Skocz do zawartości

daniel.s

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    87
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez daniel.s

  1. Myślę, że to kwestia dokręcenia śrub. Moje newtony w pełnej tubie kolimowałem może ze 2 razy w roku i były to raczej subtelne poprawki. BTW - świetny wybór, słuszna apertura i fajne wyposażenie. Miałem takiego GSO 8" przez siedem lat i dawał mi bardzo dużo satysfakcji. Gdybym nie chciał spróbować większego lustra, pewnie cieszyłbym się tą ósemką jeszcze przez długie lata.
  2. Przyznam, że przy o obecnych cenach Nkona Ex wolałbym dołożyć do Delty Extreme 10x50. Odpowiadając krótko - w podanym budżecie wytypowałbym Delta Optical Silver 10x50, moim zdaniem to minimum jeśli chodzi o sensowny zakup. Ale jeśli możesz sobie na to pozwolić, lepiej dołożyc do Kamakury lub Opticron Adventurer T WP. Ta pierwsza zdobyła popularność kilka lat temu w naszym środowisku i znajdziesz trochę materiałów na jej temat.
  3. daniel.s

    Dylemat ED

    Moim zdaniem Bressera 102/460 należy porównywać do achromatów F5-F6, a nie do EDków (nie wiem skąd to oznaczenie ED w nazwie). Choć mechanicznie to troche wyższa liga niż popularne achromaty Sky Watchera, to optycznie nie ma cudów - jako mobilna tubka do szerokich pól jest super, ale na Księżycu fiolet jest bardzo widoczny, nie tylko na krawędzi tarczy, a na każdym kontrastowym detalu. Z wielką ulgą odebrałem obraz, jaki dał stojący obok SCT 5".
  4. Nie o to chodzi, żeby się licytować. Czynników jest tak wiele, że każdy musi znaleźć optymalne rozwiązanie dla siebie - dla mnie kratownica była jedyną możliwością przejścia na większą aperturę, dającego dużego "kopa" obserwacyjnego. Jasne, że taką kratownicę chwilę się rozkłada - pełne przygotowanie do obserwacji to dla mnie około 10-15 minut. Tylko, że teleskop 12" w pełnej tubie to istny koszmar i pewnie nie wytachałbym go z domu częściej niż 2 razy w roku Zgodzę się z jednym - nie mając możliwości wyjazdu poza podmiejskie niebo, zostałbym przy aperturze ~8" jako docelowej.
  5. Powiem tak, jeśli mobilność definiujemy jako możliwość transportu przeciętnym samochodem osobowym, między 8" a 10" różnicy praktycznie nie ma. Jeśli jednak trzeba jeszcze zejść z 4 piętra i przenieść teleskop kilkadziesiąt metrów, każdy kilogram robi różnicę - i ja dlatego przez wiele lat używałem 8". Co do widoków, każdy cal coś wnosi. Ja widzę to tak, że w przypadku DS subtelne detale, na przykład spiralna struktura w M51 czy pasmo pyłu w M104 i "Igle" widoczne są odrobinę łatwiej, szybciej, są trochę bardziej oczywiste. A w przypadku średniego nieba może okazać się że w 10" te szczegóły widać, a w 8" już nie. Również gdzieś na granicy tych apertur będzie granica dostrzegalności jakiejś liczby obiektów. Oczywiście to samo można napisać w odniesieniu do 10 i 12", czy większych, ale powiedzmy że od 12" wchodzimy w inny rodzaj teleskopu: albo stacjonarną kolubrynę, albo fantastyczne, ale drogie kratownice. Stąd pewnie tak częsty dylemat w wyborze między 8" a 10".
  6. Myślę, że na początek dobrym pomysłem są następujące dwa tytuły. 1. Astrofizyka dla zabieganych 2. Wszechświat w twojej dłoni Luźno omawiają najważniejsze wątki współczesnej wiedzy z astrofizyki, kosmologii i fizyki kwantowej, których w bardziej obrazowy sposób chyba nie sposób przedstawić. Obie są bardzo aktualne, wydane w ostatnich latach. Jako klasyczną pozycje łączącą swobodne przemyślenia na temat natury człowieka i jego miejsca we wszechświecie z solidną dawką wiedzy (według stanu z 1994 r., jednak w większości kwestii aktualną), polecam Błękitną Kropkę Carla Sagana. Ja z tej książki wyniosłem sporo wiedzy na temat układu słonecznego i jego eksploracji, więc w pewnym sensie ta książka uzupełnia pierwsze dwie. Bardzo fajny zbiór literatury zebrał autor bloga kwantowo.pl. Dzięki krótkiemu opisowi na pewno znajdziesz coś dla siebie https://www.kwantowo.pl/biblioteczka-popularnonaukowa-ksiazki/
  7. Ciąg dalszy pogotowej passy tej wiosny pozwolił na wygospodarowanie dwóch nocy, łącznie niemal sześciu godzin na bardzo udane obserwacje. Wiosenne obserwacje są dla mnie esencją "wizualowej" części tego hobby. Oczywiście każda pora roku ma coś w sobie - latem zachwyca mnie bogactwo mgławic planetarnych i gromad kulistych, jesienią nasze galaktyczne sąsiadki ze spółką, a zimą z przyjemnością przeglądam szerokie pola gwiezdne z licznymi gromadami otwartymi przez lornetkę. Nie wiem czemu, ale to wiosenny bezmiar galaktyk przyprawia mnie o przyspieszone bicie serca. Nie zawsze ze względu na to jak, ale przez świadomość tego co widać. Szczęście dopełnia jeszcze długa i ciemna noc przy przyzwoitych temperaturach. Przygotowywałem się do nich przez wiele zimowych wieczorów, więc gdy tylko trafiła się szansa na pogodną noc, wyciągałem jedną z przygotowanych list obserwacyjnych z zaznaczoną ścieżką na mapie, aby nie tracić czasu na zbędne wertowanie atlasu na polu obserwacyjnym. Taki pakiet kilkunastu obiektów zawierający jakieś klasyki na rozgrzewkę, listę kilku brakujących ciekawych obiektów z listy H400, którą nadal kompletuję i do tego 1-2 wyzwania z "obiektu tygodnia", czy z innych ulubionych źródeł: The Night Sky Observer's Guide lub z poradników Alvina Huey'a. Ot, taki mój przepis na udaną sesję. Choć zdarza mi się czasem popełnić jakąś relację, przypomnę pod jakim niebem obserwuję. To miejscówka zlokalizowana w wiosce Jasieniec, dosłownie na granicy