Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

NASA daje 50 milionów na poszukiwanie obcych

NASA poinformowała, że przygotowała grant w wysokości 50 milionów dolarów, którym podzielić ma się 7 zespołów astrobiologów i astrogeologów (czyli po 8 milionów dolarów na zespół). Ich celem jest przeprowadzenie bardzo dokładnych badań mających odpowiedzieć na pytanie: czy jesteśmy sami we wszechświecie?

Zespoły te mają być prowadzone przez najlepszych światowych specjalistów z Jet Propulsion Laboratory, Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda, Ames Research Center, SETI oraz z uniwersytetów Kolorado, Montany i Kalifornijskiego w Riverside.

W ciągu 5 lat trwania programu mają one między innymi sprawdzić jak życie jest w stanie przetrwać w najbardziej zmrożonych miejscach naszej planety, czy woda i inne związki organiczne zostały przyniesione na Ziemię z kosmosu, czy chemiczna energia powstała w reakcji minerałów z wodą wystarcza do stworzenia życia i wiele, wiele więcej. Opracowane mają też zostać nowe technologie pozwalające skuteczniej poszukiwać śladów życia na obcych planetach oraz wyłapywać ewentualne sygnałów wysyłane w przestrzeń przez obce cywilizacje.

To wszystko ma pomóc nam ustalić z większym prawdopodobieństwem miejsca gdzie moglibyśmy szukać śladów życia, a także gdzie ludzkość mogłaby kierować swoje kroki podczas ewentualnej kolonizacji obcych światów.

Źródło: Tech Times

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20625/nasa-daje-50-milionow-na-poszukiwanie-obcych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyślij swoje imię i nazwisko w kosmos. Niecodzienna akcja NASA

NASA stworzyła akcję, podczas której każdy chętny będzie mógł wysłać swoje imię i nazwisko w kosmos. Dane potowarzyszą astronautom podczas wszystkich lotów kosmicznych kapsuły Orion, która 4 grudnia odbędzie swój pierwszy próbny lot.

NASA od trzech lat przygotowuje statek kosmiczny, który zostanie wysłany poza orbitę Ziemi. W grudniu tego roku odbędzie się lot testowy, a podróż z załogą na pokładzie planowana jest na rok 2021.

Bilet na Marsa

NASA prowadzi akcję "Podróż na Marsa", dzięki której każdy - niezależnie od koloru skóry czy pochodzenia - może wysłać swoje imię i nazwisko w kosmos. Dane będą przechowywane na specjalnie do tego celu zaprojektowanym mikrochipie, który będzie uczestniczył we wszystkich misjach kosmicznych Oriona. Pierwszy lot odbędzie się nad orbitę Ziemi, po czym kapsuła spadnie na Ziemię z prędkością około 32 tys. km. Głównym celem Amerykańskiej Agencji Kosmicznej jest załogowy lot na Marsa.

Nowoczesna kapsuła kosmiczna Orion

Naukowcy z NASA zakończyli testy techniczne i planują 4 grudnia 2014 roku wysłać Oriona w przestrzeń kosmiczną. Jest to kapsuła przystosowana do podróży bezzałogowych i załogowych. W grudniu poprowadzony zostanie lot testowy, kiedy maszyna poleci bez astronautów. Orion minie orbitę ziemską, po czym wróci na naszą planetę, zamieniając się w ognistą kulę. Naukowcy najbardziej boją się tego etapu podróży kosmicznej, ponieważ palącą się kapsułę ciężko będzie zatrzymać. Na Orionie zamontowane są trzy pary spadochronów, które jeden po drugim będą się otwierać, zapewniając w ten sposób komfortowe hamowanie dla astronautów.

Tutaj możesz wypełnić formularz

Źródło: NASA

Autor: mab/mk

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/wyslij-swoje-imie-i-nazwisko-w-kosmos-niecodzienna-akcja-nasa,145447,1,0.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot koło Czerwonej Planety.

2014-10-19 Kometa C / 2013 A1, przeleci blisko Czerwonej Planety Mars około 126.000 mil na godzinę (56 km na sekundę). Marsa około 11:27 PDT (14:27 CEST). Ten bliski przelot komety koło planety Mars pomoże naukowcom w gromadzeniu danych na wpływ marsjańskiej atmosfery, mają takie przeloty komet.

To kosmiczny prezent dla astronomów, powiedział John Grünsfeld, astronauta i współpracownik administrator Science Mission Directorate w Waszyngtonie w NASA.

Więcej na:

http://mars.nasa.gov/news/whatsnew/index.cfm?FuseAction=ShowNews&NewsID=1727

 

post-31-0-15281300-1412927308_thumb.jpg

post-31-0-02688300-1412927318_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nokia Lumia 1020 przerobiona na profesjonalny teleskop

 

Projekt tego teleskopu o nazwie Ultrascope, to zasługa Jamesa Parra. Parr za młodu marzył oczywiście o tym, by zostać astronautą, natomiast jako dorosły zrealizował swoje marzenia w inny sposób. Dzięki dobrej współpracy z Microsoftem i paroma firmami zajmującymi się eksploracją kosmosu udało mu się przygotować zaawansowane, a równocześnie łatwo dostępne narzędzie do fotografowania i studiowania zjawisk, jakie możemy obserwować na niebie.
 

 

  • Like 3

pozdrawiam Radek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prościej było by zrobić apke na androida. Być może urządzenie do sterowania montażu eq/goto. Było by więcej teleskopów w sieci. Pozdrawiam.

Meade LB 12"
Lornetka DO 10x50+ statyw foto made in germany,,
Scopos 30mm ,Meade SWA S5000 16mm,  ES 8.8mm , Ortho 10mm, Bino TS
Antares ALP 1,25" Bader SC 1,25" 
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej szczegółowy katalog Drogi Mlecznej

 

Nowy katalog obserwowanej części północnej naszej galaktyki, Drogi Mlecznej, zawiera ponad 219 milionów gwiazd. Geert Barentsen, naukowiec z Uniwersytetu w Hertfordshire, jest szefem zespołu naukowego, który zebrał te wszystkie obiekty w ramach trwającego 10 lat programu wykorzystującego Teleskop Isaaca Newtona (INT) z La Palma na Wyspach Kanaryjskich.

 

Obserwowana z Ziemi Droga Mleczna jawi nam się niczym świecące pasmo rozciągające się przez całe niebo. To widziany pod dużym kątem, wzdłuż krawędzi, dysk naszej Galaktyki, rozciągający się na 100 000 lat świetlnych. Widzimy go z zewnątrz, z orbity gwiazdy znajdującej się na własnej orbicie wokół centrum Galaktyki. Dysk ten zawiera większość gwiazd w całej naszej Galaktyce oraz duże ilości pyłu i gazu.

 

Nieuzbrojone oko ludzkie może próbować rozróżnić poszczególne obiekty w tym zatłoczonym rejonie nieba, ale dopiero zwierciadło 2,5-metrowego teleskopu INT pozwoliło naukowcom wyodrębnić i zobrazować aż 219 milionów pojedynczych gwiazd. Skoncentrowano się w tym programie na wykryciu wszystkich gwiazd jaśniejszych od 20-tej wielkości gwiazdowej - czyli około milion razy słabsze niż te, jakie można dostrzec ludzkim okiem.

 

Przy pomocy tego katalogu astronomowie zbudowali również niezwykle szczegółową mapę dysku Galaktyki, która pokazuje między innymi, jak zmienia się gęstość gwiazd, dając nam nowy, ciekawy i znaczący wgląd w całą strukturę tego rozległego układu złożonego z gwiazd, gazu i pyłu. Widoczny tu obraz to jedynie wycinek z mapy gęstości gwiazd, zobrazowanej bezpośrednio na bazie nowo utworzonego katalogu. Tego typu mapy mogą nam również posłużyć jako użyteczne testy dla nowej generacji modeli Drogi Mlecznej.

 

Utworzenie katalogu o nazwie IPHAS DR2 ? drugiego wydania katalogu dla przeglądu INT Photometric H-alpha Survey of the Northern Galactic Plane (IPHAS), stanowi również ciekawy przykład dość nowego trendu w astronomii, czyli wydobywania na światło dzienne tzw. wielkich danych (ang. ?big data?). Mamy tu bowiem informacje o aż 219 milionach obiektów, a każdy z tych obiektów cechuje ponadto 99 dodatkowych atrybutów. Wraz z tym katalogiem jego twórcy dają społeczności naukowej na całym świecie darmowy dostęp do pomiarów wykonanych w dwóch filtrach szerokopasmowych, wychwytujących światło z czerwonego krańca optycznego widma, oraz w filtrze wąskopasmowym, na najjaśniejszej linii emisyjnej wodoru H-alfa. Uwzględnienie pasma H-alfa umożliwia również wyśmienite obrazowanie mgławic (świecących obłoków gazu) znajdujących się w największej ilości właśnie w dysku Drogi Mlecznej. Widoczna tu mapa ilustrująca gęstość gwiazd została wykonana na bazie obserwacji w najdłuższym (i zarazem najbardziej czerwonym) paśmie, w którym najłatwiej jest zaobserwować pył dający nam liczne dane na temat szczegółów budowy galaktyki.

Cały arytkuł: Barentsen Geert et al., The second data release of the INT Photometric H? Survey of the Northern Galactic Plane (IPHAS DR2)

Zobacz też: A 3D extinction map of the northern Galactic plane based on IPHAS photometry

 

Źródło: Elżbieta Kuligowska | sciencedaily.com

 

Mapa gęstości części dysku Drogi Mlecznej skonstruowana na bazie danych z IPHAS. Osie wyznaczają szerokość i długość geograficzną, współrzędne odnoszące się do pozycji względem centrum naszej Galaktyki. Odwzorowane dane są zliczeniami gwiazd wykrytych w filtrze i, na bardzo już ?czerwonej? długość fali. Są one ograniczone do około 19 wielkości gwiazdowej. Choć jest to tylko niewielka część całej Galaktyki, mapa ta ukazuje się w najdrobniejszych szczegółach skomplikowane rozkłady zaćmień światła gwiazd, zachodzących na skutek obecności pyłu międzygwiazdowego.

Źródło: Hywel Farnhill, University of Hertfordshire

http://orion.pta.edu.pl/najbardziej-szczegolowy-katalog-drogi-mlecznej

 

post-31-0-31067500-1413100497_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA rozważa hibernację w drodze na Marsa

Nie tylko organizacja Mars One planuje podróż na Czerwoną planetę - odciążona z orbitalnych zadań NASA również prowadzi badania nad kwestiami związanymi z dalszymi kosmicznymi wojażami. A jednym z najciekawszych pomysłów jaki się pojawił jest znana z filmów science-fiction "hibernacja" - astronauci mieliby spędzić taką podróż w stanie letargu.

Hibernacja wzięta została w cudzysłów, bo nikt kosmicznych podróżników nie zamierza zamrażać na kamień lecz schłodzić do temperatury 31-33 stopni Celsjusza - mają oni po prostu wejść w bardzo głęboki sen gdy zwolnieniu ulegają wszystkie funkcje metaboliczne organizmu. Stan taki naturalnie pojawia się na przykład w hipotermii, a stosowany jest także w medycynie do ratowania życia.

W stanie tym procesy życiowe zwalniane są do absolutnego minimum, aktywność komórek niemal całkowicie ustaje wobec czego potrzebują one przez jakiś czas bardzo małych ilości tlenu i substancji odżywczych - dziś w ten stan wprowadza się czasem umyślnie pacjentów znajdujących się w stanie krytycznym, dzięki czemu lekarze kupują sobie czas konieczny na ich uratowanie.

A zdaniem naukowców ze SpaceWorks Enterprises, którzy przeprowadzili badanie dla NASA, w połączeniu z automatycznym karmieniem dożylnym astronauci mogli by tak spędzić całą podróż na Czerwoną planetę, która trwać ma najkrócej około pół roku. W ten sposób oszczędzić można by masę przestrzeni w rakiecie nośnej - na wodzie, żywności, sprzęcie do treningu w mikrograwitacji (ciekawym pomysłem na zastąpienie tego ostatniego jest obracająca się komora, w której astronauci mają się znajdować przez całą podróż).

Na razie jednak do przezwyciężenia pozostał problem natury technicznej - w chwili obecnej stan letargu utrzymuje się maksymalnie przez tydzień - jednak zdaniem naukowców można to obejść stosując zmianowy system. To znaczy przez 14 dni dany członek załogi pozostawałby w letargu, a następnie na trzy dni byłby budzony - dodatkowy plus byłby taki, że zawsze na stanowisku byłaby osoba nadzorująca pracę statku.

Sam proces wchodzenia w letarg odbywać ma się poprzez schłodzenie organizmu do temperatury 31-33 stopni Celsjusza co ma się odbyć przez wdychanie specjalnego chłodziwa. Chłodziwo to jest w stanie obniżać temperaturę ciała o około pół stopnia na godzinę, a zatem całość zajmowałaby około 6-7 godzin. Wybudzenie następuje gdy chłodziwo przestaje być pompowane.

Konieczne jest przeprowadzenie na Ziemi badań czy tak długie przebywanie w letargu nie niesie ze sobą nadmiernych negatywnych konsekwencji dla organizmu, jednak już teraz wydaje się, że taka opcja transportu kosmicznego będzie dużo lepsza i pozwoli znacznie obniżyć tak ogromne koszty dalekich kosmicznych wojaży.

Źródło: Discovery

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20644/nasa-rozwaza-hibernacje-w-drodze-na-marsa

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jasnego obiektu we Wszechświecie się nie spodziewano. Świeci 10 mln razy silniej od Słońca

Naukowcom przez przypadek udało się odkryć najjaśniejszy pulsar. Gwiazda znajduje się 12 mln lat świetlnych od nas i świeci 10 mln razy silniej niż Słońce. Uczeni porównują ją do masywnych czarnych dziur.

