Skocz do zawartości

pmochocki

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1 383
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Zawartość dodana przez pmochocki

  1. Czyli najlepiej to jechać na miejscówkę, rozstawić sprzęt i się zdrzemnąć przynajmniej godzinkę i w ten sposób wypoczętym przystąpić do obserwacji...
  2. Nieostrość brzegowa jest dużą bolączką Nikona 7x35. Zresztą ja osobiście wolę trochę węższe pole ale ostre. I tak moja 8.5x56 ma tylko 7* pola widzenia i to był świadomy wybór.
  3. Ja bardzo lubię Twoje relacje. Zawsze jest sporo ciekawych obiektów. Więc ja czytam je na raty. Najpierw czytam całość. A potem wieczorem czytam drugi raz z atlasem w ręku i szukam ciekawostek, których nie znam. Niestety w obiektach które znam, zazwyczaj nie dostrzegałem tyle szczegółów ile Ty masz w opisie. Ale już się przyzwyczaiłem, że braki w umiejętnościach i doświadczeniu muszę nadrabiać wielkością sprzętu...
  4. Dla mnie 16" to też idealny złoty środek. A ultra lekkie Newtony są dla mnie ciekawe z punktu widzenia transportu samolotem. Fajnie by było zabrać Newtona do Grecji, a może nawet na Safari. O takie marzenie...
  5. Księżyc jest bardzo niedocenianym obiektem obserwacji. Uwielbiam takie ciekawostki. Dzięki @megrez23! Czekam na więcej.
  6. W sumie myślałem, że jeden okular używa barlowa. Nie pomyślałem, żeby użyć barlowa w wyciągu i wtedy podłączyć karuzelę. To miałeś na myśli @bartolini?
  7. Taka karuzela to super sprawa w połączeniu z okularami parafokalnymi. No ale z barlowem nie zadziała...
  8. Moje też, ale ja używam w wersji analogowej. Narysowałem na folii i sprawdza się znakomicie.
  9. Od jakiegoś czasu... Jak Łukasz sprzedawał, nikt nie chciał kupić, wiec przygarnąłem. Pisałem już jakieś relacje na forum, gdy używałem tej lornety:
  10. Piękny, ale jak mnie ostatnio dziki przegnały przed blokiem, to do jego obserwacji też muszę wyjeżdżać. Obiecuję, że z obserwacji Księżyca też napiszę kiedyś relację.
  11. Przyznaję że priorytet miały przygotowywania do Obiektu Tygodnia. Na sprzęt nie narzekam. Ja zazdroszczę ludziom czasu i miejscówek. U sąsiada trawa zawsze bardziej zielona.
  12. W ostatni dzień marca była piękna pogoda w Trójmieście. Ani jednej chmurki nie było na niebie. O dziwo dobra pogoda utrzymała się nawet wieczorem. Synowie nie chcieli iść spać i domagali się wspólnej zabawy. Przedszkole zamknięte, lekcji zdalnych nie ma, "a tata zamiast się bawić z nami, to cały dzień bawił się sam komputerem" twierdzili. Na dodatek córka mimo, że ma roczek, dość jasno mi tłumaczyła, że świeży ogórek i pomidor na kolację mają być... Przez ten cały harmider nagle przedarł się spokojny głos mojej żony mówiący: "No jedź już. Ja to jakoś ogarnę." Najpierw chciałam powiedzieć, że to i tak nie ma sensu, bo Księżyc zaraz wstanie, ale w sumie to trochę czasu było, więc postanowiłem skorzystać z okazji i się szybko zebrałem. Plecak z atlasami, czołówką, małą lornetką, okularami do lornety i całym niezbędnym kramem jest zawsze gotowy. Do tego wystarczyło statyw, lornetę wrzucić do bagażnika i po prawie godzinie byłem na miejscówce w Blizinach. Po drodze zastanawiałem się co będzie celem dzisiejszych obserwacji. Jak zawsze był do sprawdzenia kandydat na Obiekt Tygodnia, ale co więcej? Cele bywały różne: od tych pierwszych