Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

 

Niebo w trzecim tygodniu marca 2020 roku
2020-03-18. Ariel Majcher
W piątek 20 marca, przed godziną 5 naszego czasu Słońce przetnie równik niebieski w drodze na północ i tym samym na północnej półkuli Ziemi zacznie się astronomiczna wiosna. Ale dzięki refrakcji atmosferycznej, powodującej pozorne podnoszenie się ciał niebieskich przebywających blisko linii widnokręgu, zrównanie dnia z nocą nastąpi już kilka dni wcześniej, we wtorek 17 marca. Początek wiosny zbiegnie się z nowiem Księżyca, przez który naturalny satelita Ziemi przejdzie w przyszłym tygodniu, 24 marca. Niestety, ze względu na niekorzystne nachylenie ekliptyki do porannego widnokręgu, zginie on w zorzy porannej jeszcze przed początkiem wiosny. Ale zanim to nastąpi Księżyc w fazie cienkiego sierpa spotka się z trzema planetami Układu Słonecznego, Marsem, Jowiszem i Saturnem, tworzących coraz ciaśniejszy układ. Na niebie wieczornym bardzo dobrze widoczna jest planeta Wenus, natomiast planeta Uran dąży do spotkania ze Słońcem i szybko zbliża się do widnokręgu. Wygląda też na to, że gwiazda Betelgeza powraca do swojej zwykłej jasności. Jest już wyraźnie jaśniejsza od sąsiadującej z nią Bellatrix.
Niewiele po zachodzie Słońca na niebie widoczne są dwie planety Układu Słonecznego. Jaśniejszą z nich, planetę Wenus, można dostrzec jeszcze przed zniknięciem Słońca z nieboskłonu, a po zapadnięciu ciemności pozostaje ona najjaśniejszym obiektem na całym niebie. Jednak najkorzystniejsze warunki obserwacyjne tej planety panują na jeszcze jasnym niebie, gdy kontrast między obrazem planety a tłem nieba jest mniejszy. W momencie zachodu Słońca Wenus zajmuje pozycję na wysokości 40° nad zachodnim widnokręgiem. Planeta wędruje przez gwiazdozbiór Barana i zbliża się do gwiazdozbioru Byka i znajdującej się w zachodniej jego części gromady otwartej gwiazd Plejady. W niedzielę 22 marca odległość Wenus do Plejad spadnie do 11°. Obecnie Wenus świeci blaskiem -4,3 wielkości gwiazdowej, a jej tarcza zwiększyła średnicę do 23?, przy fazie zmniejszonej do 52%.
Druga z planet, planeta Uran, świeci znacznie słabiej, z jasnością +5,9 magnitudo i na szansę jej dostrzeżenia trzeba poczekać do mniej więcej półtorej godziny po zachodzie Słońca. Jednak wtedy jej wysokość nad widnokręgiem zmniejszy się do mniej więcej 15°, a za kolejne 90 minut zniknie już z nieboskłonu. I z każdym kolejnym dniem będzie coraz gorzej, gdyż planeta dąży do spotkania ze Słońcem 26 kwietnia. Zmniejszająca się odległość od Słońca wraz z wydłużającym się dniem spowoduje, że wkrótce Uran zniknie w zorzy wieczornej i pojawi się ponownie gdzieś w drugiej połowie lipca, już po wschodniej stronie nieba.
A przed wschodem Słońca obecnie można dostrzec trzy planety Układu Słonecznego. Wszystkie trzy przebywają w gwiazdozbiorze Strzelca, jednak Saturn w sobotę 21 marca przejdzie do sąsiedniego gwiazdozbioru Koziorożca. W poniedziałek 16 marca planeta Mars znajdowała się 2,5 stopnia na południowy zachód od Jowisza, ale w piątek 20 marca Czerwona Planeta przejdzie niewiele ponad 40 minut kątowych na południe od Jowisza, a w niedzielę 22 marca dystans między planetami zwiększy się o ponad 30 minut kątowych. Natomiast planeta Saturn znajduje się 7° na wschód od największej planety Układu Słonecznego.
Oczywiście najłatwiejszy do dostrzeżenia i najdłużej widoczny jest Jowisz, którego jasność zwiększyła się do -2,1 wielkości gwiazdowej, a tarcza planety zwiększyła średnicę do 36?. Planeta Mars pojaśniała do +0,9 wielkości gwiazdowej, a więc zbliża się z jasnością do znajdującego się 30° wyżej Altaira, najjaśniejszej gwiazdy Orła. Oprócz wysokości nad widnokręgiem różni je też barwa: Altair ma barwę białą, zaś Mars ? rdzawopomarańczową. Tarcza Marsa urosła do 6?. Natomiast jasność Saturna wynosi +0,7 wielkości gwiazdowej, przy średnicy tarczy 16?.
Wszystkie planety odwiedzi Księżyc w fazie cienkiego sierpa. Srebrny Glob zaczął tydzień od ostatniej kwadry w gwiazdozbiorze Wężownika. W poniedziałek rano Księżyc przebywał prawie dokładnie w tym samym miejscu, w którym rok temu znajdował się Jowisz. Wtorek 17 marca i środę 18 marca Srebrny Glob spędzi w gwiazdozbiorze Strzelca. We wtorek sierp Księżyca pokazywał fazę 42% i znajdował się jakieś 15° na zachód od pary planety Jowisz-Mars, natomiast w poranek środowy jego faza spadła o kolejne 10% i na godzinę przed wschodem Słońca zajmował pozycję 2,5 stopnia na południowy zachód od Marsa.
Kolejne dwa poranki Księżyc ma zarezerwowane na odwiedziny gwiazdozbioru Koziorożca. W czwartek rano, około godziny 5, Księżyc znajdzie się na wysokości 5° prawie dokładnie nad punktem SE widnokręgu. W odległości 3,5 stopnia na godzinie 1 względem niego pokaże się planeta Saturn. Poranek piątkowy 20 marca będzie ostatnim porankiem przed nowiem, gdy być może uda się dostrzec księżycową tarczę. Niestety Księżyc znajduje się pod ekliptyką i wzejdzie mniej niż godzinę przed Słońcem. Pół godziny przed pojawieniem się na Słońca na nieboskłonie Srebrny Glob zdąży się wznieść na wysokość 2,5 stopnia, a przy fazie 15% może być trudny do dostrzeżenia. A zatem przy próbie jego odnalezienia oprócz przejrzystego powietrza przyda się z pewnością lornetka.
Animacja pokazuje położenie planet Uran i Wenus w trzecim tygodniu marca 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). Starry Night

Animacja pokazuje położenie Księżyca oraz planet Mars, Jowisz i Saturn w trzecim tygodniu marca 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). Starry Night

https://news.astronet.pl/index.php/2020/03/18/niebo-w-trzecim-tygodniu-marca-2020-roku/

 

Niebo w trzecim tygodniu marca 2020 roku.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2020 roku2.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2020 roku3.jpg

Niebo w trzecim tygodniu marca 2020 roku4.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

NASA planuje badania zmiennych gwiazd, galaktyk i kosmicznych kolizji
2020-03-19.
NASA wybrała nowe propozycje czterech misji, które - jeśli faktycznie dojdą do skutku - będą badać m. in.  kosmiczne eksplozje i ich pozostałości oraz sposób, w jaki rozbłyski pobliskich gwiazd mogą wpływać na atmosfery okrążających je planet.
Po przeprowadzeniu bardziej szczegółowych ocen planów tych projektów naukowych agencja kosmiczna NASA zamierza ostatecznie wybrać w roku 2021 dwie najciekawsze propozycje badań do realizacji. Wówczas staną się one kolejnymi misjami astrofizycznymi w ramach programu NASA Explorers. Wybrane misje zaczną być jednak realizowane nie wcześniej niż w 2025 roku.
- Te obiecujące plany badań wykonywanych w ramach programu Explorers ujawniają dziś niektóre z najbardziej kreatywnych i innowacyjnych sposobów odkrywania tajemnic Wszechświata - mówi Thomas Zurbuchen z NASA Mission Science Directorate. - Dzięki badaniom gwiazd i planet pozasłonecznych w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze kosmiczne pytania spodziewamy się też przełomu w nauce, będącego rezultatem tych dość skromnych misji.
Dwie misje astrofizyczne w ramach tematyki Small Explorer (SMEX) oraz dwie misje Missions of Opportunity (MO) zostały wybrane w trybie konkursowym w oparciu o ich potencjalną wartość naukową i wykonalność na etapie planowania. Wyłączając koszty uruchomienia, całkowite koszty misji typu SMEX są nie większe niż 145 milionów USD, a misji typu MO - niż 75 milionów USD każda.

Wybrane propozycje to:
?    Misja Extreme-ultraviolet Stellar Characterization for Atmospheric Physics and Evolution (ESCAPE)
W ramach ESCAPE naukowcy chcą zbadać pobliskie gwiazdy pod kątem ich szybkich, silnych rozbłysków w ultrafiolecie. Celem projektu naukowego jest ustalenie, jak prawdopodobne jest to, że takie rozbłyski niszczą atmosfery niewielkich, skalistych planet krążących wokół tego typu gwiazd, wpływając przy okazji na hipotetycznie pojawiające się na nich życie i ich zamieszkiwalność.
?    The Compton Spectrometer and Imager (COSI)
Instrument COSI mógłby skanować całą Drogę Mleczną, mierząc promieniowanie gamma pochodzące z pierwiastków promieniotwórczych wytwarzanych podczas wybuchów gwiazd w naszej Galaktyce. Wszystko to ma na celu odwzorowanie najnowszej historii umierania gwiazd Drogi Mlecznej i zarazem produkowania przez nie różnych pierwiastków. COSI mierzyłby również polaryzację w celu lepszego zrozumienia, w jaki sposób odległe, wysokoenergetyczne kosmiczne eksplozje wytwarzają promieniowanie gamma.
?    Misja Gravitational-wave Ultraviolet Counterpart Imager
Gravitational-wave Ultraviolet Counterpart Imager składałaby się z dwóch niezależnych, niewielkich satelitów, z których każdy obserwowałby niebo w innym paśmie ultrafioletowym. Taki duet ma szansę wykrywać światło pochodzące z gorącego gazu, pojawiające się w wyniku wybuchu, który następuje po emisji silnych fal grawitacyjnych spowodowanej przez połączenie się gwiazd neutronowych lub gwiazdy neutronowej i czarnej dziury. Pomiędzy tymi wydarzeniami misja mapowałaby także całe niebo w świetle ultrafioletowym, znajdując niejako przy okazji inne jasne w tym zakresie energii obiekty, takie jak wybuchające gwiazdy.
?    LEAP ? A LargE Area burst Polarimeter
Zamontowany na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej instrument LEAP badałby dżety energetyczne wystrzeliwane w kosmos podczas wybuchowej śmierci masywnej gwiazdy lub połączenia zwartych obiektów takich jak gwiazdy neutronowe. Pomiary polaryzacji w rozbłyskach gamma z LEAP mogłyby pomóc w ograniczeniach parametrów wynikających z konkurencyjnych względem siebie teorii dotyczących natury dżetów, które poruszają się z prędkością bliską prędkości światła. LEAP ma przy tym uzupełniać pomiary z instrumentu NASA IXPE (Imaging X-ray Polarimetry Explorer), którego uruchomienie zaplanowano już wcześniej na 2021 r.
Program NASA Explorers, zarządzany przez Centrum Lotów Kosmicznych Goddarda, jest najstarszym ciągle prowadzonym programem NASA, uruchomionym w celu zapewnienia częstego i względnie niedrogiego dostępu do przestrzeni kosmicznej na potrzeby głównych badań podstawowych prowadzonych przez badaczy z dziedzin takich jak astrofizyka i heliofizyka.
Od czasu wysłania w kosmos w 1958 roku satelity Explorer 1, który odkrył ziemskie pasy radiacyjne, program Explorers umożliwił realizację ponad 90 misji, w tym misji Uhuru i Cosmic Background Explorer (COBE), które doprowadziły związanych z nimi ludzi nauki aż do nagrody Nobla.
 
Czytaj więcej:
?    Dalsze informacje na temat programu Explorers
?    Cała notka prasowa NASA
 
Źródło: NASA
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Zdjęcie: NASA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nasa-planuje-badania-zmiennych-gwiazd-galaktyk-i-kosmicznych-kolizji

 

