Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 31.12.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. 5 punktów
  2. Trochę lata na koniec roku Mgławica Ameryka i jej okolice. NEQ6, Jupiter 21M, QHY8L, 50x10min. Jest to zdjęcie w kolorze, zbierałem też Ha, ale o tym za chwilę. Miało być HaRGB, tylko nie wyszło. Nie wiem czy to ze stackiem czy z materiałem jest coś nie tak. Ale Ha mimo dużej ilości materiału wyszło bardzo zaszumione i z jakimiś czarnymi kropami (poniżej krop na mgławicę).
    3 punkty
  3. Udanego sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku!
    3 punkty
  4. Poranne słońce stara się przedrzeć przez grubą warstwę chmur.
    3 punkty
  5. Dzisiejsze przebłyski Słońca. Pierwsze od ładnych kilku dni. PC272988.MOV PC273288.MOV
    3 punkty
  6. W końcu 12 września wieczorne niebo zrobiło się całkowicie wolne od chmur. Piękny czerwony zachód słońca zwiastował dobre warunki. Mimo środka tygodnia i perspektywy porannej pobudki do pracy postanowiłem czekać na kometę 21P, którą aby zobaczyć w najlepszym przydomowym skrawku nieba musiałem czekać tak do pierwszej w nocy. Jednak widok zachodzącego ok. 20.00 rożka Księżyca z pięknym purpurowym światłem zacienionej części nie pozostawiał nic o dyskusji - warunki są wręcz idealne i nie ma co czekać na pierwszą w nocy i polować tylko na kometę. Tylko w dolinie zbiera się mgiełka, ale spokojnie na szczęście dom 100m w pionie powyżej dna dolin i mgła nic nie popsuje. Więc o 21.00 100mm kątowa lorneta rozstawiona na statywie, a obok krzesełko. Księżyc już pod horyzontem, a na coraz ciemniejszym niebie mrowie gwiazd z wyraźnym zarysem drogi mlecznej. Gwiazdy gołym okiem piękne, punktowe, wyraziste i bogate w kolory. Do tego powietrze bardzo ciepłe i spokojne, a dookoła jeszcze gdzieniegdzie spóźnione świerszcze dają koncert. Tak to wymarzone warunki jak na prawie połowę września, a zasięg gwiazdowy w przydomowych warunkach wręcz rekordowy - nie sprawdzałem dokładnie, ale 5,5 mag gołym okiem widziane na wprost bez wysiłku. Nie czekałem więc dłużej i lornetą uzbrojoną w 12mm TV delosy (powiększenie x 46) wycelowałem na oślep i od razu piękne punktowe mrowie gwiazd ostre po same brzegi pola widzenia. Pierwsze cele to wspomnienie lata - w kierunku dość nisko położonego już Strzelca, w który wplótł się jeszcze Saturn. To on wyznaczał mi cel na pobliską M8 Mgławicę Laguna - piękne zamglenie, ale z racji bliskości horyzontu już nie tak efektowna jak w środku lata. Podobnie M20 Trójlistna Koniczyna, widoczna bez problemu ale, już tak jak gdyby wypłowiała. Za to powyżej M24 spowodowała szeroki uśmiech na mojej twarzy. Jakże wspaniały widok skupiska gwiazd z przyciemnionymi w sąsiedztwie obszarami. Piękny, hipnotyzujący widok, który na liście lornetkowych obserwacji DS-ów powinien moim zdaniem być obowiązkowy. Dalej wycelowałem jeszcze troszkę wyżej w Tarczy w M22 Gromada Dzika Kaczka - piękne skupisko rozsypanych blisko siebie brylancików. Wycentrowana gromada wypełniała jakieś 25-30% pola widzenia i dopisana do listy obowiązkowych i topowych obiektów wśród gromad. Dalej postanowiłem wykorzystać dobre warunki w kierunku południowej części nieba i celować w coś bardziej egzotycznego. Wybrałem będącą u stup Wodnika NGC 7293 Mgławice Ślimak - do tej pory jeszcze nie widzianą przeze mnie. Nie wiedząc czego się spodziewać powoli skanowałem miejsce przewidzianej lokalizacji. Po dość krótkiej chwili jest - okrągłe zamglenie, którego intensywność i przede wszystkim rozmiar mnie zaskoczył. Mgławica bardzo wyrazista z nieco wygaszonym środkiem - dla