawało się za niskie. Wtedy to pojawiła się teoria mówiąca o tym, że Oumuamua jest w rzeczywistości kometą, i to ciśnienie sublimującego z jej powierzchni lodu działa niczym niewielki silnik odrzutowy i tym samym odpowiada za nadmiar prędkości uciekającego obiektu. Problem jednak w tym, że naukowcy nie byli w stanie dostrzec żadnego warkocza czy obłoku materii uwalnianej z powierzchni Oumuamua.
To właśnie w tym momencie do gry wszedł prof. Avi Loeb, były dziekan wydziału astronomii na Uniwersytecie Harvarda. Według Loeba Oumuamua wcale nie musi być obiektem pochodzenia naturalnego. Równie dobrze mogła być to bezzałogowa sonda kosmiczna wysłana przez przedstawicieli jakiejś obcej cywilizacji. Teoretycznie sonda tego typu mogłaby być wyposażona w jakiś silnik zapewniający jej nadmiar prędkości lub w żagiel słoneczny, na który działałoby ciśnienie promieniowania słonecznego, które także mogłoby tłumaczyć nadmiar prędkości oddalającego się od Słońca obiektu.
Międzynarodowy zespół naukowców: żaden tam żagiel
W najnowszym artykule opublikowanym na łamach periodyku Astronomy & Astrophysics badacze z Chin, Francji i Stanów Zjednoczonych wskazują, że teorii o żaglu słonecznym nie da się obronić. Według badaczy żegiel musiałby się charakteryzować dużą, płaską powierzchnią, która z jednej strony emitowałaby charakterystyczny sygnał, a z drugiej powodowałaby większe zmiany jasności niż te, które udało się zarejestrować.
Avi Loeb obstaje przy swoim
Avi Loeb postanowił jednak skomentować wyniki tych badań w rozmowie z portalem The Daily Beast. Jak zauważa naukowcy przyjęli zbyt surowe kryteria. Po pierwsze, według Loeba nie ma żadnego powodu, aby żagiel był płaski. Równie dobrze mógłby mieć inny kształt, co automatycznie wpłynęłoby na ilość odbijanego przez niego światła. Co ważniejsze, Loeb dopuszcza możliwość, że to co przeleciało przez Układ Słoneczny to nie musi być sonda, a szczątki sondy, czy też szczątki statku kosmicznego, które nie muszą charakteryzować się jakimś sensownym kształtem.
Wychodzi zatem na to, że nadal nie wiemy co przeleciało przez Układ Słoneczny. Jedynym sposobem rozstrzygnięcia tej kwestii jest wysłanie statku kosmicznego, który dogoniłby Oumuamua i po prostu sfotografował ten obiekt. Naukowcy zgadzają się co do tego, że jedno zdjęcie z bliska pozwoliłoby ustalić, czy mamy do czynienia z obiektem pochodzenia naturalnego, czy sztucznego.
Czytaj więcej:
Gdyby się okazało, że to obiekt sztucznego pochodzenia, wiedzielibyśmy, że z pewnością z Ziemi nie pochodzi i jest wytworem zaawansowanej cywilizacji. Taka wiedza wystarczyłaby, aby zrewolucjonizować naszą wiedzę o wszechświecie. Dowiedzielibyśmy się wszak, że życie na Ziemi nie jest jedynym, które kiedykolwiek powstało we wszechświecie. Do ustalenia pozostałoby jedynie to, czy cywilizacja, która wysłała do nas Oumuamua jeszcze istnieje, czy jest już tylko faktem historycznym. Jak Avi Loeb zauważał w ubiegłym roku w rozmowie Spider?s Web, śmieci wysyłane w przestrzeń kosmiczną przez jakąkolwiek cywilizację zazwyczaj mogą przemierzać kosmos na długo po tym, jak dana cywilizacja już dawno nie istnieje.
https://spidersweb.pl/2022/09/oumuamua-zagiel-czy-nie-zagiel.html

Przez nasz układ przeleciał dziwny obiekt. Naukowcy się kłócą, czy był to statek obcych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy obserwowali niebo nad Kijowem i zauważyli coś dziwnego. Nikt nie wie czym są te obiekty
2022-09-15. Radek Kosarzycki
Od 24 lutego 2022 r. niebo nad Ukrainą nie jest spokojne. Samoloty, rakiety, pociski, drony bezustannie przecinają ukraiński nieboskłon. Astronomowie obserwujący niebo nad Kijowem przekonani są, że nad stolicą pojawia się coś jeszcze.
Oczywiście nawet obserwując uważnie niebo, nie wszystko da się zidentyfikować w sytuacji, gdy nad miastami ukraińskimi pojawia się najnowocześniejsza broń, o której istnieniu astronomowie mogą po prostu nie wiedzieć.
Nie zmienia to jednak faktu, że w najnowszym artykule naukowym, który jak na razie trafił na portal preprintów naukowych, naukowcy opisują swoje obserwacje szybko przemieszczających się i ledwo widocznych obiektów nad dziennym niebem Kijowa i okolic.
We wnioskach z obserwacji naukowcy zauważają, że kamery zainstalowane na dwóch stacjach w Kijowie oraz jednej w Winarówce oddalonej o 120 km od Kijowa zarejestrowały kilkadziesiąt obiektów, których nie da się zidentyfikować jako znane maszyny latające ani zjawiska naturalne.
Obiekty te muszą być przypisane zatem do kategorii niezidentyfikowanych obiektów latających. (Naukowcy używają w artykule określenia ?niezidentyfikowane zjawiska powietrzne? (UAP), które jest określeniem używanym od jakiegoś czasu na określenie niezidentyfikowanych obiektów latających w celu uniknięcia skojarzeń z ?pojazdami obcych?, które są silnie związane z określeniem UFO).
Jasne i ciemne, całkowicie nieznane
Astronomowie postanowili skatalogować wszystkie zarejestrowane niezidentyfikowane obiekty. W tym celu podzielono je na obiekty kosmiczne i fantomy. Kosmiczne obiekty to obiekty jaśniejsze niż niebo, na tle którego przelatują. Wiele z takich obiektów lata w formacji. W odróżnieniu od nich fantomy to obiekty całkowicie czarne pochłaniające całe padające na nie światło. Obserwacje wskazują, że są to obiekty latające o rozmiarach od do 12 metrów i poruszające się z prędkościami rzędu 50 000 km/h.
W samym artykule - co akurat rozsądne - naukowcy skupiają się na metodyce przeprowadzonych obserwacji i na samych obliczeniach, a nie na spekulowaniu co do pochodzenia obserwowanych obiektów.
Nie zmienia to jednak faktu, że obserwacje są interesujące i można je wytłumaczyć tylko na jeden z trzech sposobów: albo mamy do czynienia z nowatorską bronią, o której opinia publiczna jeszcze nie słyszała, a która charakteryzuje się zupełnie nowymi możliwościami, prędkościami i zdolnościami manewrowania, albo mamy do czynienia ze zjawiskami naturalnymi, których jeszcze nie opisano, albo w końcu mamy do czynienia z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi pochodzenia pozaziemskiego. Ostatnia opcja jest zdecydowanie najmniej prawdopodobna, ale siłą rzeczy wykluczyć jej się nie da.
Zdjęcie główne: Ingus Kruklitis / Shutterstock.com
https://spidersweb.pl/2022/09/ufo-ukraina-kijow.html