woj. mazowieckiego i łódzkiego, godzinę drogi od mojego miejsca zamieszkania. Według map LP, 21,32 mag/ arc sek.2 - czyli bez szału, ale lepszego w okolicy nie mam. Pierwsza noc, 22/23 kwietnia, godz. 21:50-00:30 Na rozgrzewkę postanowilem namierzyć dwa klasyki wiosennego nieba, czyli M63 i M51 z towarzyszką. Słonecznik - , ładna galaktyka o eliptycznym kształcie. Centralna część bardzo jasna, halo stopniowo słabnące i rozmywajace sie w przestrzeni. Podświadomość chciała widzieć nierównomierności w jasności ramion ramion, ale sądzę, że to kwestia widoku znanego ze zdjęć. Za to detal widoczny w M51 nie pozostawiał złudzeń. Spiralna struktura widoczna była bardzo dobrze. Dwa ramiona zawijające się wokół jądra kontrastowo odcinały się od tła, a dodatkowo po raz pierwszy dostrzegłem po przeciwnej stronie (w stosunku do galaktyki NGC 5195) jądra M51 słabiutką końcówkę ramienia spiralnego, która zawija się za wewnętrznym ramieniem i niknie w kosmosie. Kolejnymi celami miały być chyba trzy najjaśniejsze i najbardziej znane Hicksony wiosennego nieba. HCG 68, czyli kwintet w Psach Gończych. Podobnie jak NGC 7331 dla Kwintetu Stefana, drogowskazem do odszukania HCG 68 jest jasna galaktyka NGC 5371. Ta jednak położona jest nieco bliżej grupki i widoczna w jednym polu widzenia okularu ES24 z najjaśniejszymi trzema jej składnikami: NGC 5350, NGC 5353, NGC 5354. Po umieszczeniu w wyciągu Morfeszua 12,5 mm (120x) dostrzegłem już bez problemu wszystkie pięć składników grupy: NGC 5350 - największa, o okrągłym kształcie (to spiralka widziana "z góry") NGC 5353 i NGC 5354 - bardzo podobne do siebie - mniejsze od powyższej, ale nieco jaśniejsze, bardziej skoncentrowane. NGC 5355 i NGC 5358 to typowa galaktyczna drobnica, bez widocznego detalu. HCG 61 - "The Box", czyli niedawny obiekt tygodnia. Znacznie trudniejsza grupa, ale z racji upakowania czterech galaktyk na tak niewielkiej powierzchni ciekawsza i sprawiająca wiele satysfakcji z obserwacji. Optymalne powiększenie dał Morfeusz 12,5 mm (eh, prawdziwy wół roboczy w obserwacji DS). NGC 4169 - najjaśniejsza, oczywista i widoczna na pierwszy rzut oka. NGC 4174 i NGC 4175 - mniejsze i słabsze, mają podobną jasność, w pierwszej chwili nieoczywiste, ale po chwili skupienia i obserwacji zerkaniem, stały się łatwo widoczne. NGC 4173, która do grupy nie należy, lecz szczęśliwie napatoczyła się, stając się pozornym jej członkiem, może być już wyzwaniem. Jest dużą, słabą, podłużną plamą, która wyłamuje się z prostokątnego układu galaktyk i rozciąga go na zachód. HCG 44 - znana i lubiana grupka w Lwie, którą obserwowałem wielokrotnie, również w mniejszych teleskopach. Jednak dotychczas bez najsłabszego składnika. tym razem obok jasnych NGC 3193, NGC 3190 i nieco słabszej i bardziej rozmytej NGC 3185, momentami wyskakiwała NGC 3187 - sporo krwi napsuła mi podczas ostatnich obserwacji, choć jej jasność na to nie wskazuje. Być może kwestia średniego nieba. Później był jeszcze rzut oka na Wieloryba - NGC 4631 (ogromna i jasna galaktyka, pokazująca swój charakterystyczny kształt), łatwo widoczne była tuż obok NGC 4627. Obok znacznie mniejsza i słabsza, lecz z wyraźnie zarysowanym kształtem kija hokejowego ? galaktyka NGC 4656. Dalsza część obserwacji to galaktyki wewnętrz "wozu" w gwiazdozbiorze Wielkiej Niedźwiedzicy i szybki rzut oka na znane eMki o numerach 97 i 108, których nie ma sensu po raz kolejny opisywać. NGC 3619 - niewielka, okrągła o śladowej koncentracji NGC 3613 - owalny kształt, jasna, z jaśniejszym jądrem w stosunku do peryferiów, ładnie położona między dwiema słabymi gwiazdkami NGC 3610 - okrągła, z gwiazdodopodobnym jądrem. Ot, taka zamglona gwiazdka. NGC 3898 - jasna galaktyka o owalnym kształcie, w jednym polu widzenia pojawiła się także NGC 3888 - słaby, bezkształtny kleks. Do kolejnej trójki obiektów, jak się okazało podszedłem nieprzygotowany. To grupa NGC 3998, która była niedawno obiektem tygodnia na deepskyforum.com. Kierując się atlasem, z zadowoleniem obserwowałem jej 3 najjaśniejsze składniki w szerokim polu, jakie generował ES 24 mm. Okazało się, że pomiędzy nimi czają się jeszcze dwa składniki, które wymagały użycia większego powiększenia i chwili skupienia. No cóż - obiekt do poprawki następnym razem, ale bardzo ciekawy i godny polecenia. A obserwowana trójca prezentowała się tak: NGC 3998 - najjaśniejsza, okrągła NGC 3982 - nieco słabsza, jednorodna jasność, raczej okrągły kształt NGC 3972 - zdecydowanie najsłabsza z trójki, trudno zidentyfikować kształt, raczej jednorodna jasność. Na koniec postanowiłem przyjrzeć się jeszcze galaktyce M101, jak i jej najbliższej okolicy. Przejrzystość tej nocy była dobra, a obiekt znajdował się dokładnie w zenicie. To świetna okazja, aby przyjrzeć mu się nieco dokładniej niż zwykle. Główna bohaterka była ogromna. Trudno powiedzieć, że pokazała wyraźna spiralkę, lecz zerkając w różnych kierunkach pola widzenia, co i rusz wyskakiwały jaśniejsze obszary galaktyki, składając w głowie jeden spójny obraz, w którym dało się rozpoznać zarys kształtu znanego ze zdjęć. Zaobserwowałem też z pewnością trzy jasne obszary wodorowe, tj. NGC 5462, NGC 5461, NGC 5450. Przy ogromie M101, pobliskie galaktyki były prawdziwymi karzełkami i widziałem je tak: NGC 5474 - jasna mgiełka o niewielkiej koncentracji) NGC 5473 - nieco mniejsza od NGC 5474, raczej okrągła, wykazuje subtelną koncentrację NGC 5485 - widoczna w tym samym polu widzenia, znacznie