? W 2012 roku rozpoczęła się misja satelity NuSTAR. Na jego pokładzie zamieszczono teleskop kosmiczny, który przeznaczony jest do obserwacji promieniowania rentgenowskiego. Niedawno, właśnie za pomocą tego teleskopu, w odległej o 12 mln lat świetlnych Galaktyce Cygaro naukowcy dostrzegli dwa niezwykle jasne źródła promieniowania rentgenowskiego.

Przypadkowe odkrycie

Jednym z tych źródeł była średniej wielkości czarna dziura. Jednak to drugie źródło przykuło uwagę astronomów - obiekt pulsował. Na tej podstawie eksperci wysnuli wniosek, że musi to być pulsar, czyli gwiazda neutronowa, która bardzo szybko wiruje i ma silne pole magnetyczne. Pulsary "wciągają" do środka całą materię, w rezultacie czego bardzo mocno się nagrzewają i zaczynają świecić.

Czarna owca wśród czarnych dziur

Nowo odkryta gwiazda "pulsuje" raz na 1,37 sekundy i świeci przy tym jaśniej niż wszystkie odkryte gwiazdy tej kategorii - 10 mln razy jaśniej niż Słońce. Astronomowie nie spodziewali się tak jasnego obiektu (tego typu) we Wszechświecie. Zaklasyfikowali go do grupy ultraintensywnych źródeł rentgenowskich (ULX), czyli do grupy obiektów, do której należą w większości czarne dziury.

- Dotąd pewne było dla nas to, że obiekty klasyfikowane jako ULX to masywne czarne dziury - wyjaśnił Matteo Bachetti, naukowiec, który prowadził badania.

Najważniejsza jest "dieta"

Specjaliści nie potrafią teraz stwierdzić, dlaczego nowo odkryty pulsar jest w stanie wyprodukować tak silne światło. Ich zdaniem ta gwiazda musi pochłaniać znacznie więcej energii niż sądzono.

- Wydaje się, że ten pulsar ma taką samą "dietę" jak czarne dziury - powiedziała Fiona Harrison, która brała udział w badaniach. Dodała przy tym, że "wyniki pomogą teraz zrozumieć, w jaki sposób czarne dziury pożerają inne obiekty".

Źródło: IFL Science, MIT

Autor: kt/map

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/tak-jasnego-obiektu-we-wszechswiecie-sie-nie-spodziewano-swieci-10-mln-razy-silniej-od-slonca,145574,1,0.html

 

post-31-0-11522500-1413100671_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego podczas zaćmienia Słońca zapada cisza?

Mówi się, że podczas zaćmienia Słońca w przyrodzie zapada cisza. Czy to oznacza, że faktycznie wiatr zmniejsza swą prędkość? Naukowcy właśnie rozwiązali zagadkę wpływu zaćmień na warunki pogodowe i okazały się one co najmniej zaskakujące.

Naukowcy z Uniwersytetu w Reading w Anglii postanowili raz na zawsze potwierdzić lub też obalić teorię mówiącą o zmianach w pogodzie podczas zaćmienia Słońca. W tym celu posłużyli się danymi ze 121 stacji meteorologicznych rozsianych po całej południowej Anglii.

Wybrano tylko te stacje, które rozlokowane były na obszarze pogodnego nieba, gdzie oczywiście było widoczne zaćmienie z 11 sierpnia 1999 roku. Następnie do superkomputera wprowadzono dane pomiarowe z ostatnich chwil przed rozpoczęciem się zjawiska.

Autorzy badania porównali faktyczne zmiany w pogodzie z tym, co zaprognozował krótkoterminowo superkomputer. Okazało się, że dane różnią się tymi czynnikami, które uważano, że na zaćmienie najbardziej reagują. W południowej Anglii średnia prędkość wiatru w szczytowej fazie zaćmienia słońca spadła o 0,7 metra na sekundę (2,5 km/h).

To dowód na to, że zauważalna podczas zaćmienia charakterystyczna cisza rzeczywiście ma miejsce. Co ciekawe zmieniła się nie tylko prędkość wiatru, lecz także jego kierunek. Na większości stacji wiatr skręcił średnio o 17 stopni na lewo (przeciwnie do ruchu wskazówek zegara).

Wiatr stał się więc bardziej wschodni, niż przed i po zaćmieniu. Z powodu ukrycia się Słońca za tarczą Księżyca temperatura odczuwalna obniżyła się. Naukowcy sprawdzili czy spadła też temperatura rzeczywista. Termometry umieszczone w cieniu wskazały średnio o 1-2 stopnie mniej.

Dlaczego się ochładza, a wiatr słabnie? Poniżej brak promieni słonecznych zmniejsza zróżnicowanie temperatury przy powierzchni ziemi, a co za tym idzie, tłumi turbulencje, czyli wiatr. O tyle o ile spadek temperatury i osłabnięcie wiatru nie były dla naukowców zbytnim zaskoczeniem, to już zmiana kierunku wiatru owszem.

Różnice w tym czynniku były tak duże, że było je wyraźnie widać w pomiarach nie tylko prowadzonych co minutę czy 10 minut, lecz także tych cogodzinnych, zwłaszcza mając na uwadze krótkotrwałość pełnej fazy zaćmienia Słońca.

Naukowcy opublikowali wyniki badań na łamach prestiżowego pisma naukowego  Proceedings of the Royal Society A. Zapowiedzieli, że będą nadal badać wpływ zaćmień na warunki pogodowe, aby poprawić prognozowanie krótkoterminowe podczas tego typu wydarzeń.

Źródło:

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/110680,dlaczego-podczas-zacmienia-slonca-zapada-cisza

Obrączkowe zaćmienie Słońca. Fot. Colleen Pinski / National Geographic.

 

post-31-0-54803500-1413100964.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmosie Halloween już się odbyło

Halloween to jedno z najhuczniej celebrowanych amerykańskich świąt. Jego symbolem jest wydrążona dynia ze świeczką w środku, strasząca wyciętymi oczami i upiornym uśmiechem. 8 października dokładnie tak samo wyglądała nasza dzienna gwiazda.

? Z celebrowanym w Ameryce i wielu innych krajach świętem Halloween, przypadającym na noc między 31 października a 1 listopada, nieodłącznie związany jest symbol wydrążonej dyni.

Z brukwi na dynię

Tradycja stawiania takiego artefaktu w oknach czy ogródkach wywodzi się z Irlandii, gdzie tego typu obiekty wykonywano na początku z brukwi, buraków, rzepy i ziemniaków. Dyni po raz pierwszy użyto w Wielkiej Brytanii.

Potępiony pierwowzór

Lampion z wydrążonej dyni wiąże się z legendą o przebiegłym i chytrym Jacku, który pragnął bogactwa. Pewnego dnia mężczyzna spotkawszy diabła zawarł z nim pakt, w którym zobowiązywał się oddać mu duszę w zamian za pieniądze.

Bynajmniej nie planował się z tego wywiązywać, a co gorsza - przechytrzył drugą, piekielną stronę umowy. Umarł jednak 31 października, zaś jego dusza została skazana na wieczne błąkanie się, bo obrażony diabeł nie chciał go widzieć w swych piekielnych progach. To właśnie na pamiątkę Jacka halloweenową dynię nazwano Jack-o'-lantern.

Kosmiczne Halloween trochę wcześniej

Strasząca dynia to obraz, który na stałe zapisał się w kulturze. Nic więc dziwnego, że to właśnie to warzywo było pierwszym skojarzeniem naukowców pracujących w NASA, gdy oglądali zdjęcia Słońca wykonane 8 października przez satelitę Solar Dynamics Observatory (SDO).

Źródło: NASA, ENEX

Autor: mb/map

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/w-kosmosie-halloween-juz-sie-odbylo,145683,1,0.html

 

post-31-0-26574900-1413134244_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gejzery na Europie zniknęły

Niedawno odkryte olbrzymie pióropusze pary wodnej wybuchające z pokrytego lodem księżyca Jowisza ? Europy ? zniknęły. Naukowcy nie są do końca pewni, co jest tego przyczyną.

Artykuł napisała Julia Liszniańska.

W grudniu 2013 roku naukowcy za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a zauważyli, że gejzery eksplodują w przestrzeń kosmiczną z południowego obszaru polarnego księżyca Jowisza, Europy. To odkrycie wywołało wiele emocji wśród badaczy kosmosu, ponieważ sugerowało możliwość pobrania próbek z dna oceanu na Europie przez sondę nawet go nie dotykając.

Co ciekawe, kontynuacja obserwacji przez teleskop Hubble?a w styczniu i lutym tego roku nie pokazała żadnego śladu wyrzutów, których wysokość była szacowana nawet na 200 kilometrów.

Naukowcy twierdzą, że istnieje kilka możliwych wytłumaczeń tego zjawiska. Na przykład, gejzery na Europie mogą uaktywniać się sporadycznie ? tak jak wulkany na Ziemi. Jest też możliwe, że ?pióropusze? na Europie są widoczne dla teleskopu Hubble?a tylko w pewnym momencie.

Zdaniem Kurta Retherforda z Southwest Research Institute w San Antonio zależy to od: ?Być może w atmosferze Europy było więcej cząsteczek pobudzonych przez elektrony oraz jony, które oświetlały gejzery?.

?Ponadto, gejzery mogą czasami po prostu być zbyt małe, by je zobaczyć? ? dodał Retherford. (Gejzery na Enceladusie były obserwowane przez sondę Cassini stosunkowo blisko okrążającą Saturn, lecz naukowcy opierają się na okrążającym Ziemię teleskopie Hubble?a, by studiować właściwości na Europie).

Inną możliwością jest to, że gejzery nie istnieją, pomimo ich odkrycia, które opierało się głównie na obserwacji wykonanej przez teleskop Hubble?a w grudniu 2012 roku. Mogło to być artefaktem lub błędną interpretacją. Jednak Retherford podkreślił, iż jest to mało prawdopodobne.

 

Retherford i jego zespół wkrótce ponownie będą szukać gejzerów. Do kwietnia 2015 roku będą używali teleskopu Hubble?a w bardziej kompleksowej próbie potwierdzenia istnienia pary wodnej gejzerów na Europie i scharakteryzowania jej zachowania.

 

?Pytaniem jest aspekt zmienności pojawiania się gejzerów. Dlaczego widzimy je w tylko niektórych zestawach obserwacyjnych, a innych nie?? ? powiedział Retherford.

 

Priorytetem dla astrobiologów i NASA, która rozważa misję na Europę w połowie lat 20 tego wieku, jest dowiedzieć się jak najwięcej na temat gejzerów. Głównym kandydatem na tę misję w tej chwili jest prawdopodobnie sonda zwana Europa Clipper, która wykona wiele przelotów obok oblodzonego satelity. W czasie spotkania podkomitetu nauk planetarnych NASA Kurt Niebur powiedział, że jest to jedna z tych rzeczy, które mogą mieć ogromny wpływ na to, jak odkrywamy Europę.

Dodała: Redakcja AstroNETu

Źródło: Serwis Space.com

http://news.astronet.pl/7504

Zdjęcie wyrzutu pary wodnej (w ultrafiolecie) wykonane za pomocą teleskopu Hubble'a nałożone na zdjęcie Europy w lepszej jakości. Pokazuje możliwą wysokość wyrzutów.

Dodała: Redakcja AstroNETu

Źródło: Serwis Space.com

 

post-31-0-04799300-1413180493_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tragiczny scenariusz misji Mars One. Śmiałkowie dotrą do Czerwonej Planety i umrą z głodu

 

Pomysł kolonizacji Marsa (Mars One) rodzi wiele wątpliwości. Studenci z prywatnej amerykańskiej uczelni uważają, że ten ambitny plan, przy obecnym poziomie technologicznym, jest niewykonalny. - Ludzie umarliby z głodu - uświadamiają.

Doktoranci z Instytutu Technologicznego w Massachusetts (MIT) w USA przeanalizowali praktyczną stronę akcji Mars One.

Jedzenie potrzebne do życia

Bazując na obecnym poziomie technologii, eksperci zauważyli, że lądowanie i osiedlenie się ludzi na Marsie - z racjonalnego punktu widzenia - jest niemożliwe.

Uważają, że załoga bez odpowiedniego sprzętu nie byłaby w stanie przeżyć w tak ekstremalnych warunkach, jakie panują na Marsie.

Ponadto każda nieprzewidziana usterka mogłaby się przyczynić do niepowodzenia marsjańskiej misji. A co najważniejsze, ochotnikom, którzy pragną spędzić resztę swojego życia na Czerwonej Planecie, grozi śmierć głodowa.

"Trzeźwe analizy"

Studenci MIT, posiłkując się powszechnie dostępnymi informacjami na temat misji Mars One, stworzyli symulację kosmicznej podróży na Czerwoną Planetę. Odkryli problemy, które wprawiły w osłupienie samych wykonawców analizy.

- Staraliśmy się racjonalnie podejść do naszych badań - informuje Sydney Do, jeden z naukowców - Idea stworzenia ludzkiej kolonii na Marsie znajduje się w kręgu moich zainteresowań - dodaje.

Skąd wziąć jedzenie?

Najwięcej wątpliwości budzi właśnie kwestia pożywienia. Trudno przecież przetransportować jedzenie z Ziemi, które miałoby wyżywić astronautów do końca życia. Dlatego w planach jest wykorzystanie bogactwa środowiska Czerwonej Planety i stworzenie na jej powierzchni plantacji roślin. Według założeń misji, nasiona przetransportowane z Ziemi mają rosnąć w warunkach szklarniowych.

