Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Chiński łazik Zhurong zwiedza Marsa. W końcu są wakacje
2021-07-09. Radek Kosarzycki
15 maja 2021 roku pierwszy w historii chiński łazik marsjański Zhurong wylądował na powierzchni Mars. Dzień wcześniej oddzielił się od sondy Tianwen-1, która notabene jest pierwszą w historii sondą marsjańską. Spektakularny sukces. Najnowsze wieści z Państwa Środka wskazują, że Zhurong ma się bardzo dobrze na Marsie i wcale się tam nie nudzi.
Jak donosi Andrew Jones obserwujący postępy chińskiego przemysłu kosmicznego, Zhurong w ciągu niemal dwóch miesięcy pokonał już około 300 metrów w pobliżu miejsca lądowania.
Jak widać na powyższym zdjęciu, aktualnie stopniowo zbliża się do osłony ładunku oraz do spadochronu, które dostarczyły go bezpiecznie na powierzchnię Marsa. Na zdjęciu powyżej osłona znajduje się około 130 metrów od łazika.
Na zdjęciach wykonanych 26 czerwca łazik prowadził obserwacje wydm marsjańskich, zbliżając się do nich w pewnym momencie na zaledwie 6 metrów. Jak wiadomo wydmy nie są niczym dobrym dla łazików, które mogłyby się w nich zakopać i w ten sposób skutecznie unieruchomić. Jeden już taki przypadek mamy za sobą (jako ludzkość) więc lepiej nie ryzykować drugi raz.
Ciekawe jak długo będzie trwała misja łazika. Wiemy wszak, że amerykańskie łaziki marsjańskie są wyjątkowo odporne na panujące na Marsie warunki i w skrajnych przypadkach pracują na Marsie nawet kilkadziesiąt razy dłużej niż planowano. Łazik Opportunity miał działać wszak 3 miesiące, a ostatecznie jeździł po Marsie niemal 15 lat. Oby Zhurongowi zdrowie służyło tak samo długo.
https://www.pulskosmosu.pl/2021/07/09/zhurong-jezdzi-po-marsie/

Chiński łazik Zhurong zwiedza Marsa. W końcu są wakacje.jpg

Chiński łazik Zhurong zwiedza Marsa. W końcu są wakacje2.jpg

Chiński łazik Zhurong zwiedza Marsa. W końcu są wakacje3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kepler odkrywa populację planet swobodnych
202-07-09.
Naukowcy odkryli interesujące dowody na istnienie tajemniczej populacji ?swobodnie płynących? planet ? planet, które mogą być samotne w głębokiej przestrzeni kosmicznej, niezwiązane z żadną gwiazdą. Wyniki badań, opublikowane niedawno w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, obejmują cztery nowe odkrycia, które pasują do planet o masach podobnych do Ziemi. W badaniach brał udział również dr Radosław Poleski z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
W badaniach, prowadzonych przez Iaina McDonalda z University of Manchester w Wielkiej Brytanii, wykorzystano dane uzyskane w 2016 roku podczas fazy misji K2 należącego do NASA Kosmicznego Teleskopu Keplera. Podczas tej dwumiesięcznej kampanii Kepler co 30 minut monitorował zatłoczone pole milionów gwiazd w pobliżu centrum naszej Galaktyki w celu znalezienia rzadkich zdarzeń mikrosoczewkowania grawitacyjnego.

Zespół badawczy znalazł 27 krótkotrwałych sygnałów mikrosoczewkowanie, których czas trwania wahał się od godziny do 10 dni. Wiele z nich było już wcześniej widzianych w danych uzyskanych jednocześnie z programów naziemnych obserwacji OGLE i KMTNet. Jednak cztery najkrótsze zdarzenia są nowymi detekcjami, które są pasują do planet o masach podobnych do Ziemi.

Te nowe zdarzenia nie wykazują towarzyszącego im dłuższego sygnału, którego można by oczekiwać od gwiazdy macierzystej, co sugeruje, że mogą to być planety swobodne. Takie planety mogły pierwotnie uformować się wokół gwiazdy macierzystej, a potem zostać wyrzucone przez grawitacyjne przyciąganie innych, cięższych planet w układzie.

Przewidziane 85 lat temu przez Alberta Einsteina jako konsekwencja jego ogólnej teorii względności, mikrosoczewkowanie opisuje, jak światło gwiazdy tła może być tymczasowo wzmocnione przez obecność innych gwiazd na pierwszym planie. Powoduje to krótki wzrost jasności, który może trwać od kilku godzin do kilku dni. Mniej więcej jedna na milion gwiazd w naszej Galaktyce jest w danym momencie dotknięta mikrosoczewkowaniem, ale tylko kilka procent z nich może być wywołanych obecnością planet.

Kepler nie został zaprojektowany do poszukiwania planet metodą mikrosoczewkowania, ani do badania niezwykle gęstych obszarów gwiazd w wewnętrznej części Galaktyki. Oznacza to, że trzeba było opracować nowe techniki redukcji danych, aby szukać sygnałów w zbiorze danych Keplera.

Dr Iain zauważa: Takie sygnały są niezwykle trudne do znalezienia. Skierowaliśmy starszawy i niedomagający teleskop z nieostrym wzrokiem na jedną z najgęściej zatłoczonych części nieba, gdzie są już tysiące gwiazd zmieniających swoją jasność oraz tysiące asteroid, które przemykają przez nasze pole widzenia. Z tej kakofonii próbujemy wyłonić drobne, charakterystyczne pojaśnienia wywoływane przez planety, a mamy tylko jedną szansę na dostrzeżenie sygnału, zanim ten zniknie. To tak, jakbyśmy próbowali wyłowić świetlika wśród świateł samochodów na autostradzie, używając do tego jedynie aparatu w smartfonie.

Dr Radosław Poleski obecnie uczestniczy w planowaniu obserwacji mikrosoczewkowych, które będzie wykonywał Kosmiczny Teleskop Nancy Grace Roman, budowany przez agencję kosmiczną NASA. Ten teleskop będzie przełomem w badaniach planet swobodnych, ponieważ pozwoli nam wykrywać obiekty o dużo mniejszych masach niż jest to możliwe teraz. Mam nadzieję, że razem z teleskopem Roman obserwacje będzie prowadził także satelita Euclid przygotowywany przez Europejską Agencję Kosmiczną. Połączenie ich możliwości obserwacyjnych pozwoliłoby na bezpośrednie zmierzenie mas wielu planet swobodnych, a tym samym lepsze zrozumienie właściwości tych niezwykłych obiektów ? wyjaśnia dr Poleski.

OGLE z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego ? pod kierunkiem prof. Andrzeja Udalskiego ? bada zjawiska mikrosoczewkowania grawitacyjnego od prawie 30 lat, wykorzystując teleskop w obserwatorium Las Campanas w Chile. Na podstawie zebranych danych grupa OGLE już kilka lat temu przedstawiła jedną z pierwszych analiz częstości występowania planet swobodnych.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
RAS

Urania

Wizja artystyczna planety swobodnej. Źródło: A. Stelter/Wikimedia Commons

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/07/kepler-odkrywa-populacje-planet.html

Kepler odkrywa populację planet swobodnych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prace badawcze naukowców z AGH pomagają zrozumieć Wielki Wybuch
2021-07-09.
30 lat temu Polska przystąpiła do udziału w badaniach prowadzonych w największym centrum fizyki cząstek na świecie. Natomiast naukowcy z AGH dołączyli do eksperymentów ponad 20 lat temu. Od tego czasu kadra naukowa z AGH pracuje w CERN, Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych, m.in. nad poznaniem podstawowych składników materii oraz na rzecz odtworzenia stanu wczesnego Wszechświata.
Od ponad 20 lat naukowcy z AGH uczestniczą w projektach związanych z badaniami prowadzonymi w CERN. Aktualnie jedna z grup działających przy eksperymencie ATLAS liczy dziewięciu pracowników z Wydziału Fizyki i Informatyki Stosowanej oraz pięciu doktorantów. Zespół pracuje nad analizami fizycznymi, takimi jak badanie rozpadów bozonu Higgsa, procesy dyfrakcyjne czy też pomiary zderzeń ciężkich jonów.  Do największych osiągnięć grupy należą pomiary związane z pierwszą obserwacją rzadkiego zjawiska rozpraszania foton-foton, czy rzadkiego rozpadu bozonu Higgsa na leptony i foton.
Drugą grupą zaangażowaną w prace w CERN są naukowcy działający przy eksperymencie LHCb. Członkowie grupy LHCb-AGH prowadzą analizy fizyczne, wnoszą znaczny wkład do przygotowania oprogramowania eksperymentu oraz części sprzętowej. Lider zespołu dr hab. inż. Tomasz Szumlak, prof. AGH, wyjaśnia:
? Nasze badania mają na celu odpowiedzieć na fundamentalne pytania dotyczące otaczającego nas Wszechświata. Dlaczego w ogóle istniejemy ? na skutek Wielkiego Wybuchu powstało tyle samo materii co antymaterii, powinniśmy mieć więc we Wszechświecie same fotony anihilacyjne, a jednak mikroskopowa część materii pozostała ? dzięki czemu powstało życie; dlaczego cząstki mają masę i jaka jest natura Bozonu Higgsa; czym jest ciemna materia i ciemna energia oraz czy istnieją nowe cząstki i nowe oddziaływania. Bardzo ważny jest też aspekt społeczny i aplikacyjny naszych badań. CERN od wielu lat prowadzi programy popularyzujące badania fundamentalne oraz stara się przyciągać studentów oraz młodych badaczy ze wszystkich krajów świata. Równie istotne są aplikacyjne zastosowania technologii detekcyjnych używanych w CERN, np. do zastosowań w obrazowaniu medycznym czy terapii fotonowej.
Prócz tego, po raz pierwszy w eksperymentach na LHC polska grupa wzięła pełną odpowiedzialność za opracowanie złożonego układu odczytowego. Badacze z AGH przygotowali specjalistyczną platformę do analizy danych pochodzących z detektorów krzemowych z elementami inteligentnymi, dzięki którym system może uzyskać autonomiczność w podejmowaniu decyzji dotyczących jakości danych. To z kolei jest istotne gdyż, jak podkreślają naukowcy systemy inteligentne mogą szybciej niż człowiek zauważyć problemy aparatury badawczej, która jest coraz bardziej skomplikowana i narażona na coraz trudniejsze warunki pracy w ekstremalnych polach promieniowania.
Realizacja badań w CERN wymaga także tworzenia najnowocześniejszych systemów informatycznych. Współpraca AGH z CERN w tym zakresie rozpoczęła się od prowadzonych od 2009 roku staży wakacyjnych dla studentów informatyki. W roku 2013 Katedra Informatyki (obecnie Instytut Informatyki) została oficjalnym członkiem eksperymentu TOTEM (jeden z siedmiu detektorów przy wybudowanym w CERN Wielkim Zderzaczu Hadronów), a od roku 2018 ? również eksperymentu CMS, innym z detektorów. Zespół z AGH zajmuje się przede wszystkim rozwojem i zapewnieniem jakości oprogramowania do rekonstrukcji danych i symulacji odpowiedzi detektorów. Dodatkowym elementem prac informatycznych jest zastosowanie przetwarzania równoległego do analizy dużych zbiorów danych, z użyciem nowoczesnych środowisk klastrów i chmur obliczeniowych.
Co roku w te prace angażuje się kilku studentów w ramach wakacyjnych staży w CERN. Tematy projektów są często rozwijane w formie prac inżynierskich czy magisterskich. Ich efekty są wysoko oceniane przez współpracujących fizyków z CERN i stanowią wkład do wspólnych wyników. Jednym z nich jest niedawno ogłoszone odkrycie odderonu ? quasi-cząstki, której istnienie przewidziano prawie 50 lat temu.
Szczegółowe informacje odnośnie współpracy AGH z CERN dostępne są pod linkiem.
Obecnie, głównym narzędziem badawczym jest LHC (ang. Large Hadron Collider ? Wielki Zderzacz Hadronów) największy, zbudowany dotychczas przez człowieka akcelerator przyspieszający protony. Dzięki LHC możliwa jest zamiana energii w materię oraz prowadzenie dokładnych badań jej własności. Warunki jakie panują podczas zderzeń protonów w LHC są podobne do tych jakie istniały tuż po Wielkim Wybuchu. W tym sensie naukowcy mówią, że LHC odtwarza stan wczesnego Wszechświata.
Badania prowadzone aktualnie w CERN koncentrują się na precyzyjnych testach Modelu Standardowego i poszukiwaniu zjawiska Nowej Fizyki. Badacze pracujący w CERN mają nadzieję, że dzięki temu uda się zrozumieć naturę ciemnej materii i ciemnej energii, które stanowią główną część otaczającego nas Wszechświata. Główne prace badawcze prowadzone są przez cztery Wielkie Eksperymenty: ATLAS (ang. A Toroidal LHC ApparatuS), CMS (ang. Compact Muon Solenoid), LHCb (ang. Large Hadron Collider beauty) oraz ALICE (ang. A Large Ion Collider Experiment).
Największymi dotychczasowymi osiągnięciami instytutu CERN są między innymi stworzenie globalnej sieci www, projekt oraz budowa Wielkiego Zderzacza Hadronów, który jest największym narzędziem badawczym zbudowanym przez naszą cywilizację, czy odkrycie bozonu Higgsa, który jest odpowiedzialny za nadawanie masy cząstkom elementarnym.
Źródło: AGH
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
Grafika: Schemat usytuowania centrów eksperymentów LHC
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/prace-badawcze-naukowcow-z-agh-pomagaja-zrozumiec-wielki-wybuch

