Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Chmury popsują widowisko? Zobacz wielkie spotkanie Jowisza i Saturna na naszych zdjęciach
2020-12-21
Już dzisiaj, w poniedziałek, na niebie będzie można ujrzeć niezwykłe zjawisko, jakiego ludzkość nie widziała od setek lat. Niestety, pogoda może popsuć całe widowisko, dlatego przygotowaliśmy zdjęcia, dzięki którym go nie przegapisz.
W poniedziałek (21.12) po zapadnięciu zmroku warto spojrzeć na niebo południowo-zachodnie. Po raz pierwszy od 397 lat, a dokładnie od 7 lipca 1623 roku, będzie można zobaczyć wyjątkowo bliskie spotkanie Jowisza i Saturna, największych planet naszego Układu Słonecznego.
Obie planety będzie dzielić odległość równa zaledwie 1/5 tarczy Księżyca. Najjaśniejszy będzie Jowisz, zaś Saturn znajdować się będzie w górę i na prawo od niego. Będą na tyle blisko, aby niemal zlewały się w jeden świetlisty punkt. W rzeczywistości dzielić je będzie aż 800 milionów kilometrów.
Na zdjęciu, które wykonane zostało w niedzielę (20.12), na jedną dobę przed największym zbliżeniem, w rejonie Jowisza widoczne są jego największe księżyce, w tym Europa, Ganimedes i Kallisto, a powyżej nich największy księżyc Saturna, czyli Tytan.
Do obserwacji warto użyć lornetki, jeszcze lepiej lunety lub małego teleskopu. Będzie wówczas można zobaczyć mniejsze księżyce obu planet, a także wspaniałe pierścienie Saturna. Obserwacje możliwe będą aż do momentu zajścia planet za horyzont, co stanie się po godzinie 18:30.
Z każdym kolejnym wieczorem planety będą się od siebie oddalać coraz bardziej. Na kolejne zbliżenie ludzkość poczeka do 15 marca 2080 roku i ponownie do 18 września 2100 roku. Jednak równie blisko, co obecnie znajdą się dopiero w 25 stuleciu.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Wyjątkowo bliskie spotkanie Jowisza i Saturna w dniu 20 grudnia 2020 roku. Fot. TwojaPogoda.pl
Najbliższe od kilkuset lat spotkanie Jowisza i Saturna
https://www.youtube.com/watch?v=o1OiXXLyIok&feature=emb_logo

Wyjątkowo bliskie spotkanie Jowisza i Saturna w dniu 20 grudnia 2020 roku. Fot. TwojaPogoda.pl (zobacz powiększenie)
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-12-21/chmury-popsuja-widowisko-zobacz-wielkie-spotkanie-jowisza-i-saturna-na-naszych-zdjeciach/

 

Chmury popsują widowisko Zobacz wielkie spotkanie Jowisza i Saturna na naszych zdjęciach.jpg

Chmury popsują widowisko Zobacz wielkie spotkanie Jowisza i Saturna na naszych zdjęciach2.jpg

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niebo w czwartym tygodniu grudnia 2020 roku
Teraz na niebie
2020-12-21. Ariel Majcher
Dziś, o godzinie 11:02 naszego czasu, Słońce przejdzie przez najbardziej na południe wysunięty punkt ekliptyki i tym samym na północnej półkuli Ziemi zacznie się astronomiczna zima, natomiast na półkuli południowej ? astronomiczne lato. Dzisiaj jest najkrótszy dzień w całym roku. Polska leży daleko od równika i rozciąga się w szerokości geograficznej na prawie 5°, stąd różnica długości dnia między najbardziej na południe a najbardziej na północ wysuniętymi punktami naszego kraju przekracza godzinę.
Tego samego dnia wieczorem wydarzy się chyba najbardziej wyczekiwane w Polsce zjawisko astronomiczne w tym roku: Jowisz minie Saturna w odległości mniej więcej 6?, czyli 1/5 średnicy kątowej Księżyca. Niestety obie planety są już blisko Słońca, dążąc do swoich styczniowych koniunkcji i o zmierzchu są nisko nad horyzontem, szybko znikając z nieboskłonu. Jednak jeśli pogoda na to pozwoli warto spróbować dostrzec te złączenie, gdyż poprzednie tak bliskie i do tego widoczne z dużych północnych szerokości geograficznych złączenie tych planet miało miejsce kilkaset lat temu, a następne wydarzy się po tam długim okresie, że żadna z żyjących obecnie na Ziemi osób tego nie dożyje.
Po zachodzie Jowisza z Saturnem głównym aktorem nocnego nieba stanie się Księżyc zwiększający fazę od I kwadry do pełni. W trakcie tygodnia Srebrny Glob odwiedzi planety Mars i Uran, początkowo świecąc blisko Neptuna. Księżyc zakryje także trzy gwiazdy 4. wielkości: 30 i 33 Psc oraz ?1 Cet. Przy tak jasnych Księżycu coraz trudniejsza do zaobserwowania jest słabnąca Mira. Na niebie porannym natomiast coraz szybciej pogarszają się warunki obserwacyjne planety Wenus, która także dąży do koniunkcji ze Słońcem, ale ta się wydarzy dopiero w marcu przyszłego roku. Jednak ze względu na pogarszające się nachylenie ekliptyki do porannego widnokręgu druga planeta od Słońca niebawem zniknie w zorzy porannej.
Przez całą noc promieniując meteory z roju Ursydów, które maksimum swojej aktywności osiągają zawsze około 22 grudnia i dają nawet 50 zjawisk na godzinę. Niestety w tym roku obserwacje w pierwszej połowie nocy utrudni Księżyc po I kwadrze.
Największa atrakcja tego tygodnia, a może nawet całego roku w naszym rejonie kuli ziemskiej zdarzy się pierwszego dnia tygodnia, zaraz po zmierzchu. O tej porze doby nisko nad południowo-zachodnim widnokręgiem widoczna jest ciasna para dwóch największych planet Układu Słonecznego, czyli Jowisza i Saturna. Jak pewnie wszyscy wiedzą Jowisz okrąża Słońce co niecałe 12 lat, natomiast Saturn potrzebuje do tego prawie lat 30. W efekcie co mniej więcej 20 lat Jowisz wyprzedza Saturna, a jeśli akurat obie planety spotkają się blisko węzła swoich orbit może dojść nawet do zakrycia Saturna przez Jowisza. Niestety tym razem do tego nie dojdzie, choć planety przejdą tak blisko siebie, że dla osób ze słabszym wzrokiem, jeśli dodatkowo atmosfera stanie się w tym czasie niestabilna, mogą się zlać w jeden punkt. W poniedziałkowy wieczór dystans między planetami spadnie do niewiele ponad 6?! Stanie się to już na obszarze gwiazdozbioru Koziorożca, gdy obie planet przeszły doń w zeszłym tygodniu. Jowisz jest bliżej Słońca i krąży wokół niego z większą prędkością, a zatem do końca tygodnia oddali się od swojego sąsiada na ponad 40?.
Jowisz wieczorem jest wciąż łatwy do odnalezienia, gdyż jego blask wynosi -2 magnitudo i wyłania się z zorz wieczornej zaraz po zmierzchu. Planeta Saturn świeci blaskiem +0,6 wielkości gwiazdowej i na jej dostrzeżenie gołym okiem trzeba poczekać dłużej. Tarcza Jowisza zmalała do 33?, natomiast tarcza Saturna ma średnicę 15?. Obie planety o zmierzchu zajmują pozycję na wysokości około 8° nad widnokręgiem i zachodzą mniej więcej o 18, czyli 1,5 godziny później.
Planety stopniowo schodzą coraz niżej i świecą na coraz jaśniejszym niebie. Ale jeśli atmosfera się uspokoi chociaż na chwilę, warto spróbować zaobserwować najjaśniejsze księżyce obu planet. Tytan, najjaśniejszy księżyc Saturna w sobotę 26 grudnia osiągnie swoją maksymalną elongację wschodnią, oddalając się wtedy na 2,5 minuty kątowej od swojej planety macierzystej. Natomiast w układzie księżyców galileuszowych Jowisza w tym tygodniu będzie można dostrzec następujące zjawiska (na podstawie strony Sky and Telescope oraz programu Starry Night):
?    23 grudnia, godz. 15:35 ? o zachodzie Słońca Kallisto na tarczy Jowisza (w IV ćwiartce),
?    23 grudnia, godz. 17:30 ? minięcie się Europy (N) i Io w odległości 3? 80? na wschód od tarczy planety,
?    27 grudnia, godz. 15:38 ? o zachodzie Słońca Europa na tarczy Jowisza (w IV ćwiartce),
?    27 grudnia, godz. 15:50 ? wejście cienia Europy na tarczę Jowisza,
?    27 grudnia, godz. 17:04 ? wejście Io na tarczę Jowisza,
?    27 grudnia, godz. 17:36 ? zejście Europy z tarczy Jowisza.
?    27 grudnia, godz. 17:38 ? wejście cienia Io na tarczę Jowisza.
 
Jak widać szczególnie ciekawie będzie w środę 23 grudnia, gdy przed jowiszową tarczą przejdzie ostatni z księżyców galileuszowych Kallisto oraz w niedzielę 27 grudnia, gdy na tarczy planety da się dostrzec dwa księżyce i jeden cień. Przy czym cień prawie na południku centralnym Jowisza.
Ekliptyka zaczyna tworzyć duży kąt z wieczornym zachodnim widnokręgiem, a to oznacza, że warunki obserwacyjne Księżyca po nowiu bardzo szybko się poprawiają i Księżyc szybko wspina się wysoko nad widnokrąg. Przez co wraz ze wzrostem fazy blask Księżyca stanie się głównym poza chmurami czynnikiem decydującym o tym, czy dane ciało niebieskie da się dostrzec.
Naturalny satelita Ziemi zacznie tydzień tuż przed I kwadrą na pograniczu gwiazdozbiorów Wodnika, Ryb i Wieloryba, mniej więcej 9° na wschód od planety Neptun. I gdy Jowisz z Saturnem zachodzą, Księżyc przecina właśnie południk lokalny i jest widoczny najlepiej w ciągu doby. Neptun przesuwa się już dość szybko ruchem prostym, pokonując prawie 1? dziennie, czyli mniej więcej średnicę kątową Słońca, czy Księżyca na miesiąc. Do końca tygodnia planeta zmniejszy dystans do gwiazdy 96 Aqr do około 40?. Niestety niezbyt mocny blask Neptuna, wynoszący +7,9 wielkości gwiazdowej sprawi, że planeta zniknie raczej w księżycowej łunie.
Tego samego wieczora naturalny satelita Ziemi zakryje dwie gwiazdy 4. wielkości, stanowiące dolny bok charakterystycznego prostokąta gwiazd w południowo-zachodniej części Ryb. Są to gwiazdy 30 i 33 Psc (na załączonych mapkach pętle cyjanowe oznaczają zakrycie podczas wschodu ? obszar lewy ? i zachodu ? obszar prawy ? Księżyca; czerwona linia przerywana ? zakrycie podczas dnia; linia niebieska ? zakrycie podczas zmierzchu, linia biała ? zakrycie w trakcie nocy). Pierwsza z nich świeci blaskiem obserwowanym +4,3 magnitudo, druga jest o 0,3 magnitudo słabsza. Pierwsza z wymienionych gwiazd zniknie za ciemnym brzegiem Księżyca w fazie 48% około godziny 21, by pojawić się ponownie mniej więcej godzinę później. Natomiast druga z gwiazd zostanie zakryta około godziny 23:15, tuż przed zachodem Księżyca i z terenu naszego kraju da się dostrzec tylko jej zakrycie przez Srebrny Glob.
Kilka godzin później, we wtorek 22 grudnia o godzinie 0:41 naszego czasu Srebrny Glob przejdzie przez I kwadrę, a w środowy wieczór 23 grudnia, mając tarczę oświetloną w 68% minie minie planetę Mars w odległości 6°. Czerwona Planeta pokonuje przez tydzień prawie 3°, cały czas szybko słabnąc. Do niedzieli 27 grudnia jasność Marsa spadnie do -0,3 wielkości gwiazdowej, a średnica jego tarczy ? do 11?. Cały czas mała jak na Marsa jest jego faza, wynosząca 89% i przy wciąż mimo wszystko stosunkowo dużej tarczy planety powinno się ją łatwo dostrzec w teleskopach.
Dobę później naturalny satelita zwiększy fazę do ponad 76% i przejdzie blisko kolejnej planety Układu Słonecznego. Tym razem jest to planeta Uran, a Księżyc minie ją w odległości 4°. Niestety silny już w tym momencie blask Księżyca w praktyce uniemożliwi dostrzeżenie Urana, który świeci blaskiem obserwowanym +5,7 wielkości gwiazdowej. Na obserwacje Urana niestety trzeba zaczekać gdzieś do końca następnego tygodnia, gdy Srebrny Glob zbliży się do ostatniej kwadry i przejdzie na niebo poranne.
W czwartek 24 grudnia oprócz zbliżenia z Uranem Księżyc czeka zakrycie kolejnej gwiazdy 4. wielkości. Jest to ?1 Ceti, znajdująca się niecałe 2° od granic Wieloryba i Barana i jednocześnie 4,5 stopnia od Urana. Zakrycie tej gwiazdy da się dostrzec z prawie całej Europy a także z zachodniej Azji oraz północno-wschodniej Afryki. W Polsce gwiazda zniknie za ciemnym brzegiem tarczy Księżyca około godziny 21, a pojawi się ponownie jakieś 70 minut później.
Tak samo, jak obserwacje Urana Księżyc utrudni obserwacje Miry. Zwłaszcza, że jej blask coraz bardziej przypomina blask Urana, choć oba ciała niebieskie wyraźnie różnią się barwą: Uran jest niebiesko-zielony, natomiast Mira ? pomarańczowo-czerwona. Mira niestety obniżyła jasność już tak bardzo, że do jej dostrzeżenia niezbędny staje się teleskop.
Weekend Księżyc spędzi w gwiazdozbiorze Byka. W sobotę 26 grudnia jego tarcza zwiększy fazę do 90% i przejdzie około 7° na południe od Plejad. Dobę później, przy fazie zwiększonej do 95% Księżyc minie Aldebarana, najjaśniejszą gwiazdę Byka, zbliżając się doń na mniej niż 4,5 stopnia.
Coraz trudniejsze warunki obserwacyjne pokazuje również planeta Wenus. W jej przypadku do głosu dochodzi pogarszające się nachylenie ekliptyki do widnokręgu, które sprawia, że choć planeta jest wciąż ponad 20° od Słońca, to wschodzi niecałe dwie godziny przed nim i o świcie wznosi się na wysokość małych kilku stopni nad widnokręgiem. Obecnie druga planeta od Słońca wędruje przez gwiazdozbiór Wężownika i w połowie tygodnia przejdzie niecałe 6° na północ od Antaresa, najjaśniejszej gwiazdy sąsiedniego Skorpiona. Blask Wenus spadł poniżej -4 magnitudo, a jej tarcza ma średnicę 11? i fazę 93%.
Co roku w drugiej połowie grudnia promieniują meteory z roju Ursydów. Rój ów ma radiant jakieś 2,5 stopnia na wschód od Kochaba, tworzącego południowo-wschodnie koło Małego Wozu. Stąd jest on stale i to dość wysoko nad widnokręgiem. A zatem Ursydy można obserwować jak tylko jest odpowiednio ciemno. O tej porze roku radiant Ursydów przecina południk lokalny około godziny 8, czyli za dnia. Najlepiej zatem Ursydy obserwować nad ranem. Na koniec nocy astronomicznej (obecnie około godziny 5:45) radiant wznosi się na ponad 60°.
Ursydy promieniują w dniach od 17 do 26 grudnia, z maksimum 22 grudnia. Najczęściej pojawia się około 10 zjawisk na godzinę, lecz bywają lata, że jest ich nawet 50. Są to raczej wolne meteory, ich prędkość zderzenia z naszą atmosferą wynosi 33 km/s. W tym roku obserwacje roju utrudni tochę Księżyc po I kwadrze, który w nocy maksimum zachodzi po północy. A zatem na obserwacje pozostaje tylko druga cześć nocy. Na szczęście wtedy właśnie radiant roju jest wyżej nad widnokręgiem.
Animacja pokazuje położenie Jowisza i Saturna w czwartym tygodniu grudnia 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

Mapka pokazuje położenie Księżyca oraz planet Neptun, Mars i Uran, a także Miry w czwartym tygodniu grudnia 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

Animacja pokazuje położenie Wenus w czwartym tygodniu grudnia 2020 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

Mapka pokazuje położenie radiantu Ursydów w trzecim tygodniu grudnia 2016 r. (kliknij w miniaturkę, aby powiększyć). StarryNight

https://news.astronet.pl/index.php/2020/12/21/niebo-w-czwartym-tygodniu-grudnia-2020-roku/

Niebo w czwartym tygodniu grudnia 2020 roku.jpg

Niebo w czwartym tygodniu grudnia 2020 roku2.jpg

Niebo w czwartym tygodniu grudnia 2020 roku3.jpg

Niebo w czwartym tygodniu grudnia 2020 roku4.jpg

Niebo w czwartym tygodniu grudnia 2020 roku5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy sygnał z Proximy Centauri
2020-12-21.ŁZ.KF.
Naukowcy z Breakthrough Listen Project, którzy poszukują sygnałów radiowych wysłanych przez obcą cywilizację, poinformowali o zarejestrowaniu nietypowej transmisji nadchodzącej z kierunku Proxima Centauri, gwiazdy najbliższej Słońcu. Wiadomo, że gwieździe tej towarzyszą co najmniej dwie planety.
Sygnał został zarejestrowany po raz pierwszy w kwietniu ubiegłego roku przez 64-metrowy radioteleskop z obserwatorium Parkes w Nowej Południowej Walii w Australii. Portal KopalniaWiedzy.pl wskazuje, że to drugi ? po DSS-43 ? największy na półkuli południowej radioteleskop z ruchomą czaszą.
Specjaliści skupieni w projekcie bazującym w Berkeley SETI Research Center zwrócili uwagę, że sygnał ?dryfuje? ? jego częstotliwość wydaje się nieco zmieniać, raz jest wyższa, raz niższa (pierwsza miała częstotliwość 982,002 MHz). Oceniono, że może mieć to związek albo z ruchem orbitalnym Ziemi, albo źródłem sygnału.
Na tej podstawie badacze wnioskują, że sygnał nie pochodzi z anteny umieszczonej na Ziemi, a zatem sygnał jest pozaziemski, choć niekoniecznie musi to oznaczać, że pochodzi od obcej cywilizacji.
Jeśli rejestrujemy taki sygnał i wiemy, że nie pochodzi on z powierzchni Ziemi, wiemy, że to sygnał pozaziemski. Niestety, ludzie wystrzelili w przestrzeń kosmiczną wiele źródeł pozaziemskich sygnałów ? przyznaje Jason Wright z Penn State University.
Transmisja danych?
Jednym wytłumaczeń jest, że to transmisja danych telemetrycznych z satelity. Ruch satelitów wokół Ziemi, których jest około 2700, powoduje bowiem, że dochodzi do zmian częstotliwości ich sygnału. Naukowcy oceniają jednak, że prawdopodobieństwo tego jest niewielkie.

Inna hipoteza zakłada, że sygnał pochodzi z obiektu znajdującego się poza Proximą Centauri. Obiekt taki musiałby znajdować się w prostej linii za gwiazdą z punktu widzenia Ziemi. Sygnały radiowe są emitowane choćby przez kwazary czy pulsary, ale emisja ze źródeł naturalnych obejmuje znaczną część spektrum. Właśnie fakt, że emisja jest w tak wąskim zakresie, jest najbardziej interesujący.
Nie znamy żadnego naturalnego źródła takiego sygnału ? tłumaczy Andrew Siemion z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Badacz nie wykluczył, że być może istnieją nieznane nam zjawiska związane z fizyką plazmy, które powodują powstawanie takiego sygnału, ale obecnie, ?jedyne źródła, jakie znamy, to źródła techniczne?.
Zarejestrowany sygnał może pochodzić też z naturalnego źródła o silnym polu magnetycznym. W Układzie Słonecznym źródłem takich sygnałów radiowych jest Jowisz. Wokół Proxima Centauri może krążyć duża planeta o silnym polu magnetycznym, ale jej sygnał musiałby docierać do Ziemi znacznie słabszy.

