Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

STAR VIBE: pierwsza paczka zdjęć z teleskopu STAR
2023-03-20. Krzysztof Kanawka
Ciekawe zdjęcia z misji STAR VIBE.
Firma Scanway udostępniła pierwsze ujęcia z teleskopu STAR zainstalowanego na pokładzie polsko-niemieckiej misji STAR VIBE.
STAR VIBE jest misją demonstracyjną dwóch innowacyjnych systemów – małego teleskopu do obserwacji Ziemi (z ang. Small Telescope for Advanced Reconnaissance) oraz systemu do inspekcji stanu satelity podczas lotu (z ang. Vision Inspection Boom Experiment). Wykonawcą z Polski jest wrocławska firma Scanway. Misja odbywa się we współpracy z niemieckim partnerem Scanway, German Orbital System (GOS), który odpowiada za strukturę satelity (CubeSat o wymiarach 6U). Warto wspomnieć, że misja jest w całości finansowana z prywatnych środków, a jej start nastąpił 3 stycznia 2023, na pokładzie należącej do SpaceX rakiety Falcon 9 podczas misji Transporter 6.
Siedemnastego marca 2023 Scanway przedstawił pierwsze wyniki misji STAR VIBE. Wówczas zaprezentowano zdjęcie terenów Rosji. Pojawiła się wówczas informacja, że wykonano już 35 obrazów Ziemi.
Już 20 marca Scanway zaprezentował kolejne zdjęcia. Tym razem zaprezentowano obrazy skąpanej w promieniach słonecznych Australii. Na zdjęciach można zobaczyć tereny środkowej Australii, takich jak Wielka Pustynia Wiktorii, system Jezior Sylwester (czasowych zbiorników wody) czy też miasto Laramba. Rozdzielczość zdjęć wynosi pomiędzy 32 a 62 metry. Te zdjęcia zostały wykonane 11 marca 2023.
Ponadto, firma Scanway przekazała informacje o aktualnej jakości zdjęć:
Oglądając zdjęcia, miejmy na uwadze kilka podstawowych cech kompresji:
•    zdjęcia testowe mają rozdzielczość 3 megapikseli. Zdjęcia oryginalne mają aż 12 megapikseli,
•    zdjęcia testowe są skompresowane z rozmiaru 19 megabajtów do zaledwie 80-120 kilobajtów. To aż dwustukrotna kompresja
•    zdjęcia testowe mogą być miejscami prześwietlone/niedoświetlone. Jednym z celów misji jest nauka obsługi instrumentu na orbicie. Z każdą kampanią obrazowania, będziemy robić coraz lepsze zdjęcia.
Już wkrótce firma Scanway zamierza ściągać zdjęcia w pełnej rozdzielczości z teleskopu STAR, umieszczonego na pokładzie misji STAR VIBE.
(Scanway)
Jedno z zaprezentowanych zdjęć z teleskopu STAR (misja STAR VIBE) w dniu 20 marca z dodatkowymi danymi / Credits – Scanway

Jedno z zaprezentowanych zdjęć z teleskopu STAR (misja STAR VIBE) w dniu 20 marca z dodatkowymi danymi / Credits – Scanway

https://kosmonauta.net/2023/03/star-vibe-pierwsza-paczka-zdjec-z-teleskopu-star/

STAR VICE pierwsza paczka zdjęć z teleskopu STAR.jpg

STAR VICE pierwsza paczka zdjęć z teleskopu STAR2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mierząc ku gwiazdom – recenzja książki
2023-03-20. Anna Wizerkaniuk
Mierząc ku gwiazdom. Apollo 11 i kosmiczny wyścig to jedna z nielicznych pozycji dostępnych na polskim rynku, która poświęcona jest wyścigowi kosmicznemu z lat 60. ubiegłego wieku i na pewno jest książką godną uwagi. W końcu sam Michael Collins, pilot modułu dowodzenia misji Apollo 11, napisał, że „jest to najlepsza książka o Apollo, jaką przeczytał”.
Mierząc ku gwiazdom ukazało się po raz pierwszy w Polsce i na świecie w 2019 r., w 50. rocznicę pierwszego lądowania człowieka na Księżycu. Autor James Donovan przedstawił nam kompleksową historię o jednym z największych osiągnięć ludzkości. Znajdziemy w niej historie pojedynczych ludzi, od zwykłych inżynierów po astronautów, którzy ryzykowali swoje życie w realizacji celu postawionego Stanom Zjednoczonych przez prezydenta Kennedy’ego. Nie braknie też technicznych opisów stosowanych urządzeń, nie tylko tych wysyłanych w kosmos, ale również wykorzystywanych podczas przygotowań. Przedstawiony zostanie także bieg wydarzeń, spinających wszystkie pojedyncze historie w jedną całość, ukazując drogę NASA do wygranej w wyścigu kosmicznym.
Mimo że te wydarzenia, które zostały opisane w książce, już same w sobie są fascynujące, to jednak sam autor musi się wykazać sprawnym warsztatem pisarskim, by równie ciekawie przelać je na papier, tak by nie znudzić czytelnika zbyt długimi opisami technicznymi czy tłem politycznym. Jamesowi Donovanowi udało się tak zbilansować treść, że momentami trudno odłożyć książkę. A co więcej, nawet jeśli jest się już dość obeznanym z tą częścią historii, to nadal można w niej odnaleźć kolejne nowe fakty (jeśli nie w samym tekście, to w przypisach zamieszczonych na końcu każdego rozdziału można znaleźć informacje o niekiedy dyskusyjnych sprawach).
Warto też dodać, że Donovan nie starał się opisywać całej historii wyścigu kosmicznego od II wojny światowej po zakończenie programu Apollo. Tam, gdzie poszczególne misje stanowiły ważny kamień milowy w podboju kosmosu, to owszem, są one bardziej wyróżnione. Jednakże jeśli był to etap niezbędny z punktu widzenia inżynieryjnego, natomiast dla ówczesnej publiczności i dla części dzisiejszych czytelników mniej interesujący, jak było to z Programem Gemini, został on opisany w dużym skrócie. Nie jest to duży zarzut, jednak podczas lektury odczuwalna była dysproporcja pomiędzy szerokim opisem programu Mercury, szybkim przeskoczeniem przez Gemini i połową książki poświęconą pierwszej części programu Apollo do lądowania na Księżycu w lipcu 1969 r. włącznie. Dodatkowo w Mierząc ku gwiazdom nie znajdziemy informacji o sześciu ostatnich misjach programu Apollo.
Gdyby jednak niedokończona historia programu Apollo nie przeszkadzałaby, to lektura powinna sprawić przyjemność. Na pewno zadbał o to tłumacz – Grzegorz Siwek, który sprawnie przełożył żargon NASA na język polski. Niestety trzeba wspomnieć o jednym zarzucie do wydania polskiego z 2019 r. – wkradł się błąd i przez kilka stron zamiast nazwiska Jamesa McDivitta (dowódcy misji Apollo 9) pojawiało się nazwisko Collinsa. Wydawnictwo Bellona jednak miało szansę naprawić ten błąd, ponieważ w grudniu ubiegłego roku pojawiło się wznowienie książki.
Tytuł oryginalny: Shoot for the Moon. The Space Race and the Extraordinary Voyage of Apollo 11
Autor: James Donovan
Tłumaczenie: Grzegorz Siwek
Wydawca: Wydawnictwo Bellona
Stron: 495
Data wydania: 20 czerwca 2019

Bellona
https://astronet.pl/recenzje/ksiazka/mierzac-ku-gwiazdom-recenzja-ksiazki/

Mierząc ku gwiazdom – recenzja książki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy możemy spodziewać się debiutu Starshipa?
2023-03-20. Mateusz Mitkow
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to już w następnym miesiącu będziemy mogli być świadkami debiutu najważniejszego systemu nośnego dla firmy SpaceX. Ostatnie informacje przekazane przez Elona Muska wskazują, że Starship miałaby wykonać swój pierwszy lot orbitalny w połowie lub pod koniec kwietnia br., lecz wszystko zależy od zatwierdzenia licencji przez Federalną Administrację Lotniczą (FAA).
Od wielu miesięcy firma SpaceX przygotowuje swój najważniejszy system nośny do długo wyczekiwanego debiutu. Jakiś czas temu pisaliśmy, że spodziewany termin pierwszego lotu rakiety Starship to marzec br., lecz już teraz wiemy, że w obecnym miesiącu do tego nie dojdzie. Elon Musk poinformował za pomocą swoich mediów społecznościowych, że innowacyjna rakieta powinna polecieć jednak w połowie lub pod koniec kwietnia br. Wszystko jednak zależy od zatwierdzenia licencji startowej przez Federalną Administrację Lotniczą (FAA).
Biorąc pod uwagę ostatnie zapewnienia co do daty startu, można spodziewać się kolejnych opóźnień mimo, że system z powodzeniem przeszedł dwa miesiące temu tzw. "próbę generalną" (Wet Dress Rehearsal) i jest według zapewnień SpaceX gotów do lotu. Przypomnijmy, że test Wet Dress Rehearsal (WDR) miał na celu sprawdzenie wytrzymałości rakiety w momencie całkowitego napełnienia zbiorników paliwa, przy jednoczesnym odliczaniu do startu i został oceniony pozytywnie. Oprócz tego, w lutym br. z sukcesem wykonano test statyczny 31 z planowanych 33 silników Raptor. Podkreślono wtedy, że rekordowa ilość odpowiednio działających jednostek napędowych spokojnie pozwoliłaby w osiągnięciu orbity przez system nośny.
Przypomnijmy, że Starship to innowacyjne rozwiązanie, które ma być zdolne do transportowania ludzi oraz ładunków na Księżyc oraz Marsa. System nośny Starship składa się z dwóch elementów: pokaźnego segmentu pierwszego stopnia kojarzonego z nazwą Super Heavy oraz statku kosmicznego górnego stopnia nazywanego Starship/Ship. Oba segmenty systemu zostały zaprojektowane tak, aby w pełni nadawały się do szybkiego ponownego użycia, co ma być przełomem pod względem potencjału zwielokrotnienia lotów i zminimalizowania kosztów pojedynczej misji. Starship miałby być przy tym największą rakietą kosmiczną jaką dotąd skonstruowano.
Jak oznajmił podczas jednej z konferencji Elon Musk, ma ona uczynić ludzkość gatunkiem multiplanetarnym. Właściciel firmy SpaceX przekonuje, że dzięki tak zaawansowanej i pojemnej rakiecie (o udźwigu rzędu 100-150 ton na niską orbitę okołoziemską, skąd po orbitalnym tankowaniu - głównie utleniacza - system ma być zdolny lecieć dalej), ludzkość ma realną szansę skolonizować zarówno Księżyc, jak i Marsa. Najprawdopodobniej lunarny wariant Starshipa będzie wykorzystany podczas powrotu człowieka na powierzchnię Srebrnego Globu w misji Artemis 3.
Warto dodać, że CEO firmy SpaceX oznajmił także w jednym z ostatnich wywiadów, że szanse na udany debiut ocenia pół na pół. Przygotowywany do tego pojazd nie będzie oczywiście jedynym egzemplarzem, gdyż obecnie w Starbase montuje się kolejne, które spróbują osiągnąć orbitę w przypadku niepowodzenia przy pierwszej próbie. W tym kontekście Musk dodał, że szanse na osiągnięcie orbity w obecnym roku ocenia mniej więcej na 80 %. Dodał on także, że osiągnięcie pełnej i szybkiej możliwości ponownego wykorzystania zajmie jeszcze kilka lat.
Amerykańskiej agencji kosmicznej w dużym stopniu zależy o pomyślności pierwszego lotu orbitalnego rakiety od SpaceX. Wynika to głównie z przyznanego firmie Muska kontraktowi na budowę w programie Human Landing System jednego z dwóch księżycowych lądowników. NASA będzie z wielką uwagą przyglądała się najbliższym operacjom z wykorzystaniem nowego pojazdu.
Fot. Spacer
Fot. SpaceX\Flickr

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/kiedy-mozemy-spodziewac-sie-debiutu-starshipa

Kiedy możemy spodziewać się debiutu Starshipa.jpg

Kiedy możemy spodziewać się debiutu Starshipa2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: wykryto aktywność wulkaniczną na Wenus
2023-03-20. Wojciech Kaczanowski
W ostatnim czasie na powierzchni Wenus zaobserwowano bezpośrednie geologiczne dowody niedawnej aktywności wulkanicznej. Zebrane informacje stanowią podstawę do rozpoczęcia przez NASA misji VERITAS, której celem jest dokładniejsze zbadanie tego zjawiska oraz ewolucji planety zbliżonej pod wieloma względami do Ziemi.
W środę, 15 marca br. na stronie amerykańskiej agencji kosmicznej pojawił się artykuł opisujący wyniki badań przeprowadzonych na podstawie danych przesłanych niedawno przez sondę NASA na początku lat 90. XX wieku w ramach misji Magellan. Według dostępnych informacji po raz pierwszy na powierzchni Wenus zaobserwowano bezpośrednie geologiczne dowody niedawnej aktywności wulkanicznej.
Naukowcy wiedzą, że na powierzchni Wenus znajduje się blisko 1600 głównych wulkanów oraz około milion mniejszych i w przeszłości ich aktywność była dość częsta. Kwestią sporną natomiast pozostawało, czy którykolwiek z nich jest nadal czynny. Ostatnie badania dowodzą, iż takie erupcje, choć mniej wybuchowe niż na Ziemi, zdarzają się co najmniej kilka razy w roku. Wynika z tego również, że zjawiska takie miały duży wpływ w kształtowanie się powierzchni planety bliźniaczej do Ziemi.
Elementy powierzchni Wenus, na których mogły wystąpić erupcje wulkanów zostały zaobserwowane w rozległym regionie wyżynnym w pobliżu równika Wenus, w którym znajdują się dwa największe wulkany planety - Ozza Mons i Maat Mons. To właśnie zdjęcia tych obszarów, wykonane w odstępie od lutego do października 1991 r., wykazały charakterystyczne zmiany geologiczne.
Zdjęcia wykonane w lutym 1991 r. pokazały, że ujścia wulkanu Maat Mons były prawie okrągłe i zajmowały obszar około 2,2 km kwadratowych, natomiast kilka miesięcy później wielkość tego terytorium podwoiło się oraz zniekształciło. Analiza zdjęć z misji Magellan została przeprowadzona przez profesora Roberta Herricka z University of Alaska w Fairbanks, który wraz ze Scottem Hensleyem, inżynierem w Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii, przygotowali komputerowe modele ujścia wulkanów i przeprowadzili szereg scenariuszy, które mogły spowodować takie zmiany. Wynik badań wskazał, że tylko erupcja mogła to uczynić.
Jak informuje amerykańska agencja kosmiczna naukowiec z uniwersytetu na Alasce rozpoczął analizę opisywanych zdjęć po wybraniu przez NASA w 2021 r. kolejnej misji, mającej na celu zbadanie aktywności wulkanicznej na Wenus, czyli sondy badawczej VERITAS (Venus Emissivity, Radio science, InSAR, Topography, And Spectroscopy). Urządzenie będzie pierwszym od czasów wspomnianej sondy Magellan z lat 90. XX wieku, która zbada siostrzaną planetę Ziemi.
Przyjrzyjmy się zatem technologii NASA, która w kolejnych latach wyruszy w stronę Wenus. VERITAS to orbiter zasilany energią słoneczną, oparty na projekcie sondy MAVEN (Mars Atmosphere and Volatile EvolutioN). Całkowita szerokość urządzenia, łącznie z panelami słonecznymi wynosi 21 m. Ponadto VERITAS wyposażona jest w 2,2-metrową antenę zdolną do odbierania większego sygnału oraz 14 pędników i 6 silników głównych.
Sonda NASA zbada powierzchnię i wnętrze planety oraz stworzy mapy radarowe powierzchni Wenus, które będą znacznie bardziej aktualne niż te wykonane w ramach misji Magellan. Ponadto opracowana zostanie mapa topograficzna, zwracając szczególną uwagę na ukazanie regionów, na których zaobserwowano przemiany geologiczne. Ciekawym aspektem będzie również stworzenie mapy typów skał na Wenus. Według informacji podanych przez NASA, misja VERITAS powinna wyruszyć w grudniu 2027 r.
Wizualizacja powierzchni Wenus w 3D
Fot. NASA