- Rośliny produkują tlen, który w większej ilości w "zamkniętym" środowisku może spowodować łatwe wzniecenie ognia - informuje Do.

Specjaliści tłumaczą, że przy rolnictwie przydatne mogą być maszyny rolnicze. Ciężkie urządzenia przyczyniają się do zmiany składu pierwiastków występujących w powietrzu. Okazuje się, że azot jest niezbędny do utrzymania odpowiedniego ciśnienia w atmosferze. Powstały nawet specjalne maszyny, które mają nadzór nad składem atmosfery. Jednak technologia, która pozwala kontrolować zawartość tlenu w powietrzu, nigdy nie została przetestowana na innej planecie. Nie wiadomo, czy maszyna w innych warunkach będzie działała prawidłowo.

Śmiertelne awarie

Oprócz problemu z wyżywieniem naukowców zastanawia jeszcze aspekt techniczny. W pozaziemskich misjach wszelkie awarie są bardzo poważne i mogą doprowadzić do niepowodzenia projektu i śmierci jej uczestników.

Agencja NASA opracowała system recyklingu moczu, który pozwala w 90 proc. zamienić mocz na wodę zdatną do picia. Jednak na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej system zawiódł. Z powodu jego awarii astronauci w bezgrawitacyjnych warunkach stracili część masy kostnej i wapnia. Jeśli podobna sytuacja zdarzyłaby się daleko od Ziemi, jej skutki mogłyby być katastrofalne.

Dyrektor zabiera głos

Wszystkim analizom sprzeciwia się główny realizator misji Bas Lansdorp. Uważa, że studenci oparli się na niepoprawnych i niekompletnych danych.

- Konsultowałem się z najwyższej klasy specjalistami z danej dziedziny, którzy upewnili mnie, że obecna technologia sprawdzi się w marsjańskich warunkach - wyjaśnia Bas.

Są jednak aspekty, w których Lansdorp zgadza się ze studentami MIT.

- Obecnie naszym największym problemem są awarie. Opracowujemy najlepszy sposób radzenia sobie w nieprzewidywanych sytuacjach na Marsie - tłumaczy Bas. Dodaje przy tym, iż "wierzy, że uda im się rozwiązać tę komplikację, jak i każdą inną".

- Mam nadzieję, że projekt dojdzie do skutku i wszystko potoczy się według planu - podkreślił.

Marsjańskie reality show

? Mars One to prywatne przedsięwzięcie Holendra Bas Lansdorpa, którego celem jest stworzenie ludzkiej kolonii na Marsie. Projekt zakłada wysłanie na sąsiednią planetę grupę ludzi, których głównym zadaniem będzie po prostu przeżycie na nieznanej ziemi. Dodatkowo, planuje się relacjonowanie ich egzystencji w mediach na całej Ziemi. Misja stanie się prawdziwym reality show, jakiego jeszcze Ziemianie nie widzieli.

Wstępna selekcja

Zapaleńców chętnych na podróż w jedną stronę na czwartą planetę Układu Słonecznego nie brakuje. Zgłosiło się 202 586 kandydatów, z czego do drugiej rundy zakwalifikowało się 1 058 osób ze 107 państw. Bardziej odważni okazali się mężczyźni. Stanowią oni 55 proc. uczestników. Z racji, że misja ma trwać długie lata większość entuzjastów kosmicznych wycieczek jest poniżej 36. roku życia.

Pierwsza ekipa, składająca się z czterech osób, ma wylądować na Marsie w 2025 roku. Ten pierwszy etap wyceniono na 6 miliardów dolarów. Jeśli wszystko będzie szło zgodnie z planem, następni uczestnicy mają dołączać do grupy co dwa lata.

Źródło: Popular Science

Autor: AD/kt

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/tragiczny-scenariusz-misji-mars-one-smialkowie-dotra-do-czerwonej-planety-i-umra-z-glodu,145710,1,0.html

 

post-31-0-27537500-1413180652_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w trzecim tygodniu października 2014 roku

Saturn zdąża do koniunkcji górnej ze Słońcem 18 listopada br. i zniknął już z wieczornego nieba, na którym wciąż można odnaleźć Marsa, wędrującego przez Wężownika w kierunku gwiazdozbioru Strzelca. W tym tygodniu Mars minie kilka gwiazd 3. i 4. wielkości z tej pierwszej konstelacji. Poza Saturnem pozostałe 3 planety olbrzymy, czyli Jowisz, Uran i Neptun, będą widoczne bardzo dobrze. Uran i Neptun wieczorem, ale jak się dobrze ściemni, natomiast Jowisz - po północy. Księżyc przejdzie w tym tygodniu przez ostatnią kwadrę (w środę 15 października) i podąży ku nowiu, mijając po drodze największą planetę Układu Słonecznego.

Na początku tygodnia Księżyc będzie wschodził około godziny 21:15, ale do niedzieli 19 października jego wschód przesunie się na grubo po północy. Przez ten czas Księżyc odwiedzi konstelacje Bliźniąt, Raka, Lwa i Sekstantu, będąc w poniedziałek 13 października w fazie 76% i stopniowo ją zmniejszając do 20% w niedzielę 19 października. Zatem pod koniec tego i w przyszłym tygodniu Księżyc nie będzie przeszkadzał swoim blaskiem w obserwacjach.

Pierwszej nocy tego tygodnia naturalny satelita Ziemi przebywał na tle gwiazdozbioru Byka i można go było dostrzec około 9° na wschód od Aldebrana i jednocześnie ponad 11° na południowy zachód od El Nath, czyli dwóch najjaśniejszych gwiazd tej konstelacji, świecących z jasnościami obserwowanymi odpowiednio +0,8 i +1,6 magnitudo. Tej samej nocy niecałe 7° na wschód od Księżyca znajdowała się gwiazda ? Tauri, czyli południowy róg Byka. O wschodzie Słońca odległość między tymi ciałami niebiańskimi była o stopień mniejsza.

Następnej nocy Księżyc odwiedzi gwiazdozbiór Oriona, zmniejszy przy tym fazę do 66%, jednak najjaśniejszymi gwiazdami w jego okolicy będą te należące do sąsiedniej konstelacji Bliźniąt. O godzinie podanej na mapce Księżyc będzie zajmował pozycję 5 oraz 6 stopni na południowy zachód od gwiazd odpowiednio Tejat Prior (? Gem) i Tejat Posterior (? Gem). Jednocześnie Księżyc będzie się znajdował około 7,5 stopnia na zachód od gwiazdy Alhena, czyli trzeciej co do jasności gwiazdy konstelacji Bliźniąt.

Kolejne dwie doby naturalny satelita Ziemi spędzi właśnie w Bliźniętach. W środę 15 października jego faza będzie wynosiła około 56% (ostatnia kwadra będzie miała miejsce tej doby, ale dopiero o godzinie 21:12), natomiast Księżyc będzie zajmował pozycję prawie 5° na wschód od Alheny. W czwartek 16 października faza Srebrnego Globu zmniejszy się do 47%, a przesunie się on na linię łączącą Polluksa z Bliźniąt z Procjonem w Małym Psie. Około godziny 4 rano Księżyc będzie się znajdował na wysokości ponad 40° nad południowo-wschodnim widnokręgiem, około 10° od Procjona i 13° od Polluksa.

Na piątek 17 października Księżyc ma zaplanowane odwiedziny gwiazdozbioru Raka. Tej nocy jego tarcza będzie miała fazę 38% i nad ranem będzie się znajdowała prawie 7°, prawie dokładnie na południe od znanej gromady otwartej gwiazd M44. Jednocześnie Księżyc będzie niecałe 4° od drugiej, trochę słabszej i trochę mniej znanej gromady otwartej gwiazd M67, do której będzie się zbliżał. Do wschodu Słońca odległość między tymi ostatnimi ciałami niebiańskimi zmniejszy się do 2,5 stopnia. A ponieważ faza Księżyca nie będzie już bardzo duża, obecność Srebrnego Globu będzie można wykorzystać do odszukania obu gromad gwiazd.

Dwie ostatnie noce również będą atrakcyjne dla obserwatorów wędrówki Księżyca po niebie. Najpierw, w sobotę 18 października Księżyc odwiedzi Jowisza, natomiast dobę później Srebrny Glob w niedużej odległości minie Regulusa, czyli najjaśniejszą gwiazdę Lwa. W sobotę rano faza naturalnego satelity Ziemi będzie wynosiła 28%, a jego tarczę będzie można dostrzec około 6° na południowy wschód od największej planety Układu Słonecznego. W niedzielę faza Księżyca jeszcze zmaleje do 20% i w podobnej odległości minie on Regulusa.

Jowisz obecnie przebywa w połowie drogi między Regulusem a gromadą gwiazd M44, od których dzieli go po mniej więcej 11°. W tym tygodniu Jowisz świeci z jasnością -2 magnitudo, a jego tarcza ma średnicę 35". W układzie księżyców galileuszowych planety będzie można dostrzec następujące zjawiska:

? 13 października, godz. 6:44 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,

? 15 października, godz. 1:50 - wejście Europy w cień Jowisza (początek zaćmienia),

? 15 października, godz. 7:02 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 16 października, godz. 4:08 - wejście Kalisto na tarczę Jowisza,

? 16 października, godz. 6:48 - wejście Io w cień Jowisza (początek zaćmienia),

? 17 października, godz. 0:56 - od wschodu Jowisza Europa na tarczy planety (blisko zachodniego brzegu),

? 17 października, godz. 1:18 - zejście Europy z tarczy Jowisza,

? 17 października, godz. 4:08 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

? 17 października, godz. 5:20 - wejście Io na tarczę Jowisza,

? 17 października, godz. 6:28 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

? 18 października, godz. 0:53 - od wschodu Jowisza cień Ganimedesa na tarczy planety (blisko jej środka),

? 18 października, godz. 1:16 - wejście Io w cień Jowisza (początek zaćmienia),

? 18 października, godz. 3:14 - zejście cienia Ganimedesa z tarczy Jowisza,

? 18 października, godz. 4:18 - wejście Ganimedesa na tarczę Jowisza,

? 18 października, godz. 4:48 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 19 października, godz. 0:50 - od wschodu Jowisza Io (blisko środka) i jej cień (tuż przy zachodniej krawędzi) na tarczy planety,

? 19 października, godz. 0:56 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

? 19 października, godz. 2:06 - zejście Io z tarczy Jowisza.

Na wczesnowieczornym niebie pozostał tylko Mars. Godzinę po zmierzchu (na tę porę wykonana jest mapka) Czerwona Planeta znajduje się na wysokości około 8° nad południowo-zachodnim widnokręgiem i wieczorem można go odnaleźć na niebie, natomiast przebywający ponad 30° na zachód od Marsa Saturn w tym samym momencie znajduje się na wysokości mniejszej niż 1° i z jego odszukaniem na pewno będą kłopoty. Jak już pisałem we wstępie na kolejne obserwacje Saturna trzeba będzie poczekać do pierwszej połowy grudnia, gdy pojawi się on na niebie porannym, wciąż w gwiazdozbiorze Wagi, ale niedaleko charakterystycznego łuku gwiazd w północno-zachodniej części Skorpiona.

 

Czerwona Planeta świeci obecnie z jasnością +0,9 wielkości gwiazdowej i w najbliższych dniach minie ona kilka dość jasnych gwiazd z konstelacji Wężownika. Na mapce podpisałem tylko jedną, najjaśniejszą z nich, ? Ophiuchi, która świeci z jasnością obserwowaną +3,3 wielkości gwiazdowej. Mars minie ją we wtorek 14 października w odległości około 20 minut kątowych, czyli 2/3 średnicy tarczy Księżyca. Wcześniej, bo w poniedziałek 13 października Czerwona Planeta w podobnej odległości minie gwiazdę ? Oph, której jasność obserwowana to +5,1 magnitudo (na mapce jest ona tuż nad Marsem dla tej daty). W dalszej części tygodnia w czwartek 16 października Mars w odległości niecałych 40' minie gwiazdę 44 Oph (jasność +4,1 mag, na mapce bliższa do ? Oph gwiazd między nią a ekliptyką), zaś dobę później, w piątek 17 października Mars minie w odległości ok. 50' świecącą z jasnością obserwowaną +4,8 mag gwiazdę 51 Oph (na mapce dalsza z gwiazd między ? Oph a ekliptyką).

Po zapadnięciu ciemności, a przed wschodem Księżyca, czyli po godzinie 19:30, a przed godziną 21:15 na początku tygodnia i przed godziną 2:00 pod koniec tygodnia, jest dobry czas na odszukanie dwóch ostatnich planet Układu Słonecznego. Obie planety poruszają się ruchem wstecznym, czyli ze wschodu na zachód i wciąż utrzymują duże, jak na nie jasności, odpowiednio: Neptun +7,8 magnitudo, zaś Uran - +5,7 magnitudo. Neptun oddalił się od gwiazdy ? Aquarii na odległość ponad 44 minut kątowych i jeszcze się trochę od niej oddali, ale za mniej więcej miesiąc zmieni swój ruch z wstecznego na prosty i zacznie się do niej zbliżać. Natomiast Uran psuje układ trójkąta równoramiennego z gwiazdami ? i ? Piscium, przesuwając się coraz bardziej pod pierwszą z wymienionych gwiazd. W tym tygodniu odległość między Uranem a gwiazdą ? Psc zmniejszy się do niecałych 3°, natomiast w tym samym czasie odległość między nim a gwiazdą ? Psc urośnie do prawie 4°.