lornety idealny obiekt. Jako że był to debiut poświęciłem Mgławicy Ślimak dłuższą chwilę i wśród DS jest to naprawdę dla mnie szokujące pozytywnie odkrycie. Uzbroiłem również okulary w filtry UHC. Widok z filtrami znacznie jeszcze lepszy - obrzeże mgławicy wręcz zaświeciło - od razu uruchomiłem wyobraźnie i porównałem ją do M27 Mgławicy Pierścień tyle, że w mega powiększeniu. Rozochocony postanowiłem poszukać następnej dla mnie nowości tj. Mgławicy Kocie Oko (NGC 6543) w Smoku. Cel dość wysoki i mniej wygodny. Szukam, szukam (i już mam nadzieję, że zobaczę coś podobnego na wzór Ślimaka), ale nic z tego. Poza czymś w rodzaju gwiazdki, może lekko rozmytej nic nie zobaczyłem. Uzbroiłem okulary jeszcze w wspomniane wcześniej filtry, ale nic nie pomogły. Lekkie rozczarowanie, ale to chyba jednak DS nie dla lornetki. Na pocieszenie wycelowałem w znaną M31 Galaktykę Andromedy. Nie ściągnąłem jednak filtrów i widok taki sobie -tło wyczernione, ale i obiekt wyraźnie wygasł. wykręciłem więc filtry i czystymi okularami wycelowałem w galaktykę. Od razu znacznie lepiej, a nawet za bardzo, bo obiekt się już zdecydowanie nie mieści w polu widzenia. Postanowiłem wymienić okulary na fabryczne APM 18mm dające mniejsze powiększenie (x30) i szerze pole widzenia. Wymiana okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie tylko szersze pole pomogło, ale przede wszystkim zwiększona źrenica spowodowała, że galaktyka znacznie pojaśniała. Mało tego widziany obraz bardzo przypominał widoki 3D jak z fotografii. Galaktyka stała się bardziej dyskiem, a nie tylko owalna gęstniejącą w centrum mgiełką. Oczywiście sąsiadki M110 i M32 widziane wyraźnie. Najbardziej zaskoczyło mnie jednak w M31 owalne przyciemnienie w jej strukturze, które rozbijało ją na dwie części - to było dla mnie zaskoczenie nie mniejsze jak wielkość mgławicy Ślimak. Można powiedzieć, że przy rekordowo dobrych warunkach odkryłem Galaktykę Andromedy na nowo. Jednak warunki robią robotę. Rozochocony wycelowałem poniżej w kierunku M33 Galaktyka Trójkąta, która kiedyś już "zaliczyłem" tyle że w innej lornecie tj. prostej APM MS 25x100, gdzie widoczna była tylko jako ledwie dostrzegalna szeroka plama/mgiełka. Nie robiłem wiec sobie wielkich nadziei na coś więcej. Zostałem przy fabrycznych okularach dających powiększenie x30. M33 zaskakująco łatwo dostrzegalna mgiełka. mało tego lekko postrzępiona mgiełka. Zmieniłem z ciekawości okuary na TV delos (x46) co ty razem poprawiło widok. WOW - M33 nie tylko większa, ale również zerkaniem wychodził zarys głównych ramion. Sam nie wierzyłem, że to możliwe, ale później sprawdziłem w Stellarium i się nie myliłem co do skręcenia ramion. Później celowałem w wiele znanych obiektów. Na wyróżnienie zasłużył Łabędź ze swoimi słynnymi Mgławicami: NGC7000 Ameryka , Wschodni NGC 6992 i Zachodni NGC 6960 Welon. Tutaj najlepszy widok w powiększeniu x30z filtrami UHC, gdzie obiekty widoczne w jednym polu widzenia w całości na styk. Ameryka Północna bardzo wyraźna w całości, a Zatoka Meksykańska to dosłownie świeciła - coś pięknego. Nie gorszy widok Wschodniego Welonu - gdzie słynna "miotła czarownicy" z wyraźnie postrzępionymi końcówkami zrobiła duże wrażenie. Najpiękniejszy widok to jednak Zachodni Welon - podłużna jasna smuga, jak dym z papierosa w przyciemnionym barze - widoki wręcz nierealne, odcinające od rzeczywistości. Na wyróżnienie zasługuje również gromada podwójna w Perseuszu. Obiekt wcześniej znany mi, jednak to co mnie zaskoczyło to mrowie gwiazd w bardzo wyraźnym efektem odczuwania przestrzeni. Patrząc obuocznie przez