Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Szef Virgin Galactic Richard Branson zapowiada kontynuację projektu kosmicznego

Właściciel firmy Virgin Galactic Richard Branson zapowiedział kontynuację projektu kosmicznego mimo piątkowej katastrofy statku kosmicznego SpaceShipTwo, w którym zginął jeden pilot, a drugi został ranny. Do katastrofy doszło podczas testowego lotu.

Założyciel i właściciel firmy podkreślił w oświadczeniu opublikowanym na blogu, że jest "zszokowany i zasmucony" wypadkiem, do jakiego doszło na terytorium Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie zapewnił, że "wytrwa" w kontynuowaniu programu kosmicznego prowadzonego przez Virgin Galactic. Branson zapowiedział także, że podejmie bliską współpracę z amerykańskimi organami śledczymi badającymi przyczyny katastrofy

Nasze myśli są z rodzinami wszystkich, których dotknęła katastrofa. (...) Przestrzeń kosmiczna jest trudna (do opanowania) - ale warta tego. Dlatego wytrwamy i będziemy dalej razem pracować" - napisał Branson.

Szef Virgin Galactic zapowiedział także, że udaje się na miejsce katastrofy.

Do wypadku doszło na pustyni Mojave w Kalifornii. Zginął drugi pilot maszyny, a pierwszy, któremu udało się katapultować, został ciężko ranny.

Śmierć drugiego pilota potwierdził rzecznik biura szeryfa hrabstwa Kern, Ray Pruitt. Powiedział też, że pierwszego pilota odnaleziono w pobliżu miejsca katastrofy, 150 km na północ od Los Angeles, i przewieziono do najbliższego szpitala. Jego obrażenia są określane jako ciężkie.

 

Był to pierwszy od stycznia test tego statku kosmicznego obejmujący odpalenie silnika rakietowego. Firma Virgin Galactic poinformowała na Twitterze, że podczas próbnego lotu doszło do "poważnej anomalii", której rezultatem była utrata statku SpaceShipTwo.

 

Fotograf Ken Brown, który był świadkiem katastrofy powiedział, że SpaceShipTwo eksplodował, gdy został odczepiony od samolotu, który wynosił go na dużą wysokość. Zgodnie z założeniami po odłączeniu od samolotu uruchamiany jest silnik rakietowy, wynoszący statek na orbitę, na wysokość ponad 100 km, a na Ziemię SpaceShipTwo wraca jak szybowiec.

 

Termin pierwszego komercyjnego lotu, podczas którego pasażerowie będą mieli widok na naszą planetę na tle przestrzeni kosmicznej i kilka minut w stanie nieważkości, wielokrotnie przesuwano. Ostatnio mówiono, że będzie to wiosna 2015 roku.

 

Firma Virgin Galactic, założona przez brytyjskiego miliardera Richarda Bransona, zawarła w tym roku porozumienie z Federalnym Zarządem Lotnictwa (FAA), które ma umożliwić rozpoczęcie komercyjnych lotów z pasażerami na orbitę okołoziemską. Porozumienie szczegółowo reguluje zasady organizacji lotów w kosmos pojazdów Virgin Galactic.

 

Na rozpoczęcie takich lotów oczekuje ponad 800 osób, które zapłaciły za bilety po 250 tys. dolarów, wśród nich sam Richard Branson i hollywoodzki gwiazdor Leonardo di Caprio oraz wielu innych prominentów.

 

 

(meg)

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Szef-Virgin-Galactic-Richard-Branson-zapowiada-kontynuacje-projektu-kosmicznego,wid,17003230,wiadomosc.html

Szczątki statku SpaceShipTwo PAP/EPA / Michael Nelson

 

post-31-0-52115900-1414839955.jpeg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżycowa misja Chin zakończona sukcesem

Chinom udało się właśnie skutecznie ukończyć pierwszą misję na Księżyc i z powrotem - sobotnim rankiem na Ziemię powróciła sonda Chang'e 5-T1, która zawróciła dokoła ciemnej strony naszego naturalnego satelity, a później skutecznie pokonała opór ziemskiej atmosfery i wylądowała w regionie Mongolii Wewnętrznej.

Podczas misji tej nie tylko udało się wykonać bardzo ciekawe zdjęcia lecz także (a raczej przede wszystkim) Chiny sprawdziły swoje technologie przed misją Chang'e 5, która wystartować ma za 3 lata, i podczas której z Księżyca zebrane mają zostać próbki do badań na Ziemi.

Przed wejściem w ziemską atmosferę sonda pędziła z prędkością ponad 11 kilometrów na sekundę dlatego najpierw konieczne było zastosowanie manewru odbijania od atmosfery aby nieco prędkości wytracić.

A w przyszłości, jeśli oczywiście misja Chang'e 5 zakończy się sukcesem, Chińczycy chcą wysłać na Srebrny glob ludzi, a w 2020 roku chcą otworzyć własną stację kosmiczną.

Krzysiek Dzieliński

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20860/ksiezycowa-misja-chin-zakonczona-sukcesem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacja ze stratosfery ? film nakręcony z balonu przez polskich gimnazjalistów

Wreszcie jest film nakręcony podczas misji balonu stratosferycznego Fokus One wysłanego przez polskich gimnazjalistów ? Mateusza Zarembę i Adama Kitę! Crazy Nauka była patronem medialnym tej imprezy i sekundowała ekipie podczas startu.

Adam Kita (15 lat) i Mateusz Zaremba (16 lat i właściwie to jest już licealistą) to entuzjaści technologii kosmicznych, którzy wzięli na siebie ambitne zadanie nakręcenia pierwszego w Polsce filmu 3D w technologii HD, ukazującego naszą planetę i kosmos ze stratosfery (to ta warstwa atmosfery Ziemi, która rozciąga się od ok. 10 km do 55 km nad jej powierzchnią). Jak tego dokonali? Wywrócili wszystko do góry nogami, zebrali fundusze w portalu crowdfoundingowym, zdobyli wsparcie Centrum Badań Kosmicznych PAN, pozwolenie na lot od Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, wykonali plany i obliczenia, uszyli spadochron, skonstruowali kapsułę, do której przymocowali kamery i? balon poleciał. A oni pognali za nim, by przechwycić sprzęt, kiedy spadnie na ziemię.

Po udanym starcie trzy kamery, w które wyposażona była kapsuła balonu Fokus One, nagrały przepiękne sekwencje, które możecie obejrzeć poniżej. W trakcie tej niesamowitej podróży czujniki odnotowały temperaturę do -60 st. C. Balon wznosił się do wysokości około 15 km, po czym pękł i opadł na ziemię.

? Maksymalna wysokość, jaką osiąga ten typ balonu, to 35 km. Nasz balon nie wzniósł się tak wysoko po części z powodu niezbyt dobrych warunków atmosferycznych, a więc warstwy chmur składających się z kryształków lodu, które osłabiły powłokę ? powiedział Crazy Nauce Mateusz Zaremba. ? Z drugiej strony sam balon okazał się słabszy jakościowo, niż zapowiadał producent. Mimo to nasz cel osiągnęliśmy.

Balon wystartował w Serocku i pokonał w poziomie, w linii prostej, około 50 km. Pech chciał, że kapsuła z kamerami wpadła w sam środek Narwi, jedynej większej rzeki w okolicy.

? Przez blisko półtorej godziny staraliśmy się ją wyłowić z wody. Wreszcie osiadła przy brzegu i można ją było przechwycić ? opowiada Mateusz. ? Z trzech kamer wodowanie przetrwały dwie, ale na szczęście zachował się cały zarejestrowany materiał.

Oto film nakręcony podczas lotu balonu stratosferycznego wypuszczonego przez Mateusza i Adama:

Jesteśmy zadowoleni z przebiegu tej misji i już myślimy o tym, żeby zorganizować następną ? tym razem z lepszej jakości balonem ? mówi Mateusz.

http://www.crazynauka.pl/relacja-stratosfery-film-nakrecony-balonu-polskich-gimnazjalistow/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciemna energia "połyka" ciemną materię. "Wszechświat stanie się ogromny, nudny i pusty"

Najnowsze badania nad naturą ciemnej materii i ciemnej energii mogą rzucić nieco światła na przyszłe losy Wszechświata. Badacze z Portsmouth i Rzymu odkryli ślady jakoby ciemna materia stanowiąca "kosmiczne rusztowanie" jest powoli i sukcesywnie "połykana" przez ciemną energię.

? Publikacja pod redakcją American Physical Society (amerykańskiego stowarzyszenia naukowego fizyków - red.) pojawiła się na łamach magazynu "Physical Review Letters". Naukowcy z Uniwersytetu Portsmouth i w Uniwersytetu w Rzymie opisują w niej interakcje zachodzące pomiędzy ciemną materią i ciemną energią.

Ciemne i wszechobecne

Obecnie uważa się, że tzw. brakująca masa we Wszechświecie jest ciemną materią, której istnienie zdradzają jedynie wywierane przez nią efekty grawitacyjne. Uważa się ją za materię nieemitującą i nieodbijającą promieniowania elektromagnetycznego.

Z kolei za ciemną energię, której istnienie hipotetycznie jest według fizyków możliwe, uznaje się energię wszechobecną w kosmosie. Wywiera na przestrzeń ujemne ciśnienie, wywołując tym samym rozszerzanie się Wszechświata.

Studium fatum kosmosu

W opublikowanej na łamach magazynu pracy badacze dowodzą, jakoby między obiema hipotetycznie istniejącymi formami - ciemną materią i ciemną energią - dochodziło do interakcji. Opierając się na ostatnich danych autorzy dowodzą, że skutkiem jest spowolnienie procesu "rozdmuchiwania się" Wszechświata.

- To studium dotyczy fundamentalnych zagadnień o czasie w kosmosie. To właściwie rozprawa nad przeznaczeniem Wszechświata, nad tym jaki będzie jego [Wszechświata] koniec - uważa David Wands, dyrektor Instytutu Kosmologii i Grawitacji w Portsmouth.

Wielki, pusty i nudny

- Jeśli mamy rację i faktycznie czarna energia nabiera siły kosztem wyparowującej z tego powodu ciemnej materii - kontynuuje Wands - koniec końców Wszechświat stanie się ogromnym, nudnym i pustym miejscem - kwituje.

- Ciemną materię można przyrównać do ram nadających rozrastającemu się Wszechświatowi kształt. Galaktyki na które patrzymy opierają się na tym swoistym rusztowaniu. Prowadzone przez nas obserwacje sugerują, że ciemna materia wyparowuje spowalniając rozrost kosmosu - podkreśla badacz.

Lato z teleskopem

Z prof. Davidem Wands współpracowały jego studentki z Uniwersytetu w Rzymie, Valentina Salvatelli i Najla Said oraz wykładający tam dr Marco Bruni i prof. Alessandro Melchiorri. Wspólnie analizowali dane zgromadzone w ramach projektu Sloan Digital Sky Survey, czyli prowadzonego od 2000 r. przeglądu nieba wykonywanego przez 2,5-metrowy teleskop w Apache Point Observatory w Nowym Meksyku.

- Valentina i Najla spędziły kilka miesięcy w Nowym Meksyku obserwując niebo i szukając różnic między swoimi obserwacjami a tymi, które wykonywano wcześniej - przyznał prof. Wands. - Od roku 1998 nauka bardzo się rozwinęła. Dziś widok nieba, który teleskopy rejestrują to dla nas źródło znacznie bogatsze niż kiedyś - tłumaczył profesor.

Błędy przeszłości

- Opracowane niegdyś modele ciemnej energii są dość archaiczne w dzisiejszych czasach. Uważam, że udało nam się opracować lepsze algorytmy, zdolne do przetworzenia wszystkich dostępnych danych i skondensowania ich w czytelniejszy i wiarygodniejszy model - podkreślił prof. Wands.

- Od późnych lat 90. astronomowie byli przekonani, że coś faktyczne przyspiesza proces rozszerzania się Wszechświata. Z początku wyjaśniano to w ten sposób, że w przestrzeni kosmicznej - próżni - jest skumulowana energia o odpowiedniej do tego gęstości - wyjaśniał badacz dodając, że z czasem obserwacje zmusiły naukowców do zweryfikowania swojej wiedzy.

Interesująca korekta

- Błędne było założenie, że te wartości są stałymi, że świat będzie stale w jednakowym tempie się rozrastał. Wykazaliśmy, że wcale tak się nie dzieje. Analizy obserwacji wykazały bowiem zgoła co innego - zaznaczył profesor Wands. - Okazało się, że kosmos nie tylko nie trzyma tempa rozszerzania się, ale nawet je spowolnił - podkreślił.

- To wszystko wygląda wyjątkowo interesująco na papierze - komentuje prof. Dragan Huterer z Uniwersytetu Michigan. W jego opinii konieczne są dalsze badania, którymi autorzy publikacji mogliby poprzeć stawiane w artykule tezy. - Ilekroć dyskusje naukowe schodzą na tory ciemnej energii, tylekroć musimy zrozumieć że nasza wiedza w tym zakresie jest niezwykle uboga - zauważa.

Dowód na konieczność zmian

Prof. Huterer dodaje jednak, że "nie może powiedzieć, by był przedstawionymi wynikami specjalnie zaskoczony". Jak zauważa - wynik wygenerował napisany na nowo algorytm, zdolny wykonać większą ilości obliczeń niż starsze modele.

- To jednak dowodzi, że konieczne są pewne zmiany. Od dłuższego czasu środowisko naukowców jest świadome, że ilość danych pozyskiwanych przez najnowsze instrumenty jest ogromna, o wiele większa niż kiedyś. Konieczna jest modyfikacja istniejących algorytmów i modeli tak, by były zdolne te dane przetworzyć - zaznaczył prof. Huterer.

Źródło: science daily

Autor: mb/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/ciemna-energia-polyka-ciemna-materie-wszechswiat-stanie-sie-ogromny-nudny-i-pusty,148040,1,0.html

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znana przyczyna katastrofy pojazdu kosmicznego Virgin Galactic

System wspomagający wchodzenie statku kosmicznego do atmosfery stał się powodem katastrofy SpaceShipTwo. Według śledczych badających wypadek, w którym zginął jeden pilot, mechanizm zadziałał zbyt szybko.

