Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Rentgenowski krok ku superszybkiej nanoelektronice
2022-12-23. Redakcja
Impulsy lasera rentgenowskiego otwierają ciekawe zastosowania w nanoelektronice.
Gdy zbudowany z odpowiednio dobranych warstw materiał o własnościach magnetycznych zostanie oświetlony impulsem z lasera rentgenowskiego, błyskawicznie się demagnetyzuje. Zjawisko, dotychczas słabo poznane, w przyszłości można byłoby wykorzystać w nanoelektronice, na przykład do budowy ultraszybkich przełączników magnetycznych. Ważnym krokiem ku temu celowi jest nowe narzędzie, opracowane przez polsko-niemiecko-włoski zespół naukowców w ramach wspólnego projektu badawczego European XFEL i IFJ PAN.
Żadne urządzenie przetwarzające informację nie może pracować z szybkością większą niż ta, z jaką zachodzą zjawiska fizyczne będące podstawą jego działania. Właśnie dlatego fizycy wciąż poszukują zjawisk przebiegających w coraz krótszych skalach przestrzennych i czasowych, a jednocześnie pozwalających się w miarę łatwo kontrolować. Jednym z obiecujących kierunków badań wydają się być procesy demagnetyzacji ferromagnetycznych materiałów wielowarstwowych, inicjowane ultraszybkimi impulsami lasera rentgenowskiego. Zespół fizyków z Polski, Niemiec i Włoch, pracujący w europejskim laserze rentgenowskim European XFEL i w ośrodku DESY w Hamburgu, może się pochwalić istotnym osiągnięciem w tej dziedzinie: na łamach prestiżowego czasopisma naukowego „npj Computational Materials” zaprezentowano pierwsze narzędzie pozwalające symulować przebieg demagnetyzacji wywołanej promieniowaniem rentgenowskim. Istotną część zespołu stanowią naukowcy z Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie.
„W ostatnich latach fizykom udało się dość dobrze poznać procesy demagnetyzacji inicjowane światłem widzialnym i podczerwonym. Gdy jednak chodzi o wpływ promieniowania bardziej energetycznego, rentgenowskiego, wszyscy dopiero stawiamy pierwsze kroki. Wkład naszego zespołu polega na skonstruowaniu modelu teoretycznego o nazwie XSPIN. Za jego pomocą po raz pierwszy można symulować demagnetyzację w wielowarstwowych materiałach ferromagnetycznych wystawionych na femtosekundowe impulsy światła z lasera rentgenowskiego”, mówi prof. dr hab. Beata Ziaja-Motyka (CFEL, DESY i IFJ PAN), która razem z profesorami Alexandrem Lichtensteinem (Hamburg University i European XFEL) i Sergiejem Molodtsovem (European XFEL) zainicjowała opisywany projekt badawczy.
Szybka demagnetyzacja w materiałach wielowarstwowych została odkryta w 1996 roku i od tego czasu przyciągnęła uwagę wielu zespołów naukowych. Z braku urządzeń generujących odpowiednie światło rentgenowskie, badania prowadzono głównie przy użyciu światła widzialnego i bliskiej podczerwieni. Sytuacja zmieniła się radykalnie, gdy w minionej dekadzie fizycy zyskali szerszy dostęp do laserów na swobodnych elektronach (X-Ray Free-Electron Laser, XFEL). Są to bowiem urządzenia zdolne generować impulsy promieniowania rentgenowskiego o dużym natężeniu i czasie trwania liczonym w femtosekundach (czyli biliardowych częściach sekundy). Dzięki nim już kilka lat temu odkryto, że w materiałach wielowarstwowych demagnetyzacja inicjowana promieniowaniem rentgenowskim zachodzi wyraźnie szybciej niż pod wpływem światła widzialnego lub podczerwieni. Brakowało jednak spójnego opisu teoretycznego, zdolnego wiarygodnie symulować jej przebieg.
„XSPIN to rozwinięcie wcześniejszego narzędzia symulacyjnego, konstruowanego przez nas od ponad dekady z myślą o przewidywaniu zjawisk związanych z oddziaływaniem impulsów laserowych na materiały. Model ten nie rozróżniał, jaką orientację mają spiny elektronów w materiałach, a zatem nie opisywał ich właściwości magnetycznych. Główne wyzwanie polegało więc na umiejętnym rozbudowaniu modelu w taki sposób, aby uwzględnić polaryzację elektronów”, mówią dr hab. Konrad J. Kapcia, prof. UAM (CFEL, DESY i UAM, Poznań) i dr Victor Tkachenko (IFJ PAN), pierwsi autorzy pracy.
Poprawność nowego narzędzia zweryfikowano zestawiając jego przewidywania z danymi zebranymi w jednym z wcześniejszych eksperymentów przeprowadzonych techniką mSAXS w laserze na swobodnych elektronach FERMI we Włoszech. Próbką był wtedy materiał złożony z 16 naprzemiennych warstw kobaltu i platyny, każdej o grubości zaledwie jednego nanometra. Energia fotonów emitowanych przez laser FERMI wynosiła 60 elektronowoltów. W trakcie oddziaływania z materiałem światło rentgenowskie rozpraszało się i za próbką tworzyło pierścień dyfrakcyjny. Pierścień ten to źródło cennych informacji: jego średnica zależy od średniej odległości między domenami magnetycznymi w materiale, a natężenie jest tym większe, im silniejsze są właściwości magnetyczne próbki.
„W analizowanym eksperymencie pierścień dyfrakcyjny zachowywał się zgodnie przewidywaniami naszego modelu. Gdy natężenie światła oświetlającego próbkę rosło, jego średnica pozostawała stała, zatem układ domen magnetycznych w materiale się nie zmieniał. Jednocześnie im większe było natężenie światła padającego, tym pierścień był słabszy wskutek zachodzącej demagnetyzacji. Ponadto zmierzone czasy demagnetyzacji były rzędu 100 femtosekund, co także zgadzało się z naszymi symulacjami”, podkreśla dr hab. Przemysław Piekarz, prof. IFJ PAN.
Zgodność przewidywań modelu z wynikami eksperymentu oznacza, że fizycy po raz pierwszy dysponują narzędziem pozwalającym kontrolować demagnetyzację wywołaną promieniowaniem rentgenowskim. Za pomocą XSPIN-a można teraz dla konkretnego materiału wielowarstwowego tak dopasować parametry impulsów laserowych (ich energię, czas trwania i natężenie), aby demagnetyzacja zachodziła w określonej potrzebami skali przestrzennej i/lub czasowej.
Model XSPIN będzie dalej rozbudowywany i konfrontowany z wynikami kolejnych doświadczeń z materiałami wielowarstwowymi, tyle że zawierającymi już inne ferromagnetyki niż kobalt i oświetlanymi przez fotony o istotnie większych energiach. Najbliższą okazją do dalszej weryfikacji będą dane z lasera LCLS w Stanford, USA, zebrane w eksperymencie z próbką zbudowaną z 40 warstw kobaltu i palladu, a demagnetyzowaną fotonami o energii 780 eV. Planowany jest też podobny eksperyment w laserze European XFEL.
Przeprowadzone symulacje i dotychczasowe pomiary skłaniają naukowców do ostrożnego optymizmu. Coraz więcej wskazuje bowiem, że w przyszłości demagnetyzację indukowaną promieniowaniem rentgenowskim rzeczywiście będzie można wykorzystać do budowy urządzeń nanoelektronicznych nowej generacji. Początkowo mogłyby to być na przykład ultraszybkie przełączniki magnetyczne sterowane impulsami laserowymi. Innym potencjalnym obszarem zastosowań wydają się dynamiczne pamięci komputerowe. W tym kontekście kluczową rolę odgrywają słabo poznane procesy związane z czasami powrotu zdemagnetyzowanych domen do stanu pierwotnego. Odpowiednio głębokie zrozumienie i opisanie tych procesów będzie więc wymagało dalszych badań teoretycznych i doświadczalnych.
Publikacja naukowa:
„Modeling of ultrafast X-ray induced magnetization dynamics in magnetic multilayer systems”, K. J. Kapcia, V. Tkachenko, F. Capotondi, A. Lichtenstein, S. Molodtsov, L. Müller, A. Philippi-Kobs, P. Piekarz, B. Ziaja
npj Computational Materials 8, 212 (2022)
DOI: https://doi.org/10.1038/s41524-022-00895-4
Instytut Fizyki Jądrowej im. Henryka Niewodniczańskiego Polskiej Akademii Nauk (IFJ PAN) w Krakowie prowadzi badania podstawowe i aplikacyjne w obszarze fizyki oraz nauk pokrewnych. Główna część działalności naukowej Instytutu koncentruje się na badaniu struktury materii, w tym własności oddziaływań fundamentalnych od skali kosmicznej po cząstki elementarne. Częścią Instytutu jest nowoczesne Centrum Cyklotronowe Bronowice, unikalny w skali europejskiej ośrodek, obok badań naukowych zajmujący się terapią protonową nowotworów. IFJ PAN prowadzi też cztery akredytowane laboratoria badawcze i pomiarowe. Wyniki badań – obejmujących fizykę i astrofizykę cząstek, fizykę jądrową i oddziaływań silnych, fizykę fazy skondensowanej materii, fizykę medyczną, inżynierię nanomateriałów, geofizykę, biologię radiacyjną i środowiskową, radiochemię, dozymetrię oraz fizykę i ochronę środowiska – są każdego roku przedstawiane w ponad 600 artykułach publikowanych w recenzowanych wysoko punktowanych czasopismach naukowych. Corocznie Instytut jest organizatorem lub współorganizatorem wielu międzynarodowych i krajowych konferencji naukowych oraz szeregu seminariów i innych spotkań naukowych. IFJ PAN jest członkiem Krakowskiego Konsorcjum Naukowego „Materia-Energia-Przyszłość”, któremu, na lata 2012-2017, nadany został status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW). Wiele projektów i przedsięwzięć realizowanych przez Instytut jest wpisanych na Polską Mapę Infrastruktury Badawczej (PMIB). Instytut zatrudnia ponad pół tysiąca pracowników. Komisja Europejska przyznała IFJ PAN prestiżowe wyróżnienie „HR Excellence in Research” jako instytucji stosującej zasady „Europejskiej Karty Naukowca” i „Kodeksu Postępowania przy rekrutacji pracowników naukowych”. W kategoryzacji MEiN Instytut został zaliczony do najwyższej kategorii naukowej A+ w obszarze nauk fizycznych.
(IFJ PAN)
https://kosmonauta.net/2022/12/rentgenowski-krok-ku-superszybkiej-nanoelektronice/

Rentgenowski krok ku superszybkiej nanoelektronice.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planetoidy NEO w 2022 roku
2022-12-23. Krzysztof Kanawka
Zbiorczy artykuł na temat odkryć i obserwacji planetoid NEO w 2022 roku.
Zapraszamy do podsumowania odkryć i ciekawych badań planetoid bliskich Ziemi (NEO) w 2022 roku. Ten artykuł będzie aktualizowany w miarę pojawiania się nowych informacji oraz nowych odkryć.
Bliskie przeloty w 2022 roku
Poszukiwanie małych i słabych obiektów, których orbita przecina orbitę Ziemi to bardzo ważne zadanie. Najlepszym dowodem na to jest bolid czelabiński – obiekt o średnicy około 18-20 metrów, który 15 lutego 2013 roku wyrządził spore zniszczenia w regionie Czelabińska w Rosji.
Poniższa tabela opisuje bliskie przeloty planetoid i meteoroidów w 2022 roku. Aktualnie (stan na 23 grudnia 2022) największym obiektem, który przeleciał w 2022 roku w pobliżu Ziemi, jest planetoida 2022 TM2 o szacowanej średnicy około 29 metrów.
Bliskie przeloty w 2022 roku / Credits – K. Kanawka, kosmonauta.net
W ostatnich latach ilość odkryć bliskich przelotów wyraźnie wzrosła:
•    w 2021 roku odkryć było 149,
•    w 2020 roku – 108,
•    w 2019 roku – 80,
•    w 2018 roku – 73,
•    w 2017 roku – 53,
•    w 2016 roku – 45,
•    w 2015 roku – 24,
•    w 2014 roku – 31.
W ostatnich latach coraz częściej następuje wykrywanie bardzo małych obiektów, o średnicy zaledwie kilku metrów – co na początku poprzedniej dekady było bardzo rzadkie. Ilość odkryć jest ma także związek z rosnącą ilością programów poszukiwawczych, które niezależnie od siebie każdej pogodnej nocy “przeczesują” niebo. Pracy jest dużo, gdyż prawdopodobnie planetoid o średnicy mniejszej od 20 metrów może krążyć w pobliżu Ziemi nawet kilkanaście milionów.
Inne ciekawe badania i odkrycia planetoid w 2022 roku
2022 AA: pierwszego dnia nowego roku odkryto planetoidę o oznaczeniu 2022 AA. Obiekt ma średnicę około 40 metrów. Jest to obiekt NEO.
2022 AB: druga planetoida odkryta w nowym roku. Okazuje się, że ta planetoida charakteryzuje się bardzo szybkim obrotem o długości około 3 minut.
Przelot 1994 PC1: w nocy z 18 na 19 stycznia 2022 nastąpił stosunkowo bliski przelot planetoidy 1994 PC1. W ciągu kilku dni po przelocie pojawiły się amatorskie zdjęcia i nagrania ukazujące zbliżenie 1994 PC1 do Ziemi. (1994 PC1 została odkryta w 1994 roku i ma średnicę ponad 1 km).
2022 BH7: dużym obiektem NEO jest planetoida o oznaczeniu 2022 BH7. Obiekt zbliżył się do Ziemi 18 lutego na odległość około 6 razy dystans do Księżyca. Średnica 2022 BH7 jest szacowana na około 220 metrów. Jest to potencjalnie groźna planetoida dla Ziemi (PHA).
2022 AE1: wstępne obserwacje planetoidy 2022 AE1, tuż po odkryciu tego obiektu, sugerowały ryzyko uderzenia w Ziemię w dniu 4 lipca 2023. 2022 AE1 ma średnicę około 70 metrów, zatem impakt mógłby wyrządzić lokalne szkody. Dalsze obserwacje, wykonane przez blisko 30 obserwatoriów astronomicznych z całego świata, wykazały, że 2022 AE1 nie zagrozi w najbliższym czasie naszej planecie.
2022 EB5: mały, około trzymetrowy obiekt został odkryty na około 2 godziny przed wejściem w atmosferę naszej planety. Meteoroid (a później meteor) spłonął w atmosferze 11 marca 2022 w pobliżu Islandii około 22:30 CET. To dopiero piąty taki przypadek odkrycia obiektu zanim wszedł w atmosferę Ziemi!
2022 NA1: pierwsze “polskie” odkrycie planetoidy bliskiej Ziemi przy użyciu prywatnego sprzętu astronomicznego.
2022 RM4: duży obiekt NEO, o średnicy około 450 metrów i ciekawej orbicie.
2022 TM2: największy (do 15 października 2022) obiekt, który w 2022 roku zbliżył się na odległość mniejszą niż średni dystans do Księżyca. Obiekt ma szacowaną średnicę około 29 metrów.
2022 UQ1: duży obiekt (ok 17 metrów średnicy), który zbliżył się 16 października 2022 do Ziemi na bardzo niewielką odległość, około 9 tysięcy km. Obiekt został wykryty dopiero dwa dni po bliskim przelocie.
Aktualizacja (20.10.2022): 2022 UQ1 okazał się być górnym stopniem Centaur. Oznaczenie tego stopnia to Centaur AV-096. Ten stopień wyniósł sondę Lucy w przestrzeń międzyplanetarną.
2022 AP7: jedno z największych (rozmiarowo) odkryć planetoidy NEO w ostatnich latach. Średnica 2022 AP7 to około 1,5 km. Jak na razie nie jest to obiekt groźny dla Ziemi (PHA), jednak na przestrzeni wielu tysięcy lat orbita zostanie zakłócona przez Jowisza i Marsa.
2022 WJ1: malutki (około metra średnicy) obiekt wykryty przed wejściem w atmosferę Ziemi. To już drugi taki przypadek w tym roku, a dopiero szósty w historii! Zdjęcie z przelotu w atmosferze można zobaczyć na stronie NASA.
Zapraszamy do działu małych obiektów w Układzie Słonecznym na Polskim Forum Astronautycznym.
(PFA)
Orbita planetoidy 2022 BH7 / Credits – NASA, JPL
Orbita 2022 TM2 – pozycje obiektów w Układzie Słonecznym na dzień 15 października 2022 (dzień przelotu obok Ziemi) / Credits – NASA, JPL
Orbita 2022 UQ1 / Centaur AV-096 – pozycje obiektów w Układzie Słonecznym na dzień 19 października 2022 / Credits – NASA, JPL
https://kosmonauta.net/2022/12/styczen-2022-w-odkryciach-neo/

Planetoidy NEO w 2022 roku.jpg

Planetoidy NEO w 2022 roku2.jpg

Planetoidy NEO w 2022 roku3.jpg

Planetoidy NEO w 2022 roku4.jpg

Planetoidy NEO w 2022 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja wyśle statek ratunkowy na orbitę. Kosmonauci w niebezpieczeństwie

2022-12-23. Filip Mielczarek
Awaria statku Sojuz przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej okazuje się na tyle poważna, że Rosyjska Agencja Kosmiczna planuje wysłać misję ratunkową po swoich kosmonautów, ponieważ w razie jeszcze większych problemów, nie będą mogli oni ewakuować się na Ziemię.

