Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Jasna kometa na polskim niebie. Jak ją obserwować?
2023-01-03.
Kometa C/2022 E3 ostatnio znajdowała się w pobliżu Ziemi w okresie epoki lodowcowej. Na przełomie stycznia i lutego 2023 roku może stać się widoczna gołym okiem.
Kometa C/2022 E3 została dostrzeżona 2 marca 2022 roku przez Bryce’a Bolina oraz Franka Masci’ego. Na podstawie obserwacji astronomowie określili jej orbitę. Okazuje się, że C/2022 E3 to kometa długookresowa o czasie obiegu wynoszącym około 50 tysięcy lat. Obiekt został początkowo zidentyfikowany jako planetoida.
Kometa C/2022 E3 znajdzie się najbliżej Słońca 12 stycznia 2023 roku. Minie naszą dzienną gwiazdę w odległości około 1,6 mln kilometrów. 1 lutego, obiekt znajdzie się najbliżej Ziemi w odległości 42 mln kilometrów. Astronomowie szacują, że kometa osiągnie jasność około 5 magnitudo, co oznacza, że będzie możliwa do dostrzeżenia gołym okiem. Kometa rozwinęła już warkocz pyłowy i jonowy, a jej całkowity rozmiar na niebie jest większy niż 5 tarcz Księżyca w pełni.
Kiedy i jak obserwować kometę C/2022 E3?
Kometa C/2022 E3 osiągnęła już jasność, która pozwala na jej dostrzeżenie przy użyciu teleskopu lub dużej lornetki. Widoczność obiektu będzie bardzo szybko się poprawiać. Najlepsze warunki do obserwacji komety to okres od połowy styczna do połowy lutego 2023 roku. C/2022 E3 będzie poruszać się na niebie z północnego wschodu na północny zachód. 23 stycznia kometa minie Gwiazdozbiór Małej Niedźwiedzicy i Gwiazdę Polarną. Do niezwykłego zbliżenia dojdzie 11 lutego, kiedy to kometa minie Marsa w bardzo bliskiej odległości.
Położenie komety na niebie od 3 stycznia do 3 lutego 2023 roku.
W drugiej połowie stycznia dostrzeżenie komety będzie możliwe bez użycia specjalistycznego sprzętu. Pod ciemnym niebem powinna być widoczna jako rozmyta plamka. Na przełomie stycznia i lutego jasność komety C/2022 E3 pozwoli na dostrzeżenie warkocza pyłowego i jonowego. Obserwacje najlepiej prowadzić z dala od sztucznych świateł. Pomocna w odnalezieniu komety może okazać się mapa z trajektorią obiektu oraz lornetka.
Komety to obiekty nieprzewidywalne. Ich jasność na niebie może niespodziewanie wzrastać. W wyniku oddziaływania grawitacji i ciepła słonecznego oraz grawitacji planet Układu Słonecznego może dochodzić do rozpadów komet. Z tego względu nie jest możliwe dokładne przewidzenie jasności komety C/2022 E3.
źródło: "NASA" "in-the-sky.org"
Kometa C/2022 E3 (ZTF) Fot. Copyright: Dan Bartlett / NASA
Położenie komety na niebie od 3 stycznia do 3 lutego 2023 roku. Fot. in-the-sky.org / GitHub dcf21 / star-charter
Położenie komety na niebie od 20 stycznia do 20 lutego 2023 roku. Fot. in-the-sky.org / GitHub dcf21 / star-charter
https://nauka.tvp.pl/65449581/jasna-kometa-na-polskim-niebie-jak-ja-obserwowac

 

Jasna kometa na polskim niebie. Jak ją obserwować.jpg

Jasna kometa na polskim niebie. Jak ją obserwować2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy start w 2023, z polskim akcentem!
2023-01-04. Krzysztof Kanawka
Pierwszy start rakiety orbitalnej w 2023 roku.
Już trzeciego stycznia 2023 doszło do pierwszego startu rakiety orbitalnej. Tą rakietą był Falcon 9. Na pokładzie wśród ponad setki innych znalazł się także polsko-niemiecki satelita.
Do startu rakiety Falcon 9 doszło 3 stycznia 2023 o godzinie 15:56 CET z wyrzutni LC-40 na Florydzie. Na pokładzie Falcona 9 znalazło się łącznie 114 małych satelitów – część zainstalowano w “holownikach”. Była to już szósta misja firmy SpaceX dedykowana małym satelitom (oznaczenie: Transporter). Rakieta została skierowana na orbitę heliosynchroniczną (SSO) o wysokości około 520 km.
W zestawie wyniesionych satelitów znalazły się m.in. satelity firmy ICEYE, satelity obserwacji Ziemi dla Albanii, technologiczne dla CalTech, satelita testujący nowy nie-toksyczny napęd a nawet… CubeSat ze skremowanymi zwłokami.
STAR VIBE na orbicie
Wśród wystrzelonych satelitów znalazł się także polsko-niemiecki STAR VIBE. Na pokładzie tego satelity zainstalowano dwa instrumenty optyczne zbudowane przez firmę Scanway z Wrocławia. Separacja STAR VIBE nastąpiła około godzina po starcie.
Początek rakietowego roku
30 grudnia 2022 doszło do ostatniego startu rakiety orbitalnej w 2022 roku. Ostatni start należał do rakiety Falcon 9 firmy SpaceX. W zeszłym roku odbyło się 186 startów. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się aż tyle startów w jednym roku – poprzedni rekord należał do 2021 roku (146 startów) . Siedem z tych startów zakończyło się niepowodzeniem (m.in. Vega-C, Epsilon i Astra).
Ile startów odbędzie się w 2023 roku? Jest bardzo prawdopodobne, że rekord z 2022 roku zostanie pobity. SpaceX informuje, że przewiduje około stu startów (względem 61 w 2022 roku). Podobnie można się spodziewać częstszych startów z Chin.
(PFA, S-X)
Transporter-6 Mission
https://www.youtube.com/watch?v=lSRXacd8wU8
Misja Transporter-6 – 03.01.2023 / Credits – Spacer


Teleskop do obserwacji Ziemi STAR / Credits – Scanway

https://kosmonauta.net/2023/01/pierwszy-start-w-2023-z-polskim-akcentem/

Pierwszy start w 2023, z polskim akcentem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żyje Walter Cunningham, astronauta, uczestnik pierwszego załogowego lotu programu Apollo
2023-01-04. Autor: asty/kab Źródło: PAP

W wieku 90 lat w Houston zmarł Walter Cunningham, astronauta, uczestnik pierwszego załogowego lotu w ramach programu Apollo - poinformowała agencja NASA. Jako przyczynę zgonu podano "komplikacje po upadku".
"Dziś opłakujemy odejście Walta Cunninghama: amerykańskiego żołnierza piechoty morskiej, patrioty i astronauty Apollo. Cunningham spędził 11 dni na niskiej orbicie okołoziemskiej podczas misji Apollo 7, pierwszego załogowego lotu Apollo. Odegrał kluczową rolę w sukcesie naszego programu lądowania na Księżycu" - przekazała na Twitterze NASA.
Zmarł ostatni członek załogi statku Apollo 7
Walter Cunningham był ostatnim żyjącym członkiem załogi statku Apollo 7, pierwszej misji załogowej w ramach tego programu, która poprzedziła 12 kolejnych, w tym serię lądowań na Księżycu.
W 1968 roku Cunningham wraz z Walterem Schirrą i Donnem Eisele dokonali 11-dniowego lotu na niskiej orbicie wokół Ziemi. Celem misji było wypróbowanie statku Apollo przed pierwszym lotem na Księżyc, który nastąpił niecały rok później.
Lot nastąpił po tragicznej śmierci załogi Apollo 1, która spłonęła w swoim statku podczas prób naziemnych w styczniu 1967 roku.
Misja Apollo 7, zakończona wodowaniem na Atlantyku na południe od Bermudów, udała się tak dobrze, że NASA zdecydowała się wysłać kolejną załogę w ramach misji Apollo 8 już do lotu wokół Księżyca, chociaż jeszcze bez lądowania. Nastąpiło ono dopiero w lipcu 1969 roku, kiedy jako pierwsi ludzie na Srebrnym Globie stanęli Neil Armstrong i Edwin Aldrin, członkowie załogi statku Apollo 11.
- Walt Cunningham był pilotem myśliwców, fizykiem i przedsiębiorcą, ale przede wszystkim badaczem, którego praca przyczyniła się do położenia podwalin pod nowy program księżycowy Artemis - powiedział administrator NASA Bill Nelson.
Autor:asty/kab
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NASA

Walter Cunningham zmarł w wieku 90 latReuters

Walter CunninghamNASA

https://tvn24.pl/swiat/nie-zyje-walter-cunningham-ostatni-czlonek-zalogi-statku-apollo-7-zmarl-w-wieku-90-lat-6592095

Nie żyje Walter Cunningham, astronauta, uczestnik pierwszego załogowego lotu programu Apollo.jpg

Nie żyje Walter Cunningham, astronauta, uczestnik pierwszego załogowego lotu programu Apollo2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

04.01.2023 - Ziemia znajdzie się dziś najbliżej Słońca (Peryhelium)
2023-01-04. Andrzej
W środę 4 stycznia o godzinie 17:17 czasu polskiego dojdzie do rekordowego w 2023 roku zbliżenia Ziemi do Słońca. Do końca roku nasza planeta już tego wyniku nie pobije. Dystans, jaki będzie dziś dzielił oba obiekty wyniesie 147,1 mln km. Średnia odległość naszej planety od Słońca wynosi natomiast 149,6 mln km. Zbliżenie nie będzie miało jednak żadnego wpływu na temperaturę panującą na naszej planecie. Podobnie zresztą jak w lipcu podczas największego oddalenia (Aphelium).
Co roku zimą Ziemia zbliża się do Słońca na rekordowo niewielką odległość. Zmniejszony dystans nie jest jednak dla przeciętnego mieszkańca naszej planety do zauważenia. W przypadku zbliżenia dystans między Ziemią a Słońcem wynosi wspomniane 147,1 mln km. Najdalej, bo aż 152,1 mln km od siebie obiekty znajdą się na początku lipca. Różnica między tymi skrajnymi odległościami wynosi, więc aż 5 mln km.

Peryhelium 2023: 4 stycznia, 17:17 czasu polskiego.
Aphelium 2023: 6 lipca, 22:07 czasu polskiego.

4 stycznia Ziemia znajdzie się najbliżej Słońca w tym roku
Ziemia i Księżyc fot. NASA ESA
Obraz przedstawiający położenie Ziemi podczas peryhelium oraz aphelium.
fot. Szczureq wikipedia.orgCC BY-SA 4.0
Źródło: astronomia24.com
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1273

04.01.2023 - Ziemia znajdzie się dziś najbliżej Słońca (Peryhelium).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wenus może mieć grubość litosfery podobną do ziemskiej
Autor: admin (2023-01-04)
Radziecka misja kosmiczna Venera-9 wylądowała na Wenus 22 października 1975 roku. Statek kosmiczny przetrwał tylko 53 minuty w trudnych warunkach tej planety. Udało mu się jednak przesłać bezcenne dane dotyczące chmur, oświetlenia, temperatury i składu chemicznego atmosfery, a także udało mu się wykonać pierwszy w historii ludzkości obraz powierzchni innej planety.
Atmosfera Wenus, najgęstszej i najgorętszej z czterech planet typu ziemskiego, składa się głównie z dwutlenku węgla, którego ciśnienie na powierzchni jest około 92 razy wyższe niż ciśnienie atmosferyczne na poziomie morza na Ziemi. Średnia temperatura planety wynosi około 464 stopni Celsjusza. Planeta jest również otoczona gęstymi chmurami kwasu siarkowego.
Jedną z wspólnych cech Wenus i Ziemi jest to, że Wenus również emituje wewnętrzne ciepło w przestrzeń kosmiczną. Geolodzy wiedzą, że tektonika płyt powoduje wewnętrzne straty ciepła na Ziemi. Ciepło promieniuje tam, gdzie płyty się oddalają. Jednak niewiele wiadomo o wewnętrznej dynamice Wenus.
Naukowcy z Jet Propulsion Laboratory (JPL) w Pasadenie przeanalizowali dane zebrane przez sondę kosmiczną Magellan w latach 90. XX wieku, aby obliczyć grubość skorupy na Wenus. Ich wyniki pokazują, że pomimo zupełnie różnych charakterów Ziemia i Wenus mają porównywalny przepływ ciepła i taką samą grubość litosfery. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Geoscience.
Ziemia ma ruchome płyty tektoniczne, które ślizgają się, zderzają ze sobą i rozdzielają, przyczyniając się do wydajnej utraty ciepła. Poprzednie modele sugerowały, że Wenus miała albo sytuację litosfery z „stojącą pokrywą” (przeważnie nieruchoma, zimna litosfera pokrywająca całą planetę) albo „epizodyczną pokrywą” (niestabilna, stojąca pokrywa czasami wybucha z aktywnością tektoniczną). Jednak nowsze modele i analiza danych nie potwierdzają tych sugestii. Zamiast tego naukowcy z JPL proponują model „miękkiej czapki” z aktywnym wyginaniem się litosfery.
Naukowcy obliczyli grubość litosfery, mierząc krzywiznę wewnątrz koron - quasi-kolistych obiektów powstałych w wyniku aktywności geologicznej i wulkanicznej. Korzystając z danych z wysokościomierza Magellana, określili średnią grubość litosfery z 75 miejsc w obrębie 65 koron: 11 ± 7 kilometrów. Na podstawie tej liczby obliczyli średni strumień ciepła z Wenus, który przekracza średnią ziemską. Jej wartości są jednak zbliżone do tych uzyskiwanych na aktywnie rozszerzających się obszarach tektonicznych.
Autorzy piszą: „Nasza analiza identyfikuje prawdopodobne obszary aktywnej ekspansji i sugeruje, że Wenus ma grubość litosfery i globalne zakresy przepływu ciepła podobne do tych na Ziemi. Wraz z historią geologiczną planety, nasze wyniki wspierają reżim konwekcyjny miękkich pokryw, który opiera się na pióropuszach, natrętnym magmatyzmie i warstwowaniu w celu zwiększenia przepływu ciepła”.
Jest to interesujące, ponieważ wielu badaczy uważa, że subdukcja spowodowana pióropuszami jest przyczyną tektoniki płyt Ziemi, a zatem Wenus mogła być odpowiednikiem Ziemi w okresie archaicznym od 4 do 2,5 miliarda lat temu. W tym okresie strumień ciepła na Ziemi był około trzy razy większy niż obecnie i chociaż planeta była pokryta wodą, było znacznie cieplej.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/wenus-moze-miec-grubosc-litosfery-podobna-do-ziemskiej

Wenus może mieć grubość litosfery podobną do ziemskiej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy jest pełnia w styczniu 2023? Księżyc będzie wtedy wilczy

2023-01-04.
Pierwsza pełnia Księżyca w 2023 roku wypada w nocy z 6 na 7 stycznia. Zjawisko - nazywane wilczą pełnią - będzie można zobaczyć krótko po północy, a Księżyc będzie wtedy w znaku Raka. Fazy Księżyca to interesujące zjawisko, które może mieć na nas duży wpływ. Niektórzy podczas pełni czują się przemęczeni lub nie mogą zasnąć.

Co ile dni jest pełnia Księżyca?
Pełen cykl księżycowy trwa około 29,5 doby. W praktyce - od 28 do 31 dni. Podczas jego trwania możemy wyróżnić cztery główne fazy Księżyca. Każda z nich to rezultat oglądania ziemskiego satelity pod różnymi kątami, które spowodowane są położeniem Słońca i Ziemi.
Przeciwieństwem pełni jest nów. Wtedy Księżyc jest tylko cienkim paskiem na niebie. Wynika to z tego, że obszar zwrócony do Ziemi nie jest oświetlony.
Następnie wyróżniamy kwadrę pierwszą. Księżyca przybywa, aż ukazuje się nam w połowie. Potem jesteśmy świadkami pełni. Księżyc znajduje się wtedy po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce i widzimy jego pełną tarczę. Pełnia trwa około trzech dni. Kiedy mija, jesteśmy świadkami ubywania Księżyca. Możemy wtedy zobaczyć trzecią kwadrę. Potem cykl zaczyna się od nowa.
Kiedy jest pełnia Księżyca w styczniu 2023 i w kolejnych miesiącach?
Pierwsza pełnia w tym roku - nazywana pełnią Wilczego Księżyca - wypada w nocy z 6 na 7 stycznia. Zjawisko będzie można zobaczyć o godzinie 00:09. Księżyc będzie tego dnia w znaku Raka. Z natury emocjonalny i troskliwy znak zodiaku może spowodować, że będziemy wtedy bardziej skłonni do głębokich uczuć. Możemy być także przewrażliwieni.
W 2023 roku pełnie Księżyca wypadają w następujących dniach:
•  7 stycznia o 00:09,
•  5 lutego o 19:30,
•  7 marca o 13:42,
•  6 kwietnia o 6:37,
•  5 maja o 19:36,
•  4 czerwca o 5:43,
•  3 lipca o 13:40,
•  1 sierpnia o 20:33,
•  31 sierpnia o 3:37,
•  29 września o 11:58,
•  28 października o 22:24,
•  27 listopada o 10:16,
•  27 grudnia o 1:33.

Styczniowa pełnia nazywana jest Wilczym Księżycem. To określenie wynika z legend. Rdzenni Amerykanie i Europejczycy nadali jej ten przydomek już w średniowieczu. Wiązała się z wilkami, które cierpiące przez głód podczas długiej zimy, rozpaczliwie wyły do księżyca.  
Inną nazwą dla styczniowej pełni jest określenie Stary Księżyc.
Kiedy wypada pełnia w 2023? /123RF/PICSEL

Fazy księżyca w 2023 /123RF/PICSEL

INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kiedy-jest-pelnia-w-styczniu-2023-ksiezyc-bedzie-wtedy-wilcz,nId,6512152

Kiedy jest pełnia w styczniu 2023 Księżyc będzie wtedy wilczy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kometa leci w kierunku Ziemi. Ostatni raz była tak blisko w epoce lodowcowej

2023-01-04. Robert Bernatowicz
Pojawia się na niebie raz na 50 tysięcy lat i w 2023 znowu będzie widoczna. 1 lutego kometa oznaczona skrótem C/2022 E3 przeleci w odległości prawie 42 miliony kilometrów od Ziemi. Każdy będzie mógł ją zobaczyć!