Fot. NASA/JPL-Caltech

Fot. NASA/JPL-Caltech

SPACE24

https://space24.pl/nauka-i-edukacja/nasa-wykryto-aktywnosc-wulkaniczna-na-wenus

NASA wykryto aktywność wulkaniczną na Wenus.jpg

NASA wykryto aktywność wulkaniczną na Wenus2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomiczna wiosna 2023. Czym zachwyci nocne niebo?
2023-03-20.
20 marca br. Słońce przejdzie przez punkt Barana, co oznacza początek astronomicznej wiosny. W jej trakcie na nocnym niebie będzie okazja dostrzec wszystkie planety Układu Słonecznego, a także inne ciekawe obiekty i zjawiska astronomiczne.
W ustalaniu astronomicznej wiosny istotny jest punkt przecięcia dwóch okręgów zdefiniowanych w astronomicznych układach współrzędnych. Jednym jest ekliptyka, czyli trasa pozornego ruchu Słońca na niebie, gdy obserwujemy je z Ziemi. Płaszczyzna ekliptyki obejmuje w sobie orbitę Ziemi, a orbity innych planet Układu Słonecznego leżą blisko niej. Drugim jest równik niebieski. Jego formalna definicja może wydawać się skomplikowana, ale w uproszczeniu możemy go sobie wyobrazić jako poszerzenie w kosmos równika ziemskiego.
Istnieją dwa punkty przecięcia obu tych okręgów, jeden nazywany punktem Barana, a drugi punktem Wagi. Gdy Słońce przechodzi przez punkt Barana, zaczyna się astronomiczna wiosna. W drugim przypadku mamy początek astronomicznej jesieni. Co ciekawe, punkt Barana wcale nie znajduje się w gwiazdozbiorze Barana. Od pierwszego wieku naszej ery, a także obecnie, znajduje się w konstelacji Ryb. Wcześniej był w gwiazdozbiorze Barana i stąd jego nazwa. Jego przemieszczanie się na tle gwiazdozbiorów to efekt precesji osi obrotu Ziemi, która w ciągu 25800 lat zatacza pełen okrąg.
Jeśli granice gwiazdozbiorów nie ulegną zmianie (aktualne zostały zdefiniowane przez Międzynarodową Unię Astronomiczną blisko sto lat temu), to w 2597 r. punkt Barana będzie znajdował się w gwiazdozbiorze Wodnika. W tym roku dokładny moment rozpoczęcia astronomicznej wiosny to 20 marca o godzinie 22:24. Pierwszy wiosenny dzień potrwa 12 godzin i 17 minut. Natomiast faktyczne zrównanie dnia z nocą nastąpi 17 marca. Przez całą wiosnę na wieczornym niebie świetnie będzie widoczna Wenus, jako najjaśniejszy po Księżycu obiekt nocnego nieba. Również wieczorem będzie można zobaczyć Merkurego, dla którego najlepsze warunki obserwacji nastąpią w połowie kwietnia. Przez sporą część nocy widoczny będzie także Mars.
Planeta Jowisz przechodzi z okresu widoczności wieczorem, na okres widoczności rano. W pierwszych dniach wiosny dostrzeżemy go wieczorem bardzo nisko nad zachodnim horyzontem, szybko zachodzącego. Potem będzie zbyt blisko Słońca, aby go dostrzec, a pod koniec maja zacznie być widoczny nad ranem nisko nad wschodnim horyzontem. W kwietniu b.r. planowane jest wystrzelenie europejskiej sondy JUICE, która za kilka lat ma dotrzeć właśnie do Jowisza i badać jego księżyce. W misji udział mają także instytuty i firmy z Polski.
Z kolei planeta Saturn będzie wschodzić coraz wcześniej, początkowo nad ranem, a na koniec wiosny już około północy. Na tym kończą się planety dostrzegalne gołym okiem. Przy pomocy teleskopów można zobaczyć jeszcze Urana i Neptuna. Tego pierwszego wieczorami, a drugiego nad ranem. We wtorek 21 marca nastąpi opozycja planety karłowatej Ceres, a to oznacza dobre warunki widoczności obiektu. Aby zobaczyć Ceres, potrzebny jest niewielki teleskop. Od połowy kwietnia można z kolei nad ranem zacząć polować na inną planetę karłowatą: Plutona. Jest to jednak obiekt dostępny dla większych amatorskich teleskopów.
Ciekawymi wizualnie zjawiskami są koniunkcje planet ze sobą, albo Księżyca z planetami. Już na sam początek astronomicznej wiosny czekają nas bliskie koniunkcje wąskiego sierpa Księżyca z planetami, najpierw 22 marca z Jowiszem, następnie 24 marca z Wenus, a później już bardziej oświetlonej tarczy Księżyca z Marsem (28 marca). Z kolei od 22 do 24 maja Księżyc będzie mijać jasną Wenus i słabszego Marsa. Ponownie taka sytuacja nastąpi od 21 do 22 czerwca, dodatkowo wtedy Wenus i Mars będą wtedy widoczne bliżej siebie. Ciekawym zjawiskiem będzie brzegowe zakrycie Jowisza przez Księżyc, które nastąpi 17 maja. Niestety będzie to w dzień.
Na początku wiosny można dostrzec gwiazdozbiór Oriona z jasnymi gwiazdami rozmieszczonymi tak, że przypominają symboliczną sylwetkę człowieka, w tym - z trzema ułożonymi w jednej linii, stanowiącymi tzw. Pas Oriona. Blisko Oriona jest Wielki Pies z gwiazdą Syriusz – najjaśniejszą gwiazdą nocnego nieba. Po przeciwnej stronie znajduje się Byk z jasną gwiazdą Aldebaran. Niedaleko Oriona widać też Bliźnięta z parą jasnych gwiazd Kastor i Polluks.
Na niebie znajdziemy także tzw. Trójkąt Wiosenny. Nie jest to gwiazdozbiór, tylko asteryzm, czyli charakterystyczny układ gwiazd, ale nie znajdujący się na liście gwiazdozbiorów. Przykładowo Wielki Wóz to również asteryzm, a nie gwiazdozbiór. W skład Trójkąta Wiosennego wchodzą gwiazda Regulus z konstelacji Lwa, gwiazda Arktur z Wolarza oraz gwiazda Spika z Panny. Dość prostym do rozpoznania gwiazdozbiorem jest Kasjopea, której jasne gwiazdy układają się w literę W. Niektórzy potrafią odnaleźć Wielki Wóz, a także Mały Wóz z Gwiazdę Polarną.
Spośród rojów meteorów aktywne są Lirydy, w okresie od 16 do 25 kwietnia, z maksimum w nocy z 22 na 23 kwietnia. Nie jest to mocno obfity rój meteorów, ale w ciągu godziny możemy dostrzec do 18 szybko przebiegających meteorów. Z rojem tym związana jest kometa C/1861 G1 (Thatcher), odkryta w 1861 roku i powracająca co 415 lat. Sam rój znali już w starożytności Chińczycy.
Wiosenne pełnie Księżyca nastąpią 6 kwietnia, 5 maja i 4 czerwca, a z kolei nów będzie 19 maja i 18 czerwca. Z kolei 5 maja nastąpi półcieniowe zaćmienie Księżyca, w Polsce widoczne przy wschodzie Księżyca. 20 kwietnia czeka nas hybrydowe zaćmienie Słońca, ale zjawisko to nie będzie widoczne w Polsce. Pas zaćmienia przebiegnie przez Ocean Indyjski i Ocean Spokojny.
Fot. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA)

Fot. NASA [https://www.nasa.gov/feature/jpl/cosmic-milestone-nasa-confirms-5000-exoplanets]

Fot. Międzynarodowa Unia Astronomiczna [iau.org]

Źródło: PAP

SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/astronomiczna-wiosna-2023-czym-zachwyci-nocne-niebo

Astronomiczna wiosna 2023. Czym zachwyci nocne niebo.jpg

Astronomiczna wiosna 2023. Czym zachwyci nocne niebo2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robot będzie agentem nieruchomości na Marsie. Wybierze piękną jaskinię na twój nowy dom
2023-03-20. REDAKTOR Bogdan Stech
Na Marsie już wkrótce ruszą łowy na domy, a agentami nieruchomości będą stada robotów. Wszystko wskazuje na to, że pierwsi ludzie na Czerwonej Planecie, będą mieszkać jak neandertalczycy, czyli w jaskiniach.
Baza ludzi na Marsie staje się coraz bardziej realna. Zanim jednak stanie się to faktem, wśród najważniejszych problemów do pokonania jest znalezienie odpowiedniego domu dla astronautów. Oczywiście pierwsze mieszkania możemy zabrać ze sobą, ale będzie to niezwykle kosztowne.

Wśród pomysłów na rozwiązanie tego problemu jeden wyróżnia się niezwykłą prostotą. Zgodnie z nim baza na Marsie miałaby powstać w jaskiniach pod powierzchnią Czerwonej Planety. Wbrew pozorom takie siedlisko miałoby mnóstwo plusów.
Jaskinie byłyby doskonałymi schronieniami dla astronautów, ponieważ nie trzeba budować struktury i jest się w nich chronionym przed szkodliwym promieniowaniem kosmicznym. Wystarczy więc je tylko zagospodarować i urządzić, aby było pięknie i przytulnie
- powiedział Wolfgang Fink, profesor inżynierii i informatyki na University of Arizona.
Najpierw jednak taką wygodną i przytulną jaskinię trzeba znaleźć. Dzięki technologii rozwiniętej przez inżynierów z University of Arizona, środowiska podziemne na innych planetach będzie mogło eksplorować stadko robotów. To one będą pełnić rolę agentów nieruchomości, oferującym ludziom różne lokale zdatne do zamieszkania.
Fink jest autorem koncepcji, która umożliwia połączenie pojazdów autonomicznych, takich jak łaziki, landery czy drony, w sieć o nazwie DDCN, pozwalającą maszynom na współpracę jako zespół. To właśnie takie stada różnych robotów i latających dronów poruszałyby się w jaskiniach, komunikując się między sobą.
Pojazdy działałyby autonomicznie lub pod nadzorem robota - koorydnatora, który niczym szef wszystkich szefów wydawałby centralnie polecenia lub nawet nawigowałby małymi maszynami w szczególnie trudnym terenie. Podobne misje już się odbywają. Na przykład na Marsie łazik Perseverance dowodzi śmigłowcem Ingenuity.

Wyposażone w system wykrywania światła i mierzenia odległości lub lidar, mogły nawet mapować przejścia jaskiniowe we wszystkich trzech wymiarach, podobnie jak drony badające statek kosmiczny obcych w filmie "Prometeusz".
Warto w tym miejscu dodać, że naukowcy zidentyfikowali przynajmniej dziewięć jaskiń na Czerwonej Planecie, które mogą stanowić odpowiednie schronienie dla przyszłych astronautów.

Nie da się ukryć, że kolonizacja Marsa jest jednym z najważniejszych celów agencji kosmicznych na całym świecie. Utrzymanie i zabezpieczenie siedziby astronautów przed niebezpieczeństwami kosmosu jest kluczowe dla dalszych badań. Dzięki technologii, która została opracowana przez inżynierów z University of Arizona, znalezienie idealnego miejsca na kolonię może być znacznie łatwiejsze. Teraz tylko pozostaje czekać na pierwszych kolonizatorów Marsa, którzy wybiorą swoją wymarzoną jaskinię.
Robot to badania jaskiń przygotowany przez University of Arizona

https://spidersweb.pl/2023/03/robot-zostal-agentem-nieruchomosci-na-marsie.html

Robot będzie agentem nieruchomości na Marsie. Wybierze piękną jaskinię na twój nowy dom.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbki marsjańskich skał gotowe do transportu na Ziemię
2023-03-20.
Ostatnia z 10 próbek skał została zdeponowana na Marsie przez łazik NASA Perseverance. Materiał zamknięty w tubie czeka na przetransportowanie na Ziemię na początku lat 30. XXI wieku.
Sześć tygodni po rozpoczęciu programu pobierania i deponowania próbek, ostatnia próbka marsjańskiego gruntu spoczęła na powierzchni Czerwonej Planety 29 stycznia 2023 roku. Fiolki zostaną w przyszłości przetransportowane na Ziemię w ramach misji NASA i ESA Mars Sample Return. W trakcie misji, łazik Perseverance pobierał próbki ze skał, które zespół misji uznał za istotne z naukowego punktu widzenia. Jedna próbka z każdej pary (na pokładzie łazika znajduje się duplikat próbki) została umieszczona na powierzchni Marsa w regionie „Three Forks” w kraterze Jezero.
Naukowcy uważają, że rdzenie skał magmowych i osadowych stanowią doskonały przekrój procesów geologicznych, które przebiegały w kraterze Jezero wkrótce po utworzeniu krateru prawie 4 miliardy lat temu. Łazik zdeponował również próbkę atmosferyczną oraz pustą fiolkę, która będzie punktem odniesienia do analizy skał marsjańskich. Położenie każdej z tytanowych fiolek zostało dokładnie określone i oznaczone. Nawet w przypadku, gdy próbki zostaną przykryte grubą warstwą marsjańskiego pyłu, odnalezienie za wiele lat będzie możliwe. Miejsce zdeponowania „Three Forks” znajduje się na płaskim terenie delty rzecznej.
Jak dostarczyć próbki na Ziemię?
Perseverance pobiera duplikaty próbek z wybranych przez naukowców celów skalnych. Obecnie łazik posiada na pokładzie pozostałe 17 fiolek (w tym jedną próbkę atmosferyczną). Opierając się na założeniach kampanii Mars Sample Return, łazik dostarczy próbki do przyszłego lądownika-robota. Z kolei lądownik użyje ramienia do umieszczenia probówek w kapsule na pokładzie małej rakiety. Rakieta ta wzniesie się na orbitę Marsa, skąd zostanie przechwycona przez statek kosmiczny i przetransportowana na Ziemię.
,, Ten [dron], który obecnie lata na Marsie to zabawka i testowanie technologii. Następny helikopter już będzie zbierał dane naukowe, latał nawet 200 kilometrów, będzie wlatywał do kraterów i jam na Marsie. To będzie trudna i ciekawa misja.
Artur B. Chmielewski, NASA
Artur B. Chmielewski jest pracownikiem amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Polski inżynier w NASA dotychczas zajmował się m.in. budową instrumentów naukowych w laboratorium, testowaniem części do statków kosmicznych oraz pracą nad 15 misjami agencji.
Próbki pozostawione na powierzchni planety będą służyć jako rezerwa, jeśli Perseverance nie będzie w stanie dostarczyć probówek do przyszłego lądownika. W takim przypadku do przechwycenia pozostawionych na marsjańskim gruncie próbek zostaną wykorzystane dwa drony.
źródło: NASA
Fragment programu "Wiadomości"
Mapa ukazująca rozmieszczenie próbek w kraterze Jezero. Fot. NASA/JPL-Caltech

Mars Sample Return: Bringing Mars Rock Samples Back to Earth
https://www.youtube.com/watch?v=t9G36CDLzIg&list=PLTiv_XWHnOZpzQKYC6nLf6M9AuBbng_O8
TVP NAUKA

https://nauka.tvp.pl/65962536/probki-marsjanskich-skal-gotowe-do-transportu-na-ziemie

Próbki marsjańskich skał gotowe do transportu na Ziemię.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest dwa razy mocniejszy, mógłby być wytwarzany poza Ziemią. Specjaliści stworzyli "kosmiczny" beton
2023-03-20. Nicole Makarewicz
Angielscy specjaliści od materiałów budowlanych opracowali beton produkowany z symulowanego marsjańskiego lub księżycowego pyłu. Mógłby więc być wytwarzany poza Ziemią, a przy tym jest dwa razy mocniejszy od zwykłego betonu.
Angielscy specjaliści od materiałów budowlanych opracowali beton produkowany z symulowanego marsjańskiego lub księżycowego pyłu. Mógłby więc być wytwarzany poza Ziemią, a przy tym jest dwa razy mocniejszy od zwykłego betonu.
Zespół z University of Manchester, na łamach pisma "Open Engineering", przedstawił wynalazek o nazwie "StarCrete". Można tę nazwę rozumieć jako gwiezdny beton (ang. star concrete).
Nietypowa substancja składa się z pyłu przypominającego marsjańską glebę, skrobi ziemniaczanej oraz niewielkiej ilości specjalnej, ale łatwo dostępnej soli. Jest to zatem, jak twierdzą jego twórcy, doskonały materiał do prowadzenia budowy na Marsie i na innych ciałach niebieskich, w tym Księżycu.
Tym bardziej że jest to materiał dwa razy mocniejszy od tradycyjnego betonu. Wytrzymywał 72 MPa (megapaskale) nacisku, podczas gdy zwykły beton - 32 MPa. Podobny materiał otrzymany z pyłu księżycowego był jeszcze mocniejszy - poradził sobie z 91 MPa.
Wcześniej ten sam zespół opracował podobny beton, w którym zamiast skrobi spoiwo stanowiły krew oraz mocz. Choć był on nieco wytrzymalszy od zwyczajnego betonu, materiał nie mógłby zostać wykorzystany z oczywistych względów - ze względu na trudny dostęp do krwi.
Ponieważ skrobia będzie wykorzystywana jako część diety astronautów, sensowne wydawało się użycie jej jako spoiwa, zamiast ludzkiej krwi. Jednocześnie obecne technologie spoiw nadal wymagają wielu lat rozwoju i potrzebują dużych nakładów energii oraz skomplikowanego sprzętu. To wszystko zwiększałoby koszty misji. StarCrete nie ma takich wymagań, więc uprościłby misję, uczyniłby ją tańszą i łatwiej wykonalną - mówi kierujący pracami ekspert, dr Aled Roberts.
razy mocniejszy od zwykłego betonu.
 
/Zdjęcie ilustracyjne /Shutterstock
Angielscy specjaliści od materiałów budowlanych opracowali beton produkowany z symulowanego marsjańskiego lub księżycowego pyłu. Mógłby więc być wytwarzany poza Ziemią, a przy tym jest dwa razy mocniejszy od zwykłego betonu.
Zespół z University of Manchester, na łamach pisma "Open Engineering", przedstawił wynalazek o nazwie "StarCrete". Można tę nazwę rozumieć jako gwiezdny beton (ang. star concrete).
Nietypowa substancja składa się z pyłu przypominającego marsjańską glebę, skrobi ziemniaczanej oraz niewielkiej ilości specjalnej, ale łatwo dostępnej soli. Jest to zatem, jak twierdzą jego twórcy, doskonały materiał do prowadzenia budowy na Marsie i na innych ciałach niebieskich, w tym Księżycu.
Tym bardziej że jest to materiał dwa razy mocniejszy od tradycyjnego betonu. Wytrzymywał 72 MPa (megapaskale) nacisku, podczas gdy zwykły beton - 32 MPa. Podobny materiał otrzymany z pyłu księżycowego był jeszcze mocniejszy - poradził sobie z 91 MPa.
Wcześniej ten sam zespół opracował podobny beton, w którym zamiast skrobi spoiwo stanowiły krew oraz mocz. Choć był on nieco wytrzymalszy od zwyczajnego betonu, materiał nie mógłby zostać wykorzystany z oczywistych względów - ze względu na trudny dostęp do krwi.
Dalsza część artykułu pod materiałem video:
Ponieważ skrobia będzie wykorzystywana jako część diety astronautów, sensowne wydawało się użycie jej jako spoiwa, zamiast ludzkiej krwi. Jednocześnie obecne technologie spoiw nadal wymagają wielu lat rozwoju i potrzebują dużych nakładów energii oraz skomplikowanego sprzętu. To wszystko zwiększałoby koszty misji. StarCrete nie ma takich wymagań, więc uprościłby misję, uczyniłby ją tańszą i łatwiej wykonalną - mówi kierujący pracami ekspert, dr Aled Roberts.