Na ziemskiej orbicie rozgrywa się dramat kosmonautów. Takiej awarii rosyjskiego statku kosmicznego Sojuz w historii jeszcze nie było. To już kolejna w ostatnich dwóch latach taka sytuacja z rosyjskimi instalacjami, która zagraża bezpieczeństwu załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Kilka dni temu, ze statku Sojuz MS-22 nagle zaczął uwalniać się w przestrzeń kosmiczną płyn z układu chłodzenia. NASA opublikowała nagranie z jednej z kamer nawigacyjnych, na którym widać uwalniający się płyn. Cała sytuacja wygląda niepokojąco. I tak jest w rzeczywistości.
Na razie nie jest pewne, jak doszło do awarii. Naukowcy wykluczyli możliwość uderzenia mikrometeorytu, ale wciąż może to być kosmiczny śmieć. Dziurka w osłonie radiatora ma ok. 4 mm średnicy, a materiał wokół niej zmienił kolor. Tymczasem dziurka w samej rurce chłodnicy ma ok. 1 mm. Chociaż to niewiele, to jednak w zupełności wystarczy do powstania nieszczelności w układzie i, w związku z tym, wykluczenia z użytku tego statku.
Kosmonauci znaleźli się w niebezpieczeństwie
Awaria Sojuza zagraża bezpieczeństwu załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a szczególnie Rosjanom. Jeśli znajdą się oni w niebezpieczeństwie na skutek innej awarii lub poważnie zachorują, to obecnie nie ma możliwości ewakuować ich na Ziemię.
Dmitrij Petelin i Siergiej Prokopjew przebywają na pokładzie kosmicznego domu od września 2022 roku. Obecnie znajduje się tam siedmioro członków załogi. W przypadku potrzeby ewakuacji, na Ziemię mogą bezpiecznie udać się tylko cztery osoby. Roskosmos przyznaje, że w historii jeszcze nie było takiej sytuacji.
Rosja szykuje misję ratunkową do kosmicznego domu
Dlatego Rosyjska Agencja Kosmiczna planuje misję ratunkową. Statek Sojuz MS-22 ma udać się na orbitę na przełomie lutego i marca przyszłego roku. Do tego czasu kosmonauci muszą się modlić o to, by nie doszło do kolejnej poważnej awarii, ponieważ znajdą się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. O problemach w rosyjskich modułach nie trudno, o czym kilka razy mogliśmy się przekonać w ostatnich miesiącach.
Co ciekawe, w środę (21.12) na orbicie rozegrał się koszmar, gdy kosmiczne śmieci prawie zabiły amerykańskich astronautów Franka Rubio i Josha Cassadę, którzy mieli wyjść na spacer kosmiczny w celu wymiany paneli solarnych na bardziej wydajne. Jak informowała NASA, wyjście astronautów w ostatniej chwili zostało wstrzymane z powodu przelotu kosmicznych śmieci w postaci Fregat-SB, górnego stopnia rosyjskiej rakiety, która wyniosła na orbitę instalacje kosmiczne.

Rosja wyśle statek ratunkowy na orbitę z powodu awarii Sojuza MS-22 /NASA/Roskosmos /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-rosja-wysle-statek-ratunkowy-na-orbite-kosmonauci-w-niebezpi,nId,6491792

Rosja wyśle statek ratunkowy na orbitę. Kosmonauci w niebezpieczeństwie.jpg

Rosja wyśle statek ratunkowy na orbitę. Kosmonauci w niebezpieczeństwie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katalog Caldwella: C7
2022-12-23, Ania Hansdorfer
O obiekcie:
C7, znana także jako NGC 2403 to galaktyka spiralna z poprzeczką w gwiazdozbiorze Żyrafy. Została odkryta 1 listopada 1977 roku przez Williama Herschela i znajduje się około 10 milionów lat świetlnych od Ziemi. To jedna z bliższych nam galaktyk spiralnych, grawitacyjnie związana z galaktykami M81 i M82 w Wielkiej Niedźwiedzicy. Używając Teleskopu Hale, amerykański astronom Edwin Hubble zaobserwował w niej Cefeidy, czyli gwiazdy zmienne pulsujące, co uczyniło ją pierwszą galaktyką poza Grupą Lokalną Galaktyk, gdzie zostały zauważone. Podobnie jak wiele galaktyk tego typu powstała w wyniku zderzenia galaktyk, lecz od innych galaktyk spiralnych odróżniają ją jej ramiona, poruszające się z różnymi prędkościami. Obecnie zjawisko to pozostaje niewyjaśnione, choć naukowcy podejrzewają, że może być związane z obecnością dużej ilości ciemnej materii. Ponadto w tej galaktyce zaobserwowano dwie supernowe: SN 1954J, która osiągnęła 16 magnitudo oraz SN 2004dj, czyli najjaśniejszą i najbliższą nam supernową XXI wieku.
Świecące, różowawe chmury, które możemy dostrzec na poniższym zdjęciu to energetyczne miejsca, gdzie rodzą się gwiazdy, zwane także jako regiony H II. W tych rozległych, gorących chmurach zjonizowanego wodoru gaz może uformować tysiące gwiazd w okresie paru milionów lat, a każda z nich emituje światło ultrafioletowe, ponownie jonizując otaczający je wodór.
Podstawowe informacje:
•    Typ obiektu: galaktyka spiralna z poprzeczką
•    Numer w katalogu NGC: 2403
•    Jasność: +8.9m
•    Gwiazdozbiór: Żyrafa
•    Deklinacja: +65° 36′ 09″
•    Rektascencja: 07h 36m 51.4s
•    Rozmiar Kątowy: 21′.9 × 12′.3
•    Promień: 32 500 ly
Jak obserwować:
C7 najlepiej widoczna jest na północnej półkuli podczas zimy. Na południowej natomiast należy obserwować ją blisko równika podczas letnich miesięcy. Przez lornetkę 7×50 C7 będzie widoczna jako mała plamka światła. Z 80-milimetrowym refraktorem natomiast zaobserwujemy jasne jądro z owalną poświatą bez obserwowalnych detali. Większy, o 200-milimetrowym zakresie ujawnia cętki oraz podczas bezchmurnej nocy możemy dostrzec jaśniejsze ramię. Co więcej, gdy przesuniemy oko odrobinę w stronę boku galaktyki, zaobserwujemy różnice między jasnymi a ciemnymi regionami w galaktyce. Gdy pzyjyżymy się bliżej dostrzec będzie można owalny kształt jądra. Używając jeszcze większych instrumentów, na przykład 400-milimetrowych, widoczne będą jej spiralne ramiona.     
Źródła:
•    Freestarcharts: NGC 2403
23 grudnia 2022

•    NASA: Caldwell 7
23 grudnia 2022

•    Wikipedia: NGC 2403
23 grudnia 2022
NASA, ESA, A.V. Filippenko (University of California, Berkeley), P. Challis (Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics), et al.
Galaktyka spiralna Caldwell 7. Jasny punkt w prawym górnym rogu to supernowa SN 2004dj.
Położenie C7 na mapie nieba.
https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c7/

Katalog Caldwella C7.jpg

Katalog Caldwella C7.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronauci zamontowali nowe panele słoneczne na stacji ISS
2022-12-23.
Głównym celem spaceru był montaż rozwijanego panelu iROSA na maszcie głównych paneli słonecznych w miejscu P4 po lewej stronie stacji. Nowe panele słoneczne przybyły do ISS w listopadzie. Statek Dragon w towarowej misji dostarczył dwa zestawy paneli. Jeden zestaw został zainstalowany przez tą samą parę astronautów podczas spaceru 3 grudnia 2022 r. w sekcji S4 w prawej części stacji. Teraz trzeba było wykonać podobne zadania z drugim panelem.

Nowe panele, więcej prądu dla stacji
Większość energii elektrycznej na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej generuje zestaw ośmiu ogromnych skrzydeł paneli słonecznych SAW (Solar Array Wing). Były one stopniowo dołączane do stacji, a ostatni egzemplarz trafił na orbitę w misji wahadłowcowej STS-119 w 2009 r. W szczytowym momencie panele te generowały łącznie 250 kW energii elektrycznej.
Z czasem ich wydajność jednak malała z powodu stopniowej degradacji komórek fotowoltaicznych. Obecnie generowana przez nie moc wynosi około 160 kW. Coraz większa ilość eksperymentów naukowych i rosnąca ilość różnych dodawanych systemów na stacji doprowadziły do decyzji o modernizacji systemu zasilania. Zdecydowano, by na 6 z 8 starych paneli umieścić dodatkowe mniejsze panele iROSA.
Panele IROSA w części zasłaniają stare panele słoneczne, ale mimo to znacząco zwiększają moc generowane przez cały system. Niezasłonięte przez IROSA stare panele będą łącznie generować nadal około 95 kW, a nowe urządzenia wytworzą 120 kW dodatkowej mocy. W konsekwencji całkowita moc generowana wzrośnie do 215 kW.
Przebieg spaceru EVA-82
Po wyjściu Cassady i Rubio ze śluzy w Quest najpierw astronauci przenieśli się na prawą stronę struktury szkieletowej truss stacji, gdzie znajdował się panel słoneczny iROSA po jego wyjęciu z sekcji ładunkowej statku Dragon. Panel został odbezpieczony z platformy. Cassada przeniósł się z nim na ramieniu robotycznym Canadarm2 do miejsca montażu. W tym czasie Rubio przemieścił się tam za pomocą rąk po poręczach stacji.
W docelowym miejscu - na maszcie P4 stacji - znajdowała się już struktura do montażu paneli. Umieścili ją tam astronauci podczas spaceru kosmicznego w 2021 r. Zadaniem astronautów było teraz ustawienie paneli w tej strukturze i jego mechaniczne zabezpieczenie. Gdy to się udało Rubio i Cassada podłączyli do panelu okablowanie elektryczne z systemu zasilania stacji.
Po integracji panelu i potwierdzeniu jego połączenia z systemem zasilania, spacerowicze zwolnili klamry blokujące panele w zwiniętej konfiguracji. Panele iROSA nie potrzebują silniczków, by być rozwinięte. Za rozwinięcie odpowiada energia sprężysta włókien węglowych, które rozwijają się po zwolnieniu blokady. Rozwijanie trwało łącznie około 10 minut.
Po rozwinięciu paneli pozostawało astronautom jedynie zakręcenie prętów napinających skrzydła paneli. Jako jedno z niewielu dodatkowych zadań astronauci sfotografowali też statek Sojuz MS-22, w którym doszło do uszkodzenia radiatora, które doprowadziło do wycieku chłodziwa z systemu kontroli termicznej. Całe wyjście trwało łącznie 7 godzin i 8 minut. Zarówno dla Cassady jak i dla Rubio było to trzecie wyjście w skafandrach spacerowych w przestrzeń kosmiczną.

Poprzednie spacery kosmiczne Ekspedycji 68
68 Ekspedycja, która obecnie znajduje się na stacji wykonała już 4 spacery kosmiczne: 3 amerykańskie i 1 rosyjski. 15 listopada 2022 r. Josh Cassada i Frank Rubio wyszli razem po raz pierwszy. Dla obu było to debiutanckie wyjście w przestrzeń kosmiczną. W wyjściu trwającym nieco ponad 7 godzin zamontowali w sekcji S6 przy maście głównego skrzydła paneli słonecznych strukturę mocującą dla nowych paneli iROSA.
Już dwa dni później, 17 listopada na zewnątrz ISS wyszli Rosjanie. Sergiej Prokopiew i Dmitrij Petelin przygotowali radiator i zewnętrzną śluzę ładunkową do późniejszego transportu na docelową lokalizację na module MLM-U Nauka. Przenieśli też platformę na zewnętrzne eksperymenty na module Nauka do nowego miejsca.
3 grudnia odbył się wspominany już tutaj spacer kosmiczny. Josh Cassada i Frank Rubio wyszli, żeby zamontować panel słoneczny iROSA przy linii 3A i wykonać kilka dodatkowych zadań, w tym przygotowania do montażu kolejnego panelu.
Na świecie przeprowadzono łącznie w tym roku 15 spacerów kosmicznych: 12 na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i 3 na chińskiej stacji Tiangong.
 
 
Więcej informacji:
•    Blog NASA poświęcony działaniu stacji ISS
 
Na podstawie: NASA/NSF/SN
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu tytułowym: Josh Cassada przygotowujący panele słoneczne iROSA do rozłożenia w sekcji P4 stacji ISS. Podczas wykonywania zdjęcia stacja znajdowała się nad Oceanem Atlantyckim, blisko wybrzeża Namibii. Źródło: NASA.
Źródło: NASA TV.

Porównanie wielkości paneli słonecznych. Z lewej panele SAW – główne panele na ISS, po środku nowe, montowane właśnie panele iROSA, a po prawej podobny panel iROSA, który będzie zasilał moduł elektryczno-napędowy PPE stacji wokółksiężycowej Gateway. Źródło: NASA.

Grafika prezentująca stan prac nad nowymi panelami słonecznymi na stacji. Ukończono już montaż skrzydeł w miejscach przy liniach zasilania 4B, 2B i 3A. Omawiany spacer dotyczy linii 4A. Źródło: NASA TV.

Astronauta Josh Cassada przy zestawie paneli iROSE podczas przygotowywania do ich transportu i montażu. W momencie wykonania zdjęcia stacja ISS znajdowała się nad Oceanem Indyjskim u wybrzeży południa Afryki. Źródło: NASA.

Josh Cassada podczas transportu panela iROSA do docelowego miejsca instalacji. Źródło: NASA TV.

Panel iROSA podczas rozwijania. Źródło: NASA TV.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronauci-zamontowali-nowe-panele-sloneczne-na-stacji-iss

 

Astronauci zamontowali nowe panele słoneczne na stacji ISS.jpg

Astronauci zamontowali nowe panele słoneczne na stacji ISS2.jpg

Astronauci zamontowali nowe panele słoneczne na stacji ISS3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauka przetrwa wojnę - zbiórka na renowację obserwatorium koło Charkowa
2022-12-23.
Na Zrzutka.pl trwa zbiórka funduszy wspomagających przetrwanie zimy przez ukraińskie obserwatorium radioastronomiczne zniszczone przez Rosjan. Środki zostaną przekazane na konto bankowe instytutu, który apeluje o wsparcie na Ukrainie i w innych krajach.
Obserwatorium radioastronomiczne koło Charkowa zostało uszkodzone w wyniku okupacji przez wojska rosyjskie. Obecnie tereny te są już wyzwolone przez stronę ukraińską. Obserwatorium wymaga jednak pilnych napraw, aby przetrwać okres zimowy. Aby pozyskać środki, instytut rozpoczął zbiórkę funduszy i zaapelował o wsparcie do świata naukowego i wszystkich, którym sercu leży rozwój nauki, o czym pisaliśmy na początku listopada.
Dodatkowo niedawno wystartowała zbiórka w Polsce w serwisie Zrzutka.pl, z której środki zostaną przekazane na konto instytutu. Akcję na Zrzutka.pl zorganizowała Uliana Pylypenko, studentka astronomii na Uniwersytecie Warszawskim. Jak mówi, zrzutka powstała za zgodą ukraińskiego obserwatorium i zebrana kwota zostanie przekazana na konto bankowe instytutu. W chwili pisania niniejszego tekstu, na Zrzutka.pl zebrane jest ponad 9 tysięcy złotych.
Środki, które do tej pory obserwatorium zgromadziło z różnych darowizn, będą w pierwszej kolejności przeznaczone na zakup generatora prądu (tyle już udało się zebrać), a następnie na prace konserwacyjne zabezpieczające obiekt przed warunkami zimowymi.
Oto fragmenty z opisu zbiórki na Zrzutka.pl:
Obserwatorium Radioastronomiczne im. S. Braude - to kompleks naukowy, gdzie przez dziesięciolecia tworzona była niesamowita nauka. Tutaj po raz pierwszy zaobserwowano pioruny na Saturnie. Tutaj prognozuje się aktywność słoneczna. Tutaj eksplorowane są pulsary, egzoplanety i jeszcze dużo rzeczy, od których wiruje w głowie.
Niedawno to miejsce przeżyło chyba najtrudniejszy okres w swojej historii – okupację rosyjską. W tym czasie wykorzystywano ją jak stanowisko ogniowe. Stąd okupanci prowadzili ostrzały, tutaj oni mieszkali i robili wszystkie te nikczemne rzeczy, do których są oni skłonni. Wskutek tego, obserwatorium potrzebuje drogiej i długotrwałej odbudowy, ale przede wszystkim niezbędne jest ocalić przyrządy oraz części budowy, które przetrwały, przed zimą.
W obserwatorium znajduje się radioteleskop UTR-2 – absolutnie unikalny instrument, jeden z największych detektorów kosmicznych fal dekametrowych na świecie. Składa się on z 2040 anten, które zajmują około 15 hektarów. Teleskopem sterowano za pomocą potężnych komputerów oraz różnych specjalistycznych przyrządów naukowych. W skład obserwatorium radioastronomicznego wchodzi także częściowo zbudowany radioteleskop nowej generacji GURT, obok znajdują się teleskop optyczny oraz stacja meteorowa. Były tam też rzeczy, które po prostu umożliwiały naukowcom normalne funkcjonowanie: przestronny budynek, w którym oni mieszkali i pracowali, a także środki transportu.
Dzięki bohaterskiemu wysiłkowi Sił Zbrojnych Ukrainy obserwatorium jest znów wolne. Jednak okupanci zrabowali komputery, sprzęt naukowy, sprzęt AGD oraz transport, znacznie uszkodzili teleskop optyczny i stację meteorową, zniszczyli dach oraz stropy międzypiętrowe głównego budynku. Co więcej, cały teren obserwatorium był zaminowany.
Na szczęście, anteny UTR-2 są nieuszkodzone, a to znaczy, że odbudowa obserwatorium jest możliwa i jak najbardziej sensowna. Jasne, że nie można pokryć kosztu całkowitej rekonstrukcji wyłącznie za pomocą darowizn. Ale teraz najważniejszym priorytetem jest chronienie obserwatorium od warunków zimowych, pilna konserwacja systemu ogrzewania i wodociągu oraz zapewnienie ochrony, aby uniknąć jeszcze większych uszkodzeń. Środki z tej zbiórki będą pokrywać właśnie te potrzeby.
Jasne, że dla walczącego kraju wsparcie wojska jest najważniejsze, ale ta wojna toczy się także o dobrą przyszłość i perspektywę rozwoju. A nie będzie to możliwe bez nauki. Więc teraz możemy pomóc uratować wyjątkowe obserwatorium o ogromnym potencjale naukowym, które przyniesie światu jeszcze wiele odkryć!
Jesteśmy niezmiernie wdzięczni każdemu za wsparcie oraz udostępnienie zbiórki!
Więcej informacji:
•    Zbiórka na Zrzutka.pl
•    Instytut Radioastronomii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy
 