okulary miałem naprawdę realne wrażenie, że poszczególne gwiazdy lub zgrupowania gwiazd w gromadzie znajdują się w rożnych odległościach od Ziemi. Na koniec wycelowałem w Plejady. W powiększeniu x46 piękne, ale troszkę zbyt szerokie ocierające się o krawędź pola widzenia. W powiększeniu x30 znacznie lepiej, a chyba najlepiej w maleńkim Nikonie EII 8x30. Takim sposobem przechodząc z letnich do zimowych obiektów DS ok. 1.30 w nocy doczekałem się wyjścia komety 21P Giacobini?Zinner. Kometa znajdowała się praktycznie na jednej linii i w połowie drogi między gromadami M37 i M35. Kometa wyraźna z jasną głową i subtelnym warkoczem jako wydłużonym pojaśnieniem. Nawet w Nikonie EII 8x30 widoczna bez problemu. Miałem czekać jeszcze na Oriona, ale jakieś wysokie gęstniejące chmurki nie pozwoliły mi na jego zobaczenie. Generalnie zakończyłem obserwacje na komecie, ale wcześniejsze obiekty DS były bardzo piękne. Wspólnym mianownikiem był charakterystyczny widok z wrażeniem w trzech wymiarach. Do tego idealne warunki jak na przydomowe miejsce obserwacji sprawiły, że niepozorne pierwotnie zamiary tylko upolowania komety przerodziły się w niezapomniane obserwację wielu obiektów, których w większości odkrywałem na nowo. Była więc to spokojna, ciepła, magiczna noc, pewnie ta wyjątkowa w ciągu roku, której miłośnicy obserwacji astronomicznych sobie życzą i która napędza motywację do dalszego zgłębiania nieba. Takiej nocy Wam również życzę, Dziękuję.
    1 punkt
  7. W październiku i listopadzie kończącego się roku zbierałem przez 8 pogodnych nocy materiał z NGC281. Sprzęt - EOS350mod, MN66 na EQ6. Postanowiłem, że w tym wątku, w jednym miejscu zbiorę moje zmagania z tym materiałem. RGB (30 * 300s, iso800) Ha (40*450s, iso800) HaRGB (NBRGBScript w PI) mieszance z Oiii i Sii jeszcze w drodze
    1 punkt
  8. Skoro się wszyscy przyznają, to ja też... Ta pogoda, to na bank przeze mnie, bo tak chciałem przetestować SCT. A że na święta byłem i w mazowieckim, i w małopolskim, i opolskim, to tak z pół Polski sam zasłoniłem Przepraszam.
    1 punkt
  9. Nie tylko u Ciebie. Zgodnie z Regulaminem Konkursu Henia głosujemy od jutra godzina 09:00. Dzisiaj jeszcze do 23:59 można prace zgłaszać Konkurs miesiąca trwa cały miesiąc.
    1 punkt
  10. Pan nie zaciągnął, ale inni zaciągali. I kto teraz za to placi? Pan płaci, Pani płaci, cała Astro-społeczność płaci... ?
    1 punkt
  11. To już jakiś ruch w hobby Postaw jakiś przy oknie,będziesz miał lans jak w filmach amerykańskich,tam nie ważne czy salon prezesa korporacji czy gangstera,teleskop musi stać przy oknie ,i jak kurzu nałapie też będziesz miał co robić. Właśnie,wróciłem 17.XI i odtąd doopa,najgorsze że były dni gdy o zachodzie niemal po horyzont czyściutko,człowiek do domu pędzi podniecony po całodziennej fajnej łazędze po Jurze,a godzinę po zmierzchu churwy na powrót rządzą. Też miałem podobnie,tyle że lornetkowo bo tam teleskopu nie mam. Tyle że ja nie zaciągałem kredytu u Wiktora ,ale faktycznie pogoda w Polsce jeszcze na początku listopada była niezwykła.Gdy przypomnę sobie relacje kumpli z różnych wycieczek po górach,z wędkowania czy żagli przysłowiowa beretka na głowie się kręci,Kalifornia normalnie a nie polska jesień. Pozdrawiam z nadzieją że dobrze wkrótce będzie
    1 punkt
  12. Przejeżdżając przez tę okolice przeszło mi nawet przez myśl, czy Ty przypadkiem w jej kierunku nie spoglądasz ;). Gdyby nie to, że ten wypad był totalnie spontaniczny, a decyzja o kierunku w którym pojadę zapadła dopiero kiedy wsiadałem do samochodu, to pewnie bym się do Ciebie odezwał ;).