Astronauci prawdopodobnie też nie chcieliby mieszkać w domach zbudowanych ze strupów i moczu - dodaje.
Badacze liczą, że 25 kg wysuszonych ziemniaków dostarczy ilość skrobi potrzebną do uzyskania pół tony betonu. Mogłoby z tego powstać nieco ponad 200 cegieł, a dla przykładu trzypokojowy dom składa się z ok. 7,5 tys. cegieł - wyliczają naukowcy.
Potrzebną do produkcji betonu sól - chlorek magnezu także można uzyskiwać z marsjańskiej gleby lub łez astronautów.
Teraz naukowcy zamierzają przetestować beton w realnych warunkach, poza laboratorium, a także wprowadzić go na budowy na Ziemi. Założyli już start-up, który ma się tym zajmować.
Produkcja betonu na Ziemi odpowiada dziś za 8 proc. emisji dwutlenku węgla - podkreślają twórcy nowego materiału. Jest to wynik ogromnej energochłonności związanej z wysokimi temperaturami produkcji. Tymczasem StarCret wymaga tylko temperatury typowej dla zwykłego piekarnika.
Więcej informacji w artykule źródłowym.
/Zdjęcie ilustracyjne /Shutterstock
Źródło: PAP
RMF24
https://www.rmf24.pl/news-jest-dwa-razy-mocniejszy-moglby-byc-wytwarzany-poza-ziemia-s,nId,6666221#crp_state=1

Jest dwa razy mocniejszy, mógłby być wytwarzany poza Ziemią. Specjaliści stworzyli kosmiczny beton.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli gdzieś istnieje życie, to na tym księżycu Jowisza. Europa zaskoczyła naukowców
2023-03-20. REDAKTOR Rafał Dadura
Europa to skuty wodnym lodem, nieco mniejszy od ziemskiego księżyc Jowisza. Ten biały obiekt poprzecinany jest nieregularnymi brązowymi liniami. Pod powierzchnią wiecznie zamarzniętej powłoki, która go pokrywa, kryje się wodny, zasolony ocean mogący być środowiskiem dogodnym do rozwoju w nim życia.
O istnieniu Europy wiemy od 1610 roku, gdy odkrył ją Galileusz. Naukowcy z JPL (Jet Propulsion Laboratory - Laboratorium Napędu Odrzutowego) należącego do NASA, we współpracy z partnerami Uniwersytetem Hokkaido w Japonii ogłosili właśnie, że najprawdopodobniej udało im się rozwikłać jedną z zagadek dotyczących księżyca.
Europa, czyli wodny ocean i lodowa skorupa na księżycu Jowisza.
Europa jest wyjątkowa nie tylko dlatego, że równomiernie pokrywa ją wodny lód, który sprawia, że to najgładszy obiekt w naszym bezpośrednim kosmicznym sąsiedztwie. Szczególną jej cechą jest to, że lodowa skorupa się obraca! Mało tego, obraca się ona szybciej niż wnętrze jowiszowego księżyca!
Według właśnie ogłoszonych wyników badań ten szczególny ruch powierzchni Europy może być skutkiem intensywnych prądów oceanicznych napierających na nią od spodu. Lodowa sfera pokrywająca Europę pływa na położonym pod nią oceanie wody - takiej samej jak na Ziemi. To sprawia, że może obracać się niezależnie od reszty księżyca, na który oprócz lodowej powłoki i oceanu składa się skalisty, krzemianowy płaszcz i metaliczne jądro zbudowane z niklu i żelaza.
To odkrycie jest doniosłym osiągnięciem, ponieważ dzięki niemu możemy lepiej zrozumieć, co dzieje się pod powierzchnią lodu. Tak naprawdę to właśnie jest najbardziej fascynujące, jeśli chodzi o ten księżyc Jowisza.
W ukrytym pod lodem oceanie może istnieć życie.
To dlatego Europa jest obiektem takiego zainteresowania naukowców. W ciągu najbliższych dwóch lat planowane są dwie misje kosmiczne mające zbadać bliżej to ciało niebieskie. Sonda Europejskiej Agencji Kosmicznej o wdzięcznym akronimie JUICE (Jupiter Icy Moons Explorer - Eksplorator Lodowych Księżyców Jowisza) ma wystartować w kwietniu 2023 roku i badać będzie trzy księżyce planetarnego olbrzyma, na których znajdują się oceany: Ganimedes, Callisto i Europa. Z kolei pod koniec 2024 roku NASA planuje wystrzelić orbiter o nazwie Europa Clipper, który wykona prawie 50 bliskich przelotów, aby zbadać Europę pod kątem ewentualnych oznak życia.
Jednak już teraz, dzięki obserwacjom teleskopowym prowadzonym z Ziemi, a także danym zebranym przez poprzednie sondy, które odwiedzały tamten rejon Układu Słonecznego, naukowcy są w stanie powiedzieć wiele o czwartym największym księżycu Jowisza.
Niezwykle przydatne okazują się też symulacje komputerowe i eksperymenty prowadzone w laboratoriach. Dzięki nim wiemy, że Europa podlega zniekształceniom przez Jowisza, który poprzez swoje potężne oddziaływanie grawitacyjne sprawia, że księżyc zachowuje się jak piłka pod wpływem nacisku.
Wpływom grawitacji podlega też wodny ocean, który przemieszcza się pod lodową powierzchnią Europy. Ogromne energie wyzwalane przez ten proces powodują pękanie lodowej powłoki Europy (stąd nieregularne brązowawe linie na jej powierzchni), a także generują część ciepła, które utrzymuje wodę w stanie ciekłym.
Głównym źródłem dodatnich temperatur pod powierzchnią lodu jest jednak rozpad radioaktywny jądra księżyca. Wszystkie te czynniki w połączeniu z rotacją Europy sprawiają, że pod lodem najprawdopodobniej obecna są dość silne prądy oceaniczne.
Lodowa skorupa Europy może mieć od 15 do 25 km grubości
Według szacunków zawartych w ogłoszonej właśnie pracy naukowej prądy te mogą być na tyle silne, by przesuwać globalną skorupę lodową, która spowija cały księżyc. Nikt na razie nie wie dokładnie, jak gruba jest ta skorupa, ale szacunki mówią wartościach od 15 do 25 kilometrów grubości.
Podczas gdy naukowcy wiedzieli, że lodowa powłoka Europy prawdopodobnie obraca się sama, teraz skupili się na grawitacyjnym wpływie Jowisza jako sile napędowej. Do stworzenia złożonych symulacji ruchu wód pod powierzchnią Europy wykorzystane zostały superkomputery NASA. Co ciekawe, użyto wielu technik, które stosowane są do modelowania oceanów na Ziemi. Dzięki nim zespół pod kierownictwem Hamisha Haya mógł zbadać nie tylko same procesy cyrkulacji oceanu Europy, ale także podjąć się próby oceny tego, jaki wpływ na jego prądy wpływa nagrzewanie się i wychładzanie wody. Jak mówi naukowiec:
Wcześniej, dzięki eksperymentom laboratoryjnym i modelowaniu wiadomo było, że ogrzewanie i chłodzenie oceanu Europy może napędzać prądy. Teraz nasze wyniki podkreślają sprzężenie między oceanem a rotacją lodowej skorupy, które nigdy wcześniej nie było brane pod uwagę. Teraz gdy wiemy o potencjalnym sprzężeniu wewnętrznych oceanów z powierzchniami tych ciał, możemy dowiedzieć się więcej o ich historii geologicznej, jak również o historii Europy.
Europa nie jest sama w gronie potencjalnych nosicieli życia.
Badanie będzie niezwykle cenne podczas eksploracji innych oceanicznych globów Układu Słonecznego, gdzie cechy powierzchni mogą dawać wskazówki dotyczące wód ukrytych poniżej. Ocean wody pod powierzchnią lodowej skorupy to bowiem cecha nie tylko Europy. Jest to ekscytujący temat, dlatego, że naukowcy od dawna zastanawiają się nad możliwością istnienia mikroorganizmów w oceanach innych naturalnych satelitów w naszym układzie.
Jednym z kandydatów na gospodarza ewentualnych organizmów jest księżyc innego planetarnego giganta - Saturna, Enceladus. To również spowity lodową skorupą glob, pod powierzchnią którego obecny jest ocean wody.
Wiemy, że wywiera on ogromne ciśnienie na lodową powierzchnię, co prowadzi do jej pęknięć. Wtedy w przestrzeń kosmiczną wyrzucane są wielokilometrowe pióropusze wody, zanim nie dojdzie do zasklepienia się lodu. Przez jeden z takich pióropuszy przeleciała w 2015 roku sonda Cassini. Dzięki temu wiemy, że woda na Enceladusie zawiera proste węglowodory.
Tamtejszy ocean w połączeniu ze źródłem energii, jakim jest obecne tam ciepło (którego źródła na razie nie wyjaśniono jednoznacznie) obecnością składników odżywczych i cząsteczek organicznych, sprawia, że Enceladus jednym z najlepszych miejsc do badania środowisk potencjalnie nadających się do zamieszkania przez życie pozaziemskie. Teraz do tego grona może dołączyć Europa.
https://spidersweb.pl/2023/03/europa-jowisz-istnienie-zycia.html

Jeżeli gdzieś istnieje życie, to na tym księżycu Jowisza. Europa zaskoczyła naukowców.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe narzędzie do oszacowania, ile wody może być ukryte pod powierzchnią planety
2023-03-20.
W poszukiwaniu życia w innych miejscach we Wszechświecie naukowcy tradycyjnie szukają planet z wodą w stanie ciekłym na powierzchni. Jednak zamiast płynąć w postaci oceanów i rzek, woda może być zamknięta w skałach głęboko we wnętrzu planety.
Teraz naukowcy mają sposób na oszacowanie, ile wody planeta skalista może przechowywać w swoich podziemnych zbiornikach. Uważa się, że woda, która jest zamknięta w strukturze minerałów głęboko pod powierzchnią, może pomóc planecie odzyskać siły po jej początkowych ognistych narodzinach.

Naukowcy opracowali model, który może przewidzieć proporcje bogatych w wodę minerałów we wnętrzu planety. Minerały te działają jak gąbka wchłaniająca wodę, która może później wrócić na powierzchnię i uzupełnić oceany. Ich wyniki mogą pomóc nam zrozumieć, jak planety mogą stać się zdatne do zamieszkania w następstwie intensywnego ciepła i promieniowania w ich wczesnych latach.

Planety krążące wokół czerwonych karłów typu M – najczęstszych gwiazd w Galaktyce – są uważane za jedne z najlepszych miejsc do poszukiwania obcego życia. Jednak gwiazdy te mają szczególnie burzliwe lata młodzieńcze – uwalniają intensywne promieniowania, które rozsadzają pobliskie planety i wypalają z nich wodę powierzchniową.

Faza dojrzewania naszego Słońca była stosunkowo krótka, ale czerwone karły spędzają znacznie więcej czasu w tym trudnym okresie przejściowym. W rezultacie, planety krążące wokół nich cierpią z powodu efektu cieplarnianego, co powoduje, że ich klimat pogrąża się w chaosie.

Chcieliśmy zbadać, czy te planety, po tak burzliwym wychowaniu, mogą się zrehabilitować i dalej gościć wodę powierzchniową – powiedziała główna autorka badania, Claire Guimond, doktorantka na Wydziale Nauk o Ziemi w Cambridge.

Nowe badania, opublikowane w Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, pokazują, że woda we wnętrzu planety może być realnym sposobem na uzupełnienie wody w stanie ciekłym na powierzchni, gdy gwiazda macierzysta dojrzeje i osłabnie. Woda ta prawdopodobnie byłaby wydobywana przez wulkany i stopniowo uwalniana w postaci pary wodnej do atmosfery, wraz z innymi życiodajnymi pierwiastkami.

Ich nowy model pozwala im obliczyć pojemność wody wewnątrz planety w oparciu o jej rozmiar i chemię gwiazdy macierzystej. Model daje nam górną granicę ilości wody, jaką planeta może przenosić na głębokości, w oparciu o te minerały i ich zdolność przyjmowania wody do swojej struktury – powiedziała Guimond.

Naukowcy odkryli, że rozmiar planety odgrywa kluczową rolę w decydowaniu o tym, ile wody może ona pomieścić. Dzieje się tak, ponieważ rozmiar planety określa proporcje minerałów przenoszących wodę, z których jest zbudowana.

Większość wody wewnątrz planety znajduje się w skalnej warstwie zwane górnym płaszczem, która leży bezpośrednio pod skorupą. Tutaj ciśnienie i temperatura są odpowiednie do tworzenia się zielono-niebieskich minerałów, zwanych wadsleitem i ringwoodytem, które mogą wchłaniać wodę. Ta skalista warstwa znajduje się również w zasięgu wulkanów, które mogą wydobywać wodę na powierzchnię poprzez erupcje.

Nowe badania wykazały, że większe planety – około dwa do trzech razy większe od Ziemi – mają zazwyczaj bardziej suche skalne płaszcze, ponieważ bogaty w wodę górny płaszcz stanowi mniejszą część ich całkowitej masy.

Wyniki mogą dostarczyć naukowcom wskazówek, które pomogą im w poszukiwaniach egzoplanet, które mogą gościć życie. To może pomóc udoskonalić nasze klasyfikowanie planet, które należy badać w pierwszej kolejności - powiedział Oliver Shorttle, który jest współpracownikiem Wydziału Nauk o Ziemi i Instytutu Astronomii w Cambridge. Kiedy szukamy planet, które najlepiej utrzymują wodę, prawdopodobnie nie chcesz planety znacznie masywniejszej lub znacznie mniejszej niż Ziemia.

Odkrycia mogą również przyczynić się do naszego rozumienia, jak planety, w tym te bliższe nam, jak Wenus, mogą przejść od jałowych piekieł do błękitnego marmuru. Temperatura na powierzchni Wenus, która ma podobną wielkość i skład chemiczny jak Ziemia, wynosi około 450o C, a jej atmosfera jest ciężka od dwutlenku węgla i azotu. Pozostaje otwartą kwestią, czy Wenus posiadała wodę w stanie ciekłym na swojej powierzchni 4 miliardy lat temu. Jeżeli tak jest, to Wenus musiała znaleźć sposób na ochłodzenie się i odzyskanie wody powierzchniowej po narodzinach przy ognistym Słońcu – powiedział Shorttle. Możliwe, że w tym celu wykorzystała wodę wewnętrzną.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of Cambridge

Urania
Wizja artystyczna przedstawiająca wodne światy. Źródło: NASA
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/03/nowe-narzedzie-do-oszacowania-ile-wody.html

Nowe narzędzie do oszacowania, ile wody może być ukryte pod powierzchnią planety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego tym razem Wielkanoc jest w kwietniu, a nie w marcu? Przyczyny trzeba szukać na niebie
2023-03-21.
Często zastanawiamy się dlaczego Wielkanoc w każdym roku obchodzona jest w innych dniach. Raz wypada w marcu, gdy potrafi leżeć śnieg, a innym razem w kwietniu, gdy bywa gorąco. Kto i na jakiej podstawie wyznacza jej datę?
Okazuje się, że data Wielkanocy wyznaczana jest za pomocą zjawisk astronomicznych, a dokładniej Księżyca. Jako że nasz naturalny satelita porusza się wokół Ziemi ze znaną naukowcom prędkością, możemy ustalić jego pozycję nawet za setki lat, a więc również podać dokładną datę Wielkanocy w dowolnym roku.
Wyznaczanie czasu świętowania Wielkanocy rozpoczęło się po Soborze Nicejskim, który odbył się w 326 roku. Zgodnie z wytycznymi, Wielkanoc przypada zawsze w najbliższą niedzielę po pierwszej Paschalnej Pełni Księżyca. Ta z kolei jest pierwszą pełnią wypadającą po 20 marca.
Potocznie stosuje się też regułkę, że Wielkanoc wyznaczana jest na niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca według danych astronomicznych. Najbliższa wiosenna pełnia nastąpi dopiero w kwietniu. Pełnia Różowego Księżyca będzie miała miejsce 6 kwietnia o godzinie 6:35.
Będzie ona spełniać wymóg Paschalnej Pełni Księżyca i to właśnie na podstawie jej wyliczona zostanie data Wielkanocy na 9 kwietnia. Warto w okolicach Wielkanocy przyjrzeć się wschodzącemu Księżycowi, bo to właśnie jemu zawdzięczamy wyznaczanie daty wyjątkowych Świąt, które niosą nam nadzieję.
Zagmatwane obliczenia
Jednak w 2019 roku zdarzyło się coś niezwykłego. Astronomiczna wiosna rozpoczęła się 20 marca o godzinie 22:58, a pierwsza wiosenna pełnia miała miejsce niecałe 4 godziny później, dokładnie 21 marca o godzinie 2:43.
Wielkanoc powinna być wyznaczona na niedzielę, 24 marca, ale tak się nie stało. Musieliśmy na nią czekać niemal miesiąc, do 21 kwietnia. Dlaczego? Ponieważ kościół sugeruje się przy ustalaniu daty Wielkanocy nie astronomiczną pełnią Księżyca, lecz Paschalną Pełnią Księżyca oraz Kościelną Pełnią Księżyca, a ta ostatnia czasem odbiega od tej pierwszej.
To jednak dopiero początek tego skomplikowanego procesu, który jest tak zagmatwany, że niewielu jest w stanie go zrozumieć. Jedną z takich osób jest jezuita Guy Consolmagno, amerykański astronom i popularyzator nauki, pracujący na co dzień w Watykańskim Obserwatorium Astronomicznym. To właśnie on czuwa, aby proces wyznaczania daty Wielkanocy przebiegał zgodnie z wytycznymi Soboru Nicejskiego sprzed 1693 lat.
Kościelna Pełnia Księżyca zrodziła się z powodu występowania stref czasowych. Pełnię Księżyca zawsze ustala się z dokładnością do minuty, jednak przypada ona np. w Warszawie o kilka godzin wcześniej niż w Nowym Jorku. 4 lata temu miała ona miejsce około północy, w Warszawie 21 marca o godzinie 2:43, a w Nowym Jorku o 21:43 dnia poprzedniego.
Tymczasem Wielkanoc w kościele katolickim powinna być obchodzona w jednym czasie na całym świecie. Z tego powodu pod uwagę bierze się tzw. cykl metoniczny, który jest okresem 19 lat, po którym Słońce i Księżyc wracają do niemal identycznej konfiguracji na niebie. Następnie ten czas dzieli się na 29- i 30-dniowe miesiące kościelne.
Pierwszy dzień kościelnego paschalnego miesiąca przypada na tzw. nów kościelny między 8 marca a 5 kwietnia włącznie. Kościelna Pełnia Księżyca, w okresie Wielkanocy zwana Paschalną Pełnią Księżyca, wypada po upływie 13 dni, zawsze pomiędzy 21 marca a 18 kwietnia. Następnie wyznacza ona Wielkanoc, między 22 marca (tak będzie w 2285 roku) a 25 kwietnia (najbliżej w 2038 roku).
W 2019 roku astronomiczne wyliczenia rozmijały się względem kościelnych tablic, dlatego astronomiczna pierwsza wiosenna pełnia przypadła według kalendarza kościelnego jeszcze w zimie. Do pierwszej wiosennej kościelnej pełni musieliśmy więc poczekać dodatkowy miesiąc.
W ostatnich latach pojawiły się pomysły, aby nie tylko ustalić stałą datę Wielkanocy w okolicach 4 kwietnia, jak w ubiegłym roku, ale też wyznaczyć ją zarówno dla kościoła zachodniego, jak i wschodniego, który datę tego święta ustala na podstawie kalendarza juliańskiego. Nie jest jednak łatwo zmieć coś, co pozostaje niezmienne od przeszło 20 pokoleń.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Vatican.va
Fot. Pixabay.
Fot. Pixabay
Nazwy charakterystycznych obszarów na powierzchni Księżyca. Fot. NASA / TwojaPogoda.pl
Watykan księżycową nocą. Fot. Pixabay.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2023-03-21/dlaczego-tym-razem-wielkanoc-jest-w-kwietniu-a-nie-w-marcu-przyczyny-trzeba-szukac-na-niebie/

