Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.03.2017 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. IC405 to piękna mgławica emisyjno-refleksyjna otaczająca nieregularną gwiazdę zmienną AE Aur. Położona jest w bogatym w materię międzygwiazdową obszarze Drogi Mlecznej, a oddalona jest od nas o około 1500 lat świetlnych. Na podstawie ruchu własnego gwiazdy AE Aur badacze przypuszczają, że przywędrowała ona w obecne położenie z okolic Pasa Oriona. Mgławica jest emisyjno-refleksyjna, ale póki co wyszła mi jedynie emisyjna. Na część refleksyjną ostrzę sobie zęby w Zatomiu, bo pod niebem podmiejskim to nie ma co się spinać za bardzo, a na zlocie będą może lepsze warunki na refleksję Materiał zebrany w lutym 2017. TS130/910 0.79x, QHY163M, EQ6, Baader HaRGB 360:50:50:50 minut, niebo podmiejskie, przejrzystość średnia, seeing średni. I sam wodór:
    8 punktów
  2. Wczorajsze zdjęcie i filmik z Zakopanego. Udało się trochę postrzelać lornetką filmik poniżej: zakopane1.mp4
    5 punktów
  3. Chmurwny sezon A.D. 2017 czas zacząć. Z wyjątkowo ciepłej, ostatniej niedzieli ( 19 st. C o godzinie 13.00 w cieniu ), z działeczki. Było ognisko, kiełbaski, orzeźwiające mikstury dziwaczne, rzeka, która wraca do pierwotnego koryta po wcześniejszych roztopach oraz chmurki, które w końcu zaczęły przypominać chmury, na przemian z przebijającym się przez nie Słoneczkiem, którego ciepłe promienie subtelnie pieściły wygłodniałą takich bodźców zwiotczałą po zimie skórę. Wiosna, panie sierżancie...
    5 punktów
  4. Jakie 2 stopnie? Gdzie? Jest z 10 stopni na plusie minimum...
    4 punkty
  5. Dziękuję wszystkim uczestnikom konkursu za wspaniałe pomysły oraz za poświęcony czas. Dziękuję wszystkim którym chciało się oddać głos w ankiecie. Oficjalnie ogłaszam że na XIV Zlocie Astronomicznym w Zatomiu będziemy paradować w koszulkach które zaprojektował DarX86. PROJEKT 2 Darkowi serdecznie gratuluję zwycięstwa, tradycyjnie nagrodą jest koszulka gratis. Za chwilę ruszy wątek z zapisami.
    3 punkty
  6. Zaczaiłem się dziś pierwszy raz w tym roku z 8 calową baryłeczką na Księżyc. Wizualnie w okularze 16mm pięknie się prezentował, jednak dynamika takiego obrazu na żywo jest dużo większa, niż zdjęć. Potem nakręciłem kilka filmów, ale seeing jak się okazało nie pozwalał na wiele. Poniżej 3 kadry z dzisiejszego wieczoru - SCT 8", TV x2, ASI290MM. Okolice krateru Ptolemaeus (filtr Baader Red): Okolice krateru Deslandres (filtr Baader IR pass 685): I okolice krateru Morteus w pobliżu bieguna południowego (filtr Baader IR pass 685):
    3 punkty
  7. Dla tych co woleliby czytać w pdf - plik do pobrania znajduje się na dole postu. Kiedy skończyłem odmawiać modlitwę, wróciłem do swojej komnaty i postąpiłem prosto do okna. Udałem się tam w celu pozbycia się nadmiaru śliny, której nie miałem akurat ochoty przełykać. Złapałem za klamkę, pociągnąłem szybkim ruchem okno i splunąłem. Widocznie tak miało właśnie być. Najwyraźniej, miałem zebrać w sobie tę ślinę, by w rozwoju wypadków nieuzasadnionych, skończyć na polu wichrowym ? kilkanaście kilometrów od domu mego. Ot wyplułem, podniosłem wzrok ku górze ? jak to zwykłem zawsze robić, wychylając łeb przez okno ? i moje oczy ujrzały, ostro przeszywające gwiazdy. Gdyby kto spojrzał na mą twarz w tym momencie zabawnym, zobaczył by jak nagle moje oczy rozszerzają się, niczym na widok nagości niespodziewanej. Dusza rozpromieniała i uczułem podniecenie, a po chwili przeszył mnie malutki domysł oszustwa. Udałem się bez wyraźniejszej potrzeby do kuchni ? gdzie z radosnym okrzykiem, popatrzyłem w lustro na człowieka w stanie ożywienia i wróciłem szybko do pokoju, by raz jeszcze otworzyć to cudowne okno. Chciałem się upewnić, czy nie wsadziłem czasem głowy, nie do tego dworu, lecz kiedy wychyliłem się ponownie ? znowu ujrzałem gwiazdy. W świerkach płonął Syriusz i był prawdziwy ? jasny i białawy. Orion za południkiem, także nie sprawiał wrażenia ułudy. Z prawej wisiał jasno-żółty rogal, do którego przyklejone było światło popielate. Wyżej były Hiady i Plejady. Wszystko było najprawdziwsze i znajdowało się tam, gdzie znajdować się powinno o tej porze. Zamknąłem okno i znalazłem się nagle w innej komnacie. W rogu stał teleskop. Jego rozmiary pomogły mi szybko powziąć decyzję. Po kwadransie byłem gotów i jechałem już w swoim wozie, polną w kierunku drogi krajowej numer 816. Dojechałem po kilometrze do ów szosy i zatrzymałem się przed asfaltową nadbużanką. Doły z jakimi zmagałem się przez ten kilometr, nie pozwoliły zbytnio skupić się nad