Skocz do zawartości

Astronomiczne Wiadomości z Internetu


Rekomendowane odpowiedzi

Polski dostawca usług chmurowych CloudFerro i argentyński SPACESUR stworzą platformę do przetwarzania satelitarnych zobrazowań Ziemi w Ameryce Południowej
2022-04-14. Astronomia24
W ramach wizyty prof. Grzegorza Wrochny, prezesa POLSA (Polskiej Agencji Kosmicznej) oraz podpisania umowy o współpracy z CONAE (Argentyńska Agencja Kosmiczna), firmy SPACESUR i CloudFerro podpisały w Buenos Aires Porozumienie o Współpracy w zakresie rozwoju i komercjalizacji platformy do przetwarzania satelitarnych zobrazowań Ziemi (Earth Observation Big Data Platform).
Porozumienie to otwiera obu firmom drogę do wzmocnienia współpracy zarówno pod względem technologicznym jak i komercyjnym, w celu rozwoju rynku wykorzystania satelitarnych obserwacji Ziemi w Ameryce Łacińskiej i Europie, który do końca obecnej dekady będzie wart dziesiątki miliardów dolarów.

CloudFerro oferuje usługi chmury nowej generacji przeznaczone dla specjalistycznych dziedzin i branż, takich jak sektor kosmiczny, badania klimatu i nauka. Jej bogate doświadczenie i dogłębna wiedza specjalistyczna obejmują przechowywanie i przetwarzanie dużych zbiorów danych, takich jak wielopetabajtowe repozytoria danych satelitarnych obserwacji Ziemi. CloudFerro zaufały już wiodące firmy i instytucje naukowe z różnych rynku przetwarzania dużych zbiorów danych na całym świecie,
w tym ESA, Eumetsat, ECMWF i DLR.

SpaceSUR jest od ponad 10 lat obecna na rynkach Ameryki Łacińskiej i Europy. Jej misją jest wykorzystanie technologii kosmicznej do cyfrowej transformacji przedsiębiorstw i społeczeństwa
w oparciu o możliwości w zakresie inżynierii oprogramowania i nauki o danych w całym segmencie downstream, od misji satelitarnych obserwacji Ziemi po rozwiązania pionowe dla różnych gałęzi przemysłu i administracji publicznej.
Źródło: planetpartners.pl

Wyspa Wielkanocna - Copernicus Sentinel 2
Wyspa Wielkanocna - Copernicus Sentinel 2
https://www.astronomia24.com/news.php?readmore=1168

Polski dostawca usług chmurowych CloudFerro i argentyński SPACESUR stworzą platformę do przetwarzania satelitarnych zobrazowań Ziemi w Ameryce Południowej.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska i Argentyna nawiązują współpracę w sektorze kosmicznym
2022-04-14.
12 kwietnia br. podczas Industry Day w Ambasadzie Polski w Argentynie, w obecności prezesa POLSA Grzegorza Wrochny, doszło do podpisania porozumienia o współpracy pomiędzy polską firmą sektora kosmicznego Cloudferro i argentyńską SpaceSUR. Porozumienie dotyczy rozwoju i komercjalizacji platformy ?Big Data" do przetwarzania satelitarnych zobrazowań Ziemi.
Ze strony CloudFerro porozumienie podpisała Monika Krzyżanowska, Dyrektor Rozwoju Biznesu, natomiast SpaceSur reprezentował prezes Alberto Perez Cassinelli. Jak podkreśliły obie firmy, rynek wykorzystania danych satelitarnych z obserwacji Ziemi w ciągu najbliższych 10 lat będzie wart dziesiątki miliardów dolarów. Podpisane porozumienie daje możliwość rozwoju tego segmentu sektora kosmicznego w Ameryce Łacińskiej i Europie.
Polski sektor kosmiczny dynamicznie się rozwija: powstają nowe firmy a obecne poszukują nowych rynków. Ameryka Południowa jest miejscem, gdzie zapotrzebowanie na usługi jakie oferuje CloudFerro jest bardzo duże. Rozległy obszar, który trudno pokryć infrastrukturą naziemną, susze, trzęsienia ziemi, lasy Patagonii, czy nielegalne połowy ryb. Tu sprawdzają się technologie satelitarne, które mogą być wykorzystywane do monitorowania i zarządzania w sytuacjach kryzysowych
Grzegorz Wrochna, Prezes Polskiej Agencji Kosmicznej
Podpisanie porozumienia wieńczyło zorganizowany w Ambasadzie Polski w Argentynie Industry Day. Spotkanie przedstawicieli Polski i Argentyny otworzyła Ambasador Aleksandra Piątkowska, która wyraziła nadzieję, że połączenie działań dwóch tak prężnie rozwijających się sektorów kosmicznych na świecie będzie bardzo korzystne dla obu krajów. W otwarciu wziął również udział Dariusz Marszałek z Ministerstwa Rozwoju i Technologii, prezes POLSA Grzegorz Wrochna oraz dyrektor Argentyńskiej Agencji Kosmicznej CONAE Raul Kulichewsky.
Stronę argentyńską reprezentowali przedstawiciele administracji publicznej, świata nauki oraz biznesu. Obecni byli reprezentanci Argentyńskiej Agencji Kosmicznej CONAE, Argentyńskiego Instytutu Radioastronomii (IAR), Uniwersytetu w La Plata (Wydział Inżynierii), Państwowej Komisji Atomistyki, CARAE ? Argentyńskiej Izby Lotniczej i Kosmicznej.
Nie zabrakło również najważniejszych argentyńskich firm, działających w sektorze  kosmicznym: INVAP, która zajmuje się min. budową satelitów, Ascentio, działająca w segmencie naziemnym, Veng ? pracująca przy budowie i zarzadzaniu konstelacją satelitów Saocom, SpaceSur ? zajmująca się zarządzaniem i wykorzystywaniem danych satelitarnych.
Podczas Industry Day, zorganizowanego przez Ambasadę Polski w Argentynie, prezes Wrochna spotkał się także z Marią Loreną Capra, Dyrektor Departamentu ds. Bezpieczeństwa Kosmicznego i Nuklearnego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Argentyny.
Źródło: POLSA

SPACE24

Fot. POLSA

Fot. POLSA

https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/polska-i-argentyna-nawiazuja-wspolprace-w-sektorze-kosmicznym

Polska i Argentyna nawiązują współpracę w sektorze kosmicznym.jpg

Polska i Argentyna nawiązują współpracę w sektorze kosmicznym2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpalili rakietę stojąc obok niej. Zaczęli uciekać, gdy dosięgła ich chmura trujących gazów
2022-04-14. Radek Kosarzycki
Kiedy w należącym do SpaceX kompleksie Boca Chica przeprowadza się test rakiety, zanim cokolwiek zostanie uruchomione, z kompleksu znikają ostatni ludzie i ostatnie samochody. To rozsądne, wszak nigdy nie wiadomo co pójdzie nie tak. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy tak surowo podchodzą do bezpieczeństwa.
Pythom Space to niewielki startup z wielkimi ambicjami. Zarejestrowana w Kalifornii firma ma cel, którego nie powstydziłby się nawet Elon Musk: wysyłanie misji kosmicznych na Księżyc, na Marsa i do innych planet Układu Słonecznego. Założona przez małżeństwo Sjögrenów firma chce obniżać koszty wynoszenia ładunków w przestrzeń kosmiczną m.in. przez ograniczanie liczby swoich pracowników. Teraz, dzięki swojemu filmowi z ostatniego testu rakiety własnego projektu, firma trafiła do rakietowego mainstreamu i globalnej świadomości. Niestety, świadomość istnienia firmy nie wynika z jakiegoś spektakularnego sukcesu, a z głupoty jej właścicieli.
Odpalaj, popatrzymy!
Pythom Space przeprowadził niedawno test silnika swojej rakiety. Warto tutaj zaznaczyć, że w ramach testu rakieta przymocowana była do stanowiska startowego, bowiem chodziło o test silnika, a nie test lotu. Ten etap jeszcze przed firmą.
Cały test został nagrany, a następnie udostępniony w mediach społecznościowych przez Pythom Space. Jakby nie patrzeć, silnik zadziałał prawidłowo, rakieta nie eksplodowała, a więc jest się czym pochwalić.
Problem jednak w tym, że nagrywając test silnika, firma nagrała także dowody swojej skrajnej głupoty i nieodpowiedzialności. O co chodzi? Sami zobaczcie najpierw poniższe nagranie.
Widzieliście to? Przypominam, że firma sama wcześniej wskazywała, że nie jest pewna czy nie dojdzie do eksplozji rakiety podczas testu. Tymczasem na nagraniu widzimy odpalenie silnika i... pracowników Pythom Space, którzy stoją zaledwie kilkanaście metrów od pracującej rakiety, po czym zaczynają uciekać w momencie gdy dosięga ich chmura pyłu i gazów z testowanej rakiety.
Jako pierwszy ten zgrzyt zauważył Eric Berger z portalu Ars Technica. Nagranie skomentował jedynie sugestią, aby Pythom Space poważnie zajęło się brakami w zakresie bezpieczeństwa podczas testów, bo akurat na tym firma nie powinna oszczędzać.
I faktycznie, bardzo szybko pojawiło się wiele komentarzy wskazujących na to, że obecność jakichkolwiek ludzi na stanowisku startowym podczas testu silnika jest posunięciem skrajnie nieodpowiedzialnym, a powstała chmura gazów wylotowych pełnych tlenków azotu stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia wystawionych na nie osób.
Pomijam już tutaj krytykę tego, że podczas podnoszenia rakiety do pionu, bezpośrednio pod rakietą znajdują się osoby bez chociażby kasku ochronnego. Wszystko wygląda tutaj bardzo amatorsko.
Pythom Space oburzone krytyką
Zamiast posypać głowę popiołem, w swoim komentarzu do całej sprawy firma postawiła na kontratak, oburzając się, że Eric Berger poczekał jedynie 12 godzin na komentarz ze strony firmy zanim skomentował sprawę na Twitterze. Co więcej, firma oskarżyła całe krytykujące ją środowisko o elitaryzm przekonując, że sama pokazuje wszystko, a inne firmy z pewnością takie niedociągnięcia zamiotłyby pod dywan. Co więcej, usprawiedliwiając swój brak odpowiednich procedur bezpieczeństwa, firma mówi "a zobaczcie na Virgin Galactic, u nich to nawet ktoś zginął podczas testów". Wspaniale! Zrobiliśmy głupotę, ale ją pokazaliśmy, więc wszystko jest w porządku. Brawo Pythom Space!
Ostatecznie firma stwierdza, że cała spadająca na nią krytyka wynika z faktu, że właściciele Pythom Space nie należą do elity miliarderów i ktoś ich chce wyeliminować z rynku.
Cóż, można powiedzieć, że nigdy nic dobrego nie wyjdzie z połączenia ignorancji i arogancji. Mam dziwne przeświadczenie, że daleko ta firma nie zajdzie z takim podejściem zarówno do bezpieczeństwa, jak i do środowiska. Oby tylko przy tym nikt nie zginął, wszak nie byłby to pierwszy raz, gdy ktoś ginie podczas testu rakiety.
Pythom Eiger Stage One Micro-Jump - March 19 , 2022 (original video)
https://www.youtube.com/watch?v=8GkzxeDQRj0

https://spidersweb.pl/2022/04/pythom-space-test-rakiety.html

Odpalili rakietę stojąc obok niej. Zaczęli uciekać, gdy dosięgła ich chmura trujących gazów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Putin chce wysłać sondę na Księżyc, ale Europa mówi stop! ESA domaga się zwrotu kamery nawigacyjnej
2022-04-14. Radek Kosarzycki
Tego się można było spodziewać. W dniu, w którym Władimir Putin poinformował, że Rosja wyśle w tym roku sondę Łuna-25 na Księżyc, Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała, że rezygnuje ze współpracy z Roskosmosem w zakresie realizacji misji księżycowych z serii Łuna.
Ruch ten jest już kolejnym etapem zrywania jakiejkolwiek współpracy z Federacją Rosyjską w sektorze kosmicznym. Zaledwie kilka tygodni temu w ten sam sposób zakończyły się plany wysłania we wrześniu łazika marsjańskiego Rosalind Franklin. Decyzja wchodzi w życie ze skutkiem natychmiastowym.
Pierwotnie plany obejmowały realizację nawet trzech misji księżycowych: Łuna-25, 26 i 27. Lądownik Łuna-25 miał wylądować na południowym biegunie Księżyca jeszcze w 2022 roku. W ramach misji Łuna-26 w 2024 roku w kierunku Księżyca miała polecieć sonda, której zadaniem miało być stworzenie szczegółowej mapy powierzchni Księżyca. Dwa lata później, w 2026 roku miała być wysłana sonda Łuna-27, której zadaniem miało być badanie regolitu księżycowego.
Czy do realizacji tego programu jeszcze dojdzie? Tego nie wiadomo. Wiadomo jednak, że Europejska Agencja Kosmiczna nie ma już zamiaru brać w nim udziału.
ESA prosi Roskosmos o demontaż swojej kamery
Przedstawiciele ESA poinformowali, że na pokładzie lądownika Łuna-25 miała znaleźć się europejska kamera nawigacyjna Pilot-D. Teraz jednak, ze względu na zakończenie współpracy, do Roskosmosu wysłana została prośba o demontaż kamery z pokładu lądownika. Docelowo kamera trafi z powrotem do specjalistów z ESA i najprawdopodobniej zostanie wykorzystana w ramach innej misji księżycowej realizowanej z partnerami innymi niż Roskosmos.
Europejskie wiertło księżycowe, które miało stanowić komponent misji Łuna-27 zostanie natomiast wykorzystane w ramach jednej z amerykańskich misji księżycowych.
?????-25?: ??????? ?? ??????
https://www.youtube.com/watch?v=C38k69eXq9U

Łuna-27

https://spidersweb.pl/2022/04/esa-rezygnuje-misje-ksiezycowe-luna.html

Putin chce wysłać sondę na Księżyc, ale Europa mówi stop! ESA domaga się zwrotu kamery nawigacyjnej.jpg