Dodał: Ariel Majcher

Uaktualnił: Ariel Majcher

http://news.astronet.pl/7505

 

post-31-0-98523600-1413402993_thumb.jpg

post-31-0-73053100-1413403005.jpg

post-31-0-08208600-1413403017_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twój smartfon może wykrywać promieniowanie kosmiczne

Ziemię bezustannie bombardują wysokoenergetyczne cząstki. Teraz możesz je wykryć sam - za pomocą smartfona lub tabletu. I zostać współautorem naukowej publikacji

 

Na wszystko jest jakaś aplikacja.CRAYFIS, czyli Cosmic Rays Found in Smartphones, wykorzystuje aparat telefonu komórkowego lub tabletu do wykrywania promieniowania kosmicznego. Naukowcy podejrzewają, że jego źródłem są wybuchy gwiazd nowych i supernowych oraz gwałtowne procesy, które zachodzą w centrach galaktyk.

 

Promieniowanie kosmiczne składa się głównie z elektronów, protonów, cząstek alfa i innych jąder lekkich pierwiastków, które poruszają się z prędkością bliską prędkości światła. Kiedy te cząstki zderzają się z cząsteczkami ziemskiej atmosfery, wywołują kaskadę wysokoenergetycznych elektronów, protonów, mionów i fotonów, które dolatują do powierzchni Ziemi. Ten "prysznic" cząstek, zwany wtórnym promieniowaniem, który dość często zrasza ziemię, jest w stanie wykryć smartfon lub tablet.

 

W jaki sposób? Współczesne urządzenia mobilne mają wbudowane czułe aparaty fotograficzne, których matryce są w stanie rejestrować nie tylko fotony (światło), ale także wysokoenergetyczne cząstki materialne. Telefony mają tę zaletę, że posiadają GPS, więc można też zapisać i przesłać dane o lokalizacji promieniowania. Aktywnych użytkowników smartfonów jest na świecie już około półtora miliarda. Gdyby na każdym z nich zainstalowano CRAYFIS, powstałaby wielka sieć detektorów, rozproszona na powierzchni znacznej części globu.

 

CRAYFIS nie zużywa baterii, działa tylko wtedy, gdy wykryje, że telefon jest podłączony do ładowania. Aplikacja pracuje w tle, tj. wykorzystuje czas bezczynności urządzenia, podobnie jak inne tego typu programy, dzięki którym można brać udział w badaniach naukowych. Na przykład SETI@home wykorzystuje moc obliczeniową naszego domowego komputera do analizy sygnałów radiowych z kosmosu, w których może być ukryty przekaz od obcych cywilizacji. Z kolei Folding@home pomaga modelować skomplikowane zjawisko zwijania się białek, które ma wielkie znaczenie dla biologii i medycyny.

 

Promieniowanie kosmiczne także skrywa wiele tajemnic, naukowcy wciąż nie są pewni jego źródeł. Jeśli ściągniemy aplikację i zarejestrujemy się pod imieniem i nazwiskiem, możemy nawet zostać współautorem pracy naukowej i zdobyć sławę (ale można też zarejestrować się bez podawania swoich danych osobistych).

 

Aplikacja dostępna jest na telefony z Androidem i iPhone'y.

 

http://wyborcza.pl/1,75476,16809178,Twoj_smartfon_moze_wykrywac_promieniowanie_kosmiczne.html

Wizualizacja promieniowania kosmicznego docierającego do atmosfery i kaskady cząstek promieniowania wtórnego (Simon Swordy / NASA)

 

post-31-0-17152500-1413403590.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA razem z "Kopernikiem" wprowadzi temat kosmosu do szkół

 

Nawet najmłodszym uczniom warto przybliżać wiedzę o kosmosie, aby w przyszłości wybierali oni zawody związane z inżynierią i technologią. Taką ideę propaguje Europejska Agencja Kosmiczna (ESA), pod której auspicjami działa w krajach europejskich Europejskie Biuro Edukacji Kosmicznej (ESERO). W Polsce jego koordynatorem jest Centrum Nauki Kopernik.

Projekt ESERO realizowany jest przez Europejską Agencję Kosmiczną od 2006 roku w Belgii, Irlandii, Holandii, Portugalii, krajach skandynawskich, Rumunii, Wielkiej Brytanii i Polsce. Biuro ESERO-Polska znajduje się w Centrum Nauki Kopernik, a właściwie w planetarium Niebo Kopernika.

ESERO ma pokazywać nauczycielom, jak wprowadzać do edukacji szkolnej elementy wiedzy o badaniach kosmicznych. Projekt nie przewiduje jednak dodatkowych lekcji edukacji kosmicznej. Jest dostosowany do systemów edukacyjnych państw członkowskich ESA, których programy nauczania różnią się od siebie.

"Astronautyka i technologia kosmiczna wciąż kojarzą się głównie z fikcją literacką lub rzeczywistością dostępną tylko dla wybranych. Nic dziwnego, że niewielu młodych ludzi ma odwagę kształcić się w tej dziedzinie i wiązać z nią swoją przyszłość" - informuje rzecznik Centrum Nauki Kopernik, Katarzyna Nowicka.

Placówka organizuje więc w Polsce specjalne warsztaty dla nauczycieli, w których przygotowywaniu uczestniczą też specjaliści z Centrum Badań Kosmicznych PAN. Zajęcia przyciągają zwłaszcza nauczycieli fizyki, chemii, biologii, przyrody, geografii i informatyki.

Uczestnicy warsztatów dowiedzą się jak wzbogacać lekcje informacjami o Wszechświecie, Ziemi i kosmicznych technologiach, wplatając tę tematykę w program. Własnoręcznie zbudują model lądownika marsjańskiego, wypróbują i porównają osiągi różnych paliw rakietowych i sprawdzą swoją wiedzę o układzie słonecznym razem z sondą Rosetta. Doświadczenia inspirowane eksploracją kosmosu są nie tylko dodatkową atrakcją lekcji. Ułatwiają także zrozumienie wielu praw naukowych, z którymi spotykamy się na co dzień.

"Poprzez warsztaty pomagamy edukatorom rozwijać kompetencje i podnosić umiejętności w prowadzeniu zajęć aktywizujących uczniów. Ułatwiają to opracowywane przez nas pomoce dydaktyczne" - wyjaśnia rzecznik CNK.

"Eksperymentując z zastosowaniem mechanicznego ramienia, można poznać technologię stosowaną przez astronautów, ale także sprawdzić jak działają narzędzia używane w przemyśle. Jaką siłę trzeba mieć, by przy pomocy takiego przyrządu podnieść przedmiot? Czy łatwiej jest obsłużyć krótkie ramię, czy długie? Takie doświadczenia przynoszą odpowiedzi na wiele pytań i skłaniają do samodzielnego stawiania następnych" - tłumaczy Nowicka.

Podczas zajęć można spotkać się też z naukowcami i ekspertami z sektora kosmicznego. Uczestnicy otrzymają przydatne na lekcjach pomoce edukacyjne: scenariusze zajęć, omówienia tematów i filmy. Elementem projektu są też m.in.: platforma wymiany doświadczeń, konferencje, wydarzenia przybliżające zagadnienia z sektora kosmicznego szerokiemu gronu odbiorców.

Pierwsze warsztaty dla nauczycieli odbyły się 11 października. Na razie CNK zachęca do zapisywania się do newslettera i śledzenia strony http://esero.kopernik.org.pl/ . Tam będą zamieszczane informacje o wszystkich wydarzeniach organizowanych w ramach projektu ESERO, a także pomoce naukowe.

PAP - Nauka w Polsce

 

ekr/ mki/

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402259,esa-razem-z-kopernikiem-wprowadzi-temat-kosmosu-do-szkol.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Internetowe archiwum Uranii wzbogaciło się o roczniki z lat 60. i 70.

W internecie udostępniono kolejne zeskanowane roczniki czasopisma ?Urania?, poszerzając zasoby cyfrowego archiwum o numery wydane w latach 60. i 70. - informuje Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA). Archiwum jest dostępne bezpłatnie.

?Urania ? Postępy Astronomii? jest czasopismem popularnonaukowym o astronomii i badaniach kosmosu, jednym z najstarszych na świecie, w związku z tym stare numery czasopisma tworzą bardzo duże archiwum. Wydawca i redakcja podjęli decyzję o udostępnieniu większości zasobów archiwum ich w internecie.

 

Archiwum jest dostępne nieodpłatnie. Poszczególne numery można przeglądać (i pobierać na dysk swojego komputera) w formie plików PDF oraz alternatywnie jako pliki DjVu (format stosowany w bibliotekach cyfrowych).

 

Niedawno w zasobach portalu Uranii znalazły się numery z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W tym okresie w astronomii i astronautyce działo się sporo historycznych wydarzeń, w tym lądowanie człowieka na Księżycu, a z polskiej perspektywy ważna 500. rocznica urodzin Mikołaja Kopernika, która skutkowała m.in. kilkoma poważnymi inwestycjami w polskiej astronomii naukowej i popularnonaukowej (powstałe wtedy instytucje istnieją do dzisiaj). Wszystko to miało swoje odzwierciedlenie na łamach ?Uranii?.

 

Niektóre z artykułów nieco się zdezaktualizowały z powodu nowych odkryć naukowych, ale część jest aktualna do dzisiaj, np. całkiem dobry przegląd rodzajów konstrukcji teleskopów i praw optyki. Na aktualności nie straciły także materiały opisujące historię polskiej astronomii. Przykładowo w numerach 2/1973 i 2/1972 zebrano informacje na temat powstawania Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii (PTMA), które obecnie wspólnie z Polskim Towarzystwem astronomicznym (PTA) wydaje ?Uranię?, a historycznie było jej pierwszym, samodzielnym wydawcą.

 

Internetowe archiwum ?Uranii? można znaleźć pod adresem: www.urania.edu.pl/archiwum. Obejmuje obecnie komplet numerów ?Uranii? od roku 1922 do 1979. Planowane jest zamieszczenie kolejnych roczników.

 

Projekt skanowania starszych numerów ?Uranii? został dofinansowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

cza/ agt/

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402285,internetowe-archiwum-uranii-wzbogacilo-sie-o-roczniki-z-lat-60-i-70.html

Okładki różnych numerów czasopisma ?Urania?. Źródło: PTA / PTMA

 

post-31-0-30830800-1413403855.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjaśnienie tajemnicy ciągu głównego kwazarów

Nowe badania pokazały, że główne, obserwowane cechy kwazarów można ujednolicić poprzez model klasyfikacji tych obiektów, zbudowany w oparciu o tempo ?żywienia się? czarnej dziury materią i ich orientację względem obserwatora na Ziemi.

Kwazary to supermasywne czarne dziury rezydujące w centrach odległych galaktyk. Są najsilniej świecącymi obiektami, widocznymi zwykle w całym spektrum elektromagnetycznym dzięki zachodzącym w nich procesom akrecji materii na masywne jądro. Praca Yue Shena z Carnegie Institute for Science w Waszyngtonie i Luisa Ho z Instytutu Astronomii i Astrofizyki Kawli w Pekinie wydaje się rzucać nowe światło na rozwiązanie tajemnicy kwazarów, nad którą astronomowie zastanawiają się już od ponad 20 lat. Praca ta pokazuje, że obserwowane cechy kwazarów można ujednolicić do ich dwóch prostych wartości: pierwsza z nich opisuje efektywność w zasilaniu czarnej dziury materią, a druga odzwierciedla orientację kwazara względem astronoma znajdującego się na Ziemi.

 

Obserwowane przez nas kwazary wykazują wiele różnych właściwości, świadczących o różnorodności warunków panujących w regionach położonych w sąsiedztwie ich centrów. Ale mimo tej różnorodności kwazary posiadają też niezwykłą regularność w zakresie swoich wymiernych właściwości fizycznych, które wyznaczają wyraźnie zdefiniowane trendy, odkryte ponad 20 lat temu i określane jako ciąg główny dla kwazarów. Shen i Ho prawdopodobnie rozwiązali tę ważną zagadkę, udzielając odpowiedzi na pytanie, co właściwie wiąże różne właściwości tych obiektów, unifikując je wszystkie do położenia na jednej, głównej sekwencji ewolucyjnej?

Korzystając z największej i najbardziej jak dotąd jednorodnej próbki danych dla ponad 20 000 kwazarów, czyli katalogu Sloan Digital Sky Survey, naukowcy zbadali populację tych obiektów pod kątem statystycznym. Shen i Ho wykazali, że pewna szczególna właściwość zwana tempem Eddingtona i związana z prędkością akrecji materii na supermasywną czarną dziurę jest siłą napędową stojącą za ciągiem głównym dla kwazarów. Współczynnik Eddington opisuje efektywność materii w zakresie napędzania i zasilania czarnej dziury, a zarazem równowagę (lub jej brak) pomiędzy działaniem sił grawitacyjnych skupiających materię wewnątrz niej i mocą promieniowania rozgrzanej w procesach tarcia, świecącej materii wpadającej do czarnej dziury. Od dawna już naukowcy podejrzewali, że głównym motorem napędowym ciągu głównego jest właśnie wartość związana z tempem akrecji, a nowa praca zdaje się ostatecznie potwierdzać tę hipotezę.

Shen i Ho potwierdzili też, że również kąt, pod jakim widzimy wewnętrzny obszar wokół czarnej dziury znajdującej się w galaktyce aktywnej, odgrywa bardzo istotną rolę w badaniu krążących tam, szybko poruszających się obłoków gazu, generujących szerokie linie emisyjne obecne w widmach kwazarów. Zmienia to nasze zrozumienie geometrii obszarów emitujących linie emisyjne powstające w pobliżu czarnych dziur aktywnego jądra galaktyki. Odkrycia te pozwolą astronomom na lepsze niż dotychczas wyznaczenie mas czarnych dziur w kwazarach, a także ? pośrednio ? na zrozumienie procesów ich wzrostu i jego roli w ewolucji galaktyk.

