Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Wyjątkowy układ pięciu planet na porannym niebie
2023-06-16,
W czerwcu na porannym niebie w jednej linii ustawią się Merkury, Uran, Jowisz, Neptun i Saturn. Nie wszystkie planety zobaczymy z terenu Polski.
Planety Układu Słonecznego oddalone są od siebie o wiele milionów kilometrów. Jednak z punktu widzenia obserwatora na Ziemi, mogą pozornie zbliżać się na niebie, ustawiać w linii. Taka konfiguracja planet na niebie nie niesie żadnych konsekwencji, zdarza się regularnie na ziemskim niebie. Zjawisko to może być widowiskowym spektaklem na sferze niebieskiej, który ułatwia odnalezienie poszczególnych obiektów i jest okazją, by zainteresować się astronomią. W odnalezieniu planet pomocne mogą okazać się cyfrowe mapy nieba, takie jak Stellarium.
,, Takie konfiguracje planet są obserwowane niemal cały czas. Planety układają się w pobliżu jednej linii na niebie – ekliptyki, czyli drogi Słońca po nieboskłonie.
Robert Szaj, dyrektor TVP Nauka
To w jej pobliżu (ekliptyki) poruszają się zawsze planety i Księżyc. Niekiedy ułożenie planet w pobliżu tej linii wydaje się bardziej, innym razem mniej interesujące. Ty razem na porannym niebie widocznych będzie 5 planet. Niestety, w Polsce w czerwcu Słońce nie chowa się zbyt głęboko pod horyzontem, dlatego niebo jest jasne nawet w nocy. Nie widać przez to słabszych obiektów. Problemem będzie pewnie dostrzeżenie Urana oraz Merkurego. Do obserwacji Neptuna potrzebny jest dodatkowo teleskop. Na pewno bez problemu dostrzeżemy Jowisza i Saturna, których warunki obserwacji z czasem będą się poprawiać, a w październiku widoczne będą już przez całą noc – dodaje Robert Szaj.
,, Takie konfiguracje zachodzą, kiedy wszystkie planety w Układzie Słonecznym są ustawione w tym samym kierunku, patrząc z Ziemi.
Profesor Don Pollacco z Wydziału Fizyki Uniwersytetu w Warwick
- Biorąc pod uwagę, że znamy orbity planet, możemy przewidzieć, kiedy nastąpią te układy. Podczas gdy planety mogą wyglądać na zlokalizowane stosunkowo blisko siebie na niebie, są oczywiście oddalone od siebie o wiele milionów kilometrów. W przeszłości niektórzy ludzie sugerowali, że takie konfiguracje planet na niebie mogą wywoływać trzęsienia ziemi z powodu zwiększonego przyciągania grawitacyjnego, jednak nawet szybkie spojrzenie na liczby pokazuje, że nie jest to poprawne, ponieważ siła jest pomijalna w porównaniu z siłami pływowymi pochodzącymi z Księżyca i Słońca. Tak więc astronomicznie te ułożenia nie mają znaczenia, wizualnie mogą być dość widowiskowe – konfiguracja z 17 czerwca będzie obejmować Merkurego, Urana, Jowisza, Neptuna i Saturna. Widoczne będzie tuż przed wschodem Słońca. Podczas gdy Jowisz i Saturn będą łatwe do zauważenia gołym okiem, Merkury będzie trudniejszy, ponieważ bliskość Słońca oznacza, że znajduje się on tuż nad horyzontem i jest widoczny na około godzinę przed wschodem Słońca (z terenu Polski dostrzeżenie Merkurego będzie niezwykle trudne). Neptun i Uran mogą być widoczne przez lornetkę (dla obserwatorów z terenów na południe od Polski, gdzie niebo będzie ciemniejsze). Jowisz i Saturn będą stosunkowo jasnymi obiektami o żółtawym kolorze, Merkury często wygląda na różowy, a Uran i Neptun biało-zielony. Ogólnie rzecz biorąc, będzie to widowiskowy spektakl, ale nie ma znaczenia astronomicznego - dodaje profesor Don Pollacco.
Koniunkcja Jowisza i Saturna. Fot. NASA/ Bill Ingalls

Konfiguracja planet nad ranem 17 czerwca. Fot. Stellarium

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/70602436/wyjatkowy-uklad-pieciu-planet-na-porannym-niebie

Wyjątkowy układ pięciu planet na porannym niebie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wywiad z Administratorem NASA Billem Nelsonem dla TVP Nauka dostępny w VOD!
2023-06-16.
Administrator Bill Nelson - to szef NASA, największej na świecie instytucji zajmującej się eksploracją kosmosu. Był gościem specjalnym kanału TVP Nauka Telewizji Polskiej.
Gość TVP Nauka to drugi członek amerykańskiego parlamentu i pierwszy przedstawiciel Izby Reprezentantów, który odbył podróż w kosmos. W wywiadzie dla TVP Nauka dyrektor anteny Robert Szaj pyta m.in. o potencjał polsko-amerykańskiej współpracy w zakresie eksploracji przestrzeni kosmicznej. Pojawiają się pytania o najważniejszy obecnie program NASA – Artemis, którego celem jest powrót człowieka na Księżyc. Bill Nelson opowiada też o tym, jak chronić Ziemię przed zagrożeniami z przestrzeni kosmicznej. Nie zabrakło tematu najpotężniejszego kosmicznego obserwatorium – Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba i pierwszych wyników jego obserwacji. W wywiadzie poruszone zostały też kwestie dotyczące Ziemi i tego, w jaki sposób człowiek zmienia naszą planetę.

Wywiad z Administratorem NASA Billem Nelsonem dla TVP Nauka dostępny jest w VOD TVP.
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/70602916/wywiad-z-administratorem-nasa-billem-nelsonem-dla-tvp-nauka-dostepny-w-vod

Wywiad z Administratorem NASA Billem Nelsonem dla TVP Nauka dostępny w VOD!.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fabryka na orbicie: Varda uruchamia pierwszą kosmiczną manufakturę
Autor: admin (2023-06-17 )
Przemysł kosmiczny, skupiający się na nowych technologiach, z roku na rok stawia kolejne kroki ku eksploracji kosmosu. Niedawno zaprezentowany projekt, pierwsza na świecie kosmiczna fabryka Varda, stawia nowe wyzwania i otwiera drogę dla nowych możliwości.
Varda, startup kosmiczny, koncentruje swoje działania na produkcji materiałów kosmicznych na orbicie Ziemi. Wytworzone tam materiały znajdą zastosowanie w produkcji różnego rodzaju obiektów kosmicznych, począwszy od satelitów, poprzez rakiety, aż po stacje kosmiczne. Inicjatywa fabryki kosmicznej nie jest pionierska w swojej idei, jednak do tej pory żadnemu podmiotowi nie udało się jej zrealizować. Dzięki innowacyjnym technologiom i przełomom w sektorze kosmicznym, Varda może teraz realizować ten ambitny plan.
Jak to działa? Kosmiczna fabryka Varda opiera się na technologii druku 3D do produkcji materiałów na orbicie okołoziemskiej. Proces ten znacząco skraca czas produkcji, jednocześnie ograniczając ilość odpadów, które są efektem tradycyjnych metod produkcji.
Fabryka, umieszczona na wysokości około 400 km od powierzchni Ziemi, będzie miała wymiary 1,5 na 1 metr. Wyposażona zostanie w specjalistyczne urządzenia, które pozwolą na produkcję różnych materiałów, takich jak metale, tworzywa sztuczne czy kompozyty.
Varda Space Factory ma wiele przewag nad tradycyjną produkcją na Ziemi. Zastosowanie druku 3D pozwala skrócić czas produkcji, zmniejszać ilość odpadów i ograniczać obciążenie środowiska. Co więcej, fabryka kosmiczna umożliwi produkcję materiałów, które na Ziemi są niemożliwe do wytworzenia ze względu na oddziaływanie grawitacji. Przykładowo, stopy metali możliwe są do stworzenia jedynie w warunkach zerowej grawitacji.
Jednym z głównych atutów kosmicznej fabryki Varda jest jej ekologiczność. Wykorzystanie takiej fabryki do produkcji może znacząco zmniejszyć ilość odpadów na Ziemi i odciążyć środowisko.
Pierwsza kosmiczna fabryka może stanowić przełom w przemyśle kosmicznym, pomagając rozwiązać wiele problemów, przed którymi stoi Ziemia. Potencjał nowego projektu Vardy otwiera drogę do przyszłości, w której przemysł kosmiczny stanie się nie tylko możliwy, ale i ekologicznie zrównoważony.
Źródło: VARDA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/fabryka-na-orbicie-varda-uruchamia-pierwsza-kosmiczna-manufakture

Fabryka na orbicie Varda uruchamia pierwszą kosmiczną manufakturę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbłysk światła na Jowiszu. Skąd się wziął?
2023-06-18. Autor: as Źródło: NASA

Sonda Juno sfotografowała uderzenie błyskawicy na Jowiszu. Jak tłumaczy agencja, mogła ona powstać w chmurze zbudowanej nie tylko z wody, ale także z amoniaku. NASA ma nadzieję, że w kolejnych miesiącach uda się uchwycić więcej takich zjawisk.

Burze to powszechne zjawisko w Układzie Słonecznym - obserwujemy je nie tylko w atmosferze Ziemi, ale również na Wenus, Saturnie czy Jowiszu. To właśnie na największej planecie krążącej dookoła Słońca znajduje się gigantyczna burza znana także jako Wielka Czerwona Plama. Należąca do NASA sonda Juno uchwyciła nieco mniej sławne, ale równie interesujące zjawisko.
Pioruny na biegunach
Zdjęcie wykonane przez sondę pokazuje błyskawicę w pobliżu północnego bieguna Jowisza. Na Ziemi wyładowania atmosferyczne pochodzą z chmur wodnych, podczas gdy na Jowiszu błyskawice prawdopodobnie występują również w chmurach zawierających roztwór amoniaku i wody, a najczęściej można je zobaczyć w pobliżu biegunów.
Juno uchwyciła ten widok, gdy zakończyła swój 31 bliski przelot nad Jowiszem 30 grudnia 2020 roku. W momencie wykonania zdjęcia, sonda znajdowała się około 32 tysięcy kilometrów nad wierzchołkami chmur Jowisza, na szerokości geograficznej około 78 stopni.
NASA wyjaśnia, że w nadchodzących miesiącach orbity Juno będą wielokrotnie zbliżać się do Jowisza, a sonda kosmiczna będzie przechodzić nad nocną stroną gigantycznej planety. Zapewni to zestawowi instrumentów naukowych Juno jeszcze więcej okazji do uchwycenia efektownych błyskawic.
Autor:as
Źródło: NASA
Źródło zdjęcia głównego: NASA/JPL-Caltech/SwRI/MSSS/Kevin M. Gill
Błyskawica na JowiszuNASA/JPL-Caltech/SwRI/MSSS/Kevin M. Gill
https://tvn24.pl/tvnmeteo/nauka/rozblysk-swiatla-na-jowiszu-blyskawice-na-jowiszu-kosmiczne-burze-7179709

Rozbłysk światła na Jowiszu. Skąd się wziął.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Webba doczekał się pomocnika w eksploracji obcych światów

2023-06-18. Sandra Bielecka
NASA postanowiła wspomóc Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba w jego pracy nad odkrywaniem najdalszych zakątków wszechświata. W tym celu wyśle w przestrzeń małego satelitę wielkości tostera, który wraz z Webbem będzie obserwował kosmos w świetle ultrafioletowym.

Mały satelita do zadań specjalnych
Teleskop Webba doczekał się małego pomocnika, który wspomoże go w eksploracji obcych światów. NASA ma zamiar wysłać do pomocy małego satelitę wielkości tostera, który kosztował będzie 8,5 miliona dolarów. Mimo że Webb wystrzelony został w kosmos stosunkowo niedawno, to NASA uznała, że przyda mu się dodatkowa pomoc w postaci małego satelity.  

Monitoring Activity from Nearby sTars with UV Imaging and Spectroscopy (MANTIS) będzie wyposażony w niezwykle silne pole widzenia, co pomoże Teleskopowi Webba obserwować kosmos w pełnym zakresie światła ultrafioletowego. Mały satelita obecnie jest na etapie montażu w Laboratorium Fizyki Atmosfery i Przestrzeni Kosmicznej (LASP) University of Colorado Boulder i ma zostać wystrzelony w 2026 roku.

 
Obserwowanie najdalszych zakątków wszechświata
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba bada kosmos od 2022 roku. Obserwacje prowadzi przede wszystkim w świetle podczerwonym, które jest niewidoczne dla ludzkiego oka. Światło podczerwone posiada dłuższe fale niż światło widzialne, natomiast to ultrafioletowe ma fale krótsze.

Zaproponowaliśmy MANTIS jako rodzaj ultrafioletowego pomocnika, który będzie podążał za JWST i patrzył tam, gdzie patrzy, wypełniając ten ważny element kontekstu gwiezdnych środowisk, w których żyją te planety.
Kevin France, profesor nadzwyczajny w LASP i naukowiec z zespołu MANTIS.
Nie bez powodu mały satelita nazywa się MANTIS. Został tak nazwany na cześć pewnego rodzaju mięsożernego skorupiaka, który widzi poza spektrum światła widzialnego. Gwiazdy bardzo często emitują wysokoenergetyczne rozbłyski w postaci promieniowania zwanego ekstremalnym ultrafioletem (EUV), które jest szkodliwe dla planet znajdujących się w pobliżu.  

Dzięki pełnemu zakresowi obserwacji, wynikającego z połączenia wizji Webba i dodatkowego satelity będzie można zbadać warunki, które sprawiają, że systemy gwiezdne nadają się do życia lub nie.  

„Chcemy zrozumieć, w jaki sposób ten strumień światła UV pochodzącego z gwiazd wpływa na atmosferę planet, a nawet na możliwość ich zamieszkania. Kiedy te emisje uderzą w szczyt atmosfery planety, rozszerzy się, a część z nich może uciec w kosmos. Jeśli masz wysoki strumień EUV, atmosfera tej planety może szybko ulec erozji.

odobny satelita był wysłany w przestrzeń jeszcze w latach 90. I obserwował kosmos od 1992 do 2001 roku właśnie dzięki obserwacji ultrafioletu. Była to sonda kosmiczna NASA Extreme Ultraviolet Explorer. Jednak najnowsza wersja będzie miała większe możliwości. Według twórców będzie to pierwszy raz, kiedy zobaczymy, jak gwiazdy wyglądają w ekstremalnym ultrafiolecie.  
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba bada kosmos od 2022 roku /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-teleskop-webba-doczekal-sie-pomocnika-w-eksploracji-obcych-s,nId,6840951

 

Teleskop Webba doczekał się pomocnika w eksploracji obcych światów.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stephen Hawking chciał stworzyć czarną dziurę

2023-06-18. Sandra Bielecka
Wieloletni współpracownik Stephena Hawkinga Thomas Hertog opowiada o swojej pracy z jednym z najwybitniejszych fizyków teoretycznych. Okazuje się, że Hawking miał nadzieję na stworzenie na Ziemi czarnej dziury dzięki Wielkiemu Zderzaczowi Hadronów. Czy byłoby to w ogóle możliwe?