NASA planuje badania zmiennych gwiazd, galaktyk i kosmicznych kolizji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Projekt Lyra, czyli ludzkość chce dogonić i zbadać międzygwiezdnego przybysza
2020-03-19.
Pierwszy odkryty międzygwiezdny przybysz o nazwie ?Oumuamua bez przerwy fascynuje świat astronomii. Naukowcy z ESA wciąż uważają, że może to być statek badawczy obcej cywilizacji i sugerują wysłanie misji na ten obiekt.
Co wiemy o tym tajemniczym obiekcie? Wciąż niewiele, a nowe odkrycia prowadzą do powstania nowych dziesiątek pytań. Dlatego astronomowie z całego świata tak bardzo interesują się ?Oumuamua i w pozyskanych danych szukają przesłanek, które mogą nam nieco wyjaśnić jego zagadkę.
Wielu uważa, że zakamuflowany pojazd miał poszukać śladów życia w otchłani kosmosu, a całkiem prawdopodobne, że przyjrzeć się bliżej planetom Układu Słonecznego, w tym Ziemi. Może brzmi to wszystko jak bajka, ale takie wizje rodzą się w głowach wielu astronomów. Zdobyć odpowiedź na wszystkie pytania możemy tylko w jeden sposób, wysyłając misję badawczą na ten obiekt. Tak właśnie chce zrobić brytyjska organizacja Initiative for Interstellar Studies.
Misja taka jest już szykowana. Będzie nosiła nazwę Lyra (Lutnia) na cześć gwiazdozbioru, z kierunku którego miała ona do nas przybyć ?Oumuamua. Największym problemem są jednak fundusze i zaawansowana technologia. Mamy też coraz mniej czasu, bo 'Oumuamua porusza się z ogromną prędkością ponad 60 km/s.
W tej chwili obiekt znajduje się gdzieś pomiędzy orbitą Saturna a Urana. Jeśli chcemy dogonić 'Oumuamua i na nim bezpiecznie wylądować, musimy się spieszyć oraz opracować napęd sondy kosmicznej, która będzie przemierzała kosmos z prędkością grubo ponad 30 km/s. Co ciekawe, niedawno sonda New Horizons, z pomocą której zbadaliśmy Plutona, rozpędziła się do rekordowej prędkości 16 km/s, a do 30 km/s jeszcze daleko.
Astronomowie oczekują, że aktualny wyścig zbrojeń pomiędzy USA, Rosją i Chinami oraz rozwój technologii kosmicznych na potrzeby powrotu na Księżyc i lotu na Marsa, zaowocują budową nowych rodzajów napędów, które umożliwią szybki lot na obiekt 'Oumuamua i dokładne go zbadanie.
Bardzo ciekawie zapowiadają się nowe rakiety o napędzie jądrowym. Niedawno o pracach nad nich poinformowała NASA oraz rosyjski Roskosmos. Pentagon zapowiedział testy takich napędów na ziemskiej orbicie w ciągu następnych 2 lat. Astronomowie czekają również na propozycje od wszystkich zainteresowanych tematem, w kwestii planu przeprowadzenia całej misji. Jeśli uda się naukowcom zebrać potrzebne fundusze i przeprowadzić całą misję, to będziemy mieli okazję zbadać jeden z najbardziej zagadkowych obiektów, jakie przyszło nam zaobserwować na niebie.
1I/?Oumuamua nie jest jedynym tajemniczym międzygwiezdnym przybyszem, który zawitał do Układu Słonecznego. Jesienią i zimą ubiegłego roku astronomowie wypatrywali na niebie komety 2I/Borisov, która przybyła do nas z układu Kruger 60, znajdującego się w gwiazdozbiorze Cefeusza. Obiekt leciał do nas blisko milion lat.
Przypomnijmy, że obiekt 1I/?Oumuamua, a właściwie C/2017 U1, został odkryty w październiku 2017 roku. Nazwa własna ciała została wybrana przez jego odkrywców, czyli zespół Pan-STARRS, pracujący w obserwatorium Haleakala na Hawajach. ?Oumuamua to słowo hawajskiego pochodzenia, oznaczające zwiadowcę lub posłańca z odległej przeszłości. Najnowsze obserwacje wskazują, że przybysz ma ok. 800 metrów długości i tylko 100 metrów szerokości, rdzawy kolor, składa się z metalu, odbija tylko 4% światła słonecznego, jego obrót wokół własnej osi trwa ok. 7 godzin.
Źródło: GeekWeek.pl/Wired/ESA/NASA / Fot. NASA
Is ?Oumuamua an Interstellar Asteroid or Comet?

https://www.geekweek.pl/news/2020-03-19/projekt-lyra-czyli-ludzkosc-chce-dogonic-i-zbadac-miedzygwiezdnego-przybysza/

 

 

Projekt Lyra, czyli ludzkość chce dogonić i zbadać międzygwiezdnego przybysza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2020 FD
2020-03-19. Krzysztof Kanawka
Osiemnastego marca nastąpił bliski przelot planetoidy 2020 FD. Obiekt przemknął w minimalnej odległości ok. 258 tysięcy kilometrów.
Planetoida o oznaczeniu 2020 FD zbliżyła się do Ziemi 18 lutego, z maksymalnym zbliżeniem około godziny 19:30 CET. W tym momencie 2020 FD znalazła się w odległości około 258 tysięcy kilometrów, co odpowiada 0,67 średniego dystansu do Księżyca. 2020 FD ma szacowaną średnicę około 14 metrów.
Jest to 19 (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2020 roku. Z roku na rok ilość odkryć rośnie: w 2019 roku odkryć było 80, w 2018 roku odkryć było ich 73, w 2017 roku ? 53, w 2016 roku ? 45, w 2015 roku ? 24, zaś w 2014 roku ? 31. W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, rzędu zaledwie kilku metrów średnicy ? co jeszcze pięć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT)
https://kosmonauta.net/2020/03/bliski-przelot-2020-fd/

Bliski przelot 2020 FD.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Umarł Astronauta Al Worden

Al" Worden był pilotem dowodzenia w Apollo 15, jeden z nielicznych, którzy okrążyli księżyc, zmarł we wtorek wieczorem. W oświadczeniu na stronie Wordena na Twitterze jego rodzina potwierdziła, że 88-letni emerytowany astronauta i pułkownik Sił Powietrznych zmarł, kiedy spał podczas snu. ?Pamiętamy tego pioniera, którego praca poszerzyła nasze horyzonty?, powiedział administrator NASA Jim Bridenstine w oświadczeniu.
Worden był jedną z zaledwie 24 osób, które poleciały na Księżyc. Był także pierwszym astronautą, który przeprowadził kosmiczną działalność pozaziemską, czyli EVA, podczas powrotu Apollo 15 na Ziemię w 1971 roku.
Podczas misji krążył wokół Księżyca dziesiątki razy, podczas gdy astronauci David Scott i James Irwin badali jego powierzchnię.
?Teraz wiem, dlaczego tu jestem? - powiedział. ?Nie po to, by przyjrzeć się bliżej Księżycowi, ale by spojrzeć wstecz na nasz dom, Ziemię?.

Worden został wybrany przez NASA do korpusu astronautów w 1966 r. Przed dołączeniem do agencji uczęszczał do US Military Academy, West Point i latał tysiące godzin w samolotach Air Force.

Skontaktuj się z Emre Kelly pod adresem [email protected] lub 321-242-3715. Śledź go na Twitterze, Facebooku i Instagramie na @EmreKelly. Wesprzyj jego dziennikarstwo kosmiczne, subskrybując stronę floridatoday.com/specialoffer/.
Opublikowano 14:45 EDT 18 marca 2020
https://eu.floridatoday.com/story/tech/science/space/2020/03/18/apollo-astronaut-al-worden-who-orbited-the-moon-dies/2865115001/

 

Apollo Astronaut Al Worden, one of the few who orbited the moon, dies.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebieski superolbrzym doprowadził do eksplozji supernowej SN1987A
2020-03-19. Radosław Kosarzycki
Supernowa, która eksplodowała w jednej z pobliskich galaktyk, mogła oznaczać koniec niebieskiego nadolbrzyma, który powstał z połączenia się dwóch gwiazd. Według astrofizyków z RIKEN, asymetryczność eksplozji może wskazać nam miejsce, w którym powinniśmy poszukiwać gwiazdy neutronowej powstałej w eksplozji.
Eksplozja supernowej typu II ma miejsce, gdy jądro masywnej gwiazdy nie jest już w stanie opierać się grawitacji, dochodzi do zapadnięcia się jądra, co z kolei powoduje gwałtowną eksplozję, w której odrzucone zostają zewnętrze warstwy gwiazdy. Po jądrze natomiast pozostaje albo gwiazda neutronowa, albo czara dziura.
W 1987 r. astronomowie obserwowali eksplozję supernową w Wielkim Obłoku Magellana, jednej z najbliższych nam galaktyk. Od tego czasu naukowcy bezustannie badają pozostałość po tej eksplozji, znaną jako SN 1987A, próbując odkryć prawdziwą naturę gwiazdy, która w eksplozji zakończyła swoje życie.
Zazwyczaj do takich eksplozji dochodzi pod koniec życia czerwonego nadolbrzyma, ale obserwacje wskazują, że w przypadku SN 1987A eksplodował kompaktowy niebieski nadolbrzym.
W międzyczasie obserwacje prowadzone w zakresie promieniowania rentgenowskiego i gamma pozwoliły naukowcom dostrzec zagęszczenia radioaktywnego niklu w materii odrzuconej w trakcie eksplozji. Nikiel powstał w jądrze gwiazdy w momencie jego kolapsu i teraz oddala się od centrum eksplozji z prędkością 4000 km/s.
Masaomi Ono z Laboratorium Astrofizycznego RIKEN stworzyła symulację asymetrycznych eksplozji supernowych typu II dla czterech różnych gwiazd i porównała je z obserwacjami SN 1987A. Najlepsze dopasowanie między modelem a obserwacjami wskazywało na niebieskiego nadolbrzyma powstałego wskutek połączenia dwóch gwiazd: czerwonego nadolbrzyma i gwiazdy ciągu głównego. W trakcie procesu łączenia większa z gwiazd odarła mniejszą z materii, która po spirali na nią opadała. W ten sposób powstał szybko rotujący niebieski nadolbrzym. Okazało się, że ta konkretna symulacja precyzyjnie odtwarza zagęszczenia niklu uciekające z miejsca eksplozji z wysokimi prędkościami.
Co więcej, wyniki symulacji mogą także pomóc nam odkryć gwiazdę neutronową, która powstała w eksplozji supernowej, której jak dotąd nie udało się znaleźć, pomimo 30 lat poszukiwań. W trakcie asferycznej eksplozji, gwiazda neutronowa mogła uciec w przeciwnym kierunku od większości materii odrzuconej w eksplozji.
https://www.spidersweb.pl/2020/03/niebieski-nadolbrzym-dwie-gwiazdy-sn1987a.html

Niebieski superolbrzym doprowadził do eksplozji supernowej SN1987A.jpg

Niebieski superolbrzym doprowadził do eksplozji supernowej SN1987A.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX planuje pierwszy załogowy lot. Crew Dragon poleci na ISS w maju
2020-03-19. Radosław Kosarzycki
SpaceX planuje pierwszą załogową misję Crew Dragona do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) już na maj ? poinformowali przedstawiciele NASA.
Bob Behnken oraz Doug Hurley będą pierwszymi od 2011 r. astronautami, którzy polecą na stację kosmiczną startując z terytorium USA. Obydwaj astronauci polecą na pokładzie statku Crew Dragon napędzanego przez rakietę Falcon 9.
W marcu br. na pokład ISS Crew Dragonem poleciał manekin, który spędził tam 6 dni, a następnie bezpiecznie wrócił na Ziemię.
Stany Zjednoczone wysyłały w przestrzeń kosmiczną swoich astronautów z terytorium USA przez 30 lat, wykorzystując do tego wahadłowce. Ostatni lot wahadłowca odbył się w 2011 r. i od tego czasu amerykańscy astronauci musieli korzystać z rosyjskich statków Sojuz, aby dostać się na pokład ISS.
Od 2012 r. SpaceX wykonał już 15 lotów na pokład ISS, jednak dotychczas były to tylko misje bezzałogowe, w ramach których na pokład stacji wysyłano towary.
Oprócz SpaceX, także Boeing wygrał kontrakt na transportowanie astronautów na pokład ISS, aczkolwiek zbudowana przez niego kapsuła Starliner póki co boryka się z licznymi problemami i w tym roku na pewno nie wykona lotu załogowego.
https://www.spidersweb.pl/2020/03/spacex-pierwszy-lot-zalogowy-crew-dragon-falcon-9.html

SpaceX planuje pierwszy załogowy lot. Crew Dragon poleci na ISS w maju.jpg

SpaceX planuje pierwszy załogowy lot. Crew Dragon poleci na ISS w maju2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Marsjański kret w końcu wraca do akcji. Inżynierowie próbują wcisnąć go pod powierzchnię
2020-03-19. Radosław Kosarzycki

Marsjański lądownik InSight codziennie przesyła na Ziemię dane, które wskazują, że Mars jest naprawdę aktywną planetą. Drgania wnętrza planety rejestrowane są przez niezwykle czuły sejsmometr, zawirowania powietrza aktywują pokładowy czujnik ciśnienia, a termometry pozwalają nam śledzić pogodę i zmiany pór roku.
Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie jeden problem. Mars nie przepada za jednym z instrumentów pokładowych sondy InSight. Chodzi oczywiście o instrument HP3, nazywany także kretem. Ta 45-centymetrowa sonda miała wbić się pod powierzchnię Marsa, skąd mogłaby przesyłać informacje o temperaturze wnętrza planety. Proces wbijania kreta nie przebiegł jednak tak, jak powinien. Po wbiciu do połowy długości kret wyskoczył niemal w całości na powierzchnię.
Przez rok naukowcy z całego świata opracowywali sposoby na to, aby jednak udało się wbić urządzenie w powierzchnię Marsa. Mimo to kret uparcie pozostawał na powierzchni. Doprowadzeni do ostateczności inżynierowie postanowili bezpośrednio wcisnąć kreta pod powierzchnię i?
?najprawdopodobniej się udało.
Podstawowym zadaniem kreta jest śledzenie zmian temperatury samego Marsa. Mierzone przez niego ciepło pochodzi z jądra Marsa, które podobnie do ziemskiego, jest gorące od czasu powstania planety. Tak przynajmniej powinno być. Tymczasem z obecnego położenia kret może co najwyżej mierzyć temperaturę na powierzchni planety.
Niestety, póki co na Marsie nie ma jeszcze żadnego astronauty, który mógłby podejść na miejsce i wepchnąć instrument pod powierzchnię.
Jedyne, co inżynierom pozostało do pomocy, to niewielka łyżka, którą zakończone jest robotyczne ramię lądownika InSight. Początkowo naukowcy próbowali przysypać otoczenie kreta, aby miał się od czego odpychać, próbując wbić się pod powierzchnię, jednak ta technika zupełnie nie działała.
Pod koniec lutego inżynierowie przeszli zatem do planu C. Umieścili łyżkę bezpośrednio nad kretem i postanowili wcisnąć go bezpośrednio w dół. Nie była to łatwa decyzja, bowiem na samym szczycie kreta znajduje się taśma, która łączy go z lądownikiem i mocne uderzenie mogłoby ją zniszczyć.
Jak na razie jednak wydaje się, że plan C zadziałał. Inżynierowie nacisnęli na kreta od góry i spróbowali wykonać 25 ruchów wbijających. Pierwsze zdjęcia wskazują, że kret wbił się na 2 cm głębiej. To mało, ale być może jest to początek czegoś większego. Jeżeli kolejne zdjęcia potwierdzą, że kret się wbija, inżynierowie planują w ten sam sposób pomóc mu wbić się w całości pod powierzchnię. Jeżeli i to się uda, to ramię robotyczne za pomocą swojej łyżki zasypie otwór, w całości przykrywając kreta. Wtedy będzie można nacisnąć na zasypany otwór, co z pewnością także pomoże kretowi wbić się głębiej.
Naukowcy będą teraz badać zachowanie i postępy kreta przez kolejnych kilka tygodni. Jeżeli cały ten wysiłek także na nic się nie zda, trzeba będzie stwierdzić, że pod kretem znajduje się kamień.