Autor: Krzysztof Czart
 
Zdjęcie u góry:
Widok na radioteleskop UTR-2 ze zniszczonego budynku. Źródło: Instytut Radioastronomii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy.
Zniszczenia w obserwatorium astronomicznym Instytutu Radioastronomii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy. Źródło: Narodowa Policja Ukrainy

Zniszczenia w obserwatorium astronomicznym Instytutu Radioastronomii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nauka-przetrwa-wojne-zbiorka-na-renowacje-obserwatorium-kolo-charkowa

Nauka przetrwa wojnę - zbiórka na renowację obserwatorium koło Charkowa.jpg

Nauka przetrwa wojnę - zbiórka na renowację obserwatorium koło Charkowa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marsjańskie skały przylecą na Ziemię. Znamy termin [WIDEO]
2022-12-23.ŁZ.KF.
Marsjański łazik Perseverance pozostawił na Czerwonej Planecie pierwszą próbkę skał. Materiał zamknięty w tubie czeka na przetransportowanie na Ziemię. NASA wskazuje, że ma to nastąpić na początku lat 30.
Wypełniona skałą probówka z będzie jedną z dziesięciu, które zostaną przetransportowane na Ziemię w ramach kampanii Mars Sample Return. Tytanowa tuba zawierająca próbkę skały spoczywa na powierzchni Czerwonej Planety po umieszczeniu jej tam 21 grudnia przez łazik Perseverance. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy pojazd pozostawi kolejne próbki w miejscu zwanym „Three Forks”.
Perseverance pobiera duplikaty próbek z wybranych przez naukowców celów skalnych. Obecnie posiada na pokładzie pozostałe 17 fiolek (w tym jedną próbkę atmosferyczną). Łazik NASA ma dostarczyć próbki do przyszłego lądownika-robota. Z kolei lądownik użyje ramienia do umieszczenia probówek w kapsule na pokładzie małej rakiety. Rakieta ta wzniesie się na orbitę Marsa, skąd zostanie przechwycona przez pojazd kosmiczny i przetransportowana na Ziemię.
Próbki pozostawione na powierzchni planety będą służyć jako rezerwa, jeśli Perseverance nie będzie w stanie dostarczyć probówek do przyszłego lądownika. W takim przypadku do przechwycenia pozostawionych na marsjańskim gruncie próbek zostaną wykorzystane dwa drony – wskazuje TVP Rozrywka.
Pierwszą zdeponowaną na Marsie próbą jest rdzeń skały magmowej wielkości kredy, który został pobrany 31 stycznia 2022 roku w regionie krateru Jezero na Marsie, zwanym „South Séítah”. Złożony system próbkowania Perseverance potrzebował prawie godziny, aby wydobyć metalową fiolkę z wnętrza łazika, obejrzeć ją po raz ostatni za pomocą wewnętrznej kamery CacheCam i umieścić na wybranym skrawku powierzchni Marsa.
Kampania Mars Sample Return jest niezwykle ambitna (graf. NASA)
Mars Sample Return: Bringing Mars Rock Samples Back to Earth
https://www.youtube.com/watch?v=t9G36CDLzIg&list=PLTiv_XWHnOZpzQKYC6nLf6M9AuBbng_O8
źródło: TVP Rozrywka
https://www.tvp.info/65268541/kosmos-marsjanskie-skaly-przyleca-na-ziemie-lazik-nasa-perseverance-je-zbiera

Marsjańskie skały przylecą na Ziemię. Znamy termin [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA – podsumowanie 2022 roku
2022-12-24. Krzysztof Kanawka
Filmowe podsumowanie dokonań NASA w 2022 roku.
Ten rok był bardzo udany i aktywny dla NASA. Warto zobaczyć krótkie podsumowanie filmowe, które przygotowała w grudniu 2022 agencja NASA.
W 2022 roku wiele się udało NASA. Co ważne, w wielu przypadkach nie były to tylko osiągnięcia tej agencji, ale osiągnięcia NASA wraz z partnerami międzynarodowymi, takimi jak europejska ESA jak i partnerami komercyjnymi (m.in. SpaceX).
Trudno określić “co” było najważniejszym osiągnięciem w tym roku. Lista najczęściej wymienianych dużych osiągnięć to:
•    Artemis I
•    JWST
•    komercyjne loty na ISS
•    Europa Clipper
•    DART
NASA 2022: A Year of Success
https://www.youtube.com/watch?v=FSJC7XvyMXY
Podsumowanie 2022 roku / Credits – NASA
NASA Successfully Tests LOFTID Inflatable Heat Shield
https://www.youtube.com/watch?v=9mM1JIPY4Mw
Test LOFTID / Credits – NASA
Spacewalk Outside the International Space Station with NASA Astronauts Josh Cassada and Frank Rubio
https://www.youtube.com/watch?v=sNvIV3UUcQw
Spacer EVA-81 – 15.11.2022 / Credits – NASA
(NASA)
https://kosmonauta.net/2022/12/nasa-podsumowanie-2022-roku/

NASA – podsumowanie 2022 roku.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykły rozbłysk wykryty w kosmosie może być zupełnie nową klasą obiektów gwiezdnych
Autor: admin (24 Grudzień, 2022)
Odkrycie gwiazdy neutronowej emitującej niezwykłe sygnały radiowe zmienia nasze rozumienie tych unikalnych systemów gwiezdnych. Dokonano tego odkrycia podczas obserwacji regionu Vela-X 1 w Drodze Mlecznej, około 1300 lat świetlnych od Ziemi a było to możłiwe za pomocą radioteleskopu MeerKAT w Afryce Południowej.
 
Naukowcy zauważyli dziwnie wyglądający błysk, który trwał około 300 milisekund. Rozbłysk miał pewne cechy gwiazdy neutronowej emitującej fale radiowe. Ale nie zachował się tak, jak wcześniejsze obiekty tego typu. Zaintrygowani eksperci przyjrzeli się starszym danym z tego regionu w nadziei na znalezienie podobnych impulsów.
 
Co ciekawe, znaleziono ich więce. Wcześniej zostały pominięte przez nasz system wykrywania impulsów radiowych w czasie rzeczywistym (ponieważ zwykle szuka się impulsów o długości około 20-30 milisekund). Szybka analiza czasów nadejścia impulsów wykazała, że powtarzają się one co około 76 sekund – podczas gdy większość impulsów gwiazd neutronowych zajmuje kilka sekund lub nawet milisekund.
 
Nowe obserwacje wykazały, że PSR J0941-4046 ma pewne cechy „pulsara”, a nawet „magnetaru”. Pulsary to niezwykle gęste pozostałości rozpadających się olbrzymów, które normalnie emitują fale radiowe ze swoich biegunów. Gdy się obracają, impulsy radiowe mogą być mierzone z Ziemi, podobnie jak widzi się latarnię błyskającą okresowo w oddali.
 
Jednak najdłuższy znany dotychczas okres rotacji pulsarów wynosił 23,5 sekundy, co oznacza, że być może znaleziono zupełnie nową klasę obiektów emitujących fale radiowe. Wyniki opublikowano dzisiaj w czasopiśmie Nature Astronomy.
Źródło: Kadr z Youtube
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/niezwykly-rozblysk-wykryty-w-kosmosie-moze-byc-zupelnie-nowa-klasa-obiektow-gwiezdnych

 

Niezwykły rozbłysk wykryty w kosmosie może być zupełnie nową klasą obiektów gwiezdnych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna gwiazda zrodziła najszybszą supernową w historii obserwacji
Autor: admin (24 Grudzień, 2022)
Astronomowie zaobserwowali najszybszą nowonarodzoną gwiazdę, jaką kiedykolwiek zarejestrowano. To niezwykłe wydarzenie zwróciło uwagę naukowców na jeszcze bardziej niezwykłą gwiazdę. Studiując ją, mogą znaleźć odpowiedzi nie tylko na wiele tajemniczych cech tej nowej gwiazdy, ale także na ważniejsze pytania dotyczące natury naszego Układu Słonecznego, śmierci gwiazd i ewolucji wszechświata.
 
Zespół badawczy z Uniwersytetu Stanowego Arizony przygotował specjalny raport na temat odkrycia opublikowany w Scientific Papers of the American Astronomical Society.
 
Nowa to nagła eksplozja jasnego światła z układu dwóch gwiazd. Każda Nowa jest tworzona przez białego karła – bardzo gęstą pozostałość po jądrze gwiazdy – oraz pobliską gwiazdę towarzyszącą. Z biegiem czasu biały karzeł podnosi materię od swojego towarzysza, która spada na białego karła. Biały karzeł podgrzewa tę materię, powodując niekontrolowaną reakcję, która skutkuje eksplozją energii. Eksplozja wyrzuca materię z dużą prędkością, którą obserwujemy jako światło widzialne.
 
Jasna Nowa zwykle zanika w ciągu kilku tygodni lub dłużej. 12 czerwca 2021 r. nowa gwiazda V1674 Hercules rozbłysła tak jasno, że była widoczna gołym okiem, ale nieco ponad dzień później ponownie przygasła. To było tak, jakby ktoś włączał i wyłączał latarkę. Zdarzenia zachodzące w tym tempie są rzadkie, co czyni tę nową gwiazdę wartościowym obiektem badań.
 
To trwało tylko jeden dzień, a poprzednia najszybsza Nowa, którą zbadano, była w 1991 roku, V838 Herculis, która skurczyła się w około dwa lub trzy dni. Podczas gdy świat astronomiczny obserwował V1674 Hercules, inni badacze odkryli, że jego prędkość nie jest jedyną niezwykłą cechą. Światło i energia, które wysyła, również pulsują jak dźwięk dzwonka.
 
Co 501 sekund następuje chybotanie, które obserwatorzy widzą zarówno w świetle widzialnym, jak i promieniach rentgenowskich. Rok po eksplozji Nowa nadal wykazuje to chwianie i wygląda na to, że trwa jeszcze dłużej. Najbardziej niezwykłą rzeczą jest to, że to chybotanie było widoczne przed wybuchem, ale było również zauważalne, gdy nowa była jaśniejsza o około 10 magnitudo. Tajemnica, którą ludzie próbują rozwiązać, to co powoduje okresowość, którą można zaobserwować w tym zakresie jasności systemu.
Źródło: 123rf.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/dziwna-gwiazda-zrodzila-najszybsza-supernowa-w-historii-obserwacji

Dziwna gwiazda zrodziła najszybszą supernową w historii obserwacji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy supernowe z czarnych karłów zakończą istnienie Wszechświata?
Autor: admin (24 Grudzień, 2022)
Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego w Illinois twierdzą, że w ostatnim etapie „życia” Wszechświata dojdzie do serii eksplozji dziwnych obiektów kosmicznych. Tzw. supernowe czarnych karłów mają zwiastować koniec istnienia Wszechświata, jakiego znamy.
 
Życie i śmierć gwiazd są wyznaczane przez ich masy. Gwiazdy o masie powyżej 10 mas Słońca eksplodują jako supernowe i mogą stać się czarnymi dziurami. Jednak mniejsze gwiazdy nie produkują ciężkich pierwiastków na drodze fuzji jądrowej i kończą swoje życie jako białe karły – niewielkie obiekty składające się ze zdegenerowanej materii. Przez biliony lat, białe karły ciemnieją i zamieniają się w ciemne, zamarznięte obiekty, zwane czarnymi karłami.
 
Gwiazdy są zwykle napędzane przez fuzję termojądrową, która powoduje łączenie się atomów w cięższe pierwiastki. Jednak zdaniem naukowców, supernowe czarnych karłów mogą powstawać na drodze fuzji pikonuklearnej, gdzie tunelowanie kwantowe może pozwalać atomom zbliżać się do siebie na mniejsze odległości, niż w normalnych warunkach. Ten proces kwantowy może bardzo powoli zamieniać pierwiastki w białym karle w żelazo. Jest to ostatni pierwiastek, jaki może powstać na drodze fuzji jądrowej.
 
Zamiana czarnego karła w żelazo w wyniku fuzji pikonuklearnej może potrwać od 10^1100 do 10^32000 lat. Gdy ten obiekt będzie składał się w większości z tego pierwiastka, może zostać zmiażdżony pod wpływem własnej masy. Supernowa wywołałaby ogromną implozję, która zrzuciłaby zewnętrzne warstwy czarnego karła. Zdaniem naukowców, eksplozje te mogą występować tylko w przypadku czarnych karłów o masach od 1,16 do 1,35 mas Słońca.
 
Naukowcy oszacowali, że w ostatnim etapie „życia” Wszechświata może pojawić się tryliard (10^21) supernowych czarnych karłów i byłaby to już ostatnia emisja światła we Wszechświecie. Warto jednak mieć na uwadze, że czarne karły to hipotetyczne gwiazdy, a według naukowców, Wszechświat jest jeszcze zbyt młody, abyśmy mogli je zaobserwować.
Źródło: NASA/CXC/Univ of Texas at Arlington/M. Millard et al.
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/czy-supernowe-z-czarnych-karlow-zakoncza-istnienie-wszechswiata

Czy supernowe z czarnych karłów zakończą istnienie Wszechświata.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkryto czarną dziurę wędrującą po naszej galaktyce
Autor: admin (24 Grudzień, 2022 )
Pierwsze odkrycie czegoś, co wydaje się być czarną dziurą dryfującą przez Drogę Mleczną na początku tego roku, właśnie otrzymało ważne potwierdzenie. Druga grupa naukowców, w oddzielnej, niezależnej analizie, doszła do prawie tego samego wniosku, dodając wagę pomysłowi, że potencjalnie odkryliśmy pierwszą czarną dziurę wędrującą swobodnie po naszej własnej galaktyce.
 
Astronomowie Casey Lam i Jessica Lu z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley doszli do nieco innego wniosku. Biorąc pod uwagę zakres mas obiektu, może to nie być czarna dziura, ale gwiazda neutronowa, mówi nowe badanie. W każdym razie oznacza to, że możemy mieć nowe narzędzie do znajdowania „ciemnych” zwartych obiektów w naszej galaktyce w inny sposób niewykrywalnych przez pomiar, jak ich pola grawitacyjne zakrzywiają się i zniekształcają światło odległych gwiazd, gdy przechodzą przed nimi. mikrosoczewkowanie grawitacyjne.
 
To pierwsza swobodnie pływająca czarna dziura lub gwiazda neutronowa wykryta za pomocą mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Dzięki mikrosoczewkowaniu można badać te pojedyncze, zwarte obiekty i je ważyć. Bardzo możłiwe, że zastosowana metoida będzie używana przez innych astrofizykó i wkróce zostanie odkryte więcej takich niezwykłych obiektów kosmicznych.
 
Zgodnie z teorią czarne dziury to zapadnięte jądra masywnych gwiazd, które osiągnęły kres swojego życia i wyrzuciły swoją zewnętrzną materię. Uważa się, że takie prekursorskie gwiazdy czarnych dziur - mających ponad 30 mas Słońca - mają stosunkowo krótkie życie.

Szacunki są takie, że we wszechświecie powinno być od 10 milionów do 1 miliarda czarnych dziur o masach gwiazdowych, dryfujących spokojnie przez galaktykę.
 
Ale czarne dziury nie bez powodu nazywane są czarnymi. Nie emitują światła, które możemy wykryć, chyba że spada na nie materia, która wytwarza promieniowanie rentgenowskie w przestrzeni wokół czarnej dziury. Więc jeśli czarna dziura po prostu kręci się w pobliżu, nic nie robiąc, prawie nie mamy możliwości jej wykrycia. Prawie, bo czarna dziura ma ekstremalne pole grawitacyjne, tak silne, że ugina każde przechodzące przez nią światło. Dla nas, obserwatorów, oznacza to, że widzimy odległą gwiazdę, która wygląda jaśniej i znajduje się w innej pozycji niż zwykle.