Prace badawcze naukowców z AGH pomagają zrozumieć Wielki Wybuch.jpg

Prace badawcze naukowców z AGH pomagają zrozumieć Wielki Wybuch2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 lat Polski w CERN
2021-07-09.
1 lipca 2021 r. minęło trzydzieści lat odkąd Polska została pełnoprawnym członkiem Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN. Regularną współpracę z CERN prowadzi obecnie około 10 polskich uczelni i instytutów badawczych, a w mniejszym zakresie współpracuje kilka innych podmiotów. Z CERN aktualnie związanych jest  ok.550 Polaków, w tym ok. 80 osób zatrudnionych w CERN na etatach, 170 osób to różnego typu stypendyści i studenci z Polski, a pozostałe około 300 osób stanowią polscy użytkownicy CERN zatrudnieni w krajowych instytucjach.
Trzydzieści lat temu, 1 lipca 1991 r. Polska zyskała status pełnoprawnego członka Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN. CERN został założony w 1954 r. przez 12 krajów Europy Zachodniej, aby prowadzić badania podstawowe w dziedzinie fizyki wyłącznie w celach pokojowych. Naukowcy zgłębiają tam najbardziej podstawowe prawa przyrody na poziomie najmniejszych składników budowy materii i ich oddziaływań. Zlokalizowany pod Genewą, stale rozbudowywany kompleks akceleratorów i laboratoriów CERN, tworzy od początków swego istnienia najpotężniejszy ośrodek badawczy na Ziemi. Polscy naukowcy współpracowali z nim od końca lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Od roku 1963 Polska posiadała status kraju obserwatora, ale względy polityczne po naszej stronie nie pozwalały nam na uzyskanie pełnego członkostwa. Stało się to możliwe dopiero po rozpadzie bloku komunistycznego. Umowę akcesyjną ratyfikował w 1991 r. prezydent Lech Wałęsa.
?Polskie grupy badawcze wchodzą obecnie w skład międzynarodowych zespołów wszystkich wielkich eksperymentów prowadzonych przy Wielkim Zderzaczu Hadronów LHC i wielu mniejszych przedsięwzięć naukowych związanych m.in. z badaniem struktury nukleonów i badaniem antymaterii? ? mówi profesor Tadeusz Lesiak, przedstawiciel polskich naukowców w Radzie CERN. ?Silną reprezentację stanowią także polscy fizycy-teoretycy wspomagający eksperymentatorów zaawansowanymi obliczeniami i rozwijający nowe modele teoretyczne próbujące uporządkować obraz świata wyłaniający się z bogatych danych doświadczalnych. Polacy brali także udział w tworzeniu aparatury badawczej pracującej w ośrodku, a polskie ośrodki obliczeniowe biorą udział w gromadzeniu i przetwarzaniu danych uzyskiwanych w eksperymentach.?
Z CERN związanych jest obecnie około 550 Polaków, w tym ok. 80 osób zatrudnionych w CERN na etatach, 170 osób to różnego typu stypendyści i studenci z Polski, a pozostałe około 300 osób stanowią polscy użytkownicy CERN zatrudnieni w krajowych instytucjach.
?Znaczenie współpracy z CERN dla polskiej nauki jest nie do przecenienia? ? przekonuje dr Dariusz Drewniak, radca generalny w Departamencie Innowacji i Rozwoju w Ministerstwie Edukacji i Nauki, delegat rządu RP do Rady CERN. ?W CERN działa najbardziej zaawansowana aparatura badawcza na świecie, pracują najtęższe umysły, rodzą się idee i technologie, znajdowane są odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania dotyczące praw przyrody. W takim miejscu po prostu muszą być także nasi uczeni, nasi najlepsi studenci. Członkostwo w CERN to także szansa dla polskich firm na kontrakty związane z najnowszymi technologiami. Przez minione 30 lat wiele z nich z tej szansy skorzystało. Organizowane były również misje gospodarcze firm zainteresowanych współpracą z CERN (ostatnia w 2019 r.).?
Obecnie regularną współpracę z CERN prowadzi około 10 polskich uczelni i instytutów badawczych, a w mniejszym zakresie współpracuje kilka innych podmiotów. Do CERN wyjeżdżały także liczne grupy polskich nauczycieli fizyki, a polscy uczniowie co roku uczestniczą zdalnie w międzynarodowych warsztatach organizowanych przez CERN. Polskie firmy zrealizowały dostawy towarów i usług, których wartość w okresie 30 lat wyniosła ponad pół miliarda złotych.
Polskie uczelnie i instytuty współpracujące z CERN (lista alfabetyczna)
?        AGH ? Akademia Górniczo-Hutnicza
?        IFJ ? Instytutu Fizyki Jądrowej PAN
?        IF ? Instytut Fizyki PAN
?        IFPiLM ? Instytut Fizyki Plazmy i Laserowej Mikrosyntezy
?        ITME ? Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych
?        NCBJ ? Narodowe Centrum Badań Jądrowych
?        PK ? Politechnika Krakowska
?        PŁ ? Politechnika Łódzka
?        PP ? Politechnika Poznańska
?        PW ? Politechnika Warszawska
?        PWr ? Politechnika Wrocławska
?        UAM ? Uniwersytet Adama Mickiewicza
?        UJ ? Uniwersytet Jagielloński
?        UJK ? Uniwersytet Jana Kochanowskiego
?        UMK ? Uniwersytet Mikołaja Kopernika
?        UŁ ? Uniwersytet Łódzki
?        UŚ ? Uniwersytet Śląski
?        UW ? Uniwersytet Warszawski
?        UWr ? Uniwersytet Wrocławski
Informacje uzupełniające
W CERN wykonano badania, których wynikiem były odkrycia nagrodzone kilkoma nagrodami Nobla. Najbardziej spektakularne związane są z modelem standardowym oddziaływań fundamentalnych: eksperymentalne potwierdzenie hipotez o istnieniu bozonów W i Z przenoszących oddziaływania elektro-słabe oraz potwierdzenie istnienia cząstki Higgsa. W CERN, na potrzeby naukowców opracowano szereg technologii, które zmieniły nasze życie codzienne. Najważniejszą z nich było opracowanie protokołów wymiany informacji, będących podstawą dzisiejszego Internetu. CERN jest finansowany ze składek krajów członkowskich proporcjonalnych do ich PKB. Stosuje też mechanizmy zamówień publicznych mające zapewnić, by struktura finansowa dostaw z poszczególnych 23 krajów członkowskich była zbliżona do ich procentowego wkładu do budżetu.
Więcej informacji na temat polskiego udziału w badaniach CERN można znaleźć na okolicznościowej stronie przygotowanej wspólnie przez środowisko polskich uczonych.
NCBJ w CERN
Grupy badawcze i uczeni NCBJ uczestniczą w eksperymentach przy LHC - CMS, LHCb i ALICE - a także w eksperymantach COMPASS, NA61/Shine i GBAR. Biorą też udział w przygotowywaniu nowych doświadczeń. Centrum Informatyczne Świerk jest wezłem obliczeniowym Tier2 dla eksperymentu LHCb, a pretenduje do roli Tier1. NCBJ dostarczył do CERN istotne elementy struktur przyspieszających nowego akceleratora Linac4 oraz akcelerator do eksperymentu GBAR. Nasi naukowcy uczestniczyli w przygotowaniu i realizacji programu wizyt polskich nauczycieli w CERN oraz w organizacji międzynarodowych warsztatów dla uczniów.  
Źródło: NCBJ
Oprac. Paweł Z. Grochowalski
Foto: Podniesienie polskiej flagi w CERN 21 czerwca 1991 r. Od lewej stoją: Christopher Llewelyn-Smith, Dyrektor elekt CERN; Sir William Mitchell, Przewodniczący Rady CERN; Carlo Rubbia, Dyrektor Generalny CERN; Prof. Roman Żelazny, prezes Państwowej Agencji Atomistyki; Pan Stanisław Przygodzki, stały przedstawiciel Polski przy ONZ w Genewie; Prof. Ryszard Sosnowski, przedstawiciel Polski przy Radzie CERN; Pan Jerzy Knapik, dyrektor Współpracy z Zagranicą Państwowej Agencji Atomistyki; Pan Dariusz Grabowski, pierwszy sekretarz Stałego Przedstawicielstwa Polski przy ONZ w Genewie (Źródło: CERN).

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/30-lat-polski-w-cern-0

30 lat Polski w CERN.jpg

30 lat Polski w CERN2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budowa podziemnego Teleskopu Einsteina ujęta w unijnej "mapie drogowej"
2021-07-09.
Plan stworzenia głęboko pod ziemią dużego europejskiego obserwatorium fal grawitacyjnych trzeciej generacji - zwanego Teleskopem Einsteina - znalazł się wśród 11 dużych projektów rozwojowych wpisanych przez Europejskie Forum Strategii ds. Infrastruktur Badawczych (European Strategy Forum on Research Infrastructures  - ESFRI) do zaktualizowanej Europejskiej Mapy Drogowej Infrastruktury Badawczej 2021 (EMDIB). Dokument ten skupia inicjatywy kluczowe z punktu widzenia budowy najnowocześniejszej europejskiej bazy badawczej, na potrzeby wielu dziedzin zaangażowania - od nauk humanistycznych i społecznych, przez środowiskowe i fizyczne, po nauki biomedyczne i e-infrastrukturę.
"Teleskop Einsteina" to określenie odnoszące się do projektu dużego podziemnego i najbardziej zaawansowanego jak dotąd europejskiego obserwatorium fal grawitacyjnych (trzeciej generacji). W Teleskopie Einsteina (ET) możliwości detekcji mają być znacznie większe niż w urządzeniach istniejących obecnie.
System ET ma rozciągać się, podobnie jak detektor LISA, wzdłuż trzech osi rozłożonych na planie trójkąta równobocznego, z dwoma krańcowymi odbiornikami w rogach układu. Każde z ramion instalacji ma osiągać długość 10 km (w porównaniu do 4 km w LIGO oraz 3 km w Virgo i KAGRA). Układ detektora ma zostać umieszczony w nieokreślonej jak dotąd lokalizacji pod ziemią (jednym z poważnie rozważanych miejsc jest m.in. włoska Sardynia), aby zredukować szum sejsmiczny i ?zakłócenia gradientu grawitacji? powodowane przez pobliskie obiekty.
Ujęcie planowanego systemu detekcji fal grawitacyjnych przez Europejskie Forum Strategii ds. Infrastruktur Badawczych (ESFRI) w Europejskiej Mapie Drogowej Infrastruktury Badawczej 2021 (EMDIB) ogłoszono pod koniec czerwca 2021 roku. To ważny moment otwierający oficjalną ścieżkę przygotowań do rozpoczęcia tworzenia Teleskopu Einsteina (ET). ?Wraz z budową ET badania astronomiczne fal grawitacyjnych wejdą w złotą erę? ? uważa prof. Dorota Rosińska z Obserwatorium Astronomicznego UW, pełniącego przewodnią rolę w grupie polskich ośrodków zaangażowanych w planowanie tego europejskiego przedsięwzięcia.
Włączenie ET do planu działania ESFRI jest ważnym kamieniem milowym, ale przede wszystkim - punktem wyjścia do wdrożenia Obserwatorium Fal Grawitacyjnych Teleskopu Einsteina. Cała społeczność zainteresowana ET ma jasne cele, które będzie teraz realizować z jeszcze większym rozmachem: sfinalizowanie projektu technicznego ET, wybór miejsca ET, dalsze zdefiniowanie nauki ET i sieci obserwatoriów GW 3G, rozwój technologii ET do gotowości do instalacji, optymalizacja narzędzi do analizy danych i naukowego wykorzystania ET.
Michele Punturo i Harald Lueck, współprzewodniczący Komitetu Sterującego ET, cytowani w komunikacie na stronie internetowej poświęconej europejskiemu projektowi
W Polsce badania związane z przygotowaniem do budowy Teleskopu Einsteina prowadzone są w ramach konsorcjum, do którego należą Centrum Astronomiczne im. Mikołaja Kopernika PAN, Narodowe Centrum Badań Jądrowych, Instytut Matematyki PAN, Uniwersytet w Białymstoku oraz Politechnika Warszawska. Liderem jest Uniwersytet Warszawski.
?Projekt Teleskopu Einsteina zostanie wprowadzony w kolejną fazę. Wierzę, że nowe obserwatorium przyczyni się do rozwoju nauki dotyczącej badań nad falami grawitacyjnymi. To również przepustka do większego zaangażowania polskich instytucji badawczych oraz sektora przemysłu? ? mówi prof. Tomasz Bulik z Obserwatorium Astronomicznego UW, cytowany na stronie internetowej uniwersytetu.
Teleskop Einsteina, ze swoją niezwykle wysoką czułością, stworzy okazję do nowych i nieoczekiwanych odkryć. Pozwoli wykryć wszystkie połączenia czarnych dziur o masach gwiazdowych we Wszechświecie, zbadać wnętrze gwiazd neutronowych, testować ogólną teorię względności, prowadzić badania samego początku wszechświata, a także rozwiązać wiele innych istotnych problemów naukowych z zakresu astrofizyki, kosmologii i fizyki fundamentalnej. Wraz z budową ET badania astronomiczne fal grawitacyjnych wejdą w złotą erę.
Prof. Dorota Rosińska z Obserwatorium Astronomicznego UW
Polscy naukowcy zaangażowani w prace nad projektem Einstein Telescope zainstalowali ? opracowane przez polską grupę ? zoptymalizowane pod kątem pomiarów podziemnych, sieci czujników sejsmicznych w kilku potencjalnych lokalizacjach w Polsce, Hiszpanii, na Węgrzech i we Włoszech. Obecnie zajmują się szczegółową charakterystyką lokalizacji Sos Enattos na Sardynii, która obok Euregio Meuse-Rhine jest lokalizacją kandydującą do budowy teleskopu. Miejsce ma być wybrane do 2024 r. i musi uwzględniać m.in. wykonalność budowy oraz przewidywać wpływ lokalnego środowiska na czułość i działanie detektora.
Dzięki wyborowi ESFRI projekt wejdzie w fazę przygotowawczą, która przewiduje rozpoczęcie budowy w 2026 r., tak aby obserwacje były możliwe w 2035 r.
Naukowcy z wielu ośrodków na świecie zabiegają o budowę detektorów fal grawitacyjnych kolejnej generacji o dziesięciokrotnie większej czułości w porównaniu z już działającymi interferometrami LIGO i VIRGO. ?Detekcja fal grawitacyjnych otworzyła nowe perspektywy badania kosmosu. Wcześniej naukowcy mogli badać Wszechświat, wykorzystując metody związane ze światłem lub promieniowaniem. Dzięki falom grawitacyjnym mogą obserwować wibracje samej czasoprzestrzeni? - podkreślono na stronie internetowej UW.

Fale grawitacyjne zostały zaobserwowane po raz pierwszy w 2015 r. Ich istnienie przewidział ? sto lat wcześniej ? Albert Einstein. Aby zmierzyć polaryzację fal grawitacyjnych, wymagane są co najmniej dwa detektory. Chociaż można to zrobić za pomocą dwóch interferometrów ustawionych pod kątem 45 stopni kątowych względem siebie, trójkątny kształt zapewnia dodatkowe korzyści - ustawienie ramion pod kątem 60° zmniejsza co prawda czułość każdego interferometru, co jednak uzupełnia trzeci detektor, zapewniając dodatkowo użyteczną kontrolę krzyżową.
Każdy z trzech detektorów ET składałby się z dwóch interferometrów, jednego zoptymalizowanego do pracy poniżej 30 Hz i jednego zoptymalizowanego do pracy na wyższych częstotliwościach. Interferometry o niskiej częstotliwości (1 do 250 Hz) mają wykorzystywać optykę chłodzoną do 10 K (-263,1 °C), z mocą wiązki około 18 kW w każdej sekcji ramienia. Te wyżej taktowane (10 Hz do 10 kHz) będą wykorzystywały optykę utrzymywaną w temperaturze pokojowej i korzystającą ze znacznie wyższej mocy wiązki (3 MW
Źródło: PAP/CAMK/ESFRI/OA UW
Źródło SPACE24.
Ilustracja: NASA/R. Hurt/Caltech-JPL [nasa.gov]
https://www.space24.pl/budowa-podziemnego-teleskopu-einsteina-ujeta-w-unijnej-mapie-drogowej

Budowa podziemnego Teleskopu Einsteina ujęta w unijnej mapie drogowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrofizyk: wraz z budową Teleskopu Einsteina badania astronomiczne fal grawitacyjnych wejdą w złotą erę
2021-07-09.
Teleskop Einsteina, nad projektem którego pracowali m.in. Polacy, został wybrany jako jedna z kluczowych inicjatyw w budowie w UE najnowocześniejszej na świecie bazy badawczej. Za trzy lata poznamy lokalizację jego budowy; obserwacje kosmosu ruszą w 2035. ?Wraz z budową ET badania astronomiczne fal grawitacyjnych wejdą w złotą erę? ? uważa prof. Dorota Rosińska z Obserwatorium Astronomicznego UW.
Teleskop Einsteina, projekt pierwszego podziemnego i najbardziej zaawansowanego europejskiego obserwatorium fal grawitacyjnych trzeciej generacji, znalazł się pośród 11 projektów wpisanych przez Europejskie Forum Strategii ds. Infrastruktur Badawczych (ESFRI) na zaktualizowaną Europejską Mapę Drogową Infrastruktury Badawczej 2021 (EMDIB). Mapa to dokument, który gromadzi inicjatywy kluczowe z punktu widzenia budowy w Unii Europejskiej najnowocześniejszej na świecie bazy badawczej, od nauk humanistycznych i społecznych, przez środowiskowe i fizyczne, po nauki biomedyczne i e-infrastrukturę.
Włączenie ET do planu działania ESFRI jest ważnym kamieniem milowym, ale przede wszystkim - punktem wyjścia do realizacji Obserwatorium Fal Grawitacyjnych Teleskopu Einsteina. Cała społeczność zainteresowana ET ma jasne cele, które będzie teraz realizować z jeszcze większym rozmachem: sfinalizowanie projektu technicznego ET, wybór miejsca ET, dalsze zdefiniowanie nauki ET i sieci obserwatoriów GW 3G, rozwój technologii ET do gotowości do instalacji, optymalizacja narzędzi do analizy danych i naukowego wykorzystania ET? - podkreślili Michele Punturo i Harald Lueck, współprzewodniczący Komitetu Sterującego ET, cytowani w komunikacie na stronie internetowej poświęconej projektowi.
W Polsce badania związane z przygotowaniem do budowy Teleskopu Einsteina prowadzone są w ramach konsorcjum, do którego należą Centrum Astronomiczne im Mikołaja Kopernika PAN, Narodowe Centrum Badań Jądrowych, Instytut Matematyki PAN, Uniwersytet w Białymstoku oraz Politechnika Warszawska. Liderem jest Uniwersytet Warszawski.
?Projekt Teleskopu Einsteina zostanie wprowadzony w kolejną fazę. Wierzę, że nowe obserwatorium przyczyni się do rozwoju nauki dotyczącej badań nad falami grawitacyjnymi. To również przepustka do większego zaangażowania polskich instytucji badawczych oraz sektora przemysłu? ? mówi prof. Tomasz Bulik z Obserwatorium Astronomicznego UW, lider polskiego konsorcjum ET, cytowany na stronie internetowej UW.
W Teleskopie Einsteina, projekcie podziemnego obserwatorium fal grawitacyjnych, detektory będą znacznie czulsze niż istniejące obecnie. Teleskop miałby ponad trzykrotnie dłuższe ramiona interferometru i naszpikowany byłby najnowszą technologią.
?Teleskop Einsteina, ze swoją niezwykle wysoką czułością, stworzy okazję do nowych i nieoczekiwanych odkryć. Pozwoli wykryć wszystkie połączenia czarnych dziur o masach gwiazdowych we wszechświecie, zbadać wnętrze gwiazd neutronowych, testować ogólną teorię względności, prowadzić badania samego początku wszechświata, a także rozwiązać wiele innych istotnych problemów naukowych z zakresu astrofizyki, kosmologii i fizyki fundamentalnej. Wraz z budową ET badania astronomiczne fal grawitacyjnych wejdą w złotą erę? ? podkreśla prof. Dorota Rosińska z Obserwatorium Astronomicznego UW, cytowana przez uczelnię.
Polscy naukowcy zaangażowani w prace nad projektem Einstein Telescope zainstalowali ? opracowane przez polską grupę ? zoptymalizowane pod kątem pomiarów podziemnych, sieci czujników sejsmicznych w kilku potencjalnych lokalizacjach w Polsce, Hiszpanii, na Węgrzech i we Włoszech. Obecnie zajmują się szczegółową charakterystyką lokalizacji Sos Enattos na Sardynii, która obok Euregio Meuse-Rhine jest lokalizacją kandydującą do budowy teleskopu. Miejsce ma być wybrane do 2024 r. i musi uwzględniać m.in. wykonalność budowy i przewidywać wpływ lokalnego środowiska na czułość i działanie detektora.
Dzięki wyborowi ESFRI projekt wejdzie w fazę przygotowawczą, która przewiduje rozpoczęcie budowy w 2026 r., tak aby obserwacje były możliwe w 2035 r.
Badanie fal grawitacyjnych, to nowa obiecująca dziedzina nauki poszerzająca wiedzę o Wszechświecie i procesach w nim zachodzących. Naukowcy z wielu ośrodków zabiegają o budowę detektorów fal grawitacyjnych kolejnej generacji o dziesięciokrotnie większej czułości w porównaniu z już działającymi detektorami LIGO i VIRGO.
?Detekcja fal grawitacyjnych otworzyła nowe perspektywy badania kosmosu. Wcześniej naukowcy mogli badać wszechświat, wykorzystując metody związane ze światłem lub promieniowaniem. Dzięki falom grawitacyjnym mogą obserwować wibracje samej czasoprzestrzeni? - podkreślono na stronie internetowej UW.
Fale grawitacyjne zostały zaobserwowane po raz pierwszy w 2015 r. Ich istnienie przewidział ? sto lat wcześniej ? Albert Einstein. Uczony nie spodziewał się jednak, że kiedykolwiek uda się je zarejestrować. (PAP)
Amk/ zan/
https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C88482%2Castrofizyk-wraz-z-budowa-teleskopu-einsteina-badania-astronomiczne-fal

Astrofizyk wraz z budową Teleskopu Einsteina badania astronomiczne fal grawitacyjnych wejdą w złotą erę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zegary atomowe Leonardo dla systemu Galileo
2021-07-09. Astronomia24
PHM firmy Leonardo jest najdokładniejszym zegarem atomowym, jaki kiedykolwiek powstał dla zastosowań kosmicznych: co trzy miliony lat występuje błąd rzędu zaledwie jednej sekundy, co przyczynia się w istotny sposób do uzyskania przez system Galileo najwyższej dokładności lokalizacji na ziemi wynoszącej około 30 cm. Po opracowaniu ponad 70 zegarów dla pierwszej generacji systemu Galileo, Leonardo zapewni dwa Masery dla każdego nowego satelity. Pierwsze dwanaście jednostek zostanie dostarczonych w 2023 r.