Nie da się też wykluczyć, że sygnał pochodzi z bezpośredniego sąsiedztwa radioteleskopu. Portal KopalniaWiedzy.pl przypomina, że pięć lat temu naukowcy z obserwatorium Parkes zarejestrowali sygnały świadczące o tym, że głęboko w kosmosie dzieje się coś niezwykłego. Analiza danych wykazała, że radioteleskop złapał sygnał z... kuchenki mikrofalowej w obserwatorium.
źródło: KopalniaWiedzy.pl
Proxima Centauri znajduje się około 4,24 lat świetlnych od Ziemi (fot. ESA)
https://www.tvp.info/51438640/tajemniczy-sygnal-z-proximy-centauri-namierzyli-go-naukowcy-poszukujacy-sygnalow-radiowych-wyslanych-przez-obca-cywilizacje

Tajemniczy sygnał z Proximy Centauri.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpoczęła się astronomiczna zima
2020-12-21.
Zima w ujęciu astronomicznym rozpoczyna się w momencie tzw. przesilenia zimowego, które przypada 21 grudnia. Ten okres roku, z uwagi na wczesne wieczory, może być dobrą okazją do spojrzenia na obiekty i zjawiska na niebie nad Polską.
Zima rozpoczyna się w poniedziałek (21 grudnia), kiedy Słońce przechodzi przez punkt Koziorożca. Oznacza to, iż góruje w zenicie na zwrotniku Koziorożca, czyli najdalej wysuniętej na południe szerokości geograficznej, dla której jest to możliwe. Konsekwencją tego jest najmniejszy kąt padania promieni słonecznych w południe dla półkuli północnej, a więc i dla Polski.
To właśnie gorsze warunki oświetlenia są przyczyną niższych temperatur (krótszy dzień, dłuższa noc i niższa wysokość Słońca nad horyzontem). Powodem nie są jednak zmiany odległości Ziemi od Słońca, gdyż są one względnie niewielkie ? przy średniej odległości Ziemia-Słońce wynoszącej ok. 150 milionów kilometrów różnica w punkcie najbliższym i najdalszym wynosi jedynie około 5 milionów kilometrów (co ciekawe, najbliżej Słońca nasza planeta jest wtedy, gdy u nas panuje lato, a najdalej, gdy u nas jest zima). Przyczyną zmian pór roku jest natomiast nachylenie osi obrotu Ziemi do płaszczyzny orbity. W połączeniu z ruchem obiegowym dookoła Słońca powoduje to właśnie wspomniane zmiany.
Zima potrwa do momentu równonocy wiosennej, czyli do 20 marca. Do tego czasu na naszej szerokości geograficznej panują najniższe temperatury i najdłuższe noce. Już wcześnie wieczorem pojawiają się gwiazdy, co sprzyja obserwacji nieba.
W sam początek astronomicznej zimy - 21 grudnia o godz. 19.15 nastąpi koniunkcja Jowisza i Saturna. Nie będzie to jednak zwykła koniunkcja, jakie zdarzają się wśród planet względnie często. Tym razem obie planety zbliżą się na niebie na zaledwie 0,1 stopnia. Dla ludzkiego oka może być trudno rozdzielić je na dwa obiekty (choć zależy to od tego, jak dobry ktoś ma wzrok). Za porównanie mogą posłużyć gwiazdy Mizar i Alkor obecne w załamaniu dyszla Wielkiego Wozu, które na niebie znajdują się od siebie około dwa razy dalej, ale nie wszyscy potrafią je dostrzec jako osobne punkty. W dawnych czasach w niektórych miejscach ich rozpoznanie służyło nawet jako test dobrego wzroku.
Aby podziwiać bliskie spotkanie Jowisza z Saturnem, najlepiej jest spojrzeć na niebo najpóźniej około godziny 17:30, gdyż potem obie planety zajdą za horyzont.
Jowisz z Saturnem mogą wspólnymi siłami pełnić rolę pierwszej gwiazdki w Wigilię. Co ciekawe, wśród hipotez dotyczących "tożsamości" Gwiazdy Betlejemskiej występuje też właśnie koniunkcja Jowisza z Saturnem, która miała miejsce trzykrotnie w 7. roku przed naszą erą i z pewnością nie umknęła uwadze ówczesnych badaczy nieba.
Na wieczornym niebie, oprócz Jowisza i Saturna (zachodzących dość wcześnie), można dostrzec też jasnego Marsa, który jednak będzie stopniowo tracił blask. Na przełomie stycznia i lutego będzie można teżzobaczyć Merkurego, a nad ranem do stycznia dostrzeżemy Wenus.
Przykładowo patrząc na niebo na początku stycznia około godziny 20:00, możemy nad południowo-wschodnim horyzontem zobaczyć wyróżniający się gwiazdozbiór Oriona, którego jasne gwiazdy układają się w schematyczną sylwetkę człowieka, a trzy z nich są ułożone blisko siebie jako tzw. Pas Oriona. Obok Oriona, ale bliżej horyzontu, zobaczymy najjaśniejszą gwiazdę nocnego nieba - Syriusza.
Po przeciwnej stronie, nad północno-zachodnim horyzontem świecić będą jasne gwiazdy Wega oraz Deneb. Nad północno wschodnią częścią horyzontu będziemy mogli wypatrzeć kształt Wielkiego Wozu, który gwiazdozbiorem nie jest (należy do konstelacji Wielkiej Niedźwiedzicy). Określa się go mianem asteryzmu - termin ten oznacza charakterystyczny układ gwiazd na niebie nie znajdujący się wśród oficjalnie uznanych gwiazdozbiorów. Wysoko na niebie świecić natomiast będzie gwiazdozbiór Kasjopei, łatwy do rozpoznania ze względu na ułożenie dość jasnych gwiazd w literę W (lub M).
Bardzo wiele różnych zjawisk astronomicznych na zimę i na cały rok przedstawione jest w bezpłatnym ?Almanachu astronomicznym na rok 2021? wydanym w ostatnich dniach przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne, a dostępnym pod adresem www.urania.edu.pl/almanach oraz w Google Play. Do identyfikowania obiektów na niebie przydatne są też aplikacje mobilne na smartfony (darmowe i płatne) oraz programy komputerowe typu planetarium, na przykład polecane przez wielu miłośników astronomii darmowe Stellarium. (PAP)
cza/ zan/
Fot. Adobe Stock
https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C85501%2Crozpoczela-sie-astronomiczna-zima.html

Rozpoczęła się astronomiczna zima.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowy satelita szpiegowski widzi w nocy, przez chmury i ściany budynków [FILM]
2020-12-21.
Najnowsze technologie obrazowania powierzchni Ziemi z satelity pozwalają już szpiegować społeczeństwo w taki sposób, w jaki dotychczas mogliśmy to tylko zobaczyć w dobrych filmach science-fiction.
Firma Capella Space zaprezentowała w globalnej sieci obrazy kilku miast wykonane z ziemskiej orbity za pomocą najnowszego satelity o nazwie Capella-2. Urządzenie całymi garściami czerpie korzyści z technologii SAR, która pozwala obserwować dowolne cele znajdujące się na powierzchni naszej planety bez względu na zachmurzenie, noc czy ukrycie w budynkach.
Jak ta technologia działa w praktyce? Otóż satelita wysyła silne sygnały radiowe w kierunku określonego celu i odbiera odbite wiązki. Następnie są one analizowane przez systemy sztucznej inteligencji w celu określenia struktury obiektu. Sygnały są na tyle silne, że nie stanowią dla nich przeszkody chmury czy cienkie ściany budynków.
Inżynierowie uspokajają jednak, że w specyficznych warunkach system może wykryć człowieka w budynku, jednak nie może z dużą dokładnością zmapować całego mieszkania i wszystkich znajdujących się w nim przedmiotów, by na tej podstawie można było zwizualizować jego przestrzeń. Oczywiście, w przyszłości jak najbardziej będzie to możliwe, ale obecnie system nie dysponuje tak dużą rozdzielczością. Teraz jest to ok. 50 na 50 centymetrów na piksel.
Amerykański rząd planuje inwestycje w startupy, które będą budowały satelity wykorzystujące technologię SAR dla armii. Jednocześnie Pentagon będzie kontrolował sprzedaż pomiędzy firmami obrazów z satelitów o rozdzielczości mniejszej niż 50 centymetrów na piksel. Chodzi tutaj o ochronę ludności Stanów Zjednoczonych przed inwigilacją serwowaną przez koncerny.
Źródło: GeekWeek.pl/Capella Space / Fot. Capella Space
Capella-2 new spy satellite that can see INSIDE your apartment.
https://www.youtube.com/watch?time_continue=5&v=BRcGfUPk_9c&feature=emb_logo

https://www.geekweek.pl/news/2020-12-21/nowy-satelita-szpiegowski-widzi-w-nocy-przez-chmury-i-sciany-budynkow-film/

Nowy satelita szpiegowski widzi w nocy, przez chmury i ściany budynków [FILM].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roscosmos wyśle tlen na ISS?

2020-12-21.

Astronauci na ISS dalej zmagają się z wyciekiem tlenu, który wypuszcza powietrze w przestrzeń kosmiczną. Roscosmos jest gotowe do wysłania dodatkowych materiałów na stację.

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna od jakiegoś czasu zmaga się z wyciekiem tlenu, który wypuszcza w kosmos cenne powietrze przeznaczone dla astronautów. Dyrektor generalny Roscosmos Dimitrij Rogozin stwierdził, że wyciek znajduje się obecnie pod kontrolą. Mimo to, rosyjska organizacja kosmiczna jest gotowa wysłać dodatkowy tlen na stację już w lutym 2021 roku.

 
Rogozin przekazał, iż stacja ISS posiada odpowiednie zasoby tlenu. Szef Roscosmos zapewnił jednocześnie, iż obecnie nie ma żadnych powodów do obaw, a sam wyciek był sygnałem alarmowym, który musi zmusić naukowców i inżynierów do stworzenia nowych konstrukcji.

Bardzo możliwe, że za problemami z wyciekiem powietrza stoją mikrometeoryty, które miały uderzyć w kadłub Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. To także nie pierwszy wyciek powietrza, który miał miejsce na pokładzie ISS.
Obecne źródło wycieku pozostaje nieznane. Astronauci cały czas szukają rozwiązania.  

Rosjanie mogą wysłać tlen na ISS /AFP

Źródło: INTERIA
 
https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-roscosmos-wysle-tlen-na-iss,nId,4940421

Roscosmos wyśle tlen na ISS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W najkrótszy dzień w roku Słońce wznosi się 4-krotnie niżej niż w najdłuższy dzień. Zobacz porównanie
2020-12-21.
Dzisiaj mamy najkrótszy dzień w całym roku, w trakcie którego Słońce wzniesie się nad horyzont na najmniejszą wysokość, aż czterokrotnie niżej niż w najdłuższy dzień w roku, czyli w pierwszy dzień astronomicznego lata. Zobaczcie zdjęcie porównawcze!
Astronomiczna zima rozpocznie się w poniedziałek (21.12) punktualnie o godzinie 11:02, czyli w momencie, gdy Słońce znajdzie się w tak zwanym punkcie przesilenia zimowego. Choć dla wielu z nas początek zimy to kiepska wiadomość, to jednak są też dobre wieści.
Dlaczego przesilenie zimowe było świętowane przez pradawne ludy znacznie huczniej od pierwszego dnia lata? Ponieważ począwszy od pierwszego dnia zimy nocy zaczynało ubywać, a dnia przybywać, a jasność po raz pierwszy od 6 miesięcy wygrywała z ciemnością.
Dlatego wierzono, że to nowy początek, często obchodzony na równi z Nowym Rokiem. Pierwszy dzień zimy jest też najkrótszym dniem w roku. Tym samym nie od wtorku (22.12) z każdą kolejną dobą Słońce będzie gościć na naszym niebie coraz dłużej.
Najniżej nad horyzontem
Słońce w najkrótszy dzień w roku wzniesie się średnio nad horyzont na wysokość 15 stopni. To aż czterokrotnie niżej niż w najdłuższy dzień w roku, czyli w pierwszy dzień astronomicznego lata, który obchodziliśmy 21 czerwca.
Świetnie obrazują to zamieszczane w artykule zdjęcia porównawcze, które można porównywać przesuwając suwakiem na prawo i lewo oraz do góry i na dół. Jedno z nich wykonane zostało w najdłuższy dzień w roku (21 czerwca), gdy Słońce wznosiło się na wysokość 62 stopni. Te drugie zaś w najkrótszy dzień (22 grudnia). Różnica w wysokości Słońca jest kolosalna.
Promienie słoneczne obecnie padają na powierzchnię ziemi pod najmniejszym kątem, dlatego dociera do nas najmniejsza ilość energii, zwłaszcza, gdy dodatkowo niebo jest całkowicie zasnute przez niskie chmury warstwowe.
Dlatego też pierwszy dzień astronomicznej zimy zazwyczaj jest też najbardziej ponurym dniem w roku. Niestety, taki też będzie poniedziałek (21.12), ponieważ na przeważającym obszarze kraju będzie pochmurno, zupełnie bez Słońca, a na północy będzie padać deszcz.
Brak Słońca i wilgotne środowisko termiczne będzie fatalnie wpływać na nasze samopoczucie. Możemy być senni, rozkojarzeni i drażliwi. Osoby cierpiące na depresję sezonową, mogą zaobserwować nasilenie się objawów.
Na przejaśnienia i rozpogodzenia mogą liczyć jedynie mieszkańcy niektórych regionów zachodnich i południowych. Tam dzień wizualnie się wydłuży.
Najkrótszy dzień
Słońce będzie panować nad horyzontem średnio przez 7 godzin 40 minut, ale nie wszędzie w równym stopniu. Jako, że z północy na południe kraju dystans wynosi przeszło 600 kilometrów, to długość dnia różni się nawet o godzinę.
Zdecydowanie najkrótszy dzień mają mieszkańcy północnego krańca Polski, a dokładniej Jastrzębiej Góry koło Władysławowa, która leży nieopodal słynnego Przylądka Rozewie. Tam Słońce wędrować będzie nad horyzontem tylko przez 7 godzin i 10 minut. Nasza dzienna gwiazda wzniesie się zaledwie 12 stopni nad horyzont, 5 razy niżej aniżeli w pierwszy dzień lata.
Natomiast najdłużej najkrótszym dniem będą się cieszyć mieszkańcy południowych krańców Bieszczad. Tam dzień potrwa 8 godzin i 20 minut, a więc będzie o ponad godzinę dłuższy niż na wybrzeżu. Maksymalna wysokość Słońca nad horyzontem wyniesie niecałe 18 stopni.
Zdecydowanie krótszy dzień panuje w Skandynawii, bowiem im dalej na północ, tym noc jest dłuższa, a dzień krótszy. Barierą jest koło polarne za którym panuje całodobowa noc. W Sztokholmie w Szwecji Słońce będzie ponad horyzontem przez zaledwie 6 godzin i 5 minut, a w Rejkiawiku na Islandii 4 godziny i 7 minut.
Najdłuższa noc
Noc z niedzieli na poniedziałek (20/21.12) była najdłuższą w całym roku. Najbardziej przeciągała się oczywiście w okolicach Przylądka Rozewie, przez całe 16 godzin 48 minut. Najkrócej zaś w Bieszczadach, bo przez 15 godzin 48 minut. Była bardzo nieprzyjemna, bo w wielu regionach minęła pod znakiem mżawki i gęstych mgieł, na wschodzie i południu marznących.
Od wtorku (22.12) noce stawać się będą coraz krótsze, a dni coraz dłuższe, chociaż początkowo nie będzie to prawie zauważalne. A to dlatego, że dnia przybywa najpierw o zaledwie kilkadziesiąt sekund na dobę. Z biegiem tygodni wydłuża się to do 1 minuty, potem 2, a najszybciej dnia przybywa w okolicach pierwszego dnia astronomicznej wiosny, aż o 4-5 minut na dobę.
Warto też podkreślić, że mimo iż dzień zacznie się wydłużać, to jednak wcale nie oznacza, że równomiernie przybywać go będzie rano i wieczorem. Okazuje się bowiem, że wieczorami dnia nam już przybywa od 13 grudnia, jednak rano jasno wciąż robi się coraz później i nie zmieni się to aż do ostatnich dni roku.
Dodajmy, że zima astronomiczna rozpoczyna się na całej północnej półkuli Ziemi, natomiast na półkuli południowej startuje lato. Oficjalnie biała pora roku potrwa dokładnie do 20 marca do godziny 10:37, kiedy oficjalnie rozpocznie się astronomiczna wiosna. To stanie się za niecałe 89 dni.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Maksymalna wysokość Słońca nad horyzontem w najkrótszy dzień w roku (po prawej) i w najdłuższy dzień (po lewej). Fot. TwojaPogoda.pl

Godziny wschodu i zachodu Słońca w najkrótszy dzień w roku. Fot. TwojaPogoda.pl

Czas trwania najkrótszego dnia i najdłuższej nocy. Fot. TwojaPogoda.pl

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-12-21/w-najkrotszy-dzien-w-roku-slonce-wznosi-sie-4-krotnie-nizej-niz-w-najdluzszy-dzien-zobacz-porownanie/

 

W najkrótszy dzień w roku Słońce wznosi się 4-krotnie niżej niż w najdłuższy dzień. Zobacz porównanie.jpg

W najkrótszy dzień w roku Słońce wznosi się 4-krotnie niżej niż w najdłuższy dzień. Zobacz porównanie2.jpg

W najkrótszy dzień w roku Słońce wznosi się 4-krotnie niżej niż w najdłuższy dzień. Zobacz porównanie3.jpg

W najkrótszy dzień w roku Słońce wznosi się 4-krotnie niżej niż w najdłuższy dzień. Zobacz porównanie4.jpg

W najkrótszy dzień w roku Słońce wznosi się 4-krotnie niżej niż w najdłuższy dzień. Zobacz porównanie5.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wyglądało największe od setek lat zbliżenie Jowisza i Saturna nad Polską. Zobacz zdjęcia i wideo!
2020-12-21.
Dzisiaj po zachodzie Słońca na niebie można było ujrzeć niezwykłe zjawisko, jakiego ludzkość nie widziała od setek lat. Mimo, że pogoda w wielu regionach kraju popsuła całe widowisko, nam udało się uwiecznić ten fenomen na zdjęciach i wideo. Zobacz koniecznie!
W większości regionów naszego kraju aura popsuła wspaniały spektakl. Niebo rozpogodziło się tylko miejscami na zachodzie i południu. My jednak znaleźliśmy skrawek pogodnego nieba i udało się nam uchwycić na zdjęciach i wideo widowisko, jakiego już za naszego życia drugi raz nie zobaczymy.
Jeśli pogoda krzyżowała Wam szyki, to poniżej możecie zobaczyć pierwsze tak bliskie spotkanie Jowisza i Saturna, największych planet naszego Układu Słonecznego, od 397 lat, a dokładnie od 7 lipca 1623 roku.
Obie planety nad południowo-zachodnim horyzontem dzieliła odległość równa zaledwie 1/5 tarczy Księżyca. Najjaśniejszy był Jowisz, zaś Saturn znajdował się w górę i na prawo od niego. Były na tyle blisko, aby niemal zlać się w jeden świetlisty punkt. W rzeczywistości dzieliło je aż 800 milionów kilometrów.
Na zdjęciu, które wykonane zostało dzisiaj (21.12) widoczny jest Saturn ze wspaniałymi pierścieniami, a poniżej niego Jowisz wraz z największymi księżycami, w tym Europą, Ganimedesem i Io.
Wczoraj (20.12), na jedną dobę przed największym zbliżeniem obu planet, położenie Jowisza względem Saturna zmieniło się, podobnie jak układ jowiszowych księżyców. Mogliśmy zobaczyć Europę, Ganimedesa i Kallisto, a powyżej nich największego księżyca Saturna, czyli Tytana.
Z każdym kolejnym wieczorem planety będą się od siebie oddalać coraz bardziej. Na kolejne zbliżenie ludzkość poczeka do 15 marca 2080 roku i ponownie do 18 września 2100 roku. Jednak równie blisko, co obecnie znajdą się dopiero w 25 stuleciu.
To słynna Gwiazda Betlejemska?
Wielu naukowców uważa, że to właśnie wyjątkowo bliskie spotkanie Jowisza i Saturna miało miejsce podczas narodzin Jezusa Chrystusa. Dowodził tego już w siedemnastym wieku astronom Jan Kepler. Słynna Gwiazda Betlejemska wskazywała drogę mędrcom ze wschodu, którzy podążali za świetlistym znakiem na niebie na zachód, do Betlejem.
Wędrówki najbliższych Ziemi ciał niebieskich po niebie są zawsze stałe i można je z łatwością policzyć do tysięcy lat wstecz, jak i przewidzieć na tyle samo wprzód. Ogólnodostępne w internecie mapki nieba jednogłośnie potwierdzają, że to spotkanie miało miejsce w 7 roku przed naszą erą.
Wiemy też, że rzymski mnich Dionizjusz, opracowując kalendarz gregoriański w szóstym wieku naszej ery, pomylił się w rachunkach o kilka lat. Początkowo myślano, że spóźnienie wynosi 4 lata jednak to właśnie Jowisz i Saturn mogą stanowić jedyne potwierdzenie, że błąd sięga 7 lat i w rzeczywistości niebawem powitamy rok 2028, a nie 2021.
Początek Ery Wodnika
W sieci można znaleźć mnóstwo jeżących włosy na głowie proroctw na temat tego wyjątkowego spotkania. Niektórzy uważają, że doprowadzi ono do zamiany ziemskich biegunów magnetycznych, a więc przynajmniej częściowej zagłady ludzkości.
Astrolodzy w każdym przełomowym zjawisku astronomicznym doszukują się pewnych wskazówek na przyszłość. Saturn to planeta kojarzona z wojnami, kryzysami, rewolucjami i przewrotami. Dawniej uważano, że rządziła ona losami Jezusa. Jowisz zaś jest planetarnym Zeusem, najpotężniejszą z planet, królem i władcą.
Do spotkania tych planet doszło w 7 wieku przed naszą erą na tle gwiazdozbioru Ryb, które właśnie z tego powodu w czasie prześladowań pierwszych chrześcijan stały się ich symbolem rozpoznawczym.
Ryby były pierwszym gwiazdozbiorem zodiakalnym, który według dawnej astrologii podlegał Saturnowi. Magowie ze wschodu wiedzieli, że nadchodzi rewolucja, zmiana dotychczasowego porządku świata. Wkrótce okazało się, że narodził się Mesjasz, a wraz z nim nowa potężna religia.
Tym razem do spotkania dochodzi 21 grudnia, czyli w dniu przesilenia zimowego, w pierwszym dniu astronomicznej zimy, co również jest samo w sobie symboliczne. Planety niemal złączą się w znaku Koziorożca, jednak również w astrologicznym pierwszym stopniu znaku Wodnika, co niektórzy odczytują jako symboliczny koniec Ery Ryb i początek Ery Wodnika, ponieważ Wodnik był drugim gwiazdozbiorem zodiakalnym starożytnej astrologii.
Ma ono na nowo zdefiniować nasze życie. Codzienna egzystencja ma przenieść się do świata wirtualnego, co możemy odczuć już teraz za sprawą światowej pandemii, której reperkusje odczuwa każdy z nas, zarówno w życiu zdrowotnym, zawodowym, jak i finansowym.
Kontakty międzyludzkie, które od zarania dziejów były czymś na porządku dziennym, dzisiaj są ograniczane do minimum w obawie przed zarazą. Coraz większa rzesza z nas pracuje zdalnie, a spotyka się i robi zakupy w internecie.
Ekonomiści zaś ostrzegają przed globalnym kryzysem, do którego pandemia może doprowadzić, a którego skutków nie sposób jeszcze sobie wyobrazić. Ma on zmienić nasze postrzeganie świata, rzeczy, które ważne były do tej pory, przestaną mieć znaczenie i na odwrót. Wiara i religia łączone z Erą Ryb mają zmienić się w Erze Wodnika w wiedzę i naukę.
Bardziej śmiałe proroctwa wskazują na ujawnienie się nowego światowego przywódcy, który do tych zmian ludzkość poprowadzi, nawet jeśli miałby się on okazać fałszywym mesjaszem, swoistym Antychrystem, przed którym przestrzega biblijna Apokalipsa Św. Jana.
Źródło: TwojaPogoda.pl
Wyjątkowo bliskie spotkanie Jowisza i Saturna w dniu 21 grudnia 2020 roku. Fot. TwojaPogoda.pl