 


Dokładnie to wydarzyło się 2 czerwca 2011 roku. Dwa oddzielne badania mikrosoczewkowania — Optical Gravitational Lensing Experiment (OGLE) i Microlensing Observations in Astrophysics (MOA) — niezależnie zarejestrowały wydarzenie, które miało szczyt 20 lipca. Wydarzenie to nazwano MOA-2011-BLG-191/OGLE-2011-BLG-0462 (w skrócie OB110462), a ponieważ było niezwykle długie i niezwykle jasne, naukowcy postanowili przyjrzeć mu się bliżej.
 
To jak długo trwa jasne zdarzenie wiele mówi o tym, jak masywna jest soczewka pierwszego planu, zakrzywiająca światło gwiazdy tła. Długotrwałe zdarzenia są najprawdopodobniej związane z czarnymi dziurami. Teraz analiza Lu i Lama została uzupełniona dodatkowymi danymi z Hubble'a pobranymi w 2021 roku. Ich zespół odkrył, że obiekt jest nieco mniejszy, od 1,6 do 4,4 mas Słońca. Oznacza to, że obiekt może być gwiazdą neutronową. Jest to również zapadnięte jądro masywnej gwiazdy, której masa zaczynała się od 8 do 30 mas Słońca.
 
Powstały obiekt jest podtrzymywany przez tak zwane ciśnienie degeneracji neutronów, w którym neutrony nie chcą zajmować tej samej przestrzeni; zapobiega to całkowitemu zapadnięciu się go w czarną dziurę. Ograniczająca masa takiego obiektu jest około 2,4 razy większa od masy Słońca. Co ciekawe, nie odkryto ani jednej czarnej dziury, której masa byłaby około 5 razy mniejsza od masy Słońca. Nazywa się to dolnym limitem masy.
 
Badanie zostało przyjęte do publikacji w Astrophysical Journal.
Źródło: Pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/odkryto-czarna-dziure-wedrujaca-po-naszej-galaktyce

 

Odkryto czarną dziurę wędrującą po naszej galaktyce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszą gwiazdką wigilijną będzie w tym roku planeta Jowisz
2022-12-24.
Często to planety zabierają gwiazdom rolę „pierwszej gwiazdki” wypatrywanej w wigilijny wieczór. W tym roku o to miano konkurowały będą Jowisz, Mars i Wenus. Jednak to świecący mocno Jowisz będzie dostrzegalny najwcześniej. kilkanaście minut przed godz. 16.
Według tradycji, wigilijną wieczerzę 24 grudnia zaczynamy po tym, gdy na wieczornym niebie pojawi się „pierwsza gwiazdka”.
Słońce zajdzie w tym dniu około godziny 15.30, przy czym dokładny moment zachodu może nieco różnić się, w zależności od tego, w jakiej części kraju się znajdujemy. Generalnie pierwsze gwiazdy, te najjaśniejsze, powinny zacząć być widoczne dla naszych oczu około godziny 16, a świecący mocno Jowisz nawet kilkanaście minut wcześniej.
To, który obiekt dojrzymy jako pierwszy, zależeć będzie od tego, jaką stronę nieba mamy do dyspozycji z naszego miejsca obserwacji. Jowisz z blaskiem -2,4 magnitudo będzie widoczny dość wysoko na południowo-wschodniej części nieba. Z kolei po wschodniej stronie nieba czerwonawym blaskiem będzie przyciągać nasz wzrok Mars o jasności -1,45 magnitudo. Jeżeli ktoś ma odsłonięty południowo-zachodni horyzont, to być może dostrzeże zachodzącą Wenus (-3,86 magnitudo) bardzo nisko nad horyzontem.
Natomiast spośród faktycznych gwiazd, jako pierwszą mamy szanse zobaczyć Kapellę (0,05 magnitudo), która świecić będzie po północno-wschodniej stronie w konstelacji Woźnicy, a także Wegę (0,00 magnitudo) w gwiazdozbiorze Lutni, wysoko po zachodniej stronie nieba. Później naszym oczom ukażą się Altair, Deneb, Aldebaran, a także planeta Saturn.
Tradycja wypatrywania „pierwszej gwiazdki” jest nawiązaniem do Gwiazdy Betlejemskiej. Według Biblii obiekt, który nazywamy Gwiazdą Betlejemską, zwiastował narodziny Jezusa Chrystusa oraz pomógł Mędrcom ze Wchodu (Trzem Królom) dotrzeć do jego miejsca narodzin.
Gwiazda Betlejemska ma zwykle na ilustracjach formę komety. To jedna z astronomicznych możliwości wyjaśniających zjawisko opisane w Biblii (np. w kronikach chińskich jest odnotowana kometa z 5 roku p.n.e.). Ale są też inne hipotezy. Niezwykłym zjawiskiem, które przyciągnęło uwagę uczonych w owych czasach mogły być wielokrotne koniunkcje kilku jasnych planet (np. potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna w 7 roku p.n.e.), a nawet wybuch supernowej. (PAP)
cza/ ekr/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C94817%2Cpierwsza-gwiazdka-wigilijna-bedzie-w-tym-roku-planeta-jowisz.html

 

Pierwszą gwiazdką wigilijną będzie w tym roku planeta Jowisz.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wygląda zima na Ziemi z kosmosu? Ten widok robi wrażenie

2022-12-24. Karol Kubak
Zima jest wyjątkowym okresem w ciągu roku. Pomimo przerwy w wegetacji obecność śniegu sprawia, że krajobraz jest wprost magiczny. Zmiana pór roku zaznacza się również w wyglądzie Ziemi z kosmosu.

Choć zdjęcia Ziemi wykonane z kosmosu mają przede wszystkim wartość naukową, to nie można odmówić im również wartości artystycznej. Zobacz, jak magicznie wygląda Ziemia z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i Polska z europejskiego satelity Sentinel.
Ziemia z pokładu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
Przez lata astronauci na pokładzie orbitującego laboratorium robili spektakularne zdjęcia śniegu i lodu na Ziemi na obu półkulach. Zobacz zestawienie kilku spektakularnych widoków naszej planety.
Warstwa śniegu pokryła region Tidewater w Wirginii i półwysep Delmarva (półwysep na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych), kiedy astronauta na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zrobił to zdjęcie 30 stycznia 2022 r. Średnio każdego roku spada tu 23 do 51 cm śniegu.

Kolejne zdjęcie przedstawia Wyspę Południową - największą wyspę Nowej Zelandii. Położona jest  pomiędzy Morzem Tasmana a Oceanem Spokojnym i zwana czasem Te Waka a Māui, co znaczy Łódź Māui’ego. Pokryte śniegiem Alpy Południowe wyspy przebijały się przez delikatne zimowe chmury, które również unosiły się nad powierzchnią morza. Najwyższy szczyt pasma górskiego, znany jako Aoraki Mount Cook, wznosi się na wysokość około 3750 metrów n.p.m. W górach i ich podnóżach po zachodniej stronie przez cały rok występują częste opady deszczu i śniegu, podczas gdy zawietrzna (wschodnia strona) tych szczytów ma bardziej suchy klimat i wiele dni bezchmurnych. Zdjęcie wykonano w 2020 r.
W 2020 r. podczas przelotu ISS nad Himalajami i Wyżyną Tybetańską astronauta zrobił zdjęcie zamarzniętym jeziorom Puma Yumco i Yamdrok, które znajdują się  na północny wschód od Mount Everest. Ze średnią wysokością 4500 m n.p.m., płaskowyż jest jednym z najwyższych obiektów geograficznych na Ziemi i często nazywany jest "dachem świata".

Na powyższym zdjęciu, wykonanym w 2019 r. widać Księżyc wschodzący nad Zatoką Hudsona w Północnej Kanadzie. Małe wioski i miasteczka wzdłuż tych wybrzeży w prowincji Manitoba otrzymują w grudniu zaledwie 6 do 7 godzin światła słonecznego każdego dnia. Niezwykły w tym przypadku jest widok horyzontu, który stopniowo zanika w ciemności nocy polarnej.
Jak wygląda zima z kosmosu w Polsce?
Obserwując Ziemię z kosmosu warto również zobaczyć, jak wygląda Polska. Zobacz kilka ujęć naszego kraju z grudnia 2022 r.
Zmiany pokrywy śnieżnej w ciągu roku
Na koniec warto jeszcze zobaczyć animację wykonaną przez NASA. Mimo że wykonana została już jakiś czas temu to w niezwykle przystępnej formie pokazuje zmiany pokrywy śnieżnej na Ziemi w ciągu roku.
Ujście rzeki Moose do Zatoki Hudsona z ISS, 2018 r. /NASA Earth Observatory /NASA

Półwysep Delmarva pod śniegiem /NASA Earth Observatory /NASA

Wyspa Południowa, Nowa Zelandia /NASA Earth Observatory /NASA

Zamarzniętę jeziora Puma Yumco i Yamdrok na "dachu świata" /NASA Earth Observatory /NASA
Zatoka Hudsona skuta lodem /NASA Earth Observatory /NASA

Snow Cover
https://www.youtube.com/watch?v=ZtxltslAaqs
INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-jak-wyglada-zima-na-ziemi-z-kosmosu-ten-widok-robi-wrazenie,nId,6488918

Jak wygląda zima na Ziemi z kosmosu Ten widok robi wrażenie.jpg

Jak wygląda zima na Ziemi z kosmosu Ten widok robi wrażenie2.jpg

Jak wygląda zima na Ziemi z kosmosu Ten widok robi wrażenie3.jpg

Jak wygląda zima na Ziemi z kosmosu Ten widok robi wrażenie4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA przeprowadziła test silników RS-25, które zabiorą człowieka na Księżyc

2022-12-24. Marcin Jabłoński
W połowie grudnia NASA przeprowadziła test potężnych silników RS-25, który zakończył się niepowodzeniem. To kolejny eksperyment potężnego napędu, który jest jednym z najważniejszych podzespołów programu Artemis.

NASA nie zwalnia tempa i szykuje się do kolejnych etapów powrotu człowieka na Księżyc. Po sukcesie misji Artemis 1 przeprowadza kolejne testy użytych podczas niej potężnych silników RS-25, wchodzących w skład SLS. Modyfikacje jednak na razie się nie sprawdzają, gdyż ich ostatni test zakończył się fiaskiem. Teraz NASA stara się znaleźć przyczynę problemu, aby móc dalej rozwijać silniki, które mają wynieść na Księżyc w jednym z kolejnych etapów misji Artemis.

Nieudany test silników programu Artemis
Ostatnie ćwiczenia silników RS-25 NASA przeprowadziła 14 grudnia w ośrodku Stennis Space Center. Testowana modyfikacja zostanie użyta do załogowej misji Artemis 5 w 2028 roku. Na razie jednak modyfikacja wykazała problemy podczas niedawnych testów.
Według planów zmodyfikowany RS-25 działał tylko 209,5 sekundy z zaplanowanych 500. System monitorowania nagle automatycznie wyłączył silniki. Inżynierzy z NASA analizują teraz dane zebrane podczas ćwiczeń, aby ustalić, co spowodowało przedwczesne wyłączenie silników.

 Podobnie jak start, kampanie testowe są dynamicznymi wydarzeniami, które pozwalają nam dowiedzieć się więcej o sprzęcie rakietowym SLS
powiedział w oświadczeniu Johnny Heflin, kierownik ds. silników ciekłych w Space Launch System w Marshall Space Flight Center NASA.
Modyfikacje silników RS-25 do przyszłych misji Artemis
Silniki RS-25 to jeden z najważniejszych elementów Space Launch System, pozwalając wyprowadzić rakietę wynoszącą statek kosmiczny. Ich konstrukcja sięga jeszcze lat 60, jednak nowe wersje stanowią ważny element programu Artemis.
Testowana 14 grudnia wersja RS-25 ma nowy element głowicy, dyszę i sterownik. Na razie jednak dwie ostatnie modyfikacje nie zostały wprowadzone. Ta wersja RS-25 nie ma bowiem priorytetu, ze względu na odległość misji Artemis 5 go której ma być wykorzystana.

 NASA przeprowadziła testy potężnych rakiet programu Artemis. Nie poszły tak jak planowano... /NASA/Bill Ingalls /materiały prasowe

Każdy RS-25 waży około 3,5 tony, generując 232 tony ciągu /NASA /Wikipedia

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-nasa-przeprowadzila-test-silnikow-rs-25-ktore-zabiora-czlowi,nId,6491770

NASA przeprowadziła test silników RS-25, które zabiorą człowieka na Księżyc.jpg

NASA przeprowadziła test silników RS-25, które zabiorą człowieka na Księżyc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierunek: Ziemia. Ten marker będzie leżał na Marsie przez najbliższych kilka lat
2022-12-24. Radek Kosarzycki
Popatrzcie na zdjęcie poniżej. Oto niewielkich rozmiarów metalowe urządzenie przypominające rozmiarami marker do białej tablicy leży sobie bezceremonialnie na rdzawym piachu. Zero romantyzmu. Leży marker na piachu. Na Marsie. Ludzie nawet tam już śmiecą.
No nie do końca. Może i wygląda to na śmieć, ale plan jest taki, że polecimy to posprzątać. Problem w tym, że na Dzień Sprzątania Marsa trzeba jeszcze trochę poczekać.
No dobrze, tutaj nieco inna perspektywa, która wiele wyjaśnia. Zdjęcie powyżej przedstawia fiolkę, w której szczelnie zamknięta jest próbka regolitu pobranego z powierzchni Marsa przez łazik Perseverance, który przemierza dno krateru Jezero już od ponad osiemnastu miesięcy.
W trakcie całej dotychczasowej swojej misji łazik pobrał próbki skał i regolitu z dziesięciu różnych miejsc. W każdym z tych miejsc pobrał po dwie próbki i zapakował je w dwie różne fiolki. Dzięki temu teraz, w lokalizacji nazwanej roboczo Three Forks łazik kładzie na ziemi po jednej próbce z każdego miejsca. Drugi taki sam zestaw pozostanie na razie na pokładzie łazika.
Jak to przywieźć na Ziemię?
Plan jest taki, że za kilka lat z Ziemi wystartuje misja, w ramach której precyzyjnie sterowany lądownik wyląduje w okolicy Three Forks. Z lądownika po udanym naturalnie lądowaniu wyskoczą niewielkie drony, których jedynym zadaniem będzie dotarcie do tych dziesięciu fiolek, podjęcie ich po kolei z Ziemi, przetransportowanie do lądownika i zapakowanie w specjalny zasobnik stanowiący element niewielkiej rakiety. Po zapakowaniu wszystkich próbek, rakieta zostanie wyrzucona z lądownika i w trakcie lotu odpali silnik, który pozwoli jej dotrzeć na orbitę wokół Marsa. Po dotarciu na orbitę zasobnik z próbkami zostanie uwolniony i będzie czekał sobie spokojnie na orbicie, aż podleci do niego inna sonda przygotowywana przez Europejską Agencję Kosmiczną. Sonda będzie miała niezwykle trudne zadanie: będzie musiała znaleźć niewielki zasobnik w potężnej przestrzeni otaczającej Czerwoną Planetę, następnie go przechwycić, a potem uruchomić silniki, wyrwać się z grawitacji Marsa i polecieć w stronę Ziemi.
Zdecydowanie najtrudniejszym elementem misji będzie z pewnością pierwszy w historii autonomiczny start rakiety, która bez żadnej pomocy, z całkowitego pustkowia na obcej planecie będzie musiała wystartować w lot na orbitę. Jeżeli to się uda, będzie to ogromne osiągnięcie.
Podbój kosmosu to nauka cierpliwości
Wszystko fajnie. Jakby nie patrzeć, próbki już gotowe do drogi czekają w prowizorycznym „porcie lotniczym” na Marsie. Problem w tym, że lądownik jeszcze z Ziemi nie wystartował w podróż na Marsa. Więcej, lądownik w ogóle jeszcze nie powstał, drony też nie. Wszystko potrzebuje czasu i to przy założeniu, że NASA nie obetnie budżetu na realizację tej misji w najbliższych latach.
Nie zmienia to faktu, że próbki kładzione teraz ostrożnie na powierzchni Marsa przez łazik Perseverance będą tam leżały na pewno przez pięć, a być może nawet przez dziesięć lat. Naukowcy wskazują, że mogą one wrócić na Ziemię w okolicach 2033 roku, więc jeszcze długa droga przed nimi.
Próbka widoczna na zdjęciu została położona 23 grudnia 2022 roku. W ciągu najbliższych kilku lat, możecie swobodnie używać jej jako punktu odniesienia do wszystkiego co robicie. „Może i nie wyrobiłem się na czas, ale próbki na Marsie też czekają na transport na Ziemię od 2023 roku, a mamy już 2028, więc bez przesady” - tak to widzę.
Jak nie Stany, to Chiny
Chyba największą motywacją Stanów Zjednoczonych do realizacji tej misji jest jednak cicha konkurencja. Już od 2022 roku Chiny otwarcie przyznają, że planują przywieźć próbki gruntu z Marsa na Ziemię. Świat już dawno przestał ignorować zapowiedzi Chin w kwestii kosmosu. Od lat Państwo Środka robi dokładnie to, co planuje i to zazwyczaj na czas. Próbki z Księżyca już trafiły do Chin, stacja kosmiczna została wybudowana, lądownik i łazik wylądował na Marsie.
Teraz Chiny planują misję prostszą od amerykańskiej. Dokładnie tak jak w przypadku lądownika księżycowego, tak i tu w ramach jednej misji lądownik ma wylądować na Marsie, pobrać próbki ze swojego bezpośredniego otoczenia, wystartować i dostarczyć je na Ziemię. Oczywiście misja ta będzie znacznie trudniejsza od przywiezienia próbek z Księżyca, jednak jednocześnie łatwiejsza od skomplikowanej misji amerykańskiej. Naukowcy z NASA powinni wiedzieć, że jeżeli misję znacząco opóźnią, albo potkną się na którymkolwiek etapie jej realizacji, to o pierwszym miejscu w tym marsjańskim wyścigu będą mogli zapomnieć. Nie da się zaprojektować i wysłać nowej misji zanim Chiny zrealizują swoją. A to byłby wielki sukces propagandowy Chin i katastrofalny dowód upadającego mitu wszechmogącej NASA.