Naukowcy obserwowali niebo nad Kijowem i zauważyli coś dziwnego. Nikt nie wie czym są te obiekty.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda lecąca na Księżyc wpadła w tarapaty. Trwa walka o jej uratowanie
2022-09-15. Radek Kosarzycki
Wystrzelona kilka tygodni temu w podróż do Księżyca amerykańska sonda CAPSTONE wpadła w tarapaty. Choć walka o przywołanie jej do porządku wciąż trwa, to z każdym dniem szanse na to są coraz mniejsze.
Sonda CAPSTONE to niewielkie urządzenie o rozmiarach kuchenki mikrofalowej, które zostało wyniesione w przestrzeń kosmiczną na szczycie rakiety Electron dostarczonej - jakie to odświeżające - nie przez SpaceX, a przez firmę Rocket Lab. Po dotarciu do Księżyca głównym zadaniem sondy ma być przetestowanie nietypowej orbity wokół naszego naturalnego satelity. Jeżeli owa orbita okaże się wystarczająco stabilna, za kilka lat ma się znaleźć na niej znacznie większa od mikrofalówki stacja kosmiczna Gateway. Owa stacja stanowi istotny komponent całego programu załogowego powrotu człowieka na Księżyc. To do tej stacji mają wszak dolatywać lecące z Ziemi załogowe statki Orion i to od niej mają się odłączać latające na powierzchnię Księżyca załogowe statki Starship. Swoją drogą, przyznacie, że to ostatnie zdanie wciąć zdaje się opisywać hollywoodzki blockbuster z kategorii science fiction, a nie rzeczywistość najbliższej dekady czy dwóch. Stop. Dość tego sceptycyzmu.
CAPSTONE w tarapatach po raz kolejny
Misja od początku musi mierzyć się z licznymi przeciwnościami losu. Najpierw start wielokrotnie odwoływano, a gdy sonda w końcu wyrwała się z ziemskiej atmosfery, to na kilka dni zamilkła. Kiedy już niektórzy sondę mentalnie skazali na śmierć w otchłani przestrzeni międzyplanetarnej, inżynierom udało się odzyskać kontakt z nią i ustalić, że misja przebiega zgodnie z planem. Jak widać jednak nie był to koniec problemów z urządzeniem.
Jak przyznaje NASA oraz firma Advanced Space obsługująca sondę kosmiczną, od ubiegłego tygodnia z nieznanego powodu sonda wpadła w rotację. Owszem, CAPSTONE nadal zmierza do Księżyca, ale jak na razie bezustannie wiruje wokół własnej osi. Inżynierowie jednak się nie poddają i aktualnie opracowują plan zatrzymania rotacji satelity, m.in. za pomocą niektórych komponentów napędu satelity. W międzyczasie CAPSTONE zachowuje się jak dziki mustang. Jak nie milknie na 24 godziny, to resetuje swoje komputery od czasu do czasu. Jak nie resetuje akurat komputera, to pobiera znacznie więcej energii elektrycznej z paneli słonecznych niż powinien. Walka z nim przypomina trochę walkę z wiatrakami. Obserwatorzy przyznają, że próby przywołania sondy do porządku wyglądają na jeden wielki chaos. Kiedy inżynierowie łapią rumaka za uzdę, to ten odwija się im z kopyta.
Plan jest jednak jasny. Najważniejszym zadaniem jest ustabilizowanie orientacji sondy w przestrzeni, zatrzymanie rotacji i skierowanie paneli słonecznych w kierunku Słońca. Potem będzie można zająć się mniejszymi problemami. Pozostaje jedynie trzymać kciuki za specjalistów z Advanced Space i mieć nadzieję, że w podobne tarapaty nie wpadnie statek Orion, kiedy już księżycowa rakieta Space Launch System w końcu wyniesie go w przestrzeń kosmiczną. Gdyby do tego doszło, mogłoby się okazać, że cały program załogowego powrotu na Księżyc idzie nam znacznie gorzej niż program Apollo sprzed ponad pięćdziesięciu lat. O ileż trudniej byłoby nam wtedy przekonać ludzi, że naprawdę ludzie byli na Księżycu 50 lat temu.
NASA's CAPSTONE: Flying a New Path to the Moon
https://www.youtube.com/watch?v=wSwJzy5LXb0
https://spidersweb.pl/2022/09/capstone-wiruje-w-kosmosie.html

 

Sonda lecąca na Księżyc wpadła w tarapaty. Trwa walka o jej uratowanie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak stworzyć raj na Ziemi? Wystarczy mała modyfikacja orbity Jowisza

2022-09-15. Sławomir Matz

W wielu opracowaniach naukowych można spotkać wzmianki o tym, że ułożenie planet Układu Słonecznego jest wprost idealne dla życia na Ziemi. Nie chodzi tutaj tylko o kolejność, ale również kształt orbit, którymi okrążają naszą gwiazdę centralną.
Jakakolwiek modyfikacja tego ładu mogłaby oznaczać, według tych samych opracowań, zagładę dla naszej planety. Okazuje się, że niekoniecznie jest to prawidłowe podejście. W przeprowadzonych symulacjach dowiedli tego naukowcy z University of California-Riverside (UCR).
Zmiana orbity Jowisza? Przeżyjemy...
Pod uwagę wzięto największą planetę Układu Słonecznego, która nierzadko jest uznawana za tarczę ochronną dla Ziemi. Naukowcy uważają, że ma ona bardzo duży wpływ na bezpieczeństwo naszej planety, przejmując na siebie ogromne asteroidy, które mogłyby nam zagrażać. Chłopski rozum podpowiada, że jeśli coś działa dobrze to najlepiej tego nie dotykać, bo może się tylko zmienić na gorsze. Symulacje nie potwierdzają tego podejścia.
Okazuje się, że zmiana orbity Jowisza - najmasywniejszej planety Układu Słonecznego - może poprawić zdolność Ziemi do podtrzymywania życia. Pam Vevoort, planetolożka kierująca badaniami naukowców z UCR podkreśla jedynie, że jego pozycja musiałaby pozostać niezmienna. W grę wchodzi zaledwie modyfikacja kształtu orbity, po której Jowisz okrąża Słońce.
Jak pokazują symulacje, gdyby orbita Jowisza stała się bardziej ekscentryczna, orbita Ziemi również zmieniłaby swój kształt. Wówczas zdecydowanie mocniej niż dotychczas zbliżałaby się ona i oddalała od naszej dziennej gwiazdy. To wpłynęłoby na wzrost temperatury, która jednak nadal mieściłaby się w zakresie nadającym się do przeżycia, a więc od 0 do 100 stopni Celsjusza.
Nowa zmienna do badań egzoplanet
Zespół naukowców uważa, że zaobserwowane zależności mogą mieć zastosowanie w badaniach egzoplanet, a w szczególności tego, czy nadają się one do zamieszkania. To dlatego, że zmienność odległości od gwiazdy, a przy tym modyfikacja ułożenia planety określa, ile promieniowania otrzymują różne jej obszary. Zależą od tego na przykład pory roku.

Dotychczas przydatność do zamieszkania oceniano tylko na podstawie odległości egzoplanety od gwiazdy macierzystej. Przeprowadzone symulacje ukazują, że może to być niewystarczające. Powinno się wziąć pod uwagę również parametry takie, jak prędkość obrotu oraz nachylenie osi obrotu, które także wpływają na warunki panujące na egzoplanecie.
Zespół naukowy przeprowadził również symulację, badającą wymienione wyżej czynniki. Okazuje się, że gdyby Jowisz znajdował się znacznie bliżej Słońca niż obecnie, mógłby doprowadzić do ekstremalnego przechylenia Ziemi. Spowodowałoby to powstanie dużego kontrastu temperaturowego, w którym część obszarów otrzymywałyby zbyt mało promieniowania, a inne byłyby zbyt mocno rozgrzane.
Zmiana orbity Jowisza nie taka straszna, jak ją malują. Okazuje się, że może wyjść nam na dobre. /123RF/PICSEL /123RF/PICSEL

INTERIA
 

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-jak-stworzyc-raj-na-ziemi-wystarczy-mala-modyfikacja-orbity-,nId,6287625