Dlaczego tym razem Wielkanoc jest w kwietniu, a nie w marcu Przyczyny trzeba szukać na niebie.jpg

Dlaczego tym razem Wielkanoc jest w kwietniu, a nie w marcu Przyczyny trzeba szukać na niebie2.jpg

Dlaczego tym razem Wielkanoc jest w kwietniu, a nie w marcu Przyczyny trzeba szukać na niebie3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak przebiega zderzenie sondy z planetoidą?
2023-03-21.
Zderzenie planetoidy Dimorphos z sondą obrony planetarnej DART zaobserwowali astronomowie z Europejskiego Obserwatorium Południowego.
W 2022 roku Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA poinformowała, że po raz pierwszy w historii przetestuje system obrony planetarnej. Chodziło o zmianę kursu planetoidy Dimorphos, która zbliżała się do Ziemi w ramach testu zdolności naszej cywilizacji do obrony przed potencjalnym zagrożeniem ze strony planetoid. Misja zakończyła się powodzeniem i kurs planetoidy uległ zmianie. Teraz astronomowie Europejskiego Obserwatorium Południowego poinformowali, że dzięki teleskopom ESO usytuowanym w Chile udało się zaobserwować zdarzenie.
Czym są planetoidy?
Kolizja miała miejsce 11 milionów kilometrów od Ziemi. To wystarczyło, aby móc zaobserwować zdarzenie. Dzięki obserwacji naukowcy wiedzą więcej o budowie planetoidy.
,, Planetoidy to najbardziej pierwotne pozostałości tego, z czego zbudowane są planety i księżyce w naszym Układzie Słonecznym.
Brian Murphy, doktorant, Uniwersytet w Edynburgu
Naukowiec dodaje, że badając chmurę materiału wyrzuconego po zderzeniu z sondą DART można dowiedzieć się, jak uformował się Układ Słoneczny.
Co można zbadać przez kontrolowane zderzenie z planetoidą?
Badacze wskazują, że zdarzają się samoistne kolizje pomiędzy planetoidami, a misja DART umożliwia badanie zderzenia kontrolowanego. To tak, jakby naukowcy znaleźli się w laboratorium. Dzięki instrumentom spektroskopowym badacze mogli prześledzić ewolucję chmury pyłu powstałego wskutek zderzenia. Odkryli, że powstała chmura była bardziej niebieska niż sama planetoida. Oznacza to, że mogła być zbudowana z bardzo drobnych cząsteczek. W ciągu godzin i dni od zdarzenia pojawiły się też inne struktury. Były to grudki, spirale oraz długa oddalająca się wskutek promieniowania słonecznego smuga. Te nowe struktury były koloru bardziej czerwonego niż sama planetoida, dlatego mogły być zbudowane z większych cząsteczek.
Naukowcy postanowili przyjrzeć się składowi chemicznemu chmury. W szczególności poszukiwali tlenu i wody pochodzącej z lodu. Nie odnaleziono jednak niczego, co z kolei nie było niespodzianką. Planetoidy bowiem nie zawierają lodu, dlatego odnalezienie w nich wody byłoby ogromnym zaskoczeniem.
O czym mówi badanie światła wokół planetoidy?
Inna grupa naukowców badała jak sonda DART zmieniła powierzchnię planetoidy. Zrobili to za pomocą badania światła słonecznego, które jest rozproszone przez powierzchnię planetoidy lub jej atmosferę. To powoduje polaryzację. Oznacza to, że fale świetlne poruszają się raczej w wyznaczonym kierunku niż losowo. Zmiana polaryzacji i położenia planetoidy względem Słońca i Ziemi ujawnia skład i budowę jej powierzchni. Okazało się, że po zderzeniu z sondą stopień polaryzacji gwałtownie się zmniejszył. W tym samym czasie nastąpiło rozjaśnienie całego układu. Możliwym wytłumaczeniem tego zjawiska jest fakt, że zderzenie wyzwoliło więcej pierwotnego materiału z wnętrza planetoidy.
Naukowcy wyjaśniają to zjawisko również tym, że materiał pochodzący z wnętrza mógł być jaśniejszy i mniej spolaryzowany niż ten z powierzchni. Stało się tak, ponieważ nigdy wcześniej nie miał styczności z wiatrami słonecznymi oraz promieniowaniem słonecznym. Innym możliwym wytłumaczeniem zjawiska jest to, że zderzenie zniszczyło cząsteczki budujące powierzchnię tym samym wyrzucając te mniejsze w chmurę pyłu. Mniejsze cząsteczki lepiej odbijają światło, co wpływa na mniejszy efekt polaryzacji.
Analiza danych uzyskanych dzięki dwóm teleskopom z Chile trwa. Naukowcy podkreślają, że badanie wykorzystało unikalną misję NASA polegającą na zmianie kursu planetoidy.
źródło: ESO
Zaobserwowane zdarzenie. Fot. ESO
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/68622020/jak-przebiega-zderzenie-sondy-z-planetoida

Jak przebiega zderzenie sondy z planetoidą.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy bąbel w międzygalaktycznej zupie
2023-03-21.
Zespół astrofizyków odkrył we wczesnym Wszechświecie protogromadę galaktyk otoczoną gazem, który jest zaskakująco gorący.
Ten palący gaz obejmuje region, który składa się z gigantycznego zbioru galaktyk nazwanego COSTCO-I. Zaobserwowany, gdy Wszechświat był 11 miliardów lat młodszy, COSTCO-I pochodzi z czasów, gdy gaz wypełniający większość przestrzeni poza widocznymi galaktykami, zwany ośrodkiem międzygalaktycznym, był znacznie chłodniejszy. W tej epoce, znanej jako „kosmiczne południe”, galaktyki we Wszechświecie znajdowały się u szczytu formowania się gwiazd; ich stabilne środowisko było pełne zimnego gazu, którego potrzebowały do formowania się i wzrostu, a temperatury wynosiły około 10 000o C.

W przeciwieństwie do tego, kocioł gazu związany z COSTCO-I wydaje się wyprzedzać swoje czasy, prażąc się w gorącym, złożonym stanie; jego temperatury przypominają dzisiejszy ośrodek międzygalaktyczny, który ma od 100 000 do 10 milionów stopni Celsjusza, często nazywany ciepłym-gorącym ośrodkiem międzygalaktycznym (ang. warm-hot intergalactic medium – WHIM).

Odkrycie to jest pierwszym przypadkiem, w którym astrofizycy zidentyfikowali skrawek starożytnego gazu wykazującego cechy współczesnego ośrodka międzygalaktycznego; jest to zdecydowanie najwcześniejsza znana część Wszechświata, która osiągnęła temperaturę dzisiejszego WHIM.

Badania, którymi kieruje zespół z Kavli Institute for the Physics and Mathematics of the Universe (Kavli IPMU, część Uniwersytetu Tokijskiego), zostały opublikowane 14 marca 2023 roku w The Astrophysical Journal Letters.

Jeżeli pomyślimy o dzisiejszym ośrodku międzygalaktycznym jako o gigantycznym kosmicznym gulaszu, który gotuje się i pieni, to COSTCO-I jest prawdopodobnie pierwszą bańką, którą astronomowie zaobserwowali w epoce w odległej przeszłości, kiedy większość garnka była wciąż zimna – powiedział Khee-Gan Lee, adiunkt w Kavli IPMU i współautor artykułu.

Zespół obserwował COSTCO-I, gdy Wszechświat miał zaledwie ¼ obecnego wieku. Protogromada galaktyk ma całkowitą masę ponad 400 bilionów mas Słońca i rozciąga się na kilka milionów lat świetlnych.

Podczas gdy astronomowie obecnie regularnie odkrywają takie odległe protogromady galaktyk, zespół odkrył coś dziwnego, gdy sprawdzał widma ultrafioletowe obejmujące region COSTCO-I za pomocą Spektrometru Obrazowania o Niskiej Rozdzielczości (LRIS) Obserwatorium Kecka. W normalnych warunkach duża masa i rozmiar protogromad galaktyk rzucałyby cień na długość fal charakterystyczne dla neutralnego wodoru, związanego z gazem protogromady.

W lokalizacji COSTCO-I nie znaleziono takiego cienia absorpcji.

Byliśmy zaskoczeni, ponieważ absorpcja wodoru jest jednym z powszechnych sposobów poszukiwania protogromady galaktyk, a inne protogromady w pobliżu COSTCO-I wykazują ten sygnał absorpcji – powiedział student studiów magisterskich na Uniwersytecie Tokijskim i główny autor badania. Czułe możliwości LRIS w zakresie ultrafioletu pozwoliły nam wykonać mapy gazu wodorowego z dużą pewnością, a sygnatury COSTCO-I po prostu tam nie było.

Brak neutralnego wodoru w protogromadzie oznacza, że gaz w niej musi być podgrzany do temperatury prawdopodobnie miliona stopni, znacznie powyżej stanu chłodnego oczekiwanego dla ośrodka międzygalaktycznego w tej odległej epoce.

Właściwości i pochodzenie WHIM pozostają obecnie jednym z największych pytań w astrofizyce. Możliwość zajrzenia do jednego z wcześniejszych miejsc ogrzewania WHIM pomoże ujawnić mechanizmy, które spowodowały, że gaz międzygalaktyczny zagotował się w obecną pianę – powiedział Lee. Istnieje kilka możliwości, jak to się może dziać, ale może to być albo od podgrzewania gazu podczas zderzania się ze sobą podczas kolapsu grawitacyjnego, albo olbrzymie strumienie radiowe mogą pompować energię z supermasywnych czarnych dziur w obrębie protogromady.

Ośrodek międzygalaktyczny służy jako zbiornik gazu, który dostarcza surowiec do galaktyk. Gorący gaz zachowuje się inaczej niż zimny, co decyduje o tym, jak łatwo może przepływać do galaktyk, by uformować gwiazdy. W związku z tym, mając możliwość bezpośredniego badania wzrostu WHIM we wczesnym Wszechświecie astronomowie mogą zbudować spójny obraz formowania się galaktyk i cyklu życia gazu, który je napędza.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Keck Observatory

Urania
Symulowana wizualizacja przedstawia scenariusz wielkoskalowego ogrzewania wokół protogromady galaktyk, wykorzystując dane z symulacji superkomputerowych. Źródło: The THREE HUNDRED Collaboration
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/03/pierwszy-babel-w-miedzygalaktycznej.html

 

Pierwszy bąbel w międzygalaktycznej zupie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pięć planet będzie widocznych jednocześnie na niebie. Niezwykłe widowisko nadchodzi
2023-03-21. REDAKTOR Bogdan Stech
Miłośnicy astronomii mają powód do radości, ponieważ jeszcze w tym miesiącu będą mogli podziwiać pięć planet Układu Słonecznego, które jednocześnie będą widoczne z Ziemi w rzadkiej formie układu planetarnego. 28 marca, Jowisz, Merkury, Uran, Mars i Wenus ułożą się w rzędzie na niebie tuż po zachodzie słońca.
Chociaż widok dwóch lub trzech planet jednocześnie na niebie nie jest niczym niezwykłym, pojawienie się ich pięciu już tak. Taki spektakl ostatnim razem oglądaliśmy w zeszłym roku oraz w 2020 i 2016 r.
Pięć planet jednocześnie widocznych na niebie - to już wkrótce
Wszystkich zainteresowanych tym niezwykłym wydarzeniem astronomicznym zachęcamy do rozpoczęcia obserwacji tuż po zachodzie słońca. Pięć planet jednocześnie będzie można zobaczyć we wtorek 28 marca. Zjawisko powinno mieć miejsce około godziny 19:20. Nasze oczy powinniśmy zwrócić dokładnie na zachód. Niestety, niektóre planety będą znacznie łatwiejsze do zobaczenia niż inne.
Dwie planety - Jowisz i Merkury - będą widoczne blisko horyzontu, będą bardzo jasne i łatwe do znalezienia. Mars będzie trochę ciemniejszy, ale nadal łatwo zauważalny gołym okiem, a zlokalizujemy go w prosty sposób, nieco poniżej Księżyca. Między Marsem, Jowiszem i Merkurym jaśnieć będzie Wenus, którą oglądać będziemy również bez problemu.
Gorzej sprawa mieć będzie się z Uranem. Nic dziwnego, to siódma planeta od Słońca, więc i jej blask jest dla nas słabo widoczny. Do zobaczenia Urana potrzebne będą przynajmniej lornetki, a planetę odszukamy w pobliżu Wenus, powyżej i na lewo.

Jak to często bywa w przypadku obserwacji gwiazd i wydarzeń na niebie, najlepszym wyborem pod względem lokalizacji są ciemne miejsca i obszary o słabym zanieczyszczeniu światłem. Na tej stronie możesz sprawdzić, gdzie znajduje się najbliższe miejsce najmniej zanieczyszczone światłem.

https://spidersweb.pl/2023/03/piec-planet-widocznych-jednoczesnie-marzec-2023.html

Pięć planet będzie widocznych jednocześnie na niebie. Niezwykłe widowisko nadchodzi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA: rozpoczęto budowę łazika księżycowego VIPER
2023-03-21. Wojciech Kaczanowski
NASA poinformowała, że rozpoczęto prace konstrukcyjne nad oficjalną wersję łazika księżycowego VIPER (Volatiles Investigating Polar Exploration Rover). Po ubiegłorocznych doniesieniach o opóźnieniu w misji badawczej, inżynierowie zamontowali w ostatnim czasie pierwsze elementy konstrukcji, które będą odpowiedzialne za podtrzymywanie i stabilizację całego bezzałogowca. W najbliższych miesiącach z kolei zostaną dodane kolejne podsystemy, a całość ma być gotowa do misji w 2024 r.
W ubiegłym tygodniu amerykańska agencja kosmiczna poinformowała na swojej stronie internetowej, iż budowa pierwszego zrobotyzowanego łazika księżycowego NASA o nazwie VIPER oficjalnie zbliża się do końca. Inżynierowie NASA rozpoczęli prace techniczne od zamontowania dolnej płyty podwozia wraz z częściami ramy, której zadaniem jest podtrzymywanie całej konstrukcji. Pozostałe elementy, jak i dotychczasowe efekty pracy znajdują się obecnie w Centrum Lotów Kosmicznych imienia Lyndona B. Johnsona w Houston w stanie Teksas.
Według informacji podanych przez amerykańską agencję kosmiczną, w kolejnych miesiącach inżynierowie będą kontynuować budowę, dodając do łazika awionikę oraz podsystemy odpowiadające za zasilanie, telekomunikację, systemy termiczne i systemy nawigacyjne, w tym specjalistyczne instrumenty (takie jak 1-metrowe wiertło do próbkowania księżycowego regolitu), które wykonają podstawowe cele misji VIPER. Z kolei w Centrum Badawczym imienia Josepha Amesa technicy pracują nad oprogramowaniem łazika, zanim zostanie on zintegrowany z resztą elementów. Jeśli chodzi o rozmiar bezzałogowca, inżynierowie zakładają, iż będzie on ważył około 450 kg i odpowiadał wielkości wózka golfowego. Dla porównania rozmiary modelu inżynierskiego łazika wynosiły 2,5 x 1,5 x 1,5 m.
Warto podkreślić, że inżynierowie pracujący przy łaziku VIPER wciąż czekają na dostawę niektórych elementów do laboratoriów, natomiast wydaje się, że na obecną chwilę nie powinno być opóźnień w tym zakresie. Przykładem jest dostarczenie zmodyfikowanego, komercyjnego spektrometru masowego, a dokładniej Spektrometru Masowego Obserwującego Operacje Księżycowe (MSOLO). Instrument ten zostanie zamontowany do łazika i pomoże w analizie składu chemicznego gleby księżycowej i badaniu wody na powierzchni Księżyca.
Testy wczesnej wersji łazika miała miejsce już w listopadzie 2021 r. na stanowisku testowym Simulated Lunar Operations Laboratory (SLOPE) w celu zakończenia serii prób manewrowych i przejazdów realizowanych w warunkach zbliżonych do księżycowych. Wówczas inżynierowie poinformowali, że urządzenie zaliczyło do tego momentu trzy testy mobilności, podczas których zebrano dane na temat sterowania, nawigacji pokładowej oraz ogólnej wydajności urządzenia. Zaawansowane testy łazika księżycowego utwierdzały badaczy, że misja może wyruszyć w 2023 r.
Sytuacja zmieniła się jednak, gdy w lipcu 2022 r. NASA poinformowała o rocznym opóźnieniu w przeprowadzeniu misji. Wówczas według oficjalnych informacji podawanych przez stronę amerykańską, decyzja była podyktowana potrzebą przeprowadzenia dodatkowych testów lądownika Griffin, który dostarczy urządzenie na powierzchnię naturalnego satelity naszej planety.
Według doniesień amerykańska agencja kosmiczna jest na dobrej drodze do dostarczenia VIPERA w połowie 2024 roku do firmy Astrobotic, która ma dostarczyć urządzenie badawcze na na biegun południowy Księżyca na pokładzie lądownika Griffin w ramach inicjatywy NASA Commercial Lunar Payload Services (CLPS). Zadaniem niewielkiego pojazdu będzie przede wszystkim zbadanie księżycowej powierzchni i tego, co znajduje się pod nią, pod kątem poszukiwań lodu wodnego oraz innych ważnych związków chemicznych, które mogą przydać się człowiekowi w stałej obecności.