wybraniem miejsca i rozmyślałem jeszcze kilka dobrych chwil, nim ruszyłem w lewo. W moim oknie, wraz ze mną płynął Księżyc na którego spoglądałem ze lekkim niesmakiem. Niesmak zamienił się po chwili w odrazę, gdy zrozumiałem, że gna on na miejsce do którego zmierzam. Po około dziewięciu kilometrach, skręciłem przed wieżą obserwacyjną w lewo, na pustą, polną drogę. Księżyc przeskoczył nad prawe zbocze a jakieś sto metrów przede mną, po lewej stronie drogi, dostrzegłem uciekające w pola ? dwie białe, okrągławe dupy, które świeciły w ciemności. Sprawiały wrażenie jakby podskakiwały same na dwóch nogach, ale trwało to ułamki sekund, bo zaraz potem ujrzałem dalsze części ciała i wiedziałem, że to sarny. Biegły tylko ich tułowia ? bez głów. Światła mego samochodu tylko je musnęły a one pierzchły w pola. Po pewnym czasie zatrzymałem wóz. Na miejscu dął silny wiatr. Ostatnim razem jak tu byłem, też wiało ? jeno mocniej. Potem uznałem, że do prawdy nie bardzo wiem, po com właściwie tu przyjechał, skoro na niebie wisi jeszcze ten plujący żółcią, gad łysawy. Na szczęście nie był on jeszcze nazbyt spuchnięty i po chwili małego rozeznania, uznałem, że niebo jest nawet dobre a co więcej ? przejrzyste. Rozstawiłem fotel z tyłu samochodu ? przy lewym rogu. Przerzuciłem pasek mojej lornetki 10/50 przez szyję i usadowiłem się tak, by poczuć jak najlepszą stabilność. Zasiadłem niczym na kinowy seans. W moją twarz gonił teraz nowy tabun wiatrów, więc musiałem przerwać i wstać. Cofnąłem fotel za prawą lampę wozu i ponownie zasiadłem na tronie. Teraz spostrzegłem, że moją twarz okłada żółtawa smuga od tego samego Księżyca, co to gnał razem ze mną po szosie, więc znów musiałem wstać. Przesunąłem fotel tak, by uciec od strugi światła a jednocześnie nie dać się wywiać w pole hen. Orion wyglądał całkiem nieźle. M42 jednak dopiero co zaczynała rosnąć. Po chwili wyłoniła się delikatna poświata w miejscu mgławic NGC 1973, 1975, 1977 a powyżej świeciło, pierwszym rzutem oczu, osiem gwiazd gromady NGC 1981. Pionowa trójka pośrodku, jakaś czwórka po prawej i jedynka po lewej. Zerkaniem wyskakiwało coś nieco więcej. Pod M42 pojawiła się mglista poświata wokół jasnej gwiazdy. Potem zjawiła się M43. Przesunąłem lornetkę wyżej ? do Pasa Oriona i zobaczyłem przy Alnitaku poświatę znajomą. Była łatwa, zaś po chwili, jakby w całej swej subtelnej ? od blasku Alnitaka ? mglistości, próbował się ukazać ciemny korzeń. Ten już był trudny i przypominał postać ledwie zarysowaną, niczym duch we dnie. Nie był to ostry, czarny nurt, płynący przez alnitakowe ucho, lecz chwilowe zakłócenie obrazu przez ulotną, nieco chłodniejszą od otoczenia postać. Postać, która jak gdyby przemknęła w ułamku sekundy na ekranie starego, śnieżącego telewizora. Sam Płomień, palił się stosunkowo jasno. Wzrok najwyraźniej począł się coraz lepiej przyzwyczajać do zmąconej ? przez rogal wyłysiały ? ciemności. Chwilę później zobaczyłem wyżej, mgławicę M78 i zaraz nad nią ? mniejszy kłębek NGC 2071. Poprawiłem trochę fotel i znów rzuciłem wzrok na kosiarzy tak zwanych. Było ich trzech. Wokoło otaczało ich mnóstwo słabszych dziwolągów a gdzieś w całym tym tłumie, rysował się pewien ? ni to wąż, ni to inny haczykowaty stwór. Potem przesunąłem się z mym siedziskiem lekko w lewo i machnąłem lornetkę na gwiazdę Rigel. Kojarzy mi się on z wiedźmą ? co to mi spokoju nie daje. Wiedziałem, że czarownicy tam nie ma. Wzrok był słabo przyzwyczajony a na niebie wszak, był jeszcze jako taki Księżyc. A poza tym, nie było Pętli Barnarda, więc i nie mogło być tym bardziej, wiedźmy znad Erydanu. Ta pierwsza jest niejako krokiem do drugiej ? zdawało by się. Chwilę później ukoiłem oczy przecudną M41 w Wielkim Psie. Mój fotel był niezły. Ręce oparte o jego poręcze, zdradzały bardzo znikome drgania. Przesunąłem wzrokiem do gromady NGC 2360 a potem do gromady NGC 2345, po czym skręciłem w lewo na wschód. Tam mnie przyszło przykucnąć na dłużej. Próbowałem odnaleźć i zobaczyć pewien twór na który od jakiegoś czasu czekam. Zwie się on: Hełm Thora. Nie poznałem dokładnej lokalizacji na mapach, więc musiałem polegać na przeszukaniu pewnego, niewielkiego skrawku nieba. Wpatrywałem się bardzo skrupulatnie ? o, jakże skrupulatnie! Powziąłem wielką baczność i pozwoliłem sobie zaostrzyć bystrość mego umysłu i wzroku tak, ażeby opuściły mnie w końcu wszelkie odgłosy, jakie otaczały mnie w koło. Oko moje, pewno krzątało się dziwacznie ? jedno z drugim ? ale czułem, że coś się wydarzy. Kręciłem się nad pewnymi gwiazdami, które przypominały mi uszy Zająca. Wielką