Putin chce wysłać sondę na Księżyc, ale Europa mówi stop! ESA domaga się zwrotu kamery nawigacyjnej2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ESA kończy współpracę z Rosją w programie Łuna
2022-04-14.
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) poinformowała 13 kwietnia br., że w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainę kończy współpracę z rosyjską agencją Roskosmos w trzech misjach księżycowych. Informacja ta pojawiła się prawie miesiąc po tym, jak ESA formalnie zawiesiła współpracę w zakresie misji ExoMars.
W związku z napaścią Rosji na Ukrainę, dyrektor generalny ESA zlecił analizę wspólnych projektów ESA z Rosją. Wcześniej już wstrzymano współpracę przy misji marsjańskiej ExoMars, a teraz zdecydowano o rezygnacji ze współpracy przy trzech misjach księżycowych: Łuna 25, Łuna 26 i Łuna 27. Projekty te nie będą mogły korzystać ze sprzętu ESA.
Podobnie jak w przypadku ExoMars, rosyjska agresja przeciwko Ukrainie i wynikające z niej sankcje stanowią fundamentalną zmianę okoliczności i uniemożliwiają ESA realizację planowanej współpracy księżycowej
komunikat Europejskiej Agencji Kosmicznej
W projekcie Łuna 25, który miał wystartować latem tego roku, istotną część stanowiła eksperymentalna kamera do nawigacji podczas lądowania (PILOT-D). ESA chce zdemontować kamerę z rosyjskiego lądownika i przetestować ją w innej misji. Prowadzone są już w tej sprawie rozmowy z komercyjnym dostawcą w ramach Commercial Lunar Payload Services (CLPS), czyli inicjatywy kierowanej przez NASA.
Przekazałem już tę decyzję szefowi Roskosmosu i poprosiłem o umieszczenie tego instrumentu w bezpiecznym magazynie do czasu, aż będzie można go zwrócić do ESA.
Josef Aschbacher, dyrektor generalny ESA
Inne elementy, takie jak wiertło księżycowe PROSPECT i zestaw do analizy chemicznej gruntu (planowane do misji Łuna 27), również nie znajdą się na pokładzie sondy rosyjskiej, a zamiast tego zostaną wykorzystane w ramach współpracy z innymi agencjami kosmicznymi. Ostatnią rosyjską, a właściwie radziecką, sondą, jaka wylądowała na powierzchni Srebrnego Globu była Łuna 24, która dokonała tego w 1976 r.
Poinformowano także, że władze ESA oraz japońska agencja kosmiczna JAXA podpisały w ubiegłym tygodniu porozumienie, w ramach którego europejski instrument EMS-L poleci na pokładzie łazika księżycowego LUPEX. Według obecnych planów misja ta nie wystartuje wcześniej niż w 2024 r.
Koniec kooperacji w programie Łuna nastąpił w miesiąc po analogicznych krokach w misji ExoMars. Miała ona na celu zbadanie Czerwonej Planety pod kątem śladów życia. Na drugą połowę br. zaplanowano rozpoczęcie drugiego etapu tej misji, polegającą na wysłaniu lądownika i łazika, lecz jak już wiemy, tak się jednak nie stanie. Za realizację tej części mieli być odpowiedzialni głównie Rosjanie - wedle pierwotnych założeń Roskosmos dokonałby start oraz lot lądownika Kazaczok.
Źródło: PAP

SPACE24

Fot. Witalij W. Kuzmin/Wikimedia/CC BY-SA 4.0

Komputerowy model rosyjskiego lądownika Łuna-27
Fot. ESA

https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/esa-konczy-wspolprace-z-rosja-w-programie-luna

ESA kończy współpracę z Rosją w programie Łuna.jpg

ESA kończy współpracę z Rosją w programie Łuna2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zniszczone Rusłany mogą opóźnić misje satelitarne
2022-04-14. Mateusz Mitkow
W związku ze stratą pewnej ilości samolotów transportowych Antonow An-124 Rusłan, co nastąpiło podczas trwającej rosyjskiej agresji na Ukrainę, mogą powstać problemy w dalekosiężnej dostawie wielkogabarytowych satelitów, opóźniając tym samym niektóre z realizowanych obecnie projektów. Urządzenia satelitarne były transportowane z fabryki do miejsca startu przy pomocy opisywanych aeroplanów. W obecnej sytuacji operatorzy satelitarni szukają alternatywnych rozwiązań.
Obecna sytuacja na terenie Ukrainy pozostawia ślad w sektorze kosmiczny na całym świecie, doprowadzając do możliwych opóźnień w transporcie większych satelitów do miejsca startu. Do tego celu były wykorzystywane np. An-124 Rusłan, których pewna ich ilość została uszkodzona bądź nawet zniszczona w porcie lotniczym Kijów-Hostomel podczas walk o te lotnisko. Część z floty Rusłanów w momencie rosyjskiej inwazji przebywała poza krajem, co pozwoliło na uratowanie się samolotów spod ognia rosyjskiej artylerii.
Pod Kijowem mieściła się główna baza operatora ukraińskiej floty samolotów Antonow (Antonov Airlines), będąca także miejscem stacjonowania innych maszyn przedsiębiorstwa, w tym słynnego An-225 Mrija, stworzonego pierwotnie do przewozu radzieckiego wahadłowca kosmicznego Buran. Mrija, która w momencie wybuchu wojny była serwisowana (zakres napraw był skupiony wokół silników D-18T), została zniszczona w pierwszych dniach wojny.
W związku z omawianą sytuacją, przedsiębiorstwa wykorzystujące dotychczas w swoich działaniach ukraińskie Antonowy muszą w tym momencie poszukać alternatywnych metod transportu swoich komponentów satelitarnych do miejsca integracji z systemem nośnym. Rozwiązaniem tego problemu może być np. dostawa drogą morską lub przy wykorzystaniu transportu drogowego. Takie środki są znacznie wolniejsze i generują dodatkowe koszty.
Na transport morski zdecydował się Thales Alenia Space, który miał skorzystać z Rusłanów do przetransportowania z Europy na Florydę satelitę telekomunikacyjnego SES-22 o masie 3,5 t, jak i Airbus. Ten ostatni skorzysta z usług morskich przewoźników do przemieszczenia komunikacyjnego Measat-3d. Na transport drogowy z kolei zdecydowała się spółka Viasat.
Wśród opcji przewozu jest także Airbus 300-600ST Beluga, który uczestniczył już w kilku "kosmicznych dostawach", jednak egzemplarzy owego modelu nie ma zbyt wiele i rodzi to pewne problemy z dyspozycyjnością sprzętu.
Przedsiębiorstwa sektora kosmicznego stale monitorują sytuację w poszukiwaniu kolejnych rozwiązań opisywanego problemu, jednak może to utrudnione. Co ciekawe, innym użytkownikiem Rusłanów jest Federacja Rosyjska, aczkolwiek używane są głównie do celów wojskowych (przez Siły Powietrzno-Kosmiczne FR), jednakże z powodu wojny rosyjsko-ukraińskiej i nałożonych na Rosję sankcji na bieżący moment niemożliwe jest korzystanie z ichniejszych statków powietrznych. $$$

Fot. John Murphy/Wikimedia/CC BY-SA 2.0

SPACE24
https://space24.pl/przemysl/rynek-globalny/zniszczone-ruslany-moga-opoznic-misje-satelitarne

Zniszczone Rusłany mogą opóźnić misje satelitarne.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rakietowy początek kwietnia 2022
2022-04-14.
Ostatnie dni obfitowały w starty rakiet orbitalnych. Nie wszystkie zdążyliśmy opisać w osobnych artykułach na portalu. Dlatego tutaj zbiorczo podsumowujemy rakietowy początek kwietnia 2022 na świecie.
Tajemnicze ładunki Tianping 2
Z kosmodromu Jiuquan wystartowała 30 marca 2022 r. lekka chińska rakieta nośna na paliwo stałe Długi Marsz 11. W udanym locie wyniosła na orbitę trio satelitów: Tianping 2 A, B oraz C.
Nie wiadomo jakie jest dokładne przeznaczenie satelitów. Z oficjalnych informacji wynika, że statki będą wykonywały badania szczątkowej atmosfery na niskiej orbicie w celu modelowania i prognozowania zmian trajektorii orbitalnych. Satelity o tej samej nazwie - Tianping 1A i 1B - zostały wysłane w 2018 r. Wtedy ich przeznaczeniem była pomoc w kalibracji infrastruktury naziemnej śledzącej ruch satelitarny i pośredniczącej w komunikacji.
BlackSky na Electronie po raz siódmy
2 kwietnia z kosmodromu Mahia w Nowej Zelandii wystrzelono rakietę Electron amerykańskiej firmy Rocket Lab. Była to kolejna z zakontraktowanych przez Rocket Lab misji, której celem jest wyniesienie satelitów obserwacji Ziemi konstelacji BlackSky.
Tym razem w udanym locie umieszczono na niskiej orbicie okołoziemskiej statki BlackSky 16 i BlackSky 17. Pierwsze statki BlackSky zostały wysłane w 2018 roku. Docelowo sieć ma składać się z 60 urządzeń. Satelity mają możliwość rejestrowania obrazów powierzchni Ziemi z rozdzielczością 1 m/px.
Firma Rocket Lab, która przeprowadziła ten start zapowiedziała, że kolejny lot ich rakiety, jeszcze w kwietniu br. będzie testem odzyskiwania dolnego stopnia. Dolny człon rakiety Electron ma wrócić na spadochronie i być wyłapany w powietrzu przez helikopter.
Chiński radar SAR
Nieco ponad tydzień od ostatniego startu, kosmodrom Jiuquan znowu był świadkiem lotu rakietowego. 7 kwietnia z ośrodka wystartowała rakieta Długi Marsz 4C. Na polarną orbitę trafił w tej misji satelita Gaofen 3 (03).
Gaofen to sieć satelitów teledetekcyjnych państwowego programu zwiększania zdolności w obserwacji Ziemi CHEOS. Statki Gaofen 3 są wyposażone w radary syntetycznej apertury SAR, umożliwiające obserwacje powierzchni Ziemi w paśmie C, niezależnie od warunków atmosferycznych i pory dnia. Pierwszy satelita serii Gaofen 3 trafił na orbitę w 2016 r. Radar SAR na tych statkach umożliwia wykonywanie zdjęć w rozdzielczości do 1 m/px.

Rosyjskie szpiegostwo elektroniczne
Z kosmodromu Plesieck w Rosji rakieta Sojuz 2.1b wyniosła satelitę Lotos S1 (5). Lotos S1 to jeden z elementów nowego systemu zwiadu elektronicznego Liana, który ma zastąpić przestarzałe sieci Celina 2 i US-PM.
Pierwszy prototypowy satelita zwany Lotos S trafił na orbitę w 2009 r. Pierszy produkcyjny egzemplarz tego systemu Lotos S1 (1) został wyniesiony w 2014 roku. Do tej pory - licząc z tym startem - wysłano 5 statków Lotos S1.

Podsumowanie
W omawianym w artykule okresie startowały jeszcze dwie misje: współdzielony lot Transporter-4 i załogowy lot Axiom-1 do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Oba te starty omawialiśmy w osobnych artykułach.
Na kwiecień planowanych jest jeszcze wiele ciekawych misji. 19 kwietnia powinna startować rakieta Electron z próbą powrotu jej dolnego stopnia. Rakieta Falcon 9 firmy SpaceX wykona wiele misji dla komercyjnych klientów oraz kolejną misję załogową Crew-4 do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej dla NASA. Swój pierwszy start powinny w tym roku wykonać Indie. Czeka nas też wiele lotów chińskich rakiet.
 
 
Opracował: Rafał Grabiański
Na podstawie: NSF/SpaceNews/Xinhua
 
Na zdjęciu tytułowym: Rakieta Długi Marsz 4C startująca z kosmodromu Jiuquan z satelitą Gaofen-3 (03). Źródło: Wang Jiangbo/Xinhua.
Tajemnicze ładunki Tianping 2
Źródło: Wang Jiangbo/Xinhua.

BlackSky na Electronie po raz siódmy
Źródło: Rocket Lab.

Chiński radar SAR
Źródło: Wang Jiangbo/Xinhua.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/rakietowy-poczatek-kwietnia-2022

Rakietowy początek kwietnia 2022.jpg

Rakietowy początek kwietnia 2022.2.jpg

Rakietowy początek kwietnia 2022.3.jpg

Rakietowy początek kwietnia 2022.4.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NASA ponownie przetestuje rakietę SLS
2022-04-14.
Rakieta SLS ponownie zostanie poddana próbie generalnej. Ze względu na usterkę, tankowanie wadliwych części pojazdu zostaną pominięte.
Wcześniej zaplanowana próba generalna rakiety SLS została odwołana ze względu na problem z platformą startową. Później wykryto, że zawór odpowietrzający w górnym stopniu rakiety znalazł się w niewłaściwym położeniu.
Ponowna próba generalna rakiety SLS
Potężna rakieta mierząca blisko 100 metrów wysokości miała zostać zatankowana płynnym tlenem i płynnym wodorem. Test ten miał sprawdzić, czy system paliwowy funkcjonuje poprawnie, a sam pojazd jest szczelny. Z powodu usterki zaworów, NASA pominie tankowanie wadliwych części pojazdu. Mimo to, agencja zapewnia, że test dostarczy wiele cennych danych potrzebnych do właściwego startu rakiety SLS.
Powrót człowieka na Księżyc
Space Launch System (SLS) ma być rakietą wykorzystywaną w ramach programu Artemis. Celem misji jest ponowne wysłanie ludzi na powierzchnię Księżyca. Dokładny termin startu rakiety nie jest jeszcze znany. Pierwsza, bezzałogowa misja Artemis I planowana jest jeszcze w 2022 roku.
źródło: NASA
Rakieta SLS w Kennedy Space Center Fot. NASA/Brandon Hancock
https://nauka.tvp.pl/59628824/nasa-ponownie-przetestuje-rakiete-sls

NASA ponownie przetestuje rakietę SLS.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjaśnienie zjawiska łączenia się supermasywnych czarnych dziur
2022-04-14.
Gdy galaktyki łączą się, supermasywne czarne dziury w ich centrach wirują wokół siebie i w końcu łączą się w jedną czarną dziurę. Jak możemy wytropić te masywne fuzje?

Polowanie na masywne połączenia
Od czasu pierwszego wykrycia fal grawitacyjnych pochodzących od pary czarnych dziur o masie gwiazdowej w 2015 roku, fale grawitacyjne są potężnym narzędziem do badania łączących się czarnych dziur. Jednak wykrycie niezwykle długich fal grawitacyjnych pochodzących od łączących się supermasywnych czarnych dziur ? o długościach fali sięgających dziesiątek lat świetlnych! ? jest poza naszymi obecnymi możliwościami. Jakich innych metod możemy użyć, aby wykryć te czarne dziury w trakcie łączenia się?

Jedną z możliwości jest śledzenie promieniowania elektromagnetycznego wytwarzanego przez gorącą plazmę, która otacza czarne dziury w miarę ich zbliżania się do siebie. Jeżeli uda nam się wykryć to promieniowanie, będziemy mogli badać supermasywne czarne dziury w miarę ich łączenia się, a także potencjalnie zidentyfikować niewielki ułamek aktywnych jąder galaktyk, które w rzeczywistości są zasilane przez układy podwójne czarnych dziur, a nie przez pojedynczą czarną dziurę ? jest to populacja, która nigdy nie została ostatecznie wykryta.