https://www.spidersweb.pl/2020/03/marsjanska-sonda-insight-kret-hp3.html

 

Marsjański kret w końcu wraca do akcji. Inżynierowie próbują wcisnąć go pod powierzchnię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Odkryto planetę na której padają deszcze z żelaza!
Autor: admin (2020-03-19 )
Około 390 lat świetlnych w gwiazdozbiorze Ryb odkryto specyficzną planetę, na której, z powodu bardzo wysokich temperatur, dochodzi do opadów żelaznego deszczu. Co więcej, egzoplaneta ta, niczym Księżyc względem Ziemi, jest stale zwrócona w kierunku swojej gwiazdy macierzystej.
Planeta o nazwie WASP-76b została odkryta w 2013 roku. Obiekt ten to gazowy olbrzym, który okrąża swoją gwiazdę w ciągu 1,8 dnia. Dzięki spektrografowi wysokiej rozdzielczości ESPRESSO, który zainstalowano na teleskopie VLT (Bardzo Duży Teleskop) w Chile, zidentyfikowano zmiany chemiczne, zachodzące na granicy pomiędzy dniem i nocą. Wyniki analiz wskazują na występujące tam opady żelaznego deszczu.
Po stronie dziennej, temperatura powierzchni przekracza 2 400 stopni Celsjusza i powoduje odparowanie metali. Z kolei po stronie nocnej, gdzie temperatura wynosi około 1 000 stopni Celsjusza, metale ponownie przechodzą do stanu ciekłego. Na planecie panują również ekstremalnie silne wiatry, które przenoszą opary żelaza ze strony dziennej na nocną.
Ogromna egzoplaneta WASP-76b, niemal dwukrotnie większa od Jowisza, posiada dwie twarze. Ze względu na niewielki dystans, dzielący ją od swojej gwiazdy, która z kolei jest około dwa razy większa od Słońca, odbiera tysiące razy większe dawki promieniowania niż Ziemia. Jest to pierwsza ultra gorąca planeta, na której wykryto zmiany chemiczne.
Źródło:
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-ultra-goraca-planete-na-ktorej-pada?
Źródło: ESA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkryto-planete-na-ktorej-padaja-deszcze-z-zelaza

 

 

Odkryto planetę na której padają deszcze z żelaza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dzień właśnie zrównał się z nocą, ale wiosnę powitamy dopiero jutro. Skąd się wzięła ta rozbieżność?
2020-03-19.
Na ten czas czekaliśmy przez ostatnie pół roku. Dzień i noc wczoraj zrównały się ze sobą. Od teraz dzień będzie dłuższy od nocy i będzie go przybywać najszybciej w całym roku. Dlaczego stało się to kilka dni przed początkiem astronomicznej wiosny?
Nie w pierwszy dzień astronomicznej wiosny, lecz kilka dni wcześniej, dzień i noc zrównały się ze sobą. Czyżby równonoc wiosenna przyszła w tym roku wcześniej? Nic bardziej mylnego, żadnego kataklizmu z tego powodu nie musimy się obawiać.
Mimo, że potocznie mówi się, że dzień i noc trwają dokładnie tyle samo godzin w pierwszy dzień astronomicznej wiosny, która rozpocznie się jutro (20.03) o godzinie 4:49, to jednak rzeczywistość płata nam figla. Wszystko z powodu zjawisk optycznych zachodzących w ziemskiej atmosferze.
Promienie słoneczne, wchodzące w atmosferę, ulegają ugięciu, przez co Słońce podczas wschodu lub zachodu widzimy zdeformowane, przypominające naleśnik, babeczkę, pączka lub grzyb atomowy. Zjawisko to nazywane jest refrakcją astronomiczną.
Na jego skutek, gdy nasza dzienna gwiazda znajduje się nisko nad horyzontem, jest widoczna nieco dłużej, aniżeli normalnie powinna. Te dodatkowe 2-3 minuty wystarczą, aby równonoc nadeszła o kilka dni wcześniej. Zrównanie dnia z nocą nastąpiło już wczoraj (18.03). Dzień trwał wówczas od 12 godzin na północy do 12 godzin 1 minuty na południu kraju. Z kolei miniona noc (18/19.03) była o 4 minuty krótsza od dnia.
Dlaczego jednak do 24 godzin brakuje kilku minut? Ponieważ miniona noc była krótsza od wczorajszego dnia, zaś dzisiejszy (19.03) dzień będzie dłuży od następnej nocy. Dzięki temu biorąc pod uwagę najbliższą dobę, tych brakujących kilka minut przejdzie na rzecz dzisiejszego dnia.
Tym razem dzień zaczął był dłuższy od nocy przed równonocą wiosenną, jednak pół roku temu było odwrotnie. Wówczas noc zaczęła być dłuższa nie od dnia 23 września, a więc w pierwszy dzień astronomicznej jesieni, lecz dopiero 26 września, czyli 3 dni później. Nie są to duże różnice, ale jednak na tle całego roku dzień trwa nieco dłużej od nocy.
Przybywanie dnia potrwa przez 3 miesiące aż do pierwszego dnia astronomicznego lata. Następnie dzień zacznie się skracać. Kolejna równonoc nastąpi pod koniec września, i od tego czasu noc znów będzie dłuższa od dnia.
Pamiętajmy, że właśnie teraz dnia przybywa kosztem nocy najszybciej. W ciągu każdej doby dzień zabiera nam nawet 4 minuty nocy. Ze względu na to, że niebo w ostatnich dniach wreszcie zaczęło się rozpogadzać, to dzień już jest wizualnie dłuższy niż gdyby było pochmurno.
I co w takim razie mają powiedzieć amatorzy równonocy wiosennej, którzy gromadzą się corocznie w słynnym Stonehenge w Anglii oczekując wschodzącego Słońca 21 marca, choć tak naprawdę powinni się tam zjawić kilka dni wcześniej?
Źródło: TwojaPogoda.pl
Fot. Max Pixel.
Słońce za sprawą refrakcji przybiera dziwaczny kształt. Fot. TwojaPogoda.pl
Długość dnia (u góry) i nocy (u dołu) w dniu 19 marca 2020 roku. Fot. TwojaPogoda.pl
Wschód i zachód Słońca w dniu 19 marca 2020 roku. Fot. TwojaPogoda.pl

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-03-19/dzien-wlasnie-zrownal-sie-z-noca-ale-wiosne-powitamy-dopiero-jutro-skad-sie-wziela-ta-rozbieznosc/

 

Dzień właśnie zrównał się z nocą, ale wiosnę powitamy dopiero jutro. Skąd się wzięła ta rozbieżność.jpg

Dzień właśnie zrównał się z nocą, ale wiosnę powitamy dopiero jutro. Skąd się wzięła ta rozbieżność2.jpg

Dzień właśnie zrównał się z nocą, ale wiosnę powitamy dopiero jutro. Skąd się wzięła ta rozbieżność3.jpg

Dzień właśnie zrównał się z nocą, ale wiosnę powitamy dopiero jutro. Skąd się wzięła ta rozbieżność4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Tykające kosmiczne zegary pokazują ewolucję gwiazd na przestrzeni milionów lat
2020-03-19.Autor, Vega
Pulsary ? rodzaj wirujących gwiazd neutronowych ? są dobrze znane z tego, że są wykorzystane jako niezwykle stabilne zegary astrofizyczne. Ich regularność, stosowana do pomiaru pulsów radiowych, doprowadziła do jednych z najbardziej ekscytujących testów ogólnej teorii względności Einsteina i pozwoliła naukowcom zbadać zachowanie bardzo gęstej materii wewnątrz gwiazd neutronowych.
Ale podobnie, jak zwykłe zegary tutaj na Ziemi, pulsary nie są idealnymi wskaźnikami czasu. Ale dokładna prędkość, z jaką wirują pulsary, wydaje się losowo wahać w niewielkich ilościach w skali miesiąca do dekady na długich przedziałach czasowych.

Rotacje niewielkiej części pulsarów również gwałtownie przyspieszają ? zaczynają ?tykać? nieco szybciej, niż zwykle. Efekty te, zwane ?szumem rotacyjnym? i ?usterkami?, zmieniają się z pulsara na pulsar i mogą nam wiele powiedzieć o tym, jak gwiazdy neutronowe ewoluowały przez miliony lat. Wymaga to jednak precyzyjnego śledzenia setek obrotów pulsara przez wiele lat.

Dzięki serii aktualizacji w ciągu ostatniej dekady Teleskop Mongolo ? który w 2015 r. obchodził swoje 50. urodziny ? może wykonywać obserwacje spinów setek pulsarów co dwa tygodnie! Umożliwiło to naukowcom z OzGrav znalezienie trzech nowych zdarzeń usterki i zmierzyć siłę szumu rotacyjnego u trzystu pulsarów.

W niedawno opublikowanym badaniu, przeprowadzonym przez doktora OzGrav, Marcusa Lowera, badacze zebrali 280 pulsarów, które są najbardziej reprezentatywne dla normalnej ewolucji pulsarów i opracowali metodę statystyczną podobną do tej stosowanej do analizy zdarzeń fal grawitacyjnych wykrytych przez LIGO i Virgo. Wyniki pokazały, że szum rotacyjny wydaje się zmniejszać wraz z wiekiem pulsara i że istnieje zależność między siłą szumu spinu, jak szybko pulsar wiruje i jak szybko ta prędkość zwalnia na przestrzeni czasu.

Marcus wyjaśnia: ?W miarę, jak szum rotacyjny staje się bardziej oczywisty, im dłużej patrzy się na pulsara, można być w stanie dodać kolejne do ponownej analizy zestawu danych Mongolo w przyszłości. Możemy również zastosować metodę statystyczną do danych z teleskopów, które śledziły wirowania pulsarów przez dziesięciolecia.?

Połączenie dodatkowych pulsarów i dużych zestawów danych poprawiłoby obecne pomiary w badaniu i pozwoliło naukowcom ustalić przyczynę szumu rotacyjnego w pulsarach.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
OzGrav

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/03/tykajace-kosmiczne-zegary-pokazuja.html

 

Tykające kosmiczne zegary pokazują ewolucję gwiazd na przestrzeni milionów lat.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronarium nr 96 o powierzchni Słońca
2020-03-19.
Dzisiaj premiera kolejnego odcinka popularnonaukowej serii Astronarium. Tym razem tematem będzie powierzchnia naszej dziennej gwiazdy. Oglądajcie o godz. 17:00 w TVP 3, a od soboty na YouTube.
Niedawno opublikowano najbardziej dokładne zdjęcia powierzchni Słońca, wykonane przy pomocy nowego teleskopu do badań naszej dziennej gwiazdy. Z kolei w kosmosie coraz bliżej Słońca przemieszcza się sonda Parker Solar Probe, w jego bliższe okolice ma dotrzeć też Solar Orbiter. Pora więc sprawdzić co naukowcy wiedzą o powierzchni Słońca.
Producentami programu są Polskie Towarzystwo Astronomiczne (PTA) oraz Telewizja Polska (TVP), a partnerem medialnym czasopismo i portal "Urania - Postępy Astronomii". Dofinansowanie produkcji zapewnia Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
?    Witryna internetowa ?Astronarium?
?    ?Astronarium? na Facebooku
?    "Astronarium" na Instagramie
?    ?Astronarium? na Twitterze
?    Odcinki ?Astronarium? na YouTube
?    Oficjalny gadżet z logo programu: czapka z latarką
?    Ściereczka z mikrofibry z logo Astronarium
?    Podkładka pod mysz z logo Astronarium
 
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronarium-nr-96-o-powierzchni-slonca