Już teraz wiadomo, że wcześniejsze domysły wskazujące na usterkę w nowym silniku nie znalazły potwierdzenia w faktach. Zarówno sam silnik, jak i system paliwowy nie mają śladów eksplozji ? orzekli śledczy.

To na razie wstępne ustalenia, a jak ocenia prowadząca badania amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu, dochodzenie może potrwać nawet rok.

SpaceShipTwo firmy Virgin Galactic ma w przyszłości wozić turystów na krótkie wycieczki do granic kosmosu, na wysokość ponad stu kilometrów. Pierwsze komercyjne loty miały odbyć się w przyszłym roku, ale zdaniem niektórych obserwatorów katastrofa samolotu znacznie opóźni te plany.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Znana-przyczyna-katastrofy-pojazdu-kosmicznego-Virgin-Galactic,wid,17005456,wiadomosc.html?ticaid=113bc8

Szczątki statku SpaceShipTwo AP / Ringo H.W. Chiu

 

post-31-0-04547100-1414997824.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w pierwszym tygodniu listopada 2014 roku

Animacja pokazuje położenie Księżyca i Urana w pierwszym tygodniu listopada 2014 roku (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć).

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

W czwartek 6 listopada Księżyc przejdzie przez pełnię, zatem pierwszego i ostatniego dnia tygodnia faza Srebrnego Globu będzie bardzo podobna, tylko jego ciemny brzeg będzie po drugiej stronie. Na początku tygodnia Księżyc minie planetę Uran i zakryje gwiazdę o Piscium, natomiast po pełni Księżyc minie Aldebarana i gwiazdę ? Tauri. Na porannym niebie wciąż widoczny jest Merkury, a kilkadziesiąt stopni nad nim - Jowisz. Wieczorem można obserwować Marsa, mijającego gwiazdę Kaus Borealis ze Strzelca.

 

Pierwszy tydzień listopada będzie zdominowany przez bardzo jasno świecący Księżyc, który w tym czasie odwiedzi gwiazdozbiory Ryb, Barana i Byka, a w czwartek 6 listopada, o godzinie 23:23 przejdzie przez pełnię. W związku z bliską pełnią naturalny satelita Ziemi będzie przebywał na niebie praktycznie przez całą noc.

 

We wtorek 4 listopada Srebrny Glob minie Urana. Jednak inaczej, niż miesiąc temu tarcza Księżyca będzie miała fazę 94%, czyli na jej zanurzenie się w cieniu Ziemi w tym dniu liczyć nie można. O godzinie podanej we wstawce Księżyc przejdzie prawie dokładnie w połowie drogi między Uranem, a gwiazdą 96 Piscium. Środek Księżyca będzie oddalony od obu ciał niebiańskich o około 24 minuty kątowe, a jego brzeg o mniej niż 7'. Zarówno Uran, jak i 96 Psc świecą z jasnością +5,7 magnitudo, zatem przy tak silnym blasku naturalnego satelity Ziemi będą one trudne do dostrzeżenia.

 

Dobę później faza Księżyca będzie jeszcze większa, będzie to 98%. Księżyc przesunie się na wschodnią granicę konstelacji Ryb i tej nocy zakryje on gwiazdę o Piscium, której jasność obserwowana to +4,3 wielkości gwiazdowej. Zakrycie będzie widoczne w prawie całej Europie i Rosji oraz w północnej Afryce. W Polsce gwiazda będzie zakrywana mniej więcej od godziny 18:07 w części południowej, do 17:15 w części północnej. Odkrycie nastąpi niewiele ponad godzinę później. Niestety faza bliska pełni oznacza, że nie będzie to zjawisko łatwe do obserwacji, ponieważ i zakrycie, i odkrycie nastąpi przy jasnym brzegu.

 

Tej i następnej nocy naturalny satelita Ziemi będzie się znajdował dość blisko jasnych gwiazd Barana. W środę 5 listopada o godzinie podanej na mapce gwiazda Hamal będzie oddalona od Księżyca o ponad 15°, gwiazda Sheratan - o 12°, zaś gwiazda Mesarthim - o półtora stopnia mniej. W czwartek 6 listopada Księżyc przesunie się o kilkanaście stopni na północny wschód, zwiększając przy tym fazę do 100%. Wszystkie 3 najjaśniejsze gwiazdy Barana tej nocy będą się znajdowały około 13° nad Księżycem.

 

Piątek, sobotę i niedzielę Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Byka i jego faza zacznie już spadać. W nocy 7 listopada faza naturalnego satelity Ziemi zmniejszy się do 99%, a będzie on się znajdował w zachodniej części Byka, około 9° na południe od Plejad. W sobotę 8 listopada faza księżycowej tarczy zmniejszy się do 96%. Tej nocy będzie on przebywał w środkowej części Byka, nieco na północ od Aldebarana. O godzinie podanej na mapce środek Księżyca będzie oddalony od najjaśniejszej gwiazdy Byka o niecałe 50 minut kątowych. Ostatniej nocy tego tygodnia Srebrny Glob będzie miał fazę 90% i będzie wędrował mniej niż 4° na południe od gwiazdy ? Tauri, czyli południowego rogu Byka. W czasie górowania Księżyca, w poniedziałek 10 listopada mniej więcej o godzinie 2:00, odległość między tymi ciałami niebiańskimi zmniejszy się do trochę ponad 3°.

Mapka pokazuje położenie Marsa w pierwszym tygodniu listopada 2014 roku (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć).

Mapkę wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Wieczorem, jeszcze zanim Księżyc wzniesie się wysoko nad horyzont, można obserwować Marsa, który jednak wciąż wędruje nisko nad horyzontem. W momencie zachodu Słońca, około godziny 16:00 Mars jest bliski górowania (góruje 45 minut wcześniej) i przebywa mniej więcej 13° nad południowym widnokręgiem. Natomiast o godzinie podanej na mapce przesunie się on wyraźnie na zachód, jednocześnie zmniejszając wysokość nad widnokręgiem do 8°. W tym tygodniu parametry fizyczne marsjańskiej tarczy zmienią się bardzo niewiele, jej jasność to nadal +0,9 magnitudo, jej średnica kątowa jest mniejsza, niż 6", a jej faza, to 91%.

W poniedziałek i wtorek Czerwona Planeta będzie mijała gwiazdę Kaus Borealis, czyli ? Strzelca, której jasność obserwowana, to +2,8 wielkości gwiazdowej. W tych dniach Mars będzie oddalony od niej o niecałe 45 minut kątowych. Następnie Mars podąży dalej na wschód, zbliżając się do gwiazdy Nunki. W przyszłym tygodniu odległość między tymi ciałami niebiańskimi zmniejszy się do 2°, ale w niedzielę 9 listopada będzie to niecałe 3°.

Animacja pokazuje położenie Merkurego i Jowisza w pierwszym tygodniu listopada 2014 roku (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć).

Animację wykonano w GIMP-ie (http://www.gimp.org) na podstawie mapek z programu Starry Night (http://www.starrynighteducation.com).

Dodał: Ariel Majcher

Źródło: StarryNight

Nad ranem, po drugiej stronie nieba wędrują planety Jowisz i Merkury. Pierwsza z planet przebywa na tle gwiazdozbioru Lwa i pojawia się nad horyzontem już przed godziną 23:00, a najwyżej nad widnokręgiem znajduje się po godzinie 6:00. Natomiast druga z nich wstaje około godziny 5:30 i około godziny 6:00 wznosi się na wysokość mniej więcej 8°, ale zacznie się ona zbliżać do Słońca i w ciągu tygodnia jej wysokość nad horyzontem zmniejszy się o 2°.

 

Jowisz wciąż porusza się ruchem prostym i pod koniec tego tygodnia zbliży się do Regulusa w Lwie na odległość niecałych 9°. Jasność Jowisza wynosi już -2,1 wielkości gwiazdowej, a jego tarcza ma średnicę 37". Natomiast Merkury minie Spikę w Pannie, przechodząc na początku tygodnia w odległości nieco ponad 4° od niej. W przypadku tej planety jej jasność w trakcie tygodnia wzrośnie z -0,6 do -0,8 magnitudo, jej średnica kątowa spadnie poniżej 6", a faza urośnie z 64 do 81%.

 

W układzie księżyców galileuszowych Jowisza będzie można dostrzec następujące zjawiska:

? 3 listopada, godz. 2:08 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 3 listopada, godz. 22:58 - od wschodu Jowisza Io na tarczy planety (blisko zachodniej krawędzi tarczy),

? 3 listopada, godz. 23:26 - zejście Io z tarczy Jowisza,

? 5 listopada, godz. 0:14 - wyjście Ganimedesa z cienia Jowisza (koniec zacmienia),

? 5 listopada, godz. 1:40 - Ganimedes chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia),

? 5 listopada, godz. 5:20 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 7 listopada, godz. 2:46 - wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,

? 7 listopada, godz. 5:24 - wejście Europy na tarczę Jowisza,

? 7 listopada, godz. 5:44 - zejście cienia Europy z tarczy Jowisza,

? 8 listopada, godz. 5:56 - wejście Io w cień Jowisza (początek zaćmienia),

? 9 listopada, godz. 3:14 - wyjście Europy zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 9 listopada, godz. 3:16 - wejście cienia Io na tarczę Jowisza,

? 9 listopada, godz. 4:34 - wejście Io na tarczę Jowisza,

? 9 listopada, godz. 5:36 - zejście cienia Io z tarczy Jowisza,

? 9 listopada, godz. 6:52 - zejście Io z tarczy Jowisza,

? 10 listopada, godz. 0:26 - wejście Io w cień Jowisza (początek zaćmienia),

? 10 listopada, godz. 4:02 - wyjście Io zza tarczy Jowisza (koniec zakrycia),

? 10 listopada, godz. 5:54 - Kalisto chowa się za tarczę Jowisza (początek zakrycia).

 

Dodał: Ariel Majcher

http://news.astronet.pl/7515

 

post-31-0-62819200-1414998773_thumb.gif

post-31-0-02387200-1414998807.jpg

post-31-0-25510200-1414998842_thumb.gif

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble znalazł gwiezdnego towarzysza ukrytego przez 21 lat w blasku supernowej

Za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a astronomowie odkryli gwiezdnego towarzysza rzadkiego typu supernowej. Obserwacja ta potwierdza teorię, zgodnie z którą eksplozja pochodzi z układu podwójnego. W układzie takim jedna gwiazda zaopatruje się w paliwo pochodzące z utraty masy jej towarzysza. To pierwsze odkrycie, dzięki któremu astronomowie byli w stanie określić jakie właściwości musi posiadać gwiezdny towarzysz supernowej typu IIb. Naukowcy mogli także oszacować jasność oraz masę gwiazdy po eksplozji, co rzuciło światło na warunki jakie panowały przed wybuchem.

Artykuł napisała Katarzyna Więcek.

?Masywniejsza gwiazda układu podwójnego prawdopodobnie traci przed wybuchem większość pierwotnej powłoki wodorowej. Problem polega na tym, że dotychczasowe bezpośrednie obserwacje przewidywanego towarzysza były utrudnione, ponieważ jest on bardzo słaby w porównaniu z supernową? ? powiedział główny badacz Ori Fox z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.

Astronomowie szacują, że co sekundę gdzieś we Wszechświecie gaśnie jedna supernowa. Nadal jednak nie rozumieją w pełni jak gwiazdy wybuchają. Odkrycie gwiezdnego towarzysza, niczym odnalezienie dowodu zbrodni, dostarcza cennych wskazówek odnośnie różnych supernowych we Wszechświecie. ?To jest jak miejsce zbrodni, a my wreszcie zidentyfikowaliśmy przestępcę? ? zażartował członek zespołu Alex Filippenko, profesor astronomii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. ?Gwiezdny towarzysz ukradł trochę wodoru zanim główna gwiazda eksplodowała?.

Eksplozja miała miejsce w galaktyce M81, która jest oddalona od Ziemi o 11 mln lat świetlnych w kierunku konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy. Światło z wybuchu supernowej zostało zarejestrowane po raz pierwszy w 1993 r. a obiekt nazwano SN 1993J. Stanowił on najbliższy znany przykład tego typu supernowej, zwanego typem IIb, ze względu na szczególne cechy eksplozji. W ciągu ostatnich dwóch dekad, astronomowie poszukiwali podejrzanego towarzysza myśląc, że zginął w blasku szczątkowej łuny powstałej po wybuchu.

Obserwacje dokonane w 2004 r. w Obserwatorium Kecka na Mauna Kea, na Hawajach ukazały poszlaki dotyczące cech widma absorpcyjnego, które mogły pochodzić od hipotetycznego towarzysza. Pole widzenia było jednak tak zatłoczone, że astronomowie nie byli pewni czy linie widma absorpcji pochodzą od towarzysza czy może od innych gwiazd, znajdujących się na kierunku obserwacji SN 1993J. ?Dotychczas, nikt nie był w stanie bezpośrednio wykryć blasku gwiazdy, zwanego kontinuum emisji? ? powiedział Fox.

Gwiezdny kamrat jest tak gorący, że tzw. kontinuum blasku znajduje się w dużej mierze w świetle ultrafioletowym (UV), które można wykryć tylko ponad pochłaniającą je ziemską atmosferą. ?Udało nam się uzyskać spektrum UV z Hubble?a. To jednoznacznie pokazuje, że mamy nadmiar emisji kontinuum w UV, nawet po uwzględnieniu i odjęciu światła innych gwiazd? ? powiedział członek zespołu Azalee Bostroem z STScI w Baltimore, w stanie Maryland.

Kiedy masywna gwiazda osiąga kres swojego życia, spala całą materię, a jej żelazne jądro zapada się. Wydostająca się na zewnątrz materia jest postrzegana jako supernowa. We Wszechświecie jest wiele różnych typów supernowych. Uważa się, że niektóre eksplodowały z jednej gwiazdy. Inne pojawiły się w układzie podwójnym składającym się z normalnej gwiazdy oraz białego karła, albo nawet dwóch białych karłów. Osobliwym typem supernowej jest typ IIb, który łączy w sobie cechy eksplozji w układzie podwójnym z tym, co jest obserwowane podczas wybuchu pojedynczej masywnej gwiazdy. SN 1993J oraz inne supernowe tego typu są niezwykłe ponieważ w ich eksplozji nie obserwuje się dużych ilości wodoru. Kluczowe pytanie brzmi: Jak SN 1993J straciła swój wodór? W modelu dla supernowej typu IIb główna gwiazda traci większość zewnętrznej otoczki wodorowej na rzecz swojego towarzysza, który kontynuuje spalanie jako bardzo gorąca helowa gwiazda.