Więcej ciekawych informacji na temat galaktyk aktywnych i kwazarów można też naleźć tutaj.

Cały artykuł: Shen, Yue i Ho, Luis C., The diversity of quasars unified by accretion and orientation

Źródło: Elżbieta Kuligowska | astronomy.com

http://orion.pta.edu.pl/wyjasnienie-tajemnicy-ciagu-glownego-kwazarow

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sekrety budowy galaktycznej metropolii

Astronomowie użyli teleskopu APEX do zbadania olbrzymiej gromady galaktyk, która powstaje we wczesnym Wszechświecie i pokazali jak wiele procesów gwiazdotwórczych w niej zachodzi - nie tylko przesłoniętych przez pył, ale także w różnych nieoczekiwanych miejscach. Po raz pierwszy uzyskano pełny przegląd procesów powstawania gwiazd w tego typu obiekcie.

Gromady galaktyk są największymi obiektami we Wszechświecie utrzymywanymi przez siły grawitacyjne, ale ich powstawanie nie jest jeszcze do końca zrozumiane. Od dwudziestu lat za pomocą teleskopów ESO i innych instrumentów badana jest Galaktyka Sieci Pajęczej (Spiderweb Galaxy, formalnie znana jako MRC 1138-262 [1]) i jej otoczenie [2]. Uważa się ją za jeden z najlepszych przykładów protogromady w procesie tworzenia się, w czasie ponad dziesięciu miliardów lat temu.

Helmut Dannerbauer (Uniwersytet Wiedeński, Austria) oraz jego zespół podejrzewali, że historia jest daleka od zakończenia. Postanowili sprawdzić ciemne strony powstawania gwiazd i dowiedzieć się ile procesów gwiazdotwórczych zachodzi w gromadzie Spiderweb Galaxy, ukrytych za przesłaniającym pyłem.

Zespół użył kamery LABOCA na teleskopie APEX w Chile, aby wykonać 40-godzinne obserwacje Gromady Sieci Pajęczej na falach milimetrowych ? dla których światło jest na tyle długie, że możemy spojrzeć przez grube obłoki pyłu. LABOCA ma szerokie pole widzenia i jest idealnym instrumentem do wykonywania przeglądów.

Carlos De Breuck (naukowiec ESO z projektu APEX, współautor publikacji) podkreśla: ?To jedne z najgłębszych obserwacji wykonanych za pomocą APEX, wykorzystujących jego technologię do granic możliwości ? a także wytrwałość zespołu pracującego na wysokości 5050 metrów nad poziomem morza.?

Obserwacje APEX pokazały, że w obszarze Sieci Pajęczej wykryto cztery razy więcej źródeł w porównaniu do otaczającego nieba. Staranne porównanie danych z komplementarnymi obserwacjami na innych długościach fali pozwoliło na potwierdzenie, że wiele z tych źródeł znajduje się w takiej samej odległości jak sama gromada, musi być zatem jej częścią.

Helmut Dannerbauer wyjaśnia: "Nowe obserwacje APEX dodały końcowy element potrzebny do utworzenia pełnego przeglądu wszystkich mieszkańców tej gwiezdnej metropolii. Galaktyki są w stadium formowania i tak jak bywa na placach budowy na Ziemi, są bardzo zakurzone.?

Badacze natknęli się na niespodziankę, gdy sprawdzili gdzie zachodzą nowo wykryte procesy gwiazdotwórcze. Spodziewali się znaleźć obszary formowania gwiazd w olbrzymich włóknach łączących galaktyki. Zamiast tego znaleźli je skoncentrowane główne w jednym obszarze, który wcale nie znajduje się w centrum Galaktyki Sieci Pajęczej w protogromadzie [3].

Helmut Dannerbauer podsumowuje: ?Chcieliśmy odnaleźć ukryte procesy powstawania gwiazd w gromadzie Sieci Pajęczej ? i to nam się udało ? ale odkryliśmy nowy tajemniczy proces, czego się nie spodziewaliśmy! Metropolia rozwija się asymetrycznie.?

Aby kontynuować historię jeszcze dalej, potrzebne będą dalsze obserwacje, a ALMA będzie idealnym instrumentem do wykonania kolejnego kroku i szczegółowego zbadania zapylonych obszarów.

Uwagi

[1] Galaktyka Sieci Pajęczej (Spiderweb Galaxy) zawiera supermasywną czarnądziurę i jest silnym źródłem fal radiowych ? to dzięki nim astronomowie zauważyli obiekt.

[2] Obszar był intensywnie obserwowany przez wiele teleskopów ESO od połowy lat 90. Przesunięcie ku czerwieni (a tym samym dystans) radiogalaktyki MRC1138-262 (Galaktyki Sieci Pajęczej) został po raz pierwszy zmierzony w La Silla. Pierwsze obserwacje FORS na VLT w trybie pobytu obserwatora, doprowadziły do odkrycia protogromady, a kolejne badania wykonano instrumentami ISAAC, SINFONI, VIMOS oraz HAWK-I. Dane APEX LABOCA uzupełniają zestawy danych z zakresu optycznego i bliskiej podczerwieni. Zespół naukowców użył także zdjęcia z VLA (wykonywanego przez 12 godzin), aby zidentyfikować źródła w danych LABOCA ze źródłami na zdjęciach w zakresie widzialnym.

[3] Te zapylone obszary narodzin gwiazd prawdopodobnie wyewoluują w galaktyki eliptyczne, takie jak obserwujemy obecnie w pobliskich gromadach galaktyk.

Więcej informacji

Wyniki badań zaprezentowano w artykule pt. ?An excess of dusty starbursts related to the Spiderweb galaxy?, Dannerbauer, Kurk, De Breuck et al., który ukaże się 15 października 2014 r. w internetowym wydaniu czasopisma Astronomy & Astrophysics.

APEX jest projektem realizowanym we współpracy pomjiędzy Max Planck Institute for Radio Astronomy (MPIfR), Onsala Space Observatory (OSO) oraz ESO. Zarządzanie APEX na Chajnantor zostało powierzone ESO.

Skład zespołu badawczego: H. Dannerbauer (University of Vienna, Austria), J. D. Kurk (Max-Planck-Institut für extraterrestrische Physik, Garching, Niemcy), C. De Breuck (ESO, Garching, Niemcy), D. Wylezalek (ESO, Garching, Niemcy), J. S. Santos (INAF?Osservatorio Astrofisico di Arcetri, Florencja, Włochy), Y. Koyama (National Astronomical Observatory of Japan, Tokio, Japonia [NAOJ]; Institute of Space Astronomical Science, Kanagawa, Japonia), N. Seymour (CSIRO Astronomy and Space Science, Epping, Australia), M. Tanaka (NAOJ; Kavli Institute for the Physics and Mathematics of the Universe, The University of Tokyo, Japonia), N. Hatch (University of Nottingham, Wielka Brytania), B. Altieri (Herschel Science Centre, European Space Astronomy Centre, Villanueva de la Ca?ada, Hiszpania [HSC]), D. Coia (HSC), A. Galametz (INAF?Osservatorio di Roma, Włochy), T. Kodama (NAOJ), G. Miley (Leiden Observatory, Holandia), H. Röttgering (Leiden Observatory), M. Sanchez-Portal (HSC), I. Valtchanov (HSC), B. Venemans (Max-Planck Institut für Astronomie, Heidelberg, Niemcy) oraz B. Ziegler (University of Vienna).

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/sekrety-budowy-galaktycznej-metropolii

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sonda Rosetta sfotografowała na powierzchni komety skały, przypominające piramidy

Należąca do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) sonda Rosetta zbliżyła się do komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko i przesłała kilka interesujących zdjęć. Okazało się iż na jej powierzchni znajdują się skały w kształcie piramid.

. Jedno ze zdjęć bardzo zaciekawiło naukowców - przedstawia ono grupę skał które swoim kształem przypominają piramidy. Największa z nich ma 25 metrów wysokości i natychmiast otrzymała nazwę "Cheops" na cześć egipskiej piramidy.

W ostatnich dniach, sonda Rosetta znacznie zbliżyła się do komety. 9 października rozpoczęła obserwację tego obiektu z odległości około 10 kilometrów. Pozwoliło to na wykonanie jeszcze bardziej dokładnych zdjęć.

Już za kilka tygodni, misja kosmiczna wejdzie w kolejną fazę. Sonda Rosetta wypuści lądownik Philae, który ma wylądować na powierzchni komety. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to lądowanie nastąpi 11 listopada i będzie to pierwsze w historii lądowanie na powierzchni komety.

Źródło: Space.com

Dodaj ten artykuł do społeczności

http://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/sonda-rosetta-sfotografowala-powierzchni-komety-skaly-przypominajace-piramidy

Skała piramidopodobna "Cheops" - źródło: ESA/Rosetta/MPS

 

post-31-0-53722200-1413446221.png

post-31-0-76110900-1413446237_thumb.jpg

post-31-0-78843600-1413446251.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars i kometa - spotkanie raz na milion lat

W niedzielę kometa Siding Spring minie Marsa tak blisko, że zanurzy się on w jej gazowej otoczce. To bezprecedensowe wydarzenie śledzić będą jedyni mieszkańcy Czerwonej Planety - roboty z Ziemi.

 

Ten rok z pewnością zapisze się w historii badań nad kometami. Dziesięć lat temu Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wysłała w kosmos sondę Rosetta, która niedawno osiągnęła swój cel - kometę 67P/Czuriumow- -Gierasimienko. Obecnie trwają przygotowania do wysłania na jej powierzchnię małego lądownika. To misternie zaplanowana operacja, do której wszyscy przygotowywali się od lat.

 

W innej części Układu Słonecznego kosmiczne roboty z Ziemi również szykują się na spotkanie z kometą. Jednak tutaj nikt niczego nie planował, a żadna z sond nie jest do tego przygotowana. Tak po prostu wyszło. Odkryta w 2014 r. kometa C/2013 A1 Siding Spring minie Marsa w odległości ledwie 135 tys. 240 km (to jedna trzecia drogi pomiędzy Ziemią a Księżycem) i z prędkością 203 tys. km/godz. Wystarczająco szybko, żeby cząsteczki gazu uwalniane z jej jądra wyrządziły szkody naszym marsjańskim sondom. Dlatego na czas zbliżenia komety do Marsa zostanie on wykorzystany jako planetarna tarcza.

 

- Gdy do planety będzie zbliżał się gazowy warkocz komety, czyli jakieś sto minut po największym zbliżeniu, wszystkie nasze orbitery znajdą się po przeciwnej stronie globu - tłumaczy Jim Green, jeden z dyrektorów NASA. Jak zapewnia, jeżdżące po Czerwonej Planecie łaziki Curiosity i Opportunity są bezpieczne. Choć atmosfera Marsa jest sto razy rzadsza od ziemskiej, to bez trudu powstrzyma ona nacierające drobiny pyłu z warkocza komety.

 

- Jesteśmy też gotowi do obserwacji komety. Tak bliski przelot zdarza się raz na milion lat - ekscytuje się Green.

 

Kometa przybywa z Obłoku Oorta - chmury otaczającej Układ Słoneczny na samych jego rubieżach, ok. 50 tys. razy dalej niż wynosi odległość Ziemi od Słońca. Astronomowie uważają, że Siding Spring gości we wnętrzu naszego Układu po raz pierwszy. To niezwykle ważne bo oznacza, że mamy do czynienia z pierwotną materią sprzed 4,6 miliarda lat, nietkniętą przez temperaturę Słońca. Badając taką materię poprzez jej wpływ na Czerwoną Planetę, możemy lepiej zrozumieć warunki panujące w młodym Układzie Słonecznym.

 

Na Marsie jest obecnie wyjątkowo tłoczno. Na powierzchni planety znajdują się dwa działające łaziki: 10-letni Opportunity i jego młodszy brat Curiosity. Na orbicie krąży aż pięć orbiterów: trzy amerykańskie (Mars Odyssey, Mars Reconnaissance Orbiter, MAVEN), jeden europejski (Mars Express) i świeżynka w towarzystwie, czyli indyjski Mangalyaan.

 

Żaden instrument zainstalowany w tych robotach nie został zaprojektowany do obserwacji komety. Mimo to wszystkie będą mogły jakoś astronomom pomóc. Naukowcy wykorzystają też kosmiczne teleskopy: Hubble'a, Keplera, Spitzera i Chandrę. Komecie przyjrzą się również sondy SOHO i STEREO normalnie obserwujące Słońca.

 

Główne zadanie, jakie stawiają przed sobą naukowcy, to próba zmierzenia rozmiarów jądra komety, prędkości jego rotacji oraz aktywności. Niezwykle ważna będzie też obserwacja oddziaływania cząstek pyłu kometarnego z atmosferą Marsa. Pozwoli to na lepsze zrozumienie atmosfery Czerwonej Planety. Do tego celu świetnie jest przygotowana najnowsza sonda marsjańska NASA, czyli MAVEN. Jej zadaniem jest badanie górnych partii atmosfery Marsa. Wizyta komety jest więc szczęśliwym zbiegiem okoliczności.

 

Zdjęcia jądra Siding Spring ma wykonać sonda Mars Reconnaissance Orbiter. A jeśli w atmosferze planety nie będzie zbytnio zapylona, jak to często bywa na Marsie, łaziki Opportunity i Curosity mogą sfotografować kometę na niebie. - Trzymamy kciuki za pierwsze udane zdjęcie komety zrobione z innego świata - mówi Kelly Fast z NASA.

 

Dziś wiemy, że kometa minie Marsa. Gdyby jednak uderzyła - z prędkością 56 km/s, przy rozmiarach jądra szacowanych na 1-3 km - wyzwoliłaby energię porównywalną z eksplozją 35 milionów megaton trotylu. To ok. jednej trzeciej siły uderzenia meteorytu, który 65 mln lat temu zmiótł z powierzchni Ziemi dinozaury.