Astronarium nr 96 o powierzchni Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Technologie kosmiczne: co robią studenci i startupy?
2020-03-20. Marek Matacz
Polscy studenci pracują nad rakietami, łazikami, oglądają kosmos wykorzystując urządzenia własnej konstrukcji, a małe firmy chcą uczyć dzieci w szkołach kosmicznych technologii, z pomocą satelitów pomagać winnicom, czy szukać najlepszych działek pod budowę domu.
W czasie trójmiejskiej konferencji kosmicznej My Space Love Story, oprócz astronautów i ekspertów gościły studenckie zespoły i startupy zajmujące się różnymi dziedzinami eksploracji i wykorzystania przestrzeni kosmicznej.
Dr inż. Adam Jan Zwierzyński z Wydziału Wiertnictwa, Nafty i Gazu Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie opowiedział o dziedzinie, którą się już zajmuje, a która dopiero za jakiś czas może przybrać realną, praktyczną formę. Chodzi o kosmiczne górnictwo. O kolosalnych zasobach, które znajdują się na asteroidach i Księżycu - rzadkich metalach, Helu-3 (pierwiastek, który można wykorzystać do produkcji energii) oraz... wodzie. Dzięki księżycowej wodzie można by produkować paliwo dla misji w dalszą przestrzeń.
Zespół z AGH stworzył już m.in. analog gruntu księżycowego i różnego typu urządzenia przydatne w kosmicznym górnictwie oraz napisał pracę naukową o pozyskiwaniu wody z pokładów lodu w regolicie marsjańskim. Na wydziale działa też koło naukowe zajmujące się górnictwem kosmicznym COSMODRILL. Dr Zwierzyński chce także powołać Centrum Górnictwa Kosmicznego na AGH.
Szymon Krawczuk z Politechniki Gdańskiej mówił z kolei o studenckim projekcie HEDGEHOG prowadzonym w ramach projektu REXUS/BEXUS Student Experiment Programme, koordynowanego przez Europejską Agencję Kosmiczną. Tajemnicza nazwa projektu to skrót od High quality Experiment Dedicated to microGravity Exploration, Heat flow and Oscillation measurement from Gdansk (prowadzony w Gdańsku wysokiej jakości eksperyment poświęcony badaniom w mikrograwitacji, pomiarom przepływu ciepła oraz oscylacji). Studenci przeprowadzili oryginalne testy sprawdzające, jak ciepło rozchodzi się we wnętrzu rakiety i jak rozkładają się w niej drgania. To kluczowe informacje dla bezpieczeństwa wynoszonych w przestrzeń ładunków.
W czasie prezentacji można było zobaczyć start kilkumetrowej rakiety, który miał miejsce poza kołem podbiegunowym. ?To był bardzo ciekawy moment. Rakiety już nie widać, można zobaczyć tylko trochę dymu na niebie. Każdy się zastanawiał, czy wszystko pójdzie dobrze, czy dwa lata pracy nie pójdą na marne. Dzięki wielu testom i dokładności wszystko się udało? - mówił prelegent.
Inny zespół z Politechniki Gdańskiej, o którego działalności mówił Jakub Chuchra, bazując na wynikach projektu HEDGEHOG, w udostępnianej przez ESA potężnej wirówce bada przyspieszenia pojawiające się w rakietach. Grupa sprawdza na przykład, jak taki lot wytrzymują niewielkie satelity zwane cubesatami. Jak mówił, dzisiaj zwykle różne parametry takiego lotu bada się oddzielnie, natomiast jego zespół, w jednym eksperymencie łączy różne pomiary.
Krzysztof Hucik i Wiktor Lachowski, również z PG opowiedzieli o swoim projekcie SimBa. Studenci zajmują się budową aktywnie sterowanych rakiet. Obecnie przygotowują się do startu w międzynarodowym konkursie Spaceport America Cup w 2021 roku.
W czasie konferencji rozstrzygnięto też ogólnopolski konkurs na najlepszy projekt studencki. Wygrał gdański student Łukasz Rogiński, który opracował urządzenie do obserwacji kosmosu w zakresie tzw. fali wodorowej i prowadzi z jego pomocą badania.
Prezentowano też startupy, które ubiegały się o fundusze.
Pierwsze miejsce zajęli twórcy systemu Vinum 4.0. Aplikacja, na podstawie satelitarnych zdjęć oraz informacji na temat pogody pozwala analizować stan winnic. Na drugim miejscu znalazła się firma Glob Kids, której przedstawiciel prezentował pomoce naukowe dla dzieci i młodzieży w wieku od 5 do 18 lat. Dzięki nim uczniowie mogą uczyć się programowania, robotyki czy analizowania zdjęć satelitarnych. Trzecie miejsce przyzno firmie PLUKRY, która przedstawiła system, który analizuje działki pod budowę domów.
PAP - Nauka w Polsce, Marek Matacz
mat/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C81265%2Ctechnologie-kosmiczne-co-robia-studenci-i-startupy.html

Technologie kosmiczne co robią studenci i startupy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza wymiana satelitów Galileo ? 2022
2020-03-20. Krzysztof Kanawka
W 2022 roku Europa umieści na orbicie kilka satelitów Galileo, które zastąpią najstarsze satelity tej konstelacji. W dalszej kolejności prace skupią się na budowie drugiej generacji satelitów Galileo.
Wstępne usługi europejskiego systemu pozycjonowania Galileo ruszyły w grudniu 2016 roku. Od tego czasu (wyłączając awarię systemu w 2019 roku) Galileo jest dostępny globalnie i coraz większa ilość różnego typu urządzeń korzysta z sygnału tej konstelacji globalnego pozycjonowania (GNSS). Z 26 wyniesionych satelitów 22 funkcjonuje prawidłowo ? ostatni start z satelitami Galileo odbył się w 2018 roku. Kolejny start z satelitami Galileo zaplanowany jest na 2021 rok ? wówczas użyta zostanie nowa rakieta Ariane 6. W 2021 roku na orbicie powinny znaleźć się cztery nowe satelity Galileo, zaś w 2022 roku ? osiem.
W marcu 2020 pojawiła się informacja, że część wyniesionych w 2022 roku satelitów Galileo zastąpi najstarsze satelity tej konstelacji. Aktualnie dwa najstarsze funkcjonujące satelity noszą imiona Thijs i Natalia ? te satelity Galileo krążą dookoła Ziemi od października 2011 roku. Jest zatem oczywiste, że ich czas misji dobiega końca.
W latach 2025 ? 2030 na orbicie powinny znaleźć się pierwsze satelity drugiej generacji Galileo. Budowa tych satelitów będzie efektem współpracy pomiędzy Komisją Europejską a Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) w ramach tzw ?programu przejściowego?. W ramach tego programu następuje definicja pożądanych cech drugiej generacji Galileo i usprawnień względem obecnie stosowanej pierwszej generacji.
Z dostępnych informacji wynika, że satelity drugiej generacji Galileo nie będą znacząco odbiegać wymiarami ani masą startową od pierwszej generacji. Wzrośnie z pewnością moc pokładowych systemów zasilania jak i moc zainstalowanych nadajników. Pojawią się także dodatkowe cechy, m.in. możliwość współpracy z sieciami 5G, komunikacja/link pomiędzy satelitami konstelacji oraz ogólna zwiększona odporność na zakłócenia lub nieautoryzowany dostęp. Planuje się także usprawnienia po stronie infrastruktury naziemnej.
Pierwsze projekty i przetargi na sprzęt, dane, oprogramowanie i wsparcie drugiej generacji Galileo powinny pojawić się w 2021/2022 roku. Warto, by w tych pracach aktywnie uczestniczyły polskie podmioty ? udany wynik projektu powinien oznaczać duże prawdopodobieństwo na długoterminowy kontrakt związany z drugą generacją satelitów Galileo.
(I-G, Tw, ML)
https://kosmonauta.net/2020/03/pierwsza-wymiana-satelitow-galileo-2022/

Pierwsza wymiana satelitów Galileo ? 2022.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Spójrz w niebo! Wiosna astronomiczna już jest

2020-03-20.

Joanna Potocka
20 marca rozpoczyna się astronomiczna wiosna. W jej trakcie na wieczornym niebie można będzie zaobserwować jasno świecącą planetę Wenus, tworzącą malownicze konfiguracje z innymi obiektami niebieskimi.

Astronomiczna wiosna zaczyna się wówczas, gdy Słońce osiąga punkt równonocy wiosennej, tzw. punkt Barana. W tym roku dokładny moment tego wydarzenia przypada na godz. 4.50 w piątek 20 marca.
Czym jest punkt Barana? Punkt Baran to jeden z dwóch punktów, w których przecinają się ekliptyka - okrąg na sferze niebieskiej, po którym pozornie porusza się Słońce - oraz równik niebieski, który w uproszeniu jest odpowiednikiem równika ziemskiego. Taka sytuacja występuje w trakcie równonocy wiosną i jesienią (kiedy to punkt równonocy zwany jest punktem Wagi).
Ciepłe wiosenne wieczory sprzyjają obserwacji nieba. Oprócz Księżyca, najłatwiej dostrzegalnym obiektem na nocnym niebie będzie tej wiosny Wenus, świecąca po zachodniej stronie nieba jako "Gwiazda Wieczorna". Można ja obserwować wieczorem przez kilka godzin (maksymalnie nawet 4 godziny i 43 minuty po zachodzie Słońca). Najlepszy widok przypada na przełom marca i kwietnia.
Planeta wejdzie w malownicze konfiguracje z Księżycem, wyraźne np. wieczorami i nocą 27/28 marca czy 25/26 kwietnia. Warto ją też obserwować 3 kwietnia, gdy zacznie świecić na tle gromady otwartej gwiazd o nazwie Plejady.
Pozostałe planety, takie jak Jowisz, Saturn, czy Mars, będą widoczne dopiero rano. Wraz z upływem czasu będą wschodzić coraz szybciej. Pod koniec wiosny nastąpi to około północy.
Na początku wiosny na wieczornym niebie widać jeszcze gwiazdozbiór Oriona, a także Syriusza - najjaśniejszą gwiazdę nocnego nieba. W przypadku Oriona, którego jasne gwiazdy przypominają symboliczną sylwetkę człowieka z pasem trzech gwiazd pośrodku, możemy spojrzeć na inne ciekawe doniesienie astronomiczne z ostatnich miesięcy - gwiazdę Betelgeza. Gwiazda ta mocno traciła blask od października do lutego. Zastanawiano się, czy to nie zapowiedź zbliżającego się wybuchu Betelgezy jako supernowej. Najnowsze doniesienia pozwalają jednak sądzić, że jeszcze to nie nastąpi, a przyczyną osłabnięcia blasku może być kosmiczny pył.
Na wieczornym lub porannym wiosennym niebie można też czasem zaobserwować sznur świecących punktów, lecących szybko w jednej linii. To satelity Starlink firmy SpaceX, którą kieruje Elon Musk. Firma planuje stworzenie konstelacji tysięcy satelitów umieszczonych na niskiej orbicie okołoziemskiej.


Źródło: PAP
 
(zdjęcie ilustracyjne) /foto. pixabay /


https://www.rmf24.pl/nauka/news-spojrz-w-niebo-wiosna-astronomiczna-juz-jest,nId,4392467

 

Spójrz w niebo! Wiosna astronomiczna już jest.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olbrzymia dziura ozonowa nad Kanadą i Arktyką. O tej porze roku to zjawisko niezwykłe
2020-03-20.
Większości z nas wydawało się, że dziura ozonowa pojawia się jedynie nad Antarktydą. Jednak to nie prawda. Jej mniejsza siostra zdarza się też nad Arktyką, czasem sięgając Polski. Obecnie jej rozmiary są zaskakująco duże. Czy jest dla nas niebezpieczna?
Dane satelitarne wskazują jednoznacznie, że nad Kanadą i Arktyką rozwinęła się największa dziura ozonowa w marcu na tle całej historii pomiarów. Zawartość ozonu obniżyła się do zaledwie 217 jednostek Dobsona.
Tak duża degradacja powłoki ozonowej rzadko zdarza się w szczycie sezonu zimowego, a co dopiero wczesną wiosną, gdy warunki ku temu są znacznie mniej sprzyjające. Naukowcy analizują, jaka jest przyczyna tej niepokojącej anomalii.
Winien jest wir polarny?
Okazuje się, że jej źródłem jest wyjątkowo silny wir polarny nad Arktyką, dzięki któremu miniona zima w Europie, w tym również w Polsce, zapisała się jako najcieplejsza przynajmniej od końca osiemnastego wieku. Temperatura w arktycznej stratosferze spadała do rekordowo niskiego poziomu niemal minus 100 stopni.
Tak niska temperatura, promieniowanie słoneczne i wyemitowane przez człowieka przed laty toksyczne aerozole, jak chlorofluorowęglowodory (CFC) i fluorowęglowodory (HFC), czyli tzw. freony, niszą warstwę ozonową, sprawiając, że rakotwórcze dla naszej skóry promieniowanie ultrafioletowe dociera w większej ilości do powierzchni ziemi.
Jeden z tych czynników, czyli światło słoneczne, w porze zimowej w Arktyce jest limitowane. To właśnie sprawia, że dziura ozonowa nie puchnie do tak dużych rozmiarów jak nad Antarktyką.
Jej rozrost utrudnia też topografia kontynentów, które otaczają Arktykę, w ten sposób zakłócając wir polarny i tym samym zapobiegając tworzeniu się Polarnych Chmur Stratosferycznych (tzw. obłoków perłowych), związanych z reakcjami chemicznymi, które produkują atomy chloru, odpowiedzialne za niszczenie warstwy ozonowej.
W ostatnich tygodniach temperatura, mimo, że mamy marzec, w stratosferze nadal była bardzo niska, w dodatku rosnące promieniowanie słoneczne sprzyjało niszczeniu ozonu.
Poprzednio tak duże ubytki ozonu w ziemskiej atmosferze nad rejonem Arktyki miały miejsce w marcu 2011 i 1997 roku. Wtedy wydawało się, że są to największe możliwe nasilenie się dziury ozonowej. Jednak bieżący sezon przyniósł nowy rekord.
Naukowcy są zdania, że wraz z postępującym ocieplaniem się klimatu, temperatury panujące w ochładzającej się na tle lat stratosferze, zaczną wreszcie rosnąć, co oznacza, że powłoka ozonowa, zarówno w Arktyce, jak i Antarktyce, zacznie się regenerować.
Dziura ozonowa nad Polską?
Nad Polską najmniejsze ilości ozonu mamy zazwyczaj w październiku i listopadzie, a największe w marcu i kwietniu. Późną jesienią oraz zimą sytuacja komplikuje się, ponieważ najczęściej zdarzają się anomalne spadki zawartości ozonu.
Naukowcy z Centralnego Obserwatorium Geofizycznego Instytutu Geofizyki PAN od półwiecza stale monitorują zawartość ozonu w atmosferze nad stacją w Belsku Dużym koło Grójca na Mazowszu. Z pomiarów wynika, że od kilku lat zawartość ozonu systematycznie się zmniejsza, zwłaszcza w porze letniej.
To niebezpieczne zjawisko, ponieważ właśnie w okresie wakacyjnym najczęściej zażywamy kąpieli słonecznych, a ubytek w warstwie ozonowej oznacza, że większa niż zwykle ilość promieni ultrafioletowych wnika do naszej skóry. Opalamy się szybciej i ryzykujemy poważnymi chorobami skóry.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
Stężenie ozonu nad Arktyką w dniu 17 marca 2020 roku. Niebieski obszar to dziura ozonowa. Fot. NASA.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-03-20/olbrzymia-dziura-ozonowa-nad-kanada-i-arktyka-o-tej-porze-roku-to-zjawisko-niezwykle/

Olbrzymia dziura ozonowa nad Kanadą i Arktyką. O tej porze roku to zjawisko niezwykłe.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Coraz bliżej odkrycia 9. planety. 139 nowych tajemniczych obiektów za Neptunem
2020-03-20.
Poszukujemy obcych planet daleko poza Układem Słonecznym, a nawet naszą galaktyką, tymczasem rzut beretem od nas wciąż znajduje się wiele fascynujących obiektów, które zasługują na wnikliwsze zbadanie.
Chociaż projekt Dark Energy Survey miał służyć badaniom nad dynamiką ekspansji świata i poszukiwaniu ciemnej energii, za jego pomocą udało się wypatrzeć w przestrzeni Układu Słonecznego aż 316 obiektów, z czego aż 139 jest nam kompletnie nieznana.
Naukowcy z University of Pennsylvania informują, że wszystkie ciała niebieskie okrążają naszą dzienną gwiazdę za orbitą Neptuna. To właśnie ten fakt czyni je wyjątkowymi w sensie badań rubieży naszego układu planetarnego. Pamiętajmy, że to właśnie gdzieś tam ukrywa się mityczna dziewiąta planeta.
W ciągu 4 lat trwania projektu zebrano niebotyczne ilości danych, które zaowocowały wykryciem aż 22 milionów najróżniejszych obiektów. Co ciekawe, z tego tylko 400 obiektów wykazywało możliwość przemierzenia przestrzeni kosmicznej na orbitach znajdujących się za Neptunem. Naukowcy ostatecznie odrzucili kilkadziesiąt z nich i pozostało w sumie 316 obiektów.