Od początku ludzkiej cywilizacji pojawianie się komet na niebie było uważane znaki zwiastujące ważne wydarzenia. W 2023 roku także czeka nas bliski przelot komety w pobliżu Ziemi. Wszystko za sprawą kosmicznej, lodowej skały, która ostatni raz mogła być obserwowana na Ziemi 50 tysięcy lat temu, czyli w czasach epoki lodowcowej.
Kosmiczny wędrowiec oznaczony skrótem C/2022 E3 w połowie stycznia zbliży się do naszej planety, ale nie będzie stanowił dla nas żadnego zagrożenia.
Firma Interesting Engineering sporządziła raport na temat tej komety. Wynika z niego, że 1 lutego będzie w odległości prawie 42 milionów kilometrów od Ziemi. Jak na rozmiar naszego Układu Słonecznego to całkiem niewiele (średnia odległość między Ziemią a Słońcem to 150 milionów kilometrów).

Podczas podróży przez Układ Słoneczny kometa C/2022 E3 znajdzie się w punkcie peryhelium (najbliżej Słońca) 12 stycznia, a w perygeum (najbliżej Ziemi) 1 lutego.
fragment publikacji na oficjalnym blogu NASA

Eksperci radzą wszystkim zainteresowanym obserwacją komety zaopatrzenie się w amatorskie teleskopy lub w ostateczności dobre lornetki. Kometa 2022 E3 była już widoczna 28 grudnia 2022. Wygląda niczym turkusowo-biały obłok, który ciągnie za sobą jasną smugę.

NASA ocenia, że jest duża szansa, że kometa będzie widoczna gołym okiem w połowie lub pod koniec stycznia. Aby dostrzec kometę, trzeba posłużyć się popularnymi aplikacjami do obserwacji nieba jak np. Star Chart, SkyView, czy Sky Safari. Warto także udać się w miejsce oddalone od dużych aglomeracji miejskich, gdyż światła lamp mogą utrudnić nam obserwację. Nie jest bowiem jasne, jaka będzie jasność komety C/2022 E3, gdyż zależeć będzie to od stopnia rozpraszania światła przez cząsteczki pyłu. Obserwacja będzie możliwa tylko wtedy, jeśli niebo nie będzie zachmurzone.

Pierwsza kometa w 2023
Kometa C/2022 E3 została odkryta niedawno. Po raz pierwszy zauważono ją za pomocą sondy Zwicky Transient Facility (ZTF) 2 marca 2022 roku, kiedy zbliżyła się do Jowisza. Początkowo przypuszczano, że jest to asteroida, ale po chwili okazało się, że w wyniku światła słonecznego lód zaczął parować i za kosmicznym wędrowcem zaczął być widoczny jasny ogon.  
Komety to mieszaniny pyłów oraz skalno-lodowych drobnych odłamków. Składają się z wodnego lodu, metanu, amoniaku oraz zestalonego dwutlenku węgla. Pod wpływem promieniowania słonecznego oraz wiatru słonecznego materia komety paruje, co tworzy ciągnącą się za kometą jasną smugę.

Kometa C/2022 E3 powinna być widoczna gołym okiem na niebie już w połowie stycznia. /Twitter

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-kometa-leci-w-kierunku-ziemi-ostatni-raz-byla-tak-blisko-w-e,nId,6513815

Kometa leci w kierunku Ziemi. Ostatni raz była tak blisko w epoce lodowcowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny i Rosja razem na Księżycu?
2023-01-04. Mateusz Mitkow
Roskosmos poinformował o podpisaniu umowy z Chińską Narodową Administracją Kosmiczną dotyczącą współpracy w zakresie działalności kosmicznej na lata 2023-2027. Ma ona na celu m.in. stworzenie lunarnej stacji badawczej oraz kooperację przy innych projektach, w tym uzupełnianie globalnych systemów nawigacji satelitarnej Glonass i BeiDou.
Rosyjska rządowa agencja TASS poinformowała, że Rosyjska Agencja Kosmiczna (Roskosmos) zawarła porozumienie z Chińską Narodową Administracją Kosmiczną (CNSA). Na tej podstawie obie strony zobowiązały się do ścisłej współpracy w domenie kosmicznej do 2027 r. Dzięki umowie otwiera się droga m.in. do przygotowań i prac nad Międzynarodową Naukową Stacją Księżycową (MNSK), która ma powstać (według obecnych zapewnień) do 2035 r.
Umowa przewidująca dwustronną współpracę kosmiczną w latach 2023-2027 została podpisana 25 listopada 2022 r., natomiast kilka dni później bo już 5 grudnia premier Federacji Rosyjskiej Michaił Miszustin ogłosił, że międzyrządowe porozumienie między Rosją a Chinami w sprawie utworzenia MNSK jest przygotowane do podpisania. Na tamten moment wstrzymano się z podaniem dalszych szczegółów, jednak w nowym roku rosyjska rządowa agencja TASS opublikowała ich nieco więcej.
Porozumienie zapowiadające współtworzenie nowego obiektu na Srebrnym Globie zostało zawarte już 9 marca ubiegłego roku. Podpisano wówczas list intencyjny określający ramy pokojowej i naukowej eksploracji Księżyca oraz budowy MNSK. Zgodnie z nowymi informacjami budowa owej stacji księżycowej ma zostać zakończona do 2035 r., a w latach 2026-2030 planowane są dwie misje mające na celu przetestowanie technologii lądowania i dostarczania ładunków oraz transportu próbek gleby księżycowej na Ziemię.
Wcześniej (lata 2021–2025) wykorzystane zostaną misje Chang'e i Łuna w celu wytypowania optymalnego miejsca do założenia bazy, a zarazem pozyskiwania zasobów naturalnych Księżyca. Chińska Republika Ludowa ma już pewne doświadczenie w eksploracji Księżyca. Ostatnia misja - Chang'e 5 zakończyła się sukcesem, co zostało przypieczętowane powrotem 1,73 kg lunarnych próbek na Ziemię w grudniu 2020 r.
Jak opisuje agencja TASS, obecne plany przewidują rozwój infrastruktury na orbicie i na powierzchni Księżyca w latach 2031-2035, w szczególności systemów łączności, energii elektrycznej, urządzeń badawczych i innych. Działalność naukowa powinna zostać zainaugurowana w 2036 roku. Jeśli przedsięwzięcie zostanie zrealizowane, będzie to poważny krok w badaniu naturalnego satelity Ziemi.
Dodatkowo nowe plany zawierają informacje mówiące o wspólnym rozwoju swoich systemów satelitarnych Glonass i BeiDou. Chodzi przede wszystkim o uzupełnienie stacji naziemnych. Jak poinformował Roskosmos - trzy rosyjskie stacje pomiarowe zostaną zbudowane w chińskich miastach Changchun, Urumqi i Szanghaj, a trzy chińskie stacje w rosyjskich miastach Obninsk, Irkuck i Pietropawłowsk-Kamczacki. Ma to na celu zwiększenie dokładności niezawodności w nawigacji. Co ciekawe, mają zostać również podjęte działania mające na celu standaryzowanie i wprowadzenie interoperacyjności pomiędzy GLONASS i BeiDou.
Opisywane porozumienie jest kolejnym dowodem chińskich ambicji podboju kosmosu oraz próby dogonienia, a nawet wyprzedzenia zachodniej części wyścigu kosmicznego. W przypadku Federacji Rosyjskiej wydatki jakie muszą być przeznaczane na trwającą wojnę na Ukrainie powodują, że narodowy program kosmiczny na chwilę obecną jest w dość ciężkiej sytuacji, więc nic dziwnego, że kraj ten podejmuje się współpracy z Chinami. Mimo tego, że Pekin przeznacza mniejsze fundusze na realizację misji kosmicznych w porównaniu do obecnego hegemona, jakim są w dalszym ciągu Stany Zjednoczone, to Państwo Środka potrafi dokonać postępu w tej dziedzinie w dość krótkim czasie. Dowodem są realizowane programy, które zdają się być coraz to odważniejsze.
Fot. mil.ru

Fot. CASC/CAST

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/chiny-i-rosja-razem-na-ksiezycu

Chiny i Rosja razem na Księżycu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiezdny żłobek Sh2-54 w Gwiazdozbiorze Węża
2023-01-04.
Na nowym zdjęciu z teleskopu VISTA ESO widoczne są tysiące gwiazd w mgławicy Sh2-54. W obszarze tym występuje silna aktywność gwiazdotwórcza i powstają nowe układy planetarne.
Teleskop Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO) Visible and Infrared Survey Telescope for Astronomy (VISTA) znajduje się w należącym do ESO Obserwatorium Paranal w Chile. Instrument bada Wszechświat w zarówno w świetle widzialnym, jak i w podczerwonym zakresie widma. Obserwacje w podczerwieni pozwalają na badanie obiektów takich jak młode gwiazdy i układy planetarne, skrytych za chmurami gazów i pyłów.
Mgławice to olbrzymie obłoki gazu i pyłu, z których rodzą się gwiazdy. Teleskopy pozwalają astronomom na dokładne identyfikowanie i analizowanie tych obiektów. Mgławica Sh2-54 znajduje się około 6 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. Oznaczenie „Sh” odnosi się do amerykańskiego astronoma Stewarda Sharplessa, który skatalogował ponad 300 mgławic w latach 50. ubiegłego wieku.
Podczas gdy światło widzialne jest łatwo absorbowane przez obłoki pyłu w mgławicy, światło podczerwone może przechodzić przez grube warstwy prawie bez przeszkód. Zaprezentowane przez ESO zdjęcie pokazuje bogactwo gwiazd ukrytych za zasłonami pyłu. Jest to szczególnie użyteczne, ponieważ pozwala naukowcom na bardziej dokładne badanie, tego co dzieje się w gwiezdnych żłobkach, a tym samym na dowiedzenie się jak powstają gwiazdy.
Obraz został uzyskany w zakresie podczerwonym przy pomocy kamery o matrycy z 67 milionami pikseli na należącym do ESO teleskopie VISTA. Zdjęcie powstało w ramach przeglądu VVVX —VISTA Variables in the Via Láctea eXtended. To wieloletni projekt, który wielokrotnie obserwuje duży fragment Drogi Mlecznej na falach podczerwonych.
źródło: ESO
Mgławica Sh2-54. Fot. ESO/WVX
https://nauka.tvp.pl/65469914/gwiezdny-zlobek-sh254-w-gwiazdozbiorze-weza

Gwiezdny żłobek Sh2-54 w Gwiazdozbiorze Węża.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marsjański łazik znalazł opal. Co to odkrycie oznacza?
2023-01-04. RAJA.KF.
W kraterze Gale na Marsie łazik Curiosity wykrył opal. Nie o kosztowności jednak chodzi, a o to, że z tego materiału przyszli astronauci mogliby uzyskiwać wodę.
Wysłany w 2012 roku w kosmos łazik Curiosity sprawił naukowcom niemałą niespodziankę. Jak się teraz okazało, wiele lat temu, działający na jego pokładzie detektor - urządzenie dynamiczne albedo neutronów (ang. Dynamic Albedo of Neutrons - DAN) wykrył bogaty w wodę opal. Łazik działa na terenie uderzeniowego krateru Gale z wielowarstwowym wzniesieniem w centrum. W czasie swojej pracy robot wykrył już m.in. sieć pęknięć w powierzchni, które sięgają po horyzont jego pola widzenia.
Dotychczasowe analizy wskazały, że rozpadliny te mogły stanowić jedno z ostatnich, jeśli nie ostatnie miejsce bogate w wodę. Środowisko tuż pod powierzchnią mogło więc w tych miejscach sprzyjać kiedyś życiu - również ze względu na ochronę przed radiacją. Teraz naukowcy z Arizona State University (USA) przeanalizowali zebrane przez robota dane na temat kolorowych skał towarzyszących wspomnianym rozpadlinom i wykryli duże ilości krzemu oraz wody. To składowe opalu.
Odkrycie, że te sieci pęknięć są tak rozległe i prawdopodobnie pełne opalu było niesamowite - mówi dr Travis Gabriel, jeden z autorów publikacji, która ukazała się na łamach pisma „Journal of Geophysical Research - Planets”.
Opal źródłem wody
Informacje te potwierdziły kolejne badania. Dr Gabriel i jego zespół przeprowadził nową serię pomiarów w miejscu prawdopodobnego wykrycia opalu. Wynik był ten sam. Opal może mieć istotne znaczenie w czasie marsjańskich misji. To mineraloid złożony z krzemionki i wody. Nie jest to jednak minerał, co oznacza, że uwięzioną w nim wodę można relatywnie łatwo wydobyć, na przykład przez podgrzewanie.
Choć badaczom trudno jest dzisiaj dokładnie ocenić ilość wody w opisanym rejonie, to według obecnych szacunków, może jej w tym miejscu znajdować się nawet 6 litrów na metr kwadratowy, przy głębokości do 30 cm. Zawarta w opalu woda utrzymuje się przy tym na miejscu nawet w wyjątkowo suchym otoczeniu. Co więcej, dane satelitarne wskazują na istnienie opalu także w innych rejonach planety. Według analiz znalezione opale powstały relatywnie niedawno, co oznacza, że tuż pod powierzchnią woda mogła istnieć dużo dłużej i na większym obszarze, niż się wydawało.
Z drugiej strony - wyjaśniają badacze - kiedy na opal woda działa przez długi czas, materiał ten coraz mocniej się mineralizuje. Tak dobrze zachowana pierwotna forma opalu sugeruje więc, że już po powstaniu nie był on już przez długi czas poddawany jej działaniu.
To niesamowite widzieć, jak detektor neutronów Curiosity, jedyny czujnik łazika działający pod powierzchnią, pierwotnie zaprojektowany do pracy przez kilka lat, nadal dostarcza fantastycznych rezultatów, które zdradzają informacje na temat wody i uwodnionych materiałów ukrytych tuż pod powierzchnią Marsa - mówi współautor odkrycia, prof. Craig Hardgrov. On i jego koledzy prowadzą dalsze badania, w czasie gdy łazik kieruje się w stronę centralnego wzgórz krateru.

Jednocześnie, jako członek zespołu obsługującego łazik Perseverance, prof. Gabriel liczy na badania bogatych w krzemionkę struktur w kolejnej lokalizacji.

Marsjański łazik znalazł opal (fot. NASA / Handout / Gettyimages)

źródło: pap
https://www.tvp.info/65472477/niecodzienne-odkrycie-na-marsie

 

