Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Pył z asteroidy znaleziony w kraterze Chicxulub potwierdza powód wyginięcia dinozaurów
2021-03-17. Zuzanna Kawalec
Mimo że uderzenie w powierzchnię Ziemi wielkiej asteroidy było już od dłuższego czasu uważane za powód wyginięcia dinozaurów 66 mln lat temu, nowo znalezione dowody zamykają domysły na ten temat.
Około 66 mln lat temu, asteroida wielkości miasta uderzyła w Ziemię u wybrzeży półwyspu Jukatan w Zatoce Meksykańskiej, powodując powstanie szerokiego na około 200 kilometrów krateru. Wyrzucony w powietrze pył przesłonił Słońce na całej powierzchni naszej planety na lata, jeśli nie na dekady. W wyniku tego średnia temperatura na Ziemi obniżyła się o około 28 stopni Celsjusza. Jako skutek tej katastrofy nastąpiło masowe wymieranie, które spowodowało wyginięcie 75% obecnego wtedy życia ? w tym dinozaurów.
Po pewnym czasie jednak przesłaniający Słońce pył osiadł. Od lat 80 XX wieku, naukowcy odkrywali jego ślady na terenie całego globu w warstwie geologicznej odpowiadającej właśnie okresowi domniemanej katastrofy. W latach 90 odkryty został krater uderzeniowy Chicxulub, którego czas powstania był datowany na ten sam okres, z którego pochodził badany pył, co praktycznie zamknęło rozważania na temat innych powodów wyginięcia dinozaurów.
Nowe badania wydają się zamykać sprawę już na dobre.
Najnowsze dowody pochodzą z analizy próbek skał pobranych właśnie z krateru Chicxulub, które zostały pobrane w czasie misji współprowadzonej przez Uniwersytet Teksański w Austin w 2016 roku. Naukowcy oznajmili, że znaleźli ostateczny dowód w postaci irydu, pierwiastka powszechnie występującego w niektórych typach asteroid, jednak rzadkiego w skorupie ziemskiej.
W pobranych próbkach zostały znalezione przyprószone irydem skały, zawierające też mieszaninę pyłu powstałego w wyniku uderzenia i osadu oceanicznego. W próbce występują też podwyższone poziomy innych pierwiastków powszechnie utożsamianych z asteroidami. Jej skład przypomina odkryty w latach 80 pył.
?Połączyliśmy wyniki uzyskane w czterech niezależnych laboratoriach z całego świata, żeby mieć pewność, że nasze wyniki są poprawne?
? powiedział główny autor badań, Steven Goderis, profesor geochemii na Vrije Universiteit Brussel.
?Jesteśmy na poziomie zbiegu okoliczności, który geologicznie nie zdarza się bez związku przyczynowego?
? dodaje Sean Gulick, profesor w UT Jackson School of Geoscience i współautor przeprowadzonych badań.
Źródła:
Asteroid dust found at Chicxulub Crater confirms cause of dinosaurs? extinction

Położenie krateru Chicxulub tuż przy wybrzeżu Meksyku. Jego nazwa pochodzi od pobliskiego miasta. Źródło: The University of Texas at Austin/Jackson School of Geosciences/Google Maps

Próbka pobrana z krateru Chicxulub. Występuje w niej duża koncentracja irydu wymieszana z pyłem powstałym w wyniku uderzenia i oceanicznym osadem. Źródło: The International Ocean Discovery Program

https://astronet.pl/index.php/2021/03/17/pyl-z-asteroidy-znaleziony-w-kraterze-chicxulub-potwierdza-powod-wyginiecia-dinozaurow/

Pył z asteroidy znaleziony w kraterze Chicxulub potwierdza powód wyginięcia dinozaurów.jpg

Pył z asteroidy znaleziony w kraterze Chicxulub potwierdza powód wyginięcia dinozaurów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy woda na planetach zdoła zatrzymać śmiercionośnie promieniowanie?
2021-03-17.EN.MNIE.
Według nowej teorii, opracowanej przez naukowców z University of Chicago i Stanford University, wiele planet nie tylko mogło wytworzyć atmosfery, ale także może utrzymać je przez długi czas. Swoją pracę opublikowali na łamach ?Astrophysical Journal Letters?.
Jak przypominają badacze, atmosfera czyni Ziemię nadającą się do zamieszkania ? reguluje klimat i chroni przed śmiercionośnym promieniowaniem. Jednak, choć wykryto już wiele skalistych planet, zwykle uważano, że dawno utraciły one swoje atmosfery.
Eksperci z University of Chicago i Stanford University w swojej nowej publikacji proponują model, który przewiduje, że wiele planet nie tylko mogło wytworzyć atmosfery, ale także może utrzymać je przez długi czas.
Nasz model mówi, że te gorące, skaliste egzoplanety powinny w którymś momencie swojego istnienia mieć zdominowaną przez wodę atmosferę. W przypadku niektórych planet ten czas może być całkiem długi ? mówi planetolog, prof. Edwin Kite.
Atmosfera bogata w wodę
Obecne teleskopy ? wyjaśniają badacze ? zwykle mogą powiedzieć astronomom wiele na temat wielkości dalekich planet, ich odległości od gwiazdy czy nawet masy. Dalsze dane naukowcy uzyskują jednak z modeli tworzonych na podstawie wiedzy na temat Ziemi i innych planet Układu Słonecznego.
Jednak najczęściej znajdowane planety pozasłoneczne nie przypominają bliskich, dobrze poznanych globów.
Z misji Kepler wiemy już, że planety trochę mniejsze od Neptuna są naprawdę liczne. To niespodzianka, ponieważ w Układzie Słonecznym nie ma takiej ani jednej. Nie wiemy na pewno, z czego są zbudowane, ale istnieją silne dowody przemawiające za tym, że to kule magmy przykryte atmosferą z wodoru ? wyjaśnia prof. Kite.
Istnieje też sporo podobnych planet, ale bez wodorowej atmosfery ? tłumaczą dalej badacze. Zakładano więc, że wiele planet na początku pokrytych jest atmosferą z wodoru, która później jest wywiewana przez pobliską gwiazdę.
Model ten pozostawia jednak wiele nieścisłości. Autorzy nowej pracy przyjrzeli się więc temu, co może dziać się na planetach pokrytych stopioną skałą. ? Ciekła magma jest dosyć płynna ?zwraca uwagę prof. Kite.
Ciekła magma jest dosyć płynna
To oznacza, że zachodzi w niej cyrkulacja, podobnie jak w wodnych oceanach. Zdaniem naukowca i jego zespołu taka magma może reagować z wodorem i tworzyć w ten sposób wodę. Część z niej ucieka do atmosfery, a większość jest pochłaniana przez magmę.
Inna grupa naukowców ? z MIT oraz z Max Planck Institute for Astronomy zaproponowała już, jak można sprawdzić przedstawioną właśnie teorię. Otóż większość planet jest zwrócona w stronę swojej gwiazdy zawsze tą samą stroną, więc jedna półkula jest zawsze gorąca, a druga zimna.
Atmosfera będzie wyrównywała temperaturę między dwiema połowami planety, co powinno być możliwe do zauważenia z pomocą teleskopów.
Źródło: PAP

Ciekła magma na planetach jest dosyć płynna (fot. Shutterstock/MatViv23)
https://www.tvp.info/52824351/moze-istniec-wiele-planet-z-atmosfera-bogata-w-wode

Czy woda na planetach zdoła zatrzymać śmiercionośnie promieniowanie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LHC/ATLAS: Wyjątkowa obserwacja aktu kreacji cząstek w zderzeniach fotonów
2021-03-18. Redakcja
Gdy jedną świecącą latarkę skierujemy ku włączonej drugiej, próżno oczekiwać spektakularnych  zjawisk. Fotony emitowane z obu latarek po prostu się miną. Sytuacja wygląda inaczej przy  niektórych subtelnych zderzeniach z udziałem wysokoenergetycznych protonów. Może wtedy dojść  do kolizji między fotonami, skutkujących kreacją materii i antymaterii. Ślady takich procesów  właśnie zaobserwowano w ramach eksperymentu ATLAS przy Wielkim Zderzaczu Hadronów  (Large Hadron Collider, LHC) w CERN pod Genewą. Wyjątkowo precyzyjne i kompletne  obserwacje przeprowadzono dzięki nowemu detektorowi AFP (ATLAS Forward Proton),  powstałemu przy istotnym udziale naukowców z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk  (IFJ PAN) w Krakowie. Krakowscy fizycy, finansowani ze środków Narodowego Centrum Nauki i  Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, uczestniczą w pracach nad detektorami AFP od  momentu powstania koncepcji tych urządzeń.
?Obserwacje narodzin cząstek materii i antymaterii z promieniowania elektromagnetycznego  sięgają początków fizyki jądrowej?, wprowadza w zagadnienie prof. dr hab. Janusz Chwastowski,  kierownik zespołu fizyków IFJ PAN zaangażowanego w prace nad detektorami AFP.  
Rzeczywiście, był luty 1933 roku, gdy (późniejszy noblista) Patrick Blackett i Giuseppe Occhialini  donieśli o zarejestrowaniu pary elektron-pozyton zainicjowanej przez kwant promieniowania  kosmicznego. Kreację materii i antymaterii zauważono więc wcześniej niż proces odwrotny, czyli  słynną i spektakularną anihilację. Pierwszych obserwacji tej ostatniej dokonał bowiem sześć  miesięcy później fizyk Theodor Heiting, a po kolejnych trzech miesiącach Frédéric Joliot (mąż Ireny  Joliot-Curie, niekiedy podawanej jako współautorka odkrycia).
?W najczęściej rejestrowanych przypadkach kreacji jeden foton przekształca się w cząstkę i  antycząstkę. Natomiast zjawisko badane przez nas ma odmienną naturę. Para cząstka antycząstka powstaje tu wskutek oddziaływania między dwoma fotonami. Po raz pierwszy o  możliwości występowania takich procesów donieśli Gregory Breit i John A. Wheeler ? i to już w  1934 roku?, mówi prof. Chwastowski.
Jako cząstka naładowana, proton pędzący we wnętrzu akceleratora LHC jest otoczony polem  elektrycznym. Ponieważ nośnikami oddziaływań elektromagnetycznych są fotony, proton można  traktować jako obiekt otoczony fotonami.  
?W tunelu LHC protony osiągają prędkość bardzo bliską prędkości światła. Zarówno one, jak i  otaczające je pole, wskutek efektów opisanych szczególną teorią względności ulegają skróceniu  wzdłuż kierunku ruchu. Zatem z naszego punktu widzenia z protonem lecącym z prędkością  niemal świetlną związana jest szczególnie gwałtowna oscylacja pola elektromagnetycznego. Gdy  
jeden taki proton przeleci tuż obok podobnie rozpędzonego drugiego ? a z taką sytuacją mamy do  czynienia w LHC ? może dojść do oddziaływań między fotonami?, tłumaczy dr Rafał Staszewski  (IFJ PAN).
W LHC do kolizji przeciwbieżnych wiązek protonów dochodzi w kilku miejscach, m.in. wewnątrz  olbrzymiego detektora ATLAS. Jeśli w ich trakcie zderzą się dwa fotony, rezultatem może być para  elektron i pozyton (czyli dodatnio naładowany elektron) albo mion i antymion (mion jest ok. 200  razy bardziej masywnym odpowiednikiem elektronu). Cząstki te, należące do rodziny leptonów,  rozbiegają się pod dużymi kątami w stosunku do wiązek protonów i są rejestrowane wewnątrz  głównego detektora ATLAS. Zjawiska takie były już obserwowane w LHC wcześniej.  
?Rzecz w tym, że mamy jeszcze dwóch bohaterów procesów dwufotonowych! Są to, naturalnie,  źródła fotonów, czyli oba mijające się protony. Tak dochodzimy do istoty naszego pomiaru?, mówi  dr Staszewski i wyjaśnia: ?Wskutek emisji fotonu każdy proton traci nieco energii, ale, co ważne,  praktycznie nie zmienia kierunku swojego ruchu. Wylatuje więc z detektora i wraz z innymi  protonami wiązki i jest odchylany przez magnesy akceleratora, by podążać wewnątrz zakrzywionej  rury próżniowej akceleratora. Jednak proton, który wyemitował foton, ma teraz nieco mniejszą  energię niż protony wiązki. Pole magnetyczne odchyla go bardziej, a to oznacza, że stopniowo  będzie się odsuwał od wiązki. Właśnie na takie protony polujemy naszymi detektorami AFP?.
Każda z czterech stacji detektora AFP zawiera cztery sensory ? płaskie płytki półprzewodnikowe o  rozmiarach 16×20 mm, umieszczone jedna za drugą i podzielone na matryce pikseli. Proton, który  przelatuje przez sensory, zostawia w nich nieco energii i tak aktywuje piksele na swojej drodze.  Analiza wszystkich uaktywnionych pikseli pozwala odtworzyć tor ruchu protonu.
Konieczność rejestrowania protonów tylko nieznacznie odchylonych od głównej wiązki oznacza, że  detektory AFP trzeba wsuwać bezpośrednio do wnętrza rury próżniowej LHC, na odległość  zaledwie pojedynczych milimetrów od krążących wiązek.  
?Gdy operuje się tak blisko wiązki cząstek o tak wielkich energiach trzeba mieć świadomość  ryzyka. Najmniejszy błąd w pozycjonowaniu detektora mógłby skutkować wypaleniem w nim  dziury. Byłoby nam bardzo przykro, ale to byłaby naprawdę najmniejsza strata. Powstałe opary  zanieczyściłyby bowiem praktycznie cały akcelerator i trzeba byłoby go wyłączyć na przynajmniej  pół roku?, zauważa prof. Chwastowski.
Opisywane pomiary zrealizowano za pomocą detektorów AFP umieszczonych w odległości około  200 m od punktu zderzenia protonów.
?Protony oddziałują w LHC na wiele sposobów. Skutkiem tego protony obserwowane w  detektorach AFP mogą pochodzić z innych procesów niż te związane z oddziaływaniem fotonów.  Aby wyszukać właściwe protony, musieliśmy dysponować precyzyjną wiedzą o własnościach  każdej cząstki?, podkreśla doktorant Krzysztof Cieśla (IFJ PAN), który zajmował się wstępną  analizą surowych danych zebranych przez detektory AFP w 2017 roku oraz przetwarzaniem ich na  informacje o energiach i pędach protonów. Wyniki pomiarów energii protonów zestawiano  następnie z energiami leptonów zarejestrowanych w tym czasie w akceleratorze LHC i na  podstawie zasad zachowania ustalano, czy obserwowany proton mógł być źródłem oddziałującego  fotonu.  
Pomiary z użyciem detektorów AFP okazały się bardzo znaczące statystycznie, na poziomie  dziewięciu sigma (odchyleń standardowych). Dla porównania przypomnijmy, że do ogłoszenia  odkrycia naukowego zwykle wystarcza pięć sigma. Zatem detektory AFP przeszły swój chrzest  bojowy z powodzeniem ? i dostarczyły bardzo interesujących, choć jeszcze niejasnych wyników.  Okazało się bowiem, że przewidywania teoretyczne nie zgadzają się w pełni z wyznaczonymi  charakterystykami badanych oddziaływań. Najwyraźniej w procesach dwufotonowych  prowadzących do kreacji materii i antymaterii kryją się niuanse wymagające lepszego zrozumienia  i dalszych pomiarów.
Informacje prasowe Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk.
Eksperyment ATLAS przy akceleratorze LHC wykorzystał nowatorską technikę  obserwacji procesów zamiany dwóch fotonów w materię i antymaterię. Z danych,  zebranych z udziałem nowych detektorów protonów AFP przy największych  dostępnych obecnie energiach, wyłania się dokładniejszy ? i ciekawszy ? obraz  zjawisk zachodzących podczas zderzeń fotonów.