Przy okazji tego niesamowitego odkrycia, które wymagało całych miesięcy ciężkiej i żmudnej pracy wykonanej przez astronomów, warto dodać, że aż siedem z nowo odkrytych obiektów transneptunowych ma ekstremalnie odległe orbity, znajdujące się ok. 150 razy dalej od Słońca niż Ziemia. Naukowcy mają nadzieję, że kolejne odkrycia zbliżą nas do wykrycia 9. planety.
Kluczowym aspektem badań są nieregularne orbity tych obiektów. Chociaż dotychczas uważano, że 9. planeta może być superZiemią, która ma masę 5-krotnie większą od naszej planety, to jednak coraz częściej mówi się o małej czarnej dziurze. Jak jest w rzeczywistości, miejmy wszyscy nadzieję, że przekonamy się jak najszybciej.
Źródło: GeekWeek.pl/University of Pennsylvania / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-03-20/coraz-blizej-odkrycia-9-planety-139-nowych-tajemniczych-obiektow-za-neptunem/

 

Coraz bliżej odkrycia 9. planety. 139 nowych tajemniczych obiektów za Neptunem.jpg

Coraz bliżej odkrycia 9. planety. 139 nowych tajemniczych obiektów za Neptunem2.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Połączenie dwóch gwiazd doprowadziło do powstania kultowej supernowej
2020-03-20. Autor. Vega
Symulacje astrofizyków sugerują, że supernowa w pobliskiej galaktyce mogła powstać z eksplozji niebieskiego nadolbrzyma powstałego z połączenia się dwóch gwiazd. Asymetryczny charakter tej eksplozji może dostarczyć wskazówek, gdzie szukać nieuchwytnej gwiazdy neutronowej zrodzonej z tego gwiezdnego kataklizmu.
Do eksplozji supernowej z zapadniętego jądra dochodzi, gdy jądro masywnej gwiazdy nie jest już w stanie wytrzymać własnej grawitacji. Jądro zapada się, wywołując gwałtowną eksplozję, pozostawiając gwiazdę neutronową lub czarną dziurę.

W 1987 roku astronomowie zobaczyli, że w Wielkim Obłoku Magellana, jednym z najbliższych sąsiadów Drogi Mlecznej, eksploduje gwiazda. Od tego czasu naukowcy intensywnie badali następstwa tej supernowej, znanej jako SN 1987A, aby zrozumieć naturę gwiazdy progenitora i jej losy.

Progenitorem tego typu supernowej jest zwykle czerwony nadolbrzym, ale obserwacje wykazały, że SN 1987A była wywołana przez gęstego niebieskiego nadolbrzyma. Było tajemnicą, dlaczego gwiazdą progenitorem był niebieski nadolbrzym.

Tymczasem obserwacje rentgenowskie i gamma SN 1987A ujawniły skupiska radioaktywnego niklu w wyrzucanej materii. Ten nikiel uformował się w jądrze gwiazdy podczas jego zapadania się, a teraz pędzi z dala od gwiazdy z prędkością ponad 4000 km/s. Poprzednie symulacje supernowej nie były w stanie w pełni wyjaśnić, w jaki sposób ten nikiel może tak szybko uciekać.

Masaomi Ono z RIKEN Astrophysical Big Bang Laboratory i jego współpracownicy przeprowadzili symulację asymetrycznego wybuchu supernowej z zapadniętym jądrem dla czterech gwiazd progenitorów i porównali je z obserwacjami SN 1987A. Najbliższe dopasowanie dotyczyło niebieskiego nadolbrzyma jako gwiazdy progenitora, powstałego w wyniku połączenia się dwóch gwiazd: czerwonego nadolbrzyma i gwiazdy ciągu głównego. Podczas łączenia większa gwiazda oderwała by materię od swojego mniejszego towarzysza, który opadałaby spiralnie do wnętrza, aż do całkowitego wchłonięcia, tworząc szybko wirującego niebieskiego nadolbrzyma.

Ono twierdzi, że po raz pierwszy przetestowano scenariusz łączenia się układu podwójnego pod kątem zbrylania niklu tej supernowej. Symulacja dokładnie odtworzyła przyspieszenie brył niklu wraz z dwoma dżetami wyrzutu.

Symulacja może również pomóc w znalezieniu gwiazdy neutronowej uformowanej podczas supernowej, która nie została odnaleziona pomimo 30 lat poszukiwań. Podczas niesferycznej eksplozji, gwiazda neutronowa mogła zostać wykopana w przeciwnym kierunku do wyrzutu, a zespół Ono sugeruje, że astronomowie powinni szukać jej w północnej części wewnętrznego obszaru wyrzucanej materii.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
RIKEN


Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/03/poaczenie-dwoch-gwiazd-doprowadzio-do.html

 

Połączenie dwóch gwiazd doprowadziło do powstania kultowej supernowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cykle Milankovicia
2020-03-20. Krystyna Syty
Opracowana w dwudziestym wieku teoria, opisująca zmiany nasłonecznienia kuli ziemskiej, tłumaczy cykliczne zmiany klimatu na naszej planecie. Ukazuje ona odpowiedzi na pytania w jaki sposób działają cykle zlodowaceń i wskazuje jakie mogą być zmiany naszego klimatu w skali tysiąca lub kilku tysięcy lat.
W dwudziestym wieku serbski geofizyk Milutin Milankovic wystosował teorię, mówiąc, że cykliczne zmiany mimośrodu orbity ziemskiej, zmiany wartości kąta nachylenia płaszczyzny równika do płaszczyzny ekliptyki oraz precesja osi obrotu mają wpływ na zmiany nasłonecznienia kuli ziemskiej, a co za tym idzie na zmiany klimatu na Ziemi. Teoria miała tłumaczyć cykliczne następowanie po sobie epok zlodowacenia i epok ciepłych. Największy przyrost lądolodu następuje kiedy zimy są dosyć ciepłe i łagodne, co łączy się z dużymi opadami śniegu, a lata chłodne, dzięki czemu nowa warstwa śniegu nie zdąży stopnieć i wyparować. Zmiany nasłonecznienia kuli ziemskiej wpływają znacząco na roczną amplitudę temperatur, a co za tym idzie również na szybkość przyrostu lądolodu.
Zmiany mimośrodu orbity ziemskiej
e=c/a
Mimośród orbity ?e? to iloraz odległości między jednym z ognisk i środkiem orbity ?c?, a półosią wielką ?a?. Im bardziej wartość mimośrodu orbity jest zbliżona do zera tym bardziej orbita jest kołowa. Ekscentryczność orbity planety wynikają z oddziaływać grawitacyjnych między Ziemią, Jowiszem i Słońcem.  Nasłonecznienie kuli ziemskiej jest zależne jej odległości od Słońca. Ziemia jest najmocniej nasłoneczniona w położeniu najbliższym Słońcu, peryhelium, a najsłabiej w położeniu najdalszym, aphelium. Im bardziej orbita jest kołowa, a co za tym idzie mniejsze są różnice odległości między aphelium i peryhelium, mniejsze są różnice nasłonecznienia i różnice temperatur między aphelium i peryhelium.
Wartości mimośrodu orbity Ziemi waha się między 0.058 a 0.005. Cykl takich zmian trwa ok. 95 tys. lat. Obecnie wartość mimośrodu orbity ziemskiej wynosi e=0.0167. Ta wartość będzie stopniowo maleć, więc orbita będzie się stawała coraz bardziej kołowa, a klimat coraz bardziej łagodny. Powinno to znaleźć swoje odzwierciedlenie w szybszym przyroście pokrywy lodowej za kołem podbiegunowym.
Nutacja
Nutacja jest to zmiana wartości kąta pomiędzy osią obrotu ziemi i biegunem ekliptyki (płaszczyzną równika i płaszczyzną ekliptyki). Te zmiany są spowodowane grawitacyjnymi oddziaływaniami między Ziemia i Księżycem. Im mocniej ziemia jest nachylona do płaszczyzny ekliptyki tym większe są różnice termiczne między skrajnymi porami roku, spowodowane różnicami nasłonecznienia obszarów ziemi. Szczególnie odczuwalne jest to na kole okołobiegunowym, którego zasięg jest w stopniach wynosi 90° ? kąt nutacji.
Dla ziemi wartość tego kąta waha się pomiędzy 22,1° a 24,5°, a okres tych zmian to około 41 tys. lat. Obecnie kąt pomiędzy osią obrotu i biegunem ekliptyki to 23° 26?, tak jak w przypadku zmian mimośrodu obserwujemy tendencje malejącą. Zatem różnica temperatur skrajnych pór roku będzie malała, a zasięg koła podbiegunowego będzie większy.
Precesja osi ziemskiej
Precesja to zjawisko związane z ruchem obrotowym bryły sztywnej. Oś obrotu bryły sztywnej zakreśla w przestrzeni powierzchnie boczną stożka, w stronę przeciwną do ruchu obrotowego samej bryły. Taki ruch planety powoduje przesunięcie się punktów przesileń i równonocy. Wiąże się to z oddaleniem punktów przesileń od punktów aphelium i peryhelium. Jeśli koło-podbiegunowe najmocniej nasłonecznione jest punkcie (czas przesilenia letniego), w którym Ziemia znajduje się w peryhelium, a najsłabiej w punkcie (czas przesilenia zimowego), w którym Ziemia znajduje się w aphelium, amplituda roczna temperatur jest wysoka a klimat skrajny.
Obecnie przesilenia zimowe i letnie są stosunkowo blisko punktów odpowiednio peryhelium i aphelium. Co za tym idzie lato na półkuli północnej przypada na okres gdy Ziemia jest daleko od Słońca, a zima, gdy Ziemia jest blisko od Słońca. Zatem efekty związane z odległością Ziemi od Słońca i jej nasłonecznieniem na półkuli północnej znoszą się. Im bardziej punkty przesileń i apo- i peryhelium są oddalone od siebie, tym mniejsze są różnice termiczne między porami roku, a klimat łagodniejszy. Całkowity cykl precesyjny ziemi trwa około 21 tys. lat, oś ziemi obraca się o 1° w ciągu 72 lat.
Złożenie ruchów i zmiany klimatu
Cykle Milankovicia pokrywają się ze sobą, ze względu na zależność pomiędzy okresami poszczególnych ruchów. Okres każdego kolejnego cyklu stanowi około połowę okresu dłuższego cyklu. Na poniższym wykresie przedstawiono zależności pomiędzy wszystkimi cyklami i zmianami nasłonecznienia Ziemi. Przestawiono również zmiany średniej rocznej temperatury powietrza na Ziemi w okresie ostatniego miliona lat. Na szaro zostały zaznaczone interglacjały, czyli epoki ciepłe, bez zlodowaceń.
Obecnie ziemia znajduje się w interglacjale, który trwa już 12 tys. lat. Jest to czas powyżej średniej, która wynosi 10 tys. lat. W makro skali czasowej czeka nas kolejna epoka zlodowaceń, a więc kolejna epoka zimna może wystąpić za paręset lub tysiąc lat.
Źródła:
W. Feluch: Cykliczne Przyczyny Zagrożeń Gwałtownymi Zmianami Klimatu. SGSP., A. Hrynowska: Przyczyny i mechanizmy zmian klimatu w plejstocenie. Przegląd geologiczny, vol. 64 ,nr 1, 2016., A. Odrzywołek: Podstawy astronomii i astrofizyki. Zakład Teorii Względności i Astrofizyki, Instytut Fizyki UJ, Kraków 2015., L. Oster: Astronomia współczesna. Państwowe Wydawnictwo Naukowe. Warszawa 1986.
Ekscentryczność orbity. Wikipedia

Precesja i Nutacja osi obrotu Ziemi. Wikipedia

Wpływ Cykli Milankovicia na zmiany temperatury na ziemi. Lee, 2010

https://news.astronet.pl/index.php/2020/03/20/cykle-milankovicia/

 

 