 

http://wyborcza.pl/1,75476,16809311,Mars_i_kometa___spotkanie_raz_na_milion_lat.html

Tak NASA wyobraża sobie schowanie za Marsem swoich sond, kiedy do Czerwonej Planety zbliży się kometa (NASA)

 

Dodał>  Karol Wójcicki

 

post-31-0-33240900-1413446386.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złoty Medal Fromborski za polskie satelity naukowe

Centrum Badań Kosmicznych PAN otrzymało Złoty Medal Fromborski za wyniesienie w przestrzeń kosmiczną dwóch satelitów naukowych: Lema i Heweliusza. Wyróżnienie przyznano po raz trzeci w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku.

Medal przyznawany jest corocznie osobie lub instytucji szczególnie zasłużonej w rozwoju i promocji myśli kopernikańskiej.

 

Tegorocznym laureatem zostało Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Placówkę doceniono za konstrukcję i umieszczenie na orbicie satelitów Lem i Heweliusz. Pierwszy w kosmosie znalazł się Lem, który wystartował w listopadzie 2013 r. z Rosji. Drugiego w kolejności Heweliusza wystrzelono w sierpniu 2014 r. z chińskiego poligonu. Obydwa polskie satelity są częścią austriacko-kanadyjsko-polskiego projektu Brite.

 

Polskie satelity umieszczone na wysokości 800 km przez kilka lat będą prowadziły pomiary 286 najjaśniejszych gwiazd. Ważą niecałe 7 kg i mają kształt kostki o boku wynoszącym ok. 20 cm. Dotychczas tak małe urządzenia wykorzystywano jako obiekty amatorskie i edukacyjne. Tymczasem satelity Brite jako pierwsze tak małe urządzenia mają swoje zadanie naukowe.

 

Nad Lemem i Heweliuszem pracowali specjaliści z Centrum Badań Kosmicznych PAN i Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie. Satelity powstały we współpracy z Uniwersytetem w Wiedniu, Politechniką w Grazu, Uniwersytetem w Toronto i Uniwersytetem w Montrealu. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przeznaczyło na ich budowę 14,2 mln zł.

 

Złoty Medal Fromborski ustanowiono dla upamiętnienia powtórnego pochówku Mikołaja Kopernika w maju 2010 roku we Fromborku. Był on możliwy dzięki badaniom zespołu, powołanego przez Akademię Humanistyczną imienia Aleksandra Gieysztora.

 

Pierwszy Złoty Medal Fromborski otrzymał wybitny polski astronom - prof. Aleksander Wolszczan. W 2013 roku laureatem została Politechnika Białostocka, której studentów doceniono za konstrukcję łazika marsjańskiego Hyperion i zwycięstwo w międzynarodowych zawodach University Rover Challenge.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

ekr/ agt/

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402306,zloty-medal-fromborski-za-polskie-satelity-naukowe.html

Fot. Fotolia

 

post-31-0-17014400-1413446508.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sekrety budowy galaktycznej metropolii

Astronomowie użyli teleskopu APEX do zbadania olbrzymiej gromady galaktyk, która powstaje we wczesnym Wszechświecie i pokazali jak wiele procesów gwiazdotwórczych w niej zachodzi - nie tylko przesłoniętych przez pył, ale także w różnych nieoczekiwanych miejscach. Po raz pierwszy uzyskano pełny przegląd procesów powstawania gwiazd w tego typu obiekcie.

Gromady galaktyk są największymi obiektami we Wszechświecie utrzymywanymi przez siły grawitacyjne, ale ich powstawanie nie jest jeszcze do końca zrozumiane. Od dwudziestu lat za pomocą teleskopów ESO i innych instrumentów badana jest Galaktyka Sieci Pajęczej (Spiderweb Galaxy, formalnie znana jako MRC 1138-262 [1]) i jej otoczenie [2]. Uważa się ją za jeden z najlepszych przykładów protogromady w procesie tworzenia się, w czasie ponad dziesięciu miliardów lat temu.

Helmut Dannerbauer (Uniwersytet Wiedeński, Austria) oraz jego zespół podejrzewali, że historia jest daleka od zakończenia. Postanowili sprawdzić ciemne strony powstawania gwiazd i dowiedzieć się ile procesów gwiazdotwórczych zachodzi w gromadzie Spiderweb Galaxy, ukrytych za przesłaniającym pyłem.

Zespół użył kamery LABOCA na teleskopie APEX w Chile, aby wykonać 40-godzinne obserwacje Gromady Sieci Pajęczej na falach milimetrowych ? dla których światło jest na tyle długie, że możemy spojrzeć przez grube obłoki pyłu. LABOCA ma szerokie pole widzenia i jest idealnym instrumentem do wykonywania przeglądów.

Carlos De Breuck (naukowiec ESO z projektu APEX, współautor publikacji) podkreśla: ?To jedne z najgłębszych obserwacji wykonanych za pomocą APEX, wykorzystujących jego technologię do granic możliwości ? a także wytrwałość zespołu pracującego na wysokości 5050 metrów nad poziomem morza.?

Obserwacje APEX pokazały, że w obszarze Sieci Pajęczej wykryto cztery razy więcej źródeł w porównaniu do otaczającego nieba. Staranne porównanie danych z komplementarnymi obserwacjami na innych długościach fali pozwoliło na potwierdzenie, że wiele z tych źródeł znajduje się w takiej samej odległości jak sama gromada, musi być zatem jej częścią.

Helmut Dannerbauer wyjaśnia: "Nowe obserwacje APEX dodały końcowy element potrzebny do utworzenia pełnego przeglądu wszystkich mieszkańców tej gwiezdnej metropolii. Galaktyki są w stadium formowania i tak jak bywa na placach budowy na Ziemi, są bardzo zakurzone.?

Badacze natknęli się na niespodziankę, gdy sprawdzili gdzie zachodzą nowo wykryte procesy gwiazdotwórcze. Spodziewali się znaleźć obszary formowania gwiazd w olbrzymich włóknach łączących galaktyki. Zamiast tego znaleźli je skoncentrowane główne w jednym obszarze, który wcale nie znajduje się w centrum Galaktyki Sieci Pajęczej w protogromadzie [3].

Helmut Dannerbauer podsumowuje: ?Chcieliśmy odnaleźć ukryte procesy powstawania gwiazd w gromadzie Sieci Pajęczej ? i to nam się udało ? ale odkryliśmy nowy tajemniczy proces, czego się nie spodziewaliśmy! Metropolia rozwija się asymetrycznie.?

Aby kontynuować historię jeszcze dalej, potrzebne będą dalsze obserwacje, a ALMA będzie idealnym instrumentem do wykonania kolejnego kroku i szczegółowego zbadania zapylonych obszarów.

Uwagi

[1] Galaktyka Sieci Pajęczej (Spiderweb Galaxy) zawiera supermasywną czarnądziurę i jest silnym źródłem fal radiowych ? to dzięki nim astronomowie zauważyli obiekt.

[2] Obszar był intensywnie obserwowany przez wiele teleskopów ESO od połowy lat 90. Przesunięcie ku czerwieni (a tym samym dystans) radiogalaktyki MRC1138-262 (Galaktyki Sieci Pajęczej) został po raz pierwszy zmierzony w La Silla. Pierwsze obserwacje FORS na VLT w trybie pobytu obserwatora, doprowadziły do odkrycia protogromady, a kolejne badania wykonano instrumentami ISAAC, SINFONI, VIMOS oraz HAWK-I. Dane APEX LABOCA uzupełniają zestawy danych z zakresu optycznego i bliskiej podczerwieni. Zespół naukowców użył także zdjęcia z VLA (wykonywanego przez 12 godzin), aby zidentyfikować źródła w danych LABOCA ze źródłami na zdjęciach w zakresie widzialnym.

[3] Te zapylone obszary narodzin gwiazd prawdopodobnie wyewoluują w galaktyki eliptyczne, takie jak obserwujemy obecnie w pobliskich gromadach galaktyk.

Więcej informacji

Wyniki badań zaprezentowano w artykule pt. ?An excess of dusty starbursts related to the Spiderweb galaxy?, Dannerbauer, Kurk, De Breuck et al., który ukaże się 15 października 2014 r. w internetowym wydaniu czasopisma Astronomy & Astrophysics.

APEX jest projektem realizowanym we współpracy pomjiędzy Max Planck Institute for Radio Astronomy (MPIfR), Onsala Space Observatory (OSO) oraz ESO. Zarządzanie APEX na Chajnantor zostało powierzone ESO.

Skład zespołu badawczego: H. Dannerbauer (University of Vienna, Austria), J. D. Kurk (Max-Planck-Institut für extraterrestrische Physik, Garching, Niemcy), C. De Breuck (ESO, Garching, Niemcy), D. Wylezalek (ESO, Garching, Niemcy), J. S. Santos (INAF?Osservatorio Astrofisico di Arcetri, Florencja, Włochy), Y. Koyama (National Astronomical Observatory of Japan, Tokio, Japonia [NAOJ]; Institute of Space Astronomical Science, Kanagawa, Japonia), N. Seymour (CSIRO Astronomy and Space Science, Epping, Australia), M. Tanaka (NAOJ; Kavli Institute for the Physics and Mathematics of the Universe, The University of Tokyo, Japonia), N. Hatch (University of Nottingham, Wielka Brytania), B. Altieri (Herschel Science Centre, European Space Astronomy Centre, Villanueva de la Ca?ada, Hiszpania [HSC]), D. Coia (HSC), A. Galametz (INAF?Osservatorio di Roma, Włochy), T. Kodama (NAOJ), G. Miley (Leiden Observatory, Holandia), H. Röttgering (Leiden Observatory), M. Sanchez-Portal (HSC), I. Valtchanov (HSC), B. Venemans (Max-Planck Institut für Astronomie, Heidelberg, Niemcy) oraz B. Ziegler (University of Vienna).

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/sekrety-budowy-galaktycznej-metropolii

Artystyczna wizja protogromady powstającej we wczesnym Wszechświecie.

ESO/M. Kornmesser.

 

post-31-0-77036900-1413447160.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasielscy uczniowie odkryli trzecią planetoidę

Z przyjemnością informujemy, że 20 VIII 2014 roku dwie uczennice Zespołu Szkół Miejskich w Jaśle: Kinga Moskal z klasy 2 Szkoły Podstawowej i Katarzyna Żołądź z klasy 2 Gimnazjum odkryły wraz z Marianem Talarem (Zespół Szkoły i Gimnazjum im. W. Orkana w Niedźwiedziu, powiat limanowski) nową asteroidę, która nosi tymczasowe oznaczenie 2014 QF139.

    Według naszej wiedzy Kinga jest najmłodszym odkrywcą planetoidy w Polsce!

 

    Odkrycie to jest jednym z 2 nowych polskich odkryć w ramach organizowanego przez międzynarodową instytucję "Hands-On Universe" programu Pan-STARRS. Drugiego polskiego odkrycia w tej serii (planetoida 2014 QV141) dokonała ekipa w składzie:  T.Kurek, A.Goralczyk, M.Winny, A. Dolacka, M. Korzeniewski, A.Poleszczuk i E. Zebrowska z  Gimnazjum Ks. Walentego w Jankowicach oraz Gimnazjum Miejskiego w Sierpcu.

 

Uczniowie z Jasła mają już na koncie podobne sukcesy ? we wrześniu 2012 roku odkryli asteroidę 2012 SC21  zaś w 2013 roku adkryli asteroidę 2013 EY77.

http://ptma-krosno.astronomia.pl/2014QF139.html

Dodał :

Wacław Moskal

 

post-31-0-96170200-1413447640_thumb.gif

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy astronomowie odkryli planetę podobną do Urana

Zespół złożony głównie z astronomów z Uniwersytetu Warszawskiego, a kierowany przez polskiego astronoma pracującego w Stanach Zjednoczonych, odkrył planetę pozasłoneczną podobną nieco do Urana, odległą o 25 tysięcy lat świetlnych.

Informację na ten temat zamieszcza w najnowszym, internetowym wydaniu periodyk "The Astrophysical Journal".

 

Astronomowie znają już setki planet pozasłonecznych. Najczęściej są to gazowe olbrzymy, takie jak na przykład Jowisz w Układzie Słonecznym, albo mniejsze skaliste globy, takie jak Ziemia. Ale mogą występować także planety częściowo zbudowane z gazu i częściowo z lodu, których przykładami w naszym układzie planetarnym są Uran i Neptun.

 

Międzynarodowy zespół astronomów odkrył daleką planetę podobną do Urana. Zespołem kierował Radosław Poleski, polski astronom pracujący w Ohio State University w Columbus (USA). Natomiast na liście autorów zawierającej łącznie 14 nazwisk, jest 11 Polaków z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego, w tym prof. Andrzej Udalski.

 

Planetę udało się odkryć dzięki zjawisku mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Gdy pomiędzy nami a odległą gwiazdą, znajduje się jakiś inny obiekt (np. inna gwiazda), jego pole grawitacyjne może zaburzyć bieg promieni świetlnych, powodując pojaśnienie odległej gwiazdy. Czasami, a właściwie bardzo rzadko, w trakcie zjawiska mikrosoczewkowania grawitacyjnego można znaleźć także oznaki występowania planety okrążającej gwiazdę-soczewkę. Planeta powoduje wtedy dodatkowe, dużo mniejsze pojaśnienie na krzywej blasku dalekiej gwiazdy.