Marsjański łazik znalazł opal. Co to odkrycie oznacza.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe badanie łączy zanieczyszczenie światłem ze zwiększonym ryzykiem występowania cukrzycy
2023-01-04.
Niedawne badanie opublikowane w czasopiśmie Diabetology wykazało związek między ekspozycją na sztuczne światło na zewnątrz w nocy a zwiększonym ryzykiem występowania cukrzycy, a także zaburzoną kontrolą poziomu glukozy we krwi.
Cukrzyca to przewlekła choroba, która pojawia się, gdy organizm nie jest w stanie odpowiednio regulować poziomu cukru we krwi. Osoby z cukrzycą są bardziej narażone na poważne problemy zdrowotne, w tym choroby serca, ślepotę i choroby nerek.
Badanie przeprowadzone przez dr Yu Xu i współpracowników z Szanghajskiego Instytutu Chorób Endokrynologicznych i Metabolicznych szacuje, że ponad 9 milionów przypadków cukrzycy u dorosłych Chińczyków można przypisać ekspozycji na sztuczne oświetlenie w nocy. Badanie wykazuje powszechny charakter tego zjawiska, podkreślając że intensywność zanieczyszczenia światłem w miastach wzrosła do tego stopnia, że dotyka ono nie tylko osoby mieszkające w dużych miastach, ale także osoby mieszkające na obszarach podmiejskich i wiejskich. Autorzy zauważają: „Mimo że ponad 80% światowej populacji jest nocą narażonych na zanieczyszczenie światłem, naukowcy dopiero w ostatnich latach zaczęli zwracać uwagę na ten problem”.
24-godzinny cykl dnia i nocy na Ziemi doprowadził do tego, że większość organizmów, w tym ssaki, ma wbudowany okołodobowy (mniej więcej 24-godzinny) system czasowy, który jest dostosowany do naturalnej sekwencji okresów światła i ciemności. Stwierdzono, że zanieczyszczenie światłem zmienia rytm dobowy owadów, ptaków i innych zwierząt, powodując przedwczesną śmierć i utratę różnorodności biologicznej.
Sztuczne nocne oświetlenie zostało również uznane za potencjalną przyczynę rozregulowania metabolicznego poprzez zmianę czasu przyjmowania pokarmu. Szczury narażone na takie oświetlenie rozwinęły nietolerancję glukozy, wykazując podwyższony poziom cukru we krwi i insuliny. Inne badanie wykazało, że myszy wystawione na działanie nocnego przyćmionego białego światła o minimalnej jasności przez 4 tygodnie miały zwiększoną masę ciała i zmniejszoną tolerancję glukozy w porównaniu ze zwierzętami, których środowisko było całkowicie ciemne w nocy.
Stwierdzono również powiązania między sztucznym oświetleniem a problemami zdrowotnymi u ludzi. Badanie przeprowadzone na pracownikach nocnej zmiany wykazało, że osoby narażone na działanie jaśniejszego światła w nocy były bardziej narażone na zaburzenia rytmu okołodobowego, a także na większe ryzyko choroby niedokrwiennej serca. Inne badania wykazały, że większa ekspozycja na nocne oświetlenie była związana z, odpowiednio, 13% i 22% wzrostem prawdopodobieństwa nadwagi i otyłości, podczas gdy ekspozycja na oświetlenie nocne w sypialni była związana z rozwojem cukrzycy u osób starszych.
Potencjalny wpływ sztucznego oświetlenia zewnętrznego został wykazany już wcześniej w badaniu przeprowadzonym w południowych Indiach, w którym wykorzystano zdjęcia satelitarne do mapowania zanieczyszczenia świetlnego i porównano je z danymi dotyczącymi ogólnych wskaźników zdrowia wśród dorosłych w całym regionie. Wraz ze wzrostem intensywności sztucznego oświetlenia nastąpił odpowiedni wzrost średniego wskaźnika masy ciała (BMI), skurczowego ciśnienia krwi i poziomu „złego” (LDL) cholesterolu w narażonej populacji.
Cukrzyca jest krytycznym problemem zdrowia publicznego w Chinach, a początek i postęp tej choroby w dużej mierze zależą od behawioralnych i środowiskowych czynników ryzyka. Szybka urbanizacja kraju i wzrost gospodarczy spowodowały skokowy wzrost oświetlenia miejskiego i liczby osób narażonych na jego działanie. Osoby mieszkające w miastach są podatne na odejście od naturalnego 24-godzinnego cyklu dnia i nocy na całodobowy czas pracy i wypoczynku, często pozostając poza domem do późna i narażając się na działanie sztucznego nocnego oświetlenia.
W badaniu wykorzystano dane z China Noncommunicable Disease Surveillance Study. Analizowano reprezentatywną próbkę ogólnej populacji w Chinach pobraną w 2010 roku w 162 miejscach w całym kraju. W badaniu wzięło udział 98 658 dorosłych osób, które udzielili wywiadów w celu zebrania informacji demograficznych, medycznych, dochodów gospodarstwa domowego, stylu życia, edukacji i historii rodziny. Średni wiek uczestników wynosił 42,7 lat. Około połowę uczestników stanowiły kobiety.
Zmierzono masę ciała i wzrost uczestników w celu obliczenia BMI oraz pobrano próbki krwi w celu uzyskania poziomów glukozy w surowicy zarówno na czczo, jak i po posiłku oraz hemoglobiny glikowanej (HbA1c). Jest to forma glukozy związana z hemoglobiną w krwinkach czerwonych, która działa jako średnia ruchoma poziomu cukru we krwi z ostatnich 8 do 12 tygodni.
Uczestnikom w każdym miejscu badania przypisano średni poziom ekspozycji na sztuczne oświetlenie dla tej lokalizacji, korzystając z obserwacji uzyskanych w ramach amerykańskiego projektu Defense Meteorological Satellite Program (DMSP). Poziomy ekspozycji zostały uporządkowane od najniższego do najwyższego i pogrupowane w pięć kwintyli (grupy po 20% od najwyższego do najniższego), przy czym mediana natężenia światła w najwyższym kwintylu była 69 razy większa niż w najniższym.
Intensywność zewnętrznego nocnego oświetlenia w Chinach okazała się bardzo zróżnicowana. Większość obszarów była narażona na światło o niskim natężeniu, podczas gdy wyższe natężenie występowało w miastach na wschodnim wybrzeżu. Uczestnicy mieszkający na obszarach z wyższymi kwintylami natężenia oświetlenia byli częściej starsi, mieli wyższy BMI i wyższy dochód gospodarstwa domowego oraz mieszkali na obszarach miejskich. Z kolei osoby z obszarów o niższym kwintylu zgłaszały wyższy poziom aktywności fizycznej, ale mniej lat nauki.
Badanie wykazało, że najwyższy kwintyl ekspozycji na nocne sztuczne oświetlenie wiązał się ze względnym wzrostem częstości występowania cukrzycy o 28% niż w obszarach z najniższym kwintylem. Przewlekła ekspozycja na nocne oświetlenie w budynkach mieszkalnych była skorelowana dodatnio z poziomem glukozy we krwi, insulinoopornością i częstością występowania cukrzycy oraz odwrotnie proporcjonalna do funkcji komórek beta, nawet po uwzględnieniu wielu ważnych czynników ryzyka cukrzycy. Średnio na każde 42 osoby mieszkające w regionach o najwyższym kwintylu narażenia na działanie nocnego oświetlenia pojawia się jeden dodatkowy przypadek cukrzycy, który nie wystąpiłby, gdyby osoby te mieszkały w obszarach o najniższym kwintylu. Chociaż związek między ekspozycją na nocne oświetlenie a cukrzycą może nie być tak silny, jak w przypadku lepiej znanych czynników ryzyka, wszechobecność sztucznego światła na zewnątrz oznacza, że skala narażenia populacji jest ogromna.
Naukowcy oszacowali, że ponad 9 milionów przypadków cukrzycy u dorosłych Chińczyków w wieku ≥18 lat można przypisać ekspozycji na zewnętrzne nocne oświetlenie. Oczekuje się, że liczba ta wzrośnie wraz z przyspieszającą urbanizacją i rosnącą liczbą osób migrujących z chińskich wsi do miast. Globalny charakter i skalę tego problemu ilustruje fakt, że szacunkowo 83% światowej populacji i ponad 99% ludności w Stanach Zjednoczonych i Europie żyje pod niebem zanieczyszczonym światłem.
Odkrycia te przyczyniają się do rosnącej liczby dowodów sugerujących, że nocne sztuczne oświetlenie jest szkodliwe dla zdrowia i pokazują, że może to być potencjalnym nowym czynnikiem ryzyka cukrzycy. Autorzy konkludują, że „potrzebne są dalsze badania obejmujące bezpośredni pomiar indywidualnego narażenia na sztuczne nocne oświetlenie, aby potwierdzić, czy jego związek z cukrzycą jest przyczynowy”.
 
Więcej informacji: publikacja „Outdoor light at night in relation to glucose homoeostasis and diabetes in Chinese adults: a national and cross-sectional study of 98,658 participants from 162 study sites”, Ruizhi Zheng i in., Diabetology (2022), DOI: 10.1007/s00125-022-05819-x
 
Opracowanie: Joanna Molenda-Żakowicz
 
Na ilustracji: Miejskie ulice zalane nocnym oświetleniem. Źródło: SciTechDaily
Źródło: PxHere

Źródło: PxHere

Źródło: PxHere

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/nowe-badanie-laczy-zanieczyszczenie-swiatlem-ze-zwiekszonym-ryzykiem-wystapienia

Nowe badanie łączy zanieczyszczenie światłem ze zwiększonym ryzykiem występowania cukrzycy.jpg

Nowe badanie łączy zanieczyszczenie światłem ze zwiększonym ryzykiem występowania cukrzycy2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX inauguruje rakietowy rok. 114 satelitów wysłanych w misji Transporter-6
2023-01-04.
Pierwszy lot rakiety orbitalnej w 2023 roku przeprowadziła firma SpaceX. Rakieta Falcon 9 wystartowała ze współdzieloną misją dla wielu klientów Transporter-6. Na orbitę trafiło 114 satelitów w tym jeden z polskiej firmy.
Rakietę wystrzelono 3 stycznia 2023 r. Dwustopniowa konstrukcja wystartowała o 15:56 czasu polskiego z wyrzutni SLC-40 na kosmodromie Cape Canaveral na Florydzie. Lot przebiegł zgodnie z planem. Dolny stopień z 9 silnikami Merlin 1D pracował przez 2 minuty i 17 sekund. Później do napędzania zestawu przystąpił górny stopień. Po dwóch odpaleniach dotarł na docelową orbitę polarną o wysokości około 525 km i inklinacji 97,5 st.
W misji skorzystano z usług używanego dolnego stopnia Falcona 9. Człon o oznaczeniu B1060 jest prawdziwym weteranem lotów kosmicznych. Wykonał już wcześniej 14 misji, za każdym razem wracając na Ziemię.
 
Misje stopnia B1060:
•    GPS III SV-03
•    Starlink L11, Starlink L14, Starlink L18, Starlink L22, Starlink L24, Starlink 4-3, Starlink 4-6, Starlink 4-9, Starlink 4-14 i Starlink 4-19
•    TurkSat 5A
•    Transporter-2
•    Galaxy 33 i 34

Również tym razem po rozpędzeniu rakiety w pierwszej fazie lotu stopień skierował się do powrotu na Ziemię. Wylądował niecałe 9 minut po starcie w wyznaczonej strefie LZ-1 na terenie kosmodromu.

O misji Transporter-6
Transporter-6 to już 6. współdzielona misja firmy SpaceX, w której usługę wyniesienia na orbitę oferuje się firmom z mniejszymi satelitami. W jednym takim locie na wspólną orbitę może trafić bardzo duża liczba satelitów - tak jak w omawianym tutaj przypadku 114.
W locie wystrzelono 114 satelitów z 23 różnych państw: Argentyny, Australii, Bułgarii, Czech, Danii, Finlandii, Francji, Izraela, Włoch, Japonii, Luksemburga, Holandii, Norwegii, Kuwejtu, Polski, Singapuru, Hiszpanii, Szwajcarii, Turcji, Ukrainy, Urugwaju, USA i Wielkiej Brytanii.
Jednym z najmasywniejszych ładunków misji był statek transferowy Skykraft Deployer 1 australijskiej firmy o tej samej nazwie wraz z zestawem 5 satelitów Skykraft 1-5. Całość ważyła około 300 kg. Wysłane 5 satelitów Skykraft zapoczątkowało budowę konstelacji mającej liczyć 210 statków, świadczącej usługi zarządzania ruchem lotniczym za pomocą komunikacji w czasie rzeczywistym między pilotami i kontrolerami ruchu w niedostępnych obecnie miejscach nad oceanami.
Polska firma z Wrocławia Scanway przygotowała do lotu Transporter-6 we współpracy z niemieckim German Orbital Systems satelitę STAR VIBE. Satelita został zbudowany przez niemieckiego partnera w formie nanosatelity standardu CubeSat 6U. Statek jest wyposażony w dwa ładunki użytkowe: teleskop optyczny STAR i fotograficzny system autodiagnostyki satelitów VIBE. Oba urządzenia zostały zaprojektowane i zbudowane przez Scanway i celem misji są ich testy w warunkach lotu kosmicznego.
Najliczniejszą reprezentację w locie miała firma Planet Labs z 36 satelitami standardu CubeSat 3U serii Flock 4Y. Flock to komercyjne satelity obserwacji Ziemi. Pierwsze satelity sieci trafiły na orbitę w 2014 roku. W tej chwili działa ponad 200 satelitów tej konstelacji, a firma wysłała w swojej historii łącznie około 500 statków! Od 2019 r. trwa wysyłanie 4. iteracji. Te konkretne statki 4Y są wyposażone w sprzęt optyczny umożliwiający rejestrowanie obrazów w 8 pasmach światła.
Inną znaną siecią rozbudowaną po tym starcie jest Lemur-2 firmy Spire. To satelity wyposażone w trzy ładunki użyteczne: odbiorniki sygnału GPS do precyzyjnych pomiarów profili temperatury, ciśnienia i wilgotności ziemskiej atmosfery, odbiorniki systemu AIS do śledzenia statków morskich oraz odbiorniki ASD-B to śledzenia ruchu lotniczego. W misji Transporter-6 na orbitę trafiły statki Lemur-2 157-162.
Z satelitów obserwacji Ziemi na uwagę zasługuje statek EOS Agrisat-1 firmy EOS Data Analytics. To pierwszy z planowanej serii satelitów obserwacyjnych wyspecjalizowanych na potrzeby rolnictwa. Statek ma masę 178 kg i został zbudowany przez firmę Dragonfly Aerospace z RPA. Satelita został wyposażony w sprzęt optyczny umożliwiający wykonywanie obrazowania z rozdzielczością do 1,4 m/px.
Fińsko-polska firma ICEYE za sprawą tego startu rozszerzyła najliczniejszą na świecie konstelację satelitów obserwacji radarowej SAR. Na orbitę trafiły statki ICEYE X21, X22 i X27. Każdy z nich ma masę około 100 kg. Również amerykańska konkurencyjna firma Umbra wysłała w tym locie parę swoich satelitów SAR: Umbra-SAR 04 i 05.
Urugwajska firma Satellogic rozbudowuje swoją sieć mikrosatelitów obserwacji Ziemi. W locie Transporter-6 na orbitę wystrzelono 4 nowe statki: NuSat 32, 33, 34 i 35. Dwa pierwsze zostały zbudowane we współpracy z rządem Albanii, który będzie miał priorytetowy dostęp do danych z nich.
Kalifornijski Instytut Techniczny (Caltech) przygotował do tej misji 50-kg satelitę Space Solar Power Demonstrator (SSPD). To prototyp rozkładanej struktury symulującej potencjalną przyszłą orbitalną elektrownie słoneczną. Ładunek przetestuje 32 rodzaje ogniw fotowoltaicznych oraz mikrofalową transmisję energii na Ziemię.
Amerykańska firma Loft Orbital zyskała dzięki tej misji na orbicie satelitę o masie około 80 kg YAM 5. YAM 5 to platforma dla ładunków zewnętrznych od komercyjnych klientów. Podobny statek YAM 3 został już wysłany przez firmę w 2021 r.
Firma Lynk Global wysłała dwa mikrosatelity o masie 60 kg każdy: Lynk Tower 03 i 04. To urządzenia do świadczenia usług telekomunikacyjnych ze zwykłymi telefonami komórkowymi.
Na pewno najmniejsze satelity w misji wysłała firma Swarm Technologies. Na orbitę trafiły statki SpaceBEE 156-167. Są to pikosatelity (a więc satelity wymiarów poniżej 10 cm) umożliwiające dwukierunkową komunikację z systemami Internetu Rzeczy (IoT).
Nasi czescy sąsiedzi z firmy BD Sensors wysłali nanosatelitę standardu CubeSat 1U BDSAT 2 ze sprzętem telekomunikacyjnym dla radioamatorów i testami technologii przeznaczonymi do niewielkich satelitów. To już ich drugi statek. BDSAT trafił na orbitę w 2022 r.

Podsumowanie
Była to pierwsza misja orbitalna przeprowadzona w 2023 roku na świecie. Firma SpaceX wykonała absolutnie rekordową liczbę 61 misji kosmicznych w ubiegłym roku. Rakieta Falcon 9, która latała 60 razy stała się najczęściej wykorzystywaną rakietą orbitalną w jednym roku.
Dla SpaceX szykuje się równie intensywny rok. Już 8 stycznia z tej samej wyrzutni startowej ma zostać wystrzelona następna rakieta Falcon 9 z satelitami dla megakonstelacji telekomunikacyjnej OneWeb.
 
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: SpaceX/NSF/SN/Scanway/Spire Global
 
Na zdjęciu tytułowym: Rakieta Falcon 9 startująca w misji Transporter-6. Źródło: SpaceX.
 
Transporter-6 Mission
https://www.youtube.com/watch?v=lSRXacd8wU8&t=577s

lustracja przedstawiająca satelitę STAR VIBE. Źródło: Scanway.

Inżynierowie opuszczający element satelity SSPD na platformę Vigoride, na której trafił na orbitę. Źródło: Caltech/Space Solar Power Project.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/spacex-inauguruje-rakietowy-rok-114-satelitow-wyslanych-w-misji-transporter-6

SpaceX inauguruje rakietowy rok. 114 satelitów wysłanych w misji Transporter-6.jpg

SpaceX inauguruje rakietowy rok. 114 satelitów wysłanych w misji Transporter-6.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dziejów ofiarności społecznej na rzecz nauki
2023-01-04.
W okresie zaborów, w drugiej połowie XIX wieku, uczeni polscy zostali pozbawieni warsztatów pracy naukowej. Przestały istnieć polskie szkoły, uczelnie i instytucje życia naukowego. Nauka polska mogła rozwijać się tylko dzięki organizacyjnemu i materialnemu wsparciu ze strony społeczeństwa. I społeczeństwo takiego wsparcia jej udzieliło.
W niedawno minionym 2021 roku przypadła 140. rocznica powstania i 30. rocznica odnowienia jednej z najbardziej zasłużonych instytucji działających na rzecz wspierania nauki polskiej – Kasy pomocy dla osób pracujących na polu naukowym im. dr. med. Józefa Mianowskiego, dziś noszącej nazwę Kasy im. Józefa Mianowskiego – Fundacji Popierania Nauki.
Jak powstała Kasa Mianowskiego?
Założyła ją 45-osobowa grupa absolwentów i byłych profesorów Warszawskiej Szkoły Głównej, uczelni, która choć nie nosiła dawnej nazwy Uniwersytetu Warszawskiego, uważana była za prostą kontynuację instytucji powstałej w 1816 roku i zamkniętej w ramach represji po powstaniu listopadowym. Pomysłodawcy i twórcy Kasy należeli do elity intelektualnej zaboru rosyjskiego, którzy w jej nazwie uczcili pamięć pierwszego i zarazem ostatniego rektora Szkoły Głównej, zasłużonego lekarza Józefa Mianowskiego. W powołanym jesienią 1881 roku Komitecie zarządzającym Kasą przewodnictwo objął jeden z najbardziej znanych lekarzy warszawskich, Tytus Chałubiński, a obok niego zasiedli: finansiści Stanisław Kronenberg i Konrad Deike, jako sekretarz lekarz Karol Dobrski, a pozostałymi członkami Komitetu zostali: Piotr Chmielowski, Mścisław Godlewski, Władysław Holewiński, Jakub Natanson, Henryk Sienkiewicz, Franciszek Śliwicki, Henryk Struve i Filip Sulimierski – wszyscy związani niegdyś ze Szkołą Główną, czy to jako wykładowcy, czy studenci.
Zadania Kasy
W obliczu braku polskich instytucji naukowych, przekształcenia Szkoły Głównej w 1869 roku w Cesarski Uniwersytet Warszawski, w którym językiem nauczania stał się rosyjski i w którym obowiązywał nieformalny zakaz zatrudniania polskich uczonych, Kasa wzięła na siebie zadanie wspierania badań naukowych poprzez udzielanie stypendiów, zasiłków i dotowanie wydawnictw naukowych, umożliwiając w ten sposób powstanie drugiego, nieoficjalnego nurtu rozwoju nauki polskiej. Realizacja tego zadania stała się możliwa dzięki niespotykanej ofiarności społecznej – datki na statutową działalność Kasy wpłacali najbogatsi: arystokracja (jak przedstawiciele rodów Krasińskich, Zamoyskich, Raczyńskich, Przeździeckich), finansjera i przemysłowcy (zwłaszcza z kręgu warszawskich Żydów, jak Samuel Bergson, Jan Bloch, Edward Lilpop, Stanisław Rotwand, Hipolit Wawelberg), ale także ubożsi – przedstawiciele inteligencji z całego Imperium Rosyjskiego.
W 1904 roku inżynier Witold Zglenicki zapisał Kasie dochody z pola naftowego koło Baku, co przyniosło jej prawie 2,5 miliona dolarów i sprawiło, że Kasa stała się najbogatszą instytucją społeczną, wspierającą rozwój nauki polskiej. W okresie 1881-1929, dzięki pomocy finansowej Kasy, ukazało się prawie siedemset tytułów książek naukowych w półtora tysiącu tomów, do 1906 roku udzielono 464 zapomogi na „cele i badania naukowe”, 168 zapomóg na badania i studia w kraju i za granicą i 131 zapomóg dla uczonych w trudnej sytuacji materialnej. Na cele te wydano do 1906 roku prawie 600 tysięcy rubli, a warto przypomnieć, że roczna pensja profesora uniwersytetu wynosiła w tym czasie ok. 3 tysięcy rubli. Nic zatem dziwnego, że Kasa zyskała sobie miano „ministerstwa nauki polskiej w latach niewoli”.
Kasa jako instytut naukowy
W Polsce niepodległej Kasa, oprócz kontynuowania swojej dotychczasowej działalności materialnego wspierania świata naukowego, zaczęła zmierzać w kierunku przekształcenia się w nowoczesny instytut naukowy, skupiający ogólnopolskie środowisko naukowe i koordynujący prace nad organizacją nauki w Polsce. Znaczącą rolę odegrał tu wysoki urzędnik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Stanisław Michalski. Nie tylko troszczył się o nadwątlone powojenne finanse Kasy, organizując akcje odwołujące się do ofiarności społecznej na rzecz nauki (zakończone odczuwalnym sukcesem), ale zadbał też o zapewnienie Kasie dotacji z funduszy państwowych. Był inicjatorem powołania Rady Naukowej Kasy, powstania Koła Naukoznawczego (1928), organizatorem zjazdów naukowych (odbyły się dwa – w 1920 i 1927 roku). Forum dyskusyjnym dla całego środowiska zainteresowanego problematyką naukoznawczą stały się dwa periodyki wydawane przez Kasę – „Nauka Polska” i „Organon”.
Niestety, zamiar przekształcenia Koła Naukoznawczego i całego Działu Naukowego Kasy w ogólnopolski instytut naukoznawczy, inicjujący i sterujący badaniami z tego zakresu, przerwał wybuch II wojny światowej. Wojenne i powojenne losy Kasy to temat na osobną opowieść.
Prof. dr hab. Joanna Schiller-Walicka
Instytut Historii Nauki PAN
Pracownia Dziejów Oświaty i Antropologii Kultury
Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Getty Images
https://nauka.tvp.pl/64051283/z-dziejow-ofiarnosci-spolecznej-na-rzecz-nauki