jak wyjście poza schemat i tabelę Wimmera, do ostatnich gdzie skupiałem się na obserwacjach mgławic w lornecie - testowałem różne źrenice i zestaw filtrów UHC. Zdecydowałem, że tym razem celem będą uważne obserwacje. Bez pośpiechu, z próbą wykorzystania technik, które @Erik68 opisał na forum. Tak się zamyśliłem, że bym przegapił zjazd w polną drogę. Dojechałem po 21:00. Było naprawdę ciemno, przejrzystość powietrza bardzo dobra i seeing też wydawał się fajny - gwiazdki nie mrugały. Od północnej strony ściana lasu zasłaniającą łunę Trójmiasta. Na południu pojawiły się pojedyncze światła. Wydaje mi się, że ich w zeszłym roku nie było. Szybko rozstawiłem sprzęt i zastanawiałem się na co popatrzeć zanim nastąpi adaptacja wzroku. Wyjąłem małą lornetkę 8.5x45 i wycelowałem w Plejady, bo już się chowały za drzewami. Jest to widok, który nigdy się nie znudzi. Po chwili stwierdziłem, że czas sprawdzić jak Siostry wyglądają w APM 100mm. Okulary 24mm dają powiększenie 23x i pole ponad 2.8*. Plejady oglądałem wielokrotnie, ale tym razem miało być uważnie. Wybrałem więc jeden szczegół - strużkę gwiazd 7-8mag zwanych Ally?s Braid czyli "Warkocz Alikone". Potem przeszedłem do trójki M37, M36, M38. Znów zacząłem od lornetki 8.5x45. Mimo, że całą trójkę dałem radę zmieścić w jednym polu widzenia oglądałem je parami. Skupiłem się na parze M37 i M36. Jak różnorodne potrafią być gromady otwarte... Nawet w małej lornetce widać różnicę między tymi dwoma gromadami. Zacząłem im się przyglądać w dużej lornecie. M37 to mgiełka przez którą przebijają się nieśmiało gwiazdki. M36 to wyraźne jasne gwiazdy. Spróbowałem zerkania, czy więcej gwiazdek wyskoczy, potem zamknąłem oczy i po chwili otworzyłem. Satysfakcja rosła jak wraz z cierpliwością pojawiało się więcej gwiazdek. Zacząłem się zastanawiać co wiem o tych gromadach. Można o nich przeczytać w co drugiej książce, co też robiłem kilkukrotnie i coś tam w głowie zostało. M37 ma więcej gwiazd i ta gromada jest starsza. Jasne gwiazdy się wypaliły i dlatego wygląda jak mgiełka przez którą przebijają gwiazdki. M36 jest o wiele młodszą gromadą i przypomina Plejady, które mają gwiazdy typu widmowego B. Nie pamiętam gdzie czytałem, że gdyby nie to, że M36 jest oddalona 10 razy bardziej od Ziemi niż M45, to by mogła konkurować z Siedmioma Siostrami o miano jednej z najbardziej znanych gromad otwartych. Przeszedłem następnie do M38. Po dłuższym wpatrywaniu miałem wrażenie, że gwiazdy układają się w kształt niesymetrycznego krzyża. NGC 1907 rozpoznałem bez problemu. Pomyślałem co dalej... Przypomniałem sobie szkice kolegi @[email protected] oraz notatkę, którą zrobiłem i oczywiście zapomniałem zabrać ze sobą, aby koniecznie obejrzeć M46 i M47. Przyznaję, że nigdy wcześniej ich nie oglądałem. U mnie na północy są dość nisko nad horyzontem i często jakaś łuna przeszkadzała. Nie tym razem. Najpierw odszukałem je w małej lornetce, ale szybko przeszedłem do dużej lornety. Podczas star-hoppingu starałem się unikać Syriusza, aby nie popsuć adaptacji wzroku. M46 i M47 mieściły się w jednym polu widzenia. Przecież to jest dokładnie ta sama sytuacja co z M36 i M37. Mgiełka z dużej ilosci niezbyt jasnych, starych gwiazd konta niebieskie, jasne młodziaki. Dałem sobie czas na obserwacje i w polu widzenia sama zwróciła na siebie uwagę NGC 