Jak stworzyć raj na Ziemi Wystarczy mała modyfikacja orbity Jowisza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Umowa wykonawcza na księżycowe skafandry
2022-09-15. Kacper Bakuła
Axiom Space otrzymał kontrakt na stworzenie lunarnych skafandrów. W ciągu najbliższych kilku lat selenauci będą je wykorzystywać na Księżycu w ramach amerykańskich misji eksploracyjnych. W przyszłości te kombinezony sprawdzą się także i na Marsie.
W pierwszej połowie września Axiom Space poinformował o przyznanym kontrakcie wartym 228,5 mln USD na opracowanie skafandrów księżycowych, które będą wykorzystywane podczas spacerów kosmicznych na powierzchni Srebrnego Globu. Jest to element większej umowy ramowej (xEVAS - Exploration Extravehicular Activity Services), o maksymalnej wartości 3,5 mld dolarów amerykańskich. Czas realizacji całego kontraktu rozciąga się na dziesięć lat z opcją rozszerzenia na dwa kolejne na dokończenie przewidzianych dostaw.
Razem z Axiom Space w przetargu xEVAS brał udział Collins Aerospace, czyli spółka, która jest znana m.in. ze współtworzenia kombinezonów księżycowych używanych w programie Apollo. Na chwilę obecną nie są znane jej zadania, jakie będzie realizowała.
Skafandry xEVAS to jeden z głównych elementów, jakie powinny zostać opracowane do momentu powrotu człowieka na Księżyc w misji Artemis III (2025/2026 r.). Jako następca obecnej generacji EMU (Extravehicular Mobility Unit) miałyby bazować na projekcie NASA xEMU. Planuje się również wykorzystanie skafandrów także w dalszych misjach załogowych sięgających powierzchni Marsa. Brak jest za to jakichkolwiek szczegółów technicznych dotyczących kombinezonów, jednakże ze szczątkowych informacji wiemy, że będą wyposażone w systemy podtrzymywania życia, ciśnienia i kontroli orientacji w przestrzeni kosmicznej.
Zapowiadany od wielu miesięcy kontrakt wywoływał wiele emocji, wynikających chociażby z powodu przewidywanego znacznie większego kosztu nowych kombinezonów (w porównaniu z obecną generacją skafandrów EMU, gdzie cena za jeden egzemplarz wynosi ok. 150 mln dolarów). W wypadku xEVAS jest mowa o nawet cenie dochodzącej do ćwierć miliarda USD za skafander. Według ekspertyzy przygotowanej przez Biuro Inspektora Generalnego problemy związane z produkcją kombinezonów (do nich możemy zaliczyć m.in. pandemię COVID-19, niedostateczne dofinansowanie programu) są jednym z przyczyn przesunięcia lądowania na Księżycu na co najmniej 2025 rok.
Program Artemis zakłada powrót człowieka na powierzchnię Księżyca. Według obecnych planów lądowanie astronautów na Srebrnym Globie powinno odbyć się za ok. 3-4 lata. Wszystko zależy tak naprawdę od tego, kiedy zostanie przeprowadzona misja Artemis 1, która będzie testem nowego systemu nośnego Space Launch System (SLS) i pojazdu załogowego Orion. Ostatnie szacunki mówią o wykorzystaniu okna startowego na przełomie września i października, jednakże jest to uzależnione od decyzji Departamentu Obrony, który musi ponownie certyfikować system terminacji lotu (FTS), co z reguły odbywa się w hali montażowej VAB. Pierwsza kapsuła podczas bezzałogowej, parotygodniowej podróży wykona przelot wokół Księżyca, pokazując gotowość do przyjęcia pierwszych astronautów na swój pokład podczas misji Artemis 2.

Fot. Axiom Space (zdjęcie ilustracyjne)

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/umowa-wykonawcza-na-ksiezycowe-skafandry

Umowa wykonawcza na księżycowe skafandry.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo
2022-09-15. Andrzej
Po kilkutygodniowej przerwie w wieczornych obserwacjach Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) ponownie możemy cieszyć swój wzrok tą popularną wśród miłośników astronomii atrakcją o dogodnej dla każdego porze. Początek jesienni, a co za tym idzie coraz krótsze dni z całą pewnością będą temu sprzyjać. Przeloty (ISS) będą atrakcją na wieczornym niebie aż do 4 października.
Wyobraźmy sobie, że nagle nad naszym domem przelatuje olbrzymi statek kosmiczny, szeroki niczym boisko do piłki nożnej, zbudowany z ogniw słonecznych. Ten niesamowity obiekt pojawia się niemal codziennie na nocnym niebie i możemy obserwować go bez większego wysiłku nieuzbrojonym okiem.

Stacja jest na tyle duża, a jej moduły baterii słonecznych odbijają tyle światła słonecznego, że jest widoczna z Ziemi jako bardzo jasny obiekt poruszający się po niebie z jasnością nawet do -5,8 magnitudo podczas perygeum przy 100% oświetleniu. Przy obecnych danych dostępnych w internecie oraz możliwości śledzenia położenia stacji na żywo jesteśmy w stanie przewidzieć pojawienie się jej na nocnym niebie z dokładnością do kilkunastu sekund.
Poniżej przedstawiamy widoczne przeloty stacji (ISS) na najbliższe dni. Przypominamy również o możliwości śledzenia aktualnego położenia stacji na naszym portalu.
Najbliższe widoczne w Polsce przeloty stacji (ISS) - Od 14 września do 5 października. (Sprawdź)
?    W zależności od naszej lokalizacji, różnica w pojawieniu się stacji (ISS) na niebie może wynieść +/- 5 minut od danych zamieszczonych w tabeli.
Źródło: astronomia24.com, heavens-above.com
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS)
fot. NASA
Dane przelotów zostały wygenerowane dla centralnej Polski przez portal heavens-above.com
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1244

 

Powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo.jpg

Powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amerykański plan walki z zaśmiecaniem kosmosu
2022-09-16. Urszula Ulanowska
Amerykańskie satelity na niskiej orbicie okołoziemskiej mają wracać z orbity już po 5 latach swojej działalności. Federalna Komisja Łączności (FCC) opublikowała w czwartek (8 września) projekt rozporządzenia, żądający wycofania maszyn z orbity za pół dekady, po zakończeniu tych misji.
?Uważamy, że pięcioletni czas życia orbitalnego po zakończeniu misji zapewnia odpowiednią równowagę między znaczącym zmniejszeniem ryzyka, a jednocześnie zachowaniem elastyczności i reagowaniem na szerszy wybór profili misji? ? czytamy w zarządzeniu.
FCC, a także naukowcy i agencje kosmiczne, zgłaszali w ostatnich miesiącach liczne obawy dotyczące wpływu megakonstelacji i ich skutków.
Ogromne konstelacje satelitów, takie jak Starlink SpaceX, mogą wpływać na obserwacje nocnego nieba, zakłócać poszukiwania potencjalnie niebezpiecznych asteroid i, być może, wpływać na zmniejszenie okien startowych.
Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO, European Southern Observatory) opublikowało 9 września na Twitterze wątek, zgłaszając własne obawy dotyczące wpływu konstelacji Starlink na obserwacje swoimi teleskopami. Powołując się na badanie z 2020 r., ESO zwróciło uwagę, że teleskopy do przeglądów szerokiego pola, takie jak Obserwatorium Vera C. Rubin, mogą zobaczyć, że nawet 50 procent swoich obserwacji będzie oszpeconych smugami satelitów Starlink, ponieważ SpaceX zamierza umieścić na orbicie co najmniej 12 000 pojedynczych satelitów. SpaceX twierdzi jednak, że podejmuje kroki w celu przyciemnienia satelitów i że mogą one manewrować w przypadku zagrożenia kolizją.
W 2020 r. FCC podjęła również próby unowocześnienia dotyczące śmieci kosmicznych, które w tamtym czasie były uważane za największą aktualizację przepisów dotyczących śmieci kosmicznych od ponad 15 lat. Te aktualizacje koncentrowały się na bezpiecznych praktykach usuwania śmieci kosmicznych, możliwym ryzyku wypadków i wymogu dzielenia się ryzykiem kolizji z innymi satelitami.
Niestety, kosmiczne śmieci stały się jeszcze większym problemem od listopada 2021 r., po rosyjskim teście antysatelitarnym, który wytworzył dużą chmurę gruzu kosmicznego. Zagroziła ona już kilka razy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Źródła:
?    space.com: Elizabeth Howell; US satellites in low Earth orbit to be deorbited in 5 years: report
16 września 2022
 Artystyczna wizja przedstawiająca zaśmiecenie orbity. Źródło: ?BELGAIMAGE/AFP/HO.ESA
Wynoszenie na orbitę satelitów systemu Starlink. Źródło Urszula Ulanowska | AstroNET

https://astronet.pl/loty-kosmiczne/amerykanski-plan-walki-z-zasmiecaniem-kosmosu/