Zdjęcie detektora AFP wykonane pod instalacji w tunelu LHC. Po lewej widoczny kwarcowy detektor czasu przelotu, po prawej uk?ad pó?przewodnikowych detektorów mierzących położenie protonu. (ród?o: IFJ PAN)

W akceleratorze LHC do zderzeń fotonów przy mijaniu się protonów dochodzi wewnątrz detektora ATLAS. Credits ? IFJ PAN

https://kosmonauta.net/2021/03/lhc-atlas-wyjatkowa-obserwacja-aktu-kreacji-czastek-w-zderzeniach-fotonow/

LHCATLAS Wyjątkowa obserwacja aktu kreacji cząstek w zderzeniach fotonów.jpg

LHCATLAS Wyjątkowa obserwacja aktu kreacji cząstek w zderzeniach fotonów2.jpg

LHCATLAS Wyjątkowa obserwacja aktu kreacji cząstek w zderzeniach fotonów3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomiczna wiosna rozpocznie się w sobotę
2021-03-18. Joanna Potocka
W najbliższą sobotę o godz. 10.37 Słońce osiągnie punkt równonocy wiosennej, zwany punktem Barana, a tym samym rozpocznie się astronomiczna wiosna. O tej porze roku na niebie będzie można zobaczyć m.in. planety, a poza Polską także całkowite zaćmienie Księżyca i obrączkowe zaćmienie Słońca.
W punkcie Barana przecina się ekliptyka i równik niebieski. Pierwsza z nich to okrąg na sferze niebieskiej, po którym pozornie porusza się Słońce, z kolei drugi można najprościej porównać do równika ziemskiego przeniesionego na niebo. Gdy Słońce przechodzi przez drugi punkt przecięcia ekliptyki i równika niebieskiego, zwany punktem Wagi, zaczyna się jesień.
Obecnie punkt Barana wcale nie znajduje się w gwiazdozbiorze Barana, ale - od pierwszego wieku naszej ery - w konstelacji Ryb. Jest to skutkiem precesji osi obrotu Ziemi, która co 25 800 lat zatacza pełen okrąg. Na przykład w 2597 roku punkt Barana będzie znajdował się w gwiazdozbiorze Wodnika.
Wiosną patrz w niebo!
Z astronomicznych obiektów widocznych wiosną na niebie uwagę przykuwają planety. Będzie ich można dostrzec całkiem sporo, chociaż o różnych porach nocy. Najbliższą Słońcu planetą jest Merkury. Okazja do jej dostrzeżenia pojawi się w maju. Przez cały miesiąc planeta będzie widoczna po zachodzie Słońca (najdalej od Słońca na niebie będzie 17 maja, jej blask będzie w maju maleć od około -1,0 do około 2,0 magnitudo). Pod koniec maja zacznie jej towarzyszyć dużo jaśniejsza Wenus (blask -3,9 magnitudo), druga planeta pod względem odległości do Słońca. 29 maja nastąpi koniunkcja tych planet w odległości 0,4 stopnia.
Mars był ozdobą nieba przez wiele miesięcy w ubiegłym roku ze względu na tzw. dużą opozycję planety - była po tej samej stronie Słońca, co Ziemia i względnie blisko od naszej planety, a więc miała dużą jasność i duży rozmiar kątowy tarczy, gdy patrzyliśmy przez teleskop. Nie bez powodu właśnie w tym okresie leciały aż trzy sony kosmiczne: amerykańska, chińska i emiracka (startowały w lipcu 2020 roku, dotarły w lutym 2021 roku). Wiosną Mars nadal jest widoczny na niebie, ale już nie tak spektakularnie. Można go będzie dostrzec wieczorami. Jego blask będzie sukcesywnie malał spadał od 1,2 do 1,8 magnitudo, będzie coraz wcześniej zachodzić.
Największą planetę Układu Słonecznego - Jowisza - będzie można obserwować w drugiej połowie nocy. Najpierw będzie wschodził nad ranem, aby na koniec wiosny wschodzić już przed północą. Jowisz świeci jaśniej niż najjaśniejsze gwiazdy, blaskiem rosnącym w trakcie wiosny od -2,0 do -2,5 magnitudo.
Podobnie do Jowisza będzie się zachowywać się na niebie Saturn, ale będzie świecił ze znacznie mniejszym blaskiem. Jego jasność będzie maleć od 1,0 do 0,7 magnitudo.
By dostrzec inne planety na wiosennym niebie, trzeba będzie skorzystać z teleskopu. Uran zacznie wschodzić nad ranem w drugiej części wiosny, a Neptun będzie widoczny również w drugiej połowie nocy. Blask Urana będzie wynosił około 5,9 magnitudo, a Neptuna będzie minimalnie malał od 8,0 do 7,9 magnitudo.
Dla porównania jasności, najjaśniejsze gwiazdy widoczne gołym okiem mają blask mniej więcej 0 magnitudo (najjaśniejszy Syriusz ma -1,46 magnitudo). W tej skali, tzw. wielkości gwiazdowych, im mniejsza liczba, tym obiekt jaśniejszy, a im większa wartość, tym obiekt słabszy. Najsłabsze dostrzegalne nieuzbrojonym okiem obiekty mają około 6 magnitudo - jeśli mamy dobry wzrok, patrzymy w idealnych warunkach i w mocno ciemnym miejscu. W miastach tak słabych gwiazd nie dostrzeżemy, w tych najbardziej rozświetlonych widać tylko najjaśniejsze z nich.
Spośród gwiazdozbiorów widocznych wiosną, na początku wieczorami będzie można dostrzec jeszcze Oriona z jasnymi gwiazdami charakterystycznie ułożonymi w symboliczną sylwetkę człowieka, wraz z trzema ułożonymi w jednej linii, stanowiącymi tzw. Pas Oriona. Niedaleko Oriona jest Wielki Pies z gwiazdą Syriusz. Po przeciwnej stronie mamy Byka z jasną gwiazdą Aldebaran. Niedaleko Oriona są też Bliźnięta z parą jasnych gwiazd Kasto i Polluks.
Towarzyszyć nocą będzie nam też tzw. Trójkąt Wiosenny, który nie jest gwiazdozbiorem. Obejmuje on Regulusa - najjaśniejszą gwiazdę konstelacji Lwa, Arktura z gwiazdozbioru Wolarza oraz Spikę z Panny.
Można będzie również podziwiać konstelację Kasjopea z charakterystycznym ułożeniem gwiazd w literę W (lub M, jak kto woli), gwiazdozbiory Wielkiej Niedźwiedzicy (z Wielkim Wozem, który stanowi jej fragment) i Małej Niedźwiedzicy (tutaj fragmentem jest Mały Wóz z Gwiazdą Polarną).
Wiosenne pełnie Księżyca nastąpią 28 marca, 27 kwietnia i 26 maja, zaś nów wypadnie 12 kwietnia, 11 maja i 10 czerwca. Poza tym, 26 maja będzie całkowite zaćmienie Księżyca, niewidoczne w Polsce.
Z kolei 10 czerwca nastąpi obrączkowe zaćmienie Słońca (Kanada, Grenlandia, biegun północny). W Polsce będzie ono widoczne jako zaćmienie częściowe z fazą maksymalnie od około 0,18 do około 0,26 w zależności od lokalizacji.
Źródło: PAP.
(zdjęcie ilustracyjne) /foto. pixabay /
https://www.rmf24.pl/nauka/news-astronomiczna-wiosna-rozpocznie-sie-w-sobote,nId,5114448

Astronomiczna wiosna rozpocznie się w sobotę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny rzucają więcej światła na plan budowy bazy księżycowej
2021-03-18.
Po sukcesie niedawnej misji Chang'e 5, kierownictwo chińskiego programu księżycowego dookreśla założenia jego dalszej realizacji, rozłożonej na co najmniej kilka kolejnych etapów. W państwowych mediach jeden z czołowych chińskich specjalistów w tej dziedzinie, Wu Weiren opowiedział bliżej o perspektywie planowanej budowy stacji badawczej na południowym biegunie Księżyca i zamyśle umożliwienia tam długich pobytów chińskich kosmonautów.
W swoich najnowszych zapowiedziach chińscy naukowcy i inżynierowie potwierdzają chęć wysłania w ciągu najbliższej dekady szeregu bezzałogowych misji mających na celu m.in. zbadanie południowego bieguna Księżyca i przygotowanie tam miejsca do stworzenia trwałej bazy. ?Jeśli projekt księżycowej stacji badawczej zostanie skutecznie zrealizowany, Chiny nie będą dalekie od lądowania załogowego? ? wynika ze słów, jakie w rozmowie z dziennikiem China Daily miał wypowiedzieć Wu Weiren, koordynator i współtwórca założeń programu księżycowego Państwa Środka. Materiał został rozpowszechniony w niedzielę 14 marca przez chińskie państwowe media.
?W porównaniu do amerykańskich astronautów, którzy po wylądowaniu na Księżycu spędzili tam tylko kilkadziesiąt godzin, kosmonauci chińscy będą tam pozostawać na dłuższe okresy [?] To będzie długoterminowy pobyt na Księżycu, a nie krótki przystanek? ? miał zadeklarować Wu Weiren, dodając przy tym jednak, że chińskie systemy nośne nadal nie mają wystarczającego udźwigu, aby wysyłać załogi na Księżyc. Zastrzegł, że Państwo Środka zamierza dokonać potrzebnego przełomu w konstruowaniu rakiet nośnych w latach 2021-2025.
Przy tej okazji Wu Weiren odniósł się również do bliższych planów chińskiej eksploracji Księżyca - potwierdził na przykład, że podczas następnej misji kolejne próbki księżycowego gruntu będą pobierane z obszaru bieguna południowego. Dalsze misje mają kontynuować zainteresowanie szczegółowym badaniem zasobów w tym polarnym rejonie Srebrnego Globu. Mają być już wtedy również testowane pierwsze kluczowe technologie dla przygotowań do budowy stacji badawczej.
Niejako w relacji do sygnalizowanych w ten sposób zamiarów, w ubiegłym tygodniu Chiny i Rosja podpisały list intencyjny w sprawie planu budowy międzynarodowej bazy księżycowej przeznaczonej do prowadzenia wspólnych badań naukowych. Jej konstrukcja niekoniecznie ma być osadzona na powierzchni Srebrnego Globu ? zakłada się również wariant stacji orbitalnej okrążającej Księżyc. Udział w inicjatywie ogłosiły kluczowe podmioty polityki kosmicznej obu zaangażowanych państw (przedsiębiorstwo Roskosmos oraz chińska agencja kosmiczna CNSA), nie podając jednak konkretnych ram czasowych realizacji tego przedsięwzięcia.
W grudniu ubiegłego roku chińska sonda Chang?e 5 przywiozła na Ziemię próbki księżycowego gruntu. Wcześniej inny chiński lądownik jako pierwszy w historii wylądował na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca (misja Chang'e 4). Ponadto Chiny umieściły tam drugi ze swoich dotychczasowych łazików księżycowych.
Źródło: Space24.
Łazik Yutu 2 widziany z chińskiego lądownika księżycowego misji Chang'e 4. Fot. Lunar and Planetary Multimedia Database [moon.bao.ac.cn]

https://www.space24.pl/chiny-rzucaja-wiecej-swiatla-na-plan-budowy-bazy-ksiezycowej

Chiny rzucają więcej światła na plan budowy bazy księżycowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posłuchaj, jak koła łazika Perseverance miażdżą kamienie na Marsie
2021-03-18. Radek Kosarzycki
Zastanawialiście się kiedyś, jak w absolutnej ciszy marsjańskiej brzmi jadący łazik Perseverance? Ja też nie, ale i tak NASA nas właśnie o tym poinformowała. Okazuje się, że najnowszy marsjański nabytek robi całkiem sporo hałasu, tocząc się po kamieniach, głazach i regolicie. Tak to jest jak się jedzie na metalowych kołach.
NASA opublikowała właśnie nagranie audio zarejestrowane za pomocą mikrofonu EDL w dniu 7 marca kiedy to łazik przemieścił się o ok. 30 metrów. Oryginalne nagranie trwało aż 16 minut, aczkolwiek sporą część nagrania zajmuje wysoki pisk, który najprawdopodobniej stanowi interferencję elektromagnetyczną, której źródłem może być inny instrument elektroniczny na pokładzie łazika. Dlatego też nagranie ograniczono do 90 sekund. Kół łazika możecie posłuchać na nagraniu poniżej.
Pierwszy wir pyłowy zaliczony!
Fakt, że Perseverance jest pierwszym łazikiem z mikrofonami, które dostarczają nam pierwszych doznań dźwiękowych z powierzchni Marsa, nie oznacza, że przestał on się rozglądać po swoim otoczeniu za pomocą kamer.
We wtorek NASA opublikowała animację złożoną z pojedynczych zdjęć wykonanych za pomocą kamer umieszczonych na pokładzie łazika. Na zdjęciach wyraźnie widać jak w tle, w niewielkiej odległości od łazika przechodzi wir pyłowy. To zdumiewające, że udało się dostrzec to zjawisko tak krótki po lądowaniu. Z drugiej strony Mars jest wprost idealnym miejscem do powstawania takich wirów. Planeta jest niezwykle zapylona, a przy tym bezustannie na niej wieją wiatry. Można zatem bezpiecznie założyć, że nie jest to ostatni wir pyłowy sfotografowany przez łazik Perseverance.
https://spidersweb.pl/2021/03/dzwiek-lazik-perseverance.html

Posłuchaj, jak koła łazika Perseverance miażdżą kamienie na Marsie.jpg

Posłuchaj, jak koła łazika Perseverance miażdżą kamienie na Marsie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Perseverance świętuje swój pierwszy miesiąc na Marsie
2021-03-18. Krystyna Syty  
Dziś mija dokładnie miesiąc od lądowania łazika Perseverance na Czerwonej Planecie. Z tej okazji przygotowaliśmy dla was podsumowanie pierwszego miesiąca Wytrwałości na Marsie.
Moment lądowania
Kamery znajdujące się na pokładzie Perseverance zarejestrowały całe zejście na Marsa od chwili, gdy znajdował się 11 kilometrów nad powierzchnią do samego momentu lądowania. Film rozpoczyna się gdy łazik wystrzeliwuje swój spadochron. Następnie widzimy moment odłączenia łazika od spadochronu i jego swobodny spadek na powierzchnię. Sam moment dotknięcia powierzchni został uchwycony z kilku perspektyw.
Głos Czerwonej Planety
Oprócz kamer podczas lądowania włączone zostały także mikrofony. Dźwięki rejestrowane podczas opadania zostały przefiltrowane przez urządzenia komercyjne, dzięki czemu uzyskaliśmy nagranie głosu z Krateru Jezero. Dźwięk zamieszczony pod spodem pochodzi z kolejnego nagrania z 20 lutego. Na pierwszy zamieszczonym pod spodem nagraniu słychać odgłosy wydawane przez pracującego łazika, natomiast na drugim nagraniu dzięki zostały przefiltrowane i słychać marsjański wiatr.
Pierwsze zdjęcia powierzchni Marsa
Pierwsze fotografie Perseverance wykonał tuż po wylądowaniu 18 lutego. Obrazy zostały wykonane przez kamerę Hazard Avoidance Cameras (Hazcams), która pozwala łazikowi dostrzec potencjalne zagrożenia na swojej drodze i pomaga w nawigacji. W góry zdjęcia nadal widać osłony ochronne aparatu.
Szerokie spojrzenie na Krater Jezero
Oprócz pierwszych niewyraźnych zdjęć powierzchni Perseverance dostarczył nam także panoramę Krateru Jezero. Zdjęcie panoramiczne zostało wykonane 21 lutego przez instrument Mastcam-Z, umieszczony w ?głowie? łazika. Składa się on z dwóch kamer posiadających opcję Zoom pozwalającą na przybliżanie i oddalanie zdjęcia.
Pierwsza przejażdżka na Marsie
4 marca Perseverance wykonał pierwszy testowy przejazd po powierzchni Marsa, przebywając drogę 6,5 metra. Test mobilności łazika był jednym z najważniejszych i decydujących. Gdy zakończy się faza testowa, łazik będzie musiał pokonywać regularnie 200 metrów i więcej. Pierwsza przejażdżka trwała 33 minuty. Łazik przejechał 4 metry do przodu, po czym obrócił się w miejscu o 150° w lewo i przejechał 2,5 metra.
Testy Perseverance nadal trwają. Czekamy między innymi na pierwszy przelot helikoptera Ingenuity. Pierwszy miesiąc przyniósł nam same dobre wieści, wszystkie systemy działają poprawnie. Pozostało jedynie czekać na rozpoczęcie badań.
Źródła:
NASA?s Mars Perseverance Rover Provides Front-Row Seat to Landing, First Audio Recording of Red Planet, NASA?s Perseverance Rover Gives High-Definition Panoramic View of Landing Site

Zdjęcie w tle: NASA/JPL-Caltech

Perseverance Rover?s Descent and Touchdown on Mars (Official NASA Video)
https://www.youtube.com/watch?v=4czjS9h4Fpg&feature=emb_imp_woyt
Pierwsze zdjęcia powierzchni Marsa
Pierwsze zdjęcie, jakie wykonał Perseverance po wylądowaniu na powierzchni Marsa 18 lutego 2021 r.

Szerokie spojrzenie na Krater Jezero
Zdjęcie panoramiczne wykonane przez kamery łazika Perseverance 21 lutego. NASA/JPL-Caltech/MSSS/ASU

Pierwsza przejażdżka na Marsie
Zdjęcie zostało wykonane po jeździe próbnej łazika Perseverance odbytej 4 marca 2021 r. Po prawej stronie widoczne są ślady pozostawione przez koła łazika. Źródło: NASA/JPL-Caltech

https://astronet.pl/index.php/2021/03/18/perseverance-swietuje-swoj-pierwszy-miesiac-na-marsie/

Perseverance świętuje swój pierwszy miesiąc na Marsie.jpg

Perseverance świętuje swój pierwszy miesiąc na Marsie2.jpg

Perseverance świętuje swój pierwszy miesiąc na Marsie3.jpg

Perseverance świętuje swój pierwszy miesiąc na Marsie4.jpg

Perseverance świętuje swój pierwszy miesiąc na Marsie5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest dobre miejsce na międzygalaktyczne wakacje. Na Jowiszu mocno wieje
2021+03-18.KO.TM.
Uwaga, bywa tam wietrznie. Francuscy naukowcy opublikowali wyniki badań, z których wynika, że podmuchy wiatru na Jowiszu mogą sięgać nawet 1500 km/h.
Do takich wniosków doszli naukowcy z Bordeaux Astrophysical Laboratory, którzy przebadali cząsteczki znajdujące się na komecie Shoemaker-Levy 9, która badała Jowisza w 1994 roku.
Udało im się ustalić, że wiatry na największej planecie Układu Słonecznego mogą osiągać prędkość 1500 km/h, a towarzyszą im niezwykle rozległe burze, który zasięg i wysokość chmur sięga nawet 900 kilometrów.
Dla porównania zbiór komórek burzowych na Ziemii rzadko osiąga wysokość kilku kilometrów, a najsilniej zaobserwowany podmuch wiatru nieznacznie przekraczał 400 km/h.
Wyjątkowa burza
W zeszłym roku teleskop Hubble?a zaobserwował niespotykanie duże zjawisko pogodowe na północnej części Jowisza. Ustalono wówczas, że komórki burzowe poruszały się po planecie z prędkością 560 km/h.
Jowisz to największa planeta Układu Słonecznego. Jej masa jest 2,5-krotnie większa niż wszystkich pozostałych planet. Wraz z Saturnem, Neptunem i Uranem tworzą grupę ?gazowych olbrzymów?.
Obecnie trwają kolejne badania Jowisza. Od lipca 2016 roku na orbicie planety znajduje się sonda kosmiczna Juno, która ma powrócić na Ziemię w lipcu 2021 roku.
źródło: nasa, esa
Wyniki badań nt. największej planety Układu Słonecznego opublikowali francuscy naukowcy (fot. Shutterstock)

Jaw-Dropping Images of Jupiter's Storms Captured By Hubble
https://www.youtube.com/watch?v=oTGS_aPKw_k&feature=emb_imp_woyt

https://www.tvp.info/52858091/to-nie-jest-dobre-miejsce-na-miedzygalaktyczne-wakacje-na-jowiszu-mocno-wieje

 

To nie jest dobre miejsce na międzygalaktyczne wakacje. Na Jowiszu mocno wieje.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA przeprowadziła testowe odpalenie Głównego Członu rakiety SLS
2021-03-18.
Główny Człon rakiety SLS wykonał planowane ośmiominutowe odpalenie swoich silników na hamowni w ramach testu Green Run. Testowany stopień rakiety będzie wykorzystany w pierwszej księżycowej misji NASA programu Artemis.
NASA przeprowadziła drugie testowe statyczne odpalenie silników RS-25 w Głównym Członie rakiety Space Launch System. W ten sposób projekt rakiety został kompleksowo przetestowany. Sprawdzany egzemplarz po analizie wyników będzie mógł zostać przetransportowany na kosmodrom Kennedy Space Center na Florydzie, gdzie zostanie użyty w misji Artemis 1 ? pierwszym bezzałogowym locie księżycowym programu NASA.
Główny Człon rakiety SLS został już raz przetestowany w odpaleniu 16 stycznia 2021 r. Wtedy jednak silniki działały jedynie przez 67 sekund z planowanych 8 minut. Po analizie okazało się, że przedwczesne wyłączenie silników było spowodowane przekroczeniem zakresów konserwatywnie ustawionych parametrów systemu wychylenia silników.
29 stycznia NASA zdecydowała, że test Green Run trzeba powtórzyć. Po inspekcji stanowiska na hamowni B-2 w Stennis Space Center inżynierowie przystąpili do regeneracji silników, koniecznych napraw i przygotowania stopnia do kolejnego odpalenia. Początkowo planowano, aby już pod koniec lutego wykonać drugie podejście. Niestety, podczas przygotowań jeden z ośmiu zaworów kriogenicznych przestał otwierać się poprawnie. Dopiero na początku marca NASA uporała się z naprawą. Niedługo po tym ogłoszono, że druga próba statycznego odpalenia silników Głównego Członu odbędzie się 18 marca 2021 r. 16 marca rozpoczęło się finalne dwudniowe odliczanie do próby.