Stephen Hawking chciał stworzyć czarną diurę?
Thomas Hertog w swojej publikacji „On the Origin of Time” omawia perypetia współpracy z jednym z najwybitniejszych umysłów fizyki teoretycznej. Stephen Hawking, podczas swojej podróży po laboratorium CERN podzielił się swoimi przemyśleniami na temat tego, że ma nadzieję, że kiedyś uda się stworzyć czarną dziurę naukowcom.  
Europejska Organizacja Badań jądrowych CERN to ośrodek naukowo-badawczy, który dysponuje największym na świecie akceleratorem cząstek. Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) wzbudzał wiele kontrowersji. Podczas jego budowy został złożony pozew, w związku z obawami, że LHC będzie mógł stworzyć czarną dziurę, bądź inny rodzaj materii, która w konsekwencji doprowadzi do zniszczenia Ziemi.
LHC to największy na świecie akcelerator cząstek. Został zbudowany na kształt pierścienia głównie w celu tworzenia bozonów Higgsa. Było to w tamtym czasie brakujące ogniwo w modelu standardowym fizyki cząstek elementarnych. Akcelerator znajduje się w tunelu pod szwajcarsko-francuską granicą. Znajduje się w tunelu o długości 27 kilometrów. Jest w stanie przyśpieszać dwie przeciwne wiązki protonów w okrągłych rurach próżniowych do 99,9999991% prędkości światła.
Wyniki zderzeń rejestrowane są przez szereg urządzeń, dwa duże detektory cząstek elementarnych: ATLAS i CMS, dwa mniejsze; ALICE i LHCb oraz trzy małe: TOTEM, LHCf i MoEDAL. Jednak, mimo że Wielki Zderzacz Hadronów od czasu uruchomienia w 2008 roku nieustannie dostarcza nowych informacji na temat cząstek elementarnych, w tym bozonu Higgsa, to jak dotąd nie udało się stworzyć za jego pomocą czarnej dziury.

Czy w ogóle możliwe jest stworzenie czarnej dziury za pomocą LHC

Według dostępnych informacji czarną dziurą może stać się wszystko, co zostanie ściśnięte do wystarczająco małej objętości. Gdyby skupić wystarczającą ilość energii w wystarczająco małej objętości, to nawet przeciwne wiązki protonów przyśpieszone do prędkości bliskiej prędkości światła i zderzające się razem w potężnym akceleratorze cząstek, mogłyby się przekształcić w czarną dziurę.  
Czyli marzenia Stephena Hawkinga o czarnej dziurze stworzonej za sprawą LHC nie były tylko mrzonkami, ale miały poważne podstawy naukowe. Jednak taka malutka czarna dziura byłaby tylko ulotnym wytworem, który natychmiast by wyparował.  

Powstanie jeszcze potężniejszego akceleratora cząstek niż Wielki Zderzacz Hadronów znajdujący się w CERN, mógłby przenieść badania na jeszcze wyższy poziom. Chociaż naukowcy jeszcze nie wykorzystali w pełni potencjału drzemiącego w LHC.

Czarną dziurą może stać się wszystko, co zostanie ściśnięte do wystarczająco małej objętości /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-stephen-hawking-chcial-stworzyc-czarna-dziure,nId,6836634

Stephen Hawking chciał stworzyć czarną dziurę.jpg

Stephen Hawking chciał stworzyć czarną dziurę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia nie z tej planety. Tak wygląda burza na Jowiszu

2023-06-18. Dawid Szafraniak
Przy pomocy sondy Juno, Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej wykonała piękne zdjęcia rozbłysków na Jowiszu. Błyskawice są elementem burzy panującej na planecie i wyglądają doprawdy zjawiskowo.

Sonda szpieguje Jowisza
Juno to bezzałogowa sonda kosmiczna, której zadaniem jest dowiedzenie się więcej na temat tej potężnej planety. Start misji miał miejsce 5 sierpnia 2011 roku i zakładano, że obserwacje będą prowadzone do lipca 2021 roku. Czas trwania misji został jednak przedłużony i obecnie jej koniec zapowiedziano na wrzesień 2025 roku.
Poza dostarczaniem szeregu informacji badawczych na temat ewolucji i powstania gazowego olbrzyma sonda Juno może dostarczać ciekawe materiały wizualne. Takimi są np. zdjęcia, które pozwalają nam podejrzeć największą planetę w Układzie Słonecznym. Ostatnio NASA podzieliła się fotografiami przedstawiającymi błyskawicę. Wygląda niesamowicie!
Kosmiczni łowcy burz
Sonda Juno zdołała uchwycić nietypowy rozbłysk w samym centrum wirujących obłoków, które w rzeczywistości są burzą na Jowiszu. Błyskawica, podobnie jak samo burzowe zjawisko atmosferyczne była na tyle duża, że bez specjalnego powiększenia możemy zauważyć jej światło.
Oryginalna fotografia została wykonana w czasie 31. przelotu wokół Jowisza w 2020 roku. Dopiero teraz zostało odpowiednio przetworzone, dzięki czemu mogło zostać udostępnione w internecie. To jednak jedno z naprawdę wielu fotografii wykonanych przez sondę Juno. Podobne, bo równie ekscytujące fotografie sonda wykonała podczas przelatywania nad jednym z księżyców Jowisza - Europą.
Podobne emocje budził efekt fotografowania księżyca Io. Jak uznało wielu obserwatorów, tak mogłoby wyglądać piekło. Io jest bowiem najbardziej aktywnym wulkanicznie światem w naszym Układzie Słonecznym. O ile nie znajdujemy się na jego powierzchni i możemy obserwować go z bezpiecznej odległości, to zdecydowanie robi wrażenie.
Co jest nie tak ze zdjęciami z kosmosu?
Na pewno część z nas zwróci uwagę na czas wykonania fotografii Jowisza. Jak to możliwe, że zdjęcie pochodzi sprzed niemal 3 lat, a dopiero dzisiaj trafia pod strzechy mediów społecznościowych i bieżących wiadomości? Otóż warto wiedzieć, że przygotowywanie fotografii kosmicznych to niełatwy kawałek chleba. Zdecydowanie różni się to od np. fotografii reporterskiej. No chyba, że mowa o astronautach - ci mogą śmiało bawić się normalnymi aparatami.

Inaczej jest w przypadku zaawansowanej aparatury wykorzystywanej przez NASA. Nie używa się do tego celu zwykłych aparatów i obiektywów, które zapisują na karcie pamięci gotowe pliki JPG. Sprzęt fotografujący w kosmosie (np. w teleskopach) ma z reguły niewielkie pole widzenia, do tego mierzy głównie jasność. To oznacza, że po wykonaniu szeregu zdjęć w różnych pasmach, należy je odpowiednio skleić i poddać obróbce - jak również dodać kolory.
Fotografia kosmiczna - robienie zdjęć i zabawa w Photoshopie
Co ciekawe, każdy z nas może pobawić się w kosmicznego grafika czy fotografa. W archiwach NASA znaleźć można miliony plików RAW z różnych misji kosmicznych. Wystarczy któryś pobrać i otworzyć w programie typu Photoshop. Sam to kiedyś zrobiłem i efekt był całkiem niezły:
Pobieranie tych plików jest oczywiście darmowe, dlatego nic nie stoi na przeszkodzie do takiej zabawy. Jeżeli nie mieliscie styczności z zaawansowaną obróbką, to w sieci znaleźć można sporo poradników. Tłumaczy się w nich krok po kroku jak zacząć zabawę z konkretnym zdjęciem. Możecie pobrać je na swój komputer i wykonywać każdy krok w asyście danego poradnika.

Jowisz w naszym Układzie Słonecznym działa niczym “tarcza”, często przyciągając małe obiekty /123RF/PICSEL

Zdjęcie błyskawicy na Jowiszu. /NASA / JPL-Caltech / SwRI / MSSS // Przetwarzanie obrazu przez Kevina M. Gilla /NASA
Space Station Live: Williams Talks Candidly about Cameras
https://www.youtube.com/watch?v=vkdAgyJ3Xqw

Zdjęcie Jowisza przed i po obróbce w programie graficznym. /NASA/Dawid Szafraniak /archiwum prywatne

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-zdjecia-nie-z-tej-planety-tak-wyglada-burza-na-jowiszu,nId,6848832

Zdjęcia nie z tej planety. Tak wygląda burza na Jowiszu.jpg

Zdjęcia nie z tej planety. Tak wygląda burza na Jowiszu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To odkrycie może zmienić myślenie o tym, jak woda pojawiła się na Ziemi
2023-06-18. Karol Kubak
Odkrycie maleńkich ziaren soli w próbce dostarczonej przez japońską sondę potwierdza hipotezę, że woda mogła przybyć na Ziemię za pośrednictwem asteroid, które uderzały w planetę w początkach jej istnienia.

Halit, czyli chlorek sodu, dobrze nam znana sól kuchenna nie jest minerałem, który szczególnie rozpala wyobraźnię naukowców. Ale nie w tym przypadku. Odkrycie maleńkich kryształów w próbce pobranej w asteroidy może dać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób na Ziemi pojawiła się woda.
Jaki związek ma sól kuchenna z wodą na Ziemi?
Naukowcy, którzy odkryli sól w kosmicznej próbce wyjaśniają, że kryształy mogły powstać tylko w obecności wody w stanie ciekłym. Jeszcze bardziej niezwykłe jest to, że próbka pochodzi z asteroidy typu S, kategorii znanej z braku uwodnionych lub wodonośnych minerałów. Pośród wszystkich zebranych na Ziemi asteroidów stanowią one zdecydowaną większość, około 86 procent. Pokazuje to, że być może nie są one tak suche, jak dotychczas uważano.

Próbka przeanalizowana przez Toma Zega i Shaofan Che z Laboratorium Księżycowego i Planetarnego Uniwersytetu Arizony pobrana została w 2005 roku z asteroidy Itokawa przez japońską misję Hayabusa i dostarczona na Ziemię w 2010 roku. Od tamtego czasu przeprowadzono szereg badań, które miały na celu potwierdzić obserwację i wyeliminować możliwość powstania kryształów soli podczas transportu lub na Ziemi. Odkrycie zostało opublikowane 12 czerwca b.r. w Nature Astronomy.

Ziarna wyglądają dokładnie tak, jak gdybyś wziął sól kuchenną w domu i umieścił ją pod mikroskopem elektronowym. To te ładne, kwadratowe kryształy. To było nawet zabawne, ponieważ odbyliśmy wiele emocjonujących rozmów na ich temat podczas spotkań, dlatego, że było to po prostu tak nierealne.
powiedział Tom Zega

Oprócz odkrytego kryształu odnaleziono także inny mocny dowód — żyłę plagioklazu, bogatego w sód minerału krzemianowego. — Kiedy widzimy takie żyły zmian w próbkach ziemskich, wiemy, że powstały w wyniku zmian wodnych, co oznacza, że musi to obejmować wodę — powiedział Che. Itokawa to asteroida w kształcie orzeszka ziemnego, ma około 610 metrów długości i 229 metrów średnicy. Uważa się, że oderwała się od znacznie większego ciała macierzystego.

Odkrycie potwierdza teorię
Obecnie uważa się, że Ziemia wraz z pozostałymi planetami skalistymi uformowała się w wewnętrznym obszarze kłębiącego się, wirującego obłoku gazu i pyłu wokół młodego Słońca, gdzie temperatura była wysoka. Zbyt wysoka, aby para wodna mogła skroplić się z gazu.

Odkrycie pokazuje, że woda jednak mogła być obecna w obszarach położonych znacznie bliżej Słońca, a asteroidy uderzając w Ziemię, dostarczały duże ilości wody. — Badania  sugerują, że dzięki temu mechanizmowi można dostarczyć wodę o wartości kilku oceanów — powiedział prof. Zega — Jeśli teraz okaże się, że najczęstsze asteroidy mogą być znacznie "bardziej mokre" niż sądziliśmy, hipoteza dostarczania wody przez asteroidy będzie jeszcze bardziej prawdopodobna.
Źródło: Che, S., Zega, T.J. Hydrothermal fluid activity on asteroid Itokawa. Nat Astron (2023).
Asteroida Itokawa widziana przez sondę Hayabusa. Asteroida typu S w kształcie orzeszka ziemnego /JAXA /domena publiczna

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-to-odkrycie-moze-zmienic-myslenie-o-tym-jak-woda-pojawila-si,nId,6840670

To odkrycie może zmienić myślenie o tym, jak woda pojawiła się na Ziemi.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny otoczą Księżyc satelitami? Ma wykryć tajemnice wszechświata

2023-06-19. Marcin Jabłoński
Chińscy astronomowie zapowiedzieli zaskakującą misję. Chcą stworzyć konstelację orbitujących satelitów, które będą orbitowały dookoła Księżyca. Mają służyć za potężny teleskop, który da wgląd w tzw. „Ciemne wieki kosmosu”.