literą go wziąłem, bo o gwiazdozbiór mnie szło. Począłem zataczać koła, skanować to tu, to tam i jeszcze bardziej zaostrzyłem zmysły wszelakie. Zdawało mi się, że widzę bardzo subtelne pojaśnienie nad zającem ? kopią. Jakby nagle po długim wyczekiwaniu ? coś bardzo nietrwałego jeszcze ? rodzić się poczęło. Nagle zszedłem z powrotem na ziemię i ocknąłem się w moim fotelu. Poczułem zimno w rękach i do uszu powróciły znajome dźwięki. Były to głównie, podmuchy wiatru, który pędził z południa i mijał mnie zaraz przy moim fotelu, po czym gnał gdzieś w stronę sowiecką, do której to już nie daleko było za drogą krajową numer 816. Wyciągnąłem zmiętolone rękawice z lewej kieszeni i naciągnąłem je na dłonie. Palce gdzieniegdzie wylazły na wylot. Odczułem ulgę i mogłem teraz jeszcze bardziej skupić się na obrazie w mojej lornetce. Ponownie zaraz spojrzałem w miejsce na niebie ? gdzie jak mi się zdawało ? widzę Thora. Ustawiłem w końcu widok tak, by w kadrze mieć trzy obiekty: Gromadę NGC 2360, NGC 2345 oraz tajemniczy obiekt, który z każdą minutą począł nabierać realności i z początkowych domniemań, przekształcił się w prawdziwy twór. Już go teraz widziałem. Tlił się obok gwiazdki jednej. Był tam. Hełm Thora. Ponad zajęcze słuchy fałszywe i obok gwiazdki jednej.?To musi być Hełm Thora!? ? począłem wykrzykiwać na głos. Gdzie jakie sarny pozostały wokół ? pewno znów pierzchły w pola. W kadrze zaświeciły trzy obiekty niebieskie. Najwyraźniejszą była gromada NGC 2360. Tylko odrobinę słabsza od niej, wydawała się być podłużna NGC 2345. Hełm Thora ? skarb mój urokliwy i daleko nieziemski ? był nieporównywalnie słabszy od tych dwóch gromad, co to z nimi trójkąt zarazem robił. Przeobraził się z czasem w nieregularne pojaśnienie a gdym patrzał nań, tak jeszcze długą chwilę ? zechciał ukazać nawet swą pionową naturę bezkształtną. I oto ogarnęła mnie potem promienność i błogość szczęścia. Przyszedł czas, gdym go widział. Przez ułamek sekundy przeszła mnie ulotna myśl, że mogę się mylić, ale zaraz potem zagrzmiały jakby wewnętrzne głosy odwagi. Byłem pewny swego. Zdaje się ? myślałem ? nie było tam żadnej zabłąkanej gromady ni kłębów innych siwawych, co można by je lornetką dojrzeć. Chwilę później, ogarnęło mnie uczucie, które towarzyszy często za pewne początkującym obserwatorom, gdy zobaczą na własne oczy coś, o czym czytali, słyszeli i niejako gdzieś w zakątku głowy ? marzyli. Bo obserwator to w gruncie rzeczy, taki marzyciel. Zakrzątnąłem się potem jeszcze wokół mego odkrycia. Musiałem zanotować skrupulatnie z idealną precyzją, położenie wśród gwiazd ? tejże chmury. Formalności dopełniłem w domu, w mej komnacie, gdzie na mapach i fotografiach zobaczyłem Thora w identycznej pozycji jak na niebie. Nie będę przytaczał dokładnej operacji zapisu położenia mgławicy, ale mam ją ugraną i mam też obraz w pamięci. Nawracający feniks Po tym jak odnalazłem słynny Hełm Thora, mógłbym w zasadzie wsiąść do wozu i odjechać. Czułem się spełniony. Pozostałem jednak odrobinę dłużej, tam ? na wichrowym polu. Siedząc w moim fotelu, począłem skanować jeszcze trochę niebo. Pomknąłem na północny zachód od mgławicy: Thor's Helmet. Chwilę później miałem się przekonać o tym, że ów Thor, nie był jedyną osobliwością, jaką ujrzałem tego wieczora. W kadrze miałem teraz gromadę Messier 50. Mniej więcej w połowie drogi pomiędzy nią, a inną gromadą: NGC 2345 ? które to mieściły się przyciasno w polu mej lornetki ? ujrzałem nową gromadę. Wtedy była to dla mnie mała, zlepiona kilkoma słońcami kupka światła, ale potem dowiedziałem się, że to niejaka NGC 2343. Zaraz na prawo od tej gromady wisiała pewna gwiazda, a gdyby skręcić przy niej ostro w dół, można by natrafić na parkę słońc. Owa gwiazda oraz parka, razem w gromadą, ułożyły mi się w głowie na kształt kątownika. Gdzieś tutaj, pochwyciłem oczyma pewne pojaśnienie sporawe. Początkowo było nudno, ale po chwili podjąłem się próby zapamiętania owego pojaśnienia. Teraz winien jestem przytoczyć wam swoje osobiste notatki, nagrane dźwiękowo, ale jako że są one bełkotem zanadto dziwacznym i nie wpadającym lekko w ucho ? nieco je podmalowałem i przelałem na papier ekranowy. To co się nagrało, bardzo dobrze pokrywa się z obrazem map i fotografii, później rozpatrzonych. A było to mniej więcej tak: Punktem odniesienia była NGC 2343. Po jej prawej miałem gwiazdę, zaś poniżej pewną parkę gwiazd ? ów kątownik. Patrzyłem teraz na linię, która tworzyła bok mego winkla ? po prawej od gromady. Linię przeszywało na wylot pojaśnienie, biegnące pewnym mglistym, łagodnym