?Kiedy po raz pierwszy zidentyfikowałem SN 1993J jako supernową typu IIb, miałem nadzieję, że pewnego dnia będziemy w stanie wykryć jej podejrzanego towarzysza? ? powiedział Filippenko. ?Nowe dane z teleskopu Hubble?a sugerują, że w końcu dokonaliśmy tego, potwierdzając wiodący model dla supernowych typu IIb?.

Zespół połączył dane naziemne w świetle optycznym i obrazy z dwóch instrumentów Hubble?a służących do zbierania światła ultrafioletowego. Następnie stworzyli spektrum wielu długości fal, które przewidziano w blasku gwiezdnego towarzysza. Fox, Filippenko i Bostroem zapewniają, że przyszłe badania będą dotyczyć doprecyzowania cech gwiazdy oraz pozwolą ostatecznie wykazać jej istnienie.

Dodała: Redakcja AstroNETu

Źródło: NASA/ESA Hubble Space Telescope Home Page

http://news.astronet.pl/7516

Dodała: Redakcja AstroNETu - 2014-11-03 01:01:03+01

 

Źródło: Hubblesite

post-31-0-45248000-1414999608_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"To kosmici" pisali internauci. Zobaczcie, co zarejestrował jeden z mieszkańców Południowej Dakoty

Jeden z mieszkańców Dakoty Południowej (stan w USA) miał niecodzienną okazję zarejestrować wyjątkowe zjawisko. Swoim aparatem uchwycił spadający meteor, który spalił się atmosferze. Wideo umieścił na jednym z portali społecznościowych.

"To kosmici" pisali internauci, kiedy zobaczyli film w sieci.

Na materiale wideo, prócz pięknej Drogi Mlecznej i rozgwieżdżonego nieba, widać spadający meteor. To niezwykłe zjawisko zarejestrował mieszkaniec Sioux Falls (Południowa Dakota), Wes Eisenhauer.

Godzina w 10 sekund

By nagrać 10 sekundowy film Wes wykonał 120 zdjęć. Każde z nich było naświetlane przez 30 sekund. W sumie cały materiał jest skrótem godzinnej obserwacji nieba.

Kosmiczne śmieci

Według definicji naukowej meteory to ślady powstałe po wejściu w atmosferę naszej planety obiektu nazywanego meteoroidem. Z powierzchni widziane są jako świecące intensywnie smugi na nocnym niebie. W wyniku dużej prędkości meteoroid rozgrzewa się do 2000 st. C tworząc ogon, który widzimy z Ziemi. Codziennie wpada w ziemską atmosferę około 274 ton takich odłamków.

Naukowcy szacują, że meteoroidy wchodzą w atmosferę naszej planety z prędkością od około 10 do 70 km/s. Większość z nich w wyniku tarcia traci masę i spala się w atmosferze. Te które spadną na Ziemię, nazywa się meteorytem.

 

Meteor explosion Milky Way Time Lapse. By: Wes Eisenhauer from wes eisenhauer on Vimeo.

Źródło: weseisenhauerphotography.com

Autor: PW/mk

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/to-kosmici-pisali-internauci-zobaczcie-co-zarejestrowal-jeden-z-mieszkancow-poludniowej-dakoty,148091,1,0.html

 

post-31-0-13133600-1414999845_thumb.jpg

post-31-0-19618900-1414999856_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bagiński będzie kręcić "Ambicję 2"? To nie komety przyniosły nam wodę

 

To nie komety pierwsze przyniosły nam wodę - twierdzą w ostatnim wydaniu tygodnika "Science" naukowcy z USA. Najpierw zrobiły to meteoryty. To dzięki nim przeszło 70 proc. powierzchni Ziemi pokrywają oceany i zamieszkujemy Błękitną Planetę.

W filmiku "Ambicja" wyprodukowanym przez firmę Platige Image oraz Europejską Agencję Kosmiczną i wyreżyserowanym przez Tomasza Bagińskiego widzimy, jak wielki mag (doskonały Aidan Gillen - Little Finger z "Gry o tron") tworzy Układ Słoneczny. Na młodziutką i suchą jeszcze Ziemię zsyła komety, kosmiczne zlepki lodu i pyłu. Dzięki nim nasza planeta miała zyskać wodę, a razem z nią - życie. Filmik promuje europejską misję sondy Rosetta, która po długiej podróży dotarła do komety Czuriumow-Gierasimienko i niedługo opuści na nią swój próbnik.

Wygląda jednak na to, że "Ambicji" przydałby się sequel. Naukowcy nie zasypiają bowiem gruszek w popiele i właśnie ogłosili, że kiedy komety uderzały w Ziemię, trzecia planeta Układu Słonecznego była już mokra. Wodę jako pierwsze przynieść jej miały meteoryty.

Zespół badaczy pracujący pod kierunkiem Adama Sarafiana, geologa i geofizyka z Instytutu Oceanograficznego w Woods Hole, pisze w "Science", że Ziemia stała się błękitną planetą właściwie zaraz, bo ledwie 8-20 mln lat, po swoich narodzinach przeszło 4,5 mld lat temu. Ich zdaniem wodę przyniosły jej najdawniejsze meteoryty Układu Słonecznego - tzw. chondryty węgliste.

Uczeni doszli do takiego wniosku, badając eukryty - kamienne meteoryty, które przybyły do nas z Westy, jednej z największych planetoid krążących wokół Słońca w pasie pomiędzy Marsem a Jowiszem. Wiadomo, że eukryty powstały aż 4,5 mld lat temu. Kiedy naukowcy zbadali proporcje różnych izotopów wodoru, węgla i azotu zawartych w tych meteorytach, zorientowali się, że są one podobne zarówno do proporcji izotopów znajdowanych w chondrytach węglistych i w wodzie na... Ziemi. Stąd ich wniosek, że to chondryty węgliste, jako najdawniejsze meteoryty Układu Słonecznego mogły dostarczyć wodę zarówno na Westę, jak i na naszą planetę.

Te badania nie wykluczają oczywiście, że kolejne porcje wody mogły "zrzucić" na Ziemię komety - jak to pięknie pokazano w filmiku "Ambicja". Ale i bez nich Ziemia pokryłaby się oceanami, morzami, jeziorami i rzekami.

- Uważamy, że Ziemia uformowała się już jako mokra planeta, a nie sucha pustynia, tak jak to dotąd przedstawiano - mówią naukowcy. - Być może to samo spotkało inne wewnętrzne planety Układu Słonecznego [np. Marsa], które potem jednak straciły swoją wodę.

 

http://wyborcza.pl/1,75476,16907249,Baginski_bedzie_krecic__Ambicje_2___To_nie_komety.html

 

post-31-0-79280500-1415035887_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sześcioro polskich uczniów pojedzie na obóz ESO Astronomy Camp 2014 we Włoszech

Ogłoszono wyniki polskiego konkursu związanego z międzynarodowym obozem astronomicznym dla młodzieży we Włoszech. Podobnie jak w roku poprzednim, polscy uczniowie wykazali bardzo duże zainteresowanie udziałem ? informuje Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA), które wraz z partnerami przeprowadziło konkurs w naszym kraju.

ESO Astronomy Camp 2014 to międzynarodowy obóz astronomiczny dla młodzieży w wieku 16-18 lat. Organizowany jest przez Europejskie Obserwatorium Południowe (ESO), jedną z czołowych organizacji zajmujących się badaniami Wszechświata z powierzchni Ziemi.

Tegorocznym tematem przewodnim ESO Astronomy Camp 2014 będzie zagadnienie odległości w Kosmosie. Zajęcia poprowadzą m.in. naukowcy z ESO. Obóz odbędzie się od 26 grudnia 2014 r. do 1 stycznia 2015 r. w Obserwatorium Astronomicznym Aosta Valley w Saint-Barthelemy we włoskich Alpach.

Jest to już druga edycja obozu. W tym roku chęć udziału zgłosiło ponad 230 uczniów z różnych krajów. Liczba chętnych z Polski wyniosła 54, co stanowi aż 23 procent wszystkich zgłoszeń.

Na Polaków czekało sześć stypendiów pokrywających koszty udziału w obozie (500 euro) oraz koszty biletów lotniczych. Pięć stypendiów było przewidzianych w ramach konkursu, natomiast polską grupę uczestników obozu uzupełnia zwycięzca Ogólnopolskiego Młodzieżowego Seminarium Astronomicznego (OMSA) w Grudziądzu.

Laureatami stypendiów zostali:

? Michał Grendysz z Lublina (II Liceum Ogólnokształcące im. Hetmana Jana Zamoyskiego w Lublinie)

? Zofia Kaczmarek z Torunia (ZS UMK Gimnazjum i Liceum Akademickie w Toruniu)

? Jakub Morawski z Bielska-Białej (V Liceum Ogólnokształcące w Bielsku-Białej)

? Mikołaj Sabat z Kielc (II Liceum Ogólnokształcące im. Jana Śniadeckiego w Kielcach)

? Tomasz Świerczewski z Michałowa-Reginowa (Zespół Szkół Nr 73, L O z Oddziałami Integracyjnymi im. Ruy Barbosy w Warszawie)

? Klaudia Zięba z Węglówki (I Liceum Ogólnokształcące im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie)

?Jury miało naprawdę trudne zadanie przyznania stypendiów, bowiem poziom bardzo wielu prac był wysoki i mocno wyrównany. Dziękujemy wszystkim uczestnikom i zachęcamy do dalszego rozwijania astronomicznej pasji, a także do startu w kolejnych edycjach konkursu? powiedział Krzysztof Czart, polski koordynator Sieci Popularyzacji Nauki ESO.

Fundatorami stypendiów są Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA), Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci (KFnrD) oraz Fundacja ?New Space?. Konkurs wsparło także Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Patronami medialnymi były czasopisma ?Urania ? Postępy Astronomii? i ?Wiedza i Życie? oraz portal PAP - Nauka w Polsce.

Warto wspomnieć, iż 28.10.2014 r. Polska podpisała umowę o przystąpieniu do ESO. Po ratyfikacji tego porozumienia, nasz kraj stanie się pełnoprawnym członkiem organizacji i uzyska dostęp do wielkich teleskopów w obserwatoriach na pustyni Atakama w Chile, gdzie panują jedne z najlepszych na świecie warunków klimatycznych do prowadzenia obserwacji kosmosu.

Więcej informacji:

? Strona konkursu

 

? Komunikat końcowy polskiego konkursu

? Witryna PTA

? Witryna KFnrD

? Witryna ESO

? Polska strona ESO

? Witryna Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego

? Witryna obozu ESO Astronomy Camp 2014

 

Źródło: Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA)

 

Na zdjęciu:

Rozgwieżdżone niebo nad górskim obserwatorium Aosta Valley w Saint-Barthelemy we Włoszech. Fot.: J. Durnwalder/ESO

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/szescioro-polskich-uczniow-pojedzie-na-oboz-eso-astronomy-camp-2014-we-wloszech.html

http://orion.pta.edu.pl/szescioro-polskich-uczniow-pojedzie-na-oboz-eso-astronomy-camp-2014-we-wloszech

post-31-0-92216400-1415036016.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

VLTI wykrył światło egzozodiakalne

Wykorzystują pełną moc interferometru VLTI, międzynarodowy zespół astronomów odkrył światło egzozodiakalne blisko tzw. ?strefy życia? wokół dziewięciu pobliskich gwiazd. Jest to światło gwiazdy odbite przez pył utworzony w wyniku zderzeń pomiędzy planetoidami i aktywności komet. Występowanie dużych ilości tego rodzaju pyłu w wewnętrznych rejonach niektórych układów planetarnych może stanowić przeszkodę w uzyskiwaniu w przyszłości bezpośrednich obrazów planet podobnych do Ziemi.

Zespół astronomów użył interferometru VLTI (Very Large Telescope Interferometer) do obserwacji w zakresie bliskiej podczerwieni [1] wybranych 92 pobliskich gwiazd, aby zbadać światło egzozodiakalne od gorącego pyłu w pobliżu ?stref życia?. Naukowcy połączyli nowe dane z wcześniejszymi wynikami obserwacji [2]. Wokół dziewięciu gwiazd zaobserwowano jasne światło egzozodiakalne, utworzone przez świecące ziarna gorącego pyłu egzozodiakalnego, albo przez światło gwiazdy odbite od ziaren pyłu.

Gdy w pobliżu nie ma źródeł światło, to na Ziemi można w nocy dostrzec na niebie światło zodiakalne z naszego Układu Słonecznego. Widać je jako słabą, rozmytą, białą poświatę widoczną tuż po zmierzchu, albo tuż przed świtem. Światło zodiakalne jest tworzone przez światło słoneczne odbite od niewielkich cząstek i wydaje się rozciągać od okolicy Słońca. To odbite światło może być obserwowane nie tylko z Ziemi, ale z każdego miejsca w Układzie Słonecznym.

Poświata zaobserowana w najnowszych badaniach jest znacznie bardziej ekstremalną wersją podobnego zjawiska. O ile światło egzozodiakalne ? czyli światło zodiakalne w innych systemach gwiazdowych ? było już wcześniej wykrywane, to niniejsze badania są pierwszą dużą pracą na temat tego zjawiska wokół pobliskich gwiazd.

W odróżnieniu do wcześniejszych obserwacji, zespół nie tylko obserwował pył, który później posłuży za materiał do formowania planet, ale także pył wytworzony w zderzeniach pomiędzy małymi planetami o rozmiarach kilku kilometrów ? obiektami zwanymi planetozymalami, które są podobne do planetoid i komet w Układzie Słonecznym. Tego rodzaju pył stanowi również źródło światła zodiakalnego w Układzie Słonecznym.