Z dziejów ofiarności społecznej na rzecz nauki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze odkrycie egzoplanety wokół gwiazdy bardzo różnej od Słońca
2023-01-04.
Liczba odkrytych egzoplanet osiągnęła niedawno niesamowitą liczbę 5 000, jednak pierwszego odkrycia dokonano 30 lat temu. Były to planety krążące wokół pulsara, odkryte przez Aleksandra Wolszczana i Dale Fraila.
Liczba odkrytych egzoplanet osiągnęła niedawno niesamowitą liczbę – 5 000, jednak pierwszego odkrycia dokonano zaledwie 30 lat temu. Nagroda Nobla z fizyki w 2019 roku została przyznana Michelowi Mayorowi i Didierowi Quelozowi za odkrycie w 1995 roku pierwszej znanej egzoplanety wokół gwiazdy podobnej do Słońca. Ale w 1992 roku Aleksander Wolszczan i Dale Frail odkryli parę planet wokół gwiazdy niepodobnej do Słońca: pulsara.

Znajdowanie planet pulsarowych
Ten pierwszy układ egzoplanet został odkryty przy użyciu metody obserwacji pulsarów. Pulsary to szybko rotujące gwiazdy neutronowe, które mogą okresowo emitować w kierunku Ziemi intensywne wiązki promieniowania w bardzo regularnym i precyzyjnym czasie. Kiedy planeta znajduje się na orbicie z gwiazdą, gwiazda okrąża również środek masy układu. To „chybotanie” może powodować okresowe zmiany w czasie między obserwowanymi pulsami. Ten ruch orbitalny jest również wykorzystywany w wykrywaniu egzoplanet metodą pomiaru prędkości radialnej.

PSR 1257+12
PSR 1257+12 (nazwany również Lich, przez Międzynarodową Unię Astronomiczną) jest pulsarem milisekundowym, szybko rotującą gwiazdą neutronową o okresie zaledwie 6,2 milisekundy! Autorzy zmierzyli czas przybycia 4040 impulsów z gwiazdy, zauważając niewielką okresową zmienność w czasach przybycia. Stwierdzili, że ta zmienność pokrywa się z kombinacją 2 okresów: 66,6 i 98,2 dni. Autorzy byli w stanie wykluczyć typowe przyczyny wahań okresów pulsarów: sejsmologia gwiazd neutronowych, pulsary podwójne zaćmieniowe, precesja osi obrotu i zjawiska magnetosferyczne. Pozostało tylko jedno prawdopodobne wyjaśnienie: pulsar ma dwóch towarzyszy o małej masie, którzy zakłócają jego ruch orbitalny.

Autorzy znaleźli również możliwe dowody na istnienie trzeciej planety na mniej więcej rocznej orbicie, ale nie mogli tego wtedy potwierdzić. Dwie odkryte planety znajdują się na orbitach podobnych do orbity Merkurego wokół Słońca i mają szacunkową masę kilka razy większą od masy Ziemi.

Uważa się, że pulsary milisekundowe, takie jak PSR 1257+12, powstają, gdy gwiazda neutronowa gromadzi materię ze swojego gwiezdnego towarzysza. Wydaje się mało prawdopodobne, aby planeta w takim układzie przetrwała, więc autorzy sugerują, że planety te są planetami „drugiej generacji”, które powstały w dysku akrecyjnym gwiazdy neutronowej.

Perspektywa, że planety mogą powstawać i istnieć wokół gwiazd neutronowych i w innych ekstremalnych środowiskach sprawiła, że poszukiwania egzoplanet stały się o wiele bardziej interesujące! Pole to nie jest ograniczone do żywych gwiazd; rozciąga się nawet na martwe i nieumarłe gwiazdy, które powinny były zniszczyć wszystko wokół siebie.

Planety pulsarowe dzisiaj
W obecnych konwencjach nazewnictwa te dwie planety nazywane są PSR B1257+12c i PSR B1257+12d, choć być może ich nazwy nadane przez Międzynarodową Unię Astronomiczną, Poltergeist i Phobetor, są bardziej zabawne. W 1994 roku w ramach dalszych badań odkryto trzecią planetę w układzie, PSR B1257 + 12 b (lub Draugr), planetę o masie Księżyca na orbicie 25,3 dnia.

Zanim odkryto te planety pulsarowe, w 1991 roku opublikowano artykuł o odkryciu pierwszej planety pulsarowej wokół PSR 1829-10, ale został on później wycofany. Po odkryciu planet PSR B1257+12, w 1995 roku odkryto pierwszą egzoplanetę wokół gwiazdy podobnej do Słońca, a większość badań nad egzoplanetami od tego czasu skupiła się na tych krążących wokół gwiazd ciągu głównego.

W listopadzie 2022 roku, archiwum egzoplanet NASA udokumentowało 7 potwierdzonych planet (w tym dwie pierwsze) odkrytych metodą zmiany czasu pulsara, z 5 190 potwierdzonych egzoplanet. Planety pulsarowe są rzadkie, przypuszczalnie z powodu niewiarygodnie trudnych środowisk tworzonych przez procesy ewolucji gwiazd, które prowadzą do powstawania pulsarów.

Jak więc te rzadkie planety znalazły się tam, gdzie się znalazły? Planety PSR B1257+12 prawdopodobnie uformowały się ze szczątkowego dysku pozostawionego przez towarzyszącego im białego karła. Inna planeta pulsarowa, PSR J1719-1438b, jest uważana za pozostałość (diamentową!) jądra białego karła, którego zewnętrzne warstwy zostały rozerwane przez pulsara. Jedna planeta pulsarowa, PSR B1620-26b, jest w rzeczywistości okrążającą układ podwójny pulsar–biały karzeł. Uważa się, że planeta uformowała się wokół protoplasty białego karła, gwiazdy ciągu głównego, zanim została przechwycona przez pulsara.

Wokół pulsara 4U 0142+61, który jest również silnie namagnesowaną gwiazdą neutronową, czyli magnetarem, odkryto dysk okołogwiazdowy. Pokazuje to, że materia pozostawiona po supernowych może pozwolić pulsarom bez towarzysza na formowanie nowych planet!

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Astrobite

Urania
Wizja artystyczna pulsara PSR B1257+12 i jego planet. Źródło: NASA/JPL-Caltech.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/01/pierwsze-odkrycie-egzoplanety-woko.html

Pierwsze odkrycie egzoplanety wokół gwiazdy bardzo różnej od Słońca.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwy rozbłysk klasy X (03.01.2023)
2023-01-05. Krzysztof Kanawka
Pierwszy silniejszy rozbłysk w 2023 roku, ale po niewidocznej z Ziemi stronie Słońca.
Trzeciego stycznia grupa plam o dawnym numerze 3163 wyemitowała silny rozbłysk oraz koronalny wyrzut masy. Jest możliwe, że był to rozbłysk klasy X.
W 2023 roku będziemy obserwować rosnącą aktywność słoneczną. Jest bardzo prawdopodobne, że obecny cykl słoneczny będzie potężniejszy od poprzedniego. W 2022 roku najsilniejszy (zanotowany i zmierzony) rozbłysk nastąpił 20 kwietnia (X2.2), choć jest możliwe, że rozbłysk z 15 lutego 2022 był jeszcze silniejszy. Ten rozbłysk z 15 lutego 2022 nastąpił po niewidocznej z Ziemi stronie Słońca.
3 stycznia 2023 roku nastąpiła podobna sytuacja – po niewidocznej z Ziemi stronie Słońca nastąpił silny rozbłysk. Z perspektywy Ziemi rozbłysk miał moc zaledwie C4.0, ale sondy kosmiczne zanotowały wyraźnie wyższą aktywność. Sonda Stereo A zanotowała silny błysk światła, który można porównać m.in. z rozbłyskiem klasy X1.3 z 30 marca 2022.
Z kolei sonda SOHO zarejestrowała potężny wyrzut plazmy (CME), co można zobaczyć na animacji poniżej.
Z dostępnych informacji wynika, że za ten rozbłysk była odpowiedzialna dawna grupa o numerze 3163. Ta grupa zniknęła za zachodnią tarczą Słońca 22/23 grudnia. Jej powrót na widoczną z Ziemi stronę Słońca powinien nastąpić 5/6 stycznia.
Aktywność słoneczna jest komentowana w dziale na Polskim Forum Astronautycznym. Polecamy także listę najsilniejszych rozbłysków w tym cyklu słonecznym oraz najsilniejszych rozbłysków w 2022 roku (dla 2023 roku taka lista jeszcze nie powstała!)
(PFA) Porównanie rozbłysku z 3 stycznia 2023 z rozbłyskiem klasy X1.3 z 30 marca 2022 – obrazy z sondy Stereo Ahead / Credits – NASA, Stereo-A
CME z 3 stycznia 2023 / Credits – NASA, ESA, SOHO
https://kosmonauta.net/2023/01/mozliwy-rozblysk-klasy-x-03-01-2023/

Możliwy rozbłysk klasy X (03.01.2023).jpg

Możliwy rozbłysk klasy X (03.01.2023)2.jpg

Możliwy rozbłysk klasy X (03.01.2023)3.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Student astronomii na UJ autorem przełomowej pracy kosmologicznej
2023-01-05.
Międzynarodowy zespół naukowców z Włoch, Polski i Japonii opublikował właśnie artykuł prezentujący rozwiązanie jednego z największych wyzwań we współczesnej kosmologii obserwacyjnej. Autorzy zastosowali nową metodę statystyczną, która pozwoliła im na usunięcie z danych kosmologicznych wpływu zaburzeń takich jak możliwość zaobserwowania tylko części rzeczywistej dystrybucji próbki danych. Jednocześnie uniknęli tzw. zapętlonego wnioskowania w zastosowaniach kosmologicznych. Jednym z głównych autorów tej pracy jest student astronomii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, Aleksander Lenart.
Niemal 100 lat po odkryciu zjawiska rozszerzania się Wszechświata przez Edwina Hubble’a wciąż mamy wiele pytań bez odpowiedzi. Jak rozwiązać problem wzajemnej niezgodności różnych obserwacji przy pomiarach prędkości ekspansji Wszechświata? Jaka jest krzywizna czasoprzestrzeni? Jaka jest natura ciemnej energii? I dużo więcej. Różnice w badanych przez naukowców modelach kosmologicznych są przy tym bardzo małe przy obserwacjach lokalnego Wszechświata, ale stają się już znaczące dla dużych odległości. I właśnie z tego powodu astronomowie wciąż podejmują próby, by wnieść nowe informacje i dane do dyskusji nad wyżej wymienionymi problemami, obserwując coraz to dalsze zakątki kosmosu.

Jeśli chcemy badać odległe miejsca we Wszechświecie, musimy używać najjaśniejszych obiektów, jakie kiedykolwiek istniały, w tym kwazarów i rozbłysków gamma. Kwazary są zasilane przez akrecję gazu na supermasywne czarne dziury rezydujące w środku ich galaktyk macierzystych. Rozbłyski gamma powstają z kolei podczas wybuchów masywnych gwiazd, zderzeń gwiazd neutronowych lub zderzeń gwiazdy neutronowej z czarną dziurą. W każdym przypadku są to bardzo jasne, energetyczne zjawiska. Od czasu odkrycia tych klas obiektów astronomowie badają różne korelacje pomiędzy ich fizycznymi parametrami. Korelacje te pozwalają także na określenie ich odległości od nas. Jest to kluczowe z punktu widzenia dalszych analiz kosmologicznych, ponieważ istnieją teoretyczne równania przewidujące, jak daleko dany punkt we Wszechświecie położony jest od obserwatora w zależności od tego, jaka jest prędkość kosmologicznej ekspansji tego punktu. Prędkość ta może być zmierzona spektroskopowo, zatem możemy obliczyć teoretyczną odległość dla danego obiektu we Wszechświecie. Porównanie odległości teoretycznej i zaobserwowanej pozwala naukowcom z kolei określić, jak dobrze (pod względem statystyki) dany model kosmologiczny pasuje do tych danych obserwacyjnych.

Jednak obserwowanie odległych miejsc we Wszechświecie ma pewne wady: im dalej patrzymy, tym mniej słabo świecących obiektów widzimy. Efekt ten jest nazywany efektem biasu Malmquista. Zjawisko to może też powodować pojawianie się „sztucznych” korelacji pomiędzy obserwowanymi wielkościami w kosmosie. Nasuwa się więc pytanie, skąd właściwie wiemy, że dana korelacja jest właściwością fizyczną Wszechświata, a nie wynikiem biasu Malmquista. Aby odpowiedzieć na to pytanie, astronomowie używają metody zaproponowanej w pracy Efron & Petrosian (1992). Technika zaprezentowana w tym artykule skutecznie usuwa korelację pomiędzy badanymi parametrami fizycznymi obiektów a obserwowalnym spektroskopowym parametrem wyznaczającym jego odległość (przesunięcie ku czerwieni, redshift).

Użycie tej metody powoduje jednak kolejny problem. Wiele badanych korelacji zależy od jasności obserwowanych obiektów, a żeby obliczyć tę jasność, najpierw trzeba założyć pewne wartości parametrów modelu kosmologicznego. Następnie, już z tymi ustalonymi wartościami, określa się poprawkę na bias Malmquista. W konsekwencji zaaplikowanie poprawki sprawia, że założone wartości parametrów kosmologicznych będą faworyzowane. Jeżeli zatem ktoś chciałby użyć tak poprawionych wielkości, by przetestować, jak dobrze dopasowany statystycznie jest dany model kosmologiczny, wyniki byłyby zaburzone przez wartości założone na samym początku. Problem ten jest od dość dawna znany w nauce jako zapętlone rozumowanie (ang. circularity reasoning). Takie rozumowanie nie powinno być oczywiście stosowane w podejściu naukowym.

Nowa praca usuwa tę przeszkodę poprzez opracowanie nowego, bardziej ogólnego podejścia niż to z pracy Efron & Petrosian z 1992 roku. Po raz pierwszy zależność tej poprawki od wartości parametrów kosmologicznych była dyskutowana przez Dainotti et al. (2022, zespół w podobnym składzie do autorów omawianego artykułu), jednak dopiero autorzy pracy Lenart & Bargiacchi et. al (2023) skutecznie zaproponowali nową metodę, która używa poprawki na bias Malmquista jako funkcji parametrów kosmologicznych. Pozwala to na stworzenie ogólnej postaci tej poprawki, którą można zaaplikować dla każdej wartości parametrów kosmologicznych — bez zakładania jakichkolwiek wartości a priori.

Autorzy omawianej tu pracy wdrożyli nową metodę do analizy tak zwanej korelacji Risaliti-Lusso dla kwazarów. Pozwoliło to (po raz pierwszy w literaturze astronomicznej!) uzyskać rzetelne ograniczenie na wartość parametru ΩM z użyciem tych obiektów. ΩM to ważny parametr określającego gęstość materii we Wszechświecie. Uczonym udało się uzyskać przedział wartości dla tego parametru z 95% wiarygodnością. Ponadto zastosowali opisaną analizę, by zbadać wpływ pomiarów dokonywanych na dużych odległościach na tak zwany problem stałej Hubble’a (statystyczna niekompatybilność pomiarów tempa rozszerzania się Wszechświata opartych na dwóch różnych metodach: z użyciem mikrofalowego promieniowania tła i z wykorzystaniem supernowych). Ku zaskoczeniu naukowców kwazary wskazują na wartość stałej Hubble’a leżącą mniej więcej pośrodku dwóch wartości tej stałej: tej uzyskanej dla supernowych i tej wyliczonej z obserwacji mikrofalowego promieniowania tła. To z kolei sugeruje, że opisywana niekompatybilność może wynikać z nieznanych nam jeszcze praw fizyki, a nie z efektów czysto statystycznych.
W celu potwierdzenia tych odważnych wniosków nowa poprawka musi jednak zostać zastosowana także do innych obiektów, w tym supernowych. Tak czy inaczej, uzyskane przez zespół wyniki dają nadzieję na dalszą poprawę precyzji wyznaczania pomiarów kosmologicznych, a tym samym poszerzenie naszej wiedzy o najodleglejszych zakątkach Wszechświata.
Omawiany artykuł został zaakceptowany do publikacji w prestiżowym czasopiśmie naukowym The Astrophysical Journal Supplement Series. Publikacja powstała przy pomocy finansowej Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i Rady Programowej Studiów Matematyczno-Przyrodniczych przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Autorzy składają również podziękowania National Astronomical Observatory of Japan i RIKEN za wsparcie w realizacji pracy i częściowe sfinansowanie publikacji.
Czytaj więcej:
•    Oryginalna publikacja: Aleksander Łukasz Lenart, Giada Bargiacchi, Maria Giovanna Dainotti, Shigehiro Nagataki, Salvatore Capozziello, A bias-free cosmological analysis with quasars alleviating H0 tension, arXiv:2211.10785 [astro-ph.CO] (2022)
•    Kwazary wykorzystane do wyliczenia tempa rozszerzania się Wszechświata
 
Opracowanie: Aleksander Lenart, Elżbieta Kuligowska
Źródło: OAUJ
Na zdjęciu powyżej: w samym centrum zdjęcia widzimy kwazar soczewkowany grawitacyjnie przez galaktykę znajdującą się przed nim, dużo bliżej ziemskiego teleskopu, który je sfotografował. Cztery równo ułożone punkty wokół niego to obrazy tego samego kwazara, powstałe właśnie poprzez grawitacyjne zakrzywianie promieni światła przez soczewkującą galaktykę na pierwszym planie. Źródło: ESA/Hubble, NASA, Suyu et al. (Lensed quasar and its surroundings, ESA/Hubble (esahubble.org))
Na ilustracji: Po lewej stronie widzimy korelację pomiędzy jasnością mierzoną w zakresie promieniowania X a jasnością w zakresie optycznym dla kwazarów, bez poprawki na bias Malmquista. Po prawej – tę samą korelację, ale poprawioną na opisany efekt. Po lewej widać wyraźną zależność korelacji od przesunięcia ku czerwieni, podczas gdy po prawej takiej zależności nie ma. Źródło: Oryginalna publikacja.