Amerykański plan walki z zaśmiecaniem kosmosu.jpg

Amerykański plan walki z zaśmiecaniem kosmosu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińsko-arabska kosmiczna współpraca. Będzie wspólna misja księżycowa
2022-09-16. Kacper Bakuła
W piątek 16 września Zjednoczone Emiraty Arabskie podpisały z Chińską Republiką Ludową porozumienie dot. współpracy w eksploracji przestrzeni kosmicznej. Wedle doniesień kraje miałyby opracować i zrealizować wspólną misję księżycową.
Porozumienie o współpracy podpisali ze strony emirackiej Salem Humaid Al Marri (dyrektor generalny Centrum Kosmicznego Muhammad ibn Raszida) i jego zastępca Yousuf Hamad Al Shaibani zaś chińskiej Wu Yanhua (zastępca administratora Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej) oraz ambasador ChRL w ZEA Zhang Yiming. Umowa ta - zdaniem portalu Gulf News - daje podwaliny pod przyszłe wspólne projekty badawcze w przestrzeni kosmicznej z naciskiem na misje eksploracyjne Srebrnego Globu.
Owocem porozumienia ma być umieszczenie na Księżycu (z chińską pomocą) emirackiego łazika lunarnego opracowanego przez ichniejszą agencję kosmiczną. W zamyśle ma on na powierzchni naturalnego satelity Ziemi znaleźć się dzięki chińskiemu systemowi nośnemu (najpewniej będzie to księżycowy wariant Długiego Marszu 5) i lądownikowi produkcji Państwa Środka. Co prawda wszelkie komunikaty są skąpe, tak w pewnym stopniu rzutuje to na aktualnie planowaną emiracką misję księżycową, która ma się odbyć jeszcze w 2022 roku. Ten fakt wynika z tego, że tak naprawdę nie wiadomo, czy ZEA zdecyduje się "zmodyfikować" tę misję, porzucając dotychczasowych kontrahentów (lecz ze względu na zbliżającą się datę startu może wydawać się to mało prawdopodobne). Bardziej prawdopodobne jest to, że w perspektywie najbliższej przyszłości księżycowa misja Dubaju mogłaby się doczekać kontynuacji, i to specjalnie dostosowanej do zdolności strony chińskiej.
Wracając na chwilę do nadchodzącej emirackiej misji to zakłada ona wykorzystanie systemu nośnego Falcon 9, łazika Raszid z zadaniem zbadania powierzchni Srebrnego Globu i japońskiego lądownika Hakuto-R (spółki Ispace). Na wypadek realizacji misji łazik Raszid byłby najlżejszym pojazdem wysłanym na Księżyc - jego masa wynosiłaby tylko 10 kilogramów. Oznaczałoby to też, że ZEA stałyby się pierwszym krajem arabskim i czwartym w skali całego świata (po USA, Związku Radzieckim i Chinach) z własnym funkcjonującym pojazdem na powierzchni Księżyca.
Chińska Republika Ludowa ma już pewne doświadczenie w eksploracji Księżyca. Wszakże ostatnia misja - Chang'e 5 zakończyła się sukcesem, co zostało przypieczętowane powrotem 1,73 kg lunarnych próbek na Ziemię w grudniu 2020 roku. Licząc od 2024 roku odbędą się kolejne misje lądowników Chang'e, w tym te z wykorzystaniem właśnie autonomicznych pojazdów jezdnych. Wobec tego nie można wykluczyć faktu, że właśnie wtedy emiracki łazik mógłby zjawić się na Księżycu nawet jako ładunek dodatkowy (obok ewentualnego chińskiego pojazdu).
Zjednoczone Emiraty Arabskie kilka lat temu ogłosiły ambitny plan badań przestrzeni kosmicznej. Agencja na swoim koncie ma kilka sprawnych satelitów (m.in. DubaiSat-1, 2, KhalifaSat oraz Nayif). W lipcu 2020 roku we współpracy z współpracy z uczelniami amerykańskimi i japońskimi (pojazd nośny H-IIA) udało się wystrzelić w kierunku Czerwonej Planety sondę Al Amal (Nadzieja), która w lutym dotarła na orbitę wokółmarsjańską. Celem misji Nadzieja jest przesyłanie informacji na temat charakterystyki atmosfery oraz zmian temperatury przy powierzchni Czerwonej Planety, badanie dynamiki procesów zachodzących niegdyś i obecnie w marsjańskiej atmosferze, jej oddziaływania z przestrzenią kosmiczną oraz wpływu wiatru słonecznego. Planowana długość misji została określona na minimum dwa lata.
Już po sukcesie misji Al Amal ZEA ogłosiły, że marsjańska misja to nie koniec. W 2028 roku ma wystartować kolejna, której celem jest zbadanie wewnętrznego pasa planetoid. Arabowie mają również w planach przeprowadzić lądowanie na jednej z nich. Arabski kraj ma również w zamiarze przyjrzeć się drugiej planecie Układu Słonecznemu - Wenusowi. Położone nad Zatoką Perską państwo ma na horyzoncie plany odnośnie załogowych misji kosmicznych, czego dowodem jest dopuszczenie kobiety i mężczyzny do szkolenia astronautycznego.
Fot. Centrum Kosmiczne Mohammeda ibn Raszida
SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/chinsko-arabska-kosmiczna-wspolpraca-bedzie-wspolna-misja-ksiezycowa

Chińsko-arabska kosmiczna współpraca. Będzie wspólna misja księżycowa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ICEYE: Obrazowanie radarowe daje przewagę na dzisiejszym polu walki [Space24 TV]
2022-09-16. Kacper Bakuła
ICEYE to polsko-fińska międzynarodowa firma, której twórcą jest Rafał Modrzewski. Jest ona posiadaczem największej komercyjnej konstelacji mikrosatelitów radarowych SAR (synthetic-aperture radar). Jako pierwsza umieściła na orbicie mikrosatelitę SAR, a teraz w ramach konstelacji wchodzi 21 urządzeń.
"Obrazowanie SAR jest niezawodne, działa w dowolnych warunkach pogodowych, w dzień i w nocy, co oznacza, że warunki atmosferyczne nie przeszkadzają w dostarczeniu obrazu do użytkownika. Jest to znacząca przewaga w budowaniu świadomości sytuacyjnej na polu walki i w innych zastosowaniach. Ta niezawodność powoduje, że siły zbrojne są w stanie otrzymać informacje w momencie kiedy ich potrzebują, a nie w odstępie czasowym, kiedy ta informacja jest nieprzydatna. [...] Jest to kluczowa przewaga na dzisiejszym polu walki." - powiedział Witold Witkowicz, dyrektor zarządzający ICEYE Polska sp. z o.o.
Fot. ICEYE/R. Suchy/Defence24.pl
SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/iceye-obrazowanie-radarowe-daje-przewage-na-dzisiejszym-polu-walki

ICEYE Obrazowanie radarowe daje przewagę na dzisiejszym polu walki [Space24 TV].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wokół Saturna krąży zmielony księżyc. Dzięki temu gruzowi możemy podziwiać pierścienie
2022-09-16. Radek Kosarzycki
Saturn, druga pod względem rozmiarów planeta Układu Słonecznego, mimo wielu lat badań wciąż skrywa bardzo wiele tajemnic. Naukowcy nie wiedzą kiedy i jak powstały spektakularne pierścienie planety, ani dlaczego jej nachylenie względem ekliptyki jest takie, jakie jest. Najnowsza teoria zdaje się rozwiązywać oba te problemy naraz.
Od wielu lat naukowcy podejrzewają, że rozległe pierścienie Saturna, które są najbardziej charakterystyczną cechą tej planety, są jednocześnie od niej znacznie młodsze, a ich wiek szacuje się na ok. 100 milionów lat. Sama planeta ma natomiast na swoim karku już ponad 4,5 miliarda lat.
Wokół Saturna przez miliardy lat krążyła Poczwarka
W najnowszym artykule opublikowanym na łamach periodyku Science zespół naukowców opisuje teorię, według której w czasach, kiedy po Ziemi chodziły dinozaury, Saturn miał jeszcze jeden znaczących rozmiarów księżyc. Ów księżyc w artykule otrzymał od autorów nieoficjalną nazwę Chrysalis (Poczwarka). Taki księżyc miałby krążyć wokół planety przez kilka miliardów lat do około 160 mln lat temu. Wtedy to na skutek interakcji grawitacyjnych ze strony pozostałych 83 księżyców miałoby dojść do zdestabilizowania orbity Chrysalis. Orbita księżyca według tej teorii miałaby stać się bardziej eliptyczna. Po kilku bardzo bliskich przelotach w pobliżu powierzchni planety, hipotetyczny księżyc uległ rozerwaniu pływowemu. Większa część tworzącej go materii opadła na chmury Saturna, a pozostałą część pozostała na stabilnych orbitach z czasem ulegając fragmentacji na mniejsze i większe skały lodowe i tworząc pierścienie planety.
Co ważne, teoria może tłumaczyć nachylenie planety do płaszczyzny jej orbity wynoszące aż 26,7 stopnia. Tak dużego nachylenia nie sposób uzyskać na etapie formowania planety, ani nawet w dużej kosmicznej kolizji planet. Naukowcy wskazują jednak, że stopniowe oddalanie się Tytana od Saturna, interakcje Tytana z Chrysalis oraz interakcje całego tego układu z pobliskim Neptunem mogły z czasem nachylić Saturna do nawet 36 stopni względem płaszczyzny orbity. Zniszczenie Chrysalis mogło na przestrzeni ostatnich ponad 100 mln lat zmniejszyć to nachylenie do obecnych 27 stopni.
Zaraz, zaraz. A co ma Neptun do Saturna?
Otóż oś obrotu Saturna także okresowo wiruje, tj. ulega precesji niczym oś zabawkowego bąka wirującego na podłodze. Co ciekawe, orbita Neptuna wokół Słońca także ulega takiej precesji. Okres obu tych precesji jest niemal identyczny. Astronomowie podejrzewają, że za to podobieństwo odpowiedzialne są księżyce Saturna, które zsynchronizowały obie precesje.
Cała powyższa teoria opiera się na pomiarach pola grawitacyjnego wykonanych za pomocą sondy kosmicznej Cassini, która przez ponad dekadę krążyła wokół Saturna. Dane te wskazują, że Chrysalis był sporym księżycem, porównywalnym rozmiarami z Japetem, trzecim największym księżycem planety. Chrysalis istniał przez 4 miliardy lat, a gdy zniknął nagle pojawiły się pierścienie.
Crashing Into Saturn: This Cassini Mission Is the Most Epic Yet | Short Film Showcase
https://www.youtube.com/watch?v=68vxYRAony8
https://spidersweb.pl/2022/09/saturn-chrysalis-pierscienie.html