?Jeżeli chcemy badać ewolucję podobnych do Ziemi planet w pobliżu strefy nadającej się do zamieszania (tzw. strefy życia), musimy obserwować zodiakalny pył w obszarach wokół innych gwiazd? powiedział Steve Ertel, główny autor publikacji, naukowiec z ESO oraz z Uniwersytetu w Grenoble we Francji. ?Wykrywanie i analiza własności tego rodzaju pyłu wokół innych gwiazd jest sposobem na badanie architektury i ewolucji systemów planetarnych.?

Wykrycie słabego pyłu w pobliżu oślepiającej gwiazdy centralnej wymaga obserwacji w wysokiej rozdzielczości i z dużym kontrastem. Interferometria ? czyli łączenie światłą zebranego dokładnie w tym samym czasie przez kilka różnych teleskopów ? wykonywana w świetle podczerwonym jest na razie jedyną techniką, która pozwala na odkrycie i zbadanie tego typu systemów.

Dzięki mocy VLTI oraz wykorzystując granice możliwości instrumentów pod względem dokładności i wydajności, zespół naukowców był w stanie osiągnąć poziom wydajności około dziesięć razy lepszy niż w przypadku instrumentów dostępnych na świecie.

Dla każdej z gwiazd zespół użył 1,8-metrowych Teleskopów Pomocniczych, aby dostarczyć światło do VLTI. Tam gdzie występowało silne światło egzozodiakalne, naukowcy byli wstanie w pełni rozdzielić pyłowe dyski i odseparować je od dominującego światła gwiazdy [3].

Analizując własności gwiazd otoczonych przez pyłowy dysk egzozodiakalnego światła, zespół odkrył, że większość pyłu została wykryta w pobliżu starszych gwiazd. Wynik ten jest bardzo zaskakujący i wzbudza pytania na temat naszego rozumienia układów planetarnych. Jakikolwiek znany proces wytwarzania pyłu na skutek kolizji pomiędzy planetozymalami powinien zamierać z czasem, gdy liczba planetozymali jest redukowana na skutek niszczenia.

Zbadania próbka obiektów obejmowała także 14 gwiazd, dla których raportowano wcześniej odkrycie egzoplanet. Wszystkie z tych planet znajdują się w podobnych obszarach w swoich systemach, gdzie jako światło egzozodiakalne świeci pył. Istnienie światła egzozodiakalnego w układach z planetami może rodzić problemy dla przyszłych badań astronomicznych na temat egzoplanet.

Egzozodiakalna emisja pyłu, nawet na niskim poziomie, może znacząco utrudnić wykrywanie planet podobnych do Ziemi za pomocą bezpośredniego fotografowania. Światło egzozodiakalne wykryte w opisywanym przeglądzie jest jaśniejsze o czynnik 1000 od światła zodiakalnego występującego wokół Słońca. Liczba gwiazd posiadających światło zodiakalne na poziomie Układu Słonecznego jest prawdopodobnie znacznie większa niż wykrytych w niniejszym przeglądzie. Obserwacje te są w związku z tym jedynie pierwszym krokiem w stronę dokładnych badań światła egzozodiakalnego.

?Duży współczynnik  wykrywalności na tym poziomie jasności sugeruje, że musi istnieć znacząca liczba systemów zawierających słabszy pył, niewykrywalny w naszym przeglądzie, ale nadal znacznie jaśniejszy niż światło zodiakalne w Układzie Słonecznym? wyjaśnia Olivier Absil, współautor publikacji, naukowiec z University of Li?ge. ?Występowanie tego rodzaju pyłu w wielu systemach może stać się przeszkodą w przyszłych obserwacjach, których celem będzie uzyskanie bezpośrednich zdjęć egzoplanet podobnych do Ziemi.?

Uwagi

[1] Naukowcy użyli na VLTI instrumentu PIONIER, który był w stanie interferometrycznie połączyć wszystkie cztery Teleskopy Pomocnicze, albo wszystkie cztery Teleskopy Główne zespołu teleskopów VLT w Obserwatorium Paranal. Dzięki temu uzyskano nie tylko niesamowicie wysoką rozdzielczość, ale także dużą efektywność prowadzenia obserwacji.

[2] Wcześniejsze obserwacje były wykonane siecią CHARA ? optycznym interferometrem astronomicznym należącym Center for High Angular Resolution Astronomy (CHARA) na Georgia State University, z użyciem jej instrumentu FLUOR. 

[3] Dodaktowym wynikiem obserwacji było odkrycie kilku nowych, nieoczekiwanych towarzyszy gwiazdowych w pobliżu niektórych z najbardziej masywnych gwiazd w badanej próbce. ?Nowe gwiazdowe składniki tych układów sugerują, że powinniśmy zrewidować nasze obecne poglądy na temat ilości gwiazd podwójnych? mówi Lindsay Marion, główna autorka dodatkowej publikacji poświęconej analizie tych samych danych.

Więcej informacji

Wyniki zaprezentowano w artykule pt. ?A near-infrared interferometric survey of debris-disc stars. IV. An unbiased sample of 92 southern stars observed in H-band with VLTI/PIONIER?, S. Ertel et al., który ukaże się w czasopiśmie Astronomy & Astrophysics. Uzupełniający artykuł na temat gwiazdowych towarzyszych odkrytych w trakcieprzegladu: "Searching for faint companions with VLTI/PIONIER. II. 92 main sequence stars from the Exozodi survey", L. Marion et al., w tym samym wydaniu czasopisma.

Skład zespołu badawczego: S. Ertel (Université Grenoble Alpes, Francja; ESO, Chile), O. Absil (University of Li?ge, Belgia), D. Defr?re (University of Arizona, USA), J.-B. Le Bouquin (Université Grenoble Alpes), J.-C. Augereau (Université Grenoble Alpes), L. Marion (University of Li?ge), N. Blind (Max-Planck Institute for Extraterrestrial Physics, Garching, Germany), A. Bonsor (University of Bristol, United Kingdom), G. Bryden (California Institute of Technology, Pasadena, USA), J. Lebreton (California Institute of Technology), oraz J. Milli (Université Grenoble Alpes)

Źródło: ESO | Tłumaczenie: Krzysztof Czart

http://orion.pta.edu.pl/vlti-wykryl-swiatlo-egzozodiakalne

Artystyczna wizja jasnego światła egzozodiakalnego.

ESO/L. Calçada

 

post-31-0-37406800-1415036143.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potężne rozbłyski na niepozornej gwieździe

W kwietniu tego roku satelita Swift zaobserwowała coś do czego nie była zaprojektowana. Zarejestrowała bowiem najsilniejszy znany rozbłysk na powierzchni czerwonego karła. Owa eksplozja miała miejsce na oddalonej od nas o około 60 lat świetlnych gwieździe i okazała się być 10.000 razy silniejsza niż największy zanotowany wybuch na słońcu. Jednak był to dopiero początek spektaklu.

Satelita Swift została wystrzelona w 2004 roku na LEO(low Earth orbit), aby umożliwić obserwacje rozbłysków gamma. Jednak tym razem dostrzegła rozbłysk w niepozornym systemie DG Canum Venaticorum(DG CVn), który nie jest dobrze znany ponieważ nie wydawał się wcześniej zbyt interesujący. Wiemy jednak, że składa się on z dwóch czerwonych karłów orbitujących wokół siebie w odległości około 3 promieni Ziemskiej orbity. Zarówno ich masy jak i promienie są około trzy razy mniejsze od swoich słonecznych odpowiedników. Wyniki badań zostały przedstawione na spotkaniu American Astronomical Society.

Rekordowy rozbłysk w samym tylko paśmie Rentgenowskim był jaśniejszy niż cały układ podwójny w całym spektrum fal elektromagnetycznych. Szczytowa temperatura plazmy w czasie tego zdarzenia wyniosła 200 milionów stopni Celsjusza, czyli 12 razy więcej niż jądro Słońca. Dotąd naukowcy uważali, że tak gwałtowne zjawiska trwają najwyżej dzień, ale dane z tego zdarzenia wskazują na siedem poważnych eksplozji w ciągu 2 tygodni. Rekordzista zyskał miano "Superflary".

Większość gwiazd odległych od nas o mniej niż 100 lat świetlnych jest, tak jak Słońce, w średnim wieku. Jednak około 1000 z nich jest młodymi czerwonymi karłami, które powstały w innych regionach galaktyki i dryfują przez naszą okolicę. To właśnie one są najlepszą okazją na poznanie gwałtownych zjawisk towarzyszących młodym gwiazdom. Przykładowo wiek systemu DG CVn jest szacowany na 30 milionów lat, co stanowi zaledwie 0,7% wieku Układu Słonecznego.

"Superflara" rozpoczęła 11-sto dniowy cykl eksplozji. Kolejne 9 dni minęło nim gwiazda powróciła do swojej normalnej aktywności. Astronomowie twierdzą, że kluczem do tak dużej aktywności jest szybka rotacja gwiazdy. W przypadku opisywanej gwiazdy prędkość rotacji jest około 30 razy większa niż w przypadku Słońca.

Dodał: Grzegorz Sochacki

Uaktualnił: Grzegorz Sochacki

 

Źródło: NASA - Amerykańska Agencja Kosmiczna

http://news.astronet.pl/7514

Wizja artystyczna układu podwójnego czerwonych karłów. Na obrazie zostały także umieszczone potężne rozbłyski, jakie zarejestrowała satelita Swift.

 

Dodał: Grzegorz Sochacki -

Uaktualnił: Grzegorz Sochacki -

Źródło: NASA

 

post-31-0-10606900-1415095322_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótki przewodnik po statkach kosmicznych

Czy podróż w kosmos jest wygodna? Ile bagażu może zabrać ze sobą astronauta? Oto krótki test załogowych statków kosmicznych.

 

Kiedy amerykańskie wahadłowce z kosmodromu na przylądku Cape Canaveral na Florydzie trafiły do muzeum, Amerykanie stracili możliwość wożenia swoich astronautów na Stację Kosmiczną. Muszą teraz korzystać z usług Rosjan, płacąc za każde miejsce w kabinie Sojuzów słoną cenę (ok. 70 mln dol.). Ale w 2017 r. mają zamiar wreszcie się uniezależnić. NASA przyznała dwóm prywatnym firmom kontrakty na transport ludzi w kosmos. Pierwszą jest Boeing, wielki koncern lotniczy od dekad obecny w kosmicznym biznesie, drugą - SpaceX, firma założona ledwie w 2002 r. przez miliardera Elona Muska.

 

Oto krótki przegląd statków, które mają lub wkrótce będą mieli do wyboru astronauci.

 

Dragon V2

 

Ta kapsuła zabierze nas nie tylko w kosmos, lecz przede wszystkim w XXI wiek. Przestronne wnętrze, wygodne fotele dla 7 osób, futurystyczny kokpit z dotykowymi panelami - to wszystko już teraz można znaleźć w zaprezentowanej niedawno kapsule firmy SpaceX. Jest ona zmodyfikowaną wersją towarowej kapsuły Dragon, która z powodzeniem wznosiła zaopatrzenie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Teraz ma zabrać do niej załogę.

 

Wygoda podróży idzie w parze z rozmiarami. W porównaniu do wysłużonych Sojuzów to prawdziwy kolos mierzący ponad 6 m wysokości i 3,7 m w podstawie. Waży 4,2 tony. To między innymi zasługa aktywnego systemu lądowania. Kapsuła posiada spadochrony, ale jedynie jako wyposażenie zapasowe. Powrót na Ziemię zapewni zestaw silników rakietowych, które bezpiecznie sprowadzą załogę na precyzyjnie wskazane miejsce. Takie rozwiązanie podniesie komfort i obniży koszty lotu.

 

Pierwszy egzemplarz tej kapsuły mogliśmy obejrzeć pod koniec marca tego roku. Jego pierwszy planowy lot załogowy przewidziany jest na 2017 r.

 

A poniżej - symulacja lotu Dragona:

 

Sojuz

 

Sojuz to wciąż jedyny regularnie latający dziś na orbitę statek kosmiczny. Co więcej, to prawdziwy kosmiczny weteran - lot pierwszej załogowej wersji tej kapsuły odbył się już w 1967 r. - zresztą jego wygląd i komfort podróży nadal pamiętają te czasy. Kapsuły były małe i ciasne, mogły pomieścić zaledwie trzech astronautów o niewielkim wzroście. Dużym problemem okazały się pierwsze łączone loty z Amerykanami. Wyżsi Jankesi zwyczajnie nie mieścili się w kapsule.

 

Do najnowszej wersji Sojuza TMA-M mogą wsiąść już astronauci o wzroście do 190 cm i ważący blisko 100 kg. W dalszym ciągu podczas lotu mogą się jednak czuć jak sardynki w puszce. Swoboda ruchu jest praktycznie zerowa.

 

Kapsuła może pomieścić trzech astronautów na swoim pokładzie. Jest wysoka na 2,24 m i szeroka na 2,17 m. Jej masa całkowita wynosi 2850 kg.

 

Sojuz dla mieszkańców Międzynarodowej Stacji Kosmicznej jest zarówno statkiem transportowym, jak i ratunkowym. Na stałe do ISS zadokowane są dwie takie kapsuły, które w razie niebezpieczeństwa pozwalają na szybką ewakuację sześcioosobowej załogi na Ziemię.

 

System lądowania to tradycyjny opad na spadochronie zakończony przyziemieniem na stepach Kazachstanu. Nie należy on do najprzyjemniejszych - na sekundę przed uderzeniem w ziemię pod statkiem dochodzi do małej eksplozji, która ma wyhamować go na ostatnich metrach podróży. Błędy w systemach nawigacyjnych sprawiały, że podczas przechodzenia przez atmosferę przez kilka minut astronauci byli poddawani przeciążeniom kilkunastu G.

 

Zobaczcie, jak wygląda wnętrze Sojuza TM:

 

Shenzhou

To obok Sojuza jedyna kapsuła zdolna obecnie transportować ludzi na orbitę. W przeciwieństwie do rosyjskiego odpowiednika chińska konstrukcja odbyła do tej pory zaledwie pięć lotów załogowych, wynosząc na orbitę łącznie 12 osób. Jednorazowo konstrukcja jest jednak w stanie zabrać troje tajkonautów - jak przyjęło się nazywać kosmicznych podróżników z Państwa Środka.