większa, ale wyraźnie od sąsiadki słabsza (sumaryczna jasność identyczna, jednak rozkłada się na znacznie większą powierzchnię). W okolicy jest jeszcze więcej drobnicy, ale zmęczenie i ilość wrażeń z sesji skłoniły mnie do spakowania sprzętu i powrotu do domu. Do samej M101 też chętnie wrócę, tym razem na początku sesji i dokładniejszym materiałem (mapy, zdjęcia) do identyfikacji kolejnych obszarów galaktyki. Druga noc, 25/26 kwietnia, godz. 22:30-01:15 Tym razem rozpocząłem od dwóch osobliwych układów galaktyk, oznaczonych jako Arp 269 i Arp 313. W przypadku pierwszego zapewne więcej powie Wam nazwa Cocoon Galaxy. To znany i piękny duecik, który obserwowałem ostatnio dwa lata temu przez 8". Warto było spojrzeć przez większą aperturę, gdyż w 12" w powiększeniu 120x wyraźny stał się kształt litery "S", czyli dwa lekko skręcone ramiona spiralne wychodzące z jasnej części centralnej. Jej towarzyszka, położona na północ, jest znacznie słabsza, mała o eliptycznym kształcie. Druga grupka, to obiekt tygodnia niedawno opisany przez Pawła. Bardzo ładny triplecik, upakowany na małej przestrzeni, a w dodatku pięknie położony pośród jasnych gwiazd. Jego poszczególne składniki wyglądały następująco: NGC 3995 - największa i najjaśniejsza, jej kształt określiłem jako nieregularny NGC 3994 - wyraźnie mniejsza, nieco słabsza, z nieco jaśniejszym jądrem NGC 3991 - mała, o mocno wydłużonym kształcie, najsłabsza z trójki. Niepowodzeniem skończyło się odszukanie Septetu Copelanda. Wydaje się, że 3 - 4 składniki powinny być bez problemu dostępne, ale coś tym razem nie zagrało ? warunki lub brak dokładniejszej mapy. W dalszej części obserwacji, przyglądałem się galaktykom z katalogu Herschela. Wszystkie były piękne, jasne, a niektóre zaskoczyły szczątkowym detalem. NGC 3953 - średniej wielkości, jasna galaktyka, o kształcie średnio spłaszczonej elipsy, posiada jądro o umiarkowanej koncentracji, trochę jaśniejsze od peryferiów NGC 3631 - okrągła i spora galaktyka, jedna z najciekawszych spośród obserwowanych podczas tej sesji. Jej duża jasność (10,4 mag) rozkłada się na znacznej powierzchni. Jest to spiralka widoczna od góry, a w teleskopie prezentuje najjaśniejszą centralną część, otoczoną przez ciemniejszy obszar i widoczny dalej jakby niepełny pierścień, będący zarysem dwóch ramion spiralnych. NGC 3310 ? mała, jasna, okrągła galaktyka. Przypominała mi widok gromady kulistej z małego teleskopu. NGC 3729 i 3718 ? ładna para galaktyk widoczna w jednym polu widzenia. Pierwsza z nich mała, o eliptycznym kształcie, tuż obok widoczna gwiazdka. Jej sąsiadka jest znacznie większa, trochę słabsza i w okularze teleskopu okrągła, gdyż nie pokazała swoich słabych dwóch ramion spiralnych. NGC 4026 ? mała, eliptyczna o dużym spłaszczeniu, z widocznym nieco jaśniejszym jądrem NGC 4157 ? trafiłem na nią przypadkiem i było warto. W 120x bardzo ładna igiełka o przeciętnej jasności, lecz rozłożonej nierównomiernie ? widoczna jaśniejsza część centralna galaktyki. Kolejna parka tworząca w okularze piękny widoczek ? NGC 4085 ? malutka i słaba, o eliptycznym kształcie, NGC 4088 ? znacznie większa elipsa z subtelną koncentracją NGC 4100 ? położona tuż obok powyższej parki, na nią również trafiłem przypadkiem. Mocno spłaszczony, wrzecionowaty kształt i jednorodna na całej powierzchni jasność. To by było na tyle jeśli chodzi o tegoroczną wiosnę. Z uwagi na epidemię przepadł mi tygodniowy wyjazd na Roztocze ? moją ulubioną, odludną obserwacyjną miejscówkę, ale przeprowadzone cztery sesje w marcu i kwietniu i tak pozwoliły naładować baterie. Odwiedziłem ponad 40 nowych galaktyk, z czego 23 brakujące Herszele . Tym samym z optymizmem czekam na przełom lipca i sierpnia, kiedy powróci noc astronomiczna. Żona już dała się przekonać, że Bieszczady to dobry kierunek na tegoroczne wakacje w Polsce.
  8. Tak, udało mi się wybrać na dwie sesje poświęcone tym okolicom. Kilka stron notatek czeka na uporządkowanie
  9. Świetny OT, podczas jednej z dwóch sesji w tym tygodniu poświęciłem mu trochę czasu obserwując niebo lustrem 12". Pod moim niebem, które jednak znacznie odbiega od optymalnego, cała czwórka dała się wychwycić bez większego problemu. Choć dało się coś zobaczyć w ES24 mm (60x), uznałem że ze względu na małe rozmiary obiektu szkoda męczyć wzrok i szybko zaaplikowałem większe powiększenie. Optymalny kontrast z tłem nieba dał Morfeusz 12.5 (120x). NGC 4169 jawiła się jako wyraźnie najjaśniejszy składnik grupy. NGC 4174 i NGC 4175, nieco słabsze od poprzedniej, mają podobną jasność i momentami zdawało mi się, że w przypadku NGC 4175 dostrzegam wydłużony kształt i orientację wschód-zachód. NGC 4173 była zdecydowanie najsłabsza i widoczna jako wydłużone pojaśnienie nieba, wyłamujące się z prostokątnego kształtu, ale raczej zerkaniem i nie przez cały czas. Zwiększenie powiększenia w przypadku pierwszej trójki pozwala potwierdzić obecność tych galaktyk, ale całkowicie zgasiło NGC 4173. Odnośnie porównania z Kwintetem Stefana, "Pudełko" rzeczywiście uważam za trochę łatwiejsze, choć do blasku HCG 44 i HCG 68 sporo tej grupie brakuje