Wokół Saturna krąży zmielony księżyc. Dzięki temu gruzowi możemy podziwiać pierścienie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utracony księżyc wyjaśnieniem zagadkowego zachowania Saturna?
2022-09-16.
Za precesję, nachylenie oraz obecność spektakularnych pierścieni Saturna może odpowiadać nieistniejący już księżyc planety. Co wydarzyło się 150 milionów lat temu?
Pierścienie Saturna powstały zaledwie około 150 milionów lat temu, są więc znacznie młodsze niż sama planeta. Drugą pod względem wielkości planetę Układu Słonecznego charakteryzuje również bardzo duże nachylenie wynoszące 27 stopni oraz znaczna precesja, czyli zmiana kierunku osi obrotu w czasie. To przez duże nachylenie i precesję pierścienie Saturna oglądane z Ziemi widoczne są pod różnym kątem na przestrzeni lat. Wcześniejsze analizy wskazywały, że za nietypowe zachowanie Saturna odpowiedzialne są dwa zjawiska ? rezonans grawitacyjny z Uranem oraz masywny księżyc planety - Tytan. Nowe symulacje wskazują jednak, że za obecny obraz ?planety z uszami? może odpowiadać zniszczony miliony lat temu księżyc.
Aby rozwikłać zagadkę nietypowego zachowania Saturna naukowcy przeanalizowali dane zebrane przez sondę NASA Cassini. Po 13 latach okrążania planety, sonda w 2017 roku spłonęła w atmosferze Saturna. Informacje zebrane podczas ostatnich, niezwykle bliskich przelotów pozwoliły na oszacowanie momentu bezwładności Saturna. Okazuje się, że siły wynikające z rezonansu z Neptunem oraz wpływu księżyca Tytana są zbyt małe, aby spowodować nietypowe zachowanie planety.
Dokładana analiza orbit i precesji Saturna i Neptuna wskazała, że planety nie są w idealnej synchronizacji grawitacyjnej, ale mogły w niej pozostawać w przeszłości.
Dodatkowy księżyc wyjaśnieniem 3 zagadek?
Dodatkowa siła, wymagana do zaburzenia orbity i nachylenia Saturna może wynikać z oddziaływania z masywnym obiektem w przeszłości. Naukowcy zaproponowali istnienie dodatkowego księżyca, nazwanego ,,Chrysalis?. Wprowadzenie Chrysalisa do komputerowych modeli opisujących Układ Słoneczny sprawiło, że zachowanie Saturna stało się łatwiejsze do opisania i wyjaśnienia.
Obecnie Saturn nie posiada już ,,dodatkowego? księżyca, ale obecność pierścieni planety może wyjaśniać i tę zagadkę.
Astronomowie przeprowadzili 390 symulacji, które uwzględniały obecności i wyjaśniały zniknięcie Chrysalisa. W 17 przypadkach, rozerwany przez pole grawitacyjne Saturna księżyc wytworzył spektakularne pierścienie, dokładnie takie jak te. które obecnie obserwujemy.
Wyniki badań astronomów nie dają jednoznacznych wyników. Nie można wykluczyć, że zarówno precesja, nachylenie jak i pierścienie Saturna mają zupełnie inne źródło. Aby potwierdzić lub obalić hipotezę konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych pomiarów grawitacyjnych przez sondy kosmiczne.
źródło: Science

https://nauka.tvp.pl/62794104/utracony-ksiezyc-wyjasnieniem-zagadkowego-zachowania-saturna

Utracony księżyc wyjaśnieniem zagadkowego zachowania Saturna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Student odkrywa grupę galaktyk skupionych razem we wczesnym Wszechświecie
2022-09-16.
Podczas tworzenia i testowania oprogramowania astronomicznego na istniejących danych, student astronomii przypadkowo odkrył grupę galaktyk w bardzo wczesnym Wszechświecie. Odkrycie to nie tylko pokazuje możliwości oprogramowania, ale również pozwala na wgląd w proces tworzenia masywnych struktur, a także w to, w jaki sposób niektóre galaktyki przestają tworzyć gwiazdy.
Galaktyki nie lubią samotnie przemierzać kosmosu. Zamiast tego łączą się w mniejsze grupy lub gigantyczne gromady, które znajdują się w najbardziej masywnych skupiskach ciemnej materii. Odkrywanie i badanie gromad oraz ich galaktyk dostarcza kluczowych informacji o tym, jak ewoluują galaktyki, ale także o podstawowym rozkładzie ciemnej materii i geometrii naszego Wszechświata.

Nieoczekiwane odkrycie
Podczas opracowywania nowego oprogramowania do automatycznego wykrywania odległych gromad galaktyk, Nikolaj Sillassen, student studiów magisterskich w DTU Space i członek Centrum Kosmicznego Zmierzchu (DAWN), które jest współpracą między Instytutem Nielsa Bohra i DTU Space, odkrył niezwykłą grupę galaktyk.

Testowałem oprogramowanie na nowym zbiorze danych, aby sprawdzić, czy opracowany przeze mnie algorytm da się zastosować do szerokiego zakresu danych uzyskanych przez różne teleskopy i przy różnych długościach fali.

Emisja w bliskiej podczerwieni struktury HPC1001 natychmiast wyróżniła się wśród setek tysięcy innych galaktyk wykrytych w tej samej części nieba ? wyjaśnia Nikolaj Sillassen.

Grupa została nazwana HPC1001 i składa się z dziesięciu galaktyk, które są widziane 12 miliardów lat wstecz, kiedy Wszechświat miał zaledwie 1,7 miliarda lat.

Jednym ze współpracowników Nikolaja Sillassena jest Shuowen Jin, stypendysta w DAWN, który wyjaśnia: Grupy galaktyk tak wczesne w historii Wszechświata są bardzo rzadkie. Do tej pory znaleziono ich zaledwie kilka. Nasze odkrycie jest interesujące nie tylko dlatego, że HPC1001 jest jedną z najodleglejszych grup, ale także dlatego, że jest to najbardziej zwarty zespół galaktyk, jaki dotychczas zidentyfikowano we Wszechświecie.

Umierające galaktyki
Podczas gdy niektóre galaktyki aktywnie formują gwiazdy, inne dość nagle przestają tworzyć nowe gwiazdy. Jednym z kluczowych celów Centrum Kosmicznego Zmierzchu DAWN jest zbadanie przyczyn i ewolucji tej fazy.

I również w tym kontekście HPC1001 okazała się skarbem. Co ciekawe, najbardziej masywna galaktyka w tej strukturze ?umiera? ? jej aktywność gwiazdotwórcza spada ? mówi Georgios Magdis, który jest profesorem nadzwyczajnym w DAWN i uczestnikiem badania.

Jest to ważny wskaźnik dla ewolucji masywnych struktur, a jeżeli zostanie potwierdzony, HPC1001 byłaby najwcześniej odkrytą strukturą w fazie dojrzewania.