Jest nieco niższy, ale za to szerszy od rosyjskiego Sojuza, na którym była wzorowana jego konstrukcja. Ma 2,06 m wysokości, a jego średnica to dokładnie 2,5 m. Waży 3200 kg.

Chińska konstrukcja posiada ponadto dwa 30-centymetrowe iluminatory, przez które astronauci mogą podziwiać widoki. Podobnie jak w przypadku Sojuza jego podróż kończy się na lądzie - konkretnie na pustyni w Mongolii Wewnętrznej.

A oto symulacja lotu Shenzhou:

 

Boeing CST-100

Firma Boeing znana jest nie tylko z budowy samolotów, lecz także statków kosmicznych i satelitów. Mimo że NASA po raz kolejny dofinansowała ich najnowszy projekt kapsuły CST-100, nadal niewiele o niej wiadomo. Jej średnica wynosić ma ponad 4,5 m, a na pokładzie może się zmieścić do siedmiu astronautów. Kapsuła, umieszczona na szczycie jednej z wielu rodzajów rakiet, będzie w stanie zabrać ich jedynie na niską orbitę okołoziemską. Już dziś wiadomo, że o jej lotach w okolice Księżyca można zapomnieć. O wnętrzu kapsuły do dziś nie wiadomo właściwie nic. Mimo to NASA nauczona doświadczeniem ze współpracy z Boeingiem zainwestowała w projekt łącznie 130 mln dolarów, by firma do 2017 r. mogła przy pomocy kapsuły wysłać ludzi na orbitę.

 

Orion

 

To największa ze wszystkich kapsuł kosmicznych. Jej średnica ma wynosić aż 5 m! Dziś trwają ostatnie testy przed jej pierwszym bezzałogowym lotem kosmicznym, do którego dojdzie już wkrótce - na początku grudnia. Co ciekawe, to nie jest pojazd na krótkie wycieczki - jego głównym celem staną się loty daleko poza niską orbitę okołoziemską. NASA ma ambicje polecieć nią na Księżyc, na planetoidy lub nawet na Marsa.

 

Przy jej projektowaniu NASA zadbała o bezpieczeństwo astronautów. Kapsuła ma możliwość przerwania startu lub lotu w dowolnym momencie i bezpieczny powrót na Ziemię.

 

Pomimo dużych rozmiarów kapsuła pomieści jedynie sześciu astronautów, co przy wynikach dzisiejszych statków jest i tak pokaźnym wynikiem. Każdy lot zakończy się w mocno amerykańskim stylu - wodowaniem. To właśnie w wodach Pacyfiku kończyły się wszystkie misje amerykańskich kapsuł. Tak będzie też i tym razem, choć taki sposób zakończenia misji wiąże się z ryzykiem utonięcia.

 

Do czego będzie zdolny Orion - zobaczcie na poniższym filmie:

Karol Wójcicki

 

http://wyborcza.pl/1,75476,16908970,Krotki_przewodnik_po_statkach_kosmicznych.html

Wizualizacja statku Orion na orbicie (NASA)

 

post-31-0-85795100-1415095499_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Izerski Park Ciemnego Nieba świętuje piąty rok działalności

Prawie 2 tys. gwiazd można zobaczyć w Izerskim Parku Ciemnego Nieba, znajdującym się w Sudetach Zachodnich. W listopadzie placówka, przybliżająca problem zanieczyszczenia światłem i zabiegająca o zachowanie ciemności nocnego nieba, świętuje piątą rocznicę powstania.

Izerski Park Ciemnego Nieba powstał 4 listopada 2009 r., jako pierwszy taki park w Europie. Ma powierzchnię prawie 75 km kw. i znajduje się w środkowej części Gór Izerskich - w Sudetach Zachodnich. Park jest wspólną polsko-czeską inicjatywą, która przybliża problem zanieczyszczenia światłem i daje możliwość obserwowania nocnego nieba pełnego gwiazd.

 

Powstanie Parku umożliwiła ciekawa właściwość Gór Izerskich: mimo że leżą w środku Europy i otoczone są licznymi miejscowościami generującymi dużą ilość światła, to wewnątrz masywu górskiego jest ciemno. W dodatku obszar parku jest słabo zaludniony, a zatem jest tu niewiele sztucznego światła. To z kolei przekłada się na dobrą widoczność nocnego nieba. Można na nim zobaczyć prawie 2 tys. gwiazd, podczas gdy w centrach dużych miast ich liczba nie przekracza 500. Szacuje się, że około 50 proc. mieszkańców Unii Europejskiej żyje na obszarach, z których nie widać Drogi Mlecznej.

 

Tymczasem właśnie ciemność oraz przejrzystość powietrza są warunkiem koniecznym do dokonywania obserwacji astronomicznych. Wrocławscy naukowcy nawiązali więc kontakty z czeskimi astronomami i rozpoczęli szereg działań, aby zagospodarować izerską ciemność.

 

"Park ten nie miał służyć tylko do celów obserwacyjnych, ale przede wszystkim po to, by przybliżyć ludziom problem zanieczyszczenia światłem oraz zachęcać ich do dbałości o ciemność nocną. Gwiazdy, mgławice, komety i inne wspaniałości nieboskłonu nie są bowiem widoczne na rozjaśnionym przez nadmierne sztuczne oświetlenie miejskim niebie" - informuje Uniwersytet Wrocławski.

 

Wiedzę o problemie zanieczyszczenia światłem naukowcy popularyzują na kilka sposobów. Organizują Szkolne Warsztaty Astronomiczne dla uczniów, którzy chcą zgłębić tajniki Wszechświata wśród przyrody. W Parku Ciemnego Nieba organizowane są też doroczne Ogólnopolskie Spotkania Astronomiczne oraz Astronomiczne Dni, które w 2014 roku odbyły się już po raz 10. Każdy, kto chce trochę lepiej poznać Wszechświat może też przespacerować się Izerską Drogą, bo przy niej w skali 1:1 mld. rozstawione są kamienie z symbolami planet krążących wokół Słońca.

 

"Największą dumą istnienia Izerskiego Parku Ciemnego Nieba jest projekt WYGASZ finansowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach programu Ścieżki Kopernika. Dzięki niemu w dawnym budynku huty Karsthal w osadzie Orle powstała nowoczesna pracownia dydaktyczna wyposażona w teleskopy, komputery, sprzęt fotograficzny i inne urządzenia do prowadzenia obserwacji astronomicznych. Oprócz tego w ramach programu WYGASZ kilkudziesięciu nauczycieli przeszkolono w zakresie przeprowadzania obserwacji astronomicznych i pomiarów jasności nieba" - informuje Uniwersytet Wrocławski.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

ekr/ mki/

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402547,izerski-park-ciemnego-nieba-swietuje-piaty-rok-dzialalnosci.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetliście zielone skutki przepływu prądu w jonosferze

Przebywającym na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) astronautom można zazdrościć widoków. Udowadniają to po raz kolejny, publikując nagranie ostatniej zorzy polarnej. Spektakularne zielone smugi światła na niebie nagrał Alexander Gerst.

Przebywający na pokładzie ISS Alexander Gerst nagrał zorzę polarną 3 listopada w chwili, gdy warte miliardy dolarów moduły kosmicznego laboratorium przelatywały 400 km nad Nową Zelandią.

Świetlany świat przepływu

Oszałamiający spektakl zielonych smug światła zwany zorzą, to nic innego jak skutki przepływającego przez jonosferę prądu na wysokości około 100 kilometrów nad Ziemią. Występuje ona w obszarze przenikania pasów radiacyjnych w wysokich partiach atmosfery w pobliżu biegunów magnetycznych planet.

Zjawisko, w sprzyjających mu okolicznościach, jest widoczne nawet do okolic 50. równoleżnika. Zdarza się, że niekiedy dostrzeże je nawet i obserwator podziwiający horyzont w którymś z krajów śródziemnomorskich.

Zorze, czyli z łac. "aurora" rozróżnia się nazwą zależnie od półkuli, na której się pojawiły. Aurora widziana na niebie w północnej części globu określa się mianem "borealis", zaś na południowej - "australis".

Źródło: ENEX

Autor: mb/mk

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/swietliscie-zielone-skutki-przeplywu-pradu-w-jonosferze,148252,1,0.html

Nagrana z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zorza polarna ENEX/ESA

 

post-31-0-70556700-1415095788_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żegnaj 'J', witaj Agilkia

ESA rozstrzygnęła konkurs na nazwę miejsca lądowania lądownika Philae sondy Rosetta. 12 listopada Philae osiądzie na komecie 67P/Churyumov?Gerasimenko w miejscu nazwanym Agilkia.

Wyspa Agilkia to wyspa na Nilu w południowym Egipcie. Na wyspie File (Philae) w starożytnym Egipcie mieściła się świątynia bogini Izydy, kaplica Ozyrysa i inne miejsca kultu. Po wybudowaniu Tamy na Asuanie wyspa File jest regularnie zalewana, dlatego w 1970 r. rozpoczęto, a w 1980 r. zakończono przenosiny zabytków na bezpieczną wyspę Agilkia.

Nazwa ta była najczęściej proponowaną w konkursie - był to pomysł ponad 150 uczestników. W konkursie wzięło udział ponad 8000 uczestników ze 135 krajów. Zwycięzcą został Alexandre Brouste z Francji, który w nagrodę przyjedzie do Niemiec do Space Operations Control Centre w Darmstadt, aby 12 listopada śledzić lądowanie Philae na Agilkia. W Centrum będzie również Józek Dobrowolski, zwycięzca konkursu "WakeUpRosetta", który swoje doświadczenia z wyprawy relacjonować będzie na swoim blogu.

Mamy nadzieję, że kometarna Agilkia również okaże się bezpiecznym miejscem dla lądownika Philae, który jest już coraz bliżej celu podróży.

 

W Orionie:

http://orion.pta.edu.pl/konkurs-jak-nazwac-miejsce-na-komecie-gdzie-wyla...

http://orion.pta.edu.pl/rosetta-coraz-blizej

http://orion.pta.edu.pl/nasz-czlowiek-w-centrum-operacji-kosmicznych-w-d...

Karolina Zawada | Źródło: ESA, Wikipedia.pl

http://orion.pta.edu.pl/zegnaj-j-witaj-agilkia

To tu wyląduje Philae. To Agilkia.

Źródło: ESA

post-31-0-49906300-1415171505.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fizycy: wszechświaty równoległe istnieją

Fizycy postanowili ostatnio podejść na nowo do podstawowych zagadnień mechaniki kwantowej i doszli oni do zaskakujących wniosków: nie tylko równoległe wszechświaty istnieją, lecz oddziałują one ze sobą wzajemnie - co idealnie wyjaśniałoby praktycznie wszystkie przedziwne zjawiska kwantowe.

Otaczający nas świat na poziomie kwantowym zdaje się wykraczać często poza logiczne zrozumienie i ciąg przyczynowo-skutkowy. Mają tam miejsce zjawiska, które w znanym nam świecie w skali makro nie powinny po prostu mieć miejsca, a zdaniem profesora Howarda Wisemana i dr Michaela Halla z Grifiith's Centre for Quantum Dynamics i dr Drika-Andre Deckerta z Uniwersytetu Kalifornijskiego - wszystkie je da się wyjaśnić gdy założymy istnienie ogromnej liczby oddziałujących ze sobą wzajemnie równoległych wszechświatów.

Według nowej teorii nazwanej Many Interacting Worlds, otaczający nas wszechświat jest waśnie jednym z wielu - niektóre są bardzo podobne do naszego, a inne drastycznie od niego się różnią, wszystkie jednak są jak najbardziej realne, a to właśnie z oddziaływań pomiędzy podobnymi do siebie (czyli bliskimi) wszechświatami równoległymi rodzą się trudne do wyjaśnienia zjawiska kwantowe.

Sam pomysł wielu, istniejących równolegle wszechświatów nie jest wcale niczym nowym dla fizyki kwantowej - pomysł ten istnieje od 1957 roku, jednak według dotychczasowych teorii każdy wszechświat rozwidla się na różne z każdym momentem gdy dokonywana jest obserwacja, a zatem istnieje ich tyle ile było możliwości rozwinięcia się wypadków (istnieją więc takie wszechświaty, w których dalej Ziemią rządzą dinozaury lub gdzie Hitler wygrał II wojnę światową). Tamte wszechświaty jednak w żaden sposób nie wpływają na nasz.

Ciekawe jest także to, że - według jej twórców - nowa teoria zakłada nawet możliwość doświadczalnego sprawdzenia istnienia równoległych światów, a ponadto może ona nam przynieść także wymierne korzyści - lepsze zrozumienie działania zjawisk kwantowych da nam lepsze zrozumienie nie tylko fizyki, lecz także chemii i może otworzyć przed nami zupełnie nowe możliwości.

Źródło: Griffith Univeristy

Krzysiek Dzieliński

http://www.geekweek.pl/aktualnosci/20892/fizycy-wszechswiaty-rownolegle-istnieja

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Policyjna kamera nagrała spadającą gwiazdę

Policyjne kamery zainstalowane w samochodach zwykle rejestrują mniej lub bardziej niepoprawne zachowywanie się kierowców. Pewnemu funkcjonariuszowi na jednej z tras stanu Wirginia Zachodnia (USA) udało się zupełnie przypadkiem uchwycić w kadrze spadającą świetlistą kulę.

Przemierzając trasy wokół miejscowości Benwood w hrabstwie Marshall, sierżant Luke Thomas skupiał się na patrolowaniu okolicy. Jego podróż była nagrywana przez zainstalowaną w samochodzie kamerę.

Spadająca gwiazda poranna

W poniedziałek o godzinie 6.21 drogi były puste, a niebo - zupełnie ciemne. Takie warunki okazały się najlepszym tłem dla spektaklu, jaki funkcjonariuszowi zgotowała Matka Natura.

Przed oczami Thomasa - oraz w kadrze kamery - pojawiła się świetlista kula. Obiekt zniknął równie nagle, co się pojawił.

Skała lub metalowy śmieć

Doktor Dave Walker, szef meteorologów stacji telewizyjnej WTRF-TV, uważa, że na nagraniu widać meteor o średnicy maksymalnie metra.

- To zapewne niewielka skała albo kosmiczny metalowy śmieć, któremu za sprawą przyciągania ziemskiego zdarzyło się obrać kurs na naszą planetę. Był na tyle niepozorny, że zanim dotarł do powierzchni, spłonął w atmosferze - wyjaśnia dr. Walker.