  10. Druga połowa marca to niewątpliwie świetny czas dla naszego hobby. Tydzień bezchmurnych nocy, brak Księżyca, możliwość pożegnania się z perełkami zimowego nieba i mój ulubiony kawałek nieba, obejmujący wiosenne zagłębie galaktyk. W tym czasie udało mi się dwukrotnie wybrać na miejscówkę obserwacyjną w Jasieńcu na granicy województw mazowieckiego i łódzkiego, a Taurus po niespełna pięciu miesiącach mógł zawitać pod ciemnym niebem... ...no właśnie, czy takim ciemnym? Jesienne obserwacje galaktyk, podczas których udało mi się dostrzec kilka ciekawych grup, sięgając z dumą poniżej 14 mag, plany były ambitne. Jednak pierwsza z wiosennych nocy szybko je zweryfikowała. Nie będzie tu zatem opisu wybitnych paskudztw 14.03.2020, sesja 247 I tak, po pierwszych niepowodzeniach uznałem, że szkoda cennych 2 godzin podczas chłodnej nocy, skupiłem się więc na jaśniejszych obiektach, których nie widziałem od roku. Rozpocząłem od pożegnania gwiazdozbioru Bliźniąt, gdzie wypatrzyłem: NGC 2371/2372 ? charakterystyczna mgławica planetarna, wyglądająca jak dwie zlepione kulki. Charakterystyczny kształt był widoczny już w ES24, a Morfeusz 12.5 wzmocnił kontrast i pozwolił przyjrzeć się mgławicy. NGC 2420 ? bardzo przyjemna gromada otwarta o znacznych rozmiarach. W powiększeniu 62,5x widocznych kilkanaście jasnych gwiazd, a w ich tle mgiełka złożona z gwiazd słabszych, przebłyskujących z drugiego planu patrząc kątem oka. Klasyfikacja Trumplera w pełni oddaje jej charakter: I ? silna koncentracja, 2 ? średnie zróżnicowanie jasności, r ? bogata w gwiazdy. NGC 2355 ? mniejsza i wyraźnie słabsza od powyższej. Okular ES24 pokazał dosyć zwartą i liczną grupę gwiazd. Bardzo ładny i estetyczny widok w szerokim, gwiezdnym polu zimowej drogi mlecznej. Te widoki przypomniały jak ciekawą i zróżnicowaną grupą obiektów są pomijane przeze mnie często gromady otwarte. Choć apertura pozwala na zwiększenie powiększenia i rozbicie większej liczby gwiazd przy nadal jasnym obrazie, postanowiłem pozostać przy widoku w szerokim polu. W końcu takie szersze spojrzenie na gromadę otwartą umiejscowioną w gwiezdym tle najlepiej pozwla poczuć charakter tego rodzaju obiektów. Następnie odwiedziłem dwa obiekty, a właściwie ich grupy, będących dla mnie dobrym wyznacznikiem jakości nieba. Nieco bledszy niż w najlepsze noce Triplet Lwa i grupa HCG44, w której nie było szans na dostrzeżenie na czwartego składnika utwierdziły mnie w przekonaniu, że to dobry czas na obejrzenie klasyków wiosennego nieba. Odwiedzłem tym samym fenomenalną Igłę (NGC 4565), która wypełniła niemal połowę pola widzenia Morfeusza 12,5 mm, pokazując zaskakująco wyraźnie pas pyłowy. Kolejnym przystankiem była jasna M64 z subtelnie zarysowanym przecinkiem pod jądrem. Na koniec sesji spojrzałem na piękną M51 z sąsiadką oraz dwa dublety w Wielkiej Niedźwiedzicy: M108 i M97 oraz M81 i M82. 23.03.2020, sesja 248 Na tę noc miałem przygotowaną listę galaktyk z katalogu H400 w zachodniej części Wielkiej Niedźwiedzicy, którą przez lata zaniedbywałem. Będąc w tej okolicy, spojrzałem na rozgrzewkę na M51 z NGC 5195 i przed oczami miałem pięknie widoczne ramiona galaktyki spiralnej, których tak dokładny układ znany był dla mnie dotychczas tylko ze zdjęć. Dalej zahaczyłem o Smoka: NGC 5907 ? cudowna igiełka, do której lubię wracać. Wyraźna szrama, o nieco jaśniejszej centralnej części, przecinająca tło nieba. NGC 5866/M 102 ? bardzo jasna elipsa, atrakcyjnie położona między dwiema gwiazdami. NGC5985 ? spora, średnio skoncentrowana i dosyć obszernym halo, które rosło patrząc kątem oka. NGC 5982 ? nieco mniejsza, ale jaśniejsza, o wyraźniej wyodrębnionym jądrze. Niestety NGC 5981 nie udało się dostrzec, co było dla mnie sporym rozczarowaniem. Rozpoczynając właściwą część obserwacji od M81, M82 (widoczny świetny detal), odwiedziłem: NGC 2985 ? ładna galaktyka, z jaśniejszym jądrem i słabszym, niewielkim halo. NGC 3077 ? jasny, okrągły duszek o jednorodnej jasności. NGC 2976 ? galalaktyka średniej wielkości, mająca owalny kształt i bardzo jednorodną jasność na całej powierzchni. Jej zachodnia krawędź styka się z gwiazdką 12,5 mag. Obiekt ciekawy z punktu widzenia skomplikowanych procesów gwiazdotwórczych na skutek grawitacyjnych interakcji z innymi galakaktykami grupy M81, które sporo namieszały w jej strukturze. NGC 2787 ? niewielka, okrągła, z wyraźnie jaśniejszym jądrem NGC 2742 ? jednorodna, średniej wielkości plamka, bez widocznych różnic w jasności NGC 2786 ? widoczna w jednym polu widzenia z NGC 2742, ale zupełnie od niej odmienna ? Morfeusz 12,5 mm pokazał owalną mgiełkę z dużą różnicą jasności między jądrem i halo (co jest akurat charakterystyczną cechą fizjonomii galaktyk Seyferta, do których NGC 2742 się zalicza) NGC 2950 ? mała, owalna, z bardzo jasnym jądrem NGC 3079 ? chyba największa niespodzianka tej nocy. Przepiękny obiekt, galaktyka widoczna bokiem, pokazująca subtelne nierównomierności jasności, a jej kształt wydaje się nieco wygięty w kierunku południowym. Od północno-zachodniej strony z halo galaktyki styka się gwiazdka 13 mag. Uroku galaktyce dodaje położenie tuż obok trójkąta złożonego z gwiazd 8-9 mag, co skłoniło mnie do do napawania się jej widokiem przez większość czasu właśnie w szerszym polu ESa 24 mm. NGC 2841 ? dość jasna, średniej wielkości z gwiazdopodobnym jądrem NGC 2681 ? nieco mniejsza od powyższej, okrągła, z jasnym, niewielkim jądrem otoczonym subtelnym halo. Ciąg dalszy, miejmy nadzieję, jeszcze nastąpi. To była tylko niewielka część galaktycznego bogactwa Wielkiej Niedźwiedzicy, do której mam nadzieję wrócić jeszcze tej wiosny. Obserwacje bardzo relaksujące, a widoki estetyczne, praktycznie wszystkie powyższe obiekty były jasne, mieściły się w przedziale 9-12 mag. Zdecydowanie potrzeba mi było takiej sesji
  11. daniel.s