Pomysł Chińczyków to niejako przeobrażenie koncepcji "księżycowego teleskopu". Jak NASA czy różne prywatne firmy podkreślają, że warto go dokonać, stawiając urządzenie na powierzchni, tak chińska agencja kosmiczna CSNA idzie w inną stroną. Zapowiedziała możliwość umieszczenia teleskopu dookoła Księżyca i to jeszcze w 2026 roku. Jak ma wyglądać ten projekt?
Niezwykły pomysł Chińczyków. Kilka satelitów jako jeden teleskop
Nazwany "Hongmeng Project" lub inaczej "Odkrywanie nieba na najdłuższej długości fali" zakłada wysłanie na orbitę Księżyca konstelacji dziewięciu satelitów, które wspólnie będą działały jako jeden radioteleskop.
Jeden z nich będzie "matką", mając przetwarzać dane i przekazywać je astronomom na Ziemię. Reszta ustawiona w różne strony miałaby przechwytywać sygnały radiowe z odległych obiektów w kosmosie.
Według Chińczyków takie rozwiązanie jest łatwiejsze do osiągnięcia niż postawienie teleskopu na powierzchni Księżyca. Według Xueleia Chena, który przedstawiał projekt na konferencji Astronomy From the Moon w Londynie, teleskop na orbicie pozwoliłby na wykorzystanie energii słonecznej.
Odkrycie tajemnic wszechświata
Chińczycy chcą stworzyć teleskop, orbitujący na Księżycu dlatego, że stamtąd będą mogli lepiej rejestrować sygnały widma elektromagnetycznego o niskiej częstotliwości. Przez naszą atmosferę ich wyłapywanie jest w praktyce niemożliwe.
Astronomowie wierzą, że te sygnały mogą kryć klucz do odpowiedzi nt. najbardziej tajemniczego okresu wszechświata nazywanego "Wiekami Ciemnymi", który trwał pierwsze kilkaset milionów lat po Wielkim Wybuchu.
Pozostałościami z tego okresu ma być wodór atomowy, którego trop można wykryć na podstawie sygnałów widma elektromagnetycznego o niskiej częstotliwości. W naszym układzie najlepszym miejscem do ich wyłapywania, jest ciemna strona Księżyca
Chińczycy mają ambitny plan wobec Księżyca /123RF/PICSEL

"Nie ma potrzeby lądowania i rozmieszczania, a także dlatego, że okres orbity księżycowej wynosi dwie godziny, możemy korzystać z energii słonecznej, co jest znacznie prostsze niż robienie tego na powierzchni Księżyca, co, jeśli chcesz obserwować podczas księżycowej nocy, musisz zapewnić energię przez prawie 14 dni" - twierdzi Xuelei Chen, cytowany przez Space.com

 
INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-chiny-otocza-ksiezyc-satelitami-ma-wykryc-tajemnice-wszechsw,nId,6839098

Chiny otoczą Księżyc satelitami Ma wykryć tajemnice wszechświata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego to zawsze w USA pojawiają się UFO? Wyjaśnienie może być bardzo proste
2023-06-18.
Rafał Dadura
AUTOR

Niedawno jeden z byłych pracowników amerykańskiego wywiadu ogłosił, że rząd USA jest w posiadaniu statków kosmicznych pochodzących spoza Ziemi. To nie pierwszy i zapewne nie ostatni przypadek takich sensacyjnych wyznań. Nie chodzi tu jednak jedynie o fakt posiadania przez jedno ze światowych mocarstw statku obcych, lecz także o to, że prawie zawsze chodzi o to samo państwo - USA. To właśnie rząd Stanów Zjednoczonych jest jednoznacznie kojarzony z posiadaniem UFO. Dlaczego tak się dzieje?
Pamiętacie słynną katastrofę w Roswell w Nowym Meksyku w 1947 r? To tam miał się rozbić statek obcej cywilizacji. To także w USA miała miejsce pierwsza w historii dokładnie udokumentowana obserwacja latającego spodka.
Roswell i latające spodki
Celowo użyłem określenia kojarzącego się z zastawą stołową. Latający spodek (flying saucer z angielskiego) to określenie, które również narodziło się w USA przy okazji pierwszej udokumentowanej obserwacji niezidentyfikowanych obiektów latających. Chodzi o zdarzenie, które miało miejsce 24 czerwca 1947 r, czyli około dwa tygodnie przed katastrofą z Roswell. Około, bo znamy jedynie dokładną datę publikacji tej wiadomości w gazecie, czyli 8 lipca 1947 r. Zresztą nie sama data jest tu najważniejsza, bowiem przez całe lato 1947 r. trwała w USA prawdziwa mania latających spodków zapamiętana jako 1947 flying saucer craze.
Media i popkultura eksploatują wątek kosmitów i statku, który miał się rozbić w Roswell od ponad pół wieku. Wokół tego wydarzenia narosło wiele mitów i teorii spiskowych opisujących pozaziemskie istoty i ich wehikułu. Jest jednak jedna teoria łącząca obydwa te wydarzenia i stawiająca kwestię latających spodków w innym świetle - a co jeśli latające dyski przypominające spodki były dziełem ludzi? W dodatku być może ludzi będących nazistami, którzy trafili do USA po II Wojnie Światowej dzięki tamtejszemu rządowi?
Jest potwierdzonym faktem, że wielu nazistowskich inżynierów i naukowców zostało ściągniętych do Ameryki przez rząd USA w ramach operacji Paperclip (spinacz biurowy). Tam - razem ze swoimi ewakuowanymi z upadającej III Rzeszy projektami i prototypami - rozwijali technologie na użytek USA. Stany Zjednoczone wchodziły właśnie w mające trwać niemal pół wieku starcie ze Związkiem Radzieckim - który również przechwytywał nazistowskich naukowców i ich prototypy z nie mniejszym zapałem - znane jako Zimna Wojna.
Co tak naprawdę zobaczył pilot?
24 lipca 1947 r. Kenneth Arnold - pilot, biznesmen i przyszły niespełniony polityk - dokonał prawdopodobnie pierwszej powszechnie znanej opinii publicznej obserwacji latających dysków. Odbywając lot w celach biznesowych małym dwumiejscowym samolotem śmigłowym Call-Air Model A, zobaczył 9 niezwykłych obiektów lecących w pobliżu góry Mount Rainier w stanie Waszyngton. Miały się poruszać z prędkością około 1,200 mil na godzinę (1,932 km/h). Można wierzyć jego szacunkom dotyczącym prędkości - Arnold był bowiem doświadczonym pilotem, szacował prędkość na podstawie przemierzonego dystansu dzielącego z Mt. Rainier do góry Mt. Adams.
Poza tym miał wylatane 4,000 godzin w powietrzu i był członkiem jednostki poszukiwawczo-ratowniczej w sąsiadującym ze stanem Waszyngton stanie Idaho. Niebo tego dnia było czyste, a wiatr niezbyt silny. Krótko przed godziną 15, gdy Arnold krążył swoim samolotem około 25 km na zachód od Mt. Rainier, zobaczył jasny błysk na północnym wschodzie. Jak relacjonował w wywiadzie dla telewizji CBS w 1950 roku:
To mnie zaskoczyło. Po prostu założyłem, że to jakiś wojskowy porucznik z błyszczącym P-51 i to, co zobaczyłem było odbicie słońca uderzającego w skrzydła jego samolotu.
Gdy jednak owych błysków pojawiło się więcej, Arnold szybko zdał sobie sprawę, że to, co widzi, to dziewięć odrębnych błyszczących obiektów lecących w formacji o długości około siedmiu kilometrów. Arnold opisał każdy z nich jako okrągły, o średnicy około 30 metrów i bez wyraźnego ogona. Obiekty okresowo obracały się, przechylały i falowały na boki, jak ogon latawca.
Technologia latającego skrzydła
Bez względu na całkiem realną możliwość istnienia inteligentnego życia we Wszechświecie, bardziej prawdopodobne jest ziemskie pochodzenie latających dysków, które ujrzał nad stanem Waszyngton pilot. Wiadomo skądinąd, że w kwietniu 1945 r. posuwająca się w głąb III Rzeszy Trzecia Armia George'a Pattona odnalazła cztery stalowo-drewniane prototypy samolotu Horten Ho 229, który był skonstruowany jako latające skrzydło bez żadnych pionowych stateczników i miał być napędzany silnikami odrzutowymi. Jeden z egzemplarzy - V3 - był najbliższy ukończenia i został wysłany do Stanów Zjednoczonych w celu oceny.
Nietrudno sobie wyobrazić, że w USA prowadzono dalsze prace nad tą obiecującą technologią i być może prowadzono także loty testowe. Nawet bez pomocy niemieckich inżynierów Amerykanie prowadzili także własne prace nad samolotami o nietypowej konstrukcji mającymi kształt przypominający dysk. Należy do nich choćby często przywoływany w tym kontekście Vought V-173, znany jako latający naleśnik, który swój pierwszy lot odbył już w 1942 r. Raczej nie mógł być jednak obiektem, który zobaczył Arnold - jego ostatni zarejestrowany lot odbył się bowiem 15 marca 1947 r..
Innym samolotem skonstruowanym w technologii latającego skrzydła był opracowywany w USA Northrop YB-35. Prace nad tym bombowcem dalekiego zasięgu rozpoczęły się w 1941 r. i trwały przez całą wojnę, a pierwsze jego prototypy zaczęły loty testowe w 1946 r. Został on następnie zastąpiony przez konwersję na napęd odrzutowy jako YB-49. Patrząc na ilustracje wspomnianych statków powietrznych łatwo zauważyć ich podobieństwo do tego, co opisywał Arnold. Nie będzie też wielkim nadużyciem, jeśli założymy, że pilot mógł być pod wpływem stresu spowodowanego niecodziennym zdarzeniem i błędnie zinterpretować to, co widział.
Drugim wydarzeniem, które z dzisiejszej perspektywy można uznać za ukoronowanie manii latających spodków była katastrofa w Roswell. Rozbiło się tam coś, co również zostało opisane przez okoliczną ludność jako obiekt nieprzypominający niczego, co kiedykolwiek wcześniej widzieli na niebie. W 2011 r. amerykańska dziennikarka śledcza mająca na koncie nominację do Nagrody Pulitzera, Annie Jacobsen, wydala książkę będącą relacją z jej śledztwa, pt. „Area 51: An Uncensored History of America's Top Secret Military Base” (w wolnym tłumaczeniu: „Strefa 51: Nieocenzurowana Historia Najtajniejszej Bazy Wojskowej”). Powołuje się w niej na anonimowe źródło, osobę związaną blisko z bazą znaną jako Strefa 51, która zaproponowała jej zaskakujące wyjaśnienie sensacji z Roswell:
Latający dysk naprawdę rozbił się w Nowym Meksyku… i następnie został przetransportowany do Strefy 51. Nie pochodził jednak z Marsa. Przyleciał z Rosji.
Źródło Jacobsen twierdzi, że w owym statku powietrznym w kształcie dysku byli jak najbardziej ludzcy piloci. Nie kosmici, lecz Rosjanie.
Jaka jest prawda na temat Roswell i kosmitów?
Jak było naprawdę? Być może ktoś kiedyś odtajni informacje na temat Roswell, które nie będą mogły już zaszkodzić interesom USA. Być może nigdy nie dowiemy się prawdy. Jednak nawet niewyjaśnione i nieprzestające budzić emocje po wielu dekadach sprawy wcale nie muszą mieć powiązania z kosmitami. Siły Zbrojne na całym świecie, a już na pewno w USA, nieustannie pracują nad nowymi technologiami i co naturalne starają się utrzymać je w tajemnicy.
Poszukiwane są nowe rozwiązania, które niekoniecznie muszą mieć postać taką, jaka bliska jest powszechnym wyobrażeniom w popkulturze i mediach. Tak było zwłaszcza w przeszłości, gdy obieg informacji i zasób wiedzy przeciętnego człowieka były nieporównanie mniejsze niż dziś. W końcówce lat 40 ubiegłego wieku tempa nabierał zacięty technologiczno-militarny wyścig pomiędzy dwoma ówczesnymi mocarstwami USA i ZSRR. Zasoby obydwu państw zasiliło wielu przedstawicieli nauki i przemysłu nazistowskich Niemiec, którzy posiadali ogromną wiedzę i mieli na koncie niemałe osiągnięcia na drodze do stworzenia broni nowej generacji.
Przy całym ogromie i wieku Wszechświata, które z pewnością pozwalają na istnienie inteligentnych cywilizacji zdolnych do podróży kosmicznych, jeśli chodzi o słynne Roswell i przynajmniej niektóre latające spodki, wyjaśnienia mogą być o wiele bardziej przyziemne niż się nam wydaje.
Horten Ho 229
źródło: FOX52, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International

XB-35; źródło: US Air Force, public domain
https://spidersweb.pl/2023/06/roswell-ufo-uap-lotnictwo-eksperyment.html

Dlaczego to zawsze w USA pojawiają się UFO Wyjaśnienie może być bardzo proste.jpg

Dlaczego to zawsze w USA pojawiają się UFO Wyjaśnienie może być bardzo proste2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska gospodarzem rozmów o programie NASA Artemis
2023-06-19.
W Gdańsku goszczą przedstawiciele 15 krajów będących sygnatariuszami deklaracji Artemis Accords określającej zasady współpracy przy eksploracji ciał niebieskich. Gospodarzem obrad jest POLSA.
Obrady dotyczące międzynarodowego porozumienia Artemis Accords odbywają się w dniach 19-21 czerwca w Gdańsku. Organizatorem i gospodarzem spotkania jest Polska Agencja Kosmiczna POLSA. Eksperci z agencji kosmicznych różnych krajów będą pracowali w Gdańsku w dwóch grupach roboczych. Pierwsza z nich to Grupa Robocza Młodych Krajów Kosmicznych. Z kolei drugi zespół tworzy Grupę Roboczą ds. Zapobiegania i Rozwiązywania Konfliktów oraz Zapewnienia Bezpieczeństwa Działań na Księżycu.
,, To duże wyróżnienie dla Polskiej Agencji Kosmicznej i Polski.
prof. Grzegorz Wrochna, prezes POLSA
- Pomimo znacznie mniejszych doświadczeń naszego kraju związanych z eksploracją kosmosu niż mają np. Stany Zjednoczone, czy Francja, organizacja tak kluczowego wydarzenia przypadła akurat nam. Jednak – co warto podkreślić – nie ma tu przypadku. Jest to jasny sygnał i docenienie polskiego zaangażowania w pracę na rzecz kosmosu, a także dowód, że rośnie siła naszego głosu w strukturach międzynarodowych – zaznacza prof. Grzegorz Wrochna, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.
 
Grupie Roboczej Młodych Krajów Kosmicznych (Artemis Accords Emerging Space Actors Working Group) współprzewodniczą Polska i Brazylia. Jej zadaniem jest wzmocnienie współpracy międzynarodowej. Chodzi o wypracowanie sposobów zaangażowania mniej doświadczonych krajów w badania i eksplorację przestrzeni kosmicznej w oparciu o zasady i wartości zawarte w Artemis Accords. Grupie Roboczej ds. Zapobiegania i Rozwiązywania Konfliktów oraz Zapewnienia Bezpieczeństwa Działań na Księżycu (Working Group on Mitigation and Avoidance of Interference to Promote Safety in Lunar Operations) przewodniczą NASA i Departament Stanu USA.  
 