grzbietem, od gromady w prawo i lekko ku dołowi. I gdy grzbiet ? tyleż siwy, co przeźroczysty ? docierał za linię winkla, o taką odległość, jaka dzieliła linię a gromadę, nagle skręcał dość raptownym łukiem w dół i biegł na południe w kierunku gromady NGC 2345, ale nie biegł nań prosto, ino trochę po prawej od klastra. I na tym na razie zakończę wzmiankę o mgławicy: Mewa. Ruszyłem kadrem gdzieś ku północy i natrafiłem na pewne skupisko gwiazd o podłużnym trzonie. Patrząc nań wprost, widziałem wężykowaty w pionie klejnot i zacząłem go śledzić od dołu do góry. Najpierw popatrzyłem na dolną gwiazdę a potem już kolejne powyżej. Następna była lekko w lewo, kolejna nad nią do góry, jeszcze jedna lekko w prawo i powiedzmy, że ostatnia na jaką przykułem uwagę, leżała znowu trochę w lewo. Zerknąwszy z boku obiektu, zygzak gwiazd w pewnym miejscu rozmywał się zdradzając naturę gromady. Przemknęło mi w głowię wtedy, że przypadkiem ją kiedyś pewno widziałem. Jak potem sprawdziłem ? była nią NGC 2301. Przesunąłem widok na północny zachód i wpadłem zupełnie niechcący na stos gwiazd jasnych, wiszących jak na drabinie. Gromadę rozpoznałem od pierwszej chwili. Była otoczona jakby kłębem okrągławego dymu a że znałem ten twór już wcześniej, wiedziałem, że to słynna piękność, zwana Rozetą. Przejechałem wyżej i natrafiłem na sterczącą korzeniem do góry choinkę. Przez głowę przemknął ? jak zwykle w tym miejscu ? nieuchwytny Stożek, co to go nieliczni, najlepsi obserwatorzy zdołali jedynie schwytać. Oderwałem potem oczy od lornetki i opuściłem ją do klatki piersiowej. Przypomniał mi się Thor. Chwilę po tym, znów poczułem powiew spełnienia obserwacyjnego. Widziałem teraz jasną plamę światła w Raku a potem przesunąłem wzrok na Bliźnięta i kolejno na Woźnicę. Do mych uszu dotarł potem odgłos podmuchu wiatru, który gonił gdzieś dotychczas, poza moim jestestwem. Jakbym ulotnił się do innej krainy i nagle wrócił. Począł majtać moimi nogawkami na udach i szarpać, jakby chciał mi zrobić psikusa, który nikogo by nie cieszył poza nim samym. Jak małe dziecko, które uczepi się jednej rzeczy i będzie ją ponaglał dopóty, dopóki osoba dorosła mu jej nie odbierze, tuż przed punktem kulminacyjnym. Siedziałem teraz z lewą nogą założoną na prawą (jak to często panie siadają grzecznie, ale i panom się zdarza ze względu na wygodę), a ten szarpał mnie najmocniej nad prawym udem. Mój niebieski dres materiałowy, wydawał trzepoczący dźwięk, jak wtedy, gdy ptak próbuję wzbić się w powietrze, ale nie może, bo jakiś nieudacznik, przetrącił go i nie zwrócił na to baczniejszej uwagi, pognawszy za zgiełkiem czasów. Wiatr tarmosił me ubranie przez kilka sekund i ustawał, by ponownie zaraz zatrzepotać. Przyłożyłem zaraz później lornetkę do oczu i wycelowałem w Zająca. Ponad horyzontem nie było nazbyt czysto i miałem pewne trudności z dostrzeżeniem sławnej gromady kulistej M79, ale po chwili pojawiła się udając bladego ducha. Potem skierowałem się na zajęcze uszy ? te właściwe, które sobie ochrzciłem ? i na lewo od nich zerknąłem na mgławicę Spirograf. Była ona, jak inne otaczające ją gwiazdy. Nie różniła się niczym, ale i nie wpatrywałem się biegle. Tworzyła z innymi trzema sąsiadkami literę Y. Przemierzyłem odrobinę niebo w dół i lekko w prawo, do pewnego czworokąta. Trochę powyżej świeciła R Leporis. Była już zmącona nieczystym horyzontem i zeszła dawno z południka. Przez dłuższą chwilę wydawało mi się, że niczego nie ugram tym razem, ale nagle zabłysła. Rozbłysła czerwienią prawie jak krew, po czym wróciła do przeciętnej, ledwie pomarańczowej barwy. Ten widok był teraz rzadkością i zdołałem tylko kilka razy zobaczyć odrobinę jej czerwieni. Widywałem już wcześniej R Leporis i wiem, że ten mistyczny, karmazynowy twór potrzebuję chwilę uwagi i czasu, ale teraz nie było ku temu większej sposobności. Pamiętam jak na mym podwórku zataczałem kręgi wokół niej. Zerkałem i badałem ostrożnie i widziałem jak mrugała niekiedy do mnie swym czerwonym, węglowym okiem. Jeśli wydaje wam się, że nie zobaczycie namiastki jej popisowego numeru ? poczekajcie jeszcze odrobinę. Zabłyśnie prawdopodobnie zerkaniem. Warto przyczaić się chociaż na jedno błyśnięcie. Zdradzę wam, że patrząc na R Leporis, korzystam z usług wielkiej Betelgezy. Mogę wyostrzyć giganta tak, by świecił niemal na biało, albo tak, by był intensywną pomarańczą. Kiedy ustawię najmocniejszy kolor, wracam do zajęczej nory i czekam na odległy, karmazynowy błysk od R Leporis. Tym razem także wykorzystałem Beletgezę i po drodze do niej, zatrzymałem się na Mieczu