Na ilustracji: Wartości stałej Hubble’a H0 uzyskane dla różnych próbek i metod. Szare pionowe linie reprezentują wartości H0 otrzymane z użyciem mikrofalowego promieniowania tła (po lewej) i supernowych (po prawej). Po dodaniu kwazarów do analizy obejmującej supernowe można zauważyć, że otrzymane wartości stałej Hubble znajdują się mniej więcej pomiędzy wcześniej opisanymi wartościami. Źródło: Oryginalna publikacja.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/student-astronomii-autorem-przelomowej-pracy-kosmologicznej

Student astronomii na UJ autorem przełomowej pracy kosmologicznej.jpg

Student astronomii na UJ autorem przełomowej pracy kosmologicznej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z laboratorium do CW Leonis: polowanie na metaliczną cząsteczkę
2023-01-05.
Wiadomo, że obłok sadzy otaczający gwiazdę węglową CW Leonis zawiera ponad 50 rodzajów cząsteczek, a pozostałe nieprzypisane linie widmowe wskazują, że cząsteczek jest znacznie więcej. Czy laboratoryjne badanie metalicznej cząsteczki może pomóc nam zidentyfikować niektóre z tych tajemniczych linii widmowych?
Astronomowie odkryli ponad 200 cząsteczek w kosmosie od czasu, gdy w 1937 roku znaleziono pierwszą cząsteczkę. Odkrycia te potwierdziły coś niesamowitego – że w zimnym, rzadkim środowisku kosmicznym pojedyncze atomy mogą łączyć się, tworząc złożone cząsteczki. Znalezienie cząsteczek w kosmosie stanowi zarówno wyzwanie, jak i szansę; jak możemy wyjaśnić obecność cząstek w tak bezlitosnym środowisku i jak możemy wykorzystać fakt, że one istnieją, aby poznać chemię przestrzeni międzygwiazdowej i okołogwiazdowej?

Jednym z najlepszych miejsc do badania cząsteczek pozaziemskich jest pyłowy całun i wypływ gwiazdy CW Leonis, znanej również jako IRC +10216. CW Leonis to gwiazda węglowa: nadolbrzym z dużą zawartością węgla w swojej atmosferze. Wśród wielu cząsteczek CW Leonis znajdują się związki zawierające metale, takie jak SiC2, co skłoniło badaczy do zastanowienia się, czy podobne cząsteczki mogą być odpowiedzialne za którekolwiek z pozostałych niezidentyfikowanych linii w widmie CW Leonis.

Zespół kierowany przez Bryana Changalę (Center for Astrophysics ∣ Harvard & Smithsonian) skoncentrował swoje poszukiwania na MgC2. Changala i współpracownicy uznali za prawdopodobne, że pyłowy całun CW Leonis zawiera MgC2, ponieważ jest chemicznie podobny do już odkrytego SiC2 i znaleziono tam wiele innych cząsteczek zawierających magnez.

Jak jednak ustalić, czy linie widmowe gwiazdy są wywołane konkretną cząsteczką? Aby mieć pewność, że odkryliśmy cząsteczkę w kosmosie, musimy znać jej widmo, które najlepiej określić badając cząsteczkę w laboratorium. W przypadku MgC2 naukowcy wykorzystali modele mechaniki kwantowej do przewidywania widma cząsteczki, ale nigdy nie potwierdzili tego w laboratorium.

Changala i współautorzy pracy połączyli atomy magnezu z cząsteczkami acetylenu, które składają się z węgla i wodoru, mając nadzieję na syntezę MgC2. Zespół z powodzeniem dopasował linię widmową z próbkami do linii przewidywanej przez modele mechaniki kwantowej i przeprowadził dodatkowe testy, aby upewnić się, że stworzona przez nich cząsteczka jest w rzeczywistości MgC2.

Ostatecznie Changala i współpracownicy wykorzystali widmo nowo zsyntetyzowanej cząsteczki do przypisania 14 nieznanych linii widmowych CW Leonis do MgC2 i jego izotopologów – cząsteczek o tym samym wzorze chemicznym i strukturze, w których jeden lub więcej atomów ma różną liczbę neutronów.

Co nam mówi odkrycie MgC2 w widmie CW Leonis? Porównując obfitość MgC2 w otoczeniu gwiazdy z obfitością innych cząsteczek zawierających magnez, naukowcy mogą dowiedzieć się, jak powstają te cząsteczki. Dodatkowo obserwacje te mogą pomóc nam zrozumieć, w jaki sposób metale wpływają na chemię środowisk bogatych w węgiel, takich jak otoczenie gwiazd węglowych, pomagając uchylić rąbka tajemnicy na temat tych obiektów.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS

Urania
Obraz UV gwiazdy CW Leonis wykonany z sondy Galaxy Evolution Explorer (GALEX) pokazuje niezwykłą powłokę otaczającą gwiazdę.
Źródło: NASA/JPL-Caltech.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/01/z-laboratorium-do-cw-leonis-polowanie.html

Z laboratorium do CW Leonis polowanie na metaliczną cząsteczkę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szef NASA: musimy wygrać z Chinami wyścig o Księżyc
2023-01-05.
Szef NASA Bill Nelson w wywiadzie dla portalu Politico stwierdził, że USA muszą wygrać z Chinami wyścig o Księżyc, na którym Pekin chce stworzyć bazę i zyskać kontrolę nad jego cennymi zasobami, a przede wszystkim wyprzedzić program kosmiczny Stanów Zjednoczonych.
Bill Nelson oficjalnie przyznaje, że Stany Zjednoczone biorą udział w wyścigu kosmicznym, w którym głównym przeciwnikiem są Chiny. W wywiadzie dla portalu Politico były astronauta przyznaje, że Amerykanie muszą uważać, aby tajkonauci nie zajęli ważnego strategicznie punktu na powierzchni Srebrnego Globu pod pretekstem badań naukowych. Bill Nelson zauważa, że w takiej sytuacji Chińczycy mogą nakazać trzymania się z dala od zajętego przez nich terytorium. W ostatnich dniach Roskosmos poinformował o podpisaniu umowy z Chińską Narodową Administracją Kosmiczną dotyczącą współpracy w zakresie działalności kosmicznej na lata 2023-2027. Ma ona na celu m.in. stworzenie lunarnej stacji badawczej oraz kooperację przy innych projektach.
Politico przypomina, że 11 grudnia 2022 r. na Ziemię powróciła bezzałogowa kapsuła Orion w ramach pierwszego etapu misji Artemis, co było pierwszym udanym krokiem ku powrotowi człowieka na Księżyc po ponad 50 latach i misji Apollo 17. Celem programu jest powrót człowieka na Księżyc. Stany Zjednoczone muszą jednak uważać na coraz ambitniejszy program kosmiczny Chin. Państwo Środka zapowiada bowiem, że tajkonauci powrócą na Srebrny Glob pod koniec obecnej dekady. Dodatkowo w ostatnim czasie miała miejsce pierwsza wymiana załogi na chińskiej stacji Tiangong, która nadzorowała montaż ostatniego modułu obiektu. Również w grudniu Pekin zapowiedział, że ma kolejne plany "budowy infrastruktury w przestrzeni kosmicznej".
Postępy Chin w ostatnim czasie niepokoją nie tylko NASA, ale również Pentagon, który uważnie śledzi ich działania. Sytuację obserwują również Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych (US Space Force). Nina Armagno, porucznik w US Space Force, wprost twierdzi, że jest całkiem możliwe, aby Chiny dogoniły Stany Zjednoczone, a być może nawet prześcignęły w wyścigu o Księżyc. Niemniej jednak sektor kosmiczny w USA próbuje utrzymać tempo. Bill Nelson wierzy bowiem, że zgodnie z harmonogramem Stany Zjednoczone zdołają w ramach misji Artemis II wysłać astronautów na orbitę Księżyca już w 2024 roku.
Obawy wyrażane przez przedstawicieli amerykańskiego sektora kosmicznego doprowadziły do reakcji ze Państwa Środka. Rzecznik ambasady chińskiej w Waszyngtonie, Liu Pengyu, wydał komunikat, w którym oznajmił, że "pewni amerykańscy urzędnicy przedstawiają w sposób nieodpowiedzialny normalne i legalne przedsięwzięcia Chin w przestrzeni kosmicznej".

Państwo Środka przywiązuje dużą uwagę do projektu stacji kosmicznej Tiangong, która jest częścią chińskich planów dotyczących stałej obecności człowieka na orbicie okołoziemskiej. Tiangong przykuwa uwagę konkurentów w wyścigu kosmicznym. Została ona wybudowana w następstwie wykluczenia Chin z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), głównie z powodu amerykańskich obiekcji wobec bliskich powiązań chińskich programów kosmicznych z Chińską Armią Ludowo-Wyzwoleńczą, będącą pod kontrolą rządzącej Komunistycznej Partii Chin. Szacuje się, że stacja będzie funkcjonować w kosmosie przez 10-15 lat.
Źródło: / Space24

Fot. NASA

https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/szef-nasa-musimy-wygrac-z-chinami-wyscig-o-ksiezyc

 

Szef NASA musimy wygrać z Chinami wyścig o Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrót załogi z ISS zagrożony? NASA rozważa pomoc SpaceX
2023-01-05. Wojciech Kaczanowski
NASA zwróciła się z zapytaniem do SpaceX o możliwości firmy dotyczących zabrania załogi z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Agencja szuka różnych opcji rozwiązania problemu powstałego w skutek wycieku na rosyjskim statku kosmicznym Sojuz zadokowanym do ISS.
W ostatnim czasie NASA zwróciła się z zapytaniem do amerykańskiej firmy SpaceX o jej możliwości dotyczących sprowadzenia kosmonautów Siergieja Prokopjewa i Dmitrija Petelina oraz astronauty NASA Franka Rubio z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z powrotem na Ziemię. Agencja stara się rozwiązać problem wynikający z awarii w rosyjskim segmencie na ISS. Jedną z możliwości, o którą zapytała NASA było użycie kapsuły Dragon jako zamiennika Sojuza MS-22.
NASA zaznaczyła, że możliwość skorzystania z pomocy amerykańskiego przedsiębiorstwa dotyczy sytuacji awaryjnej. Główny nacisk, według agencji, kładzie się jednak na zbadanie możliwości Sojuza MS-22 po wycieku.
Zadaliśmy SpaceX kilka pytań na temat ich zdolności do powrotu dodatkowych członków załogi na Dragonie, jeśli będzie to konieczne, ale nie jest to naszym głównym celem w tym momencie.
Sandra Jones, rzeczniczka NASA
Inną opcją rozważaną jest wysłanie przez Roskosmos zastępczego statku kosmicznego Sojuz. Problematyczny jednak w tej kwestii pozostaje czas. Zgodnie z oświadczeniem Siergieja Krikalewa, szefa Centrum Szkolenia Kosmonautów im. Jurija Gagarina pod Moskwą, podczas transmitowanej na żywo konferencji prasowej NASA 22 grudnia 2022 r., rosyjski ratunkowy statek kosmiczny mógłby mieć start najwcześniej w lutym br.
Roskosmos wciąż pracuje na dokładnym zbadaniem awarii na statku kosmicznym Sojuz MS-22. W komunikacie z rosyjskiej agencji rządowej TASS z 27 grudnia 2022 r. możemy przeczytać, że specjaliści Roskosmosu badający awarię statku kosmicznego Sojuz MS-22 ustalili, że system chłodniczy kontrolujący temperaturę pojazdu został uszkodzony z powodu zewnętrznego uderzenia, chociaż w dalszym ciągu nie wiadomo co dokładnie spowodowało uszkodzenie.
Z wypowiedzi specjalistów badających sprawę można się dowiedzieć, że przyczyną awarii nie był deszcz meteorytów jak to często pojawia się w mediach. Joel Montalbano, kierownik programu ISS w NASA, stwierdził, że zarówno zespoły z Houston oraz Moskwy wykluczyły powstanie awarii w wyniku takiej okoliczności. Badacze analizowali również możliwość uderzenia przez kawałek kosmicznego śmiecia. Siergiej Krikalew zaznaczył jednak, że jakikolwiek obiekt zdolny do spowodowania tego typu awarii byłby zbyt mały, aby można było go śledzić. Zgodnie z wynikami śledztwa, dziura w rosyjskim segmencie ma około 0,8 mm szerokości. Z zapowiedzi Rosyjskiej Agencji Kosmicznej możemy wywnioskować, że wyniki badań poznamy już w tym miesiącu.
NASA i Roskosmos rozważają różne opcje, m. in. wysłanie zastępczego statku kosmicznego Sojuz lub skorzystanie z kapsuły Dragon firmy SpaceX. W przypadku amerykańskiego przedsiębiorstwa pozostaje jednak problem skafandrów kosmicznych, które ma na swoim wyposażeniu załoga MS-22. Kapsuły SpaceX są przystosowane do używania przez członków załogi niestandardowych skafandrów kosmicznych wyprodukowanych przez SpaceX. Zespół, który został wysłany rosyjskim statkiem kosmicznym był wyposażony natomiast w rosyjskie kombinezony kosmiczne Sokoł.
Załoga znajdująca się obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej rozpoczęła swoją misję dnia 21 września o godz. 13:54 czasu polskiego startując z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie przy użyciu systemu nośnego Sojuz 2.1. Start przebiegł bez komplikacji i już ok. godziny 19:00 czasu polskiego pojazd rozpoczął dokowanie do rosyjskiej części ISS. Ich pobyt na międzynarodowej stacji zaplanowano na 188 dni. Powrót załogi na Ziemię został wcześniej ustalony na 28 marca 2023 roku, lecz w wyniku powstałych komplikacji kwestia powrotu stoi pod znakiem zapytania.
Dokowanie kapsuły Dragon
Fot. NASA
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/statki-kosmiczne/powrot-zalogi-z-iss-zagrozony-nasa-rozwaza-pomoc-spacex

 

Powrót załogi z ISS zagrożony NASA rozważa pomoc SpaceX.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten film trzeba zobaczyć! Spektakularny widok na Ziemię z rakiety SpaceX

2023-01-05. Filip Mielczarek
Firma SpaceX opublikowała zapierający dech w piersi film, który powstał w trakcie lotu rakiety Falcon-9. Nagranie ukazuje całą podróż rakiety na orbitę i z powrotem.

Firma Elona Muska pokazała spektakularny materiał filmowy z kamery umieszonej w rakiecie Falcon-9. Widać na nim ostatni start rakiety z misją Transporter-6 ze stanowiska LC-40 na przylądku Canaveral na Florydzie, lot na orbitę, powrót i lądowanie. Widoki zapierają dech w piersi, gdyż jeszcze nigdy nie mieliśmy okazji zobaczyć całego lotu rakiety w tak świetnej jakości.
Nie można tutaj nie wspomnieć, że główny człon rakiety Falcon-9 użyty w trakcie tej misji odbył już piętnasty start i lądowanie. Wcześniej booster realizował starty misji GPS III-3, Turksat 5A, Transporter-2, Intelsat G-33/G-34 i 10 misji Starlink. To dobitnie pokazuje, jak perfekcyjnie działa recykling rakiety w SpaceX, który przekłada się na obniżenie kosztów przedsięwzięć kosmicznych.
Firma Elona Muska pokazała spektakularny materiał filmowy z kamery umieszonej w rakiecie Falcon-9. Widać na nim ostatni start rakiety z misją Transporter-6 ze stanowiska LC-40 na przylądku Canaveral na Florydzie, lot na orbitę, powrót i lądowanie. Widoki zapierają dech w piersi, gdyż jeszcze nigdy nie mieliśmy okazji zobaczyć całego lotu rakiety w tak świetnej jakości.
Nie można tutaj nie wspomnieć, że główny człon rakiety Falcon-9 użyty w trakcie tej misji odbył już piętnasty start i lądowanie. Wcześniej booster realizował starty misji GPS III-3, Turksat 5A, Transporter-2, Intelsat G-33/G-34 i 10 misji Starlink. To dobitnie pokazuje, jak perfekcyjnie działa recykling rakiety w SpaceX, który przekłada się na obniżenie kosztów przedsięwzięć kosmicznych.
Co ciekawe, na pokładzie rakiety Falcon-9 znalazł się też mały satelita typu CubeSat 6U o nazwie STAR VIBE, który powstał w Polsce. Został on zaprojektowany i zbudowany przez inżynierów z wrocławskiej firmy Scanway (działającej we Wrocławskim Parku Technologicznym), we współpracy z niemieckim German Orbital Systems.
Na pokładzie rakiety znalazł się polski satelita STAR VIBE
Polska firma ogłosiła, że urządzenie dotarło na swoją orbitę i sprawuje się wyśmienicie. STAR VIBE to wysokorozdzielczy teleskop optyczny o nazwie STAR (Small Telescope for Advanced Reconnaissance) oraz system do autodiagnostyki satelitów o nazwie VIBE (Vision Inspection Boom Experiment).