Fot. NASA

Fot. NASA

Fot. NASA

Fot. NASA
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/sondy/nasa-rozpoczeto-budowe-lazika-ksiezycowego-viper

NASA rozpoczęto budowę łazika księżycowego VIPER.jpg

NASA rozpoczęto budowę łazika księżycowego VIPER2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska firma kosmiczna podpisała przełomowy kontrakt
2023-03-21.
Thorium Space, czyli polska firma działająca w sektorze kosmicznym, podpisała z Sivers Semiconductors kontrakt o wartości 1,85 mln USD na opracowanie i wdrożenie do produkcji na rynku globalnym chipsetów dla terminali naziemnych SATCOM oraz najnowszej generacji satelitów definiowanych cyfrowo.
W ramach kontraktu, opracowane zostaną cztery innowacyjne układy scalone MMIC, pozwalające na realizację aktywnych elektronicznie sterowanych anten płaskich w paśmie Ka, zarówno w terminalach naziemnych (pozwalających na równoległą łączność z wieloma satelitami na różnych orbitach – tzw. „make it before brake it"), a także unikatowy na rynku Światowym chipset kosmiczny do zastosowań na pokładzie satelit telekomunikacyjnych. (oba rozwiązania wyprzedzają o co najmniej dwie generacje obecnie dostępne rozwiązania konkurencji).
Celem szerszej współpracy firm, w pierwszych fazach rozwoju, jest dostarczenie przez Thorium Space działających próbek inżynieryjnych kilku różnych dedykowanych chipów w paśmie milimetrowym Ka dla zaawansowanych systemów komunikacji satelitarnej. W następnej fazie, nieuwzględnionej obecną umową, spółka planuje osiągnąć znaczny potencjał rozwoju wspomnianych chipów, które będą dalej rozwijane, kwalifikowane i przygotowywane do masowej produkcji. Chipsety będą wspierać zarówno segment naziemny, jak i kosmiczny, a wprowadzenie ich do masowej produkcji planowane jest w drugiej połowie 2024 r.
Współpraca z Sivers to jest dokładnie to, na co czekaliśmy od pierwszego dnia w Thorium Space. Dzisiaj jesteśmy pewni, że możemy opracować i dostarczyć najlepsze w swojej klasie, najnowocześniejsze, aktywne rozwiązania antenowe dla globalnego segmentu naziemnego i kosmicznego bez żadnych kompromisów.
Paweł Rymaszewski, CEO/CTO Thorium Space
Warto zaznaczyć, że Sivers Semiconductors to firma technologiczna, dostarczająca układy scalone i zintegrowane moduły w swoich dwóch obszarach biznesowych: bezprzewodowym i fotonicznym. Prace rozwojowe w ramach obecnie zawartej umowy rozpoczną się już w marcu 2023 roku i potrwają cały bieżący rok. Sivers szacuje zapotrzebowanie rynku na opracowywanie chipów na 5 mld USD w okresie 2023-2030.
Anders Storm, będący CEO firmy Sivers Semiconductors skomentował, że jest bardzo zadowolony ze współpracy z Thorium Space przy tym projekcie, mającym na celu wprowadzenie, jak opisał, najlepszych w swojej klasie chipsetów do ich rozwiązań naziemnych i kosmicznych. Dodał, że po raz pierwszy firma dostarczy rozwiązania do zastosowań kosmicznych, a współpraca z taką firmą jak Thorium Space zapowiada się niezwykle interesująco.
Przypomnijmy, że Thorium Space Sp. z o.o. firma z sektora zaawansowanych systemów komunikacji satelitarnej (Space Advanced Communication Company). Zajmuje się projektowaniem nowatorskich rozwiązań technologicznych w zakresie konstruowania pojazdów kosmicznych i inteligentnych anten macierzowych, mających zastosowanie w branży kosmicznej i sektorze obronności. Posiada biura we Wrocławiu i Warszawie.
Źródło: Thorium Space
Fot. NASA
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/sektor-krajowy/polska-firma-kosmiczna-podpisala-przelomowy-kontrakt

 

Polska firma kosmiczna podpisała przełomowy kontrakt.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolls Royce dostarczy reaktor nuklearny na Księżyc?
2023-03-21Wojciech Kaczanowski

W ostatnich dniach brytyjska firma Rolls Royce ogłosiła, że uzyskała dodatkowe fundusze od Brytyjskiej Agencji Kosmicznej (UKSA), które zostaną przeznaczone na projekt konstrukcji małego reaktora atomowego służącego jako długoterminowe źródło energii dla przyszłych baz księżycowych. Zgodnie z komunikatem, UKSA wsparła pomysł kwotą w wysokości 2,9 mln GBP.
17 marca br. na stronie brytyjskiej firmy Rolls Royce pojawił się komunikat dotyczący pozyskania nowych funduszy od Brytyjskiej Agencji Kosmicznej (UKSA) na projekt małego reaktora atomowego, który zapewniłby wystarczającą ilość energii dla przyszłych baz na Srebrnym Globie. UKSA wsparła prace badawcze kwotą 2,9 mln GPB, które zakończą się wstępną demonstracją brytyjskiego modułowego reaktora jądrowego na Księżycu. Dodatkowe fundusze są następstwem przyznanych przez Brytyjską Agencję Kosmiczną 249 tyś. GBP w 2022 r. na wcześniejsze badania.
Rolls Royce pracuje nad projektem Micro-Reactor, który zakłada opracowanie technologii zapewniającej przyszłym kolonizatorom Srebrnego Globu trwały dostęp do energii wymaganej przy przeprowadzaniu eksperymentów naukowych, wykonywania codziennych czynności lub generalnie podtrzymywania życia osadników. Według informacji podanych przez producenta, energia jądrowa ma potencjał, aby drastycznie wydłużyć czas trwania przyszłych misji księżycowych oraz zwiększyć ich wartość naukową.
Przy pracach konstrukcyjnych brytyjska firma będzie współpracowała z podmiotami, tj. University of Oxford, University of Bangor, University of Brighton, University of Sheffield's Advanced Manufacturing Research Centre (AMRC) oraz Nuclear AMRC. Ostateczna wersja reaktora z uwagi na swoje rozmiary oraz wagę nie będzie stanowiła problemu w transporcie na Srebrny Glob, a ponadto tego typu technologia wydaje się znacznie lepszym pomysłem niż poleganie na panelach słonecznych. Według zapewnień producenta mały reaktor atomowy zapewni ciągłość zasilania niezależnie od lokalizacji, dostępnego światła słonecznego i innych warunków środowiskowych.
Dodatkowe finansowanie pozwoli na dalsze i bardziej zaawansowane badanie, w tym szczególne zwrócenie uwagi przez inżynierów na trzy aspekty: paliwo używane do wytwarzania ciepła, metoda transferu ciepła i technologia przekształcania tego ciepła w energię elektryczną. Producent w swoim komunikacie podał również, iż firma przewiduje gotowość technologii jądrowej do wyniesienia na Księżyc do 2029 r.
Partnerstwa takie jak to, pomiędzy brytyjskim przemysłem, Brytyjską Agencją Kosmiczną i rządem pomagają tworzyć miejsca pracy w całym naszym wartym 16 mld GBP sektorze Space Tech i pomagają zapewnić, że Wielka Brytania nadal będzie główną siłą w pionierskiej nauce.
George Freeman, Minister stanu w Departamencie Nauki, Innowacji i Technologii
Powodzenie projektu będzie wielkim osiągnięciem dla kosmicznego przemysłu Wielkiej Brytanii. Warto podkreślić, że ogłoszenie o dodatkowym finansowaniu ze strony Brytyjskiej Agenci Kosmicznej pojawiło się niedawno po informacji dotyczącej możliwości otrzymania 51 mln GBP przez brytyjskie firmy na rozwój usług komunikacyjnych i nawigacyjnych dla misji księżycowych, w ramach programu Europejskiej Agencji Kosmicznej - Moonlight, którego celem jest umieszczenie konstelacji satelitów na orbicie wokół Księżyca.
Opisane wyżej oraz inne inicjatywy rządu Wielkiej Brytanii oraz prywatnych firm z sektora kosmicznego zdecydowanie potwierdzają założenia wydanej w 2021 r. pierwszej Narodowej Strategii Kosmicznej Narodowego Królestwa. Dokument określa na wstępie pięć uogólnionych celów Wielkiej Brytanii w przestrzeni kosmicznej. Zakłada się w nim kolejno: umożliwienie znacznego rozwoju gospodarki kosmicznej; promowanie wartości „otwartego i stabilnego ładu międzynarodowego" w kosmosie; ustanowienie przewodniej roli Zjednoczonego Królestwa w aspekcie badań i innowacji oraz inspirowanie narodu do działania w sektorze kosmicznym; obronę interesów narodowych i realizację celów państwa w kosmosie; zaangażowanie sfery kosmicznej w służbę społeczeństwu i środowisku globalnemu.
Rozwój tego typu technologii kosmicznych przez sektor prywatny zwiększa szanse Wielkiej Brytanii do stania się światowym mocarstwem kosmicznym. Dodatkowe znaczenie mają kwoty przeznaczane na wsparcie przez rząd, który rozumie i widzi potrzebę inwestycji w ten sektor gospodarki.

Fot. Rolls-Royce
Fot. Rolls-Royce
SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/rolls-royce-dostarczy-reaktor-nuklearny-na-ksiezyc

Rolls Royce dostarczy reaktor nuklearny na Księżyc.jpg

Rolls Royce dostarczy reaktor nuklearny na Księżyc2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX przekracza kolejne granice. Dwa starty Falcona 9 w kilka godzin
2023-03-21. Mateusz Mitkow
Amerykańskie przedsiębiorstwo SpaceX po raz kolejny dokonuje rzeczy, która jeszcze niedawno byłaby uznawana za odległą przyszłość. Dokładniej rzecz biorąc, udało się wykonać dwa starty orbitalne w mniej niż pięć godzin, dzięki czemu na orbitę wyniesiono m.in. kolejne jednostki satelitarne sieci Starlink. Warto przy tym dodać, że była to już kolejno 18. i 19 misja przeprowadzona przez firmę Elona Muska w obecnym roku.
W zeszłym tygodniu, informowaliśmy o udanym starcie systemu nośnego Falcon 9 z ośrodka Kennedy Space Center na Florydzie, którego zadaniem było wyniesienie kapsuły Cargo Dragon w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) w ramach misji CRS-27. Nie trzeba było długo czekać, aby po raz kolejny zobaczyć Falcona 9 wyruszającego w kolejną podróż, gdyż już 17 br. w godzinach wieczornych czasu polskiego firma SpaceX zrealizowała kolejną misję mającą na celu rozszerzenie sieci Starlink o kolejne satelity, a po niecałych 5 godzinach Falcon 9 poleciał po raz kolejny, lecz tym razem dla komercyjnego operatora SES.
Pierwszą z misji był lot o oznaczeniu Starlink Group 2-8. Jej celem było wyniesienie na niską orbitę okołoziemską (LEO) 52 nowych jednostek satelitarnych dla drugiej powłoki w celu rozwoju superkonstelacji satelitarnego internetu Starlink. Start odbył się z bazy amerykańskich Sił Kosmicznych Vandenberg w Kalifornii i przebiegł bezproblemowo. Po udanym wyniesieniu ładunku na orbitę ładunku o łącznej masie ok. 16 t, dolny stopień rakiety Falcon 9 (B1071) powrócił na ląd, lądując na należącej do SpaceX morskiej platformie o nazwie Of Course I Still Love You znajdującej się na wodach Oceanu Spokojnego
Dzięki tejże misji, SpaceX może pochwalić się już ponad 4,105 jednostkami wyniesionymi w przestrzeń kosmiczną (licząc w tym pojazdy testowe i prototypy). Warto podkreślić, że SpaceX ma obecnie ponad 3700 aktywnych satelitów sieci Starlink na orbicie. Przypomnijmy, że Superkonstelacja Starlink ma zapewnić globalny dostęp do szybkiego Internetu, zwłaszcza w miejscach, które dotąd były odcięte od dostępu do tradycyjnych połączeń internetowych. Jak na razie spółka skupia się na rozmieszczeniu i uruchomieniu 4 400 satelitów w ramach pierwszego rzutu, a zgodnie z wnioskami administracyjnymi złożonymi przez SpaceX, ilostan może zwiększyć się o dodatkowe 30 000 obiektów.
Po nieco ponad 4 godzinach od startu misji Starlink 2-8, mogliśmy być świadkami kolejnego startu Falcona 9, który tym razem wystartował z przylądka Canaveral znajdującym się również na Florydzie i jego zadaniem przy tym locie było wyniesienie na orbitę geosynchroniczną, ładunku o łącznej masie ok. 7 t, na który złożyły się satelity telekomunikacyjne zbudowane przez Northrop Grumman SES-18 i SES-19. W przypadku tego lotu, również Falcon 9 potwierdził swoją niezawodność, a dolny stopień rakiety (B1069) również bezpiecznie powrócił, lądując na znajdującej się na Oceanie Atlantyckim autonomicznej platformie należącej do SpaceX o nazwie "Just Read the Instructions".
Satelity SES-18 i SES-19 należące do luksemburskiej firmy SES mają wspierać transmisję telewizyjną i radiową oraz usługi transmisji danych, głównie na terenie Ameryki Północnej. Obie jednostki mają masę 3,5 t, posiadają po dwie baterie słoneczne, a ich żywotność została określona na 15 lat. Są one także wyposażone w wysokiej jakości ładunek użyteczny odbierający w paśmie radiowym C. Satelity zostały wysłane w ramach programu Federalnej Komisji Łączności (FCC) USA, która koordynuje zwolnienie częstotliwości 280 MHz dla naziemnych operatorów sieci 5G.
Dwa start w przeciągu troche ponad 4 godzin to zdecydowanie wydarzenie warte odnotowania, które stawia wysoko poprzeczkę dla rywali w postaci Chińskiej Republiki Ludowej czy Federacji Rosyjskiej, która ma co raz większe problemy w kontekście realizacji swojego programu kosmicznego. Warto zaznaczyć, że dzięki opisywanym startom firma SpaceX może pochwalić się wykonaniem już 19. lotów orbitalnych w obecnym roku kalendarzowym.
SpaceX planuje jeszcze trzy starty Falcona 9 przed końcem bieżącego miesiąca, w tym wyniesienie kolejnych Starlinków oraz wykonanie jednej misji wojskowej dla amerykańskiej Agencji Rozwoju Przestrzeni Kosmicznej (Space Development Agency). Przypomnijmy, że firma Elona Muska planuje w tym roku pobić światowy rekord, przekraczając granicę 100 startów orbitalnych w ciągu 365 dni.