2423. Zadowolony z odkrycia skoczyłem do M35 pamiętając by się przyjrzeć NGC 2158. Przechodząc do małej, ale przepięknej gromady otwartej NGC 2129 obserwowałem jeszcze IC 2157. Wydaje mi się, że nie poświęciłem im wystarczająco czasu. Głównym winowajcą była łatwość z jaką można przechodzić z jednego obiektu do drugiego w lornecie. Lorneta ma coś w sobie, że zachęca do odkrywania co jest w pobliżu oglądanego obiektu, do pływania po niebie. Gdy rozglądałem się po nieboskłonie zastanawiając się co będzie następne uznałem, że wzrok już się zaadoptował - gromada M44 była widoczna gołym okiem. Obejrzałem ją dość pobieżnie w lornetce 8.5x45. Stwierdziłem, że czas sprawdzić jak wypadnie Triplet Lwa w dużej lornecie. Dwie Mki były widoczne na wprost, a Hamburger NGC 3628 wyskoczył zerkaniem. Znów spróbowałem uważniej obserwować. Wyrównać oddech, spróbować zerkania pod różnym kątem, zamknąć oczy na dłuższą chwilkę. Nie mogę napisać, aby pojawiły się jakieś szczegóły, ale galaktyki stały się wyraźniejsze. Nadszedł czas na polowanie na Obiekt Tygodnia. Wycelowałem lornetą prawie w zenit i... resztę dowiecie się już w przyszłym tygodniu. ? Następna była galaktyka M101. Duży okrąg odnalazłem bez problemu. Miałem nadzieję, że jak poświęcę jej troszkę czasu, to może dostrzegę jaśniejsze jądro, jakiś gradient między centrum a krawędzią. Nic z tego nie wyszło. Stwierdziłem, że jest ona jednak zbyt blisko łuny od Trójmiasta. Czas się od niej oddalić. Szybko odnalazłem M51 i widać było wyraźnie towarzyszkę NGC 5195. Zmieniłem okulary na APM 12.5mm dające powiększenie 44x. Widok był cudny i każda minuta wpatrywania się sprawiała, że parka stawała się wyraźniejsza. Wróciłem do poprzednich okularów by sprawniej poruszać się po niebie. Odwiedziłem Igłę - NGC 4565. Odnaleziona bez problemu, ale nie poświęciłem jej zbyt wiele czasu, Księżyc zaraz miał wstawać. Przeskoczyłem szybko do galaktyki Czarne Oko - M64. Ale to też było raczej pobieżne zerknięcie. Zmieniłem okulary aby mieć powiększenie 44x i przywitałem wiosnę puchatkami - gromady kuliste M53 i M3 oglądałem już przy wschodzącym Księżycu. Następnie popatrzyłem na sam Księżyc. Winowajca, który przerwał mi obserwacje uwieczniony telefonem. PS. Cała relacja napisana na telefonie komórkowym w tak zwanym "międzyczasie".
  13. Ja miałem Nikona 7x35 i bardzo mi pomógł w nauce nieba. Duże pole się wtedy przydaje. Niestety na krawędziach ten obraz jest do niczego. Ale dla osób rozpoczynających przygodę nadal bym polecił. Teraz mam 8.5x45 i jestem bardzo zadowolony. Jak dla mnie idealne parametry do obserwacji z ręki. Mam jeszcze 10x50, ale tu jest potrzebny leżaczek. Więc ja polecam 8x40.
  14. Śliczne! Możesz uchylić rąbka tajemnicy jak powstają takie cuda?
  15. A w ile osób jedziemy? Bo tą małą lornetkę to mój syn wziął, a dużą lornetę żona, ja biorę Newtona, a moja roczna córka APO ?
  16. Na komputerze jest wygodnie. Na telefonie średnio - ale jak giełda będzie mi przeszkadzać będę stosował to rozwiązanie...
  17. Czy ktoś mógłby mnie doedukować jak z 13.3 - 13.4 mag dochodzimy do 15.0 mag na minutę łuku do kwadratu wiedząc że obiekt ma powierzchnię 4.5 minuty kwadratowej? Dzięki @Karol_C za podesłanie tego przykładu - zrozumiałem niuanse NGC 3187, ale cały czas nie wiem jak ludzie liczą jasność powierzchniową.