Przebieg testu
18 marca od rana czasu lokalnego rozpoczęło się tankowanie. Sześć barek (po trzy z ciekłym tlenem i ciekłym wodorem) zaczęło wypełniać stopień ponad 2,5 mln litrami paliwa. Kiedy stopień został napełniony i wszystkie systemy przygotowane do pracy w kriogenicznych temperaturach, zespół prowadzący test przeprowadził głosowanie za zgodą na odpalenie.
O 21:27 czasu polskiego rozpoczęto końcowe 10-minutowe odliczanie. Od tego czasu systemy na stopniu i naziemna infrastruktura testowa działały w pełni autonomicznie i symulowały odliczanie jakie nastąpi podczas rzeczywistej misji Artemis 1. 30 sekund przed odpaleniem kontrolę nad testem przejęło oprogramowanie znajdujące się na komputerze pokładowym rakiety.
Silniki RS-25 zostały uruchomione o 21:37, 6 sekund przez czasem T-0. Po kolei włączane były silniki nr: 1, 3, 4 i na końcu 2. W momencie T-0 wszystkie cztery zaczęły pracować na nominalnym ciągu 109%.
Następnie 65 sekund po odpaleniu silniki zostały skręcone do 95% dostępnego ciągu. To wszystko w zgodzie z rzeczywistym profilem lotu, w którym ciąg zmniejszany jest podczas największych obciążeń aerodynamicznych działających na rakietę.
Podczas testu, nieco ponad minutę po odpaleniu sprawdzane były systemy wektorowania ciągu TVC. Siłowniki wychylały silniki w ustalonych wcześniej pozycjach kreślących małe okręgi. Następnie 2 minuty i 30 sekund po odpaleniu nadeszła krytyczna faza testu ? Frequence Response Test, w której sprawdzano możliwości wychyleń większe niż będą wykorzystywane w rzeczywistym locie rakiety. Dysze wykonywały odchylenia w dwóch płaszczyznach ze stopniowo rosnącymi częstotliwościami. Test ten trwał około 2 minuty.
Gdy minęły 4 minuty odpalenia, wszystkie czynności wykonywane przez silniki potrzebne do certyfikacji projektu przed pierwszym rzeczywistym lotem zostały wykonane. Silniki nie były jednak w tym momencie ręcznie wygaszane, a ich praca trwała aż do wyczerpania się paliwa w zbiornikach.
Dalsza praca stopnia pozwoliła zgromadzić dodatkowe dane dotyczące m.in. właściwości termodynamicznych, podczas gdy stopień jest stopniowo opróżniany z paliwa kriogenicznego, a jego wnętrze aby utrzymać odpowiednie ciśnienie wypełnia od góry gorący gaz ? część paliwa przechodzącego przez silniki.
Tuż pod koniec testu 7 minut i 36 sekundy od startu nastąpił ostatni planowany test wychyleń silników. Tym razem ciąg silników został zmniejszony do 85% i w takich warunkach po raz kolejny zaczęły wykonywać ruch kreślący niewielkie okręgi.
Test trwał łącznie nieco ponad 8 minut.

Dalsze plany
Po teście zespół będzie oczywiście analizował pozyskane dane. W tym czasie Główny Człon przejdzie potrzebne remonty i regeneracje. Sprzątanie po odpaleniu ma potrwać 30 dni. Po tym czasie stopień powinien zostać zdemontowany ze stanowiska B-2 i umieszczony na barce, która przetransportuje go na Florydę, do miejsca ostatnich przygotowań do startu rakiety SLS w ramach misji Artemis 1.
W najbliższym czasie powinniśmy też poznać oficjalną datę startu misji Artemis 1. To czy możliwe jest przygotowanie rakiety SLS jeszcze w 2021 roku zależy oczywiście od wyników testu.
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: NASA
 
 
Na zdjęciu tytułowym: Główny Człon rakiety SLS podczas testowego odpalenia na hamowni B-2 w Stennis Space Center. Źródło: NASA TV.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nasa-przeprowadzila-testowe-odpalenie-glownego-czlonu-rakiety-sls

NASA przeprowadziła testowe odpalenie Głównego Członu rakiety SLS.jpg

NASA przeprowadziła testowe odpalenie Głównego Członu rakiety SLS2.jpg

NASA przeprowadziła testowe odpalenie Głównego Członu rakiety SLS3.jpg

NASA przeprowadziła testowe odpalenie Głównego Członu rakiety SLS4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobacz najnowszy film z lotu prototypu statku Starship w rewelacyjnej jakości 4K [FILM]
2021-03-18.
SpaceX w końcu opublikowało film w jakości 4K z niemal idealnego ostatniego lotu prototypu SN10. Firma Elona Muska przygotowała kilka smaczków w postaci ciekawych ujęć na sam pojazd i jego lot nad Teksasem.
Pierwsza próba startu SN10 została przerwana, ale po kilku godzinach ponownie zatankowano prototyp i statek wystartował, poleciał na wysokość 10 kilometrów i po niespełna 6 minutach, w pięknym stylu wylądował na płycie ośrodka firmy SpaceX w teksańskiej Boca Chica. Jednak nie był to koniec wrażeń. Kilka minut później pojazd w efektowny sposób wybuchł, albo jak kto woli, poleciał drugi raz.
W trakcie powrotu znowu wystąpiły problemy z silnikami, a jeden z nich nie uzyskał odpowiedniego ciągu. Musk powiedział, że winy jest tu hel z systemu utrzymywania ciśnienia, który rozpuścił się w metanie i przez to silnik stracił moc. Problemy wystąpiły też w nóżkach, które zaliczyły efekt wahadła i nie utrzymały kadłuba w pionie.
Dlatego w przypadku SN11 mają być uruchomione wszystkie silniki i odpowiednio w razie potrzeby będzie zwiększany w nich ciąg, by lot odbył się według planu. W systemie utrzymania ciśnienia zastąpiono hel metanem, dzięki czemu nie dojdzie już do zmieszania tych substancji.
Kiedy możemy spodziewać się lotu SN11? Eksperci uważają, że w ciągu najbliższych 7 dni. Inżynierowie chcą jak najszybciej pomyślnie wylądować prototypem, zebrać cenne dane i rozpocząć prace nad nową generacją Starship, która jeszcze bardziej będzie przypominała docelowy pojazd. W końcu w przyszłym roku możemy oczekiwać pierwszych komercyjnych lotów, a w 2023 roku ma odbyć się lot wokół Księżyca i lądowanie na jego powierzchni.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX / Fot. NASASpaceFlight/Twitter
Starship | SN10 | High-Altitude Flight Recap
https://www.youtube.com/watch?t=2&v=gA6ppby3JC8&feature=emb_imp_woyt

https://www.geekweek.pl/news/2021-03-18/zobacz-najnowszy-film-z-lotu-prototypu-statku-starship-w-rewelacyjnej-jakosci-4k-film/

 

Zobacz najnowszy film z lotu prototypu statku Starship w rewelacyjnej jakości 4K [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Części Sojuza-2 mogą spaść im na głowy. Dostali SMS-y z ostrzeżeniem
2021-03-18.
Na przyszły tydzień planowany jest start rakiety Sojuz-2, która ma wynieść na orbitę satelity. Eksperci z rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos ostrzegli, że w południowej części Jakucji mogą spadać części rakiety nośnej. Alarm jest kierowany przede wszystkim do osób prowadzących koczowniczy tryb życia.
Mieszkańców południa Jakucji - republiki na Syberii Wschodniej w azjatyckiej części Federacji Rosyjskiej - ostrzeżono przed upadkiem części rakiety nośnej Sojuz-2. Może do tego dojść po starcie z kosmodromu Bajkonur 25 marca.
Ostrzeżono mieszkańców
Agencja kosmiczna Roskosmos ostrzegła, że część rakiety upadnie w rejonie ałdańskim na południu Jakucji. Obszar ten uznany został za tymczasowo niebezpieczny.
- Prosimy mieszkańców rejonu, a także obywateli prowadzących koczowniczy lub półkoczowniczy tryb życia, by przestrzegali środków ostrożności i powstrzymali się od odwiedzania tego terytorium we wskazanym czasie - zaapelował Roskosmos.
Mieszkańcy rejonu otrzymują już ostrzeżenia przez SMS-y.
Start w przyszłym tygodniu
Start Sojuza-2 przewidziany jest na 25 marca w godzinach rannych czasu moskiewskiego, kolejne dni - 26-29 marca - to daty rezerwowe. Rakieta ma wynieść w kosmos kolejne satelity orbitalnej sieci OneWeb.
Jakucja jest największym terytorialnie regionem Federacji Rosyjskiej - zajmuje jedną piątą jej powierzchni. Słynie z rekordowych w skali świata mrozów, a także z bogactw naturalnych.
Źródło: PAP
Autor: kw
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/nauka,2191/czesci-sojuza-2-moga-spasc-im-na-glowy-dostali-sms-y-z-ostrzezeniem,336226,1,0.html?p=meteo

Części Sojuza-2 mogą spaść im na głowy. Dostali SMS-y z ostrzeżeniem.jpg

Części Sojuza-2 mogą spaść im na głowy. Dostali SMS-y z ostrzeżeniem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klimatyczne ?zawirowania? pod okiem Copernicusa. Raporty w innym ujęciu [ANALIZA]
2021-03-19. Marcin Kamassa.
Usługa monitorowania klimatu powiązana z europejskim programem obserwacji Ziemi Copernicus dostarczyła nowych danych opisujących zachodzenie anomalii temperaturowych w wielu punktach globu. W wymiarze zimy 2020-2021 najpoważniejsze odchylenia stwierdzono w rejonach arktycznych (ocieplenie względem średniej wieloletniej) oraz znacznej części Rosji i Ameryki Północnej (temperatury znacząco niższe od średnich). Co w tym kontekście istotne, wyliczenia po raz pierwszy prowadzono w oparciu o nową normę wieloletnią, uwzględniającą przesunięcie o 10 lat w bazowym okresie odniesienia. Spójrzmy zatem, jak z tej nieco innej perspektywy ułożyły się aktualnie statystyki klimatyczne budowane na europejskich zdolnościach satelitarnych i obliczeniowych.
Techniczny i analityczny potencjał Europy w monitorowaniu klimatu
Copernicus, jako flagowy program Unii Europejskiej zapewniający jej zdolności obserwacji Ziemi, obejmuje sześć usług tematycznych przypisanych do różnych obszarów analizy: monitorowania atmosfery, mórz i oceanów, lądów, zmian klimatu, bezpieczeństwa, zdarzeń kryzysowych. W każdym z tych pojemnych segmentów gromadzone są (na zasadzie swobodnego dostępu) dane operacyjne i usługi, zapewniające użytkownikom zweryfikowane i aktualne informacje dotyczące ziemskiego globu i jego środowiska. Program jest koordynowany i zarządzany przez Komisję Europejską i wdrażany we współpracy z: państwami członkowskimi UE, Europejską Agencją Kosmiczną (ESA), Europejską Organizacją Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych (EUMETSAT), Europejskim Centrum Prognoz Średnioterminowych (ECMWF), licznymi agencjami UE oraz innych podmiotów (np. Mercator Océan).
Ważne miejsce w tym systemie pod względem oceny stanu klimatu pełni wspomniane ECMWF, które pozostaje przy tym niezależną organizacją międzyrządową wspieraną przez 34 państwa. Jest to zarówno instytut badawczy, jak i ośrodek ciągłego monitorowania (24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu), zajmujący się także opracowywaniem i rozpowszechnianiem numerycznych prognoz na potrzeby państw członkowskich. ECMWF utrzymuje w działaniu dwie usługi w ramach programu Copernicus: Atmosphere Monitoring Service (CAMS) i Climate Change Service (C3S). Funkcjonalności te powiązane są również z Copernicus Emergency Management Service (CEMS).
Uzyskiwane z systemu dane są w pełni dostępne dla krajowych służb meteorologicznych w państwach członkowskich. Podłączony do tej sieci superkomputer w posiadaniu ECMWF (i związane z nim archiwum danych) jest jednym z największych tego typu urządzeń w Europie, a państwa członkowskie mogą wykorzystywać 25 proc. jego zasobów do własnych celów w analizie pogodowej i klimatycznej.
ECMWF aktualnie rozrasta się w swoich działaniach i infrastrukturze na terytorium państw członkowskich. Oprócz siedziby w Wielkiej Brytanii i Centrum Informatycznego we Włoszech, latem 2021 r. w Niemczech (Bonn) uruchomione zostanie nowe biuro obsługujące działania prowadzone we współpracy z UE - w tym, nakierowane na program Copernicus.
Strumień danych klimatycznych a zmiana średniej normy wieloletniej
Wdrażana przez Europejskie Centrum Średnich Prognoz Pogodowych (na zlecenie Unii Europejskiej) usługa Copernicus Climate Change Service (C3S) regularnie publikuje miesięczne biuletyny klimatyczne, które zawierają raporty dotyczące zmian obserwowanych w globalnej temperaturze powietrza na powierzchni, pokrywie lodowej morza i zmiennych hydrologicznych. Wszystkie ustalenia są oparte na analizach generowanych komputerowo przy użyciu dziesiątek milionów (!) zapisanych pomiarów z satelitów, statków, samolotów i stacji meteorologicznych na całym świecie. "Podczas gdy nasza pogoda zmienia się z godziny na godzinę, nasz klimat kształtowany jest przez globalne ocieplenie spowodowane przez człowieka i naturalne zmiany postępujące z roku na rok i z dekady na dekadę" - wskazują w uzasadnieniu do przyjętego schematu badania zmian klimatu specjaliści pracujący przy Copernicus Climate Change Service w ECMWF.
C3S działa tutaj zgodnie z zaleceniem Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO), sugerującym obliczanie wieloletnich średnich klimatycznych na bazie ostatniego trzydziestoletniego okresu odniesienia. Wkraczając w trzecią dekadę XXI wieku, WMO zarekomendowało jak najszybsze obliczenie nowych norm klimatycznych - od niedawna jest to zatem przedział obejmujący lata 1991-2020; względem niego prowadzone są już aktualne badania i analizy będące treścią Biuletynów Klimatycznych C3S.
Niemniej jednak różne organizacje monitorujące klimat często przyjmują fazę przejściową, podczas której regularnie sporządzają raporty na podstawie zarówno starych, jak i nowych okresów bazowych. Podobnie uczyniono w C3S, obierając sobie za płaszczyznę odniesienia najnowszy (1991-2020) i poprzedni okres (1981?2010) w prowadzonych wyliczeniach, dla zapewnienia przejrzystości wyników. W przypadku Copernicusa podstawą pozyskiwania danych historycznie dopasowane obserwacje satelitarne kluczowych zmiennych klimatycznych, w tym temperatury powierzchni morza i stopnia jego pokrycia lodem morskim oraz dodatkowe informacje z analizy zestawu danych ERA5.
Używając zestandaryzowanych okresów odniesienia WMO, organizacje monitorujące określają w pierwszej kolejności uśrednione wskaźniki tzw. normy klimatycznej, które reprezentują typowy wzorzec klimatu dla danego okresu. Te normy klimatyczne są następnie wykorzystywane do porównywania danych krótkoterminowych na poziomie lokalnym, krajowym i globalnym.

Równolegle WMO opowiada się za wykorzystaniem historycznego okresu bazowego (1961-1990) do oceny szerszej perspektywy zmian klimatycznych, wespół z ostatnim 30-letnim okresem - w celu ujednolicenia wskaźników. Tutaj jednaj, w przypadku danych z Copernicusa, poważną przeszkodą dotyczącą okresu 1961-1990 jest to, że przedział ten rozpoczyna się kilka lat przed erą satelitów i większość zbiorów danych C3S nie sięga tak daleko wstecz.
Stąd, także przy organizowaniu tak skumulowanych wyliczeń, C3S korzysta od stycznia 2021 r. przede wszystkim z normy klimatycznej z lat 1991?2020, jako głównego okresu odniesienia dla publikacji miesięcznych biuletynów klimatycznych oraz podsumowania Europejskiego stanu klimatu. Jak zapewniono przy tym, najnowsza zmiana okresu odniesienia nie zniekształca znacząco charakterystyki długoterminowych wskaźników w stosunku do wartości przedindustrialnych. C3S będzie zatem nadal obliczać globalną zmianę temperatury w stosunku do zdefiniowanej przedindustrialnej wartości bazowej, z odzwierciedleniem parametrów historycznych.