Start rakiety Falcon 9, fot. Spacer
Fot. SES
SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/spacex-przekracza-kolejne-granice-dwa-starty-falcona-9-w-kilka-godzin

 

SpaceX przekracza kolejne granice. Dwa starty Falcona 9 w kilka godzin.jpg

SpaceX przekracza kolejne granice. Dwa starty Falcona 9 w kilka godzin2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Analiza misji Artemis I, przygotowania do Artemis II
2023-03-21. Krzysztof Kanawka
Podsumowanie prac w programie Artemis.
Trwa analiza misji Artemis I. Jednocześnie NASA ustala termin misji Artemis II na listopad 2024.
Jedenastego grudnia 2022 zakończyła się pierwsza misja w ramach programu Artemis. U wybrzeży USA wodowała kapsuła Orion po misji Artemis I. Misja zakończyła się sukcesem – był to udany test rakiety SLS oraz pojazdu MPCV Orion.
Analiza wyników misji Artemis I
W NASA (oraz w ESA) trwa analiza wyników misji Artemis I. Siódmego marca NASA poinformowała o pierwszych wynikach tej misji. Oto krótkie podsumowanie:
•    praca rakiety SLS przebiegła zgodnie z założeniami
•    wyrzutnia LC-39B doświadczyła pewnych uszkodzeń po starcie, jednak nie są one poważne i trwają obecnie naprawy
•    łącznie misja wytworzyła ponad 155 gigabajtów danych (w kapsule MPCV Orion), które opisały łącznie 161 celów testowych założonych dla tej misji
•    zbudowany w Europie moduł serwisowy wygenerował o około 20% więcej energii elektrycznej i jednocześnie używał o 25% mniej energii elektrycznej niż to wstępnie zakładano
•    wszystkie momenty “dynamiczne” misji, czyli uruchomienie urządzeń pirotechnicznych czy rozłożenie spadochronów, których było 375, zadziałały prawidłowo
•    wodowanie nastąpiło mniej niż 4 km od wyznaczonego punktu, zgodnie z założeniami misji
•    doszło do nieco większego zużycia osłony termicznej niż zakładano – nie był to jednak poważny problem, gdyż w strukturze osłony pozostało dalej dużo materiału ablacyjnego (o nazwie Avcoat)
•    w trakcie lotu doszło kilka razy do nieplanowanego otwarcia niektórych połączeń elektrycznych – aktualnie trwa analiza tych dość niewielkich anomalii
Artemis II – listopad 2024?
Oznaczenie pierwszej misji załogowej to Artemis II. W tej wyprawie weźmie udział czworo astronautów – trójka z NASA i jeden z Kanady.
Jak będzie wyglądać misja Artemis II? Poniższa animacja pochodzi od Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), która jest odpowiedzialna za budowę, testy i dostarczenie do NASA modułu serwisowego. Ten moduł napędza, zasila i orientuje pojazd MPCV Orion, a także jest wyposażony w systemy podtrzymywania życia.
Aktualnie planuje się, że w misji Artemis II pojazd MPCV Orion wykona przelot w pobliżu Księżyca po czym zostanie skierowany ku Ziemi. Nie będzie w tym przypadku wejścia na orbitę okołoksiężycową.
Siódmego marca 2023 NASA poinformowała, że ustala listopad 2024 na termin startu misji Artemis II. Oczywiście ten termin należy uznać za “nie wcześniej niż” i można się spodziewać opóźnień spowodowanych pogodą, problemami z tankowaniem rakiety SLS, a także przedłużającymi się testami. Będzie to misja załogowa, zatem wiele nacisku zostanie nałożone na kwestie bezpieczeństwa astronautów.
•    Misja Artemis I jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
•    Misja Artemis II jest komentowana w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(NASA)
Artemis I Close Flyby of the Moon
https://www.youtube.com/watch?v=BvWtNx3VOUA

Pierwszy przelot w pobliżu Księżyca – misja Artemis I / Credits – NASA

Inspekcja osłony termicznej po misji Artemis I / Credits – NASA

Artemis II | European Service Module perspective
https://www.youtube.com/watch?v=tt0qV-qFIG8
Działania europejskiego modułu serwisowego w Artemis II / Credits – ESA

https://kosmonauta.net/2023/03/analiza-misji-artemis-i-przygotowania-do-artemis-ii/

Analiza misji Artemis I, przygotowania do Artemis II.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowo odkryty rodzaj soli może wyjaśnić tajemnicę pęknięć lodowych Europy
2023-03-22. Urszula Ulanowska
Nowe odkrycie może wyjaśnić czerwone smugi na księżycu Jowisza – Europie – które nie pasowały do żadnej znanej substancji na Ziemi.
Naukowcy odkryli dwa nowe rodzaje stałych kryształów, które powstają podczas zmieszania soli kuchennej i wody w niskich temperaturach oraz przy niskim ciśnieniu. Pozornie zwyczajne odkrycie może mieć skutki nie z tego świata, ponieważ te nowe sole można znaleźć w głębokich pęknięciach i szczelinach na powierzchni księżyców wokół planet Układu Słonecznego.
Może to być wyjaśnieniem dziwnych czerwonych smug, które przecinają powierzchnię Europy, jednego z księżyców Jowisza. Te przypominające zadrapania linie mają sygnaturę chemiczną, która nie pasuje do niczego, co można było znaleźć na Ziemi, ale naukowcy uważają, że może to być nowo odkryta zamrożona mieszanka soli i wody. Substancja ta, będąca mieszanką dwóch najpowszechniejszych cząsteczek na Ziemi, została stworzona przez zespół naukowców kierowany przez University of Washington, którzy wierzą, że sole te mogą powstawać naturalnie na dnie głębokich oceanów na księżycach takich jak Europa.
„W dzisiejszych czasach rzadko zdarzają się fundamentalne odkrycia w nauce” – powiedział główny autor i pełniący obowiązki adiunkta nauk o Ziemi i kosmosie na Uniwersytecie Waszyngtońskim, Baptiste Journaux, w oświadczeniu. „Sól i woda są bardzo dobrze znane w warunkach ziemskich. Ale poza tym nie wiemy nic. A teraz mamy te planetarne obiekty, na których których prawdopodobnie są związki, które są nam bardzo znane, ale w bardzo egzotycznych warunkach” mówi.
Kiedy woda i sole łączą się w niskich temperaturach, tworzą sztywną sieć zwaną „hydratem”, która jest utrzymywana razem przez wiązania wodorowe. Chlorek sodu, czyli sól kuchenna, prosta struktura z jedną cząsteczką soli na dwie cząsteczki wody, była wcześniej jedynym znanym hydratem. Te dwa nowo odkryte związki też są hydratami, ale bardzo różnią się od chlorku sodu.  Jeden ze związków ma dwie cząsteczki chlorku sodu na każde 17 cząsteczek wody, a drugi ma jedną cząsteczkę chlorku sodu na każde 13 cząsteczek wody. Jeśli te wysokowodne hydraty zostaną znalezione na Europie, może to wyjaśniać, dlaczego powierzchnia tego księżyca Jowisza okazała się mieć większą zawartość wody, niż oczekiwano. „Ma strukturę, na którą czekali planetolodzy”, powiedział Journaux.
Zespół odkrył nowe hydraty poprzez ściskanie małej próbki słonej wody między maleńkimi diamentami, nie większymi niż ziarnko piasku. Oznaczało to, że ciecz doświadczała ciśnienia aż 25 000 razy większego niż zwykłe ciśnienie atmosferyczne na Ziemi. Ponieważ diamenty były przezroczyste, naukowcy mogli śledzić postęp eksperymentu przez mikroskop. Zespół odkrył, że po zwolnieniu nacisku jedna ze struktur hydratu pozostała stabilna. „Próbowaliśmy zmierzyć, jak dodanie soli zmieni ilość lodu, którą moglibyśmy uzyskać, ponieważ sól przeciwdziała zamarzaniu”, powiedział Journaux. „Co zaskakujące, kiedy wywarliśmy ciśnienie, zobaczyliśmy, że te kryształy, których się nie spodziewaliśmy, zaczęły rosnąć. To było bardzo nieoczekiwane odkrycie”.
Chociaż tak mroźne, wysokociśnieniowe warunki, które zespół stworzył w laboratorium, nie występują powszechnie na Ziemi, są naturalnie na księżycach Jowisza, gdzie warunki są wystarczające do utworzenia pokrywy lodowej o grubości od 5 do 10 kilometrów nad oceanami. Na dnie tych oceanów może tworzyć się jeszcze gęstszy lód.
„Ciśnienie po prostu zbliża cząsteczki do siebie, więc ich interakcje się zmieniają – to jest główny powód różnorodności znalezionych przez nas struktur krystalicznych”, powiedział Journaux.
Zespół próbuje teraz stworzyć większą próbkę swoich nowych hydratów, aby dokładniej je przeanalizować. Spróbują odkryć, czy ich struktury chemiczne pasują do sygnatur z lodowych księżyców. W badaniach będą pomocne dwie nadchodzące misje eksploracji księżyców Jowisza i jedna, która zbada największy księżyc Saturna, Tytana. Są to misja Jupiter Icy Moons Explorer (JUICE) Europejskiej Agencji Kosmicznej, wystrzelona w kwietniu 2023 r. oraz misja NASA Europa Clipper, której start zaplanowano na październik 2024 r. Obie skierują się do układu księżycowego Jowisza, podczas gdy w 2027 r. misja Dragonfly NASA skieruje się na Tytana. Jednym z głównych celów misji będzie ustalenie, czy te księżyce mają surowce potrzebne do podtrzymania życia.
Korekta – Matylda Kołomyjec
Źródła:
•    space.com: Robert Lea; Newly discovered type of salt could explain the mystery of Europa's ice cracks
22 marca 2023
Pęknięcia na Europie Źródło: NASA/JPL-Caltech/SETI Institute
Nowy typ soli, który wcześniej nie występował na Ziemii Źródło Journaux et al./PNAS

https://astronet.pl/uklad-sloneczny/nowo-odkryty-rodzaj-soli-moze-wyjasnic-tajemnice-pekniec-lodowych-europy/

 

Nowo odkryty rodzaj soli może wyjaśnić tajemnicę pęknięć lodowych Europy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Northrop Grumman opracowuje satelity patrolowe do ochrony przestrzeni kosmicznej

2023-03-22. Karolina Majchrzak
Amerykański koncern poinformował, że wspólnie z japońskim IHI Corporation opracowuje niewielkie bardzo zwrotne satelity Space Domain Awareness (SDA), których celem jest ochrona satelitów komercyjnych przed potencjalnie wrogimi statkami kosmicznymi.

Orbita musi być bezpieczna. Będą jej pilnować satelity patrolowe
Jeszcze do niedawna wyścig kosmiczny między światowymi mocarstwami wydawał się bardzo pokojowy, ale w ostatnim czasie coraz częściej słyszymy nie tylko o groźbach rzucanych w kierunku komercyjnych satelitów, ale i pomysłach uzbrojenia orbity.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że według Organizacji Narodów Zjednoczonych po orbicie krąży ponad 8000 satelitów (za 10 lat może ich być nawet 100 000!), które w ciągu ostatnich 60 lat przekształciły się z inżynieryjnej ciekawostki w gigantyczny system, od którego współczesna cywilizacja jest całkowicie zależna.
Oznacza to, że satelity stają się coraz atrakcyjniejszym celem potencjalnych ataków i w ostatnich latach faktycznie obserwujemy wzmożoną aktywność "podejrzanych statków kosmicznych" w ich pobliżu i nie chodzi tu wcale o obce cywilizacje.

 To nie kosmici, ale wrogie kraje. Japonia będzie przygotowana
Z tego też powodu coraz więcej krajów decyduje się działać, a jednym z nich jest Japonia, która w grudniu 2022 roku podjęła decyzję o zwiększeniu poziomu ochrony swoich satelitów.

Jak przekonuje Fumiharu Namiki, wiceprezes Aero Engine, Space & Defence Business Area w IHI Corporation, zaobserwowali ostatnio wzrost inwigilacji wojskowej z innych krajów, co staje się zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego.
Sposobem na walkę ma być umowa podpisana z Northrop Grumman, w ramach której na orbitę zostaną wysłane satelity patrolowe będące gwarantem bezpieczeństwa i stabilności kosmicznych operacji.
Co prawda z oczywistych względów nie poznaliśmy żadnych szczegółów tego projektu, ale wiemy, że opierać ma się na istniejących rozwiązaniach Northrop Grumman (firma ma duże doświadczenie w produktach naziemnych i kosmicznych do monitorowania środowiska kosmicznego i pomocy w wykrywaniu, identyfikacji i charakteryzowaniu obiektów kosmicznych) oraz kosmicznych systemach napędowych IHI Corporation.
Musimy scharakteryzować podejrzane satelity, aby zrozumieć zagrożenie. Doświadczenie Northrop Grumman w tej dziedzinie i wieloletnia współpraca między naszymi firmami czynią z nich najlepszego partnera w poszukiwaniu rozwiązań tych problemów. Będziemy współpracować, aby przyczynić się do stabilnego wykorzystania przestrzeni kosmicznej
podsumowuje IHI Corporation.

Northrop Grumman pracuje nad satelitami patrolowymi do ochrony przestrzeni kosmicznej /Northrop Grumman /materiały prasowe

INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-northrop-grumman-opracowuje-satelity-patrolowe-do-ochrony-pr,nId,6668567

Northrop Grumman opracowuje satelity patrolowe do ochrony przestrzeni kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tychon jako ogromny akcelerator cząstek
2023-03-22 Franek Badziak
Astronomowie zmapowali pole magnetyczne w pobliżu pozostałości po supernowej Tychona w gwiazdozbiorze Kasjopei, odkrywając „delikatny taniec między porządkiem a chaosem”.
Opublikowane 28 lutego, najnowsze zdjęcie nowej Tychona pokazuje ją w dotychczas niespotykanej formie. Ta pozostałość po spektakularnej śmierci białego karła przyjęła teraz postać różowego pompona.
W nowych badaniach astronomowie zmapowali geometrię pól magnetycznych w pobliżu Tychona niespotykaną szczegółowością, w której, jak przyznają, naładowane cząstki są przyspieszane do prędkości zbliżonych do światła, zanim zostaną wyrzucone jako promieniowanie kosmiczne.
Pierwsze dane z badania tej i podobnych jej supernowych pochodzą z teleskopu kosmicznego Chandra z 2011 roku. To wtedy zaobserwowano zjawisko przyspieszania elektronów wokół supernowych na skutek ich oddziaływania z liniami ich pól magnetycznych. Do teraz jednak naukowcy nie byli pewni dokładnego mechanizmu tak gwałtownego przyspieszania. Badając elektrony przyspieszane wokół pozostałości supernowej Tychona, odkryli nie tylko, że ich prędkość bliska jest prędkości światła, ale także, że energia ich zderzeń jest większa niż energia emitowana przez Słońce w 10 miliardów lat!
Tym razem naukowcy skorzystali z danych uzyskanych dzięki satelicie IXPE. Na ich podstawie, zespół zbadał promieniowanie rentgenowskie wytwarzane przez relatywistyczne elektrony blisko krawędzi Tycho, gdy przecinały one linie pola magnetycznego. Naukowcy wyjaśniają, że czerwona obwódka wokół nowej — miejsce, w którym Tycho przyspiesza cząstki do prędkości zbliżonych do prędkości światła — jest bardzo cienka, ponieważ elektrony emitujące promieniowanie rentgenowskie bardzo szybko tracą energię. Więc zanim przesuną się na jakąkolwiek zauważalną odległość od tej krawędzi.
Jak mówi Patrick Slane z Centrum Astrofizyki Harvard- Smithsonian, zanim pojawiły się dane IXPE, on i jego zespół nie byli pewni, jakich rezultatów się spodziewać. Aby ostatecznie zmapować geometrię pola magnetycznego, zespół szukał sygnałów, które wskazywałyby, jak spolaryzowane jest promieniowanie rentgenowskie.
Jednakże, sygnały, które mają być źródłem danych o polaryzacji, są szalenie wrażliwe na splątanie pola magnetycznego: gdy turbulencje w polach są wysokie, promieniowanie jest mniej kierunkowe i mniej intensywne, co oznacza, że IXPE nie może wykryć sygnałów polaryzacyjnych tak silnie. Symulacje zespołu wykazały wcześniej, że sygnały, które mieli nadzieję wykryć, mogą być zbyt małe, co oznaczałoby, że pole magnetyczne jest bardzo nieuporządkowane. Zmierzyli więc polaryzację promieni rentgenowskich i stwierdzili, że wynosi ona 9% w środku pozostałości i 12% więcej na obrzeżach pozostałości supernowej. Jest to znacznie wyższy pomiar polaryzacji niż poprzedni zespołu badającego podobny obiekt co Tychon, Cassiopeia A, co pokazuje, że pola magnetyczne Tychona są bardziej uporządkowane. Na podstawie polaryzacji promieni rentgenowskich, zespół był już w stanie łatwo określić geometrię pól magnetycznych wokół Tychona.
Dzięki temu zespół wykazał, że mimo pozornego chaosu, to pole magnetyczne układa się w bardzo uporządkowany sposób. Dane te mogą więc rzucić nowe światło nie tylko na naszą wiedzę o supernowych i skutkach ich eksplozji, ale także na potencjalne ulepszanie ziemskich akceleratorów cząstek.
Źródła:
•    Sharmila Kuthunur, "X-rays reveal how 450-year-old Tycho supernova became a giant cosmic particle accelerator"
22 marca 2023.