– Czasy są dynamiczne. NASA przewiduje, że tylko w ciągu najbliższych czterech lat będą co najmniej 22 misje na powierzchnię Księżyca, a połowa z nich odbędzie się w rejonie jego południowego bieguna. W związku z tak dużą liczbą planowanych misji, a co za tym idzie liczbą potencjalnych kłopotów związanych chociażby z ich bliskości względem siebie, taki kodeks postępowania i zasad po prostu musi być opracowany i przestrzegany – mówi prof. Grzegorz Wrochna.  
Czym jest Artemis Accords?
Deklaracja Artemis Accords służy w szczególności do wzmocnienia współpracy międzynarodowej w programie kosmicznym NASA, którego celem jest powrót człowieka na Księżyc oraz eksploracja jego powierzchni i przestrzeni okołoksiężycowej. Dzięki temu NASA i jej partnerzy będą gotowi na kolejny wielki krok w badaniu przestrzeni kosmicznej przez człowieka - tj. eksplorację Marsa. Deklaracja Artemis Accords jest rozszerzeniem i uszczegółowieniem Traktatu z 1967 roku o zasadach rządzących działalnością państw w zakresie eksploracji i użytkowania przestrzeni kosmicznej, w tym Księżyca i innych ciał niebieskich (nazywane także: Traktatem o Przestrzeni Kosmicznej). Sygnatariuszami Artemis Accords jest obecnie 25 krajów: USA, Australia, Brazylia, Kanada, Włochy, Japonia, Korea Płd., Polska, Luksemburg, Nowa Zelandia, Ukraina, ZEA, Wielka Brytania, Francja, Singapur, Kolumbia, Meksyk, Izrael, Arabia Saudyjska, Bahrajn, Rumunia, Nigeria, Rwanda, Czechy oraz Hiszpania.
 
Polska dołączyła do grona sygnatariuszy Artemis Accords 26 października 2021 roku podczas 72 Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego w Dubaju. Ze strony polskiej podpis złożył prezes POLSA prof. Grzegorz Wrochna. Realizując program Artemis polski sektor kosmiczny może dostarczyć programowi m.in. instrumenty badawcze, aparaturę pomiarową, elementy robotyki i sterowania, a także rozwiązania bazujące na sztucznej inteligencji. W trakcie misji na Srebrny Glob szczególnie potrzebne będą możliwości poszukiwania, pozyskiwania i przetwarzania miejscowych surowców do budowy baz księżycowych. Będą to początki tzw. górnictwa kosmicznego, które może stać się nową polską specjalnością. Polskie uczelnie już rozpoczynają kształcenie ekspertów w tym zakresie
źródło: POLSA

Polska gospodarzem rozmów o programie kosmicznym NASA Artemis. Fot. POLSA

Polska gospodarzem rozmów o programie kosmicznym NASA Artemis. Fot. TVP Nauka

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/70660978/polska-gospodarzem-rozmow-o-programie-nasa-artemis

Polska gospodarzem rozmów o programie NASA Artemis.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda BepiColombo zbliża się do Merkurego. Rola Polaków w misji
2023-06-19.
BepiColombo to największa i najbardziej zaawansowana sonda wysłana w kierunku Merkurego. W 2025 roku rozpocznie badanie najmniejszej planety Układu Słonecznego - Merkurego.
Sonda BepiColombo została wystrzelona przy użyciu rakiety Ariane 5 ECA 20 października 2018 roku. Do Merkurego dotrze w grudniu 2025 roku. Statek badawczy jest wspólnym projektem Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i Japońskiej Agencji Kosmicznej (JAXA). Misja składa się z trzech części - modułu głównego opracowanego przez ESA oraz dwóch orbiterów zbudowanych przez ESA i JAXA. Ze względów finansowych anulowany został element lądownika. W budowie instrumentów naukowych sondy BepiColombo brali udział również polscy naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych PAN.  
 
BepiColombo ma masę ponad 4 ton i jest największym statkiem napędzanym silnikiem jonowym zasilanym energią słoneczną. Służy on głównie do hamowania sondy. Zbliżając się do Merkurego, urządzenie musi wytracić prędkość, aby wejść na orbitę planety. Sam silnik nie ma jednak wystarczającej mocy i ilości paliwa, aby spowolnić sondę. Statek przeprowadza manewry asysty grawitacyjnej, wykorzystując pęd planet od wytracenia prędkości. 19 czerwca o godzinie 21:34 BepiColombo zbliży się do Merkurego na odległość 236 kilometrów. Przelot pozwoli zmniejszyć prędkość oraz będzie okazją do przeprowadzenia badań i wykonania zdjęć powierzchni najmniejszej planety Układu Słonecznego.   
 
Po tym przelocie misja wejdzie w bardzo trudną część podróży do Merkurego, stopniowo zwiększając wykorzystanie słonecznego napędu elektrycznego. Impulsy silnika jonowego będą trwać od kilku dni do kilkunastu miesięcy. Wejście na orbitę planety nastąpi 5 grudnia 2025 roku, a misja ma potrwać do maja 2027 roku.   
 
W trakcie podróży do Merkurego wykonano już dwa przeloty w pobliżu Wenus i dwa minięcia Merkurego. Nie wliczając manewru asysty grawitacyjnej z 19 czerwca 2023 roku, sonda ma przed sobą jeszcze trzy przeloty w pobliżu Merkurego zanim wejdzie na stabilną orbitę.  
Udział polskich naukowców w misji BepiColombo
Naukowcy z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk (CBK PAN) brali udział w budowie spektrometru podczerwieni MERTIS, którego zadaniem jest wykonywanie badań mineralogicznych i pomiar bilansu cieplnego. Spektrometr zbada skład i dynamikę egzosfery Merkurego, dynamikę i źródło pola magnetycznego planety. Wykona mapy całego globu w różnych długościach fal widma światła. METRIS sprawdzi czy w kraterach Merkurego występuje lód wodny.  
 
 Za zaprojektowanie i zbudowanie instrumentu odpowiada przede wszystkim Niemiecka Agencja Kosmiczna DLR. Naukowcy z CBK PAN skonstruowali moduł MPOI (Mercury POInting unit) MERTIS.   
,, MPOI jest to system do precyzyjnego ustalenia położenia osi pomiaru (tym samym osi optycznej) spektrometru obrazującego MERTIS.
profesor Mirosław Rataj, CBK PAN
- Temperaturowy zakres pracy elementu, od -30C do +80C, oraz wysoki poziom radiacji (promieniowania) były głównymi wyzwaniami przy konieczności uzyskania wysokiej precyzji i stabilnego położenia osi pomiarowej. System ten również służył do kalibracji instrumentu oraz zabezpieczał przed niechcianym promieniowaniem słonecznym mogącym zniszczyć detektory wewnątrz przyrządu. Wszystko działa zgodnie z założeniami. Instrument będzie przesyłał dane naukowe w 2026 roku, gdy znajdziemy się na orbicie Merkurego - dodaje profesor Mirosław Rataj.  
,, Możliwość udziału w tak niezwykłej misji, jak BepiColombo jest dla każdego instytutu naukowo-badawczego wielkim wyzwaniem, ale też wielką radością.
Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka, CBK PAN
Nawet jeśli mielibyśmy wykonać na tę misję jedną śrubkę, byłoby to dla nas ważne, bo byłaby to śrubka, która pokona 91 milionów kilometrów w kierunku Słońca. Ale zamiast tego pracowaliśmy przy istotnej części instrumentu naukowego zaprojektowanego i wykonanego przez naszych kolegów - specjalistów z Niemieckiej Agencji Kosmicznej -komentuje Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka z CBK PAN.

- Do tej pory tylko dwie sondy zbliżyły się do Merkurego. Były to sondy NASA Mariner 10 i Messenger. Podwójna sonda ESA BepiColombo ma rozdzielić się na orbicie Merkurego, orbitery przez rok mają badać planetę. A system do precyzyjnego ustalenia położenia osi pomiaru MPOI spektrometru obrazującego MERTIS bardzo im to ułatwi - dodaje Ewelina Zambrzycka-Kościelnicka.
Artystyczna wizja sondy BepiColombo. Fot. ESA/ATG medialab

Trajektoria trzeciego przelotu sondy BepiColombo w pobliżu Merkurego. Fot. ESA/ATG Medialab

MPOI - system do precyzyjnego ustalenia położenia osi pomiaru. Fot. CBK PAN

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/70663252/sonda-bepicolombo-zbliza-sie-do-merkurego-rola-polakow-w-misji

Sonda BepiColombo zbliża się do Merkurego. Rola Polaków w misji.jpg

Sonda BepiColombo zbliża się do Merkurego. Rola Polaków w misji2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy satelita nawigacyjny dla Pentagonu wkrótce na orbicie
2023-06-19.
Departament Obrony USA przygotowuje się do wyniesienia w przestrzeń kosmiczną nowego satelity, który ma poprawić krajowe możliwości nawigacji satelitarnej. Technologia urządzenia Navigation Technology Satellite-3 (NTS-3) ma pomóc m.in. w utrzymaniu odpowiedniego połączenia GPS w strefach konfliktów zbrojnych.
Pentagon od wielu lat pracuje nad najnowocześniejszymi technologiami nawigacji satelitarnej, gdyż z roku na rok obserwujemy rosnący potencjał zagrożeń dla istniejących konstelacji. Tym razem uwaga amerykańskiego Departamentu Obrony koncentruje się na wyniesieniu w przestrzeń kosmiczną pierwszego od blisko 50 lat eksperymentalnego satelity nawigacyjnego - Navigation Technology Satellite-3 (NTS-3). Urządzenie ma pomóc przede wszystkim w przekształceniu obecnych zdolności wojskowych USA w zakresie pozycjonowania, nawigacji i synchronizacji czasu (PNT) i stworzenia podstaw dla wielowarstwowej odporności.
Jak czytamy w komunikacie firmy L3Harris Corporation, będącej producentem opisywanego satelity, NTS-3 jest eksperymentalną platformą zaprojektowaną w celu udowodnienia odporności, solidności i możliwości przeprogramowania funkcjonalności PNT w przestrzeni kosmicznej. Jest to również pierwszy satelita, który może jednocześnie nadawać i odbierać informacje GPS, co jest istotną cechą, która ma pozwolić siłom zbrojnych USA z powodzeniem działać w środowiskach pozbawionych GPS i obszarach podatnych na spoofing. Rozwiązanie będzie stanowiło punkt wyjścia do dalszych prac nad kolejną generacją systemu nawigacji satelitarnej USA, która będzie mogła zastąpić obowiązujący obecnie standard GPS.
Dodatkowo wiemy, że NTS-3 będzie integrował kilka najbardziej zaawansowanych technologii, aby zapewnić odporność i wyższą efektywność sygnału nawigacji satelitarnej. Mają one obejmować przede wszystkim eksperymentalne anteny, zmienne parametry bezpiecznej transmisji, zwiększoną autonomiczność aparatury oraz skojarzenie z komercyjnymi stacjami naziemnymi.
Według obecnych planów NTS-3 ma zostać wystrzelony pod koniec bieżącego roku. Zanim to jednak nastąpi, satelita musi przejść testy próżniowe w Kirtland Air Force Base znajdującej się w Nowym Meksyku. Tam satelita zostanie wystawiony na działanie symulowanego środowiska kosmicznego, aby zapewnić jego zdolność do działania zgodnie z oczekiwaniami po umieszczeniu na orbicie. Po wystrzeleniu, NTS-3 pozostanie na orbicie zbliżonej do geosynchronicznej przez inauguracyjny rok testów.
Projekt NTS-3 został zainicjowany jeszcze w 2015 r., z kolei w 2019 r. Laboratorium badawcze Sił Powietrznych USA (US Air Force Research Laboratory) oraz Centrum Systemów Kosmicznych i Rakietowych (Space and Missile Systems Center) zadecydowały o wyborze firmy Harris Corporation jako głównego wykonawcy. Jest to kontynuacja wcześniejszych, podobnych programów realizowanych przez Departament Obrony USA, czego przykładem jest urządzenie NTS-1, które zostało wystrzelone w 1974 r., czyli satelita będący poprzednikiem konstelacji GPS.

Wizualizacja artystyczna satelity NTS-3 na orbicie okołoziemskiej
Fot. L3Harris

Fot. Kirtland Air Force Base / kirtland.af.mil

SPACE24
https://space24.pl/satelity/nawigacja/nowy-satelita-nawigacyjny-dla-pentagonu-wkrotce-na-orbicie

Nowy satelita nawigacyjny dla Pentagonu wkrótce na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy debiut suborbitalnej wersji rakiety Electron
2023-06-19. Wojciech Kaczanowski
W niedzielę (18 czerwca br. według czasu polskiego) amerykańskie przedsiębiorstwo Rocket Lab przeprowadziło udane wystrzelenie suborbitalnej wersji swojego flagowego systemy Electron o nazwie Hypersonic Accelerator Suborbital Test Electron (HASTE). Co ciekawe, firma nie udostępniła transmisji internetowej oraz nie ujawniła żadnych szczegółów dotyczących misji.
W niedzielę, 18 czerwca br. o godzinie 3:24 w nocy czasu polskiego z kompleksu startowego nr 2 w Mid-Atlantic Regional Spaceport na Wallops Island w Wirginii, amerykańska firma Rocket Lab przeprowadziła udany lot suborbitalnej wersji swojego flagowego systemu nośnego Electron o nazwie Hypersonic Accelerator Suborbital Test Electron (HASTE). Około półtorej godziny po starcie, Rocket Lab ogłosiło misję za w pełni udaną. Warto jednak zauważyć, że lot HASTE jest owiany tajemnicą, bowiem firma nie udostępniła transmisji internetowej oraz nie poinformowała o szczegółach dotyczących lotu, w tym maksymalnej wysokości, prędkości i ładunku.
Choć wszelkie dane na temat niedzielnej misji pozostają nieznane, jesteśmy w stanie określić specyfikację techniczną pojazdu, jego możliwości oraz potencjalne wykorzystanie w przyszłych misjach suborbitalnych. HASTE jest częściowo podobny do wspomnianej rakiety Electron, czego przykładem są te same jednostki napędowe Rutherford zasilane paliwem ciekłym i skonstruowane z wykorzystaniem techniki druku 3D. W przeciwieństwie jednak do flagowego systemu nośnego od Rocket Lab, HASTE posiada zmodyfikowany trzeci stopień (kick stage) oraz owiewki. Ładowność pojazdu wynosi około 700 kg.
Jeśli chodzi o potencjalne wykorzystanie HASTE, informacje podawane przez amerykańskie portale informacyjne sugerują, że głównymi użytkownikami pojazdu mogą być rządowe ośrodki, w dużej mierze odpowiedzialne za bezpieczeństwo i rozwój nowych technologii. Przykładem jest zakontraktowanie Rocket Lab oraz pojazdu HASTE przez Defense Innovation Unit (DIU; jedna z agencji Departamentu Obrony USA, zajmująca się pozyskiwaniem nowych technologii komercyjnych, służących amerykańskiemu wojsku) w ramach programu Hypersonic and High-Cadence Airborne Testing Capabilities (HyCAT).
Projekt DIU zakłada test nowego, hipersonicznego, eksperymentalnego pojazdu Dart AE, który może mieć miejsce już latem 2024 r. Za opracowanie tego typu technologii jest odpowiedzialna australijska firma Hypersonix. Przypomnijmy, że Dart AE to niezwykle innowacyjny demonstrator technologii o długości około 3 m i masie 300 kg. Według informacji podanych przez producenta, zasięg hipersonicznego pojazdu może wynieść do 1000 km, osiągając prędkość 7 Macha (1 Mach = 1224 km/h).
Z uwagi jednak na swoją konstrukcję, pojazd hipersoniczny nie będzie w stanie samodzielnie wznieść się w powietrze, aby następnie w pełni zaprezentować swoje możliwości. Zostanie on w pierwszej kolejności wyniesiony przy pomocy wspomnianej rakiety suborbitalnej HASTE (Hypersonic Accelerator Suborbital Test Electron) od firmy Rocket Lab.
Jak zostało wspomnianej na początku, amerykańska firma nie podała do wiadomości publicznej szczegółów lotu, natomiast opisane wyżej specyfikacje techniczne oraz przyszłe wykorzystanie HASTE sugerują dużą wagę niedzielnej misji. Dodatkowo lot był niezwykle tajemniczy, nawet w porównaniu do poprzednich lotów Electrona. Jak bowiem informuje portal Spacenews.com, nawet misje dla klientów bezpieczeństwa narodowego USA, takich jak National Reconnaissance Office, były ogłaszane z wyprzedzeniem i transmitowane.
Fot. Rocket Lab via Twitter