Na pograniczu łączenia
Zespół kierowany przez Eduardo Gutiérreza (Argentyński Instytut Radioastronomii i Rochester Institute of Technology) wykorzystał ogólne relatywistyczne symulacje magnetohydrodynamiki promieniowania elektromagnetycznego generowanego, gdy dwie supermasywne czarne dziury zbliżają się do połączenia.

Aby przewidzieć światło emitowane przez układ, Gutiérrez i jego współpracownicy najpierw wymodelowali ruch rozgrzanej plazmy otaczającej czarne dziury. Gdy czarne dziury krążą wokół siebie, otaczająca je materia tworzy dysk, który otacza czarne dziury, a także mini dyski okrążające każdą z tych czarnych dziur. Na wewnętrznej krawędzi większego dysku powstaje gęsty obszar zwany ?grudką?, okresowo dostarczając materię do mini dysków.

Następnie zespół symulował krętą ścieżkę, jaką fotony pokonywały by przez rozgrzaną plazmę i zakrzywioną czasoprzestrzeń, aby dotrzeć do obserwatora na Ziemi. Powstałe widmo składa się głównie z emisji z dysku otaczającego układ podwójny, mini dysków oraz materii łączących większy dysk z mini dyskami.

Widzieć podwójne
Gutiérrez i współautorzy pracy odkryli, że promieniowanie pochodzące od łączących się supermasywnych czarnych dziur powinno być wykrywalne, a ponadto istnieją znaczne różnice w emisji z łączących się czarnych dziur i z pojedynczej czarnej dziury. W szczególności, układ podwójny emituje mniej energii niż pojedyncza czarna dziura, a jego emisja osiąga szczyt przy niższej częstotliwości i maleje mniej gwałtownie przy częstotliwościach powyżej szczytu. W przeciwieństwie do pojedynczej czarnej dziury, emisja z układów podwójnych powinna wykazywać zachowanie półokresowe; ponieważ grudka, która dostarcza materię do mini dysków ma lekko eliptyczną orbitę, tempo akrecji ? a więc i siła emisji ? wzrasta, gdy grudka przechodzi najbliżej mini dysków.

Autorzy przewidują, że sygnał z układu podwójnego czarnych dziur o łącznej masie miliarda mas Słońca będzie się zmieniał z okresami ~20 i ~150 dni, podczas gdy emisja z układu podwójnego o masie miliona mas Słońca będzie się zmieniała w krótszych przedziałach czasowych. Wielokrotne obserwacje rentgenowskie powinny pozwolić na wykrycie tej zmienności, określenie, czy przyczyną emisji jest jedna czarna dziura, czy dwie, i dać nam pierwszy w historii wgląd w czarne dziury zmierzające do połączenia.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
AAS

Urania
Astronomowie po raz pierwszy stworzyli model promieniowania elektromagnetycznego pochodzącego z dysków akrecyjnych wokół łączących się supermasywnych czarnych dziur. Ten obraz symulacji pokazuje gęstość (po lewej) i funkcję chłodzenia (po prawej) otaczającej je plazmy.
Źródło: Zaadaptowano z Gutiérrez i inni, 2022.

https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/04/wyjasnienie-zjawiska-aczenia-sie.html

Wyjaśnienie zjawiska łączenia się supermasywnych czarnych dziur.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teleskop Jamesa Webba osiąga temperaturę operacyjną
2022-04-14.
Instrumenty oraz lustra Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba zostały schłodzone do temperatury operacyjnej. Rozpoczyna się ostatni etap przygotowań obserwatorium.
Inżynierowie NASA poinformowali, że 7 kwietnia podczerwona kamera teleskopu Jamesa Webba (MIRI) osiągnęła temperaturę mniejszą niż 7 Kelwinów, czyli ?267 stopni Celsjusza. Najnowsze kosmiczne obserwatorium NASA, ESA i Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej (CSA) będzie prowadzić obserwacje w podczerwieni. Dostrzeże pierwsze gwiazdy i galaktyki powstałe po Wielkim Wybuchu. Aby skutecznie odbierać i przetwarzać światło z najbardziej odległych obiektów, czujniki oraz lustra teleskopu musiały zostać schłodzone do temperatury bliskiej zeru absolutnemu.
Dlaczego teleskop Jamesa Webba musiał zostać schłodzony?
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba prowadzi obserwacje przede wszystkim w bliskiej i średniej podczerwieni. Podczerwień to światło o długości fali większej niż światło widzialne odbierane przez ludzkie oko. Światło z odległych galaktyk i gwiazd dociera do nas głównie w formie podczerwieni. Chmury pyłu i gazów, które są barierą dla światłą widzialnego, są przezroczyste dla podczerwieni. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba dzięki swoim instrumentom będzie w stanie zajrzeć w głąb gęstych chmur kosmicznego pyłu i obserwować formujące się młode gwiazdy i układy planetarne.
Każdy obiekt, którego temperatura jest większa niż temperatura zera absolutnego emituje promieniowanie elektromagnetyczne. Zjawisko to wynika ze spontanicznych drgań atomów. Im wyższa temperatura, tym krótsza długość fali światła. Gorące obiekty, takie jak na przykład rozgrzany żarnik żarówki czy gwiazdy, emitują promieniowanie głownie z zakresu widzialnego. Ciała chłodniejsze świecą głównie w podczerwieni.
Zwierciadła, elementy konstrukcyjne oraz detektory Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba zostały schłodzone do niezwykle temperatury 7 Kelwinów, czyli tylko 7 stopni więcej niż wynosi zero absolutne. W przeciwnym razie, promieniowane podczerwone emitowane przez ?rozgrzany? teleskop uniemożliwiałoby prowadzenie obserwacji najbardziej odległych i najchłodniejszych obiektów we Wszechświecie.
Schłodzenie czujników teleskopu umożliwiło również na zminimalizowanie zjawiska zwanego prądem ciemnym. Przepływający przez matryce detektorów prąd elektryczny powoduje wzbudzenie drgań w atomach co prowadzi do powstawania cyfrowego szumu. Szum maskuje subtelne sygnały zmniejszając czułość i rozdzielczość czujników. Schłodzenie instrumentów pozwala na zminimalizowanie zjawiska prądu ciemnego, a tym samym wydajną pracę.
Za chłodzenie Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba odpowiada wielowarstwowa osłona przeciwsłoneczna oraz aktywne elementy chłodzące. To właśnie praca aparatury schładzającej instrumenty kosmicznego obserwatorium jest głównym czynnikiem ograniczającym czas pracy. Gdy zapas chłodziwa wyczerpie się nie będzie możliwe utrzymanie odpowiednio niskiej temperatury czujników teleskopu, a tym samym prowadzenie obserwacji.
Inżynierowie przewidują, że aparatura chłodząca będzie wydajnie pracować przez około 10 lat. Po tym czasie dalsze funkcjonowanie teleskopu będzie niemożliwa. Sposobem na przedłużenie misji kosmicznego obserwatorium może być przeprowadzenie operacji tankowania chłodziwa oraz paliwa dla silników korekcyjnych. Technologia, która ma umożliwić tę operację jest jednak dopiero w trakcie opracowywania.
Ostateczna kalibracja Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba
Schłodzenie konstrukcji oraz czujników umożliwi przeprowadzenie ostatnich, najbardziej precyzyjnych etapów kalibracji instrumentów. Teleskop Jamesa Webba dostarczył już pierwsze obrazy LINK, ale naukowa faza misji może rozpocząć się dopiero po zakończeniu kalibracji detektorów. Pierwsze obserwacje z wykorzystaniem teleskopu ASA, ESA i CSA mają zostać przeprowadzone latem 2022 roku.
źródło: NASA

Artystyczna wizja teleskopu Jamesa Webba. Fot. NASA GSFC/CIL/Adriana Manrique Gutierrez

Aby pracować z pełną wydajnością, czujniki teleskopów muszą być schładzane do niezwykle niskich temperatur. Fot. NASA/Kepler mission

https://nauka.tvp.pl/59636491/teleskop-jamesa-webba-osiaga-temperature-operacyjna

Teleskop Jamesa Webba osiąga temperaturę operacyjną.jpg

Teleskop Jamesa Webba osiąga temperaturę operacyjną2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co usłyszały mikrofony na Marsie?
2022-04-14.
Mikrofony rejestrują dźwięki z obcej planety! Sprawdź, jak twój głos brzmiałby na Marsie.
Mikrofony łazika Perseverance zarejestrowały dźwięki ukazujące złożone środowisko akustyczne Marsa, które jest zupełnie inne niż ziemskie. Na nieprzetworzonym nagraniu wykonanym dwa dni po pomyślnym lądowaniu łazika słychać słaby stukot, po którym wieje porywisty wiatr uderzający w mikrofon. Mikrofon umieszczony na bocznej ścianie Perseverance zarejestrował ten dźwięk 20 lutego 2021 roku. Dźwięki zdające się pochodzić z samego łazika dominują na nagraniu, ale nie są jedynymi.
Nagrane uderzenie może pochodzić od jakiegoś obiektu poruszającego się wewnątrz łazika, ale większość dźwięków, które wychwytuje mikrofon, pochodzi z zewnątrz. Tak przynajmniej twierdzi Alex Stott z Uniwersytetu w Tuluzie, członek międzynarodowego zespołu, który właśnie opublikował analizę marsjańskich nagrań, dostępną na stronie internetowej Nature. Zespół wykorzystuje te nagrania do badań atmosfery Marsa i jej interakcji z łazikiem.
Co ciekawe, teoretycy już wcześniej modelowali akustykę marsjańskiej atmosfery, ale bardzo brakowało im rzeczywistych pomiarów, które mogłyby sprawdzić poprawność poszczególnych modeli. Nie było to jednak spowodowane niechęcią do podejmowania prób nagrywania dźwięków z Marsa i ogólniej jego badań. Należąca do NASA sonda Mars Polar Lander była na przykład wyposażona w mikrofony, ale niestety rozbiła się w 1999 roku. Z kolei Phoenix Lander był również zaopatrzony w mikrofony i udało mu się dokonać pomyślnego lądowania na planecie w 2008 roku, jednak późniejsze problemy techniczne uniemożliwiły ich działanie. Nie mówiąc już o innych sondach, które w ogóle do Marsa nie dotarły.
Do trzech razy sztuka! Oba mikrofony na pokładzie Perseverance zaczęły działać wkrótce po jego lądowaniu w lutym 2021 roku. Jeden z nich, umieszczony na maszcie kamery SuperCam, został włączony już dzień po lądowaniu. Po rozłożeniu masztu znalazł się na wysokości 2,1 metra ponad ?ziemią". Drugi nagrywa dźwięki z wysokości około metra. Został włączon na drugi dzień po wylądowaniu. Oba odbierają naturalne dźwięki marsjańskiego wiatru, a także odgłosy pracy łazika.
Pejzaż dźwiękowy jest kształtowany przez rozchodzenie się fal akustycznych, które z kolei zależy od ciśnienia i składu gazu, przez który fale te przechodzą. Atmosfera na Marsie charakteryzuje się ciśnieniem niższym niż zaledwie 1% ciśnienia atmosfery ziemskiej i składa się w 95% z dwutlenku węgla, nic więc dziwnego, że dźwięki rozchodzą się tam zupełnie inaczej. Różnice te sprawiają też, że fale dźwiękowe są tłumione na Marsie około 100 razy silniej niż na Ziemi.
Wiatry marsjańskie są ponadto turbulentne, generują dźwięki i tworzą wiry, które stopniowo rozpraszają energię. Cienka atmosfera Czerwonej Planety sprzyja turbulentnej konwekcji i gwałtownym zmianom ciśnienia w ciągu dnia, ale w nocy chłodzenie radiacyjne tam jest silne, dając stabilne warunki, które hamują turbulencje.
Perseverance może sam mierzyć prędkość rozchodzenia się dźwięku w atmosferze Marsa ? gdy wystrzeliwuje impulsy laserowe celem odparowania skał znajdujących się w odległości kilku metrów od siebie. Mikrofony rejestrują wówczas fale uderzeniowe wywołane ciepłem lasera jako specyficzne kliknięcia. Odmierzanie czasu między impulsem lasera a takim kliknięciem pozwala naukowcom wyznaczyć marsjańską prędkość dźwięku, co potwierdza, że wynosi ona 240 metrów na sekundę, a zatem jest nieco wolniejsza niż na Ziemi (340 m/s). Pomiary wykazały też, że marsjański dźwięk ma inne dziwne cechy. Jedną z nich jest to, że prędkość dźwięku wzrasta o około 10 m/s, gdy częstotliwość dźwięku wzrasta powyżej 240 herców ? za sprawą rezonansów wibracyjnych zachodzących w dwutlenku węgla, z którego składa się większość marsjańskiego powietrza. Różnica ta może wydawać się niewielka, ale jest na tyle duża, że dla ludzkiego ucha zjawisko byłoby dość niezwykłe. ? Podobny skok ma miejsce na Ziemi, ale przy wyższych częstotliwościach i w stratosferze ? dodaje Stott ? więc nikt z nas tego nie zauważa.
Ogółem przenoszenie dźwięku w marsjańskim powietrzu jest słabsze niż na Ziemi i gwałtownie spada wraz z jego częstotliwością, przez co Mars jest dość cichym miejscem. Na stronie NASA zademonstrowano te różnice, porównując zwykłe ziemskie dźwięki z modelami ich brzmienia na Marsie. Na przykład odgłosy ruchu miejskiego nieco przycichłyby, ale już wysoki śpiew ptaków ucichłby tam niemal do zera. To symulacja tych samych, znanych nam z Ziemi brzmień na Marsie, przy uwzględnieniu temperatury, gęstości i składu jego atmosfery.
Zobacz też: nagraj się i sprawdź, jak byłbyś słyszany na Marsie!
Mikrofony na Marsie zbierają również dane służące do monitorowania pracy instrumentów i testowania wyposażenia łazika. Aby sprawdzić możliwości generowania tlenu na Marsie, NASA prowadzi eksperyment o nazwie MOXIE. W jego ramach pracują między innymi pompy, a dźwięki wydawane przez te i inne urządzenia mogą pomóc inżynierom na Ziemi w monitorowaniu ich działania. Mikrofony okazały się również wystarczająco czułe, aby wykryć hałas generowany przez mały, eksperymentalny helikopter Ingenuity, który jako pierwszy samolot odbył lot na innej planecie.
? Używamy dźwięku jako nowej metody badawczej ? wyjaśnia Stott. ? Mars daje nam pierwszą taką możliwość, którą mamy dziś po wielu próbach. Może minąć jeszcze trochę czasu, nim będziemy mogli w ten sam sposób badać inne ciała w Układzie Słonecznym.
Warto dodać, że ciekawych obiektów do posłuchania w kosmosie jest sporo. W szczególności największy księżyc Saturna, Tytan, ma atmosferę azotowo-metanową wywierającą ciśnienie około 50% wyższe niż ziemskie. Ciśnienie przy powierzchni planety na silnie rozgrzanej  Wenus, której atmosfera zawiera duże ilości dwutlenku węgla, jest z kolei ponad 90 razy większe niż na Ziemi. Niestety, najbliższe misje na te globy, w tym planowana misja Dragonfly na Tytana oraz dwa orbitery i sonda atmosferyczna dla Wenus, nie będą jeszcze miały własnych mikrofonów.
Czytaj więcej:
?    Cały artykuł
?    Listen to the first sounds from Mars
?    Posłuchaj dźwięków z Marsa
?    Jak wyglądają marsjańskie obłoki?
 