Wyjątkowo bliskie spotkanie Jowisza (wraz z jego księżycami) i Saturna w dniu 21 grudnia 2020 roku. Fot. TwojaPogoda.pl

Najbliższe od kilkuset lat spotkanie Jowisza i Saturna - 21.12.2020
https://www.youtube.com/watch?v=s75dK1oa2R0&feature=emb_logo

Wyjątkowo bliskie spotkanie Jowisza i Saturna w dniu 20 grudnia 2020 roku. Fot. TwojaPogoda.pl

Spotkanie Jowisza i Saturna - 20.12.2020
https://www.youtube.com/watch?v=o1OiXXLyIok&feature=emb_logo

Fot. Max Pixel.
Znak Wodnika. Fot. Pixabay.

Jowisz i Saturn. Fot. NASA.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2020-12-21/tak-wygladalo-najwieksze-od-setek-lat-zblizenie-jowisza-i-saturna-nad-polska-zobacz-zdjecia-i-wideo/

Tak wyglądało największe od setek lat zbliżenie Jowisza i Saturna nad Polską. Zobacz zdjęcia i wideo.jpg

Tak wyglądało największe od setek lat zbliżenie Jowisza i Saturna nad Polską. Zobacz zdjęcia i wideo2.jpg

Tak wyglądało największe od setek lat zbliżenie Jowisza i Saturna nad Polską. Zobacz zdjęcia i wideo3.jpg

Tak wyglądało największe od setek lat zbliżenie Jowisza i Saturna nad Polską. Zobacz zdjęcia i wideo4.jpg

Tak wyglądało największe od setek lat zbliżenie Jowisza i Saturna nad Polską. Zobacz zdjęcia i wideo5.jpg

Tak wyglądało największe od setek lat zbliżenie Jowisza i Saturna nad Polską. Zobacz zdjęcia i wideo6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziemia w gorączce. Obserwacje satelitarne pomocne w diagnozie i reagowaniu
2020-12-21.
Najnowsze dane z programu obserwacji Ziemi Copernicus ukazują niekorzystny obraz zmian temperatury na Ziemi. Padają kolejne rekordy gorąca, a mijający 2020 rok co do ogółu może okazać się pod tym względem wyjątkowy.
Copernicus Climate Change Service, czyli serwis działający w ramach europejskiego programu obserwacji Ziemi ? Copernicus, zajmuje się przede wszystkim monitorowaniem oraz dostarczaniem informacji na temat sytuacji klimatycznej. Według danych C3S, każdy dotychczasowy miesiąc w 2020 roku kwalifikował się co najmniej do ?czwórki? najcieplejszych w historii. Już pierwszy miesiąc bieżącego roku był według tych zestawień o 0,03°C cieplejszy niż jakikolwiek poprzedni styczeń, a maj o 0,05°C cieplejszy niż jakikolwiek poprzedni maj. Wiadomo już też, że wrzesień 2020 był rekordowym miesiącem, październik 2020 trzecim na świecie i pierwszym w Europie, a listopad najgorętszym w historii. Jest prawie pewne, że 2020 będzie najcieplejszym rokiem kalendarzowym w Europie.
"Rok 2020 daje kolejne rekordowe wyniki pomiarów temperatury,  klimat zdecydowanie się ociepla. W tej sytuacji potrzebujemy nowych narzędzi, aby poradzić sobie z tymi zmianami teraz oraz w przyszłości" ? mówi Jerzy Konarski, Business Development Manager w polskiej firmie CloudFerro, która na zlecenie ESA dostarczyła i jest operatorem platformy CREODIAS (umożliwiającej dostęp do danych satelitarnych oraz ich przetwarzanie w chmurze obliczeniowej). "Dane z obserwacji Ziemi, które oferujemy w ramach platformy CREODIAS, umożliwiają bieżący monitoring temperatury na powierzchni Ziemi w każdym jej miejscu" - zapewnia Konarski. "Dzięki nim możemy dokładnie obserwować miejsca, które są szczególnym wyznacznikiem wzrostu temperatury, takie jak lodowce, oceany, morza, jeziora i rzeki, ale także tereny pustynne" - zaznacza.
Ponieważ zmiany na Ziemi postępują coraz szybciej, nie możemy przespać momentu, w którym pewne rzeczy można jeszcze uratować. Na przykład według obserwacji naukowych, lodowce w latach 70-tych ubiegłego wieku traciły w ciągu roku ok. 20 cm grubości, a teraz, pół wieku później, jest to już aż około 100 cm rocznie. To bardzo duży przyrost, potencjalnie niebezpieczny, dlatego tak ważna jest aktualna informacja o sytuacji.
Jerzy Konarski, Business Development Manager w CloudFerro
Dostępne dane satelitarne umożliwiają zarówno tworzenie systemów monitorujących zmiany, służących m.in. bezpieczeństwu, jak i praktycznych narzędzi i aplikacji, które mogą pomóc w przyszłości. Satelity umożliwiające monitoring meteorologiczny dostarczają również dane do badań klimatologicznych. Programy METEOSAT, NOAA, MODIS czy Sentinel-5P zostały opracowane z myślą o monitorowaniu aktualnego stanu atmosfery, jej składu fizycznego i chemicznego oraz procesów wewnętrznych. Gdy tego rodzaju dane są gromadzone w sposób ciągły przez długi okres, można przeanalizować tendencje klimatyczne. Każdy parametr, który stanowi o pogodzie i wpływa na prognozę, gromadzony przez lata jest wskaźnikiem opisującym klimat.
Miejskie wyspy ciepła
Zaawansowane wizualizacje satelitarne pokazują, że szczególnie trudna sytuacja jest w miastach, gdzie występuje dużo powierzchni betonowych i asfaltowych, z małym udziałem naturalnej roślinności oraz dużo wysokich budynków, które pochłaniają promienie słoneczne i zmniejszają prędkość wiatru. Im większe miasto, tym jest ono bardziej gorące. Nie bez znaczenia jest także aktywność człowieka ? ciepło produkowane przez urządzenia grzewcze, klimatyzatory, przemysł czy motoryzację. Wszystkie te czynniki sprawiają, że temperatura w miastach jest wyższa niż poza nimi, nawet o kilka stopni.
Bardzo istotne aspekty miejskich wysp ciepła obserwowane są latem, kiedy dochodzi do przegrzania powietrza, uciążliwego dla mieszkańców dużych miast. Wysokie temperatury wieczorem i w nocy wywołują u ludzi problemy ze snem. Dodatkowo bezwietrzna pogoda powoduje wzrost zanieczyszczenia powietrza, które jeszcze bardziej obciąża zdrowie mieszkańców. Zwiększa to ryzyko zasłabnięć, udarów słonecznych czy problemów z chorobami układu krążenia. Szczegółowe dane dotyczące pomiarów temperatury w miastach połączonych z tymi o stanie atmosfery, mogłyby pomóc w informowaniu mieszkańców obszarów miejskich najbardziej narażonych na niebezpieczne temperatury i zanieczyszczenia, np. na zasadzie alarmu w aplikacji czy systemie miejskiej informacji. Takie informacje można również zasymilować do wysokorozdzielczych modeli numerycznych, przeznaczonych dla obszarów miejskich.
Jerzy Konarski, Business Development Manager w CloudFerro
Miasto planowane z kosmosu
Dane, o których mówi Jerzy Konarski, potwierdzają już swoją użyteczność w planowaniu i rozbudowie terenów zurbanizowanych. Mogą pomóc w najbardziej efektywnym zagospodarowaniu przestrzennym, zwiększeniu udziału terenów zielonych, zachowaniu i budowie nowych zbiorników wodnych, fontann itp.
?Narzędzia i aplikacje, pomagające rozwiązać konkretne problemy związane ze wzrostem temperatury na Ziemi, dzięki otwartemu dostępowi do danych satelitarnych programu Copernicus oraz przestrzeni obliczeniowej w chmurze, mają szansę na rozwój jak nigdy wcześniej? ? tłumaczy Konarski. Jak zaznacza dalej przedstawiciel firmy CloudFerro, platformy takie jak CREODIAS pozwalają niwelować to, co do niedawna było główną przeszkodą dla firm i instytucji, czyli wysokie koszty opracowania rozwiązania, zapewniającego wygodny dostęp do wiarygodnych danych o Ziemi. ?Aby wykorzystywać dane z satelitów, nie jest konieczne posiadanie własnej, kosztownej infrastruktury IT ? użytkownicy mogą korzystać z publicznej chmury obliczeniowej zintegrowanej z repozytorium danych satelitarnych, płacąc za zasoby obliczeniowe zgodnie z ich wykorzystaniem? ? uzupełnia Konarski.
Źródło: CloudFerro
Fot. CloudFerro [cloudferro.com]
Anomalia temperatury powietrza w okresie grudzień 2019 - listopad 2020 w stosunku do średniej z lat 1981-2010. Ilustracja: ERA5/Copernicus Climate Change Service/ECMWF
https://www.space24.pl/ziemia-w-goraczce-obserwacje-satelitarne-pomocne-w-diagnozie-i-reagowaniu

Ziemia w gorączce. Obserwacje satelitarne pomocne w diagnozie i reagowaniu.jpg

Ziemia w gorączce. Obserwacje satelitarne pomocne w diagnozie i reagowaniu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PLATO będzie wypatrywać pozasłonecznych bliźniaków Ziemi. Z polskim wkładem
2020-12-21.
Misja kosmiczna PLATO to przedsięwzięcie badawcze szykowane przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) do wystrzelenia na orbitę w 2026 roku. Stanowiący trzon całej operacji satelita zacznie wówczas wypatrywać planet pozasłonecznych podobnych do Ziemi. Jego działanie będzie możliwe m.in. dzięki zaangażowaniu polskich inżynierów pracujących w warszawskich zakładach spółki Sener Polska.
Firma Sener Polska podpisała niedawno kontrakt, w ramach którego zaprojektuje, wykona i przetestuje urządzenia wspomagające integrację sondy. Zleceniodawcą projektu jest niemiecka firma OHB System AG.
Prace nad projektem naziemnych urządzeń wspomagających montaż satelity PLATO (MGSE: Mechanical Ground Support Equipment) Firma Sener Polska rozpoczęła pod koniec września 2020 roku. W ciągu miesiąca osiągnięto pierwszy etap realizacji, jakim był przegląd wstępnego projektu (PDR). Podczas bieżącej fazy projekty urządzeń są doprecyzowywane i przygotowywane do produkcji. Zwieńczeniem tej pracy, będzie przegląd w celu zezwolenia na rozpoczęcie produkcji (CDR/MRR).
W ramach projektu powstaną urządzenia, które posłużą do integracji satelity PLATO, przygotowywanego do badania pozasłonecznych układów planetarnych. Inżynierowie z warszawskiej siedziby Sener Polska odpowiadają za zaprojektowanie i wykonanie urządzenia ALD (Adjustable Lifting Device), które posłuży do przenoszenia i pomocy w integracji satelity. ALD będzie w wielu przypadkach współpracować z urządzeniem PLM HF (Payload Module Hoisting Frame), czyli z ramą do podnoszenia ładunku satelity. Powstanie również S/C HF (Spacecraft Hoisting Frame) - rama do podnoszenia satelity, która posłuży jako komponent pośredniczący między ALD a całym satelitą lub jego modułem serwisowym w trakcie operacji podnoszenia. Jak zawsze w przypadku inżynierii kosmicznej, również działanie urządzeń MGSE wymaga precyzji i niezawodności. Całe know-how MGSE firmy zostało opracowane przez polskich inżynierów.
W sektorze kosmicznym coraz silniejszym trendem, który ma między innymi obniżyć koszty i zwiększyć konkurencyjność firm takich jak SENER, jest standaryzacja produktów i wykorzystanie podobnych rozwiązań w kolejnych misjach. Właśnie dlatego bazą urządzenia ALD będzie VLD (Vertical Lifting Device), które było zaprojektowane i stworzone na potrzeby misji EUCLID. [?] Jesteśmy jedną z niewielu firm na kontynencie, mających tak bogate portfolio tych urządzeń.
Ibon Arregui, dyrektor generalny Sener Polska
Misja PLATO (PLAnetary Transits and Oscillations of stars) wystartuje w 2026 roku. Jej głównym celem jest zbadanie pozasłonecznych układów planetarnych, szczególnie planet skalistych krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca. Wśród wykrytych obiektów ESA oczekuje odnaleźć planety podobne do Ziemi.
PLATO jest rozszerzeniem trwającej już misji Cheops (the Characterising Exoplanet Satellite), która prowadzi badania egzoplanet w przestrzeni kosmicznej od 2019 roku. Punktem badawczym misji PLATO będzie libracyjny punkt ?L2? w kosmosie (w odległości 1,5 miliona km od Ziemi). Głównymi wykonawcami projektu są: OHB System AG, Thales Alenia Space oraz RUAG Space Switzerland.
MGSE to jedna ze specjalizacji, które rozwija Sener Polska. Ukończenie projektu bieżących urządzeń i dostarczenie ich do klienta (OHB System AG) jest zaplanowane na koniec drugiego kwartału 2021 roku. Sam start misji nastąpić ma w 2026 roku.
Źródło: Sener Polska
Ilustracja: ESA/Hubble, M. Kornmesser [esa.int]

Żródło: Space24
https://www.space24.pl/plato-bedzie-wypatrywac-pozaslonecznych-blizniakow-ziemi-z-polskim-wkladem

PLATO będzie wypatrywać pozasłonecznych bliźniaków Ziemi. Z polskim wkładem.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poznajcie GN-z11 - najodleglejszą galaktykę we wszechświecie
2020-12-21. Radek Kosarzycki
Tym naukowcom to naprawdę nigdy nie jest mało. Kilkukrotnie znaleźli już najodleglejszą (dotąd odkrytą) galaktykę i wciąż wyglądaj,ą czy nie uda się zobaczyć czegoś jeszcze kawałek dalej. No i proszę - znowu. Poznajcie...
GN-z11
Jest to aktualnie najodleglejsza i najstarsza galaktyka, jaką udało się odkryć we wszechświecie. Jej odległość od Ziemi szacowana jest na 13,4 mld lat świetlnych. Oznacza to, że wyemitowane z niej fotony, które teraz wpadają w teleskopy na Ziemi, potrzebowały na przebycie tej odległości 13,4 mld lat. Jeżeli dołożymy do tego fakt, że wiek wszechświata aktualnie szacowany jest na 13,86 mld lat, to śmiało można powiedzieć, że światło z tej galaktyki leciało do nas niemal od początku istnienia wszechświata.
Żeby jeszcze trochę podkręcić waszą wyobraźnię, zauważę, że Słońce, Ziemia i cała reszta Układu Słonecznego powstały dopiero 4,6 mld lat temu. W tym czasie owe fotony przemierzały już przestrzeń kosmiczną od ponad 8 mld lat.
Zresztą wystarczy dodać jeszcze, że instrumenty umożliwiające dostrzeżenie tych fotonów mamy na Ziemi dopiero od około 30 lat. Jaka była szansa 5 miliardów lat temu, że gdzieś tam w pustej przestrzeni powstanie układ planetarny, w którym rozwinie się cywilizacja, która zbuduje instrumenty pozwalające zatrzymać te konkretne fotony i odtworzyć wygląd galaktyki?
Jak zmierzyć odległość do innej galaktyki?
Jak w przypadku wielu innych odległych galaktyk, po dostrzeżeniu obiektu badacze analizują emitowanego przez niego światło pod kątem przesunięcia ku czerwieni. Podróżując przez rozszerzający się wszechświat, także fale promieniowania elektromagnetycznego ulegają rozciągnięciu. Im dalej znajduje się daleki obiekt, tym bardziej emitowane przez niego światło przesunięte jest ku czerwieni.
Ze względu na wyjątkowo dużą odległość, astronomowie skupili się na zakresie promieniowania ultrafioletowego emitowanego przez galaktykę. Do prawidłowej detekcji poszczególnych linii emisyjnych trzeba było skorzystać nie tylko z Kosmicznego Teleskopu Hubble'a, ale także nowoczesnego spektrografu MOSFIRE, zainstalowanego na teleskopie Keck I na Hawajach. Dopiero te drugie pomiary zrealizowane cztery lata po odkryciu galaktyki przez Hubble'a umożliwiły potwierdzenie odległości do GN-z11.
Teraz badacze czekają na wyniki innych badaczy, których niezależne obserwacje pozwolą potwierdzić (lub zaprzeczyć), czy faktycznie w tym przypadku mamy do czynienia z rekordowo odległą galaktyką.
Hubble Team Breaks Cosmic Distance Record

https://www.youtube.com/watch?v=vgQdQx3V1HY&feature=emb_logo

https://spidersweb.pl/2020/12/gn-z11-najodleglejsza-galaktyka-we-wszechswiecie.html

Poznajcie GN-z11 - najodleglejszą galaktykę we wszechświecie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 lat SOHO
2020-12-22. Krzysztof Kanawka
Sonda Solar and Heliospheric Observatory świętuje właśnie 25 lat od początku misji.
Solar and Heliospheric Observatory (SOHO) to wspólna misja Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA i jej europejskiego odpowiednika ESA. Start SOHO nastąpił w grudniu 1995 roku. Sonda została umieszczona w punkcie L1 układu Ziemia-Słońce, około 1,5 mln kilometrów przed naszą planetą w kierunku naszej Dziennej Gwiazdy.
Od 1996 roku, za wyjątkiem kilku miesięcy w drugiej połowie 1998 roku, SOHO regularnie obserwuje Słońce i jego bezpośrednie otoczenie przy użyciu 12 instrumentów. SOHO jest w stanie obserwować naszą Dzienną Gwiazdę i jej otoczenie na szerokim zakresie od dalekiego pasma UV aż do zakresu widzialnego.  Pozwala to na obserwacje najbardziej energetycznych zjawisk zachodzącej na widocznej ?powierzchni? naszej gwiazdy, czyli rozbłysków słonecznych oraz wokół Słońca.
Jeden z obrazów najsilniejszego zarejestrowanego rozbłysku w historii współczesnych pomiarów aktywności słonecznej: rozbłysk klasy X28 z 4 listopada 2003 / Credits ? ESA, NASA, SOHOImage converted using ifftoany
W grudniu tego roku mija 25 lat od początku misji SOHO. Jest to duże osiągnięcie dla planistów misji, które pozwoliło na obserwację zarówno 23. jak i 24. cyklu aktywności słonecznej.
W połowie października 2020 ESA poinformowała o wydłużeniu misji SOHO. Aktualnie graniczną datą jest koniec 2022 roku. Jest jednak możliwe ? w zależności od stanu technicznego oraz zapasów paliwa ? wydłużenie misji nawet do 2025 roku.
Jest to ważne wydłużenie misji, gdyż w grudniu 2019 rozpoczął się nowy cykl słoneczny. SOHO będzie zatem w stanie zaobserwować przynajmniej początek nowego cyklu aktywności słonecznej oraz ? być może ? pierwsze duże rozbłyski tego nowego cyklu.
Polecamy dział słoneczny na Polskim Forum Astronautycznym.
Decades of Sun from ESA & NASA?s SOHO
Jeden z obrazów najsilniejszego zarejestrowanego rozbłysku w historii współczesnych pomiarów aktywności słonecznej: rozbłysk klasy X28 z 4 listopada 2003 / Credits ? ESA, NASA, SOHOImage converted using ifftoany