Należy jednak zauważyć, że choć wspomniana zmiana okresu odniesienia jest uznawana za neutralną dla modelu obliczania tendencji oraz rankingów bezwzględnych (przykładowo - niezależnie od przyjętej perspektywy, najcieplejszym do tej pory na świecie styczniem w rejestrze ERA5 pozostaje ten z 2020 r.), ma jednak wpływ na stwierdzenie tego, czy skala odchylenia jest powyżej lub poniżej przyjętej średniej oraz o ile. Na przykład, styczeń 2021 r. okazał się cieplejszy o 0,24° C od średniej z okresu odniesienia 1991?2020, natomiast z perspektywy lat 1981?2010 było to aż o 0,43° C więcej od średniej.
Klimat w rozchwianiu. Co ujawniają najnowsze zestawienia?
Według najbardziej aktualnych danych z monitoringu C3S, na całym świecie luty 2021 r. nie był tak ciepły jak jego odpowiedniki z ostatnich lat. Uściślając - globalnie temperatury były nieznacznie poniżej nowo wprowadzonej średniej z lat 1991-2020, o blisko 0,1 stopnia Celsjusza. Był to jednak niezwykły miesiąc pod innym względem - z racji zanotowanych regionalnie ekstremalnych zmian temperatury. W środkowej i południowej części Stanów Zjednoczonych było znacznie chłodniej wobec średniej statystycznej, a arktyczne temperatury sięgały aż do Teksasu. Na Syberii również było zdecydowanie zimniej od przyjętej temperatury średniej. Tymczasem odwrotna tendencja ujawniła się na Grenlandii - było tam znacząco cieplej niż zwykle.
Globalnie, temperatury w lutym 2021 r. były zbliżone do średniej z lat 1991-2020 (wspomniane 0,1° C poniżej - wciąż jednak był to miesiąc o 0,26° C cieplejszy niż średnia z lat 1981-2010). Niezależnie jednak od przyjętej płaszczyzny odniesienia, tegoroczny luty pozostał sklasyfikowany jako najzimniejszy od sześciu lat (wobec miesięcznych odpowiedników z lat ubiegłych).
Wspomniano też, że czas ten odznaczał się ekstremami i rozwarstwieniem temperaturowym notowanym pomiędzy wybranymi regionami świata - nierzadko bijącymi rekordy w odniesieniu do lat 1991?2020. Przykładowo okres ten był poważnie chłodniejszy w dużej części Rosji i Ameryki Północnej, przede wszystkim jednak zastraszająco cieplejszy w Arktyce. Podobne zachwianie odnotowano w pasie rozciągającym się na wschód od północno-zachodniej Afryki i południowej Europy, aż po Chiny. Z kolei temperatura na terenie Europy w lutym 2021 r. była zbliżona do średniej z lat 1991?2020, niemniej w niektórych częściach Starego Kontynentu występowały znaczne jej wahania w ciągu miesiąca.
W okresie borealnej zimy (grudzień 2020 - luty 2021) obszar najwyższych anomalii temperaturowych (powyżej średniej) objął północno-wschodnią Kanadę, Grenlandię i Ocean Arktyczny, podczas gdy Syberia wyróżniała się jako region o temperaturach najniższych względem średniej. Z kolei w samej Europie skumulowane zimowe temperatury były tylko nieco powyżej średniej z lat 1991?2020.
Szczegółowe mapy i wartości odzwierciedlające opisywane tutaj uwarunkowania dostępne są do wglądu w zbiorach rejestru ECMWF Copernicus Climate Change Service ERA5. Kompletne biuletyny klimatyczne wraz z wyszczególnionymi wskaźnikami i średnimi wieloletnimi można śledzić na poświęconej im podstronie serwisu internetowego C3S. W innej części tej samej witryny znajdują się  odpowiedzi na często zadawane pytania dotyczące monitorowania anomalii temperaturowych na bazie zasobów programu Copernicus. Ponadto, wydział odpowiedzialny za usługę C3S udostępnia na swojej stronie także interaktywną zakładkę, która umożliwia wgląd w aktualny status globalnego ocieplenia. Aplikacja pozwala prześledzić narastające tempo zmiany globalnych średnich temperatur w kontekście docelowego limitu 1,5° C określonego w Porozumieniu paryskim - konwencji klimatycznej ratyfikowanej obecnie przez 190 państw i Unię Europejską. Jej założenia mają na celu wzmocnienie ogólnoświatowej reakcji na zagrożenie zmianami klimatu, poprzez utrzymanie w XXI wieku skali wzrostu statystycznej temperatury poniżej 2° C wobec poziomu sprzed epoki przemysłowej.
Jak pokazuje jednak choćby interaktywny wykres ze wspomnianej aplikacji Copernicus Climate Change Service, postęp ocieplania się ziemskiego klimatu radykalnie przyspiesza i nic nie wskazuje na to, by mogło się to nagle odmienić. W zastraszającym tempie ubywa kolejnych miesięcy dzielących nas od osiągnięcia alarmującego poziomu 1,5° C ponad średnią - w ciągu ostatniego roku prowadzenia pomiarów (marzec 2020 - luty 2021) przewidywany historyczny moment urzeczywistnienia tej prognozy przybliżył się o blisko 1,5 roku (przy wartościach z marca 2020, wystąpienie ocieplenia o 1,5° C było spodziewane w lipcu 2035 roku; według danych z lutego 2021, ma to nastąpić już w lutym 2034). O jak bardzo poważnym wzroście tutaj mowa, niech świadczy samo to, że pod koniec lutego 2021 znaleźliśmy się na poziomie 1,19° C ponad ustaloną średnią globalną temperaturę ery preindustrialnej.
Naturalnym i zarazem wywołującym wiele emocji pytaniem wobec wniosków z powyższych wskaźników (za którymi stoją wieloletnie obserwacje i twarde dane, choćby z rozpatrywanych tutaj pomiarów satelitarnych) jest to, jaki udział w zachodzeniu rozpędzającego się efektu cieplarnianego ma działalność człowieka. Proponowane odpowiedzi na to dręczące pytanie - pomimo ogłoszonego w tej sprawie naukowego konsensusu i wieloletnich już prac Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) - wciąż w opinii niektórych mniej lub bardziej uznanych przedstawicieli świata badawczego budzą poważne wątpliwości lub są wprost nie do przyjęcia. Warto na to rozległe zagadnienie spojrzeć osobno i z należytą uwagą - będzie ono zatem przedmiotem naszych dalszych opracowań. Tymczasem zachęcamy do śledzenia komentarzy, analiz i polemik dotyczących tego ważnego wątku, jakie publikuje zaprzyjaźniona redakcja Energetyki24.com - ze szczególnym uwzględnieniem tekstów Klimatyczny łysenkizm oraz Czy Polak może ochronić Ziemię przed katastrofą ekologiczną?.
Grafika przedstawiająca działanie satelity Sentinel-2, jednego ze składników konstelacji programu Copernicus. Ilustracja: ESA [climate.esa.int]

Skala anomalii temperaturowych zanotowanych w lutym 2021 r. na obszarach biegunowych Ziemi. Ilustracja: Copernicus Climate Change Service (C3S)/ECMWF

Zestawienie anomalii temperaturowych w skali świata i Europy wobec średniej liczonej na przestrzeni lat 1981-2010. Ilustracja: Copernicus Climate Change Service (C3S)/ECMWF

Zestawienie anomalii temperaturowych w skali świata i Europy wobec średniej liczonej na przestrzeni lat 1991-2020. Ilustracja: Copernicus Climate Change Service (C3S)/ECMWF
Rozkład anomalii temperatury powietrza na powierzchni Ziemi w lutym 2021 r. - w stosunku do średniej lutowej z lat 1991-2020. Źródło danych: ERA5. Ilustracja: Copernicus Climate Change Service (C3S)/ECMWF


Rozkład anomalii temperatury powierzchniowej powietrza w okresie borealnej zimy od grudnia 2020 do lutego 2021 w stosunku do średniej z lat 1991-2020. Źródło danych: ERA5. Ilustracja: Copernicus Climate Change Service/ECMWF
Źródło: Space24.

https://www.space24.pl/klimatyczne-zawirowania-pod-okiem-copernicusa-raportowanie-w-innym-ujeciu-analiza

Klimatyczne ?zawirowania? pod okiem Copernicusa. Raporty w innym ujęciu [ANALIZA].jpg

Klimatyczne ?zawirowania? pod okiem Copernicusa. Raporty w innym ujęciu [ANALIZA]2.jpg

Klimatyczne ?zawirowania? pod okiem Copernicusa. Raporty w innym ujęciu [ANALIZA]3.jpg

Klimatyczne ?zawirowania? pod okiem Copernicusa. Raporty w innym ujęciu [ANALIZA]4.jpg

Klimatyczne ?zawirowania? pod okiem Copernicusa. Raporty w innym ujęciu [ANALIZA]5.jpg

Klimatyczne ?zawirowania? pod okiem Copernicusa. Raporty w innym ujęciu [ANALIZA]6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiosenny powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo
2021-03-19. Andrzej
Od jutra tj. 20 marca będziemy mogli cieszyć się powrotem wiosny, a co za tym idzie bardziej sprzyjającymi temperaturami, które z całą pewnością będą usprawniać obserwacje wieczornego nieba. Warto więc wykorzystać ten czas m.in. na obserwacje Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad polskim niebem. O tym, że przeloty stacji (ISS) są bardzo widowiskowe nie musimy chyba nikogo przekonywać. Cieszyć swój wzrok tą popularną wśród miłośników astronomii atrakcją będziemy mogli od 19 marca aż do 2 kwietnia.
Wyobraźmy sobie, że nagle nad naszym domem przelatuje olbrzymi statek kosmiczny, szeroki niczym boisko do piłki nożnej, zbudowany z ogniw słonecznych. Ten niesamowity obiekt pojawia się niemal codziennie na nocnym niebie i możemy obserwować go bez większego wysiłku nieuzbrojonym okiem.

Stacja jest na tyle duża, a jej moduły baterii słonecznych odbijają tyle światła słonecznego, że jest widoczna z Ziemi jako bardzo jasny obiekt poruszający się po niebie z jasnością nawet do -5,8 magnitudo podczas perygeum przy 100% oświetleniu. Przy obecnych danych dostępnych w internecie oraz możliwości śledzenia położenia stacji na żywo jesteśmy w stanie przewidzieć pojawienie się jej na nocnym niebie z dokładnością do kilkunastu sekund.

Poniżej przedstawiamy widoczne przeloty stacji (ISS) na najbliższe dni. Przypominamy również o możliwości śledzenia aktualnego położenia stacji na naszym portalu.
W zależności od naszej lokalizacji, różnica w pojawieniu się stacji (ISS) na niebie może wynieść +/- 5 minut od danych zamieszczonych w tabeli.
Źródło: astronomia24.com, heavens-above.com
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS)
Dane przelotów zostały wygenerowane przez portal heavens-above.com
Stacja (ISS) widoczna w czasie 30 sekundowej ekspozycji Autor: NASA/Bill Ingalls
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1075

Wiosenny powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo.jpg

Wiosenny powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo2.jpg

Wiosenny powrót Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nad wieczorne polskie niebo3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załoga stacji kosmicznej przeparkuje dzisiaj statek Sojuz. Trzeba zrobić miejsce dla nowej załogi
2021-03-19. Radek Kosarzycki
Trójka astronautów znajdujących się obecnie na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wyskoczy dzisiaj na krótką przejażdżkę wokół stacji kosmicznej.
Ich zadaniem będzie przeparkowanie statku załogowego Sojuz MS-17 i zacumowanie do innego portu. Obecnie wykorzystywany port potrzebny jest do przyjęcia nowych członków załogi, którzy dotrą na stację już za kilka tygodni.
Astronautka Kate Rubins oraz kosmonauci Siergiej Ryżnikow oraz Siergiej Kud-Swierczkow już o godzinie 17:38 polskiego czasu odcumują od portu Rasswiet znajdującego się po tej stronie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, która skierowana jest w stronę Ziemi, a następnie oblecą stację kosmiczną, aby przycumować po drugiej stronie do portu Poisk.
Cały manewr powinien zająć zaledwie około 30-31 minut.
Wolny port Rasswiet potrzebny jest do przyjęcia kolejnego statku Sojuz, który z nowymi członkami załogi wystartuje w kierunku stacji już 9 kwietnia. ?Przestawiany? dzisiaj statek zacumowany jest do Rasswieta już od 18 października 2020 r. kiedy to przywiózł na pokład stacji załogę Ekspedycji 64.
Tego typu manewrów zbyt często się nie obserwuje, dlatego też NASA będzie dzisiaj relacjonowała cały proces w Internecie. Zważając na to, że cały manewr potrwa tyle, co przeciętny odcinek serialu na Netflixie, to jest to doskonała okazja, aby zamienić jeden odcinek na relację na żywo z przestrzeni kosmicznej.
Relacja rozpocznie się już o godzinie 17:15 ? kilkanaście minut przed odcumowaniem od stacji. Będziecie oglądać?
NASA Live: Official Stream of NASA TV
https://www.youtube.com/watch?v=21X5lGlDOfg&feature=emb_logo

https://spidersweb.pl/2021/03/miedzynarodowa-stacja-kosmiczna-sojuz-przeparkowanie.html

Załoga stacji kosmicznej przeparkuje dzisiaj statek Sojuz. Trzeba zrobić miejsce dla nowej załogi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przestrzeni kosmicznej wybuchł amerykański satelita meteorologiczny
Autor: admin (2021-03-19)
Niedziałający satelita meteorologiczny NOAA 17, należący do Stanów Zjednoczonych, eksplodował w kosmosie, wytwarzając około 16 szczątków.
Eksplozja została zgłoszona przez 18. Eskadrę Kontroli Przestrzeni Kosmicznej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Do incydentu doszło 10 marca o godzinie 08.11 czasu uniwersalnego.
Obecnie podjęto śledzenie 16 fragmentów dużych śmieci  związanych z eksplozją. Amerykańska armia twierdzi, że nie ma jeszcze żadnych dowodów, że incydent był spowodowany zderzeniem z innym obiektem. Przyjmuje się zatem, że przyczyną eksplozji satelity było uszkodzenie.
Ten orbiter został wystrzelony w kosmos w czerwcu 2002 roku i wycofano go ze służby w 2013 roku. Przed wybuchem NOAA 17, według amerykańskich sił powietrznych, satelita znajdował się na orbicie na minimalnej wysokości 800 km i maksymalnej wysokości 817 km.
Eksperci zwracają uwagę, że w przeszłosci dochodziło już do zniszczenia satelitów z tej serii. Przeważnie były one niszczone w kosmosie w wyniku eksplozji baterii pokładowych.
Źródło: 123rf.com
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/w-przestrzeni-kosmicznej-wybuchl-amerykanski-satelita-meteorologiczny

W przestrzeni kosmicznej wybuchł amerykański satelita meteorologiczny.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy w historii helikopter przygotowuje się do lotu nad powierzchnią Marsa [FILM]
2021-03-19.
NASA czyni ostatnie gorączkowe przygotowania do pierwszego lotu drona na obcej planecie. Wszyscy naukowcy mówią tutaj o bezprecedensowym wydarzeniu, które może diametralnie odmienić eksplorację innych światów.
Tuż po lądowaniu łazika Perseverance na Marsie, co miało miejsce 18 lutego bieżącego roku, przedstawiciele Amerykańskiej Agencji Kosmicznej informowali, że dron o nazwie Ingenuity odbędzie swój dziewiczy lot dopiero za co najmniej 3 miesiące. Teraz okazuje się, że od tego wydarzenia dzieli nas zaledwie 2-3 tygodnie. Na poniższym materiale filmowym możecie zobaczyć, jak będzie ono wyglądało.
Naukowcy są tak bardzo zachwyceni idealnym przebiegiem misji łazika, że już nie mogą doczekać się badań Czerwonej Planety wykonanych z perspektywy helikoptera. Jako że jest to pierwszy dron na obcej planecie, to przebieg jego pierwszego testu nie będzie należał do prostych. Inżynierowie są jednak pełni nadziei, że ich wynalazek poradzi sobie nawet w tak ekstremalnych warunkach.
Naukowcy chcą już sprawdzić w boju Ingenuity, ponieważ łazik wylądował w idealnym miejscu do zorganizowania poszukiwań śladów życia, zatem może nie tylko w bezpieczny sposób uwolnić drona, ale również będzie on mógł swobodnie polatać w bliskiej jego odległości. Na razie na Marsie nie występuje globalna burza pyłowa, a w miejscu lądowania nie pojawiły się dotychczas żadne diabełki pyłowe, które mogłyby uszkodzić drona w trakcie lotu.
Ingenuity waży 1,8 kilograma i cechuje się dość niewielkimi rozmiarami. Średnica modułu napędowego wynosi niecałe 10 centymetrów, ale za to jego skrzydła są sporo większe, bo dochodzą do 120 centymetrów średnicy. Dwa śmigła będą rotowały w przeciwnych kierunkach z prędkością 2500 obrotów na minutę, czyli nawet 10 razy szybciej, niż ma to miejsce w helikopterach latający w ziemskiej atmosferze.
Jest to spowodowane panującym na Marsie niskim ciśnieniem. Dron będzie pozyskiwał energię dzięki panelom solarnym i będzie mógł pozostać w powietrzu przez wiele godzin podczas dnia, a gdy zajdzie potrzeba doładowania akumulatorów, to będzie mógł to dodatkowo uczynić w specjalnie wydzielonym miejscu na łaziku. Trzeba tutaj podkreślić, że jest to w tej chwili najbardziej zaawansowane tego typu urządzenie na świecie.
Pomysł wysłania drona na Marsa jest jak najbardziej przemyślany i praktyczny, gdyż drony mogą znacznie szybciej i skuteczniej, od satelitów i łazików, eksplorować ten jałowy glob. Łazik Curiosity jest na Marsie już od 9 lat, a w tym czasie udało mu się przejechać zaledwie ok. 25 kilometrów. Dron taki dystans będzie mógł pokonać w jeden dzień, tym samym dostarczając bardzo cennych informacji o przeszłości geologicznej, jak i atmosferycznej tego obiektu. Być może uda się w ten sposób szybciej wypatrzeć ślady życia.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA/ Fot. NASA
NASA Mars Helicopter Ingenuity Animations
https://www.youtube.com/watch?v=vnH4yD0s8QM&feature=emb_imp_woyt
https://www.geekweek.pl/news/2021-03-19/pierwszy-w-historii-helikopter-przygotowuje-sie-do-lotu-nad-powierzchnia-marsa-film/

 