    Lornetka

    Jeśli lornetka ma być do różnych zastosowań, to jestem zwolennikiem parametrów 8/10x42. Jesli tylko do astro, to raczej obiektywy minimum 50 mm i docelowo jakiś statyw. Lornetka w niskiej cenie, którą mógłbym z czystym sumieniem polecić na początek, to Delta Optical Silver 10x50. Czasem korzystam z niej gościnnie podczas obserwacji i uważam, że może dać sporo satysfakcji. W nieco wyższej cenie przychodzi mi do głowy jeszcze seria Opticron Adventurer WP - ich dostępność jest ograniczona bodajże do jednego sklepu internetowego i nie miałem okazji przez nie popatrzeć, ale wszystkie opinie na polskich forach, które widziałem, są pozytywne.
  12. Czy ktoś z Was miał do czynienia z Argusem 12x50? Od premiery serii minęły już cztery lata, ale informacji o nim jak na lekarstwo.
  13. Kiedyś popełniłem kilka wpisów z mojego miejskiego projektu obserwacyjnego przez teleskop SCT 5", są w nim także podwójne z Barana. Tytułowa Lambda to obiekt idealny dla większych lornetek, czy dla krótkich achromatów z powiększeniem kilkanaście razy. Na mnie świetne wrażenie zrobiła wówczas pobliska gamma Ari. Fajny pomysł na OT - chociaż teraz mam fiksację na galaktyczne mgiełki, uważam, że podwójne to bardzo wdzięczna kategoria obiektów
  14. Przez dłuższy czas próbowałem zbadać ten problem. Mimo dokładnych oględzin lornetki w sklepie, gdzie, jak to w centrum miasta, możliwość sprawdzenia na odległych obiektach jest mocno ograniczona i po 2 latach zadowalajacego użytkowania, pewnego dnia dostrzegłem taką "przypadłość" u siebie. Akurat u mnie to przesunięcie jest minimalne (określam na max 5% pola widzenia) i tylko w poziomie. W pierwszej chwili wziąłem to za efekt paralaksy, tzn. zakładałem, że tubusy ustawione są równolegle na nieskończoność, więc naturalnie obserwując obiekty bliższe (pod nieco innym kątem), obraz z dwóch obiektywów nieznacznie musi się różnić. Po skrupulatnym teście pod gwiazdami, z lornetką umieszczoną na statywie, to poziome przesunięcie także byłem w stanie dostrzec. Oddałem lornetkę do sprawdzenia kolimacji w Delcie, ale po powrocie z serwisu ten minimalny "efekt mastercard", jak to nazywają koledzy z CN, jest nadal widoczny. Nie powoduje on bólu głowy, a co najwyżej dyskomfort dla osoby zafiksowanej na punkcie optyki Swoją drogą ciekawy wątek, masa wiedzy dla poszukujących swojej dwururki. Sam od dłuższego czasu choruję na większą lornetę, ale jak na razie żadna opcja mnie nie przekonuje - może zmieni to stacjonarny sklep astroshop Na razie jestem przekonany, że power 8x jest idealny do ręki, do różnych zastosowań (astro, ptaszki, krajobrazy). Rozkminiam, czy kupić lekką 12/15x56 do głębszego sięgania w kosmos z ręki podpartej na leżaku, czy sprawdzoną i ciężką 15x70 na statyw, czy sprzęt jeszcze większy, ale już konkurujący z teleskopem (małe pole widzenia).
  15. Hm... Astroshop w Warszawie? Ma ktoś jakieś przecieki? :) 

    https://www.facebook.com/astroshop.polska/

    1. Pokaż poprzednie komentarze  2 więcej
    2. astrobonq

      astrobonq

      @lolak89 astrobonq już tam jakiś czas pracuje ale ?postawienie? sklepu od zera to nie taka prosta sprawa. Tak czy siak do otwarcia niedaleko, najpewniej będzie to już po nowym roku. Na pewno będzie info o dacie na Facebooku, może i tutaj się uda.

    3. daniel.s

      daniel.s

      No to świetne wieści :) Mam sentyment do Delty, ale bardzo przyda jej się konkurencja.