Odległość i ?czas spojrzenia wstecz? do HPC1001 zostały wyznaczone za pomocą nieco nietypowej techniki, która zależy od obserwowanych kolorów poszczególnych galaktyk. Aby potwierdzić swoje pomiary, astronomowie będą śledzić tę detekcję za pomocą bardziej precyzyjnych obserwacji spektroskopowych.

Te przyszłe obserwacje, uzyskane za pomocą ALMA w Chile i Northern Extended Millimeter Array (NOEMA) we Francji, a także innych obiektów astronomicznych, ujawnią pełny charakter tej struktury, w tym czy HPC1001 pozostanie małą grupą, czy też ostatecznie ewoluuje w masywną gromadę złożoną nawet z 1000 galaktyk.

Wyniki zostały przyjęte do publikacji w Astronomy & Astrophysics Letters.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Instytut Nielsa Bohra

Urania
Proto-gromada galaktyk widziana 12 miliardów lat wstecz. Źródło: N. Silassen.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/09/student-odkrywa-grupe-galaktyk.html

Student odkrywa grupę galaktyk skupionych razem we wczesnym Wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Diamentowe deszcze we wnętrzach lodowych olbrzymów
2022-09-16. Franek Badziak
Wyjątkowe zjawisko zwane ?diamentowym deszczem? występuje we wnętrzach lodowych olbrzymów. Dotychczas uważano, że aby zjawisko to zaszło, konieczne są bardzo rzadkie i specyficzne warunki. Jak jednak pokazali naukowcy z Departamentu Energii SLAC Stanów Zjednoczonych, Uniwersytetu w Rostock oraz Helmholtz-Zentrum Dresden-Rossendorf, warunki te mogą być łagodniejsze, toteż występują częściej.
Mechanizm powstawania diamentowego deszczu jest następujący: we wnętrzu lodowych olbrzymów ciśnienie jest wystarczające, aby rozbić cząsteczki metanu (i innych węglowodorów) na wodór i węgiel, który jest następnie ściskany z innymi atomami węgla w łańcuchy. Pod wpływem dalszego ściskania, tworzą one wzory krystaliczne ? na przykład diamenty. Gęstsze od otoczenia diamenty przedostają się wówczas do wnętrza planety, skąd ewaporują, rozbijając się znów na atomy węgla, aby cały cykl mógł zostać powtórzony. Jednakże przejście przez lód zająć im może nawet tysiąclecia, podczas których tworzą grubą warstwę składającą się z samych diamentów.
Jak mówi Siegfried Glenzer, przewodniczący SLAC, rzeczywiste mechanizmy powstawania diamentów we wnętrzach planet są znacznie bardziej skomplikowane, gdyż w grę wchodzą liczne inne związki chemiczne. Celem przeprowadzonych eksperymentów było badanie dokładnego wpływu tych związków na proces.
Eksperymenty rozpoczęto na polimerach węglowodorowych, jednakże finalnie zamieniono je na plastik PET. Dzięki wysokoenergetycznym laserom wycelowanym w plastik, przy pomocy impulsów rentgenowskich ze źródła światła LINAC zbadano, z jaką prędkością powstają, a następnie rosną układające się z atomów węgla kształty rombów. Zauważono, że rosną one do wielkości kilku nanometrów. Ponadto okazało się, że obecność tlenu spowalnia ten proces.
Poza wzbogaceniem naszej wiedzy na temat lodowych olbrzymów, badania te potencjalnie wskazały drogę ku efektywniejszej produkcji nanodiamentów, to jest poprzez oddziaływanie laserem na butelki PET. Takie nanodiamenty mają szereg teoretycznych zastosowań w medycynie: od dostarczania leków, po czujniki nieinwazyjne. Oznacza to, że wyniki tych badań mogą mieć swoje implikacje w znacznie bardziej przyziemnych dziedzinach i rzeczywiście pomóc w rozwoju technologicznym.
Źródła:
?    Diamond rains could fall through the interior of ice giant planets
16 września 2022
https://astronet.pl/wszechswiat/diamentowe-deszcze-we-wnetrzach-lodowych-olbrzymow/

Diamentowe deszcze we wnętrzach lodowych olbrzymów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczny Teleskop Hubble?a obserwuje spiralę formujących się gwiazd w sąsiadującej galaktyce
2022-09-16. Amelia Staszczyk
Zasłużony teleskop kosmiczny NASA, Teleskop Hubble?a, zaobserwował gwiazdy i chmury gazu spiralnie zbliżające się do centrum masywnej gromady otwartej o zadziwiającym kształcie w pobliskim Małym Obłoku Magellana.
Astronomowie uważają, że zewnętrzne ramię tej spirali gwiazd i gazu może powodować przypominający ruch rzeki przepływ gazu, który napędza formowanie się gwiazd w gromadzie otwartej NGC 346, widocznej w ostatnio opublikowanym zdjęciu, uchwyconym przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a. Odkrycie może dostarczyć wartościowych wskazówek dotyczących formowania się pierwszych gwiazd, kiedy to współcześnie galaktyki, liczące 13,8 miliardów lat, miały zaledwie kilka miliardów lat i przechodziły gwiezdny ?wyż demograficzny?, tj. okres intensywnego tworzenia się gwiazd.
?Gwiazdy to mechanizmy, które ukształtowały Wszechświat. Życie nie istniałoby bez gwiazd, a mimo tego jeszcze nie w pełni rozumiemy, jak się one formują.? stwierdziła podczas swojej wypowiedzi Elena Sabbi, przewodnicząca badań i astronomka w nadzorującym teleskop Hubble?a STScI w Baltimore. ?Mamy szereg modeli, których prognozy bywają sprzeczne.? ? dodała ? ?Naszym celem jest określenie, co reguluje proces powstawania gwiazd, ponieważ są to zasady, które pozwolą nam zrozumieć to, co obserwujemy we wczesnym Wszechświecie?.
NGC 346 ma tylko 150 lat świetlnych średnicy i masę równą 50 tys. mas słońca. Ten obszar stanowił zagadkę dla astronomów ze względu na wysokie tempo tworzenia się gwiazd.
Mały Obłok Magellana, gdzie znajduje się NGC 346, oddalony jest zaledwie o 200 tys. lat świetlnych od Ziemi, co oznacza, że astronomowie obserwują światło wyemitowane później niż to z bardziej oddalonych galaktyk, które może nam ukazać wczesny Wszechświat. Jednakże galaktyki karłowate są podobne do wczesnych galaktyk w innych kwestiach.
Mały Obłok Magellana ma prostszy skład chemiczny od Drogi Mlecznej, tak jak wczesne galaktyki, które nie zostały jeszcze wzbogacone cięższymi pierwiastkami przez następne pokolenia gwiazd, kończących jako supernowe. Ze względu na prostotę składu chemicznego gwiazdy w Małym Obłoku Magellana są gorętsze i spalają swoje paliwo szybciej niż gwiazdy w Drodze Mlecznej, co oznacza, że starzeją się one szybciej w porównaniu do tych z naszej galaktyki. Mimo tych różnic naukowcy odkryli, że formowanie się gwiazd w Małym Obłoku Magellana przebiega podobnie jak w Drodze Mlecznej.
W celu badania procesu powstawania gwiazd w Małym Obłoku Magellana astronomowie posłużyli się Kosmicznym Teleskopem Hubble?a oraz Very Large Telescope (VLT, z języka angielskiego Bardzo Duży Teleskop), znajdującym się w północnym Chile, za pomocą których przeanalizowano ruchy gwiazd w dwóch odmiennych kierunkach.
Elena Sabbi i jej zespół użyli Hubble?a do pomiaru zmian położenia gwiazd w galaktyce w okresie ponad 11 lat. Gwiazdy poruszają się z szybkością bliską 3200 km/h, co oznacza, że przez te 11 lat przesunęły się o około 320 mln km, czyli tyle, ile wynosi podwojona odległość Ziemi od Słońca. Jest to niewielki dystans w porównaniu do 150 lat świetlnych (średnica gromady), co pokazuje dokładność pomiarów Hubble?a nawet przy małych zmianach odległości.
Równolegle, drugi zespół badaczy z Europejskiej Agencji Kosmicznej, w składzie z Peterem Zeidlerem, użył instrumentu MUSE zainstalowanego na VLT, aby zmierzyć prędkość radialną gwiazd, czyli jak szybko oddalają się lub przybliżają względem obserwatora.
Obie metody obserwacji ukazują spiralę gwiazd zmierzających ku centrum NGC 346, wraz z materią, z której powstaną nowe gwiazdy.
?To było naprawde niesamowite, że użyliśmy dwóch zupełnie odmiennych metod i sprzętu, a doszliśmy do tych samych wniosków? ? stwierdził Zeidler w swojej wypowiedzi ? ?Dzięki Hubble?owi widzimy gwiazdy, natomiast MUSE wykrywa również ruchy gazów w trzech wymiarach, co potwierdza teorię, że wszystko zmierza ku wnętrzu?.
Zeidler wytłumaczył również znaczenie spirali dla formowania się gwiazd.
?Spirala to bardzo dobry, optymalny sposób napędzania powstawania gwiazd, nie na zewnątrz, lecz bliżej centrum gromady? ? wyjaśnił ? ?To najwydajniejszy sposób, w który gwiazdy i gaz, napędzające dalsze formowanie się gwiazd, mogą przesuwać się ku centrum.?
Badania zespołu zostały opublikowane 8 sierpnia w The Astrophysical Journal.
Źródła:
?    space.com: Robert Lea; Hubble Space Telescope sees spiral of star formation in neighboring galaxy
17 września 2022
Źródło: NASA, ESA, A. James (STScI)
https://astronet.pl/wszechswiat/kosmiczny-teleskop-hubblea-obserwuje-spirale-formujacych-sie-gwiazd-w-sasiadujacej-galaktyce/