Pierwszy w historii helikopter przygotowuje się do lotu nad powierzchnią Marsa [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gigantyczny dżet rentgenowski wyrzucony z kwazara PJ352-15 we wczesnym Wszechświecie
2021-03-19.
Źródłem dżetu o długości 160 tysięcy lat świetlnych jest szybko rosnąca supermasywna czarna dziura, czyli kwazar, oznaczony przez astronomów jako PSO J352.4034-15.3373 (w skrócie: PJ352-15), który znajduje się w centrum młodej galaktyki w odległości 12.7 miliarda lat świetlnych od nas (z=5.83) w gwiazdozbiorze Wodnika.
Powyższy rysunek przedstawia wizję artystyczną kwazara podobnego do PJ352-52 i jego dżetu. Jest to widok kwazara z bliskiej odległości. Na dole po lewej stronie widać materię orbitującą w dysku dookoła supermasywnej czarnej dziury. Gdy straci ona dostatecznie dużo prędkości i energii, to może opaść bliżej centrum i przekroczyć tak zwany horyzont zdarzeń, czyli obszar, z którego już nie ma powrotu - pokazany, jako czarny dysk.
W tym czasie część materii zostaje przekierowana na zewnątrz czarnej dziury w postaci wąskiej wiązki cząstek, czyli dżetu, który jest widoczny po prawej stronie omawianej ilustracji.
Te bardzo energetyczne dżety cząstek poruszających się z ogromnymi prędkościami są zasilane przez pola magnetyczne. Dżety mogą mieć dramatyczny wpływ na dysk, ponieważ jest to źródło wyprowadzania energii z układu. Jest to jeden z głównych sposobów utraty energii przez materię w dysku i tym samym zwiększa to tempo powiększania masy czarnych dziur.
Druga grafika pokazana poniżej, zawiera dane obserwacyjne PJ352-15 z satelity rentgenowskiego Chandra (kolor fioletowy), które zostały połączone odpowiednio z obserwacjami w zakresie optycznym (teleskop Gemini-North) i podczerwonym (teleskop Keck I).
Ogółem astronomowie obserwowali kwazara PJ352-15 za pomocą satelity Chandra przez trzy dni, by zarejestrować ślady dżetu rentgenowskiego.
Okazało się, że emisje rentgenowskie rozciągają się aż na około 160 tysięcy l.św. od kwazara w tym samym kierunku co obserwowany jako znacznie krótszy dżet radiowy. Dla porównania, cała Droga Mleczna rozciąga się na około 100 tysięcy l.św.
W obserwacjach satelity Chandra nie widać ciągłej struktury dżetu najprawdopodobniej z tego względu, że przy takim czasie naświetlania uwidoczniły się tylko najjaśniejsze jego fragmenty.
 Promieniowanie X z kwazara PF352-15 powstało, gdy Wszechświat liczył zaledwie 980 milionów lat - co odpowiada mniej niż 1/10 obecnego wieku Wszechświata. W tym okresie natężenie mikrofalowego promieniowania tła / promieniowania reliktowego było znacznie większe niż obecnie.
Elektrony w dżecie oddalały się od supermasywnej czarnej dziury z prędkością zbliżoną do prędkości światła. Zderzały się z fotonami promieniowania reliktowego i zwiększały ich energię do zakresu rentgenowskiego. Te fotony X zostały zarejestrowane na obrazie dżetu naświetlanym przez 3 dni, który widać powyżej.
W tym scenariuszu jasność dżetu w zakresie rentgenowskim jest znacząco wzmocniona w porównaniu do zakresu radiowego. Zgadza się to z obserwacjami, że duże struktury w dżetach rentgenowskich nie są związane z emisjami radiowymi.
Kwazar PJ352-15 dzierży kilka rekordów astronomicznych. Po pierwsze, jest to najdłuższy dżet liczący około 5000 l.św. jaki dotychczas zaobserwowali astronomowie w zakresie radiowym - z okresu, gdy Wszechświat liczył mniej niż miliard lat. Po drugie, PJ352-15 jest o około 300 milionów l.św. dalej niż znany do tej pory najbardziej odległy dżet rentgenowski.
Nasze wyniki pokazują, że obserwacje w zakresie rentgenowskim mogą być jedną z najlepszych metod badania kwazarów z dżetami we wczesnym Wszechświecie - powiedział Daniel Stern (współautor publikacji i astronom z Jet Propulsion Laboratory) - Lub mówiąc inaczej, w przyszłości obserwacje rentgenowskie mogą być kluczem do odkrycia tajemnic naszej kosmicznej przeszłości.

Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:
Publikacja naukowa: Enhanced X-ray Emission from the Most Radio-Powerful Quasar in the Universe's First Billion Years
PJ352-15: Gigantic Jet Spied From Black Hole in Early Universe
Źródło: NASA
Na ilustracji: wizja artystyczna kwazara podobnego do PJ352-52 i jego dżetu z bliskiej odległości. Źródło: NASA / CXC / M. Weiss
Obraz kwazara PJ352-15 o polu widzenia ~25" (475000 l.św.) uzyskany dzięki połączeniu zdjęć z satelity rentgenowskiego Chandra (kolor fioletowy), teleskopu Gemini-North (zakres widzialny - kolor cyjan) i teleskopu Keck I (podczerwień - kolor czerwony). Źródło:  NASA / CXO / JPL / T. Connor / Gemini / NOIRLab / NSF / AURA / W.M. Keck Observatory
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/gigantyczny-dzet-rentgenowski-wyrzucony-z-kwazara-pj352-15-we-wczesnym-wszechswiecie

Gigantyczny dżet rentgenowski wyrzucony z kwazara PJ352-15 we wczesnym Wszechświecie.jpg

Gigantyczny dżet rentgenowski wyrzucony z kwazara PJ352-15 we wczesnym Wszechświecie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarejestrowano promieniowanie radiowe najdalszego zaobserwowanego kosmicznego dżeta w kwazarze P172+18
2021-03-19.
Wykorzystując radioteleskopy amerykańskich sieci VLA i VLBA, astronomowie znaleźli najbardziej odległy kosmiczny dżet z odkrytych do tej pory. Ten dżet tworzy materia rozpędzona przez supermasywną czarną dziurę do prędkości bliskiej prędkości światła w kwazarze P172+18, od którego światło biegło do nas około 13 miliardów lat (z = 6.82). Takie obserwacje dostarczają istotnych informacji na temat ewolucji galaktyk i wzrostu supermasywnych czarnych dziur, gdy Wszechświat był bardzo młody.
Kwazary są bardzo jasnymi obiektami znajdującymi się w centrum niektórych galaktyk. Są one zasilane przez supermasywne czarne dziury. Źródłem niezwykłej jasności kwazarów jest uwalnianie energii grawitacyjnej podczas akrecji materii gazowej otaczającej supermasywną czarną dziurę - co pozwala zaobserwować te obiekty nawet z ogromnych odległości.
Niedawno odkryty kwazar P172+18 jest tak odległy, że jego światło podróżowało do nas przez około 13 miliardów lat. Widzimy więc kwazara jak wyglądał, gdy Wszechświat liczył zaledwie 780 milionów lat. Pomimo, że odkryto bardziej odległe kwazary, to jednak pierwszy raz astronomowie znaleźli radiowy dżet w tak młodym kwazarze. Szacuje się, że tylko około 10% kwazarów, które astronomowie klasyfikują jako kwazary ?głośne radiowo? posiada dżety, emitujące silne promieniowanie radiowe.
Obserwacje wskazują na to, że dżet w kwazarze P172+18 liczy zaledwie 1000 lat, a jego źródłem jest supermasywna czarna dziura o masie około 300 milionów M?.
Czarne dziury w jądrach wielu odległych kwazarów posiadają tak wielką masę, że stanowi to wyzwanie dla naszego rozumienia tego, jak mogły tak szybko powstać we wczesnej historii Wszechświata. Zgodnie z jedną z hipotez, to dżety stwarzają mechanizm dzięki któremu czarne dziury mogą rosnąć tak szybko. Znalezienie dżeta w tak młodym kwazarze jest niezwykle cenną wskazówką. - powiedział astronom Emmanuel Momjian z NRAO (skrót od the National Radio Astronomy Observatory).
Dżety spełniają funkcję regulacyjną podczas narodzin gwiazd i wzroście galaktyk macierzystych. Więc to odkrycie ma wielką wartość dla zrozumienia procesów we wczesnym Wszechświecie. - powiedział Chris Carilli (NRAO) - W tym okresie dżety przenosiły również atomy i pola magnetyczne do pierwotnej przestrzeni pomiędzy galaktykami.
Najpierw w 2015 roku obiekt oznaczony jako P172+18 uzyskał status kandydata na kwazara w oparciu o obserwacje optyczne hawajskiego przeglądu nieba Pan-STARRS. Później w tej samej pozycji na niebie sieć radioteleskopów VLA zarejestrowała promieniowanie radiowe. Wreszcie obserwacje w podczerwieni pozwoliły wyznaczyć odległość i masę supermasywnej czarnej dziury.
Naukowcy połączyli obserwacje z następujących teleskopów:
    ? Magellan Baade Telescope (Las Campanas Observatory, Chile);
    ? Nordic Optical Telescope (La Palma, Hiszpania);
    ? Keck telescope (Hawaje);
    ? Very Large Telescope ESO (Chile);
    ? Large Binocular Telescope (USA).
W 2019 roku kwazar był obserwowany przez sieci radioteleskopów VLA i VLBA.
Odkryte w 1963 roku kwazary bardzo rozszerzyły znaną nam skalę odległości we Wszechświecie. Początkowo astronomowie nie rozumieli ich ekstremalnych jasności. Ale obecnie wiemy, że są one zasilane energią grawitacyjną supermasywnych czarnych dziur znajdujących się w centrach galaktyk. Materia orbitując coraz bliżej czarnej dziury tworzy dysk akrecyjny. Tarcie rozgrzewa materię w dysku i sprawia, że jasno świeci. W niektórych kwazarach, takich jak np. P172+18, obserwuje się wyrzuty materii na zewnątrz, czyli dżety, które są prostopadłe do płaszczyzny dysku akrecyjnego.

Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:

Publikacja naukowa:
VLA - The discovery of a highly accreting, radio-loud quasar at z=6.82
VLBA - Resolving the Radio Emission from the Quasar P172+18 at  z=6.82
Most Distant Cosmic Jet Providing Clues About Early Universe
Źródło: NRAO
Na ilustracji: wizja artystyczna jak może wyglądać odległy kwazar P172+18 i jego dżety radiowe. Aktualnie (marzec 2021 r.) jest to najbardziej odległy kwazar z dżetami radiowymi jaki kiedykolwiek został odkryty. P172+18 jest tak odległy, że jego światło podróżowało do nas przez około 13 miliardów lat. Widzimy więc kwazara jak wyglądał, gdy Wszechświat liczył zaledwie 780 milionów lat. Źródło: ESO/M. Kornmesser
 
Obraz kwazara P172+18 uzyskany za pomocą radioteleskopów VLBA. Jest to kwazar odległy o około 13 miliardów l.św. (z=6.82). Pokazana jest wewnętrzna część dżetu o wielkości 171 x 60 l.św. (9.9 x 3.5 mas, gdzie 1 mas = 0.000001"). Źródło: Momjian et al., NRAO/AUI/NSF
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/zarejestrowano-promieniowanie-radiowe-najdalszego-zaobserwowanego-kosmicznego-dzeta-w

Zarejestrowano promieniowanie radiowe najdalszego zaobserwowanego kosmicznego dżeta w kwazarze P172+18.jpg

Zarejestrowano promieniowanie radiowe najdalszego zaobserwowanego kosmicznego dżeta w kwazarze P172+18.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parker Solar Probe osiągnął peryhelium
2021-03-19. Krystyna Syty   

Parker Solar Probe po raz kolejny osiągnął peryhelium 17 stycznia 2021 roku. Tym razem wyjątkowo sonda znalazła się po tej samej stronie Słońca co Ziemia. Dzięki temu będziemy mogli zestawić dane z Parker Solar Probe z danymi zebranymi przez obserwatoria ziemskie i zbudować pełniejszy obraz zjawisk dziejących się w atmosferze naszej gwiazdy.
Wśród misji obserwujących Słońce wraz z Parker Solar Probe znalazł się teleskop rentgenowski (XRT) na pokładzie statku kosmicznego Hinode od JAXA i NASA. XRT obserwuje wysokoenergetyczne promieniowanie rentgenowskie emitowane Słońce, które dostarcza nam informacji o koronie słonecznej. Zdjęcia zestawione na filmie poniżej zostały wykonane 17 stycznia, kiedy sonda Parker była najbliżej Słońca. Naukowcy mogą teraz zestawić te zdjęcia z pomiarami intensywności wiatru słonecznego, wykonanymi przez Parker Solar Probe. Być może znajdziemy jakieś powiązania pomiędzy emisją promieniowania rentgenowskiego i pogodą kosmiczną.
Solar Dynamics Observatory (SDO) stale obserwuje Słońce z orbity okołoziemskiej w wysokoenergetycznym świetle nadfioletowym oraz tworzy swoiste mamy magnetyczne gwiazdy. Zestawienie zdjęć z satelity z danymi zebranymi przez Parkera pozwoli połączyć kosmiczne zjawiska pogodowe ze zmianami w magnetosferze Słońca oraz jego emisją w nadfiolecie. Obrazy uchwycone przez SDO zostały wykonane dla długości fali około 211 angstremów. Jest to promieniowanie emitowane przez obszary o temperaturze 1,6 miliona stopni Celsjusza. Na zdjęciach widać obszary aktywne Słońca (jasne plamy) oraz dziury koronalne ? obszary otwartego pola magnetycznego (zaznaczone na czarno).
Interface Region Imaging Spectrograph (IRIS) rejestruje obrazy dolnej atmosfery Słońca w świetle nadfioletowym oraz widmo gwiazdy w świetle widzialnym. Zdjęcia z 17 stycznia ukazują obszar intensywnych i złożonych pól magnetycznych, w których często dochodzi do wyrzutu materii słonecznej. Jako obiekt obserwacji IRIS wybrano ten konkretny region, ponieważ przewidywano, że będzie on także badany przez Parker Solar Probe. Stworzono tym samym to niezwykłą okazję porównania danych zebranych z różnych odległości od gwiazdy.
Global Oscillation Network Group (GONG) to sieć obserwatoriów słonecznych rozmieszczonych po całym świecie. Wykorzystują one efekt Zeemana, sprawdzając, jak pod wpływem pola magnetycznego rozdzielone zostaje światło Słoneczne i w ten sposób tworzą swego rodzaju mapy magnetyczne gwiazdy. Zamieszczony film przedstawia, jak zmieniały się mapy stworzone przez GONG w dniach między 12 a 23 stycznia. Wewnątrz czarnych obszarów linie pola magnetycznego są skierowane do wnętrza gwiazdy, a wewnątrz białych na zewnątrz.
Wiatr słoneczny niesie ze sobą informacje na temat pola magnetycznego. Jednak Pareker Solar Probe sam nie jest w stanie określić, z jakiego obszaru gwiazdy pochodzi wiatr. Słońce stale kręci się wokół własnej osi i nadaje cząstkom wiatru słonecznego pewną szybkością. Dlatego zespół Parker Solar Probe wykorzystał mapy z GONG, aby lepiej przewidzieć, skąd pochodzą cząstki obserwowane przez satelitę.
Ostatnią misją współpracującą z Parker Solar Probe jest zespół satelitów badawczych THEMIS NASA, składający się z trzech statków krążących wokół Ziemi, które zbierają informacje o polu magnetycznym naszej planety. Dane z projektu pozwalają nam poznać relacje pomiędzy zmianami w polu magnetycznym Ziemi i zmianami w aktywności Słonecznej. Żeby dane zebrane przez THEMIS były kompatybilne z tymi zebranymi przez Parker Solar Probe, satelity przeprowadziły pomiary 20 stycznia, ponieważ wiatr słoneczny potrzebuje dwóch, trzech dni, aby dotrzeć do nas ze Słońca.
Źródła:
Observations Around Solar System With Parker Solar Probe?s 7th Solar Encounter
Zdjęcie w tle: NASA

JAXA/NASA Hinode Observes the Sun on Jan. 17, 2021
https://www.youtube.com/watch?v=9Vrd0FWz-CU&feature=emb_imp_woyt
The Sun Seen by NASA?s Solar Dynamics Observatory Jan. 12-23, 2021
https://www.youtube.com/watch?v=5GXwjQUVosA&feature=emb_imp_woyt
NASA?s Interface Region Imaging Spectrograph Sees the Sun
https://www.youtube.com/watch?v=RRzkwWTTl4w&feature=emb_imp_woyt
https://astronet.pl/index.php/2021/03/19/parker-solar-probe-osiagnal-peryhelium/