Źródło: Skyandtelescope.org
Opracowanie: Elżbieta Kuligowska
Na zdjęciu: Na pokładzie Perseverance znajdują się dwa mikrofony. Ten na maszcie jest częścią instrumentu naukowego SuperCam. Źródło: NASA / JPL-Caltec
NASA's Perseverance Rover Captures the Sounds of Mars
https://www.youtube.com/watch?v=GHenFGnixzU

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/co-uslyszaly-mikrofony-na-marsie

Co usłyszały mikrofony na Marsie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna planeta jest dla nich za ciasna? Chiny ruszają na poszukiwanie Ziemi 2.0
2022-04-14. Radek Kosarzycki
NASA niedawno ogłosiła, że na przestrzeni ostatnich 30 lat astronomowie odkryli i potwierdzili istnienie 5000 planet pozasłonecznych. Ponad dziesięć tysięcy kolejnych obiektów oczekuje potwierdzenia. Nic więc dziwnego, że rosnąca po drugiej stronie nowa potęga kosmiczna też chce mieć swój odział w odkrywaniu planet pozasłonecznych.
Pomimo wielu poszukiwań, naukowcom wciąż nie udało się odnaleźć tzw. Ziemi 2.0, planety skalistej przypominającej pod każdym względem Ziemię. Owszem znamy wiele planet skalistych, jednak zazwyczaj albo są za duże, albo są za daleko, albo za blisko swojej gwiazdy, albo w końcu krążą wokół gwiazdy niesprzyjającej rozwojowi życia. Zawsze coś jest nie tak.
Chiny jednak uważają to za niesamowitą okazję, wszak wciąż miano odkrywcy pierwszej prawdziwej bliźniaczki Ziemi jest wciąż do wzięcia. Z tego też powodu chiński sektor kosmiczny przygotowuje właśnie swoją własną misję, której zadaniem będzie poszukiwanie planet pozasłonecznych.
Chiński teleskop kosmiczny będzie szukał egzoplanet
Chińska agencja kosmiczna informuje, że aktualnie projekt kosmicznego teleskopu do poszukiwania planet znajduje się na etapie opracowania projektu. Zakończenie tego etapu planowane jest na czerwiec. Jeżeli zaprezentowana wtedy koncepcja spełni wszystkie wymagania, rozpocznie się budowa satelity, który mógłby polecieć na orbitę już w 2026 roku.
Plan jest taki, aby satelita wyposażony w siedem różnych teleskopów skupił się na obserwowaniu gwiazdozbiorów Łabędzia i Lutni, czyli tego samego obszaru, który był już badany przez Kosmiczny Teleskop Keplera, który przed zakończeniem swojej misji odkrył ponad 3000 planet pozasłonecznych. Sześć teleskopów poszukiwałoby spadków jasności gwiazd, które mogłyby świadczyć o tym, że na ich tle przechodzi planeta. Siódmy teleskop natomiast skupiałby się na poszukiwaniu wzrostów jasności gwiazd spowodowanych mikrosoczewkowaniem grawitacyjnym. Ten teleskop miałby za zadanie poszukiwanie planet swobodnych, które nie krążą wokół żadnej gwiazdy, a jedynie przemierzają przestrzeń
W takim przypadku w polu widzenia teleskopu znalazłoby się 1,2 mln gwiazd. Warto tutaj zauważyć, że planowany teleskop byłby w stanie dostrzec słabsze i odleglejsze gwiazdy niż obecnie znajdujący się na orbicie poszukiwacz planet - teleskop TESS.
Realizowany w ramach projektu Earth 2.0 teleskop będzie kładł szczególny nacisk na poszukiwanie planet jak najbardziej podobnych do Ziemi. W tym celu będzie musiał ich szukać wokół gwiazd podobnych do Słońca, a następnie sprawdzać, czy znajdują się w tzw. ekosferze swojej gwiazdy (w przedziale odległości, w którym może istnieć woda w stanie ciekłym) oraz czy okrążają ją przeciętnie raz na rok. Plan jest ambitny, ale z drugiej strony, patrząc na przekrój odkrywanych planet można złożyć, że prędzej czy później na taką planetę trafimy, a czy odkrycia dokona chiński, czy amerykański teleskop ma już naprawdę mniejsze znaczenie.
https://spidersweb.pl/2022/04/chiny-poszukiwanie-egzoplanet.html

Jedna planeta jest dla nich za ciasna Chiny ruszają na poszukiwanie Ziemi 2.0.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaginione kratery na Bennu ? czy asteroida ma ?pancerz ochronny??
2022-04-14. Krystyna Syty
Powierzchnia asteroidy Bennu jest usiana kraterami. Jednak jak pokazały zdjęcia z misji OSIRIS-REx jest ich mniej niż być powinno, jakby część kraterów zniknęła. Za taki stan rzeczy odpowiedzialna może być budowa wewnętrzna asteroidy.
Misja OSIRIS-REx badała Bennu między rokiem 2018 a 2021. Pobrała ona próbki skalne, które dotrą na Ziemię w przyszłym roku. Jednak za nim to się stanie, naukowcy zajęli się analizą tysiąca zdjęć i gigabajtów danych przesłanych już przez sondę. Te wyniki uczyniły małą kosmiczną skałę ? Bennu jednym z najlepiej zbadanych obiektów w naszym układzie.
Na bazie tych danych i obrazów naukowcy z Lockheed Martin stworzyli mapę topograficzna Bennu. Na powierzchni asteroidy liczącej około 500 metrów szerokości znaleziono ponad 1500 kraterów o średnicach od jednego do dwustu metrów. Ta liczba może wydawać się spektakularna, jednak gdy porównano ją z liczbą przewidywaną na podstawie częstotliwości i intensywności zderzeń tworzących kratery na Marsie, Księżycu i innych ciałach, okazało się, że 1500 to zdecydowanie zbyt mało. Zgodnie ze statystykami, powinniśmy byli zobaczyć dużo więcej małych śladów po zderzeniach.
Nasza wiedza o intensywności zderzeń na takich ciałach jak Mars, czy Księżyc, które nie mają atmosfery ani nie zachodzą na nich zjawiska wulkaniczne, jest bardzo duża. Można więc uznać je za wzorcowe i na podstawie tej wiedzy szacować ilość zderzeń na innych ciałach np. Bennu. A jednak przewidywana liczba zderzeń nie jest równa liczbie pozostałości. Bennu nie jest jednym znanym odstępstwem od tego wzorca. W 2005 roku japońska sonda obserwowała asteroidę Itokawa, która jest nieco mniejsza niż Bennu. Na jej powierzchni także znaleziono bardzo mało śladów po zderzeniach.
Jedną z prawdopodobnych przyczyn małej liczby kraterów może być charakterystyczna budowa powierzchni asteroidy. Bennu nie jest jednolitą i twardą skałą. Jej powierzchnia jest chropowata i można ją sobie wyobrazić jako trzymaną grawitacyjnie masę głazów i piasków, które powstały w wyniku uderzeń. Działają one trochę jak strefa zgniotu w samochodzie. Pochłaniają one energię uderzeń, tak, że po tych słabszych nie zostają ślady. Tę właściwość nazwano ?pancerzem uderzeniowym?.
Co ciekawe na powierzchni Bennu nie dostrzeżemy kraterów bardzo starych, Te najstarsze, liczą sobie około miliona lat, czyli tysiąc razy mniej niż sama asteroida. Zatem powierzchnia obiektu musi się ciągle ?odnawiać?. Kwestionuje to opinię o tym, że asteroidy są już geologicznie martwe. Choć nie zachodzą na nich procesy wulkaniczne ani nie ma na nich atmosfery, to działają na niej inne procesy, które nieustannie ją zmieniają.
Zdaniem naukowców planetoid zbudowanych w ten sposób może być znacznie więcej. Być może stanowią one większość tego typu obiektów w pobliżu Ziemi. Jest to ważne odkrycie z punktu widzenia obrony planetarnej. Jeśli któraś z asteroid znajdzie się na kursie kolizyjnym z naszą planetą, warto wiedzieć, jak jest zbudowana.
Źródła:
?    Tereza Pultarova: Asteroid Bennu's mysterious missing craters suggest 'impact armoring' protecting the surface. Space.com
Zdjęcie w tle: NASA/Goddard/University of Arizona

Wizja artystyczna OSIRIS-REx pobierającej próbki z powierzchni Bennu. Źródło: NASA/Goddard/University of Arizona

Zdjęcie powierzchni Bennu złożone z fotografii przesłanych przez OSIRIS-REx. Źródło: ASA/Goddard/University of Arizona

https://astronet.pl/uklad-sloneczny/zaginione-kratery-na-bennu-czy-asteroida-ma-pancerz-ochronny/

Zaginione kratery na Bennu ? czy asteroida ma pancerz ochronny.jpg

Zaginione kratery na Bennu ? czy asteroida ma pancerz ochronny2.jpg

Zaginione kratery na Bennu ? czy asteroida ma pancerz ochronny3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble odkrywa planetę formującą się w niekonwencjonalny sposób
2022-04-15. Redakcja
Kosmiczny Teleskop Hubble?a bezpośrednio sfotografował dowody na formowanie się protoplanety podobnej do Jowisza. Naukowcy opisują wydarzenie jako ?intensywny i gwałtowny proces?. Odkrycie to potwierdza długo dyskutowaną teorię formowania się planet takich jak Jowisz, zwaną ?niestabilnością dysku?.
?Interpretacja tego systemu jest niezwykle trudna. To jeden z powodów, dla których potrzebowaliśmy Hubble?a do tego projektu ? czystego obrazu, aby lepiej oddzielić światło od dysku i dowolnej planety?. Thayne Currie, główny naukowiec w badaniu.
Nowy świat w budowie jest osadzony w protoplanetarnym dysku pyłu i gazu z wyraźną spiralną strukturą wirującą wokół młodej gwiazdy, której wiek szacuje się na około 2 miliony lat. To mniej więcej w wieku naszego Układu Słonecznego, kiedy trwało formowanie się planet. (Wiek Układu Słonecznego wynosi obecnie 4,6 miliarda lat.)
?Natura jest sprytna; może tworzyć planety na wiele różnych sposobów? ? powiedział Thayne Currie z Teleskopu Subaru i Eureka Scientific, główny naukowiec w badaniu.
Wszystkie planety zbudowane są z materiału pochodzącego z dysku okołogwiazdowego. Dominująca teoria formowania się planet jowiszowych nazywana jest ?akrecją jądra?, podejściem oddolnym, w którym planety osadzone w dysku wyrastają z małych obiektów ? o rozmiarach od ziaren pyłu po głazy ? zderzających się i sklejających się, gdy krążą wokół gwiazdy. Ten rdzeń następnie powoli gromadzi gaz z dysku. W przeciwieństwie do tego, podejście polegające na niestabilności dysku jest modelem odgórnym, w którym gdy masywny dysk wokół gwiazdy stygnie, grawitacja powoduje, że dysk gwałtownie rozpada się na jeden lub więcej fragmentów o masie planety.
Nowo powstająca planeta, zwana AB Aurigae b, jest prawdopodobnie około dziewięć razy masywniejsza od Jowisza i krąży wokół swojej gwiazdy macierzystej w ogromnej odległości 8,6 miliarda mil ? ponad dwa razy dalej niż Pluton od naszego Słońca. Z tej odległości zajęłoby bardzo dużo czasu, jeśli w ogóle, aby planeta wielkości Jowisza uformowała się w wyniku akrecji jądra. Prowadzi to naukowców do wniosku, że niestabilność dysku umożliwiła tej planecie formowanie się na tak dużej odległości. I jest to uderzający kontrast z oczekiwaniami dotyczącymi formowania się planet przez powszechnie akceptowany model akrecji jądra.
Nowa analiza łączy dane z dwóch instrumentów Hubble?a: Space Telescope Imaging Spectrograph i Near Infrared Camera oraz Multi-Object Spectrograph. Dane te zostały porównane z danymi uzyskanymi z najnowocześniejszego instrumentu do obrazowania planet o nazwie SCExAO na japońskim 8,2-metrowym Teleskopie Subaru, znajdującym się na szczycie Mauna Kea na Hawajach. Bogactwo danych z teleskopów kosmicznych i naziemnych okazało się kluczowe, ponieważ rozróżnienie między młodymi planetami a złożonymi cechami dysku niezwiązanymi z planetami jest bardzo trudne.
Naukowcom udało się bezpośrednio sfotografować nowo tworzącą się egzoplanetę AB Aurigae b na przestrzeni 13 lat za pomocą Spektrografu Obrazowania Teleskopu Kosmicznego Hubble?a (STIS) oraz jego kamery bliskiej podczerwieni i spektrografu wieloobiektowego (NICMOS). W prawym górnym rogu zdjęcie NICMOS z Hubble?a, wykonane w 2007 roku, pokazuje AB Aurigae b dokładnie na południe w porównaniu z jej gwiazdą macierzystą, która jest zakryta koronografem instrumentu. Zdjęcie wykonane w 2021 roku przez STIS pokazuje, że protoplaneta poruszała się w czasie w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
Pomocną dłonią pomogła również sama natura: ogromny dysk pyłu i gazu wirujący wokół gwiazdy AB Aurigae jest pochylony niemal płaszczyzną skierowaną do naszego widoku z Ziemi.
Currie podkreślił, że długowieczność Hubble?a odegrała szczególną rolę w pomaganiu naukowcom w pomiarze orbity protoplanety. Początkowo był bardzo sceptyczny, że AB Aurigae b była planetą. Dane archiwalne z Hubble?a w połączeniu z obrazami z Subaru okazały się punktem zwrotnym w zmianie jego zdania.
?Nie mogliśmy wykryć tego ruchu przez około rok lub dwa lata? ? powiedział Currie. ?Hubble dostarczył linii bazowej czasu, w połączeniu z danymi Subaru, z 13 lat, co było wystarczające do wykrycia ruchu orbitalnego?.
?Ten wynik wykorzystuje obserwacje naziemne i kosmiczne i możemy cofnąć się w czasie dzięki obserwacjom archiwalnym Hubble?a? ? dodał Olivier Guyon z University of Arizona w Tucson i Subaru Telescope na Hawajach. ?AB Aurigae b była teraz analizowana w wielu długościach fal i wyłonił się spójny obraz ? bardzo solidny?.
Wyniki zespołu zostały opublikowane w Nature Astronomy z 4 kwietnia.
?To nowe odkrycie jest mocnym dowodem na to, że niektóre gazowe olbrzymy mogą powstawać dzięki mechanizmowi niestabilności dysku? ? podkreślił Alan Boss z Carnegie Institution of Science w Waszyngtonie. ?W końcu liczy się tylko grawitacja, ponieważ pozostałości procesu formowania się gwiazd zostaną ściągnięte razem przez grawitację, tworząc planety w taki czy inny sposób?.
Zrozumienie wczesnych dni formowania się planet podobnych do Jowisza dostarcza astronomom większego kontekstu w historii naszego Układu Słonecznego. Odkrycie to otwiera drogę do przyszłych badań nad składem chemicznym dysków protoplanetarnych, takich jak AB Aurigae, w tym za pomocą Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.
Kosmiczny Teleskop Hubble?a to projekt międzynarodowej współpracy NASA i ESA (Europejskiej Agencji Kosmicznej). Centrum lotów kosmicznych Goddarda NASA w Greenbelt w stanie Maryland zarządza teleskopem. Space Telescope Science Institute (STScI) w Baltimore w stanie Maryland prowadzi operacje naukowe Hubble?a. STScI jest obsługiwane dla NASA przez Association of Universities for Research in Astronomy w Waszyngtonie.
Oryginalny artykuł NASA:  https://www.nasa.gov/feature/goddard/2022/hubble-finds-a-planet-forming-in-an-unconventional-way
Źródło: Roman Makowiak / SSEProject.eu ? Społecznościowa Eksploracja Kosmosu
Źródło zdjęcia: Badanie: NASA, ESA, Thayne Currie (teleskop Subaru, Eureka Scientific Inc.); Przetwarzanie obrazu: Thayne Currie (teleskop Subaru, Eureka Scientific Inc.), Alyssa Pagan (STScI)