Testing a Sample Drop in the Mars Yard
https://www.youtube.com/watch?v=WLFyuRswVYA
Mars Sample Return: Bringing Mars Rock Samples Back to Earth
https://www.youtube.com/watch?v=t9G36CDLzIg
https://spidersweb.pl/2022/12/probki-z-marsa-czekaja-na-transport.html

Kierunek Ziemia. Ten marker będzie leżał na Marsie przez najbliższych kilka lat.jpg

Kierunek Ziemia. Ten marker będzie leżał na Marsie przez najbliższych kilka lat2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezwykle bliskie spojrzenie na czarną dziurę pochłaniającą gwiazdę
2022-12-24.
Ostatnie obserwacje czarnej dziury pochłaniającej zbłąkaną gwiazdę mogą pomóc naukowcom zrozumieć bardziej złożone zachowania związane z żywieniem czarnej dziury.
Wiele teleskopów obserwowało ostatnio masywną czarną dziurę rozdzierającą pechową gwiazdę, która zawędrowała zbyt blisko. Znajduje się około 250 milionów lat świetlnych od Ziemi w centrum innej galaktyki i była piątym najbliższym przykładem czarnej dziury niszczącej gwiazdę, jaki kiedykolwiek zaobserwowano.
Kiedy gwiazda została całkowicie rozerwana przez grawitację czarnej dziury, astronomowie zaobserwowali dramatyczny wzrost wysokoenergetycznego promieniowania rentgenowskiego wokół czarnej dziury. Wskazywało to, że gdy materia gwiazdy była ciągnięta ku zagładzie, utworzyła nad czarną dziurą niezwykle gorącą strukturę zwaną koroną. Należący do NASA satelita NuSTAR (Nuclear Spectroscopic Telescopic Array) jest najbardziej czułym teleskopem kosmicznym zdolnym do obserwacji tych długości fal światła, a bliskość zdarzenia dostarczyła bezprecedensowego obrazu powstawania i ewolucji korony, zgodnie z nowymi badaniami opublikowanymi w Astrophysical Journal.
Praca pokazuje, jak zniszczenie gwiazdy przez czarną dziurę – proces formalnie znany jako zakłócenie pływowe – może być wykorzystany do lepszego zrozumienia, co dzieje się z materią, która jest przechwytywana przez jednego z tych behemotów, zanim zostanie całkowicie pochłonięta.
Większość czarnych dziur, jakie naukowcy mogą badać, jest otoczona gorącym gazem, który gromadził się przez wiele lat, czasem tysiącleci, i utworzył dysk o szerokości miliardów kilometrów. W niektórych przypadkach dyski te świecą jaśniej niż całe galaktyki. Nawet wokół tych jasnych źródeł, a zwłaszcza wokół znacznie mniej aktywnych czarnych dziur, wyróżnia się pojedyncza gwiazda, która jest rozdzierana i pochłaniana. A od początku do końca proces ten często zajmuje tylko kilka tygodni lub miesięcy. Obserwowalność i krótki czas trwania zakłócenia pływowego sprawiają, że są one szczególnie atrakcyjne dla astronomów, którzy mogą odkryć, w jaki sposób grawitacja czarnej dziury manipuluje otaczającą ją materią, tworząc niesamowite pokazy świetlne i nowe fizyczne właściwości.
Zdarzenia zakłócenia pływowego są rodzajem kosmicznego laboratorium – powiedział współautor badania Suvi Gezari, astronom z Space Telescope Science Institute w Baltimore. Są naszym oknem na karmienie w czasie rzeczywistym masywnej czarnej dziury czającej się w centrum galaktyki.
Zaskakujący sygnał
Głównym przedmiotem nowych badań jest zdarzenie o nazwie AT2021ehb, które miało miejsce w galaktyce z centralną czarną dziurą o masie około 10 milionów mas Słońca. Podczas tego zdarzenia zakłócenia pływowego, strona gwiazdy znajdująca się najbliżej czarnej dziury została pociągnięta mocniej niż dalsza strona gwiazdy, rozciągając całość i pozostawiając jedynie długą kluskę gorącego gazu.
Naukowcy uważają, że podczas takich zdarzeń strumień gazu owija się wokół czarnej dziury, uderzając w nią samą. Uważa się, że powoduje to powstanie fal uderzeniowych i wypływ gazu na zewnątrz, które generują światło widzialne, a także fale niewidoczne dla ludzkiego oka, takie jak światło ultrafioletowe i promieniowanie rentgenowskie. Materia zaczyna wtedy osadzać się w dysku rotującym wokół czarnej dziury jak woda krążąca wokół odpływu, a tarcie generuje niskoenergetyczne promieniowanie rentgenowskie. W przypadku AT2021ehb ta seria zdarzeń miała miejsce w ciągu zaledwie 100 dni.
Zdarzenie zostało po raz pierwszy zauważone 1 marca 2021 roku przez Zwicky Transient Facility (ZTF), znajdujący się w Obserwatorium Palomar w południowej Kalifornii. Następnie zostało zbadane przez Neil Gehrels Swift Observatory i Neutron star Interior Composition Explorer (NICER) (teleskop, który obserwuje dłuższe fale promieniowania rentgenowskiego niż Swift).
Następnie, około 300 dni po pierwszym zauważeniu tego zdarzenia, NuSTAR zaczął obserwować układ. Naukowcy byli zaskoczeni, gdy NuSTAR wykrył koronę – obłok gorącej plazmy lub atomów gazu bez elektronów – ponieważ korony zwykle pojawiają się wraz ze strumieniami gazu, które płyną w przeciwnych kierunkach od czarnej dziury. Jednak w przypadku zdarzenia zakłócenia pływowego AT2021ehb nie było strumieni, co sprawiło, że obserwacja korony była niespodziewana. Korony emitują promieniowanie rentgenowskie o wyższej energii niż jakakolwiek inna część czarnej dziury, ale naukowcy nie widzą, skąd pochodzi plazma ani jak dokładnie się nagrzewa.
Nigdy nie widzieliśmy rozerwania pływowego z emisją rentgenowską taką jak ta bez obecności strumienia, a to naprawdę spektakularne, ponieważ oznacza, że możemy potencjalnie rozdzielić to, co wywołuje dżety i to, co tworzy korony, powiedział Yuhan Yao, doktorant z Caltech w Pasadenie w Kalifornii i główny autor nowego badania. Nasze obserwacje AT2021ehb są zgodne z ideą, że pola magnetyczne mają coś wspólnego z formowaniem się korony i chcemy wiedzieć, co powoduje, że pole magnetyczne staje się tak silne.
Yao przewodzi również wysiłkom mającym na celu poszukiwanie kolejnych przypadków zakłóceń pływowych zidentyfikowanych przez ZTF, a następnie obserwowanie ich za pomocą teleskopów takich jak Swift, NICER i NuSTAR. Każda nowa obserwacja oferuje potencjał nowego wglądu lub możliwości potwierdzenia tego, co zostało zaobserwowane w AT2021ehb i innych przypadkach rozerwań pływowych. Chcemy znaleźć ich jak najwięcej – powiedział Yao.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
•    NASA Gets Unusually Close Glimpse of Black Hole Snacking on Star
•    The Tidal Disruption Event AT2021ehb: Evidence of Relativistic Disk Reflection, and Rapid Evolution of the Disk–Corona System
Źródło: JPL
Na ilustracji: Dysk gorącego gazu wiruje wokół czarnej dziury. Strumień gazu rozciągający się w prawo jest pozostałością po gwieździe rozerwanej przez czarną dziurę. Obłok gorącej plazmy nad czarną dziurą nazywany jest koroną. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/niezwykle-bliskie-spojrzenie-na-czarna-dziure-pochlaniajaca-gwiazde

Niezwykle bliskie spojrzenie na czarną dziurę pochłaniającą gwiazdę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dyplomacja naukowa w służbie ludzkości. Jak narodził się CERN?
2022-12-24.
CERN to największe na świecie laboratorium cząstek elementarnych znane dzięki badaniom w słynnym Wielkim Zderzaczu Hadronów (Large Hadron Collider) oraz dzięki roli, którą odgrywa dziś w poszerzaniu naszych horyzontów na temat fundamentalnej struktury materii.
Łatwo może umknąć fakt, że CERN to również unikatowy przykład „dyplomacji naukowej” i owoc burzliwych przemian politycznych przetaczających się przez powojenną Europę.
Narodziny laboratorium
CERN przyszedł na świat 29 września 1954 roku, kiedy dwanaście krajów Europy Zachodniej podpisało konwencję powołującą do życia Europejską Radę na Rzecz Badań Jądrowych. W tym najwcześniejszym okresie, Radzie przewodniczył Niels Bohr, duński noblista, który położył podwaliny pod fizykę kwantową, a sama organizacja mieściła się na Uniwersytecie w Kopenhadze. Dwa lata później Rada przekształciła się w Europejską Organizację na rzecz Badań Jądrowych, pod egidą której rozpoczęto budowę laboratorium w okolicach Genewy w Szwajcarii, gdzie CERN znajduje się po dziś dzień. Budowa jego dzisiejszego symbolu, Wielkiego Zderzacza Hadronów, zostanie zainicjowana pół wieku później w 1998 roku.
Polityczna rewolucja
Istnienie międzynarodowych, a w szczególności europejskich, organizacji badawczych wydaje nam się dziś oczywistością. Ale w powojennej Europie CERN był inicjatywą pionierską. W targanej narodowymi partykularyzmami Europie lat 20. i 30. naukowcy mieli przede wszystkim służyć interesom swoich państw. Funkcjonowały oczywiście międzynarodowe periodyki i konferencje, a wybitni badacze podróżowali po laboratoriach całego świata, ale były to inicjatywy oddolne, a i te napotykały często na trudności (jak na przykład niechęć francuskich instytucji badawczych do współpracy z naukowcami zza Renu). Idea by kilka europejskich państw wspólnie finansowało prace setek badaczy w ramach międzynarodowego laboratorium graniczyła z science-fiction.
Nowy kontekst polityczny po II Wojnie Światowej otworzył niespotykane wcześniej możliwości. W 1952 roku powstaje Europejska Wspólnota Węgla i Stali, a w 1957 - Europejska Wspólnota Gospodarcza i Euratom. Narodziny CERNu są więc fragmentem rewolucyjnej wręcz zmiany w mentalności dotyczącej relacji politycznych i dyplomatycznych w Europie. Rozwój nauki i techniki na rzecz dobra ludzkości staje się wartością nadrzędną, która jednoczy jeszcze niedawno zwaśnione narody.
Amerykański wątek
Choć CERN szczyci się dziś tym, że wyprzedza pod wieloma względami badania naukowe prowadzone za oceanem, nie można jednak zapomnieć, że jego powstanie było również nierozerwalnie związane z amerykańskimi interesami na naszym kontynencie. Wielu wybitnych amerykańskich naukowców i polityków było przekonanych, że gwarantem utrzymania pokoju w Europie, ale też i amerykańskich wpływów w regionie, jest stworzenie ogólnoeuropejskich ośrodków badawczych dzięki środkom z Planu Marshalla. Z jednej strony Amerykanie za wszelką cenę chcieli zintegrować Republikę Federalną Niemiec z resztą Europy Zachodniej, często ku frustracji niektórych francuskich i brytyjskich partnerów. Z drugiej strony niechętnie odnosili się do próśb Francuzów, Brytyjczyków i Włochów w zakresie finansowania badań nad fizyką jądrową, ze względu na obawy (słuszne), że badania te mogą posłużyć celom wojskowym.
Szczodre sfinansowanie CERNu, organizacji o profilu stricte cywilnym, stawiało partnerów europejskich przed faktem dokonanym. Samodzielnie żaden kraj w Europie nie był w stanie osiągnąć podobnej „badawczej masy krytycznej”, więc absurdem byłoby zrezygnowanie z uczestnictwa w organizacji o takim potencjale. Natomiast międzynarodowy charakter instytucji, a szczególnie obecność RFNu, stanowiły gwarancję tego, że zgromadzeni w Szwajcarii badacze nie będą brać na tapet badań o potencjalnie militarnym charakterze.
Dyplomacja czy nauka?
CERN był owocem dawnego marzenia naukowców o wielkich międzynarodowych instytucjach badawczych, niepoddanych presjom świata polityki. Genewskie laboratorium jest bez wątpienia wyjątkową enklawą wiedzy tego rodzaju. Ale nawet ona powstała jako wynik konkretnych politycznych i dyplomatycznych zabiegów. CERN był istotnym fragmentem nowego instytucjonalnego porządku zjednoczonej Europy, który wyklarował się po 1945 roku, jak i owocem amerykańskich wysiłków dyplomatycznych próbujących odbudować Europę w korzystny dla USA sposób. Przypadek CERNu powinien przypomnieć nam, że dyplomacja, polityka i nauka są ze sobą znacznie silniej powiązane niż wydaje się na pierwszy rzut oka.
Dr Marcin Krasnodębski
Instytut Historii Nauki PAN
Pracownia Historii Nauk Przyrodniczych i Medycznych
Europejska Organizacja Badań Jądrowych - CERN. Fot. Getty Images
https://nauka.tvp.pl/64575942/dyplomacja-naukowa-w-sluzbie-ludzkosci-jak-narodzil-sie-cern

 

Dyplomacja naukowa w służbie ludzkości. Jak narodził się CERN.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fizycy policzyli, jaki ciąg musiałby mieć silnik sań św. Mikołaja, żeby latały
2022-12-24.JMK.ADOM.
Niby nie wierzą w świętego Mikołaja, ale na wszelki wypadek policzyli, jaki silnik musiałyby mieć jego sanie, żeby latać. Gdyby to był silnik odrzutowy, jego siła ciągu musiałaby być porównywalna z silnikiem rakiety NASA Saturn V lub 150 silników Boeinga 747-400. No i sanie musiałyby mieć potężne skrzydła.
Okazuje się, że z punktu widzenia fizyki lot sań Świętego Mikołaja nie jest niemożliwy. Tak twierdzą studenci fizyki z Uniwersytetu w Leicester, którzy kilka dni temu opublikowali opracowanie na ten temat w magazynie „Journal of Physics Special Topics”. Sanie trzeba by jednak poddać pewnym modyfikacjom. Musiałyby na przykład mieć skrzydła i to równie wielkie jak pasażerskie samoloty.
Zainspirowani filmem „Elf” z 2003 roku, w którym słabnącego świątecznego ducha tradycyjnie napędzającego wyładowane prezentami sanie święty Mikołaj postanowił zastąpić silnikiem odrzutowym, fizycy policzyli, jakie parametry powinien mieć taki silnik. Obliczenia wykazały, że jego siła ciągu powinna być porównywalna z tą, jaka wytwarza silnik rakiety Saturn V NASA lub 150 silników Boeinga 747-400. No i żeby wytworzyć odpowiednią siłę nośną, sanie musiałyby się poruszać z prędkością co najmniej 5500 metrów na sekundę, czyli 19 800 kilometrów na godzinę. To prędkość ponad 10 razy większa niż dźwięku.
Doszliśmy do wniosku, że silnik odrzutowy świętego Mikołaja musi być niezwykle potężny, w związku z czym on i elfy muszą mieć dostęp do zaawansowanych technologii – przekonuje Ryan Rowe, jeden z autorów artykułu.
 