 

Polacy są mistrzami w obserwacjach mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Warszawski projekt OGLE, którego kierownikiem jest prof. Udalski, posiada 1,3-metrowy teleskop pracujący w Obserwatorium Las Campanas w Chile. Do tej pory dzięki OGLE pory udało się zarejestrować 13 tysięcy zjawisk mikrosoczewkowania grawitacyjnego.

 

W opisywanym przypadku odkrycia planety pozasłonecznej doszło do dwóch zjawisk mikrosoczewkowania. Pierwsze nastąpiło w 2008 roku i wskazało na istnienie gwiazdy-soczewki, a także pewne przesłanki na temat towarzyszącej jej planety. Drugie mikrosoczewkowanie w 2010 roku potwierdziło istnienie planety oraz ujawniło drugą gwiazdę.

 

"W 2008 roku mikrosoczewkowanie ujawniło istnienie jednej z gwiazd układu podwójnego i obecność potencjalnej planety" ? przypomina dr Jan Skowron, członek zespołu OGLE, współautor pracy.

 

"Niesłychanie zaskakujące było drugie zjawisko mikrosoczewkowania, które zaszło w 2010 roku. Od razu uświadomiliśmy sobie, że mamy w tym przypadku do czynienia z unikalną konfiguracją planety okrążającej jeden ze składników w układzie podwójnym gwiazd" ? dodaje prof. Andrzej Udalski.

Pierwsza z gwiazd ma masę około 2/3 masy naszego Słońca, a druga jest sporo mniejsza ? około 1/6 masy Słońca. Z kolei planeta jest czterokrotnie masywniejsza niż Uran. Orbita planety znajduje się prawie w tej samej odległości od swojej gwiazdy, co orbita Urana od Słońca.

"Tylko mikrosoczewkowanie pozwala na wykrycie takich zimnych, lodowych olbrzymów, które jak Uran i Neptun znajdują się daleko od swoich gwiazd. Odkrycie pokazuje, że mikrosoczewkowanie umożliwia wykrywanie planet o bardzo szerokich orbitach" - tłumaczy Radosław Poleski w informacji zamieszczonej na stronie Ohio State University.

"Mieliśmy szczęście, że dostrzegliśmy sygnał od planety, jej gwiazdy oraz od drugiej gwiazdy w układzie podwójnym. Gdyby ułożenie obiektów było minimalnie inne, dostrzeglibyśmy tylko planetę i być może potraktowalibyśmy ją jako tzw. planetę swobodnie poruszającą się w Galaktyce" - dodaje polski astronom.

***

Projekt OGLE istnieje od 1992 roku, prowadzony jest w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego pod kierunkiem prof. dr. hab. Andrzeja Udalskiego. W ciągu swojego istnienia grupa OGLE opublikowała ponad 350 prac naukowych w prestiżowych/profesjonalnych czasopismach specjalistycznych, cytowanych przez astronomów z całego świata ponad 14000 razy.  Opublikowane lub udostępnione dane projektu OGLE wykorzystywane były w ponad tysiącu pracach opublikowanych przez astronomów z całego świata. W projekcie OGLE udział brało łącznie około 20 astronomów. Obecnie zespół liczy 13 naukowców: prof. dr hab. Andrzej Udalski, prof. dr hab. Marcin Kubiak, prof. dr hab. Michał Szymański, prof. dr hab. Grzegorz Pietrzyński, prof. dr hab. Igor Soszyński, dr hab. Łukasz Wyrzykowski, dr hab. Szymon Kozłowski, dr Krzysztof Ulaczyk, dr Radosław Poleski,  dr Paweł Pietrukowicz, dr Jan Skowron, dr Dorota Skowron oraz Przemysław Mróz.

 

Projekt OGLE jest współfinansowany przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych (ERC, program IDEAS Advanced Grants dla prof. Andrzeja Udalskiego), Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego  (granty naukowe Ideas i Iuventus plus, Stypendia dla Wybitnych Młodych Naukowców, Diamentowe Granty, SPUB),  Narodowe Centrum Nauki (granty Opus, Harmonia, Symfonia) oraz Fundację na Rzecz Nauki Polskiej (subsydia profesorskie, programy Team, Homing, Focus oraz Start).

 

PAP - Nauka w Polsce

cza/ agt/ malk/

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402330,polscy-astronomowie-odkryli-planete-podobna-do-urana.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkurs - jak nazwać miejsce na komecie, gdzie wyląduje Philae?

Europejska Agencja Kosmiczna ogłosiła dziś konkurs  - jak nazwać miejsce na komecie 67P/Churyumov?Gerasimenko, gdzie 12 listopada wyląduje lądownik Philae? Na razie miejsce to nazwano roboczo "Site J".

Nie może być to nazwa osoby. Swój wybór trzeba krótko uzasadnić (do 200 słów).

Konkurs trwa do 22 października,  wyniki ogłoszone zostaną 3 listopada, a zwycięzca zostanie zaproszony do Europejskiego Centrum Operacji Kosmicznych w Darmstad, gdzie będzie mógł śledzić na żywo przebieg lądowania lądownika Philae na komecie 67P/Churyumov?Gerasimenko.

Jeśli wygra Polak, nie będzie w Darmstad sam - 17-letni Józek Dobrowolski - zwycięzca konkursu "WakeUpRosetta" również będzie w Centrum Kontroli.

 

Szczegółowe informacje, regulamin konkursu (wszystko po angielsku) można znaleźć na stronie:

Name Rosetta mission's landing site

Zachęcamy!

Karolina Zawada | Źródło: ESA

http://orion.pta.edu.pl/konkurs-jak-nazwac-miejsce-na-komecie-gdzie-wyladuje-philae

post-31-0-71150000-1413532746.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem ciemnej materii wyjaśniony?

Astrofizycy uważają, że około 80 procent materii we Wszechświecie stanowi tzw. ciemna materia, której nie może zaobserwować ani oko ludzie, ani nawet najbardziej skomplikowane instrumenty naukowe. Ciemnej materii nie udało się również zarejestrować w warunkach laboratoryjnych.

Obecnie istnieje wiele hipotez dotyczących rodzaju cząstek ciemnej materii. Modele te obejmują zarówno barionową jak i niebarionową materię.

 

Na łamach Physical Review Letters Mikhail Miedwiediew, profesor fizyki i astronomii na Uniwersytecie w Kansas, opublikował właśnie nowatorski, wieloskładnikowy model ciemnej materii.

 

Teoria Miedwiediewa opiera się na zachowaniu cząstek elementarnych, które zostały zaobserwowane bądź też ich istnienie jest hipotetyczne. Według obecnie akceptowanego Modelu Standardowego kwarki, leptony i bozony cechowania są składnikami budującymi atom.  Jedną z liczb kwantowych opisującymi kwarki i leptony jest ich zapach. Istnieje możliwość mieszania się zapachów, co prowadzi do ciekawych efektów. Miedwiediew porównuje tę własność do światła białego, które jest mieszaniną rożnych barw.

 

Dla naukowca ciemna materia może też być mieszanką różnych zapachów ? składników takich jak aksjony, neutrina sterylne, neutralina. Wiadomo, że ?wstrząśnięte? cząstki powstałe w wyniku mieszania różnych zapachów mogą odparowywać kwantowo ze studni grawitacyjnej.

Miedwiediew dodał efekt kwantowego parowania do kosmologicznego kodu numerycznego i przeprowadził symulacje na superszybkich komputerach. Aby dostać te wyniki, pojedynczy komputer musiałby pracować bez przerwy 230 lat.

Naukowiec doszedł do wniosku, że ciemna materia może oddziaływać z zwykłą  bardzo (wręcz ekstremalnie) słabo, dlatego też nie została dotychczas zaobserwowana. Dlatego fizycy opracowali model całkowicie nieoddziaływującej, zimnej, ciemnej materii, nazwany Lambda-CDM. Jednak przed artykułem Miedwiediewa model ten nie zawsze był zgodny z obserwacjami.

Wydaje się że model naukowca, sugerujący, że ciemna materia jest wieloskładnikowa, rozwiązuję najważniejsze rozbieżności między obserwacjami, a modelem Lambda-CDM.

 

Oryginalny artykuł: http://dx.doi.org/10.1103/PhysRevLett.113.071303

Cosmological Simulations of Multicomponent Cold Dark Matter

Phys. Rev. Lett. 113, 071303 ? Published 15 August 2014

Mikhail V. Medvedev

 

Alicja Wierzcholska | Źródło: sciencedaily.com

http://orion.pta.edu.pl/problem-ciemnej-materii-wyjasniony

Wizualizacja zjawiska parowania kwantowego.

Źródło: University of Kansas / KU News Sernice

post-31-0-98730700-1413532662.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MAVEN uchwyciło uciekającą atmosferę Marsa

Należący do NASA marsjański orbiter MAVEN (Mars Atmosphere and Volatile Evolution) dopiero co dotarł nad powierzchnię Czerwonej planety i nie zdążył na dobre rozpocząć swojej misji to już udało mu się wykryć ślady górnej atmosfery Marsa.

Sonda dotarła na miejsce 21 września, a jej celem jest sprawdzenie w jaki dokładnie sposób Mars przekształcił się z ciepłej, sprzyjającej życiu planety, na której znajdowała się woda w stanie płynnym w suchą i bardzo zimną pustynię jaką (przynajmniej z wierzchu) jest ona dziś.

Właściwa część misji rozpocząć ma się dopiero w listopadzie, lecz już podczas kalibracji czujników sonda znalazła bardzo ciekawe informacje. Są to ślady wodoru, tlenu i węgla, a naukowcy sądzą, że pierwiastki te istniały wcześniej w górnych partiach atmosfery jako dwutlenek węgla i para wodna, które tworzyły warstwę utrzymującą na planecie ciepło.

Potem związki te uległy rozpadowi i, najprawdopodobniej pod wpływem energetycznego promieniowania emitowanego przez Słońce w trakcie koronalnych wyrzutów masy, poszczególne pierwiastki, począwszy od najlżejszego wodoru, zostały przez wiatr słoneczny zabrane w przestrzeń kosmiczną (ze względu na brak chroniącej je magnetosfery), atom po atomie - aż do niemal całkowitego opróżnienia atmosfery. MAVEN udało się teraz dostrzec jak atomy węgla, wodoru i tlenu uciekają z planety w ten właśnie sposób.

Źródło: UC Berkeley

Krzysiek Dzieliński

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20690/maven-uchwycilo-uciekajaca-atmosfere-marsa

 

post-31-0-86004900-1413532958.jpg

post-31-0-89136500-1413532967.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kosmiczne selfie z kometą w tle ? unikalne zdjęcie zrobione przez sondę Rosetta

To jedno z najwspanialszych selfie, jakie kiedykolwiek zrobiono! 14 października 2014 sonda kosmiczna Rosetta sfotografowała się z kometą 67P/Czuriumow-Gierasimienko w tle, z odległości zaledwie 16 km!

Zdjęcie zrobione zostało z dołączonego do Rosetty lądownika Philae, który już 12 listopada 2014 roku ma usiąść na jądrze komety 67P/Czuriumow-Gierasimienko (znamy już miejsce lądowania na komecie). Na pierwszym planie widać panele słoneczne Rosetty, a w tle ? kometę, z której pod wpływem promieniowania słonecznego uwalnia się strumień gazu i pyłu. Tutaj możecie zobaczyć, jak niesamowicie wygląda kometa z naprawdę niewielkiej odległości.

Im bliżej Słońca kometa się znajduje, tym dłuższy i bardziej obfity staje się jej warkocz uwalniany z lodowo-skalnego jądra. W bezpośrednim sąsiedztwie naszej macierzystej gwiazdy z kraterów i szczelin komety tryskać będą gejzery gazu i pyłu, a może się zdarzyć i tak, że jądro kometarne pod wpływem ciepła po prostu się rozpadnie, tak jak to się stało w listopadzie 2013 roku z kometą C/2012 S1 zwaną także ISON. Zanim to nastąpiło, warkocz komety rozciągał się na 8 mln km od jej jądra. Sonda Rosetta, krążąca wokół komety Czuriumow-Gierasimienko, może nie przetrwać tego zbliżenia do Słońca (noszącego nazwę peryhelium), które nastąpi w sierpniu 2015 roku. Zgodnie z planem Rosetta i Philae mają towarzyszyć komecie przez blisko rok.

Wysłana przez Europejską Agencję Kosmiczną sonda Rosetta zacieśnia pętlę zataczaną wokół komety Czuriumow-Gierasimienko, szykując się do finalnego lądowania. W tej chwili oba obiekty dzieli od siebie około 10 km, a od Ziemi ? 480 mln km.

Podróż Rosetty ku komecie trwała 10 lat. Po czterech asystach grawitacyjnych (jedna ze wsparciem Marsa, trzy ? Ziemi) sonda dogoniła kometę w sierpniu 2014. Kiedy lądownik Philae osiądzie na kometarnym gruncie, będzie starał się gruntownie go przebadać, a dokonać tego mają skonstruowane przez Polaków przyrządy (tutaj piszemy o tym szczegółowo). Dzięki tym analizom naukowcy mają nadzieję dowiedzieć się, czy woda mogła przybyć pierwotnie na Ziemię wraz z kometami i czy mogły w niej istnieć zaczątki życia.

Dzięki zdjęciom wykonanym przez Rosettę naukowcy obliczyli, że kometa 67P ma rozmiar 3 x 5 km (piszemy o tym tutaj).

http://www.crazynauka.pl/kosmiczne-selfie-kometa-tle-unikalne-zdjecie-zrobione-sonde-rosetta/

Selfie sondy Rosetta z kometą 67P/Czuriumow-Gierasimienko w tle, wykonane z odległości zaledwie 16 km. Fot. ESA/Rosetta/Philae/CIVA

 

post-31-0-60245000-1413533300_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy wciąż wierzą, że Ziemia jest płaska. Dlaczego?