Kosmiczny Teleskop Hubble?a obserwuje spiralę formujących się gwiazd w sąsiadującej galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Marsie istniało kiedyś życie? Przełomowe odkrycie
2022-09-16.MD.MNIE.
Przełomowe odkrycie na marsie. Naukowcy z NASA twierdzą, że łazik Perseverance wysłany na Czerwoną Planetę odnalazł próbki zawierające materię organiczną. To z kolei sugeruje, że 3,5 mld lat temu środowisko na Marsie było zdolne do podtrzymywania życia.
źródło: TVP INFO
Perseverance Explores the Jezero Crater Delta
https://www.youtube.com/watch?v=sCgwxizcpo0

https://www.tvp.info/62791595/czy-na-marsie-istnialo-kiedys-zycie-przelomowe-odkrycie-

Na Marsie istniało kiedyś życie Przełomowe odkrycie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samantha Cristoforetti pierwszą europejską kobietą w roli dowódcy ISS
2022-09-16.
Od rozpoczęcia misji Samantha Cristoforetti ?Minerva? nadzorowała działania w modułach i komponentach stacji ISS. Po objęciu nowej roli zostanie piątym europejskim dowódcą ISS.
Samantha Cristoforetti oficjalnie zostanie dowódcą po tradycyjnej ceremonii, podczas której dojdzie do symbolicznego przekazania klucza od poprzedniego dowódcy. Sama ceremonia odbędzie się w środę 28 września 2022 roku i będzie transmitowana na żywo z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w ESA Web TV. Dowództwo jest przyznawane na podstawie wspólnych decyzji NASA (Stany Zjednoczone), Roskosmos (Rosja), JAXA (Japonia), ESA (Europa) i CSA (Kanada). ESA jest reprezentowana w tym procesie selekcji przez szefa Europejskiego Centrum Astronautów i kierownika programu ISS, Franka De Winne.
,, Jestem dumna z nominacji na stanowisko dowódcy.
Samantha Cristoforetti, astronautka ESA
Nie mogę się doczekać, aby wykorzystać doświadczenie, które zdobyłem w kosmosie i na Ziemi, aby poprowadzić bardzo zdolny zespół na orbicie. - dodaje Samantha Cristoforetti.
Po objęciu nowej roli Samantha Cristoforetti zostanie piątym europejskim dowódcą Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, podążając śladami poprzednich astronautów ESA: Franka De Winne'a, Alexandra Gersta, Luki Parmitano i Thomasa Pesqueta. Będzie też pierwszą europejską kobietą na tym stanowisku.
,, Wybór Samanthy na dowódcę wyraźnie pokazuje wiarę i wartość, jaką nasi międzynarodowi partnerzy pokładają w astronautach ESA.
Josef Aschbacher, dyrektor generalny ESA
Podczas swojej misji Samantha Cristoforetti w znacznym stopniu przyczyniła się do naukowych i operacyjnych sukcesów Stacji i spodziewam się, że będzie ona dalej rozwijać się pod jej dowództwem. - dodaje Josef Aschbacher.
źródło: ESA
Samantha Cristoforetti na pokładzie ISS. Fot, NASA/ESA
https://nauka.tvp.pl/62795925/samantha-cristoforetti-pierwsza-europejska-kobieta-w-roli-dowodcy-iss

 

Samantha Cristoforetti pierwszą europejską kobietą w roli dowódcy ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przegląd Filmów ?Copernicus 2022?
2022-09-16.
W najbliższy poniedziałek 19 września w Wozowni Sztuk i Bazylice Archikatedralnej WNP i Św. Andrzeja we Fromborku odbędzie się Przegląd filmów ?Copernicus 2022?.
Przegląd filmów ?Copernicus 2022? to wydarzenie poświęcone edukacji i popularyzacji nauki, a w szczególności dokonań i historii najsłynniejszego polskiego astronoma - Mikołaja Kopernika. Wydarzenie rozpocznie się o godzinie 9:00 pokazem filmu ?Tajemnice de Revolutionibus? i potrwa do godziny 20:00. Zwieńczeniem przeglądu filmowego będzie premierowy pokaz dokumentu ?Tajemnice grobu Kopernika?.
Szczegółowy program przeglądu filmów ?Copernicus 2022?
Wozownia Sztuk, ul. Katedralna 6, Frombork

09.00 ? Tajemnice de Revolutionibus - Film przedstawia tajemnicze i zawiłe kulisy publikacji dzieła Mikołaja Kopernika ?De Revolutionibus??. Zrewolucjonizowało ono pogląd człowieka na wszechświat. Duży wpływ na decyzje o publikacji miały pobyty astronoma na Ziemi Lubawskiej.
10.00 ? Tajemnice astronomii Kopernika - Od starożytnej Aleksandrii poprzez Bagdad, Wenecję, Rzym i Watykan, Frombork, Lubawę i Olsztyn, twórcy filmu próbują odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób genialny polski astronom dokonał swojego wielkiego odkrycia?
11.00 ? Tajemnice ekonomii Kopernika - Mikołaj Kopernik był nie tylko wybitnym matematykiem i astronomem, ale również doskonałym ekonomistą. Fabularyzowany dokument prezentuje ekonomiczne postulaty i teorie fromborskiego astronoma. To najnowszy film poświęcony Mikołajowi Kopernikowi.
12.30 ? Tajemnice grobu Kopernika - Sensacyjna historia odkrycia grobu Mikołaja Kopernika oraz badań szczątków Mikołaja Kopernika.
13.30 ? Lem Wymyślić przyszłość - Żyjemy w świecie, który coraz bardziej przypomina fantastykę naukową. Nowe technologie nieustannie zmieniają sposób w jaki funkcjonujemy. Był jednak ktoś, kto to przewidział. Stanisław Lem na kartach swoich powieści i opowiadań snuł wizje obcych światów i dalekiej przyszłości. Dziś futurystyczne pomysły Lema stają się rzeczywistością. Od e-booków, przez sieci komputerowe aż po wirtualną rzeczywistość to przykłady technologii, które Lem opisał na długo przed ich wynalezieniem. W filmie ?Lem. Wymyślić przyszłość? sprawdzamy, które pomysły autora ?Solaris? doczekały się realizacji. I jaką lekcję na ich temat możemy wyciągnąć z jego twórczości.