Dekady obserwacji Słońca sondy SOHO / Credits ? NASA Goddard
https://www.youtube.com/watch?v=o-DHwNFDgOU&feature=emb_logo
Zbliżająca się jasna kometa do Słońca ? 4 sierpnia 2016 / Credits ? NASA, ESA, SOHO
(SOHO)
https://kosmonauta.net/2020/12/25-lat-soho/

 

25 lat SOHO.jpg

25 lat SOHO2.jpg

25 lat SOHO3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy inżynierowie wezmą udział w misji PLATO, poszukującej "bliźniaków" Ziemi
2020-12-21.
Na 2026 rok planowany jest start misji PLATO, w ramach której Europejska Agencja Kosmiczna będzie poszukiwała planet podobnych do Ziemi. Polscy inżynierowie z firmy SENER zaprojektują, wykonają i przetestują urządzenia wspomagające integrację satelity tej misji.
Głównym celem misji PLATO (PLAnetary Transits and Oscillations of stars) jest zbadanie pozasłonecznych układów planetarnych, szczególnie planet skalistych krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca. Wśród wykrytych obiektów ESA oczekuje odnaleźć planety podobne do Ziemi. Punktem badawczym misji PLATO będzie wirtualny punkt ?L2? w kosmosie (w odległości 1,5 miliona km od Ziemi).
Głównymi wykonawcami projektu są: OHB System AG, Thales Alenia Space oraz RUAG Space Switzerland. Weźmie w nim udział także warszawska firma SENER Polska, która - w ramach podpisanego kontraktu - zaprojektuje, wykona i przetestuje urządzenia wspomagające integrację (zespolenie elementów) sondy misji PLATO. Zleceniodawcą jest niemiecka firma OHB System AG.
Firma SENER Polska prace nad projektem naziemnych urządzeń wspomagających montaż satelity (MGSE: Mechanical Ground Support Equipment) rozpoczęła już pod koniec września 2020 roku. W ciągu miesiąca osiągnięto pierwszy etap realizacji, jakim był przegląd wstępnego projektu. Podczas obecnego etapu projekty urządzeń są doprecyzowywane i przygotowywane do produkcji. Zwieńczeniem tej pracy, będzie przegląd projektu, aby uzyskać zezwolenie na rozpoczęcie produkcji (CDR/MRR) - opisują przedstawiciele firmy w prasowym komunikacie.
Inżynierowie SENER Polska odpowiadają za zaprojektowanie i wykonanie urządzenia ALD (Adjustable Lifting Device), które posłuży do przenoszenia i pomocy w integracji satelity. ALD będzie w wielu przypadkach współpracować z urządzeniem PLM HF (Payload Module Hoisting Frame), czyli z ramą do podnoszenia ładunku satelity. Powstanie również S/C HF (Spacecraft Hoisting Frame) - rama do podnoszenia satelity, która posłuży jako komponent pośredniczący między ALD a całym satelitą lub jego modułem serwisowym w trakcie operacji podnoszenia.
PLATO jest rozszerzeniem trwającej misji Cheops (the Characterising Exoplanet Satellite), która prowadzi badania egzoplanet w przestrzeni kosmicznej od 2019 roku.
PAP - Nauka w Polsce
ekr/
ESA
Źródło: ESA
https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C85456%2Cpolscy-inzynierowie-wezma-udzial-w-misji-plato-poszukujacej-blizniakow-ziemi

Polscy inżynierowie wezmą udział w misji PLATO, poszukującej bliźniaków Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poznamy początek istnienia Wszechświata? Naukowcy odkryli coś niezwykłego
2020-12-22.IK.MNIE.
Naukowcy z Tokio twierdzą, że ustalili odległość galaktyki, która znajduje się aż 13,4 mld lat świetlnych od Ziemi. Odkrycie pomoże lepiej poznać pierwsze kilkaset milionów lat istnienia Wszechświata.
Badacze z pomocą teleskopu KECK I na Hawajach dokonali odkrycia, które pomoże w rozwikłaniu tych zagadek. Dotyczy ono wyjątkowej galaktyki. Jak twierdzą naukowcy, jest to najstarsza galaktyka z zaobserwowanych do tej pory, a jednocześnie znajduje się w takiej odległości, że de facto wyznacza granice obserwowalnego Wszechświata.
Galaktyka istniała, gdy kosmos miał kilkaset milionów lat, lecz ze względu na potężną odległość jej światło dociera do nas dopiero teraz.
134 i 30 zer
Wcześniejsze badania sugerowały już, że galaktyka GN-z11 jest najdalszą wśród wykrywalnych, odległą od nas o 13,4 mld lat świetlnych, inaczej mówiąc o 134 kwintyliony kilometrów (134 i 30 zer) ? mówi prof. Nobunari Kashikawa, autor pracy opublikowanej w piśmie ?Nature Astronomy?. Dodał, że zmierzenie i potwierdzenie takiej odległości to niełatwe zadanie.
Badacze zmierzyli tzw. przesunięcie ku czerwieni GN-z11. Zjawisko to polega na tym, że światło bardziej oddalonych obiektów w związku z rozszerzaniem się Wszechświata zawiera więcej dłuższych fal.
Dokładna analiza światła emitowanego przez dany obiekt może więc zdradzić jego odległość.
Astronomowie badają przy tym tzw. chemiczne sygnatury zwane liniami emisyjnymi, które można rozpoznać i sprawdzić, jak bardzo są przesunięte z powodu odległości.
Przyjrzeliśmy się szczególnie światłu ultrafioletowemu, ponieważ w tym zakresie spodziewaliśmy się wykryć chemiczne sygnatury przesunięcia ku czerwieni ? wyjaśnia prof. Kashikawa.
Nawet Hubble nie dał rady
Kosmiczny Teleskop Hubble'a wiele razy wykrył taką sygnaturę w GN-z11. Jednak nawet Hubble nie pozwolił na analizę emisji ultrafioletowej z taką dokładnością, jakiej potrzebowaliśmy ? wyjaśniał naukowiec.
Wykorzystaliśmy więc nowocześniejszy naziemny spektrograf ? instrument do mierzenia linii emisyjnych ? o nazwie MOSFIRE, który jest zamontowany na teleskopie KECK I na Hawajach ? opowiada astronom.
MOSFIRE pozwolił na analizę widma GN-z11 z taką dokładnością, że badacze mogli zmierzyć odległość galaktyki ze stukrotnie większą dokładnością, niż udawało się to wcześniej.
Trzeba potwierdzić wyniki badań

Jeśli te wyniki uda się potwierdzić, GN-z11 będzie najdalszą galaktyką, jaką kiedykolwiek zaobserwowano.

Jednocześnie, ponieważ powstała ona w początkowym okresie istnienia Wszechświata, jej obserwacje pomogą w lepszym zrozumieniu tego etapu jego rozwoju.
Źródło: PAP
To najstarsza galaktyka wśród z zaobserwowanych do tej pory (fot. Shutterstock/Photo_DDD)
https://www.tvp.info/51449568/poznamy-pierwsze-kilkaset-milionow-lat-istnienia-wszechswiata-wszystko-dzieki-gn-z11

Poznamy początek istnienia Wszechświata Naukowcy odkryli coś niezwykłego.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misja na Marsa. Jak będzie wyglądać lądowanie łazika Perseverance? [WIDEO]
2020-12-22.BJS.KOAL.
Amerykańska agencja kosmiczna NASA opublikowała animację przedstawiającą kluczowe momenty podczas wejścia, zejścia i lądowania łazika Perseverance, który ma dotrzeć na Marsa 18 lutego 2021 roku. W ciągu około siedmiu minut sonda zwolni z ok. 19 500 km/h w górnej części marsjańskiej atmosfery do ok. 3 km/h przy przyziemieniu krateru Jezero.
System lądowania misji Mars 2020 zawiera pojazd zniżający, spadochron oraz podejście zwane ?manewrem dźwigu powietrznego?, które ma na celu opuszczenie łazika na uwięzi na powierzchnię planety w ostatnich sekundach przed lądowaniem. Ten typ systemu umożliwia wylądowanie bardzo dużego i ciężkiego łazika na Marsie w dokładniejszym obszarze lądowania niż było to możliwe przed lądowaniem łazika Curiosity.
Jak wyjaśnia NASA, łazik Perseverance będzie szukać dawnych śladów życia drobnoustrojów na Marsie, a także zajmie się zbieraniem i przechowywaniem marsjańskich skał i regolitów (potłuczonych skał i pyłów). Zadaniem tego łazika będzie też scharakteryzowanie geologii i klimatu planety oraz utorowanie drogi badaniom nad Czerwoną Planetą.
Łazik Perseverance wystartował 30 lipca. Na Marsie ma wylądować 18 lutego 2021 r.
źródło: ebu, nasa, astronomia24.com
https://www.tvp.info/51453091/nasa-opublikowala-animacje-z-lazikiem-perseverance-ktory-dotrze-na-marsa-w-2021-roku-w-ramach-misji-2020

Misja na Marsa. Jak będzie wyglądać lądowanie łazika Perseverance [WIDEO].jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plusy niestabilnej pogody kosmicznej
2020-12-22.
Chociaż gwałtowne i nieprzewidywalne, rozbłyski gwiazdowe emitowane przez gwiazdę macierzystą egzoplanety niekoniecznie zapobiegają powstaniu życia na jej powierzchni ? mówi nowe badanie naukowców z Northwestern University.
Emitowane przez gwiazdy rozbłyski to nagłe błyski energii magnetycznej. Na Ziemi rozbłyski słoneczne czasami uszkadzają satelity i zakłócają komunikację radiową. Jednak w innych częściach Wszechświata potężne flary gwiazdowe mają również zdolność do wyczerpania i niszczenia gazów atmosferycznych, takich jak ozon. Zniszczenie takich gazów może pozwolić na przenikanie przez atmosferę planety szkodliwym poziomom promieniowania UV, zmniejszając w ten sposób szansę egzoplanety na bycie przyjazną dla jej życia.

Łącząc chemię atmosferyczną i modelowanie klimatu 3D z obserwowanymi danymi dotyczącymi rozbłysków z odległych gwiazd, zespół naukowców odkrył, że rozbłyski gwiazdowe mogą odgrywać ważną rolę w długoterminowej ewolucji atmosfery planety i jej zdolności do zamieszkania.

?Porównaliśmy chemię atmosferyczną planet doświadczających częstych rozbłysków z planetami, które ich nie doświadczają. Długoterminowa chemia atmosferyczna jest zupełnie inna? ? powiedział Howard Chen z Northwestern, pierwszy autor badania.

?Odkryliśmy, że rozbłyski gwiazdowe nie muszą wykluczać istnienia życia. W niektórych przypadkach nie powodują erozji całego ozonu atmosferycznego. Życie na powierzchni wciąż może mieć szansę na walkę? ? dodał Daniel Horton, starszy autor badania.

Wszystkie gwiazdy ? w tym nasze własne Słońce ? doświadczają rozbłysków lub losowo uwalniają zmagazynowaną energię. Na szczęście dla Ziemian, rozbłyski słoneczne mają zwykle minimalny wpływ na planetę.

W przeciwieństwie do Ziemi, której gwiazda macierzysta nie jest już tak aktywna a sama planeta posiada silne pole magnetyczne chroniące ją przed promieniowaniem słonecznym, większość egzoplanet potencjalnie nadających się do zamieszkania nie ma tyle szczęścia. Aby planety mogły być potencjalnym siedliskiem życia, muszą znajdować się takiej odległości od swojej gwiazdy, aby woda na ich powierzchni pozostawała w stanie ciekłym.

?Badaliśmy planety krążące w ekosferze karłów typu M i K ? najpospolitszych gwiazd we Wszechświecie. Strefy zdatne do zamieszkania wokół tych gwiazd są węższe, ponieważ karły są mniejsze i słabsze niż gwiazdy takie, jak nasze Słońce. Z drugiej strony uważa się, że karły typu M i K mają częstszą aktywność rozbłyskową niż nasze Słońce i jest mało prawdopodobne, aby na ich planetach, zamkniętych pływowo, pola magnetyczne pomagały odchylać ich wiatry gwiazdowe? ? powiedział Horton.

Chen i Horton wcześniej przeprowadzili badanie długoterminowych średnich klimatycznych układów gwiazdowych karłów typu M. Jednak rozbłyski pojawiają się w skalach długości godzin lub dni. Chociaż tak krótkie skale mogą być trudne do symulowania, uwzględnienie skutków rozbłysków jest ważne, aby stworzyć pełniejszy obraz atmosfer egzoplanet. Osiągnięto to poprzez włączenie do swoich symulacji modelowych danych dotyczących rozbłysków gwiazd uzyskanych z satelity TESS.

Poprzednie prace zakładały, że jeżeli na egzoplanetach krążących wokół karłów typu M i K istnieje życie, rozbłyski gwiazdowe mogą ułatwić ich wykrycie, np. zwiększając obfitość gazów wskazujących życie (takich jak dwutlenek azotu, podtlenek azotu i kwas azotowy) z poziomów niezauważalnych dla wykrycia.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Northwestern University

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2020/12/plusy-niestabilnej-pogody-kosmicznej.html

Plusy niestabilnej pogody kosmicznej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astronomowie z UJ odkrywają rotację komety NEOWISE
2020-12-22.
Kometa C/2020 F3 (NEOWISE) towarzyszyła nam latem 2020 roku. Pozostało po niej wiele wspomnień i pięknych zdjęć, ale przede wszystkim cenne dane naukowe. W jej obserwacjach ?z bliska?, prowadzonych przez zespół kierowany przez Michała Drahusa z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, wykorzystano międzynarodowe obserwatorium Gemini. Uzyskane dane obserwacyjne umożliwiły dokładne zbadanie materiału odparowywanego z komety podczas jej podróży przez wewnętrzne obszary Układu Słonecznego.
Komety składają się z drobin lodu, skał i pyłu, pozostałych jeszcze po etapie formowania się Układu Słonecznego. Niektóre z nich poruszają się wokół Słońca po bardzo wydłużonych orbitach eliptycznych, które kierują je co pewien czas w pobliże Słońca. Wówczas kometa taka rozgrzewa się pod wpływem jego ciepła, co powoduje odparowywanie zamrożonych gazów z jej jądra, prowadząc do uwalniania się różnych cząsteczek składających się na kometę bezpośrednio do przestrzeni kosmicznej.

Najprawdopodobniej większość komet emituje przy tym gaz w postaci dżetów przypominających nieco gejzery. Astronomowie sądzą, że to właśnie widać na nowych zdjęciach NEOWISE z Teleskopu Gemini. Gdy odparowywana materia wypływa z komety, sam obrót jądra komety sprawia, że zdaje się ona poruszać ruchem spiralnym na zewnątrz -- podobnie jak woda wypływająca w różnych, zmieniających się kierunkach z wirującego węża ogrodowego. Ale wówczas materia ta powoduje również i wzmaga rotację samej komety, choć w przypadku większości komet efekt ten jest słaby i trudny do zaobserwowania.

Dane obserwacyjne zebrane 1 sierpnia 2020 roku przez krakowski zespół z użyciem teleskopu Gemini North na Hawajach ukazują spiralny wypływ gazu molekularnego, wyraźnie wskazujący na obrót jądra komety. Pokazana tu sekwencja zdjęć obrazuje około jedną piątą część całego, 7,5-godzinnego okresu rotacji komety.

Obserwacje te przeprowadzono w ramach programu mającego na celu zbadanie dynamiki rotacji komety NEOWISE. Objęły one jedynie kilka nocy obserwacyjnych i były dodatkowo ograniczone przez jej stosunkowo bliską odległość od Słońca i wynikające z niej dosyć krótkie okna obserwacyjne. Dane zebrane z użyciem Gemini pozwoliły jednak astronomom na określenie parametrów ruchu rotacyjnego komety z dużą dokładnością, jak również ocenę zmian jej w wykrytej prędkości obrotowej.
Na zdjęciu: Sekwencja zdjęć komety NEOWISE uzyskanych z pomocą teleskopu Gemini North na Hawajach, nocą 1 sierpnia 2020 roku, przy użyciu spektrografu GMOS (Gemini Multi-Object Spectrograph) z filtrem 468/8 nm. Obrazy przetworzono dedykowanym algorytmem. Pole widzenia to 2 minuty łuku. Źródło: International Gemini Observatory/NOIRLab/NSF/AURA/M.Drahus/P.Guzik.
 
W skład zespołu badawczego z Uniwersytetu Jagiellońskiego wchodzą: Michał Drahus, Piotr Guzik, Stanisław Zoła i Mikołaj Sabat. Wyniki obserwacji zostały opublikowane na stronie Astronomers Telegram.
 
Czytaj więcej:
?    Wyniki obserwacji opublikowane na stronie Astronomer's Telegram
?    Spiraling Stream of Gas Just Revealed The Rotation of Historic Comet NEOWISE
?    Oryginalna publikacja: Drahus, M., Guzik, P., Stephens, A., Howell, .S.B., Zoła, S., Sabat, M., Reichart, D.E., Rotation of Comet C/2020 F3 (NEOWISE), The Astronomer's Telegram (2020).
 
Źródło: Gemini/OAUJ
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu powyżej: Kometa NEOWISE sfotografowana 21 lipca 2020 roku z użyciem teleskopu CDK500 w Obserwatorium Astronomicznym UJ. Kompozycja barwna jest złożeniem zdjęć wykonanych w filtrach BVR (standard Johnsona-Cousinsa). Źródło: OAUJ / S. Zoła / E. Kuligowska.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/astronomowie-z-uj-odkrywaja-rotacje-komety-neowise

Astronomowie z UJ odkrywają rotację komety NEOWISE.jpg

Astronomowie z UJ odkrywają rotację komety NEOWISE2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Meteoryt przynosi dowody na istnienie dotąd nieznanej planetoidy
2020-12-22.
Zespół naukowców zidentyfikował potencjalnie nową planetoidę macierzystą meteorytów, poprzez zbadanie niewielkiego odłamka meteorytu, który przybył na Ziemię kilkanaście lat temu. Skład fragmentu meteorytu Almahata Sitta wskazuje, że jego ciało macierzyste było planetoidą o rozmiarach zbliżonych do Ceres, największego obiektu w głównym pasie planetoid, i uformowało się w obecności wody w umiarkowanych temperaturach i ciśnieniach.
"Chondryty węgliste rejestrują aktywność geologiczną z najwcześniejszych etapów rozwoju Układu Słonecznego i zapewniają wgląd w historię ich ciał macierzystych? - mówi dr Vicky Hamilton z Southwest Research Institute, główna autorka publikacji zamieszczonej w Nature Astronomy, opisującej te badania. - "Część z tych meteorytów jest zdominowana przez minerały dające dowody na wystawienie na wodę w niskich temperaturach i ciśnieniach. Skład innych meteorytów wskazuje na podgrzewanie bez obecności wody. Dowody na metamorfizm w obecności wody w umiarkowanych warunkach dotąd nie istniały, aż do teraz?.
Planetoidy to pozostałości z czasów formowania się naszego Układu Słonecznego, czyli sprzed 4,6 miliarda lat. Większość z nich znajduje się w głównym pasie planetoid między orbitami Marsa i Jowisza, ale kolizje i inne zdarzenia porozbijały część z nich i spowodowały, że pozostałości przemieściły się do wewnętrznego Układu Słonecznego. W 2008 roku 9-tonowa planetoida weszła w atmosferę Ziemi i eksplodowała nad Sudanem, tworząc około 600 meteorytów. Był to pierwszy przypadek, gdy naukowcy przewidzieli takie zdarzenie. Dzięki temu zebrano około 10 kilogramów próbek.
"Przydzielono nam 50-miligramową próbkę do analizy? - wyjaśniła Hamilton. - "Zamontowaliśmy i wypolerowaliśmy drobny odłamek i wykonaliśmy mikroskopię w podczerwieni, żeby zbadać jego skład. Analiza spektralna pozwoliła zidentyfikować szereg uwodnionych minerałów, w szczególności amfibole, co wskazuje na umiarkowane temperatury i ciśnienia oraz długi okres przemian wodnych na planetoidzie."
Amfibole rzadko występują w meteorytach węglistych, dotąd zidentyfikowano je jedynie w śladowych ilościach w meteorycie Allende.
Almahata Sitta to nieoczekiwane źródło informacji o materiałach we wczesnym Układzie Słonecznym, niereprezentowanych przez meteoryty węgliste w naszych zbiorach - dodała Hamilton.
Spektroskopia orbitalna planetoid Ryugu i Bennu odwiedzonych w tym roku przez japońską sondę Hayabusa2 i OSIRIS-REx wysłaną przez NASA pozostaje w zgodzie z chondrytami węglistymi które przeszły przemiany wodne, i sugeruje, że obie planetoidy różnią się od większości znanych meteorytów pod względem ich uwodnienia i obecności śladów wielkoskalowych, niskotemperaturowych procesów hydrotermicznych. Misje te zebrały próbki z powierzchni planetoid, by dostarczyć je na Ziemię.
?Jeśli skład próbek Hayabusa2 i OSIRIS-REx różni się od tego, co mamy w naszych zbiorach meteorytów, może to oznaczać, że ich właściwości fizyczne powodują, że nie dają one rady przetrwać procesów wyrzutu, tranzytu i wejścia przez ziemską atmosferę, przynajmniej w ich pierwotnym kontekście geologicznym? - powiedziała Hamilton, która należy również do zespołu naukowego OSIRIS-REx. ?Uważamy jednak, że w Układzie Słonecznym jest więcej węglowych materiałów chondrytowych niż jest reprezentowane w naszych zbiorach meteorytów.?
Więcej informacji:
Strona SwRI
Publikacja
 