Źródło: ENEX

Autor: mb/map

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/policyjna-kamera-nagrala-spadajaca-gwiazde,148471,1,0.html

 

post-31-0-64520500-1415258800_thumb.jpg

post-31-0-85869300-1415258810_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zidentyfikowano tajemniczy obiekt w pobliżu centrum Drogi Mlecznej

Astronomowie zbadali tajemniczy obiekt zbliżający się do supermasywnej czarnej dziury w centrum Drogi Mlecznej. Obiekt znany jako G2 jest najprawdopodobniej parą gwiazd, która złączyła się w jedną - podało amerykańskie W.M. Keck Observatory.

Do tej pory przypuszczano, że tajemniczy obiekt oznaczony jako G2 jest po prostu obłokiem gazu wodorowego, który zostanie wkrótce rozerwany przez oddziaływania grawitacyjne supermasywnej czarnej dziury znajdującej się w sercu nasze Galaktyki.

 

Najnowsze badania wykonane przez zespół, którym kierowała Andrea Ghez z University of California w Los Angeles (UCLA), wskazują, iż raczej mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Obiekt G2 był prawdopodobnie parą gwiazd, które złączyły się w jedną.

 

Według badaczy, gdyby G2 był obłokiem wodoru, to zostałby rozerwany przez grawitację czarnej dziury, a cały ten proces zmieniłby stan aktywności czarnej dziury. Jednak G2 przetrwał i nadal porusza się po swojej orbicie wokół czarnej dziury.

 

Ghez wskazuje także, iż G2 może należeć do grupy gwiazd znajdujących się blisko czarnej dziury, które pod wpływem bardzo silnego pola grawitacyjnego przechodzą podobne procesy zlewania się składników układu podwójnego w jedną gwiazdę. Być może takie procesy zachodzą częściej niż byśmy przypuszczali, gdyż gwiazdy w pobliżu centrum Drogi Mlecznej są masywne i w większości podwójne. Niewykluczone, że część z obserwowanych obiektów, których zachowania astronomowie na razie nie rozumieją, to właśnie takie połączone dwie gwiazdy, które weszły w fazę uspokojenia po kolizji.

 

Do dokładnych obserwacji obiektu G2 użyto 10-metrowych teleskopów Kecka, pracujących na Hawajach. Uzyskanie wyników było możliwe dzięki zastosowaniu techniki optyki adaptatywnej, która koryguje zaburzenia obrazu gwiazd powodowane przez ziemską atmosferę.

 

Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie naukowym "Astrophysical Journal Letters";.

http://pogoda.wp.pl/kat,1035571,title,Zidentyfikowano-tajemniczy-obiekt-w-poblizu-centrum-Drogi-Mlecznej,wid,17013431,wiadomosc_wideo.html

 

post-31-0-41124200-1415268750_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

New Horizons, Pluton i co dalej?

W latach 70-tych i 80-tych poprzedniego stulecia sondy Voyager dostarczyły nam wielu ciekawych zdjęć i informacji na temat zewnętrznych planet-olbrzymów Układu Słonecznego. Voyager 1 zanim rozpoczął podróż poza Układ Słoneczny, odwiedził Jowisza i Saturna, a Voyager 2 dodatkowo zagościł w okolicach Urana i Neptuna. Pluton niestety został pominięty.

W 2006 roku NASA, aby ?nadrobić zaległości?, wystrzeliła w kierunku Plutona sondę New Horizons (z ang. Nowe Horyzonty). Po dziewięcioletniej podróży sonda dotrze do celu w lipcu 2015 roku. Wydaje się to być bardzo powolna podróż, ale dystans jest jednak spory: 5 mld kilometrów. New Horizons oddala się od Słońca z prędkością około 15 km na sekundę, co odpowiada około 60 tys. km na godzinę!

Taka prędkość jest sprzyjająca, aby dotrzeć w miarę szybko do Plutona, ale jednak zbyt wysoka, by wejść na jego orbitę. Planeta karłowata i sonda musiałby poruszać się z podobną prędkością i w tym samym kierunku, aby sonda mogła krążyć wokół Plutona. Dodatkowo niekorzystnym czynnikiem jest masa planety, ponieważ im jest ona mniejsza, tym słabsza siła przyciągania grawitacyjnego i cały manewr musi zostać wykonany bardzo precyzyjnie. W przypadku planet-olbrzymów jest to o wiele łatwiejsze, wystarczy, że statek kosmiczny znajdzie się odpowiednio blisko planety, a jej przyciąganie grawitacyjne wykona całą pracę.

Dla mniejszych planet, takich jak Mars, wykonuje się tzw. manewr transferowy Hohmanna, który wykorzystuje przyciąganie grawitacyjne Słońca do spowolnienia sondy. Jest to manewr zwykle najbardziej ekonomiczny z punktu widzenia zużycia paliwa, ale z kolei bardzo powolny. Sondzie lecącej na Marsa zajmuje on około 9-ciu miesięcy, w przypadku Plutona potrwałby on jednak około 200 lat.

Nikt nie chce czekać 200 lat, więc takie rozwiązanie zostało odrzucone. Inna możliwość to uruchomienie silników w okolicy Plutona, po to by spowolnić sondę. Niestety manewr ten wymagałby znacznych ilości paliwa, biorąc pod uwagę prędkość z jaką porusza się sonda. Duże ilości paliwa oczywiście podniosłyby wagę sondy, co z kolei wymagałoby potężniejszej rakiety to wyniesienia sondy w przestrzeń kosmiczną. Dodatkowo trzeba również dodatkową masę uwzględnić przy manewrze hamowania. New Horiznons ważyła w trakcie startu około 450 kg, a jeżeli chcielibyśmy by sonda mogła wyhamować w okolicy Plutona, musiałby mieć ze sobą dodatkowo ponad 30 ton paliwa!

Innych możliwości nie ma i jednym rozwiązaniem jest tylko jednorazowy przelot w bliskiej odległości Plutona. W najbliższym punkcie odległość wyniesie około 1.000 km. NASA, aby misja nie zakończyła się tylko na wizycie u Plutona, zaplanowała również, że New Horizons zbada jeden z obiektów należących do pasa Kuipera. W momencie startu jednak nie znany był żaden z obiektów odpowiednio bliskich planety, do którego mogłaby się udać New Horizons.

W 2011 roku naukowcy rozpoczęli poszukiwania takich obiektów bliskich Plutona. Zebrano obserwacje z teleskopów na Hawajach i Chile. Znaleziono 50 nowych obiektów, niestety żaden z nich nie był na tyle blisko, by sonda mogła do niego polecieć. W tym roku, badacze postanowili wytoczyć najcięższe działo, czyli Kosmiczny Teleskop Hubble?a. Dzięki temu, że teleskop znajduje się poza atmosferą ma większą czułość w porównaniu do naziemnych instrumentów. Na szczęście naukowcom udało się wykryć potencjalny cel dalszych wędrówek New Horizons. Kandydatem jest obiekt z pasa Kuipera nazwany 1110113Y, nie jest to jednak ostateczny wybór. Wstępne szacunki wskazują, że ma on około 40 km średnicy i sonda powinna dotrzeć do niego w styczniu 2019 roku.

Misja New Horizons ma za zadanie zbadać zewnętrzne obszary Układu Słonecznego. Dzięki niej poznamy nie tylko lepiej Plutona, ale i jeden z obiektów pasa Kuipera. Obiekty należące do pas Kuipera uważa się za materiał, z których powstał Pluton, i za bardzo podobne do pierwotnych planetezymali, które były budulcem planet, kiedy powstawał Układ Słoneczny. Dlatego też zbadanie obiektów pasa Kuipera pozwala nam rzucić światło na powstanie m.in. Ziemi czy Marsa.

Hubert Siejkowski | Źródło: astrobites.org

http://orion.pta.edu.pl/new-horizons-pluton-i-co-dalej

Trajektoria sondy New Horizons. Zielona linia oznacza trasę przebytą przez sondę do dnia 6 listopada 2014.

Źródło: JHU/APL

 

post-31-0-81493400-1415344200_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak rodzi się planeta. Zdjęcia z ogromnego teleskopu

Naukowcy z Europejskego Obserwatorium Południowego (ESO) zaobserwowali narodziny planet w dysku protoplanetarnym gwiazdy HL Tauri. Zdjęcia wykonano za pomocą ogromnego teleskopu w Chile. Obserwacje wykazały, że proces powstawania planet może trwać krócej niż sądzono do tej pory.

Nowa sieć radioteleskopów ALMA Atacama Large Milimeter/submilimeter Array (ALMA) w północnym Chile zdobyła niezwykle dokładne ujęcia oddalonej o 450 lat świetlnych od Ziemi gwiazdy o nazwie HL Tauri otoczonej przez pyłowy dysk. Na wykonanych zdjęciach widać liczne koncentryczne, regularnie oddalone od siebie pierścienie. Uchwycone obrazy pokazują, że młoda gwiazda może być otoczona dużymi ciałami planetarnymi.

- Tak młode gwiazdy nie powinny mieć tak dużych ciał planetarnych zdolnych do wytworzenia struktur widzianych na obrazie. To zaskakujące, ponieważ HL Tauri nie ma więcej niż milion lat - mówił mediom zastępca dyrektora ALMA Stuartt Corde.

"Zbyt dobre ujęcia"

Naukowcy są zachwyceni efektem swoich obserwacji. Według nich jeszcze nigdy nie udało się zdobyć tak dokładnych obrazów. Ujęcia są ostre i bardziej dokładne niż większość zdjęć wykonanych przez teleskop Hubble'a należący do NASA.

- Kiedy zobaczyłem zdjęcia po raz pierwszy, myślałem że to symulacja, bo ujęcia były zbyt dobre - zachwycał się dyrektor National Radio Astronomy Observatory (NRAO) Tony Beasley.

- Byliśmy zdumieni niesamowitym poziomem szczegółów - informowała jedna z autorek projektu Catherine Vlahakis.

By zrozumieć więcej

Naukowcy z ESO liczą, że dokładna obserwacja pozwoli na tworzenie dokładniejszych symulacji powstawania m.in. Układu Słonecznego. Obecna wiedza na temat narodzin galaktyk opiera się głownie na teorii i przypuszczeniach naukowców.

- Fakt, że możemy zobaczyć narodziny planet, pomoże nam zrozumieć ten proces i wyjaśnić pochodzenie Układu Słonecznego - wyjaśnia astronom Cystral Brogan.

66 radioteleskopów

HL Tauri jest zasłonięta przez pył i gaz, przez co gwiazda jest trudna do obserwacji. Jednak ALMA była w stanie pokonać tę barierę. Jest największym na świecie interferometrem radiowym. Składa się z 66 radioteleskopów, które znajdują się na płaskowyżu Chajnantor na wysokości około 5 tys. m n.m.p. w Andach.

Źródło: space.com

Autor: PW/rp

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/tak-rodzi-sie-planeta-zdjecia-z-ogromnego-teleskopu,148681,1,0.html

Porównanie obrazu Hi Tauri wykonane przez teleskop Hubble'a i ALMA (w prawym górnym roku)

HL Tauri okiem ALMA

 

post-31-0-63911500-1415344357_thumb.jpg

post-31-0-19994900-1415344394_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po raz pierwszy kobieta szefową CERN

Na czele prestiżowego europejskiego ośrodka badawczego CERN stanie - po raz pierwszy w historii - kobieta. Włoska fizyk Fabiola Gianotti obejmie stanowisko pierwszego stycznia.

Proces wybierania przewodniczącego CERN trwa rok. Fabiola Gianotti konkurowała z dwoma innymi kandydatami. - To dla mnie duży zaszczyt i przywilej, a jednocześnie odpowiedzialność. Będę następczynią piętnastu dyrektorów generalnych - mówiła Gianotti. Zastąpi ona odchodzącego Rolfa Heuera.

Inną kobietą zajmującą wysokie stanowisko w CERN jest polska fizyk, profesor Agnieszka Zalewska - szefowa rady ośrodka.

CERN, Europejska Organizacja Badań Jądrowych, to ośrodek naukowy w Genewie, działający od 60 lat. Skupia tysiące naukowców z całego świata. To tam, pod ziemią, znajduje potężny akcelerator, Wielki Zderzacz Hadronów. Dzięki niemu odkryto długo poszukiwaną cząstkę, tzw. bozon Higgsa.

(mb)

http://wiadomosci.onet.pl/nauka/po-raz-pierwszy-kobieta-szefowa-cern/s95026

 

post-31-0-05003100-1415345267_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kalendarz ESO 2015 już dostępny

Jeden z naszych najpopularniejszych produktów, kalendarz ESO na rok 2015, można już przedpremierowo zamawiać w internetowym sklepie ESOshop.

Okładka kalendarza ukazuje spektakularne zdjęcie kilku anten ALMA pod rozgwieżdżonym nocnym niebem i Drogą Mleczną. Wewnątrz znajdują się zdjęcia Kosmosu, a także fotografie teleskopów ESO na tle jałowych krajobrazów północnego Chile. W szczególności znajdziemy obrazy Teleskopów Pomocniczych VLT w Obserwatorium Paranal oraz nieregularną mgławicę Gum 15, która jest miejscem narodzin młodych, gorących gwiazd. Dla każdego miesiąca oznaczono także daty faz Księżyca. Poszczególne strony kalendarza można obejrzeć tutaj.

Kalendarz ma 42 x 42 centymetry i obejmuje 14 stron, wraz z kartonowym tyłem. Cena wynosi 9,99 euro w ESOshop. Nakład jest limitowany - nie warto zbyt długo zwlekać!

Dostarczenie przesyłek jest planowane na połowę listopada.

Linki

? Poszczególne strony kalendarza ESO na rok 2015

ann14081-pl ? Ogłoszenie

http://www.eso.org/public/poland/announcements/ann14081/

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego życie tak późno dało się zobaczyć?

Naukowcy badający początki życia na Ziemi od dawna zastanawiają się, czemu duże zwierzęta - i w ogóle życie widoczne gołym okiem - pojawiły się tak późno, bo dopiero 800-750 mln lat temu. Przecież także wcześniej na naszej planecie było wystarczająco dużo tlenu. No cóż, nie było.