Misja STAR VIBE pozwoli na sprawdzenie, jak warunki kosmiczne: promieniowanie UV, próżnia, wymagające cykle temperaturowe i mikrograwitacja wpływają na: elektronikę pozwalającą na akwizycję danych z sensorów optycznych, ich przetwarzanie i zapis, konstrukcje mechaniczne układów optycznych oraz projekty układów optycznych. Wiedza ta pozwoli lepiej chronić satelity przed awariami i wydłużyć ich żywot na orbicie.

Spektakularny widok z rakiety Falcon-9 na Ziemię na filmie /SpaceX/Twitter /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/technologia/news-ten-film-trzeba-zobaczyc-spektakularny-widok-na-ziemie-z-rak,nId,6516757

Ten film trzeba zobaczyć! Spektakularny widok na Ziemię z rakiety SpaceX.jpg

Ten film trzeba zobaczyć! Spektakularny widok na Ziemię z rakiety SpaceX2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szwedzcy astronomowie proponują sposób wykrywania „niewidzialnych” meteoroidów
Autor: admin (2023-01-05)
Naukowcy ze Szwecji zaproponowali nowy sposób poszukiwania meteorów. Poinformowało o tym biuro prasowe szwedzkiego uniwersytetu w Umeå.
Każdego dnia do ziemskiej atmosfery dostaje się od 10 do 200 ton materiału z kosmosu, składającego się z cząstek pyłu i większych fragmentów - meteoroidów. Kiedy meteoroid wchodzi w atmosferę ziemską i spala się jako meteor, jego materiał jest rozpraszany w atmosferze. Większość z tych meteorów jest niewidoczna dla oka, ale można je wykryć za pomocą radaru.
Nowa metoda zaproponowana przez Daniela Kastinena opisuje nowe metody analizy danych radarowych. Dzięki nim możliwe było wykrycie wielu nowych meteorów na dużych wysokościach za pomocą rodzimego radaru zainstalowanego w Japonii. Ponadto naukowiec wykorzystał system radarowy EISCAT do pomiaru parametrów kosmicznych śmieci pozostałych po rosyjskim satelicie Kosmos-1408, który został zniszczony podczas testu broni antysatelitarnej w listopadzie 2021 roku.
 Korzystając z nowych metod analizy, był w stanie oszacować rozmiar powstałych fragmentów. Fizyk zaproponował również metodę wyznaczania orbit obiektów kosmicznych. Badanie przyczynia się do lepszego zrozumienia środowiska kosmicznego w pobliżu Ziemi i opracowania dokładniejszych map rosnących śmieci kosmicznych.
Źródło: Kadr z Youtube
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/szwedzcy-astronomowie-proponuja-sposob-wykrywania-niewidzialnych-meteoroidow

Szwedzcy astronomowie proponują sposób wykrywania niewidzialnych meteoroidów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prof. Szymon Kozłowski – naukowiec sukcesu
2023-01-06.
Prof. Szymon Kozłowski – naukowiec sukcesu
Na początek chciałbym przedstawić mojego przyjaciela z Polskiego Towarzystwa Meteorytowego i  jednego z najmłodszych założycieli tegoż towarzystwa, powstałego w 2002 roku. Otóż Szymon Kozłowski, rocznik 1979, to astronom, profesor doktor habilitowany, pracownik Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Kolekcjoner meteorytów od 2000 roku. Jego naukowe zainteresowania poza kosmologią i astrofizyką pozagalaktyczną obejmują – oczywiście – meteorytykę. Jego marzeniem do spełnienia jest znalezienie własnego meteorytu w Polsce.
Jaką drogę życiową przeszedł do tej pory ten utalentowany naukowiec, jeden z założycieli Polskiego Towarzystwa Meteorytowego i jeden z najmłodszych astronomów noszących tytuł naukowy profesora. Otóż jak pisze w swoich wspomnieniach wydanych drukiem na 20-lecie PTMetu w specjalnym wydaniu wspomnieniowych członków PTMetu:
– „Astronomia w moim domu rodzinnym była obecna odkąd pamiętam, z racji zawodu mojego ojca, który był nauczycielem fizyki. W wieku dziesięciu lat tj. w 1989 roku umiałem już dobrze rozpoznawać gwiazdozbiory na niebie, czytałem książki o tematyce astronomicznej oraz czasopismo Młody Technik (nie było wtedy komputerów, internetu i smartfonów). Jedną z tych książek była „Zagadka meteorytu Morasko” autorstwa Andrzeja Dzięczkowskiego i Honoraty Korpikiewicz. Książka ta, poza informacjami astronomicznymi, dostarcza także historię i opisy znalezisk meteorytu żelaznego Morasko oraz interpretację pozaziemskiej natury kraterów w Rezerwacie Morasko koło Poznania. W tamtych czasach w Zielonej Górze, miejscu mojego urodzenia i zamieszkania, nie było możliwości zobaczenia meteorytów. Ba! nawet nie wiedziałem, że wychowałem się cztery kilometry od spadku meteorytu Wilkanówko (Grüneberg), a na terenie tego spadku byłem setki razy. Po przeczytaniu tej książki zrodziło się marzenie i potrzeba obcowania z pozaziemskimi skałami”.
Do 25 roku życia Szymon zamieszkiwał w Zielonej Górze. Co takiego w jego życiu zdecydowało o wyborze zawodu? Otóż już jako bardzo małe dziecko wykazywał zainteresowanie Księżycem na niebie. Jak wspomina w wywiadzie – „W wieku 10 lat widziałem już Zaćmienie Księżyca. Myślę, że astronomią interesowałem się od zawsze. Pierwszy raz na tarasie obserwacyjnym w Wieży Braniborskiej w Zielonogórskim Centrum Astronomii pojawiłem się w 1991 roku, dodam, że Centrum powstało dwa lata wcześniej. Pamiętam jak pan Henryk Butkiewicz, prezes Oddziału PTMA, po pokazie nieba pytał mnie, – skąd Ty tak dużo wiesz o astronomii? W 1993 roku zapisałem się do Zielonogórskiego Oddziału PTMA oraz na kółko astronomiczne prowadzone przez Centrum. Zielonogórscy astronomowie, na czele z prof. Januszem Gilem, rozpoczęli starania o uruchomienie studiów astronomicznych w (wtedy) Wyższej Szkole Pedagogicznej, obecnie Uniwersytecie Zielonogórskim. Pierwszy nabór na kierunek fizyka, specjalność astrofizyka komputerowa, był w roku 1999. Należę do szóstki osób, które ukończyły ten pierwszy nabór, co ciekawe cztery z tych osób zrobiło doktoraty”. Zdaniem Profesora Kozłowskiego wybór zawodu był trafny. Mile wspomina, że jeszcze w szkole podstawowej zakomunikował babci, że zostanie profesorem. I tak się stało, a babcia, obecnie 92 letnia, ma wnuka profesora! Po ukończeniu studiów w Zielonej Gorze spróbował swoich sił za granicą. Rozmowę kwalifikacyjną na Uniwersytecie w Manchesterze przeszedł pomyślnie i kolejne trzy lata życia (z małą przerwą) spędził w Jodrell Bank Observatory, mieszkając 500m od 76-metrowego radioteleskopu. Ta krótka przerwa, o której wspomniał, to były dwa pobyty, łącznie 5 miesięcy, w laboratorium atomowym w Nowym Meksyku – Los Alamos National Laboratory, gdzie od 1942 roku naukowcy opracowywali bomby atomowe. Obecnie prowadzone tam są badania, we wszystkich dziedzinach fizyki. Po obronie doktoratu w Manchesterze w 2007 roku, wyjechał na staż podoktorski (postdoc) na Ohio State University w Stanach Zjednoczonych. Tam urodziła się jego  córka Hanna w 2010 roku. W tymże 2010 roku otrzymał propozycję stażu podoktorskiego w Obserwatorium Astronomicznym Uniwersytetu Warszawskiego, który rozpoczął na jesieni 2010 roku, gdzie pnąc się po szczeblach kariery uniwersyteckiej został profesorem. W całym okresie jego życia następował rozwój dodatkowych zainteresowań. W tym jak już wcześniej wspomniałem od dziecka zainteresował się meteorytyką. W latach 1995 do 2001 dokształcał się astronomicznie przy Andrzeju Pilskim, znanym astronomie w programie dla młodzieży „Wakacje w Planetarium we Fromborku”. (http://pressmania.pl/andrzej-pilski-astronom-z-pasja-chodzenia-i-biegania-boso/ )
Nadto od 1993 roku uwielbia grać na gitarze. Dodatkowo zajął się też od 2018 roku finansami, kończąc kurs księgowego (I stopień) oraz specjalisty ds. rachunkowości (II stopnień) w Stowarzyszeniu Księgowych w Polsce. Ukończył również roczne studia podyplomowe w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie pt. „Analityk finansowy rynków i papierów wartościowych”. Od 1994 roku posiadał licencję CB-radio, a od  2011 roku licencję krótkofalarską klasy A. Interesuje się malarstwem. Szczególnie okresem Młodej Polski m.in. Malczewskim, Gierymskimi, Wyczółkowskim, Chełmońskim, itp. Nadto surrealizmem i realizmem magicznym m.in. Beksińskim, Novak-Zemplińskim, Dudą-Graczem, itp., a także młodymi przedstawicielami tej sztuki jak: Grabarą K., Figielkiem D., Zawadzkim D.
Profesor Szymon Kozłowski odbył też szereg podróży w tym zagranicznych, turystycznych w tym delegacje czy też kursy ew. konferencje, sympozja oraz wykłady itd. Między innymi konferencje naukowe z wygłoszonymi prezentacjami: USA (x2), Japonia, Korea Południowa, UK (kilka, w tym Cambridge), Niemcy (kilka, Heidelberg, Stuttgart, Garching/ESO), Hiszpania, Grecja, Finlandia wyjazdy na obserwacje: 104 noce obserwacyjne na teleskopach w Chile, 3 noce obserwacyjne w Australii. Jeżeli chodzi o turystykę to głównie Grecja (bo jak zaznacza jest blisko 😉
Ma ogromną satysfakcję z przynależności do Polskiego Towarzystwa Meteorytowego w szczególności to, że jest jego członkiem założycielem. Był w PTMecie pierwszym skarbnikiem. W miarę swoich możliwości systematycznie popularyzuje wiedzę o meteorytach dla dzieci, młodzieży i dorosłych, poprzez spotkania w przedszkolach/szkołach, wykładach, czy audycjach radiowych. Wygłosił kilka seminariów nt. meteorytyki na polskich uniwersytetach.
Bardzo ceni sobie życie rodzinne. Jest z żoną Dorotą od 2008, z którą posiadają córeczkę Hannę urodzoną w 2010 roku .
Szymon kolekcjonuje i poszukuje meteorytów, a w 2018 roku współtworzył kolekcję meteorytów w Planetarium Wenus w Zielonej Górze. W planach również znalezienie pierwszego własnego meteorytu oraz badania i zawiązanie współpracy z polskimi naukowcami.  Marzeniem Szymona jest też opublikować pracę w MAPS (Meteoritics & Planetary Science).
Na zakończenie – serdecznie dziękuję za udzielenie wywiadu, jednocześnie życzę spełnienia marzeń oraz powodzenia tak w życiu rodzinnym jak i zawodowym. Wszystkiego dobrego w Nowym 2023 roku
Zdjęcie – w Chile z teleskopem OGLE, pustynia Atacama
http://pressmania.pl/prof-szymon-kozlowski-naukowiec-sukcesu/?fbclid=IwAR3Rixwvbf-_mdsmWj5ljEdJTd1HxSrWhXn1rkrOs0KgzOEd-u6rCWArxno

Prof. Szymon Kozłowski – naukowiec sukcesu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ujawniono nieoczekiwane wzorce pogodowe na Jowiszu
Autor: admin (2023-01-06)
Naukowcy z NASA odkryli nieoczekiwane wzorce pogodowe na Jowiszu w 40-letnim badaniu opublikowanym w czasopiśmie Nature Astronomy. Wyniki tych prac pozwolą przewidywać zmiany pogody na tej planecie w przyszłości.
W tym celu wykorzystano dane uzyskane ze statków kosmicznych NASA Voyager i Cassini, a także z teleskopów naziemnych. Naukowcy zbadali informacje o temperaturze za pomocą obrazów jasnej poświaty w podczerwieni w górnej troposferze Jowisza, warstwie atmosfery, w której tworzą się charakterystyczne wielokolorowe chmury w paski. Wskaźniki te mierzono podczas trzech cykli orbitalnych planety, z których każdy trwa około 12 ziemskich lat.
 Okazało się, że temperatura na Jowiszu podnosi się i spada po pewnych okresach, które nie są związane z porami roku ani żadnymi innymi cyklami. Ze względu na to, że planeta jest nachylona wokół własnej osi tylko o trzy stopnie, zmiany sezonowe są na niej słabo widoczne, więc naukowcy nie zakładali, że pogoda może być tam tak cykliczna.
Ponadto zarejestrowano zależność między zmianami temperatury w regionach oddalonych od siebie o tysiące kilometrów: gdy temperatura wzrosła na pewnych szerokościach geograficznych na półkuli północnej, spadła na tych samych szerokościach geograficznych na półkuli południowej.
Planowane są przyszłe prace, aby dowiedzieć się, co powoduje te cykliczne i zsynchronizowane zmiany. Wymaga to obserwacji zarówno pod, jak i nad warstwami chmur. Uzyskane dane będą stanowić podstawę do komputerowego modelowania cykli temperatur i ich wpływu na pogodę nie tylko Jowisza, ale wszystkich gigantycznych planet.
Źródło: NASA

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/ujawniono-nieoczekiwane-wzorce-pogodowe-na-jowiszu

Ujawniono nieoczekiwane wzorce pogodowe na Jowiszu.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia i Księżyc na pierwszych zdjęciach Danuri. Korea Południowa goni kosmiczne potęgi

2023-01-06. Daniel Górecki
Orbiter księżycowy Korea Pathfinder Lunar Orbiter, znany lepiej jako Danuri, podzielił się właśnie pierwszymi wykonanymi przez siebie fotografiami Księżyca i Ziemi... te czarno-białe obrazy wyglądają niewiarygodnie!

Chociaż na myśl o potęgach kosmicznych do głowy przychodzą nam raczej Stany Zjednoczone, Chiny czy Rosja (a ostatnio także Indie), a nie Korea Południowa, to już niedługo może się to zmienić, bo plany tego kraju na najbliższe lata są bardzo ambitne (obejmują nawet lądowanie na Księżycu w 2032 roku i na Marsie w 2045 roku). Władze zdecydowały się zasilić ten sektor miliardami dolarów i jak pokazują ostatnie wydarzenia, nie były to pieniądze wyrzucone w błoto.
Korea Południowa goni kosmiczne potęgi. Są pierwsze zdjęcia Danuri
Kilka dni temu dowiedzieliśmy się o udanych testach rakiety nośnej, a teraz Koreański Instytut Badań Kosmicznych (KARI), czyli krajowa agencja lotnicza i kosmiczna, podzielił się zdjęciami Ziemi i Księżyca wykonanymi przez pierwsze południowokoreański orbiter księżycowy Korea Pathfinder Lunar Orbiter, znany lepiej jako Danuri (nazwa powstała z połączenia koreańskich słów "Księżyc" i "radość"). Jednostka poleciała w kosmos w sierpniu 2022 roku na pokładzie rakiety SpaceX i w ubiegłym miesiącu weszła na księżycową orbitę.
Od tego czasu Danuri zbliżał się do powierzchni naszego naturalnego satelity, celem zebrania jak najwięcej informacji, a w dniach 24 grudnia 2022 - 1 stycznia 2023 roku wykonał serię czarno-białych zdjęć, na których widać nie tylko powierzchnię Księżyca, ale i Ziemię (pierwsze widoczne w poście zostało zrobione 24 grudnia z odległości 344 km, a drugie 28 grudnia z odległości 124 km).