Fot. Hypersonix

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/tajemniczy-debiut-suborbitalnej-wersji-rakiety-electron

Tajemniczy debiut suborbitalnej wersji rakiety Electron.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piła/ Placówka badawcza poszukuje załogantów do udziału w symulacjach misji kosmicznych
2023-06-19.
Znajdująca się pilskim lotnisku placówka badawcza Lunares poszukuje załogantów, którzy wezmą udział w symulacjach misji kosmicznych. Przedsięwzięcie jest częścią projektu „Miasto Piła z nową energią!”.
Jak poinformował PAP rzecznik prasowy UM Piły Piotr Gadzinowski, przedsięwzięcie „Miasto Piła z nową energią!” to jeden z niemal 40 projektów realizowanych na terenie Piły, na wykonanie którego gmina uzyskała pełne dofinansowanie z Funduszy Norweskich w kwocie 240 tys. zł.
W ramach projektu samorząd planuje m.in. zorganizować zwiedzanie habitatu. Jak tłumaczyła zastępca prezydenta Piły Beata Dudzińska, „po raz pierwszy mieszkańcy Piły i sąsiednich miejscowości, będą mieli okazję zobaczyć jak wygląda praca i życie wewnątrz takiego habitatu. Czym zajmują się naukowcy, którzy przyjeżdżają do Piły z całego świata już od kilku lat, żeby realizować u nas badania. Na pewno będzie możliwość poznania naukowców przed i po misji”.
Dodatkowo na uczestników spotkań będą czekały stanowiska, przy których będzie można odkryć tajemnice kosmosu, przekonać się co jedzą astronauci podczas misji lub pod okiem specjalistów wykonać mapę nieba.
Częścią projektu będą także symulowane misje kosmiczne. Gadzinowski podał, że mimo, iż placówka badawcza funkcjonuje na lotnisku w Pile od kilku lat, to ta misja będzie współfinansowana przez pilski samorząd. Jak wskazał, w ramach projektu do końca roku w bazie Lunares na pilskim lotnisku odbędą się także łącznie cztery symulowane misje kosmiczne, które zostaną wykonane na zlecenie Spółki „GWDA”, przy jednoczesnym wsparciu Urzędu Miasta Piły.
„Wciąż trwa nabór kandydatów do misji izolacyjnej. Trzeba będzie spędzić dwa tygodnie w izolacji z piątką innych osób, podczas różnorodnych badań nad eksploracją kosmosu. Będą to naukowcy z Europy i między innymi Stanów Zjednoczonych. Badania będą prowadzone na uczestnikach misji, czyli na analogowych astronautach. Czekamy na chętnych” – podkreślił dyrektor placówki badawczej Lunares Leszek Orzechowski.
Aby wziąć udział w symulacjach misji kosmicznych wystarczy mieć od 21 do 65 lat, mieć ukończone studia inżynierskie lub licencjackie, znać płynnie język angielski, a także wypełnić formularz dostępny na stronie https://lunares.space/crew/ i wziąć udział w rozmowie rekrutacyjnej.
Placówka podkreśla, że ważna jest również umiejętność współpracy i zarządzania grupą, umiejętność rozwiązywania konfliktów, cierpliwość i opanowanie w sytuacjach stresujących oraz umiejętności manualne i techniczne.
Organizatorem misji jest spółka „Space is More” z Wrocławia, a partnerami Miasto Piła i Spółka „GWDA”. (PAP)
autor: Anna Jowsa
ajw/ pat/
Piła (woj. wielkopolskie), 29.07.2018. Wnętrze modelu księżycowej bazy kosmicznej "Habitat Lunares" na starym lotnisku w Pile (nlat) PAP/Marek Zakrzewski

https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C97168%2Cpila-placowka-badawcza-poszukuje-zalogantow-do-udzialu-w-symulacjach-misji

Piła Placówka badawcza poszukuje załogantów do udziału w symulacjach misji kosmicznych.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy jest najdłuższy dzień w 2023 roku i przesilenie letnie?

2023-06-19.
Przesilenie letnie jest znakiem astronomicznego lata. W 2023 roku wypada 21 czerwca o godzinie 16:58. W trakcie tego zjawiska mamy do czynienia z najdłuższym dniem i najkrótszą nocą w roku. W noc letniego przesilenia miały miejsce magiczne obrzędy Nocy Świętojańskiej. Jak dawniej świętowano pierwszy dzień lata?
Co to jest przesilenie letnie?
Przesilenie letnie inaczej nazywane przesileniem czerwcowym jest momentem, w którym oś Ziemi maksymalnie wychyla się w stronę Słońca. W dniu przesilenia letniego Słońce góruje w zenicie na szerokości zwrotnika Raka.
Przesilenie letnie zwiastuje początek astronomicznego lata. W jego trakcie mamy do czynienia z najdłuższym dniem i najkrótszą nocą w ciągu roku. Data przesilenia letniego nie jest stała ze względu na obiegowy ruch Ziemi.
Kiedy jest najdłuższy dzień w 2023 roku i ile będzie trwać?
Przesilenie letnie wypada 21 czerwca o godzinie 16:58. To również najdłuższy dzień w 2023 roku. Długość dnia jest zależna od regionu Polski. Najwcześniejszy wschód Słońca nastąpi w Suwałkach o godzinie 3:55, natomiast najpóźniejszy będzie miał miejsce w Jeleniej Górze o godzinie 4:42.


 Najdłuższy dzień w 2023 roku potrwa 16 h godzin i 46 minut. Będzie on dłuższy od najkrótszego dnia o około 9 godzin. W trakcie przesilenia letniego mamy również do czynienia z najkrótszą nocą, której długość wyniesie 7 godzin i 14 minut.
Od 21 czerwca każdy dzień będzie krótszy i tak aż do 22 grudnia, kiedy nastąpi przesilenie zimowe.
Przesilenie letnie i obrzędy Nocy Świętojańskiej

Noc Świętojańska inaczej nazywana Nocą Świętego Jana jest chrześcijańską wersją pogańskiej Nocy Kupały. W trakcie przesilenia letniego za czasów słowiańskich kobiety wiły i zakładały wianki, a na koniec puszczały je na wodę. Podczas Nocy Kupały ludność spędzała czas przy ogniu, który miał odstraszać demony. Skakano również przez ogniska, co miało zapewnić zdrowie, płodność i ochronę przed złem.
W trakcie rozprzestrzeniającego się chrześcijaństwa próbowano wyprzeć Noc Kupały, zastępując ją Nocą Świętojańską. Chrześcijańska wersja obrzędów przesilenia letniego miała nawiązywać do przyjęcia chrztu przez św. Jana podczas rytualnej kąpieli.
Przesilenie letnie 2023. Kiedy jest najdłuższy dzień w roku i ile trwa? /123rf.com /123RF/PICSEL

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kiedy-jest-najdluzszy-dzien-w-2023-roku-i-przesilenie-letnie,nId,6842817

Kiedy jest najdłuższy dzień w 2023 roku i przesilenie letnie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwiązano zagadkę pochodzenia Geminidów
Autor: admin (19 Czerwiec, 2023)
Każdego roku, w nocy z 13 na 14 grudnia, niebo rozświetla się jasnym spektaklem - deszczem meteorytów Geminidów. Przez długi czas pochodzenie tych meteorytów pozostawało dla naukowców tajemnicą. Jednak najnowsze badania zdają się nareszcie rzucać światło na źródło tego zjawiska.
Badanie Geminidów rozpoczęło się w 1862 roku, kiedy to astronom Albert Einstein zanotował ten meteorytowy deszcz w swoich zapiskach. Lecz dopiero dziś możemy z pewnością stwierdzić, że źródłem tych meteorów jest asteroida o nazwie Faeton.
Faeton to gigantyczna asteroida o długości około 5 km, położona w pasie asteroid pomiędzy Marsem a Jowiszem. Kiedy zbliża się do Słońca, powierzchnia asteroidy nagrzewa się do takiej temperatury, że zaczyna parować. Zjawisko to tworzy „ogon” składający się z cząstek pyłu i gazu. Kiedy Ziemia przemierza ten ogon, stajemy się świadkami Geminidów.
Dlaczego jednak Faeton jest źródłem tak jasnego deszczu meteorytów? Jedna z teorii mówi, że Faeton jest prawdopodobnie spadającą kometą. Kiedy kometa zbliża się do Słońca, zaczyna parować, tworząc „ogon”. Jeśli jednak kometa zbliży się zbyt blisko Słońca, może ulec rozpadowi. To, według naukowców, zdarzyło się Faetonowi.
Inni naukowcy sugerują, że Geminidy mogą mieć powiązanie z asteroidami 3200 Phaethon i 2005 UD, które znajdują się w tym samym regionie kosmicznym, a ich orbity krzyżują się z orbitą Ziemi. Kiedy Ziemia przechodzi przez ten obszar, jesteśmy świadkami zjawiska Geminidów.
Co ciekawe, Geminidy są jednym z nielicznych deszczów meteorytów, które nie są związane z kometami. Większość meteorytów pochodzi od pozostałości po kometach, które zostawiają za sobą pył i gaz.
Niezależnie od tego, Geminidy dostarczają nam co roku w grudniu spektakularnego pokazu. Teraz wiemy, że te niezwykłe meteory pochodzą z asteroidy o nazwie Faeton.
Źródło: Kadr z Youtube
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/rozwiazano-zagadke-pochodzenia-geminidow

Rozwiązano zagadkę pochodzenia Geminidów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnie deszcze meteorów na świercie to zjawiska nieba, które robią wrażenie
Autor: admin (2023-06-19)
Przestrzeń kosmiczna jest miejscem pełnym zaskakujących fenomenów. Jednym z nich są meteory, które przy olbrzymich prędkościach wpadają w atmosferę Ziemi, dając efekt olśniewających kul ognia. Czerwiec 2023 okazał się być miesiącem szczególnie bogatym w takie zjawiska, które obserwowano na różnych kontynentach.
Najwcześniejszy z odnotowanych w tym czasie przypadków miał miejsce 6 czerwca, kiedy to American Meteor Society otrzymała dwa raporty dotyczące bolidu, który pojawił się nad stanem Waszyngton i brytyjską Kolumbią około godziny 07:02 UT. Wydarzenie zostało również udokumentowane na wideo, które udało się uzyskać od jednego ze świadków.
9 dni później, 15 czerwca, kamery Clima ao Vivo i Bramon zarejestrowały kolejny meteor, który około godziny 01:54 przemknął po niebie stanu Minas Gerais i Federalnego Dystryktu w Brazylii.
Jednak najbardziej spektakularnym wydarzeniem był meteor, który przemknął nad Morzem Śródziemnym 11 czerwca. Jego jasność była porównywalna z pełnią księżyca. Wydarzenie to zostało zarejestrowane w ramach projektu SMART, prowadzonego przez Południowoeuropejską Sieć Obserwacji Meteorów (SWEMN). Stacje obserwacyjne zlokalizowane w Huelvie, La Hita (Toledo), Calar Alto, Sierra Nevada, La Sagra (Granada) i Sewilli udokumentowały ten fenomen. Wydarzenie zostało zanalizowane przez głównego badacza projektu SMART, dr. Jose M. Madiedo z Instytutu Astrofizyki Andaluzji (IAA-CSIC).
Zgodnie z analizą, meteor powstał w wyniku zderzenia z atmosferą ziemi fragmentu komety, poruszającego się z prędkością około 67 000 km/h. Początkowo znajdował się na wysokości około 104 km nad powierzchnią morza, po czym poruszał się na północny wschód, kończąc swój bieg na wysokości około 74 km nad Morzem Śródziemnym.
Choć meteory są zjawiskiem częstym, każde z nich jest unikalne i zawsze przyciąga uwagę obserwatorów. Czerwiec 2023 roku przyniósł nie tylko wiele takich zdarzeń, ale także pozwolił na szczegółowe obserwacje i dokumentację tych fascynujących fenomenów. Oby przyszłe miesiące przyniosły równie wiele okazji do podziwiania niezwykłego spektaklu na naszym niebie.
Źródło: Kadr z Youtube
AMS event #2925-2023 caught from Mountlake Terrace US
https://www.youtube.com/watch?v=CbpnUvPtPCQ
Meteoro explosivo risca o céu de Minas Gerais e do Distrito Federal - 15/06/23
https://www.youtube.com/watch?v=8Ony8xOP-Yw
Fireball over the Mediterranean Sea (June 11) // Bola de fuego sobre el Mediterráneo (11 de junio)
https://www.youtube.com/watch?v=DsFyU8Qeccc
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/ostatnie-deszcze-meteorow-na-swiercie-zjawiska-nieba-ktore-robia-wrazenie