Źródło ilustracji: NASA, ESA, Joseph Olmsted (STScI) ? AB Aurigae

https://kosmonauta.net/2022/04/hubble-odkrywa-planete-formujaca-sie-w-niekonwencjonalny-sposob/

Hubble odkrywa planetę formującą się w niekonwencjonalny sposób.jpg

Hubble odkrywa planetę formującą się w niekonwencjonalny sposób2.jpg

Hubble odkrywa planetę formującą się w niekonwencjonalny sposób3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybuch gwiazdy źródłem silnego błysku promieniowania
2022-04-15.
Astronomowie zaobserwowali wybuch powracającej gwiazdy nowej w Gwiazdozbiorze Wężownika. Teleskopy MAGIC zarejestrowały przy tym jeden z najbardziej energetycznych błysków promieniowania w historii.
Wybuch powracającej gwiazdy nowej został zarejestrowany w 2021 roku. Układ RS Ophiuchi jest złożony z czerwonego olbrzyma i białego karła. Teleskopy MAGIC dostrzegły ślad fotonów o energii 250 gigaelektronowoltów. Fotony pochodzące z rozbłysku RS Ophiuchi są jednymi z najsilniejszych zarejestrowanych w związku z wybuchem gwiazdy nowej.
Układ RS Ophiuchi to tak zwana nowa powrotna. Biały karzeł ?wysysa? w nim materię z zewnętrznych warstw masywnego towarzysza. Gdy zgromadzi w ten sposób wystarczająco dużo wodoru dochodzi do eksplozji termojądrowej. Właśnie takie zjawisko nazywamy gwiazdami nowymi. Nowa w RS Ophiuch wybucha co około 15 lat wielokrotnie zwiększając swoją jasność.
Wyniki badań naukowców zostały opublikowane w czasopiśmie Nature Astronomy.
Czym są teleskopy MAGIC?
MAGIC (Major Atmospheric Gamma Imaging Cherenkov Telescopes) to teleskopy obserwujące rozbłyski promieniowania Cherenkowa w ziemskiej atmosferze spowodowanie przez fotony o wysokiej energii. Obserwatorium znajduje się na wysokości około 2200 m.n.p.m. nieopodal szczytu wygasłego wulkanu Roque de los Muchachos na wyspie La Palma.
Wysokoenergetyczne promieniowanie gamma jest pochłaniane w ziemskiej atmosferze i nie dociera do powierzchni naszej planety. Mimo to nadal można je zaobserwować i badać w sposób pośredni. Wpadający w atmosferę foton wyhamowuje i wytwarza deszcz fotonów wtórnych o niższej energii. Zjawisko to nazywamy promieniowaniem Czerenkowa. Występuje ono także w wodzie wykorzystywanej do chłodzenia reaktorów jądrowych.
Zwierciadła teleskopów MAGIC mają średnicę około 17 metrów i składają się z 270 pojedynczych luster. Rozbłyski Promieniowania Czerenkowa są zjawiskami krótkotrwałymi, więc konieczne jest szybkie reagowanie w celu przeprowadzenia obserwacji. Teleskopy MAGIC są w stanie skierować się w kierunku dowolnego miejsca na niebie w czasie do 22 sekund.
W projektach badawczych z wykorzystaniem teleskopów MAGIC biorą udział naukowcy z wielu krajów w tym także z Polski.
źródło: Nature Astronomy
Czasza teleskopu MAGIC. Fot. Nik Szymanek/IAC
Teleskopy MAGIC i kopuła teleskopu GTC. Fot. Shutterstock
https://nauka.tvp.pl/59655567/wybuch-gwiazdy-zrodlem-silnego-blysku-promieniowania

 

Wybuch gwiazdy źródłem silnego błysku promieniowania.jpg

Wybuch gwiazdy źródłem silnego błysku promieniowania2.jpg

Edytowane przez Paweł Baran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pyłowy zwarty obiekt łączący galaktyki i kwazary o kosmicznym świcie
2022-04-15.
Spoglądając w przeszłość, do wczesnych epok po Wielkim wybuchu, naukowcy po raz pierwszy znaleźli przodka supermasywnej czarnej dziury.
Międzynarodowe badania prowadzone przez astrofizyków z Instytutu Nielsa Bohra, Uniwersytetu Kopenhaskiego i Duńskiego Uniwersytetu Technicznego, doprowadziły do zidentyfikowania odległego obiektu o właściwościach pośrednich między galaktyką a kwazarem. Obiekt ten może być postrzegany jako przodek supermasywnej czarnej dziury https://pl.wikipedia.org/wiki/Supermasywna_czarna_dziura i powstał stosunkowo niedługo po Wielkim Wybuchu. Symulacje wskazywały na istnienie takich obiektów, ale to jest pierwsze faktyczne odkrycie.

Odkryty obiekt łączy dwie rzadkie populacje obiektów niebieskich, mianowicie pyłowe rozbłyski gwiazd i jasne kwazary, a tym samym zapewnia nową drogę do zrozumienia szybkiego wzrostu supermasywnych czarnych dziur we wczesnym Wszechświecie ? mówi Seiji Fujimoto, pracownik naukowy Instytutu Nielsa Bohra na Uniwersytecie w Kopenhadze.

Odkrycie to zawdzięczamy Kosmicznemu Teleskopowi Hubble?a. Dzięki swojej lokalizacji w przestrzeni kosmicznej ? niezakłóconej przez zmiany pogody, zanieczyszczenia itp. ? teleskop może spoglądać dalej w głąb Wszechświata, niż miałoby to miejsce z Ziemi. A w astronomii patrzenie dalej jest równoznaczne z możliwością obserwowania zjawisk, które miały miejsce we wczesnych okresach kosmicznych ? ponieważ światło i inne rodzaje promieniowania przebyły dłuższą drogę, aby do nas dotrzeć.

Nowo odnaleziony obiekt ? nazwany przez zespół GNz7q ? powstał 750 milionów lat po Wielkim Wybuchu, który jest powszechnie uznawany za początek znanego nam Wszechświata. Ponieważ Wielki Wybuch miał miejsce około 13,8 miliarda lat temu, początki GNz7q przypadają na epokę znaną jako ?kosmiczny świt?.

Tajemnica supermasywnych czarnych dziur
Odkrycie jest związane z określonym typem kwazarów. Kwazary, znane również jako obiekty kwazi-gwiazdowe, są niezwykle jasnymi obiektami. Zdjęcia z Hubble?a i innych zaawansowanych teleskopów ujawniły, że kwazary występują w centrach galaktyk. Galaktyka goszcząca GNz7q jest galaktyką z intensywnymi procesami gwiazdotwórczymi, tworzącą gwiazdy w tempie 1600 razy szybszym niż nasza własna galaktyka, Droga Mleczna. Gwiazdy z kolei tworzą i podgrzewają pył kosmiczny, sprawiając, że świeci on w podczerwieni do tego stopnia, że galaktyka macierzysta GNz7q jest bardziej świecąca w emisji pyłu niż jakikolwiek inny znany obiekt w tym okresie kosmicznego świtu.

W ostatnich latach okazało się, że świecące kwazary są napędzane przez supermasywne czarne dziury o masach od milionów do dziesiątek miliardów mas Słońca, otoczone przez ogromne ilości gazu. Gaz ten, opadając w kierunku czarnej dziury, nagrzewa się w wyniku tarcia, co daje ogromny efekt świetlny.

Zrozumienie, w jaki sposób powstają i rosną supermasywne czarne dziury we Wszechświecie, stało się wielką zagadką. Teoretycy przewidują, że te czarne dziury przechodzą wczesną fazę szybkiego wzrostu: zaczerwieniony od pyłu kompaktowy obiekt wyłania się z mocno przesłoniętej pyłem galaktyki z wybuchami gwiazd, a następnie przechodzi w nie przesłonięty, świecący, zwarty obiekt wyrzucający otaczający go gaz i pył ? wyjaśnia docent Gabriel Brammer z Instytutu Nielsa Bohra, kontynuując:

Chociaż jasne kwazary były już znajdowane nawet w najwcześniejszych epokach Wszechświata, przejściowa faza szybkiego wzrostu zarówno czarnej dziury, jak i jej gwiazdotwórczego gospodarza nie została znaleziona w podobnych epokach. Co więcej, obserwowane własności doskonale zgadzają się z symulacjami teoretycznymi i sugerują, że GNz7q jest pierwszym przykładem przejściowej, szybkiej fazy wzrostu czarnych dziur w pyłowym jądrze gwiazdowym, przodka supermasywnej czarnej dziury.

Ukrywanie się na widoku
Co ciekawe, GNz7q został znaleziony w centrum intensywnie badanego pola nieba, znanego jako Hubble GOODS North.

To pokazuje, że wielkie odkrycia mogą być ukryte tuż przed naszymi oczami ? komentuje Gabriel Brammer.

Znalezienie ukrywającego się na widoku GNz7q było możliwe tylko dzięki wyjątkowo szczegółowym zestawom danych o wielu długościach fal, dostępnym dla GOODS North. Bez tego bogactwa danych obiekt ten byłby łatwo przeoczony, ponieważ brakuje mu cech wyróżniających kwazary we wczesnym Wszechświecie.

Jest mało prawdopodobne, że odkrycie GNz7q w stosunkowo niewielkim badaniu GOODS-N było tylko ?głupim fartem?, ale raczej, że częstość występowania takich źródeł może być w rzeczywistości znacznie większa niż wcześniej sądzono ? dodaje Brammer.

Zespół ma teraz nadzieję na systematyczne poszukiwanie podobnych obiektów za pomocą specjalnych przeglądów o wysokiej rozdzielczości oraz wykorzystanie możliwości Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.

Dzięki Teleskopowi Jamesa Webba możliwe będzie pełne scharakteryzowanie tych obiektów oraz bardziej szczegółowe zbadanie ich ewolucji i fizyki leżącej u ich podstaw. Po rozpoczęciu regularnej pracy, Webb będzie miał możliwość zdecydowanego określenia, jak powszechne są te szybko rosnące czarne dziury ? podsumowuje Seiji Fujimoto.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
University of Copenhagen

Urania
Wizja artystyczna GNz7q. Źródło: ESA/Hubble, N. Bartmann.
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com/2022/04/pyowy-zwarty-obiekt-aczacy-galaktyki-i.html

Pyłowy zwarty obiekt łączący galaktyki i kwazary o kosmicznym świcie.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadchodzi sezon niszczycielskich huraganów. Możemy sobie za nie podziękować
2022-04-15. Radek Kosarzycki
Jeszcze 20-30 lat temu, sezon huraganów nawiedzających amerykańskie wybrzeża definiowany był przede wszystkim przez niesamowicie silne, niszczycielskie wiatry. Ostatnia dekada to przede wszystkim powodzie spowodowane niezwykle silnymi opadami. Jak się okazuje, to w dużej mierze nasza robota.
Naukowcy zajmujący się monitorowaniem gwałtownych zjawisk meteorologicznych jednogłośnie okrzyknęli rok 2020 rokiem najwyższej aktywności huraganowej w historii. Wtedy to też w wybrzeże Stanów Zjednoczonych huragany uderzały jeden po drugim. Nad oceanem uformowało się w tym jednym sezonie aż 30 silnych huraganów. Jedenaście z nich dotarło na ląd powodując zniszczenia. Badania przekrojowe wykazały teraz, że za wzrost ilości opadów w trakcie tych huraganów odpowiadają antropogeniczne zmiany klimatu, czyli te wywołane przez człowieka.
Co ma piernik do wiatraka?
Wzrost emisji gazów cieplarnianych spowodował na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci wzrost średnich temperatur przy powierzchni Ziemi o ponad jeden stopień Celsjusza. Wyższe temperatury na Ziemi to także wyższe temperatury powierzchni Oceanu Atlantyckiego. Cieplejsza woda przy powierzchni sprawia, że sztormy tropikalne łatwiej nabierają wilgoci, która następnie w opadach intensyfikuje szkody, gdy huragan dotrze już nad ląd.
Modelując sezon huraganów naukowcy doszli do wniosku, że skutki antropogenicznego ocieplania klimatu odpowiadają za co najmniej 5-10 proc. wzrost intensywności opadów podczas największych huraganów nawiedzających amerykańskie wybrzeże na przestrzeni ostatniej dekady. Co więcej, sama siła huraganu z tego powodu wzrosła o 8-11 proc.
Antropogeniczne zmiany klimatu mają się świetnie
Choć powyższe liczby nie brzmią jakoś przerażająco, to warto spojrzeć na nie w szerszym kontekście. Antropogeniczne zmiany klimatu i wzrost średnich temperatur na Ziemi jak na razie mają się doskonale. Z roku na rok sytuacja jest poważniejsza, a ludzkość mimo szumnych deklaracji nie robi nawet jednej dziesiątej tego co powinna robić, aby skutecznie hamować wzrost temperatur. To z kolei oznacza, że w najbliższych latach możemy się spodziewać jedynie coraz silniejszych i coraz bardziej niszczących zjawisk pogodowych, które będą co roku siały zniszczenie i śmierć. Pozostaje jedynie pytanie o to, do jakiej skali zniszczeń musimy doprowadzić, aby faktycznie uznać, że trzeba się wziąć za ratowanie klimatu.
https://spidersweb.pl/2022/04/huragany-a-antropogeniczne-zmiany-klimatu.html