Oriona. Och, cóż to był za przecudny widok! Po napojeniu zmysłów, przejechałem po pasie muskając tylko Płomień i czerpałem po chwili moc Betelgezy. Jak młody, naiwny człowiek, co wchodzi do namiotu szamanki. Wszystko dla panny R Leporis ? zającówny. Oderwałem lornetkę od oczu i wstałem. Chmury obejmowały całunem Księżyc, który ? co tu jeszcze robił ? tego nie mam u licha pojęcia. Po chwili jechałem ku domu, do mej komnaty. Jadąc, rozmyślałem o Thorze. Uczucie pochwycenia Thora w mej lornetce było mocarne ? nieporównywalnie daleko więcej podniecające, od zobaczenia go w teleskopie. Uczucie natrafienia na mgławicę Mewę ? dla mnie kojarzoną bardziej z prehistorycznym gadem latającym ? było mistyczne. Niespodziewane. Urosło do wielkiej rangi dopiero dwa dni po obserwacjach, kiedy przeanalizowałem notatki z nagraniami, nałożywszy je na zdjęcia. Na polu, ot zanotowałem i nie uśmiechnąłem się nawet wewnętrznie. Potem w domu nie było uśmiechu na twarzy, lecz powaga, zaś w środku zarysowała się linią skrzydła ptaka, swoista rozkosz dla duszy. Szukałem Mewy po omacku, bardziej niż Thora. Doprecyzowałem jej położenie niegdyś tylko do tego, że unosi się gdzieś pod M50 i po lewo na Północ od psiej gwiazdy. Schwytanie ptaka w gwiezdnych polach zimowych ulubieńców ? lekko tajemniczych i usnutych aurą wręcz baśniową ? było jakbym ujrzał nawracającego ponad ścianą gwiazd feniksa, pozłacanego pyłem gwiezdnym. Były tam osobliwości. Thor był jednym z nich. W mojej lornetce, moim umyśle i moimi oczyma ? niewypowiedziane zaznanie. Niebo chcę pochwycić. Lornetką. Ona mnie uczuciem spełnienia czyniła. Zatem po Hełm Thora! Tam gdzie feniks zawraca, ponad ścianą gwiazd. Hełm Thora.pdf
    2 punkty
  8. Jacku głowa do góry przecież mamy zimę a nie wiosnę, a że wiosna przyszła w zimie to tylko się pokazała nam że chce być z nami.
    2 punkty
  9. Łukasz, guza szukasz?
    2 punkty
  10. Dzisiejsza Wenus 06.03.2017 godz. 18:13 CET SW ED 80/600 , projekcja okularowa Hyperion 5 mm stack 1200 klatek z ok. 5000 , MOV kręcone Nikonem D 3200, PIPP, Registax 6
    2 punkty
  11. Obserwując ostatnio niebo z balkonu i przy użyciu małej lornetki 10x42, doszedłem do wniosku, że (o zgrozo!) może to niebawem będzie jedyna słuszna droga wiodąca przez moje astro-hobby. Miałem zamiar jechać z teleskopem gdzieś w pola, bo pogoda była świetna, ale? przejrzystość żadna. A takich nocy było ostatnimi czasy stanowczo zbyt dużo. Stałem tak więc na balkonie i łapałem co tam tylko wpadło. I wiecie co? Było całkiem fajnie. Żadne Sharpless?y nie psuły już nerwów, słabe galaktyki z prefiksem IC nie wyskakiwały ? bo i nie miały prawa. Chyba nigdy nie gapiłem się tak długo na Plejady, a przyglądając się skarbom Kasjopei, odkryłem na nowo obiekt o którym tu piszę. ?Piękna gromada małych, gęsto upakowanych gwiazd, bardzo bogata, C.H. odkryła ją w 1783 .? W taki oto sposób William Herschel, ponad 200 lat temu opisał swoje wrażenia z obserwacji naszego OT z tego oto odcinka. W tym miejscu należałoby odpowiedzieć na pytanie: kto i co odkrył w 1783 roku? Otóż, inicjały C.H. trzeba odczytać jako Caroline Herschel, czyli pani, która była siostrą Williama. Sama jej postać jest niezmiernie interesująca i również jakby nie pasująca do ówczesnych kobiecych życiorysów. Caroline Lucretia Herschel, urodzona w połowie XVIII w. jako ósme z dziesięciorga dzieci niezamożnego muzyka, już od dzieciństwa była trapiona różnymi chorobami, dożyła jednak 97 lat, a jej astronomiczny dorobek jest nie mniej imponujący. Wspomnijmy tylko: łowczyni komet, pracowita mrówka katalogująca małe i wielkie odkrycia brata, a wreszcie odkrywczyni wielu obiektów głębokiego nieba, jeden z nich to NGC 7789 ? nasz Obiekt Tygodnia. Zdjęcie NGC 7789. Autor: Maciej Kapkowski Przyjrzyjmy się najpierw jak odnaleźć tę gromadę otwartą. Najpierw ogromne ?W? ? czyli Kasjopeja. Wiem, że to nie najlepsza pora na łowienie tej gromadki, ale w gruncie rzeczy NGC 7789 jest dla nas obiektem będącym cały czas ponad horyzontem J. Mapka z zaznaczoną gromadą NGC 7789, na podstawie atlasu: http://www.deepskywatch.com/deep-sky-hunter-atlas.html Jeśli obserwujesz przez lornetkę, to najprawdopodobniej gromada pokaże się w tym samym kadrze razem z jasną ? Cas ? dzieli je mniej niż 3o . A czy komuś z Was udało się wypatrzeć NGC 7789 bez pomocy jakiejkolwiek optyki? W moich warunkach takie próby są skazane na niepowodzenie, ale z tak dużym i jasnym obiektem, pod naprawdę ciemnym niebem jest to wyzwanie do zrealizowania. Gromada mieni się jasnością 6,6mag i jest prawie tak duża