Spółka udostępni również swoje umiejętności dla zapewnienia obsługi na orbicie: wysoko wykwalifikowany zespół będzie w stanie zapewnić pomoc i doradztwo Agencji UE ds. Programu Kosmicznego (EUSPA), zarządcy ds. eksploatacji Galileo, w zakresie analizy działania instrumentów, a tym samym usprawnić usługi wsparcia klienta dla partnerów europejskich.
"Dziękujemy Komisji Europejskiej i Europejskiej Agencji Kosmicznej za ponowne zaufanie okazane naszej firmie, ponieważ wybrały nas również dla obsługi drugiej generacji tak podstawowego programu dla Europy. Jesteśmy dumni z tego sukcesu i nieustannie pracujemy nad opracowaniem coraz bardziej zwartych, dokładnych i wydajnych zegarów do nawigacji satelitarnej na naszej planecie, a pewnego dnia także na Księżycu lub na Marsie", stwierdził Giovanni Fuggetta, szef Obszaru Business Space w Dywizji Elektronicznej Leonardo.

W celu budowy nowych zegarów atomowych, produkowanych w zakładzie w Nerviano w Mediolanie, Leonardo zwiększy moce produkcyjne obszaru przeznaczone dla ich rozwoju tj. poszerzy przestrzeń o dwa obszary ekranowane, dwie zewnętrzne termo-próżnie, obszar do przechowywania zegarów na ziemi oraz jeden przeznaczony do testowania i integracji płyt elektronicznych, aby zagwarantować produkcję dwóch zegarów co sześć tygodni. Opiera się ona na podejściu lean manufacturing, a zatem na minimalizacji odpadów na rzecz efektywności i zrównoważonego charakteru produkcji. Jest to zgodne z planem strategicznym "Be Tomorrow - Leonardo 2030", którego jednym z celów jest rozwój przemysłu 4.0, który jest gotowy stawić czoła wyzwaniom przyszłości, również poprzez cyfryzację systemów i wykorzystanie sztucznej inteligencji.
Źródło: Leonardo Press Office, AM ART-MEDIA Agencja PR.
Komisja Europejska i (ESA) powierzyły koncernowi Leonardo budowę wodorowych zegarów atomowych.
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1097

Zegary atomowe Leonardo dla systemu Galileo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeśli w Ziemię uderzy planetoida? Jest nowy pomysł, jak tego uniknąć
2021-07-09. Radek Kosarzycki
Załóżmy, że wieczorem 25 listopada 2027 r. naukowcy odkryją trzystumetrową planetoidę, która zmierza w stronę Ziemi. Czy tak naprawdę mamy jakiś pomysł na to, jak się przed nią uchronić? Airbus właśnie przekonuje, że tak.
Oczywiście powyższa data jest wzięta całkowicie z powietrza, po prostu akurat tak mi się napisało. Nie zmienia to jednak faktu, że ryzyko odkrycia takiego obiektu, choć małe, jest jak najbardziej realne. Owszem, aktualnie przestrzeń międzyplanetarną obserwują teleskopy, które monitorują i odkrywają nowe planetoidy i śledzą trajektorię ich lotów, ale wciąż nie da się bezustannie monitorować całego nieba. Może być też tak, że do Ziemi zbliża się masywna planetoida, która już minęła naszą planetę 5-6 lat temu, ale wtedy nie została zauważona przez żadne instrumenty, oddaliła się od nas i teraz stopniowo się zbliża, czekając na ponowne spotkanie. Myśl o takiej możliwości wywołuje natychmiast pytanie:
Co zrobimy, gdy odkryjemy taki obiekt?
Odpowiedzi na to pytanie poszukiwali inżynierowie opracowujący koncpecję misji Fast Kinetic Deflection (FastKD) na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej.
A może by tak satelitami komunikacyjnymi walnąć w taką planetoidę?
Choć na pierwszy rzut oka brzmi to bez sensu, to jednak eksperci z Airbusa przekonują, że jest to bardzo dobry pomysł. Oczywiście ma on wiele ograniczeń. Naukowcy musieliby odkryć obiekt na tyle wcześnie, aby dało się wyprodukować satelity, wystrzelić je w kosmos i zdążyć do nich dotrzeć.
Przeciętny satelita telekomunikacyjny znajdujący się na orbicie geostacjonarnej (w odległości ok. 36 000 km od Ziemi) ma rozmiary autobusu i masę ok. 4-6 ton. W porównaniu do 300-metrowej planetoidy to niezwykle mało, ale wysłanie z odpowiednią prędkością serii powiedzmy 10 takich satelitów, które mniej więcej w tym samym czasie uderzą w planetoidę, może skutkować przesunięciem jej na orbicie o kilka centymetrów. Tak niewielka zmiana w odpowiednio dużej odległości od Ziemi, sprawi, że planetoida, zamiast uderzyć w Ziemię, całkowicie ją ominie.

Czemu akurat satelity telekomunikacyjne?

Satelity tego typu bezustannie powstają w hangarach wielu producentów na całym świecie. W przypadku wykrycia planetoidy zagrażającej Ziemi nie byłoby natomiast czasu na rozpoczynanie produkcji nowego pocisku czy konstrukcji, która miałaby uderzyć w planetoidę. W momencie odkrycia planetoidy wszyscy producenci satelitów telekomunikacyjnych na świecie musieliby natychmiast zmienić aktualnie budowane satelity telekomunikacyjne w broń przeciw planetoidzie. Wszystkie satelity następnie musiałyby być wyniesione na orbitę na przestrzeni miesiąca tak, aby dotarły do celu mniej więcej w tym samym czasie. Oznaczałoby to około 10-15 startów w ciągu miesiąca.
Problemem tutaj natomiast mogłaby być dostępność rakiet zdolnych do wyniesienia wszystkich satelitów w tak krótkim czasie.
A co nam zrobi taka planetoida?
Albert Falke nadzorujący projekt FastKD w Airbusie przekonuje, że 300-metrowa planetoida zmusiłaby do ewakuacji całej Europy (nierealne) i doprowadziłaby do zniszczeń na całym kontynencie. Rozległe pożary, rzęsienia Ziemi, zima spowodowana pyłem w atmosferze, rozległe zniszczenia zarówno flory i fauny - generalnie apokaliptyczna wizja.
Wydawać się może, że to przerysowany obraz, jak na obiekt o średnicy ?zaledwie? 300 metrów, ale należy pamiętać, że zaledwie 10-kilometrowa planetoida 65 mln lat temu była w stanie zniszczyć 75 proc. życia na całej Ziemi, więc wszystko jest możliwe.
Czy satelity telekomunikacyjne pomogą nam, gdy wykryjemy większą planetoidę? Raczej nie. Na szczęście obiekty o rozmiarach rzędu kilku kilometrów będą łatwe do zauważenia dużo wcześniej niż te małe i ciemne. Możliwe zatem, że naukowcy będą mieli wiele lat na przygotowanie misji, która uchroni nas przed katastrofą. Zagrożenie tego typu z pewnością sprawiłoby, że żaden kraj na Ziemi nie szczędziłby środków na badania pozwalające uchronić nas przed apokalipsą, a wtedy i rozwiązanie by się dało znaleźć.
https://spidersweb.pl/2021/07/satelity-telekomunikacyjne-planetoidy.html

A jeśli w Ziemię uderzy planetoida Jest nowy pomysł, jak tego uniknąć.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Ziemię regularnie waliły planetoidy wielkości miasta. Jedne przyniosły życie, inne je zabierały
2021-07-09. Radek Kosarzycki
Astronomowie zaglądają dosłownie na granice obserwowalnego wszechświata, sięgają niemalże do samego początku wszechświata, odkrywają nowe planety krążące wokół innych gwiazd, a także i takie, które nie krążą wokół niczego. Tymczasem niewiele wiemy o swoim własnym domu.
Spójrzmy uczciwie. Jak przekonują naukowcy dzięki licznym sondom kosmicznym, lepiej znamy powierzchnię Księżyca i Marsa niż dno oceaniczne na Ziemi. Warto przy tym pamiętać, że oceany zajmują ponad 70 proc. powierzchni naszej planety.
Poziom naszej wiedzy jest zatem zawstydzający. Nie lepiej jest w wymiarze czasowym. Owszem, bezustannie poznajemy losy Ziemi na przestrzeni dziejów, ale dzięki temu, że na Ziemi zachodzą aktywne procesy tektoniczne, które niejako regularnie czyszczą powierzchnię Ziemi ze śladów jej odległej historii, to wielu rzeczy o naszej planecie nie jesteśmy się w stanie dowiedzieć - szczególnie o jej wczesnym rozwoju, kilku miliardów lat temu.
Ziemia była regularnie bombardowana przez planetoidy
Najnowsze analizy przeprowadzone przez naukowców z Southwest Research Institute w Stanach Zjednoczonych wskazują, że 2,5-3,5 mld lat temu Ziemia była regularnie bombardowana planetoidami o rozmiarach przeciętnego współczesnego miasta.
Teoretycznie, naukowcy wiedzieli o tym, że taki okres w historii Ziemi był, ale naukowcy teraz wskazują, że do uderzeń mogło dochodzić nawet dziesięć razy częściej niż dotychczas przyjmowano. Wyobraźmy sobie takie planetoidy o rozmiarach dużego miasta czy województwa. Wszystko wskazuje, że takie głazy uderzały w Ziemię średnio co 15 mln lat. Mogłoby się wydawać, że to nie jest żadne bombardowanie. W rzeczywistości jednak dotychczas przyjmowano, że tak duże obiekty trafiały w naszą planetę co 100-150 mln lat, a to już robi ogromną różnicę.
Jakie to ma znaczenie?
Najprościej mówiąc: istotne dla historii ewolucji Ziemi, jej składu chemicznego oraz? cóż, ewolucji życia na Ziemi. Jakby nie patrzeć mowa tutaj o planetoidach rozmiarami przypominających lub przewyższających planetoidę, która usunęła dinozaury z powierzchni Ziemi 65 mln lat temu.
Nie chodzi tutaj jednak jedynie o niszczenie przez takie obiekty życia już na Ziemi istniejącego, ale także - paradoksalnie - o to, że takie planetoidy mogły przyczynić się do powstania życia na Ziemi. Zderzenia Ziemi z dużymi obiektami kosmicznymi mogły prowadzić do zmian obfitości tlenu w atmosferze naszej planety, a zważając na to, jak obecne życie na Ziemi polega na tlenie, mogły być one decydujące dla toku wydarzeń, które doprowadziły do powstania nas samych.
Do tych informacji należy dodać jeszcze jeden wymiar: badania planetoid zbliżających się do Ziemi wskazują, że wiele obiektów tego typu może posiadać na swojej powierzchni związki chemiczne, które mogły stanowić podstawowy budulec życia. Oznacza to, że być może powstanie życia na Ziemi zostało sprowokowane w jakiś sposób przez którąś z masywnych planetoid, które miały to wątpliwe szczęście zderzyć się z naszą planetą.
Prawdziwą ironią losu byłoby, gdyby okazało się, że za powstanie życia na Ziemi odpowiada planetoida, której dawno już nie ma i co więcej, dawno na Ziemi nie ma śladów po jej uderzeniu. Tego jednak raczej nigdy się nie dowiemy. Nauka też ma swoje granice.
Jeżeli jednak tak było?
To już tylko taka dodatkowa myśl: zważając, że związki chemiczne w całym wszechświecie są takie same. Gwiazdy i planety obserwowane w naszej galaktyce niczym się zasadniczo nie różnią od Słońca i naszych planet, to można zakładać, że takie same procesy, jakie doprowadziły do powstania życia na Ziemi (przy pomocy planetoid czy też bez ich pomocy) zapewne zachodzą także przy innych gwiazdach, na innych planetach. Dodajmy do tego standardowe szacunki: 200 mld gwiazd w Drodze Mlecznej, ok. 1000 mld planet w Drodze Mlecznej i wychodzi na to, że skoro na Ziemi się udało, to pewnie gdzie indziej też. Pozostaje zatem tylko jedno pytanie, jakie zadał sobie dekady temu Enrico Fermi: gdzie oni są?
https://spidersweb.pl/2021/07/bombardowanie-ziemi-planetoidami.html

W Ziemię regularnie waliły planetoidy wielkości miasta. Jedne przyniosły życie, inne je zabierały.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwacja ?Przypadku?, enigmatycznego brązowego karła
2021-07-09.
Ludzką naturą jest kategoryzowanie rzeczy, które obserwujemy we Wszechświecie. Ale co się dzieje, gdy coś nie pasuje do ustalonych przez nas kategorii? Nowe badania pokazują jeden z takich obiektów: szczególnie kłopotliwego brązowego karła.
Ukryta populacja
Brązowe karły ? obiekty podgwiazdowe, które nie są wystarczająco masywne, aby w ich jądrach zachodziła fuzja wodoru ? to intrygująca populacja. Nie do końca gwiazdy i nie do końca planety, obiekty te zajmują przestrzeń pomiędzy, która jest warta dalszych badań.

Jednak najzimniejsze brązowe karły ? należące do typu widmowego Y i posiadające temperaturę efektywną poniżej ~450 K ? stanowią trudną do zbadania populację! Te chłodne obiekty nie emitują zbyt wiele światła, a to, co wypromieniowują, koncentruje się w podczerwieni w zakresie 5 ?m. Z tego powodu obiekty te są trudne do obserwacji z Ziemi, więc naukowcy polegają na misjach kosmicznych, aby odkryć słabe światło tych obiektów.

Przypadkowe znalezisko
Do tej pory naukowcom udało się wykryć około 50 takich zimnych karłów typu Y. Żeby je lepiej sklasyfikować, nanoszą je na wykres kolor-kolor i kolor-magnitudo, by porównać ich jasności przy różnych długościach fal. Ale jedno z ostatnich odkryć nie zachowuje się tak, jak oczekiwano.

WISE 1534?1043, zwany ?Przypadek?, gdy został odnaleziony w polu obrazowanym przez Wide-field Infrared Survey Explorer, był samotnym brązowym karłem pędzącym po niebie. Artykuł kierowany przez J. Davy'ego Kirkpatricka (Caltech) przedstawia nowe, kolejne obserwacje tego zagadkowego obiektu zebrane za pomocą Kosmicznego Teleskopu Hubble?a oraz Obserwatorium Kecka na Hawajach.

Przeciwstawianie się kategoryzacji
Nowe obserwacje wskazują na położenie WISE 1534?1043 zaledwie ~50 lat świetlnych od nas ? i potwierdzają jego dziwne właściwości obserwacyjne. Patrząc na wykresy kolor-kolor i kolor-magnitudo, jasne jest, że WISE 1534?1043 leży w ćwiartce całkiem sam.

Pomiary jasności absolutnej Przypadku na różnych długościach fali są zgodne z najzimniejszymi znanymi brązowymi karłami typu Y. Jednak jego barwy względne oraz magnitudo całkowicie wykraczają poza zakres znanych brązowych karłów.
Opcje tożsamości
Jakie może być wyjaśnienie tych enigmatycznych właściwości? Kirkpatrick i jego współpracownicy wykorzystują swoje obserwacje do rozważenia czterech możliwych tożsamości Przypadku:

1.    Wyjątkowo niskometaliczny, stary, zimny brązowy karzeł;
2.    Niezwykle małomasywny, z niską grawitacją, młody brązowy karzeł;
3.    Wyrzucona egzoplaneta;
4.    Ultrazimna pozostałość po gwieździe (jak biały karzeł lub egzotyczne, rozszczepione jądro gwiazdy).