    4. lolak89

      lolak89

      Michał, to bardzo dobre wieści, może będziesz mógł wziąć jakieś fanty do przetestowania, miejscówka pod Stoczkiem czeka na nas i pogodę :) 

  16. daniel.s

    Mam i ja

    W T6 efekt ten praktycznie nie występuje. Za to naglery z tej serii mają na tyle mały ER, że objęcie całego pola widzenia wiąże się już z szuraniem rzęsami po soczewce. Oznacza to niższy komfort (to jest jeszcze do przyjęcia), ale co bardziej uciążliwe - szybsze zaroszenie soczewki lub jej zaparowanie od oka zimą. Jak wspomniał bartolini, to przypadłość okularów o dłuższym ER i na upartego można sobie z nią poradzić poprzez wymianę muszli ocznej na taką, która spowoduje utrzymywanie odpowiedniej odległości oka od okularu. Fasolkowanie jest irytujące w dzień, w nocy zdecydowanie łatwiej sobie z nim poradzić. Tak naprawdę wszystkie z omawianych tu serii: Naglery, Delosy, Pentaxy, Morfeusze, a nawet tanie ESy to bardzo dobre szkła, które mogą być docelowymi - wybór spośrod nich zależy już od preferencji i budżetu.
  17. I ja sięgnąłem do swoich notatek, aż do 2014 roku. Obiekt ten zapamiętałem jako jedną z najbardziej atrakcyjnych mgławic planetarnych należących do katalogu H400. Obserwowałem ją przez pospolitą 8", która planetarkę najlepiej pokazała w Naglerze 13 mm, zapewniającym optymalną kombinację źrenicy wyjściowej i powiększenia. Stosowanie większych powiększeń nie miało w tej aperturze sensu, bo w okularze robiło się ciemno i bez przyrostu detalu. Wyglądała jak dysk o raczej jednorodnej jasności i subtelnie rozmytych brzegach. Zdecydowanie jest to obiekt do polecenia dla mniejszych apertur. W 12" jeszcze jej nie widziałem, ale mam plan poświęcenia Żyrafie całej sesji przy najbliższej okazji. I nie omieszkam dać znać, jak poszło
  18. Kolejna świąteczna promocja Springera: https://www.springer.com/gp/shop/holiday-sale
  19. Hmm, a nie chodzi o lornetki dachopryzmatyczne z tej serii? Moja 8x42 ma centralne pokrętło ostrości na mostku między tubusami, jak w klasycznej porro, więc dostęp podczas obserwacji jest jak najbardziej ok.
  20. Uznałem, że jesienna pogodowa posucha i brak możliwości podyskutowania o obserwacjach to dobry czas na podzielenie się wrażeniami z użytkowania tytułowej lornetki. Jestem jej posiadaczem od 2,5 roku, a niniejszy tekst jest połączeniem luźnych refleksji z jej użytkowania z garścią danych, będących efektem moich amatorskich pomiarów. Wyroby rodzimej firmy Delta Optical zadomowiły się na rynku kilkanaście lat temu, a seria Titanium przez wielu, w tym samego producenta, uznawana jest za flagową. Jej debiut miał miejsce w 2006 r., kiedy firma wypuściła na rynek pierwsze trzy modele, w tym bardzo udany Titanium 8x56. Od tego czasu seria była stale rozbudowywana, a obecnie tworzy ją kilkanaście modeli o konstrukcji porro- i dachopryzmatycznej, które nie sposób wymienić jednym tchem. Są to lornetki dające dużą źrenicę wyjściową, mieszczącą się w przedziale 5,25 - 7 mm (wyjątkiem jest tu model 10x42), a zatem szczególnie przydatną w warunkach słabego oświetlenia dla myśliwych, ale także użyteczną do obserwacji astronomicznych pod ciemnym, wiejskim niebem. Zakup tytułowej Delty jest efektem moich poszukiwań uniwersalnej lornetki w budżecie kilkuset złotych, po tym jak uznawane za najbardziej wszechstronne parametry 10x50 okazały się nie do końca trafionymi. Rzeczywiście ich możliwości pod ciemnym niebem potrafią zaskoczyć, ale drgający obraz powodował, że sięgałem po lornetkę coraz rzadziej. Nie chcąc jednak rezygnować z beztroskiego oglądania szerokich pól nieba przez niewielkie bino postanowiłem, że potrzebuję sprzętu o mniejszej wadze i niższym powiększeniu. Po przeglądzie oferty lornetek w sprzedaży, niejednych oględzinach w sklepie stacjonarnym i długich wahaniach między parametrami 7x35, 8x40, 8x42, 7x50 uznałem, że to właśnie model 8x42 powinien spełnić moje oczekiwania. Biorąc lornetki z linii Titanium po raz pierwszy do ręki, odniosłem bardzo pozytywne wrażenie obcowania ze sprzętem dobrej jakości, co najmniej z mocnej średniej półki. Lornetka wygląda jak klasyczne porro, dosyć surowe i bez zbędnych udziwnień. Jak na model o parametrach 8x42 jest dosyć spora, dzięki czemu dobrze leży w dłoniach, ale trudniej będzie jej konkurować z konkurencyjnymi modelami w kategorii poręczności. Obita jest chropowatą gumą, która gwarantuje pewny uchwyt. Owa gumą, jak pokazały oględziny kilku modeli, potrafi odchodzić od obudowy lornetki, na co warto zwrócić uwagę podczas zakupu. Lornetka posiada wyjście na statyw, zlokalizowane standardowo z przodu pomiędzy obiektywem. Lornetka spoczywa w gustownym i sztywnym pokrowcu, do którego można za pomocą klamer doczepić pasek na ramię ? to dobrze, bo zauważyłem że producenci niektórych lornetek czasem zapominają o tym ?szczególe?. Choć wygląda efektownie, pokrowiec ten nie zachęca do zabrania lornetki na wycieczkę w teren. Otwarcie i zamknięcie sztywnego pokrowca dwoma suwakami po więcej niż 3/4 jego obwodu (co dobrze obrazuje poniższe zdjęcie) to w warunkach terenowych duże wyzwanie, nie mówiąc już o operowaniu jedną ręką gdy w drugiej mamy aparat, czy inne graty. W zestawie mamy jeszcze szmatkę do czyszczenia optyki i przyjemny w dotyku pasek na szyję. Regulacja ostrości pokrętłem na prawym okularze działa