jak Księżyc ? ma rozmiar ok. 25?, a jej charakterystyczna lokalizacja powinna ułatwiać zadanie. Niewielka apertura i takież powiększenie - na przykład wspomniana już lornetka 10x42, mogą sprawiać wrażenie, że patrzymy na ogromną gromadę kulistą lub może nawet kometę. To duża plama światła jaśniejąca nieco ku centrum, ale też jakby trochę bardziej rozmyta z jednej strony. Czy Ty również widzisz w lornetce jej ostrzejszy zarys od strony zachodniej? Nie śpiesz się, poświęć jej co najmniej 5 minut, najlepiej z lornetką na statywie. Większa dwururka, na przykład 15x70 pozwala z przekonaniem wyłowić już jakieś pojedyncze gwiazdki. U mnie ten przecudny obraz wywołuje skojarzenie z okruchami rozbitego szkła migającymi to tu, to tam. Raczej nie popiszę się oryginalnym spostrzeżeniem, że w każdym powiększeniu ta gromadka wygląda inaczej, ale pewnie dlatego ma aż tyle różnych nazw: Róża Karoliny (lub też Biała Róża), Gromada Krab, a w języku angielskim można ją także odnaleźć jako: Herschel?s Spiral Cluster, lub Screaming Skull Cluster. Widok NGC 7789 w lornetce 15x70. Autor: Rony De Laet. Położenie gromady w szerszym, kosmicznym kontekście dobrze oddaje szkic poniżej. Biorąc pod uwagę jej odległość od nas ? szacowaną na jakieś 6000 lat świetlnych i rozmiar kątowy, otrzymujemy jej fizyczny rozmiar jako ok. 44 lata świetlne. Obiekt składa się z około 580 gwiazd, z których najjaśniejsze świecą jasnością na poziomie 10 mag, zaś te najsłabsze ledwo osiągają 18 mag, a wszystkie one są naprawdę gęsto upakowane, czyniąc NGC 7789 jedną z najbogatszych i na pewno najpiękniejszych gromad otwartych nieba północnego. W okularze ogarniającym ponad 2,5 stopnia i dającym powiększenie 32X, z tła wybija się już kilkadziesiąt kolorowych gwiazdek, a powiększając obraz do ok. 70X, przez mój sześciocalowy refraktor rzeczywiście widzę jakieś wzory tworzone z ciągów jaśniejszych gwiazd, niektóre z nich układają się w spiralny kształt. Właśnie te sznury kilku lub kilkunastu punktów, wybijające się z tła mogą budzić skojarzenie z płatkami róży. Położenie NGC 7789 w kosmicznej skali, źródło: http://www.deepeye.hu/en/drawings/ngc7789.html Wiek skupiska szacuje się na jakieś 1,6 miliarda lat i wiele z tych słońc wypaliło już swoje paliwo, ewoluując w czerwone olbrzymy. A te niebieskie i jasne słońca na zdjęciach NGC 7789? Oczywiście część z nich nie jest w żaden sposób powiązana z gromadą i tu sprawa jest jasna, jednak niektóre z nich stanowią jej składniki, a więc również narodziły się w bardzo zbliżonym czasie. Jak więc zachowują swój ?młody? błękitny kolor? Odpowiedź jest co najmniej dziwna; to prawdziwe gwiezdne wampiry! Obserwacje i teoria na ich temat zaczęły być zbieżne w 1953 roku, ale model fizyczny nie jest jeszcze w pełni zrozumiany. W każdym razie większość z nich występuje w układach podwójnych, a więc również jako gwiazdy zmienne. Tu wkład w ich badanie ma też polska astronomia i co najmniej 15 (innych informacji na ten temat nie znalazłem) odkrytych gwiazd zmiennych w NGC 7789 przez Polaków. Wróćmy jednak na chwilę do naszych wampirów, najczęściej jednak określanych jako Błękitni Maruderzy. Te kosmiczne osobliwości, jakby wyrzucone z ciągu głównego, i typowo gwiezdnego curriculum vitae, w zasadzie nie mają prawa mieć takiego koloru i jasności jakimi się charakteryzują, ponieważ wypaliły już swoje paliwo. Tymczasem, one błyszczą kolorami młodziutkich, Plejad, wysysając materię z sąsiadów. Nie chcąc rozpisywać się w tym artykuliku zbytnio na ten temat, sprawa może wyglądać mniej więcej tak: Wizja artystyczna powstawania Błękitnych Maruderów według 2 modeli; połączenie składników (wyżej) i grawitacyjne oddziaływanie prowadzące do przeniesienia materii, źródło: http://www.universetoday.com/102780/a-rare-oppurtunity-to-watch-a-blue-straggler-forming/ Ciekawe ile gwiazd widziała C.H. w swoim 4,2? reflektorze, którym dokonała odkrycia? Lustra teleskopu pewnie odbiegałyby jakością nawet od dzisiejszej masowej produkcji, a te nieco ponad 10 cm apertury, to też niewiele, ale pomyślcie tylko jakież to musiało być ciemne niebo 234 lata temu? NGC 7789 to obiekt dający się odnaleźć nawet przez niewielką lornetkę i będący jedną z najefektowniejszych gromad otwartych naszego nieba, z jednej strony jest dość popularnym celem dla tych którzy w ogóle wiedzą o jej istnieniu, z drugiej zaś, nie będąc na liście obiektów z literką ?M?, i nie figurując w spisie Caldwella, jest też często pomijana, szczególnie przez początkujących obserwatorów. Spróbuj ją odnaleźć i koniecznie daj znać, jak poszło!