    1 punkt
  13. Chyba właśnie płacimy rachunek z październikowego Wiktora
    1 punkt
  14. Ja chyba wypakuję teleskopy z kufrów i chociaż będą ozdobą pokoju (drogą) - u mnie też pogoda cały czas pochmurna
    1 punkt
  15. Cześć Łukasz. Nie mnie oceniać prace więc napiszę tylko, że w kwestii kolorystyki nr 1 jest zdecydowanie lepszy w odbiorze. Nie wiem, czy to kwestia mojego monitora ale ja bym fotkę troszkę rozjaśnił przy jednoczesnym zmniejszeniu kontrastu. pozwoliłem sobie...
    1 punkt
  16. To miała być kolejna pochmurna noc od kiedy zakupiłem swoją pierwszą lornetkę. W ciągu dnia lekko na plusie, brak wiatru i chmury, chmury, chmury... Nic nie zapowiadało poprawy pogody. Jakie więc było moje zdziwienie, kiedy już po zmroku (17:00 - jeszcze nawet nie wieczór) zobaczyłem przez okno kilka jasnych punkcików. Nie dowierzając ruszyłem na balkon - są! Chmury prawie zupełnie się rozstąpiły a ja miałem przed sobą tu i ówdzie rozsianych kilkanaście najjaśniejszych gwiazd! Zapakowawszy się w ciepłe ubranie wyciągnąłem nowy nabytek i rozsiadłem się na balkonie. Uzbrojony w lornetkę spojrzałem w niebo i nagle kilkanaście gwiazdek zamieniło się w kilkadziesiąt, a może i kilkaset. Błądziłem chwilę bez celu kiedy nagle dostrzegłem kilka gwiazd ułożonych w prostej linii i odchodzący od nich jakby haczyk... Czyżby od razu takie szczęście bez wcześniejszego sprawdzania? Szybki rzut oka na mapkę nieba i... tak! Od niechcenia udało się ustrzelić Wieszak w Lisku. Zachęcony tym małym sukcesem postanowiłem pójść za ciosem. Mieszkam na obrzeżach niewielkiego miasta i do względnie ciemnej miejscówki mam 10 minut pieszo. Z lornetką - żaden problem. Jeszcze rzut oka w niebo: chmury widoczne jedynie miejscami. Niestety temperatura już kilka stopni poniżej zera. No cóż, coś za coś... Na szczęście 3 warstwy ubrania dadzą radę. Zabieram jeszcze folię do rozłożenia na trawie jak będę obserwował zenit i w drogę! Po dotarciu na miejsce rzucam folię na ziemię, lornetka do ręki i zaczynamy. Najlepsze warunki na wschodzie, Orion niestety jeszcze za horyzontem a więc idziemy wyżej. Hiady w Byku i coś co roboczo nazwałem sobie Domkiem. Grupa 7 gwiazd po dwie z dołu i z boków, jedna na szczycie. Pięknie widoczne. Teraz nieco w lewo w stronę Woźnicy, Jasno świecącą Capellę wykorzystałem do skorygowania ustawienia ostrości na prawe oko. Wydawało mi się że trochę ucieka... Teraz powrót w stronę Byka i w górę! Plejady. O tej porze są już wysoko. Łapię w okular i jest - piękny mały wózek. Alkione z warkoczem Przepiękne choć nieco mniejsze niż w starej radzieckiej lornetce jaką testowałem jakiś czas temu. Ale za to pole widzenia większe, łatwiej będzie zorientować się skacząc od gwiazdy do gwiazdy. Co teraz? Patrzę prosto w górę - o tak! Tyle gwiazd! Rzucam się na folię. Pierwszy - Perseusz. Okolica Mirfaka cała usiana gwiazdami, w tym malowniczy łańcuszek przypominający haczyk... Dalej w górę wzdłuż ramienia i oto 2 gromady - Chichotki. Kolejny sukces! W głowie zakołatała mi nieśmiało myśl - a może by tak spróbować z Andromedą? Do tej najjaśniejszej i największej na naszym niebie galaktyki podchodziłem kilka razy, ale były to próby wspomnianą wcześniej radziecką konstrukcją. Nie wiem czy ze względu na parametry lornetki, warunki pogodowe czy też miejsce obserwacji (obrzeże miasta bądź co bądź) nigdy nie udało mi się dostrzec szarawego dysku wokół świetlistego jądra... Z pewną więc