  18. @Erik68 dzięki za opis różnych technik. Bardzo ciekawa pozycja. Dzięki @jolo! Ogólnie wydaje mi się, że cały czas myślimy, że patrzymy oczami, ale tak na prawdę duża część różnych technik polega na tym jak oszukać mózg aby widzieć to co by normalnie ignorował. Wszelkie pukania w tubę - to przecież chodzi o to aby mózg myślał, że coś się rusza, wiec może być potencjalnie niebezpieczne... Ponadto wydaje mi się, że mózg uczy się obrazów i wielokrotne patrzenie an obiekty przypomina trochę stackowanie zdjęć. Ja zajmuję się tym hobby dopiero kilka lat, ale sam widzę ogromną różnicę jak patrzyłem kiedyś a jak teraz. Jeszcze raz dzięki za książkę - dopisana do listy do kupienia. EDIT: Dodam jeszcze jak ważne jest poświęcanie czasu na obserwacje. Tutaj fragment z książki "Visual Lunar and Planetary Astronomy" Paula Abela. Co prawda dotyczy obserwacji planet, ale cierpliwość podczas obserwacji jest tak samo ważna: The LGN (lateral geniculate nucleus) together with the visual cortex (located at the back of the brain) are responsible for image processing. The LGN sends its information to the visual cortex via cells in the optical radiation and the visual cortex, and the LGN can receive feedback from the visual cortex. The process whereby the brain decides what actions to take happen here with the interaction of the LGN and the visual cortex. This is why you will get the most out of your astronomical observing by treating it as a feedback process. The more you ?ask? your eyes what you are seeing, the more they will respond. It is important to realize that the HVS is a feedback process because this observation leads to an important point. People often ask me, ?how do you see the fine details on the planets?? After some discussion it normally is revealed that they have had a couple of looks at a planet for a few minutes and usually not seen a very great deal. This is perfectly natural; you should not expect to see much the first time, anymore than a marathon runner would start their initial training by running the whole distance! The fact is, the more you go out and observe, the more you will see and the more responsive your eyes will become. In the end experience and telescope time are the keys to becoming a successful visual observer.
  19. Ale V to nie visual tylko pomiar na fali długości 0.55 um. EDIT: W SIMBAD wartość dla R jest poniżej 10. W sumie fajnie by było gdyby ktoś mądry opisał jak z tych pojedynczych pasm i wielkości obiektu wylicza się: Surface Brightness i Apparent Magnitude, Visual Magnitude.
  20. Część II "Nothing's more simple than a single, giant button" - Czyli jak sterowanie jednym przyciskiem będzie wyglądało? Używając ATtiny13A rozpoznaję czy naciśnięcie przycisku jest długie czy krótkie. Krótkie naciśnięcie zapala/gasi czerwoną diodę. Długie naciśnięcie zmienia jasność czerwonej diody. Jasność jest sterowana szerokością impulsu, którą w ATtiny13A można zmieniać w zakresie od 0-255. Używam dziewięciu stopni jasności. Najlepiej sprawdziły się wartości 2n: uint8_t brightness_level[] = {1, 2, 4, 8, 16, 32, 64, 128, 255}; Jeśli długie naciśnięcie zwiększało jasność diody to puszczenie i ponowne długie naciśnięcie będzie jasność zmniejszało, kolejne długie naciśnięcie znów zwiększało, itd... Czyli w praktyce włączamy czołówkę krótkim naciśnięciem, kilkoma długimi naciśnięciami dobieramy jasność czerwonej diody, a później już standard: atlas krótkie naciśnięcie szukacz okular krótkie naciśnięcie notatki z obserwacji atlas krótkie naciśnięcie szukacz okular itd No dobra ale co z białą diodą? Aby zapalić białą diodę, trzeba przytrzymać przycisk, aż czerwona dioda będzie się palić najjaśniej i następnie dalej trzeba trzymać przycisk wciśnięty przynajmniej 5 sekund, wtedy biała dioda się zapali. Raczej przez przypadek się tego nie da zrobić. I tutaj nastąpi część nostalgiczna. Pamiętam jak ponad 20 lat temu pisałem w asemblerze programy na mikrokontroler 8051. Programowałem pamięci EPROM przez programator podłączany do portu LPT. Programator oczywiście zrobiony samodzielnie, bo oryginalny był za drogi. Do tego kumpel załatwił lampę UV ze szpitala, aby można było pamięci kasować. Nie wiem kto jeszcze pamięta takie kości z okienkami: A teraz jest Arduino, gotowe biblioteki, wszystko podane na tacy. Pomyślałem sobie: przysłowiowe 10 linijek kodu i wszystko będę miał zaprogramowane. Więc jakie było moje zdziwienie gdy tu nagle: Program, który zapala diodę LED na 50% jasności i odczytuje stan przycisku za pomocą biblioteki nie mieści się w 1kB pamięci. No tak... współcześnie nie robi się już prostych rzeczy. Telefon służy do grania, a zegarek liczy kroki i spalane kalorie. ? Już myślałem, że będę musiał instalować całe AVR Studio i kombinować, ale okazało się, że IDE Arduino potrafi obsługiwać programy napisane w stylu "old school". Gdyby ktoś był zainteresowany samym programem może go znaleźć tu https://github.com/pmochocki/astro-headlamp. Całą logikę udało się zmieścić na 458 bajtach: Czerwona dioda była intensywnie testowana i działa. Biała dioda jest w fazie testów. Należy jeszcze poprawić obsługę nie używanych pinów i inne drobiazgi... Martwiłem się trochę jaki będzie pobór prądu zgaszonej czołówki. Bo tak naprawdę nie jest ona nigdy do końca wyłączona. Mikrokontroler musi wykryć naciśnięcie przycisku. Nie jest to wada tego projektu - tak działają wszystkie spotykane czołówki. Na szczęście udało się zejść z poborem prądu do około 100nA. Piszę około bo jest to wartość na granicy mierzalności mojego multimetru. 0.1uA Mam nadzieję, że już w przyszłej części będę mógł pokazać zlutowaną całość.