Celem studentów było stworzenie prostego modelu, który zastosowałby podstawowe pojęcia fizyczne do rozwiązania problemu, jak utrzymać sanie w locie. Obliczenia uwzględniały masę sań i masę prezentów, masę dziewięciu reniferów i świętego Mikołaja pominięto jako nieistotne. Zresztą, skoro jest silnik, to po co renifery. Założono, że święty Mikołaj porusza się XIX-wiecznymi saniami brytyjskiej marynarki wojennej, które ważyły 635 kg. Aby mogły wzbić się w powietrze, dodano im parę skrzydeł Boeinga 747.
Żeby sanie świętego Mikołaja utrzymały się w locie poziomym, ich ciężar musi być równoważony przez siłę nośną. A ta powstaje dzięki powietrzu, które opływając skrzydło od góry ma niższe ciśnienie niż powietrze przepływające pod skrzydłem. Biorąc pod uwagę ciężar sań i prezentów, aby powstała odpowiednia siła nośna, musiałyby pędzić z prędkością 19 800 km/h. Silnik, który rozpędziłby sanie do tej prędkości i jeszcze pokonał opór powietrza, musiałby mieć ciąg 38 milionów niutonów. To mniej więcej tyle, ile pojedynczy silnik rakiety Saturn V wykorzystywanej przez NASA w programach Apollo i Skylab.
Magazyn „Journal of Physics Special Topics” pozwala studentom fizyki z Leicaster poznać proces pisania i recenzowania prac naukowych. I chociaż zamieszczone w nim artykuły nieraz dotyczą błahych lub zabawnych zagadnień, pisząc je i recenzując prace kolegów, studenci postępują według przyjętych w świecie nauki zasad.
Proces, przez który przechodzą studenci, naśladuje proces publikacji prac prawdziwych fizyków badawczych pracujących nad tak ekscytującymi tematami jak czarne dziury czy leczenie raka – powiedział „Mail Online” profesor Mervyn Roy, dyrektor ds. edukacji Katedry Fizyki i Astronomii w Leicester. – Musimy badać nowe problemy i podchodzić do ich rozwiązywania w kreatywny sposób, ale też jasno przedstawiać nasze odkrycia, a wyniki poddawać weryfikacji przez innych naukowców w ramach procesu recenzowania – tłumaczy ideę pisania przez adeptów fizyki prac o świętym Mikołaju dyrektor.
Ciąg silnika musiałby wynosić 38 MN (fot. Shutterstock)
źródło: PAP
https://www.tvp.info/65283485/boze-narodzenie-wigilia-gwiazdka-fizycy-policzyli-jaki-ciag-musialby-miec-silnik-san-sw-mikolaja-zeby-lataly-

Fizycy policzyli, jaki ciąg musiałby mieć silnik sań św. Mikołaja, żeby latały.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak rozpoznać pierwszą gwiazdkę na niebie? Naukowcy wyjaśniają
2022-12-24.EK.ADOM.
Pojawienie się na niebie pierwszej gwiazdki to dla wielu znak, by zasiąść do wigilijnej kolacji. Naukowcy z Politechniki Gdańskiej zaznaczają, że w sobotę na niebie pierwsza pojawi się planeta – Jowisz, a pierwszej gwiazdy należy wypatrywać 20 minut po zachodzie Słońca.
Oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, łamanie się opłatkiem, pozostawianie wolnego miejsca przy stole – to część tradycji związanych z Wigilią, które w większości rodzin w Polsce kultywuje się do dziś.
Naukowcy z Politechniki Gdańskiej wyjaśniają, że w wieczór wigilijny pierwszą gwiazdką na niebie będzie Wega z gwiazdozbioru Lutni albo Kapella z gwiazdozbioru Woźnicy.
Okiem amatora trudno jednoznacznie stwierdzić, która pojawia się jako pierwsza. Tym bardziej, że są one widoczne w różnych rejonach nieba – mówi Martyna Czudec, założycielka Astrofizycznego Koła Naukowego Politechniki Gdańskiej oraz przewodnicząca Rady Studentów przy prezesie Polskiej Agencji Kosmicznej.

– To, czy jako pierwszą dojrzymy Wegę, czy Kapellę zależy więc od umiejscowienia okna w domu, w którym będziemy jej wypatrywać – dodaje Czudec. Zaznaczyła, że pierwszym jasnym obiektem na niebie podczas tegorocznej Wigilii będzie jednak nie gwiazda, lecz planeta, a konkretnie Jowisz.

Czudec podkreśliła, że jeżeli chcemy być precyzyjni i wypatrzeć pierwszą gwiazdę, musimy zwrócić uwagę na pewne szczegóły. – Przede wszystkim planety „świecą” światłem stałym, w odróżnieniu od gwiazd, które obserwowane gołym okiem tworzą wrażenie migania, mienienia się światłem – tłumaczyła i dodała, że jeżeli chcemy mieć pewność, że to, na co patrzymy, jest gwiazdą, musimy zwrócić uwagę na to, czy obiekt zmienia swoją poświatę.
Członek Astrofizycznego Koła Naukowego PG Przemysław Szatan wskazuje, że zarówno Wegi, jak i Kapelli należy szukać na niebie w sobotę około 20 minut po zachodzie Słońca. – W Gdańsku zachód przewidywany jest na godzinę 15:25, ale w Zakopanem będzie to 15:45 – mówi.

Podkreśla przy tym, że Wega występuje na niebie północno-wschodnim, natomiast Kapella od strony horyzontu zachodniego.

Naukowcy z gdańskiej uczelni technicznej próbują również wyjaśnić, czym była Gwiazda Betlejemska, która zwiastowała narodziny Jezusa.
Przemysław Szatan wskazuje, że na pewno nie mógł to być meteor, dlatego, że spala się on w atmosferze i widoczny jest jedynie przez krótki czas. – Obecnie najczęściej mówi się, że była to potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna – dodaje naukowiec. Jego zdaniem wskazuje na to m.in. cykl powtarzalności tego zjawiska. – Pisał o tym już w XVII wieku także sam Johannes Keppler. Jak było naprawdę? Co do tego naukowcy do dzisiaj nie są zgodni – stwierdził.

Naukowcy podkreślają w przesłanej do PAP informacji, że Gwiazdą Betlejemską, będącą jednym z symboli Bożego Narodzenia, były w rzeczywistości planety, których układ stworzył wyjątkowe zjawisko na wieczornym niebie.
źródło:: PAP
https://www.tvp.info/65282651/boze-narodzenie-wigilia-jak-rozpoznac-na-niebie-pierwsza-gwiazdke-naukowcy-wyjasniaja-

Jak rozpoznać pierwszą gwiazdkę na niebie Naukowcy wyjaśniają.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie stworzyli najbardziej szczegółową mapę Księżyca
Autor: admin (25 Grudzień, 2022)
Najbardziej szczegółowa mapa Księżyca została opracowana przez naukowców z Chińskiej Akademii Nauk i innych ośrodków badawczych. Opublikowali to w Biuletynie Naukowym.
Naukowcy przeanalizowali wszystkie dane zgromadzone w ciągu ostatnich dziesięcioleci na powierzchni Księżyca i narysowali je na mapie w skali 1: 2 500 000. Jak twierdzą naukowcy, jest to jak dotąd najbardziej szczegółowa mapa Księżyca.
„Mapy geologiczne Księżyca dostarczają wyczerpujących informacji o warstwach geologicznych, cechach strukturalnych, litologii i chronologii powierzchni skorupy księżycowej, które odzwierciedlają jej ewolucję w warunkach procesów magmowych, katastrofalnych uderzeń i aktywności wulkanicznej. Mapa jest nowoczesną ilustracją kraterów z różnych okresów, rozmieszczenia 17 rodzajów skał i 14 rodzajów struktur geologicznych ”- powiedzieli naukowcy.
Źródło: Pixabay.com
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/astronomowie-stworzyli-najbardziej-szczegolowa-mape-ksiezyca

Astronomowie stworzyli najbardziej szczegółową mapę Księżyca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anomalne wahania temperatury ujawnione w atmosferze Jowisza
Autor: admin (2022-12-25)
W górnej troposferze Jowisza ujawniły się niewytłumaczalne wahania temperatury. Według Nature Astronomy dane na ich temat zostały zarejestrowane zarówno przez teleskopy naziemne, jak i kosmiczne.
Stwierdzono, że wahania te nie mają związku ze zmianami sezonowymi. Naukowcy zauważyli, że ustalając ich przyczynę, będą mogli lepiej zrozumieć niezwykłe mechanizmy powstawania pogody na innej planecie.
Przez długi czas uważano, że temperatura na Jowiszu jest stosunkowo stabilna, ponieważ jego oś nie ma dużego nachylenia. Odchyla się tylko o trzy stopnie od płaszczyzny swojej orbity wokół Słońca. Dla porównania Ziemia ma odchylenie 23,4 stopnia. Z tego powodu bieguny znajdują się bliżej lub dalej od Słońca, a na powierzchni występują znaczne sezonowe spadki temperatury.
Kiedy jednak naukowcy zaczęli otrzymywać dane z sond Voyager i Cassini, a także z Wielkiego Teleskopu, teleskopu Subaru i teleskopu na podczerwień NASA, stało się jasne, że wiele wcześniejszych założeń dotyczących gazowego giganta było błędnych. Naukowcy z NASA Jet Propulsion Laboratory zidentyfikowali wahania temperatury w odstępach czterech lat, od siedmiu do dziewięciu i od 10 do 14 lat. Obserwuje się je na różnych szerokościach geograficznych i oczywiście nie są one związane z porami roku.
Badanie wskazało również na szereg wzorców. Tak więc, gdy temperatura wzrosła na pewnych szerokościach geograficznych na półkuli północnej, spadła na tych samych szerokościach geograficznych na półkuli południowej. Wyglądało na to, że sam Jowisz utrzymywał równowagę cieplną. Ponadto fluktuacjom temperatury w troposferze (dolna warstwa atmosfery) odpowiadały fluktuacje w stratosferze (górna warstwa).
Naukowcy zauważyli, że w regionach położonych na różnych wysokościach iw dużej odległości od siebie zaobserwowano harmonijne wahania temperatury. Pomiar tych zmian temperatury i okresów w czasie jest krokiem w kierunku ostatecznego uzyskania pełnej prognozy pogody dla Jowisza.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/anomalne-wahania-temperatury-ujawnione-w-atmosferze-jowisza

Anomalne wahania temperatury ujawnione w atmosferze Jowisza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA twierdzi, że do 2030 roku ludzie będą mieszkać na Księżycu
Autor: tallinn (2022-12-25)
Od 16 listopada sonda Orion jest w drodze na Księżyc. Pierwsza faza trójfazowego programu Artemis, ten lot rozpoznawczy wokół naszego naturalnego satelity, ma na celu przede wszystkim przetestowanie działania rakiety nośnej SLS i systemów statków kosmicznych. Jeśli misja przebiegnie pomyślnie, załoga może postawić stopę na Księżycu już w 2025 roku. Według Howarda Hu, szefa programu Orion, do końca dekady można osiągnąć stałą obecność człowieka na Księżycu.
Sonda Orion znajduje się obecnie niecałe 46 500 km od naszego naturalnego satelity i przygotowuje się do włączenia swoich silników, aby wykorzystać przyciąganie grawitacyjne. Będzie latał nad Księżycem przez kilka dni, po czym rozpocznie podróż powrotną na Ziemię, z lądowaniem zaplanowanym na 11 grudnia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to podobna misja (Artemis II), ale z załogą, wystartuje w 2024 roku. Wreszcie Artemis III, zaplanowany na 2025 rok, ma wylądować dwóch astronautów na Księżycu w 2025 roku, co oznacza pierwszy powrót człowieka na Księżyc od czasu Apollo 17 w 1972 roku.
Sukces tej pierwszej misji ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości operacji. „To pierwszy krok, jaki podejmujemy w kierunku długoterminowej eksploracji kosmosu, nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale dla całego świata” – powiedział BBC Howard Hu, szef programu księżycowego statku kosmicznego Orion.
Jak dotąd misja przebiega zgodnie z harmonogramem, a wszystkie systemy działają. Dzisiaj silniki Oriona zostaną uruchomione, aby wystrzelić statek kosmiczny na wysoką orbitę Księżyca. Pozostanie tam do 1 grudnia, kiedy to ponownie spłonie w drodze na Ziemię. Wystrzelenie na orbitę księżycową jest nieuniknione.
Według Mike'a Sarafina, lidera misji Artemis 1, jak dotąd osiągi statku kosmicznego przekroczyły oczekiwania. Wszystkie cztery panele słoneczne statku kosmicznego są rozmieszczone prawidłowo i „dostarczają więcej mocy” niż oczekiwano. Ale dzisiaj Orion ma trudny następny krok, tj. pierwsze z czterech głównych pchnięć, które muszą być wykonane podczas lotu. Procedura ma na celu zbliżenie statku kosmicznego tak blisko Księżyca, jak to możliwe, aby wykorzystać jego przyciąganie grawitacyjne.
Orion zbliży się do powierzchni Księżyca na odległość do 130 kilometrów, a następnie rozpocznie swoją podróż na „dalekiej orbicie wstecznej”. Orbita jest nazywana „daleką” w tym sensie, że znajduje się na dużej wysokości nad powierzchnią Księżyca (około 64 tys. km), a „wsteczną”, ponieważ Orion będzie poruszał się wokół Księżyca w kierunku przeciwnym do tego, w którym Księżyc porusza się po Ziemi. Ta orbita jest szczególnie stabilna i wymaga minimalnej ilości paliwa.
Chociaż lot przebiegał normalnie, podczas lotu wykryto kilka anomalii, poczynając od serii nieregularnych odczytów z tropicieli gwiazd Oriona, których statek kosmiczny używa do nawigacji. Problem został szybko rozwiązany. W rzeczywistości urządzenia śledzące były zakłócane przez żar silników statku. Pozostałe anomalie uznano za niewielkie.
Zespół projektowy poinformował również, że podczas startu mobilna wieża startowa została uszkodzona przez system Space Launch System (SLS). Drzwi windy wieży nie były w stanie wytrzymać siły fal ciśnienia generowanych przez pchnięcie. Jeśli chodzi o dziesięć CubeSatów rozmieszczonych podczas lotu, tylko pięć zachowuje się zgodnie z oczekiwaniami. Pozostałych pięciu napotkało problemy techniczne po ich wdrożeniu lub zapewnieniu przerywanej łączności, wyjaśnia Mike Sarafin.
Baza księżycowa ma być trampoliną na Marsa.
Jednym z najważniejszych etapów misji Artemis I jest bezpieczny powrót modułu Orion na Ziemię. Reentry, zaplanowane na 11 grudnia, nastąpi z prędkością 38 000 km/h – 32 razy większą niż prędkość dźwięku, a osłona termiczna chroniąca moduł będzie wystawiona na działanie temperatur zbliżonych do 3000°C! Zwalniając na spadochronach, Orion ma zakończyć swoją podróż na Oceanie Spokojnym u wybrzeży Kalifornii.
Oczywiście bardzo ważne jest, aby powrót na Ziemię przebiegł bezproblemowo, aby móc zaprogramować kolejne dwie misje załogowe, z których najbardziej oczekiwaną jest Artemis III, która zabierze dwóch astronautów na Księżyc na sześć i pół dnia.
Według Howarda Hu celem jest utrzymanie ludzi na Księżycu w ciągu tej dekady. „Misje Artemis zapewniają nam stabilną platformę i system transportowy, który pozwoli nam nauczyć się działać w tym głębokim środowisku kosmicznym” – powiedział Hu.
Po Artemidzie III NASA planuje uruchamiać co roku jedną misję w celu założenia bazy na południowym biegunie Księżyca do badań naukowych oraz stacji kosmicznej na orbicie wokół Księżyca – Lunar Gateway. Przyszli mieszkańcy otrzymają księżycowe mieszkania i łaziki, aby wypełnić swoją misję. Jednym z głównych celów jest sprawdzenie, czy istnieją jakieś wody na biegunie południowym, ponieważ wodę tę można zamienić w paliwo dla statków, które chcą polecieć jeszcze dalej w kosmos, w szczególności na Marsa.
Źródło: NASA
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/nasa-twierdzi-ze-do-2030-roku-ludzie-beda-mieszkac-na-ksiezycu

NASA twierdzi, że do 2030 roku ludzie będą mieszkać na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Projekt Gaia Vari w fazie beta-testów
2022-12-25. Krzysztof Kanawka
Ciekawy projekt na Zooniverse.
Na platformie Zooniverse w fazie beta pojawił się projekt o nazwie Gaia Vari. Celem tego projektu typu “citizen science” jest poszukanie różnych zmienności w danych z sondy Gaia. O jakich zmiennościach mowa?
Europejskie obserwatorium Gaia zostało wyniesione w przestrzeń kosmiczną w grudniu 2013 roku. Sonda obserwuje niebo z punktu L2 układu Ziemia – Słońce. Głównym celem misji jest precyzyjny pomiar pozycji gwiazd. We wrześniu 2016 roku opublikowano pierwszy katalog danych astrometrycznych z ponad miliarda gwiazd. Drugi katalog danych został opublikowany w kwietniu 2018. Trzeci katalog opublikowano w grudniu 2020.
W danych sondy Gaia jest “wiele”. Znajdują się tam czarne dziury, poszukuje się obcych cywilizacji, a także obiekty naszego Układu Słonecznego. Wiele z tych obiektów doświadcza zmienności wskutek zmiany jasności, obrotu czy ruchu.
Gaia Vari
Na platformie Zooniverse dostępny w fazie testów jest projekt Gaia Vari. Celem tego projektu (obecnie!) jest poszukiwanie zmienności u gwiazd zmiennych. Możliwe jest m.in. wyznaczenie wcześniej nieznanej zmienności i jej klasyfikacja. Jest to ważna kwestia, gdyż wiele typów gwiazd zmiennych pozwala na lepsze wyznaczanie odległości – w tym w naszej Drodze Mlecznej. Dzięki danym z sondy Gaia jest możliwe zatem lepsze poznanie naszego “podwórka” jak i kształtu czy ruchu naszej Galaktyki.
Link do projektu: https://www.zooniverse.org/projects/gaia-zooniverse/gaia-vari
(ZV)
Gaia z rozłożoną osłoną przeciwsłoneczną – wizualizacja / Credits: ESA

“Zakres” większości trzeciego katalogu sondy Gaia / Credits – ESA

https://kosmonauta.net/2022/12/projekt-gaia-vari-w-fazie-beta-testow/

Projekt Gaia Vari w fazie beta-testów.jpg

Projekt Gaia Vari w fazie beta-testów2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA podsumowuje 2022 rok – wyjątkowe wideo zabierze nas w kosmos i z powrotem!

2022-12-25. Dawid Szafraniak
Narodowa Agencja Kosmiczna Stanów Zjednoczonych ma powody do dumy. Kończący się rok 2022 był dla amerykańskich naukowców i badaczy kosmosu czasem wspaniałych osiągnięć. Niektóre z nich dały nam sporą dawkę wiedzy, inne pozwalają z ekscytacją czekać na kolejne lata. Wyruszmy na wspólną podróż w kosmos dzięki materiałowi wideo, który podsumowuje mijający rok.