Autorzy stwierdzili, że najbardziej prawdopodobna jest pierwsza z tych opcji. Jeżeli WISE 1534?1043 jest stara i ma wyjątkowo niską metaliczność, to zewnętrzne warstwy jej atmosfery miałyby zmniejszoną nieprzezroczystość, co pozwoliłoby naukowcom zajrzeć głębiej i potencjalnie wyjaśniałoby niezwykłe własności fotometryczne. Może to oznaczać, że Przypadek reprezentuje pierwszą znaną grupę gwiazd podkarłów typu Y ? zupełnie nową kategorię gwiazd.

Być może przyszłe obserwacje z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba pozwolą na rozwikłanie zagadki Przypadku.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS

Urania

Wizja artystyczna brązowego karła typu Y. Źródło: NASA/JPL-Caltech

Wykresy: Wykres kolor-kolor (z lewej) i kolor-magnitudo (z prawej) badające własności fotometryczne WISE 1534?1043 (czerwone punkty danych, wykreślone przy użyciu dwóch różnych modeli) pokazują, że jego zachowanie jest wyjątkowe wśród znanych, pobliskich, zimnych brązowych karłów. Zaadaptowane z Kirkpatrick i inni 2021.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/07/obserwacja-przypadku-enigmatycznego.html

Obserwacja ?Przypadku?, enigmatycznego brązowego karła.jpg

Obserwacja ?Przypadku?, enigmatycznego brązowego karła2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wszystko stracone. Jest plan ratunkowy dla Teleskopu Hubble'a!
2021-07-09. Radek Kosarzycki
13 czerwca był prawdziwą pechową trzynastką dla legendarnego już Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Jeden z jego komputerów pokładowych, którego zadaniem jest rozdzielanie zadań i koordynacja pracy wszystkich instrumentów naukowych? po prostu przestał działać.
Tym samym wszystkie obserwacje naukowe zostały przerwane. Co więcej, przez cały miesiąc nie udało się go w żaden sposób przywrócić do pracy.
Inżynierowie z centrum kontroli teleskopu próbowali różnych sztuczek, aby go uruchomić, chociażby w trybie awaryjnym. Jak dotąd jednak wszystkie próby spełzły na niczym, co zresztą doprowadziło część komentatorów do podejrzeń, że być może teleskop już nigdy nie wróci do pracy.
Jest plan ratunkowy dla Teleskopu Hubble'a!
W czwartek na koncie teleskopu na Twitterze pojawiła się informacja o tym, że inżynierowie przetestowali procedurę ponownego uruchomienia teleskopu z wykorzystaniem zapasowego komputera. Choć zanim do tego dojdzie niezbędne są jeszcze dodatkowe przygotowania, to próba włączenia teleskopu może zostać podjęta już w przyszłym tygodniu.
Pozostaje jedynie trzymać kciuki za powrót Hubble?a do pracy. Owszem, już za kilka miesięcy w przestrzeń kosmiczną wyniesiony zostanie Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który często nazywany jest następcą Hubble?a, jednak nie jest to do końca adekwatne określenie. O ile Hubble obserwuje wszechświat w zakresie widzialnym, to James Webb będzie się skupiał na obserwacjach w podczerwieni. Idealnym rozwiązaniem byłaby zatem niezależna praca obu teleskopów.
Go Hubble!
https://spidersweb.pl/2021/07/teleskop-hubble-jest-ratunek.html

Nie wszystko stracone. Jest plan ratunkowy dla Teleskopu Hubble'a!.jpg

Nie wszystko stracone. Jest plan ratunkowy dla Teleskopu Hubble'a!2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roskosmos o rozwoju rakiet Amur i Sojuz-5. Narada konstruktorów i planowanie w terenie
2021-07-09.
Wraz z końcem czerwca br. państwowa korporacja przemysłowa Roskosmos doniosła o pewnych postępach w przygotowaniach do wprowadzenia na rosyjski użytek nowej generacji rakiet kosmicznych. Podjęte działania - na razie o charakterze głównie konsultacyjno-ewaluacyjnym i koncepcyjnym - dotyczyć mają zarówno projektu systemu wielokrotnego użytku Amur (????-???), jak i planów budowy cięższej rakiety Sojuz-5 (kojarzonej również z nazwą Irtysz), mającej dać początek systemowi bardzo dużego udźwigu - Jenisej.
"Komisja ewaluacyjna rozpoczęła prace w rejonie kosmodromu Wostocznyj w celu ustalenia lokalizacji kompleksu startowego dla rakiety nośnej wielokrotnego użytku Amur? - wskazał za pośrednictwem mediów społecznościowych Dmitrij Rogozin, kierujący rosyjskim państwowym przedsiębiorstwem Roskosmos, pełniącym rolę tamtejszej agencji kosmicznej. Szersza informacja na ten temat pojawiła się mniej więcej w podobnym czasie również na oficjalnych kanałach samego przedsiębiorstwa.
Jak wskazano, komisyjne działania na kosmodromie Wostocznyj przeprowadzono pod kierownictwem Aleksandra Łopatina, zastępcy dyrektora generalnego ds. inżynierii rakietowej i operacji Roskosmos. Zadeklarowanym zadaniem było sprawdzenie terenu i wykonanie pomiarów pod przyszłą zabudowę umożliwiającą w dalszej przyszłości starty rakiet kosmicznych nowej generacji. Za nimi mają iść dalsze przygotowania geodezyjne i planistyczne.
W czynnościach na terenie przylegającym do kosmodromu Wostocznyj wzięła udział grupa specjalistów reprezentujących przedstawicieli przemysłu rakietowego i kosmicznego oraz powiązanych przedsiębiorstw. Wskazano proponowane miejsca pod budowę infrastruktury naziemnej, platform startowych i technicznych oraz wyznaczono najbardziej dogodne miejsca pod rozbudowę w powiązaniu z istniejącymi obiektami i liniami komunikacyjnymi. Opracowane przez komisję rekomendacje mają teraz zostać wykorzystane do opracowania planu zabudowy.
Osobnym wątkiem podjętym ostatnio przez Roskosmos w temacie rozwoju nowych systemów nośnych była sytuacja w programie ciężkiej rakiety kosmicznej Sojuz-5 (przedstawianej do niedawna także jako Irtysz - prekursor systemu Jenisej). W tym kontekście podano informację o spotkaniu konstruktorów i projektantów oddelegowanych przez szereg głównych firm i biur przemysłowych podlegających bezpośrednio państwowej korporacji pod kierownictwem Rogozina. Chodzi o spotkanie Rady Głównych Projektantów z 28 czerwca br., do którego doszło w zakładach CSKB-Progress w Samarze. Rozważano na nim kwestie dotyczące uzgodnienia wykonalnej wersji projektu rakiety kosmicznej Sojuz-5.
Uczestnikami rady byli przedstawiciele spółki RKK Energia im. S.P. Koroliowa, ośrodka im. S.A. Ławoczkina, NPO Energomasz oraz jeszcze kilku innych przedsiębiorstw i instytutów przemysłu rakietowego i kosmicznego. Zadeklarowanym głównym celem posiedzenia Rady było rozstrzygnięcie kwestii organizacyjnych związanych z przygotowaniem i dostarczeniem projektu rakiety kosmicznej Sojuz-5 do klienta państwowego ? Roskosmos.
Rozpoczęły się prace nad rakietą. Napięte terminy zakończenia wstępnego etapu projektowania systemu rakiety kosmicznej Sojuz-5 nie powinny wpłynąć na czas jej dostarczenia do operatora i rozpoczęcie testów w locie.
Dmitrij Baranow, dyrektor generalny CSKB-Progress
Pierwsze doniesienia o zamiarach budowy Sojuza-5 pochodzą jeszcze z 2016 roku. Początkowo system miał zapełnić lukę po lżejszych wersjach rakiet Proton oraz tych z rodziny Zenit (powstających głównie na Ukrainie), których użytkowania nagle zaprzestano z powodów politycznych. Wówczas Sojuza-5 opisywano jako konstrukcję z założenia dwusegmentową (w wersji podstawowej), konstruowaną na bazie wielu dotychczas użytkowanych rozwiązań technicznych i infrastruktury startowej. Zakładane było przy tym użycie nafty lotniczej jako materiału pędnego (na silnikach RD-171MV, bazujących na jednostkach napędowych RD-171M z rakiet Zenit).
W dalszej perspektywie określono, że Sojuz-5 będzie mógł być bazą modułową do konstruowania systemów dużego i superdużego udźwigu. W ten sposób zadeklarowano m.in. możliwość dołączania trzeciego segmentu Blok DM-03, a także wykorzystania większej liczby segmentów głównych w roli rakiet bocznych. Założenia te przyjęto jako punkt wyjścia do wyodrębnienia projektu superciężkiego systemu nośnego Jenisej.
W 2020 roku do projektu Sojuz-5 wprowadzono nowe komponenty: dwa rodzaje pokryw czołowych ładunku - o średnicy 5,2 i 4,11 m, górny stopień Fregat-SBU oraz kilka pomniejszych układów wyposażenia. Po spotkaniu sporządzono raporty mające odzwierciedlać bieżący stan prac nad rozwojem nowych części składowych systemu nośnego.
Co się tyczy natomiast projektu rakiety Amur, jej koncepcja jest nadal dość wczesna, przy jednocześnie szerzej zakrojonych założeniach. Pierwsze oficjalne zapowiedzi tego systemu pochodzą z października 2020 - Roskosmos przedstawił wówczas zamysł stworzenia własnej rakiety kosmicznej wielokrotnego użytku, mocno przypominającą zresztą amerykańskiego Falcona 9. Co w tym przypadku ważne, Amur ma być pierwszą rosyjską rakietą spalającą metan jako składnik materiału pędnego.
Koncepcję systemu zadeklarowano jako plan zastąpienia aktualnie użytkowanych rakiet Sojuz-2. Udźwig Amura ma być wystarczający do wyniesienia ok. 10,5 t ładunku na niską orbitę okołoziemską (LEO), przy cenie nie wyższej niż 22 miliony USD. W konfiguracji wielokrotnego użytku odzyskiwaniu podlegałby segment główny rakiety.
Więcej informacji o projekcie Amur ujawniono w maju 2021 roku. Podano m.in, że wersja jednorazowego użytku będzie mogła wynieść nieco więcej, bo 13,6 tony na LEO. Wskazano też, że w procesie produkcji osłon aerodynamicznych oraz zbiorników na materiał pędny zastosowane będą materiały na bazie włókien węglowych.
Podtrzymywane aktualnie zapowiedzi ukończenia pierwszych systemów Amur oraz Sojuz-5 dotyczą terminów nie wcześniejszych niż 2026 rok.
Źródło:SPACE24.

Koncepcja graficzna systemu nośnego Sojuz-5. Ilustracja: Roskosmos [roscosmos.ru]

?? ????????? ???????????? ? ?????? ????????????? ??? ?????-????

https://www.youtube.com/watch?v=AqfJh5dah-M&feature=emb_imp_woyt

Prace rozpoczęte przez CSKB-Progress w Samarze nad produkcją systemu nośnego Sojuz-5 - proces scalania zbiornika. Fot. Roskosmos [roscosmos.ru]

Koncepcja graficzna systemu nośnego Sojuz-5. Ilustracja: Roskosmos [roscosmos.ru]
https://www.space24.pl/roskosmos-o-rozwoju-rakiet-amur-i-sojuz-5-narada-konstruktorow-i-planowanie-w-terenie

Roskosmos o rozwoju rakiet Amur i Sojuz-5. Narada konstruktorów i planowanie w terenie.jpg

Roskosmos o rozwoju rakiet Amur i Sojuz-5. Narada konstruktorów i planowanie w terenie2.jpg

Roskosmos o rozwoju rakiet Amur i Sojuz-5. Narada konstruktorów i planowanie w terenie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie interpelacje dotyczące polskiego sektora kosmicznego
2021-07-10. Krzysztof Kanawka
Dwie interesujące interpelacje dotyczące rozwoju polskiego sektora kosmicznego.
W czerwcu zostały wystosowane dwie interpelacje dotyczące rozwoju polskiego sektora kosmicznego.
Długi czas tworzenia projektu ustawy o działalności kosmicznej
Dziewiątego czerwca wpłynęła interpelacja nr 24603 do ministra rozwoju, pracy i technologii ?w sprawie przewlekłości prac nad projektem ustawy o działalności kosmicznej?. Autorami tej interpelacji są Paulina Hennig-Kloska, Hanna Gill-Piątek, Joanna Mucha, Mirosław Suchoń i Tomasz Zimoch.
W tej interpelacji pytający powołują się na wyniki badań Naczelnej Izby Kontroli (NIK) z 2020 roku, w której m.in. wykazano problemy ze stworzeniem ustawy o działalności kosmicznej. Interpelacja zawiera trzy pytania:
1.    Jaki działania naprawcze zdiagnozowanego niepożądanego stanu prac nad przygotowaniem otoczenia prawnego do rozwoju polskiego sektora kosmicznego, zostały podjęte przez ministra rozwoju w okresie począwszy od maja 2020 r. (data zatwierdzenia wyników kontroli), do końca maja 2021 r.?
2.    Jaka jest przewidywana data przedłożenia projektu ustawy o działalności kosmicznej w Sejmie oraz z czego wynikają opóźnienia?
3.    Czy minister rozwoju podjął jakiekolwiek działania wyjaśniające związane z koniecznością ustalenia przyczyn nierzetelnego przygotowania finansowej strony projektu, o którym mowa wyżej, przez Polską Agencję Kosmiczną?
4.    Jakie działania w ramach sprawowanego nadzoru zostały podjęte przez ministra rozwoju w okresie począwszy od maja 2020 r., do końca maja 2021 r. w związku z krytycznymi ustaleniami NIK względem prawidłowości funkcjonowania Polskiej Agencji Kosmicznej?
Link do interpelacji.
Zainteresowanie oraz jakość kształcenia inżynierii kosmicznej
Drugą ciekawą interpelacją jest interpelacja nr 25025 do ministra rozwoju, pracy i technologii w sprawie wsparcia zainteresowania i jakości kształcenia technologii inżynierii kosmicznej. Ta interpelacja wpłynęła 30 czerwca a jej autorami są Marek Rutka, Robert Obaz, Paweł Krutul, Maciej Kopiec, Anita Kucharska-Dziedzic, Monika Falej oraz Katarzyna Ueberhan.
Ta interpelacja zawiera trzy pytania:
1.    Czy ministerstwo zamierza wspierać lokalne inicjatywy technologii kosmicznych?
2.    Czy ministerstwo zamierza rozwinąć projekty dotyczące obecnych trendów w technologiach kosmicznych?
3.    Czy ministerstwo zamierza zwiększyć finansowanie obecnych podmiotów zajmujących się technologiami kosmicznymi, takimi jak studenckie koła naukowe lub Polska Agencja Kosmiczna?
Link do interpelacji.
Obie interpelacje wskazują, że branża kosmiczna jest ważnym elementem polskiej gospodarki oraz polityki. W tej sprawie pojawia się coraz więcej pytań, m.in. związanych z ogólnym stanem rozwoju tej gałęzi przemysłu w Polsce oraz stopniem realizacji względem wcześniej ustalonych założeń.
Foto. (Sejm)
https://kosmonauta.net/2021/07/dwie-interpelacje-dotyczace-polskiego-sektora-kosmicznego/

Dwie interpelacje dotyczące polskiego sektora kosmicznego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz w historii na Ziemię przylecą skały z ?ciemnej strony Księżyca?
2021-07-09.
Chiny szykują nową misję na Srebrny Glob. Tym razem dokonają czegoś, co nie udało się dotąd żadnemu państwu na świecie. Chodzi o pozyskanie skał z niewidocznej strony globu i dostarczenie ich na Ziemię.
Państwo Środka jako pierwsze w historii pomyślnie wysłało misję na niewidoczną z naszej planety powierzchnię naturalnego satelity naszej planety. Uczyniło to w 2019 roku ramach misji Chang'e-4. Co ciekawe, lądownik i łazik wciąż działają, badają powierzchnię Księżyca i regularnie przesyłają zdjęcia czy dane, które od czasu do czasu publikujemy dla Was na łamach serwisu GeekWeek.pl.
Teraz Chiny chcą zrealizować nieco ambitniejszą misję. Będzie ona polegała na pozyskaniu księżycowych skał z niewidocznej strony globu i dostarczenie ich na Ziemię w celu dogłębniejszych badań. Pierwsza misja z całego programu pobrania próbek została zrealizowana w ubiegłym roku w ramach Chang'e-5. W przeciwieństwie do planowanej, skały pobrano z masywu wulkanicznego Mons Rümker na Oceanus Procellarum, leżącego po widocznej z Ziemi stronie Księżyca.
Misja Chang'e-6 ma wystartować w 2024 roku. Tym razem celem jest Basen Biegun Południowy - Aitken. Ma on średnicę 2500 kilometrów i głębokość 13 kilometrów. Jest to nie tylko największy znany krater księżycowy, ale i jeden z największych w całym Układzie Słonecznym. Chińczyków bardzo on zaintrygował, ponieważ pod powierzchnią mogą tam znajdować się cenne surowce, które będzie można wydobyć w ramach ery kosmicznego górnictwa.
Chińczycy ujawnili, że w ramach misji Chang'e-5 odkryli kilka ciekawych obiektów na powierzchni niewidocznej z Ziemi strony Księżyca. Teraz chcą te skały zbadać, bo dzięki nim możemy nie tylko więcej dowiedzieć się o burzliwej historii formowania się Srebrnego Globu, ale również wykorzystać zasoby do budowy pierwszej bazy i kolonizacji Księżyca.
Do tej pory Chiny wysłały już dwie misje na Księżyc, a mianowicie Chang'e-4 i Chang'e-5. Za trzy lata zrealizowana zostanie również Chang'e-6. Dwie ostatnie dotyczą pobrania próbek przez lądownik/próbnik, tymczasem przyszłe, Chang'e-7 i Chang'e-8, będą już realizowane za pomocą specjalistycznych robotów.
Źródło: GeekWeek.pl/CNSA / Fot. CNSA
https://www.geekweek.pl/news/2021-07-09/pierwszy-raz-w-historii-na-ziemie-przyleca-skaly-z-ciemnej-strony-ksiezyca/