    1 punkt
  12. Mogę? Jak nie chcesz to wywalę.
    1 punkt
  13. Astrowalnięci górą!
    1 punkt
  14. No to widzimy się za trzy tygodnie w Zatomiu
    1 punkt
  15. Z bardzo dobrymi skutkami
    1 punkt
  16. W Syntach (ja mam 8''/1200 bawiłem się też 8''/100) mamy dostęp do ogniska, kumpel ma GSO 10 i narzekał, że wprost nie może robić zdjęć jedynie z zastosowaniem soczewki barlowa
    1 punkt
  17. Wreszcie w weekend udało mi się zobaczyć mgiełkę M41 . Zaświetlenie u mnie jest jednak większe, niż mi się na początku wydawało. Ale akurat w piątek warunki pogodowe były najlepsze odkąd kupiłem lornetkę i zacząłem obserwować. Napatrzyłem się też na obiekty w Orionie jak nigdy! Jak na razie to Orion jest moim lornetkowym faworytem.
    1 punkt
  18. Spokojnie, wiemy
    1 punkt
  19. Gwoli ścisłości - ja nie zwalczam lornet (bo sam lubię przez nie paczać), tylko staram się namówić Damiana, by nie porzucił wizuala "teleskopowego" - bo chłop ma tu spore osiągnięcia, a jeszcze więcej przed sobą...
    1 punkt
  20. Pomyśl jednak tylko, dlaczego tak się stało. Czy to lorneciarze nadmiernie się rozplenili, czy powód jest inny? Lorneciarz jak wilk, wymaga stałej ochrony. Wystrzelasz - nie bedzie.
    1 punkt
  21. Łukasz, oczywiście pamiętam o teleskopie Obserwacje teleskopowe też bardzo lubię. Niejednokrotnie popadałem w zachwyt przy mojej Syncie:) Wiem co traci (albo raczej, czego nie zobaczy) obserwator, który obserwuję wyłącznie lornetką, choć gdyby tu wtrącić pewne kwestie, można by się rozgadać nieco. Bo znowuż obserwując lornetką, nie tęsknie za teleskopem, ale teleskop sam w sobie, daje mnóstwo frajdy i możliwości. Tylko ostatnio trochę się zastał w kącie. A gdy go w końcu wywiozłem to... Mam różne myśli ostatnio i sam nie wiem co robić z tym teleskopem. Już prawie byłem zdecydowany nie dawno go wystawić na giełdę. Z drugiej strony mi szkoda. Ps. Może nie sczeznę
    1 punkt
  22. 06.03.2017 18:53 CET SW ED 80/600 + barlow Hyperion zoom 2.25x, ISO 200, czas 1/125 s. Nikon D 3200 40 klatek, PIPP, AS 2.6.6, FastStone Image Viewer 5.5
    1 punkt
  23. Ale, ale... Damian, Ty nie zapominaj, że masz też teleskop...
    1 punkt
  24. To ja dołączę się do projektów. Tym razem troszkę z poczuciem humoru. PROJEKT 7
    1 punkt
  25. ,,Na tom czekał" jak powiedział jeden z naszych hetmanów i spuścił wpiernicz Szwedom. Wstawię wreszcie swoja i zgarnę nagrodę główną
    1 punkt
  26. Jak już zauważyli bardziej dociekliwi, DO posiada konto firmowe na FA już od jakiegoś czasu. Od jeszcze dłuższego czasu jestem też związany z DO. Z tego właśnie powodu, ostatnio zaczęły pojawiać się tu wszystkie te pozytywne impulsy, jak np. sponsoring tego czy tamtego oraz inicjatywa testów, z ostatnim niesamowitym wejściem smoka - wspaniałym testem EQ6-R autorstwa Łukasza (jolo), czy ze Star Adventurer Mini, którego bardzo ciekawie opisał Maciek (wessel). Dołożę wszelkich starań, by został utrzymany najwyższy poziom testów i żeby nasze forum, dzięki potencjałowi wiedzy naszych Userów, w połączeniu z zapleczem sprzętowemu DO było słynne nie tylko w Polsce, ale także za granicą! Do testów będzie trafiał sprzęt nowy, z dystrybucji polskiej, tylko z oferty DO. Poza tym napiszę trochę o tym testowaniu ze swojego konta, ale to wyjątkowo, bo pierwszy raz: 1) Firma ma motto "bliżej pasji", a że to duża firma, to pasje ma cztery - astronomia, mikroskopia, łowiectwo i turystyka. Zgodnie z mottem współpraca z FA ma na celu propagowanie pasji nr 1 czyli astronomii oraz ułatwianie startu początkującym. Po prostu wszystkim nam cholernie brakuje rzetelnych testów sprzętu, ze świecą szukać czegoś podobnego, nawet za granicą. W żadnym wypadku nie są to działania marketingowe. Forum pozostaje od tego wolne, każdy ma prawo kupować gdzie chce i pisać o czym tylko chce. 2) Nie ma opcji, żeby sprzęt testowy był potem sprzedawany jako nowy. Będzie on opisany jako "powystawowy" i oferowany z rabatem adekwatnym do stanu. Z doświadczenia wiem, że drobne ryski czy mikroskopijne plamki nie mają wpływu na działanie optyki, to tak jakby przejmować się pieprzykiem na twarzy Jennifer Lopez. 