Podsumowanie roku NASA
NASA ma się czym chwalić. Powodów do radości w 2022 było równie dużo, co wyzwań stawianych przed naukowcami z amerykańskiej agencji kosmicznej. Bo jak inaczej odnieść się do misji, z których każda była na swój sposób rewolucyjna i kluczowa? Chcąc przypomnieć sobie najważniejsze momenty z ludzkich zmagań z kosmosem w kończącym się roku, warto rzucić okiem na poniższy materiał wideo.
Po tak intensywnych 12 miesiącach każdy pracownik NASA z pewnością z wielką dumą i radością odpocznie w czasie świąt — wyzwań było co niemiara, a pokłady pracy i wysiłku popłaciły. Kilka z tegorocznych dokonań z pewnością zapisze się na kartach historii nie tylko jako pionierskie wyczyny, ale również w roli fundamentów pod kolejne, jeszcze bardziej fascynujące dokonania.

Artemis I, czyli ludzkość wraca do gry
Przykładem tego, co jest zaledwie początkiem, z pewnością stała się misja Artemis I. Cały świat z zapartym tchem śledził losy Oriona i całej bezzałogowej eskapady, która swój początek znalazła na orbicie księżyca, a już za kilka lat ma sprawić, że człowiek ponownie pozostawi odcisk buta na powierzchni naszego kosmicznego sąsiada.
Przebycie ponad 1,4 miliona mil przez kapsułę Orion to oczywiście niejedyne osiągnięcie misji. W tym czasie dokonano szeregu testów systemów, których celem jest zabranie człowieka z powrotem na powierzchnię Księżyca. Całość odbyła się bez większych problemów. Oczywiście, po drodze pojawiły się drobne komplikacje, te jednak nie wpłynęły na przebieg misji.
Orion wylądował na Ziemi 11 grudnia o godzinie 18:39 czasu polskiego. Jak podała NASA, wszystkie systemy były sprawne, brak było widocznych uszkodzeń. Misja zakończyła się sukcesem i sprawiła naukowcom prezent w postaci niezliczonych danych, które okażą się kluczowe w organizowaniu naszego powrotu na Księżyc. To ma nastąpić już w 2025 roku!
Co ciekawe, wśród wielu informacji dotyczących misji, można było natrafić na pewno „rekordowe” doniesienie. Statek kosmiczny Orion oddalił się w pewnym momencie od ziemi na 268 553 mil — więcej, niż miało to miejsce w przypadku Apollo 13 w 1970 roku.
Gwiezdne Wojny według NASA
Były statki kosmiczne i plany eksploracji kosmosu, to teraz czas na bezpieczeństwo. Mowa oczywiście nie o laserach i myśliwcach typu X-Wing, lecz o ochronie naszej planety przed kosmicznymi obiektami. Te mogłyby wyrządzić sporo szkód, a jeden z nich udało się skutecznie... spacyfikować.
Chcąc przetestować system obrony naszej planety, NASA wypuściła sondę DART w kierunku asteroidy Didymos i jej satelity Dimorphos. Stworzony przez ludzi sprzęt uderzył w kosmiczny obiekt, zmieniając tym samym orbitę i dowodząc, że jesteśmy w stanie bronić się przed potencjalnie niebezpiecznymi asteroidami — w przeciwieństwie do dinozaurów.
Didymos i Dimorphos nie stanowiły dla Ziemi realnego zagrożenia. Całość była jedynie testem, który zakończył się niemałym sukcesem. To jednak nie koniec prac nad obronnością planety. NASA rozwija również projekt satelity NEO Surveyor, która będzie analizować przestrzeń kosmiczną w poszukiwaniu obiektów, mogących zagrażać naszemu ziemskiemu bezpieczeństwu.
Wspaniałe ujęcia Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba
Ciężko doliczyć się cudownych zdjęć, które w 2022 roku wykonał teleskop Jamesa Webba. Wśród milionów fotografii doszukać się można kilku prawdziwych perełek, które zachwycają, ale i dostarczają wielu nowych informacji naukowcom z całego świata. Przykład? Ależ oczywiście — Filary Stworzenia czy szalenie dalekiej galaktyki.

Filary Stworzenia to fragmenty Mgławicy Orzeł, oddalonej od ziemi o 7000 lat świetlnych. Wspomniany fragment przywodzi na myśl abstrakcyjną lub nowoczesną sztukę, a nawet budzące niepokój obrazy generowane przez sztuczną inteligencję. To jednak prawdziwe fotografie, choć odpowiednio podrasowane — wszak teleskop widzi w podczerwieni.

Odległość 7000 lat świetlnych jest dla nas czymś niewyobrażalnym i niemożliwym do przebycia — a to nie koniec obserwacji tego, co niemal niewidoczne. Teleskop znalazł w przestrzeni kosmicznej również dwie galaktyki, uznawane za jedne z najstarszych. Mowa o GLASS-z13 i GLASS-z11. Obraz z tych galaktyk podróżował do teleskopu ponad... 13 miliardów lat.
Przygoda trwa
Rok 2022 był dla NASA udany. Obyło się bez większych porażek, w zamian za to mijający czas 12 miesięcy obfitował w wiele nowych rzeczy, doniesień, testów i badań. Wszystkie najważniejsze założenia były spełniane, a misje kończyły się sukcesami.
Można w tym momencie życzyć, aby kolejny rok był jeszcze lepszy. Plany agencji kosmicznej są ambitne, dlatego należy trzymać kciuki za powodzenie na wielu polach. Być może dowiemy się zupełnie nowych rzeczy!
Rok 2022 był świetny dla badań kosmosu i nie tylko. /AFP

An Astronomical and Historic 2022 – What We Did This Year @ NASA – December 23, 2022
https://www.youtube.com/watch?v=Z5cayPF5qeQ

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/technologia/news-nasa-podsumowuje-2022-rok-wyjatkowe-wideo-zabierze-nas-w-kos,nId,6494750

NASA podsumowuje 2022 rok – wyjątkowe wideo zabierze nas w kosmos i z powrotem!.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elon Musk w 2022 roku. Od idola do pariasa
2022-12-25
Przez ponad dekadę był idolem milionów ludzi na całym świecie. Czego się nie dotknął zamieniało się w złoto. Dotknął sektora finansowego, osiągnął sukces w PayPalu. Dotknął nieistniejącego zasadniczo sektora motoryzacji, stworzył pierwszą prawdziwą markę samochodów elektrycznych. Dotknął sektora kosmicznego, uratował tyłek NASA tworząc rakiety i statki pozwalające Amerykanom latać na orbitę bez konieczności płacenia za to Rosjanom. Dotknął sektora mediów społecznościowych i… cały powyższy domek z kart spektakularnie się złożył niszcząc długo pielęgnowany image rzeczywistej wersji Tony’ego Starka.
Zastrzeżenie: nie należę do fanów działalności Elona Muska, co często przebija się w moich tekstach, ale poniżej postaram się jedynie obiektywnie przedstawić wydarzenia związane z Elonem Muskiem, które miały miejsce na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. Wnioski o tym, jak Muskowi wyszedł 2022 rok pozostawiam czytelnikowi.
Elon Musk od samego początku był człowiekiem, który nie jest przywiązany do jednego biznesu. Tam, gdzie znajdował jakiś ciekawy, ambitny cel, tam inwestował. Co więcej, w przeciwieństwie do prezesów większości dużych koncernów, nigdy nie widział uroku w siedzeniu za wielkim dębowym biurkiem prezesa. Zamiast tego Elon od zawsze brał aktywny i znaczący udział w powstawaniu swoich produktów, niezależnie od tego, czy były to samochody elektryczne, czy rakiety zdolne do lotu na orbitę, a następnie do bezpiecznego powrotu na Ziemię.
Nic zatem dziwnego, że wystarczyło kilkadziesiąt wystąpień publicznych, aby Musk stał się idolem szerokiej rzeszy miłośników futuryzmu i podróży kosmicznych. Niemal w każdym publicznym wystąpieniu Musk swobodnie opowiadał o zawiłościach technicznych związanych z rozwojem sztucznej inteligencji, czy w końcu - swoim ulubionym pomysłem - kolonizacją Marsa w ciągu zaledwie kilku dekad. Efekt był taki, że na początku 2022 roku niemal pod każdym artykułem dotyczącym astronomii czy eksploracji Układu Słonecznego, momentalnie pojawiały się komentarze w rodzaju
Niech NASA nie przeszkadza, to Musk to zrobi.
Powinni dać budżet NASA Muskowi, to byśmy już na Plutona latali.
czy wręcz:
Jeżeli jakiemuś miliarderowi leży na sercu dobro ludzkości, powinien przekazać swój majątek Muskowi. On by wiedział, jak najlepiej te środki spożytkować dla dobra nas wszystkich.
Dwanaście miesięcy później, u progu 2023 roku sentyment jest już zupełnie inny. Dlaczego?
SpaceX
Już pod koniec 2021 roku Elon Musk przekonywał w wewnętrznej notatce rozesłanej do pracowników firmy, że SpaceX ma poważne problemy. Wtedy dotyczyły one z jednej strony produkcji silników mających napędzać rakietę Starship, a z drugiej strony zwrotu z inwestycji. Musk przekonywał, że firma musi w 2022 roku - niezależnie od tego, kiedy dojdzie do pierwszego orbitalnego lotu Starshipa - osiągnąć średnią częstotliwość lotów Starshipa na orbitę na poziomie co najmniej jednego lotu na dwa tygodnie. W przeciwnym razie firma stanie na granicy bankructwa.
Cóż, pod koniec 2022 roku jesteśmy dokładnie w tym samym miejscu, w którym byliśmy pod koniec 2021 roku, tj. nadal czekamy na pierwszą próbę lotu Starshipa na orbitę. Przez dwanaście miesięcy zasadniczo nic się w tej sprawie nie wydarzyło.
Starship ma na swoim karku także jeszcze inne palące zobowiązania. Jakby nie patrzeć, już za trzy lata, w 2025 roku NASA planuje postawić na powierzchni Księżyca pierwszą od ponad pół wieku załogę astronautów. Problem w tym, że za lądownik księżycowy ma robić specjalnie w tym celu zmodyfikowany Starship. Skoro jednak podstawowy jeszcze nie poleciał na orbitę, to co tu dopiero mówić o wersji specjalnej, które miałaby operować nie w otoczeniu Ziemi, a setki tysięcy kilometrów dalej, w otoczeniu Księżyca. Mówiąc najprościej najbliższe lata będą dla firmy bardzo, ale to bardzo ciężkie.
Warto tutaj zauważyć, że SpaceX to obecnie zdecydowanie najlepsza firma Elona Muska. Jakby nie patrzeć rakiety Falcon 9 nadal latają na orbitę, wynoszą tam zarówno astronautów (w zbudowanych przez firmę statkach Crew Dragon), jak i satelity komercyjne, ładunki wojskowe i rządowe, własne satelity konstelacji Starlink, a nawet satelity konkurencyjnej dla Starlinka konstelacji OneWeb.
Tesla
Przez całe lata największą zaletą Tesli poza kolosalną przewagą nad konkurencją był sentyment jej użytkowników dla samej firmy, jak i jej założyciela. Żadnemu klientowi Tesli nie przeszkadzały takie drobnostki jak skandalicznie niska jakość spasowania paneli zewnętrznych samochodów, sporadyczne ale jednak pojawiające się pożary akumulatorów czy awarie wstępnych wersji systemu autonomicznej jazdy. Bardzo wielu ludzi kupowało Teslę, aby stać się członkiem elitarnego klubu posiadaczy produktów wyprodukowanych przez Elona Muska. W ten sposób zdobywało się poczucie należenia do tych, którzy już dzisiaj żyją w przyszłości, a przyszłości być może będą latać na Marsa.
Nierzadko elementem zakupu Tesli było pochwalenie się tym faktem na Twitterze, oznaczając w tweecie Elona i dziękując mu za popychanie ludzkości we właściwym kierunku. Jeżeli Elon takiego tweeta podał dalej, radość z zakupu była tym większa.
Przy takim podejściu użytkowników i inwestorów, nie było żadnego powodu, aby ceny Tesli na giełdzie miały przestać rosnąć. Nic zatem dziwnego, że ceny Tesli pozostawiły w tyle całą konkurencję motoryzacyjną i na początku roku firma stała się najwyżej wycenianą marką motoryzacyjną w świecie. Tacy giganci jak Toyota czy Mercedes-Benz musiały uznać wyższość Tesli.
To, co było motorem (!) napędowym Tesli, czyli sentyment, stało się w drugiej połowie roku najsilniejszym hamulcem i największym problemem dla całej marki. Chaotyczne działania Muska na Twitterze, najpierw jako użytkownika platformy, a później jako właściciela (o czym za chwilę) zraziły do niego miliony ludzi na całym świecie. To automatycznie musiało odbić się na cenach Tesli. Choć jakość produkowanych przez firmę samochodów ani się nie pogorszyła, ani nie poprawiła, ceny akcji Tesli poleciały na łeb i na szyję i tego spadku jak na razie nie widać.
W ciągu kilku miesięcy firma straciła ponad 70 proc. wartości i końca spadków nie widać. Jak na razie firma nie planuje wprowadzać do produkcji nowych modeli, które mogłyby przyciągnąć nowych klientów, przedstawione kilka lat temu modele Roadster oraz Cybertruck wciąż pozostają w sferze koncepcyjnej i choć firma przyjęła już od klientów dziesiątki tysięcy depozytów nadal nie wiadomo kiedy i gdzie rozpocznie się ich produkcja. Sytuacja na rynku także się już zmieniła. Kilka lat temu Tesla nie miała zasadniczo żadnej konkurencji. Obecnie auta elektryczne produkują już niemal wszystkie koncerny motoryzacyjne na świecie i Tesla jest tylko jednym z wielu producentów, do których można się udać po dobrze wykonane, trwałe auto elektryczne.
Neuralink
Firma, której zadaniem było stworzenie wszczepianego do mózgu (!) chipu, który pozwalałby myślami sterować komputerem, przywoływać Teslę i komunikować się bez słów z innymi użytkownikami podobnych chipów od samego początku napotykała poważne problemy technologiczne. Nie ma co się dziwić. Wyzwanie postawione przed inżynierami było niezwykle ambitne, jeżeli nienierealistyczne. Dopóki Neuralink jednak budował sobie roboty, które miałyby wszczepiać chipy do mózgu, czy też zastanawiał się jak rejestrować i interpretować dane o aktywności elektrycznej mózgu, nie było większego problemu.
W tym roku jednak okazało się, że firma zatrudniała ignorantów, lekceważyła standardy regulujące prowadzenie eksperymentów na zwierzętach, czym doprowadziła do skrajnego cierpienia i śmierci ponad 1500 zwierząt. Nic zatem dziwnego, że pod koniec roku Neuralink musi mierzyć się nie tylko z oburzeniem środowiska neurologów, ale także musi liczyć się w najbliższej przyszłości z poważnymi pozwami i problemami prawnymi, które mogą doprowadzić do jej całkowitego zamknięcia.
Twitter
I w końcu wielomiesięczna saga związana z chęcią, brakiem chęci, a następnie koniecznością zakupu platformy społecznościowej Twitter za bagatela 44 miliardy dolarów. Cała ta sprawa chyba najbardziej ze wszystkich dotychczasowych przedsięwzięć Elona Muska obnażyła jego typowo ludzkie cechy. Wcześniej można było podejrzewać, że mamy do czynienia z geniuszem, jaki zdarza się raz na pokolenie, albo i dwa. Tymczasem wystarczyło, że Elon potknął się o własne sznurowadła pisząc, że jest chętny kupić całą platformę. Kiedy zorientował się, że zabrnął w swoim żarcie za daleko, okazało się, że sąd może zmusić go do zakupu. Musk postanowił zatem pożyczyć kilkanaście miliardów dolarów w rozlicznych bankach, sprzedać część swoich udziałów w Tesli i faktycznie kupić Twittera. Już na tym etapie, było to postrzegane za jeden z najpoważniejszych błędów w karierze Muska.
Niestety, w kolejnych tygodniach i miesiącach okazało się, że to nie koniec, a dopiero początek problemów. Elon Musk porzucił swoje zajęcia w SpaceX i Tesli i zajął się wprowadzaniem rewolucyjnych zmian na Twitterze. Pierwszą z tych zmian było kontrowersyjne i w większości niezgodne z prawem wywalenie z pracy niemal 5000 pracowników Twittera. Jak prawdziwy CEO Elon Musk zaczął także restrukturyzację firmy. Niestety, w tej jednej dziedzinie Musk porusza się jak słoń w składzie porcelany.
Wyrzucenie z pracy inżynierów zajmujących się moderacją treści publikowanych na Twitterze, usuwaniem spamu i hejtu niemalże z dnia na dzień doprowadziło do zwiększenia liczby nienawistnych treści. To z kolei doprowadziło do wycofania swoich budżetów reklamowych przez niemal wszystkich największych reklamodawców Twittera. Z każdym tygodniem sytuacja była coraz gorsza, a kontrowersji było coraz więcej. Niemal wszystkie działania Elona Muska wydawały się nieprzewidziane i wprowadzane bez jakiegokolwiek zastanowienia nad ich potencjalnymi konsekwencjami. Dobrym przykładem może być deklaracja, że za niebieski znaczek zweryfikowanego konta będzie trzeba płacić 20 dol. miesięcznie. Wystarczyło, że Stephen King powiedział, że on tego płacić nie będzie, aby Elon Musk w ciągu kilkunastu minut zmienił 20 dol. na 8 dol.
Co więcej, z czasem okazało się, że absolutysta wolności słowa - jak sam się nazwał - ma pewne granice i jest za absolutną wolnością słowa… ale w pewnych granicach. W ostatnich tygodniach widzieliśmy zatem blokowanie kont dziennikarzy krytykujących Muska, czy też zablokowanie konta, na którym publikowane było aktualne położenie samolotów należących do Muska (kilka tygodni wcześniej przekonywał, że nieblokowanie tego konta jest dowodem na jego podejście do wolności słowa).
•    Tak wygląda wolność słowa według Muska. Elon zaczął banować na potęgę
•    Elon Musk zrezygnuje z kierowania Twitterem? Co za zwrot akcji!
Obecnie Twitter zmienia się z dnia na dzień. Co chwilę pojawiają się nowe funkcje, które potrafią zniknąć po kilkunastu minutach, czy kilku dniach. Nikt na tym już poważnie nie panuje. Platforma z setkami milionów użytkowników wydaje się być zmieniana przez jednego człowieka, który codziennie rano budzi się z nowym pomysłem na jej przyszłość.
Problem w tym, że na tym zaangażowania Muska na Twitterze cierpią zarówno SpaceX, jak i Tesla. Tuż przed świętami Musk postanowił (na podstawie wyników ankiety) zrezygnować z kierowania Twitterem. Decyzja ta podyktowana była najprawdopodobniej chęcią uspokojenia akcjonariuszy Tesli, co jak na razie nie przyniosło odbicia na kursie firmy.
Musk zbawcą całego świata
Największym błędem Elona Muska w mijającym roku było jednak uznanie przez niego, że ma rozwiązanie na każdy problem na świecie. Czasami tak jest, że jak ktoś jest geniuszem w jednej czy dwóch dziedzinach i na dodatek jest wspierany przez miliony fanów, może w pewnym momencie uwierzyć, że cokolwiek nie powie i nie wymyśli, jest genialne. Ewidentnie tego samego błędu dopuścił się Elon Musk uznając, że jest w stanie rozwiązać problem rosyjskiej agresji zbrojnej na terytorium Ukrainy.
Siedząc na toalecie (sam przyznał, że tam najczęściej korzysta z Twittera) Musk postanowił napisać, że Ukraina powinna oddać Krym Rosji, aby zakończyć konflikt. Jeszcze raz, Amerykanin, który całe życie spędził w książkach o fizyce i matematyce mając świadomość tego, że śledzi go na Twitterze ponad 100 milionów ludzi z całego świata, postanowił zasugerować napadniętemu przez Rosję krajowi oddanie części swojego terytorium. Jeżeli faktycznie jest geniuszem, powinien spodziewać się krytycznej reakcji kilkudziesięciu milionów ludzi. Ewidentnie nie przemyślał tego przekonany, że tak jak zawsze świat będzie mu klaskał. Cóż, nie wyszło.
W kolejnych miesiącach musiało to doprowadzić także do tego, że Musk, człowiek opowiadający się za postępem, za ochroną klimatu, za elektryfikacją motoryzacji na świecie, wskutek swojej wypowiedzi o Ukrainie stał się - od strony politycznej - zwolennikiem Republikanów, o czym zresztą szeroko informował na Twitterze. Naturalnie w ten sposób, w swoim własnym kraju zraził do siebie zwolenników Partii Demokratycznej. Problem w tym, że zwolennicy Republikanów to także miłośnicy tradycyjnej motoryzacji, ropy naftowej i wspaniałych silników benzynowych i diesla, a zwolennicy Demokratów bardzo cenią sobie ekologię, odnawialne źródła energii i elektromobilność. Widzicie problem? Musk stanął po stronie ludzi, którzy nie chcą jeździć Teslą, a wypiął się na swoich dotychczasowych klientów. Nie powinien zatem dziwić opisywany niedawno trend, w którym osoby, które już zamówiły swoją Teslę, anulują swoje zamówienia, aby nie mieć nic wspólnego z Elonem Muskiem.
Podsumowując, Elon Musk w 2022 roku po tym, jak pokazał swoje prawdziwe ja i dowiódł, że nie jest absolutnym geniuszem, Teslą i Einsteinem w jednym rozmienił swój image na tyle, że u jego boku pozostali tylko najzagorzalsi zwolennicy. Czy to koniec Elona Muska? Wszystko zależy od tego, jaki kierunek obierze w 2023 roku, czy powróci do konstruowania nowoczesnej technologii, czy dalej będzie wdawał się w słowne przepychanki i pyskówki z wszystkimi, którzy podważą jego zdanie. To od niego samego zależy, czy znów stanie się idolem, czy stanie się częścią historii.
Zdjęcie główne: KLYONA / Shutterstock.com
https://spidersweb.pl/2022/12/elon-musk-w-2022.html