płynnie, z optymalnym oporem. Nieco gorzej pracuje centralne pokrętło ostrości: z dużym oporem i dosyć nierównomiernie. Również regulacja rozstawu tubusów pracuje dosyć ciężko, ale jest to czynnik który mi odpowiada ? nie lubię skupiać się na zmianie ustawienia podczas obserwacji, ponieważ za każdym razem na nowo potrzebuję chwili, aby dopasować położenie tubusów do rozstawu oczu, by obraz był w pełni satysfakcjonujący. Metalowy mostek okularowy nie ugina się pod naciskiem, jak każdy element lornetki sprawia solidne wrażenie. Podobnie jak w kwestii wykonania obicia lornetki, działanie mechaniki jest mocno zróżnicowane i zależy od egzemplarza na jaki trafimy. Różnice dotyczyły przede wszystkim równomierności działania pokrętła ostrości i oporu rozstawu tubusów. Dodam, że swoją lornetkę wybrałem spośród trzech. Obiektywy chronią gumowe zatyczki, przymocowane do tubusów, zaś optykę okularów osłaniają gumowe, połączone zatyczki zakładane na muszle oczne. Pochwalam to rozwiązanie, które ogranicza do minimum liczbę elementów, o których trzeba pamiętać w okolicznościach terenowych, a zwłaszcza nocą. Okulary lornetki posiadają własne pole widzenia zbliżone do 60 stopni i można uznać je za komfortowe. Nie jest to porywająca wartość, ale zdecydowanie nie można tu mówić o efekcie dziurki od klucza ? zwłaszcza gdy porównamy je z polem widzenia ?najjaśniejszych? lornetek z serii, czyli 7x50 i 9x63. W moim odczuciu długość muszli jest na optymalnym poziomie. Mniejsza mogłaby powodować efekt fasolkowania w wyniku zbliżenia oka do soczewki okularu, a dłuższa utrudniałaby objęcie wzrokiem całego pola widzenia. Wykonane są z dosyć sztywnej gumy, która z pewnym trudem da się wywinąć. Mimo, że na co dzień noszę okulary korekcyjne, nigdy nie używałem ich do obserwacji jakimkolwiek sprzętem optycznym. Rozwiązanie to wydaje mi się niekomfortowe - nie pozwala na optymalne ustawienie oczu i ?zgranie się? z instrumentem optycznym. Niemniej jednak spróbowałem i z mojego punktu widzenia obserwacje z całkowicie wywiniętymi muszlami powinny być możliwe w okularach, z widoczną jeszcze diafragmą. Amatorski test latarkowy pokazał, że lornetka korzysta z pełnej średnicy obiektywu. Obserwacje w dzień Testy przeprowadzone były w środowisku miejskim, a zatem wszelkich wad poszukiwałem obserwując detale zabudowy i gałęzie drzew. Wnioski są następujące: Aberracja chromatyczna ? w centralnej części pola widzenia jest na śladowym poziomie, dostrzegalna tylko na bardzo kontrastowych krawędziach (gałęzie-niebo, krawędź komina-niebo). Nasilenie chromatyzmu pojawia się od około 75% promienia licząc od centrum, a od 85% obarczone jest jej dosyć wysokim poziomem. Nieostrość brzegowa ? pojawia się od 80% promienia i oczywiście znacząco postępuje w kierunku krawędzi pola widzenia. Za całkowicie nieużyteczne uznałbym jednak dopiero ostatnie kilka procent pola widzenia. Dystorsja poduszkowata ? pierwsze zakrzywienie linii prostych (krawędzie budynku, okna) są dostrzegalne w okolicach 50% pola widzenia od krawędzi, ale na niewielkim poziomie. Przypadłość ta nabiera większej skali zbliżając się do krawędzi pola widzenia, ale nawet tam jest nieduża. W lornetkach niższych serii Delta Optical, które miałem okazję oglądać, wada ta widoczna jest dużo bardziej. Obserwacje dzienne dostarczają bardzo pozytywnych wrażeń. Moja ocena widoczności wad optycznych została dokonana, gdy lornetka spoczywała na statywie, a ja rzeczywiście skupiałem się na ich dostrzeganiu. Użytkując lornetkę w typowych warunkach i trzymając ją w dłoniach skupiamy się na ustawieniu pożądanego obiektu w centralnej części pola widzenia, a wtedy wady brzegowe przestają mieć znaczenie. Obserwacje w nocy Zdecydowanie nie zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że średnica obiektywów 42 mm dyskwalifikuję lornetkę do obserwacji astronomicznych. Oczywiście dostrzeżenie obiektów głębokiego nieba wymaga ciemnego nieba, a skala obrazu nie pozwoli dostrzec wielu szczegółów, jednak użytkownik świadomy jej możliwości, zdecydowanie znajdzie w niej dobry użytek. Waga 750 g oraz powiększenie 8x to kombinacja, która pozwala odbyć dłuższą sesję obserwacyjną, z naturalnymi przerwami na rozejrzenie się po niebie, czy też rzut oka do atlasu bez oznak zmęczenia. W stosunku do lornetki 10x50 utrata apertury i powiększenia została w moim przypadku w pełni zrekompensowana przez bardziej stabilny obraz. Pole widzenia 7,3 stopnia czyni nawigację po niebie łatwiejszą, a to przydaje się zarówno gdy korzystam z lornetki jako supportu dla teleskopu, jak i podczas dedykowanej sesji lornetkowej. Oczywiście opisywanie poszczególnych obiektów głębokiego nieba mija się z celem, gdyż w tym powiększeniu są one w większości małymi punktami, mgiełkami, czy też ledwie widocznymi pojaśnieniami tła nieba. Jednak dzięki stabilności obrazu liczba obiektów DS w zasięgu obiektywów 42 mm jest zaskakująco duża ? obserwacje przebijających z tła drogi mlecznej gromad otwartych, wschodniego Veila, Ameryki Północnej, ciemnych mgławic z moją ulubioną ?E? Bernarda na czele robią wrażenie. Doskonale prezentują się w niej szerokie kadry okolic Strzelca, gdzie w jednym polu widzenia możemy obserwować kilka obiektów DS o różnej naturze i odległości od Układu Słonecznego, co daje świetne poczucie przestrzeni i wyobrażenie