Cykle Milankovicia.jpg

Cykle Milankovicia2.jpg

Cykle Milankovicia3.jpg

Cykle Milankovicia4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marsjański kret w końcu wraca do akcji. Inżynierowie próbują wcisnąć go pod powierzchnię
2020-03-20. Radosław Kosarzycki
Marsjański lądownik InSight codziennie przesyła na Ziemię dane, które wskazują, że Mars jest naprawdę aktywną planetą. Drgania wnętrza planety rejestrowane są przez niezwykle czuły sejsmometr, zawirowania powietrza aktywują pokładowy czujnik ciśnienia, a termometry pozwalają nam śledzić pogodę i zmiany pór roku.
Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie jeden problem. Mars nie przepada za jednym z instrumentów pokładowych sondy InSight. Chodzi oczywiście o instrument HP3, nazywany także kretem. Ta 45-centymetrowa sonda miała wbić się pod powierzchnię Marsa, skąd mogłaby przesyłać informacje o temperaturze wnętrza planety. Proces wbijania kreta nie przebiegł jednak tak, jak powinien. Po wbiciu do połowy długości kret wyskoczył niemal w całości na powierzchnię.
Przez rok naukowcy z całego świata opracowywali sposoby na to, aby jednak udało się wbić urządzenie w powierzchnię Marsa. Mimo to kret uparcie pozostawał na powierzchni. Doprowadzeni do ostateczności inżynierowie postanowili bezpośrednio wcisnąć kreta pod powierzchnię i?
?najprawdopodobniej się udało.
Podstawowym zadaniem kreta jest śledzenie zmian temperatury samego Marsa. Mierzone przez niego ciepło pochodzi z jądra Marsa, które podobnie do ziemskiego, jest gorące od czasu powstania planety. Tak przynajmniej powinno być. Tymczasem z obecnego położenia kret może co najwyżej mierzyć temperaturę na powierzchni planety.
Niestety, póki co na Marsie nie ma jeszcze żadnego astronauty, który mógłby podejść na miejsce i wepchnąć instrument pod powierzchnię.
Jedyne, co inżynierom pozostało do pomocy, to niewielka łyżka, którą zakończone jest robotyczne ramię lądownika InSight. Początkowo naukowcy próbowali przysypać otoczenie kreta, aby miał się od czego odpychać, próbując wbić się pod powierzchnię, jednak ta technika zupełnie nie działała.
Pod koniec lutego inżynierowie przeszli zatem do planu C. Umieścili łyżkę bezpośrednio nad kretem i postanowili wcisnąć go bezpośrednio w dół. Nie była to łatwa decyzja, bowiem na samym szczycie kreta znajduje się taśma, która łączy go z lądownikiem i mocne uderzenie mogłoby ją zniszczyć.
Jak na razie jednak wydaje się, że plan C zadziałał. Inżynierowie nacisnęli na kreta od góry i spróbowali wykonać 25 ruchów wbijających. Pierwsze zdjęcia wskazują, że kret wbił się na 2 cm głębiej. To mało, ale być może jest to początek czegoś większego. Jeżeli kolejne zdjęcia potwierdzą, że kret się wbija, inżynierowie planują w ten sam sposób pomóc mu wbić się w całości pod powierzchnię. Jeżeli i to się uda, to ramię robotyczne za pomocą swojej łyżki zasypie otwór, w całości przykrywając kreta. Wtedy będzie można nacisnąć na zasypany otwór, co z pewnością także pomoże kretowi wbić się głębiej.
Naukowcy będą teraz badać zachowanie i postępy kreta przez kolejnych kilka tygodni. Jeżeli cały ten wysiłek także na nic się nie zda, trzeba będzie stwierdzić, że pod kretem znajduje się kamień.
https://www.spidersweb.pl/2020/03/marsjanska-sonda-insight-kret-hp3.html

Marsjański kret w końcu wraca do akcji. Inżynierowie próbują wcisnąć go pod powierzchnię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kwazarowe tsunami odpowiada za powstawanie masywnych galaktyk
2020-03-20. Radosław Kosarzycki
Badaczom korzystającym z Kosmicznego Teleskopu Hubble?a udało się odkryć najbardziej energetyczne wypływy materii kiedykolwiek obserwowane we wszechświecie. Owe wypływy pochodzą z otoczenia kwazarów i przemierzają przestrzeń międzygwiezdną niczym tsunami, siejąc istne zniszczenie w swoich galaktykach macierzystych.
Kwazary to niezwykle odległe obiekty kosmiczne, emitujące ogromne ilości energii. We wnętrzach kwazarów znajdują się supermasywne czarne dziury napędzane opadającą na nie materią, która może być nawet 1000 razy jaśniejsza od całej galaktyki zawierającej przecież setki miliardów gwiazd.
Podczas gdy czarna dziura pochłania materię, otaczający ją gorący gaz emituje intensywne promieniowanie, które widoczne jest z kosmicznych odległości jako kwazar. Wiatry zasilane wysokim ciśnieniem promieniowania z otoczenia czarnej dziury, odpychają materię od centrum galaktyki. Wypychana promieniowaniem materia osiąga prędkości rzędu kilku procent prędkości światła.
Żadne inne zjawisko nie uwalnia tak dużo mechanicznej energii. W trakcie 10 milionów lat, wypływy kwazarowe emitują milion razy więcej energii niż błysk promieniowania gamma. Ilość energii mechanicznej emitowanej przez wypływy jest kilkaset razy większa od jasności całej Drogi Mlecznej ? mówi Nahum Arav z Virginia Tech w Blacksburgu.
Wiatry kwazarowe rozwiewają się po całym dysku galaktyki. Materia, z której potencjalnie mogły powstać nowe gwiazdy wywiewana jest z wewnętrznych rejonów galaktyki ku jej obrzeżom, przez co w bezpośrednim otoczeniu kwazara ustają procesy gwiazdotwórcze.
Gdy takie swoiste kosmiczne tsunami uderza w materię międzygwiezdną, temperatura na czele fali uderzeniowej wzrasta do miliardów stopni, a materia zaczyna świecić najpierw w zakresie rentgenowskim, a następnie w pozostałych częściach widma.
Symulacje numeryczne ewolucji galaktyk wskazują, że takie przemieszczanie się materii może tłumaczyć dlaczego obserwujemy tak niewiele dużych galaktyk we wszechświecie oraz skąd się bierze związek między masą galaktyki a masą jej centralnej czarnej dziury.
Tak obserwatorzy jak i teoretycy wiedzą od dziesięcioleci, że musi istnieć jakiś proces fizyczny, który hamuje powstawanie nowych gwiazd w masywnych galaktykach, ale jak dotąd nie wiedzieliśmy co to za proces. Wprowadzenie zaobserwowanych przez nas wypływów materii do symulacji w całości rozwiązuje tę zagadkę ? mówi Jeremiah P. Ostriker z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku.
W trakcie swoich badań, astronomowie zbadali 13 różnych kwazarów, w których udało im się zmierzyć prędkości gazu przyspieszanego przez wiatry kwazarowe. Aby tego dokonać  badacze musieli przeanalizować ślady w widmie świecącego gazu. Dane w zakresie ultrafioletu zebrane przez Hubble?a pokazały, że charakterystyczne linie absorpcyjne materii znajdującej się wzdłuż linii wzroku zostały znacząco przesunięte, co oznacza, że materia przesuwa się z bardzo dużą prędkością. Tylko Hubble jest w stanie obserwować zakres ultrafioletowy z dokładnością pozwalającą na powyższe odkrycie.
Poza zmierzeniem najbardziej energetycznych kwazarów, badacze odkryli jeden przyspieszający bardziej niż pozostałe.
W ciągu zaledwie trzech lat materia w nim przyspieszyła z 69 mln km/h do 75 mln km/h
Naukowcy podejrzewają, że jej prędkość wciąż będzie rosła.
Obserwacje w ultrafiolecie prowadzone za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a pozwalają nam śledzić różne zakresy energii emitowanej przez kwazary, od chłodniejszego do ekstremalnie gorącego i zjonizowanego gazu. Tak silne wiatry kwazarowe mogą nam powiedzieć bardzo dużo o związku między wzrostem supermasywnej czarnej dziury a rozwojem całej galaktyki, w której się ona znajduje ? mówi Gerard Kriss z Instytutu Teleskopu Kosmicznego w Baltimore.
Wyniki swoich badań naukowcy opublikowali właśnie w periodyku Astrophysical Journal Supplements.
Ilustracja przedstawiająca odległą galaktykę, w której centrum znajduje się aktywny kwazar. Źródło: NASA, ESA i J. Olmsted (STScI)
Kosmiczny Teleskop Hubble?a

https://www.spidersweb.pl/2020/03/kwazary-masywne-galaktyki-hubble-wiatry-kwazarowe.html

 

Kwazarowe tsunami odpowiada za powstawanie masywnych galaktyk.jpg

Kwazarowe tsunami odpowiada za powstawanie masywnych galaktyk2.jpg

Kwazarowe tsunami odpowiada za powstawanie masywnych galaktyk3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

NASA zawiesza pracę nad rakietą SLS z powodu koronawirusa
2020-03-20. Radosław Kosarzycki

NASA zawiesza prace nad budową i testowaniem rakiety Space Launch System (SLS) i kapsuły, które miały zabrać ludzi na powierzchnię Księżyca w ramach misji Artemis. Powodem zawieszenia jest oczywiście rosnąca liczba zakażeń koronawirusem.
Amerykańska agencja kosmiczna poinformowała o zamknięciu fabryki w Michoud, gdzie budowana jest rakieta SLS oraz pobliskie Centrum Kosmicznego Stennis.
Powodem zamknięcia Centrum jest rosnąca liczba przypadków zarażenia COVID-19 w społeczności mieszkańców okolic centrum, liczba przypadków samoizolacji i jeden potwierdzony przypadek zarażenia wśród pracowników. Z tego też powodu NASA podjęła decyzję o zawieszeniu prac nad budową i testami SLS i Oriona ? mówi Jim Bridenstine, administrator NASA.
Space Launch System to potężna rakieta, która po ukończeniu budowy będzie w stanie dostarczyć astronautów na Księżyc lub jeszcze dalej.
Zważając na to, że dotychczasowy harmonogram realizacji programu załogowego powrotu na Księżyc był bardzo napięty i optymistyczny, można śmiało stwierdzić, że wizja załogowego lotu w 2024 r. pozostanie niespełnionym życzeniem.
Załogowy powrót na Księżyc stanowi pierwszy element programu Artemis, w ramach którego naukowcy planują stworzyć długoterminową kolonię na Księżycu, gdzie będą testowane technologie niezbędne do realizacji załogowych lotów na Marsa w latach trzydziestych.
https://www.spidersweb.pl/2020/03/zawieszenie-budowy-rakieta-sls.html

 

NASA zawiesza pracę nad rakietą SLS z powodu koronawirusa.jpg

NASA zawiesza pracę nad rakietą SLS z powodu koronawirusa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będzie kosmicznego Internetu od OneWeb. Firma na skraju bankructwa
2020-03-20.
Kosmiczny Internet ma odmienić nie do poznania komunikację na całej planecie. Sieć ma być wyjątkowo bezpieczna i na tyle szybka, że niebawem wszyscy będą pragnęli z niej korzystać np. podczas dalekich podróży.
Bloomberg informuje, że OneWeb rozważa bankructwo. Elon Musk ma powód do świętowania, gdyż to właśnie ta firma była największym jego konkurentem w kwestii budowy kosmicznego Internetu. OneWeb znalazło się na skraju przepaści finansowej właśnie przez SpaceX. Firmie udaje się realizować swój program przy bardzo małych kosztach, co przełoży się na niższe opłaty dla użytkowników.
OneWeb udało się do tej pory umieścić na orbicie zaledwie 40 mikrosatelitów. Pierwszą paczkę wyniosła 27 lutego 2019 roku rakieta Sojuz z Centrum Kosmicznego w Kourou w Gujanie Francuskiej. Każde z urządzeń waży po ok. 150 kilogramów. Konstelacja działa na polarnej niskiej orbicie okołoziemskiej, na wysokości ok. 1200 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi.
W sumie na orbicie miało znaleźć się ok. 2000 mikrosatelitów od Airbusa, a kolejne 200 miało być przeznaczone na wymianę, gdyby któryś się nagle popsuł. Co ciekawe, początkowa konstelacja satelitów kosztować miała ok. 2 miliardów dolarów, a do opracowania pozostały jeszcze niewielkie terminale dla użytkowników, które miały zapewnić im dostęp do sieci o prędkości 50 Mbit/s.
Wszystko wskazuje jednak na to, że projekt zostanie zamknięty. Być może zostanie przejęty przez inną firmę, ale jest to mało prawdopodobnie. Technologie opracowane przez ludzi Elona Muska w kwestii możliwości recyklingu rakiet powoli zabijają wiele prywatnych firm, które nie są w stanie zaoferować swoim potencjalnym klientom wykonywania tańszych misji kosmicznych.
Firma Elona Muska w ostatnich miesiącach wyniosła na ziemską orbitę w sumie 360 mikrosatelitów StarLink. SpaceX zapewnia, że pierwsi użytkownicy będą mogli skorzystać z dobrodziejstw kosmicznej sieci jeszcze w tym roku. Ma oferować one znacznie lepsze doznania z surfowania po Internecie od tradycyjnych światłowodów. Prędkość Internetu dochodzić ma do 1 Gb/s, przy pingu na poziomie 24 ms.
Źródło: GeekWeek.pl/Bloomberg / Fot. OneWeb
Airbus Defence and Space Selected for OneWeb Satellites Constellation
https://www.geekweek.pl/news/2020-03-21/nie-bedzie-kosmicznego-internetu-od-oneweb-firma-na-skraju-bankructwa/

 

Nie będzie kosmicznego Internetu od OneWeb. Firma na skraju bankructwa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OSIRIS-REx: szczegółowa mozaika Bennu
2020-03-21. Krzysztof Kanawka
Zespół misji OSIRIS-REx opublikował bardzo szczegółową mozaikę planetoidy Bennu. Rozdzielczość mozaiki wynosi 5 cm.
Sonda Origins, Spectral Interpretation, Resource Identification, Security, Regolith Explorer (OSIRIS-REx) dotarła do planetoidy 101955 Bennu 3 grudnia 2018 roku. Przez kolejne miesiące sonda fotografowała tę planetoidę, dokonując różnych odkryć, w tym wody. Podstawowym celem misji OSIRIS-REx jest zebranie minimum 60 gramów materii z powierzchni planetoidy i sprowadzenie tej próbki na Ziemię.
W sierpniu 2019 NASA poinformowała o wyborze czterech kandydatów na lądowisko OSIRIS-REx. Spośród tych czterech kandydatów NASA miała wybrać dwa lądowiska ? jedno z nich będzie ?podstawowe?, zaś drugie za ?rezerwowe?. O wyborze NASA poinformowała o wyborze tych dwóch miejsc 12 grudnia 2019 na konferencji AGU Fall Meeting. Wybrano miejsce o nazwie ?Nightingale? jako podstawowe stanowisko do pobrania próbek. Jest to mały krater na powierzchni Bennu. Na zapasowe lądowisko wybrano ?Osprey?. Te dwa miejsca to małe regiony, w których nie ma dużych głazów ? jest zatem możliwe bezpieczne pobranie próbek.
Co ciekawe, z uwagi na dużą ilość mniejszych i większych głazów na powierzchni Bennu, okazało się, że pierwotnie planowana metoda oceny wysokości sondy nad planetoidą prawdopodobnie nie zda egzaminu. Dlatego też zaprojektowano alternatywną metodę orientacji sondy, bazującą na uzyskanych obrazach optycznych. Metodę nazwano NFT (Natural Feature Tracking).
W ramach poszukiwania miejsc odpowiednich do pobrania próbek sonda OSIRIS-REx wykonała ponad 2150 zdjęć powierzchni planetoidy Bennu. Zdjęcia wykonano z odległości od ok. 3 do ok. 5 km. Z uwagi na niewielką odległość pomiędzy sondą a Bennu, udało się uzyskać wysoką rozdzielczość zdjęć ok 5 cm na piksel. Całościowa mozaika powierzchni Bennu została zaprezentowana przez NASA w marcu 2020 roku. Dla potrzeb metody NFT powstało jeszcze więcej zdjęć ? w tym z odległości rzędu kilkuset metrów.
Jest to najbardziej dokładna ?globalna? mozaika całej planetoidy, jaką dotychczas wykonała misja kosmiczna. Przydatność takiej mozaiki wykracza poza ?jedynie? ustalenie miejsc lądowania dla misji OSIRIS-REx. Jest to także ciekawa mozaika z naukowego punktu widzenia: pozwala na ocenę wielkości i ?populacji? różnej wielkości głazów jak i ich kształtów. Wyniki takiej analizy można porównać z innymi małymi obiektami Układu Słonecznego: planetoidami (np. 162173 Ryugu) lub kometami (np. 67P/Czuriumow-Gierasimienko).
Mozaiki są dostępne na stronie misji. Uwaga! Mozaiki mają ponad 850 MB!
Misja OSIRIS-REx jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(At, PFA)
How OSIRIS-REx will Steer Itself to Sample an Asteroid
Pobranie próbek z powierzchni Bennu / Credits ? NASA Goddard
Metoda nawigacji NFT, opracowana na potrzebę misji OSIRIS-REx / Credits ? NASA/Goddard/University of Arizona
https://kosmonauta.net/2020/03/osiris-rex-szczegolowa-mozaika-bennu/

 

OSIRIS-REx szczegółowa mozaika Bennu.jpg

OSIRIS-REx szczegółowa mozaika Bennu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

SpaceX wystrzelił kolejne satelity Starlink ? część rakiety rozbiła się na ziemi

2020-03-21.