Pierwszy raz w historii na Ziemię przylecą skały z ciemnej strony Księżyca.jpg

Pierwszy raz w historii na Ziemię przylecą skały z ciemnej strony Księżyca2.jpg

Pierwszy raz w historii na Ziemię przylecą skały z ciemnej strony Księżyca3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie mogą być naturalne chmury. Czy te zdjęcia satelitarne ujawniają, jak się manipuluje pogodą?
2021-07-10.
Na serwisach żyjących teoriami spiskowymi, donoszącymi o kolejnych przykładach tego, jak naukowcy manipulują pogodą, pojawiły się zdjęcia tajemniczych chmur. Podobno są one tworzone za pomocą specjalnych anten radiowych lub rozpylane przez samoloty. A jaka jest prawda?
W sieci nie brakuje serwisów, które trudnią się w wymyślaniu wciąż to nowych teorii spiskowych. Niewiele jest jednak takich, które je tłumaczą. Okazuje się, że ze zwyczajnego zjawiska atmosferycznego można zrobić diaboliczny eksperyment naukowy, który najczęściej ma na celu ograniczyć liczbę ludności lub zmienić klimat na naszej planecie.
Na zamieszczanych poniższej zdjęciach satelitarnych możecie zobaczyć nietypowe formacje chmurowe. Na pierwszy rzut oka wydają się nam one zupełnie nierzeczywiste, wręcz sztuczne, niczym z Photoshopa. Jednak, gdy przyjrzymy się im z bliska, dostrzeżemy, że ich twórcą jest sama natura.
Chmury to nic innego, jak skroplona para wodna w postaci miniaturowych kropelek, które łączą się w większe formacje, niczym gwiazdy w galaktykach czy ludzie w dużych miastach. Te krople są na tyle lekkie, że ulegają wpływom prądów powietrznych, za sprawą których chmury wędrują.
Nad oceanami, gdzie nie ma zazwyczaj większych przeszkód, a atmosfera jest stabilna, prądy powietrzne układają się idealnie poziomo. Jednak, gdy trafiają nad wulkaniczne wysepki, których nad Pacyfikiem nie brakuje, zaczynają ulegać deformacjom. Dzieje się tak, gdy chmury kłębiasto-warstwowe o nazwie Stratocumulus, które są najczęstszym gatunkiem chmury na naszej planecie, docierają do wzniesień.
Taka przeszkoda powoduje powstanie tzw. fali grawitacyjnej. Chmury trafiając nad górę zaczynają się po jej nawietrznej stronie unosić, a następnie ponownie opadać po stronie zawietrznej. Tworzy się fala, która jest kontynuowana nawet na dystansie kolejnych setek albo i tysięcy kilometrów, aż do momentu, gdy częstotliwość fal zmniejsza się.
Można to porównać do rzucenia kamyka do spokojnej wody w jeziorze. Pojawiają się wówczas fale, które rozchodzą się promieniście od miejsca uderzenia kamyka w powierzchnię wody.
W przypadku ziemskiej atmosfery, gdzie wieją bardzo silne wiatry, fale grawitacyjne rozchodzą się zwykle w jednym kierunku, formując chmury Stratocumulus w coś na kształt strzały. Nazywa się je wówczas chmurami falowymi. Mogą też one na skutek konwekcji tworzyć tzw. uliczki chmur.
Nie tylko wyspy na oceanie są w stanie modyfikować kształt chmur, ale również erupcje wulkaniczne. Są to jednak procesy naturalne, nie mające żadnego związku z geoinżynierią. Następnym razem, gdy usłyszycie podobne teorie spiskowe, zanim zaczniecie w nie wierzyć, najpierw sami przeanalizujcie temat, bo prawda może być zupełnie inna.
Źródło: TwojaPogoda.pl

Chmury falowe ukształtowane przez fale grawitacyjne. Fot. NASA.

Fot. NASA.

Fot. NASA.

Fot. NASA.

Fot. NASA.

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2021-07-10/to-nie-moga-byc-naturalne-chmury-czy-te-zdjecia-satelitarne-ujawniaja-jak-sie-steruje-pogoda/

To nie mogą być naturalne chmury. Czy te zdjęcia satelitarne ujawniają, jak się manipuluje pogodą.jpg

To nie mogą być naturalne chmury. Czy te zdjęcia satelitarne ujawniają, jak się manipuluje pogodą2.jpg

To nie mogą być naturalne chmury. Czy te zdjęcia satelitarne ujawniają, jak się manipuluje pogodą3.jpg

To nie mogą być naturalne chmury. Czy te zdjęcia satelitarne ujawniają, jak się manipuluje pogodą4.jpg

To nie mogą być naturalne chmury. Czy te zdjęcia satelitarne ujawniają, jak się manipuluje pogodą5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co słychać na Marsie? Chiny pokazują nowe zdjęcia
2021-07-10.
Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna (CNSA) opublikowała cztery nowe zdjęcia powierzchni Marsa wykonane przez łazik Zhurong. Widać na nich skały, kamienie i wydmy oraz samą maszynę.
Zhurong eksploruje Czerwoną Planetę od ponad 50 marsjańskich dni. Dzień na Marsie jest o około 40 minut dłuższy niż na Ziemi. Łazik zjechał z rampy lądownika na powierzchnię planety 22 maja. Do czwartku przebył ponad 300 metrów.
Sześciokołowe urządzenie o masie 240 kilogramów, napędzane energią słoneczną, sprawiło, że Chiny stały się drugim krajem po Stanach Zjednoczonych, który prowadzi badania dotyczące Marsa bezpośrednio z jego powierzchni.
Nowe zdjęcia z Marsa
Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna (CNSA) opublikowała w piątek cztery nowe zdjęcia powierzchni Czerwonej Planety wykonane przez ich maszynę.
Na fotografiach widać kamienie i skały na marsjańskiej powierzchni i wydmy oraz fragment samego łazika, z panelami słonecznymi, w które jest wyposażony.
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl
Autor: ps
Zdjęcia z Marsa wykonane przez łazik Zhurong (Reuters)

Zdjęcia z Marsa wykonane przez łazik Zhurong (Reuters)

Zdjęcia z Marsa wykonane przez łazik Zhurong (Reuters)

Zdjęcia z Marsa wykonane przez łazik Zhurong (Reuters)

https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/nauka,2191/co-slychac-na-marsie-chiny-pokazuja-nowe-zdjecia,341251,1,0.html?p=meteo

Co słychać na Marsie Chiny pokazują nowe zdjęcia.jpg

Co słychać na Marsie Chiny pokazują nowe zdjęcia2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronautyczne kandydatury do ESA - rekord w skali Europy. Jak wypadła Polska?
2021-07-10.Kacper Bakuła.
Ponad 22 tysiące zgłoszeń, z czego 549 z Polski - takie wstępne wyliczenia przedstawiła Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) w podsumowaniu zakończonego w czerwcu br. otwartego naboru kandydatów do agencyjnego korpusu astronautycznego. Trwająca ponad dwa miesiące procedura była pierwszą taką okazją w Europie od blisko 13 lat, otwierającą dodatkowo możliwość uczestnictwa obywatelom wielu nowych państw członkowskich oraz stowarzyszonych, które od tamtego czasu zdążyły przyłączyć się do ESA - w tym gronie od 2012 roku jest też Polska.
Na okoliczność zakończenia otwartej fazy nowej rekrutacji astronautycznej, która przebiegała od 31 marca do 18 czerwca br., Europejska Agencja Kosmiczna opublikowała wstępne podsumowanie obejmujące garść zebranych statystyk. Zgodnie z nimi, na ogłoszenie odpowiedziało 22 589 kandydatów, w tym 5 419 kobiet. Względem poprzedniego naboru w 2008 roku, to prawie trzykrotny wzrost - wówczas zgłosiło się 8 413 kandydatów. Przy tym należy pamiętać, że członkostwo w ESA dotyczyło wówczas nieco mniejszej liczby państw - od tamtego czasu dołączyło 5 nowych członków oraz kilku partnerów stowarzyszonych (w tym Litwa, która sformalizowała swoją współpracę z ESA na krótko przed końcem astronautycznego naboru).
Zgłoszenia pochodziły ze wszystkich państw członkowskich ESA, z czego najwięcej z Francji (7137 kandydatów, na każdy milion obywateli było zatem ok. 106 wniosków), potem z Niemiec (3700, na każdy milion obywateli - ok. 44 wnioski) i Wielkiej Brytanii (1979, na milion obywateli - ok. 29 wniosków). Najmniej z kolei wniosków wpłynęło z Estonii, bo tylko 57. Zgłoszenia wysłała również wspomniana Litwa (80 chętnych), jako kraj będący na ścieżce do bycia pełnoprawnym członkiem Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Polska natomiast uplasowała się w połowie stawki. Z naszego kraju wysłano 549 wniosków, z czego 421 było od mężczyzn, a 128 od kobiet. To oznacza, że na każdy milion rodaków astronautami chce zostać około 14 osób.
Jako ciekawostkę można podać, że największy odsetek zgłoszeń kobiet zanotowała Estonia (38,6%), najniższy zaś - Norwegia (tylko 17,6% zgłoszeń pochodziło od uczestniczek naboru z tej części Europy).
ESA zachęcała do udziału w naborze również osoby niepełnosprawne, posługując się tutaj kategorią ?parastronauty?. Tym sposobem, w gronie kandydatów znalazło się łącznie 257 osób z takim orzeczeniem, z czego najwięcej kandyduje z Francji (67 osób), Niemiec (32), Włoch (31), Hiszpanii i Holandii (po 13). Z Polski swoich sił próbuje 12 osób z obniżoną sprawnością ruchową, w tym 8 mężczyzn i 4 kobiety.
O rekrutacji do korpusu astronautów nie można powiedzieć, że jest to banalny proces. Kandydaci muszą posiadać odpowiednio wysoką wiedzę z zakresu nauk ścisłych lub medycznych bądź posiadać przeszkolenie lotnicze. Pomimo relatywnie dużych wymagań, ESA stara się wyrównywać kobiecy parytet, gdyż obecnie jedynie 16 proc. astronautów jest płci żeńskiej. Dodatkowo w przyszłym korpusie astronautów Europejska Agencja Kosmiczna chce mieć osobę z niepełnosprawnością kończyn lub o wzroście poniżej 1,3 m.
Spośród 549 polskich kandydatów, swoje zgłoszenie wysłał m.in. ppłk mgr inż. Bartłomiej Harkot, dawniej pilot śmigłowców bojowych Mi-24, weteran X zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. Był i jest również zaangażowany w realizację zadań związanych z domeną kosmiczną na stanowiskach w państwowych (m.in. w Inspektoracie Implementacji Innowacyjnych Technologii Obronnych - I3TO oraz w Departamencie Innowacji Ministerstwa Obrony Narodowej), a także jako delegat do międzynarodowych instytucji.
O finalnym wyniku dalszych sześciu faz zamkniętej rekrutacji i skierowaniu wybranych osób na specjalistyczne szkolenia dowiemy się pod koniec 2022 roku. Miejsc do obsadzenia jest relatywnie niewiele ? od czterech do sześciu w ramach zawodowej grupy astronautów (carrier astronauts) oraz do dwudziestu kandydatów do grupy rezerwowej (reserve astronauts). Rezerwa miałaby się uaktywnić przy zapotrzebowaniu na dodatkowych uczestników bardziej rutynowych misji, na przykład tych podtrzymujących stałą obecność na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej czy związanych z kontraktami na dodatkowe loty suborbitalne.
Z polskiej perspektywy nadal aktualne pozostaje pytanie, kiedy doczekamy się następcy jedynego jak dotąd kosmonauty z naszego kraju, gen. (wówczas mjr.) Mirosława Hermaszewskiego. Aktualny nabór ESA jest ku temu najlepszą od lat okazją, choć warto mieć na uwadze, które państwa członkowskie finansują w największym stopniu tę działalność agencji ze swoich składek.
Źródło:SPACE24.
Francuski astronauta Thomas Pesquet (z korpusu załóg ESA) podczas spaceru kosmicznego na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Fot. ESA/NASA-Shane Kimbrough [esa.int]

https://www.space24.pl/astronautyczne-kandydatury-do-esa-rekord-w-skali-europy-jak-wypadla-polska

Astronautyczne kandydatury do ESA - rekord w skali Europy. Jak wypadła Polska.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktualizacja] Trwają prace nad przywróceniem funkcjonalności Kosmicznego Teleskopu Hubble?a
2021-07-10. Anna Wizerkaniuk
13 czerwca doszło do awarii komputera obsługującego instrumenty naukowe Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Choć jeszcze nie udało się przywrócić funkcjonalności i wznowić obserwacji, to sam teleskop jest sprawny i pozostaje w trybie bezpiecznym.
Aktualizacja
Pomyślnie zakończono testy procedur, które zostaną wykorzystane do przełączenia elektroniki Kosmicznego Teleskopu Hubble?a na zapasowy zestaw. Przełączenie na komputer zapasowy planowane jest na przyszły tydzień, ze względu na konieczność dalszych przygotowań i weryfikacji.
Komputer Kosmicznego Teleskopu Hubble?a
Komputer payloadu to NASA Standard Spacecraft Computer-1, w skrócie NSSC-1, który został wyprodukowany w latach osiemdziesiątych. Jego głównym zadaniem jest obsługa instrumentów naukowych oraz monitorowanie ich stanu. Ze względu brak możliwości naprawy w przypadku awarii mechanicznej, komputer jest redundantny, to znaczy, że teleskop wyposażony jest w drugi komputer, który może przejąć obowiązki pierwszego w razie potrzeby. Oba komputery mają dostęp do czterech niezależnych modułów pamięci o pojemności 64 KB, przy czym trzy z nich są zapasowe. Ponadto w skład komputera payloadu wchodzą takie moduły jak:
?    Centralny Moduł Przetwarzania (CPM ? ang. Central Processing Module), który przetwarza komendy sterujące instrumentami naukowymi,
?    Interfejs Standardowy (STINT ? ang. Standard Interface), który zapewnia komunikację pomiędzy CPM a pozostałymi częściami komputera,
?    Szyna komunikacyjna, służąca do przesyłu różnego rodzaju sygnałów, w tym danych, pomiędzy modułami.
Całość wchodzi w skład jednostki SI C&DH (ang. Science Instrument Command and Data Handling), zajmującej się sterowaniem instrumentami naukowymi i obsługą danych. Nie jest to jednak oryginalny układ, który został zamontowany w Teleskopie Hubble?a przed umieszczeniem go na orbicie w 1990 r. Ten uległ awarii w 2008 roku. Przygotowanie zamiennej części wymusiło to przełożenie Czwartej Misji Serwisowej (dokładnie to była piąta misja, jednak ze względu na numerację misji z 1999 r. ? 3A, i z 2002 r. ? 3B, jest ona nazywana czwartą), podczas której planowano wymienić główną kamerę w teleskopie, zamontować nowy spektrograf oraz przeprowadzić pierwsze w historii naprawy na orbicie dwóch innych instrumentów naukowych. Nowa jednostka SI C&DH została zainstalowana na teleskopie w maju 2009 roku, przy czym zawiera ona oryginalną elektronikę z lat 80.
Pierwszym działaniem podjętym w celu przywrócenia funkcjonalności komputera, było zresetowanie go, co nastąpiło 14 czerwca, dzień po zawieszeniu się komputera. Gdy to nie przyniosło pożądanego rezultatu, stwierdzono, że przyczyną awarii komputera payloadu może być degradacja pamięci. 16 czerwca przeprowadzono próbę przejścia na jeden z zapasowych modułów, która także zakończyła się niepowodzeniem. Komenda inicjalizacyjna zapasowego modułu pamięci nie została ukończona. Po dodatkowych testach okazało się, że błąd zwracany przez moduł pamięci może być jedynie skutkiem awarii innego podzespołu elektronicznego. Sprawdzono działanie układów STINT i CPM, a następnie spróbowano uruchomić zapasowy komputer payload po raz pierwszy od czasu instalacji go w 2009 roku. Okazało się, że wiele podzespołów wchodzących w skład głównego komputera, jak i tego zapasowego, zwraca te same błędy ? niepowodzenie przy zapisie do pamięci i odczycie z niej. Jest to mało prawdopodobne, by każdy z samodzielnych podzespołów miały taki sam problem, więc należy przeprowadzić diagnostykę pozostałych układów wchodzących w skład SI C&DH. Wiadomo, że przyczyna kłopotów znajduje się w obrębie tej jednostki, choć trudno określić, które dokładnie elementy sprzętu mogą przeszkadzać przy przełączeniu komputera na zapasowy.
Obecnie analizowana jest praca jednostki Command Unit/Science Data Formatter (CU/SDF), odpowiadającej za formatowanie komend i danych. Część CU formatuje instrukcje odebrane ze stacji naziemnej, tak by poszczególne podzespoły mogły je odczytać. Na przykład komendy odebrane z Ziemi składają się ze słów 27-bitowych, a SSM ? Support System Module, w którym znajduje się zwierciadło teleskopu i instrumenty naukowe, posługuje się komendami 16-bitowymi, więc CU pośredniczy jako tłumacz. Natomiast część SDF przygotowuje dane zebrane przez instrumenty naukowe do transmisji na Ziemię.
Diagnozie poddawany jest także regulator mocy znajdujący się wewnątrz jednostki kontroli mocy (PCU ? ang. Power Control Unit), służącej do dostarczania stałego napięcia do elektroniki komputera instrumentów naukowych. Jest on niezbędny do prawidłowej pracy pozostałych układów, zapewniając im zasilanie o odpowiednio dużym i bezpiecznym dla układów napięciu. W przypadku komputera i pamięci zapotrzebowanie to zazwyczaj +5 V, -5 V i +12 V, ale CU/SDF potrzebuje już napięcia zasilania 28 V, które mogłoby uszkodzić np. pamięć.
Gdyby okazało się, że któryś z tych układów ? CU/SDF lub PCU, odpowiedzialny jest za awarię komputera i problem z przełączeniem na zapasowy, będzie należało przeprowadzić bardziej skomplikowaną procedurę w celu przywrócenia teleskopu do trybu normalnego operowania. A wszystko z powodu konieczności przełączenia także innych modułów, które są połączone bezpośrednio z SI C&DH. Zanim to jednak nastąpi, całą procedurę będzie trzeba przetestować na symulatorze, który bardzo często jest kopią sprzętu umieszczonego na orbicie.
Źródła:
Operations Underway to Restore Payload Computer on NASA's Hubble Space Telescope, Excerpt with updates from the Hubble Space Telescope Servicing Mission 4 Media Reference Guide, 2009