na temat budowy naszej galaktyki. Estetyczne doznania wzbogaca dobrze i wyraźnie oddana kolorystyka gwiazd. Znane reprezentantki barwnych "słońc", jak Albireo, Alberan czy Miu Cephei przykuwają wzrok na długo, wyróżniając się spośród otoczenia. Przejdźmy jednak do sprawdzenia, jak wygląda korekcja wad optycznych. Lornetka obarczona jest niezbyt uciążliwym astygmatyzmem. W centralnej części pola widzenia obraz gwiazd jest bardzo satysfakcjonujący, stają się one wyraźnymi kreseczkami od około 70% promienia pola widzenia. Nieco dalej, około 75% widoczna jest koma i kierując wzrok dalej w stronę diafragmy obraz gwiazd dosyć szybko staje się nieostry. Dopiero w tej mało już użytecznej części pola widzenia pojawia się dodatkowo chromatyzm w postaci fioletowych obwódek wokół najjaśniejszych gwiazd. Podsumowując, lornetka zdecydowanie zasługuje na uwagę, jako instrument solidnie wykonany, dobrze radzący sobie z korekcją wad optycznych i właściwie pozycjonowany cenowo. Do pełni szczęścia brakuje nieco szerszego pola widzenia, a moje doświadczenie pokazało, że producentowi zdarzają się niedoróbki i przed zakupem warto obejrzeć swój egzemplarz dokładnie.
  21. Gratulacje, rewelacyjna praca!
  22. U mnie rok ubogi w bezchmurne noce, ale coś tam się skrobnęło... 3. Obserwacje 3/4 sierpnia, czyli jak chwyciłem byka za rogi
  23. Dopisany do listy, z pewnością zerknę przy najbliższej okazji.? Niech tylko skończą się te mgły...
  24. Mimo niepewnej pogody i ryzyka pojawienia się mgieł, głód obserwacyjny kazał mi wczoraj spakować sprzęt i ruszyć tyłek, aby zrealizować choć niewielką część obiektów czekających na liście, zanim jesienne niebo zastąpi Orion i spółka. Obserwowałem na standardowej miejscówce kilkanaście kilometrów na zachód od Sochaczewa, gdzie niebo perfekcyjne nie jest, ale pozwala na zadowalające obserwacje DS. Na rozgrzewkę i w celu sprawdzenia warunków postanowiłem odwiedzić nasze galaktyczne sąsiedztwo, tj. M31 i M33. Ta pierwsza zmieściła się z towarzyszkami w polu widzenia okularu ES24, a ten niemal fotograficzny kadr urozmaiciły bardzo wyraźnie widoczne pasma pyłu M31 - pierwsze z nich jako ciemna szrama przecinająca wzdłuż główną bohaterkę oraz drugie, w postaci gwałtownego odcięcia mgiełki od (niestety szarego) tła nieba. Następnie skierowałem teleskop do intrygującej M33. Obiekt niby sztampowy, a jednak ciągle przeze mnie niepoznany. Zmieniając powiększenia między 62x a 120x ciągle coś tam wyskakiwało z tła i mam wrażenie, że obiekt ten zasługuje na dłuższą chwilę skupienia i oddzielną sesję obserwacyjną z dokładniejszą mapą. W oczy rzucił się obszar HII NGC 604, a sama galaktyka, za sprawą kilku jaśniejszych obszarów z grubsza zarysowała swoją spiralną strukturę, nieco bardziej rozbudowaną na południe od centrum. Głównym celem tej sesji miała być grupa galaktyk NGC 507. Tego dnia byłem w stanie wycisnąć jedynie trzy składniki, o oznaczeniach 507, 494 i 499 (jasność odpowiednio 11.2; 12.8; 12.1 mag), ale mam wrażenie że potencjał lustra 12" przy dobrych warunkach pozwoli na więcej (kolejnych 6 składników grupy (504, 508, 495, 496, 515, 517) ma jasność w okolicach 13 mag lub nieco niższą). Niestety zgodnie z oczekiwaniami coś wisiało w powietrzu i trudno było więcej wycisnąć. Zaobserwowane trio wygląda bardzo atrakcyjnie, skupione wokół układu podwójnego gwiazd o różnej jasności i barwie. Najjaśniejsza i największa NGC 507 widoczna była na pierwszy rzut oka, natomiast NGC 494 wymagała najwięcej uwagi i żonglowania źrenicami w celu lepszego skontrastowania. W pewnym momencie wydawało mi się, że z tła przebija się także NGC 504, ale nie mam stuprocentowej pewności. Już nie mogę się doczekać normalnej przejrzystości, aby pobuszować jeszcze raz w tej części nieba. Czy macie jakieś doświadczenia z tą grupką? Na forach nie znalazłem żadnej relacji z ich obserwacji. Następnie skierowałem teleskop w kierunku znajdującej się na granicy Andromedy i Pegaza małej grupy NGC 80, w której oprócz głównej bohaterki NGC 80 (12.1 mag) łatwa do wyłuskania okazała się NGC 83 (12.5 mag). Pierwsza z nich to typowa, średniej wielkości, z grubsza o okrągłym kształcie, galaktyka. Jej sąsiadka jest wyraźnie mniejsza, za to ciekawie położona - tuż obok trójkąta prostokątnego utworzonego z gwiazd o podobnej jasności, Należąca do grupy galaktyka NGC 91 (13.7 mag) pozostała poza zasięgiem tej nocy. Sesję zakończyłem odwiedzinami u innych sąsiadek z grupy lokalnej, do których bardzo lubię wracać - NGC 185 i NGC 147. Pierwsza z nich w 12" lustrze jest ulotna, ale jasna, znacznych rozmiarów, z umiarkowaną koncentracją, atrakcyjnie położona na bogatym w gwiazdy tle. NGC 147 pojawiła się w miejscu, w którym powinna być, jako bardzo subtelne pojaśnienie nieba. Miałem wrażenie, że jest trochę większa od NGC 185.
  25. Czy możecie polecić jakieś krzesełko o regulowanej wysokości, które sprawdziło Wam się podczas obserwacji? :)

    1. mcmaker

      mcmaker

      Ja mam drewniane, fortepianowe wyrwane z OLXa za dwie dyszki. Jest już ze mną drugi rok i nie zamierzam go wymieniać na żadne inne krzesło dedykowane do Dobsona :D 

    2. Jacek E.

      Jacek E.

      Używam od dawna takiego czegoś - bardzo fajnie się sprawdza :) do refraktorków i betoniarki.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)