Źródło: Southwest Research Institute, Nature
Opracowanie: Gabriela Opiła
 
Na ilustracji: Koloryzowany obraz próbki pokazuje nieoczekiwane kryształy amfiboli, oznaczone na pomarańczowo.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/meteoryt-przynosi-dowody-na-istnienie-dotad-nieznanej-planetoidy

Meteoryt przynosi dowody na istnienie dotąd nieznanej planetoidy.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W błękitnej atmosferze Neptuna pojawiły się dwie tajemnicze ciemne burze [FILM]
2020-12-22.
Naukowcy wykorzystali Kosmiczny Teleskop Hubble'a do obserwacji Neptuna, jednego z gazowych gigantów, które są najmniej poznanymi przez nas planetami Układu Słonecznego. Odkryli nowe burze w jego atmosferze.
Ta wiadomość rozpaliła ich wyobraźnię do tego stopnia, że wezwali oni NASA i rząd Stanów Zjednoczonych do zorganizowania misji na tę planetę. Neptun, chociaż jest bardzo oddalony od Słońca, podobnie jak Ziemia, doświadcza zmian pór roku. Jednak w odróżnieniu od naszej planety, trwają one tam znacznie dłużej i mają znacznie gwałtowniejszy przebieg. Od dawna wiemy o dziwnych, ciemnych burzach na Neptunie, bo pierwszy raz pokazała nam je w latach 80. sonda Voyager-2. Jednak nie mieliśmy świadomości, że w międzyczasie pojawiła się tam kolejne, czwarta i piąta.
Obserwacje prowadzone od 1993 roku pokazały nam, że wiry te pojawiały się regularnie w czasie od 4 do 6 lat na różnych szerokościach geograficznych i istniały przez ok. 2 lata. Najnowsza burza istnieje na Neptunie od przynajmniej 2018 roku i miała średnicę 10 tysięcy kilometrów. W jej bliskim sąsiedztwie istniały jeszcze trzy jasne burze.
Powstają one w efekcie przepływu powietrza, który jest zaburzany i zmierza w górną część wiru. Gazy krystalizują się w kryształki metanowego lodu. Ma on kolor biały. Podobne zjawiska pojawiają się na Ziemi, gdy powietrze przepływa przez góry. Neptun jednak nie ma skalistej powierzchni, więc zjawisko to wygląda nieco inaczej. Mniejsze białe obłoki są formacjami przejściowymi.
Tymczasem analizy obrazów ciemnych wirów pokazały, że wirują one w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, a ich ciemny kolor najprawdopodobniej jest efektem zasysania i wyciągania w górne warstwy atmosfery gazów z wnętrza planety. Astronomowie uważają, że to białe wiry sygnalizują pojawianie się ciemnych.
W sierpniu bieżącego roku, Hubble wykrył przemieszczanie się burzy. Przez rok zmierzała ona ku równikowi, a teraz z powrotem do bieguna. Wielkim zaskoczeniem dla naukowców jest fakt, że w międzyczasie rozpadła się ona na dwie części. Teraz w atmosferze możemy zobaczyć dwie czarne plamy. Większa burza ma średnicę ok. 7300 kilometrów, a mniejsza 6200 kilometrów.
Najnowsze pomiary, dokonane na podstawie danych uzyskanych z sondy Voyager i teleskopu Hubble'a, pozwoliły odkryć, że wiatry wiejące w Wielkiej Ciemnej Plamie osiągają prędkość 360 km/h, czyli mniej więcej tyle, co w słynnej jowiszowej Wielkiej Czerwonej Plamie. Naukowcy mają nadzieję, że częstsze obserwacje prowadzone za pomocą Hubble'a pozwolą im dowiedzieć się więcej o tych fascynujących plamach.
To bardzo ważne, jeśli chcemy lepiej badać obce światy, szczególnie te egzoplanety, które znajdują się dość blisko naszej planety, a istnieją przesłanki, że mogą występować na nich odpowiednie warunki do istnienia tam biologicznego życia. Jeśli lepiej poznamy planety Układu Słonecznego, to łatwiej nam będzie też poszukiwać tych najbardziej odpowiednich do rozkwitu życia jakie znany z naszej planety.
Co ciekawe, dopiero kilka miesięcy temu odkryto, że w atmosferze Neptuna znajdują się zamrożone mieszaniny wody i amoniaku, które tworzą słabo zbadany związek, a mianowicie półwodny amoniak. NASA zamierza wysłać misje badawcze na Neptuna i Urana. Na ich orbitach zostaną umieszczone sondy, które pozwolą nam odkryć tajemnice tych niezwykłych planet, które są najmniej zbadanymi przez ludzkość.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
The Outer Planets: Hubble?s Continuing Legacy
https://www.youtube.com/watch?time_continue=197&v=Oq56EJq6cSE&feature=emb_logo

W błękitnej atmosferze Neptuna pojawiły się dwie tajemnicze ciemne burze [FILM].jpg

W błękitnej atmosferze Neptuna pojawiły się dwie tajemnicze ciemne burze [FILM]2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był pracowity rok. Chińczycy wystrzelili kolejną rakietę
2020-12-22.
Z chińskiego kosmodromu Wenchang wystrzelono nową rakietę Długi Marsz 8. Została opracowana w ramach programu rozwoju rakiet wielokrotnego użytku, dzięki której koszty misji kosmicznych mają się zmniejszyć.
Mierzącą ponad 50 metrów długości rakietę Długi Marsz 8 Y-1, przenoszącą pięć satelitów, wystrzelono we wtorek z kosmodromu Wenchang na wyspie-prowincji Hajnan na południu Chin o godzinie 12.37 czasu miejscowego (godz. 5.37 rano w Polsce) - poinformowała Chińska Państwowa Agencja Kosmiczna (CNSA).
Podbój kosmosu
Chińskie władze planują w najbliższych latach rozwinąć serię Długi Marsz 8 jako rakiety wielokrotnego użytku, podobnej do rakiet typu Falcon, produkowanych już przez amerykańską prywatną firmę SpaceX. Państwowe media nie podały, czy wystrzelona we wtorek rakieta może być używana wielokrotnie, ale przyszłe jej wersje mają być zdolne do pionowego startu i lądowania (VTVL), co pozwoliłoby na wielokrotne użycie.
Chiny planują opracowanie rakiety VTVL do około 2025 roku - zapowiadał w listopadzie koncern China Aerospace Science and Technology Corp. Agencja Reutera podkreśla, że start rakiety Długi Marsz 8 Y-1 wieńczy pełen wydarzeń rok dla chińskiego programu kosmicznego.
W grudniu chińska sonda Chang?e 5 przywiozła na Ziemię próbki gruntu z Księżyca, a w lipcu z kosmodromu Wenchang wyruszyła pierwsza chińska bezzałogowa ekspedycja na Marsa.
Chińskie władze planują do 2022 roku umieścić na orbicie załogową, wielomodułową stację kosmiczną, a do 2045 roku - prowadzić tysiące lotów kosmicznych rocznie z dziesiątkami tysięcy ton ładunku i pasażerów.
>>> CZYTAJ WIĘCEJ O MISJI SONDY CHANG'E 5
Źródło: reuters, pap
Autor: anw/dd
Chińska sonda księżycowa wróciła na Ziemię (PAP/EPA)
Lądowanie sondy na Księżycu
https://tvn24.pl/tvnmeteo/informacje-pogoda/nauka,2191/to-byl-pracowity-rok-chinczycy-wystrzelili-kolejna-rakiete,332543,1,0.html?p=meteo

To był pracowity rok. Chińczycy wystrzelili kolejną rakietę.jpg

To był pracowity rok. Chińczycy wystrzelili kolejną rakietę2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konopie na Marsie?
Autor: M@tis (2020-12-22)
Od kilkudziesięciu lat konopie siewne zastosowanie znajdują w kolejnych gałęziach gospodarki ? produkuje się z nich tkaniny, papier, ekologiczny beton oraz biodegradowalne tworzywa. Czy mogą one odegrać istotną rolę w kolonizacji Czerwonej Planety?
Marsjańskie plany
Pomysł lotu załogowej misji na Marsa jeszcze kilka lat temu uznawany był za bliższy fantastyce naukowej niż rzeczywistości. W niedalekiej przyszłości podróż taka może jednak faktycznie mieć miejsce, tym bardziej że zarówno NASA jak i firmy prywatne przedstawiają swoje plany wysłania ludzi na Marsa.
Pierwsi ludzie, którzy postawią stopę na powierzchni Czerwonej Planety, zmierzą się z wieloma wyzwaniami ? oprócz trudów podróży kosmicznej, będą musieli także zapewnić sobie możliwość produkowania własnej żywności i lekarstw, by stopniowo uniezależnić się od ich dostaw z Ziemi. Kluczowa dla powodzenia misji kolonizacyjnej będzie również możliwość uprawy roślin dających użyteczny plon.
To właśnie z tych powodów konopie wymieniane są jako jedne z najlepszych kandydatów na pierwsze rośliny na Marsie ? dobrze uprawia się je w niesprzyjających warunkach i ograniczonych przestrzeniach, są odporne na choroby i pasożyty, a do rozwoju nie potrzebują wiele wody. Jednocześnie konopie siewne zastosowanie mogą znaleźć w wielu aspektach kluczowych dla założenia i rozbudowy przyszłej marsjańskiej kolonii.
Kolonizacja przy pomocy konopi
Rośliny konopi będą mogły zostać wykorzystane przez przyszłych kolonistów w zasadzie w każdej ze sfer ich życia. Dzięki swojej zdolności wydajnego pochłaniania dużych ilości dwutlenku węgla mogą stać się istotnym elementem w procesie oczyszczania powietrza na przyszłej marsjańskiej kolonii. Po ścięciu posłużą jako kompost niezbędny do nawożenia innych roślin, jednak ich rola nie ograniczy się wyłącznie do tego.
Konopie siewne zastosowanie mogą znaleźć również jako ważny składnik diety kolonistów. Siemię konopne jest bogate w błonnik, witaminy, minerały oraz proteiny, a jednocześnie nie zawiera glutenu, laktozy ani alergenów. Ponadto konopie są także rośliną olejkodajną, a olejek z nich pozyskany wykazuje działanie uśmierzające ból, przeciwzapalne oraz antystresowe, co może mieć niebagatelne znaczenie w warunkach, gdy dostęp do tradycyjnych lekarstw może być utrudniony lub niemożliwy.
Na szczęście my nie musimy lecieć na Marsa, aby skorzystać z dobrodziejstw konopi - już dziś specjalistyczne sklepy jak 4ease.pl oferują szeroki wybór produktów konopnych o zróżnicowanym działaniu.
Źródło: 4ease.pl/
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/konopie-na-marsie

 

Konopie na Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naukowcy policzyli trudne wzory i im wyszło, dlaczego kosmici nie odwiedzają Ziemi
2020-12-22. Tomasz Domański
Z jednej strony trudno odrzucić w całości teorię, która zakłada, że jesteśmy jedyną, zaawansowaną cywilizacją we wszechświecie. Według wyliczeń dr Franka Drake?a, we Wszechświecie może istnieć 250 tys. wysokorozwiniętych form życia, dysponujących technologią, dzięki której mogą one odwiedzać naszą planetę. Z drugiej strony: żadna z nich, jak dotąd, nie zdecydowała się na publiczny kontakt z ludzkością. Dlaczego?
Częściową odpowiedzią na to pytanie może być nowe badanie, które ukazało się w bazie danych arXiv. Jego autorzy do słynnego równania Drake'a dodali nową zmienną, jaką jest skłonność do samozagłady wśród inteligentnych form życia i na tej podstawie twierdzą, że większość obcych cywilizacji, które kiedykolwiek występowały w naszej galaktyce, prawdopodobnie już dawno się unicestwiła.
Równanie Drake'a z nową zmienną
Badanie oparte o nowoczesną astronomię i zaawansowane modele statystyczne to dzieło trzech fizyków z Caltech i jednego ucznia szkoły średniej. Może ono okazać się bardziej praktyczne, jeśli chodzi o szacowanie liczby inteligentnych cywilizacji dzielących z nami Drogę Mleczną. Zdaniem autorów najważniejszy czynnik wpływający na szanse naszego spotkania z obcą cywilizacją to właśnie skłonność inteligentnych form życia do samounicestwienia.
? Od czasów Carla Sagana przeprowadzono wiele badań na ten temat. Zwłaszcza od czasu Teleskopu Kosmicznego Hubble'a i Kosmicznego Teleskopu Keplera, mamy dużą wiedzę na temat gęstości [gazu i gwiazd] w galaktyce Drogi Mlecznej oraz szybkości formowania się gwiazd i formowania się egzoplanet? oraz częstotliwości wybuchów supernowych. - - powiedział współautor badania Jonathan H. Jiang, astrofizyk z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA w Caltech.
Dysponując tymi danymi, autorzy przyjrzeli się szeregowi czynników, które przypuszczalnie mają wpływ na rozwój inteligentnego życia, takich jak występowanie gwiazd podobnych do Słońca, wokół których można znaleźć planety trochę podobne do naszej; częstotliwość wybuchów supernowych; prawdopodobieństwo i czas niezbędny, aby inteligentne życie ewoluowało, jeśli warunki są sprzyjające; oraz możliwą skłonność zaawansowanych cywilizacji do samozniszczenia.
Ludzkość jest nieco spóźnioną cywilizacją
Modelując ewolucję Drogi Mlecznej w czasie z uwzględnieniem powyższych czynników, autorzy badania doszli do wniosku, że najlepsze warunki do pojawienia się życia w naszej galaktyce obowiązywały ok. 13 tys. lat świetlnych od jej centrum i 8 mld lat po jej uformowaniu się. Dla porównania, Ziemia znajduje się około 25 tys. lat świetlnych od centrum Drogi Mlecznej, a nasza cywilizacja rozpoczęła swój rozwój mniej więcej 13,5 mld lat po powstaniu naszej galaktyki.
Innymi słowy, nasza cywilizacja może okazać się być tzw. cywilizacją graniczną, pod względem galaktycznej geografii i nieco? opóźniona w rozwoju. Zakładając jednak, że życie na innych zdatnych do tego planetach pojawia się dość często i ostatecznie staje się inteligentne, prawdopodobnie nie jesteśmy ostatnią inteligentną cywilizacją.
Wszystko przed nami
Ze stworzonego do badań modelu statystycznego wynika jednak, że większość cywilizacji w naszej galaktyce, które powstały w czasie tzw. szczytu cywilizacyjnego, który miał miejsce ponad 5 mld lat temu zdążyły prawdopodobnie się unicestwić.
Wniosek ten opiera się jednak na bardzo niepewnej zmiennej wykorzystanej w badaniu: jak dochodzi do samounicestwienia się cywilizacji? Okazji jest sporo. Wystarczy spojrzeć na naszą planetę - nuklearny wyścig zbrojeń mógł zakończyć się globalną tragedią. Teraz, w o wiele dłuższej perspektywie zagrażają nam chociażby zmiany klimatyczne, które dopiero niedawno przestaliśmy kompletnie ignorować. Jednym słowem: jak dotąd mieliśmy zarówno dość szczęścia, jak i rozumu, żeby nie zniknąć z galaktycznej mapy inteligentnych form życia.
Jak długo jednak uda nam się ten wynik utrzymać? Dopóki nie potrafimy zasiedlać innych planet, wystarczy jeden złośliwie zmutowany patogen, odpowiednio duży meteoryt lub dalsze ocieplanie się klimatu, żeby cofnąć nas w rozwoju. Być może do pozycji, z której już nigdy się nie podniesiemy. I prawdopodobnie nie bylibyśmy ani pierwszą, ani ostatnią cywilizacją, która skończyła marnie na swojej rodzimej planecie.
https://spidersweb.pl/2020/12/rownanie-drake-samozaglada-cywilizacji.html

Naukowcy policzyli trudne wzory i im wyszło, dlaczego kosmici nie odwiedzają Ziemi.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aerojet Rocketdyne częścią grupy Lockheed Martin. Strategiczne przejęcie
2020-12-22.
Firma Aerojet Rocketdyne (AR) utrzymywała przez ostatnie lata status jednego z nielicznych amerykańskich dostawców silników rakietowych na stały materiał pędny - ważnych zarówno z perspektywy misji kosmicznych, jak i budowy rakiet balistycznych. Pozostawała przy tym odrębnym podmiotem rynkowym względem wiodących koncernów - w przeciwieństwie do przejętej w 2018 roku przez Northrop Grumman spółki Orbital ATK. To już jednak przeszłość - Aerojet Rocketdyne w najbliższej perspektywie stanie się spółką zależną bądź wydziałem rozwoju technologii rakietowych globalnego koncernu technologicznego Lockheed Martin.
Gdy w 2018 roku dochodziło do wykupu spółki Orbital ATK (będącej wiodącym amerykańskim dostawcą ciężkich silników na stały materiał pędny - Solid Rocket Motor) przez koncern Northrop Grumman, w tle trwały przygotowania do realizacji zamówienia na nowy ICBM bazowania lądowego dla sił zbrojnych USA. Spółka Aerojet Rocketdyne pozostała wówczas wprawdzie mniejszym, ale wciąż jedynym samodzielnym podmiotem oferującym SRMy (jednak w lżejszym segmencie). Już po wyłonieniu spółki Northrop Grumman (NG) jako wykonawcy wielomiliardowego  zamówienia na międzykontynentalne rakiety balistyczne (we wrześniu 2020 roku) wskazywano, że AR także będzie częścią ogólnonarodowego konsorcjum, które pomoże NG w realizacji tego strategicznego kontraktu. Była to wówczas istotna zmiana, bowiem wcześniej AR deklarowała współpracę z konkurencją (koncernem Boeing) w rywalizacji o uzyskanie tego zlecenia.
Tymczasem, 20 grudnia br. pojawiło się potwierdzenie wykupu spółki Aerojet Rocketdyne przez koncern Lockheed Martin. Wartość transakcji przejęcia wyceniono na 4,4 mld USD.
W swoim okolicznościowym komentarzu James Taiclet, prezes i dyrektor generalny Lockheed Martin, zwrócił uwagę, że przejęcie zapewni jego firmie większy potencjał produkcji na rynek kosmiczny i technologii hipersonicznej. Stwierdził przy tym, że systemy napędowe Aerojet Rocketdyne stały się już do tego czasu kluczowymi elementami łańcucha dostaw Lockheed Martin w kilku obszarach zaspokajania popytu. ?Proponowane przejęcie wzbogaca portfolio Lockheed Martin o znaczące doświadczenie w dziedzinie napędu? - streścił Taiclet.
Firma Aerojet Rocketdyne działała w dotychczasowej formie od 2013 roku - z połączenia spółek Aerojet i Pratt & Whitney Rocketdyne z firmą GenCorp. W jej ofercie znajdują się zarówno silniki rakietowe na stały materiał pędny, jak i szeroka oferta innych jednostek napędowych na paliwo ciekłe. Firma - z siedzibą w El Segundo w Kalifornii - zatrudnia prawie 5000 pracowników. Przychody Aerojet Rocketdyne w 2019 roku wyniosły około 2 mld USD.
Portfolio dużych silników rakietowych Aerojet Rocketdyne obejmuje m.in. RL10, który napędza górny stopień pojazdów nośnych Delta 4 i Atlas 5, wytwarzanych przez konsorcjum United Launch Alliance (ULA). Lockheed Martin i Boeing posiadają w tej grupie technologicznej równo po 50 proc. udziałów.
Aerojet Rocketdyne produkował ostatnio również silniki RS-25 (wcześniej stosowane w charakterze głównych motorów promów kosmicznych) dla rakiety nośnej NASA Space Launch System. AR pracowało do niedawna nad zakwalifikowaniem nowej wersji o nazwie RL10C-X, która będzie zawierała główne komponenty zbudowane przy użyciu technologii druku 3D (wytwarzania przyrostowego).
W 2016 roku firma Aerojet Rocketdyne wygrała kontrakt Pentagonu w 2016 roku na opracowanie nowego silnika rakietowego o nazwie AR1, który miał być głównym silnikiem nowego pojazdu startowego ULA Vulcan. Niemniej jednak, ULA we wrześniu 2018 roku wybrała konkurencyjną konstrukcję BE-4 z zakładów Blue Origin. Najpoważniejszego ciosu AR doznała jednak wcześniej, gdy we wrześniu 2015 roku ULA wybrała konkurencyjną na rynku silników ?stałych? firmę Orbital ATK (obecnie Northrop Grumman) jako dostawcę rakiet bocznych dla systemów nośnych Atlas 5 i Vulcan.
Oczekuje się, że przejęcie Aerojet Rocketdyne przez Lockheed Martin zostanie sfinalizowane w drugiej połowie 2021 roku. Będzie ono jeszcze podlegać zatwierdzeniu przez organy regulacyjne i akcjonariuszy Aerojet Rocketdyne. Przedstawiciele Lockheed Martin zapowiedzieli, że utworzony zostanie zespół ds. transformacji, aby ułatwić integrację i zapewnić ciągłość realizacji zamówień innych klientów oraz działanie struktury kadrowej.
Fot. U.S. Air Force [edwards.af.mil]
Żródło: Space24
https://www.space24.pl/aerojet-rocketdyne-czescia-grupy-lockheed-martin-strategiczne-przejecie