Jak możemy przeczytać w oficjalnym oświadczeniu KARI, wykonane fotografie i nagrania "zostaną wykorzystane do wybrania potencjalnych miejsc lądowania na Księżycu w 2032 roku". Co warto jednak podkreślić, to wciąż faza testowa Danuri, bo orbiter zacznie swoją naukową misję - zakładającą m.in. mapowanie i analizę terenu księżycowego oraz pomiar pola magnetycznego i promieni gamma - dopiero w przyszłym miesiącu.
Co ciekawe, Danuri będzie też testował eksperymentalną technologię "kosmicznego internetu", który pozwala nie tylko na przesyłanie zdjęć i nagrań na Ziemię, ale i... nadawanie między planetami, co ma sprawdzić jego przydatność i niezawodność pod kątem przyszłych misji.
Ziemia i Księżyc na niesamowitych zdjęciach Danuri /Koreański Instytut Badań Kosmicznych (KARI) /domena publiczna
INTERIA

https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-ziemia-i-ksiezyc-na-pierwszych-zdjeciach-danuri-korea-poludn,nId,6513833

Ziemia i Księżyc na pierwszych zdjęciach Danuri. Korea Południowa goni kosmiczne potęgi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katalog Caldwella: C11
2023-01-06. Wiktoria Nowakowska
O obiekcie:
C11, znana również jako Mgławica Bańka, jest mgławicą emisyjną z obszaru H II. Została odkryta 3 listopada 1787 roku przez słynnego astronoma Williama Herschela. Rozciąga się na 6 lat świetlnych i znajduje się około 7000 lat świetlnych od nas. Wewnątrz niej znajduje się gwiazda o jasności 8,7 magnitudo i masie 15-krotnie większej niż nasze Słońce. Pod wpływem promieniowania gwiazda zaczęła tworzyć dziurę w otaczającym ją gazie i pyle, tworząc bańkę, która z czasem się rozrosła i utworzyła obiekt, który możemy dzisiaj obserwować.
Podstawowe informacje:
•    Typ obiektu: mgławica emisyjna
•    Numer w katalogu NGC: 7635
•    Jasność: +6.9m
•    Gwiazdozbiór: Kasjopeja
•    Deklinacja: 23h 20m 45,0s
•    Rektascensja: +61° 12′ 45″
•    Rozmiar kątowy: 15′ × 8′
Jak obserwować:
Najlepszą porą na obserwacje z półkuli północnej jest jesień. Obserwatorzy przebywający na półkuli południowej będą musieli znajdować się w pobliżu równika, aby ją zobaczyć, a wiosną powinni spoglądać nisko na północne niebo. Mgławica znajduje się w konstelacji Kasjopei, którą można rozpoznać po charakterystycznym  ksztalłcie litery „W”. Aby najlepiej ją obserwować, użyj dużego teleskopu wyposażonego w filtr do zanieczyszczeń świetlnych. Zwiększy to kontrast i dzięki temu dostrzeżesz niektóre z drobniejszych cech tej mgławicy.
Źródła:
•    NASA Hubble's Caldwell Catalog: Caldwell 11
6 stycznia 2023

•    freestarcharts: NGC 7635 - The Bubble Nebula - Emission Nebula
6 stycznia 2023
Zdjęcie gwiazdy centralnej Mgławicy Bańki i jednej krawędzi jej „bąbla” za pomocą oryginalnej kamery szerokokątnej i planetarnej teleskopu Hubble’a w 1992 roku Źródło: The Hubble Heritage Team (AURA/STScI/NASA
Źródło: freestarcharts

https://astronet.pl/wszechswiat/katalog-caldwella/katalog-caldwella-c11/

Katalog Caldwella C11.jpg

Katalog Caldwella C11.2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Studenci Politechniki Warszawskiej finalizują projekt nowego satelity
2023-01-06.
Studenci Politechniki Warszawskiej testują nowe sposoby rozwiązywania problemu kosmicznych śmieci. Blisko zakończenia jest projekt satelity PW-Sat3, który może znaleźć się na orbicie w 2024 r. Urządzenie dołączy do rodziny satelitów studentów Politechniki Warszawskiej, a jego zadaniem będzie sprawdzenie napędu, dzięki któremu satelita szybciej spłonie w atmosferze.
Według Magdaleny Mącik, koordynatorki PW-Sat3, najnowszy satelita to w dużej mierze kontynuacja zadań, które towarzyszyły twórcom poprzednich satelitów PW. Ma on testować rozwiązania przydatne w walce z kosmicznymi śmieciami, które stanowią coraz większe wyzwanie dla narodowych agencji kosmicznych i prywatnych przedsiębiorstw. Koordynatorka projektu zaznacza, że studenci dążą do tego, aby przyspieszyć deorbitację satelity, czyli jak najbardziej skrócić czas jego przebywania na orbicie, aby nie zaśmiecać jej, kiedy już satelita nie będzie potrzebny. W pracach nad nowym satelitą biorą udział członkowie Studenckiego Koła Astronautycznego na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej.
Magdalena Mącik twierdzi, że poprzednie satelity miały kolejno: ogon deorbitacyjny, żagiel, natomiast PW-Sat3 posiada napęd, dzięki któremu możliwe jest wykonanie kilku manewrów na orbicie. Po wykonaniu wszystkich eksperymentów pobocznych, na końcu nastąpi deorbitacja, czyli reszta paliwa zostanie zużyta, aby obniżyć orbitę i aby satelita mógł jak najszybciej spłonąć w atmosferze.
Rozwiązaniem problemu kosmicznych śmieci może być przydatny dla małych satelitów, opracowany przez studentów PW napęd typu warm gas na butan, który umożliwi wykonanie manewrów podtrzymania orbity, a na końcu deorbitacji. Urządzenie będzie różnić się również od poprzednich wersji możliwością sterowania napędem wysyłając poszczególne komendy w odpowiednim momencie. Ponadto uczestnicy projektu będą używać własnoręcznie napisanych algorytmów. Studenci liczą, że PW-Sat3 będzie pierwszym polskim satelitą z zaprojektowanym od podstaw własnym napędem.
Satelita PW-Sat3 będzie również wyposażony w kamerę do wykonania zdjęć Ziemi, czujnik horyzontu, który pozwoli na określenie orientacji przestrzennej satelity z dużą dokładnością. Będzie też większy od poprzednich, uzyskując wymiary 10x10x30 cm. Koordynatorka wyjaśnia, że obecnie urządzenie jest w fazie testów środowiskowych i wytrzymałościowych satelity, a dokładnie jego modelu strukturalno-termicznego. To jeszcze nie jest finalna wersja, ale jedna z końcowych.
Magdalena Mącik przewiduje wyniesienie satelity w 2024 r., natomiast nie zostało ustalone jeszcze jaka firma i rakieta nośna zabierze urządzenie w przestrzeń kosmiczną. Koszt całego projektu razem z wyniesieniem szacowany jest na 1,5 miliona PLN, a fundusze studenci pozyskali z uczelni, Ministerstwa Edukacji i Nauki oraz firm, z którymi współpracują przy budowie satelity. Koordynatorka podkreśla, że podczas budowy satelitów powstają prace naukowe, które są publikowane i prezentowane na konferencjach naukowych. Dla studentów to też niezwykle cenne doświadczenie.
Najnowszy projekt studentów Politechniki Warszawskiej poprzedzają inne prace o podobnym celu. W lutym 2012 r. na orbicie został umieszczony pierwszy polski satelita PW-Sat, czyli obiekt typu CubeSat 1U. Jego misję kontynuował, wystrzelony w 2018 roku, PW-Sat2.
Kwestia kosmicznych śmieci pozostaje nierozwiązanym problemem dla całej branży kosmicznej. Obiekty, które po zakończeniu własnej misji pozostają na orbicie zagrażają bowiem innym, czynnym satelitom lub astronautom na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ponieważ nie można już nimi sterować. Nawet PW-Sat2, będący zaledwie nanosatelitą, w trakcie zaledwie 20 dni był zagrożony zderzeniem. Tego typu sytuacje dla większych satelitów występują znacznie częściej. Europejska Agencja Kosmiczna szacuje, że na orbicie okołoziemskiej pod koniec 2017 roku pozostawało niemal 20 tys. śmieci o łącznej masie ponad 8 tys. ton, nad którymi nie ma żadnej kontroli.

Wizualizacja PW-Sata3
Fot. Politechnika Warszawska

Źródło: PAP
SPACE 24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/kosmiczne-smieci/studenci-politechniki-warszawskiej-finalizuja-projekt-nowego-satelity

Studenci Politechniki Warszawskiej finalizują projekt nowego satelity.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szef NASA nadal boi się Chin. "Zabiorą nam Księżyc"
2023-01-06.

Radek Kosarzycki
Wychodzisz wieczorem na spacer. Niebo jest bezchmurne, na wschodzie widać już delikatną poświatę na horyzoncie. Za chwilę wzejdzie Księżyc. Poświata jednak jest czerwonawa, a nie biaława. Kiedy pojawia się Srebrny Glob okazuje się, że jest czerwony, a nie biały. Jego powierzchnię zaanektowały Chiny. Stany Zjednoczone nie mają tam wstępu. Takie koszmary muszą się śnić Billowi Nelsonowi, obecnemu administratorowi NASA.
Do takich wniosków prowadzi bowiem lektura wywiadu udzielonego przez Nelsona portalowi Politico. 80-letni administrator NASA, były astronauta nie pierwszy raz w wywiadzie ostrzega przed Chinami, które obecnie są największym rywalem Stanów Zjednoczonych w przestrzeni kosmicznej. W trakcie swojej kadencji Nelson wielokrotnie zwracał uwagę na konieczność intensyfikacji działań i wysiłków na rzecz utrzymania przewagi w przestrzeni kosmicznej.

Mimo tego, że pod koniec 2022 roku udało się w końcu wystrzelić rakietę SLS ze statkiem Orion w przestrzeń kosmiczną i zrealizować całą misję Artemis I, do amerykańskiego załogowego lądowania na Księżycu jeszcze daleka droga. Misja Artemis III, w ramach której ludzie mieli wrócić na Księżyc początkowo planowana na 2024 rok, aktualnie planowana jest realnie na 2027 rok, przy czym wszystko wskazuje na to, że i ten termin ulegnie przesunięciu.
Nelson wie jednak, że nie tylko on patrzy w stronę Księżyca. Chiny, które jeszcze kilkanaście lat temu praktycznie nie istniały w sektorze kosmicznym, teraz realizują kolejne coraz bardziej skomplikowane misje, regularnie wysyłają lądowniki i łaziki na Księżyc, a w ostatnim czasie nawet zbudowali własną stację kosmiczną. Wiadomo zatem, do czego to prowadzi. W 2022 roku przedstawiciele chińskiej agencji kosmicznej potwierdzili, że w planach jest już pierwsza załogowa misja na Księżyc. Co więcej, owe plany wskazują na pierwsze lądowanie załogowe w 2028 roku.
Tej ostatniej informacji Nelson obawia się najbardziej. Daty realizacji misji kosmicznych NASA podaje zazwyczaj ambicjonalnie. Efekt jest taki, że niemal żadna misja nie jest realizowana na czas. Możliwe zatem, że gdy teraz specjaliści z NASA mówią o lądowaniu w 2027 roku, to mówią w rzeczywistości „chcielibyśmy/mamy nadzieję/staramy się wylądować tam w 2027 roku”. To z kolei oznacza, że rzeczywisty termin może ulec przesunięciu. W Chinach jednak jest inaczej. Wszystkie misje kosmiczne w ostatnich latach realizowane są we wcześniej ogłaszanym terminie.
Istnieje zatem spora szansa lub - jak kto woli - spore ryzyko tego, że Chiny wylądują na Księżycu przed Stanami Zjednoczonymi. Nie trzeba tutaj mówić, jak ogromnym osiągnięciem propagandowym byłoby to dla Chin i jak dużą porażkę byłoby to dla NASA i Stanów Zjednoczonych. Chiny mogłyby ogłosić, że doszło do potężnej zmiany na pozycji lidera w przestrzeni kosmicznej, a w Stanach Zjednoczonych mit NASA, jako agencji, która może dokonać wszystkiego ("bo przecież postawiła człowieka na Księżycu") ległby w gruzach.
Chiński Księżyc
W swoich obawach Nelson jednak idzie jeszcze o krok dalej. Dziennikarzowi Politico mówi bowiem, że Stany Zjednoczone są już uczestnikami prawdziwego wyścigu kosmicznego, w którym pozycja lidera jest zagrożona.
Według Nelsona Chiny mogą nie tylko dotrzeć na Księżyc przed Stanami Zjednoczonymi, ale też mogą ogrodzić sobie kawałek jego powierzchni, uznać go za swój i zakazać lądowania na nim. Sceptycznie nastawiony do Chin administrator NASA przekonuje, że Chiny mogą tego dokonać "pod pozorem prowadzenia tam badań naukowych".
Choć twierdzenia o wyścigu kosmicznym nie można podważyć, bo jest on widoczny dla każdego, kto śledzi doniesienia z przestrzeni kosmicznej, to jednak twierdzenia o chęci przejęcia części powierzchni Księżyca nie da się obronić.

Przede wszystkim nie ma żadnych dowodów, które by świadczyły o takich planach. Po drugie od lądowania na Księżycu jest bardzo daleka droga do stworzenia na nim stałej bazy załogowej (w USA ta droga trwa już 50 lat i nadal jej końca nie widać). Po trzecie, utrzymanie takiej bazy byłoby astronomicznie drogie i nie wiadomo czy komukolwiek - niezależnie czy Chinom, czy Stanom Zjednoczonym - faktycznie by zależało na utrzymywanie takiego przedsięwzięcia.
Administrator NASA "straszący" chińskim łazikiem marsjańskim Zhurong

https://spidersweb.pl/2023/01/szef-nasa-boi-sie-chin-zabiora-nam-ksiezyc.html

Szef NASA nadal boi się Chin. Zabiorą nam Księżyc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkrycie dwutlenku siarki i procesów fotochemicznych w atmosferze planety Bocaprins
2023-01-06,
Bocaprins to nie tylko nazwa malowniczej plaży na wyspie Aruba, ale również oficjalna nazwa egzoplanety WASP-39 b - zatwierdzona przez Międzynarodową Unię Astronomiczną. Widma zrobione przez Teleskop Webba pozwoliły wykonać najbardziej szczegółową do tej pory analizę atmosfery egzoplanety na przykładzie Bocaprins. Wyniki zostały opublikowane w listopadzie 2022 roku i zawierają między innymi następujące rewelacje: odkrycie dwutlenku siarki w atmosferze egzoplanety, obserwacje na egzoplanecie działającej fotochemii (reakcje inicjowane przez światło).
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba właśnie po raz pierwszy zarejestrował molekularny i chemiczny profil nieba nad odległym światem Bocaprins.
Wcześniejsze obserwacje wykonane zarówno Teleskopem Webba, jak i innymi teleskopami orbitalnych (Teleskop Hubble’a, Teleskop Spitzera) wyodrębniły tylko niektóre składniki tej smażącej się (~900C) atmosfery Bocaprins. Natomiast najnowsze, opublikowane w listopadzie 2022 roku wyniki obserwacji Teleskopem Webba dostarczyły pełne menu atomów, molekuł, a nawet oznaki aktywnej chemii i chmur.
Najnowsze dane dostarczają również wskazówkę jak te chmury mogą wyglądać – są to raczej poszarpane obszary pełne chmur nad planetą niż pojedyncza, jednorodna warstwa (ilustracja tytułowa → wizja artystyczna zachmurzenia nad planetą Bocaprins).
Grupa bardzo czułych instrumentów współpracujących z Teleskopem Webba obserwowała atmosferę WASP-39 b – „gorącego Saturna” (planeta o masie zbliżonej do Saturna, ale krążącej wokół gwiazdy macierzystej po orbicie ciaśniejszej niż „nasz” Merkury), obiegającego gwiazdę z okresem około 4 dni ziemskie. Układ WASP-39 znajduje się w odległości około 700 l.św. od nas.
Niebieska linia przedstawia najlepiej dopasowany model, który uwzględnia znane właściwości WASP-39b i jej gwiazdy takie jak wielkość, masa i temperatura oraz hipotetyczne cechy atmosfery. Aby poprawić dopasowanie i zyskać głębsze rozumienie środowiska, astronomowie zmieniają parametry w modelu, które określają nieznane właściwości takie jak wysokość chmur w atmosferze i obfitości różnych gazów.
Widmo transmisyjne jest tworzone poprzez porównanie światła filtrowanego przez atmosferę planety, gdy przechodzi przed gwiazdą (tranzyt) z niefiltrowanym  światłem, gdy egzoplaneta jest obok gwiazdy – a najlepiej, gdy jest schowana za gwiazdą. Ilość światła, która jest absorbowana przez atmosferę planety w konkretnej długości fali reprezentują na tych wykresach białe kółka. Maksima w widmie transmisyjnym są widoczne długościach fali absorbowanych przez atmosferę planety.
Źródło: NASA, ESA, CSA, J. Olmsted (STScI)
Te wyniki wskazują na duży potencjał instrumentów Teleskopu Webba do prowadzenia szeroko zakrojonych badań wszystkich typów egzoplanet, czyli planet krążących wokół innych gwiazd niż nasze Słońce. Liczy na to społeczność naukowa. W szczególności dotyczy to badania atmosfer mniejszych, skalistych planet takich jak w układzie TRAPPIST-1.
Obserwowaliśmy tą egzoplanetę za pomocą wielu instrumentów, które razem dostarczyły znaczącą część widma w podczerwieni i bogactwo chemicznych śladów, które do tej pory były niedostępne. Takie dane stanowią przełom - powiedziała Natalie Batalha (University of California,USA), która uczestniczy w tych badaniach oraz je koordynuje.
Pełny garnitur odkryć stanowi zbiór pięciu publikacji naukowych, z których trzy są już drukowane, a dwie - recenzowane.
Wśród tych niespotykanych nowinek jest pierwsza detekcja dwutlenku siarki (SO2) w atmosferze egzoplanety – molekuły produkowanej przez reakcje chemiczne inicjowane przez fotony o dużych energiach, które emituje gwiazda macierzysta. Na Ziemi ochronna warstwa ozonowa w górnej atmosferze powstaje w podobny sposób.
Po raz pierwszy mamy konkretny dowód na fotochemię – chemiczne reakcje na egzoplanecie wzbudzane przez energetyczne promieniowanie gwiazdy. Widzę to jako naprawdę obiecującą perspektywę na rozwój naszej wiedzy o atmosferach egzoplanet - powiedział astronom Shang-Min Tsai (University of Oxford, UK), który jest głównym autorem publikacji wyjaśniającej pochodzenie dwutlenku siarki w atmosferze Bocaprins.
To doprowadziło do kolejnej pracy pionierskiej – zastosowania przez astronomów fotochemicznych modeli komputerowych do danych, które wymagają takiej fizyki, aby w pełni je wyjaśnić. Udoskonalenia w tym modelowaniu pomogą w przyszłości zbudować technologię, pozwalającą na interpretację potencjalnych wskaźników, czy egzoplaneta nadaje się do zamieszkania.
Planety są rzeźbione i przekształcane dzięki ruchowi orbitalnemu w obrębie „łaźni” zapewnianej przez promieniowanie gwiazdy macierzystej - powiedziała Batalha – Na Ziemi te transformacje pozwalają życiu dobrze się rozwijać.
Mała odległość Bocaprins od gwiazdy macierzystej (8 razy bliżej niż Merkury względem naszego Słońca) sprawia również, że jest to laboratorium do badania wpływu promieniowania gwiazd na ich egzoplanety. Lepsze zrozumienie związku gwiazda-planeta powinno doprowadzić do głębszego zrozumienia, w jaki sposób te procesy wpływają na różnorodność obserwowanych planet w Galaktyce.
Aby zarejestrować promieniowanie Bocaprins, instrumenty Teleskopu Webba obserwowały jak planeta przechodzi przed tarczą gwiazdy – dzięki czemu część promieniowania gwiazdy była filtrowana przez atmosferę planety. Różne rodzaje związków chemicznych w atmosferze pochłaniały różne barwy promieniowania w widmie gwiazdy. Takie brakujące kolory mówią astronomom o obecności konkretnych molekuł w atmosferze egzoplanety. Teleskop Webba obserwuje Wszechświat w podczerwieni i jest w stanie zebrać chemiczne ślady pierwiastków i związków chemicznych, których nie da się zaobserwować w zakresie widzialnym.
Teleskop Webba zaobserwował w atmosferze Bocaprins również sód (Na), potas (K) i parę wodną (H2O) – potwierdzając wcześniejsze obserwacje H2O z teleskopów kosmicznych oraz naziemnych, Znalazł również dodatkowe ślady wody w większych długościach fali, które nie były przedtem obserwowane.
Teleskop Webba zaobserwował również dwutlenek węgla (CO2) w wyższej rozdzielczości, dostarczając dwa razy więcej danych niż podczas wcześniejszych obserwacji. W międzyczasie zaobserwowano tlenek węgla (CO). Jednak nie znaleziono śladów zarówno metanu (CH4) jak i  siarkowodoru (H2S) w danych obserwacyjnych Webba. Te dwa ostatnie związki chemiczne – jeżeli są obecne, to tylko w bardzo małych stężeniach.
Aby uzyskać widmo atmosfery Bocaprins w tak szerokim zakresie, międzynarodowy zespół astronomów opracował kilkaset obserwacji z czterech instrumentów na pokładzie Teleskopu Webba.
Prognozowaliśmy co Teleskop Webba może nam pokazać, ale te obserwacje okazały się bardziej dokładne, różnorodne i bardziej zachwycające niż moglibyśmy oczekiwać - powiedziała Hannah Wakeford (University of Bristol, UK), która jest astrofizyczką badającą atmosfery egzoplanet.
Taki kompletny zestaw składników chemicznych w atmosferze egzoplanety pozwala naukowcom oszacować względne obfitości występowania różnych pierwiastków (np. ułamki pierwiastków: węgiel / tlen, potas / tlen). Dzięki temu można uzyskać wgląd, w jaki sposób ta planeta (i być może inne?) uformowała się z dysku gazowo-pyłowego, który w młodości otaczał gwiazdę macierzystą.
Skład chemiczny atmosfery WASP-39 b sugeruje, że powstała ona w wyniku zderzeń i połączenia się małych obiektów zwanych planetozymalami, które ostatecznie uformowały olbrzymią planetę o wielkości porównywalnej z „naszym” Saturnem.
Obfitość siarki względem wodoru wskazuje, że prawdopodobnie ta planeta doświadczyła silnej akrecji planetozymali, które mogły dostarczyć te składniki do atmosfery - powiedział badacz egzoplanet Kazumasa Ohno (UC Santa Cruz, USA) – Te obserwacje wskazują również, że w atmosferze jest znacznie więcej tlenu niż węgla. Potencjalnie może to sugerować, iż WASP-39 b pierwotnie powstała w dużej odległości od gwiazdy centralnej.
W tak dokładnej analizie atmosfery egzoplanety instrumenty Teleskopu Webba spisały się dużo powyżej oczekiwań astronomów – co zapowiada nowy etap badań całego bogactwa egzoplanet w Galaktyce.
Zamierzamy uzyskać całościowy obraz atmosfer egzoplanet - powiedziała astronomka Laura Flagg (Cornell University,USA) z międzynarodowej grupy badawczej – Jest to niezwykle ekscytujące wiedzieć, że wszystko zostanie napisane od nowa. Jest to najlepsze w byciu naukowcem.