Parker Solar Probe osiągnął peryhelium.jpg

Parker Solar Probe osiągnął peryhelium2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrównanie dnia z nocą przedwczoraj, początek wiosny dzisiaj, a topienie Marzanny jutro. Skąd ta rozbieżność?
2021-03-20.
Dlaczego dzień zrównał się z nocą kilka dni przed początkiem astronomicznej wiosny, która przypada dzisiaj, czyli dzień wcześniej niż kalendarzowa, którą świętujemy zawsze 21 marca topiąc Marzannę? Tę skomplikowaną zagadkę spróbujemy wyjaśnić prostym językiem.
Na ten dzień niektórzy czekali przez ostatnie pół roku, gdy tylko rozpoczęła się zima. W sobotę (20.03) o godzinie o godzinie 10:37 rozpocznie się astronomiczna wiosna. Nastąpi to w momencie, gdy Słońce znajdzie się w tak zwanym punkcie Barana, czyli w punkcie równonocny wiosennej.
W okolicach początku astronomicznej wiosny dnia przybywa najszybciej w całym roku, o całe 4 minuty na dobę. Ziemia na swej orbicie oddala się od Słońca o około 40 tysięcy kilometrów każdego dnia.
Zrównanie dnia z nocą
Nie w pierwszy dzień astronomicznej wiosny, lecz kilka dni wcześniej, dzień i noc zrównały się ze sobą. Czyżby równonoc wiosenna przyszła w tym roku wcześniej? Nic bardziej mylnego, żadnego kataklizmu z tego powodu nie musimy się obawiać.
Mimo, że potocznie mówi się, że dzień i noc trwają dokładnie tyle samo godzin w pierwszy dzień astronomicznej wiosny, to jednak rzeczywistość płata nam figla. Wszystko z powodu zjawisk optycznych zachodzących w ziemskiej atmosferze.
Promienie słoneczne, wchodzące w atmosferę, ulegają ugięciu, przez co Słońce podczas wschodu lub zachodu widzimy zdeformowane, przypominające naleśnik, babeczkę, pączka lub grzyb atomowy. Zjawisko to nazywane jest refrakcją astronomiczną.
Na jego skutek, gdy nasza dzienna gwiazda znajduje się nisko nad horyzontem, jest widoczna nieco dłużej, aniżeli normalnie powinna. Te dodatkowe 2-3 minuty wystarczą, aby równonoc nadeszła o kilka dni wcześniej. Zrównanie dnia z nocą nastąpiło już w czwartek (18.03). Dzień trwał wówczas od 12 godzin na północy do 12 godzin 1 minuty na południu kraju. Z kolei noc z czwartku na piątek (18/19.03) była o 4 minuty krótsza od dnia.
Dlaczego jednak do 24 godzin brakuje kilku minut? Ponieważ noc z czwartku na piątek (18/19.03) była krótsza od czwartkowego (18.03) dnia, zaś piątkowy (19.03) dzień był dłuży od kolejnej nocy. Dzięki temu biorąc pod uwagę ubiegłą dobę, tych brakujących kilka minut przeszło na rzecz piątkowego (19.03) dnia.
Tym razem dzień zaczął był dłuższy od nocy przed równonocą wiosenną, jednak pół roku temu było odwrotnie. Wówczas noc zaczęła być dłuższa nie od dnia 23 września, a więc w pierwszy dzień astronomicznej jesieni, lecz dopiero 26 września, czyli 3 dni później. Nie są to duże różnice, ale jednak na tle całego roku dzień trwa nieco dłużej od nocy.
Wiosna przyszła o dzień za wcześnie?
Wiemy, że w przyrodzie nic nie stoi w miejscu. Ziemia obraca się wokół własnej osi, obiega Słońce, które z kolei również wykonuje ruch wirowy i obiega środek Drogi Mlecznej. Dzięki tym zmianom mamy dzień i noc oraz pory roku. Z pewnością każdy z nas zauważył, że ludowe przysłowia dotyczące zjawisk astronomicznych i pogodowych zawierają błędy.
Odpowiadały one bowiem sytuacji w swoich czasach, lecz z biegiem lat wszystko uległo zmianom, a nasze powiedzenia pozostały niezmienne. Tak jest na przykład z najdłuższym dniem w roku, który w czasach biblijnych przypadał na dzień św. Jana Chrzciciela, obchodzony 24 czerwca.
Do dzisiaj się to zmieniło i najdłuższy dzień, będący jednocześnie pierwszym dniem astronomicznego lata, przypada na 21 czerwca. Jeśli obecnie jest obchodzony 3 dni wcześniej niż 2 tysiące lat temu, to czy w przyszłości będzie jeszcze wcześniejszy? Oczywiście.
W 1987 roku po raz ostatni astronomiczne lato rozpoczęło się 22 czerwca. Obecnie zaczyna się 21 czerwca, ale i to się zmieni. Od 2020 roku lato będziemy witać również 20 czerwca, początkowo na przemian z 21 czerwca.
Podobnie jest z astronomicznym początkiem wiosny, który 10 lat temu po raz ostatni był obchodzony 21 marca. Od 2012 roku początek kalendarzowej wiosny nie pokrywa się już z jej astronomicznym początkiem. Oznacza to, że Marzannę topić będziemy zgodnie z kalendarzem w niedzielę 21 marca, zaś oficjalnie witamy wiosnę 20 marca.
Kolejna zmiana czeka nas w 2048 roku, kiedy astronomiczna wiosna rozpocznie się już 19 marca, a więc 2 dni wcześniej niż obecna kalendarzowa. Wszystko wróci do normy dopiero 21 marca 2102 roku, czyli za 81 lat.
Słońce, Ziemia i... kalendarz
Dlaczego daty astronomicznych pór roku będą coraz wcześniejsze? Ponieważ wpływ ma na to ruch obiegowy Ziemi wokół Słońca i nachylenie osi ziemskiej do płaszczyzny orbity tego ruchu. Podstawą wyznaczenia dat zmian astronomicznych pór roku jest górowanie Słońca w zenicie nad równikiem bądź zwrotnikami.
Nie bez znaczenia jest też, wciąż pozostawiająca wiele do życzenia, metoda liczenia czasu w formie kalendarza. Z tego powodu co 100 lat zmuszeni jesteśmy pomijać zwyczajowy ?przestępny dzień?, mimo iż dodajemy go co każde 4 lata. W efekcie w 2000 roku musielibyśmy dodać dwa dni przestępne, ale dodaliśmy tylko jeden.
Dla bardziej wtajemniczonych wyjaśniamy, że mimo iż lata 1700, 1800 i 1900 (a także w przyszłości 2100, 2200 i 2300) według rytmu 4-letniego powinny być przestępne, to przestępne nie są. Jednakże rok 2000 (podobnie jak 1600 i 2400) był rokiem przestępnym, a to oznacza, że dzień 29 lutego zwyczajowo w nim wystąpił.
W ten sposób w okresie 400 lat mamy 303 lata zwykłe i 97 lat przestępnych, co daje nam łącznie 146097 dni i średnią długość roku rzędu 365.2425 dnia, czyli bardzo bliską rzeczywistej długości roku zwrotnikowego, która wynosi 365.2422 dnia.
Błąd wynosi więc tylko 0.0003 dnia na rok, co oznacza, że błąd jednego dnia narośnie po dopiero 3333 latach! A gdybyśmy jednak nie pominęli w cyklu 400-letnim tych 3 lat przestępnych w latach takich jak 1700, 1800, 1900 (czy też w przyszłości w latach 2100, 2200 i 2300)?
To błąd jednego dnia narósłby już po 128 latach, a to właśnie przytrafiło się starożytnym, kiedy to w ciągu kilku wieków równonoc wiosenna przesunęła się z 25 marca, w czasach Cezara, na 20 marca obecnie.
Dodajmy na koniec, że kwitnąca pora roku potrwa jak zwykle do dnia przesilenia letniego, a więc tym razem do 21 czerwca do godziny 5:32.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Fot. Pixabay.

Słońce za sprawą refrakcji przybiera dziwaczny kształt. Fot. TwojaPogoda.pl

Wiosna radosna
https://www.youtube.com/watch?t=5&v=shcFPxXUU9U&feature=emb_imp_woyt

Kwitnąca przyroda
https://www.youtube.com/watch?t=5&v=pYrotAQQfvY&feature=emb_imp_woyt

Wiosna w ogrodzie
https://www.youtube.com/watch?t=3&v=9_sIpVsj8aU&feature=emb_imp_woyt

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2021-03-20/zrownanie-dnia-z-noca-przedwczoraj-poczatek-wiosny-dzisiaj-a-topienie-marzanny-jutro-skad-ta-rozbieznosc/

Zrównanie dnia z nocą przedwczoraj, początek wiosny dzisiaj, a topienie Marzanny jutro. Skąd ta rozbieżność.jpg

Zrównanie dnia z nocą przedwczoraj, początek wiosny dzisiaj, a topienie Marzanny jutro. Skąd ta rozbieżność2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Symulacja skutków uderzenia dużego obiektu w czasie rzeczywistym

2021-03-20.
 
Co by się stało, gdyby dziś w Ziemię uderzył obiekt tej samej wielkości co ten, który zakończył 66 mln lat temu ?panowanie dinozaurów??

 Co spowodowało zagładę dinozaurów? Ponad 40 lat temu naukowiec Louis Alvarez zaproponował, że wymarcie dinozaurów oraz wielu innych rodzajów flory i fauny spowodowało uderzenie dużej planetoidy. Następnie wykryto krater Chicxulub, leżący w północnej części półwyspu Jukatan w Ameryce Środkowej.

 W ciągu kolejnych lat różne zespoły naukowców proponowały inne przyczyny wymarcia dinozaurów, w tym szybkie zmiany klimatyczne i silne erupcje wulkanów. Dziś wydaje się, że zagłada dinozaurów nadeszła w trakcie długoterminowych zmian klimatycznych na Ziemi, a samo uderzenie planetoidy lub komety mogło zarówno rozpocząć lub zakończyć ten proces. Kres dominacji dinozaurów nastąpił 66 mln lat temu.
A gdyby dziś...

Co by się stało, gdyby tej samej wielkości planetoida lub kometa uderzyła dziś w to samo miejsce na Ziemi? Poniższe nagranie prezentuje efekty uderzenia obiektu o średnicy 17 km i gęstości 2,63 kg na metr sześcienny (?skalistej komety"). Przez pierwszą godzinę symulacji czas przebiega w trybie ?rzeczywistym", zaś koniec symulacji to kilka różnych efektów na skalę globalną.
Bardzo szybko efekty tego impaktu są globalne - od pożarów po fale tsunami. Na tym jednak wpływ się nie zakończy - wybity pył pozostanie przez lata w atmosferze, znacznie ograniczając ilość energii słonecznej docierającej do powierzchni Ziemi.
Wypatrując niebezpieczeństw

Żartobliwie można napisać, że największą różnicą pomiędzy dinozaurami a ludzkością, to brak programu kosmicznego dinozaurów. Jest pewne, że wcześniej czy później (w skali milionów lub dziesiątek milionów lat) w Ziemię uderzy kolejny obiekt o wielkości kilkunastu kilometrów. W odróżnieniu od dinozaurów, ludzkość ma jednak szansę wykryć ten obiekt zanim ?będzie za późno".
Dzięki misjom kosmicznym, jak również coraz bardziej zaawansowanym obserwacjom astronomicznym każdego roku odkrywa się dziesiątki tysięcy komet i planetoid. Większość z nich krąży z dala od orbity naszej planety, ale kilkadziesiąt tysięcy przecina orbitę Ziemi.
Aktualnie (stan na koniec lutego 2021) ludzkość zna 2173 planetoid, które mają status ?potencjalnie groźnych" (ang. Potentially Hazardous Asteroid). Są to obiekty o średnicy większej od 140 metrów - jest to granica wielkości uznawanej za wystarczającą do wyrządzenia na Ziemi szkód na skalę globalną. 158 z obiektów PHA ma średnicę większą od kilometra. Największym PHA jest planetoida 1999 JM8 (53319) o średnicy około 7 km.
Oczywiście, z czasem populacja obiektów bliski Ziemi (NEO) i wspomnianej niebezpiecznej grupy PHA będzie się zmieniać. Planety takie jak Jowisz mogą skierować dotychczas ?niewinne" planetoidy ku wewnętrznej części Układu Słonecznego. Dużym ryzykiem mogą być także komety, o bardzo wydłużonych orbitach, które trudno wykryć aż do momentu zbliżenia się do wewnętrznych regionów naszego układu planetarnego. Czas od odkrycia do impaktu może być w tym przypadku liczony w zaledwie miesiącach - w przypadku dużych planetoid PHA mowa bardziej o ryzyku uderzenia za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat (po wielu obiegach wokół Słońca).

Poszukiwanie obiektów, które mogą zagrozić naszej planecie to ważna część programu kosmicznego. Jak na razie praktycznie całość poszukiwań wykonuje się z powierzchni Ziemi lub niskiej orbity okołoziemskiej. Ogranicza to możliwości monitorowania obiektów nadlatujących ?od strony Słońca". Dlatego co jakiś czas różne środowiska naukowe sugerują wysłanie misji obserwacyjnych na mniejsze orbity - np. podobne do orbity Wenus.
(K, WZS, SD)
Źródło informacji Kosmonauta.net

/123RF/PICSEL

 Uderzenie dużego obiektu w region krateru Chicxulub - symulacja. Credits - Gwillerm Kaldisti /Kosmonauta

 
Chicxulub Impact Event in real time
https://www.youtube.com/watch?v=ya3w1bvaxaQ&feature=emb_imp_woyt

https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-symulacja-skutkow-uderzenia-duzego-obiektu-w-czasie-rzeczywi,nId,5100767

Symulacja skutków uderzenia dużego obiektu w czasie rzeczywistym.jpg

Symulacja skutków uderzenia dużego obiektu w czasie rzeczywistym2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwadrans nagrania audio z Marsa. Dźwięk z łazika, który "zaniepokoił" NASA
2021-03-20.
Specjaliści NASA odebrali z Marsa długie nagranie zawierające nieco ponad 16 minut materiału dźwiękowego zarejestrowanego przez mikrofon umieszczony na pokładzie łazika Perseverance. Robotyczny pojazd zapisał odgłosy swojej własnej pracy i ruchu zawieszenia podczas przejazdu po powierzchni Czerwonej Planety. Dokonując analizy zapisu, eksperci amerykańskiej agencji kosmicznej zwrócili uwagę na pojawiające się podczas przejazdu intensywne odgłosy o wysokiej częstotliwości, dobiegające prawdopodobnie z samej konstrukcji maszyny.
Udostępnione przez NASA nagranie audio dotyczy przejazdu łazika Perseverance w rejonie Krateru Jezero, wykonanego 7 marca br. - pojazd przebył wówczas dystans 27,3 m. Odgłosy z tym związane zostały przechwycone przez jeden z mikrofonów misji (entry, descent, and landing microphone - EDL), który działa na łaziku od czasu historycznego lądowania przeprowadzonego 18 lutego 2021 r.
Oryginalne, trwające ponad 16 minut nagranie dźwiękowe z Marsa (w nieprzetworzonej formie) opublikowano 17 marca br. za pośrednictwem oficjalnych kanałów internetowych NASA. Oprócz dość wyraźnego sygnału interferencyjnego, słychać na nim dobrze mechaniczne odgłosy działania napędu łazika Perseverance oraz pracę układu jezdnego i zawieszenia pojazdu. Obok donośnego dźwięku toczenia się metalowych kół po marsjańskim gruncie, podczas jazdy łazika zarejestrowano także inny dominujący odgłos, wykazujący bliski związek z poruszaniem się maszyny - to nieregularny, zwykle bardzo wysokiej częstotliwości dźwięk przypominający skrzypienie.
Choć specjaliści NASA od analizy audio wstrzymali się od jednoznacznego zakwalifikowania odgłosu jako czysto mechanicznego (przyjęto, że dźwięk może być wynikiem elektrycznie indukowanego zakłócenia lub usterki systemu nagrywania), zwrócono jednak uwagę na jego specyficzny charakter. ?Gdybym usłyszał te dźwięki podczas jazdy samochodem, zatrzymałbym się i wezwał holowanie? - powiedział Dave Gruel, główny inżynier podsystemu kamer i mikrofonów misji Mars 2020. ?Jeśli jednak poświęcisz chwilę, aby zastanowić się, co słyszysz i gdzie zostało to nagrane, ma to sens? - dodał w żartobliwym tonie.
?Wiele osób, widząc obrazy, nie skupia się na tym, że koła są metalowe? - skomentowała nagranie Vandi Verma, starsza inżynier i koordynator przejazdów łazika z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA (Jet Propulsion Lab) w Pasadenie (południowa Kalifornia). ?Kiedy jeździsz tymi kołami po kamieniach, jest naprawdę bardzo głośno? - wskazała.
Mimo braku większych obaw o dalsze działanie układu jezdnego łazika, zespół inżynierów Perseverance zadeklarował jednak, że będzie kontynuował ocenę źródła intensywnego skrzypienia. Jak stwierdzono, może być to wynik zakłóceń elektromagnetycznych z jednego z węzłów elektronicznych łazika, choć bardziej prawdopodobne jest, że to efekt interakcji między układem jezdnym a pyłem lub drobinami gruntu z powierzchni Marsa. Jednakowo nie wykluczono usterki systemu nagrywania - mikrofon EDL nie był bowiem przeznaczony do operacji na powierzchni Marsa, a przed startem przeszedł ograniczone testy w tej konfiguracji.
Poza oryginalną wersją klipu audio, 17 marca upubliczniono też znacznie krótszą (1,5-minutową) wersję z reprezentatywnymi momentami nieprzetworzonego nagrania. Nagrania z jazdy po powierzchni Marsa dołączają do rosnącego rejestru dźwięków Marsa przesyłanych na Ziemię przez Perseverance. Warto zauważyć, że na pokładzie pojazdu znajduje się jeszcze drugi mikrofon, będący częścią instrumentu SuperCam - wcześniej wychwycił szum marsjańskiego wiatru i szybki powtarzalny dźwięk emisji lasera w stronę skał, ujawniającego szczegóły ich struktury i składu.
Dźwięki z układu SuperCam były wynikiem serii testów systemowych, przez które przeszedł łazik, począwszy od uruchomienia masywnego wysięgnika robota Perseverance, po dokonanie pierwszych obserwacji pogody przy użyciu analizatora dynamiki środowiska Marsa.
Łazik szukał również odpowiedniego miejsca zrzutu miniaturowego wiropłatu Mars Ingenuity, aby wykonać pierwsze próby w locie. Teraz, gdy zostało znalezione właściwe miejsce, zespoły NASA planują już rozmieszczenie drona, który będzie miał 30 dni marsjańskich lub 31 dni ziemskich na wykonanie do pięciu lotów testowych.
Po wszystkich podejściach kalibracyjnych i próbach z demonstratorami technologii, przyjdzie czas na eksplorację terenu, który kiedyś był prawdopodobnie pokryty wodą. Dzięki działaniu 19 kamer łazika i jego dwóch mikrofonów, cały proces ma obfitować w przesyłane przykłady obrazów i dźwięku.
Źródło: Space24.
Fot. NASA/JPL-Caltech [mars.nasa.gov]
Fot. NASA/JPL-Caltech [mars.nasa.gov]
https://soundcloud.com/nasa/sounds-of-perseverance-mars-rover-driving-sol-16-16-minutes

https://www.space24.pl/kwadrans-nagrania-audio-z-marsa-dzwiek-z-lazika-ktory-zaniepokoil-nasa