Kosmiczny Teleskop Hubble?a tuż po umieszczeniu go w przestrzeni kosmicznej. U dołu widoczna część załadunkowa promu Discovery.. Źródło: NASA/Smithsonian Institution/Lockheed Corporation

Pierwsz misja serwisowa Teleskopu Hubble?a. Źródło: NASA.
https://astronet.pl/loty-kosmiczne/trwaja-prace-nad-przywroceniem-funkcjonalnosci-kosmicznego-teleskopu-hubblea/

 

[Aktualizacja] Trwają prace nad przywróceniem funkcjonalności Kosmicznego Teleskopu Hubble?a.jpg

[Aktualizacja] Trwają prace nad przywróceniem funkcjonalności Kosmicznego Teleskopu Hubble?a2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łazik zrobił nowe zdjęcia na Marsie
2021-07-10.BJS,S.C.
Chińska Narodowa Agencja Kosmiczna (CNSA) w piątek opublikowała nowe zdjęcia z powierzchni Marsa, wykonane przez łazika Zhurong. Jego zadaniem jest badanie powierzchni, gruntu i atmosfery Czerwonej Planety w poszukiwaniu oznak życia. Ma też sprawdzić, czy pod powierzchnią planety znajduje się woda bądź lód.
Zhurong wylądował na północnej półkuli Marsa 15 maja w ramach misji Tianwen-1, która wystartowała z Ziemi w lipcu zeszłego roku. Na nowych zdjęciach, które przesłał chiński łazik, widać skały, wydmy i kamienie.

Chiński łazik zjechał z lądownika na powierzchnię Czerwonej Planety 22 maja, rozpoczynając eksplorację. Chiny są drugim po Stanach Zjednoczonych krajem, które wysłały łazika na Marsa.
źródło: ebu
https://www.tvp.info/54778543/lazik-zrobil-nowe-zdjecia-na-marsie

Łazik zrobił nowe zdjęcia na Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapsuła Cargo Dragon wróciła z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
2021-07-10.
Kapsuła firmy SpaceX - Cargo Dragon - wylądowała po 36-dniowej misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Dostarczyła na Ziemię wyniki eksperymentów biomedycznych, wykorzystany sprzęt do spacerów kosmicznych i inne urządzenia.
Kapsuła Cargo Dragon wodowała z pomocą spadochronu w Zatoce Meksykańskiej w pobliżu Tallahassee na Florydzie w sobotę o godzinie 5.29 polskiego czasu. Ma ją wyciągnąć na swój pokład statek firmy Go Navigator.
Według portalu Spaceflight, próbki badawcze, wymagające szybkiego transportu, do Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie przetransportuje śmigłowiec.
Naukowcy przeprowadzą tam analizę wyników eksperymentów. Statek zabierze natomiast kapsułę z powrotem na Przylądek Canaveral w celu odnowienia i ponownego użycia w przyszłej misji.
- Cargo Dragon odłączył się od stacji kosmicznej w czwartek o 10.45 (16.45 polskiego czasu), dwa dni później niż pierwotnie planowano. Menedżerowie zarządzili, aby poczekać aż burza tropikalna Elsa oddali się od Florydy - podał Spaceflight.
Misja z zaopatrzeniem dla ISS
Misja ta była 22. lotem SpaceX z dostawą ładunku w obie strony na ISS od 2012 roku. NASA ma kontrakty ze SpaceX i Northrop Grumman na komercyjne misje z zaopatrzeniem dla ISS.
Jak poinformował rzecznik NASA, podczas ostatniej podróży kapsuła Dragon dostarczyła na stację kosmiczną ponad 3300 kilogramów ładunku, służącego między innymi do eksperymentów, oraz zmodernizowane baterie słoneczne. Z kolei astronauci załadowali około 2400 kilogramów ładunku z wynikami badań, eksperymentów, a także sprzęt do przewiezienia na Ziemię.
Eksperymenty obejmowały między innymi badania sprawdzające, jak grawitacja wpływa na liofilizowane materiały oraz strukturę, skład i aktywność bakterii jamy ustnej. Może to pomóc w przygotowaniu terapii zwalczających choroby jamy ustnej podczas długich misji kosmicznych na Księżyc i Marsa - wyjaśniła NASA.
Źródło: PAP, ENEX
Autor: anw
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/nauka,2191/kapsula-cargo-dragon-wrocila-z-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej,341257,1,0.html?p=meteo

Kapsuła Cargo Dragon wróciła z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy komercyjny lot w kosmos. "To jest tylko jego dotknięcie"
2021-07-11.
Dziś w kosmos poleci pierwszy z miliarderów - Richard Branson. Transmisję z tego wydarzenia pokażemy w TVN24 i TVN24 GO. O tym historycznym locie mówił we "Wstajesz i weekend" Jerzy Rafalski, astronom z Centrum Popularyzacji Kosmosu "Planetarium - Toruń".
Miliarder Richard Branson będzie członkiem lotu testowego pojazdu VSS Unity, rozwijanego przez jego firmę Virgin Galactic. Start zaplanowano na niedzielę 11 lipca. W TVN24 i w internecie w TVN24 GO pokażemy transmisję z tego wydarzenia.
Start programu specjalnego w niedzielę o godzinie 14.45.
Czy można porównywać tych turystów do prawdziwych kosmonautów, którzy spędzili kilka tygodni, a nawet wiele miesięcy w kosmosie? Tamci astronauci krążyli wokół ziemi na orbicie okołoziemskiej, mniej więcej 400 kilometrów ponad jej powierzchnią. Tym razem będzie chwilowy wyskok ponad ziemską atmosferę i za chwilę lądowanie - mówił we "Wstajesz i weekend" Jerzy Rafalski, astronom z Centrum Popularyzacji Kosmosu "Planetarium - Toruń". Dodał, że przez kilka minut członkowie lotu mogą być w stanie nieważkości. - Zobaczymy czarne niebo, bo wybijemy się ponad tę naszą niebieską atmosferę i właściwie będziemy mogli dostać certyfikat astronauty. - To jest tylko dotknięcie kosmosu - mówił. - Ale tutaj liczy się co innego, właśnie ten symbol, że możemy latać w przestrzeń kosmiczną już zupełnie inaczej. Bo do tej pory, chcąc zdobyć kosmos, musieliśmy używać ogromnej energii i ogromnych rakiet - dodał.
Jak mówił astronom, Richard Branson nie startuje taką zwykłą rakietą jaką do tej pory widzieliśmy czy znamy, ale takim "samolotem kosmicznym".
Na przestrzeni lat loty w kosmos się zmieniły. - Teraz te rakiety mają ogromne okna, to się chyba najbardziej liczy, bo turyści będą mogli patrzeć przez nie i podziwiać naszą Ziemię - mówił Rafalski.
Jak przebiegnie lot?
O godzinie 15 czasu polskiego w niedzielę 11 lipca statek matka - VMS Eve wystartuje z portu kosmicznego w Nowym Meksyku, mając pod sobą podczepiony pojazd VSS Unity (nazwę tę nadał słynny fizyk Stephen Hawking). Na wysokości około 16 kilometrów VSS Unity się odczepi i będzie podróżować z prędkością około trzech Machów (około 3700 kilometrów na godzinę na poziomie morza) do wysokości około 90 km nad Ziemią. Załoga i pasażerowie doświadczą kilku minut w stanie nieważkości, zobaczą krzywiznę Ziemi i powrócą na lądowisko w Nowym Meksyku.
Trwa wyścig
Nieco tydzień po locie Bransona, 20 lipca, w kosmos ma polecieć Jeff Bezos, najbogatszy człowiek świata, który właśnie przestał formalnie być szefem Amazona. Wsiądzie razem z trzema innymi osobami na pokład statku New Shepard. To nawiązanie do Alana Sheparda, pierwszego Amerykanina w kosmosie.
Kapsuła z załogą przekroczy granicę kosmosu, która znajduje się na wysokości 100 kilometrów nad Ziemią. - Każdy, kto był w kosmosie, mówi, że go to zmieniło. Każdy astronauta wraca z tego typu historiami. To wywołuje wiele emocji - ujrzeć Ziemię z tej perspektywy, zobaczyć cienką granicę ziemskiej atmosfery - stwierdził Bezos podczas konferencji w 2017 roku.
Czy to już kosmos?
W bezpośrednim wyścigu Bezosa i Bransona kluczowa może okazać się wysokość. Statek tego pierwszego - New Shepard - ma wznieść się na wysokość 100,5 km nad Ziemią. Tymczasem VSS Unity ma przekroczyć 80 km (poprzednie loty testowe osiągały 89 km).
I tu pojawia się kluczowe pytanie: gdzie zaczyna się kosmos? Według zasad przyjętych przez Międzynarodową Federację Lotniczą kosmos jest powyżej tzw. linii Karmana, która jest 100 km nad poziomem morza (czyli upraszczając - 100 km nad Ziemią). Jednak Amerykańskie Siły Zbrojne oraz NASA za przestrzeń kosmiczną uznają już 80 km n.p.m.
Jak wyjaśnia portal Sky News, trudno dokładnie określić miejsce, w którym zaczyna się kosmos, gdyż ziemska atmosfera stopniowo robi się coraz rzadsza.
Według ustaleń astrofizyka z Harvardu Jonathana McDowella, 80 km n.p.m. można uznać za punkt, w którym większe znaczenie niż atmosfera zaczyna odgrywać grawitacja. - Jesteś w kosmosie, gdy możesz zignorować atmosferę. To nie oznacza, że już nie ma wpływu, ale to, że grawitacja jest jedynym czynnikiem, który ma znaczenie - stwierdził McDowell w rozmowie z portalem The Verge.
Źródło: tvn24
Autor: anw
Turystyczne loty w kosmos (Maciej Zieliński/PAP)

VSS Unity w kosmosie

https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/nauka,2191/pierwszy-komercyjny-lot-w-kosmos-to-jest-tylko-jego-dotkniecie,341261,1,0.html?p=meteo

 

Pierwszy komercyjny lot w kosmos. To jest tylko jego dotknięcie.jpg

Pierwszy komercyjny lot w kosmos. To jest tylko jego dotknięcie2.jpg

Pierwszy komercyjny lot w kosmos. To jest tylko jego dotknięcie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kluczowy lot rakietoplanu VSS Unity. Ważny dzień Richarda Bransona [TRANSMISJA]
2021-07-11.
Zbliża się moment zapowiedzianej na 11 lipca br. uroczystej demonstracji pasażerskiego przelotu, jaki ma wykonać system suborbitalny firmy Virgin Galactic - SpaceShipTwo, wynoszony w powietrze przez dwukadłubowy samolot WhiteKnightTwo. W trakcie misji Unity 22, rakietoplan o oznaczeniu VSS Unity zabierze na swój pokład - oprócz dwóch pilotów - obsadę złożoną z czterech pasażerów. Wśród nich ma być Richard Branson, właściciel koncernu Virgin. Wylot spodziewany jest w niedzielę o godz. 15.00 czasu polskiego (CEST).
System nośny Virgin Galactic, złożony z samolotu transportowego WhiteKnightTwo oraz rakietoplanu SpaceShipTwo, otrzymał zielone światło, by 11 lipca br. udać się na pogranicze ziemskiej atmosfery w swój pierwszy lot z kompletem pasażerów. Nastąpiło to po trzech wcześniejszych udanych misjach testowych, w trakcie których na pokładzie znajdował się przede wszystkim dwuosobowy skład pilotów (poza przypadkiem z lutego 2019 roku, gdy na pokładzie znalazła się w roli pasażerki specjalistka Virgin Galactic, Beth Moses - jako pierwsza kobieta uczestnicząca w komercyjnej misji zakwalifikowanej jako kosmiczna).
W trakcie lotu suborbitalnego pasażerowie doświadczą przez kilka minut stanu nieważkości. Cały przelot potrwa maksymalnie kilkadziesiąt minut.
Oprócz założyciela firmy Virgin Galactic, Richarda Bransona, na pokładzie znajdą się następujące osoby:
- Beth Moses, główna instruktorka astronautów w Virgin Galactic; będzie pełnić funkcję kierownika zespołu i dyrektora testów w kosmosie, nadzorując bezpieczną i efektywną realizację celów lotu; uczestniczyła już w jednym locie suborbitalnym VSS Unity;
- Colin Bennett, główny inżynier operacyjny w Virgin Galactic. Zadaniem Bennetta będzie ocena działania wyposażenia kabiny, a także adekwatności procedur i sprawności wyposażenia zarówno w fazie silnikowej lotu, jak i podczas przebywania w stanie nieważkości.
- Sirisha Bandla, wiceprezes Virgin Galactic ds. relacji rządowych i operacji badawczych; będzie oceniać zdolności prowadzenia doświadczeń badawczych w trakcie lotu suborbitalnego z udziałem ludzi, obsługując eksperyment zlecony przez University of Florida, który wymaga ręcznej obsługi narzędzi na różnych etapach realizacji lotu.
Firma Virgin Galactic zapewniła możliwość śledzenia na żywo relacji z wydarzenia - m.in. za pośrednictwem transmisji na swoim kanale YouTube.

Fot. Virgin Galactic [virgingalactic.com]

Pełny skład załogi lotu suborbitalnego Unity22. Fot. Virgin Galactic [virgingalactic.com]
Żródło:SPACE24.