Nadchodzi sezon niszczycielskich huraganów. Możemy sobie za nie podziękować.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta rakieta gra inżynierom NASA na nerwach. Kolejny nieudany test podniósł im ciśnienie
2022-04-15. Radek Kosarzycki
W czwartek NASA podjęła już trzecią próbę przeprowadzenia testu tankowania silników i przygotowania do startu rakiety Space Launch System. Tym razem budowana od dekady rakieta księżycowa uraczyła nas wyciekiem wodoru.
Mądre ludowe powiedzenie mówi, że "gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść". Jakim cudem jest to wprost idealny opis tego, co się dzieje teraz z rakietą, która docelowo ma już za kilka lat wozić ludzi na Księżyc?
Budowa nowej rakiety księżycowej przez Amerykanów na wiele sposobów przypominała przez ostatnie lata ogólnokrajowy zryw z lat sześćdziesiątych, kiedy to Amerykanie podjęli próbę - z resztą udaną - dostarczenia człowieka na Księżyc w ramach programu Apollo. Także i teraz postanowiono to zrobić siłą całego kraju. W efekcie poszczególne komponenty rakiety SLS powstawały w każdym z 50 stanów. Każdy kongresmen zabiegał o to, aby choć część kontraktów związanych z rakietą zabrać do swoich wyborców i dzięki temu stworzyć choć kilka miejsc pracy. Prace trwały, opóźnienia się pojawiały, ale przynajmniej wszędzie było mnóstwo pracy. Problem pojawił się dopiero teraz, gdy w końcu trzeba było zebrać tysiące komponentów i połączyć je w jedną rakietę. Część komponentów czekała w magazynie gotowa już kilka lat temu, a część dopiero co wyszła z fabryki.
Nic zatem dziwnego, że ostatecznie złożona niedawno w całość rakieta, po wielu latach przygotowań, dopiero teraz zaczyna inżynierom grać na nerwach. W wystawionej na stanowisko startowe na Florydzie rakiecie co i rusz pojawiają się nowe problemy, jak nie awaria zaworu, to znowu wyciek tego czy innego płynu czy gazu. W efekcie inżynierowie, którzy już teraz pracują pod presją czasu, wciąż nie mogą przeprowadzić kluczowego testu, którego pozytywne zakończenie pozwoliłoby w końcu ustalić ostateczną datę pierwszego lotu rakiety i jednocześnie pierwszej misji realizowanej w ramach programu księżycowego Artemis.
Wyciek wodoru podczas testu rakiety SLS
Tym razem, momentalnie po rozpoczęciu tankowania głównego stopnia rakiety, czujniki wykazały niebezpieczny wyciek wodoru. Mimo tego, że wszystkie systemy zostały jeszcze przed testem sprawdzone i nie odnotowano żadnych nieszczelności, ciekły wodór zaczął wyciekać po wypełnieniu zbiorników rakiety w zaledwie 5 procentach. Warto tutaj zauważyć, że ten test już wcześniej miał być znacząco okrojony, bowiem postanowiono nie tankować górnego członu rakiety ze względu na awarię jednego z zaworów helu podczas poprzedniego testu. Zawór będzie wymieniony na nowy po powrocie rakiety do hangaru.
Podchodząc do testu w czwartek inżynierowie wiedzieli już, że tym razem skupią się jedynie na głównym członie rakiety. Jak się okazało i to było za dużo.
Co teraz? Jak na razie nie wiadomo, aczkolwiek czas bardzo szybko ucieka, a wraz z nim ucieka szansa na start misji Artemis 1 w czerwcu. Teraz inżynierowie analizują przyczynę wycieku i w najbliższych godzinach będą musieli podjąć decyzję, czy problem uda się usunąć "na miejscu" i będzie można przeprowadzić jeszcze jeden test, czy też rakieta musi już wrócić do hangaru w celu wprowadzenia modyfikacji i dopiero wtedy wrócić na stanowisko startowe na jeszcze jeden test. Taka decyzja mogłaby opóźnić pierwszy start księżycowej rakiety o kolejne miesiące.
Z drugiej strony nie byłoby to absolutnie nic nowego. Jakby nie patrzeć, pierwotnie człowiek miał wystartować w lot powrotny na Księżyc już w 2024 roku, a już teraz wiadomo, że 2026 rok wydaje się realistyczny tylko dla największych optymistów.
Artemis 1 Wet Dress Rehearsal - Attempt 3

https://www.youtube.com/watch?v=qfqLjkAuGBo

https://spidersweb.pl/2022/04/sls-test-rakiety-proba-nr-3-wyciek-wodoru.html

Ta rakieta gra inżynierom NASA na nerwach. Kolejny nieudany test podniósł im ciśnienie.jpg

Ta rakieta gra inżynierom NASA na nerwach. Kolejny nieudany test podniósł im ciśnienie2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SpaceX zabierze w kosmos tajny ładunek amerykańskiego wywiadu?

2022-04-15. Daniel Górecki

Już 16 kwietnia, z militarnej bazy wojskowej Vandenberg Space Force Base w kosmos wyleci kolejna rakieta SpaceX Falcon 9, ale tym razem na jej pokładzie znajdzie się m.in. ściśle tajny ładunek National Reconnaissance Office, czyli amerykańskiego wywiadu.

SpaceX, będący własnością miliardera Elona Muska, poinformował, że zaplanowany na czwartek start został opóźniony co najmniej do soboty, bo strony potrzebują dodatkowego czasu na ukończenie ?przedstartowych procedur testowanych i sprawdzenie danych". Co jednak najciekawsze, tym razem rakieta Falcon 9 nie leci w kosmos z misją komercyjną, ale rządową - ta nosi nazwę NROL-85 i jest organizowana na zlecenie National Reconnaissance Office, czyli jednej z agencji Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych, zajmującej się rozpoznaniem strategicznym.
SpaceX szykuje rakietę Falcon 9 do tajnej misji
NRO rzadko zdradza specyfikę swoich misji i nawet okoliczności ich startu, co jest o tyle zrozumiałe, że mowa o jednostce zarządzającej flotą szpiegowskich satelitów, dostarczających bardzo wrażliwe dane wywiadowcze. I nie inaczej jest tym razem, bo jak dowiadujemy się od jego rzecznika, Nathana Pottera:

Nie jesteśmy upoważnieni do dyskutowania na temat specyfiki tego startu, możemy potwierdzić jedynie, że na ten rok mamy już ponad 6 zarezerwowanych i 12 zaplanowanych startów z ładunkiem na orbitę. Możemy też potwierdzić, że NRO jest jedyną organizacją biorącą udział w misji NROL-85. Nie obowiązuje tu współdzielenie startu.

 NRO zajmuje się również opracowaniem i startami satelitów lokalizujących i śledzących ruchy statków i najprawdopodobniej o takie właśnie wyposażenie chodzi tym razem - niezależni eksperci sugerują, że w ramach misji NROL-85 na orbicie pojawić mają się dwie nowe szpiegowskie jednostki satelitarne dla amerykańskiej marynarki wojennej.
Jak komentuje jeden z nich, Ted Molczan, w wypowiedzi dla Spaceflight Now, może to być kolejna para latających właśnie dwójkami satelitów typu Intruder, które nasłuchują sygnałów jednostek morskich celem ich identyfikacji, lokalizacji i śledzenia. Wskazują na to podobno wszystkie dane startowe rakiety Falcon 9 podane przez SpaceX, jak choćby planowana wysokość (1024-1221 km) czy czas startu, które pokrywają się z historycznymi danymi lotów dla satelitów Intruder.
Geolokalizują statki na morzach, wykrywając ich sygnał radiowy/radarowy. Zawsze pracują w parach
dodaje Marco Langbroek, który również jest przekonany, że SpaceX zabiera na orbitę satelity Intruder.

 
 Co warto podkreślić, za wcześniejsze starty NRO odpowiadało United Launch Alliance i jego rakiety Atlas V - ostatnie satelity Intruder zostały przez nie wyniesione z bazy Vandenberg w 2017 roku, a wcześniejsza para trafiła na orbitę w 2012 roku. Wydaje się więc, że sobotni start Falcon 9, na który NRO podpisało ze SpaceX umowę już w 2019 roku, idealnie pasuje do tej układanki - mija właśnie kolejne 5 lat.

 
Falcon 9 leci z tajną misją! Satelity szpiegowskie? /unitysphere /123RF/PICSEL


INTERIA
https://geekweek.interia.pl/astronomia/news-spacex-zabierze-w-kosmos-tajny-ladunek-amerykanskiego-wywiad,nId,5962420

SpaceX zabierze w kosmos tajny ładunek amerykańskiego wywiadu.jpg

SpaceX zabierze w kosmos tajny ładunek amerykańskiego wywiadu2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowa europejska rakieta wyniesie satelitę Sentinel-1C
2022-04-15. Mateusz Mitkow
Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) poinformowała w ostatnich dniach o zawarciu porozumienia z firmą Arianespace dotyczącą wystrzelenia ładunku w postaci satelity Sentinel-1C na pokładzie nowej europejskiej rakiety Vega C. Według obecnych planów, wystrzelenie ma dojść do skutku pierwszej połowie 2023 r.
Na początku obecnego miesiąca firma Arianespace oraz Europejska Agencja Kosmiczna poinformowały o podpisaniu umowy, na podstawie której nowa rakieta Vega C będzie odpowiedzialna za umieszczenie na orbicie kolejnego ważnego składnika europejskiej konstelacji satelitów obserwacji Ziemi, będącej trzonem programu Copernicus. Start owej misji został zaplanowany na pierwszą połowę 2023 r. Rakieta wystartuje z europejskiego kosmodromu znajdującego się w Gujanie Francuskiej. Nie ujawniono do szerszej wiadomości warunków omawianego kontraktu.
Sentinel-1C to trzeci z serii satelitów radarowych (SAR) europejskiej konstelacji obserwacji Ziemi. Ma zostać umieszczony na orbicie o wysokości 690 km nad Ziemią. Posłuży do zapewnia ciągłości zbierania danych dla wielu usług oferowanych w unijnym programie Copernicus, finansowanym przez Unię Europejską i Europejską Agencję Kosmiczną. Wyposażony w sensory SAR (pasmo C) dostarczać będzie zobrazowania radarowe całej powierzchni Ziemi.
Pierwsze dwie misje Sentinel-1 wystartowały dzięki rakietom Sojuz, lecz w związku z agresją militarną Federacji Rosyjskiej na Ukrainę doszło do zawieszenia współpracy z Rosją, co spowodowało wstrzymanie zaplanowanych dotąd lotów rakiet Sojuz z europejskiego kosmodromu Kourou. Nastąpiło też wycofanie personelu pochodzącego z przedsiębiorstwa NPO Ławoczkin obsługującego rosyjskie rakiety.
Obecnie na orbicie znajdują się dwa urządzenia będące elemantami owego programu. Działający od 2014 roku Sentinel-1A przekroczył już swój projektowany siedmioletni okres eksploatacji, ale nadal działa sprawnie i oczekuje się, że będzie służył jeszcze przez kilka lat. Natomiast wyniesiony na orbitę w 2016 r. Sentinel-1B pozostaje niedostępny dla naukowców z powodu anomalii technicznej. Z tego też powodu są wysokie oczekiwania wobec Sentinel-1C, żeby trafił na orbitę tak szybko, jak byłoby to możliwe.
Program Copernicus jest jednym z tego typu programów na świecie. Pomaga sprostać wyzwaniom środowiskowym badając takie zjawiska jak np. podnoszenie się poziomu mórz, zmniejszanie się pokrywy lodowej, klęski żywiołowe czy kryzys klimatyczny.
Artystyczna wizja nowej rakiety Vega C na stanowisku startowym
Fot. ESA

Fot. ESA

SPACE24
https://space24.pl/satelity/obserwacja-ziemi/nowa-europejska-rakieta-wyniesie-satelite-sentinel-1c

Nowa europejska rakieta wyniesie satelitę Sentinel-1C.jpg

Nowa europejska rakieta wyniesie satelitę Sentinel-1C2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rosja: wojskowa konstelacja Liana zyskała kolejny składnik
2022-04-15. Mateusz Mitkow
Federacja Rosyjska przeprowadziła udany start rakiety nośnej Sojuz 2.1b wynosząc na orbitę wojskowego satelitę rozpoznania elektromagnetycznego Lotos. Owe urządzenie stało się kolejnym elementem rosyjskiego systemu zwiadu satelitarnego nowej generacji - Liana. Satelity Lotos-S1 mają zastąpić radziecką konstelację Celina-2.
Wraz z początkiem obecnego miesiąca Rosja z powodzeniem wyniosła na orbitę nowe urządzenie rozpoznania elektronicznego, które posłuży do celów wojskowych. Instrument ten będzie stanowić kolejny składnik rozwijanej obecnie konstelacji Liana. Jej celem jest zbieranie danych wywiadowczych o obiektach wojskowych znajdujących się na ziemi, lądzie i w powietrzu.
Start został przeprowadzony w dniu 7 kwietnia br. o godz. 13:20 czasu polskiego z wojskowego kosmodromu Plesieck na północy Rosji. Satelita (o masie ok. 6 t.) został wyniesiony na niską orbitę okołoziemską o inklinacji 67 stopni. Dołączył do pięciu innych urządzeń tejże serii, która ma zastąpić radziecką konstelację Celina-2. Przez najbliższe tygodnie omawiany sputnik będzie aktywowany, by móc być w pełni gotowym do użytku przez rosyjskie wojsko.
Było to również już 7. wystrzelenie satelity konstelacji rozpoznania elektromagnetycznego nowej generacji o nazwie Liana, składającej się z dwóch serii satelitów: Lotos-S1 i Pion-NKS, których celem jest przechwytywanie sygnałów radiowych i przekazywanie zebranych informacji do analizy. Ostatni start sputnika Lotos-S1 miał miejsce w lutym 2021 r., a następnie 25 czerwca 2021 r. do konstelacji dołączył pierwszy instrument Pion-NKS.
Początki konstelacji Liana sięgają 1993 r., kiedy to rosyjskie ministerstwo obrony nakazało rozpoczęcie prac nad nową konstelacją, będąca w stanie zastąpić wcześniej wspomniany system Celina-2. Ze względu na poważne problemy finansowe ówczesnego państwa rosyjskiego projekt na wiele lat został odłożony, co skutkowało wieloletnimi opóźnieniami w debiucie satelity Lotos-S, a nastąpiło to dopiero w 2009 r. Kolejne loty miały miejsce kilka lat później odpowiednio w 2014, 2017, 2018 oraz w 2021 roku.
Przeznaczenie wojskowe satelity zwiększa możliwości obronne Rosji. Oprócz wykrywania i analizowania sygnałów radiowych sputnik pozwala na namierzenie celów różnego rodzaju. Opisywane urządzenia są też wyposażone w środki walki elektronicznej.