Ostatnie deszcze meteorów na świercie to zjawiska nieba, które robią wrażenie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajwan stawia na satelity radarowe. Celem ochrona przed Chinami
2023-06-19. Mateusz Mitkow
W ostatnich dniach tajwańskie media poinformowały, że Tajwan planuje wdrożyć nową konstelację satelitów (Formosat-9) w celu prowadzenia rozpoznania nad terytorium Chińskiej Republiki Ludowej. Głównym elementem sieci ma być system urządzeń wyposażonych w radary z syntetyczną aperturą (SAR), dzięki którym możliwe będzie m.in. monitorowanie ruchów chińskich rakiet i okrętów podwodnych.
W związku z coraz bardziej napiętą sytuacją w kwestii Tajwanu, kraj ten podejmuje kolejne kroki w celu zabezpieczenia się przed potencjalnym atakiem ze strony Chińskiej Republiki Ludowej. Jakiś czas temu informowaliśmy, że Tajwan planuje zwiększyć swoje możliwości obronne w kontekście rozpoznania satelitarnego i w ostatnich dniach tajwańskie media ogłosiły, że kraj rozpoczął prace nad nową konstelacją urządzeń, które będą prowadzić obserwacje z wysokości orbity. Chodzi o Formosat-9, czyli sieć satelitów, która będzie opierać się na technologii syntetycznej apertury radarowej (SAR).
Ta specjalistyczna forma teledetekcji pozwala na dokładne rejestrowanie obrazów terenu z zastosowaniem mikrofal. Umożliwia to prowadzenie obserwacji w warunkach nikłej widoczności – nawet w sytuacji pełnego zachmurzenia, zadymienia oraz w nocy. Dyrektor generalny Tajwańskiej Agencji Kosmicznej - Wu Jong-shinn oznajmił w ostatnim z wywiadów, że nowa konstelacja będzie w stanie monitorować chińskie obiekty, w tym bazy okrętów podwodnych w Haian i silosów pocisków nuklearnych w Xinjiang. Ma to oczywiście na celu zabezpieczenie się przez chińskim atakiem na wyspę. Zgodnie z obecnymi planami, Tajwańska Agencja Kosmiczna jeszcze w tym roku wystrzeli osiem satelitów optycznych Formosat-9.
Tajwański rząd rozpoczął także prace nad rozwinięciem krajowych zdolności komunikacji satelitarnej za sprawa projektu B5G. Zakłada on wystrzelenie satelitów komunikacyjnych na niską orbitę okołoziemską (LEO), i oparcie na nich sieci telekomunikacyjnej, co ma pozwolić na zabezpieczenie przed zakłóceniami infrastruktury cyfrowej kraju. Co ciekawe, według ostatnich szacunków agencji, zapewnienie nieprzerwanej telekomunikacji na Tajwanie wymagałoby konstelacji składającej się z ok. 120 satelitów na LEO. Wojna na Ukrainie pokazuje, jak niezbędna jest komunikacja satelitarna w czasie konfliktu, co jak widać, jest zauważane także przez władze Tajwanu, które starają się na tej podstawie zbudować infrastrukturę zdolną do przetrwania chińskiej inwazji.
Na początku br. szef tajwańskiej dyplomacji - Joseph Wu ostrzegł, że inwazja Chin na Tajwan jest obecnie wysoce prawdopodobna, a jej możliwą datą jest rok 2027, gdy przywódca ChRL Xi Jinping będzie się starał o przedłużenie swojej władzy i może wówczas zaatakować wyspę, by zostawić po sobie trwałe dziedzictwo. Zwrócił także uwagę, że wysokie prawdopodobieństwo wybuchu konfliktu zbrojnego między Chinami a Tajwanem wynika również ze znacznego zwiększenia aktywności chińskiego wojska wokół wyspy, co może prowadzić do niebezpiecznych incydentów.
Komunistyczne władze Chin uznają demokratycznie rządzony Tajwan za własne terytorium i dążą do przejęcia nad nim kontroli, nie wykluczając przy tym możliwości użycia siły. Większość Tajwańczyków nie jest natomiast zainteresowana znalezieniem się pod władzą Pekinu. Warto zaznaczyć, że Chiny nie przestają straszyć Tajwanu. Chińska armia zadeklarowała, że jest w gotowości do "zdecydowanego rozbicia" jakiejkolwiek formy niepodległości na Tajwanie. Rzecznik chińskiego ministerstwa obrony płk Tan Kefei uważa, że pogłębianie relacji USA-Tajwan jest "skrajnie złym" i "niebezpiecznym" posunięciem.

Fot. The Republic of China Army (ROCA)/Facebook

SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/tajwan-stawia-na-satelity-radarowe-celem-ochrona-przed-chinami

Tajwan stawia na satelity radarowe. Celem ochrona przed Chinami.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego kosmos powinien interesować współczesnego człowieka? – Sławosz Uznański
2023-06-20. Krzysztof Kanawka
Ciekawy wywiad z polskim astronautą-rezerwistą – dr inż. Sławoszem Uznańskim.
Na konferencji EEC 2023 dr inż. Sławosz Uznański przedstawił potrzebę działania w sektorze kosmicznym.
Ogłoszenie nowych astronautów ESA nastąpiło 23 listopada 2022. ESA wybrała pięciu zawodowych astronautów, jednego paraastronautę oraz jedenastu rezerwistów. Wśród rezerwistów jest Polak – dr inż Sławosz Uznański.
Od czasu selekcji Sławosz Uznański jest bardzo aktywny, zarówno w Polsce jak i w Europie. Poniżej można zobaczyć nagranie z konferencji EEC 2023, na której sektor kosmiczny był jednym z tematów poruszanych na tym wydarzeniu.
Dlaczego kosmos powinien interesować współczesnego człowieka? – dr inż. Sławosz Uznański – EEC 2023
(AGH)
Dlaczego kosmos powinien interesować współczesnego człowieka? - dr inż. Sławosz Uznański - EEC 2023
https://www.youtube.com/watch?v=PYU-jXif1EU

https://kosmonauta.net/2023/06/dlaczego-kosmos-powinien-interesowac-wspolczesnego-czlowieka-slawosz-uznanski/

Dlaczego kosmos powinien interesować współczesnego człowieka – Sławosz Uznański.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska rakieta z kolejnym rekordem
2023-06-20.
Chińska Republika Ludowa może pochwalić się nowym rekordem pod względem liczby jednostek satelitarnych wyniesionych w ramach jednego lotu. Tym razem za sprawą systemu nośnego Długi Marsz 2D na orbitę okołoziemską przetransportowano 41 satelitów. Był to przy okazji 24. start orbitalny wykonany przez Państwo Środka w bieżącym roku.
W zeszłym tygodniu informowaliśmy, że jedna z komercyjnych firm kosmicznych w Chinach przeprowadziła lot swojego systemu nośnego Lijian-1 (lub inaczej Kinetica- 1), zasilanego stałym materiałem pędnym. W ramach tej misji chińska rakieta wyniosła na orbitę okołoziemską 26 satelitów, co było na tamten moment krajowym rekordem, lecz nie trzeba był długo czekać, aby został poprawiony. Tym razem z kosmodromu Taiyuan położonego w północnych Chinach, za pomocą systemu nośnego Długi Marsz 2D wykonano pomyślne wyniesienie na orbitę okołoziemską 41 satelitów. Należy przy tym zaznaczyć, że ogólny rekord wynosi 143 satelity i został ustanowiony przez SpaceX w ramach misji Transporter-1 (styczeń 2021 r.).
Wystrzelone urządzenia to głównie satelity uzupełniające komercyjną konstelację teledetekcyjną Jilin-1 Gaofen firmy Chang Guang Satellite Technology (CGST). Jest to komercyjna spółka państwowego Instytutu Optyki, Mechaniki Precyzyjnej i Fizyki w Changchun (CIOMP) funkcjonującego w obrębie Chińskiej Akademii Nauk. Z dostępnych informacji wynika, że CGST zamierza umieścić na orbicie ponad 300 satelitów do 2025 roku, tym samym dwukrotnie przekraczając wcześniejsze założenia. Warto także przypomnieć, że jest to pierwszy komercyjny system tego typu rozwijany w Państwie Środka.
Jak podała chińska agencja rządowa CASC (China Aerospace Science and Technology) w swoim oświadczeniu - instrumenty zostały zaprojektowane z myślą o całodobowym rejestrowaniu zdjęć i wideo wysokiej rozdzielczości (do 1 metra), celem ich wykorzystania w wielu zastosowaniach - w leśnictwie, rolnictwie, monitorowaniu oceanów, badaniach zasobów i środowiska naturalnego oraz planowaniu miejskim. Pierwsze satelity systemu trafiły na orbitę w 2015 roku. W ramach rozwoju konstelacji wykonano 25 startów i obecnie składa się ona z ponad 100 urządzeń umieszczonych na orbicie.
Opisywany start to przy okazji 24. lot orbitalny przeprowadzony przez Państwo Środka w bieżącym roku. Agencja rządowa CASC (China Aerospace Science and Technology) planuje wykonać ponad 60 startów w 2023 r., natomiast podmioty komercyjne mogą dodać do tej liczby kolejne 20 lub więcej misji orbitalnych, zgodnie z ogłoszonymi planami. Chiny z roku na rok zwiększają swoje możliwości w zakresie wystrzeliwania ładunków w przestrzeń kosmiczną i tym samym próbują doganiać zdecydowanego lidera w tym wyścigu, czyli Stany Zjednoczone

Start rakiety Długi Marsz-2D z satelitą LKW-1. Fot. chińskie media

Zobrazowanie multispektralne wykonanen z pokładu satelity Jilin-1. Fot. Creodias [creodias.eu]

SPACE24

https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/chinska-rakieta-z-kolejnym-rekordem

Chińska rakieta z kolejnym rekordem.jpg

Chińska rakieta z kolejnym rekordem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy wykorzystali podziemne wybuchy jądrowe do zbadania jądra Ziemi
Autor: admin (2023-06-20)
) W latach 60. i 70. XX wieku, kiedy zimna wojna zbierała żniwo strachu i niepewności, Stany Zjednoczone i Związek Radziecki przeprowadziły szereg testów nuklearnych, które oznaczały początek nowej, niepokojącej ery. Ale okazuje się, że te wybuchy mogą mieć inny, nieoczekiwany skutek. Dziś naukowcy wykorzystują dane z tych testów do badania jądra Ziemi.
Jądro Ziemi jest nieosiągalnym miejscem. Nawet najgłębsza dziura, jaką kiedykolwiek wykopano, zaledwie drapnęła powierzchnię planety, nie docierając do jądra. Dlatego naukowcy muszą polegać na innych technikach, takich jak tomografia sejsmiczna, która wykorzystuje trzęsienia ziemi do tworzenia obrazów wnętrza Ziemi.
Fale sejsmiczne, które rozchodzą się podczas trzęsienia ziemi, przemieszczają się z różnymi prędkościami przez różne rodzaje skał i płynów wewnątrz Ziemi. Naukowcy mierzą te fale w różnych miejscach na powierzchni planety i na podstawie tych danych tworzą mapy wnętrza Ziemi.
W latach 90. XX wieku zasugerowano, że jądro Ziemi obraca się szybciej niż reszta planety. Ale niedawne badanie z University of Southern California (USC) przeczy temu. Naukowcy z USC wykorzystali dane fal sejsmicznych zebrane podczas podziemnych testów bomb jądrowych przeprowadzonych przez Związek Radziecki w latach 1971-1974. Na podstawie tych danych oszacowali, że jądro obraca się wolniej niż myśleliśmy - około 0,1 stopnia na rok.
Ale to nie koniec odkryć. Przy użyciu danych z amerykańskich testów nuklearnych przeprowadzonych w pobliżu Alaski w latach 1969-1971, naukowcy zauważyli, że kierunek obrotu jądra zmienił się. To odkrycie mogło wyjaśnić pewne wahania długości dnia na Ziemi, które od dawna intrygowały naukowców.
Zmiany w prędkości i kierunku obrotu jądra mogą wpływać na długość dnia ziemskiego, która waha się o około plus minus 0,2 sekundy w cyklu sześciu lat. Te nowe badania potwierdzają teorię, że ruchy jądra są odpowiedzialne za te niewielkie wahania.
Choć wybuchy jądrowe przypominają o groźbie globalnej katastrofy, dla naukowców stały się nieoczekiwanie cennym źródłem informacji o wnętrzu naszej planety. Dzięki nim mamy szansę lepiej zrozumieć, jak działa Ziemia - nasz dom, którego tajemnice wciąż czekają na odkrycie.
Źródło: ZmianynaZiemi

Seismic Tomography
https://www.youtube.com/watch?v=Hrto0nIP8nk

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-wykorzystali-podziemne-wybuchy-jadrowe-do-zbadania-jadra-ziemi