WATCH LIVE: Virgin Galactic Unity 22 Spaceflight Livestream
https://www.youtube.com/watch?v=RTpWYWIfP7Y&feature=emb_imp_woyt

https://www.space24.pl/kluczowy-lot-rakietoplanu-vss-unity-wazny-dzien-richarda-bransona-transmisja

Kluczowy lot rakietoplanu VSS Unity. Ważny dzień Richarda Bransona [TRANSMISJA].jpg

Kluczowy lot rakietoplanu VSS Unity. Ważny dzień Richarda Bransona [TRANSMISJA]2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy satelity STORK-4 i STORK-5 działają?
2021-07-11. Krzysztof Kanawka
Czy dwa najnowsze polskie satelity nie działają?
Po ponad tygodniu od wyniesienia na orbitę polskie satelity STORK-4 i STORK-5 prawdopodobnie ani razu nie nawiązały sesji łączności. Co może być przyczyną tego prawdopodobnego niepowodzenia?
Polski startup SatRevolution od kilku lat w mediach prezentuje wizje przełomowych satelitów i misji kosmicznych. Przez lata wizja podboju kosmosu przez tę wrocławską spółkę się zmieniała ? aktualnie przede wszystkim prezentowana jest wizja konstelacji REC. Ta konstelacja ma się docelowo składać z aż 1024 zminiaturyzowanych satelitów, z których każdy ma mieć aż 50 cm rozdzielczości przestrzennej. Do realizacji tego celu SatRevolution otrzymał projekt z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju o wartości 53,1 mln PLN, z czego 33,4 mln PLN wynosi dofinansowanie tego Centrum.
Udany start i uwolnienie satelitów
30 czerwca 2021 rakieta LauncherOne firmy Virgin Orbit wyniosła na niską orbitę okołoziemską siedem satelitów. Wśród nich znalazły się dwa polskie satelity zbudowane i przetestowane przez SatRevolution: STORK-4 i STORK-5. Start przebiegł bez problemów i satelity zostały uwolnione na odpowiedniej orbicie.
W tygodniach przed tym startem trwała szeroko zakrojona kampania medialna i reklamowa firmy SatRevolution. Pojawiły się m.in. informacje o konstelacji REC, o współpracy z Virgin Orbit (na podstawie ?Memorandum of Understanding?), w tym dla startów rakiet LauncherOne z terytorium Polski oraz o ?misji Andromeda? , czyli zbieraniu danych dla rolnictwa. Partnerem SatRevolution okazała się także być spółka, która rozwija technologię paneli fotowoltaicznych ? dla tej spółki był/jest to chyba pierwsze podejście do branży kosmicznej. Wielu komentatorów z branży kosmicznej zauważyło, że w tych przekazach medialnych brakowało wielu szczegółów technicznych.
Od momentu startu firma SatRevolution nie opublikowała ani jednej wiadomości lub oświadczenia o statusie satelitów. Wszystkie dostępne informacje pochodzą od radioamatorów z całego świata, którzy starali się odebrać dane od STORK-4 i STORK-5.
Problemy z satelitami STORK-4 i STORK-5?
Do momentu tworzenia tego artykułu (wieczór 10 lipca 2021) radioamatorzy z całego świata z sieci SatNOGS wykonali kilkaset prób nasłuchu satelitów STORK-4 i STORK-5. Nasłuch wykonano na częstotliwości 401,1 MHz, podanej przez firmę SatRevolution. Ani jeden z nasłuchów nie zakończył się powodzeniem. Jest to zaskakująca sytuacja, gdyż zwykle tuż po wprowadzeniu na orbitę zaczyna się rozruch satelity ? typowo małe satelity (np. formatu CubeSat, naukowe czy edukacyjne) przesyłają telemetrię na Ziemię, tak aby szybko można było zweryfikować status satelity.
Brak sygnałów od STORK-4 i STORK-5 sugeruje, że satelity nie uruchomiły się od momentu wprowadzenia na orbitę albo też nie uruchomił się lub nieprawidłowo działa jeden z krytycznych komponentów (np. komunikacja).
Opinie z polskiej branży kosmicznej
Co prawdopodobnie zawiodło? Redakcja Kosmonauta.net spytała się kilku przedstawicieli branży kosmicznej o opinie. Poniższe komentarze to zbiór odpowiedzi, jakie uzyskaliśmy od doświadczonych inżynierów z kilku polskich podmiotów.
?Moim zdaniem zawiodło przede wszystkim testowanie. Spółka prawdopodobnie nie wykonała odpowiednich testów obu satelitów. Ponieważ oba satelity nie działają, to moim zdaniem nieprawidłowe i zbyt szybkie testy naziemne spowodowały, że przeoczono kilka krytycznych elementów w oprogramowaniu satelitów.? ? zdanie jednego z inżynierów, który uczestniczył w przygotowaniach do kilku misji satelitarnych.
?Dość mało wiemy o komponentach, które zainstalowano na pokładzie obu satelitów ? z dostępnych informacji wynika, że część z nich to rozwiązania stworzone przez SatRevolution. Jest możliwe, że firma zaprojektowała elektronikę, w której znajduje się dużo błędów? ? opinia przedstawiciela innej firmy polskiej branży kosmicznej.
?Nie jest to pierwsza wpadka tej firmy. Wcześniej wyniesione satelity ? jeden głośno nazwany komercyjnym a drugi stworzony wraz ze studentami ?  nie wypełniły swoich misji. Jedyne rzetelne źródło informacji to publikacja pt ?Analiza błędów misji KRAKsat?. Z lektury tej publikacji wynika, że misja nie została poprawnie zaplanowana (wystąpiło w niej szereg poważnych oraz zaskakujących błędów) i od samego początku były duże problemy w komunikacji z satelitą. Podejrzewam, że wiele ze znanych i zidentyfikowanych błędów nie zostało poprawionych w STORK-4 i STORK-5 ? choć były na to prawie dwa lata.? ? komentarz naukowca z jednostki B+R.
?Trzymam zawsze kciuki za każdego polskiego satelitę, jaki leci w kosmos. Nie sposób wyrokować co zawiodło, ale jak wszyscy wiemy <<space is hard>>. Brak sygnału może wskazywać na problem z podstawową triadą systemów każdego satelity, czyli OBC (komputer główny) ? EPS (system zasilania) ? COM (system komunikacji). Jestem jednak trochę rozczarowany brakiem informacji na temat misji STORK 4 i 5, ponieważ wiadomość na temat tego co zawiodło mogłaby pomóc kolejnym polskim misjom kosmicznym. Świetnie pokazał to raport z KrakSATa. Mam nadzieję, że spółka wkrótce opublikuje jakieś informacje. SatRevolution może zawsze liczyć na pomoc innych firm polskiego sektora kosmicznego, żałuję że tak rzadko z tego korzysta. Kosmos to team-work.? ? opinia prezesa jednej z polskich spółek branży kosmicznej.
Z mojej wiedzy wynika, że SatRevolution nigdy nie korzystało z rozwiązań innych polskich firm branży kosmicznej. Kilka spółek i jednostek B+R ma już w swojej ofercie rozwiązania (np software?owe), które mogłyby znacznie obniżyć ryzyko niepowodzenia misji. Nie zasięgnięto także porad od ekspertów, choć jest ich kilku w Polsce, z doświadczeniem przy małych misjach satelitarnych? ? zdanie redaktora Kosmonauta.net.
Podsumowując, wiele wskazuje na nieprawidłowe przygotowanie misji satelitów STORK-4 i STORK-5. Pojawiają się podejrzenia, że błędy zidentyfikowane podczas wcześniejszej misji KRAKsat nie zostały w żaden sposób rozwiązane i że nie wykonano prawidłowej ilości testów. Jest zastanawiające, że firma zaryzykowała zdecydowała się wysłać dwa częściowo przetestowane satelity, zamiast jednego w pełni przetestowanego.
Jedną z zasad branży kosmicznej jest ?nadmiar? testów. W szczególności pierwsze misje satelitarne czy nowe rozwiązania wymagają dodatkowych i czasochłonnych testów. Oczywiście, era ?New Space? charakteryzuje się także nieco innym podejściem do kwestii testów, jednakże wiele firm z powodzeniem umieściło swoje satelity w przestrzeni kosmicznej, pomimo niepowodzeń. Dziś satelity tych firm generują ważne i cenne dane, oferowane praktycznie na całym świecie.
Życzymy powodzenia! Jeśli satelity STORK-4 i STORK-5 nawiążą kontakt ? napiszemy o tym na łamach serwisu Kosmonauta.net.
(inf wł, satnogs)
Tubular Bells: Part One Livestream | Virgin Orbit
Nagranie startu rakiety LauncherOne z 30 czerwca 2021 / Credits ? Virgin Orbit
https://www.youtube.com/watch?v=bgL5pMDktxA&feature=emb_imp_woyt

https://kosmonauta.net/2021/07/satelity-stork-4-i-stork-5-prawdopodobnie-nie-dzialaja/

Czy satelity STORK-4 i STORK-5 działają.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kosmicznym obiektywie: Zderzenie galaktyk
2021-07-11. Anna Wizerkaniuk
Obiekt NGC 6052 to para zderzających się ze sobą galaktyk, położonych w gwiazdozbiorze Herkulesa. Stan, w jakim obecnie się znajduje, powoduje, że gwiazdy zaczynają poruszać się po zupełnie nowych trajektoriach, wymuszonych przez oddziaływanie grawitacyjne. Nie zaobserwujemy tu żadnych widowiskowych wybuchów, które często towarzyszą zderzeniom dużych mas na Ziemi. Do kolizji pomiędzy samymi gwiazdami dochodzi bardzo rzadko, a wynika to z dużych przestrzeni pomiędzy gwiazdami w galaktyce.
NGC 6052 została odkryta 11 czerwca 1784 roku przez Williama Herschela. Jednak w tamtym czasie była błędnie sklasyfikowana jako pojedynczy obiekt ? galaktyka nieregularna. Dopiero w II połowie ubiegłego wieku odkryto, że są to dwie zderzające się galaktyki. Dokonał tego w 1964 r. Boris Woroncow-Wieljaminow. Piętnaście lat później określono typ obu galaktyk, jako galaktyki spiralne, co zostało potwierdzone za pomocą zdjęć.
Zdjęcie zostało wykonane za pomocą Wide Field Camera 3 Kosmicznego Teleskopu Hubble?a. Zostały użyte filtry: U ? 336 nm, B ? 438 nm, V ? 555 nm, I ? 814 nm oraz H-alfa ? 665 nm.
Źródła:
Colliding galaxies, NGC 6052

Źródło: ESA/Hubble & NASA, A. Adamo et al.
https://astronet.pl/wszechswiat/w-kosmicznym-obiektywie-zderzenie-galaktyk/

 

W kosmicznym obiektywie Zderzenie galaktyk.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metan na Enceladusie - czy to oznaka życia?

2021-07-11.

Pióropusze metanu wydobywające się z Enceladusa, jednego z księżyców Saturna, mogą być oznaką życia pozaziemskiego. Ale są też inne możliwe wytłumaczenia.


W 2005 roku należąca do NASA sonda Cassini odkryła gejzery wyrzucające w przestrzeń cząsteczki lodu wodnego ze szczelin "tygrysich pasów" w pobliżu południowego bieguna Enceladusa. Uważa się, że ten materiał, który tworzy pióropusz zasilający pierścień E Saturna (drugi najbardziej wysunięty na zewnątrz pierścień planety), pochodzi z ogromnego oceanu ciekłej wody, który skrywa się pod lodową skorupą księżyca.
W pióropuszu jest coś więcej niż tylko lód wodny. Podczas licznych bliskich przelotów nad szerokim na 504 km Enceladusem, Cassini dostrzegł wiele innych związków chemicznych - m.in. wodór cząsteczkowy (H2) i różne związki organiczne zawierające węgiel, w tym metan (CH4).

Wodór cząsteczkowy i metan są szczególnie intrygujące dla astrobiologów. Naukowcy twierdzą, że H2 jest prawdopodobnie produkowany przez interakcję skał i gorącej wody na dnie Enceladusa, co sugeruje, że księżyc ma głębinowe kominy hydrotermalne - ten sam rodzaj środowiska, który mógł być kolebką życia na Ziemi.

Ponadto, H2 dostarcza energii dla niektórych ziemskich mikrobów, które produkują metan z dwutlenku węgla, w procesie zwanym metanogenezą. Coś podobnego może dziać się na Enceladusie, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Cassini również dostrzegł dwutlenek węgla i zaskakującą ilość metanu w pióropuszu księżyca.
Chcieliśmy wiedzieć: czy podobne do ziemskich mikroby, które zjadają wodór cząsteczkowy i produkują metan, mogą wyjaśnić zaskakująco dużą ilość metanu wykrytą przez sondę Cassini? - zapytał prof. Régis Ferri?re z Wydziału Ekologii i Biologii Ewolucyjnej Uniwersytetu Arizony.

Zespół Ferri?re stworzył serię modeli matematycznych, które oceniały prawdopodobieństwo, że metan z Enceladusa został wytworzony biologicznie. Symulacje te były zróżnicowane; zespół badał na przykład, czy zaobserwowana produkcja H2 mogłaby podtrzymać populację mikrobów Enceladusa i jak ta populacja wpłynęłaby na tempo, w jakim H2 i metan wydostawałyby się do pióropusza.

Zespół ustalił, że abiotyczna (bez pomocy życia) chemia hydrotermalno-wentylacyjna, jaką znamy na Ziemi, nie wyjaśnia dobrze stężenia metanu zaobserwowanego przez sondę Cassini. Jednak dodanie mikroorganizmów metanogennych dobrze wypełnia tę lukę.

Źródło:INTERIA.Tech.


Pióropusze metanu na Enceladusie /materiały prasowe


https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/obce-formy-zycia/news-metan-na-enceladusie-czy-to-oznaka-zycia,nId,5346498

Metan na Enceladusie - czy to oznaka życia.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fizycy po raz pierwszy potwierdzają obserwacyjnie twierdzenie Hawkinga o czarnych dziurach
2021-07-11.
Badanie dostarcza dowodów opartych na falach grawitacyjnych, które pokazują, że całkowita powierzchnia horyzontu zdarzeń czarnej dziury nigdy nie może się zmniejszyć.
Istnieją pewne zasady, których muszą przestrzegać nawet najbardziej ekstremalne obiekty we Wszechświecie. Główne prawo dotyczące czarnych dziur przewiduje, że obszar ich horyzontów zdarzeń ? granica, spoza której nic nie może uciec ? nigdy nie powinien się kurczyć. To prawo jest twierdzeniem Hawkinga o powierzchni, nazwanym na cześć fizyka Stephena Hawkinga, który wprowadził to twierdzenie w 1971 roku.

Pięćdziesiąt lat później fizycy z MIT i innych ośrodków po raz pierwszy potwierdzili to twierdzenie, wykorzystując obserwacje fal grawitacyjnych. Ich wyniki ukazały się 1 lipca 2021 r. w Physical Review Letters.

W pracy badacze przyglądają się bliżej GW150914, pierwszemu sygnałowi fal grawitacyjnych wykrytemu przez Laser Interferometer Gravitational-wave Observatory (LIGO), w 2015 roku. Sygnał ten był produktem dwóch czarnych dziur okrążających się po spirali, które wytworzyły nową czarną dziurę, wraz z ogromną ilością energii zakrzywiającej czasoprzestrzeń w postaci fal grawitacyjnych.

Jeżeli twierdzenie Hawkinga o powierzchni jest prawdziwe, to powierzchnia horyzontu zdarzeń nowej czarnej dziury nie powinna być mniejsza niż całkowita powierzchnia horyzontu jej macierzystych czarnych dziur. W nowym badaniu fizycy ponownie przeanalizowali sygnał z GW150914 przed i po kosmicznej kolizji i stwierdzili, że rzeczywiście całkowity obszar horyzontu zdarzeń nie zmniejszył się po fuzji ? wynik ten podają z 95% pewnością.

Ich odkrycia stanowią pierwsze bezpośrednie obserwacyjne potwierdzenie twierdzenia Hawkinga o powierzchni, które zostało udowodnione matematycznie, ale do tej pory nie zostało zaobserwowane w przyrodzie. Zespół planuje zbadać przyszłe sygnały fal grawitacyjnych, aby sprawdzić, czy mogą one jeszcze bardziej potwierdzić twierdzenie Hawkinga lub być oznaką nowej, naginającej prawa fizyki.

Wieki spostrzeżeń
W 1971 roku Stephen Hawking zaproponował teorię o powierzchni, która zapoczątkowała serię fundamentalnych spostrzeżeń na temat mechaniki czarnych dziur. Twierdzenie to przewiduje, że całkowita powierzchnia horyzontu zdarzeń czarnej dziury ? i wszystkich czarnych dziur we Wszechświecie ? nigdy nie powinna się zmniejszyć. Stwierdzenie to było dziwną paralelą do drugiej zasady termodynamiki, która mówi, że entropia, czyli stopień nieuporządkowania w obiekcie nigdy nie powinien się zmniejszać.

Podobieństwo między tymi dwiema teoriami sugeruje, że czarne dziury mogą zachowywać się jak obiekty termiczne, emitujące ciepło ? co jest mylące, ponieważ uważano, że czarne dziury z samej swojej natury nigdy nie pozwalają energii uciec ani promieniować. Hawking ostatecznie połączył te dwie koncepcje w 1974 roku, pokazując, że czarne dziury mogą mieć entropię i emitować promieniowanie w bardzo długich skalach czasowych, jeżeli uwzględni się ich efekty kwantowe. Zjawisko to zostało nazwane ?promieniowaniem Hawkinga? i pozostaje jednym z najbardziej fundamentalnych odkryć dotyczących czarnych dziur.

Hawking, dowiedziawszy się o wynikach, skontaktował się ze współzałożycielem LIGO Kipem Thorne?em, profesorem fizyki teoretycznej Feynmana w Caltech. Zapytał: czy detekcja mogłaby potwierdzić twierdzenie o powierzchni?

W tamtym czasie naukowcy nie mieli możliwości wydobycia niezbędnych informacji z sygnału przed i po fuzji, aby stwierdzić, czy powierzchnia ostatecznego horyzontu zdarzeń nie zmniejszyła się, jak zakłada to twierdzenie Hawkinga. Dopiero kilka lat później, po opracowaniu techniki przez Maximiliano Isi, głównego autora pracy, i jego kolegów, sprawdzenie prawa powierzchni stało się możliwe.

Przed i po
W 2019 roku Isi i jego koledzy opracowali technikę wyodrębniania pogłosów bezpośrednio po szczycie GW150914 ? momencie, w którym dwie macierzyste czarne dziury zlały się, tworząc nową czarną dziurę. Zespół wykorzystał tę technikę do wyodrębnienia określonych częstotliwości lub tonów hałaśliwego następstwa, które mogli wykorzystać do obliczenia masy i spinu ostatecznej czarnej dziury.

Masa i spin są bezpośrednio związane z powierzchnią jej horyzontu zdarzeń i Thorne zwrócił się do nich z pytaniem: czy mogliby użyć tej samej techniki do porównania sygnału przed i po fuzji i potwierdzić twierdzenie?

Naukowcy podjęli wyzwanie i ponownie podzielili sygnał GW150914 w jego szczytowym punkcie. Opracowali model do analizy sygnału przed szczytem, odpowiadającego dwóm czarnym dziurom okrążającym się po spirali, oraz do określenia masy i spinu obu czarnych dziur przed ich połączeniem. Na podstawie tych szacunków obliczyli ich całkowite powierzchnie horyzontów zdarzeń ? około 250 000 km kwadratowych.