nieśmiałością skierowałem lornetkę na Kasjopeję, zlokalizowałem swego rodzaju strzałkę utworzoną przez jej 3 pierwsze gwiazdy, wziąłem głębszy oddech i powędrowałem zgodnie z kierunkiem który wskazywała... Spokojnie, jeszcze trochę... Nic nie ma. Znowu? Jak to? Może za jasno? Jeszcze raz. Strzałka w Kasjopeji, teraz powoli wzdłuż... Zaraz, chwila, przecież na mapie to nie było dokładnie na wprost! Wypatrzyłem takie 3 gwiazdki w gwiazdozbiorze Andromedy tworzące jakby ramię i na jego końcu miała się znajdować galaktyka. Więc do trzech razy sztuka. Lecę za strzałką, trafiam na pierwszą gwiazdę, teraz druga... W tej chwili doceniam szerokie pole widzenia, szersze niż w standardowych 10x50. Naprawdę spore ułatwienie. Z drugiej już tylko krok do trzeciej i nagle na skraju pola widzenia... JEST!!! Łapię w centrum dużą plamkę światła i rozciągający się w górę i dół od niej szary dysk. Inna galaktyka! Miliardy słońc i jeszcze więcej światów wokół nich. Dostrzeżona całkowicie na własną rękę! Co za przeżycie. I choć wiadomo, w lornetce to tylko szara mgiełka, niech mi ktoś powie, że lepiej obejrzeć zdjęcie z Hubbla w internecie
    1 punkt
  17. Taaa... Tegoroczny październik okazał się totalną anomalią pogodową (in plus), a listopad nie chce być gorszy. Grzechem byłoby nie wykorzystać takiej aury, tym bardziej, że niedługo rozświetlą się wściekle stacje narciarskie (z pier...ą Bialką na czele), a śnieg ? o ile się pojawi ? jeszcze pogorszy sytuację, wzmagając LP. Noc z poniedziałku na wtorek zapowiadała się pogodnie (i taka była), więc koło pierwszej zebrałem astroklamoty i pojechałem na Domański Wierch, wznoszący się łagodnie pomiędzy Czarnym Dunajcem a Cichem. Kilka godzin wcześniej wyjąłem ze skrzynki pocztowej nowy nabytek, w postaci dwucalowej habety Lumicona. Miałem kiedyś to cudeńko (w wersji 1,25"), więc wiedziałem, co potrafi. Tym razem postanowiłem zaszaleć z szerokimi kadrami. Na kompromisy sprzętowe szkoda mi już czasu (i pieniędzy), zatem z miejsca skreśliłem wszelkie wynalazki typu TPL (miałem, nie polecam, niewiele widać) czy Explore Scientific (po przeczytaniu recenzji na niemieckim forum, z której jasno wynikało, że filtr ten jest po prostu za szeroki). Cena, niestety, nie zawsze czyni cuda. Filterek wkręciłem w Baadera Asferyka 31 mm, a całość wylądowała w wyciągu achromatu 150/750. Zanim to jednak nastąpiło, trza było dojechać na miejscówkę. Okazało się, że nie jestem tam sam. Terenu strzegły owczarki podhalańskie (w liczbie trzech, każdy wielkości małego cielaka), a nieopodal słychać było delikatnie pobrzękiwanie zbyrcoków (to te dzwoneczki na szyjach owiec). Okolica była dokumentnie obsr..., upss, znaczy zanieczyszczona owczym i krowim łajnem. Mocno się zastanawiałem, czy nie pojechać gdzieś indziej; szczególnie niepokoiła mnie obecność psiaków, które potrafią zachować się czasem dość nieprzewidywalnie (czytaj: agresywnie). Na szczęście po obwąchaniu mnie i samochodu gdzieś sobie polazły i do końca sesyjki miałem spokój. Był przymrozek, było przejrzyście, w powietrzu unosiła się woń obornika i ten specyficzny, trudny do opisania zapach głębokiej nocy. Było fantastycznie. Zacząłem od wiszącej w zenicie Kalifornii (NGC 1499). Widok przeszedł najśmielsze oczekiwania. Obie krawędzie ? południowa i północna ? obramowane były kontrastowymi, zdecydowanie jaśniejszymi od reszty mgławicowego obłoczku włóknami. Nie potrafiłem ocenić, które z nich jest wyraźniejsze ? oba wydały mi się jednakowo oczywiste. Wnętrze wypełniała delikatna, mleczna poświata, a krańce wschodni i zachodni rozpływały się stopniowo, zatracając w czarnej nicości. Całość nie mieściła się w polu widzenia, choć brakowało naprawdę niewiele. Fascynujący, epicki, iście fotograficzny kadr. Po czymś takim pomyślałem, że lepiej być nie może. Faktycznie, nie było, ale gorzej też nie. Nietrudno się domyślić, że następnym celem musiał być Orion. Nie, nie przeskoczyłem od razu do Qnia ? to miał być deser, cr?me de la cr?me. Na przystawkę wziąłem Pętlę Barnarda. Po raz pierwszy widziałem ją w takim FOV. Trzy stopnie pola pozwoliło dostrzec wyraźnie łukowato wygięte, szerokie pasmo. Dość wyraźnie zarysowała się wschodnia krawędź Pętli ? wreszcie nie musiałem poruszać tubusem, by zauważyć przeskok pomiędzy szarością a czarnym, wykastrowanym z gwiazd tłem nieba nieco dalej. Zachęcony efektem, odbiłem nieco na północ, w okolice lambdy Oriona. Pełno tam wodoru, tworzącego pierścień wokół Meissy. Łatwe to nie było, oczywiste ? bynajmniej, ale wydaje mi się (znaczy jestem prawie pewien), że tło w tym rejonie delikatnie się odznaczało, w sensie subtelnego pojaśnienia, z trudnymi do jednoznacznego wychwycenia granicami. Trza będzie tam wrócić, może podczas zimowego zlotu w Beskidzie Niskim? Dobra, koniec przynudzania ? mam Alnitaka, mam Płomień (choć nieco przygaszony przez filtr), jest IC 434. Wschodnia krawędź (w okularze prawa) wodorówki wyraźnie się wyróżnia ? prosta, pionowa, jak odcięta nożem. Przeciwległy kraniec stopniowo rozpływa się w czerni Kosmosu; tuż poniżej środkowej z trzech gwiazdek o zbliżonej jasności pojawia się to, na co czekam ? ciemne, całkiem spore wcięcie. Nie, nie widać znanego ze zdjęć kształtu końskiej głowy. To raczej odcisk brudnego palucha na tle bladej poświaty. Niby nic, a fascynuje, hipnotyzuje, wciąga. Dlaczego aż tak bardzo? Dobre pytanie... Spróbowałem jeszcze z Lumiconem UHC. Heh, to świetny filtr, ale o Koniku można zapomnieć. IC 434 ledwo majaczy, Alnitak wali po oczach. Wiem już, że wąskie pasmo to w tym przypadku podstawa. Habetka nieźle sprawdziła się też przy skanowaniu okolic AE Aur. Mgławica Płonąca Gwiazda (IC 405) nie jest może w wizualu nazbyt spektakularna, ale rozległego halo wokół gwiazdy nie da się przeoczyć. Szkoda, że to zenit, bo okular wisi nisko nad wątpliwej czystości asfaltem. Co tam jeszcze? Była Mewa (IC 2177), były zawalone wodorem okolice Choinki (NGC 2264), był Abell 21 w szerokim kadrze (tutaj doskonale spisał się Astronomik OIII, podobnie jak w przypadku Rozety), były gromadki w Rufie, Wielkim Psie i Jednorożcu... Owce ucichły, wokół panuje totalna, niczym nie zmącona cisza. Dochodzi czwarta. Wciągam łyk mroźnego powietrza. Pora wracać.
    1 punkt
  18. Tu gdzie teraz jestem zachody i wschody mają fajny charakter,wszystko za sprawą dość dynamicznie zmieniających się frontów atmosferycznych które układają chmury na przeróżnych pułapach jednocześnie,te zaś chętnie co chwilę łapią barwne światło niskiego słońca. Te z wieczora wczoraj tak się zapaliły,potem zapłonęły te powyżej ale bateria siadła więc drugiej fotki brak. Pozdrawiam
    1 punkt
  19. Dzisiaj rano w Karkonoszach PB040045.M PS Szkoda, że nie można dodać filmiku z dźwiękiem. Wiało ~55 km/h
    1 punkt
  20. Tylko linkuję, nie mam żadnych praw do tego filmu. Niesamowity timelapse:
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)