Aerojet Rocketdyne częścią grupy Lockheed Martin. Strategiczne przejęcie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA zamawia demonstrator rakiety wielokrotnego użytku
2020-12-23.
Europejska Agencja Kosmiczna rozpoczęła formalne starania o pozyskanie lotnego demonstratora systemu nośnego opartego na segmencie głównym wielokrotnego użytku. Przyszły prototyp ma być wstępem do rozwoju pełnoprawnej europejskiej rakiety kosmicznej nowego rodzaju. Realizację przewidziano w ramach programu o nazwie Themis (Temida) - pierwszy suborbitalny lot demonstratora będzie mógł dojść do skutku najwcześniej w 2023 roku.
We wtorek 15 grudnia br. Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) podpisała umowę o wartości 33 mln EUR z głównym wykonawcą projektu, konsorcjum ArianeGroup z Francji, na wstępną fazę realizacji Themis (Themis Initial Phase). Pierwsze przygotowania Temidy obejmą opracowanie technologii segmentu lotnego, przygotowanie stanowiska testowego oraz demonstrację rozruchu statycznego w Vernon we Francji. Ponadto faza obejmie też przygotowanie segmentu naziemnego w Centrum Kosmicznym Esrange nieopodal Kiruny w Szwecji. To właśnie w położonym daleko na północ ośrodku dojść ma do pierwszych testowych wzlotów atmosferycznych nowego segmentu głównego wielokrotnego użytku (tzw. "podskoków"). Tam też mają być aplikowane ewentualne modyfikacje i usprawniania konstrukcyjne pojazdu.
Program Themis ma dostarczyć cennych informacji na temat opłacalności i efektywności zastosowania europejskich technologii wielokrotnego użytku w systemach nośnych.
Themis powołano do życia na mocy decyzji podjętych przy okazji ostatniej Rady Ministerialnej ESA (Space19+ w Sewilli - przeprowadzonej pod koniec listopada 2019 roku), która zadecydowała o przeznaczeniu wyjątkowo dużych środków na europejskie projekty kosmiczne (w sumie ponad 14 mld EUR w perspektywie kilku lat planowania). Wśród nich był deklarowany system wielokrotnego użytku.
Celem tego programu jest wykonanie testów lotnych już na wczesnym etapie cyklu rozwojowego. Założeniem jest osiągnięcie technologicznych kamieni milowych, które potwierdzą sens rozwoju i pokierują dalszymi pracami nad ostateczną wersją systemu nośnego.
ArianeGroup i jej współpracownicy w Belgii, Szwajcarii, Francji i Szwecji zapewniają, że oferują krytyczną wiedzę techniczną zdobytą dzięki opracowaniu europejskiego silnika nowej generacji - Prometheus. To właśnie ta jednostka napędowa ma zasilać pojazd programu Themis.
Prometheus, testowany już dla ESA, jest prezentowany jako wszechstronny silnik zdolny do zapewnienia 1000 kN zmiennego ciągu. Jego atutem ma być gotowość do ponownego zapłonu, co czyni go odpowiednim do zastosowań w segmentach głównych, wspomagających oraz górnych. Komputer pokładowy ma odpowiadać za pracę silnika i monitorowanie go w czasie rzeczywistym - co stanowić ma kluczowy warunek ponownego użycia.
Projekt Temidy przewiduje powstanie rakiety o 30 m wysokości i 3,5 m średnicy. Ten jednostopniowy pojazd demonstracyjny zmieścić ma 130 ton ciekłego tlenu/metanu do zasilania trzech ustawionych równolegle silników Prometheus.
Testy w locie suborbitalnym zaplanowano na 2023 rok. Do tej próby generalnej ma dojść w europejskim porcie kosmicznym w Kourou w Gujanie Francuskiej.
Z racji tego, że mowa jest o systemie docelowo wspierającym lądowanie podstawowego segmentu, rozważane są dwa lądowiska: ?strefa Diamant?, wykorzystywana do eksperymentalnych misji, lub kompleks startowy Ariane 5, który będzie dostępny po przejściu z Ariane 5 na Ariane 6 nowej generacji.
?Themis rozwinie kluczowe technologie i zademonstruje możliwości ponownego użytku segmentów w Europie. Stworzy to dodatkowe możliwości obniżenia kosztów dostępu do przestrzeni kosmicznej i zwiększy elastyczność Europy w oferowaniu różnorodnych usług startowych?- skomentował Daniel Neuenschwander, dyrektor ds. Transportu kosmicznego w ESA.
?Napędzany przez demonstrator silnika Prometheus, działający na ciekłym tlenie/metanie lub kombinacjach tlenu/wodoru, Themis doprowadzi do wypróbowania i opracowania bardzo tanich rozwiązań astronautycznych, jednocześnie przyczyniając się do przejścia energetycznego do bardziej ekologicznego sektora wyrzutni kosmicznych - dodał André-Hubert Roussel, dyrektor generalny ArianeGroup.
Ilustracja: ArianeGroup/ESA [esa.int]
Planowane etapy rozwoju rakiety programu ESA Themis. Ilustracja: ArianeGroup/ESA
Źródło: Space24
https://www.space24.pl/esa-rozpoczyna-starania-o-wlasna-rakiete-wielokrotnego-uzytku

ESA zamawia demonstrator rakiety wielokrotnego użytku.jpg

ESA zamawia demonstrator rakiety wielokrotnego użytku2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop FAST zostanie otwarty na międzynarodowe zespoły naukowców

2020-12-23.

Chiński teleskop FAST zostanie otwarty dla zespołów międzynarodowych naukowców. Konstrukcja posiada 500 metrów średnicy i jest obecnie największym radioteleskopem na świecie.

FAST został oficjalnie ukończony w 2016 roku, jednak do tej pory konstrukcja była testowana tak, aby sprawdzić jej poprawne działanie. Chińczycy zobowiązali się do otworzenia jej na zespoły międzynarodowych naukowców. Przed ukończeniem FAST, to niedziałające obserwatorium Arecibo było największym radioteleskopem na świecie.

 
Chińczycy mają zamiar przyjmować wnioski od naukowców do końca 2021 roku. Naukowcy z zagranicy będą mogli wykorzystać teleskop do swoich indywidualnych badań. Cała konstrukcja ma nie tylko dużą średnicę, ale również została umieszczona w specjalnej strefie ciszy radiowej, w której zarówno komputery, jak i smartfony nie mają prawa działać.


aby można było je przeprowadzić w chińskim obserwatorium radiowym - wszystko ze względu na obawy, iż chiński rząd będzie szpiegował lub kradł część własności intelektualnej. Na ten moment nie potwierdzono, jakie badania będą prowadzone przy wykorzystaniu FAST.

Źródło: INTERIA

Chińczycy otworzą swój teleskop FAST /AFP


https://nt.interia.pl/raporty/raport-kosmos/informacje/news-teleskop-fast-zostanie-otwarty-na-miedzynarodowe-zespoly-nau,nId,4940419

 

Teleskop FAST zostanie otwarty na międzynarodowe zespoły naukowców.jpg

Teleskop FAST zostanie otwarty na międzynarodowe zespoły naukowców2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2020 - podsumowanie roku w astronautyce
2020-12-23.
Powrót próbek z Księżyca, pierwsza misja załogowa SpaceX, loty na Marsa - to był bardzo ciekawy rok w astronautyce! Zapraszamy na tradycyjne podsumowanie i ranking najważniejszych kosmicznych wydarzeń wg czytelników i redakcji portalu Urania.
Rok 2020 mimo wielu trudności związanych z pandemią koronawirusa był bardzo ciekawy pod względem prowadzonych badań przez sondy kosmiczne. W tym roku w Stanach Zjednoczonych powróciła za sprawą firmy SpaceX zdolność do wynoszenia załóg na orbitę, Chińczycy wykonali misję powrotu próbek z Księżyca, a na Ziemię wrócił materiał z asteroidy! Jeżeli już się wydaje, że Księżyc zdaje się coraz bardziej koncentrować uwagę kosmicznych potęg, to trzeba wspomnieć, że w kierunku Marsa wysłano 3 misje - w tym pierwsze statki Chin i... Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Zapytaliśmy na naszej facebookowej grupie Urania, co Waszym zdaniem było najważniejszym wydarzeniem tego roku. Policzyliśmy głosy, spojrzeliśmy wstecz, o czym najwięcej pisaliśmy na łamach portalu i ułożyliśmy wspólną listę 10 najważniejszych wydarzeń kosmicznych mijającego roku. Zachęcamy do lektury!
Najważniejsze wydarzenia w astronautyce wg czytelników portalu Urania i redakcji
1. Pierwsze komercyjne misje załogowe SpaceX do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
2. Powrót na Ziemię próbek z asteroid: misje Hayabusa2 i OSIRIS-REx
3. Chiny przywożą skały z Księżyca w misji Chang'e 5
4. Start trzech nowych misji na Marsa
5. Cztery lata badań Jowisza przez sondę Juno
6. Rozbudowa sieci satelitarnej Starlink
7. MEV-1: Pierwsze bezzałogowe serwisowanie satelity na orbicie
8. Pierwsze loty dużych prototypów rakiety Starship
9. 3000 marsjańskich dni łazika Curiosity, badania Marsa
10. Badania Słońca: start misji Solar Orbiter, pierwsze wyniki misji Parker Solar Probe
 
 
Zobacz też podsumowania astronautyczne z ubiegłych lat:
2019 | 2018 | 2017 | 2016
 
 
Pierwsze komercyjne misje załogowe
do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
Ranking najważniejszych wydarzeń w astronautyce w 2020 roku otwierają misje załogowe amerykańskiej firmy SpaceX. 30 maja odbył się pierwszy lot statku Crew Dragon z astronautami na pokładzie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Misję wyniosła na orbitę rakieta Falcon 9. Była to pierwsza załogowa misja realizowana w ramach Komercyjnego Programu Załogowego NASA.
W 2010 roku amerykańska agencja kosmiczna ogłosiła konkurs na systemy wynoszenia załóg do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W 2014 roku kontrakty przyznano dwóm firmom: SpaceX i Boeing. Wreszcie po kilku latach opóźnień w 2020 roku SpaceX jako pierwszy zrealizował misję demonstracyjną z astronautami na pokładzie.
Jest to osiągnięcie, które z pewnością zapisze się w historii astronautyki. Do tej pory jedynie agencje państwowe Rosji, Stanów Zjednoczonych i Chin wysyłały ludzi na orbitę. SpaceX stał się pierwszą prywatną firmą, która tego dokonała. Co więcej, był to pierwszy debiut amerykańskiego systemu załogowego od pierwszego lotu wahadłowca kosmicznego w 1981 roku!
Lot ten był dla Amerykanów też ważny z innego powodu. Dzięki firmie SpaceX kończy się zależność NASA od rosyjskich partnerów. Po ostatnim locie wahadłowca kosmicznego w 2011 roku, przez 9 ostatnich lat na pokład ISS można się było dostać tylko za pomocą rosyjskich statków Sojuz.
Przeczytaj więcej o pierwszym locie załogowym SpaceX

Astronauci Robert Behnken i Douglas Hurley zadokowali do ISS 31 maja 2020 r. i spędzili na stacji dwa miesiące. Powrót i lądowanie w wodach Zatoki Meksykańskiej nastąpiło 2 sierpnia. Podczas gdy trwała misja Demo-2, na Ziemi przygotowywano się już do pierwszej misji kontraktowej, oznaczonej jako Crew-1. Była to pierwsza misja niebędąca testem, a wykonywana już w ramach świadczenia przez SpaceX płatnej usługi dla NASA.
16 listopada rakieta Falcon 9 wyniosła w kierunku ISS statek Crew Dragon z czwórką astronautów na pokładzie. Amerykanie Michael Hopkins, Victor Glover, Shannon Walker i Japończyk Soichi Noguchi spędzą na pokładzie stacji sześć miesięcy, wrócą wiosną 2021 r.
Liczymy, że w 2021 roku do grona firm świadczących usługę wymiany załóg na stacji kosmicznej dołączy Boeing. Firma przeprowadziła obowiązkową demonstrację bez załogi na pokładzie w końcówce 2019 roku. Niestety z powodu szeregu usterek technicznych ich statek Starliner nie poleciał do ISS i szybko awaryjnie wrócił na Ziemię. Firma początkowo planowała wykonać powtórkę tej misji już w drugiej połowie 2020 roku. Ostatecznie jednak termin drugiej bezzałogowej próby ustalono na 29 marca 2021 roku.
O tym jak duże opóźnienia ma Boeing względem SpaceX może świadczyć fakt, że w tym samym czasie firma Elona Muska będzie wykonywać już trzeci lot załogowy do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Dopiero gdy Boeing wykona udaną demonstrację bez astronautów na pokładzie, będzie mógł wykonać pierwszą misję załogową. To stanie się nie wcześniej niż w połowie 2021 r.
Więcej o osiągnięciu SpaceX pisaliśmy w numerze 2-3/2020 dwumiesięcznika Urania-Postępy Astronomii.
 
Próbki z asteroid wracają na Ziemię:
misje Hayabusa2 i OSIRIS-REx
2020 był znowu rokiem planetoid za sprawą dwóch misji: japońskiej Hayabusa2 i amerykańskiej OSIRIS-REx. Ta pierwsza wróciła już w tym roku na Ziemię z próbkami z Ryugu - asteroidy klasy C z grupy Apolla. Amerykański próbnik wykonał z kolei udane lądowanie na planetoidzie Bennu - obiekcie z tej samej grupy, ale nieco odmiennego typu B.

OSIRIS-REx
Amerykański statek OSIRIS-REx przybył do planetoidy Bennu w 2018 roku. W ciągu 2019 i 2020 roku wykonywał rozpoznanie potencjalnych miejsc lądowania. Naukowcy z inżynierami misji wybrali cztery kandydatury do pobrania próbek.
Na początku 2020 roku po wybraniu już głównego kandydata, czyli miejsca nazwanego Nightingale sonda zeszła z orbity i zniżyła się na wysokość 625 m nad powierzchnią, aby dokładnie sfotografować wybrany obszar. Kilka tygodni później przeprowadzono drugie rozpoznanie, tym razem do wysokości 250 m. W końcu w kwietniu 2020 r. statek zszedł z orbity by wykonać pierwszą próbę lądowania, celowo przerwaną, gdy sonda znalazła się w punkcie nawigacyjnym 125 m nad planowanym miejscem lądowania. Próba generalna przed lądowaniem odbyła się w sierpniu. Wtedy oprócz dotarcia do punktu nawigacyjnego Checkpoint statek zniżył się jeszcze do Matchpoint - ostatniego punktu nawigacyjnego tuż nad strefą lądowania.
Rzeczywiste lądowanie przeprowadzono 20 października. Sonda dotknęła powierzchni asteroidy, a w zasadzie to wbiła się w nią mechanizmem TAGSAM na ramieniu robotycznym. Po lądowaniu TAGSAM wypuścił sprężony azot, który wepchał odłamki skalne do komór mechanizmu. Chwilę po tym sonda oddaliła się od powierzchni. Okazało się, że statek pobrał dużo więcej materiału niż przewidywano. Tak dużo, że niektóre odłamki skalne blokowały pełne zamknięcie komór. Zespół misji musiał zmienić procedury przygotowywania do zachowania próbek, ale ostatecznie udało się zabezpieczyć zdobyte skały w kapsule powrotnej.
Posłuchaj więcej o sondzie OSIRIS-REx w podcaście Uranii:
Sonda OSIRIS-REx ląduje na Bennu
https://www.youtube.com/watch?v=RMiuX5Drw1s&feature=emb_logo
W marcu 2021 roku sonda wykona odpalenie kierujące ją z powrotem w stronę Ziemi. Kapsuła powrotna powinna wylądować na naszej planecie w 2023 roku.

Hayabusa2
Inną planetoidę bliską Ziemi badała japońska sonda Hayabusa2, która dotarła do obiektu Ryugu w 2018 roku. Ryugu to również planetoida z grupy Apolla, z tym że bardziej bogata w związki węgla niż odwiedzana przez OSIRIS-REx planetoida Bennu. Sonda badała ją przez 1,5 roku. W tym czasie na jej powierzchnię wypuściła zestaw miniaturowych łazików MINERVA-II i niemiecko-francuski lądownik MASCOT. Wykonywane były też zdalne badania za pomocą instrumentów zamontowanych na samej sondzie.
Hayabusa2 wylądowała na Ryugu dwa razy. Pierwsza próbka została pobrana w lutym 2019 r. Potem sonda wypuściła na powierzchnię obiektu niewielki impaktor z ładunkiem wybuchowym, który utworzył na planetoidzie krater. Następnie, 11 lipca sonda wylądowała w pobliżu utworzonego ubytku, by pobrać odkryty materiał, który nie był narażony jak poprzednio pobrana próbka na działanie kosmicznej erozji.
Faza naukowa w pobliżu Ryugu zakończyła się w listopadzie 2019 roku. Wtedy Hayabusa2 odpaliła swój napęd jonowy, by wejść na trajektorię powrotną na Ziemię. Wreszcie 5 grudnia 2020 r. kapsuła powrotna z zebranym materiałem weszła w ziemską atmosferę. Kilkanaście minut później wylądowała na spadochronie na terenie Strefy Zakazanej Woomera - poligonu wojskowego w Australii.
Hayabusa2 to dopiero druga misja kosmiczna, która przywiozła próbki z asteroidy na Ziemię. Pierwszą była - również japońska - misja Hayabusa, która przyniosła pył z planetoidy Itokawa w 2010 roku.
Naukowców interesuje czy w próbkach z Ryugu znajdą się bardziej złożone związki organiczne znane z Ziemi. Asteroidy krążące wokół Słońca są swoistymi kapsułami czasu. W ich skałach uwięziona jest historia powstawania Układu Słonecznego, a ślady uwodnionych i bogatych w węgiel minerałów mogą liczyć 4,6 mld lat. Takie próbki mogą na przykład wyjaśnić czy możliwe jest, że woda przyszła na Ziemię z kosmosu, właśnie za sprawą bombardowania przez tego typu ciała niebieskie.
Naukowcy zajmą się teraz dokładną analizą tych próbek. Część z nich zostanie udostępniona naukowcom z całego świata. W ramach wymiany barterowej japończycy uczkną spory kawałek próbek i oddadzą agencji NASA w zamian za próbki z asteroidy Bennu, które wylądują na Ziemi w 2023 roku. Spora część zebranego materiału zostanie szczelnie zamknięta i zachowana na przyszłość, kiedy pojawią się nowe metody ich analizy.
 
Chiny przywożą skały z Księżyca.
Pierwsza taka misja od 40 lat!
17 grudnia 2020 r. kapsuła misji Chang?e 5 wylądowała w Mongolii Wewnętrznej, przynosząc ze sobą próbki z Księżyca. Jest to pierwszy raz od 1976 roku, kiedy próbki ze Srebrnego Globu zostały przywiezione przez sondę kosmiczną na Ziemię.
Najbardziej dotąd złożona chińska bezzałogowa misja kosmiczna rozpoczęła się startem zespołu statków 24 listopada na rakiecie Długi Marsz 5. Zespół ten składał się z czterech elementów: lądownika ze stopniem wznoszenia, oraz orbitera z kapsułą powrotną. Całość weszła na orbitę wokół Księżyca 28 listopada.
Następnie lądownik ze stopniem wznoszenia oddzielił się od orbitera i 1 grudnia wylądował w górzystym regionie Mons Rümker w północnej części Oceanu Burz (Oceanus Procellarum). Naukowcy wybrali to miejsce z powodu młodego (pod względem geologicznym) materiału na powierzchni, który jest wynikiem aktywności wulkanicznej występującej tam 1,3 mld lat temu.
W ciągu 19 godzin lądownik pobrał materiał z powierzchni Księżyca. Dokonał tego za pomocą dwóch metod: część próbek została zebrana przy użyciu specjalnej łychy bezpośrednio z powierzchni, a część materiału pobrało wiertło, które wbiło się na głębokość około 2 m.
3 grudnia stopień wznoszący z umieszczonymi w nim próbkami oddzielił się od lądownika i poleciał do orbitera. 5 grudnia nastąpiła faza ostatecznego zbliżenia się i dokowania stopnia do orbitera. Było to pierwsze w historii autonomiczne dokowanie dwóch statków na orbicie wokółksiężycowej. Historycznie takie dokowania wykonywały tylko misje Apollo, które jednak były obsadzone załogą.
Chiny dołączyły tą misją do wąskiego grona państw, którym udało się sprowadzić próbki z Księżyca na Ziemię. Do tej pory sztuka ta powiodła się Amerykanom w misjach załogowych Apollo oraz Związkowi Radzieckiemu z serią sond Łuna.
Czy Chiny przegonią USA w kosmosie?
https://www.youtube.com/watch?v=DadfhqmjGP4&feature=emb_logo
Teraz chiński program księżycowy wchodzi w następną fazę. Planowana jest kolejna, w zasadzie bliźniacza misja z powrotem próbek Chang'e 6, która tym razem ma wylądować w okolicy bieguna południowego. Za kilka lat Chiny chcą też przeprowadzić większą misję bezzałogową z lądownikiem, łazikiem i małym latającym próbnikiem. Celem tej misji będzie eksploracja i poszukiwanie zasobów w rejonie bieguna południowego. Do końca tej dekady Chiny chcą zbudować tam bezzałogową bazę badawczą, która przygotuje ich do wykonania załogowej misji w latach 30.
 