  21. Starałem się, temat był przystępnie ukazany dla osób, które nie zajmują się elektroniką na co dzień. Z drugiej strony chciałem, aby było to też ciekawe dla tych co z elektroniką są za pan brat.
  22. Idealna miejscówka też by się przydała. Chyba nawet bardziej niż czołówka.
  23. Może nie wszystko co chce się opisać na Forum musi być już skończone i dopięte na ostatni guzik. W tym duchu postanowiłem opublikować to co mam... Ostatnio zacząłem się zastanawiać jakie funkcje powinna mieć idealna czołówka używana podczas obserwacji astronomicznych. W sumie nie ma tego wiele. Wystarczy zabezpieczenie przed przypadkowym włączeniem białego światła i ergonomiczna regulacja jasności światła czerwonego. Niestety nie udało mi się takiej czołówki nigdzie znaleźć, więc zacząłem przerabiać swoją. Na ostatnich astro-wakacjach testowałem swój pierwszy prototyp. Białe światło odłączyłem zupełnie. Czerwone miało dwa poziomy jasności. Sama możliwość przyciemnienia światła czerwonego pod ciemnym niebem okazała się strzałem w dziesiątkę. Przesuwny włącznik (zamiast microswitcha) to jednak bardzo słaby pomysł. Dwa poziomy jasności to niezły początek, ale przydałaby się bardziej płynna regulacja. Ponadto konieczność posiadania drugiej czołówki z białym światłem do składania sprzętu, też nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem. Rozpocząłem więc pracę nad drugim prototypem. Zmontowałem sobie generator PWM na płytce stykowej, bazujący na NE555. Nic ambitnego - schemat można znaleźć na co drugiej stronie o elektronice. www.electroschematics.com Plan był prosty - sterując szerokością impulsu chciałem sterować jasnością diody: https://exploreembedded.com/ Niestety nie działo to tak jak sobie wyobrażałem. Głównym winowajcą okazało się nasze oko: https://www.ledinside.com Ono nie reaguje na zmianę jasności liniowo. Oznaczało to, że kręcąc potencjometrem przy jednym krańcu zakresu dioda praktycznie nie zmieniała jasności, a przy drugim krańcu robiła to bardzo dynamicznie. Niestety nie był to jedyny problem. Zaproponowany schemat nie pozwala zmieniać wypełnienia w zakresie od 0% do 100%. Przy niskim napięciu zasilania największy wpływ ma tutaj spadek napięcia na diodach (wymiana na diodę Schottky?ego nie bardzo pomogła). Brak możliwości zmniejszenia wypełnienia do wielkości około 1-2% spowodował, że dioda była dość jasna i cała płynna regulacja traciła sens. Ponadto stwierdziłem, że mocowanie potencjometru do czołówki będzie kłopotliwe. Oczywiście są logarytmiczne potencjometry cyfrowe, ale jak dołożyłem obsługę przycisków, to prosty schemat stał się nagle skomplikowany. W ten sposób rozpocząłem pracę nad trzecim prototypem - bazującym na ATTiny13A. Układ jest powszechnie dostępny i można go kupić za mniej niż 3zł. Prototyp ma obsługiwać jasność czerwonej diody w pełnym zakresie. Ma umożliwiać wygodne włączanie i wyłączanie czerwonej diody, jednocześnie dając możliwość włączenia białej, ale w taki sposób, aby nie zrobić tego przez przypadek. To wszystko oczywiście ma być obsługiwane za pomocą jednego przycisku, bo nie chcę ingerować w mechanikę czołówki. Poza tym, jak każdy wie, ma nic prostszego niż jeden przycisk: Ciąg dalszy nastąpi... Zresztą trzeci prototyp przeszedł już pierwszą fazę testów. Z jednej strony bardzo udaną, z drugiej... małe zwarcie spowodowało, że muszę powymieniać trochę części ?. No ale tak to jest jak dzieci pomagają...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)