SpaceX wysłało ponad powierzchnię planety kolejne satelity Starlink. Niestety rakieta Falcon 9 odpowiedzialna za ich transport uszkodziła się podczas lądowania.

Firma SpaceX wysłała w kosmos kolejne satelity z projektu Starlink - razem z nimi nad powierzchnią planety znajduje się już ponad 360 konstrukcji mających zapewnić łączność internetową we wszystkich regionach świata. Po raz czwarty misja została zrealizowana przy pomocy rakiety Falcon 9.

 
Tym razem jednak, kiedy powracała ona na ziemię, lądowanie nie do końca się udało. Jeden z elementów rozbił się podczas powrotu Falcona 9 na barkę, przez co zapewne okres do ponownego wystrzelenia kolejnej porcji satelitów się wydłuży.
Satelity Starlink docelowo zostaną umieszczone w odległości od 335 do 1325 kilometrów nad ziemią.
Satelita Starlink /materiały prasowe

Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/news-spacex-wystrzelil-kolejne-satelity-starlink-czesc-rakiety-ro,nId,4393167

 

SpaceX wystrzelił kolejne satelity Starlink ? część rakiety rozbiła się na ziemi .jpg

SpaceX wystrzelił kolejne satelity Starlink ? część rakiety rozbiła się na ziemi 2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Obserwacje satelitów Starlink ? marzec 2020
2020-03-21. Krzysztof Kanawka
Najnowsza paczka satelitów Starlink jest obserwowana na nocnym niebie. W tym artykule prezentujemy kilka najciekawszych nagrań z drugiej połowy marca 2020.
Od maja 2019 rok u firma SpaceX umieszcza swoją megakonstelację satelitów Starlink na orbicie. Docelowo aż 12 tysięcy satelitów Starlink ma się znaleźć na orbicie. Jest to wartość porównywalna z całkowitą ilością wszystkich obiektów, jakie obecnie znajdują się na różnych orbitach wokół Ziemi, włączając w to ?śmieci kosmiczne?. Oprócz SpaceX inne firmy planują także umieszczenie setek satelitów na orbicie dla celów telekomunikacyjnych ? przykładem może być OneWeb ? pierwsza generacja ma składać się z 648 satelitów.
Osiemnastego marca 2020 SpaceX umieścił szóstą paczkę satelitów Starlink na orbicie. Lot rakiety Falcon 9 przebiegł prawidłowo (choć nie udało się odzyskać pierwszego stopnia) i wszystkie 60 satelitów zostało prawidłowo wprowadzonych na wstępną orbitę. Z tej orbity satelity Starlink będą w ciągu najbliższych tygodni poruszać do docelowej orbity o wysokości około 550 km.
Poniższe nagrania prezentują obserwacje najnowszej paczki satelitów Starlink.
Starlink 5 Group 6 - 19/03/2020 - 8:10pm - 7:10 UTC Pukehina N.Z
Szósta paczka satelitów Starlink ? 19.03.2020 ? obserwacje z Nowej Zelandii / Credits ? Astrofarmer Imaging NZ

STARLINK LAUNCH 5 Group 6
Szósta paczka satelitów Starlink ? obserwacje 19 godzin po starcie (obserwacje z Nowej Zelandii) / Credits ? Craig Armstrong

Starlink 5 - 20th Match 2020 - Bay of Islands - 4K Gopro
Szósta paczka satelitów Starlink ? obserwacje z Nowej Zelandii / Credits ? keriboi

SpaceX Starlink going over New Zealand
Obserwacje szóstej paczki satelitów Starlink nad Nową Zelandią ? 20 marca 2020 / Credits ? Beach Master
Trwają także obserwacje poprzednich paczek satelitów Starlink. Poniższe nagrania prezentują przykłady obserwacji z drugiej połowy marca 2020.
SpaceX Starlink satellite train

Obserwacje satelitów Starlink z zachodniej Kanady ? 16 marca 2020 / Credits ? Debra

StarLink
Obserwacje satelitów Starlink ? 17.03.2020 / Credits ? Varginha de Noite
Pojawiły się także ciekawe nagrania samego ostatniego startu rakiety Falcon 9 z paczką satelitów Starlink.
LIVE - SpaceX Falcon 9 ? Starlink 5 (Nikon P1000)

Start rakiety Falcon 9 przy wykorzystaniu aparatu fotograficznego ? 18.03.2020 / Credits ? Reds Rhetoric

SpaceX Falcon 9 Starlink 5 Launch Filmed From Cocoa Beach Florida
Obserwacje startu rakiety Falcon 9 z Cocoa Beach ? 18.03.2020 / Credits ? Cocoa Beach 365
https://kosmonauta.net/2020/03/obserwacje-satelitow-starlink-marzec-2020/

 

Obserwacje satelitów Starlink ? marzec 2020.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wpływ pandemii koronawirusa na misje kosmiczne
2020-03-21.
Światowa pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 wpływa także na działalność przemysłu kosmicznego. Kilka ośrodków NASA zawiesiło całkowicie prace, kolejne opóźnienia czekają takie projekty jak rakietę SLS czy Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. W tym artykule podsumowujemy jak obecna sytuacja już wpływa na branżę kosmiczną.
W związku z obecną sytuacją i zawieszeniem zajęć w szkołach redakcja Uranii - Postępów Astronomii podjęła decyzję o nieodpłatnym udostępnieniu elektronicznych wydań najnowszych roczników tego czasopisma. Ma to na celu wspomożenie nauczycieli w kontynuowaniu dalszej edukacji. Elektroniczne wydania są dostępne na tej stronie: https://www.urania.edu.pl/archiwum.
Testy rakiety SLS zawieszone
19 marca br. administrator NASA Jim Bridenstine ogłosił, że dwa ośrodki NASA: Michoud Assembly Facility i Stennis Space Center przechodzą do tzw. 4. etapu odpowiedzi na pandemię koronawirusa SARS-CoV-2. To oznacza, że już trzy jednostki NASA (wcześniej także Ames Research Center) przerywają pracę, a do obiektów są wpuszczane jedynie osoby, które mają za zadanie chronić życie i utrzymywać krytyczną infrastrukturę. Wszystkie pozostałe ośrodki NASA przeszły na obowiązkową pracę zdalną.
Wyłączenie tych centrów z działania oznacza opóźnienie testów dolnego członu budowanej przez NASA superciężkiej rakiety SLS. Po dużych opóźnieniach pierwszy stopień nowej rakiety został ukończony w 2019 roku i przetransportowany do Stennis, gdzie rozpoczęła się jego kampania testowa zwana Green Run. Seria testów stopnia miała zakończyć się latem odpaleniem wszystkich czterech silników, symulującym przyszłą misję. To za pomocą rakiety SLS NASA będzie realizować misję powrotu załogowego na Księżyc. Obecnie pierwszy bezzałogowy test rakiety Artemis 1 z testowanym właśnie teraz w Stennis dolnym stopniem jest planowany na 2021 rok.
Zawieszeniu uległy też prace w Michoud, gdzie znajduje się teraz statek załogowy Orion, który ma być wykorzystany w pierwszej misji programu Artemis. Wpływ zahamowania prac jest tutaj jednak mniejszy, gdyż właśnie niedawno statek ten zakończył testy środowiskowe w komorze próżniowej.
Ciężko mówić jeszcze jak decyzja NASA wpłynie na harmonogram lotów programu Artemis. Ośrodki zostały na razie zamknięte na czas nieokreślony.

Wstrzymane prace integracyjne Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba
Administrator NASA Jim Bridenstine podjął decyzję o zawieszeniu prac integracyjnych teleskopu JWST, które trwały w ośrodku firmy Northrop Grumman w Południowej Kalifornii. Włodarze agencji już potwierdzili, że zawieszenie to będzie miało wpływ na dalsze opóźnienia w starcie.
Na krytycznej ścieżce pozostaje praca nad łazikiem Perseverance i przygotowanie do lotu załogowego astronautów do ISS, który jest planowany na początek kwietnia. SpaceX wraz z NASA kontynuuje przygotowania do pierwszej od 9 lat załogowej misji kosmicznej z amerykańskiej ziemi. Testowy lot z załogą statku Dragon jest w tej chwili planowany na maj.

Zamknięty europejski port kosmiczny w Kourou
Europejski operator rakietowy Arianespace zawiesił 16 marca działanie kosmodromu Kourou w Gujanie Francuskiej. Na decyzję wpłynął dekret francuskich władz, które nakazały ograniczenie niekrytycznej aktywności w związku z walką z pandemią koronawirusa.

Wpływ na starty Sojuz 2.1b, Atlas V i Electron
Niezagrożony wydaje się być start 21 marca rakiety Sojuz 2.1b z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie z 34 satelitami sieci telekomunikacyjnej OneWeb. Brytyjska firma OneWeb to obok SpaceX druga firma budująca megakonstelację satelitów na niskiej orbicie, które miałyby świadczyć usługi dostępu do Internetu.
Sytuacja samej firmy nie wygląda jednak już tak dobrze. W czwartek serwis Bloomberg poinformował, że firma rozważa złożenie wniosku o bankructwo. Mają za tym stać wysokie koszty, rozwój konkurencji i problemy jednego z głównych inwestorów - japońskiego banku SoftBank, który przez nieudane inwestycje i obecną sytuację ekonomiczną wszedł w finansowe kłopoty. Przedstawiciele firmy OneWeb na razie nie chcieli komentować tych doniesień medialnych.
Niezagrożone są też na razie działania SIł Kosmicznych USA. Nowopowołany rodzaj sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych przygotowuje się do swojej pierwszej misji. Rakieta Atlas V ma 26 marca wynieść na orbitę AEHF-6 - nowoczesnego satelitę telekomunikacyjnego dla wojsk USA.
Pod koniec marca nadal planowany jest też start z Nowej Zelandii amerykańskiej rakiety Electron. W misji mają zostać wystrzelone trzy niewielkie satelity dla Narodowego Biura Rozpoznania Stanów Zjednoczonych.
 
Na podstawie: SpaceNews/SpaceflightNow
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
?    komunikat NASA o zawieszeniu pracy niektórych ośrodków
?    serwis portalu SpaceNews poświęcony wpływowi pandemii COVID-19 na przemysł kosmiczny
 
Na zdjęciu: Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba podczas testów pięciowarstwowej osłony przeciwsłonecznej. Źródło: NASA/Chris Gunn.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/wplyw-pandemii-koronawirusa-na-misje-kosmiczne

 

Wpływ pandemii koronawirusa na misje kosmiczne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To może być największy spektakl na niebie od półwiecza. W kierunku Słońca leci kometa Atlas
2020-03-21.
W kierunku Słońca pędzi kometa Atlas, która, jeśli sprawdzą się najbardziej optymistyczne prognozy naukowców, może stać się najjaśniejszą od ponad półwiecza. Jej ogon może ciągnąć się przez pół ziemskiego nieba i zachwycać nas nawet w samym środku dnia.
W ostatnich dniach ubiegłego roku System Ostatecznego Ostrzegania Przed Uderzeniem Planetoid w Ziemię (ATLAS), znajdujący się na Hawajach, wykrył kometę poruszającą się po torze parabolicznym, której nadano kryptonim C/2019 Y4.
Jeszcze wtedy astronomowie nie przypuszczali, że obiekt będzie kandydować do miana jednej z najbardziej spektakularnych komet ostatniego półwiecza. W ostatnich tygodniach kometa zaczęła gwałtownie jaśnieć, znacznie szybciej niż wskazywały na to jakiekolwiek modele prognostyczne.
Uwalnianie olbrzymich ilości substancji lotnych sprawiło, że między początkiem lutego a połową marca kometa pojaśniała aż 4 tysiące razy. W związku z tym może być widoczna gołym okiem już na początku kwietnia. Jej przelot obok Słońca spodziewany jest 31 maja.
Wcześniej jej jasność może wynieść od +1 do -5 magnitudo, ale niektóre modele wskazują nawet na -11 magnitudo. Dla porównania Wenus, najjaśniejsza planeta ziemskiego nieba ma jasność -5 mag., a Księżyc -13 mag. Czegoś podobnego nie było od października 1965 roku, a więc od przelotu komety Ikeya?Seki.
Ze względu na niebywałą jasność zyskała ona przydomek Wielkiej Komety 1965 roku. Równała się ona tylko z Wielką Kometą 1884 roku, której trajektoria jest niemal identyczna do tej, którą porusza się pędząca w naszym kierunku kometa Atlas (C/2019 Y4).
Wielkie komety za każdym razem były tak jasne, a ich ogon był tak długi, że były widoczne nawet w pełni dnia, rozciągając się na pół ziemskiego nieba. Dawniej uważane były one za zły omen, zwiastujący same nieszczęścia czekające mieszkańców Ziemi.
Chociaż te najbardziej optymistyczne prognozy wskazują na wspaniały spektakl, to jednak te najmniej obiecujące wieszczą rozpad komety, do którego mogłoby dojść, gdy obiekt zbliży się do Słońca. Tak właśnie stało się z równie dobrze zapowiadającą się kometę ISON z listopada 2013 roku.
Ona wówczas była okrzyknięta kometą stulecia, jeszcze zanim zbliżyła się do Słońca. Porównywano ją nawet ze słynną Wielką Kometą z 1811 roku, o której wspominał Adam Mickiewicz w ?Panu Tadeuszu?. Jednak kometa skończyła się wielką klapą, gdy Słońce całkowicie ją roztopiło.
Mieszkańcy południowej półkuli Ziemi pamiętają jeszcze jedną piękną kometę ze stycznia 2007 roku. Kometa McNaught (C/2006 P1) osiągnęła jasność -5 mag. Trzymamy więc kciuki za powtórkę z tamtych wydarzeń, bo ostatnio na polskim niebie widowiskową kometę widzieliśmy bardzo dawno temu, wiosną 1997 roku, gdy ukazała się kometa Hale'a-Boppa.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
Comet McNaught [2007]
Kometa Ikeya?Seki z 1965 roku. Fot. strosurf.com / astro-urseanu.ro

Kometa McNaught z 2006 roku. Fot. ESO / Sebastian Deiries

Kometa Hale?a-Boppa z 1997 roku. Fot. E. Kolmhofer, H. Raab / Johannes-Kepler-Observatory.