Start trzech nowych misji na Marsa.
Debiut Chin i Zjednoczonych Emiratów Arabskich
W 2020 roku jak co 26 miesięcy otworzyło się okno startowe do lotu na Marsa. Sprzyjające położenie Ziemi względem Marsa umożliwiło wystrzelenie kolejnych sond w kierunku Czerwonej Planety.
Z okazji tej po raz pierwszy skorzystały Chiny, wysyłając 23 lipca misję Tianwen-1 na rakiecie Długi Marsz 5. Tianwen-1 to pierwsza chińska misja marsjańska. System obejmuje orbiter, lądownik i łazik. Jeśli ta misja się powiedzie, to Chiny będą pierwszym krajem, któremu uda się za jednym razem wykonać te trzy rodzaje badań Marsa. Lądownik z łazikiem powinny wylądować na powierzchni Marsa w lutym 2021 r. Łazik ma działać przez 90 dni marsjańskich, prowadząc badania przy pomocy sześciu instrumentów naukowych. Na orbicie wokół Marsa pozostanie satelita misji, który będzie pośredniczył w komunikacji z łazikiem i sam wykona badania planety przez co najmniej jeden rok marsjański.
Kilka dni wcześniej, bo 19 lipca wystartowała pierwsza arabska misja międzyplanetarna. Sonda Al Amal Zjednoczonych Emiratów Arabskich została wysłana w kierunku Marsa na pokładzie japońskiej rakiety H-IIA.
Al Amal, czyli z jęz. arabskiego Nadzieja ma zostać orbiterem Czerwonej Planety. Statek został wyposażony w trzy instrumenty naukowe, które mają pomóc w globalnym scharakteryzowaniu atmosfery Marsa i dokładnych pomiarach ucieczki wodoru i tlenu z jej górnych warstw. Al Amal jest więc trzecią na świecie misją, której głównym celem są badania atmosfery, po sondach MAVEN i ExoMars, które ciągle działają i dostarczają danych.
Ostatnim lotem w kierunku Marsa w tym okienku startowym był lot rakiety Atlas V z amerykańskim łazikiem Perseverance. Perseverance to następca wciąż działającego na Marsie pojazdu Curiosity. Głównym celem misji będzie poszukiwanie biosygnatur, czyli dowodów na działanie mikroorganizmów w dawnej historii Marsa.
Perseverance został wystrzelony 30 lipca. Łazik ma zostać dostarczony na powierzchnię 18 lutego 2021 roku. Misja ta to nie tylko ewolucja w stosunku do naukowych badań prowadzonych przez Curiosity. NASA podkreśla, że to pierwszy krok w kierunku planowanej misji powrotu próbek marsjańskich na Ziemię. Łazik ma zebrać materiał skalny i zostawić go w specjalnych pojemnikach na powierzchni, do zabrania przez przyszłą misję.
Pojazd jako pierwszy w historii marsjańskiej eksploracji został wyposażony w georadar, który pozwoli zbadać dokładnie warstwy skalne pod powierzchnią. Do łazika przymocowano też helikopter, który sprawdzi jak taka forma transportu sprawdzi się na Czerwonej Planecie. Na Marsa poleciało też z Perseverance urządzenie MOXIE, które sprawdzi jak wydajnie można wytwarzać tlen z marsjańskiego atmosferycznego dwutlenku węgla - istotny krok w kierunku planowania przyszłych misji załogowych.
 
4 lata badań Jowisza przez sondę Juno. Kolejne odkrycia misji
Minęły już 4 lata odkąd amerykańska sonda Juno weszła na orbitę wokół Jowisza. Juno to drugi w historii orbiter tej planety, pierwszy zasilany energią z paneli słonecznych. Jego misja potrwa do lipca 2021 r. Wtedy sonda zakończy swoje działanie schodząc z orbity i ulegając zniszczeniu w atmosferze.
Jeszcze pod koniec 2019 roku, w okresie świątecznym sonda Juno przeleciała w pobliżu bieguna północnego Ganimedesa - jednego z dużych księżyców Jowisza. Po raz pierwszy za pomocą spektrometru podczerwonego JIRAM udało się zaobserwować cały biegun północny tego księżyca.
Odkryto tam zjawisko spadku namagnesowanej plazmy, które powoduje przeobrażanie lodu na północnym biegunie Ganimedesa i wokół niego. Uporządkowana, krystaliczna struktura lodu na całej powierzchni Ganimedesa jest niszczona w okolicy biegunowej, gdyż tam naładowane cząstki lecące zgodnie z liniami pola magnetycznego ostatecznie uderzają w powierzchnię.
5 sierpnia 2020 r. w Nature opublikowano kolejne istotne obserwacje dotyczące atmosfery Jowisza. Sonda zaobserwowała występowanie błyskawic w wysokich warstwach atmosfery, tam gdzie nie występuje woda w stanie ciekłym, potrzebna do pojawienia się typowych wyładowań, znanych naukowcom.
Naukowcy snują hipotezę, że jedną z możliwości powstawania błyskawic tak wysoko jest topienie lodu wodnego przez amoniak. Taki roztwór wody i amoniaku ma znacznie niższą temperaturę topnienia. Krople wody z amoniakiem w wysokich chmurach spotykają się z przenoszonymi w górę drobniejszymi bryłkami lodu i takie chmury są naładowywane elektrycznie.
W drugiej połowie 2020 roku na łamach Geophysical Letters opublikowano artykuł opisujący obserwację w atmosferze Jowisza rozbłysków TLE. Transient Luminous Events (TLE) to bardzo krótkie i ekstremalnie jasne błyski światła. Są one obserwowane na Ziemi, a ich natura jest ciągle badana. Błyski te, znane też jako duszki, powinny teoretycznie występować także na tak burzowej planecie, jak Jowisz i naukowcy wreszcie znaleźli na to dowód.
 
Prawie 1000 satelitów Starlink na niebie
SpaceX jest obecnie nie tylko dominatorem jeśli chodzi o rynek wysyłania ładunków na orbitę przez swoje rakiety Falcon 9. Obecnie dysponuje też największą flotyllą satelitów. Sieć satelitów Starlink, które mają zapewnić globalny dostęp do Internetu w ubogich w odpowiednią infrastrukturę naziemną miejscach liczy już prawie 1000 statków.
Pierwszy start rakiety orbitalnej w 2020 roku należał właśnie do firmy SpaceX, która 7 stycznia wysłała na orbitę drugą grupę satelitów Starlink pierwszej generacji. Łącznie przez cały rok firma przeprowadziła aż 14 startów poświęconych rozbudowie sieci. W każdym z lotów wynosiła 60 satelitów (lub kilka mniej jeśli w misji były jeszcze inne ładunki poboczne)! Tylko w 2020 roku opublikowaliśmy na portalu Uranii 20 artykułów poświęconych tej sieci. Pisaliśmy o tym jaki wpływ ta megakonstelacja ma i w przyszłości będzie miała na prowadzenie badań astronomicznych, relacjonowaliśmy postępy w przyciemnianiu satelitów i wysiłkach podejmowanych, by zmniejszyć ich negatywny wpływ na obserwacje nieba.
SpaceX uruchomiła też w 2020 roku otwarte testy usługi dla wybranych klientów. Od jesieni pierwsi użytkownicy korzystają z Internetu za pośrednictwem tych satelitów.
Zaniepokojeni czytelnicy pytali nas często w tym roku co za obiekty pojawiają się jako pociąg światełek równo lecących przez niebo. W większości przypadków były to właśnie grupy satelitów Starlink, które tuż po wyniesieniu są usytuowane blisko siebie, tworząc charakterystyczne pociągi, odbijając jasno promienie słoneczne.
Z okazji tej przyspieszonej ekspansji satelitów Starlink postanowiliśmy przygotować we współpracy ze stroną Amatorzy Nocnego Nieba poradnik dotyczący obserwacji Starlinków i tego do czego służą te satelity.
Obecnie na niskiej orbicie okołoziemskiej aktywnych jest nieco ponad 950 satelitów Starlink. W przyszłym roku SpaceX chce wykonywać 2 loty miesięcznie, w każdym wynosząc na rakiecie Falcon 9 partię 60 satelitów. To pozwoli bardzo szybko zrealizować początkowy cel posiadania 1440 aktywnych satelitów na wysokości 550 km. W dalszej kolejności mają zostać obsadzone kolejne orbity o podobnych wysokościach (około 3000 satelitów), a następnie wysyłane będą satelity na bardzo niskie orbitach o wysokości 340 km (w liczbie 7500 statków). Po ukończeniu pierwszej fazy flotylla Starlink ma liczyć 12000 satelitów, a w przyszłości może zostać rozszerzona do nawet 42 000.
Relacjonowaliśmy przy okazji startów kolejnych grup satelitów Starlink postępy we wdrażaniu usługi. SpaceX zgodnie z zapowiedziami otworzył szersze testy beta usługi. Publiczne testy dostępu do Internetu za pośrednictwem sieci Starlink rozpoczęły się 26 października 2020 r. W ramach programu nazwanego ?Better Than Nothing Beta? zaproszenie do skorzystania z usługi zostało wysłane do wybranych ochotników mieszkających w obszarach pokrywanych już przez sieć.
Pojawiły się informacje, że z sygnału satelitarnego korzystały już służby podczas usuwania skutków pożarów lasów w mieście Malden. 20 października firma Microsoft ogłosiła, że m.in. za pomocą Starlinków będą dostarczane usługi łączności z centrami danych w ramach usługi Azure Mobile Datacenter. Z satelitów Starlink testowo zaczęli też od 14 listopada korzystać użytkownicy w południowej Kanadzie, po tym jak firma SpaceX uzyskała odpowiednie uprawnienia do prowadzenia tam swojej działalności.
Federalna Komisja Łączności, odpowiedzialna w USA za regulowanie dostawców usług telekomunikacyjnych przyznała firmie SpaceX grant z funduszu Rural Digital Opportunity w wysokości 900 mln dolarów w ramach wsparcia dla użytkowników Internetu w trudno dostępnych obszarach wiejskich
Konkurencją dla systemu Starlink jest brytyjska sieć OneWeb. W 2020 roku byliśmy świadkami jej procesu upadłościowego, który spowodowany był problemami finansowymi głównych inwestorów. Latem brytyjski rząd wraz z indyjskim inwestorem wykupili udziały w spółce. Po restrukturyzacji spółka wznowiła budowę swojej sieci. W grudniu rakieta Sojuz 2.1b wyniosła na orbitę 36 satelitów, a sieć liczy w tej chwili łącznie 110 statków. OneWeb chce uruchomić usługi dostępu do Internetu przez swoją sieć satelitów już w 2021 roku. Na początek z serwisu korzystać będą mogli użytkownicy znajdujący się w Wielkiej Brytanii, północnej Europie, Grenlandii, Alasce, Kanadzie i na Oceanie Arktycznym.
 
MEV-1: pierwsze bezzałogowe serwisowanie satelity na orbicie
W 2019 roku na orbitę na rakiecie Proton-M trafił satelita Mission Extension Vehicle - 1 (MEV-1) firmy Northrop Grumman. Jest to statek zbudowany do serwisowania innych satelitów. Został zaprojektowany tak, by mógł dokować do innych satelitów, które nie są do tego przystosowane.
W lutym 2020 r. MEV-1 podleciał do satelity telekomunikacyjnego Intelsat 901, który od jakiegoś czasu znajdował się na orbicie cmentarnej nad orbitą geostacjonarną. 25 lutego MEV-1 przyłączył się do tego satelity, korzystając z komory spalania jego głównego silnika. W ten sposób para złączonych satelitów wróciła przy użyciu napędu satelity MEV-1 na orbitę geostacjonarną i dzięki systemowi napędowemu i kontroli orientacji zapewnianej przez serwisanta jego misja zostanie przedłużona o następne lata.
Było to pierwsze serwisowanie bezzałogowe satelity na orbicie. Taka naprawa była dokonywana wcześniej tylko raz w historii - przy okazji naprawy Kosmicznego Teleskopu Hubble?a, ale wtedy napraw dokonywali astronauci.
W sierpniu 2020 r. Northrop Grumman za pomocą rakiety Ariane 5 wysłał drugiego satelitę serwisowego MEV-2. Jego celem ma być satelita Intelsat 10-02. Po zadokowaniu z nim w 2021 roku misja tego statku zostanie przedłużona o 5 lat.
 
Pierwsze loty dużych prototypów rakiety Starship
Firma SpaceX pojawia się w naszym tegorocznym zestawieniu już trzeci raz. Tym razem za sprawą rozwijanego przez nią systemu nośnego wielokrotnego użytku Super Heavy - Starship. W 2020 roku obserwowaliśmy gwałtowny rozrost fabryki tych rakiet w Boca Chica i mogliśmy oglądać trzy loty prototypów, zwieńczone spektakularną misją Starship SN8 na wysokość ponad 12 km.
Po raz pierwszy mogliśmy się dowiedzieć o szczegółach nowego projektu ogromnej rakiety nośnej Super Heavy - Starship przy okazji prezentacji Elona Muska na kongresie astronautycznym w 2016 roku. Od tego czasu projekt przechodził wiele zmian, aż w końcu pod koniec 2018 roku konstrukcja przybrała już znaną obecnie formę.
System Super Heavy - Starship ma być w pełni odzyskiwalną rakietą, która umożliwi wykonywanie załogowych lotów na Marsa, wykonywanie innych misji poza bliskie otoczenie Ziemi oraz komercyjne wynoszenie dużej ilości satelitów na orbitę okołoziemską.
Chociaż powstaje już pierwszy egzemplarz dolnego stopnia systemu - rakieta Super Heavy, to w ostatnich latach SpaceX budował prototypy i wykonywał testy lotne górnego stopnia całego systemu, czyli rakieto-statku Starship. W 2019 roku niewielkie loty wykonał zminiaturyzowany prototyp Starhopper, ale już w mijającym roku swoje pierwsze loty wykonywały pełnowymiarowe modele testowe.
Po serii testów w 2020 roku kolejnych egzemplarzy Starshipa, które kończyły się eksplozją zanim wykonany został jakikolwiek lot, w sierpniu udało się wykonać pierwszy skok na wysokość 150 m prototypu o oznaczeniu SN5. Na początku września przeprowadzono kolejną taką misję ze statkiem SN6.
Wreszcie w grudniu wykonano prototypem SN8 pierwszy wysoki lot.
Rakieta Starship zasilana trzema silnikami Raptor wzniosła się na wysokość powyżej 12 km, wykonała manewr przewrotu na "brzuch", po czym przetestowano zniżanie, hamowanie i kontrolowanie lotu za pomocą powierzchni aerodynamicznych. W ostatniej fazie lotu nastąpiło spektakularne obrócenie statku w pionie i próba lądowania na silnikach. Niestety z powodu zbyt niskiego ciśnienia w zbiorniku paliwowym rakieta straciła napęd kilka sekund przed przyziemieniem i rozbiła się o lądowisko.
Mimo wybuchu, test zarówno przez firmę SpaceX jak i komentatorów został uznany za udany. Przetestowano w locie wiele mechanik, które dotąd nie były wykorzystywane w lotach rakietowych. Po raz pierwszy tak długo działały silniki Raptor - było to pierwsze tak długie wykorzystanie silnika działającego w technologii cyklu etapowego spalania z pełnym przepływem (z ang. full flow staged combustion).
W fabryce Boca Chica już budowane są kolejne prototypy. Egzemplarz SN9 w momencie publikacji tego artykułu już trafił na stanowisko startowe, gdzie przejdzie pierwsze testy i w najbliższych tygodniach pewnie podobny lot co jego poprzednik. Jest bardzo prawdopodobne, że Starship trafi do czołówki zestawienia również w 2021 roku.
W najbliższych latach specjalny statek Starship może być wykorzystany przez NASA w programie Artemis jako lądownik księżycowy dla załogi (SpaceX wraz z dwoma innymi konsorcjami dostał w 2020 r. kontrakt na rozwój tej koncepcji). Planowany jest też w najbliższych latach załogowy oblot Księżyca w ramach akcji Dear Moon, której inicjatorem jest japoński miliarder Yusaku Maezawa.
 
3000 marsjańskich dni łazika Curiosity, Mars oblegany przez sondy
W sierpniu 2020 r. minęło już 8 lat odkąd na powierzchni Marsa wylądował największy w historii pojazd Curiosity. Łazik wylądował w Kraterze Gale'a, u podnóża leżącej w jego środku góry Mount Sharp (Aeolis Mons), która wyrasta na ponad 5 km nad podłogę krateru. Dolne warstwy tej góry powstały najprawdopodobniej przez osadzanie materiału przenoszonego przez strumienie wody występujące tam ponad 3 mld lat temu.
Curiosity przejechał już po Marsie ponad 23 km, wykonał prawie 30 odwiertów w różnych skałach i w swoich badaniach odpowiedział twierdząco na główne pytanie misji: Czy na Marsie występowały kiedyś warunki pozwalające na istnienie życia.
Relacjonowanie przygód łazika w 2020 roku zaczęliśmy od prezentacji ogromnej panoramy jaką pojazd wykonał jeszcze podczas ubiegłorocznego amerykańskiego Święta Dziękczynienia. W 2019 roku Curiosity badał obszar na najniższych warstwach góry Mount Sharp zwany Glen Torridon. Jest to miejsce, gdzie znajduje się dużo geologicznych dowodów na istnienie w dawnej przeszłości Marsa ciekłej wody na powierzchni.
Rok 2020 to była wspinaczka na coraz wyższe warstwy tej góry. Prezentowaliśmy spektakularne fotografie z kolejnych miejsc jakie były odwiedzane przez pojazd w drodze do kolejnego dużego celu, jakim jest obszar Sulfate-Bearing Unit - bogaty w minerały siarczanowe region Curiosity przywita już w pierwszej połowie 2021 roku.

Przeczytaj nasze obszerne relacje z działań łazika Curiosity wraz ze zdjęciami:
Połowa 2019 - Marzec 2020
Marzec 2020 - Sierpień 2020
Sierpień 2020 - Grudzień 2020
 

Inne sondy marsjańskie
Badania Marsa to oczywiście nie tylko łazik Curiosity. Czerwona Planeta to od lat najbardziej oblegane ciało niebieskie w Układzie Słonecznym (poza Ziemią oczywiście). I to nie zmieni się w najbliższych latach, bo zmierzają do niego kolejne trzy misje.
Na powierzchni Marsa działa jeszcze amerykański lądownik InSight - pierwsza misja poświęcona badaniu wnętrza planety. W 2020 roku opublikowano serię 6 artykułów naukowych podsumowujących dotychczasowe osiągnięcia misji. W skrócie: potwierdzono istnienie częstych wstrząsów sejsmicznych, chociaż słabszych niż przewidywano, zaobserwowano zjawiska turbulencyjne w atmosferze, bardzo podobne do ziemskich, lokalne pole magnetyczne w miejscu lądowania okazało się być 10 razy silniejsze niż prognozowano, a wpływ wiatru słonecznego na to pole da się zaobserwować na powierzchni.
 
Więcej o odkryciach misji InSight pisaliśmy w artykule w kwietniu 2020 r.

Wokół Marsa krąży w tej chwili 6 aktywnych sond i to za ich sprawą informowaliśmy przez cały 2020 rok o kolejnych marsjańskich odkryciach. Dzięki najlepszej międzyplanetarnej kamerze HiRISE na amerykańskiej sondzie MRO mogliśmy dowiedzieć się czegoś nowego o gigantycznych wydmach na powierzchni.
Mały księżyc Marsa - Fobos - obserwowała w podczerwieni najstarsza sonda Mars Odyssey 2001. Z kolei za sprawą badań europejskiej sondy Trace Gas Orbiter okazało się, że Czerwona Planeta traci wodę z atmosfery w szybszym tempie niż przewidywały to teoretyczne modele.
 