Bazylika Archikatedralna WNMP i Św. Andrzeja we Fromborku, ul. Katedralna 8

19.00 ? Tajemnice grobu Kopernika - Katedra ? pokaz premierowy. Film prezentujący sensacyjne kulisy odkrycia oraz badań szczątków Mikołaja Kopernika po raz pierwszy zostanie zaprezentowany w miejscu ich odkrycia.
20.00 - zakończenie.
Wydarzenie zostało objęte patronatem TVP Nauka. Na przegląd zaprasza Fundacja Nicolaus Copernicus oraz Muzeum Pomnik Historii Frombork Zespół Katedralny. Przegląd, w związku z przygotowaniami do 550 rocznicy urodzin Mikołaja Kopernika, realizowany jest dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury ?Kultura - Interwencje edycja 2022? oraz Ministerstwa Edukacji i Nauki w ramach programu ?Społeczna odpowiedzialność nauki? a także Miasta Lubawa.
Przegląd filmów ?Copernucus 2022? to wydarzenie poświęcone edukacji i popularyzacji nauki. Fot. Fundacja Nicolaus Copernicus
https://nauka.tvp.pl/62791764/przeglad-filmow-copernicus-2022

 

Przegląd Filmów Copernicus 2022.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec czekania. Naukowcy nauczyli się szukać gwiazd, które wkrótce eksplodują
2022-09-16. Radek Kosarzycki
Kiedy myślimy o eksplozji supernowej, to niemal automatycznie na myśl przychodzi Betelgeza, zdecydowanie najbardziej rozpoznawalny czerwony olbrzym na nocnym niebie. Nawet osobom nieinteresującym się przesadnie astronomią owa gwiazda w gwiazdozbiorze Oriona przychodzi wtedy do głowy. Wszak to o niej mówi się, że już wkrótce, już zaraz eksploduje jako supernowa i będzie najjaśniejszym obiektem nocnego nieba. Pytanie tylko, kiedy to będzie? Jutro? Pojutrze? Czy ?już? za 100 000 lat.
Gwiazdy takie jak Słońce nie eksplodują jako supernowe. Nasza Gwiazda Dzienna za 6-7 miliardów lat powiększy swoje rozmiary przechodząc w stadium czerwonego olbrzyma, następnie odrzuci swoje zewnętrzne warstwy, które na krótko utworzą barwną mgławicę planetarną i? to wszystko. Po jądrze naszej gwiazdy pozostanie jedynie biały karzeł, który będzie sobie stygł przez długie miliardy lat w spokoju
Większe gwiazdy o masie co najmniej osiem razy większej od masy Słońca, kończą swoje życie znacznie szybciej i znacznie bardziej spektakularnie. To właśnie one pod koniec swojego życia kiedy wyczerpują się w gwieździe zapasy wodoru, zaczynają tworzyć coraz cięższe pierwiastki. Na początku są to węgiel, tlen, krzem, itd. Cała historia kończy się na żelazie. Otóż żelazo generuje mniej energii niż potrzeba na jego wyprodukowanie. Gwiazda zatem zapada się pod własną masą, a następnie eksploduje jako supernowa.
Taki los czeka też Betelgezę, która już teraz znajduje się na etapie dość zaawansowanego czerwonego olbrzyma. Problem jednak w tym, że wiek gwiazd - nawet tych najmasywniejszych - liczy się w dziesiątkach milionów lat, a długość życia człowieka to zaledwie kilkadziesiąt lat. Z tego też powodu nawet obserwując gwiazdę, która już wkrótce, już zaraz, za chwilę wybuchnie? nie możemy być pewni czy stanie się to za kilka dni, miesięcy, lat, czy może jednak za 23 751 lat. W skali wieku gwiazdy - jest to ostatnia chwila. Dla przedstawiciela gatunku Homo sapiens może być to jutro, albo za 40 pokoleń.
Stąd i frustracja wynikająca z tego, że wiemy, że Betelgeza już jest u końca swojego życia, a jednocześnie nie wiemy, czy eksploduje za naszego życia i czy nie ominie nas frajda wynikająca z oglądania tego kosmicznego kataklizmu.
Jest jednak pewien sposób, żeby przewidzieć eksplozję supernowej
W sumie nie do końca, bo wciąż nie ma powodu ustalenia którego dnia eksploduje supernowa i wzięcia sobie na ten dzień urlopu lub L4. Mimo to naukowcy ustalili coś równie ciekawego. W pewnych przypadkach jesteśmy w stanie ustalić, że obserwowana przez nas gwiazda eksploduje za zaledwie kilka lat.
Skąd nagle taka dokładność?
W ramach swojego projektu badawczego astronomowie przeanalizowali dane obserwacyjne dotyczące gwiazd, które eksplodowały jako supernowe typu II-P. Są to bardzo charakterystyczne supernowe, które pozostają jasne bardzo długo po eksplozji.
Analiza zdjęć tych gwiazd sprzed eksplozji pokazały, że na kilka lat przed eksplozjami jako czerwone nadolbrzymy przygasały one otaczając się coraz gęstszym obłokiem pyłu. Owego pyłu było tam więcej niż w 2020 roku wokół Betelgezy (kiedy jej jasność znacząco spadła na kilka miesięcy).
Symulacje komputerowe wykazały, że takie otoczki zaczynają powstawać kilka dekad przed eksplozją. Możliwe zatem, że dostrzegając takiego czerwonego olbrzyma otoczonego ogromną ilością pyłu, będziemy w stanie odkryć gwiazdę, która właśnie przygotowuje się do eksplozji supernowej w ciągu najbliższych kilku lat. Możemy być spokojni, że przy pierwszej okazji, kiedy uda się dostrzec taką gwiazdę, naukowcy będą uważnie się jej przyglądali przez kilka kolejnych lat zbierając szczegółowe dane o niej. Jeżeli gwiazda faktycznie wybuchnie, będziemy mieli w rękach szczegółowy zapis ostatnich chwil życia gwiazdy. I to będzie ogromny sukces.
https://spidersweb.pl/2022/09/kiedy-wybuchnie-supernowa.html

Koniec czekania. Naukowcy nauczyli się szukać gwiazd, które wkrótce eksplodują.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja chce za karę zestrzeliwać cudze satelity
2022-09-16. Radek Kosarzycki
W pierwszych tygodniach po agresji Rosji na Ukrainę przedstawiciele rosyjskiego sektora kosmicznego niemal codziennie prowokowali w social mediach. Po kilku miesiącach paliwa im zabrakło i temat przestrzeni kosmicznej ucichł. Ewidentnie jednak komuś się przypomniało, bo temat wrócił.
Rosyjski przemysł kosmiczny w ostatnich miesiącach stracił olbrzymią liczbę kontraktów zagranicznych i powoli pogrąża się w zapaści. Pieniędzy za wynoszone na orbitę zagraniczne satelity już nie będzie, czipów i komponentów niezbędnych do budowy statków kosmicznych czy rakiet wkrótce zabraknie, a prognozy na przyszłość wydają się co najmniej ponure.
Po drugiej stronie granicy Ukraina otrzymuje olbrzymie wsparcie wywiadowcze ze strony zachodnich operatorów satelitów obserwujących Ziemię. Wojsko ukraińskie dzięki satelitom otrzymuje na bieżąco informacje o rozlokowaniu wojsk rosyjskich, o przemieszczaniu się poszczególnych jednostek i zapasów broni. Dzięki takim informacjom wojsko ukraińskie jest w stanie skutecznie zadawać znaczne straty rosyjskim wojskom na wschodzie i północy kraju.
Widząc to, Rosja właśnie postanowiła wydać ostrzeżenie dla operatorów cywilnych i prywatnych satelitów. Przedstawiciele agresora ostrzegają, że owe satelity mogą stać się celem dla rosyjskich rakiet, jeżeli nadal będą wspierały zbrojne działania Ukrainy. Co więcej, nie był to tylko kolejny durny komentarz umieszczony gdzieś na prywatnym koncie szefa Roskosmosu na Telegramie, a oficjalne oświadczenie wydane podczas prac grupy roboczej zajmującej się zagrożeniami w przestrzeni kosmicznej na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych w Genewie.
Słowa te wypowiedział Konstantin Woroncow, członek Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej i jednocześnie kierownik rosyjskiej delegacji w ONZ. Woroncow przekonywał, że komercyjne i cywilne satelity angażujące się w konflikt na Ukrainie mogą stać się uzasadnionym celem ataku. Uwaga ta odnosi się nie tylko do satelitów ICEYE dostarczających danych wywiadowczych, ale także do satelitów konstelacji Starlink, Maxar, czy BlackSky, które wydajnie pomagają Ukraińcom utrzymanie kontaktu między atakowanymi rejonami kraju.
Czy te groźby mogą zostać spełnione? Trudno określić. Z jednej strony Rosjanie w ubiegłym roku dowiedli, że są w stanie zestrzelić satelitę znajdującego się na orbicie okołoziemskiej. Z drugiej jednak strony, siły Rosji słabną z dnia na dzień i być może groźby pozostaną jedynie groźbami.
https://spidersweb.pl/2022/09/rosjanie-satelity-grozby.html

Rosja chce za karę zestrzeliwać cudze satelity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)