Kwadrans nagrania audio z Marsa. Dźwięk z łazika, który zaniepokoił NASA.jpg

Kwadrans nagrania audio z Marsa. Dźwięk z łazika, który zaniepokoił NASA2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maszt z aparaturą pomiarową sondy JUICE pomyślnie zamontowany
2021-03-20.
Postępuje końcowa integracja sondy Europejskiej Agencji Kosmicznej, która w 2022 roku ma wystartować w stronę Jowisza w ramach misji JUpiter ICy Moons Explorer (JUICE). Trwające w niemieckich zakładach Airbusa we Friedrichshafen prace umożliwiły ostatnio zamontowanie na niej istotnego, wielosegmentowego wysięgnika magnetometrycznego (masztu MAGBOOM, dostarczonego przez Sener Group), przenoszącego wrażliwe urządzenia pomiarowe sondy. Znajdują się wśród nich zbudowane w Polsce instrumenty RWI (Radio Wave Instrument) oraz LP-PWI (Langmuir Probe-Plasma Wave Instrument), dostarczone w ubiegłym roku przez warszawską firmę Astronika.
Kompletny wysięgnik magnetometryczny pomyślnie zamontowali na platformie sondy JUICE inżynierowie z centrum satelitarnego Airbusa we Friedrichshafen (Niemcy). Jako główny wykonawca projektu, Airbus przewodzi tutaj konsorcjum przemysłowemu składającemu się z ponad 80 firm z całej Europy.
Maszt MAGBOOM (wykonany na zamówienie Europejskiej Agencji Kosmicznej przez europejską Grupę Sener) ma pomóc w utrzymywaniu wrażliwej na zakłócenia aparatury sondy JUICE możliwie najdalej od jej własnej elektroniki i źródła zasilania. Spółka Sener zadeklarowała rozpoczęcie rozwoju wysięgnika w 2016 roku, podejmując się jego zaprojektowania, wyprodukowania i przetestowania. Zarówno konieczna długość manipulatora, jak i wymóg magnetycznej ?sterylności? oraz przetrwania wystawienia na skrajne temperatury (zakres ponad 500? C) powodowały, że opracowanie i wytworzenie odpowiednio odpornego i zdatnego urządzenia nie było sprawą prostą.
Aby spełnić wszystkie wymogi, wysięgnik sporządzono z materiałów niemagnetycznych, takich jak włókno węglowe, różne stopy tytanu i aluminium oraz miedzi. Postarano się, aby był odpowiednio lekki - jego masa całkowita to 44 kilogramy (łącznie z sensorami). Wysięgnik musi wytrzymywać temperatury od -210° do +250° C. Po rozłożeniu jego całkowita długość wynosi 10,6 metra - wystarczająco dużo, aby odizolować część instrumentów pomiarowych od magnetycznych zakłóceń statku kosmicznego.
W momencie startu konstrukcja będzie złożona na trzy segmenty. Dopiero po wejściu na orbitę zostaną uruchomione mechanizmy rozkładające i synchronizujące.
Na wysięgniku znajduje się pięć sensorów magnetycznych, osłoniętych przed wszelkimi zakłóceniami, które mógłby spowodować sam statek kosmiczny. Poza zabezpieczeniem przyrządów, zadaniem manipulatora jest też odpowiednie ustawienie wspomnianych pięciu spośród dziesięciu instrumentów naukowych przenoszonych przez sondę JUICE. Czujniki na wysięgniku są częścią magnetometru J-MAG oraz instrumentów naukowych Radio and Plasma Wave Investigation (RPWI). J-MAG to zestaw do badania magnetosfery Jowisza i jej interakcji z trzema lodowymi księżycami: Europą, Ganimedesem i Kallisto (w szczególności z wewnętrznym polem magnetycznym Ganimedesa). Zespół instrumentów RPWI zbada natomiast emisje radiowe oraz otoczenie plazmowe Jowisza i jego lodowych księżyców.
W skład zestawu czujników RPWI wchodzą dwa urządzenia pomiarowe stworzone w dużej mierze w Polsce - instrumenty RWI (Radio Wave Instrument) oraz LP-PWI (Langmuir Probe-Plasma Wave Instrument). Zostały one dostarczone w ubiegłym roku przez warszawską firmę Astronika - na zlecenie integratora sondy (koncernu Airbus), w ramach konsorcjum pod kierownictwem Szwedzkiego Instytutu Fizyki Plazmy (w pracach miało również udział Centrum Badań Kosmicznych PAN). LP-PWI został ukończony jako pierwszy i w sierpniu 2020 roku przeszedł ostatnie testy u integratora. Pod koniec 2020 roku do kompletu dołączył komponent RWI.
Sonda JUICE będzie skomplikowanym, dużym statkiem o masie 6,2 tony. Wyruszy w kosmos w 2022 r., mając do przebycia dystans blisko 600 mln km w stronę Jowisza - wśród zabieranych 10 instrumentów naukowych będą też kamera, spektrometry, radar skanowania pokrywy lodowej oraz wysokościomierz laserowy. Zwieńczeniem wyprawy JUICE będzie ponad trzyletnie okrążanie gazowego olbrzyma, co umożliwi szczegółowe zbadanie trzech księżyców, na których potencjalnie może znajdować się woda, oraz zebranie danych na temat warunków ewentualnego powstawania życia wokół gigantycznej planety. Podczas kluczowych dziewięciu miesięcy trwania misji sonda będzie badać Ganimedesa, analizując jego otoczenie, powierzchnię, wnętrze i potencjalną możliwość załogowej eksploracji.
Źródło: Space24.
Moment montażu wysięgnika MAGBOOM w zakładach Airbusa we Friedrichshafen (Niemcy). Fot. Airbus [airbus.com]
Grafika koncepcyjna przedstawiająca projekt masztu MAGBOOM. Ilustracja: SENER [aeroespacial.sener]
https://www.space24.pl/maszt-z-aparatura-pomiarowa-sondy-juice-pomyslnie-zamontowany

Maszt z aparaturą pomiarową sondy JUICE pomyślnie zamontowany.jpg

Maszt z aparaturą pomiarową sondy JUICE pomyślnie zamontowany2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczęła się astronomiczna wiosna
2021-03-20.
Dzisiaj o godzinie 10.37 Słońce przeszło przez punkt Barana, czyli punkt równonocy wiosennej. Tym samym rozpoczęła się astronomiczna wiosna.
Astronomiczna wiosna trwa pomiędzy równonocą wiosenną (wtedy Słońce góruje w zenicie nad równikiem), a przesileniem letnim (gdy Słońce góruje w zenicie na zwrotnikiem Raka). Początek następuje gdy Słońce przejdzie na niebie przez jeden z punktów, w których przecinają się ekliptyka i równik niebieski. Jeden z nich nazywa się punktem Barana, a drugi punktem Wagi. W pierwszym przypadku mamy początek astronomicznej wiosny, a w drugim początek astronomicznej jesieni.
Co ciekawe, aktualnie punkt Barana wcale znajduje się jednak w gwiazdozbiorze Barana. Od pierwszego wieku naszej ery położony jest w konstelacji Ryb. Takie przesuwanie się punktu równonocy wiosennej jest skutkiem precesji osi obrotu Ziemi zataczającej pełen okrąg co 25 800 lat. W 2597 roku punkt Barana znajdzie się w gwiazdozbiorze Wodnika.
Występowanie pór roku ma związek z nachyleniem osi obrotu Ziemi do płaszczyzny jej orbity, w połączeniu z ruchem obiegowym Ziemi dookoła Słońca. Skutkuje to tym, że w ciągu roku zmieniają się warunki oświetlenia poszczególnych obszarów na powierzchni Ziemi: maksymalna wysokość Słońca nad horyzontem i długość dnia od wschodu do zachodu Słońca, co wpływa na przykład na panujące temperatury.
Autor: Krzysztof Czart
 
Na ilustracji:
Fotomontaż zdjęć różnych obiektów astronomicznych widocznych przez teleskop oraz wiosennego krajobrazu. Źródło: beate bachmann / Pixabay.
 https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rozpoczela-sie-astronomiczna-wiosna

Rozpoczęła się astronomiczna wiosna.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie Kosmosu: Glynn Lunney ? zmarł legendarny kierownik lotów
2021-03-20. Anna Wizerkaniuk  

Najmłodszy spośród kontrolerów lotów. Niezwykle inteligentny i samodzielny, w poszukiwaniu rozwiązań miał tendencję do wyprzedzania pozostałych członków zespołu? ? tak o Glynnie Lunneyu w swojej książce napisał Gene Kranz, jedna z najbardziej znanych postaci Centrum Kontroli Lotów NASA.
Kiedy Lunney zdobywał wykształcenie z zakresu inżynierii kosmicznej, loty kosmiczne jeszcze były w sferze marzeń. Dopiero miesiąc po ukończeniu przez niego studiów,  powołano NASA (lipiec 1958 r.), a kilka miesięcy później, w listopadzie, została utworzona Kosmiczna Grupa Zadaniowa, której celem była obsługa amerykańskich lotów załogowych. Lunney dołączył do niej w wieku zaledwie 21 lat. Wkrótce stał się członkiem Okopów ? zespołu dynamiki lotu, który planował przebieg lotów. Podczas programu Gemini pełnił rolę FIDO ? oficera dynamiki lotu, stacjonując zarówno w Centrum Kontroli Mercury na Florydzie, jak i na stacjach rozmieszczonych po całym świecie. Gdy John Glenn odbywał pierwszy amerykański lot orbitalny, Glynn Lunney czuwał nad trajektorią ze stacji na Bermudach.
Glynn był pionierem badań nad trajektoriami lotu, liderem wytyczającym kierunek prac, który sztukę praktykowaną przez niewielu zamienił w czystą naukę.
Gene Kranz
W 1964 roku Glynn Lunney, wraz z Gene Kranzem, został mianowany kierownikiem lotu, jednak na początku pracował jako zapasowy kierownik, nadzorujący misje Gemini 3 i 4 z nowopowstałego Centrum Kontroli Misji w Houston, podczas gdy główne centrum dowodzenia nadal znajdowało się na Florydzie. P
Gdy NASA rozpoczęła realizację programu Apollo, Lunneyowi przyszło nadzorować misję Apollo-Saturn-201, pierwszy lot nowej rakiety Saturn IB. Brał udział także w ośmiu późniejszych misjach Apollo, z których część była kamieniami milowymi w drodze na Księżyc. Był głównym kierownikiem lotu Apollo 7 ? pierwszej załogowej misji w tym programie, Apollo 8, podczas której ludzie po raz pierwszy opuścili orbitę Ziemi, oraz Apollo 10, która była próbą generalną przed pierwszym lądowaniem na Srebrnym Globie. Podczas Apollo 11 przypadł mu nadzór nad etapem misji już na orbicie Księżyca, kiedy to należało ustalić ostatni odcinek trajektorii przed samym lądowaniem. Jednak najważniejszą zmianą, jaką objął w centrum dowodzenia, była ta podczas misji Apollo 13.
13 kwietnia 1970 roku, tuż przed przejęciem zmiany przez Zespół Czarny (kod wywoławczy zespołu kontrolerów, którym dowodził Lunney), podczas rutynowej procedury  mieszania paliwa w zbiornikach modułu serwisowego, nastąpił wybuch. Chwilę później w kontroli lotów rozległo się znane wszystkim ?Houston, mamy problem?. Podczas gdy Zespół Biały Gena Kranza, który akurat pełnił dyżur, starał się opanować sytuację i utrzymać astronautów przy życiu, Lunney wraz z Okopami, skupił się na analizie możliwych do przeprowadzenia manewrów, które mogłyby sprowadzić załogę na Ziemię. Kontrolerzy obu zespołów zgodnie wypowiadali się za zachowaniem modułu księżycowego i nieprzerywaniem misji. Lunney przejął dowodzenie godzinę i 10 minut po wybuchu i od razu nakazał załodze przejść do modułu księżycowego oraz wyłączyć wszystkie systemy modułu serwisowego i dowodzenia. Następnie pod jego kontrolą został wykonany manewr, który skierował statek w drogę powrotną na Ziemię. Po zakończeniu zmiany Lunney wziął udział w spotkaniu, podczas którego rekomendował lądowanie we wcześniej planowanym miejscu na Pacyfiku. Później się okazało, że było to najdokładniejsze lądowanie, jakie zostało przeprowadzone.
Zespół Czarny zasłużył się utrzymaniem załogi przy życiu, podczas gdy pozostali kontrolerzy przygotowywali długookresowy plan powrotu do domu. Sam Lunney tak podsumował 14-godzinną zmianę w Centrum Kontroli:
Czułem, że zmiana Zespołu Czarnego zaraz po eksplozji i przez następne 14 godzin była najlepszą pracą operacyjną, jaką kiedykolwiek wykonałem lub mogłem mieć nadzieję na wykonanie. Stanowiło to ciągłe zapotrzebowanie na najlepsze decyzje, często bez pewnych danych, a przede wszystkim na podstawie osądów, w obliczu najpoważniejszej sytuacji awaryjnej, z jaką mieliśmy do tej pory do czynienia w załogowych lotach kosmicznych. Mogło istnieć ?lepsze? rozwiązanie, ale nadal nie jest jasne, co by to było. Być może czasami mogliśmy być trochę szybsi, ale byliśmy całkowicie rozważni.
Lunney zmarł w piątek 19 marca 2021 roku w wieku 84 lat.
Źródła:
NASA Remembers Legendary Flight Director Glynn Lunney, NASA Oral history:APOLLO XIII Glynn S. Lunney, G.Kranz ?Porażka nie wchodzi w grę?, Glynn Lunney
Zdjęcie w tle: NASA
Stojący za konsolą kierownika lotu podczas misji Gemini 10 (od lewej): kierownik misji William Schneider, główny kierownik lotu Glynn Lunney, dyrektor ds. operacji lotu Christopher Kraft oraz menedżer programu Gemini Charles Mathews. Źródło: NASA.
 Dyskusja w pokoju kontroli lotu podczas ostatniego dnia trwania misji Apollo 13. Od lewej: Glynn Lunney ? kierownik lotu podczas czwartej zmiany, Gerry Griffin ? kierownik lotu drugiej zmiany, astronauta James McDivitt, dyrektor ds. operacji lotów załogowych Donald ?Deke? Slayton oraz (częściowo niewidoczny) chirurg lotniczy Willard Hawkins. Źródło: NASA.
https://astronet.pl/index.php/2021/03/20/ludzie-kosmosu-glynn-lunney-zmarl-legendarny-kierownik-lotow/

Ludzie Kosmosu Glynn Lunney ? zmarł legendarny kierownik lotów.jpg

Ludzie Kosmosu Glynn Lunney ? zmarł legendarny kierownik lotów2.jpg

Ludzie Kosmosu Glynn Lunney ? zmarł legendarny kierownik lotów3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanieczyszczenie powietrza wraca do poziomu sprzed pandemii
2021-03-20. Matylda Kolomyjec

Na początku roku 2020 dane z satelitów pokazały spadek ilości zanieczyszczeń w powietrzu. Było to związane z polityką lockdownu na całym świecie, która miała powstrzymać rozprzestrzenianie się COVID-19. Rok później, kiedy ograniczenia w niektórych krajach nie są już tak restrykcyjne, poziom zanieczyszczenia powietrza szybko się podnosi ? osiągając wysokość sprzed pandemii.
23 stycznia 2020 lockdown został wprowadzony po raz pierwszy ? w Wuhan w Chinach ? żeby powstrzymać rozwój pandemii. Niedługo później w wielu innych miastach w całym kraju zastosowano podobne środki, zatrzymując również ruch miejski i przemysł. Fabryki zostały zamknięte, a ludzie musieli zostać w domach. W ciągu kilku następnych miesięcy na całym świecie podjęto takie same działania.
W efekcie powyższych restrykcji poziom zanieczyszczeń powietrza znacznie spadł, co zostało wykryte przez satelity. Obejmowało to między innymi zmniejszenie emisji dwutlenku azotu ? gazu, który zanieczyszcza powietrze głównie w wyniku ruchu ulicznego i przemysłu związanego z paliwami kopalnymi.
Teraz, ponad rok później, restrykcje zostały poluzowane i poziom zanieczyszczenia powietrza znów wzrasta.
Według danych stężenie dwutlenku azotu w Pekinie w lutym 2020 spadło o około 35% w stosunku do lutego 2019, a potem z powrotem wzrosło, osiągając podobny poziom w kolejnym roku.
Podobnie w Chongqing, stężenie toksycznego gazu spadło prawie o 45% między rokiem 2019 a 2020, by do lutego 2021 niemal dwukrotnie przekroczyć poziom sprzed pandemii.
?Spodziewaliśmy się wzrostu zanieczyszczenia powietrza po poluzowaniu restrykcji na świecie. Poziom stężenia dwutlenku azotu w atmosferze nie zależy wyłącznie od działalności człowieka; ma na niego wpływ również pogoda, jak wiatr i zachmurzenie. Jednak w tym wypadku różnice są związane z polityką dotyczącą lockdownu. Spodziewamy się, że w ciągu nadchodzących tygodni i miesięcy stężenie dwutlenku azotu wzrośnie również w Europie? ? mówi Claus Zehner, kierujący misją ESA satelity Copernicus Sentinel-5P.
Te dane są zasługą Tropomi (TROPOspheric  Monitoring Instrument ? urządzenie do monitorowania troposfery) ? jest to pierwsza misja satelity Copernicus poświęcona monitorowaniu atmosfery. Dzięki Tropomi naukowcy mogą nanosić na mapy stężenia gazów takich jak dwutlenek azotu, ozon, formaldehyd, dwutlenek siarki, metan, tlenek węgla i aerozole. Wszystkie one mają wpływ na powietrze, którym oddychamy ? a tym samym na nasze zdrowie i klimat.
Źródła:
Air pollution returning to pre-COVID levels

Powyższa mapa przedstawia średnie miesięczne stężenie dwutlenku azotu w środkowej i wschodniej części Chin, odpowiednio w lutym 2019, 2020 i 2021. Dane pochodzą z satelity Copernicus Sentinel-5P. Kolor ciemnoczerwony oznacza wysokie stężenie szkodliwego gazu. Źródło:ESA.

https://astronet.pl/index.php/2021/03/20/zanieczyszczenie-powietrza-wraca-do-poziomu-sprzed-pandemii/