3) Nie da rady przetestować sprzętu, którego nie ma w magazynie. DO nie sprowadzi sprzętu tylko do testu. DO nie sprowadzi sprzętu do testu spoza swojej oferty. DO nie udostępni do testu sprzętu arcy-drogiego. Wiecie, po prostu są pewne granice... Za to, jeśli ciśnienie na jakiś sprzęt będzie ogromne, podziałam i (być może) taki producent zagości na stałe w ofercie. 4) DO w żaden sposób nie tuninguje egzemplarzy testowych. Jedyne co, to dokładnie ogląda, czy nie ma jakiejś wady dyskwalifikującej produkt i czy produkt do testu jest w 100% sprawny. 4) Testerzy nigdy nie są finansowo związani z DO. Zgodnie z firmową dewizą przedstawioną wcześniej robią to najzwyczajniej w świecie z pasji, za darmo. Nikt nikomu nie płaci i nie daje sprzętu za free. Korzyść jest obopólna, niewymierna finansowo i pomaga każdemu, jest na prawdę zdrowa, "ekologiczna". Nikt nie zabrania odkupić człowiekowi przetestowany sprzęt, jeśli się on spodoba. 5) Testerzy nie są wybierani przez firmę, a treść testów nigdy nie jest cenzurowana. Jedyne co dzieje się z tekstem, to sformatowanie i poprawienie ewentualnych "byków". 6) Userzy mają wpływ na to, jaki sprzęt zostanie przeznaczony do testów. Po prostu, im więcej głosów przejawiających zapotrzebowanie na tamto i siamto, tym większa szansa, że test tego czegoś się odbędzie. Najczęściej będą trafiać się testy sprzętu nowo wprowadzanego na rynek. Zazwyczaj taki sprzęt budzi największe zainteresowanie, pytań jest najwięcej, a najmniej jest odpowiedzi. W obszar testów trafią lornetki, filtry, okulary, montaże, teleskopy, a w dalszej kolejności pozostałe akcesoria. 7) Co do imprez firmowych - DO zawsze będzie dokładać wszelkich starań, by nie kolidowały one z wieloma zlotami astronomicznymi w Polsce. Wybaczcie jeśli się ta sztuka nie uda, mało jest w życiu czasu na obserwacje... 8) Jeśli DO komuś nie odpisuje na forum w ciągu 2 godzin, nie wieszajcie proszę psów od razu. To ja odpowiadam za przeglądanie FA, za wszystko z góry pod tym kątem mea culpa. Firma jest duża, każdego dnia dużo się dzieje. Jeśli jest coś pilnego nalegam, aby zadzwonić. Taka forma komunikacji jest najlepsza. Rozwiewa wiele wątpliwości w 5 minut, lepiej niż tysiąc emaili. DO ma trzech świetnych, doświadczonych Astronomów - Przemka w Warszawie, Krzyśka w Gdańsku i Marka w Katowicach. Mamy też świetny serwis - kierownikiem jest Piotrek. W dziale handlowym o cenach wszystko a nawet więcej wie Marcin, a Darek pilnuje, aby każde zamówienie i każdy email został załatwiony na czas. Na koniec, Marek z magazynu dokładnie i bezpiecznie pakuje i wysyła tysiące produktów oraz dba, aby zawsze był porządek w tak dużym magazynie. Jeśli spodoba się Wam jakaś grafika, katalog czy banner to zasługa Mariusza, a jeśli fotki lornetek, celowników, mikroskopów, części z noktowizorów, teleskopów SW i zdjęć z imprez firmowych to cóż... Pewnie już wiecie komu. Jak Robert (ignisdei) już wspomniał, kieruje tym wszystkim Pani Honorata Matosek wraz z synem Grzegorzem, a prócz osób wymienionych, jest sporo więcej ludzi, dzięki którym firma działa jak najlepiej się da i rozwija się, mimo dość trudnych czasów, na naszym małym ryneczku astronomicznym. Ja tutaj, prywatnie zalogowany jako Windforce (ang. Siła Wiatru) chciałbym z kolei dalej pozostawać zwyczajnym, obiektywnym miłośnikiem astronomii, zwyczajnym userem, nie kojarzonym z niezwyczajnym miejscem pracy. Chciałbym, aby wszystkie sprawy "firmowe", związane z DO, czyli uwagi co do działalności, testy, rabaty, promocje, serwis, pytania techniczne, kierujcie na konto oficjalne DO, tam jako firma postaramy się we wszystkim pomóc i na wszystkie wiadomości na bieżąco odpisywać. Natomiast ja tutaj chętnie pomogę w sprawach związanych z samymi obserwacjami, gdyż nieskromnie powiem, że "z niejednego teleskopu gwiazdy jadłem". PS. Nie jestem wszechwiedzący. Nie zdziwcie się, że każdy z testerów wie o sprzęcie o wiele więcej niż ja. Wielu Userów na pewno wie więcej niż ja. Motorem napędowym postępu jest specjalizacja, natomiast zgodnie z powiedzonkiem co jest do wszystkigo, to jest do niczego... Nie jestem też nieomylny, mam swoje upodobania sprzętowe, nawyki i skrzywienia. Są tutaj niesamowici ludzie, prawdziwi spece, razem z DO odkryjemy ich prawdziwy potencjał!
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

© Robert Twarogal 2010-2024