Fot. mil.ru

Satelita Lotos-S1
Fot. KB Arsenal

SPACE24
https://space24.pl/bezpieczenstwo/technologie-wojskowe/rosja-wojskowa-konstelacja-liana-zyskala-kolejny-skladnik

 

Rosja wojskowa konstelacja Liana zyskała kolejny składnik.jpg

Rosja wojskowa konstelacja Liana zyskała kolejny składnik2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sektor kosmiczny 1 ? 17 kwietnia 2022
2022-04-15. Redakcja
Zapraszamy do relacji z sektora kosmicznego z dni 1 ? 17 kwietnia 2022.
(Poczekaj na załadowanie relacji. Jeśli ?nie działa? ? odśwież stronę).
Jeśli masz ?news? ? wyślij email na kontakt (at) kosmonauta.net
Zapraszam tu taj na całą relację
https://kosmonauta.net/2022/04/sektor-kosmiczny-1-17-kwietnia-2022/

Sektor kosmiczny 1 ? 17 kwietnia 2022.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różowy Księżyc zalśni tej nocy
2022-04-15. Autor: anw/dd Źródło: tvnmeteo.pl


Księżyc w sobotę znajdzie się w fazie pełni. Oznacza to, że tarczę naszego naturalnego satelity będzie można podziwiać w całej okazałości. Pełnia przypadająca w kwietniu nazywana jest Różowym Księżycem.
Kulminacyjny moment pełni Księżyca nastąpi w sobotę 16 kwietnia o godzinie 20.57. Aby móc jak najlepiej podziwiać to zjawisko astronomiczne, powinniśmy spoglądać na naszego naturalnego satelitę z dala od miast, a więc najlepiej na zaciemnionych, wiejskich obszarach. Gdy jest to niemożliwe, wybierzmy w mieście takie miejsce, którego nie oświetlają mocno latarnie.

Pełnia Różowego Księżyca. Skąd nazwa?
Nazwa kwietniowej pełni nie nawiązuje do barwy tarczy Księżyca, nie zmienia on bowiem swojego koloru. Nazwa ta pochodzi od ale barwy kwiatów floksu, których okres kwitnienia na terenach Ameryki Północnej rozpoczyna się właśnie w tym miesiącu. Oryginalne pochodzenie nazw nadawanych każdej pełni Księżyca sięga do rdzennych Amerykanów.

Inne nazwy kwietniowej pełni to Pełnia Kiełkującej Trawy, Pełnia Jajeczna i Pełnia Rybna.
Pełnia Księżyca - jak powstaje to zjawisko
Pełnia jest jedną z czterech faz Księżyca. Dochodzi do niej, kiedy nasz naturalny satelita znajduje się w opozycji do Słońca, czyli po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce. Podczas pełni tarcza Księżyca jest widoczna w całości, ponieważ jest w pełni oświetlona przez światło słoneczne. W tym samym czasie druga strona nie jest oświetlona w ogóle. Co ile jest pełnia? Pełnia występuje średnio co 29,5 dnia.
Wpływ Księżyca na Ziemię widać przede wszystkim w postaci pływów. Jest to regularne podnoszenie się i opadanie poziomu wody w morzach i oceanach. Zjawisko to dobrze widoczne jest na oceanach. Na Morzu Bałtyckim jest praktycznie niedostrzegalne.
Autor:anw/dd
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA's Scientific Visualization Studio
Fazy KsiężycaNASA/Bill Dunford

KsiężycPAP/Adam Ziemienowicz

https://tvn24.pl/tvnmeteo/ciekawostki/pelnia-rozowego-ksiezyca-2022-wielkanoc-kiedy-bedzie-mozna-ja-ogladac-jak-sie-przygotowac-5676982

Różowy Księżyc zalśni tej nocy.jpg

Różowy Księżyc zalśni tej nocy2.jpg

Różowy Księżyc zalśni tej nocy3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

POLSA i CONAE nawiązują współpracę
2022-04-15.
13 kwietnia br. w Argentynie Prezes Polskiej Agencji Kosmicznej Grzegorz Wrochna i Dyrektor Wykonawczy i Techniczny Argentyńskiej Agencji Kosmicznej CONAE, Raúl Kulichevsky podpisali Memorandum of Understanding. Porozumienie reguluje wstępne warunki współpracy pomiędzy polskim a argentyńskim sektorem kosmicznym.
Podczas wizyty przedstawicieli polskiego sektora kosmicznego w Argentynie doszło do podpisania wstępnych warunków współpracy pomiędzy POLSĄ a CONAE. Jest to kolejny element rozpoczęcia ścisłej kooperacji pomiędzy Polską a Argenttyną. Jak oznajmił szef POLSA prof. Grzegorz Wochna - podpisanie porozumienia z Argentyńską Agencją Kosmiczną ma umożliwić wymianę informacji oraz koordynację działań obu stron.
Umowa o współpracy jest wynikiem bardzo ważnej kooperacji z POLSA, którą prowadzimy od 2021r., od czasu naszego udziału w Space Week w Dubaju. W ciągu tych kilku miesięcy kontakty między zespołami technicznymi obu agencji kosmicznych przebiegały bardzo intensywnie i doprowadziły do podpisania umowy, która otwiera bardzo dobre możliwości współpracy nie tylko między agencjami, ale także między firmami zaplecza technologicznego obu krajów
Raúl Kulichevsky, Dyrektor Wykonawczy i Techniczny CONAE
Oprócz prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej, w wydarzeniu podpisania omawianego dokumentu wzięła udział także Ambasador Polski w Argentynie Aleksandra Piątkowska oraz przedstawiciel Ministerstwa Rozwoju i Technologii Dariusz Latoszek. Należy także przypomnieć, że podczas dotychczasowej wizyty w Argentynie dwie polskie firmy: Creotech Instruments SA i Cloudferro Sp. z o.o.  podpisały porozumienia z przedstawicielami argentyńskiego sektora kosmicznego, dzięki czemu możliwy będzie rozwój i komercjalizacja platformy ?Big Data" do przetwarzania satelitarnych zobrazowań Ziemi.
COANE (Krajowa Komisja ds. Aktywności Kosmicznej Argentyny, Comisión Nacional de Actividades Espaciales) powstała w 1991 r. Odpowiada za argentyński program kosmiczny w wymiarze cywilnym. Program ten jest w większości skoncentrowany na obserwacji Ziemi, eksploracji i rozwoju technologicznym.
CONAE do tej pory wysłała na orbitę cztery własne satelity SAC (pozostałe wprowadzone na orbitę argentyńskie satelity należały do jednostek badawczych lub firm prywatnych). Argentyna należy do wąskiej grupy krajów, które mogą nie tylko rozwijać własne technologie w przemyśle satelitarnym, ale również projektować i produkować satelity telekomunikacyjne.
CONAE niedawno zatwierdziła wstępną wersję nowego Narodowego Planu Kosmicznego, który obowiązywać będzie do 2027 r. W 2018 r. Argentyna przeznaczyła na rozwój sektora kosmicznego ok. 110 mln USD. Ze względu na kryzys gospodarczy oraz pandemię COVID-19 środki te zostały jednak znacznie ograniczone ? do 45 mln USD w 2020 r.
Żródło: POLSA
Fot. POLSA

SPACE24
https://space24.pl/polityka-kosmiczna/swiat/polsa-i-conae-nawiazuja-wspolprace

POLSA i CONAE nawiązują współpracę.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak wygląda wschód słońca na Marsie. Lądownik InSight przysłał nowe zdjęcia
2022-04-15. Radek Kosarzycki
Zdjęcia z powierzchni Marsa są jednymi z najciekawszych. Owszem, oglądanie odległego wszechświata, gwiazd, gromad kulistych i całych galaktyk jest fascynujące, ale przekazuje nam jedynie obraz odległych obiektów widocznych z otoczenia Ziemi. Zdjęcia z Marsa są czymś zupełnie innym.
Zdjęcia powierzchni Marsa wykonane z? powierzchni Marsa sprawiają, że możemy zobaczyć co nasze oczy widziałyby albo będą widziały, kiedy już dotrzemy na powierzchnię Czerwonej Planety. Choć na przestrzeni ostatnich ponad czterech miliardów lat ani jeden człowiek nigdy nie stał na powierzchni Marsa, to mamy tam już swoich wysłanników. Na Marsie od kilkudziesięciu lat regularnie lądują łaziki, helikoptery i lądowniki. Dzięki temu na powierzchnię Marsa dotarły także aparaty fotograficzne, które są w stanie wykonywać zdjęcia nie tylko otoczenia, ale nieba widocznego z powierzchni Marsa. Czasami na tym niebie widoczne są księżyce, czasami chmury, czasami nawet Ziemia. Jednak nawet widok Słońca z powierzchni Marsa będzie czymś zupełnie nowym niż to, do czego przywykliśmy na Ziemi.
Lądownik InSight kilka dni temu (10 kwietnia) wykonał na Marsie zdjęcie zachodzącego Słońca. Zdjęcie dotarło na Ziemię w pakiecie danych przesłanych trzy dni później. Dzięki temu, że lądownik zamiast jednego wykonał kilka zdjęć wschodzącego Słońca, możemy nawet obejrzeć bardzo krótki timelapse tego wydarzenia.
Warto tutaj zauważyć, że jeżeli kiedykolwiek zdecydujecie się w przyszłości na wyprowadzkę na Marsa, będziecie musieli zapomnieć o uroku czerwonawego wschodu i zachodu Słońca. To, co widać na zdjęciu i animacji powyżej, to jest dokładnie tym, co zobaczycie na własne oczy.
Wschód i zachód Słońca na Marsie są ponure i sprawiają, że pod koniec dnia niebo robi się niebieskie, a nie czerwone. Z drugiej strony przez cały dzień jest czerwono, więc jedynie następuje swego rodzaju odwrócenie ról.
Różnice między wschodami i zachodami słońca na Ziemi i na Marsie spowodowane są przez różny skład i gęstość atmosfery na obu planetach. Światło emitowane przez naszą Gwiazdę Dzienną przechodzi przez zupełnie różne atmosfery i rozprasza się na zupełnie innych jej komponentach, w efekcie zmienia się to, co pozostaje dla oczu obserwatora znajdującego się na jednej czy drugiej planecie.
Lądownik InSight to platforma stacjonarna wyposażona w niezwykle czuły sejsmometr wykrywający od listopada 2018 r. nawet delikatne wstrząsy we wnętrzu Czerwonej Planety. W styczniu 2022 r. z uwagi na silną burzę pyłową lądownik przeszedł w tryb uśpienia, z którego wybudził się dopiero 15 lutego. Aktualnie inżynierowie zakładają, że lądownik będzie pracował jeszcze do grudnia 2022 r., kiedy to zakończy swoją misję na dobre.

Wschód Słońca na Marsie widziany przez lądownik InSight

NASA Mars InSight Overview
https://www.youtube.com/watch?v=LKLITDmm4NA

https://spidersweb.pl/2022/04/ladownik-insight-wschod-slonca-na-marsie.html

Tak wygląda wschód słońca na Marsie. Lądownik InSight przysłał nowe zdjęcia.jpg

Tak wygląda wschód słońca na Marsie. Lądownik InSight przysłał nowe zdjęcia2.jpg

Tak wygląda wschód słońca na Marsie. Lądownik InSight przysłał nowe zdjęcia3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hubble ustala rozmiary komety C/2014 UN271
2022-04-16. Krzysztof Kanawka
Wyjątkowo interesująca obserwacja teleskopu Hubble.
Kosmiczny teleskop Hubble (HST) określił rozmiary największej z dotychczas odkrytych komet ? C/2014 UN271 Bernardinelli-Bernstein.
2014 UN271 został odkryty w 2014 roku i został zaklasyfikowany jako ?obiekt transneptunowy?. Tego typu obiektów wykryto już dużo, a wiele z nich ma bardzo eliptyczne orbity. Tak też jest w przypadku 2014 UN271 ? peryhelium orbity sięga mniej więcej orbity Saturna (10,9 jednostki astronomicznej).
Warto tu dodać, że obecna prawidłowa nazwa tego obiektu to C/2014 UN271 Bernardinelli-Bernstein ? klasyfikacja ?kometarna?.
To co jest interesujące w przypadku 2014 UN271 to szacowane rozmiary. Do początku 2022 roku astronomowie uważali, że 2014 UN271 może mieć średnicę od około 150 km do nawet 350-400 km. Jest to dość ?niedaleko? od określenia 2014 UN271 mianem planety karłowatej.
Na początku stycznia 2022 roku HST wykonał serię obserwacji komety 2014 UN271. Dzięki tym obserwacjom udało się ustalić średnicę tej komety na około 135 km. Jednocześnie kometa 2014 UN271 ma masę około 100 tysięcy razy większą od masy typowej małej komety.
Peryhelium 2014 UN271 nastąpi na początku 2031 roku. Jest zatem sporo czasu na zaprojektowanie misji kosmicznej oraz wybór rakiety nośnej. Z tej perspektywy sytuacja w tym przypadku jest nieco inna niż podczas przelotu pierwszego ?międzygwiezdnego gościa? ? 1I/2017 U1.
(NASA, ESA)
Hubble Confirms Largest Comet Nucleus Ever Seen
https://www.youtube.com/watch?v=fAEjtd7pqAE
HST obserwuje 2014 UN271 / Credits ? NASA Goddard

https://kosmonauta.net/2022/04/hubble-ustala-rozmiary-komety-c-2014-un271/

 