Następnie wykorzystali swoją poprzednią technikę, aby wyodrębnić pogłosy nowo powstałej czarnej dziury, na podstawie których obliczyli jej masę i spin, a ostatecznie powierzchnię horyzontu zdarzeń, która okazała się być równa 367 000 km kwadratowym. Jak widać, jest większa a nie mniejsza.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
MIT

Urania
Symulacja komputerowa pokazująca zderzenie się dwóch czarnych dziur, które wytworzyły sygnał fal grawitacyjnych GW150914. Źródło: Projekt Simulating eXtreme Spacetimes (SXS). Dzięki uprzejmości LIGO.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2021/07/fizycy-po-raz-pierwszy-potwierdzaja.html

Fizycy po raz pierwszy potwierdzają obserwacyjnie twierdzenie Hawkinga o czarnych dziurach.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie mapują ziarna pyłu międzygwiazdowego w Drodze Mlecznej
2021-07-11.
Pomiędzy gwiazdami w naszej Drodze Mlecznej unoszą się bez celu ogromne ilości maleńkich ziarenek pyłu. Tworzą one budulec nowych gwiazd i planet. Wciąż jednak nie wiadomo, jakie dokładnie są do wykorzystania pierwiastki, aby powstały planety takie jak Ziemia. Zespół badawczy z SRON kierowany przez Elisę Costantini porównał obserwacje z teleskopów rentgenowskich z danymi z urządzeń synchrotronowych, aby stworzyć mapę ziaren międzygwiezdnych w Drodze Mlecznej.
Gdyby nasza Galaktyka skurczyła się do tego stopnia, że gwiazdy miałyby wielkość kulek, między każdą z nich nadal byłoby około tysiąca kilometrów. Można więc śmiało powiedzieć, że galaktyki składają się głównie z pustej przestrzeni. Przestrzeń ta nie jest jednak tak pusta, jak mogłoby się wydawać. Wypełnia ją tak zwany ośrodek międzygwiazdowy. W większości składa się on z gazu, ale około 1% jest w postaci maleńkich ziarenek o wielkości około 0,1 mikrona ? 1/1000 szerokości ludzkiego włosa.
Ziarna te powstają podczas cyklu życia gwiazd. Gwiazdy i planety wokół niej powstają z zapadającego się obłoku gazu i pyłu. Kiedy gwiazda ewoluuje pod koniec swojego życia, zaczyna wyrzucać część swojej masy do otaczającego ją ośrodka, tworząc nowy materiał do formowania pyłu. Jeżeli gwiazda skończy swoje życie eksplozją supernowej, wzbogaci środowisko o jeszcze więcej gazu i pyłu. To z kolei w końcu będzie stanowiło nowy budulec dla gwiazd i planet. Jak powiedział Carl Sagan: jesteśmy stworzeni z gwiezdnego pyłu. Ale to, jakie dokładnie pierwiastki są dostępne w ośrodku międzygwiazdowym, aby uformować planety takie jak Ziemia, wciąż nie jest jasne.
Grupa badawcza zajmująca się pyłem międzygwiazdowym zbadała te ziarna, wykorzystując promieniowanie rentgenowskie. Po raz pierwszy udało im się zbadać właściwości pyłu w centralnych regionach Galaktyki i odkryli, że ziarna te konsekwentnie są zbudowane ze szklistego krzemianu: oliwinu, który jest związkiem magnezu, żelaza, krzemu i tlenu. Oddziaływanie z promieniowaniem gwiazdowym i kosmicznym stopiło te ziarna tworząc małe, szkliste, nieregularne kule. Przechodząc dalej, do bardziej odległych regionów z dala od centrum Galaktyki, zespół znalazł wskazówki na obecność większej różnorodności w składzie pyłu. Może to prowadzić do powstawania zróżnicowanych układów planetarnych. Może się okazać nawet, że nasz układ planetarny jest raczej wyjątkiem niż normą.
Costantini: Nasz Układ Słoneczny powstał w zewnętrznych rejonach Galaktyki i jest wynikiem złożonej sekwencji zdarzeń, w tym pobliskich wybuchów supernowych. Pozostaje otwartą kwestią, jakie jest właściwe środowisko do tworzenia się układów planetarnych, i które z tych zdarzeń są niezbędne do uformowania się planety, na której może rozkwitnąć życie.
Aby dojść do swoich wniosków, Costantini i jej grupa porównali obserwacje z teleskopów rentgenowskich i urządzeń synchrotronowych. Tych ostatnich użyli, aby scharakteryzować własności, jakie w promieniowaniu rentgenowskim wytwarzają odpowiedniki pyłu międzygwiazdowego, takie jak krzemiany, tlenki i siarczany. Następnie porównali je z danymi astronomicznymi, aby znaleźć najlepsze dopasowanie. Obserwacja kilku linii widzenia pozwoliła im na zbadanie różnych środowisk Drogi Mlecznej.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
Astronomers map interstellar dust grains in Milky Way
Źródło: SRON
Na ilustracji: Ziarna pyłu międzygwiazdowego. Źródło: SRON
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-mapuja-ziarna-pylu-miedzygwiazdowego-w-drodze-mlecznej

Astronomowie mapują ziarna pyłu międzygwiazdowego w Drodze Mlecznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozaziemskie. Pierwsze ślady życia rozumnego poza Ziemią ? recenzja książki
2021-07-11. Kamil Serafin
Pamiętacie jeszcze jaki szał w 2017 roku wywołał ?Oumuamua? Podłużny tajemniczy obiekt pochodzący spoza Układu Słonecznego rozpalał wyobraźnię astronomów do czerwoności, a portale popularnonaukowe stawały na rzęsach, byle wymyślić kolejny clickbaitowy nagłówek przypisujący ?Oumuamua cechy dzieła rąk obcej cywilizacji. Naukowcy jednak studzili te zapędy, wielokrotnie informując, że jest to twór naturalny, a nie statek obcych, którzy postanowili odwiedzić okolice Słońca. Wszyscy byli w tym jednogłośnie zgodni, prawda?
Prawda?
Otóż nie, pośród fachowych opinii dotyczących ?Oumuamua znalazły się również i takie, które nie przychylały się do stwierdzenia, że jest to po prostu kilkudziesięciometrowa skała, mknąca przez kosmos w losowym kierunku. W tym momencie wielu ma zapewne przed oczami domorosłych naukowców bazujących w piwnicy, którzy z szaleństwem w oczach ignorują empiryczne fakty i uparcie twierdzą, że ?Oumuamua to jakieś egzotyczne UFO. Nic bardziej mylnego, bo Avi Loeb, główny orędownik teorii, wedle której obiekt jest dziełem pozaziemskiej cywilizacji, to wykładający na Harvardzie astrofizyk, stojący za Black Hole Initiative, Breakthrough Starshot oraz członek prestiżowego President?s Council of Advisors on Science and Technology. Innymi słowy, jest to człowiek znający się na rzeczy, który w swojej książce Pozaziemskie wykazuje, jak niskie jest prawdopodobieństwo, by ?Oumuamua był zjawiskiem pochodzenia naturalnego.
Loeb kolejno prezentuje czytelnikom kolejne fakty dotyczące tego egzotycznego ciała niebieskiego i stawia przed nami pytania, dające naprawdę sporo do myślenia. Dlaczego ?Oumuamua nie zmieniał swojej trajektorii podczas bliskiego przelotu obok Słońca na skutek wyrzutu gazów, jak zwykła to robić typowa kometa? I dlaczego mimo to przyspieszał? Z jakiego materiału się składał, skoro był tak jasny? Skąd wziął się jego nietypowy kształt (mógł być również sporych rozmiarów dyskiem, o czym nieczęsto się wspomina). Dlaczego przed wlotem do Układu Słonecznego znajdował się w lokalnym układzie spoczynkowym, niczym porzucona na morzu boja sygnałowa? Luk w argumentacjach innych naukowców jest naprawdę sporo i okazuje się, że szansa, iż w 2017 roku naszą gwiazdę minęła zwykła, typowa kometa, wynosi około jeden do? biliona.
Autor poświęca więc sporą część książki na rozważania na temat tego, skąd bierze się niechęć środowisk naukowych do przyznania faktu, że nie potrafimy rzeczowo wyjaśnić natury ?Oumuamua. Poświęca również obszerne fragmenty na ewidentną krytykę naukowców, którzy prędzej uwierzą w abstrakcyjne teorie strun i bramy do innych wymiarów w czarnych dziurach niż w istnienie inteligentnego życia pozaziemskiego. Loeb otwiera nam oczy na fakt, jak niewiele robimy, by odkryć istnienie innych cywilizacji we Wszechświecie, a jak wiele byśmy zyskali, gdyby rzeczywiście nam się w tym poszczęściło. Jak bardzo zmieniłoby się postrzegania świata przez nasz gatunek, nasze podejście do planety i samych siebie? Z pewnością niemało, o czym autor bezustannie przypomina, jednocześnie podkreślając, jak niepoważnie traktowane są przez wielu przedsięwzięcia pokroju SETI.
Momentami widoczny jest jednak maniakalny wręcz optymizm astrofizyka w kwestii poszukiwania form rozumnego życia poza Ziemią. Loeb bardzo, bardzo chce przeciągnąć czytelnika na swoją stronę, czasami nie zostawiając miejsca na domysły i ewidentnie obejmując stanowisko wrogie wobec innych naukowców, którzy nie popierają jego tez. I chociaż zdecydowanie to właśnie on wydaje się dzięki temu tym, który ma rację, to warto jednak momentami przystanąć i zastanowić się, czy aby na pewno nie przemawia przez niego nieco wybujałe ego. Jakie by jednak owo ego nie było, to nie sprawi ono, że ?Oumuamua, któremu poświęcona została większa część Pozaziemskie, nabierze ponownie dla czytelnika cech naturalnego obiektu. Jak mówi nam prawdopodobieństwo, najpewniej takowym nie jest.
Tytuł oryginalny: Extraterrestial. The First Sign of Intelligent Life Beyond Earth
Autor: Abraham Loeb
Tłumaczenie: Marek Krośniak, Tomasz Tesznar
Wydawca: Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j.
Stron: 388
Data wydania: 1 czerwca 2021
https://astronet.pl/recenzje/pozaziemskie-pierwsze-slady-zycia-rozumnego-poza-ziemia-recenzja-ksiazki/

Pozaziemskie. Pierwsze ślady życia rozumnego poza Ziemią ? recenzja książki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót zaopatrzeniowego statku Dragon 2 z misji na ISS
2021-07-11.
Po ponad miesiącu spędzonym na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) kapsuła towarowa Dragon 2 (Cargo Dragon) firmy SpaceX powróciła na Ziemię z ładunkiem obejmującym rezultaty eksperymentów biomedycznych, sprzęt będący przedmiotem zainteresowania ostatnich spacerów kosmicznych oraz szereg innego ekwipunku.
Kapsuła Cargo Dragon bezpiecznie wodowała (dzięki wykorzystaniu spadochronu) na obszarze Zatoki Meksykańskiej, w pobliżu Tallahassee na Florydzie. Moment zakończenia misji przypadł na sobotę 10 lipca br. o godz. 5.29 (czasu polskiego - CEST). Przechwycenie kapsuły przeprowadzono z wykorzystaniem statku firmy Go Navigator. Z kolei wymagające szybszego transportu próbki badawcze przekazano do przewiezienia śmigłowcem do Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie. Naukowcy przeprowadzą tam analizę wyników eksperymentów. Samą kapsułę skierowano natomiast drogą morską na Przylądek Canaveral, gdzie nastąpi jej odnowienie w celu ponownego użycia w przyszłej misji.
Cargo Dragon odłączył się od stacji kosmicznej w czwartek o 10.45 czasu wschodnioamerykańskiego (godz. 16.45 w Polsce), dwa dni później niż pierwotnie planowano. Centrum kontroli naziemnej zarządziło bowiem, aby poczekać aż burza tropikalna Elsa oddali się od Florydy.
Misja ta była 22. lotem SpaceX z dostawą ładunku w obie strony na ISS od 2012 roku. To efekt długoterminowej realizacji kontraktów z NASA, jakie SpaceX uzyskał w segmencie przewozów zaopatrzenia na potrzeby pobytu astronautów na niskiej orbicie okołoziemskiej. Równolegle podobne komercyjne misje z zaopatrzeniem dla ISS realizuje firma Northrop Grumman.
Jak poinformował rzecznik NASA, podczas ostatniej podróży kapsuła Dragon dostarczyła na stację kosmiczną ponad 3300 kg ładunku, m.in. składników eksperymentów, a także zmodernizowane panele słoneczne. Z kolei astronauci załadowali ok. 2400 kg ładunku z wynikami badań, eksperymentów oraz sprzęt do przewiezienia na Ziemię.
Eksperymenty obejmowały m.in. badania sprawdzające, jak grawitacja wpływa na liofilizowane materiały oraz strukturę, skład i aktywność bakterii jamy ustnej. Może to pomóc w przygotowaniu terapii zwalczających choroby jamy ustnej podczas długich misji kosmicznych na Księżyc i Marsa - wyjaśniła NASA.
Źródło :PAP
Źródło: SPACE24.
Cargo Dragon widziany z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Fot. NASA [nasa.gov]
https://www.space24.pl/powrot-zaopatrzeniowego-statku-dragon-2-z-misji-na-iss

Powrót zaopatrzeniowego statku Dragon 2 z misji na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki soczewkowaniu grawitacyjnemu odkryto starożytną galaktykę
Autor: M@tis (11 Lipiec, 2021)
W wyjątkowym eksperymencie astronomowie pracujący przy dziewięciu największych teleskopach naziemnych i kosmicznych obserwowali przez kilka miesięcy najbliższą gwiazdę Układu Słonecznego, Proxima Centauri. W rezultacie w maju 2019 roku udało im się jednocześnie zarejestrować najpotężniejszy rozbłysk w całej historii obserwacji sąsiedniej gwiazdy i to za pomocą pięciu teleskopów. Wyniki badań zostały opublikowane w The Astrophysical Journal Letters.
Proxima Centauri wyemitowała potężny błysk 1 maja 2019 roku. Trwał tylko siedem sekund, ale spowodował wybuch zarówno w ultrafiolecie, jak i na falach milimetrowych. Rozbłysk charakteryzował się silnym impulsowym rozbłyskiem nigdy wcześniej nie widzianym przy takich długościach fal. Jego moc była sto razy większa niż jakikolwiek taki rozbłysk słoneczny. Wydarzenie zostało zarejestrowane aż przez pięć z dziewięciu teleskopów biorących udział w projekcie, w tym Kosmiczny Teleskop Hubble'a prowadzący obserwacje w świetle ultrafioletowym i przez zespół radioteleskopów ALMA operujacy na falach milimetrowych.
Rozbłyski gwiazdowe występują, gdy energia magnetyczna jest uwalniana w miejscach na powierzchni gwiazd co odbywa się w postaci eksplozji promieniowania, które można zaobserwować w całym spektrum elektromagnetycznym, od fal radiowych po promienie gamma. Jest to pierwszy przypadek, gdy pojedynczy rozbłysk gwiezdny, inny niż ten, który występuje na Słońcu, został zaobserwowany przez naukowców przy takim pokryciu fal.

Nigdy wcześniej nie widziano rozbłysku czerwonego karła na falach milimetrowych. Podczas wybuchu na kilka sekund gwiazda stała się 14 000 razy jaśniejsza w zakresie ultrafioletu. Podobne zjawisko zostało jednocześnie zarejestrowane na falach milimetrowych przez astronomów ALMA. Astrofizycy przyznają, że wcześniej nie wiedziano, że gwiazdy mogą rozbłysnąć w zakresie milimetrowym fal, więc nie szuano takich rozbłysków milimetrowych. Nowe obserwacje pomogą zebrać więcej informacji o tym, jak gwiazdy generują rozbłyski, które mogą wpływać na ich okolicę.
Proxima Centauri należy do klasy czerwonych karłów, jej masa jest około ośmiokrotnie mniejsza niż Słońca. Znajduje się zaledwie cztery lata świetlne od nas i ma co najmniej dwie planety, z których jedna jest podobna do Ziemi i znajduje się w strefie nadającej się do zamieszkania. Dlatego w kręgach naukowych nieustannie toczy się dyskusja o perspektywach życia w układzie Proxima Centauri. Teraz, zdaniem autorów, w modelach predykcyjnych należy wziąć pod uwagę jeszcze jeden ważny czynnik - potężne rozbłyski elektromagnetyczne, które występują na tej gwieździe znacznie częściej niż na Słońcu.
Silne rozbłyski naszego Słońca są rzadkie i występują tylko kilka razy w cyklu słonecznym. Planety Proxima Centauri są uderzane w ten sposób nie raz na sto lat, ale przynajmniej raz dziennie, jeśli nie kilka razy dziennie. Gdyby na planecie najbliższej Proxima Centauri istniało życie, musiałoby bardzo różnić się od tego, co istnieje na Ziemi. Naukowcy planują kontynuować obserwacje, skupiając się na odkrywaniu wewnętrznych mechanizmów fizycznych stojących za tak potężnymi rozbłyskami.
Źródło:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/na-najblizszej-nam-gwiezdzie-zarejestrowano-b?
Źródło: pixabay

https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/dzieki-soczewkowaniu-grawitacyjnemu-odkryto-starozytna-galaktyke

Dzięki soczewkowaniu grawitacyjnemu odkryto starożytną galaktykę.jpg

Dzięki soczewkowaniu grawitacyjnemu odkryto starożytną galaktykę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)