Zanieczyszczenie powietrza wraca do poziomu sprzed pandemii.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sojuz wystartuje z opóźnieniem. Mieszkańcom Jakucji grozi upadek części rakiety
2021-03-20.BJS.SC.
Rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos poinformowała w sobotę, że start rakiety nośnej Sojuz-2.1a/Fregat, która miała wynieść na orbitę 38 satelitów należących do 18 krajów, został przełożony na niedzielę, na godz. 6:07 (7:07 czasu polskiego).
Roskosmos nie podał przyczyn tej decyzji. Na początku marca agencja poinformowała, że daty rezerwowe to 26-29 marca.
Rakieta, która ma wystartować z kosmodromu Bajkonur, wyniesie na orbitę kolejne satelity orbitalnej sieci OneWeb.
Zagrożenie upadkiem części rakiety
Na początku marca mieszkańców południa Jakucji ? republiki na Syberii Wschodniej, w azjatyckiej części Federacji Rosyjskiej ? w tym mieszkających w tym rejonie koczowników, ostrzeżono przed upadkiem części rakiety nośnej Sojuz-2 po starcie.
Roskosmos ostrzegł, że część rakiety upadnie w rejonie ałdańskim na południu Jakucji. Obszar ten uznany został za tymczasowo niebezpieczny. ?Prosimy mieszkańców rejonu, a także obywateli prowadzących koczowniczy (półkoczowniczy) tryb życia, by przestrzegali środków ostrożności i powstrzymali się od odwiedzania tego terytorium we wskazanym czasie? ? zaapelowała agencja.
źródło: PAP

Rakieta Sojuz-2.1a wystartuje 21 marca (fot. Roscosmos Press Office\TASS via Getty Images, zdjęcie ilustracyjne)

https://www.tvp.info/52882653/rosja-agencja-kosmiczna-roskosmos-przesunela-start-rakiety-nosnej-sojuz-21a

Sojuz wystartuje z opóźnieniem. Mieszkańcom Jakucji grozi upadek części rakiety.jpg

Sojuz wystartuje z opóźnieniem. Mieszkańcom Jakucji grozi upadek części rakiety2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe wyjaśnienie pochodzenia 1I/2017 U1
2021-03-20. Krzysztof Kanawka
Pierwszy ?międzygwiezdny gość? może być pozostałością po obiekcie podobnym do Plutona.
Opowieść o ?międzygwiezdnym wędrowcu? jest niesamowita: w październiku 2017 w ramach programu Pan-STARRS (Panoramic Survey Telescope And Rapid Response System) został odkryty nowy obiekt. Jego peryhelium, czyli punkt najbliższy Słońcu, nastąpiło we wrześniu w odległości około 0,25 jednostki astronomicznej. Początkowo wydawało się, że odkryto nową kometę. Obiekt otrzymał wstępne oznaczenie C/2017 U1 (PANSTARRS) a jego jasność w trakcie odkrycia wyniosła zaledwie około +20 magnitudo.
Trajektoria orbity i dodatkowe wyliczenia pozwoliły na jednoznaczne zweryfikowanie natury niecodziennego gościa: pochodził spoza Układu Słonecznego. Było to pierwsze odkrycie obiektu tego typu. Ostatecznie, po dyskusjach pomiędzy astronomami postanowiono nadać mu nowe oznaczenie: 1I/2017 U1 i nazwę Oumuamua.
Czym jest 1I/2017 U1?
Co ciekawe, wpierw dość szybko odrzucono możliwość, że 1I/2017 U1 jest kometą. Przez kolejne miesiące 1I/2017 U1 była uważana w publikacjach za planetoidę. Jednocześnie pojawiały się publikacje na temat możliwości pochodzenia tego obiektu ? pojawiały się sugestie, że 1I/2017 U1 powstała w układzie dwóch gwiazd.
Z kolei w czerwcu 2018 NASA poinformowała, że z ich badań wynika, że 1I/2017 U1 jest jednak prawdopodobnie kometą, a nie planetoidą. Ten wniosek powstał na podstawie danych z kosmicznego teleskopu Hubble (HST) oraz danych z obserwatoriów naziemnych, w tym Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO). Międzynarodowy zespół astronomów zwrócił uwagę na ruch 1I/2017 U1. Okazało się, że 1I/2017 U1 wykazuje małe i niegrawitacyjne przyśpieszenie, które nieco zmienia trajektorię obiektu. Astronomowie doszli do wniosku, że to przyśpieszenie było prawdopodobnie wynikiem odgazowania obiektu podczas przelotu w wewnętrznym Układzie Słonecznym.
W ?tle? przewijały się bardziej niesamowite wyjaśnienia kształtu oraz zachowania 1I/2017 U1. Abraham Loeb z Harvard University uważa, że 1I/2017 U1 przejawia aż sześć bardzo nietypowych cech, które łatwiej wyjaśnić, gdyby ten ?gość? był sztucznym, a nie naturalnym obiektem.
W marcu 2021 roku pojawiła się jeszcze jedna odpowiedź na pytanie o naturę i pochodzenie 1I/2017 U1. Autorami tej teorii są Steven Desch i Alan Jackson z amerykańskiego Arizona State University.
Zestalony azot
Desch i Jackson sugerują, że 1I/2017 U1 podróżowała po naszej Galaktyce przez czas nie dłuższy niż miliard lat. Jednocześnie, podczas przelotu przez wewnętrzny Układ Słoneczny 1I/2017 U1 rzeczywiście nabrała pewnej prędkości, jednak początkowo nie udało się tego powiązać z odgazowaniem czy sublimowaniem materii z powierzchni tego zagadkowego obiektu.
Podczas swoich badań Desch i Jackson postanowili wyliczyć szybkość sublimowania różnych typów ?lodów? z powierzchni 1I/2017 U1. Ponadto, wyliczyli także takie elementy jak masa czy kształt oraz albedo powierzchni.
Wnioski są ciekawe: zestalony azot zdaniem tych dwóch naukowców jest odpowiedzią na zagadkę 1I/2017 U1. Warto tu zauważyć, że na powierzchni Plutona zaobserwowano także zestalony azot. Czy to może być wskazówką co do źródła 1I/2017 U1?
Desch i Jackson uważają, że 1I/2017 U1 jest pozostałością po kosmicznej kolizji, jaka nastąpiła na obiekcie podobnym do Plutona w zewnętrznej części (innego) układu planetarnego. To właśnie stamtąd 1I/2017 U1 została wyrzucona w przestrzeń międzyplanetarną.
Co więcej, zestalony azot może być odpowiedzią na niezwykły kształt 1I/2017 U1. Zanim 1I/2017 U1 zbliżył się do wewnętrznego Układu Słonecznego, kształt tego obiektu był prawdopodobnie dość typowy ? z wydłużeniem około 2:1. Podczas zbliżenia do Słońca rozpoczęła się intensywna sublimacja azotu, co spowodowało wydłużenie obiektu, aż do wartości 9:1. Podczas przelotu w pobliżu Słońca 1I/2017 U1 mogła stracić nawet 95% swojej masy.
Zestalony azot jest powszechny w zewnętrznych obszarach naszego Układu Słonecznego. Wiedza na ten temat pochodzi m.in. z misji New Horizons, która odwiedziła planetę karłowatą Pluton a następnie planetoidę 2014 MU69 Arrokoth.
Aktualnie trwają poszukiwania kolejnego obiektu w zewnętrznym Układzie Słonecznym dla sondy New Horizons. Jeśli uda się taki obiekt znaleźć ? oraz wykonać przelot ? zebrana wiedza może posłużyć także do lepszego zrozumienia natury niektórych z ?międzygwiezdnych gości?, w tym być może 1I/2017 U1 Oumuamua.
(ASU)
Interstellar object 'Oumuamua
Desch i Jackson opisują 1I/2017 U1 / Credits ? ASU School of Earth and Space Exploration
https://www.youtube.com/watch?v=Fo0_pICQsJw&feature=emb_imp_woyt
Zmiana kształtu 1I/2017 U1 podczas przelotu w Układzie Słonecznym / Credits ? S. Selkirk/ASU
Pluton z 14 lipca 2015 roku, z odległości około 450 tysięcy km. Po środku Tombaugh Regio. / Credits ? NASA / Johns Hopkins University Applied Physics Laboratory / Southwest Research Institute
Obraz 2014 MU69 o najwyższej rozdzielczości, wykonany na kilka minut przed największym zbliżeniem podczas tego przelotu/ Credits ? NASA/Johns Hopkins Applied Physics Laboratory/Southwest Research Institute, National Optical Astronomy Observatory
https://kosmonauta.net/2021/03/nowe-wyjasnienie-pochodzenia-1i-2017-u1/

Nowe wyjaśnienie pochodzenia 1I.2017 U1.jpg

Nowe wyjaśnienie pochodzenia 1I.2017 U1.2.jpg

Nowe wyjaśnienie pochodzenia 1I.2017 U1.3.jpg

Nowe wyjaśnienie pochodzenia 1I.2017 U1.4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bliski przelot 2021 FH
2021-03-21. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego trzeciego marca nastąpi bliski przelot planetoidy 2021 FH. Obiekt przemknie w odległości około 234 tysięcy kilometrów.
Przelot 2021 FH to trzydziesty pierwszy (wykryty) przelot małego obiektu w 2021 roku.
Planetoida o oznaczeniu 2021 EP4 zbliży się do Ziemi 23 marca na minimalną odległość około 234 tysięcy kilometrów. Odpowiada to ok. 0,61 średniego dystansu do Księżyca. Moment największego zbliżenia nastąpi 23 marca około 19:00 CET. Średnica 2021 FH szacowana jest na około 17 metrów.
Jest to trzysiesty (wykryty) bliski przelot planetoidy lub meteoroidu w 2021 roku.
W ostatnich latach ilość odkryć znacznie wzrosła:
?    w 2020 roku odkryć było 108,
?    w 2019 roku ? 80,
?    w 2018 roku ? 73,
?    w 2017 roku ? 53,
?    w 2016 roku ? 45,
?    w 2015 roku ? 24,
?    w 2014 roku ? 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów ? co jeszcze pięć-sześć lat temu było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy ?przeczesują? niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
(HT, W)
Orbita 2021 FH ? pozycje obiektów na 20 marca 2021 / Credits ? NASA, JPL
Tabela bliskich przelotów w 2021 roku / Credits ? K. Kanawka, kosmonauta.net
https://kosmonauta.net/2021/03/bliski-przelot-2021-fh/

Bliski przelot 2021 FH.jpg

Bliski przelot 2021 FH2.jpg

Bliski przelot 2021 FH3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Księżyc będzie w przyszłości bazą do dalekich podróży"
2021-03-21.
Naturalny satelita Ziemi może stać się w przyszłości bazą do dalekich podróży w przestrzeń kosmiczną. Jeśli powstanie stacja kosmiczna krążąca wokół Księżyca, Gateway, to Europejska Agencja Kosmiczna planuje organizować raz w roku miesięczne misje załogowe.
Na Księżycu jest bardzo wiele do zbadania: jego budowa i pochodzenia materii, nowe minerały. W kosmosie szukamy wciąż także wyjaśnienia fundamentalnych praw fizyki. Ludzie byli już na Księżycu, ale były to pionierskie misje.
- Księżyc będzie w przyszłości bazą do dalekich podróży w głęboką przestrzeń kosmiczną, dlatego też potrzebujemy zbadać możliwości odpowiedzialnego przebywania człowieka na Księżycu i budowy tam tak zwanych habitatów oraz wykorzystywania skały księżycowej do budowy narzędzi czy osłon przeciw promieniowaniu - mówiła doktor Anna Fogtman, specjalistka od medycznego przygotowywania astronautów do misji kosmicznych w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
Na drugą połowę lat 20. XXI wieku planowane są miesięczne misje załogowe na międzynarodową stację kosmiczną Gateway, która będzie krążyła wokół Księżyca. - Europa ma na razie zakontraktowane trzy misje na stację Gateway - zauważyła dr Fogtman. - Z Gateway będzie można podróżować na powierzchnię Księżyca, a w dalszej przyszłości na Marsa. Pracujemy już intensywnie nad planowaniem budowy Gateway, a pierwsze komponenty tej stacji zostaną wyniesione na orbitę Księżyca w ciągu trzech-pięciu lat - dodała.
Polski wpływ na przemysł kosmiczny
Polska jest członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej od 2012 roku.
- W ESA przemysł kosmiczny rozwija się dynamicznie zwłaszcza w zakresie technologii satelitarnych, technologii robotycznych czy inżynierii kosmicznej. Polska ma także silne grupy badawcze, które skupiają się na tworzeniu rozwiązań w zakresie wykorzystania systemów satelitarnych w gospodarce narodowej, w takich dziedzinach jak nawigacja, telekomunikacja i obserwacje Ziemi, a także pracują nad ważnymi aspektami, jak między innymi problem śmieci kosmicznych. Polska naukowo i technologicznie ma wpływ na przemysł kosmiczny w Europie i uważam, że udział polskich firm w europejskim przemyśle kosmicznym będzie rósł - zauważyła dr Fogtman. Dodała, że wciąż jest dużo do zrobienia w obszarze nauk biologicznych i rozwiązań służących stałej obecności człowieka w kosmosie. - Niewątpliwie jest to nisza do zagospodarowania przez polskie firmy i grupy badawcze - mówiła.

Co nas czeka w najbliższych latach w zakresie badań kosmosu i misji kosmicznych? - Niedawne lądowanie łazika Perseverance na Marsie jest częścią wieloetapowej i skomplikowanej misji kosmicznej, której celem będzie przywiezienie próbek z Marsa: około kilograma materiału badawczego. Wydaje się, że to niewiele, ale dla tego jednego kilograma należy wybudować kilka statków kosmicznych, łazików i rakiet. W tym rakietę, która pierwszy raz w historii wystartuje z innego miejsca niż Ziemia, aby przywieźć ten materiał na naszą planetę - wyjaśniła dr Fogtman.

Jej zdaniem jest to pionierska misja zakrojona na wiele lat, która zakończy się na początku lat 30. - ESA weźmie udział w kilku etapach tego projektu, między innymi wybuduje łazik, który dostarczy próbki do rakiety na Marsie, a także wehikuł, który przechwyci pojemnik z próbkami na orbicie Marsa, a następnie opuści orbitę i wróci na Ziemię. Kapsuła z pojemnikiem na próbki wyląduje na pustyni w Utah w 2031 roku Europejskie firmy, we współpracy z ESA i NASA, będą dostarczały rozwiązania technologiczne dla tej skomplikowanej misji - wyjaśniła specjalistka od medycznego przygotowywania astronautów do misji kosmicznych.
Międzynarodowa współpraca
Zdaniem doktor Fogtman loty ludzi na Marsa nie będą możliwe w najbliższym dziesięcioleciu.
- Prywatnie uważam, że może dopiero za 20-30 lat będziemy w stanie dowieźć i zabrać stamtąd bezpiecznie astronautów i skutecznie chronić ich przed promieniowaniem oraz skutkami przebywania w głębokiej przestrzeni kosmicznej. Jeszcze wielu rzeczy nie wiemy o tym, jak to złożone środowisko wpłynie na człowieka. Stąd też tak istotne są te misje na Księżyc - zauważyła ekspertka. - Wchodzimy w ekscytujący etap, w którym do dyspozycji będziemy mieli kilka współistniejących platform umożliwiających eksplorację kosmosu. Habitaty do badań izolacyjnych na Ziemi, stacje kosmiczne na niskiej orbicie okołoziemskiej, stację Gateway orbitującą wokół Księżyca i w końcu samą powierzchnię naszego ziemskiego satelity. Na tych wszystkich platformach będziemy prowadzić badania naukowe, a także będziemy testowali technologie mające na celu umożliwienie człowiekowi zrównoważone przebywanie w kosmosie - dodała.

Ekspertka uważa, że przyspieszamy, jeśli chodzi o załogową eksplorację kosmosu. Stała i zrównoważona obecność człowieka w kosmosie jest dzisiaj możliwa, ponieważ współczesne loty w kosmos opierają się na partnerstwie międzynarodowym, a nie współzawodnictwie. - Pomimo, że to USA dysponują największym budżetem na loty załogowe wśród partnerów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, takie ambitne, długotrwałe i co najważniejsze - regularne misje w kosmos, jakie odbywają się dzisiaj i jakie planujemy w najbliższym dziesięcioleciu, byłyby niemożliwe do wykonania bez współpracy międzynarodowej, ponad podziałami - powiedziała dr Fogtman.

Zapytana, jak na badania kosmosu wpłyną projekty Elona Muska, dr Fogtman zauważyła, że istotnym elementem zrównoważonej obecności człowieka w kosmosie jest obniżenie kosztów transportu i niewątpliwie projekty Muska już odgrywają tu kluczową rolę. - Firma SpaceX stworzyła nie tylko nowoczesny statek kosmiczny Dragon, którym dzisiaj astronautki i astronauci podróżują na Międzynarodową Stację Kosmiczną, ale również produkuje rakiety wielokrotnego użytku. Elementy stacji Gateway zostaną wyniesione na orbitę Księżyca właśnie za pomocą rakiet Falcon Heavy wyprodukowanych przez firmę SpaceX - dodała.
"Wszyscy jesteśmy mieszkańcami jednej Ziemi"
Europejska Agencja Kosmiczna z siedzibą w Paryżu jest unią państw europejskich oraz Kanady, która zajmuje się konsolidacją europejskiego przemysłu kosmicznego i przeprowadzaniem europejskich misji kosmicznych: załogowych i bezzałogowych; misji obserwujących Ziemię, a w tym zmiany klimatu, badających układ słoneczny, a także załogowych na Międzynarodową stację kosmiczną ISS.
- Dzięki misjom załogowym i obserwacyjnym ESA pokazuje, że wszyscy jesteśmy mieszkańcami jednej Ziemi, o którą wspólnie musimy dbać. Naszym wspólnym interesem jest jej ochrona - podkreśliła dr Fogtman.

Budżet ESA na 2021 rok wynosi 6,5 miliardów euro, z czego około 10,5 procenta przeznaczone jest na załogową i robotyczną eksplorację kosmosu. Inne projekty ESA dotyczą systemów nawigacyjnych, obserwacji Ziemi, środków transportu kosmicznego, telekomunikacji czy badań naukowych. Na obserwację Ziemi przeznaczane jest aż 22,2 proc. rocznego budżetu Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Źródło: PAP
Autor: anw/map
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/nauka,2191/ksiezyc-bedzie-w-przyszlosci-baza-do-dalekich-podrozy,336317,1,0.html?p=meteo

Księżyc będzie w przyszłości bazą do dalekich podróży.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)