Obraz pozostałości po supernowej Tychona uzyskany dzięki obserwacjom satelity IXPE.
.. Źródło: X-ray (IXPE: NASA/ASI/MSFC/INAF/R. Ferrazzoli, et al.), (Chandra: NASA/CXC/RIKEN & GSFC/T. Sato et al.) Optical: DSS Image processing: NASA/CXC/SAO/K. Arcand, L.Frattare & N.Wolk

A Tour of Tycho's Supernova Remnant
https://www.youtube.com/watch?v=pF05nG96BiM

https://astronet.pl/wszechswiat/tychon-jako-ogromny-akcelerator-czastek/

Tychon jako ogromny akcelerator cząstek.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Częściowy sukces rakiety stworzonej dzięki drukarce 3D
2023-03-22. Wojciech Kaczanowski
Pierwsza rakieta nośna o nazwie Terran 1, której części zostały wyprodukowane przy pomocy drukarki 3D wystartowała z Przylądka Canaveral w nocy, 23 marca br. czasu polskiego. Pomimo podniesienia się systemu, amerykańska firma Relativity Space nie może pochwalić się pełnym sukcesem misji z uwagi na odnotowaną przez inżynierów awarię w górnym stopniu rakiety.
Misja "Good Luck, Have Fun" (GLHF), czyli start rakiety nośnej Terran 1, której części zostały wyprodukowane przy pomocy drukarki 3D, była przekładana już kilkukrotnie. Sytuacja zmieniła się jednak w czwartek, 23 marca br. o godzinie 1:25 czasu polskiego, kiedy z kompleksu startowego nr 16 w bazie Sił Kosmicznych USA na Przylądku Canaveral wystartował omawiany system nośny. Pomimo tego, amerykańska firma Relativity Space nie mogła pochwalić się pełnym sukcesem misji z uwagi na odnotowaną przez inżynierów awarię w górnym stopniu rakiety.
Pomimo tego, że misja GLHF nie była pełnym sukcesem amerykańskiego przedsiębiorstwa, należy podkreślić, że osiągnięto pewne kamienie milowe. Pierwszy stopień rakiety z dziewięcioma silnikami Aeon 1 zadziałał poprawnie i po około 80 s osiągnął etap Max-Q, czyli punkt, w którym na rakietę orbitalną działa największe ciśnienie w pokonywanej atmosferze. Osiągnięcie tego punktu było jednym z celów postawionych przez Relativity Space.
Niecałe 3 min po starcie miała miejsce separacja stopni systemu nośnego, a następnie został uruchomiony pojedynczy silnik Aeon Vacuum. W tym momencie jednak, kontrolerzy lotu odnotowali spowolnienie w locie Terran 1, po czym ogłosili awarię w tym segmencie rakiety.
Misja Good Luck, Have Fun była testowym lotem rakiety nośnej Terran 1, na której pokładzie nie było ładunku użytecznego w postaci satelity lub innej technologii. Amerykańska firma umieściła natomiast 16,5 centymetrowy, 1,49-kilogramowy pierścień ze stopu aluminium. Co ciekawe przedmiot był pierwszym produktem Relativity Space skonstruowanym przy użyciu swojej pierwszej generacji drukarek 3D Stargate.
Pomimo tego, że start wyjątkowej, w skali innych systemów nośnych, rakiety Terran 1 był już kilkukrotnie odwoływany oraz, że czwartkowy lot również nie był pełnym sukcesem Relativity Space, firma jest zadowolona z osiągniętych kamieni milowych, czego przykładem jest osiągnięcie punktu Max-Q i udana separacja stopni systemu. Firma jeszcze przed pełnym zaangażowaniem na rynku kosmicznym podkreślała, że ten etap lotu tego rodzaju rakiety nośnej będzie kamieniem milowym.
Chociaż nie osiągnęliśmy orbity, znacznie przekroczyliśmy nasze kluczowe cele dla tego pierwszego startu, a tym celem było zebranie danych w Max-Q, jednej z najbardziej wymagających faz lotu, oraz osiągnięcie separacji stopni. Dzisiejsze dane z lotu będą bezcenne dla naszego zespołu, gdy będziemy szukać dalszych ulepszeń naszych rakiet, w tym Terran R.
Arwa Tizani Kelly, kierownik programu technicznego dla testów i startów w Relativity Space
Terran 1 to rakieta zaprojektowana z myślą o wynoszeniu małych satelitów o masie do 1,25 t na LEO oraz do 900 kg na orbitę synchroniczną ze Słońcem. Silniki Aeon napędzające system nośny są skonstruowane przy pomocy drukarki 3D i mogą być napędzane ciekłym metanem (LCH4) lub mieszanką ciekłych tlenu i gazu ziemnego. Według informacji podanych przez producenta, ostatnia mieszanka jest nie tylko najlepsza do zasilania silników rakietowych, ale również najłatwiej jest ją wyprodukować, np. na Marsie.
Dwustopniowa rakieta o wysokości 33,5 m, średnicy 2,28 m oraz masie 9280 kg jest jest największym obiektem wydrukowanym w 3D, jaki kiedykolwiek istniał i próbował odbyć lot orbitalny. Pracując nad osiągnięciem celu, jakim jest bycie w 95% wydrukowanym w 3D, pierwszy pojazd Relativity Terran 1 jest w 85% wydrukowany w 3D.
Relativity Space prowadzi obecnie również prace nad rozwojem większej rakiety Terran R, która według założeń będzie systemem wielokrotnego użytku oraz umożliwi wysyłanie komercyjnego ładunku na powierzchnię Czerwonej Planety. Terran R zasili 7 silników Aeon R w dolnym stopniu rakiety, natomiast w górnym stopniu znajdzie się jeden Aeon Vac. Start tego systemu nośnego został zaplanowany na 2024 r. z Przylądka Canaveral.
Fot. Relativity Space via Twitter

SPACE24
https://space24.pl/pojazdy-kosmiczne/systemy-nosne/czesciowy-sukces-rakiety-stworzonej-dzieki-drukarce-3d

Częściowy sukces rakiety stworzonej dzięki drukarce 3D.jpg

Częściowy sukces rakiety stworzonej dzięki drukarce 3D2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roskosmos: kosmonautka z Białorusi poleci na ISS
2023-03-22. Mateusz Mitkow
Roskosmos poinformował, że już wkrótce dokona ostatecznego wyboru kosmonauty, a właściwie kosmonautki z Białorusi, która weźmie udział w locie na rosyjski segment Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Według obecnych planów, misja pierwszego po rozpadzie ZSRR białoruskiego kosmonauty ma odbyć się na początku 2024 r. Oprócz tego potwierdzono wcześniejsze zapowiedzi dotyczące stworzenia nowego rosyjsko-białoruskiego satelity do teledetekcji.
Szef rosyjskiej agencji kosmicznej, Jurij Borysow w zeszłym tygodniu odbył wizytę w zakładzie produkcyjnym przedsiębiorstwa "Peleng" na Białorusi, gdzie wziął udział w spotkaniu z jego kierownictwem. Podczas wydarzenia ogłoszono, że Roskosmos wkrótce rozpocznie proces zatwierdzania kandydatów na kosmonautów wybranych przez Białoruś oraz zapowiedziano projekt mający na celu stworzenie rosyjsko-białoruskiego satelity, służącego do teledetekcji o ultra-wysokiej rozdzielczości.
Szkolenie białoruskiego kosmonauty do lotu na rosyjski segment Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) rozpoczęło się już w lutym br. i zgłosiło się do niego około 2 tysiące kandydatów. Z tej grupy wytypowano sześć kosmonautów, a właściwie kosmonautek, z których tylko jedna będzie wytypowana do konkretnej misji. Obecnie kandydatki przechodzą szkolenia, badania i testy, które ukażą najodpowiedniejszą kandydatkę. Początkowo start misji był zaplanowano na jesień br., lecz 22 lutego Roskosmos przesunął datę na początek 2024 r.
Wśród wytypowanych znalazły się stewardesy linii lotniczych "Belavia Airlines" Marina Wasilewska i Wiktoria Fidrus, państwowy biegły sądowy z obwodu brzeskiego Daria Michniuk, położnik-ginekolog z miasta Baranowicze Olga Gierasimowa, chirurg dziecięcy z Republikańskiego Naukowo-Praktycznego Centrum Chirurgii Dziecięcej Anastazja Lenkowa oraz młodszy pracownik naukowy Instytutu Chemii Fizycznej i Organicznej Narodowej Akademii Nauk Olga Mastycka. Nazwisko wybranej kosmonautki powinniśmy poznać już w najbliższych miesiącach.
Ponadto, według państwowej korporacji, opisywane spotkanie dotyczyło m.in. realizacji bieżących programów i tworzenia obiecujących programów naukowych. Zapowiedziano stworzenie rosyjsko-białoruskiego satelity, służącego do teledetekcji o ultra-wysokiej rozdzielczości, który jak podkreślono, ma być kolejnym przykładem niezachwianej współpracy obu państw oraz potwierdzeniem wysokich standardów naukowych Białorusi. Prawdopodobnie chodzi o zapowiadanego wcześniej satelitę RBKA, który miały pójść w ślady wysłanej jeszcze w 2012 roku pierwszej jednostki satelitarnej Białorusi BKA, kojarzonej także jako BelKA.
W 2015 roku ogłoszono plany dotyczące kolejnego satelity o nazwie BKA-2 o wyższej rozdzielczości niż jego poprzednik i RBKA wydaje się być właśnie wytworem tych planów. Podkreśla się, że jest to niezwykle ważne przedsięwzięcie dla obu krajów, które ma zwiększyć możliwości pozyskiwania danych rozpoznania satelitarnego o wysokiej rozdzielczości. Według obecnych planów miałby zostać wyniesiony na orbitę w 2028 r. Wszystko zależy jednak od niezbędnych do tego komponentów, które w ponad 90% mają być krajowej produkcji. Okres jego działania na orbicie (o wysokości 510-520 km nad powierzchnią Ziemi) szacuje się obecnie na 7 lat.
Przypomnijmy, że w kwietniu ubiegłego roku prezydenci Rosji i Białorusi odwiedzili kosmodrom Wostocznyj i zapowiedzieli wzajemną współpracę w sektorze kosmicznym - chociażby w budowie infrastruktury kosmicznej oraz kooperacji przy rosyjskim programie księżycowym Łuna. Głowy państw zapewniły wtedy, że pomimo nałożonych sankcji, będą konsekwentnie i wytrwale realizować wszystkie plany związane z domeną kosmiczną.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna - moment przechwycenia statku towarowego Dragon. Fot. NASA / nasa.gov

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/roskosmos-kosmonautka-z-bialorusi-poleci-na-iss

Roskosmos kosmonautka z Białorusi poleci na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiński rakietowy marzec
2023-03-22.
Chociaż jeszcze nie skończył się marzec, to Chiny przeprowadziły już w tym miesiącu cztery loty rakiet orbitalnych z trzech różnych kosmodromów. W przestrzeń kosmiczną trafiły satelity obserwacyjne dla chińskiego wojska, na potrzeby cywilne jak również statki zbudowane dla Egiptu.

Tianhui 6
9 marca 2023 r. z kosmodromu Taiyuan rakieta Długi Marsz 4C wystrzeliła na orbitę parę satelitów Tianhui 6 A i B. Nazwą Tianhui oznaczane są przez Chiny cywilne satelity obserwacji Ziemi zarządzane przez CAST.
Satelity Tianhui 6 A i B trafiły na orbitę o wysokości prawie 900 km i inklinacji 99 stopni. Zostały zbudowane przez zakłady Aerospace Dongfanghong Satellite (DFH) należące do CAST. Według oficjalnych informacji statki mają być używane do kartografii, katalogowania lądów i eksperymentów naukowych. Według nieoficjalnych pogłosek może jednak chodzić o satelity zwiadowcze przeznaczone do użycia przez chińską armię.
Horus 2
Już kilka dni później 13 marca z kosmodromu Jiuquan przeprowadzono udany lot rakiety Długi Marsz 2C. Celem misji było wysłanie na orbitę satelity Horus 2 dla Egiptu. Lot się powiódł i ładunek trafił na orbitę heliosynchroniczną.
Horus 2 to drugi (po Horus 1) wysłany satelita obserwacji Ziemi wysłany dla Egiptu przez Chiny. Horus 1 został wyniesiony 24 lutego. Oba statki zostały zbudowane wspólnie przez egipską organizację NARSSS i zakłady DFH.

Shiyan 19
16 marca z kosmodromu Jiuquan przeprowadzono kolejną misję kosmiczną. Tym razem wystartowała stamtąd rakieta Długi Marsz 11, a na swoim szczycie wyniosła na orbitę tajnego satelitę obserwacyjnego Shiyan 19.
Rakieta Długi Marsz 11 to jedna z nowszych rakiet zbudowanych przez Chiny. Czterostopniowa konstrukcja na paliwo stałe przeznaczona dla niewielkich ładunków debiutowała w 2015 r. W tym locie wyniosła statek Shiyan 19 na orbitę heliosynchroniczną. Satelita został zbudowany przez szanghajskie zakłady SAST, ale oficjalnie nic nie wiadomo o jego przeznaczeniu. Mianem Shiyan oznaczane są podobnie jak przy serii Shijian satelity eksperymentalne.

Gaofen 13 (02)
Dzień po starcie rakietowym Jiuquan, 17 marca z innego chińskiego kosmodromu Xichang wykonano udany lot rakiety Długi Marsz 3B z satelitą Gaofen-13 (02). Gaofen to chińska seria różnego rodzaju satelitów przeznaczonych do obserwacji Ziemi w celach cywilnych.
W przypadku Gaofen 13 (02) mamy do czynienia z drugim satelitą zbudowanym przez zakłady CAST który za pomocą aparatury optycznej będzie rejestrował obrazy Ziemi z pozycji orbity geostacjonarnej. Z tak wysokiej orbity statek będzie w stanie wykonywać zdjęcia naszej planety z rozdzielczością do 15 m/px. Gaofen 13 ma być usprawnioną wersją satelity Gaofen 4 wysłanego w 2015 r. Pierwszy satelita nowej serii (Gaofen 13 (02)) trafił na orbitę w 2020 r., również za sprawą rakiety Długi Marsz 3B.
Według oficjalnych informacji Gaofen 13 (02) posłuży do klasyfikacji lądów, oceny plonów, ochrony środowiska naturalnego, meteorologii oraz przeciwdziałaniu klęskom żywiołowym.

Podsumowanie
Chiny mają już za sobą przeprowadzonych 11 startów rakiet orbitalnych. Na tym polu ustępują jedynie Stanom Zjednoczonym z 23 misjami, z których zdecydowana większość, bo aż 19 to loty rakiety Falcon 9 firmy SpaceX.
Na świecie do tej pory wykonano w 2023 roku 38 udanych misji na orbitę.
 
 
Na podstawie: Xinhua/NSF
Opracował: Rafał Grabiański
 
Na zdjęciu tytułowym: Start rakiety Długi Marsz 4C na tle księżycami z satelitami misji Tianhui 6. Źródło: Zheng Bin/Xinhua.
Start rakiety Długi Marsz 4C z satelitami Tianhui 6. Źródło: Zheng Bin/Xinhua.

Start rakiety Długi Marsz 2C z satelitą Horus 2 dla Egiptu. Źródło: Wang Jiangbo/Xinhua.

Rakieta Długi Marsz 3B startująca w misji Gaofen 13 (02). Źródło: Ring Longfei/Xinhua.

URANIA
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/chinski-rakietowy-marzec

Chiński rakietowy marzec.jpg

Chiński rakietowy marzec2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy wykrywają nowy strumień gwiazd z galaktyki karłowatej za pomocą danych Gai
2023-03-22.
Droga Mleczna zwiększyła swoją masę poprzez łączenie się galaktyk karłowatych o niskiej masie. Niektóre z galaktyk karłowatych doświadczają siły pływowej orbitując wokół Drogi Mlecznej, a należące do nich gwiazdy zostają utracone.
W rezultacie, po jednej lub po obu stronach galaktyk karłowatych pojawiają się ogony pływowe, znane jako strumienie gwiazd. Strumień Strzelca jest najbardziej typowym i bezpośrednim jego dowodem. Jednak jak dotąd w Drodze Mlecznej jest znacznie więcej strumieni generowanych przez gromady kuliste niż tych generowanych przez galaktyki karłowate.

Ostatnio, eksplorując dane z Gaia 3 (DR3), naukowcy kierowani przez dr. YANG Yonga i dr. ZHAO Jingkuna z National Astronomical Observatories of the Chinese Academy of Sciences (NAOC) odkryli nowy strumień gwiazd z galaktyki karłowatej w Drodze Mlecznej. Odkrycie to powiększy liczbę strumieni pochodzących z galaktyk karłowatych.

Wyniki zostały opublikowane w The Astrophysical Journal Letters 1 marca 2023 roku.

Badacze opracowali algorytm o nazwie Stream Scanner oparty na metodzie dopasowania filtra. Algorytm ten został zaprojektowany do wykrywania strumieni poprzez połączenie ruchów własnych i fotometrii z Gai. Nowy strumień został odkryty i nazwany Jangcy – powiedział dr YANG.

Na podstawie ekstynkcji międzygwiazdowej i schematu skanowania Gaia DR3 udowodniono, że Jangcy nie jest sztucznym sygnałem. Zmierzono, że ma on na niebie szerokość 1,9o i długość 27o, a jego odległość od Słońca wynosi 9,12 kiloparseka. Metaliczność [Fe/H] oszacowano na -0,7.

Naukowcy próbowali również zrozumieć, czy Jangcy był powiązany z innymi znanymi strumieniami i gromadami kulistymi Drogi Mlecznej. Odkryli, że gromada kulista Palomar 1 znajdowała się raczej blisko Jangcy pod względem przestrzeni pędu i energii, a Strumień Antycentrum (ACS, znany strumień) znajdował się prawie na orbicie Jangcy. Wyniki te sugerują, że Jangcy może mieć ścisły związek z Palomar 1, jak również z ACS.