 

Tak przynajniej twierdzą uczeni z USA, Kanady i Australii, których praca ukazała się ostatnio w "Science".

 

Badacze przeanalizowali zawartość izotopów chromu w skałach osadowych w Chinach, Australii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Stopień utlenienia tego metalu, który dziś znajdujemy w skorupie ziemskiej, jest ściśle związany z zawartością tlenu w pradawnej atmosferze naszej planety.

 

Z ich analizy wynika, że w okresie miliarda lat, który poprzedzał pojawienie się dużych zwierząt na Ziemi, stężenie tlenu w jej powietrzu wynosiło ledwie 0,1 proc. stężenia dzisiejszego. A to stanowczo za mało, żeby podtrzymać przy życiu duże organizmy uzyskujące energię za pomocą spalania tlenowego.

 

- Wcześniejsze szacunki wskazywały, że w badanym przez nas okresie stężenie tlenu w atmosferze wynosiło aż 40 proc. stężenia dzisiejszego - mówi Noah J. Planavsky z Uniwersytetu Yale, jeden z dwóch głównych autorów publikacji w "Science". - Jednak nasza analiza izotopów chromu wskazuje na coś innego.

 

Naukowcy ciągle nie są pewni, jak wyglądało życie w prawie beztlenowej atmosferze wczesnej Ziemi ("wczesnej" z ludzkiego punku widzenia, bo nasza planeta miała już wtedy prawie 3 mld lat). Na pewno było to jednak życie mikroskopijne, bo procesy beztlenowe, na których musiało się opierać, są znacznie mniej efektywne energetycznie niż tlenowe. Uczeni nie wiedzą też, jak życie w ogóle tu się pojawiło. Czy jego zaczątki - pierwsze aminokwasy - przyleciały na meteorycie albo komecie, czy też narodziły się na miejscu? Nie mamy nawet pojęcia, jak wyglądała pierwotna Ziemia. Nie zachowały się bowiem żadne skały z jej niemowlęcego okresu.

 

Oczywiście naukowcy przeprowadzają różne doświadzczenia, które mają symulować warunki nowonarodzonej Ziemi (np. słynny eksperyment Stanleya Millera z 1953 r., w którym w probówce z wodą, wodorem, metanem i amoniakiem po pobudzeniu prądem pojawiły się aminokwasy). Ale nie dają nam one odpowiedzi na pytania o pierwsze skały, atmosferę i interakcję pomiędzy różnymi sferami naszej planety.

 

Pierwsze ślady życia na Ziemi pochodzą sprzed blisko 3,5 mld lat i znaleziono je w Australii. To pozostałości tzw. filmu, który mikroorganizmy zbudowały na skałach osadowych. Badacze poinformowali o tym odkryciu równo rok temu.

 

http://wyborcza.pl/1,75476,16931360,Dlaczego_zycie_tak_pozno_dalo_sie_zobaczyc_.html

Zdjęcie ziemi wykonane przez załogę Apollo 17 w 1972 r. (NASA)

 

post-31-0-52143400-1415385532_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konrad Rudnicki (1926 - 2013)

Konrad Rudnicki

2 lipca 1926 (Warszawa) ? 12 listopada 2013 (Kraków)

 

Wybitny intelektualista i człowiek głębokiej wiary,

po mistrzowsku łączył wysiłki dla pogłębiania wiedzy

o Wszechświecie i dla wzrostu w sferze etycznej.

Z zapałem i entuzjazmem pomagał ludziom stawać

się coraz lepszymi i coraz bardziej oświeconymi.

 

Nic nie wzrusza nieba bardziej, jak śmierć astronoma!

 

Smuci się Księżyc, że go nie zobaczy na ścieżkach mknących gdzieś do teleskopów

i smuci się Słońce, że go nie wzbudzi o świcie.

Przykro Marsowi, że nie kwitnie życiem i Wenus smutno, że go nie rozmarzy.

Łzy puści Kometa, z którą był po imieniu, a nawet Saturn, co w każdym swym pierścieniu gromadzić dalej chciałby jego myśli złote.

Rozpływa się w żalu cała Droga Mleczna i łezkę roni zacna Andromeda.

Galaktyki Jagiellońskie, spowite w swe szaty pyłowe, swój głęboki smutek kumulują w sobie.

Wszechświat też cały, co sam może nie świadom jest granic swojego rozwoju, pewnie smuci się także, jeśli liczył na to,

że nasz Konrad w nieskończoność go będzie badać i przybliżać światu.

I my wszyscy, też dzieci Wszechświata, smucimy się bardzo tym odejściem Brata.

U boku Mistrza

   Żadne słowa nie wyrażą wdzięczności za to wszystko dobro, jakiego doznałem ze strony przyjaciela i naukowego ojca, jakim był dla mnie Konrad Rudnicki. Przyjaźń i wzajemna sympatia pomiędzy Mistrzem i uczniem, budowane przez 35 lat wspólnej przygody z astronomią, zapisane są pewnie ręką Bożą gdzieś wśród gwiazd. Tych gwiazd, które tak cudownie można podziwiać z rodzinnego mi podkarpackiego Rzepiennika i za sprawą których, w połączeniu z licealnym podręcznikiem astronomii Rudnickiego, postanowiłem w młodości kroczyć przez życie u boku Uranii.

   Miałem to szczęście wyjątkowe być postrzeżonym przez Mistrza wcześnie, bo już jako student pierwszego roku astronomii. Może wyczuwał jakoś moją wyjątkową do Niego sympatię? Reprezentował sobą wszystko, co uważałem za najcenniejsze w człowieku: dyscyplina, obowiązkowość, odpowiedzialność, pracowitość, wysoka kultura bycia, optymizm i dobroć połączona z ogólną radością życia. Imponował mi swoją szeroką wiedzą w zakresie astronomii, wybitnym talentem dydaktycznym oraz niespotykanym taktem w kontaktach międzyludzkich. Kiedy przyszło do finalizacji studiów, wybór promotora był oczywisty.

   Dostałem katalog galaktyk i miałem go przebadać pod kątem występowania ekstynkcji międzygalaktycznej. Jakaż to była przygoda! Ile owocnych kontaktów, ileż pobocznych sympatycznych zdarzeń! Samo pisanie pracy na profesorskiej maszynie graniczyło z przestępstwem w stanie wojennym. Pamiętam jak Promotor proponował mi nowe skarpetki elastyczne, które dostał podczas Rady Wydziału. Magisterium poszło gładko. Po egzaminie Profesor zaproponował byśmy przeszli ?na ty? oraz asystenturę. Z pierwszej propozycji skorzystałem od razu, a z drugiej dopiero po trzech latach. 

   Błyskawicznie rozegrała się rzecz mojego doktoratu. Konrad, jako specjalista od pyłów międzygalaktycznych i współodkrywca jednego z obłoków takiego pyłu, zdobył od Włochów obserwacje w zakresie podczerwonym dla wybranych fragmentów nieba, uzyskane przez IRAS (ang. Infrared Astronomical Satellite). Poprosił mnie o sprawdzenie czy któryś z czterech proponowanych pyłowych obłoków międzygalaktycznych nie wykazuje emisji w dalekiej podczerwieni. Kiedy po kilku tygodniach przedstawiłem pozytywny wynik analizy w przypadku jednego z obłoków, usłyszałem: ?to masz Bogdanie doktorat!?. Konrad bardzo cieszył się tym odkryciem. Umiał się cieszyć i manifestować radość. Posypały się publikacje, otwarły kontakty zagraniczne, rozpoczęła się w Polsce astronomia podczerwieni.

   Konrad zaprosił mnie kiedyś do udziału w pracach krakowskiej grupy antropozoficznej, której był organizatorem. Spotkania odbywały się u Niego     w mieszkaniu i miały z początku charakter konspiracyjny. Studium ?wiedzy tajemnej? odbywało się regularnie (co tydzień) przez wiele lat i było prowadzone z największą starannością. Konrad był osobą najbardziej kompetentną w Polsce do tego rodzaju działań. Jako badacz wiedzy duchowej stał się dla mnie szybko autorytetem, nie mniejszym niż w zakresie astronomii. Wiedzę duchową traktował, jako naukę leżącą u podstaw każdej religii. Ekumenizm, którego był bardzo czynnym i autentycznym zwolennikiem, wynikał z ogromnej wiedzy duchowej i religijnej, nie zaś z pobudek osobistych czy politycznych.

   Nieopisaną radość sprawił mi Konrad biorąc mnie z sobą do Izraela. W Tel Avivie mieliśmy przeprowadzić analizy danych i napisać pracę do Monthly Notices. Rzecz dotyczyła natury obłoku pierścieniowego wokół M87. Wykonaliśmy zadanie w cztery dni. W wydłużony weekend udaliśmy się w turystykę po ?Ziemi Świętej?. Konrad okazał się wspaniałym przewodnikiem. Jedną dobę spędziliśmy w typowym kibucu, gdzie doświadczyłem, czym jest prawdziwy komunizm. Odwiedziliśmy obserwatorium astronomiczne na pustyni Negev, gdzie otarliśmy się o niebezpieczeństwo. Podczas spaceru po pustyni usłyszałem nagle bardzo dziwny świst. Konrad znajdował się w odległości około 30 metrów ode mnie. Zapytałem Go, czy coś słyszał. Stwierdził, że słyszał jakby odległy wystrzał z karabinu. Jak Mu powiedziałem, co ja słyszałem, zakomenderował stanowczo odwrót w stronę obserwatorium. Powiedział, że świst kuli słychać tylko wtedy, gdy ta przelatuje blisko ucha. Doświadczył tego jeszcze, jako partyzant. Nadto poinformował, że w Izraelu, zwłaszcza na odludziach, strzela się do obcych ot tak, ?dla sportu?. Potem pojechaliśmy do Jerozolimy. Mieszkaliśmy u żydówki, którą przechowywano   w domu Rudnickich podczas okupacji. Miła staruszka zrobiła nam pyszne naleśniki z serem, podobne do tych, jakie sama kiedyś jadała w Polsce. Z Jad Waszem pamiętam dobrze drzewko ?Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata?, przy którym widniał napis ?Konrad Rudnicki?.

   W oficjalnych kontaktach Konrad był bardzo zasadniczy. W domu trzymały się Go jednak najrozmaitsze inteligentne żarty. Na przykład, na prośbę swojego syna, wyciągał z szafy mundur partyzancki, ubierał się w niego i snuł wojenne opowieści. Choć swój wygląd uważał za zabawny, to opowieści były poważne. Wspominał, że kiedy miał 16 lat i chciał iść do partyzantki sąsiedzi mówili Jego mamie, że szkoda chłopaka. Jest zdolny i żal byłoby, gdyby zginął. Mama miała odpowiedzieć, że dla każdej matki śmierć syna jest równie bolesna i nie zamierza powstrzymywać swojego. Innym razem opowiadał szczegółowo o bitwach, o pojmaniu przez Niemców, o skazaniu na śmierć i wyczekiwaniu na egzekucję, w końcu o cudownym ocaleniu. Takie opowieści koniecznie trzeba było nagrodzić dobrymi słodyczami, bo Konrad zawsze był łasuchem.

  

                                                                                                 

Bogdan Wszołek

 

Fotografie pochodzą z archiwum Autora.

 

http://orion.pta.edu.pl/konrad-rudnicki-1926-2013

 

post-31-0-28961200-1415385648.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ISS w trójwymiarze bez wychodzenia z domu

Na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przebywa garstka wybranych astronautów. Od teraz również zwykli śmiertelnicy będą mogli uczestniczyć w kosmicznym życiu. Inżynierowie z NASA udostepniają w sieci filmy w wersji 3D. Wystarczy zaopatrzyć się w specjalne okulary - te z czerwonym i niebieskim szkiełkiem.

Mieszkańcy ISS są niezwykle gościnni i otwarci na Ziemian. Krążąca nad naszymi głowami Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma konta na wielu portalach społecznościowych. Od dłuższego czasu na YouTubie można było zobaczyć filmy przedstawiające pracę członków załogi. Każdy z astronautów posiada również konto na Twitterze, na którym publikuje "ciekawostki" z codziennego życia na pokładzie ISS.

Od teraz czekają nas efekty specjalne. NASA udostępnia w sieci filmy w wersji 3D. Od teraz można zwiedzać wnętrze stacji kosmicznej na domowym fotelu. Wystarczy zaopatrzyć się w specjalne okulary. Takie jak te, które dostajemy w kinie na seans 3D.

Pracuje już 15 lat

ISS ma już 15 lat. Na jej pokładzie znajduje się obecnie sześciu członków załogi: trzech Rosjan, dwóch Amerykanów i jeden astronauta z Japonii.

W ciągu nadchodzącej dekady, ISS zostanie wykorzystana do przygotowywania astronautów do długich misji kosmicznych. ISS jest również potrzebne do prowadzenia badań nad naszą planetą. Eksperci mają nadzieję, że wkrótce przyciągnie ona też więcej inwestorów zajmujących się przemysłem kosmicznym.

Obecnie NASA rocznie na funkcjonowanie ISS przeznacza około 3 mld dolarów. Przedłużenie działania stacji wiąże się z większymi nakładami finansowymi, dlatego plan jej utrzymania musi zostać zatwierdzony przez Kongres Stanów Zjednoczonych.  Prócz Stanów ISS finansują Rosja, Kanada, Japonia i państwa, które tworzą Europejską Agencję Kosmiczną.

Źródło: The Telegraph

Autor: PW/mk

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/iss-w-trojwymiarze-bez-wychodzenia-z-domu,148741,1,0.html

 

post-31-0-19693000-1415385877_thumb.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek Substyk nowym zastępcą redaktora naczelnego Uranii

"Urania" jeszcze bardziej otwiera się na środowisko miłośników astronomii. Zastępcą redaktora naczelnego został Marek Substyk - postać bardzo dobrze znana wśród miłośników Kosmosu i intensywnie działająca w różnych miłośniczych aktywnościach. Marek współpracował już od jakiegoś czasu z redakcją, tworząc dział związany z obserwacjami nieba.

Przedstawmy krótko sylwetkę nowego zastępcy redaktora naczelnego "Uranii - Postępów Astronomii" .