Opracowanie: Ryszard Biernikowicz

Więcej informacji:
 
• NASA's Webb Reveals an Exoplanet Atmosphere as Never Seen Before
• Observations of WASP-39b show fingerprints of atoms and molecules, as well as signs of active chemistry and clouds
• NASA’s Webb Telescope Reveals an Exoplanet Atmosphere in ‘Once Impossible’ Detail


Portal Urania:
    • Jak spektrograf NIRSpec współpracujący z Teleskopem Webba zarejestrował widmo transmisyjne atmosfery egzoplanety WASP-39b?
    • Teleskop Webba umożliwił poznanie składu chemicznego atmosfery egzoplanety WASP-39 b
    • Teleskop Webba dokonuje pierwszej jednoznacznej detekcji dwutlenku węgla w atmosferze egzoplanety
    • Mały przegląd widm atmosfer (egzo)planet i Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba
    • Uwaga na ryzyko błędnej interpretacji obserwacji atmosfer egzoplanet przez Teleskop Webba!

Publikacje naukowe:
    • [1] L. Alderson et al. - „Early Release Science of the Exoplanet WASP-39b with JWST NIRSpec G395H”
    • [2] Z. Rustamkulov et al. - „Early Release Science of the exoplanet WASP-39b with JWST NIRSpec PRISM”
    • [3] E. Ahrer et al. - „Early Release Science of the exoplanet WASP-39b with JWST NIRCam”
    • [4] A. Feinstein et al. - „Early Release Science of the exoplanet WASP-39b with JWST NIRISS”
    • [5] S. Tsai et al. - „Direct Evidence of Photochemistry in an Exoplanet Atmosphere”

Źródło: NASA/ESA
Na ilustracji: widać, jak zapewne wygląda egzoplaneta Bocaprins (WASP-39 b) wedle aktualnego stanu naszej wiedzy, opartego o pośrednie obserwacje z Teleskopu Webba oraz innych teleskopów kosmicznych i naziemnych. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba nie zarejestrował bezpośredniego widoku tarczy tej egzoplanety. Natomiast wykrył w widmie atmosfery Bocaprins obecność sodu, potasu, wody, dwutlenku węgla, tlenku węgla i dwutlenku siarki. Widać tutaj również właśnie odkryte obszary zachmurzone, które są rozrzucone nad powierzchnią egzoplanety.
WASP-39 b jest gorącą, gazową planetą-olbrzymem o masie 0,28 masy Jowisza (0,94 masy Saturna) i o średnicy 1,3 razy większej od średnicy Jowisza, która krąży w odległości zaledwie 0,0486 j.a. (7,3 miliona kilometrów) od gwiazdy macierzystej. Gwiazda WASP-39 jest nieznacznie mniejsza i mniej masywna niż Słońce. WASP-39 b jest bardzo gorąca, ponieważ jest bardzo blisko swojej macierzystej gwiazdy i najprawdopodobniej pływowo zsynchronizowana z jedną stroną cały czas zwróconą w stronę gwiazdy.
Źródło: Melissa Weiss/Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian
Teleskop Webba zidentyfikował skład atmosfery egzoplanety Bocaprins (WASP-39 b), która jest gorącym olbrzymem. Rysunek przedstawia cztery widma transmisyjne z trzech instrumentów współpracujących z Teleskopem Webba w czterech różnych konfiguracjach instrumentów. Wszystkie widma są w tej samej skali w zakresie długości fali λ ~0,5-5,5µm.
Dane instrumentu NIRISS (u góry po lewej) obrazują spektralne ślady potasu (K), wody (H2O) i tlenku węgla (CO). Silną sygnaturę wody widać w obserwacjach z kamery NIRCam (u góry po prawej), zaś dane ze spektrografu NIRSpec (na dole po lewej) również wskazują na istnienie wody oraz dwutlenku siarki (SO2) dwutlenku węgla (CO2) i tlenku węgla (CO). W dodatkowym panelu z danymi spektrografu NIRSPec (na dole po prawej) widać wszystkie wyżej wymienione molekuły jak również sód (Na).
Niebieska linia przedstawia najlepiej dopasowany model, który uwzględnia znane właściwości WASP-39b i jej gwiazdy takie jak wielkość, masa i temperatura oraz hipotetyczne cechy atmosfery. Aby poprawić dopasowanie i zyskać głębsze rozumienie środowiska, astronomowie zmieniają parametry w modelu, które określają nieznane właściwości takie jak wysokość chmur w atmosferze i obfitości różnych gazów.
Widmo transmisyjne jest tworzone poprzez porównanie światła filtrowanego przez atmosferę planety, gdy przechodzi przed gwiazdą (tranzyt) z niefiltrowanym  światłem, gdy egzoplaneta jest obok gwiazdy – a najlepiej, gdy jest schowana za gwiazdą. Ilość światła, która jest absorbowana przez atmosferę planety w konkretnej długości fali reprezentują na tych wykresach białe kółka. Maksima w widmie transmisyjnym są widoczne długościach fali absorbowanych przez atmosferę planety.
Źródło: NASA, ESA, CSA, J. Olmsted (STScI)

Widmo transmisyjne atmosfery egzoplanety Bocaprins (WASP-39 b) w bliskiej podczerwieni (λ~0,5-5,5µm) wykonane za pomocą Teleskopu Webba. Na podstawie widm astronomowie określili skład atmosfery egzoplanety WASP-39 b, która jest odległym o około 700 l.św. „gorącym Saturnem”. Widać bogatą zupę molekularną w gorącej atmosferze tej planety (woda, dwutlenek węgla, tlenek węgla, sód) – w tym odkryte po raz pierwszy cząsteczki dwutlenki siarki (SO2). Niebieska linia przedstawia najlepiej dopasowany model teoretyczny atmosfery, a różnokolorowe prostokąty uwypuklają maksima przypisywane danym molekułom. Źródło: NASA/European Space Agency/Canadian Space Agency/Leah Hustak (Space Telescope Science Institute)/Joseph Olmsted (Space Telescope Science Institute)

W widmie w bliskiej podczerwieni zrobionym przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba po raz pierwszy zidentyfikowano w atmosferze egzoplanety dwutlenek siarki (ang. sulfur dioxide) SO2 – mowa o egzoplanecie Bocaprins (WASP-39 b). Obecność SO2 może być wyjaśniona tylko przez fotochemię, czyli reakcje chemiczne inicjowane przez fotony o dużej energii, które emituje pobliska gwiazda. Źródło: NASA/Jet Propulsion Laboratory-Caltech/Robert Hurt, Center for Astrophysics | Harvard & Smithsonian/Melissa Weiss

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/odkrycie-dwutlenku-siarki-i-procesow-fotochemicznych-w-atmosferze-planety-bocaprins

Odkrycie dwutlenku siarki i procesów fotochemicznych w atmosferze planety Bocaprins.jpg

Odkrycie dwutlenku siarki i procesów fotochemicznych w atmosferze planety Bocaprins2.jpg

Odkrycie dwutlenku siarki i procesów fotochemicznych w atmosferze planety Bocaprins3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku zobaczymy olbrzymi niebieski Księżyc. Poznaj daty i nazwy wszystkich pełni w 2023 roku
2023-01-07.
Księżyc ma olbrzymi wpływ na naszą planetę, a więc też na nas samych. Niektórzy nie mogą zasnąć, gdy jego blask oświetla sypialnię. Warto więc sprawdzić, kiedy w tym roku możemy się spodziewać pełni Księżyca i zjawisk z nią związanych.
Styczniowa pełnia, która wypada 7 stycznia o godzinie 0:07, nosi nazwę Pełni Wilczego Księżyca. Dawniej, gdy w styczniu siarczyste mrozy i duże śniegi były codziennością, watahy wilków, których populacja była dużo większa niż w czasach dzisiejszych, zakradały się do wiosek w poszukiwaniu pożywienia.
Po raz drugi w tym roku Księżyc wejdzie w pełnię 5 lutego o godzinie 19:28. Takiej jego nazwy, a nie innej, tłumaczyć chyba nie trzeba. Po prostu luty bywa miesiącem śnieżnym, a skoro zimny Księżyc mamy w grudniu, to w lutym przychodzi czas na jego śnieżną odmianę.
Marcowa pełnia nie będzie jeszcze wiosenną, lecz ostatnią zimową. Księżyc wejdzie w nią 7 marca o godzinie 13:40. Nosić ona będzie nazwę Pełni Ślimaczego Księżyca, co ma związek z wylęganiem się w tym okresie tych bezkręgowców.
Na pierwszą wiosenną pełnię poczekamy do 6 kwietnia do godziny 6:34. Nastąpi wówczas Pełnia Różowego Księżyca. Tarcza naszego naturalnego satelity nie zmieni barwy, ponieważ nazwa ta wzięła się od koloru kwitnących roślin, a dokładniej floksu, zwanego płomykiem, który często porasta miejsca szczególnie ważne dla Indian z Ameryki Północnej. Będzie ona wyznaczała datę Wielkanocy, którą obchodzić będziemy 3 dni później, 9 kwietnia.
Majowa pełnia przypadnie 5 maja o godzinie 19:34 i będzie nosić nazwę Pełni Kwiatowego Księżyca, Mlecznego Księżyca i Kukurydzianego Księżyca. Będzie ona wyjątkowa, ponieważ dojdzie podczas niej do półcieniowego zaćmienia Księżyca, które będzie widoczne w trakcie jego wschodu. Niestety, nie będzie ono widowiskowe.
Ostatnia wiosenna pełnia nastąpi 4 czerwca o godzinie 5:41. Nazywana jest ona Pełnią Truskawkowego Księżyca. Jak sama nazwa wskazuje to idealny czas na małe, czerwone oraz słodkie owoce. Mamy nadzieję, że w tym roku kapryśna pogoda nie sprawi, że truskawek będzie mniej i będą one droższe.
W pierwszej letniej pełni Srebrny Glob znajdzie się 3 lipca o godzinie 13:38. Lipcowa pełnia będzie nosić nazwę Pełni Burzowego Księżyca. Miesiąc ten zazwyczaj najbardziej obfituje w błyskawice w ciągu całego roku. Czasem lipcowa pełnia określana jest też jako Pełnia Kozłów lub Pełnia Sianokosów.
Sierpień przyniesie nam aż dwie superpełnie. Pierwsza będzie miała miejsce 1 sierpnia o godzinie 20:31 i będzie zwana Pełnią Księżyca Jesiotrów, co ma związek z okresem, w którym bardzo łatwo jest złowić ten gatunek ryby. Druga nastąpi 31 sierpnia o godzinie 3:35 i będzie ostatnią letnią oraz największą w tym roku, ponieważ Księżyc zbliży się do nas na odległość 357 344 kilometrów. Jak każda druga pełnia w miesiącu przybierze nazwę Pełni Niebieskiego Księżyca, ale nie ze względu na kolor jaki przybierze tarcza naturalnego satelity.
Określenie to zaczerpnięte zostało z języka angielskiego, gdzie funkcjonuje powiedzenie „raz na niebieski Księżyc”. U nas używane jest podobne powiedzenie, a mianowicie „raz na ruski rok”, co ma oznacza, że zjawisko to jest bardzo rzadkie, bo nieczęsto zdarzają się w jednym miesiącu aż dwie pełnie.
Wrześniowa pełnia będzie pierwszą jesienną, ponieważ wystąpi po pierwszym dniu astronomicznej jesieni. Stanie się to 29 września o godzinie 11:57, a nosić będzie nazwę Pełni Księżyca Żniwiarzy. Przez kilka dni przed i po pełni Księżyc wschodzi bowiem tradycyjnie już wraz z zachodzącym Słońcem, co w dawnych czasach pozwalało kończyć zbieranie plonów przy księżycowym świetle.
Kolejna pełnia 28 października o godzinie 22:24 pod nazwą Pełni Księżyca Myśliwych, gdyż wybierali się oni dawniej o świcie ze swymi czworonożnymi przyjaciółmi na łowy. Zanim nastał świt i wzeszło Słońce, ku zachodniemu horyzontowi skłaniał się olbrzymi Księżyc w pełni.
W przedostatniej pełni w tym roku Księżyc znajdzie się 27 listopada o godzinie 10:16. Nazywana jest ona Pełnią Bobrzego Księżyca, ponieważ w tym okresie bobry przestają budować tamy i przygotowują się na nadejście zimy magazynując pożywienie na zimne i śnieżne tygodnie. Dojdzie podczas niej do kolejnego półcieniowego zaćmienia Księżyca, które zobaczymy tym razem w całości. W główny cień Ziemi wejdzie tylko dolny fragment księżycowej tarczy, więc pociemnieje ona tylko nieznacznie.
Ostatnia w tym roku pełnia nastąpi 27 grudnia o godzinie 1:33. Grudniowa pełnia zwana jest Pełnią Zimnego Księżyca, chociaż zdarza się, że również Pełnią Księżyca Długiej Nocy, gdyż wtedy noce są najdłuższe oraz najzimniejsze spośród całego roku.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
Fot. Pixabay.

Pełnia Wilczego Księżyca widoczna 10 stycznia 2023 roku. Fot. TwojaPogoda.pl

Tak wygląda całkowite zaćmienie Księżyca. Fot. TwojaPogoda.pl

Księżyc wschodzący podczas zachodu Słońca. Fot. TwojaPogoda.pl
2023 Moon Phases - Northern Hemisphere - 4K
https://www.youtube.com/watch?v=-oKN03uAd5c

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-01-07/w-tym-roku-zobaczymy-olbrzymi-niebieski-ksiezyc-poznaj-daty-i-nazwy-wszystkich-pelni-w-2023-roku/

W tym roku zobaczymy olbrzymi niebieski Księżyc. Poznaj daty i nazwy wszystkich pełni w 2023 roku.jpg

W tym roku zobaczymy olbrzymi niebieski Księżyc. Poznaj daty i nazwy wszystkich pełni w 2023 roku2.jpg

W tym roku zobaczymy olbrzymi niebieski Księżyc. Poznaj daty i nazwy wszystkich pełni w 2023 roku3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka była pierwsza pełnia w tym roku
2023-01-07. Autor: ps Źródło Kontakt 24, tvnmeteo.pl


: Minionej nocy przy sprzyjających warunkach atmosferycznych można było podziwiać na niebie Księżyc w pełni. Styczniowa pełnia nosi miano Wilczego Księżyca. Na Kontakt 24 pokazaliście piękno Srebrnego Globu.
Pełnia Księżyca, do której doszło w nocy z piątku na sobotę, była pierwszą w tym roku. Maksimum tego zjawiska nastąpiło około 10 minut po północy.
Wilczy Księżyc
Pełnia w styczniu nazywana jest tradycyjnie Pełnią Wilczego Księżyca lub Wilczym Księżycem. Określenie to wzięło się od północnoamerykańskich plemion, które najczęściej w tym okresie roku wsłuchiwały się wieczorami w wycie wilków. Wierzono, że było to spowodowane głodem lub wzmocnieniem więzi społecznych w watasze. Pochodzenie nazw nadawanych każdej pełni sięga do rdzennych Amerykanów.
Pierwsza pełnia w roku bywa nazywana także Zimnym Księżycem, Zamarzniętym Księżycem, czy Twardym Księżycem.
Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcia okazale wyglądającego Srebrnego Globu.

Autor:ps
Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: kontakt24UsersMaterials
Pierwsza pełnia Księżyca w 2023 roku

Wilcza Pełnia pierwszą pełnią roku 2023


Piękna noworoczna i styczniowa pełnia księżyca nad Ustką

Autor: Mariusz Jasłowski
https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/pelnia-wilczego-ksiezyca-2023-pierwsza-pelnia-ksiezyca-w-tym-roku-kiedy-6599142

Taka była pierwsza pełnia w tym roku.jpg

Taka była pierwsza pełnia w tym roku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)