Aż trudno uwierzyć, że wiedza o tym iż Ziemia jest okrągła, stanowi zaledwie okruch czasu w którym sądzono, że jest płaska. Poglądy niektórych, mimo postępu techniki, się nie zmieniły. Ziemia jest plackiem m.in. dla członków Towarzystwa Płaskiej Ziemi.

Od kiedy tylko człowiek stał się istotą myślącą, panowało wśród niego przekonanie, że Ziemia jest płaska. Wówczas otaczający świat odbierano bardzo dosłownie. Pogląd ten szczególnie rozpowszechnił się w starożytności, kiedy znajdowano mnóstwo dowodów na jego poparcie.

Dla najstarszych ludów Mezopotamii świat był płaskim dyskiem otoczonym przez ocean. Jeszcze bardziej pomysłowi byli Egipcjanie, którzy byli przekonani, że świat jest kwadratowy. Chińczycy myśleli podobnie z tą różnicą, że dla nich okrągłe niebo było nasadzone na Ziemi za pomocą filarów. Jednak w "płaskim" świecie pojawiali się tacy, którzy mieli swoje własne poglądy, tępione na każdym kroku przez ogół społeczności.

Najwcześniejsze sugestie o kulistości Ziemi odnotowano około 600 lat przed Chrystusem i były one rozpowszechniane przez wyznawców doktryny Pitagorasa. Poszli oni jeszcze dalej i sądzili, że Ziemia wcale nie stanowi centrum Wszechświata, co do czasów Kopernika było nie do pomyślenia.

300 lat przed naszą erą pogląd, że Ziemia jest okrągła wyznawali już wszyscy Grecy i Rzymianie. Najważniejszym wydarzeniem związanym z kulistością Ziemi było obliczenie przez Eratostenesa obwodu naszej planety. Mimo powszechnego przekonania o kulistości Ziemi w kolejnych stuleciach nie można było zdobyć żelaznego dowodu z prostej przyczyny.

Ludzkość ostatecznie przekonała się o tym, że Ziemia nie jest płaska dopiero w 1959 roku, kiedy pierwsze zdjęcie błękitnej bańki (choć wtedy jeszcze w kolorze prawie czarno-białym) wykonał satelita Explorer-6. Pierwszym człowiekiem, który na własne oczy potwierdził kulistość Ziemi był z kolei rosyjski astronauta Jurij Gagarin w 1961 roku.

Aż trudno uwierzyć, że po upływie półwiecza nadal są wśród nas tacy, którzy uważają, że Ziemia jest płaska. To członkowie Towarzystwa Płaskiej Ziemi, które założone zostało w dziewiętnastym wieku przez angielskiego wynalazcę Samuela Birley'a Rowbothama.

Według niego biblijne opisy należy rozumieć dosłownie, a więc Ziemia jest dyskiem otoczonym ścianą lodu. Nawet po pierwszych zdjęciach satelitarnych do stowarzyszenia należało około 3 tysięcy członków, nie tylko z Anglii i Stanów Zjednoczonych, lecz również z Indii, Iranu i Arabii Saudyjskiej.

Dziś towarzystwo ma się tak samo dobrze, jak wieki temu prowadzone od 2004 roku przez Daniela Shentona. Członkowie mają zróżnicowane wizje płaskości Ziemi. Według niektórych Ziemia jest dyskiem o skończonym obszarze, otoczonym Antarktydą.

Antarktyda posiada krawędź, z której można spaść w przestrzeń kosmiczną. Grawitacja nie istnieje, a iluzja przyciągania ziemskiego powodowana jest przez jednostajny ruch Ziemi w górę. Inni uważają z kolei, że Ziemia jest dyskiem o nieskończonym obszarze. Okazuje się, że tak niemal niezaprzeczalna rzecz, jak kulistość Ziemi, również może być brana za jedną ze spiskowych teorii dziejów.

http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/114132,niektorzy-wciaz-wierza-ze-ziemia-jest-plaska-dlaczego

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Satelita wykrył sygnał od nieznanych cząstek, które wylatują ze Słońca i uderzają w ziemskie pole magnetyczne. To ciemna materia?

 

Ciemna materia jest tajemnicą tajemnic współczesnej fizyki. Otacza nas z wszystkich stron i przenika przez nasze ciała, ale nie potrafimy jej wykryć. Jesteśmy dla niej przezroczyści. Brytyjscy badacze donoszą, że chyba udało im się odkryć jeden ze składników tej niezwykłej substancji - aksjony.

Amerykański noblista Frank Wilczek niedawno mówił mi, że gdyby ułożyć listę największych nierozwiązanych problemów w fizyce, to ciemna materia znalazłaby się na pierwszym miejscu.

- W zeszłym stuleciu żmudnie badaliśmy, z czego i jak zbudowana jest otaczająca nas materia. Ustaliliśmy, że jej najbardziej elementarnymi składnikami są elektrony i kwarki - opowiadał prof. Wilczek. - I kiedy już zaczynaliśmy sądzić, że to doskonale rozumiemy, astronomowie odkryli, że ta znana nam materia stanowi zaledwie 5 proc. całkowitej masy kosmosu. Nie mamy bladego pojęcia, czym jest reszta! Obok nas istnieje niewidzialny świat "cieni", a my jesteśmy skazani na mniej lub bardziej udane domysły.

Wilczek sugerował, że jednym ze składników tej nieznanej materii mogą być aksjony.

Co to są aksjony? - Wymyśliliśmy je przed 35 laty ze Stevenem Weinbergiem - mówił. - Ochrzciłem je nazwą proszku do prania, którego używała moja żona. Bo, widzi pan, aksjon to zbyt piękna nazwa dla proszku, ale dla nowej cząstki elementarnej - w sam raz.

Kiedy zapytałem, czy jest szansa na empiryczne potwierdzenie jego aksjonów, Wilczek odrzekł: - Większa niż pół na pół.

Być może jego naukowe proroctwo właśnie się spełnia. Satelita Europejskiej Agencji Kosmicznej XMM-Newton wykrył nieznane promieniowanie X, a naukowcy sugerują, że pochodzi ono od aksjonów, które wylatują ze Słońca i zderzają się z polem magnetycznym Ziemi.

Informują o tym brytyjscy naukowcy z Uniwersytetu w Leicester w pracy, która ukaże się 20 października w piśmie "Monthly Notices of the Royal Astronomical Society".

Ciemne chucherko

Jeśli to się potwierdzi, to Brytyjczycy wygrali wielki międzynarodowy wyścig, bo na aksjony od lat poluje wiele zespołów badawczych na całym świecie.

Prof. Wilczek i Weinberg wymyślili te cząstki w latach 70. zeszłego stulecia, żeby rozwiązać problemy, jakie miała teoria silnych oddziaływań jądrowych. Chodzi o potężne siły, najsilniejsze w przyrodzie, które spajają kwarki w jądrach atomowych.

Aksjony mają być neutralne (pozbawione ładunku elektrycznego), bardzo lekkie (prawdziwe chucherka - miliony czy miliardy razy lżejsze od elektronów) i mają bardzo słabo wchodzić w reakcje ze zwykłą materią (wiadomo, inaczej już dawno byśmy je wykryli). Z jednym wyjątkiem. Teoria przewiduje, że w silnych polach elektromagnetycznych te cząstki mogą zamienić się w odczuwalne już przez nas promieniowanie rentgenowskie. Może się też stać na odwrót - promienie X w silnych polach elektrycznych mogą się przekształcać w aksjony.

Fizycy niemal od razu zauważyli, że potencjalnym źródłem aksjonów powinno być wnętrze naszej gwiazdy. Jeśli teoria Wilczka ma sens, to strumień tych cząstek powinien wylatywać ze Słońca i docierać do Ziemi. A kiedy słoneczne aksjony natrafią na pole elektromagnetyczne, to mogą się zamienić w promienie X.

Na tym opiera się większość pułapek, które fizycy w ostatnich latach zastawiali na te cząstki w swoich ziemskich laboratoriach (m.in. w ośrodku jądrowym CERN pod Genewą). Naukowcy zaczajają się przy potężnych elektromagnesach i wypatrują emisji rentgenowskiej od aksjonów, które w polu elektromagnetycznym zamienią się w promieniowanie. Na razie bez skutku.

Sezon na promienie X

Badacze z Uniwersytetu Leicester wpadli na inny pomysł. Wykorzystali to, że cała Ziemia jest wielkim elektromagnesem. Jeśli więc słoneczne aksjony istnieją, to gdy wpadają w magnetyczny kokon otaczający naszą planetę, niektóre z nich przekształcają się w promienie X.

Co ważne, możemy to promieniowanie wykryć! Mamy wspaniały detektor. Na wokółziemskiej orbicie od 15 lat krąży europejskie obserwatorium rentgenowskie XMM-Newton. Jest wprawdzie wpatrzone w daleki kosmos - szuka odległych źródeł promieniowania X, ale przecież powinno także zarejestrować promieniowanie z całkiem bliskich źródeł.

 

Wylatujące ze Słońca aksjony (niebieskie linie) uderzają w ziemskie pole magnetyczne (czerwone linie) i zamieniają się w promieniowanie Roentgena (pomarańczowe linie)

 

Brytyjczycy przeanalizowali archiwalne dane z 15 lat pomiarów satelity, żeby ustalić, czy widzi on jakieś nieznane promieniowanie, które pochodzi z najbliższego otoczenia Ziemi. Po wyeliminowaniu wszystkich znanych źródeł rentgenowskich, w ich danych pozostało jeszcze pewne rentgenowskie "tło". To nic dziwnego, tego się należało spodziewać - rozproszone i uśrednione promieniowanie powinno dochodzić z wszystkich kierunków Wszechświata. Tyle że to "tło" nie było jednakowe w czasie. Zmieniało się sezonowo, w rytm zmiany położenia satelity wobec Słońca i Ziemi.

 

To aksjony!

 

- To się doskonale zgadza z hipotezą słonecznych aksjonów - mówi współautor pracy dr Andy Read. Promieniowanie rentgenowskie od tych cząstek powinno być najsilniejsze na linii Słońce-Ziemia, bo z tego kierunku one nadlatują. Tak wynika z naszych analiz.

 

- To może być przełomowe odkrycie, otwierające okno do nowej fizyki - uważa dr Read.

 

- Zdumiewający rezultat - dodaje prezydent Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego Martin Barstow. - Jeśli się potwierdzi, będzie to pierwsza bezpośrednia detekcja i identyfikacja tych nieuchwytnych do tej pory cząstek ciemnej materii.

 

Dr Read mówi w "Guardianie", że podobny sygnał wykrył amerykański satelita rentgenowski "Chandra", choć nieco czasu może zająć Amerykanom jego analiza. Brytyjczycy natomiast teraz jeszcze dokładniej sprawdzą sygnał rejestrowany przez obserwatorium XMM-Newton.

 

Ostatnie miesiące rzeczywiście mogą oznaczać przełom w łowach na ciemną materię. Nie tylko Brytyjczycy donieśli o obiecujących rezultatach. Niedawno detektor AMS (magnetyczny Spektrometr Alfa, zainstalowany na stacji kosmicznej) także wykrył zagadkowy sygnał - nadmiar pozytonów w promieniowaniu kosmicznym. Pozytony są odpowiednikami elektronów w świecie antymaterii. Naukowcy spekulują, że te nadmiarowe pozytony pochodzą z rozpadu cząstek ciemnej materii. Ale w tym wypadku na pewno nie chodzi o aksjony, bo z obliczeń wynika, że rozpadają się jakieś inne cząstki - bardzo masywne cząstki, miliony razy cięższe od elektronu. Najwięcej zwolenników ma hipoteza, że AMS wykrył neutralina, które są hipotetycznym krewniakiem bozonu Higgsa, odkrytego kilka lat temu w CERN.

 

Przez wiele dekad bez skutku szukaliśmy składników ciemnej materii, a teraz nagle odkrywamy dwa na raz - aksjony i neutralina. To się nazywa mieć szczęście. Jak mawia prof. Wilczek, żyjemy w niezwykle ciekawych czasach.

Skąd wiemy o istnieniu ciemnej materii?

Swoją masą wpływa ona na ruch widocznych galaktyk. Po raz pierwszy natrafił na nią astrofizyk Fritz Zwicky w latach 30. zeszłego wieku. Gdy zmierzył prędkości galaktyk w Gromadzie Coma, okazało się, że poruszają się w polu ciążenia wielokrotnie większej masy, niż to wynika z prostego zliczania gwiazd, widocznych w teleskopie. Potem inne obserwacje wielokrotnie to potwierdziły. Ciemna materia tworzy "grawitacyjne soczewki", które zakrzywiają światło docierające do Ziemi - w ten sposób można nawet dziś zbadać, gdzie się ona kumuluje. Kilka lat temu astrofizycy wykreślili mapę jej zagęszczeń w kosmosie. Okazuje się, że mniej więcej pokrywa się ona z położeniem świecącej materii, z tym że skupiska ciemnej materii są dużo rozleglejsze. Jasne gwiazdy i galaktyki przypominają niewielkie świecidełka zawieszone na potężnym rusztowaniu nieznanej ciemnej substancji. Nasza Droga Mleczna wraz z Układem Słonecznym także jest zanurzona w takim wielkim ciemnym obłoku, który sięga prawie aż do sąsiedniej galaktyki Andromedy.

http://wyborcza.pl/1,75476,16824386,Satelita_wykryl_sygnal_od_nieznanych_czastek__ktore.html

Słońce sfotografowane w ultrafiolecie (NASA)

post-31-0-00008000-1413613965_thumb.jpg

post-31-0-39488300-1413613978.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)