Elon Musk w 2022 roku. Od idola do pariasa.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet na Marsie nastrój jest bardziej świąteczny niż w Polsce
2022-12-25. Radek Kosarzycki
Dawno minęły już czasy, w których dzieci transportowane były na wigilię do dziadków na sankach ciągniętych przez rodziców po głębokim śniegu. Śnieg w wigilię Bożego Narodzenia to coraz rzadsze zjawisko w Polsce. Okazuje się nawet, że bardziej „świąteczny klimat” niż u nas, można znaleźć w niektórych częściach Marsa.
Może jak Polacy będą zakładali już własną kolonię na Marsie, gdzie będą uczyli Marsjan jedzenia widelcem, powinni zdecydować się na zajęcie terytoriów leżących w okolicach podbiegunowych. W ten sposób będziemy mogli wrócić do tradycyjnych polskich wigilii w pełnym śniegu. Nieważne, że nie będzie tlenu do oddychania, przyciągania grawitacyjnego jak na Ziemi, a temperatury będą sięgały co najwyżej -60 stopni Celsjusza. Zwolennikom kolonizacji Marsa przecież to nie przeszkadza.
Zima na Marsie?
Sami zobaczcie na poniższe zdjęcia „zaśnieżonej” czerwonej planety. No dobrze, trzeba tutaj uściślić, że są to zdjęcia wykonane nie w wigilię, a 19 maja 2022 r., ale niech ten fakt nam nie przeszkadza. Fotografem w tym przypadku była europejska sonda kosmiczna Mars Express, która krąży wokół Czerwonej Planety od dokładnie dziewiętnastu lat (sonda weszła na orbitę 25 grudnia 2003 r.).
Zdjęcia przedstawiają powierzchnię południowej części Marsa, która w maju wchodziła powoli w okres wiosenny, a pokłady lodu powoli zaczynały zanikać. Mimo to na zdjęciach widać rozległe płachty lodu oraz przebijające się spod nich dwa potężne kratery uderzeniowe.
Ten lód na Marsie to nie woda
Tutaj jednak trzeba zaznaczyć, że widoczny na zdjęciach lód nie jest tym samym, który znamy z naszej planety. Lód widoczny z orbity to w większości zamarznięty dwutlenek węgla, który zimą gromadzi się w czapach polarnych na jednym czy drugim biegunie planety. Kiedy na powierzchni robi się nieco cieplej i dociera do tych rejonów więcej promieniowania słonecznego, lód ulega sublimacji, czyli bezpośredniego przejścia ze stanu stałego w gazowy i odsłania znajdujący się pod spodem rdzawy regolit marsjański oraz lód wodny. Proces sublimacji i resublimacji dwutlenku węgla na Marsie jest istotnym składnikiem klimatu całej planety. Uwalniany z lodu dwutlenek węgla w znaczącym stopniu zagęszcza marsjańską atmosferę, a wzrost ciśnienia atmosferycznego prowadzi do powstania silnych wiatrów, które wieją na powierzchni planety przez cały rok.
Mimo tego, że powyższe zdjęcia na pierwszy rzut oka wydają się urokliwe, to jednak, zamiast planować tworzenie kolonii na Marsie, powinniśmy zadbać o klimat planety, na której już jesteśmy. Być może kiedyś jeszcze zimowe wigilie powrócą. Oby jeszcze na planecie Ziemia byli wtedy ludzie.

Ice & Frost | Beautiful Mars Flyover Series | 4K UHD
https://www.youtube.com/watch?v=r5WrT0YLKng

https://spidersweb.pl/2022/12/zima-na-marsie.html

Nawet na Marsie nastrój jest bardziej świąteczny niż w Polsce.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LOFAR – radioteleskop do zadań kosmicznych
Autor: admin (26 Grudzień, 2022)
Niedawno minęła siódma rocznica jego uruchomienia. Pozwala obserwować źródła fal radiowych w przestrzeni kosmicznej, przewidywać kosmiczną pogodę, czy stworzyć największą w historii mapę nieba. Mowa o znajdującym się w podolsztyńskich Bałdach radioteleskopie LOFAR.  To jedna z trzech tego typu stacji, które znajdują się w naszym kraju. Tą „olsztyńską”, oddaną do użytku jako pierwszą w Polsce, od początku zarządzają naukowcy z Centrum Diagnostyki Radiowej Środowiska Kosmicznego na Wydziale Geoinżynierii UWM pod kierownictwem prof. Andrzeja Krankowskiego. Do czego jest wykorzystywana?
LOFAR (LOw Frequency ARray - co oznacza sieć radiową na niskie częstotliwości) zaprojektowany oraz skonstruowany został w instytucie ASTRON w Niderlandach. Nie jest to zwykły teleskop. Tworzy go ponad pięćdziesiąt, rozsianych po całej Europie stacji, z których każda jest wielkości boiska piłkarskiego. W tej zlokalizowanej w Bałdach znajdują się dwa obszary, po 96 grup anten w każdym (łącznie to 3296 anten dipolowych!), odbierających fale radiowe docierające do Ziemi. Dzięki rozproszeniu stacji systemu LOFAR po całym kontynencie, powstała rozległa sieć pozwalająca obserwować równocześnie obiekty kosmiczne z bardzo dużą zdolnością rozdzielczą.
 
W ramach polskiego konsorcjum naukowego POLFAR, wchodzącego w skład ILT (International LOFAR Telescope), radiowe obserwacje nieba wykonywane są – poza podolsztyńskimi Bałdami – również w podkrakowskich Łazach (Uniwersytet Jagielloński) i w Borówcu pod Poznaniem (Centrum Badań Kosmicznych PAN). Dane odczytane przez polskie stacje przekazywane są z prędkością sięgającą aż 10 gigabitów na sekundę do Poznańskiego Centrum Superkomputerowo-Sieciowego, gdzie są gromadzone i analizowane. Stamtąd, jak wszystkie pozostałe, trafiają do ośrodka w Niderlandach, który jest główną siedzibą europejskiej sieci radioteleskopowej. A jak działają poszczególne stacje?
Praca radioteleskopu polega na odczytywaniu z kosmicznych szumów radiowych informacji o najbardziej niezwykłych i dotąd nieodkrytych zakątkach kosmosu. Pojedyncze anteny naszego radioteleskopu „widzą” całe niebo, jednak w procesach cyfrowej kontroli całego systemu my „tworzymy wiązkę”, czyli kierujemy analizatory w konkretne miejsce na niebie i dzięki temu odczytujemy fale dochodzące od danego, interesującego nas obiektu. Możliwości pozyskiwania danych są wręcz nieograniczone – wyjaśnia mechanizm funkcjonowania radioteleskopu prof. Leszek Błaszkiewicz z Wydziału Geoinżynierii UWM, na co dzień zarządzający podolsztynską stacją.
 
Do czego wykorzystują LOFAR olsztyńscy naukowcy?
Zebrane dane pomagają w przełomowych odkryciach. W zeszłym roku, dzięki kilkuletniej pracy naukowców ze wszystkich stacji, udało się stworzyć najdokładniejszą i największą mapę nieba, na której wyróżniono aż… 25 tysięcy czarnych dziur!
Jednak naukowcy z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie specjalizują się głównie w badaniach jonosfery, pulsarów (rotujących gwiazd neutronowych) oraz Słońca. - Od wybudowania stacji prowadzimy również samodzielne obserwacje i badania. Mamy taką możliwość, gdy raz w tygodniu, przez dobę lub dwie, teleskop przechodzi w tryb "single station mode". To wówczas pozyskujemy dane do niektórych realizowanych w Olsztynie badań – mówi prof. Błaszkiewicz – choć bierzemy też udział w projektach realizowanych całym europejskim systemem LOFAR.
 
To dzięki obserwacji najbliższej nam gwiazdy naukowcy z Olsztyna poszerzają wiedzę o kosmicznej pogodzie, a także… mogą ją prognozować! Dane dotyczące kosmicznej pogody pozyskiwane dzięki badaniom Słońca i jonosfery pozwalają m.in. chronić przed promieniowaniem słonecznym satelity telekomunikacyjne, których niezliczone ilości krążą nad Ziemią.  
 
Kosmiczne odciski palców
-  Interesujące są również pulsary, czyli rotujące gwiazdy neutronowe, zachowujące się jak super dokładne zegary. Pozwalają one na badanie nie tylko fizycznych aspektów tych bardzo egzotycznych obiektów, ale też ich specyficznych sygnałów, rejestrowanych jako tak zwane profile. To swego rodzaju „odciski palców”, które dają na przykład możliwość odkrywania i badania ośrodka międzygwiazdowego na drodze od źródła sygnału w głębokim kosmosie, aż do anteny zlokalizowanej pod Olsztynem – wylicza prof. Leszek Błaszkiewicz.
 
Wspólne badania kosmosu za pomocą systemu LOFAR w najbliższych latach mogą przybliżyć naukowców do wielu przełomowych odkryć. Już dziś mówi się o badaniu przestrzeni kosmicznej sprzed epoki narodzin gwiazd. Dzięki międzynarodowej współpracy, Polscy naukowcy wnoszą znaczący wkład w historię odkrywania kosmosu i początków świata, jaki znamy.
Źródło: UWM
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/lofar-radioteleskop-do-zadan-kosmicznych

 

LOFAR – radioteleskop do zadań kosmicznych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnicze mikrorozbłyski rozgrzewają atmosferę Słońca
2022-12-26.
Ogrzewanie korony słonecznej może być zasilane miniaturowymi rozbłyskami zwanymi ogniskami słonecznymi. Odkrycie jest efektem analizy pierwszych zdjęć z sondy Solar Orbiter.
Temperatura korony słonecznej – zewnętrznej części atmosfery Słońca – od lat jest celem badań astrofizyków. Jest ona prawie 200 razy wyższa niż na powierzchni naszej gwiazdy i sięga miliona stopni Celsjusza. Nowe badania sugerują, że za podtrzymaniem wysokiej temperatury korony słonecznej stoją mikrorozbłyski. Wyniki zostały zaprezentowane na zgromadzeniu ogólnym Europejskiej Unii Nauk o Ziemi (EGU).
Analiza danych
Zespół naukowców przeanalizował dane zebrane przez sondę Solar Orbiter w 2020 roku i wykorzystał symulacje komputerowe do modelowania emisji energii słonecznej. Dzięki temu, zidentyfikowano miejsca podobne w skali rozjaśnienia do ognisk. Następnie badacze przyjrzeli się zmianom pola magnetycznego wokół siedmiu z nich. Śledzenie linii magnetycznych sugerowało, że zachodzi proces ponownego łączenia się pętli magnetycznych. Pęknięcie i łączenie się z powrotem dwóch linii o przeciwnych kierunkach to tak zwane zjawisko rekoneksji. Uwalnia to ogromne ilości energii. Według jednej z hipotez, rekoneksja magnetyczna może odpowiadać za rozbłyski słoneczne oraz koronalne wyrzuty masy.
Ogniska osiągają średnicę od czterystu do czterech tysięcy kilometrów. Po raz pierwszy pomysł, że to one rozgrzewają koronę słoneczną został przedstawiony w latach 80. dwudziestego wieku przez amerykańskiego fizyka Eugene’a Parkera.
Działania sondy
Solar Orbiter rozpocznie oficjalny etap eksploracji naukowej w listopadzie 2021 roku. Do tego czasu statek wykonuje zdjęcia w fazie testowej. Obrazy, które ujawniły ogniska zostały zrobione w czerwcu 2020 roku. W tym czasie sonda znajdowała się 77 milionów kilometrów od powierzchni Słońca. Jednak Solar Orbiter wciąż zacieśnia swoją orbitę wokół gwiazdy, co ostatecznie zbliży obiekt na odległość 42 milionów kilometrów. Jednym z celów misji jest wykonanie pierwszych w historii zdjęć biegunów Słońca w wysokiej rozdzielczości.
Tajemnica nagrzewania się korony nie została jeszcze w pełni poznana. Oprócz mikrorozbłysków mogą istnieć inne procesy odpowiedzialne za wysoką temperaturę zewnętrznej atmosfery Słońca. Badanie aktywności wokół biegunów pomoże zgłębić wiedzę na temat magnetyzmu gwiazdy. Tym samym pozwoli zrozumieć co wpływa na aktywność słoneczną.
źródło: "Science"
fot. Shutterstock
https://nauka.tvp.pl/56730698/tajemnicze-mikrorozblyski-rozgrzewaja-atmosfere-slonca

Tajemnicze mikrorozbłyski rozgrzewają atmosferę Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)