Strumienie szczątków galaktyk karłowatych są kluczowymi materiałami do ujawnienia struktury i ewolucji Galaktyki. Jangcy powinien być pomocny w badaniu historii fuzji Drogi Mlecznej – powiedział dr ZHAO.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
CAS

Urania
Wizja artystyczna przedstawiająca galaktykę karłowatą Strzelca zbliżającą się do Drogi Mlecznej. Źródło: Gabriel Pérez Díaz, SMM/IAC
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2023/03/naukowcy-wykrywaja-nowy-strumien-gwiazd.html

Naukowcy wykrywają nowy strumień gwiazd z galaktyki karłowatej za pomocą danych Gai.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na księżycach Urana może istnieć podpowierzchniowy ocean
2023-03-22.
Analiza danych z sondy Voyager 2 wskazuje, że dwa księżyce Urana mogą posiadać podpowierzchniowy, wodny ocean. Zweryfikować to ma przyszła misja NASA.
W styczniu 1986 roku sonda NASA Voyager 2 minęła planetę Uran. Do tej pory jest to jedyny próbnik, który zbliżył się do siódmej planety Układu Słonecznego. Zebrane w trakcie przelotu dane wciąż są analizowane. Nowe ustalenia dotyczące księżyców Ariel i Miranda świadczą o możliwości istnienia podpowierzchniowych wodnych oceanów. Naukowcy przestudiowali informacje o promieniowaniu i polu magnetycznym wokół planety. Okazało się, że księżyce uwalniają w przestrzeń kosmiczną cząsteczki zjonizowanego gazu. Zjawisko to jest w przypadku innych księżyców Układu Słonecznego powiązane z istnieniem wodnych gejzerów zasilanych podpowierzchniowym oceanem.
,, Nierzadko pomiary energetycznych cząstek są prekursorem do odkrycia świata oceanicznego.
Ian Cohen, Johns Hopkins Applied Physics Laboratory (APL)
Dane zbadane przez Iana Cohena i jego zespół zostały zebrane za pomocą instrumentu do pomiaru naładowanych cząstek o niskiej energii (LECP) sondy Voyager 2. Analiza wykazała, że cząstki plazmy były skondensowane w pobliżu równika Urana. Naukowcy nie spodziewali się takiej obserwacji. Naładowane cząsteczki nie powinny stabilnie utrzymywać się w tym regionie. Wyjaśnieniem anomalii może być uwalnianie materii przez księżyce Ariel i Miranda.
Wodne gejzery
Naukowcy uważają, że naładowane cząstki wykryte przez sondę NASA Voyager 2 zostały wyrzucone w przestrzeń kosmiczną przez wodne gejzery na powierzchni jednego lub dwóch księżyców. Aby istniały takie aktywne gejzery konieczna jest obecność wodnego oceanu pod powierzchnią ciał niebieskich.
Innym możliwym zjawiskiem wyjaśniającym obecność plazmy w osi równika planety jest proces, w którym wysokoenergetyczne cząstki pochodzenia kosmicznego odrywają od powierzchni księżyców materię. Naukowcy nie są w stanie jednoznacznie ustalić, który scenariusz jest bardziej prawdopodobny.
,, Możemy wykonywać bardziej kompleksowe modelowania, ale dopóki nie otrzymamy nowych danych, wniosek będzie zawsze ograniczony.
Ian Cohen, Johns Hopkins Applied Physics Laboratory (APL)
Nowa misja NASA na Urana
Planety Uran i Neptun zostały dotychczas odwiedzone jedynie przez sondę Voyager 2. Żadne inne urządzenie nie zbliżyło się do lodowych gigantów Układu Słonecznego. NASA rozważa wysłanie nowej sondy, która zbada te tajemnicze światy. Budowa urządzenia mogłaby rozpocząć się po 2024 roku. Korzystne ułożenie planet, które umożliwia dotarcie sondy w okolice Urana i Neptuna wystąpi od 2031 roku do 2032 roku i to właśnie wtedy mógłby nastąpić start. Założeniem misji jest wykorzystanie asysty grawitacyjnej Jowisza, co umożliwi dotarcie w okolice Urana w ciągu około 13 lat.
Dokonania sondy Voyager 2
Voyager 2 przesłał spektakularne zdjęcia całego układu Jowisza, a filmy poklatkowe wykonane z jego zdjęć pokazały, jak planeta zmieniła się od czasu wizyty Voyagera 1. Zdjęcia księżyca Io ujawniły zmiany na powierzchni i długotrwałość erupcji wulkanicznych. Sonda rozdzieliła smugi, które Voyager 1 pokazał na Europie, na zbiór pęknięć w grubej i niezwykle gładkiej lodowej skorupie.
Używając fotopolarymetru - instrumentu, który zawiódł w Voyagerze 1, Voyager 2 był w stanie obserwować Saturna w znacznie wyższej rozdzielczości i odkryć więcej pierścieni.
Po przelocie obok Jowisza i Saturna, Voyager 2 stał się pierwszym statkiem kosmicznym, który odwiedził Urana. Sonda pozostaje jedynym zbudowanym przez człowieka urządzeniem jakie zbliżyło się do 7 planety Układu Słonecznego. Voyager 2 znalazł dowody na istnienie oceanu wrzącej wody około 800 kilometrów poniżej wierzchołków chmur Urana. Stwierdzono, że średnia temperatura bieguna planety skierowanego ku Słońcu jest taka sama jak na równiku. Voyager 2 odkrył 10 nowych księżyców Urana, dwa nowe pierścienie i nietypowo nachylone pole magnetyczne silniejsze niż pole magnetyczne Saturna.
Asysta grawitacyjna Urana skierowała statek kosmiczny w kierunku następnego celu - Neptuna. Voyager 2 to jedyny stworzony przez człowieka obiekt, który odwiedził Neptuna. W największym zbliżeniu statek przeleciał mniej niż 5 000 kilometrów nad wierzchołkami chmur planety. Voyager 2 odkrył pięć księżyców, cztery pierścienie i „Wielką Ciemną Plamę”, która zniknęła do czasu, kiedy Kosmiczny Teleskop Hubble'a wykonał zdjęcie Neptuna pięć lat później. Asysta grawitacyjna Neptuna wystrzeliła Voyagera 2 poniżej płaszczyzny planet Układu Słonecznego co rozpoczęło międzygwiezdną podróż sondy.
źródło: Space.com, ESS Open Archive
Uran, siódma planeta Układu Słonecznego. Fot. Lawrence Sromovsky, University of Wisconsin-Madison/W.W. Keck Observatory
TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/68639555/na-ksiezycach-urana-moze-istniec-podpowierzchniowy-ocean

Na księżycach Urana może istnieć podpowierzchniowy ocean.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Jamesa Webba bada ,,piaszczyste chmury’’ egzoplanety
2023-03-22.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba zagląda w głąb atmosfery gigantycznej egzoplanety. Okazało się, że jej chmury składają się głównie z krzemianów przypominających piasek na Ziemi.
Badanie dotyczy planety pozasłonecznej VHS 1256 b. Obiekt ten znajduje się około 40 lat świetlnych od Ziemi i w niczym nie przypomina naszej planety. Ma masę 19 razy większą niż Jowisz i krąży wokół dwóch gwiazd. Według naukowców, ich okrążenie zajmuje egzoplanecie 10 tys. lat. Szacuje się, że temperatura panująca na planecie przekracza 815 stopni Celsjusza. Odkrycia opisanego w ,,Astrophysical Journal Letters’’ dokonał zespół dr Brittany Miles z University of Arizona.
,, VHS 1256 b znajduje się około cztery razy dalej od swoich gwiazd niż Pluton od naszego Słońca, co czyni go doskonałym celem dla Teleskopu Jamesa Webba. Oznacza to, że światło planety nie miesza się ze światłem jej gwiazd.
Dr Brittany Miles, University of Arizona
Analiza danych z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba wykazała, że atmosfera egzoplanety stale się miesza i porusza podczas swojej 22-godzinnej doby. Unoszona jest przy tym cieplejsza materia, a zimniejsza kierowana jest w dół. Dynamika tych zjawisk sprawia, że jasność obiektu stale się zmienia.
Za pomocą danych dostarczonych przez teleskop, naukowcom udało się zidentyfikować na egzoplanecie wodę, metan i tlenek węgla. Znaleziono również dowody na obecność dwutlenku węgla. Nigdy wcześniej nie wykryto takiej liczby cząsteczek na planecie poza Układem Słonecznym jednocześnie.
,, Żaden inny teleskop nie zidentyfikował jednocześnie tak wielu cech pojedynczego celu.
Andrew Skemer, University of California w Santa Cruz
Naukowcy planują kontynuować badania, aby jeszcze lepiej poznać skład atmosfery VHS 1256 b.
źródło: NASA
Artystyczna wizja egzoplanety VHS 1256 b. Fot. NASA, ESA, CSA, Joseph Olmsted (STScI)

TVP NAUKA
https://nauka.tvp.pl/68659020/teleskop-jamesa-webba-bada-piaszczyste-chmury-egzoplanety

Teleskop Jamesa Webba bada piaszczyste chmury egzoplanety.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja wzmacnia zdolności rozpoznawcze na orbicie
2023-03-23. Mateusz Mitkow
Rosja zwiększa świadomość sytuacyjną dzięki nowym instrumentom umieszczanym w przestrzeni kosmicznej. Tym razem, w związku z pomyślnie przeprowadzonym startem systemu nośnego Sojuz 2.1a na orbitę okołoziemską został wyniesiony kolejny satelita o charakterze wojskowym Bars-M 4. Należy on do rodziny instrumentów cyfrowej obserwacji Ziemi, która liczy już cztery urządzenia.
Wydarzenie miało miejsce 23 marca br. o godz. 8 nad ranem czasu polskiego z kosmodromu Plesieck, znajdującego się w północno-zachodniej części Rosji. Wykorzystanym do startu systemem nośnym była rakieta Sojuz 2.1a, która po niespełna 10 min umieściła ładunek misji w postaci wojskowego satelity Bars-M 4 na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). Satelita będzie okrążać Ziemię w przedziale pułapów pomiędzy 324 a 536 kilometrów nad powierzchnią planety. Warto przypomnieć, że była to dopiero trzecia misja Sojuza 2.1a w 2023 roku.
Misja była realizowana dla rosyjskiego Ministerstwa Obrony, które dzięki temu zwiększyło liczebność rodziny instrumentów cyfrowej obserwacji Ziemi o czwarte już urządzenie. Nie wiemy jednak wiele na temat przeznaczenia satelitów Bars-M, natomiast można wywnioskować, że mają one zapewnić rosyjskiemu wojsku precyzyjne obrazowanie powierzchni Ziemi. Urządzenia mają zastąpić starą serię Jantar-1KFT (Kometa) oraz wycofaną serię Bars. Nowa rodzina instrumentów ma się cechować wyższą żywotnością oraz zapewnić o wiele większą dokładność (rozdzielczość przestrzenną na poziomie jednego metra).
Jak opisywaliśmy nieraz na łamach naszego serwisu, satelity Bars-M mają zapełnić lukę w rosyjskim potencjale rozpoznania kosmicznego, który bazował jeszcze do niedawna na starszej generacji satelitów wystrzeliwanych do 2005 roku. Przewidywany czas służby i żywotność satelity określono na minimum 5 lat, natomiast za opracowanie i produkcję odpowiada państwowe biuro konstrukcyjne CSKB-Progress, które otrzymało takie zlecenie od Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Każde z urządzeń ma masę ok. 4 t i łączy w sobie systemy obrazowania topograficznego i obrazowania Ziemi o wysokiej rozdzielczości. Zasilane są bateriami słonecznymi, które generują energię elektryczną.
Rosyjska agresja militarna prowadzona na terytorium Ukrainy powoduje, że kraj ten zwiększa swoje możliwości wojskowe, wykorzystując przy tym domenę kosmiczną, a nowe urządzenie średnio-rozdzielcze może stanowić pewnego rodzaju wsparcie w owym konflikcie. Eksperci z całego świata podkreślają, że satelity i uzyskiwane dzięki nim dane są kluczowymi elementami podczas prowadzenia działań wojennych, co bardzo dobrze pokazuje konflikt za naszą wschodnią granicą. Warto podkreślić, że w związku z tym rywalizacja w kosmosie zaostrza się, a udział satelitów w tej domenie będzie rósł.
Opisywana misja była dopiero trzecią misją Sojuza 2.1a w obecnym roku. Jest to spowodowane utrudnieniami Rosji w realizacji swojego programu kosmicznego, które są wynikiem zachodnich sankcji jakie zostały nałożone ze względu na rozpoczęcie inwazji militarnej na Ukrainie. Sankcje zarówno te nałożone w 2014 r., jak i w tym roku, znacząco uderzyły w możliwości rosyjskiego sektora kosmicznego, a jego rozwój został spowolniony.

Fot. Flickr/Roscosmos

SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/rosja-wzmacnia-zdolnosci-rozpoznawcze-na-orbicie

Rosja wzmacnia zdolności rozpoznawcze na orbicie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gryzonie w kosmosie
2023-03-23. Paulina Kudzia
Tam, gdzie są ludzie, tam są i myszy. Nie inaczej jest w przypadku badań biologicznych w kosmosie. Mus musculus (mysz domowa) jest organizmem powszechnie wykorzystywanym w badaniach biologicznych. Naukowcy wybierają ten gatunek gryzoni ze względu na ich rozmiar, szybki cykl życiowy, niskie koszty, łatwość utrzymania oraz materiał genetyczny podobny do ludzkiego.
Uczeni cały czas starają się zrozumieć jak mikrograwitacja czy promieniowanie kosmiczne wpłynie na organizmy astronautów w trakcie długotrwałych misji kosmicznych, np. na Księżyc czy Marsa. W tym celu przeprowadzane są przeróżne badania, nie tylko na Ziemi, z udziałem organizmów podobnych do ludzkich pod względem biologii układów, aby zidentyfikować skutki misji kosmicznych.
Siedlisko gryzoni w przestrzeni kosmicznej
W 2014 roku swój debiut miał system sprzętowy do badań nad gryzoniami, wysłany na ISS w ramach programu Rodent Research (RR). Badania tego projektu skupiały się głównie wokół wpływu mikrograwitacji i przebywania w przestrzeni kosmicznej na różne układy czy mechanizmy w organizmie oraz miały dać nam odpowiedzi na pytania dotyczące ludzkiego życia na Ziemi i w kosmosie. Celem pierwszej misji (RR-1) była ocena czy mikrograwitacja może ujawnić mechanizmy zaniku mięśni szkieletowych, dzięki czemu możliwa byłaby poprawa terapii pacjentów na Ziemi.
Innym celem do realizacji wyznaczonym przez naukowców był test sprzętu, który się powiódł. System składa się z trzech modułów, pierwszy stanowi transporter, w którym myszy zostały przetransportowane na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Po przybyciu do celu gryzonie zostały przeniesione do modułu drugiego będącego siedliskiem, w którym spędziły całą misję. Część trzecia stanowiła jednostkę wykorzystywaną do bezpiecznego przenoszenia zwierząt z transportera do siedliska.
Program nie zakończył się tylko na jednej misji. Po zaobserwowaniu, że myszy angażowały się we wszystkie typowe dla ich gatunku aktywności, naukowcy zapragnęli wiedzieć jeszcze więcej. W związku z tym przeprowadzono szereg misji w ramach tego programu, które miały pomóc nam odpowiedzieć na nurtujące nas pytania.
Rodent Research ciąg dalszy
Nic nie stało na przeszkodzie do jak najszybszego rozpoczęcia kolejnych misji i już w 2015 roku wystrzelono na ISS RR-02. Podczas tej misji naukowcy postanowili zbadać wpływ środowiska kosmicznego na układ mięśniowo-szkieletowy oraz neurologiczny, żeby pomóc m.in. opracować nowe metody leczenia zaburzeń związanych z tymi układami.
Przeprowadzone badania dawały nadzieję na zbliżenie się do odkryć, które sprawią, że będziemy mogli zapobiegać negatywnym skutkom lotów kosmicznych. Od dawna wiadome jest to, że lepiej jest czemuś zapobiegać niż to leczyć, ale trzeba również wiedzieć, jak coś leczyć. Wiemy już, że przebywanie w przestrzeni kosmicznej, w warunkach mikrograwitacji powoduje osłabienie układu kostno-stawowego i zanik mięśni. Sprawia to, że przestrzeń kosmiczna jest miejscem idealnym do wystawienia wszystkich mięśni na warunki powodujące atrofię (zanik mięśni) w celach badawczych. Nieskorzystanie z możliwości przeprowadzenia eksperymentów w tych warunków byłoby kompletną głupotą ze strony uczonych.
Spowodowało to, że CASIS (Center for the Advancement of Science in Space) w ramach trzeciej już misji RR-3 zawarło współpracę z firmą farmaceutyczną Eli Lilly and Company. Celem współpracy była ocena nowego potencjalnego leczenia zaniku i osłabienia układu mięśniowego. Udało się ocenić zdolności do zapobiegania chorobom u myszy narażonych na długotrwałe przebywanie w przestrzeni kosmicznej.
Naukowcy w dalszym ciągu nie poddają się, szukając odpowiedzi. Kolejne badania opierały się na zidentyfikowaniu kolejnych skutków długotrwałych misji kosmicznych na układ kostny, mięśniowy, krwionośny, pokarmowy, odpornościowy czy nawet nerwowy, w tym narząd wzroku.
Mikrobiom i wzrok w przestrzeni kosmicznej
Zapewne na co dzień nie myślimy o tym, że w naszych organizmach żyją inne – mikroorganizmy, zwane też powszechnie mikrobiomem. Wbrew pozorom musimy pamiętać, że bez nich nasze życie nie wyglądałoby tak samo, ponieważ odgrywają one niesamowicie ważne role w życiu człowieka. Przekraczając granicę ziemskiej atmosfery i wkraczając w przestrzeń kosmiczną, należy pamiętać o tym, że narażamy także naszych małych przyjaciół na odmienne warunki. Podczas misji RR-7 naukowcy postanowili dokładnie się przyjrzeć, jak radzą sobie te mikroorganizmy w warunkach mikrograwitacji oraz jaki wpływ będzie to miało na funkcjonowanie organizmu, w którym się znajdują. Ciężko jest wyobrazić sobie problemy jelitowe, będąc 10 km od domu, a co dopiero na innej planecie.
Patrząc na opisany wyżej problem szybko można zmienić zdanie o powadze sytuacji, bo kolejnym skutkiem, który prawdopodobnie jest dla nas niewyobrażalny, jest to, że podczas długotrwałych misji kosmicznych dochodzi do zaburzeń widzenia. Misja RR-18 zakończona we wrześniu 2022 roku miała za zadanie pomóc w odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób loty kosmiczne wpływają na wzrok. Naukowcy skupili się również na zmianach zachodzących układzie naczyniowym siatkówki. Leczenie takich skutków byłoby marzeniem, ale na razie zostaje nam tylko zapobieganie.
Wyniki badań mają dać nam jaśniejszy obraz tego jak zachodzą te procesy i mechanizmy biologiczne stojące za zmianami, co pomogłoby w opracowaniu środków zaradczych. Przetestowano metaloporfirynę, czyli związek, który może ochronić nas przed nieodwracalnymi defektami obserwowanymi w strukturze i funkcjonowaniu niezwykle ważnego narządu, jakim jest oko.
Wciąż podróże na inne planety czy ciała niebieskie bez żadnych skutków ubocznych zostają tylko marzeniem, ale zawsze pozostaje nam nadzieja na przełom w nauce. Taką nadzieję dają nam gryzonie.
Źródła:
•    issnationallab.org Journal Publication Highlights Results From the First Rodent Research Mission on the ISS National Lab
23 marca 2023

•    nasa.gov Rodent Research
23 marca 2023

•    nasa.gov Studying Behavior in Space Shows Mice Adapt to Microgravity
23 marca 2023

Studying Behavior in Space Shows Mice Adapt to Microgravity
https://www.youtube.com/watch?v=ryCHUtHZZ0E
Życie myszy w kosmosie w trakcie ich pierwszej misji z 2014 roku. Źródło: NASA.

System sprzętowy do badań nad gryzoniami, składający się z trzech modułów: transportowego, pośredniego i siedliska. Źródło: NASA/Ames Research Center/Dominic Har

Anne McClain podczas misji RR-2.. Źródło: NASA

https://astronet.pl/autorskie/gryzonie-w-kosmosie/

Gryzonie w kosmosie.jpg

Gryzonie w kosmosie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)