Naukowcy wykorzystali podziemne wybuchy jądrowe do zbadania jądra Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowiec: Polska może być liderem w wydobywaniu minerałów na Księżycu
2023-06-20.
Wydobywanie minerałów na Księżycu to obszar, w którym Polska może się wybić na pozycję lidera w wyścigu o eksplorację Księżyca - powiedział PAP dr Jakub Ciążela z Instytutu Nauk Geologicznych PAN. Jego zespół stworzył przyrząd, który wskaże, gdzie dokładnie na Księżycu znajdują się surowce metaliczne i energetyczne.
W maju br. Polska Agencja Kosmiczna podsumowała trwające blisko rok konsultacje dotyczące polskiej misji księżycowej. Wzięło w nich udział ponad dwadzieścia podmiotów, a efektem ich pracy były cztery koncepcje misji. Zwycięskim projektem okazał się MIRORES, stworzony przez interdyscyplinarny zespół dr Jakuba Ciążeli z Instytutu Nauk Geologicznych PAN.
Celem projektu jest szukanie minerałów na Księżycu.
"W pierwszej kolejności koncentrujemy się na uruchomieniu misji orbitera. Prowadzimy rozmowy w tej sprawie z Ministerstwem Rozwoju i Technologii(MRiT). Istotnym kryterium w dyskusjach była wykonalność misji" - poinformował PAP dr Oskar Karczewski, dyrektor Departamentu Badań i Innowacji w POLSA, który odpowiadał za projekt konsultacji sektorowych dot. misji księżycowej.
Naukowcy przygotują instrument, który rejestruje promieniowanie dalekiej podczerwieni. Wejdzie on w skład satelity, który ma krążyć po orbicie Księżyca, oddalonej od jego powierzchni o ok. 200 km. w pierwszej fazie misji - i ok. 50 km w drugiej fazie. Satelita będzie też wyposażony w komputer pokładowy, anteny, systemy nawigacji i panele słoneczne. Być może znajdzie się tam też spektrometr rentgenowski oraz kamera optyczna. Całość ma kosztować ok. 100 mln zł.
"Jeśli chcemy budować bazy na Księżycu, potrzebujemy złóż. Zaproponowaliśmy budowę instrumentu, który będzie działał na bazie dalekiej podczerwieni i pozwoli wykryć złoża minerałów" – powiedział PAP geolog planetarny, dr Jakub Ciążela.
Urządzenie wykorzysta podczerwień emitowaną przez Słońce. "Wiemy, że niektóre minerały złożowe pochłaniają znaczną cześć tego promieniowania. Rejestrując emisję promieni podczerwonych będziemy w stanie oszacować wielkość złoża i jego jakość. Dowiemy się, czy konkretnego minerału jest w danym złożu 10, 20 - czy 50 proc." – powiedział dr Ciążela.
Nad budową instrumentu jego zespół pracuje od 2018 r. Pierwotnie miał on służyć eksploracji Marsa, ale jest uniwersalny.
"Geologia Księżyca, Marsa i Ziemi jest bardzo podobna pod względem zestawu minerałów i skał. Różnią się jedynie ich proporcje i warunki, w jakich da się je wydobywać. Skoncentrujemy się na poszukiwaniu w szczególności ilmenitu, który jest tlenkiem żelaza i tytanu, oraz troilitu, który jest siarczkiem żelaza" – powiedział Ciążela.
Zastrzegł, że surowce nie będą sprowadzane na Ziemię. Wyjątkiem może być izotop helu - hel-3, wyjątkowo drogi i cenny z energetycznego punktu widzenia.
Naukowiec pytany, do czego wspomniane surowce będą potrzebne na Księżycu - skoro nie będą sprowadzane na Ziemię - odpowiada, że będą wykorzystywane we wszystkich aspektach związanych z budową baz księżycowych.
"Żeby zbudować bazy na Księżycu, potrzeba surowców konstrukcyjnych. Beton jest trudno wytworzyć na Księżycu, bo nie ma tam wystarczająco dużo wody. Ta, którą znajdziemy, będzie wykorzystywana tylko do picia. Ale będziemy w stanie stworzyć siarkobeton - materiał budowlany przebadany na Ziemi, wytrzymały w warunkach próżni i częściowo odporny na zmiany temperatur, z którymi mamy do czynienia na Księżycu. Żelazo i tytan będą potrzebne do tworzenia konstrukcji metalicznych – podobnie jak na Ziemi. Natomiast złoto, srebro i miedź to znakomite przewodniki" – wymienia Ciążela.
Zdaniem geologa pierwsza społeczność, która zamieszka na Księżycu, będzie funkcjonowała w oparciu o nowoczesne technologie, zaś złoto, srebro i miedź będą potrzebne do tworzenia przewodników.
"Nasz instrument może też wykrywać tlen, który może służyć jako paliwo rakietowe. Z Księżyca łatwiej jest wystartować rakietą, bo jest mniejsza grawitacja i będzie można używać tlenu, żeby przeprowadzać loty. Nie tylko loty powrotne na Ziemie, ale także w odleglejsze części Układu Słonecznego" – mówi Ciążela.
Jedynym surowcem, który będzie się opłacało sprowadzać na Ziemię, jest - zdaniem naukowca - izotop helu, hel-3. Jego pozyskiwanie na Ziemi jest bardzo drogie, a na Księżycu jest go dużo. Pomógłby on rozwiązać problemy z deficytem energii. W Francji już kończy się budowa eksperymentalnej elektrowni termojądrowej ITER, w której będzie wykorzystywany hel-3.
"Na Księżycu jest bardzo dużo helu-3, bo nie ma tam magnetosfery i gaz z łatwością dociera do powierzchni. Wychwytuje go minerał - ilmenit. Wykrywając ilmenit - automatycznie możemy zakładać, że jest tam również podwyższona zawartość helu-3. Jeżeli uda się opracować technologię ekstrakcji helu oraz rozdzielenia helu-3 od helu-4, to będzie się opłacało sprowadzać go na Ziemię. Tu z kolei może posłużyć do fuzji termojądrowych, dzięki czemu będziemy w stanie wytwarzać duże ilości energii" – przekonuje Ciążela.
Badacz wyjaśnił, że poszukiwanie minerałów z orbity Księżyca jest łatwiejsze, niż poszukiwanie minerałów z orbity Ziemi, bo nie występuje tam para wodna.
"Tam właściwie nie ma atmosfery. Para wodna zakłóca działanie dalekiej podczerwieni, dlatego ta technologia nie była rozwijana, bo nie miała zastosowania. Dopiero przemysł kosmiczny stworzył taką możliwość, bo zaczęło mieć to sens" – powiedział Ciążela.
Naukowiec ocenia, że Polska ma szansę na stworzenie pionierskiego projektu, na którym będą wzorowały się inne kraje.
"Jeśli chodzi o poszukiwanie surowców w kosmosie, to jesteśmy jednym z czołowych, a być może czołowym zespołem. Naszą siłą jest interdyscyplinarny zespół (kilkadziesiąt osób), co nie jest takie oczywiste w sektorze kosmicznym, opanowanym głównie przez fizyków i astronomów. Geolodzy w zespole to nowe zjawisko, dające szansę wybicia się" – zapewnia Ciążela.
Potwierdza on, że różne kraje wkładają dużo wysiłku, by znaleźć niszę, która wyniesie ich do rangi lidera w obszarze eksploracji kosmosu. Chińczycy opracowali już mapę geologiczną Księżyca.
"Do tej pory większość wysiłków była koncentrowana na szukaniu wody na Księżycu i głównie Amerykanie się w tym specjalizowali poprzez program ARTEMIS. Polska wiedziała, że w tym obszarze już nie dogoni ich w tym wyścigu. Jednak wydobywanie innych surowców na Księżycu to obszar, w którym Polska może się wybić na pozycję lidera" – sugeruje Ciążela. Dodaje też, ważne dla Polski będzie partnerstwo z Amerykanami.
"NASA może odegrać rolę partnera strategicznego – być łącznikiem między programem ARTEMIS, którego celem jest znalezienie wody, a naszym programem, w którym nastawieni jesteśmy na wydobycie metali, siarki, tlenu i helu-3 i gazów. Ale na końcu wyniki obu tych programów będą się musiały połączyć przy okazji wyznaczania miejsc budowy baz księżycowych – gdzie będzie występowała zarówno woda, jak i surowce energetyczne i metaliczne" – tłumaczy naukowiec.
O konieczności współpracy z NASA na potrzeby realizacji misji księżycowej mówił w czerwcu w rozmowie z PAP prezes POLSA prof. Grzegorz Wrochna. "Oczywiście do dostarczenia tego satelity potrzebni są nam Amerykanie i to był jeden z tematów niedawnych rozmów z administratorem NASA Billem Nelsonem w czasie jego wizyty w Polsce. Nelson mógł na własne oczy zobaczyć, jak rozwija się polski sektor kosmiczny, a współpraca z amerykańską agencją jest coraz bardziej obiecująca" - podkreślił wówczas.
W 2021 r. POLSA podpisała deklarację Artemis Accords, która otworzyła drogę do udziału w programie Artemis, czyli załogowych lotów na Księżyc. "Cały czas uczestniczymy w dyskusjach o celach i szczegółach technicznych przyszłych misji na Księżyc, ale i na Marsa" – powiedział Wrochna.
W skład polskiego zespołu MIRORES wchodzą naukowcy z Instytutu Nauk Geologicznych PAN, CBK PAN, Politechniki Wrocławskiej, SKA Polska sp. o.o., Europejskiej Fundacji Kosmicznej.(PAP)
Nauka w Polsce, Urszula Kaczorowska
uka/ zan/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C97181%2Cnaukowiec-polska-moze-byc-liderem-w-wydobywaniu-mineralow-na-ksiezycu.html

Naukowie Polska może być liderem w wydobywaniu minerałów na Księżycu.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Webb odnajdzie ślady życia w Kosmosie?
2023-06-20.
Cząsteczki życia mogą być obecne na innych planetach niż Ziemia. Teleskop Jamesa Webba może to potwierdzić.
Badania Kosmosu rozpoczęły nowy rozdział w nauce i historii człowieka. Człowiek już zdołał postawić stopę na Księżycu, trwają przygotowania do eksploracji Marsa. Jednocześnie trwa poszukiwanie życia poza Ziemią. I jak pisze Brian Koberlein z Universe Today Teleskop Jamesa Webba ma możliwości, aby odnaleźć cząsteczki życia w atmosferze innych planet.
Chodzi o metan, amoniak i tlenek węgla. Te molekuły bowiem powstają również bez konieczności ingerencji biologii. Stanowią świetny model do badania atmosfery, w której może uformować się ślad życia. Atmosfera musi być jednak odpowiednio gęsta, aby jeden z zainstalowanych na teleskopie instrumentów mógł je wykryć.
Jaki jest potencjał Webba?
Przeprowadzone symulacje wskazują, że odkrycie śladów życia jest możliwe. Podobne odkrycia zostały poczynione w przypadku egzoplanet o odpowiednio gęstej atmosferze, gdzie wykryto wodę oraz cząsteczki organiczne. Kluczem jest tu światło i sposób jego przenikania przez atmosferę. Atomy bowiem pochłaniają określone ilości światła i w ten sposób można określić skład atmosfery danej planety. Strumień światła nie jest jednolity. Gwiazdy, które go emitują ulegają rozbłyskom, pojawiają się plamy i zakłócenia w emisji światła. Dlatego wykrycie spadku jasności planet jest trudne. Ilość światła gwiazd przechodzącego przez atmosferę planety jest też znikoma.
Przeprowadzone symulacje warunków atmosferycznych na pięciu typach planet podobnych do Ziemi wykazały jednak, że Teleskop Jamesa Webba może potwierdzić istnienie cząsteczek życia. Z drugiej strony urządzenie może nie wystarczyć, aby odkryć samo istnienie życia, ale może być bardzo blisko.
źródło: Universe Today
Egzoplaneta. Fot. Shutterstock

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/70686365/czy-webb-odnajdzie-slady-zycia-w-kosmosie

 

Czy Webb odnajdzie ślady życia w Kosmosie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AGH: Laboratorium do badań materiałów w warunkach obniżanej grawitacji
2023-06-21. Redakcja
Nowe laboratorium w AGH.
W Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie otwarto laboratorium badań materiałów w warunkach obniżonej grawitacji. Specjalistyczna pracownia na Wydziale Inżynierii Lądowej i Gospodarki Zasobami służy do badań m.in. różnorodnych materiałów budowlanych, gruntów grubo i drobnoziarnistych oraz materiałów będących analogami skał pokrywających Ziemię i inne planety skaliste w warunkach obniżonej grawitacji.
Testy prowadzone w laboratorium mają na celu lepsze zrozumienie zachowania się badanych materiałów oraz poznanie interakcji między np. lądownikiem, a powierzchnią małego ciała niebieskiego. Prof. Marek Cała, Dziekan Wydziału Inżynierii Lądowej i Gospodarki Zasobami podkreśla: – Wiedza o tym jaki wpływ mają zmienne warunki grawitacyjne na parametry wytrzymałościowe i odkształceniowe materiałów może przynieść istotne wsparcie w przyszłości, np. w trakcie planowania eksploracji kosmosu, zarówno przez bezzałogowe próbniki, jak i załogowe pojazdy kosmiczne, ale także w dyscyplinach takich jak inżynieria materiałowa, górnictwo kosmiczne czy budownictwo. Tym samym poszerzamy spectrum badań prowadzonych na naszym wydziale i udostępniamy nową przestrzeń dla naukowców, którzy będą mogli badać procesy w warunkach mikrograwitacji i projektować narzędzia do wykorzystywania poza Ziemią.
Doktorantka Malwina Kolano pracująca na co dzień w laboratorium wyjaśnia:- Przygotowania do misji załogowych wymagają od nas zaawansowanych prac już teraz na Ziemie i zbadania m.in. podłoża kosmicznego. Jest to kluczowy element np. w planowaniu zasiedlenia w przyszłości innych planet czy np. stawiania baz.
Geolożka M. Kolano dodaje:- W badaniach sprawdzam jak warunki mikrograwitacji wpływają na parametry fizyczne i mechaniczne różnorodnych gruntów, w tym piasków, pyłów czy glin. Wyniki naszych badań mogą być wsparciem dla projektantów urządzeń lądujących w przyszłości na obcych planetach czy księżycach.
Symulanty, czyli materiały imitujące warunki podłoża panujące na innych ciałach niebieskich mogą być pochodzenia naturalnego lub sztucznego, wytworzone z elementów lądowych lub meteorytowych. – Ważne jest aby posiadały jedną lub więcej właściwości fizycznych, mechanicznych lub chemicznych ciała niebieskiego, które chcemy zasymulować – tłumaczy naukowczyni.
W pracowni wykorzystywany jest także penetrator, rodzaj stożka, który zagłębia się w badany materiał. Eksperymenty mają przynieść odpowiedz na pytanie jakie parametry muszą mieć np. urządzenia drążące, które kiedyś polecą w kosmos, jak również jakie parametry mechaniczne posiada regolit pokrywający powierzchnię ciała niebieskiego, po otrzymaniu informacji na jaką głębokość i z jaką siła zagłębił się w nim penetrator. Specyfika tych badań polega na tym, że są one prowadzone w warunkach obniżanej grawitacji. Naukowcy osiągają ten stan poprzez spadek materiału z różnym przyspieszeniem (od spadku prawie swobodnego, do spadku osiągającego przyspieszenie rzędu ok. 3,0 m/s2). Do tego celu wykorzystywana jest specjalistyczna wieża zrzutowa. Licząca ponad 5 metrów konstrukcja umożliwia 4 metrowy lot ładunku. Wieża zrzutów w AGH wyróżnia się spośród innych tego typu konstrukcji możliwością badania przyspieszeń w szerszym przedziale, takich jakie są na Marsie lub np. na Księżycu. Wystrzeliwane ładunki na wieży zrzutowej uderzają w materiał, który przemieszcza się ze stałym przyspieszeniem rzędu 0,05-3,0 m/s2. Dzięki zmiennym przyspieszeniom możemy obserwować badane materiały w warunkach obniżonej grawitacji.
(AGH)
Symulanty, czyli materiały imitujące warunki podłoża panujące na innych ciałach niebieskich mogą być pochodzenia naturalnego lub sztucznego / Credits – AGH

https://kosmonauta.net/2023/06/agh-laboratorium-do-badan-materialow-w-warunkach-obnizanej-grawitacji/

 

AGH Laboratorium do badań materiałów w warunkach obniżanej grawitacji.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczne technologie, które na stałe wpisały się w nasze życie
Autor: admin (2023-06-21)
Kosmos - dla wielu to nie tylko ostatnia granica, ale także miejsce narodzin wielu technologii, które na stałe wpisały się w naszą codzienność. Używamy ich na co dzień, często nawet nie zdając sobie sprawy z ich kosmicznego pochodzenia. Poniżej przedstawiamy pięć z nich, które zmieniły nasze życie na zawsze.
Pierwsza na liście jest technologia, bez której wielu z nas dziś nie wyobraża sobie życia - systemy nawigacji. Głównie dzięki sztucznym satelitom Ziemi, takim jak systemy GPS czy GLONASS, znalezienie drogi czy skorzystanie z usług taxi stało się niezwykle proste. Wystarczy mieć przy sobie smartfona, by nawet w obcym mieście nie zgubić drogi.
Druga to panele słoneczne, które pierwotnie zostały stworzone dla potrzeb eksploracji kosmicznej. Dzisiaj stanowią jedno z najpopularniejszych i najbardziej ekologicznych źródeł energii na Ziemi. Znajdują zastosowanie zarówno w skomplikowanych systemach energetycznych, jak i prostych zastosowaniach, takich jak zegarki solarne czy latarnie uliczne.
Kolejne technologie, które trafiły z kosmosu do naszych domów, to materiały z pamięcią kształtu. Wykorzystywane początkowo do zmniejszenia obciążenia astronautów podczas lądowania, dziś są wykorzystywane na szeroką skalę, np. w produkcji materacy czy protez. Warto również wspomnieć o technologii obrazowania metodą rezonansu magnetycznego (MRI), której korzenie także sięgają przestrzeni kosmicznej. Badanie to, oparte na technologii badania promieni kosmicznych, jest teraz nieodzowną częścią współczesnej medycyny i służy do diagnozowania m.in. nowotworów, udarów i chorób serca.
Na koniec, miniaturowe czujniki. Początkowo montowane na skafandrach astronautów w celu monitorowania ich stanu zdrowia, dziś są obecne praktycznie wszędzie: w smartfonach, zegarkach, opaskach fitness i innych urządzeniach. Czujniki te pomagają nam monitorować naszą aktywność fizyczną, wykrywać choroby, a nawet dawać porady dotyczące zdrowego trybu życia.
 Kosmiczne technologie mają ogromny wpływ na naszą codzienność, choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ułatwiają nam życie, ratują zdrowie, a nawet życie. W ciągu najbliższych lat ich znaczenie na pewno będzie rosło, a my możemy tylko spekulować, jakie inne kosmiczne wynalazki na stałe wpiszą się w nasze życie.
Źródło: NASA