Marek Substyk (ur. 1972) swoje początki pasji astronomicznej wiąże ze słynnym powrotem komety Halleya na przełomie 1985 i 1986 roku - miał wówczas trzynaście/czternaście lat. To właśnie wtedy zaczęła się jego wieloletnia droga miłośnika astronomii, a później także popularyzatora tej dziedziny. W roku 2000 rozpoczął prowadzenie serwisu internetowego AstroCD. Cztery lata później zorganizował pierwsze zamiejscowe obserwacje astronomiczne, które wraz z kolejnymi latami przerodziły się w jeden z największych zlotów astronomicznych w Polsce. W roku 2008 powstało z kolei internetowe forum dyskusyjne AstroCD, działające do dzisiaj.

Miłośnikom astronomii znany jest także dobrze z wypraw zagranicznych z serii "Wyprawa po zorzę" (opisywanych m.in. na łamach Uranii), w których wielu miłośników astronomii otrzymało możliwość uczestniczenia w unikalnych wyjazdach za koło podbiegunowe do Norwegii (2013) i Islandii (2014). Znają go też krajowi bywalcy AstroWczasów w Bieszczadach, czy zlotów w Jodłowie, Kudłaczach i Zwardoniu.

W roku 2010 wydał swoją książkę pt. "Poradnik miłośnik astronomii", której kolejne wydania ukazały się w latach 2012 i 2014. W międzyczasie dzięki Markowi ukazały się także Atlas nieba, Atlas Księżyca, Obrotowa mapa nieba oraz wiele innych pomocy dla miłośników astronomii.

Od 2012 roku wydawnictwa Marka sygnowane są logo Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii (PTMA). Od marca 2012 kieruje Katowickim Oddziałem PTMA, który szybko stał się największym oddziałem PTMA w Polsce. W maju 2014 roku został wybrany na funkcję wiceprezesa PTMA.

Więcej informacji:

? Profil Marka Substyka na Facebooku

? Witryna PTMA

? Forum PTMA

? Witryna AstroCD

? Forum AstroCD

? Książka "Poradnik miłośnika astronomii" w sklepie Uranii

? "Atlas nieba" w sklepie Uranii

? "Atlas Księżyca" w sklepie Uranii

http://www.urania.edu.pl/wiadomosci/marek-substyk-nowym-zastepca-redaktora-naczelnego-uranii.html

 

post-31-0-44576100-1415386223.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawigatorzy ze Szczecina pracują dla Europejskiej Agencji Kosmicznej

Nawigatorzy ze szczecińskiej Akademii Morskiej zbadają dla Europejskiej Agencji Kosmicznej możliwości wykorzystania m.in. w portach morskich systemów nawigacyjnych stosowanych w lotnictwie. Naukowcy wygrali konkurs na realizację tego projektu.

Jak powiedziała PAP rzeczniczka uczelni Bogna Bartkiewicz, naukowcy z Wydziału Nawigacyjnego Akademii Morskiej wygrali ogólnoeuropejski konkurs na wykonanie prac badawczo-rozwojowych dla Agencji. "Zbadają możliwość zastosowania systemu nawigacyjnego EGNOS, używanego do tej pory głównie w lotnictwie, na obszarze morskim" - poinformowała.

 

EGNOS to europejski system satelitarny wspomagający satelitarne systemy nawigacyjne, w tym GPS. Podaje np. poprawki do pozycji GPS, zmniejszając jej błędne namiary z około 10 m do 1 m. EGNOS potrafi tez informować o maksymalnym przewidywanym błędzie pozycji, i tym samym zwiększa dokładność i wiarygodność danych.

 

Po badaniach praca systemu będzie szczególnie istotna w operacjach portowych, takich jak wpływanie do portu, cumowanie do nabrzeża, zwiększy się bezpieczeństwo statków ? podkreśla kierownik projektu, dyrektor Instytutu Inżynierii Ruchu Morskiego szczecińskiej Akademii Morskiej dr hab. Lucjan Gucma.

 

Praca szczecińskich nawigatorów będzie polegać m.in. na części eksperymentalnej, realizowanej na jednostce szkolnej "Nawigator XXI", na którym partner Akademii - Niemiecka Agencja Kosmiczna, przeprowadzi sesję pomiarową określania położenia statku.

 

Pozostałe badania zostaną wykonane już w siedziba uczelni, gdzie na symulatorze mostka symulowane będą parametry pomiarów EGNOS przeprowadzone na "Nawigatorze XXI".

 

Akademia Morska w Szczecinie jest liderem powstałego wcześniej konsorcjum, które tworzy wraz z Niemiecką Agencją Kosmiczną.

 

Realizacja projektu ruszyła na początku listopada. Trwać będzie 16 miesięcy. Budżet projektu to 250 tys. euro.

 

Europejska Agencja Kosmiczna (ESA, ang. European Space Agency) to jedna z głównych agencji kosmicznych na świecie, jej celem jest eksploracja i wykorzystanie przestrzeni kosmicznej. ESA prowadzi liczne misje sond kosmicznych i wystrzeliwuje satelity okołoziemskie. Zatrudnia ok. 2 tys. osób ze wszystkich krajów członkowskich (m.in. naukowców, inżynierów, informatyków). Jej budżet szacuje się na ok. 4 mld euro rocznie. Polska jest członkiem ESA od września 2012 roku.

 

Akademia Morska w Szczecinie jest państwową uczelnią techniczną podległą Ministerstwu Infrastruktury. Kształci oficerów nawigatorów i mechaników okrętowych na potrzeby floty transportowej i rybackiej, pracowników eksploatacyjnych służb portowych, służb armatorskich floty morskiej i śródlądowej oraz administracji morskiej, menedżerów w zakresie międzynarodowego transportu, spedycji i logistyki oraz specjalistów inżynierii ruchu morskiego.

 

Ma trzy wydziały: inżynieryjno-ekonomiczny transportu, mechaniczny i nawigacyjny. Na uczelni studiuje ok. 4 tys. studentów.

 

PAP - Nauka w Polsce

 

epr/ jbr/

Tagi: akademia morska , szczecin

http://www.naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,402621,nawigatorzy-ze-szczecina-pracuja-dla-europejskiej-agencji-kosmicznej.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobne do ziaren żwiru cząstki mogły przyśpieszyć formowanie się planet

Skaliste planety typu ziemskiego zazwyczaj zaczynają swoje życie jako zlepki mikroskopijnych ziaren pyłu ? mniejszych od ziarnka piasku. Tyle w każdym razie mówią powszechnie uznane teorie.

Korzystając ze słynnego radioteleskopu w Green Bank (National Science Foundation?s Green Bank Telescope - GBT) naukowcy odkryli, że filamenty znajdujące się w obłokach gwiazdotwórczego gazu zlokalizowanych w okolicach Mgławicy Oriona mogą być pełne dość dużych cząstek - skupisk pyłu wielkości ziaren żwiru. Te z kolei byłyby aż 100 do 1000 razy większe niż typowe ziarna pyłu znajdujące się w dyskach protoplanetarnych tzw. protogwiazd. Jeśli badania te zostaną dodatkowo potwierdzone, te wielkie zlepki budulców mogłyby być odpowiedzialne za przyśpieszenie tempa tworzenia się planet we Wszechświecie. Zdaniem czołowych naukowców projektu, ich istnienie może nawet sugerować, że warunki do powstawania planet mogą być w pewnych przypadkach lepsze, niż dotąd sądzono. To dość proste ? łatwiej jest szybko postawić dom z większych cegieł.

Nowe obserwacje GBT koncentrują się na północnej części kompleksu Obłoku Molekularnego w Orionie ? obszaru, gdzie intensywnie powstają nowe gwiazdy, zawierającego również słynną Mgławicę Oriona. Materia tworząca gwiazdy w jej części zbadanej niedawno przez GBT, nazwana OMC-2/3, skupia się w długich włóknach pyłowych. Włókna te są pełne gęstych węzłów zwanych rdzeniami. Niektóre rdzenie dopiero zaczynają się gromadzić, ale inne z nich właśnie zaczęły budować nowe protogwiazdy - pierwotne stężenia pyłu i gazu, będące na najlepszej drodze do stania się pełnoprawnymi gwiazdami. Astronomowie przypuszczają, że w ciągu najbliższych stu tysięcy do miliona lat obszar ten będzie ewoluował w kierunku stania się nową gromadą gwiazd. Region OMC-2/3 znajduje się około 1500 lat świetlnych od Ziemi i ma rozmiar rzędu 10 lat świetlnych.

Na podstawie wcześniejszych map tego obszaru, pochodzących z obserwacji 30-metrowym radioteleskopem IRAM z Hiszpanii, astronomowie spodziewali się znaleźć pewną jasną emisję radiową typową właśnie dla emisji pyłu, obserwując włókna (filamenty) na nieco dłuższych falach radioteleskopem z Green Bank. Jednak GBT dowiódł też, że obszar ten był dużo jaśniejszy na falach milimetrowych, niż dotychczas przewidziano.

Może to oznaczać, że materia w tym obszarze ma nieco inne własności niż zwykły pył międzygwiazdowy. W szczególności jej zlepki mogą być większe ? rozmiaru milimetrów, a nawet centymetrów. To całkiem dużo jak na cząstki pyłu międzygwiazdowego, który dotychczas poznaliśmy. Teoretycy proponują dwa możliwe wyjaśnienia tego faktu obserwacyjnego.

Pierwsze ? same w sobie filamenty pomogły zlepkom kosmicznego pyłu urosnąć do całkiem dużych rozmiarów. Te obszary, w porównaniu do całości obłoków molekularnych, mają niższe temperatury, wyższe gęstości i mniejsze prędkości własne ? a wszystko to może się przyczyniać do wzrostu rozmiaru ziaren pyłu.

Drugi scenariusz zakłada z kolei, że cząstki pyłu pierwotnie wzrastały we wcześniej już istniejących rdzeniach planetotwórcznych, a nawet - być może - w najbardziej pierwotnych dyskach protoplanetarnych. Materiał ten mógł następnie uciec z powrotem do otaczającego je obłoku molekularnego, nie stając się tym samym częścią nowo tworzącego się układu gwiazdowego.

 

Cały artykuł:

Schnee Scott et al., Evidence for large grains in the star-forming filament OMC 2/3, MNRAS 2014.

Źródło: Elżbieta Kuligowska | astronomy.com

http://orion.pta.edu.pl/podobne-do-ziaren-zwiru-czastki-mogly-przyspieszyc-formowanie-sie-planet

Obłok molekularny w Orionie widziany jako złożenie mapy radiowej z optyczną. Widoczny jest tutaj gwiazdotwórczy filament OMC-2/3. Dane z GBT przedstawione są kolorem pomarańczowym. Niezwykle duże ziarna pyłu mogły być odpowiedzialne za przyśpieszenie tempa procesów planetotwórczych. Źródło: S. Schnee, et al.; B. Saxton, B. Kent (NRAO/AUI/NSF)

 

post-31-0-09581700-1415522470.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hard rock! Czyli niezwykły minerał odkryty w kraterze

Podczas badań prowadzonych na terenie krateru uderzeniowego w Wisconsin, naukowcy odkryli niezwykle rzadką odmianę krzemianu cyrkonu. Minerał oznaczony wzorem ZrSiO4 wyróżnia się gęstością większą od innych minerałów o około 10 procent, wynikającą z poddania go ogromnemu ciśnieniu i wysokiej temperaturze. Występuje tylko na terenie trzech innych kraterów, powstałych w wyniku uderzenia w planetę meteorytu.

Minerał cyrkonu kwalifikowany jest jako umiarkowanie twardy kamień szlachetny i bez trudu odtwarzany przez naukowców posługujących się w tym celu wysokim ciśnieniem.

Przez blisko 30 lat uważano go za jedyny minerał możliwy do uformowania jedynie w warunkach laboratoryjnych. Dopiero odkrycie cyrkonu w naturze w 2001 roku zmieniło sposób postrzegania minerału.

Drobiny w kraterach

W warunkach naturalnych krzemiany cyrkonu o wzorze ZrSiO4 są znajdywane jedynie na terenie innych kraterów uderzeniowych - Chesapeake Bay w stanie Wirginia, kraterze Reis w Niemczech i w kraterze Xiuyan w Chinach.

Od innych krzemian cyrkonu [oznaczony wzorem ZrSiO4 - red.] różni się większą gęstością. Wynika ona z poddania minerału wysokiej temperaturze i oddziaływaniu ciśnienia, co powoduje zmiany na poziomie strukturalnym minerału. Poddany gorącu i naprężeniu minerał "przebudowuje się", zwiększając swoją gęstość o około 10 proc.

Efekt starcia z ziemią

? Gęstsza i strukturalnie bardziej zbita odmiana krzemianu cyrkonu oznaczonego wzorem ZrSiO4 została znaleziona na terenie Rock Elm, mierzącego 6,5 km średnicy krateru uderzeniowego w amerykańskim stanie Wisconsin. Ten powstał w wyniku uderzenia meteorytu w drugim okresie ery paleozoicznej, czyli trwającym przez 42 mln lat ordowiku. Pochodzący z krateru krzemian o wzorze ZrSiO4 (nazywany po ang. reidite - red.) datuje się na okres ordowiku środkowego.

Tylko tam, w wyniku uderzenia w powierzchnię planety mierzącego około 170 m średnicy meteorytu, uważanego za szczątkowe pozostałości 100-kilometrowej asteroidy, panowały odpowiednie warunki do jego uformowania się.

Okruch wiedzy

Odkrycie na terenie krateru Rock Elm tego typu krzemianu cyrkonu podważa dotychczasowe założenia odnośnie procesów, jakie zaszły w wyniku uderzenia kosmicznej skały.

Wcześniej sądzono, że działające na obszar ciśnienie było znacznie niższe. Odkrycie dokonane w piachu wypełniającym krater może sugerować, że krzemianu cyrkonu w tej postaci jest na powierzchni planety więcej, niż dotychczas zakładano.

Źródło: Live Science

Autor: mb/mk

http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/hard-rock-czyli-niezwykly-mineral-odkryty-w-kraterze,148875,1,0.html

 

post-31-0-91209200-1415522683_thumb.jpg

post-31-0-00084700-1415522728_thumb.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)