Hubble ustala rozmiary komety C2014 UN271.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chińscy astronauci wrócili z historycznej misji
2022-04-16. Opracowanie:
Waldemar Stelmach
To była najdłuższa załogowa misja kosmiczna w historii Chin. Troje tajkonautów powróciło w sobotę na Ziemię po 183 dniach spędzonych na orbicie, gdzie brali udział w budowie pierwszej chińskiej stacji kosmicznej Tiangong.
Na powstającej stacji kosmicznej członkowie misji Shenzhou 13, tajkonauci Zhai Zhigang, Ye Guangfu i Wang Yaping, przeprowadzili między innymi eksperyment związany z dokowaniem towarowych statków kosmicznych, które mają dostarczać na stację zaopatrzenie - przekazały chińskie media.
W czasie misji Wang stała się pierwszą Chinką w historii, która odbyła spacer w przestrzeni kosmicznej.
Załoga wyruszyła na orbitę w październiku 2021 roku. Była to piąta z 11 misji zaplanowanych w ramach budowy stacji Tiangong. W następnej kolejności przewidziano bezzałogową misję Tianzhou 4 oraz kolejną misję załogową, Shenzhou 14, ponownie z udziałem trojga tajkonautów.
Tiangong.
Na powstającej stacji kosmicznej członkowie misji Shenzhou 13, tajkonauci Zhai Zhigang, Ye Guangfu i Wang Yaping, przeprowadzili między innymi eksperyment związany z dokowaniem towarowych statków kosmicznych, które mają dostarczać na stację zaopatrzenie - przekazały chińskie media.
W czasie misji Wang stała się pierwszą Chinką w historii, która odbyła spacer w przestrzeni kosmicznej.
Załoga wyruszyła na orbitę w październiku 2021 roku. Była to piąta z 11 misji zaplanowanych w ramach budowy stacji Tiangong. W następnej kolejności przewidziano bezzałogową misję Tianzhou 4 oraz kolejną misję załogową, Shenzhou 14, ponownie z udziałem trojga tajkonautów.
Zgodnie z zapowiedziami Tiangong (Niebiański Pałac) ma zacząć działać przed końcem 2022 roku.
Chiny zdecydowały się na budowę własnej stacji między innymi dlatego, że z powodu sprzeciwu USA odcięte były od badań prowadzonych na działającej od ponad 20 lat Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Tiangong.
Na powstającej stacji kosmicznej członkowie misji Shenzhou 13, tajkonauci Zhai Zhigang, Ye Guangfu i Wang Yaping, przeprowadzili między innymi eksperyment związany z dokowaniem towarowych statków kosmicznych, które mają dostarczać na stację zaopatrzenie - przekazały chińskie media.
W czasie misji Wang stała się pierwszą Chinką w historii, która odbyła spacer w przestrzeni kosmicznej.
Załoga wyruszyła na orbitę w październiku 2021 roku. Była to piąta z 11 misji zaplanowanych w ramach budowy stacji Tiangong. W następnej kolejności przewidziano bezzałogową misję Tianzhou 4 oraz kolejną misję załogową, Shenzhou 14, ponownie z udziałem trojga tajkonautów.
Zgodnie z zapowiedziami Tiangong (Niebiański Pałac) ma zacząć działać przed końcem 2022 roku.
Chiny zdecydowały się na budowę własnej stacji między innymi dlatego, że z powodu sprzeciwu USA odcięte były od badań prowadzonych na działającej od ponad 20 lat Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Zobacz również:
?    W stronę Ziemi leci największa kometa, jaką kiedykolwiek widzieliśmy
?    3800 lat temu w Amerykę Południową uderzyło 20-metrowe tsunami
?    ESA zrywa współpracę z Rosją w misjach kosmicznych
?    Naukowcy odmłodzili komórki skóry o 30 lat. Na razie w laboratorium

Źródło:  PAP
RADIO RMF24

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-chinscy-astronauci-wrocili-z-historycznej-misji,nId,5964448#crp_state=1

Chińscy astronauci wrócili z historycznej misji.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy inżynierowie finalistami w zawodach łazików księżycowych
2022-04-15.
Inżynierowie Sieci Badawczej Łukasiewicz PIAP znaleźli się w piątce finalistów w konkursie Space Resources Challenge organizowanym przez ESA i ESRIC. Naukowcy zbudowali łazik do prowadzenia rozpoznawania surowcowego na Księżycu.
Inżynierowie z Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów PIAP przeszli etap selekcji i znaleźli się w gronie 13 instytucji z Europy i Kanady zakwalifikowanych do udziału Space Resources Challenge. W listopadzie 2021 udali się do Holandii na specjalnie przygotowany przez ESA tor testowy oddający środowisko księżycowe. W określonym czasie mieli pokonać przeszkody terenowych oraz zebrać dane o ciekawych strukturach geologicznych. Wywiązali się z tego zadania i po ocenie komisji konkursowej znaleźli się w gronie 5 finalistów.
,, Obecność na zawodach Europejskiej Agencji Kosmicznej to niesamowite doświadczenie.
Dr hab. inż. Piotr Szynkarczyk, dyrektor PIAP Sieci Badawczej Łukasiewicz
Możemy obserwować, jak roboty sprawdzają się w zadaniach związanych z przeszukiwaniem nieprzyjaznego środowiska. Takie zastosowanie robotyki będzie podstawą przyszłej eksploracji Układu Słonecznego, a europejskie podmioty mogą odegrać w tym działaniu istotną rolę. Sam udział w takim przedsięwzięciu to marzenie każdego inżyniera - dodaje Szynkarczyk.
Czym jest konkurs Space Resources Challenge?
Celem konkursu Space Resources Challenge jest zaproponowanie i przetestowane systemu robotycznego rozpoznania surowcowego na Księżycu, dla umożliwienia przyszłej eksploatacji zasobów pozaziemskich.
,, Nie wiedzieliśmy, jaki teren będzie musiał pokonać nasz robot i co może sprawić mu kłopoty.
Jakub Główka, kierownik działu odpowiedzialnego za przygotowanie do konkursu
Dlatego gdy dojechaliśmy do kluczowego fragmentu i zobaczyliśmy w kamerach ślady pozostawione przez nas na badanej powierzchni, poczuliśmy się jak prawdziwi odkrywcy. Teraz chcielibyśmy zdecydowanie poprawić nasz wynik. - dodaje Główka.
W skład zespołu wchodzą inżynierowie z PIAP - Jakub Główka, Filip Jędrzejczyk, Michał Bryła oraz Łukasz Kruszewski z Instytutu Nauk Geologicznych PAN.
Jaki jest cel konkursu Space Resources Challenge?
Pięciu zwycięzców tego etapu konkursu Space Resources Challenge będzie miało zapewnione finansowanie na udoskonalenie swojego rozwiązania i podejście do podobnego testu jeszcze raz we wrześniu 2022. Tam zwycięzca będzie tylko jeden. Otrzyma on szansę rozwinięcia technologii i wpisania się w łańcuch dostaw ESA na potrzeby lotu na Księżyc.
Finalista ma dostarczyć gotowe elementy, które wraz z całym systemem mają wylądować w rejonie Bieguna Południowego Księżyca w 2029 roku w ramach misji European Large Logistic Lander. To jedna z kilku obecnie planowanych misji księżycowych obok misji NASA Artemis.
Polski łazik w ESA
Wysłany na zawody robot to platforma mobilna ważąca 100 kilogramów przeznaczona do wizualnego rozpoznania terenu. Robot wyposażony jest w specjalistyczne kamery i gąsienicowo - kołowy system napędu zapewniający zwiększoną mobilność w trudnych warunkach terenowych.
źródło: PIAP Łukasiewicz
Michał Bryła, Łukasz Kruszewski, Filip Jędrzejczyk i Jakub Główka. Fot. Sieć Badawcza Łukasiewicz PIAP
https://nauka.tvp.pl/59655038/polscy-inzynierowie-finalistami-w-zawodach-lazikow-ksiezycowych

Polscy inżynierowie finalistami w zawodach łazików księżycowych.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masa czerwonych olbrzymów ?skradziona? przez gwiezdnych sąsiadów
2022-04-16.
Astronomowie zidentyfikowali nowy, smuklejszy typ czerwonego olbrzyma. Tylko około 40 takich gwiazd istnieje w morzu tysięcy w Drodze Mlecznej.
Astronomowie z Uniwersytetu w Sydney po raz pierwszy znaleźli szczuplejszy typ czerwonego olbrzyma. Gwiazdy te uległy dramatycznej utracie masy, prawdopodobnie z powodu zachłannego gwiezdnego towarzysza. Odkrycie, opublikowane w Nature Astronomy, jest ważnym krokiem naprzód w zrozumieniu życia gwiazd w Drodze Mlecznej ? naszych najbliższych sąsiadów.
W naszej Galaktyce znajdują się miliony gwiazd typu czerwony olbrzym. Te chłodne i świetliste obiekty są tym, czym nasze Słońce stanie się za cztery miliardy lat. Od pewnego czasu astronomowie przewidywali istnienie mniejszych czerwonych olbrzymów. Po znalezieniu kilku z nich, zespół astronomów może wreszcie potwierdzić ich istnienie.
Mieliśmy ogromne szczęście, że znaleźliśmy około 40 smuklejszych czerwonych olbrzymów, ukrytych w morzu normalnych. Smuklejsze czerwone olbrzymy są albo mniejsze, albo mniej masywne niż normalne czerwone olbrzymy ? mówi główny autor pracy, doktorant Yaguang Li z Uniwersytetu w Sydney.
Jak i dlaczego chudną? Większość gwiazd w kosmosie występuje w układach podwójnych ? są to dwie gwiazdy związane ze sobą grawitacyjnie. Gdy gwiazdy w bliskich układach podwójnych rozszerzają się, co ma miejsce w miarę starzenia się gwiazd, część materii może dotrzeć do sfery grawitacyjnej towarzysza i zostać z niej wyssana. W przypadku stosunkowo małych czerwonych olbrzymów sądzimy, że towarzysz może być obecny ? powiedział Li.
Wewnątrzgalaktyczne poszukiwanie skarbów
Zespół przeanalizował archiwalne dane z Kosmicznego Teleskopu Keplera. Od 2009 do 2013 roku teleskop ten nieustannie rejestrował zmiany jasności dziesiątków tysięcy czerwonych olbrzymów. Korzystając z tego niezwykle dokładnego i dużego zbioru danych, zespół przeprowadził dokładny spis tej gwiezdnej populacji, zapewniając podstawy do wykrycia wszelkich odchyleń.
Odkryto dwa rodzaje niezwykłych gwiazd: czerwone olbrzymy o bardzo niskiej masie oraz słabo świecące (ciemniejsze) czerwone olbrzymy.
Gwiazdy o bardzo niskiej masie mają masę zaledwie od 0,5 do 0,7 masy Słońca, czyli około połowy jego masy. Gdyby gwiazdy o niskiej masie nie straciły nagle na masie, ich masa wskazywałaby, że są starsze niż wiek Wszechświata ? co jest niemożliwe.
Kiedy po raz pierwszy otrzymaliśmy masy tych gwiazd, myśleliśmy, że coś jest nie tak z pomiarami ? powiedział Li. Ale okazało się, że nie było.
Z kolei gwiazdy słabo świecące mają normalne masy, od 0,8 do 2 mas Słońca. Są one jednak znacznie mniej ?olbrzymie? niż się spodziewamy ? powiedział współautor badania, dr Simon Murphy z Uniwersytetu Southern Queensland. Odchudziły się nieco, a ponieważ są mniejsze, są również słabsze, stąd ?niedoświetlone? w porównaniu z normalnymi czerwonymi olbrzymami.
Znaleziono tylko siedem takich słabo świecących gwiazd, ale autorzy podejrzewają, że w próbce ukrywa się ich znacznie więcej. Problem polega na tym, że większość z nich bardzo dobrze radzi sobie z wtapianiem się w otoczenie. Znalezienie ich było prawdziwym poszukiwaniem skarbów ? powiedział dr Murphy.
Tych niezwykłych punktów danych nie można było wyjaśnić prostymi oczekiwaniami związanymi z ewolucją gwiazd. Doprowadziło to badaczy do wniosku, że musi działać inny mechanizm, który zmusza te gwiazdy do dramatycznej utraty masy: kradzież masy przez pobliskie gwiazdy.
Gwiezdny spis ludności
Aby określić właściwości czerwonych olbrzymów, badacze oparli się na asterosejsmologii ? badaniu drgań gwiazd.
Tradycyjne metody badania gwiazd ograniczają się do ich właściwości powierzchniowych, na przykład temperatury i jasności. Natomiast asterosejsmologia, która wykorzystuje fale dźwiękowe, sięga głębiej. Fale przenikają do wnętrza gwiazdy, dając nam bogate informacje w innym wymiarze ? powiedział Li.
Dzięki tej metodzie badacze mogli precyzyjnie określić etapy ewolucji gwiazd, ich masy i rozmiary. Gdy przyjrzeli się rozkładom tych właściwości, od razu zauważyli coś niezwykłego: niektóre gwiazdy mają bardzo małe masy i rozmiary.
Opracowanie:
Agnieszka Nowak
Więcej informacji:
?    Giant stars undergo dramatic weight loss program
?    Discovery of post-mass-transfer helium-burning red giants using asteroseismology
Źródło: Uniwersytet w Sydney
Na ilustracji: W układzie podwójnym typu Mira czerwony olbrzym przenosi masę do białego karła. Źródło: NASA/CXC/M.Weiss.

https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/masa-czerwonych-olbrzymow-skradziona-przez-gwiezdnych-sasiadow

 

Masa czerwonych olbrzymów ?skradziona? przez gwiezdnych sąsiadów.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mars: Ingenuity z rekordowym 25. lotem
2022-04-16. Mateusz Mitkow
Marsjański wiropłat NASA bije kolejne rekordy na Czerwonej Planecie. Podczas ostatniego, 25. lotu, urządzenie przeleciało rekordowy jak dotąd dystans, poruszając się z także rekordową prędkością.
Na początku kwietnia doszło do kolejnego lotu autonomicznego pojazdu Ingenuity na Marsie. Nie był to zwyczajny lot, gdyż podczas niego urządzenie przebyło rekordową odległość 704 m, poruszając się z prędkością 5,5 m/s. Opisywana aktywność trwała 161 s i była 25. przelotem na Czerwonej Planecie. Dla Ingenuity był to także drugi lot w ciągu zaledwie kilku dni i piąty w ciągu ostatnich 30 dni. Sam pojazd prowadząc od roku aktywność na Marsie nie wykazał do żadnych oznak zużycia.
Podczas najświeższego lotu mimo wszystko nie udało się przebić aktualnego rekordu czasu trwania - wynosi on 169,5 s i padł podczas ubiegłorocznej, sierpniowej aktywności. Warte podkreślenia jest także to, że opisywane urządzenie przekroczyło oczekiwania swojej żywotności i to aż pięciokrotnie. Ingenuity został opracowany jako demonstrator technologii, więc NASA planowała przeprowadzenie zaledwie pięciu lotów, lecz w tym momencie możemy spoglądać, jak miniaturowy autonomiczny wiropłat sprawuje się, zbliżając się do liczby trzydziestu przelotów.
Fot. NASA JPL
SPACE24
https://space24.pl/nauka-i-edukacja/mars-ingenuity-z-rekordowym-25-lotem

Mars Ingenuity z rekordowym 25. lotem.jpg

Mars Ingenuity z rekordowym 25. lotem2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal * forumastronomiczne.pl * (2010-2023)