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/kosmiczne-technologie-ktore-na-stale-wpisaly-sie-w-nasze-zycie

 

Kosmiczne technologie, które na stałe wpisały się w nasze życie.jpg

Kosmiczne technologie, które na stałe wpisały się w nasze życie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińska technologia kosmiczna zaprezentowana w Paryżu
2023-06-21. Robert Czulda
Podczas trwającego Paris Air Show Chiny prezentują nie tylko swoją ofertę lotniczą, ale również kosmiczną, która stanowi jeden z flagowych projektów budowy przez Chińczyków swojej międzynarodowej reputacji mocarstwa. W Paryżu przedstawiono zarówno obecne rozwiązania techniczne, jak również projekty rozwojowe.
Oferta została przedstawiona przez CGWIC (China Great Wall Industry Corporation) – utworzoną w 1980 roku firmę, która za wiedzą i zgodą komunistycznego reżimu oferuje komercyjne usługi wynoszenia ładunków w przestrzeń kosmiczną. CGWIC pozostaje własnością Chińskiej Korporacji Nauk Lotniczych i Technologii (CASC, China Aerospace Science and Technology Corporation), która jest głównym podmiotem prowadzącym chiński program kosmiczny. Zajmuje się między innymi projektowaniem i budowaniem pojazdów kosmicznych, a także różnych pocisków rakietowych. Z tego powodu jest ona blisko powiązana z chińskim wojskiem. Pekińska CGWIC ma 18 biur i firm zależnych na całym świecie. W Europie są to biura w Paryżu, Moskwie oraz Mińsku.
W zaprezentowanej w Paryżu ofercie jest w pierwszej kolejności rodzina rakiet nośnych Długi Marsz (The Long March, co jest nawiązaniem do działań chińskich komunistów w latach trzydziestych, kiedy to walczono z rządem centralnym). Mogą one wynosić ładunki na różne orbity: niskie (LEO), średnie (MEO), heliocentryczną (SSO) oraz przejściową orbitę geocentryczną (GTO). W przypadku LEO mogą one wynieść ładunek rzędu 25 tysięcy kilogramów, podczas gdy dla GTO jest to 14 tysięcy kilogramów.
Przedstawiono także ofertę satelitów, które ma w swojej ofercie CGWIC. Firma podkreśla zdolność do opracowania konkretnego satelity dla klienta zagranicznego, jego następnie wyniesienie na orbitę, serwisowanie i obsługę. CGWIC zapewnia również ubezpieczenie oraz szkolenia. W swym portfolio firma ma również budowę i utrzymanie infrastruktury naziemnej, testy oraz integrację. Może również wynieść ładunek w przestrzeń kosmiczną na zlecenie.
Chiny mają bardzo ambitne plany podboju kosmosu i już teraz posiadają bogate doświadczenie. W czerwcu tego roku rakieta nośna Long March 2D (41 metrów długości, 250 ton masy startowej) wyniosła z ośrodka Taiyuan w północnych Chinach aż 41 satelitów. Kilka dni wcześniej wyniesiono 26 satelitów na pokładzie rakiety nośnej Lijian 1 (produkt firmy CAS Space - Guangzhou Zhongke Aerospace Exploration Technology).
Według ogłoszonego w styczniu tego roku planu CASC, Chiny chcą w 2023 roku wynieść co najmniej 200 obiektów w 60 misjach kosmicznych. Jednym z elementów tego planu będzie wystrzelenie kolejnych trzech satelitów chińskiego systemu nawigacyjnego BeiDou-3, który realizowany jest od 2015 roku.
Chińska oferta kosmiczna podczas Paris Air Show 2023
Fot. Robert Czulda
Chińska oferta kosmiczna podczas Paris Air Show 2023
Fot. Robert Czulda
Fot. Robert Czulda
Fot. Robert Czulda
Fot. Robert Czulda
Chińska oferta kosmiczna podczas Paris Air Show 2023
Fot. Robert Czulda
SPACE24
https://space24.pl/chinska-technologia-kosmiczna-zaprezentowana-w-paryzu

Chińska technologia kosmiczna zaprezentowana w Paryżu.jpg

Chińska technologia kosmiczna zaprezentowana w Paryżu2.jpg

Chińska technologia kosmiczna zaprezentowana w Paryżu3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

USA: nowe satelity śledzące przesłały pierwsze obrazy
2023-06-21. Mateusz Mitkow
Amerykańska Agencja Rozwoju Przestrzeni Kosmicznej (Space Development Agency) poinformowała, że inauguracyjne satelity powstającej sieci odpowiedzialnej za komunikację i śledzenie pocisków balistycznych, hipersonicznych, a także wsparcia działań lądowych z niskiej orbity okołoziemskiej (LEO) przesłały pierwsze dane. Jednocześnie poinformowano o opóźnieniu kolejnej misji, mającej na celu rozwój konstelacji.
Na początku kwietnia br. byliśmy świadkami startu systemu nośnego Falcon 9, który wykonał udane wyniesienie pierwszych 10 jednostek satelitarnych, będących inauguracyjnymi i demonstracyjnymi elementami powstającej architektury kosmicznej pod nazwą Proliferated Warfighter Space Architecture (PWSA). Jest to projekt Agencji Rozwoju Przestrzeni Kosmicznej (SDA), która w ostatnich dniach poinformowała, że wyniesione urządzenia z tzw. Warstwy Śledzenia (ang. Tracking Layer), które zostały zbudowane przez SpaceX, przesłały pierwsze zobrazowania w podczerwieni wykonane przy użyciu czujników o szerokim polu widzenia.
Przy okazji poinformowano, że kolejna misja, mająca na celu wystrzelenie na orbitę okołoziemską 13 jednostek nie odbędzie się w planowanym terminie, czyli pod koniec obecnego miesiąca, lecz zostanie ona opóźniona o co najmniej miesiąc. "Chociaż doświadczyliśmy pewnych opóźnień, SDA współpracuje z partnerami, aby zebrać krytyczne elementy wymagane dla pozostałej części Transzy 0 w celu przeprowadzenia zamierzonych demonstracji danych taktycznych" - podała agencja.
Satelity zerowej transzy o nazwie Tranche 0 (każdy z nich o wartości ok. 15 mln USD) to dopiero początek wdrażania nowej, wojskowej konstelacji na LEO. Z dostępnych danych wynika, że ma ona zawierać w sumie 28 satelitów - 20 w warstwie transportowej, odpowiedzialnej za komunikację i transmisję danych, oraz 8 w warstwie śledzącej, przeznaczonej do ostrzegania przed rakietami. Oprócz dwóch satelitów firmy SpaceX, które zostały wyniesione podczas kwietniowego startu, na orbitę trafiło także osiem jednostek zbudowanych przez firmę York Space Systems z tzw. Warstwy Transportowej (ang. Transport Layer).
Druga z misji, która odbędzie się jeszcze w tym roku obejmuje wystrzelenie 10 satelitów transportowych firmy Lockheed Martin, dwa kolejne satelity śledzące od SpaceX i jednego satelitę transportowego York Space Systems. Jak podkreśla agencja w swoim komunikacie, największym wyzwaniem będzie przetestowanie zdolności jednostek komunikacyjnych do przekazywania danych na ziemię za pomocą Link 16, czyli wojskowego, taktycznego systemu transmisji danych. SDA zaznacza jednak, że podejmuje wszystkie niezbędne kroki, aby już niedługo wykonać wymagane demonstrację taktyczne.
Sieć satelitów wojskowych ma znacząco poprawić zdolność Pentagonu do wykrywania i śledzenia pojawiających się zagrożeń, takich jak ataki z użyciem pocisków balistycznych i hipersonicznych. Urządzenia będą dostarczać dane o śledzeniu bezpośrednio do sił lądowych, powietrznych lub morskich przy użyciu istniejących taktycznych sieci radiowych. Nowe systemy wczesnego ostrzegania powstają m.in. ze względu na rosnące zdolności Chin oraz Rosji w zakresie rozwoju broni mogącej poruszać się pięciokrotną prędkością dźwięku.
Założeniem przyświecającym projektowi jest stworzenie rozległej sieci tanich, szybko zastępowalnych satelitów korzystających z technologii dostępnych na otwartym rynku. Szczególny nacisk położono na opracowywanie sieci niewielkich satelitów, które są alternatywą dla dużych i kosztownych systemów takich jak Space-Based Infrared System (SBIRS).
Ilustracja: Space Development Agency [sda.mil]
Fot. Space Development Agency
SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/usa-nowe-satelity-sledzace-przeslaly-pierwsze-obrazy

USA  nowe satelity śledzące przesłały pierwsze obrazy.jpg

USA  nowe satelity śledzące przesłały pierwsze obrazy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomorskie/ Gdyńska firma szykuje się do próbnego lotu suborbitalnej rakiety Perun
2023-06-21.
Gdyńska firma szykuje się do testowego lotu swojej suborbitalnej rakiety Perun, która ma osiągnąć wysokość 50 km. Wystrzelenie rakiety, zapowiadane na środę wieczorem, zależy m.in. od warunków atmosferycznych.
Marcin Sarnowski z firmy SpaceForest, która zbudowała rakietę, wyjaśnił w rozmowie z PAP, że start rakiety Perun jest elementem projektu, który firma prowadzi od 2018 roku.
"Jest to projekt, który zakłada budowę rakiety suborbitalnej - czyli takiej, która po wystrzeleniu wraca na ziemię. Tego typu rakiety są wykorzystywane m.in. przez Europejską Agencję Kosmiczną czy naukowe instytuty po to, aby na jej pokładzie zapewnić przez kilka minut środowisko mikrograwitacji. Po wyłączeniu silników, kiedy ta rakieta leci, w środku nie działają na dany eksperyment żadne siły zewnętrzne. W ten sposób można zasymulować środowisko, które jest w kosmosie" – wskazał.
"Staramy się zapewnić bardzo komercyjne podejście do tego projektu. Kroimy rakietę na miarę potrzeb. Nie ma tam żadnych zbędnych elementów, ale przede wszystkim chodzi o to, że ta rakieta jest rakietą odzyskiwalną, czyli odzyskujemy właściwie całość tej rakiety na spadochronach – nie tylko eksperyment, ale również część zbiornika i cały korpus" – powiedział.
Rozmówca PAP podkreślił, że w trakcie budowy Peruna zredukowano znacząco jego masę poprzez użycie materiałów kompozytowych. "Każdy kilogram kosztuje, natomiast te kompozyty są podobnie trwałe" – dodał.
"Cały system elektroniczny rakiety składa się z mnóstwa czujników. Znajdują się w niej m.in. czujniki bezprzewodowe, które przesyłają dane z wszystkich elementów do jednostki centralnej. Za pomocą systemu komunikacji i śledzenia, który również jest naszego autorstwa, mamy cały czas monitoring wszystkich elementów rakiety. Możemy również monitorować eksperyment, który znajduje się na jej pokładzie" – zaznaczył.
Marcin Sarnowski wyjaśnił, że w przypadku eksperymentu kluczowy jest m.in. czas jaki rakieta może spędzić w mikrograwitacji.
"Projektujemy tę rakietę tak, aby mikrograwitacja trwała od czterech do sześciu minut. To mniej więcej przekłada się na wysokość od 120 do 150 km pionowo w górę. W tej chwili chcemy ją przetestować na wysokości ok. 50 km. Ważne jest dla nas to, jak przy dużej prędkości rakieta zachowa się przy wejściu w atmosferę, a także jak zadziała system spadochronowy, jak zadziała sterowanie rakiety w dużej skali, bo w małej skali już wielokrotnie to testowaliśmy" – powiedział.
Testowy lot suborbitalnej rakiety Perun ma zostać przeprowadzony w środę wieczorem z Centralnego Poligonu Sił Powietrznych, znajdującego się w Ustce.
Jak informuje firma SpaceForest na portalu zrzutka.pl, w styczniu 2020 udany lot odbyła rakieta Perun demonstrator, tj. model w skali 1:1 docelowej rakiety.
"Demonstrator osiągnął pułap 10 km wznoszony silnikiem SF 200 o impulsie 200 kNs" – podano w informacji.
Aby przekroczyć umowną granicę kosmosu naukowcy opracowali silnik SF 1000, o kilkukrotnie większym impulsie, który poleci w rakiecie Perun.
"W lutym przećwiczyliśmy na terenie Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce procedury przedstartowe, czyli przygotowanie stanowiska startowego, operowanie wyrzutnią, łączność ze stacją naziemną RASEL oraz tankowanie rakiety. Wszystkie wymienione próby się powiodły. Aktualnie czekamy na możliwość przeprowadzenia pierwszego lotu testowego na wysokość 50 km, którego celem będzie sprawdzenie współpracy wszystkich systemów i procedur bezpieczeństwa, z próbą podjęcia rakiety z wód poligonu" – tłumaczy w informacji firma SpaceForest.
Początkowo na profilu SpaceForest w mediach społecznościowych sugerowano, że rakieta poleci we wtorek. Jeszcze tego dnia firma poinformowała: "z powodu usterki technicznej zdecydowaliśmy się przerwać dzisiejszy test i przenieść lot na kolejny dzień. Wiemy, co się stało i jak temu zaradzić. Od rana będziemy działać dalej". (PAP)
autor: Dariusz Sokolnik
Źródło: Facebook/ SpaceForest
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C97229%2Cpomorskie-gdynska-firma-szykuje-sie-do-probnego-lotu-suborbitalnej-rakiety

Pomorskie Gdyńska firma szykuje się do próbnego lotu suborbitalnej rakiety Perun.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)