Bliżej rozwiązania zagadek Słońca. Start misji Solar Orbiter, pierwsze dane naukowe Parker Solar Probe
Amerykańska sonda Parker Solar Probe kontynuuje swoją podróż coraz bliżej Słońca. Z prawie każdym okrążeniem statek obniża swoje peryhelium, wykorzystując przy tym Wenus. 27 września sonda zbliżyła się do Słońca na rekordowe 14,2 mln km. Chociaż bogactwo innych wydarzeń kosmicznych sprawiło, że w tym roku na poświęciliśmy czasu na relacjonowanie tej misji na portalu Urania, to jesteśmy pewni, że w 2021 roku się to na pewno zmieni!
10 lutego rakieta Atlas V wystrzeliła na orbitę europejską sondę Solar Orbiter, która ma uzupełniać się z amerykańskim próbnikiem Parker Solar Probe wysłanym w 2018 roku i razem odpowiedzieć na wiele pytań trapiących heliofizyków. Sonda Solar Orbiter została umieszczona na orbicie wokółsłonecznej i z każdym obiegiem będzie zbliżać się do naszej gwiazdy.
Na statku zamontowano 10 instrumentów naukowych, które będą badać fotosferę, koronę słoneczną, wiatr słoneczny i wytwarzaną przez Słońce magnetosferę. Udział w budowie sondy ma też polski zespół pracujący w Centrum Badań Kosmicznych PAN, który wykonał podzespoły do teleskopu rentgenowskiego STIX.
W lipcu Europejska Agencja Kosmiczna pokazała pierwsze zdjęcia Słońca uzyskane podczas pierwszego peryhelium (największego zbliżenia do Słońca na orbicie). Statek Solar Orbiter znalazł się wtedy 77 mln km od Słońca, a najbliższe peryhelium osiągnięte w przyszłości będzie leżeć znacznie bliżej, bo w odległości 42 mln km. Naukowcy podkreślają, że już na pierwszych zdjęciach widać miniaturowe rozbłyski słoneczne, tzw. ogniska, których do tej pory nie dało się tak szczegółowo oglądać.
 
 
Opracował: Rafał Grabiański
Zdjęcie: NASA/Brandon Garner.

Próbki z asteroid wracają na Ziemię:
misje Hayabusa2 i OSIRIS-REx

Zdjęcie: NASA/Goddard/University of Arizona.
Chiny przywożą skały z Księżyca.
Pierwsza taka misja od 40 lat!
Zdjęcie: CNSA/CLEP/Xinhua.

Start trzech nowych misji na Marsa.
Debiut Chin i Zjednoczonych Emiratów Arabskich
Zdjęcie: JAXA.

4 lata badań Jowisza przez sondę Juno. Kolejne odkrycia misji
Zdjęcie: NASA/JPL-Caltech/SwRI/MSSS/Kevin M. Gill.

Prawie 1000 satelitów Starlink na niebie
Zdjęcie: VideofromSpace/Victoria Girgis/Lowell Observatory/SpaceX

MEV-1: pierwsze bezzałogowe serwisowanie satelity na orbicie
Zdjęcie: Northrop Grumman.

Pierwsze loty dużych prototypów rakiety Starship
Zdjęcie: SpaceX.

3000 marsjańskich dni łazika Curiosity, Mars oblegany przez sondy
Zdjęcie: NASA/JPL-Caltech.

Bliżej rozwiązania zagadek Słońca. Start misji Solar Orbiter, pierwsze dane naukowe Parker Solar Probe
Zdjęcie: ESA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/2020-podsumowanie-roku-w-astronautyce

 

2020 - podsumowanie roku w astronautyce.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce2.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce3.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce4.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce5.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce6.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce7.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce8.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce9.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce10.jpg

2020 - podsumowanie roku w astronautyce11.jpg

 

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza gwiazdka w Wigilię. Szukając jej na niebie, będzie można się nabrać
2020-12-23.MK.MNIE.
Zgodnie z tradycją, wiele osób wypatruje pierwszej gwiazdki na niebie, aby rozpocząć wigilijną wieczerzę. W tym roku pierwszy ?jasny sygnał? otrzymaliśmy już dzięki wielkiej koniunkcji Saturna i Jowisza przed kilkoma dniami. Także w samą Wigilię o miano ?pierwszej? z rzeczywistymi gwiazdami będą rywalizować jasne planety, m.in. Mars. Gdzie szukać pierwszej gwiazdki?
24 grudnia zachód Słońca nastąpi o godz. 15.26. To oznacza, że około godz. 16 albo nieco później możemy zacząć wypatrywać ?pierwszej gwiazdki?. Moment zachodu Słońca może się różnić do około 20 minut, w zależności od tego, w jakiej części Polski się znajdujemy.
Pierwsza gwiazdka może? nie być gwiazdą

Teraz na niebie widoczne są jasne planety i mają one blask nieco większy niż najjaśniejsze gwiazdy .

W ubiegłym roku w Wigilię niezwykle jasno błyszczała Wenus, ale teraz nie dostrzeżemy jej wieczorem, gdyż świeci nad ranem jako tzw. Gwiazda Poranna. Wśród obiektów wieczornych najjaśniej po Księżycu świeci teraz Jowisz, ale będzie znajdował się bardzo nisko nad południowo-zachodnim horyzontem, co utrudni jego dostrzeżenie, jeśli horyzont przesłaniają nam budynki lub drzewa. Bardzo blisko Jowisza, ale słabiej, świeci Saturn.

Zobacz także: Gwiazda Betlejemska nad Polską. Wyjątkowe nagranie [WIDEO]
Gwiazdą Wigilii będzie Mars

Zdecydowanie łatwiej powinno dać się odszukać Marsa, świecącego względnie wysoko nad południowo-wschodnim horyzontem. Tuż obok Marsa widoczny będzie Księżyc zbliżający się do pełni.
Jeśli jednak wolimy poczekać na ukazanie się na niebie prawdziwej gwiazdy, to patrząc na zachodnią stronę, dostrzeżemy wysoko Wegę z gwiazdozbioru Lutni , a w przypadku spoglądania na północno-wschodnią część nieboskłonu, jako pierwsza naszym oczom ukaże się Kapella z konstelacji Woźnicy.
Inne jasne gwiazdy, które będą się stopniowo ukazywać, to Altair i Deneb (tworzące z Wegą duży trójkąt na niebie), czy Aldebaran.
Syriusz ? najjaśniejszy punkt na niebie

Gdy niebo już się bardziej ściemni, ok. godz. 17, możemy obserwować inne ciekawe elementy nocnego nieba. Nad północnym horyzontem zobaczymy Wielki Wóz, który jest fragmentem gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy. Jego dwie tylne gwiazdy pomagają w odszukaniu Gwiazdy Polarnej i Małego Wozu .
Trzeba odłożyć w górę linię pięć razy dłuższą niż dystans między tymi gwiazdami, a trafimy na Gwiazdę Polarną. Mały Wóz to jakby odwrócona wersja Wielkiego Wozu.

Innym łatwo rozpoznawalnym gwiazdozbiorem jest Kasjopea ? trzeba wypatrywać wysoko na niebie gwiazd układających się w literę ?W? (albo ?M?, jak ktoś woli). Z kolei po godz. 19 w całości nad wschodnim horyzontem będzie widoczny gwiazdozbiór Oriona, przypominając symboliczną sylwetkę człowieka, z charakterystycznym ułożeniem trzech gwiazd w jednej linii (tzw. Pas Oriona). Gdy poczekamy do godz. 21 i przedłużymy tę linię w dół, to natrafimy na Syriusza ? najjaśniejszą gwiazdę nocnego nieba.
źródło: PAP
Gdzie szukać najjaśniejszego punktu wigilijnego nieba? (fot. Mario Tama/Getty Images)
https://www.tvp.info/51463563/wigilia-pierwsza-gwiazdka-kiedy-wypatrywac-jej-na-niebie-o-ktorej-pojawi-sie-i-gdzie-szukac-pierwszej-gwiazdki-tvp-info

 

Pierwsza gwiazdka w Wigilię. Szukając jej na niebie, będzie można się nabrać.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny wystrzeliły satelity GECAM, aby badać źródła fal grawitacyjnych
2020-12-23. Szymon Ryszkowski
Chiny wystrzeliły satelity GECAM, aby badać źródła fal grawitacyjnych
Misja Chang?e 5 Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej, o której niedawno pisaliśmy, trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie. Ale w tym samym czasie, w którym Chang?e 5 wracał na Ziemię ze skałami księżycowymi, 10 grudnia, inna chińska agencja kosmiczna, skupiające się na nauce Narodowe Centrum Nauki Kosmicznej (NSSC) Chińskiej Akademii Nauk (CAS), wystrzeliło Gravitational Wave High-energy Electromagnetic Counterpart All-sky Monitor (GECAM) z kosmodromu w Xichang.
Dwa małe satelity ? wysokie na 130 centymetrów i ważące 150 kilogramów ? znajdują się teraz na orbitach o wysokości 600 kilometrów po przeciwnych stronach Ziemi. Pracując razem, mogą monitorować całe niebo. Będą obserwować rozbłyski promieniowania gamma, które są emitowane przy połączeniach gwiazd neutronowych bądź gwiazdy neutronowej z czarną dziurą. To, czy połączenie dwóch czarnych dziur może spowodować emisję promieniowania gamma, jest kwestią sporną. Kwestią sporną natomiast już od kilku lat nie jest, że wszystkie wyżej wymieniowe zdarzenia emitują potężne fale grawitacyjne, odkształcenia czasoprzestrzeni, które po raz pierwszy zaobserwowano w 2015 roku.
?Zakres obserwowanych energii w GECAM rozciąga się do 6 keV. Jest to szerszy zakres niż w przypadku Swift i Fermi, co może być zaletą w wykrywaniu ?miękkich? rozbłysków gamma powiązanych z falami grawitacyjnymi?
? mówi Shaolin Xiong, astrofizyk z Instytutu Fizyki Wysokich Energii CAS i główny badacz GECAM
Péter Mészáros, astrofizyk teoretyczny z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii, mówi, że powstanie GECAM jest czymś, czego można było się spodziewać. Satelity, które do tej pory obserwowały niebo w zakresie rozbłysków gamma, Swift i Fermi, starzeją się, pierwsza została wystrzelona w 2004 roku na planowaną dwuletnią misję, druga na orbicie jest od 2008 roku. Powstanie GECAM zostało zaproponowane w roku 2016, miesiąc po tym, jak detektory fal grawitacyjnych w Stanach Zjednoczonych dokonały historycznego odkrycia fal grawitacyjnych z połączenia dwóch czarnych dziur.
Satelity ułatwią identyfikację, czy za wykryte fale grawitacyjne odpowiada połączenie dwóch czarnych dziur, czy czarnej dziury i gwiazdy neutronowej. Zespół Xiong otrzymał fundusze w ramach pięcioletniego planu o wartości 4 miliardów juanów (610 milionów dolarów), w ramach którego NSSC wspiera cztery kosmiczne misje naukowe. Oprócz GECAM, NSSC opracowuje sondę Einstein Probe, która będzie badać niebo w zakresie promieni rentgenowskich, Advanced Space-based Solar Observatory, które ma monitorować pole magnetyczne Słońca i wypatrywać rozbłysków słonecznych, oraz Solar wind Magnetosphere Ionosphere Link Explorer, wspólna misja CAS i Europejskiej Agencji Kosmicznej w celu zobrazowania ziemskiej magnetosfery.
?Cieszymy się, że GECAM został wystrzelony w zaplanowanym terminie, ponieważ pokonaliśmy po drodze liczne trudności techniczne i udało nam się przetrwać pandemię?
? mówi Shaolin Xiong
Science, IHEP CAS, PhysicsWorld
Zdjęcie w tle: physicsworld, Chinese Academy of Sciences

Wizja artystyczna misji GECAM, Instytut Fizyki Wysokich Energii CAS. Science, CAS

Start chińskiej rakiety Long March 11, wynoszącej GECAM na orbitę NASASpaceflight.com
Źródła:
Science, IHEP CAS, PhysicsWorld
https://news.astronet.pl/index.php/2020/12/23/chiny-wystrzelily-satelity-aby-badac-zrodla-fal-grawitacyjnych/

Chiny wystrzeliły satelity GECAM, aby badać źródła fal grawitacyjnych.jpg

Chiny wystrzeliły satelity GECAM, aby badać źródła fal grawitacyjnych2.jpg

Chiny wystrzeliły satelity GECAM, aby badać źródła fal grawitacyjnych3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

InSight kończy dwa lata ? nowe hipotezy dotyczące budowy geologicznej Marsa
2020-12-23. Krystyna Syty
Odkąd sonda InSight wylądowała na powierzchni Marsa, minęły już dwa lata ziemskie i jeden pełny rok marsjański, nadszedł więc czas na podsumowanie jej osiągnięć. Przez ten okres instrumenty statku zbierały informacje o wstrząsach sejsmicznych na planecie oraz badały ilość ciepła oddawanego przez glebę na różnych głębokościach. Wyniki badań InSight przedstawiono na spotkaniu online American Geophysical Union (AGU).
Hipotezy dotyczące budowy Marsa
Największym zaskoczeniem dla naukowców z zespołu InSight był brak trzęsień ziemi o mocy powyżej 4,5 w skali Richtera. Takie wstrząsy dostarczają najwięcej informacji o budowie wewnętrznej planety. Mimo to duża próbka badawcza małych wstrząsów pozwoliła geologom wysnuć pewne hipotezy dotyczące budowy Marsa. Między innymi oszacowano granice między warstwami skał setki kilometrów w głąb planety. Dane zebrane przez sondę wskazują, że skorupa Marsa jest wyjątkowo cienka, pałasz zaskakująco chłodny a rdzeń wciąż stopiony.
Taka budowa wewnętrzna Marsa odpowiada modelowi, w którym na wczesnym etapie życia planeta szybko odprowadzała ciepło. Być może posiadała ona mechanizm konwekcji oparty na wynoszeniu skały płaszczowej i subdukcji skorupy, podobny do ruchu płyt tektonicznych. Taki model jest zdecydowanie bardziej dynamiczny od przewidywanego do tej pory.
Najwięcej danych dostarczyły wstrząsy o mocy 3,3 i 3,7 w skali Richtera, których źródło zlokalizowano jako głębokie szczeliny oddalone na 1600 km od sondy. Wygenerowane zostały wtedy fale sejsmiczne objętościowe: podłużne (P) o kierunku drgań zgodnym z kierunkiem rozchodzenia się i poprzeczne (S) o kierunku drgań prostopadłym do kierunku rozchodzenia się. Fale S rozchodzą się wolniej od fal P. Dzięki analizie różnic fazowych między oboma rodzajami fal naukowcom udało się oszacować grubość skorupy Czerwonej Planety.
Niestety ze względu na brak silnych wstrząsów oraz wiatr ogłuszający sejsmometry w drugiej fazie misji, nie udało się wysunąć konkretnego obrazu budowy wewnętrznej Marsa i jego przeszłości geologicznej. Dodatkowe problemy napotkała także sonda cieplna statku, która nie dostarczyła informacji uzupełniających.
Problemy misji InSight
Aby zebrać dane, sonda musiała mierzyć się z różnymi przeciwnościami. W początkowej fazie misji wiatr był bardzo słaby, dzięki czemu sejsmometry zaobserwowały ponad 500 małych wstrząsów sejsmicznych. Jednak od czerwca wiatr znacząco się wzmógł i ogłuszył instrumenty. W tym okresie zanotowano tylko kilka małych wstrząsów. Wiatr nie był jednak na tyle silny, aby zmieść pył osiadający i przyciemniający panele słoneczne lądownika InSight. To przyczyniło się do spadku mocy satelity i zwiastuje jej przedwczesny koniec w ciągu najbliższych lat.
Problem napotkała także sonda cieplna statku. Pręt o długości mniej więcej rolki po ręczniku papierowym, zagłębiając się w ziemi, ugrzązł, co uniemożliwiło kontynuowanie badań. Inżynierowie spróbowali popchać głębiej sondę przy użyciu ramienia robota. Ta próba zostanie ponowiona w najbliższym czasie, lecz jednak jeśli to nie pomoże, misja badająca ciepło oddawane przez glebę zostanie uznana za porażkę.
Jednak chyba największym rozczarowaniem misji jest niezanotowanie silnego trzęsienia ziemi o mocy powyżej 4,5 w skali Richtera. Takie fale sejsmiczne przemieszczają się głęboko w głąb planety, odbijając się od granicy płaszcza i jądra. Wielokrotne echo takiego wstrząsu pozwoliłoby sondzie InSight na przykład na zlokalizowanie źródła trzęsienia i określenie odległości między warstwami wewnętrznymi Marsa.
Na razie obraz wnętrza Marsa naświetlony przez InSight jest mglisty i niepewny. Po dwóch latach ziemskich sonda kończy swój pierwszy marsjański rok i naukowcy spodziewają się podobnej pogody co w początkowej fazie misji. Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie nie tylko uda nam się zaobserwować kolejne małe wstrząsy, ale także silniejsze, które pozwoliłyby przyjrzeń się jeszcze dokładniej budowie geologicznej Czerwonej Planety.
Źródła:
Mars lander spots deep layers beneath the surface, offering clues to the planet?s formation
Grafika przedstawia budowę wewnętrzną Masa. Najbardziej zewnętrzna warstwa (kolor czarny) odpowiada skorupie planety, warstwa środkowa (kolor czerwony i żółty) to płaszcz a najgłębsza (kolor biały) to jądro planety, inaczej rdzeń. NASA/JPL-CALTECH

Grafika przedstawia rozchodzenie się fal objętościowych: podłużnych P (u góry) i poprzecznych S (u dołu). USGS

Artystyczna wizja sondy InSight na Marsie. NASA

https://news.astronet.pl/index.php/2020/12/23/insight-konczy-dwa-lata-nowe-hipotezy-dotyczace-budowy-geologicznej-marsa/

InSight kończy dwa lata ? nowe hipotezy dotyczące budowy geologicznej Marsa.jpg

InSight kończy dwa lata ? nowe hipotezy dotyczące budowy geologicznej Marsa2.jpg

InSight kończy dwa lata ? nowe hipotezy dotyczące budowy geologicznej Marsa3.jpg

InSight kończy dwa lata ? nowe hipotezy dotyczące budowy geologicznej Marsa4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wciąż wycieka powietrze. Rosjanie szykują akcję ratunkową
2020-12-23.
Wyciek powietrza nastąpił pod koniec sierpnia bieżącego roku. Dopiero po ponad miesiącu udało się zlokalizować jego źródło. Niestety, do tej pory astronautom nie udało się zlikwidować wycieku.
Inżynierowie z Amerykańskiej Agencji Kosmicznej zalecili załodze szybko udać się do rosyjskiego segmentu Zwiezda i tam bezpiecznie przeczekać zagrożenie, ale niedługo później okazało się, że powietrze wycieka w otchłań przestrzeni kosmicznej właśnie z tego najstarszego rosyjskiego modułu.
Zdrowie i życie astronautów było zatem zagrożone. Gdyby moduł jeszcze bardziej się rozhermetyzował, astronauci zginęliby niemal natychmiast. Na szczęście nic takiego się nie stało. Załoga po kilku dniach zlokalizowała źródło wycieku i je załatała. Mała dziurka w poszyciu nie powstała na skutek uderzenia mikrometeorytu.
Teraz, po trzech miesiącach od zlokalizowania wycieku, astronauci ponownie znaleźli się w niebezpieczeństwie. Chociaż dziurka została załatana, wciąż z pokładu uchodzi powietrze. Wyciek tlenu nie jest duży, bo ok. 300 gramów dziennie, ale wizja niemożności załatania kolejnej dziury i dalszego ubytku tlenu z pokładu modułu, nie napawa optymizmem władz Rosyjskiej Agencji Kosmicznej, która planuje zorganizować misję zaopatrzeniową dla astronautów.
Możemy oczekiwać, że na początku przyszłego roku, Roskosmos wyśle w kierunku kosmicznego domu statek Sojuz z dodatkowymi zapasami tlenu dla rosyjskiej załogi. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna znajduje się na ziemskiej orbicie, 400 kilometrów ponad naszymi głowami, więc nie można ewakuować astronautów w razie zagrożenia w kilka minut.
Eksperci obawiają się, że rosyjskie moduły ISS będą niebawem borykać się z faktem zmęczenia materiału. Te wycieki są do tego wstępem. Podczas ich budowy nie było planowane, że będą przez tyle lat służyły kosmonautom w tak niegościnnych warunkach. Wszyscy pamiętamy też ostatnią wykrytą dziurę w rosyjskim Sojuzie, która przez przypadek została wywiercona wiertarką. Jakość materiałów stosowanych przez Rosjan pozostawia wiele do życzenia.
Takie sytuacje pokazują, że przyszłość misji kosmicznych tkwi w robotach, które zajmą się wykryciem np. źródła wycieków powietrza na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej lub statkach kosmicznych i szybko je zneutralizują, a to wszystko bez żadnego udziału astronautów. NASA powinna wziąć sobie do serca takie pomysły i zacząć korzystać z potęgi robotów.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2020-12-23/z-miedzynarodowej-stacji-kosmicznej-wciaz-wycieka-powietrze-rosjanie-szykuja-akcje-ratunkowa/

Z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wciąż wycieka powietrze. Rosjanie szykują akcję ratunkową.jpg

Z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej wciąż wycieka powietrze. Rosjanie szykują akcję ratunkową2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)