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-03-21/to-moze-byc-najwiekszy-spektakl-na-niebie-od-polwiecza-w-kierunku-slonca-leci-kometa-atlas/?fbclid=IwAR2P7FKGYBAuyvIyVYNnCDUDrVUMKdApl3sqH8ZWJGzyZUq10Mco-7zfIfs

 

 

To może być największy spektakl na niebie od półwiecza. W kierunku Słońca leci kometa Atlas.jpg

To może być największy spektakl na niebie od półwiecza. W kierunku Słońca leci kometa Atlas2.jpg

To może być największy spektakl na niebie od półwiecza. W kierunku Słońca leci kometa Atlas3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aerożel krzemionkowy może pozwolić na terraformowanie Marsa
Autor: M@tis (2020-03-21)
Kolonizacja Marsa staje się coraz szerzej omawianym planem. Obecne wysiłki naukowców skupiają się na przystosowaniu surowych warunków Czerwonej Planty do potrzeb ludzi. Jednym z głównych problemów jest niska temperatura panująca na planecie, która może uniemożliwić korzystanie z wody w postaci ciekłej.
Badacze sugerowali poprzednio odparowywanie polarnych czap lodowych w celu podniesienia globalnej temperatury planety, jednak dalsze badania wykazały, że nie przyniosłoby to oczekiwanych skutków.  Obecnie grupa naukowców z Uniwersytetu Harvarda znalazła nowy sposób terraformowania Marsa ? użycie aerożelu krzemionkowego.
?Ta metoda jest znacznie przystępniejsza, niż próba globalnej modyfikacji atmosfery.? ? wyjaśnia główny autor badań, Robin Wordsworth z Harvard John A. Paulson School of Engineering and Applied Sciences. ? ?W przeciwieństwie do poprzednich pomysłów, jest to coś, co można rozwijać i systematycznie testować za pomocą materiałów i technologii, które już posiadamy?.
Polarne czapy lodowe Marsa są mieszaniną lodu wodnego i zamrożonego dwutlenku węgla, z których ten ostatni pozwala na przenikanie światła słonecznego i zatrzymywanie ciepła. Oznacza to, że latem pod lodem występują kieszenie o wyższej temperaturze.
Naukowcy zastanawiali się jak można wykorzystać ten efekt do stworzenia nadających się do zamieszkania regionów na Marsie. Aby to zrobić, musieliby znaleźć materiał, który mógłby zminimalizować przewodność cieplną, jednocześnie przesyłając jak najwięcej światła.
Aerożele krzemionkowe posiadają porowatość na poziomie 97%, a także są jednymi z najbardziej izolujących materiałów, przez co są wykorzystywane w wielu zastosowaniach inżynieryjnych w aeronautyce, takich jak łaziki NASA.
W modelach i eksperymentach zespół badawczy zademonstrował, w jaki sposób cienka warstwa aerożelu krzemionkowego może zwiększyć średnie temperatury na Marsie, aby osiągnąć temperatury podobne do Ziemi. Jak się okazuje, żadna dodatkowa technologia nie byłaby potrzebna ? materiał mógłby jedynie zostać rozłożony na dużej powierzchni.
Wyniki eksperymentów są obiecujące, jednak nadal istnieją różne problemy, z którymi muszą zmierzyć się naukowcy, zanim wdrożą nowe rozwiązanie. Są to kwestie techniczne, a także etyczne, dotyczące zmiany środowiska planety.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/aerozel-krzemionkowy-moze-pozwolic-na-terraformowanie-marsa

Aerożel krzemionkowy może pozwolić na terraformowanie Marsa.jpg

Aerożel krzemionkowy może pozwolić na terraformowanie Marsa2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Asteroida Ryugu: prawdopodobnie ogniwo formacji planetarnej
2020-03-21.
Zdjęcia wykonane w podczerwieni pokazują, że Ryugu jest prawie w całości zbudowana z fragmentów  ciała macierzystego, które zostało strzaskane i zniszczone na skutek zderzeń z wysoce porowatym materiałem.
Układ Słoneczny powstał około 4,5 miliarda lat temu. Liczne fragmenty materii świadczące o tej wczesnej erze jego ewolucji krążą teraz wokół Słońca, między innymi jako asteroidy. Około trzy czwarte z nich to bogate w węgiel planetoidy typu C, takie jak 162173 Ryugu, która była celem japońskiej misji Hayabusa 2 w latach 2018-2019. Sonda ta jest obecnie w drodze powrotnej na Ziemię - z próbkami skał!
Wielu naukowców, w tym planetolodzy z niemieckiego Deutsches Zentrum für Luft- und Raumfahrt (DLR), intensywnie bada ten kawałek kosmicznego gruzu, mający blisko kilometr średnicy i mogący w dalekiej przyszłości  bardziej zbliżyć się do Ziemi. Jego zdjęcia w podczerwieni uzyskane przez sondę Hayabusa 2 zostały niedawno opublikowane w czasopiśmie Nature. Pokazują one, że asteroida składa się prawie całkowicie z bardzo porowatego materiału. Oznaczać to może, że Ryugu powstała głównie z fragmentów ciała macierzystego, z czasem zniszczonego na skutek kosmicznych zderzeń.
Wysoka porowatość i związana z nią niska wytrzymałość mechaniczna fragmentów skał, które zlepione razem składają się na Ryugu, powodują, że asteroida i inne ciała niebieskie tego typu łatwo rozpadają się na liczne fragmenty po wejściu w atmosferę ziemską. Z tego też powodu meteory bogate w węgiel są bardzo rzadko spotykane na Ziemi, a nasza atmosfera zwykle zapewnia nam dobrą ochronę przed nimi - małe odłamki meteorów mogą się w niej spalać po rozpadzie większego ciała.
Najnowsze badania globalnych właściwości Ryugu potwierdzają i uzupełniają wcześniejsze ustalenia dotyczące Ryugu, uzyskane przez niemiecko-francuski lądownik Mobile Asteroid Surface SCOuT (MASCOT) podczas misji Hayabusa2.
- Kruche, bardzo porowate asteroidy takie jak Ryugu są prawdopodobnie ważnym ogniwem ewolucji w procesie prowadzącym do gromadzenia się (zlepiania) kosmicznego pyłu w masywne ciała niebieskie - mówi Matthias Grott z DLR Institute of Planetary Research, który jest jednym z autorów nowej publikacji w Nature. - A to wypełnia lukę w naszym [dotychczasowym] rozumieniu procesu formowania się planet, ponieważ prawie nigdy wcześniej nie byliśmy w stanie wykryć takiego materiału w meteorytach znajdywanych na Ziemi.
Jesienią 2018 roku naukowcy współpracujący z Tatsuaki Okada z japońskiej agencji kosmicznej JAXA przeanalizowali temperaturę powierzchni asteroidy w kilku seriach pomiarów wykonanych termowizorem na podczerwień (TIR), znajdującym się na pokładzie sondy Hayabusa 2. Pomiary wykonano w zakresie długości fal od 8 do 12 mikrometrów, podczas cykli dziennych i nocnych. Uczeni odkryli wówczas, że - z nielicznymi wyjątkami - powierzchnia asteroidy nagrzewa się bardzo szybko po ekspozycji na światło słoneczne.
- Szybkie ocieplenie po wschodzie słońca, od około minus 43 stopni Celsjusza do plus 27 stopni Celsjusza, sugeruje, że części składowe asteroidy mają zarówno małą gęstość, jak i wysoką porowatość - wyjaśnia Grott. Około 1% głazów znalezionych na jej powierzchni było jednak chłodniejsze i bardziej podobne do meteorytów znalezionych na Ziemi. - Mogą to być bardziej masywne fragmenty pochodzące z wnętrza oryginalnego ciała macierzystego, lub mogą one pochodzić z innych źródeł i wówczas z czasem spadłyby one na powierzchnię Ryugu - dodaje Jörn Helbert z DLR Institute of Planetary Research, który jest współautorem omawianej publikacji.
Krucha i porowata struktura planetoid typu C może być podobna do struktury planetozymali, które powstawały w pierwotnej mgławicy słonecznej i z czasem skupiały się coraz bardziej, ostatecznie formując współczesne nam planety. Większość zapadającej się masy pierwotnego obłoku gazu i pyłu, z którego powstał nasz układ, zgromadziła się w młodym Słońcu. Kiedy osiągnęło one swą masę krytyczną, w jego jądrze rozpoczął się proces generowania ciepła przez syntezę jądrową.
Pozostały po tym procesie pył, lód i gaz gromadziły się w obracającym się dysku akrecyjnym wokół nowo powstałej gwiazdy. Pod wpływem grawitacji powstały tam też 4,5 miliarda lat temu pierwsze zarodki planetarne - planetozymale. Planety i ich księżyce uformowały się z tych planetozymali po stosunkowo krótkim okresie, być może już w zaledwie 10 milionów lat. Pozostało po tym procesie wówczas wiele mniejszych ciał - asteroid i komet. Nie były one już wtedy w stanie dalej skupiać się w większe ciała i tworzyć kolejnych planety z powodu zaburzeń grawitacyjnych pochodzących od dużych planet, a w szczególności bardzo masywnego Jowisza.
 
Jednak procesy, które miały miejsce we wczesnej historii Układu Słonecznego, nie są jeszcze w pełni zrozumiałe dla naukowców. Wiele teorii na ich temat opiera się na teoretycznych modelach. Nie zostały one jeszcze potwierdzone obserwacjami - po części dlatego, że ślady po tych dawnych czasach są dziś już bardzo rzadkie. Dlatego badani tego typu często opierane są właśnie na meteorytach. Zawierają one składniki z czasów, gdy powstało Słońce i planety. Potrzebujemy też misji takich jak Hayabusa 2, aby móc odwiedzać mniejsze ciała, które powstawały we wczesnych etapach ewolucji Układu Słonecznego. To te badania pozwalają potwierdzić, uzupełnić lub obalić różne modele teoretyczne.
Latem 2019 roku wyniki misji lądownika MASCOT wykazały, że jego miejsce lądowania na Ryugu było pełne dużych, bardzo porowatych i kruchych głazów.
- Opublikowane wyniki są potwierdzeniem wyników badań przeprowadzonych przez radiometr DLR MARA z MASCOT - mówi Matthias Grott. -Wykazano, że próbka skalna przeanalizowana przez MARA jest reprezentatywna i typowa dla całej powierzchni asteroidy. Potwierdza to również, że fragmenty typowych asteroid typu C (takich jak Ryugu) najprawdopodobniej łatwo rozpadają się z powodu ich słabego stopnia wewnętrznego związania podczas wchodzenia w ziemską atmosferę.
Do tej pory naukowcy zakładali, że materiał budujący Ryugu jest chemicznie podobny do meteorytów, które występują również na Ziemi. Tzw. chondrule to małe, milimetrowe kule skalne, które powstały w pierwotnej mgławicy słonecznej blisko 4,5 miliarda lat temu i są dziś uważane za ważny budulec formacji planetarnej - elementarne cegiełki tworzące planety. Jak dotąd jednak naukowcy nie wykluczyli, że cegiełki te mogą też być zbudowane z materiału bogatego w węgiel, takiego jak ten znaleziony w komecie 67P/Churyumov-Gerasimenko w ramach misji Rosetta.
Sonda Hayabusa 2 podczas swej misji najpierw mapowała asteroidę z niskiej orbity, a następnie pobrała próbki skalne z tego ciała kosmicznego w dwóch różnych miejscach lądowania. Są one obecnie zamknięte w kapsule transportowej i podróżują ku Ziemi. Kapsuła ma wylądować w Australii pod koniec 2020 roku.
 
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Hayabusa 2 dostarcza pierwszych dokładnych zdjęć asteroidy Ryugu
 
Źródło: DLR.de
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska

Na zdjęciu: Zbliżenie na asteroidę Ryugu. Źródło: JAXA, University of Tokyo, Kochi University, Rikkyo University, Nagoya University, Chiba Institute of Technology, Meiji University, University of Aizu, AIST, Kobe University, Auburn University    
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/asteroida-ryuku-prawdopodobnie-ogniwo-formacji-planetarnej

 

Asteroida Ryugu prawdopodobnie ogniwo formacji planetarnej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)